52
ISSN 2299-4580 bezpłatny magazyn mieszkańców NR 16 fakty.bialystok.pl Białystok LOWLANDERS GO! GO!

Fakty Białystok 016

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Październikowe wydanie darmowego miesięcznika mieszkańców Białegostoku

Citation preview

Page 1: Fakty Białystok 016

ISSN 2299-4580

bezpłatny magazyn

mieszkańców

NR 16 fakty.bialystok.plBiałystok

LOWLANDERS GO! GO!

Page 2: Fakty Białystok 016
Page 3: Fakty Białystok 016
Page 4: Fakty Białystok 016

4 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

faktyBiałystok

WYDAWCA Grupa Optima Sp. z o.o. ul. Ciepła 1 lok. 16 15-472 Białystok

SpiStREśCiUp tO DAtE 2013

LOWLANDERS – WięCEj Niż DRUżYNA

SpOłECzNA KONCEpCjA WęGLOWA

ABC FitNESS

pOSzUKiWACzE SKARBóW

zimNO, CiEmNO i KREW Się LEjE

NAjtRUDNiEjSzA zE SztUK mAKijAżU

CzAS pOSpRzątAć GARAż

jAK KOpiE łOś

iNDEpENDENCE DAY

mODNA i StYLOWA pANNA młODA

mRUCząCY pOmiOt SzAtANA

KOBiECiE DA Się DOGODzić

RADiO z mAGią

jApOńSKA tRADYCjA KULiNARNA

„StARA BABA, A BAWi Się LALKAmi“

NiE OCENiAj KSiążKi pO... CzYtNiKU

mmA NiE tYLKO DLA tWARDziELi?

BiAłYStOK pORUSzYł WARSzAWę

CzAS NiE StOi W miEjSCU

mAłY mEtRAż, DUżE mOżLiWOśCi

jAK OGRzAć DOm?

DARY LASU NA tALERzU

z WizYtą W SAvOYU

OD jANA ChRzCiCiELA DO BiSKUpA męCzENNiKA

FELiEtONY

5 681012141618202225262728293032343638404244454648

8

22

30R E K L A M A

NR 16 pAźDziERNiK 2013 ISSN 2299-4580

ADRES REDAKCji ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok, tel. 85 87 121 80 www.fakty.bialystok.pl

KOORDYNATORZY PROJEKTU Maciej Słupski Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

P. O. SEKRETARZA REDAKCJI Marta Starzyńska

FOTO DreamLightz Studio Maciej Słupski, Piotr Narewski

SKŁAD SOBO Paweł Sobolewski [email protected]

ONLINE Ewelina Oszmian [email protected]

ZESPÓŁ Grzegorz Grzybek, Radek Oryszczyszyn, Radek Puśko, Karol Rutkowski, Agnieszka Sienkiewicz (aga’s stuff), Krzysztof Szubzda, Paweł Waliński

REKLAMA [email protected] Maria Snarska

BIURO Urszula Bondaruk [email protected]

DRUK: Buniak DrukRedakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Opinie i poglądy autorów nie zawsze są zbieżne z opiniami i poglądami Redakcji. Copyright © Grupa Optima Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony.

Foto na okładce: Krzysztof Taiji

Treści reklamowe w numerze na stronach: 2, 3, 4, 7, 9, 10, 11, 13, 15, 16, 17, 19, 21, 23, 24, 25, 27, 28, 29, 31, 33, 35, 37, 39, 41, 42, 43, 45, 47, 49, 51, 52

Page 5: Fakty Białystok 016

F O T O R E L A C J A

Up tO DAtE 2013

Page 6: Fakty Białystok 016

6 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

m edialna otoczka nie jest dziełem przypadku. W Stanach dyscyplina ta urosła do rangi religii, w której najlepsi zawodnicy swoim blichtrem potrafią niekiedy przyćmić gwiazdy dużego ekranu. O popularności narodowego sportu Amerykanów przekonujemy się na każdym kro-

ku. „Ostatni skaut” czy „Batman – Mroczny Rycerz powstaje” to tyl-ko kilka z całego wachlarza hollywoodzkich produkcji, przez które w mniejszym lub większym stopniu przewija się temat footballu.

Jak pokazują wyniki, w Polsce również cieszy się on coraz większą popularnością. W przyszłym roku prawdopodobnie podwoi się liczba drużyn biorących udział w ligowych zmaganiach.

pierwsze przyłożeniePoczątki białostockich rozgrywek footballu amerykańskiego się-

gają połowy minionej dekady. Wówczas to Bartłomiej Grochowski – pełniący później funkcję trenera drużyny – postanowił spróbować zaszczepić tę ideę w rodzinnym mieście. Wcześniej osobiście poznał prawa rządzące tym sportem, grając w Anglii i Szwecji. Informacja o pierwszym spotkaniu padła na forum Jagiellonii. Mimo zimowej aury, na treningu w parku Antoniuk stawiła się spora grupa chętnych. Powoli zaczął się również wyłaniać trzon obecnej ekipy. Z czasem nie-formalny związek kilku osób rzucających piłką przekształcił się w ofi-cjalne stowarzyszenie. Wówczas wszystko zaczęło nabierać tempa. Już w sezonach 2007-2009 drużyna grała w pierwszej lidze PLFA. Dwa

lata później do Białegostoku ściągnięty został profesjonalny szkole-niowiec z USA – Wayne Anderson Jr. Niestety olbrzymia wiedza nie szła w parze z charyzmą, przez co po rocznym kontrakcie wrócił on do rodzinnego Miami. Lowlandersi jednak dalej konsekwentnie kro-czyli obranym przez siebie szlakiem.

trudne realiaMimo upływu lat i wielu trudach, drużyna dalej zmaga się z pro-

blemem braku odpowiedniego miejsca do rozwijania swoich umie-jętności.

– Trenujemy, gdzie możemy. Cały sezon przećwiczyliśmy w par-ku przy ul. Wierzbowej – mówi Rafał Bierć, prezes stowarzyszenia.

Problemem są również pieniądze. Oprócz dotacji z miasta, zawodni-cy opierają się głównie na własnych funduszach. Brak odpowiedniego zaplecza poważnie ogranicza możliwości futbolistów.

Mimo barier, drużyna cały czas pracuje nad formą. Bardziej do-świadczeni zawodnicy po odpowiednich szkoleniach [organizowa-nych przez Polski Związek Footballu Amerykańskiego – red.] nie-ustannie analizują nagrania z rozgrywek, aby przekazać wiedzę swoim kolegom. Członkowie zespołu sami też przygotowują boisko do gry. O efektach włożonej pracy najlepiej świadczą wyniki. Lowlandersi z powodzeniem zmagają się w pierwszej lidze PLFA szturmując szczyt tabeli. W ostatnim sezonie na osiem spotkań tylko jedno zakończy-ło się przegraną białostoczan – z Husarią Szczecin. Ponadto dwóch

S P O R T

Lowlanders więcej niż drużyna

Narkotyki, orgie, całonocne balangi – tak zwykle kojarzymy futbolistów za sprawą medialnych afer. Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę, że football amerykański to przede wszystkim przemyślana taktyka oparta na inteligencji, sprycie i zwinności. Wbrew pozorom, siła ma tu dru-gorzędne znaczenie.

6 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

TEKST Karol Rutkowski FOTO BI-FOTO

Page 7: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 7

REKL

AMA

naszych zawodników zostało powołanych do kadry Polski w futbolu amerykańskim. Sukcesy cieszą, jednak wiele jest jeszcze do zrobienia. Wyjazdy, sprzęt i wynajem obiektów treningowych kosztują, dlatego cały czas poszukiwany jest solidny sponsor, który pomoże drużynie rozwinąć skrzydła.

Żaden z członków zespołu nie siedzi z założonym rękami czekając na mannę z nieba. Panowie bardzo często promują swoją dyscyplinę podczas różnego typu imprez. Zawsze też chętnie wspierają wszel-kie inicjatywy charytatywne, odwiedzają najmłodszych w szkołach i przedszkolach. Wielu z nich regularnie oddaje krew. Wspólna pasja i determinacja w działaniu sprawiły, że stali się dla siebie przy tym czymś więcej niż tylko kolegami z boiska. Można powiedzieć, że dziś to swego rodzaju „kompania braci”.

Nasi futboliści zyskali też wierne grono kibiców. Wszystko za sprawą braci Dąbrowskich, którzy wraz z grupą znajomych zadbali o to, by gracze nie czuli się osamotnieni zarówno na wyjazdach, jak i podczas zmagań w rodzinnym mieście.

– To naprawdę nieziemskie uczucie, kiedy cały stadion skanduje za naszymi plecami: „Lowlanders – go, go!” – wspomina Rafał Bierć.

Orzeł czy reszkaKażdy z nas chociaż raz miał okazję spotkać się z footballem ame-

rykańskim: czy to oglądając reklamę sportowych butów w serwisie YouTube, czy kolejną komedię osadzoną w realiach amerykańskich college’ ów. Niewielu z nas ma jednak pojęcie o zasadach tej niezwy-kle emocjonującej gry, w której nie liczą się tylko szybkość i siła, ale też spryt, zwinność i taktyka.

Do rozegrania meczu wystarczy prostokątna murawa o długości 120 jardów (109,728 m) oraz szerokości 53 i 1/3 jarda (48,768 m). Trzeba ją jednak wcześniej odpowiednio przygotować malując linie poprzeczne symbolizujące odległość(zwykle co dziesięć jardów) oraz ustawić bramki. O tym, która z drużyn rozpoczyna pojedynek, decydu-je tradycyjny rzut monetą. Następnie zawodnicy, aby utrzymać piłkę, muszą w czterech próbach przenieść ją w kierunku pola punktowego przeciwnika o co najmniej dziesięć jardów. Przy czwartym podej-ściu mogą ją wykopać. Przy trafieniu w bramkę drużyna otrzymuje 3 punkty. Zadaniem rywali jest skuteczne przejęcie piłki. Żadna ze stron nie ma łatwo, bowiem każda z akcji musi być starannie zaplano-wana, praktycznie w każdym calu. Nie ma tu miejsca na solowe popisy. Klucz do sukcesu stanowią przede wszystkim strategia i inteligencja.

Czas szlifować formęChociaż tegoroczne rozgrywki dobiegły końca, lowlandersi nie pla-

nują wakacji. Przed nimi jeszcze wiele pracy – zarówno nad formą, taktyką, jak i promocją wciąż jeszcze mało znanego footballu ame-rykańskiego. Cały skład jednak z optymizmem patrzy w przyszłość. W końcu przede wszystkim od ich nastawienia zależy to, ile ciężkich jardów uda im się wspólnie pokonać.

Page 8: Fakty Białystok 016

8 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

p anowie Damian Dwora-kowski i Piotr Jać ze sto-warzyszenia Kreatywne Podlasie, bo to oni odpo-

wiadają za ten projekt, postano-wili doprowadzić do porządku byłe tereny powojskowe na Wę-glówce. W zgłoszonej koncepcji czytamy, że zamiarem pomysło-dawców jest przekształcenie tej części miasta w przestrzeń przy-jazną oraz umożliwiającą samo-realizację i zaspokajanie potrzeb wszystkich jego mieszkańców. Dlatego też, w przeciwieństwie do pozostałych projektów, mo-żemy mówić, że jest to projekt uniwersalny.– Społeczna Koncepcja to pro-jekt kompleksowych zmian na terenie powojskowym w Białym-stoku przy ul. Węglowej. Obej-muje różne działania, które mają zwiększyć bezpieczeństwo, po-prawić dostępność, atrakcyjność i przyjazność całego terenu dla

białostoczan. Jest to – z jednej strony – sprzątanie, z drugiej – wprowadzenie nowych inwesty-cji, z trzeciej – poprawa dojaz-du i oznakowania, zwiększenie dostępności dla różnych środo-wisk oraz ogólna rewitalizacja, tak żeby Węglowa była bardziej aktywna – mówi Piotr Jać.Jeśli już ktoś postanowi oddać swój głos na Społeczną Kon-cepcję Węglowej, prosimy – pa-miętajcie, że to dopiero wstęp-ny etap prac, w wyniku których Węglówka stanie się miejscem dosłownie dla wszystkich.– Trzy najważniejsze zmiany, które zgłosiliśmy do budżetu obywatelskiego, to po pierwsze uporządkowanie terenu, usunię-cie śmieci, wyrównanie gruntu i uprzątnięcie zieleni. To podsta-wowa inwestycja, bo od niej zale-ży bezpieczeństwo i dostępność tego terenu. Po drugie: tereny sportowo-rekreacyjne, czyli bo-

BUDżEt OBYWAtELSKi: SpOłECzNA KONCEpCjA WęGLOWA Od 7 października możemy głosować na wybrane przez siebie projekty do białostockiego budżetu obywatelskiego. tegoroczna edycja

budżetu propozycjami inwestycyjnymi głównie stoi, dlatego postanowiliśmy przybliżyć projekt – co prawda również inwestycyjny –

ale przy tym niezwykle prospołeczny. jest nim Społeczna Koncepcja Węglowa.

TEKST Radek Puśko

I N I C J A T Y WA

FOT.

SPOŁ

ECZN

A KO

NCEP

CJA

WęG

LOW

A

Page 9: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 9

R E K L A M A

iska, place zabaw, tereny do ćwi-czeń sportów miejskich – czyli wszystko to, co będzie tam przy-ciągało białostoczan i będzie za-pewniało sporo ciekawych form spędzania czasu wolnego. Po trzecie: dostępność komunika-cyjna, czyli przejście przez tory kolejowe od ul. Poleskiej i nowe oznakowanie terenu. Tak, żeby wchodząc na Węglową można było od razu wiedzieć, gdzie je-steśmy, gdzie możemy iść i cze-go możemy się tam spodziewać – dodaje Piotr Jać.Ktoś może zapytać: dlaczego akurat mam głosować w budże-cie obywatelskim na Węglówkę? Warto wiedzieć, że projekt ten nie jest inicjatywą pojedynczej organizacji pozarządowej. Jest to podsumowanie pomysłów wie-lu mieszkańców Białegostoku. W trakcie przeprowadzonych konsultacji to mieszkańcy mia-sta rozmawiali o Węglowej, spo-tykali się na tym terenie i two-rzyli wizję jego przyszłości. Jest to zatem pomysł różnorodnych środowisk i wielu białostoczan.– Węglowa jest miejscem, które przyciąga nie tylko wydarzenia zupełnie lokalne, osiedlowe – ale też imprezy dla całego miasta, projekty o randze ogólnopol-skiej i transgranicznej. Dlate-go zachęcam do głosowania na rewitalizację Węglówki, bo jest przedsięwzięcie dedykowane dla całego Białegostoku i wszystkich jego mieszkańców – podsumo-wuje Piotr Jać.

I N I C J A T Y WA

Page 10: Fakty Białystok 016

10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Fitness dla zdrowia to systematyczne uczestnictwo w różnych formach ruchowych, najczęściej z myślą o zmianie sylwetki, a rzadziej z myślą o poprawie zdrowia. Zależy nam na pozbyciu się nadwagi i fałdów tłuszczowych oraz wyszczupleniu sylwetki. Niezależnie od tego, jakie przesłanki decydują o podjęciu aktyw-ności, systematyczny ruch może „uzdrowić” nasze ciało i duszę. Niewiele osiągniemy przez głodówkę czy „dietę cud”, ponieważ przy odchudzaniu tracimy wodę i mięśnie, a tkanka tłuszczowa się nie zmniejsza. Potrzebny jest nam regularny wysiłek fizycz-ny i racjonalne zasady odżywiania, aby nie wystąpił znów efekt jo-jo, poprawiały się zdrowie i kondycja, a sylwetka korzystnie się zmieniała.

minimum aktywności dla zdrowia – Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca minimum 30 minut aktywności fizycznej każdego dnia. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mogą pozwolić sobie na to, aby codziennie ćwiczyć. Można jednak ćwiczyć rzadziej – na przykład trzy razy w tygodniu, ale za to wydłużyć czas ćwiczeń. Aby jednak efekty poprawy kondycji psychofizycznej były widoczne, wypada podejmować aktywność częściej.

Cardio w fitness to ćwiczenia wpływające na układ krążenia, czyli poprawiające naszą wydolność, popularnie kondycję. Najkorzyst-niej wpływają na naszą sylwetkę ćwiczenia aerobowe, inaczej nazy-wane tlenowymi. Poprzez działanie na układ krążenia dostarczają one tlen i składniki odżywcze do mięśni. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że trening aerobowy jest tak istotny w pozbywaniu się nadmiaru tkanki tłuszczowej. Odpowiednio dobrany trening pozytywnie wpływa na układ krążenia, co zmniejsza ryzyko cho-rób serca i schorzeń związanych z otyłością oraz poprawę poziomu cholesterolu. Do tego dochodzi wzmacnianie kośćca, zapobieganie

osteoporozie, zwiększenie odporności na stres, a także poprawa samopoczucia i zmniejszenie skłonności do depresji. Ale przede wszystkim jest to działanie na poprawę ogólnej wydolności fi-zycznej. Trzeba jednak pamiętać, że efektywność redukcji tkanki tłuszczowej wiąże się z odpowiednią intensywnością stosowanych ćwiczeń.

intensywność ćwiczeń wpływa na to, jakie będą efekty treningów. Wysiłek dynamiczny (bieganie, tenis, squash, intensywny aerobik i step, gry zespołowe) powoduje, że energia pobierana jest głównie z glikogenu mięśniowego, co może powodować zmniejszanie się mięśni, natomiast nie jest uaktywniana tkanka tłuszczowa. Po-dobnie, gdy stosujemy głodówkę lub dietę ze znacznie obniżoną kalorycznością. Wysiłek o niskiej i umiarkowanej intensywności, trwający powyżej 40 minut (szybki spacer, jogging, jazda na ro-werze, pływanie, aerobik z niską i umiarkowaną intensywnością) uaktywnia głównie wolne kwasy tłuszczowe, czego efektem jest redukcja tkanki tłuszczowej. Oczywiście im większa intensywność ćwiczeń, tym więcej kalorii spalamy, jednak zmniejsza się wtedy procent pochodzący z tłuszczów i szybciej dochodzi do spalania mięśni poprzez zużycie glikogenu mięśniowego.

trening odchudzający zmniejsza poziom tkanki tłuszczowej w wy-niku wysiłku fizycznego i odpowiedniej diety, przy bilansie ener-getycznym, który musi być ujemny. Sugerowany jest wysiłek tleno-wy o niskiej umiarkowanej intensywności, trwający około 40-60 minut, uaktywniający ogólnie tkankę tłuszczową. Jeśli celem są zmiany kształtu sylwetki, należy włączyć trening siłowy, aby uak-tywniać głównie tkankę tłuszczową podskórną. Należy pamiętać, że w pierwszych dniach treningu występuje przyrost masy mięśnio-wej ciała, który jest spowodowany bilansem szokowym.

TEKST dr Joanna Zapolska – general manager fitness klubu Maniac Gym, wykładowca w Zakładzie Dietetyki i Żywienia Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku

10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

ABC FitNESS

S P O R T

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Page 11: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 11

S P O R T

podstawowa przemiana materii – to ilość energii, jaką należy dostar-czyć organizmowi, aby zapewnić prawidłowe działanie narządów wewnętrznych w warunkach zupełnego spokoju fizycznego i psy-chicznego, na czczo oraz w optymalnym klimacie. Energia zużywana jest na oddychanie, pracę serca, odbudowę i wzrost komórek. PPM mierzy się w kilokaloriach (kcal). Podstawowa przemiana materii stanowi około 50-70% dobowego wydatku energetycznego czło-wieka. Jest również proporcjonalna do masy mięśniowej. Jeśli masa mięśniowa się zwiększy, wzrasta także podstawowa przemiana ma-terii. Zmniejszenie podstawowej przemiany materii następuje wraz z wiekiem, po zakończeniu wzrostu średnio o 2% na 10 lat — z tego powodu osoby starsze wymagają znacznie mniej kalorycznych posił-ków. Często jednak zmniejszona PPM związana jest ze schorzeniami, przyjmowanymi lekami oraz stosowaniem diet niskoenergetycznych.

