20

NGS B.e.s.t. Marzec 2010

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Numer marcowy

Citation preview

Page 1: NGS B.e.s.t. Marzec 2010
Page 2: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

fot. Julia Zborowska

re

da

kc

ja Adres redAkcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (071) 36 80 648 (chwilowo nie działa).

Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław. internet: [email protected], http://best.ue.wroc.pl

redAktor nAczelny: Paweł Maleńczak ([email protected]) | Zastępca Red. NacZ.: Dominika Majcher ([email protected]) | redAktorzy: Jarosław Adam, Michał Brzeźniak, Szymon Gorączka, Aleksandra Greźlikowska, Bartosz Jakubowski, Katarzyna Jeznach, Aleksandra Kler, Jakub Knoll, Magdalena Kotowska, Anna Mrózek, Zbigniew Ostrowski, Marta Rewera, Piotr Semeniuk, Grzegorz Święch, Dariusz Wierzbowicz | korektA: Magdalena Pleskacewicz | Foto: Alicja Koryś, Julia Zborowska, Magdalena Ziaja | rysunki: Tomasz Cieszyński, Milena Górska, Zbigniew Ostrowski, Magdalena Pleskacewicz | GrAFikA i skład dtp: Jakub Knoll | WebmAster: Bartosz Jakubowski | Okładka: Zbigniew Ostrowski | WspółpRaca: Krzysztof Kercz, Anna Pichurska | druk: Drukarnia ARGI / argi.pl

Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach.Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.

Drodzy Czytelnicy,

przed Wami kolejne wydanie B.e.s.t. Z całą pewnością początek wiosny to doskonały moment na podjęcie aktywnych działań, dla-tego tym razem znajdziecie tu dużo informa-cji, gdzie i w jaki sposób można realizować własne pomysły. Projekty takie jak Karieros-fera, czy Drogowskazy Kariery są doskona-łymi ku temu okazjami. Warto też skorzystać z możliwości uczestniczenia w całkowicie darmowych zajęciach z języka angielskiego, prowadzonych na UE przez native speake-rów. Poruszyliśmy również temat Erasmusa i nieoczekiwanych problemów, jakie spotykają studenci po powrocie z programu. Warto być w pełni świadomym wszystkich możliwych scenariuszy, zanim jeszcze wyruszymy na wymarzony semestr studiów za granicą. Dla tych, którzy nie mogą się doczekać wiosennej zabawy, pierwsza relacja z przygotowań do Ekonomaliów 2010. W następnych numerach będziemy informować o kolejnych atrakcjach, jakie przygotowuje dla nas sztab ekonomalio-wy. Jeśli ktoś planuje już wakacyjne podróże, to z pewnością ucieszy go relacja z Międzyna-rodowych Targów Turystycznych i rozmowa z Martyną Wojciechowską. Mamy nadzieję, że choć trochę podpowiemy Wam, jak aktyw-nie spędzić wiosnę na UE.

Zapraszamy do lektury!Paweł Maleńczak

Głosy z UE

3 Drogowskazy Kariery, Ekonomalia 20104 Angielski z Billem Minskerem i Shawnem Rumery5 Konkurs językowy - relacja6 Mieszkanie dla Absolwenta i Studenta, Karierosfera7 Wrocław bliżej PE, Rekrutacja do Besta

EKOnomia

8 Moda na loft

Zapiski z podróży

10 W Wielkim Księstwie Izerbejdżan12 Relacja z Międzynarodowych Targów Turystycznych13 Rozmowa z Martyną Wojciechowską

SJO radzi

14 Przygoda z językiem francuskim

Ucz się języków

16 ¿Problemas para entenderse? / Problems with understanding?

Felietuńczyk

15 A po dniu przychodzi noc... | Po Erasmusie

Opowiadanie

19 Dzikie serce Averlandu, cz. 9

Trochę kultury?!

6 Mariusz Lubomski we Wrocławiu17 “Wino truskawkowe”, reż. Dariusz Jabłoński

Cała Góra Barwinków “Kocham kłopoty”18 Nowe książki wydawnictwa EMKA20 Repertuar Teatru Współczesnego

NagrywaNie audycji dla radiowroclove.com

Page 3: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

3NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl |

Głosy zUE

FascyNuje cię pRZyRZądZaNie kNysZy nA dWorcu?

W tym roku stanowisko Koordynatora Głównego Ekonomaliów piastuje Jakub Cieślewicz – były członek Rady Uczelnianej Samorządu Studentów

i zeszłoroczny Koordynator Pionu Administracyjnego Eko-nomaliów. Wspierają go z prawicy i lewicy: Patrycja Bin-das oraz Grzegorz Rogodziński. Burzę komentarzy wywo-łał innowacyjny pomysł przyjęcia do grona organizatorów osób z pierwszego roku. Póki co jednak decyzja ta okazała się bardzo trafiona. „Pierwszaki” wniosły do Sztabu cały za-pas energii na najbliższe miesiące, którą – miejmy nadzieję – w przyszłym roku zarażą kolejnych, tak aby ekonomaliowego szaleństwa nigdy nie zabrakło.

Kolejna nowość związana jest z rozmieszczeniem tego-rocznej imprezy. Przyzwyczailiśmy się, że główne atrakcje odbywają się na kampusie głównym uczelni. W zeszłym roku mieliśmy jednak przedsmak nadchodzących zmian. Ponieważ i w tym roku, kampus główny UE okupowany będzie przez ekipę budowniczych, nam pozostanie do dyspozycji część po drugiej stronie ulicy Kamiennej, między budynkiem B/F i Stu-dium WF. Prawdopodobnie z takim rozkładem przestrzennym Ekonomaliów będziemy mieli do czynienia jeszcze przez lata. Wiąże się to między innymi z idealną akustyką miejsca, a także ze zmianami, jakie zaszły w Ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Póki co Sztab Ekonomaliowy dokłada wszelkich starań, aby przyszli ekonomiści – mimo różnych sprzyjających i niesprzyjających „okoliczności” - nie zapomnieli wydarzeń swego majowego święta.

Już teraz więc zaznacz datę 12-14 maja 2010 w kalendarzu obowiązkowych imprez. Szaleństwa bowiem nie zabraknie!

12-14 maja 2010 - Ekonomalia

Tradycyjne święto Uczelni zbliża się wielkimi krokami i każdego dnia nabiera rozpędu. Dla niektórych bowiem „impreza” zaczęła się dużo wcześniej. Już od stycznia panuje wrzawa w sztabie ekonomaliowym, który całą za-bawę przygotowuje tak, aby w dniach 12-14 maja nie zabrakło atrakcji z najwyż-szej półki. Jak zwykle możemy się spodzie-wać całej masy imprez składowych, począw-szy od osławionego już turnieju wydziałów po koncerty znanych i lubianych. Tak więc po miesiącach ciężkiej pracy nasza studenc-ka brać będzie miała okazję prawdziwie za-szaleć, zanim da się ostatecznie wychłostać swoim dydaktykom.

Joanna SobieśniewSka

Marzysz o wycieraniu podłóg w McDonaldzie? A może chciałbyś pracować na zmywaku? Jeśli tak, to oczywiście, szanuje-my Cię.Jeśli jednak wolisz podążyć drogą sukcesu to mamy coś dla Ciebie - „Drogowskazy Kariery”.

Pod tą tajemniczą nazwą kryje się jeden z największych projektów organizowanych przez Niezależne

Zrzeszenie Studentów. Tegoroczna edycja obejmie swoim zasięgiem aż 18 uczelni z 9 miast z całej Polski, w tym nasz naj-ukochańszy Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu!

Już w drugiej połowie marca na terenie jego kampusu każdy student będzie miał okazję zwiększyć swoją szansę na odnie-sienie sukcesu i podnieść swoje kwalifika-cje i umiejętności zawodowe.

Stanie się tak za sprawą wykładów, warsztatów i case studies, które w ramach Drogowskazów organizowane będą przez współpracujące z nami firmy. A będzie w czym wybierać, bo przygotowane przez nas szkolenia będą swoją tematyką obejmować między innymi następujące zagadnienia:

- zarządzanie ryzykiem w biznesie- tworzenie i przeprowadzanie sesji as-

sessment center- auditing wewnętrzny- obsługę systemu do zarządzania fir-

mą- zajęcia dotyczące specyfiki pracy

w firmach doradztwa personalnego jako specjalista ds. rekrutacji i selekcji

- naukę szybkiego czytania- szkolenie z komunikacji interperso-

nalnej- szkolenie z rynku pracy we Wrocła-

wiu w 2010 r. - warsztaty z zakresu radzenia sobie ze

stresem.A to dopiero początek tego, co czeka

nas już w drugiej połowie marca!Więcej szczegółów zdradzimy w za-

kładce Wrocław na stronie Drogowskazów Kariery www.drogowskazykariery.pl już niebawem, więc zachęcamy do śledzenia strony.

Page 4: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

| NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl4

Głosy zUE

Week of Discusion topic

FEBRUARY1) 22 “What You Have Not Yet Learned in ‘English’ Class”

MARCH2) 1 “American Optimism / ‘The Great American Dream’” 3) 8 “Cities and City-Life in America”4) 15 “The American and Polish Legal System” (to be done as

a live tele-conference with a USA college or university)

5) 22 “Same-Gender Marriage and Adoptions”6) 29 “American and Polish Views on ‘Discrimination’” (to

be done as a live tele-conference with a USA college or university)

APRIL7) 5 (Easter vacation - no classes held)8) 12 “Sports, Recreation, Fitness, and Obesity”9) 19 “American History, as Seen by Poles”10) 26 “The American and Polish Healthcare Systems” (to be

done as a live tele-conference with a USA college or uni-versity)

MAY11) 3 “Developing Good Time-Management Skills”12) 10 “Life in America : Heaven or Hell ?”13) 17 “Successful Interviews, and Coping With Job Stress”14) 24 “How NOT to be Fired / Made Redundant”15) 31 “‘No Topic’ Week - Discussion on Anything”

instructors

william e. (“Bill”) minsker ([71] 792-4949; 691-626-289; www.billminsker.prv.pl; Skype: bill.minsker; GG: 13256971); shawn rumery (782-384-824; [email protected]; Skype: rumersm04)

45 - MINUTE MEETINGS: (Days / Hours / Meeting places; Choose any of these 10 classes per week to attend.)

TUESDAY classes - 3:00, 4:00 and 5:00 PM in room 22 A-1WEDNESDAY classes - 2:00, 3:00 and 4:00 PM in room 6 JTHURSDAY classes - 2:00, 3:00, 4:00 and 5:00 PM in room 207 A All NE, ZIF, and IE students of all years are welcome to attend. There is NO CHARGE for this class - it’s FREE!

“the usA, polAnd, And the World :society issues And business models”

(Volunteer “enGlish” conVersAtion clAsses)WROcłaW uNiveRsity OF ecONOmics - 2Nd semesteR, 2010

interVieW With

shAWn rumery

every 2nd semester, all ue students have an extraordinary opportunity to work on their english. Bill minsker invites every one of you for free volunteer conversation classes. (schedule Below, you can choose any weekly date and time you want). this year, Bill’s as-sistant is shawn rumery – students government advisor. i had an opportunity to talk to shawn aBout his activity in wroclaw.

Paweł Maleńczak: How did the idea of your visit in Wroclaw come about ?Shawn RuMeRy: Well, that’s a long story. Once Bill Minsker visited my college in Juanita. This is a small university in Pennsylvania. I was a stu-dent government president there and Bill asked me if we could set up a partnership with Wro-claw University of Economics. He said: “You need to do this! This is a unique university in unique city!”. I started exchanging e-mails with Bartek Postek who was RUSS president at the time. That winter Bill mentioned to me about his conference organized at the UE about higher education reform in Poland and asked me if I’m interested in coming along to the conference as a presenter of student government and student activities. I’ve never been to Europe before, so it was an opportunity for an amazing adventure. I had a great time in Poland and Rector Bogusław Fiedor asked me to come back to Poland as a stu-dent government advisor. Eventually last Sep-tember I came to Wroclaw again.

