Upload
others
View
2
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
To już drugi numer naszej wspaniałej, szkolnej gazetki.
Ostatnio wszyscy trwaliśmy w zniecierpliwieniu. Nie mogli-
śmy doczekać się najpierw świąt, później sylwestra, a na-
stępnie ferii. Te czas pomiędzy jednym, a drugim były dla nas
męką. Wyczekiwaliśmy dni wolnych, jednocześnie wykorzy-
stując ostatnie chwile w szkole z kuplami. Na koniec, nasza
cierpliwość została wynagrodzona w postaci dyskoteki szkol-
nej, po której mogliśmy pójść spać, kiedy chcieliśmy i obu-
dzić się, kiedy chcieliśmy (pewnie zwykle było to południe).
Jednak teraz trzeba iść do szkoły, wstać dużo wcześniej, od-
robić prace domowe. Jak tu przeżyć? Odpowiedź jest prosta
i sprawdzona. Byle do następnej przerwy!
Redakcja
GIMNAZJUM W ZŁOTOKŁOSIE
Nr 2, ROK 2012/2013
STYCZEŃ 2013
W tym numerze:
Kasieńka z Kamieńca 2
Skyfall – hit czy klapa? 4
Dominikana 5
Moja pasja 5
Nastoletnia Japonia na ulicy i manga
6
Powstanie Styczniowe pełne małych zwycięstw
7
Mowa ciała 9
Ideał faceta 10
Zagadki i dowcipy 11
Aktualności 12
Szkolny Wymiatacz
Rozmaite relacje o kontak-
tach z nieziemskimi widzia-
dłami przekazywano z po-
kolenia na pokolenie. Opo-
wieści te były powszechne
zarówno wśród wiejskich
opłotków, jak i w miastach,
na dworach panów, a nawet
w królewskich pałacach.
Jedno było w nich wspólne
– zawsze musiał istnieć po-
wód wędrówek dusz poku-
tujących: niedokończone
sprawy, oszustwa, zawie-
dziona lub występna mi-
łość, wreszcie zbrodnie po-
pełniane przez niewinnych.
I chociaż z upływem lat za-
cierały się szczegóły i nikt
już nie pamiętał, jaka jest
przyczyna pojawiania się
duchów, legendy przetrwa-
ły dziesiątki, a nawet setki
lat, budząc niezmienienie
dreszcz strachu, czasem po-
wiązany z chęcią rozwikła-
nia tajemnicy. Śmiałkowie
penetrowali więc stare ru-
iny, zakradali się do nawie-
dzanych przez widma grot i
jaskiń, wypuszczali się noc-
ną porą w okolice cmenta-
rzy. Niejedni z takich wy-
praw nigdy nie wracali, nie-
których znajdowano w stanie
zupełnego wyczerpania, inni
wreszcie tracili zmysły.
Ktokolwiek odważy się
w księżycową noc przywędro-
wać w pobliże zamku Kamie-
niec niedaleko wsi Odrzykoń,
zobaczy złowieszczo wy-
szczerbione zębiska starych
murów tej niegdyś znaczącej
królewskiej twierdzy. Śmiał-
kowie zapuszczający się mię-
dzy ruiny muszą, zaiste,
uzbroić się w sporą dozę od-
wagi. I jeśli któryś z nich uj-
rzy nagle w srebrzystej po-
świacie małą postać kobiecą -
niech nie ucieka. To tylko zja-
wa Kasi, duch bardzo łagod-
ny , nikomu krzywdy nieczy-
niący. Kasia przechadza się
po dawnym dziedzińcu, ob-
chodzi ruiny, wędruje po naj-
bliższej okolicy również za
dnia. Zawsze ubrana tak samo
– w powiewną zieloną sukien-
kę. Tak przynajmniej twierdzą
ci, którzy zjawę widzieli. Kim
jest, a raczej byłą, i jaką skry-
wa tajemnicę?
Można by oczywiście
podobne opowieści między
bajki włożyć, gdyby nie ich
zgodność z faktami historycz-
nymi. Kasieńka istniała na-
prawdę, chociaż nie jest pew-
ne, czy nosiła takie imię.
Ale tak ją nazywali miej-
scowi – i to od kilku wie-
ków.
W zapiskach XVI –
wiecznych kronikarzy znaj-
dujemy informacje o mło-
dej szlachciance, przebywa-
jącej w tutejszym zamku.
