Upload
letram
View
213
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
2
¯ycie p³ynê³o zwyczajnie. Ludzkoœæ pewnie – jak dziœ – ró¿na. Jedni powa¿nie i z przejêtym sercem podejmowali codziennoœæ, inni lekko, jakby z przymru¿eniem oka, bez g³êbszych refleksji o tym, co przyniesie jutro…. byle ³atwiej. A i cierpienia nie brakowa³o. Tak¿e i tego wewnêtrznego, bo przecie¿ byli i tacy, co tlenem innych ¿yli….. zupe³nie jak dziœ.
W tej dziwnie nam znajomej ró¿norodnoœci ludzkich serc byli jednak i tacy, którzy jeden ból wiêcej nosili w sercu – ból têsknoty za Mesjaszem. ̄ yli na ziemi ale jej sprawy ich nie poch³ania³y bez reszty. Po prostu ¿yli ale ¿yj¹c nie przestawali wzdychaæ do innego ¿ycia, z opiekuñczym Bogiem Jahwe, o Którym œwiadczy³o mnóstwo zachowañ i codziennych czynnoœci ich przodków. Ból tej têsknoty by³ na tyle mocny, ¿e kszta³towa³ ich codziennoœæ… jak siê kszta³tuje glina w d³oniach.
Takim cz³owiekiem niesionym przez ból têsknoty by³ Œw. Jan Chrzciciel, nasz Patron. Oto by³ s³uga, którego Pan – przychodz¹c – zasta³ czuwaj¹cym…. Czy¿ nie zachwyca³y siê t³umy jego czuwaniem…? Có¿ to, ¿e z bogactwa i ponêtnoœci miast ruszali na pustyniê, by pos³uchaæ „G³osu”, co dziwnie jakoœ koi³….
I przyszed³ Pan. W dzieje œwiata bezszelestnie wkroczy³, jak tylko potrafi Mi³oœæ. Bez burz i ³omotu, a w lekkim powiewie nie zas³aniaj¹c Sob¹…. Jak¿e niewielu us³ysza³o ten powiew UTÊSKNIONEGO PRZYJŒCIA….. Tylko ci, co poddali siê kszta³towaæ têsknocie….
Drodzy Bracia i Siostry. Drodzy Parafianie. Pan przychodzi bez zgie³ku i fanfar. Wielki, nie potrzebuje krzyczeæ, ¿e jest wielki. I choæ klimat naszych Polskich œwi¹t Bo¿ego Narodzenia wycisza nas, to jednak wci¹¿ du¿o okazji, by daæ siê ponieœæ bardziej zgie³kom ni¿ trudnej têsknocie. Zatem na te œwiêta, z ca³ego serca ¿yczê Wam Drodzy i sobie, gotowoœci Jana Chrzciciela, gotowoœci „G³osu na pustyni” niesionego têsknot¹, abyœmy poœród zwyczajnoœci œwiata i zgie³ku, mieli têsknot¹ przygotowane miejsce w sercu i pozwolili tam S³owu zabrzmieæ! Nie œwiatu! ̄ yczê Wam, aby Chrystus, który w dzieje œwiata wkroczy³ rodz¹c siê z Dziewicy tak zwyczajnie, by³ w swojej niepojêtej i niewidocznej nadzwyczajnoœci rozpoznany przez Wasze serca, wra¿liwe têsknot¹….
Z wyrazami szacunku i wdziêcznoœci
oo.franciszkanie
3
,
Moment przyjœcia na œwiat Chrystusa Pana da³ pocz¹tek obliczaniu lat wed³ug ery chrzeœcijañskiej, zwanej te¿ "er¹ dionizyjsk¹", b¹dŸ po prostu "nasz¹ er¹". System ten wprowadzi³ w roku 525 kanonista i chronograf rzymski Dionizy Ma³y. Problem tkwi w tym, ¿e w rzeczywistoœci nie wiemy dok³adnie, kiedy urodzi³ siê Jezus Chrystus. Datê tê próbowa³ ustaliæ wspomniany ju¿ Dionizy, jednak¿e jego obliczenia wskazuj¹ce na rok 754 od za³o¿enia Rzymu (wed³ug kalendarza rzymskiego), jako datê narodzin Chrystusa, jakkolwiek obowi¹zuj¹ce przez wieki ca³e, nie by³y œcis³e. Dionizy pomyli³ siê, jak s¹dzono do niedawna, o 4 lata. W rzeczywistoœci pomy³ka okaza³a siê byæ wiêksza. Pomoc w dok³adniejszym ustaleniu tej daty stanowi wzmianka z Mt 2,1, mówi¹ca o narodzinach Chrystusa za czasów Heroda Wielkiego. Herod umar³ w ostatnich dniach marca lub na pocz¹tku kwietnia w 4 roku p.n.e, zatem uwzglêdniaj¹c czas potrzebny na wydarzenia opisane przez œw. Mateusza, a wiêc pok³on magów, rzeŸ niewini¹tek, ucieczkê Œwiêtej Rodziny do Egiptu i jej tam pobyt, co dzia³o siê jeszcze za ¿ycia Heroda Wielkiego, nale¿y przyj¹æ, ¿e Jezus Chrystus urodzi³ siê na kilka lat przez jego œmierci¹, zatem przez rokiem 4. p.n.e. Niezwykle pomocn¹ w ustaleniu przybli¿onej daty narodzin Chrystusa jest wzmianka zamieszczona przez œw. £ukasza w jego przekazie ewangelicznym (£k 2,1-2). Ewangelista pisze, ¿e rzecz dzia³a siê za panowania cezara Augusta Oktawiana (w³ada³ cesarstwem w latach 31 p.n.e. - 14 n.e.) podczas zarz¹dzonego przez niego spisu ludnoœci, wówczas "gdy wielkorz¹dc¹ Syrii by³ Kwiryniusz". Mowa tu o Publiuszu Sulpicjuszu Kwiryniuszu pe³ni¹cym od 12 roku p.n.e. urz¹d konsula odpowiedzialnego za politykê rzymsk¹ na