What are you responsible for at the UE?During the first semester I thought six English courses for Polish, Erasmus and Chinese stu-dents. I’m not a teacher but my English is well and after getting to know with some “English for foreigners” books, I started teaching. However, my major role was to support student govern-ment and organizations. I had plenty of meetings with many people making suggestions, using my experience I gain in s student government at Ju-niata. I also worked for Summer School a little bit.

How do you find Polish students’ language skills?Well, I was teaching students participating in the Erasmus program, so I can say that Polish stu-dents are somewhere in the middle. Every group of students I had a contact with presented at least intermediate skills level. You are very good but e.g. students from Germany, Estonia or Belgium are excellent. Sometimes you can muddle up them with a native speaker.

Page 5: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

5NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl |

Głosy zUE

Do you pay so much attention to for-eign languages in the USA? It is possible to learn languages, but it is not obligatory. There are some language studies, but in normal education it is not re-quired. Americans are mostly of the opinion: “I speak English, isn’t it enough?” Barack Obama, during his presidential campaign, came out with a concept that we should teach Spanish in schools. Every American student should learn Spanish then. Person-ally, I think that’s a reasonable idea – there are a lot of people in America who speak Spanish. But the opposite asked: “Why should we learn Spanish, isn’t English good enough?” And that’s the issue because peo-ple think if we have to learn a foreign lan-guage it means English isn’t good enough. Well, English is an international language, but there are a lot of people that can’t under-stand a word. We need to be able to commu-nicate with them. Moreover, recent studies show that learning foreign languages makes you smarter, helps you to understand your own language, allows you to pick up addi-tional languages easier, and influences your personal development.

What is a most noticeable difference be-tween Polish and American students?The biggest difference is the level of in-volvement. Students in the USA are in-volved in many different activities. They don’t just go to college. In my university, about 75% of students are involved in many different campus activities. My col-lege is a small one – 1400 students, but we have about 100 organizations. Yours is relatively large, but student’s activity scale, in comparison, is not.

What do you think is the reason for that?In the USA, we mostly pay for our stud-ies. Part of the money supports students organizations. Students know what their money is spent for, and if they don’t par-ticipate in campus life, they pay for noth-ing. Moreover, the campus is the center of their life. In Poland, students mostly attend classes and then leave. They only want to graduate and feel no connection to university life. When you ask somebody to be engaged in some project, people are quite terrified and ask: “Why me?” In America, we just go and do it. You have huge potential capability, but you don’t use it. There’s time to change it!

Sh

aw

N ru

mery

11 stycznia odbyła się uroczysta Gala Konkursu Języ-kowego 2010, podczas której nagrodzeni zostali stu-denci najlepiej posługujący się językami: angielskim,

rosyjskim, hiszpańskim, włoskim, niemieckim oraz francuskim. Popołudniową Galę poprzedził III etap Konkursu, w którym uczestnicy przystąpili do rozmowy z komisją, w skład której we-szli członkowie Studium Języków Obcych - sponsora głównego projektu.

Gala zgromadziła, oprócz uczestników Konkursu, także przedstawicieli Uniwersytetu Ekonomicznego, Studium Języków Obcych oraz Stowarzyszenia Studenckiego WIGGOR – organi-zatora KJ 2010. Zgromadzeni na sali nie tylko poznali tegorocz-nych zwycięzców, ale również mieli okazję zapoznać się z bogatą ofertą kursów językowych oferowanych przez Studium Języków Obcych. Prezentację przygotowała przedstawicielka SJO pani Jadwiga Kuźniewska. Finaliści Konkursu zdobyli wiele atrak-cyjnych nagród rzeczowych. Najlepsi z danego języka – roczny, dowolnie wybrany kurs SJO.

Galę poprowadzili przedstawiciele Stowarzyszenia Studenc-kiego WIGGOR. Uroczystość zakończyła Magdalena Ogrodnik, tegoroczny Koordynator Główny Konkursu. W kilku słowach opowiedziała o przygotowaniach do konkursu oraz osobiście po-dziękowała za udział i pogratulowała zwycięzcom.

zwycięzcy:Mehmet Omurlu - język niemieckiJulia Rafalska - język włoskiJoanna Suszwedyk - język francuskiZuzanna Świrad - język hiszpańskiAnastazja Kozłowska - język rosyjskiBartosz Blaicke - język angielski

Page 6: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

| NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl6

Głosy zUE / Trochę kUlTUry?!

LubOmski We WROcłaWiu

Już w marcu odbędzie się koncert Mariusza Lubomskiego we Wrocławiu. Artysta ten czasem jest nazywany pi-

osenkarzem z kręgu poezji śpiewanej, lecz od lat w sposób skuteczny wymyka się narzuconemu określeniu zawijając do różnych portów muzycznych. Od rytmów karaibskich i pieśni cygańskich, przez klasycznego bluesa, garażowego under-groundu, ostrych rockowych brzmień, po klimaty francuskich kabaretów i nowojorskich klubów jazzowych. Jego inspiracją od zawsze była twórczość Toma Waitsa oraz poezja Nicka Cave’a.

Lubomski to piosenkarz, który potrafi przekonująco opowiadać, przez co z łatwością wciąga publiczność w swój świat. Jego ostatnia płyta pt.: „Ambiwalencja” to reflek-sja nad przemijaniem, którą cechuje melancholia wyrażona w świetnych tekstach.

Koncert odbędzie się 19. MaRca w Sali Gotyckiej. Bi-lety na koncert można nabywać w Ristorante Convivio przy ul. Purkyniego 1 oraz na www.Bilety24.pl. Cena biletu to 40zł, a w przedsprzedaży 35zł. Więcej informacji na www.salagotycka.pl

PoMyśl o właSnych

czteRech kątachStudencie i Absolwencie, Czy słyszałeś o odwilży na rynku kredytów mieszkanio-

wych? Interesują Cię inwestycje w nieruchomości? Zastana-wiasz się, czy ceny nieruchomości w bieżącym roku spadną czy wzrosną? A może zastanawiasz się, co jest lepsze – kupno czy wynajem mieszkania? Odpowiedzi na te oraz inne pytania znajdziesz na V edycji konferencji „Mieszkanie dla Studenta i Absolwenta” organizowanej przez Międzywydziałowe Koło Naukowe Bankowości „Bankier”. To dwudniowe wydarze-nie odbędzie się 23 (wtoRek) i 25 (czwaRtek) MaRca 2010 roku na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, w audytorium P (wejście od ul. Wielkiej).

Pierwszego dnia poruszona zostanie tematyka związana z nieruchomościami i ich finansowaniem, ze szczególnym uwzględnieniem rynku wrocławskiego. Obok wystąpień i prezentacji możliwy będzie również udział w warsztatach, które, na podstawie wybranych przykładów, zilustrują prak-tyczne sytuacje, a także dzisiejsze problemy i uwarunkowania związane z nieruchomościami. Drugi dzień konferencji będzie miał charakter naukowy – występować będą studenci.

„MdSiA” to cykliczna, kilkudniowa impreza, która jest ważnym wydarzeniem dla naszej uczelni, wiodącego ośrod-ka ekonomicznego w regionie. Konferencja cieszy się du-żym zainteresowaniem wśród studentów i absolwentów oraz wszystkich poszukujących informacji o nieruchomościach, z szerokim uwzględnieniem możliwości ich finansowania. Najbardziej rozpoznawalnym atutem konferencji są zabierają-cy na niej głos przedstawiciele świata nieruchomości (w tym roku i inwestowania) - od samorządowców, przez bankow-ców, prawników, na pośrednikach i deweloperach kończąc. Sprawdź na własne oczy, kto tym razem Cię zaskoczy!

Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych, a już wkrótce więcej informacji na www.bankiEr.uE.wroc.Pl.

Już 15 marca rusza pierwszy etap Karierosfery - Konkursu Wiedzy Biznesowej . Jeśli chcesz wygrać płatną praktyke w renomowanej fir-mie oraz cenne nagrody - wykorzy-staj swoją szansę! Wejdź i zareje-struj się na www.karierosfera.pl.

Karierosfera to ogólnopolski konkurs organizowa-ny przez Stowarzyszenie Studenckie WIGGOR z

Wrocławia. Celem Karierosfery jest wyłonienie najzdolniej-

szych studentów oraz promowanie ich najlepszym fir-mom w kraju i za granicą. Konkurs skierowany jest do studentów wszystkich uczelni wyższych, zaintereso-wanych tematyką biznesową. Na najlepszych czekają płatne praktyki w renomowanych firmach oraz cenne nagrody rzeczowe.

Konkurs przeprowadzany jest w trzech etapach. Aby wziąć w nim udział należy w dniach 15 – 29 MaR-ca zarejestrować się na stronie www.karierosfera.pl i rozwiązać krótki test z ogólnej wiedzy biznesowej. Py-tania konkursowe przygotowali eksperci z Centrum im. Adama Smitha.

Najlepsi uczestnicy przechodzą do ii etaPu, który odbywa się 13 kwietnia równolegle w kilkunastu part-nerskich ośrodkach akademickich w Polsce. Uczestnicy wypełniają test składający się z dwóch części: pierwsza obejmuje zagadnienia dotyczące ogólnej wiedzy bizne-sowej, druga dziedziny wybranej indywidualnie przez każdego uczestnika. Tegoroczne dziedziny oraz patroni każdej z nich to:

- Audyt – Ernst&Young- Bankowość i finanse – Eurobank- Human Resources – Alpharec- Inżynieria oprogramowania – TIETO- Nieruchomości – Gant Development S.A.- Public Relations – On Board PR- Zarządzanie Ryzykiem Bankowym – Pricewater-

houseCoopersiii etaP Karierosfery odbywa się 23 kwietnia we

Wrocławiu na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego. W finale najlepsi biorą udział w Case Study przeprowadza-nym przez firmy, które objęły opieką daną dziedzinę. Laureaci będą mieli możliwość odbycia płatnych prak-tyk w partnerskich firmach oraz otrzymają atrakcyjne nagrody rzeczowe.

Szczegółowe informacje o Konkursie dostępne są na stronie: www.kariErosfEra.pl

Page 7: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

ania klimowiczkoło naukowe integracJi europeJSkieJ Yourope

WROcłaW bLiżej pArlAmentu europejskieGo

Na początku przyszłego roku ma powstać we Wrocławiu drugie, po warszawskim, Biuro Informacyjne Parlamentu Europej-skiego w Polsce. Inicjatywa dotycząca otwarcia drugiej takiej

jednostki w naszym kraju podjęta została przez wrocławską europo-słankę Lidię Geringer de Oedenberg kilka miesięcy wcześniej. Zapo-czątkowała ona rywalizację sześciu polskich miast zabiegających o tę siedzibę. W kolejnych turach odpadały kolejno Łódź, Poznań, Kato-wice oraz Gdańsk i do ostatecznego głosowania na tajnym posiedze-niu Parlamentu Europejskiego w Brukseli przeszły 2 miasta – Kraków i Wrocław. Mimo, iż Kraków uznawano za faworyta, stosunkiem gło-sów 24:18 wygrał Wrocław.

