12
ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA NR.10 (4) PAŹDZIERNIK 2009 W dniu 24 września 2009 roku na Rynku Miejskim w Szczebrzeszynie odbyły się biegi uliczne im. Bronisława Pietruszyńskiego – nauczyciela i wychowawcy w Liceum Pedagogicznym w Szczebrzeszynie, twórcy zielonych sal do nauki wychowania fizycznego. Podczas biegów obecni byli członkowie rodziny pana Bronisława – żona i syn. Udział w zawodach wzięło bardzo dużo dzieci i młodzieży. Emocje jakie towarzyszyły zawodom udzieliły się również rodzicom zawodników. Do współzawodnictwa stanęły ekipy następujących instytucji: 1. Gimnazjum im. Dzieci Zamojszczyzny w Bodaczowie, 2. Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Bodaczowie, 3. Szkoła Podstawowa i Gimnazjum w Gorajcu ( UKS Gorajec), 4. Szkoła Podstawowa nr 3 im. Róży Zamoyskiej w Szczebrzeszynie – Klemensów, 5. Szkoła Podstawowa nr 1 im. Henryka Sienkiewicza w Szczebrzeszynie, 6. Gimnazjum im. Polskich Olimpijczyków w Szczebrzeszynie, 7. Zespół Szkół nr 1 im. Zamoyskich w Szczebrzeszynie 8. Zespół Szkól nr 2 im. Dr Zygmunta Klukowskiego w Szczebrzeszynie, 9 Stowarzyszenie Sztuk i Sportów Walki BUSHIDO w Szczebrzeszynie. Pierwsze miejsca w poszczególnych kategoriach wiekowych zajęli: Chłopcy Rocznik 2002 – Damian Bubiłek - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2001 – Kamil Krzyszczak - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2000 – Kacper Harkot - SP Gorajec 1999 – Kacper Kubiszyn - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1998 – Tomasz Bożek - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1997 - Damian Harasimowicz - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1996 – Michał Szczepanek - Gimnazjum Gorajec, 1995 – Paweł Rozwadowski - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1994 – Piotr Samulak - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1993 – 1991- Daniel Mazurek - Zesp. Szk. nr 2 Szczebrzeszyn, 1990 – 1985 – Rafał Dziura - Zesp. Szk. nr 2 Szczebrzeszyn, Dziewczęta 2002 – Gabriela Kuron - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2001 – Joanna Tukendorf - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2000 – Gabriela Pietrykowska - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1999 – Adriana Kazimierczak - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1998 – Sandra Wróblewska - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1997 – Wiktoria Prus - SP Bodaczów 1996 – Beata Mielcarek - Gimnazjum Gorajec, 1995 – Paulina Chmiel - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1994 – Aleksandra Dereń - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1993 – 1991 – Marta Balicka - Zesp. Szk. nr 1 Szczebrzeszyn, 1990 – Mariola Kobylarz - Zesp. Szk. nr 2 Szczebrzeszyn. Bieg główny 1. Marcin Bisior - Szczebrzeszyn, 2. Piotr Stefański - Bushido Szczebrzeszyn. Bardzo wielu zawodników umówiło się na następną edycję biegów w 2010 roku. R. SZCZEBRZESZYN II OTWARTE BIEGI ULICZNE

Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

  • Upload
    mateusz

  • View
    274

  • Download
    2

Embed Size (px)

DESCRIPTION

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNANR.10 (4) PAŹDZIERNIK 2009II OTWARTE BIEGI ULICZNEPierwsze miejsca w poszczególnych kategoriach W dniu 24 września 2009 roku na Rynku Miejskim w wiekowych zajęli: Szczebrzeszynie odbyły się biegi uliczne im. Bronisława Pietruszyńskiego – nauczyciela i wychowawcy w Liceum Chłopcy Pedagogicznym w Szczebrzeszynie, twórcy zielonych sal do Rocznik nauki wychowania fizycznego. 2002 – Damian Bubiłek - SP nr 1 Szczebrzeszyn,2001 – Kamil Krzyszczak - SP

Citation preview

Page 1: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA

NR.10 (4) PAŹDZIERNIK 2009

W dniu 24 września 2009 roku na Rynku Miejskim w Szczebrzeszynie odbyły się biegi uliczne im. Bronisława Pietruszyńskiego – nauczyciela i wychowawcy w Liceum Pedagogicznym w Szczebrzeszynie, twórcy zielonych sal do nauki wychowania fizycznego. Podczas biegów obecni byli członkowie rodziny pana Bronisława – żona i syn.

Udział w zawodach wzięło bardzo dużo dzieci i młodzieży. Emocje jakie towarzyszyły zawodom udzieliły się również rodzicom zawodników. Do współzawodnictwa stanęły ekipy następujących instytucji:

1. Gimnazjum im. Dzieci Zamojszczyzny w Bodaczowie, 2. Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w

Bodaczowie, 3. Szkoła Podstawowa i Gimnazjum w Gorajcu ( UKS

Gorajec), 4. Szkoła Podstawowa nr 3 im. Róży Zamoyskiej w

Szczebrzeszynie – Klemensów, 5. Szkoła Podstawowa nr 1 im. Henryka Sienkiewicza w

Szczebrzeszynie, 6. Gimnazjum im. Polskich Olimpijczyków w

Szczebrzeszynie, 7. Zespół Szkół nr 1 im. Zamoyskich w Szczebrzeszynie 8. Zespół Szkól nr 2 im. Dr Zygmunta Klukowskiego w

Szczebrzeszynie, 9 Stowarzyszenie Sztuk i Sportów Walki BUSHIDO w

Szczebrzeszynie.

Pierwsze miejsca w poszczególnych kategoriach wiekowych zajęli: Chłopcy Rocznik 2002 – Damian Bubiłek - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2001 – Kamil Krzyszczak - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2000 – Kacper Harkot - SP Gorajec 1999 – Kacper Kubiszyn - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1998 – Tomasz Bożek - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1997 - Damian Harasimowicz - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1996 – Michał Szczepanek - Gimnazjum Gorajec, 1995 – Paweł Rozwadowski - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1994 – Piotr Samulak - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1993 – 1991- Daniel Mazurek - Zesp. Szk. nr 2 Szczebrzeszyn, 1990 – 1985 – Rafał Dziura - Zesp. Szk. nr 2 Szczebrzeszyn, Dziewczęta 2002 – Gabriela Kuron - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2001 – Joanna Tukendorf - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 2000 – Gabriela Pietrykowska - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1999 – Adriana Kazimierczak - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1998 – Sandra Wróblewska - SP nr 1 Szczebrzeszyn, 1997 – Wiktoria Prus - SP Bodaczów 1996 – Beata Mielcarek - Gimnazjum Gorajec, 1995 – Paulina Chmiel - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1994 – Aleksandra Dereń - Gimnazjum Szczebrzeszyn, 1993 – 1991 – Marta Balicka - Zesp. Szk. nr 1 Szczebrzeszyn, 1990 – Mariola Kobylarz - Zesp. Szk. nr 2 Szczebrzeszyn. Bieg główny 1. Marcin Bisior - Szczebrzeszyn, 2. Piotr Stefański - Bushido Szczebrzeszyn. Bardzo wielu zawodników umówiło się na następną edycję biegów w 2010 roku. R.

