SPOTKAMY SIĘ W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

Embed Size (px)

Citation preview

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    1/247

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    2/247

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 2

    Indeks: 00162/2015/01/K_04

    Opracowanie edytorskie: Jawa48 na podstawie egzemplarza ze zbiorw prywatnych

    Tylko do uytku wewntrznego i osobistego bez prawa przedruku i publikacjitak w czci jak i w caoci.

    Stycze 2015

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    3/247

    Prawa autorskie

    nale do autora autorw tumaczeniai ilustracji wydawnictw

    ich spadkobiercw oraz innych osb fizycznychi prawnych majcych lub roszczcych sobie takie prawa.

    Materiay wykorzystane w opracowaniu stanowi rdo danych o naszejkulturze i historii stanowi wasno publiczn a ich rozpowszechnianie

    suy dobru oglnemu .

    Wykorzystywanie tylko do uytku osobistego, tak jak czyta si ksik wypoyczonz biblioteki, od ssiada, znajomego czy przyjaciela.

    Wykorzystywanie w celach handlowych, komercyjnych, modyfikowanie, przedruk i tympodobne bez zgody autora edycji zabronione.

    Niniejsze opracowanie suy wycznie popularyzacji tej ksiki i przypomnienia zapo-mnianych pozycji literatury z lat szkolnych.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    4/247

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 4

    Powie ukazaa si po raz pierwszy w odcinkach w SztandarzeModych w 1971 roku a take w Dzienniku Zachodnim w 1973 roku

    W wydaniu ksikowym wydao j WydawnictwoLTW w 2011 roku

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    5/247

    aWa48

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    6/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 6

    SPIS ROZDZIAW

    ROZDZIAI W pocigu do Katowic str. 7

    ROZDZIAII Kompromis pukownika Mogajskiego str. 23

    ROZDZIAIII Twarz za szyb str. 34

    ROZDZIAIV Kpiel jest dobra na wszystko str. 48

    ROZDZIAV Amator nocnego wdkowania str. 61

    ROZDZIAVI Dwa kieliszki rowego coctailu str. 75

    ROZDZIAVII Popielata koda str. 92

    ROZDZIAVIII Nieudany pocig str. 106

    ROZDZIAIX Kto strzeli pierwszy? str. 120

    ROZDZIAX Ilona po raz drugi str. 134

    ROZDZIAXI Hotel na Wyspie Magorzaty str. 163

    ROZDZIAXII Gra o ycie str. 177

    ROZDZIAXIII Koniec czarnego mercedesa str. 194ROZDZIAXIV Niepodany cudzoziemiec str. 209

    ROZDZIAXV Piciu chopcw z Albatrosa str. 231

    Nota edytorska str. 245

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    7/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 7

    Rozdzia I

    W POCIGU DO KATOWIC

    Dyurny ruchu podnis do gry czerwon tarcz. Za jego przy-kadem konduktorzy dali sygna swoimi tymi chorgiewkami. Zachrype

    goniki po raz ostatni powtrzyy, e pocig popieszny do Sofii, Buda-

    pes ztu przez Koluszki, Czstochow, Katowice odjeda z toru przy peronie

    pierwszym . Dugi w wagonw lekko drgn, potem koa zaczy si obra-

    ca coraz szybciej.

    W ostatnim momencie, kiedy ju ekspres Polonia by w ruchu, wy-soki, wysportowany mczyzna o ciemnych wosach, pocigej, mocno opa-lonej twarzy i szarych oczach wyszed z budynku Dworca Gwnego w War-szawie. Widzc ruszajcy pocig, krtkim sprintem dopad ostatniego wa-

    gonu. Kto z wewntrz otworzy mu drzwi i Micha Wyganowicz wskoczy

    do coraz bardziej przyspie szajcego pocigu.

    Mia miejsce oznaczone numerem 48 w wagonie 25. Ruszy wic w

    dug drog wzdu wagonw. Jak zwykle na samym kocu byy wozy doKatowic, a dopiero nastpne do Budapesztu. W jednym z nich znalaz swoje

    miejsce.

    W pr zedziale siedziay cztery osoby. Jaka moda para, najwidoczniej

    wyjedajca na Wgry, aby jeszcze uy wczasw nad Balatonem w pro-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    8/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 8

    mieniach wrzeniowego soca. Obok nich niewiasta w wieku lat czterdzie-stu. Ta pewnie jechao gdzie subowo, bo nie tr acc czasu wertowaa gru-

    by plik akt w szarej opra wie. Po drugiej stronie przedziau, przy oknie, ulo-

    kowa si do tgi, szpakowaty facet zatopiony w studiowaniu Trybuny

    Ludu , jedynego dziennika, ktry rano mona kupi na dworcu. Na stoliczku

    przed nim leay dwie warszawskie popoudniwki: Express Wieczorny iKurier Polski .

    Miejsce Wyganowicza znajdowao si przy drzwiach do przedziau;rodkowe, pomidzy nim a szpakowatym mczyzn byo niezajte. Micha

    nie zdy kupi gazety. Mia wprawdzie w teczce akta sprawy, dla ktrej

    wyjanienia jecha do N., ale oczywicie nie mg ich wyj i czyta w wago-

    nie.

    A w ogle major by nie w humorze. Diabli nadali t ca spraw

    starszego szeregowca Mikoaja Bilakiewicza. Takie gupstwa powinni zaa-twia na miejscu we wasnym zakresie, a nie robi z tego wielkiej afery, kt-

    r by musieli si zajmowa pracownicy kontrwywiadu z Warszawy. A ju

    zupenie niezrozumiae - zdaniem Michaa byo wyznaczenie do tej ba-hej sprawy przez pukownika Mogajskiego nie kogo innego, tylko wanie

    majora Wyganowicza. Musia si przez to po raz trzeci tuc do N.

    Sprawa o tym major by cakowicie przekonany, nie bya warta

    takich zachodw. Oto przed picioma tygodniami starszy szeregowiec, Mi-koaj Bilakiewicz, po powrocie do koszar zameldowa, e w miejscowej

    knajpie przysiad si do niego jaki czowiek, fundowa jedzenie i wdk

    oraz dopytywa si o tajemnice subowe . Tajemnice te byy zupenie

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    9/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 9

    drobne i tego rodzaju, e mona je byo znale w ksice telefonicznej czy

    te po prostu wyczyta w prasie codziennej. Niemniej, i susznie, miejscowa

    placwka rozpocza dochodzenie, ale zamiast prowadzi je we wasnym

    za kresie, zaalarmowaa Warszaw. Bez wikszego trudu ustalono nazwisko

    owego fundatora . By nim mieszkaniec N., byy onierz I Armii. Czowieka

    tego wzito pod baczn obserwacj, ale inwigilacja na razie nie daa ad-nych rezultatw. Jeszcze nie przesuchiwano go, aby przedwczenie nie

    sposzy ewentualnego szpiega. Ale czy nim by?

    Wyganowicz nie mia wyrobionej opinii. Byy onierz spotka w

    knajpie modszego koleg i pod wpywem paru wdek oyy w nim stare

    sentymenty. Chcia si dowiedzie, jak si yje w koszarach w dwadziecia

    pi lat po wojnie. A niewykluczone, e starszy szeregowiec Mikoaj Bila-

    kiew icz albo nieco przekrci sens rozmowy, albo w ogle j zmyli, eby

    sobie poprawi opini u przeoonych i otrzyma odznak wzorowegoonierza. Wyga nowicz z praktyki mg przytoczy kilka tego rodzaju hi-

    storyjek

    Ale trudno. Sprawie nadano urzdowy bieg i major oglda terazprzez okno przesuwajce si przed jego oczyma podwarszawskie miejsco-woci.

    Za Skierniewicami szpakowaty pan demonstracyjnie wycign z

    kieszeni swojego brzowego garnituru pudeko Carmenw i gazow za-palniczk, wzi lecy na stoliczku .,Express Wieczorny i wyszed na kory-

    tarz zamykajc za sob drzwi przedziau.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    10/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 10

    Wyganowicz odruchowo spojrza ku grze, nad drzwi. Tabliczka nad

    drzwiami wyranie gosia: dla palcych. No c? Kademu wolno wyj z

    przedziau dla palcych na korytarz i zapali tam papierosa Nikogo to nie

    powinno dziwi. Nikogo prcz... Michaa Wyganowicza. Oficer kontrwywia-du przez lata suby wyrobi w sobie odruch reagowania na wszelkiego ro-

    dzaju zachowanie si nieodpowiadajce przecitnoci. Moe gdyby ten

    czowiek jedynie wyszed z przedziau na papierosa, a nie wzi Jednocze-

    nie ze sob gazety z poprzedniego dnia, Wyganowicz nie zwrciby na nie-

    go uwagi. A gdyby major zdy zaopatrzy si w pras w kiosku dworco-wym, to kto wie, czy w ogle rozmylaby na temat dlaczego ten szpakowa-

    ty facet wiezie ze sob a dwie gazety z wczorajszego dnia. Przecie ma

    Trybun Ludu przynoszca najwiesze wiadomoci.

    Ale Micha nie mia nie do roboty, by troch zy i troch si nudzi,

    wic z braku lepszego zajcia obserwowa swojego ssiada.

    Z pozoru zachowywa si on zupenie normalnie Sta w korytarzu

    przy oknie nastpnego przedziau i ogldajc krajobraz spokojnie pali

    Carmena . W drugiej rce trzyma niedbale na wp rozoon gazet. ale

    tak e cay jej tytu by widoczny. Upyna kilko minut , Wyganowicz niepatrzy na zegarek i nie mgby powiedzie jak dugo ju obserwuje ssiada

    z przedziau, w kadym razie byo to dostatecznie dugo, eby nawet naj-wolniej palcy si papieros dotli si a do filtra. Ale szpakowaty mczyznanalea widocznie do bardzo namitnych palaczy bo po wypaleniu jednego

    natychmiast sign po nastpnego Carmena . W jego zachowaniu nie byo

    nic intrygujcego A jednak major nie spuszcza z niego wzroku. Oczekiwa

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    11/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 11

    e za chwil co si zdarzy. Nic si jednak nie dziao. Korytarzem stole kto

    przechodzi, poniewa wagon restauracyjny znajdowa si w pobliu i po-

    drni spieszyli na niadanie; Wyganowicz take by porzdnie godny.

    Przed wyjciem z domu nic nie jad, w popiechu wypi tylko filiank kawy.Wprawdzie ona chciaa mu da jakie kanapki na drog ale major katego-

    rycznie odmwi tumaczc Margarecie, e zje co w wozie restauracyjnym.Teraz mia za swoje. Siedzia godny ale nie opuszcza posterunku.

    Jeden z mczyzn przechodzcych korytarzem zatrzyma si w pew-nej chwili w pobliu szpakowatego . Wyj z kieszeni pudeko, wycign

    papierosa, woy go do ust i zacz szuka zapaek po kieszeniach. Nie zna-laz ich, wic podszed bliej i prawdopodobnie oficer tego nie sysza, bo

    drzwi na korytarz byy zamknite poprosi szpakowatego pana o ogie.

    Zagadnity trzyma w jednej rce papierosa, w drugiej Express

    Wieczorny . Poda wic gazet przybyszowi, a sam sign po za palniczk. Przypali ssiadowipapierosa, schowa zapalniczk, odebra od niego gaze-t. Drugi mczyzna uprzejmie skoni gow w podzikowaniu i ruszy w

    stron wagonu restauracyjnego. Szpakowaty spokojnie koczy pali

    Carmena .

    Upyno kilka minut, ruch na korytarzu wzmaga si. Godny Michamyla, e jeli to potrwa duej, w wagonie restauracyjnym wszystkie miej-

    sca bd zajte.

    Ale opatrzno najwidoczniej czuwaa nad oficerem. Stojcy na kory-tarzu mczyzna dopali do koca papierosa i wrci do przedziau.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    12/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 12

    Express Wieczorny , pooy koo Kuriera Polskiego i wanie zamierza

    ponownie zabra si do czytania Trybuny Ludu , kiedy Wyganowicz zapy-

    ta:

    Nie orientuje si pan, kiedy bdziemy w Katowicach?

    O dziesitej pitnacie,

    Dzikuj Micha usiowa nawiza rozmow. Pan jedzie do

    Katowic?

    Tak odpowiedzia sucho ssiad i chcc urwa rozmow, de-monstracyjnie zasoni si Trybun Ludu.

