12
ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA NR 3 (5) MARZEC 2010 Wielkanoc to czas otuchy i nadziei. Życzymy, aby Święta Wielkanocne przyniosły Radość i wzajemną życzliwość. Wesołych, pogodnych Świąt w prawdziwie wiosennym nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół Naszym Czytelnikom życzy Redakcja ,,Chrząszcza” WIELKANOC Święta Wielkanocne to wyjątkowy okres w roku. Kościół katolicki uznaje to święto za najważniejsze w roku. Większość Polaków w te dni poświęca czas na uczestnictwo w nabożeństwach kościelnych, a także na spotkania w gronie rodzinnym. Z okresem Świąt Wielkanocnych wiąże się wiele tradycji, część z nich jest zachowywana do dziś, np. lany poniedziałek, nazywany również śmigusem - dyngusem. Oczywiście święta te poprzedzone okresem specjalnych przygotowań, np. część z nas robi świąteczne porządki, nawet nie zdając sobie sprawy, należą one do tradycji, symbolizują bowiem usuwanie śladów zimy, a jednocześnie zła i chorób z naszych domów. Przygotowujemy również święconkę , którą zanosimy w pięknie ozdobionych koszyczkach do kościoła w celu poświęcenia produktów. W koszyczku wielkanocnym nie może przede wszystkim zabraknąć jajek, które są symbolami nowego życia, zwykle mamy je w postaci kolorowych pisanek, baranka - zazwyczaj wykonanego z czekolady lub cukru. Baranek symbolizuje umęczonego Chrystusa. Poświęcić należy również: chleb, wędlinę, chrzan, pieprz, sól i ciasta świąteczne . Na stole wielkanocnym obok mięs i ciast stawiamy koszyk ze święconką. Śniadanie wielkanocne rozpoczyna się zazwyczaj od dzielenia się poświęconym jajkiem, podobne jest w swej formie i symbolice do bożonarodzeniowego łamania się opłatkiem. n. SZCZEBRZESZYN

Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

  • Upload
    mateusz

  • View
    126

  • Download
    0

Embed Size (px)

DESCRIPTION

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNANR 3 (5) MARZEC 2010WIELKANOCŚwięta Wielkanocne to wyjątkowy okres w roku. Kościół katolicki uznaje to święto za najważniejsze w roku. Większość Polaków w te dni poświęca czas na uczestnictwo w nabożeństwach kościelnych, a także na spotkania w gronie rodzinnym. Z okresem Świąt Wielkanocnych wiąże się wiele tradycji, część z nich jest zachowywana do dziś, np. lany poniedziałek, nazywany również śmigusem dyngusem. Oczywiście święta te są poprzedzon

Citation preview

Page 1: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA

NR 3 (5) MARZEC 2010

Wielkanoc to czas otuchy i nadziei. Życzymy, aby Święta Wielkanocne przyniosły Radość i wzajemną życzliwość. Wesołych, pogodnych Świąt w prawdziwie wiosennym nastroju,

serdecznych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół

Naszym Czytelnikom życzy Redakcja ,,Chrząszcza”

WIELKANOC Święta Wielkanocne to wyjątkowy okres w roku. Kościół katolicki uznaje to święto za najważniejsze w roku. Większość Polaków w te dni poświęca czas na uczestnictwo w nabożeństwach kościelnych, a także na spotkania w gronie rodzinnym. Z okresem Świąt Wielkanocnych wiąże się wiele tradycji, część z nich jest zachowywana do dziś, np. lany poniedziałek, nazywany również śmigusem -dyngusem. Oczywiście święta te są poprzedzone okresem specjalnych przygotowań, np. część z nas robi świąteczne porządki, nawet nie zdając sobie sprawy, iż należą one do tradycji, symbolizują bowiem usuwanie śladów zimy, a jednocześnie zła i chorób z naszych domów. Przygotowujemy również święconkę , którą zanosimy w pięknie ozdobionych koszyczkach do kościoła w celu poświęcenia produktów. W koszyczku wielkanocnym nie może przede wszystkim zabraknąć jajek, które są symbolami nowego życia, zwykle mamy je w postaci kolorowych pisanek, baranka - zazwyczaj wykonanego z czekolady lub cukru. Baranek symbolizuje umęczonego Chrystusa. Poświęcić należy również: chleb, wędlinę, chrzan, pieprz, sól i ciasta świąteczne . Na stole wielkanocnym obok mięs i ciast stawiamy koszyk ze święconką. Śniadanie wielkanocne rozpoczyna się zazwyczaj od dzielenia się poświęconym jajkiem, podobne jest w swej formie i symbolice do bożonarodzeniowego łamania się opłatkiem. n.

SZCZEBRZESZYN

Page 2: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

2

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

2

Niedziela Palmowa

Niedziela Palmowa ("Niedziela Męki Pańskiej", zwana też "Kwietną" lub "Wierzbną", w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego: "Druga Niedziela Męki Pańskiej") – święto ruchome w kalendarzu chrześcijańskim, przypadające 7 dni przed Wielkanocą. Rozpoczyna Wielki Tydzień. Zostało ono ustanowione na pamiątkę przybycia Chrystusa do Jerozolimy. Rozpoczyna okres przygotowania duchowego do świąt, będącego wyciszeniem, skupieniem i przeżywaniem męki Chrystusa. Niedziela Palmowa obchodzona jest w Polsce od średniowiecza. Według obrzędów katolickich tego dnia wierni przynoszą do kościoła palemki, symbol odradzającego się życia. Od 1986 roku, zgodnie z wolą papieża Jana Pawła II, w Niedzielę Palmową obchodzony jest też Światowy Dzień Młodzieży. Wjazd do Jerozolimy Wjazd Jezusa do Jerozolimy opisali wszyscy Ewangeliści (Mt 21,1-11; Mk 11,1-11; Łk 19,29-40; J 12,12-19). Będąc w okolicy Betfage, Chrystus polecił swoim dwóm uczniom, by poszli do pobliskiej wsi i przyprowadzili znajdującego się tam osła (w Ewangelii św. Mateusza mowa jest o oślicy i osiołku). Na pytania, czemu to robią, Jezus kazał im odpowiedzieć: Pan go potrzebuje. Gdy to zrobili, Chrystus dosiadł osiołka i na nim wjechał do Jerozolimy. Lud wyszedł mu na spotkanie, słał pod nogi płaszcze i gałązki, i wykrzykiwał: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach! Wydarzenie to miało być spełnieniem słów ze Starego Testamentu: Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny - jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. Zwyczaje Bogate tradycje ma wykonywanie palm wielkanocnych. Szczególnie zwyczaj ten zachował się na Kurpiach w parafii Lipniki i Nysie oraz Łyse zaś w Małopolsce w miejscowości Lipnica Murowana, gdzie odbywają się coroczne konkursy na najdłuższą i najpiękniej wykonaną palmę. Palmy osiągają wysokość kilkunastu metrów i muszą samodzielnie stać. Zrobione z wikliny, nie mogą zawierać żadnych metalowych części. Zdobione są baziami i kwiatami z bibuły. Tradycją Niedzieli Palmowej była procesja z Jezuskiem Palmowym, zachowana obecnie jedynie w Tokarni w powiecie myślenickim. Na osiołku wożono figurę Jezusa, za którą podążał tłum. Następne miejsce, gdzie tradycją jest procesja Jezusa na osiołku, to Nowy Staw (województwo pomorskie, powiat malborski). Tradycja ta istnieje od kilku lat. Nie istniejącym już zwyczajem są Pucheroki, przebierańcy, odwiedzający domy rano w Niedzielę Palmową. n.