SZCZEBRZESZYN

II OTWARTE BIEGI ULICZNE

Page 2: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

2

Film o bohaterskiej Polce

Dzięki filmowi Stevena Spielberga „Lista Schindlera” cały świat zna niemieckiego przemysłowca, który podczas II wojny światowej uratował od zagłady ok. 1100 Żydów, zatrudniając ich w swoim zakładzie. Nie narażał przy tym swojego życia, czerpał korzyści z ich pracy. Dziś okrzyknięto go bohaterem, gdyż nie zgodził się na wywiezienie swoich pracowników do obozu. Znacznie mniej osób wie o bohaterskiej Polce, Irenie Sendler, mimo iż wyprowadziła z warszawskiego getta ok. 2500 żydowskich dzieci. Jej wojenna historia ukazana została w filmie Johna Kenta Harrisona „Dzieci Ireny Sendlerowej”. Reżyser był też autorem scenariusza opartego na książce Anny Mieszkowskiej „Matka dzieci Holocaustu”. Irena Sendler codziennie wchodziła do getta jako pracownica służb socjalnych, które swoją siedzibę miały po stronie aryjskiej. Wyszukiwała wtedy na ulicach osierocone dzieci, przynosiła im chleb, jeśli zdarzyła się okazja – wyprowadzała na drugą stronę muru. W ten sposób mogła sporadycznie ratować pojedyncze dzieci. Wkrótce uznała, że to stanowczo za mało i obmyśliła sposób na wywożenie lub wyprowadzanie z getta większej liczby osób. Niemcy jednak zakazali służbom socjalnym wstępu do getta, lecz by zachować pozory troski o uwięzionych Żydów, pozwalali na pracę pielęgniarek. Wtedy Irena Sendler, aby móc penetrować ulice getta i odwiedzać swoich żydowskich przyjaciół, postarała się o dokument poświadczający jej pielęgniarskie wykształcenie. Zorganizowała też trochę większy samochód i pewnych współpracowników, z którymi jednorazowo mogła wywieźć nawet troje dzieci. Wielokrotnie przechodziła korytarzami sądu i ulicami Warszawy, prowadząc za rękę żydowskie dzieci nie przypominające urodą „mamy” – jasnej blondynki. Niekiedy trzeba było pośpiesznie „opróżniać” samochód , bo Niemcy kontrolowali wyjeżdżające pojazdy. W niewielkich skrzynkach wywoziła niemowlęta. Wydawać by się mogło, że Irena Sendler nie zna uczucia strachu. W getcie nawiązała też współpracę z doktorem Januszem Korczakiem opiekującym się żydowskimi sierotami. Niektóre uratowała. Często musiała „walczyć” również z Żydami, bowiem wiele rodzin wyznania mojżeszowego nie chciało powierzyć swoich dzieci w ręce Polki. Ta zresztą nie dawała ( bo nie mogła dać) gwarancji, że je uratuje; poza tym , by mieć szanse na przeżycie po stronie aryjskiej, dzieci musiały zmienić tożsamość, nauczyć się nowej historii swojej rodziny i katolickich modlitw. Były więc dramatyczne sceny w żydowskich domach, bolesne pożegnania i łzy ludzi świadomych, że nie ujrzą więcej swoich najbliższych. Irena Sendler szukała polskich rodzin gotowych , mimo niebezpieczeństwa, przyjąć

dzieci z getta, umieszczała je również w sierocińcach prowadzonych przez siostry zakonne. Sama prowadziła swoistą kartotekę: zapisywała poprzednie i aktualne nazwiska dzieci, miejsca ich ulokowania. Na wypadek śmierci poinformowała przyjaciół o miejscu ukrycia tych danych. Została aresztowana. Mimo makabrycznego przesłuchania i tortur nie przekazała Niemcom żadnych informacji. Czekało ją rozstrzelanie, uratowana została w ostatniej chwili – to Żegota (żydowska organizacja) odwdzięczyła się bohaterskiej Polce. Oficjalnie straciła życie, musiała więc opuścić Warszawę. W ostatniej scenie filmu widzimy autentyczną Irenę Sendler, staruszkę dziękującą żydowskim rodzicom za powierzenie jej dzieci. Pani Sendler przeżyła 98 lat, zmarła w 2008r. Film „Dzieci Ireny Sendlerowej” wpisuje się w ciąg takich dzieł jak „Katyń”, „Popiełuszko”, „Generał Nil”, choć zrobiony przez obcego reżysera. Takie filmy, moim zdaniem, należy oglądać. Prezentują prawdziwą historię naszego kraju i prawdziwych bohaterów, budują naszą dumę narodową. Film pokazujący postawę Ireny Sendler wydaje się szczególnie ważny dla Polaków , tak często oskarżanych o antysemityzm. Przecież nie tylko ona – wiele rodzin angażuje się w ocalanie dzieci z getta, również katolickie zakony. Smutno więc, iż podczas projekcji filmu w kinie „Stylowy” w Zamościu widownia liczyła zaledwie 20 osób. Zaznaczam, że było to niedzielne popołudnie. Co prawda, film nie ma najlepszych recenzji, nie jest wybitnym dziełem sztuki. Pewnym wytłumaczeniem jest fakt, że wyprodukowany został dla amerykańskiej telewizji. Z tego mogą wynikać następujące spostrzeżenia: w USA wiedza o naszej bohaterce może być większa niż w Polsce, szkoda, że nikt z polskich reżyserów nie podjął tak interesującego tematu. Jest to temat na wielki film. J.D.

Obudzą mnie jarzębin rozpacze wśród asfaltu,

listopad się pokłoni, zastuka wiatr do drzwi...

i znowu jak hrabina pijana wrócę z rautu, i znów zobaczę siebie: ten obraz bardzo zły.

W jesieni lustrze bladym, o jedno lato starsza,

z piosenką do szuflady, z mężczyzną,

któremu nie wystarczam. Agnieszka Osiecka

Page 3: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

3

Regina Smoter Grzeszkiewicz Mały słownik historii Szczebrzeszyna – ciąg dalszy "zakłady opiekuńcze" Oficjalni w dzisiejszym tego słowa znaczeniu sponsorzy Szkoły Zawodowej w latach 1950 – 1960. Były to: Zakłady Tłuszczowe w Bodaczowie, Cukrownia "Klemensów", Państwowe Gospodarstwo Rolne Michalów – "starały się łagodzić trudne (dodajmy finansowe) problemy w pracy szkoły. zamek Znajdował się na pochyłości jednego ze wzgórz wznoszących się za miastem, oddzielony od niego głębokim parowem, około 200 metrów w kierunku południowo – zachodnim od kościoła pod wezwaniem św. Katarzyny; obecnie istnieją tylko ruiny. Nie jest znana dokładna data jego budowy, wiadomo tylko iż miało to miejsce w wieku XIV w okresie panowania Kazimierza Wielkiego co wykazały przeprowadzone w latach 1978 – 1979, 1981 badania archeologiczne pod kierunkiem Stanisław Hoczyk – Siwkowej z Zakładu Archeologii UMCS. Znany jest także opis pożaru zamku, który miał miejsce w 1538 roku. Mikołaj Stworzyński, archiwista ordynacki podaje opis zamku murowanego z początków XIX wieku. Na zamku odbywały się sądy lenne powiatu szczebrzeskiego – ziemskie i grodzkie pod przewodnictwem kolejnych właścicieli miasta; w wieży zamkowej funkcjonowało więzienie. "Zamojszczyzna w okresie okupacji hitlerowskiej. Relacje wysiedlonych i partyzantów." Publikacja, w której zamieszczono relacje dotyczące bezpośrednio Szczebrzeszyna – m. in o akcjach odwetowych oddziału "Podkowy" na przełomie 1942/1943, kolonistach niemieckich, którzy w obawie przed zamojską partyzantką schronili się zimą 1943 roku w Szczebrzeszynie. Praca została wydana pod redakcją Aliny Glińskiej (Warszawa 1968) Zamoyski Jerzy Biskup chełmski; w roku 1594 wydał na mocy bulli Klemensa VIII pozwolenie na przyłączenie probostwa szczebrzeskiego do funduszy dziekana infułata kolegiaty zamojskiej. O ten przywilej zabiegał od roku 1593 ówczesny właściciel miasta Szczebrzeszyna – Jan Zamoyski.

