24
DZIARA, OGIEŃ I BURLESKA SZTUKA MIEJSKA The Bestory 2013 - RELACJA A M B I E N T M A R K E T I N G Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław numer 05/13 rok XVII e g z e m p la r z d a r m o w y | I S S N 1 5 0 9 - 9 8 5 7 | n a k ł a d 3 0 0 0 s z t u k | b e s t.u e . w r o c .p l

NGS B.e.s.t. | maj 2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

majowy numer Besta

Citation preview

Page 1: NGS B.e.s.t. | maj 2013

DZIARA, OGIEŃ I BURLESKA SZTUKA MIEJSKAThe Bestory 2013 - RELACJA

A M B I E N T M A R K E T I N G

Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław

numer05/13rok XVII

egzemplarz

darm

owy

| ISS

N 1

509-

9857

| na

kład

300

0 sztu

k | best.ue.wroc.pl

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

logo_do_numeru_5_13.pdf 2013-05-11 00:24:43

Page 2: NGS B.e.s.t. | maj 2013
Page 3: NGS B.e.s.t. | maj 2013

Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (71) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 WrocławInternet: [email protected], best.ue.wroc.pl | Facebook: fb.com/ngsbest

Redaktor Naczelna: Katarzyna Miś ([email protected]) | Zastępca Red. Nacz.: Marlena Dąbrowska ([email protected]) | Redaktorzy: Irmina Andrzejczak, Magdalena Bieliszak, Michał Bulzacki, Marlena Dąbrowska, Michał Gulewicz, Katarzyna Kindlik, Anna Niewiadoma, Dorota Nowak, Zbigniew Ostrowski, Natalia Skrobich, Krystian Ulbin, Małgorzata Wasiak, Maciej Woźniak, Anastazja Zadorożna | Korekta: Irmina Andrzejczak, Michał Bulzacki, Monika Kondela, Ewa Popowicz, Maciej Woźniak | Marketing & PR: Katarzyna Miś, Anna Niewiadoma, Przemysław Pietrynka, Cezary Pirek, Natalia Skrobich, Jan Tyc | HR: Dorota Nowak | Foto & Grafika: Irmina Andrzejczak, Nicole Bialkowska, Magdalena Bieliszak, Paulina Gajewska, Katarzyna Kindlik, Katarzyna Miś, Dorota Nowak, Andrzej Przybylski, Karolina Tomczyszyn, Anastazja Zadorożna | Skład DTP: Katarzyna Miś, Małgorzata Wasiak | IT: Paweł Bednorz, Michał Mendrek, Filip Wójcik | Administracja & Finanse: Katarzyna Miś, Urszula Orawiec, Andrzej Przybylski, Dobromiła Sroka, Anastazja Zadorożna | Okładka: Paulina Gajewska

Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach.Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.

spis treści

Szukaj nas w sieci:best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni, Wrocławia, Polski,

świata i Drogi Mlecznej.Facebook, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty do nas i innych

bestowiczów (wklep: fb.com/ngsbest)[email protected], po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzieje się na

Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić.

Drodzy Czytelnicy!

Po wydaniu kwietniowego numeru naszego pisma, otrzymałam kilka wiadomości na temat artykułu wstępnego. Mimo że były one wysłane tego samego dnia, o tej samej godzinie (co może sugerować, że zrobiła to jedna osoba), w tym wstępie chciałabym się do nich odnieść.Celem mojej wypowiedzi było jedynie zasygnalizo-wanie problemu zakłócenia naturalnego ewolucyj-nego biegu wydarzeń poprzez regulacje rządowe i rozwój medycyny oraz nakłonienie do własnych przemyśleń. Aby jednak było jasne: w żaden spo-sób nie namawiam do zaniechania pomocy osobom starszym (jak, w ostrzejszych słowach, sugeruje au-tor jednego z komentarzy) ani tym, którzy nie mogą przeżyć bez pomocy innych. W wielu sytuacjach po-moc państwa, mimo że niezbędna, jest wręcz zbyt mała (co prowadzi np. do podawania przestarza-łych leków czy wieloletnich oczekiwań na operacje). Humanitaryzm jest rzeczą dobrą, potrzebną i stano-wi istotę człowieczeństwa. Osobiście, nie skrzywdzi-łabym nawet muchy, tym bardziej człowieka, dlatego uważam, że doszło do głębokiej nadinterpretacji mo-ich słów.

Katarzyna Miś

Głosy zUE4 Harmonogram

wydarzeń UE4 RUSSpirator - podziękowanie4 BESTonalia4 Wampiriada5 Wolnorynkowcy UE Wrocław

23 The Bestory 2013 - relacjaEkonomia

5 O czyje interesy dbają związki zawodowe?Polityka

6 Sytuacja na półwyspie koreańskimSpołeczeństwo

7 O stereotypach słów kilka8 Ambient marketing9 Dziś promocje i rabaty nie wystarczą

14 Książka: Sztuka skutecznego prowadzenia mediacji i negocjacji

Wro-sław10 Polowanie na Wrocław: Wpadnij pod… po-

ciąg! Czyli wrocławski BronxPodróże11 Barcelona w pośpiechu13 Busem po... marzenia14 Koniec z wymówkami! Wstań i jedź!

Trochę kultury?!12 Do czterech razy sztuka - DC IV15 Kulturalny rozkład jazdy15 A.P.A.M.A.U. - Won’t stop!16 Wywiady z szuflady: Govinda Van Maele -

reżyser filmowy17 Sztuka uliczna18 Dziara, ogień i burleska

Sport19 Co ze stadionami po EURO?

Rozerwij się!21 Wróżka Morgana sp. z o.o.21 Sudoku21 Komiksy

Na językach22 Język zwierciadłem w którym przegląda

się społeczeństwo

SPROSTOWANIEW kwietniowym numerze pojawił się błąd w podpi-sie artykułu „Niemgielski” (s.22). Autorem wspo-mnianego artykułu była osoba o inicjałach „GM”. Za pomyłkę przepraszamy.

Page 4: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl4

głosy zUE

Harmonogram wydarzeń UE we Wrocławiu

Wielkimi krokami zbliża się kolejna, letnia już edycja akcji honorowego krwiodawstwa. Projekt "W A M P I R I A D A" organizowany przez Niezależne Zrzeszenie Studentów przy Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu odbędzie się 28 - 29 maja 2013 na terenie naszej uczelni. Jak zawsze dla każdego kto odda krew przewidziane są liczne nagro-dy od sponsorów, słodycze, zwolnienia lekarskie o samej satysfakcji nie trzeba przypominać. Po za tym organizato-rzy przygotowują kilka innych niespodzianek. Więcej informacji wkrótce na uczelni, facebook i stronie internetowej www.best.ue.wroc.pl oraz www.nzs.ue.wroc.pl. Zapraszamy!

Wampiriada

9 maja 2013, godz. 16:00, Gala Uczelniana Studenckiego Nobla, sala 4W, organizator: NZS, szczegóły:

www.nzs.ue.wroc.pl/projekty/studencki-nobel

9 maja 2013, godz. 16:00, Zespół Instrumentalny Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu - występ na

gali wręczenia Studenckich Nobli, sala 4W, organizator: NZS, szczegóły: www.nzs.ue.wroc.pl

11-12 maja 2013, godz. 9.00-15.00, szkolenia na audytora wewnętrznego wg norm ISO, semestr letni 2013,

ISO 14001+18001, koszt 270 zł, kampus UE, organizator: Koło Naukowe Zarządzania Jakością „Qualiteam,

szczegóły: www.qualiteam.ue.wroc.pl

15 maja 2013, godz.17:00-18:30, Konkurencyjność w modelu offshoringowym świadczenia usług, IBM GSDC

Polska Sp. z o.o., Izabela Olszewska, sala 3P, organizator: Kuźnia Kadr IV, szczegóły: www.kuznia4.ue.wroc.pl

16-17 maja 2013, szkolenie „Współczesne wyzwania przestrzeni zurbanizowanej - władza, wiedza, in-

nowacje”, CKU, organizator: Studenckie Koło Naukowe Gospodarki Przestrzennej Aliquanta, szczegóły:

www.aliquanta.cba.pl

16-18 maja 2013, Ekonomalia, kampus UE, szczegóły: www.ekonomalia.ue.wroc.pl

17 maja 2013, godz. 10:30-13:30, BESTonalia (między innymi będzie można zapozować na okładkę czerwco-

wego Besta!), koło bud A1 (od strony ul. Kamiennej), organizator: NGS B.e.s.t., szczegóły: www.best.ue.wroc.pl

21 maja 2013, godz. 17:00, spotkanie z dyrektorem wykonawczo-zarządzającym BNY Mellon, Martinem

Ring’em, organizator: FEB, szczegóły: www.feb.ue.wroc.pl

22 maja 2013, godz. 17:00-18:30, Jak wygląda droga do zawodu doradcy podatkowego? Dolnośląski

Urząd Skarbowy, Mariola Makles, sala 3P, organizator: Kuźnia Kadr IV, szczegóły: www.kuznia4.ue.wroc.pl

24-26 maja 2013, Szkolenia na audytora wewnętrznego wg norm ISO, semestr letni 2013, ISO 16949,

koszt 310 zł, kampus UE, organizator: Koło Naukowe Zarządzania Jakością „Qualiteam,

szczegóły: www.qualiteam.ue.wroc.pl

28-29 maja 2013, Wampiriada, kampus UE, organizator: NZS, szczegóły: www.nzs.ue.wroc.pl

BESTONALIA17.05.2013, godz. 10:30-13:30, Kampus UE koło A1 (od ul. Kamiennej)

19-21 kwietnia 2013 odbył się wyjazd szkoleniowo-integracyjny dla członków organizacji studenckich „RUSSpirator” w którym uczestniliśmy. Było fajnie! Dziękujemy organizatorom. Redakcja NGS B.e.s.t.

NGS B.e.s.t. organizuje rozrywkę w amerykańskim stylu! Przed Wami rywalizacja w jedzeniu na czas (dla każdego coś dobrego: ostre papryczki, słone paluszki, słodkie krówki-ciągutki i owoce). Oprócz „chleba” będą jednak i „igrzyska”, tym razem: zacięte pojedynki na… podłużne balony. Nie zabraknie również obowiązkowych piwnych konkurencji: gimnastyki (ćwiczeń z kubeczkiem w ręku – pamiętajcie, by nie uronić ani kropelki) oraz picia na czas. Na deser… prawdziwa gratka dla wszystkich którzy chcieliby posmakować odrobiny sławy! Na bestonaliowym stoisku, „uzbrojeni” w zabawne rekwizyty będziecie mogli zapozować do zdjęcia. Nasi studenci w głosowaniu na fanpage’u ga-zety wybiorą najciekawsze fotkę – a przedstawiona na niej osoba zostanie gwiazdą czerwcowej okładki B.e.s.t.-a! Taka okazja pewnie już się nie powtórzy… :) szczegóły: www.best.ue.wroc.pl

Page 5: NGS B.e.s.t. | maj 2013

5NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

głosy zUE | ekonomia

O czyje interesy dbają związki zawodowe

OLGIERD SROCZYŃSKI

W ostatnich tygodniach media podały informację o powro-cie rządu do pomysłu objęcia

składkami ZUS umów cywilnopraw-nych — pomysłu głośno oprotestowa-nego przed drugim exposé Donalda Tuska w 2012 roku. Retoryka związków zawodowych, gorąco popierających ten pomysł, jest od lat niezmienna: umowy cywilnoprawne są gorszym rodzajem umów, używanym przez pracodawców do obchodzenia prawa, a w dodatku działającym na szkodę młodych ludzi, gdyż nie pozwalają im na odkładanie na emeryturę. W opinii wypowiadającej się przy okazji posiedzenia Komisji Trój-stronnej przedstawicielki OPZZ, Wie-sławy Taranowskiej, objęcie składkami ZUS wszystkich umów-zleceń spowo-duje, że pracodawcy chętniej będą za-trudniali pracowników w oparciu o umowę o pracę, co też ma poprawić sytuację osób młodych, zaczynających karierę zawodową.

Zanim odpowiemy na pytanie, czy uzasadnione jest stawianie ta-kich prognoz, należy zastanowić się, czy istotnie praca w oparciu o umowy śmieciowe jest największym proble-mem ludzi młodych na rynku pracy i – z drugiej strony – czy upowszechnie-nie stosunku pracy te problemy roz-wiązuje. Szczególna pozycja stosunku pracy, jaka jest trwale obecna w reto-ryce środowisk socjaldemokratycznych (w tym związków zawodowych), po-chodzi jeszcze z czasów industrialnego kapitalizmu XIX wieku. Od trwałości i ochrony stosunku pracy zależał byt niewykwalifikowanego robotnika fa-brycznego, dysponującego tylko jed-nym czynnikiem produkcji – pracą. Abstrahując od ich ekonomicznej oceny, postulaty socjaldemokracji niemieckiej (F. Lassalle) wynikały pierwotnie wła-śnie z dysproporcji sił i chęci zapew-nienia za pomocą środków prawnych

bezpieczeństwa osobom sprzedającym pracę.

Obecnie sytuacja na rynku jest diametralnie inna. Przede wszyst-kim większość pracowników najem-nych jest zatrudniona w usługach, a nie w przemyśle. Specyfika bran-ży usługowej, jej proces produk-cji, zdecydowanie różni się od tego, który charakteryzował gospodar-kę industrialną. Trwałość stosunku pracy niekoniecznie musi być tu-taj wartością – ani dla pracodawcy, ani dla pracownika. Przykładowo w branżach takich jak IT, komunikacja i media, marketing czy usługi szkole-niowe funkcjonuje spora grupa freelan-cerów, którzy świadczą usługi dla kilku firm jednocześnie, gdyż taka dywersy-fikacja jest dla nich dużo korzystniejsza pod względem finansowym (ponieważ zarobek zależy od efektywności, a nie od czasu pracy), a dodatkowo umożli-wia samodzielne rozporządzanie wła-snym czasem.

Ponadto znacznie zmieniła się od XIX wieku struktura społeczna, i to bez względu na wysiłki polityczne socjal-demokracji. Widać było to zwłaszcza na przykładzie Stanów Zjednoczonych, gdzie całe społeczeństwo pod wpły-wem kapitalizmu uległo bardzo wcze-śnie uburżuazyjnieniu – robotnicy bar-dzo szybko stawali się posiadaczami (w sensie marksistowskim), na co po-zwalał stały wzrost płac realnych czy też praktyka wynagradzania robotni-ków nie tylko w gotówce, ale również w akcjach firmy. Różnica w dochodach i majątku pomiędzy właścicielem fir-my a jego pracownikiem w większości przypadków jest niewielka. (…)

Opieranie się na założeniu, że sto-sunek pracy jest zawsze lepszy niż umowa cywilnoprawna – a takiego założenia wymaga postulat reform zmierzających do upowszechnienia

umów o pracę – jest dlatego pod wie-loma względami błędne. Pozostaje w tym miejscu odpowiedź na pytanie, czy zwiększenie kosztów pracy w przy-padku umów-zleceń rzeczywiście spo-woduje, że pracodawcy częściej będą oferowali pracownikom umowę o pra-cę zamiast tzw. umów śmieciowych.

Przyjrzyjmy się najpierw kosz-tom. Pracodawca zatrudniający pra-cownika na umowę-zlecenie na kwo-tę 2000 zł brutto, musi odprowadzić składki na ubezpieczenia społeczne w łącznej kwocie 225 zł 20 gr oraz ubezpieczenie zdrowotne w wyso-kości 159 zł 73 gr. Do tego docho-dzi zaliczka na podatek dochodowy (118 złotych), więc z 2000 zł brutto pracownik otrzymuje na rękę jedynie niecałe 1500 zł. Jednak składki eme-rytalna i rentowa są obowiązkowe tyl-ko przy pierwszej (chronologicznie) z umów-zleceń. Prostym rozwiązaniem, pozwalającym na zminimalizowanie kosztów jest zawarcie pierwszej umo-wy na kwotę znacznie niższą, dajmy na to 250 zł brutto. Wówczas składki z tytułu ubezpieczeń społecznych wy-noszą łącznie 28 zł 15 gr, a każda kolej-na umowa objęta jest już tylko składką na ubezpieczenie zdrowotne. Wówczas pracodawca płacąc 2000 zł brutto z ty-tułu dwóch umów (250+1750) zł, może zapłacić pracownikowi netto 1662 zł, czyli 165 zł więcej niż w pierwszym scenariuszu.

