12
LIBERTA numer 27 marzec 2014 Pismo uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach

Liberta 27

Embed Size (px)

DESCRIPTION

marzec 2014

Citation preview

Page 1: Liberta 27

LIBERTA numer 27 marzec 2014

Pismo uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach

Page 2: Liberta 27

2 LIBERTA marzec 2014

SSppiiss ttrreeśśccii Obrońcy uciśnionych ........................................3

„Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń” .................. 4

Quo vadis Polonia?! ......................................... 4

Pierwsza = Ostatnia? ....................................... 5

Jak wygląda Bóg? ............................................ 5

Za Siedmiogórogrodem .................................. 6

Samoakceptacja ............................................... 7

Zero stresów ................................................... 8

Nawet na to jesteś zbyt głupi! ........................... 9

Staram się jak najlepiej wykorzystać każdy

dzień ........................................................ 10

Na przerwach... .............................................. 12

Redaktor naczelna: Żaneta Kurowska

Redakcj@ Joanna Halka, Ania Kurowska,

Julia Jęch, Aleksandra Majewska, Tomasz Kolanoś, Jagoda Milińska,

Aleksandra Smoleń, Anna Stróżyk, Aneta Maria Trynda, Izabela Mizgajska

Opieka merytoryczna: p. Ewa Genge-Korpik

Skład: p. Kamil Kiereta

Wydawca: Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach

DDrrooddzzyy CCzzyytteellnniiccyy!!

W s t ę p n i a k

Page 3: Liberta 27

LIBERTA marzec 2014 3

OObbrroońńccyy uucciiśśnniioonnyycchh

Ostatnio zauważyłem ciekawe zjawisko. Podczas

otrzymywania mandatu ludzie obiecują, że nigdy więcej

taka sytuacja się nie powtórzy, że tylko raz się zdarzyło,

a później pokazują mandaty znajomym i krytykują policję.

Nie ukrywam, że policja, która naraża życie na łapaniu pijanych wariatów na drogach lub nietrzeźwych

rowerzystów jest czymś najgorszym, co może istnieć dla przeciętnego młodego człowieka. Jestem

jednak przekonany, że wszyscy przyrzekliby z ręką na sercu, że gdyby do naszych domów włamaliby

się okrutni mordercy lub złodzieje, każdy normalny obywatel zadzwoniłby po policję. Zawsze bowiem

kiedy potrzeba pomocy numer 997 sam jawi się na ekranach naszych komórek.

Oczywiście trzeba postawić sprawę jasno: nie wszystko jest w porządku z naszymi służbami.

Istnieje korupcja, różnego rodzaju przekręty, zdemoralizowanie na różnych szczeblach, używanie

przemocy wobec cywilów. Wystarczy poczytać gazety. Tylko jak można temu zaradzić? Nowa

reforma? Absurdy w policji również rzadko się nie zdarzają. Włamanie do domu staruszki, machlojki

finansowe, umorzone przestępstwa to tylko niektóre przewinienia policji, za które rzecz jasna

normalny obywatel siedziałby w więzieniu.

Straż miejska to kompletnie inna bajka. Prawo jest prawem

i trzeba je przestrzegać, lecz to w jaki sposób jest owe prawo

egzekwowane jest z pewnością niedopracowane. Ciężko

stwierdzić, jakie testy sprawnościowe przejść musi straż miejska,

lecz podejrzewam, że każdy dałby radę uciec, nawet staruszki.

W szeregi straży bardzo często idą ludzie, którzy nie chcą się

przemęczać, ponieważ ich praca nie jest na poziomie tej z policji.