Zatyły Dzielnica Szczebrzeszyna zamieszkała przez najuboższą ludność żydowska. Ks. Czesław Bartnik w autobiograficznej pracy "Mistyka wsi. Z autobiografii młodości 1919 – 1956" (Warszawa 1988) określił ją jako "slumsy" szczebrzeskie. Zatyły zlokalizowane były w okolicach dzisiejszego przystanku autobusowego przy ulicy Targowej. Tutaj we wrześniu 1939 roku podczas bombardowania miasta spadły pierwsze bomby na dom rodziny Warmanów, co odnotował dr Klukowski w swoim "Dzienniku...." Na terenie Zatyłów znajdował się mniejszy plac targowy – "we wtorki stały tam wielkie ilości furmanek.." Zemłowa Marianna Wdowa po Marcinie Zemle; 20 marca 1838 roku wystosowała do rządcy – "stróża przy gimnazjum szczebrzeskim" prośbę o wsparcie materialne. Nie jest znana przyczyna z powodu której zabiegła o pomoc, być może wiązało się to opłata nauki jej dzieci. Dokument o takiej treści zachował się w Aktach miasta Szczebrzeszyna za rok 1839 (zbiory Archiwum Państwowego w Lublinie, Akta Ordynacji Zamoyskiej). "Zenik" Pseudonim Zyngera Rajber – był najmłodszym synem Josła i Fajgi z Kadilów Rajberów . Jego wspomnienia z okresu okupacji w Szczebrzeszynie opisał na łamach Księgi Pamięci Gminy Żydowskiej w Szczebrzeszynie (Kiriat Yam 1984) Yankel Lam (Zenik partyzant). Jak wspomina "Zenik" – wielu szczebrzeszyńskich Żydów uciekło do lasów kawęczyńskich "z bardzo wątłą nadzieją, że może uda im się szczęśliwie uratować życie... Ja i mój brat i jeszcze kilku młodych ludzi uciekliśmy głęboko w las. Związaliśmy się się z partyzantami i trzymaliśmy się [z nimi] w jednych akcjach, ale za każdym razem było nas coraz mniej..."*). "Zenik" dostał się do getta izbickiego, tutaj zaprzyjaźnił się z rodziną Pelc, z pośród które wyprowadził do okolicznych lasów 12 osób ratując im tym sposobem życie. W 1948 roku spotkał Zyngera Rajber w wieku 22 lat Yankel Lam, wspomina o nim tak: "jego nienormalne życie zaważyło na jego zdrowiu; w nocy nie sypiał, w dzień nie dojadał. W organizmie u tego niedorośniętego chłopca zaczęły się komplikacje..."*). Zynger Rajber zmarł w młodym wieku zespół dramatyczny Założony został w 1957 roku przez Lidię Gieysztor funkcjonował przy Liceum Pedagogicznym. W repertuarze zespołu znajdowały się utwory: Damy i huzary A. Fredry, Pan Damazy J. Bliżińskiego, Matka i Powódź J. Szaniawskiego - przedstawienia dawano w Szczebrzeszynie, Zamościu, Zwierzyńcu i Lublinie, oraz w różnych zakładach pracy na terenie Zamojszczyzny. Cdn.

Page 4: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

4

Ubecki samosąd.

Relację tę miałem nagraną w latach 70 - tych na

taśmie magnetofonowej, którą przechowywałem w domu Ojca. Po moim wyjeździe za granicę w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła. Poniższą historię relacjonował jeden z ubeków biorących udział w akcji, były partyzant BCh z oddziału Sobonia ps. "Wicher", który potem został aresztowany przez UB po akcji "Zapory" na Cukrownię Klemensów w dniu 28.10.46. Podczas powyższej relacji padło nazwisko zamordowanego mężczyzny, jak i wieś, z której pochodził. Dowódcą grupy ubeków był Aleksander Soboń, partyzant BCh, który po "wyzwoleniu" przeszedł ze swoimi podwładnymi mu partyzantami do PUBP w Zamościu. Po pewnym okresie porzucił tę intratną pracę i ponownie przeszedł do konspiracji antykomunistycznej. Miał pseudonim "Wicher". Może dzięki publikacji na łamach "Chrząszcza" znajdą się jacyś świadkowie lub ludzie, którzy zidentyfikują, kim był ten młody mężczyzna. Może dodadzą nowe fakty lub sprostują moje opowiadanie.

Było to w latach 1945 - 46. Grupa ubeków z PUBP w Zamościu jechała samochodem ciężarowym na akcję zwalczania "bandytów" w kierunku wsi Szperówka. Jechali drogą Szczebrzeszyn - Lublin. W Rozłopach skręcili w lewo, w polną wtedy jeszcze drogę prowadzącą poprzez Rozłopy w stronę Szperówki. Po ok. 2 - 3 km dojechali do skrzyżowania z inną polną drogą. Była noc (koniec sierpnia, wrzesień), godz. 21.00 – 22.00, nie wiedzieli ,jak jechać dalej. W pobliżu tego skrzyżowania zobaczyli w niedalekiej odległości od drogi zabudowania gospodarskie i światło w oknie wiejskiej chałupy. Jeden z ubeków poszedł zapytać, jak dojechać do Szperówki. Kiedy zbliżył się do okna, zauważył, ze w kuchni domu przy lampie naftowej wokół stołu siedzi czterech mężczyzn i jedna kobieta. Zastukał w okno, powiedział kim są i spytał, jak dojechać do Szperówki. Nie dostał odpowiedzi. Światło w kuchni zgasło. Wrócił do samochodu i opowiedział dowódcy o tym, co zobaczył. Dowódca rozkazał ubekom otoczyć dom. Zaczęli się dobijać do drzwi i grozić ich wyważeniem. W kuchni ponownie zaświeciło się światło. Gospodarz domu otworzył drzwi. Banda ubeków wtargnęła do środka. Okazało się, że kobieta jest żoną gospodarza domu a pozostali dwaj mężczyźni, którzy byli z gospodarzami w kuchni, to według wyjaśnień gospodarza tzw. "młocki", czyli mężczyźni, którzy wynajęli się u niego do młócenia zboża. Na pytanie o czwartego mężczyznę widzianego w kuchni , odpowiedzieli, że go nie ma i nie było żadnego czwartego. Ubecy zaczęli przeszukiwać cały dom. Nic nie znaleźli. Jeden z nich zauważył, że jest wejście na strych

