19
28.4.2014 r. Numer 16 PL ISSN 0209 NR INDEKSU 366862 Górnicy protestują przeciw postojom FOTO: GRZEGORZ VAR BOGYA DE CSEPY

Nowiny Gliwickie nr 16

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Wydanie elektroniczne na tablet. Gliwice i okolice.

Citation preview

28.4.2014 r.Numer 16 PL ISSN 0209 NR INDEKSU 366862

GGóórrnniiccyy pprrootteessttuujjąąpprrzzeecciiww ppoossttoojjoomm

FFOOTTOO

:: GG

RRZZEE

GGOO

RRZZ

VVAA

RR BB

OOGG

YYAA DD

EE CCSS

EEPPYY

Górnicy protestująprzeciw postojom

Gór ni cy prze szli spod gma chuurzę du wo je wódz kie gopod sie dzi bę władz Kom pa -

nii Wę glo wej i Ka to wic kie go Hol din -gu Wę glo we go. Pro test był od po wie -dzią nade cy zję władz Kom pa nii oprze -sto ju eko no micz nym. Za pla no wa nogo od 28 kwiet nia do 5 ma ja. W tymcza sie dzie więć za kła dów spół ki (w tymko pal nia So śni ca – Ma ko szo wy) cał -

ko wi cie wstrzy ma wy do by cie, a sześćpo zo sta łych ogra ni czy fe dru nek. Po stójob jął rów nież pra cow ni ków cen tra liKom pa nii oraz fir my za leż ne.

– Za po sto jo we na le ży się po ło wapen sji. Pra cow ni cy stra cą ja kieś 500 –600 zł na rę kę. Ale lu dzie bo ją się, żeprze rwy w wy do by ciu są wstę pemdo li kwi da cji ko palń i ma so wychzwol nień. Dzia ła nia władz Kom pa nii

FFOOTTOO

:: GG

RRZZEE

GGOO

RRZZ

VVAA

RR BB

OOGG

YYAA DD

EE CCSS

EEPPYY

za ostrza ją te oba wy. Za gro żo na by ła ter -mi no wa wy pła ta pen sji za ma rzec,a kil ka ko palń – w dal szej per spek ty -wie – mia ło sta nąć na mie siąc. Z pla -nów wy co fa no się na sku tek na ci skuzwiąz ków – mó wi Bo gu sław Zię tek,prze wod ni czą cy Sierp nia'80.

Za rząd Kom pa nii za prze cza, byprzy jął pla ny do ty czą ce ko lej nychprzerw. De cy zję w spra wie bie gną ce -go prze sto ju tłu ma czy wzglę da mi eko -no micz ny mi. Naj więk szy pro du centwę gla ka mien ne go w Unii Eu ro pej skiejstra cił w ubie głym ro ku na sprze da żypo nad mi liard zł. Na zwa łach ko palń le -ży 5 mln ton su row ca. Fir ma wdro ży -ła ry go ry stycz ny pro gram oszczęd -no ścio wy, za kła da ją cy za mro że niepen sji pra cow ni ków i po mniej sze nieo to nę eme ryc kich de pu ta tów wę glo -wych. Wtej sy tu acji utrzy my wa nie wy -do by cia na nie zmie nio nym po zio mietyl ko po gar sza bi lans.

Gór ni czy związ kow cy nie są śle pina złą kon dy cję KW. Wich opi nii prze -rwy w wy do by ciu nie wpły ną jed nakna jej po pra wę. Co wię cej, w dra ma -tycz nej sy tu acji zna la zła się nie tyl koKom pa nia, ale ca ła gór ni cza bran ża.Wtej sy tu acji do ma ga ją się re ak cji rzą -du. Bez te go, zda niem związ kow ców,

do za gro żo nych bez ro bo ciem doj dziekil ka set ty się cy pra cow ni ków prze my -słu wę glo we go.

– Ocze ku je my na tych mia sto wychdzia łań dla za trzy ma nia ta nie go, alebrud ne go wę gla ze Wscho du. Su ro wiecz im por tu za le wa nasz ry nek, nisz czącmiej sca pra cy. Wdal szej ko lej no ści wi -dzi my po trze bę od bu do wa nia w ener -ge ty ce po zy cji wę gla ka mien ne go,któ rą utra cił na rzecz wę gla bru nat ne -go. Utrzy my wa nie ist nie ją ce go sta nurze czy dzia ła też na nie ko rzyść gór ni -ków z bran ży „bru nat nej”, w związ kuz przy spie szo nym wy czer py wa niemzłóż –mó wi Zię tek.

W so bo tę do szło do zmia ny za rzą -du Kom pa nii. Gór ni cy ocze ku ją od no -wych władz dzia łań zdol nych zwięk -szyć efek tyw ność i opła cal ność sprze -da ży. Związ kow cy ostrze ga ją, że zde -cy do wa nie za re agu ją na pró bę kon ty -nu owa nia po li ty ki po przed nich pre ze -sów.

