Upload
phungdiep
View
216
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
1. „Żywa wiara” św. Faustyny Kowalskiej
a. Próby wiary – noc ciemna ducha
O trudnych zagadnieniach życia mistycznego, jakimi są noce ciemne ducha siostra
Faustyna potrafiła pisać w bardzo prosty sposób. Wyjaśnieniu tego doświadczania,
koniecznego na drodze mistycznego zjednoczenia z Bogiem, św. Jan od Krzyża i św. Teresa
od Jezusa poświęcili wiele miejsca w ich wielkich dziełach duchowych, tymczasem św.
Faustyna zwięźle i trafnie wyraziła samą istotę nocy ducha w następujących słowach:
„Doświadczenia Boże w duszy umiłowanej szczególnie przez Boga. Pokusy i ciemności,
szatan. Miłość duszy nie jest jeszcze taka, jak Bóg tego żąda. Dusza nagle traci obecność
Bożą. Powstają w niej różne błędy i wady, z którymi musi toczyć zaciekły bój. Wszystkie
błędy podnoszą głowę, jednak czujność jej jest wielka. Na miejsce dawnej obecności Bożej
wstąpiła oschłość i posucha duchowa, nie czuje smaku w ćwiczeniach duchownych, nie może
się modlić, ani tak jak dawniej, ani jak teraz się modliła. Rzuca się we wszystkie strony i nie
znajduje zadowolenia. Bóg się przed nią ukrył, a ona w stworzeniu pociechy nie znajduje i
żadne stworzenie nie umie jej pocieszyć. Dusza pragnie namiętnie Boga, ale widzi swą nędzę,
zaczyna odczuwać sprawiedliwość Bożą. Widzi jakoby utraciła wszystkie dary Boże, umysł
jej jest jakby przyćmiony, ciemność zapada w całej jej duszy, zaczyna się udręka, co do nie
pojęcia. Dusza starała się przedstawić stan swej duszy spowiednikowi, lecz nie została
zrozumiana. Zapada jeszcze w większe niepokoje. Szatan zaczyna swe dzieło”1.
Faustyna zauważa, że podczas tej próby bój toczy się o jej wiarę. Rozumie, że szatan
kusi do utraty wiary, a Bóg chce, aby jej własne wysiłki w tej walce wzmocniły wiarę i
uczyniły ją żywą. Święta tak relacjonuje duchową bitwę, jaka się w niej toczy: „Wiara zostaje
w ogniu, walka tu jest wielka, dusza robi wysiłki, trwa aktem woli przy Bogu. Szatan posuwa
[się] z dopuszczenia Bożego jeszcze dalej, nadzieja i miłość jest w doświadczeniu. Straszne są
te pokusy, Bóg duszę wspiera niejako potajemnie. Ona o tym nie wie, bo inaczej niepodobna
jest ostać się. I wie Bóg, co może dopuścić na duszę. Dusza kuszona [jest] niewiarą, co do
prawd objawionych, do nieszczerości wobec spowiednika. Szatan jej mówi — patrz, nikt cię
nie zrozumie, po co mówić o tym wszystkim? Brzmią w jej uszach słowa, których ona się
1 Dz 96.
przeraża i zdaje się jej, że je wymawia przeciw Bogu. Widzi to, czego by widzieć nie chciała.
Słyszy to, czego słyszeć nie chce, a jest to straszne w takich chwilach nie mieć
doświadczonego spowiednika. Sama dźwiga całe brzemię; jednak, o ile jest to w jej mocy,
powinna się starać o światłego spowiednika, bo może złamać się pod tym ciężarem, i to
często jest nad przepaścią. Te wszystkie doświadczenia są ciężkie i trudne. Bóg nie dopuszcza
ich na duszę, która by wpierw nie była dopuszczona do głębszego z Bogiem obcowania i nie
skosztowawszy słodyczy Bożych, a także Bóg ma w tym swoje zamiary dla nas niezbadane.
Często Bóg w podobny sposób przygotowuje duszę do przyszłych zamiarów i dzieł wielkich.
I chce ją doświadczyć, jako czyste złoto, ale to jeszcze nie koniec próby. Jest jeszcze próba
nad próbami — to jest zupełne odrzucenie od Boga”2. Siostra Faustyna opisała dalej duchową
śmierć, jaką przeszła: „Dusza już nie szuka nigdzie pomocy, pogrąża się sama w sobie i traci
wszystko sprzed oczu i niejako jakby zgodziła się na te mękę odrzucenia. Jest to moment,
któremu nie umiem nadać wyrazu. Jest to agonia duszy. Kiedy ten moment zaczął się
pierwszy raz zbliżać do mnie zostałam z niego wyrwana mocą świętego posłuszeństwa.
Mistrzyni, która przeraziła się moim widokiem, posłała mnie do spowiedzi; jednak
spowiednik mnie nie rozumie, nie doznaję ani cienia ulgi. O Jezu, daj nam kapłanów
doświadczonych”3.
Udrękę duszy potęguje nawet spowiedź, która jest przecież sakramentem uzdrowienia
i umocnienia darem Ducha Świętego. Jednak dla większego wzmocnienia wiary Bóg
dopuszcza również i taki sposób za sprawą nieumiejętnego spowiednika. Wzmocnienie wiary
i pocieszenie było św. Faustynie szczególnie potrzebne w związku z jej prywatnymi
objawieniami. Ale nawet wtedy, podobnie jak w życiu św. Teresy od Jezusa, Pan Bóg
dopuszczał na nią ciężkie próby, jakie przechodziła w konfesjonale, próbując otworzyć swą
duszę przed spowiednikiem. Faustyna pisała o tym: „Znowu zapada straszna ciemność w
duszę moją. Zdaje mi się, że jestem pod wpływem złudzeń. Kiedy poszłam do spowiedzi, aby
zaczerpnąć światła i spokoju — nie znalazłam. Spowiednik narobił mi jeszcze więcej
wątpliwości, nim miałam przedtem. Powiedział mi: Nie mogę poznać, jaka moc na siostrę
działa — może Bóg, a może i zły duch. Kiedy odeszłam od konfesjonału, zaczęłam rozważać
słowa jego. Im więcej rozważałam, tym się więcej dusza moja pogrążała w ciemności. Co
robić, Jezu? Kiedy Jezus się zbliżał do mnie z łaskawością — bałam się. — Czyś Ty
2 Dz 97.
3 Dz 99.
naprawdę Jezus? Z jednej strony pociąga mnie miłość, a z drugiej strony lęk. Co to za męka
— nie umiem tego opisać”4.