Czepianie się wszystkiego mają wpisane w geny. Jeżeli policja czasami przymknie oko, odstąpi

od procedur, tak straż miejska nie ma litości. Doczepią się wszystkiego. Najlepiej, gdy ma się 15 lat

i siedzi się w parku na ławce – wtedy jest się podejrzanym o wszystko. Najgorsi są niestety Ci, których

zżera od środka ambicja. Kiedy dzieje się coś poważnego – patrolu brak. Natomiast, gdy popełniamy

najdrobniejsze nawet wykroczenie, wyrasta patrol dwóch funkcjonariuszy. Wiem, że brak straży

miejskiej zarzuciłby policję papierkową robotą i wierzę, że zdarzają się strażnicy, którzy wykonują

swoje obowiązki tak jak należy. Tylko dlaczego większość z nas natrafia na tych drugich?

O ile rola policji, jako służby porządkowej jest niepodważalna, wydaje się jasna i klarowna,

o tyle rola straży miejskiej już nie. Dlaczego obowiązków tej drugiej nie mogłaby przejąć prywatna

firma ochroniarska? Pojawiła się nawet propozycja, aby zlikwidować straż miejską, lecz po krótkim

czasie stwierdzono, że jest jednak niezbędna. Wiadomym jest, że wielu ludzi ma pracę i może

spokojnie doczekać do emerytury. Dlaczego jednak ofiarą tego systemu ma być każdy z nas?

TOMEK KOLANOŚ

O k i e m k r y t y k a

Page 4: Liberta 27

4 LIBERTA marzec 2014

„„BBeezz rrąąkk,, bbeezz nnóógg,, bbeezz ooggrraanniicczzeeńń””

Nick Vujicic cierpi na fokomelię - rzadkie schorzenie

objawiające się brakiem kończyn. Po narodzinach nawet

własna matka nie chciała wziąć go na ręce. Od dziecka

musiał zmagać się ze swoją innością. Wyśmiewany przez

kolegów, stopniowo tracił wiarę w siebie. W wieku 8 lat

próbował popełnić samobójstwo. Kiedy w gazecie

przeczytał artykuł o niepełnosprawnych, jego życie

odmieniło się diametralnie. Nick uświadomił sobie, że nie

jest jedyny.

Dzisiaj Nick jest szczęśliwym mężem i ojcem.

Przemierza tysiące kilometrów, aby spotkać się z ludźmi,

by opowiedzieć im swoją historię. Jest chrześcijaninem,

który ukazuje jak piękne jest życie, gdy zaufa się Bogu.

Założył własną organizację, by inspirować do działania nie

tylko niepełnosprawnych. Jednak przede wszystkim

realizuje plan, który Bóg dla niego przygotował.

W roku 2009 zagrał w krótkometrażowym filmie

Cyrk motyli, który rozsławił go na całym świecie.

Ja zakochałam się w Nicku od pierwszego wejrzenia.

Spróbuj i Ty! SEROTONINA

QQuuoo vvaaddiiss PPoolloonniiaa??!!

Aż 80% posłów zasiadających w Sejmie deklaruje, że jest katolikami. Dlaczego więc

zdecydowana większość z nich głosowała za aborcją dzieci z zespołem Downa? Nie rozumiem

dlaczego mielibyśmy zabijać chorych ludzi. Przecież aborcja eugeniczna to zabijanie.

Nie mogę nie wspomnieć o ideologii Gender. Dzieci, którym zabiera się niewinne dzieciństwo

są zagrożone. Czy naprawdę w przedszkolu istnieje konieczność pogadanek o seksie

i homoseksualizmie? Pozwólmy dzieciom na miłość do Kubusia Puchatka, Reksia, Kopciuszka itp.

Nie odbierajmy im prawa do cudownego świata bajek.

Może i jestem staroświecka, ale moim zdaniem każdy człowiek zasługuje na to by godnie żyć.

Nie potrafię odnaleźć się w świecie, który chce, by było na odwrót. Będę podpisywać wszystkie

petycje i apele, jakie tylko znajdę, by świat się w tej kwestii za bardzo nie zmienił. PARADISVOGEL

B e z o g r a n i c z e ń / O p i n i a

„Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim”

Page 5: Liberta 27

LIBERTA marzec 2014 5

PPiieerrwwsszzaa == OOssttaattnniiaa??

