20
1 „Lubuszanin.org.pl” nr 2(10)sierpieñ 2009

Lubuszanin nr 10

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Temat numeru: Fundusze na Kapitał Ludzki

Citation preview

Page 1: Lubuszanin nr 10

11111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

Page 2: Lubuszanin nr 10

22222

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

INSPIRUJEMYDO DZIA£ANIARegionalny Oœrodek Europejskiego Funduszu spo³ecznego prowadzony przez Sto-warzyszenie Verte w Zielonej Górze zaprasza do skorzystania ze swojej oferty.Dysponujemy fachow¹ kadr¹, niezbêdn¹ wiedz¹ oraz odpowiednim zapleczem tech-nicznym przy oferowaniu pomocy w przygotowaniu projektów.

Jakie us³ugi œwiadczymy:• animujemy inicjatywy lokalne z zakresu rozwoju zasobów ludzkich,

• organizujemy szkolenia z zakresu pozyskiwania œrodków z EFS i zagadnieñspecjalistycznych oraz wspieramy realizacjê projektów dofinansowywanych zEFS,

• zapewniamy wsparcie doradcze projektodawcom w opracowaniu i zarz¹dza-niu projektami z EFS,

• promujemy i informujemy o mo¿liwoœciach wsparcia EFS (konferencje, semi-naria).

Z oferty ROEFS mog¹ korzystaæ wszystkie legalnie dzia³aj¹cew kraju podmioty, w tym:• instytucje zwi¹zane z rynkiem pracy,

• organizacje przedsiêbiorców,

• organizacje pozarz¹dowe,

• przedsiêbiorcy,

• szko³y i uczelnie,

• jednostki naukowe,

• oœrodki doradztwa rolniczego,

• oœrodki poradnictwa zawodowego i psychologicznego,

• instytucje otoczenia biznesu.

Nasza oferta jest bezp³atna. Na Pañstwa ¿yczenie nasi pracownicy mog¹dojechaæ do wskazanej instytucji na terenie powiatów: zielonogórskiego, no-wosolskiego, wschowskiego, ¿arskiego, ¿agañskiego, kroœnieñskiego, œwie-bodziñskiego.

Serdecznie zapraszamy!

Osoba do kontaktu:Anna Sydor, specjalista ds. informacji i promocjiRegionalny Oœrodek EFS w Zielonej Górzetel. 068 459 33 35, e-mail: [email protected]

INSPIRUJEMYDO DZIA£ANIARegionalny Oœrodek Europejskiego Funduszu spo³ecznego prowadzony przez Sto-warzyszenie Verte w Zielonej Górze zaprasza do skorzystania ze swojej oferty.Dysponujemy fachow¹ kadr¹, niezbêdn¹ wiedz¹ oraz odpowiednim zapleczem tech-nicznym przy oferowaniu pomocy w przygotowaniu projektów.

Jakie us³ugi œwiadczymy:• animujemy inicjatywy lokalne z zakresu rozwoju zasobów ludzkich,

• organizujemy szkolenia z zakresu pozyskiwania œrodków z EFS i zagadnieñspecjalistycznych oraz wspieramy realizacjê projektów dofinansowywanych zEFS,

• zapewniamy wsparcie doradcze projektodawcom w opracowaniu i zarz¹dza-niu projektami z EFS,

• promujemy i informujemy o mo¿liwoœciach wsparcia EFS (konferencje, semi-naria).

Z oferty ROEFS mog¹ korzystaæ wszystkie legalnie dzia³aj¹cew kraju podmioty, w tym:• instytucje zwi¹zane z rynkiem pracy,

• organizacje przedsiêbiorców,

• organizacje pozarz¹dowe,

• przedsiêbiorcy,

• szko³y i uczelnie,

• jednostki naukowe,

• oœrodki doradztwa rolniczego,

• oœrodki poradnictwa zawodowego i psychologicznego,

• instytucje otoczenia biznesu.

Nasza oferta jest bezp³atna. Na Pañstwa ¿yczenie nasi pracownicy mog¹dojechaæ do wskazanej instytucji na terenie powiatów: zielonogórskiego, no-wosolskiego, wschowskiego, ¿arskiego, ¿agañskiego, kroœnieñskiego, œwie-bodziñskiego.

Serdecznie zapraszamy!

Osoba do kontaktu:Anna Sydor, specjalista ds. informacji i promocjiRegionalny Oœrodek EFS w Zielonej Górzetel. 068 459 33 35, e-mail: [email protected]

Ireneusz Wojewódzki

Etos z tradycj¹ ............................. 3

Marcin Florkowski

Upolowaæ filantropa ...................... 7

Waldemar Gruszczyñski

Trzy nogi ze œrub¹ ........................ 11

Anna Sydor

Liga inicjatyw obywatelskich ..... 14

Renata Wcis³o

Dotacje czy sponsorzy? ............... 15

Alfred Siatecki

Dukaty lubuskie za z³otówki ......... 17

Wydawca:Lubuskie CentrumAktywizacji i Wsparcia „Verte”

Adres wydawnictwa i redakcji:ul. Ciesielska 1,65-059 Zielona Góra,tel.: 068 453 24 77,fax: 068 459 33 36,www.verte.org.pl,www.lubuszanin.org.pl,e-mail:[email protected],[email protected]

Redaktor naczelny:Jakub Sakrajda

Sekretarz redakcji:Anna Sydor

Sk³ad:Mamert Janion

Drukarnia:DEM-DRUK,ul. Reymonta 2, 68-300 Lubsko

SPIS TREŒCI

„Lubuszanin”nr 2(10) sierpieñ 2009

Publikacja wydana dziêki wsparciu Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich 2009. Za treœæ tego dokumentu odpowiada LubuskieCentrum Aktywizacji i Wsparcia „Verte”. Pogl¹dy w nim wyra¿one nie odzwierciedlaj¹ w ¿adnym razie oficjalnego stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej.

Page 3: Lubuszanin nr 10

33333

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

Jednym z najcenniejszych osi¹gniêæ dokonuj¹cych siê w Polsce przemian ustro-jowych jest rozkwit inicjatyw obywatelskich na polu spo³ecznym. Mimo trudno-œci, rozwijaj¹ sw¹ dzia³alnoœæ instytucje charytatywne, a dziêki ofiarnoœci przed-

siêbiorstw, instytucji i osób prywatnych tysi¹ce potrzebuj¹cych otrzymuje pomoc.Stopniowo nastêpuje odbudowa etosu dobroczynnoœci i filantropii. Etosu, który mad³ug¹ tradycjê.

Ireneusz WIreneusz WIreneusz WIreneusz WIreneusz Wojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzki

K I L K A S £ Ó W O H I S T O R I I F I L A N T R O P I I„Etos z tradycj¹” – Ireneusz Wojewódzki

Za pierwowzór takiej postawy mo¿-na uznaæ mit o Prometeuszu, w którymfilantropia jest ujmowana szeroko jakoniesienie pomocy, przekazywanie wiedzyi poœwiêcenie. Zgodnie z antycznym Ÿró-d³os³owem „filantropia” stanowi z³o¿e-nie greckich s³ów „philéo” – kocham,mi³ujê i „ánthropos” – cz³owiek. W sze-rokim rozumieniu oznacza zatem umi³o-wanie drugiego cz³owieka. Towarzyszyono cz³owiekowi od zarania cywilizacji,tak¿e w czasach okrutnych i brutalnych.Ju¿ w staro¿ytnej Grecji wêdrowcy otrzy-mywali strawê i schronienie w domachbogatych ludzi i korzystali z goœcinno-œci wieœniaków. Równie¿ w staro¿ytno-œci powsta³o zjawisko mecenatu, które-go nazwa wywodzi siê od r zymskiegopolityka Caiusa Cilniusa Maecenasa,¿yj¹cego w I w. p.n.e. patrona poetów iartystów. Wra¿liwoœæ na nêdzê wystêpo-wa³a chyba we wszystkich krêgach cy-wilizacyjnych, tym bardziej ¿e w wielkichreligiach, chrystianizmie, buddyzmie, is-lamie, ubóstwo traktowane by³o jakowartoœæ uœwiêcaj¹ca, zaœ bogactwo nienale¿a³o do wartoœci promowanych. Wstaro¿ytnych Indiach cesarz buddyjskiAshoka (ok. 274-232 r. p.n.e.) inicjowa³budowê obiektów medycznych, nakazy-wa³ kopanie studni oraz sadzi³ drzewa dlamniej zaradnych poddanych.

***************W œredniowiecznej Europie stosunek

do ubogich wyrasta³ z pocz¹tków chrze-œcijañstwa. Jeden z kapitularzy Karola

Etosz tradycj¹

Wielkiego stanowi³, ¿e dziesiêcina ma byædzielona na równe trzy czêœci: na kosztyzwi¹zane ze œwi¹tyni¹, na utrzymanie ksiê-dza i dla ubogich. W ci¹gu XI i XII w. na-st¹pi³ rozwój instytucji charytatywnychoraz zakonów mendykanckich (¿ebra-czych).

Mi³osierdzie by³o naturalnym odru-chem serca, ale te¿ powszechn¹ powin-noœci¹, œrodkiem osi¹gniêcia zbawienia.Ujmowano to tak: „Bóg móg³by uczyniæwszystkich ludzi bogatymi, lecz chcia³,¿eby byli ubodzy na tym œwiecie, by bo-gaci mieli okazjê odkupienia swoichgrzechów”. Wyra¿a³o siê w tym przeko-nanie o nieuchronnoœci podzia³u na bied-nych i bogatych. Równoczeœnie dzia³a-nia charytatywne by³y manifestacj¹ w³a-snego bogactwa i niejako jego usprawie-dliwieniem.

W praktyce chrzeœcijañskiej Europyœredniowiecznej nakaz mi³osierdzia re-alizowany by³ w formie ja³mu¿ny oraz da-rowizn na rzecz instytucji koœcielnych(klasztorów, szpitali, bractw koœciel-nych). Na dworach wielkich feuda³ówprzyj¹³ siê zwyczaj sta³ego ¿ywienia pew-nej liczby ubogich oraz rozdawnictwaja³mu¿n w trakcie podró¿y. Król FrancjiRobert II (zm. 1031) mia³ w ka¿dej zeswych rezydencji rozdawaæ chleb i winokilkuset ubogim. U bram klasztory w Clu-ny okresowa dystrybucja ja³mu¿n (g³ów-nie w formie ¿ywnoœci) przyci¹ga³a ty-si¹ce ¿ebraków. Tak¿e mieszczaniewznosili na swój koszt przytu³ki, który-mi nastêpnie sami administrowali. Zgod-

nie z nakazami ewangelicznymi fundo-wano przytu³ki trêdowatych, schroniskapielgrzymie i szpitale. Przy czym ówcze-sne szpitale, podstawowa forma zbioro-wej dobroczynnoœci w œredniowieczu,dalekie by³y od wspó³czesnych. Opróczopieki nad chorymi przyjmowa³y oneubogich i pielgrzymów, pe³ni³y funkcjezbiorowych sto³ówek, schronisk dla star-ców, sierociñców itd. Na ziemiach pol-skich pierwszy szpital powsta³ we Wro-c³awiu w 1108 r. przy koœciele PannyMarii dziêki fundacji biskupiej. O skali ichdzia³alnoœci œwiadczy przyk³ad z Kolo-nii, gdzie w szpitalu Œw. Ducha w 1403r. uzyskiwa³o wsparcie 1400 ¿ebrakówtygodniowo.

Czêste by³y wœród zamo¿nychmieszczan zapisy testamentowe narzecz ubogich. Mi³osierdzie okazywanotak¿e wiêŸniom - ci bowiem w œrednio-wieczu musieli sami zapewniæ sobie wy-¿ywienie. Cele wiêŸniów, których nieby³o na to staæ, by³y tak usytuowane,aby mogli prosiæ pr zechodniów owsparcie. Przyk³adem innej formy filan-tropii jest zapis testamentowy polskiejkrólowej Jadwigi Andegaweñskiej (zm.1399), która ca³y swój maj¹tek osobi-sty przekaza³a na r zecz odnowienia Aka-demii Krakowskiej. Dodaæ tr zeba, ¿eszczodroœæ œredniowiecznych ofiaro-dawców szczególnie nasila³a siê w okre-sach œwi¹tecznych.

IreneuszIreneuszIreneuszIreneuszIreneuszWWWWWojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiHistoryk, doktor,pracownik InstytutuHistorii Uniwersyte-tu Zielonogórskiego,zajmuje siê histori¹najnowsz¹.