Otyłość trzewna to nie tylko problem estetyczny, ale i zdrowotny. Ilość tkanki tłuszczowej w naszym organizmie jest zmienna, ale gdy mamy do czynienia z nadwyżką, może się ona znacznie od-kładać wewnątrz jamy brzusznej. Tak umiejscowiona zwiększa ryzyko występowania czynników kardiometabolicznych. Osoby z otyłością brzuszną częściej cierpią na schorzenia metaboliczne, choroby układu krążenia, choroby naczyniowe, cukrzycę oraz choroby układu ruchu. Rozpoznanie wykonuje się poprzez pomiar obwodu pasa do bioder – za pomocą taśmy lub specjalistycznego badania składu ciała na analizatorze, wyrażony jako wskaźnik WHR (waist-hip-ratio); norma to: kobiety 0,8, mężczyźni 0,9. Natomiast przy pomiarze samego obwodu na poziomie pępka nie powinien on przekraczać 102 cm u mężczyzn oraz 88 cm u kobiet.

R E K L A M A

Page 12: Fakty Białystok 016

12 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

G eocaching to zabawa w poszukiwanie skarbów za pomocą odbiornika GPS. Tutaj nie ma barier płci, wieku, majętności. Ideą przewodnią jest znalezie-nie ukrytego – odpowiednio wcześniej w terenie – pojemnika „geocache”

i odnotowanie tego faktu na specjalnej stronie internetowej lub notesie – log-booku. Uczestnicy zabawy na co dzień utrzymują ze sobą kontakt i organizują cykliczne spotkania, więc poza rozrywką jest szansa na poznanie ciekawych ludzi. Ilu geochacherów jest w Białymstoku?

– W samym Białymstoku, jak podejrzewam, jest około setki geocacherów, jednak tych najaktywniejszych jest około dwudziestu. Wkręciłem się, bo geo-caching to możliwość odkrywania ciekawych miejsc, często takich, o których nie pisze się w przewodnikach. Bo kto chciałby zwiedzać np. stare zniszczone budynki, bunkry, zapory przeciwczołgowe, ruiny kościołów czy starych cegielni? Często są to bardzo zaśmiecone obiekty, o których świat dawno zapomniał. Jed-nak geocaching nie sprowadza się wyłącznie do zwiedzania ruin. Często mamy do czynienia z obiektami kultu, zabytkami, pięknymi miejscami: parkami, la-sami, skwerami, pomnikami upamiętniającymi różnego rodzaju wydarzenia. Frajda polega na tym, że w każdym z nas jest jakaś cząstka, która pragnie zwie-dzać, podróżować, a przede wszystkim odkrywać – i tutaj właśnie pojawia się geocaching, który skupia te wszystkie pragnienia. Pozwala w prosty sposób je realizować. Dodatkowo poznajemy historię miejsca, w którym ukryty jest skarb, zwany potocznie „keszem”.

Patrząc na geocaching, dochodzę do wniosku, że nudne dni nie istnieją. Ist-nieją tylko nudni ludzie i każdemu z nas zdarza się należeć do tego grona. Rusz-my wyobraźnią i spróbujmy geocachingu. Zapowiada się ciekawa zabawa…

T u R Y S T Y k A

jeśli twój pies wykopał ostatnio na spacerze po lesie nietypowe pudełko z intrygującą zawartością – wiedz, że nie jest to wiadomość z przeszłości. to skarb.

pOSzUKiWACzE SKARBóWTEKST Grzegorz Grzybek, citybranding.natemat.pl FOTO Adam Jaroszewicz

Na terenie polski znajduje się blisko 9,5 tys. skrytek. W Białymstoku jest już wielu fanów tej zabawy. O liczebność lokalnej grupy i powody zaan-gażowania w geochaching zapytałem Adama jaroszewicza – białostockiego geocachera.

Page 13: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 13

REKL

AMA

T u R Y S T Y k A

Page 14: Fakty Białystok 016

14 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

L I T E R A T u R A

Każdy miłośnik kryminałów czytał choć jeden z nich. Surowa sceneria koła podbiegunowe-go to wymarzone tło dla okrutnej zbrodni i wielkiej zagadki. Cały świat oszalał na punk-cie skandynawskich kryminałów.

p o raz pierwszy przeciętny Kowalski zetknął się z skandynawską zbrodnią w 2008 roku, kiedy została wydana

w Polsce seria „Millenium” Stiega Larssona.Mimo że książki te wśród krytyków mają

opinię przydługich, nudnych i zbyt upoli-tycznionych, to lawina ruszyła. Świat osza-lał na punkcie skandynawskich powieści detektywistycznych, które zaczęto tłuma-czyć na wszystkie możliwe języki. Historię skomplikowanego śledztwa Mikaela Blom-kvista i Lisbeth Salander kupił ponad milion polskich czytelników. Sam Larsson nawet nie dowiedział się o nieprawdopodobnym sukce-sie swoich książek, ponieważ umarł na atak serca, zanim wydano pierwszy tom trylogii.

Oprócz „Millenium” rekordy sprzedaży w Polsce biją także książki o Kurcie Wal-landerze autorstwa Henninga Mankella (na świecie sprzedano 20 milionów egzemplarzy w 35 językach), mroczne kryminały Camilli Läckberg i Åsy Larsson, a ostatnio – krwawe powieści Jo Nesbo. Ten ostatni jest zresztą re-klamowany jako „drugi Larsson”, co wystar-cza, by jego książki rozchodziły się jak świeże bułeczki.

Sekret sukcesuNa powodzenie skandynawskich powieści

kryminalnych składa się wiele elementów. Po

pierwsze: wyraziści i świetnie scharaktery-zowani przez narratora bohaterowie, którym nie brak w życiu trudności. Nie są to postaci nadmiernie wyidealizowane ani zbyt zdepre-cjonowane i dlatego czytelnik może się z nimi łatwo identyfikować. Po drugie: powieści kry-minalne krajów Północy wyróżnia również świetnie skonstruowana fabuła, oparta za-zwyczaj na dopracowanej w najmniejszych szczegółach intrydze, która do końca lektury pozostaje niewyjaśniona. I wreszcie po trze-cie, najważniejsze: najpopularniejsze skan-dynawskie kryminały oprócz precyzji fabu-larnej wyróżnia również publicystyka, którą autorzy przemycają na kartach swych dzieł. Tematy takie jak: przemoc wobec kobiet lub dzieci, handel żywym towarem albo dziecię-cymi organami stały się istotne głównie dla-tego, że zwrócono na nie czytelniczą uwagę właśnie w tak zbeletryzowanym gatunku jak powieść kryminalna.

– Jakiś czas temu zamieniłam amerykań-skie miasta pełne przestępców na zimną i tajemniczą Skandynawię z jej ponurymi mieszkańcami, pełną sekretu prowincją i sza-leńcami kryjącymi się wśród zwykłych ludzi. Wszystkie te historie są przesycone chłodem i choć zdarzają się szczęśliwe zakończenia, to pozostaje silna świadomość istnienia przemo-cy i zła – mówi Dominika Snarska, białostoc-ka studentka i mól książkowy. – Na kartach książek pojawiają się postacie z krwi i ko-ści, niepozbawione wad i słabości. Są jednak w stanie przeciwstawić się zmiennym kolejom losu i pokazać, że każdy z nas ma w sobie siłę, która może zmienić bieg wydarzeń – dodaje.

henning mankell „O krok”

Noc świętojańska. Troje przyjaciół dla zaba-wy odgrywa w lesie zaplanowaną wcześniej maskaradę. Nie wiedzą, że są obserwowani. Po dwóch miesiącach policja odnajduje ich ciała, każde z pociskiem w głowie. Ginie również jeden ze współpracowników komi-sarza Wallandera. Czy coś łączy obie spra-wy? Wallander szuka mordercy, ten jednak wyprzedza go zawsze o krok...

TEKST Ewelina Oszmian

zimNO,CiEmNO i KREW Się LEjE

Polecamy:

14 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

FOT.

SXC.

HU

Page 15: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 15

REKL

AMA

Karin Fossum „Nie oglądaj się”

Karin Fossum dość często określa się mia-nem „królowej norweskiego kryminału”. W małym i cichym norweskim miastecz-ku, w którym wszyscy znają sekrety swoich sąsiadów, ginie kilkuletnia dziewczynka. Dzień później policja znajduje zwłoki mło-dej dziewczyny, Annie. Do obu spraw zostają wyznaczeni doświadczony inspektor Kon-rad Sejer i jego energiczny pomocnik Jakub Skarre. Czeka ich niezwykle trudne zadanie. Muszą rozszyfrować skomplikowane rela-cje między Annie a jej rodziną i znajomymi. Tylko w ten sposób poznają tajemnicę, którą znała ofiara, i przy okazji odkryją coś więcej niż tylko ślad zabójcy...

Camilla Läckberg „Fabrykantka aniołków”

Wielkanoc 1974 r. Z Valö, małej wyspy w po-bliżu Fjällbacki, znika bez śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad wielkanocny, ale w domu nie ma ni-kogo – znikają wszyscy z wyjątkiem rocznej córeczki Ebby.Po latach Ebba wraca na wyspę jako doro-sła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci ma-łego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonij-ny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby.Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschnię-tej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza wkracza Pa-trik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?

jo Nesbo „pierwszy śnieg”

Jest listopad, w Oslo właśnie spadł pierwszy śnieg. Birte Becker po powrocie z pracy do domu chwali syna i męża za ulepienie bałwa-na w ogrodzie. Nie jest on jednak ich dziełem. Stają przy oknie – i widzą, że bałwan jest skie-rowany twarzą w stronę domu. Patrzy wprost na nich.W tym samym czasie komisarz Harry Hole otrzymuje anonimowy list podpisany „Bał-wan”. Zaczyna dostrzegać wspólne cechy daw-nych, niewyjaśnionych spraw. Okazuje się, że wraz z pierwszymi oznakami zimy do gazet trafia informacja o nowym morderstwie. Ofia-ra jest zawsze zamężną kobietą, a jednocześnie w pobliżu miejsca zbrodni pojawia się bałwan. Wszystko wskazuje na to, że po Oslo i okoli-cach znów krąży seryjny zabójca.

L I T E R A T u R A

Polecamy:

Page 16: Fakty Białystok 016

16 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Najtrudniejsza ze sztuk makijażu

O B Y C Z A J E

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

panie kosmetyczki z pewnością byłyby zadowolone z tego, że klient podczas zabiegów nie wnosi uwag, nie wierci się i nie narzeka. Są jednak fachowcy, którzy mimo że mają bezgłośnych klientów, o efekt końcowy drżą najbardziej...

O dejście bliskiej osoby jest zawsze trudne. Żal, ból i pustka, jaką pozostawia po sobie zmarły, są często nie do opisania. Trudno zebrać myśli, zdecydować o czymś. Najtrudniej po-dejmować decyzję, kiedy wiadomo, że on czy ona już nic nie powiedzą. Formalności urzędowe i kościelne wydają się nie

mieć końca. Niekiedy to dobrze, bo nie ma czasu na rozpacz – trzeba działać, i to szybko. Są jednak sposoby, by ten czas nieco wydłużyć. Dać sobie oraz innym trochę oddechu i zastanowienia, co dalej…

pokazać się światu ostatni razDzięki technologii, którą wynaleziono jeszcze w starożytnym Egip-

cie, można pobyć dłużej z bliskimi, choć niestety tylko ciałem. W obec-nym świecie wygląda to nieco inaczej niż tysiące lat temu. Nie ma już konieczności życia wiecznego, nawet po śmierci. Kult jednostki nie sprawdził się. A balsamowanie to zupełnie inna sztuka. Nie podejmie się jej byle kto, ale osoba wyłącznie do tego przeszkolona, o ogromnej wrażliwości i poczuciu estetyki.

Wielu osobom bardzo zależy, by w dniu ostatecznego pożegnania wyglądać dobrze. Zawczasu kupują ubrania i obuwie. Chcą, by pamię-tano je takimi, jakimi byli za życia. Właśnie im z pomocą przychodzą balsamiści. To wyjątkowi specjaliści od kosmetyki pośmiertnej. Chyba nie można wyobrazić sobie trudniejszego zadania w kwestii estetyki ciała. Dzięki bardzo trudnej pracy tych ludzi osoba zmarła może być pewna, że zostanie zapamiętana dobrze. Nowe techniki oraz coraz to doskonalsze produkty do wykonywania zabiegów balsamacji sprawia-ją, że odejście bliskiego człowieka może być znacznie mniej bolesne. Łatwiej jest pogodzić się z ostatecznym pożegnaniem osoby bliskiej sercu, jeśli patrzymy na jej pogodną twarz i naturalny kolor skóry.

Specjaliści od tych bardzo delikatnych zabiegów wiedzą dosko-nale, jak sprawić, by pokazanie się światu ostatni raz było właściwie odebrane. Najważniejsza sprawa, by zebrani żałobnicy jak najmniej odczuli oznaki śmierci.

tanatopraksja pomaga żyjącymJakkolwiek trudno będzie się zdecydować na zabieg tego rodzaju, to

warto zapamiętać kilka podstawowych kwestii. Zmarłemu nie dzieje się krzywda, nie są łamane kości (czego wiele osób się obawia), cia-ło traktowane jest z godnością, a rodzinie i bliskim pozostaje więcej czasu na ostateczne pożegnanie. Zwłaszcza przy dłuższym transporcie zmarłego balsamacja to najlepszy środek konserwujący. Dotychczas nie wynaleziono lepszego sposobu, by zachować ciało w jak najmniej naruszonej formie przez dłuższy czas, mimo że od epoki starożytnego Egiptu technologia poszła do przodu krokami milowymi.

Właśnie dlatego balsamacja jest wymogiem sanitarno-epidemio-logicznym w przypadku wystawienia ciała na widok publiczny, jak i w przypadku transportu zwłok między państwami. Inaczej koniecz-na jest kremacja. I wówczas nie można już zobaczyć się i pożegnać ostatni raz. Jak może pomóc to żyjącym? Otóż może. Jeśli ciało bę-dzie musiało pozostać dłużej w domu lub na widoku publicznym, konieczne jest wysterylizowanie zmarłego, głownie ze wszelkich bak-terii gnilnych, które bytują w ciele po śmierci. Przed położeniem wie-ka trumny w wielu kulturach i religiach rodzina oraz bliscy żegnają zmarłego pocałunkiem. Nie zdają sobie zupełnie sprawy z tego, że mogą zapaść na groźne choroby. A zabiegi tanatopraksji są całkowi-cie bezpieczne dla otoczenia. Wykonywane są we wszystkich krajach Unii Europejskiej.FO

T. SX

C.HU

I Z A

RCH.

AUT

ORA

Page 17: Fakty Białystok 016

O B Y C Z A J E

powrócić do żywych jeszcze na chwilęBalsamowanie, jakkolwiek się to słowo może kojarzyć, jest sztuką.

Osoby zajmujące się profesjonalnie tanatopraksją wiedzą doskonale, czego i w jakich proporcjach użyć. W trakcie wielogodzinnego szko-lenia dowiadują się, jak przebiega skomplikowany proces chemiczny zachodzący w ciele zmarłego. Dodatkowo muszą mieć zmysł estety, plastyka i poniekąd kosmetyczki. Dziś do balsamacji wykorzystuje się przede wszystkim płyny na bazie formaliny. Nie powodują one typo-wego rozkładu zwłok, ale ich powolne zasuszanie. Specjaliści muszą wiedzieć dokładnie, ile i czego użyć oraz jak długo można wystawiać zmarłą osobę na widok publiczny. I tym zadaniom potrafią sprostać.

Przywrócenie po raz ostatni naturalnego wyglądu nie jest łatwym zadaniem. Dzięki ich trudnej i odpowiedzialnej pracy, na twarzach bliskich nie widać oznak śmierci. Osoby, które poddały balsamacji swoich krewnych twierdziły, że widząc ich spokojne oblicza łatwiej było pogodzić się z odejściem. Tak działa nasza podświadomość. Czu-jemy ulgę lub chociaż mniejszy ból, jeśli nie daje się zauważyć żadnego grymasu czy oznak cierpienia.

Dziś balsamacja staje się coraz bardziej popularnym zabiegiem wy-konywanym w branży funeralnej. Trzeba pamiętać, że usługa nie jest droga, bo jej koszt to niewiele więcej od wieńca pogrzebowego. Dzięki specjalistom z tej branży można mieć pewność, że to praktyczny i tani sposób likwidowania oznak choroby, cierpienia, urazów w ciele. Uży-wając odpowiednich preparatów, tanatopraktyk może spowodować, że z twarzy zmarłego znikają plamy, zsinienia i widoczne urazy. Jeśli tuż przed pochówkiem trzeba pokazać się ludziom ostatni raz, war-to skorzystać z takiego kosmetycznego zabiegu, zamówić go można jeszcze za życia.

Czasowa konserwacja

REKL

AMA

Ekspert doradzaRadosław halicki, tanatopraktor/balsamistaNajważniejszy przy balsamacji zwłok jest aspekt sanitarny. Praca jest trudna, ale za-wsze czuję satysfakcję, kiedy rodzina po ceremonii pogrzebowej dziękuje mi za to, jak wyglądał ich krewny. Myślę, że w niedalekiej przyszłości zabieg tanatopraksji stanie się standardem, tak jak w krajach Europy Zachodniej i obu Amerykach. Zabiegi wykonuję na zlecenie, ponieważ współpracuję z domami pogrzebowymi w całym województwie.

Page 18: Fakty Białystok 016

18 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

j esienna aura nigdy nie sprzyja kie-rowcom. Chociaż wrzesień cieszy nas widokami złotolistych konarów drzew, październik zazwyczaj wita nas chłodnymi porankami oraz

rzęsistymi opadami deszczu. Warto więc odpowiednio wcześniej zadbać o komfort i bezpieczeństwo podróży w  tym niezbyt przyjemnym okresie.

popołudnie z mechanikiemStan techniczny auta po serii letnich woja-

ży często pozostawia wiele do życzenia. O ile z jazdy popularnymi szlakami turystyczny-mi przywieźliśmy ze sobą garść pamiątek i zdjęć, o tyle nasz pojazd wcale nie musi miło wspominać długodystansowych wypraw.

W pierwszej kolejności powinniśmy do-kładnie sprawdzić zawieszenie i układ ha-mulcowy. Wiele stacji diagnostycznych oraz autoryzowanych warsztatów posiada specja-listyczny sprzęt, który dokładnie zweryfiku-je, czy przypadkiem któryś z elementów nie wymaga natychmiastowej wymiany.

Kilometry przejechane po polskich dziu-rawych i nierównych drogach często odbi-jają się właśnie na przegubach, wahaczach i amortyzatorach. Ich zły stan może bardzo niekorzystnie wpłynąć na działanie syste-mów kontroli trakcji, ułatwiających chociaż-by nagłe wytracenie prędkości na śliskiej na-wierzchni. Szczególnej troski wymagają też

podzespoły odpowiadające za hamowanie. Jeśli stan okładzin, tarcz lub płynność pra-cy zacisków budzi nasze wątpliwości, nie-zwłocznie należy oddać auto w ręce fachow-ców. Lepiej jest nieco wcześniej zapłacić za serwis, niż stwarzać zagrożenie na drodze.

Lubię Cię, bo jesteś córką wulkanizatora...Pewnego jesiennego poranka trzeba bę-

dzie w końcu wyciągnąć z czeluści naszego garażu komplet zimowych „kapci”. Dotych-czasowe, tak przez nas ubóstwiane alumi-niowe obręcze na kilka miesięcy spoczną pomiędzy starą lodówką a wiertarką i kar-tonem z kasetami VHS.

– Aby zatrzymać auto poruszające się na letnim ogumieniu z  prędkością 50 km/h potrzeba 63 metrów. Dzięki zimówkom dy-stans ten można skrócić o połowę. Ponadto wpływają one na bezpieczeństwo, a także komfort podróży – mówi Robert Ziniewicz z firmy Rob Car. – „Letniaki” nie są przy-stosowane do ciężkich warunków. Jazda na nich jest obarczona dużym ryzykiem, bo-wiem kierowcy mogą mieć kłopoty nie tylko z zatrzymaniem, ale też z płynnym startem spod świateł na śliskiej nawierzchni – do-daje Ziniewicz.