Gdy myślę o pierwszym ujęciu naszych dłoni nadal drżę. Kiedy przypominam sobie nasze

„w osobowościach rozeznanie” czuje napięcie i tak samo niepewne bicie serca. Mimo to na ustach pojawia mi

się uśmiech. Ja - zakochana w moim prywatnym, wyidealizowanym obrazie wybranka. Ja - niczym Julia

gotowa mimo przeciwności losu (czyt. rodziców i problemów logistycznych) przeżyć swój romans rodem

z harlekinów lub (bardziej współcześnie) produkcji o wampirach. Potrafiłam spędzać godziny patrząc na nasze

wspólne zdjęcia jak uroczo-żałosne ciele na malowane wrota. Szczeniacka, platoniczna miłość jest piękna.

Taka czysta, lojalna i wierna.

To, co dzieje się w nas po raz pierwszy zostawia na nas piętno i w jakiś sposób determinuje dalsze

życie. Podobno wyidealizowany obraz pierwszego związku rzuca cień na kolejne. Istotne jest również to,

iż najczęściej pierwsza miłość jest nieszczęśliwa, bo nieodwzajemniona. Wtedy bardzo cierpimy i obiecujemy

sobie, że już nigdy nikogo nie pokochamy. Często nawet wypowiadamy walkę płci przeciwnej. Wpływ, jaki

wywiera na nas pierwsza miłość przypisuje się teorii znanej w psychologii pod hasłem imprinting, co można

nazwać samoświadomością. Według tej teorii przywiązujemy się bardzo silnie do pierwszych osób, z którymi

łączą nas jakiekolwiek stosunki. Z tego samego powodu mężczyźni pamiętają numer rejestracyjny swojego

pierwszego samochodu (wywarł na nich większy wpływ niż ich kolejne samochody).

Nie należy się więc dziwić temu, że te silne uczucie może odrodzić się po latach jak Feniks z popiołów

dzięki najmniejszemu bodźcowi. JULIA JĘCH

JJaakk wwyygglląąddaa BBóógg??

Czasem wyobrażamy sobie Boga jako światło. Może nie jak te, które zapalamy wieczorem

w swoim pokoju, ale takie, które jest oślepiające. Jako grzeszni ludzie nie jesteśmy zdolni oglądać Bożego

oblicza w całej jego pełni. Jest też napisane: stworzył Bóg człowieka na swoje podobieństwo. Skoro Bóg

jest więc podobny do człowieka, to tym razem pojawia się nam obraz taty w koszuli, jeansach

i z potarganymi włosami. Nie oszukujmy się. Wszystkie te obrazy to tylko religijne stereotypy.

Wyobraźmy sobie jednak, że Bóg tak naprawdę jest kobietą i to w dodatku Murzynką. Taki obraz

Boga ukazany jest w książce Williama P. Younga. Główny bohater powieści spotyka Boga i nie wierzy

własnym oczom: Mam uwierzyć, że Bóg jest wielką czarną kobietą z osobliwym poczuciem humoru”?

Oczywiście ten obraz Boga jest wymysłem samego autora, ale skąd możemy wiedzieć, że nie jest tak

naprawdę? W końcu Bóg może być każdym – Murzynką, Chińczykiem, Arabem… Prawda jest jednak

taka, że nie dopuszczamy do naszej świadomości takich obrazów.

Zresztą sama nie miałam takiego obrazu w głowie, dopóki nie przeczytałam tej książki. Wierzyłam,

że Bóg jest Duchem – ani mężczyzną, ani kobietą – jest biały i raczej męski. Bez względu na to jak Bóg

będzie wyglądał i tak będziemy sprawiedliwie osądzeni. Pytanie tylko czy będzie nas sądził starzec z siwą

brodą czy wielka czarna kobieta? JAGODA MILIŃSKA

E s e j

Page 6: Liberta 27

6 LIBERTA marzec 2014

ZZaa SSiieeddmmiiooggóórrooggrrooddeemm

Jednak Śnieżka heroicznie zdecydowała się czekać.