Page 4: Lubuszanin nr 10

44444

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

K I L K A S £ Ó W O H I S T O R I I F I L A N T R O P I I„Etos z tradycj¹” – Ireneusz Wojewódzki

***************W tym stanie rzeczy ¿ebracy stali siê nie-

odzownym elementem krajobrazu œrednio-wiecznych miast europejskich. Ju¿ w XIV w.miasta po³udniowoniemieckie wprowadzi³yrejestry ¿ebraków. Otrzymywali oni specjal-ne identyfikatory, zaœ „zawodowi” ¿ebracyp³acili nawet podatki! Prze³omowa reformainstytucji charytatywnych i stosunku do ubo-gich nast¹pi³a w XVI w. By³o to odbiciemReformacji (która potêpi³a „kupowanie” zba-wienia) oraz wynikiem kryzysu ¿ywnoœcio-wego, po³¹czonego ze wzrostem demogra-ficznym. W latach dwudziestych XVI w. jakopierwsze reformy dokonuj¹ miasta niemiec-kie i niderlandzkie (Norymberga, Strasburg,Ypres). Wprowadzony zostaje zakaz publicz -

nego ¿ebrania, za prawdziwych ¿ebrakówuznaje siê jedynie tych, którzy nie s¹ zdolnido pracy. Represje obejmuj¹ w³óczêgów, zre-organizowane zostaj¹ instytucje charytatyw-ne, scentralizowane i poddane kontroli ad-ministracyjnej. Zmiany te by³y punktem wyj-œcia do nowej polityki spo³ecznej w ca³ejEuropie. W efekcie na kilka stuleci ustali³asiê zasada instytucjonalnej opieki nadubogimi, stwarzania mo¿liwoœci lub przy-musu pracy oraz represji wobec w³óczêgów.Powstaj¹ prawa o ubogich, górê bierze po-lityka kontroli. W Anglii wprowadzono na-wet obowi¹zkowy podatek na rzecz ubo-gich, zaœ przeprowadzone tam reformy, za-pocz¹tkowane przez Henryka VIII, a utrwa-lone aktem o ubogich z 1601 r., przetrwa³ya¿ do 1834 r.

***************„We wszystkich krajach Europy XVI w.

– pisa³ Bronis³aw Geremek – zarówno ka-tolickich, jak i protestanckich, indywidu-alna dobroczynnoœæ trwa nieustannie.Ostentacyjne mi³osierdzie stanowi³o nie-odzown¹ czêœæ zrytualizowanych zacho-wañ wobec ¿ycia i œmierci, stanowi³o czêœæobrz¹dków œwi¹tecznych i pogrzebowych,stanowi³o wreszcie afirmacjê presti¿u,bogactwa i w³adzy. Nie jest ju¿ jednak do-minuj¹c¹ form¹ opieki spo³ecznej”. W epo-ce nowo¿ytnej dokona³a siê zasadnicza re-wizja tradycyjnej doktryny mi³osierdzia.

W XVII w ca³ej Europie obok wci¹¿ ist-niej¹cych szpitali rozpowszechni³y siêdomy pracy – instytucje dobroczynne, w

Page 5: Lubuszanin nr 10

55555

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

K I L K A S £ Ó W O H I S T O R I I F I L A N T R O P I I„Etos z tradycj¹” – Ireneusz Wojewódzki

których jednak panowa³a dyscyplina wiê-zienna. Zwalczaj¹c w³óczêgostwo, egze-kwowa³y one obowi¹zek pracy. Cieszy³y siêz³¹ s³aw¹, co nie dziwi, jeœli siê weŸmie poduwagê, ¿e w Amsterdamie pensjonariuszuznany za pró¿niaka by³ zamykany w po-mieszczeniu nape³niaj¹cym siê powoliwod¹. Jedynym ratunkiem dla uwiêzione-go „pró¿niaka” by³o ci¹g³e pompowaniewody. By³ to doœæ radykalny sposób edu-kacji! W tego typu instytucjach gromadzo-no pod jednym dachem ludzi ubogich, sza-leñców i zbrodniarzy, dzieci, kobiety i mê¿-czyzn. Panowa³y tam wystêpek i choroby.

Zmianê przynios³y humanitarne ideeOœwiecenia. One te¿ leg³y u genezy filan-tropii w dzisiejszym rozumieniu tego s³o-wa, jako ruchu œwieckiej i dobrowolnejopieki nad ubogimi. Dokona³a siê wówczasswoista „laicyzacja mi³oœci bliŸniego”. Wokresie Rewolucji Francuskiej jakobini poraz pierwszy w Europie sformu³owali kon-stytucyjne prawo do powszechnej oœwia-ty i opieki spo³ecznej. Uznano te¿, ¿e obo-wi¹zkiem spo³eczeñstwa jest niesienie po-mocy „nieszczêœliwym obywatelom”.

Wprawdzie jeszcze i w XIX w. przymuspracy i represje nadal odgrywa³y kluczow¹rolê w organizacji pañstwowej opieki spo-³ecznej, jednak¿e poczêto zastanawiaæ siênad przyczynami „degradacji znacznej czê-œci ludzkoœci”, postrzegaj¹c problem nê-dzy w kategoriach interesu zbiorowego, anawet racji stanu.

***************W momencie, kiedy œwiat wchodzi³ w

epokê industrialn¹, w której ubóstwo na-biera³o charakteru masowego, elity spo-³eczne i intelektualne wykazywa³y pocz¹t-kowo paternalistyczne podejœcie do pro-blemu ubogich, patr z¹c nañ z charaktery-styczn¹ klasow¹ wy¿szoœci¹. Do prawdzi-wie potr zebuj¹cych zaliczano sieroty, ka-leki i starców, pozosta³y olbrzymi obszarnêdzy elity sk³onne by³y przypisywaæ„pró¿niactwu” klas ni¿szych. W drugiejpo³owie XIX w. sytuacjê tê zmieni³ rozwójœwiadomoœci spo³ecznej mas, przemianyw strukturach ¿ycia politycznego, wresz-cie wysi³ek kilku pokoleñ filantropów.

Wynalazkiem tego stulecia by³a taniazupa rumfordzka (od nazwiska hrabiegoRumforda) rozdawana ubogim, w szpita-lach nast¹pi³o tak¿e rozdzielenie funkcjileczniczych od przytu³kowych. Dyskurs fi-lantropijny w XIX wieku wydoby³ na pierw-szy plan aspekt moralnej degradacji jed-nostki. Coraz bardziej oczywiste stawa³ysiê spo³eczne Ÿród³a nêdzy, która, jak siêokaza³o, nie by³a ani wynikiem klasowego„pró¿niactwa”, ani tym bardziej rzekomych

odmiennoœci psycho-fizycznych. W œlad zatym pojawi³o siê indy-widualne podejœciedo ka¿dego ubogie-go.

W tym czasiedzia³alnoœæ rozma-itych organizacjiopiekuñczych w istot-ny sposób uzupe³nia-³a zadania pañstwa isamorz¹dów. Wykra-cza³a ona poza po-moc doraŸn¹, po-wszechne stawa³y siêfilantropijne progra-my wychowawcze,obejmuj¹ce szkolnic-two elementarne,propaguj¹ce zasadyrzetelnej pracy ioszczêdzania. Polscyzwolennicy idei pracyorganicznej krytyko-wali utrwalone dot¹dformy dzia³alnoœci fi-lantropijnej, takie jakbale na rzecz ubogichczy okazjonalnieurz¹dzane kwesty iloterie.

Na ziemiach pol-skich w okresie zabo-rów dzia³alnoœæ orga-nizacji filantropijnychmia³a jeszcze jeden,dodatkowy aspekt –patriotyczny. Jedn¹pierwszych organiza-cji filantropijnych podzaborami by³o za³o¿one w 1814 r. War-szawskie Towarzystwo Dobroczynnoœci(WTD). Zak³ada³o ono ochronki i sierociñ-ce dla dzieci, organizowa³o tanie kuchnie idomy noclegowe. Ciekawe, ¿e prywatneochronki na terenie zaboru rosyjskiego a¿do 1905 r. realizowa³y nielegalny programnauczania jêzyka polskiego, bêd¹c tymsamym placówkami wychowania narodo-wego. W Polsce, podobnie jak w Europie,dzia³alnoœæ filantropijna by³a domen¹ ko-biet, najczêœciej wywodz¹cych siê z ary-stokracji, jak Zofia Zamoyska. Do ruchu fi-lantropijnego aktywnie w³¹czyli siê tak¿eprzedstawiciele bur¿uazji, przedsiêbiorcyi finansiœci, tacy jak Leopold Kronenberg(za³o¿yciel Szko³y Handlowej w Warsza-wie), czy Jan Gotlib Bloch. W zaborze pru-skim jednym z pierwszych organicznikówby³ Karol Marcinkowski, lekarz i spo³ecz-nik lecz¹cy bezp³atnie ubogich, za³o¿ycielTowarzystwa Naukowej Pomocy dla M³o-dzie¿y Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego

(1841) – pierwszejorganizacji stypen-dialnej na ziemiachpolskich.

***************W ostatnich de-

kadach XIX w. dzia³al-noœæ filantropijnauleg³a daleko posu-niêtej racjonalizacji,przybiera³a coraz no-woczeœniejsze formy.W zaborze austriac-kim z inicjatywy Hen-ryka Jordana powsta³park jego imienia,gdzie dzieci mog³ydoskonaliæ siê fizycz-nie i uczyæ samorz¹d-noœci. W Warszawieutworzono Towarzy-stwo Kolonii Letnich,którego dzia³aczamibyli m.in. Boles³awPrus i Janusz Kor-czak. W trudnych la-tach I wojny œwiato-wej nast¹pi³a dalszasamoorganizacja pol-skiego spo³eczeñ-stwa. Przede wszyst-kim pomocy wyma-ga³y dzieci. Jedn¹ znajwa¿niejszych in-stytucji opiekuñczychby³ Centralny KomitetObywatelski, któregofunkcje w 1915 r.przejê³a Rada G³ównaOpiekuñcza. Po odzy-

skaniu niepodleg³oœci znaczn¹ czêœæ za-dañ w zakresie pomocy spo³ecznej prze-jê³o pañstwo i samorz¹dy. Nadal jednakrozwija³y siê organizacje dobroczynne i fi-lantropijne. W okresie miêdzywojennymistnia³o w Polsce 10 tys. stowarzyszeñ i 3tys. fundacji. Powsta³y w tym czasie m.in.Polski Czerwony Krzy¿ i Zwi¹zek „Caritas”.Jednak¿e wiele fundacji w II RP mia³o cha-rakter wyznaniowo-narodowoœciowy, wspie-raj¹c jedynie osoby okreœlonej narodowoœcii wyznania. Podczas okupacji Niemcy zlikwi-dowali b¹dŸ skrêpowali dzia³alnoœæ wszyst-kich stowarzyszeñ fundacji i zwi¹zków. Je-dynie Rada G³ówna Opiekuñcza mog³a zazgod¹ w³adz okupacyjnych reprezentowaæpolskie organizacje dobrowolnej opieki spo-³ecznej. Pewn¹ autonomiê, ale ograniczonemo¿liwoœci dzia³ania, zachowa³ PCK. Pozatym du¿¹ ro lê odgrywa³a pozainstytucjo-nalna, prywatna samopomoc, jak te¿ finan-sowe wsparcie (np. uczonych) udzielaneprzez pañstwo podziemne.

Wspó³czesnyœwiat stawiawci¹¿ nowew y z w a n i a .J a k k o l w i e kspauperyzo-wane spo³ecz-noœci, zjawiskowykluczeniaczy dziedzicz-ne bezrobocienadal wystê-puj¹ w krajachwysokorozwi-niêtych, to jed-nak w dobieglobalizacji fi-lantropia musiw y k r a c z a æpoza horyzontgranic jedne-go pañstwa

Page 6: Lubuszanin nr 10

66666

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

Ó

K I L K A S £ Ó W O H I S T O R I I F I L A N T R O P I I„Etos z tradycj¹” – Ireneusz Wojewódzki

***************Po II wojnie œwiatowej, kiedy spo-

³eczeñstwa europejskie przyspieszy³yswój marsz ku dobrobytowi, na Zacho-dzie pisano o „odpadach spo³eczeñstwaobfitoœci”. Zastanawiano siê nad genez¹wykluczenia z systemu ekonomicznego,wskazuj¹c, ¿e odpowiednia politykaspo³eczna mo¿e ten stan r zeczy odmie-niæ. Tymczasem w PRL filantropia sta-³a siê oczywiœcie bur¿uazyjnym relik-tem. Wszak (zgodnie z obowi¹zuj¹caideologi¹) w Polsce Ludowej wszyscymieli byæ równi, nie by³o ju¿ warstwwy¿szych i ubogiego plebsu. Poza tymdzia³alnoœæ wszystkich organizacji po-zarz¹dowych, zwi¹zana z pluralizmem,zosta³a skrêpowana ze wzglêdów poli-tycznych. Pañstwo przejê³o kontrolênad ca³oœci¹ ¿ycia spo³ecznego, a wiêk-szoœæ organizacji spo³ecznych b¹dŸ zli-kwidowano, b¹dŸ poddano biurokra-tycznej centralizacji. Dla przyk³adu: namiejsce koœcielnej organizacji spo³ecz-no-charytatywnej „Caritas” powo³anoodgórnie Zrzeszenie Katolików „Cari-

tas”. Sytuacja ta w niewielkim stopniuuleg³a liberalizacji po 1956 r. W latachosiemdziesi¹tych, w okresie kryzysu,Polska doœwiadczy³a olbrzymiej pomo-cy charytatywnej z zagranicy - szcze-gólnie du¿¹ rolê odegra³y wówczas pol-skie organizacje koœcielne.

Polska Ludowa przynios³a general-ne os³abienie dobroczynnoœci i upadeketosu filantropii. Z tej w³aœnie przyczy-ny po 1989 r., po wejœciu w now¹ rze-czywistoœæ ekonomiczn¹, a w konse-kwencji pojawienia siê nowych proble-mów spo³ecznych, z tak wielkim trudemnastêpowa³a w Polsce reanimacja ideifilantropii. Jednak wzrastaj¹ca aktyw-noœæ organizacji pozarz¹dowych o cha-rakterze pomocowym pozwala patrzeæ wprzysz³oœæ z optymizmem. Wci¹¿ po-wstaj¹ nowe inicjatywy, nie tylko o takszerokim zasiêgu jak np. Polska AkcjaHumanitarna, ale chocia¿by takie jakFundusze Lokalne, których zadaniem jestzbiórka œrodków finansowych w celupoprawy warunków ¿ycia konkretnychspo³ecznoœci lokalnych.