Bliskim Wschodzie, a od 6 roku n.e. sprawuj¹cym urz¹d gubernatora (wielkorz¹dcy) Syrii. Cesarz August w okresie swego panowania przeprowadzi³ trzy razy spis obywateli Imperium Rzymskiego, mianowicie w latach 28 i 8 p.n.e. oraz w roku 14 n.e. Niezale¿nie od spisu obywateli rzymskich odbywa³y siê regularne spisy ludnoœci w poszczególnych prowincjach cesarstwa. Wiadomo np., ¿e tego rodzaju spisy mia³y miejsce w Egipcie co 14 lat. Autor Dziejów Apostolskich (Dz 5, 37) podaje, a zromanizowany historyk ¿ydowski Józef Flawiusz to potwierdza, i¿ takie wydarzenie mia³o miejsce w Palestynie w roku 6 n.e. Je¿eli zatem przyj¹æ, ¿e spisy ludnoœci w Palestynie, podobnie jak w s¹siednim Egipcie,
4
odbywa³y siê co 14 lat, to poprzedni spis w ojczyŸnie Chrystusa Pana przypad³by na rok 8-7 p.n.e., a wiêc mniej wiêcej w tym samym czasie, w którym Oktawian August zarz¹dzi³ drugi spis obywateli rzymskich. Wszystko by siê zgadza³o, gdyby nie fakt, ¿e w tym czasie Kwiryniusz nie by³ jeszcze wielkorz¹dc¹ Syrii. By³ nim niejaki Sentius Saturninus i to on rozpocz¹³ wzmiankowany spis ludnoœci Palestyny. Zdaniem Tertuliana spis ten rozpoczêty przez Sentiusza dokoñczy³ Kwiryniusz, œw. £ukasz zaœ pisz¹cy z doœæ odleg³ej perspektywy czasowej przypisa³ go w³aœnie Kwiryniuszowi, jako postaci wówczas na Wschodzie zdecydowanie bardziej znanej. Trzeba przyznaæ, i¿ hipoteza ta ma du¿e walory prawdopodobieñstwa, tym bardziej, ¿e z pomoc¹ œpiesz¹ tu egzegeci, sugeruj¹c, ¿e fragment £k 2,2 nale¿a³oby przet³umaczyæ: "spis ten odby³ siê zanim Kwiryniusz zosta³ wielkorz¹dc¹ Syrii". Taka wersja t³umaczenia, zdaniem filologów, jest mo¿liwa. Usuwa ona trudnoœci i wœród znawców Biblii ma dziœ wielu zwolenników. Uwzglêdniaj¹c zatem wszystkie te, sk¹pe wprawdzie, ale tym bardziej cenne informacje, wypada przyj¹æ, ¿e Chrystus Pan przyszed³ na œwiat miêdzy 8 a 6 rokiem p.n.e. (746-748 r. wed³ug kalendarza rzymskiego) za panowania cesarza Oktawiana Augusta w czasie spisu ludnoœci Palestyny przeprowadzonego przez gubernatora Syrii Sentiusza Saturninusa. ¯aden z Ewangelistów nie okreœli³ dnia ani miesi¹ca narodzin Jezusa. Tradycja Koœcio³ów Wschodniego i Zachodniego z ma³ymi wyj¹tkami przyjmuje zgodnie, ¿e wydarzenie to mia³o miejsce w zimie. Ni s³owem nie wspomina natomiast o miesi¹cu i dniu narodzin, st¹d te¿ problemem jest wyjaœnienie ustanowienia daty Bo¿ego Narodzenia na dzieñ 25 grudnia, obchodzonego przez chrzeœcijan jako dzieñ œwiêty dopiero od koñca III wieku lub pocz¹tku wieku IV. Koœció³ pierwotny spraw¹ t¹, jako nieistotn¹ w zbawczym dziele Chrystusa, nie zaprz¹ta³ sobie g³owy. Wed³ug najbardziej rozpowszechnionej interpretacji chrzeœcijanie III wieku nie znaj¹c faktycznej daty narodzin Chrystusa celowo obrali tê datê symboliczn¹, a mianowicie dzieñ przesilenia zimowego. Chodzi³o o to, by obchodzonemu w tym dniu w Rzymie pogañskiemu œwiêtu narodzin boga S³oñca, ustanowionemu jako œwiêto pañstwowe przez cesarza Aureliana w³aœnie w koñcu III wieku, przeciwstawiæ narodzenie Boga-Cz³owieka, Jezusa Chrystusa - "S³oñca sprawiedliwoœci" (Mal 3,20), "Œwiat³oœci œwiata" (J 8,12), "Œwiat³a na oœwiecenie pogan" (£k 2,32). Zwolennicy innej hipotezy, opieraj¹c siê na przekazach apokryficznych Nowego Testamentu, uzasadniaj¹ wybór daty Bo¿ego Narodzenia przekonaniem chrzeœcijan, ¿e poczêcie Chrystusa Pana dokona³o siê 25 marca (Zwiastowanie NMP), zatem Jego narodzenie winno mieæ miejsce w dziewiêæ miesiêcy póŸniej, czyli 25 grudnia. Dla nas chrzeœcijan prze³omu tysi¹cleci wydaje siê trudnym do zaakceptowania fakt, ¿e dzieñ, w którym Chrystus, Bóg-Cz³owiek, ujrza³ œwiat³o dzienne, ginie w mrokach dziejów. Jednak¿e w owej tajemniczoœci tkwi i piêkno i g³êboki sens. Oto Ten, który jest Panem czasu i w czasie zaistnia³ uzna³ za
5
stosowne postawiæ cz³owieka, wszak koronê stworzeñ, w sytuacji, w której ten zach³yœniêty dzisiaj potêg¹ swego intelektu, nie jest w stanie wystawiæ swemu Stwórcy metryki urodzenia. Czy problem tkwi tylko w niekompletnoœci Ÿróde³ ? A mo¿e lekcja pokory...