Śmigus dyngus. Śmigus-dyngus (zwany też lanym poniedziałkiem) jest obyczajem związanym z drugim dniem Wielkanocy. W XV wieku dyngus i śmigus były dwoma odrębnymi zwyczajami. Dyngus (dyngusowanie) oznaczał wymuszanie datków, najczęściej w postaci jajek, pod groźbą kąpieli. Śmigus to uderzanie, smaganie rózgą, gałązką lub palmą. Pierwsze udokumentowane wzmianki o tego rodzaju zwyczajach w Polsce uczyniono w XV wieku i pochodzą z ustaw synodu diecezji poznańskich, przestrzegających przed praktykami, mającymi niechybnie grzeszny potencjał: „Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie się nazywa dyngować, ani do wody ciągnąć, bo swawole i dręczenia takie nie odbywają się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego”. Czynność oblewania zdecydowanie dotyczyła młodych dziewcząt. Polewanie wodą zasadniczo nie było znane np. na Pomorzu, gdzie rozpowszechniło się po roku 1920. W niektórych regionach, np. w cieszyńskiem, łączono zwyczaje: oblewano wodą, a potem suszono lekkimi uderzeniami witek. Ta panna, której nie oblano bądź nie wychłostano, czuła się obrażona i zaniepokojona, gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów. Następnego dnia, we wtorek (który kiedyś był również dniem świątecznym) rewanżowały się dziewczęta. Termin dyngus oznaczał pierwotnie wykup, co wskazuje na współistnienie dwóch, być może odrębnych zwyczajów. Z czasem słowa śmigus (słowo wywodzące się z niemieckiego Schmerckostern lub Schmackostern, od schmacken –bić i Ostern –Wielkanoc) i dyngus zlały się w zbitkę śmigus-dyngus, co po raz pierwszy odnotowano w powojennym „Słowniku poprawnej polszczyzny” Stanisława Szobera. Pochodzenie tego zwyczaju nie jest znane, a komentatorzy poruszają się na grząskim gruncie hipotez. Dla jednych zwyczaj oblewania się wodą miał zapobiegać chorobom i sprzyjać płodności, i był obrzędem przedchrześcijańskim o słowiańskim rodowodzie. Dla innych wziął się on z Jerozolimy, gdzie schodzących się i rozmawiających o zmartwychwstaniu, żydzi rozganiali sprzed swoich okien wodą. Już sama wieloznaczność symbolu wody pozwala na wiele interpretacji. Wydaje się, że można przyjąć, że zwyczaj oblewania wodą ma korzenie w pogańskich tradycjach, jest znakiem radości związanej z odejściem zimy. Kościół dodał symbolikę oczyszczającej mocy wody. Lany poniedziałek miał też swoje tradycje związane z urodzajem. Gospodarze o świcie wychodzili w pola i kropili je wodą święconą, żegnali się przy tym znakiem krzyża i wbijali w grunt krzyżyki wykonane z palm poświęconych w Niedzielę Palmową, co miało zapewnić urodzaj i uchronić plony przed gradobiciem. Pola objeżdżano w procesji konnej. Zwyczaje te do dzisiaj spotyka się zwłaszcza na południu Polski. n.

Page 3: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

3

Regina Smoter - Grzeszkiewicz. Warto o nich pamiętać... Cieślicki Józef ks. (1896-1988) Urodził się 14 marca 1896 r. w Urzędowie. Tu ukończył szkołę powszechną. Dzięki sugestiom miejscowego nauczyciela podjął naukę w Gimnazjum Męskim w Sandomierzu, a później w Seminarium Duchownym w Lublinie. 19 kwietnia 1919 r. z rąk biskupa lubelskiego Leona Fulmana otrzymał święcenia kapłańskie. Funkcję wikariusza pełnił w parafiach: w Konopnicy, Tarnogórze, Kolegiacie Zamojskiej oraz parafii św. Pawła w Lublinie. W Lublinie pracował przez osiem lat (1924-1932), angażując się w działalność Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej i Akcji Katolickiej. Od 1929 roku prowadził sekretariat generalny Ligi Katolickiej Diecezji Lubelskiej. W 1930 roku, w wieku 34 lat nominowany został na kanonika honorowego Kapituły Zamojskiej. Wiosną 1932 r. został mianowany proboszczem parafii św. Mikołaja Biskupa i dziekanem w Szczebrzeszynie. Gdy 30 czerwca 1933 roku dekanat szczebrzeszyński połączono z zamojskim, wówczas ks. Cieślicki stanął na czele największego dekanatu w diecezji - dekanatu zamojskiego. W jego dekanacie znalazła się także Kolegiata Zamojska, w której w maju 1939 r. został kanonikiem gremialnym. Funkcję dziekana pełnił do 20 marca 1946 r. Kapituła Kolegiacka nadała mu ponadto tytuł prałata scholastyka (1952) i kustosza Kapituły (1959). Wraz z inż. Waligórą brał udział w próbie rozbiórki cerkwi unickiej Akcja ta została powstrzymana z inicjatywy dra Klukowskiego.

*** Ks. Józef Cieślicki był organizatorem komitetu pomocy dla Żydów, zwłaszcza w początkowym okresie okupacji. W czerwcu 1940 roku został aresztowany przez Niemców i wywieziony na Rotundę w Zamościu. Po kilku dniach nastąpiło zwolnienie, ponieważ zgłosił się za niego (dobrowolnie) ks. wikary Władysław Kłos. Później ukrywał się na terenie diecezji tarnowskiej. Chorował. W 1945 r. powrócił do Szczebrzeszyna ; w rok później nowy biskup lubelski - Stefan Wyszyński, przeniósł go na probostwo do Zaklikowa. Pracował tu długo, powoli wracając do zdrowia. Również tutaj uzyskał kolejne dowody uznania ze strony władz kościelnych - w 1952 roku godność prałata scholastyka, a w 1959 roku awansował na najwyższe po dziekanie stanowisko

- prałata kustosza w Kapitule Zamojskiej. Były to dowody uznania poprzednich zasług ks. Cieślickiego. W czerwcu 1969 roku z uwagi na stan zdrowia, na własną prośbę, został zwolniony z probostwa, przeszedł na emeryturę. Pozostał w Zaklikowie w charakterze rezydenta. Później jednak, w 1972 roku przyjął stanowisko kapelana Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej w Irenie. Tu spędził ostatnich 16 lat życia. W kwietniu 1989 r. miał obchodzić 70-lecie stanu kapłańskiego. Przyszła jednak ciężka choroba, szpital i śmierć - zmarł 31 grudnia 1988 r.

Cruciger Feliks Urodzony w Szczebrzeszynie, syn Andrzeja. Pierwszy superintendent zborów kalwińskich w Małopolsce. W półroczu zimowym 1529/1530 rozpoczął naukę na Uniwersytecie Krakowskim - studia ukończył w 1535 roku bakalaureatem sztuk wyzwolonych. Mieszkał w Niedzwiedziu. Około 1546 roku wraz z dziedzicem tej miejscowości - Stanisławem Stadnickim przeszedł na protestantyzm; w listopadzie 1550 roku uczestniczył w I Synodzie Kalwińskim w Pińczowie. Na synodzie w Słomnikach (25. X. 1554 rok), który to synod stworzył podstawy organizacyjne kalwinizmu w Małopolsce, wybrano Crucigera superintendentem. Cybulska Jadwiga Nauczycielka ze szkoły powszechnej - opiekowała się pierwszą drużyną szczebrzeszyńskich skautek powstałą w dwudziestoleciu międzywojennym.