Przed zmianą opon warto sprawdzić, jak wyglądają one po ostatniej zimie. Jakiekol-wiek spękania, pęcherze, rozwarstwienia czy innego typu defekty oznaczają nieuniknioną

wizytę u wulkanizatora. Lepiej zainwesto-wać w nowy komplet, niż przez pazerność ryzykować życiem swoim, pasażerów i in-nych uczestników ruchu.

Nie oszczędzajmy też na regulacji geo-termii kół. Ta prosta czynność wykonana w profesjonalnym serwisie może znacznie poprawić stabilność samochodu podczas jazdy. Ponadto niewłaściwe ustawienia są jedną z najczęstszych przyczyn nadmierne-go zużycia bieżnika.

Pamiętajmy, że to właśnie opony odpo-wiadają za kontakt auta z podłożem. Tak więc bezdyskusyjnie należy o nie właściwie zadbać.

Deszcz, śnieg i przymrozkiNikt z nas nie przepada za niskimi tem-

peraturami. Auta, chociaż mówić nie mogą, zapewne też wolą grzać się w blasku sierp-niowego słońca niż marznąć pod chmurką. Chłód nigdy nie sprzyja akumulatorom. Wiele warsztatów oferuje przeprowadze-nie testu, dzięki któremu dowiemy się, czy ogniwa poradzą sobie w mroźne poranki. Regularna konserwacja zacisków też nie zaszkodzi. Każdy szanujący się kierowca powinien pośród standardowego wyposa-żenia swojego samochodu umieścić kable rozruchowe. Nawet jeśli bateria nigdy nas nie zawiedzie, być może będziemy musieli pomóc sąsiadowi.

Sezon ogórkowy za nami. Plaże Bałtyku i pola namiotowe już dawno opustoszały. Zanim jed-nak długie wieczory poświęcimy leżakowaniu pod kocykiem z kubkiem ciepłej herbaty, pa-miętajmy o naszych ukochanych „czterech kółkach”. W nadchodzącym sezonie nie będą miały łatwo.

CzAS pOSpRzątAć GARAżTEKST Karol Rutkowski FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

M O T O

Page 19: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 19

Popularny o tej porze roku śnieg z desz-czem znacznie ogranicza widoczność. Trud-no poruszać się z wysłużonymi wycieracz-kami. Najczęstszą oznaką zużycia piór są smugi oraz wszelkiego rodzaju inne zabru-dzenia, które pozostawiają one na zewnętrz-nej stronie szyby. Całe szczęście jest to jeden z najtańszych i najprostszych w wymianie elementów. Poradzi z tym sobie nawet naj-większy motoryzacyjny żółtodziób.

poleruj, nie gadajŚnieg, marznący deszcz i tony rozsypy-

wanej przez pługi śnieżne soli nie wpływają dobrze na lakier pokrywający karoserię uko-chanych czterech kółek. Co prawda możemy je skrzętnie ukryć w garażu na długie chłod-ne miesiące, jednak to rozwiązanie mija się z celem. Zewnętrzną powłokę pojazdu moż-na w bardzo prosty sposób uchronić przed korozją. Wystarczy tylko kilka zabiegów ko-smetycznych, o wiele tańszych od wiosennej wizyty u lakiernika.

– Zimą lakier naszego auta jest wystawiony na działanie zmiennych warunków atmos-ferycznych – mówi Jarek Szmurło, członek Astra Klub Polska. – Warto pomyśleć o za-bezpieczeniu nadwozia dobrym woskiem, który stworzy solidną warstwę ochronną. Na rynku jest szeroki wachlarz pomocnych kosmetyków. Najlepszym rozwiązaniem na mroźne dni i noce są woski twarde, które na-kładamy ręcznie. Średni czas, jaki będziemy potrzebować, to ok. 1-2 godziny.

Samochód możemy nawoskować samo-dzielnie. Trzeba mieć jednak odpowiednie ku temu warunki. Przed rozpoczęciem pro-cesu należy dokładnie umyć i wysuszyć auto. Następnie specjalnym aplikatorem nakła-damy wosk na lakier. Po przeschnięciu po-lerujemy karoserię ściereczką z mikrofibry. Pamiętajmy jednak, że preparat musi się wchłonąć i odparować. Starannie wykona-ny zabieg na pewno przyniesie efekty. Prze-konamy się o nich już wiosną.

Nie zapominaj sięOpony zimowe, nowe wycieraczki i per-

fekcyjnie działający układ hamulcowy nie zapewnią nam bezpieczeństwa na drodze, jeśli sami nie zachowamy należytej ostroż-ności. Pomimo wysokiej skuteczności naj-nowszych systemów bezpieczeństwa, nie zapominajmy o tym, że to właśnie my jako kierowcy mamy najwięcej do powiedzenia na szosie.

M O T O

REKL

AMA

Page 20: Fakty Białystok 016

20 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

T R A D Y C J A

p amiętacie, jak nasze służby mundurowe wysadzały w powietrze niewielkie fabryczki w lesie pod Czarną Białostocką? Aż się serce krajało, że tyle dobra szło z dymem. A przecież to czysta ekologia, żadnych związków chemicznych, których nazw nie da się nawet wypowiedzieć. Leśne dziadki i wujkowie z duchem puszczy w sercu prowadzili swoje biznesy z dala od zatłoczonych miejskich ulic. Komu to przeszkadzało? Niestety tak się składa, że przeszkadzało – głównie fiskusowi, który nie trzymał łapy na akcyzie. Wiele lat temu nasi bracia Szkoci, nękani przez Anglików, nauczyli się unikać prawa po swojemu. Tak pędzili po wrzosowiskach, nie dając się

złapać najeźdźcom, że upędzili całkiem dobrą whisky. Choć whisky zaczynała jako zwykły bimber, dziś przynosi pokaźne wpływy do budżetu.

Krzyż puszczony przez mnichówKilka lat temu przyjechał do nas gość. Z daleka, bo z Antypodów.

Pierwszy raz w życiu miał okazję być w naszym regionie. Radości nie było końca z powodu śniegu, lodu i, nie wiedzieć czemu, rosyjskiego szampana. Tego ostatniego pochłaniał butelkami i zastanawiał się, jak ściągnąć takie cudeńko do swego kraju. Nie udało się ustalić, dlaczego ten bąbelkowy napój, zakupiony po taniości, w praktyce prawie na niego działał. Ot, człowiek z Antypodów, to i organizm jakiś inny. Może trochę igristoje sponiewierało, ale od takiej ilości powinno położyć na amen. A ten tak się rozsmakował, że do „tru-pa” było mu daleko.

Trzeba było nauczyć człowieka, że my też nie cienkie Bolki i po-każemy, co umiemy. W tym celu gość został wywieziony na wieś pod Hajnówkę. Uprzedzony, że to nie będą „bąbelki”, ale coś znacz-nie trudniejszego do metabolizacji w organizmie. Australijczyk na miejscu dziwił się: „Toż to czyściutka whisky! Tylko jakim cudem jest biała i w takich dziwnych butelkach?”. Nijak nie dał sobie wy-tłumaczyć, że to mimo wszystko inny specjał, a zatem również inne ma działanie. Siedział z miejscowym ludem, popijając nasz rodzi-

my, ekologiczny trunek, zagryzał – jak każdy – słoniną (choć nie wiedział, że to mięso, i że jest jadalne), a także cebulą lub ogórkiem. Wiadomo: gość w dom, Bóg w dom. Jeszcze kilkakrotnie dostał in-formację, że rzeczony trunek to nie „bąbelki” i działa inaczej. Dziw-nym trafem zaczął rozumieć język polski, choć howoryli tam po swo-jemu. Gospodarze z kolei widać podświadomie nauczyli się niegdyś angielskiego, bo tłumacza po kilku kieliszkach już nie było trzeba.

Biesiada po naszemu trwała dobre kilka godzin, aż gospodarzo-wi przypomniało się, że krowy trzeba podoić. Zagraniczny gość stwierdził, że skoro korzysta z wiejskiej kuchni i baru, to musi pomóc przy robocie. I w tym momencie jak wstał, tak legł. Nogi zepsuły się na amen. Nadziwić się nie mógł, co się stało. To sie-dział, to leżał na podłodze, serce miał pełne chęci, ale nogi popsu-te. Chodzić się nie dało. Oto nasza whisky i jej cudowne działanie. Mózg zostawia całkiem sprawny (do czasu), ale nogi odbiera. Coś za coś. No i oczywiście bimberek okazał się najlepszym translato-rem wszechczasów. Google mogłoby się wiele nauczyć od naszych leśnych dziadków, którzy pod osłoną nocy przygotowują tajne spe-cjały po lasach i stodołach.

znawca trunków wącha każdy z nich po kolei i mówi: „to jest chateau z południowej części góry, to angielskie ale, a to ży tnia… żytnia 14 m. 8”. prawdziwy spec wie wszystko.

jak kopie łośFO

T. SX

C.HU

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

Page 21: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 21

Kopnięcie łosia i dziobnięcie bocianaPo lasach chodzą nie tylko grzybiarze czy fani

kijków od nart. Można ich wypatrzeć. Chadzają w kapeluszach, stroju moro i obowiązkowo ze strzelbą na ramieniu. To myśliwi. Po długich go-dzinach spędzonych w trawie, między drzewa-mi czy na ambonie, zwłaszcza w sezonie jesien-no-zimowym potrzebują czegoś na ogrzanie. Bo bigos nie grzeje już tak jak kiedyś. Za to trunek leśny – owszem. Bo co to za atrakcja polować, kiedy dziczyznę w razie niepowodzenia w tere-nie można kupić w sklepie i wrzucić do bigosu? Żadna! Ale że nasz polski lud jest pomysłowy i lubi sięgać po owoce zakazane, myśliwi doro-bili się trunku, który jest dostępny tylko w ich własnym gronie. Nazywa się „Kopnięcie łosia”. A nieco mniejszy kaliber, choć tylko z nazwy – „Dziobnięcie bociana”.

Procenty wytwarzane w nadbiebrzańskich trzęsawiskach to już nie freestyle. Producenci zadbali o to, by każdy smakosz, zwłaszcza po-czątkujący, znał ich działanie. Stąd obszerna informacja na etykiecie oraz kulturalnie prze-słane życzenia, kończące się słowami: „Niech Ci się darzy tak we dnie i w nocy, byś nie musiał prosić sąsiada pomocy. A bacz uważnie, gdy się-gasz po kielich, aby Cię koledzy nieść w dom nie

musieli. By się nie wstydziły za rodzica dziatki – żyj długo, szczęśliwie, mądry bądź i gładki”. I  jeszcze ostrzeżenie wyraźnym czerwonym drukiem: „Stosować z umiarem – woltaż po-nadstandardowy! Nadmierne spożycie odbie-ra nogi i rozum…”. Dbałość o klienta przede wszystkim. Gdyby producentom przyznawano nagrodę za uczciwość handlową, ci z pewnością byliby w czołówce.

Produkt regionalny znad Biebrzy ma już w Polsce taką markę i renomę, że zlecenia przy-chodzą nawet ze środowisk muzycznych stolicy. Widać, że co dobre, medialnej reklamy nie po-trzebuje. W tym przypadku nie ma mowy, że coś nie zadziała jak opisano, zwłaszcza w części ostrzegawczej.

EpilogAmerykanie tracili życie na poszukiwaniu

złota. Alchemicy wyrywali sobie włosy z gło-wy szukając kamienia filozoficznego. Hiszpa-nie nakradli w Ameryce Południowej cennych świecidełek. A Polacy znaleźli swój własny spo-sób na dostatek bez kruszcu. Nauczyli się prze-rabiać kartofle oraz wszelkie owoce i zboża na bimber.

jak kopie łoś

REKL

AMA

T R A D Y C J A

Page 22: Fakty Białystok 016

22 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

A merykanie potrafią pokazać, ile dla nich znaczy Dzień Niepod-ległości. W 1996 roku powstał nawet dedykowany temu wyda-

rzeniu film z Willem Smithem w roli głównej. W owym obrazie dzielni Amerykanie, z sa-mym prezydentem na czele, ratują swój kraj przed inwazją obcych. Film miał swoją pre-mierę 4 lipca, kiedy w całym kraju świętowa-ny był Independence Day. Ale nasi koledzy po drugiej stronie Atlantyku potrafią też obcho-dzić swoje święto niepodległości bez zbędnego patosu. Odbywają się tam wówczas tradycyjne rodzinne spotkania z ogromnym stekiem na grillu, a wieczorem można podziwiać poka-zy sztucznych ogni. W Polsce nikt nie gril-luje w Dniu Niepodległości, nie spotyka się rodzinnie w plenerze. Niestety przyszło nam cieszyć się wolnością późną jesienią, kiedy jest zimno i na dodatek często pada deszcz. My zresztą przeżywamy to święto zupełnie ina-czej; zwłaszcza my, białostoczanie.

Zimny listopadWielkimi krokami zbliża się kolejna rocz-

nica odzyskania przez Polskę niepodległości. W 1918 roku po ponad 120 latach niewoli i za-borów wróciliśmy do rodziny niepodległych europejskich państw. W  wyniku działań wojennych, głównie na froncie zachodnim, Niemcy musieli pogodzić się z porażką. Po-nieśli przy tym wiele dotkliwych strat. Nasi zaborcy pierwszy raz stanęli przeciw sobie. To szansa, której nie można było zmarnować. Polacy nie przegapili tej okazji. Dlatego dziś możemy świętować Dzień Niepodległości.

W dniu, kiedy Niemcy podpisywali bez-warunkowy akt kapitulacji, w Białymstoku nadal przebywały niemieckie wojska. Tutaj w listopadzie nie wszyscy cieszyli się z końca wojny. Kiedy na zachód od Bugu wojska pol-skie maszerowały ulicami miast, a kobiety rzucały im kwiaty pod nogi, w Białymstoku Niemcy przekazywali władzę w polskie ręce. Nikt z ówczesnych władz Polski nie intere-sował się specjalnie losem naszego miasta, traktowano tę sprawę jako wewnętrzną poli-tykę Rosji i dopiero z upływem czasu pojawił się przedstawiciel nowo powstałego polskie-go rządu. Formalnie Białystok został przy-łączony do II Rzeczpospolitej na początku sierpnia 1919 roku. Jednak aby Białystok ostatecznie stał się polskim miastem, znów trzeba było chwycić za broń. Dopiero w wy-niku wygranej Bitwy Warszawskiej z sierp-nia 1920 roku nasze miasto znalazło się gra-nicach przedwojennego państwa polskiego.

Cieszmy się niepodległościąZ jednej strony urządzamy oficjalne miej-

skie (i oczywiście centralne) uroczystości z okazji Narodowego Święta Niepodległo-ści (tak brzmi jego pełna nazwa), a z dru-giej kompletnie zapominamy o białostoc-kich bohaterach i o tym, że wróciliśmy do

granic Rzeczypospolitej kilka miesięcy po oficjalnym odzyskaniu niepodległości. Wol-nością i pokojem nie cieszyliśmy się długo, ponieważ już rok później nacierała na Bia-łystok Armia Czerwona i nie daliśmy rady oprzeć się ponownie wrogiej sile. Ostatecz-nie jednak jesteśmy wolni, Białystok jest polski, a my możemy spotkać się przy po-mniku Józefa Piłsudskiego, by oddać hołd wszystkim, którzy przelali krew za niepod-ległą Ojczyznę.

Nasz Dzień Niepodległości jest inny od amerykańskiego. Nie mamy fajerwerków i steków na grillu, ale w sercach rośnie duma. Żadna potrawa i najlepsze sztuczne ognie nie dorównają emocjom z poczucia wywalczo-nej wolności. Niezależnością należy i wypa-da się cieszyć, tak samo jak pamiętać o niej i szanować ją każdego dnia. W tak ważnym dniu może bądźmy dla siebie mili i uśmie-chajmy się. Znów bądźmy razem – dla tych, których z nami już nie ma, ale o których pamiętamy nadając nazwy ulicom od ich nazwisk. Bądźmy razem! Weźmy biało--czerwone flagi, udekorujmy okna i balko-ny, a wieczorem pójdźmy na spacer – może ulicą 11 Listopada…

zdecydowana większość państw na całym świecie ma w swoich kalendarzach jeden dzień, kiedy na nowo wszyscy stają się jednością. tego dnia organizowane są liczne parady, pokazy wojskowe, koncerty, wystawy, inscenizacje i tym podobne wydarzenia. polska także ma swój Dzień Niepodległości, który obchodzony jest 11 listopada.

iNDEpENDENCE DAYTEKST Radek Puśko FOTO DreamLightz Studio, Maciej Słupski

H I S T O R I A

REKL

AMA

Page 23: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 23

R E K L A M A

BEZPŁATNE

DOWOZY NA TERENIE

BIAŁEGOSTOKU PRZY

MIN. ZAMÓWIENIU

30 ZŁ...Odrobina sake, nietuzinkowy smak oraz doznania estetyczne towarzyszące degustacji tworzą niepowtarzalną atmosferę...

Pragniesz nowych doznań kulinarnych?W FUTU SUSHI zasmakuj niebagatelnej przyjemności i poznaj piękno smaku tradycyjnej kuchni japońskiej!

Zapraszamy,Zespół FUTU SUSHI

Białystok, ul. Lipowa 12, www.futusushi.pltel. 690 990 212

Sushi – tradycyjna japońska po-trawa, wbrew pozorom bardzo prosta w przygotowaniu.

Ugotuj krótkoziarnisty ryż we-dług przepisu na opakowaniu, a międzyczasie przygotuj:

• algi morskie (nori) – suszone wo-dorosty w płatach

• łososia• warzywa: awokado, sałatę kar-

bowaną• dodatki: sos sojowy, wasabi, ma-

rynowany imbir

Nori układamy na macie lśniącą stroną w dół. Zwilżamy dłonie wodą i  nabieramy garść ryżu. Ryż rozprowadzamy równo-miernie na powierzchni nori. Wybrane składniki (łosoś, sa-łata, awokado) rozkładamy na środku alg. Matę ze wszystkimi składnikami zwijamy, zatrzy-mując się około 2,5 cm od brze-gu nori. Matę delikatnie uno-simy i zwijamy dalej, aż brzegi wodorostów złączą się. Jedno-cześnie lekko uciskamy rolkę, aby ryż ze składnikami stwo-rzył całość. Rolkę kroimy na pół ostrym nożem, połówki układa-my obok siebie i kroimy na trzy części. W ten sposób otrzymuje-my sześć sztuk sushi.

FUTU SUSHI życzy smacznego!

zrób SUShi razem z nami!

Krok 1.

Krok 3.

Krok 5.

Krok 2.

Krok 4.

Krok 6.

O drobina sake, nietuzinkowy smak oraz walory estetycz-ne tworzą niepowtarzalną

atmosferę. Pragniesz nowych doznań kulinarnych? Zasmakuj niebagatelnej przyjemności i po-znaj piękno smaku sushi w FUTU SUSHI

Restauracja FUTU SUSHI mieści się w  centrum Białego-stoku, przy ul. Lipowej 12. Lokal wyróżnia estetyczne, nowoczesne wnętrze z japońskimi elementami wystroju. Bogaty wybór dań za-spokoi nawet najbardziej wyra-finowane kulinarne gusta. Nasze dania zawdzięczają swoją wyjąt-kowość połączeniu tradycyjnych japońskich receptur ze smakiem oraz doświadczeniem innych kultur i kuchni. Niezwykłe sushi w stylu fusion i aromatyczne ta-tary to nasza specjalność.

C O Ś N A Z Ą B

jApOńSKA tRADYCjA KULiNARNA

Page 24: Fakty Białystok 016

24 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

modna i stylowa panna młoda

Page 25: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 25

m imo że ten obszar mody jest bardzo mocno ukierunkowany, to jednak podobnie jak

w trendach ulicznych czy haute couture moż-na zaobserwować w nim inspiracje i wpływy odzwierciedlające bieżące tendencje.

Rok 2013 to szczególnie mocny wpływ retro z naciskiem na lata 20. i 30. minionego wie-ku. Szczególnie widoczne jest to w zwiewnych i romantycznych sukniach opinających lekko sylwetkę panny młodej. Szyte są one z lekkiej koronki, zdobione błyszczącymi cekinami lub kryształami, oczywiście w kolorach bieli, kre-mu, wanilii, ale również w szczególnie popu-larnej brudnej bieli, która sprawia, że suknia wygląda jak pożyczona z babcinej szafy.