Argumentacja przemawiająca za tym, że po wprowadzeniu obowiąz-ku odprowadzania składek od każdej kolejnej umowy-zlecenia pracodaw-cy częściej będą proponowali umowę o pracę, wyglądałaby w ten sposób: skoro umowy-zlecenia są brutto tańsze dla pracodawców niż umowy o pra-cę, to usunięcie tej różnicy kosztowej spowoduje, że pracodawca nie będzie miał już motywacji ekonomicznej do

Zainteresowany problematyką wolnego rynku? Na UE startuje nowe koło naukowe. Gwarantowane godziny dyskusji w doborowym towarzystwie. Więcej informacji o kolejnych spotkaniach pod adresem: www.tiny.pl/h8nnr

Wolnorynkowcy UE Wrocław

Page 6: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl6

szości) z powrotem. Niepłacenie przez młodych ludzi składek należy raczej do problemu ZUS-u, który nie może w efekcie przyznawać sobie nagród wyższych niż 200 milionów złotych. Rzeczywiście umowy cywilnopraw-ne stoją na przeszkodzie marzeniom o kredycie na zakup mieszkania, ale wyższy poziom zadłużenia w żaden sposób nie przyczynia się do zwięk-szenia dobrobytu, ponieważ jest on tworzony z pracy i oszczędności. Co istotnie przyczyniłoby się do poprawy sytuacji osób najmniej zarabiających (wśród których znajdują się osoby rozpoczynające karierę zawodową), to nie dodatkowe obciążenia ich pra-cy, ale – wręcz przeciwnie – ulgi, ta-kie jak choćby podniesienie granicy wolnej od podatku dochodowego, któ-ra w Polsce wynosi 3091 zł (dla po-równania w Niemczech jest to ponad 8 tys. euro). Związki zawodowe nieste-ty nie są grupą, która chętna byłaby za tym lobbować.

podstawy istnienia reżimu. Cała reszta społeczeństwa cierpi na niedobór nawet najbardziej podstawowych produktów spożywczych. Głód jest tu zjawiskiem powszechnym. Oczywiście wszelka krytyka władz jest bezlitośnie karana, w najlepszym razie zesłaniem do obozu pracy wraz z całą rodziną.

Tym rajem na ziemi włada od ponad pół wieku dynastia Kimów, założona przez Kim Ir Sena, który już za życia stał się obiektem niemal boskiego kultu, starannie pielęgnowanego przez władze. Również jego syn, Kim Dzong Il, uzy-skał status podobny do swojego ojca. Po jego śmierci w 2011 roku władzę w państwie przejął najmłodszy syn zmarłego przywódcy – Kim Dzong Un. Jednak eksperci powszechnie twierdzą, że pomimo wysiłków propagandy bu-dującej kolejny kult, jego pozycja, m.in. ze względu na młody wiek, jest relatyw-nie słaba i dopiero swoim działaniem

Sytuacja na półwyspie koreańskim

Spora część świata zadaje sobie obecnie pytanie czy pomiędzy obiema Koreami dojdzie do starcia? Z jednej strony od kilku tygodni docierają do nas ze strony Phenianu coraz groźniej brzmiące deklaracje. Z drugiej różni eksperci podkreślają, że to tylko teatralne gesty obliczone na uzyskanie korzyści politycznych. Kto ma rację i co ten potencjalny konflikt może oznaczać dla nas?

PIOTR ZENON FEDAS

Przede wszystkim Korea Pół-nocna jest państwem dalekim od wszelkich znanych nam

standardów. Niezwykle mało jest o niej informacji pewnych. Wszystko co wiemy to albo spekulacje albo rela-cje nielicznych turystów lub uciekinie-rów. Jednak wyłania się z tych źródeł dość ponury obraz kraju w pełni totali-tarnego, gdzie zwykli ludzie są całko-wicie odcięci od świata zewnętrznego i podporządkowani swojemu Przy-wódcy, sprawującego nad nimi władzę w stylu iście despotycznym. Ekono-mia tego państwa opiera się obecnie głównie na pomocy zagranicznej a tak-że eksporcie surowców oraz niewol-niczej, niezwykle taniej sile roboczej. Większość zdobytych tymi sposobami środków jest przeznaczana na luksusy i zachcianki najwyższej elity władzy oraz utrzymanie ogromnej armii wraz z rozbudowami siłami bezpieczeństwa,

musi on udowodnić, iż jest godny swo-jego ojca i przede wszystkim dziadka. I właśnie w tym elemencie większość specjalistów widzi przyczynę obecnej eskalacji napięć pomiędzy Koreą Płn a jej południowym sąsiadem wraz z USA. Młody Kim musi zatem pokazać przede wszystkim swojemu otoczeniu, że jest zdecydowanym i twardym przywódcą, który umie zachować zimną krew aby w tej wielkiej grze nerwów, jakim jest ta ostatnia zimna wojna, zdołać ugrać ko-lejną dostawę pomocy dla swojego kraju i zniesienie wprowadzonych niedaw-no sankcji gospodarczych. Dlatego też, jak twierdzą specjaliści, do wojny nie dojdzie, gdyż nikt jej tak naprawdę nie chce. Kim Dzong Un wie, że w woj-nie z USA nie ma najmniejszych szans, dlatego pobrzękując szabelką chce tyl-ko zmusić przeciwnika do rozmów. A ponieważ Ameryka nie ma obecnie na to najmniejszej ochoty, Młody Przy-

ekonomia | politykazastąpienia stosunku pracy umową-zleceniem. Taka argumentacja miała-by jednak sens tylko wtedy, gdyby nie istniały inne możliwości dokonania zakupu na rynku pracy, pozwalające na uniknięcie obowiązku opłacania skła-dek. Należy się więc raczej spodzie-wać, że ozusowanie wszystkich umów-zleceń (a docelowo wszystkich umów cywilnoprawnych, bo takie są zamiary związków zawodowych) spowoduje raczej upowszechnienie – tam gdzie to możliwe – wymogu samozatrudnienia, a więc przeniesienia obowiązku opła-cania składek z pracodawcy na pracow-nika.(…)

Związki zawodowe nie działają w interesie młodych ludzi i ich celem nie jest wcale zmniejszenie wśród młodych poziomu bezrobocia. By-łoby to zresztą kuriozalne, ponieważ związki zawodowe powstały w zu-pełnie innym celu – aby (oficjalnie) chronić interesy obecnych, przede wszystkim etatowych, pracowników

i wywierać na pracodawców grupową presję. Abstrahując jednak od ogólnej oceny współczesnych działań związ-ków, należy zapytać, czy ich przedsta-wiciele rzeczywiście wierzą, że pro-ponowane przez nich działania będą poprawiały byt młodych ludzi na rynku pracy.

Odpowiedź na to pytanie musi być negatywna. Chodzi tutaj bowiem o coś zupełnie innego: o to, że elastyczne for-my zatrudnienia stanowią przez swój koszt nieuczciwą konkurencję wobec stosunku pracy. To – zwłaszcza w kon-tekście permanentnych żądań wzrostu płacy minimalnej, a także wzrastającej niepewności na rynku związanej z re-cesją – stanowi zagrożenie dla pozycji etatowych pracowników.

Problemem młodych ludzi na ryn-ku pracy nie są umowy cywilnopraw-ne. Nie jest też ich problemem to, że nie odkładają na emeryturę w ZUS, ponieważ odłożonych tam pieniędzy i tak nie otrzymają (a co najmniej więk-

Page 7: NGS B.e.s.t. | maj 2013

7NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

polityka | społeczeństwo

O stereotypach słów kilkaANASTAZJA

Rosjanie – naród pijaków, blondynki są głupie, a kobiety nie potrafią parkować – to tylko krople w oceanie istniejących stereotypów. Skąd się biorą i czy wychodzą na dobre? W tym numerze spróbujemy to wyjaśnić.

Wyraz stereotyp pochodzi z greckiego stereos – prze-strzenny i typos – odcisk,

wzorzec. Mówiąc o stereotypie, mamy na myśli ogólnie przyjęty pogląd, z re-guły nie poparty żadnymi formalnymi dowodami, określający to jak postrzega-my i z czym kojarzymy określoną grupę osób, reakcję, wydarzenie, czy przed-miot. Jest to swoista konstrukcja myślowa, będąca fałszywym przeko-naniem, subiektywnym i bardzo ogól-nym, o konkretnym podmiocie, czyli uogólnione ludzkie doświadczenie. Dzięki stereotypom nie musimy po-znawać różnorodności świata samo-dzielnie, co byłoby wręcz niemożliwe, ze względu na rozmaitość otaczają-cych nas rzeczy i zjawisk. Czasami nawet nie zauważamy, jak niektóre z nich stają się częścią naszej świa-domości. Cytaty znanych ludzi, afo-ryzmy, doświadczenia rodziców sta-nowią dla nas gotowy zapas wiedzy, z którego korzystamy i przyjmuje-my za życiowe zasady. Ale stereoty-py nie zawsze są nieszkodliwe, jak mogłoby się wydawać. Kierując się niektórymi z nich, możemy stracić swoją charyzmę i indywidualność. W świecie nowoczesnych mediów i Internetu, każdego dnia narzucane nam są określone reguły postępo-wania. Ze stron magazynów patrzą na nas chude modelki, zdające się mówić: Właśnie tak powinnaś wy-

glądać, aby cieszyć się powodzeniem u mężczyzn! Kult kobiecego ciała pro-wadzi do ograniczenia umysłu. My-śli i poglądy również zapożyczane są z magazynów. Przykłady najbar-dziej rozpowszechnionych to: ko-chają tylko pięknych, czy też chude kobiety są bardziej seksualne. Stereo-

typy nie omijają również mężczyzn: w obecnych czasach coraz częściej można napotkać facetów, którzy wy-glądają bardziej… kobieco. Wąskie spodnie, obcisłe koszulki, zalizane żelem włosy – standardowy macho. A mężczyzna sukcesu to osoba, robią-ca karierę, posiadająca drogie auto,

rodzinę i ładną kochankę w do-datku. Nie mniejszą rolę w for-mowaniu stereotypów odgrywa reklama, gdzie w ostatnich cza-sach pojawia się za dużo erotyki i seksu. To z kolei, prowadzi do tego, że w naszej świadomości pojawia się założenie o łatwej dostępności róż-nego rodzaju zabaw. Jeżeli wcześniej życiowe kredo brzmiało Sex & Drugs & Rock-n-roll, to teraz można przero-bić go na Sex & Money & Egoism. Co-raz łatwiej poddajemy się presji ota-czającego nas świata, coraz częściej pod tym wpływem zmieniamy nasze wartości. Stereotypy, jako uogólnio-na wiedza i doświadczenia, pomaga-ją w łatwy oraz przejrzysty sposób poznać świat, ale trzeba też umieć oddzielać ziarna od plew. Niestety, w obecnych czasach można łatwo się zgubić wśród sztampy i narzucanych modeli zachowania. Zatem lepiej pozwolić samemu życiu kształtować naszą osobowość, opierając się je-dynie na własnych doświadczeniach oraz mocno trzymać się własnych wartości i poglądów.

wódca musi sięgać po coraz radykal-niejsze groźby, ale nigdy nie przekroczy granicy ostatecznej, w końcu (miejmy nadzieję) nie jest samobójcą.

Jednak, mimo powyższej, bardzo prawdopodobnej analizy, nie powin-niśmy lekceważyć obecnej sytuacji na półwyspie Koreańskim. Przy tej co-raz większej grze nerwów działa bar-dzo wiele czynników, których nie da się zaplanować i na które mamy bar-dzo ograniczony wpływ. Każdy, nawet z pozoru drobny incydent na najbardziej zmilitaryzowanej granicy świata może uruchomić samonakręcającą się spiralę

wydarzeń, nad którą nikt już nie będzie w stanie zapanować. I wtedy spora część Azji wschodniej może stanąć w ogniu.

No dobrze, ale dlaczego nas, Polaków, ma interesować kon-flikt rozgrywający się gdzieś na dru-gim końcu świata? Otóż z bardzo pro-stego powodu. W wypadku wojny, nawet jeżeli faktycznie US Army zdoła w ciągu kilku dni zrównać Państwo Kimów z powierzchnią ziemi, to stra-ty materialne będą ogromne. Znisz-czeniu ulegnie w znacznym stopniu Korea Południowa, będąca obok Chin i Japonii najważniejszym krajem tego

regionu i jednym z biegunów świato-wej gospodarki. Aby zobaczyć jakie będą tego bezpośrednie skutki dla Pol-ski wystarczy policzyć ile koreańskich koncernów ulokowało swoje oddziały w naszym kraju i jak wielu osobom dają one zatrudnienie. O transferach towa-rów i technologii już nawet nie ma co wspominać.

Dlatego też powinniśmy nie ulegać panice, ale też stale trzymać rękę na pulsie, gdyż jak pokazuje historia, często scenariusz najmniej prawdopo-dobny jest najbardziej realny.

rys. Katarzyn

a Kin

dlik

Page 8: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl8

społeczeństwo

Ambient marketingANNA NIEWIADOMA

Reklama… Uderza w nas z każdej strony. Jest wszędzie: na ulicy, na uczelni, w łazienkach. Jednak to nie wszystko, na co ją stać. Przygotujmy się na atak nowej formy marketingu: szokującej i intrygującej, czyli dokładnie mówiąc ambientowej.

Historia reklamy i marketingu jest dość specyficzna w porów-naniu z innymi dziedzinami.

W tym przypadku można powiedzieć, że najpierw pojawiła się praktyka, a do-piero jakiś czas później teoria. Zacznij-my jednak od początku.

Jak wiadomo transakcje kupna i sprzedaży towarzyszyły człowie-kowi od zarania dziejów, mimo, że środek płatności był różny. Niezależ-nie od epoki ludzie chcieli zarabiać, a dokładniej mnożyć swoje dobra. Już w starożytności zauważono jed-nak, że samo stanie na środku targu z towarem nie przynosiło zbyt du-żych zysków, skoro wokół było wiele konkurencyjnych ofert, czasem nawet lepszych. Postanowiono użyć wtedy głosu (krzyku) jako swoistego nośnika reklamy. Było to bardzo logiczne, tanie, a przede wszystkim skuteczne rozwiąza-nie. Po jakimś czasie jednak i to ewolu-owało- reklama, a raczej napisy, (czy też rysunki informacyjne) zaczęły pojawiać się na domach. Jakiś czas później poja-wiły się szyldy, i tak np. zaradny szewc nad swoim zakładem miał tabliczkę z butem, dzięki czemu każdy wiedział czym się zajmuje. Warto zaznaczyć, że obrazkowe szyldy były o wiele bardziej popularne niż te z napisami, z przyczy-ny dość dużego analfabetyzmu w społe-czeństwie.

Takie formy reklamy trwały by pew-nie o wiele dłużej gdyby nie słynny drukarz Jan Gutenberg. Dzięki temu, że wynalazł druk w XIV wieku pojawiły się gazety, a w nich jak łatwo się domy-ślić pierwsze reklamy prasowe. Oprócz tego powstały afisze, plakaty, czy też dobrze znane w dzisiejszych czasach ulotki reklamowe. Jednak jego wyna-lazek został w pełni doceniony dopiero w XVIII, kiedy to odsetek analfabety-zmu na świecie obniżył się. Wiek póź-niej reklamowa machina rozpędziła się na dobre: zaczęły powstawać pierwsze agencje reklamowe, a co najważniej-sze pierwsi specjaliści, którzy zaj-mowali się konkretnymi elementami potrzebnymi do reklamy. Dzięki nim powstały najróżniejsze formy reklam,

i marketingu, które rozwijały się z coraz to większymi potrzebami człowieka.