Najprawdopodobniej była
sierotą i oddano ją na dwór
możnych panów z przyczy-
ny dość niezwykłej. Otóż
Kasia była karliczką. I wła-
śnie z powodu niskiego
wzrostu zajęła się nią żona
wojewody kamienieckiego
Barbara. W owych czasach
panowała bowiem na wiel-
kopańskich dworach swo-
ista moda na posiadanie
karłów. Wyszukiwano ich
w całej Rzeczypospolitej i
handlowano nimi jak raso-
wymi końmi. Kasia nie była
karliczką zwyczajną. Wy-
wodziła się z rodu szlachec-
kiego, zachwycała bystro-
ścią umysłu i urodą, przez
co stała się powodem za-
zdrości samej królowej Bo-
ny. Skłoniła ona Barbarę
Kamieniecką do podarowa-
nia karliczki dworowi kró-
lewskiemu. Na nic stały się
łzy i prośby dziewczyny,
przywiązanej do rodzinnych
Krainę duchów, zjaw, widm, spowija mroczna tajemnica, nieprzenikniona zarówno dla naszych
przodków, jak i dla nas – współczesnych. Wiara w wędrówki po świecie żyjących dusz istot zmarłych, które
przyjmują przeróżne postacie, wywodzi się z czasów najdawniejszych, z epok, kiedy jeszcze nie istniały źró-
dła pisane.
KASIEŃKA Z KAMIEŃCA
Str. 2
stron. Na tym jednak nie skończyły
się udręki. Po jakimś czasie Bona,
chcąc sprawić przyjemność władcy
Hiszpanii, Karolowi V, ofiarowała
mu Kasię oraz jej męża w prezen-
cie! Dla szlachcianeczki spod Kro-
sna, której z powodu niedostatków
fizycznych odebrano prawo do wła-
snej godności, Hiszpania była kra-
jem równie odległym jak Księżyc. I
choć nie miała źle na królewskim
dworze, bowiem – jak pisał anoni-
mowy podróżnik – mieszkańcy jej
nowej ojczyzny byli ,,pełni uczyn-
ności, szczerości stateczności tak w
życiu, jak i w słowie’’, Kasię drę-
czyła bezustanna nostalgia. Nade
wszystko pragnęła powrotu do kra-
ju. Trudno się zresztą temu dziwić
– za Kamieńcem można było tęsk-
nić. I mimo że jego mieszkańcami
targały różne namiętności, mimo że
– jak mawiał lud i co znalazło wy-
raz w opowieści o diabelskim ka-
mieniu z Futomy – właściciele
zamku oddawali się rozpuście, ży-
cie wśród zielonych wzgórz i wspa-
niałych lasów wydawało się sielan-
ką. Wystarczyło wspiąć się na blan-
ki murów, by ujrzeć wijącą się
przez szczyty rozległych wzgórz
drogę, która prowadziła niegdyś na
Węgry, a na stokach nasłonecznio-
nych pagórków podziwiać zielone
winnice. Ludzie tu byli otwarci i
szczodrzy. Z Kamieńcem nie mógł
się równać nawet królewski dwór.
Co prawda, czasem przybywał do
hiszpańskiego władcy jakiś przed-
stawiciel polskiego króla, lecz zwy-
czajna dwórka, w dodatku karlicz-
ka, nie miała żadnych szans na
choćby krótką rozmowę w ojczy-
stym języku. Kasia nie mogąc upo-
rać się z dręczącą ją melancholią, w
parę lat po wyjeździe z Polski zmar-
ła. Niedługo potem zaczęto widy-
wać w Kamieńcu małą postać w
zielonej sukni, przechadzającą się
po nieistniejących już komnatach
zamku, po dziedzińcu i dalej – po-
śród zielonych wzgórz i lasów. Po-
dobno krąży tam zresztą do dziś.
Kamila
Str. 3
Szkolny Wymiatacz
Przez jakiś czas wszędzie było głośno o „Skyfall’’ - w telewizji, radiu, Internecie .
Wszyscy mówili, że jest świetny, że trzeba go zobaczyć. Przyznaję się, że sama chciałam go
obejrzeć, chociaż nigdy nie widziałam wcześniejszej części ( zapewne tak jak większość na-
stolatek jarających się tym filmem). Ucieszyłam się więc słysząc, że razem z moją klasą je-
dziemy na to „cudo ” .