Na koniec podkreœliæ trzeba, ze wspó³cze-sny œwiat stawia wci¹¿ nowe wyzwania. Jak-kolwiek spauperyzowane spo³ecznoœci, zjawi-sko wykluczenia czy dziedziczne bezrobocienadal wystêpuj¹ w krajach wysokorozwiniê-tych, to jednak w dobie globalizacji filantropiamusi wykraczaæ poza horyzont granic jedne-go pañstwa. Ubogie kraje rozwijaj¹ce siê sta-nowi¹, z grubsza licz¹c, 2/3 ludnoœci œwiata,jednak ich ³¹czny udzia³ w œwiatowym PKBzamyka siê w granicach kilkunastu procent.Byæ mo¿e przysz³oœæ i tu przyniesie g³êbsz¹refleksjê nad kondycj¹ najbiedniejszychpañstw, doprowadzaj¹c do zasadniczej re-orientacji spojrzenia sytego Zachodu w kie-runku wyrównania szans w wymiarze ogól-noœwiatowym, i to nie tylko z pobudek hu-manitarnych, lecz te¿ ze wzglêdu na interesglobalnej zbiorowoœci.

ZRÓD£ALiteratura tematu jest bardzo obszer-na, korzysta³em m.in. z: B. Geremek,„Litoœæ i szubienica. Dzieje nêdzy i mi-³osierdzia”, Warszawa 1989; E. Leœ,„Zarys historii dobroczynnoœci i filan-tropii w Polsce”, Warszawa 2001.

Page 7: Lubuszanin nr 10

77777

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

Biznes i filantropia wchodz¹ w maria¿ od dawna. Dlaczego ludzie zostaj¹ filantropa-mi? Czym siê kieruj¹? I jak zyskaæ przychylnoœæ filantropa?

Marcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin Florkowski

¯ Y C I E J E D Y N I E D L A S A M E G O S I E B I E M O ¯ E B Y Æ C I Ê ¯ A R E M„Upolowaæ filantropa” – Marcin Florkowski

Dzia³alnoœæ filantropijn¹ uprawiaj¹pojedyncze osoby ju¿ od czasów staro-¿ytnej Grecji. Rozpowszechniony w dzie-wiêtnastym wieku model „filantropii oso-bistej”, w której konkretne osoby wspie-ra³y inne konkretne osoby, zastêpowanyjest dzisiaj przez organizacje filantropij-ne (instytucje, fundacje), które zajmuj¹ siêczêsto wspieraniem ca³ych grup spo³ecz-nych. Za takimi organizacjami zawszestoj¹ jednak konkretni ludzie, którzy po-wo³ali je do ¿ycia lub maj¹ decyduj¹cywp³yw na ich kszta³t.

Filantrop jest starFilantrop jest starFilantrop jest starFilantrop jest starFilantrop jest staryyyyyFilantropia kojarzona jest zwykle z

osobami, które w pewnym wieku dosz³ydo znacznych osi¹gniêæ biznesowych lubpolitycznych i na bazie osi¹gniêtego suk-cesu za³o¿y³y fundacje, instytuty lubufundowa³y nagrody czy stypendia. Pro-totypem takiego filantropa jest AlfredNobel.

Upolowaæfilantropa

Pragnienie przeznaczania zgroma-dzonej przez siebie fortuny na rzecz in-nych ludzi dobrze t³umaczy „norma od-powiedzialnoœci spo³ecznej”. Otó¿ w na-szej kulturze obowi¹zuje zasada pomaga-nia s³abszym i potr zebuj¹cym. Gdy sta-rowince przygarbionej wiekiem wysypi¹siê jab³ka z torby, trzeba jej pomóc. Gdy-by te jab³ka wysypa³y siê m³odemu osi³-kowi, niewiele osób bêdzie czu³o siê zo-bowi¹zanych do pomocy – „sam sobie daradê”. W³aœnie ze wzglêdu na normê od-powiedzialnoœci spo³ecznej ustêpujemymiejsca starszym w autobusach, poma-gamy ludziom kalekim w wejœciu po scho-dach itp.

Norma odpowiedzialnoœci jest jednymz g³ównych motywów dzia³alnoœci filantro-pów. W³asne powodzenie mo¿e bowiemwywo³ywaæ uczucie zobowi¹zania, a na-wet wyrzuty sumienia czy wstyd wobectych, których ¿ycie jest mniej szczêœliwenie z ich winy.

Jak stwierdzi³ Bill Gates, za³o¿yciel jed-nej z najwiêkszych fundacji charytatyw-nych na œwiecie: „By³ czas zarabiania pie-niêdzy, teraz nadszed³ czas dzielenia siênimi”.

Tego typu motywacja ma jednakokreœlone konsekwencje. Filantropchêtnie pomaga ludziom uzdolnionym,pomys³owym i twórczym, którzy z po-wodów losowych (np. pochodzenia luburodzenia), niezawinionych przez sie-bie, pozbawieni s¹ odpowiednich mo¿-liwoœci i startu. Dzia³alnoœæ filantropów,motywowanych przede wszystkimnorm¹ odpowiedzialnoœci spo³ecznej,nastawiona jest przewa¿nie na „wy-równanie szans” – funduj¹ oni stypen-dia dla uzdolnionych, wspieraj¹ wyna-lazców itp.

Filantrop jest dojrza³yFilantrop jest dojrza³yFilantrop jest dojrza³yFilantrop jest dojrza³yFilantrop jest dojrza³yW wielu teoriach (dotyczy to zw³asz-

cza teorii Abrahama Maslowa, ErickaEricksona i Gustawa Junga) twierdzi siête¿, ¿e ludzie w œrednim wieku zmieniaj¹swoj¹ hierarchiê wartoœci i pragn¹ doko-naæ czegoœ ponadczasowego, czegoœ dlainnych ludzi, a nie tylko dla w³asnych in-teresów.

¯ycie dla samego siebie mo¿e byæ bo-wiem ciê¿arem (zw³aszcza jeœli uda³o siêosi¹gn¹æ to, o czym siê do tej pory ma-rzy³o) i mo¿e skoñczyæ siê rozpacz¹ z po-wodu pustki, które w ostatecznym rozra-chunku przynosi. Po przekroczeniu umow-nej po³owy ¿ycia ludzie zastanawiaj¹ siê,czemu ma s³u¿yæ to wszystko, czego dotej pory dokonali i zaczynaj¹ odczuwaæpotrzebê wykroczenia poza swoje ego-istyczne cele.

W³aœnie w tym wieku filantrop czê-sto rozpoczyna swoje dzie³o. Mo¿e to siêodbywaæ na wielk¹ skalê – tak jak to zro-bi³ Warren Buffett, przekazuj¹c lwi¹czêœæ swojego maj¹tku na dzia³alnoœæcharytatywn¹, mo¿e siê to odbywaæ nama³¹ skalê – dbania o swoje wnuki czyzajêcie siê dzia³alnoœci¹ na r zecz lokal-nej spo³ecznoœci. Wg niektórych teoriipsychologicznych, mamy tu do czynie-nia tylko z ró¿nic¹ w skali, a nie ró¿nic¹w motywacji.

Motywacj¹ jest bowiem dojrza³oœæ, anie osi¹gniêcie sukcesu i pragnienie po-dzielenia siê nim. Zdrowo rozwijaj¹ca siêistota ludzka w pewnym wieku odczuwa„naturaln¹” potrzebê robienia czegoœ narzecz innych ludzi.

Tego typu motywacja dzia³a inaczej ni¿ta zwi¹zana z norm¹ odpowiedzialnoœcispo³ecznej. Filantrop motywowany dojr za-³oœci¹ nastawiony jest przede wszystkimna to, aby pomoc potrzebuj¹cym po pro-stu nadesz³a, niekoniecznie nadesz³a od

MarcinMarcinMarcinMarcinMarcinFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiUkoñczy³ studiapsychologiczne naUniwersytecie im.Adama Mickiewiczaw Poznaniu orazpiêcioletni¹ szko³êpsychoterapiipsychodynamicznejw Krakowie.Od 2003 r. doktorpsychologii.Pracuje jakowyk³adowca naUniwersytecieZielonogórskim oraz

diagnosta – terapeuta wPoradni Psychologicz-no-Pedagogicznej.Pisze artyku³ypopularno-naukowe zzakresu psychologii.

Page 8: Lubuszanin nr 10

88888

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

¯ Y C I E J E D Y N I E D L A S A M E G O S I E B I E M O ¯ E B Y Æ C I Ê ¯ A R E M„Upolowaæ filantropa” – Marcin Florkowski

niego. To osoby, którym zale¿y na tym, aby„œwiat by³ lepszy”. Anonimowe udzielaniewsparcia – dlaczego nie? Do szczególniedojrza³ych osób pasuje taka anonimowafilantropia.

DajemyDajemyDajemyDajemyDajemy, aby dostaæ, aby dostaæ, aby dostaæ, aby dostaæ, aby dostaæPowy¿ej opisany

obraz filantropa jest³adny – to osoba doj-rza³a, odpowiedzialnaitp. Nie ma tu jednakmowy o emocjonal-nym zaanga¿owaniuw filantropiê, któraniew¹tpliwie istniejeoraz o tym, ¿e filan-trop mo¿e byæ moty-wowany bardzo przy-ziemnymi i egoistycz-nymi pragnieniami.

Oto przyk³ad. In-stytucje zajmuj¹cesiê ubezpieczeniamiodkry³y, ¿e reklamyubezpieczeñ na wy-padek œmierci (pie-ni¹dze ubezpieczo-nego otr zymuje jegorodzina) okazuj¹ siêczasem zupe³nie nie-skuteczne. Jeœli w re-klamie akcentowanejest zadowolenie idobrostan ludzi, któ-rzy otr zymuj¹ pieni¹-dze z ubezpieczeniazmar³ego, taka rekla-ma nie podnosi iloœcisprzedanych ubez-pieczeñ. W ¿artobli-wej formie wyrazi³ tojeden z niedosz³ychklientów: „Nie chcêubezpieczenia na¿ycie. Chcê, aby wrazie mojej œmiercirodzina naprawdê siê martwi³a.”

Reklamy ubezpieczeñ na ¿ycie mog¹jednak wywieraæ znakomity efekt, jeœliakcentuj¹ poœwiêcenie, dobr¹ wolê i al-truizm osób ubezpieczaj¹cych siê – „Ja-kim dojrza³ym i odpowiedzialnym ojcemjest ten, który zabezpiecza swoj¹ rodzi-nê nawet po swojej œmierci”. Akcento-wanie wspania³ych cech ubezpieczaj¹cejsiê osoby wydaje siê byæ kluczem doskutecznej sprzeda¿y ubezpieczeñ na¿ycie.

To ciekawe zjawisko, wygl¹da bowiemna to, ¿e dbanie o innych jest tu motywo-wane bardzo doraŸnym i namacalnym zy-

skiem – pragnieniem bycia docenionymprzez innych i zyskaniem wdziêcznoœci.

Dzia³alnoœæ filantropijna równie¿ bywatak motywowana. Zarz¹d przedsiêbior-stwa, które finansuje cele charytatywne lubprzeznacza pieni¹dze na budowê placuzabaw mo¿e byæ w gruncie rzeczy zainte-resowany robieniem sobie dobrej marki,

darmowej reklamy ipoprawieniem wize-runku firmy. Bez ta-kich „zysków” z po-magania nie jest za-interesowany wspar-ciem filantropijnym.

Typowym przy-k³adem takiej filan-tropii jest fundacjaRonalda McDonalda,której dzia³alnoœæpolega na „Pomocydzieciom, aby ¿y³y wzdrowiu”, jak tomo¿na przeczytaæ najej stronie interneto-wej. To bardzo cieka-we, bowiem firmaMcDonald s³ynie zesprzeda¿y taniej iszkodliwej dla zdro-wia ¿ywnoœci, w do-datku staraj¹c siêprzyci¹gn¹æ do niejju¿ malutkie dziecinp. poprzez dodawa-nie do jedzenia zaba-wek (sic!). W tensposób wœród dzie-ci ³owi nowych klien-tów, którzy byæ mo¿epozostan¹ wierniniezdrowej ¿ywnoœcido koñca swojego(przedwczesnego?)¿ycia. W tym œwietlestatut fundacji wyda-je siê grub¹ hipo-kryzj¹.

Równie¿ egoistycznie motywowanyjest polityk, który pojawia siê na miejscukatastrofy ¿ywio³owej, œciska rêce poszko-dowanym w tragedii, „dodaje otuchy” iosobiœcie obiecuje przeznaczenie œrodkówna pomoc ofiarom, „mimochodem” czer-pi¹c z tego zyski w postaci przychylnoœciopinii spo³ecznej.

Filantropom, którzy motywowani s¹ wten sposób, zale¿y przede wszystkim natym, aby wszyscy widzieli, ¿e to oni w³a-œnie, a nie kto inny, niesie pomoc. To w³a-œnie ich osoba ma byæ zauwa¿ona. Jeœlizak³adaj¹ fundacjê dobroczynn¹, jest tofundacja ich imienia. Jeœli udzielaj¹ pomo-

cy, to przede wszystkim tam, gdzie bêdzieo tym g³oœno i gdzie nie da siê przeoczyæich gestów. Nie s¹ raczej zainteresowanianonimowym niesieniem pomocy i musz¹dostaæ „coœ za coœ” – w ten sposób mo¿-na zyskaæ ich przychylnoœæ.

