152
8/2015 12

Gazeta Łowiecka 8/2015

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Darmowy magazyn dla myśliwych i sympatyków łowiectwa.

Citation preview

Page 1: Gazeta Łowiecka 8/2015

8/2015

12

Page 2: Gazeta Łowiecka 8/2015

Drodzy Czytelnicy!Ostatni miesiąc roku to oczywiście pora najbardziej rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, ale również czas podsumo-wań w wielu dziedzinach życia. Dla nas rok 2015 był przede wszystkim rokiem wielu spotkań z Wami – myśliwymi i sympatykami łowiectwa – i to nie tyl-ko „na łamach” naszego magazynu, ale również „na żywo”. Poznaliśmy Wasze zdanie na na temat wielu spraw ważnych dla łowieckiej braci, goszcząc na targach w Poznaniu, Sosnowcu, Warszawie czy Ostródzie, ale też uczestnicząc w wy-darzeniach ważnych dla regionu czy małych lokalnych społeczności. I wszę-dzie tam spotykaliśmy ludzi otwartych, życzliwych i pełnych poczucia humoru, jakby na przekór tym łatkom przylepia-nym naszemu środowisku najczęściej przez osoby, które nigdy nie miały oka-zji poznać samych myśliwych, nie mó-wiąc już o znajomości tradycji i kultury łowieckiej.Dlatego korzystając z tego szczególne-go świątecznego czasu, życzymy Wam, ale również i sobie, aby bogate łowiec-kie dziedzictwo dalej dostarczało nam wszystkim inspiracji do wielu codzien-nych ciekawych, pożytecznych i war-tościowych działań. Niech Wam św. Hubert darzy!

Marta PiątkowskaRedaktor Naczelna

Wszystkim myśliwym i sympatykom łowiectwa życzymy pogodnych, rodzinnych i wesołych świąt Bożego Narodzenia. Niech Wam święty Hubert obficie darzy w Nowym 2016 Roku, a zdrowie i pomyślność dopisuje.Darz Bór!

Zespół Gazety Łowieckiej

Page 3: Gazeta Łowiecka 8/2015

Wszystkim myśliwym i sympatykom łowiectwa życzymy pogodnych, rodzinnych i wesołych świąt Bożego Narodzenia. Niech Wam święty Hubert obficie darzy w Nowym 2016 Roku, a zdrowie i pomyślność dopisuje.Darz Bór!

Zespół Gazety Łowieckiej

Page 4: Gazeta Łowiecka 8/2015

WYBIERZODPOWIEDNIĄSIEKIERĘRozbijaj pieńkijednym uderzeniem

NOWOŚĆ

Page 5: Gazeta Łowiecka 8/2015

WYBIERZODPOWIEDNIĄSIEKIERĘRozbijaj pieńkijednym uderzeniem

NOWOŚĆ

Page 6: Gazeta Łowiecka 8/2015
Page 7: Gazeta Łowiecka 8/2015

7

Gazeta Łowiecka 8/2015

Page 8: Gazeta Łowiecka 8/2015
Page 9: Gazeta Łowiecka 8/2015

Czas na dzika!

Jesień to wprost idealna pora roku dla myśliwych – tych polujących na grubego zwierza, jak i tych poszukujących mniejszych zdobyczy. Nierzadko

jednak mają oni tylko jedną szansę, której nie mogą zmarnować.

A kluczem do powodzenia łowów są zdecydowanie w działaniu i niezawodny sprzęt

TEKST I ZDJĘCIA: TEAM WINZ

Page 10: Gazeta Łowiecka 8/2015

10

Już po raz trzeci w tym roku za cel naszej podróży obraliśmy prze-

piękną Chorwację. Jak dotąd odwie-dzaliśmy wybrzeże Adriatyku. Tym razem jednak udajemy się do Slawo-nii – regionu położonego niedaleko węgierskiej granicy. Mozart Tours, nasze biuro podróży, nie bez powo-du chlubi się swoją nazwą. Pokoje,

które dla nas przygotowano, urzą-dzone zostały w stylu barokowym, pełnym przepychu. Tym razem nie będzie domków kempingowych czy namiotów. O nie! Pozwolimy się po-rozpieszczać w czterogwiazdkowym luksusowym hotelu, oferującym wy-śmienitą kuchnię! Wraz z pozostały-mi gośćmi z Niemiec zostaliśmy za-

Page 11: Gazeta Łowiecka 8/2015

11

proszeni na weekendowe polowanie z naganką. Okolica wydaje się nie-zwykle obiecująca. Dookoła piękne lasy mieszane, w których dominują bujne dęby i rozłożyste buki. Zmę-czeni długą i wyczerpującą podróżą pierwszego wieczora kładziemy się dość wcześnie spać, bo następnego dnia szykuje się wczesna pobudka.

Wyruszamy na polowanie, a do dys-pozycji mamy teren łowiecki liczą-cy... 27 tys. hektarów.

POD TRÓJKĄPo krótkim przemówieniu prezesa lokalnego klubu łowieckiego losu-jemy nasze stanowiska. Wybraliśmy nr 3. Czy okaże się dla nas szczę-

Page 12: Gazeta Łowiecka 8/2015

12

Page 13: Gazeta Łowiecka 8/2015

13

śliwy? Możemy polować na wszyst-kie dziki, nawet lochy, o ile nie mają młodych. Szakale i lisy również znaj-dą się na celowniku. Podczas tego typu polowań nie możemy jednak pozyskać innych gatunków grubego zwierza. Przewodnik zabiera nas na nasze stanowisko, które nie jest do-brze nam znaną nisko zawieszoną platformą. Zostajemy na ziemi, ale to żaden problem. Wręcz przeciw-nie. Ukształtowanie terenu pozwa-la na oddawanie dalekich strzałów, sąsiadujące strzelby zaś znajdują się wystarczająco daleko od siebie, schowane bezpiecznie za pagórkami i zagłębieniami terenu.

OCZEKIWANIE I FOTOŁOWYJak zwykle staramy się zrobić do-kładne rozpoznanie terenu i usiłu-jemy zlokalizować miejsce, skąd naj-prawdopodobniej mogłyby pojawić się dziki. Zastanawiamy się, jaką dro-gę ucieczki przed psami byśmy ob-rali, gdybyśmy to my byli dorosłym, doświadczonym keilerem [czołg do trałowania min – tutaj w znacze-niu dzik – przypis red.]. Nieduża sadzawka, kilka ściętych pni drzew i skraj gęstego lasu to chyba bez-pieczny kierunek ucieczki. Strzel-ba Sauer załadowana, urządzenie z czerwonym punkcikiem włączone,

Page 14: Gazeta Łowiecka 8/2015

14

a stołeczek rozłożony. Teraz nad-szedł czas oczekiwania na zwierzynę, na wsłuchanie się w ciszę i podziwia-nie pięknego krajobrazu. Promienie słońca przebijają się przez gęstą po-ranną mgłę. Zdjęcia wychodzą fan-tastycznie. Drzewa wydają się lśnić i płonąć. Liście mienią się wszystkimi kolorami jesieni. O tej porze matka natura bawi się jasną i ciepłą żółcią, mocnym brązem i soczystą czerwie-nią, tworząc scenerię, nad którą nie sposób się nie pochylić. Nagle ci-szę przerywa trzask strzelby. Nasze serca zaczynają bić coraz mocniej. Napięcie rośnie. Zaczyna się!

CELNY STRZAŁNa naszym stanowisku też coś za-czyna się dziać. Na wprost, w gęstych zaroślach, widać zakradającego się szakala. Jednak zdradza nas wiatr, a przebiegły drapieżnik wycofuje się w leśną gęstwinę. Nie mamy pew-ności, czy to była dobra decyzja, bo rozlega się coraz głośniejsze ujada-nia psów dobiegające właśnie z tam-tej strony. Zwietrzyły szakala czy podążają tropem innej zwierzyny? Grę gończych słychać coraz bliżej i bliżej, a krew w naszych żyłach zaczyna pulsować. Który myśliwy nie zna tego ekscytującego uczucia napięcia i wielkiego oczekiwania?

Page 15: Gazeta Łowiecka 8/2015

15

Page 16: Gazeta Łowiecka 8/2015

16

Page 17: Gazeta Łowiecka 8/2015

17

Znowu czerwony punkt, powięk-szenie i zamek magazynka. Po raz kolejny sprawdzamy na próbę po-zycję strzelby. Niezależnie od tego, jak bardzo doświadczony jest my-śliwy, w takich momentach emo-cje zawsze biorą górę, a ręce drżą. Jednak w tej oto chwili oszczek słabnie. Czyżby to fałszywy alarm? Nagle pośród opadłych koloro-wych liści słychać cichutki szelest. Jest coraz bliżej! Na przeciwległym zboczu pojawia się sylwetka dzika. Oddanie bezpiecznego strzału jest jednak niemożliwe, gdyż kula mo-głaby sięgnąć linii naganiaczy. Ale dzik wybiera już wcześniej przewi-dzianą przez nas trasę i lada mo-ment przebiegnie przez leśną drogę centralnie naprzeciwko nas. Strzel-ba przygotowana i odbezpieczo-na, gdy dzik wyskakuje zza stosu powalonych pni drzew. Pierwszy strzał jest chybiony i trafia w ziemię tuż za zwierzem. Przekonujemy się, że decyzja o użyciu sztucera samo-powtarzalnego była słuszna. Kie-rujemy lufę w stronę uchodzącego dzika. Ponowne naciśnięcie spu-stu. Dzik pada w ogniu na leśną drogę, a ja odczuwam wielką ulgę. Simone gratuluje mi serdecznym „Weidmannsheil”. Nasz czworo- nożny kompan podbiega do leżą-

Page 18: Gazeta Łowiecka 8/2015

18

cego dzika, a potem wraca do nas z zadowoleniem merdając ogonem i znów bierze się do pracy.

ŁOWY I... BIESIADASąsiedzi również sprawiają wraże-nie zadowolonych. Słychać kolejne strzały i ujadanie psów. Na naszym stanowisku nie dzieje się jednak nic więcej, a gdy naganiacze poja-wiają się na horyzoncie, zdajemy sobie sprawę z tego, że pierwszy miot dobiegł końca. Uczestnicy polowania w świetnych humorach spotykają się przy ognisku i dzie-lą się wrażeniami. Wszyscy reagują z entuzjazmem na widok świeżego pieczywa i pieczonego nad ogni-skiem soczystego mięsa. Krople skwierczącego tłuszczu prowokują spojrzenia głodnych dwunożnych i czworonożnych myśliwych. Po posiłku, który pozwolił nam zregenerować siły, wyruszamy po-nownie w łowisko. Tym razem zo-stajemy rozstawieni na polanie z widokiem na rozległą dolinę. Nie-długo po tym, jak rusza naganka, padają pierwsze strzały, jednak dziki wydają się preferować drogi ucieczki z dala od naszych stanowisk. Jeden z naszych sąsiadów okazuje się mieć więcej szczęścia i powala trzy prze-latki – Weidmannsheil! Po powrocie

do hotelu świętujemy wydarzenia całego dnia w piwniczce z winem. Serwowane są lokalne przysmaki – potrawy i napoje, które pozwalają przełamać bariery językowe. To nie-samowite, że ludzie, którzy myślą w podobny sposób, zawsze tak łatwo nawiązują kontakty. Zanim wszyscy rozejdą się do swoich pokoi, wieczór wieńczą wesołe piosenki i melodie wygrywane na rogach. Kolejne dni nie przynoszą nadziei na sukces, ale co tam. Takie są łowieckie uroki!

WIERNA STRZELBAPodczas tego polowania używaliśmy półautomatycznej strzelby Sauer 303 Synchro XT, kaliber 308 Win-chester, która wiernie służyła nam w minionym sezonie. Nie korzysta-my z broni półautomatycznej po to, aby pozyskać więcej zwierzyny, ale by mieć dodatkową kulę w zanadrzu gdyby coś poszło nie tak. Kon-centracja na celu bez konieczno-ści odrywania uwagi na ładowanie broni to niewątpliwa zaleta takiej broni, podobnie jak umiarkowany odrzut. Wybór wytrzymałych syn-tetycznych produktów oraz powle-kanych metalowych części jest bar-dzo ważny, gdy wybieramy się na polowania w trudnych warunkach. Na polowaniu zastosowaliśmy nową

Page 19: Gazeta Łowiecka 8/2015

19

amunicję Hornady Custom Interna-tional, 180 g/11,7 g kule Interlock. Rdzeń wykonany ze stopu ołowiu gwarantuje natychmiastową sku-teczność, co wyraźnie widać na fil-mie. Rana wyjściowa oraz powsta-jący strumień krwi nie utrudniają obróbki tuszy, która jest minimalnie uszkodzona.

NA KAŻDĄ POGODĘCzy jest taki myśliwy, który nie zna tego oto problemu: masz na so-bie ciepłe ubranie, odpowiednie na długi dzień polowania, z nagan-ką lub bez, i pocisz się cały, nierzad-ko zanim jeszcze dotrzesz na miej-sce? W takich sytuacjach przydatne okazują się przewiewne, oddychają-ce membrany oraz suwaki pod pa-chami i na nogawkach. Rozpięcie ich podczas aktywności zapewnia

właściwy przewiew i pozwala unik-nąć przegrzania ciała. Kurtki Ira-ti IT, których używaliśmy podczas tej wyprawy, po wewnętrznej stro-nie posiadają specjalne pasy nośne. Dzięki nim można zarzucić kurtkę na ramiona, jeżeli robi się cieplej. Na stanowisku kurtka Irati IT chroni przed zimnem i wilgocią niezależnie od warunków pogodowych.

LORNETKA – SOLIDNA I PORĘCZNALekka lornetka zawsze przydaje się na polowaniach z naganką. Tym razem zabraliśmy ze sobą lornetkę Minox BL 10x44 HD. Jej niewielkie rozmiary oraz solidna konstrukcja w połączeniu z szerokim polem wi-dzenia sprawiają, że jest to bardzo wszechstronny towarzysz łowiec-kich eskapad.

Page 20: Gazeta Łowiecka 8/2015

Odzież na aktywne polowania

LAPPLANDDla myśliwych preferujących aktywne polowania, ze zmienną pogodą i różnym tempem aktywności, stworzyliśmy rodzinę Lappland – seria zaawansowanej odzieży hybrydowej, wzorowanej na popularnej serii turystycznej Keb. Odzież Lappland jest zbudowana z materiałów, które oferują swobodę ruchów i potra  ą wytrzymać ekstremalne warunki pogodowe. Odzież z tej serii jest cicha, dobrze wentylowana i miękka. Wszystkie produkty posiadają legendarną jakość i styl Fjallraven’a. Ponieważ, jeżeli wszystko pasuje jak trzeba jest tylko jeden czynnik decydujący o tym jaki będzie ten dzień, TY.

Lappland Hybrid Jacket CamoRozmiary: damskie xxs-xl, męskie xs-xxl

Materiał: 100% poliester, Strecz: 63% poliamid, 26% poliester, 11% elastanKurtka dostępna również w wersji kolorystycznej Dark Olive

Dowiedz się więcej na: www.� allraven.pl/hunting

Kaptur ochronnyDopasowany, odczepiany i regulowany w

trzech kierunkach

Łatwy dostęp do kieszeni piersiowych

Dwie duże kieszenie zapina-ne na zamek, z siateczkowymi

kieszonkami wewnętrznymi, na radio, telefon itp.

Poczuj wolnośćStrecz na plecach, kies-

zeniach piersiowych i rękawach daje większą

wentylację.

ŁącznośćOtwór na radio na ramieniu.

WarunkiWiatro i wodoodporny poliester na froncie, ramionach i na rękawach, w maskowaniu Orange Camo lub Dark Olive.

Zmniejsz ciśnienieOtwory wentylacyjne z

dwukierunkowymi zam-kami po bokach.

Bądź gotówZrównoważona, lekka kurtka na

dni w biegu.

KreatywnośćWiele możliwości dostosowa-nia rzepów i zamków.

PrzeładowanieŁadownica na lewym ramieniu, szybki dostęp i pewne zamknięcie.

Bez braków amunicjiDwie płaskie kieszenie

frontowe z miejscem na paczkę amunicji.

Page 21: Gazeta Łowiecka 8/2015

Odzież na aktywne polowania

LAPPLANDDla myśliwych preferujących aktywne polowania, ze zmienną pogodą i różnym tempem aktywności, stworzyliśmy rodzinę Lappland – seria zaawansowanej odzieży hybrydowej, wzorowanej na popularnej serii turystycznej Keb. Odzież Lappland jest zbudowana z materiałów, które oferują swobodę ruchów i potra  ą wytrzymać ekstremalne warunki pogodowe. Odzież z tej serii jest cicha, dobrze wentylowana i miękka. Wszystkie produkty posiadają legendarną jakość i styl Fjallraven’a. Ponieważ, jeżeli wszystko pasuje jak trzeba jest tylko jeden czynnik decydujący o tym jaki będzie ten dzień, TY.

Lappland Hybrid Jacket CamoRozmiary: damskie xxs-xl, męskie xs-xxl

Materiał: 100% poliester, Strecz: 63% poliamid, 26% poliester, 11% elastanKurtka dostępna również w wersji kolorystycznej Dark Olive

Dowiedz się więcej na: www.� allraven.pl/hunting

Kaptur ochronnyDopasowany, odczepiany i regulowany w

trzech kierunkach

Łatwy dostęp do kieszeni piersiowych

Dwie duże kieszenie zapina-ne na zamek, z siateczkowymi

kieszonkami wewnętrznymi, na radio, telefon itp.

Poczuj wolnośćStrecz na plecach, kies-

zeniach piersiowych i rękawach daje większą

wentylację.

ŁącznośćOtwór na radio na ramieniu.

WarunkiWiatro i wodoodporny poliester na froncie, ramionach i na rękawach, w maskowaniu Orange Camo lub Dark Olive.

Zmniejsz ciśnienieOtwory wentylacyjne z

dwukierunkowymi zam-kami po bokach.

Bądź gotówZrównoważona, lekka kurtka na

dni w biegu.

KreatywnośćWiele możliwości dostosowa-nia rzepów i zamków.

PrzeładowanieŁadownica na lewym ramieniu, szybki dostęp i pewne zamknięcie.

Bez braków amunicjiDwie płaskie kieszenie

frontowe z miejscem na paczkę amunicji.

