40
ISSN 2299-4580 bezpłatny magazyn mieszkańców fakty.bialystok.pl Białystok NR 19 KOBIETA JEST TAJEMNICĄ

Fakty Białystok - wydanie 19

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Styczniowy numer bezpłatnego magazynu mieszkańców Białegostoku

Citation preview

Page 1: Fakty Białystok - wydanie 19

ISSN 2299-4580

bezpłatny magazyn

mieszkańców

fakty.bialystok.plBiałystok

NR 19

KOBIETA JEST TAJEMNICĄ

Page 2: Fakty Białystok - wydanie 19
Page 3: Fakty Białystok - wydanie 19
Page 4: Fakty Białystok - wydanie 19

4 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

faktyBiałystok

WYDAWCA Grupa Optima Sp. z o.o. ul. Ciepła 1 lok. 16 15-472 Białystok

SPIS TREŚCITRANSFORMACJE WALENTYNKOWE CZAS ZACZĄĆ

PAN WODZIREJ WPROST SZALAŁ PO SALI

EPIDEMIA W BIAŁYMSTOKU

TO NIE JEST MIŚ NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI

SŁABA SILNA WOLA

POZBĄDŹ SIĘ FAŁDEK

ABY BAL BYŁ UDANY

METAMORFOZA WNĘTRZA – TO TAKIE ŁATWE!

BIAŁYSTOK 2020. NARESZCIE WIELKA ZMIANA?

O KOBIETACH DLA KOBIET

72% POLAKÓW WYBRAŁO ZAKUPY INTERNETOWE

KAŻDA RODZINA TO INNA HISTORIA

JAPONIA JEST BLIŻEJ NIŻ MYŚLISZ

MAŁA ENERGETYKA WIATROWA

DLA POLAKÓW NA WSCHODZIE

WIEDUNI NIE MOGĄ ZDRADZAĆ PRZYSZŁOŚCI

BATMAN BYŁBY DUMNY

NIE MOGĘ SPAĆ, BO SĄSIAD TRZYMA KREDENS

FELIETONY

6 81012141617182022232426283032343638

12

14

36R E K L A M A

NR 19 STYCZEŃ 2014 ISSN 2299-4580

ADRES REDAKCJI ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok, tel. 85 87 121 80 www.fakty.bialystok.pl

KOORDYNATORZY PROJEKTU Maciej Słupski Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

P. O. SEKRETARZA REDAKCJI Marta Starzyńska

FOTO BI-FOTO

SKŁAD SOBO Paweł Sobolewski [email protected]

ONLINE Paweł Waliński [email protected]

ZESPÓŁ Grzegorz Grzybek, Radek Oryszczyszyn, Radek Puśko, Karol Rutkowski, Krzysztof Szubzda, Paweł Waliński

REKLAMA [email protected] Maria Snarska

BIURO Urszula Bondaruk [email protected]

DRUK: Buniak DrukRedakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Opinie i poglądy autorów nie zawsze są zbieżne z opiniami i poglądami Redakcji. Copyright © Grupa Optima Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony.

Foto na okładce: Studio Wasabi

Treści reklamowe w numerze na stronach: 2, 3, 4, 5, 7, 9, 11, 13, 15, 16, 17, 19, 21, 23, 25, 27, 28, 29, 31, 33, 34, 35, 37, 39, 40

Page 5: Fakty Białystok - wydanie 19
Page 6: Fakty Białystok - wydanie 19

6 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K arolina ma dwadzieścia lat i jeszcze się uczy. Nigdy wcześniej nie miała okazji wypróbowania własnych sił w profesjonalnym studiu. Była nie-

śmiała i skrępowana. Wystarczyło jednak posłuchać kilku rad fotografa – Przemysła-wa Sejwy ze Studia Wasabi, a pozowanie stało się przyjemnością. Karolina bowiem nie powinna mieć kompleksów. Bije z niej naturalne piękno.

Grunt to dobrze zacząć dzień. A nic tak kobiecie humoru nie poprawia, jak masaż głowy u stylisty i fryzjera. Piotr Mordas z salonu Kameleon widział, że Karolina ma ładne, gęste włosy, więc aby nadać im lekkości i przestrzeni wpuścił subtel-ne złociste pasemka. Jednak najważniej-szym zabiegiem był rytuał pielęgnacyjny Kerastase, wydobywający blask i naturalne piękno włosów.

– Karolina ma wyraźne rysy twarzy, więc na walentynkową randkę złagodziliśmy je feerią loków i fal – mówi Piotr Mordas z salonu Kameleon. – Loki kojarzą nam się z czymś miękkim i romantycznym, a te wy-stylizowane specjalnie dla niej dają w cało-ści efekt drapieżny, jak i kobiecy zarazem. Razem z kreacją przygotowaną przez Elwi-rę Horosz stanowią mocny look, który jest wyzwaniem dla potencjalnego kandydata.

Transformacje walentynkowe czas zacząć

Choćby na ten jeden dzień warto olśnić swojego partnera. Wieczór tylko we dwoje ma być niezapomniany i pełen wra-żeń. Specjaliści od kreowania, stylu i wizażu przygotowali propozycję Karolinie Choińskiej. Po takich zmianach na pew-no zrobi wrażenie na swoim mężczyźnie.

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO Studio Wasabi

Karolina następnie trafiła w ręce wi-zażystki i specjalistki od makijażu. Julita Oleńska-Karwowska przygotowała ma-ke-up, który podkreślił jej piękne oczy. – Smoky eyes jest makijażem, który ide-alnie pasuje do stylizacji rockowej. Do ro-mantycznej stylizacji, oprócz podkreślone-go oka, pięknie wyglądają usta w kolorze fuksji – podsumowała Julita z Pracowni Wizażu. – Karolina jest odważną, piękną dziewczyną, która świetnie wygląda w wie-czorowym makijażu.

U R O D A

Page 7: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 7

Elwira Horosz, odpowiedzialna za całość transformacji, nie miała zamiaru prezentować kolejnej cukierkowej kreacji. – Propozycja dla Karoliny, młodej dziewczyny, to spora dawka optymizmu w kolorze: różu, amarantu, elek-trycznego niebieskiego w oryginalnych kwia-towych pintach – oznajmia stylistka Elwira Ho-rosz. – W lutym te kolory osłodzą i rozgrzeją mroźną aurę. Poza tym jest tak kobieco!

Karolina świetnie sprawdziła się w styliza-cji rockowej. Randka na pewno będzie nieza-pomniana, bo jest zarazem i ostro, i kobieco.

– Staraliśmy się sprawić, żeby ten styl stał się prowokująco kobiecy – mówi Elwira Horosz. – Spodnie rurki w kwiatowe wzory, skórzana kurtka i botki na obcasie – w takim wydaniu Karolina może ruszać na walentynkową im-prezę. Postawiliśmy na młodość!

Nietypowa transformacja walentynkowa z pewnością urzeknie mężczyznę, z którym Karolina wybierze się na randkę. Mimo że dziewczyna nie ma na sobie obcisłej sukien-ki, wszystko, co miało zostać wyeksponowane, doskonale widać.

R E K L A M A

Transformacje walentynkowe czas zacząć

U R O D A

Page 8: Fakty Białystok - wydanie 19

8 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K A R N AWA Ł

PAN WODZIREJ WPROST SZALAŁ PO SALITEKST Krzysztof Szubzda

Na balu karnawałowym rej wodził zawsze wodzirej. Wykonywał przy tym jakieś tajemnicze ewolucje typu „koszyk – raz, kółko – dwa”. Przynajmniej coś takiego zachowało się w piosence „Cała sala śpiewa z nami”. Koszyk i kółko zniknęły na pewno z parkietu historii wraz z radiem Wilga i kolorofonami z reflektorów Stara. Ale gdzie jest wodzirej?

N a pewno zamienił się tro-chę w didżeja i prosi nas teraz o „troszeczkę hała-su”, ma nieustanną na-

dzieję, że „za chwileczkę wszy-scy pojawimy się na parkiecie”, no i oczywiście stręczy nas do podnoszenia rączek w górę. No wiadomo, takie gesty od zawsze były wyrazem niekłamanej ra-dości. No, może z wyjątkiem okresu 1939-1945.

Mniej więcej kilkanaście lat temu didżeje zaczęli nas prosić również o wkręcanie żarówe-czek. Pomysł był tak rozbraja-jąco ludyczny, szczery i prosty, że głupio było odmówić. Potem zaczęło się robienie wycieraczek. Na bazie tego tanecznego tren-du imitowania drobnych prac fizycznych spodziewałem się dalszego ciągu w stylu: „A te-raz... Przepychamy wannę, wy-

mieniamy dolnopłuk, trzepiemy chodnik”. Być może na thrash-metalowych imprezach didżej wrzuca tę zajawkę z trzepaniem. Na pewno jest tam robienie pa-łowstrząsa (z ang. headbanging), ściany śmierci, młynu i gonisza. Ale takich ciekawych figur jest dużo więcej. Na pewnych obcho-dach Dnia Wiertnika didżej za-praszał do tańca o nazwie „rzut babą”. I nie było w tym ani krzty metaforyki. Taniec polegał do-kładnie na tym, na co wskazuje nazwa.

Wodzirej 2.0No, niestety idzie nowe, nikt

już nas nie będzie zachęcał do „koszyka – raz, kółka – dwa”. W ogóle nie wiadomo, do cze-go zachęca teraz didżej, bo gdy mówi, skupia się bardziej na modulacji głosu niż na słowach. Przypomina to trochę okrzyki aborygeńskiego szamana. No, ale nie od dziś wiadomo, że mu-zyka zatacza koło i wraca on do swoich korzeni, czyli odgłosu plemiennych nawoływań.

Wodzirej zamienił się też tro-chę w animatora imprez styli-

zowanych. Trudno powiedzieć czemu, ale jest w Polsce ogrom-na moda na to, żeby zejść do sali bankietowej w przebraniu mafij-nym lub latynoskim i odbyć im-prezę w pewnym stylu. Styl nie jest zbyt określony, bo w prawie każdym przypadku za przebra-nie robią cygaro i kapelusz, ze-staw piosenek jest identyczny, a głównym napojem stylizują-cym jest zawsze wódka. Musi być jednak ktoś, kto na począt-ku zakrzyknie: „Mi casa es tu casa” lub „Ore-ore”, żeby przy-najmniej dział marketingu był w stanie rozróżnić imprezę.

Wodzireje ostali się również jako prowadzący imprezy inte-gracyjne, zwane coraz częściej teambuildingowymi. Tam wy-myślają przeróżne gry i zabawy, które mają przekonać, że pra-cownicy korporacji to precyzyj-nie dobrana załoga. By wdrożyć takie iluzje, nie wystarczy zwy-kłe przeciąganie liny. Ludzie muszą przeżyć mrożący krew w żyłach kulig, czasem nawet z imitacją porwania przez zbój-ców. Sam kiedyś pracowałem jako wódz porywaczy, ale słabo

FOT.

SXC.

HU

Page 9: Fakty Białystok - wydanie 19

nam to szło. Czasem musiałem po trzy razy dzwonić do woź-nicy, by zawrócił zaprzęgiem, bo nam się kolejne porwania nie udawały. Proste to nie jest. Każda babka przed porwaniem musi schować komórkę i popra-wić włosy, a facet musiał zdążyć zrobić zdjęcie, kiedy uciekam w las z jego żoną przewieszoną przez ramię. A żeby zdjęcia wy-szły dobrze, pozostali złoczyń-cy muszą sprytnie i nastrojowo doświecać sceny pochodniami.

Nie każdy może być Strasburgerem

Niegdysiejszego wodzireja można też odnaleźć w tak zwa-nym animatorze konkursowym. Jest to niezwykle kreatywne za-jęcie. Nie każdy z nas potrafiłby urządzić sześć godzin pasjonu-jących konkursów przy pomocy patyka i sznurka. Animator za to bez namysłu zrobił konkurs na nawijanie sznurka na patyk, następnie korzystając z tego, że sznurki są nawinięte, zaanon-sował kolejne niezwykłe zawo-

dy: odwijanie sznurka z patyka. Następnie nawijano i odwijano sznurek parami, sołectwami, ro-dzinami...

Konkurs można zrobić ze wszystkiego. Szczególnie na wsi jest dużo rekwizytów ułatwia-jących to zadanie. Moim hitem konkursowym były zawody w naparzaniu się workiem sia-na po głowie. Koniec zawodów wyznaczał moment, gdy któryś z uczestników padał.

W ostateczności można zrobić konkurs nawet bez rekwizytów. Ludzie uwielbiają zawody w sty-lu: najbardziej owłosione plecy, najdłuższy nos, albo najciekaw-sza rzecz, którą masz w kiesze-ni. Kiedyś zrobiłem taki konkurs w białostockim kinie i wygrał niepozorny, nieco skrępowany mężczyzna, który wyjął z kie-szeni mokre majtki kąpielowe. Damskie!

Dwukrotnie przydarzyło mi się w być też wodzirejem we-selnym. Ale odechciało mi się, kiedy się dowiedziałem, że ludz-kość nie potrzebuje nic nowego

ponad rytualną śpiewogrę: „Kto urodzony w styczniu?”. Takich rytualnych zachowań jest dużo więcej: magia biała, magia kolo-rowa. Niektórzy potrafią na im-prezie osiągnąć odmienny stan świadomości, odmienny stan cywilny, w skrajnych przypad-kach nawet odmienny stan sku-pienia. Rytualną biesiadę koń-czą obrzędy przejścia. Z miejsca wesela do domu. W wielu przy-padkach są to obrzędy przepełź-nięcia lub nawet przeniesienia. Naprawdę po takich weselach czułem, jakbym był jakimś sza-manem kultu voo-doo i bimb--roo jednocześnie. A jeśli cho-dzi o słynne laleczki voo-doo, to muszę powiedzieć, że najlepsze śpiewają w zespołach ludowych. Żeby uruchomić ich działanie, niekonieczne jest nakłucie szpil-ką, wystarczy szczypnięcie w po-śladek, a ostatnio nawet – dwa drinki. Żeby odwołać działa-nie, powinno wystarczyć krót-kie zaklęcie: „No to ja już będę leciał”.

K A R N AWA Ł

R E K L A M A

Page 10: Fakty Białystok - wydanie 19

10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Radio Akadera ma nowe logo. Czy to znaczy, że jest też zupełnie inną stacją? JG: Nie, Akadera zawsze była stacją kultową i taką pozostała, co nie znaczy, że poza nowym logo nic się nie zmieniło. Mamy przede wszystkim nowych ludzi: błyskotliwych, inteligentnych prezenterów, którzy bezkompromisowo komentują rzeczywistość. Jest zabaw-nie i inspirująco, naprawdę dbamy o to, co i jak mówimy. Muzyka także jest dynamiczna, świeża i zupełnie inna, niż w pozostałych rozgłośniach.