Ombre i glamourSuknię oczywiście uzupełnia się dodat-

kami, takimi jak pióra, kapelusze, diademy, opaski lub koronkowe welony. W  bardziej odważnych, seksownych kreacjach pojawiały się wycięte w literkę V dekolty z tyłu pleców, z mocno zabudowaną górą z tiulu, koronki lub ażurowej siateczki. Najczęściej wybierane ko-lory dodatków to srebro, złoto, mięta, fuksja, intensywna czerwień lub błękit, a nawet czerń.

Styl ombre, czyli efekt cienia, który również odznaczył się mocnym wpływem we fryzjer-stwie, najlepiej wygląda na poszarpanych tiu-lowych spódnicach. Pojawiła się tendencja do komponowania i stopniowego przechodzenia materiałów o najciemniejszej barwie w barwę najjaśniejszą. Najczęściej są to odcienie her-baciane.

W nadchodzącym roku trendy nie zmie-niają się diametralnie, jednak widać w nich zdecydowanie bogatsze wpływy. Kreacje prze-stają być skromne, projektanci lansują modę w stylu filmu „Wielki Gatsby”. Złota era Hol-lywood odżyła nie tylko na ekranach kin, ale i na wybiegach designerów.

Spektakularne suknie wykończone poły-skującymi w słońcu atłasami w kolorach zło-ta bądź srebra przyciągają wzrok. Im więcej – tym lepiej. Styl glamour powraca. Projek-

tanci promują suknie z króciutkimi rękawka-mi w stylu Grace Kelly. Kolejne nowości to: długie rękawy (nadają elegancji i szyku całemu strojowi ślubnemu), suknie z kołnierzykami w bardzo nowoczesnym stylu, cieniutkie de-likatne ramiączka, luźne suknie z podkreśloną talią. I jeszcze jeden nowy trend: krótkie suk-nie kończące się w okolicy uda.

Bogata suknia, skromna fryzuraFryzury ślubne nie muszą ściśle podążać za

modą. Najważniejsze, aby poprawiały urodę panny młodej i komponowały się ze stylem sukni ślubnej.

W dniu ślubu kobieta powinna wyglądać przede wszystkim pięknie. To jest jej dzień! Fryzura musi pasować idealnie do typu urody i kształtu twarzy.

Podstawowa zasada mówi, że im bogatsza suknia, tym delikatniejsza i skromniejsza po-winna być fryzura. Ze strojnością nie należy bowiem przesadzać. Oczywiście zasada ta działa również w drugą stronę – przy skrom-nej sukni „bogata” fryzura wygląda bardzo dobrze.

W trendach na rok 2013 charakterystyczne było skupianie się na naturalnym pięknie nie-co niesfornych włosów. Na tym, by fryzura wy-glądała dziewczęco, nie dodawała pannie mło-dej lat, a wręcz przeciwnie – by kilka odjęła…

Pomimo tych naturalnych wpływów, koki nie odeszły w niebyt. W dalszym ciągu zaob-serwować można nieco klasyczny, a zarazem ponadczasowy styl upięć włosów w banana, czy klasyczny prosty lub asymetryczny kok.

Na roku 2014, tak jak w modzie ślubnej, stawiamy na elegancję; „Wielki Gatsby” i styl glamour królują. Pojawiają się włosy mocno zaczesane do tyłu z wysoko upiętym kokiem w stylu vintage, pięknie, misternie wyczesa-ne fale z mocno zaznaczonym przedziałkiem z boku lub na środku, a słowa klucze to syme-tria i styl. Wspaniałym dodatkiem do ślubnej fryzury będą delikatne kontrastujące opaski lub wstążki.

T R E N D Y

modna i stylowa panna młodaChoć moda ślubna wydaje się być małą cząstką wielkiego świata mody, każdy przyzna, że

przynajmniej raz w życiu przyciąga ona naszą uwagę na dłuższą chwilę… O tym, czym zaskoczy nas moda ślubna i towarzyszące jej fryzjerstwo w 2014 roku opowiedzą Elżbieta Wierzbicka

właścicielka sieci Salonów Ślubnych: CYMBELINE, MON CHERI BOUTIQUE, BELLISSIMA EXCLUSIVE, WIKTORIA oraz Rafał Więcławski z salonu fryzjerskiego Ralf&Jack Hair Spa Salon.

25 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

REKL

AMA

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Page 26: Fakty Białystok 016

mruczący pomiot szatana

TEKST Ewelina Oszmian FOTO Grzegorz Oszmian

H O B B Y

Podobno powodują bezpłodność, zabijają niemowlęta, popijają je mlekiem. Spadają zawsze na cztery łapy. A dodatkowo ich skóra świetnie działa na reumatyzm. Koty od wieków są ofiarami wyssanych z palca stereotypów.

N ajwięcej fałszywych przekonań powstało w wyniku po-równywania kotów z psami. Ale przecież to zupełnie różne zwierzęta. Nikt przecież nie usiłuje porównywać psa z ko-

niem lub z fretką. A z kotem owszem, zazwyczaj na niekorzyść tego ostatniego. Postaramy się rozprawić z najbardziej rozpo-wszechnionymi kocimi przesądami.

mit: Kocia skórka jest świetna na reumatyzmFakt: Stwierdzenie to jest jak najbardziej prawdziwe, ale pod warunkiem, że wewnątrz skórki znajduje się żywy kot. Ma on wyższą temperaturę ciała niż człowiek, jest doskonałym żywym termoforem. W dodatku jego sierść się elektryzuje, więc rzeczy-wiście może przynosić ulgę. Sama skórka jest całkowicie bezu-żyteczna.

mit: Koty duszą noworodki i przegryzają im ruszającą się grdykęFakt: Nobel dla tego, kto widział u niemowlęcia grdykę. Koty nie duszą dzieci i nie wysysają z nich oddechu, jak wierzono w śre-dniowieczu. Co do zasady jednak, nie powinno się pozostawiać dzieci i zwierząt razem bez nadzoru. Wiele kotów chce również „ogrzać” dziecko – i w tym celu mogą się na nim układać. I tutaj konieczna jest kontrola... Nie ma jednak najmniejszych prze-ciwwskazań, aby dzieci i koty mieszkały razem. Wszystko zale-ży tylko od zdrowego i odpowiedzialnego podejścia dorosłych.

mit: Każda kotka przynajmniej raz w życiu powinna mieć młodeFakt: Nie istnieją żadne medyczne przesłanki ku temu, aby kotka rodziła „dla zdrowia”. Dla kotów, jak i dla większości zwierząt, akt płciowy nie jest przyjemnością taką jak dla ludzi. To wyłącz-nie zew natury spowodowany przez hormony. Olbrzymie masy włóczących się kotów, wyrzucone, utopione lub otrute kocięta oraz wiecznie przepełnione schroniska dla zwierząt to skutki braku kontroli nad rozmnażaniem się kotów.

mit: Kot zawsze spada na cztery łapyFakt: O ile koty instynktownie spadają nogami w dół i mogą prze-trwać upadek z dużej wysokości, może się również zdarzyć, że w wyniku takiego „lotu” kot połamie sobie kości. Zestresowany, obolały kot najczęściej zaszywa się w jakiejś „dziurze” i jeśli ma poważne obrażenia, umiera tam w cierpieniu.

mit: Koty piją tylko mlekoFakt: Koty zazwyczaj lubią mleko, ale nie potrzebują go w swo-jej diecie. Większość kotów po mleku ma biegunki, ponieważ krowie mleko jest przeznaczone wyłącznie dla cieląt. Jeśli już koniecznie chcemy dawać kotu mleko, kupmy mu takie z obni-żoną zawartością laktozy.

mit: Koty przywiązują się tylko do miejscaFakt: Kot przyzwyczaja się do miejsca... na człowieku. To zwie-

rzęta terytorialne i dlatego wciąż znaczą swój rewir. Ale wpisane w naturę zachowania nie świadczą o tym, że kotom na ludziach nie zależy. Kot nie ma kłopotu z rozpoznaniem, kto jest jego wła-ścicielem i poznaje go nawet po dłuższej rozłące, często okazując żywiołową radość. Nie ma także problemu z zabieraniem kotów na wakacje, jeżeli nasz egzemplarz nie stresuje się zbytnio podró-żą i zmianą miejsca. Są koty, które wszędzie czują się jak u siebie, o ile mają swojego człowieka w zasięgu wzroku.

mit: Czarne koty przynoszą pechaFakt: Tak samo jak piątek trzynastego, stłuczone lustro, rozsy-

pana sól... Z pewnymi przesądami nie ma co dyskutować. Choć to trochę dziwne i żenujące, że w XXI wieku są ludzie, którzy wierzą w takie bzdury!

REKL

AMA

Page 27: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 27

M I E J S C E

KOBiECiE DA Się DOGODzićTEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

Czy wiecie, że i stnieje sposób, by zadowolić absolutnie każdą kobietę? To nie żart! Wystarczy dać jej kartę kredytową i posłać na zakupy. Jednak aby się do końca nie zrujnować, można iść z nią lub określić ści słe terytorium polowania na ciuchy.

m ężczyzno, skoro nie wiedziałeś, o  czym można tyle klepać ję-zykiem przy kawie, to

wiedz, że już od lipca ona wraz z  koleżankami planuje Wasz wspólny, niezapomniany wie-czór sylwestrowy. To nic, że jeszcze lato, przecież wszystko samo się nie zorganizuje. A sko-ro mamy już październik, jest to ostatni gwizdek, by przemierzyć ze trzydzieści sukienek. W koń-cu nie ma mowy, że będzie ubra-na w to samo, co Karolina czy Magda. No, a jak jeszcze Justy-na kupi sobie choćby podobny szaliczek, będziesz miał trudny wieczór i zero zabawy, choćbyś szampana pił od Bożego Naro-dzenia.

jak ją uszczęśliwić?Skoro wszyscy chcą się świet-

nie bawić i cieszyć Nowym Ro-kiem, trzeba wiedzieć, gdzie się udać po tę cholerną kieckę, żeby mieć święty spokój na resztę miesięcy. Na pewno odradzam wszelkie sklepy z końcówkami

kolekcji, bo może i portfel zosta-nie pełniejszy, ale istnieje więk-sza szansa, że ona kupi to samo, co ta Karolina, z którą tyle miele ozorem przez telefon. A wtedy wiesz, co Cię czeka… Foch za fochem, jak przed okresem na-pięcia miesiąc w miesiąc.

Galerie omijaj szerokim łu-kiem, bo tam są markowe rze-czy, nie tanie, i co gorsza można szybciej natrafić na coś, co wła-śnie kupiła ta Magda albo Justy-na. No i tu dochodzimy do ścia-ny. Gdzie iść? Proste – zabierz swoją kobietę do innego cen-trum. Będzie miała tyle samo sklepów do wyboru, co w gale-rii, tak samo dobre gatunkowo rzeczy, ale na bank nie trafi się nic, co mają te jej koleżaneczki. Przy dworcu PKS znajduje się takie Centrum. W październi-kowe dni nie spocisz się lata-jąc za nią, bo przecież przejście z pawilonu do pawilonu jest na świeżym powietrzu. Będzie też szansa, że i ona ochłonie, a to oznacza szybszy wybór sukien-ki i zaoszczędzoną kasę w port-

felu. W Centrum Handlowym Park jest po prostu taniej. Za-miast płacić za kawałek szmatki (bo i tak nie zrozumiesz, czym różni się szyfon od żorżety) po trzysta złotych lub więcej, mo-żesz wydać niecałą stówkę. Jed-no jest pewne. W tym miejscu praktycznie nie da się kupić dwóch takich samych sukienek. No i  tym sposobem sylwestra masz z głowy. Potem zostanie jej już tylko fryzjer i kosmetyczka. Ale to już oddzielny temat.

Bądź dżentelmenem do końcaSkoro już udało Ci się z nią

wyjść, a jeszcze nie dostałeś pal-pitacji serca i nie masz instynk-tu zabójcy, okaż jeszcze resztki uśmiechu. Ona na pewno nie zlekceważy, jeśli zechcesz ku-pić nową koszulę lub spodnie. Możesz nie wierzyć drogi męż-czyzno, ale kupowanie cze-goś dla Ciebie to też jej pasja. Może Tobie nie przeszkadzają dziurawe gacie i  jeansy z  wy-pchniętymi kolanami, ale ją trafia szlag i chętnie by wywa-

liła to na śmietnik – gdyby nie fakt, że chodziłbyś z gołym tył-kiem. Pamiętaj: skoro już jesteś w miejscu, gdzie masz wszyst-ko o jedną trzecią taniej – nie zrujnujesz się, nawet gdyby Ci przyszło raptem do głowy kupić nowy garnitur.

W ostateczności jest to jakieś rozwiązanie – pójść do pawilo-nu z czymś dla siebie, a nie słu-chać o kolorach i  zaszewkach z  boku czy patkach nie z  tej strony. Idź jak człowiek, kup sobie coś; a nuż przyda się, kie-dy wyjdziesz z kumplami. Kto wie, czy nie nadarzy się okazja, by wypić piwo także w towarzy-stwie obcych kobiet? A wtedy le-piej jednak wyglądać na gościa z klasą, nie?

Centrum Handlowe Park ma jeszcze jedną fajną cechę. Po udanych zakupach na bank je-steś głodny, więc możesz z nią pójść na pizzę i lody. Wszystko pod ręką, w  jednym miejscu, i znów oszczędzasz. Przypomnij sobie, ile kosztują kurczaczki w galerii lub shoarma.

Page 28: Fakty Białystok 016

28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

M E D I A

RADiO z mAGią

– Chcemy stworzyć radio ciepłe, przyja-zne i miłe dla ucha. Dbamy o każdą nutę, która pojawia się na antenie. To muzyka popularna, ale zawsze wysmakowana – tłumaczy redaktor naczelna Akadery Julit-ta Grzywa.

Ponadto co godzinę proponujemy: naj-świeższe serwisy z kraju i ze świata oraz (rano i po południu) newsy lokalne. Co-dziennie o 8.10 – rozmowy o najważniej-szych sprawach Białegostoku. Będzie też dużo konkursów z atrakcyjnymi nagroda-mi – już w październiku do zdobycia: pły-ty, książki, kursy języków obcych i zestawy gadżetów z naszym nowym logo.

Audycje autorskieJazz, blues, rock progresywny, piosenka

poetycka, chill out i klubowe granie. Miło-śnicy najróżniejszych gatunków muzycz-nych na pewno znajdą w Akaderze coś dla siebie. Codziennie wieczorne pasmo po-święcone jest audycjom autorskim. Takiej muzyki nie usłyszycie nigdzie indziej!

Strefa KibicaWspólnie z portalem Jagiellonia.net za-

praszamy na godzinny magazyn poświę-cony żółto-czerwonym. Poważne i mniej poważne rozmowy na temat tego, co sły-chać w drużynie, spotkań ligowych, a także

różnych spraw związanych z piłką nożną. W środę o 18 zapraszamy do „Strefy Kibica”.

Daj się usłyszeć!Radio Akadera stara się promować zdol-

nych muzyków, którzy dopiero wspinają się po szczeblach kariery. Dla nich przygoto-waliśmy listę przebojów „Bez hologramu”, którą w każdy czwartek od 18 poprowadzi Sylwia Łuniewska. Wciąż czekamy na Wa-sze zgłoszenia. Najlepsze utwory trafiają na playlistę Akadery!

„Białystok muzyczny”To uzupełnienie listy przebojów i konkurs

skierowany do zespołów z regionu. Chcesz, aby Twoja piosenka trafiła na naszą ante-nę, a oprócz tego pojawiła się na specjalnej składance płytowej? Nie czekaj! Podziel się z nami swoją twórczością.

„Białystok poetycki”Wyjmij swoje wiersze z szuflady. Prześlij

je do nas. Masz szansę usłyszeć je na ante-nie w audycji „Między wierszami” Michała Czarneckiego lub opublikować je w tomiku „Białystok poetycki 2013”.

Wszystkie informacje o naszych konkur-sach i audycjach znajdziesz na:

www.akadera.bialystok.pl

TEKST Konrad Sikora, dyrektor muzyczny Radia Akadera

to jest zupełnie nowe Radio Akadera. muzyka popularna, ale zawsze ze znakiem dobrej jakości. prezenterzy,

którzy obserwują świat i bezkompromisowo go komentują.

FOT.

Z ARC

H. R

ADIA

AKA

DERA

Page 29: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 29

r a d i o

87.7 FM

www.akadera.bialystok.pl

Page 30: Fakty Białystok 016

30 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

jak się zaczęła pani przygoda z kolekcjonowaniem lalek?Ewa: To niestety nieuleczalne i trwa od dzieciństwa. Zawsze kocha-łam lalki. Były moimi nieodłącznymi towarzyszkami. Jeszcze pod koniec szkoły podstawowej, która kiedyś trwała osiem lat, kupiłam sobie za oszczędności lalkę Skipper. W czasach liceum i studenckich zamiłowanie nieco przygasło, choć nadal lubiłam pooglądać lalki na sklepowych półkach. Pasja wróciła w 2011 roku, kiedy zorien-towałam się, że wszystko, o czym kiedyś marzyłam, mogę mieć na własność, bo jest dostępne na portalach aukcyjnych. jak duża jest pani kolekcja?E: Nie liczyłam ostatnio, ale szacuję, że znajduje się w niej około 130-140 lalek.Czym kieruje się pani w doborze kolejnych lalek do kolekcji? Firma, marka, styl?E: Najbardziej lubię Barbie z ery „Superstar“, zawężonej do przełomu lat 70. i 80. oraz Rodzinkę Heart. To przez sentyment do lat szcze-nięcych, kiedy marzyłam o nich, nie mogąc ich mieć. Teraz mam ich zdecydowanie więcej, niż mogłam sobie jako mała dziewczynka wymarzyć. Dominują oczywiście Barbie, ale ponieważ lubię różno-rodność, pojawia się w moim zbiorze kilka Kir, PJ, Whitney oraz cała ekipa Rock Starów. I oczywiście Heart Family, z moją ulubioną parą Babci i Dziadka Heart na czele.

jak się obecnie przedstawia pani lista życzeń?E: Nie mam określonych planów co do mojej kolekcji. Większość la-lek, które znajdowały się na mojej liście życzeń już zdążyłam kupić, bo nie były trudne do odnalezienia. W zasadzie została mi tylko Barbie Benetton, ale tu chciałabym mieć Teresę, a nie jej blondwłosą koleżankę. Od kiedy zobaczyłam ją na własne oczy podczas ubie-głorocznych wakacji, marzy mi się też Grace Kelly w sukni ślubnej, mimo że zupełnie nie wpisuje się w ramy mojego zbiorku. A z jeszcze innej beczki: nie pogardziłabym panią Monsieur z „Flaunt It“ oraz Matką Gertrudą z „Zaplątanych“.Czy w polsce jest dużo ludzi z podobną pasją?E: Myślę, że kilkaset osób. Zrzeszamy się na forach internetowych.jaki jest najbardziej wartościowy okaz w pani kolekcji?E: Nie kupuję drogich lalek kolekcjonerskich. Najcenniejsze są dla mnie te, które przetrwały moje własne dzieciństwo, a potem liczne przeprowadzki, czyli Fleur i Barbie St. Tropez.jak na pani pasję reaguje otoczenie: rodzina, przyjaciele?E: Moi bliscy tyle już ze mną przeszli, że nie dziwi ich żadne z moich zainteresowań. Damska część rodziny i przyjaciół chętnie ogląda moje zbiory, dzieci lubią się moimi lalkami bawić. Niektórych fascy-nuje to, jak przywracam dawny blask zaniedbanym, opuszczonym lalkowym „brudasom“. Znajomi czytują mojego bloga (www.oldscho-oldolls.blogspot.com) i poganiają do umieszczania nowych wpisów.

H O B B Y

TEKST Paweł Waliński

„Stara baba, a bawi się lalkami”

z Ewą, gospodynią bloga OLDSChOOL DOLLS, o jej kolekcjonerskiej pasji rozmawiał paweł Waliński

FOT.