Do zadań Biur Informacyjnych PE w krajach członkowskich na-leży przede wszystkim informowanie i odpowiadanie na wszelkie pytania dotyczące prac Parlamentu Europejskiego i innych europej-skich instytucji zadawane przez mieszkańców czy jednostki samo-rządu terytorialnego, promowanie idei proeuropejskich, współpraca z mediami. Biuro miałoby za zadanie także organizowanie szkoleń, debat, konferencji z eurodeputowanymi, publikowanie biuletynów informacyjnych, jak i udostępnianie innych publikacji dotyczących integracji europejskiej. Siedziba wrocławskiego biura najprawdopo-dobniej będzie w Rynku.

Zwycięstwo Wrocławia nie obyło się bez dyskusji na temat słusz-ności tej decyzji. Już podczas wystawiania kandydatur padały zarzuty dotyczące dyskryminacji Polski wschodniej i miast takich jak Rze-szów, Lublin czy Białystok. Biorąc pod uwagę zdecydowane różnice pod względem wiedzy oraz nastawienia proeuropejskiego mieszkań-ców wschodnich województw a Polski zachodniej te insynuacje mogą wydawać się słuszne. Frekwencja w ostatnich wyborach do PE, jed-na z najniższych ze wszystkich krajów UE, czy stopień korzystania z funduszy unijnych jasno dają o tym znać. Usytuowanie więc biura w Lublinie czy Białymstoku teoretycznie mogłoby być więc pomocne w szerzeniu świadomości europejskiej.

Jednak pod względem geograficznym, jak i prestiżowym Wro-cław wydaje się być świetną lokalizacją. Na dodatek umiejscowienie biura we Wrocławiu jest zasadne z punktu widzenia Prezydencji Pol-ski w Radzie UE w drugiej połowie przyszłego roku. My możemy się więc cieszyć. A jakie wymierne korzyści przyniesie i znaczenie biuro będzie miało w praktyce, poza wizytami urzędników unijnych – czas pokaże.

Page 8: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

| NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl8

mB

Loft to lokal, który został prze-kształcony z nieużytkowanej już nieruchomości produkcyjnej

lub magazynowej w budynek miesz-kalny. Pomysł, aby zagospodarować zarośnięty pustostan z powybijanymi i odstraszającymi oknami przyszedł do nas z USA. Tam wówczas na począt-ku drugiej połowy XX w. lofty zostały bardzo dobrze przyjęte. Nowojorscy artyści wykorzystali powierzchnie magazynowe do celów mieszkanio-wych. Duża przestrzeń i wysoki sufit sprawiły, że coraz częściej łączyli oni życie z pracą. Mieszkanie stawało się również ich osobistym atelier, w któ-rym to mogli prezentować, tworzyć

i szukać inspiracji. Koszty utrzymania oraz surowe warunki bytowe okazały się strzałem w dziesiątkę dla młodych

i ubogich twórców. Kultura mieszka-nia w loftach później ewoluowała, aż stała się sposobem na życie nie tylko dla artystów.

Oprócz du-żej powierzch-ni, która może sięgać nawet do 300 m2, praw-dziwy loft musi posiadać rów-nież inne cechy. N a j w a ż n i e j -szym aspektem jest niewątpli-wie klimat po-przedniej zabu-dowy. Wysokie okna oraz wy-e k s p o n o w a n e materiały bu-dowlane nadają

niepowtarzalny charakter każdemu lokalowi, a także przypominają o hi-storii i dziejących się tam procesach.

Nabywcy loftów chcą utrzymać tę at-mosferę i bardzo często wkompono-wują ją w osobisty wystrój nierucho-mości. Zatrzymują w nich najczęściej ceglane ściany czy stalowe podpory, natomiast reszta jest kwestią gustu.

W Polsce do najgłośniejszych przy-padków mówiących o tworzeniu lo-ftów należy przywołać Łódź, Poznań czy Bytom. Oczywiście nie brakuje innych przykładów, ale ze względu na charakter miast wydają się one być najlepszymi obiektami do przybliże-nia.

Łódź nazywana jest przez nie-których stolicą loftów. Nietrudno się z tym nie zgodzić, wszak pełno w tym mieście zabudowy z czasów dawnego prosperity. Projekt „U Scheiblera” to kompleks kilkuset nowoczesnych apar-tamentów jedno i dwupoziomowych o powierzchni od 50 do 100 m2. Lofty

Opuszczone budynki, fabryki, tkalnie, browary czy hale nie muszą przy-pominać już obiektów grozy oraz szpecić widoku miejskiego krajobrazu. Nowe przeznaczenie w postaci loftu jest dla nich szansą, aby na nowo wpu-ścić światło życia w szare i ceglane mury. Przykłady pokazują, że można wyczarować naprawdę interesujące propozycje, które zainspirują wyjątko-wych nabywców.

modA nA loFt

proJekt bolko loft, bYtom

appalachian State univerSitY,nowY Jork

O tyle, o ile w przypadku amerykańskim, loft stanowiłSchRonienie i Możliwość PRacy dla zdolnych

i utalentowanych aRtyStów,tak w naszych realiach projekt ten skonstruowany jest

dla klientów z GRubSzyM PoRtfeleM.

źródło: laynesizemore.wordpress.com

źródło: www.medusagroup.pl

Page 9: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

9NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl |

Ekonomia

znajdują się na terenie osiedla Księży Młyn. Dawna fabryka sąsiaduje m.in. z neorenesansowym pałacykiem za-bytkowym, zrewitalizowanym budyn-kiem straży pożarnej, a także z tzw. farmułami – domami robotniczymi, wpisanymi do wojewódzkiego rejestru zabytków (źródło: www.loftloft.pl).

Przykład Poznania ukazuje, że z budynkiem, w którym powstaje loft należy obchodzić się szczególnie ostrożnie. Projekt City Park był reali-zowany pod czujnym okiem miejskie-go konserwatora zabytków, ponieważ na terenie, gdzie była prowadzona in-westycja znajdowały się dawne kosza-ry, w których stacjonował m.in. słynny 15 pułk ułanów poznańskich (źródło: gazetadom.pl).

Bytom zasłynął z tego, że to on roz-począł ofensywę w dziedzinie loftów. Projekt Bolko Loft to inwestycja urzą-dzona na terenie kopalni w starej lam-piarni Zakładów Górniczo-Hutniczych „Orzeł Biały”. Koszt modernizacji i adaptacji wyniósł 120 tysięcy złotych (2002-2003 r.). W konkursie „Polska. Ikony architektury” Bolko Loft został wybrany jako jeden z dwudziestu naj-ciekawszych realizacji w Polsce po 1989 r. (źródło: www.domosfera.pl).

Należy jednak odznaczyć bardzo grubą kreską zasadniczą różnice po-między wspomnianymi nowojorskimi a obecnymi, polskimi loftami. Cena,

i co za tym idzie, główna grupa doce-lowa danego przedsięwzięcia. O tyle, o ile w przypadku amerykańskim, loft stanowił schronienie i możliwość pra-cy dla zdolnych i utalentowanych ar-tystów, tak w naszych realiach projekt ten skonstruowany jest dla klientów

z grub-szym port-f e l e m . Prawdzi -wym rów-nież jest s t w i e r -dzenie, że obecne za-graniczne lofty (np. w Londy-nie, Rot-terdamie) są zare-zerwowa-ne dla za-możnych klientów, aniżeli dla u b o g i c h m a l a r z y czy rzeź-b i a r z y . K o n k l u -

dując, w dzisiejszych czasach zmienił się odbiorca, dla którego przeznaczo-ny jest tego typu lokal.

Loft to wielka szansa dla samego miasta, ponieważ może rozwiązać pro-blemy z pustostanami, w których nie-rzadko znajdują się bezdomni, prze-kuwając je w dochodowe inwestycje, a potencjalne zyski przekazać chociaż-by na… pomoc społeczną dla bezdom-nych. Na pewno również lepszym dla samego krajobrazu będzie tętniący ży-ciem obiekt, niźli „dom zły”. Wystą-pić mogą także możliwości dla archi-tektów, aby ciekawy pomysł aranżacji przeobrazić w rzeczywistość. Wiele konstrukcji może dzięki temu zostać zrealizowanych, nie tylko w mieszka-nia, ale np. w kluby czy hale wystawo-we. To również szansa dla dewelope-rów na przygotowanie ciekawej oferty na rynku nieruchomości, zważywszy na fakt, że polskie społeczeństwo sta-je się bardziej zamożne, to propozycja loftu może okazać się bardziej zmy-słowa od oczekiwań nabywców-klien-tów, co niektórych mylących go nadal z lochem.

proJekt citY park, poznań

loftY u Scheiblera, łódź

l5, laS vegaSźródło: www.own-lasvegas.com

źródło: cityparkresidence.com.pl

źródło: wikipedia.org

Page 10: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

zapiski z podróży | Góry izErskiE

Zima za oknem jeszcze wciąż się trzyma, więc warto wybrać się w miejsce, które jest jej ostoją i króle-stwem – w Góry Izerskie, polski biegun zimna.

W WieLkim księstWie iZeRbejdżaN

Zacznę od tego, że Góry Izerskie zimą są przepiękne. Podobnie zresztą wiosną. I jesienią, czy

latem, więc wybierać się tam warto. Zwłaszcza, że to od Wrocławia stosun-kowo niedaleko. Trasa, którą chcę Wam opisać, to taki izerski standard, dosyć ła-twe, ale bardzo malownicze przejście od Jakuszyc do urokliwej Chatki Górzystów na Izerskiej Łące.

etaP 0: hiStoRia izeRówŻeby nie iść zupełnie nieprzygotowa-

nym w podróż, warto poznać chociażby w zarysie historię Gór Izerskich. A ta się-ga głęboko, bo już od IX wieku żyło na

tych terenach plemię Bobrzan. Jednak to w XIII wieku powstało tu najwięcej miej-scowości, wiele z nich istnieje do dziś. Na początku X wieku Izery stanowiły część imperium Przemyślidów, a już pod koniec wieku przejęli je Piastowie, by w 1031 roku utracić na rzecz Cesarstwa Niemieckiego. Stracili jednakże jedynie część, więc teren ten był ostatecznie we władaniu Polaków, Czechów i Niemców. W XIV wieku większość znalazła się znów we władaniu Polaków, znów też

została utracona – tym razem na rzecz Czech, a w XVI wieku austriackich Habs-burgów. Po I wojnie światowej dostały się we władanie Prus, stanowiąc granicę z Austrią (dość podobną do współczesnej polsko-czeskiej).

