20

Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Embed Size (px)

DESCRIPTION

32th issue of Podaj Dalej Student's Magazine printed in Toruń which covers topics like shame, some book and music revisions and poetry. DTP was done with help of Scribus and Inkscape, we used not only our photos, but also public domain images from www.photos8.com

Citation preview

Page 1: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Porcję wstydu poproszęGalerianki

Studencie – na scenę!Skażeni PRL-em

www.podaj-dalej.info

...bo warto!

Page 2: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

W numerze:

Partnerzy medialni:

www.e-studenci.pl

www.radar.up.lublin.pl

I I I PKS, 2.06.2009, www.pks.umk.pl

Patronaty

Porcję wstydu poproszę 4 Galerianki 6

Pod prąd

Skażeni PRL-em 8 Patriotyzm. Dlaczego? 8

Patriotyzm

Warsztat 11 Kulturalnik 14

Kawa raz?

Bajka o miłości 12 To zależy od Ciebie 12

Studnia

Nagość, akt a obscena 13

Sztuka

Epizod. Trzeci 15 Studencie – na scenę! 16

Studenci

Czy ci nie wstyd??? 18

Fel-je-tą

Pedagogu,zaplanuj swoją podróż!

2 czerwca na Wydziale Nauk Pedagogicznych odbyła

się I I I Toruńska Pedagogiczna Konferencja Studencka

pt. „Pedagogu zaplanuj swoją podróż – wybierz alter-

natywę dla siebie”. Jej celem było poszukiwanie alter-

natywnych aktywności dla absolwenta z wykształce-

niem pedagogicznym. Studenci przedstawil i własne

propozycje, zapraszając uczestników do wspólnej dys-

kusji nad możl iwościami pedagoga na rynku pracy

oraz przybl iżając charakter pracy doradcy zawodowe-

go, mediatora, trenera oraz animatora. Przeprowadzil i

także warsztaty, podczas których zaprezentowali me-

tody i techniki pracy z osobami dorosłymi o różnych

profilach zainteresowań, odmiennych oczekiwaniach

i zróżnicowanych doświadczeniach życiowych. Tema-

tyka tegorocznego PKS-u spotkała się z dużym zainte-

resowaniem (udział wzięl i studenci z Torunia, Bydgosz-

czy, Warszawy, Poznania, Łodzi) .

Page 3: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Myślikosmate

Katarzyna Wiśniewska,red. naczelna

Podaj DalejOkazjonalnik Akademicki DA Studnia,ISSN 1 732-9000(Bez)Wstyd [32], czerwiec 2009

Wydawca:Duszpasterstwo Akademickie Ojców Jezuitów

www.da.umk.pl

Adres:ul . Piekary 24, 87-1 00 Toruń

tel . 056 6554862 wew. 25

e-mail : [email protected]

www.podaj-dalej.info

Redakcja:Katarzyna Wiśniewska (redaktor naczelna),

o. Krzysztof Dorosz (opiekun),

Al icja Kaczmarek (korekta), Anna Wosiak

(korekta), Aleksandra Zimmer (korekta), Anna

Caban (grafika), Mariusz Słonina (grafika,

skład)

Stale współpracują:Olga Mądrowska, Magdalena Jóźwiak, Marta

Lis, Paweł Lubrański, Tomasz Kul icki, Mateusz

Łapiński, o. Grzegorz Dobroczyński SJ, Jakub

Wolski

Logo/Koncepcja graficzna:Mariusz Słonina, Anna Caban

Okładka: Anna Caban

Pytania, propozycje i uwagi prosimy kierować

na adres: [email protected]

Reklama:Pytania i oferty prosimy kierować

na adres: [email protected]

Aktualny cennik:

www.podaj-dalej.info/reklama

Zastrzegamy sobie prawo do skracania

i adiustacji tekstów oraz zmiany tytułów.

Wykorzystane materiały są własnością ich au-

torów.

O ile nie zaznaczono inaczej, publ ikacja

na stronie www oraz numery archiwalne

objęte są l icencją Creative Commons Uznanie

Autorstwa Użycie Niekomercyjne 3.0

http://creativecommons.org/l icenses/by-

nc/3.0/. W celu komercyjnego użycia

opublikowanych materiałów prosimy

o kontakt z Redakcją.

Autorzy mają prawo zmiany l icencji .

Podaj Dalej jest składane w Scribusie

(www.scribus.net), z pomocą Gimp'a

(www.gimp.org) i Inkscape'a

(www.inkscape.org)

Archiwalne numery:www.podaj-dalej.info/archiwum

Czytaj i komentuj numer w Sieci:www.podaj-dalej.info/node/867

. . .bo warto!

Mija kolejny rok pełen nowych doznań, obaw, pełenuroku i wdzięku. Miliony pytań, kołtuny myśli, któ-rych nie byłabym w stanie rozczesać. Brak czasu na co-kolwiek i wiara w to, że gdzieś jednak się ten czas znaj-dzie. Zderzenie marzeń z rzeczywistością. Wybory –bardziej dzieła przypadku niż świadome decyzje?Zbierany bagaż doświadczeń powiększył się o kolejnesukcesy i porażki. I dobrze. Dzięki jego sporym roz-miarom łatwiej będzie zmierzyć się z życiem, zamiastbezwolnie mu się poddawać.

Tymczasem lato pachnie przygodą. Zagramy w grę?

– Jaką grę? W grę „a co jeśli”. A co jeśli będę miała czas?

A co jeśli zawsze byłoby lato? (.. .) Pamiętajcie, gdy bę-dziecie zbaczać z drogi i stąpać po niepewnych grun-tach, by czas letni nie okazał się czasem straconym.Niech obfituje w wartościowe doświadczenia i relacje.Niech stanie się przestrzenią eksperymentu i zabawyaż do wybicia październikowego dzwonka powrotu.. .Dajcie się ponieść pasji! Niech lato inspiruje, dodajeodwagi. Niech będzie to czas nieustającej fiesty! Bo latonie sprzyja wywiązywaniu się z zobowiązań (co niecoo tymwiemy), więc wypocznijcie, naładujcie akumula-tory i.. . wróćcie do nas!

Dziękując wszystkim za wszystko, życzę pomyślniezdanych egzaminów wszelakich, a zaraz po nich, czer-pania z życia garściami, tańczenia do rana (i konieczniena stole), śmiania się głośno i zakochania (nie tylkow Johnny'm Depp'ie). Niech to lato będzie kolorowe,ekspresyjne, mocne. Bo jak się bawić, to dla przyjem-ności, nie z konieczności! I tylko żeby potem wstydunie było!

Jedynka

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 3

Page 4: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Co to jest wstyd?I czy to wstyd się wstydzić?Czy jego brak bardziej ułatwia nam,czy utrudnia osiągnięcie celu?Czy nasze współczesne pojmowaniewstydu nie mija się z jegopierwotnym znaczeniem?I jak może się on okazać pomocnyw trudnych życiowych sytuacjach?

M

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/869

fot. Joanna Wojno

Mam wrażenie, że pojęcie wstyduzwykło się ostatnio pojawiać wyłącz-nie w ramach dyskusji na temat wą-sko pojętej seksualności: epatująceseksem filmy, reklamy, nagość i skąpestroje, (fry)wolny seks, libacje itd.Mamwrażenie, że to popularne skoja-rzenie pojęcia wstydu z taką tematykąstrasznie zubaża jego sens. Popula-rne krytyczne artykuły pod hasłem:„Zbyt wiele seksu w filmach i rekla-mie” nie znajdują tak naprawdę od-dźwięku. Moim celem jest pokazaniesytuacji bardziej pierwotnych, gdziepojęcie wstydu odgrywa autentyczniekluczową rolę. Pretekstem niech będąjuwenalia.. .

Przebieramy się za smerfyi toczymy uczone debaty.... . .śmieje się do mnie moja Smerfetka,kiedy wczesnym rankiem 14 majaprzebieramy się na uliczny, juwenalio-wy karnawał. O czym rozmawiamy?O tym, że za jakąś godzinę, przebraniza niebieskie stworki będziemy pukaćludziom w szyby samochodów na po-bliskim skrzyżowaniu i prosić o drob-ny datek. Żeby mnie tylko nikt znajo-my nie zobaczył — mówi Asia. Nie

Porcję wstydupoproszę

Jakub Wolski

4

Page 5: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

jest do końca przekonana, to jej pierw-szy raz.. . Asiul — mówię — to prze-cież żaden wstyd, to fajna zabawa,show. Czy na pewno? To już trzeciataka moja akcja, można powiedzieć,że jestem już otrzaskany. Niezupełnie– po półtorej godziny paradowaniaz szerokim uśmiechem między auta-mi i zaczepiania kierowców będęzmęczony jakbym przerzucił tonę wę-gla i ani będę myślał o tym, żeby cośpodobnego powtórzyć wcześniej niżza rok. Czemu tak?

Nasza uczona, tego ranka, debatatraktuje o wstydzie. Zanim wyjdzie-my na drogę, musimy, każdy sobie,odpowiedzieć na szereg pytań: Czynie jesteśmy śmieszni albo czy nie na-chalni, może jednak bezczelni, w koń-cu, czy się nie narzucamy i czy to, corobimy nie jest zwykłym żebrac-twem? Może lepiej dajmy spokój, mo-że zostańmy w domu, wyśpijmy siędobrze? Może po prostu zrezygnujmyz akcji, nie angażujmy się nadto, niebawmy na całego. Wybierzmy cośbezpieczniejszego, zwykłego, pospo-litszego. To już lepiej nie róbmy nic.Tak więc nuda, bierność, tchórzostwo– nie tak miało wyglądać.. . Jezu, czyto musi być takie złożone?

Jak się odnaleźć w podobnych sy-tuacjach? No, można się nie przejmo-wać, prawda? Można iść prosto do ce-lu bez zbędnego namysłu.. . Widzia-łem ludzi naprawdę słabo przebra-nych – w szlafrok albo dres dajmyna to. Byli raczej niemrawi, zrezygno-wani, jakby ich tu przy drodze zosta-wił jakiś juwenaliowy alfons i kazałprosić ludzi o drobne. Nie brzmi faj-nie co? Mi byłoby wstyd. No, ale my-śmy się trochę nad tym naszymwdziankiem napracowali. Był po-mysł, było zaangażowanie, no i byłefekt – ludziom się podobało więci nam szło jakoś tak lekko. Kurczę,w sumie to chodzi o efekt, no nie? Mó-wiąc brutalnie, liczy się to, ile kasyudało nam się zebrać.. .

Dwa lata temu spotkałem taką na-prawdę „odważną” dziewoję. Aż mi-ło było patrzeć, jak w niedbale narzu-conym kitlu wbiega przebojem wprostpod koła aut, jak sprawia, że hamująz piskiem opon. Darła się tak bezkompleksów tuż nad uchem: „Gro-oosik dla studeeeenta” i raz po razprzebojem zgarniała mi „klientów”sprzed nosa. Kurczę, przebojowa la-

ska, musiała zgarnąć niezłą sumkę.Dziś wykłada pewnie asertywnośćna jakiejś zacnej akademii – respect!