W pewnej krainie niemieckiej, w Kresburgu, na Bo¿e Narodzenie wszystkie dzwony rozbrzmiewaj¹ co roku z p i ê c i o m i n u t o w y m opóŸnieniem...Wyjaœnienie tego faktu, niezwyk³ego i prawdopodobnie jedynego, dostarczy³a tradycja wraz z legend¹, któr¹ warto opowiedzieæ, gdy¿ jest bardzo pouczaj¹ca.Legenda mówi o pewnej niewieœcie z Kresburga, która nazywa³a siê – jak bohaterka Fausta – Ma³gorzata, ale nie by³a m³odziutk¹ dziewczyn¹, lecz ju¿ zgrzybia³¹ staruszk¹, choæ jeszcze pracowit¹ i nader pobo¿n¹. Pewnego zimowego wieczoru, 24 grudnia, stara Ma³gorzata w swoim ma³ym, ale schludnym domu pracowa³a przy œwietle kaganka, robi¹c na drutach kaftanik. By³a ju¿ noc, kiedy drzwi samotnego domku otworzy³y siê bezszelestnie i wesz³a Œmieræ, ledwie muskaj¹c Ma³gorzatê zimnymi i suchymi palcami.Staruszka spokojnie podnios³a na ni¹ wzrok.- Ju¿ czas? – spyta³a po prostu.- Czas – skinê³a potakuj¹co Œmieræ.Ma³gorzata nie przerywa³a pracy.- Musisz poczekaæ – powiedzia³a nie przestaj¹c robiæ na drutach. – Wiem, ¿e ¿y³am d³ugo i wiem, ¿e zbyt d³ugo nie nadchodzi³a moja ostatnia godzina. Od dawna jestem przygotowana do tej drogi. Lecz teraz, w tym w³aœnie momencie nie mogê iœæ z tob¹. Proszê ciê, byœ pozwoli³a mi dokoñczyæ ten we³niany kaftanik.- To niemo¿liwe – odpowiedzia³a Œmieræ. – Prawo jest prawem. Sama wiesz, ¿e nie ja tu rozkazujê. Wykonujê tylko postanowienie Bo¿e.- Proszê ciê jednak, ¿ebyœ odrobinê poczeka³a – nalega staruszka. – Ta noc jest
6
inna ni¿ wszystkie.- Ile czasu potrzebujesz?- Wystarczy dwie godziny.- Dwie godziny to za d³ugo – odpowiada Œmieræ. – Chcesz byæ niepos³uszna wobec praw Bo¿ych. Powinnaœ za to byæ ukarana.- To niewa¿ne – mówi staruszka. – Wystarczy mi, ¿e skoñczê ten kaftanik. Od tylu lat robiê co rok we³niany kaftanik dla Dzieci¹tka, które siê rodzi. A jeœli nie skoñczê, Dzieci¹tko zmarznie. Nie czujesz jaki mróz?- Dwie godziny lekcewa¿enia znaku, który ci da³am tutaj – nalega surowa Œmieræ – oznacza dwieœcie lat pokuty tam, nim bêdziesz mog³a w pokoju osi¹gn¹æ niebo!Ma³gorzata zadr¿a³a.- Dwieœcie lat!... Ale trudno... Dzieci¹tko nie mo¿e zostaæ bez kaftanika. – I nie przerywa pracy.Pracuje tak przez dwie godziny, prawie do pó³nocy. Kiedy skoñczy³a wstaje i wychodzi z domu, a za ni¹ jej nocny goœæ. Po drodze spotkali Dzieci¹tko, które zst¹pi³o nago miêdzy ludzi. Ma³gorzata przyklêknê³a przed Nim i po raz ostatni w³o¿y³a Mu kaftanik, by nie zmarz³o, tak samo jak czyni³a to przez tyle ju¿ lat.- A teraz dok¹d idziecie? – spyta³o Dzieci¹tko dwóch wêdrowniczek.- Idê odbyæ dwieœcie lat kary, by dost¹piæ potem szczêœliwoœci – odpowiada niewiasta – a ona towarzyszy mi, gdy¿ czeka³a dwie godziny, bym skoñczy³a kaftanik dla Ciebie.- Nie traæ d³u¿ej czasu – rzek³o Dzieci¹tko do Œmierci. – Ja sam odprowadzê tê poczciw¹ staruszkê do miejsca, gdzie na ni¹ czekaj¹. – Bierze j¹ za d³oñ i zawraca do raju, sk¹d dopiero co przyby³o.Wróci³o czym prêdzej, wiedz¹c, ¿e jest oczekiwane na ziemi. Ale nie zd¹¿y³o dotrzeæ do Kresburga punktualnie jak zazwyczaj. By³o ju¿ piêæ minut po pó³nocy. Dok³adnie piêæ minut, tyle czasu, ile trzeba by³o na dodatkow¹ wyprawê do raju. I od tego czasu, wed³ug legendy, dzwony w Kresburgu wybijaj¹ Bo¿e Narodzenie z piêciominutowym opóŸnieniem w stosunku do reszty œwiata. A kiedy rozbrzmiewaj¹ o dwunastej piêæ, zda siê i¿ chc¹ przypomnieæ, ¿e prawo Bo¿e mo¿e byæ naruszone tylko z mi³oœci i ¿e takiego naruszenia nie mo¿na karaæ, a nawet godzi siê nagradzaæ, choæby na przekór wszystkim prawom ludzi i czasu, jeœli oka¿e siê to konieczne.
7
6. Na grzech drugich milczeæ
Dla œwiêtego spokoju… Udam, ¿e nie s³yszê, gdy
bluŸni katoliczka w busie. Na szyi z³oci siê ³añcuszek
i krzy¿yk, lecz s³owa jakby z brukowca wypowiada
pokrêcona g³owa. Szydzi z Boga i z wszystkiego, co
œwiête; przeczy ¿yciu, g³osi œmieræ wieczn¹.