Najnowszym rozwiązaniem wyko-rzystywanym przez firmy i mającym na celu zachęcenie do zakupu lub po prostu przypomnienie o danej marce jest ambitne marketing, czyli inaczej mówiąc marketing niekonwencjonalny wykorzystujący nowe powierzchnie. Istnieje wiele form i elementów składo-wych tego rodzaju marketingu. Niektóre z nich mówią, że do ambientu wlicza się: marketing partyzancki, wirusowy, trendsetting, a także takie formy marke-tingu internetowego jak buzz marketing, e-mail marketing, gry marketingowe, cały outdoor oraz indoor (np. reklama w lokalach, reklama w klubach fitness, szkołach). Pewnym jest to, że celem ambientu jest zainteresowanie odbiorcy, często zmuszenie go do interakcji, czy też po prostu pozostanie w jego świado-mości. Ambient zmusza konsumentów do myślenia. Nie proponuje przekazu wprost, tak jak tradycyjna reklama te-lewizyjna. Ambient porusza konsumenta zaciekawiając go albo irytując. – mówi Monika Rychlica z Initiative

KlienciJak łatwo się domyślić jednym od-

biorców tego typu działań reklamo-wych jest człowiek młody, podatny na wszelakie nowości, którymi na doda-tek mógłby podzielić się później ze znajomymi np. przez różnego rodzaju social media. Kolejną grupą do której ma trafiać ambient marketing są wą-skie społeczności, do których trudno by było trafić za pomocą tradycyjnych działań. Co więcej ten rodzaj reklamy często używany jest także przez branże, w których istnieje duża konkurencja, a co za tym idzie potrzeba wyraźnego zaznaczenia swojej obecności jest wciąż odczuwalna.

Wady Istnieją branże dla których bardzo

ciężko jest zaprojektować jakąkolwiek reklamę np. budowlane, finansowe, czy też farmaceutyczne, choć według eks-pertów może jeszcze nie znalazła się

osoba z odpowiednią wizją takiej rekla-my. Z pewnością znaczną wadą są także koszty ponoszone przez firmy, choć tak naprawdę konkretny cennik nie istnieje. Według niektórych ekstremistów am-bientem nazywać można tylko pierwsze wykorzystanie danego nośnika, więc koszty stanowczo nie mogą być skon-kretyzowane. Na dodatek zasięg rekla-my też nie jest zbyt duży, a mierzalność efektów słaba. Małgorzata Węgierek z Arena Media sceptycznie stwierdza: Szczególnie na kryzysowym rynku dy-rektorzy wycinają z media planów to, co jest „mniej bezpiecznym dodatkiem” (…), często brakuje odwagi ludzi po stronie marketingu do robienia rzeczy niestandardowych(…), duże marże firm ambientowych, niska przejrzystość tego, w jaki sposób koszty są kalkulowane - i w związku z tym brak zaufania.

PrzykładyPrawda jest taka, że zapewne każdy

z nas, nawet nieświadomie miał do czy-nienia z ambientem. Teksty na schodach w niektórych budynkach na uczelni, czy tez zabawne slogany wywieszane przez organizacje w toaletach - to wszystko ambient. Przykładem ambientu zasto-sowanego w konkretnym mieście były np. zaparkowane przed urzędem miasta w Gdyni kolorowe rowery, na których teksty typu Nie bądź korek, zgaś moto-rek, czy też zapomnij o samochodzie, od dziś rower jest w modzie jak łatwo się domyślić miały zniechęcić miesz-kańców do korzystania z samochodów. Znana wszystkim firma Jacobs także za-stosowała nietypowe działania w celach promocyjnych – stworzyła serwetki, na których były intrygujące slogany. Niby nic wielkiego, ale każdy, kto do kawy otrzymał taką serwetkę przypomniał so-bie o tej marce i być może w przyszłości kupi jej produkty.

Jak widać wraz z rozwojem świata, a w szczególności umiejętności czło-wieka oraz nowych technologii branża reklamowa znajduje coraz to nowsze możliwości, by przemówić do konsu-menta. Specjaliści od reklamy próbują nas zaskakiwać z każdej strony różno-

Page 9: NGS B.e.s.t. | maj 2013

9NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

społeczeństwo

rodnymi nowinkami niekoniecznie pa-trząc na koszty. Jednak dla zwykłego

człowieka (odbiorcy) koszty zapewne nie są ważne, lecz raczej to by mógł zo-

stać uwiedziony przez markę i stać się jej klientem.

Dziś promocje i rabaty nie wystarcząMARTA GÓRAZDA, MARLENA DĄBROWSKA

Wszystko to za sprawą rozwoju Internetu, za pośrednictwem którego można szybko i łatwo komunikować się, wyrażać opinie, a nawet nieświadomie uczestniczyć w życiu różnych firm. Z drugiej strony, Internet stał się zagrożeniem dla przedsiębiorstw, bo znacznie ułatwił dostęp do informacji. Dzięki temu klienci podejmują bardziej przemyślane decyzje zakupowe, a co za tym idzie, coraz trudniej o ich lojalność.

W XXI wieku, gdzie globali-zacja, wolny rynek i kon-kurencja są w pełni roz-

kwitu, posiadanie stałych klientów korzystających z usług firmy wydaje się być ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Przedsiębiorstwa napo-tykają na wiele trudności, jakimi są konieczność ponoszenia dużych na-kładów w celu pozyskania klienta, a także brak przywiązywania się klien-tów do dostawców. Gdy już zdobę-dzie się konsumenta, należy nieustan-nie o niego zabiegać, ponieważ jest on potencjalnym źródłem rosnących w czasie zysków. Dlaczego rosnących? Dzięki marketingowi szeptanemu i rozwojowi komunikacji w Internecie, klienci mają coraz większą siłę oddzia-ływania na innych.

Na rynkach, gdzie produkty lub usługi są zbliżone do siebie, znaczenia nabierają inne od cech funkcjonalnych czynniki. Dziś, pod nazwą marki, klien-ci oczekują dostarczenia wizerunku, z którym mogliby się identyfikować, a także różnych usług dodatkowych.

Budowanie długotrwałych relacji z konsumentem wymaga czegoś wię-cej niż rabatów i promocji. Rozwinęły się przeróżne formy budowania więzi z potencjalnymi i nowymi klientami oraz utrzymywania ich z dotychczaso-wymi kontrahentami. B2C (Business to Consumer) skupia się bowiem na stosunkach pomiędzy firmą a nabywcą końcowym. Cechą charakterystyczną relacji B2C jest fakt, iż jest ona inicjo-wana przez firmę. W przypadku, gdy-by została ona zapoczątkowana przez klienta, nosiłaby nazwę C2B.

Przykładem transakcji B2C jest za-kup zestawu telewizyjnego w sklepie elektronicznym. Wiele tego typu opera-cji odbywa się obecnie w Internecie, na przykład poprzez platformę Allegro.pl,

zakup książek w księgarniach interne-towych typu Merlin.pl, a nawet zakupy spożywcze w internetowych delikate-sach Alma24.pl

Budowanie stałych relacji z klien-tem w literaturze nazywa się marketin-giem relacyjnym. Przynosi on odmien-ne korzyści dla obu stron transakcji. Firma ogranicza koszty pozyskiwania nowych klientów, czerpie inspiracje do działania od dotychczasowych, może lepiej dostosować produkty, obsługę, bo dobrze zna oczekiwania swo-ich nabywców. Z drugiej zaś stro-ny, przedsiębiorstwo odwdzięcza się za tę współpracę. Klienci tacy mogą liczyć na korzyst-niejszą ofertę, możli-wość wypróbowania zupełnie nowych pro-duktów, czy są po pro-stu bardziej zadowoleni, ponieważ firma stara się podążać za stawianymi przez nich wymaganiami.

Relacje same się nie zbudują, dlatego po-wstały specjalne me-tody, których używa się w tym celu. Naj-popularniejszą z nich jest prawdopodobnie karta stałego klienta, która pozwala rejestrować każdy zakup oraz oferuje specjalne korzy-ści w miarę ich nagromadzenia. Jest ona swoistą zachęcającą obietnicą ko-rzyści, które wystąpią w przyszłości. Ta forma tworzenia relacji z klientem wymaga cierpliwości, elastyczności i wychodzenia naprzeciw oczekiwa-niom.

Kolejnym sposobem na nawią-zanie współpracy jest tworzenie klu-bów konsumenckich. Powstają one z inicjatywy przedsiębiorstwa i pole-

gają na wyodrębnieniu grupy, z którą firma będzie utrzymywać stałe, bez-pośrednie kontakty. Klub marketin-gowy wymaga dużego zaangażowa-nia z obu stron. Okazja uczestnictwa może wynikać z zakupu produktu lub wyrażenia chęci zakupu w przyszło-ści. Czasem konieczne jest zapłacenie składki. Członkowie klubu otrzymują broszury z informacjami o firmie, róż-nych nowościach produktowych, czy sposobach użytkowania artykułów.

W jego ramach or-ganizowane są wy-darzenia firmowe, na które zaprosze-nia otrzymują rów-nież klubowicze.

Inną możliwo-ścią budowania relacji jest uru-chomienie gorącej linii telefonicz-nej, dzięki któ-rej umożliwia się spontaniczny kontakt klienta z przedsiębior-stwem. Ważne, aby odpowiedzial-

ne za nią były osoby wyspecjalizowane, które

potrafią rozwiązywać pro-blemy w sposób kompe-

tentny oraz tworzyć dodatkową wartość dla klienta, której on się nie spodziewa.

Działań umożliwiających dotarcie do nabywcy można wymieniać wiele. Dzielą się one na mniej lub bardziej kosztowne oraz w mniejszym bądź większym stopniu skomplikowane. Nie ma jednak prostej odpowiedzi na pyta-nie, które są najlepsze. Wszystko zależy od zapału i kreatywności osób je two-rzących oraz, oczywiście, racjonalnej kalkulacji.

fot. K

atarzyna M

Page 10: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl10

wro-sław

Polowanie na Wrocław

KATARZYNA KINDLIK

Wrocław ma swój Manhattan ze SkyTowerem, Thespianem, Arkadami i nowym Capi-tolem. Ma też własny Bronx, który ten Manhattan przecina. To Nasyp kolejowy przy Bogusławskiego – prawdziwa kopalnia niebanalnych klimatów.

Let’s go!No nie! To jest absolutnie niemożliwe! Polowanie do majowego numeru miało być wiosenne, słoneczne i plenerowe pełną gębą. Początek kwietnia zapra-gnął nas jednak zmrozić. Mam nadzieję, że kiedy będziecie to czytać, ta bezczel-ność klimatyczna stanie się już tylko wspomnieniem. A póki co, proponuję kompromis – spacer po wrocławskim Bronx’ie. Pociąg do Odkrycia odjeżdża ze stacji Bogusławskiego. Wsiadacie?

Wzdłuż torów

Wszyscy doskonale wiedzą, że wro-cławski Rynek i jego okolice to prawdzi-we zagłębie punktów gastronomicznych i rozrywkowych. Wyszukiwanie spośród nich tych ciekawych i wartych odwiedze-nia jest całkiem przyjemne. Lecz co to za myśliwy, który nie tropi? Tym razem trop zawiódł nas nieco dalej od centrum, za to bliżej UE. Łupem jest, kultowy dla Wrocławian, zakątek o wdzięcznej nazwie – Nasyp. Chodzi oczywiście o ceglastą estakadę kolejową ciągną-cą się wzdłuż ul. Bogusławskiego. Wnętrza tej zabytkowej konstrukcji z początku XX w., zdominowały obec-nie liczne knajpki i puby. To oczywiście nie jedyne obiekty, jakie napotkamy na swojej drodze, ale o tych ciekawost-kach za chwilę. Zasadniczo Nasyp moż-na podzielić na trzy odrębne części, poprzecinane ulicami Zielińskiego i Powstańców Śląskich. Przejdźmy się trochę i zobaczmy, co też się w nich kry-je.

Cuba libre i rock’n’roll

Do każdego z odcinków przy-legają jakieś charakterystyczne bu-dynki. Pierwszy zaczyna się od po-tężnego betonowego parkingu. To znaczy, parkingiem to owe coś miało być w założeniu, zaś w rzeczywistości, stoi takie gołe, szare i smutne od kilkunastu lat. Nieopodal widać targowisko, czyli

tzw. Plac Zielińskiego. Warto się napa-trzeć, bo wkrótce zostanie przeniesione na halę i niewątpliwie straci swój tramp-kowo-warzywny smaczek z domieszką blachy. Domyślam się jednak, że mimo swoich oczywistych ekonomicznych zainteresowań, wolicie poznać okolicę od barowej strony. Możemy więc zaj-rzeć do Hawana Club. Jeśli miałabym oceniać jego kubańskość, to powie-działabym, że nie poszaleli. Krakowska La Habana na Kazimierzu robi dużo większe wrażenie. Ostatecznie jednak są spreparowane artystyczną dłonią pa-lemki, przyjemna muzyka i tanie piwo. Da się posiedzieć i pogawędzić. Za to następne miejsce jest naprawdę świetne. To mały klub muzyczny Alive, o którym pewnie niektórzy z Was zdążyli usły-szeć. Nie wiem skąd wytrzasnęli nazwę, ale mi pasuje do piosenki Pearl Jam’u o tym samym tytule. W każdym razie, są tu dwie sale. Jedna barowo-kanapo-wa, fajna na spotkanie ze znajomymi. Druga - koncertowa wydaje się trochę za mała do swojego przeznaczenia, ale uwierzcie, że widziałam tam już ścianę śmierci. Da się! Lokal jest fantastycznie klimatyczny. Pełno tu różnych gratów, jak stare walizki, pamiątki z koncertów i butelki... ze świeczkami. Chociaż jest bardzo przyjemnie, wypijamy ostat-nie łyki ciemnego czeskiego Primatora i ruszamy dalej...

Zapach gumy i usługi pośmiertne

Zanim ominiemy pierwszy wia-dukt, możemy jeszcze zajrzeć do sklepu „wszystko po 5zł” i zakupić sobie jakiś mały, bardziej lub mniej użyteczny, „ki-czyk”. Zaraz po przejściu na drugą stro-nę ulicy, jesteśmy raczeni powabnym zapachem butów ze, starożytnego już, obuwniczego. Dużo bardziej kuszący wydaje się jednakże Český Ráj. To rze-czywiście niebiańskie miejsce dla miło-śników czeskich browarów. W ofercie jest kilka piw lanych i kilkanaście butel-

kowych. Ciekawie wyglądają podwie-szone pod sufitem gitary. Spostrzegaw-czy zauważą rozmaite nawiązania do kraju naszych sąsiadów. To przyjemna, typowo pubowa przestrzeń. Mniej uro-kliwie jest w dalszej części II odcinka, bliżej gmachu Teatru Polskiego. Można odnieść wrażenie, że to nieco wymarły obszar. Również w znaczeniu dosłow-nym. Knajpki zastępują tu zakłady po-grzebowe, a najbardziej atrakcyjnym obiektem jest tu sklep górski Skalnik. Toteż bez dłuższego namysłu desantuje-my się do ostatniej cz. III.

Dym i fotele

Niestety trzeba się nagimnastyko-wać, bo przejścia dla pieszych po obu stronach są trochę oddalone, co rozbija naszą trasę. Na szczęście jesteśmy mło-dzi, a sport to zdrowie. Zwłaszcza, że zaraz znowu osiądziemy w kolejnym pubie. Niech to będzie Siwy Dym. Nie pofantazjujecie w nim z życzeniami, co do rodzaju piwa – leją tylko Pilsner Urquell i Lecha Premium. Za to dosta-niecie lubianą powszechnie zagrychę, czyli chleb ze smalcem i ogórkiem ki-szonym. Wnętrze jest urządzone przy-tulnie i ze smakiem. Myślę, że Wam się spodoba. Jeśli nie, wpadnijcie do Pocią-gu, który znajduje się mniej więcej po środku cz. III, naprzeciwko Capitolu. Lokal jest bardzo klimatyczny. Mamy tu kominek, fajne, a’la pociągowe fotele i romantyczny kącik, subtelnie oddzie-lony od reszty sali. Poza tym, serwują niezłą kawę. Trzeba powiedzieć, że me-traż jest malutki, ale tak maksymalnie wykorzystany, że jeden ze stolików zna-lazł się nawet na... suficie! O co chodzi? Zobaczcie sami!