Serio? Wszyscy byli wściekli. Kie-rowcy trąbili i stukali się w czoło, innidawali jej coś na odczepne. Ja, o ile pa-miętam, miałem jej do powiedzeniakilka słów na temat wstydu, ale nie-specjalnie udało nam się nawiązaćkontakt wzrokowy. Zamiast tego pa-trzyłem wściekły w jej pielęgniarskityłek, który raz po raz wypinała miprzed nosem. Oj, należał jej się klaps,ale wyzwałaby mnie pewnie od...Zresztą nieważne.

W każdym razie, staraliśmy się byćz Asią delikatniejsi niż owa dziewoja– nikt na nas nie trąbił, dla każdego,płacił czy nie, mieliśmy uśmiech,„tekścik”, pozdrowienie, nawet tychz karteczką „Do not disturb” starali-śmy się traktować ulgowo. Straciliśmyna tym? Nic podobnego, swoje uzbie-raliśmy. Co niektórzy sami zatrzymy-wali auta, by nam coś rzucić za fajnyshow. No i zachowaliśmy twarz.. .

Szukanie wstydu wszędzie tam,gdzie nie trzeba...No dobra, ale może w tym miejscuktoś będzie rozczarowany: Artykułmiał być przecież o wstydzie, a tym-czasem autor tu sobie sentymentalniedzienniczek prowadzi o tym, czegoon tam z dziewczyną nie robił w ju-wenalia.. . Żeby chociaż sprawa doty-czyła jakiejś rzeczywistości intymnej.Gdzie się podziało oburzenie skąpymubiorem studentek, pochwała czysto-ści przedmałżeńskiej, napiętnowanierozwiązłego życia akademików czychoćby protest przeciwko epatującejseksem reklamie w przestrzeni miej-skiej? Powoli. Czytelnikowi należą sięwyjaśnienia.

Pomimo, że wszystkie powyższeproblemy w oczywisty sposób o te-mat wstydu zahaczają, to nie zajmąmnie tu, z kilku co najmniej powo-dów. Po pierwsze, nie mieszkamw akademiku. Po drugie, podobnie,jak większość mieszkańców miast, niezwracam zbytnio uwagi na poszcze-gólne reklamy – jest ich zwyczajniezbyt wiele, są zbyt ordynarne i pospo-lite, by się na nich skupiać. Podobnierzecz się ma zresztą z dziewczynamiod krótkiej spódnicy i głębokiegodekoltu.

Najogólniej chcę pojęcie wstydu

odwiązać od napompowanej, napięt-nowującej, oskarżycielskiej retoryki.Zostawmy to politykom – język takinikomu, tak naprawdę, nie służy mo-że za wyjątkiem tych, co walcząo władzę. Zerwijmy z tego typu dys-kursem, obrzydł nam już wystarczają-co. Chcę powiedzieć o wstydzie jako czymś współcześnie zapomnianym:wstyd nie jest narzędziem oskarżaniai ośmieszania, nie jest narzędziem po-litycznej walki. Wstyd jest najbardziejosobistym, moralnym uposażeniemnawigacyjnym na sytuacje trudne,niejednoznaczne, zagmatwane.

Jedną z takich przedstawiłem po-wyżej. Nie szukałem daleko – gdzieśw problemach wielkich miast albow zachowaniu współczesnej młodzie-ży w Polsce – pisałem o moim wsty-dzie, o tym, jak mi posłużył, jaki mia-łem z niego użytek w niecodziennejsytuacji. Opowiedziałem, jak mi wte-dy pozwolił zachować twarz, bądź cobądź, niebieską. Dam inny przykład,bardziej powszechny tym razem.Chodzi o bieżącą kwestię migracji za-robkowych czy, mniej górnolotnie,wariacji na temat zmywaka. Kto sięw wakacje wybiera dorobić gdzieśna Wyspy czy do Skandynawii albosię choćby nosi z takim zamiarem,niech teraz słucha uważnie. Jeśli sięna podróż nie wyposażysz we wstyd,nie wyszlifujesz go sobie dobrze i niewyostrzysz, zrobią z Ciebie szmatęi popychadło, rozumiemy się? Wró-cisz pewnie z portfelem, wypchanymdość, by zajechać na imprezę furą,błysnąć myślowym skrótem, drogimdrinem i błyszczącym golfem. Ale tobędzie wszystko – w oczy ludziomnie spojrzysz, chyba, że zza okularów.

Zachwianie moralnego błędnikaZe wstydem jest jak z równowagą –przydaje się tym bardziej, im cieńszyjest grunt, po którym stąpasz. Tam,gdzie wiele możesz zyskać i jeszczewięcej stracić; tam, gdzie przejście jestczymś wyjątkowym, spektakular-nym, a upadek czymś dotkliwymi śmiesznym – wstydź się. Zachowajtę zasadę, a ocalisz wdzięk dziewczy-ny, która kiedyś sprawiła, że zmiękłypod Tobą kolana. Szanuj swój wstyd,a nabierzesz gracji, co, jak taniec nadprzepaścią, zapiera dech w piersiach.Uśmiechasz się ironicznie? No to jedź,szlifuj angielski.. .

Pod prąd, Juwenalia

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 5

Page 6: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

fot. www.photos8.com

M

Emanacja seksem, wulgarność i pruderia.Powierzchowność i zniewolenie komercją.A wszystko po to, by mieć. Piętnastoletnie ciałow zamian za dostatnie, wygodne i puste życie. Czy totylko taki nowy styl życia, na miarę czasów, czy teżproblem, na który milcząco pozwalamy? Gdzieś,między butikami bezwstyd prowadzi do „bezmiłości”...

Galerianki

Katarzyna Wiśniewska

Mocny, wyrazisty makijaż, białe kozaczki, skąpaminiówka i obcisła różowa bluzeczka, obowiązko-wo z głębokim dekoltem, ukazującym koronkowąbieliznę, powiększającą młode piersi. Wyzywają-ce. Bezwstydne. Pozory, które mają tuszować nie-śmiałość, samotność, odrzucenie. Tak możnascharakteryzować, tzw. typową blacharę, lodzia-rę, szlaufarę, razówkę, ukazaną w filmie „Gale-rianki” (reż. Katarzyna Rosłaniec; film zostałprzedstawiony na 32. Festiwalu Polskich FilmówFabularnych w Gdyni). Jednak wystarczy się ro-zejrzeć wokół, wystarczy mieć oczy i uszy otwar-te na życie, które toczy się tuż obok. To nie film. Torzeczywistość. To realny problem w świecie

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/840

6

Page 7: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

obłędnej konsumpcji, w której liczysię tylko „mieć tu i teraz”, bez wzglę-du na koszt moralny. Wieloletnie spy-chanie naturalnej sfery cielesnościi seksualności do zakamarków nieist-nienia doprowadziło do wielkiegowybuchu, po którym nastąpiła ema-nacja seksem w postaci wulgarności,powierzchowności, pruderii i zniewo-lenia instrumentalizmem i komercją.Skutkiem ubocznym bariery języko-wej, która dotyczy „tych spraw”, stałysię akcje pod kryptonimem „wzajem-nej wymiany usług”, które odbywająsię w centrach handlowych dużychmiast. Jednakże ofert dla „dziewczy-nek do towarzystwa” nie brakuje tak-że w Sieci. A wszystko po to, by miećmodną komórkę z wieloma funkcja-mi, firmowe ciuchy, czy luksusowekosmetyki. Wiadomo jednak, że ape-tyt rośnie w miarę jedzenia; podobniepotrzeby – w ten sposób gadżety za-mieniają się w weekend w spa, egzo-tyczne wakacje, opłatę kursu prawajazdy, czy czesnego za studia. A jakśpiewa Maryla Rodowicz: Bo to co nas

podnieca, to się nazywa kasa, a kiedy

w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa. Bo

to co nas podnieca, to czasem też jest seks,

a seks plus pełna kasa, to wtedy sukces

jest.

Ściany wstyduTym, co w tej całej smutnej historiiszokuje najbardziej, jest ciche przy-zwolenie. Milcząca zgoda na fakt, że,niemal na oczach setek ludzi, docho-dzi do nieletniej prostytucji. Co na todorośli? Co na to rodzice? Gdzie byli,gdy ich pociechy z dziecka przeista-czały się w kobiety i/lub mężczyzn?Bagatela, kilka lat wyjętych z rodzin-nego życiorysu. Jak to się mogło stać?Jak można zostawiać dorastającegoczłowieka sam na sam z masą pytań,problemów, kompleksów, przeżywa-jącego burzę hormonów? Wiara w to,że szkoła i edukacja seksualna (którejuż same w sobie budzą wiele wątpli-wości i pozostawiają dużo do życze-nia) okiełzna te burzę, wydaje się byćirracjonalna. Na marginesie dodamtylko, że przekonania niektórych ro-dziców i nauczycieli, jakoby słowo„seks” nie istniało w słowniku nasto-latka, który skupiony jest wyłączniena nauce (czyli chowanie pod dywanspraw ważnych dla młodego, boryka-jącego się z dojrzewaniem człowieka),prowadzi do instrumentalnego podej-

ścia do ciała i seksualności – własneji cudzej. Ale jak wytłumaczyć to dy-rektorowi szkoły licealnej, który jestświęcie przekonany, że 90% uczennic,kończących szkołę jest dziewicami?(Pytanie za 100 punktów: jak szanow-ny pan to sprawdza?!).