    Przepraszam pana major sign po lecy na stoliczku

    Express Wieczorny czy mona?

    To wczorajszy. Prosz, niech pan wemie Trybun. Dzisiejsza.Ju skoczyem czyta szpakowaty pan uprzejmie odstpi trzyman w

    rku gazet.

    Dzikuj panu, Wol expresiaka . Wczoraj nie zdyem kupi, a

    czytam powie.

    To mwic Wyganowicz wzi Express Wieczorny . Szpakowaty nie zaprotestowa. W przedziale penym ludzi nie mg owiadczy natr-

    towi, i nie yczy sobie, aby kto czyta jego gazety.

    Major zgodnie ze swoimi sowami rozpocz lektur popoudniwki

    od powieci umieszczonej na ostatniej stronie gazety. Nastpnie odwrci

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    13/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 13

    expresiaka , tak aby mie przed sob pierwsz stron. Micha udawa, e

    czyta tylko tytuy, w rzeczywistoci pilnie bada ca pacht, zadrukowa-

    nego papieru. Nie omyli si. Pod czerwonym tytuem widnia may napis

    zrobiony niebieskim dugopisem, Byy to zaledwie trzy liczby i dugie, obce

    sowo:

    11, 18, 19 Matrzcsrda

    Oficer zauway, e waciciel gazety nie spuszcza z niego oczu.

    Czym prdzej wic rozoy Express Wieczorny , aby wygldao, e nie

    zna laz nic ciekawego na pierwszej kolumnie i szuka interesujcych wia-domoci gdzie indziej. Ale i tu najwidoczniej nie ma niczego godnego uwagi,

    bo major skada z powrotem gazet i kadzie j na stoliku.

    Bardzo panu dzikuj mwi moje szczcie, e mia pan

    wczorajszego expresiaka . Ju mylaem, e strac wtek tej powieci. Prosz bardzo szpakowaty pan pooy Trybun Ludu na

    Expressie , zakrywajc zarwno tytu, jak te i znajdujcy si pod nim na-

    pis.

    Upyno znowu z dziesiminut . Wypeni je postj pocigu w Ko-

    luszkach. Kiedy Polonia ruszya w dalsz drog, Wyganowicz podnis si

    ze swojego miejsca, mwic:

    W tym skadzie jest chyba wagon restauracyjny?

    Niedaleko nas poinformowa mody czowiek przejdzie pan

    nastpny wagon drugiej klasy i zaraz po nim jest restauracyjny czeski.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    14/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 14

    Oficer opuci przedzia i zasun za sob drzwi. Coraz bardziej in-trygowao go zachowanie si szpakowatego i napis na jego gazecie. Posta-

    nowi wic odszuka jegomocia, ktremu pan spod okna poda ogie i kt-

    ry przez moment mia w rku ,,Express Wieczorny. Wystarczajco dugo,

    aby przeczyta trzy cyferki i Matrzcsrda .

    Major doskonale zapamita sylwetk tego czowieka. Wysoki, o ja-

    snych, z rudawym odcieniem wosach i niebieskich, jak gdyby wyblakych

    oczach. Ubrany w ciemnoszary garnitur w dyskretn kratk. Zapewne po-druje w wagonie ssiadujcym z restauracyjnym.

    W drodze do wozu restauracyjnego major uwanym spojrzeniem lu-

    strowa przedziay oraz kilku pasaerw stojcych na korytarzu. Ale tutaj

    poszukiwanego nie byo.

    Zauway go natychmiast, kiedy tylko wszed do wagonu restaura-cyjnego. Mczyzna o niebieskich oczach siedzia przy jednym ze stolikw i

    wanie koczy porcj jajecznicy na szynce. Popija j pilznerem.

    Major usiad dwa stoliki dalej, tak jednak, aby widzie nieznajomego

    Kiedy kelner zbl ia si do oficera, obserwowanyprzez niego pasaer po-prosi:

    Nocheinmal Bier, bitte.

    Micha jad z apetytem podane mu niadanie, a nieznajomy spokoj-nie popija swojego pilznera. Wida byo, e nigdzie si pieszy, bo kaza

    sobie poda nastpn butelk.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    15/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 15

    Co robi? zastanawia si Micha. Musz za wszelk cen

    dowiedzie si, kim s ci dwaj. Dowiedzie si, ale nie sposzy.

    Pomg mu przypadek. Wanie wszed do wagonu restauracyjnegokonduktor i rozpocz sprawdzanie biletw. Mczyzna w ciemnoszarym

    garniturze sign do kieszeni i wydoby z niej jasnorow ksieczk bilet kolejowy midzynarodowej komunikacji. Konduktor obejrza go

    uwanie i zaznaczy na odwrocie aktualny odcinek trasy. Potem zbliy si

    do stolika Wyganowicza. Ten p odajc swj kolorowy kartonik, obojtnymtonem zapyta:

    Dokd jedzie ten cudzoziemiec? To chyba Niemiec?

    Raczej Austriak, bo ma bilet do Wiednia konduktor przedziu-rawi zielon tekturk i zwrci j majorowi.

    Cudzoziemiec z biletem do Wiednia! A wic jedzie najprawdopodob-niej a do granicy. Pozosta drobiazg: dowiedzie si, jaki ma numer miejsca

    i w ktrym wagonie. Wystarczy jeden telefon do stacji granicznej do odpo-wiedniej placwki WOP-u i dyurny oficer sprawdzajcy paszporty odnot u-

    je wszystkie dane pers onalne faceta o niebieskich wyblakych oczach. Go-

    rzej z tym szpakowa tym, ktry jedzie do Katowic. Major gotw by prze-

    rwa podro i wysi razem z nim ale i tak istniaa niewielka szansa, e wten sposb dowie si kim on jest, a jednoczenie nie sposzy. Nie, to do ni-

    czego nie doprowadzi. Trzeba wymyli co innego, ale co?

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    16/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 16

    Przyszed mu do gowy pewien ryzykowny pomys za ktry jego

    bezporedni szef pukownik Mogajski z pewnoci dobrze by mu zmy go-

    w. Ale major nawet przez moment si nie waha.

    Zapaci ze niadaniei wyszed. Ju idc do wagonu restauracyjnego

    zauway na korytarzu wagonu drugiej klasy modego czowieka o sympa-tycznym wyrazie twarzy. Teraz chcia go odnale.

    Mijali wanie Piotrkw Trybunalski, kiedy Wyganowicz zbliy si

    do stojcego przy oknie mczyzny:

    Przepraszam pana powiedzia.

    Mody czowiek ze zdziwieniem spojrza na nieznajomego,

    Przepraszam powtrzy major zapewne zdziwi pana moja

    propozycja, ale potrzebuj pomocy.

    O co chodzi?

    Jestem oficerem suby specjalnej po cichu wyjania Wyga-

    nowicz w ssiednim wagonie pierwszej klasy, w czwartym przedziale

    przy oknie siedzi szpakowaty do krpy pan. Przed nim na stoliku par ga-

    zet midzy innymi Trybuna Ludu i Express Wieczorny . Bez trudu rozpo-

    zna pan tego faceta. Ma na sobie granatow marynark ze srebrnymi guzi-

    kami i popielate spodnie.

    Nie rozumiem? Po co mam go szuka?

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    17/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 17

    Nie bdzie pan go szuka. Po prostu przejdzie si pan korytarzemwagonu, obejrzy go sobie i wrci tutaj.

    Ale po co?

    Wanie prosz pana o pomoc. Nie mog przecie szczegowowyjania, dlaczego musz si dowiedzie nazwiska i adresu tego czowie-

    ka.

    Nieznajomy patrzy na majora jak na wariata.

    Rozumiem cign oficer e sprawa wyglda bardzo dziw-

    nie. Ale daj sowo, e to bardzo wane. Prosz mi wierzy.

    Wic co mam robi? zapyta mody czowiek Przecie aninie powie mi swojego nazwiska, ani go nie wylegitymuj. Co z tego, e go

    obejrz i zapamitam?

    Pan jedzie do Katowic?

    Tak. Tam mieszkam. Wracam z wakacji.

    Tym lepiej ucieszy si major. Jeeli nawet straci pan godzin,

    nie bdzie to dla pana zbyt wielk szkod.

    Ale co mam robi?

    Obejrzy pan tak mwiem, tego szpakowatego jegomocia. On

    rwnie jedzie do Katowic. Potem wrci pan do swojego przedziau, a przedKatowicami wemie pan swoje bagae, przejdzie do ssiedniego wagonu i

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    18/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 18

    tak pomanewruje, aby wysiada przed, a jeszcze lepiej po tym panu. Rozu-

    mie pan?

    To proste zgodzi si mody czowiek ale cigle nie rozu-

    miem, do czego to wszystko zmierza? Czy ma m pniej ledzi tego faceta?

    Nie. To by nic nie dao. I tak by pana bez trudu zgubi po paru mi-nutach. Zrobi pan co innego. Wysiadajc mocno pan popchnie tego faceta,

    albo niby niechccy uderzy go pan w gow swoim bagaem.

    Ale dlaczego? On albo mni e zwymyla, albo, co gorsza zrobi wik-sz awantur.

    O to wanie chodzi. Mam nadziej, e podniesie gos.

    A wtedy?

    Wtedy pan nie pozostanie mu duny, objedzie go pan albo naweti przyoy co rk.

    A pan? '

    Ja bd wysiada zaraz za wami i na widok caej draki zaczn go-

    no woa milicja, milicja Pan bdzie si kci ze szpakowatym a do

    przybycia milicji. Gdyby za facet usiowa drapn, pan go przytrzyma. Wrazie czego ja pomog.

    Przyjdzie milicja i za chuligastwo zabior mnie do komisariatu.Dzikuj! Widz, e chce mnie pan zrobi w konia.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    19/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 19

    Przyjdzie milicja i zabierze was obu do komisariatu. A waciwie

    nas trzech.

    Ale po co to wszystko?

    Jeszcze pan nie rozumie? Przecie w komisariacie kolejowym mi-

    licji wszystkich nas wylegitym uj.

    A mnie jako chuligana odel do popieszniaka, gdzie bez wik-

    szych ceregieli zarobi z p roku odsiadki. Przecie kady z przygodnychwiadkw zezna, e to ja zaczem ca drak.

    Nigdzie pana nie odel. Gwarantuj, e najdalej po godzinie b -

    dzie pan zwolniony.

    Nie wierz.

    Prosz, oto moja legitymacja subowa to mwic oficer podamodemu czowiekowi swj dowd.

    Nie do wiary! Cay czas mylaem, e pan mnie nabiera, ale nie

    mogem domyli si powodu.

    Widzi pan tumaczy Wyganowicz musz dowiedzie si

    kim jest ten facet, ale tak, eby go nie sposzy. W jego obecnoci i na post e-runku milicji bd naturalnie wiadczy przeciwko panu. Po spisaniu prot o-kou jego zwolni, a pana zatrzymaj. Potem porozmawiam z kierownikiem

    komisari atu i wyjani mu ca komedyjk. Naprawd, odda pan nam du

    przysug.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    20/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 20

    To szpieg?

    Gdybym o tym wiedzia! przyzna szczerze major. Wtedy nieprosibym pana o pomoc, lecz od razu zatrzyma faceta. Ale mamy bardzo

    powane podejrzenia.

    Nie wiem, czy to wszystko dobrze si dla mnie skoczy. Przecie

    jestem studentem, a za tak awantur wyleliby mnie z uczelni jak amen w

    pacierzu,

    Daj panu oficerskie sowo honoru.

    Pjd obejrze tego pana.

    Mody czowiek wrci po kilku minutach,

    Siedzi w przedziale i pali papierosa relacjonowa. Naprze-

    ciwko niego taka adna blond cizia?

    Wanie przytakn oficer. .

    Zgoda, niech bdzie. Przyo facetowi torb w eb i na dworcu

    kolejowym w Katowicach zrobi si draka na cztery fajerki student zapal i

    si do wyznaczanej mu roli. Tylko pniej niech pan major mnie ratuje!

    O to moe pan by spokojny,

    Pan major wraca teraz do tego przedziau i wyjdzie za tym jego-mociem?

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    21/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 21

    Nie wyjani oficer. Ja bd siedzia w wagonie re-stauracyjnym i wrc stamtd do swojego wagonu bezporednio przed Ka-

    towicami.