Wiktoria
Początek filmu bardzo mnie nudził, lecz później z chęcią obejrzałam całość. Jednak po
wyjściu z kina zaczęłam rozmyślać, czy ten film jakoś zmienił mój mały świat. Odpowiedź
brzmi : NIE! Film nie jest nudny, ale jest słaby. Nie porównam go do wcześniejszych części,
ponieważ ( jak napisałam na początku ) ich nie oglądałam. Mogę go jednak porównać do
innego dzieła z 2012 roku, a mianowicie do produkcji „ Mroczny Rycerz Powstaje” ( pro-
ściej : 3 część Batmana) . Premiera Batmana odbyła się w lipcu, więc twórcy 007 mieli czas,
aby co nie co „ ściągnąć”. Udało się im . Gdy oglądałam „Skyfall ” i w skupieniu czytałam na-
pisy, przypomniała mi się ta sam sytuacja, gdy byłam w kinie na „ The Dark Knight Rises ” i
czytałam TO SAMO. Myślałam: „Tu i tu się przytulają, a ona ( Severine) szepce mu ( Jameso-
wi Bondowi) do ucha te same słowa, co tamta ( Selina Kyle– Kobieta Kot)
do tamtego( Bruce Wayne– Batman) ”. Może pokręcone, ale tak myślałam.
Ale nie tylko cytaty były takie same. Niektóre ujęcia również wydawały mi się
bardzo podobne. Następnym powodem, dlaczego ten film jest słaby jest to,
że nie pozwala nam myśleć. W ostatniej części Batmana, można, a nawet
trzeba się wysilać. Pewna sytuacja zaistniała na początku, ma wpływ na to,
co będzie na końcu. W „ Skyfall’u” było podobnie, lecz o wiele łatwiej. Coś
się zaczynało, ale tuż po chwili było rozwiązane. W ogóle nie trzeba było my-
śleć, wszystko było podane na tacy. Film nie trzymał też w napięciu. Można
było łatwo wywnioskować, co się za chwilę stanie. Dla mnie to nie jest fajne
uczucie. Film musi być zaskakujący. Nie można się czegokolwiek spodzie-
wać, w przeciwnym wypadku nie ma żadnej przyjemności oglądania.
Być może , że mam za wysokie wymagania co do filmów. Dla mnie
„Skyfall” to klapa. Może dla Was nie, lecz dla mnie jak najbardziej.
Wiktoria
Skyfall – hit czy klapa?
Po wyjściu z
kina zaczęłam
rozmyślać, czy
ten film jakoś
zmienił mój mały
świat.
Odpowiedź
brzmi : NIE! Film
nie jest nudny,
ale jest słaby.
Str. 4
Gdy wracam pamięcią do wszystkich moich podróży, dochodzę do wnio-
sku, że na pewno poleciłabym Dominikanę. Republika Dominikana to państwo
zajmujące 2/3 powierzchnię wyspy Haiti, która leży na morzu Karaibskim. Pa-
nuje tam gorący klimat, za to występują huragany oraz obfite, lecz
krótkie deszcze. W ciągu mojego dwutygodniowego pobytu padało
ok. 3 razy, ale ludzie nie zwracali uwagi na deszcz: nadal kąpali się w
morzu czy basenie, bo był to ciepły opad. Dominikana jest krajem w
którym większość religijna to chrześcijanie (79 %). Są też wyznawcy
innych religii, z których najbardziej zainteresowało mnie voodoo. Mia-
łam szczęście odwiedzić jedną z chatek wyznawcy tej religii. Nie jest
to jakaś straszna grota, ale przebywając tam, czułam nieprzyjemne
uczucie. Nie zastałam tam laleczek przekutych szpilkami ani penta-
gramów, ponieważ byłam u „białego voodoo”. Szaman, którego tam spotkałam
opowiadał o klątwach i o zombie. Zwyczajem witania wyznawców voodoo jest
podanie prawej ręki, a zaraz po tym uściśnięcie sobie lewych rąk na skos,
dziwne, ale oryginalne. Voodoo przybyło na Dominikanę wraz z czarnoskórymi
niewolnikami, którzy nie chcieli przejść na chrześcijaństwo, wyznając politelizm.