Oczywiœcie pomaganie bliŸnim jestgodne pochwa³y, nawet jeœli jest form¹dzia³ania we w³asnym interesie.

Zbierajcie skarbZbierajcie skarbZbierajcie skarbZbierajcie skarbZbierajcie skarbw niebiew niebiew niebiew niebiew niebie

Zyski z filantropii mog¹ byæ namacalnetak jak w przyk³adach opisanych wy¿ej, mog¹byæ jednak tak¿e ukryte, choæ nadal ego-istyczne. Bywa, ¿e filantrop nie zabiegawprost o wdziêcznoœæ i nie afiszuje siê zeswoj¹ dobroczynnoœci¹, poniewa¿ nagrod¹,któr¹ próbuje uzyskaæ jest w³asne dobre sa-mopoczucie. Dzia³alnoœæ filantropijna mo¿ebyæ jak panaceum na zani¿one poczucie w³a-snej wartoœci, mo¿e byæ zmazaniem rzeczy-wistych lub wyimaginowanych grzechów lubu³omnoœci, mo¿e byæ wreszcie sposobem napoczucie siê cz³owiekiem lepszym od innych.

Na przyk³ad oburzenie Jurka Owsiakana ró¿ne instytucje (tak¿e koœcielne), któ-re przeszkadzaj¹ w dzia³alnoœci Wielkiej Or-kiestry Œwi¹tecznej Pomocy i organizacjiPrzystanku Woodstock, oburzenie, które-mu Owsiak wielokrotnie dawa³ publicznieupust, jest co prawda zrozumia³e i bardzoludzkie, ale niektórzy mogliby siê w nimdopatrzyæ tak¿e zranionej mi³oœci w³asnejcz³owieka, którego dzia³alnoœæ nie jest do-ceniana w równym stopniu przez wszyst-kich. Podobny, ukryty wymiar mog³y mieæswego czasu bezkompromisowe i sk¹d-in¹d s³uszne wyst¹pienia Marka Kotañskie-go do „Polaków”, wyk³adaj¹ce „narodow¹niemal” znieczulicê i hipokryzjê wobec lu-dzi chorych na AIDS, narkomanów czybezdomnych.

Egoistycznych, ukrytych motywówdzia³alnoœci filantropijnej mo¿e byæ wiele,na ogó³ s¹ to: poszukiwanie spo³ecznej ak-ceptacji („To wspania³y filantrop!”), obro-na ego (dzia³alnoœæ filantropijna mo¿e od-wracaæ uwagê od w³asnych problemów izmniejszaæ neurotyczne poczucie winy),podwy¿szenie poczucia w³asnej wartoœci ipewnoœci siebie („Jestem wartoœciowymcz³owiekiem”), d¹¿enie do zdobycia do-œwiadczenia i wiedzy.

Filantrop motywowany pragnieniempolepszenia swojego samopoczucia czê-sto reaguje paradoksalnie na wdziêcznoœæ– wstydzi siê jej, unika. Nie chce, aby innigo chwalili, otwarta wdziêcznoœæ jest dlanich czêsto krêpuj¹ca. Dlatego te osobydobrze czuj¹ siê w jakiejœ konkretnej roli

Dzia³alnoœæ fi-l a n t r o p i j n amo¿e byæ jakp a n a c e u mna zani¿onepoczucie w³a-snej wartoœci,mo¿e byæzmazan iemrzeczywistychlub wyimagi-n o w a n y c hgrzechów lubu ³ o m n o œ c i ,mo¿e byæwreszcie spo-sobem na po-czucie siêcz³owiekiemlepszym od in-nych.

Page 9: Lubuszanin nr 10

99999

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

(w „masce roli”?) – chc¹ byæ lekarzami,terapeutami, nauczycielami, „sumieniemnarodu” itp. Ich dzia³alnoœæ czêsto doty-czy bardzo kontrowersyjnych spraw i chêt-nie chwytaj¹ siê kontrowersyjnych metod.Jeœli jakiœ typ dzia³alnoœci filantropijnejmo¿e byæ szczególnie dyskusyjny, trudnylub nieakceptowany powszechnie – bêd¹

wanie na drugi plan. Pod³o¿em takiej filan-tropii jest empatia i wspó³czucie. Tego typufilantrop jest prawdziwym altruist¹ – robi coœna rzecz innych ludzi, nawet jeœli jemu sa-memu nie przynosi to ¿adnych korzyœci lubwrêcz przynosi szkody. Empatyczne osobykoncentruj¹ siê bardziej na prze¿yciach tychinnych ni¿ na w³asnym dobrostanie.

„Upolowaæ filantropa” – Marcin Florkowski

¯ Y C I E J E D Y N I E D L A S A M E G O S I E B I E M O ¯ E B Y Æ C I Ê ¯ A R E M

bêdzie bardziej op³acaæ lub bêdzie bar-dziej widoczne?”

To bardzo osobisty typ dzia³alnoœcicharytatywnej, g³êboko anga¿uj¹cy, emo-cjonalny i autentyczny. Wielu œwiêtych takw³aœnie dzia³a. Z pewnoœci¹ do takich fi-lantropów nale¿a³ Albert Schweitzer czyJan Pawe³ II.

Tak jak filantrop motywowany norm¹odpowiedzialnoœci spo³ecznej jest nasta-wiony przede wszystkim na wyrównywa-nie szans (i w zwi¹zku z tym np. chêtniezajmuje siê wspomaganiem m³odychutalentowanych ludzi), tak filantrop mo-tywowany wspó³czuciem i altruizmemzajmuje siê najczêœciej tymi, którzy cier-pi¹ – np. osobami terminalnie chorymi,g³oduj¹cymi, zaniedbanymi dzieæmi itp.Nie przeprowadza zwykle rozwa¿añ typu:„Czy potr zebuj¹cy zas³u¿y³ na swój los,czy jest sam sobie winny?”, „Czy poma-ganie mu ma sens, czy mo¿e lepiej swo-je wysi³ki skierowaæ tam, gdzie to siê

JakJakJakJakJakupolowaæ filantropa?upolowaæ filantropa?upolowaæ filantropa?upolowaæ filantropa?upolowaæ filantropa?Mnogoœæ motywów, które stoj¹ za fi-

lantropi¹, mo¿na zredukowaæ do dwóch ty-pów. Pierwszy z nich (nazywany moty-wacj¹ endocentryczn¹) to tendencja dopomagania innym po to, aby polepszyæ wten czy inny sposób w³asny stan lub sa-mopoczucie. Dla tych osób najwa¿niejszejest pomaganie osobiste, one, a nie ktoœinny maj¹ nieœæ pomoc.

Drugi typ motywacji dzia³alnoœæ filan-tropijnej („motywacja egzocentryczna”) to

siê ni¹ czêsto zajmowaæ te osoby. Istot¹ich motywacji jest bowiem pragnienie po-prawienie swojego (a nie czyjegoœ) dobro-stanu wewnêtrznego.

Trzeba oczywiœcie podkreœliæ, ¿e sub-telnie egoistyczne motywy filantropii tak-¿e nie ujmuj¹ niczego z jej konkretnychzas³ug i znaczenia.

Czysta filantropiaCzysta filantropiaCzysta filantropiaCzysta filantropiaCzysta filantropiaJest jeszcze inny typ dzia³alnoœci filan-

tropijnej, oparty na autentycznym wspó³czu-ciu. W³asna osoba schodzi wtedy zdecydo-

Page 10: Lubuszanin nr 10

1010101010

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

„Upolowaæ filantropa” – Marcin Florkowski

¯ Y C I E J E D Y N I E D L A S A M E G O S I E B I E M O ¯ E B Y Æ C I Ê ¯ A R E M

sk³onnoœæ do pomagania innym po to, abypolepszyæ ich samopoczucie. Dla tego typufilantropów nie jest wa¿ne kto udziela po-mocy (np. czy osobiœcie to uczyni¹ czynie), wa¿niejsze jest to, czy pomoc w ogólezosta³a udzielona tym lub innym sposo-bem.

Jak zyskaæ przychylnoœæ filantropa?Kluczowe jest rozpoznanie jego motywa-cji. Jeœli bardziej zale¿y mu na osobistymudzielaniu pomocy, to wszelkiego rodzajuwdziêcznoœæ, s³awa lub podkreœlenie jegowk³adu mog¹ przechyliæ decyzjê na ko-rzyœæ osoby szukaj¹cej wsparcia. Jeœli jed-nak motywacja jest egzocentryczna, lepiejjest podkreœlaæ wagê pomocy dla osobyjej potrzebuj¹cej czy poszkodowanej, do-nios³oœæ spo³eczn¹ i d³ugofalowe spo³ecz-ne efekty takiej pomocy.

Wygl¹da tak¿e na to, ¿e ró¿ni filantro-pi zainteresowani s¹ te¿ udzielaniemwsparcia w ró¿nych dziedzinach. Stypen-dia, wsparcie m³odych talentów, wynalaz-ki, pomys³y racjonalizatorskie, edukacja

dzieci itp. chêtnie wspierane s¹ przez oso-by dojrza³e lub kieruj¹ce siê normami spo-³ecznymi, raczej racjonalne ni¿ emocjonal-ne, twardo stoj¹ce na ziemi.

Pomoc ludziom chorym, u³omnym,poszkodowanym chêtniej udzielana jestprzez filantropów o silnej empatii, a tak¿etych, którzy próbuj¹ polepszyæ swój na-strój czy samoocenê poprzez dzia³alnoœæcharytatywn¹.

Filantropia s³awna, g³oœna, popularnato domena tych, którzy pragn¹ czerpaæ zniej swoje osobiste korzyœci.

Filantropia szkodzi?Filantropia szkodzi?Filantropia szkodzi?Filantropia szkodzi?Filantropia szkodzi?Byæ mo¿e warto na koniec powiedzieæ

dwa s³owa na temat minusów dzia³alno-œci charytatywnej - filantropia mo¿e bo-wiem mieæ swoje ciemne strony i nie za-wsze jest dzia³alnoœci¹ tak dobroczynn¹spo³ecznie jakby siê mog³o wydawaæ.

W USA, gdzie instytucje charytatyw-ne s¹ o wiele bardziej popularne ni¿ np. w

Polsce, podnios³y siê swego czasu g³osymówi¹ce o tym, ¿e dzia³alnoœæ filantropówi organizacji po¿ytku publicznego przy-nosz¹ w ostatecznym rozrachunku szko-dy, poniewa¿ problemy spo³eczne (bezro-bocie, dziedziczenie biedy, choroby itp.) s¹w sposób tymczasowy za³atwione, a wiêcprzestaj¹ byæ pal¹ce i nie zmuszaj¹ rz¹dudo ustawowego ich rozwi¹zania, które nad³u¿sz¹ metê jest o wiele bardziej skutecz-ne.

W Polsce nie grozi nam taki rozrostinstytucji dobroczynnych, aby ten problemsta³ siê istotny, na razie nie musimy siê oto martwiæ.

W niektórych warunkach filantropiamo¿e byæ jednak szkodliwa tak¿e z innegowzglêdu – mo¿e uczyæ biernoœci i nieod-powiedzialnoœci jej beneficjentów. Otrzy-mywanie pomocy za darmo, bez w³asne-go wysi³ku i wk³adu jest bowiem silnie de-motywuj¹ce i w d³u¿szym okresie mo¿esk³aniaæ potrzebuj¹cego do przybieranianiekorzystnej postawy ¿yciowej – uczeniasiê niezaradnoœci.

Page 11: Lubuszanin nr 10

1111111111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

B I Z N E S , W S P I E R A J ¥ C N G O , T A K N A P R A W D Ê P O M A G A S O B I E„Trzy nogi ze œrub¹” – Waldemar Gruszczyñski

Trzy nogize œrub¹

WWWWWaldemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñskialdemar Gruszczyñski

Jak wiemy z podstawówki, stó³ o trzech nogach jest idealnie stabilny. Ta metafo-ra, prosta jak drut, obrazuje idealne funkcjonowanie sfery publicznej, gdziewspó³dzia³aj¹: administracja, prywatny biznes i organizacje pozarz¹dowe. Nie-

stety, ta tr zecia noga sto³u traktowana jest wci¹¿ jak pi¹te ko³o u wozu. Metaforycz-nie nawet brzmi to zabawnie. W praktyce pozarz¹dowcom do œmiechu nie jest.