Rodzina to jest siłaNiestety, wciąż o tym zapominamy.Karmimy się złudnym przekonaniem,że problemy dotykają tylko tzw. pato-logicznych rodzin, w których królują:ubóstwo, przemoc, alkohol, narkoty-ki. Ale tu chodzi o coś więcej. Kon-sumpcyjny styl życia, agresywne me-dia, zastępujące matkę i ojca,skoncentrowanych na karierze, pro-wadzą do sytuacji, w której dzieckoma własny pokój, pełną lodówkę,wszystko, czego zapragnie i jednocze-śnie pozbawione jest zainteresowaniaze strony bliskich. Czy te dobra mate-rialne uchronią je przed wyjściem napasaż handlowy z własnym ciałem ja-ko kapitałem, zapewniającym do-statnie, wygodne i puste życie? Brakwięzi, pustka emocjonalna, głód bli-skości. To prowadzi do przekleństwapiękna wielu nastolatków sprzedają-cych własne ciało i psychikę, gdzieśpomiędzy butikami. Zapyta ktoś, cotakiego bulwersującego jest w tym, żeczłowiek próbuje zaspokoić głód. Ni-by nic. Naturalnym odruchem wyda-je się być chęć zaspokojenia potrzeb.Jednak – delikatnie rzecz ujmując –niepokojący jest sposób, w jaki corazmłodsi próbują ugasić pragnienieczułości. Najtrudniejszy pierwszykrok, potem to już „z górki” i nawetprzyzwyczaić się można, bo przecieżto robota jak każda inna, a utrzymaćsię jakoś trzeba. Trzeba być kimś

Galerianki (określane również mianem „szlufy”) to nastolatki oddające się prosty-

tucji w centrach handlowych. Nieletnie prostytutki oferują seks za prezenty, któ-

re sponsorzy kupują im w galeriach handlowych. Ponieważ większość galerianek

to dziewczynki poniżej 1 5 roku życia, mówić możemy o pedofil i i ze strony usłu-

gobiorców. U podłoża młodocianej prostytucji najczęściej leżą patologie spo-

łeczne (więzi, relacji , braku zrozumienia, szacunku i miłości) Wśród przyczyn pro-

stytuowania się nieletnich wymienia się:

• konsumpcyjny styl życia

• chęć zaistnienia w grupie rówieśniczej

• agresywne media

• patologie w rodzinie oraz biedę

Problem galerianek zwykle podejmowany jest jednorazowo, na niewielką skalę,

wydaje się nie spotykać z należytym oddźwiękiem społecznym. Dlatego potrzeb-

na jest kampania społeczna o szerokim wydźwięku i uświadomienie opinii pu-

bl icznej istoty i wagi problemu. (www.galerianki.net)

„na poziomie”, by grupa cię szanowa-ła. Przyklejanie się do półproduktów,kurczowe trzymanie się iluzji (bo takłatwiej?), która nie uleczy pękniętychserc. Czy nie ma innej drogi? Brak al-ternatyw, pomysłu na siebie i swojeżycie, pozory kontrolowania sytuacjioraz kusząca opcja bycia zauważo-nym przez kogokolwiek prowadzą dosięgania po substytuty. Ale głodny mi-

łości, nie nakarmi się biologią. Uciekając

w doznania, nigdy nie zaznają szczęścia.

Młodzież, karmiona namiastkami, łu-dzi się, że po latach odstawi „papkę”i zacznie żyć zdrowo. Mam jednakwątpliwości, czy to w ogóle możliwe,skoro już na starcie owi młodzi ludzienie potrafią powiedzieć „nie”. Choćbardzo życzyłabym sobie i im, by bez-wstyd, którego doświadczają, stał siętylko epizodem, bolesną lekcją, którąwarto zapamiętać na całe życie. A nieot, takim nowym stylem życia –na miarę czasów.

Czy nie powinno być nam wstydza bezwstyd?Jest jeszcze jedna rzecz, która mnieniepokoi. Jak łatwo jest stanąć z bokui przykleić etykietkę. Zaszufladko-wać: dziewczyny z przeszłością i bezprzyszłości. Z jaką lekkością i bez-myślnością wydajemy wyrok, oskar-żając innych o chodzenie „drogąna skróty”. Ale czy w ten sposób nieposługujemy się skrótem myślowym,generując kolejne stereotypy? Czy bli-zna odciśnięta na ich psychice nie jestwystarczającą karą? Jeśli w ogólemożna mówić o karze, bo czyją winąjest to, że nie nauczyły się odczytywaćdrogowskazów? Być może nikt niepokazał im, że można żyć inaczej. Żekażdy jest kimś, ale nie każdy jest sobą.

Pod prąd, Prostytucja

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 7

Page 8: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

D

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuły w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/858www.podaj-dalej .info/node/715

Dla większości młodych ludzi okres mię-dzy 45. a 89. rokiem istnieje właściwie tyl-ko w podręcznikach historii i to w tej ichczęści, której zwykle w szkołach się nieomawia. Nieliczni pamiętają przełom latosiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych,większość jednak zna go tylko ze słysze-nia, z ulicy czy z mediów. Studenci Wy-działu Nauk Historycznych drżą co praw-da na samąmyśl o egzaminie z „powo-jennej”, pozostali jednak już dawno odło-żyli tę kartę na biblioteczną półkę, sądząc,że pokryje się ona grubąwarstwą kurzuz powodu braku czytelników.

Historia dla historykówOkazuje się jednak, że bibliotekarki ani nienarzekają na brak zainteresowania tą te-matyką, ani nie mogą spokojnie jej skata-logować. Co chwilę przecież ktoś przyno-si, w sobie tylko znanym celu, czy towycinki czyichś biografii w postaci pożół-kłych notatek odkrytych „przypadkiem”na dnie biurka, czy to jakieś podpisy i po-mięte fotografie, czy w końcu, „szczęśli-wie” odnalezione po latach w wannie,teczki. I wystarczy tylko z grubsza przej-rzeć nagłówki gazet, by pokusić się ostwierdzenie, że wśród tych gorliwychczytelników, pasja odkrywania historiiprzekroczyła nie tylko granicę zdrowegorozsądku, ale i absurdu.

Nie jestem historykiem. I nie pamiętam

tamtych czasów, nie mnie więc oceniać po-wody takich a nie innych decyzji. Mamjednak nieodparte wrażenie, że rozlicza-nie przeszłości stało się na tyle modne i ła-twe, że warto się temu poświęcić choćbydla pięciu minut sławy. To przecież takieproste napiętnować człowieka w małoprzemyślanym brukowym tekście. Byćmoże są podstawy ku temu by twierdzić,że dana osoba była współpracownikiemSłużb Bezpieczeństwa i należy jej się karaza wyrządzone krzywdy. Problem poja-wia się jednak w momencie, gdy rozlicza-nie przeszłości jest narzędziem gry poli-tycznej i odbywa się na zasadziepolowania na czarownice, niczym polo-wanie na komunistów w Stanach w poło-wie zeszłego stulecia. Z mojego dwudzie-stopięcioletniego punktu widzenia tożądanie zadośćuczynienia za krzywdywyrządzone przez ostatnie kilkadziesiątlat sprawia niemniejszą krzywdę tym, któ-rych to nie dotyczy. Ta niepohamowanachęć odegrania się za stare czasy przesło-niła to, co powinno być dla Starych naj-ważniejsze – Jutro i przyszłość ich dzieci.

W życiu różne rzeczy się mogą przy-trafić i być może podpis był potrzebny, bywyjechać i się rozwijać, z nadzieją, że kie-dyś zaowocuje to dla kraju. Być może pod-pis mógł być potrzebny, by ocalić kogośz rodziny. I dlatego warto choćby trzy ra-zy zastanowić się, czy warto dla sławy

O urodzonych po 80. rokumożna mówić wiele.Śledząc jednak, choćby tylkopobieżnie, ostatnie wydarze-nia, parafrazując nieco słowawarszawskiego rapera Pezeta,można stwierdzić, że jest topierwsze wolne pokolenie ska-żone PRL-em.

Mariusz Słonina

SkażeniPRL-em

Kochanie to trudna sprawa, zwłaszczaw sytuacji,kiedy więcej się daje, niż do-staje (albo gdy tak to postrzegamy). Czyistota miłości jako „posiadanie siebiew dawaniu siebie” to łatwe zadanie?A jeśli obiektem owej miłości jest rzeczy-wistość, w pewnym sensie, abstrakcyjna– Polska? „Ojczyzna, kiedy myślę” – czyto tylko daty 966, 1410, 1918, 1978, 1989i kilka innych, „bursztynowy świerzop”oraz widok „pól malowanych zbożemrozmaitem”, Adam Małysz z Kryształo-wą Kulą w dłoniach oraz inne motywy,te heroiczne i te arkadyjskie? Czy też mo-że to suma tego, co wymienione powyżej

Patriotyzm. Dlaczego?

Mateusz Łapiński

oraz świadomość dat rozbiorów na prze-strzeni ostatnich trzech wieków, żywot-nych dziś śladów ubekistanu, zniszczeńpowodziami i trąbami powietrznymi czyporażek w piłkę kopaną?

Czy kocham mój kraj? Ten, który kil-ka lat temu wypuścił kilka milionówobywateli na poszukiwanie dostatniej-szego, choć nie zawsze lepszego jutra,którego im nie mógł zapewnić? Ten, któ-ry mimo stosunkowo dużej ilości wol-nych miejsc pracy, nie jest w stanie za-gwarantować wielu absolwentomgodziwego zatrudnienia na miarę ichkwalifikacji? Ten, którego przywódcy nie

„Boże pozwól bym potrafiłgdy Ojczyzna mnie zawołazamiast piersi wypiąć d...” —patriotyzm na miarę XXIwieku, czy raczej jego brak?Po dwudziestu latachwolności musimyodpowiedzieć sobie na topytanie

8

Page 9: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

zniszczyć drugiego człowieka. I dlatego,abstrahując zupełnie od dziennikarskiejrzetelności, chrześcijańskiej skruchy i prze-baczenia czy też politycznego galimatia-su, po prostu, dla dobra ogółu i naszychdzieci zostawmy historię historykom.

Wkraju pomnikówŻyjemy w kraju pomników. Stawiamy ichmnóstwo, z nadzieją, że postacie, któreczcimy, w jakiś cudowny sposób powrócąi poprowadzą nas do krainy mlekiemi miodem płynącej. Po co to robimy? Czyte posągi w parkach, przy ulicach w jakiśsposób pomagają osobom, które są nimiuczczone? Nie. Te pomniki są nam po-trzebne. Bo nie mamy innych autorytetów.Bo odzwyczailiśmy się od myślenia za sie-bie, za społeczność, w której żyjemy i cze-kamy, aż ktoś nam wskaże drogę i popro-wadzi za rękę. Ale ani Piłsudski, ani JanPaweł II, ani nikt inny nie zejdzie z coko-łów. Oni powiedzieli już wszystko, co mie-li do powiedzenia. Może czas najwyższyich posłuchać?

Pamięć o historii jest ważna, owszem,ale czasem przybiera postać na tyle absur-dalną, jak manifestacje nastolatkóww rocznicę wprowadzenia Stanu Wojen-nego, ich w gorącej wodzie kąpana chęćrozliczenia czegoś, co tak naprawdę ichnie dotyczy, na co nie mieli i nie będą mie-li wpływu, jakby chcieli nadrobić coś, cze-

go nadrabiać nie powinni, zamiast rozej-rzeć się po własnym podwórku i zastano-wić się nad przyszłością.