Page 22: Gazeta Łowiecka 8/2015

Metoda szwedzka,

Polowanie metodą szwedzką, czyli tzw. ciche pędzenia nie jest w naszym kraju niczym nowym. Wymaga ono jednak

odpowiedniej infrastruktury oraz dobrej organizacji. Mieliśmy przyjemność gościć

na polowaniu hubertowskim, zorganizowanym w taki sposób

w Kole Łowieckim „Bór” Hetmanice

TEKST: MACIEJ PIENIĄŻEKZDJĘCIA: GAZETA ŁOWIECKA

CZYLI HUBERTUS INACZEJ…

Page 23: Gazeta Łowiecka 8/2015
Page 24: Gazeta Łowiecka 8/2015

24

Koło, w którym gościliśmy, świę-towało w ubiegłym roku 25-le-

cie istnienia. Gospodarzy ono na jednym obwodzie o całkowitej po-wierzchni 3191 ha, z czego aż 2047 ha zajmują lasy. Koło ma 32 członków, z których większość nie tylko aktyw-nie poluje, ale również uczestniczy w życiu myśliwskiej społeczności. Świadczy o tym piękny i funkcjo-

nalny domek myśliwski, który zbu-dowano własnym sumptem koło leśniczówki Mścigniew. To właśnie przed nim spotkaliśmy się na odpra-wie przed polowaniem. Polowanie metodą szwedzką, jak powiedział nam prezes Koła, An-drzej Patelka, jest organizowane raz w roku właśnie na Hubertusa. Spe-cjalnie w tym celu członkowie Koła

Page 25: Gazeta Łowiecka 8/2015

25

zbudowali ostatnio 25 ambonek, tak aby wszyscy mogli w nim uczest-niczyć. Zgodnie z ustawą zwyżki te znajdują się 2 m nad poziomem gruntu. Obecnie na terenie obwodu łącznie jest 70 ambon i ambonek.

ODPRAWA MYŚLIWYCHOdprawa została wyznaczona na godzinę 7. W polowaniu uczest-

niczyło 21 myśliwych, w tym jed-na Diana oraz pięciu naganiaczy. Na wstępie Andrzej Patelka, któ-ry prowadził polowanie, tradycyj-nie powitał wszystkich uczestników i omówił zasady obowiązujące w łowisku. Koniec polowania wy-znaczono na godzinę 12.00. Łowczy Karol Zarzycki przypomniał zasady bezpieczeństwa i podkreślił zakaz

Page 26: Gazeta Łowiecka 8/2015

26

opuszczania ambon przed godziną zakończenia polowania. Wyjątkiem byłby przypadek, gdy zwierz padnie w bezpośredniej bliskości zwyżki ze względu na wysoką temperaturę – w trosce o dobrą jakość upolowa-nej zwierzyny. Łowczy przypomniał także o maksymalnym dystansie, na który można strzelać, czyli 80 m. My-śliwi zostali podzieleni na 3 grupy, które samochodami miały być pod-wiezione pod ambony. Po losowaniu stanowisk każdy otrzymał wydruko-wany plan łowiska z zaznaczonymi stanowiskami, tak by dokładnie wie-dział, gdzie będzie polował i gdzie znajdują się pozostali koledzy.

ODPRAWA NAGANIACZYNastępnie Andrzej Patelka przepro-wadził odprawę naganiaczy. Ciche pędzenie jest specyficzne i wyma-ga dokładnego ustalenia z nagan-ką, jaką drogą oraz jakim tempem będzie się ona poruszała. W odróż-nieniu od tradycyjnych pędzeń, na-ganka kluczy i zdarza się, że do tego samego miejsca dochodzi z różnych stron parę razy. Zależy to od łowi-ska, wiatru i stanowisk, które są za-jęte, dlatego tak ważne jest przepro-wadzenie odprawy tuż przed samym polowaniem, aby naganiacze do-kładnie wiedzieli, czego się od nich

oczekuje. Polowanie szwedzkie cha-rakteryzuje się cichym pędzeniem. Naganka porusza się bez psów, nie hałasuje, od czasu do czasu uderza kijem w pnie drzew. Naganiacze zo-stali podzieleni na dwie grupy, od-prawę zakończono i mogliśmy ru-szyć w łowisko.

NA STANOWISKACHO 7:45 byliśmy na swoich ambonach. Ponieważ jak w większości Kół, rów-nież i tutaj polowanie hubertowskie za-rezerwowane jest tylko dla Członków Koła, przypadła mi rola obserwatora. Kuba, z którym miałem być na ambo-nie nr 6, był zadowolony z wyników losowania, więc żwawo skierowaliśmy się w stronę naszego transportu. Jadąc samochodem, zobaczyliśmy najpierw mniejszą, a potem większą, liczącą dobrze ponad 30 sztuk chmarę jele-ni przebiegających przez dukt leśny ok. 100 m przed nami. Dzień wcześniej, kiedy dbając o bez-pieczeństwo osób postronnych, czę-sto jeżdżących po leśnych ścieżkach rowerami, mocowaliśmy do drzew tabliczki informujące o polowaniu, również widzieliśmy grupę 10 jeleni. Najpierw biegły one wzdłuż drogi równolegle z samochodem, a potem ok. 10 m przed nami przecięły dro-gę i zniknęły w lesie.

Page 27: Gazeta Łowiecka 8/2015

27

Page 28: Gazeta Łowiecka 8/2015

28

CELNY STRZAŁByło ciepło, jednak co jakiś czas pa-dał drobny deszcz. Z naszej ambo-ny mogliśmy obserwować dwa leśne dukty, po jednej stronie mieliśmy gęsty, iglasty młodnik, po drugiej li-ściasty starodrzew. W ciągu pierw-szej godziny znowu widzieliśmy dwie małe grupy jeleni przebiegające przez drogę w odległości ponad 100 m. Około 10.00 usłyszeliśmy trzaski w młodniku. Jeśli zwierzęta zdecy-dują się z niego wyjść, będą ok. 40 m od nas. Pierwsza pojawiła się łania jelenia, następnie cielak, a potem kolejna łania. Kuba złożył się do strzału i Lapua Mega pomknęła do celu. Łania zaznaczyła trafienie i… zniknęła za duktem. Niestety, szyb-kie przeładowanie skończyło się za-kleszczeniem pocisku. Po dwóch sekundach, bo tyle trwało uporanie się z problemem, po zwierzynie nie było już śladu. Im bliżej południa, tym deszcz był intensywniejszy. Kuba był pewny trafienia, ale zastanawialiśmy się, jak daleko będziemy szukać postrzałka. W samo południe zeszliśmy z ambo-ny i udaliśmy się na poszukiwanie łani. Znaleźliśmy ją ok. 50 m od ambony, 20 m od miejsca, w którym została trafiona. Jak się później okazało, po wypatroszeniu łania ważyła 103 kg.

Page 29: Gazeta Łowiecka 8/2015

29

Page 30: Gazeta Łowiecka 8/2015

30

Była to stara sztuka z wytartymi grandlami. Przeciągnięcie jej prawie 100 m do drogi przez las skończyło się dla nas sporą zadyszką.

IMPONUJĄCY POKOTPonieważ w czasie polowania sły-szeliśmy 16 strzałów, pokot zapo-wiadał się ciekawie i tak faktycznie było: 6 łań jelenia, 3 łanie daniela, 2 dziki i lis. Ponieważ skup zwierzy-

ny znajduje się ok. 50 m od domku myśliwskiego, zanim przystąpiliśmy do uczty, zwierzyna została zważo-na i umieszczona w chłodni. Świetny gulasz z cielaka danie-la strzelonego przez Kubę tydzień wcześniej oraz słońce, które w koń-cu przebiło się przez chmury spra-wiły, że doskonały nastrój udzielił się wszystkim. Taki Hubertus to rozumiem…

Page 31: Gazeta Łowiecka 8/2015

31

Page 32: Gazeta Łowiecka 8/2015

WIELE PASJI. JEDNO ROZWIĄZANIE.

SERIA SE™

SERIA ALL WEATHER™

SERIA PRO-MAX™

Page 33: Gazeta Łowiecka 8/2015

WIELE PASJI. JEDNO ROZWIĄZANIE.

SERIA SE™

SERIA ALL WEATHER™

SERIA PRO-MAX™

Page 34: Gazeta Łowiecka 8/2015

felietonSŁAWOMIR

PAWLIKOWSKI

Co dwie głowy… Zamknięte obwody łowieckie, zakazy polowań, brak możliwości wykonania planów łowieckich,

a w konsekwencji brak pieniędzy w kasach Kół Łowieckich. Taki obraz przedstawia się

od roku 2010 na terenie całej Małopolski. Wszystkiemu winna wścieklizna

To właśnie ta wirusowa choroba zakaźna zwierząt jest powodem

trudnej sytuacji, z którą przyszło się zmierzyć wielu Kołom Łowieckim. Pierwsze przypadki wścieklizny na terenie województwa mało-polskiego odnotowano w sierpniu 2010 r. Od tej chwili Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Krako-wie pozostaje w stałym kontakcie z Zakładem Wirusologii Wetery-naryjnego Państwowego Instytutu

Badawczego w Puławach. Zgodnie z jego zaleceniami, z roku na rok modyfikacji ulega sposób szczepie-nia lisów. Ponieważ mimo szczepień w dalszym ciągu wścieklizna się roz-przestrzeniała, podjęto dalsze kroki, aby tę sytuację zmienić. W związku z tym zagęszczono linie przelotów samolotów, z których była wykłada-na szczepionka oraz znacznie zwięk-szono ilość szczepionki wykładanej ręcznie.

Page 35: Gazeta Łowiecka 8/2015

MYŚLIWSKA POMOCJak poinformował mnie rzecznik prasowy wojewody małopolskie-go Jan Brodowski, nawiązano tak-że współpracę z przedstawicielami Polskiego Związku Łowieckiego i zorganizowano kilka spotkań na ten temat. Myśliwi zaangażowali się w akcję i zgodzili się uczestniczyć w ręcznym wykładaniu szczepion-ki. Mając na względzie znajomość terenu, a w szczególności obszarów, w których występuje zagęszczenie lisiej populacji, uwzględniono rów-nież sugestie myśliwych dotyczą-ce miejsc wyłożenia szczepionki. Na wniosek wojewódzkiego lekarza

weterynarii została zwołana Rada Sanitarno–Epizootyczna – ustawowe ciało doradcze powoływane przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi do rozwiązywania tego rodzaju pro-blemów. W związku z tym w bie-żącym roku została zaplanowana dodatkowa akcja szczepień na ob-szarze, gdzie stwierdza się najwięk-szą ilość przypadków wścieklizny. Z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii otrzymałem dokład-ne dane pokazujące szczegółowo stwierdzone przypadki wścieklizny u gatunków zwierząt łownych na te-renie województwa małopolskiego w latach 2010–2015.

Rok RazemLiczba przypadków u zwierząt łownych z podziałem na gatunki

Lis Kuna Borsuk Jenot Daniel Zając Sarna

2015 57 54 2 1

2014 66 59 2 1 1 3

2013 43 39 3 1

2012 21 21

2011 47 38 6 1 1 1

2010 99 94 3 1 1

RAZEM 333 305 16 4 2 1 1 4

Page 36: Gazeta Łowiecka 8/2015

36

LISY W CENTRUM UWAGIJak widać, problem głównie dotyczy lisów i ogólnie rzecz biorąc – dra-pieżników. Z pośród 333 przypad-ków wścieklizny 327 to właśnie dra-pieżniki. Ponadto, patrząc na tabelę, można stwierdzić, że najgorszy był rok 2010, gdzie ujawniono 99 przy-padków wścieklizny u gatunków łownych. Później, przez kolejne dwa lata ilość przypadków wściekli-zny spadała, aby w roku 2012 wy-nieść 21. Warto tutaj podkreślić, że były to tylko i wyłącznie przypadki wścieklizny u lisów. Co się więc sta-ło po 2012 r.? Dlaczego rok później pomimo dalszych szczepień liczba ujawnionych przypadków znów się podwoiła? Wśród zwolenników teo-rii spiskowych pojawiła się opinia, że za sprawą stoją służby weteryna-ryjne, które chcąc wykazać koniecz-ność szczepień, a tym samym pozy-skać środki od UE na dalsze akcje zrzucania szczepionki, postanowiły wpuszczać zarażone wścieklizną lisy w nasze łowiska. Teoria ta, choć sur-realistyczna, znalazła wielu zwolen-ników i przez pewien czas krążyła wśród myśliwych. Nawet pojawiła się plotka, jakoby wojewoda mało-polski złożył w tej sprawie zawiado-mienia do prokuratury. Plotkę ową zdementował rzecznik prasowy wo-

Page 37: Gazeta Łowiecka 8/2015

37

Page 38: Gazeta Łowiecka 8/2015

38

jewody małopolskiego Jan Brodow-ski, który zaznaczył, iż od 2010 r. Wo-jewódzki Inspektorat Weterynarii w Krakowie dwukrotnie był kon-trolowany przez inspektorów służb weterynaryjnych Unii Europejskiej – z racji współfinansowania szczepie-nia przez Unię Europejską, również przez inspektorów Europejskiego Trybunału Obrachunkowego oraz Najwyższą Izbę Kontroli. Jak za-znaczył Jan Brodowski, żadna z tych

instytucji nie wniosła zastrzeżeń do działań prowadzonych w tym zakre-sie przez Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Krakowie, a wszyst-kie sugestie z ich strony były wdra-żane na bieżąco. Jak zatem wyjaśnić sytuację? Skoro w 2012 ujawniono tylko 21 przypadków wścieklizny, a w następnych dwóch latach liczba ta znów się potroiła? Mamy 2015 r., a pomimo wzmożenia szczepień sy-tuacja przedstawia się następująco:

Powiat

Liczba przypadków wścieklizny z podziałem na gatunki zwierząt

Razemlis bydło jenot kot kuna pies

brzeski 4 1 2 7

gorlicki 21 1 1 6 29

krakowski 1 1

limanowski 3 3

nowosądecki 8 1 2 11

nowotarski 3 3

suski 1 1

tarnowski 13 1 2 3 19

wadowicki 1 1

Razem 54 2 1 3 2 13 75

Tabela dotyczy roku 2015 (do 19 listopada)

Page 39: Gazeta Łowiecka 8/2015

39

Z tej tabeli możemy wywnioskować, że znów gatunkiem, u którego stwierdzono najwięcej przypadków wścieklizny jest lis. 54 przypadki wścieklizny u lisów to dane Wojewódzkiego Inspek-toratu Weterynarii w Krakowie na dzień 19 listopada 2015 r. Liczba przypadków na podobnym pozio-mie, co w roku 2014. Niepokojąca jest również liczba 13 przypadków wśród psów domowych. Pomimo ustawowego obowiązku szczepień psów przeciw wściekliźnie, mamy aż 13 przypadków! Jeśli wśród dziko żyjących lisów zapobieganie rozprze-strzeniania się wścieklizny raczej nie jest w 100% możliwe, to w przypad-ku psów chyba można to monitoro-wać? Przecież w każdym urzędzie gminy znajdują się wykazy posia-daczy psów? Oczywiście znając mentalność niektórych właścicieli, można się jedynie domyślać, że nie zawsze zgłaszają oni fakt posiadania czworonoga. Czasem ze względu na uniknięcie płacenia podatku, a czasem ze względu na tak zwany wszelki wypadek – „jak kogoś po-gryzie, to nie mój…”.

TRUDNE PYTANIAWracając jednak do głównego te-matu, możemy zadać sobie pyta-

nie: dlaczego? Skoro kiedyś nie było szczepień i nie odnotowywano tylu przypadków wścieklizny, to co się teraz stało? Czy szczepionka jest nieskuteczna? Skąd się biorą nowe ogniska choroby? Analizując dane z 2015 r. widzimy jedną ciekawą rzecz. Najwięcej, bo 29 przypad-ków, stwierdzono w powiecie gor-lickim. Drugi na liście z 19 przypad-kami jest powiat tarnowski, a trzeci, z 11 przypadkami, nowosądecki. Gorlicki to ostatni powiat we wschod- niej części województwa małopol-skiego. Od wschodu graniczy z wo-jewództwem podkarpackim, a od południa granicą powiatu jest grani-ca państwa. Im dalej na północ, tym mniej przypadków wścieklizny. Czy ogniska zachorowań należy szukać u naszych sąsiadów? Nie wiem, jak sprawa ma się z wścieklizną na Sło-wacji, ale coś w tym może być... Odpowiedni skutek powinno przy-nieść zwiększenie kontroli nad wła-ścicielami psów, zwłaszcza na tere-nach wiejskich. Jeśli tylko na terenie mojej gminy w ciągu tego roku zła-pano i przewieziono do schroniska kilkadziesiąt „bezpańskich” psów, to co możemy poradzić na rozprze-strzenianie się wścieklizny? Nawet jeśli potroimy ilość wyrzucanej z sa-molotów szczepionki, którą pobie-

Page 40: Gazeta Łowiecka 8/2015

40

rają lisy, jenoty czy kuny, to wszyst-kich błąkających się po wsiach oraz miastach psów czy kotów i tak nie zaszczepimy. W Kole Łowieckim „Ryś” w Gor-licach oddano ostatnio do badania cztery lisy. Jak się okazuje, wszyst-kie były zarażone wirusem wściekli-zny, mimo że badanie potwierdziło pobranie szczepionki i prawidłowe funkcjonowanie układu immunolo-gicznego!

TROCHĘ OPTYMIZMU…Według najświeższych danych, na chwilę obecną na terenie wojewódz-twa małopolskiego obowiązuje 10 rozporządzeń powiatowych lekarzy weterynarii (3 na obszarze powiatu

tarnowskiego, 2 – nowosądeckiego, 4 – gorlickiego, 1 – brzeskiego) oraz 2 wojewody małopolskiego w spra-wie zwalczania wścieklizny (obejmu-jąc swoim zasięgiem część obszaru powiatu brzeskiego i tarnowskie-go oraz brzeskiego, dąbrowskie-go, tarnowskiego i proszowickie-go). Ze względu na pojawienie się kolejnych przypadków tej choroby w najbliższych dniach zostaną wyda-ne kolejne rozporządzenia, obejmu-jące swoim zasięgiem części powia-tów: wadowickiego, limanowskiego, nowosądeckiego oraz gorlickiego. Wszystkie obowiązujące rozporzą-dzenia są na bieżąco publikowane w Dzienniku Urzędowym Woje-wództwa Małopolskiego. Takie in-

Page 41: Gazeta Łowiecka 8/2015

41

formacje zapewne nie ucieszą na-szych myśliwych zwłaszcza w Kołach Łowieckich, w których od początku sezonu polowań zbiorowych mają „zapowietrzone” tereny swoich ob-wodów łowieckich. Czy znajdzie się ktoś, kto w końcu znajdzie przyczy-nę tej epizootii ? Czy po prostu doj-dzie do sytuacji, jaka miała miejsce na Białorusi z afrykańskim pomo-rem świń u dzików? Miejmy nadzie-ję, że wszystko będzie w porządku. Optymizmem napawa ostatnia in-formacja, jaką otrzymałem z Woje-wódzkiego Inspektoratu Weteryna-rii w Krakowie, a brzmi ona tak:„Przy zwalczaniu wścieklizny mało-polski wojewódzki lekarz weteryna-rii oraz powiatowi lekarze wetery-

narii ściśle współpracują z Polskim Związkiem Łowieckim oraz na bie-żąco informują Koła Łowieckie o najnowszych przypadkach choroby i nakładanych ograniczeniach. Odby-ło się kilka spotkań poświęconych tej tematyce, na których omawiano bie-żącą sytuację epizootyczną, dyskuto-wano na temat przyczyn pojawienia się epizootii i sposobów poprawy sy-tuacji epizootycznej. Należy podkre-ślić, że przedstawiciele lokalnych kół łowieckich są aktywnie zaangażowa-ni w pomoc w wykładaniu ręcznym szczepionki przeciwko wściekliźnie dla lisów wolno żyjących”. Jak to mówią: „Co dwie głowy, to nie jedna”. Może więc wspólnie coś zmienimy? Darz Bór!