Ale zacznijmy lekcjê od pocz¹tku.Z organizacjami pozarz¹dowymi jest jakz inflacj¹. Niby wszyscy wiedz¹, o co cho-dzi, ale kiedy zapytaæ Jasia o definicjê, za-czyna siê j¹kaæ. A wiêc przypomnê wer-sjê najprostsz¹ i najlepsz¹: to organiza-cje (z ang. Non-Governmental Organiza-tion czyli NGO) za³o¿one najczêœciej przezobywateli i na ich rzecz dzia³aj¹ce. W prze-ciwieñstwie do instytucji publicznych s¹prywatne, ale w przeciwieñstwie do biz-nesu nie s¹ nastawione na prywatn¹ ko-rzyœæ. Nie maj¹ przynosiæ zysku, leczewentualne profity inwestowaæ w dalsz¹dzia³alnoœæ.

ci finansów. Niestety, „kryzys paliwowy”jest jednym z g³ównych hamulców rozwojuorganizacji pozarz¹dowych. O ile bowiemnawet skostnia³e administracje pañstwo-we i samorz¹dowe powoli oswoi³y siê z

Jak ju¿ zachodnie spo³eczeñstwa do-brze wiedz¹, trzecia noga spe³nia dla spo-³ecznego sto³u wa¿ne funkcje. Daje szan-se twórczej dzia³alnoœci na r zecz spo³e-czeñstwa b¹dŸ jego czêœci. A po drugie,dziêki tej dzia³alnoœci pojawia siê szczegól-na wartoœæ naddana: tworzy siê poczuciewspólnoty, od poziomu ogólnonarodowe-go (jak choæby udzia³ w akcji Wielkiej Or-kiestry Œwi¹tecznej Pomocy), do poziomulokalnego. Ale organizacje pozarz¹dowenie mog¹ funkcjonowaæ bez wsparcia po-zosta³ych dwóch nóg. Administracja, czylisektor publiczny dostarcza narzêdzi admi-nistracyjnych. Biznes zaœ paliwa w posta-

NGO, a nawet po cichu ciesz¹, ¿e te wyrê-czaj¹ je z powodzeniem z czêœci zadañ pro-spo³ecznych, o tyle niezmienny pozostajeproblem – jak przekonaæ biznesmena, bywyda³ swoje ciê¿ko zarobione pieni¹dze niemaj¹c w perspektywie konkretnego zysku.

Problem nie jest ju¿ marginalny.W pierwszym kwartale 2008 roku w Pol-sce zarejestrowanych by³o ponad 58 tys.stowarzyszeñ i 9 tys. fundacji. Najwiêcejw województwie mazowieckim (w przeli-czeniu: 22 organizacje na 10 tys. miesz-kañców), ale w woj. lubuskim niewiele go-rzej (19). Sektor ten dynamicznie siê roz-

Page 12: Lubuszanin nr 10

1212121212

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

B I Z N E S , W S P I E R A J ¥ C N G O , T A K N A P R A W D Ê P O M A G A S O B I E„Trzy nogi ze œrub¹” – Waldemar Gruszczyñski

wija, bo tylko w 2007 roku powsta³o po-nad 3,5 tys. stowarzyszeñ i fundacji. Oczy-wiœcie z ró¿nych powodów wiele organi-zacji w tym czasie przesta³o funkcjonowaæ,ale z pewnoœci¹ rozwoju NGO zatrzymaæsiê nie da. Niemniej w ostatnich dwóch la-tach po raz pierwszy zanotowano spadekdynamiki przyrostu organizacji w Polsce.Do roku 2005 bowiem przybywa³o ich nie-mal 5 tys. rocznie. Przyczyn z pewnoœci¹jest wiele, ale jedn¹ z najwa¿niejszych jestbrak pieniêdzy na dzia³alnoœæ. A¿ 61 proc.stowarzyszeñ wskazuje j¹ jako najwiêksz¹przeszkodê w funkcjonowaniu.

Zdawaæ by siê mog³o, ¿e w erzewszechobecnych funduszy unijnych sek-tor NGO p³ywaæ bêdzie jak p¹czki w ma-œle. Nic bardziej mylnego. Równie¿ w tejdziedzinie ¿ycia obowi¹zuje zasada, ¿e pie-ni¹dz robi pieni¹dz. Du¿e stowarzyszeniamaj¹ œrodki i mo¿liwoœci na pozyskiwaniedu¿ych funduszy, na wk³ad w³asny, azw³aszcza na przetrwanie do momentu,kiedy urzêdnicy, wnikliwie badaj¹cy senskolejnego przecinka i kropki, ³askawie powielu miesi¹cach przelej¹ na konto kolejn¹transzê dotacji.

Nieco ³atwiej zdobyæ fundusze zeœrodków celowych samorz¹dów, ale zregu³y s¹ to pieni¹dze na konkretne im-prezy i nie pozwalaj¹ na poprawê funk-cjonowania i rozwój stowarzyszenia. Niemo¿na z tych œrodków op³aciæ czynszu,telefonów, zakupiæ sprzêtu komputerowe-go czy mebli. Pozostaje wiêc stan¹æ wkolejce pod drzwiami biznesmenów i ³ad-nie poprosiæ.

Niestety, kolejki pod drzwiami s¹ d³u-gie. Zw³aszcza w Lubuskiem, gdzie firmmog¹cych sobie pozwoliæ na znacz¹cysponsoring jest niewiele. W dodatku spo-ro w nich wybra³o model wspomaganiajednego, konkretnego stowarzyszenia. Fir-mie daje to spokój ducha i poczucie reali-zacji misji spo³ecznej. Pozosta³ym zamy-ka drzwi. Co zrobiæ w tej sytuacji?

Od wielu lat prezesujê stowarzyszeniupod nazw¹ Zielonogórski Klub FantastykiAd Astra. Nale¿ymy do najliczniejszej wPolsce grupy stowarzyszeñ okreœlaj¹cychsiê w badaniach statystycznych jako dzia-

³aj¹ce w obszarze„sportu, turystyki, re-kreacji i hobby”(38,3%) oraz nap³aszczyŸnie „kulturai sztuka” (12,7%). Je-steœmy jednym z naj-starszych stowarzy-szeñ w „bran¿y” fan-tastycznej w Polsce,zorganizowaliœmydziesi¹tki imprez, wtym mnóstwo ogól-nopolskich i miêdzy-narodowych, czystoludycznych i nauko-wych. Naszym part-nerem by³y i s¹ po-wa¿ne instytucje jaknp. Uniwersytet Zie-lonogórski czy lokal-ne samorz¹dy.Wszystko to wyko-rzystaliœmy do budo-wy i promocji marki.Dziêki temu w oczachpotencjalnego spon-sora jesteœmy wiary-godni. Wiadomo, nieod razu Kraków zbu-dowano, ale my te¿zaczynaliœmy od zera.Krok po kroku stara-liœmy siê uwiarygod-niaæ markê Ad Astra idziœ dla wielu poten-cjalnych sponsorównie jesteœmy kolej-nym numerkiem wkomitecie kolejko-wym pod ich drzwia-mi, lecz bardzo roz-poznawalnym pod-miotem.

Po drugie, œwia-domi gospodarczejsytuacji województwa lubuskiego, stara-my siê dopasowywaæ nasz¹ ofertê do kon-kretnego sponsora. Nie mo¿na przygoto-waæ jednego pisma z kwot¹ 10 tys. i wy-s³aæ m³odych wolontariuszy z tym doku-mentem do zak³adu stolarskiego i Krono-polu naraz. Znacznie lepiej wyst¹piæ o ma³ekwoty do wielu firm. To skutkuje. Metafo-ra z ma³¹ ³y¿k¹ jest w biznesie chyba zna-na ka¿demu. Tu te¿ dzia³a.

A po trzecie, tam, gdzie to mo¿liwe,wystêpujemy o œwiadczenia rzeczowe.O wiele ³atwiej firmie przekazaæ swoje pro-dukty/us³ugi ni¿ ¿yw¹ gotówkê. Ubezpie-czyciel chêtnie wiêc wystawi polisê, pro-ducent zabawek przeka¿e nieco nagród, asklep piœmienniczy kredek i papieru nakonkursy. Te trzy zasady dzia³aj¹ i nie ma

tu ¿adnych czarów.Ale to tylko mecha-nizm, zaœ liczy siêprzyczyna. Wracamybowiem do kwestii,dlaczego jakikolwiekbiznesmen ma cokol-wiek przekazaæ zadarmo? Dlaczegobiznes oparty na mo-delu wypracowaniazysku ma ten zyskpomniejszaæ? Czyjednak mo¿e sponso-rowanie NGO jest in-westycj¹, a nie wy-rzucaniem pieniêdzyw b³oto?

Pierwsz¹ i najczê-œciej oferowan¹ ko-rzyœci¹ dla sponsorajest promocja. Orga-nizacje pozarz¹dowemog¹ zaoferowaæ re-klamê na swoich wi-trynach WWW, wy-dawanych przez sie-bie pismach, ulot-kach, plakatach, ga-d¿etach. Przy du¿ychimprezach mo¿e tobyæ nawet reklama wmediach, najbardziejpo¿¹dana z punktuwidzenia sensowno-œci sponsoringu. Aleto nie zawsze wystar-cza. Bo czy du¿y pro-ducent mebli ogro-dowych wspieraj¹cnp. letnie imprezy nazielonogórskim dep-taku zwiêkszy zna-cz¹co sprzeda¿ swo-ich produktów? Bez-poœrednio takiego

prze³o¿enia nie ma. Niestety.Problem le¿y g³êbiej. W uœwiadomie-

niu sferze biznesu, ¿e wspieraj¹c NGO taknaprawdê pomagaj¹ sobie. Œwiat nie koñ-czy siê bowiem na zak³adowej bramie. Fir-my i ludzie j¹ tworz¹cy funkcjonuj¹ w ja-kieœ lokalnej spo³ecznoœci. Wspieraj¹cdzia³ania organizacji pozarz¹dowych firmaX integruje spo³ecznoœæ, buduj¹c tym sa-mym swoj¹ markê, jako lokalnie wa¿nej,maj¹cej wp³yw na bie¿¹c¹ sytuacjê. Po dru-gie, organizacje pozarz¹dowe wyrêczaj¹pañstwo i samorz¹d na wielu p³aszczy-znach, od sfery kultury, przez ekologiê,ochronê zdrowia, po opiekê socjaln¹. Fir-my i ich pracownicy bêd¹ wszak benefi-cjentami tych dzia³añ, de facto wiêc ³o¿¹pieni¹dze na samych siebie. A po trzecie z

WWWWWaldemaraldemaraldemaraldemaraldemarGruszczyñskiGruszczyñskiGruszczyñskiGruszczyñskiGruszczyñskiPrzedsiêbiorca,publicysta. Przezwiele lat dziennikarz„Gazety Wyborczej”,obecnie prowadziagencjê reklamow¹Fabryka ReklamyIBI.

Trzy nogi ¿yciapublicznegosprawiaj¹, ¿enasz stó³ siê niechwieje. Alemusz¹ byæone po³¹czo-ne œrubami.Dlatego wa¿-ne jest zrozu-mienie w sfe-rze biznesu, ¿ejej udzia³ w¿yciu lokalnejspo³ecznoœci,inwestycje wz a u f a n i emieszkañców,wspó³pracana rzeczw s p ó l n e g odobra, to ko-rzyœci nieprzeli-czalne na z³o-tówki.

Page 13: Lubuszanin nr 10

1313131313

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

B I Z N E S , W S P I E R A J ¥ C N G O , T A K N A P R A W D Ê P O M A G A S O B I E„Trzy nogi ze œrub¹” – Waldemar Gruszczyñski

pewnoœci¹ maj¹ nad sponsorowanymiprzedsiêwziêciami znacznie lepsz¹ kontro-lê ni¿ nad œrodkami, które wêdruj¹ do bu-d¿etowego wora. W sumie wiêc wspó³pra-ca z NGO oraz finansowanie przedsiêwziêætego sektora jest niczym innym jak inwe-stycj¹ przynosz¹c¹ wymierne korzyœci.

Na szczêœcie tê Amerykê w pañstwachrozwiniêtych odkryto ju¿ dawno temu ifunkcjonuje ona pod pojêciem CSR - Cor-porate Social Responsibility, czyli spo³ecz-nej odpowiedzialnoœci biznesu. W Polscepo raz pierwszy idea ta pojawi³a siê w la-tach 90., ale jak widaæ drogê torowa³a so-bie powoli. Co prawda na p³aszczyŸnieogólnopolskiej dzia³aj¹ ju¿ np. FundacjaKomunikacji Spo³ecznej czy Forum Odpo-wiedzialnego Biznesu wspó³pracuj¹ce z ta-

kimi organizacjami pracodawców jak Pol-ska Rada Biznesu czy te¿ Business CenterClub. Jednak w wymiarze lokalnym CSRjest wci¹¿ nowink¹. Pojawiaj¹ siê te¿ g³osy,czy CSR nie jest zabiegiem marketingowym.Byæ mo¿e, ale jeœli nawet, to s³u¿y szczyt-nym celom. Wszak odpowiedzialny biznesto nie tylko strategia komunikowania firmyz otoczeniem, lecz anga¿owanie w proble-matykê spo³eczn¹ firmy i pracowników. Aostatecznie, jeœli kogoœ nie przekonuje sfe-ra idei, niech przyjrzy siê efektom wspó³-pracy organizacji pozarz¹dowych z bizne-sem w dziedzinie ekologii, gdzie wspólnie,z korzyœci¹ finansow¹ dla biznesu, wdra¿asiê strategie ochrony œrodowiska. Lub z in-nej beczki, dla realizacji w³asnych celów fir-my same powo³uj¹ organizacje pozarz¹do-

we jak np. Forum Opakowañ Szklanych,Fundacja na Rzecz Odzysku Opakowañ Alu-miniowych RECAL i inne.

Wróæmy do pocz¹tkowej metafory.Trzy nogi ¿ycia publicznego sprawiaj¹, ¿enasz stó³ siê nie chwieje. Ale musz¹ byæone po³¹czone œrubami. Dlatego wa¿ne jestzrozumienie w sferze biznesu, ¿e jej udzia³w ¿yciu lokalnej spo³ecznoœci, inwestycjew zaufanie mieszkañców, wspó³praca narzecz wspólnego dobra, to korzyœci nie-przeliczalne na z³otówki. Korzyœci równie¿dla samych siebie.

