Transcript
Page 1: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010
Page 2: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

redakcyja

fot. Z

big

niew

Ostro

wski

Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (071) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 WrocławInternet: [email protected], http://best.ue.wroc.pl | Facebook: http://tiny.cc/ngsbestRedaktor Naczelna: Marta Rewera ([email protected]) | Zastępca Red. Nacz.: Zbigniew Ostrowski ([email protected]) | Redaktorzy: Jarosław Adam, Michał Brzeźniak, Aleksandra Greźlikowska, Katarzyna Jeznach, Aleksandra Kler, Jakub Knoll, Magdalena Kotowska, Dominika Majcher, Paweł Maleńczak, Anna Mrózek, Magdalena Ostrowska, Radosaw Padło, Anna Pichurska, Piotr Semeniuk, Dariusz Wierzbowicz, Olga Ziółkowska, Magdalena Zygmunt | Korekta: Magdalena Pleskacewicz | Marketing: Aleksandra Kler, Szymon Gorączka, Marta Rewera | HR: Tomasz Cieszyński, Piotr Semeniuk | Foto: Alicja Koryś, Jakub Knoll, Julia Zborowska, Magdalena Ziaja | Rysunki: Tomasz Cieszyński, Milena Górska, Magdalena Pleskacewicz | Skład DTP: Jakub Knoll, Magdalena Pleskacewicz | Webmaster: Bartosz Jakubowski | Współpraca: Adrianna Bułeczka, Aleksandra Chojenta, Anna Grybel, Magdalena Grybel, Hubert Guzera, Kamila Konopczak, Włodzimierz Lewandowski, Aleksandra Łukaszewska, Piotr Modzejewski, Ewa Popowicz, Andrzej Przybylski, Paulina Rajewska, Marcin Świerkot, Klaudia Utracik, Joanna Wajs, Agnieszka Wojciechowska, Anna Woźniak, Filip Wójcik | Okładka: Andrzej Przybylski, Alicja Koryś, Julia ZborowskaRedakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach.Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.

Grudzień. Czyli Święta. Czyli wypadałoby złożyć świąteczne życzenia… Niedobrze. Bo czegóż tu ży-czyć? Zdrowych spokojnych Świąt? Oklepane. Po co nam spokój? A zdrowie? Będziemy się o nie mar-twić na starość. O ile dożyjemy. To czego? Zdanej sesji? Bez sensu. Kto uwierzy, że w grudniu myślimy o zaliczeniach? Może lepszego jutra? Tak jakby „dzisiaj” było złe...

„Święta mają coś z bajki /Każdej zimy pisanej od nowa /W oknie puchu kołderka /W każdym sercu iskierka /By ogrzała się noc grudniowa”. I tego właśnie Wam życzę: magicznych Świąt!

Marta Rewera

Głosy zUE3 Życzenia od Rektora, RUSS4-5 Co się na Uczelni dzieje

Się rozwiń się6 Sens życia9 Koleje dolnośląskie

REALacje6 Euro-mates

EKOnomia8 Oszczędzanie studenta

Polityka8 Legalizacja broni10 „Politycy u koryta władzy”11 Z Instytutu Misesa

w SJO picobello12 Kennt ihr in Polen Wassermelone?12 Vampire im XXI. Jahrhundert

COOLinaria13 Rzut oka żarłoka - Simplex13 Planet Pizza

Zapiski z podróży14 Ahebik

Trochę kultury?!16 Relacja z „W górach...“17 Kulturalny Rozkład Jazdy18 Wywiad z zespołem Skaza18 Się dzieje19 Recenzje muzyki i książki

Felietuńczyk7 Śnięty Święty16 Facebooknij to!20 Pozwól mi

WRO-sław!20 Wrocław w liczbach

Opowiadanie21 Apocaliptica Diary 3

Trzymaj poziom!22 Rozerwij się22 Wienia, wiersz22 Teksty prowadzących

Szukaj nas w sieci:best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni,

Wrocławia, Polski, świata i Drogi Mlecznej.Facebook, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty

do nas i innych bestowiczów (link skrócony: http://tiny.cc/ngsbest)[email protected], po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzie-

je się na Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić.

Best w Dusznikach

Page 3: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

3NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

fot.

Alic

ja K

ory

ś

Drodzy Młodzi Przyjaciele, Studenci Uniwersytetu Ekonomiczne-go we Wrocławiu

Zbliża się, zawsze przez nas oczekiwany, szczególny czas Bo-żego Narodzenia i Nowego Roku. Czas refleksji i zadumy nad tym co minęło, czas marzeń o przyszłości, radości i życzeń prze-kazywanych w gronie rodziny i przyjaciół.

W oczekiwaniu na te radosne Święta Bożego Narodzenia pro-szę przyjąć, dla siebie i swoich najbliższych, najserdeczniejsze życzenia wszelkiego dobra materialnego i duchowego oraz po-myślności w nadchodzącym roku 2011.

Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego we WrocławiuProf. zw. dr hab. Bogusław Fiedor

Koleżanki i koledzy,W dniu 22.11.2010 r., decyzją wybieranych przez Was członków Rady Uczelnia-

nej Samorządu Studentów, stałem się Przewodniczącym Samorządu Studentów Uniwersyte-tu Ekonomicznego we Wrocławiu. To ogromny zaszczyt, ale także wielka odpowiedzialność i wyzwanie.

Obecnie Samorząd Studentów znajduje się w fazie pozytywnych przemian zapoczątkowanych przez moich poprzedników - jego struktura organizacyjna staje się bardziej funkcjonalna i profesjonalna, a liczba osób bezpośrednio zaangażowanych w jego działania stale rośnie. Niemniej, niewielka frekwen-cja podczas ostatnich wyborów do Rady Uczelnianej Samorządu Studentów, a także wyniki ankiet prze-prowadzanych 17.11.2010 r., podczas Dnia Otwartego Samorządu Studentów, wskazują na stosunkowo niewielkie zainteresowanie i świadomość naszych działań wśród naszych koleżanek i kolegów na Uczelni. Byłbym zachwycony, gdybym za rok, podsumowując swoją kadencję, mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że dokonano w tej sprawie znaczącego postępu.

By osiągnąć wskazany powyżej cel, będziemy bliżej studentów – dosłownie i w przenośni. Już w najbliższych dniach, w nowym biurze Samorządu Studentów, znajdującym się w podziemiach Simplexu, uruchomione zostaną regularne dyżu-ry, podczas których udzielimy wszelkich informacji oraz wysłuchamy Waszych uwag i sugestii na temat działalności Samorządu. W razie potrzeby, będziecie mogli zwrócić się o pomoc do Rzecznika Praw Studenta, który reprezentuje Wasze interesy przed admi-nistracją uczelnianą. Podczas licznych akcji promocyjnych zachęcać będziemy Was zarówno do uczestnictwa, jak i współtworzenia naszych projektów, co jest doskonałą okazją do zdobywania bezcennego doświadczenia i umiejętności, a także do wspaniałej zabawy i integracji środowiska akademickiego.

Jestem przekonany, iż w najbliższym roku każdy student Uniwersytetu Ekonomicznego znajdzie w działa-niach Samorządu Studentów coś dla siebie - niektórzy z Was wezmą udział w programach wymiany, takich jak Mo-sty Ekonomiczne, czy Transekonomik, inni uczestniczyć będą w Kulturaliach, a następni w Auto Stop Race. Wielu z Was skorzysta z oferty Integratora i UE Party, a wszyscy spotkamy się na Ekonomaliach, czego serdecznie życzę zarówno sobie, jak i Wam.

Pozdrawiam,Jacek Fabianowicz

Głosy zUE

Zarząd Samorządu Studentów kadencji 2010 / 2011

Członek Zarządu ds. Administracji – Agnieszka Beck – II rok NECZ ds. Dydaktyki i Rozwoju – Paulina Markowska- III rok IECZ ds. Finansów – Witold Abramowicz - IV rok ZIiF (I rok II st)CZ ds. HR i Projektów – Izyda Morgiel – III rok ZIiFCZ ds. Kontaktów Zewnętrznych – Agnieszka Prze-niosło – II rok NE

Wyniki wyborów do RUSSW dniach 14, 16 oraz 17 listopada 2010 r. studenci naszej Uczelni wybierali nowych członków Rady Uczelnianej Samorządu Stu-dentów. Przedstawiamy Wam nowych członków RUSS:Wydział NE: Beck Agnieszka, Skopowska Anna, Konior Łukasz, Kasprzyk Wojciech, Przeniosło Agnieszka (roczna kadencja)Wydział ZIiF: Majchrzak Mateusz, Konecki Paweł, Morgiel Izy-da, Rybicka KatarzynaWydział IE: Kastrau Daria, Śmigielska Alicja, Kowal Jan, Religa Agnieszka (roczna kadencja)Wszystkim, którym się powiodło, serdecznie gratulujemy. Teraz czekamy na realizację obietnic wyborczych.

Page 4: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

Głosy zUEBiuro Karier i Promocji Zawodowej zaprasza wszystkich studentów i absol-wentów do korzystania z usług doradców zawodowych a także psychologa i prawnikaPSYCHOLOG „Rozmawiając, dowiaduję się co myślę” S. GarczyńskiCzasami jeszcze ważniejsze jest aby rozmawiając dowiedzieć się co czuję i na czym mi zależyi w ten sposób zmienić sposób patrzenia na siebie i sytuację, w jakiej się znaj-duję. Jeżeli są sprawy, które potrzebujesz omówić, bo są źródłem niepokoju czy cier-pienia to zapraszam na spotkanie.Godziny spotkań są ustalane po wcześniejszym zgłoszeniu się na: [email protected] znasz swoje prawa? Czy wiesz jakie obowiązki ciążą na Tobie?W ramach konsultacji prawnych oferujemy studentom po-moc w rozwiązaniu problemów prawnych w zakresie: pra-wa cywilnego (umowy o świadczenie usług w tym: umowy o dzieło, zlecenia, kontrakty menedżerskie); prawa pracy (nawiązanie stosun-ku pracy, rodzaje i formy umów o pracę, przepisy dotyczące bezpiecznych i hi-gienicznych warunków pracy, rozwiązanie stosunku pracy, urlopy itp.); pracy tymczasowej; przepisów dotyczących wolontariatu; zakładania własnej działalności gospodarczej; czynności prawnych w obrocie gospodarczym; podatków i ubezpieczeń w zakresie prowadzonej działalności gospodar-czej.Zapisy na powyższe konsultacje prosimy kierować na: [email protected] także do zapoznania się z poradami prawnymi na stronie projektu Kuźnia Kadr 3 www.kuznia3.ue.wroc.pl Na wyjątkowy czas Świat Bożego Narodzenia i nadchodzący Nowy Rok 2011 życzymy wszystkim studentom i absolwentom mądrości w rozeznawa-niu swoich ścieżek nie tylko zawodowych i radości z dokonanych wyborów./ Zespół Biura Karier

Niemiecki na wesoło!

„DEUTSCH-WAGEN TOUR” – to akcja zorganizowana przez Instytut Goethego, Auswärtiges Amt i organizację DAAD, objęta honorowym patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Celem realizowanego od 2009 roku projektu jest promowanie nauki języka niemieckiego i popularyzacja kultury niemieckiej. 13 października 2010 r. na trasie „DEUTSCH-WAGEN”-a, na zaproszenie Studium Języków Obcych, znalazła się tym razem nasza uczelnia.

Język niemiecki wybierany jest przez naszych studentów bardzo często w ramach lektoratów a także na kursach komercyjnych, orga-nizowanych przez SJO, toteż akcja cieszyła się dużym zainteresowa-niem, i to nie tylko wśród studentów.

Samochód Volkswagen Caddy, pomalowany w kolo-rach flagi niemieckiej, rzucał się w oczy już z daleka i przycią-gał uwagę. „Deutsch-Wagen” zaparkował przy budynku „Z”, a plac przed budynkiem stał się na kilka godzin „placem zabaw”, oczy-wiście przeprowadzanych po niemiecku. Pogoda na szczęście dopisała, a studenci musieli wykazać się czasami nie tylko znajomością niemiec-kiego, ale i dobrą sprawnością fizyczną, toteż niektórzy woleli biernie uczestniczyć w zabawach.

Można było też sprawdzić swoją znajomość języka nie-mieckiego, rozwiązując różne quizy z zakresu słownictwa i kultury Niemiec. Wszyscy uczestnicy zabawy zostali oczywiście nagrodzeni! / mgr Hanna Misiewicz-Olszowska

Page 5: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

5NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

Głosy zUE

Język – jak daleko sięgasz?Ostatnio dużo mówi się o tym, że znajomość języków obcych jest w dzisiejszych

czasach niezbędna. Ale czy oprócz pracy i zagranicznych wyjazdów może się przydać gdzieś jeszcze?

Teraz tak! Dzięki swoim umiejętnościom możesz wygrać atrakcyjne nagrody, po-nieważ Stowarzyszenie Studenckie WIGGOR już po raz piąty organizuje „Konkurs Językowy”. Wszyscy studenci wrocławskich uczelni będą mieli szanse sprawdzić się aż w sześciu językach – angielskim, niemieckim, rosyjskim, włoskim, francuskim i hiszpańskim. Konkurs składa się z trzech etapów – pierwszy to internetowy test. Trzeba się śpieszyć – na stronie www.kj.wiggor.pl wypełnić go można tylko w dniach 6-13 grudnia. Warto się postarać, ponieważ wśród uczestników następ-nego etapu rozlosowane zostaną nagrody.

Drugi etap odbędzie się 16 grudnia na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Uczestnicy będą mieli 90 minut, aby napisać esej na jeden z wybranych tematów. Dziesięciu najlepszych lingwistów z każdej kategorii językowej spotka się 11 stycznia w finale. Tam staną oko w oko z komisją złożoną z dwóch lektorów Studium Języków Obcych, którzy ocenią ich biegłość wysławiania się. Na podstawie sumy punktów z trzech etapów wybiorą zwycięzcę. Tego samego dnia odbędzie się gala finałowa, gdzie szóstka laureatów zostanie nagrodzona. Galę uświetni wykład prof. Jana Miodka dotyczący zapożyczeń w języku polskim.

Tegoroczna edycja Konkursu poszczycić się może Patronatem Honorowym JM Rektora prof. zw. dr hab. Bogusława Fiedora, natomiast patronat merytoryczny nad Konkursem objęło Studium Języków Obcych Uniwersytetu Ekonomicznego. Atrakcyj-ne nagrody fundują m.in. główny patron projektu – Tell me more oraz patron złoty – Top-Gym. Tegorocznym koordynatorem głównym Konkursu Językowego jest Bo-gusława Owczarek.

Wyjedź na praktyki zagraniczne

Po raz kolejny organizacja AIESEC umożliwia studentom wyjazd na praktyki zagraniczne. Wyjazd taki pozwala na poznanie innych kultur, zbudowa-nie szerokiej sieci kontaktów, a przede wszystkim jest to doskonały pierwszy krok w kierunku kariery. AIE-SEC oferuje praktyki w ponad 100 krajach świata. Dłu-gość wyjazdu wacha się od 6 do 72 tygodni, a do tego w skład programu wchodzą 4 rodzaje praktyk, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz tego że wyjazd za-graniczny jest idealnym rozpoczęciem kariery zawodowej jest to również niesamowita przygoda oraz jedyne w swo-im rodzaju przeżycie.

Zamiast chodzić po sklepach w poszukiwaniu zimo-wej odzieży, otwórz swoją szafę, spakuj letnie ubrania i aplikuj na praktyki. Możesz wyjechać m.in. na Muritius, do Brazylii, Chin lub wielu innych krajów!