PS: czyli spieszmy się kochać miejsca

To już koniec naszego spaceru. Oczywiście, wiele podnasypowych pubów pozostaje wciąż nieodwiedzo-

cz.3 : Wpadnij pod … pociąg! Czyli wrocławski Bronx.

Page 11: NGS B.e.s.t. | maj 2013

11NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

wro-sław | podróże

nymi zagadkami, ale wszystko przed nami. Nasyp nie zając. Czy na pew-no? Ponoć są plany przeobrażenia ul. Bogusławskiego w deptak. Projekty

można znaleźć w Internecie. Wyglądają nie najgorzej. Jednak zastanawiam się, czy ich realizacja nie pogrzebie owego bronxowego klimatu miejsca? To pyta-

nie pozostawmy na razie bez odpowie-dzi i dajmy się wkręcić w jego odkry-wanie.

Barcelona w pośpiechuJENNY TONIC

Tania wycieczka na wybrzeże Costa Brava i fakultatywny wyjazd do stolicy Katalonii, to sposób na spędzenie bezstresowych wakacji. Dla niektórych jest to stratą pieniędzy, ale po ciężkim roku można zaufać jakiejś agencji podróży.

Los Polacos – określenie, które przylgnęło do Katalończyków. Określenie, przez które oni sami

się złoszczą, bo oznacza mniej wię-cej to samo, co mówi się potocznie na mieszkańców Krakowa. Nie wiem, czy to my powinniśmy się obrażać, czy też mieszkańcy Katalonii. Podobno chodzi tutaj o podobieństwo języków polskiego z hiszpańskim – oba trudne do naucze-nia. Może o waleczność i odwagę – wte-dy nie mamy powodu do złości. Ale za-zwyczaj gdy narody są jakoś nazywane, raczej chodzi o te negatywne aspekty np. wąż w kieszeni lub nawet pracoholizm. Na próżno szukać wyjaśnień, ponieważ można ich stworzyć mnóstwo, bo każ-dy ma swoje przemyślenia i nastawienie względem Hiszpanów.

Kiedy przyjechałam do Barcelo-ny, ujrzałam morze turystów, cieka-wa jestem więc, jakie jest nastawienie mieszkańców stolicy do takich tłu-mów na ulicach ich miasta. Pierwszy przystanek to niezwykła świątynia Sagrada Familia, którą obeszliśmy dookoła mniej więcej w 15 minut z przerwami na wstawki przewodnicz-ki. Niestety nie miała w planie wejść z nami do środka, więc nie było mi dane rozkoszować się widokiem do-głębnie i z bliska. Monumentalna świą-tynia, która od 1924 roku jest placem budowy ma zostać ukończona w 2025 roku, sto lat po śmierci autora projektu. Jest nim słynny i obdarzony bajeczną wyobraźnią hiszpański architekt An-toni Gaudi, którego domy Casa Mila i Casa Batllo mogłam ogarnąć wzro-kiem zza szyby autokaru. Nawet z tej perspektywy, opływowe kształty, nie-samowite zdobienia i przede wszystkim balkony, zrobiły na mnie ogromne wra-żenie. Ten hiszpański artysta jest rów-nież projektantem Parku Guell (obiekt wpisany na listę Światowego Dziedzic-

twa Unesco), który okazał się drugim obiektem w zaplanowanej trasie. Jest to ogromny odcinek zieleni, gdzie na szczęście, turyści skupili się na głów-nych atrakcjach tj. najdłuższej ławce z mozaiki na świecie (podobno wyko-nana jest z odlewu pleców, aby dopaso-wywała się do człowieka) jak i również chcąc zaczerpnąć nieco wiedzy z kamie-nia filozoficznego lub przypieczętować związek, ludzie krążyli wśród słynnej jaszczurki, której dotknięcie działa cuda. Ja zaś mogłam podziwiać, bar-dziej urokliwe zakątki Parku z dala od zgiełku, handlu tanimi pamiątkami i fle-szy aparatów fotograficznych. Osobiście ujął mnie pan, który grał na gitarze we wnętrzu Viaducte del Garrofer, melodia wychodząca z instrumentu dźwięcz-nie roznosiła się po zimnych murach. Jest to miejsce gdzie można przysiąść i rozkoszować się cieniem w upalne dni, jakich w Hiszpanii w sezonie nie bra-kuje. Nie sposób obejść całego parku w około godzinę, trzeba było wybierać pomiędzy najdłuższą ławką na świe-cie, a wzgórzem z którego rozciągała się panorama Barcelony. Wśród papug, gołębi i kaktusów z owocami nie mo-gło zabraknąć kawiarenek, czy nawet restauracji, dla głodnych, spragnionych i dosyć bogatych turystów. Zresztą dla Polaka, według mnie, w państwie gdzie jest euro, przeliczając na złotówki, wszystko wydaje się drogie, w związku z czym w Hiszpanii głównie oglądałam.

Jadąc autokarem z miejsca na miejsce, praktycznie cały czas byłam przylepiona do szyby niczym glono-jad w akwarium. Chciałam zobaczyć tak dużo, ale dogłębnie, nie po łeb-kach. Niestety jeden dzień na Barce-lonę to zdecydowanie za mało. Jest to urokliwe miasto, w którym na pewno kryją się zakątki nieznane turystom, a jedynie mieszkańcom. Takie miejsca

są dla mnie najbardziej cenne i zapada-jące w pamięć.

Co zauważyłam z pędzącego po-jazdu, to mnóstwo Katalończyków na skuterach. Jest to chyba konieczność, a zarazem wygoda, by szybciej wydo-stać się z korku lub przejechać skrzęt-nie przez wąskie uliczki. Rowerzyści również opanowali stolicę i to głównie przez rozbudowany system wypoży-czania rowerów, którym można jechać 30 minut za drobną opłatę, odstawić go na wyznaczone miejsca, wziąć inny i kontynuować przejażdżkę. Taki sys-tem funkcjonuje we Wrocławiu, ale nie na taką skalę i myślę, że nie jest aż tak powszechny i popularny. Sądzę, że dla mieszkańców Barcelony to codzien-ność. Oczywiście nie brakuje również aut. Jednak po drodze nie odczułam żebyśmy stali w bardzo dużym korku, możliwe że akurat byłam skupiona na przykład na podziwianiu budynku wy-dawnictwa Planet, który wygląda jak ogromny skalniak. Na tarasach rosną krzewy, a z każdego balkonu zwisają różnorodne rośliny. Wszystko sprawia wrażenie zielonej planety, ekologicz-nego skrawka wśród zanieczyszczeń i zwykłych budynków. Odwrotnie do Camp Nou, gdzie główną atrakcją po-winien być ten skrawek zieleni na któ-rym grają piłkarze, a myślę że turyści bardziej ekscytują się muzeum, sklepem z pamiątkami i na przykład możliwo-ścią zrobienia sobie zdjęcia, z które-go wychodzi fotomontaż ja i piłkarz FC Barcelony. Dla fanów spory ra-rytas, ja wolałam pooglądać stadion z zewnątrz, podziwiając fruwające i skrzeczące papugi, spory nowocze-sny budynek oraz ochroniarza, który co chwile musiał gwizdać i upominać turystów, żeby jednak zechcieli nie wchodzić na pomnik piłkarza Ladislau Kubala Stecz lub stawać na rzeźbionym

Page 12: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl12

podróże | trochę kultury?!

logo klubu przy robieniu zdjęć. Syzyfo-wa praca, bo turystów tam nie brakuje. Średnio co 10 minut przyjeżdżał nowy autokar, plus prywatne wycieczki, ko-lejki do kas oraz do budek z jedzeniem, to dawało spore zagęszczenie. Wstęp na stadion dumy Katalończyków to wyda-tek 8 euro, natomiast Olimpijski Stadion na Montjuic można obejrzeć za darmo. Mieści się w zabytkowym budynku, przed którym rozcią-gają się ogromne pole przestrzeni do spa-cerów oraz fontanna z małym wodospadem. Od strony ulicy wi-doczny jest znicz olim-pijski, który za pomocą strzały na Olimpiadzie w 1992 roku miał od-palić niepełnosprawny sportowiec. Chodzą pogłoski, iż chybił, a ogień zapłonął dzięki automatycznemu za-palnikowi.

Wycieczka do Barcelony oczywi-ście nie mogłaby się obyć bez Pomni-ka Kolumba, najsłynniejszej ulicy La Rambli i ostatniego punktu zwie-dzania, o którym oczywiście napiszę, ale myślę że ci którzy zwiedzili stolicę Katalonii wiedzą, co jest największą atrakcją wieczoru. Zatem po dotarciu do Portu Vell, stamtąd gdzie ręką wskazuje wielki odkrywca, postanowiłam przejść tą słynną ulicą i doświadczyć na własnej skórze czy rzeczywiście tak zachwyca. Dla tych, którzy lubią tłum, dosłownie

tłum i ścisk – polecam, ale uwaga na cen-ne rzeczy – to zapewne raj dla kieszon-kowców. Na każdym kroku kawiarenka i budka z pamiątkami, gazetami i ga-dżetami. Uliczka pewnie ma swój urok, kiedy jest tam dwa razy mniej turystów i na przykład klimatyczna, wieczorna pora. Wątpię jednak, czy gdy zachodzi słońce turystów jest mniej, zapewnie wręcz odwrotnie. Jedyne więc, co mnie

urzekło, to kilku ulicznych artystów, ro-biących portrety na miejscu. Wabiący zapach i nagromadzenie ludzi, sprawi-ło że poszłam również na słynny targ La Boqueria. I tutaj mogę zgo-dzić się ze wszystkimi, jest to okolica nasycona kolorami i za-pachami, miejscami chyba czułam prze-sycenie na przykład wędzonego, wiszą-cego na wyciagnięcie ręki mięsa. Dało się na pewno zauważyć kolory owoców

i warzyw - tworzyły niesamowity kolaż na wielkich stoiskach przylegających do siebie wzdłuż alejki, dla klientów ni-czym kafejki na La Rambli. Na przejście całej najsłynniejszej ulicy w Barcelonie i dotarcie na Plac Kataloński, robiąc po drodze przystanki na przykład na zdję-cie dwie godziny to za mało. Wróciłam zatem na punkt zbiórki lekko zawie-dziona, że nie zdołałam zobaczyć rów-

nież dzielnicy Barii Gotic i kilku innych zabytków. Zwłaszcza samego Plaza de Cata-luna, gdyż jest to serce Barcelony gdzie prze-cinają się główne aleje miasta.

Gdy słońce już zaszło, czas by wy-brać się przed Pałac Narodowy na pokaz wodnego tańca. To co zobaczyłam zapierało dech w piersi. Wznio-sła sceneria, tłumy ludzi, gra świateł i dźwięków. Czasami muzyka klasyczna, czasami na przykład

z filmu Piraci z Karaibów, do tego woda unosząca się nade mną w rytm. Magicz-ne przeżycie. Pod względem duchowym, działającym na zmysły, La Font Màgica przyćmiła według mnie kilka wcześniej-szych zabytków. Możliwość spędzenia tak magicznej i romantycznej chwili z ukochanym sprawiła, że wrzuciłam do wody monetę z nadzieją, że stary zabo-bon zadziała i kiedyś z Nim tam wrócę.

10 maja we wrocławskim klubie mu-zycznym Madness kolejna pustyn-na zadyma. Tym razem balujemy z iście gwiaz-dorskim towa-rzystwem. Im-prezę otworzy łódzki Death De-nied, który hołdu-je southern roc-

kowym klimatom. Nie stronią także od Black Sabbath i piwa.

Po koncercie łodzian zrobi się moc-

no pustynnie, a to za sprawą Palm De-sert. W ostatnim czasie wrocławianie objechali trochę Europy i już od dłuż-szego czasu nie występowali na rodzi-mych deskach. Jesteśmy pewni, że to jeszcze bardziej zaostrzy ich apetyt na wyborny występ.

J.D. Overdrive nie trzeba niko-mu przedstawiać. Katowicki kwartet wyznaje kilka podstawowych zasad: kobiety, whisky i rock’n’roll. Czy do szczęścia można chcieć czegoś więcej? Występ na Desert Carnival zbiega się z premierą nowej płyty, więc na pewno usłyszycie sporo nowego materiału.

Gwiazdą wieczoru będzie grecki Planet of Zeus. Dwa albumy na kon-cie, niezliczona ilość koncertów (w tym z Monster Magnet, Hermano, Karma to Burn, Clutch), a przede wszystkim iście potężna dawka southern metalowego melodyjnego brzmienia.

Skład: Planet of Zeus, J.D. Overdri-ve, Palm Desert, Death DeniedBramy: 18:35. Start: 19:05Bilety w cenie: 15/20PLN

Więcej informacji oraz bile-ty na www.desertcarnival.pl oraz www.facebook.com/desertcarnival

Do czterech razy sztuka z Desert Carnival

ko

nce

rtfo

t. J

enny

Tonic

Page 13: NGS B.e.s.t. | maj 2013

13NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

podróże

stingowa zablokowała im konto z po-wodu zbyt dużego ruchu. Ale kto by na to narzekał… Zwieńczeniem pierwszej eskapady było napisanie książki Busem przez Świat, która została wydana pod koniec października 2011 roku. Zna-lazły się w niej opisy przygód , jakie przytrafiły się bohaterom w odwiedzo-nych przez nich krajach Europy, porady dotyczące przygotowań oraz kompletna historia projektu. Oczywiście pojawiło się też wiele niepublikowanych wcze-śniej zdjęć i anegdot.

Na koniec świata i jeszcze dalej!

Zgodnie z nazwą projektu, podróżo-wanie nie obejmuje wyłącznie naszego kontynentu, jednak następna wyprawa miała na celu lepsze poznanie ojczyzny. Okrążenie Polski zaczęło się w lipcu 2011 roku od Świebodzina (tak, tego z TYM posągiem), później trasa pro-wadziła m.in. przez Ustkę i Bydgoszcz, a zakończyła się kilka tygodni później w miejscu zamieszkania ekipy – w Świdnicy. Wyjazd ten, podczas któ-rego podróżnicy poznali masę ludzi, doświadczyli nieznanych im wcze-śniej wrażeń i zwiedzili Polskę, ja-kiej nie znali, zakończył się sukcesem i utwierdzeniem w przekonaniu, że ro-bią coś nadzwyczajnego. Projekt nie mógł więc zostać porzucony. Następ-ne podróże: Lenovo East Trip i Lega-lo.pl America Trip pozwoliły odkryć zakątki na wschód oraz na południe od Polski, jak i Amerykę Północną. Podczas tej drugiej, chłopaki mogli przeżyć swój american dream. Dość powiedzieć, że udało im się wygrać w stolicy hazardu - Las Vegas, spotkać Hardkorowego Koksa (http://bit.ly/YNFiUM) i Tomasza Adamka, a tak-że odwiedzić mnóstwo miejsc znanych z amerykańskich produkcji filmowych. Nie obyło się bez kilku wyzwań, do których należał m.in. przejazd przez słynną Dolinę Śmierci (wszyscy przeży-li ;)). Ameryka Północna to także kow-

bojski Dziki Zachód, zatem podczas podróży po USA nie mogło zabraknąć tego elementu – wszyscy bohaterowie, wzorem Johna Wayne`a, choć przez chwilę, zgodnie galopowali na swych wierzchowcach,. Co ciekawe, ekipa mogła wydać tylko 8$ dziennie (sic!). Z obu tych wypraw grupa obieżyświa-tów była zadowolona, więc po powrocie zaczęło się planowanie następnej eska-pady.