Elenberg Symcha Z zawodu cyrulik pochodzący z rodziny o tradycjach cyrulicznych. Mieszkał w Szczebrzeszynie w okresie międzywojennym, był współwłaścicielem kamieniczki, w której znajdował się zakład fryzjerski. Przedmiotem działalności Symchy Elenberga było świadczenie usług takich jak: strzyżenie, golenie, stawianie baniek, przystawianie pijawek - jak sugeruje Krzysztof Czubara łapano je zapewne w przepływającym przez Szczebrzeszyn Wieprzu. Feldmanowie Berko i Icek Ubodzy żydowscy sklepikarze, prowadzili w 1880 roku sklepik zlokalizowany w okolicach szpitala, przynosił on rocznego dochodu rubli 50. Fenc Paweł ps. "Zygmunt" Walczył w szeregach Armii Krajowej . Przed wybuchem wojny wykładał biologię i geografię w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Szczebrzeszynie. Aresztowany w 1940 roku do Szczebrzeszyna powrócił w roku 1945; przed aresztowaniem był czynnie zaangażowany w tajne nauczanie na terenie Adamowa. Cdn.

Page 4: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

4

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

Znane i nieznane aspekty działalności Zamoyskich

w dziejach Szczebrzeszyna. W południowo – wschodniej Lubelszczyźnie powstały dwa wielkie latyfundia magnackie (fortuny magnackie), które w ówczesnej Polsce odgrywały znaczącą rolę gospodarczą i polityczną: - w wieku XIV powstaje latyfundium Dymitra z Goraja, - w XVI wieku latyfundium stworzone przez Jana Zamoyskiego. Dymitr z Goraja, który karierę polityczną rozpoczął za króla Kazimierza Wielkiego, otrzymał w 1377 roku, od następcy Kazimierza – Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski, powiat szczebrzeski, wraz z jurysdykcją nad całą ludnością w nim zamieszkałą. Władysław Jagiełło, do osadzenia którego na tronie polskim znacznie przyczynił się Dymitr, już jako król potwierdził w 1388 roku w Krakowie, w dokumencie Dominum Scebresinum nadanie Ludwika Węgierskiego z 1377 roku, czyniąc Szczebrzeszyn wraz z całym powiatem wyłączną własnością Dymitra z Goraja. Nadał mu również władzę sądowniczą nad ludnością w powiecie zamieszkałą. Posiadłość ta, zwana Państwem Szczebrzeskim, w skład którego wchodziły miasta: Szczebrzeszyn, Goraj, Turobin i Kraśnik, oraz kilkadziesiąt wsi, stanowiła, ze względu na zakres władzy jego właściciela (posiadał także prawo sądzenia szlachty), niemal oddzielne księstwo w Polsce. W imieniu dziedzica miasta i powiatu władzę sądowniczą sprawował powołany przez niego starosta grodu. W Szczebrzeszynie, podobnie jak w całej Polsce, działały sądy: ziemski, graniczny i komorniczy. Mieszkańcy miasta i powiatu (także szlachta) skazywani przez sądy na karę pozbawienia wolności za wykroczenia i łamanie obowiązującego prawa, odbywali tę karę w wieży zamkowej. Zależność mieszkańców, a zwłaszcza szlachty zamieszkującej powiat od sądów dziedziców Szczebrzeszyna musiała być absolutna i szczególnie uciążliwa. Wywoływała więc protesty przeciwko takiej feudalnej zależności. Protesty składano na ręce króla w trybunale koronnym, a nawet na sejmach, bez żadnego efektu. Dlatego na znak protestu szlachta z Mokregolipia, Źrebiec, Deszkowic i Nielisza 8 stycznia 1583 roku najechała Szczebrzeszyn i spaliła zamek wraz z aktami sądowymi. Takim sposobem sądy zostały pozbawione własnej stałej siedziby. Zamek doraźnie odbudowano i aż do XVIII wieku szlachta odbywała kary więzienia w wieży zamkowej. Brakuje natomiast źródłowej informacji, gdzie odbywały się posiedzenia sądów. Budynki otaczające wieżę zamkową zostały doszczętnie zniszczone. Powstaje więc pytanie: czy wieża posiadająca dwie izby mieszkalne mogła być siedzibą szczebrzeskich sądów? Przekazywane przez pokolenia informację, mówią, że sądy miały jakiś czas siedzibę w ratuszu miejskim.

Jeśli jest to prawdą, to nie wiadomo, jak długo sąd korzystał z tych pomieszczeń, bo ratusz był ciągle niszczony wskutek pożarów, jakie miały miejsce w XVII wieku. W 1648 roku Bohdan Chmielnicki, nie mogąc zdobyć Zamościa, spalił jego okolice i miasto Szczebrzeszyn. Podobnie postąpili Szwedzi w 1656 roku. Wiadomo, że miasto trapiły klęski pożarów jeszcze w 1772 i 1831 roku. Nowi właściciele Szczebrzeszyna i całej włości szczebrzeskiej – Zamoyscy – przenoszą sądy ze Szczebrzeszyna do Zamościa. Przyczyną tej decyzji mógł być brak pomieszczeń dla właściwego ich funkcjonowania, z całą pewnością były też względy ambicjonalne. Jan Zamoyski powodowany względami ambicjonalnymi i bezgraniczną chęcią posiadania, dążył przez całe życie do zdobycia jak największych posiadłości ziemskich. Ukoronowaniem jego działań było utworzenie w 1589 roku Ordynacji Zamoyskiej. W chwili śmierci Jana Zamoyskiego w 1605 roku do ordynacji należało 6 miast: Zamość, Tarnogród, Turobin, Goraj, Kraśnik i Szczebrzeszyn oraz 149 wsi. Powierzchnia ordynacji wynosiła wówczas 3 830 km/2. Całkowita powierzchnia posiadanych 816 wsi i 23 miast dziedzicznych lub dożywotnich wynosiła 18 000 km/2. Stolicą tej fortuny było miasto Zamość, w którym na zamku mieszkał jej właściciel, wtedy kanclerz, hetman i pierwszy ordynat hrabia Jan Zamoyski. Założony przez Jana Zamoyskiego w 1580 roku Zamość stał się rezydencją, będąca ośrodkiem gospodarczym, administracyjnym, a także za sprawą powołanej do życia w 1594 roku Akademii Zamoyskiej, był poważnym ośrodkiem kulturalnym i naukowym. W Zamościu, który był także twierdzą wojskowo – obronną, mieściły się wszystkie urzędy publiczne Ordynacji Zamoyskiej. Jedynie sądy szczebrzeskie: grodzki, ziemski i komorniczy, stanowiące ważny atrybut władzy dziedzica nad szlachtą zamieszkałą we włości szczebrzeskiej, pozostawały poza Zamościem. Dlatego Zamoyscy uzyskawszy zgodę władz cesarskich w Wiedniu (Zamość po pierwszym rozbiorze do roku 1809 należał do Austrii) przenoszą w 1792 roku sąd ze Szczebrzeszyna do Zamościa. Tym samym kończy się ostatecznie znaczenie gospodarcze i polityczne, jakie posiadał Szczebrzeszyn w czasach, kiedy nie był własnością Zamoyskich i nie wchodził w skład ordynacji. W opinii społecznej, a także w wielu opracowaniach historycznych powtarzana jest teza, że Szczebrzeszyn rozwijał się intensywnie do końca XVI wieku, a następnie zaczął poupadać pod rządami Zamoyskich, którzy troszczyli się głównie o Zamość. Takim poglądom i opiniom przeczy jednak zachowana substancja architektoniczna miasta. Najstarsze zachowane budynki, w których mieściły się instytucje użyteczności społecznej i urzędy publiczne powstały z fundacji Zamoyskich. Należą do nich: - zespół pofranciszkański ufundowany w latach 1610 -1638 przez ordynata Tomasza Zamoyskiego – obecnie kościół p.w. św. Katarzyny, szpital i budynki gospodarcze,