Je że li wtor ko wa ma ni fe sta cja sprze -ci wu wo bec po li ty ki rzą du i spół ek wę -glo wych nie od nie sie skut ku, gór ni cygo to wi są bro nić swo ich pen sji i miejscpra cy w War sza wie. Ma ni fe sta cjęw sto li cy za pla no wa no na 19 ma ja.(pik)

IIIIddddęęęę ddddllllaaaa cccciiiieeee bbbbiiiieeee,,,, ppppaaaarrrr ttttiiiioooo

Mał go rza ta Li chec ka roz ma -wia z dr. Bo gu sła wem Tra czemoma jo wych po cho dach sprzed lat.

–Szedł pan wpo cho dzie ikrzy czał:„par tia – Gie rek, par tia – Gie rek”?Bo ja tak. By łam wte dy w pod sta -wów ce i wy cho waw czy ni dłu gie go-dzi ny uczy ła nas ma sze ro wa nia ima -cha nia bi buł ko wy mi kwia ta mi, któ rero bi li śmy na za ję ciach prak tycz no --tech nicz nych.

– W po cho dach przy zna ję, cho dzi -łem. Naj czę ściej z mo im ta tą, któ ry byłin ży nie rem w Ener go che mie. Ze szko -łą nie by łem ani ra zu. W pod sta wów cemia łem mą drą i od waż ną wy cho waw -czy nię, któ ra nie zmu sza ła nas do te goro dza ju ak tyw no ści, a w li ceum by łem

już out si de rem i mo głem so bie po zwo -lić nanie by wa nie na tej ipo dob nych im-pre zach. Kon se kwen cji się nie oba wia -łem, bo w szko le i tak by łem go ściem.Praw dę mó wiąc, czę ściej cho dzi łemna wa ga ry niż na lek cje. Zresz tą, jakby łem w dru giej kla sie ogól nia ka, touli ca mi mia sta prze szedł ostat ni po chód.Okrzy ków ni gdy nie wzno si łem.

– Tra dy cja pierw szo ma jo wychmar szów się ga cza sów przed wo jen -nych. Wte dy jed nak or ga ni zo wa noje i od bie ra no zu peł nie ina czej niżpo 1945 ro ku.

- Po pierw szej woj nie świa to wejwnie miec kich Gli wi cach de mon stra cjete go dnia or ga ni zo wa li za rów no ko mu -ni ści, jak i so cjal de mo kra ci, choć wcza -sach Re pu bli ki We imar skiej świę to to

nie do stą pi ło sta tu su świę ta pań stwo -we go. Do tej ran gi pod nie śli je do pie rona zi ści po ob ję ciu wła dzy w 1933 r.Ogło sze nie przez hi tle row ców 1 ma jaNa ro do wym Dniem Pra cy by ło pa ra -dok sal nie speł nie niem ma rzeń so cja li -stów, ko mu ni stów i dzia ła czy nie miec -kich związ ków za wo do wych, alena stą pi ło w mo men cie, kie dy par tie tei związ ki stra ci ły moż li wość le gal nejdzia łal no ści. Od1934 r. dzień ten zy skałmia no po nad kla so we go „na ro do we goświę ta na ro du nie miec kie go”. Te go dniaGli wi ce przy stra ja no nie zli czo ną ilo ściąflag ze swa sty ką, a lo kal ni sze fo wie par-tii na zi stow skiej, do wód cy gar ni zo nówwoj sko wych, SA, SS i po li cji oraz

zwierzch ni cy licz nych or ga ni za cji z try -bu ny od bie ra li pa ra dy woj sko we żoł nie-rzy We hr mach tu, prze mar sze grup SA,SS, człon ków Hi tler ju gend, dziew czątBDM oraz dzia ła czy na zi stow skichzwiąz ków za wo do wych DAF. Uro czy -sto ściom ma jo wym to wa rzy szy ły licz -ne im pre zy, przede wszyst kim ple ne ro -we, na sta wio ne nama so we go od bior cę:za wo dy spor to we, kon cer ty or kiestr za -kła do wych, bez płat ne po sił ki, karcz mypiw ne, itp. Roz mach i za ple cze so cjal -ne tych im prez by ły czę sto bar dziejspek ta ku lar ne niż to, co ro bi li po 1945r. wPol sce ko mu ni ści. Idea by ła jed nakza dzi wia ją co po dob na: wiel ki, spek ta -ku lar ny pik nik miał zna cze nie pro pa -

gan do we i ocze ki wa no, by uka zy wałspo łecz ne po par cie dla re żi mu. In naspra wa, na ile szcze re.

– Ja kie by ły pierw sze po cho dyw Gli wi cach?

– Po woj nie tra dy cję po cho dówpierw szo ma jo wych szyb ko za własz -czy li i zdo mi no wa li człon ko wie ko mu -ni stycz nej Pol skiej Par tii Ro bot ni czej,ana stęp nie PZPR, choć w1945 r. świę -tu pra cy sta ra no się nadać rów nież pa t-rio tycz ny cha rak ter, aob cho dom to wa -rzy szy ły msze w ko ścio łach i udziałdu cho wień stwa. Jed nak już wów czaslicz ne by ły ak cen ty pro pa gu ją ce przy-jaźń zeZwiąz kiem So wiec kim iwy jąt -ko wy wy miar Jó ze fa Sta li na. 1 ma ja