Gdyby nie fakt, że spała, z pewnością mogłaby być

przyjaciółką Izabeli Łęckiej (bohaterki powieści Prusa Lalka), która odrzucała wszystkich mężczyzn,

czekając na tego jedynego. Te słowa brzmią równie absurdalnie jak wyglądają na papierze. Dlaczego

więc Królewna czekała? Z jakiego powodu Izabela odrzucała miłość przeciętnych mężczyzn?

(Dlaczego odrzuciła Wokulskiego wiemy – miał zbyt czerwone ręce).

Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu widzę tylko jeden powód. Obie chciały miłości

idealnej, zapierającej dech w piersiach i nadającej życiu sens. Ostatecznie Śnieżka ją znalazła, Izabela

– niekoniecznie, dlatego to właśnie historia Izabeli

nie jest czytana małym dziewczynkom

na dobranoc.

Dziś również dorastamy ze świadomością,

że gdzieś czeka nasz Książę, ma białego konia

i zamek, w którym spędzimy szczęśliwe życie. Kiedy

stajemy się starsi pamiętamy o Śnieżce do czasu

przeczytania o równie pięknej jak ona Izabeli,

również pragnącej miłości. Wtedy to dostajemy

pierwszą prawdziwą lekcje życia: właściwi

mężczyźni przychodzą zawsze w niewłaściwym

momencie. Szansa, że ich dostrzeżemy i zatrzymamy

jest taka, jak szansa na równowagę rynkową.

Wracając do tych Niewłaściwych. Cóż, ich jest na pęczki. Pojawiają się na każdym rogu,

na każdym zakręcie naszego życia, by wprowadzić chaos, a ostatecznie złamać serce. I tak stojąc na

rozdrożu, podejmując decyzję kogo wpuścić do naszego życia podświadomie wiemy, że będzie to ten

Niewłaściwy.

W życiu trudno jest znaleźć mężczyznę, który spełni nasze oczekiwania. Nie jest to jednak

niemożliwe lecz granica pomiędzy Właściwym a Niewłaściwym z biegiem czasu staje się relatywna.

Im częściej nasze serce jest łamane i deptane, tym głębiej musimy zastanowić się kim jesteśmy,

musimy odkryć w sobie Śnieżkę, a cynicznej Izabeli pomachać na pożegnanie z uśmiechem na ustach.

Tylko pytanie wciąż pozostaje takie samo: czy nam się to opłaca? IZABELA MIZGAJSKA

E s e j

Page 7: Liberta 27

LIBERTA marzec 2014 7

SSaammooaakkcceeppttaaccjjaa

Coraz więcej słyszymy o zakompleksionych dziewczynach

popadających w depresję z powodu swego wyglądu. Coraz więcej

pojawia się programów telewizyjnych, które uczą jak skutecznie się

odchudzać lub kiedy, jak i gdzie dokonywać operacji plastycznych.

Niedorzeczne jest likwidowanie na nosie skrzywienia, którego nie

ma. Niedorzeczne jest powiększanie biustu, gdy ma się rozmiar D

lub stosowanie drastycznej diety przy wadze 50 kg. Przez takie

programy i słabą psychikę wiele kobiet popada w anoreksję,

bulimię oraz inne choroby mające związek z fizjologią i psychiką

człowieka.

Jesteśmy Bożym arcydziełem. Bóg stworzył człowieka na

swój obraz, na obraz Boży go stworzył; stworzył mężczyznę

i niewiastę. A Bóg wiedział, że wszystko co uczynił, było bardzo

dobre”(Rdz 1,27-31). Jeśli odrzucam siebie takiego, jakim

stworzył mnie Bóg – błądzę. Obrażamy Boga mówiąc Mu, że jest

absolutnym

bezguściem. Poza tym

ranimy samych siebie

i zamiast iść przez życie

z uśmiechem na twarzy,

upadamy tak nisko,

że często trudno jest się nam później podnieść.