Page 42: Gazeta Łowiecka 8/2015

PRACUJESZ W DOMU LUB W PRACY NARZĘDZIAMI FIRMY FISKARS?

ZRÓB ZDJĘCIE, POKAŻ NAM JAK WYKORZYSTUJESZ DOWOLNE NARZĘDZIA FISKARS W SWOJEJ PRACY. DO WYGRANIA 5 ZESTAWÓW OBEJMUJĄCYCH:

SIEKIERĘ X7

OSTRZAŁKĘ

RĘKAWICE OCHRONNE

WYŚLIJ FOTOGRAFIE NA ADRES: [email protected]

NA WASZE ZDJĘCIA CZEKAMY OD 7 LISTOPADA DO 16 GRUDNIA BR. WYNIKI OGŁOSIMY 18 GRUDNIA.

KONKURS FISKARS

Page 44: Gazeta Łowiecka 8/2015

Specjalista od jeleni

S zkocja

Page 45: Gazeta Łowiecka 8/2015

Niall Rowantree, menedżer i szef myśliwych West Highland Hunting, od 20 lat poluje na jelenie na półwyspie Ardnamurchan

– wystającym z zachodniego wybrzeża Szkocji wąskim, liczącym 130 km2, pasie lądu

na północnym Atlantyku. Jest uważany za prawdziwego specjalistę od jeleni

TEKST I ZDJĘCIA: SIMON K. BARRTŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Page 46: Gazeta Łowiecka 8/2015

46

Półwysep Ardnamurchan, nale-żący do Ardnamurchan Esta-

te, znany jest na całym świecie ze swoich jeleni szlachetnych, których populacja od pokoleń ulepszana jest metodą hodowli selektywnej. W efekcie żyją tu bardzo wartościo-we stada, które przyciągają myśli-wych z całego świata. Przez ostatnich sześć lat biuro WHH zajmowało pierwsze miejsce w An-glii w rankingach największych po-zyskanych osobników, konkurując ze stowarzyszeniami gospodarują-cymi populacjami jeleni na terenie 150 majątków ziemskich w kraju.

ZARZĄDZANIE I GENETYKA Niall Rowantree tłumaczy, że gospo-darowanie populacją to dużo więcej, niż może się wydawać. Główny cel, jakim jest utrzymanie zdrowych stad, osiąga się poprzez utrzymywanie ich liczebności na zrównoważonym poziomie, aby miały wystarczającą ilość pożywienia. By to osiągnąć, oferuje się polowania. Oprócz tego Niall zajmuje się sprzedażą jele-ni hodowlanych oraz odławianiem i relokacją ich na nowe obszary, aby móc zaoferować parkom i rolnikom zwierzęta czyste genetycznie. Część posiadłości stanowi liczący 700 ha

S zkocja

Page 47: Gazeta Łowiecka 8/2015

47

park jeleni, na którym prowadzi się kilka pobocznych działalności, pro-mując jednocześnie wartość jeleni wśród wszystkich odwiedzających. – Polowanie na jelenie to akceptowa-na tutaj forma turystyki i integralna część naszej pracy związanej z go-spodarką łowiecką – mówi Niall. – Przynosi też korzyści dla wsi – na polowaniach zyskują hotele, sklepy, pośrednicy myśliwscy i inne miej-scowe firmy. Jesteśmy dumni z tego, że nasze jelenie są tak wysokiej jako-ści i że od ponad stulecia dzięki sta-rannej gospodarce łowieckiej przy-czyniamy się do polepszania zdrowia

tych zwierząt, pozwalając na od-strzał dopiero, gdy osobnik osiągnie maksymalny poziom dojrzałości płciowej. Poza tym naturalnym pro-duktem ubocznym zrównoważonej gospodarki łowieckiej jest mięso. U nas żaden fragment z pozyska-nych zwierząt się nie marnuje – wy-jaśnia Niall.

IMPONUJĄCA KARIERANiall wcześnie zaczął karierę zarząd-cy tego terenu łowieckiego. Urodzo-ny w Sutherland, jeszcze jako dziec-ko przeprowadził się do Argyll i tam w wieku 9 lat pozyskał pierwszego

S zkocja

Page 48: Gazeta Łowiecka 8/2015

48

jelenia. Ten dzień pamięta, jakby to było wczoraj. Karierę rozpoczął w 1983 roku, zatrudniając się u diu-ka Argyll jako stażysta. Potem przez długi czas pracował w strukturach lasów publicznych Wielkiej Bryta-nii oraz jako zarządca Parku Leśne-go Argyll i Parku Leśnego Królowej Elżbiety. W latach 80. był wykła-dowcą na Uniwersytecie Highlands and Islands, dawał też wykłady na kursach ochrony dzikiej przyrody w szkole wyższej w Thurso. Po dwóch kadencjach na funkcji przewodniczą-cego Deer Commission for Scotland (ang. Szkocka Komisja ds. Jelenia – przyp. tłum.) został członkiem tymczasowego panelu doradcze-go ds. jelenia przy Scottish Natural Heritage [organizacji ds. dziedzic-twa naturalnego – przyp. red]. Dziś mieszka na półwyspie Ardnamur-chan ze swoją żoną i trójką dzieci.

OPIEKA NAD POPULACJĄDługie dnie Nialla w pewnej części podporządkowane są zadaniom, ja-kie firma West Highland Hunting świadczy na rzecz właścicieli dóbr ziemskich w całej Szkocji. Firma zatrudnia trzy osoby zajmujące się tylko tym, a w sezonie zwiększa tę liczbę do jedenastu. Oferuje trzy po-ziomy usług: brązowy, srebrny i zło-

ty. Poziom brązowy sprowadza się do bycia pośrednikiem łowieckim. – Jeśli dany teren łowiecki rzeczy-wiście oferuje bardzo mocne osob-niki jelenia o bardzo dobrej kondy-cji, możemy je wypromować jako cel polowania z podchodu – objaśnia Niall. – Srebrna usługa obejmuje liczenie populacji, monitorowanie wpływu diety na zdrowie osobników, pro-mowanie łowiska itd. Złota ozna-cza, że zajmujemy się wszystkim – zapewniamy personel, nadzoruje-my rozwój infrastruktury tam, gdzie to niezbędne, dostarczamy sprzęt, reklamujemy polowania i opieku-jemy się ich klientami oraz robimy wszystkie inne rzeczy, których wy-maga opieka nad populacją. Oferujemy również usługę zarzą-dzania umowami. A więc wynajmu-jemy się właścicielom ziemskim do wykonywania dla nich określonych czynności – opowiada Niall.

PARTNERSTWO TO DOBRA WSPÓŁPRACAW myśleniu Nialla o tym, jak powin-no się zarządzać środowiskiem natu-ralnym Szkocji, kluczową zasadą jest partnerstwo. Odnosi się to zarówno do współpracujących z nim mająt-ków, jak i miejscowych społeczności.

Page 49: Gazeta Łowiecka 8/2015

49

S zkocja

Page 50: Gazeta Łowiecka 8/2015

50

– Partnerstwo na każdym pozio-mie to moja życiowa filozofia, która napędza mnie do działania. Przy-kładowo, pracujemy na wyspie Ra-asay, która zarządzana jest przez lokalny samorząd. Naszym celem jest doprowadzić do tego, by tam-tejsza społeczność sama opiekowała się swoimi jeleniami i byśmy zeszli z partnerstwa złotego do brązowe-go. Działaliśmy również na pozo-stałych wyspach Hebrydów i jeste-śmy chętni, by wspierać myśliwych i zarządców ziemskich w podejmo-waniu dobrych decyzji co do wy-korzystania jeleni w tym obszarze. Tak będzie, jeśli oferowane polowa-nia będą najwyższej jakości, bo one generują przychody, minimalizują konflikty z rolnikami oraz ogólnie zwiększają atrakcyjność regionu. Np. mięso nie powinno opuszczać wy-spy nieoskórowane. Powinno zostać zjedzone na miejscu lub wyeksporto-wane z etykietą wyspy jako produkt o szczególnej wartości. Takie podejście sprzyja tworzeniu miejsc pracy, możli-wości biznesowych i przychodów.

ZMIANY OWSZEM, ALE MĄDRE…W głębi serca Niall jest patriotą. Z pasją opowiada o korzyściach, ja-kie przynoszą krajowi szkockie ma-jątki ziemskie. Niepokoi go ostatnia

propozycja ustawy autorstwa Paula Wheelhouse'a, byłego ministra śro-dowiska Szkocji, dotycząca ponow-nego podziału ziemi poprzez po-dział majątków. Reforma ziemska jest według niego konieczna, ale musi być zrobiona mądrze. – To byłaby katastrofa, gdyby region miał na zawsze zmienić się z powo-du polityki zazdrości. To, czego nam trzeba, to polityka partnerstwa. Mą-dre zmiany są nieuniknione, ale wła-ścicieli ziemskich powinno się za-chęcać do wchodzenia w partnerskie relacje z lokalnymi społecznościami, bo to przynosi korzyści w postaci in-westycji i zatrudnienia. Dlaczego za rzeczy finansowane obecnie przez utalentowanych przedsiębiorców ma- my obciążać podatników, gdy ist-nieje tak duża ekonomiczna presja? – pyta z pasją Rowantree i kontynu-uje swój wywód.– Nie można dopuścić do zmarno-wania pracy tych ludzi albo spro-wadzenia ich roli do służby u pana na włościach. To grupa profesjo-nalistów, mężczyzn i kobiet, któ-rzy są ambasadorami naszego śro-dowiska naturalnego i często wraz z rodzinami odgrywają ważną rolę w wiejskich społecznościach. Wszy-scy mieszkamy na jednej planecie i walczymy przeciw zanikowi jej su-

Page 51: Gazeta Łowiecka 8/2015

51

S zkocja

Page 52: Gazeta Łowiecka 8/2015

52

rowców naturalnych. Jedyna opcja to się zjednoczyć – mówi Niall. Gdy wypowiada się na tematy związane z jeleniem, ciężko mu przerwać.

SERCE I DUSZA SZKOCJIDla niego ta opisana niezwy-kle barwnie walka oznacza mą-dre wykorzystanie gatunku, bę-dącego sercem i duszą Szkocji,

a także jej bogactwem naturalnym. Według niego przyszłość szkoc-kiej wsi trzeba budować na tym, co praktyczne, co już tu jest, i co ma pozytywne odzwierciedlenie w społeczeństwie, gospodarce i środowisku, czyli tym, co nazy-wa trzema filarami. A kogo współcześnie stać na ich zignorowanie?

S zkocja

Page 54: Gazeta Łowiecka 8/2015

Poranne polowanie

Page 55: Gazeta Łowiecka 8/2015

Jednym z plusów bycia myśliwym jest częste przebywanie na łonie natury.

Dodatkową zaletą jest to, że nieraz poluje się w porach, w których inni zapuszczają korzenie

przed telewizorem

TEKST I ZDJĘCIA: JOAKIM NORDLUNDTŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Page 56: Gazeta Łowiecka 8/2015

56

Wkrótce wody Botnika Północ-nego [północny basen Zato-

ki Botnickiej – przyp. red.] pokryją się lodem. Chociaż jeszcze można na nich pływać, większość łodzi już stąd zniknęła.

KIERUNEK: KÖPMANHOLMENŁódź Larsa Berga jest prawdopo-dobnie jedną z ostatnich pozosta-łych na morzu, ku wielkiej uciesze Magnusa Glada. – Lars to mój kuzyn. Często poży-czam od niego łódź – wyjaśnia Ma-gnus, wjeżdżając na niewielkie na-brzeże. Słońce jeszcze nie wstało, ale już niebawem powierzchnia wody za-cznie mienić się najpiękniejszymi kolorami. Jest z nami również syn Magnusa, Philip. Jedenastolatek za

nic w świecie nie chciał ominąć po-rannego polowania. – Philip interesuje się łowiectwem. Bardzo się bał, że zaśpimy, dlatego kiedy rano przyszedłem go obudzić, był już w połowie ubrany – tłumaczy Magnus. Towarzyszy nam też sucz-ka gończego Schillera, Tina. Pierw-szego gończego Schillera w rodzi-nie kupił Martin, ojciec Magnusa, w 1946 roku. Magnus miał wtedy tyle lat, co Philip, i strzelił wówczas swojego pierwszego zająca.

NIEŁATWE ZADANIEKilka dni wcześniej Magnus strze-lił na wyspie Köpmanholmen dwa zające. Było tam tak wiele tropów, że Tina nie wiedziała, za który-mi podążać. A jeszcze wcześniej dwóch znajomych z wioski pozyska-

Page 57: Gazeta Łowiecka 8/2015

57

ło tu aż pięć sztuk. Powoli docieramy do celu. Gdy mój towarzysz wyłącza silnik i łódź podpływa gładko w stro-nę pokrytego trzcinami brzegu, Tina wydaje z siebie ciche, niecierpliwe skomlenie. Doskonale wie, co się szy-kuje. Dla nas, „dwunogów”, pierw-szym wyzwaniem jest przedostanie się o suchej stopie na brzeg. Wycho-dzi nam to całkiem nieźle. Idziemy w głąb wyspy. Tam Magnus spuszcza Tinę z otoka, a Philip zaczyna zbie-rać drewno na ognisko. Jednak polo-wanie na wyspach nie jest wcale ta-kie proste, jak mogłoby się wydawać. W porastającej brzegi wysokiej trzcinie pełno jest dużych kamieni, będących świetną kryjówką dla zajęcy. Nawet najbardziej doświadczone psy potrafią się na to nabrać. Mimo to dzisiejsze łowy zaczynają się obiecująco...

TINA W AKCJILedwie zdążyliśmy rozpalić ogień, a już słychać pierwszy anons. Tina goni zwierzę z jednego końca wyspy na drugi. – Tam! – mówi Magnus, a naszym oczom ukazuje się zając. Staje ok. 75 m od nas i rozgląda się. Potem nas okrąża i znika w lesie. Philip jest niezadowolony. – Dlaczego nie strzeliłeś?Pytanie jest ostre, wymierzone w Magnusa. – Spokojnie, daj psu się wykazać. Będzie jeszcze okazja – odpowiada jego ojciec, uśmiechając się. Pies goni zająca w stronę łodzi, ale na plaży głoszenie ucicha na dobre dziesięć minut. Na ekranie nadajni-ka widać, że Tina kręci się w miej-scu. Czekając, aż suczka na nowo podejmie pościg, Magnus wyjmuje

Page 58: Gazeta Łowiecka 8/2015

58

patelnię i podgrzewa na niej kawa-łek souvas (wędzone mięso reni-fera – przyp. tłum.). Smakuje wy-bornie. Philip nie może przeboleć, że zając za pierwszym razem uciekł. – Ja bym od razu strzelił – zapew-nia. – Musisz zaufać psu. Przynajmniej już wiemy, że jest tu jakiś zając – od-powiada spokojnie Magnus. Jak się jednak okaże, na wyspie po-luje się bardzo trudno. Suczka znie-nacka podejmuje pościg, ale głosze-nie cichnie już po minucie. Taktyka zająca jest jasna – sus w trzciny i nie wyściubiać nosa. W końcu idziemy na plażę i próbujemy go wypłoszyć. Udaje się. Szarak wyskakuje wprost na nas, ale zaraz z nową energią rzu-ca się do ucieczki. Tina wydaje z sie-bie głośny szczek, a w oczach Phi-lipa pojawia się błysk – polowanie znów się zaczęło.

ZAJĄCE GÓRĄPies goni za zającem na drugą stronę wyspy, a my wracamy do ogniska, na którym czeka na nas imbryk z kawą. Philip zabija czas, bawiąc się drew-nem, które w końcu rąbie za pomo-cą toporka. Magnus wyciąga fajkę. Gdy głoszenie znów ucicha, uznaje-my, że dziś to zwierzyna wyciągnęła najdłuższą słomkę. Postanawiamy

Page 59: Gazeta Łowiecka 8/2015

59

Page 60: Gazeta Łowiecka 8/2015

60

więc po prostu nacieszyć się tym, jak cicho jest dziś na morzu. Z fajką w ręku Magnus komentuje to, cze-go przed chwilą doświadczyliśmy – że polowanie na wyspach wcale nie jest takie łatwe. – Czasem człowiek strzeli trzy zają-ce i nawet nie zdąży zauważyć, jak do tego doszło. A czasami jest mnó-stwo zwierzyny, ale i tak się nie udaje. Powoli zostawiamy za sobą wyspę

Köpmanholmen, a także pozostałe: Långholmen, Granholmen i Furu-holmen. Zbliżamy się do stałego lądu. Philip wymusza na ojcu obietnicę: – Następnym razem, jak zobaczysz zająca, masz strzelić. Niedługo potem przekonaliśmy sie, że los bywa przewrotny – kilka dni po naszej wizycie Magnus w poje-dynkę pozyskał zająca. Ale my już tego nie widzieliśmy...

Souvas szybko się kończy, ale kiełbasą też nie pogardzimy

Page 62: Gazeta Łowiecka 8/2015

Zeiss Victory 10x45 T * RF CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ

Otworzyłem pudełko z lornetką z wbudowanym dalmierzem jednocześnie z radością i nadzieją.

Moje oczekiwania były wysokie, jak zawsze w przypadku sprzętu Zeiss Victory.

I nie zawiodłem się, o czym sami się przekonacie, czytając moją relację z testu…

TEKST I ZDJĘCIA: RICKARD FAIVRETŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Page 63: Gazeta Łowiecka 8/2015

Zeiss Victory 10x45 T * RF

Page 64: Gazeta Łowiecka 8/2015

64

Page 65: Gazeta Łowiecka 8/2015

65

Cudownie jest móc wypróbować takie cacko, kiedy akurat roz-

glądamy się za takim sprzętem. Je-śli jednak wydaje się nam, że go nie potrzebujemy, to po przetestowaniu okazuje się, że musimy go mieć. Wła-śnie tak było ze mną. Niestety, ma to pewne konsekwencje dla… portfela, bo wejście w posiadanie takiej lornet-ki wymaga wyłożenia niemałej sumy. Oczywiście w takim przypadku trze-ba to potraktować jak dobrą inwesty-cję, która na pewno się nam opłaci.