Masz już dość plastikowych kobiet spoglądających na Ciebie z monitora? Denerwuje Cię, że wszystko, co czytasz jest takie płaskie, bez głębszej treści? Masz ochotę na coś innego? Na coś z „wyższej półki”, ale jednak ze sporą dawką humoru i mieszaniną tego, co Cię interesuje? Nie zmarnuj okazji i skorzystaj z propozycji IKSSa - pojaw się na tegorocz-nej, drugiej już, edycji KULTURALIÓW. Specjalnie dla Ciebie startujemy najpierw z wieczorkiem poetyckim oraz jam session, aby po chwili płakać ze śmiechu na KWIKu, a międzyczasie nauczyć się hip-hopu oraz zabawić się w grafficiarza. Na koniec czeka na Ciebie mieszanka wybuchowa kultury i rozrywki: UE Got talent.

Jedyna w swoim rodzaju dawka kultury zostanie Ci zaaplikowana 7-8 grudnia na kampusie UE. Więcej informacji - ikss.ue.wroc.pl

WampiriadaJuż kolejny raz na naszym Uniwersytecie odbyła się Wampiriada. Pomimo nazwy,

dzień ten miał mało wspólnego ze świecącym w słońcu milionem diamentów Edwardem ze „Zmierzchu” (na szczęście… uff), ale z prawdziwymi bohaterami, którzy oddając krew ratują życie. Z tym większą przyjemnością przychodzi mi poinformować, że nie zawie-dliście! W pierwszym dniu zgłosiło się 80 osób, a w drugim rekordowa ilość – 112. Na każdego krwiodawcę czekały kilogramy czekolady, koszulki, wejściówki, karnety oraz zniżki. Wartość nagród to około 40 000 zł.

Nasi dzielni uczestnicy, pomimo oddania krwi mieli jeszcze siły, by udać się na Krr-rwiste Party z Wampirem w Klubie Kultowa. Następna Wampiriada już w lutym przy-szłego roku - mam nadzieję, że i tym razem nie dacie ciała! No, chyba że tą płynną część. Organizatorem Wampiriady było Niezależne Zrzeszenie Studentów. / Niordd

Wielka Draka Dla Dzieciaka 2010 – (P)OKAŻ SERCE

13-15 grudnia na terenie naszej uczelni odbędzie się kolejna odsłona projektu Zrze-szenia Studentów Polskich „Wielka Draka dla Dzieciaka”. Dochód z tegorocznej zbiórki za-sili „Fundację na rzecz Wrocławskiego Hospi-cjum dla Dzieci”, która przeznacza pieniądze na stałą opiekę nad potrzebującymi dziećmi.

Jak możesz pomóc? Odpowiedź jest prostsza niż myślisz: wystarczy, że weźmiesz udział w szeregu ini-cjatyw studenckich organizowanych w ramach projektu oraz rzucisz symboliczną kwotę do puszki. Pierwszy dzień (13 grudnia) zapewni niezapomniane doznania dla ducha i dla ciała: akcja rozpocznie się meczem charyta-tywnym pomiędzy członkami organizacji naszej uczelni, przeplatany występami zespołów tanecznych, a wieczo-rem odbędą się jasełka (przedstawiane przez dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 30) wraz z występem chóru Go-spel Ex Toto Corde. Kolejny dzień zapewni Ci ogrom-ną dawkę humoru na Studenckich Odcinkach Kaba-retowych, w ramach których wystąpią kabaret Czesuaf oraz kabaret Szarpanina. Ostatnim aktem zbiórki jest jak zawsze huczny Szał Baj Najt (15 grudnia). Dodatkowo na terenie całej uczelni, przez cały okres trwania akcji, przeprowadzana będzie zbiórka do puszek. Równolegle wraz z Biurem Inicjatyw Studenckich oraz programem „dwa plus trzy i jeszcze więcej” przeprowadzamy zbiór-kę prezentów dla potrzebujących z domów dziecka. W ramach akcji odbywać się będą także licytacje, lote-rie oraz konkursy, na których możesz zgarnąć mnóstwo nagród, oraz sprzedaż uczelnianego kalendarza. Dochód ze sprzedaży losów, biletów na SOK, wejściówek na SBN oraz kalendarza zostanie w całości przeznaczo-ny na wsparcie akcji. Więcej informacji o akcji możesz przeczytać na www. draka.ue.wroc.pl, a o fundacji na www.hospicjum.wroc.pl . Polub też Drakę na facebo-oku na: www.facebook.com/zspuewroclaw

Best’owa góra groszowaW duchu akcji „Wielka Draka Dla Dzieciaka” redakcja Best’a też postanowiła dorzucić swoje trzy grosze: razem z Wami chcemy podarować dzieciom z domu dziecka uśmiech na świąteczne dni. Każdy z nas otrzymuje olbrzymie ilości „żółciaków” dzięki „genialnej” poli-tyce supermarketów polegającej na cenach z końcówkami „-,74” itd. Zazwyczaj wala się to po domu bez celu, bo takie drobne są cięższe niż potencjalne zakupy, które moglibyśmy za nie zrobić. Podzielmy się więc nimi! W dniach 13-15.12 w budynku E będzie czekać na Was specjalna Best’owa puszka do której będzie można wrzucać wszystkie drobne jakie macie! A my już zadbamy o to, żeby trafiły one tam, gdzie są potrzebne i przez najbliższy miesiąc kasjerki nie będą już Wam winne „grosika”.

Dnia 15 grudnia będzie miała miejsca kolejna impreza z cyklu „Szał Baj Najt”. Tym razem tematem przewodnim będą subkultury, więc każdy będzie mógł wygrać atrakcyjne nagrody będąc sobą i za nikogo się nie przebierać. Wejście kosztuje 2 zł, a cała zebrana tego dnia kwota zostanie przekazana wrocławskiemu Hospicjum dla Dzieci.

Page 6: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl6

Się rozwiń się / REALacje

Jak zwykle na początku spytałem „Co u Ciebie?”, wtedy zazwyczaj pierw-sza myśl, jaka przychodzi, pochodzi

z najgłębiej zakorzenionej osobowości. Usłyszałem od niego odpowiedź: „w tej chwili w miarę dobrze, ale wiem, że to mi-nie.” To brzmiało jak plan, jak samospeł-niająca się przepowiednia. Nie mając stra-tegii na odpowiednie podejście do ustalania celów życiowych, ten człowiek zbudował sobie niepotrzebną osobowość i równie niepotrzebnie uwierzył w nią. Na linii czasu zaplanował, kiedy zwykle przychodzi dół i kiepskie samopoczucie. Planował złe sa-mopoczucie i wiedział co myśleć, aby tak się czuć. Spytałem go, co by musiał myśleć w zamian, aby czuć się dobrze. Odpowie-dział, że musiałby wierzyć, że coś może być naprawdę interesującego... Właśnie sam udzielił sobie odpowiedzi. Tyle, że nie po-trafił jeszcze siebie usłyszeć i potrzebował mnie do przekonania samego siebie. Potra-fił jednak uwierzyć, że sensu nie ma, więc i tak już wierzył. Po chwili dodał, że nic nie potrafi go zainteresować. Zgodziłem się z nim, twierdząc, że doskonale go rozu-miem. Zauważyłem, że był zaskoczony w tym momencie. Nie spodziewał się takiej mojej reakcji. Od „specjalistów” bowiem wcześniej usłyszał, że to nienormalne i że ma apatię, czy jakieś inne coś, co brzmiało kiepsko i było równie głupie jak sama dia-gnoza. Dostał ode mnie zrozumienie i po-czuł się szanowany. Nie ma żadnego celu w przenoszeniu złych strategii na poziom tożsamości. Umiejętności to umiejętności,

a zachowania to zachowania i przy nich po-zostańmy. Więc kontynuowałem i zamiast krytykować go i przekonywać do jakiegoś innego modelu świata, spytałem, czy we-dług niego rzeczy same w sobie mają taką właściwość, która określa stopień ich bycia interesującymi? Zamilkł w bezruchu. Po krótkiej chwili dodałem: „jak myślisz, kto decyduje o tym, czym się zainteresuje?” Po-jawiła się pozytywna emocja i stwierdził od-krywczo „no ja!” Więc spytałem: „czy to nie fascynujące, że mamy do dyspozycji świat, w którym możemy zainteresować się wszyst-kim czym tylko zechcemy? Spośród miliar-da możliwości wyboru każdy ma wolność zdecydowania czym fascynującym zajmie się za sekundę. Posmutniał znów i spytał: „skąd jednak mogę wiedzieć, czy zaintere-suję się czymś właściwym?” Tutaj ujawnił prawdziwą przyczynę swojej niekorzystnej strategii obierania celów i nadawania sensu w życiu. Bał się, że podejmie niewłaściwą de-cyzję. Jak myślisz, jak mógłby sprawdzić, ja-kie będą konsekwencje działań? Masz rację, może tylko i aż… sprawdzić! Potrzeba tylko jednego – odwagi wzięcia odpowiedzialno-ści za działanie podjęte w danym momencie. A do tego trzeba zrozumieć, że brak dzia-łania jest także decyzją o jego niepodjęciu. Więc także jest podjęciem decyzji! Wiele osób często tego nie zauważa, a to jest bar-dzo proste, gdy już sobie uświadomisz me-chanizm. Masz do dyspozycji umysł, który pomoże Ci umieścić nowy sens na linii cza-su. Skalkulujesz kto i co jest Ci potrzebne do działania i działasz. Życie samo w sobie

jest życiem. W nim rozwijamy się i bawimy, tworzymy cele, osiągamy, działamy, nawią-zujemy relacje, i doświadczamy.

Sens życia nie pojawi się nagle spoza świetlistego obłoku. Nie przyjdzie także w postaci objawienia w towarzystwie chó-rów anielskich, mówiąc do Ciebie patetycz-nie i wzniośle: „Oto ja. Twój sens. Odnala-złeś mnie człowiecze. A teraz będziemy już razem do końca życia, cieszysz się?”. Mimo, że niektórzy czegoś takiego oczekiwali w swoim życiu. Masz do dyspozycji moment i w nim możesz działać ciesząc się i fascynu-jąc faktem egzystencji. Masz do dyspozycji linię czasu, w oparciu o nią możesz zorgani-zować sobie czas Wybierasz sobie coś i do-świadczasz tyle ile zechcesz. Następnie mo-żesz wybrać sobie coś innego. Doświadczać i rozwijać się dzięki temu. Wszystko będzie dobrze. Nie ma tego czegoś właściwego co należy doświadczać, a więc i nie można do-konać niewłaściwego wyboru.

Rafał Daniluk - Coach, Trener rozwoju osobistego, Menedżer ProAc-tiveClubs.pl | W czasach, kiedy rozwój osobisty stał się tak bardzo popularny, a oczekiwania ludzi co do jakości szkoleń w tej dziedzinie nadal rosną, stworzyliśmy projekt ProActiveClubs, w którym Studenc-kie Forum BCC wspólnie z Grupą Mateusz Grzesiak, dostarczają tego wszystkiego, co dzisiaj jest tak ważne, by odnieść sukces. Wszystko zaczyna się od naszej głowy. Dlate-go pierwszym krokiem, jaki ci proponujemy, jest nauka, jak lepiej nią zarządzać. Niezależ-nie, czy chcesz: szybciej się uczyć, tworzyć lepsze relacje, uzyskać wolność emocjonal-ną, lepiej się komunikować, zarabiać więcej, poznać dynamiki grupowe, być bardziej kreatywnym - zapraszamy na cykliczne szkolenia PROACTIVECLUBS - aktualny terminarz i więcej informacji znajdziesz na www.proactiveclubs.pl

Sens życiaWidział może ktoś mój sens życia…? Do wyboru tego tematu zainspirowała mnie pewna rozmowa, podczas której niedoszły samobójca żalił mi się na temat braku sensu w życiu.

Trzy kraje, ponad trzydziestu mło-dych, kreatywnych, pełnych wigo-ru studentów, warsztaty, dysku-sje, wszechobecna integracja. To wszystko miało miejsce w dniach 21-28 października we Wrocła-wiu. Pytacie, po co? Z jakiej oka-zji? Odpowiedź jest prosta, choć nie banalna. Euro-mates 2010. Sprawdziliśmy, co się tam dzia-ło i postanowiliśmy podzielić się z Wami naszą relacją z tego nie lada wydarzenia. Jak było? Zo-baczcie sami.

Wszystko zaczęło się dzięki inicjaty-wie RUSS oraz współpracy organizacji partnerskich takich jak: La Nou Jove z Silli w Hiszpanii i Zveza SKIS ze stolicy Słowe-nii. Cały projekt poprzedziła weekendowa wizyta czterech przedstawicieli obu zrzeszeń w naszym mieście, podczas której uczestni-cy ustalili harmonogram, skoordynowali plan działań oraz decydowali o szczegółach akcji. Celem, a raczej przedmiotem, tego-rocznego zjazdu była polityka młodzieżo-wa; dyskusje na temat znajomości, istoty tworzenia i prowadzenia organizacji stu-denckich; zrozumienia mediów jako źródła

informacji kierowanej do młodych ludzi; a także, co wynika z powyższego – pozna-wanie i rozumienie własnych kultur. Pie-niądze na organizację programu pozyskano funduszy unijnych dzięki projektowi naszej koleżanki – Agnieszki Przeniosło – student-ki II roku.

Na uczestników akcji czekało sporo atrakcji: „Wieczór międzynarodowy”, City Game, warsztaty mające na celu koordy-nację oraz podsumowanie programu „Mło-dzież w działaniu”, wspólny wypad do kina czy też „kosmiczna” impreza.

Jeżeli jesteś ciekaw szczegółów projek-tu – zapraszamy na naszą stronę, gdzie znaj-dziesz całość relacji. / Piotr Modrzejewski

Europejscy kumple

Page 7: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

7NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

Temat oklepany. To, że święta są nudne, komercyjne, że tak naprawdę nikt ich nie lubi, wszyscy tylko kryją się pod pozorem zachowania tradycji (przy czym nie ozna-cza to szacunku dla niej) – to już wszyscy wiemy. Magia Świąt – hmm… może kiedyś jakaś magia w tym była, ale teraz… Przecież jesteśmy racjonalistami, kto by w magię wierzył?

M.

Kto? Dzieci. Przy czym, gdyby tak definiować „dziecko”, jako: „osob-nik, który nieskalany jest bezna-

dzieją tego świata, który na wszystko patrzy z dziecięcą (tak wiem, ignotum per igno-tum1) ufnością, wierzy, że ludzie są z natury dobrzy, że świat nie jest zły - bo dlaczego miałby być?” – obawiam się, że średnia wie-ku tak definiowanej jednostki drastycznie by spadała. A im dalej w las (tu: przyszłość) – tym szybciej. Już obecnie dziecko w przy-toczonym rozumieniu jest uznawane za ga-tunek zagrożony wyginięciem, o ile nie już wymarły. Co do tego doprowadziło? Jak to co? Postęp, komercja, ludzka zachłanność, zazdrość… Bo jak to tak? My we wszyst-kim dopatrujemy się tego złego, a dziecko ma być zadowolone z życia? Nie ma mowy! Niech zobaczy świat takim, jakim naprawdę jest. A jest zły, bezbarwny, pozbawiony sen-su i magii. Tragedia w trzech aktach. Naro-dziny, Życie, Śmierć. I na co to wszystko?

A teraz co? Zbliżają się Święta. Dzieci powinny słać listy do Św. Mikołaja. Przy-najmniej „za moich czasów” tak się robiło. A i owszem, knuło się liczne sztuczki, jak tu przyłapać Mikołaja, gdy podkłada prezenty grzecznym dzieciom (a im bliżej Świąt, tym poziom grzeczności gwałtownie wzrastał; pamiętam jak wspólnie z rodzeństwem za-wieraliśmy chwilowy pakt o zaprzestanie

walk zbrojnych na ten okres). Nie wiadomo, kto puścił plotkę, że Mikołaj nie istnieje, że to tylko bajka… Niebywała zuchwałość! Fakt, nawet średnio ogarnięte dziecko zorientuje się, że coś tu jest nie tak – dzieci w końcu nie żyją tylko w najbliższym sąsiedztwie. Roi się od nich na całym świecie i każdemu ma-rzy się jakiś prezent pod choinkę. Jak więc wszystkich obskoczyć w tak krótkim czasie? Jest rozwiązanie! Magiczne sanie! Z Rudol-fem na czele. Z takim napędem nikt Miko-łaja nie prześcignie. Tak więc wierzyło się. Krócej lub dłużej, ale się wierzyło. A teraz?