Szkoda, że większość ludzi, którzy planują kolejną

operację upiększania swojego ciała nie zwraca uwagi na

tych, którzy są sparaliżowani, nie mają rak i/lub nóg. Takim

ludziom trudno cieszyć się każdą sekundą życia. Nie

potrafią być w pełni szczęśliwi.

Zatem, aby pokochać siebie trzeba zaakceptować

swoje szeroko rozumiane ograniczenia i być dla siebie troskliwym opiekunem, a nie katem.

ALEKSANDRA SMOLEŃ

F e l i e t o n

Page 8: Liberta 27

8 LIBERTA marzec 2014

ZZeerroo ssttrreessóóww

Gdy myślę o różnych sposobach wychowywania dzieci od razu mam przed oczami Wandę.

Wandzia przekonana była o swojej wyższości nad innymi dziećmi, chociaż żadne z nas nie widziało w

niej kogoś specjalnego. Mało które z nas – dzieciaków z klasy 5. i 6. - w ogóle lubiło Wandę. Ale ona

miała coś, czego nie miał nikt lub nie miała tego, co miało każde z nas. Nie miała STRESU. Złego,

paskudnego przekonania, że życie nie jest kolorowe, że przyjdzie czas, gdy będzie trzeba sobie radzić

samemu.

Pamiętam czas wystawienie ocen przed końcem

roku szkolnego. Bieganie za nauczycielami,

przekonywanie ich, że to właśnie ich przedmiot jest

naszym ulubionym. Jednak nie każdy prosił i nie każdy

był miły. Panna W. dowiedziawszy się, że nie dostanie na

koniec szkoły podstawowej oceny celującej z religii

poskarżyła się swemu tacie. A on postanowił w tej

sprawie zadzwonić do biskupa. Nie wiem co spowodował

ów telefon. Czy biskup się ugiął i zmył głowę księdzu,

który uczył w naszej szkole. Jedno jest pewne. Rodzice są

gotowi zrobić wiele dla swoich pociech, by te

przypadkiem nie doznały jakiegokolwiek dyskomfortu psychicznego. Kim będzie panna W.

gdy dorośnie i odkryje, że od Stresu uciec się nie da?

Może to, że nie doświadczyła go zbyt wiele da jej więcej swobody, bo nie będzie myślała

o konsekwencjach swoich czynów. Może to reszta społeczeństwa tkwi w błędnym przekonaniu, że

dziecko musi wiedzieć co mu wolno a czego nie. Tylko czy jeśli dziecko tego nie wie, to czy będzie

wiedzieć to późniejszy dorosły?

Wiele mówi się w mediach o upadku wszelkich

autorytetów. Polemizowałabym z każdym kto twierdzi,

że to wina młodzieży. Może pokolenie ludzi, którzy Stres

odczuli powinno mieć do swoich rodziców pretensje o to, że

nie są świadomi tego jak wygląda prawdziwe życie?

Nie wiem co stanie się za lat dziesięć, gdy moje

dzieci będą usiłowały wystawić na próbę cierpliwość

mamusi. Nie umiem też przewidzieć swoich reakcji ani

tego, jakie będą wówczas realia. Możliwe jest, że tendencje w wychowaniu najmłodszych pogłębią się.

Już teraz w wielu krajach dzieci dzwonią na infolinię, gdy „zły” rodzic czegoś zabroni lub za coś

ukaże. Myślę natomiast, że powtórzę dzieciakom swoją rozmowę z tatą, gdy miałam lat 5.

– Tato, czemu mnie bijesz? (moja reakcja na klapsa, plus oczywiście płacz o głośności 110 dB).

– Bo cię kocham. MARIA TRYNDA

F e l i e t o n

Page 9: Liberta 27

LIBERTA marzec 2014 9

NNaawweett nnaa ttoo jjeesstteeśś zzbbyytt ggłłuuppii!!