domu, ale nie ma drabiny. Kiedy w stodole znaleziono jakąś drabinę , jeden z ubeków wszedł po niej na strych. Padł strzał, a ranny ubek zwalił się na podłogę w sieni. Obstawiono szczelniej cały dom . Jeden z ubeków wrzucił granat na strych. Nastąpił wybuch. Kiedy ubecy weszli na strych, nie znaleźli nikogo. Od wybuchu granatu powstała w stropie domu wielka dziura. Dowódca grupy ubeków zaczął robić swoim podwładnym wymówki, że dali uciec temu, który strzelił do ich kolegi. Po ponownym przeszukaniu domu jeden z ubeków dostrzegł pierzynę na piecu w kuchni. Kiedy odgarnął ją erkaemem, zobaczył młodego mężczyznę. To on znajdował się na strychu i on strzelał do jednego z nich. Dziurą powstałą od wybuchu granatu zeskoczył na dół, chwycił pierzynę z łóżka, wskoczył na piec i tam się nią nakrył. Ubecy ściągnęli go z pieca i dotkliwie pobili. Okazało się, że jest to młody chłopak ok 18-19 lat. Pochodził z którejś ze wsi w pobliżu Szperówki. Dlaczego ukrył się i strzelił do ubeka, tego się nie dowiedzieli. Postrzelony ubek pochodził z okolic Krasnobrodu ( prawdopodobnie z Szewni). W UB był razem ze swoim bratem. Przeżył postrzał ale kula uszkodziła mu jeden z nerwów, tak ze został inwalidą z niedowładem ręki oraz objawami drżenia głowy. Aresztowanego młodzieńca przewieziono do Zamościa. Brat postrzelonego pracował dalej w UB. Któregoś dnia wraz z kolegą z tej samej wioski (czy okolicy) podjęli się konwojować tego młodego mężczyznę z aresztu przy UB w Zamościu (Stare Miasto) do więzienia na ul. Okrzei. Trasę konwoju obrali przez zamojski park. Tam pod pretekstem próby ucieczki aresztanta zastrzelili go. Do dziś leży pochowany pod parkowym murem, gdzie go zakopali. Nie pamiętam nazwy wioski, z której pochodził ten młody mężczyzna (to któraś z wiosek na zachód lub północny - zachód od Szczebrzeszyna, czas zatarł mi w pamięci nazwę wioski). Wiem, że UB wiedziało potem, że jego ojciec bardzo rozpaczał po "zaginięciu" syna. Napisał nawet wielozwrotkowy wiersz, w którym wyrażał swą rozpacz i oskarżał UB o zamordowanie mu dziecka. Zmarł, nie wiedząc nawet, gdzie leży jego syn. Do dziś pewnie nikt z jego rodziny tego nie wie. ( Relacja pochodzi z 1975 r. i jego grób znajdował się w tym czasie pod murem w parku czyli w miejscu gdzie go zamordowano). Jan Makara ( tekst nadesłany z Danii)

Page 5: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

5

Informacja o złożonych przez gminę

Szczebrzeszyn wnioskach o dofinansowanie ze środków "unijnych".

Mając na względzie dalszą kontynuację rozwoju gminy Szczebrzeszyn przy znaczącym wsparciu realizacji zadań ze środków unijnych, gmina Szczebrzeszyn złożyła do Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie wnioski o dofinansowanie następujących projektów: W ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego 2007 - 2013: Oś Priorytetowa V: Transport, Działanie 5.2 Lokalny układ transportowy projekt pn. „Przebudowa drogi gminnej Nr 110353L w miejscowości Bodaczów” Wartość projektu – 658 710,13 zł w tym wysokość dofinansowania- 329 355,06 zł Po przeprowadzonej ocenie formalnej, merytorycznej, strategicznej projekt został rozpatrzony pozytywnie i znajduje się na 9 miejscu /na 35 miejsc/ listy rankingowej wniosków o dofinansowanie sporządzonej przez Urząd Marszałkowski w Lublinie. 1. Oś Priorytetowa IV: Społeczeństwo informacyjne, Działanie 4.1 Społeczeństwo informacyjne projekt pn. „Informatyzacja gminy Szczebrzeszyn” Wartość projektu – 1 094 050,00 zł w tym wysokość dofinansowania – 930 707,50 zł Projekt po dokonaniu oceny formalnej przez Oddział Oceny Projektów w Departamencie Strategii i Rozwoju Regionalnego został skierowany do oceny merytorycznej, którą przeprowadzi Zespół Oceniający. 2. Oś Priorytetowa VII: Kultura, turystyka i współpraca międzyregionalna, Działanie 7.2 Promocja kultury i turystyki projekt p.t. „Z kulturalną wizytą w chrząszczowym grodzie” Wartość projektu – 883588,00 zł w tym wysokość dofinansowania- 618 511,58 zł Projekt po dokonaniu oceny formalnej przez Oddział Oceny Projektów w Departamencie Strategii i Rozwoju Regionalnego został skierowany do oceny merytorycznej. 3. Oś Priorytetowa VIII: Infrastruktura Społeczna, Działanie 8.2 Infrastruktura szkolna i sportowa projekt pn. „Przebudowa i rozbudowa stadionu sportowego w Szczebrzeszynie” Wartość projektu – 3 559 641,34 zł w tym wysokość dofinansowania – 2 847 713,07 zł 4.Oddział Oceny Projektów w Departamencie Strategii i Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie dokonuje oceny Projektu pod względem formalnym.

W ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007 – 2013 Wniosek o przyznanie pomocy złożony w ramach działania 313, 322, 323 „Odnowa i rozwój wsi” na realizację zadania pn. „ Budowa Wiejskiego Klubu Kultury w Kawęczynie wraz z wyposażeniem i zagospodarowaniem terenu” został rozpatrzony pozytywnie. Umowę z Urzędem Marszałkowskim o przyznanie pomocy gmina podpisała w dniu 7 września 2009 roku. Wartość projektu - dokończenie wcześniej wykonanych robót wynosi - 467 083,97 zł w tym wysokość dofinansowania – 287141,00 zł Dotychczas na budowę w/w obiektu wydatkowano z własnych środków finansowych kwotę w wysokości 575 364, 17 zł. M. Jurczykowska

Znowu Jesień A oto już i jesień. Ptaki są jak dłonie,

jak dłonie pożegnalne nieba dla złej ziemi. Płaczmy czasu, ach, płaczmy z sercami żywemi,

smutni tacy, samotni, nie nazwani dniem. Już nam pokazał Bóg czy szatan krwawe miasta,

w których jeno się dymy z wolna unosiły jak umęczony anioł nad kolebką śmierci.

Już nam ten nóż przytknięty aż do serca wrastał, tak długo trwał przy piersi, a gruzy mówiły

i każde drzewo martwe wraz z nimi śpiewało: "Otoć się w proch obracasz, nieobaczne ciało".

Jestże coś ponad ciemność? - pytaliśmy płacząc, gdy spośród stolic martwych nikt nie wyszedł do nas,

i staliśmy w ciemności, gdzie się nie napotka dłoń z dłonią, a wzrok bliźni widać tylko w gromach.

I tylko dudnił wiatr przez ulic puste groby, i śnieżyce powoli nakrywały głazy,

i byliśmy jak mroczne, niewierne wyrazy, gdy świat opadał z powiek jak gwiazda czy łza. Jak poznać ziemię głuchą? jak nazwać te lądy,

gdzie dzieci konające są jak starcy we śnie i już nie znają słów, nim je pojęły jeszcze, i kraje, gdzie się nigdy nie usłyszy mowy,

a dłonie, każde dłonie, są jak mroźne kleszcze" A to już i jesień. Drzewa są na nowo

żaglami martwym domom, skrzydłami martwym snom, jakby nie powstawały nad rozrąbaną głową, jakby nie było kolumn roztratowanych rąk.

I człowiek idzie obok, ach, chyba już nie człowiek, pień taki, wypalony, co znów zapomniał nieba, i krzyczy, kiedy we śnie na poczerniałej słomie przychodzą znów boleśni, milczący aniołowie.

Krzysztof Kamil Baczyński

Page 6: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

6

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

Dzieje gminy Szczebrzeszyn

praca zbiorowa pod redakcją Reginy Smoter Grzeszkiewicz i Bogusława Garbacika

Stosunki wyznaniowe - ciąg dalszy Postanowienia unii brzeskiej nigdy nie zostały w pełni zrealizowane – z upływem czasu unici (magnateria, szlachta a nawet chłopi) zaczęli przechodzić z obrządku unickiego na łaciński. Nasilenie tego zjawiska szczególnie miało miejsce w początkach XIX wieku. Decyzje o przejściu na obrządek łaciński podejmowali także unici szczebrzescy, ich ilość była znaczna skoro ówczesny unicki proboszcz szczebrzeszyński, znany ze swej gorliwości Aleksander Górski uskarżał się na ich poczynania samemu generał – gubernatorowi lubelskiemu - przeprowadzone dość skrupulatnie śledztwo nie wniosło nic nowego do rozpoznania sprawy. 62 unitów, szczebrzeszyńskich parafian powróciło do obrządku łacińskiego. Jakie czynniki i okoliczności miały wpływ na podjęte przez nich decyzje podaję za W. Kołbukiem -

Jan Makara – podczas , kiedy był już zdolny do spowiadania się , trudno było dostać się do księdza grecko – unickiego z powodu częstego jego wyjazdu (był dziekanem). Więc rodzice zaprowadzili go do księdza łacińskiego z pierwsza spowiedzią – odtąd więc łaciński obrządek obserwuje; nadto dodał - że żona jego pochodzi z rodziców obrządku łacińskiego.