Definitywnie. Po niej nic nas nie czeka. Stajemy siê
jedynie pokarmem dla robaków. Siedzê na koñcu
autobusu i s³yszê, ale milczê. Ogl¹dam obojêtnie
krajobraz za szyb¹. I mam œwiêty spokój, ale czy
sumienie? Nie zwrócê uwagi córce, synowi. Wiem ¿e
¿yj¹ po swojemu. Nie kryj¹ siê z tym. ¯yj¹ jak
ma³¿eñstwo, choæ nie s¹ ma³¿eñstwem i nawet nie
zamierzaj¹ ³¹czyæ siê na sta³e. Partnerstwo – mi³oœæ bez
zobowi¹zañ: bez praw i obowi¹zków. Oni s¹ jeszcze m³odzi. Mo¿e im rozumu nie
staje albo jeszcze nie doroœli. Ja, stary koñ, kiwam g³upim ³bem i nie mówiê o
grzechu tylko dlatego, ¿e to moje dzieci. Nie chcê wydaæ siê staroœwiecki.
Pomyœleliby o mnie, ¿e jestem z innej epoki – saeculum obscurum. Albo z innej
miejscowoœci – ciemnogrodu gdzieœ na skraju Europy. Wiêc milczê, choæ wiem,
¿e grzech goœci w mojej familii… Milczê, bo jest mi z tym wygodnie. Nie
nara¿am siê nikomu. Wszyscy mówi¹, ¿e jestem chodz¹c¹ tolerancj¹. Nie
wtr¹cam siê w ¿ycie innych. Nie przychodzi mi do g³owy, ¿e moja krytyczna
opinia mo¿e przynieœæ korzyœæ. Nie ¿eby zaraz krzyczeæ, graæ rolê mentora, lecz
po prostu powiedzieæ zwyczajnie i dobrodusznie: „Robisz sobie krzywdê,
dziecko. Chcê Ci pomóc”. Nic wiêcej. A jeœli dziecko nie us³ucha? Sk¹d wiesz, ¿e
nie us³ucha, skoro nawet nie próbowa³eœ. Jeœli unikasz tematu. Udajesz, ¿e nie ma
sprawy. ¯e wszystko w porz¹dku. Czy nie pomyœla³eœ o tym, ¿e mo¿e oni
uwierzyli w taki w³aœnie porz¹dek? Przecie¿ nigdy nie us³yszeli od ciebie s³owa
serdecznej porady. Twoje milczenie wszak oznacza zgodê. Na co? Na grzech? Na
czyj grzech? Najpierw jest to twoje przewinienie. Potem – twoich dzieci. Ciê¿ar
tego grzechu mierzy siê wag¹ sprawy, któr¹ przemilcza³eœ. Czasami wystarczy
jedno s³owo – s³owo wypowiedziane z troski – by nie by³o sprawy; by nie by³o
grzechu cudzego – twojego grzechu przemilczenia.
8
O. Marcin Stanis³aw Zagórski, jubilat w Zakonie i kap³añstwie, ma obecnie 81 lat. Jego rodzinne strony to Szymbark w powiecie gorlickim, gdzie ukoñczy³ szko³ê podstawow¹, prze¿y³ w ciê¿kich warunkach wojnê i gdzie odkry³ powo³anie do Zakonu Franciszkanów, zainspirowany osob¹ o. Maksymiliana Kolbe. W latach 50-tych musia³ przerwaæ naukê w gimnazjum, gdy¿ zosta³ aresztowany przez SB, a potem torturowany i
wiêziony w Gorlicach, Sanoku i Krakowie. Po zwolnieniu z wiêzienia, mimo mocno nadwyrê¿onego zdrowia, podj¹³ na nowo naukê w Kroœnie, gdy¿ jego pragnieniem by³o nadal zostaæ franciszkañskim kap³anem. Ostatecznie, choæ nie bez trudnoœci, zosta³ przyjêty do krakowskiej prowincji franciszkanów. Do nowicjatu zosta³ przyjêty w lipcu 1954 r. a w sierpniu przyj¹³ habit i zakonne imiê Marcin. Pierwsz¹ profesjê z³o¿y³ 28 sierpnia 1955 r., 8 grudnia 1958 r. œluby wieczyste, a œwiêcenia kap³añskie przyj¹³ 15 czerwca 1961 r.Po œwiêceniach pracowa³ jako katecheta, najpierw przez dwa lata w Przemyœlu, potem przez trzy lata w Kowarach, gdzie pos³ugiwa³ tak¿e jako kapelan szpitala, a kolejne szeœæ lat w Legnicy, gdzie by³ tak¿e i katechet¹, i kapelanem szpitala.W 1971 r., po beatyfikacji o. Maksymiliana, nasz Zakon otworzy³ siê ponownie na dzia³alnoœæ misyjn¹ i za poœrednictwem Genera³a Zakonu poszukiwa³ misjonarzy do Afryki (Rwanda, Zambia), Australii i Kanady. Swoj¹ gotowoœæ do wyjazdu zg³osi³ wtedy m.in. o. Marcin i pod koniec roku 1971 otrzyma³ na to zgodê prowincja³a o. Joachima Bara i jego Rady. „Decyzja o wyjeŸdzie do pracy na terenach misyjnych œwiadczy o du¿ej gorliwoœci kap³añskiej, samozaparciu oraz gotowoœci podjêcia k³opotów i ofiar, na jakie niew¹tpliwie nara¿ony jest ka¿dy misjonarz (...). Dlatego tym wiêcej jest godny pochwa³y zapa³ Drogiego Ojca. Duch misyjny, tak bardzo bliski i ukochany przez œw. Franciszka, by³ zawsze i jest charakterystyczn¹ cech¹ naszego Zakonu” – pisa³ wówczas Prowincja³. Wtedy jeszcze o. Marcin nie wiedzia³, w jakim kierunku poœle go zakonne pos³uszeñstwo. Ostatecznie decyzj¹ o. Genera³a zosta³ skierowany do Zambii, gdzie znalaz³ siê razem z o. Janem Kalembkiewiczem, o. Franciszkiem Stopkowiczem, o. Ernestem Kowolem i innym wspó³braæmi z Polski, W³och i Stanów Zjednoczonych. Pos³ugê misyjn¹ rozpocz¹³ 1 wrzeœnia 1972. Mia³ wtedy 41 lat. Najpierw by³a nauka jêzyka angielskiego, cibemba oraz miejscowych zwyczajów. Od sierpnia 1973 r. do paŸdziernika 1975 r. by³ proboszczem i