Obecnie Mikołaja spotykamy na każ-dym rogu. Od końca listopada począwszy. I żeby jeszcze jakoś porządnie się przebrał. A gdzie tam! Stoi takie kościste coś, broda zsuwa się z gumki (o ile w ogóle jest), zero przeszywającego głosu (jedyne co nas prze-szywa to beznadzieja sytuacji) i zbiera kasę na ”nie wiadomo co” lub też rozdaje... nie, nie prezenty – ulotki. Nawet najmniej ogar-nięte dziecko wyczuje, że coś tu nie gra.

Nie lepiej jest w prawdziwej krainie Mikołaja. Ileż bym kiedyś dała, żeby móc odwiedzić tę magiczną postać, spotkać się z Rudolfem, zobaczyć tę krainę śniegiem, elfami, prezentami i magią płynącą… Nie-które życzenia spełniają się szybciej, inne później (a jeszcze inne w ogóle, ale to już inna bajka). Dane mi było odwiedzić wspo-

mniane miejsce w zeszłym roku. I co zasta-łam? Śnieg – a i owszem, ale niekoniecznie w takich ilościach, jak to sobie wyobra-żałam. Zapaść się w nim nie dało. Prezen-ty – były, były. O ile samemu się je kupiło. Okazji ku temu nadarzyło się sporo – skle-pików z pamiątkami co niemiara. Ale ceny – zawrotne. Poczynając od kilku euro za najmniejszy drobiazg, na horrendalnie wy-sokich sumach kończąc. Czy był Mikołaj? Ano był. Tylko wpierw trzeba się było do niego dostać. Najpierw zapisy. Za 2 godziny możemy się stawić do kolejki. Ok. Mikołaj ceniona persona. Poczekamy. Przyjdziemy. Nie przyjdziemy – możemy się pożegnać z odwiedzinami. Przyszliśmy. Co na nas czekało? Kolejne 2 godziny oczekiwania. Tym razem gorzej, bo trzeba było stać w ko-lejce, z tłumem innych osobników, którym również zamarzyło się poznanie „legendy”. Zmęczenie. Irytacja. Zero magii. Pobożne życzenie, by jak najszybciej mieć „to” już za sobą. Wreszcie. Doczekaliśmy się. Dziew-czyna przebrana ze elfa, mojego wzrostu, zaprasza nas do środka. Tutaj szybko, po-ganiają nas. Szybciej, szybciej, inni też cze-kają. Rozsiadamy się wokół Mikołaja. Za-mieniamy kilka słów (nawet po polsku!). Pstryk. Jest zdjęcie. Uciekamy. Teraz może-my kupić fotkę. Tanio. Kilka euro najtańsza. No, ale jak to, przyjechać taki kawał drogi i nie mieć zdjęcia? Kupujemy. W końcu sami zdjęć robić nie możemy (zakaz!).

Przez tę całą komercję, która objęła tak-że dom Św. Mikołaja czuję lekkie rozczaro-wanie. Tak zbezcześcić moje dziecięce ma-rzenie! W imię czego? W imię zysku! Czy więc jest prawdą to, czym straszą dorośli? Świat pozbawiony jest magii? Wszystko to czysta komercja, a dziecięce marzenia są tylko objawem jakiejś wady mózgu, którą („na szczęście”) czas i „życzliwość” innych leczy? Czy rzeczywiście szary, nudny świat jest o niebo lepszy niż wiara w to, co ma-giczne…?

--------1 „nieznane przez nieznane”, wyjaśnia-

nie pojęcia przez inne, nieznane pojęcie (a co, trochę nauki też trzeba przemycić na-wet w felietonie;))

Felietuńczyk

Śnięty Święty

Autorka i inne grzeczne dzieci u Mikołaja

Page 8: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl8

Nie ma miejsca na hoplofobię,czyli do broni rodacy!

Ostatnimi czasy wydarzenia polityczne obfitują w kryminalne wątki, co godzi w stabil-ność państwa. Ustawa zasadnicza zapewnia obywatelom swego kraju bezpieczeństwo. Bacznie obserwując obecny obraz zdarzeń, sprawa staje się coraz bardziej chwiejna. Przyszedł czas, by się uzbroić.

INDERISZ

Po szaleństwie obrońców krzyża na placu prezydenckim, wydawa-łoby się, że czas na spokój. Tylko

się wydawało. Często dzieje się tak, że nagłe, nieprzewidziane wypadki, które ubarwiają media, wywołują w ludziach poczucie chaosu. Jest to przejaw niezro-zumienia rzeczywistości, co często skut-kuje buntowniczym nastawieniem ludzi do wszystkich i wszystkiego. Jakby nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że życie to szereg nieprzewidzianych zdarzeń - zazwyczaj uznawanych za cuda i dziwy. Podobno żyjemy w racjonalnym świe-cie… Jak to się więc dzieje, że w ra-cjonalnym świecie, coraz częściej brak racjonalnego myślenia?

„Po burzy przychodzi cisza” - tak miało być i teraz. Jednak nie można zapominać o powiedzeniu: cisza przed burzą - i krąg się zamyka. Nie ma co liczyć na chwilę wytchnienia. Po spra-wie smoleńskiej weszła na szale sprawa łódzka. Społeczeństwo jest przemęczo-ne niepowodzeniami rządu, nieporadno-ścią polityków i niepewnością bytu. Stąd bunt i wrogość nie jest już tylko sprawą hormonów, lecz ogółu niezadowolonych ludzi. Co na to rząd? Bynajmniej nie po-zostaje bierny.

Trwają prace nad projektem Andrze-

ja Czumy o prawie dostępności obywa-teli do broni. Sprzeciw wobec zapropo-nowanej zmiany wyraża już szef SLD. Wielu obywateli pewnie chciałoby mieć przy sobie taki środek obrony. Pif paf i po problemie. Ludzie żyjący w amo-ku czuliby się bezpieczniejsi z bronią w ręku, ale dla innych mogliby się okazać niebezpieczniejsi. Jednak w sąsiednich krajach, w których pozwolenie na broń

jest dużo częściej wydawane, nie spo-wodowało wzrostu przestępczości. Lu-dzie, którzy chcą, docierają do źródeł nielegalnego handlu bronią. Policja nie jest w stanie zawsze być na czas w miej-scu zagrożenia. To wszystko przemawia za nowym projektem. I wszystko było-by dobrze, gdyby rząd potrafił ludzi do takich zmian przygotować i nad nową sytuacją zapanować.

Polityka / EKOnomia

Student w dom - rachunki won!Na koncie wielkie nic, na rachunku okrągła suma, a na twojej twarzy grymas roz-paczy? To, co przeczytasz poniżej może nie zmieni cię w milionera, ale z pewnością pomoże zaoszczędzić (za cel oszczędności odpowiedzialność ponosi oszczędzający!).

To, co pochłania największą część studenckiego budżetu, to mieszka-nie. Bajońskie sumy za wynajem

nie zawsze wynikają z wysokich opłat sta-łych (czynsz + koszt wynajmu), ale czę-sto jest to związane z opłatami za media, o których często zapominamy, przy podpi-sywaniu umowy. Najważniejszą kwestią, zanim przejdziemy do tych bardziej zależ-nych od nas samych, jest weryfikacja tego, co mówi wynajmujący, z rzeczywistością.

Warto poprosić o udokumentowanie suge-rowanej słownie wysokości rachunków, która dziwnym trafem, różni się od tej, widniejącej na papierze. Jeżeli to okaże się niemożliwe, można podjąć próbę skontak-towania się z poprzednimi najemcami lub najzwyczajniej w świecie zapytać poten-cjalnych sąsiadów. Kiedy jednak okaże się, że wszystko gra i wniesiemy ostatnie graty do naszej willi z basenem, los nasze-go portfela zależy już tylko od nas.

Ocieplenie domowej atmosfery

Wielkimi korkami nadchodzi zima – okres grzewczy, który robi pustki w portfelu niejednego studenta. Dlaczego? Nieszczelne okna, zimne mury kamienicy, brak warstwy izolacyjnej powoduje, że rachunki za ogrzewanie podnoszą tempe-raturę nie tylko w mieszkaniu. Aby unik-nąć nieprzyjemności, warto pokusić się o sprawdzenie tego, jak będziemy sobie

OLGA ZIóŁKOWSKA

Page 9: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

9NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

Się rozwiń się

ocieplać zimowe wieczory. Za ogrzanie 30 m2 trzeba zapłacić ponad 200 zł mie-sięcznie, nieco taniej wyniesie nas ogrze-wanie gazowe (ponad 100 zł). Najbardziej oszczędną opcją pozostaje ogrzewanie centralne. Elektron kontra polski złoty

Kaloryfer ważna rzecz, ale zima nie trwa wiecznie. Jak uporać się z wysokimi rachunkami za prąd? Trochę ekoedukacji i można zdziałać cuda! Przede wszystkim należy wyeliminować lub zminimalizo-wać koszty związane z najbardziej ener-gochłonnymi urządzeniami, do których należą: czajnik elektryczny, kuchenka elektryczna i - co wielu zmartwi – kom-puter. Po kieszeni kopią także elektrony

pobierane przez urządzenia pozostające w trybie standby: routery, mikrofalówki czy telewizor. Studencki metraż jest czę-sto niewielki, dlatego rozwiązaniem pro-blemu może być zainstalowanie listwy zasilającej, za pomocą której z łatwością można podłączać i odłączać od sieci wiele urządzeń na raz. Spore oszczędności może przynieść zamontowanie energooszczęd-nych żarówek – to inwestycja z początku kosztowna, ale, koniec końców, opłacalna. I jeszcze jedno – żebyście nie wiem, jak i gdzie się spieszyli, odłączajcie ładowarki telefonów komórkowych, które niejedno-krotnie siedzą w gniazdku samotnie, ładu-jąc jedynie portfel dostawcy energii.Życiodajna kropla

Mycie, zmywanie, pranie gotowanie –

wszystkie te czynności pochłaniają wodę. Krótki prysznic zamiast długiej kąpieli, zakręcanie wody podczas kolistych ru-chów szczoteczką do zębów, zmywanie naczyń w napełnionym wodą zlewie czy krótki program prania (niektóre pralki mają także opcję zmniejszonego zużycia wody), to najprostsze metody na bezbo-lesne odłożenie paru groszy na studencki czwartek.

Reasumując: listwa zasilająca (ok. 30 zł), uszczelka od okien (ok. 2 zł), za-kręcenie kurka (2 ruchy ręką i jeden tylko nadgarstkiem). Poczucie komfortu psy-chicznego, wynikającego z faktu, iż uda nam się dotrwać do końca miesiąca, bez dodatkowego wsparcia finansowego od rodziców – bezcenne!

Dolnośląskie łamie kolejowe stereotypyB.

Jak napisać typowy tekst o kolei? Bardzo prosto. Bierzemy garść oklepanych słówek o znaczeniu pejoratywnym (obowiązkowo muszą się znaleźć „absurd” i „skandal” oraz ich synonimy), zaprawiamy ignorancją oraz frustracją, miksujemy ze stekiem półprawd i voila – sukces, można skasować wierszówkę.

W Beście bywa nieco trudniej. Raz, że siedzą tam takie wredne typy jak ja, które

z miejsca eliminują takie kwiatki, a dwa, że jednak czytelnik Besta (teraz się będę podlizywał) głupi nie jest i, skoro sięga po ten zacny tytuł, to nie oczekuje medialnej mielonki intelektualnej.

Dolnośląska kolej re-gionalna się rozwija. I to intensywnie. Gdyby ktoś 2-3 lata temu powiedział mi, że pojadę szynobusem do Trzebnicy albo do Dre-zna to, mimo całego mojego kolejowego miłośnictwa, ro-ześmiałbym mu się w twarz. W 2 godziny do Zgorzelca? W 45 minut do Opola? Nie

tylko o prędkość chodzi. Wystarczy wsiąść do lśniącego żółto-białego szy-nobusu do Trzebnicy, żeby zrozumieć, o co chodzi. W drzwiach wita mnie zna-

jomy konduktor, z miejsca sprzedaje mi bilet w promocyjnej cenie (to nie efekt znajomości, każdy taki dostaje), zajmu-ję wygodne miejsce i… płynę. Cicho, spokojnie. Patrzę na stojących w kor-kach „szczęśliwych indywidualistów”, dla których kolej jest tak bardzo passe. Wasz wybór. Tym razem to ja wygry-wam.

Bawią mnie szczerze historie o de-monicznych kasjerkach, które podobno żywią się krwią niewinnych dziewic. A wystarczy po prostu uprzejmie powie-dzieć, czego się oczekuje i zrozumieć, że człowiek po drugiej stronie okienka to nie aligator z Illinois. Tym razem

Samorząd Województwa Dolnośląskiego oddaje do dyspozycji pasażerów kolei system komunikacji SMS. Dzięki niemu podróżni będą mogli dowiedzieć się o zmianach w rozkładzie jazdy, awariach, promocjach oraz innych ważnych wydarzeniach związanych z koleją na Dolnym Śląsku.Rejestracja w systemie SMS-owej informacji kolejowej przebiega następująco:1) należy wysłać wiadomość SMS pod numer +48 661 000 250 (opłata za wysłanie wiadomości SMS jest zgodna z planem taryfowym danego operatora) o treści np. Tak.d1 – w zależności od zainteresowania daną linią, w miejsce d1 wpisujemy np. d2, d3 itd.2) wiadomość zwrotna potwierdza rejestrację w systemie;3) użytkownik jest zarejestrowany w systemie i otrzymuje interesujące go in-formacje.

Szczegółowa lista relacji i treści SMS-a na www.koleje.dolnyslask.pl

fot.

Zbig

nie

w O

stro

wsk

i

Page 10: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl10

Polityka

„Politycy u koryta władzy”ZMARSZCZKA

Koniec roku to czas podsumowań i ocen. Bierna polity-ka Platformy Obywatelskiej, chaos w Prawie i Sprawie-dliwości, Smoleńsk, wybory prezydenckie i słynny już krzyż pod Pałacem Prezydenckim. Taki był 2010 rok pol-skiej polityki w skrócie.

Od pewnego czasu zastanawiam się, dokąd dąży polska polity-ka, a dokładnie nasz rząd. Od-

powiedź jest prosta. Do NICZEGO, do autodestrukcji i prywatnych korzyści. Nie wiem, jak długo jeszcze nasz kraj wytrzyma „wojnę polsko-polską.” Poli-tycy przed wyborami wiele obiecują, ale rzadko dotrzymują słów. Ich priorytetem są władza i pieniądze.

Ten rok był trudny dla polskiej po-lityki. O Smoleńsku przypominać nie trzeba. PiS do dzisiaj nie potrafi normal-nie funkcjonować. I wciąż nie ma innej, silnej partii, która mogłaby być alterna-tywą dla skłóconej Platformy i PiS-u. Tymczasem jedyne, co robi Platforma, to dbanie o pozytywny wizerunek.