W tej sytuacji wyjątkowe spowiedzi w Krakowie u o. Andrasza SJ, były dla niej
wielką pomocą. Kapłan ten znał dobrze zasady życia duchowego na etapie mistycznym i
potrafił wprowadzić do życia duchowego s. Faustyny porządek, radość i pokój. Udzielał jej
też prostych i skutecznych rad: „Pierwsze: Nie wolno siostrze usuwać się od tych
wewnętrznych natchnień, ale o wszystkim zawsze mówić spowiednikowi. Jeżeli siostra
pozna, że te wewnętrzne natchnienia tyczą się, czyli są z pożytkiem duszy siostry czy też
innych dusz, za tym iść proszę i nie wolno ich zaniedbywać, jednak zawsze z porozumieniem
się ze swoim spowiednikiem. Drugie: Jeżeli te natchnienia nie zgadzają się z wiarą i z
duchem Kościoła, to trzeba natychmiast odrzucać, bo to jest od złego ducha”5. O. Andrasz
podkreślał, że prawdziwość tych nadzwyczajnych zjawisk duchowych mierzy się ich
zgodnością z wiarą Kościoła. Siostra Faustyna przyszła do niego po radę duchową podczas
krótkiego pobytu w Krakowie również w wtedy, gdy mieszkała w Wilnie i spowiadała się u
ks. Michała Sopocki. Wówczas o. Andrasz powiedział: „W tym wszystkim, coś mi
powiedziała, ja nie widzę jakiegoś złudzenia albo sprzeczności z wiarą, są to rzeczy same z
siebie dobre i nawet dobrze by było, żeby była grupa dusz, które by Boga prosiły za świat, bo
modlitwy wszyscy potrzebujemy. Dobrego kierownika masz i proszę się go trzymać, i być
spokojną”6.
Także mistrzyni nowicjatu, która była osobą mądrą i doświadczoną w życiu
mistycznym potrafiła okazać s. Faustynie dużą pomoc. Mistyczka tak to relacjonuje: „Pod
koniec pierwszego roku nowicjatu zaczęło się ściemniać w duszy mojej. Nie czuję żadnej
pociechy w modlitwie, rozmyślanie przychodzi mi z wielkim wysiłkiem, lęk zaczyna mnie
ogarniać. Wchodzę głębiej w siebie i nic nie widzę prócz wielkiej nędzy. Widzę także jasno
wielką świętość Boga, nie śmiem wznieść oczu do Niego, ale rzucam się w proch pod stopy
Jego i żebrzę o miłosierdzie. Upłynęło tak blisko pół roku, a stan duszy nic się nie zmienia.
Nasza kochana Matka Mistrzyni dodaje mi odwagi [w] tych chwilach trudnych. Jednak
cierpienie to coraz więcej się wzmaga. Zbliża się drugi rok nowicjatu. Na wspomnienie, że
mam złożyć śluby, dreszcz przenika moją duszę. Cokolwiek czytam, nie rozumiem,
rozmyślać nie mogę. Zdaje mi się, że moja modlitwa jest Bogu niemiła. Kiedy przystępuję do
4 Dz 211.
5 Dz 55.
6 Dz 506.
sakramentów św. zdaje mi się, że tym jeszcze więcej obrażam Boga. Jednak spowiednik nie
pozwolił mi opuścić ani jednej Komunii św. Dziwnie Bóg działał w duszy mojej. Nie
rozumiałam absolutnie nic z tego, co do mnie mówił spowiednik. Proste prawdy wiary
stawały mi się niepojęte, dręczyła się dusza moja, nie znajdując nigdzie zadowolenia. W
pewnej chwili przyszła mi taka silna myśl, że jestem od Boga odrzucona. Ta straszna myśl
przebiła duszę moją na wskroś. W tym cierpieniu zaczęła konać dusza moja. Chciałam
umrzeć, a nie mogłam. Przyszła mi myśl — po cóż się starać o cnoty? Po co się umartwiać,
kiedy to wszystko jest niemiłe Bogu? Kiedy o tym powiedziałam matce mistrzyni,
otrzymałam taką odpowiedź: Niech siostra wie, że Bóg przeznacza siostrę do wielkiej
świętości. Jest to znak, że Bóg siostrę chce mieć w niebie bardzo blisko siebie. Niech siostra
ufa bardzo Panu Jezusowi”7. Mądre słowa mistrzyni nowicjatu pomogły siostrze Faustynie
przetrwać noc ducha, umocniły w niej wiarę i wzbudziły nadzieję, ukazując jej szersze
horyzonty i otwierając ją na przyszłość, jaka ją czeka.
Wielkie próby wiary zdarzały się również w późniejszym okresie życia św. Faustyny.
Na około półtora roku przed śmiercią, w Wielki Piątek, s. Faustyna przeżywała w
zjednoczeniu z Jezusem cierpiącym na krzyżu zarówno ból fizyczny Jego ran jak i duchowe
opuszczenie. Jednak wówczas jej wiara, miłość i ufność w Boże miłosierdzie były już tak
mocne i zahartowane w wielu próbach, że od razu znajdowała w sobie właściwą odpowiedź
na to trudne doświadczenie. Bardzo ważne było jej stwierdzenie i świadomość, że w
najtrudniejszych chwilach potrafi żyć wyłącznie wiarą. „Dziś piątek. W czasie mszy św.
odczułam cierpienie w ciele swoim: w rękach, nogach i boku; te cierpienia Jezus sam
dopuszcza na mnie dla zadośćuczynienia za grzeszników. Krótka jest chwila, ale cierpienie
wielkie; nie cierpię więcej nad parę minut, ale wrażenie pozostaje długo i bardzo żywo. Dziś
czuję się tak opuszczona w duszy, że nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Skryłabym się
przed ludźmi i płakała bez końca; nikt nie zrozumie serca zranionego miłością, a kiedy ono
doznaje opuszczeń wewnętrznych, nikt go nie pocieszy. O, dusze grzeszników, zabraliście mi
Pana, ale dobrze, dobrze, poznajcie, jak słodki jest Pan, a całe morze goryczy niech zalewa
serce moje, wszystkie pociechy Boże oddałam wam. Są chwile, w których nie dowierzam
sama sobie, jestem przeświadczona do dna o swojej słabości i nędzy, i poznałam, że w tych
chwilach mogę wytrwać tylko ufając nieskończonemu miłosierdziu Bożemu. Cierpliwość,
modlitwa i milczenie — te wzmacniają duszę. Są chwile, w których dusza powinna milczeć i