W 1996 roku na Hali Izerskiej zanoto-wano rekordową tamtego roku tempera-turę -36,6°C, ale naukowcy podejrzewają, że może obniżać się nawet do -45°C, a to dzięki specyficznej rzeźbie terenu – pła-skiej kotliny, w której gromadzi się zimne powietrze spływające podczas bezchmur-nych nocy z sąsiednich stoków (tworzy się wtedy tzw. nocna radiacyjna inwersja temperatury). To dlatego Góry Izerskie mogą być prawdziwym biegunem zimna,

detronizując np. Suwałki.

etaP: 1: z jakuSzyc nie tylko na naRtach

Trasa zaczyna się w Jaku-szycach, leżących zaraz przy granicy z Czechami (łatwy więc wypad po pistacje, suszo-ne owoce lub trunki). Dostać można się tu autobusem ze Szklarskiej Poręby (a do tej – z Jeleniej Góry), choć niestety jest ich niewiele. Miejscowość powstała na początku XIX wie-ku wokół leśniczówki w do-brach Schaffgotschów, ale jej

mieszkańcy, wraz ze zbudowaniem drogi do okolicznego czeskiego Harrachova (potem także nieczynnej dziś linii kole-jowej – najwyżej położonej w Prusach i jednej z pierwszych zelektryfikowa-nych górskich kolei w Europie), wkrótce zaczęli parać się turystyką. Obecnie Ja-kuszyce są dzielnicą Szklarskiej Poręby, słynną z Biegu Piastów, odbywającej się rokrocznie od 1976 roku, największej narciarskiej imprezy roku, podczas któ-rej można przebyć trasę długości nawet

50 km.Wycieczka na Izerską Łąkę zaczy-

na się na Polanie Jakuszyckiej (właśnie w okolicach ośrodka Biegu Piastów), prowadząc albo szlakiem czerwonym (niezbyt trudna droga szutrowa, około 4 km), albo żółtym przechodzącym w zielony (droga asfaltowa, około 5 km). Na Polanie znajdowało się kiedyś schronisko turystyczne Katzensteinbau-de, powstałe z dawnej chaty pasterskiej, a obecnie jest tam restauracja. Trasa jest na tyle przystępna, by zimą porusza-li się nią biegacze-narciarze i psie zaprzęgi, a latem piesi, rowerzy-ści czy nawet turyści na wózkach inwalidzkich. Idąc zimą trzeba jed-nak pamiętać, że idziemy po trasie także narciarskiej, więc może nam wyskoczyć na drodze narciarz (co jest dość częste, zwłaszcza wobec małej liczby pieszych). Idzie się głównie lasem, więc powodów do zatrzymywania i podziwiania wido-ków specjalnie nie ma. Postój warto zrobić dopiero po około dwóch go-dzinach drogi, w schronisko Orle, gdzie oba szlaki się zbiegają.

etaP 2: w oRle u SzklaRzySchronisko leży w nieistniejącej

już miejscowości Carlsthal, założonej

weJście do chatki górzYStów

droga od JakuSzYc do orlego

rozdroże pod cichą równią

tekSt i zdJęcia: Jakub knoll

Page 11: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

zapiski z podróży | Góry izErskiE

w 1754 roku. Powstała tu huta szkła. W jej głównym budynku mieścił się piec topniczy, w któ-rym wytapiano w wielkich gli-nianych donicach masę szklaną z piasku kwarcowego. Następnie rozgrzaną masę formowano do pożądanych kształtów. W naj-lepszych czasach pracowało tu 100 osób, a wytwarzano szkło białe i kolorowe, zdobione póź-niej w Szklarskiej Porębie. Tam też przeniosła się huta, po tym jak w 1890 roku przejęła i zli-kwidowała ją rodzina Schaffgot-schów. Pamiątką po tych cza-sach są dziś tylko ruiny dawnej huty i nowy pomnik szklarza.

Baza turystyczna Orle znajduje się w leśniczówce, jednym z dwóch oca-lałych z czasów miejscowości budyn-ków (drugim jest opuszczony budynek, w którym mieszkali hutnicy). Zbudowa-na została w 1860 roku jako budynek ad-ministracyjny, potem służyła leśnikom. Nad wejściem znajduje się mała dzwon-nica, która obwieszczała początek pracy dla hutników oraz wskazywała drogę tragarzom i wędrowcom podczas mgły. Jeszcze przed wojną przy drodze po-wstały dwa budynki – Breslau i Glogau, pierwotnie w użytkowane przez straż graniczną i służby celne, w czasie woj-ny był tam dom wypoczynkowy i oddział rehabilitacyjny dla żołnierzy Wermach-tu. Po wysiedleniu miejscowości przez Armię Czerwoną w 1945 roku trafiły się Wojsku Polskiemu, a ostatecznie Woj-skom Ochrony Pograniczna (późniejszej Straży Granicznej, przez co do 1990 roku cały ten teren był niedostępny dla osób postronnych).

Pod koniec XIX wieku w pobliżu obecnego Orle istniała gospoda Schne-iderów, którą często odwiedzał noblista

Gerhard Hauptmann (tam też za-czyna się akcja jego dramatu

„A Pippa tańczy!”).

etaP 3: chatka GóRzyStów i woPiSta czeSław

Z Orlego można odbić na prawo – w kierunku rzek Izery i Jizerki lub w pra-

wo – Starą Drogą Cielną do nieczynnej kopalni kwarcu „Stanisław”. Do Chat-ki Górzystów idzie się jednak prosto, czerwonym szlakiem około półtorej godziny przez dosyć łatwą, płaską dro-gę. Mija się przy tym potok Kamionek, a od Kobylej Łąki, także Izerę, której jest dopływem. Tu zaczyna się ścisły rezerwat Torfowiska Doliny Izery, scho-dzenie ze szlaku jest więc zabronione. Idąc tą otwartą przestrzenią – Izer-ską Łąką - ma się widoki na północne i wschodnie Góry Izerskie, ze Smrkiem, Stogiem Izerskim i Zieloną Kopą. W od-dali widać zaś cel - Chatkę Górzystów.

Schronisko to znajdu-je się w kolejnej dawnej osadzie, Groß-Iser, zało-żonej w XVII wieku przez ewangelickich uchodźców religijnych z Czech. Stały tu budy pasterskie, młyn wodny, a od początku XX wieku 43 domy miesz-kalne, schronisko mło-dzieżowe, trzy gospody, kawiarnia, remiza i szkoła. W 1934 roku mieszkało tu już 134 mieszkańców. Produkowano tu sery, wypasano bydło i owce, przędzono wełnę oraz łowiono pstrągi, mężczyźni zajmowali się wyrębem lasu, kłusownictwem, czy wytwarzaniem gon-tów. Ze względu na ostre zimy miejsce to zwano „Małą Syberią”. Po wojnie wieś została wysiedlona i zajęta przez WOP. Do dziś pozostał z niej tylko jeden budy-

nek – Nowa Szkoła wybu-dowana w 1938 roku, która obecnie służy właśnie jako schronisko Chatka Gó-rzystów. Dochodzi się do niego mijając fundamen-ty pozostałych budowli. W schronisku, zarzą-dzanym przez Wiesławę i Sławomira Polańskich, nie wypada nie zjeść słyn-nych naleśników z jagoda-mi. Najlepiej zaś przybyć po lekturze książki Grze-gorza Żaka „Izerbejdżan i inne kraje pagórzaste”

o bohaterskim Wopiście Czesławie, Chatce i jej rezydentach.

Posiliwszy się (lub po nocy w Chatce – a noclegi są dość tanie), wrócić moż-na albo tą samą drogą do Jakuszyc, albo szlakiem niebieskim Drogą Izerską do Świeradowa Zdroju. Po drodze moja się kolejną wymarłą wioskę – Kammhäu-ser na Polanie Izerskiej. Cała trasa liczy około 16 km, warto więc poświęcić na wyprawę cały dzień, by nie zaskoczyła nas noc. A po powrocie można zaczynać planować kolejne trasy w Izerach!

PRzydatne StRony:goryizerskie.plgory-izerskie.ir.plchatkagorzystow.sudety.itorleizerskie.biz

autor przed chatką górzYStów

pomnik hutnika przed SchroniSkiem orle

fot. Ryszard K

noll

fot. Zbigniew Ostrowski

Page 12: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

W dniach 12-14 lutego na terenie Hali Stulecia we Wrocławiu odbyły się Międzyna-rodowe Targi Turystyczne, na których można było zapoznać się z wieloma ofertami wystawców z Polski i zagranicy.

Targi robiły wrażenie bardzo dobrze przygotowanych, ogromna liczba wystawców (ponad trzystu), kon-

kursy z nagrodami, pokazy artystyczne or-ganizowane przez różne regiony, ciekawi ludzie, autografy zna-nych podróżni-ków zapewniały odwiedzającym długie chwile, w których moż-na było poma-rzyć, zaplanować i wybrać swoje wymarzone waka-cje. Magnesem dla przyszłych podróż-ników z całą pew- no-ścią była możliwość spotkania z tak znany-mi osobami jak Wojciech Cejrowski, który odwiedził targi w sobotę oraz z Martyną Wojciechowską, która była gwiazdą nie-dzielnego popołudnia. Sławni globtroterzy poprowadzili niezwykle ciekawe wykłady oraz dali unikalną możliwość rozmowy, zdobycia autografu i zakupu pamiątkowej książki po specjalnej cenie. Wspomniany wcześniej Wojciech Cejrowski swoją pre-lekcję przeprowadził w murach Uniwersy-tetu Ekonomicznego we Wrocławiu, a tytuł owego spotkania brzmiał „Nie chcecie tam być!” Tłumnie zjawili się fani, marzycie-le, przyszli podróżnicy, co w efekcie dało uczucie niezwykłego oczekiwania, napięcia i podekscytowania. I oto on, zjawił się na sali z termosem, yerbą, w kwiecistej koszuli i, ku rozczarowaniu wszystkich, w butach.

Nawet małe psy noszą buciki, gdy jest zimno – skwitował gość, a przez salę prze-biegł pierwsze odgłosy śmiechu. I rzeczywi-ście to, co działo się później w sali budynku P było iście niezapomnianym przeżyciem. Używając bogactwa słów, gestów, wspo-mnień i opowieści z podróży, Cejrowski

wprowadził słuchających w stan poważ-nych, aczkolwiek radosnych przemyśleń. A gdzie i jacy nie chcemy być? Na pewno nie chcemy być sławni,

rozpozna-walni – gdyż sława to cena, jaką przycho -dzi nam płacić, tak naprawdę wcale nie chcemy w y j e -chać da-leko do

Amazonii, gdyż naszą wolę podróży może zniszczyć prozaiczny brak toalety i tarantula w krzakach. Miejsca, w których nie chcemy być to takie, w których rzeczywistość tak bardzo różni się od naszej. W wykładzie Pana Cejrowskiego znaleźć można było odpowiedzi na często zadawa-ne pytania: czy my jesteśmy tacy jak oni? Dlaczego Pan tam jeździ? Jak zaczęła się ta podróżnicza przygoda? Jak zdobywa Pan zaufanie tubylców? Odpowiedzi na te pyta-nia były bardzo proste a to, co tak naprawdę interesowało, to głębokie przesłanie, jakie powinniśmy przyjąć od cywilizacji, które są

d a l e k o

tArGi,

i pO taRgach...

za nami. Obserwacje Cejrowskiego przechodzą

w stwierdzenia, że obojętność w naszym społeczeństwie bierze się z odgradzania od innych barierami, takimi jak np. ściana. Zwykła ściana powoduje to, że małe dzie-ci są izolowane od rodziców, my ukrywa-my się przed innymi, zatracając poczucie wspólnoty i głębokiej więzi. Stwierdzenia, że tak rzadko interesujemy się rodziną, pro-ste pytania typu – jak często tulisz swoich rodziców? – wywoływały na sali chwile głę-bokiego poruszenia. Nie izolujmy się więc, nie uciekajmy od siebie, żyjmy jak jedno plemię, które w wielkim szałasie umacnia swoją bliskość i więzy z najbliższymi.

Wykład Wojciecha Cejrowskiego z całą pewnością był unikalny, fantastyczny i, jak powiedział sam prowadzący ten wykład, miał znamiona pewnego rodzaju intymno-ści. Rada dla Was Czytelnicy: następnym ra-zem przyjdźcie i posłuchajcie, bo naprawdę warto, bo nie wiadomo, czy szansa się po-wtórzy. Czy tak niecodziennego człowieka nie zjedzą tubylcy jakiegoś egzotycznego kraju.

Trzeci, a zarazem ostatni dzień Mię-dzynarodowych Targów Turystycznych, upływał pod znakiem Martyny Wojcie-chowskiej. Po oficjalnym otwarciu targów podróżniczka wygłosiła prelekcję dotyczącą swojego projektu „Korona ziemi”.