W artykule wykorzysta³em m.in. infor-macje zebrane przez StowarzyszenieKlon/Jawor.

Page 14: Lubuszanin nr 10

1414141414

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

I I E D Y C J A K O N K U R S U„Liga inicjatyw obywatelskich” – Anna Sydor

Termin nadsy³ania zg³oszeñ:1 wrzeœnia - 15 paŸdziernika 2009.

Zwyciêzcy otrzymaj¹ statuetki LideraInicjatyw Obywatelskich w nastêpuj¹cychkategoriach:

1. Inicjatywa obywatelska/inicjatywa or-ganizacji pozarz¹dowych oraz ich re-prezentacji.

2. Inicjatywa publiczna, w tym dzia³aniasamorz¹du w zakresie wspó³pracy z IIIsektorem.

Zale¿y nam, aby nagradzaæ najciekaw-sze inicjatywy, które bêd¹ inspiracj¹ i przy-k³adem dla innych. Zg³aszane mog¹ byædu¿e przedsiêwziêcia oraz ma³e inicjatywy,które bêd¹ promowaæ idee obywatelskieoraz kreowaæ pozytywny wizerunek trzechsektorów dzia³aj¹cych w województwie.Zg³aszane przez Pañstwa inicjatywy bêd¹inspiracj¹ do podejmowania kolejnych in-nowacyjnych dzia³añ na rzecz lubuskiejspo³ecznoœci, a tak¿e zachêc¹ do prezen-tacji dzia³añ i ich efektów.

Inicjatywy mog¹ dotyczyæ wielorakichsfer spo³ecznego ¿ycia spo³ecznoœci lokal-nych w ramach nastêpuj¹cych obszarów:

• administracja, organizacja, zarz¹dzanie• kultura i sztuka• edukacja• ochrona zdrowia• pomoc niepe³nosprawnym• integracja spo³eczna• rekreacja i turystyka• pomoc spo³eczna• bezrobocie• bezpieczeñstwo i porz¹dek publiczny• komunikacja spo³eczna• ochrona œrodowiska• infrastruktura

• wspieranie i inicjowanie inicjatyw spo-³ecznych

• realizacja partnerskich przedsiêwziêæ• wspó³praca miêdzysektorowa.

KWALIFIKACJA PROJEKTÓWPodstawowym kryterium kwalifikuj¹-

cym przedsiêwziêcie do udzia³u w konkur-sie jest prowadzenie dzia³añ na terenie wo-jewództwa lubuskiego. Dzia³ania zg³asza-ne w konkursie powinny zakoñczyæ siê do15 paŸdziernika 2009, czyli do zakoñcze-nia naboru zg³oszeñ (decyduje data wp³y-niêcia do biura Stowarzyszenia Verte).Przedstawiane projekty powinny:

- zapewniaæ mo¿liwoœæ ich twórczegowykorzystania w innych spo³eczno-œciach regionu, a tak¿e kraju,

- prezentowaæ nowatorskie podejœcie dozaspokajania zbiorowych potrzeb spo-³ecznych i s³u¿yæ rozwojowi spo³eczeñ-stwa obywatelskiego.

Mo¿na zg³aszaæ dowoln¹ liczbê propo-zycji. Konkursem objête s¹ inicjatywy, któ-re odzwierciedlaj¹ konkretne projekty, a nieca³¹ dzia³alnoœæ statutow¹ organizacji i sa-morz¹du. W ramach Ligi Inicjatyw Obywa-telskich nie bêd¹ rozpatrywane zg³oszeniadotycz¹ce bie¿¹cej dzia³alnoœci instytucji.Nagrodzone zostan¹ programy wymagaj¹-ce twórczej i aktywnej postawy od realizu-j¹cych je ludzi, prze³amuj¹ce biernoœæ i in-tegruj¹ce spo³ecznoœci lokalne, usprawnia-j¹ce i wspomagaj¹ce dzia³ania zmierzaj¹cedo pobudzania postaw obywatelskich, pro-ponuj¹ce nowe i efektywne sposoby finan-sowania tej dzia³alnoœci.

Zg³oszenia mog¹ byæ dokonywaneprzez organizacje oraz osoby fizyczne, oso-

by prawne, organy administracji publicz-nej, koœcio³y i zwi¹zki wyznaniowe. Zg³o-szenia mog¹ byæ wysy³ane równie¿ przezsamych kandydatów.

KRYTERIA OCENYKapitu³a Konkursu dokona oceny pro-

jektów wed³ug nastêpuj¹cych kryteriów:

• innowacyjnoœæ projektu,• skutecznoœæ projektu,• akceptacja spo³eczna (wartoœæ, jak¹

projekt przynosi odbiorcom i innymobywatelom),

• wspó³praca z innymi organizacjami igrupami spo³ecznymi oraz wolontariu-szami (stopieñ ich zaanga¿owania wprojekt),

• mo¿liwoœæ upowszechnienia (stopieñ,w jakim projekt potencjalnie mo¿e byæefektywnie i twórczo powtórzony winnych spo³ecznoœciach),

• efektywnoœæ przyjêtego sposobu fi-nansowania projektu, stopieñ przygo-towania i gotowoœci do wdro¿enia,

• nagrodzona inicjatywa powinna inspi-rowaæ inne spo³ecznoœci, a tak¿e sta-nowiæ wzorzec ³atwy do powtórzeniaw innym obszarze regionu,

• prezentacja wniosku na formularzuzg³oszeniowym (formularz na www.lu-buszanin.org.pl)

Og³oszenie wyników i wrêczenie statu-etek nast¹pi podczas IV Forum LubuskichOrganizacji Pozarz¹dowych 21 paŸdzierni-ka w hotelu Ruben w Zielonej Górze, a wy-niki zostan¹ opublikowane na portaluwww.lubuszanin.org.pl, www.verte.org.pl,i w mediach regionalnych.

Osoba do kontaktu:

Anna Sydor,[email protected]. 068 459 33 35.

Liga inicjatywobywatelskich

Anna SydorAnna SydorAnna SydorAnna SydorAnna Sydor

Stowarzyszenie Verte og³asza drug¹ edycjê Ligi Inicjatyw Obywatelskich – kon-kursu, którego ide¹ jest promowanie najlepszych inicjatyw obywatelskich 2009roku. Patronat honorowy nad Lig¹ obj¹³ Marsza³ek Województwa Lubuskiego

Marcin Jab³oñski.

Page 15: Lubuszanin nr 10

1515151515

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

To pytanie zadaliœmy ludziom z lubuskich organizacji pozarz¹dowych. Sk¹d na-sze ngo-sy czerpi¹ pieni¹dze na dzia³alnoœæ? Pisz¹ wnioski o dotacje czy szu-kaj¹ sponsorów? A mo¿e jedno i drugie? Oto sonda Lubuszanina.

Agnieszka D³uba³a, StowarzyszenieWspierania Aktywnoœci Obywatelskiej„Civis sum”, Zielona Góra: – Mamy ró¿-ne doœwiadczenia, obecnie dzia³amy dziê-ki sponsorom, 1 procentowi i dotacjom.Staramy siê zró¿nicowaæ Ÿród³a finanso-wania. W kontaktach zarówno ze sponso-rami, jak i instytucjami nas wspieraj¹cymipokazujemy, co ju¿ zrobiliœmy, jakie s¹wymierne efekty naszej dzia³alnoœci, jakiemamy plany. Idea przez nas realizowanato Biuro Porad Obywatelskich i j¹ przedewszystkim promujemy, na ni¹ staramy siêpozyskiwaæ pieni¹dze.

Wanda Œwidziñska, prezeska Stowarzy-szenia Kobiet Babska Agencja Rozwoju,Zielona Góra: – Stowarzyszenie swoj¹dzia³alnoœæ prowadzi g³ównie w oparciu osk³adki cz³onkowskie. Jest to 5 z³ miesiêcz-nie, wiec przy organizowaniu np. ImieninAnny zwracamy siê o pomoc finansow¹do jednostek kultury. Stara³yœmy siê rów-nie¿ o dofinansowanie z zielonogórskie-go urzêdu miasta na pokrycie czêœci kosz-tów Festiwalu Kobiet Kolory ̄ ycia. Pomocod sponsorów to g³ównie niepieniê¿neœrodki: talony restauracyjne, us³ugi kosme-tyczne i paczki kosmetyków, bilety do te-atru, kwiaty itp. Wszystko to w zamian zapubliczne g³oszenie o wsparciu. Pozyski-wanie takiej pomocy jest krêpuj¹ce i nie-jednokrotnie przykre z uwagi na licznenieprzychylne g³osy, których zmuszone je-steœmy wys³uchaæ. To zniechêca.

Mariusz Leszczyñski, kierownik biuraFundacji "Bory Dolnoœl¹skie", I³owa:– Fundacja w g³ównej mierze bazuje nadotacjach z PO KL oraz PO FIO. W celu

zabezpieczenia œrodków finansowychna wk³ad w³asny organizujemy m.in. od-p³atne szkolenia. Zaanga¿owaliœmy siête¿ w prace nad tworzeniem przewod-nika turystycznego dla powiatu ¿agañ-skiego, przymierzamy siê do opracowa-nia przewodnika po szlakach turystycz-nych gminy Osiecznica. Zyski fundacjigenerowane s¹ równie¿ poprzez przyj-mowanie wizyt studyjnych. Prosimytak¿e o wsparcie naszych partnerów.Wspiera³ nas Bank Spó³dzielczy w I³o-wej, otrzymaliœmy pieni¹dze od Rezy-dencji Janków z I³owej na konkurs eko-logiczny. Ceramiki WIZA i NIKA prze-kazuj¹ swoje wyroby na nagrody dlauczestników konkursów organizowa-nych np. w trakcie Nocy Œwiêtojañskiejw Starym Wêgliñcu. W okresie kryzysunie jest ³atwo o ¿yczliwoœæ sektora go-spodarczego. Tak naprawdê jego zaan-ga¿owanie ocenione bêdzie niebawem,poniewa¿ przymierzamy siê do utworze-nia funduszu grantowego (utworzyæ gomaj¹ sk³adki najwiêkszych pracodaw-ców regionu oraz podmiotów zaanga-¿owanych w zrównowa¿ony rozwój Bo-rów Dolnoœl¹skich). Jesteœmy przeko-nani, ¿e nasi przedsiêbiorcy dojrzeli ju¿do spo³ecznego zaanga¿owania bizne-su w rozwój regionu.

Dariusz Giedziun, wiceprezes UKS „Olimp”przy ZSP nr 2 w Nowej Soli: – Utrzymuje-my siê z dotacji miejskich, ze starostwa,a w tym roku, za zdobycie punktów wzawodach, otrzymaliœmy dotacje z Urzê-du Marsza³kowskiego. Sponsorzy to fir-my z Zielonej Góry, z Nowej Soli. Szu-

kamy ich pisz¹c proœby o wsparcie.W³aœnie znów jesteœmy na takim eta-pie…

Justyna Lichwiarz, Fundacja „Bo tak!”,£az. K. ̄ ar: – I sponsorzy, i dotacje. Po-zyskujemy pieni¹dze z grantów, lecz niejest to g³ówne Ÿród³o. Przewa¿a spon-soring, dziêki Glaxo SmithKline, mogli-œmy otworzyæ œwietlicê œrodowiskow¹ wMi³owicach. Z kolei Bank Spó³dzielczy wTrzebielu, poza udzielonym wsparciemfinansowym, zaoferowa³ korzystne wa-runki zwi¹zane z prowadzeniem rachun-ku. Pojawiaj¹ siê równie¿ sponsorzy pry-watni, którzy zazwyczaj wspieraj¹ orga-nizacjê rzeczowo. Dodatkowo lokalne in-stytucje, czyli Starostwo Powiatowe w¯arach i Gmina ̄ ary. Mamy to szczêœcie,¿e otoczenie, w którym funkcjonujemy,jest otwarte i ¿yczliwe. Czego oczekuj¹w zamian? Promocji, choæ w wielu przy-padkach nie jest to obligatoryjne.

Aneta Mazurek, Lubuskie Stowarzysze-nie Gospodarstw Agroturystycznych:– Nie korzystamy ani z dotacji, ani spon-sorów. Uwa¿am, ¿e na dotacje jesteœmyza biedni (nie mamy wk³adu w³asnego) iza mali (ciê¿ko te¿ by³oby organizacyj-nie, bo jesteœmy rozproszeni po ca³ymwojewództwie). A kto chcia³by sponso-rowaæ agroturystykê?

Ma³gorzata Mejza, Towarzystwo RozwojuRodziny, Zielona Góra: – Przez lata dzia-³aliœmy dziêki dotacjom na projekty. Zwy-kle pozyskujemy ma³e granty na dzia³aniaedukacyjne, na szkolenia ró¿nych grup za-wodowych, profilaktykê, terapiê dzieci im³odzie¿y. Prowadzimy punkt testowaniaw kierunku HIV/AIDS, na który otrzymuje-my grant. W tym roku wygraliœmy kon-kurs na zagospodarowanie lokalu z Urzê-du Miasta. Zmiana siedziby i dzia³alnoœæ

„Dotacje czy sponsorzy?” – Renata Wcis³o

Dotacjeczy sponsorzy?