PIERWSZE WRAŻENIECzęsto jest ono najważniejsze, a Zeiss Victory 10x45 T * RF sprawia na mnie naprawdę niezłe wrażenie. Cała lornetka jest pokryta gumą, która uniemożliwia wyślizgnięcie się jej z rąk oraz chroni przed uszko-dzeniami. Chociaż powierzchnia wygląda na gładką, w rzeczywisto-ści wcale taka nie jest. W miejscu, w którym z reguły trzyma się lor-netkę, guma jest po obu stronach rowkowana, dzięki czemu można ją chwycić nawet mokrymi rękoma lub w rękawiczkach, bez obawy o jej wyślizgnięcie się.

OBSŁUGA? REWELACJA!Okulary lornetki można indywidu-alnie regulować w zakresie od +3,5

do -3,5 dioptrii. Rozstaw okularów wynosi 54–76 mm, tak więc nadaje się praktycznie dla każdego. Można go też dopasować manualnie, tj. ści-skając lub rozciągając lornetkę. Po znalezieniu odpowiedniego rozsta-wu, w przypadku którego obraz jest okrągły, lornetka nigdy sama nie zmieni danego ustawienia. Można to zrobić tylko manualnie. Często w przypadku tańszego, a zarazem gorszej jakości sprzętu, zdarza się, że w celu zachowania okrągłego i pełnego obrazu trzeba za każdym razem ustawiać rozstaw lornetki od początku. Na szczęście Zeiss Victory oszczędza nam takich problemów.Lornetka jest wyposażona w tzw. fokus centralny, który działa bez za-rzutu. Wystarczający opór pierście-nia oraz precyzyjna regulacja ostro-ści sprawiają, że obsługa jest czystą przyjemnością.

MIŁA NIESPODZIANKAKiedy wszystkie parametry są prawi-dłowo ustawione, jakość obrazu jest naprawdę wysoka. Zarówno ostrość, jak i kontrast oraz odzwierciedlenie kolorów są tak dobre, że użytkowni-kowi robi się wręcz przykro, że sam nie ma tak dobrego wzroku. Z regu-ły lornetki z wbudowanym dalmie-rzem tracą część wydajności optycz-

Page 66: Gazeta Łowiecka 8/2015

66

nej nawet do 30%. W przypadku tej lornetki nie odnosi się takiego wra-żenia. Moim zdaniem Zeiss napraw-dę wspiął się na wyżyny i na dodatek przygotował miłą niespodziankę. Dalmierz, zgodnie ze specyfikacją, ma zasięg do 1200 m, ale w rzeczy-wistości jest on nieco większy. A to ciekawe, bo w przypadku większo-ści lornetek z wbudowanym dal-mierzem producenci podają zwykle większy zasięg, niż one faktycznie posiadają. Co ważne, przycisk lasera znajduje się w górnej części lornetki i moż-na łatwo do niego sięgnąć prawym palcem wskazującym, który normal-nie spoczywa na lornetce w miej-scu chwytu. W dobrych warunkach pomiar zabiera niecałe pół sekun-dy. Jego wynik ukazuje się na ekra-nie LED w centrum pola widzenia, po czym pozostaje na nim przez 3 s.Natężenie światła na ekranie LED regulowane jest automatycznie, za-leżnie od warunków świetlnych, tak więc sam użytkownik nie musi za-wracać sobie tym głowy.

IDEALNE POMIARYAby upewnić się, że lornetka firmy Zeiss dokonała pomiaru prawidło-wo, porównałem wynik z podanym przez mój stary dalmierz Leica CRF

1600 B. I co się okazało? Wszystkie pomiary wykonane przez testowa-ną lornetkę Zeiss były identyczne z tymi wykonanymi przy pomocy Leicy – od 10 do 1184 m. Lornet-ka Zeiss nie była w stanie prawidło-wo dokonać pomiaru tylko w przy-padku obiektów znajdujących się w zbyt dużej odległości, blisko zie-mi lub obiektów bardzo ciemnych, np. ciemno ubarwionej krowy, sto-jącej w odległości 1100 m. Co prawda, tych dwóch urządzeń ge-neralnie nie powinno się porówny-wać, bo moja Leica pełni w zasadzie wyłącznie rolę dalmierza. Niemniej jednak sprzęt marki Zeiss stanowi doskonały kompromis między dal-mierzem a samą lornetką. Trzeba podkreślić, że świetnie sobie radzi z celem ruchomym. Pomiar zabie-ra 1,5 s i pozostaje na ekranie przez 20 s (w celu oszczędzania baterii). Lornetka posiada również zinte-growany system informacji o danych balistycznych (BIS), służący do obli-czania punktu trafienia na daną odle-głość. Z funkcji tej można korzystać w przypadku odległości do 500 m.

ŻĄDZA POSIADANIAMoja obawa okazała się uzasadnio-na – muszę mieć tę lornetkę. Pro-blemem jest tylko fakt, że trudno

Page 67: Gazeta Łowiecka 8/2015

67

CHARAKTERYSTYKAmi się rozstać z moją starą Leicą. Jedyną wadą lornetki Zeiss jest pe-wien znaczący szczegół – cena. Wy-pożyczenie tego cacka to sama przy-jemność, ale kupno to już konkretny wydatek: ponad 13 000 złotych. Jak już jednak wspominałem – to tra-fiona inwestycja na lata i tak trzeba do tego podejść. A naprawdę warto! Trudno bowiem opisać radość, jaką się czuje, będąc w stanie dojrzeć pa-rostki rogacza stojącego w falującej trawie w odległości 200 m. Zwłasz-cza jeżeli wcześniej było to niemoż-liwe z uwagi na stosowanie lornetek o średniej jakości optyce.

• warstwa antyrefleksyjna Zeiss T * zwiększająca wydajność optyczną oraz dająca lepszy kontrast i ostrość obrazu

• pokrycia fazowe dla jaśniejszego i ostrzejszego widoku

• opatentowana powłoka soczewek LotuTec® chroniąca soczewki przed zabrudzeniem, wilgocią i kroplami wody

• ekran LED z automatyczną regulacją poziomu jasności

• pryzmaty dachowe Abbe König, gumowa obudowa magnezowego korpusu, fokus centralny (system informacji o danych balistycznych BIS), komputer balistyczny

• pole widzenia: 110 m na odległość 1000 m (º): 5.8

• granica bliży: 5,5 m• rozstaw okularów: 16 mm • liczba zmierzchowa: 21,2• pomiar odległości: 10-1200 m

z dokładnością: +/- 1 m do 600 m, +/- 0,5% powyżej 600 m

• prędkość pomiaru: 0,5 s• powiększenie optyczne: 10 x średnica

obiektywu: 45 mm (daje 15% więcej światła niż obiektyw o średnicy 42)

• bateria: 1 x CR 2 • żywotność baterii: ok. 10000

pomiarów w temp. 20°C• waga: 995 g • wymiary: 167 x 95 mm• cena: 13 300 zł

Page 68: Gazeta Łowiecka 8/2015

TŁUMACZYŁA: AGNIESZKA ŚWIERK

Szwecja rok 1950. Król Szwecji Gustaw V był znany ze swo-jego szczególnego zamiłowa-

nia do łowiectwa. Nic dziwnego, że oddawał się tej pasji aż do ostat-nich dni życia. Na zdjęciu widzimy głowę państwa w wieku 92 lat na polowaniu na łosie. Było to krótko przed jego śmiercią, która nastapiła jesienią 1950 roku. Broń, którą Gustaw V trzyma w ręku, to karabin dwulufowy Husqvarna model 410 Eckermann, kaliber 9,3 x 74 R. Dostał go w prezencie na 60. urodziny. Był to jeden z najlep- szych karabinów tej kultowej szwedz-kiej marki w całej jej historii. Sędziwy monarcha miał wiele róż-nych zainteresowań m.in. lubił… haftować. Może w ostatnich dniach

życia powinien skupić się właśnie na tym hobby, bo – zgodnie z krą-żącą plotką – słabowity Gustaw V u schyłku życia stanowił zagrożenie dla innych uczestników polowania, ponieważ cierpiał na ciężką demencję. Z plotki tej narodziła się anegdota, jak to król zastrzelił konia prowa-dzonego przez rolnika, po czym w momencie, gdy ten odskoczył śmiertelnie przerażony od martwe-go zwierzęcia, władca krzyknął do swojego towarzysza: „Strzelaj cie-laka!”.Ja sam również chętnie poluję z am- bony, mimo że nie jestem już naj-młodszy – mam nadzieję, że jakaś poczciwa duszyczka rozładuje dys-kretnie moją broń w sytuacji, gdy nie będę już w 100% „tu i teraz”…

Page 69: Gazeta Łowiecka 8/2015

69

Page 70: Gazeta Łowiecka 8/2015
Page 71: Gazeta Łowiecka 8/2015

Karelski pies na niedźwiedzie

Tytuł tego artykułu rodzi pytanie – po co mi pies na niedźwiedzie,

skoro poluję na dziki? Pewnie z tego samego powodu, dla którego jeździmy samochodem terenowym po Warszawie

– ani to wygodne, ani uzasadnione ekonomicznie. Ale po namyśle dochodzę do wniosku, że samo

obcowanie z tym pierwotnym szpicem daje taką samą frajdę, jak patrzenie

na innych kierowców z perspektywy fotela terenówki…

TEKST I ZDJĘCIA: JAROSŁAW PEŁKAWWW.CHARYZMAT.PL

Page 72: Gazeta Łowiecka 8/2015

72

O genezie tej rasy napisano spo-ro. Wspomnieć należy, że psy

te pochodzą z dalekiej północy, gdzie temperatura rzadko osiąga poziom 10 stopni powyżej zera. Ich przystosowanie do życia w niskich temperaturach jest tak duże, że nasz klimat może być sporym kłopotem, jeśli pies będzie mieszkał np. w mie-ście. Warto wziąć to pod uwagę i de-cydując się na osobnika tej rasy, za-pewnić mu właściwe lokum, dostęp do wody oraz odpowiednią dawkę ruchu.

CHARAKTERYSTYKAPrzyjrzyjmy się bliżej naszemu czwo-ronogowi. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to ostre, stojące uszy, cha-rakterystyczne dla szpicy, do których należy karelski pies na niedźwiedzie. Wychwytują one każdy szmer i pisk gryzonia, na które to poluje z wielką pasją. Widywałem niejednokrotnie, jak jego uszy podążały za dźwię-kiem niczym wojskowy radar. Słuch jest istotnym zmysłem, którym kie-ruje się karel. Szeroko rozstawione, głęboko osa-dzone oczy stanowią również bar-dzo pewny i ważny oręż. Potrafią dostrzec każdy ruch, który nawet dla człowieka jest trudny do zareje-strowania. Wiele razy na polowaniu

indywidualnym zdawałem się cał-kowicie na czujność psa, który nie-omylnie wskazywał szpiczastą kufą kierunek, z którego pojawiała się zwierzyna.Kwadratowy obrys sylwetki, puszysta okrywa włosowa z bardzo gęstym podsierstkiem oraz zawinięty w ro- galik ogon to kolejne cechy cha-rakterystyczne definiujące naszego przybysza z krainy lodu.

PRAWDZIWY ŁOWCAWarto zwrócić uwagę na sposób po-ruszania się tego pierwotnego zwie-rzaka. Kiedy na niego patrzymy, zdaje się, że nie dotyka on ziemi, jest niczym wprawiona w ruch pacynka, która poruszana sznureczkami tylko czasami dotyka podłoża, ale dzięki sprężynom zaraz się znów od niego odrywa. Pies ani przez chwilę nie tra-ci kontaktu z rzeczywistością, każdy ruch jest przemyślany i wyrachowa-ny. Nie ma czegoś takiego jak ,,owczy pęd’’ za byle czym i byle gdzie. Peł-na kontrola zmysłów, kierunku ru-chu oraz doskonała synchronizacja powodują, że energii wystarcza ka-relowi na bardzo długo. Taki spo-sób zachowania oraz umiejętność wykorzystywania swoich atutów w stu procentach jest spowodowana tym, że ten pies jest w swojej natu-

Page 73: Gazeta Łowiecka 8/2015

73

Page 74: Gazeta Łowiecka 8/2015

74

rze bardziej dzikim zwierzęciem niż oswojonym psem. To właśnie dzikie zwierzęta, takie jak lisy czy wilki, zachowują się jak karel. Polowanie dla nich jest tak naturalne, jak dla niektórych naszych pupili jedzenie suchej karmy z blaszanej miski.

POZORY MYLĄCzy dziki znaczy niebezpieczny i agresywny? Nic bardziej mylnego. Tutaj warto pochylić się nad cha-

rakterem tego puszystego myśliwca. Wiele razy szkoląc te psy, odnosiłem wrażenie, że za chwilę rzucą się na mnie i rozszarpią na drobne kawał-ki. Ale to było tylko wrażenie. Po czym brałem dorosłego psa na ręce, podnosząc go do góry, aby poka-zać swoją przewagę, mając jego kufę w bezpośredniej bliskości swojej twa-rzy. Później bawiliśmy się, przewra-cając na łące i tarzając. W ten sposób znajdowaliśmy wspólny język. Kie-

Page 75: Gazeta Łowiecka 8/2015

75

dy wyczesywałem karelowi sierść i zgrzebło zbyt mocno pociągnęło za sierść, pies robił zwrot niczym grze-chotnik nadepnięty na ogon i… do-tykał wilgotnym nosem mojej dłoni. Nigdy nie ugryzł, choć przecież to nie ja go wychowałem, byłem tylko nauczycielem. Za każdym razem, kiedy miałem przyjemność pracować z tą rasą, czuło się jednak dystans pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Nigdy

nie było tak. że ten pies był odda-ny mi na milion procent. Karel za-wsze myślał o sobie, później dopiero o tym, co wokół niego.

ZAUFANIE I ODDANIESytuacja zmieniała się diametralnie, kiedy przyjeżdżał właściciel psa. Ta-kiej radości, oddania i szalonego en-tuzjazmu nie widywałem u innych ras. Widać było, jak bardzo ten pies się przywiązuje do swojego stada,

Page 76: Gazeta Łowiecka 8/2015

76

jak drogie są mu osoby, z którymi się wychował. To moim zdaniem kolejny wielki plus. Bo przecież ka-rel ofiarowuje człowiekowi to, co najcenniejsze – zaufanie i oddanie. Ważne więc, aby komunikować się z nim we właściwy sposób.O komunikacji z pierwotnymi rasami należy koniecznie napisać kilka słów. Oczywiście pewne schematy są do-kładnie takie same jak w postępowa-niu z innymi zwierzętami, ale należy zwrócić uwagę na parę rzeczy. Po pierwsze, psów tych nie da się zmusić do wykonywania poleceń. One robią tylko to, na co mają ocho-tę. W związku z tym jedyne, co mo-żemy zrobić, to wpłynąć na nie, by z ochotą robiły dokładnie to, czego od nich oczekujemy. Kolejna sprawa to bezwzględna konsekwencja. Raz niewykonana komenda będzie oznaczała dla tego psa, że może jej nie wykonywać ni-gdy. Wynika to z ogromnej inteli-gencji tego czworonoga, który uczy się bardzo szybko – niestety, nie tylko dobrych, ale i tych złych rze-czy. Przykład – karel bardzo chętnie wsiada do samochodu na podwórku bo wie, że jedzie do lasu. Niestety, w lesie nie chce wsiąść już do auta, bo wie, że jedzie do domu, gdzie będzie się nudził. I żadna siła nie

jest w stanie tego zmienić. Nale-ży wykazać się sprytem i wziąć psa na smycz, zanim on zorientuje się, że samochód jest już blisko.

DO POLOWAŃ ZBIOROWYCHNa co polujemy z karelskim psem na niedźwiedzie? W naszych wa-runkach najczęściej jest to pies do polowań zbiorowych, gdzie dzięki swoim wyostrzonym zmysłom znaj-duje i oszczekuje zwierzynę grubą, zmuszając ją do wyjścia na linię my-śliwych. Pamiętać należy, że pies nie goni zwierzyny głosem, tak jak ro-bią to psy gończe, lecz oszczekuje tylko „na oko”, tzn. jeśli jest w bez-pośredniej bliskości zwierza. Ma to swoje plusy i minusy. Dla kogoś bez wielkiego doświadczenia sytuacja w lesie będzie czarno-biała, czyli: pies szczeka – jest zwierzyna, pies nie szczeka – nie ma zwierzyny. Psy gończe szczekają również na ciepły trop zwierza, co nie zawsze oznacza, że np. dziki są w danym oddziale. Ale dzięki głoszeniu, po tropie je-steśmy w stanie zlokalizować drogę ucieczki zwierza i odpowiednio re-agować. Oczywiście sprawny prze-wodnik zawsze wie, na co szczeka jego pies, ale do tego potrzebne są lata doświadczeń i znajomość swo-ich pupili.

Page 77: Gazeta Łowiecka 8/2015

77

Page 78: Gazeta Łowiecka 8/2015

78

KWESTIA WYBORUCo jest dla nas lepsze, każdy zde-cyduje sam. Czy karel będzie chciał i potrafił pracować na zimnych tro-pach postrzałków zwierzyny grubej? Pewnego razu przypadkowo prze-chodziłem z karelem obok miejsca, gdzie dwa dni wcześniej położyłem ścieżkę dla posokowca. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym korzysta-jąc z okazji, nie sprawdził reakcji psa. Ku mojemu ogromnemu zdziwie-niu karel przypiął się do tropu ni-czym rasowy hanover i przez kilka-set metrów nie zboczył ani na metr. Do dziś nie wiem, czy to był pies o wybitnych zdolnościach osobni-czych, czy też udało nam się tak bar-dzo znaleźć wspólny język – ale jego praca była perfekcyjna. Inna sprawa, że akurat ten osobnik nie uczest-niczył w polowaniach zbiorowych, co jak wiemy, mocno zaburza pra-cę dolnym wiatrem na zimnych tro-pach, a moja praca nad nim szła w kierunku tropowca i pracy na kil-kugodzinnych ścieżkach tropowych.

