17
INFORMATOR PIERWSZEGO FESTIWALU MUZYCZNEGO D ZIEń 2.

Informator 1FM (Nr 2)

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Informator dotyczący Pierwszego Festiwalu Muzycznego w Kochanowskim Dzień 2.

Citation preview

Page 1: Informator 1FM (Nr 2)

InformatorPierwszego

Festiwalu

Muzycznego

Dzień

2.

Page 2: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

2

Program1615 Rozpoczęcie Drugiego dnia 1.FM1625 Alicja Borysiewicz1640 Olga Zaręba1700 The Kroach1730 Celiński on Stage1755 Aleksandra Budzińska1810 Maciej Szerszeń1835 Space Surfers Instrumental Pink Floyd Experience1905 Patryk Maślach1935 Krakenhead2005 Cuerdas2035 Funky Szayka (występ pozakonkursowy)

2135 Ogłoszenie wyników i zakończe-nie Festiwalu*Między występami przeiwdziane są dziesięciominutowe przerwy techniczne.

Redaktorki naczelne: Justyna Sałacińska, Beata ZyburaRedaktorki: Adelina Adamkiewicz, Małgosia Celińska, Ala Grzechnik, Weronika Miziołek, Irena Moszyńska, Kasia PohoreckaSkład: Ewa Konecka, Ola Lato, Krzysztof Pikula, Marcin PiosikSzefowie fotograficznej: Martyna Dul, Szymon FiderkiewiczFotografowie: Ania Cieplak, Kasia Szpilko

Program

Page 3: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

3

Relacja

Relacja z rozpoczęcia Przede mną niezwykle trud-ne zadanie – muszę napisać relację z czegoś, czego właściwie nie było. I wbrew pozorom to nie jest żad-na złośliwość z mojej strony – im mniej niepotrzebnego przedłuża-nia inauguracyjnej fanfaronady, tym lepiej. Tak więc krótko i treściwie Claudia Antoszewski i Karolina Dzik - Szefowe I Festiwalu Muzycz-nego - powitały (nieliczną wówczas jeszcze) publiczność, wyrażając swoje zadowolenie z dojścia ini-cjatywy do skutku oraz dziękując partnerom i  wszystkim tym, któ-rzy umożliwili zorganizowanie im-

prezy. A potem nastąpiło wpisane w tradycję wszystkich Kochanow-skich festiwali rytualne przecię-cie wstęgi przez Pana Dyrektora. Sprytny zabieg polityczny, utrwa-lający w świadomości przybyłych przynależność Festiwalu Muzycz-nego do pocztu festiwali pełno-prawnych, „prawdziwych”, jak ma-wiają szydercy chcący podkreślić ich kontrast wobec nowej inicjaty-wy. Ja jednak urągliwa nie jestem (przynajmniej w  słowie pisanym), w związku z czym nic już więcej na ten temat nie powiem. Niech każdy sam wyrobi sobie opinię.

Redakcja

Page 4: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

4

Zapowiedzi

Olga Zaręba jest uczennicą drugiej klasy warszaw-skiego Liceum Filmowego. Wokal-nie rozwijała się od momentu swoje-go pierwszego zetknięcia ze szkołą. Słuszna decyzja; jakże smutne i ja-łowe byłoby dwanaście lat edukacji, gdyby nie można było urozmaicić ich sobie od czasu do czasu rado-

sną przyśpiewką! Wracając do Olgi: poza muzycznym wykształceniem, ma ona widać również poczucie misji: pragnie umilać życie innym strudzonym uczniom i wykorzystu-je do tego okazje takie jak Festiwal Muzyczny. Jej występ będzie dość niejednolity pod względem reper-tuaru. Pojawią się elementy indie rocka i szeroko pojęty pop – jak mówi artystka, wszystko po to, żeby ani przez chwilę nie było nudno.

Justyna Sałacińska

Ala Grzechnik

Olga Zaręba

Irena Moszyńska

Sama nazwa zespołu, brzmią-ca jak nazwa naprawdę chrupiących płatków śniadaniowych, przywodzi na myśl piłującą bębenki muzykę, gitary opuszczone do kolan i cięż-kie poranki. Chrrrup! Gryf gitary odrywa się od korpusu. Basista ma pokrwawione dłonie. Perkusję ob-stawia półnagi wariat z połamanymi pałeczkami. Płatki „The Kroach” ni-gdy nie miękną w mleku. Nie chcę jednak odstraszyć tych, którzy nie są twardzielami. Być może będzie zupełnie spokojnie i kulturalnie. Na to pytanie odpowiedzieć będą mogli tylko Jasiek Popławski, Dominik Kublik, Kuba Kawalec i Jacek Rak – już w sobotę o 17.