Ostatnio na ulicach pojawiły się plakaty z wyretuszowanym Donaldem Tuskiem. Platforma głosi w nich: „Nie róbmy polityki. Budujmy boiska, szkoły i mosty.” Piękna idea. Nie róbmy nic związanego z polityką. Od dłuższego czasu i tak nic znaczącego nie robimy. Co za różnica? Tusk i spółka zapomnieli chyba, że mamy niż demograficzny i kil-ka lat temu zamykaliśmy szkoły. Nie jest problemem wybudować boisko. Trzeba je również utrzymać, a nakładów finan-sowych na to już nie ma. Społeczeństwo się starzeje i zamiast zająć się emery-turami, abyśmy my - młodzi ludzie nie utrzymywali kilku emerytów, to będzie-my budować boiska, unikając najistot-niejszych kwestii. Jednak inwestycje te ładnie się prezentują i poprawiają tylko wizerunek Platformy. Tymczasem po-winna zwrócić większą uwagę na intere-sy państwa, jej gospodarkę i politykę za-graniczną. Jesteśmy dość dużym krajem w Europie, a ciągle za mało znaczymy na arenie międzynarodowej.

O sytuacji w Prawie i Sprawiedli-wości trudno obecnie powiedzieć cokol-wiek pozytywnego. Zachowanie preze-sa tej partii zmieniło się drastycznie po przegranych wyborach prezydenckich, w których osiągnął imponująco dobry wynik, biorąc pod uwagę wcześniejsze notowania. Jarosław Kaczyński jest tak utalentowany, że w ciągu pół roku doprowadził do poważnego rozłamu w partii, którego efektem jest powstanie Stowarzyszenia „Polska jest najważ-niejsza” pod przywództwem Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Ostatnie miesiące Kaczyński poświęcił na usunięcie z PiS-u najważniejszych osób odpowiedzial-nych za przebieg jego kampanii. Naj-wyraźniej niektórzy politycy osiągnęli zbyt silną pozycję w partii i zagrozili, nienaruszalnej do tej pory, władzy Ka-czyńskiego. Wydaje mi się, że Prawo i Sprawiedliwość to już tonący statek. Przynajmniej dopóki kapitanem jest Ja-rosław Kaczyński, niepotrafiący oddzie-lić spraw osobistych od zawodowych. Bo katastrofa smoleńska to nie tylko nieobecność wielu ważnych członków tej partii i prezydenta. To brak najważ-niejszego polityka dla Jarosława - jego brata, Lecha. Tak rozbita opozycja nie zagraża w najmniejszym stopniu partii rządzącej, która cieszy się ogromnym poparciem społeczeństwa, a powinna, bo po wyborach prezydenckich władza jest w rękach jednej partii, a więc nie ma wzajemnej kontroli organów władzy.

Stowarzyszenie Joanny Kluzik-Rostkowskiej za kilka lat może stać się poważną konkurencją dla Platformy i PiS-u, ale nie musi. Faktem jest, że Kaczyński nie potrafi dzielić się władzą, ponieważ, jeśli ktoś ją zdobędzie, to trudno jest mu się z nią później rozstać.

Tymczasem całe tło polityczne, które jeszcze w Polsce funkcjonuje, czeka tyl-ko aż PO i PiS wyniszczą się nawzajem. W naszym kraju źle się dzieje od kiedy w 2005 roku obie partie rozpoczęły wro-gą rywalizację i będzie jeszcze gorzej, dopóki się ona nie skończy.

wracałem z Legnicy. Uśmiech, „dzień dobry” i zaczynam recytować moje wy-myślne zniżki. „Ale wie Pan, Połączenie w dobrej cenie wyjdzie znacznie taniej”. I też uśmiech. Wygrała. Kasjerka z kasy Kolei Dolnośląskich zagięła miłośnika kolei. Koniec świata.

Nie ukrywajmy - nie zawsze jest różowo. Ale to też trzeba umieć wyko-rzystać na swoją korzyść. Awaria pocią-gu. Nic strasznego, o ile pamiętamy, że kanar też człowiek i winnym opóźnienia nie jest. Zresztą – nie ma lepszej okazji na nawiązanie znajomości niż ponadnor-matywne opóźnienie. O ile oczywiście ktoś nie narzeka współrozmówcy, jaka to wielka szkoda go spotkała, że w nie-dzielny wieczór znajdzie się w domu 15 minut później. Z narzekającymi nikt nie gada. Skrajni optymiści jeżdżą w ka-binie maszynisty. Dla mniej wyrozumia-łych pozostaje system informacji SMS, który na bieżąco informuje o wszelkich utrudnieniach w ruchu pociągów. Nie ma znaczenia, czy chodzi o awarię, strajk czy drzewo na torach. Jest opóź-nienie – od razu dostajesz SMSa. Dzie-cinnie proste. Szczegóły w ramce.

Zresztą, kto by się przejmował opóź-nieniami, skoro pociągi we Wrocławiu kursują czasami częściej niż tramwaje i autobusy komunikacji miejskiej? Pocią-gi z Wrocławia do Oleśnicy w szczycie odjeżdzają co 30 minut, a na Psie Pole co 15 – wildokomunikacja się chowa. W pozostałych kierunkach przez cały dzień co najmniej co godzinę. Mało? Więcej niż w tym roku. A będzie jeszcze więcej. Ale dopiero za rok.

Koleją można jeździć nie tylko z ko-nieczności. Warto też poświęcić trochę czasu i obejrzeć Dolny Śląsk – również z okien pociągu. Linia Kłodzko-Wał-brzych od dwóch lat zaprasza miłośni-ków, zapierających dech w piersiach, widoków. Tak samo trasa z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby i dalej do Harrachova. Granica to żaden problem – od 12 grudnia z Wrocławia można bę-dzie łatwo dojechać pociągami REGIO do Berlina i do Czech, a w wakacje – bezpośrednio do Trutnova.

Sprawdź sam – www.koleje.dolny-slask.pl, a później marsz na dworzec i w drogę. Z kolejowym pozdrowieniem – do zobaczenia na szlaku!

Page 11: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

11NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

Jak doprowadzić kraj do bankructwaAUTOR: CRISTIAN GHERASIM | ŹRóDŁO: MISES.ORG | TŁUMACZENIE: MICHAŁ ŻUŁAWIńSKI

Przyzwyczailiśmy się do silnej pozycji związków zawodowych we współcze-snej Europie. Co więcej, wygląda na to,

że zyskały one prawo stosowania przemocy za każdym razem, gdy ich żądania nie zosta-ną spełnione. Można wręcz rzec, że decyzje związkowe są tak samo ważne jak postano-wienia rządu.

Związki zawodowe ustalają pensje, czas pracy, wiek emerytalny i wysokość zasiłków; następnie strzegą ich organizując strajk, gdy tylko rząd nie zechce ulec ich żądaniom. Boże uchowaj nas od gniewu związków zawodo-wych! Będą używać siły, zawładną gospodar-ką i wezmą na celownik każdego, kto będzie miał czelność myśleć, że pracownik odpowia-da przed konsumentami, a nie związkowymi liderami.

Większość francuskich pracowników nigdy nie zgadzała się z moralnością kapi-talistyczną. Ostatnio widzieliśmy, jak społe-czeństwo może stać się podporządkowane – czy wręcz do cna wykorzystane — przez związki zawodowe. W reakcji na zapropono-waną przez prezydenta Sarkozy’ego reformę emerytalną, francuscy pracownicy rozpoczęli strajk i sparaliżowali cały kraj.

Nie tylko zaprzestali pracy, lecz rozpoczę-li również działania o charakterze paramilitar-nym. Opanowali rafinerie i składy paliw, za-mknęli rurociągi wiodące do lotnisk Charlesa De Gaulle’a i Orly oraz zakłócili transport ko-lejowy. Niedobory paliwa uderzyły w gospo-darkę. Strajkujący wstrzymali pracę dwóch z trzech francuskich terminali przyjmują-cych gaz płynny. Strajkowano we wszystkich 12 francuskich rafineriach. Francja zaczęła nawet importować energię elektryczną, gdyż fala strajków zakłóciła dostawy energii. Stu-denci wyszli na ulice, a policja była zmuszona użyć armatek wodnych i gazu łzawiącego, aby opanować demonstracje w Paryżu, Marsylii, Tuluzie i Bordeaux.

Po drugiej stronie kanału La Manche, brytyjski rząd przedstawił plany cięcia wy-datków publicznych, wyeliminowania blisko pół miliona miejsc pracy i podniesienia wie-ku emerytalnego z 65 do 66 lat. Brytyjczycy oparli się jednak pokusie pójścia w ślady są-siadów z południa i nie zorganizowali pełnych gniewu i przemocy demonstracji.

Co jest powodem tak dużych różnic w re-akcjach Francuzów i Brytyjczyków na równo-legle pojawiające się zapowiedzi tak zwanych oszczędności? Niektórzy mogliby powiedzieć, że to kwestia cech narodowych i niektóre naro-dy mają większą skłonność do wywoływania niepokojów społecznych niż inne. Może być to jedną z przyczyn, lecz sądzę, że kwestia ta jest dużo prostsza. Psychologia tłumu odgry-wa tu mniejszą rolę aniżeli nauka jaka płynie

z doświadczeń ekonomiczno-historycznych.Jak pisał Ludwig von Mises , Brytyjczy-

cy przekonali się już, jak związki zawodowe i keynesowskie rozwiązania mogą kompletnie zrujnować krajową gospodarkę. Po I wojnie światowej, Wielka Brytania wróciła do przed-wojennego powiązania funta ze złotem. Spo-wodowało to przeszacowanie brytyjskiego funta i siła nabywcza każdego pracownika znacząco wzrosła. W systemie wolnoryn-kowym, nominalna płaca spadłaby w celu zrównoważenia tego zjawiska, natomiast realne płace pozostałyby na niezmienionym poziomie. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Ponieważ związki zawodowe sprzeciwiły się jakiemukolwiek dostosowaniu płac do nowej siły nabywczej brytyjskiego funta; realne pła-ce zatem rosły. Totalna katastrofa gospodarcza zbliżała się wielkimi krokami.

Uprzemysłowiona Anglia, która opierała się głownie na eksporcie, nie była w stanie płacić za surowce, ponieważ brytyjski funt - a wraz z nim brytyjskie dobra — zyskiwały na wartości i stawały się droższe na światowych rynkach. Eksport osłabł, podobnie jak angiel-ska potęga gospodarcza. Ponieważ płace były sztucznie utrzymywane powyżej poziomu, który umożliwiłby pełne wykorzystanie po-tencjału siły roboczej, fabryki i cały przemysł musiały ograniczyć produkcję, a miliony ro-botników straciło pracę.

Bezrobocie trwało przez lata, produkcja osiągnęła historyczne dno, a Zjednoczone Królestwo doświadczało recesji. Rząd musiał działać i zdewaluował funta. Jednak związki zawodowe dostrzegły tę monetarną zagrywkę i zażądały, aby płace rosły wraz z rosnącymi cenami, co z kolei spowodowało inflację.

Keynes był raczej świadom tego, że narzucone przez związki zawodowe płace generują ogromne bezrobocie. Twierdził on jednak, że pracownikom, pomimo dewaluacji waluty, można wmówić, że ich płace się nie zmieniają, jeżeli tylko będą otrzymywać taką samą kwotę. Naiwnie myślał, że pełne zatrud-nienie można osiągnąć za pomocą inflacji, a nie dzięki uwolnieniu rynku pracy od inge-rencji związków zawodowych i rządu.

Jedynym sposobem na osiągnięcie pełne-go zatrudnienia jest wolny rynek pracy. Tylko na nim można określić realny koszt pracy. Pła-ce mogą się zmieniać jedynie wraz ze zmianą popytu na siłę roboczą. Przez to, że istnieje grupa ludzi, którzy twierdzą, że bez inflacji nie da się osiągnąć pełnego zatrudnienia, rzą-dy nadal kontrolują rynki pracy, a poziom płac zależy od nacisków związków zawodowych.

Brytyjczycy są zadowoleni z cięć, po-nieważ są świadomi tego, że rosnący deficyt budżetowy może zepchnąć ich do kryzysu go-spodarczego przypominającego ten z lat 1929-

1933. Wiedzą, że niesławnego europejskiego modelu państwa opiekuńczego nie da się już dłużej utrzymać. Nie można polegać na defi-cytowych wydatkach, utrzymywać wysokich kosztów pracy i zapewnianych przez państwo zasiłków. Starzejące się społeczeństwo i brak konkurencyjności osłabiają zdolność Europej-czyków do zachowania wysokiego standardu życia, którym przez ostatnie dziesięciolecia cieszyła się większość mieszkańców zachod-niej części kontynentu.

Francuzi, podobnie jak inni mieszkań-cy państw opiekuńczych, muszą pogodzić się z końcem ich art de vivre. Od teraz będą musieli pracować dłużej, ciężej i lepiej oraz zrozumieć, że to wolny rynek, a nie związki zawodowe, powinien odgrywać rolę cenzora. Muszą odrzucić idee, że zasiłki są powszech-nym prawem. Praca i poszukiwanie pracy są działaniami jednostki realizowanymi dzięki indywidualnym umiejętnościom, które wyce-nić może tylko wolny rynek.

W rzeczywistości praca ma wartość je-dynie w systemie wolnorynkowym. Tylko w ten sposób wysiłek każdego pracownika może być właściwie oszacowany i odpowied-nio wynagrodzony. W innym wypadku docho-dzi do marnowania czasu i energii. W relacji pracownika z konsumentem rolę pośrednika pełni pieniądz. Wynagrodzenie jest ucieleśnie-niem satysfakcji konsumenta, a nie podarkiem od rządu i związków zawodowych.

Ruchy społeczne i krajowe strajki są peł-ne hipokryzji. Przypominanie pracownikom i związkom zawodowym o podstawowych zasadach wolnego rynku jest jak rzucanie grochem o ścianę. Chcą dostawać więcej pie-niędzy za mniej pracy, otrzymywać te same korzyści pomimo faktu, że nie są już konku-rencyjni, a produkowane przez nich dobra nie znajdują nabywców. Ich nieproduktywna praca jest często mocno dotowana. Te absur-dalne i antyekonomiczne zachowania ozna-czają marnowanie publicznych pieniędzy i przypominają o konieczności wprowadzenia mechanizmów wolnego rynku.

Kierowane socjalistycznymi przekonania-mi, współczesne związki zawodowe działają wbrew zasadom leseferyzmu i ekonomicz-nego liberalizmu, negatywnie wpływając na europejską siłę roboczą oraz powodując stagnację. Należy skończyć z przerażającym systemem zasiłków socjalnych oraz związko-wymi metodami walki partyzanckiej. W prze-ciwnym wypadku Europa będzie zostawała jeszcze bardziej w tyle, a jej obecne względ-ne zubożenie zmieni się niebawem w totalną pauperyzację, która doprowadzi do upadku nie tylko gospodarki, lecz również kultury i moralności.

Polityka

Page 12: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl12

w SJO picobello

Kennt ihr in Polen Wassermelone?

Vampire im XXI. Jahrhundert

Vielleicht ist jemand der Meinung, dass sich die Nachbarn beson-ders gut kennen sollen. Ja, der hat

Recht. Aber nur teilweise. Meistens ist das Wissen über Menschen, die ganz in der Nähe leben, nicht ausführlich .Vermutlich hat jeder seine eigene Erfahrungen mit den Nachbarn. Dazu kommen verschiede-ne Meinungen, komplizierte Beziehungen und Gefühle, die mit den Nachbarn ver-bunden sind. Die Summe dieser Meinun-gen gibt aber zusammen kein objektives und sachliches Wissen. Hingegen entsteht auf dieser Weise einfach Geplauder.

Bei jedem Aufenthalt in Deutschland habe ich eine Chance gehabt, das Wissen unserer Nachbarn zu prüfen. Während un-zähliger Gespräche, die ich geführt habe, sowohl mit fremden Menschen als auch mit meinen Verwandten und Freunden, die in Deutschland wohnen, habe ich wirklich viel Spannendes über Polen erfahren.