Uśmiechnięta, cierpliwa dla fanów przez długie godziny podpisywała swoją najnowszą książkę „Kobieta na krańcu świata”. Na samym końcu targów Pani Martyna znalazła dla reporterów B.e.s.t.a chwilę na udzielenie wywiadu.

tekSt: SzYmon gorączka

zdJęcia: alicJa korYś

Page 13: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

Z Martyną Wojciechowską, prezenterką telewizyjną, dziennikarką, redaktor naczel-ną polskiej edycji magazynów National Geographic i National Geographic Traveler, podróżniczką oraz pisarką, która jako druga Polka zdobyła Koronę Ziemi w trudniej-szej wersji Reinholda Messnera rozmawia nasz dziennikarz, Szymon Gorączka.

Niedawno zdobyła pani kolejny szczyt Piramida Carstens, który jest częścią projektu „Korona

Ziemi”. Co czuje Pani, gdy osiąga swój cel? Co czuje Pani, stając na szczycie ko-lejnej góry?

MaRtyna wojciechowSka: Czuję się naprawdę zadowolona, jednak jest to uczu-cie krótkotrwałe, bo trwa jakieś dziesięć mi-nut, potem drugi raz jestem szczęśliwa, gdy wrócę do bazy. Gdy spełniam kolejny cel myślę sobie „fajnie, że to zrobiłam”, ale nie jestem osobą, która karmi się sukcesami.

Może więc sama trasa daje poczucie jakiegoś spełnienia?

Jest takie ładne określe-nie, że ważna jest droga, a nie sam cel. Nie ukrywam jed-nak, że cel jest bardzo ważny i, gdyby nie udawałoby mi się go osiągnąć, myślę, że zgubiłabym swój azymut, ponieważ jestem osobą, któ-ra lubi osiągać swoje cele. Ważne jest również to, w jaki sposób je zdobywam. Nie ukrywam, że ważna jest również nagroda, a dla mnie największą nagrodą jest spełnienie swoich zamiarów.

Co Panią motywuje do podjęcia kolej-nej wyprawy?

Uważam, że na pewno motywuje mnie wewnętrzny niepokój i potrzeba przemiesz-czania się. Z racji tego, że podejmuję wie-le wyzwań z naprawdę różnych dziedzin, ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie do końca. Mogę powiedzieć, że jest to we-wnętrzna potrzeba, aby coś zrobić.

Czy to, że próbuje Pani swoich sił w różnych dziedzinach jest jakimś sposo-bem odnalezienia własnego siebie?

Nie, po prostu ja wybrałam taką ścież-kę. Niektórzy lubią rzeczy wykonywać perfekcyjnie i poświęcają im się w całości, mnie natomiast interesuje tyle rzeczy, że nie jestem w stanie podjąć tej jednej decyzji. Uważam, że trzeba smakować życia.

Czy podczas którejś z wypraw miała Pani chwilę zwątpienia?

Naturalnie, na każdej wyprawie zdarzają się momenty, że człowiekowi opadają ręce, ale nigdy nie zdarzyło się tak, że zatraciłam wiarę, że zamiary się nie powiodą. Być może dzieje się tak dlatego, że po prostu sobie na to nie pozwalam.

W jaki sposób i jak długo przygoto-wuje się pani do kolejnej wyprawy?

Kiedyś rzeczywiście podchodziłam do tego bardzo profesjonalnie, ale odkąd zo-stałam mamą muszę powiedzieć, że świat podzielił się na rzeczy ważne i ważniejsze.

Całe szczęście, że natura obdarzy-

ła mnie dobrym zdrowiem i silnym organizmem. Mimo tego, na pewno przed każdą wypra-wą, mniej więcej dwa-trzy miesiące wcze-śniej, staram się zwiększyć siłę, sprawność i objętość płuc.

Czym kieruje się Pani w wyborze kra-ju, miejsca kolejnej wyprawy?

Przede wszystkim zależy to od tego, co chcę zrobić, osiągnąć. Jeżeli decyduję się na jakąś górę, to kraj, w którym zaczynam, jest sprawą drugorzędną. Natomiast, gdy re-alizuje się program, to z reguły wybiera się kraj, który będzie wizualnie odpowiadał po-tencjalnemu odbiorcy. Z kolei, jeżeli chodzi o wakacje, kieruję się głównie fascynacją i zachwytem, ważny w tym wszystkim jest również ten wewnętrzny głos, który mówi: tak, chcę tam pojechać.

Podróże to Pani wielka pasja, ale też jest Pani mamą dwuletniej córki. Jak Pani godzi te dwie sprawy?

„mOją pasją jest pRZesuWaNie hORyZONtu”

Moją wielką pasją jest przede wszyst-kim przesuwanie horyzontu, a podróże są sposobem na realizację tego celu. Pogodze-nie tych dwóch rzeczy jest naprawdę trudne, gdyż nie idą one ze sobą w parze. Wiem jed-nak, że gdybym nie podróżowała byłabym gorszą mamą niż jestem obecnie, bo pewnie byłabym szalenie sfrustrowana. Na razie przygotowuję się do naszych wspólnych podróży.

Czy wiedza zdobyta na studiach, po-maga Pani w tym, co Pani teraz wykonu-je?

Wiedza ta przydaje mi się codziennie, gdyż jako menedżer wykorzystuję w pra-

cy wiedzę ekonomiczną. Po studiach ekonomicznych ukończyłam jeszcze studia podyplomowe MBA z zakre-su zarządzania, ponieważ tak naprawdę dzisiaj zarządza się wszystkim – zaczynając od siebie samego przez gospo-darstwo domowe, a kończąc na współpracownikach. Ogól-nie uważam, że ekonomia powinna być obowiązkowym kierunkiem dla każdego, kto chce dobrze funkcjonować

w dzisiejszym świecie, a dopiero później po-winno zacząć się studia, które nas interesują. Osobiście bardzo chętnie studiowałabym kulturoznawstwo czy filozofię, jednak te za-wody nie przynoszą znacznych dochodów, a ekonomia pozawala mi się utrzymać

Czy miałaby Pani jakąś radę dla przy-szłych podróżników?

Moja rada jest taka, żeby przede wszyst-kim nie żyć z przeświadczeniem, że podró-że są możliwe tylko dzięki pieniądzom, bo przecież to nie prawda, a przez takie stwier-dzenie bardzo łatwo można się rozleniwić. Należy szukać możliwości, bo one naprawdę są. Może zabrzmieć to trywialnie, ale ważna jest w tym wszystkim pokora. Pokora, mnó-stwo cierpliwości i ciężkiej pracy, ponieważ tak naprawdę nie ma drogi na skróty i, żeby dojść do momentu, w którym wybiera się samemu, trzeba naprawdę dużo przejść.

Page 14: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

| NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl14

sJo radzi

Moja nauka języka francuskiego zaczęła się w pierwszej klasie liceum. Nigdy wcześniej nie miałam ku temu okazji. Po trzech latach nauki - po maturze – zaczęłam studia na ówczesnej Akademii Ekonomicznej na Wydziale Inżynieryjno-Eko-nomicznym i francuski został moim językiem kontynuowanym pierwszego wyboru.

Po pierwszym roku studiów wyjechałam do Francji, aby przez wakacje popracować jako fil-le au-pair i przy okazji nauczyć się języka mówionego w praktyce. Spędziłam ciekawe wakacje w jednym z najpiękniejszych, choć nieco deszczowym regionie – Bretanii, a dokładniej w Finistere. Po powrocie do Polski postanowiłam zapisać się na kurs języka ekonomicznego CCIP, który jest co-rocznie organizowany przez uczelniane Studium Języ- ków Obcych. W sesji letniej przystąpiłam do egzaminu DFA1 i na kolejne wakacje do Francji wyjechałam z dyplomem w kie-szeni. Tym razem również trafiłam do Bretanii, a dokładnie do Binic – małego miasteczka turystycznego na Cote d’Armor, położonego nad samym Atlantykiem. Przez dwa miesiące pilnowałam dwóch małych rozrabiaków i na- dal szlifowałam swój francuski.

Po powro- cie zaczęłam zbierać dokumenty, konieczne do złożenia przy staraniu się o staż. Postanowi- łam spróbować dostać się do kilku miejsc, a postawiłam głównie na Polską Ambasadę we Francji. Zimą przyszła odpo-wiedź, że w ter- minie lipiec-sierpień czeka na mnie miejsce w Wydziale Ekonomicznym Am-basady Polskiej w Paryżu. Tym samym, razem ze studentką z Po- znania, zostałyśmy pierwszymi stażyst- k a m i w historii Wydzia- ł u , ponieważ wcześniej istniał Wydział Ekonomicz- n o -Handlowy, który w roku 2 0 0 6 został rozdzielony na Wydział E k o -nomiczny oraz Wydział Promocji Handlu i Inwestycji. Oba mieszczą się w jednym budynku przy rue de la Faisan- d e r i e w XVI dzielnicy. Wydział Ekono- miczny podlega bezpośrednio Minister- s t w u Spraw Zagranicznych i zajmuje się głów-nie odpowiedziami na zapytania, k i e r o -wane zarówno od Ministerstw polskich, jak i francuskich. Dotyczą one p r z e d e wszystkim transportu, ekologii, finansów, zdrowia czy pracy. Odpowiedzi są wysyłane w for- mie krót-kich sprawozdań lub streszczeń, związanych z bieżącymi wydarzeniami – wpro- wadzenie nowej ustawy, ważne wydarzenia polityki Unii Europejskiej itp.

Podczas stażu zajęcia są bardzo zbliżone do tego, co na co dzień wykonują dyplomaci, któ-rzy biorą zarazem udział w konferencjach i na jedną z nich ja również otrzymałam zaproszenie. Została ona przeprowadzona przez Sekretarza Stanu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Szwecji i dotyczyła najbliższych planów tego kraju dotyczących kryzysu ekonomicznego, emisji dwutlenku węgla do atmosfery i współpracy między państwami basenu Morza Bałtyckiego.

Przy wszystkich zadaniach, jakie miałam do wykonania, bardzo przydała mi się znajomość słownictwa ekonomicznego, z którym zapoznałam się na kursie CCIP, zorganizowanym przez Stu-dium Języków Obcych naszego Uniwersytetu, ponieważ wszystkie dokumenty, używane w Amba-sadzie są w języku francuskim. Jeszcze nie wiem, jak się przyszłość ułoży, ale planuję starać się o staż w UNESCO albo w Komisji Europejskiej, ale to jeszcze czas pokaże.

Anna Nutowicz

pRZygOda Z jęZykiem FRaNcuskim

Erasmus

Page 15: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

15NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl |

FEliETUńczyk

Scenariusz znany. Niezliczone impre-zy, dziesiątki znajomych z całego świata, wspólna zabawa, podróże,

a w przerwach nauka. Zero stresu. Żyć nie umierać. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Tak samo życie Erasmusa z cza-sem obiega końca i wypada wrócić do domu. I do obowiązków. Powody do radości są – spotkanie z rodziną i przyjaciółmi: bezcenne. Z drugiej strony – pozostawienie nowych znajomych z perspektywą, że już więcej ma się ich nie zobaczyć (a przynajmniej zdecy-dowanej większości) oraz oficjalne zakoń-czenie beztroskiego życia, gdy wszystko ja-koś uchodziło płazem: tragedia. Co więcej, okazuje się, że po powrocie czekają na nas niespodzianki. Niekoniecznie te, o których marzyliśmy.

Wyjeżdżając mamy mnóstwo spraw do załatwienia: podania, akademik, kasa na wy-jazd… Po powrocie też nie jest lżej: sterta papierów prosi o wypełnienie; wizja zalicze-nia „minimów programowych” nie napawa optymizmem. Okazuje się, że wydaliśmy więcej niż najczarniejszy scenariusz zakładał i przydałoby się teraz załatać dziurę w kieszeni… Szok kulturowy, tzw. reverse culture shock, także nie pomaga wrócić do rzeczywistości. W pierwszych dniach nie wiadomo „co jest grane”. Człowiek czuje się obco w swoim własnym domu. Wszyst-ko dookoła wydaje się inne, gorsze. Powrót. Tak, to jest to czego się wtedy pragnie. Bar-dzo.