7 Dz 23.
nie godzi się jej rozmawiać ze stworzeniami; są to chwile niezadowolenia z samej siebie, a
dusza czuje się słaba, jak małe dziecko, wtedy trzyma się całą siłą Boga. W takich chwilach
żyję wyłącznie wiarą i kiedy się uczuję wzmocniona łaską Bożą, wtenczas jestem śmielsza w
mowie i obcowaniu z bliźnimi”8. Mistyczne doświadczenie bólu i opuszczenia na krzyżu jest
udziałem św. Faustyny w męce Chrystusa i jej ofiarowaniem się razem z Chrystusem za
grzeszników. Zakonnica jest przekonana, że „oddała” im w tym dniu konania na krzyżu całą
radość z odczuwania obecności Boga. Stan opuszczenia od Boga, depresji, samotności wśród
ludzi rozciąga się jednak dalej na jej życie codzienne, w którym przeżywa ataki niewiary,
wątpliwości, poczucia bycia gorszą wśród innych ludzi. Jest to jednak niewiara, polegająca na
tym, że zakonnica nie dowierza samej sobie, a całą ufność pokłada w Bogu. Kiedy czuje się
tak słaba pośród ludzi, jej nadprzyrodzona wiara umacnia ją i wtedy nadchodzi łaska odwagi i
wzmocnienie poczucia własnej godności. Bardzo ważne jest stwierdzenie s. Faustyny, że w
takich chwilach „żyje wyłącznie wiarą”. Jest to wiara czysta, mocna i żywa. Spełnia ona
funkcję koła ratunkowego w powodzi depresji i psychicznej dezintegracji.
b. Istota i cechy żywej wiary
Święta Faustyna określa w Dzienniczku, czym jest dla niej „żywa wiara”. Z jej słów
wynika, że jest to wiara, która staje się aktywna szczególnie w czasie ciemnych nocy ducha i
w czasie walki duchowej. Święta pisze o sobie jako o duszy przeżywającej doświadczenia
nocy ciemnej, która przystępuje do walki duchowej uzbrojona w oręż żywej wiary: „Kiedy się
zdarza, że ją opuszcza żywa obecność Boża, którą prawie się ustawicznie cieszy, to ona
wtenczas stara się żyć wiarą żywą; jej dusza rozumie, że są chwile odpocznienia i chwile
walki. Wolą jest zawsze z Bogiem. Jej dusza jest jak rycerz wyćwiczona w boju, z daleka
spostrzega, gdzie wróg się ukrywa, i jest gotowa do walki, ona wie, że nie jest sama — Bóg
jest jej mocą”9. W chwilach próby siostra Faustyna wierzy, że Bóg jest zawsze z nią. Słowa
mistyczki świadczą o tym, że jej wola i rozum są zjednoczone z Bogiem.
Zakonnica dochodzi do słusznego wniosku, że tym, co czyni jej wiarę żywą jest
miłość do Boga – miłość jako nadprzyrodzona cnota wlana na chrzcie, wzrastająca w ciągu jej
życia duchowego. Miłość łączy człowieka z Bogiem i prowadzi do zjednoczenia mistycznego
z Nim. Święta z głębokim przekonaniem, wynikającym z jej duchowego doświadczenia, pisze
8 Dz 942-944.
9 Dz 890.
o ożywiającym działaniu miłości w duszy chrześcijanina: „Miłość jest tajemnicą, która
przekształca wszystko, czego się dotknie, w rzeczy piękne i miłe Bogu. Miłość Boża czyni
duszę swobodną — jest jak królowa, nie zna niewolniczego przymusu, do wszystkiego
zabiera się z wielką swobodą duszy, gdyż miłość, która mieszka w niej, jest pobudką do
czynu. Wszystko, co ją otacza, daje jej poznać, że tylko Bóg sam jest godzien jej miłości”10
.
Miłość jednoczy duszę z Bogiem – zarówno ta czynna, przejawiająca się w wolnym akcie
człowieka, składającego dar z siebie dla Boga, jak i w akcie mistycznej kontemplacji, kiedy
dusza przyjmuje dar Bożej miłości i poznaje przez wiarę tajemnice, która Bóg jej objawia o
sobie. To miłość ożywia i umacnia wiarę człowieka w chwilach próby oraz stanowi miarę
jego świętości. Siostra Faustyna stwierdza, że Jezus daje jej „poznać i rozumieć, na czym
polega wielkość duszy: nie na czynach wielkich, ale na wielkiej miłości. Miłość ma wartość i
ona nadaje wielkość czynom naszym; chociaż uczynki nasze są drobne i pospolite same z
siebie, to wskutek miłości stają się wielkie i potężne przed Bogiem — wskutek miłości”11
.
Pod wpływem miłości potężna też staje się żywa wiara. Według św. Faustyny wiara
żywa to wiara silna i głęboka. Rozdziera ona zasłonę tajemnicy, skrywającej w Najświętszej
Hostii samego Boga. Mistyczka wyraziła to w swoim wierszu: „O Hostio święta —
zachwycie nieba, / choć taisz piękność swą / i przedstawiasz mi się w okruszynie chleba, /lecz
wiara silna rozdziera zasłonę tą”12
. O wierze głębokiej pisze s. Faustyna w innym wierszu:
„Witaj, tronie miłosierdzia, Baranku Boży, / Któryś za mnie życie złożył w ofierze, / Przed
którym się codziennie ma dusza korzy, Żyjąc w głębokiej wierze” 13
.
Nad żywotnością wiary należy stale pracować, aby nie osłabła. Faustyna prosi
Chrystusa, aby On sam wzmacniał dar wiary, który w niej złożył. Ona zaś będzie się starała
podporządkowywać swoje naturalne, ludzkie myślenie i działanie oczyszczającemu działaniu
wiary, która wynosi duszę na wyżyny życia nadprzyrodzonego, do zjednoczenia z Bogiem.
Mistyczka wyraziła to w następujący sposób: „Gorąco proszę Pana, aby raczył wzmacniać
wiarę moją, bym w życiu codziennym i szarym nie kierowała się usposobieniem ludzkim, ale
duchem. O, jak wszystko ciągnie człowieka do ziemi, ale wiara żywa utrzymuje duszę w
wyższych sferach, a miłości własnej przeznacza miejsce dla niej właściwe — to jest
ostatnie”14
. Faustyna zauważa, że wiara ożywiana miłością do Boga oczyszcza jej duszę z
pozostałości egoizmu i troski o samą siebie. Pan Jezus zwracając się do niej z poleceniem
10
Tamże. 11
Tamże. 12
Dz 159. 13
Dz 1321. 14
Dz 210.
wzywania Jego miłosierdzia dla grzeszników wymaga, aby w imieniu grzeszników wyrażała
ona całym sercem skruchę za grzechy i z wiarą prosiła o miłosierdzie: „Wzywaj mojego
miłosierdzia dla grzeszników, pragnę ich zbawienia. Kiedy odmówisz tę modlitwę za jakiego
grzesznika z sercem skruszonym i wiarą, dam mu łaskę nawrócenia. Modlitewka ta jest
następująca: - o Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia
dla nas — ufam Tobie”15
.