Ale łatwiej nam żyć przeszłością, wspo-minać stare, dobre czasy i wielkie wyda-rzenia. Łatwo i szybko uciekamy w legen-dy i mity, a przez to od odpowiedzialnościza kraj, w którym żyjemy. Porównujemyto, co było kiedyś z tym, co jest teraz i wy-daje nam się, że możemy przykładać takąsamąmiarkę. Ale czasy się zmieniły.A wraz z nimi spełniły się marzenia tychPolaków, którzy o nie właśnie walczyli.Mamy otwarte granice, może nie jest to takjak u Pana Boga za piecem, ale nie ma zna-czenia czy jesteś Polakiem, Niemcem czyWęgrem. Mamy mnóstwo pracy do wyko-nania, by Europa była zjednoczona, byśmysię czuli Europejczykami. Bo my się siebiewstydzimy. Ciąży i pożera nas mit ciemię-żonego Polaka, który niewiele umie i za-wsze jest chłopcem na posyłki. Ciążyna nas mentalna bariera braku wiaryw siebie, w nasze możliwości, a przecieżwiemy, że Polak potrafi. Pożera nas rak hi-storii pod postacią współczesnych dwula-tek, w których powtarza się utarty przezlata schemat, i zamiast „Laboratorium”w telewizji oglądamy kolejny odcinek se-rialu z cyklu kaskaderskich (czytaj: popi-sowych) politycznych wyczynów niczymniekończąca się telenowela w stylu „Mo-dy na sukces”. I co gorsza, jej bohaterowie

chcą wydrzeć jak najwięcej Orła dla siebie(pamiętacie tę scenę z „Dnia Świra”?).Przykre jest to o tyle, że, cytując Łonę,wszyscy jedziemy tym samym autobusem,w którym najwyższy czas na remont.I, niestety, potrzeba jeszcze niejednej wy-miany pokoleń, by to zmienić.. .

Jak szósty zmysłW serca dzisiejszych dwudziestolatków,studentów, nas, wtłacza się PRL pod po-stacią ipeenowskich teczek prawdy, men-talnego lenistwa i marazmu, mimo że ni-gdy nie mieliśmy i nie będziemy mieliszans go poznać. Jesteśmy nim otoczenii nafaszerowani. Jego cień odbija się namurach naszych domów, szkół, przelewasię razem z nami po ulicach i nie przykry-je go farba, którą spółdzielnia mieszkanio-wa raz na dziesięć lat postanawia odma-lować poszarzałe bloki. Jest z nami jakszósty zmysł, a jego problemy zostały, ma-ją tylko inne opakowanie - inne ciuchy, lep-sze samochody, alkohole i komórki. Jegoecho słyszymy na każdej ulicy, krzyczy donas z gazetowych nagłówków, z telewizo-rów. Być może mamy inne cele, inne ma-rzenia, ale jest na nich jego ślad. On żyjew naszych nawykach, jest naszą drugąskórą i mimo dwudziestu lat od jego upad-ku okazuje się, że ma się całkiem nieźle.Jak mówi Pezet: prócz demokracji, nic nowe-

go, nic.

mogą dojść do porozumienia, zapomina-jąc, że zostali wybrani pro publico bono,a nie po to, aby awanturować się na are-nie międzynarodowej, robić ze sceny po-litycznej telenowelę czy w końcu dzielićnaród w obliczu uroczystości, która majednoczyć. Ten, gdzie sprawy ważne sąpomijane na rzecz partykularnych afer,których nagłaśnianie służy ukryciuuprzednio wspomnianych? Wreszcie ten,który niektórzy próbują okrzyknąćCiemnogrodem z powodu jego tradycji,zarówno kulturowych, jak i religijnych,choć stosunek ciemnoty do owych czyn-ników jest taki sam, jak dziadostwa doubóstwa?

Stajemy dziś w obliczu dwudziestejrocznicy wyborów czerwcowych. Czykiedyś zastanawiałeś/aś się nad implika-cjami tego faktu? Czy czuję dumę, gdypowiewa flaga biało-czerwona z OrłemBiałym w koronie, niekoniecznie powa-

lana reklamą piwa oraz czy wstaję, gdyw telewizji przed meczem grają „Mazur-ka Dąbrowskiego”? Wszak tam wszyscystoją, a kto umie, ten śpiewa. Temat Oj-czyzny nie jest łatwym. Tym trudniej-szym pojęciem jest patriotyzm, oznacza-jący postawę szacunku i ofiarnościwzględem Niej. Uważam, że często niedoceniamy tych spraw, które wydają siębyć oczywiste i nam należne, a które nie-koniecznie takimi były jeszcze dwadzie-ścia lat temu. Czy cokolwiek zrobiliśmy,aby wywalczyć takie wartości, jak wol-ność osobista, wolny rynek itp.? Czy je-steśmy wdzięczni tym, którzy to zrobili?To prawda, że w kwestii jakości drógwiele krajów nas wyprzedza, ale czy tooznacza, że nie mamy własnej drogi?Czy w jednoczącej się Europie (bo o zjed-noczonej to, moim zdaniem, nigdy niebędzie można mówić) powinniśmy bar-dziej pilnować swoich interesów, czy

nadskakiwać innym krajom? Współpra-cować – tam, gdzie to niezbędne – jaknajbardziej, ale nie naśladować bez-myślnie bezproduktywnych wzorówi zachowań. Niech nie pastwią się nadnami nasi potomkowie, cytując zdaniez „Grobu Agamemnona”: Pawiem naro-

dów byłaś i papugą. Jaki obraz Polaka bu-duję? Co robię, „by żyło się lepiej”? Za-równo w kraju, jak i poza jego granica-mi? Czy jestem dumny z tego, że sięw nim urodziłem/wychowałem/przy-jąłem jego obywatelstwo? Czy mogęswoją postawę wobec Polski nazwać pa-triotyzmem? Jeżeli tak, to dlaczego?

Na murach w Toruniu jest nabazgra-ny mniej więcej taki napis: „Boże, po-zwól, bym potrafił, gdy Ojczyzna mniezawoła, zamiast piersi wypiąć d...”. Cie-kawe, co myśli o tym Piłsudski, spoglą-dający z Placu Rapackiego? Co my my-ślimy na ten temat? I czy w ogóle.

Pod Prąd, PRL, Patriotyzm

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 9

Page 10: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

W kalendarzu...

Królowa

w talii kartjestem dla ciebiedwójką, trójką, dziesiątkąbyłam królową

Magdalena Jóźwiak

Teatrzyk Pokolenie MP3przedstawia jednoaktowymoralitetpt. „Moralność Pani Dulskiej”

Gabrieli Zapolskiej

50-letni Ojciecdo 20-letniej CórkiPrzestań dłubać w nosie!

20-letnia Córkadłubie

50-letni Ojciecdenerwujący się coraz bardziejPrzestań dłubać w nosie!

20-letnia Córkadłubiąc coraz bardziejE tam.

50-letni Ojciecjeszcze bardziej zdenerwowanyPrzestań, bo to nie wygląda i nie uchodzi! !

20-letnia Córkadłubiąc coraz bardziejBo co?

50-letni Ojcieczapala z nerwów papierosa, wypala w 30 sek., potem kolejnyi tak aż do połowy paczki. W końcu przerywa pauzę, któranastała po pytaniu Córki i wypala do niejBo to szkodzi.

Kurtyna

Mateusz Łapiński

1 6 czerwca

XVII Konfrontacje Amatorskiej TwórczościArtystycznej Regionu KATAR 2009www.woak.torun.pl

1 7 czerwca

Bartłomiej Łuczak – wieczór z piosenką poetyckąDom Muz na Poznańskiej

1 7 czerwca

M. Lubomski "Ambiwalencja"Lizard King

www.l izardking.pl

1 8 czerwca

KobranockaLizard King

1 9 czerwca

Teatr „A” z Gliwic – „Apokalipsa”Fosa Zamkowa

1 9 czerwca

Knedl ičkovy Maraton

Noc z filmem czeskim w DA „Studnia”www.da.umk.pl

20 czerwca

Pinokio, Teatr MER z ŁodziDom Muz na Poznańskiej

20 czerwca

I I I Toruńska Noc Muzealnawww.torun.pl

21 czerwca

Święto Muzykiwww.swietomuzyki.eu

22 czerwca

„Bezpańskie Marzenia” – poetycki wieczórautorskiDwór Artusa

www.artus.torun.pl

24 czerwca

Cafe Chanson (Stefania Toczyńska, Kevin Kenner)Dwór Artusa

24 czerwca

Święto Miasta

26/27 czerwca

Song of Songs (Fosa Zamkowa)www.songofsongs.pl

27 czerwca

Muzyka Ludów Europyamfiteatr przy Muzeum Etnograficznym

5 lipca

„Nabucco” G. VerdiegoOpera Nova (Fosa Zamkowa)

1 8-26 l ipca

X Jezuickie Dni Młodzieżywww.jezuici.pl

W kalendarzu...

10 Kalendarium

Page 11: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

fot.www.photos8

.com

Wypowiedz się!Wyraź swoją opinię o wierszachwww.podaj-dalej .info/czytelnia/warsztat

E-ro.ty-k

a tam – tyo twarzy twej na łamach piszączoła pot i gołąb sercana zdjęciach

a w nich – tyw twoich rękach billboardy wisząjak życie twedo wynajęcia

w tobie – japoważny panw sztruksach i trampkachdo wzięcia

Mariusz SłoninaPróba Słowa (2009)

Na płótnie

na alabastrowym płótnie mej skórymieszasz farbyodcienie naszych emocjiiskrzące ogniem naszych uczućstarannie sprawdzasz grunta gdy podkład jest już gotowydelikatnie muskając pędzlemnakładasz pierwszą warstwę farbymierząc proporcjełagodniewypełniasz puste poletakby cała powierzchnia nabrała odpowiedniego koloruto wyjątkowe dziełonie zapalasz papierosarozpalony namiętnością tworzenianie odczuwasz zmęczeniaw perspektywienieustającego aktu twórczegotatuujesz mnie muśnięciem warg wiśniowycho poranku słodko-gorzkich dnina dobry każdy począteknaszego wspólnego małego arcydzieław którym zamiennie gramy rolemistrza i uczniaartysty i muzy