Alicja Borysiewicz Na początku drugiego dnia Festiwalu Mu-zycznego na Kochanowskiej scenie zaśpiewa Alicja Borysiewicz. Młoda wokalistka, uczennica szkoły imienia Goethego, śpiewa pop, więc można się spodziewać występu pełnego emocji i wzru-szeń. Zapraszam serdecznie.

Page 5: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

5

Zapowiedzi Koncert ten będzie wart uwagi choćby dlatego, że to jedyny solo-wy występ instrumentalisty na tym festiwalu. Konkretnie – gitarzysty. Jeszcze bardziej konkretnie – Be-nedykta Celińskiego. Ale to koniec konkretów, bo wykonawca nie chce się na razie ujawniać z repertuarem. Występ ma być po prostu ciesze-niem się muzyką, w ten najbardziej naturalny i pozytywny sposób, któ-ry tak wielu artystów niestety zatra-ciło. Przyjdźmy więc doświadczyć

kilkunastu minut czystej radości z muzyki! PS. Wybaczcie Czytelnicy, podle Was ołgałam. Znam jeszcze jeden konkret: występ odbędzie się w sobotę o 17.30. Serdecznie zapra-szam!

Sam Cooke zasnuty dymem. Ak-samitny głos powodujący drżenie ko-lan ślicznych panienek i łezki w oczach największych twardzieli. Darling, you send me. Wyciąga dłoń do publiczno-ści. Do Ciebie. Mdlejesz. Otis Redding pogwizduje zawa-diacko. Znów zmarnował cały dzień. Cały dzień patrzenia na fale kalifornij-skiej zatoki, w porcie znikąd donikąd. Ray Charles…

Ale gdzie kobiety? Oto i pora na ważną lekcję – dla mnie, a być może i dla publiczności Fe-stiwalu Muzycznego – jak kobiety śpie-wają soul? Jak robią to, nie będąc czar-noskórymi facetami? Aleksandra Budzińska zna odpo-wiedź na to pytanie. My również ją po-znamy – o 17.55 w sobotę.PS. Przepraszam. Jest przecież Aretha Franklin.

“Maciej Szerszeń” to za-równo nazwa zespołu, jak i cały jego skład. Muzyk, którego na-zwisko nasuwa mi na myśl za-pomniane już odcinki “Pszczół-ki Mai” (bez obrazy), chodzi do Sobieskiego i już w sobotę o 18:10 usłyszymy, co znaczą rock i jazz w  jego wykonaniu. Nie mogę się doczekać!

CelińskionStage

Beata Zybura

Aleksandra Budzińska

Justyna Sałacińska

SzerszeńMaciej

Ala Grzechnik

Page 6: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

6

Uwaga. Przedstawiamy zespół, który już teraz bije na głowę wszyst-kie inne. Odniósł ogromny sukces nie tylko przed rozpoczęciem Fe-stiwalu, ale nawet przed własnym debiutem! Zajął pierwsze miejsce w konkursie na najdłuższą nazwę zespołu. Konkurencja ta bywa niesłusznie pomijana przy ogłaszaniu zwy-cięzców, dlatego nowy męski zespół, w którego żyłach płynie błękitna kochanowska krew będzie walczył dalej. Za oręż w owej walce człon-kom SSIPFE (długość zapowiedzi jest jednak ograniczona) posłużą ich własne interpretacje mniej znanych utworów zespołu Pink Floyd. Bez śpiewu, za to z kosmicznymi duetami klawiszy i gitary, których w żad-nym razie nie można przegapić.