1945 r. w Gli wi cach miesz ka ło jesz czezbyt ma ło Po la ków. Ak cja osie dleń czado pie ro na bie ra ła roz pę du. W tej sy tu -acji po sta no wio no ogra ni czyć siędo aka de mii, któ rą zor ga ni zo wa now sa li ki na Ufa (póź niej sza Baj ka, dziśAmok) przy ul. Dol nych Wa łów. Uro-czy ste prze mó wie nie wy gło sił pre zy -dent mia sta Win cen ty Szpal tow ski.Ode gra no pol ski hymn na ro do wy,po nim głos za brał so wiec ki ko men -dant, po czym ode gra no hymn so wiec -ki. Ca łą uro czy stość za koń czy ło od śpie-wa nie pie śni „Czer wo ny Sztan dar”i „Ro ty”. Pierw szy po chód prze szedłuli cą Zwy cię stwa 1 ma ja 1946 r. Je gopro pa gan do wą wy mo wę przy kry ły wy-

da rze nia, do któ rych do szło w Gli wi -cach dwa dni póź niej, 3 ma ja 1946 r., kie dy to mi li cja, wspo-ma ga na przez stra ża ków wy po sa żo -nych war mat ki wod ne, bru tal nie roz pę-dzi ła pa trio tycz ną de mon stra cję zoka zjiświę ta Kon sty tu cji 3 ma ja. Apo geumob cho dów świę ta pra cy wGli wi cach to–po dob nie jak w ca łej Pol sce – la ta sie-dem dzie sią te XX w., czy li cza sy tzw.pro pa gan dy suk ce su. Wów czas po cho -dy mia ły naj więk szy roz mach, po tęż nąopra wę pro pa gan do wą, a im pre zy to wa-rzy szą ce czę sto trwa ły do póź nych go-dzin wie czor nych.

– Czy ist niał okre ślo ny ich sce na -

riusz? Kto nad nim czu wał i czy jarę ka, bądź rę ce, je re ży se ro wa ły?

– Każ dy po chód był za pla no wa nyiwkaż dym szcze gó le opra co wa ny we -dług wy tycz nych Wy dzia łu Pro pa gan -dy Ko mi te tu Wo je wódz kie go PZPRwKa to wi cach. Od po wia dał on zaprzy -go to wa nie im prez pierw szo ma jo wychw mia stach wo je wódz twa, w tym rów-nież w Gli wi cach. Oczy wi ście wy-tycz ne „z gó ry” do pa so wy wa no do lo -kal nych wa run ków. W Gli wi cachpierw szo ma jo we świę to roz po czy na -ło się naj czę ściej dzień wcze śniej,od zło że nia kwia tów pod po mni kiemAr mii Czer wo nej i za cią gnię cia ho no -

ro wej war ty przez człon ków PZPR, har-ce rzy i mło dzież przed tym mo nu men -tem. Naj czę ściej jesz cze te go sa me godnia w sa li Ope ret ki Ślą skiej od by wa łasię uro czy sta aka de mia z udzia łem lo-kal ne go kie row nic twa PZPR, władzmia sta i za pro szo nych go ści. Wtym sa-mym cza sie w za kła dach pra cy or ga ni -zo wa no po mniej sze aka de mie i tzw.wie czor ni ce. O ska li pa ra noi świad cząlicz by. Przy kła do wo w przed dzień ma-jo we go świę ta w 1963 r. w gli wic kichszko łach i za kła dach pra cy zor ga ni zo -wa no 243 aka de mie, w któ rych udziałwzię ło pra wie 48 tys. uczest ni ków. To

ro bi wra że nie. Sce na riusz każ de go 1Ma ja był w za sa dzie ta ki sam. Te godnia ok. 9.00 ra no w róż nych punk tachmia sta wzdłuż tra sy prze mar szu zbie ra -ły się gru py mło dzie ży, stu den tów i re -pre zen ta cje za kła dów pra cy. Roz da wa -no fla gi, trans pa ren ty i de ko ra cje, któ renie sio no w po cho dzie. Przez roz sta -wio ne w miej scach zbió rek i na tra siepo cho du me ga fo ny ze bra ni mu sie li wy -słu chać prze mó wie nia I se kre ta rzaPZPR nada wa ne go bez po śred nioz War sza wy, po czym in to no wa no„Mię dzy na ro dów kę”. Po jej od śpie wa -niu ru szał po czet sztan da ro wy, w któ -

rym nie sio no sztan dar gli wic kiej PZPR,za nim szli człon ko wie Ple num Ko mi -te tu Miej skie go PZPR oraz li de rzystron nictw „sa te lic kich”, wła dze mia sta,we te ra ni ru chu ro bot ni cze go i człon ko -wie ZBO WiD oraz za pro sze ni go ście,któ rzy na stęp nie wcho dzi li na try bu nęho no ro wą. Stam tąd ob ser wo wa li prze-marsz po zo sta łych uczest ni ków. Trwa -ło to trzy, czte ry go dzi ny, po czymuczest ni cy zda wa li po bra ne sztur mów -ki i trans pa ren ty i uda wa li się na im pre -zy to wa rzy szą ce, któ re or ga ni zo wa nonaj czę ściej na Ryn ku, pla cu Kra kow -skim i sta dio nie XX -le cia PRL.

– W Gli wi cach po cho dy za wszeprze mie rza ły tę sa mą tra sę?