Katarzyna Wiśniewska

Listy z frontu

czytam

znów

nad brzegiem rzeki przeznaczenialistyod ciebiepisane z frontujeszcze ciepłe jak świeże bułeczki wspomnieńjeszcze gorące od pożegnalnych pocałunkówjeszcze płonące ogniem bombjeszcze mokre od łez tęsknoty i lęku…

niecierpliwie wyglądam ciebiezawsze myląc nadchodzącą postaćz tobą który już nie nadejdziesz

i tylko czasemprzychodzę tu

gdzie siedzieliśmy razem wpatrzeni w gwiazdy

i modlę się krzykiem niezrozumieniawzywając by Pan Nasz i Sprawca tegozabrał mnie tam

gdzie ty jesteśa mnie jeszcze nie ma

raz na zawsze zamknąłeś oczylecz gwiazda twoja mrugająca nie zgaśnienim życie moje dobiegnie końca

wiem że czekasz

Katarzyna Wiśniewska

Warsztat

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 11

Page 12: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

„Topi się!” Wiem, nie słyszysz. Lub nie chcesz sły-szeć jej wołania. Chciała pływać. Tak się złożyło, żewypłynęła za daleko. Tonie i walczy, by nie pójśćna dno. Z trudem łapie powietrze. Wychyla głowęnad powierzchnię wody, by za chwilę, z bulgotem,pogrążyć się z powrotem w toni bez końca. Gwał-towne rozpaczliwe ruchy pochłaniają mnóstwoenergii. Energiczne wymachy rąk łączą desperacjęz bezradną walką o kolejny haust powietrza. Kolej-ną nadzieję na życie. W myślach pytanie: a możeprzestać walczyć? Może nie na tym polega ta głę-bia? Morze. Pustka wody, plusk i muśnięcia tafli.Delikatne kołysanie. Słońce nad głową i w jegoświetle jej rozpaczliwa walka. Przestać walczyć.Przestać wierzyć, że w ten sposób prędzej się ura-tuje. W pływaniu przecież nie walka jest naistot-niejsza. Odpocząć. Położyć się na wodzie i nie zma-gać się z nią. Nie walczyć z miłością. Statek, którymprzemierzała ocean, dawno odpłynął. Nikt z załogiani pasażerów nie zauważył jej zniknięcia. Każdywystarczająco zajęty własną podróżą. Żaglówki,łodzie, statki, promy. Nawet przelatujące wyżej sa-moloty. Zabłąkany helikopter patrolowy. Wszyst-kowidzące satelity. Nikt nie widzi człowieka zaburtą. A może widzą, ale wolą zasłaniać się wiarąw jego siły. Jaskółko, zanieś jego wołanieo pomoc. SOS do człowieka, do ludzkiego serca.Miłość zawiodła ją nad horyzont, w kierunku,gdzie teraźniejszość styka się z przyszłością. Kudrodze wśród gwiazd i łagodnych fal, gdzie wolnoi trzeba marzyć. Jej miły wskazał jej wyspę na oce-anie. Opowiedział o wyspie, która stanie się stałymlądem. Wierzył i uczył wierzyć. Mówił niewiele,ale przekonująco. Tyle i tak, jak trzeba. Krople jegosłów spadały na wyschniętą ziemię jej serca i zmie-niły ją w oazę. Zaczęły kiełkować rośliny i zanosiłosię na to, że wkrótce na dobre rozgości się tam ży-cie. Sprawiał wrażenie, że zna tę ziemię, że właśniejej szukał i ją znalazł. Wśród morza wątpliwości za-czynała wierzyć, że jest jego wyspą. Uczyła sięufać, że będzie nie tylko przystanią i portem, aleogrodem, łąką, polem, domem. Przyleciały sępyzgryzoty, zwątpienia i niewiary. Wyjadły kiełkują-ce ziarna nadziei, ufności i wiary. Gospodarz po-rzucił ziemię. Żeglarz opuścił wyspę. Wędrowiecpozostawił oazę za sobą, a ta wyschła z tęsknoty.Życiodajny deszcz jego słów wyparował w skwarzeposuchy. Drobne gałązki miłości powyginały się,więdnąc. Sczerniały, by uschnąć, stanowiąc smutneświadectwo tego, co było erę temu. Wiatr, pieśniarzpodniebny, podchwycił melodię, łkaną przez rosęo świcie i zmierzchu. Ta pragnie wskrzesić to, coumarło. Nie w jej to mocy. Opłakuje troskliwie. Ro-zumie bez słów. Wie, jak pali żar słońca. I daje sięspalić co dnia z miłości. Miłość „wszystko prze-trzyma”?— Przebacz jemu i sobie.— Kiedyś przebaczę — powiedziała.— Przebaczam — powtórzyło echo.

Ukradł po raz pierwszy, mimo zapewnień, że tegonie uczyni. Okazało się to nie tak trudne i nie aż takobce jego naturze, jak sądził. Stwierdził, że towręcz ekscytujące.

Następnym razem apetyt miał większy i wziąłdwie skibki chleba i dwie porcje masła. Ponownietrochę się denerwował i nawet przygotowywał bez-czelne historyjki na utajnienie swego oszustwa. Go-tów był skłamać, że kanapka pochodzi z jego pro-duktów.

Kolejnym razem, tknięty poruszeniem sumieniastwierdził: „Teraz zjem, ale odkupię obie rzeczy,które zjadłem i niepostrzeżenie oddam je panu”.Zjadł więc swój posiłek z większym spokojem,choć wciąż obawiając się „wpadki”. Po południupomysł z odkupieniem produktów wydał mu sięjuż trochę absurdalny, a wręcz nie na miejscu.— Zdarza się, że klienci mojego pana płacą za po-częstunek i niektóre produkty pozostawiają nie-tknięte, więc mogę się tu pożywiać — przekonywałsam siebie.

Gdy nadszedł czas wypłaty, sługa stwierdził, żepan wypłacił mu za mało pieniędzy. Doszedł więcdo wniosku, że w takim razie w ogóle nie musi murekompensować utraty zabranych po kryjomu pro-duktów, a wręcz może się odżywiać na koszt pana,choć bez jego wiedzy, by wyrównać stratę. Nie wie-dział, co zrobi kolejnego dnia. Nie planował kraść,ale nie chciało mu się też przygotowywać posiłkuz własnego prowiantu.

Pewnego wieczoru natknął się na artykuł o tym,jak działa zło. A było to w czasach, gdy większośćobywateli owego państwa potrafiła już czytać. Tro-chę się przestraszył. Tak, zaczynał od małych rze-czy. Znajdował usprawiedliwienia swoich moral-nie nieobojętnych czynów. Czyny te miały w jegopojęciu jedynie niewielką szkodliwość, prawie żad-ną. Co to za szkoda, że nasycił swój żołądek, pod-czas gdy pan był tak bogaty, że nawet nie odczułtej straty?

Na drugi dzień stało się jednak coś nieprzewi-dywalnego. Nie wiedzieć skąd, zorientował się, żeobwód jego pasa zadziwiająco się powiększył. Żeteż wcześniej tego nie dostrzegł. Spodnie, którespadały z niego jeszcze niedawno, opinały terazmocno pas i podbrzusze. Jeszcze się dopinały. Słu-ga zrozumiał, że to, co ukradł, zostawało w nimi nie mogło się wydostać. Były tego wprawdzie ilo-ści śladowe, ale przez pewien czas uzbierała się ichniepokojąca ilość, która wyraźnie dawała o sobieznać sterczącym brzuchem.

Ogarnął go wstyd.— Co się stanie jak będzie tak dalej? Czy w końcupęknę? — pytał siebie z niepokojem.— To zależy od ciebie — usłyszał głos w swoimsercu.— Od pajdy chleba i skibki masła?— To zależy od ciebie — powtórzyło, jak echo, tosamo obecne w nim przeświadczenie o tym, co jestwłaściwe.

To zależy od CiebieBajka o miłości

Magdalena Jóźwiak

www.podaj-dalej.info/node/593

www.podaj-dalej.info/node/296

12 Studnia

Page 13: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

fot.www.photos8

.com

Olga Mądrowska

AktNagość w sztuce określana jest ogól-nym mianem aktu. Akt rozumiemy ja-ko przedstawienie nagiej ludzkiej po-staci. Warto jednak zdawać sobiesprawę, że akt to nie to samo, co na-gość. Akt, mianowicie, to, w pewnymsensie, rodzaj stroju.

Spójrzmy na to z tej strony: akt toprzedstawienie ludzkiego (w domyśle:kobiecego) ciała w taki sposóbi, przede wszystkim, po to, by dawałoprzyjemność obserwatorowi. W domy-śle bowiem odbiorcą takich obrazówjest mężczyzna. Warto zauważyć, żeciała przedstawiane są w jak najatrak-cyjniejszy sposób, w przyjemnym, naj-częściej zamkniętym, intymnym oto-czeniu, modelka nie unika też kontaktuwzrokowego z widzem, ponieważ jestświadoma bycia obserwowaną, czasemwręcz prowokuje. Ta świadomość po-zwala na przybranie atrakcyjnej pozy,właściwe ułożenie (noszenie) własne-go ciała, grę spojrzeń; owa świadomośćjest właśnie „przybraniem stroju”.

Nie da się ukryć, że zdecydowanawiększość aktów, to właśnie akty ko-biece. To spowodowało, iż tego typusztuka stała się celem ataków najróż-niejszych organizacji feministycznych.Kobiety bowiem przez długi czas niebyły dopuszczane do wykształceniaartystycznego, a w sztuce pojawiały sięjedynie jako obiekty do oglądania.Wspomnieć wypada choćby akcje Gu-erilla Girls i słynny plakat z zapyta-niem „Czy kobiety muszą być nagie,by znaleźć się w muzeach? Mniej niż3% artystów w muzeum narodowymto kobiety, ale 83% aktów to akty ko-biece”.

Faktem jest, że ciało kobiece jest jed-nym z najpopularniejszych motywóww sztuce, zwłaszcza w malarstwie.

Wszelkie tak popularne przedstawie-nia Wenus i innych antycznych bogińbyły od wieków, tak naprawdę, tylkopretekstem dla pokazania nagiego cia-ła w atrakcyjny sposób. Naga kobietaw otoczeniu natury lub w zacisznymwnętrzu była marzeniem, które moż-na było powiesić w prywatnym gabi-necie i w spokoju kontemplować. Jakrównież wiadomo, wielu malarzy two-rzyło takie wizerunki poza oficjalny-mi zamówieniami, czyli również dlawłasnej przyjemności i satysfakcji (Ru-bens, Velazquez, Ingres).

NagośćCzym więc jest nagość? W sztuce wy-daje się, że na pierwszy rzut oka łatwoodróżnić akt od nagości. Akt to świa-domość własnej nagości, to poza przy-bierana, by się podobać. Nagość łączysię ze wstydem, z odkryciem (uświa-domieniem) przez modelkę faktu by-cia obserwowaną. Kobieta wówczasnajczęściej jest wystraszona, ukrywatwarz, unika kontaktu wzrokowego,zakrywa się lub próbuje uciec z polawidzenia obserwatora. Pretekstem dlapokazania odkrytej kobiecej nagościsą, np.: temat kąpiących się, Zuzannai starcy, kąpiel Diany i inne.

Lecz i w tym wypadku sprawa niejest tak jasna. Tu nagość to również tyl-ko kreacja artysty, który szuka atrak-cyjnej kompozycji. Warto zauważyć,że modelka, mimo iż próbuje się za-krywać, nie czyni tego skutecznie.Wówczas widz, patrząc na obraz,przejmuje rolę podglądającego.

ObscenaAby wyjaśnić czym tak naprawdę jestobscena, należy odnieść się do pojęciasceny. Scena jest bowiem ogółem wi-zerunków, tym, co zostało w pewien

sposób „dopuszczone do pokazania”.To wszystkie obrazy i inne dzieła sztu-ki w muzeach, albumach, dobrych ga-leriach. Czym zatem jest obscena? Otóżjest to wąski krąg wizerunków zaka-zanych, najczęściej sztuka pokazującanagość zakazaną, często graniczącą jużz pornografią.

Obecnie obscena staje się atutemw twórczości niektórych artystów.Krąg wizerunków możliwych do po-kazania poszerzył się znacznie w ostat-nich czasach, zapewne ze względuna możliwości wykorzystania ciała ja-ko medium i rozszerzenie granic sztu-ki. Niektóre prace są zdecydowanie ob-sceniczne, lecz są takie w wynikucelowego wyboru artysty.