Jezus objawiający się siostrze Faustynie poucza ją, że otrzymanie przez grzesznika
łaski Bożego miłosierdzia nie jest bezwarunkowe. Potrzebna jest skrucha serca, czyli żal za
grzechy, mocna wiara i zaufanie Bożemu miłosierdziu, a także zadośćuczynienie uczynkami
miłosierdzia, „bo nawet wiara najsilniejsza nic nie pomoże bez uczynków”16
. Te słowa, które
otrzymała św. Faustyna w swoim prywatnym objawieniu zgadzają się ze zdaniem z Listu św.
Jakuba Apostoła: „Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama
w sobie” (Jk 2, 17). Zatem żywa wiara weryfikuje się w uczynkach miłosierdzia. Jezus w
objawieniu żąda od Faustyny nie tylko wiary w Boże miłosierdzie, nie tylko czci dla obrazu i
święta Miłosierdzia Bożego, ale także uczynków miłosierdzia, podając trzy sposoby ich
wypełniania: „Córko Moja, jeżeli przez ciebie żądam od ludzi czci dla mojego miłosierdzia,
to ty powinnaś się pierwsza odznaczać tą ufnością w miłosierdzie Moje. Żądam od ciebie
uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku mnie. Miłosierdzie masz
okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani
uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy — czyn, drugi
— słowo, trzeci — modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest
niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć
miłosierdziu mojemu. Tak, pierwsza niedziela po Wielkanocy jest świętem Miłosierdzia, ale
musi być i czyn; i żądam czci dla mojego miłosierdzia przez obchodzenie uroczyście tego
święta i przez cześć tego obrazu, który jest namalowany. Przez obraz ten udzielę wiele łask
duszom, on ma przypominać żądania mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza nic
nie pomoże bez uczynków17
.
Żądanie Jezusa, aby wiarę w Boże Miłosierdzie ożywiać uczynkami miłosierdzia, św.
Faustyna usłyszała pod koniec października 1936 roku, a w roku 1937 zapisała swoją
odpowiedź daną Jezusowi: „Sam mi każesz się ćwiczyć w trzech stopniach miłosierdzia:
pierwsze: uczynek miłosierny – jakiegokolwiek on będzie rodzaju; drugie: słowo miłosierne –
15
Dz 186-187. 16
Dz 742. 17
Dz 742.
jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła
okazać czynem ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą. Modlitwę rozciągam
nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie18
. Należy zauważyć, że wszystkie trzy sposoby
świadczenia miłosierdzia bliźnim są tradycyjnymi uczynkami miłosierdzia co do ciała i co do
duszy. Przez czyn możemy rozumieć raczej uczynek miłosierny co do ciała, jak na przykład
nakarmienie głodnego, czy pomoc udzieloną choremu19
. Natomiast słowo i modlitwa są
uczynkami miłosierdzia wobec duszy bliźniego20
. Słowem można pocieszyć strapionego,
nauczać o prawdach wiary katolickiej, dawać wskazówki moralne i rady zagubionym, głosić
Ewangelię tym, którzy jej nie znają. Modlitwa wstawiennicza za bliźnich jest jednym z
najpotężniejszych uczynków miłosierdzia. Modlimy się za bliskich i prawie nam nieznanych,
ale poleconych nam przez innych; za przyjaciół i za nieprzyjaciół; za biednych i za bogatych;
za szczęśliwych, dziękując Bogu za łaski im dane i za nieszczęśliwych, błagając Go o pomoc.
Modlimy się też o miłosierdzie Boże dla samych siebie. Modlitwa stanowi najbardziej
uniwersalny środek pomocy bliźnim i najbardziej dostępny uczynek miłosierdzia, który
wymaga od nas żywej wiary i tę wiarę jeszcze wzmacnia i urzeczywistnia. Św. Faustyna
słusznie zauważyła, że czynienie miłosierdzia z żywą wiarą przemienia człowieka na
podobieństwo Boga miłosiernego. Prosiła zatem Boga, Trójcę Przenajświętszą i Jezusa
Miłosiernego, aby przemienił ją w Siebie21
. Wyraziła to w formie następującej modlitwy:
„Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. o
Panie: niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie
przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie
podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w
duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.
Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by
uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o
bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym
tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą
bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest
w usłużności bliźnim.
Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi
cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z
tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w
18
Dz 163. 19
Zob. KKK 2447. 20
Por. tamże. 21
„O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz” – tamże.
najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie
miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój”22
.
Modlitwa ta zawiera sześć próśb. Św. Faustyna prosi o przemianę swoich dwóch
zmysłów zewnętrznych – wzroku i słuchu, a także o przemianę swojej mowy, narządów ruchu
– rąk i nóg oraz serca, które jest symbolicznym siedliskiem uczuć, ale także synonimem
ludzkiej duszy, centrum wolnej woli i miłości jako daru z siebie dla innych. Mistyczka
pragnie, aby Bóg przemienił te wszystkie elementy jej ludzkiej natury nie tylko w narzędzia
jej miłosierdzia wobec bliźnich, ale także w narzędzia do przekazywania miłosierdzia Boga
wobec ludzi. Święta wie, że takie duchowe przeobrażenie przekracza ograniczone możliwości
ludzkie. Może tego dokonać bezgraniczna łaska Boża, ale tylko w takim człowieku, który
bezgranicznie w to wierzy.
c. Życie duchem wiary
Świadectwo życia duchowego zawarte w Dzienniczku jest wielkim pouczeniem dla
chrześcijan na temat życia wiarą. Siostra Faustyna dała przykład na czym, tego rodzaju życie
polega: „Pragnę żyć duchem wiary, przyjmuję wszystko, co mnie spotka, że mi to podaje
miłująca wola Boża, która szczerze pragnie mojego szczęścia, a więc przyjmę wszystko, co
mi Bóg ześle, z poddaniem i wdzięcznością, nie zważając na głos natury ani podszepty
miłości własnej. Przed ważniejszą czynnością na chwilę zastanowię się, jaki ona ma związek
z życiem wiecznym, co jest powodem głównym w jej przedsięwzięciu: czy chwała Boża, czy
jakieś dobro duszy własnej, czy dobro innych dusz. Jeżeli serce mi powie — tak, wtenczas
będę nieugięta w wykonaniu danej czynności, nie zważając na żadne przeszkody ani ofiary;
nie dam się odstraszyć od powziętego zamiaru, wystarcza mi, że poznam, że jest miły Bogu.