Nie mając nic innego do roboty zaczęłam im się przysłuchiwać, choć nie oszukujmy się, słyszeli

ich chyba wszyscy. Wypadające z ust kobiety słowa ,, Nawet na to jesteś zbyt głupi” były tak głośne,

że na miejscu tego mężczyzny na pewno zapadłabym się pod ziemię. Przez pewien czas było mi go

żal, a ponieważ kasa naszej kochanej kasjerce się zacięła (a w tym sklepie jest tylko jedna),

wiedziałam, że będę miała przyjemność być świadkiem ich dalszej rozmowy. Nie ukrywam,

że zaczęłam zastanawiać się, czym ów męczennik zawinił, jednak gdy odezwał się i on stwierdziłam,

że wcale taki biedny nie jest. Gorzej! Był taki sam jak ona.

Czy naprawdę pod wpływem emocji szukamy

już najgorszych argumentów wobec drugiej osoby?

Czy właśnie wtedy otwieramy się na szczerość? Nie

mam pojęcia jaki „rodzaj” argumentów przypisywali

sobie owi krzykacze, ale jestem przekonana, że

kłótnia ta trwała jeszcze długo po tym jak wyszli

ze sklepu.

Kłótniami jesteśmy otoczeni dosłownie

wszędzie – w domu, w szkole, w pracy, w miejscach

publicznych, w mediach i tak można wyliczać

i wyliczać. Jednak każdy z nas powinien zadać sobie

pytanie, gdzie leży przyczyna sporu. Często zapominamy, że niewinna sprzeczka może doprowadzić

do strasznych konsekwencji. Człowiek od początku swego istnienia ma w naturze zdolność do

kłócenia się. Wielu nazywa to formą obrony swojej godności, jednak niewielu z nas myśli o tym, że

w ten sposób ranimy drugą osobę. Człowiek jest istotą porywczą, skorą do gniewu, a postawienie

siebie w sytuacji drugiego człowieka zdobyło niewielu ludzi na planecie. Ostra wymiana zdań

w historii świata zebrała wiele plonów. Pamiętamy przecież, że niektóre bitwy były spowodowane

drobną sprzeczką.

Każdy człowiek chce być panem samego

siebie, dlatego też nie potrafi przyjąć krytyki drugiej

osoby, która czasami wyrażana jest bardziej

doniosłym głosem. Wystarczyłoby tylko odnaleźć

w sobie spokój, poszukać złotego środka,

kompromisu. Fakt, współczesny świat zachęca ludzi

do niezgody i wiem, że nie jesteśmy w stanie

zmienić tego, by na świecie ich nie było. I co z tego,

że wszyscy marzą o World Peace, (zwłaszcza

kandydatki na Miss Universe), skoro niemożnością

wydaje się wyjście z błędnego koła niezgody.

Aby uniknąć kłótni jest wiele sposobów. Drobne kroki w modernizacji nikomu nigdy

nie zaszkodziły, a czasami nawet zmieniały świat. Jeżeli zaczniemy patrzeć na siebie a potem na

innych, może unikniemy sytuacji, w której za kilka lat za pojęciem rozmowa będziemy rozumieli

obecną kłótnię, a nasze dzieci i wnuki będą tylko znały z naszych opowiadań czym kiedyś była

rozmowa, o ile dożyjemy takich chwil. Jak już mówiłam – drobna sprzeczka prowadzi do ogromnych

konsekwencji. ANNA STRÓŻYK

F e l i e t o n

Page 10: Liberta 27

10 LIBERTA marzec 2014

SSttaarraamm ssiięę jjaakk nnaajjlleeppiieejj wwyykkoorrzzyyssttaaćć kkaażżddyy ddzziieeńń WWyywwiiaadd zz kkss.. MMaacciieejjeemm SSttaawwsskkiimm

Szczęść Boże. Dziękuję, że zgodził się Ksiądz na spotkanie. Proszę nam opowiedzieć,

jak Ksiądz poznał swoje powołanie?