NIE DLA KAŻDEGOKarelski pies na niedźwiedzie na pewno nie jest rasą dla wszystkich i na pewno nie jest też psem dla ludzi bez doświadczenia kynologicznego. Choć sposób komunikacji z tą grupą

psów jest absolutnie zero-jedynkowy, to wiemy wszyscy, że bardzo często najprostsze rzeczy bywają najtrud-niejsze. Bez wątpienia jest to rasa, u której instynkt polowania nie zo-stał jeszcze zaburzony spaniem w pościeli i ciągle pełną miską. Przy-stosowanie do walki o przetrwanie w trudnych warunkach pogodowych, ponadprzeciętna wytrzymałość fi-zyczna, a także wrażliwy charakter i przywiązanie do stada predysponu-ją tego psa do polowań zbiorowych, niemniej jednak przy odpowiednim ułożeniu może również pracować jako tropowiec. Pamiętajmy, że na dalekiej północy szpice są jedynymi psami, które przetrwały i życie czło-wieka bez nich byłoby tam przez całe wieki niemożliwe. Dlatego też rasa ta ma wręcz „zakodowaną” hi-storię zmagań człowieka z pierwot-ną przyrodą w krainie, gdzie od sku-teczności polowania bardzo często zależało życie.

Page 80: Gazeta Łowiecka 8/2015

Bezpieczeństwo, wygoda i porządek

Każdy posiadacz broni palnej, repliki airsoftowej czy wiatrówki wcześniej

czy później napotyka na ten sam problem, mianowicie: jak bezpiecznie przewieźć

swój sprzęt z punktu A do punktu B oraz jak i gdzie go przechowywać.

My znamy rozwiązanie...

TEKST: MICHAŁ MASŁOWSKIZDJĘCIA: MATERIAŁY PROMOCYJNE

Page 81: Gazeta Łowiecka 8/2015
Page 82: Gazeta Łowiecka 8/2015

82

ak przechowywać w uporządkowany sposób wszystkie dodatki, akcesoria, środki czyszczące, amunicję i szpej, a także wszystko, co stosujemy podczas treningów czy zawodów?

Ludzie stosują różne rozwiązania – od wożenia sprzę-tu w firmowych pudełkach po owijanie go w różne-go typu materiały, czy mniej lub bardziej profesjo-nalne futerały. Jednak kiedy mamy już przekonanie, że zgromadziliśmy świetny sprzęt, denerwuje nas fakt, że na trening, polowanie czy zawody za każdym razem zabieramy mnóstwo rzeczy i jadąc samochodem, za-stanawiamy się, czy na pewno spakowaliśmy wszyst-kie paczuszki. To jest właśnie czas, kiedy warto zająć się kwestią skutecznej organizacji naszych zasobów. Pomoże nam w tym kompleksowa oferta futerałów, walizek i różnego typu skrzyń firmy Plano, zaprojek-towanych specjalnie na potrzeby strzelców.

MADE IN USATa amerykańska firma z siedzibą w Plano w stanie Illinois działa na rynku od 1952 r. Od początku swej działalności specjalizuje się w produkcji tzw. „tacle and tool boxes”. W 2012 r. Plano stało się najwięk-szym w USA dostawcą skrzyń, boxów, pudełek i fu-terałów plastikowych dla miłośników myślistwa, wojska, policji oraz fanów outdooru. Produkty Plano charakteryzują się wysoką jakością wykonania, wie-loma międzynarodowymi certyfikatami, ergonomią i bardzo szeroką rozmiarówką, co pozwala dobrać produkt Plano praktycznie do każdego sprzętu.W Polsce produkty Plano są dystrybuowane przez firmę Normark. Dystrybutor postarał się, by oferta była szeroka oraz cenowo dopasowana do możliwo-ści naszego portfela.

J

Page 84: Gazeta Łowiecka 8/2015

84

WALIZKI

ALL WEATHERZacznijmy od walizek ALL WEATHER, moim zda-niem najbardziej zaawansowanego produktu w portfo-lio firmy. Są to profesjonalne walizki posiadające nastę-pujące cechy użytkowe:• hermetyczne• 5 klamer zamykających po obwodzie• 2 zamki na klucz• możliwość założenia dodatkowej kłódki lub plomby• atest dopuszczający transport lotniczy• zawór regulujący ciśnienie w środku walizki

w czasie lotu samolotem• stałe wypełnienie gąbką typu „zęby rekina”• dodatkowy wkład piankowy, umożliwiający

wydarcie części pianki pod kształt naszej broni• wygodny uchwyt• sztywna konstrukcja i wysoka odporność mechaniczna

Naprawdę trudno wyobrazić sobie lepszą ochronę dla naszego sprzętu. Walizki są dostępne w dwóch rozmiarach (mm):• 36-calowa – zewnętrze: 1016x406x139,

wnętrze: 940x330x127• 42-calowa – zewnętrze: 1168x406x139,

wnętrze: 1092x330x127

Walizki ALL WEATHER pomieszczą karabiny typu M4 czy AK, broń myśliwską, broń krótką i trochę dro-biazgów, w zależności od tego, jak sobie zorganizuje-my przestrzeń. Zapewnią przy tym 100-procentową ochronę przed większością zdarzeń, na jakie nasz sprzęt może być narażony. Walizki AW wyposażone są w dwa

typy gąbki. Ruchomy wkład z ponacinaną w kostkę gąbką pozwala na dokładne wydarcie gąbki pod kształt naszej broni. W sytuacji, gdy rezygnujemy z dodatkowego wkładu piankowego, bo przenosimy w walizce różne typy broni, „zęby rekina”, znakomicie utrzymują karabinek na miejscu. ALL WEATHER mimo pancernej budowy są bardzo przyjazne w obsłudze. Dają też pewność, że moż-na bez strachu zabierać sprzęt nawet w najtrudniejszy teren. Poza tym jako produkt pochodzenia amery-kańskiego mają mnóstwo różnych certyfikatów, łącznie z tymi pozwalającymi na przewóz w samolocie, a to dzięki zaworowi ciśnieniowemu, ponieważ ALL WEATHER są hermetyczne.

Page 85: Gazeta Łowiecka 8/2015

85

typy gąbki. Ruchomy wkład z ponacinaną w kostkę gąbką pozwala na dokładne wydarcie gąbki pod kształt naszej broni. W sytuacji, gdy rezygnujemy z dodatkowego wkładu piankowego, bo przenosimy w walizce różne typy broni, „zęby rekina”, znakomicie utrzymują karabinek na miejscu. ALL WEATHER mimo pancernej budowy są bardzo przyjazne w obsłudze. Dają też pewność, że moż-na bez strachu zabierać sprzęt nawet w najtrudniejszy teren. Poza tym jako produkt pochodzenia amery-kańskiego mają mnóstwo różnych certyfikatów, łącznie z tymi pozwalającymi na przewóz w samolocie, a to dzięki zaworowi ciśnieniowemu, ponieważ ALL WEATHER są hermetyczne.

Page 86: Gazeta Łowiecka 8/2015

86

PRO-MAXKolejne linia to walizki PRO-MAX. Powiedziałbym, że są to walizki typu Slim – tak zaprojektowane, by okrywać/otaczać sprzęt i zajmo-wać jak najmniej miejsca. Możemy w nich bezpiecznie przenosić sztuce-ry, wiatrówki lub pistolety. W środ-ku wyłożone są dwiema warstwami gąbki „zęby rekina”. Cztery klamry zapewniają bezpieczne zamknięcie. Możemy także założyć plombę lub kłódkę. Specjalne przetłoczenia na-dają ciekawy wygląd i usztywniają konstrukcję. Zastosowano tu także system zapobiegający możliwości zgniecenia walizki w normalnym użytkowaniu – są przetłoczenia, któ-re po zamknięciu walizki zachodzą na siebie i stanowią coś w rodzaju wewnętrznej kolumny podpierają-cej. W tej linii mamy dostępne trzy produkty (rozmiar w mm):• Pistol Case

– zewnętrze: 425x368x89, wnętrze: 410x289x79

• Single Scope Rifle – zewnętrze: 1352x105x305, wnętrze: 1320x95x210

• Single Scope Contured Rifle – zewnętrze: 1362x105x330, wnętrze: 1320x95x260

WALIZKI

Page 88: Gazeta Łowiecka 8/2015

88

PROTECTORWarto zwrócić uwagę na linię PRO-TECTOR, w której znajdziemy np. walizkę na dwie sztuki broni dłu-giej. Mogą to być sztucery, strzelby czy też wiatrówki lub ultrakompak-towe pudełka na broń krótką, któ-rych rozmiary są dedykowane pod konkretne typy: mały, duży i średni pistolet. Przykładowe wymiary wa-lizek (w mm):

• Double Gun – zewnętrze: 1340x241x82, wnętrze: 1320x210x76

• Medium Frame Pistol – zewnętrze: 247x156x57, wnętrze: 235x124x44

WALIZKI

Page 89: Gazeta Łowiecka 8/2015

89

Page 90: Gazeta Łowiecka 8/2015

90

SKRZYNIE I SKRZYNKI

Plano pomyślało także o tym, jak możemy prze-chowywać dodatkowy sprzęt potrzebny w cza-sie zawodów, polowania czy treningów. Do dys-pozycji dostajemy dwie linie skrzyń i skrzynek.

SPORTMAN’SSkrzynie SPORTMAN’S to rozwiązania typowo transportowe, pozwalające także w jednym miejscu przechowywać wszystkie potrzebne nam rzeczy. W zależności od na-szych potrzeb mamy do dyspozycji trzy roz-miary (w mm):• Small Sportman’s Trunk

– zewnętrze: 610x381x330, wnętrze: 508x305x292

• Medium Sportman’s Trunk – zewnętrze: 762x362x323, wnętrze: 660x285x285

• XXL Sportman’s Trunk – zewnętrze: 959x355x463, wnętrze: 882x343x406

Skrzynie wykonano z wysokiej jakości plasti-ku odpornego na temperaturę i różne warun-ki pogodowe. Konstrukcje są sztywne, wieka zamykane na klamry, możemy też zastosować kłódkę. Można na nich spokojnie stanąć lub siedzieć. Kufry dostępne są w kolorach: czar-nym, oliwkowym i camo. Wersja Small i Me-dium posiada zdejmowane pokrywy, XXL ma pokrywę na zawiasach oraz kółka trans-portowe.

Page 92: Gazeta Łowiecka 8/2015

92

BOXY

Wiadomo, że nie wszystko wrzuci-my do dużej skrzyni, sprzęt elektro-niczny (radio, GPS) czy amunicja nie powinny być luzem. Dlatego tego typu rzeczy możemy włożyć do wo-doodpornych „pudełek polowych”, czyli czegoś, co bardzo przypomina skrzynki na amunicję, zresztą ich na-zwy handlowe jasno określają prze-znaczenie. Prostokątna konstrukcja z unoszonym, długim wiekiem, za-mykanym na szeroki, mosiężno-pla-stikowy zatrzask, znakomicie pasuje do wielu typów amunicji czy drobne-go osprzętu. Skrzynkę możemy do-datkowo zabezpieczyć przed otwar-ciem przy pomocy plomby, opaski plastikowej lub kłódki. Do przenoszenia służy duża, wy-godna rączka. Boxy są dostępne w trzech rozmiarach (w mm):

• Shot Shell Box – zewnętrze: 346x143x143

• Field Box – zewnętrze: 292x130x180, wnętrze: 241x108x165

• Zombie Ammo Box – zewnętrze: 381x203x254, wnętrze: 343x152x216

Page 93: Gazeta Łowiecka 8/2015

93

Page 94: Gazeta Łowiecka 8/2015

94

EXTRA LARGE SHOOTER’S CASE

Czasami musimy wykonać drob-ną naprawę, założyć i wyregulować nowy akcesoria czy po prostu wy-czyścić nasz sprzęt. Potrzebujemy narzędzia i wygodnego rozwiązania do pracy z naszym sprzętem. Plano proponuje nam Extra Large Sho-oter’s Case. Jest to skrzynka narzę-dziowa ze specjalnym stojakiem na broń. W skrzynce znajduje się paleta na drobne elementy, która służy też jako podręczny stół. Pod spodem mamy dużą przestrzeń transportową na większe rzeczy. Mieszczą się tam też dwa uchwyty, które po zamoco-waniu na bocznych ściankach skrzy-ni dają stabilny uchwyt, w którym możemy bezpiecznie umieścić nasz karabinek. Gumowane elementy za-pobiegają ślizganiu się karabinka. To świetne rozwiązanie, ponieważ mamy pod ręką podręczny warsztat oraz sporą przestrzeń do transpor-tu. Wymiary (w mm):

Extra Large Shooter’s Case – zewnętrze: 558c362x292, wnętrze: 470x241x216.

Page 95: Gazeta Łowiecka 8/2015

95

Page 96: Gazeta Łowiecka 8/2015

96

ZESTAWY

Oferta Plano i Normarku pozwala na elastyczne dobranie walizki, skrzyń i pudełek do swoich potrzeb. Dla przykładu prezentujemy 3 zestawy:

Zestaw A – strzelectwo pneumatyczne – walizka Single Scope Contured Rifle plus Extra Large Shooter’s Case – takie rozwiązanie pozwala na bezpiecz-ny transport wiatrówki oraz utrzymanie całego osprzętu w jednym miejscu z dodatkową opcją umieszczenia wiatrówki na stojaku w czasie gdy nie strze-lamy

Zestaw B – służby, PMC, szkolenia taktyczne – walizka ALL WEATHER, skrzynia XXL Sportman’s Trunk, pudełko Shoot Shell Box i Field Box – do skrzyni pakujemy całe oporządzenie taktyczne, do pudełek amunicję oraz sprzęt elektroniczny, walizka chroni nasz karabinek i broń krótką

Page 97: Gazeta Łowiecka 8/2015

97

Zestaw C – ASG – skrzynia Small Sportman’s Trunk – pomieści pas z wyposażeniem, broń krótką lub pistolet maszynowy, amunicję, podstawo-we środki ochrony, jak okulary, amunicję, pakiety, szybkoładowarkę

Page 98: Gazeta Łowiecka 8/2015

98

RANGE BAGI

Najnowszym produktem Plano jaki Normark wprowadza na nasz rynek, są Range Bagi. To połączenie Field Boxów, kaset do przenoszenia broni krót-kiej oraz torby taktycznej. Dostępne są 4 wersje, które różnią się rozmiarami i funkcjonalnością. Dwa największe mają osobne kasety na broń oraz duże pudła FB, a do tego sporo różnych kieszeni. Mniejsze to same Field Boxy z dodatkowymi kieszeniami. Koncept prosty i genialny. Każdy dostrzeże, jak funkcjonalne i ergonomiczne jest to rozwiązanie. Range Bagi mają panele w systemie Molle, więc można dopiąć sporo wyposażenia.

Page 99: Gazeta Łowiecka 8/2015

PREZENTACJE VIDEO:

99

Możliwości jest wiele. To, co przedsta-wiłem w tym materiale, to tylko część bogatej oferty Normarku i Plano. Je-stem pewien, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Oczywiście pojawia się pytanie o ceny. Amerykańskie to pew-nie drogie... i tu miła niespodzian-ka! Ceny są przystępne np. flagowa

ALL WEATHER CASE 36 cali nie przekracza 430 zł, to lepiej niż dobrze.Osobiście mam nadzie-ję, że Normark będzie dalej roz-budowywał ofertę Plano, bo jest tam jeszcze kilka ciekawych po-zycji. Jednak jak na start, to na-prawdę mamy w czym wybierać.

Michał Masłowski – miłośnik strzelectwa pneumatycznego, strzelec Field Target, członek i współzałożyciel Warszawskiego Klubu Field Target. Szef działu Wiatrówki i Airsoft w mie-sięczniku Arsenał. Założyciel kanału informacyjnego Facebook/AirsoftRecoil.

Page 100: Gazeta Łowiecka 8/2015

Białobrzeskie daniele Chociaż w numerze 6/2015 Gazety Łowieckiej

zapowiadałem koniec moich rozważań o wabieniu, to muszę zrobić wyjątek,

by poruszyć nurtującą mnie od pewnego czasu kwestię. O czym mowa? Chodzi o bekowisko, czyli wabienie byków

danieli podczas ich pory godowej

TEKST I ZDJĘCIA: SŁAWOMIR PAWLIKOWSKI

Page 101: Gazeta Łowiecka 8/2015

Białobrzeskie daniele

Page 102: Gazeta Łowiecka 8/2015

102

Powszechnie wiadomo, że danieli jest coraz więcej w naszym kraju.

Mimo tego nigdy nie miałem oka-zji zapolować podczas bekowiska na byki. Spotykałem je, polując tu i tam, ale było to przeważnie przy okazji łowów na inne gatunki. Zanim jed-nak zdecydowałem się na polowa-nie, postanowiłem trochę zapoznać się z tematem.

BEK BEKOWI NIERÓWNYDwa lata temu wybrałem się na be-kowisko do dużej farmy danieli w okolicach Legnicy. Obserwując te piękne zwierzęta stwierdziłem, że jednak zachowują się one inaczej niż byki jelenia szlachetnego czy na-wet łosi. Bek, bo tak nazywamy od-głos byka daniela, przypomina bar-dziej odgłosy bekania po… wypiciu litrowej pepsi niż bek chociażby owcy. Od tej nazwy wzięła się rów-nież nazwa pory godowej. Choć za-stanawiające jest to, że jeszcze inż. Wiesław Krawczyński, pisząc książ-kę „Łowiectwo” w 1924 r., nazywa okres godowy danieli rują lub gonem. Kiedy w takim razie weszło do na-szej gwary określenie bekowisko? Jak widać proces kształtowania naszej „łaciny łowieckiej” cały czas trwa. Interesującym dla mnie jako wa-biarza tematem był sam bek byków

danieli. Chciałem sprawdzić w ho-dowlach na podstawie dokładnej znajomości wieku danych osob-ników, czy ton beku jest zależny od wieku byka, czy też nie? Kilka lat temu podobną kwestię ob-serwowałem u saren. U nich w prze-ciwieństwie do jeleni szlachetnych czy łosi ton brechania, czy jak kto woli, szczekania, okazał się mylący. Wielu myśliwych do tej pory twier-dzi, że jak sarna (zarówno kozioł, jak i koza) odzywa się niskim tonem, to na pewno jest stara, a jak wyższym, to młoda. Nic bardziej mylnego. Jako muzykowi dysponującemu do-brym słuchem takie rzeczy nie umy-kają mojej uwadze. Kilka razy pod-chodziłem majowe kozły „na słuch” i myśląc, że podchodzę starego ko-zła (bo tak miał niski ton brecha-nia) podszedłem kozła w I porożu. Wielokrotnie bywało też na odwrót. Jedno jest pewne – u saren wysokość tonu odgłosów nie ma nic wspólne-go z wiekiem. Bardziej chodzi tutaj na przykład o obecność larwy strzy-kacza w nozdrzach. Bo często praw-dopodobnie to jest właśnie przy-czyna bardzo niskiego chrapliwego tonu brechania. Jak się okazuje, rów-nież w przypadku byków danieli jest podobnie. Wspólnie z kolegą Mir-kiem Mikołajczykiem (wiceprezesem

Page 103: Gazeta Łowiecka 8/2015

103

Klubu Wabiarzy Zwierzyny PZŁ) obserwowaliśmy byki znajdujące się w zagrodzie, gdzie znaliśmy dokładny wiek każdego osobnika. Okazuje się, że 6-letni byk daniel miał dużo niż-szy ton beku niż 10-letni. Jak widać, odgłos u daniela to bardziej kwestia indywidualna niż związana z wie-kiem. Komuś może się wydawać, że to szukanie dziury w całym, ale jest to ważne w czasie samego polowania.