Czyli nie da się u Was posłuchać muzyki z gatunku disco banjo? JG: Zależy, co masz na myśli, ponieważ gramy przeróżne gatunki. Niezależnie, czy usłyszysz u nas rock, pop, czy muzykę klubową, będą to dźwięki z najwyższej półki.

Donatana gracie?JG: Nie, ale nic nie jest wykluczone. Gramy na przykład Lukasyno i inne lokalne składy, nie tylko hiphopowe. To jedyna rozgłośnia w mieście, która naprawdę promuje białostockich artystów – możecie ich usłyszeć nie tylko w audycjach autorskich, ale przez cały dzień.

Ponadto macie audycje choćby Sylwii Łuniewskiej czy Konrada Sikory. Tam można posłuchać dość mocnego brzmienia. JG: Promujemy młode zespoły rockowe w „Bez hologramu”, pusz-czamy też absolutnie zakręconą muzykę rockową w „Lekko przed Zmrockiem”. I oczywiście niemal od ćwierćwiecza Krzysztof Sadow-ski w niedzielne wieczory zaprasza na „Granicę Cienia”, i tam można znaleźć dużo mroku. To są oczywiście wybrane audycje wieczorne, bo w ciągu dnia gramy muzykę bardziej słoneczną.

Słuchając Was na przykład w samochodzie nie można się nudzić?JG: Oczywiście, że nie! To zasługa Konrada Sikory. Stworzył jedną z najszerszych playlist w kraju. Jeśli inne stacje grają ok. trzystu ka-wałków, u nas są to dwa tysiące i ta lista ciągle się poszerza. W naj-bliższym czasie usłyszycie mnóstwo świetnych nowych utworów, w tym piękne klasyczne kawałki rockowe.

Może masz rację, bo faktycznie, lubi łam Eskę Rock, ale przestawiałam na inne fale, bo gdy słyszałam już dziesiąty raz kawałek Slasha…No właśnie! Bo skoro nie ma już w Białymstoku żadnego radia, które grałoby muzykę rockową, wszystkich zrozpaczonych zapraszamy na fale 87,7 FM. Szczególnie polecam sobotnie popołudnia i wieczory, kiedy możecie usłyszeć jazzowy „Audioroom” na zmianę z „Kultową Akaderą”, w której gramy tylko rockowe hity.

Macie też bardzo fajny mobilny GPS, który zawsze wie, co i gdzie się dzieje na mieście, praktycznie na każdej ulicy. Skąd wytrzasnęliście odpowiedzialnego za niego człowieka?JG: Jurek Krupicki. To nasze odkrycie. Znaleźliśmy go w ramach współpracy z radiem Taxi 919. Okazało się, że Jurek jest samorod-nym talentem radiowym. Ma świetny głos, jest wszędzie i wszystko widzi. Dzięki niemu mamy najświeższe informacje z białostockich ulic, a to przecież rola stacji lokalnej, aby mówić o tym, co najważ-niejsze w mieście.

A może znajdziecie też lokalnego Kubę Wojewódzkiego czy Michała Figurskiego?JG: Myślę, że już znaleźliśmy... Po prostu włączcie Akaderę.

EPIDEMIA W BIAŁYMSTOKU TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO Jakub Tomasz Gwiazdowski

W internecie szaleje wirus. Nieocenzurowany spot Radia Akadera. Już ponad 30 tysięcy osób zostało zainfekowanych. Jeśli włączysz Akaderę, prawdopodobnie już z nią zostaniesz. Słupek słuchalności pnie się w górę, a to dopiero początek.

W czym tkwi magia? O Akaderze Agnieszce Siewiereniuk-Maciorowskiej opowiadała szefowa rozgłośni – Julitta Grzywa.

R A D I O

Page 11: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 11

Page 12: Fakty Białystok - wydanie 19

12 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

W ystarczy odrobinę oddalić się od centrum Białegostoku, by trafić na blokowiska. Część z nich powsta-

ła jeszcze w starych czasach. Budowa-no wieżowce z wielkiej płyty; budowano z niej również i niższe bloki. Nikt nie dbał wówczas o ogólny wygląd osiedli. Najważ-niejsze, aby blisko były szkoła, przedszko-le, jakiś sklep i ewentualnie przychodnia. Niepotrzebne było projektowanie zieleni miejskiej, zupełnie nie dbano o miejsca do wypoczynku poza mieszkalnymi murami, a strefa gastronomiczna istniała wyłącznie w centrum miasta. Dziś wiadomo, że to nie był dobry pomysł.

Blokowiska i sypialnieKiedy nadszedł czas dzikiego kapitali-

zmu, okazało się, że równie ważne są bla-szane budki, w których trzymane są auta. Wystarczyło kilka kolejnych lat, aby niemal cały Białystok był podporządkowany me-chanicznym pojazdom. I tym razem ktoś zapomniał, że ludzie potrzebują swojej przestrzeni do życia.

– Tego, co składa się na jakość funkcjo-nowania w nowoczesnym mieście, nie da się wyrazić prostym i zarazem uniwersal-nym wzorem. Istotne jest aktywne społe-czeństwo, sprawne instytucje publiczne,

rozwijające się życie gospodarcze, przyja-zna przestrzeń – mówi Piotr Jać ze Stowa-rzyszenia Kreatywne Podlasie. – W sferze miejskiej infrastruktury ważne jest nie tyl-ko to, żeby była ona nowoczesna i dobrze zarządzana, ale przede wszystkim zapro-jektowana w interesie i zgodnie z potrze-bami mieszkańców. Dobrze pomyślane i zlokalizowane „blokowisko” nie musi być gorszym miejscem do życia niż dzielnica byle jakich domów jednorodzinnych czy nieprzyjaźnie zorganizowanej zabudowy szeregowej.

Planiści oraz architekci wielu firm bu-dowlanych zapominają chyba, że czło-wiek jest stworzeniem stadnym. Widać to zwłaszcza przy oglądaniu zamkniętych osiedli, w których największy nacisk poło-żony został na odgradzanie się od reszty sąsiadów i świata. Ci ludzie muszą wybrać się do centrum miasta, aby tam poobco-wać z innymi osobnikami tego samego ga-tunku.

Tymczasem w centrum BiałegostokuWybudowano całkiem niedawno i od-

dano do użytku dwa przejścia podziemne. Tym samym planiści uznali, że samochody są ważniejsze od człowieka. Od takich roz-wiązań odchodzi się od wielu lat w krajach,

Białystok to miasto, gdzie na jednym kilometrze kwadratowym mieszka ponad 2800 ludzi. Każdy z nich potrzebuje przestrzeni do życia, poruszania się i oddychania. Jak się nie udusić?

TO NIE JEST MIŚ NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCITEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO BI-FOTO

M I A S T O

Page 13: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 13

w których ktoś też kiedyś błędnie uznał, że oznaką cywilizacji jest duża liczba sa-mochodów. W dużych miastach, jak Lon-dyn, Barcelona czy Neapol, z centrów miast wygania się samochody, a przestrzeń or-ganizuje pod potrzeby rekreacyjne ludzi. Podziemne przejścia albo się zasypuje, albo przebudowuje tak, by mieściły się w nich przejazdy i parkingi. Nigdy odwrotnie.

Nasi włodarze i planiści nigdy chyba nie bywali w podobnych miastach, skoro uwa-żają, że miejsce ludzi jest pod ziemią. Poza tym duże place modne były w czasach ko-muny. W końcu gdzieś trzeba było robić defilady i pochody. Dziś tego typu prze-strzenie funkcjonują doskonale w Korei Północnej. Zupełnie inaczej wygląda zaś jedno z najszybciej rozwijających się miast na świecie – australijskie Perth.

– Władze zainwestowały w transport pu-bliczny – bardziej opłaca się zostawić auto pod miastem i przesiąść się do pociągu lub autobusu – mówi Rocky Anderson z Invest in Perth. – W ścisłym centrum mamy kil-ka podziemnych parkingów, głównie dla pracowników i klientów biur. Praktycz-nie wszystkie parkingi naziemne zostały zlikwidowane. Ludzie chętnie korzystają z komunikacji zbiorowej, bo jest na bardzo wysokim poziomie. Na obrzeżach Perth parkingów też jest mniej niż kilkanaście lat temu.

Dlaczego parkingów buduje się mniej? Zdaniem architekta przestrzeni publicznej z Perth dlatego, że wbrew pozorom trzem osobom wygodniej wsiąść we trójkę do jed-nego samochodu i znaleźć jedno miejsce, niż jechać trzema oddzielnymi pojazdami i dla każdego szukać oddzielnego miejsca. Kiedy ludzie się do tego przyzwyczają, wszystkim będzie wygodniej. Buduje się więc mniej parkingów, ale za to sytuuje się je w dogodnych miejscach, by zachęcić do korzystania z transportu publicznego.

– Miasto ma być dla ludzi, nie dla sa-mochodów – mówi Anderson. – Tylko

w taki sposób miasto będzie żyło, będzie się chciało przyjechać do centrum, bo tu mimo zgiełku da się odpocząć i pobawić. Samochód, który służy w pracy, ma słu-żyć w pracy, a nie temu, by podjeżdżać pod drzwi biura. Kto nie musi, nie jedzie do cen-trum, bo mamy też bardzo drogie parkin-gi dla samochodów cywilnych, które nie świadczą usług dostawczych.

Jaki będzie Białystok przyszłości?Wszystko wskazuje na to, że idziemy

w kierunku wylewania kolejnych porcji asfaltu. Centrum miasta żyje wiosną i la-tem, kiedy można spacerować, kiedy otwar-te są ogródki i kiedy coś ciekawego dzieje się na Rynku Kościuszki. Ulica Lipowa jest praktycznie martwa. Niegdyś było tam ser-ce miasta, a dziś nie ma po co tam iść. Bo czy interesujące są apteki i sznur samocho-dów? A gdyby tak deptak wydłużyć aż do kościoła św. Rocha? Gdyby cały ruch puścić wyłącznie aleją Piłsudskiego?

Wielka szkoda, że nie mamy planistów takich jak ma Perth. W samym centrum miasta wznosi się właśnie jedna z najwięk-szych galerii handlowych. Co prawda mają tam być miejsca rozrywki, ale chyba nic nie zastąpi spacerów i wspólnych spotkań na świeżym powietrzu.

– Życie w śródmieściu zmieni się – proro-kuje Piotr Jać ze Stowarzyszenia Kreatyw-ne Podlasie. – Mam nadzieję, że teren wo-kół galerii będzie zorganizowany z myślą o mieszkańcach, bez barier architektonicz-nych, wypełniony zielenią, obiektami re-kreacyjnymi i atrakcyjną małą architektu-rą. Jeśli tak się stanie, ta część śródmieścia stanie się atrakcyjna i będzie przyciągała białostoczan.

O tym, czy w Białymstoku są potrzebne miejsca do wypoczynku, niech świadczy Park Zwierzyniecki. Wystarczy zajść tam choć raz i zobaczyć, jak długa jest kolej-ka chętnych do skorzystania z tamtejszych atrakcji.

M I A S T O

REKL

AMA

Page 14: Fakty Białystok - wydanie 19

14 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

N O W Y R O K

SŁABA SILNA WOLATEKST Ula Bykowska

P rzez całe życie ciągle coś zaczynamy – naukę, pracę, związ-ki. Nieustannie też coś planujemy, często jedno i to samo. W snuciu planów jesteśmy świetni, w ich realizacji już nie-stety nie.

– Od stycznia zapiszę się na aerobik, schudnę do rozmia-ru sprzed ciąży – zarzeka się Kasia Ostrowska, białostocka młoda mama. – Już w zeszłym roku sobie to postanowiłam i nawet schu-dłam, ale potem przyszedł karnawał, wiosna i kilogramy wróciły. Ale tym razem na pewno mi się uda!

Plany vs życieDlaczego tylko 8% ludzi zrealizuje swoje postanowienia nowo-

roczne? Chcesz rzucić palenie, zapisać się na siłownię albo schud-nąć. Przestaniesz jeść słodycze, zajmiesz się nauką lub zmienisz pra-cę. A może zamierzasz zająć się sprawami rodzinnymi lub zmienić tryb życia? Nie będziesz jedyny – blisko połowa Polaków zdecyduje się w tym roku „już na pewno” zmienić swoje życie za pomocą po-stanowień noworocznych. W styczniu niektóre centra fitness będą miały o jedną trzecią więcej klientów. Jednak 25% z tych osób zre-zygnuje już po pierwszym tygodniu, 29% po dwóch, 36% podda się po miesiącu, a 50% w ciągu pół roku. Ostatecznie aż 92% tych postanowień spełznie na niczym.

Jednak robienie noworocznych postanowień ma swoje plusy. Nowy Rok ma symboliczną moc oddzielania przeszłości – której zmienić już nie można – i przyszłości, na jaką mamy wpływ. Ba-dania pokazują, że zmiana zachowania za pomocą postanowień noworocznych jest dziesięciokrotnie skuteczniejsza niż bez plano-

wania. Będzie nam dodatkowo sprzyjał społeczny trend (połowa Polaków zrobi to samo), podniosły nastrój związany ze świętami (zwiększa motywację) i większa ilość czasu wolnego (sprzyja za-stanawianiu się nad sobą).

Odrobina dyscypliny Dotrzymanie każdego postanowienia wymaga samokontroli. To

zdanie ociera się o banał, ale właśnie dlatego plany noworocznej zmiany życia często kończą się porażką. Czasem nawet przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego, ponieważ są albo zbyt ogólnie sformułowane, albo zbyt rygorystyczne, by udało się w nich wy-trwać. Często dotyczą takich detali, że negatywnie odbijają się na innych aspektach życia.

Równie trudne w realizacji, jak niejasne postanowienia, są plany zbyt restrykcyjne. Nie wystarczy siła woli. Gdy słuszny będzie tylko jeden tryb postępowania, jedno niepowodzenie zniweczy cały proces i zniszczy nasze postanowienie.