9
kapelanem szpitala w misji Kawama. Od listopada 1975 r. do wrzeœnia 1978 r. gwardianem klasztoru i proboszczem w misji Ngwena. Od paŸdziernika 1978 r. do grudnia 1981 r. pracowa³ na terenie misji w Luanshia, gdzie sprawowa³ tak¿e duszpastersk¹ opiekê nad szeœcioma stacjami misyjnymi w buszu. Od stycznia 1982 r. do sierpnia 1983 r. by³ proboszczem w parafii w Kasompe-Chingola. Przez kolejne 8 lat pracowa³ na terenie parafii w Kapiri Mposhi, sprawuj¹c opiekê nad 20 kaplicami w buszu, w tym jednej odleg³ej o 100 km. Od wrzeœnia 1991 r. do kwietnia 1992 r. by³ gwardianem i proboszczem w misji œw. Franciszka w Solwezim, a od 1992 r. ponownie w Kapiri Mposhi, gdzie pe³ni³ równie¿ urz¹d proboszcza i prze³o¿onego klasztoru. W roku 2000 powo³ano do istnienia now¹ prowincjê zambijsk¹, ale o. Marcin nie zosta³ do niej afiliowany, gdy¿ wczeœniej podj¹³ decyzjê o powrocie do rodzimej, krakowskiej prowincji, w której ju¿ od pewnego czasu planowano otwarcie nowej misji w Ugandzie.
O. Sebastian Tracz , urodzony 19.08.1973 roku w Jaworze. Szkole œredni¹ -Technikum Samochodowe ukoñczy³em w Legnicy. W 1993 roku wst¹pi³em do zakonu Franciszkanów. Po formacji seminaryjnej w Krakowie w roku 2000 przyj¹³em œwiêcenia kap³añskie i pracowa³em w D¹browie Górniczej do czerwca 2001. Od sierpnia tego roku do paŸdziernika 2001 przebywa³em w Hiszpanii na kursie
jêzyka. W listopadzie 2001 wyjecha³em do Paragwaju i pracowa³em na parafii w Guarambare. Od wrzeœnia 2004 roku zosta³em skierowany do pracy w Legnicy w KLO jako wychowawca w internacie i katecheta. W roku 2009 Prowincja³ skierowa³ mnie do pracy w postulacie w G³ogówku jako socjusz magistra postulantów. W roku 2010 poszed³em do pracy w nowicjacie w Kalwarii Pac³awskiej. Po roku pobytu w Kalwarii skierowano mnie do Kowar do pracy w duszpasterstwie parafialnym, gdzie przepracowa³em rok czasu. W czerwcu roku 2011 Prowincja³ poprosi³ mnie o roczn¹ pomoc braciom pracuj¹cym w Peru. Doœwiadczenie pobytu w Peru jest dla mnie bardzo cenne ze wzglêdu na mo¿liwoœæ przebywania w Pariacoto gdzie mia³em okazje modliæ siê przy grobach mêczenników Ojców Zbigniewa i Micha³a. Teraz skierowano mnie do pracy w Legnicy. Polecam siê modlitwom Parafian.
10
Imiê i Nazwisko o. Pawe³ Grz¹dziel
Jedna z najszczêœliwszych chwil mojego ¿ycia to... Jak do tej pory by³y dwie: pierwsz¹ by³ moment z³o¿enia wieczystych œlubów zakonnych, a t¹ drug¹ to pierwsza msza odprawiona w mojej rodzinnej parafii. Mam nadziejê ¿e tych "najszczêœliwszych chwil" w moi ¿yciu bêdzie jeszcze kilka.W dzisiejszym œwiecie nie akceptujê... - Trudne pytanie, ale najbardziej trudna do zrozumienia i tym samym do zaakceptowania jest dla mnie obojêtnoœæ i nie stawianie sobie ¿adnych wymagañ. Droga na ³atwiznê albo "na skróty" - to czêsto koñczy siê ma³o szczêœliwie, a
przecie¿ wystarczy tylko czegoœ chcieæ od ¿ycia i staraæ siê osi¹gn¹æ "to coœNajbardziej w mojej pracy (powo³aniu) podoba mi siê... ale tak¿e trochê przera¿a odpowiedzialnoœæ za wypowiadane s³owa i kontakt z ludŸmi: m³odymi i starszymi. Przeró¿ne sytuacje i spotkania wiele mog¹ mnie nauczyæ. Czasem trudno jest komuœ odpowiedzieæ na jakieœ trudne pytanie, szczególnie gdy czasem na ulicy ktoœ niespodzianie o coœ zapyta cz³owieka w habicie, ale tym samym jest w tym coœ... poci¹gaj¹cegoUlubiona ksi¹¿ka,któr¹ poleci³bym do przeczytania to…dla wszystkich którzy kochaj¹ góry i Boga polecam ksi¹¿kê Romana Rogowskiego "Mistyka gór". To trzeba przeczytaæ... wiele razy....Moim ulubionym Œwiêtym jest… to Franciszek z Asy¿u. Pewnie to nic nowego, ale zag³êbiaj¹c siê choæ trochê w jego pisma, mo¿na ci¹gle odkrywaæ niesamowite rzeczy i wielk¹ g³êbiê tego cz³owieka, który wcale nie by³ lekkoduchem biegaj¹cym boso po ³¹kach, ale cz³owiekiem który - jak niewielu - zrozumi a³ i doœwiadcza³ wielkiej mi³oœci Boga.Osoba, któr¹ naprawdê podziwiam to…Wiele osób podziwiam w swoim ¿yciu, a ostatnio jest nim doœæ znany pisarz: John Ronald Reuel Tolkien. Po przeczytaniu zaledwie kilku jego ksi¹¿ek kilka lat temu wci¹¿ jestem pod wra¿eniem jego talentu, kunsztu literackiego ale tak¿e g³êbokiej wiary w Boga, któr¹ czuje siê na ka¿dej stronie jego ksi¹¿ek.Film który ka¿dy powinien zobaczyæ to…