Wir wissen es in Polen: Die Deutschen sind leider der Meinung, dass Polen ein rückständiges Land ist. Diese Unterent-wicklung bezieht sich besonders auf Tech-nik – es geht um technische Neuigkeiten, die die Deutschen schon seit Jahren benut-zen und denken, dass ihr armer Nachbar nicht fähig ist, erstens - es zu kaufen und zweitens – nach dem Einkauf auch rich-tig zu benutzen! Während eines deutsch-polnisches Schüleraustausches, an dem

Die Vampire des XXI. Jahrhunderts erinnern überhaupt nicht an den wohlbekannten Grafen Dracula,

der ein Schloss in Transylwanien bewohn-te. Wenn er das Buch Twilight von Stephe-nie Meyer in die Finger bekäme, würde er sich wahrscheinlich in seinem Sarg um-drehen. Stephenie Meyer stellte die Welt der Vampire ganz anders vor als wir es aus Gruselgeschichten gewohnt waren. Jedes Kind wusste doch, dass Vampire nur nachts rausgehen, dass sie kein Spiegelbild haben und dass man sie mit Knoblauch verjagen kann. Die Schriftstellerin stellte jedoch unsere Vorstellung von Vampiren auf den Kopf. Plötzlich stellte sich heraus, dass Vampire sogar am Tag sich unter Men-schen mischen können und dass sie ganz genau wie Menschen aussehen. Was sie aber von Normalsterblichen unterscheidet

ich teilgenommen habe, habe ich bei ei-ner deutschen Familie gewohnt. Fragen, wie „Habt ihr Computer in Polen?” oder „Wisst ihr, wie man einen Fernseher oder ein Handy benutzt?“ waren merkwürdig, aber wir waren darauf vorbereitet, dass solche Fragen vorkommen können. Das Klischee des armen Polen ist überall in Deutschland bekannt.

Während des Schüleraustausches habe ich eine deutsche Schule besucht. Wir haben Unterricht mit deutschen Lehrern und mit unseren Altersgenossen gehabt. Es war Klasse, Deutsch als Fremdspra-che auf diese Art und Weise zu üben. Erst geschockt war ich während des Matheun-terrichts. Der Lehrer wollte uns erklären, wie ein Taschenrechner funktioniert. Es ging nicht um einen komplizierten wissen-schaftlichen Rechner, aber um einen der einfachsten. Danach war er aber begeistert und hat sich gewundert, wenn ein polni-scher Schüler blitzschnell eine quadrati-sche Gleichung gelöst hat. Wir haben ihn überzeugt, dass Schüler in Polen sowohl Taschenrechner als auch Computerpro-gramme zum Lösen der mathematischen Aufgaben nutzen.

Ich musste auch eine andere schockie-rende Frage beantworten. Während einer der Mahlzeiten mit meinen deutschen Gastgebern, haben sie mir eine seltsa-me Frage gestellt. „Habt ihr da in Polen

sind übernatürliche Kräfte. Die Erscheinung der Twilight Saga

– Bis zum Morgengrauen löste einen so-genannten Vampir-Wahn aus. Kinder, Ju-gendliche und sogar Erwachsene aus der ganzen Welt haben das Buch gelesen. Die Liebesgeschichte zwischen Mensch und Vampir – Bella und Edward -verzauberte Millionen. Im Buch geht es darum, dass Bella ein ganz normales Mädchen sich in den geheimnisvollen Edward, der sich später als Vampir herausstellt, verliebte.

Zwischenmenschliche Beziehungen sind nicht einfach, aber eine Beziehung zwischen Mensch und Vampir ist noch schwerer. Denn Edward muss der Versu-chung widerstehen, Bellas Blut zu trinken. Jeden Tag sind sie der Gefahr ausgestellt, getötet zu werden. Als ob das nicht genug wäre, stellte sich Bellas Freund als Wer-

Wassermelonen? Und Orangen? Und Ba-nanen?“ Glaubt mir oder nicht, aber die Familie war davon überzeugt, dass wir in Polen nur Äpfel und Birnen gesehen ha-ben.

Obwohl die Deutschen mehr negati-ve Assoziationen mit Polen haben, habe ich auch positive Meinungen über Polen gehört. Es ist günstig, nach Polen einkau-fen zu fahren. Es ist, ihrer Meinung nach, viel billiger in Polen als in Deutschland. Auch Urlaub in Polen ist für sie nicht teuer. Ja, und wenn man den männlichen Teil der deutschen Gesellschaft nach pol-nische Frauen fragt, antworten sie: „Sehr schön. Sie gefallen uns”. Viele Menschen in Deutschland prahlen auch polnisches Essen. Es schmeckt ihnen, sie finden es lecker.

Hoffentlich wird sich in der Zukunft das Bild von Polen ändern. Es geht nicht darum, sich in derselben ökonomischen Entwicklungsphase wie Deutschland zu befinden. Es geht nur darum, was unsere Nachbarn über uns wissen und wie sie sich über uns äußern. Dafür sind Polen selbst auch verantwortlich. Ich hoffe, über Fragen, die mir Menschen in Deutschland gestellt haben, werde ich in der Zukunft nur lachen können.

wolf heraus. In den nächsten Teilen der Twilight Saga erfahren wir mehr über die Herkunft der Vampire und der Werwölfe. Stephenie Meyer erfand eine Welt voller Fantasie, Liebe und Leidenschaft, die alle Lesenden begeistert hat.

Nach dem Erfolg des Buches kam der Film Twilight, der das Buch noch popu-lärer machte und das hauptsächlich dank Robert Pattison, der die Rolle von Edward spielte. Die weiblichen Fans waren von dem jungen, attraktiven Schauspieler be-geistert. Die Rolle der Bella, gespielt von Kristin Stewart, war auch sehr gut, jedoch war Edward derjenige, der die meiste Auf-merksamkeit des Publikums bekam.

NATALIA SZEWERDA, II NE

ANNA GAWRON, II NE

rys. Milen

a Górska

Pełne w

ersje tekstów n

a best.ue.w

roc.pl

Page 13: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

13NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

COOLinaria

Rzut oka żarłoka, czyli subiektywny przewodnik po gastronomii wszelakiej

Klub Studencki SimplexKlub Studencki Simplex. Nazwa trochę kojarzy się z poprzednim ustrojem. A co za-stanę w środku? Przeczytaj, czy warto zjeść i spędzić trochę czasu w kolejnym punk-cie gastronomicznym na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego.

FASOLA

Klub Studencki Simplex znajduje się między budynkami A1 i C. Jego główna sala jest całkiem spora, cho-

ciaż nie tak duża jak stołówka w budynku D. Wystrój jest przyjemny, lecz zwyczajny. Kombinacja niby marmuru, metalu i drewna w wyposażeniu oraz ciekawa kom-pozycja kolorów ścian spra-wiają, że miejsce wydaje się nowoczesne i czyste. Kwiaty w pomarańczowych donicz-kach postawione na para-petach rozweselają salę. Do dyspozycji gości jest wiele stolików i krzeseł. Można przyjść ze znajomymi popra-cować nad projektem, wszy-scy spokojnie się zmieszczą. W Simplexie jest również dar-mowy bezprzewodowy dostęp do Internetu, a czas umila Aka-demickie Radio Luz (PWr). Płatność wy-łącznie gotówką.

Simplex oferuje posiłki ciepłe i zimne oraz różnego rodzaju przekąski. Z czystym sumieniem mogę polecić ka-napki – bułki są zawsze świeże, tak jak i ich zawartość (sałata, warzywa, sos i inne). Moim zdecydowanym faworytem jest kanapka z salami, chociaż tą z tuńczy-kiem też nie pogardzę. Do niektórych osób

najbardziej może przemówić niespotykanie (jak na naszą uczelnię) niska cena bułki – 3,50 zł, niezależnie od jej zawartości. Na śniadanie można również zjeść jogurt, kefir bądź ryż na mleku. Dodatkowo do wybo-ru mamy jeszcze bułki słodkie, pączki czy

pizzerki (z możliwo-ścią podgrzania).

Czas na coś cie-płego. W Simplexie każdego dnia jest do wyboru 3-5 różnych zestawów obia-dowych. Zazwy-czaj składają się z jakiegoś mię-ska, ziemniacz-ków i surówki, chociaż można czasami trafić

na np. placki po węgiersku czy pierogi ruskie. Codziennie do wyboru mamy również zupę – szkoda, że tylko jeden rodzaj. Decyduję się na ze-staw z kotletem paryskim, do tego dostaję puree ziemniaczane oraz nadspodziewanie dużo wybranej surówki – jak dla mnie super opcja. Wszystko jest bardzo smaczne i sy-cące. Innego dnia zjadam zraz wieprzowy z nadzieniem (ogórek, cebula), pieczone ziemniaki (!) i buraczki. Smakuje jak na

Śląsku, pyszne. Klasyka – kotlet schabowy, jak zwykle bez zarzutu. Filet drobiowy w sosie musztardowym też mnie nie rozcza-rował. Zazwyczaj jedzenia w Simplexie nie trzeba nawet przyprawiać, wszystko jest dobrze dobrane.

Nowością w menu jest koktajl egzo-tyczny składający się ze zmiksowanych brzoskwiń, bananów, ananasa, jogurtu na-turalnego i miodu. Jest tak apetyczny, że za-pomina się o milionie kalorii, jakie pewnie zawiera. Jeśli nie wiesz, na co masz ochotę, czy coś zjeść, czy tylko się napić – wybierz koktajl, polecam.

Dużym plusem jest obsługa. Czuję się tam zawsze mile widzianym klientem, po-nieważ panie są uprzejme i sympatyczne. Jednak kilka razy już rozczarowało mnie zamykanie Simplexu przed czasem. Teo-retycznie jest czynny do 16.30, ale idąc tam ostatnio o 15.00, zastałam drzwi już zamknięte. Wielka szkoda.

Podsumowując, jedzonko w Simplexie jest dobre i sycące, a to chyba najważniej-sze. Dodatkowo Wasz portfel nie będzie się trząsł ze strachu przed rachunkiem. Jest tam spokojnie i nie za głośno, więc nauka i przeglądanie notatek też wchodzą w grę. Z czystym sumieniem mogę polecić Wam to miejsce, mam nadzieję, że się nie zawie-dziecie.

Ta urządzona w amerykańskim sty-lu restauracja znajduje się zaledwie 100 m od Uniwersytetu Ekonomicz-

nego, przy ulicy Drukarskiej 32. Wnętrze lokalu jest niczym wyjęte z amerykańskie-go filmu. Wchodzących wita miniatura Statuy Wolności, na ścianach wiszą zdjęcia drużyn sportowych i plakaty z gwiazdami

kina. W rogu widnieje koszulka Michaela Jordana, a z sufitu zwisają flagi USA. Lokal może pomieścić 120 osób – z pewnością dla każdego starczy miejsca.

Menu restauracji jest bogate. Oprócz pizzy, której obecność su-geruje sama nazwa lokalu, moż-na zjeść tutaj dania rybne (godny polecenia jest pieczony łosoś ze szpinakiem), makarony czy pieczone żeberka. W ofercie znajdziemy również duży wybór sałatek. Jak przystało na prawdziwy, amerykański lokal nie mogło zabraknąć burgerów. Te serwowane są w restauracji w dwóch wymiarach – standardowym i XXL. Po nieprzespanej nocy warto wstą-pić tu na śniadanie, a w przerwie między

zajęciami skusić się na lunch lub małe co nieco.

Planet Pizza to nie tylko lokal, gdzie można zjeść. Jeśli chcesz w komfor-

towych warunkach obejrzeć z przy-jaciółmi najważniejsze wydarzenia

sportowe, to zdecydowanie jest to dobre miejsce. Piwo w przy-

stępnej cenie i duże telewizyjne ekrany gwarantują moc spor-towych wrażeń. Od czasu do

czasu w restauracji organizowane są też inne imprezy, podczas których

można pobawić się przy dobrej muzyce.Podsumowując – Restauracja Planet

Pizza, to lokal z ciekawym wnętrzem i do-brym jedzeniem. Warto tu wstąpić, by prze-konać się o tym samemu.

Chcesz dobrze zjeść i spę-dzić czas w miłej atmosferze? A może brak Ci pomysłu, gdzie wyjść ze znajomymi wieczo-rem? Jeśli tak, to dobrze trafi-łeś – Planet Pizza jest ideal-nym miejscem dla Ciebie.

DEDA

Page 14: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl14

KLAUDIA UTRACIK

Zapiski z podróży

„Polska dziewczyna z dwoma sercami, jedno na miejscu a drugie pomiędzy nogami”. Zamiast dziewczyny - doj-rzała kobieta. Często dojrzała do tego stopnia, że trud-no uwierzyć w jakiekolwiek powiązanie z kontrowersyj-nym hasłem wykorzystanym na starcie. Czas zaniechać tajemniczego tonu. Przeczytacie o rozpowszechnionym zjawisku prostytucji (?) i usługach, które świadczą Mło-dzi Panowie z Afryki. Wszystkie ciekawostki zostały za-rejestrowane bacznym okiem wczasowiczki - inwigilato-ra sytuacji.

Zanim skupię się na genezie tej międzypłciowej, międzykulturo-wej i przede wszystkim między-

pokoleniowej protokooperacji, skom-ponuję definicję. Czym właściwie jest prostytucja i czy to słowo zostało tu traf-nie wykorzystane? Dewiacja, patologia, problem społeczny, brak poszanowania własnego ciała, a w konsekwencji zanik umiejętności patrzenia w lustro. Osoba do towarzystwa podświadomie umiesz-cza się w kategorii ‘nikt’. Nie domaga się szacunku od otoczenia, ponieważ sama się nim nie darzy. Środowisko to

dżungla, prostytutka jest ofiarą. Mięsem dla każdego drapieżni-

ka, który wyka-zał się sprytem

i uplasował się w wyższej war-stwie społecznej. Mam na myśli aspekt ekono-miczny, ponie-

waż jed-nym

z powodów przemieniających Cię w dominatora są pieniądze. Płacisz - masz. Teraz należałoby określić wia-rygodność tej subiektywnie nakreślonej definicji na podstawie wybranego tema-tu.

Problem (chociaż nie do końca pod-ciągnęłabym owe zagadnienie do tej ka-tegorii) przedstawię w krótkim pamiętni-ku z wakacji. Na początku października, w biurach dla spragnionych przygód znajdujemy ostatnie last-oferty. Jedna z ciekawszych to nadal gorąca, słoneczna Tunezja. Do-datkowym atutem oka-zuje się jej położenie - daleko od ojczyzny. W efekcie utrudniony kontakt z domem (połączenia wychodzące – 12,44 zł) i pełna anonimowość. Kto chętny? Głównie oszczędni emeryci i pary, które obudziły się z ręką w nocni-ku nie zdążywszy wykorzystać wakacji w sezonie. Celem moich obserwacji zo-stały 3 kobiety. Nie znały się wcześniej, bardzo szybko nawiązały płytką relację ograniczającą się do zasiadania przy jed-nym stole podczas posiłków. Nie marno-

wały czasu na głębszą integrację (przynajmniej pomiędzy sobą). Już pierwszego dnia pobytu Pa-nie Turystki zademonstrowały, w jaki sposób wykorzystają całą

swoją energię przywiezioną z kra-

ju. Prezentację zdecydowanie ułatwił im nieograniczony dostęp do drinków z palemką zapewnianych w opcji „in-kluziwu”. Każda z kobiet była zadbaną i ustatkowaną „panią koło pięćdziesiąt-ki”. Biorąc pod uwagę spore ilości cel-lulitu wyhodowanego na pośladkach i, prezentujące go w pełnej krasie, krzy-kliwe stroje dam, ich atrakcyjność oce-niam jako wyjątkowo niską. Co innego kelnerzy czy animatorzy zatrudniani przez ów hotel miłości. Dodam, że naj-starszy z nich świętował niedawno trzy-dzieste (!) urodziny. Nie odmówię sobie sprecyzowania wizualnych walorów tych „chodzących atrakcji”. Wszyscy podporządkowani pod swego rodzaju modowy prąd. Po fajrancie wskakiwali w ledwo dopinające się koszule z błysz-czącymi elementami. Spodnie bezkom-promisowo zniewalały wszystkie dolne partie ciała. Legginsy z nieskończenie sztywnego materiału. Męskie atrybu-ty wydawały się rozpaczliwie wołać o pomoc, szczególnie przy gwałtownych przykucnięciach. Do tego obowiązkowo pikolaki z wyjątkowo błyszczącej lamy. Dopełnieniem zawsze były włosy, sty-lizowane na NRDowską płetwę. Spore ilości użytego żelu bądź brylantyny uro-czo odbijały światło księżyca. Wszystkie wymienione elementy kumulowały się w oczach bohaterek artykułu i tworzyły interesującą całość. Zapomniałam wspo-mnieć, że pod wyżej opisanym „opako-waniem” kryło się opalone, umięśnione i gotowe na wszystko ciało.