Nie angażujmy się w abstrakcyjne idee, tylko obierzmy sobie re-alny cel i podzielmy jego realizację na łatwiejsze etapy, by był mniej przytłaczający. Nie zrealizujemy postanowienia: „Będę oszczędzać”, ponieważ jest ono zbyt mgliste, by można je wprowadzić w życie. Zamiast tego postanówmy sobie, że co miesiąc będziemy odkładać jakąś określoną kwotę na rachunku oszczędnościowym. Zamiast powiedzieć: „Przestanę być palaczem”, powiedz: „Przestanę palić jednego papierosa do porannej kawy”. Nie planuj: „zdrowo się od-żywiać”, ale dokładnie określ cel: „zamienię ciastko na banana”. Nie licz na to, że plan pt. „zmniejszyć wagę” zostanie zrealizowany,

„Schudnę”, „Będę mniej pracować”, „Rzucę palenie” – to jedne z najczęstszych postano-wień, które obiecujemy sobie podjąć w nowym roku. Jednak większości z nas zapału do ich realizacji wystarczy jedynie na kilka tygodni stycznia.

FOT.

SXC.

HU

Page 15: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 15

N O W Y R O K

lepiej zaplanuj wchodzenie po schodach zamiast używania windy.– Na razie chcę schudnąć pięć kilogramów – mówi Kasia. – Zacznę

chodzić na basen dwa razy w tygodniu. Schudnięcie o piętnaście kilo-gramów do walentynek jest raczej nierealne – śmieje się dziewczyna.

Ćwicz wolęW przypadku porażki tłumaczymy się najczęściej brakiem silnej

woli. Badania Uniwersytetu Stanforda obalają ten mit – okazuje się, że nasze przekonanie o własnej woli decyduje o tym, jakie wyniki osiągamy. Jednym słowem mamy jej tyle, ile uważamy, że mamy. Okazuje się także, że wola jest jak mięsień, który można ćwiczyć.

Im częściej wystawiamy się więc na pokusę i jej nie ulegamy, tym silniejszą wolę budujemy. Z czasem coraz łatwiej jest się kontrolować i decydować na podejmowanie bądź niepodejmowanie określonych działań. I tak jak z każdym mięśniem, nie należy go ani przeforso-wywać (to dlatego chęć zmiany kilkunastu negatywnych nawyków najpewniej spełznie na niczym), ani nie traktować zbyt pobłażliwie (zmiana nawyku wstawania dziesięć minut wcześniej może być dla niektórych osób zbyt małym wyzwaniem).

Dlatego właśnie powinniśmy robić postanowienia noworoczne – choćby po to, by trochę poćwiczyć naszą wolę.

FOTO

WW

W.S

XC.H

U

R E K L A M A

Zrób planUsiądź z kartką papieru i odpowiedz sobie na następujące pytania:

Co konkretnie chcę osiągnąć? Do kiedy? Po czym poznam, że to osiągnąłem? Jak to osiągnę? Jakie zasoby są mi

potrzebne, by to osiągnąć? Kiedy konkretnie będę to robił? Gdzie konkretnie będę to robił? Z jakich zachowań zrezygnuję, by to

osiągnąć? Na jakie etapy podzielę mój cel?

Page 16: Fakty Białystok - wydanie 19

16 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

D użo osób popełnia błąd, jedząc dwa czy trzy posiłki dziennie. Oddala ich to od poprawy sylwetki i samopoczucia. Lepiej spo-żywać 4-5 niewielkich posiłków. Dobrze, jeśli robimy to o jed-

nakowych porach. Stałe godziny sprzyjają polepszeniu procesów tra-wienia, wchłaniania i wykorzystywania składników pokarmowych. Zalecane przerwy między posiłkami nie powinny być dłuższe niż 3-3,5 godziny. Kiedy jemy nieregularnie, nasz organizm aktywuje swoje mechanizmy obronne, które powodują nadmierne odkładanie się tkanki tłuszczowej.

Nie mając czasu na konkretne posiłki, sięgamy po rozmaite przeką-ski. Najczęściej są to cukierki, ciasteczka, batoniki czy szybkie zupki. Nie dość, że produkty te są jedynie źródłem pustych kalorii, to jesz-cze ze względu na zbyt małe przerwy między posiłkami nie pozwala-ją na uruchamianie rezerw tłuszczowych. Nasze podstawowe posiłki nie zawsze są poprawne i dostarczają więcej kalorii niż potrzebujemy. Jeśli do tego dodamy przekąski, których kaloryczność często przera-sta podstawowy posiłek, mamy sporą nadwyżkę dostarczanej energii.

Pamiętajmy, że obniżenie wartości kalorycznych spożywanych po-siłków spowoduje obniżenie tempa metabolizmu. Aby tego uniknąć, należy redukować liczbę spożywanych kalorii w ciągu tygodnia, a nie z dnia na dzień, co mogłoby spowodować uruchomienie mechani-zmów obniżających tempo metabolizmu. Możemy redukować war-tości kaloryczne, ale w sposób nieregularny, aby nie zwalniać procesu przemiany materii.

Wiele osób będących na diecie popełnia duży błąd, kompletnie rezy-gnując z tłuszczu. To błąd, bo tłuszcz jest niezbędny do prawidłowego

funkcjonowania organizmu. Należy jednak wybierać jego zdrowe ro-dzaje i nie przesadzać z ilością.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego macie ochotę na tłuste jedzenie, produkty typu fast food? Takie zachcianki są objawem niedoboru nienasyconych kwasów tłuszczowych. Nasz organizm się ich domaga, ponieważ są mu potrzebne do prawidłowego funkcjono-wania. Dlatego od razu myślimy o potrawach bogatych w tłuszcz. Te jednak są zwykle źródłem tłuszczów nasyconych lub tłuszczów trans; sięgając po nie – nie zaspokoimy naszego zapotrzebowania. Zalecane są oleje roślinne (m.in. słonecznikowy, rzepakowy, lniany, wiesiołko-wy, z pestek dyni) oraz tłuszcze w innej postaci, jak np. orzechy wło-skie, laskowe, pekan, pestki dyni czy słonecznika, tłuste ryby morskie.

Bardzo modne stały się diety niskowęglowodanowe lub zupełnie wykluczające węglowodany. Niestety, diety te prowadzą do spalania glikogenu (z wątroby i mięśni) jako źródła energii, a wraz z tym do utraty wody związanej w mięśniach. Szybka utrata masy ciała na takiej diecie jest wynikiem utraty głównie tkanki mięśniowej i wody, a tylko w nieznacznym stopniu tkanki tłuszczowej. Węglowodany są jak naj-bardziej zalecane przy zdrowym, zbilansowanym odżywianiu. Należy tylko wybierać ich najbardziej naturalne, nieprzetworzone warianty, bogate w błonnik, i ograniczyć ich spożycie wieczorem.

Stosowanie drakońskich, niskokalorycznych diet przyniesie krót-kotrwałe efekty odchudzające i w następstwie wtórne przybieranie kilogramów. Dlatego też zamiast męczyć się na głodówkach czy bardzo restrykcyjnych dietach, polecamy wprowadzenie zasad zdrowego od-żywiania oraz aktywności fizycznej do swojego codziennego życia.

Z D R O W I E

Pozbądź się fałdek TEKST Dr Joanna Zapolska i mgr Angelika Mantur – klub Maniac Gym

Wielu z nas chciałoby na zawsze pozbyć się nadmiaru kilogramów czy też widocznych i przeszkadzających fałdów tłuszczowych. Życzylibyśmy sobie, aby nasza kondycja fizyczna była na wysokim poziomie i byśmy bez względu na wiek czuli się młodo i zdrowo. Jak to zrobić?

R E K L A M A

Page 17: Fakty Białystok - wydanie 19

REKL

AMA

K obiety mają to do siebie, że gdy posiadają proste włosy, chcą by w tym ważnym dniu ich głowa ozdobiona była bujnymi loka-mi. Zaś panie, które mają burzę loków,

sięgają po prostownicę. Wydawałoby się, że trudno to pogodzić. Propozycja stylisty z salonu Ralf&Jack powinna zadowolić jedne i drugie. Oto dość proste uczesania, które nadadzą szyku i elegancji podczas niezapomnianego wieczoru.

Fryzura karnawałowa musi się różnić od codziennej

W obecnym sezonie nadal modne są koki i wszelkie wysokie upięcia, ale pojawiają się również skromne, gładkie wiązania. Stylista radzi, by skorzystać z jego propozycji i wybrać gładko zaczesane włosy z bombką umieszczo-ną asymetrycznie. Do tego świetnie wyglądać będzie kokarda lub opaska z błyszczącym ak-centem, ponieważ czas karnawału to również czas na eksperymenty z dodatkami.

Atutem takiej fryzury jest uniwersalność – mogą ją nosić panie, które mają włosy proste lub kręcone. Uczesanie trzyma się stosunkowo

długo i nie ma obawy, że rozpadnie się podczas gorętszych wygibasów na parkiecie.

Mężczyźni wolą kobiety z długimi włosamiTo oczywiste, że mężczyźni lubią kobiety

z długimi włosami. Kolor przy tym ma mniejsze znaczenie, bowiem dla nich najważniejsze jest to, że mogą się nimi bawić, dotykać i wąchać. Większość filmów erotycznych pełna jest kobiet z długimi włosami, rzadko zaś spotyka się pa-nie z krótką fryzurą. Korzystając z rad stylisty z salonu Ralf&Jack można stworzyć sobie burzę loków. Jeśli takich brakuje, zawsze istnieje coś takiego, jak dopinka lub peruka.

Loki i fale pojawiające się w 2013 roku zo-stają w tym sezonie zastąpione gładkimi ucze-saniami lub tylko lekko zaakcentowanymi, fa-lowanymi pasmami. Choć wcale nie ma co się wzdragać przed gęstymi falami. Te są ozdobą każdej kobiety, która lubi eksponować długość włosów. W tym przypadku też nie można za-pominać o dodatkach do włosów: głównie opa-skach, choć modne są też i drobne warkoczyki uplecione z przodu i po bokach.

U R O D A

Prawda stara jak świat głosi, że nie szata zdobi człowieka. I sporo w tym

racji, ponieważ do szaty należy dobrać odpowiednie dodatki. Jednym z nich

jest fryzura. Dobrze dopasowana potrafi niezwykle przyozdobić kobietę, tak by

wyglądała naprawdę olśniewająco, zwłaszcza jeśli wychodzi na bal.

Aby bal był udany

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO BI-FOTO

Page 18: Fakty Białystok - wydanie 19

M I E S Z K A N I E

Metamorfoza wnętrza – to takie łatwe!TEKST Antracyt – Anita Bieniek

Czasem bywa tak, że po zakończeniu prac remontowych nagle zdajemy sobie sprawę, że nasze wnę-trze nie wygląda tak, jak sobie wymarzyliśmy. Częstym problemem jest zbytnia monotonia kolory-styczna. Może być też tak, że po około pięciu latach nasze mieszkanie potrzebuje odświeżenia albo po prostu potrzebujemy zmienić coś we własnym otoczeniu. Co zrobić, aby za pomocą niewielu za-biegów ożywić wnętrze, nadać mu charakter i zmienić panujący w nim nastrój?

Z acznijmy od metamorfozy ścian. Przede wszystkim warto wyróżnić te najważniejsze w mieszkaniu. Po-winny być zaakcentowane kolorem farby bądź innym materiałem wy-

kończeniowym, np. tapetą. Jej cena za rolkę dobrej jakości waha się w granicach od 150 do 400 zł. To niemało, zwłaszcza gdy chcemy wytapetować dużą powierzchnię. W takim przypadku do pokrycia nią polecam wybra-nie jednej ściany, np. w salonie za kanapą. Do upatrzonej przez nas tapety powinniśmy do-brać kolory farb. Gdy tapeta jest wzorzysta, warto kolorystycznie nawiązać do motywów, które się na niej pojawiają. Musimy pamiętać

o pewnych zasadach. Jasne kolory powięk-szają i wydłużają, a ciemne skracają i po-mniejszają. Gdy koszt wytapetowania oka-zuje się zbyt duży, ściany, na których miałaby być tapeta, proponuję pomalować wyrazi-stym kolorem. Bardzo ciekawym i praktycz-nym rozwiązaniem są farby kredowe i ma-gnetyczne. Pokrycie nimi ścian na korytarzu może uchronić nas przed zapominalstwem, a w kuchni pozwoli na zapisanie ulubionych przepisów. Możemy również zdecydować się na inne materiały wykończeniowe, na przy-kład płytki z cegły lub tynki strukturalne. Jeśli chodzi o te drugie, polecałabym tynki imitujące beton.

Na wykończonych ścianach warto od-powiednio wyeksponować dodatki, które przykują uwagę, a także będą odzwiercie-dleniem naszych upodobań. Mogą to być ob-razy, grafiki i fotografie w ładnych oprawach. Praktycznymi i pięknymi dekoracjami na-ściennymi są zegary i lustra, których wybór w sklepach internetowych jest ogromny.

Ściany to nie wszystkoGdy mamy już wybrany sposób wykoń-

czenia ścian, skupmy się na pozostałych, ła-twych do zmian elementach wnętrza. Wy-obraźmy sobie, że dywan, poduszki i zasłony to elementy naszego ubrania. Skomponujmy FO

T. SX

C.HU

Page 19: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 19

M I E S Z K A N I E

je tak, by idealnie do siebie pasowały i jed-nocześnie nawiązywały do kolorystyki ścian. Tkaniny we wnętrzu to elementy łatwe do wymiany, więc nie bójmy się zabawy w łą-czenie faktur, wzorów i kolorów. Elementy wzorzyste, w kratkę, kwiaty i paski mogą do siebie pasować – pod warunkiem, że będą miały wspólny mianownik kolorystyczny.

Na ożywienie naszych wnętrz niezwykły wpływ mają oprawy oświetleniowe. Lampy wiszące, stojące lub podłogowe z dużymi de-signerskimi abażurami tworzą we wnętrzu rodzaj przestrzennych rzeźb. Nie dość, że mają piękne formy, to klimat, jaki zapewniają wieczorem, wpływa pozytywnie na nasz na-strój. Umieszczenie odpowiedniego oświe-

tlenia w ciemnych kątach pomieszczenia ma zbawienne właściwości podczas tej pory roku, gdy dzień jest stanowczo zbyt krótki.

Jeżeli chodzi o meble, to wymiana wszyst-kich wiąże się z dużymi kosztami. Skupmy się na tych, które przestały nam się podobać lub po prostu służyć. Możemy zmienić im ta-picerki i przemalować stelaże na inny kolor. Możemy też zamienić się w poszukiwaczy skarbów na aukcjach internetowych i przy niewielkich środkach finansowych zafundo-wać sobie prezent, który stanie się w naszym wnętrzu istną wisienką na torcie.

W nowym roku proponuję wziąć w rękę pędzel i wymalować sobie bardziej kolorowy i optymistyczny – własny – świat.