Kraina bumerangów, koala i kangurów

Kiedy? 1 listopada tego roku. Jak długo? 3-4 miesiące. Gdzie? Austra-lia, Nowa Zelandia, Tasmania. Jak? Dookoła. Sześć osób, jedno auto, ok. 25 000 km do przejechania. Jak każ-da podróż, tak i ta, wymaga pewnych nakładów finansowych. Potrzebne są pieniądze na opłatę za transport busa przez ocean, samoloty, wizy i pozwolenia. Nie można także zapo-mnieć o funduszach na paliwo, przy-gotowanie techniczne samochodu, jak i sprzęt podróżniczy. W dniu, w którym piszę o ich projekcie, zostało zebrane 30% wymaganej kwoty. Do początku podróży jest jeszcze trochę czasu, także można być w miarę spokojnym o reali-zację planu. Niestety, ekipie nie udało się wygrać konkursu pewnego banku, w związku z czym nie dostała solidne-go zastrzyku gotówki, na który liczyła. By pomóc chłopakom w osiągnięciu celu i spełnieniu marzeń, wystarczy wejść na www.busemprzezswiat.pl i dowiedzieć się więcej o ich projekcie. Nie możesz ich wesprzeć? Może wśród Twoich znajomych znajduje się ktoś, kto byłby w stanie podać im pomocną dłoń? Myślę, że to doskonała okazja do poka-zania, że istnieje coś takiego jak soli-darność studencka. Zwłaszcza, że to, co robią globtroterzy, zasługuje na uznanie i szacunek. Czy Ty byłbyś w stanie, w tak młodym wieku, przy tak prosperującym świecie, realizować swoje marzenia? Pomyśl, że możesz dołożyć cegiełkę do

Zaczęło się w 2009 roku. Gru-pa studentów ze Świdnicy po-stanowiła zrobić coś niezwy-

kłego. Chciała zwiedzić, ile się da, poznać jak najwięcej i przy okazji nie stracić fortuny. Początek stanowił za-kup busa, popularnego ogórka. Auto, o dość długim stażu, zakupiono za 2000 zł, odremontowano i przekształco-no w kampera. W Internecie, specjalnie na tę okazję, powstał blog. Tak ekipa miała informować rodzinę i znajomych o swoich poczynaniach. W ten sposób zaczęła się wielka przygoda- projekt Busem Przez Świat.

Przetarcie szlaków - Europa

Podróż, której celem był Gibraltar, trwała około miesiąca i objęła swym zasięgiem 12 państw. Niestety, nie oby-ło się bez przykrych incydentów (m.in. awarii samochodu), które jednak nie zniechęciły podróżników do dalszego eksploatowania ciekawych zakątków naszego globu. Z przygód, jakie ich spotkały, pozwolę sobie wymienić zo-stanie ofiarami kradzieży w Barcelonie i aresztowanie na Gibraltarze. Zakwate-rowanie podczas podróży nie było może 5-cio gwiazdkowe, ale czy nigdy nie marzyłeś o spaniu na plaży, pod namio-tem albo po prostu w busie? Ciekawe miejsca noclegowe to przecież nieod-łączna część przygody. W trakcie wy-prawy prowadzony był e-dziennik, na którym umieszczano zdjęcia i opisy ko-lejnych przygód. Jednak największą po-pularnością cieszył się zmontowany po powrocie filmik, który trafił na YouTu-be. Dzięki niemu chłopaki pojawili się m.in. na Demotywatorach, Joemonste-rze, ale także w licznych gazetach, np. w Agorze. Również radio informowało o ich pomyśle – zwłaszcza Zet i Trójka. Potem poszło już z górki – pieniądze, piękne kobiety i szybkie samochody… A nieco bardziej serio – strona miło-śników podróżowania cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że firma ho-

Busem po… marzeniaMACIEJ WOŹNIAK

Myśli każdego z nas krążą już wokół wakacji. Ciepłe, piaszczyste plaże i strome, wymagające nakładów wysiłku góry. Obrazy tak bardzo oddziałujące na naszą wyobraźnię. Przerwa w nauce, ta dłuższa, ma miejsce tylko raz w roku. Nie wolno jej zmarnować. Trzeba ją maksymalnie wykorzystać! Ale jak? Kilku zapaleńców pokazało, że się da!

Page 14: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl14

podróże | społeczeństwo

Koniec z wymówkami! Wstań i jedź!ZBYCHOWIEC

Motywacja. Często brakuje nam jej, by realizować swoje marzenia i plany. Przeciwności zdają się być nie do przezwyciężenia. W efekcie to, co mieliśmy w planach na dzisiaj, odkładamy na jutro, które jednak nigdy nie nastaje. Aż w pewnym momencie zatrzymu-jemy się i stwierdzamy, że nie wiemy, dokąd dążymy, czego pragniemy, o czym marzy-my. Aby walczyć z tego typu myśleniem, już w czerwcu z Wrocławia rusza Ogólnopolski Konwój Rowerowy Wstań i jedź.

Ideą Konwoju jest połączenie rajdu rowerowego z warsztatami moty-wacyjnymi. Jak można przeczy-

tać na stronie wstanijedz.pl: Projekt który na samym początku miał być elementem motywacyjnym dla niewiel-kiej ilości ludzi, stał się Konwojem Rowerowym, który odwiedzi 14 miast w Polsce i przemierzy ponad 2500 km, pokazując, jak niemożliwe zamienić w osiągalne.”Zamiana niemożliwego w osiągalne jest wyraźna zwłaszcza dlatego, że głównym pomysłodawcą wydarzenia jest Łukasz Krasoń, który na co dzień porusza się na wózku.

Specjalnie na tę okoliczność skonstruowano wyjątkowy rower,

dzięki któremu będzie on mógł za-żyć przyjemności jazdy jednośladem i pokonać całą trasę pomiędzy naj-większymi miastami Polski. GoWer, czyli połączenie gondoli z rowerem, wprowadzi w ruch siła mięśni Gosi, podczas gdy Łukasz będzie siedział w fotelu kubełkowym z przodu kon-strukcji. Oboje będą też na każdym przystanku trasy prowadzić spotkania, na których opowiedzą o swojej histo-rii i pokażą na swoim przykładzie, że w życiu dobrze jest zachować radość, a marzenia są zawsze osiągalne.

Wraz z przygotowaniami do pro-jektu ruszyła zbiórka na portalu crowdfoundingowym PolakPotrafi.pl.

Zebrane w ten sposób od internautów datki pozwolą na sfinansowanie kon-strukcji roweru Łukasza i Gosi, wyży-wienia członkom Drużyny oraz obsłu-gi audio-video kluczowych punktów akcji w internecie.

Na koniec najważniejsze!

Każdy, nawet Ty - Drogi Czytelni-ku B.e.s.t.-a, może dołączyć do Kon-woju! Wystarczy, że zapoznasz się z regulaminem na stronie wstanijedz.pl i przyjdziesz na miejsce startu (infor-macji szukaj na stronie) ze sprawnym technicznie rowerem i kaskiem.

czegoś niezwykłego. Ciekawym pomy-słem jest również akcja z pocztówką. Jak to działa? Na podane na ww. stronie konto bankowe przelewasz kwotę min. 15 zł, w zamian za co chłopaki wysyłają

Ci pocztówkę z ich najbliższej podróży. W ten sposób wszyscy są zadowoleni - oni mają na co najmniej litr paliwa, a Ty cieszysz się wspaniałą pamiątką, którą możesz zabłysnąć przed znajomymi.

Pocztówki z Australii nigdy nie dosta-łem, więc z chęcią włączę się do tej ak-cji. Czy podróż uda się zorganizować? Najbliższe informacje - na początku no-wej przygody!

Obserwując życie społeczne, często spotykamy się z tym, że słowa: nego-

cjacje i mediacje dla wielu ludzi brzmią podobnie, a często wręcz oznaczają dla nich to samo. Książka ta ma zatem wskazać na faktycznie istniejące podo-bieństwa i róż-

nice występujące między tymi dwiema metodami rozwiązywania sporów. Z po-wyższym koresponduje także fakt, iż o negocjacjach napisano już wiele książek, o mediacjach zaś zdecydowanie mniej, co w strukturze tej publikacji szalę prze-

waża na korzyść tych drugich. Książka podzielona została na trzy

części. Pierwsza dotyczy specyfiki pra-cy mediatorów i negocjatorów, druga odnosi się do zagadnień związanych stricte z komunikacją w mediacjach i negocjacjach, trzecia zaś poświę-cona jest tematyce konfliktu i stresu w mediacjach i negocjacjach.

Praca wszechstronnie i bardzo praktycznie przedstawia wiele aspek-tów procesów mediacji, ujmując je w kontekście relacji międzyludz-kich, konfliktów, pracy zawodowej. Jej główne zalety to przydatność, ogra-niczenie nadmiaru teorii, liczne porady pozwalające na wykorzystanie poszcze-gólnych tekstów jako wskazówek do prak-tycznego działania mediatorów i rozwoju

kandydatów na mediatorów. Polecam zwłaszcza początkującym mediatorom!

Prof. dr hab. Zbigniew NęckiUniwersytet Jagielloński

Książka: Sztuka skutecznego prowadzenia mediacji i negocjacji. Zagadnienia psychologiczne i komunikacyjne.

pod redakcją Aleksandra Binsztoka, wyd. Marina, Wrocław 2013

ksi

ążk

a

UWAGA KONKURS!Czym różnią się mediacje od nego-cjacji? Wśród osób, które przyślą po-prawną odpowiedź na nasz adres e-mail ([email protected]) wylosuje-my 4 osoby, które otrzymają książkę pt. Sztuka skutecznego prowadzenia me-diacji i negocjacji. Zagadnienia psycho-logiczne i komunikacyjne napisaną pod redakcją Aleksandra Binsztoka.Na Wasze odpowiedzi czekamy do 25 maja 2013 r.K

ON

KU

RS

Page 15: NGS B.e.s.t. | maj 2013

15NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

trochę kultury?!

www.teatrarka.pl

Oskar i Pani Róża10 V, godz. 19:00

Gry z Makbetem17 IV godz. 19:0024 IV godz. 19:00

www.pantomima.wroc.pl

Zuzanna i starcy9 V, godz. 19:0010 V, godz. 19:0011 V, godz. 19:0012 V, godz. 19:00 premiera stu-dencka

Stazione Termini17 V, godz. 19:0018 V, godz. 19:0019 V, godz. 19:00

www.filharmonia.wroclaw.pl

Recital skrzypcowy Radosława Pujanka

5 V, godz. 18:00Koncert oratoryjny

10 V, godz. 19:00 24 V, godz. 19:00Koncert kameralny

11 V, godz. 18:00Recital Tadeusza Woźniaka

11 V, godz. 18:00Koncert chóralny

12 V, godz. 18:00Andrzej Waligórski. Piosenki... I nie tylko

14 V, godz. 19:00Koncert symfoniczny

17 V, godz. 19:00Koncert orkiestry Leopoldinum

18 V, godz. 18:00Recital fortepianowy Krzysztofa Jabłońskiego

19 V, godz. 18:00Koncert w ramach cykluMUSICA VINCIT OMNIA

21 V, godz. 19:3023 V, godz. 19:3027 V, godz. 19:30

Nie ma jak u mamy.Koncert z okazji Dnia Matki.

26 V, godz. 18:00Koncert nadzwyczajny

31 V, godz. 19:00

impart.art.pl

Jazz Jam Session 6 V, godz. 19:30, wstęp wolny

Mój Staszewski9 V, godz. 19:00

Przed Premierą. Dominika Barabas.

10 V, godz. 19:00, wstęp wolnyGrzechy współczesności - spek-takl tańca współczesnego

11 V, godz. 19:00Blues Jam Session

14 V, godz. 19:30, wstęp wolny Król Edyp /premiera/

14 V, godz. 9:00, godz. 10:00Edyta Geppert

19 V, godz. 19:00 Atelier polskiego teatru tańca

20 V, godz. 19:00Prometeusz - spektakl akroba-tyczno-taneczny

24 V godz. 10:00, godz. 19:30

25 V godz. 19:3026 V godz. 18:0027 V godz. 10:30

Lora Szafran - sekrety życia według Leonarda Cohena

27 V godz. 19:00

www.teatrpolski.wroc.pl

Mayday4 V, godz. 18:005 V, godz. 19:007 V, godz. 19:008 V, godz. 19:00 9 V, godz. 19:00 Prezydentki4 V, godz. 19:00

Czynne Poniedziałki. Czytanie: Lepszy świat.

6 V, godz. 19:00, wstęp wolnyFarinelli

11 V, godz. 19:00 12 V, godz. 19:00Dwadzieścia najśmieszniej-szych piosenek na świecie

15 V, godz. 19:0016 V, godz. 19:00

Małe Zbrodnie Małżeńskie17 V, godz. 19:0018 V, godz. 19:0019 V, godz. 19:00

Blanche i Marie22 V, godz. 19:00

Mitologie24 V, godz. 19:0026 V, godz. 19:00

Wszechnica teatralna. Powsta-nie Teatru Narodowego.

28 V, godz. 11:00, wstęp wolnyUtwór o Matce i Ojczyźnie

28 V, godz. 19:00

Won’t Stop jest pierwszą EPką prezentującą mate-riał demo zespołu A.P.A-

.M.A.U., który jest mocno powiązany z życiem studenckim Uniwersy -tetu Ekono-m i c z n e g o ( w y w i a d z zespo-łem uka-

zał się w styczniowym numerze na-szego pisma, dostępnym online na www.best.ue.wroc.pl). Na krążku znajduje się 5 autorskich utworów: Spark, Somehow, Frost, Get Some i Won’t Stop. Okładka płyty przedstawia chłopaków z zespołu, pędzących przed siebie busem, mimo widocznego zna-ku STOP. W tle widać mur Cmentarza Żydowskiego przy ul. Ślężnej, co może być kolejnym ciekawym smaczkiem dla studentów UE. Samochód pojawia się

A.P.A.M.A.U. - Won’t StopZBYCHOWIEC

również na tylnej okładce płyty- tym ra-zem pchany przez zespół, zaś sam krą-żek opatrzony jest zdjęciem reflektora samochodowego. W miejscu pod płytą kolejny dobry pomysł graficzny - teksty wszystkich piosenek.

Muzycznie, płyta mocno trzy-ma się dobrych rockowych pod-staw. Brzmienie A.P.A.M.A.U. opiera się na dość typowym instrumen-tarium – 2 gitary, bas, perkusja i wokal. W efekcie, otrzymujemy esencję rocka

ku

ltura

lny ro

zkła

d ja

zdy

mu

zyka

Page 16: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl16

trochę kultury?!

Michał Panacheda : Na początku naszej rozmowy chciałbym Cię zapy-tać, jak to się stało, że zostałeś reży-serem filmowym? Marzyłeś o tym od dzieciństwa?

Govinda Van Maele : Gdy miałem 10 lat, chciałem zostać kierowcą loko-motywy spalinowej, 3 lata później moje marzenie się diametralnie zmieniło, za-pragnąłem zostać reżyserem filmowym. Moi rodzice mieli kamerę video, razem z bratem zaczęliśmy filmować wszyst-ko co nas otaczało, tworzyliśmy krótkie filmiki ze znajomymi. Tak rozpoczęła się moja przygoda. Z czasem poznałem innych rówieśników, którzy tak samo jak ja zafascynowani byli kręceniem fil-mów. Zaczęliśmy tworzyć coraz dłuższe i jakościowo lepsze filmy razem, jako grupa. Potem niektórzy z nas rozpoczęli studia. Jedna rzecz pociągnęła za sobą wiele innych.

Kontynuowałeś swoją edukację w szkole filmowej?

Nie, nie posiadam wykształcenia związanego z reżyserią. Kształtowałem swoje umiejętności pracując jako prak-tykant w studiu filmowym. Właściciel studia, w którym pracowałem i nadal pracuję, jest dla mnie jak nauczyciel.