A przeciwnie, jeżeli poznam, że dane czynności nie mają nic wspólnego z powyższym
wyrażeniem, będę się starała podnieść je do sfer wyższych przez dobrą intencję. A jeżeli
poznam, że coś wypływa z miłości własnej — przekreślam ją w samym zaczątku”23
. Życie
wiarą polega według św. Faustyny na dobrym rozeznaniu woli Bożej dla siebie i na
wypełnianiu jej z miłości do Boga w stopniu heroicznym. Zawierzając całkowicie Bogu,
który najlepiej wie, co jest dla człowieka dobre, i co służy chwale Bożej oraz zbawieniu siebie
i innych, zakonnica przekreśliła całkowicie „wolę własną”, o ile nie zgadzałaby z wolą
22
Tamże. 23
Dz 1549.
Bożą24
. Ten akt zupełnego oddania jest dowodem wiary ożywionej miłością do Boga. Jej
ludzka cnota roztropności będzie odtąd ożywiana i oświecana łaskami Ducha Świętego
działającego przez wlany dar rady25
. Święta nie musi już podejmować decyzji sama, w
oparciu jedynie o swoją ludzką wolę i swój własny umysł, lecz kieruje się darem rozeznania
woli Bożej, która jest nieomylna i prowadzi do najlepszego celu. Życie „duchem wiary”
oznacza zatem życie wiarą wspomaganą przez natchnienia i oświecenia Ducha Świętego,
którego dary udoskonalają działanie zarówno cnót teologalnych, jak i moralnych.
Dzięki tej wzniosłej i udoskonalonej wierze s. Faustyna mogła za wzorem św. Teresy
od Dzieciątka Jezus ufać Chrystusowi w okresach największych ciemności biernych
oczyszczeń ducha. Podobnie jak święta z Lisieux, mistyczka tłumaczyła sobie, że to, iż nie
odczuwa teraz Jego obecności jest dobre dla niej i w rzeczywistości Jezus nie opuścił jej, lecz
tylko śpi26
. Następująca wypowiedź św. Faustyny świadczy zarówno o tym, że w zakonie
została ona przygotowana do szukania woli Bożej przez czytane tam pisma mistrzów życia
duchowego, jak i przez to, że jej wiara była bezbłędnie oświecana i doskonalona wewnętrznie
za pomocą darów Ducha Świętego, przez które otrzymywała właściwe oświecenia i
rozeznanie własnej sytuacji duchowej: „O Jezu, dziś dusza moja jest jakby zamroczona
cierpieniem. Ani jednego promienia światła. Burza szaleje, a Jezus śpi. O Mistrzu mój, nie
będę Cię budzić, nie przerwę Ci słodkiego snu. Ja wierzę, że Ty bez wiedzy mojej umacniasz
mnie”27
.
Dwa przekonania wlane do duszy św. Faustyny były dla niej fundamentalne w życiu
duchem wiary. Były one jak prawa i drogowskazy, którymi kierowała się w swoim
rozeznaniu duchowym. Pierwsze dotyczyło przyjmowania słów, które mówi do niej kapłan
podczas spowiedzi: „I wsłuchiwałam się [w] te słowa, które mi Pan przez usta tego kapłana
24
„Wilno, 4. II. 1935. Od dziś nie istnieje we mnie wola własna. Od dziś, pełnię wolę Bożą, wszędzie , zawsze , we wszystkim”. – Dz 374. 25
Por. „Prawdziwa roztropność nigdy nie traci z oczu wzniosłości celu, ku któremu powinniśmy zmierzać; sądzi wszystkie nasze czyny pod kątem życia wiecznego, nie tylko przyzwyczajeń lub konwenansów środowiska, w którym żyjemy. Pamięta ona zawsze „o jednym koniecznym”. Z pomocą natchnień specjalnych daru rady staje się ona świętym rozeznaniem, które mierzy wszystko miarą Bożą” – R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego…., s. 477.
26 Por. „oschłość zupełna, prawie opuszczenie, były moim udziałem. Jezus — jak zwykle — spał w swojej małej
łódeczce. Ach! wiem doskonale, jak rzadko dusze dopuszczają do tego, by mógł w nich zasnąć spokojnie. Jezus jest tak zmęczony nieustannym dawaniem i pogonią za duszami, że chętnie korzysta ze spoczynku, jaki Mu ofiarowuję. Przebudzi się zapewne dopiero podczas mych wielkich rekolekcji w wieczności, ale to, zamiast mnie smucić, sprawia mi najwyższą radość...” – św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy, r. 8, dz. Cyt., s. 171-172.
27 Dz 195.
mówił. Chociaż wierzę, że zawsze przez usta kapłańskie w konfesjonale przemawia Bóg, to
jednak tu doświadczyłam tego w sposób szczególny. Chociaż nie odsłoniłam [się] wcale co
do życia Bożego, jakie jest w mojej duszy, ale oskarżyłam się tylko z uchybień, jednak kapłan
ten wiele mi powiedział sam, co jest w duszy mojej, i zobowiązywał mnie do wierności
natchnieniom Bożym. Powiedział mi: Idziesz przez życie z Matką Bożą, która wiernie
odpowiadała każdemu natchnieniu Bożemu. — O Jezu mój, kto pojmie dobroć Twoją?”28
.
Drugim filarem w jej duchowym rozeznaniu była silna wiara w to, że Bóg jest
Miłosierdziem. Faustyna ćwiczyła się w niezachwianej ufności w Boże miłosierdzie. Kiedy
nie mogła skorzystać z rad swojego kierownika duchowego, prosiła Pana Jezusa, aby On sam
nią kierował i z całym zaufaniem powierzała się Jemu: „Mój Boże. W tych chwilach ciężkich
nie mam swego kierownika, bo wyjechał do Rzymu. Jezu, kiedyś mi go zabrał, to Ty sam
kieruj mną, bo Ty wiesz, co wytrzymać mogę. Wierzę mocno, że Bóg nie może mi dać więcej
nad to, co mogę. Ufam Jego miłosierdziu”29
. Nieomylnym znakiem dla s. Faustyny, że
przemawia do niej sam Jezus było Jego miłosierdzie. Jezus zdejmował z niej ciężar słabości i
niepowodzeń, wydobywał z ciemności. Czynił to tak, że lepsze poznanie własnej nędzy nie
wywoływało w niej lęku, ani rozpaczy, ale pociągało do skruchy i oczekiwania z ufnością
Bożego przebaczenia: „Jezus rzekł mi z łaskawością: córko, oddaj Mi nędzę twoją, bo ona
jest wyłączną twoją własnością. W tej chwili promień światła oświecił mą duszę i poznałam
całą otchłań swej nędzy; w tym samym momencie przytuliłam się do Najświętszego Serca
Jezusa z tak wielką ufnością, że choćbym miała na sumieniu grzechy wszystkich potępionych,
nie zwątpiłabym o Bożym miłosierdziu — ale z sercem na proch skruszonym rzuciłabym się
w przepaść miłosierdzia Twego. Wierzę, o Jezu, że nie odrzuciłbyś mnie od siebie, ale
rozgrzeszył ręką zastępcy Swego”30
.