–To za le ży kie dy. Wpierw szych la-tach powoj nie ko lum ny mar szo we for-mo wa no w oko li cach dwor ca ko le jo -we go i pla cu Pia stów, a kie ro wa no je ul. Zwy cię stwa, wstro nę Ryn ku. Try bu -na ho no ro wa sta ła prze waż nie nachod -ni ku ul. Zwy cię stwa, nawy so ko ści fon-tan ny z fau na mi. Póź niej roz bu do wa notra sę, któ ra obej mo wa ła uli ce Wro cław -ską, Kle men ta Got twal da (dziś Czę sto -chow ska), Ja giel loń ską, Bo ha te rówGet ta War szaw skie go i Zwy cię stwa.W la tach sie dem dzie sią tych po cho dyna bra ły ta kie go roz ma chu, że na le ża ło

skró cić tra sę prze mar szu, gdyż w prze -ciw nym ra zie prze marsz ko lumn mar-szo wych prze cią gał by się w nie skoń -czo ność. W 1976 r. opra co wa no no wątra sę – od re jo nu pla cu Kra kow skie goi Po li tech ni ki Ślą skiej, wzdłuż uli cyKon sty tu cji i na stęp nie podpo mnik Ar-mii Czer wo nej napla cu Bo ha te rów Sta-lin gra du (dziś pl. Pił sud skie go), gdzieko lum ny skrę ca ły wuli ce Po wstań cówWar sza wy iOr lic kie go i tam się roz wią -zy wa ły. W tym ukła dzie try bu na sta łanawy so ko ści wej ścia dourzę du mia staod stro ny ul. Kon sty tu cji (dziś ul. Pry-ma sa Ste fa na Wy szyń skie go).

Gi gan to ma nię świę to wa nia prze rwa -ło po ja wie nie się So li dar no ści. W1981 r.po sta no wio no, że w ob li czu kry zy suob cho dy świę ta pra cy po win ny miećskrom niej szy cha rak ter. Nie zor ga ni zo -wa no po cho du, a je dy nie wiec napla cuKra kow skim. Rok póź niej po chód rów-nież się nie od był, amiej scem pierw szo-ma jo wej ma ni fe sta cji był sta dion XX --le cia. W 1983 r. po wo li za czę toprzy wra cać tra dy cję po cho du. Sfor mo -wa ne w róż nych miej scach nie wiel kieko lum ny prze szły na sta dion XX -le ciai tam prze ma sze ro wa no przedmniej sząniż za zwy czaj try bu ną ho no ro wą. Uli-ca mi mia sta po chód prze szedł po now -

nie do pie ro w 1984 r. – Eks ce sy pierw szo ma jo we, dzia -

ła nia pre wen cyj ne i re pre syj ne służbbez pie czeń stwa.

– Każ dy po chód był za bez pie cza nyprzez mi li cję i Służ bę Bez pie czeń stwa.Dzia ła nia pre wen cyj ne naj więk szą ska -lę osią gnę ły w sta nie wo jen nym. Niebez po wo du ma ni fe sta cje pierw szo ma -jo we w la tach 1982 –1983 zor ga ni zo -wa no nasta dio nie XX -le cia. Oba wia nosię ma ni fe sta cji opo zy cji i za mie szekulicz nych. Sta dion był ob sza rem za-mknię tym, ła twiej szym do kon tro li niżotwar ta prze strzeń ulic i pla ców mia sta.Dzień wcze śniej pre wen cyj nie za trzy -my wa no w aresz tach nie któ re oso by„do wy ja śnie nia”. Te go dnia, do mo -men tu za koń cze nia po cho du, nie sprze-da wa no al ko ho lu, a pi ja nych, tzw.wczo raj szych, któ rzy mo gli by za kłó cićuro czy stość, od sta wia no do izby wy-trzeź wień, czę sto bez spe cjal ne go uza-sad nie nia. Bacz nie przy glą da no się rów-nież mło dzie ży. 1 ma ja 1974 r. mi li cjaprze szko dzi ła gli wic kim hi pi som, któ-rzy chcie li urzą dzić po ko jo wy hap pe -ning podPo mni kiem Wdzięcz no ści Ar-mii Czer wo nej. Moż na po wie dzieć, żepod czas po cho dów obo wią zy wał „luzkon tro lo wa ny”. In ny mi sło wy, wszy -

scy się mie li cie szyć, ale w gra ni cachwy zna czo nych przez wła dzę.

–Aco się dzia ło, je śli się napo chód,obo wiąz ko wy prze cież, nie przy szło?

–Teo re tycz nie do udzia łu w po cho -dzie zo bo wią za ni by li przede wszyst kimczłon ko wie PZPR. W prak ty ce par tiadys po no wa ła jed nak wy star cza ją cy mina rzę dzia mi kon tro li i na ci sku, by skło -nić do uczest nic twa rów nież bez par tyj -nych. Nie obec ność napo cho dzie mo głaza wa żyć na awan sie, pod wyż ce,zmniej szyć szan se naotrzy ma nie miesz-ka nia, ta lo nu na sa mo chód. Do te gotrze ba do dać, że ów ry tu al ny po chód byłnie tyl ko jed ną z form le gi ty mi za cji wła -dzy, ale rów nież swo istym ro dza jemroz ryw ki, ta kim wiel kim, zi de olo gi zo -wa nym pik ni kiem. Są prze cież lu dzie,któ rzy lu bią ma so we im pre zy. Bra łow nim udział wie le osób, któ re trud nopo są dzać o po glą dy czy sym pa tie ko-mu ni stycz ne, np. ma łe dzie ci. W 1974r. wg ofi cjal nych da nych w po cho dziepierw szo ma jo wym uczest ni czy ło ok.130 tys. miesz kań ców. W 1979 r. licz -ba uczest ni ków pierw szo ma jo wychuro czy sto ści mia ła rze ko mo prze kro -czyć 150 tys. gli wi czan. Te licz by, na wetje śli by ły za wy żo ne, ro bią wra że nie.Jed nak kie dy po sierp niu 1980 r. ogło -