Page 5: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

5

- kościół cmentarny p.w. św. Leonarda, - klasycystyczne budynki Szkół im. Zamoyskich fundowane przez XII ordynata Stanisława Zamoyskiego, - dom naczelnego lekarza ordynacji, - budynek sądu lata 1822 – 1826, - nowa neogotycka fasada cerkwi unickiej, - nowy ratusz miejski z połowy XIX wieku, - ołtarz główny w kościele p.w. św. Mikołaja, - młyn wielki dawniej wodny fundacji XIV ordynata Tomasza Stanisława Zamoyskiego. Sytuacja polityczna w jakiej znalazła się Zamojszczyzna i Ordynacja Zamoyskich w I połowie XIX wieku sprawiła, że wiele instytucji i urzędów, zwłaszcza prywatnych podległych ordynatowi, musiała być wyprowadzona Zamościa. W 1809 roku w wyniku zwycięskiej wojny z Austrią, wojska Księstwa Warszawskiego zdobywają Zamość, zajmując na koszary gmachy szkolne dawnej Akademii Zamoyskiej. Po dwuletniej przerwie w nauce, w 1811 roku XII ordynat Stanisław Kostka Zamoyski przenosi Szkołę Wojewódzką z Zamościa do Szczebrzeszyna. Na potrzeby dydaktyczne przeniesionej szkoły zbudował on okazały zespół gmachów oddanych do użytku szkolnego w 1822 roku. W gmachach tych do chwili obecnej mieszczą się siedziby szkół średnich. ` W latach 1817 – 1820 Zamość traci charakter prywatny , przestaje być własnością Zamoyskich i siedzibą urzędów Ordynacji Zamoyskiej. Na mocy postanowienia wydanego dnia 11 grudnia 1820 roku w Opawie, Zamość z woli cara Aleksandra I stał się własnością Rządu Królestwa Kongresowego. Zamoyscy otrzymali w zamian dobra rządowe na Podlasiu. Decyzja ta oznaczała przejęcie twierdzy i budynków administracji ordynacji przez wojsko. Z tych właśnie przyczyn nową siedzibą Dyrekcji Generalnej stał się Szczebrzeszyn. Również działający w Zamościu latach 1809 -1822 Sąd Pokoju i do roku 1826 Sąd Policji Poprawczej Obwodu Zamojskiego, zostały przeniesione do Szczebrzeszyna. Sąd Policji Poprawczej znalazł siedzibę w budynku ordynackim w rynku, w miejsce którego w połowie XIX w. Stanisław Kostka Zamoyski wzniósł okazały ratusz. Aktualnie urzędują tu władze miasta i gminy Szczebrzeszyn. Dla Sądu Pokoju został wybudowany gmach, w którym prawdopodobnie miała też siedzibę Dyrekcja Generalna, do czasu przeniesienia jej do Warszawy. Pozostałe urzędy Ordynacji Zamoyskiej zostały przeniesione do Zwierzyńca. Na ich potrzeby ordynat Stanisław Kostka Zamoyski wybudował liczne budynki. Niektóre z nich mają styl architektoniczny podobny do szczebrzeskiego sądu.

Budynek sądu w Szczebrzeszynie nigdy nie stanowił własności kościoła greko – katolickiego ani, tym bardziej, cerkwi prawosławnej. Budynek ten nigdy nie pełnił roli plebanii duchownych prawosławnych. Liczba i rozkład pomieszczeń nie zgadza się z opisem plebanii zamieszczonym w kronice cerkwi spisanej w 1794 roku przez księdza Jana Karola Lipowieckiego, a opracowanej

przez Piotra Krasnego. Plebania w której mieszkał (ks.Lipowiecki – red.) miała zapewne formę zbliżoną do małego dworu, ponieważ składała się z obszernej sieni, izby, alkierza, komory i piekarni, a obok niej znajdowało się gumno otoczone przez liczne budynki gospodarcze. Ponadto w pobliskich Rozłopach znajdowała się cerkiew filialna p.w. Pokrowy (Opieki Najświętszej Panny Marii) wraz z folwarkiem i wygodną plebanią, w której również mieszkali szczebrzescy duchowni prawosławni. Opis Szczebrzeszyna z lat 80- tych XIX wieku zawarty w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego na stronach 827 – 830 informuje: Proboszcz i dziekan Al. Górski – (ostatni proboszcz unicki) mieszkał w pobliskiej cerkiewnej wsi Rozłopy. Tak więc głoszona przez lata informacja (przez nielicznych potomków dawnych wyznawców prawosławia), może wynikać z braku pełnej wiedzy w tej sprawie ale też z pewnego nieporozumienia. Otóż Timofiej Tracz, sprawujący w latach 1878 – 1909 urząd popa prawosławnej cerkwi zwalczał polskość, wiarę unicką i katolicyzm, nawet przy pomocy aparatu władzy, w tym przy pomocy żandarmerii i wojska. Ten carski urzędnik duchowny dla podniesienia swojego prestiżu usadowił się w części budynku tak ważnej instytucji publicznej , jaką był sąd. Od 1876 roku w Szczebrzeszynie działał Sąd Gminny IV Okregu I – szej Instancji ustanowiony przez władze carskie w miejsce Sądu Pokoju. W czasie I wojny światowej, po zajęciu Szczebrzeszyna w 1915 roku przez Austrię, od 1916 roku wznawia działalność Sąd Pokoju. Pod tą nazwą działa do 1928 roku, kiedy to zostaje przekształcony w Sąd Grodzki. Sąd ten działał przez cały okres międzywojenny, przez okres okupacji (z przerwą 1943 -1944), a także po wojnie, aż do roku 1963, kiedy został zlikwidowany. Wymienione sądy urzędowały w budynku wybudowanym przez Stanisława Zamoyskiego, znajdującym się naprzeciw cerkwi. Na pamiątkę tego faktu ulica, przy której znajduje się ten budynek, nazywa się Sądową. Działania urbanistyczne Zamoyskich zrealizowane w Szczebrzeszynie uczyniły miasto znaczącym ośrodkiem prawniczym i kulturalno – oświatowym na Zamojszczyźnie w XIX i XX wieku. Aleksander Przysada

Page 6: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

6

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

JUBILEUSZE Jubileusz 30-lecia Klubu Seniora oraz 25-lecia Orkiestry Dętej. W dniu 16 lutego 2010 roku odbyły się uroczyste obchody 30-lecia Klubu Seniora oraz 25-lecia Orkiestry Dętej działającej przy Miejskim Domu Kultury w Szczebrzeszynie.

Uroczystość swoją obecnością zaszczycili przedstawiciele władz gminnych i powiatowych oraz zaprzyjaźnione Kluby Seniora z Tarnogrodu, Dołhobyczowa, Zwierzyńca, Józefowa i Krasnegostawu wraz z opiekunami i dyrektorami placówek. Jubileuszową uroczystość uświetniła koncertem Orkiestra Dęta oraz Szczebrzeska Kapela Podwórkowa, zaś poczęstunek dla gości przygotowały panie z Klubu Seniora działającego przy MDK w Szczebrzeszynie. Jubilaci otrzymali pamiątkowe dyplomy, kwiaty oraz upominki. Nie zabrakło także ciepłych słów, wzruszeń i niespodzianek.

Redakcja ,,Chrząszcza” życzy szanownym Jubilatom wielu lat życia w zdrowiu, wytrwałości w swoich działaniach, wielu jeszcze uroczystych jubileuszy; orkiestrze zaś - coraz ciekawszego i ambitnego repertuaru i przypływu młodych kadr. Wszystkiego, co najlepsze!