Niekiedy światło od Boga przychodziło do s. Faustyny za pośrednictwem siostry
przełożonej, ale św. Faustyna weryfikowała jego prawdziwość tego przekazu, porównując go
z tym, co sam Jezus mówił jej o swoim miłosierdziu: „O mój Jezu, wierzę słowom Twoim i
nie mam już żadnych wątpliwości pod tym względem, bo w pewnej rozmowie z Matką
Przełożoną — powiedziała mi, żebym więcej pisała o miłosierdziu Twoim. Wypowiedzenie to
było tak zgodne z Twoim żądaniem. O mój Jezu, teraz rozumiem, że jeżeli żądasz czegoś od
duszy, to dajesz i przełożonym natchnienie, aby nam udzielili pozwolenia na możność
28
Dz 637. 29
Dz 1118. 30
Dz 1318.
wykonania Twoich żądań; chociaż się to zdarza, że nie zawsze otrzymuje się od razu, nieraz
jest wystawiona nasza cierpliwość na próbę...”31
.
Niewzruszona wiara św. Faustyny w prawdę o Bożym miłosierdziu była oczywiście
wielkim darem Bożym, który pomagał jej żyć na poziomie nadprzyrodzonym, to znaczy żyć
duchem wiary. Mistyczka wychwala taki rodzaj życia, mówiąc: „O życie szare i monotonne,
ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia
znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary32
.
d. Zasłona wiary w najwyższym zjednoczeniu z Bogiem
Zjednoczenie mistyczne z Bogiem dokonuje się stopniowo od zjednoczenia samej
woli w tzw. modlitwie odpocznienia, przez dwa stopnie zjednoczenia woli i rozumu –
zjednoczenia prostego i zjednoczenia ekstatycznego, które polegają na coraz częstszych i
dłuższych aktach obcowania z Bogiem przez miłość, aż do stopnia najwyższego możliwego
do osiągnięcia na ziemi, to znaczy do zjednoczenia przeobrażającego zwanego inaczej
zjednoczeniem przekształcającym lub małżeństwem duchowym. Ten najwyższy stopień jest
już trwałym stanem, zjednoczeniem habitualnym, obcowaniem z Bogiem bez przerwy. O tych
najwyższych stopniach w swoim życiu duchowym pisze św. Faustyna w swoim Dzienniczku.
Najpierw opisuje akt zjednoczenia ekstatycznego: „Obcowanie moje z Panem jest obecnie na
wskroś duchowe; dusza moja jest dotknięta przez Boga i cała się w Nim pogrąża, aż do
zapomnienia o sobie; przesiąknięta na wskroś Bogiem, tonie w Jego piękności, tonie cała w
Nim — nie umiem tego opisać, bo pisząc używam zmysłów, a tam, w tym zjednoczeniu,
zmysły nie działają, jest zlanie Boga i duszy, jest tak wielkie życie w Bogu, do którego jest
dopuszczona dusza, że się nie da językiem to wyrazić”33
. Mistyczka zauważa moment
przejścia od zjednoczenia ekstatycznego, które nie było habitualne do małżeństwa
duchowego, które trwa bez przerwy: „Jednak i w tym powtórnym zjednoczeniu były krótkie
przerwy. Jednak obecnie od pewnego czasu nie doznaję żadnej przerwy, ale coraz głębiej
pogrąża mnie w Bogu. Wielkie światło, jakim jest oświecony rozum, daje poznać wielkość
Boga, nie jakobym w Nim miała poznawać poszczególne przymioty, jako dawniej, nie — tu
31
Dz 1568. 32
Dz 62. 33
Dz 768.
jest inaczej: w jednym momencie poznaję całą Istotę Boga. Dusza w tym samym momencie
tonie cała w Nim i doznaje szczęścia, dusza tak wielkiego, jak wybrani w niebie”34
.
Święta Faustyna analizuje następnie swój sposób widzenia Boga w stanie habitualnego
zjednoczenia lub tuż przed stałym zjednoczeniem stwierdzając, że jest to widzenie nadal
przez wiarę, która stanowi jednak już tylko cienki woal oddzielający ją od spotkania z
Bogiem twarzą w twarz: „Chociaż wybrani w niebie widzą twarzą w twarz Boga i są zupełnie
szczęśliwi, absolutnie — jednak ich poznanie Boga nie jest równe, dał mi to Bóg poznać. To
głębsze poznanie zapoczątkowuje się tu na ziemi miarą łaski, ale i w dużej mierze zależy od
naszej wierności tej łasce. Jednak dusza, doznająca tej niepojętej łaski zjednoczenia, nie może
powiedzieć, że widzi Boga twarzą w twarz, i tu jest cieniutka zasłonka wiary, ale tak
cieniutka, że dusza może mówić — widzi Boga i mówi z Nim. Jest przebóstwiona, Bóg daje
duszy poznać, jak bardzo ją miłuje, i dusza widzi, że dusze lepsze i świętsze od niej nie
otrzymały tej łaski, dlatego ogarnia ją święte zdumienie i utrzymuje ją w głębokiej pokorze, i
pogrąża się w swej nicości i zdumieniu świętym, i im ona więcej się uniża, tym Bóg ściślej się
jednoczy z nią i zniża się do niej”35
.
Na stopniu zjednoczenia ekstatycznego, czyli duchowego narzeczeństwa zdarzają się
jeszcze bardzo trudne próby wiary. Św. Faustyna tak opisuje jedno z tych doświadczeń:
„Ukrył się Pan, a ja sama, sama jedna. Umysł mój tak przyćmiony, że wokoło widzę same
widziadła; ani jeden promyk światła nie wchodzi do duszy, nie rozumiem sama siebie ani
tych, co do mnie mówią. Straszne pokusy przycisnęły mnie co do wiary świętej. O mój Jezu,
ratuj mnie. Nic więcej wymówić nie mogę. Nie mogę ich wypisać w szczegółach, bo lękam
się, aby się kto nie zgorszył czytając to. Zdziwiłam się, że takie udręczenia mogą przyjść na
duszę. O huraganie, co ty robisz z łódką mojego serca? Burza ta trwała przez dzień cały i noc.
Kiedy weszła do mnie Matka Przeł. i zapytała się: Czy siostra by nie chciała skorzystać, bo
Ojciec An. będzie spowiadał? — Odpowiedziałam, że nie. Wydało mi się, że ani ojciec mnie
nie zrozumie, ani ja się wyspowiadać nie zdołam. Noc całą spędziłam z Jezusem w
Getsemanii”36
. Siostra Faustyna czuje się pozostawiona przez Boga sobie samej i chce gorycz
tego osamotnienia przeżyć do końca, dlatego odrzuca nawet pomoc sakramentu pojednania.