Disco pod gwiazdami. Początkowo, pląsające towarzystwo spoglądało po so-

bie z pewną dozą nieśmiałości. Emocje i swoiste napięcie były wyczuwalne bez spe-

cjalnego skupienia. Delikatne umizgi zdawały się robić monoton-

ne. Jedna z Pań zdecydowała przejąć kon-trolę nad sytuacją. Bez jakiegokolwiek zażenowania zaczęła ocierać się mied-nicą o krocze ‘ofiary’. Stosując się do hasła ‘wieczór mija, a ja niczyja’, wcza-sowiczki postanowiły wziąć przykład z koleżanki. Tajemnicze szepty, przytłu-mione nerwowe śmiechy, dwa erotyczne tańce. W efekcie marsz parami w stronę apartamentów hotelowych.

Początkowo byłam przekonana, że zaobserwowane przetasowania i chęć wzajemnego poznania dwóch opisa-nych światów wynikają z nieskażonej niczym ciekawości. A jednak! Sym-patyczny barman-erudyta (bo znał an-

(z arab.) kocham cię *

rys. Joanna Wajs

Page 15: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

15NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

gielski) wyprowadził mnie z błędu. Opowiadał, że z roku na rok można zaobserwować coraz więcej tego typu układów. Usłyszałam historię o niskich zarobkach, ciężkiej sytuacji młodych bez wykształcenia, praktycznym braku możliwości opuszczenia lokalnych śro-dowisk. Wszystko sumuje się w smutną konkluzję – zero perspektyw. Jak mówił, poczucie beznadziejności doprowadziło do tego stanu rzeczy. Wielu pracowni-ków przeprowadziło wewnętrzną wal-kę, a w konsekwencji przemieniło się w „penetratorów”. Za swe uprzejme usługi dostają dużo. Jeden atrakcyjny wieczór może przynieść porównywal-ne korzyści jak miesiąc spędzony ‘na zmywaku’. Dodatkowo, ‘Seksmaszin’ – (określenie wyjęte z ust barmana) mieli okazję BYWAĆ. Pojawiali się w dobrych restauracjach, pili drogie drinki, jedli pyszności. Jak to odbierać? Prostytucja to przecież zmuszanie się do obcowania płciowego z kimś przy-padkowym. Z kimś, kto nie przeszedł żadnego typu selekcji w naszej głowie. Z kimś, komu nie możemy powiedzieć ”nie”, a przecież opisywana przeze mnie grupa ma ten komfort. Może w każdej chwili się wycofać, cały proces przybie-ra kształt standardowej wakacyjnej re-lacji. Jedynym odchyłem od normy jest portfel.

Motyw jednej ze stron wydaje się być klarowny. Wytłumaczeniem jest je-dynie kwestia finansowa. Z uprzejmo-ści możemy dorzucić jeszcze pewnego rodzaju fascynację przejrzałymi Euro-pejkami (to jednak mało przekonujący argument). Jak prezentuje się sytuacja na przeciwnym froncie? Postanowiłam uogólnić sprawę, ośmielę się zinterpreto-wać postawę bohaterek w odniesieniu do przeciętnej pięćdziesięcioletniej Polki. Przez całe życie wzorowa żona, matka, pracownica. W konsekwencji kucharka, sprzątaczka, praczka, psycholog, organi-zator. Dwie ostatnie funkcję brzmią dość interesująco. Jednak po chwili namysłu dochodzimy do wniosku, że spełnia je nieustannie na tym samym polu - ‘Co na obiad? Gdzie wysłać dziecko na wa-kacje? Jak zaskoczyć męża w sypialni? (tyczy się wyłącznie kreatywnych), Czy szef nie zauważy braku zaangażowania, nie zorientuje się, że wszystkie czynności wykonuję machinalnie?’ Młode dziew-czyny zupełnie inaczej interpretują rolę kobiety w rodzinie. Są doskonale zapo-znane z terminem „związek partnerski”.

Starsze – niekoniecznie. Przeglądając „gazety dla bab”, nie trudno zauważyć, że feminizm to ciągle top temat. Do-wiadujemy się, że, wbrew pozorom, dalej mamy nieskończenie wiele rzeczy, o które warto walczyć. Pierwszym, który przychodzi mi do głowy, jest po-lityka i dominujący stosunek mężczyzn u władzy. Również układy i układziki w związkach osobistych ciągle wyglą-dają nie tak, jak powinny. Żonę powin-na rozpierać duma, gdy mąż pomaga w domu. Skąd ta mentalność w sytuacji, gdy w pracę zawodową zaangażowane jest każde z partnerów? Dlaczego nie jest oczywiste, że należy równo rozparcelo-wać obowiązki? Kobieta ma prawo czuć się poniekąd zdezorientowana. Wzorce, do których przywykła, nagle ulegają zmianie. Ma prawo wymagać od życia więcej, realizować się i sprawdzać. Jest świadoma faktu, że została już delikat-nie przetrącona rydwanem czasu. Być może to już ostatni moment na przygo-dę? Może właśnie w tym momencie po-jawia się myśl: „A, lecę do Tunezji. Raz się żyje. Dopiero teraz jestem świadoma swojej seksualności i dobrze mi z tym. Czuję się niespełniona i chcę to zmie-nić”.

Zdaję sobie sprawę, że artykuł jest przepełniony osobistymi wnioskami i interpretacjami. Nie uważam, że opi-sywane przeze mnie kobiety zasługu-ją na oklaski. Istnieją przecież zasady moralne. Świat byłby jednym wielkim bałaganem (choć kusi mnie, by użyć sło-wa „burdel”), gdyby każdy postępował w ten sposób. Z drugiej strony, ogrom-

nie imponuje mi chęć pozbycia się hodowanej od wieków „wewnętrznej owcy”. Nie najmłodsze Panie odważyły się zaprzeczyć zakorzenionemu głęboko w podświadomości stereotypowi gospo-dyni. Zdecydowały się skupić na wła-snych potrzebach, wbrew zasadom przy-jętych przez „stado” innych gospodyń. Niesamowicie drażniły mnie komentarze dotyczące tego zjawiska. Chętnie przy-toczyłabym kilka, jednak ciężko będzie wyłowić jakikolwiek, który nie podraż-niłby delikatnych i wrażliwych oczu czy-telników. Każdy rozlicza się z własnym sumieniem, ingerencja osób postronnych rzadko jest pomocna w takich sytuacjach. Myślę, że to głębokie zdanie nadaje się idealnie do podsumowania tematu.

Zapiski z podróżyrys. K

laudia U

tracikrys. O

lga Pu

dys

Page 16: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl16

Felietuńczyk / Trochę kultury?!

Portal społecznościowy, który po-wstał w lutym 2004 roku, po-móc miał nieśmiałym chłopakom

w „wyrwaniu” paru lasek na uczelni. Nie byle jakiej, bo ‘TheFacebook’ de-biutował jako wewnętrzny serwis na Ha-rvardzie. Chęć odegrania się na dziew-czynie, zawiść czy zwykła chęć zabawy – to dzięki temu Mark Zuckerberg w bar-dzo krótkim czasie stał się najmłodszym miliarderem na świecie. Przypadek? W zasadzie tak. Historia Facebooka to tak naprawdę historia samego Marka. A kolejno dodawane funkcje to nic innego jak zauważone przez niego codzienne po-trzeby społecznościowe.

„Ej ona ma chłopaka?” – zobacz na Facebooku, „O której dokładnie jest impre-za?” – nie wiem sprawdź na Facebooku, „Jak było na wyjeździe?” – są zdjęcia na Facebooku! Studenckie życie dzisiaj dzieli się na dwa światy ten realny - kampusowy i ten wirtualny - facebookowy. Bez tego ani rusz! Kto nie ma konta, tego większość wy-

darzeń towarzyskich omija, a aktualne żarty nie śmieszą. Co komu powiedziała Dżoana Krupa, dla tradycjonalistów z naszej-klasy ogranicza się jedynie do nowej produkcji TVN.

„Witaj na Facebooku!” to, obok Demotywatorów, zapewne jedno z okien „Szybkiego wybierania”. Bo kto raz profil założył, nie połączy się z Internetem tak, żeby go nie otwo-rzyć! I nikt nie zaprzeczy. Zabijacz cza-su – owszem (obok youtube.com chy-ba największy), ale też niezawodny środek szybkiej komunikacji. Studenci (i nie tylko) się cieszą, a ktoś na tym robi niezłą kasę.

Lepszy od miliona dolarów jest tyl-ko… miliard dolarów i z tą właśnie dewizą, do swego celu doszedł niegdyś szarobury uczniak z Harvardu. Facebook bije rekordy - obecnie przy swojej liczbie użytkowników (jedyne 500 mln) wart jest 25 miliardów dolarów, co daje Markowi Zuckerbergowi (właścicielowi prawie 70% udziałów) przy-

zwoite miejsce w rankingu Forbesa. Jak na 26-latka to wynik ten jest „całkiem-całkiem” (choć status związku wciąż: wolny).

Facebookowy boom zainspirował już pierwszych twórców i to wcale nie amato-rów. O Marku i jego przygodzie z Interne-tem robi się głośno w, jakże fascynującym, świecie show biznesu. Książka Bena Me-zricha Miliarderzy z przypadku przybliża czytelnikowi początki Facebooka, a zara-zem pokazuje problemy kujonów z tenden-cjami alienacyjnymi. A zaraz po lekturze na ekrany kin wskakuje The Social Network w reżyserii Davida Finchera znanego dobrze z produkcji takich jak Siedem czy Dziw-ny przypadek Bejamina Buttona. Z czystej ciekawości warto obejrzeć, ale niekoniecz-nie wydawać kosmiczną kwotę 20 złotych (o popcornie nie wspominając). Bo poza pocieszeniem oka Justinem Timberlake’iem i wychwyceniem paru śmiesznych tekstów, Fincher tym razem nie stworzył nic zasłu-gującego na miejsce na wyższej półce kino-wej.

Popioły po wojnie z Facebookiem po-woli opadają, prowodyrka akcji ‘NIE FA-CEBOOK’ złożyła broń. Międzynarodowy portal wygrywa - przechodzi do życia co-dziennego, a nawet staje się jego nieodzow-nym elementem. Warto pamiętać jednak czy też rośliny na FarmWille więdną czy nie, to te realne są o niebo lepsze!

REA

Lacj

a

Dopisało duże grono stałych bywal-ców, którzy od lat są gośćmi listo-padowego WPKSu.

Piątkowe muzykalia pod ha-słem „Nie ma rzeczy niemożliwych“ skupiły się wokół zespołów Saskia, Żeby Nie Piekło, Słodki Całus od Buby, Bez zobowiązań i Na Bani. So-lidna dawka energetycznego brzmienia w połączeniu z poetyckimi tekstami nie

pozwoliła młodym ludziom usiedzieć w miejscu.

W sobotnim konkursie dla młodych talentów padł rekord - aż 26 wykonaw-ców zostało dopuszczonych do eliminacji. Subiektywnym zdaniem najlepiej wy-padła Dorota Kuziela i Pomysły Zna-lezione w Trawie. Pod hasłem „Dom, który moją puentą”, do późnych godzin nocnych występowali po kolei: Dzień Do-bry (fenomenalne interpretacje piosenek Marka Grechuty), Roman Romańczuk, Grupa Caraboo, YezKiesSirumem i Chwila Nieuwagi. Ta ostatnia for-macja, choć amatorska - zadziwi-ła profesjonalnym wykonaniem au-torskich interpretacji wierszy, często o bardzo ludowej tematyce. Koncerty wień-czył Dom o Zielonych Progach, porywa-jąc tekstami znamienitych „poetów gór” - chociażby Jerzego Harasymowicza. Po

chwili lider, Wojtek Szymański, znów po-jawił się na scenie - tym razem jako część formacji Ze Starej Szuflady.

Niedzielę rozpoczął występ laureatek konkursu - wygrały Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane, zgarniając za jednym zamachem również nagrodę publiczności. Lubelska Federacja Bardów, najbardziej wschodni zespół przeglądu, zjawił się po latach nieobecności, wywołując duże emo-cje. Wolna Grupa Bukowina zakończyła serię wieczornych koncertów, przyciąga-jąc pod scenę zarówno młodych ludzi, jak i przedstawicieli nieco starszego pokolenia. W przeddzień 40-lecia istnienia zespołu, jedno jest pewne - Wojciech Bellon byłby dumny. Do zobaczenia na przeglądzie lub na szlaku!

Pełna relacja Kamili, relacja Doroty Dziuruń oraz fotorelacja Magdy Pleskace-

wicz i Jakuba Knoll na best.ue.wroc.pl

VI Wrocławski Przegląd Kultury Studenckiej „W górach jest wszystko co kocham“

KAMILA KONOPCZAKMiłośnicy prawdziwej poezji turystycznej z każdej grupy wiekowej zasilili szeregi widowni.

fot.

Mag

dal

ena

Ples

kace

wic

z

„Odrzuć ‘The’ sam ‘Facebook’, brzmi lepiej”. Tak za radą Seana Par-kera Facebook (bez ‘the’ które było w pierwowzorze) już od sześciu lat króluje w sieci. Pytanie: „Masz Facebooka?” było aktualne jesz-cze jakieś pół roku temu, teraz jak to ktoś kiedyś powiedział, konto na Facebooku to po prostu „oczywista oczywistość”.

XELAAFacebooknij to!