R E K L A M A

Page 20: Fakty Białystok - wydanie 19

20 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

M I A S T O

BIAŁYSTOK 2020. NARESZCIE WIELKA ZMIANA?Zamknąć oczy i zobaczyć przyszłość. Wielu z nas wiele by za taką umiejętność dało. Taka perspektywa może też – co zrozumiałe – przerażać. Po prezydenckiej debacie „Białystok 2020” zastanawiam się, gdzie mógłbym obudzić się po takiej podróży. Podróży w „następny wiek” mojego miasta. Przyglądam się realizowanym i planowanym inwestycjom, i czuję, że czekają nas wielkie zmiany. Szymon Hołownia i Tomasz Bagiński wyraźnie podkreślali w debacie, że pragną, aby Białystok był „jakiś”. Twierdzili, że sukces gospodarczy może zapewnić miastu budowanie komunikacji z klientem opartej na wyraźnym skojarzeniu z… czymś. Oto rezultaty mojego poszukiwania tego „czegoś”.

BIAŁYSTOK 2020A. NOWOCZESNY TRANSPORT MIEJSKI

Białystok ma rower miejski i sieć dobrze skomunikowanych dróg rowerowych, łączą-cych wszystkie osiedla. Jazda rowerem elek-trycznym staje się szybsza i bardziej opłacal-na niż autem, czy nawet autobusem. Mimo to miasto nadal inwestuje w autobusowy transport miejski i tworzy kolejne buspasy. Robi wszystko, by zmniejszyć opłacalność jazdy nieekologicznym, drogim samocho-dem. W ten sposób ogranicza ogromne wy-datki na utrzymanie infrastruktury drogo-wej. Białystok łączy ze stolicą Polski szybka kolej. Lokalni przedsiębiorcy we współpracy z miastem w ramach partnerstwa publiczno--prywatnego wybudowali pas startowy na istniejącym lotnisku Krywlany, przezna-czony dla niewielkich maszyn i lotów biz-nesowych.

B. TURYSTYKA MEDYCZNAUniwersytet Medyczny jest wiodącą pla-

cówką naukową i liderem rankingów naj-lepszych polskich uczelni. Z ogólnopolskich badań wynika, że mieszkańcy Polski kojarzą Białystok z:- biotechnologią- turystyką medyczną- turystyką sanatoryjną- ośrodkiem naukowym

Nowoczesny szpital uniwersytecki to in-westycja unikalna w skali kraju, ale niespo-tykana dziś także w całej Unii Europejskiej. Zapewnia mieszkańcom usługi medyczne na bardzo wysokim poziomie, tworzy do-bre warunki dla pracy naukowej i badawczej. Przebudowa i rozbudowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego to warta w sumie ponad 500 mln zł inwestycja. Rozpoczęła się w 2008 roku. Swój finał będzie miała w roku 2017. Po rozbudowie szpital przy ul. Skłodow-skiej ma 56 tys. mkw. powierzchni (niemal dwukrotnie więcej niż przed przebudową). Z każdym dniem przybywa chętnych do le-czenia się w białostockim szpitalu. Placów-kę odwiedzają kilka razy w roku delegacje dziennikarzy i lekarzy z całej Europy. Biały-stok coraz częściej jest atrakcyjną lokalizacją dla turystyki kongresowej.

C. CENTRUM INNOWACJI MEDYCZNEJBiałostocki Park Naukowo-Technologicz-

ny od początku swojego istnienia zaznacza wyraźnie – również ustami prezydenta Tru-skolaskiego – że na tle innych krajowych par-ków wyróżniać go będzie sfokusowanie na technologie biomedyczne. 19 grudnia 2013 roku prezydent Białegostoku podpisał z fir-mą Siemens umowę o wartości ponad 20 milionów złotych na utworzenie w BPN-T Laboratorium Obrazowania Medycznego i dostarczenie tomografu komputerowego z rezonansem magnetycznym. Białystok jako drugie miasto w kraju i jedno z nielicz-nych w całej Europie weszło w posiadanie najnowocześniejszego sprzętu do diagno-zowania m.in. nowotworów czy neurobo-reliozy.

FOT.

SXC.

HU

TEKST Grzegorz Grzybek FOTO ARCH-DECO, INNO-EKO-TECH

Page 21: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 21

R E K L A M A

Bilety kupione za pomoc¹ portmonetki s¹ tañsze od kupionych w kiosku lub u kierowcy w autobusie.Kupuj¹c bilet w kasowniku mo¿na zaoszczêdziæ od 10 groszy

na jednym przejeŸdzie! TO SIÊ OP£ACA!do nawet 7 z³otych

Jedna karta zastêpuje wszystkie bilety papierowe.Mo¿na na niej zakodowaæ bilet trzymiesiêczny, miesiêczny i dekadowy oraz zakupiæ bilet 3-dniowy weekendowy, 24-godzinny i jednorazowy na wszystkie strefy taryfowe.

W jednym z 24 punktów sprzeda¿y biletów mo¿na wgraæ na kartê bilet okresowy lub do³adowaæ portmonetkê.Do³adowanie portmonetki jest równie¿ mo¿liwe w jednym z 50 punktów do³adowania portmonetki.Bilet okresowy mo¿na równie¿ zakupiæ przez Internet, za pomoc¹ strony www.ekarta.bialystok.pl

1. Antoniukowska 24/12. Boh. Monte Cassino 5 lok. U-23. Gajowa 68a p.14. Kolejowa 125. Ko³³¹taja 756. Mickiewicza 147. Pozioma 28. Rumiankowa 21

DLACZEGO BILETY NA ELEKTRONICZNEJ KARCIE MIEJSKIEJ

TO ROZWI¥ZANIE OSZCZÊDNE, WYGODNE I £ATWO DOSTÊPNE?

OSZCZÊDNOŒÆ

WYGODA

DOSTÊPNOŒÆ

PUNKTY SPRZEDA¯Y BILETÓW BKM

9. Rzymowskiego 2210. Sienkiewicza 1/1 - budynek BCMB11. Sienkiewicza 512. Sienkiewicza 55A13. Sienkiewicza 81/3 lok. 1414. Sk³adowa 1115. Sk³odowskiej 2/1 Central16. S³onimska 6

17. Swobodna 5418. Upalna 1A lok. 619. Wasilkowska 49A20. Wiejska 60 lok. 421. Zagumienna 7A22. Zaœcianki 123. KLEOSIN, ul. Ojca Tarasiuka 224. WASILKÓW, ul. Koœcielna 69

PSS Spo³em Bia³ystok16. Bema 89/2 17. Brzechwy 318. Dojlidy Fabryczne 819. Gajowa 6820. Ko³³¹taja 5021. Mieszka I 622. Pietrasze 223. Rynek Koœciuszki 1524. Warszawska 7925. Wroc³awska 526. Wyszyñskiego 627. Sk³odowskiej 628. S³onimska 2/129. Traugutta 130. Wiejska 70a

TRAFIKA-NORD31. Andersa 3832. Wyszyñskiego 633. Lipowa3434. Mickiewicza 1535. Wasilkowska 436. Tysi¹clecia Pañstwa Polskiego 8C

1. 42. Pu³ku Piechoty 22. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. Zwierzyniecka 19/115.

Kolporter S.A.

Boles³awa Chrobrego 16AChoroszczañska 24Dubois 6/5Klepacka 4Kolejowa - dworzec PKP Legionowa 28Ryska 1Sienkiewicza 81Œwiêtojañska 15/46 CH ALFA, poziom 0Œwiêtojañska 15/46 CH ALFA, poziom 1Wysoki Stoczek 54Upalna 3

¯abia 20

PUNKTY DO£ADOWANIA PORTMONETKI

INNE37. Antoniukowska 138. Antoniukowska 5639. Boh. Monte Cassino 8: na dworcu PKS40. Boh. Monte Cassino 8: przed dworcem PKS41. Edukacyjna 142. Pogodna 11A/1U43. Rzymowskiego 2244. Sienkiewicza 545. Warszawska 16-1846. Choroszcz, Sienkiewicza 29A47. Choroszcz, Powstania Styczniowego 8C48. Juchnowiec, Klonowa 249. Wasilków, Plater 250. Wasilków, Bia³ostocka 7A

www.komunikacja.bialystok.pl

M I A S T O

D. TURYSTYKA SANATORYJNAZnajdujące się w aglomeracji białostockiej

uzdrowisko Supraśl od lat zabiega o prze-obrażenie się w miejscowość sanatoryjną. Sprzyjają temu bogate złoża borowin i lo-kalizacja w unikalnym ekosystemie Puszczy Knyszyńskiej. Nie bez znaczenia jest również coraz bogatsza oferta noclegowa, realizują-ca zarówno zapotrzebowanie agroturystycz-ne oraz noclegi w ekskluzywnych SPA. Na-jazdowi turystów medycznych z kraju i zza wschodniej granicy sprzyja bliskość wielu parków narodowych.

E. ENERGIA ODNAWIALNASłyszeliście o inwestycji Podlasie Solar

Park? To największa elektrownia słonecz-na w Polsce. Powstała w 2014 roku w Lip-

sku, Jedwabnem i Kolnie. Wiele mówiło się ostatnio również o pierwszym w Polsce sa-mowystarczalnym energetycznie osiedlu mieszkaniowym. Ono również powstało niedaleko Białegostoku. Nowoczesna fabry-ka budująca średniej wielkości elektrownie wiatrowe to inwestycja już zrealizowana. Na Podlasiu. Dodając do tego sprzyjające wa-runki dla elektrowni wiatrowych na półno-cy województwa, uzyskujemy obraz miejsca, w którym mogą odbywać się najważniejsze debaty o krajowej energetyce odnawialnej. Na miejsce debaty można zaproponować – bez kompleksów – budynek Opery i Filhar-monii Podlaskiej. Ponad 40 proc. z 16 tys. mkw. całkowitej powierzchni tej instytucji to „przestrzeń zielona” – ogrody i parki. Bu-dynek pozyskuje energię m.in. z 19 paneli

solarnych. Wisienką na torcie i jednocze-śnie fundamentem w temacie jest jednak INNO-EKO-TECH. Innowacyjne centrum dydaktyczno-badawcze alternatywnych źró-deł energii, budownictwa energooszczędne-go i ochrony środowiska Politechniki Bia-łostockiej zostało otwarte pod koniec 2014 roku. Kosztowało przeszło 88 mln zł, z czego ok. 87 mln 663 tys. zł stanowiło dofinanso-wanie z Programu Operacyjnego Infrastruk-tura i Środowisko. Dzięki niemu studenci zdobywają praktyczne umiejętności przy-datne w pracy inżynierskiej. Jak podoba się Wam taka wizja?

Zapraszam do dyskusji na: http://fakty.bialystok.pl/styl-zycia/ bialystok-2020-nareszcie-wielka-zmiana

Page 22: Fakty Białystok - wydanie 19

22 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

C Z Y T E L N I A

O kobietach dla kobietTEKST Joanna Sasinowska

Książki o kobietach dla kobiet już dawno okrzyknięto literaturą śmieciową, porównując je z po-ziomem popularnych „Harlequinów”. Jednak to panie królują w statystykach czytelnictwa i to one najczęściej kupują książki. Przedstawiam trzy niebanalne historie, które inspirują, uczą,

niosą nadzieję i są ciekawymi lekturami. To opowieści stworzone z myślą o kobietach.

Flirtując z życiemDanuta Stenka, Łukasz Maciejewski Wyd.: Społeczny Instytut Wydawniczy ZnakPremiera: 20 listopada 2013 r.

„Flirtując z życiem” to zapis pełnych szczerości i ciepła rozmów, jakie Łukasz Ma-ciejewski przeprowadził z Danutą Stenką. Aktorka znana jest nie tylko z popularnych seriali, ale przede wszystkim z wybitnych kreacji teatralnych i filmowych. Na porta-lach plotkarskich prawie nie pojawiają się „newsy” na jej temat. Może to dowód, że jest jedną z niewielu już gwiazd na miarę tego słowa? Media wykreowały jej wizerunek jako kobiety sukcesu, niezależnie od wie-ku nieskazitelnie pięknej i pełnej tempera-mentu. Danuta Stenka w najnowszej książ-ce pokazuje swoje pełne oblicze. Opowiada o dzieciństwie spędzonym w małej kaszub-skiej wsi oraz o krętej ścieżce, która zapro-wadziła ją na szczyt. Przedstawia anegdoty z życia kina i teatru. Nie waha się przed wy-znaniami na temat prywatnych spraw i, co szczególnie cenne, wspomina koszta, jakie musiała ponieść. Myślę, że „Flirtując z ży-ciem” to opowieść o przezwyciężaniu trud-ności, walce o niezależność oraz spełnienie w życiu. Polecam wszystkim miłośnikom mądrych biografii.

Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła pięknoMichele Fitoussi Wyd.: Muza SAPremiera: 1 lipca 2013 r.

Rubinstein, nazywana „cesarzową pięk-na”, zmieniała wizerunek kobiet na całym świecie. Nieustannie powtarzała, że nie ma kobiet brzydkich – są tylko leniwe. Wielbi-cielka nauki, obdarzona niezwykłym zmy-słem marketingu, z determinacją wpro-wadzała swoje kolejne pomysły na rynek. Stworzyła ogromne kosmetyczne imperium i zrewolucjonizowała sposób myślenia o uro-dzie, udowadniając, że zwykłe kobiety po-winny dbać o siebie.

Czy wiecie, że Helena Rubinstein napraw-dę nazywała się Chaja Rubinstein i była naj-starszą z siedmiu sióstr w rodzinie ubogie-go żydowskiego sklepikarza z krakowskiego Kazimierza? Ta błyskotliwa dziewczyna udowodniła, że dzięki determinacji i praco-witości kariera „od pucybuta do milionera” jest możliwa. Mimo niskiego wzrostu i nie-wyróżniającej się urody, Helena Rubinstein miała „to coś”. Najwięksi artyści jej czasów, jak Pablo Picasso i Salvador Dali, przed-stawiali ją na swoich obrazach. Przez całe burzliwe życie przyciągała do siebie wybitne postaci. Myślę, że tę historię mogło napisać tylko życie, jestem jednak wdzięczna Miche-le Fitoussi za słowa, w jakich ją opowiedziała.

Wariatka tańczyMaryla Rodowicz, Jarek SzbrychtWyd.: G+J Gruner&JahrPremiera: 6 listopada 2013 r.