Nie odrzuca tylko samego Jezusa, przeżywając z Nim razem gorycz Ogrójca. Święta Faustyna
otrzymuje wówczas natchnienie, aby zawołać o ratunek do Jezusa i wyznać Mu swoją wiarę.
Pomoc przychodzi natychmiast i Jezus sam tłumaczy Jej znaczenie tego oczyszczenia: „O
34
Dz 771. 35
Tamże. 36
Dz 1559.
Jezu, nie myślałam, aby tego rodzaju cierpienie istnieć mogło. Nicość — to rzeczywistość. O
Jezu, ratuj mnie, wierzę w Ciebie z całego serca, tyle razy widziałam jasność Twego oblicza,
a teraz — gdzie jesteś, Panie? Wierzę, wierzę i jeszcze raz wierzę w Ciebie, Boga w Trójcy
Św. Jedynego, Ojca, Syna i Ducha Św., i we wszystkie prawdy, które mi Kościół Twój święty
do wierzenia podaje... Jednak nie ustaje ciemność, a duch mój pogrąża się w jeszcze większej
agonii. I w tej chwili ogarnęła mnie tak straszna męka, że teraz dziwię się sama sobie, że
ducha nie wyzionęłam — lecz była to chwila krótka. W tej chwili ujrzałam Jezusa, z którego
Serca wychodziły te same dwa promienie i ogarnęły mnie całą. W tym samym momencie
znikły moje udręczenia. — Córko Moja — powiedział Pan — wiedz, że tym jesteś sama ze
siebie, coś teraz przeżywała; a dopiero z łaski Mojej jesteś uczestniczką życia
wiekuistego i wszelkich darów, których ci hojnie udzielam”37
.
Na najwyższych stopniach zjednoczenia mistycznego z Bogiem wyznanie wiary jest
aktem heroicznym, podejmowanym wbrew poczuciu całkowitego opuszczeniu przez Boga.
Mistyk przeżywając stan opuszczenia nie jest bezradny, lecz w tę mglę i ciemność woła do
właśnie do Boga, którego nie czuje i wyznaje Mu swoją wiarę. „Tęsknię za chwilą, w której
Bóg przyjdzie do mojego serca. Rzucam się w Jego objęcia i mówię o nieudolności i nędzy
swojej. Wylewam cały ból serca swego: że tak Go miłować nie mogę, jak pragnę. Wzbudzam
akty wiary, nadziei i miłości i tym żyję cały dzień”38
. Święta Faustyna doskonale rozumiała
potrzebę oczyszczeń biernych ducha. Zauważyła, że te cierpienia mają sens, gdyż wzmacniają
jej wiarę, nadzieję i miłość do Boga, pogłębiają zjednoczenie z Nim. Mistyczka napisała w
swoim wierszu, że w wyniku wielbienia Boga pośród dopuszczonych na nią przeciwności, jej
dusza staje się „mocarna” i kocha Boga dla Niego samego:
„Chociaż nie jest to łatwe żyć w ustawicznym konaniu,
Być przybitą do krzyża różnych boleści,
Jednak rozpalam się miłością w kochaniu,
I jak Serafin kocham Boga, choć jestem słabością.
O, wielka to dusza, gdy wśród cierpienia
Stoi wiernie przy Bogu i pełni Jego wolę,
I wśród największych tęcz i burz jest bez pocieszenia,
Bo czysta miłość Boża słodzi jej dolę.
Niewielka to rzecz, kochać Boga w pomyślności
I dziękować Mu, jak wszystko się nam dobrze dzieje,
Ale wielbić Go wśród największych przeciwności.
I kochać Go, dla Niego samego, i położyć w Nim nadzieję.
Gdy dusza przebywa w cieniach ogrójcowych,
Wśród bólu goryczy samotna,
Wznosi się do wyżyn Jezusowych, 37
Tamże. 38
Dz 1813.
A choć stale pije gorycz — nie jest smutna.
Gdy dusza pełni wolę Boga najwyższego,
Choćby wśród ustawicznych mąk i katuszy,
Przyłożyła usta swe do kielicha jej podanego,
Staje się mocarna i nic jej nie wzruszy.
Choć udręczona, ale powtarza: stań się woła Twoja,
Czeka cierpliwie na chwilę, gdy będzie przemieniona,
Bo choć w największych mrokach, słyszy głos Jezusa: tyś Moja,
I pozna to w całej pełni, gdy spadnie zasłona39
”.
Przez próby wiary dusza mistyczki zostaje dobrze przygotowana do tego, aby trwać w
Bogu niewzruszenie na skraju świata doczesnego i w przedsionku nieba, od którego oddziela
ją już tylko cienka zasłona wiary, „Bo życie na ziemi to jedno konanie, / Bo serce me czuje,
że do wyżyn jest stworzone, I nic go nie zajmują tego życia niziny, Bo ojczyzna moja to
niebo. Wierzę w to niezbicie”40
.
W stanie małżeństwa duchowego dusza nie rozstaje się już nigdy z Bogiem. Cieszy się
ustawicznym posiadaniem Go. Wie, że Bóg jest stale z nią, i że ona należy do Niego na
zawsze41
, „stoi wiernie przy Bogu i pełni Jego wolę”42
. Obcowanie miłosne świętej z Bogiem
odbywa się nadal jednak przez zasłonę wiary: „O Trójco Wiekuista, lecz zawsze łaskawy
Boże, / Twa litość nigdy niepoliczona, A więc ufam w miłosierdzia morze, I czuję Cię, Panie,
choć dzieli mnie zasłona”43
. Przez zasłonę wiary Faustyna poznaje największy przymiot Boga
Trójjedynego – Jego miłosierdzie. Doświadczenie kontemplacji wlanej pozostawia w jej
umyśle bezbłędne poznanie tajemnicy Bożego miłosierdzia. Faustyna wie, że miłosierdzie
Boże wypływa z jednego źródła wewnętrznej miłości Boga w Trójcy Świętej:
„Miłosierdzie Pańskie wyśpiewywać na wieki
Będę przed wszystkim ludem,
Bo ono jest największym przymiotem Boga,
A dla nas nieustannym cudem.
Wytryskujesz z Troistości Bożej,
Lecz z jednego miłosnego łona;
Miłosierdzie Pańskie okaże się w duszy
W całej pełni, gdy spadnie zasłona44
”.