11
Jeszcze do niedawna by³ nim "W³adca Pierœcieni", ale tak sobie myœlê, ¿e wiêkszoœæ ten film widzia³a. Teraz chcia³bym zaproponowaæ coœ z naszego podwórka. Film mo¿e nie dla ka¿dego ze wzglêdu na okropieñstwa o jakich opowiada i doœæ naturalistyczne ich pokazanie, ale przede wszystkim godny obejrzenia za wzglêdu na g³êbiê, realizm historii któr¹ opowiada. Film mocny, g³êboki i wstrz¹saj¹cy, którypowoduje ¿e z wielu oczu p³yn¹ ³zy, ale wcale nie ckliwy i romantyczny tylko prawdziwy: "Ró¿a" - film Wojtka Smarzowskiego.W Legnicy najbardziej podoba mi siê... Chyba bardziej okolica ni¿ samo miasto. Latem zwiedzaj¹c okolicê rowerem natkn¹³em siê na kilka malowniczych i urokliwych zak¹tków, a ju¿ najmilszym zaskoczeniem by³o to ¿e przy dobrej pogodzie mo¿na wypatrzeæ Karkonosze i Œnie¿kê. (Mam nawet zdjêcie)Najpiêkniejsze miejsce na ziemi moim zdaniem to…Góry, mog¹ to byæ nasze polskie, ale tak¿e ka¿de inne. W górach jest coœ co daje przedsmak nieba - czuje siê majestat i swoj¹ znikomoœæ w porównaniu z ogromem i piêknem krajobrazu.Moje ¿yciowe motto to... Nie mam takiego konkretnego, ale czêsto zdarza mi siê mówiæ, ¿e "co nas nie zabije to nas wzmocni" i pewnie coœ z tego jest.
£A=IW+ ŒÆ=A
U +IN WALIZ
13
1. Jedna z 12 potraw wigilijnych
2. Ubieramy j¹ w wigiliê
3. Przed kolacj¹ wigilijn¹ sk³adamy sobie…
4. Grzeczne dzieci znajduj¹ je pod choink¹
5. Miejsce gdzie urodzi³ siê Pan Jezus
6. Kolacja jedzona 24 grudnia
7. Uroczysta msza o pó³nocy, na któr¹ idziemy po wigilii
8. £amiemy siê nim w wigiliê
9. Œpiewamy je Jezuskowi
10. Przed kolacj¹ wigilijn¹ czekamy a¿ na niebie pojawi siê pierwsza…
11. Kto pierwszy przyszed³ przywitaæ ma³ego Jezusa?
12. Chodz¹ po domach przebrani w stroje i œpiewaj¹ kolêdy
13. Wieszamy je na choince
14. „£ó¿eczko” Jezusa
14
W cyklu „Poznaj swój koœció³”, który do niedawna goœci³ na ³amach naszej
gazetki dowiedzieliœmy siê niemal wszystkiego o naszej œwi¹tyni w dzisiejszym
kszta³cie i wygl¹dzie. Jednak nasz koœció³ jest o wiele starszy i skrywa wiele
ciekawostek i powszechnie nieznanych faktów. Zapraszam do zapoznania siê z
artyku³em i odpowiedzi na pytanie „Czy wiesz ¿e…?”
Czy wiesz ¿e:
· koœció³ œw. Jana Chrzciciela nale¿y do najwiêkszych i najokazalszych
budowli sakralnych na Œl¹sku, jego g³ówna nawa liczy 60 m. d³ugoœci,
ok. 30 m. szerokoœci i ok. 25 m. wysokoœci
· nasza œwi¹tynia, zorientowana z po³udnia na pó³noc, zbudowana jest
niezgodnie z obowi¹zuj¹cymi w XVIII w. tradycjami koœcielnymi, które
mówi³y o tym i¿ œwi¹tynia powinna byæ usytuowana wed³ug orientacji z
zachodu na wschód
· trójosiowa fasada koœcio³a, która imponuje swoj¹ wielkoœci¹,
wysokoœci¹ i bogactwem dekoracji, ze wzglêdu na bardzo w¹sk¹ ulicê
zosta³a wykonana w taki sposób by mo¿na j¹ by³o w ca³ej okaza³oœci
podziwiaæ z bocznej perspektywy
· w dwóch sarkofagach znajduj¹cych siê w bocznej kaplicy Najœwiêtszego
Serca Pana Jezusa , wstawionych do koœcio³a w 1729 r. pochowani
zostali ma³¿onkowie Jan Ernest i Eleonora von Sprintzenstein, wielcy
dobroczyñcy jezuitów, którzy dziêki ich zapisowi w testamencie mogli
wybudowaæ nasz koœció³
· boczne kaplice koœcio³a zosta³y wyposa¿one w o³tarze w latach 1720 –
17, a w 1728 roku w ka¿dej z kaplic znalaz³y siê liczne, okaza³e, du¿e
relikwiarze szafkowe. W 1731 roku kaplice wyposa¿one zosta³y w
odpowiednio dobrane malowid³a
· wie¿e koœcielne zaczêto budowaæ w roku 1723 ich ukoñczenie
zaplanowana na rok 1725 jednak z powodu braku funduszy budowa
przeci¹gnê³a siê do roku 1727. �ród³a podaj¹, ¿e ukoñczenie prac by³o
mo¿liwe dziêki nabo¿eñstwu b³agalnemu i anonimowym
ofiarodawcom, którzy swymi datkami pokryli niemal 1/4 · wszys tk ich
kosztów zwi¹zanych z budow¹ wie¿
· jedn¹ z wie¿ naszego koœcio³a dedykowano œw. Jadwidze, a drug¹ œw.