Praca w przemyśle filmowym jest dla Ciebie pasją czy zajęciem na pełen etat?

Gdy byłem nastolatkiem, tworzyłem własne filmy, później ukończyłem szko-łę średnią i rozpocząłem pracę na planie filmowym, zajmowałem tam różne sta-nowiska. Tak żyję od kilku lat. Do ubie-

głego roku pracowałem również jako fo-tograf w filmach. Aktualnie, zajmuję się tylko i wyłącznie reżyserią … dlatego w tym momencie mam mało pieniędzy. [śmiech]

Ciężko jest zostać reżyserem w Luksemburgu?

Pracować jako reżyser filmowy jest zawsze trudno. Mam wielu znajomych reżyserów w tym samym wieku co ja (29 lat) i dla nas wszystkich nie jest pewne, czy kiedykolwiek będzie nam dane zrobić karierę, stawiamy wszyst-ko na jedną kartę i za każdym razem dajemy z siebie wszystko. Zostanie reżyserem filmowym w Luksemburgu, na początku, jest łatwe, można szybciej wejść w ten biznes aniżeli w większości innych krajów, ale zostać na stałe w tej branży jest naprawdę trudne, trudniej-sze niż w większych krajach. Dlaczego? Z prostego powodu, branża filmowa jest bardzo mała i nie ma wielu możliwości rozwoju. Obecnie w Luksemburgu jest nas, młodych reżyserów, około pięt-nastu. Nie możemy ciągle pracować w swoim kraju. Niektórzy z nas muszą wyjechać do innego państwa albo cza-sowo przestać zajmować się reżyserią, właśnie ze względu na małą branżę, mniejsze zapotrzebowanie na filmy czy brak dotacji z rządu.

Czy łatwiej jest stać się wielkim re-żyserem w małym kraju?

Zostać wielkim reżyserem filmowym jest tak samo trudno w każdym kraju. W kontekście Luksemburga prawdą jest, iż szybciej można zostać jednym z naj-

lepszych, lecz to nie znaczy zbyt wiele, jeśli spojrzymy na proporcje względem innych krajów.

Ile filmów masz w swoim dorob-ku?

W pełni profesjonalnych tzn. przy wsparciu dotacji rządowych i/lub z profesjonalną załogą filmową – trzy krótkie filmy i jeden sitcom dla telewi-zji.

Czy któryś z nich zyskał dużą sła-wę?

Sławę nie, ale w moim kraju moje filmy są znane ludziom, którzy oglądają naszą narodową kinematografię. Poza Luksemburgiem z pewnością nie są sławne. Jeszcze nie, może ten wywiad coś zmieni. [śmiech]

Współpracowałeś kiedykolwiek z kimś z Polski na płaszczyźnie kine-matografii?

Tak, realizowałem jeden projekt filmowy w Polsce, wraz z moim przy-jacielem Bartoszem Grudzieckim, który studiował w szkole filmowej w Monachium. Bartosz kręcił wów-czas krótkometrażowy film pt.: Bracia we… Wrocławiu. Można rzec, iż byłem w jego załodze filmowej.

Oglądasz czasami polskie filmy? Masz jakiś swój ulubiony lub ulubio-nego reżysera?

Doceniam takich reżyserów jak Kie-ślowski, Wajda, Skolimowski, a zwłasz-cza Polański. Ostatnio oglądałem film pt.: Amator w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego, bardzo mi się podobał. Niestety, nie śledzę na bieżąco współ-

Gdy miałem 10 lat chciałem zostać kierowcą lokomotywy spalinowej. – mówi Luksem-burczyk, Govinda Van Maele – uzdolnio-ny reżyser filmowy, nagradzany za swoją pracę na festiwalach m.in. w Szwajcarii, Austrii, Francji, Niemczech, Belgii.

w starym, dobrym stylu, bez przesadnej wirtuozerii, czy popisów możliwości, za to z łatwym do wychwycenia rytmem i solidną dawką porządnych gitarowych riffów. Wszystko to świetnie współgra z oryginalną barwą głosu Jacka Fa-bianowicza, który ponadto wykonuje swoje partie z ciekawą manierą. Wi-zytówkami płyty z pewnością mogą zostać energiczne utwory Get Some

i Won’t Stop, jednak nie zabrakło rów-nież spokojniejszej, balladowej kompo-zycji – Somehow. Częstym problemem młodych zespołów jest to, że pierwsze nagrania ze studia nie odzwierciedla-ją w pełni energii, którą muzycy po-trafią wykrzesać z siebie na scenie. W przypadku debiutu A.P.A.M.A-.U. wydaje się, że chłopakom uda-ło się tego uniknąć. Można wpraw-

dzie przyczepić się do tego, że wszystkie teksty piosenek zostały napisa-ne w języku angielskim, co ogranicza pełen odbiór wśród rodzimych słuchaczy, lecz, o ile mi wiadomo, zespół w przyszło-ści planuje nagrywać również w języku ojczystym. Dlatego też trzymam kciuki za chłopaków i niecierpliwie czekam na kolejny krążek! Niech nic Was nie za-trzyma!

wyw

iad

Page 17: NGS B.e.s.t. | maj 2013

17NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

Sztuka ulicznaFRAN

Pod pojęciem sztuki ulicznej kryje się wiele różnych przekazów artystycznych. Do nie-dawna postrzegana niemal wyłącznie jako akt wandalizmu, powoli zyskuje dobrą opinię i uznanie wśród odbiorców. Przyjrzyjmy się, z czym właściwie mamy do czynienia oraz jak odróżnić dobro od zła ;)

Formy rzadziej spotykane to przed-stawienia wykorzystujące jedno-cześnie różne bodźce (dźwięk,

obraz, ruch, słowo) organizowane w ogól-nodostępnej przestrzeni, znane jako hap-pening czy też flash-mob. W sieci krąży wiele nagrań ukazujących, jak wielkim zainteresowaniem cieszą się tego typu ak-cje, nie tylko integrujące uczestników, ale również stanowiące miłe oderwanie od szarej codzienności. Przeważnie street art przyjmuje jednak postać wizualną. Zapo-znajmy się z kilkoma definicjami.

Graffiti - z języka włoskiego sgraffo (zadrapany), swoje początki miało w sta-rożytności, kiedy to, w celu ozdobienia powierzchni, wydrapywano na niej roz-maite wzory. Z drugiej strony, korzenie graffiti nawiązują do greckiego słowa graphein, które oznacza pisać. Obecnie są to obrazy lub podpisy powstające naj-częściej nielegalnie na elewacjach lub na specjalne zamówienia. Wyróżniamy dzieła o charakterze terytorialnym (Znak Polski Walczącej, Rondo Wita), klasycz-nym (wszelkie komunikaty słowne, np. I love Anna) oraz estetycznym (kolo-rowe obrazy zdobiące nieużywane bu-dynki, mury). W formie podstawowej, tworzone są ręcznie przy użyciu farb w sprayu. Najnowszy przejaw stanowi graffiti 3D wykonane kredą lub farbą, w odpowiedniej perspektywie, tworząc optyczne złudzenie żywego malowidła, które zdaje się wyłaniać z chodnika.

Stencil - obraz w miejscu publicznym wykonany przy użyciu matrycy. Szablon przyłożony do płaszczyzny pokrywa się farbą. W ten sposób wzór powiela się w przestrzeni miejskiej. Tego typu pra-ce przeważnie niosą określony przekaz społeczny lub polityczny, natomiast, aby dotrzeć do większej liczby odbiorców, zazwyczaj mają formę uproszczoną. Wy-korzystanie gotowej matrycy skraca rów-nież czas nanoszenia obrazu, jednocześnie utrudniając przyłapanie artysty (np. popu-

larnego Banksy) na gorącym uczynku. Warto dodać, że wymienione powy-

żej dzieła możemy podziwiać również na środkach transportu, czy kontenerach na śmieci.

Mural - monumentalny naścienny obraz, niegdyś reklamujący produkt lub zdarzenie. Obecnie powstające prace mają charakter dekoracyjny lub społeczny. Czę-sto wielkoformatową grafikę umieszcza się na ścianach pozostałych po wyburze-niu przyległych kamienic lub fasadach z dużą, niezagospodarowaną powierzch-nią. Murale powstają za przyzwoleniem władz miasta.

Sticker - (vlepka/wlepka) niewielka naklejka (artystyczna, poruszająca pro-blemy społeczne, polityczne, komercyjna) umieszczana przeważnie na słupach, przy-stankach, środkach komunikacji miejskiej itp. Vlepki zawierają komunikat tekstowy (przeważnie krótki slogan), graficzny lub łączą w sobie oba wymienione elementy.

Wandalizm ≠ sztukaPrzedstawiciele różnych nur-

tów sztuki ulicznej borykają się z utożsamianiem ich działalności z niszczycielską siłą, zanieczyszczającą

i degradującą miejski krajobraz. Niko-go nie powinno to dziwić, wszak zbędne szlaczki na świeżo odmalowanych elewa-cjach lub niczego niewnoszące podpisy na zabytkowych bramach, czy też odrestau-rowanych kamienicach, wcale nie dodają im urody. Wręcz przeciwnie! U większo-ści osób powodują oburzenie, niesmak i irytację, że pieniążki, które można by przeznaczyć na modernizację wejścia do budynku użyteczności publicznej, zostają wydane na ciągłe czyszczenie ścian. Za-kapturzony sprawca rzadko zostaje roz-poznany (nawet pomimo coraz częściej instalowanego monitoringu), a co za tym idzie, nie ponosi żadnej odpowiedzial-ności finansowej za swój haniebny czyn. Fakt faktem, malować raz za razem nie za-wsze się opłaca, dlatego instytucje czasem latami zwlekają z usuwaniem bazgrołów. Jednak, kiedy tekst widniejący na ścianie przedszkola, szkoły, banku jest wulgarny lub obraźliwy, należy się go natychmiast pozbyć. Podobny los spotyka także teksty propagujące nazizm, rasizm i inne nega-tywne postawy społeczne. Malowanie elewacji generuje wysokie koszty, obecnie jednak, sprawę można załatwić inaczej. Nowoczesne firmy dysponują maszyna-mi do bezinwazyjnego usuwania graffiti z różnego typu powierzchni (ceny wahają się od około 60 zł za m²). Zdecydowanie bardziej oszczędne jest jednakże zastoso-wanie specjalnych powłok zabezpiecza-jących, co nie oznacza wcale, że usuwa-nie malunków nie będzie konieczne, ale dzięki temu za usługę zapłacimy wówczas zdecydowanie mniej. Z innego punktu widzenia, przestrzeń publiczna często jest źle zagospodarowana lub po prostu zanie-dbana i zniszczona przez upływający czas. W odpowiedzi na te problemy, powsta-ją prace odzwierciedlające wizję artysty. Często za pomocą wallart-u poruszane są kwestie społeczne, polityczne, eko-nomiczne itp. Prace mogą również mieć charakter humorystyczny, a czasami, słu-

trochę kultury?!

czesnego polskiego kina, wolę starszą polską kinematografię. Ponadto, bardzo lubię stare polskie plakaty filmowe.

Dziękuję za wywiad.Również dziękuję i zapra-

szam na swoją stronę internetową:

www.vanmaeles.com.fo

t. Doro

ta Now

ak

Page 18: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl18

społeczeństwo

żą jedynie pobudzeniu poczucia estetyki i cieszą oko. Trafnym przykładem jest bu-dynek sióstr Elżbietanek w Zielonej Gó-rze, gdzie frontowa ściana ozdobiona jest anielskim obrazem matki z dzieckiem. Kompozycja prezentuje się wspaniale, choć niektórzy zarzucają jej zasłanianie walorów architektonicznych samej bu-dowli. Ocenę pozostawiam zainteresowa-nym.

Anty/reklamaPrzyglądając się ścianom niektórych

placówek, łatwo dostrzec elementy mar-ketingu, przykładowo wesołe ludki na ścianie prywatnego przedszkola lub ko-lorowe owocowe graffiti przy wejściu do sklepu spożywczego. Warto wziąć to pod uwagę, zwłaszcza, że szacunkowo 80% informacji dociera do nas właśnie za po-średnictwem zmysłu wzroku. Nośnikami przekazu mogą być również plakaty oraz tzw. vlepki, które przyklejane w nieod-powiednich miejscach (np. na znakach drogowych) oraz ze względu na ich ilość, przysparzają wielu problemów służbom oczyszczania miasta. Często zakrywają ważne symbole na tablicach informacyj-

nych lub utrudniają odczytanie rozkła-du jazdy… Można zatem powiedzieć, iż wprowadzają niepotrzebny chaos. Wiele z tzw. stickerów posiada jednak ważne przesłania lub wyraża pewien sprzeciw, np. stop przemocy wobec kobiet. Na szcze-gólną uwagę zasługuje termin subvertising (lub adbusting), który oznacza obalanie re-klam, czyli parodiowanie przekazu na bil-bordach. Tego typu antyreklama, chociaż przez wielu (zwłaszcza podmiot, którego dotyczy reklama) uznawana za akt wan-dalizmu, zwykle bazuje na pewnej filozo-fii i ma konkretny cel: wywołanie reakcji i zwrócenie uwagi na problem. Przeważ-nie przedstawiciele tego nurtu skupiają się na sloganach reklamowych firm i polity-ków, w taki sposób ingerując w ich treść, aby podważyć pierwotny przekaz, jedno-cześnie przechwytując kanał informacyj-ny. Adbusting, sprzeciw wobec komercja-lizmu, ma charakter społeczny i stanowi element prowokacji kulturowej (culture jamming). Taka postawa to odwrót od kul-tury masowej, homogeniczności oraz pró-ba złamania systemu, lecz zarazem czysta fascynacja otoczeniem, wyraz inspiracji i niezależności twórców. Dodałabym rów-

nież, że zagłuszanie, w pewnym stopniu wymaga odwagi, ponieważ jest nielegalne i twórców mogą czekać nieprzyjemności.

Punishment!No właśnie. Jeżeli nagle zechcę prze-

lać moje natchnienie lub poglądy na ścianę budynku przy głównej ulicy, co mi zrobią? Postawią w kącie?! Otóż nie. Za wanda-lizm i niszczenie mienia publicznego gro-zi nam surowa kara. Jej wymiar uzależ-niony jest od wysokości spowodowanych strat. Za tego typu wykroczenie możemy w Polsce otrzymać mandat, nakaz zapłaty grzywny a nawet karę pozbawienia wol-ności… Jednak jest to dużo korzystniejsza perspektywa dla ulicznych artystów niż w Singapurze, gdzie za wandalizm grozi nie tylko więzienie i kara pieniężna, ale również od 3 do 8 batów.

Podsumowując, ulice naszych miast pełne są sztuki. Należy ją jedynie dostrzec, docenić i zadbać o to, aby nasze otoczenie nie ulegało dewastacji a nabierało piękna. Nie zamykajmy się w sztywnych ramach. Twórzmy, lecz nie zgadzajmy się na wan-dalizm.

Dziara, ogień i burleskaMARGOTKA

Idziesz na Konwent Tatuażu? Będziesz się dziarać! - tak wyglądała reakcja większości znajomych gdy dowiedzieli się, że zamierzam odwiedzić tegoroczny wrocławski konwent tatuażu artystycznego i muzyki (bo tak brzmi jego pełna nazwa). Rzeczywiście, okazji do ozdobienia skóry nowym dziełem sztuki nie brakowało, ale była to tylko jedna z wielu przeróżnych atrakcji... Jednak po kolei.