TYLE TEORIA, CZAS NA PRAKTYKĘ…Bogatszy w nową wiedzę i doświad-czenia postanowiłem w końcu sprawdzić to wszystko w praktyce. Umówiłem się więc na konkretny termin w lasach OHZ-tu „Chru-ściechów”. Cały czas sprawę beko-wiska kontrolowałem na bieżąco. Pogoda zmieniała się, ale w końcu trafiłem na odpowiednią. Około 20 października umówiłem się z moim przewodnikiem Tomkiem, leśniczym opiekującym się OHZ--em. Rano, jeszcze przed świtem, pojechaliśmy w łowisko. Pogoda była bardzo dobra. Lekka mgła, temperatura około 5OC i lekki wiatr. Kiedy przyjechaliśmy do komplek-su leśnego nieopodal Białobrzegów nad Pilicą, nie było słychać jeszcze żadnych odgłosów wskazujących

na trwające bekowisko. Na jednej z dróg oddziałowych zauważyliśmy łanię daniela z cielakiem. Według sta-rej zasady okresu godowego „gdzie są łanie, tam są i byki”, postanowili-śmy pójść jej tropem. Las w tej oko-licy to w przeważającej większości dęby, sosny i kilkuprocentowa do-mieszka jaworu. Przy lekkim wietrze szum liści przeszkadzał nam trochę w nasłuchiwaniu. Postanowiłem więc sprawdzić, jak w ogóle słychać bek w takich warunkach. Staliśmy z Tomkiem blisko skrzyżowania dróg oddziałowych, a więc w miejscu gdzie teoretycznie widać ruch prze-mieszczającej się zwierzyny. Zawabi-łem kilka razy pod rząd i zaczęliśmy nasłuchiwać. W pewnym momen-cie z mojej lewej strony zauważy-łem ruch. To młody byczek w for-mie łyżkarza podążał już w naszym kierunku. Jak określiliśmy, miał on 3 lata. Przyszedł z ciekawości, sły-sząc moje wabienie. Staliśmy kilka minut w bezruchu, aby go nie nie-pokoić, a kiedy zniknął w gąszczu, poszliśmy dalej. Była już godzina 7.00, kiedy nagle z pobliskiej dąbro-wy odezwał się mocnym bekiem ko-lejny byk. Kiedy doszliśmy na jakieś 100 m, zacząłem wabić. Ku mojej radości byk zaczął mi odpowiadać. W pewnym momencie zza pleców

Page 104: Gazeta Łowiecka 8/2015

104

wyskoczyły nam dwa inne byki. Te jednak przyszły, nie odzywając się wcześniej. Tomek stwierdził, że oba są w II klasie wieku, mniej więcej 5-6 lat, więc nie dla nas. My polo-waliśmy na coś, co miało mieć przy-najmniej 8 lat. Byk, który beczał, stał jak na złość w takiej gęstwinie, że pomimo tego, iż podszedł do nas na 40–50 metrów, nie widzieliśmy go. Po kolejnym moim wabieniu z tegoż kierunku przyszedł do mnie na nie więcej niż 15 m inny młody byczek o ciekawej formie poroża. Miał coś, co bardziej przypomina-ło formę poroża łosia. Słabe łopa-ty były położenia horyzontalnego, czyli poziome. Nadal nie był to ten, który beczał w niedalekiej gęstwi-nie. Pomimo niewielkiej odległości widziałem tylko głowę i część po-roża. Reszta była zasłonięta gęsty-mi krzakami. Decyzja mogła być jedna. Ponieważ było bardzo blisko, musiałem zrobić kilkanaście kroków w stronę zawietrznej do byka. Nieste-ty ruszyliśmy łanie, które stały dotąd niewidoczne w tejże gęstwinie…

PEWNY STRZAŁJak to było do przewidzenia, za ła-niami ruszył też byk. Kiedy chma-ra się zatrzymała, beknąłem jeszcze dwa razy na wabiku i wtedy byk zmie-

Page 105: Gazeta Łowiecka 8/2015

105

Page 106: Gazeta Łowiecka 8/2015

106

nił kierunek. Chcąc mnie zwietrzyć, wyszedł z gęstwiny na rzadki las so-snowo-dębowy. Byka Tomek ocenił na 8 lat. Szybko więc popatrzyłem przez lornetkę i oceniłem, że jest to selekcyjny łopatacz o masie po-roża około 2–2,5 kg i bardzo ład-nej rozłodze. W końcu miał to być pierwszy mój byk daniela. Przy-mierzyłem w lukę miedzy sosnami i oddałem strzał. Łanie rozbiegły się w kilku kierunkach, ale byka nie wi-działem. Tomek postanowił chwilę odczekać, zanim pójdziemy spraw-dzić. Strzał był maksymalnie na 80 m, ale w lesie różnie to bywa. Kie-dy siedzieliśmy chwilę, nagle naprze-ciw nas wyszedł następny byk. Nieco młodszy, ale o mocniejszym porożu. Tomek się zawahał. Nie wiedzieli-śmy, czy ten pierwszy przyjął kule, czy nie? Szybka decyzja: strzelamy do następnego czy nie? Po kilku-sekundowej cichej naradzie posta-nowiliśmy jednak sprawdzić strzał. Ruszyliśmy więc z Tomkiem w kie-

runku, gdzie strzelałem do byka. Radość była ogromna. Byk leżał dokładnie w tym miejscu, gdzie go strzelałem. Został w ogniu, dlatego nie widać go było między uciekający-mi łaniami. Piękna i niezapomniana chwila. Coś, co się pozyskuje po raz pierwszy, chyba najbardziej się pa-mięta… Oczywiście już nie miało dla mnie znaczenia samo trofeum. Najważniejszy był oczywiście spo-sób polowania. Jedynej rzeczy, jakiej żałowaliśmy z Tomkiem, to tego, że zapomniałem z domku myśliw-skiego zabrać kamery. Naprawdę byłoby co nagrywać. Sam Tomek stwierdził już po wszystkim, że na-wet w najlepszych scenariuszach nie przypuszczał, że uda nam się upo-lować byka na pierwszym wyjściu. Teraz kiedy piszę ten tekst w swo-im myśliwskim pokoju, trofeum jest już przy mnie. Choć nie jest to ja-kiś wyjątkowy okaz, ale cieszy mnie, że pozyskałem następny gatunek na wab. Darz Bór!

Page 107: Gazeta Łowiecka 8/2015

107

ZADZWOŃ, ZAMÓW - DOSTĘPNE “OD RĘKI”

ww

w.d

elta

opti

cal.p

l

Mińsk Mazowiecki Nowe Osiny, ul. Piękna 1T. 801.011.337, 25 747.80.04

Generacja: cyfrowaPowiększenie: 4,6x lub 6,5x (zależnie od modelu)Iluminator: laserowy 808 nmZasięg detekcji do 250 m Wyświetlacz: monochromatyczny 640 x 480Wyjście VIDEO umożliwia zapis obrazu zewnętrznym rrejestratoremTubus: 30 mmOpcjonalny iluminator niewidoczny dla zwierzyny

Dostępne modele

Yukon Photon XT 4,6x42 L 2290 zł Yukon Photon XT 6,5x50 L 2490 zł

DO OBSERWACJI DZIENNO-NOCNYCH

BES

TSEL

LER

PHOTON XTPHOTON XTWBUDOWANYILUMINATORLASEROWY

Page 108: Gazeta Łowiecka 8/2015

Powrót zająca na łąki i pola

Page 109: Gazeta Łowiecka 8/2015

Znajomy myśliwy uważa, że „zając szarak to jest najpiękniejsze stworzenie

w polskim ekosystemie”. I trudno się z nim nie zgodzić.

Dlatego warto przyjrzeć się temu przedstawicielowi

zwierzyny drobnej…TEKST I ZDJĘCIA: VIOLETTA NOWAK

Page 110: Gazeta Łowiecka 8/2015

110

W bogatej gwarze myśliwskiej zwany jest gachem, kicajem,

kotem, michałkiem. Przy dużym zagęszczeniu na łąkach i polach jeszcze nie tak dawno nie wymagał szczególnej uwagi. Nie istniało za-grożenie dla jego populacji, mimo że organizowane były zbiorowe po-lowania na zające w całym kraju. Wiele dziesiątek lat nikt o szaraka się nie troszczył, bo… nie musiał.

CHARAKTERYSTYKAMa długość do 75 cm, wysokość do 30 cm. Waży od 2 do 5 kg. Tułów za-jąca jest wydłużony, klatka piersiowa wysoka i wąska, a kręgosłup giętki. Szarak charakteryzuje się długimi tyl-nymi skokami, długimi, ostro zakoń-czonymi słuchami (uszami) i krót-kim omykiem (ogonem). Osadzone po bokach oczy mają prawie pełny kąt widzenia, a uszy, bardzo ruchli-

Page 111: Gazeta Łowiecka 8/2015

111

we, mogą ustawiać się we wszystkich kierunkach. Ciało zająca pokrywa szarawo-rdzawa sierść. Skóra, zwa-na smużem, pokryta jest kożuchem, czyli turzycą. W zimie włos jest dłuż-szy i gęstszy, latem krótki i rzadki.

GODYWiek, do jakiego mogą dożyć zają-ce, to 12 lat. Jednak w rzeczywisto-ści, ze względu na dużą obecność

drapieżników, zając dożywa średnio 6 lat. Po 7 miesiącach życia osiąga dojrzałość płciową. W zależności od pogody parkoty, bo tak nazywa-ne są gody, odbywają się od stycznia lub później od lutego do sierpnia, najintensywniej przebiegają w maju i czerwcu. W czasie parkotów kilku samców, czyli gachów, biega za jed-ną samicą. Trwają o nią zacięte boje w ciągu dnia i nocy. Samce, stając na

Page 112: Gazeta Łowiecka 8/2015

112

tylnych nogach, podskokami oddają przeciwnikowi kopniaki. W użyciu są też przednie skoki zakończone ostry-mi pazurami. Walczący gach potrafi przeciwnikowi wyrwać kępę turzycy lub naderwać ostrym pazurem ucho. Samiec, który zwycięży, kryje samicę.

ROZRÓDCiąża trwa od 40 do 44 dni, rodzi się od 2 do 5 młodych. Mają one owło-sienie, są samodzielne i widzą. Mat-ka pozostawia je na cały dzień same. Małe nie mają zapachu, więc natura skutecznie chroni je przed drapież-nikami. W ciągu dnia leżą nierucho-mo, matka karmi je mlekiem kilka razy dziennie. Po trzech tygodniach przestaje się nimi zajmować. Więź matki z młodymi jest luźna i krótko-trwała. Młode zające, zanim wyro-sną, trzymają się miejsca urodzenia.Pierwszy miot samicy odbywa się w marcu, dlatego młode zwą się wtedy marczakami. Wiosenne wa-runki atmosferyczne utrudniają ży-cie młodych. Samica powtórnie zapłodniona w maju wychowuje na-stępny miot. Co ciekawe, do wrze-śnia włącznie może mieć aż 4 mioty.

LISTA WROGÓWBędąc obecnym w łowisku, zając niegdyś cechował się dobrą kon-

dycją, mimo że lista jego wrogów w naturze jest spora. Znajdują się na niej m.in.: lis, tchórz, kuna, wilk, ryś, dzik, jastrząb, kruk, sroka, my-szołów, puchacz. Pomimo to zając potrafi uratować się przed swoimi prześladowcami… uciekając. Gdy za-uważy wroga, trwa w bezruchu i ob-serwuje. Kiedy bezpieczna bariera zo-staje przekroczona, nagle wyskakuje z kotliny jednym susem. Biegnie szybko i wytrwale – wyłącznie kłu-sem. W czasie ucieczki osiąga pręd-kość do 80 km na godzinę, skacze daleko i wysoko, błyskawicznie pokonując odcinek 2,5 m. Zając w trakcie ucieczki ma różne takty-ki kluczenia, zmienia kierunek bie-gu, stosuje uniki, sadzi z jednakową prędkością, obserwując wroga przy pełnym polu widzenia. Wszystkie te manewry skutecznie ratują jego życie. Spłoszony, potrafi niemal w okamgnieniu przebiec odcinek kilometra, po czym zatacza łuk, by ponownie wrócić do swojej kotli-ny. Jest gatunkiem szczególnie deli-katnym. Gdy opanuje go zbyt duży strach, połączony z porażającym szokiem, spłoszony ucieka z bezgra-niczną paniką. Wówczas rozbija się o przeszkody, ściany, ogrodzenia. W czasie odłowów zająca zaobserwo-wano, że uciekając, przewraca się i nie

Page 113: Gazeta Łowiecka 8/2015

113

Page 114: Gazeta Łowiecka 8/2015

114

wstaje. Przyczyną jego śmierci pod wpływem stresu jest pęknięte serce. Obecnie obserwuje się znaczny wzrost liczby drapieżników, przed którymi zając musi się chronić. By strzec zagrożonej populacji zajęcy ważna jest redukcja drapieżników.

SAMOTNOŚĆ Z WYBORUZające wolą prowadzić samotne ży-cie, nie są towarzyskie. Gdy uprawy są dojrzałe, a rośliny wysokie, wów-czas na obrzeżach pól bytuje zwięk-szona ich liczba. Dzieje się tak nie bez przyczyny, gęstwina roślin wypycha zająca na skraj upraw. Warunki, któ-

re akceptują zające, to małe skupie-nia rozrzucone na pewnej odległości – w terenie tworzą się więc wzajem-nie obserwujące się luźne grupy. Za-jąc potrafi doskonale pływać, ma również świetnie rozwinięte zmy-sły słuchu, węchu, smaku. Wzroku nie ma zbyt dobrego, za to błyska-wicznie reaguje na ruch. Śpi w pozy-cji siedzącej, ma zamknięte trzesz-cze. Do jego ulubionych czynności należy wygrzewanie się w słońcu i kąpanie w piasku. Zając dba o swoją higienę, czyści systematycznie turzy-cę, wylizuje słuchy i przednie skoki, następnie czyści głowę i całe ciało.

Page 115: Gazeta Łowiecka 8/2015

115

W BEZPIECZNEJ KOTLINIEProwadzi nocny tryb życia, w dzień przebywa w swej kotlinie, tam od-poczywa i śpi. To warunki atmos-feryczne decydują, gdzie przeby-wa w ciągu dnia. Jeśli pada deszcz, wychodzi z kotliny i w polu szuka schronienia pod krzakami, chroni się też na obrzeżach lasu, wykorzy-stując zadrzewienia. Na swym tere-nie, o powierzchni około kilometra kw., ma kilka kotlin. W ciągu dnia kotlina musi osłonić go przed wia-trem. Latem wykopanie jej nie jest trudne. W zimie, gdy ziemia jest zamarznięta, zając szuka bezpiecz-

nych osłon w terenie, wykorzystu-je naturalne wgłębienia i wciśnięte w ziemię niecki. Leży w nich scho-wany do połowy. Ustawiając głowę w kierunku wiatru, bada każdy obcy sygnał. W czasie zamieci i mrozów, zając chroni się w głębi lasu lub wy-biera tak głęboką kotlinę, by zasypał go śnieg. Zimą, na zamarzniętej powierzchni, z daleka dobrze słyszy każdy dźwięk. Czy będą to kroki stąpającego w śniegu myśliwego, czy też nagan-ki, spłoszony obcymi dźwiękami natychmiast ucieka. Gdy znajduje się w dużym niebezpieczeństwie lub

Page 116: Gazeta Łowiecka 8/2015

116

jest ranny, wydaje głos zwany knia-zieniem. W czasie parkotów wydaje natomiast głos zwany muskaniem.Gdy chcemy blisko podejść do zają-ca, możemy podczołgać się do nie-go w trawie nawet na bardzo bliski dystans. Aby obserwować czy foto-grafować, można też do nich po-dejść idąc za koniem. W ten sposób z końca łąki, prowadząc spokojne-go konia, podeszłam do parkotów dość blisko, a rozbrykane zające ni-czym się nie przejęły.

CAŁOROCZNE MENU Na rozwój populacji zająca wpływają panujące warunki atmosferyczne. Żeruje on wieczorem i wczesnym rankiem, sporadycznie również nocą. Od wiosny do jesieni odżywia się roślinami uprawnymi, trawami, ziołami, młodymi pędami, pącz-kami roślinnymi, owocami drzew i krzewów – lubi żołędzie, żarno-wiec, nasiona i grzyby. Na wio-snę woda zawarta w soczystych częściach roślin i krople rosy wy-starczają mu do zaspokojenia pragnienia. Zając żeruje na rze-paku w czasie jego kwitnienia. Jego ulubione rośliny to: koni-czyna, marchew, kapusta, buraki. W okresie letnim, gdy panuje upał i doskwiera mu brak wody, zając

pije ją zwykle z rowów melioracyj-nych i innych zbiorników. Późną jesienią żeruje na wschodzących zbożach ozimych, wysianych mię-dzyplonach. Zimą, gdy pola są po-kryte grubą warstwą śniegu lub ziemię pokrywa warstwa cienkiego lodu, zając wyszukuje w ogródkach przy gospodarstwach niezebrane plony, ogryza zmarzniętą kapustę, marchew, pączki z krzewów oraz kolby kukurydzy. Żeruje na korze owocowych drzew i krzewów.

DOSTOSOWANY DO WARUNKÓWZmiany w środowisku spowodo-wały, że zając dostosował się do mniejszych obszarów leśnych, po-przecinanych śródleśnymi łąkami i uprawami. Zamieszkuje nie tylko pola uprawne, ale i łąki oraz obrzeża lasów, dostosowuje się do różnych warunków środowiska. Jest wrażli-wy na wilgoć, nie lubi miejsc pod-mokłych i bagiennych. Trzyma się w okolicy swych stanowisk, w któ-rych czuje się bezpiecznie. Jest do własnego terenu wręcz przywiąza-ny. Aktywność zaznacza, gdy nad-chodzi zmierzch, aż do zapadnię-cia nocy oraz od świtu do wschodu słońca. Gdy miejsce żerowania na-leży do spokojnych, przebywa tam również w dzień.