Antoni Tałanda – oświadczył że kiedy mu się syn Jan urodził księdza greckokatolickiego nie było, a że dziecko było mocno chore, z tego powodu znaglony był ochrzcić go w kościele.

Franciszka Biczak – chyba lekko przesadziła podając powód zmiany obrządku, wyznała bowiem, że podczas jej urodzenia się ks. Iwaszkiewicz – proboszcz unicki w Szczebrzeszynie "cierpiał pomieszanie zmysłów" z tego powodu ochrzczono ją w kościele.

Ks. Jan Iwaszkiewicz był osobą powszechnie lubianą i szanowaną w szczebrzeszyńskim środowisku, zwłaszcza przez uczniów Szkoły Wojewódzkiej gdzie prowadził zajęcia z religii – mamy na to dwa niezbite dowody: notatki ucznia tejże szkoły Jana Bormana - z lekcji "dawanych " jak zapisał w swoich notatkach - przez ks.

Iwaszkiewicza, oraz wspomnienia absolwenta szkoły szczebrzeszyńskiej,Czesława Szczebrzeszaka opublikowane na łamach Ziemi Lubelskiej. Poczytajmy przez chwilę notatki Jana Bormana by zobaczyć jak cenną wiedzę przekazywał swoim uczniom ks. Iwaszkiewicz; oto tytuły tematów omawianych na lekcjach religii w klasie VI Szkoły Wojewódzkiej w Szczebrzeszynie w roku szkolnym 1825 /1826:

stan pierwszych ludzi i grzech pierworodny nieszczęśliwe skutki naypierwszego grzechu rozporządzenie Boskie tyczące się uwolnienia

ludzi od skutków grzechu pierworodnego potrzeba Odkupiciela – na czem odkupienie

zależy – charaktery tegoż Odkupiciela notatki o apostole Łukaszu treść Dziejów Apostolskich analiza listów do: Rzymian, Galatów, Efezów

i cenniejsze myśli "wyłuskane" z tychże wykładów: ludzie naypierwsi wyszedłszy z ręki swoiego Stwórcy byli Dobremi, Odkupiciel musiał nauczyć ludzi osobiście dokładniejszego poznania Boga....; co do treści listów apostoła Pawła, na uwagę zasługują te myśli: Paweł naucza, aby wszyscy uważali się za takich, którzy należą do Chrystusa. Osobę ks. Jana Iwaszkiewicza Czesław Szczebrzeszak scharakteryzował tak: kanonik i proboszcz parafii grecko – unickiej w Szczebrzeszynie, mieszkał we wsi parafialnej Rozłopy, gdzie było jego probostwo. Był to mąż najzacniejszy, prawy kapłan, uczniów wszystkich uważał jak swoje własne dzieci – stopnie z religii dawał z postępowania mówiąc " religii uczę jak być dobrym chrześcijaninem i człowiekiem, bo można umieć co do litery katechizm a być skończonym łotrem". Przyjeżdżał z Rozłop zwykle na furze w deskach , wjeżdżając do miasta zdejmował czapkę. Gdy uczniowie pytali : po co pop ziębi sobie głowę odpowiadał :" bo mi się nie chce fatygować i zdejmować czapki jak mi się kłaniacie..." Wspomnienia Cz. Szczebrzeszaka dostarczają nam jeszcze jednej , ciekawej informacji, otóż w Szczebrzeszynie, w tygodniu po Dniu Zadusznym odbywały się nabożeństwa za profesorów i uczniów zmarłych od czasu założenia Akademii Zamojskiej. Przyjeżdżało wówczas do Szczebrzeszyna kilku księży łacińskich i unickich; mszę główną celebrował ks. Iwaszkiewicz. Lektura powyższych notatek dostarcza nam bardzo cennych informacji – szczebrzeszyńscy unici nie byli do końca utwierdzeni w przekonaniu iż obrządek grecko – katolicki zaspokaja ich duchowe potrzeby, stąd zapewne podejmowali decyzję o powrocie do kościoła swoich ojców – Kościoła Katolickiego. Z drugiej strony unici –

Page 7: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

7

przykład ks. Jana Iwaszkiewicza żyli w całkowitej zgodzie z katolicką społecznością miasta. Nabożeństwa żałobne za duszę zmarłych uczniów i profesorów stanowiły swego rodzaju nabożeństwa ekumeniczne bo nie tylko unici, ale również katolicka ludność Szczebrzeszyna brała w nich udział. Po zniesieniu unii brzeskiej w latach sześćdziesiątych XIX wieku kościół grecko – katolicki w Szczebrzeszynie przemianowano na cerkiew prawosławną, prawdopodobnie był to kres działalności unitów w mieście. W roku 1889 do parafii katolickiej dekanatu zamojskiego należy: m. Szczebrzeszyn z przedmieściami - Błonie, Przedmieście Zamojskie i Zarzecze, oraz wsie – Brody, Czarnystok, Deszkowice, Kawęczyn, Kawęczynek, Kulików , Lipowiec, Michalów, Obrocz, Rudka, Sułów, Sułowek, Topólcza, Trzęsiny, Wywłoczka, Zwierzyniec, Żurawnica, Źrebce, folwark Bodaczów – razem 9. 307 dusz. W roku 1919 w skład dekanatu prawosławnego zamojskiego wchodziło 17 parafii w tym Szczebrzeszyn Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i wyjściu Rosjan ze Szczebrzeszyna cerkiew opustoszała. Z początkiem 1938 roku gdy przeprowadzano na szeroka skalę akcję zwalczania prawosławia i krzewienia katolicyzmu, grupa szczebrzeszynian na czele z ks. Cieślickim i inż. Aleksandrem Waligórą przystąpiła do rozbiórki dachu – natychmiastowa interwencja dr Zygmunta Klukowskiego ocaliła obiekt od zniszczenia. 22 września 1940 roku w cerkwi (bez dachu) odbyło się prawosławne nabożeństwo celebrowane przez młodego popa. W czerwcu 1942 roku dr Klukowski odnotował: wczoraj (22 czerwca) Niemcy wywieźli do Biłgoraja starego felczera, niedołężnego, na wpół sparaliżowanego Leonarda Tałandę, syna jego Aleksandra – gorliwych Ukraińców i wyznawców kościoła prawosławnego. O Leonardzie Tałanda zupełnie inaczej niż dr Klukowski wyraża się jego przyjaciel z lat młodości Philip Bibel: głową rodziny był medyk, nazywaliśmy go "Doktor" – czuwał nad zdrowiem mojej całej rodziny i nawet ocalił mi życie. Ich piękny dom, ostatni na naszej ulicy był niezwykły: na podłogach był parkiet, a meble sprowadzono z Francji – cztery córki uczyły się we Francji a jedyny syn Sasza był moim najlepszym przyjacielem. Nauczył mnie jak zbudować kamerę, ale nie działała, bo nie znalazłem dobrych soczewek. W zamian nauczyłem go czytać i