    Dobrze zgodzi si mody czowiek. Ja zostan tutaj na kory-

    tarzu i bd pilnowa ssiedniego wagonu.

    Major wrci do wagonu restauracyjnego. Austriak dopija chybaczwart albo nawet pit butelk piwa Widocznie pilzner nieco go roz-marzy, gdy Micha sysza to wyranie co nuci pod nosem.

    Pocig przystan na par minut w Czstochowie i ruszy w dalsz

    drog.

    Raptem do wagonu restauracyjnego wszed student. Podszed do

    Wyganowicza i pochylajc si nad nim szepn:

    Nie ma go. Brykn.

    Co?

    Stoj na korytarzu w swoim wagonie i zerkam naokoo co si

    dzieje relacjonowa. Pocig stan w Czstochowie. Par osb z nasze-

    go wagonu wysiado, par wsiado. To samo w pierwszej klasie. Pocig ju

    ruszy, a wtedy widz e drzwi pierwszej klasy otwieraj si i szpakowaty

    wyskakuje na peron. Mao si nie przewrci ale jako utrzyma rwnowag

    i szybko skry si w tunelu. Nawet si nie obejrza i tyle go widziaem.

    Psiakrew zakl major

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    22/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 22

    By wcieky mniej nawet na przebiegego gocia ni na siebie, e nie

    przewidzia takiego rozwizania sprawy. Uwaa si za bardzo sprytnego, a

    tymczasem trafia kosa na kamie.

    Prosz paci!

    Patniczy szybko podliczy, oficer nie czekajc na reszt wsta i skie-rowa si do swojego wagonu. Wystarczy jeden rzut oka, aby stwierdzi, e

    mody czowiek nie na prno alarmowa. Miejsce przy oknie byo puste.

    Znikna te maa walizeczka leca na grnej pce.

    Co teraz zrobimy? zmartwi si student.

    Trudno major musia przyzna si do poraki uciek nam. W

    kadym bd razie bardzo panu dzikuj za dobre chci.

    Chciaem nawet za nim wyskoczy dorzuci student bybym

    go chyba jeszcze dogoni i przytrzyma.

    Dobrze, e pan tego nie zrobi. Nic bym o tym nie wiedzia i nie

    mg panu przyj z pomoc, a ten czowiek domyliby si, e zaintereso-

    waem si jego osob. Jeszcze raz panu dzikuj.

    Na stoliczku pod oknem po tajemniczym nieznajomym pozo stay je-

    dynie dwie gazety: Trybuna Ludu i Kurier Polski .

    Express Wieczorny z tajemniczym napisem znikn wraz z wa-cicielem.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    23/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 23

    Rozdzia II

    KOMPROMIS PUKOWNIKA MOGAJSKIEGO

    Po powrocie do stolicy major Wyganowicz zoy swojemu

    zwierzchnikowi, pukownikowi Mogajskiemu, szczegowy raport nie tylko

    z przebiegu sprawy starszego szeregowca, ale takie zre ferowa dziwne wy-darzenie w pocigu do Katowic. Pukownik bez specjalnego zachwytu wy-sucha tych rewelacji.

    Wy, majorze, macie przedziwne szczcie napotykania nadzwy-czajnych wydarze. Nawet tam, gdzie ich w rzeczywistoci nie ma.

    Jak to?

    C w tym dziwnego, e jeden czowiek sta na korytarzu a drugi,choby by cudzoziemcem, poprosi go o przypalenie papierosa?

    A ten Express Wieczorny ? Mao to ludzi nie zdy wieczorem przeczyta popoudniwki?

    Jadc rano tramwajem, rozejrzyjcie si dokadnie. Rcz, e widok osoby z

    Expressem czy Kurierem Polskim nie jest niczym nadzwyczajnym.

    To po co podawa mu t gazet? Sami mwicie, e w jednej rce trzyma zapalonego papierosa, a

    w drugiej dziennik. Wic jak mia z gazet w rku sign do kieszeni po

    zapalniczk? Wprawdzie mg woy papieros w usta i w lew rk wzi

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    24/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 24

    Express , ale taki gest nie byby zbyt elegancki. W wielu krajach, trzymanie

    papierosa w ustach uchodzi za imper tynencj w stosunku do rozmwcy.

    A te liczby i napis na dzienniku?

    Nigdy niczego nie notowa pan na trzymanej w rku gazecie? Cy-fry mog by numerem telefonu. A napis Matrzcsrda ? Mg kto roz-

    mawia z waszym szpakowatym o Budapeszcie i opowiada mu o tamtej-szej synnej knajpce nad Dunajem, a facet zapisa sobie jej nazw.

    Rzeczywicie. Od pocztku zdawao mi si, e znam to sowo ale

    zupenie wyleciao mi z gowy, e jest taka restauracja w Budapeszcie. A

    wic wszystko jasne.

    Chyba tylko dla pana, majorze. Pocztkowo sdziem, e to jaki szyfr, ale teraz jestem prze-

    konamy, e w ten sposb szpakowaty umwi si z Austriakiem na spo-

    tkanie.

    Kiedy? 11 to jedenasty miesic, 18 na pewno dzie, to znaczy osiem-

    nastego listopada, a 19 to godzina spotkania. Schadzka odbdzie si wic

    w Matrzcsrda osiemnastego listopada, o godzinie sidmej wieczorem.

    Proste?

    Powiedzmy, te wasze rozumowanie jest suszne. Ale dlaczego niedziewitnastego listopada o szstej po poudniu?

    Te liczby p isane byy z pewna logik, Poniewa pierwsza bya je-denast, co oznacza listopad, wic nastpna jest dniem spotkania, a do-piero trzecia godzin.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    25/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 25

    A czy przypadkiem nie byo to rzymska dwjka, ktr pan odczy-ta jako jedenastk? Wtedy randka miaaby si odby dopiero w lutym?

    Nie. Pamitam doskonale, te paeczki miay u gry takie ogonki,

    jakie si stawia przy jedynkach. Tego jestem zupenie pewien. A co do ko-lejnoci tej osiemnastki i dziewitnastki to nic wanego. Zaledwie jeden

    dzie rnicy. Zrobimy zasadzk najpierw osiemnastego listopada, o jeli

    nie da wyniku, powtrzymy j nastpnego dnia.

    Szybki z pana jedziec umiechn si pukownik. Ale na

    tym koniu daleko nie pogalopujecie.

    Dlaczego? achn si Wyganowicz,

    Bardzo proste. Po pi erwsze zapominacie o maym drobiazgu, e

    Matrzcsrda znajduje si nie w Warszawie, lecz w Budapeszcie. A zatem

    na terytorium wprawdzie zaprzyjanionego z nami, ale obcego pastwa.Moglibymy tam dziaa jedynie na podstawie porozumienia midzypa-

    stwowego i tylko poprzez od powiednie organa wadz wgierskich. Przecie to nasi sojusznicy. Z ich strony nie bdzie adnych prze-

    szkd.

    Powiedzmy. Jest jednak jeden may szkopu. Jaki? Gdybym naszym zwierzchnim wadzom postawi taki wniosek i

    umotywowa go historyjk opowiedzian mi przed chwil przez majora, to

    wie pan, czym by si skoczyo? Wyganowicz milcza. Po prostu wyrzucono by mnie za drzwi i poradzono abym zamiast

    kierowa nasz komrk zaj si pisaniem sensacyjnych powieci. Tam

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    26/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 26

    mona buja. U nas bierze si pod uwag nie nadmiar fantazji pewnych of i-cerw, ale fakty, nagie fakty. Zreszt, gdybym nawet jakim cudem przeko-

    na kogo potrzeba, e trzeba si zaj t spraw, to wadze wgierskie na

    podstawie tak skpych danych jakimi major rozpo rzdza, doszyby do

    wniosku, e polski kontrwywiad cierpi na chorob nadgorliwoci i w ka-

    dym widzi szpiega.

    Gdyby facet by bez winy, to by nie wyskakiwa z pocigu w Cz-

    stochowie.

    Widzia pan jego bilet? Na pewno jecha do Katowic? Sam mi to powied zia.

    Po prostu, eby odczepi si od natrta, z ktrym nie mia ochoty

    rozmawia. Przecie pan te mu skama, e jedzie do Katowic, a nie do N.

    Bo chciaem razem z nim wysi. To wielki spryciarz, roz-szyfrowa mnie w mig, chocia niczym si nie zdradziem.

    Nie spryciarz, tylko Bogu ducha winny czeczyna. Moe rze-czywicie jecha do Katowic, a na dworcu w Czstochowie przyszed mu na-gle pomys, aby wysi. C w tym zego? Ja sam nieraz niespodziewanie

    przerywam podr, bo mi si przypomniao, e po drodze mog odwiedzi

    jakiego starego kumpla. Zabra ze sob Express Wieczorny , a pozostawi na stoliku dwie

    inne gazety.

    Bardzo przekonywajcy argument, e mamy do czynienia ze

    szpiegiem umiechn si pukownik. Nieodparty! Zaleao mu eby nie zostawi dziennika z notatk.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    27/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 27

    Ja rwnie, jeeli co zanotuj na gazecie czy na pudeku papiero-sw, staram si nie zgubi tej notatki.

    Pan pukownik uparcie podwaa kade moje twierdzenie.

    A wy majorze usiujecie mi wmwi, e biae jestczarne. Mj nos mwi mi, e wpadem na ciekaw spraw. Mam przecie

    troch dowiadczenia pod tym wzgldem. Czy ustalilicie personalia tego cudzoziemca?

    Tak. Osobicie porozumiaem si z oficerem WOP-u. Cudzo-

    ziemiec nazywa si Karl Weismuller. Obywatel austriacki. Pasz port niewt-pliwie autentyczny: Mieszkaniec Wiednia. Przejeda przez Polsk jadc ze

    Sztokholmu. To te dziwny przypadek, e wybra t tras i e tranzyt zaj

    mu a trzy dni.

    Stale si reklamujemy i namawiamy podrnych jadcych zeSkandynawii do rodkowej i poudniowej Europy, aby korzystali z naszych

    pocze morskich i kolejowych. Zachwalamy przyjemnoci, jakie czekaj

    turystw, jeli zechc zatrzyma si w ktrym z naszych miast. Widocznie

    reklama daje jakie rezultaty. Dowod em tego jest, majorze, wanie paski

    Austriak. adnego wykroczenia nie popeni, bo wiza tranzytowa wana jest

    trzy doby. No, a gdyby chcia, mgby nawiza kontakt ze szpakowatym

    nawet w jego prywatnym mieszkaniu.

    Widocznie z jakich wzgldw nie byo to moliwe. A moe po

    prostu obaj partnerzy nie mieli do siebie zaufania i uwaali, e bezpieczniej

    bdzie si spotka na terenie innego pastwa?

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    28/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 28

    Powiedzmy, e pan ma racj. Nic nie stao na przeszkodzie, eby

    cudzoziemiec zaprosi szpakowatego do Wiednia i umwi si z nim cho-

    by w jednej z knajpek na Praterze.

    Moe mj szpakowaty jest kim, czyj wyjazd na zachd mgby

    obudzi jakie podejrzenia? Pod tym wzgldem Budapeszt jest pewniejszy.

    No i formalnoci zwizane z wyjazdem s znacznie mniejsze. Nie potrzeba

    zaproszenia ani paszportu. Wy starczy zwyka wkadka do dowodu osobi-

    stego, ktr mona dosta w cigu trzech dni. Bilety paci si w zotwkach,

    a zaopatrzy si w forinty mona w kadym biurze podry. Ma pan troch racji przyzna pukownik Mogajski ale nie za

    wiele.

    Nie moemy tej sprawy tak pozostawi upiera si Wygano-

    wicz.

    Co ja z panem mam! Z gry wiem, jak si to wszystko skoczy.

    Pan narozrabia, a na mnie wszystko pniej si skrupi. No, ale mam mikkie

    serce, wic i teraz pjd na pewien kompromis. A robimy zasadzk w Budapeszcie?