O godzinie 19:05 w sobotę nikt nie zobaczy na kochanowskiej scenie kolejnego rockowego czy metalowego zespołu (no dobrze, może jednak zo-baczy – każdy przecież wie, jak punktualne bywa-ją szkolne Festiwale). Jednak jeśli wszystko pójdzie zgodnie z  planem, publiczność będzie miała oka-zję posłuchać jednego z nielicznych występów so-lowych. Nie tylko to wyróżnia Patryka Maślacha, który chce zaprezentować gościom Festiwalu połą-czenie popu i R&B. Nie usłyszą oni gry instrumen-tów na żywo, uczeń liceum Sobieskiego skorzysta bowiem z podkładu. Czy znajdzie fanów na impre-zie zdominowanej przez cięższe brzmienia? Warto się przekonać.

Weronika Miziołek

Irena Moszyńska

Zapowiedzi

PS. Wiadomość z ostatniej chwili: jeden z muzyków toczy jeszcze zacie-kłą walkę z chorobą. Od jej wyniku zależy to, czy koncert w ogóle się odbędzie. Trzymajmy kciuki, naprawdę jest za co.

Patryk MaSlach

space surfers

Page 7: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

7

Pod koniec drugiego dnia Festiwalu kochanowska publiczność będzie świadkiem jeszcze jednego debiutu – występu zespołu Kräkenhead. Jego członkowie – Bartosz Godlewski, Saian Saied, Kamil Jankowski, Hajime Okamoto-Łęcki oraz Michał Michalik – od początku dobrze się odnajdywali w swoim towarzystwie, o czym świadczą chociażby słowa basisty wspomina-jącego pierwszą próbę formującej się grupy: „rozumieliśmy się praktycznie bez słów, a muzyka sama z nas wychodziła”. Czy tak samo stanie się w so-botę, a jeśli tak – czy widowni uda się to dostrzec?

Cuerdas to zespół z trzyletnim już stażem. Filip Klamka, Jakub Piątkowski, Jan Klam-ka i Bartek Piątkow-ski (cztery osoby, dwa nazwiska?) zapowiada-ją punk, nieco meta-lu i, przede wszystkim, “hardcore z warszaw-skiej undergroundowej sceny”. Brzmi intrygują-co i przyznam, że sama chętnie zobaczę i po-słucham, co tych czte-rech chłopaków będzie miało do zaoferowania chwilę po dwudziestej już w sobotę.

Mam przykre wrażenie, że powierzone mi za-danie nie ma sensu. Zachęcać uczniów Kochanow-skiego do przyjścia na koncert Funky Szayki to jak prosić któregokolwiek z nich, by raczył przyjąć dodatkowe nieprzygotowanie do wykorzystania na lekcji prof. Bielskiej. Obie dziwaczne propozycje wywołałyby u adresata zdumienie, które po chwili zastanowienia przerodziłoby się jednak w auten-tyczną radość. Wywołaną przez patriotyzm lokalny i w pełni uzasadnioną. Michał Pawlik, Michał Wi-tuszyński, Radek Nawrocki i Aleksander Orłowski poznali się głównie dzięki Festiwalowi Teatralne-mu w naszym liceum. Półtora roku temu, gdy tyl-ko udało im się uporać z egzaminem dojrzałości, założyli zespół, a teraz wydają pierwszą płytę. Ich pozakonkursowy koncert będzie zwieńczeniem 1.  Festiwalu Muzycznego w Kochanowskim – i chyba dobrze to wróży kolejnym edycjom.

Zapowiedzi

Kräkenhead

Weronika Miziołek

Irena MoszyńskaAla Grzechnik

Cuerdas

Page 8: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

8

Marta i Małgorzata

Kiedy dziewczyny wy-chodziły na scenę, były tak przestraszone, że aż sama się przestraszyłam. Może

nie wydadzą z siebie dźwięku? Zwieją ze sceny? Na szczęście jednak Marta i Małgorzata po-zostały na niej i rozpoczęły I Festiwal Muzyczny. I tutaj na najzłośliwsze życzenia przeciw-ników Festiwalu Muzycznego zapewne padł cień, bo występ dziewczyn przerósł moje ocze-kiwania. Duet zaśpiewał czy-sto i zgrabnie, przezwycięża-jąc trudności takie jak własny stres czy zdradliwy sprzęt (oj, sekcjo techniczna, czy tego nie można było uniknąć?). Występ rozpoczął się utworem „Fever”, wykonanym całkiem ładnie, przy „Dream a little dream of

me” dziewczyny się rozkręci-ły, a utworem „Me and Mrs Jo-nes” całkiem podbiły serca pu-bliczności (a na pewno moje). Szkoda, że ich występ trwał tak krótko, ale jak na swój pierw-szy koncert Marta i Małgorza-ta (nazwa ich duetu nieustannie przywołuje w mojej pamięci Bułhakowa) spisały się, moim zdaniem, bez zarzutu. Apetycz-ny repertuar i przyjemne gło-sy – szkoda tylko, że mikrofon musiał piszczeć, że podkład był nieco zbyt głośny (oj, sekcjo techniczna…). Mimo tego – gra-tuluję i odwagi, i występu.