Co dalej?W XX wieku pojawiły się możliwościwykorzystywania ciała jako medium,poczynając od, np., odbijanych ciałw pracach z serii „Antropometrie”Yves'a Kleina, odlewów gipsowych„Zielnik” Aliny Szapocznikow, po-przez body art, kończąc na plastyna-tach Guntera von Hagensa. Trudno od-powiedzieć na pytanie, co będzie dalej.Może się wydawać, że sztuka prezen-tująca ciało zmierza ku pornografiii coraz większej ilości makabry. Jednaknie zapominajmy, że już Michał Aniołrzeźbił Chrystusa z Piety Watykań-skiej, wzorując się na zwłokach topiel-ca, a Delacroix malował wynoszonez prosektoriów fragmenty ciał jako stu-dium do wielu obrazów. Pewne jest to,że ciało ludzkie nadal będzie inspiro-wać i nadal będzie główną częściąwie-lu dzieł. Umysł ludzki, zatem i umysłartysty ma naturalną skłonność do syn-tezy, a podstawową formą, jest ta naj-bardziej poznana, jaką stanowi naszacielesna powłoka.

Nagość, akt a obscena

Podziwiając wielką sztukę, nawet nie zwracamy uwagi na ogromną ilość na-gich postaci. Ciało pojawia się na obrazach, jest tematem rzeźb, grafiki i foto-grafii. Stanowi zarówno inspirację, jak i medium sztuki. Od początku fascynujeartystów. Studium aktu jest do dziś podstawą wykształcenia artystycznego.Gdzie wobec tego kończy się ciało, a zaczyna dzieło?

www.podaj-dalej .info/node/856

Sztuka, Akt

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 13

Page 14: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Czy bezwstydnik (phallus impudicus) to od-miana muchomora sromotnikowego, po-tocznie nazywana również sromotnikiembezwstydnym i występująca w zacienio-nych, gorących i wilgotnych środowiskach?Czy też bezwstydnik to, potocznie, człowiekpozbawiony wstydu, libertyn, rozpustnik,hulaka? A może bezwstydnik jest formą li-teracką, cechującą się wartością dokumen-talną i lirykąwyznania, kojarzoną z zapiska-mi w intymnym dzienniku, odrzucającąpojęcie wstydu i postulującą radykalnośćwywodu, będącą charakterystyczną formądla hedonizmu mistycznego? Odpowiedziproszę zapisać na tabliczkach. Czas start.

Być może tak wyglądałoby pytanie z en-cyklopedii, znane starszym Czytelnikomz teleturnieju „Miliard w rozumie”, o ileMaria Peszek z płytą „MariaAwaria” znala-złaby się w pewuenowskim kompendiumwiedzy, a długonoga hostessa otwarłaby jepod literą B. Bądź co bądź, platynowa pro-dukcja znanej aktorki zdążyła już odbić sięsporym medialnym echem, i, mimo że wy-dana w zeszłym roku, ciągle wzbudza skraj-ne reakcje słuchaczy, począwszy od kom-pletnego zażenowania, a kończąc

BezwstydnikMaria Peszek, MariaAwaria, EMIMusic Poland 2008

Przez dwadzieścia cztery godziny byłem ko-bietą. Dziennikarkąw brukowcu, z odraząśledzącą życie vipów. Angielką, wychowa-ną we Włoszech, w Mediolanie. Sportsmen-ką, drążącą w zakamarkach kobiecościi wiary, ortodoksyjną protestantką, którejdaleko do wygadanych, trzydziestoletnich,włoskich rówieśniczek. Dziewicą, czekającąna największą, jedynąmiłość w życiu.Z psem, który myślał, że jest kotem, a to dla-tego, że wychował się wśród kotów. Brunet-ką z lodowatymi oczyma, próbującą wyja-śnić zagadkę sprzed lat. Morderstwa. W LaScali, najsławniejszym włoskim teatrze ope-rowym. Nazywałem się Judith Passalacquai szukałem prawdy.

Tomaszowi Piątkowi wyszedł daleki odhollywoodzkich produkcji thriller. Nie znaj-dziemy w nim ani przesadzonego okrucień-stwa rodem z „Piły”, ani wybuchowego bo-haterstwa na miarę „Szklanej Pułapki”. Anichyba niczego innego, czego moglibyśmy sięspodziewać po tym gatunku. „Morderstwow La Scali” jest za to powieścią pełną egzy-stencjalnych rozważań głównej bohaterki,nieco moralizujących i miejscami, wydaje mi

Morderstwo egzystencjalneTomaszPiątek, Morderstwo w La Scali, W.A.B. 2009

na absolutnym zachwycie, zarówno treściąjak i formą.

Po głęboko miejskiej „MiastoManii” i ar-tystycznym „Siku” Maria Peszek odsłaniabowiem przed nami całą lub prawie całą in-tymność, w dość niekonwencjonalny sposóbłamiąc tabu i stając po przeciwnej stronie ba-rykady względem popkulturowej popraw-ności artystycznej. W istocie, „MariaAwa-ria”, może nam się wydawać bezczelnieszokująca, wulgarna i tylko dla dorosłych,a już na pewno po północy i jedynie w słu-chawkach. W porównaniu jednak do wyuz-danych idolek współczesnych nastolatek, ta-nich pudelków, których piosenki i ciuchypodobne są do siebie jak dwie prażynki, tapłyta i to, w gruncie rzeczy, dość naturalnepodejście do sprawy jest jak lekarstwo na bólświata (weltschmerz), spowodowany przesy-tem muzycznej popkultury.

Ale „MariaAwaria” ani nie jest płytą, któ-ra szokuje, ani nie jest wulgarna, a jej siłatkwi w świetnej grze słowem. To majster-sztyk dwuznacznej jednoznaczności, ubra-ny w kompozycje mistrza Smolika, dziękiczemu normalność, o której nie chcemy mó-wić, uderza w nas ze zdwojoną siłą. Jak tu

się, przesadzonej charakteryzacji włoskiegospołeczeństwa, którego członkowie mają byćnieudaczni i skorumpowani, i w którym bo-haterka nie potrafi się odnaleźć. Z drugiejstrony jednak jej postać jest na tyle natural-na i miejscami chwiejna, że właściwie każ-dy znalazłby w niej coś z siebie, ze wszyst-kimi przemyśleniami, błędami i tokiemrozumowania, który wcale nie wodzi czytel-nika za nos. Co więcej, przyzwyczajeni doColombowskiego prowadzenia sprawy, mo-żemy zostać wyprowadzeni w pole i doostatniej strony zastanawiać się, kto tak na-prawdę jest czarnym charakterem, kto wra-bia i jakie ma motywy.

Powieść zdaje się łamać zasady gatunku.Na starcie dowiadujemy się, kto zabijai w jakim celu. Morderstwo nie jest jednakani polityczne, ani finansowe, a jedynie, i aż,z zawiści i chęci zemsty w branży filmowej.I to po dwudziestu kilku latach. Na osobie,która w życiu nie pomyślałaby o tym, że mo-że być na celowniku, zwłaszcza ze względuna bardzo podeszły wiek i konotacje bizne-sowe. Jej śmierć mogłaby wywołać nie tylkokatastrofę w bollywoodzkim przemyśle fil-

bowiem porównywać seksualność do roso-łu? Albo otwarcie mówić, że chce się kochać?A przecież to, co nam w niedzielnym obie-dzie zaserwowała Maria Peszek, każdy z nasma w sobie i jest to dla nas naturalne. Nie-stety, za słowo „seks” palimy na stosie, sły-sząc je, odwracamy głowę i zatykamy uszy.A to my, ludzie dorośli, mamy uczyć naszedzieci, jak sobie radzić z TYMI sprawami.Co więc, jeśli sami sobie z TYMI sprawaminie radzimy?

„MariaAwaria” na pewno nie jest płytądla słuchaczy w każdym wieku. Ponadtowymaga od słuchacza chwili zastanowieniasię nad swoją intymnością, podejściem doTYCH spraw i próby porozmawiania o nich,w ten sam sposób, jak o wielu innych. Jejspekulowany wulgaryzm wydaje się niczymw porównaniu do tego, co serwują nam me-dia i odnoszę wrażenie, że artystka nie tylechciała zaszokować słuchaczy, co po prostunagrać zwyczajną płytę o zwyczajnych spra-wach. A płyta wpadła mi w ucho. Natych-miast. Naturalnie. Bezwstydnie. Na wyłą-czonych światłach awaryjnych. Odpierwszego usłyszenia. (MS)

mowym, ale, co gorsza, tragedię rodzinną.Morderca zostaje ujęty na miejscu zbrodnii przyznaje się do niej, problematyczny jestjednak jej motyw, a właściwie jego brak.

Ale Tomasz Piątek chyba nie chciał daćnam tylko powieści skonstruowanej inaczejniż wymagają tego zasady gatunku. Roz-ważania Judith mogą nas kierować w stro-nę problemów współczesnego świata, czło-wieka, który zmaga się z sobą, w sobie,na sobie i przeciw sobie. Tło polityczno-kryminalne współczesnych Włoch jest tyl-ko pretekstem do zastanowienia się nadtym, co się dzieje nie tylko wokoło, ale,przede wszystkim, wewnątrz nas. Wraże-nie chwiejności i rozterek mogą potęgowaćlingwistyczne popisy autora, na których jaosobiście połamałem sobie język. Ale nieżałuję. Powieść, która niespodziewanieznalazła się na mojej półce jest dla mnieo tyle wartościowa, że zmusiła mnie do za-stanowienia się nad sobą i światem w zu-pełnie inny, niż zwykle, sposób. W pew-nym sensie Tomasz Piątek popełnił namnie egzystencjalne morderstwo. Z pożyt-kiem. I dlatego jeszcze do niej sięgnę. (MS)

www.podaj-dalej .info/node/863

www.poda-dalej .info/node/866

14 Kulturalnik

Page 15: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Jestem jak motyl – przesadnie zmęczony

i głowa co nieco się chybie, alkohol ma do-

bre, ale też złe strony, do wniosku docho-

dzę w niedzielę przy stole. . . Niejedenstudent, szukający nowej nadzieiw resztkach soku jabłkowego w nie-dzielę rano po gwiezdnych juwena-liach mógłby zaśpiewać razem z An-drzejem Grabowskim tę piosenkę.Bezsilnym wzrokiem spoglądając naresztki bekonowych czipsów i współ-braci-rycerzy, uginających się pod cię-żarem mocy, w przyblakłej jasnościumysłu, myśl jedna, jak mistrz ma-wiał, przychodzi: Jak każdy szanują-cy się Imperator, czy też lord spodbardzo ciemnej gwiazdy, przybyłem,zobaczyłem, teraz głowa boli. A byłowypić rosółek? Prawda, że w niektó-rych gwiezdnych zakonach walkana dopingu rycerzowi nie przystoi,pamiętajmy jednak, że rycerz jedenżołądek i tylko jedną wątrobę posia-da. I co jak co, pałę w indeksie możnamieć, ale zniszczonego układu pokar-mowego nie należy. Bo, jak wiadomo,okazji jest wiele, i zawsze się znajdziemożliwość poprawki, ale części wy-miennych kluczowych rycerskichpodzespołów, tudzież żołdu, któremożna by przeznaczyć na ich kupno,student raczej nie posiada. A myto,pobierane za przejazd, ku strachowiprzejezdnych i przechodniów starczyco najwyżej na opłacenie informato-rów w kantynie.