Koszmarna, deszczowa pogoda wydaje się nie zachęcać do wy-chodzenia z przytulnych domów,

jednak 27. kwietnia pod bramą Browa-ru Mieszczańskiego na ulicy Hubskiej ustawia się długa kolejka. XIX- wieczny Browar z mnóstwem ciemnych koryta-rzy, odpadającymi cegłami i tajemniczy-

mi sprzętami, będącymi zapewne pozo-stałościami po czasach jego świetności, prezentuje się nadzwyczaj klimatyczne (a przy okazji:, odrobinę upiorne). Do tego dodajmy wystawę fotografii aut. Eweliny i Marcina Kochan pod znaczą-cym tytułem Strachy oraz prace Wiktora z Monstrosity Kustom Art przedstawia-

jące między innymi... trupią wersję wizerun-ku Matki Boskiej. Na koniec: deszcz, pada-jący nieustannie. Przy-gnębiająco i strasznie? Wręcz przeciwnie! Na Konwencie atmosfera nieomalże rodzinnego festiwalu: między grup-ką kolorowych, wytatu-owanych (oraz wykol-czykowanych) od stóp

do głów ludzi, przepycha się rodzinka z niemowlakiem w wózku. Na stoiskach poszczególnych salonów tatuażu, obok starego wyjadacza cierpliwie znoszące-go proces powstawania ogromnego wi-zerunku bliżej nieokreślonego demona, spotkać można też dziewczynę cieszącą się z pierwszej, mieniącej się jaskrawy-mi kolorami dziary w kształcie ulubio-nej, bajkowej postaci. Co przyciągnęło ich wszystkich na Hubską i czy znaleźli to, czego szukali?

Jeśli chcieli spełnić marzenie o ma-łym dziele sztuki na swoim ciele - trafili świetnie. Konwent to niepowtarzalna okazja do zapoznania się z pracami i sty-lem tworzenia artystów z całej Polski. Co prawda, obowiązywały wcześniejsze zapisy, jednak niektóre miejsca zwolni-ły się dosłownie w ostatniej chwili - tak więc, przy odrobinie szczęścia i odwagi,

REA

Lacj

afo

t. D

oro

ta F

iedore

k

Page 19: NGS B.e.s.t. | maj 2013

19NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

społeczeństwo | sport

Co ze stadionami po EURO?MICHAŁ BULZACKI

18 kwietnia 2007 roku wszystkich Polaków ogarnęła euforia. Tego dnia w stolicy Walii-Cardiff, Michael Platini ogłosił, że EURO 2012 odbędzie się w Polsce i na Ukrainie. Wówczas stało się jasne, że trzeba będzie zbudować nowoczesne stadiony, które miały zostać arenami tego turnieju.

Już na początku do rywalizacji miano miasta-gospodarza sta-nęło sześć polskich miast. Były

to: Warszawa, Poznań, Kraków, Wro-cław, Gdańsk oraz Chorzów. Jednak w żadnym z nich nie mieliśmy stadionu, który byłby gotowy na tak wielką imprezę. Ostatecznie wybrano cztery miasta: Gdańsk, Poznań, Warszawę i Wrocław. Odpadła była stoli-

ca – Kraków, a także Chorzów, któ-ry, wydawało się, miał obiekt, gdzie rozgrywano najważniejsze mecze w eliminacjach do wielkich turniejów. Co ciekawe, modernizacja Stadionu Śląskiego nie została zakończona do dziś.

Z wybranych miast, jedynie w Poznaniu istniał stadion, który należało nieco rozbudować, aby UEFA

wyraziła zgodę na rozgrywanie na nim meczów EURO. Był to zatem pierwszy z czterech otwarty stadion na tę imprezę. Oficjalne otwarcie, po przebudowie, nastąpiło 20 września 2010 roku (z tej okazji odbył się koncert Stinga). Jego pojemność wynosi 43269 miejsc. Koszt przebudowy wyniósł 747 mln złotych. W czasie mistrzostw odbyły się tutaj trzy spotkania fazy grupowej, a obecnie

można było wyjść z konwentu z nowym nabytkiem na ciele. Miłym bonusem dla tych, którzy postanowili spędzić kilka, czasem nawet kilkanaście wyczerpują-cych godzin pod igłą, była możliwość uczestnictwa w konkursie na najlepszy tatuaż (dnia pierwszego lub drugiego). Decydując się jednak na podobny krok, warto zdawać sobie sprawę z tego, że ta-tuujący na konwencie pracują w ekstre-malnych, odbiegających od salonowych warunkach. Hałas, ścisk (tu uwaga do organizatorów - warto byłoby pomyśleć nad innym rozplanowaniem części wy-stawowej, tak, aby było możliwe przy-stanięcie przed danym stoiskiem bez tworzenia zatoru!), wykrzykiwane co chwila Nie trząść stolikiem! - wszystko to zdecydowanie nie sprzyja skupieniu i precyzji. Tym większy podziw budzą powstałe w tym otoczeniu tatuaże - nie-które to naprawdę skomplikowane wzo-ry, których stworzenie normalnie zajmu-je dwie, czy trzy kilkugodzinne sejse.

Większość gości odwiedziła Browar, by po prostu móc pooglądać i pozachwycać się tym, na co sami się (jeszcze?) nie od-ważyli. Stąd duża popularność trwających prawie non-stop konkursów tatuaży w przeróżnych kategoriach. Mniejsze, czyli te do formatu A4, (drobiny pokroju ozdob-nego napisu Carpe Diem na nadgarstku w środowisku miłośników tatuażu, delikat-nie mówiąc, nie zasługują na specjalną uwagę), większe, kolorowe i czarno-sza-re, neotradycyjne i klasyczne... W każdej grupie o tytuł najlepszego walczyło nawet kilkadziesiąt wzorów, a obserwowanie pomysłowości w wykonaniu (i umiesz-

czeniu na przeróżnych fragmentach ciała) nie nudziło się nawet po kilku godzinach! O stały dopływ rozrywki zadbali zresztą organizatorzy, wypełniając luki pomiędzy kolejnymi zawodami, innymi atrakcjami. Odwiedzający mogli szaleć przy muzyce m.in. Odyssey, The Analogs, The Black Tapes czy The Jet-Sons. Niestety, niektóre koncerty zostały częściowo spacyfikowa-ne przez wyjątkowo nieprzyjazną pogo-dę. Zdecydowanie większą popularnością cieszyły się atrakcje pod dachem - a i tych na szczęście nie brakowało! Wśród cie-kawszych, warto wymienić pokaz mody (a przy okazji: pięknych, kolorowych fryzur) w stylu Rockabilly. Na wybiegu wystąpili wytatuowani, pewni siebie i ro-ześmiani modele, a także modelki o naj-różniejszych kształtach oraz widocznych na pierwszy rzut oka odmiennych osobo-wościach. W moim odczuciu, widowisko to było o wiele ciekawsze od znanego z fa-shion.tv smutnego pochodu identycznych dziewczyn o apatycznym wyrazie twarzy. Z bardzo ciepłym przyjęciem spotkał się także projekt Once Upon a Time, przy-gotowany przez Dianę Błażków i Anikę Stanclik. Bajkowa scenografia oraz do-pracowane kostiumy przeniosły widzów do świata magii i dzieciństwa, ostatecznie (mam nadzieję!) zrywając ze stereotypem, głoszącym, iż tatuują się tylko krymina-liści. Pozostając zresztą w tym temacie, widok umięśnionego mężczyzny ze słod-ką szynszylą na ramieniu robi wrażenie! Prawdziwym hitem okazał się jednak występ grupy Bandit Queen Circus z po-kazem It’s a Freak Show. Ten oryginalny zespół łączy akrobacje cyrkowe z mrożą-

cymi krew w żyłach sztuczkami z ogniem i piłą łańcuchową, zaskakującym (!) po-kazem burleski oraz świetnym poczuciem humoru. Najdziwniejszy show w jakim uczestniczyłam, a przy okazji - świetne podsumowanie tego pełnego niespodzia-nek weekendu. Jak powiedział prowadzą-cy, wielu ludzi, którzy kiedyś odwiedzili podobny konwent z ciekawości, lub też by wybrać autora swojego (jak wtedy się za-rzekali) pierwszego i ostatniego tatuażu, powraca po kilku latach z nowym zmar-twieniem: brakiem miejsca na kolejne rysunki i uzależnieniem od... dziarania. Jeśli jednak oceniać po zebranym w Bro-warze kolorowym i dumnym ze swoich skarbów towarzystwie... Cóż, wygląda to na całkiem przyjemne uzależnienie! :)

fot. D

oro

ta Fiedorek

Page 20: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl20

swoje mecze rozgrywają na nim Lech i Warta. Mimo szybkiego oddania obiektu do użytku, co rusz pojawiał się problem z murawą, którą od 2010 roku wymieniono już siedmiokrotnie. Spo-wodowało to olbrzy-mie koszty, wynoszące około 4 mln złotych. Dotychczas, oprócz wspomnianego koncer-tu Stinga, odbyła się tu jedynie jedna impreza niezwiązana z piłką noż-ną. Były to zawody Red Bull X-Fighters, które z powodu opóźnienia w budowie Stadionu Naro-dowego musiały zostać przeniesione.

Drugim oddanym stadionem na EURO okazał się obiekt w Gdańsku. Został on oficjalnie otwarty 19 lip-ca 2011 roku. Co cieka-we, z tej okazji nie została zorganizowana żadna specjalna impreza. Stadion może pomieścić 43615 widzów. Jego budo-wa kosztowała 775 mln złotych. Swoje mecze rozgrywa na nim Lechia Gdańsk. Istotny jest fakt, że obiekt, jako jedyny z nowopowstałych, ma swojego spon-sora, którym jest Polska Grupa Ener-getyczna. Podczas Euro rozegrano tutaj trzy mecze fazy grupowej oraz jeden z ćwierćfinałów. Oprócz tego, we wrze-śniu zeszłego roku odbył się tutaj kon-cert Jennifer Lopez.

W Warszawie żaden z trzech najbar-dziej znanych stadionów: X-lecia, przy Konwiktorskiej i przy Łazienkowskiej, nie nadawał się do rozgrywania spo-tkań przy okazji mistrzostw Europy. Co więcej, stadion X-lecia piłkarskim obiektem był tylko z nazwy, gdyż wów-czas funkcjonował jedynie jako arena, na której zorganizowano największe w Europie targowisko, pod znamien-ną nazwą Jarmark - Europa. Podjęto jednak decyzję, aby właśnie tam zbu-dować nowoczesny obiekt, który miał być dumą wszystkich Polaków. Po po-czątkowych problemach związanych z usunięciem najemców z targowiska, przystąpiono do budowy. Stadion rósł w oczach i, chociaż z opóźnieniem, został oficjalnie otwarty 29 stycznia 2012 roku. Dokładnie miesiąc póź-niej rozegrano na nim pierwszy mecz piłkarski pomiędzy reprezentacjami

Polski i Portugalii. Spotkanie zakoń-czyło się wynikiem bezbramkowym. Na trybunach zasiadł komplet 58500 widzów. Jest to jedyny taki obiekt w Polsce, który posiada składany dach,

który umożliwia rozgrywanie meczów nawet podczas deszczu (o ile dach zo-stanie wcześniej zamknięty). Pojawiła się nawet idea rozgrywania na nim fi-nałów Pucharu Polski. Jednakże zgody na to, z uwagi na bezpieczeństwo kibi-ców, nie wyraża policja. Niestety, już w fazie projektowania nie uwzględ-niono bieżni lekkoatletycznej, w wyniku czego z wyjątkiem me-czów piłkarskich oraz rugby nie roz-grywane są tutaj inne zawody. Co prawda rozważana jest koncepcja bu-dowy skoczni narciarskiej, jednak na chwilę obecną są to jedynie pla-ny. Na Stadionie Narodowym odbyły się dotychczas trzy koncerty, a jedną z występujących wokalistek była sama Madonna. W tym roku planowane są kolejne trzy koncerty - na jednym z nich wystąpić ma zespół Depeche Mode. Budowa stadionu kosztowała niecałe 2 mld złotych. Podczas turnie-ju, oprócz meczu otwarcia, rozegrano na nim jeszcze cztery spotkania: dwa w fazie grupowej, ćwierćfinał i półfinał. Obecnie jego użytkownikiem jest pił-karska kadra.

Ostatni nowy stadion powstał we Wrocławiu. Usytuowany przy al. Ślą-skiej 1 obiekt jest drugim co do wielko-ści ze wszystkich tu wymienionych. Jego pojemność wynosi 44308 miejsc. Budo-wany był przez dwa konsorcja – naj-pierw przez Mostostal Warszawa, który

w związku z opóźnieniami w budowie został zastąpiony przez niemieckie kon-sorcjum Max-Boegl. Jego budowa kosz-towała 904 mln złotych. Obecnie swoje mecze rozgrywa tutaj Śląsk Wrocław.

W czasie mistrzostw Europy odbyły się na nim trzy mecze fazy grupowej, w tym ostat-ni z nich z udziałem reprezentacji Polski. Miasto próbuje wyko-rzystywać obiekt nie tylko do imprez typo-wo sportowych – m. in. zaproszono na kon-certy George’a Micha-ela oraz grupę Queen. Jednakże pierwszą im-prezą, jaka odbyła się na obiekcie, była wal-ka bokserska pomię-dzy Witalijem Kliczką i Tomaszem Adam-kiem. Zorganizowa-

no również prestiżowy mecz pomię-dzy reprezentacjami Brazylii i Japonii. Wszystkie te imprezy przyniosły jednak straty.

Bez wątpienia każde z miast-go-spodarzy turnieju UEFA EURO 2012 otrzymało doskonałą promocję w świe-cie. Dzięki tej imprezie marketingowo zyskał również kraj. Na pewno wielu kibiców przybyłych zza granicy jeszcze nie raz powróci do Polski w celach tu-rystycznych. Trzeba jednak powiedzieć, że komplet na trybunach stadionów był jedynie podczas meczów otwarcia oraz podczas mistrzostw. Obecnie sta-diony te są czasem wypełnione jedynie w połowie. Polska liga miała doskonałą szansę do jeszcze większego wypromo-wania piłki nożnej. Niestety, ekstraklasa nie należy do najsilniejszych lig świata, poziom w wielu przypadkach jest nie do końca zadowalający. Czy w związ-ku z tym stadiony powstałe za wielkie pieniądze wkrótce staną się nowymi targowiskami, podobnymi do Jarmark – Europa? Miejmy nadzieję, że jednak nie i za rok czy dwa, dzięki dobrej grze polskich zespołów, ponownie się zapeł-nią. Im więcej kibiców na trybunach, tym więcej zarabiają kluby. Im więcej zarabiają kluby, tym więcej mogą prze-znaczyć na nowych piłkarzy. Być może dzięki temu również podniósłby się po-ziom polskiej ekstraklasy.

sportfo

t. A

nas

tazj

a Zad

oro

żna

Page 21: NGS B.e.s.t. | maj 2013

21NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

1. Nadchodzący miesiąc będzie stał pod znakiem dobrej zabawy. Chęć wyj-ścia ze znajomymi i zatracenia się we Wrocławiu będzie nieodparta. Daj się ponieść imprezie, sprawdź, co przynie-sie ze sobą melanż! Ekonomalia to ide-

Wróżka Morgana sp. z o.o.

IRKA &

RYSIA

Bogini planet, księżniczka wróżb, Pani horoskopów, wyrocznia nad wyroczniami… ale mówcie mi Morgana. Wróżka Morgana. W tym miesiącu, specjalnie dla Was, okiełznałam potęgę tkwiącą w liczbach! Sprawdźcie swą Szczęśliwą Cyfrę Miesiąca i właściwie pokie-rujcie życiem, korzystając z moich rad. Do dzieła!

alna okazja, by zaszaleć.2. Maj obudzi w Tobie ducha rywali-

zacji. Fale cieplne emitowane przez pla-netę R8021 z galaktyki Xyrtqa sprawią, że Twoja aktywność fizyczna wzrośnie 4-krotnie. Przetestuj swoje możliwości w konkurencjach ekonomaliowych.

3. Patrz uważnie pod nogi, szczęście leży na ulicy. 5 zł zgubione w zeszłym miesiącu wróci do Ciebie z nawiązką. Roztargnienie imprezowiczów zajętych celebrowaniem święta studentów UE, może skutkować nieoczekiwanym za-strzykiem gotówki.