Page 7: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

7

Wiktor Wrona PAMIĘTNIK – ciąg dalszy Natychmiast zaczęto wykonywać karę. Forajbarter dostał od kapo 25 kijów w pośladki, a następnie wzięto się do więźniów. Kiedy doszło do mnie, prosiłem, że mam straszną ranę na pośladkach, kapo odpowiedział na to – dobrze, ja ci dam za to w mordę. Jak mi dał, to do tej pory nie mam powonienia, a natomiast mam częste krwotoki z nosa, tak że musiałem leżeć w szpitalu, bo zabieg profilaktyczny nie dał efektu.

Wyżywienie obozowe to: rano pół litra czarnej kawy lub rumianku czy innych ziół bez cukru i około 10 dkg chleba, ta porcja chleba była na cały dzień. Na obiad 1 litr zupy ,,pluj”, był to owies roztarty na pół z plewami, za każdym łykiem trzeba było wypluwać plewy lub zupa z liści kapusty, z trawy czy innych chwastów czy pokrzyw.

Gdzieś po miesiącu pobytu na Majdanku po apelu przyszedł do nas ksiądz. Choć nie wolno było przechodzić z bloku do bloku, to jednak zaryzykował i przyszedł nas pouczyć, jako nowicjuszy, żeby zjadać wszystek chleb, żeby nie zamieniać go na papierosy, natomiast ograniczać zupy, bo po zupach więźniowie puchną, że te zupy są częściowo zatrute. Byli tacy, co oddawali chleb za papierosy i ci w ciągu dwóch tygodni byli wykończeni. Tak było z Radziszewskim ze Szczebrzeszyna. Dostawaliśmy dziennie trzy papierosy z chmielu i ja je jemu oddawałem, ale to było dla niego za mało. Zamieniał więc chleb za papierosy i jednej nocy przytulam się do niego, a on już zimny. Wtedy zszedłem piętro niżej, bo on już nie żył.

Tak samo Mączka Józef ze Szczebrzeszyna i Traczykiewicz ze Szperówki zamieniali chleb za papierosy i też się pochorowali. Parę dni prowadziliśmy ich do pracy i z powrotem, a po czterech dniach nie mogli już wcale chodzić i zostali na placu apelowym. Kiedy wróciliśmy z pracy, to już ich nie było.

Dwa razy tygodniowo od Międzynarodowego Czerwonego Krzyża - jęczmienny krupnik, a w niedzielę 2 dkg marmolady, kaszanki lub margaryny. Paczki żywnościowe były wysyłane przez rodzinę co drugi dzień, ale ja ich nie otrzymywałem. Przez cały czas pobytu w obozie otrzymałem dwie paczki a i to jedną dał mi kolega, który pracował w sztabie. Była to paczka dla więźnia, który już nie żył, więc ja z tego skorzystałem. Chleb w tych paczkach był zupełnie

spleśniały, jak jadłem to kurzyło mi się z ust. Zjadłem połowę tego chleba, drugą połowę zamieniłem z kolegą za marmoladę i tym sposobem ze dwa dni nie byłem głodny. Jednego dnia ładowaliśmy gruz na taczkę i kolega Halinowski znalazł złoty zegarek. Robotnik z Lublina, który nie był więźniem dał mu za niego 1 kg chleba i 1 kg kiełbasy. Dzieliliśmy się, tak jak tym razem, tym co kto zdobył do jedzenia.

Raz w czasie wieczornego apelu z piątego pola jechał ciągnik z dwoma oplandekowanymi przyczepami. Słychać była piski dzieci, tłumione warkotem motoru. Na drugi dzień, gdy szliśmy do pracy na szóste pole, widzieliśmy stos dzieci w wieku do 10 lat, w odległości około stu metrów od krematorium. Gdy wracaliśmy na obiad to już palił się stos ogrodzony wysokim parkanem tak do 3 metrów. Komando, które obsługiwało krematorium było tajemnicze, bo mimo że chodziliśmy tamtędy nieraz po cztery razy dziennie, nigdy nie widzieliśmy nikogo przy krematorium ani przy stosie.

Pewnego dnia szliśmy do pracy, przy drodze leżało dziewięć rozstrzelanych pasiaków i przy każdym leżało tępe narzędzie (młotek, łom, duży klucz, szabla) i napis w trzech językach: niemieckim, polskim i rosyjskim: kto chce uciekać, tego czeka taki sam los.

W każdą niedzielę było wolne popołudnie, które miało służyć jako odpoczynek, ale z tego nie można była skorzystać, bo wtedy właśnie wymieniali bieliznę, czynni byli fryzjerzy i wydawano dodatkowe porcje żywnościowe jak: margarynę, marmoladę, i kaszankę. Były za tym kilometrowe kolejki. Można było zrezygnować z dodatkowych przydziałów, lecz z fryzjera nie można było zrezygnować, bo w poniedziałek jak blokowy czy esesman zobaczył więźnia zarośniętego, to na wieczornym apelu była kara 100 pejczy. Aby wywiązać się z niedzielnych obowiązków, trzeba było rezygnować z ,,dobrodziejstw”. Jednej niedzieli, po południu, esesmani urządzili mecz piłki nożnej. Z trzeciego pola na czwarte przyprowadzono 15 graczy, dobrze zbudowanych i odżywionych, nie było widać, że to więźniowie. Więźniowie z czwartego pola musieli powynosić wszystkie sienniki i zakryć nimi druty kolczaste, żeby nie zniszczyła się piłka. Zrobiono trybunę dla orkiestry i umieszczono specjalny zegar wskazujący początek i koniec meczu. Każdemu graczowi z czwartego pola obiecano 10 dkg kiełbasy, więc nazbierało się wielu chętnych na tę kiełbasę. Nasi gracze byli bardzo słabi, to jak kościotrupy. Sędziował esesman.

Page 8: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

8

Po pierwszym gwizdku, który rozpoczynał mecz

trzecie pole prowadziło piłkę do bramki przeciwnika. Bardzo silny strzał trafił w bramkarza. Dostał piłką tak, że zniesiono go z boiska. I tak wciąż polowano na naszych graczy, a który dostał piłką to znoszono go z boiska. My musieliśmy przyglądać się temu dramatycznemu widowisku.

Przy końcu sierpnia koledzy radzili nam, pracującym na terenie obozu, abyśmy postarali się o pracę na terenie Lublina. Można w ten sposób przez 8 godzin uniknąć strasznych widoków, co było codziennością w obozie. Za pracę w mieście trzeba było płacić blokowemu 100 złotych tygodniowo. Załatwiłem sobie taką pracę. Przeznaczono mnie do komanda Policaj Regiment. Pracowało nas tam około 30 osób. Praca była bardzo ciężka. Pracowaliśmy na stacji kolejowej na bocznicy, gdzie rozładowywaliśmy transporty przychodzące z Rosji. Na skrzyniach był napis Dniepropietrowsk. Skrzynie te woziliśmy do magazynów żandarmerii. Tam żandarmi razem z więźniami otwierali te skrzynie i szukali, co tam jest dobrego. W skrzyniach było wino, mundury wojskowe, podeszwy i zelówki. Żandarm kazał układać skrzynie jedna za drugą. Nikt tego nie pilnował. Żandarmi brali w kieszenie wino, coraz przychodzili nowi i każdy się obładowywał. Ponieważ był tam bałagan, to niektórzy więźniowie pozwolili sobie popić, a gdy żandarmi zwrócili uwagę, to jeden drugiego tłumaczył, że krank kamerad. Żandarmi byli sami zainteresowani tym winem tak, że dawali spokój więźniom.