szo no, że udział w pierw szo ma jo wejma ni fe sta cji bę dzie do bro wol ny, 1 ma -ja 1981 r. świę to wa ło nie ca łe 45 tys.gli wi czan, czy li trzy krot nie mniej niżdwa la ta wcze śniej. Znam mnó stwoosób – wśród nich jest mo ja ma ma –któ re nie cho dzi ły na po cho dy, na wet

wte dy, gdy mia ły one naj więk szą fre k-wen cję. Pa ra fra zu jąc po etę, od mo wauczest nic twa wca le nie wy ma ga ła wiel-kie go cha rak te ru, ale odro bi ny ko niecz -nej od wa gi cy wil nej iuczci wo ści wo becsa me go sie bie iwy zna wa nych war to ści.

– A jak oby wa te le od no si li siędo ma jo we go ma sze ro wa nia?

–Hi sto ry ko wi trud no od po wie dziećnato py ta nie. Napew no po sta wy wo becte go świę ta by ły róż ne, a i z per spek ty -wy cza su ule ga ły zmia nie. Dziś nie któ -rzy ide ali zu ją ob cho dy 1 Ma ja w cza -sach PRL, wi dząc wy łącz nie ko lo ro wypo chód, ba lo ni ki i krup nio ki, za po mi -na jąc przy tym, że by ło to naj waż niej szeze świąt w pań stwo wym ka len da rzu.Pierw szo ma jo we świę to, wraz z je gonaj waż niej szym ele men tem – kil ku go -dzin nym po cho dem – to je den znaj bar -dziej roz po zna wal nych sym bo li PRL.Ko mu ni ści wPol sce po1945 r., po dob-niej jak po1933 r. na zi ści wNiem czech,za własz czy li pierw szo ma jo we świę to

i do pro wa dzi li do je go de gra da cji, za-mie nia jąc je w pseu do li tur gicz ne, ry tu -al ne ob cho dy, ma ją ce przede wszyst kimcel le gi ty mi zu ją cy, by utwier dzić uczest-ni ków ob rzę du wsłusz no ści przy ję tychroz wią zań ustro jo wych. To praw do po -dob nie dla te go po sierp niu 1980 r. za-czę to de za wu ować ideę pierw szo ma -jo we go świę ta lub or ga ni zo wa nonie za leż ne odwła dzy uro czy sto ści, czę -sto po łą czo ne z mszą w ko ście le i nie -le gal ną ma ni fe sta cją. Ostat nia de ka daPRL to wła ści wie okres po wol ne go ob -umie ra nia tej im pre zy. Za własz cze nieidei 1 Ma ja przez ko mu ni stów przy-czy ni ło się do od rzu ce nia przez znacz -ną część pol skie go spo łe czeń stwa je gotra dy cji, któ ra by naj mniej nie na le ża ławy łącz nie do PZPR.

Bo gu sław Tracz – hi sto ryk, dok-tor na uk hu ma ni stycz nych, pra-cow nik na uko wy In sty tu tu Pa mię -ci Na ro do wej w Ka to wi cach;spe cja li zu je się whi sto rii spo łecz nejPol ski w la tach 1945 – 1989, ze szcze gól nym uwzględ nie niemGór ne go Ślą ska.

Pa ra Grafeks Pres

� W Py sko wi cach zło dziej wła -mał się do al ta ny ogro do wej i ukradłwi rów kę do mio du.

� W Gli wi cach spe ne tro wa nostra gan w jed nym z cen trów han dlo-wych. Nic nie zgi nę ło. Chy ba.

� W Ta ci szo wie na Dwor co wejnie zna nym spraw com uda ło sięopędz lo wać li nie ko le jo we z 75 me t-rów trak cji elek trycz nej.

� W Gli wi cach z miesz ka nia wy-nie sio no te le wi zor, a z piw ni cy –pral kę i lo dów kę.

� U na szych są sia dów rów nieżkrad ną. Gli wi czan ka zo sta ła ob ra -bo wa na w Cze chach. Ktoś wła małsię do jej pas sa ta i za brał to reb kę.Wie my, co w to reb ce by ło. Port fel,pra wo jaz dy, dwie kar ty ban ko ma -to we, kil ka kart ra ba to wych z róż -nych skle pów, pa mięć prze no śna.Zgi nę ły też na wi ga cja sa mo cho do -

wa i kurt ka. Te jed nak nie le ża ływ to reb ce.