Jest gorzej. Okazuje się, że cudowna „magisterka” wcale nie jest taka cudowna, ponieważ licencjat ma zupełnie inny pro-

gram nauczania i przedmioty, na których zdanie jest formalnie rok, najlepiej by były zaliczone jeszcze w tej sesji. Pod warun-kiem, że prowadzący wyrażą zgodę. A to nie takie pewne. Zaczyna się latanie, prosze-nie. O ile niektórzy są bardzo sympatyczni i nie ma problemów z zaliczeniem, to inni z uśmiechem na twarzy stwierdzają, iż: „nie ma takiej możliwości” – zaliczenia w tym semestrze nie będzie. A czy w przyszłym? Takiej pewności też nie ma – „to zależy od Dziekana”. Dziekan: „to zależy od prowa-dzącego”. Idzie zwariować. Na szczęście, takie sytuacje to wyjątki (oby), które ura-czają swoim niebywałym urokiem nielicz-nych. Owa przyjemność zaszczyciła i mnie. W sumie, wątpliwa przyjemność, naprawdę. Zwłaszcza, jeśli trzeba za nią płacić zszar-ganymi nerwami. Ale w sumie no problem, brak zaliczenia jakiegoś przedmiotu, to jeszcze nie koniec świata, co najwyżej „nie ukończy pani studiów”. Hmmm… pociesza-jące. Osobniki z trzeciego roku licencjata też miejcie się na baczności! Wizja przesunięcia obrony na przyszły rok na tej Uczelni niko-go nie rusza. Każdy ma to, o co się prosił. Albo, o co proszono w jego imieniu (jakim cudem i za jakie grzechy? – te pytania na długo pozostaną bez odpowiedzi).

Sesja jakoś zaliczona. Pojawia się na-dzieja, że kolejny semestr będzie lżejszy, od-padnie kilka przedmiotów dzięki nadwyżce ECTSów, które nazbierały się na obczyźnie. Kolejna niespodzianka. A i owszem, można je wykorzystać, ale dopiero po zaliczeniu wszystkich minimów. Mały zonk. Ale bez obaw, jest rozwiązanie: IPS. Mały manka-

ment: potrzebna odpowiednia śred-nia. Ale cóż to za przeszkoda…

Zaglądasz w kieszeń, a tu pust-ka? Stypendium na wyjazd okazało się tylko kroplą w morzu potrzeb? Mało pocieszające jest to, iż nasza Uczelnia daje praktycznie najmniej środków na utrzymanie (porównu-jąc nie tylko z tym, co otrzymywali studenci z innych krajów, ale także z grantami innych Polaków, którzy potrafili mieć spokojnie dwa razy tyle, ile oferuje nasza Uczelnia). Grant wystarcza (o ile w ogóle) na pokrycie kosztów zakwaterowania.

Wiadomo, że nigdy nie pokryje kosztów życia w 100%, ale tak chociaż w 50-60% wy-padałoby. Resztę trzeba dołożyć z własnej kieszeni. A nie jest to mało. Zwłaszcza, jeśli planuje się podróże. A wierzcie mi – od tego uciec się nie da. To znaczy da, ale jaki to ma cel?

Co do mieszkania – szczęściarze ze swo-im własnym, tu problemów brak. Pozostali – mały dylemat: płacić za ukochany pokój w czasie nieobecności, szukać kogoś na na-sze miejsce na ten czas i liczyć, że nikt nas po powrocie nie wyrzuci na bruk, bo nowy towarzysz okaże się bardziej „cool”? A może olać wszystko i szukać czegoś po powrocie? I znowu dziesiątki ogłoszeń i żadnego wła-ściwego…

Kończy się jeden semestr. Zaczyna kolejny. Mija miesiąc od powrotu. Wspo-mnienia wyjazdu powracają, ale już nie tak intensywnie jak na początku. Kontakty na facebooku na szczęście dalej się utrzymują. Zaczyna się „powrót do żywych”. Kalen-darz wypełniają spotkania ze znajomymi, których nie widziało się tyle czasu. Każdy chce obejrzeć zdjęcia, posłuchać, jak było. Opowiadając, czujesz się, jakbyś opowiadał jakąś bajkę, a nie swoją własną historię. Czy to naprawdę się wydarzyło?

Mimo wszystko nie pozostaje nic in-nego, jak dzielnie stawić czoła wszel-kim komplikacjom, załatwić wszel-kie formalności, zdać to, co każą zdać i bawić się tak, aby najlepsza przygoda naszego życia trwała nadal. Warto tak-że wykorzystać swoją znajomość języka i zapisać się na jakiś ciekawy kurs, certyfikat lub chociażby przedmiot w języku obcym w ramach zajęć na Uczelni. I koniecznie: utrzy-mywać kontakty. Kto wie, gdzie następnym razem się zawita, kogo odwiedzi?

Przed wyjazdem miałam wątpliwości, naprawdę nie byłam pewna czy jechać, czy nie. Teraz, mimo tego, co spotkało mnie po powrocie, bez wahania pojechałabym jesz-cze raz. Ale tym razem - na dłużej. Nie na darmo mówi się, że taki wyjazd może zmie-nić całe życie - nie tylko jego tok, ale też po-dejście do wielu spraw i ludzi. Otwiera oczy i poszerza horyzonty. A czego więcej można teraz pragnąć?

Było. Minęło. Nie wróci. Coś się skończyło. Na zawsze. Ale czy na pewno? Może jednak nie? Może wbrew wszystkiemu to teraz będzie lepiej? Hmm… Nie, akurat w takie bajki trudno uwierzyć…

a pO dNiu pRZychOdZi NOc...

m.

Erasmus

Page 16: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

| NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl16

Cuando pregunté a mi amigo que es lo que le

molesta más en el carácter de las mujeres, inme-

diatamente respondió que muchas veces le pa-

rece simplemente imposible entenderlas: “Una

chica preguntada sobre su opinión de un tema

es capaz de cambiarla tantas veces que al final

no se sabe si está a favor o en contra de algo”

- dijo. Por eso los hombres creen que el “bello

sexo” ni siquiera sí mismo está seguro de lo que

quiere. Pero, ¿en realidad es así o solamente los

que siempre necesitan una razón fija no son ca-

paces de entender que según la importancia de

un evento o las emociones y sentimientos la opi-

nión se puede cambiar?La mayoría de problemas entre los hombres

y las mujeres procede de otros puntos de vista.

Ellos prestan atención a lo lógico y concreto, les

importan las acciones y sus resultados, mientras

que a ellas lo único que vale tener en cuenta son

los sentimientos que acompañan a un evento, los

motivos de hacer algo, no el mismo hecho. Un

ejemplo genial constituye la preferencia de tipos

de las películas. ¿Habéis pensado alguna vez por

qué a las chicas les gustan las comedias románti-

cas cuando vosotros, chicos, no podéis soportar

ver una vez más una historia que trata solamente

del enamoramiento de dos personas? ¿Y por qué

a vosotras, chicas, os aburre enormemente ser el

testigo de cientos de asesinatos que encima es un

acto brutal? Pues la conclusión es muy simple.

Las películas románticas incluyen un montón de

sentimientos relacionados con el proceso de ena-

morarse. Aparecen entonces todas las emociones

que estimulan la imaginación de una mujer, gra-

cias a las cuáles ella misma puede sentirse como

la protagonista de esa historia. Por el contrario,

los hombres encuentran en las películas de ac-

ción o policiacas lo más masculino, o sea, la fuer-

za, el poder, la lucha y la competición.Y a propósito de la competición. Prestemos

un poco más atención a una situación muy ejem-

plar. Una mujer y un hombre, digamos que Ana

y Juan, van en coche de Loulé a Granada. Se han

perdido en Sevilla hace media hora y Juan ha

girado a la autopista A-49. – Creo que estamos

volviendo a Loulé- dice Ana. – No, eso es co-

recto – niega Juan. – Me parece que nos esta-

mos dirigiendo al oeste. – No seas ridícula. ¿Por

qué crees que nos estamos dirigiendo al oeste?

– Pues el sol se está poniendo delante de noso-

tros. – Pues, ¡si te molesta mi manera de con-

ducir, puedes ir a Granada a pie! La reacción de

Juan es obviamente demasiado severa, tanto más

que Ana tiene razón dándole a Juan un argumen-

to concreto. Y ¿qué le pasa a Juan que reacciona

así? El problema es que él trató la observación de

Ana como una crítica de su capacidad de encon-

trar la dirección adecuada, mientras tanto a Ana

solamente le importaba llegar a Granada lo más

rápido. ¡Recordad caballeros! A las mujeres no

les encanta para nada luchar con vosotros. Si cri-

tican uno de vuestros comportamientos, lo hacen

alekSandra kler

para que sepáis que no es bueno o que simple-

mente no les gusta. Ellas así solamente informan,

no intentan ser vuestros peores enemigos.

Igualmente, no debéis defenderos cuando

una mujer quiere hablar con vosotros de vues-

tros sentimientos. A muchos hombres les parece,

como son duros e independientes, que no nece-

sitan compartir sus emociones con nadie, porque

eso significaría que no saben manejarse con

problemas así mismos. En el fondo eso produce

unos más, así que en situaciones estresantes todo

lo malo se queda en vosotros, caballeros, y con

el tiempo causa una depresión o algo peor. Si co-

nocieráis un poco más a las mujeres, seguramen-

te seríais conscientes de que su interés es sobre

todo apoyaros creando a la vez una relación más

cercana. Para ellas no sois menos fuertes cuando

las confiáis, sino exactamente más responsables

y listos y abiertos para nuevas soluciones, mos-

trándoles de esa manera que contáis con su opi-

nión y que son importantes para vosotros.

En resumen, el modo de expresar y después

comprender lo que quiere comunicarnos la per-

sona del sexo opuesto puede causar unos proble-

mas imprevistos. Sin embargo, el intercambio de

ideas entre criaturas tan diferentes puede ser de

verdad algo intrigante. Solamente hay que tener

en cuenta que una situación puede ser interpreta-

da completamente distintamente según quien es

el interpretador.

¿problemAs pArA entenderse?