Tam mieliśmy kontakt z robotnikami z Lublina. Prosiliśmy ich o gazety i najnowsze wiadomości ze świata i przekazywaliśmy te wiadomości kolegom w obozie. Od czasu mojej pracy w mieście codziennie widywałem się z żoną. Ona podawała mi żywność, a ja dzieliłem się z kolegami. Gdy nie było żony, to koledzy z otrzymanych paczek dzielili się ze mną. Żona miała koleżankę z pracy w Lublinie i u niej się zatrzymywała. Była to pani Grzeszczuk Bronisława – pracowała w sklepie na ulicy Sieniawskiej. Nas często do pracy wożono tą ulicą, kierowcy pobierali też tam benzynę, więc ona to wykorzystywała i podała mi dwa razy kanapki, raz wrzuciła mi na samochód dwie parówki i powiedziała, że żona nie przychodzi, bo leży w szpitalu. Potem pocieszyła mnie, że to nic groźnego i za dwa dni zobaczy się ze mną. Więcej nie chciała mówić. Jak się dowiedziałem późnie,j żona wciąż chodziła koło Majdanka. Pewnego dnia Niemcy zrobili łapankę na ulicy Dziesiątej, żona uciekła skacząc przez dwa płoty. Była w siódmym miesiącu ciąży, poroniła i z tego powodu znalazła się w szpitalu. Omal tego nie przypłaciła życiem.

Pewnego dnia uciekł jeden z więźniów z naszej grupy. Pracował on w kuchni żandarmerii razem z kobietami. Jedna z nich dostarczyła mu cywilne ubranie, ułatwiając tym samym ucieczkę. My drżeliśmy o nasze życie. Dowódca żandarmerii – nazywał się Szyrer, dowiedział się o tym około godziny 12 i zarządził zbiórkę , przeliczył nas i podał nam do wiadomości, że jak się uciekinier nie znajdzie, to nas wszystkich wywieszają. Kazał nas odwieźć na Majdanek. Tam już wiedzieli o tej ucieczce i od razu ustawili nas pod kogutkiem, tam była szubienica, obiadu już nie dostaliśmy, tylko staliśmy tak od godziny 13 do późnych godzin nocnych. Oprócz naszego kamanda reszta więźniów normalnie spała, aż o godzinie 1 w nocy przyszedł blokowy i kazał nam iść do bloku. Mówił, że uciekinier został złapany. Na pewno nie była to prawda, bo jak złapali takiego, co usiłował uciekać, to był powieszony i tak wisiał przez cały dzień na postrach innym. My na drugi dzień pojechaliśmy normalnie do pracy. Bardziej nas tylko pilnowano.

Połowę z naszej grupy wzięto do warsztatów ślusarsko-stolarskich, do których i ja byłem przydzielony. Warsztaty te znajdowały się pół kilometra od żandarmerii. Byłem bardzo chory, miałem temperaturę, dokuczała mi nie zagojona rana, rzucało mną całym z zimna. Żona przyniosła mi nawet zupy, ale ja nie mogłem już jeść i oddawałem to kolegom, a żonie mówiłem, że zjadłem. W tych warsztatach był stolarz Niemiec. Widział, ż ja nie mogę pracować, kazał mi iść na strych, gdzie schły deski i tam leżałem przez cały czas pracy. Powiedział mi, że jak moi koledzy będą odchodzić po pracy, to on mi pomoże zejść na dół, abym poszedł razem z nimi.

W obozie rano upominałem się u szrajbera, żeby mnie wziął do szpitala, ale on nie chciał słuchać. Tak męczyłem się aż do pamiętnego piątku rano. Po apelu prosiłem szrajbera, że nie mogę już chodzić. Szrajber odpowiedział mi : jedź do pracy, to dobrze jeszcze jeden dzień przeżyjesz. Posłuchałem go. Koledzy pomogli mi wejść na samochód. W pracy dzień minął jak przedtem na strychu. Tego dnia, jak nas przywieźli na Majdanek, podszedł do mnie szrajber i powiedział mi, że jestem zwolniony do domu wraz z kilkoma kolegami. W pierwszej chwili nie uwierzyłem, bo trudno było w to uwierzyć. Na tyle osób tylko parę zwolnionych, a w tym ja. Wtedy szrajber pokazał mi notatkę i okazało się, że ja, Kimaczyński Adam, Michalski Gustaw, Pańczyk z Michalowa i jeden z Topólczy jesteśmy zwolnieni do domu.

Cdn.

Page 9: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

9

Regina Smoter Grzeszkiewicz

Stowarzyszenia i Towarzystwa funkcjonujące na terenie Zamojszczyzny w

okresie międzywojennym. Okres międzywojenny zaowocował w dziejach Zamojszczyzny działalnością rozlicznych Stowarzyszeń i Towarzystw o charakterze społeczno – kulturalnym, religijnym i oświatowym. Zachowane w ukazującej się wówczas prasie, dokonanych opracowaniach oraz we wspomnieniach relacje stanowią cenny przyczynek do poznania bogatej w treść historii naszego regionu. Jako jedne z pierwszych zaczęły tworzyć się Towarzystwa mające na celu działalność oświatową - należą do nich Towarzystwo Szerzenia Oświaty "Światło" oraz Polska Macierz Szkolna. Czas ich powstania to początek XX wieku, kraj nasz pozostawał wtedy pod zaborami, zatem edukacja, a przede wszystkim poznawanie polskiej literatury, historii wolnej od naleciałości wiedzy narzucanej przez rosyjskich zaborców oraz walka o polski język, stawały się głównym przedmiotem tejże działalności.

*** Towarzystwa Szerzenia Oświaty "Światło". O istnieniu Towarzystwa... posiadamy informacje ze Szczebrzeszyna i Udrycz. Założycielką Towarzystwa Szerzenia Oświaty "Światło" w Szczebrzeszynie była córka zatrudnionego w miejscowym szpitalu dr Józefa Villaume – Zofia, absolwentka szkoły średniej (ukończyła ją w jednym z warszawskich pensjonatów, a następnie studia filologiczne w Krakowie) oraz szczebrzeszyński aptekarz G. Zarth. Koło liczyło 170 członków, głównie robotników i chłopów. W każdą niedzielę w czytelni "Światła" organizowano różnotematyczne pogadanki i odczyty. Oprócz pracy w Towarzystwie... Zofia Villaume zajmowała się kolportażem czasopism oraz prowadziła księgarnię, gdzie "rozpowszechniano zakazane wydawnictwa...". Udryckie Towarzystwo Oświatowe "Światło" powstało w 1906 roku, jego skład z chwilą rozpoczęcia działalności wynosił 64 osoby. Członkowie Towarzystwa... prenumerowali : "Kuriera Lubelskiego", "Przegląd Poranny", "Wiedzę ", "Zagon", "Zorzę". Najbardziej zaangażowanymi w działalność byli: K. Kardasz, Jan Główka, Franciszka Bakuniak, M. Szprynger, (...) Tchórzewski, P. Czugała. W roku 1908 decyzją władz zaborczych działalność Towarzystwa została zawieszona.