Page 17: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

17NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

Trochę kultury?!ku

ltura

lny ro

zkła

d ja

zdy

Koncert Barbórkowy 4.12 godz. 18.00

Recital fortepianowy9.12 godz. 19.00

Koncert symfoniczny10.12 godz. 19.00

Koncert kameralny12, 18, 19.12 godz. 18.00

Koncert symfoniczny17, 30.12 godz. 19.00

Spektakl audiowizualny „Komputer Chopina”22.12 godz. 19.00

Koncert kolęd27.12 godz. 19.00

Koncert sylwestrowy31.12 godz. 18.00, 20.30

www.filharmonia.wroclaw.pl

SCENA im. JERZEGO GRZEGORZEWSKIEGO

ul. G. Zapolskiej 3

Kuszenie cichej Weroniki2,3.12 godz. 19.00

Andropauza…5.12 godz. 17.00, 19.006.12 godz. 17.30, 20.30

Lalka15,16.12 godz. 19.00

Mayday31.12 godz. 17.00, 20.00

SCENA KAMERALNA ul. Świdnicka 28

Dwadzieścia najśmieszniej-szych piosenek na świecie4, 5.12 godz. 19.00

Czynne poniedziałki6, 13.12 godz.19.00

Mayday9-12.12 godz. 19.00

Okno na parlament17-19.12 godz. 19.00

Kazimierz i Karolina22,26,28-30.12 godz.19.00

SCENA NA ŚWIEBODZKIM pl. Orląt Lwowskich 20c

Szajba 3-5.12 godz. 19.00

Lila Negr, performance multimedialny11,12.12 godz.19.00

Sprawa Dantona18,19.12 godz. 19.00

www.teatrpolski.wroc.pl

SCENA NA STRYCHU

Powrót do domu1,2,5.12 godz. 19.00

Kartoteka11,12,13.12 godz. 19.00

Trans-Atlantyk30.12 godz. 19.0031.12, godz. 20:00

MAłA SCENA

Traktat15,16.12 godz. 19.00

DUŻA SCENA

Kupiec Wenecki7,8,9,10.12 godz. 19.15

... np. Majakowski17,18,19,21,22.12 godz. 18.15

www.wteatrw.pl

GastronomiaW oparach absurdu rodzi się histo-ria miłości Gastronoma do kebaba. Namiętne uczucie, jakim zapałał kucharz do kawałka mięsa, jest groteską na filmy grozy klasy D. Gastronom niczym dr Frankenstein lub Pigamlion tworzy z mięsa ko-chankę swoich marzeń. Spragnio-ny miłości, jest w stanie posunąć się nawet do morderstwa. W kary-katuralnej postaci Gastronoma od-najdujemy jednak cechy nieszczę-śliwego, pożądającego akceptacji mężczyzny. Przedstawienie, prze-pojone czarnym humorem, zdaje się być komicznym wyolbrzymie-niem miłosnych uniesień.11,12.12 godz. 19.00Teatr Polski – Scena im. J. Grze-gorzewskiego, ul. G.Zapolskiej 3Bilety: Kasa Teatru Polskiegowww.pantomima.wroc.pl

Dzieje grzechu - pożegnanie z tytułemSłynna powieść Stefana Żerom-skiego, wydana w 1908 roku, do-czekała się kilku ekranizacji, ta w Capitolu jest jednak pierwszą zrealizowaną w teatrze muzycz-nym. Po wydaniu powieści kryty-ka literacka odsądziła Żeromskie-go od czci i wiary, ale czytelnicy zaczytywali się burzliwymi losami bohaterów. Historia tragicznej mi-łości kobiety, wiary i niewinności wystawionej na próbę, opowieść o namiętności, zdradzie i zbrod-ni. Główna bohaterka, przeklęta przez los, otrzymuje w finale prze-baczenie, lecz płaci za nie najwyż-szą cenę – własne życie. 17,18,19.12 godz. 19:00 – pożegnanie z tytułem

www.teatr-capitol.plWięcej szczegółów znajdziesz na stronie best.ue.wroc.pl w zakładce Kultura / Rozkład Jazdy.

Page 18: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl18

Trochę kultury?!w

yw

iad

się d

zieje

Meblowy salon gier – wystawaMuzeum Narodowe6.12.2010-31.01.2011

Zdenek Bina Acoustic Pro-ject – koncertŁykend Klub Muzyczny10.12.2010 godz. 20.00

Yann Tiersen – koncertKlub Kultowa11.12.2010 godz. 20.00

Skaza + inne zespoły - kon-cert, finał WKURWaKlub Melin Cafe12.12.2010, godz. 18.00

Wlazi Acoustic Band - koncertAlive16.12.2010, godz. 20.00

Acid Drinkers + TSA + Lipali – koncertEter, 17.12.2010 godz. 18.00

Kazik i EL Dupa – koncertKlub Kultowa18.12.2010 godz. 20.00

4 Refy - koncert szantowyŁykend Klub Muzyczny19.12.10, godz. 20.00

Ukryte historie – wystawa Patrycji DołowyCentrum Sztuki Impart27.12.2010-03.01.2011

Są twardzi niczym niedogotowany bób, zawzięci jak emerytki w autobusie, głośniejsi niż arsenał wuwuzeli, bardziej mroczni niż bracia Mroczek. W pojedynkę nie stanowią zagrożenia dla życia ani zdrowia ludzkości, lecz kiedy grają razem, to dźwięki z ich głośników zmiatają pojedyncze istnienia z powierzchni naszej planety. O kim mowa? O Skazie – thrash-metalowym zespole z Wrocławia, który z wielkim hukiem wchodzi na scenę profesjonalnych brzmień w swojej kategorii. Udało nam się porozmawiać z ich gitarzystą, chłopakiem z UE – Marcinem Jakubkiem. Czego się od niego dowie-dzieliśmy? Przeczytajcie sami.

Piotr Modrzejewski: Od jakiegoś czasu gracie razem, ale skąd się znacie?

Marcin jakubek: Wszyscy chodzi-liśmy do jednej szkoły. Znamy się z gim-nazjum i liceum, ale zespół zaczął działać, jak już się rozeszliśmy na studia. Mamy reprezentantów na każdej liczącej się we Wrocku uczelni.

Czy łączy was coś poza muzyką? Czy macie jakieś wspólne pasje? Film, książ-ki?

Tak naprawdę, to jednak głównie mu-zyka. Poza tym każdy z nas interesuje się i studiuje coś innego, od historii po mat-mę, to nasze pasje. Znajdujemy podczas tej bitwy czas żeby trochę ponap*******ć. Poza graniem nie mamy raczej wspólnej pasji, różnimy się od siebie. Może lepiej nie wspominać pod jakimi względami.

Czy macie jakieś swoje ideały, niesie-cie przesłanie w Waszych tekstach?

Wszystkie teksty, jak na razie, napi-sałem ja. Starałem się, żeby nie były one o niczym. Są w nich moje własne przemy-ślenia, wizje, ale ich interpretację pozosta-wiam słuchaczom.

A Wasze przekonania, poglądy?Nie różnimy się od siebie tak bardzo,

jeśli chodzi o poglądy. Nie ma np. osoby skrajnie konserwatywnej ani skrajnie li-beralnej. Żaden z nas nikomu nie narzuca żadnej filozofii. Akceptujemy się takimi, jakimi jesteśmy. Nie chcemy przekazywać nakazów, nie dajemy odpowiedzi, a stawia-

my pytania.Co daje wam wspólne granie?Granie razem nie jest oczywiście przy-

musem - robimy to z własnej woli, poświę-camy czas, pieniądze, daje nam to możli-wość rozwoju muzyczno–technicznego, rozwijamy się też jako ludzie. Samo to, że gramy koncert przed nieznajomymi, posze-rza nasze spojrzenia na życie i rozwija.

Matka - muzyka, ojciec…? Na kim się wzorujecie?

Nie należę do osób, które są fanatykami jednego zespołu czy artysty. Tak napraw-dę, to się zmienia wraz z upływem czasu. Mogę powiedzieć, że w tej chwili jestem pod dużym wrażeniem gitarzysty Yngwie Malmsteen’a, ale nie powiem, że jest moim ulubionym, ponieważ za pół roku może nim być ktoś inny.

Od czego zaczynaliście?Zaczynaliśmy jak wszyscy od grania

prostych coverów – Metallica – jak wszy-scy. Trochę z tego zostało do dziś. Wg mnie nic nie daje takiej satysfakcji, jak fajnie za-grany znany utwór, tym bardziej, jeśli ko-muś się to spodoba. Najważniejsze jest to, żeby słuchacz był zadowolony.

Planujecie przyszłość? Nie przeprowadziliśmy jeszcze po-

ważnej rozmowy na ten temat. Myślę, że będziemy starali się robić, co możemy. Co się stanie, to się stanie. Będziemy reagować na zmieniającą się rzeczywistość. Ja osobi-ście, od grania w zespole oczekuję konkret-

nego rozwoju muzyczno-technicznego, do-świadczenia, występowania na koncertach, ale nie mam sprecyzowanych planów.

Czy wasze granie ma jakiś cel? Co chcielibyście osiągnąć?

Na dzień dzisiejszy chcemy nagrać resztę kawałków w przyzwoitej jakości i grać coraz więcej koncertów – coraz le-piej.

Plany na najbliższe dni? Koncerty?Jeśli chodzi o zespół, to 12 grudnia gra-

my kolejny koncert w klubie Melin Cafe. Zapraszamy.

Wszystkich? Czy jakąś konkretną grupę słuchaczy?

(śmiech) Wszystkich chętnych, nikogo nie dyskryminujemy. Gramy dla dużych i małych.

Wielkie dzięki za wywiad. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze mogli po-rozmawiać, kiedy już więcej osób was pozna, po przeczytaniu tego. No i może pogadamy jeszcze po jakimś koncercie.

Pełny wywiad na best.ue.wroc.pl

Nowi na scenie gigantów – Skaza

fot. Pau

lina R

ajewska

Page 19: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

19NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

konania Franka Sinatry czy Louisa Arm-stronga) utrzymany jest w klimacie ska/rocksteady. Widocznie są to skutki roman-su z Całą Górą Barwinków (wspólna trasa koncertowa Kumple On Tour). Na płycie znajdują się też utwory nie mieszczące się w klasyfikacji jako reggae – np. Barcelona przywodząca na myśl muzykę hiszpańską oraz funkujące Gwan (cover piosenki Cool and calm grupy Israel Vibration, dla mnie to największa niespodzianka z tym krążku) lub bluesujące Whatever. Udowadnia to, że zespół jest niekonwencjonalny i szuka wciąż nowych doświadczeń z brzmienia-mi.

Muszę przyznać, że o ile poprzed-nia płyta, Avokado, miała lepsze i gorsze strony i raczej rzadko po nią sięgałem, to najnowszy krążek Dubska wydaje mi się tym, do którego będę wracał często. Od chwili zakupu króluje w moim odtwarza-czu. Polecam! / Zbychowiec

The RootsHow I Got Over

Po raz kolejny The Legendary Crew pokazało, jak się powinno robić hip-hop. Bogata warstwa muzyczna oraz gładkie flow porywają nas od pierwszego utworu i nie opuszczają aż do ostatniego kawałka na płycie. Materiał urozmaicają dopaso-wane featuringi (artyści raczej nieznani, ale mający wiele do powiedzenia w kwe-stii muzyki). Usłyszymy utwory czysto hip-hopowe, takie jak Dear God 2.0, The Day, a także mocny The Fire. Na płycie znajdziemy także te oscylujące wokół funku, jazzu oraz szeroko pojętej muzyki alternatywnej: hipnotyzujące Right On, świetne Walk Alone oraz How I Got Over. Album na poziomie muzycznym, do które-go, aspirujący do uznania za króla w swej dziedzinie, zadufany w sobie Kanye West, nigdy się nie zbliży. Polecam wszystkim lubiącym eksperymenty muzyczne i hip-hop. / W.

Smolik4

Zacznę od sedna. Nowa płyta Smo-lika - 4 już jest na półkach. Cóż to ozna-cza? Przede wszystkim tyle, że trzeba się pospieszyć, bo znika z półek w zawrotnym tempie.

Czwarta płyta artysty obfituje w gościn-ne występy wielu znanych i mniej znanych polskich i zagranicznych gwiazd. Tym ra-zem Smolik zaprosił do współpracy Gabę

mu

zyka

ksią

żka

Kim NowakKim Nowak

Płyta nowego projektu braci Waglew-skich - Fisza (bas, głos) i Emade (perku-sja), zaskoczyła. Nie ma tu rapu, nie ma nawet jego obietnicy. Jest za to dużo ży-wiołowego, brudnego grania rodem z cza-sów hipisów. Nie ma tu komputerów, trza-ski z nagrań specjalnie zostawiono, a partie gitarowe przywodzą na myśl stare, dobre, garażowe granie. Teksty to - charaktery-styczna dla Fisza – słowna ekwilibrystyka, niemniej jednak tematyka jest poważna: od miłości, przez niedojrzałość, aż po prze-mijanie i śmierć. Nie brakuje na szczęście ironii i zaskakujących porównań.

W dobie coraz doskonalszej techno-logii wróżę zespołowi sukces, choć może głównie wśród tych „wyrzutków”, którzy wciąż wolą prawdziwą, żywą muzykę, psychodeliczne, przesterowane gitary, luź-ne podejście do idei piosenki w stylu So-nic Youth (które udowodniło płytą sprzed roku, że wciąż, od prawie 30 lat, idzie swo-ją drogą). O kształcie zespołu zadecydował też gitarzysta Michał Sobolewski, znawca muzyki z lat 60.

Nad tym wszystkim unosi się aura Jac-ka White’a. Wyczuwa się też, że zespół tworzy dla samej radości płynącej z tego procesu.. Ta radość udzieliła się także i mi, bo choć utwory są może trochę nudnawe, leniwe i niedopracowane, tworzą niepo-wtarzalny klimat. Nie wszystko, co dobre, musi być doskonałe, ot co! / Jakub Knoll

DubskaLoko-Loko

Może to nie najświeższe wydawnictwo, bo od premiery krążka minęło już przeszło pół roku, jednak w moje ręce trafił dopiero teraz. Zresztą – trzecia płyta Dubska, wyda-na po pięciu latach od poprzedniej (Avoka-do) to nie lada wydarzenie. Fanom reggae zespołu Dubska nie trzeba przedstawiać. Bydgoską grupę można spokojnie zaliczyć do polskiej czołówki zespołów wykonują-cych jamajskomuzyczne gatunki. Zasłynę-ła również wspólnymi koncertami i płytą nagraną z liderem rosyjskiego zespołu Jah Division – Gerbertem Moralesem.

Nowy album może nieco zaskoczyć słuchaczy przyzwyczajonych do raczej korzenno-dubowych utworów grupy. Bo-wiem już pierwszy numer (Kujawiak) porywa szybkim, skankującym rytmem. Również cover popularnego standardu jazzowego All of me (znanego m.in. z wy-

Kulkę (a utwór w jej wykonaniu - S.O.S. Songs powinien być Wam już dobrze zna-ny, został bowiem wykorzystany w pewnej reklamie), Mikę Urbaniak, Kasię Kurzaw-ską (Sofa), Sqbassa oraz Natalię Grosiak (wokalistkę wrocławskiego Mikromusic). Spośród zagranicznych gwiazd najwięk-sze emocje wzbudziło zaangażowanie do nagrań Emmanuelle Seigner, ale pojawiają się tu również inni, nie mniej istotni goście, tacy jak Victor Davies, Joao T. de Sousa, czy Kev Fox. Całość płyty jest w stono-wanym, charakterystycznym dla Smolika stylu, tym razem jednak popartym współ-udziałem żywych instrumentów rodem z lat 50. i 60.

Artysta, multiinstrumentalista, król chilloutu...jakkolwiek by go nie nazywa-no - po raz kolejny udowadnia, że przede wszystkim jest ogromnym profesjonalistą. Warto było czekać.

Wszystkim, którzy niekoniecznie wie-rzą w fakt, że cudzy spokój może się im udzielić, jak również tym, którzy nie wie-dzą jeszcze kimże jest Smolik(!), zalecam lekturę tejże recenzji w znacznie obszer-niejszej wersji na naszej stronie interneto-wej. / Magda Zygmunt

Laurie Beth JonesJezus ChrystusMenedżer

„Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak jedna osoba była wstanie zmotywować 12 -osobową grupę, tak aby udało się im roz-przestrzenić ideę ich lidera na cały świat? Niektórzy z Was, wiedzą, że istnieje styl za-rządzania alfa i beta. Przed wami książka o zarządzeniu Omega”. Po przeczytaniu takiej zapowiedzi z okładki moja uwaga zostaje przykuta do książki w 100%. Laurie Beth Jones w niekonwencjonalny sposób podchodzi do życiorysu Jezusa oraz jego działań, starając przełożyć jego styl przy-wództwa na język zarządzania. Książka dzieli się na kilka działów tematycznych, w których przedstawione są historie z ży-cia Syna Bożego, przeplatane opowieścia-mi z życiorysu autorki. Pod koniec każde-go rozdziału przedstawione są pytania do czytelnika, które mają mu pomóc zrozu-mieć przesłanie książki. Pozycja ta jest po-łączeniem „dobrej nowiny” z praktyczny-mi radami. Połączeniem dosyć zgrabnym i wartym uwagi, zwłaszcza w ten jedyny w roku, grudniowy czas. Czytajcie ją jed-nak z przymrużeniem oka. Polecam za-równo dla wierzących, jak i ateistów. / W.