Ale do rzeczy. Gwiezdne Juwena-lia trafiły się w czasie, kiedy już niebyłem studentem, albo, jak niektórzy

Epizod. Trzeci

Mariusz Słonina

czyli toruńskie juwenalia z punktu widzenia typa mojego typu

twierdzą, odkrywszy tajemnice nie-odgadnionej przyszłości, nie byłemnim jeszcze. I nie wiem, czy był tozbieg okoliczności, związany z ro-kiem astronomii, czy brakowało po-mysłu, czy też było to podyktowanelatającym autobusem, przybywają-cym we wtorek i zatankowanym dopełna napojem, który dodaje skrzy-deł. Akurat tak się złożyło, że międzywtorkiem a niedzielą wypada sześćdni (pamiętajmy, że poniedziałek jestdniem „niepracującym”), a Kopernikposadził czerwone tulipany. W związ-ku z tym z bardzo odległej galaktykimogło przybyć sześć gwiezdnych epi-zodów, z których, pozwolicie, uwagępoświęcę najważniejszemu z nich.Trzeciemu.

Nie bez znaczenia jest, że studenci-rycerze klucze do miasta otrzymująwłaśnie w trakcie trzeciego epizodu,ani to, że zaczyna się on punktualniejedenaście minut po północy obsta-wieniem strategicznych miejskichbaszt i mostów. I że właśnie w trzecimepizodzie z Kopernika, powszechnieznanego, spokojnego, toruńskiegoobywatela, wyłazi, co w nim od za-wsze siedziało. A był on, jak już wszy-scy zdążyliśmy się przekonać, Lor-dem Spod Bardzo Ciemnej GwiazdyZ Kartonem Na Głowie – ku przeraże-niu turystów, niewiedzących, czy totypowa toruńska instalacja politycz-na, czy też oznaka niewyspania alboniezidentyfikowanej choroby oczu.W każdym razie, chwała rycerzom zato, że dzielnie przez sześć epizodów

bronili swojego Ciemnego Typa, po-bierali myto i zgodnie wydawali jew miejskich i plenerowych kanty-nach. Bo czymże byłaby kultura ry-cerska, gdyby nie coroczne świętow środku maja, wypadające, równieżnie bez znaczenia, w czasie, gdy jestciepło i zamarznąć na bulwarze jestnie lada sztuką?

Ale toruńskim studentom-ryce-rzom należy się też łyżka gwiezdne-go dziegciu. Z punktu widzenia typamojego typu, gdzieś te gwiezdne ju-wenalia przeszły bokiem. Niezauwa-żone. Fakt, pamiętając ostatnie pięćlat spędzonych w akademiku, niewątpię, że tam były one szczególniewidoczne, tudzież w plenerze na Bie-lanach. Mimo wszystko jednak czujępewien niedosyt i wcale nie zewzględu na przygrywających przy-jezdnych i rodzimych grajków, boprzecież o gustach i kolorach się nierozmawia, ale na to, że gdzieś te stu-dencko-rycerskie ideały zatarły sięw zetknięciu z ciemną stroną mocy,po której nie tylko głowa, ale i duszaboli. Przypomniawszy sobie ów wła-śnie trzeci gwiezdny epizod, na któ-ry prawie cała ludzkość czekała całetrzydzieści lat, wydaje mi się, że stu-dentom brakuje bogatszej konstruk-cji wewnętrznej postaci i przydałobysię szkolenie co najmniej u samegomistrza Jody. A może po prostu sięstarzeję. No, ale to już temat na innąopowieść.

www.podaj-dalej .info/node/764

fot.Mariusz

Słonina

Studenci, Juwenalia

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info 15

Page 16: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Body Art Theater„Body Art Theater” to studencki teatr ruchu, w którym eks-

presja ciała zastępuje słowa. Poruszamy się między innymi

w kręgu pantomimy klasycznej i polskiej, teatru ruchu, te-

atru plastycznego, tańca butoh, biomechaniki Meyerholda,

tańca współczesnego, kuglarstwa. Dodając do tego odpo-

wiednią muzykę i grę światła, powstają fascynujące obrazy,

za każdym razem próbujące przeniknąć ludzką psychikę,

ludzkie pragnienia, obawy, przemyślenia. „Body Art The-

ater” powstał w grudniu 2007 roku. W swojej działalności

koncentrujemy się przede wszystkim na pracy studyjnej

i laboratoryjnej – doskonaleniu swojego warsztatu, ciągłym

przekraczaniu swoich granic, poszukiwaniu nowych form

wyrazu. W tym celu prowadzone przez nas: od grudnia 2007

roku warsztaty pantomimy i od października 2008 – teatru

ruchu odbywają się pod szyldem Studia Teatru Ciała. Zaję-

cia w Studiu stwarzają niepowtarzalną możl iwość całorocz-

nej pracy nad ciałem na zajęciach z pantomimy, z elemen-

tami innych dziedzin szeroko pojętego teatru ciała, nawet

pięć razy w tygodniu! Dodatkowo przynajmniej raz w mie-

siącu mają miejsce warsztaty weekendowe, niekiedy pro-

wadzone przez artystów z innych ośrodków teatralnych. Or-

ganizujemy również warsztaty dla osób, które nie mogą na

stałe uczestniczyć w pracach Studia (w tym warsztaty ogól-

nopolskie), a także organizujemy wyjazdy na warsztaty,

ostatnio do Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Jako teatr

wystawil iśmy dwa spektakle – „Nieśmiertelnych” i „Puszkę

Pandory”, przy czym tą ostatnią w dwóch zupełnie innych

wersjach. Zorganizowaliśmy ponadto kilka widowisk, m.in.

„Avalon” na Zamku Krzyżackim (we współpracy z grupą Ar-

ta Foc) i „Klechdy”, a także kilkanaście happeningów i poka-

zów, wspierając różne inicjatywy studenckie, jak również

pomysły organizacji międzynarodowych i ogólnopolskich

– Amnesty International , Polskiej Akcji Humanitarnej, stu-

denckich kół naukowych. Do Studia Teatru Ciała można do-

łączyć w dowolnym momencie, przez cały rok, natomiast

na próby teatru i do udziału w spektaklach i innych wystę-

pach zapraszamy najbardziej zaangażowanych uczestników

warsztatów. Teatr i zajęcia w Studio prowadzi Anna Balce-

rzak – instruktor Improwizacji Tańca, Ruchu i Symboliki Cia-

ła, absolwentka i uczestniczka różnych kursów i warsztatów

w kraju i zagranicą (m.in. Szkoły Współczesnej Pantomimy

w Warszawie, Europejskiej Akademii Pantomimy, Studium

Aktorskiego w Poznaniu).

Kontakt:[email protected]

Aktor powinien mieć coś do powiedze-nia, nawet jeśli ma niemą rolę. – Ci mło-dzi ludzie, którzy zdecydowali się wy-startować w zawodach po bilet doświata aktorstwa z pewnością mają cośdo powiedzenia. Ci młodzi są pełni za-pału. Nie boją się stawiać pytania, do-ciekać zagadki, jaką jest człowiek. Bu-dują świat z wyobraźnią, ponieważteatr to dotykanie marzeń. Pomóż imspełnić marzenia!

Perpetuum Mobile„Perpetuum Mobile” to amatorski teatr antyczny, istniejący od stycznia 2003 roku w Toru-

niu. Tworzą go głównie osoby związane z Katedrą Filologii Klasycznej UMK oraz studenci

innych kierunków. Od sześciu lat trwa już żywy dialog młodych ludzi ze starożytnym świa-

tem, przemawiającym do nas słowami antycznego dramatu. Z prób tych powstało osiem

spektakl i , opartych na tekstach Arystofanesa, Eurypidesa, Plauta i Terencjusza (część z nich

zdobyła nagrody na Międzyuczelnianym Przeglądzie Teatrów Studenckich Filologii Kla-

sycznej) oraz dwa z nurtu recepcji antyku (Wyspiański, Herbert). Z roku na rok rośnie tak-

że grono wielbiciel i ... Mamy nadzieję, że kolejne wspólne spotkania zaowocują niejednym

interesującym projektem, który jeszcze bardziej przybl iży widzom, jedynie na pozór nie-

aktualny już, świat starożytności i jego największe osiągnięcie, czyl i teatr...

Kontakt:www.perpetuum.umk.pl

Teatr TempestasStudencki Teatr „Tempestas” powstał w roku 2004, choć jego nieofi-

cjalne początki sięgają roku 2003. Wtedy to bowiem pojawił pomysł

na przygotowanie sztuki o charakterze misteryjnym. Premiera spekta-

klu „Słowo” Ewy Dryglas odbyła się w grudniu 2003 roku, w sal i Dusz-

pasterstwa Akademickiego oo. Jezuitów w Toruniu, podobnie, jak dru-

gi spektakl autorstwa Ewy – „Raj niefrasobl iwości” – w kwietniu

następnego roku. Łukasz Zaleski jest reżyserem i autorem scenariusza

kolejnego przedstawienia, przygotowanego przez teatr – „Bal ladyny”

Jul iusza Słowackiego. Kolejne real izacje, będące grą formą sceniczną

to „Niektóre gatunki dziewic” Domana Nowakowskiego, „Bądźmy po-

ważni na serio” Oskara Wilde’a i „Zwierzenia klauna” na podstawie pro-

zy Heinricha Bol la – to ostatni spektakl reżyserowany przez Łukasza.

Po rozpoczęciu przez niego studiów reżyserii na PWST w Krakowie gru-

pa zawiesiła działalność. Od roku 2008 kilka osób z teatru prowadzi

działania warsztatowe, głównie z zakresu plastyki ruchu, teatru fizycz-

nego, pozawerbalnej ekspresji aktorskiej. Sporadyczne treningi prze-

kształciły się w regularne – zawiązała się stała grupa, która obecnie

pracuje nad spektaklem. Zespół bazuje na fizycznym rzemiośle aktor-

skim – od ćwiczeń rozciągających po improwizacje. Z indywidualne-

go potencjału fizycznego aktora wyprowadzana jest jakość sceniczna.

Podstawowe zadania obejmują integrację grupy i kontakt. Zespół jest

na etapie formowania grupy i poszukiwania własnego języka scenicz-

nego. Teatr Ruchu prowadzą Emil ia Adamiszyn i Anna Kędzia, inspiro-

wane treningiem psychofizycznym Jerzego Grotowskiego, tańcem

współczesnym, improwizacją.