OLDS

CHOO

LDOL

LS.B

LOGS

POT.C

OM

Page 31: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 31

Page 32: Fakty Białystok 016

32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

C zytniki e-booków to takie urządze-nia, za pomocą których możemy czy-tać książki, specjalnie sformatowane

w taki sposób, by nasz sprzęt mógł je odczy-tać. Z danych Instytutu Książki wynika, iż rynek e-czytników w Polsce szacuje się już na 100 tys. sztuk, przy czym najpopularniejsze, z ok. 50-proc. udziałem w rynku, są czytniki Kindle. Są zazwyczaj nieduże, ekranik ma zaledwie 6 cali, tyle co notes. Nie wygląda-ją efektownie – nie obejrzymy na nich fil-mów, nie sprawdzimy maila, nie posłuchamy muzyki. Wielu użytkowników ta „ubogość” czytników zniechęca. W erze coraz tańszych tabletów technomaniacy wolą wybrać urzą-dzenie wielofunkcyjne. A to błąd. Cały se-kret tkwi w wyświetlaczu.

papier za szybkąTablety, tak jak telefony i komputery, mają wyświetlacz LCD. Ekran ten charakteryzu-je się m.in. dużą jasnością wyświetlanego obrazu. A to męczy nasze oczy. W związku z tym długo sobie na takim ekraniku nie po-czytamy – rozboli nas głowa. O ile nie wy-czerpie się wcześniej bateria. Tutaj na scenę wkracza czytnik e-booków, zwany czasem e-readerem. Urządzenia takie korzysta-ją z technologii e-ink, czyli elektroniczne-go atramentu. W ogromnym uproszczeniu

działa to tak: w płynie zanurzone są ma-leńkie kapsułki z atramentem. Kiedy przez ekran przebiegnie prąd, naelektryzowane kuleczki układają się w słowa. Czytnik po-biera prąd wyłącznie podczas zmiany strony, czyli układania nowych sekwencji kuleczek. To powoduje więc nieprawdopodobną ży-wotność baterii – mój czytnik, przy bardzo intensywnym użytkowaniu, ładuję co trzy tygodnie. Ekran e-readera nie świeci. Wygląda w przy-bliżeniu jak kartka papieru pod matowym szkłem. Żeby korzystać z czytnika, musimy mieć normalne oświetlenie, jak przy trady-cyjnej książce. Za to mamy pełen komfort czytania w słońcu. Na ekranie LCD nie jest to możliwe. To właśnie te różnice technologiczne czy-nią czytniki tak wyjątkowymi urządzenia-mi. Wybierając swój pierwszy model trze-ba być czujnym. Nieuczciwi producenci często sprzedają jako czytniki „tablety dla ubogich” – tanie wyświetlacze LCD, mały ekran i mało funkcji. A to jawne oszustwo. Prawdziwy czytnik ma ekranik e-ink i jest przeważnie biało-czarny. „Przeważnie”, bo pojawiają się pierwsze urządzenia z koloro-wym e-papierem, ale technologia ta jest jesz-cze w powijakach.

k u L T u R A

NiE OCENiAj KSiążKi pO... CzYtNiKUTEKST Ewelina Oszmian FOTO Grzegorz Oszmian

Kiedy zamówiłam swój pierwszy czytnik e-booków, moja mama spytała: „Po co ci to? Przecież nic nie zastąpi prawdziwej książki!”. E-book miał być tylko marną namiastką, chwilową modą. Zbędnym, w gruncie rzeczy, gadżetem. A po trzech dniach użytkowania stał się moim urządzeniem pierwszej potrzeby. Jak to się mogło stać?

Page 33: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 33

Biblioteczka w kieszeniZa początek historii e-booków uważa się rok 1971. W tym roku M.S. Hart uruchamia Pro-jekt Gutenberga (polegający na tworzeniu elektronicznych wersji książek dostępnych do tej pory tylko na papierze), którego zasoby w 1987 roku obejmowały zaledwie dziesięć e-booków. Rok 1971 to także rok, w którym Deklaracja Niepodległości Stanów Zjedno-czonych została wydana w wersji elektro-nicznej i stała się pierwszym e-bookiem. Za początek rynku e-booków w Polsce uznaje się rok 2000, w którym ze strony interne-towej Świata Książki można było ściągnąć za darmo plik w formacie DOC z powieścią Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny”. Dziś nie ma żadnego problemu z dostępem do elektronicznych książek. Niemal każde wydawnictwo wydaje swoje tytuły zarówno w formie tradycyjnej, jak i w formie elektro-nicznej. Bardzo często e-booka można upo-lować za ułamek ceny papierowego wydania.Najpopularniejsze formaty sprzedawanych e-książek to epub i mobi. Często słyszy się, że czytniki mają jakieś konkretne wymagania co do formatu tekstu i sprawia to użytkow-nikom problemy. To tylko po części prawda. Czytniki mają co prawda jakieś konkretne wymagania co do plików, ale każdy program do zarządzania biblioteczką potrafi je przero-bić do pożądanego formatu w kilka sekund.

Programy takie są darmowe i  intuicyjne w obsłudze. W pamięci urządzenia może-my przechować kilka tysięcy tytułów. Łatwo więc się w nich zgubić. Na szczęście program komputerowy sam nam biblioteczkę skatalo-guje, a na czytnik możemy wgrywać tylko te książki, które na bieżąco czytamy. Ja używam do obsługi swojej biblioteczki najpopular-niejszego (i darmowego) programu Calibre, ale mamy do wyboru cały szereg opro- gramowania.

300 gramów relaksuKiedy kupowałam mój czytnik, miałam go używać tylko podczas częstych wyjazdów. Zawsze czytałam bardzo dużo i urządze-nie miało być alternatywą dla walizek wy-

ładowanych ciężkimi tomami. Jak każdy mól książkowy uwielbiam zapach książek, przekładanie kartek, ich cichy szelest. Ale nagle się okazało, że mogę zabrać ze sobą na weekend czterdzieści pozycji i na bieżąco zdecydować, którą chcę czytać. Mogę brać ze sobą do autobusu książki, które w papie-rze mają tysiąc stron i nie martwić się, czy będę miała czas do nich zajrzeć. Do obsługi czytnika potrzebuję jednej dłoni, więc dru-gą mogę mieszać w garnku lub głaskać kota. To małe, nieistotne rzeczy, które sprawiają, że niemal zupełnie porzuciłam papierową lekturę. Dlatego wszystkie mole książkowe powinny przestać się bać tych złych czyt-ników. Bo może się okazać, że to początek wspaniałej przygody!

k u L T u R A

R E K L A M A

Oddział w Białymstoku ul. Lipowa 19/21 (II piętro) | tel.: +48 85 874 60 57Oddział Otwarty: pn.-pt.godz. 10:00-18:00

Oddział w Białymstoku ul. Lipowa 19/21 (II piętro) | tel.: +48 85 874 60 57Oddział Otwarty: pn.-pt.godz. 10:00-18:00

Słowniczek:e-reader/czytnik: urządzenie służące do czytania specjalnie sformatowanych książek w formie elektronicznejepub/mobi: formaty plików, w których sprzedawane są książkie-ink/e-papier: technologia, w której stworzone są ekrany czytników. taki ekran wygląda jak prawdziwy papier, nie świeci i nie męczy oczuCalibre: darmowy program komputerowy do obsługi naszej e-biblioteczkiKindle: najpopularniejsza na świecie marka czytników, produkowana przez księgarnię Amazon

Państwo w przyszłości nie zapewni nam god-nej emerytury - to jest niemal pewne. Lecz może się okazać, że parafrazując klasyka może „nie być niczego”, zwłaszcza pienię-dzy…. Sam fakt, że rząd swobodnie zmienia zasady gry w trakcie jej trwania i swobodnie dysponuje oszczędnościami obywateli, które są zgromadzone w OFE, może dawać dużo do myślenia.Dlatego powinniśmy pomyśleć o utworzeniu własnego funduszu emerytalnego. Działanie takiego funduszu oparte byłoby na systema-tycznych zakupach złota, lub srebra doko-nywanych w formie fizycznej. Jedna uncja (31,1 g) srebra to na chwilę obecną około 88

złotych, złota – 4.340 złotych. Dokonując co miesiąc zakupów w wysokości 500 złotych w przeciągu 40 lat można odłożyć na swoim „koncie emerytalnym” kwotę około 220 tys. złotych. A trzeba pamiętać, że przez ten czas metale szlachetne uchronią wartość nabyw-czą pieniądza (inflacja nie dotknie naszych oszczędności), ubezpieczą przed ewentual-nymi zawirowaniami gospodarczymi, pa-trząc przez pryzmat historyczny - dadzą zysk z zainwestowanych pieniędzy, oraz w 100% uniezależnią od państwa i stojących na jego czele polityków.Dlatego lepiej jak najszybciej wziąć sprawy w swoje ręce.

zUS? OFE? A może złoto?Może się wydawać, że wybór pomiędzy ZUSem a OFE jest wyborem zero-jedynkowym. Nic bardziej mylnego. Można stworzyć własny system emerytalny, niezależny od państwa, czy też instytucji finansowych, a oparty o… metale szlachetne.

TEKST Marcin Leoszko

Page 34: Fakty Białystok 016

34 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

S P O R T Y WA L k I

W iększość sportów obcią-żonych jest jakimś mi-tem. Na siłownię cho-

dzą same „karki”, bieganie to nuda, w kosza grają jedynie wysocy, a MMA trenują tylko wytatuowane zabijaki. Prze-krój społeczny wśród trenują-cych mieszane sztuki walki jest jednak bardzo szeroki. MMA [ang. mixed martial arts] sta-ło się pełnoprawnym sportem.

Coraz częściej mówi się o włą-czeniu tej dyscypliny do igrzysk olimpijskich.

trenujesz – chudniesz– Coraz częściej przychodzą

do nas dziewczyny. Zresztą pa-nie zapewniają ostatnio świetne gale na KSW [polska federacja MMA – red.]. Zauważyłem, że kobiety podchodzą bardzo po-ważnie do tematu. Zaczynają

trenować również starsze oso-by. Będąc ostatnio w naszym klubie „Okniński Białystok”, zauważyłem kilku chłopaków po czterdziestce. Ich trening wyglądał bardzo fajnie – mówi Leszek Gorczak, białostocki promotor MMA i instruktor sztuk walki.

W Białymstoku przybywa klubów, gdzie można trenować najrozmaitsze sporty walki. Na zajęciach judo kilkuletnie dzie-ciaki robią przewroty, a ich ro-dzice doskonale wiedzą, że ich pociechy wyrabiają przy tym sprawność i koordynację. Boks świetnie modeluje figurę, dlate-go coraz chętniej rękawice za-kładają dziewczyny. Wiele osób ćwiczy samoobronę, no bo takie czasy...

Rodzina mmAWśród trenujących MMA wi-

doczna jest pozorna sprzeczność . Im krwawsza walka, tym zawod-nicy dłużej dziękują sobie nawza-jem po jej zakończeniu. W pozor-nie zdehumanizowanym sporcie odnaleźć można pewną kulturę, która kojarzona jest zazwyczaj ze wschodnimi sztukami walki. – MMA to cała filozofia i styl życia. Ryzyko, pasja; mnóstwo rzeczy decyduje o wzroście popularno-ści tej dyscypliny. Pieniądze nie są tu jakieś imponujące, szcze-gólnie w mniejszych organiza-cjach sportu – podkreśla Leszek Gorczak. – MMA ćwiczą jednak osoby, które preferują określony styl życia. Jest to dla nich krok ku temu, aby sprawdzić swoje umie-jętności, siłę woli, charakteru. To tacy współcześni gladiatorzy. Walczą jak wrogowie, ale często poza ringiem są przyjaciółmi. To jest właśnie piękno tego sportu – zauważa Gorczak.

Mamed Khalidov także to potwierdza: – Na sali jesteśmy jedną rodziną. Czasami jest nas na treningu nawet trzydziestu i robimy sobie przeróżne żar-ty. Bywa zabawnie, a po chwili znów bijemy się po twarzach… – dodaje ze śmiechem Khalidov.

Z socjologicznego punktu wi-dzenia światek MMA faktycz-nie nosi znamiona subkultury. Zawodnicy hołdują podobnym wartościom, choć podkreślają, że sala treningowa otwarta jest dla każdego – o ile oczywiście taka osoba będzie ciężko pracować. Trenerzy zwracają szczególną uwagę na bezpieczeństwo. Przede wszystkim należy postawić na sa-

mmA nie tylko dla twardzieli?Do niedawna sądziłem, że golf to nudnawy sport dla nowobogackich zgredów. tym większą miałem przyjemność, gdy pierwszy raz udało mi się posłać na kilkadziesiąt metrów niewielką, białą piłeczkę kijem kupionym w internecie za 43 zł. Fajna sprawa – o ile ma się kilka piłek, a polem gry jest łąka za lasem.

TEKST Grzegorz Trykozko FOTO Unia Sportów Walki M

Page 35: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 35

REKL

AMA

S P O R T Y WA L k I

Rozpoznawany już nie tylko przez

miłośników mmA. ten, kto nie wi-

dział go walczącego w klatce,

kojarzyć będzie z reklam tudzież

programów... Wystąpił u Kuby

Wojewódzkiego. zagrał epizod w

„m jak miłość”. prywatnie bardzo

spokojny, wyluzowany. W oktago-

nie nie jest już taki miły. Urodzony

w Groznym zawodnik wagi półcięż-

kiej nie przegrał żadnego pojedyn-

ku od ponad trzech lat.

FB: Gdy zaczynałeś pierwsze treningi, myśla-łeś już o wielkiej karierze, czy po prostu lu-biłeś trenować mmA?mamed Khalidov: Pamiętam, że spra-wiały mi one wtedy dużą przyjem-ność. Nie sądziłem jednak, że to wszystko tak się rozkręci i będę w tym miejscu, gdzie jestem teraz. Nie myślałem też, że federacja KSW będzie tak potęż-na, a ja będę jej częścią.Czy treningi wciąż sprawiają Ci frajdę, czy też traktujesz je już tylko jako pracę?m.K.: Owszem, to jest moja praca. Jednak kiedy zacznę tre-ningi traktować wyłącz-nie jako pracę, automa-

tycznie będę przegrywać. One są dla mnie pewną ucieczką. Człowiek, jak sam wiesz, im jest starszy, tym w jego życiu pojawia się więcej problemów. Przychodząc na zajęcia zostawiam je wszystkie gdzieś na zewnątrz. po jednej z walk powiedziałeś, że przeciwnik mu-siałby złamać Ci rękę, aby z tobą wygrać. poświę-ciłbyś zdrowie dla tej dyscypliny? m.K.: Rzeczywiście, przeciwnik założył mi dźwignię na ramię i było niecieka-wie. Jakoś jednak z tego wyszedłem. Po walce powiedziałem, że musiałby mi złamać tę rękę, abym się poddał. Zrozumiano to jednak trochę na wy-rost. Po prostu szkoda by mi było tych wszystkich przygotowań. Taka kontu-zja mogłaby zakończyć całą moją ka-

rierę.jednak na jednej z gal rzeczywi-

ście miałeś złamany palec, co było widoczne, nawet w tele-wizji. Czy adrenalina jest wów-czas tak duża, że nie odczuwa

się bólu?m. K.: Nieprawda, to choler-nie boli. Dwa razy miałem

podobne złamanie, w do-datku raz dochodziło do tego zbicie nogi, która bolała jeszcze mocniej.

Raz widzia-łem swo-ją własną kość. Ow-

szem, adre-nalina jest, ale

ona nie łagodzi tego bólu do końca. Ból jest częścią tego sportu.

mAmED KhALiDOv wojownik kompletny

modoskonalenie. Należy wzmacniać kondycję, szkolić elementy zarówno stójki, jak i parteru. Dopiero po wie-lomiesięcznych treningach zawodnik gotowy jest do pierwszych sparingów. Obowiązkowe są wówczas ochraniacze.

przepustka do lepszego życiaZawodowe MMA wciąż zakazane jest

w wielu krajach. Również w Polsce czę-sto zarzuca się temu sportowi zbytnią brutalność. Po publiczności przycho-dzącej na gale widać jednak, że nie są

to już wyłącznie ludzie żądni krwi, lecz znawcy. Chętni, by oglądać techniczne MMA. Dla kilku zawodników okazało się ono również receptą na lepsze życie.

– W Groznym nie było łatwo. Dzięki MMA jestem kimś – podkreśla Mamed Khalidov. Zapytany, do jakiego wieku zamierza zajmować się sportem, odpo-wiada: – Dziewięćdziesięciu lub dzie-więćdziesięciu pięciu lat. Oczywiście żartuję. Myślę, że przede mną jeszcze pięć lat czynnego uprawiania sportu. No i trzeba będzie powiedzieć: stop.

Page 36: Fakty Białystok 016

36 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K ażdy z nas zna z pewnością podobne historie. Ktoś wyjechał, ktoś otworzył firmę i tak dalej. Miejsce nieważne – za-

mieńcie sobie Warszawę na Londyn, Dublin czy inne większe miasto. Historia z rozwo-jem zawodowym będzie się zgadzać. Nie będziemy jednak zachęcać w poniższym tekście do opuszczania rodzinnych stron. Sami staramy się codziennie udowadniać, że można się rozwijać wszędzie. My z przy-czyn oczywistych polecamy Białystok, ale grupa ludzi, o której opowiemy, swoją prze-strzeń znalazła właśnie w stolicy naszego kraju.

poruszyć ciało, umysł i serceMove Move to kolektyw czterech didże-

jów i promotorów (jedna dziewczyna – Ola teks i jej trzech kolegów), wielkich pasjo-natów płyty winylowej, dobrego brzmienia i muzyki elektronicznej z najwyższej pół-ki. Co prawda Białystok reprezentowany jest tylko przez płeć brzydką (Cyryl, Antz i Imidi są rodowitymi białostoczanami), ale jedyna dama w tym towarzystwie również

poczuwa się do związków ze stolicą Podla-sia. Poza tym Antz ciągle mieszka w Białym-stoku – jak sam mówi – daje jeszcze szansę naszemu miastu. Z Białegostoku pochodzi też nieformalny manager grupy – Wojtek, również zawodowo związany z Warszawą. Jak podkreśla Cyryl, lider ekipy, połączył ich Białystok. Kolektyw jest doskonałym przy-kładem twórczego rozwoju i dążenia do re-alizacji marzeń przy jednoczesnym szacun-ku do korzeni i rodzinnych stron.

– Wszyscy graliśmy i  występowaliśmy samodzielnie dużo wcześniej, zanim zaczę-liśmy robić to pod wspólnym szyldem. Ze względu na łączącą nas przyjaźń i wyzna-wanie tych samych wartości często graliśmy wspólnie – podkreśla Cyryl.

Ponadto sposób, w jaki organizują swo-je imprezy, nieustanna promocja muzyki elektronicznej oraz ich niegasnąca miłość do niepowtarzalnego nośnika, jakim jest winyl, zostały docenione. Niebieskie stwo-ry [patrz logo grupy – red.] z Move Move miały przyjemność gościć i oczywiście grać w przeróżnych klubach – od Bałtyku po Ta-try, od Grodna po Berlin. Najczęściej moż-na ich spotkać w warszawskim Luzztrze, ale także w modnych ostatnio: Niedorzecznych, Placu Zabaw czy Temacie Rzece. Ostatnim znaczącym sukcesem kolektywu było zapro-szenie do oficjalnej współpracy przy orga-nizacji niemieckiego festiwalu „Nagle nad Morzem”, który odbył pod Kołobrzegiem 23-25 sierpnia.

– Pierwszą imprezę jako Move Move za-graliśmy w Olsztynie w sierpniu ubiegłego roku. Jak by nie patrzeć, działamy dopiero rok. A zagraliśmy już ponad sześćdziesiąt imprez. Czy to dużo? Raczej tak, biorąc pod uwagę, że rok ma 52 weekendy. Dzięki wspól-nemu projektowi staliśmy się rozpoznawalni – mówi Cyryl.