Renata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³o

S O N D A „ L U B U S Z A N I N A ”

Page 16: Lubuszanin nr 10

1616161616

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

„Dotacje czy sponsorzy?” – Renata Wcis³o

S O N D A „ L U B U S Z A N I N A ”

w nowym miejscu postawi³y przed naminowe wyzwania np. koszty eksploata-cyjne lokalu. I to jest wyzwanie, tak¿e zpowodu zamkniêcia konkursów, z któ-rych pozyskujemy œrodki na dzia³al-noœæ. Zaczêliœmy szukaæ sponsorów (wzwi¹zku z koniecznoœci¹ dostosowanialokalu do potrzeb ma³ych pacjentów).Mamy za sob¹ setki rozmów, pism i ki-lometry wydeptanych œcie¿ek. W wielumiejscach s³yszeliœmy, ¿e jest kryzys inie ma co liczyæ na sponsoring, w in-nych, ¿e wsparcie jest tylko dla okre-œlonej grupy - sportowców, mieszkañ-ców konkretnego rejonu lub - ¿e kwotyzosta³y ju¿ rozdzielone na ten rok itp.Ale uda³o siê. Dziêkujemy Castoramie zZielonej Góry, firmie Hertz SystemsZielona Góra, Abiplus, Aspe, PZU. Na-dal szukamy sponsorów. Do kampanii

Jak mo¿e wygl¹daæ wspó³praca zbiznesem w mikroskali? To pytanie zgatunku nie³atwych. Szczególnie jak jejnie ma. No w³aœnie - dlaczego? Cie-kawym stwierdzeniem podzieli³a siêskarbnik mojego stowarzyszenia –Iwona Brzozowska: – Lokalnego biz-nesu u nas nie ma. Co mo¿emy w za-mian zaoferowaæ? Przedsiêbiorcydzia³aj¹ na lokalnym rynku i nie potrze-buj¹ reklamy. Z reszt¹ to te¿ kwestiaosi¹gniêcia innego poziomu.

W g³owie pojawia mi siê myœl – ja-kiego poziomu? Niedojrzali przedsiê-biorcy, za nic maj¹cy swoj¹ odpowie-dzialnoœæ spo³eczn¹? Chyba muszêwyjœæ od innej kwestii. W œrodowiskachlokalnych organizacje pozarz¹dowe s¹egzotyk¹, lub te¿ - inaczej mówi¹c - s¹uto¿samiane z chwilow¹ mod¹. Moda pojakimœ czasie siê zmienia. Jeœli nie zna-my czegoœ, to nie bêdziemy w ¿adensposób tego wspieraæ. W ci¹gu ostat-nich 20 lat dorobiliœmy siê wielu orga-nizacji, w wielkich oœrodkach miejskich.Organizacji, których g³os dociera dooœrodków decyzyjnych, mediów czy doœwiadomoœci naszych krajan. Paradok-salnie, w spo³ecznoœci, gdzie wszyscysiê znaj¹, brakuje pozarz¹dowej aktyw-noœci. Lokalny, szeroko pojêty biznes,nie mia³ wczeœniej mo¿liwoœci zetkn¹æsiê z tego rodzaju dzia³alnoœci¹. Nie zna-czy to, ¿e dotychczas nie finansowa³ ini-cjatyw obywatelskich. Mo¿e przedsiê-

biorcy o tym nie wiedzieli, ale przez latawspieranie lokalnych imprez organizowa-nych przez np. Ochotnicz¹ Stra¿ Po¿arn¹to pewnego rodzaju wsparcie III sektora.Tyle ¿e pieni¹dze s¹ przeznaczane na dzia-³ania akcyjne. Efekt widoczny od razu.Szklanka mleka dla ka¿dego dziecka?Niech finansuj¹ to gminy. Doszliœmy dowa¿nej kwestii. Pañstwo socjalne, wszyst-ko finansuj¹ce, przyzwyczai³o swoichobywateli do niezaprz¹tania swoich my-œli kwestiami spo³ecznymi. Nie zapomi-najmy, ¿e du¿e, ponadnarodowe koncer-ny inwestuj¹ w obszary silnie zurbanizo-wane. To te koncerny wprowadzi³y w Pol-sce kwestiê odpowiedzialnego biznesu ifinansowania III sektora. Lokalne firmy toczêsto weterani pierwszych lat gospodar-ki wolnorynkowej. Na co dzieñ zmagaj¹-cy siê z przeciwnoœciami rynku, nieja-snym prawem, wszechw³adz¹ urzêdów.Czy mo¿emy mieæ do nich pretensje obrak spo³ecznej odpowiedzialnoœci? Wkoñcu skoro pañstwo tyle wymaga, toniech pañstwo rozwi¹¿e wszystkie proble-my. Z drugiej strony biznes na lokalnymrynku ma inne potrzeby. Tu nie toczy siêtwarda wojna o konsumenta. Co organi-zacja pozarz¹dowa mo¿e zaoferowaæ?S³owo „reklama” nasuwa siê jako jedno zpierwszych skojarzeñ. Tylko, ¿e my, dzia-³acze sektora pozarz¹dowego, czêsto niepotrafimy powiedzieæ do kogo trafi prze-kaz. Nie odpowiemy, jak prze³o¿y siê tona funkcjonowanie firmy. Zbieraj¹c pie-

ni¹dze na cokolwiek, najczêstsz¹ odpo-wiedzi¹ jest stwierdzenie: - Zostawcie na-miary, zadzwonimy do Was.

A mo¿e nie o pieni¹dze tr zeba pro-siæ? Ciekawie tê kwestiê sformu³owa³aEwa Konczal, odpowiedzialna za roz-wój stowarzyszenia Ashoka w Polsce.Na co dzieñ zajmuje siê m.in. promo-waniem rozwi¹zañ biznesowych, s³u-¿¹cych spo³eczeñstwu: – Wszystko za-le¿y od skali. Lokalnie ³atwiej siêwspó³pracuje. Nie chodzi tylko o pie-ni¹dze. Piekarz mo¿e wypiec chleb. Zbiznesem ³atwiej wspó³pracowaæ napolu merytorycznym i rzeczowym. Re-cepta uniwersalna? Nale¿y byæ przej-r zystym, wiarygodnym, trzeba budo-waæ relacjê z ludŸmi, zupe³nie jak wprzyjaŸni.

Myœlê, ¿e tu jest w³aœnie sedno. Czê-sto traktujemy biznes (wszelkiego rodza-ju) jako bazê œrodków pieniê¿nych. Jeœliktoœ nie wspiera naszych szczytnych ini-cjatyw, nie jest godzien prowadziæ dzia-³alnoœci gospodarczej. Z biznesem tr zebasiê wi¹zaæ powoli. Mieæ cierpliwoœæ i…informowaæ o swoich dzia³aniach. Bezdobrej komunikacji, nie ma przyjaŸni.Trzeba siê zaprzyjaŸniæ. Czujê, ¿e wtedyzadzwoni¹.

spo³ecznej potrzebujemy banerów i bil-lboardów propaguj¹cych ideê rodziciel-stwa zastêpczego. Dziêki wsparciu rek-tora Uniwersytetu Zielonogórskiegomamy je gdzie powiesiæ, szukamy fir-my, która wydrukuje banery.

Pawe³ Stefan Rychlik, StowarzyszenieHonorowych Dawców Krwi WIARUS,Ko¿uchów: – Najwiêkszymi sponsoramijesteœmy my sami… Ciê¿ko znaleŸæsponsora, my takich mamy. ¯eby to siêuda³o, stowarzyszenie musi mieæ auto-rytet.

Marcin Furtak, prezes stowarzyszenia„Speleoklub Bobry”, ¯agañ: – Dzia³amydziêki sk³adkom cz³onkowskim, dota-cjom z Polskiego Zwi¹zku Alpinizmu, zma³ych projektów, od samorz¹dów.

Jednak nasze imprezy, du¿e wyprawydochodz¹ do skutku zwykle dziêki spon-sorom. To przede wszystkim firmy i lu-dzie ze œwiata turystyki, alpinizmu, ta-ternictwa jaskiniowego, pasjonaci, któ-rzy sami uprawiaj¹ sporty ekstremalnelub produkuj¹ sprzêt dla takich ludzi (poprostu swój zrozumie swojego). Coroku na Dolnym Œl¹sku organizujemyMistrzostwa Polski w Technikach Jaski-niowych. Jedyna tego typu impreza wkraju cieszy siê du¿¹ popularnoœci¹, atowarzysz¹ce jej atrakcje i cenne nagro-dy przyznawane zwyciêzcom tylko wpewnym stopniu finansowane s¹ z do-tacji. Szukaj¹c sponsorów zaczynamyod zdobycia patronów medialnych .Mo¿e w naszym przypadku ³atwiej o jed-nych i drugich, bo nasza dzia³alnoœæzwykle jest spektakularna.

Zadzwonimy do Was…

PS:Warto odwiedziæ Ashokê – www.asho-ka.pl – Ka¿dy mo¿e zmieniæ œwiat.

TTTTTomasz Zygmuntowiczomasz Zygmuntowiczomasz Zygmuntowiczomasz Zygmuntowiczomasz Zygmuntowicz

Page 17: Lubuszanin nr 10

1717171717

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

Autor ksi¹¿ek tzw. ambitnych, jeœli nawet bêdzie pisa³ po powieœci ka¿degoroku, nie jest w stanie utrzymaæ siê z pisania. No, mo¿e za wyj¹tkiem tych,których ksi¹¿ki s¹ masowo przek³adane na jêzyki obce. Ktoœ wiêc musi dop³a-

caæ do jego pisania. Ktoœ, czyli najczêœciej biznesmeni.

W ludowej Polsce pisarzom z doœwiad-czeniem ¿y³o siê lepiej. W tym tekœcie od-rzucam wszystkie kwestie ideowe, biorê poduwagê jedynie sprawy materialne. W PRLksi¹¿ki ukazywa³y siê w du¿ych nak³adach,np. powieœæ autobiograficzna zielonogórza-nina Micha³a Kaziowa (1925 – 2001) „Gdymoim oczom” osi¹gnê³a nak³ad 50 tys. eg-zemplarzy. I mimo to, trudno j¹ by³o kupiæ wksiêgarni. Dzia³o siê tak dlatego, ¿e prawiewszystko, co wysz³o spod piór literatów i cowydawcy pañstwowi i ci z tzw. drugiego obie-gu wydali, nie le¿a³o na pó³kach ksiêgarskich.

Nie do koñca zgadzam siê ze stwierdze-niem jakoby kiedyœ Polacy masowo czytali, adziœ po ksi¹¿ki siêga40 proc. rodaków.Owszem, w ludowejPolsce ludzie kupowa-li ksi¹¿ki i zapewne jeczytali, bo co mieli ro-biæ wolnym czasie?By³y przecie¿ tylkodwa kana³y telewizjipañstwowej, piêæogólnopolskich stacjiradiowych, w ka¿dymregionie radio regio-nalne i nudne gazety,sterowane z jednegomiejsca. M³odszymprzypominam, ¿e naj-poczytniejszy tygo-dnik „Przekrój” nigdynie le¿a³ na ladzie wkiosku Ruchu. Tosamo spostrze¿eniemo¿na odnieœæ do„Zwierciad³a”, „Kobie-

najwiêcej, pisarz zaœ zarabia najmniej,wszak jest skazany na ³askê wydawcy.

Za³ó¿my, ¿e czytelnik kupi³ ksi¹¿kê za30 z³. To wcale nie znaczy, i¿ 30 z³ trafi dokieszeni pisarza. W najlepszym razie z tych30 z³ do kieszeni pisarza mo¿e trafiæ 3,60z³ (12 proc. ceny detalicznej). W 30 z³ –ok. 20 z³ to koszt wydawcy (opracowanieredakcyjne, projekt ok³adki, sk³ad, papier idruk) oraz zysk. Pozosta³¹ sum¹ dziel¹ siêhurtownik i ksiêgarz.

Zostañmy przy 3,60 z³ dla pisarza. Abyautor zarobi³ œredni¹ pensjê miesiêczn¹(dziœ coœ ponad 3,2 tys. z³), ksiêgarz musisprzedaæ blisko tysi¹c jego ksi¹¿ek. Tak siêsprzedaj¹ na razie powieœci Ma³gorzaty Ka-liciñskiej (seria z rozlewiskiem w tytule) czykrymina³y Marka Krajewskiego. Powieœædebiutuj¹cego pisarza to minimum op³a-calnoœci ze strony wydawcy, czyli nak³addo 3 tys. egzemplarzy. Jeœli ksi¹¿ka sprze-da siê w ca³oœci, m³ody autor dostanie nie-spe³na 10 tys. z³ (brutto). 200-stronicow¹ksi¹¿kê pisa³ dwa lata. Wychodzi wiêc, ¿ezarobi³ 5 tys. z³ rocznie, w przeliczeniu namiesi¹ce – po 415 z³. Nie wspominam tuo jego kosztach, czyli ¿e maszynopis ksi¹¿-ki dostarczy³ wydawcy najpierw na papie-r ze, potem w wersji elektronicznej (musia³

„Dukaty lubuskie za z³otówki” – Alfred Siatecki

Dukaty lubuskieza z³otówki

Alfred SiateckiAlfred SiateckiAlfred SiateckiAlfred SiateckiAlfred Siatecki

T A K S A M O T R U D N O J E S T K S I ¥ ¯ K Ê S P R Z E D A Æ , J A K J ¥ N A P I S A Æ

ty i ¿ycia”, „Polityki”, „P³omyczka”. By³y jesz-cze jakieœ kolorówki, których tytu³y wylecia³ymi z g³owy, ale po nie niewielu siêga³o. W tymmiejscu nie wspominam o koncertach z cy-klu „Sojusz œwiata pracy z kultur¹ i sztuk¹”,bo to inna para kaloszy.