39
Dz 995. 40
Dz 1589. 41
Por. „Bo choć w największych mrokach, słyszy głos Jezusa: tyś Moja, / I pozna to w całej pełni, gdy spadnie
zasłona” – tamże. 42
Tamże. 43
Dz 1298. 44
Dz 522.
Obcowanie z Jezusem żyjącym w Eucharystii wymaga także spojrzenia przez zasłonę wiary.
Jednak u mistyka jest to nie tyle przyjmowanie prawdy wiary o istnieniu substancjalnym i
rzeczywistym Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina, co bardziej doświadczanie
realnej komunii z Nim w aktach gorącej, obopólnej miłości: „Dusza moja wpada jakby w
omdlenie za Bogiem. Kiedy przyjęłam Go do serca, rozdarła się zasłona wiary. Ujrzałam
Jezusa, który mi powiedział: córko Moja, twoja miłość wynagradza Mi za oziębłość wielu
dusz. Po tych słowach zostałam sama, lecz dzień cały żyłam aktem wynagrodzenia”45
.
„Pragnę się zbliżyć do Komunii św. jako do źródła miłosierdzia i zanurzyć się cała w tym
oceanie miłości”46
. Słowa, jakie otrzymała s. Faustyna podczas tej kontemplacji nadal
przyjmowała w wierze, jednak były one tak konkretne, że interpretowała je jako odebrane już
bez zasłony wiary, jako fakt z rzeczywistości niebiańskiej. Jednak o wiele bardziej cenna jest
ta wiedza, która wlewana jest do jej umysłu w zjednoczeniu z Bogiem niepostrzeżenie, bez jej
udziału, bez pomocy słów i wyobrażeń. Jest to czysta prawda o Bogu, który obcuje z nią
przez zasłonę wiary:
„Me serce ciągnie, gdzie mój Bóg ukryty
Gdzie dzień i noc pozostaje z nami
Białą Hostią spowity,
Kieruje całym światem, obcuje z duszami.
Me serce ciągnie, gdzie mój Pan się ukrywa,
Gdzie Jego miłość wyniszczona,
Lecz serce me czuje, że tu jest woda żywa,
To mój Bóg żywy, choć kryje Go zasłona”47
.
Z tego bezsłownego przekazu mistycznej kontemplacji przyjętego w czystej wierze św.
Faustyna przekazuje w wierszu prawdę o kenozie Boga, który w ludzkim ciele doznał
wyniszczenia na krzyżu z miłości do człowieka i o kenozie Boga ukrytego i dostępnego dla
nas w małej Hostii. Mistyczka napełniona łaską Ducha Świętego wyznaje swoją wiarę na
poziomie doświadczenia, stwierdzając, iż czuje, że w kawałku chleba jest Bóg żywy. Ona nie
zdobyła tej wiedzy w akcie intelektualno-wolitywnej akceptacji, lecz w wyniku
rzeczywistego, substancjalnego zanurzenia jej w „wodzie żywej” płynącej z wnętrza Boga48
.
Święta Faustyna jest szczęśliwa, że podczas swego życia na ziemi wśród wielu
cierpień duchowych i fizycznych dzięki wierze mistycznej żyje już, doświadczając
zjednoczenia z Bogiem żywym i niewyraźnego jeszcze, ale pewnego poznania Jego tajemnic.
45
Dz 1816. 46
Dz 1817. 47
Dz 1591. 48
Por. „Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego" (J 7,38-39).
Prosi więc Jezusa Miłosiernego, aby On sam przygotował ją na spotkanie z Nim w niebie: „O
Rano Miłosierdzia, Serce Jezusa, ukryj mnie w swej głębi jako jedną kropelkę krwi własnej i
nie wypuszczaj mnie z niego na wieki. Zamknij mnie w swych głębiach i naucz mnie sam
kochać Ciebie. Miłości wieczna, urabiaj sam moją duszę, aby była zdolna do wzajemnej
miłości Ciebie. O żywa Miłości, uczyń mnie zdolną do wiecznego kochania Ciebie. Chcę
wiecznie odpowiadać wzajemnością na Twoją miłość. O Chryste, jedno spojrzenie Twoje
droższe mi jest niżeli światów tysiące, niżeli niebo całe. Ty możesz, Panie, uczynić mą duszę
tak, aby umiała zrozumieć Ciebie w całej pełni, jakim jesteś. Wiem i wierzę, że Ty wszystko
możesz; jeżeli raczyłeś mi się tak hojnie udzielić, to wiem, że możesz jeszcze być hojniejszy;
wprowadź mnie do zażyłości ze sobą tak daleko, dokąd natura ludzka wprowadzona być
może...49
. O swojej tęsknocie za spotkaniem z Bogiem twarzą w twarz, już bez zasłony wiary
dzieli się ze świętymi, którzy już są w niebie, zaznaczać jednak, że jest gotowa czekać na to
tak długo, jak jej to wyznaczy święta wola Boża: „Pragnę Boga, pragnę w Nim zatonąć.
Rozumiem, że jestem na strasznym wygnaniu, cała moc duszy mojej rwie się do Boga. O,
mieszkańcy ojczyzny mojej, wspomnijcie na wygnankę — kiedyż i dla mnie spadną zasłony?
Chociaż widzę i czuję w przybliżeniu, jak cieniutka zasłona dzieli mnie do Pana, ja pragnę Go
oglądać twarzą w twarz — ale niech się stanie wszystko według woli Twojej”50
.
Doświadczenie wiary pozwala Faustynie ufać, że skoro już teraz Jezus miłosierny
obdarza ją przez dar kontemplacji poznaniem Boga żywego i Jego ogromną miłością, to
również w decydującym momencie przejścia do życia wiecznego zaprowadzi ją od razu do
nieba, aby mogła już bez zasłony wiary obcować z Nim szczęśliwie na wieki:
„O Jezu mój, wśród strasznych goryczy i boleści,
Jednak ja czuję, że mnie Twe Boskie Serce pieści.
Jak dobra matka tulisz mnie do swego łona,
I dajesz mi już teraz odczuć to, co kryje zasłona.
O Jezu mój, wśród strasznej pustki wokoło i przerażenia,
Jednak serce moje czuje wzrok Twego spojrzenia,
Którego żadna burza zaćmić mi go nie może,
I dajesz mi wewnętrzną pewność, że mnie bardzo kochasz, o Boże.
[…] A choć są tak wielkie moje nędze,
Jednak mam ufność wielką w miłosierdzia Twego potędze.
O Jezu utajony, wśród wielu walk w ostatniej godzinie,
Niech wszechmoc Twej łaski na duszę mą spłynie,
Bym zaraz po skonaniu mogła ujrzeć Ciebie,
Twarzą w twarz, jak wybrani w niebie”51
.
49
Dz 1631. 50
Dz 807. 51
Tamże.