� Pew ne go ran ka na Wi śla nejw Gli wi cach wła ma no się do fia ta,w któ rym nie szczę śli wie znaj do wa -ło się 5 pa czek. Pacz ki to by ły z nie -usta lo nym to wa rem.

� 22-la tek z Gli wic za wia do mił,że mat ka znę ca się nad nim i je go18-let nią sio strą psy chicz nie. Zmu-sza do na uki mię dzy in ny mi.

� Pod czas kon tro li au to ka ruwpadł 29-let ni miesz ka niec Kielc.Od wa żył się prze wo zić w swo jejwa liz ce przez Gli wi ce ma ri hu anę.

� W jed nym z pu bów z cen trumzgi nę ła ka sa. Z ka sy.

� Przy Be ka sa sta ło mit su bi shi.Ktoś po zba wił je wszyst kich kół.Czy li czte rech.

� Py sko wi ce. Zła pa no tu trzechmęż czyzn, któ rzy po ro zu mie li się codo kra dzie ży. I ukra dli tacz kę orazwa lec. Wszyst ko z me ta lu, pew niena złom.

Wy WIad ty Go dnIa

Trzy sce ny, sze ro ko ko men to wa ne pol skie spek ta kle. 6 ma -ja roz po czy na ją się 25. ju bi le uszo we Gli wic kie Spo tka nia Te -atral ne

Ska za ny na te atr

Małgorzata Licheckarozmawia z PawłemGabarą, dyrektoremGliwickiego TeatruMuzycznego o młodościw teatrze, o tym, dlaczegonie wybrał aktorstwa,uwielbieniu dla klasykii permanentnym działaniumagii teatru.

� Bar dzo chcia łam spo tkaćsię z pa nem wła śnie w Ru inach.Nie usta nnie krą ży tu taj duch te -atru… � I ja bar dzo lu bię Ru iny. Wła ści -

we miej sce na te atral ną po ga węd kę,choć dzi siaj ma ło ro man tycz ne, boma my tu taj re mont. Wie pa ni, za sta -na wia łem się nad tym, jak się towszyst ko za czę ło. Co spra wi ło, żemło dy chło pak, ja kim wów czas by -łem, w ułam ku chwi li zde cy do wał:od tąd te atr bę dzie mo ją wia rą? � Ma gia te atru? � Za dzia ła ła i to nie zwy kle sku -

tecz nie. Ma lo wa ne de ko ra cje, cięż -kie plu szo we ko ta ry i jesz cze coś,cze go dziś już nie ma, a co ja bar dzodo brze pa mię tam z lat dzie ciń stwa.Gdy kur ty na szła w gó rę, na wi dow -nię do cho dził spe cy ficz ny za pach.Nie wiem… per fum… my dła… ja -kichś ów cze snych środ ków ko sme -tycz nych. � Naj sil niej za pa da ją w pa -

mięć emo cje pierw sze go te atral ne -go ra zu. � Rze czy wi ście… Mo je, pierw -

sze, wią żą się z baj ka mi. Z na sto let -nie go do świad cze nia za pa mię ta łem

spek takl „Ma ria Stu art” Ju liu szaSło wac kie go, w któ rym głów ną ro -lę gra ła nie ży ją ca już ak tor ka An naGo łę biow ska. I prze ży łem to tak, jakopi sał Sta ni sław Wy spiań ski, kie dywi dział Mo drze jew ską w ro li La dyMac beth. Po spek ta klu roz go rącz ko -wa ny po bie głem po au to graf. Za sta -łem Go łę biow ską jesz cze w sce nicz -nym ko stiu mie. Na wet nie pa mię tamchwi li, kie dy skła da ła swój pod pis…Po my śla łem wów czas, że oto prze kra -czam mi tycz ne świa ty. Od tam te gomo men tu, a mia łem wte dy ze 14, 15lat, wie dzia łem, że bar dzo chcę byćw te atrze.� My ślał pan o ak tor stwie? � Kró ciu teń ko. De kla mo wa nie

wier szy i wy gry wa nie kon kur sów re -cy ta tor skich nie by ło ak tor stwem,dla te go jesz cze w li ceum zre zy -gno wa łem z po my słu, ale oczy wi ścienie z te atru. Skoń czy łem po lo nist -ykę, nie by ło wte dy jesz cze wie dzyo te atrze, w prze ko na niu, że bę dękie row ni kiem li te rac kim. I tak sięsta ło, bo mój praw dzi wy te atral nyfach to wła śnie sta no wi sko dra ma -tur ga czy – jak to się w no men kla -tu rze te atral nej mó wi – kie row ni ka

li te rac kie go.�W ja ki spo sób przy go to wy wał

się pan do ak tor stwa? � Le ni wie. Sku pi łem się na re cy -

to wa niu po ezji, a mu szę się po -chwa lić licz ny mi na gro da mi w kon -kur sach. Co in ne go de kla mo waćwier sze, co in ne go zaś – każ de gowie czo ra prze ista czać się w co raz toin ną po stać. Oczy wi ście, zda rza ły sięsce nicz ne epi zo dy. Mo im „pierw -szym” te atrem był Te atr Ślą ski. Za -gra łem w „Wy zwo le niu” jed ne goz ro bot ni ków. Na pró bach ćwi czy -li śmy od dy cha nie i pa mię tam, że dlalep sze go po zna nia te go pro ce su mu -sie li śmy po ło żyć rę kę na ple cachoso by sto ją cej przed na mi, wrza snąć:„precz, precz, je steś ty ra nem!” Że -by by ło moc ne i jed no znacz ne. � Fan ta stycz ne uczu cie, gdy