Mimo takiego rozczytania, pisarzy uzna-nych (mam na myœli cz³onków Zwi¹zku Lite-ratów Polskich) by³o du¿o mniej ni¿ obecniejest w ZLP i Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich.I, paradoksalnie, wiêcej by³o takich autorów,którzy pisanie traktowali jako swój zawód.

TTTTTrochê ekonomiirochê ekonomiirochê ekonomiirochê ekonomiirochê ekonomiiDok³adnie nie

wiadomo, ile trzebaksi¹¿ek napisaæ,¿eby mieæ za coutrzymaæ rodzinêna poziomie mini-malnej egzystencji.Dziœ ¿aden pisarznie jest na etacie pi-sarskim wydawnic-twa. Czêœæ spraw-dzonych autorówzawiera umowywstêpne z wydaw-cami na napisanieksi¹¿ki, bior¹c za-liczkê. Jedno jestpewne: dzisiejsi wy-dawcy nie dok³a-daj¹ z w³asnej kie-szeni do ksi¹¿ek. Poto je wydaj¹, abyzarabiaæ. I zarabiaj¹

AlfredAlfredAlfredAlfredAlfredSiateckiSiateckiSiateckiSiateckiSiateckiPublicysta, przezwiele lat zwi¹zany z„Nadodrzem” i„Gazet¹ Lubusk¹”.Autor 16 powieœci,zbiorów opowiadañ ireporta¿y,opracowañ bio-bibliograficznych olubuskimœrodowiskuliterackim. Swoje

teksty drukuje m.in. wczasopismach „ProLibris’, „Puls”, „PegazLubuski”.

Dawniej me-cenasem by³ten dobro-dziej, którybezinteresow-nie wspoma-ga³ artystów isztukê. Dziœjego miejscezaj¹³ fundator,zwany sponso-rem.

Page 18: Lubuszanin nr 10

1818181818

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

T A K S A M O T R U D N O J E S T K S I ¥ ¯ K Ê S P R Z E D A Æ , J A K J ¥ N A P I S A Æ„Dukaty lubuskie za z³otówki” – Alfred Siatecki

mieæ komputer z oprzyrz¹dowaniem, zap³aci³za zu¿yty pr¹d albo zleci³ przepisanie pracymaszynistce, co go kosztowa³o 1,50 z³ za stro-nê). Nikogo nie muszê przekonywaæ, ¿e z sa-mego pisania m³ody autor siê nie utrzyma.Najczêœciej jednak bywa tak, ¿e stawiaj¹cypierwsze kroki w literaturze gdzieœ pracuje, apisze w soboty i niedziele, wieczorami, pod-czas urlopu. Powieœæ pisze wiêc nie dwa lata,lecz d³u¿ej i nigdy nie wie, czy rzecz siê uka¿e.Najczêœciej polski wydawca drukuje nie ksi¹¿kiambitne, lecz przynosz¹ce du¿y zysk. Na wy-dawanie pozycji ambitnych pozwala sobiewtedy, gdy znajdzie siê ktoœ, kto pokryje kosztydruku, sk³adu itd.

W ludowej Polsce przyjmowano, ¿e pro-zaik powinien zapisaæ arkusz wydawniczy (40tys. znaków, czyli 22 strony znormalizowane-go maszynopisu) w ci¹gu miesi¹ca. Uwa¿a-no, ¿e za to wydawca powinien mu zap³aciæco najmniej œredni¹ pensjê miesiêczn¹. Mo¿-na te za³o¿enia odnieœæ do warunków dzisiej-szych, ale bêd¹ tylko za³o¿eniami.

ZnajdŸ sobie fundatoraZnajdŸ sobie fundatoraZnajdŸ sobie fundatoraZnajdŸ sobie fundatoraZnajdŸ sobie fundatoraWszystko, co powy¿ej, nie dotyczy

ksi¹¿ek poetyckich. Dziœ pewnie nawetCzes³aw Mi³osz nie by³by w stanie prze¿yæmiesi¹ca za to, co dosta³by za swoje tomypoetyckie. To, o czym by³o powy¿ej, doty-czy ksi¹¿ek prozatorskich, a wiêc powie-œci i zbiorów opowiadañ

Wydawca o zasiêgu krajowym rzadkodecyduje siê na druk powieœci w nak³adzieprzekraczaj¹cym 3 tys. egzemplarzy. Jeœliksiêgarze sprzedadz¹ te 3 tys., wydawcadodrukowuje ksi¹¿kê tak d³ugo, a¿ czytel-nicy przestan¹ siê ni¹ interesowaæ. Tak siêdzieje np. ze wspomnian¹ seri¹ opowieœciMa³gorzaty Kaliciñskiej.

Wydawca o zasiêgu regionalnym, a ta-kich jest najwiêcej, rzadko decyduje siê na wy-danie ksi¹¿ki w nak³adzie przekraczaj¹cym 500egzemplarzy. W odniesieniu do wydawcy lu-buskiego jest to jednak ogromny nak³ad – 500

egzemplarzy na milion mieszkañców woje-wództwa, co w przeliczeniu na mieszkañcówkraju oznacza nak³ad 20 tys. egzemplarzy.

Tak samo trudno jest ksi¹¿kê sprzedaæ,jak j¹ napisaæ. Naj³atwiej jest ksi¹¿kê wydaæ,co wykorzystuj¹ wydawcy lubuscy. W³aœci-ciele naszych regionalnych wydawnictw po-stêpuj¹ wedle zasady: wydam ksi¹¿kê, podwarunkiem ¿e ty, autorze, pokryjesz wszyst-kie koszty. I doradzaj¹, aby autor poszuka³fundatora, zwanego ostatnio sponsorem. Niewydawca zatem, lecz autor chodzi od gabi-netu dyrektora do dyrektora, prosi o wspar-cie. Czy czuje siê idiotycznie? Oczywiœcie!Który szef firmy chce dawaæ zak³adowepieni¹dze w ogóle, a na ksi¹¿kê szczególnie,choæby zas³uguj¹c¹ na Nagrodê Nobla? Pi-sarz przecie¿ nie jest jedynym prosz¹cym,bo przed nim byli tacy, którzy b³agali o pie-ni¹dze na koszulki dla pi³karzy, na koncertrockowy, na remont koœcio³a. Gdy autoruzbiera na opracowanie redakcyjne, sk³ad idruk, wydawca przystêpuje do dzia³ania.

Page 19: Lubuszanin nr 10

1919191919

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9

Najsmutniejsze jest to, ¿e wydawca wcale niemusi zajmowaæ siê rozpowszechnianiem wydanejprzez siebie ksi¹¿ki. Jeœli ksi¹¿ka nie trafi do ksiê-garñ, z jego punktu widzenia nic siê nie sta³o. Onprzecie¿ nie poniós³ ¿adnych kosztów, a da³ swojelogo. Jeœli zaœ ksi¹¿ka zostanie uznana przez czytel-ników za pozycjê wa¿n¹, on, wydawca, bêdzie nosi³g³owê wysoko. Smutne, prawda? Co ma z tego au-tor? Myœlê, ¿e na to pytanie nie muszê odpowiadaæ.

Przeciêtny koszt produkcji jednej ksi¹¿ki (redak-cja, sk³ad, papier i druk) przy nak³adzie 500 egzem-plarzy to oko³o 10 z³. Autor musi wiêc zebraæ 5 tys.z³. Rzadko siê zdarza, aby jeden fundator wy³o¿y³ca³¹ kwotê. Jeszcze r zadziej bywa, aby fundator niedomaga³ siê od autora (nie od wydawcy) umiesz-czenia w ksi¹¿ce jego reklamy czy informacji, ¿e r zeczukaza³a siê przy jego pomocy finansowej. Pó³ biedyjeœli fundatorów by³o tylko kilku, ale czasem bywaich 28 (Adam ¯uczkowski – „G³az”. Wiersze wolsz-tyñskie). Wychodzi zatem, ¿e fundatorzy dali po mniejni¿ 200 z³. Na ostatniej stronie zbioru wierszy „A wustach wêze³ s³ów” tego samego autora s¹ tylko dwiereklamy firm budowlanych. Do tomiku poetyckiego„Rozpytywanie sumienia” Janusza Werstlera z ¯ardo³o¿yli siê czterej przedsiêbiorcy. Do kolejnego zbio-ru wierszy tego autora „Ocalone w s³owie” – dwaj,wœród nich powtarza siê fundator „Rozpytywania”.Nowosolanin Krzysztof Kozio³ek na ostatniej stronie„Bez powrotu” jest „ogromnie wdziêczny” w³aœci-cielom czterech firm, które wspar³y finansowo jegopowieœæ. 16 podmiotów, w tym piêæ osób, dop³aci-³o do zbioru wierszy zielonogórzanki Ewy Soroko„Œwiat³o ze snem”. Nagrodzony Lubuskim Wawrzy-nem Literackim zbiór zielonogórzanina wierszy Ja-nusza Koniusza ukaza³ siê dziêki wsparciu piêciu pod-miotów. Powieœæ dziennikarza Radia Zachód Cze-s³awa Markiewicza „Zemsta Fabiana” dofinansowa-³y cztery firmy.

Doœæ chêtnie do niedawna wspomagali lubu-skich autorów w³aœciciele Radia Zachód i „GazetyLubuskiej”. Zbiorek wierszy seniora zielonogór-skich poetów Henryka Szylkina wyszed³ dziêkipomocy finansowej Pañstwowej Wy¿szej Szko³yZawodowej w Sulechowie. Gorzowska AkademiaWychowania Fizycznego wspar³a pieniêdzmi „Naniebie, na ziemi” Ludwika Lipnickiego z Drezden-ka, który jest profesorem tej uczelni.

Bardzo rzadko, ale siê zdarza, ¿e do ksi¹¿ekdop³acaj¹ partie polityczne, np. Polskie Stronnic-two Ludowe w czêœci sfinansowa³o moj¹ powieœæ„A jednak bêdzie noc poœlubna”. Prêdzej robi¹ tostowarzyszenia i towarzystwa kultury. No. Kunic-kie Stowarzyszenie Inicjatyw Pozarz¹dowych za-p³aci³o za druk zbiorku wierszy Janusza Werstlera„Kunickie strofy”. Towarzystwo Mi³oœników Wil-na i Ziemi Wileñskiej wspomog³o finansowo„Gniazda pamiêci” Henryka Szylkina.

Najchêtniej dop³acaj¹ do ksi¹¿ek samorz¹dy.Urz¹d Miasta i Gminy w S³awie do³o¿y³ siê do dru-ku mojego zbioru opowiadañ „S³awa po zmroku”.¯arski Urz¹d Miasta wy³o¿y³ pieni¹dze na druk zbior-ku wierszy mieszkañca Biecza Zygmunta Kowal-czuka „Na klifie”. Gorzowski magistrat stale dofi-nansowuje ksi¹¿ki autorów mieszkaj¹cych w mie-

œcie nad Wart¹. Prezydent Zielonej Górydop³aca do zbiorów wierszy i powieœciautorów zielonogórskich.

MecenasMecenasMecenasMecenasMecenaszwany sponsoremzwany sponsoremzwany sponsoremzwany sponsoremzwany sponsoremDawniej mecenasem by³ ten do-

brodziej, który bezinteresownie wspo-maga³ artystów i sztukê. Dziœ jegomiejsce zaj¹³ fundator, zwany sponso-rem. Dlaczego sponsor wydaje w³asnepieni¹dze na r zeczy dalekie od jegodzia³alnoœci statutowej? Jednej od-

powiedzi nie ma. Czêœæ na pewno zewzglêdu na reklamê swoje dzia³alno-œci. Czêœæ ma tak¹ potrzebê duchow¹.Czêœæ ze wzglêdu na otwarte serce…Du¿a czêœæ dla œwiêtego spokoju.

Na szczêœcie dla autorów zjawiskowspomagania kultury i sztuki zauwa-¿y³ samorz¹d regionu lubuskiego. Od2009 r. marsza³ek lubuski bêdzie przy-znawa³ nagrody kulturalne za wybitn¹twórczoœæ i nagrody honorowe zawspieranie twórców oraz kultury.Pierwsi dostan¹ pieni¹dze, drudzy sta-tuetkê Z³otego Dukata Lubuskiego.

Brawo, samorz¹d!

Wydanie powieœci ¿aganianina Edwarda Derylaka „Cieñ lasu” (wy-dawnictwo Pro Libris, Zielona Góra 2008) wsparli finansowo: HutySzk³a Wymiarki, Zak³ad Ceramiczny w ¯aganiu, Marco-Sport w Zie-lonej Górze, Przedsiêbiorstwo Wielobran¿owe Zofii i Karola Jersa-ków oraz znajomi i rodzina autora.

Zbiór wierszy i felietonów zielonogórzanina Jacka Katosa Katarzyñ-skiego „Oko jako imperator…” (wydawnictwo Pro Libris, ZielonaGóra 2009) ukaza³ siê dziêki pomocy finansowej Urzêdu Miasta wZielonej Górze.

„Dukaty lubuskie za z³otówki” – Alfred Siatecki

T A K S A M O T R U D N O J E S T K S I ¥ ¯ K Ê S P R Z E D A Æ , J A K J ¥ N A P I S A Æ

Page 20: Lubuszanin nr 10

2020202020

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 2 ( 1 0 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 9