Powołanie zrodziło się w mojej rodzinnej parafii w Środzie Wlkp. Powstawała wtedy tam nowa

parafia, nowy kościół, więc razem z kolegami w moim wieku chodziliśmy tam pomagać. Dosyć późno

zostałem ministrantem, bo dopiero w VIII klasie szkoły podstawowej. O powołaniu myślałem, kiedy

poszedłem do technikum rolniczego, ale w III klasie odeszła ode mnie ta myśl. W klasie maturalnej

na nowo do mnie wróciła i zaraz po zdanej maturze wstąpiłem do seminarium.

Wcześniej pracował ksiądz w kościele parafialnym. Czy mógłby Ksiądz porównać pracę

w parafii i w klasztorze?

W klasztorze jest wszystko bardzo dobrze poukładane, dlatego przypominają mi się czasy

seminaryjne. W parafii trudno jest skoordynować czas np. godziny posiłków, ponieważ jest dużo

więcej zajęć wieczorami. Rzeczywiście praca w Pniewach jest dla mnie nowym doświadczeniem.

Szczerze mówiąc obawiałem się, że będzie mniej pracy niż w parafii, ale cieszę się, że jest możliwość

pracy na płaszczyźnie przedszkola czy szkoły średniej, że mam kontakt z różnymi ludźmi. Poznałem

też trochę zgromadzenie i mogę śmiało powiedzieć, że jest to zgromadzenie wychodzące do ludzi.

Myślę, że w dzisiejszych czasach jest to niezwykle potrzebne.

Co o Pniewach wiedział Ksiądz przed podjęciem pracy kapelana?

Pniewy były mi znane zarówno z nazwy jak i z samego miejsca. Przyjeżdżałem tu

na zakończenie roku formacyjnego dzieci i zawsze, gdy jechaliśmy na pielgrzymkę autokarową, a na

trasie były Pniewy, staraliśmy się tutaj wstąpić. Nie jest więc to dla mnie całkowite nowe środowisko.

Może nie było nigdy zażyłości między mną a siostrami urszulankami, ale miałem z nimi kontakt.

Zresztą z tego co wiem, siostry urszulanki pracują też w Kurii, są związane z działalnością

archidiecezji.

Wiemy już, że lubi Ksiądz grać w piłkę nożną. Czy uprawia Ksiądz jeszcze inne sporty?

Tak. Oprócz piłki nożnej uprawiam tenis ziemny, lubię jeździć na rowerze, grać w siatkówkę.

Poza tym zawsze byłem zwolennikiem prowadzenia aktywnego trybu życia. Kiedy uczyłem w szkole,

w dzień sportu zawsze stawałem do rywalizacji z uczniami. Skakałem w dal, kiedyś nawet

próbowałem wzwyż, ale mi to nie wychodziło (uśmiech). Przez 10 lat trenowałem koreańską sztukę

walki TAEKWONDO. Mogę się pochwalić, że trenowałem z mistrzem świata Soo Kwang Lee, który

obecnie ma na świecie najwyższy stopień mistrzowski, czyli 9 dan.

Czy te treningi nie wpłynęły na Księdza sferę duchową?

Nie, choć przyznam, że bałem się, iż jest to niebezpieczne. Niebezpieczeństwo płynie jednak nie

z trenowania sztuk walki lecz z medytacji. Mogę otwarcie powiedzieć, że nie było żadnego

medytowania, tylko rozgrzewka i konkretny trening.

Jeśli już mówimy o aktywnym trybie życia, to gdzie wypoczywa Ksiądz najchętniej?

Lubię i góry, i morze. Ważne, że odpoczywam w kraju. Może 5% mojego wolnego czasu

spędziłem poza granicami. Kocham Polskę i lubię ją zwiedzać. Ostatnie wakacje spędziłem

w Trójmieście.

W y w i a d

Page 11: Liberta 27

LIBERTA marzec 2014 11

A ulubiona książka, film?