4. To jest Twój czas! Planeta Somia zdecydowała, że w tym miesiącu to Ty zostaniesz wybrańcem losu. Będziesz brylować na salonach i lśnić niczym naj-jaśniejsza z gwiazd. Istnieje duża szan-sa, że zadebiutujesz na okładce najbar-dziej poczytnego uczelnianego pisma.

5. Brak Ci osoby,która rzuciłaby się z Tobą w wir ekonomaliowego szaleń-stwa? Rozglądaj się uważnie, a los się do Ciebie uśmiechnie. Może się okazać, że towarzysz, który wraz z Tobą zawalczy w juwenaliowych konkurencjach, zosta-nie przy Twym boku nieco dłużej…

6. Ten miesiąc niestety nie należy do Ciebie. Roztargnienie i słaba głowa sprawią, że nie będziesz zwracać uwagi na swoje kieszenie, a przede wszystkim

na ich zawartość. Pilnuj dobrze swoich kluczy, chyba, że nie straszna Ci noc na wycieraczce.

7. Twój mózg nagle obudzi się ze snu zimowego. Przyczyni się do tego unoszący się w powietrzu zapach piwa przelewającego się na kampusie. Dzięki temu Twoja praca będzie bardziej efek-tywna, a Twój wysiłek zostanie doce-niony. Zatem - do roboty!

8. Przypadkowe spotkania zmienią Twoje spojrzenie na świat i zrozumiesz jak kruche, a zarazem cenne jest nasze życie. Postanowisz pójść własną drogą i właściwie wykorzystać dany Ci czas. W końcu nic dwa razy się nie zdarza, a każde piwo kiedyś się kończy…

9. Ekonomalia to nie tylko okazja do zawierania nowych znajomości, ale także czas, który możemy poświęcić swoim przyjaciołom. Dzięki wspól-nej zabawie, zardzewiała nieco przy-jaźń, zalśni zupełnie nowym blaskiem i pozwoli Ci na nowo odkryć jedną z bliskich osób.

Jeżeli nie masz pewności co do swo-jej przyszłości, potrzebujesz rady, przy-chylności gwiazd dla swoich działań lub po prostu wsparcia duchowego - pisz: [email protected]

Aby obliczyć swoją Szczęśliwą Cy-frę należy zsumować wszystkie cy-fry z numeru indeksu, wynik podzie-lić przez numer semestru, na którym się znajdujesz, następnie dodać licz-bę poprawek w karierze studenckiej na UE oraz odjać liczbę egzaminów w najbliższej sesji.

Jeśli wynik jest większy niż jednocy-frowy, należy dodawać do siebie cy-fry aż do uzyskania pojedynczej cy-fry. Na koniec wartość bezwzględną uzyskanego wyniku należy zaokrą-glić do jedności.

Przykład:numer indeksu: 153867semestr: 4liczba poprawek: 3liczba egzaminów: 4

(1+5+3+8+6+7)/4 = 30/4 = 7.57.5 + 3 - 4 = 6.5wart. bezwgl. (6.5) = 6.5 = 7

rys. Karo

lina To

mczyszyn

rys. Karo

lina To

mczyszyn

gra

f. I

rmin

a Andrz

ejcz

ak

Sudoku Komiksy

Page 22: NGS B.e.s.t. | maj 2013

NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl22

na językach

Język zwierciadłem w którym przegląda się społeczeństwo

Fakt, że język i społeczeństwo sta-nowią jedność nie jest niczym odkryw-czym. Lingwiści i socjolingwiści od dawna ukazują nam tę zależność. Wszy-scy jesteśmy świadomi, że każda zmia-na jaka dotyka społeczeństwo, zostawia swój ślad w języku. Analizując więc zmiany zachodzące w języku, możemy dowiedzieć się wiele o zwyczajach, ten-dencjach, modzie i obyczajowości danej społeczności. Język jest więc „zwier-ciadłem” w którym przegląda się społe-czeństwo, słowa zaś są „świadkami hi-storii”. Każda zmiana społeczna tworzy nowe słowa (neologizmy), nowe wyra-żenia i czerpie różnego rodzaju zapo-życzenia (internacjonalizmy) z innych języków.

W dobie globalizacji, szybkiego przepływu informacji oraz rozwoju no-wych technologii, powstają nowe wyra-zy, które przenikają, często w nie zmie-nionej formie, do wszystkich języków. Są to w większości wyrazy pochodzące z języka angielskiego który we współ-czesnych czasach odgrywa dominującą rolę.

Wszyscy współcześnie żyjący, ak-tywni zawodowo ludzie, jak i uczący się młodzi ludzie, doskonale znają ta-kie słowa: bluetooth, e-mail, software, hardware, link, web, pendrive, router, hackers, password, cookies, roaming, itd. W ciągu ostatnich 15 lat, ilość nowo powstałych słów oraz ich napływ do różnych języków jest wyjątkowo duży.

RAE (Królewska Akademia Hisz-pańska) wraz z 21 akademiami, tworzą-cymi Asociación de Academias, której zadaniem jest wprowadzanie nowych słów do słownika i dbanie o ich popraw-ność zgodnie z normami języka hisz-pańskiego, ma nie lada trudne zadanie do wykonania. W celu ujednolicenia i aktualizowania języka hiszpańskiego, opracowano „Diccionario panhispánico de deudas”, słownik którego zadaniem jest rozwiać wszelkie wątpliwości do-tyczące języka hiszpańskiego, zarówno tego z Półwyspu Iberyjskiego, jak i tego z Ameryki Łacińskiej.

Na bazie zapożyczeń z języka an-gielskiego, w języku hiszpańskim po-wstają nowe formy leksykalne, np.: blog-„bloguero, bloguear”; chat-„chatear, chateo”; post-„postear”;

clic-„cliquear”; tuit-„tuitear”; link-„linkear”; digital-„digitalizar”.

Z drugiej strony usiłuje się zastą-pić obce słowa, słowami hiszpańskimi, np.: link-„ enlace”; on line-„en línea”; hacker-„pirata informático”; blog-„bitácora”; back-up-„copia de seguri-dad”.

Prefiksy „ciber”, „tele”, „video”, zrobiły olbrzymią karierę, pojawiły się w wielu słowach: cibernauta, cibercafé, ciberespacio, cibercharla, ciberpolicía, teletrabajar, teletrabajaor, video clip, videoconsola, videoconferencia, itd.

Znak @ wprowadzany zamiast samogłoski „a”, rozpowszechnił się w ogłoszeniach reklamowych, np.: vent@de billetes (sprzedaż biletów przez internet), consult@médica, deb@te (debata on line).

Prefiks „e” (na wzór e-mail) uży-wany jest w odniesieniu do: e-libros (e-książki), e-negocios, e-correo (e-poczta), e-comercio.

Metaforyczne znaczenie słowa „ba-sura” (śmieci) zarejestrowane przez „Diccionario Académico” po raz pierw-szy w 2001 roku, pojawiło się w połą-czeniach z innymi słowami, np.: contra-to basura (kontrakt śmieciowy), trabajo basura (praca śmieciowa), hipoteca ba-sura, comida basura (fast food), correo basura (poczta śmieciowa).

Zjawiska występujące masowo we współczesnych społeczeństwach, jak np. różnego rodzaju uzależnienia, kult ciała, moda na techniki relaksacyjne, również mają odzwierciedlenie w po-wstawaniu nowych pojęć.

Słowo „adicción” (uzależnienie) pojawia się w połączeniach wyrazo-wych: drogadicción, drogadicto (uza-leżnienie od narkotyków); teleadicción, teleadicto (uzależnienie od oglądania telewizji), tecnoadicción, tecnoadicto (uzależnienie od zdobyczy techniki). Sufiks „orexia” (poch. greckiego) wy-stępuje w licznych wyrazach: lujorexia (zbytnie zamiłowanie do luksusu); orto-rexia (obsesyjne zamiłowanie do zdro-wej żywności); megarexia (przeciwień-stwo anoreksji); sadorexia (radykalna anoreksja). Spotykamy się z nowymi pojęciami z dziedziny medycyny: die-tas purificantes (dieta oczyszczająca); dietas desintoxicantes (dieta odtruwa-

jaca); liposucción; rinoplastia (operacja plastyczna nosa); labioplastia (operacja plastyczna warg); bótox, toxina botulíni-ca; siliconar.

Konsumpcjonizm społeczny, kry-zys ekonomiczny, również wpływają na powstanie nowych wyrazów: paraíso fiscal (raj podatkowy); pasta gansa lub pastón (duża ilość pieniędzy), mileu-ristas, quinientoeuristas (zarabiający 1000 lub 500 euro); desaucio (eksmi-sja); deuda pública (dług publiczny); los sintecho(s) (bezdomni); „boom” in-mobiliario ( „boom” na rynku nierucho-mości).

Dzisiaj we wszystkich krajach mówi się o: matrimonio homosexual (małżeń-stwo homoseksualne); familia mono-parental (rodzina niepełna, z jednym rodzicem); pareja de hecho (związek nieformalny); paridad, paritario (pa-rytet); homofobia, homofóbico; globa-lización; antiglobalización; choque de civilizaciones (zderzenie cywilizacji); multiculturalismo (wielokulturowość).

Podsumowując, w ciągu ostatnich 15-20 lat ilość nowych słów które poja-wiły się jednocześnie we wszystkich ję-zykach, nigdy przedtem nie była aż tak duża. Żyjemy w szybko zmieniającym się świecie, gdzie rozwój nowych tech-nologii oraz towarzyszące mu zmiany obyczajowości znajdują natychmiasto-we odbicie zarówno w słownictwie, jak i w strukturach gramatycznych języka. Zjawisko to niewątpliwie może powo-dować pewne zagubienie, zwłaszcza u starszych osób i trudności z odnale-zieniem się i zrozumieniem informacji docierającej ze świata. Wymogiem więc dla współcześnie żyjących staje się nie-ustanne i permanentne kształcenie.

/BB

SJO i UE zapraszają na

spektakl „El Método” na podstawie sztuki katalońskiego pisa-rza Jordi Galcerána „El Método Grön-holm”, w interpretacji studentów UE pod profesjonalną opieką reżyserską Je-susa Chavero i aktorską Maite Tarrazón. Spektakl hiszpańsko-polski. Premiera 16 maja 2013 godz. 14.00 w sali W4 w budynku biblioteki UE.

Page 23: NGS B.e.s.t. | maj 2013

23NGS B.e.s.t. | maj 2013 | best.ue.wroc.pl

The Bestory tym roku odbyły się już po raz dwunasty. Plebiscyt co roku przygotowywany jest w innej konwen-cji. Tegoroczna konwencja Gwiezd-nych Wojen - zrodziła się z pomysłu, że profesorowie i inni pracownicy często są dla nas jak gwiazdy wskazujące nam drogę, a otrzymując nominację walczą o tytuł najlepszego z najlepszych w da-nej kategorii.

Głosowanie poprzez stronę inter-netową odbyło się w dniach 18-22 kwietnia i przebiegało dwuetapowo: w pierwszym etapie (nominacje) stu-denci spośród wszystkich pracowników uczelni mogli wybierać swoich fawory-tów. Do następnego etapu przechodziło 5 osób w każdej kategorii o największej liczbie głosów. W ten sposób powstały grupy nominowanych, spośród których wyłonieni zostali ostateczni zwycięzcy. Przebieg plebiscytu mogliście na bieżą-co śledzić na specjalnie przygotowanej na to wydarzenie stronie internetowej oraz na naszym fanpage na Facebooku (www.facebook.com/NGSBEST).

Gala finałowa odbyła się 24.04.2013 o godz. 14:00 w sali P1/P2 naszej uczelni. Gościem szczególnym gali był rektor naszej uczelni, prof. Andrzej Gospodarowicz, który objął wyda-rzenie patronatem honorowym a także znalazł się wśród grona nominowa-nych - w kategorii najlepszy promotor. Galę poprowadziła członkini naszej redakcji, Magdalena Bieliszak, wraz z Marcinem Nadbrzeżnym, który pod-czas wydarzenia zagrał również na gita-rze kilka utworów. Na gali można było zobaczyć także występ komika, MichałaJuszczaka, który próbował rozbawić publiczność mówiąc o studiach i studen-

tach. W trakcie gali, prócz rozdania sta-tuetek, odbywały się również konkursy z nagrodami z udziałem studentów i nominowanych profesorów oraz pracowników uczelni. Podczas ka-lamburów, jednym z pokazujących był sam Rektor UE, co wzbudziło niemałą sympatię studentów. Szczególną uwagę przyciągnęły także nagrody rozloso-wane pośród uczestników, czyli wej-ściówki i gadżety sponsorowane przez naszych partnerów (srebrni partnerzy: Matchpoint, Kwatera Główna, Spar-tan; pozostali partnerzy: Wrocławski Teatr Pantomima im. Henryka Toma-szewskiego, Filharmonia Wrocław-ska, Teatr Arka, Impart, Kuźnia Kadr UE, Wydawnictwo Marina) oraz kurs językowy, ufundowany przez naszego złotego partnera - Studium Języków Obcych.

Dla osób, które przyszły na galę w przebraniu, została przewidziana nagroda dodatkowa w postaci tabletu ufundowanego z budżetu naszej redakcji. W tegorocznej konwencji wygrała po-stać Darth’a Maul’a, za którą przebrał się jeden ze studentów naszej uczelni - Ruslan Samoylov.

Również poziom wiedzy w quizie o Gwiezdnych Wojnach zaskoczył or-ganizatorów, gdyż nawet najtrudniejsze pytania nie pozostały bez odpowiedzi. Szczególnie wykazali się tu najmłod-si uczestnicy gali, zaledwie kilkuletni, który dodatkowo przybyli przebrani. Na zakończenie gali kilka słów wygło-sił Rektor naszej uczelni chwaląc orga-nizatorów oraz zaznaczając szczególne miejsce The Bestorów, które w tradycji uczelni wpisały się już jako wydarzenie niemal obowiązkowe. Zatem już dziś

zapraszamy na przyszłoroczną edycję, która również odbędzie się w kwietniu.

Poniżej prezentujemy zwycięzców spośród nominowanej piątki w każdej kategorii:• nagrodę Mistrza Yody (dla najlepsze-

go promotora) otrzymał dr MICHAŁ POSZWA,

• nagrodę Obi-Wan-Kenobi (za wiedzę) otrzymała obecna na gali mgr MONI-KA KRÓL-STĘPIEŃ,

• nagrodę Mace Windu (najlepszy pra-cownik SWFiS), już po raz czwarty z rzędu jak sama przyznała zwy-ciężczyni, otrzymała mgr EWA FRĄCKOWIAK,

• nagrodę wesołego Jabby (za poczu-cie humoru) otrzymał dr MARCIN KLINOWSKI,

• nagroda pięknej Amidali (za ele-gancję) powędrowała do mgr SEBASTIANA MOSKALA, który także na Galę przybył niezwykle ele-gancki,

• nagrodę Niedocenianego, ale kluczo-wego dla fabuły R2-D2 (najlepszy pra-cownik administracyjny) otrzymała DAGMARA PRZYSTAWA, która co roku zwycięża również w plebiscy-cie na Najbardziej Przyjaznego Pra-cownika Dziekanatu,

• zaś nagroda Boskiego poligloty C3PO (najlepszy pracownik SJO) została przyznana mgr TOMASZOWI KU-BACKIEMU.

Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy i życzymy co najmniej utrzymania swoich prestiżowych miejsc w tych kategoriach, bądź posiadania ta-kiego celu jak mgr Sebastian Moskal – zwyciężania jeszcze w innych. Niech moc będzie z Wami!

- relacja -MAGDALENA BIELISZAK

24 kwietnia odbyła się uroczysta gala wręczania nagród najlepszym profesorom i innym pracownikom Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu w ramach plebiscytu organi-zowanego przez naszą redakcję - Niezależną Gazetę Studentów B.e.s.t.

the bestory 2013

REA

Lacja

fot.1

Paulin

a Gajew

ska, fot.2

-4 A

ndrzej Przyb

ylski

Page 24: NGS B.e.s.t. | maj 2013