pisać w jidysz. Bardzo trudne zadane dla nie – Żyda,ale pracował nad sobą i w końcu to opanował. (…) Przypominam sobie, że jakieś sekrety łączyły tego ukochanego doktora i mojego dziadka. To moja fantazja, nigdy nie miałem dowodów na jego pochodzenie - ale Tałanda brzmi dla mnie po hiszpańsku. Czy był on spokrewniony z grupą Żydów zmuszonych do praktykowania swojej religii w jaskiniach po ucieczce przed hiszpańską inkwizycją? Mam nadzieję że tak. Chcę w to wierzyć mimo, że nigdy nie poznam całej prawdy. Upływający czas i naziści zatarli wszystko co ten sztetl (miasteczko) posiadał. Nie, to nie całkiem prawda, dopóki Ty Czytelniku pamiętasz o tamtym świecie. Leonard Tałanda zmarł w szpitalu więziennym w Lublinie 20 stycznia 1943 roku Do dyspozycji prawosławnych oddany został kościół pw. św. Katarzyny – jak odnotował dr Klukowski – od czasu do czasu pop (nie wiemy czy podczas okupacji mieszkał w Szczebrzeszynie, czy był przyjezdny) odprawiał nabożeństwa. Obiekt ten służył prawosławnym już nieco wcześniej - w roku 1883 zamieniony został na cerkiew prawosławną (nosił wówczas jak podaje B. Chlebowski wezwanie św. Trójcy) – rezydujące w klasztorze Siostry Szarytki zostały usunięte, a w ich miejsce sprowadzono prawosławne mniszki Krzyżanki. Prawdopodobnie ostatnim intendentem szpitala przed sprowadzeniem do Szczebrzeszyna prawosławnych mniszek Krzyżanek /Elzbietanek które spełniały określone posługi w szpitalu był Wincenty Krzoss, zmarły 21 marca 1881 roku, w wieku 56 lat – spoczywa na miejscowym cmentarzu. Opis tamtych, trudnych dla miasta chwil podał ks. Wadowski: z kościoła zrobiono cerkiew i biją w dzwony, od których ciągłego rozgłosu nie tylko chorym ale zdrowym łby puchną.. - ten zwięzły ale jakże wymowny opis oddaje w zupełności panujące wówczas w Szczebrzeszynie nastroje. Cerkiew została administracyjnie podporządkowana duchowieństwu diecezji prawosławnej chełmskiej. Nie znamy nazwiska popa sprawującego bezpośredni nadzór nad świątynią, wiadomo jedynie że w latach 1905 – 1941 biskupem wspomnianej diecezji był Elogiusz Gieorgijewskij, uważany za zwolennika rusyfikacji całej ziemi chełmskiej i Podlasia, a swą aktywną działalnością [mile postrzeganą przez władze zaborcze] w Dumie Państwowej przyczynił się do ogłoszenia w 1912 roku aktu o wydzieleniu Chełmszczyzny z terenów Kongresówki. Cdn.

Page 8: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

8

Ks. dr Czesław Bielec.

Urodził się w 1934 roku w Brodach Małych. Ukończył Szkołę Podstawową w Brodach Dużych. Wykształcenie średnie w Liceum Pedagogicznym w Szczebrzeszynie i Liceum Biskupim w Lublinie. Niżej wspomnienie ks. Czesława zawarte w książce jego autorstwa Wdzięczny Bogu i ludziom Sandomierz 2009 rok. 19 kwietnia 2009 roku

obchodził 50 rocznicę posługi kapłańskiej – Złoty Jubileusz Kapłaństwa. W tym długim czasie pracował w parafiach: Lubartów (1959 -1963), Lublin (1963 – 1965), Hrubieszów (1965 – 1967), Kazimierz Dolny (1967 – 1970), Kluczkowice (1970 – 1993) Puławy (1993 -1998). Póżniej w

ważnych instytucjach diecezyjnych. Był kapelanem Wojska Polskiego w stopniu majora.

Trudne zadania jakie stały przed ks. Czesławem nie przeszkodziły mu w uzyskaniu doktoratu z prawa. Obecnie na emeryturze, lecz emeryturze czynnej. Udziela porad z zakresu prawa kanonicznego. Pomaga również w ewangelizacyjnej pracy przyjaciołom w Stanach Zjednoczonych. A tak wspomina czas swojej nauki w Brodach Dużych i Szczebrzeszynie. ….Szkoła podstawowa. Szkoła podstawowa była w Brodach Dużych. Ponieważ w tej wiosce była dużo tzw. ,,folksdojczów” z rodzin zasiedlonych kiedyś z Niemiec jak; Berliny, Walery, lembryki to szkołę podzielono na 2 części – niemiecką i polską. Pamiętam, że bardzo często wybuchała po lekcjach wojna polsko – niemiecka, którą zazwyczaj wygrywaliśmy, bo było nas polskich chłopaków więcej. Mieliśmy wspaniałych nauczycieli i wychowawców np. Pan Paweł Kopyciak – kierownik szkoły, który świetnie uczył rachunków i języka rosyjskiego ale i dyscypliny. Zawsze miał w kieszeni gruby, wąski rzemień, którego używał bardzo często i mocno za byle głupstwo np. za pobyt w klasie na przerwie lub za nie obrobienie lekcji. Żona jego natomiast uosobienie dobroci uczyła nas polskiego, religii i śpiewu. Do dzisiaj pamiętam nauczone przez nią piosenki zwłaszcza harcerskie i patriotyczne. Pani Budkowska – uczyła historii – ale niestety robiła to fatalnie wymagając nauczania się nieomal na pamięć zaznaczonych tekstów. Myślę, że to wytworzyło moją awersję do tego przedmiotu na wiele

lat. Szkoda. Pan Jóźwiak uczył fizyki i chemii ale również robót ręcznych, na których nauczał nas wspaniale oprawiać książki w twarde okładki łącznie ze zszywaniem. Potrafiliśmy nawet wyrabiać wzorzyste okładki kolorowe z farby i kleju roślinnego. Szkoła średnia. Ponieważ rodzice nigdy nie chodzili do szkoły (chociaż umieli czytać i pisać) to nie wybierali też szkoły dla nas. Było oczywiste, że idzie się do szkoły, która jest w naszym mieście Szczebrzeszynie, a była tam szkoła zawodowa i liceum pedagogiczne. Ja wybrałem liceum. Ponieważ uczyłem się dobrze zostałem gospodarzem klasy. Bardzo dobrze wspominam pana prof. Br. Przysadę – od matematyki i fizyki –wspaniały pedagog, podobnie jak pan. prof. Kimaczyński od chemii. Pan Br. Pietruszyński – gimnastyk (twórca zielonych sal gimnazjalnych - w plenerze, pani prof. Głazowska od geografii. Wyjątkową postacią był nasz prefekt ks. Franciszek Sysa. Zaraz po wojnie religia była jeszcze w szkołach, ale od 1950 roku zaczęło się jej usuwanie zwłaszcza z liceów pedagogicznych – wiadomo kadra nauczycielska miała kształtować tzw. światopogląd naukowy to znaczy ateistyczny. Najpierw wprowadzono w naszej szkole obowiązkową przynależność do ZMP (Związek Młodzieży Polskiej) przynależność do tej organizacji była przygotowaniem do partii komunistycznej (polska Partia Robotnicza) później PZPR. Bez pytania i zgody zostałem członkiem ZMP, a jako gospodarz klasy zostałem przewodniczącym klasowego tego związku. Gdy uczęszczałem do III klasy liceum religia została usunięta ze szkoły. Ks. Fr. Sysa zorganizował religię przy kościele rektoralnym św. Katarzyny po lekcjach. Jako wierzący nie tylko chodziłem na religię, ale też moim obowiązkiem jako gospodarza klasy było porozumiewać się z księdzem prefektem i ustalać lekcje religii. Dyrektorem naszego liceum był przez wiele lat pan Danieluk – zacny człowiek. Natomiast jego zastępcą był pan Zachor – politruk i ateista. Pewnego dnia wezwał mnie do kancelarii i powiedział, że przyszli nauczyciele mają być krzewicielami światopoglądu materialistycznego a uczniowie tej szkoły na religię nie powinni chodzić. A ty – mówi – jesteś przewodniczącym