Ala Grzechnik

Recenzje

Page 9: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

9

Wild MonksTen zespół jeszcze przed paroma dniami nazywał się „Alter Monks”.

Zmiana nazwy była dla mnie tyleż zaskakująca, co niezrozumiała (każ-dy się chyba zgodzi, że „alter” brzmi bardziej intrygująco niż „wild”), mój pogląd w tej sprawie uległ jednak zmianie już po pierwszych kilku chwilach grupy na scenie, kiedy to basista zaczął wykonywać ni mniej ni więcej, tylko właśnie dzikie i pełne energii podskoki. Moment póź-niej dołączył do niego wokalista i cała scena wraz z okolicami dostała się we władanie rytmicznej, rockowej piosenki.

Goście byli tak pozytywni, że mimo pewnych niedociągnięć nie można było się nie uśmiechnąć. Ich niespożyta energia (szczególnie wspomnianego basisty) zdawała się udzielać publice, która, choć mo-mentami nieco się z zespołu podśmiewała, raczej bawiła się dobrze. Inna sprawa, że było jej bardzo, ale to bardzo mało. Na szczęście grupa nie wydawała się szczególnie zmartwiona tym faktem – widać było, że po prostu cieszy się tym, co robi, a to przecież najważniejsze u amator-skich zespołów.

Niestety zdarzył się jeden moment wybitnie żenujący, na który pu-blika zareagowała zbiorowym jękiem żałości i klasycznym „facepal-mem”. Ja cały czas trzymam się kurczowo nadziei, że był to tylko żarcik dowodzący dystansu Wild Monks do siebie. Któryś z chłopców pozdro-wił bowiem ze sceny swoją dziewczynę, podkreślając, że jest ona naj-ważniejszą osobą w jego życiu. Czy coś w podobnym guście.

Nie wiem, jak zakończyć tę recenzję, nie używając po raz kolejny słowa „pozytywny”. Co ja poradzę, że to słowo pasuje do tego koncertu jak żadne inne? Radośni, energiczni i odrobinę dzicy chłopcy z Wild Monks może nie zapiszą się w pamięci słuchaczy na dłużej, ale nie są-dzę nawet, żeby było to ich ambicją – oni po prostu przybyli, zobaczyli i dobrze się bawili. A my razem z nimi – i o to przecież chodzi na tym festiwalu!

Beata Zybura

Recenzje

Page 10: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

10

HecklerHeckler to czło-

wiek, który wdziera się w trakcie koncertu na scenę i przeszka-dza wykonawcom oraz publiczności. Samym muzykom raczej trud-no byłoby wcielić się w  jego rolę. Podczas festiwalowego koncertu zespołu o tej nazwie nikt też nie wleciał na scenę z okrzykiem „I need to talk to you” (niczym pe-wien miłośnik Simona & Garfunkela w roku 1981). Mimo to bynaj-

mniej nie było nudno.Złotowłosy wokali-

sta wybitnie prezento-wał się z mikrofonem w czułych objęciach. Wykonali razem kilka profesjonalnych ukła-dów tanecznych, wywo-łując tym zrozumiały entuzjazm publiki. Choć pewnie nie wzbudziliby takiej sympatii, gdyby nie nieulegający wątpli-wości talent śpiewaczy pierwszego.

Towarzyszący mu muzycy – gitarzysta,

basista oraz perkusista (on szczególnie, przypomina wiernie koleżanka z redakcji) – zaprezentowali idealną synchronizację. Zespołowi nie mam nic do zarzucenia, jedynie przeciągłe elektroniczne jęki dobywające się z dużą częstotliwością z wnętrza głośników zakłócały odbiór.