    Ani mi to w gowie. Nie myl a tak si wygupia. Ale postaram

    si dowiedzie czego o naszym Austriaku, panu Karlu Weismullerze jeeli

    przejazd przez Polsk zabra mu a trzy dni, to musia pozostawi jakie

    lady po sobie. Tylko tyle mog zrobi Na pocztek dobre i to. Dodam jeszcze, e Weismuller przekroczy

    granic polsk w winoujciu. Wiz tranzytow wzi w polskim konsulacie

    w Sztokholmie.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    29/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 29

    Do Wiednia jecha z Warszawy, wic niewtpliwie to trzy dni

    spdzi w stolicy. Trzeba poszuka w warszawskich hotelach. Najlepiej

    niech pan pole tam Deptu.

    Wywiadowca bez trudu ustali, e Karl Weismuller zatrzyma sina

    dwie noce w Grand Hotelu . W karcie meldunkowej poda swj wiedeski

    adres oraz napisa, e jest przedstawicielem midzynarodowego koncernu

    produkujcego aparaty pomiarowe i inne maszyny precyzyjne. Wedug za-

    pewnie recepcji hotelowej , go z Austrii zachowywa si tak, jak to zwy-

    kle robi tego rodzaju panowie. Troch zwiedza Warszaw, nie stroni od

    znajomoci z urzdujcymi w kawiarni dewizwkami, w przeddzie wy-

    jazdu do tgo popi w miejscowej restauracji. Towarzystwo byo miesza-ne. Dwch cudzoziemcw i jaki Polak. Panie naturalnie miejscowe .

    Deptua, jeden z najzdolniejszych do tego rodzaju spraw wy-

    wiadowcw, nawet odszuka tego Polaka. By to bawicy w delegacji su-bowej inynier z Wrocawia.

    Obu cudzoziemcw pozna w hallu hotelowym, gdzie przypadkowosuy im za tumacza. Przyj ich zaproszenie do spdzenia razem wieczo-ru. Jednym z uczestnikw tego maego zebrania towarzyskiego by jaki

    Szwajcar, ktry, jak sam opowiada, zaatwia transakcj handlow z polsk

    central handlu zagranicznego i rwnie nazajutrz opuszcza Warszaw,

    lecz nie pocigiem, ale samolotem.

    Wszystkie te informacje zostay sprawdzone przez majora. Szwajcar

    bywa czstym gociem w naszym kraju. By powanym i szanowanym

    handlowcem. Sta poza wszelkimi podejrzeniami. To samo mona byo po-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    30/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 30

    wiedzie i o inynierze z Wrocawia. Co do panienek towarzyszcych trzem

    panom, to te z zawodowego punktu widzenia oceniy obu cudzoziemcw

    jako dobrych goci. adnych innych kontaktw, pana Weismullera w Pol-

    sce nie dao si ustali.

    W ksice telefonicznej Wiednia figurowa numer telefonu pod adre-sem i nazwiskiem, jakie Austriak poda w meldunkach w Grandzie . A wic

    wydawao si, e i Weismuller powinien by poza wszelkimi podejrzeniami.

    Tote pukownik Mogajski bynajmniej nie kry swojego sceptycyzmu.

    No i co? adnego punktu zaczepienia. Spokojny cudzoziemiecprzejazdem zabawi si do wesoo przez dwa dni w Warszawie. A w dro-

    dze powrotnej zapomnia zaopatrzy si w zapaki,a pan, uoy pikn

    opowiastk o tajemniczym spotkaniu dwch gronych szpiegw.

    Zapaki? Rzeczywicie zapomniaemo

    zapakach. Ten szczegzupenie mi wylecia z pamici a przecie gapiem si na nie. Przypominam

    sobie doskonale, e kiedy siedzielimy w wagonie restauracyjnym, w pew-nym momencie Kurt Weismuller sign do kieszeni, wydoby paczk pa-

    pierosw i pudeko zapaek

    C w tym dziwnego? Zarwno papierosy jak i zapaki s do na-

    bycia w wagonie restauracyjnym. Przedtem ich nie mia aku pi je wchodzcdo wagonu.

    Nie kupi. To byy szwedzkie zapaki. Siedziaem bliskoi zau-wayem etykietk z reklam wielkiego sztokholmskiego domu to-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    31/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 31

    warowego Nordiska . Znam dobrze te zapaki, bo nieraz kupowaem je w

    Szwecji.

    Te nic nadzwyczajnego, Austriak szed korytarzem i chcia zapa-li papierosa, ale nie mg znale zapaek w kieszeni, albo by przekonany,

    e w ogle ich nie ma.

    Weismuller wyj zapaki z tej samej kieszeni, w ktrej, mia pa-pierosy. Pamitam, szed korytarzem, zatrzyma si na chwil i sign rk do prawej kieszeni w marynarce. Wyj z niej paczk papierosw i dopiero

    pniej maca si po innych kieszeniach, rzekomo szukajc zapaek. Pude-

    ko z papierosami schowa do tej samej kieszeni. A w restauracji wyjz niej

    nie tylko papierosy, ale i zapaki. Ani chwili nie waha si i nie szuka. A

    przecie niepo winien mie tych zapaek.Tym bardziej w tej samej kieszeni.

    No tak zgodzi si pukownik to rzeczywicie niecopodej-rzane. Ale nie taka powana poszlaka, eby potwierdzaa wasz, teori o

    dwch gronych szpiegach.

    Wic pan pukownik odmawia wszczcia krokw dla wyjanienia

    tej sprawy? w gosie majora Wyganowicza wyczu mona byo niezado-wolenie i rozdranienie.

    Odmawia nie odmawiam ale na razie nie widz dostatecznychpodstaw. Ca spraw trzeba gruntownie przemyle. Czy nie daoby si

    znale tego szpakowatego ?

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    32/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 32

    Niestety nie. Wprawdzie pamitam dobrze rysy jego twarzy imgbym goz atwoci rozpozna ale to za mao Musiabym chyba obej-

    rze zdjcia co najmniej poowy mczyzn yjcych w Polsce.

    Z duym prawdopodobiestwem moemy przyj e jestto

    mieszkaniec Warszawy albo Katowic.

    Raczej lska, ni samych Katowic Tam przecie miasto koomia-

    sta i moe rwnie dobrze pochodzi z Gliwic, Bytomia, Chorzowa czy So-snowca. atwiej znale ig w stogusiana.

    W kadym bd razie uwaam, panie pukowniku, e sprawynie

    mo na tak zostawi.

    Pomyl nad tym dyplomatycznie odpowiedzia pukownik

    Mogajski.

    Mino kilka tygodni. Major Wyganowicz zna dobrze swojego szefa i

    wiedzia, e nic by nie dao nawracanie do tematu szpakowatego''. Przyj-

    dzie czas a stary sam powrci do tej sprawy.

    W pocztkach listopada przy jakiej rozmowie pukownik Mogajskizagadn Michaa Wyganowicza:

    Przeanalizowaem dokadnie ca pask historyjk, majorze.

    No i jakie wnioski?

    Poniosa was fantazja. Nic wicej.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    33/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 33

    Major usiowa protestowa, ale zwierzchnik nie da mu doj do

    sowa.

    Wiem dobrze, jaki z was uparciuch. A na upartego nie ma innejrady, jak wykaza mu, e nie mia racji. Dlatego te gotw jestem da wam

    par dni urlopu okolicznociowego i jeeli chcecie, jedcie sobie do Buda-pesztu. Naturalnie cile prywatnie jako zwyky turysta. Moecie do woli

    oglda t wasz Matrzcsrda i raczy si w niej zup rybn. Tylko jesz-

    cze raz podkrelam, bdziecie tam, majorze, zupenie nieoficjalnie. A znajcwas, przestrzegam przed wpltaniem si w jak awantur. Nawet gdyby

    wasze podejrzenia potwierdziy si, macie tylko patrze. Sdz, e pan mnie

    zrozumia?

    Tak jest, panie pukowniku.

    No to dogadalimy si. Jeszcze jedno. Za szybkie wyjanieniesprawy tego starszego szeregowca z P 1. przyznano wam spe cjaln nagrod

    pienin. Myl, e starczy na kilka dni przyjemnego pobytu w piknym

    Budapeszcie.

    1 W dotychczasowej treci bya mowa o przedmiotowej sprawie w N. a nie w P. [JW48]

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    34/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 34

    Rozdzia III

    TWARZ ZA SZYB

    Osiemnastego listopada pocig popieszny z Warszawy do Bu-dapesztu przyby na Dworzec Zachodni z parominutowym opnieniem.

    Podrni szybko wysiadali z wagonw. Wrd nich by te i Micha Wyga-nowicz. Nie pieszy si. Wolno szed ulic Bajcsy Zsilinsky, zatrzymywa si

    przed wystawami i chon w siebie niepowtarzalny urok tego piknego

    miasta nad Dunajem. Mia w rku jedynie ma walizeczk. Nie dochodzc do koca bulwaru, skrciw prawo, w ulic Jzefa At-

    tila i doszed ni do Landschid hid, bodaj najpikniejszego po Erzsebet hid,

    mostu Budapesztu. Tu przy obszernym placu Roosevelta mieci si lokalBiura Podry Ibusz tak dobrze znany kademu turycie. Tutaj wymienia

    si pienidze, tutaj te kady przyjezdny, ktrego nie sta na stosunkowo

    drogie budap eszteskie hotele, moe dosta adres prywatnej kwatery.Rwnie przyzwoitej,a trzykrotnie taszej.

    W lecie panuje w biurze ogromny tok. Przed okienkami tworz si

    dugie kolejki, ale czsto ludzie odchodz z niczym, poniewa zabrako kwa-

    ter. Za to teraz w listopadzie, w przestronnym lokali Ibuszu byo prawie

    pusto. Jedynie trzy osoby siedziay na wygodnych fotelach, oczekujc zaa-

    twienia swoich spraw.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    35/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 35

    Micha Wyganowicz wymieni na forinty swoje czeki podrne i

    skierowa si do okienka, w ktrym urzdowaa wysoka, adna dziewczyna.

    Jak przystao na Wgierk, byo kruczoczarna. Nawiasem mwic, z tymi

    czarnymi wosami Wgrw to nieporozumienie, bo brunetami s jedynie ci

    potomkowie Awarw i Madziarw, ktrzy maj domieszk krwi poudnio-

    wych Sowian. Polak w czasie swojego pierwszego pobytu nad Dunajem nie

    moe si nadziwi, e na ulicach Budapesztu spotyka si wielu jasnych

    blondynw.

    Chciabym dosta jaki pokj moliwie w rdmieciu i z telef o-

    nem wyjani Micha po niemiecku na cztery dni.

    Dziewczyna rzucio okiem na podany jej dokument, wkadki pasz-

    portowe w granatowej oprawie ze srebrnym orem na okadce.

    Prosz bardzo odpowiedziao prawie czyst polszczyzn (W-grzy znaj si na organizacji turystyki) i zacza przeglda pkate kartoteki

    z adresami. Wycigna z nich jedn kart.

    Mamy bardzo przyjemny pokj przy ulicy Dohny. Gospodarze

    mwi pynnie po niemiecku. Pokj jest elegancko umeblowany Telefon

    oczywicie na miejscu. Doskonay punkt. W pobliu muzeum i teatr oraz

    niedroga restauracja i sklep spoywczy. Tu obok znany nocny lokal.

    Ulica Dohny, nie znam?

    Dohny to boczna od Rakczi krut, jednej z gwnych ulic Buda-pesztu. Std niecay kilometr. Samo centrum miasta. Wszdzie blisko za-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    36/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 36

    chcaa urzdniczka naprawd radz panu wzi ten pokj, chocia mam

    i tasze.

    Wyganowicz zdecydowa si. Dziewczyna bya nawet tak uprzejma,e pokazao mu na planie Budapesztu, gdzie si znajduje ulica Dohny i w

    jaki sposb mona tam doj.

    Pokj by rzeczywicie wygodny i w samym centrum miasta, gospo-darze bardzo przyjemni. Wyganowicz postanowi obejrze za dnia, a bya

    ju pora obiadowa, ow synna Matrzcsrda i ewentualnie zje tam

    obiad.

    Major nie mia zbyt miych wspomnie z pobytu przed laty w tej

    knajpie. Pamita, e znajdowaa si nad samym Dunajem, niedaleko Mostu

    Wolnoci.

    Lokal cieszy si powodzeniem. Przewaali Niemcy. Poza nimi trochmodziey. Obsuga jak na stosunki wgierskie bya do poda. Na zam-

    wione danie Micha czeka wtedy prawie godzin. Teraz zamiast kelnerw

    w niezbyt czystych biaych kitlach, usugiway w Matrzcsrda dwie ele-

    gancko ubrane kelnerki. Ta, w ktrej rewirze usiad Wyganowicz, pynnie

    wadaa angielskim, francuskim i niemieckim.