Page 9: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

9

ZMP w klasie i nie tylko chodzisz na religię ale jeszcze prowadzisz innych z klasy. Odpowiedziałem mu, że jestem wierzący i praktykującym, i na religię chodził będę bo do ZMP się nie zapisywałem, a jako gospodarz klasy wypełniam swój obowiązek ustalania godzin lekcji religii. Wówczas pan Zachor oświadczył mi, że muszę wybrać albo szkoła i posłuszeństwo albo rezygnacja z niej. Powiedziałem to wszystko ks. prefektowi Sysie, który zaproponował mi przeniesienie do Liceum Biskupiego w Lublinie. Jednak były pewne trudności w związku z tym. Po pierwsze szkoła ta była prywatna a więc opłaty, po drugie w Lublinie – koszt internatu, po trzecie pan Zachor nie chciał wydać mi dokumentów potrzebnych do przeniesienia 9liczył, że się nawrócę), po czwarte nie miałem łaciny w liceum pedagogicznym. Wówczas ks. Sysa obiecał mi, że dostanę ulgę w opłatach za szkołę, że dyrektor ks. prof. M. Sławikowski (wspaniały pedagog i patriota) powiedział, że przyjmie mnie do III klasy bez papierów a łacinę na pewno nadrobię do matury….

Ksiądz Andrzej Wadowski. ( 1870 – 1931)

Urodził się w 14 listopada 1870 roku. Był kanonikiem Kolegiaty Zamojskiej. W latach 1913 – 1931 sprawował funkcję dziekana i proboszcza szczebrzeskiego. Był aktywnym patriotą, działaczem społeczno – politycznym i oświatowym. Pracą duszpasterską kształtował świadomość narodową i wiedzę w zakresie możliwości odbudowy polski w granicach przedrozbiorowych. Po zajęciu przez Austrię w roku 1915 Zamojszczyzny i Lubelszczyzny wspólnie z Franciszkiem Przyrowskim organizował polskie szkolnictwo ludowe w Szczebrzeszynie i okolicy. Wygłaszał patriotyczne homilie, w których nakłaniał do wstępowania do polskich legionów tworzonych przez Józefa Piłsudskiego, aby walczyć o niepodległość Polski. W czasie toczących się w latach 1918 – 1920 walk o wolność i granice Polski wspólnie z profesorami szkół zamojskich: Stefanem Millerem (twórcą ogrodu zoologicznego w Zamościu), Michałem Pieszką i Antonim Borowskim zorganizował w 1920 roku obchody ,,Dnia Śląska Cieszyńskiego”. Uczestniczył w udzielaniu pomocy materialnej dla Księstwa Cieszyńskiego i Lwowa. Współpracował z Radą Miejską w Szczebrzeszynie i Ordynacją Zamojską przy organizowaniu tej pomocy

materialnej. Tym samym pomagał Polakom walczącym o przynależność do Polski oraz dokonującym odbudowy zniszczonego wojną Szczebrzeszyna. Wyrazem uznania jego działalności społecznej, politycznej i ekonomicznej było powierzenie mu w 1928 roku funkcji radnego Rady Miejskiej w Sczrzebrzeszynie. Jako kapłan i radny starał się integrować i aktywizować społeczność miejską wokół zadań wynikających z odbudowy rozwoju miasta. Organizował z okazji świąt kościelnych i państwowych przyjęcia, na które zapraszał przedstawicieli inteligencji i przedsiębiorców. Jako proboszcz i dziekan wkładał wiele wysiłku w odnowienie zniszczonej przez władze carskie o popa Tracza działalności duchownych kościoła katolickiego, szczególnie w parafii św. Mikołaja. Dzięki jego staraniom został zwrócony katolikom i rekoncyliowany kościół pod wezwaniem św. Katarzyny, zamieniony na cerkiew w 1877 roku. Dzięki jego staraniom i pracy parafia katolicka odrabiała straty poniesione w okresie rusyfikacyjne działalności popa Timofieja Tracza. Na łono kościoła katolickiego powrócili wszyscy mieszkańcy, którzy siłą lub podstępem zostali zmuszeni do wyznawania wiary prawosławnej. Przeciąganiu siłą katolików na prawosławie powodowało, między innymi, zarządzenie nakazujące prowadzenie cywilnych ksiąg w języku rosyjskim. Dzięki tolerancji religijnej, która zapanowała w mieście również za sprawą ks. Wadowskiego, po odzyskaniu niepodległości, wierni uzyskali możliwość powrotu do korzeni – wiary katolickiej. Nastąpił spadek liczby wyznawców prawosławia. Z 912 prawosławnych zarejestrowanych w 1890 roku do 103 osób w 1936 roku. Pozostało już tylko 26 wyznawców wiary prawosławnej.Tak było do wybuchu wojny światowej, kiedy to hitlerowcy ponownie przekazali kościół św. Katarzyny na cerkiew prawosławną. Działalność duchowa ks. Wadowskiego przyczyniła się do umocnienia jedności narodowej i postaw patriotycznych mieszkańców naszego miasta, niezależnie od poglądów politycznych i wyznawanej religii. Cieszył się on szacunkiem wszystkich mieszkańców miasta i okolic – zarówno Polaków jak i Żydów. Zmarł 31 grudnia 1931 roku. Pochowany w podziemiach kościoła św. Leonarda. Aleksander Przysada

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

Page 10: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

10

Powszechny Zakład Ubezpieczeń S.A. zaprasza do Agencji Ubezpieczeniowej

w Szczebrzeszynie przy ul. Zamojskiej 5 od poniedziałku do piątku

w godz. 8.00 – 16.00 tel. 084 682 10 22

Page 11: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

11

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

Nowości w bibliotece Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Szczebrzeszynie we wrześniu proponuje państwu trzy doskonałe pozycje książkowe. Pierwsza z nich to "Klątwa rodu Windsorów" Urlike Grunewald. Fascynująca historia najsłynniejszej rodziny świata, której członkowie od niemal 170 lat zasiadają na brytyjskim tronie.Dzieje tego rodu to nie tylko historia sukcesów, potęgi, pieniądza, władzy, ale i słabości zwykłych ludzi. Od czasów królowej Wiktorii zdarzały się wśród Windsorów czarne owce, które swoim skandalicznym zachowaniem naruszały potęgę dynastii. Skandale pojawiały się z zadziwiającą regularnością, jakby nad monarchią ciążyła klątwa przekazywana z pokolenia na pokolenie. Kolejną pozycją proponowaną państwu jest psychologiczno - popularnonaukowa książka"Wszystko o romansie w sieci". Autorzy przedstawiają przestrzeń wirtualną jako miejsce znacznie bardziej wyzwolone i swobodne niż świat realny. W książce zaprezentowano zarówno pozytywne jak i negatywne aspekty wirtualnych związków. Dla młodzieży zaś mamy dalszy ciąg niedawno wydanej serii: " Brzydkich", „Ślicznych"," Wyjątkowych", tym razem "Nieważcy" - ciekawa powieść fantastyczno- przygodowa z delikatnym humorem i intrygującym wątkiem powinna zachęcać do przeczytania książki.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY

Nowe wydawnictwa Stowarzyszenia Przyjaciół Szczebrzeszyna.

Staraniem Stowarzyszenia Przyjaciół Szczebrzeszyna wydane zostały, w związku z dniami trzech kultur:

1. Regina Smoter Grzeszkiewicz Poza miastem poza historią rzecz o szczebrzeszyńskich Żydach,

2. Regina Smoter Grzeszkiewicz Słowniczek terminów i pojęć judaistycznych,

3. Jan Karol Lipowiecki Wdzięczność łask Maryi w obrazie cerkwie szczebrzeskiej parochialnej doznawanych pod redakcją Piotra Krasnego.