Trochę kultury?!

Page 20: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl20

Sprawa nie wydaje się aż tak bez-nadziejna, gdy rzeczywiście się topimy, bo przecież wystarczy

wypłynąć. Obrać kurs na szczyt, ujrzeć szkarłatną tarczę słońca i zmierzać w jej kierunku napędzanym przez najsil-niejszy z ludzkich – wróć! – zwierzęcych instynktów, jakim jest chęć przetrwania. Wynurzyć łeb durny, tłamszony przez niezbyt napastliwe, a jednak ogranicza-jące ciśnienie miarowo wywierane na każdą myśl chcącą opuścić akwarium umysłu.

Lecz gdy przebijesz łbem sklepienie niebieskie, poczujesz przykry, zimny wiatr, oślepią Cię napastliwe promienie Wielkiego, a z płuc twoich wydobędzie się krzyk, zdradziecko rozdzierający twe własne bębenki.

Gorzej jak tkwisz w błękicie, bądź to nie wiedząc o swoim stanie, bądź wcale się nie topiąc. Okazujesz się rybką, bez znaczenia czy płotką, czy rekinem. Sy-tuacja twa tutaj znaczenie ma niewiel-

kie, gdyż i rekinem będąc większość życia szurasz brzuchem po dnie. A może uważasz się za lepszego, jako że pły-wasz przy samej tafli, regularnie racząc się czy to promykiem, czy nawet hauści-kiem powietrza?

Muszę cię zmartwić, nadal jesteś pod poziomem wody.

Dopada Cię panika, ale przecież wi-dzisz ludzi zdających sobie sprawę ze swojego stanu, resztkami sił, – ale jed-nak – pewnie wypływających poza du-szący zbiornik. Ostatnia nadzieja pory-wa Cię ku górze, lepiej przystosowany wyprzedzasz tych, którzy wystartowali być może dużo wcześniej od Ciebie, acz będącymi nadal tylko ludźmi. Przebijasz opatulająca Cię błonę szybko, pewnie i gwałtownie czując, że wreszcie jesteś wolny.

Wypełzasz na brzeg. Zimny wiatr okazał się ciepłym zefirem będącym przyjemnym, acz zdecydowanie nieobec-nym i mniej napastliwym, codziennym

towarzyszem twej niedoli. Krzyk przero-dził się w regularny oddech, wypełniają-cy życiem twe zapadnięte płuca, a pro-mienie stały się pierwszą kochanką, za którą będziesz prawdziwie tęsknić w no-wym życiu. Ta skutecznie ogrzewa twe ciało, na którym tylko pozostałe krople lamentują o więzieniu, które ktoś – ktoś? – postanowił Ci zafundować.

Rybko, życie dla Ciebie jest za szorstkie. Każdy nieudolny ruch zdzie-ra łuski z twojego grzbietu, boleśnie informując o nieprzystosowaniu, jakie jest skutkiem zbytniego przyzwyczaje-nia do chorego środowiska. Ten, który topielcowi daje głos Tobie wybałusza gały. Ta, która Jemu daje ciepło, Ciebie niechybnie usmaży na ziemistej patelni życia, pozostawiając tylko ślad po Panu Życia, którym byłeś w poprzedniej rze-czywistości.

Pozwól mi na szczerość.

ISIEK

„W dzisiejszym świecie romantyzm pocałunków zabija zapach gum miętowych.” Pozwól mi

Kto nie wierzy niech zmierzy

Felietuńczyk / WRO-sław!

A gdyby się tak utopić? Bo czemu nie? Bo powód zawsze się znajdzie. Dlaczego miałbym nie dać rady? Czy można mieć problem w zanurzeniu się w pod wodę i zostaniu tam na momencik dłużej, aniżeli pozwalałby na to zdrowy rozsądek? Nie-pewność, strach... A może jedyną przeszkodę stanowi logika, fakt, że zwierciadło wody widzimy od drugiej strony niźli mogłoby nam się wydawać. Bo przecież jak się utopić, gdy topimy się od urodzenia?

Czy wiesz, że w ramach programu Erasmus w latach akademickich 2008-2010 do uczelni part-nerskich wyjechało łącznie 473 studentów naszej uczelni?

Jestestwo każdego miasta można opisać za pomocą liczb – miar dłu-gości, wysokości, powierzchni, lat.

Jaki zestaw posiada Wrocław?• 90 latarni gazowych każdego wie-

czoru zapalanych jest przez Latarnika na Ostrowie Tumskim, najstarszej dziel-nicy Wrocławia;

• 200 tramwajów wyjeżdża codzien-nie na wrocławskie ulice, kursując po 258 km linii tramwajowych;

• 500 tys. pasażerów korzysta codzien-nie z komunikacji miejskiej;

• 1005 km tras autobusowych jest we Wrocławiu;

• 220 mostów i kładek Wrocławia (1 miejsce w Polsce oraz 4 w Europie);

• 25 m² powierzchni zieleni przypada-jącej na 1 mieszkańca (Wrocław uzna-wany jest za jedno z najbardziej zielo-nych miast Polski);

• 212 m wysokości – tyle będzie liczyć 50-piętrowy wrocławski Sky Tower, największy w Polsce budynek mieszkal-ny o całkowitej powierzchni ok. 300 m², mieszczący w sobie także pomieszcze-nia biurowe i handlowe;

• 1877 r. - w tym roku uruchomiono pierwsze linie tramwajów konnych, któ-re funkcjonowały do 1910 r., a od lat 90. wraz z elektryfikacją miasta stopniowo były zastępowane tramwajami elek-trycznymi.

Post Scriptum Interesuje Cię podobna tematyka

i poznawanie zagadnień z branży TSL? Pudełeczka, ciężarówki, wózki? A może, bardziej fachowo - organizacja transportu, ekonomika dostaw, funkcjo-nowanie komunikacji miejskiej czy też organizacja magazynów? Jeśli tak, to wstąp do naszego KNL Logis, razem będzie raźniej (i przyjemniej) poznawać te zagadnienia. Odwiedź naszą stronę www.logistycy.pigsin.grandhost.pl lub napisz mail na [email protected]. Czekamy na ludzi z pasją! / MS

Page 21: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

21NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl

Apocapiltica Diary3Dzień 2

Dzisiaj skoro świt zająłem się napra-wianiem tego skubanego generatora. Nie było to proste zadanie z uwagi na dwie zasadnicze rzeczy. Pierwszą z nich był oczywisty brak jednego ramienia. Cza-sami za pomocą obu dłoni nie jesteśmy w stanie przeprowadzić prostych czyn-ności, a co dopiero naprawy niezwykle skomplikowanej maszyny. I tu wkrada się drugi problem – nie miałem pojęcia co się zepsuło, ani jak to naprawić. Ktoś mógł-by się zastanawiać jak to możliwe skoro już wcześniej posiadałem ową rzecz, bo logicznie rzecz biorąc musiałem ją samo-dzielnie zbudować skoro mieszkam sam. Cóż prawda jest nieco bardziej złożona. Nie zawsze byłem sam...Ale dziennik nie jest po to by otwierać stare rany. Zapisy-wać mam to co dzieje się teraz, a nie to co minęło. Po to ludzie stworzyli pamięt-niki. Aby pamiętać o tym co kochali, aby wylewać w nie swoje łzy, aby powierzać im swoje sekrety. W zasadzie to głupie, nie sądzicie? Po co zapisywać w pamięt-niku sekrety, kiedy książki są po, to by je czytać, i co najważniejsze – każdy może je przeczytać. A sekret, jak wszyscy wiemy, jest wtedy gdy tylko jeden wie. Ale wracając do maszyny. Cóż, gdyby taki problem spotkał mnie pierwszy raz pewnie wpadłbym w panikę i, wstyd się przyznać, ale wtedy rzeczywiście spa-nikowałem. Spędziłem ponad tydzień, pozbawiony energii, zanim wpadłem na pewien pomysł, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Skoro maszyna została zro-biona ze starego sinika od samochodu, to dlaczego nie odłączyć wszystkich innych części i wymienić cały silnik? Tylko, że taki silnik waży około stu kilogramów, a ja, jak już wiadomo, byłem sam. No ale jakoś się udało. Dzisiaj jednak nie dość że byłem sam, to jeszcze miałem do dyspozycji tylko jedną dłoń. To za mało żeby przenieść pudełko, a co do-piero silnik. Zwłaszcza, że jego miejsce zawsze było na dolnym piętrze bunkra. Dlatego pierwszą rzeczą którą zrobiłem, było przeciągnięcie kabli od zasilania

na górę. Góra była mniej chroniona niż dół i bardziej podatna na zniszczenie, ale naprawa silnika będzie dużo prostsza. Po przeciągnięciu kabli zabrałem się za silnik. Bez jakiegoś podnośnika oczywi-ście nie udałoby mi się nigdy wyjąć go z auta, dlatego postanowiłem wyjąć auto z silnika, czyli w skrócie – rozwalić przednią część samochodu tak,by tylko silnik ostał. Nie jest to łatwe kiedy ma się do dyspozycji tylko najprostsze narzę-dzia. No, ale parę godzin i było gotowe. Jednak zanim kompletnie wyrzuciłem sil-nik z samochodu, podstawiłem pod niego metalową płytę z kółkami, aby łatwiej go przewieźć. Dzięki temu kolejna część pracy poszła już sprawniej i po południu mogłem cieszyć się znów energią.

Ta naprawa kosztowała mnie naprawdę wiele wysiłku i chętnie zjadł-bym konia z kopytami, gdyby jakiś nie-fortunnie przechodził obok. Niestety miałem tylko jagody. Zostały jeszcze dwie, dlatego też pozwoliłem sobie zjeść całą. Zabawne. Gdybym w dawnych cza-sach powiedział, że na obiad miałem jed-ną jagodę i strasznie się najadłem, praw-dopodobnie uznano by mnie za idiotę. Albo myślano że naprawdę klepię biedę. W dzisiejszych czasach jednak jagody to zupełnie inne owoce. Nazywam je jago-dami, gdyż smakują tak samo. W rzeczy-wistości to duże, wielkością podobne do arbuza, fioletowe owoce o grubej skórce ale z pysznym, słodkim miąższem. Jak łatwo się domyślić, to miąższ zjadam. Przedtem część owocu mielę i wyciskam z niego sok. A skórka, która jest naprawdę trwała to doskonały materiał na naczynia. Jak widać – nic się u mnie nie marnuje.

Po obiedzie przeszedłem do roz-wiązywania kolejnego problemu, który naszedł mnie zaraz po wczorajszej wal-ce z Żabą. Ostatnio za dużo widuję tych nieznośnych płazów. I choć do spotkań dochodziło na razie tylko na terenie mia-sta, nie mogę być pewien, czy nie kręcą się także po moim podwórku. A niechęt-nie przyznając, mój bunkier nie posiada zbytniej ochrony przed tymi stworze-niami. Oczywiście grube mury budynku

i sam fakt, że większa jego część mieści się pod ziemią, na pewno wystarczy, by poczuć się weń bezpiecznie. Niemniej je-żeli Żaba mnie zwęszy, to będzie tak dłu-go trwać w tym miejscu póki mój zapach nie zamknie się w jej szczękach. Dlatego postanowiłem zastawić wokół siebie ja-kieś pułapki, aby skutecznie odstraszyły wszelkich nieproszonych gości, a nawet, jeżeli szczęście dopisze – zabiły każde stworzenie które ośmieli się zbliżyć do mojego domu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mógłby to być inny ocalały. W takim razie postawię tabliczkę ostrze-gającą o niebezpieczeństwie.

Jako, że w chwili gdy zaczą-łem nad tym rozmyślać słońce już zaszło i niebezpieczna była by praca w ciem-nościach, zdecydowałem się odłożyć ją na jutro, a dzisiaj tylko dokładnie zapla-nować, jakie systemy obronne zbudo-wać. Na początku pomyślałem o fosie, ale szybko doszedłem do wniosku, że to idiotyczny pomysł. Raz – zbyt dużo czasu zajęło by mi kopanie fosy dosta-tecznie głębokiej i przetransportowanie tutaj wody. A dwa – Żaby umieją pły-wać. Zresztą takie stworzonko nie miało by pewnie problemów z przeskoczeniem fosy większej niż ja mógłbym wykopać. Niemniej pomysł z rowem okalającym mój bunkier nie był taki zły, choć jak już wspomniałem – potrzeba na to czasu. Na dnie rowu powbijałbym wtedy naostrzo-ne kije, a całość zakryłbym kamuflażem zrobionym z gałęzi oraz liści. Ale to nie wszystko. Gdy byłem młody kolekcjo-nowałem średniowieczną broń ręczną i miotaną. Szczególnie upodobałem so-bie kusze, których całkiem sporą kolek-cję udało mi się zgromadzić w bunkrze. Kusze porozstawiam tak by wymierzone były w możliwie każdą stronę, a następ-nie załaduję bełty, napnę je oraz przecią-gnę przez spusty sznurek. A następnie podobną linkę przeciągnę wokół bunkra tak by wystawała za wilczy dół. Po po-łączeniu obu linek – stworzę mechanizm uwalniający spusty. Innymi słowy, kiedy jakiś intruz przerwie linkę, bełty polecą we wszystkie strony, skutecznie odstra-szając lub zabijając nieproszonego go-ścia. I tym zajmę się jutro, gdyż nie jest to zbyt trudne zadanie, by móc cieszyć się tą odrobiną bezpieczeństwa najprędzej. Albo też – łatwiej zdobywać pożywienie w przyszłości – jak kto woli.

Opowiadanie

PIOTR SEMENIUK

Page 22: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010

Raz w

zimę, to tak w

iało, że aż

Wienią

Pietrowyczem

za-

częły targać

wątpliw

ości.

trzymaj

pozio

m

4 k

roki d

o zd

ob

ycia

nag

ród

: 1. W

ejdź n

a2. W

yszukaj B

.e.s.t.3. K

liknij

4. B

ierz udział w

konku

rsach i w

ygryw

aj!

Z g

łów

pro

wad

zący

ch w

yszło

Rozm

ow

a na tem

at wyb

oru

specjaln

ości n

a pew

nym

kieru

nku

naszej u

czelni: S

tuden

t: Co m

ożem

y ro-

bić p

o u

kończen

iu p

rzedstaw

ionej p

rzez Panią sp

e-cjaln

ości? Pro

wad

ząca: Przekwalifi

kow

ać się…

Treść zadan

ia na m

ikro, czytana n

a wykład

zie: „Na

początku

jakieg

tam m

iesiąca, co

ś tam

, co

ś tam

, coś tam

... działo

się.”

Usłyszałeś ciekaw

y tekst pro

wad

zącego? Ś

lij go d

o

nas, m

oże u

każe się na łam

ach B

.e.s.t.-a, a na-

gro

da C

ię nie m

inie.

Ded

al

Anna M

.

Patrzy – św

iatChce zam

knąć o

czy

Gło

sy, rozm

ow

y O

głu

chnąć p

ragnie!

Wciąż tęskn

iSzan

są jest nieb

o

Uciec jak D

edal

Wró

cić do sieb

ie

Lecz żyć bez Ikara?

Bez sen

su.

A n

a koniec Z

bych

ow

iec

Auto

r: Tom

asz Cieszyń

ski

Konkurs: Ślij rozwiązanie krzyżówki na [email protected] i wygrywaj nagrody.

Page 23: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010
Page 24: NGS B.e.s.t. Grudzień 2010