Page 117: Gazeta Łowiecka 8/2015

117

SPADEK POPULACJIZmiany w środowisku naturalnym są nieuniknione, jednak niektóre od-działywania negatywnie wpływają na przyrodę. Gospodarka łowiecka, przez wzmożony wysiłek kół i nale-żących do nich myśliwych ma szansę przywrócić zająca naturze. Co cie-kawe, myśliwy z rzemiosła łowiec-kiego zmienił się tymczasowo w… hodowcę, pomagając odrodzić się populacji zajęcy. Przyczynami spad-ku tej populacji zajęły się sąsiadujące z Polską, również obserwujące regres zająca, Czechy i Słowacja. W skład obszernego katalogu przyczyn, któ-re wpływają na obniżenie populacji zająca wchodzą m.in.: rozwój rol-

nictwa monokulturowego, wzrost mechanizacji i chemizacji rolnictwa, urbanizacja oraz rozwój komuni-kacji. Na dodatek wzrost populacji lisa, przez wykładanie szczepionki przeciw wściekliźnie, spowodował presję nadmiernie rozmnożonych drapieżników, dla których zając jest pożywieniem. Gdy lisem z różnych przyczyn przestali interesować się myśliwi, w przyrodzie nastąpiła wi-doczna nierównowaga. Zwiększył się również rozwój cho-rób u zajęcy, które osłabione łatwo zapadają na wiele schorzeń zakaź-nych i pasożytniczych. Wśród wielu chorób będących przyczyną spadku liczebności zajęcy jest syndrom zają-

Page 118: Gazeta Łowiecka 8/2015

118

Page 119: Gazeta Łowiecka 8/2015

119

ca szaraka – wirus EBHS. Inwazje pasożytnicze to głównie kokcydio-za. Lista chorób jest duża. Zające nę-kane są przez pasożyty wewnętrzne – nicienie i płazińce – oraz zewnętrz-ne: kleszcze, wszy, pchły zajęcze. Powstające nowe osiedla domków jednorodzinnych wypierają zwie-rzynę drobną z terenów rolniczych. Swoje piętno odcisnęły też kłusujące bezpańskie psy i koty, pozostające bez kontroli człowieka. O rozwoju populacji zająca na ob-szarach intensywnie użytkowa-nych rolniczo decyduje m.in. do-stęp do urozmaiconego żeru oraz wody. Ważna jest też zróżnicowana struktura krajobrazu, a także mniej-sza obecność drapieżników, w tym skrzydlatych. W procesie odradza-nia zajęczej populacji bardzo ważne jest uświadamianie dorosłym i dzie-ciom, jak istotne jest zaangażowa-nie się wszystkich w ochronę tego przedstawiciela zwierzyny drobnej.

STATYSTYKA NIE KŁAMIEDziałania dla ochrony ginących ga-tunków idą w dobrym kierunku, jed-nak zając szarak ma się o wiele gorzej niż inne zwierzęta. Czy już niedłu-go stanie się reliktem przeszłości? Wiele wskazuje na to, że stopnio-wo go tracimy. Jest gatunkiem łow-

nym z okresem ochronnym. Na za-jące polować można od 1 listopada do 31 grudnia, w drodze odłowu do 15 stycznia zgodnie z rozporzą-dzeniem Ministra Środowiska z dn. 16.03.2005 dotyczącym okresów polowań na zwierzęta łowne. Z in-formacji uzyskanych w PZŁ, przez ostatnie 20 lat w województwie lu-buskim nie było organizowanych polowań na zające, nie strzelono ani jednego gacha, przy jednoczesnym odstrzale lisa, którego liczba wzrosła niemal dwukrotnie. Są wojewódz-twa: wielkopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie, kujawsko-pomorskie, lubelskie i podlaskie – gdzie popu-lacja zająca ma się dobrze. Jednak zgodnie z danymi PZŁ w woj. lubu-skim, opolskim i dolnośląskim zają-ce są coraz większą rzadkością. Koła Łowieckie przeprowadzają odłowy zajęcy, myśliwi trzymają się zasady, że na 100 h musi być więcej niż 5 zajęcy. Stosuje się odłowy w celu dalszej hodowli dla OHZ i Kół Łowieckich oraz wsiedlenia zają-ca na tereny, gdzie ta populacja się obniżyła. Zgodnie z danymi PZŁ w ostatnim roku odłowionych zostało od 40 do 100 zajęcy. Celem wsiedleń zajęcy jest popra-wa kondycji i puli genowej oraz od-budowa populacji występującej już

Page 120: Gazeta Łowiecka 8/2015

120

na danym terenie. Przywożone zają-ce przebywają w zagrodzie adapta-cyjnej do 4 miesięcy, zagroda zostaje rozgrodzona – zające spokojnie roz-chodzą się na dystansie migracyj-nym do 1,5 km. Na dostosowanym terenie zakłada się poletka lub strefy osłonowe, są zakrzaczenia i odbu-dowane remizy śródpolne.

LUDZKIE WSPARCIEZ opowieści znane są polowania in-dywidualne „na pomyka”, gdzie my-śliwy idzie śladem zająca. Obecnie nie prowadzi się takich łowów. W regionach, gdzie populacja zają-ca nie jest zagrożona, organizuje się polowania zbiorowe – pędzone i ko-tły. Musi w nich brać udział co naj-mniej 6 myśliwych. Obowiązuje za-kaz strzału do zająca pozostającego w bezruchu. Polski Związek Łowiec-ki od lat utrzymuje w mocy memo-randum na wstrzymanie odstrzału zająca i jednocześnie poprawia wa-runki bytowe dla jego populacji. Los zwierzyny drobnej, w tym zają-ca szaraka, nie jest obojętny również polskim naukowcom. Na Uniwersy-tecie Przyrodniczym we Wrocławiu prowadzono „Program badań na zają-cem”, finansowany przez WFOŚiGW. W jego ramach analizowano czyn-

niki, które mają mniejszy lub więk-szy wpływ na populację szaraka. Zajmowano się bazą żerową, roz-rodem, fizjologią, biologią, choro-bami zakaźnymi i pasożytniczy-mi. Oceniano zabiegi reintrodukcji i wpływ czynników środowisko-wych. Przy różnych wątpliwościach czy kilku niewiadomych, powstał zarys możliwości odbudowy po-pulacji zająca szaraka. Wiele Kół Łowieckich zajęło się wsiedleniem zajęcy na swych łowiskach, dzięki czemu sytuacja uległa zdecydowanej poprawie, jednak do ogłoszenia peł-nego zwycięstwa jest daleko. Two-rzenie odpowiednich warunków w środowisku, pielęgnowanie ist-niejących stref ekotonowych przez leśników, nadzorowanie miejsc by-towania w naturze zajęcy, a także w miarę potrzeby poprawa istnieją-cych warunków to praca przyszło-ściowa. Ponad 50 Kół Łowieckich w Polsce zajmuje się zasilaniem swych łowisk. Oprócz tego zachęca się społeczeństwo, w tym młodzież, do brania udziału w różnych progra-mach, np. „Ożywić pola”. Wszyst-ko to z myślą o przyszłości. Pozo-staje wierzyć, że ogrom włożonego wysiłku wielu ludzi przyczyni się do powrotu zająca na pola i łąki.

Page 121: Gazeta Łowiecka 8/2015

121

Ładujesz w nocy,pracujesz w dzień.

ZEROEmisji

Poziom hałasu

PROSTAObsługa

ULTRA DUŻAPojemność

Seria narzędzi bateryjnych Hitachi 36V

*1

*2 *3

*1 Praca całodniowa oznacza pracę na baterii plecakowej BL36200, która zapewnia ok. 8 godzin pracy dla modelu CH36DL. *2 Zero emisji oznacza, że ta seria produktów nie wydziela szkodliwych spalin.

*3 Łatwość konserwacji oznacza, że nie ma potrzeby, aby spuścić paliwo na okres przechowywania, czyszczenia filtra powietrza, itp. (typowych czynności dla urządzeń spalinowych).

NISKI

Page 122: Gazeta Łowiecka 8/2015

KOLEKCJONERSTWO MYŚLIWSKIE BibliofilstwoMONOGRAFIE ZARZĄDÓW OKRĘGOWYCH I NIE TYLKO

W naszym kolekcjonerskim cyklu tym razem przyjrzymy się monografiom, które wydały

dawne Wojewódzkie Zarządy czy Rady Łowieckie PZŁ lub obecne

Okręgowe Zarządy czy Rady Łowieckie Polskiego Związku Łowieckiego

TEKST: BOGUSŁAW BAUERZDJĘCIA: BOGDAN KOWALCZE

Bez wątpienia dzięki właśnie ta-kim pozycjom upamiętniamy

ewolucję Polskiego Związku Ło-wieckiego na przestrzeni lat 1945––2015. Ktoś zapyta: a dlaczego właśnie 1945–2015? Otóż w okre-sie przedwojennym monografie pi-sały tylko niektóre Towarzystwa, Spółki, Kluby czy Koła Łowieckie, a dopiero po wojnie, kiedy nastała hierarchia trzystopniowa, również

niektóre Zarządy Wojewódzkie czy Wojewódzkie Rady Łowieckie.

PRACE „PIONIERSKIE”Pierwszą monografią, która opisu-je łowiectwo w danym regionie jest na pewno „10 lat Polskiego Związ-ku Łowieckiego na Dolnym Śląsku” – Wrocław 1956 r. Drugą pozycją, jaką znam, jest „XX lat 1945–1965 Kato-wickiej Wojewódzkiej Rady Łowiec-

Page 123: Gazeta Łowiecka 8/2015

kiej – Katowice 1966 r. Trzecią jest monografia „XXV lecie Łowiectwa w powiecie bielsko-bialskim 1945– –1970 r.”. Pierwszym zwiastunem mo-nografii przedstawiającej działalność łowiectwa o zakresie historycznym,

która obejmuje lata powstania Polskie-go Związku Łowieckiego do współ-czesności jest bez wątpienia pozycja „50 lat Łowiectwa warszawskiego 1923–1973 r.” wydana przez Woje-wódzką Radę Łowiecką w Warszawie.

Page 124: Gazeta Łowiecka 8/2015

124

Pozostałe pozycje, które ukazały się w latach 1975–2000:

Page 125: Gazeta Łowiecka 8/2015

125

Monografie okręgów za okres 2001–2015:

MONOGRAFIE XXI WIEKUOd 2000 r., tak jak pisałem w po-przednim artykule, szata graficzna zmienia się radykalnie poprzez wy-korzystanie współczesnej techniki druku oraz szerszy dostęp do archi-

wów i oczywiście wiedzy uzyskanej za pomocą Internetu, co wpływa na głębszą analizę historyczną mo-nografii. Nie będę się rozpisywał, co zawierają, ale powiem Wam jed-no, warto tam zajrzeć!

Page 126: Gazeta Łowiecka 8/2015

126

DLA MIŁOŚNIKÓW HISTORIINo tak, powiecie: a co polecasz ko-muś, kto lubi historię łowiectwa? Ja poleciłbym wszystkie monografie, bo wiedzy i historii o swoim okręgu ni-gdy za wiele, ale jest jeden rodzynek, który mi przypadł do gustu. Nie dość że pięknie wydana, to jeszcze autor poświęcił wiele czasu na ze-branie i zaprezentowanie w tej mo-nografii archiwalnych materiałów z Kół Łowieckich: zdjęć, odznak, legitymacji, stempli, wydruków z gazet, trofeów, umów dzierżaw-nych itp. Monografia napisana z dużym rozmachem i starannością chronologiczną. Pozycję tę napisał

Kolega Andrzej Dobiech – „Z hi-storii łowiectwa na ziemi łódzkiej – Myśliwi i stowarzyszenia łowieckie z lat 1850–1975. Kalendarium”, Łódź 2014 r.

Inne pozycje nawiązujące do tematyki łowieckiej danego regionu w formie monografii:

Ze zbiorów Bogdana Kowalcze i Bogusława Bauera

Page 127: Gazeta Łowiecka 8/2015

127

LEKTURY OBOWIĄZKOWESkoro mowa o monografiach okrę-gowych jako dziale kolekcjonerstwa, to na zakończenie artykułu zapre-zentuję coś z branży kolekcjoner-skiej. I tu Czytelnik może zadać py-tanie – co ma monografia okręgu do kolekcjonerstwa, prócz tego, że zbie-ram monografie jako kolekcjoner? Otóż w 2003 roku okręg rzeszowski wydał z okazji 80-lecia PZŁ mono-grafię „Odznaki, medale, plakietki i oznaki Kół Łowieckich okręgu rze-szowskiego”. Jest to pionierska pu-blikacja, której tytuł już mówi sam za siebie. To fotograficzny zbiór „pa-miątek” każdego Koła Łowieckie-go z okręgu rzeszowskiego, jaki zo-stał wydany na okoliczność istnienia Koła lub jakiegoś jubileuszu. W ślad za okręgiem rzeszowskim taką mo-nografię w roku 2008 wydał okręg krakowski, w 2010 r. okręg kro-

śnieński, a w 2013 r. okręg rzeszow-ski uaktualnił wcześniejsze wydanie o lata 2003–2013. Bez wątpienia każdy „rasowy” kolekcjoner zbiera-jący falery z motywem myśliwskim powinien te pozycje mieć w swojej biblioteczce kolekcjonera. W nich bowiem jest umieszczona sama wie-dza. To znakomita „ściąga” kolekcjo-nerska, jaką powinno się posługiwać przy katalogowaniu swoich pozycji – rozmiar, kształt, kolorystyka, kruszec itp. Naprawdę polecam! Darz Bór!

Ze zbiorów Bogdana Kowalcze i Bogusława Bauera

Page 128: Gazeta Łowiecka 8/2015

128

Nowości

Rozmaitości

Page 129: Gazeta Łowiecka 8/2015

M i ę e

Page 130: Gazeta Łowiecka 8/2015

Miss / Mister psów myśliwskich 2016

Rozpoczął się I etap – zgłoszenia udziału – IV edycji konkursu na Miss/Mistera psów

myśliwskich 2016. W serwisie Poradnika Łowieckiego opublikowana została strona

konkursowa, na której znajduje się formularz zgłoszeniowy oraz regulamin konkursu

TEKST I ZDJĘCIA: PIOTR GAWINWWW.PORADNIKLOWIECKI.PL

Celem konkursu jest promocja kynologii łowieckiej oraz ak-

tywnego trybu życia myśliwych i ich czworonożnych przyjaciół. Orga-nizator, patroni wydarzenia i firmy współpracujące zapraszają do udzia-łu w konkursie wszystkich właści-cieli psów ras myśliwskich.Dzięki Dyrekcji Targów Łowiec-kich Knieje, honorowemu patrono-wi wydarzenia, już po raz drugi od-będzie się finał na żywo. Po udanej III edycji ponownie będzie możli-wość zaprezentowania publiczności wspaniałych posokowców, terierów,

wyżłów, jamników, spanieli i wie-lu innych ras. Psy myśliwskie to nie tylko oddani przyjaciele, ale także wierni współtowarzysze na łowach, bez których żadne polowanie nie jest udane. Wykonują najtrudniejsze zadania, wykładają, tropią, aportu-ją, odszukują postrzałki itd. Ich rola jest nieoceniona i dlatego powinno się je promować, zwłaszcza wśród łowieckiej braci. A kto może naj-lepiej przedstawić charakter, cechy i oddanie psów myśliwskich jak nie sami myśliwi, właściciele tych wspa-niałych ras?

Page 131: Gazeta Łowiecka 8/2015

FORMUŁA OPENKonkurs ma formułę open, która nie zamyka udziału w nim osobom niebędącym myśliwymi, ale posia-dającym psy ras myśliwskich i chcą-cym zaprezentować je publiczności. Dotyczy ona również samych psów. Nie jest to typowy konkurs, ale ra-czej wydarzenie kynologiczne, któ-rego założeniem od początku była promocja psów ras myśliwskich, a nie naśladowanie wystaw, konkur-sów czy prób polowych organizowa-nych przez Związek Kynologiczny czy PZŁ. Doświadczenie minionych edycji wskazuje, że taka formuła się sprawdza. Nie zawsze najważniejszy jest eksterier czy cechy wrodzone le-

gawców, posokowców czy dzikarzy. W tym konkursie chodzi o pokaza-nie tego, czym naprawdę jest pies dla myśliwego oraz możliwość bliższego poznania większości ras. Jest to do-skonała lekcja edukacyjna dla kan-dydatów na myśliwych, ale także dla każdego, kto poważnie myśli o zwią-zaniu się na najbliższe kilkanaście lat z nieodłącznym, czworonożnym przyjacielem. Zapraszamy wszystkich właści-cieli czworonogów do zgłoszenia ich do konkursu, a osoby zainte-resowane kynologią do śledze-nia konkursu w internecie oraz udziału jako publiczność w fina-le na żywo!

Ogar Polski FCI, CODA Herbu Węszynos. Cudowna towarzyszka spacerów, mądra, grzeczna, a jednocześnie uparta i dążąca do wyznaczonego celu. Ma niesamowite zacięcie myśliwskie, choć nie poluje. Trenuje swój nos w pobliskim lesie, który traktuje jak swój ogródek. Nasza najlepsza przy-jaciółka i towarzyszka życia Ogara Uchatka.

Page 132: Gazeta Łowiecka 8/2015

132

Ogar Polski, Uchaty Poszły w Las. Pies o wielkim sercu i mądrości. Filozof, nasz ukochany pierwszy ogar. Niezastąpiony towarzysz spacerów i gór-skich wypraw. Życiowy towarzysz Cody-ogara. Uparty i ostrożny. Zawsze podejmuje właściwe decyzje.

Montenegro jest psem rasy posokowiec bawar-ski, wieku 5 miesięcy. Pochodzi z hodowli Czarci Nos FCI. Rodzice Montego oboje czynnie pracują na łowisku, a on pilnie uczy się tego fachu. Jest psem radosnym, lubiącym zabawę, hasanie po trawie i błogie wylegiwanie się na kanapie.

Jamniki krótkowłose miniaturowe. Matka i córka Hortensja Hera Jamnicza Ostoja i Black Pandora Ruda Aksamitka. Dwa zawzięte tropowce.

Page 134: Gazeta Łowiecka 8/2015

Mistrz

Page 135: Gazeta Łowiecka 8/2015

W CIENIU HISTORIA

JOHNA MOSESA BROWNINGA

O każdej ważnej osobie w dziejach łowiectwa i broni napisano już niemal wszystko.