Jego namiastką pozostały organizowane w domu Michała Kuśmierczuka spotkania (trzy razy w tygodniu) miejscowych chłopów, kiedy czytano prasę, książki o tematyce rolniczej, przeprowadzano dyskusje na interesujące mieszkańców tematy. Z początków XX wieku pochodzą informacje o działalności Polskiej Macierzy Szkolnej – jej placówki istniały w Klemensowie (miejscowy oddział założony został w 1905 roku z inicjatywy działaczy ludowych Jana Korby i L. Śledzińskiego) i w Szczebrzeszynie. Koło Polskiej Macierzy Szkolnej powstało na zebraniu organizacyjnym dnia 12 sierpnia 1906 roku . Zapisało się 27 osób, z tej liczby wybrano Zarząd Koła w składzie: prezes – ks. Wacław Kosior, członkowie – ks. Bolesław Płodowski, Adolf Cort, Wacław Wietrzykowski, Marian Małuja, Jan Czechoński, Andrzej Kołodziejczyk, Stanisław Sawilski, Michał Bryłowski, Jadwiga Degurska; w skład Komisji Rewizyjnej weszli: ks Grabowski, Aleksander Krzywdziński, Stanisław Mystkowski. Koło postawiło sobie za cel założenie w mieście biblioteki, ochronki dla dzieci i szkółki miejskiej. Założycielem Kół PSM w Józefowie, Górecku Kościelnym i Majdanie Sopockim był Tadeusz Łuczycki, nadleśniczy Ordynacji Zamoyskiej, społecznik i kolporter nielegalnej prasy na terenie Lubelszczyzny. Dużą rolę w rozpowszechnianiu oświaty i kultury fizycznej odegrało w okresie międzywojennym Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół". Oddział Towarzystwa funkcjonował m. in. w Szczebrzeszynie. Towarzystwo... założone zostało 8 czerwca 1925 roku; obowiązki prezesa pełnił (...) Grabkowski, w jego szeregach skupiało się 76 członków. "Sokolnicy" posiadali własną świetlicę, wybudowaną staraniem inż. Andrzeja Waligóry (dyrektora Fabryki Kalafonii i Terpentyny w pobliskich Brodach). Patronat nad organizacją sprawowała rodzina Zamoyskich, a honorowym prezesem był Adam Zamoyski, właściciel Kozłówki k. Lubartowa. Podstawą działalności "Sokoła" był napisany przez dr Mariana Wolańczyka "Katechizm Sokoli" (Lwów 1927). Członkami Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" m. in. byli: Kazimiera Kapciówna (Rzepecka) ze Szczebrzeszyna ( gdy Kazimiera wychodziła z mąż, ordynat przysłał jej wolant z białymi końmi, nie chciała jechać, "bo goście będą musieli iść piechotą...", i rzeczywiście- szli piechotą), Janina Kapciówna (Zajdlic) - jej siostra, Jan Gwiazdowski.

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

Page 10: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

10

Przy Towarzystwie... istniało kółko teatralne sponsorowane przez Adama Zamoyskiego, prowadziły je siostry zmarłego w 2002 roku XVI ordynata Jana Zamoyskiego. Kółko miało swoje locum przy cukrowni w Klemensowie, a wszystkie inscenizacje odbywały się w pałacu klemensowskim. Na premierach poza ordynatorstwem bywali: plenipotent - Stanisław Grabski, przyjaciele Zamoyskich, urzędnicy ordynaccy, młodzież szlachecka z okolicznych dworów. Rekwizyty sprowadzano z Warszawy. Towarzystwo prowadziło dla potrzeb swoich członków bibliotekę; wiadomo, że jej opiekunem był (...) Złomaniec, nie wiadomo, jak była zasobna i jakie publikacje składały się na jej księgozbiór. Placówkę zlokalizowano prawdopodobnie w świetlicy "Sokoła" (obecny budynek stolarni przy Szkole Zawodowej) wybudowanej staraniem dyrektora Fabryki Kalafonii i Terpentyny "Alwa" - Andrzeja Waligóry. Oprócz Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w okresie międzywojennym w Szczebrzeszynie funkcjonowało Katolickie Stowarzyszenie Polek – założone 4 listopada 1932 roku przez (...) Sylewińską (liczba zrzeszonych kobiet wynosiła 36, miejscem ich spotkań była sala parafialna przy kościele św. Mikołaja), oraz Towarzystwo Miłosierdzia Chrześcijańskiego św. Wincentego a’ Paulo ( założone zostało 4 października 1931 roku, skupiało 98 osób, funkcję prezesa pełnił ks. Cieśliński). W omawianym okresie powstało również Żydowskie Stowarzyszenie Kulturalno – Oświatowe Tarbut. Istnienie Tarbutu na terenie kraju datuje się od marca 1922 roku. Jego działalność polegała na organizowaniu ochronek dla dzieci, szkół elementarnych i zawodowych, kursów wieczorowych dokształcających, uniwersytetów ludowych, oraz prowadzenie głównie wśród dorosłych Żydów pracy oświatowej o różnorodnym charakterze (kluby, biblioteki, koncerty, odczyty i wykłady). Zajęcia prowadzono w zależności od znajomości języka zainteresowanych (jidysz, język polski, język hebrajski). W Szczebrzeszynie oddział Tarbutu powstał w latach dwudziestych XX wieku. Od roku 1923 oddział "Tarbutu" funkcjonował w Komarowie (powiat tomaszowski). W drugiej połowie lat dwudziestych XX wieku "Tarbut powstaje w Łaszczowie, Tomaszowie (staraniem tego oddziału otwarto w mieście przedszkole żydowskie, funkcjonowało dzięki finansowemu wsparciu rodziców, część kosztów utrzymania ponosiło Stowarzyszenie), Grabowcu, Horodle Hrubieszowie, Kryłowie, Uchaniach. Z początkiem lat trzydziestych - w Krasnobrodzie, Zamościu (oddział liczył 50 członków); w całym powiecie hrubieszowskim w omawianym okresie w oddziałach "Tarbutu" pozostawało 300 osób. Kolejnym żydowskim stowarzyszeniem funkcjonującym na terenie Szczebrzeszyna była Kultur Liga propagująca żydowską kulturę poprzez sztukę, muzykę, teatr, upowszechnianie oświaty (prowadzenie bibliotek, czytelni, organizowanie okolicznościowych odczytów); w roku 1929 szczebrzeszyński oddział Kultur Ligi liczył 80 członków. Oddziały Kultur Ligi istniały także w Zamościu i Tomaszowie (koło liczyło 39 członków, ich działalność ograniczała się do prowadzenia biblioteki. Inne żydowskie stowarzyszenia o charakterze społeczno – kulturalnym funkcjonujące na terenie Zamojszczyzny to: Żydowskie Stowarzyszenie Kulturalno - Oswiatowe "Jabne" - jego członkowie za cel działalności stawiali sobie

"upowszechnianie kultury żydowskiej wśród dorosłych". Pierwsze oddziały stowarzyszenia powstały na terenie Zamojszczyzny w latach trzydziestych XX wieku w Dubience, Grabowcu, Kryłowie, Krasnobrodzie, Tarnogrodzie. Towarzystwo Kulturalno – Oświatowe "Freiheit" – zajmowało się pracą oświatową wśród dorosłych; oddziały Towarzystwa istniały w: Hrubieszowie, Grabowcu, Kryłowie, Koniuchach, Tyszowcach, Tomaszowie. Żydowska Liga Oświaty Ludowej funkcjonowała w okresie czerwiec 1924 – czerwiec 1931, jej działalność znana jest głownie w Zamościu. Stowarzyszenie Biblioteczne im. I. L. Pereca prowadziło czytelnie, propagowało czytelnictwo wśród społeczności żydowskiej, organizując m. in. spotkania z prelegentami z Warszawy - w tego rodzaju działalności celowało Stowarzyszenie hrubieszowskie. Podobne temu stowarzyszenia to: Biblioteka im. D. Fryszmana w Tomaszowie, czy Biblioteka Ludowa w Zamościu. W latach dwudziestych ubiegłego wieku na terenie Zamojszczyzny prowadziło działalność Towarzystwo Dobroczynności i Oświaty "Рїдна Хата" założone w Chełmie - filie " Рїдной Хаты" istniały w powiatach: biłgorajskim, hrubieszowskim, tomaszowskim. W roku 1926 otwarto nowe w: Małodiatyczach, Moniatyczach, Ratyczowie; w połowie 1927 roku na terenie powiatu hrubieszowskiego funkcjonowało już 17 filii. W powiecie tomaszowskim - 14. W jego szeregach skupiona była ludność pochodzenia ukraińskiego. Omawiając działalność stowarzyszeń i towarzystw, warto wspomnieć o ludziach, którzy nie zrzeszeni potrafili swoją silną osobowością i chęcią zachowania kultury polskiej pomagać innym. Do takich osób zaliczyć trzeba Zofię Grodzicką, żonę oficjalisty z folwarku w Soli k. Biłgoraja, która w latach 1911 – 1914 prowadziła (w pomieszczenia folwarcznych) tajne komplety z historii polskiej. Na uwagę i słowa uznania zasługuje również właściciel majątku Udrycze – Kicki, który w roku 1928 udostępnił pomieszczenia na zajęcia lekcyjne oraz na działalność publicystyczną, dzięki czemu nauczyciele miejscowej szkoły mogli wydawać lokalne pismo skierowane głównie do dzieci i młodzieży "Skrzat Udrycki". Skoro już mowa o działalności kulturalno – oświatowej, jako ciekawostkę dodam, iż w okresie międzywojennym funkcjonowały na terenie Zamojszczyzny tzw. Ogniska Nauczycieli Szkół Powszechnych . Organizowane były przy szkołach zlokalizowanych w obrębie danej gminy; m. in. z roku szkolnego 1917/1918 pochodzi informacja o istnieniu takiej organizacji na terenie gminy Radecznica. Zrzeszeni w Ognisku... nauczyciele organizowali lekcje praktyczne, wygłaszali referaty; m. in. taką lekcję praktyczną zorganizowała w roku szkolnym 1917/1918 w szkole ludowej w Czarnymstoku Paulina Trytkówna.