    Czym mog suy? zapytaa po angielsku, podajc Michaowi

    kart. I zaraz, powtrzya to samo po niemiecku. Na pierwszy rzut oka po-

    znaa cudzoziemca.

    Wygano wicz ju w czasie swojego poprzedniego pobytu w Bu-

    dapeszcie sysza, e w tym lokalu podaj najlepsz w stolicy Wgier zup

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    37/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 37

    rybn. Wwczas jednak by w Matrzcsrda wieczorem i nie mia okazji

    tego sprawdzi. Obecnie nadarzya si doskonaa sposobno.

    Pr osz halaszle zadysponowa i jakie biae wino.

    Za chwil kelnerka postawia przed Wyganowiczem duy metalowykocioek z pynem przypominajcym na pierwszy rzut oka zup pomidoro-w z pywajcymi w niej duymi kawakami ryby. Zrcznie przelaa cz

    zupy na gboki talerz i napenia kieliszek biaym winem.

    Major wzi yk i przekn pierwszy yk zupy. Jak gdyby ogie

    wypeni mu cae usta i przeyk. A zy stany w oczach. Kelnerka nie umia-a powstrzyma miechu. Wyganowicz szybko chwyci kieliszek wina, abyspuka ogie trawicy mu wntrznoci. To tro ch pomogo. Dziewczyna

    rozemiaa si bezgonie, podesza do stolika i zrobia ruch, jak gdyby

    chciao zabra zup. Nie smakuje panu? zapytaa z nieco drwicym umiechem.

    Gdyby nie ten umiech, Micha chtnie zrezygnowaby z halaszle, aleprzecie aden Polak nie pozwoli z siebie kpi, tym bardziej przy zupie ryb-

    nej.

    Tak powiedzia ta zupa taka jaka mda. Czy mgbym pro-si o troch papryki?

    Dziewczyna ju si nie krpowaa i rozemiaa si gono.

    Pan jest z Polski stwierdzia.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    38/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 38

    Dlaczego pani tak przypuszcza? .

    Bo tak zachowa si moe jedynie Polak albo... Wgier. A co do ha-laszle, to po paru ykach przyzwyczai si pan. Dopiero wwczas doceni pan

    jej smak

    Po skoczonym obiedzie Micha Wyganowicz postanowi dokadnie

    rozejrze si po okolicy. Bulwar nad Dunajem mia w tym miejscu dwa po-

    ziomy. Na grnym poziomie odbywa si ruch tramwajowy i samochodowy.Na dolnym tylko z rzadka zjawia si jaki samochd, najczciej ciarowy.

    Dolny poziom bulwaru koczy si pionowym murem. Sze, siedem me-trw poniej pyn Dunaj.

    Budyneczek restauracji przywiera do ciany dolnego poziomu bul-waru, tak e jego dach by na rwni z jezdni grnego poziomu. Knajpka

    stanowia jedyny obiekt budowlany w tej czci bulwaru Due domy miesz-kalne, ktre zajmoway cay lewy brzeg ulicy, znajdoway si w odlegoci

    co najmniej siedemdziesiciu metrw Sdzc po latarniach grny bulwar

    musia by wieczorem dobrze owietlony, natomiast jego nisze kondygna-cje nie miay w ogle adnych lamp ulicznych

    O jakie trzysta metrw w d rzek stay przymocowane do wiel-

    kich niskopiennych pachokw trzy barki Musiay by solidnie wyado-wane bo burty ledwie wystaway znad wody. Teraz, w biay dzie, wzdu

    wysokiego brzegu rzeki rozstawili si rybacyi prbowali co zowi.

    Ju siedzc w wygodnym klubowym fotelu w swoim pokoju przy

    Dohny Micha Wyganowicz zastanawia si, kiedy zjawi si ponownie w

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    39/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 39

    Matrzcsrda . Czy przyj par minut po sidmej, czy te zaj posteru-nek wczeniej?

    Obie koncepcje miay swoje zalety ale i swoje wady. Na Expressie

    Wieczornym szpakowatego mczyzny z pocigu figuroway liczby 11, 18,

    19. Oficer kontrwywiadu tumaczy ten zapis: listopad, osiemnastego go-dzina dziewitnasta. Ale mogo by odwrotnie: dziewitnastego listopada

    godzina osiemnasta .

    A wic zjawienie si w restauracji par minut po sidmej byoby ju

    musztard po obiedzie. Szpakowaty mgby dawno opuci lokal. Naley

    zatem przyj do Matrzcsrda nie o sidmej, lecz koo szstej.

    Ale i ten termin nie by zby szczliwy. Wczeniejsze przyjcie, cze-kanie w knajpce prawie godzin mogo wydawa si do podejrzane; prze-

    cie ci ktrzy umwili si na to spotkanie, na pewno zachowaj ostrono.Mona ich sposzy przed czasem. I tak le i tak niedobrze.

    W kocu major postanowi znale si na grnym bulwarze jeszcze

    przed szst i dyskretnie obserwowa ruch w restauracji: kto wchodzi i kto

    wychodzi. A do knajpki wej dopiero przed sam sidm. W ten sposb

    obyd wa ptaszki nie powinny wymkn si z sieci. Oficer zdawa sobie

    spraw, e ma niezmiernie cikie zadanie, by bowiem sam. Jake by terazprzyda mu si jaki pomocnik. Ale Wyganowicz wierzy w swoj szczliw

    gwiazd.

    Na dolnym bulwarze tylko dwie latar nie owietlay drog od Mostu

    Wolnoci do Matrzcsrda . Dalej panoway kompletne ciemnoci. Grny

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    40/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 40

    by owietlony znacznie lepiej. Co kilka minut przejeda tramwaj, od cza-su do czasu przemkno jakie auto. Ale czowieka jak na lekarstwo, chocia

    o parset metrw std kipiao bujne ycie wielkiego miasta,

    Wyganowic z podszed do restauracji od tyu i ostronie zajrza przez

    okno. Goci w lokalu mona byo policzy na palcach. Przy adnym z zaj-

    tych stolikw nie dostrzeg swoich znajomych z pocigu. Ani szpakowate-

    go, ani Karla Weismullera.

    Wycofa si na grny bulwar i stan na przystanku tramwajowym.

    Std wprawdzie nie widzia samego budyneczku restauracji, ale mg do-skonale obserwowa zjazd na dolny poziom bulwaru. Kady kto chcia si

    dosta do Matr zcsrda , musia tdy przej lub przejecha. Na przystan-ku czekao kilka osb i major uzna, e jego obecno nie powinna rzuca

    si w oczy nawet gdyby kto penetrowa ten teren. Mijay minuty i kwa-dranse. Trzy takswki podjechay pod restauracj. Wyganowicz zauway,

    e w kadej z nich siedziao po kilka osb. Ponadto jakie dwie pary i paru

    pojedynczych mczyzn skierowao si w d, w stron Matrzcsrda .Wrd nich na pewno nie byo jednak szpakowatego .

    Dochodzia godzina sidma. Micha stwierdzi, e dusze sterczenie

    na przystanku tramwajowym nie ma wikszego sensu, a nawet mogoby si

    wyda podejrzane. W restauracji byo teraz wicej goci. Wyganowicz zaj stolik na

    samym kocu korytarza. W ten sposb mg swobodnie obserwowa

    wszystkich wchod zcych i wychodzcych, sam za nie rzuca siw oczy.Wrd goci przewaali tym razem Wgrzy. To zrozumiale, listopad nie jest

    miesicem,w ktrym nad Dunajem zjawiaj si zagraniczni turyci. Ssied-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    41/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 41

    ni stol ik zajmowaa jaka zakochana para. Dalej siedzia starszy, siwowosy

    pan. Czekajc na zamwione potrawy, przeglda dziennik. Jeszcze dalej

    ulo koway si dwie kobiety. Nietrudno byow nich rozpozna typowe an-

    gielskie turystki. Z bardzo nieszczliw min jady zup rybn. Jeden ze stolikw zajmowao trzech mczyzn. Te chyba cudzo-

    ziemcy, najprawdopodobniej Niemcy lub Austriacy. Ze swojego miejsca ma-

    jor nie sysza, jakim mwi jzykiem, ale wszyscy palili cygara.

    Dwa inne stoliki okupowali j acy Wgrzy. W maej salce przy-

    legajcej do korytarza wiksze towarzystwo obchodzio imieniny czy te

    spotkanie koleeskie. Kilku panw byo ju, jak to si mwi, w rowym

    humorze .Ale wrd tych wszystkich goci nie dostrzeg szpakowatego . W

    adnym z nich oficer nie mg te rozpozna Austriaka, Karla Weismullera.Mia kelnerka zaproponowaa Wyganowiczowi jak specjalno

    wgierskiej kuchni rodem z Debreczyna i czerwone wino Sopron k -

    ktrankos . Zgodzi si bez wahania chocia nazwy zarwno trunku, jak i po-trawy nic mu nie mwiy. Za chwile jednak przyzna w duchu, e dziewczy-

    na polecio mu wyborny zestaw. Gocie w restauracji zmieniali si. Jedni wychodzili inni przybywali.

    Zjawia si rwnie trzyosobowa orkiestra i tradycyjnym czardaszem roz-pocza swoje wystpy. Dochodzia ju prawie sma, a gocie, ktrych spo-dziewa si Wyganowicz, jako si nie zjawiali.

    W pewnym momencie oficer podnis gow i spojrza w stron

    okien zajmujcych prawie ca cian. Byy one a do trzech czwartych za-sonite kolorowymi zazdrostkami. Micha doskonale pamita, e aby zaj-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    42/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 42

    rze do rodka, musia pomimo wysokiego wzrostu dobrze wspi si na

    palce.

    Ale w jednym z okien zazdroski byy nieco rozsunite i powstaa

    szpara na dwadziecia centymetrw szerokoci. W tym miejscu, pod oknem

    znajdowa si wolny stolik. I oto patrzc w t stron, major przez moment

    krtki jak mgnienie oka zauway czyj twarz jak gdyby przyklejon do

    szyby. Twarz natychmiast znikna, a jednak oficer kontrwywiadu mgby

    przysic, e to by wanie szpakowaty .

    Pozna mnie czy nie Micha pod pozorem nalewania wina dokieliszka przesun si nieco z krzesem, tak aby na linii midzy nim o szpa-

    r w oknie znalaz si mody czowiek, ktry siedzia z dziewczyn przy s-

    siednim stoliku.

    Jeeli nie pozna, powinien za chwil tu wej pomyla Wyga-

    nowicz.

    Mino jednak najpierw pi, a potem jeszcze dziesi minut i nikt

    nie wszed do restauracji. A wic pozna! zakl w duchu major. Zrobiem bd e nie

    prbowaem si chocia troch ucharakteryzowa. Facet nie w ciemi bity.

    Ale gdzie jest ten drugi?

    Major uzna, e dalsze siedzenie w knajpce nie ma ju adnego celu.

    Pomimo poraki odczuwa zadowolenie. Jego instynkt psa goczego niezawid go i tym razem. Szpakowaty jest w Bu dapeszcie i stawi si na

    spotkanie. To nic, e zwia. Nie ma innego kontaktu i bdzie musia znw

    sprbowa spotka si ze swoim partnerem. Zrobi to na pewno, ale jeszcze

    ostroniej i z jeszcze wikszym strachem.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    43/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 43

    Ale i jego partner nie przyby na spotkanie. Czy take dlatego, e po-zna majora? Wtedy, w pocigu, Karl Weismuller widzia go bardzo krtko

    w wagonie restauracyjnym. I to w pocigu, ktry wanie jecha do Buda-

    pesztu. Wic nawet spotkanie w tym miecie nie mogoby si Austriakowi

    wyda czym podejrzanym. Tym bardziej, e nie mg wiedzie, czy jego

    ssiad z wagonu restau racyjnego nie jest Wgrem i nie jedzie do Budapesz-

    tu.

    Co innego szpakowaty . Ten dobrze si orientowa, e wsptowa-rzyszami podry w jego przedziale byli wycznie Polacy, a jeden z nich

    przeglda Express Wieczorny z tajemnicz notat k. Widzc teraz tego

    samego czowieka w Matrzcsrda mg si naprawd przestraszy.