Warto jeszcze wspomnieć, że słowa i muzyka utworów Hecklera to dzieła samych jego członków. Sądząc po tym, co udało mi się usłyszeć w panującym zgiełku – to kolejny powód, żeby wróżyć zespołowi świe-tlaną przyszłość. Życzyłabym im wiecznej sławy, ale nie chcę być winna spotkań z fanami-awanturnikami.

Irena Moszyńska

Recenzje

Page 11: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

11

Ze wstydem przyznaję, że się spóźniłam. To dla mnie typowe, ale bardzo kłopotliwe. Spóźniłam się na RAWORB

początek występu zespołu Raworb i weszłam już w trakcie pierwszego utworu. Co usłyszałam, gdy weszłam? Hałas. Kto wie, może to znów za-sługa wspominanej tu wielokrotnie sekcji (albo sprzętu - z widelca nawet Napoleon nie zrobi armaty), ale myślę, że obok techniki mógł zawinić człowiek. Niestety Raworb nie mają jeszcze doświadczenia (nic dziwnego, był to pierwszy ich koncert) i odczuwałam to dosyć dotkliwie przez dużą część występu. Dużą część, ponieważ ostatni, wolny kawałek, zaśpiewany wraz z “koleżanką Julią” przywrócił mi utracony spokój i dopiero wtedy usłyszałam, że wokalista ma bardzo przyjemny dla ucha głos.

Zresztą wspomniany “hałas” nie przeszkadzał wszystkim (nie odrzu-cam nawet możliwości, że “zrobienie hałasu” było celem zespołu). Wiele osób świetnie się bawiło, było widać headbanging (machanie głowami), a przez chwilę nawet coś w rodzaju pogo. Przed tym młodym zespołem jeszcze sporo roboty, ale, jak mówią starsi, zacząć coś robić to już połowa pracy.

Ala Grzechnik

Ozanka i KrzysiekChciałabym serdecznie pogratulo-

wać Szefowym dobrze ułożonego pro-gramu. Biegnąc ostatkiem sił na koncert Ozanki i Krzyśka poważnie obawiałam się, że nie dotrwam do jego końca – tak intensywny był początek Festiwalu. Ode-tchnęłam z ulgą, gdy do moich uszu do-szły delikatne pierwsze dźwięki piosenki śpiewanej przez Ozankę Jarczewską do akompaniamentu Krzysztofa Łukaszewi-cza. Najpierw były to covery, następnie pojawiło się kilka piosenek autorskich, a wszystko na naprawdę wysokim pozio-mie. Przede wszystkim należy to oczywi-ście zawdzięczać ślicznemu głosowi Ozanki, ale widać było też, że oboje z Krzyś-kiem włożyli w przygotowanie występu dużo pracy. Sprawiali po prostu wrażenie bardzo zgranego duetu. Rozgryźmy teraz wspólnie ziarnko pieprzu pływające na dnie tej pełnej pochwał zupy. Po pierwsze – nagłośnienie, czyli działka sekcji technicznej. Mikrofon wydawał przerażające odgłosy w najmniej pożądanych momentach, długi pisk zagłuszył na przykład znaczną część świetnie się zapo-wiadającego utworu z „Upiora w operze”. Nieco irytujące były również niektóre historyjki, opowiadane przez wokalistkę przed kolejnymi piosenkami. Jednak całość (poza upiornym mikrofonem) była naprawdę miła dla ucha i odprężająca.

Irena Moszyńska

Recenzje

Page 12: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

12

Idealnie, panowie! Wstyd się przyznać, ale o zespole Animal Bar nie wiedziałam wcześniej nic, poza tym, że występowali już na Kochanowskiej scenie i zostali bardzo dobrze zapamiętani przez pu-bliczność. Wiem to dlatego, że mimo braku ja-kiejkolwiek wiedzy o tym zespole, kojarzyłam jego nazwę -widocznie coś niecoś wspomina-no o nim na korytarzach. Zresztą nic dziwne-go, bo ja również odebrałam ich pozytywnie. Wszystko było idealne. Od świetnie wygolo-nych twarzy członków zespołu, przez każdą trafnie zagraną lub zaśpiewaną nutę, koń-