Mimo że na muzycznej scenie Mazowsza i Podlasia są dość krótko, to w trakcie swo-jego rocznego istnienia Move Move zdążyli już zagrać z wieloma dużymi „nazwiskami” europejskiej sceny ambitnej elektroniki (Sa-scha Braemer, Leon Vynehall, Lake People, FJAAK) oraz czołówką polskich artystów.

miłość do płyty winylowej Członkowie kolektywu oczywiście pra-

cują. Każdy poranek, od poniedziałku do piątku, poświęcają na nierówną walkę z bu-dzikiem. Kawa, śniadanie i marsz do pra-cy, bywa że w garniturze. Chyba że ktoś ma „na popołudnie”, wtedy do porannego ze-stawu dochodzi drugi posiłek. W tle zawsze jest oczywiście muzyka, która towarzyszy naszym bohaterom dosłownie na każdym kroku. Prawdziwa muzyczna dusza obja-wia się jednak po pracy, kiedy każdą wolną chwilę ekipa Move Move przeznacza na sur-fowanie po internecie i niezliczone wizyty w warszawskim sklepie Side One. Spędzają tam godziny wyszukując najciekawsze pły-ty z disco, wszelkimi odmianami house-’u czy techno. Jak sami mówią, nie zamy-kają się w jednym stylu. Wprost przeciwnie, wszystko jest zmiksowane razem w jednym wielkim kotle, a następnie serwowane na imprezach z nieprawdopodobnym energe-tycznym sosem oraz odrobiną szaleństwa. Move Move nie potrafią usiedzieć w miej-scu – już sama nazwa symbolizować ma ruch, działanie, zabawę, podróże. A przede wszystkim dawać impuls do robienia pozy-tywnych rzeczy.

Towarzystwo didżejów nie zapomniało oczywiście o rodzinnym mieście. W Bia-łymstoku kolektyw Move Move gości czę-sto i  bardzo systematycznie. Średnio raz w  miesiącu można ich spotkać w  klubie Metro, gdzie na najlepszym soundsystemie w Polsce nieustannie zaskakują, prezentu-jąc efekty swoich muzycznych poszukiwań. Jak sami podkreślają, Białystok na polskiej mapie sceny elektronicznej jest doskonale znany. Klub Metro to w Polsce legendarna marka, a ich znajomi od festiwalu Original Source UP2Date robią niesamowitą robotę, którą doceniają ludzie w całym kraju.

Tak oto goniąc za marzeniami i pamięta-jąc o swoich korzeniach, rodowita mławian-ka i trzech białostoczan opanowują scenę muzyki elektronicznej w Warszawie. „Fak-ty Białystok” życzą powodzenia i zachęcają do częstszych wizyt w rodzinnym mieście.

Więcej o  kolektywie oraz informacje, gdzie możecie ich usłyszeć, znajdziecie na Facebooku pod adresem https://www.face-book.com/movemovecollective/info

Białystok poruszył WarszawęTEKST Radek Puśko

z Białegostoku wyjechali do stolicy, tam się spotkali i bliżej poznali. Okazało się, że łączą ich pasje, a ich największą miłością jest płyta winylowa. postanowili więc połączyć siły i wspólnie się rozwijać. tak powstał kolektyw move move.

M u Z Y k A

FOT.

Z ARC

H. ZE

SPOŁ

U

Page 37: Fakty Białystok 016
Page 38: Fakty Białystok 016

38 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

jesteście w grze już ponad dwadzie-ścia lat. Nie myślicie o eme-ryturze?Wp: Policjant idzie na emerytu-rę po piętnastu latach. Muzycy grają, póki mają coś do przekazania, póki spra-wiają przyjemność słuchaczom. W przeciwnym wypadku jest to wbrew sobie, wbrew fanom i czasami wbrew historii. Dobry przykład to The Beatles. Wydaje mi się, że chłopaki powinni dalej funkcjonować, ale nie mnie to oceniać. My lubimy to, co robimy. Nigdzie się nam nie spieszy. Nie zakładamy daty rozwiązania zespołu czy końca przygody z muzyką. Gramy tyle, ile jest ode mnie starszy Mick Jagger. Z emeryturą bym się wstrzymał.Od pamiętnego koncertu w jarocinie w 1990 roku trochę się wydarzyło. jak pod-chodzicie do zmian, które zaszły na scenie muzycznej?Jak śpiewał Dezerter: „Wolność spadała jak grom z jasnego nie-ba”. Kiedy zakładałem zespół w 1986 roku, nikt nie marzył o tym, że komuna upadnie i doczekamy się wolnego ryn-ku. Wypadki potoczyły się jed-nak inaczej. Przyzwyczajonym do układów z władzą trochę się urwało. Niektórzy nie mogli się odnaleźć w nowej rzeczywisto-ści. Czasy się zmieniły. Młodzież ma inne priorytety. Dobry ga-dżet czy fajna fura stanowią cel, a nie środek. Naszym najwięk-szym pragnieniem było granie koncertów i wydawanie płyt. Dzisiaj młoda kapela najchęt-niej nagrałaby sześć programów w TV, a za koncert brała piętna-ście tysiaków.Podejście młodego pokolenia jest bardziej konsumpcyjne. Ale są i dobre strony. Mamy większy dostęp do instrumentów, więcej miejsc do grania koncertów i me-dia, które dają szansę się przebić. Dużo znaczy też internet.

Wielu z Waszych starych kumpli dziś

śmiga do pracy z neseserem i koszulą zapiętą na ostatni guzik.

Co sprawiło, że jeździcie kilometrami od miasta do miasta – zamiast wstać, popracować

i wrócić na noc do domu?Joka kiedyś powiedział: „Hip hop wyrasta od

miasta do miasta”. My też jeździmy od miasta do mia-sta. Lubimy to robić, grać koncerty, poznawać nowe miej-

sca i ludzi. Czerpać emocje z kolejnych występów. Cały czas sprawia to nam przyjemność. Nesesery i koszule pod

szyję nas nigdy nie interesowały.Składy kapel co rusz się zmieniają. jakim cudem Wy wciąż

się dogadujecie?Z Adamem Mikołajewskim, perku-

sistą, gram już 22 lata, nie licząc dwuletniej przerwy. Filip i Kon-rad grają z nami od 1998 roku. Na początku zmienialiśmy skład. W pewnym momencie spotkała się jednak grupa ludzi, która była zdeterminowana w działaniu. W 2005 roku podjęliśmy decyzję, że rzucamy wszystkie inne zaję-cia i skupiamy się na graniu. Sko-ro funkcjonujemy, znaczy, że się udało. Jest kilka rzeczy, które nas razem trzymają: przyjaźń, muzy-ka i poniekąd praca.Kilkanaście płyt w dyskografii to niezły wynik. Wielu artystów z takim dorobkiem popada w rutynę. Da się jej uniknąć?Niektórzy grają dziesięć lat i mówią o zastoju twórczym. Tu-taj nie ma reguły, wiek nie musi nic oznaczać. Wszystko zależy od tego, jak silna jest miłość do muzyki, determinacja, siła prze-trwania i wiara w siebie. Jeste-śmy starymi wiarusami. Dla nas wszystkie inne rzeczy są istotne, ale w przypadku FL najważniej-sza jest twórczość. Jeśli ktoś uwa-żał inaczej, pożegnał się z kapelą.W ciągu kilku lat Wasz styl ewoluował.Jak sama nazwa wskazuje, gramy bardzo różne klimaty. Każdy z

M u Z Y k A

Czas nie stoi w miejscu

TEKST i FOTO Karol Rutkowski

Dziewięć albumów, wiele lat na scenie i multum nowych pomysłów.

Farben Lehre, mimo zmiany trendów, dalej trzyma się dawno obranej linii z dobrym skutkiem. O ewolucji na rynku muzycznym, wspomnieniach

z Białegostoku i urokach koncertowego życia opowiedział nam Wojciech paliwoda – wokalista i założyciel dobrze znanej punkowej grupy.

Page 39: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 39

nas wychowywał się na punk rocku. Gdy człowiek stoi w miejscu, to się cofa. Nie dokonaliśmy jednak rewolucyjnych zmian. Jeste-śmy wierni gitarowemu graniu, nie kombinujemy za dużo. Aczkolwiek na ostatniej płycie podejmujemy pierwsze próby eksperymentów. Farben Lehre AD 1986 i 2013 łączy jednak ten sam duch. Są inne umiejętności, inni muzycy i inne cza-sy, ale uważam, że duch pozostał ten sam. Ducha nie gaście…zdawać by się mogło, że era punk roc-ka bezpowrotnie przeminęła. Wy jednak nie spuszczacie z tonu.My robimy swoje. Nas trendy nie interesują. Punk rock był skierowany przeciwko modzie i mówił, że to tylko, co praw-dziwe, jest ważne – a nie to, co jest na topie.Popatrz na grupę KULT. Za-wsze są sobą, bez znaczenia, co jest na fali. Dążymy do tego samego.W maju światło dzienne ujrzał Wasz kawałek z Gutkiem. Sporo Was dzieli. Co sprawiło, że zdecydowaliście się na takie połączenie klimatów?Gutek jest powiązany z obo-zem Kalibra 44 od samego po-czątku. Darzymy się z tą ekipą

wzajemnym szacunkiem. Kiedyś graliśmy nawet wspólny koncert. Poza tym mam duże uznanie dla kunsztu wokalnego Gutka. Ta-

kich prawdziwych i skromnych postaci brakuje na rynku. Od razu go polubiłem.

Czy jest szansa na to, że pojawicie się na nowej płycie składu z Katowic?

Mam bardzo osobisty stosunek do K44. Miałem też okazję poznać Magika. Nasze spotkanie utkwiło mi w pa-mięci. Nie jestem fanem hip hopu, ale się bardzo szanujemy. Gdybym dostał propozycje, zgodziłbym się.Kiedy nowy album?Nie mamy ciśnienia na nagrywa-nia płyty po płycie. Mamy pełen luz. W tym roku chcemy wypuścić Projekt Punk, który zagraliśmy na Przystanku Woodstock. To będzie nasz typowy wkład w historię tego gatunku. Jeśli wszystko się uda, weźmiemy się za projekt Farben Lehre Akustycznie. Nie należy traktować go jednak jako nowe-go albumu. W tym układzie nowy krążek pojawi się najwcześniej za dwa-trzy lata. Może na trzydzie-stolecie kapeli? Nie chciałbym jed-nak wybiegać w przyszłość aż tak daleko.

M u Z Y k A

R E K L A M A

Page 40: Fakty Białystok 016

40 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

W Ł A S N Y k Ą T

p rzeglądając oferty białostockich dewe-loperów łatwo zauważyć, że najchętniej kupowane są mieszkania małe. Metraż

w granicach 30-45 m² cieszy się zdecydowa-nie największą popularnością. Duże miesz-kania, choć z niższą ceną za metr kwadra-towy, nieraz bardzo długo pozostają bez właściciela. Jak urządzić niewielką prze-strzeń? Odpowiedzi jest wiele, a nowatorskie rozwiązania umożliwiają ciekawą aranża-cję małej powierzchni. Nieważne, czy mowa o mieszkaniu w nowoczesnym apartamen-towcu, czy o kawalerce otrzymanej w spadku po babci – żadne z nich nie musi być nudną klitką!

O czym pamiętać?– Wybierając mieszkanie, trzeba zwrócić uwagę nie tylko na jego metraż. Może się oka-zać, że nasze 50 m² będzie dużo trudniej urzą-dzić, niż mniejsze mieszkanie o powierzchni

ok. 30 m² – mówi Ada Szydłowska, archi-tektka wnętrz. – Ważne jest rozmieszczenie okien, ponieważ właśnie od niego zależne bę-dzie postawienie dodatkowych ścianek. Inna ważna sprawa to przyłącza i piony. Musimy pamiętać, że nie zawsze istnieje możliwość przeniesienia kuchni czy łazienki w  inne miejsce niż pierwotne, co z kolei utrudnia wykorzystanie przestrzeni – dodaje. Kupno kawalerki wcale nie oznacza, że musi-my na dobre zamieszkać w jednopokojowym mieszkaniu. Istnieją różne sposoby wydzie-lenia miejsca do jedzenia, relaksu i przede wszystkim spania, bowiem każdy potrzebuje choć trochę intymności. Ciekawym rozwią-zaniem na wyodrębnienie zakątka z łóżkiem jest zamontowanie mobilnych ścianek, np. z matowego szkła. Z kolei wybierając mebel do spania, warto zwrócić uwagę, czy posiada on schowki umożliwiające ukrycie rzadziej używanych przedmiotów. Przestrzeń, któ-

Mały metraż, duże możliwości

TEKST Agnieszka Sienkiewicz

małe, ciasne, ale własne – to powiedzenie sprzed lat wciąż brzęczy w uszach niejednej osoby rozważającej zakup mieszkania. Nie metraż jest jednak najważniejszy – niewielkie, a dobrze zaaranżowane mieszkanie może stać się wspania-łym lokum na lata.

FOT.

ISTO

CK.C

OM I Z

ARC

H. FI

RMY J

AZ-B

UD

Page 41: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 41

W Ł A S N Y k Ą T

R E K L A M A

rą powinniśmy przeznaczyć na daną strefę w mieszkaniu, zależeć będzie od prowadzo-nego przez nas stylu życia. – Zadajmy sobie pytania: co będę robił/robiła w moim miesz-kaniu, ile czasu spędzam w każdym z po-mieszczeń w obecnym miejscu zamieszka-nia, jaka jest moja osobowość i w jaki sposób lubię spędzać czas wolny. Jeżeli jesteśmy oso-bami lubiącymi zapraszać gości, przypusz-czalnie będziemy musieli poświęcić swoje cenne metry na duży salon z jadalnią kosz-tem zmniejszenia sypialni – zauważa Ada Szydłowska.

Upchać i ozdobić? możliwe!Przy małych mieszkaniach najczęstszym i największym problemem jest, jak zmieścić w nich wszystkie rzeczy. Jest na to sposób – zadbajmy, aby w naszym mieszkaniu poja-wiły się głównie meble o dużej pakowności. Zamiast konsoli, na której co najwyżej zo-stawicie klucze czy torebkę, wybierzcie ko-modę z szufladami, a będziecie mieli miej-sce na zdecydowanie więcej rzeczy – radzi projektantka. Najlepszym rozwiązaniem jest zamówienie mebli u stolarza, bo nie dość, że będą idealnie dopasowane do wnętrza, to dodatkowo możemy liczyć na profesjonalną radę fachowca. Wbrew pozorom, zrobienie mebli na wymiar nie jest luksusową usłu-gą. Koszt jest porównywalny do ceny mebli sklepowych, zaś jakość wykonania z reguły dużo wyższa. Obok tych potrzebnych i  praktycznych przedmiotów, lubimy też otaczać się senty-mentalnymi pamiątkami czy po prostu ład-nymi ozdobami. Warto postawić na ich nie-banalną ekspozycję – wykorzystajmy ściany nie tylko na powieszenie obrazka czy luster-ka, możemy stworzyć ciekawą kompozycję z niewielkich wieszaków, która prócz funk-cji praktycznej stanie się oryginalną ozdobą – podpowiada nasza rozmówczyni.

mała łazienkaProblem małej łazienki dotyczy głównie mieszkań w starszym budownictwie. Lata temu dzielono sanitariaty na dwa osobne pomieszczenia – łazienkę z wanną, pralką i umywalką oraz toaletę. W blokach z wiel-kiej płyty często sedes umieszczony jest tak, że siedzi się na nim „z nosem w drzwiach”. Z kolei w nowszych blokach, aby zaoszczę-dzić na przestrzeni, projektuje się jedno pomieszczenie, w którym usytuowane są wszystkie niezbędne sprzęty. Nie zawsze jednak trzeba trzymać się utrwalonych schematów. Ada Szydłowska radzi: – Jeżeli Twoja łazienka jest mała, nie bój się prze-niesienia pralki w inne miejsce, np. na kory-tarz. Stwórz strefę gospodarczą, gdzie prócz pralki stanie deska do prasowania, wiadro z mopem czy suszarka na pranie – rzeczy tak często zapominane przy projektowaniu wnętrz. Strefa ta nie musi być wydzielonym pomieszczeniem, wszystko można ukryć w szafie; ważne by znajdowała się w sąsiedz-twie z kuchnią lub łazienką ze względu na doprowadzenie i odprowadzenie wody.

Czarodziejskie sztuczkiIluzja jest największym sprzymierzeńcem niewielkich mieszkań. Dzięki sprytnym tri-kom możemy sprawić, że nawet najmniejsze pomieszczenie będzie sprawiało wrażenie bardziej przestrzennego. Powszechnie zna-nym i stosowanym od lat „powiększaczem” jest lustro. Ponadto jeśli dobrze je ustawi-my, możemy za jego pomocą wprowadzić większą ilość światła do zacienionych par-tii mieszkania. – Bardzo często używam luster. W jednym ze swoich projektów umieściłam jedno w kształ-cie okna. Trzeba było podejść bardzo blisko, by się przekonać, że to iluzja – mówi Ada. Ciekawy efekt wizualny możemy również osiągnąć dzięki fototapetom, które do nie-

dawna były kojarzone z rajską plażą wykle-joną na ścianie u cioci. Tera, można zamówić fototapetę z dowolnym zdjęciem, np. ame-rykańskiej metropolii lub fotografią sosno-wego gaju. Jednak i z tym elementem trzeba uważać. Jak wskazuje architektka, należy wybierać obrazy, które posiadają przestrzeń, perspektywę – w przeciwnym wypadku efekt może być wprost odwrotny od zamierzone-go. W małych pomieszczeniach powinniśmy unikać dużej ilości różnych kolorów oraz za-stanowić się nad stworzeniem wnęk z węża-mi LED w ścianach i sufitach, które w dużym stopniu zmieniają wygląd mieszkania.

M1Nr 11427.71 m²

0 100 200 300

545

179

145

821

3

320.58206.5

535

246289

90

150O1

90

235O9

120

150O2

Balkon4.32 m²

Pokój z aneksem kuch.23.68 m²

Łazienka4.03 m²

N

M2Nr 13934.83 m²

0 100 200 300

90

150O1

90

235O9

120

150O2

224 8 303

224311

302

837

5

258.

58

221.

58

189

311224

Balkon4.45 m²

Pokój z aneksem kuch.21.88 m²

Pokój9.06 m²

Łazienka3.89 m²

N

Page 42: Fakty Białystok 016

42 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

jAK OGRzAć DOm?Koszty ogrzewania domu wraz z podgrzewaniem ciepłej wody użytkowej stanowią przeciętnie od 70 do 80 proc. rocznych kosztów jego eksploatacji. jednego sposobu na to, by tanio i do-brze ogrzać dom, nie ma. W niniejszym artykule prezentujemy kilka sprawdzonych przez branżowych ekspertów rozwiązań.

FOT.

Z ARC

H. FI

RMY O

PTIM

A

D O M

zdaniem ekspertaKrzysztof łazarski, dyrektor handlowy firmy OptimA pOLSKA:

Najczęściej przedstawianym przez przeciwników odnawialnych źródeł energii argumentem jest kwe-stia ich ceny. prawdą jest, iż cena energii od nich po-chodzącej jest większa niż cena energii pochodzącej ze źródeł konwencjonalnych. jednak bardzo szybko maleje za sprawą rozwoju rynku oraz technologii. je-śli zastanowić się nad tym głębiej, każdy dostrzeże, że energia odnawialna to nie tylko energia. jest to przede wszystkim niezależność od zasobów (których nie przybywa), czy od politycznych wpływów zachod-nich i wschodnich mocarstw, a także czyste powietrze, rzeki i lasy. prawa ekonomii mówią, że to, co najrzad-sze, jest najcenniejsze – wystarczy spojrzeć na wzrost cen oleju opałowego na przestrzeni ostatnich 10-15 lat. Należy zdać sobie sprawę z tego, że w rozwijają-cym się kraju potrzeby energetyczne będą rosły. tylko OD NAS zależy, jak rozwiążemy ten problem. Czy nasze dzieci będą płacić tysiące złotych arabskim szejkom lub rosyjskim oligarchom, czy może będą właścicie-lami mikroźródeł?

z anim podejmiemy decyzję o tym, w jaki sposób ogrze-wany będzie nasz dom, warto zadać sobie kilka

pytań. Po pierwsze, powinniśmy zastanowić się, jakiego opału bę-dziemy używać (warto też zasta-nowić się, w jakim stopniu będzie on drożał w kolejnych latach). Po drugie, spróbujmy określić, ile czasu będziemy w stanie poświę-cić na obsługę zainstalowanych przez nas urządzeń. Po trzecie, powinniśmy realnie ocenić, ile tak naprawdę chcemy i jesteśmy w stanie zainwestować w instala-cję grzewczą. I w tym momen-cie należy zadać sobie najważ-niejsze pytanie: czy rzeczywiście chcemy kupić najtańsze rozwią-zanie, którym będzie piec na wę-giel? A może warto zainwestować w droższe urządzenie, które da nam komfort eksploatacji przez najbliższe kilkadziesiąt lat?