    Wyganowicz opuci lokal. Dojecha tramwajem do Mostu Wolnoci istamtd, idc ostronie pod samym murem, tak e cay czas znajdowa si

    w cieniu, dotar z powrotem do Matrzcsrda . Po drodze pilnie si rozgl-

    da, liczc, e spostrzee gdzie zaczajonego szpakowatego . Jeeli ten

    czowiek od razu nie uciek daleko, a tylko przywarowa w ciemnociach,

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    44/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 44

    powinien za uway wyjcie majora z restauracji i jeszcze tego wieczoru po-nowi prb nawizania kontaktu ze swoim partnerem.

    Jednake na bulwarze nie byo nikogo. Zajrzawszy do restauracji

    Wyganowicz stwierdzi, e szpakowaty i tu nie wrci. Major jeszcze przez co najmniej godzin kry koo baraku. Bez

    skutku. Nie pojawi si rwnie Austriak. Zzibnity i zy na siebie Wyga-nowicz okoo godziny dziesitej wrci do swojego pokoju przy ulicyDoh -

    ny.

    Jego misja bya waciwie skoczona. Stwierdzi przecie, e podej-rzenia go nie myliy i e w Matrzcsrda miao doj do spotkania szpa-

    kowatego z kim, kogo Wyganowicz nie znal. Bo czy to musia by koniecz-

    nie Karl Weismuller? Na pewno nie. Wy starczyo posa do tej knajpki ko-

    go innego, zaopatrzonego w umwionyznak rozpoznawczy.Wyganowicz dokadnie analizowa sylwetki wszystkich osb, ktre

    jady kolacj w Matrzcsrda . Wgrzy chyba odpadaj? A moe kto ze

    suby? Choby kelnerka? Ale i takie przypuszczenie major odrzuci. Gdyby

    tym drugim mia by kto z pracownikw restauracji, szyfr zanotowany na

    gazecie nie podawaby tak cile godziny spotkania. Do lokalu mona wej

    o kadej porze i bez wzbudzania podejrze rozmwi si z zatrudnianymi

    tam ludmi lub podrzuci im ma paczuszk. Trzej Niemcy z cygarami te odpadaj. Opucili lokal wczeniej, nim

    Wygano wicz zauway twarz za szyb. A przecie czowiek, ktry umwi

    si na takie wane spotkanie, nie zrezygnuje z niego jedynie dlatego, e kon-trahent spnia si kilka minut . Wprawdzie cygaro moe by dobrym zna-kiem rozpoznawczym, bo na Wgrzech, jak i w Po lsce, pali si raczej papie-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    45/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 45

    rosy, ale po rozwaeniu wszystkich za i przeciw Wyganowicz wykreli

    Niemcw ze swojej listy podejrzanych.

    Wrd goci by jeszcze starszy mczyzna, ktry czyta gazet. Do-

    piero teraz major przypomnia sobie, e w tytule tego dzien nika byo sowo

    Express . Gazeta na pewno nie bya ani wgierska, oni polska, ale nie ma

    chyba pastwa w Europie, gdzie by nie ukazywao si pismo uywajce t y-tuu Express .

    Teraz Wyganowicz by pewien. To ten starszy pan czeka na szpa-

    kowatego . Stara si jak najduej przebywa w restauracji; dlatego zama-wia potrawy nie wszystkie od razu lecz kolejno, jedn po drugiej. Potem

    za zada butelki tokaju i powoli sczy z kieliszka zocisty pyn. Tak wic w myl polece pukownika Mogajskiegomajor Wy-

    ganowicz speni zadanie. Moe spokojnie wraca do kraju i zameldowa o

    swoich spostrzeeniach. Wadzom pozostanie skontrolowanie, kto w tym

    czasie wyjeda na Wgryi przejrzenie fotografii tych osb. To wprawdzie

    spora robota, ale w taki stosun kowo prosty sposb powinno si zidentyf i-kowa szpakowatego . Dalsze dochodzenie poprowadzi zapewne kto inny.

    Ale Micha Wyganowicz nie nalea do ludzi atwo rezygnujcych,

    zwaszcza gdy pocztek zosta zrobiony. Przeszkodzi przecie skontakt o-waniu si szpakowatego z wysannikiem czekajcym na niego w restaura-cji. Czowiek zdecydowanyna robot szpiegowsk, co dla majora nie ulega-o wtpliwoci, e tak wanie byo, ponowi prby skomunikowania si ze

    swoim partnerem. A moe to zrobi jedynie w Matrzcsrda . Innej drogi

    nie ma.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    46/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 46

    Major przypuszcza, e chodzi tutaj o sprzeda jakich wanych

    dokumentw, ktre szpakowaty przywiz z Polski, a ktre interesuj je-

    den z wywiadw pastw zachodnich. Moe uda si przeszkodzi tej trans-

    akcji, a przy okazji rozszyfrowa, kto i dlaczego upatrzy sobie osob szpa-

    kowatego oraz czym on rozporzdza?

    Dlatego te Wyganowicz ani myla wraca czy te choby po-rozumie si z pukownikiem Mogajskim. Z gry wiedzia, jaki rozkaz

    otrzymaby od starego i ten rozkaz m usiaby speni. A nie majc kontak-

    tu ani instrukcji, mg dziaa tak, jak uwaa to za stosowne. Pukownik

    wyranie podkreli, e major jest niena subie, lecz korzystajc z okolicz-

    nociowego urlopu, odbywa wycieczk turystyczn za granic.

    Naturalnie strategia dnia jutrzejszego musi by zupenie inna. Nie

    wolno powtarza raz popenionych bdw. Szpakowaty na pewno po-dwoi czujno. Trzeba stworzy mu zudzenie, e zmyli go widok dostrze-

    ony przez szpar w firance i adne niebezpieczestwo mu nie grozi.Nie mona rwnie ograniczy obserwacji Matrzcsrda jedynie

    do godzin wieczornych. Poniewa spotkanie nie doszo do skutku w um-

    wionym terminie, druga strona take zorientowaa si, e co jest nie w po-rzdku i ustanowi dyury w lokalu na cay dzie, liczc na to, e partner

    skorzysta z kadej nadarzajcej si okazji, aby nawiza zerwany kontakt O ile atwiejsze byoby zadanie Wyganowicza, gdyby nie dziaa sam.

    Na terenie restauracji by ju spalony; nie tylko szpakowaty ale i wysan-

    nik st rony przeciwnej nabraby podejrze, gdyby powtrnie spotka w loka-lu tego samego cudzoziemca, ktry dziwnym zbiegiem okolicznoci urz -

    duje tam od daty wyzna czonego spotkania! Tym bardziej, e wystarczyo

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    47/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 47

    zapyta kelnerk o jego narodowo, by dowiedzie si, e to Polak tak so-

    bie upo doba Matrzcsrda .

    A regu dziaania kadego kontrwywiadu jest docenianie prze-

    biegoci przeciwnika nie wolno uwaa go za gupszego od siebie. Trudno westchn Micha Jestem sam i musz sam sobie po-

    radzi.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    48/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 48

    Rozdzia IV

    KPIEL JEST DOBRA NA WSZYSTKO

    Na drugi dzie, z samego rana, Micha Wyganowicz przystpi do re-

    alizacji swojego planu. Za pomoc paru szminek, ktre przezornie zabra ze

    sob, twarz jego nabraa zmarszczek. Wyglda teraz na szedziesiciolet-niego czowieka, ktry przez cae ycie ciko pracowai przedwczenie si

    postarza. Zamiast eleganckiego, ciemnego garnituru, major mia dzisiaj po-

    rzdnie ju sfatygowane popielate spodnie, w tym samym kolorze sweter z

    grubej weny i wytart wiatrwk. Gow krya czapka cyklistwka z du-

    ym daszkiem, pamitajca stare, dobre czasy .

    W domu towarowym Corvino Wyganowicz bez trudu zaopa trzysi w dwie wdki i sprzt rybacki. Jeszcze tylko zakup sporej porcji ywno-ci oraz czego do picia i oficer kontrwywiadu gotw by do pracy .

    Wprawdzie Matrzcsrda otwierano dopiero o godzinie dwunastej, alemajor postanowi zaj posterunek obserwacyjny znacznie wczeniej, naj-pniej o dziesitej. Ostatecznie szpakowaty mg prbowa nawizania

    kont aktu ze swoimi partnerami nie tylko wieczorem, lecz i przed pou-dniem. Drugiej stronie zapewne take zaleao na odszukaniu swojego kon-

    trahen ta. Jedynym miejscem, gdzie mono to byo uczyni, by ten kawaek

    bulwaru nad Dunajem i przyczepiony do jego ciany may baraczek popu-

    larnej knajpki.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    49/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 49

    A zatem ju przed dziesit. Wyganowicz ulokowa si w pobliu

    Mostu Wolnoci pomidzy dwoma rybakami, tkwicym tutaj chyba od wi-

    tu.

    Wyganowicz owi ryby przed wielu, wielu laty. Spdza kiedy wa-

    kacje na wsi u rodz icw kolegi szkolnego. Jego ojciec by zapalonym ryba-

    kiem i swoj pasj usiowa bez wikszego zreszt skutku zaszczepi obu

    modym ludziom. Ku swojemu niezadowoleniu Micha musia wtedy zrywa

    si o wicie i caymi godzinami siedzie nad brzegiem Bugu zamiast barasz-

    kowa z rwienikami. Pniej ju nigdy nie da si namwi na ryby lecz

    z tam tych czasw pozostaa mu znajomo rzemiosa wdkarskiego, tak t e-

    raz przydatna. Dlatego te ssiadujcym z Wyganowiczem rybakom, ich

    nowy wsptowarzysz nie wyda si podejrzany. Na szczcie rybacy oddaj

    si swojemu hobby w cakowitym milczeniu, wiec obaj Wgrzy nie mogli

    sprawdzi, e przybysz jest cudzoziemcem.

    Mijay godziny. Ryba na szczcie nie braa. Wyganowicz zapa je-

    dynie dwie malutkie rybki o cze rwonych skrzelach, poteczki krosnopir-

    ki, ktre natychmiast wpuci do wody Zauway zreszt, e to samo czyni

    jego towarzysze. Por minut po dwunastej z drzwi restauracji zdjto ela-zn antab. Znak, e Matrzcsarda otwiera swoje podwoje. Ale przez conajmniej godzin nikt nie zajrza do lokalu. Dopiero pniej weszo tam kil-ka osb, a wikszy ruch zacz si dopiero po poudniu. W dzie muzyka nie

    przygrywaa, tote siedzieli krtko, tyle ile zajo zjedzenie obiadu. Dziki swojemu stanowisku obserwacyjnemu Wyganowicz wi dzia

    wszystkich wchodzcych i wychodzcych z lokalu. Wrd nich nie byo

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    50/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 50

    szpakowatego ani te mczyzny czytajcego wczoraj w restauracji gaze-t, majc sowo Express w tytule.

    Major liczy si rwnie z moliwoci, e poszukiwany przez niego

    Polak moe unika wejcia do lokalu, a tylko krci si w pobliu i obser-wowa restauracj. Dlatego oficer od czasu do czasu porzuca swoje stano-

    wisko przy Szabadsag Hid i pod pozorem poszukiwania lepszego miejsca

    penetrowa cay bulwar od Mostu Elbiety a do nastpnego, ktry, jak to za

    dnia sprawdzi, nosi imi najwikszego poety wgierskiego, Petfiego.

    Ale nigdzie nie mign mu znajomy ksztat ani te szpakowata czu-

    pryna.

    Wystraszyem go na amen stwierdzi melancholijnie major,

    w racajc na swoje stanowisko. Czyby facet zrezygnowa po pierwszej

    nieudanej prbie? To wydao si majorowi nieprawdopodobne. Na pewno poszukiwa-

    ny przez niego czowiek jest bardzo ostrony, a wie, e jego partnerzy cier-pliwie zaczekaj na sposobno nowego nawizania z nim kontaktu. Za-pewne gra idzie o wysok stawk, skoro poprzedza j tak daleko posunita

    konspiracja. W tej sytuacji szpakowaty moe przywarowa nawet na kilka

    dni.