15
Janowi Chrzcicielowi
· koœció³ w obecnym kszta³cie i jego g³ówny o³tarz poœwiêcony w tamtych
czasach œw. Janowi Chrzcicielowi, œw. Janowi Ewangeliœcie i œw.
Józefowi zosta³ konsekrowany 16 X 1725 r. przez biskupa
pomocniczego z Wroc³awia Daniela Eliasza von Sommerfeldta
· we wnêtrzu koœcio³a, w posadzce umieszczono trzy krypty grobowe: 1)
w œrodku przed stopniem oddzielaj¹cym pomieszczenie g³ównego
o³tarza od reszty koœcio³a umieszczono kryptê, w której chowano
zmar³ych jezuitów (znalaz³o tam miejsce spoczynku ponad 40
zakonników); 2) w kaplicy NMP mieszcz¹cej siê naprzeciw Mauzoleum
Piastów; 3) po³¹czona z kaplic¹ Piastów
· pierwsze organy zosta³y wstawione do koœcio³a ju¿ w 1724 r.
· 16 VIII 1736 r. oko³o godz. 15:00 w dach i wie¿e koœcio³a uderzy³ piorun,
powa¿nie uszkadzaj¹c organy
· z osiemnastowiecznego wyposa¿enia koœcio³a do dnia dzisiejszego
zachowa³y siê jedynie: konfesjona³y i monumentalne ³awy, ogromna
szafa z monogramem IHS umieszczona w pierwszej kaplicy bocznej,
barokowa ambona, a tak¿e obraz œw. Jana Nepomucena znajduj¹cy siê
nad wejœciem do mauzoleum
· 26 III 1744 zawali³a siê konstrukcja dachowa i sklepienie nawy koœcio³a,
a w 1793 dalsze partie sklepieñ. Z pierwotnego zasklepienia ocala³o
jedynie pole nad empor¹ muzyczn¹
· od 1744 r. przez pó³ wieku nasz koœció³ pozostawa³ w ruinie
· w 1780 r. ruszy³y prace maj¹ce na celu odbudowê zawalonej œwi¹tyni, w
wyniku których: zlikwidowano trzeci¹ wie¿ê, pozostawiono wspania³y
portal, a zrujnowane sklepienie zast¹piono uzbrojonym sufitem
gipsowym, ponadto obok o³tarza g³ównego urz¹dzono dwa o³tarze w
kaplicach bocznych, pozostawiono ma³e organy ze starego koœcio³a
· o³tarz g³ówny w obecnym kszta³cie wybudowano w latach 1880- 1881 z
marmuru i stiuku, miêdzy jego kolumnami umieszczono barokowe
rzeŸby czterech ewangelistów z XVIII w. a przy filarach prezbiterium
pos¹gi aposto³ów Piotra i Paw³a
· w roku 1890 nasz koœció³ zwiedza³ Stanis³aw Wyspiañski
· ojcowie franciszkanie przejêli koœció³ po II wojnie œwiatowej w 1947 a w
latach 1954- 1955 ufundowali figurê Bia³ej Legnickiej Pani.
16
Ka¿dego roku w tym szczególnym okresie jakim jest czas oczekiwania na Bo¿e Narodzenie w parafii pamiêtamy o najubo¿szych cz³onkach naszej parafialnej rodziny. Zbieramy ¿ywnoœæ dla najubo¿szych, poprzez zakup œwiec w³¹czamy siê w Wigilijne Dzie³o Pomocy Dzieciom, organizowana jest wigilia dla osób samotnych. Szczególn¹ trosk¹ staramy siê otaczaæ jednak tych najm³odszych, którzy czêstokroæ nie rozumiej¹ sytuacji w jakiej siê znajduj¹. Ten rok jest jednak szczególny. Obok wszystkich form pomocy, w które od wielu lat w³¹czamy siê bardzo licznie, redakcja pisemka „œw. Jan” oraz cz³onkowie
POAK postanowili powo³aæ do ¿ycia dzie³o, do którego zaproszeni zostali wszyscy chêtni parafianie. Jako redakcja udaliœmy siê do cz³onków POAK z inicjatyw¹ stworzenia dzie³a, maj¹cego na celu nie tylko pomoc najubo¿szym dzieciom z naszej parafii, ale tak¿e wzbudzenie w nas wszystkich poczucia jednoœci i przynale¿noœci do parafialnej rodziny. Cz³onkowie A K z c h ê c i ¹ i w i e l k i m zaanga¿owaniem postanowili powo³aæ do ¿ycia nasz pomys³. Tak powsta³a „CHOINKA NADZIEI”. Akcja, dziêki której ka¿dy z nas móg³ jednego dnia byæ jak œwiêty biskup z Miry i odmieniæ szar¹ codziennoœæ jednego dziecka z naszej parafii. Wasz odzew, drodzy Parafianie, przekroczy³ najœmielsze oczekiwania wszystkich zaanga¿owanych w tê akcjê. Z „Choinki Nadziei” w ci¹gu kilku dni do Waszych domów trafi³o 172 serduszka z imionami dzieci, by po kilku dniach powróciæ w formie wspania³ych kolorowych paczek i prezentów. Wszystkim, którzy wraz z nami postanowili tym niewielkim gestem wywo³aæ ogromne szczêœcie w serduszkach tylu dzieci sk³adamy serdeczne „Bóg zap³aæ” i wierzymy, ¿e „Choinka Nadziei” na sta³e zagoœci w naszym parafialnym kalendarzu bo jak mówi³ papie¿ Jan Pawe³ II "Cz³owiek jest wspania³¹ istot¹ nie z powodu dóbr, które posiada, ale jego czynów. Nie wa¿ne jest to co siê ma, ale czym siê dzieli z innymi."
17
Drodzy Parafianie.
Legn ica to podobno j edno z
na jc i ep le j szych mie j sc w Po l sce .