Kontakt:[email protected], [email protected]

Studencie – na scenę!

16

Page 17: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

fot.Mariusz

Słonina

Stowarzyszenie TeatrówStudenckichStowarzyszenie działa od 2009 roku, grupę tworzą studenci różnych kierunków. Naszym celem jest dzia-

łanie na rzecz upowszechniania sztuki, promocja młodych twórców, real izacja projektów artystycznych,

kulturalnych, prospołecznych, w szczególności działań teatralnych i parateatralnych. Nasze działania

kierujemy do dzieci, młodzieży i przede wszystkim studentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Do za-

dań Stowarzyszenia należy: real izacja projektów i wydarzeń artystycznych i naukowych, m.in. spekta-

kl i , koncertów, wystaw, festiwal i, warsztatów; działania prospołeczne, ale także organizowanie konfe-

rencji i wykładów. Pierwszym naszym poważnym działaniem były warsztaty teatralne, organizowane w

marcu w ramach Dni Teatru. Wspólnymi siłami udało nam się zaproponować ponad trzydzieści godzin

różnorodnych warsztatów teatralnych, zreal izowanych w ciągu trzech dni.

Kontakt:[email protected]

Teatr Wróbli„Teatr Wróbli” istnieje od wiosny 2005 i od początku jest prowadzony przez Annę Nowak, absol-

wentkę filologii polskiej UMK, obecnie studentkę Reżyserii Teatru Dzieci i Młodzieży w PWST we

Wrocławiu. Powstał z zachwytu życiem i jego wszystkimi przejawami, z fascynacji dniem codzien-

nym oraz bojową postawą, jaką prezentuje patron Teatru, Elemelek. Nasze Wróble mają legityma-

cje UMK, a co niektóre już tytuły magistrów. Spektakle robimy głównie na podstawie dramaturgii

współczesnej, a główny nacisk kładziemy na pracę z aktorem. U podstaw Teatru nie ma żadnych

wytycznych programowych. My Wróble jesteśmy zwierzętami małymi, na które zazwyczaj nie zwra-

ca się uwagi. Ale potrafimy razem walczyć, jesteśmy sprytne, żywotne, szczere, wytrwałe i gdy się

napstroszymy, to nawet orzeł ucieka. Nie prosimy o okruszki, same bijemy się z gołębiami o chleb,

a gdy jest nam bardzo źle zasiadamy na jakimś pachnącym żywopłocie i rozpoczynamy „sejm wró-

bl i”. Efektem naszych nocnych rozmów na drutach telegraficznych oraz stepowania na szynach ko-

lejowych są spektakle, których zreal izowal iśmy już cztery: „Na niby” (oparty na „Bal ladynie” Jul iu-

sza Słowackiego), „Wznowienie” (Maciej Wojtyszko), „Czwartą siostrę” (Janusz Głowacki) oraz

„Papierowe kwiaty” (Egon Wolff). Teatr wyćwierkał już ponad 300 wierszy na sześciu wieczorach

poetyckich oraz el iminacjach do Ogólnpolskiego Konkursu Recytatatorskiego.

Kontakt:[email protected], www.teatrwrobli.republika.pl

zebrała: Anna Nowak

Więcej informacji, odnośniki do zdjęć ze spektakli

i warsztatów znajdziecie na naszej stronie www:

www.podaj-dalej.info/node/61 4

Podaj Dalej 32: (Bez)Wstyd, www.podaj-dalej .info

Studenci, Teatr

17

Page 18: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

fot. www.photos8.com

Ireneusz Gabriel Norant wrócił z nocnejzmiany. Zaparzył kawę i włączył telewizor.W popularnym tokszoł „Płatki czy owsianka?”redaktor prowadzący zastanawiał się właśnienad ostatnią Wielką Produkcją Znanego Re-żysera. Ireneusz usłyszał nazwisko i zacząłsobie przypominać, czy wśród znanych munazwisk jest i to. Było. Ale z niczym mu sięnie kojarzyło.

Pomyślał: — Trudno. Wypił kawę. Była re-klamowana w telewizji. 10 lat temu. Ale onpozostał wierny swojej marce, mimo eksplo-zji smaków, aromatów i doznań na pograni-czu ekstazy, o których zapewniały najnowszereklamy Kawy. Usiadł przy stole. Wczoraj by-ła u niego jego znajoma Zofia – osoba, jak tosię mówi, obyta w świecie kultury, ale i kultu-rystyki, którą uprawiała z zamiłowaniem, ja-ko dowód bycia „fit” i „smart”. Zostawiłau niego kilka kolorowych magazynów, m.in.„Najs Lók” i „Pani w Domu”. Jak to ujęła: —Żebyś sobie poczytał, co tam w WielkimŚwiecie. Zostawiła też książkę, która ostatniopodbiła serca milionów czytelników różnegowieku i wykształcenia. W rankingu najpo-czytniejszych w ciągu miesiąca od daty wy-dania, uplasowała się zaraz za „SłownikiemOrtograficznym” oraz autobiografią „Ja,TW”. Oto ona: „Kot Leonarda, który jeździłkoleją” – zekranizowana w dwa tygodnie poukazaniu się na półkach. Ale na próżno byłopodejrzewać Ireneusza o znajomość treścipowyższych publikacji. Nie miał na to czasu.Żył w ciągłym biegu, karmiąc się swoją kawąoraz dobrymi intencjami zmiany stylu życiana nieco spokojniejszy. Nie miał na to jednakczasu. Przebywając od czasu do czasu w to-warzystwie znajomych, przysłuchiwał się ichrozmowom o najnowszych trendach w litera-turze, filmie, teatrze. Słuchał też tych debato nieco starszych tytułach. Dziwiono mu się,że nie wie, jakie kolory to Barwy Szczęściaoraz jaka jest różnica pomiędzy Dr Quinna Dr House. Starał się wówczas uśmiechaći swoim zwykłym spokojnym głosem odpo-wiadał: – Nie, nie czytałem. Nie widziałem.Nie czytał, bo nie miał czasu – wieczny akty-wista, jedzący pomiędzy jednym przystan-kiem a drugim oraz zapracowany biolog –ciągle badający ukochane jętki. Nie widział,bo nie miał telewizora, a zamiast nadrabiaćkolejne odcinki biograficznego serialu „M jakMiłosz”, wolał w tym czasie położyć się i po-myśleć o reakcjach jętek na bodźce elektrycz-ne. Wiedząc o tym, znajomi pytali go z lekkimwyrzutem: — No, jak to nie widziałeś? Prze-cież wszyscy widzieli. A on starał się nic so-

bie z tego nie robić. Wiedział bowiem, że gdy-by chciał z którąś z tych osób porozmawiaćo zwyczajach godowych jętek znad Balatonu,to spotkałby się z niezrozumieniem.

Przeglądając pozostawione przez Zofięczasopisma, zaczął się zastanawiać jak tomożliwe, że tyle osób naraz fascynuje się jed-ną rzeczą, a jego natomiast to w ogóle nieinteresuje. Zaczął kartkować, czasami czyta-jąc to jeden, to drugi artykuł. UśmiechnięciCeleBrytowie (mieszkańcy Wlk. Brytanii wy-puszczeni z cel – przyp. Autora) w sesji zdję-ciowej z programu „Gazdy tańczą na wozie”,szczerzyli się zza snopków siana na „typowomazurskim” wozie. Na kolejnych Znani Styli-ści doradzali jak być bardziej „retro” niż „me-tro”. Najbardziej interesującą, wydawać bysię mogło, rubrykę „Mój pierwszy raz”, omi-nął bez cienia refleksji na twarzy. Nie intere-sowało go, kto i w jakich okolicznościachskonsumował swój debiutancki pasztet. Nieciekawiło go również, dlaczego Trylogii Wo-jen Gwiazd dorobiono piątą część, skoro mia-ło się skończyć na czterech. Potem „Plotkiz gablotki”, horoskop i krzyżówka.

Popatrzył na to. Odłożył. Popatrzył znówi zbliżył do oczu okładkę. Zaczął się wpatry-wać w zdjęcie Zdolnego Tenisisty i Starej AleSprawnej Aktorki w trakcie gali filmowo-teni-sowej. Zaczął patrzeć na nich i powoli, alew narastającym tempie, wszystkie kolory,wyrazy, ba: pojedyncze litery zaczęły mu siękręcić przed oczyma. Pojawili się nagle Reży-serzy, których kultowych filmów nigdy niewidział, Autorzy Wierszy, nigdy przezeń nie-czytanych, Aktorzy Z PięćdziesięcioletnimStażem, których nie kojarzył. To wszystko za-częło wirować tak, że on sam zaczął się kręcićwokół własnej osi, coraz bardziej chaotycznie,bez widocznego rytmu, za to w zawrotnymtempie. Wtem opadł twarzą na parapet. Sze-roki, pomalowany białą, nieco łuszczącą sięjuż farbą. — Uaa! — wykrzyknął z bólu.Otrzeźwiał. Ale zaraz jego twarz wykrzywiłgrymas z powodu obitego prawego policzka.Spojrzał przez okno. Było to w samo połu-dnie. W telewizji grano klip najnowszegoutworu Szopę ę Noant. W dole, z wysokościczwartego piętra widział gwar ulicy: samo-chody, tramwaje, przechodniów. Rzucił wzro-kiem przed siebie. Jego oczom ukazał siębillboard najnowszej kampanii społecznej.Czarne, wielkie „woły” krzyczały z białegotła całą potęgą Impact Condensed: — Czy Cinie wstyd???

Ireneusz odwrócił się od napisu gwałtow-nie i krzyknął…

Czy ci nie wstyd???

www.podaj-dalej.info/node/818

Mateusz Łapiński

Kroki

18 Fel-je-tą

Page 19: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

Kroki (reż. A. Zakrzewska), Dom Muz 21 .05.2009www.podaj-dalej.info/node/892

Małe zbrodnie małżeńskie(reż. A. Lewandowska), TPArt 1 9.05.2009www.podaj-dalej.info/node/893

Teatr to dotykanie marzeń...

fot. Mariusz Słonina

Kroki

Kroki

Przedstawiamy Wam kilka zdjęć ze spekta-

kl i dyplomowych Aleksandry Lewandow-

skiej („Małe zbrodnie małżeńskie” E.

Schmitta) oraz Agnieszki Zakrzewskiej

(„Kroki” A. Alamo). W pierwszym widzowie

miel i okazję przekonać się czym tak na-

prawdę jest małżeństwo i do czego dopro-

wadza brak zaufania między małżonkami,

w drugim – jak wygląda świat oczami ka-

raluchów i jak bardzo problemy insektów

przypominają ludzkie. Spektakle spotkały

się ze sporym zainteresowaniem i w przy-

szłym roku akademickim będzie je można

jeszcze zobaczyć. Więcej informacji i zdjęć:

www.podaj-dalej.info.

Page 20: Podaj Dalej 32:: (bez)wstyd

o. Lesław Ptak SJ

[email protected]

609 585 686