Oprócz ciekawej religii, Dominikana ma również bardzo interesujące zabytki,
np. Santo Domingo—stolicę wyspy. Oczywiście, nie można zapomnieć o pięk-
nych widokach jak : rafa koralowa w Playa Frontón czy wieloryby na półwyspie
Semana. Życzę każdemu, żeby mógł tam kiedyś pojechać. Kasia
Szkolny Wymiatacz
Moja pasja
Od ponad roku moją pasją jest piłka nożna. Stoję na
pozycji bramkarza i naprawdę UWIELBIAM ten sport. Nie je-
stem jeszcze bardzo dobra, ale myślę, że jak na dziewczynę
umiem wiele. Pasją do piłki nożnej zaraził mnie mój brat, który
kiedyś grał w miejscowym klubie LKS Perła Złotokłos, również
na pozycji bramkarza. Teraz mogę stwierdzić z całą odpowie-
dzialnością, że piłka nożna znaczy naprawdę wiele w moim
życiu. Niestety, nie zawsze mam czas, żeby grać, ale mam wiel-
kie ambicje związane z tym sportem. Zapisałam się do klubu i
ćwiczę regularnie. Piłka nożna to dla mnie nie tylko gra, ale także kibico-
wanie swojemu klubowi. Najbardziej podoba mi się ta ekscytacja przy oglą-
daniu, szczęście przy zwycięstwie i smutek po porażce. Mam nadzieję, że
kiedyś będę przeżywać te emocje z drugiej strony, czyli na boisku. Będę się
cieszyć z dopingu dla mojej drużyny i będę chciała wygrywać dla nich.
Wiem, że piłka nożna dziewczyn nie jest bardzo popularnym sportem, choć
powoli zaczyna się to zmieniać. Reprezentacja kobiet nie osiągnęła wiele
od dawna, ale wierzę, że to się zmieni, kiedy do kadry piłkarskiej kobiet bę-
dą werbowani zdolni, młodzi sportowcy, tak jak od wielu lat dzieje się to w
klubach męskich. Piłka nożna jest mi bliska, ponieważ mam możliwość ob-
cowania z nią na co dzień, choćby przez nasz złotokłoski klub,a uprawianie
sportu i jego wspieranie uważam za bardzo cenne hobby. Sport kształtuje
charakter, daje zajęcie i możliwość poznawania coraz to nowych ludzi, jest
ok! Kasia
Dominikana
Str. 5
Nastoletnia Japonia na ulicy i manga
Hasło "Japonia" u wielu osób budzi sprzeczne uczucia - wszystko wydaje się tam zbyt nowoczesne i nienaturalne, a wiele zwyczajów i upodobań jest często niezrozumianych. Z drugiej strony można się posunąć do stwierdzenia, że tradycyjne rytuały japońskie są dość nudne - kto interesuje się składaniem papierowych ozdób czy układaniem kwiatów?
Nic bardziej mylnego! Japonia ma swoje dziwactwa, ale jej pasjonaci potrafią dostrzec coś, czego inni zazwyczaj nie widzą... co to jest?
Kraj ten jest niezwykle zróżnicowany pod wieloma względami. Moda japońska, japoń-skie komiksy (mangi), animacje i kultura tradycyjna - wszystko to tylko słowa, nie oddające ogromu tematu. Żeby je zrozumieć, trzeba pozwolić sobie na nieco lepsze zapoznanie z Ja-ponią.
Style ubierania się młodzieży w Kraju Kwitnącej Wiśni mogą przyprawić o porządny zawrót głowy. Wielu osobom źle skojarzą się mundurki, nie mówiąc o określeniu lolita, które ma tu jednak zupełnie inne, modowe znaczenie. W tym przypadku oznacza kreowanie się na słodką i niewinną dziewczynkę z kokardą we włosach i maskotką w ręce, bez podtekstów. Inny styl - ganguro - jest inspirowany... Europą. Nastolatki farbują się na blond, złoto i srebr-no, dużo czasu spędzają w solarium i malują się raczej blado, przez co wyglądają najczę-ściej dość przerażająco. Ganguro ma jednak wiele zwolenniczek, więc zapewne w samej Ja-ponii nie jest uważane za nieatrakcyjne. Mamy także decora - styl charakteryzujący się mak-symalną liczbą dodatków (koniecznie różowych!), hime gal - księżniczki w drogich sukien-kach i diademach, a także mori girls, czyli romantyczne, koronkowe kreacje. W tym koloro-wym zamieszaniu z ulgą można przyjrzeć się osobom wyglądającym w miarę normalnie. Najczęściej są to chłopcy, choć niektórzy z nich także lubią ekstrawaganckie stroje.
Duży wpływ na wygląd nastolatków mają też manga i anime - często można spotkać osoby przebrane za postać z ulubionej serii. A że mangi i anime znają wszyscy, nikogo aż tak nie dziwi cosplay, czyli wspomniane wcześniej upodabnianie się do bohaterów, podobnie jak typowe dla niego odgrywanie ról. Do porządku dziennego należy więc spotkanie na swej drodze boga śmierci czy ninja. W każdej chwili można się też spodziewać pojawienia się le-gendarnego detektywa L lub blond barmana rzucającego automatami na napoje. Tak, Ja-pończyków naprawdę trudno zaskoczyć...
Mimo wielu wpływów kulturowych większość mieszkańców trwa przy tradycji i konty-nuuje ją. Nadal nosi się tam kimona, odbywa ceremonie parzenia herbaty i uczestniczy w starych, narodowych świętach - dawna kultura nie znika, nie kłóci się z nowoczesnymi nurta-mi, wręcz przeciwnie; współgrają ze sobą. Jest to dobre, ponieważ umacnia się jej znacze-nie dla wszystkich.
Dodam jeszcze, że japońskie szaleństwo zaraziło także nasz kraj i to już dobrych kil-kanaście lat temu. Otaku, mangowiec - na pewno w twoim otoczeniu jest ich przynajmniej kilku (włączając w to też osoby zainteresowane samą tradycją czy językiem). Społeczność ta jest przede wszystkim bardzo hałaśliwa i kolorowa, może wyglądać niepoważnie, nie należy jej jednak zachodzić za skórę. W najlepszym razie wściekli mangowcy zagrożą ci przeklę-ciem przez postacie fikcyjne. Realnym zagrożeniem jest podduszenie mogące nastąpić w wyniku zbyt energicznego przytulenia, zamierzenie lub nie...
Natalia
Str. 6
Powstanie Styczniowe pełne małych zwycięstw
W tym roku celebrujemy 150 rocznicę powstania Styczniowego. Głównym powo-dem jego wybuchu była branka, czyli pobór do wojska rosyjskiego, ogłoszony przez margrabiego Wielopolskiego pod koniec 1862 roku. "Powstanie Styczniowe nie mogło nie wybuchnąć" – mówi prof. Andrzej Nowak w „Rzeczypospolitej”.
na miejscowym cmentarzu obo-zowało zgrupowanie rosyjskie mjr. Stolzenwalda. Po trzygo-dzinnej walce Polacy wyparli Rosjan.
Partia Borelowskiego w sile 300 powstańców została zaata-kowana przez ok. 1000 żołnierzy rosyjskich idących z Tarnogrodu. Polacy atak skutecznie odparli.
Do jednej z największych bitew powstania styczniowego wygranych przez Polaków, moż-na zaliczyć starcie pod Panasów-ką stoczone 3 września 1863 roku. Powstańcze oddziały po-konały niemal trzy razy większe siły wroga. Sukcesem zakończyła się także bitwa pod Żyrzynem odbyta 8 sierpnia tego samego roku, w której przejęliśmy 400 karabinów i prawie półtora ty-siąca rubli.
Co ciekawe, w czasie po-wstania styczniowego w 1863 r. na ziemiach polski działała tajna organizacja terrorystyczna, któ-ra dokonywała wyroków na zdrajcach i szpiegach oraz urzędnikach carskich. Byli to tzw. "sztyletnicy" - oddział stwo-rzony przez powstańczy rząd w celu ochrony struktur i urzędni-ków polskiego państwa pod-ziemnego, a także do wykony-wania wyroków sądów po-wstańczych na szpiegach i zdraj-cach kolaborujących z Rosjana-
Służba w armii carskiej trwała 20 lat. W 1863 roku polskich rekrutów, którzy mieli do niej trafić , nie lo-sowano, jak dotąd – tym razem wybrała ich admini-stracja na podstawie wcze-śniej sporządzonych list. To był cios precyzyjnie wymie-rzony w konspirację. W la-tach 1833–1856 do wojska w głębi Rosji wzięto 11 tys. osób. Wróciło 498 osób: zniszczonych, schorowa-nych, okaleczonych. Od 1860 roku sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Wybuch powstania poprze-dzany był wieloma prote-stami Polaków, tłumionymi krwawo i brutalnie przez Rosję. Powstańcy podzielili się na dwa obozy; „czerwonych” i „białych”. Pierwszy skupiał działaczy radykalno-demokratycznych dążących do wybuchu powstania i połączenia go z reformami społecznymi, natomiast drugi przeciwny był rychłej walce zbrojnej, opowiadał się za pracą organiczną i legalnymi działaniami na rzecz zachowania polsko-ści.
22 stycznia 1863 roku wybuchło powstanie. Obję-
ło nie tylko Polskę, ale tak-że Białoruś, Litwę i część Ukrainy. Stefan Bobrowski, wybitny działacz czerwo-nych, przekonał Centralny Komitet Narodowy, że po-wstanie powinno rozpocząć się właśnie w dniu przepro-wadzenia branki. Podczas powstania przeprowadzono ponad 1000 bitew. Nieste-ty, ponieśliśmy klęskę, ze względu na olbrzymią prze-wagę wojsk rosyjskich, sła-be uzbrojenie i niewykorzy-stanie okazji przez polskich generałów .
Pomimo to Polacy nie ponieśli cał-kowitej klęski.
Pod koniec kwietnia 1863 r. oddział powstańczy dowodzony przez gen. Je-ziorańskiego przekroczył granicę na Tanwi. W dniu 6 maja doszło do starcia pod Kobylanką. Siedmiuset pol-skich powstańców pokona-ło przysłanych Rosjan.
Po pobiciu wojsk rosyj-skich w bitwie pod Piesko-wą Skałą, oddział powstań-czy uderzył na Skałę, gdzie
Str. 7
mi. Sztyletnicy nie cofali się przed skrytobójczymi mordami, dokonywali licznych zamachów na przedstawicieli zarówno cy-wilnych jak i wojskowych władz rosyjskich. Ich pomysłowości dowodzi fakt, że zwykle doko-nywali mordów przebrani w rosyjskie mundury. Swoimi działaniami siali prawdziwą gro-zę wśród przedstawicieli oku-panta.
Można teraz zauważyć, że państwo podziemne działało również w latach 1863-64. Po-siadało nawet konstytucyjne organa takie jak: Administracja, Siły Zbrojne, Armia Krajowa, Związek Walki Zbrojnej, Parla-ment .
Działające w konspiracji wła-dze polskie, zostały uznane w Europie za fenomen na skalę europejską. Posiadaliśmy liczne szeregi armii, a dowództwo zaj-mowało się także publicznymi dziedzinami życia, jak szkolnic-two, kultura czy opieka społecz-na.
Romuald Traugutt jest naj-bardziej znanym dowódcą po-wstania styczniowego. Począt-kowo dowodził tylko jednym z oddziałów, jednak w październi-ku 1863 roku kiedy powstańcy ponosili coraz więcej klęsk, Ro-sjanie zaczęli coraz bardziej na-ciskać, a spodziewana pomoc z zewnątrz nie nadciągała, został on dyktatorem powstania. Wziął na siebie całą odpowie-dzialność i zaczął intensywnie działać. Miał prawdziwy talent dowódczy i organizacyjny. Sta-rał się zdobyć fundusze na po-wstańcze oddziały, niestety je-go prośby o pożyczki skierowa-ne do innych państw spełzły na
niczym. Najpierw próbował uzyskać pomoc militarną od krajów Europy Zachodniej. Kie-dy okazało się, iż nadzieje na to były zupełnie bezpodstawne, nawiązał kontakty z innymi eu-ropejskimi rewolucjonistami. Dnia 22 grudnia wydał decyzję, w której nakazał bezwzględne realizowanie dekretu o uwłasz-czeniu chłopów. Dokument ten na początku powstania wydał Tymczasowy Rząd Narodo-wy. Niestety, car wiedząc, że taki krok doprowadzi do po-nownego ożywienia powstania, też wydał dekret, aby uwłasz-czyć chłopów w Królestwie Pol-skim, znaczyło to, że chłopi zy-skali na własność użytkowaną ziemię i przestali ponosć obcią-żenia feudalne. Skoro zagwa-rantował im to car, nie chcieli się przyłączyć do powstania. Był to dla uczestników zrywu poważny cios. Wiosną 1864 roku, Rosjanie prowadzili liczne aresztowania polskich działa-czy konspiracyjnych. Mimo iż Trauguttowi też groziło aresz-towanie, nie wyjechał. W kwietniu tego roku carscy żoł-nierze pojmali go. Został wyda-ny przez Artura Goldmana, se-kretarza Wydziału Skarbu Na-rodowego, potem skazanego na zesłanie. Po wielomiesięcz-nym śledztwie został skazany na śmierć i stracony na stokach Cytadeli w Warszawie. Dowód-ca powstania nie wydał nikogo. Ostatnim gestem przed śmier-cią było ucałowanie krzyża, podczas gdy zebrany trzydzie-stotysięczny tłum śpiewał pieśń Święty Boże.
Chociaż Romuald Traugutt został stracony, pozostanie na zawsze moralnym zwycięzcą. Poświęcał swoje zdrowie i bez-pieczeństwo na rzecz narodu. Jest symbolem niezłomności i patriotyzmu. Tuż po zakończe-niu Powstania Styczniowego władze Rosji zaczęły zsyłać Pola-ków na Syberię, zniesiono auto-nomię Królestwa, które stało się tylko prowincją Rosji i zostało nazwane Krajem Nadwiślań-skim. Przybrał na sile też proces rusyfikacji, ale choć zdawałoby się , że Polacy stracili już nadzie-ję i zaprzestali walki, my nadal mieliśmy w duchu Polskę i dąże-nia do jej niepodległości, o czym świadczy późniejsze jej odzyskanie, a nadanie chłopom ziemi dało podstawy do uczy-nienia ich obywatelami i ukształtowania się świadomości narodowej.
Sonia
Romuald Traugutt
Str. 8
Mowa ciała
„Body language…ooo Body” Tak śpiewał Freddie Mercury w jednej ze swoich piosenek. Ale
czym tak naprawdę jest ta „mowa ciała”? Definicyjnym określeniem jest komunikacja niewer-
balna. Wszyscy używamy jej w większym lub mniejszym stopniu, dlatego warto by było wie-
dzieć, co ona oznacza. Twoja mowa ciała zależy przede wszystkim od twojego samopoczucia.
Gdy jesteś zły, zazwyczaj patrzysz na wszystkich spode łba, a gdy szczęśliwy, uśmiechasz się
do każdej napotkanej osoby. To jest właśnie mowa ciała. Oddanie uczuć za pomocą gestów.
Takie rzeczy jak patrzenie w buty, gdy się kłamie czy tępy wyraz twarzy, gdy jest się znudzo-
nym, są oczywiste. Ale czy wiedziałeś, że trzymanie rąk na biodrach oznacza mobilizacje, a
nawet agresję? Oto kilka gestów, które mówią nam o uczuciach drugiej osoby:
Poprawianie, układanie włosów - brak pewności siebie, brak poczucia bezpieczeństwa.
Ramiona skrzyżowane na klatce piersiowej - obrona, wycofanie.
Dotykanie i lekkie tarcie nosa - odmowa, wątpliwości, kłamstwo.
Ręce założone za plecami - gniew, frustracja, obawa.
Otwarte dłonie - szczerość, otwartość, niewinność.
Inaczej oczywiście zachowują się osoby zakochane. Ich rozmowy są przesiąknięte mową cia-
ła. Chcesz poznać, czy ktoś się w tobie podkochuje? Posłuchaj wskazówek dotyczących mowy
ciała obiektu Twoich zainteresowań.
Chłopak:
długo utrzymuje kontakt wzrokowy,
jego ramiona, kolana i palce są zwrócone w kierunku obiektu adoracji,
wytrwale prezentuje swą siłę i męskość.
Dziewczyna:
na jej twarzy stale maluje się uśmiech, a oczy błyszczą,
wygładza włosy i ubranie, aby schludnie i czysto się prezentować,
dłonie ma szeroko otwarte.
I co? Tak się właśnie zachowuje? To już wiesz, że coś jest na rzeczy… ;)
Z. K.
Str. 9
Na pewno setki razy
zastanawiałyście się, jaki
jest Wasz perfekcyjny męż-
czyzna. Czy tytułowy ideał
istnieje? Czy jest to wytwór
naszej wyobraźni, którego
nigdy nie spotkamy?
Dla każdej jest inny, ale
jednak wszystkie się zga-
dzają. Przecież to takie
oczywiste – wysoki, przy-
stojny, blondyn o jasnej ce-
rze lub brunet o śniadej
karnacji, pięknymi włosami,
oczami, o foremnej sylwetce
i muskulaturze. Musi być
miły, czarujący, uczuciowy,
wrażliwy, ale męski, taki,
żeby wszystkie koleżanki go
zazdrościły.
Takie są przeciętne ocze-
kiwania nastolatki. Ale czy
naprawdę? Rzeczywistość
jest jednak taka, że wzdy-
chając do ideałów, obok sie-
bie mamy zwykłego rówie-
śnika, który wydaje się nie-
odpowiedni i niedojrzały.
Jednak poznając kogoś
bliżej, dochodzisz do wnio-
sku, że nasz ideał się zmie-
nia. Swoją wyobraźnię do-
pasowujemy do znajomego,
podstawiamy go pod swoje
upodobania. W grę wchodzi
nie tylko wygląd, ale cha-
rakter i oczywiście intelekt
– ważne dla nas jest, by
mężczyzna był inteligentny.
No bo o czym rozmawiać z
płytkim przystojniakiem?
W końcu każda z nas
doznaje olśnienia, że takie
zjawisko jak „ideał faceta”
nie istnieje, że to jedynie
wytwór naszej kobiecej na-
tury, wyobraźni. Tak na-
prawdę każdy mężczyzna,
który potrafi zauroczyć ko-
bietę i zaprezentować się z
każdej strony, nawet niedo-
skonałej – znajdzie wybran-
kę, która uzna go za swój
własny ideał.
O. N.
Ideał faceta
„Ideał
faceta” w
realu nie
istnieje?
Str. 10
DOWCIPY
Turysta dzwoni do hotelu:
- Dzień dobry, jak znajdę wasz hotel?
- To rzut kamieniem z plaży!
- A jak go poznam?
-To ten z powybijanymi oknami….
Blondynka woła spod prysznica do koleżanki:
- Pożycz mi szampon!
- Przecież masz swój. Widziałam jak kupowałaś!
- Tak, ale on jest do włosów suchych, a ja już swoje
zmoczyłam…
Dlaczego kobiety żyją dłu-żej niż faceci?
- Bóg doliczył im czas na parkowanie.
- Co to za chłopiec, z którym sze-
dłeś do szkoły? - Kolega z klasy, syn generała…
- O, z niego mógłbyś brać przy-
kład. Taki mały, a już syn genera-
ła!
1. Skoro żona jest wdową, to on nie żyje 2.Żadna, wszystkie
uciekły 3. przecinek 4.Chirurg był dla chłopca matką
Szkolny Wymiatacz
- Co musi się zmienić, by
polskie drogi spełniały nor-
my unijne?
- Normy unijne.
1. Czy mężczyzna mo-
że mieć za żonę sio-
strę swojej owdo-
wiałej żony?
2. Po stole chodziło 10
much. Zabito 3. Ile
zostało?
3. Jaki znak należy
wstawić między cy-
frami 3 i 4, żeby wy-
szła liczba większa
niż 3 i mniejsza niż
4?
4. Które koło zapaso-
we zużywa się naj-
mniej na zakrętach?
5. Jechał ojciec z sy-
nem samochodem.
Mieli wypadek. Oj-
ciec nie przeżył,
a syn trafił do szpi-
tala w ciężkim sta-
nie, czyli trzeba było
od razu operować.
Niestety chirurg
odmówił przepro-
wadzenia operacji
tłumacząc, iż mło-
dzieniec jest synem
chirurga. Jak to
możliwe?
Zagadki
ZAGADKI I
DOWCIPY :
Str. 11
Aktualności
Wyniki próbnego egzaminu
j. polski
A 60,68%
B 56,25%
C 61,95%
D 53,31%
historia
A 71%
B 66,6%
C 65,19%
D 61,03%
matematyka
A 64,9%
B 56,47%
C 59,2%
D 69,4%
Uczniowie, którzy przeszli II etap konkursów
kuratoryjnych:
Fizyka– Andrzej Noiszewski
WoS- Gabrysia Smoleń
Biologia– Sebastian Litwiński
Gratulujemy!
j. angielski nauki przyrodnicze
A 74%
B 70%
C 74%
D 76%
A 66,47%
B 64,51%
C 67,06%
D 63,73%
Średnie ocen klas gimnazjalnych w I semestrze
Ia 3,59
Ib 3,23
Ic 3,41
Id 3,61
IIa 3,19
IIb 3,52
IIc 3,28
IId 3,11
IIIa 3,54
IIIb 3,18
IIIc 3,45
IIId 3,62
Operon
Nauczyciele patronujący: p. S. Matyjaszek, p. E. Zegadło
Skład redakcji : Zosia Babiak, Kasia Komosa, Zosia Komosa, Kamila Lis, Wiktoria Płatek., Sonia Piórek, Ola Nowicka, Natalia
Czarnocka, Justyna Stykowska, Karolina Pawlik Str. 12
Nr 1/ 2013