Ucz się Języków, bo naUczą się ciEbiE

problems With understAndinG?When I asked my friend what annoys him the most in women’s character, he responded immediately that very often it seems impossi-ble to understand them. „A girl, asked about her opinion about something, tends to change her mind so many times that finally you don’t know what she really thinks” – he said. That’s why the fair sex is said to be unsure of what it wants. But is it really true, or perhaps it’s just that only those who need a definite reason are unable to understand that, depending on circumstances or emotions, it is perfectly acceptable to change one’s decision?The majority of problems between men and women start with different points of view. Men pay attention to all that’s logical and concrete, they care about actions and theirs results, while for women the only thing which is worth tak-ing into consideration are the feelings which accompany an event, the motives of something done, not a fact in itself. A great example is the preference for the types of movies. Have you ever wondered why girls like romantic come-dies, whereas you boys can’t put up with seeing a story about the process of falling in love for yet another time? And conversely – why is it so boring for us girls to witness hundreds of mur-ders? The conclusion is very simple. Romantic movies include loads of feelings related to fall-

ing in love, involving all the emotions stimulat-ing a woman’s imagination. Thanks to them, she can simply feel like a protagonist of that story. Men, in turn, find the most desirable masculine features in action movies, including strength, power and competition.Speaking of competition. Here’s a simple situation: a man and a woman (say, John and Ann) are driving from Loulé to Granada. They have been lost in Seville for half an hour and John has just turned onto the A-49 Expressway. – I think we’re headed back to Loulé – says Ann. – No, this is right – disagrees John. – We seem to be going west. – Don’t be ridiculous. What makes you think we’re going west? – Well, the sun is going down in front of us. – Well, if you don’t care for the way I’m driving, you can try walking to your fat to Granada! John’s reaction is obviously too harsh, especially that Ann is right and she gives him a sensible argument. So what happens that John reacts in this way? The problem is that he takes Ann’s remark as a criti-cism of his ability to find the appropriate direc-tion, while Ann focuses on the goal of getting to Granada as soon as possible. Remember, gen-tlemen! Women really don’t love fighting with you. If they criticise your behaviour, they do it to let you know it isn’t good or simply they don’t

like it. In this way, they only inform you, they don’t try to be your worst enemy. Similarly, you shouldn’t protest when a woman wants to talk with you about your feel-ings. Many men think that, as they are tough and independent, they don’t need to compare their emotions with anybody, because it means that they can’t cope with their problems themselves. Indeed, it causes further problems, so in stress-ful situations you suppress the worst emotions, gentlemen, which in time may lead to depres-sion or worse. If you knew a little more about women, you would surely be aware that their aim is first of all to give you support, at the same time creating a closer relationship. For women, you aren’t less strong when you trust them, but more responsible, smart and open-minded to new solutions, and you show them in this way that you care about their opinion and that they are important to you.

To sum up, the way of expressing and then understanding what the opposite sex wants to say, can bring many unexpected problems. However, the exchange of ideas between such different creatures can be something intriguing. We should only take into consideration that one situation can be interpreted completely differ-ently, depending who interprets it.

Page 17: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

17NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl |

Trochę kUlTUry?!

Tu nie ma pijaczkowych mądro-ści w stylu „Rancza”, bliżej temu filmowi do serialu „Złote łany”

(o, jakbym go obejrzał znów!) z całym okrucieństwem wsi. Bliżej tej galicyjskiej wiosce do Rumunii rodem z książki Mi-chała Kruszony. To wieś ze świniobiciem, długimi rozmowami przy wódce i tanim winie, codziennością ciężką i prostą, po-trzebami przyziemnymi (choć nie tylko). Z mądrością przodków – nie zawsze taką mądrą, lecz pierwotną. Tu wszystko jest proste, choć tak naprawdę proste w pełni nie jest. Jasne, chociaż niejasne.

Mała wieś położona niedaleko Dukli (okolice Krosna) staje się tu więc pewną metaforą ucieczki. Przed światem, przed pracą za biurkiem, przed wspomnieniami, a w kierunku nowego życia. Nie jest to jednak, na całe szczęście, metafora czysto bajkowa, bo choć film wyraźnie nawiązuje do stylistyki realizmu magicznego, twór-czość Andrzeja Stasiuka (film postał na podstawie jego „Opowieści Galicyjskich”) nie omijała brutalności, zawiłych relacji

Muzycznie płyta utrzymana jest w klimacie ska, reggae i rock steady. Nie brakuje więc

wyraźnego, pulsującego basu, plumka-jących gitar, klawiszy i świetnej sekcji dętej. Dzieła dopełnia świetny wokal Kuby Kaczmarka. Co cieszy – zespół nie poszedł na łatwiznę i nie zrobił kopii poprzedniego albumu. Można co praw-da wychwycić pewne znaczące podo-bieństwa (np. pierwszy kawałek Bracia strach do złudzenia przypomina piosenkę

międzyludzkich, czy tragizmu wpisanego w każde ludzie istnienie. Dzięki temu „Wino truskawkowe” nie stało się bajką, sielanką tyleż przyjemną, co nieprawdziwą.

Warto też nadmienić, że i aktorzy grają to zwyczajnie, naturalnie i nie „menelar-sko”, jak to często bywa w filmach o wsi (przede wszystkim wart uwagi jest tu od-kryty na nowo Marian Dziędziel). Galeria różnych, barwnych postaci nie jest skrojo-na pod publikę, a główny bohater, ze swo-im stoickim milczeniem przywodzi trochę na myśl cichych obserwatorów Kim Ki-Duka (choć ten jednak coś mówi). O dzi-wo wyszedł tu nawet dubbing zastosowany w filmie – owego bohatera gra bowiem czeski aktor Jiří Macháček, któremu głosu użycza Wojciech Malajkat, a głos to prze-cież bardzo radiowy, cichy i opanowany.

No i co? Polacy jednak potrafią fil-my robić i to swoje, nie odgapiane, co? A czemu słowa z tytułu oddają film, to już trzeba się samemu przekonać.

“wino truskawkowe”reż. Dariusz Jabłoński

24 godziny). Na płycie mamy 15 piose-nek, zaczyna się od wymienionego wyżej pt. Bracia strach. Lekkie ska z zabawnym tekstem o dwóch braciach – chuliganach, którzy powracają do miasteczka K (jak rozumiem w domyśle jest to rodzinny Kłobuck). W podobnym dowcipnym kli-macie utrzymane jest większość utworów na krążku. Nie zabrakło także odwołania do klasyki, a mianowicie coveru piosenki The Maytals Love Gonna Walk Out On Me. Można także zauważyć wyraźną in-

spirację dwutonem z lat 80. w kawałku Królowa nocy. Mocnym punktem są ka-wałki utrzymane w stylistyce rock steady: Rockextasy i I’m In A Dancing Mood. Płyta jest różnorodna, ale jednocześnie spójna, w niektórych tekstach wychwy-cić można wychwycić nawiązanie do ty-tułowych „kłopotów”. Nie miałem okazji zobaczyć CGB z nowym repertuarem na koncercie, ale myślę, że sprawdza się on tam doskonale. Polecam wszystkim mi-łośnikom szybkich jamajskich rytmów.

Na mě NeZapOmeň a žij

Ostatnie słowa piosenki Jaromira Nohavicy „Zítra ráno v pět” wydają mi się idealnym podsumowa-niem przesłania, jaki bije z „Wina truskawkowe-go” na podstawie stasiukowej prozy. A czemu, to już trzeba się samemu przekonać.

Kłobucka grupa Cała Góra Barwinków (w żadnym wy-padku – Barwników, częsty błąd) wydaje trzeci w swo-jej karierze krążek. W chwili, gdy piszę tę recenzję do premiery płyty są jeszcze 2 dni, ale zespół udostępnił cały materiał z płyty do odsłuchania na swoim profilu MySpace (www.myspace.com/calagorabarwinkow), co moim zdaniem jest świetnym posunięciem marke-tingowym.

rys.

Tom

asz

Cie

szyń

ski

mU

zyk

a

kuba knoll, dzienniknakręcaczY.wordpreSS.com

zbYchowiec

Film

Page 18: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

| NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl18

arTykUł sponsorowany

leiGh bRanhaM 7 prawdziwych powodów odchodzenia z pracy

s. 272, oprawa twarda, cena 59 zł

Jak rozpoznać stany zniechęce-nia wartościowych pracowników i w porę zapobiegać ich rezygna-

cjom z pracy.Dzięki innowacyjnej koncepcji „bodź-ców wypychających” pracowników z firmy i „przyciągających” do niej, Leigh Branham zmienia nasze spojrze-nie na kwestie utrzymywania najcen-niejszych pracowników w organizacji. Okazuje się, że bardzo wiele osób od-chodzi, ponieważ w nieuświadomiony sposób są wypychani przez własną macierzystą firmę, a nie dlatego, że przyciągają je lepsze warunki, które oferuje konkurencja. Są wypychani na tyle konsekwentnie i skutecznie, że gdy już pojawi się w ciekawa oferta na ryn-ku, pracownikowi nie pozostaje nic in-nego, jak tylko złożyć wypowiedzenie. Każdemu z siedmiu przedstawionych przez autora powodów odchodzenia pracowników można zapobiegać sku-tecznie i bez ponoszenia wielkich kosz-tów. Dzięki takim działaniom, jak wła-ściwy dobór, wsparcie w miejscu pracy i dowartościowanie, firma jest w stanie zatrzymać wszystkich wartościowych pracowników. Poza przedstawieniem istoty problemu, autor opisuje również 54 techniki motywacji i angażowania pracowników, co w konsekwencji pro-wadzi do przekonania ich do pozosta-nia w firmie. To nieoceniona pomoc w zmniejszaniu rotacji kadr.

dr Jac Fitz-enz, założyciel i prezes Human Capital Source,

autor The ROI of Human Capital

D laczego straciliśmy cennego pracownika? Zazwyczaj zaczy-namy się nad tym zastanawiać

dopiero wtedy, gdy już jest za późno. Ludzie wiążą się z firmami przez lata – i również przez lata niezauważalnie mogą się nimi rozczarowywać. Leigh Branham podpowiada co robić, by odejście cennego pracownika nie stało się niespodziewanym ciosem.

prof. Witold Orłowski,Główny Doradca Ekonomiczny

PricewaterhouseCoopers

RobeRt SheMin

Dlaczego TamTen gość JesT bogaTy a Ja nie?

s. 276, oprawa miękka, cena 39 zł

Każdy z nas zna te historie: o dzie-ciaku z college’u, który dorobił się milionów na jednym genialnym

pomyśle, o ludziach, którzy zbili fortunę na handlu nieruchomościami, czy o tamtym facecie po trzydziestce, który któregoś dnia pomachał swojemu szefowi na pożegnanie, a teraz żyje z inwestycji. Jednak kwestia, jak oni to zrobili – zasady, jakimi się pokierowali lub jakie zlekceważyli, posunięcia, jakie za-stosowali, a o jakie się potknęli -pozostawało tajemnicą. Aż do dziś, ponieważ po przeczy-taniu tej książki wszystko stanie się jasne. Shemin posiada ogromne doświadczenie w pokazywaniu ludziom bogatym, jak po-mnożyć posiadany majątek, jednak jego prawdziwą pasją jest pomagać ludziom znajdującym się w finansowej zapaści. Posługuje się swoją własną, nieprawdopo-dobną historią, by pokazać, w jaki sposób niestereotypowe myślenie prowadzi do upragnionego celu. W swojej książce, pierwszej, który ujawnia, czego tak naprawdę trzeba, by osiągnąć fi-nansowy dostatek, Shemin w sposób zabaw-ny i dowcipny ilustruje, jak działanie wbrew temu, co naturalne, jest, w rzeczy samej, naj-pewniejszą drogą do zwycięstwa.

Łyk świeżego powietrza... Robert She-min przedstawia tu niezwykły zapis własnych doświadczeń, które muszą

przykuć Twoją uwagę. Ta książka zawiera mnóstwo wskazówek zmieniających punkt widzenia czytelnika, a dotyczących tego, jak zbudować majątek poza paradygmatem wy-ścigu szczurów, oraz jak wykorzystać moc relacji w sposób, o jakim nikt wcześniej nie mówił. Jeśli weźmiesz sobie do serca zawar-te tu lekcje, znajdziesz rozwiązania, jakich szukasz.