KominkiPod potocznie rozumianym

hasłem „kominek” kryją się dwa rodzaje instalacji. Jeśli występu-je ona w zestawieniu z płaszczem wodnym i jest podłączona do cen-tralnego ogrzewania, wówczas możemy mówić o  grzejnikach. Z  kolei jeśli ciepło jest rozpro-wadzane za pośrednictwem ka-nałów powietrznych, jest to tzw. wkład kominkowy, a więc swego rodzaju piec. Ogrzewanie komin-kiem bardzo dobrze sprawdza się w okresie wiosennym i jesiennym, kiedy wystarczy palić w nim wie-czorem (wtedy kominek utrzyma ciepło do rana, do wyjścia do pra-cy). Rzecz jasna wiele zależy tu od właściwego ocieplenia domu.

pompy ciepłaNa chwilę obecną najniższe

koszty eksploatacyjne zapewnia-ją pompy ciepła, które mogą za-równo grzać, jak i chłodzić dom. Możemy wyróżnić dwa rodzaje tego typu urządzeń: są to pom-py powietrzne (typu powietrze--woda) i gruntowe (typu woda--woda). Popularne są zwłaszcza te pierwsze, ponieważ ich parametry są zbliżone do pomp gruntowych, lecz przy znacznie mniejszym na-kładzie inwestycyjnym (nie jest konieczne wwiercanie się w zie-mię). W  tych drugich dolnym źródłem może być wymiennik gruntowy (pionowy lub pozio-my) a także – choć dużo rzadziej stosowane – studnie głębinowe.

KotłyKolejnym sposobem na

ogrzanie domu są kotły – urzą-dzenia, które są dziś praktycznie bezobsługowe. Kotły dzielimy na olejowe (na dziś najdroższe w eksploatacji, ich sprawność to ok. 90 proc.) oraz gazowe (zastosowanie w nich ma LPG lub gaz ziemny, a ich sprawność może sięgać nawet 109 proc.). Co prawda propan butan jest niemalże tak samo drogi jak olej, jednak kocioł na LPG ma od niego większą sprawność – może być on bowiem urządze-niem pracującym w  technice kondensacyjnej, obecnie naj-oszczędniejszej.

Wśród pozostałych rodza-jów kotłów należy wymienić te, w których używany jest węgiel (w tym również popularny eko-groszek) oraz biomasę. Popularne są zwłaszcza te drugie, ponieważ możemy w  nich palić peletem, słomą czy chociażby owsem. Ko-tły na biomasę są niezwykle wy-godne w użytkowaniu, ponieważ są wyposażone w zapalarkę, dzięki której samoczynnie się włączają, gdy istnieje zapotrzebowanie. No i co najważniejsze, paliwem nie jest w nich paliwo kopalne, lecz substancja odnawialna, którą tak naprawdę sami jesteśmy w stanie wyprodukować.

FOT.

Z ARC

H. A

UTOR

A

Page 43: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 43

R E K L A M A

WYpRODUKUj SOBiE pRąDjuż dziś każdy może produkować energię elektryczną na swoje potrzeby, a nawet sprzedawać jej nadmiar do zakładu energetycznego. Wszystko za sprawą ustawy, która na nowo reguluje rynek energetyczny w polsce.

D O M

p od nazwą „mały trój-pak” kryje się podpisana w  sierpniu br. przez pre-

zydenta Bronisława Komo-rowskiego nowelizacja prawa energetycznego. Dokument ten pozwala na otwarcie rynku energii dla tzw. prosumentów i sprzedaż samodzielnie wypro-dukowanej przez nich energii do sieci dystrybucyjnej. Potencjalni inwestorzy nie muszą już starać

się o koncesję na wytwarzanie energii elektrycznej. Co więcej, „mały trójpak” daje im możli-wość odsyłu nadwyżki energii do zakładu energetycznego bez potrzeby prowadzenia działal-ności gospodarczej do mocy zakontraktowanej każdego bu-dynku

Jak zauważają eksperci z fir-my OPTIMA POLSKA, za 1 kW energii elektrycznej w gospodar-

stwie domowym średniej wiel-kości płacimy ok. 50-60 groszy. Tymczasem jej cena netto to ok. 20 groszy. Oznacza to, że za prze-syłanie 1 kW energii elektrycz-nej płacimy nawet… 40 groszy! – To oczywiste, że o wiele bar-dziej korzystne jest wykorzysta-nie wyprodukowanej przez sie-bie energii do własnych potrzeb – przyznaje Paweł Wyszyński, właściciel firmy. – Jednym z mi-

nusów „małego trójpaku” jest to, że cena 1 kW energii zosta-ła w nim ustalona na 16 groszy. Ta kwota nie zachęca do tego, by energię odsyłać do zakładu energetycznego, ponieważ w ten sposób jako producent niewiele na tym zarobimy. Tę energię za-wsze jednak możemy wykorzy-stać i w ten sposób uniezależnić się od zewnętrznego dostawcy – dodaje.

Page 44: Fakty Białystok 016

jeleń poza rykowiskiemZ pewnością dzieci oglądające bajkę o Jelonku Bambi nie byłyby uszczęśliwione wiedząc, że właśnie zjada-

ją swojego bohatera. Ale przecież wiedzieć nie muszą. Kiełbasa z mięsa jelenia jest naprawdę doskonała. Co prawda na sztuce robienia tego rodzaju wyrobów trzeba się znać, ale wystarczy podpytać znajomych myśli-wych, a wszystko się rozjaśni. Zaraz po święcie zmarłych, bo już 3 listopada, myśliwi grasują po naszych la-sach, by świętować Hubertusa. Warto wówczas zasilić ich szeregi i zobaczyć, jak przyrządzana jest dziczyzna.

W takim dniu w lesie na pewno nie da się zginąć z głodu. Wystarczy nie pchać się na linię strzału, a tajniki oprawiania mięsa można poznać za darmo. Kiełbasa z jelenia, sarny lub dzika to rarytas. Podobnie jak szyn-ka, kumpiak, bitki, pieczeń i tradycyjny bigos. Wszystko to jest zjadliwe, a nade wszystko zdrowe. Bo jak ma nie być zdrowe, skoro taki jeleń czy dzik łazi sobie po lesie, skubie trawkę i gałęzie, które nigdy nie widziały żadnego nawozu. I nawet zajączek, który kica beztrosko po polach, na talerzu będzie smakował doskonale, jeśli tylko wymoczy się go dostatecznie długo w mleku i otworzy okna na oścież podczas pieczenia. Bo zanim zniknie w czeluściach układu pokarmowego, zając potrafi zapachem uprzykrzyć życie. Co nie zmienia faktu, że po wszystkim jest smaczny i bardzo obfity w witaminki.

Wytropić szatana w runie leśnymWytropić tak, ale na pewno nie zabierać do domu. Bo borowik szatański potrafi czynić totalny armagedon

w naszym organizmie i sprawiać, że niczym pantera będziemy rzucać się ku sławojce. Można za to skupić się na podbrzeźniaczkach, kaniach, podgrzybkach, kurkach, maślakach i oczywiście borowikach, po spożyciu których nie czekają nas wizyta w szpitalu lub nieprzyjemności żołądkowe. Las to raj dla tych, którzy lubią nało-żyć gumowce i błąkać się po podmokłym terenie w poszukiwaniu czegoś na ząb. A przynieść do domu można i coś w gratisie, na przykład stworzenia, które dziwnym trafem są wkręcone tak głęboko w skórę, że tylko le-karz może je umiejętnie wykręcić. Cóż... Natura też korzysta jak umie z naszej obecności na własnym terenie.

Kto nie umie ugotować grzyba do zamarynowania w słoiku, zawsze może go położyć i wysuszyć. Ale jest i inny patent. Nieumyte i nieobrane grzyby można włożyć do torebek foliowych i szybko poddać procesowi zamrażania na kość. Zimą to przysmak jak znalazł. Po odmrożeniu można dopiero obrać je z paprochów i igieł, odlepić resztki ślimaka i cieszyć się świeżutką zupą grzybową. Z dodatkiem boczku z dzika zapewnią, że od talerza nie odejdzie się za szybko. Ale w końcu zimą i tak potrzebne są kalorie.

Czerwona goryczkaNasze lasy kryją prawdziwe skarby. Dzisiejsza medycyna naszpikowana jest chemią, a przecież można leczyć

się bardziej naturalnie. Na terenach podmokłych, raczej wręcz bagiennych rośnie pewna zapomniana rośli-na. Dziś mało kto o niej pamięta. Nazywa się kalina. Na surowo jej owoców nie da się jeść. Są tak niedobre, że prędzej wyjdą tą samą drogą, co weszły. Ale po ugotowaniu z dużą ilością cukru, owoce kaliny są świetne na dolegliwości ciążowe i comiesięczne bóle kobiece.

Lepszego lekarstwa na kaszel też chyba nie wynaleziono. Napar z owoców tego krzewu potrafi zapewnić spokojne noce, kiedy płuca zaczynają grać niechciane melodie. W październiku po jagodach, malinach i po-ziomkach zostało tylko wspomnienie, ale za to owoce kaliny utrzymują się do grudnia. Jako że ptactwo może nas uprzedzić, trzeba rwać, ile mocy w bicepsach.

Niech więc skarby lasu goszczą na naszych talerzach i cieszą podniebienia. Skorzystajmy, zanim jeszcze nikt nie wpadł na pomysł wstawienia do niego drzwi i sprzedaży biletów wstępu.

DARY LASU NA tALERzUTEKST Urszula Kochanowska

Wystarczy pół godziny jazdy samochodem w dowolnym kierunku od Białegostoku, by telefon w kieszeni zgubił zasięg, a świeże powietrze wypełniało płuca. W okolicznych lasach i puszczach człowiek nie zginie, a już na pewno nie z głodu.

R E K L A M A

Page 45: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 45

Wina z kolekcji Winebar Bon

Ton proponowane na jesień przez

Marcina Korpacza, sommeliera Winebaru

Bon Ton w hotelu Aristo

W najbliższym czasie w hotelu Ari-sto zostanie otwarty pierwszy w Białymstoku winebar z własnym

importem, w którym będzie można spróbo-wać każdego wina w kieliszkach firmy Rie-del. Podczas dokonywania selekcji wina do Winebaru Bon Ton, sommelier Marcin Kor-pacz połączył doskonałą jakość z niewygó-rowaną ceną.

Na miejscu będą mogli Państwo uczestni-czyć w kolacjach komentowanych, jak i de-gustacjach. Dowiecie się więcej o winach: w jaki sposób są produkowane, dlaczego jed-ne nam smakują, a drugie stają nam korkiem w ustach? Co najważniejsze, większość win będzie można degustować w niewielkich ilo-ściach (na kieliszki). Wszystko to połączymy z wiktuałami przygotowanymi przez szefa kuchni, Pawła Zawadzkiego.

Perliczkę trybujemy z kości tak, by nie uszkodzić skóry. Mięso wraz ze skórą rozkładamy na desce, doprawiamy cynamo-nem, sokiem z limonki, solą i pie-przem oraz słodką papryką. Na mięsie rozkładamy rukolę oraz pokrojoną w długie, cienkie pa-ski marchew. Roladkę zawijamy w folię spożywczą i gotujemy około 45 min. Ugotowaną rolad-kę podsmażamy na złoto i kroimy w plastry o grubości 1,5 cm. Ugotowane ziemniaki kroimy w plastry i podsmażamy razem z cebulą i boczkiem na złoty kolor. Następnie ugniatamy je w bulionówkach i wykładamy na talerz. Karczochy podsmaża-my na maśle z natką pietruszki. Danie dekorujemy świeżym ty-miankiem. Smacznego!

wizytą w SAvOYU

N A T A L E R Z u

Restauracja SAvOY, Wine Bar Bon ton

oraz hotel Aristo na nowo odkrywają

dla białostoczan kamienicę przy

Kilińskiego 15, w której przed wojną

działała znana w całej polsce

księgarnia józefa zawadzkiego

i mieściła się siedziba „Gazety

Białostockiej”.

Leone De CastrisVilla LarenaPrimitivo IGT Salento

Włoska winnica Leone De Castris z regionu Puglia została założona w 1665 roku.Nazwa butelki – Villa Larena po-chodzi od niewielkiej posiadłości i winnicy położonych w regionie Salento.Sam szczep winorośli Primitivo w tej butelce daje nam nuty za-pachowe wanilii, kawy, dymu z wędzarni i suszonych owoców.W smaku jest ciężkie, długie i pełne wytrawne, lecz w pewnej chwili czujemy słodycz w posta-ci gorzkiej czekolady, owoców czarnej porzeczki, suszonych śliwek i malin.

Roladka z perliczki z karczochami na maśle

oraz rukolą i marchwią na smażonych ziemniakach

(4 porcje)

• 1 perliczka • 100 g rukoli • 1 duża marchew• cynamon• sok z limonki• sól• pieprz• słodka papryka• 800 g ugotowanych

ziemniaków• 100 g wędzonego boczku

• 1 cebula• 100 g oleju

słonecznikowego• 400 g marynowanych

karczochów• 100 g masła• 1 pęczek natki pietruszki• świeży tymianek

i świeżo mielony pieprz do dekoracji

Page 46: Fakty Białystok 016

46 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO Karol Rutkowski

Minęło dopiero czterdzieści lat, odkąd jest świątynią katolicką. Kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha w 1973 roku stał się pełnoprawnym domem dla wiernych wyznania rzymskokatolickiego. A w pejzażu Białegostoku jest od ponad stu lat.

p rzy jednej z najstarszych ulic naszego miasta stoi zabytkowy budynek. Do

niedawna górował nad innymi przy Warszawskiej. Dziś nie ma wieży, która w wyniku pożaru zawaliła się 15 września tego roku. Choć kościoły na świecie płonęły i zawalały się w gruzy setki i tysiące razy, to w Białym-stoku żywioł wydawał się mniej zachłanny. Mimo to, dziś na Warszawskiej jest smutno.

Kiedy kościół płonął, ludzie setkami wylegli na ulicę i modlili się wspólnie, jak gdyby z dymem z wieży ulatywała duża część naszej historii, tradycji i ducha miasta. Kiedy najpierw unosił się dym, coraz gęstszy, a potem po-jawiły się płomienie, parafianie mieli łzy w oczach. Ciężko było uwierzyć, że pożar tak dobrze utrzymanego budynku w ciągu kilkudziesięciu minut odmienił oblicze całej ulicy, osiedla i pa-rafii. Świadkowie tego zdarzenia dokumentowali je na wszelkich możliwych nośnikach. Zapisy z 15 września 2013 roku utrwa-lone na fotografiach i różnego rodzaju nagraniach pozostaną dla potomnych.

Obiekt jednak stoi nadal. Brak mu tylko wieży. Kościół pod we-zwaniem świętego Wojciecha zostanie odbudowany i zapewne posłuży jeszcze tysiącom wier-nych. Jak również historykom, ponieważ jest jednym z najstar-szych budynków sakralnych w Białymstoku.

zaczęło się od jana Chrzciciela

Kościół został zbudowany w latach 1909-1912 ubiegłego wieku na miejscu wcześniej-szej świątyni pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Od same-go początku miał taką bryłę jak obecnie. Projekt przygotowała firma łódzkiego przedsiębior-cy budowlanego Jana Wendego. Architektura kościoła i detal ar-chitektoniczny wzorowały się na wielkich niemieckich, romań-skich katedrach. Neoromanizm był wówczas stylem dominują-cym w kościołach protestanc-kich, tak popularnych w Łodzi. Skoro to ewangelicy z miejsco-wej gminy białostockiej ufundo-

wali jego budowę, obiekt musiał różnić się od wzniesionego kil-ka lat wcześniej kościoła farne-go. Charakterystyczny dla bu-dynków sakralnych ówczesnej Łodzi, dzisiejszy kościół pod wezwaniem świętego Wojcie-cha stanowi w naszym mieście zabytek unikalny.

Wojny nie oszczędzały nicze-go, także budynków. Świątynia została mocno zniszczona, ale nie na tyle, by zniknąć z naszej mapy architektonicznej. Pierw-si wierni kościoła, jeszcze pod wezwaniem Jana Chrzciciela, to Niemcy oraz białostoccy fabry-kanci i robotnicy. Przychodzili tam nawet ludzie o polskich na-zwiskach. Wszak świątynia to świątynia – modlić się można wszędzie. Aż do zakończenia II wojny światowej był to kościół protestancki.

powojenna zawierucha Wojna i pierwsze lata po niej

nie były łaskawe dla całego Ko-ścioła katolickiego. Władze ko-munistyczne nie ułatwiały zada-nia przy odbudowie zabytków nawet takich jak ten przy War-szawskiej. Kościół św. Wojciecha był bardzo zniszczony. Niemal całe wyposażenie rozkradziono – włącznie z ławkami i organa-mi. Dopiero w 1944 roku władze przekazały budynek pod zarząd Kościoła rzymskokatolickiego. Wówczas powoli przeprowadzo-no jego remont i uzupełniono wystrój. Łatwo nie było, ponie-waż początkowo władze miej-skie chciały adaptować świąty-nię na cele świeckie – kino lub magazyn. Ostatecznie udało się jednak utrzymać obiekt jako miejsce sakralne.

Z czasem było lżej. W mar-cu 1973 roku sprawy własno-ści pomiędzy Kurią Biskupią w Białymstoku a Konsystorzem Ewangel icko-Augsbursk im w Warszawie zostały uregulo-wane aktem kupna-sprzedaży. W kwietniu 1997 roku do ko-ścioła zostały uroczyście wpro-wadzone relikwie św. Wojciecha, a świątynię podniesiono do ran-gi Sanktuarium Wojciechowe-go. Obecnie parafia liczy około ośmiu tysięcy wiernych.

Z A B Y T k I

Od jana Chrzciciela do Biskupa męczennika

46 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Page 47: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 47

Page 48: Fakty Białystok 016

48 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

WSzYSCY BOimY Się OBCiAChU

F E L I E T O N

TEKST Krzysztof Szubzda TEKST Konrad Dulkowski, dyrektor artystyczny teatru TrzyRzecze

W ydawało mi się, że zjawisko kolejki za mięsem zanikło jakiś czas temu wraz z proszkiem IXI, temperówką na żyletkę, gumą arabską i czynem społecznym. Tymczasem niedawno zadzwonił do mnie kumpel i obwieścił, że jutro rzucają schab bez kości po trzy kilogramy na osobę i czy bym nie poratował?

Pech w tym, że tenże kumpel pomógł mi ostatnio przy aucie. Auto co prawda nie odpaliło, ale poczucie zobowiązania wynika, jak wiadomo, z intencji. Musiałem zgodzić się bez namysłu.

– A więc tak… – zaczął następnego dnia bladym świtem. – Sklep otwie-rają o ósmej. Będziemy tam pół godziny wcześniej. Przed drzwiami po-winno być około trzydziestu osób i nie mniej niż 300 kg schabu. Nawet jeśli ekspedientki zabunkrują jedną trzecią pod ladą, to dla pierwszej pięć-dziesiątki wystarczy. Około 7.45 otwierają drzwi, ale nie biegniemy. Idzie-my szybkim krokiem do kas. Wyścig zaczyna się dopiero za bramkami. To będą starsi ludzie, ale nie lekceważ przeciwnika. Kiedyś na promocji kawy jakaś kobieta upadła i nikt jej nie pomógł, a takiemu starszemu panu, kiedy biegliśmy po czteropaki Harnasia, spadł kapelusz i też nikt nie za-wrócił. To są twarde reguły gry. Kiedy otworzą bramki, wszyscy uderzają najszerszą alejką. Wtedy wykorzystasz to, że jesteś szczuplejszy i młodszy, i pobiegniesz za przyborami szkolnymi, potem w lewo, i walisz prosto na rybny. Przy rybach znów w lewo i jak dobrze pójdzie, przybiegniesz w pierwszej dziesiątce.