W dzieciństwie bardzo lubiłam Mary-lę Rodowicz, podobały mi się jej kolorowe stroje i wpadające w ucho piosenki. Jako nastolatce zaczęła mi się kojarzyć, jak wiele rzeczy i osób z młodości rodziców, z kiczem i tandetą. Z ciekawości sięgnęłam po książ-kę „Wariatka tańczy”. Nie zachwyciła mnie, mimo to uważam, że warto do niej zajrzeć. Znajdziecie w niej historię budowania ka-riery w trudnych czasach, w których świat polityki, ubeków, dziennikarzy, wojsko-wych i rewolucjonistów tworzył niezwykłą mozaikę. Jest w niej sporo pikantnych aneg-dot o trudnych facetach, zazdrosnych kole-żankach i balujących kolegach. Czego więcej potrzeba, by uczynić lekturę smakowitą?

Page 23: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 23

Postęp technologiczny daje Polakom coraz większą swobodę w wyborze optymal-nej i wygodnej formy kupowania. Zakupy internetowe to wygoda i oszczędność czasu. Z drugiej strony są z kolei zakupy tradycyjne, k tórych największą zaletą jest możliwość dotknięcia produktu przed jego nabyciem. Popularność zakupów online potwierdzają statystyki – aż 72 proc. Polaków kupi ło „coś” w internecie we-dług badania Gemius. Co zatem sprawia, że z jednej strony zakupy online są coraz bardziej popularne, a z drugiej 28 proc. Polaków jeszcze z nich nie skorzystało?

I nternauci cenią zakupy online za niskie ceny i wygodę. Jak wynika z badań przeprowa-dzonych przez wiodący supermarket onli-

ne – bdsklep.pl – przeszło 76 proc. internau-tów jako najważniejszy czynnik decydujący o wyborze zakupów przez internet wskazało niskie ceny.

Kupując w internecie mamy możliwość skorzystania z nieograniczonej ilości skle-pów i asortymentu. Według 70 proc. ankie-towanych w badaniu bdsklep.pl – to właśnie duży wybór asortymentu jest jednym z naj-ważniejszych wyróżników i atutów zakupów internetowych na tle tradycyjnych sklepów. Towar otrzymamy do domu, do pracy, pod adres który wpiszemy w formularzu już nawet w ciągu 24 godzin od chwili zarejestrowania zamówienia. Odzyskane chwile, które przy za-kupach tradycyjnych spędzilibyśmy w drodze do i z centrum handlowego, na wędrówce po-między regałami czy czekaniu w kolejce do kasy, możemy poświęcić na własny odpoczy-nek, pasje, albo spędzić go z rodziną.

Za co lubimy zakupy tradycyjne?Tradycjonaliści, bo tak można nazwać 28

proc. Polaków, którzy nie dokonali jeszcze transakcji internetowej, jako najczęstszy po-wód niekupowania w internecie podają brak możliwości dotknięcia produktu. Jest to po-wód wskazywany przez 49 proc. osób nieku-pujących online.

– Widzimy w bdsklep.pl bardzo wyraźnie potrzebę poznania produktu oraz jego cech przez klientów. Ponad 61 proc. biorących udział w badaniu wskazało szczegółowe opi-sy produktów jako główny czynnik wyboru zakupów online. Należy zwrócić uwagę, że bardzo często opisy i specyfikacja techniczna produktu w internecie są dokładniejsze niż w tradycyjnym sklepie. Obserwujemy również trend, w którym sklepy stacjonarne stają się „przymierzalnią” do zakupów online. Ozna-cza to, że klient najpierw poszukuje produktu w internecie, później sprawdza go w sklepie tradycyjnym, po czym wraca i kupuje onli-ne. Dotyczy to głównie droższych produk-tów: RTV/AGD, ale jest powszechne – doda-je Jackiewicz.

– Żyjemy w takich czasach, gdzie każ-dy może wybrać taki sposób zakupów, jaki mu się tylko podoba, i to jest najważniejsze. W bdsklep.pl obserwujemy systematyczny rozwój zarówno rynku zakupów interneto-wych, ale również zdecydowany wzrost świa-domości kupujących, którzy znają swoje pra-wa jako konsumenci, wiedzą, jak kupować w internecie oraz czego oczekiwać od sklepów. To bardzo dobrze, bo dzięki temu jesteśmy w stanie w jeszcze lepszy sposób realizować swoją misję, czyli „odzyskiwać czas naszych klientów” – podsumowuje kierownik ds. mar-ketingu bdsklep.pl.

I N T E R N E T

72% Polaków wybrało zakupy internetowe

REKL

AMA

Rafał Jackiewicz, kierownik ds. marketingu w bdsklep.pl Zakładając, że polska rodzina robi domowe zakupy w supermarkecie co tydzień, a co drugi dzień kupuje w sklepie niedaleko miejsca zamieszkania produkty świeże, takie jak warzywa, może się okazać, że każdego miesiąca traci w ten sposób od 12 do 16 godzin. Dzięki technologii odzyskujemy czas, pomaga nam ona w codziennym życiu.

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Page 24: Fakty Białystok - wydanie 19

24 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

R E L I G I A

Każda rodzina to inna historiaTEKST Radek Puśko FOTO Ks. Jarosław Jabłoński

Przełom roku, tuż po świętach Bożego Narodzenia, to czas wizyt duszpasterskich zwanych potocznie kolędą. O tym, jak wyglądają takie odwiedziny i czy mieszkańcy Białegostoku chętnie zapraszają kapłana pod swój dach, rozmawiamy z rzecznikiem prasowym Archidiecezji Białostockiej ks. Andrzejem Dębskim.

Page 25: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 25

R E L I G I A

W jakim celu duchowni chodzą po kolędzie? AD: Wizyta duszpasterska, zwana kolędą, ma kilka zadań. Przede wszystkim jest to okazja do wspólnej modlitwy kapłana z do-mownikami. Modlitwy o pomyślność i Boże błogosławieństwo dla danej rodziny w no-wym roku oraz pokropienie ich domu wodą święconą. Wizyta to też możliwość zorien-towania się duszpasterza w życiu religijnym wiernych. Taka rozmowa często ułatwia roz-wiązanie problemów. Na przykład dotyczą-cych nieuregulowanego życia sakramental-nego. Wreszcie jest to okazja do wzajemnego poznania się i zamienienia kilku słów. Księża na ogół znają „z twarzy” wiernych, którzy chodzą do kościoła regularnie; tych, którzy pojawiają się tam okazyjnie zaś – nie zawsze.

Jak wyglądają takie odwiedziny? AD: Pozornie każde odwiedziny w rodzinie są podobne, jednak życie jest znacznie bogat-sze, niż nasze kalkulacje. Czasami podczas rozmowy wychodzą i zabawne, i bardzo po-ważne sytuacje. Można dzielić radość danej rodziny, że wszystko im się układa, ale często jest się świadkiem ludzkich dramatów, braku pracy, emigracji zarobkowej, choroby, cier-pienia, rozpadów małżeństw.

Ilu wiernych liczy obecnie Białystok i czy białostoczanie chętnie wpuszczają księży do swoich domów? AD: Nie znam dokładnej liczby wiernych we wszystkich 35 parafiach Białegostoku, na-tomiast jeśli chodzi o odwiedziny duszpa-sterskie, to na podstawie rozmów z kilkoma proboszczami można stwierdzić, że kapłana po kolędzie przyjmuje ponad dziewięćdzie-siąt procent wiernych.

Czy do wizyty księdza należy się jakoś szczególnie przygotować?AD: Najważniejsza jest obecność domowni-ków, w miarę możliwości najlepiej wszyst-kich, i nastawienie się, że kapłan przycho-dzi w imię Chrystusa, aby pobłogosławić mieszkanie, w którym żyjemy na co dzień.

Gorzej, jeśli na księdza patrzy się jak na zło konieczne i czeka, kiedy sobie pójdzie. To zawsze jakiś sprawdzian naszego życia reli-gijnego i osobistego poczucia przynależności do parafii. Domownicy są zazwyczaj przy-gotowani na wizytę kapłana. Jest stół, biały obrus, świece, krzyżyk, Pismo Święte, woda święcona i kropidło, zeszyty do religii dzieci.

Ksiądz wybaczy pytanie – jak to jest z kwestią ofiary? Niektórzy księża wprost domagają się określonej kwoty? Co na to kuria?AD: Ofiara składana podczas kolędy w na-szym zwyczaju to jakaś suma pieniędzy prze-znaczona na potrzeby parafii, najczęściej związana z inwestycjami przy kościele. Jej złożenie to wyraz współodpowiedzialno-ści za parafię. Na co dzień mamy przecież prawo korzystać z sakramentów, kościoła, kancelarii parafialnej. Wszystko to wyma-ga utrzymania, konserwacji i podczas kolę-dy jest okazja do wsparcia. Niektóre parafie wyznaczają jakąś orientacyjną kwotę, któ-ra ułatwi planowanie inwestycji, np. budo-wy kościoła, inne pozostawiają taki wybór wiernym. Nie słyszałem, aby gdziekolwiek brak ofiary był powodem odmowy wizyty księdza. W czasie kolędowania – mało o tym mówi się w mediach – w wielu rodzinach sy-tuacja jest odwrotna: to kapłan widząc trud-ną sytuację materialną rodziny sam zostawia jej ofiarę i nie jest to dziś zjawisko rzadkie.

Zdradzi Ksiądz, co jest najczęstszym tematem rozmów z wiernymi? AD: Każda rodzina to inna historia, inny bagaż doświadczeń. Domownicy gdzie in-dziej pracują, ich dzieci uczą się w innych miejscach. Najczęściej zaczyna się od spraw życia religijnego, ich praktykowania wiary, a rozmowa przechodzi też na inne tematy. Młodzi często mówią o braku perspektyw, ludzie pracujący o strachu przed utratą za-trudnienia, najstarsi często użalają się na dolegliwości zdrowotne. W znacznej więk-szości podczas kolędy panuje bardzo sym-patyczna atmosfera, czasami jednak nie jest tak kolorowo… Bywa, że ludzie, którzy sami nie są święci, chcą po swojemu reformować Kościół czy parafię.

Czy zauważył Ksiądz – lub zna opowieści – dotyczące różnic między kolędowaniem dziś a np. w latach 80-tych?AD: Istota kolędy dziś i wówczas jest taka sama. Jednak dziś zmiany, które zaszły w Polsce spowodowały, że wiele osób wy-emigrowało w celach zarobkowych, stąd nie można spotkać wszystkich domowników ra-zem. Do dziś widać różnicę między kolędo-waniem na wsi, kiedy ludzie przyjeżdżają po księdza, odprowadzają go do kolejnych sąsiadów. W mieście, szczególnie w dziel-nicach blokowisk, wygląda to już inaczej.

REKL

AMA

FOT.

SXC.

HU

Page 26: Fakty Białystok - wydanie 19

H O B B Y

TEKST Karol Rutkowski

A nia i Ada to niezwykły duet. Oprócz siostrzanych więzi łączy je wspólna pa-sja do niezwykłych stro-

jów i wszystkiego, co związane z anime i mangą. W pełen ma-gii świat fantastyki i nietuzinko-wych postaci z kart kultowych komiksów oraz legendarnych powieści wprowadził je starszy brat. Z czasem jednak przejęły pałeczkę.Jeszcze w dzieciństwie obejrzały film „Mulan” – wyreżyserowa-ny przez studio Walta Disneya. Chociaż nie miał on zbyt wiele wspólnego z Japonią, nasze bo-haterki postanowiły nieco bliżej przyjrzeć się pozostałym skar-bom Dalekiego Wschodu. Póź-niej przyszła kolej na produkcje naszkicowane kreską twórców znanych od Okinawy po War-szawę. „Vampire Knight”, „Ku-roshitsuji” czy „Karin” – to tylko kilka z długiej listy obejrzanych dotychczas pozycji. Na kinema-tografii się jednak nie skończyło. – W pewnym momencie zaczę-łyśmy się interesować językiem japońskim – wspomina Ania. – Przez pewien czas uczyłyśmy się samodzielnie. Co prawda znamy go w stopniu podstawo-wym, ale dzięki temu potrafimy na przykład wyłapać błędne tłu-maczenia filmów.Odkrywanie zwyczajów i tra-dycji potomków legendarnych samurajów stało się dla dziew-czyn pasją. Z pomocą przyszedł im internet. W dobie superłączy i globalnych portali społeczno-ściowych nietrudno nawiązać kontakt z osobami mieszkający-mi na odległych wyspach. Nowe znajomości z czasem przerodzi-ły się w co najmniej koleżeńskie relacje. Ponadto okazały się sku-teczną lekcją geografii.

Ruszamy w PolskęPierwszą dużą imprezą poświę-coną mandze i anime, w której Ania i Ada miały okazję brać udział, był warszawski „Hell-con”. Przed wyjazdem na jednej ze stron internetowych znalazły sukienkę w stylu „kuro Lolita”, charakteryzującym się maksy-malną wręcz ekspozycją czar-nych barw. Niestety jej cena i koszty przesyłki były wręcz astronomiczne. Postanowiły więc specjalnie na tę okazję sa-

Kultura Kraju Kwitnącej Wiśni wciąż skrywa wiele zagadek. W dobie szerokopasmowego internetu i powszechnego dostępu do różnorodnych źródeł, wcale nie trzeba jednak podróżować do krainy samurajów, aby odkrywać intrygujące nas tajemnice.

JAPONIA JEST BLIŻEJ NIŻ MYŚLISZ

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Page 27: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 27

modzielnie uszyć upragnioną kieckę. Pomogły im w tym zdol-ności krawieckie odziedziczone po babci. Po kilku przymiarkach i cięciach cel został osiągnięty.W 2012 roku trafiły na pier- wszą edycję Podlaskiego Festi-walu Anime. Tym razem po-stawiły na fason „kodona Loli-ta”, wyróżniający się galowymi elementami, takimi jak koszu-le, muszki czy kamizelki. Od razu zostały dostrzeżone przez wszystkich obecnych.Po namowie jednego z organi-zatorów zdecydowały się wziąć udział w cosplayu – konkurencji na najlepszy strój oraz odegra-nie sceny związanej z prezen-towaną postacią. Występ zo-stał bardzo wysoko oceniony, a opowieści o dwóch siostrach jeszcze długo po zakończeniu imprezy krążyły pośród panów zafascynowanych ich niezwykłą charakteryzacją. Na kolejny „Hellcon” ponownie pojechały w starannie zaplano-wanych strojach. Źródłem kra-wieckich pomysłów była po-stać, którą dostrzegły w jednej z anime. Podczas wypadu na obiad do Złotych Tarasów sta-ły się obiektem uwagi wszyst-kich obecnych w galerii. Prośby o wspólną fotkę i pytania: „Co wy tu robicie?” nie miały końca.Do drugiej edycji PFA przy-gotowały się już perfekcyjnie. W pierwszej kolejności sięgnęły po fachową literaturę. Uzyskana wiedza i wskazówki pozwoliły naszym bohaterkom stworzyć

wierne odwzorowanie strojów japońskich gejszy.– Nigdy wcześniej nie miały-śmy okazji zobaczyć oryginal-nego kimona – wspomina Ania. – W ogromnym stopniu mu-siałyśmy bazować na naszej wyobraźni. Nie było to łatwe. W końcu się jednak udało. Po raz kolejny wzbudziły zainte-resowanie festiwalowej publicz-ności.Dziś w swojej szafie siostry mają całą serię unikatowych strojów. Wszystkie stworzyły samodziel-nie, podpatrując bohaterów ani-me. Niekiedy dały się ponieść kreatywności, wychodząc poza obowiązujące kanony.Pomimo licznych obowiązków związanych z nauką, w dalszym ciągu znajdują czas na realiza-cję swoich pasji. Jednym z ich największych marzeń jest po-

dróż do kraju samurajów. Taka wyprawa nie należy jednak do najtańszych. Mimo to wierzą, że znajdą sposób, by w końcu odwiedzić tę niezwykłą krainę. Jak dotąd podążając szlakiem swoich marzeń dotarły niezwy-kle daleko.

Anime w naszym wydaniuLokalni miłośnicy największych skarbów japońskiej kultury nie powinni narzekać na nudę. Za sprawą Stowarzyszenia „Saku-ra no Ki” w Białymstoku od dwóch lat odbywa się Podlaski Festiwal Anime. Dzięki dotych-czasowym edycjom mieszkań-cy naszego regionu mieli okazję bliżej poznać kulturę, obyczaje oraz sztukę Kraju Kwitnącej Wiśni. Pośród harmonogramu imprezy znalazły się m.in. lekcje języka japońskiego czy wykłady

tematyczne. Organizatorzy pa-miętali także o miłośnikach po-pularnych „planszówek” i gier przeznaczonych na konsolę Xbox. Oczywiście jak na event poświęcony anime i mandze przystało, pośród prelekcji i wy-kładów położono też nacisk na panele poświęcone sztuce ani-mowanych filmów i komiksów.

Nie bójmy się marzeńZarówno pasja naszych boha-terek, jak i działania członków Stowarzyszenia „Sakura no Ki” są najlepszym dowodem na to, że nawet żyjąc w Białymstoku możemy chociaż przez chwilę poczuć się jak na ulicach Tokio. Spełnianie naszych fantazji, na-wet tych najbardziej utopijnych, nie jest trudne. Wystarczy odro-bina dobrych chęci i japońskiej pracowitości.

H O B B Y

R E K L A M A

Page 28: Fakty Białystok - wydanie 19

28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

MAŁA ENERGETYKA WIATROWA SZANSĄ DLA WOJEWÓDZTWA PODLASKIEGO

E N E R G I A

Dlaczego Pana zdaniem małe turbiny powietrzne są szansą na rozwój naszego województwa?PW: Zacznijmy od tego, że Podlasie jest jed-nym z największych skupisk obszaru Natura 2000. Region, w którym mieszkamy, cechu-je głębokie uprzemysłowienie rolnicze, mo-żemy tu nawet mówić o swoistym zagłębiu mleczarskim. Z moich obserwacji wynika, że podlascy rolnicy nie są – na szczęście – skłonni podpisywać „dzikich” umów z wiel-kimi koncernami wiatrowymi, proponujący-mi przysłowiowe gruszki na wierzbie. Takie rozwiązanie w wielu wypadkach powodowa-łoby konieczność przeniesienia własności du-żych połaci ziemskich. Nieruchomości te są często przekazywane w rodzinach z poko-lenia na pokolenie. Rolnicy co prawda chcą produkować energię elektryczną, ale na wła-snym podwórku i na potrzeby prowadzonych przez siebie gospodarstw, a ewentualne nad-wyżki oddawać do zakładu energetycznego dzięki połączeniu z tzw. siecią zawodową. Ta-kie rozwiązanie jest już możliwe dzięki pod-pisanemu przez Prezydenta RP w sierpniu ubiegłego roku „małemu trójpakowi”, czy-li ustawie, która stanowi nowelizację prawa energetycznego.

Kto, według Pana, może zająć się produkcją energii elektrycznej pochodzącej z tych powietrznych cudów techniki?PW: Z tego rozwiązania może korzystać prak-tycznie każde gospodarstwo domowe miejskie lub wiejskie, jeśli tylko ma taką możliwość. Wiele zależy tu od stopnia zapotrzebowania

gospodarstw na tego typu energię. Oczywiście nie każdy będzie montował turbiny o mocy 10 kW, jeśli jego przyłącze energetyczne bę-dzie mieściło się w przedziale 1-5 kW. Po-nadto istnieje wiele czynników, które muszą być spełnione, by korzystanie z tego rodza-ju instalacji było skuteczne i opłacalne. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że w dzisiej-szych czasach prąd stanowi podstawę naszej egzystencji. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by znaleźć jakiekolwiek urządzenie, które po-trzebuje prądu – jeśli nie na stałe, to od czasu do czasu. Przykładem mogą być chociażby ty-siące oświetlonych choinek, które mogliśmy podziwiać podczas ostatnich świąt.

Ale przecież dużo mówi się o tym, że siła wiatru na Podlasiu jest bardzo słaba. Z oficjalnych danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wynika, że wynosi ona około 5 m/s. Czy wobec tego warto w coś takiego inwestować?

PW: To bardzo dobre pytanie i cieszę się, że ono tu padło. Najważniejszą kwestią jest od-powiedni dobór turbiny i prędkości startowej urządzenia. Jeden z moich podlaskich klien-tów miał wątpliwości, czy taka turbina w ogó-le będzie się tutaj kręcić. Odpowiadam więc z całą odpowiedzialnością: tak! Urządzenie zaczyna działać już przy wietrze o sile 1 m/s. Przy średniej prędkości wiatru 5 m/s, o któ-rych wspomniał Pan wcześniej, turbina 5 kW działa już z mocą 36 proc. i daje uzysk roczny około 7185 kWh, zaś jej całkowita możliwość to nawet 19718 kWh rocznie. Dodam jeszcze, że w naszej ofercie znajdują się również turbi-ny o mocy 1 i 10 kW. Uzyski są więc zaskaku-jące. Mało tego; jest to polska myśl techniczna – siedziba naszego partnera biznesowego, któ-rym jest firma POLBUD EKOENERGIA, mie-ści się w Bielsku Podlaskim. Nie będzie więc przesadą jeśli powiem, że wspólnie wdrażamy innowacyjne, podlaskie rozwiązanie.

O możliwościach zastoso-wania małych turbin wiatro-wych na Podlasiu rozmawia-my z Pawłem Wyszyńskim, właścicielem firmy OPTIMA POLSKA, zajmującej się im-plementacją odnawialnych źródeł energii.

Page 29: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 29

R E K L A M AR E K L A M A

E N E R G I A

Co więc należy zrobić, by takie kręcące się pionowo śmigło mogło stanąć na naszym podwórku? I jeszcze jedno – co z sąsiadami, którym nie spodoba się to, że na sąsiadującej z nimi nieruchomości postawimy sobie wiatrak?PW: Po pierwsze chciałbym zwrócić Państwa uwagę na to, by nie mylić ze sobą pojęć. Roz-mawiamy w tej chwili nie o dużych wiatra-kach, ale o małych turbinach powietrznych. O zaletach i wadach wiatraków, łącznie z infor-macjami o tym, ile ptaków zabijają i w jaki spo-sób skutecznie wypędzają dżdżownice z gleby, słyszeliśmy już chyba wszyscy. Wymagania dla małych turbin wiatrowych zostały zaś określo-ne w normie PN-EN 61400-11. Przy prędko-ści 8 m/s i w odległości 60 m od budynków urządzenia te nie generują hałasu do poziomu 50 dB. Tego typu instalacje nie kolidują pod kątem prawnym z żadnymi przepisami, nie wymagają ani zezwolenia na budowę, ani za-miaru jej zgłoszenia. Mało tego, nie wymagają posiadania koncesji na wytwarzanie energii elektrycznej ani prowadzenia działalności go-spodarczej. Te kwestie i wiele innych, takich jak odbiór energii przez zakład energetyczny, reguluje wspomniany już „mały trójpak”.

Widzę tu duży potencjał, jeśli chodzi o nasz region, a także o technologie, które Pańska firma oferuje. Zgadzamy się co do tego, że wiatr jest jednym z tzw. zasobów niewyczerpalnych. Co jednak stanie się w momencie, gdy ten przestanie wiać?

PW: W tym miejscu muszę przyznać Panu ra-cję. Praktycznie każde źródło odnawialne, ja-kimi są wiatr, woda czy słońce, jest kapryśne, a może raczej: nieprzewidywalne. Wszyscy wiemy, że gdy wieje mocny wiatr, promienie słoneczne nie grzeją tak mocno jak zazwy-czaj. W drugą stronę działa to podobnie – gdy słońce grzeje mocno, wiatru praktycz-

nie nie ma. Z tych i wielu innych względów idealnym uzupełnieniem dla energii wiatro-wej jest energia pochodząca z innych źró-deł. Źródła te można ze sobą łączyć dzięki zastosowaniu tzw. urządzeń hybrydowych. Mieszkam na Podlasiu od urodzenia, znam więc siłę tutejszego wiatru, słońca i wody. Nie dajmy się wielkim światowym koncernom – weźmy sprawy w nasze ręce i zacznijmy od naszych własnych, domowych inwestycji. Dzięki temu nikt ich nam nie odbierze, a my nie będziemy energetycznie uzależnieni od łaski arabskich szejków czy polityki Władi-mira Putina.

Page 30: Fakty Białystok - wydanie 19

30 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

R O D A C Y

Dla Polaków na WschodzieTEKST Sławomir Mojsiuszko FOTO Karol Rutkowski

Rada Naczelna nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi apelowała o przekazanie białoruskiej Polonii podręczników do nauki języka polskiego. To bardzo ważne, by dzie-ci i młodzież za granicą miały kontakt z językiem ojczystym. Polacy mieszkają w większości krajów powstałych po rozpadzie Związku Sowieckiego – na Białorusi, Litwie, Ukrainie, w Kazachstanie, Gru-zji, Armenii, Azerbejdżanie. Zawiodła ich tam pogmatwana historia regionu. Jednak w żadnym z tych państw sytuacja Polaków nie jest tak trudna jak na Białorusi.

N a Litwie mieszka około dwustu tysięcy Polaków, i choć tylko 77 proc. z nich deklaruje język pol-ski jako język ojczysty, to przecież działa tam ponad 130 szkół z tym

językiem, działają dziesiątki polonijnych organizacji, Domy Polskie, legalna polska prasa, publikująca nieraz artykuły niezgod-ne z polityczną linią państwa litewskiego. Pomimo tarć i konfliktów, jak np. spór o li-tewskojęzyczną maturę, polska edukacja na Litwie nie napotyka przeszkód. Podobnie na Ukrainie – pomimo pamięci o przela-nej krwi dzielącej oba narody, działają tam setki polskich organizacji, wzorowo współ-pracujących zarówno z organizacjami, jak i samorządami ukraińskimi. Rozwija się polskie szkolnictwo, choć wobec liczby Po-laków (ocenianej na 144 tysiące do prawie 900 tysięcy osób, według różnych danych), polskich szkół jest wciąż za mało.

Tymczasem wśród 295 tysięcy Polaków mieszkających na Białorusi działają trzy organizacje polonijne, w tym jedna nie-uznawana przez władze białoruskie. Ist-nieją tylko dwie szkoły polskie (w Grodnie

i Wołkowysku), wybudowane zresztą za polskie pieniądze, poddane ścisłej kontro-li państwowej i stałej ingerencji w programy nauczania oraz proces edukacyjny. W pań-stwowym systemie oświaty nasila się ten-dencja do ograniczania i likwidacji naucza-nia języka polskiego. Jeśli w roku szkolnym 2002/3 języka polskiego w różnych formach uczyło się 16 105 osób, w roku szkolnym 2006/7 – 11 954 osoby, to w roku szkolnym 2011/12 – już tylko 8 362 osoby. Trudniej niż kiedyś spotkać na Białorusi nauczycieli z Polski, a dzieci w polskich szkołach uczą się z rosyjskojęzycznych podręczników.

Nieliczne polskie organizacje – Zwią-zek Polaków na Białorusi, Polska Macierz Szkolna oraz mniejsze inicjatywy podtrzy-mywane przez Kościół katolicki i konsula-ty RP na Białorusi – poszerzają możliwości nauczania języka polskiego oraz w języku polskim. Liczba uczniów pobierających na-ukę w ośrodkach działających poza syste-mem oświaty stale rośnie. W roku szkolnym 2011/12 tylko Związek Polaków na Białorusi prowadził nauczanie w dwudziestu punk-tach, w których pracowało pięćdziesięciu

nauczycieli. Ta praca wymaga wsparcia, zwłaszcza od rodaków z ojczyzny. Wspar-cia oferowanego nie tylko przez dedykowa-ne instytucje, takie jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale też przez samorząd, in-stytucje kultury, organizacje pozarządowe i zwykłych obywateli. Współpracując z bia-łostockim Regionalnym Ośrodkiem Deba-ty Międzynarodowej Urząd Marszałkow-ski Województwa Kujawsko-Pomorskiego przekazał ponad osiem tysięcy książek, ze-branych z przeznaczeniem dla szkół pol-skich na Białorusi i Ukrainie. To olbrzymi i piękny dar – kilkanaście metrów sześcien-nych podręczników i literatury pięknej, wy-pełniających szczelnie ciężarówkę, dotar-ło do Białegostoku, gdzie Transgraniczne Centrum Kultury Węglowa udostępniło na ich potrzeby przestrzeń magazynową. Książki niebawem trafią do Związku Pola-ków na Białorusi, a stamtąd – do polskich szkół na Wschodzie. To początek współpra-cy Regionalnego Ośrodka Debaty Między-narodowej w Białymstoku z organizacjami polonijnymi.

Page 31: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 31

Page 32: Fakty Białystok - wydanie 19

32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

W R Ó Ż B Y

Wieduni nie mogą zdradzać przyszłościTEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

Każdy początek czegoś nowego wiąże się z niewiadomą. Chętnie sięgamy po horoskopy w nadziei znalezienia dla siebie pozytywnych informacji. Ale u nas ich nie będzie, bo jak powiada Wiedun, przyszłości znać nie można.

K to z nas chociaż raz nie sięgnął po informację dotyczącą przyszłości? Jeden na poważnie, inni dla zaba-wy. Tym niemniej chęć poznania nowego zawsze była silniejsza

od racjonalnego rozumowania, choć na chwilę. W kolorowych pismach roi się od wskazówek na bieżący rok. Wydawcy ga-zet licytują się, kto znalazł lepsze wróżki, astrologów czy magów. A najczęściej jest tak, że wszystkim chodzi wyłącznie o to, by gazetę sprzedać. Na szczęście nasz ma-gazyn jest bezpłatny i licytować się nie trzeba.

Kto mówi o przyszłości, poniesie karęWróżek na Podlasiu jest pod dostatkiem.

Wszystkie zapewniają o swoim darze od Boga i zachęcają do korzystania z ich usług. Kto im wierzy, jego sprawa. My zaś znaleź-liśmy wróża, który zwykł o sobie mawiać Wiedun. W przeciwieństwie do innych tej maści specjalistów, Wiedun Cezary nie będzie zdradzał przyszłości. Mówi wręcz, że jest to zakazane i każdy, kto ma pojęcie o tego typu sprawach, nigdy jej zdradzać nie powinien.

– Dar widzenia przyszłości może pocho-dzić z mocy ciemnej lub mocy białej. Jeśli

pochodzi z mocy białej, to przecież gdy-by nasz Stwórca chciał, byśmy znali swoje przeznaczenie, takimi właśnie by nas stwo-rzył. A skoro tak się nie stało, to nie mamy prawa wtrącać się w plany boskie. To nie zostało nam przeznaczone. Mało kto zdaje sobie sprawę, że poznanie przyszłości auto-matycznie zmienia dalsze koleje losu. Sko-ro wiemy, co się wydarzy, przyszłość musi ulec zmianie, bo człowiek ma się rozwijać poprzez pokonywanie różnych trudności.

Wiedun Cezary twierdzi, że przyszłość zna, ale bardzo rzadko ją ujawnia. Nigdy nie mówi wprost, co się wydarzy, ale raczej FO

T. SX

C.HU

Page 33: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 33

W R Ó Ż B Y

stara się przekazać, że zmierzamy we wła-ściwym lub niewłaściwym kierunku. Wi-dzi także, czy zadajemy się z odpowiednimi ludźmi, czy podejmujemy właściwe życiowe decyzje. O wróżach i wróżkach z branży wy-powiada się nie najlepiej. Jego zdaniem to z reguły naciągacze, którzy zarabiają tak na życie, niekiedy niszcząc je innym.

– Jakiś czas temu przyszła do mnie pew-na kobieta, która bardzo chciała wyjść za mąż za mężczyznę, z którym się spotyka-ła. On był niezdecydowany, a ona koniecz-nie chciała być mężatką. Powiedziałem jej, że takimi rzeczami się nie zajmuję, bo nie wolno. Nikt nie powinien wpływać na losy drugiego człowieka odbierając mu jego wła-sną wolę. A ta kobieta właśnie tego chcia-ła. Odmówiłem jej i powiedziałem, aby nie szła z tym do nikogo innego. Ale była zde-terminowana i poszła. Zapłaciła za magię przywróżenia i dosłownie po kilku tygo-dniach była już mężatką. Dziś ten człowiek bardzo mocno choruje. I co jej z męża, któ-rego niebawem będzie musiała pochować? Ona wraz z wróżką, która wykonała odpo-wiedni rytuał, zabrały mu jego przyszłość. Jak ten mężczyzna miał się dalej rozwijać? Został pozbawiony mocy kreowania swego dalszego życia. Teraz to ta kobieta ponie-sie konsekwencje swojej niemądrej decyzji. Wróżka potrafi się obronić przed negatyw-nymi skutkami takich działań, po prostu przerzuca je na innych klientów.

Przeszłości nie da się zmienićPrawda stara jak świat, a mimo wszystko

mało kto z niej zdaje sobie sprawę. Nosi-my w sobie wiele negatywnych wspomnień, czasami wręcz je pielęgnujemy. A skoro dużo wysiłku idzie nam na rozpamięty-wanie minionych wydarzeń, analizowa-nie ich i przeżywanie w głębi serca, nie ma co się dziwić, że brakuje siły na kreowanie przyszłości.

– Mogę to porównać do worka wypełnio-nego np. gruzem – mówi Wiedun Cezary. – Ten gruz to nasza przeszłość, ciągniemy ją nie wiadomo po co. Taki worek najlepiej

zrzucić i od razu odczujemy lekkość, ulgę, radość. Podobnie jest z miłością. Jeśli w na-szym sercu, a raczej w naszych myślach, ktoś siedzi – nie ma szans, że będzie tam miejsce dla kogoś innego. Przychodzą do mnie kobiety i mężczyźni, którzy szuka-ją swoich drugich połówek. Ale jak mają znaleźć, skoro myślami wracają do prze-szłości i trzymają swoich byłych partne-rów w miejscu, które powinno być prze-znaczone na nową osobę? Dopóki sami się nie uporają z takimi myślami i nie poże-gnają się z przeszłością, nie ma co liczyć na nową miłość.

Można się domyślić, że to, co powiedział Wiedun Cezary nie jest łatwe do zrobienia w pewnych sytuacjach, ale przy odrobinie konsekwencji jest możliwe. Trzeba się po-starać odciąć od przeszłości, pozwolić jej odejść, a skupić się na kreowaniu tego, co chcemy osiągnąć; tego, w jakim kierunku należy dalej zmierzać.

Horoskopy to bujdaNie zachęcam do tego, by ich w ogóle nie

czytać. Ale należy mieć do nich bardzo duży dystans. Ludzie, którzy mają większe ży-ciowe kłopoty, bardzo często ulegają suge-stiom, zawartym w horoskopach. Zgodnie z tym, co mówił Wiedun Cezary, pozbawia nas to mocy działania, które powinno mieć miejsce, aby zadziało się coś dobrego.

– Ludzie czasami są tak naiwni, że ręce opadają. Powiedzmy, że horoskop prze-powiedział zmianę pracy. Więc człowiek, którego to dotyczy, powinien tylko siedzieć i czekać, aż się sama znajdzie. Ale tak się nie dzieje. Zazwyczaj trzeba samemu wy-konać pewne kroki w tym kierunku. Samo z siebie nie dzieje się nic. Najlepiej brać ży-cie we własne ręce, nie czekając na wróżbę czy horoskop. Ludzka intuicja jest zawsze i w każdej sytuacji najlepszą wróżką i horo-skopem w jednym. Trzeba jej tylko posłu-chać. Znaleźć czas na wyciszenie się i posłu-chanie wewnętrznego „ja”. Ono zawsze wie i podpowiada to, co najlepsze.

oraz

Produkty Benedyktyńskie

Białystok, ul. Słonimska 5/5tel. 85/7411135 lub 668111336

[email protected]

W naszej ofercie posiadamywysokiej jakoiści tradycyjne wyroby:

REK

LAM

A

Page 34: Fakty Białystok - wydanie 19

34 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

M O T O

Czy w dobie popularności miejskich terenówek auto klasy biznes ma szansę stać się źródłem niezapomnianych emocji? Wbrew pozorom jest to możliwe. Li-muzyna Opla nie tylko cieszy jakością wykonania czy designem, ale dostarcza też masę wrażeń z codziennych podróży. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, testując poddaną liftingowi wersję Cosmo.

I nsignia praktycznie od chwili pojawie-nia się na rynku w 2008 roku miała nie-zwykle wysoko zawieszoną poprzeczkę. Rola następcy Vectry, której wszystkie generacje zyskały uznanie kierowców

na całym świecie, nie należy do najłatwiej-szych. Pierwszy sukces przyszedł jednak już w 2009 roku, kiedy to świeżutkie jeszcze auto zdobyło tytuł „Car of the Year”. W kolejnych latach było tylko lepiej.

– Od momentu rozpoczęcia produkcji, z fabryki wyjechało ponad 600 tys. egzem-plarzy Insigni – mówi Daniel Kojło, dyrek-tor salonu Opel Mega. – To świetny wynik, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę dość krótką historię tego modelu.

W ubiegłym roku flagowa limuzyna Opla przeszła gruntowny facelifting. O tym, na co ją stać, przekonaliśmy się na naszym wła-snym podwórku.

Szyk, styl i mocAuto już na etapie planów koncepcyjnych

wzbudzało duże zainteresowanie. Trzeba przyznać, że projektantom niezwykle sku-tecznie udało się skomponować linię nad-wozia tak, aby stanowiła kompromis mię-dzy – mówiąc metaforycznie – gentlemanem wyciągniętym prosto z biznesowych salo-nów i prężącym muskuły atletą. Agresyw-nego przodu nie da się z niczym pomylić. A to za sprawą ogromnej atrapy grilla i cha-

rakterystycznych reflektorów. Zapewne sam Batman chętnie zamieniłby swój dotychcza-sowy pojazd na Insignię. Chociaż to typowo europejska limuzyna, na ulicach Gotham City prezentowałaby się dobrze zarówno pod osłoną nocy, jak i w blasku dnia. Jeśli dodamy do tego odpowiedniej wielkości aluminiowe obręcze, śmiało możemy po-czuć się za kierownicą niczym sam Bruce Wayne.

Stylistyka auta ma w sobie pewien niepo-wtarzalny urok, stanowiący połączenie no-woczesnego designu i klasycznych kształtów. Pomimo kilkuletniej obecności na drogach, auto wciąż prezentuje się niezwykle atrak-cyjnie i świeżo. FO

T. Z A

RCH.

FIRM

Y

Batman byłby dumnyTEKST Karol Rutkowski

Page 35: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 35

M O T O

Wnętrze Insigni jest świetnym połącze-niem dobrego wykonania, ergonomii, funk-cjonalności i dobrze rozplanowanej prze-strzeni. Chociaż największa przyjemność płynie z jazdy, pasażerowie również nie po-winni narzekać na dyskomfort.

Prawie jak smartphoneNa pochwałę zasługuje system Intelli-

Link TouchR700, który potrafi zintegrować się z osobistymi urządzeniami mobilnymi. Wszystkimi funkcjami multimediów mo-żemy sterować za pomocą ośmiocalowego ekranu dotykowego. Ciekawym smaczkiem okazał się „touchpad” umieszczony za le-warkiem skrzyni biegów. Z pozoru niewinne urządzenie znacznie ułatwia obsługę zesta-wu audio czy nawigacji. Wszystkie usta-wienia możemy dostosować do własnych potrzeb i gustu. Nie jest to trudniejsze niż obsługa telefonu działającego na sofcie An-droida.

Świetnie spisuje się też nagłośnienie. Nawet wybredny meloman doceni jakość dźwięku płynącą z głośników – o akustycz-ne doznania dba cyfrowy system BOSE.

Wciskamy startPośród gamy jednostek napędowych zna-

lazło się: sześć silników wysokoprężnych i pięć benzynowych o mocy od 110, przez 250, do 325 KM.

Pod maską testowanego przez nas egzem-plarza w wersji Cosmo biło 160-konne ser-ce CDTI współpracujące z sześciostopnio-wą, manualną skrzynią biegów i systemem Start/Stop. Na miejsce testów tradycyjnie wybraliśmy podlaskie szlaki. W pierwszej kolejności sprawdziliśmy działanie układu kierowniczego. Pośród ciasnych alejek par-kingowych i wąskich uliczek białostockich osiedli to dość spore auto poradziło sobie wzorowo. Jeśli ktoś boi się, że w sobotnie

popołudnie ciężko będzie mu znaleźć miej-sce pod zatłoczonym supermarketem, nie powinien mieć powodów do obaw. Czasem trzeba jednak wybrać się też poza granice miasta. Nie mogliśmy się oprzeć pokusie, by zobaczyć, jak zadziorna limuzyna zachowa się na nieco dłuższym dystansie. Pokonanie fragmentu ekspresowej S8 minęło nam dość szybko. Auto płynnie przyśpiesza i zachowu-je się pewnie nawet przy prędkościach rzędu 200 km/h, czego oczywiście – oficjalnie – ni-gdy nie sprawdziliśmy w praktyce.

Prawdziwą próbą okazał się jednak nocny powrót do Białegostoku krętymi, mglisty-mi drogami dojazdowymi. Tutaj dopiero, na zróżnicowanej nawierzchni, mogliśmy w pełni zweryfikować możliwości zawie-szenia i pracę skrzyni biegów. Samochód prowadzi się niezwykle komfortowo, pew-nie pokonując zakręty i wszelkiego rodzaju nierówności. Bezapelacyjnie niezastąpiony okazał się system automatycznego sterowa-nia światłami drogowymi. Podróże Insignią są wyjątkowe również z innego względu – praktycznie każdy kierowca, któremu „sia-daliśmy na ogonie” zwalniał i ustępował nam drogi, jakbyśmy jechali nieoznakowa-nym radiowozem drogówki.

Wrócę tu...Po kilku dniach spędzonych za kierowni-

cą flagowej limuzyny Opla naprawdę cięż-ko było nam odstawić ją do salonu. Chociaż w porównaniu do konkurencyjnych modeli z segmentu D jest ona autem dość młodym, niezwykle szybko zyskała popularność. Po gruntownym faceliftingu auto jeszcze bar-dziej przykuwa uwagę i kusi swoimi moż-liwościami. Jeśli ktoś szuka samochodu łą-czącego w sobie nowoczesne rozwiązania, komfort, bezpieczeństwo, dobrą jakość i ciekawą stylistykę – powinien sprawdzić, co oferuje mu nowa Insignia.

REKL

AMA

Batman byłby dumny

Page 36: Fakty Białystok - wydanie 19

36 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Bloki to rozsądne ekonomicznie rozwiązanie. Kiedy miesz-kania są w kupie, łatwiej je ogrzewać. Rozbudowa wzwyż kosztuje mniej niż wszerz. A możliwość poproszenia sąsiada o pożyczkę soli czy mąki wiele ułatwia. Sęk w tym, że wybie-rając sobie lokum nigdy nie mamy pewności, na kogo trafi-

my. Bloki, szczególnie te z czasów gierkowszczyzny, zbudowane z tak zwanej wielkiej płyty, rzadko gwarantują dźwiękową intymność.

– Co niedzielę piętro wyżej tłuką mięcho! Ile można w kółko jeść schabowe? – skarży się Adrian. – Obok jeszcze remont, więc wiercą. Nawet po godz. 22. Ale pół biedy, że wiercą. Nie wiem, z czego są ściany w łazience, ale co weekend, regularnie, słychać jak wymiotują!

Sekunduje mu Adam: – Sąsiad z góry jest miłym człowiekiem, ale ma jakieś zaburzenia gastryczne. Robi to w wannie, więc wszystko słychać, a jeden taki koncert może trwać nawet i dziesięć minut. Co ciekawe – to fakt, że zaczyna zawsze równo o 8.30. Można ze-garek ustawiać.

A w wannie można wszak hałasować nie tylko gastrycznie, i nie tylko solo. – Mój sąsiad, p. Raduj, uwielbiał długie erotyczne sesje w wannie z profesjonalistkami. Jedna sesja trwała zwykle trzy-czte-ry godziny – relacjonuje Michalina. – I tak się w swojej namiętnej zapalczywości zapominał, że zalewał klatkę schodową. Skąd wiem, że te panie były profesjonalistkami? Bo kiedy mieliśmy remont, mię-dzy naszymi łazienkami w ścianie była dziura. Co się robiąca ten remont ukraińska ekipa napatrzyła, to ich. Zresztą „jakie życie, taki zgon”, bo Raduj zmarł na zawał. W wannie. A że ciało znaleziono

niemały kawałek czasu po śmierci, zdążył już nie dźwiękowo, ale zapachowo uprzykrzyć nam życie.

– Ciekawy był mój sąsiad, który – widocznie wskutek jakiejś spo-łecznej fobii – mieszkał sam i nie lubił wychodzić z domu. Zakupy robił zawsze na zapas, nikt go nie odwiedzał, itd. – zdradza Mariusz. – Któregoś razu zalał klatkę. I to nie wodą. Okazało się, że wylał mu sedes, bo stał się niedrożny. Niedrożny stał się dlatego, że sąsiad chcąc uniknąć wychodzenia do śmietnika, wszystkie odpady ciął na małe kawałki nożyczkami i spuszczał w klozecie.

Sekcja BHP informuje, że niebezpieczna jest nie tylko łazienka– Miałam też sąsiada, który w przypływie ojcowskich uczuć za-

prosił do siebie syna. Latorośl bardzo chciała zostać piosenkarzem, więc nocami zakładała słuchawki i wyła niebotycznie, zupełnie siebie nie słysząc – opowiada Michalina. – W tym samym miesz-kaniu miałam sąsiadkę z piekła rodem. Przeszkadzało jej wszystko. Spuszczana w nocy woda, suszarka do włosów w niedzielny pora-nek. Wszystko. Pech chciał, że złamałam nogę i musiałam poruszać się w gipsie. Więc siłą rzeczy pukałam w parkiet. Baba kilka minut po 22 wezwała policję i właściciela lokalu. Podchodząc do drzwi słyszałam jej gderanie, że złośliwie chodzę po domu w nocy na ob-casach. Kiedy otworzyłam, a ona, właściciel mieszkania i policjant zobaczyli gips - miny mieli bezcenne.

– Moja sąsiadka cierpi na zespół zbieractwa. Nie wyrzuca nicze-go. W domu ma jakieś absurdalne labirynty ze stosów gazet. Nieraz znosi rzeczy ze śmietników. Jak się można domyślać, z jej mieszka-

M I A S T O

Śnieg jest, czy go nie ma, styczniowa temperatura niekoniecznie zachęca do opuszczania domowych pieleszy. A kiedy więcej czasu spędzamy w czterech ścianach, częściej mamy do czynienia z nimi – sąsiadami. I wszystkim, co się z tym wiąże. A sąsiedzi z różnych miejsc się biorą. Niektórzy rodem bywają nawet z piekła.

Nie mogę spać, bo sąsiad trzyma kredens TEKST Paweł Waliński

FOTO BI-FOTO

Page 37: Fakty Białystok - wydanie 19

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 37

R E K L A M A

nia dobiega niezły fetorek. Ale pół biedy fetor. Kiedy otwiera latem okna, ja muszę zamykać swoje, bo już dwa razy zdarzyło się, że na-leciało mi od niej pluskiew i karaluchów. Musiałem przeprowadzać dezynsekcję – załamuje ręce Mikołaj.

– Mój sąsiad zmarł na zawał – relacjonuje Piotr. – Sęk w tym, że jego rodzina była akurat na wakacjach w Egipcie, więc nikt nie wiedział, że nie żyje, póki nie wrócili. Był sierpień. Czyli można sobie wyobrazić, jaki smród rozszedł się po klatce. Poza tym mieli kota. A ten, biedne bydlę, był głodny, więc niestety odrobinę są-siada napoczął...

Człowiek człowiekowi wilkiem– Był taki sąsiad, Mietek, który bił każdą babę, z którą mieszkał.

Nie pomagały interwencje policji. Nie pomogło, gdy zamieszkał u niego kolega, bo z kolegą też się bił. Ale któregoś pięknego dnia złamał swojej ówczesnej dziewczynie rękę – opowiada Katarzyna. – Następnego dnia pojawiła się w mieszkaniu niewysoka, acz pulch-na mama rzeczonej białogłowy i spuściła Mietkowi taki łomot, że przez ponad tydzień chodził siny i opuchnięty. Wprowadziła się do nich. I odtąd u Mietka panował spokój.

– Sąsiad miał fioła na punkcie militariów. Naoglądał się „Rambo”, kupił jeepa i jeździł nim po mieście ubrany w mundur. Na broń ostrą pozwolenia nie miał, ale posiadał wiatrówkę. Owa wpadła w ręce jego nie do końca rozgarniętego syna. Postanowił postrzelać sobie do ludzi. Trafił jednego faceta w rękę tak niefortunnie, że uszko-dził mu nerw w dłoni. Wiem, że to bardzo czarny humor, ale facet skończył ze sparaliżowanym palcem. Środkowym. Dokładnie tym, którym pokazuje się... – śmieje się Paweł. – A to wcale nie koniec opowieści, bo w tym mieszkaniu non stop były awantury. Kiedyś przez okno wyleciał nawet stół. Trafił w stojący poniżej samochód. Mojego ojca kilkakrotnie wzywano na policję albo do sądu, żeby składał w ich sprawie zeznania. Któregoś razu okazało się, że za-wiadomienie traktuje o próbie zabójstwa. Niby poważna sprawa, ale... Wedle słów sąsiadki, jej mąż dosyć oryginalnie do tej próby zabójstwa podszedł. Otóż nasmarował podeszwy jej klapek ole-jem spożywczym w nadziei, że poślizgnie się na schodach i zabije...

Głosy głosami, zaburzenia gastryczne zaburzeniami. W bloku, kamienicy, szeregówce... Żyjemy w mieście. Skupisku ludzkim. Lu-dzie otaczają nas z każdej strony. W tym sezonie grzewczym, ale i w kolejnych, życzę Państwu wszystkim, żeby to otaczanie nie prze-rodziło się w podduszanie. Nieważne, czy fetorem, czy ręczne.

M I A S T O

TEKST Paweł Waliński FOTO BI-FOTO

*Imiona bohaterów w tekście zo-stały zmienione. Więc nie ma sen-su węszyć wśród swoich sąsiadów.

Page 38: Fakty Białystok - wydanie 19

38 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

F E L I E T O N

REFLEKSJE PRZY PAŚNIKU

ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY...

TEKST Krzysztof Szubzda TEKST Paweł Waliński

P o sylwestrowych szaleństwach (które w naszych stronach wydłu-żają się niebezpiecznie do dwóch tygodni) postanowiłem po raz kolejny podjąć trud bardziej sportowego trybu życia. Nie są to dla

mnie kwestie zupełnie obce, bo jestem w końcu byłym zawodnikiem III ligi brydża SPORTOWEGO. Dyscyplina dość ekstremalna, bo na papierosa trzeba było wychodzić na zewnątrz. A że za spóźniony po-wrót przyznawano punkty karne, wychodziliśmy na mróz bez kurtek i czapek. Napoje mocniejsze od herbaty też trzeba było rozlewać poza czujnym okiem sędziego; no, ale w końcu wszyscy mieliśmy świado-mość, że sport wymaga od nas wyrzeczeń.

Nie będąc gotowy na takie ekstrema, wybrałem tym razem aktyw-ność mniej forsującą, czyli spacer w lesie koło Cieliczanki, gdzie zresztą momentalnie się zgubiłem. Umiejętność momentalnego gubienia się nabyłem za czasów pracy jako pilot wycieczek. I właśnie w podcieli-czańskim lesie po raz pierwszy w życiu zobaczyłem sarnę przy paśni-ku. W pierwszym odruchu wzruszyłem się, poczułem szczerą miłość człowieka do zwierzyny, ale chwilę później pomyślałem, że myśliwi karmią te wszystkie łosie, żeby później zapolować na grubego zwie-rza. Na chudego polować pewnie trudniej i mniej atrakcyjnie. Dokar-mianie ptaków też służy bardziej ludziom niż ptakom. Dawno już na przykład stwierdzono, że łabędzie dostają od pieczywa rozwolnienia, ale przecież nie powiemy tego emerytowanemu panu Władkowi, któ-ry z pajdą suchego chleba rusza do parku i aż go ściska w przełyku, gdy widzi, jak chwalebnie służy przyrodzie. Łabędziowi przekręca się w jelitach, a Władkowi rośnie ego. Kto tu komu służy? Hodowcy tuczą świnie, żeby je drożej i szybciej sprzedać. Słyszałem, że gęsi tuczono tak intensywnie, że nawet obrońcy praw zwierząt apelowali, by zwolnić.

Krótko mówiąc – dokarmiamy po to, byśmy się sami poczuli lepiej; dokarmiamy to, co i tak później zjemy, dokarmiamy to, co sympatycz-nie wygląda i to, co łatwo dokarmić. Odruch serca każe nam raczej dać ziarenko jemiołuszce niż podrzucić wołowinę z kością wilkowi. Mało popularne jest też dokarmianie sów myszami, wrzucanie robaków do przerębli czy karmienie leśnych grzybów gnijącymi kawałkami drzew. Nie dokarmiamy karaluchów, chyba że mimowolnie, ani stonki, ani mszyc. Żałujemy jedzenia naszym przyjaciołom kornikom, braciom gzom, głodującym kleszczom.

Wniosek jest prosty: podobnie jak w życiu ludzi, tak i wśród zwie-rząt liczy się przede wszystkim medialność. Uroczej sikoreczce bez względu na to, czy ma na imię bogatka czy Agatka, prędzej trafi się w życiu kawałek słoninki niż jakiemuś Ryśkowi czy nawet rysiowi.

Jak zgodnie powiadają wschodni mędrcy i zachodni żywieniowcy: taka karma.

N owy rok. Noworoczne postanowienia. Zmiany. Tekst ten piszę jeszcze przed Wigilią, ale pod znakiem zmian – lub chęci zmian – stoi zwykle początek roku. Jedni mówią, że rzeczywistość jest

bardzo zmienna, inni że zmiany wprowadza się z trudem. Nie dalej jak wczoraj mieliśmy dowód na tę pierwszą tezę.

Justine Sacco, szefowa PR potężnego koncernu InterActiveCorp, właściciela portali takich jak Vimeo, Ask.com, czy About.com, wy-bierała się w podróż do Afryki. Podróż miała trwać dwanaście godzin. Na pokładzie samolotu nie można korzystać z telefonu i tabletu. Tuż przed startem Sacco rozsiadła się więc w fotelu i zatweetowała: „Jadę do Afryki. Mam nadzieję, że nie złapię AIDS. Och, żartowałam. Je-stem biała!”. Wyłączyła telefon i tablet. Dwanaście godzin później, kiedy lądowała na afrykańskim lotnisku, jej świat wyglądał zupełnie inaczej niż przed startem. O czym zainteresowana nie miała pojęcia. Kiedy tylko włączyła swoje elektroniczne urządzenia, padł na nią bla-dy strach. Pierwszym, co zrobiła, było usunięcie konta na Twitterze.

Że naszą bohaterkę zhejtowano – wiadomo, wszak powód ku temu był. I to niemały. Że (w tej chwili nie wiadomo jeszcze na 100 proc.) straci pracę – wiadomo. Dziwią za to dwie rzeczy. Że taki PR-owy strzał w stopę zaliczyła szefowa PR-u wielkiej firmy. I to, że zmianę – w dodatku polegającą na zniszczeniu sobie dwudziestu lat kariery – można przeprowadzić na przestrzeni zaledwie 140 znaków.

Inny dowód na powyższą tezę dostarczył wypuszczony niedawno z łagru Michaił Chodorkowski. Pomijając wszelkie polityczne kwestie, w pierwszym wywiadzie, jakiego udzielił, zauważył że kiedy szedł do więzienia, nie było jeszcze Twittera i Facebooka. Przypominam: fa-cet zajmował się polityką i biznesem. Więc świat, do którego właśnie wrócił, to kompletnie inny świat niż ten, który opuszczał. Czego my nie zauważamy, bo dzieje się nie skokowo, a progresywnie, to obiek-tywnie zmiana ogromna.

Wczoraj po raz n-ty oglądałem „Notting Hill”. Julia Roberts dzwo-niła do Hugh Granta. Na stacjonarny! Aż mnie zatkało. A przecież to nie jakiś „Ben Hur” z lat pięćdziesiątych, tylko w miarę nowy klasyk. No, ale z epoki przedkomórkowej.

Do poważnych zmian nie trzeba ani wojen, ani pożogi. Nie muszą się dziać kataklizmy, wybuchać wulkany. Niepotrzebny Nostradamus, wróżby Majów. Zmiana dzieje się wszędzie wokół nas, jednak – para-doksalnie – często poza zasięgiem naszego wzroku. Macie w telefonie synchro z Gmailem? Appsy do Fejsa, banku, treningu cardio, pracy jednego albo drugiego jelita? Nie znacie wykonawcy albo tytułu pio-senki, która właśnie leci? Kiedyś pytalibyście znajomych. Teraz od-palacie Soundhounda.

Jakiś czas temu słyszałem od znajomego historię o dzieciaku jego znajomych. Trzylatek od dłuższego już czasu szaleje na tablecie. Nie-dawno rodzice zaczęli mu czytać bajki. Kiedy dorwał w łapska ksią-żeczkę, kompletnie nie mógł zrozumieć, dlaczego ilustracja w owej nie powiększa się, kiedy stosuje na niej multitoucha. O tempora, o mores.

Prawda jest taka, że świat jest dynamicznym i zmiennym miejscem. Nawet jeśli narzekamy na nudę, funkcjonujemy w środowisku poli-tycznym ciepłej wody w kranie, a wszelakie wojny i inne kołmotochy dzieją się gdzieś daleko, to – cytując Natanka – wiedzcie, że coś się dzieje. Stale. Choć czasem niezauważalnie. Co przyniesie ten rok? Oczywiście zmiany. Pytanie tylko: jakie?

Page 39: Fakty Białystok - wydanie 19
Page 40: Fakty Białystok - wydanie 19