Ta ostatnia pozycja jest zwiastunem przygotowanej do druku książki, która ukaże się prawdopodobnie na początku przyszłego roku.

Regina Smoter Grzeszkiewicz. Kobiety z Chrząszczowego Grodu Pisząc o kobietach z chrząszczowego grodu mam na myśli zarówno rodowite szczebrzeszynianki, jaki i te, które swoje losy związały ze Szczebrzeszynem pracując tutaj, bądź wychodząc za mąż. Było ich w przeszłości wiele - nauczycielek, pielęgniarek, zakonnic. Były panie na włościach szczebrzeskich - żona pierwszego właściciela miasta Beata z Bożego Daru, ich córka Zygmunta, były krzyżanki, niezbyt darzone sympatią przez miejscowe społeczeństwo prawosławne zakonnice sprowadzone do miasta w 1883 roku gdy kościół św. Katarzyny przemianowano na cerkiew prawosławną. Poetki - jedną z nich - Franciszkę Borytową

Page 12: Chrząszcz - Październik 2009 (nr 43)

12

CHRZĄSZCZ NR 10 (4)

poznałam osobiście, pozostał mi na pamiątkę zbiorek wspomnień baśni i opowieści. Druga dotychczas nie znana pisała do szuflady. Stanisława Flis nie żyje od kilkunastu lat, o jej twórczości dowiedziałam się zupełnie przypadkowo od Marii Sudak, emerytowanej nauczycielki akademickiej z Błonia skąd pochodzi także Stanisława Flisowa. Była malarka - Stanisława Kowalik, dość późno zaczęła tworzyć. Jej prace tchną ciepłem, spokojem - są to pejzaże,martwa natura. W roku 1999 na II Ogólnopolskim Plenerze Osób Niepełnosprawnych w Górowie Iłowieckim otrzymała Nagrodę Fundacji Euro Bałtyk za pracę z martwą naturą - płótno zostało zakupione do prywatnej kolekcji w Niemczech. Stasi Kowalik nie ma już wśród nas - swoją artystycznie krótką obecność w życiu miasta zachowała w kilku płótnach,akwarelach. Część tych zbiorów znajduje się w posiadaniu córki Ewy,część u przyjaciół, których chętnie obdarowywała. O sędzinie Falęckiej przeczytałam we wspomnieniach Juliana "Jordana" Wieniawskiego, brata Tadeusza - naczelnego lekarza Ordynacji i dyrektora szpitala w Szczebrzeszynie w początkach XIX wieku. U niej ówczesna szczebrzeszyńska śmietanka towarzyska zbierała się na wieczory literackie - "osoba ta, średnich lat, niewysłowionej dobroci,wdzięku,dystynkcji i wykształcenia wszechstronnego gromadziła u siebie całą tameczną inteligencje". W Zbiorach specjalnych Biblioteki Wojewódzkiej im. H. Łopacińskiego w Lublinie znajdują się "Papiery osobiste Walerii z Mossakowskich Parysiewiczowej" - ich lektura rzuca nieco światła na prywatne szkolnictwo w Szczebrzeszynie. Dotychczas wiedzieliśmy tylko o istnieniu pensji prowadzonej przez Teofilę z Jaszczodołów Rederową, żonę Ferdynanda Redera nauczyciela gimnazjum. Waleria Mossakowska - absolwentka Aleksandryjskiego Instytutu Wychowania Panien koncesję na prowadzenie Szkoły Prywatnej Niższej Żeńskiej o 2 klasach w Szczebrzeszynie otrzymała 6 (18) sierpnia 1862 roku. Pracowała krótko, bo zaledwie rok - w roku 1863 otrzymała pozwolenie na przeniesienie zakładu do miasta powiatowego Krasnegostawu - tam mogła złożyć Szkołę wyższą o 3 klasach, jednocześnie została zobowiązana przez Rządową Komisję Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do złożenia stosownego raportu z chwilą otworzenia pensji w

Krasnymstawie. Jaki był dalszy los jej poczynań brak informacji,być może kwerenda w zbiorach Archiwum Lubelskiego odnośnie akt miasta Krasnegostawu pomogłaby je uzupełnić. Nie znaną dotychczas postacią z grona szczebrzeszynianek jest Klotylda Rolle - wspomniał o niej S. Pomarański opisując proces polityczny jaki miał miejsce w Szczebrzeszynie w roku 1852. Posiłkując się jego tekstem pragnę przybliżyć czytelnikom postać Klotyldy - jej brat Ksawery postrzegany jest jako autor odezwy o treści antypaństwowej, za napisanie której i publiczne ujawnienie zesłany został na 6 lat do Irkucka. Podczas redagowania odezwy Klotylda była z bratem w pokoju, to wystarczyło prowadzącemu śledztwo kpt. Berchmanowi by ją aresztować. Przez trzy lata (1852 - 1855) przebywała w klasztornym więzieniu u sióstr bernardynek na górze św. Katarzyny pod Kielcami, gdy stan jej zdrowia uległ pogorszeniu (zapadła na suchoty) została zwolniona. 6 listopada 1861 roku kilka mieszkanek Szczebrzeszyna odważyło się zaśpiewać w kościółku św. Leonarda jakże nastrojową a zarazem patriotyczną pieśń "Boże coś Polskę..". Były to panie: Boniecka, Cielecka, Krypiakiweiczówna i Rajska. Ktoś usłużny złożył donos i kobiety zostały aresztowane. Pobyt w więzieniu powiatowym w Zamościu nie osłabił ich patriotyzmu. Wiele interesujących danych wnoszą wspomnienia najstarszych wiekiem szczebrzeszynianek - jedną z nich jest Maria Niezgoda. W oparciu o jej relacje możemy przynajmniej po części poznać życie i działalność szczebrzeszyńskich kobiet w okresie okupacji. Wiele z nich poza domowymi obowiązkami udzielało się w pracy na rzecz szpitala - przygotowywały posiłki, materiały opatrunkowe, pielęgnowały rannych partyzantów - "już w 39 roku Niemcy nabili Polaków, do szpitala pakowali, to był głód. Ludzie nosili do szpitala jedzenie, jak moja mama,ciotka, to one rannych żywiły...To moja mama i ciotka Wiktoria i Natalia Wesołowska bez przerwy w tym szpitalu pomagały." Pomocy w szpitalu udzielały nie tylko kobiety - również młode harcerki - jedna z nich była Maria Niezgoda; zbierały materiały(płócienną bieliznę, prześcieradła) na opatrunki. Bezpośrednią przełożoną szczebrzeszyńskich harcerek była Zofia Jaworska -" jak się zawiązało harcerstwo, to ja pierwsza wskoczyłam w te szeregi i ciągnęłam do 1939 roku, prawie do 1940. Później jak Niemcy zaczęli szukać tych harcerzy, wyłapywać organizacje to wszystko było zlikwidowane...Za udział w harcerstwie dostałam dwa medale i książkę ofiarowaną przez p. Jóżwiakowskiego... Potem ta p. Jaworska zorganizowała młodych chłopców przeciw Niemcom. Pod Szperówką wszystkich wybili...".

„Chrząszcz” – miesięcznik informacyjny Wydawca – Stowarzyszenie Przyjaciół Szczebrzeszyna Redakcja –Zygmunt Krasny, Joanna Dawid, Leszek Kaszyca, Zbigniew Paprocha Adres : 22-460 Szczebrzeszyn ul. Pl. T. Kościuszki 1 E-mail: [email protected] Projekt rysunku Chrząszcza – Monika Niechaj