Jednak gdy chcemy poznać jedną z najbardziej niezwykłych osobowości, jesteśmy w niełatwej sytuacji, bo cała historia opiera się na plotkach

i informacjach z trzeciej ręki. Dlaczego? Bo nasz bohater trzymał się z dala od świateł

reflektorów i unikał sławy jak ognia

TEKST: JENS ULRIK HGHTŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

Mistrz

Page 136: Gazeta Łowiecka 8/2015

136

Nie jest pewne, czy John Moses Browning przy-szedł na świat 21 czy 23

stycznia 1855 r. Na pewno urodził się w małej społeczności Ogden, w nowo powstałym stanie Utah. Jego wówczas 50-letni ojciec, Jo-nathan Browning, od 13 lat był wyznawcą stosunkowo młodego Kościoła Mormonów. Razem ze swymi braćmi w wierze udał się na nowe terytoria na wschód od ów-czesnych Stanów w poszukiwaniu wolnego miasta, w którym mógłby w spokoju praktykować swoją wiarę. W Ogden rozkręcił przemysł żela-zny i sklep rusznikarski. Zgodnie z mormońskim prawem wziął sobie drugą żonę – John Moses był naj-starszym dzieckiem z tego małżeń-stwa. Gdy 21 lat później urodziło się z trzeciego małżeństwa ostatnie dziecko Jonathana, John Moses miał już w sumie 21 sióstr i braci. W czasach jego dzieciństwa Ogden było całkowicie odcięte od świata. Wszelki transport odbywał się wo-zem konnym przez niebezpieczne pustkowia, gdzie podróżnym za-grażała kapryśna pogoda, India-nie i dzikie zwierzęta. Miejscową szkołę prowadził jeden nauczyciel. W dużym pomieszczeniu zbierały się wszystkie dzieci niezależnie od wie-

Page 137: Gazeta Łowiecka 8/2015

137

Page 138: Gazeta Łowiecka 8/2015

138

Page 139: Gazeta Łowiecka 8/2015

139

ku, by odebrać te same lekcje. John Moses nigdy nie otrzymał innego wykształcenia niż 6-7 lat w tej wiej-skiej szkółce. Już jako 6-latek zaczął pomagać ojcu w warsztacie i w ro-dzinnej garbarni. Brał także udział w wytwarzaniu butów.

URODZONY RUSZNIKARZJednak zainteresowaniem młode-go Browninga od początku cie-szyła się broń palna. Jako 10-latek złożył swoją pierwszą strzelbę, któ-rej używał potem na polowaniach. W następnych latach rozwijał umie-jętności dzięki stale rosnącej liczbie klientów i coraz bardziej skompliko-wanym naprawom. Jako wynalazca John Moses zadebiutował w 1878 r. Miał wtedy 23 lata i prowadził za-kład rusznikarski ojca. Kiedy przy-szedł mu do głowy pomysł na ulep-szenie strzelby jednostrzałowej, od razu zabrał się do pracy i po zaledwie 11 miesiącach miał już gotowy dzia-łający prototyp. Strzelba była lepsza od wszystkich znajdujących się wte-dy na rynku i dla młodego wynalaz-cy stało się jasne, że należy ją opa-tentować. Nie miał jednak pojęcia, jak się do tego zabrać. Zwrócił się o pomoc do producenta maszyn rol-niczych, związanego z rodzinnym przemysłem żelaznym, który wska-

Page 140: Gazeta Łowiecka 8/2015

140

zał mu wiarygodne biuro paten-towe. W 1879 roku J.M. Browning opatentował jeden ze swoich pierw-szych wynalazków. Razem z braćmi od razu rozpoczął produkcję nowej strzelby. Gdy broń trafiła na półki, w ciągu tygodnia sprzedali 25 sztuk po 25 dolarów za każdą. Ten sukces zainspirował braci do otwarcia więk-

szego sklepu, poświęconego w ca- łości artykułom myśliwskim i broni.

KONTRAKT Z WINCHESTEREMNastępne lata były dobre dla Johna Mosesa, ale brakowało mu kapitału, żeby wcielać w życie kolejne pomy-sły. Pomoc nadeszła z nieoczekiwa-nej strony. Pewnego pięknego dnia

Page 141: Gazeta Łowiecka 8/2015

141

1883 r. obwoźny sprzedawca pro-duktów Winchester trafił na uży-waną strzelbę Browninga i kupił ją za 15 dolarów. Zaprezentował ją za-rządowi Winchestera. W ciągu ty-godnia zarząd zdecydował, że spró-buje odkupić prawa do produkcji broni, która wywarła na nich duże wrażenie. Sam dyrektor Wincheste-

ra, T.G. Bennet, udał się na wschód, by negocjować odkupienie patentu i dowiedzieć się, kto stoi za niko-mu nieznaną firmą „The Browning Company”. Bennet pojawił się bez zapowiedzi i zastał braci Browningów zajętych pracą przy maszynach. Od razu wy-jaśnił, o co chodzi, a kontrakt podpi-

Mistrz

Page 142: Gazeta Łowiecka 8/2015

142

sano na sklepowej ladzie. W zamian za całkowite zrzeczenie się praw do jednostrzałowej strzelby na rzecz Winchestera, Browning dostał osza-łamiającą sumę 8 tys. dolarów – ta kwota odpowiada dzisiaj ok. 5 mln dolarów. To pozwoliło Browningo-wi rozwinąć skrzydła.

CZŁOWIEK ORKIESTRAPodczas pracy nad kolejnym projek-tem John Moses osobiście odpowia-dał za cały proces, od pomysłu do prototypu. Zaczynał, oczywiście, od kilku prostych szkiców, być może nawet jednego czy dwóch drewnia-nych lub tekturowych modeli, ale z reguły do prac nad działającym pro-totypem przechodził najszybciej, jak to było możliwe. Potem długo pod-dawał go różnym testom. W tamtych czasach zdobycie materiałów i ma-szyn do warsztatu nie było proste, dlatego Browning radził sobie, jak umiał, np. przetapiał na własną rękę złom stalowy. Tej sztuki nauczył się sam i opanował ją do perfekcji. John Moses był jednym z najlepszych strzelców w Utah i korzystał z każdej okazji do polowania, których w dzi-kich okolicach Ogden nie brakowa-ło. Polowanie było dla niego okazją do odpoczynku po długich godzi-nach pracy, do rozprostowania kości

Page 143: Gazeta Łowiecka 8/2015

143

Page 144: Gazeta Łowiecka 8/2015

144

– jak to sam określał. Wyprawy do lasów były również świetną okazją do testowania i udoskonalania no-wych modeli w realnych warunkach. Kiedy John Moses był już usatysfak-cjonowany prototypem, nadchodził czas na uzupełnienie dokumentacji i opatentowanie wynalazku. Wkrótce po pierwszej dużej trans-akcji Browning zakończył kolejny projekt – sztucer powtarzalny. Po-stanowił, że sam zaprezentuje go Winchesterowi, więc jako 29-latek wybrał się po raz pierwszy poza granicę Utah. Ten z miejsca kupił patent za nieprawdopodobną sumę 50 tys. dolarów. Sztucer, znany

światu jako winchester model 1887, uznano za najlepszą broń tamtych czasów. W ciągu trzech lat Brow-ning dostarczył Winchesterowi 3 unikatowe karabiny, a każdy z nich osiągnął rynkowy sukces. Całkiem nieźle jak na rusznikarza-samouka, prawda?

WIARA CZYNI CUDA…W 1887 r. – czyli dokładnie wtedy, gdy zajął się projektowaniem na po-ważnie – Browning zdecydował się przyjąć posadę pełnoetatowego mi-sjonarza w mormońskiej wspólnocie wiary. Może się to wydawać nieco dziwne, biorąc pod uwagę jego ów-

Mistrz

Page 145: Gazeta Łowiecka 8/2015

145

czesne olbrzymie sukcesy. Tak czy inaczej, pozostawił ciepłe domo-stwo, by przez 2 lata podróżować po Georgii i ewangelizować. Jednak jego umysł wynalazcy nie odpoczywał i kiedy w 1889 r. Brow-ning wrócił do swojego warsztatu, był bardziej produktywny niż kie-dykolwiek. Spod jego ręki wycho-dził jeden projekt po drugim, jego inwencja przybrała zawrotne tempo. W którymś momencie Winchester zamówił u niego sztucer powtarzal-ny konkretnie pod kaliber .44-40, obiecując 10 tys. dolarów bonusu, gdyby Browning dostarczył proto-typ po 3 miesiącach. Miesiąc póź-

niej wynalazca pojawił się w New Haven z prototypem modelu 1892 – a należy zwrócić uwagę, że czas ten obejmuje zarówno wyprodukowanie broni, jak i podróż. Innymi słowy, Browning wymyślił, zaprojektował, przetestował i wprowadził poprawki do nowego sztucera w ciągu zaled-wie 20 dni! Winchester wynagrodził mu to ekspresowe tempo 20 tys. do-larów, uznając, że John Moses zasłu-żył sobie na tę premię… Współpraca z Winchesterem ukła-dała się świetnie dla obu stron. Po-między 1883 a 1900 rokiem firma kupiła od Browninga nie mniej niż 44 patenty na różnego rodzaju broń.

Mistrz

Page 146: Gazeta Łowiecka 8/2015

146

Nie wszystkie wyprodukowano, ale te, które weszły na rynek, stały się niezwykle popularne.

RÓŻNICA ZDAŃW 1900 r. Browning opatentował samopowtarzalny sztucer na śrut działający na zasadzie odrzutu lufy. W ten projekt włożył jak dotąd naj-więcej wysiłku, bo otrzymanie bro-ni automatycznej, która działałaby na różnego rodzaju śrut, nie było prostym zadaniem. Jak zawsze jed-nak poradził sobie z nim świetnie i był przekonany, że ten projekt za-kończy się wielkim sukcesem. Tym-

czasem T.G. Bennet był zupełnie innego zdania. Wątpił on, aby skom-plikowana broń automatyczna trafiła w gusta konserwatywnych amery-kańskich myśliwych, dlatego nie chciał rozpocząć produkcji. Po kilku latach „przeciągania liny” Browning poprosił Benneta o spotkanie w jego biurze. Zażądał szybkiego rozpoczę-cia produkcji oraz royalties – czyli wynagrodzenia od każdego sprze-danego egzemplarza. Bennet odmó-wił. Po krótkiej wymianie zdań John Moses po prostu wziął swój proto-typ pod pachę i wyszedł, trzaskając drzwiami. Taki był koniec współpra-

Mistrz

Page 147: Gazeta Łowiecka 8/2015

147

cy pomiędzy nim a Winchesterem. Browning za wszelką cenę chciał doprowadzić do masowej produk-cji swoich wynalazków, umówił się więc na spotkanie z dyrektorem Re-mingtona, Marcellusem Hartleyem. Dla Hartleya możliwość współpra-cy z wiodącym projektantem broni była jak manna z nieba. Jednak los chciał inaczej – kiedy John Moses pojawił się w biurze dyrektora, zszo-kowana sekretarka poinformowała go, że Hartley chwilę wcześniej… zmarł na atak serca. Remington Arms Co. miało teraz inne sprawy na głowie niż wprowadzanie nowej

broni, a ponieważ J. M. Browning nie był znany z cierpliwości, ponownie wziął sprawy w swoje ręce i wsiadł na statek parowy do Belgii. Chciał, żeby jego nowa broń jak najszybciej weszła na linię produkcyjną.

NOWE MOŻLIWOŚCIKilka lat wcześniej Browning sprze-dał prawa patentowe do małego au-tomatycznego pistoletu dużej bel-gijskiej fabryce Fabrique National (F.N.). Pistolet okazał się sukcesem w Europie i firma kilkukrotnie pro-ponowała Amerykaninowi szerszą współpracę. Teraz nadarzyła się ku

Mistrz

Page 148: Gazeta Łowiecka 8/2015

148

temu okazja. Belgowie przyjęli go z otwartymi ramionami. Fabryka wybudowana na potrzeby belgijskie-go wojska, nie radziła sobie i nowy, rewolucyjny produkt mógł być spo-sobem na wyjście z kryzysu. Brow-ning podkreślał, jak bardzo wierzy w powodzenie swojego wynalazku, zamawiając z góry 10 tys. egzempla-rzy na rynek amerykański. Podpisa-no kontrakt i rozpoczęto produkcję. Model nazwano Auto-5. Był to pierwszy samopowtarzalny sztucer na śrut. Osiągnął natychmiastowy sukces i dał początek współpracy, która trwała aż do śmierci projektan-ta. Wtedy też powstała samodzielna marka Browning, której broń roz-prowadzają dziś różni dostawcy. Zamówione przez Johna Mosesa 10 tys. egzemplarzy sprzedano w Stanach już w pierwszym roku. Skromny bohater niestrudzenie pro-jektował dalej, a żaden typ broni nie umknął jego uwadze. W pierwszym 20-leciu swojej działalności Brow-ning zajmował się przede wszystkim bronią myśliwską. Zrewolucjonizo-wał karabin jednostrzałowy, broń powtarzalną i karabin pump-action, jak również automatyczne śrutówki i inne strzelby. Na przełomie dzie-sięcioleci jego uwaga kierowała się coraz bardziej w stronę półauto-

matycznych karabinów i automa-tycznych pistoletów. Również w tej dziedzinie jego wkład był, oględnie mówiąc, rewolucyjny. Zupełnie sam zaprojektował karabin maszynowy i pistolet automatyczny – takie, ja-kie znamy dzisiaj. Ale amerykańskie siły zbrojne nie śpieszyły się z doce-nieniem nowych możliwości, jakie niosła ze sobą broń Browninga.

WUJ SAM W POTRZEBIEGdy stało się jasne, że Stany Zjed-noczone w 1917 r. wyślą wojska do Europy, zaczęto na gwałt moderni-zować arsenał zbrojny. Wojsko zwró-ciło się bezpośrednio do Browninga, prosząc o prawa do produkcji jego karabinu automatycznego (B.A.R.), ciężkiego karabinu maszynowego i pistoletu automatycznego kalibru .45 ACP. Poza tym poproszono go o organizację całej produkcji, pro-ponując za wszystko symboliczną kwotę. Browning okazał się jednak przykładnym patriotą i zgodził się z miejsca, mówiąc: Gentlemen, if that suits Uncle Sam, it’s all right with me („Panowie, jeśli tak chce Wuj Sam, to mnie też to pasuje”). Kiedy zapro-ponowano mu stopień pułkownika, z równym zdecydowaniem odmówił. Broń Browninga odegrała istotną rolę w amerykańskich sukcesach na

Page 149: Gazeta Łowiecka 8/2015

149

frontach zarówno I, jak i II wojny światowej – część wciąż znajduje się na wyposażeniu największych po-tęg militarnych świata. W 100 lat po tym, jak została zaprojektowana.

IMPERIUM MISTRZAKiedy tylko rozwiał się wojenny dym, Fabrique National z pełną parą wzno-wiła produkcję. Browning Arms Co. rosło w siłę, a John Moses kursował przez Atlantyk, nadzorując rozwi-jającą się współpracę. Był lubiany przez wszystkich w fabryce, od sza-rego pracownika po zarząd. Wszy-scy darzyli go ogromnym szacun-

kiem, jako wynalazcę, rusznikarza i szefa firmy. Robotnicy nazywali go „Le Maître” – „Mistrz”. Browning dalej pracował nad pro-jektami. Chociaż teraz tempo nie-co zwolniło, to jego broń wciąż nie miała sobie równych. Część z jego wynalazków produkowano po obu stronach oceanu – w Stanach ro-bił to Remington i Colt, a w Eu-ropie Fabrique National. Od paru lat asystował mu jego uzdolniony technicznie syn Val, który ostatecz-nie przeprowadził się do belgijskie-go Liège, by koordynować prace w fabryce. W listopadzie 1926 r. roz-

Mistrz

Page 150: Gazeta Łowiecka 8/2015

150

Znane karabiny myśliwskie sygnowane nazwiskiem BrowningaWINCHESTER 1885 (sztucer jednostrzałowy)WINCHESTER 1886 (sztucer lewarowy)WINCHESTER 1887 (strzelba lewarowa)WINCHESTER 1890 (sztucer pump-action)WINCHESTER 1892 (sztucer lewarowy)WINCHESTER 1893 (strzelba pump-action)WINCHESTER 1894 (sztucer lewarowy)WINCHESTER 1895 (sztucer lewarowy)WINCHESTER 1897 (strzelba pump-action)WINCHESTER 1900 (sztucer jednostrzałowy)BROWNING AUTO-5 (strzelba samopowtarzalna)REMINGTON MODEL 8 (półautomat)BROWNING .22 AUTOMATIC (półautomat)FN .22 PUMP-ACTION (sztucer pump-action)FN B-25 SUPERPOSED (bok)

poczęto produkcję ostatniego dzieła J. M. Browninga, śrutówki nazywanej B-25 lub „Browning Superposed”. John Moses po raz 61. przepłynął Atlantyk, tym razem w towarzy-stwie swojej żony, Rachel, z którą byli małżeństwem już prawie pół wieku. Pojechali zobaczyć, jak się sprawy mają z produkcją najnow-szego modelu – i odwiedzić syna. 26 listopada 1926 r., w swoim ga- binecie w fabryce, John Moses doznał

ostrego bólu klatki piersiowej, upadł i zmarł. Tak odszedł mistrz, robiąc to, co kochał. John Moses Browning pozostawił po sobie łącznie 128 patentów i po-nad 70 różnych broni. Sporą część z nich wciąż się jeszcze produkuje, a są tacy, którzy twierdzą, że jego wynalazki nigdy nie przestaną być nowoczesne. Nie ma w historii prze-mysłu drugiej osoby, która miałaby takie osiągnięcia.

Page 151: Gazeta Łowiecka 8/2015

151

699 złCEN

A

KURTKA

499 złCEN

A

SPODNIE

Moose Hunter

KURTKA I SPODNIE

Połączenie dobrego kamuflażu, który sprawdzi się na polowaniu oraz jaskrawych elementów, które pomogą zapewnić nam bezpieczeństwo jest dużą sztuką. Fińska firma JahtiJakt w sezonie 2015/2016 poka-zuje nowy model Moose, w którym zarów-no kurtka, jak i spodnie zapewniają obie te ważne cechy. Jak każde nowoczesne ubra-nie, również Moose jest całkowicie wodo-odporny i oddychający dzięki membranie AIRTEX2. Dodatkowo lekki i mocny materiał pozwala na polowanie w trudnych warun-kach terenowych.

• unikalny kamuflaż, który czyni Cię niewidzialnym dla zwierząt i zapew-nia bezpieczeństwo na polowaniach zbiorowych

• wodoodporność i oddychalność dzię-ki sprawdzonej membranie AirTex2

• taśmowane szwy dodatkowo zabez-pieczające przed przesiąkaniem w miejscu łączenia materiałów

• specjalny materiał zapobiega przed nasiąkaniem, dzięki czemu nawet podczas intensywnych opadów ubranie pozostaje lekkie

• wyjątkowo lekki i odporny materiał• wodoodporna kieszeń na telefon

lub radio• wodoodporny i odpinany kaptur• zapinane i zabezpieczone siatką

otwory wentylacyjne• oddychająca podszewka• wysoki stan spodni chroniący

nerki i plecy

MEMBRANA

Page 152: Gazeta Łowiecka 8/2015

Następne wydanie Gazety Łowieckiej już w nowym 2016 r.