z osób po stron nych sta je my sięgor li wy mi wy znaw ca mi te atral nejre li gii. �W cza sach li ce al nych ma nia kal -

nie przy cho dzi łem na pró by, po zna -łem wte dy wie lu ak to rów. Po tem by -ły stu dia i cał kiem in ne po dej ście.Na uko wo -ana li tycz ne. Te atr two -

rem kul tu ro wym, o któ rym mu szęwie dzieć wię cej niż zwy kły widz.� Ana li ty ka nie za bi ła ma gii?� Ni gdy! Oglą da łem set ki spek -

ta kli, na róż nych sce nach, w róż nychmia stach. Ale są dzie ła ka no nicz ne.Te atr zmie nił się cał ko wi cie, a jawciąż się do nich od no szę. Przed sta -wie nia ge nial ne, obej rza ne na jed nejsce nie – w kra kow skim Sta rym Te -atrze. „Dzia dy” i „Wy zwo le nie”w re ży se rii Kon ra da Swi nar skie go,„Noc li sto pa do wa” w re ży se rii An -drze ja Waj dy. Jeź dzi łem na niepo kil ka na ście ra zy i znam je na pa -mięć. Mo że je stem sta ro świec ki,ale ta ki te atr lu bię. � W tam tych la tach uzna no je

za no wa tor skie. Wpro wa dza ły no -we go du cha, bun to wa ły się prze -ciw ko kla sy ce. � „Dzia dy” roz bi ja ły wy obra że -

nie o in ter pre ta cji mic kie wi czow -skie go dra ma tu, „Noc li sto pa do -wa” z fan ta stycz ną mu zy ką Zyg -mun ta Ko niecz ne go by ła ab so lut nąre wo lu cją, ostro ją kry ty ko wa no.Swi nar ski był dla mo je go po ko le niami strzem nie po kor nie czy ta ją cym li -

te ra tu rę.� Swi nar ski dzi siej szym Kla tą? � Nie, nie. � Nie po do ba się pa nu ta kie po -

rów na nie?� Nie cho dzi o Ja na Kla tę.

� Ro zu miem. Nie ty ka my kla -sy ków.� O Kla cie mo że my po wie dzieć

„wspa nia ły, in te re su ją cy ar ty sta”,ale nie da się go za li czyć do ka te go -rii osób wy zna cza ją cych w te atrzeno wą epo kę.� Dla cze go nie? Prze cież za nim

kla sy cy sta li się kla sy ka mi, też mu -sie li po ko ny wać nie chęć, wręcznie na wiść. Być mo że to, co ro biw te atrze gru pa re ży se rów no wejte atral nej fa li za pół wie ku sta niesię kla sy ką. � Nie ro zu mie pa ni. Do ko na nia

Swi nar skie go sta ły się dla mnie i, jaksą dzę, dla wie lu lu dzi nie tyl ko mo -je go po ko le nia, ba zą na ca łe ży cie.Wąt pię, by twór czość Kla ty by ła ta -kim sa mym wy znacz ni kiem dla ko -lej nych po ko leń. Ma my dziś dy na -micz ny te atr, jesz cze du żo się w nim

wy da rzy. Prze mi ną obec ne mo dyi na zwi ska, a mój ka non po zo sta nie.Rze tel ny i praw dzi wy. � Roz ma wia li śmy przed chwi -

lą o zmia nie w te atrze. Ma myw Pol sce zu peł nie in ną sce nę z zu -peł nie in nym ak to rem, a na wi -dow ni wi dza no wej ge ne ra cji. � Zmie ni ła się przede wszyst kim

hi gie na pra cy. Daw niej przy cho -dzi ło się do gar de ro by du żo wcze -śniej. Ak tor ma lo wał się, do kle jałwą sy, no sy, ukła dał wło sy. Ce le bro -wa no wej ście na wi dow nię. Ka wa,kup no pro gra mu, bi le ter pro wa dziłdo miej sca, usa dzał. Te czyn no ścipo wo do wa ły, że mo ment pod nie sie -nia kur ty ny był nie zwy kle ocze ki wa -nym mo men tem. Pa mię tam, ja kieobu rze nie wy wo ła ło za cho wa nieZbysz ka Cy bul skie go. Spóź nił sięna spek takl, któ ry grał bo daj żew Gdań sku. Pro sto z po cią gu wbiegłna sce nę, ubra ny po cy wil ne mui ge nial nie za grał mło de go chło pa -ka. Dzi siaj ak to rzy nie usta nie sięspie szą, cha rak te ry za cja nie wy stę -pu je, a ko stium nie wie le róż ni sięod te go, co ma na so bie widz z szó -

ste go rzę du. Nie mó wię, że to źle. � Prze sad na eks pre sja ra zi ła,

by ła sztucz na i zu peł nie nie przy -sta wa ła do rze czy wi sto ści.� Dla mnie naj le piej, je śli prze -

kaz po zo sta je w zgo dzie z li te ra tu -rą bądź z od nie sie niem do cze gośoczy wi ste go w kul tu rze. I wte dymoż na ro bić na wet naj bar dziej dzi -wacz ny te atr i bę dzie do bry. Naj go -rzej, gdy re ży ser my śli wy try chem,czy li od koń ca: jak za sko czyć wi dza.Blu znę prze kleń stwa mi, roz rzu cęna sce nie coś, co przy po mi na kał…� Al bo wszyst kich roz bio rę…� Al bo. � I to jest nie do bre?� Bar dzo nie do bre. Efek ciar skie.

A chy ba istot niej sza jest świa do -mość, co chcę po wie dzieć i jakprze ko nać wi dza. Dzi siaj czę stosto su je się w te atrze tę wy try cho wąme to dę i ta kie go te atru nie lu bię.Daw niej nie wy cho dzi łem z przed -sta wień, dziś zda rza się to co raz czę -ściej. � Któ re z no wych re ali za cji

zro bi ły na pa nu wra że nie?� Spek ta kle, w któ rych zna ko mi -

te ak tor stwo łą czy się z do brą li te -ra tu rą. Na przy kład „Kró lo wa Mar -got” wg Alek san dra Du masa z Da -nu tą Sten ką w ro li Ka ta rzy ny Me dy -cej skiej. No wo cze sne przed sta wie -nie z od mie nio ną prze strze nią sce -nicz ną, z prze bu do wa ną sce ną wy -cho dzą cą da le ko w wi dow nię. Cospra wia, że czu je my się tro chę jakw Luw rze. W „Kró lo wej” gra ło kil -ku na stu ak to rów, a prze cież po win -no ich być co naj mniej 50. Zmien -na ak cja, woj ska, tłu my… te go tamnie ma. Jest za to kla row ność, wspa -nia łe ak tor stwo roz gry wa ne na tlebar dzo pięk nej i wcią ga ją cej sce no -gra fii. W do dat ku nie zwy kle no wo -cze snej. W „Kró lo wej Mar got” ak -tor bar dzo moc no wcho dzi w ro lę,lecz że by to nie co upo rząd ko wać, za -nim wyj dzie na sce nę, sie dzi na wi -dow ni. Ten „pro ce der” wie le ra zy siępo wta rza. Mia łem szczę ście, bo sie -dzia łem w pierw szym rzę dzie. Obokmnie Da nu ta Sten ka. Sie dzi so bie takpo pro stu, ale czu ję, że za czy na sięz nią dziać coś „dziw ne go”. Po chwi -li wcho dzi na sce nę i prze ista cza sięw kró lo wą -mat kę. Wi dzi my ją, jak

za bi ja sy na, bo jest złym kró lemi mo że spro wa dzić nie szczę ście.Du si go, przy ci ska jąc do ło na. Ge -nial nie zro bio ne i za gra ne: wy da jesię, że oto mat ka na no wo ro dzi swo -je dziec ko, ale prze cież je mor du jew imię waż niej szych ra cji. Sten kagra jak w tran sie. Po tej sce nie zno -wu usia dła na wi dow ni i cał kiem sięwy co fa ła z po sta ci. Mia łem wra że -nie, że mo gę za py tać: „Co pa ni ro -bi po spek ta klu?”. � Ma gia te atru wciąż na pa na

sil nie dzia ła.�Ab so lut nie. Tyl ko spek takl mu -

si być rze tel ny, praw dzi wy, a nie głu -piut ki, oszu ka ny. � 6 ma ja roz pocz ną się 25. Gli -

wic kie Spo tka nia Te atral ne. Przezćwierć wie ku obej rze li śmy pra -wie 300 spek ta kli naj lep szych pol -skich scen. Uczest ni czy pan w nichczę sto ja ko widz. I zno wu mu szęza py tać o naj waż niej szy spek takl. � „Na sza kla sa”.� Sło bo dzia nek gó rą.�To re ali za cja, któ rą się za pa mię -

tu je, bo bar dzo bo li. Sam nie mu sia -łem wy bie rać, jak bo ha te ro wie Sło -

bo dzian ka. „Na sza kla sa” za pre -zen to wa ła ak tor stwo ide al nie do pa -so wa ne do rze czy wi sto ści. Tam sięnic nie roz ła zi ło, wszyst ko by łokon se kwent ne. I dru gi spek takl –

„Dok tor Fau stus” za ko piań czy -ków. W Ru inach gra no go kil ka ra -zy. Mu si się skoń czyć o pół no cy.„Dok tor Fau stus” jest do sko na łympo łą cze niem te atru z ży ciem: cze ka -my na pół noc, na go dzi nę re al ną, alei me ta fo rycz ną. � Czy ju bi le uszo we 25. GST bę -

dą in ne niż do tąd?�Chce my iść za głów nym po my -

słem Ewy Strzel czyk, nie ży ją cej dy -rek tor GTM, sta wia my więc na róż -no rod ność. Pro po nu je my spek ta kle,co do któ rych ma my wąt pli wo ści,z któ ry mi się nie zga dza my. Chce my,że by wi dzo wie sa mi po dej mo wa lidys ku sję, że by się kłó ci li, nie ak cep -to wa li, obu rza li. Bo ta ki stan ozna -cza tyl ko jed no: te atral ny ty gielwciąż ki pi.