Anthony Robbins, autor bestsellerów Obudź w sobie olbrzyma i Olbrzymie kroki

RobeRt SheMin,, niegdyś uznany za kogoś, kto ma “najmniejsze szanse na sukces”, jest dziś multimilionerem, który przemawia do setek tysięcy osób rocznie, regularnie dzie-ląc podium z takimi osobowościami świata finansów, jak Donald Trump, Robert Kiy-osaki, David Bach i Suze Orman. Shemin współpracował z zarządem banku Goldman Sachs i uczestniczył w ponad tysiącu trans-akcji na rynku nieruchomości.

zdziSław SaRjuSz-wolSki

zakupy z excelem bez TaJemnic

s. 240, oprawa miękka, cena 37 zł

Nowa książka Zdzisława Sarjusza-Wolskiego poświęcona jest głównie zarządzaniu zakupami towarów

z wykorzystaniem powszechnie dostępnego arkusza kalkulacyjnego Excel. Zaprezento-wane w książce możliwości wykorzystania mechanizmów Excela – w tym funkcji sta-tystycznych i Solvera oraz opracowanych przez Autora formuł – pozwalają na zasto-sowanie omawianych metod w praktyce, bez konieczności gruntownego zgłębiania ich podstaw teoretycznych. Z taką prezentacją metod spotykam się po raz pierwszy.

prof. dr hab. Czesław Skowronek

Duża użyteczność tej publikacji polega na tym, że dzięki szczegółowemu opi-saniu na przykładach wykorzysta-

nych w nich funkcji arkusza kalkulacyjnego Excel umożliwia jej zastosowanie w praktyce biznesowej każdego przedsiębiorcy stykające-go się z problematyką zakupów i z decyzjami planistycznymi. Warto dodać, że książka na-pisana została w lekkiej i dowcipnej formie, co niewątpliwie przyczyni się do jej popular-ności wśród czytelników.

prof. dr hab. Włodzimierz Rydzkowski

Zakupy z Excelem... to świetnie na-pisana książka. Komentarze Autora do prezentowanych metod, wzorów

i obliczeń skrzą się dowcipem, anegdotami i erudycją, czyniąc jej lekturę wyjątkowo przyjemną i lekką, pomimo wielkiej wagi poruszanych problemów.Zakupy z Excelem... mogę z pełnym przeko-naniem polecić logistykom i menedżerom ds. zakupów w przedsiębiorstwie, praktykom, zajmującym się prognozowaniem popytu, członkom zarządów spółek, całej rzeszy stu-dentów logistyki, doktorantów i słuchaczy studiów podyplomowych oraz akademikom i koneserom metod statystyczno-matema-tycznych w zastosowaniach biznesowych.

prof. dr hab. Danuta Kempny

zdziSław SaRjuSz-wolSki jest dokto-rem nauk ekonomicznych, specjalizującym się w dziedzinie organizacji i zarządzania. Autor ponad dwustu publikacji., m.in.: Ilo-ściowe metody zarządzania logistycznego w przedsiębiorstwie, Strategia zarządza-nia zaopatrzeniem, Sterowanie zapasami w przedsiębiorstwie, Logistyka, Logistyka w przedsiębiorstwie.

ksią

zki s

TUd

ia Emk

a

Page 19: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

19NGS B.e.s.t. | marzec 2010 | best.ue.wroc.pl |

- A już myślałem, że się co do cie-bie pomyliłem, Zabójco – powiedział ze swoim ironicznym uśmieszkiem mag. – Nie sądziłem, że się tego do-wiesz, bo, prawdę mówiąc, zepsuło to całą zabawę. Teraz będę musiał zabić was szybko, bo jeszcze uciekniecie mi ze strachu – dokończył z niemal wy-czuwalnym żalem w głosie.

- Nie licz na to - odrzekł Jorus. Przybyliśmy tu by cię zniszczyć w od-wecie za naszych towarzyszy, których zabiłeś, a fakt, że jesteś, kim jesteś, jest kolejnym argumentem przema-wiającym za twoją eksterminacją.

- Więc zabijesz mnie dlatego, że zostałem obdarzony Mrocznym Poca-łunkiem? - wampir zaśmiał się. – Po-mijając fakt, że szanse na to, że ci się to uda są mniejsze od zera, zdajesz się mieć pewną wiedzę dotyczącą mojej rasy, a zatem powinieneś wiedzieć, że nie jesteśmy nieśmiertelni.

- Nieśmiertelny nie oznacza, że nie można cię zabić, a tylko tyle, że jesteś nieumarłym potworem, który będzie tak długo stąpał po tym świecie, aż czyjś młot nie rozgniecie mu czaszki. Mój młot, bo to od niego za chwilę umrzesz naprawdę, a ta wieża stanie się twoim grobem.

- Sądzisz, że twoja broń, pokryta paroma runami, zdoła mi zadać jakie-kolwiek rany? Ha! - ryknął śmiechem wampir, odsłaniając długie i białe kły. – Przekonajmy się, ile jest w tobie prawdy, krasnoludzie, a ile zadufania – dodał, po czym zgiął się w pół, przy-gotowując do ataku.

Jorus nie odpowie-dział. Przyjął tylko po-stawę obronną, przy-gotowawszy młot do walki. Runy znajdujące się na broni uaktywniły się i rozbłysły białym świa-tłem.

- Czas zacząć rzeź! - krzyknął głośno wampir, po czym skoczył. Błysnęły pazury i trysnęła krew, kiedy ostre jak brzytwa pazury roz-orały lewe oko Jorusa. Krasnolud zachwiał się, ale błyskawicznie odzy-skał równowagę i rąbnął runicznym

toporem w łeb wampira. Ten wrzasnął nieludzkim głosem, kiedy w miejscu uderzenia skóra złuszczyła się i odpa-dła, odsłaniając kość policzkową. Za-bójca nie czekał, aż przeciwnik otrzą-śnie się i zamachnął się znowu. Padł cios, ale napotkał tylko pustkę, kiedy wampir uniknął uderzenia, wzlatując w górę wieży na ogromnym skrzydłach, w które zamieniły się jego ramiona. Pa-nowała tam nienaturalna cisza i ciem-ność taka, że nawet wzrok krasnolu-da, przyzwyczajony do widzenia w ciem-nościach, nie mógł dostrzec, gdzie jest przeciwnik. Jorus jednak bacznie obserwował strop w oczekiwaniu na atak. Kątem oka spojrzał na drugi ko-niec pomieszczenia, w którym toczyła się mordercza walka.

Varghulf ogromnymi łapami zarzucał Gortara gradem ciosów, ale krasnolud nie pozostawał mu dłużny. Na ciele potwora widać było masę ma-łych nacięć, z których leniwie sączyła się krew. Gortar też nie wyglądał naj-lepiej, niemniej jednak wciąż nieprze-rwanie nacierał na wroga. Jego topór uderzał raz za razem, ale skóra bestii zdawała się być twarda niczym stal.

Nawet po bezpośrednim cięciu pozostawał jedynie ślad jak

po skaleczeniu. Nagle Var-ghulf wrzasnął przeraźli-wie i padł na podłogę z wbitym aż po trzonek toporem w plecach. Henf splunął na jego ciało, po czym wyrwał topór i wyszczerzył zęby do osłupionego Gortara.

- Jak to zrobiłeś? - spytał Gortar zdziwio-

ny. – Wiele razy pró-bowałem go ciąć moim

toporem, a zdołałem je-dynie zadrasnąć jego skó-

rę. Tobie zaś wystarczył je-den cios.

- Jeden, ale precyzyjny. Pod na-porem nie byłeś w stanie zadać mu

prawdziwie silnego i wymierzonego uderzenia. W trakcie kiedy był zajęty tobą, zdołałem podejść doń niezau-ważony i wymierzyć prawdziwy cios – odpowiedział Henf. – Żałosna be-stia. Chodźmy lepiej pomóc Jorusowi – rzucił do towarzysza, po czym od-wrócił się, a wtedy p o t ę ż n e

łapy Var-ghul-

f a p r z e -

biły mu brzuch.

- Co d o … - chciał k r z y k - nąć Henf,

ale za- chłystnął się krwią. Bestia pchnęła krasnoluda i przybiła do ścia-ny, a następnie odgięła łeb i zanurzyła kły w szyi krasnoluda, po czym zaczę-ła leniwie chełptać krew. Siły witalne szybko odpływały z ciała Henfa tak, że nawet nie próbował wyrwać się z po-twornego uścisku. Ostatkiem sił złapał za ramiona Varghulfa, przytrzymując je tak, aby bestia nie zdołała szybko od niego odskoczyć. Stwór poczuł to i oderwał czerwony łeb, a wtedy Henf wydał swoje ostatnie tchnienie, ostatni okrzyk:

- Tnij, Gortar!Czerwonowłosy krasnolud nie

wahał się ani chwili. Trzymając to-pór oburącz, zamachnął się. Varghulf spostrzegł lecące w jego stronę ostrze topora, po czym szarpnął się, by unik-nąć ciosu. Ostatkiem sił Henf trzymał bestię mocno swymi muskularnymi ra-mionami, nie pozwalając jej odskoczyć szybko z miejsca. Topór dosięgnął celu i przeszedł gładko przez szyję potwo-ra. Łeb oderwał się i szybując, opadł w końcu na podłogę, tocząc się pod ścianę. Ciało Varghulfa padło na zie-mię i znieruchomiało, po czym niemal błyskawicznie rozsypało się w pył.

opowiadaniE

piotr Semeniuk

ciąg dalszyw następnych numerach

cz. 9

Page 20: NGS B.e.s.t. Marzec 2010

wrocławski teatr współczesny

repertuar’0312.03 18:00 Wokół premiery Pułapka | Scena na Strychu

Spotkanie I - projekcja filmu „Różewicz w teatrze” Andrzeja Sapiji - projekcja filmu „Frantz Kafla” Piotra Dumały - spotkanie i rozmowa z prof. Józefem Kelerą

13.03 19:15 Pułapka - premiera | Duża Scena

14.03 19:15 Pułapka | Duża Scena

16.03 18:15 Pułapka | Duża ScenaSpotkanie IIWokół premiery - po spektaklu spotkaniu i rozmowa z jego twórcami

17.03 19:15 Pułapka | Duża Scena

18.03 19:15 Pułapka | Duża Scena

19.03 19:15 Pułapka | Duża Scena

27.03 19:00 Kaspar | Scena na StrychuMiędzynarodowy Dzień Teatru

28.03 19:00 Kaspar | Scena na Strychu

30.03 19:00 Kaspar | Scena na Strychu

31.03 19:00 Kaspar | Scena na Strychu

06.04 19:15 Pułapka | Duża Scena

07.04 19:15 Pułapka | Duża Scena

08.04 19:15 Pułapka | Duża Scena

09.04 19:15 Pułapka | Duża Scena

10.04 19:00 Traktat | Mała Scena

11.04 19:00 Traktat | Mała Scena

12.04 19:00 Kartoteka | Scena na Strychu

13.04 19:00 Kartoteka | Scena na Strychu

14.04 19:00 Kartoteka | Scena na Strychu

15.04 19:00 Kartoteka | Scena na Strychu

17.04 19:15 Bat Yam | Duża Scena

18.04 19:15 Bat Yam | Duża Scena

20.04 19:15 Bat Yam | Duża Scena

21.04 19:15 Bat Yam | Duża Scena

22.04 19:15 Bat Yam | Duża Scena

Bilety:na stronie wteatrw.pl• w kasie Wrocławskiego Teatru • Współczesnego

tel. (071) 358 89 22wt-sob 12.00 - 19.00nd i święte na 2 godz. przed spektaklem

Pułapka n 32 zł / u 24 złTadeusz Różewiczreż. Gabriel Gietzky

Kaspar (80 min) n 32 zł / u 24 złPeter Handkereż. Barbara Wysocka

Traktat (60 min) n 30 zł / u 20 złwg Ludwiga Wittgensteinareż. Gabriel Gietzky

Kartoteka (120 min) n 32 zł / 24 złTadeusz Różewiczreż. Michał Zadra

Bat Yam (120 min) n 32 zł / 24 złAmit Epstein i Yael Ronenreż. Yael Ronen

Wrocławski Teatr Współczesnyul. Rzeźnicza 12, 50-132 Wrocław

www.wteatrw.pl

04’