    Jednake majora troch dziwi obrt sprawy. Schemat by nietypo-

    wy. Zazwy czaj szpieg, majcy spotka si ze swoim mocodawc, nie wyje-

    da w tym celu za granic i to do pastwa takiego jak Wgry, ktre znajduj

    si w tym samym obozie co Polska i s z ni zwizane porozumieniami,

    przewidujcymi rwnie cis wspprac w zwalczaniu wsplnych wro-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    51/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 51

    gw. Szpieg pracuje w swoim kraju, a zebrane przez niego wiadomoci od-bieraj rezydenci lub kurierzy .

    Przyjazd szpakowatego na Wgry i kontakt w maej wprawdzie

    knajpce, ale bd co bd w lokalu publicznym, by czym rzadko spot yka-nym w pracy kontrwywiadu. Najwidoczniej Polak zaplanowa jedn trans-

    akcj, na ktrej chcia duo zarobi i odci si od dalszej wsppracy. Na-iwniak nie rozumia, e w razie potrzeby jego partnerzy potrafi zmusi go

    do posuszestwa i wiadczenia im dalszych usug. Nic nie pomoe, e

    transakcja odbdzie si nie w ojczynie, lecz nad Dunajem. Znowu mino par godzin. Rybacy nad brzegiem zmieniali si. Jedni

    pieczoowicie zwijali linki i skadali swoje wdziska do dugich, brezento-wych futeraw. Inni prbowali szuka szczcia na przeciwlegym brzegu,

    tu obok olbrzymiego gmachu Hotelu Gellerta, staej siedziby wszystkich

    oficjalnych delegacji odwiedzajcych stolic Wgier.

    Tylko Wyganowicz tkwi na swoim stanowisku Wynudzi si po-tnie. Stosunekryby do robaka i odwrotnie wcale go nie intere sowa. Po

    poudniu zerwa si niezbyt mocny, ale zimny wiatr dmuchajcy wzdu

    rzeki. W cigu wielu godzin spdzonych nad Dunajem i to prawie bez ruchu

    Micha przemarz pomimo wiatrwki i swetra. Zacz ju zapada zmierzch. Wczesny, jak zwykle w listopadzie.

    Dalsze dyurowanie na brzegu nie tylko stawao si bezcelowe ale mogo

    nawet obudzi czyje podejrzenia. Na caym odcinku rzeki pomidzy mo-stami nie byo wida ani jednego wdkarza. Micha usiad na kamiennymbrzegu bulwaru, spuci w d nogi i bez popiechu skada swj sprzt. Za-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    52/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 52

    stanawia si, co zrobi z wdziskami i futeraem Najchtniej cisnby to

    wszystko do rzeki ale jutro mog si znowu przyda.

    Teraz zamierza wyskoczy na kilka minut do pobliskiej restau-

    racyjki na Tolbuhin k rut, eby tam na chybcika zje co gorcego, ykn

    na rozgrzewk ze dwa kielichy palinki i natychmiast wraca. Dzisiaj po-

    mimo charakteryzacji, postanowi nie wchodzi do Matrzcsrda a ograni-czy si do obserwowania lokalu z zewntrz. Tylko te nieszczsne wdzi-

    ska. Trudno przecie wczy si z nimi noc po bulwarze. To by rzucio si

    w oczy kademu. Nawet najwikszemu laikowi. Ten cay majdan zostawi w szatni restauracji postanowi Mi-

    cha a wieczorem bd mg go zabra. To nie powinno nikogo dziwi. Major chcia wsta, kiedy nagle zauway, e z grnego bulwaru

    zjeda w d zielona w arszawa. Co dziwniejsze, auto miao rejestracj

    warszawsk. Kiedy wz podjecha bliej, oficer odczyta numer: WT 4599

    Samoch d jecha bardzo wolno, jak gdyby prowadzcy nie zna drogi lub

    szuka czegokolwiek. Naprzeciwko Matrzcsrda. Warszawa zatrzymaa

    si i staa przez kilka minut. Nikt jednak z niej nie wysiada. Nikt te i nie

    wsiada. Wyganowicz zauway, e samochd prowadzi mczyzna w sk-

    rzanej kurtce, szatyn z wosami zaczesanymi do gry. Jego towarzysz nosi

    ciemny kapelusz z opuszczonym rondem zakrywajcym cz twarzy. Jed-nake widoczne byy okulary w czarnej oprawie.

    Po parominutowym postoju warszawa bez popiechu ruszya w dal-sz drog. Micha zauway, e auto mino Most Petfiego i skrcio na

    znajdujcy si w pobliu Bararos t r.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    53/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 53

    Auto z Warszawy! Czego ci dwaj szukali tutaj? Przecie na caym

    dolnym poziomie bulwaru nie ma nic poza barakiem Matrzcsrda. Jeeli

    szukali tej restauracji, dlaczego nie wysiedli z au ta? Musieli zauway neon

    reklamujcy knajp. aden z mczyzn znajdujcych si wewntrz samochodu nawet nie

    przypomina szpakowatego . Co do tego major nie mia adnej wtpliwo-ci. Czyby wic ci dwaj byli jego wsplnikami? Przyjechali na rekonesans i

    uspokojeni, e nie dostrzegaj adnego niebezpieczestwa, powrc o sz-

    stej lub o sidmej wieczorem ze swoim przyjacielem? Micha by przekonany, e bezbdnie odgad zamiary swoich prze-

    ciwnikw. Spojrza na zegarek. Wskazywa kwadrans po pitej. Mia co

    najmniej czterdzieci pi minut czasu do ponownego zajcia posterunku

    obserwacyjnego. W sam raz, aby co prze trci i czym si rozgrza.Zadowolony z siebie, e przewidywania i tym razem go nie zawiody,

    major zgodnie z planem pozby si wdek i kilka minut przed szst znalaz

    si z powrotem przy Matrzcsarda. Szczcie nadal mu sprzyjao. A dwa

    okna restauracji byy odsonite i przechodzc powoli koo knajpki Wyga-

    nowicz bez trudu przyj rza si gociom siedzcym w lokalu. Nadal nie byo

    wrd nich ani szpakowatego , ani te wczorajszego cudzoziemca. Naleao wic czeka. Major ukry si w cieniu rzucanym przez skar-

    p grnego bulwaru i nie odrywa wzroku od baraku restauracji. Dzisiajrwnie nie byo tam toku. Sysza muzyk i obserwowa wchodzcych do

    lokalu i opuszczajcych go goci Pod budynek podjeday takswki. Trzy

    razy major podchodzi do baraku i dyskretnie zaglda do wewntrz, w

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    54/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 54

    obawie, e przegapi moment wejcia do restauracji czowieka, na ktrego

    czeka. Nie byo go tam jeszcze. Nieznajomy z pocigu jeszcze si nie zjawi.

    Ale oto znowu z gry zjeda samochd. Jedzie ostronie i bardzo

    powoli. Jest ciemno i Wyganowicz z daleka nie widzi, kto siedzi w wozie. Ale

    nietrudno spostrzec, e to warszawa i to ta sama co przed dwiema godzi-

    nami. Na dobrze owietlonej, czarnej tabliczce wyranie wida cyfry i litery:

    WT 4599.

    Nagle warszawa zapalia swoje silne reflektory i owietlia nimi wej-

    cie do knajpy. Nie zatrzymaa si przy samym wejciu, lecz pomidzy ba-rakiem a rzek. Nikt jednak z samochodu nie wysiada Major kadzie si na

    bruku bulwaru. Tu koo niego le dwa betonowe supy. Najwidoczniej

    niedaw no zmieniano na grnym bulwarze latarnie i dotychczas nie usu-

    nito starych Te belki z szarego betonu powinny zasoni oficera przed

    wzr okiem ludzi siedzcych w aucie.

    Warszawa zapalia silniejsze reflektory wiate drogowych i omiota

    nimi cay barak Matrzcsrda , jak te i dolny bulwar. Gdyby oficer sta

    wtedy pod cian, na pewno byby doskonale widoczny na tle szarego mu-

    ru.

    wiata samochodu tak nagle zgasy, jak nagle zapony. Wz nie

    rusza jednak z miejsca. Nikt z niego cigle nie wysiada. To chyba nie wsplnicy szpakowatego , ale umwieni z nim lu-

    dzie prze mkno Wyganowiczowi przez gow. Najwidoczniej doszli do

    wniosku, e wczoraj co musiao przeposzy ich kontrahenta i teraz licz,

    e podejdzie on do samochodu i odjad w bezpieczne miejsce. Jeli to na-stpi, znowu mnie wykiwaj. Nie mam adnej moliwoci dalszego ich le-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    55/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 55

    dzenia. Co prawda po ciesza si oficer jeeli szpakowaty nie jestuprzedzony, nie wsidzie do samochodu z polskimi znakami rejestracyjny-

    mi. Bdzie sdzi, e to zastawiona na niego puapka.

    Samochd sta przed budynkiem restauracji co najmniej dzie si

    minut. Wreszcie wolno ruszy i pojecha, jak za poprzednim razem w stron

    Mostu Wolnoci Wyganowicz podnis si z ziemi i otrzepa zakurzone ubranie. Z

    emocji nawet nie czu coraz bardziej dotkliwego zimna. Nie wierzy, eby

    caa historia na tym si skoczya. Rzeczywicie, nie myli si. Nie mino

    p godziny, kiedy znajomawarszawa ponownie zjechaa na dolny bulwar.

    Tym razem nie zahamowaa przed barakiem Matrzcsrda, ale mina go i

    stana o jakie dwadziecia metrw dalej. Z samochodu wysiado dwch

    udzi i skierowao si do restauracji. Teraz albo nigdy! Micha odczeka chwil i kiedy dwaj pasaerowie

    warszawy doszli do budynku Matrzcsrda, zbliy si ostronie do samo-chodu. Szed samym skrajem bulwaru, tu nad brzegiem Dunaju, aby stoj -

    cy samochd zasania go na wypadek nagego powrotu waciciela pojaz-

    du.

    Bya to do stara i nieco sfatygowanawarszawa. Lewy przednibotnik miao nieco wygity, pamitka jakiej kraksy. Warszaw spotyka si

    w Budapeszcie do duo. Przynajmniej co trzecia takswka jest polskiej

    produkcji, ale w listopadzie na pewne mao jest nad Dunajem samochodw

    z rejestracj warszawsk. Kiedy major znalaz si przy samochodzie, tak, e z tyu mia rzek, a

    warszawa zasonia go od strony restauracji, usysza jaki szmer za autem.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    56/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 56

    Z obydwu jego stron nagle podnioso si dwch drabw i obchodzc wz

    zaczli zblia si do oficera. Jednoczenie zza baraku Matrzcsrda wy-

    oniy si sylwetki obu pasaerw, ktrzy rwnie szybkim krokiem szli do

    samochodu.

    Wyganowicz w mgnieniu oka oceni sytuacj. Ten samochd to bya

    po prostu zrczna puapka, w ktr da si zapa jak nowicjusz. Podrni

    wysiedli i ruszyli w stron restauracji, lecz nie weszli do niej, ale zaczajeni

    za rogiem budynku czekali n a dalszy rozwj wydarze. Tymczasem w wo-

    zie, z tyu na pododze, ukrywao si jeszcze dwch ich partnerw. Dlatego

    kierowca tak dugo zamyka drzwi i trzaska nimi par razy, aby odwrci

    uwag ewentualnego obserwatora od tego, e w tej samej chwili pozostaa

    dwjka wsplnikw wylizguje si z auta. Najprawdopodobniej ci dwaj po-

    zostali leeli spokojnie na bruku, zasaniani przez cie samochodu. Teraz,

    kiedy oficer sam wlaz w zastawione sida, zbliali si do niego w niedwu-

    znacznych zamiarach.

    Major dosko nale zrozumia, w jakim znalaz si niebezpieczestwie.Za sob mia siedmiometrow przepa z pyncym tam wartkim prdem

    Dunaju. Jeden napastnik zachodzi od frontu, drugi zamierza zaatakowa

    go z drugiej strony. W takiej sytuacji jedyn szans obrony mg by atak.

    Ten z tyu znajdowa si nieco dalej, ale od napastnika z przodu dzieliy of i-cera najwyej trzy metry. Major widzia jego twarz zacit w jakim dziw-

    nym grymasie, w rku napastnika co bysno. Wyganowicz wiedzia, e

    tak byszczy stal noa.Micha spry si w sobie. Jeszcze czeka. Czy opryszek podniesie

    rk z noem, czy zaatakuje z dou?