cząc na bardzo wysokim pozio-mie technicznym. Występ zaczął się przy zgaszonym świetle, co już było ciekawym elementem. Może nie do końca korzystnym dla jed-nego z gitarzystów… Potknięcie się o kabel nie popsuło jednak ogólnego wrażenia, a nawet było dość zabawnym akcentem na do-bry początek. Na tym drobnym incydencie skończył się limit pe-cha zespołu i zaczęła się napraw-dę dobra muzyka. Głos wokalisty był czyściutki jak z playbacku, utwory naprawdę dobrze wyko-nane i  szczegółowo dopracowa-

ne. W dodatku frontman świetnie kierował całym występem, anga-żując w niego publiczność, która bawiła się znakomicie. Ja też by-łam wśród szalejących przed sce-ną ludzi i, co bardzo ważne – nie skakałam dlatego, że usłyszałam jakiś ryk biegającego z mikrofo-nem człowieka i parę byle jakich uderzeń w bębny, ale skakałam w rytm profesjonalnie wykonanej muzyki.

Gosia Celińska

Recenzje

Page 13: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

13

DeCementsCzłonkowie zespołu DeCements mieli naprawdę trudne za-

danie – ich kolej przypadła akurat po świetnym występie Ani-mal Baru, który nie tylko bardzo podobał się publiczności, ale pochłonął sporą część jej energii. Dlatego wszyscy gromadnie udali się na parapety i do kawiarenki na chwilę przerwy, a na-stępnych wykonawców zostawili sam na sam z niemal pustą salą. Chłopcy na początku stroili instrumenty, ustawiali się na scenie, a potem z lekką dezorientacją jeden z gitarzystów sam obwieścił rozpoczęcie występu – widocznie nie było im dane usłyszeć za-powiedzi konferansjerów. Michał Grzejdziak świetnie poradził sobie sam. Nie była to oczywiście jego jedyna zaleta - bardzo podobało mi się brzmienie jego gitary we wszystkich piosen-kach. Reszta nie była zresztą gorsza – Monika Zielińska, która początkowo przechadzała się po scenie ze spuszczoną głową, potem zaskoczyła mnie bardzo energicznym i mocnym woka-lem. Z drugiej strony, nie będę ukrywać, że nie trawię pewnych manier rockowych wokalistów, a w tym przypadku dało się je szczególnie odczuć – dziewczyna tak wymachiwała swoimi wło-sami, że czasem mało brakowało, a zahaczyłaby głową o gita-rę kolegi. Poza tym najważniejsze było ich dobre nastawienie, bo mimo niewielkiej liczby osób na widowni, oni grali jak dla tłumów na koncercie Eneju w Otwocku. W rezultacie występ DeCements oceniam jako kawał dobrej muzyki. Szkoda, że tak niewiele osób miało okazję jej posłuchać.

Gosia Celińska

Recenzje

Page 14: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

14

Page 15: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

15

RefluxByłam dziś na

kilku koncertach I Festiwalu Muzycz-nego, ale występ ze-społu Reflux najbar-dziej przypadł mi do gustu i z pewnością bawiłam się na nim najlepiej. Połączenie funku i rapu – jak najbardziej. Woka-lista to sceniczne zwierzę (bez obrazy)

i bez problemu porwał publikę. Reszta zespołu, mimo że się nie odzywała, tańczyła na scenie i wyraźnie cieszyła się z występu, mimo drobnych mankamentów natury technicznej. Tak, tu też zawiódł sprzęt – w hip-hopie ważny jest przekaz, ale co jeśli publiczność nie słyszy wartkiego potoku słów, tak dla rapu cha-rakterystycznego? Mimo tego występ się udał.

Kiedy spytałam lidera zespołu o nazwę (nawiązującą do pewnego problemu natury trawiennej), zdradził mi zamiast tego motto zespołu – „rzygamy przeciętnością”. Muzyka Refluxu nie należy do przeciętnych i z pewnością nie powoduje problemów trawiennych. Wręcz przeciwnie – wprowadza w dobry nastrój i odpręża. Na koniec wokalista zapowiedział, że Reflux jeszcze na kochanowską scenę wróci – i oby nie rzucał słów na wiatr.

Ala Grzechnik

Recenzje

Page 16: Informator 1FM (Nr 2)

1 lutego 2014

16

Decent Elephant Tylko smętny staniczek w groszki przypominał o wystę-pie zespołu Reflux. Kopnęłam staniczek - pora na Decent Elephant. Moja urocza towarzyszka troskliwie podniosła go z podłogi. - Rzucę nim, rzucę – szeptała podekscytowana – Nigdy jeszcze nie rzucałam stanikiem na koncercie. Chłopcy wyszli na scenę. W czym byli dobrzy? Zero tego całego koncertowego pozerstwa, kiwania się i zarzucania grzy-wą młodego lwa. Nic z pryszczatych nieśmiałków, którzy próbują podrywać dziewczyny na intro do „Nothing Else Matters”. Zgrani, naturalni – naprawdę przyzwoita banda słoników. Teraz wyznanie – mam dosyć rockowych zespołów. Ko-cham Was, tak jak kocham her-batniki z masłem orzechowym. Po trzecim z rzędu robi mi się w  głowie jedna wielka scena z  armią gitarzystów-okularni-ków, perkusistów w rozchełsta-nych koszulkach, dwujęzycznych wokalistów i już naprawdę nie wiem, ile zjadłam. Ale wiem, że mam dosyć. - Nie rzucaj – wrzasnę-łam jej do ucha, bo zrobiło się głośno – zostaw sobie na jakąś wyjątkową okazję.

Justyna Sałacińska

Recenzje

Page 17: Informator 1FM (Nr 2)

1. Festiwal Muzyczny

17

Trzeba przyznać, że muzycy Expertyzy nie mieli szczęścia. Ich występ był przed-ostatnim pierwszego dnia festiwalu i o ile na wcześniejszych pod sceną kłębił się cał-kiem spory tłumek, to o tej późnej porze w sali ostali się tylko najwytrwalsi, w licz-bie mniej więcej dziesięciu osób. Jedna więc sprawa, że zespół nie porwał publicz-ności, druga – że też nie było już za bardzo czego porywać. Atmosferę uratowało tro-chę przybycie pląsającej dziko grupy sek-cyjnych bezpieki, z których część próbo-wała nawet sforsować solidne festiwalowe barierki.

Teraz do samego występu. Po lekturze zapowiedzi pióra naszej szefowej byłam pewna, że zespół będzie grał bluesa. Po wejściu do sali usłyszałam utwór, który bluesem z pewnością nie był, a moją konfu-zję wzmógł jeszcze fakt, że wokalista (poza nazwiskiem plus jeszcze za cudownie pasiaste spodnie!) wyglądał, jakby zaraz miał zacząć wy-konywać jakiś mocny metalowy numer. Zamiast tego jednak zagrał kilka taktów na keyboardzie i zapytał, czy publiczność zna może jakieś szanty. Jednak zaprezentowana przez Expertyzę mieszanka stylów i ga-tunków nie była oszałamiająca, a nieliczna publiczność nie doczekała się żadnych eklektycznych cudów. Za to w tej części tekstów piosenek, które udało mi się usłyszeć, dominował zapowiadany klimat bluesa. Opowiadały głównie o niedoli jednostki, samotnej wśród tłumu, pra-gnącej odejść daleko, w pobliże jakiejś rzeki, oraz odnaleźć szczęście. Zawierały również rymy. Na koniec mogę więc jedynie życzyć zespoło-wi wiele poetyckiego natchnienia i pełnej sali podczas występów.

Zadanie mam jak na recenzenta nietypo-we. Występ Afery wymaga nie tylko oceny, ale i ogólnego przybliżenia publiczności Festiwalu – Afera

Kasia Poherecka

która w zdecydowanej większości się na nim nie pojawiła. Cóż, samotne stanie pod sceną też ma swoje plusy. Czułam się jak fan takiej naprawdę niszowej muzyki. Utalentowana wokalistka o blond piórach kilkukrotnie nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Zupełnie jak w Muzeum Archeologii w piątek – cała ekspozycja dla mnie! Teraz mogę zagrać na nosie – przykro mi, drodzy Czytelnicy, ominął Was jeden z lepszych momentów Pierwszego Festiwalu Muzycznego. Afe-rzyści grali profesjonalnie. Ucho nadstawiłam zwłaszcza na instrumentalną końcówkę. Sama przyjemność! Szkołę opuściłam z miłym, dudniącym wspomnieniem wieczoru.

Justyna Sałacińska

Recenzje