Page 11: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

11

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

Nowości w bibliotece

Miejsko Gminna Biblioteka Publiczna w Szczebrzeszynie proponuje państwu kolejne nowości wydawnicze.

Pierwszą z nich jest powieść E. Maria Remarque`a „Łuk triumfalny", powieść z roku 1946, przedstawiająca dramatyczne losy niemieckiego emigranta w Paryżu tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Główny bohater jest lekarzem i nielegalnie przeprowadza operacje w cieszącej się dobrą opinią klinice. Pewnego dnia poznaje kobietę, która wypełni jego życie. Innego dnia spotyka gestapowca, który go kiedyś torturował. Rozliczenie się z dramatyczną przeszłością uwolni bohatera na nowo. „Człowiek może wiele wytrzymać" - z tą myślą wyruszy w niepewną przymusową drogę do obozu dla uchodźców.

Miłosne perypetie przedsiębiorczej biznesmenki znajdziecie Państwo w drugiej nowości polecanej przez naszą bibliotekę, jest to powieść „Wszystko o Edycie" Teresy Ewy Opoka. Czym ryzykuje młoda kobieta, kiedy zamarzy się jej fortuna, i to zdobyta uczciwą drogą w kraju, jakim jest Polska, w czasach burzliwych przemian? Utratą zdrowia, męża, dziecka, przyjaciółek, reputacji, a wreszcie zarobionych pieniędzy. Edyta dla biznesu porzuca studia architektoniczne w Warszawie i jako kobieta, która żadnej pracy się nie boi, rozwozi galanterię papierniczą, handluje topionymi serkami, szyje kurtki, jeansy i spódnice. Raz jest na górze, a raz na dole - wreszcie trafia na biznes dla siebie i prawdziwą żyłę złota - kosmetyki. Na tle tych realiów toczy się życie uczuciowe bohaterki, która wciąż goni za fantomem miłości. Wreszcie, po 15 latach małżeństwa zakochuje się niespodziewanie w swoim mężu i nagle wybucha namiętność, która zaskakuje ich oboje. Dla naszych najmłodszych mamy Koszmarnego Karolka. Kolorowe ilustracje, nowe rysunki, karteczki wysyłane podczas lekcji do Wrednej Wandzi i Ordynarnego Ola, osobista ankieta Koszmarnego Karolka i wiele innych atrakcji, znajdziemy w książce Francesco Simon „Koszmarny Karolek Rządzi Porządnie".

ZAPRASZAMY!!!

Page 12: Chrząszcz - Marzec 2010 (nr 48)

CHRZĄSZCZ NR 3 (5)

12

"Skorpion 2010" przeszedł przez Szczebrzeszyn.

W dniach 19 - 21 lutego 2010 roku na terenie Roztocza Szczebrzeszyńskiego odbyła się IX Ekstremalna Impreza na Orientację „Skorpion 2010". Organizatorem imprezy był Klub Imprez na Orientację „Inochodziec" działający przy PTTK Oddział Miejski w Lublinie, Gmina Szczebrzeszyn oraz Związek Strzelecki „Strzelec" - jednostka w Lublinie. Do Szczebrzeszyna przyjechało 195 osób z całej Polski, by sprawdzić swoje możliwości wytrzymałościowe w naprawdę ekstremalnych, zimowych warunkach. Uczestnicy mieli do pokonania trasę 50 i 100 km, posługując się jedynie mapą i kompasem. Trasa 100 km pokonywana była także w nocy z piątku na sobotę. Dodatkowo w sobotę odbyła się turystyczna impreza towarzysząca dla młodzieży szkolnej z Gminy Szczebrzeszyn, tj. 2 - godzinny przemarsz wraz z instruktorem, połączony z nauką orientacji w terenie i posługiwania się mapą. Gmina Szczebrzeszyn pokryła koszty wyżywienia i upominki dla wszystkich uczestników, a także nagród dla zwycięzców w poszczególnych kategoriach. Sponsorami z terenu Gminy Szczebrzeszyn byli także: Księgarnia „Chrząszcz" w Szczebrzeszynie, Piekarnia „U Maćka" w Szczebrzeszynie oraz Ośrodek Wypoczynkowy „Przystanek Kawęczynek" w Kawęczynku.

Stadion sportowy w Szczebrzeszynie Kolejny wniosek złożony przez Gminę Szczebrzeszyn został zakwalifikowany do wsparcia finansowego ze środków unijnych. W ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2007-2013, Działanie 8.2 Infrastruktura szkolna i sportowa do Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie zostały złożone 154 wnioski, z czego 148 wniosków przeszło pozytywną ocenę merytoryczną. Do dofinansowania zostały zakwalifikowane 42 wnioski. W rankingu ocenionych wniosków Gmina Szczebrzeszyn zajęła 15 miejsce. Projekt p.n.: „Przebudowa i rozbudowa stadionu sportowego w Szczebrzeszynie" o wartości całkowitej 3 559 641,34 zł zostanie zrealizowany w bieżącym roku. Wysokość dofinansowania z funduszy unijnych - 2 847 713,07 zł co stanowi 85 % wartości zadania. m.

Ferie - Zima 2010

W dniach 15-26 lutego 2010 r. Miejski Domu Kultury wraz ze Świetlicą Środowiskową w Szczebrzeszynie był organizatorem czasu wolnego dla dzieci i młodzieży w ramach akcji Ferie - Zima 2010. Podczas ferii wszyscy chętni mogli skorzystać z następujących atrakcji: - poranki bajkowe ( na dużym ekranie), - gry i zabawy świetlicowe, - nauka gry w tenisa stołowego ,darta (rzut lotką do tarczy), warcaby, szachy, - zajęcia plastyczne , - zajęcia sportowe (na obiektach sportowych gimnazjum), - rajd pieszy z ogniskiem , - wyjazd do kina „STYLOWY" w Zamościu na bajkę pt. „Planeta 51" .

„Chrząszcz” – miesięcznik informacyjny

Wydawca – Stowarzyszenie Przyjaciół Szczebrzeszyna Redakcja –Zygmunt Krasny, Joanna Dawid, Leszek Kaszyca, Zbigniew Paprocha Adres : 22-460 Szczebrzeszyn ul. Pl. T. Kościuszki 1 E-mail: [email protected] Projekt rysunku Chrząszcza – Monika Niechaj