Rzeczywiœcie w moich rodzinnych stronach
zimy bywaj¹ dotkliwsze ni¿ tu. Jednak nawet
i tu, w tym rzekomo najcieplejszym miejscu
bywa zimno. Zmarzn¹æ te¿ mo¿na w
koœcio³ach, zw³aszcza jeœli nie s¹ zupe³nie
ogrzewane. Wiem, ¿e w naszej œwi¹tyni te¿
bywa³o zimno. Dlatego zastanawia³em siê
d³u¿szy czas jak to zmieniæ.
Myœlom tym towarzyszy³y liczne
oglêdziny podkoœcielnych piwnic. Ci¹gle
intrygowa³ mnie komin. Jak tu nie skorzystaæ
z niego, skoro przecie¿ jest i mo¿e móg³by
s³u¿yæ. Ogrzewanie koœcio³a z ciep³owni miejskiej, ¿eby w ogóle mog³o siê
nazywaæ „ogrzewaniem”, poch³ania³oby olbrzymie sumy…. Zatem komin….
On ju¿ jest! Trzeba go wykorzystaæ!
Zaczê³y siê rozmowy. Przecie¿ nawet niema³o miejsca na opa³ znajduje
siê w koœcielnej kot³owni. Oczywiœcie. Najbardziej bezobs³ugowe by³oby
ogrzewanie gazowe ale wiemy, ¿e i ono jest bardzo drogie. Poza tym nie mamy
podci¹gniêtego gazu do koœcio³a…..
I w wielkim skrócie napisaæ mo¿na tak, ¿e niebo uruchomi³o lawinê
dobrych rozmów z dobrymi ludŸmi, lawinê spotkañ i planów. Jak tylko fachowcy
od komina wydali pozytywny werdykt, zwróciliœmy siê z pytaniem do
Konserwatora zabytków, Który zgodzi³ siê na tego typu pomys³ zaznaczaj¹c przy
tym, ¿e „Kurzeja te¿ nie chce zmarzn¹æ w koœciele”. Dyrekcja Ochrony
Œrodowiska orzek³a, ¿e piec takiego rodzaju i mocy nie wymaga pozwolenia z
tego biura no i ….zaczê³o siê. Zamontowaliœmy pod koœcio³em zakupiony nowy
kocio³ CO o mocy niemal 40 kW. Jeden Dobrodziej ofiarowa³ znaczn¹ iloœæ
potrzebnych elementów instalacji hydraulicznej, inny j¹ wykona³,
przywieŸliœmy ekogroszek i rozpaliliœmy piec.
Na dzieñ dzisiejszy wygl¹da to tak, ¿e woda ogrzewana w piecu,
kierowana jest do dwóch zestawów nagrzewnic i kolektorów. Jeden zestaw
18
znajduje siê pod œrodkiem koœcio³a (dwie kraty miêdzy ³awkami), drugi pod krat¹
obok obrazu Jezusa Mi³osiernego.
Ca³y pomys³ nie zosta³ jeszcze dokoñczony. Ufam bardzo, ¿e uda nam siê
go jeszcze udoskonalaæ i w ten sposób zwiêkszaæ jego wydajnoœæ. Daj Bo¿e
dokoñczyæ przed œwiêtami.
Niestety mówi¹c o ogrzewaniu koœcio³a, tak naprawdê mamy na myœli
tylko „z³amanie temperatury”. Aby skutki nadmuchu ciep³ego powietrza do
koœcio³a by³y bardziej odczuwalne, konieczne s¹ dalsze prace remontowe pod
dachem koœcio³a (podwieszenie sklepienia i pokrycie go – odizolowanie – wat¹
mineraln¹ oraz uszczelnienie i wzmocnienie witra¿y – okien dodatkow¹ szyb¹.
Wówczas ciep³o nie bêdzie uciekaæ nam pod legnickie niebo.
PISMO FRANCISZKANÓW W LEGNICY59-220 Legnica, ul. O.O. Zbigniewa i Micha³a 1
www.legnica.franciszkanie.plTelefon: Klasztor: (0 76) 7244177
Kancelaria: (0 76) 7244188Fax: (0 76) 7238040
Redaktor naczelny: o.Jan JanusRedaguje zespól: Anna Parka (PaAn), Jerzy Szalñski (JuSz),
Katarzyna Matuk(KaMa)foto: Piotr Szalanski (PiSz)
oprawa graficzna i sklad: Mariusz Kowalik
19
Przypominamy równie¿ o „SKRZYNCE PYTAÑ”, w której odpowiadamy na Pañstwa pytania. Pytajcie o wszystko, czego chcielibyœcie siê dowiedzieæ o parafii, koœciele, wierze. A mo¿e chcecie poprosiæ o radê w jakiejœ innej dziedzinie ¿ycia, my równie¿ i w tym pomo¿emy. Konsultuj¹c siê z odpowiednimi specjalistami odpowiemy na Wasze pytania na ³amach pisemka solidnie i konkretnie. Pytania mo¿na do nas dostarczyæ na dwa sposoby (w obu przypadkach zapewniamy anonimowoœæ):
1. Wrzucaj¹c swoje pytania do skrzynki z napisem „Skrzynka pytañ do „Œw. Jana”, która umieszczona jest przy drzwiach kancelarii,2. Wysy³aj¹c e-mail na adres naszego pisemka: [email protected]
Zachêcamy do zape³niania naszej „Skrzynki pytañ” Waszymi listami, poniewa¿ „kto pyta, nie b³¹dzi”!
DO£¥CZ DO NASZEJ REDAKCJI !!!
- masz ciekawe pomys³y na artyku³y,- znasz historie zwi¹zane z ¿yciem parafii,- chcesz dzieliæ siê z innymi swoj¹ twórczoœci¹ literack¹,- umiesz „przelewaæ swoje myœli na papier”???
Jeœli TAK, to zapraszamy Ciê do nas!!! Zostañ cz³onkiem redakcji naszej gazetki!!! Skontaktuj siê z redaktorem naczelnym pisemka – o. Janem Janusem!!!