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    57/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 57

    Podnis! To go zgubio. Wyganowicz przeskoczy. Jego lewa rka byska-

    wicznie odparowaa spadajcy z gry cios. A jednoczenie przedrami prze-

    ciwnik a znalazo si w mocnym uchwycie lewej doni oficera. Teraz szybki

    obrt ciaa z jednoczesnym objciem napastnika w pasie i zarzuceniem go

    sobie na plecy, tak jak si zarzuca worek z kartoflami. Nagy skon tuowia i

    ciao bandyty zatoczyo szeroki uk i pado na bruk ulicy tu przed nadbie-

    gajcym z drugiej strony nastpnym atakujcym.

    Drugi z przeciwnikw ju nie zdoa omin tej przeszkody. Straci

    rwnowag i zatoczy na stojc obokwarszaww . Nim zdoa si wypro-

    stowa i odwrci, krtki cios zadany bokiem doni w szyj spowodowa, e

    pod napastnikiem ugiy si nogi i za chwil lea on obok swojego towa-

    rzysza.

    Ale pozostao jeszcze tamtych dwch. Oni rwnie rozdzielili si i

    okrajc auto odcinali Wyganowiczowi drogi odwrotu. Kiedy zorientowali

    si, e oficer im nie umknie, ale i zdali sobie spraw, e jest gronym prze-ciwnikiem, zwolnili kroku. Szli spokojnie na lekko ugitych kolanach, jak

    dwa wielkie czajce si koty. aden nie odezwa si ani sowem. Micha zauway, e w rkach maj krtkie gumowe paki z nabitymi

    metalowymi kolcami. Zna t bro nazywan z francuska matraque Przedt pak nie ma waciwie obrony, zwaszcza jeeli znajduje si w do-wiadczonych rkach. Kroniki policyjne Marsylii i innych francuskich por-tw czsto notuj ofiary matraque , ulubionego, ostatecznego argumentuw porachunkach tamtejszych mtw portowych.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    58/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 58

    Ci dwaj to byli mistrzowie. Nie tak naiwni jak ich poprzednicy, kt -

    rzy pieszyli si aby nikt ich nie ubieg w mokrej robocie .

    Major poczu municie mierci, nie mia adnych szans. Jeden silny

    cios matraque i problem majora Michaa Wyganowicza byby ostatecznie

    rozwizany.

    Czowiek, ktry zachodzi mu drog od czoa, ju zblia si do auta.

    Spokojnie okry samochd i przeci Wyganowiczowi ostatni drog

    ucieczki samym skrajem bulwaru tu nad rzek. Napastnik pewien e

    ofiara mu nie umknie jeszcze bardziej zwolni kroku. Micha mgby przy-sic, e zbir umiecha si ktem ust.

    A moe po prostu, napastnik wola nie ryzykowa frontalnego at a-

    ku? Przed ch wil by wiadkiem, jak jego przeciwnik z powodzeniem wal-

    czy przeciwko dwm rosym i silnym mczyznom, trzymajcym w rkach

    nie zabawki dziecinne, lecz noe sprynowe. Moe umylnie absorbowa

    uwag Wyganowicza, aby swojemu towarzyszowi da mono podejcia z

    tyu i rozstrzygnicia caej bitwy jednym uderzeniem okutej elazem paki? Micha ktem oka zerkn do tyu. Drugi napastnik bezszelest nie po-

    suwa si kracem bulwaru. By to krpy, barczysty czowiek w okularach

    w czarnym kapeluszu. On rwnie dziaa bez pospiechu. Tak, ci dwaj znali si na swojej robocie Szli, eby zabi. Jedno ude-

    rzenie w czaszk, cichy plusk i Dunaj tak prdko nie zdradzi tajemnicy. Niktnic nie zauway. Nikt nigdy niczego si nie dowie.

    Podobno czowiekowi stojcemu w obliczu mierci cae jego ycie

    przesuwa si przed oczyma jak jaki kiepski film. Wyganowicz nie dowiad-czy teraz tego uczucia, natomiast z gbin podwiadomoci nagle wyonio

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    59/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 59

    si jakie gupie haso wyczytane kiedy w Ciechocinku czy te Ldku Zdro-

    ju: kpiel jest dobra na wszystko .

    Rzeczywicie przemkno jak byskawica przez gow oficera

    pozostaa jeszcze jedna droga ucieczki. Lepiej samemu wskoczy do rze-ki, ni czeka a mnie tam wrzuc z rozbitym bem.

    Ten z przodu by oddalony od Michaa najwyej o trzy metry. Ten

    drugi w okularach te musia by bardzo blisko Micha sysza jego ciche,

    skradajce si kroki. Nie byo czasu do namysu.

    Major spry si w sobie i zrobi may krok do przodu. Napastnikprzypuszcza, e oficer usiuje atakowa, tak jak to zrobi przed paru minu-

    tami walczc z noownikiem. Zatrzyma si te i zasaniajc si lew rk

    przed domniemanym atakiem, jedno czenie podnosi w gr swoj straszn

    bro. O to Michaowi tylko chodzio Chcia wygra na czasie. Nagle odwr-

    ci si bokiem do atakujcych, a twarz do rzeki. Da dwa dugie susy jak

    trjskoczek odbi si ile si w prawej nodze o kant bulwaru. Napastnicy zo-rientowali si, co si wici, ale o dwie sekundy za pno. Wprawdzie pod-

    biegli na sam brzeg bulwaru, lecz obie p aki rozciy jedynie powietrze. Wyganowiczowi zdawao si, e leci i leci bez koca. A przecie od

    poziomu bulwaru do lustra wody byo najwyej siedem, osiem metrw

    Wreszcie gony plusk, ciemno przed oczyma i zaraz potem uczucie przej-mujcego zimna.

    Por wa go wartki prd wody. Jego ciao zrobio co najmniej z ptora

    obrotu. Straci orientacj. Zrobi kilka gwatownych ruchw rkami. Wresz-cie poczu, e wypywa, jeszcze dwa ruchy i gowa pywaka znalaza si nad

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    60/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 60

    powierzchni wody. Z daleka zobaczy paciorki wiateek na Mocie Wolno-ci.

    Silny prd nis szybko. eby nie ten chd, Micha uwaaby, e

    przygoda skoczya si wyjtkowo pomylnie. Odwrci si na wznak i

    spojrza w stron, gdzie powinna znajdowa si Matrzcsrda . Na tle ja-

    snych okien resta uracji wyranie widzia ciemny ksztat samochodu. A przy

    nim nad samym brzegiem, dwch mczyzn wpatrujcych si w ciemny

    nurt rzeki. Widocznie w tej chwili oni te go spostrzegli bo jeden z nich wy-

    cign rk pokazujc co drugiemu. Potem ten sam mczyzna zacz biec wzdu brzegu Dunaju Drugi

    znikn Wyganowiczowi sprzed oczu ale pywak zdy zauway, ewar-

    szawa ruszyo i wolno posuwa si skrajem bulwaru.

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    61/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 61

    Rozdzia V

    AMATOR NOCNEGO WDKOWANIA

    Amator nocnego wdkarstwa Pync Wyganowicz stara si nie spuszcza oczu z brzegu. Mczy-

    zna w kapeluszu zrwna si ju z pywakiem. Nieco zwolni biegu. Wyci-gn rk. Major usysza lekki odgos jak gdyby klanicie i plusk o par

    metrw od swojej gowy. Tamten strzela. Mia pistolet z tumikiem.

    Oficer nie przestraszy si strzaw. Biegncy czowiek ma minimal-ne szanse trafienia w may, ciemny punkt, jakim w rzece jest gowa pywa-

    ka. Moe sobie strzela do koca wiata. Potwierdziy to dalsze cztery plu-

    ski kul padajcych w wod. Tym razem strzelec spudowa co najmniej odziesi metrw. Tak, to nie byo grone. Niebezpieczestwo tkwio gdzie

    indziej. Jak dugo mona wytrzyma w listopadzie w wodzie majcej najwy-ej osiem stopni ciepa. A o dobiciu do brzegu Micha nie mgnawet ma-rzy. Przede wszystkim obwaowano go pionowym, kamiennym murem bez

    adnych wystpw. Rce pywaka nie miayby si o co zaczepi, nie mwic

    ju o tym, e niepodobiestwem byoby wydosta si na brzeg. A poza tymtamci na grze mieliby uatwione zadanie. Tylko na to czekali!

    Wyganowicz znowu obejrza si. Biegncy najwyraniej zorientowa

    si, e w tym pieszym wycigu mae ma szanse trafienia ofiary. Wsiad wic

    do samochodu, ktry nieznacznie wyprzedzi pywaka. Kiedy wz zatrzy-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    62/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 62

    ma si, rozlega si nowo seria strzaw. Facet w kapeluszu celowa teraz

    ze stojcejw arszawy Dao to troch lepszy rezultat. Kule wpaday w wod o

    dwa, trzy metry od pywaka Skoro ten oddali si, auto ruszyo, przebyo ze

    trzydzieci metrw i znowu stano. Zabawa zacza si od pocztku, lecz

    seria strzaw i tym razem posza w wod.

    Zamarzn! Micha czu jak cae ciao mu kostnieje. Strac

    przytomno i to ju bdzie koniec.

    Nagle przypomnia sobie o barkach zakotwiczonych przy brzegu w

    pobliu Mostu Wolnoci. Gwatownym ruchem ramion wyrzuci gow mo-

    liwie najwyej ponad wod. Dostrzeg jaki ciem ny ksztat pod brzegiem w

    odlegoci okoo stu metrw. Za wszelk cen dopyn do tej barki. Tam by ratunek. Oficer za-

    pamita, e barki byy tak wyadowane, e ich burty wystaway nad wod

    najwyej p metra. To bya szansa. Wyskokiem chwyci si jedn rk za

    burt. Nieco odpocz, zapa burt drug rk, a nastpnie sprbowa

    przerzuci reszt ciaa. Micha przypomnia sobie rwnie, e do kadej

    barki przywizana bya na dugiej linie dka. Gdyby wic nie udao si za-

    czepi o bark, s jeszcze szanse podpynicia i wdrapania si na dk.

    Wpraw dzie zimno dawao si majorowi, coraz bardziej we znaki, ale liczy,

    e w obliczu miertelnego niebezpieczestwa zdobdzie si Jeszcze na taki

    wysiek, ktry przy cieplejszej temperaturze byby fraszk dla dobrego

    pywaka. A poza tym na barkach mieszkali ludzie. Moe ktry z nich zobaczy

    pyncego rzek czowieka lub usyszy jego woanie o pomoc? Ci z samo-

  • 8/9/2019 SPOTKAMY SI W MATROZCSARDA_Jerzy Edigey

    63/247

    Kryminay PRL-u

    Jerzy Edigey SPOTKAMY SI W MATRZCSRDA

    Opracowanie edytorskie Jawa48 str. 63

    chodu, nie omiel si chyba strzela do Wgrw lub w ich obecnocikon-tynuowa polowanie na swoj ofiar.

    Major zauway, e prd znosi go na rodek rzeki. Dobywajc reszt

    si i pokonujc obezwadniajce go zimno, zmusza si do wykonywania ru-chw. aosny to by crawl. Rce ledwie odryway si od wody. Nogi za-

    miast robi noyce, cigle chciay opa w d. Buty ciyy jak gdyby byy

    nie ze skry, lecz z oowiu.

    Mimo to ciemny ksztat barki przysuwa si zwolna w stron Wyga-

    nowicza. Jeszcze jedna seria strzaw klasna w wod niedaleko je go go-

    wy i nagle warszawa ostro zawrcia i odjechaa w stron Szabadsag hid.

    Przeciwnicy albo zrezygnowali z dalszego marnowania amunicji, albo liczy-

    li, e zimna woda dokona tego, czego nie udao im si osign za pomoc

    pistoletu.

    Wyganowicz podwoi wysiki. A przynajmniej wydawao mu si, e

    je podwoi, bo dla kogo, kto obserwowaby pywaka z brzegu, byo jasne,

    e siy tego czowieka s na wyczerpaniu. Barka bya tu, tu. Major niesiony wartkim prdem ju j mija w

    odlegoci najwyej szeciu metrw. Wystarczyo pi lub sze uderze

    ramion, aby uchwyci si zbawczego drewna. Nie dopyn! rozpaczliwa