(śmiech) Dla mnie najpiękniejszym dziełem literackim jest Pismo Święte. Szczerze mówiąc

przez ostatnie 4 lata, natłok pracy w parafii był tak duży, że naprawdę bardzo ciężko było znaleźć

chwilę wolnego na książkę. Ostatnia książka jaką czytałem była związana z kard. Wyszyńskim pt.

„List do moich kapłanów”. Wiem, że to typowo formacyjna lektura dla kapłanów, ale ostatnio rzadko

sięgam do typowych powieści. Co do filmów… lubię filmy przygodowe, fantastyczne mniej.

W takim razie jak spędza Ksiądz czas wolny?

Lubię słuchać muzyki. Oprócz heavy metalu i disco polo słucham praktycznie każdego rodzaju

muzyki. I polską, i zagraniczną. Bardzo lubię zespół WILKI.

Z tego co już o Księdzu wiemy, humanistą raczej Ksiądz nie jest?(śmiech)

Mam umysł ścisły, dlatego też zdawałem maturę z matematyki (wtedy był to jeszcze przedmiot

dodatkowy).

Skoro na dobrą książkę nie ma Ksiądz czasu, to pewnie na rozwijanie swoich pasji również

brakuje czasu?

Dokładnie. Kiedyś moją pasją była filatelistyką. Dziś nie mam konkretnego hobby i musze

to przyznać z czystą uczciwością. Nie mam jednolitej mega pasji. Lubię za to dreszczyk emocji. Lubię

czuć w moich żyłach adrenalinę. Na przykład kiedyś jako pasażer miałem możliwość latania

szybowcem. Brałem też udział w rajdach samochodowych (znów jako pasażer) związanych z firmą

Toyota, gdzie mam serdecznych przyjaciół. Niestety są to wydarzenia, które pojawiają się od czasu do

czasu, ale za to potrafią dostarczyć mi adrenaliny. Na co dzień preferuję ruch. Lubię wsiąść na rower

i chyba właśnie to mógłbym określić mianem hobby. Jestem człowiekiem, któremu powiedzenie

„w zdrowym ciele zdrowy duch” jest bardzo bliskie.

Wspomniał Ksiądz o przyjaźniach. Ma Ksiądz sporo przyjaciół?

Bardzo cenię przyjaźń i moich przyjaciół, których mam zarówno wśród księży jak i wśród

osób świeckich. Uważam, że w dzisiejszym świecie człowiekowi trudno jest żyć bez przyjaciela. Nikt

przecież nie chce być samotną wyspą.

Jakie są Księdza autorytety?

Nie mam jednego autorytetu, ale wiele postaci jest mi bliskie. O. Pio, św. Idzi, ks. Jerzy

Popiełuszko … Są to postacie, które twardo stąpały po świecie i ja też tak żyję. Żaden z nich się nie

bał, a jednocześnie byli tacy prawdziwi, mieli swoje wady i słabości jak każdy człowiek. W nauczaniu

bardzo mocno przychyliłbym się do bł. Jana Pawła II. Co do postaci niezwiązanych

z Kościołem…tu miałbym większy problem (śmiech).

W takim razie jak każdy człowiek twardo stąpający po ziemi, mający swoje wady i

słabości, ma Ksiądz swoje marzenia. Zdradzi je nam Ksiądz?

Nie jestem człowiekiem, który kreśli swoją przyszłość marzeniami. Powiem szczerze, że nie

mam marzeń, które by się zrealizowały w moim życiu. Jestem człowiekiem, który raczej życie

rzeczywistością, niż takim, który stwarza sobie jakieś iluzje. W marzeniach może pojawić się

niebezpieczeństwo, że człowiek będzie robił wszystko i za wszelką cenę, żeby jakieś marzenie

zrealizować. Być może dlatego ja nie mam marzeń, żyje codziennością i staram się jak najlepiej

wykorzystać każdy dzień.

Dziękuję za rozmowę.

W y w i a d

Page 12: Liberta 27

12 LIBERTA marzec 2014

NNaa pprrzzeerrwwaacchh......

N a c o d z i e ń . . .