Specjaliści od asertywności pewnie wiedzieliby co zrobić, ja jestem spe-cjalistą od innych rzeczy, więc musiałem skłamać, że super.

Bladym świtem milczące szeregi łowców schabu zwarły się przed skle-pem. Każdy skoncentrowany jak gepard przed skokiem na antylopę, jak strzelec wyborowy przed najważniejszym w życiu strzałem. I nagle zaczyna się! Wybija ósma! Drzwi! Bramki! Wyścig! Próbuję realizować założenia taktyczne, ale konsternacja paraliżuje mi ruchy. Może i bym podbiegał, ale ta żenująca banalność celu… W konsekwencji ni to chodem, ni to ćwierćtruchtem docieram do działu mięsnego na szarym końcu. Ostatnią porcję schabu otrzymuje kobieta przede mną. Kumpel spogląda na mnie jak kapral na kompanijną ofermę, jak nauczyciel wf na swego klasowego kalekę. Puszczają mu nerwy.

– Stary, to nie scena! Takie jest właśnie życie! To jest promocja schabu! Co ty myślałeś – że się przespacerujesz po sklepie jak Wokulski po No-wym Świecie, a uprzejma ekspedientka poprosi cię o autograf na mięsie?

– Przepraszam, jeśli chcesz, to kupię ci inny schab. – To nie o to w życiu chodzi – usłyszałem.Zasępiłem się nad tym zdaniem i spróbowałem wyciągnąć wnioski.

Zawiodłem kumpla, nie dostałem schabu, i nie wiem, o co w życiu cho-dzi. Coś z tym muszę zrobić. I zrobiłem. Po południu kupiłem ćwiartkę świniaka. Zawiozłem do kumpla, rzuciłem mu na stół czterdzieści kilo-gramów mięsa i próbując zaimponować, powiedziałem:

– Pokaż mi, gdzie jest schab, sam go wytnę.Zapachniało krwią, mięsem, przygodą i męską przyjaźnią. Ciąłem, kro-

iłem, skórowałem, wyrywałem kości, zapomniałem o całym świecie, od-rzucałem wszystkie telefony, nawet od takiej słodkiej, temperamentnej Ani.

– Napisz do niej, że nie możesz – warknął kumpel, wyciągając łopatkę.– I co mam jej napisać? – spytałem zastygając z ociekającym krwią nożem.– Napisz, że rozbierasz świnię.I tak napisałem. Wkrótce dostałem odpowiedź:„No, ładnie się wyrażasz. Więc jak już zaliczysz koleżankę, to zadzwoń…”.

i dę ze znajomą przez Białystok. Moje trampki dożyły kresu, więc zdej-muję je i wywalam do kosza. Nie będę jak bohater wiersza Tuwima pociągał odklejoną podeszwą. Lato. Idę na bosaka. Znajoma, gdyby tylko nie zależało jej na znajomości ze mną, pewnie szłaby dziesięć metrów z tyłu. Bo co ktoś sobie pomyśli?

Nie wyśmiewam jej lęków. Każdy boi się ośmieszenia z innych po-wodów. Jeden nie podejdzie do dziewczyny, bo pamięta, jak wyśmiano go, gdy podrywał klasową piękność (po latach okazuje się zazwyczaj, że wyrosła na nieforemną tlenioną blondynę, wiodącą marny żywot u boku męża robola, przedkładającego oglądanie Polsatu Sport nad romantyczne uniesienia; ta konstatacja umili Wam zjazd absolwentów już przed trzecią wódką). Inna będzie sobie pluła w brodę, że nie zareagowała wystarcza-jąco asertywnie, gdy szef proponował w biurze masaż szyi. Bo on powie, że tylko niósł pomoc, i zostanie wyśmiana.

Każdy boi się czegoś innego. Białostoczanie boją się wyjść na wsio-wych. Chwilę zajęło mi zrozumienie, dlaczego niszczy się piękne drew-niane domy w Białymstoku. Irytowałem się, kiedy słyszałem komentarze naszych widzów – że spektakl świetny, tylko postarajcie się o porządny lokal w miejsce tej budy. Na nic tłumaczenie, że prawie stuletnie wnętrze stanowi o klimacie i wyjątkowości sceny. Nie, teatr to marmury i złocone klamki, plusz i kandelabry – dopiero takie wnętrze wyczerpuje aspiracje obcowania ze sztuką!

Szedłem przez Białystok ze znajomą (tym razem obuty). „Patrz, jaki piękny dom” – powiedziałem o drewnianym budynku, którego jasna sto-larka okien pięknie kontrastowała z rysunkiem słojów drewna podkre-ślonych ciemną bejcą. „Eee, normalny, ale ten to jest ładny” – wskazała stojący po przeciwnej stronie ulicy kilkunastopiętrowy apartamentowiec; najwyraźniej wyraz fallicznych kompleksów inwestora. „U nas na wsi ta-kich nie ma” – wyjaśniła mi swój zachwyt obiektem wystającym z parte-rowej okolicy jak członek z włosów łonowych.

Drewniane domy symbolizują wszystko, od czego białostoczanie chcą uciec. Tę wieś, z której wyjechali do miasta, do lepszego życia. Białystok po-wstał z komasacji okolicznych wsi. Przez lata przyjezdni wyśmiewali kury, jakie spotykali, gdy tylko skręciło się z centrum w jedną z bocznych uliczek. Dlatego ofiarą sąsiada z piłą motorową padły bzy i jabłonie, a Rynek Ko-ściuszki przypomina betonową patelnię zamiast dawnego zielonego skweru.

Ale nie da się uciec od swoich kompleksów. Im bardziej się staramy, tym mocniej je podkreślamy. Chłopcy obnoszący z dumą emblematy zna-nych marek na swoich sportowych wdziankach podkreślają pochodzenie z miejsc, gdzie funkcjonalność ubioru górowała nad podążaniem za tren-dami. Warszawiacy protestujący przeciwko neonowi przedstawiającemu słoiki jako symbol miasta tylko potwierdzają swój kompleks pochodzenia. Nikt się nie przyzna, że ma rodzinę spod Bielska – wszyscy to potomkowie warszawskich powstańców spłodzeni podczas obrony PASTY.

Nie ośmieszajmy się jak oni. Wycinanie tradycyjnej tkanki Białegosto-ku nie stworzy nagle metropolii. Kiedy do TrzyRzecza przyjeżdżają ludzie z Warszawy czy Gdańska, fotografują się przed budynkiem. Nie spotkałem nikogo z przyjezdnych, kto zachwyciłby się budynkiem ZUS-u w kształcie skoczni narciarskiej albo hotelem Gołębiewski (w mniej cywilizowanych krajach za takie koszmarne projekty obcina się architektowi ręce; święcie w to wierzę). Za to wielu było zauroczonych Bojarami albo fragmentem Młynowej, gdzie można spotkać hodowaną w ogrodzie kozę. Na tym – z gło-wą – można budować charakter miasta. I chrzanić poczucie obciachu!

męSKA pRzYGODA i KOBiECE SKOjARzENiA

Page 49: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 49

R E K L A M A

Bilety kupione za pomoc¹ portmonetki s¹ tañsze od kupionych w kiosku lub u kierowcy w autobusie.Kupuj¹c bilet w kasowniku mo¿na zaoszczêdziæ od 10 groszy

na jednym przejeŸdzie! TO SIÊ OP£ACA!do nawet 7 z³otych

Jedna karta zastêpuje wszystkie bilety papierowe.Mo¿na na niej zakodowaæ bilet trzymiesiêczny, miesiêczny i dekadowy oraz zakupiæ bilet 3-dniowy weekendowy, 24-godzinny i jednorazowy na wszystkie strefy taryfowe.

W jednym z 24 punktów sprzeda¿y biletów mo¿na wgraæ na kartê bilet okresowy lub do³adowaæ portmonetkê.Do³adowanie portmonetki jest równie¿ mo¿liwe w jednym z 50 punktów do³adowania portmonetki.Bilet okresowy mo¿na równie¿ zakupiæ przez Internet, za pomoc¹ strony www.ekarta.bialystok.pl

1. Antoniukowska 24/12. Boh. Monte Cassino 5 lok. U-23. Gajowa 68a p.14. Kolejowa 125. Ko³³¹taja 756. Mickiewicza 147. Pozioma 28. Rumiankowa 21

DLACZEGO BILETY NA ELEKTRONICZNEJ KARCIE MIEJSKIEJ

TO ROZWI¥ZANIE OSZCZÊDNE, WYGODNE I £ATWO DOSTÊPNE?

OSZCZÊDNOŒÆ

WYGODA

DOSTÊPNOŒÆ

PUNKTY SPRZEDA¯Y BILETÓW BKM

9. Rzymowskiego 2210. Sienkiewicza 1/1 - budynek BCMB11. Sienkiewicza 512. Sienkiewicza 55A13. Sienkiewicza 81/3 lok. 1414. Sk³adowa 1115. Sk³odowskiej 2/1 Central16. S³onimska 6

17. Swobodna 5418. Upalna 1A lok. 619. Wasilkowska 49A20. Wiejska 60 lok. 421. Zagumienna 7A22. Zaœcianki 123. KLEOSIN, ul. Ojca Tarasiuka 224. WASILKÓW, ul. Koœcielna 69

PSS Spo³em Bia³ystok16. Bema 89/2 17. Brzechwy 318. Dojlidy Fabryczne 819. Gajowa 6820. Ko³³¹taja 5021. Mieszka I 622. Pietrasze 223. Rynek Koœciuszki 1524. Warszawska 7925. Wroc³awska 526. Wyszyñskiego 627. Sk³odowskiej 628. S³onimska 2/129. Traugutta 130. Wiejska 70a

TRAFIKA-NORD31. Andersa 3832. Wyszyñskiego 633. Lipowa3434. Mickiewicza 1535. Wasilkowska 436. Tysi¹clecia Pañstwa Polskiego 8C

1. 42. Pu³ku Piechoty 22. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. Zwierzyniecka 19/115.

Kolporter S.A.

Boles³awa Chrobrego 16AChoroszczañska 24Dubois 6/5Klepacka 4Kolejowa - dworzec PKP Legionowa 28Ryska 1

Sienkiewicza 81Œwiêtojañska 15/46 CH ALFA, poziom 0Œwiêtojañska 15/46 CH ALFA, poziom 1Wysoki Stoczek 54Upalna 3

¯abia 20

PUNKTY DO£ADOWANIA PORTMONETKI

INNE37. Antoniukowska 138. Antoniukowska 5639. Boh. Monte Cassino 8: na dworcu PKS40. Boh. Monte Cassino 8: przed dworcem PKS41. Edukacyjna 142. Pogodna 11A/1U43. Rzymowskiego 2244. Sienkiewicza 545. Warszawska 16-1846. Choroszcz, Sienkiewicza 29A47. Choroszcz, Powstania Styczniowego 8C48. Juchnowiec, Klonowa 249. Wasilków, Plater 250. Wasilków, Bia³ostocka 7A

www.komunikacja.bialystok.pl

F E L I E T O N

C zasami nie warto pytać ludzi o hobby, bo mogą sobie uświadomić, jak bardzo pozbawione sensu jest ich życie. Jest wiele czynności, bezcelowych, jałowych czy pozba-wionych logiki, które wykonujemy z poczuciem osobi-stej pasji i ogromnym zaangażowaniem, poświęcając im

swój czas, zdrowie i pieniądze.Takie na przykład zbieranie grzybów. Grzyb ma zerową war-

tość odżywczą, składa się zasadniczo z wody i jest bardzo cięż-kostrawny. Spożywanie grzybów niesie ze sobą ryzyko zatrucia. Mimo to miliony Polaków co roku, od bladego świtu przedzierają się przez chaszcze pełne pająków, kleszczy, ślimaków, żab i inne-go paskudztwa, ryzykując przeziębienie i inne choroby, o których strach myśleć. I jeszcze są na tyle bezczelni, że mówią o „przy-jemności”. Nie po to wyszliśmy z lasu, nauczyliśmy się budować domy, uprawiać rośliny i hodować zwierzęta, by teraz wracać z powrotem do poziomu ściółki, mchu, jednym słowem – gleby.

Do grona pokrewnych hobby, których bezsensowność śmia-ło możecie próbować podważyć, jest uprawianie tak zwanych ogródków działkowych. Centra naszych miast zasiedlają dziwni ludzie zamieszkujący przypominające wioski hobbitów z powie-ści Tolkiena domki, altanki, czy też kurne chatki. Podczas gdy na zewnątrz toczy się normalne miejskie życie – ludzie jeżdżą autami, spacerują, umawiają się na randki – ci polscy hobbici, najczęściej półnadzy, spoceni i ogorzali, grzebią w ziemi grab-kami, pielą grządki, podlewają kabaczki. Nikt mnie nie przeko-na, że robią to dla tych kilku marchewek, kilkunastu ogórków, paru pomidorów, które są w stanie zebrać z tych miniupraw. Więc pytam: po co?

Są ludzie – znam nawet kilku takich – którzy z własnej woli łażą po rozżarzonych węglach, zbierają kłaczki z pępka, strzelają mlekiem z oka albo zawodowo udają zmarłego przed rodziną

i znajomymi. Są to jednak czynności ekscentryczne, nierzadko prawdopodobnie wynikające ze szczególnej konstrukcji psychicznej zwolenników takich zabaw.

Co natomiast kieruje osobnikami, którzy potrafią godzinami stać nad wybranym akwenem, wpatrując się w chybotający się na wodzie spławik – tego pojąć doprawdy nie potrafię! Tym bardziej, że – widziałem to na własne oczy – jeśli jakimś cudem któraś głupia ryba da się nabrać na tani trik z błyszczącą przynętą, zwycięzca tej potyczki nie zabiera jej do domu, aby posypawszy solą i usmażywszy zjeść, ale – o zgrozo! – wypuszcza ją z powrotem, nie poprosiwszy nawet o możliwość wypowiedzenia życzenia!

Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że interesowanie się ludzką naturą jest fascynujące? Każdego dnia zderzamy się z czynno-ściami bezcelowymi, wykonujemy je, czerpiemy z nich radość i satysfakcję. Za moich czasów zbierało się puszki po napojach gazowanych, naklejki z gum do żucia i prospekty reklamowe koncernów motoryzacyjnych. Aby uzyskać te ostatnie, pisało się coś w stylu: „Bitte Sie ferme fre prospekt nalepe” i przysyłali. Cóż ci ludzie z działów reklamy Volkswagena czy Volvo musieli sobie myśleć, wyciągając ze skrzynek pocztowych tysiące takich listów z Polski?

Czy da się znaleźć jakiś sens w tym bezsensie? Skoro ludzie – i to masowo – grzebią bez celu łopatą w ziemi, przetrząsają lasy w poszukiwaniu grzybów, kolekcjonują kłaczki z pępka, zbie-rają pluszowe misie, udają denatów albo łowią ryby po to, by je wypuszczać, musi być w tym szaleństwie jakiś sens. Bo przecież to, co właśnie tu przed Państwem wyprawiam– kolekcjonowanie czynności pozbawionych sensu – jest w istocie również czymś mało sensownym. Ka

talo

g cz

ynno

ści b

ezse

nsow

nych

TEKS

T Ra

dek O

rysz

czys

zyn

Page 50: Fakty Białystok 016

50 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

PIZZA SAVONA Rynek Kościuszki 8 Pogodna 11F Legionowa 9/1

POLIKLINIKA ARCISZEWSCY Zamenhofa 19

PRUSZYNKA Grochowa 3 Berlinga 17a

QMEDICA Waszyngtona 30/1U

POLSKIE RADIO BIAŁYSTOK Świerkowa 1

QUATTRO PIZZERIA Wysoki Stoczek 54

RETROSPEKCJA Wiejska 65 lok. 2

SPONTI Alfa Centrum

SPÓŁDZIELNIA Skłodowskiej-Curie 8 /1

SUPERNOVA DENTAL CLINIC Warszawska 39 lok. 8

TAKE2GO Atrium Biała

TEATR DRAMATYCZNY Elektryczna 12

TOKAJ Malmeda 7

VILLA TRADYCJA Włókiennicza 5

WARSZAWSKA 39 Warszawska 39

WILLA PASTEL Waszyngtona 24a

ZDROWA SPIŻARNIA Świętojańska 8

T u N A S Z N A J D Z I E S Z

ALCHEMIA PUBul.Lipowa 4

6-ŚCIAN PUB Warszawska 30

AKCENT Rynek Kościuszki 17

ALChEMIA Lipowa 4

ALfA CENTRUM GUNGA CAFE p. 0 lok. 13 ESPRESSO BAR p. 2 lok. 27

ARISTO hOTEL Kilinskiego 15

TRATTORIA CZARNA OWCA Lipowa 24

BIAŁOSTOCKI TEATR LALEK Kalinowskiego 1

BOK Legionowa 5

CENTRUM ZDROWIA KEN 50/U4 Mickiewicza 39/U7

ChAMPIONS SUPLE ShOP Mickiewicza 27

COLOSSEUM Kopernika 5

CZARCI PUB&JADŁO Skłodowskiej-Curie 3

D3 STUDIO Jaroszówka 63

EfEKT PROffESSIONAL Częstochowska 3 Św. Mikołaja 1 lok. 7 Warszawska 55/1

EMPIK Sienkiewicza 3 Świętojańska 15 Miłosza 2 Hetmańska 16

ESKULAP Nowy Świat 11c Malmeda 6 Białówny 9/1

fITNESS PLACE PEJO Leszczynowa 25

fREE – WAY Św. Rocha 14a lok. 11 Lipowa 37

fUKS PIZZERIA Grochowa 3

fUTU SUShI Lipowa 12

GOSPODA PODLASKA Żelazna 9

GRAM Off ON Malmeda 17

GRAN VIA Lipowa 6

GRODNO Sienkiewicza 28

GRYfAN Lipowa 6

GUSTO ITA LIANO Starobojarska 12 lok. 8u

hIALURON Słonimska 2

hOMESChOOL Żelazna 9 lok. 12a

hOTEL 3 TRIO Hurtowa 3

hOTEL BRANICKI Zamenhofa 25

hOTEL POD hERBEM Wiejska 49

hOTEL PODLASIE 27 Lipca 24/1

INSTYTUT URODY Warszawska 57 lok. 4

JUBILECh Słonecznikowa 21

KAMELEON Białówny 4 lok. 19 Białówny 5 lok. 11 Malmeda 13 lok. 25

KAWELIN Legionowa 10

KIERMUSY Dworek nad Łąkami Kiermusy 12 Legionowa 30 lok. 103

KPKM Składowa 11

KRAINA SMYKA Kopernika 42

KULA hULA Jurowiecka 31

LABALBAL Warszawska 21 lok. 3

MIĘDZY ZĘBAMI Świętokrzyska 5 lok. U3

MOTOPUB Młynowa 14

NEW OPTICA Antoniukowska 56 lok. 38

TChIBO Alfa Centrum, parter, lok. 24

LITTLE hELL Lipowa 4

LONDON ACADEMY Białówny 9/1

MANIAC GYM Warszawska 79a

INSTYTUT ZDROWEGO ODŻYWIANIA Częstochowska 18 lok U1

OPERA I fILhARMONIA PODLASKA Odeska 1

PIZZA hUT Sienkiewicza 3

BTL

Page 51: Fakty Białystok 016

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 51

PIZZA SAVONA Rynek Kościuszki 8 Pogodna 11F Legionowa 9/1

POLIKLINIKA ARCISZEWSCY Zamenhofa 19

PRUSZYNKA Grochowa 3 Berlinga 17a

QMEDICA Waszyngtona 30/1U

POLSKIE RADIO BIAŁYSTOK Świerkowa 1

QUATTRO PIZZERIA Wysoki Stoczek 54

RETROSPEKCJA Wiejska 65 lok. 2

SPONTI Alfa Centrum

SPÓŁDZIELNIA Skłodowskiej-Curie 8 /1

SUPERNOVA DENTAL CLINIC Warszawska 39 lok. 8

TAKE2GO Atrium Biała

TEATR DRAMATYCZNY Elektryczna 12

TOKAJ Malmeda 7

VILLA TRADYCJA Włókiennicza 5

WARSZAWSKA 39 Warszawska 39

WILLA PASTEL Waszyngtona 24a

ZDROWA SPIŻARNIA Świętojańska 8

Page 52: Fakty Białystok 016

52 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl