20
W numerze m.in.: Dwutygodnik nr 79(114) z 1 sierpnia 2017 Strony 1, 2, 3, 16 i 17 Godzina „W”: Zwycięstwo po latach upokorzeń Strona 2 Durnie i sabotażyści wrzeszczą, a naród ma się dobrze Strony 4, 5, 6, 8, 9 i 10 Projekt III RP a upadek porządku jałtańskiego Strona 7 Uśmiechnij się... Strony 10, 11, 12 i 16 Polski sen o wielkości się kończy. Bezpieka i Niemcy rozgrywają Prezydenta Strony 13 i 15 Księgarnia ANTYK poleca Strony 14 i 15 Co z tymi „totalnymi” profesorami ? Strona 17 Co dalej z Polską ? Strona 18, 19 i 20 Kto broni „kasty” kosztem dobra Polski i Polaków ? Strona 20 Świnia też człowiek ! 73 lata temu, 1 sierpnia rozpoczął się największy zryw niepodległościowy podczas II wojny światowej, który przeszedł do historii pod nazwą Powstania Warszawskiego. Przez 63 dni osamotnieni warszawiacy toczyli bój z przeważającymi siłami niemieckimi, mając po drugiej stronie Wisły cynicznego „wyzwoliciela” w postaci armii sowieckiej. Powstało wiele opracowań na ten temat, dzięki relacji ocalałych uczestników walk możemy odtworzyć z niezwykłą precyzją przebieg walk oraz skutków tego wielkiego zrywu, a zarazem ogromnej tragedii narodowej. Warto przypomnieć, że straty Powstania Warszawskiego to 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys. wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tys. do 200 tys. cywilnych mieszkańców stolicy. Do dzisiaj historycy spierają się o zasadność podjętej decyzji o wybuchu Powstania. Przyświecają im różne racje, w których jakoś zatraca się wielka determinacja eksterminowanego Narodu, który znalazł się między wypieranym zbrodniarzem niemieckim a nadchodzącym zbrodniarzem sowieckim. W tej determinacji tkwią korzenie zakrojonej na wielką skalę Akcji „Burza”, która obejmowała wszystkie ziemie Rzeczypospolitej, od Wilna i Lwowa po Warszawę. Powstanie Warszawskie było częścią tego planu i po prostu nie mogło do niego nie dojść. Dochodzące ze wschodu odgłosy dział oraz wiadomości z frontu działały psychologicznie na każdego. Niewielu zdawało sobie sprawę z Ciąg dalszy na stronie 2 Powstańcy na jednej z barykad (fot. archiwum) Godzina „W” Zwycięstwo po latach upokorzeń

Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

  • Upload
    others

  • View
    7

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

W nume rze m . in . :

Dw uty g od ni k n r 7 9(1 1 4) z 1 s i er p ni a 201 7

Strony 1, 2, 3, 16 i 17

Godzina „W”: Zwycięstwo po

latach upokorzeń

Strona 2

Durnie i sabotażyści wrzeszczą, a

naród ma się dobrze

Strony 4, 5, 6, 8, 9 i 10

Projekt III RP a upadek porządku

jałtańskiego

Strona 7

Uśmiechnij się...

Strony 10, 11, 12 i 16

Polski sen o wielkości się kończy.

Bezpieka i Niemcy rozgrywają

Prezydenta

Strony 13 i 15

Księgarnia ANTYK poleca

Strony 14 i 15

Co z tymi „totalnymi”

profesorami ?

Strona 17

Co dalej z Polską ?

Strona 18, 19 i 20

Kto broni „kasty” kosztem dobra

Polski i Polaków ?

Strona 20

Świnia też człowiek !

73 lata temu, 1 sierpnia rozpoczął się

największy zryw niepodległościowy

podczas II wojny światowej, który

przeszedł do historii pod nazwą Powstania

Warszawskiego. Przez 63 dni osamotnieni

warszawiacy toczyli bój z przeważającymi

siłami niemieckimi, mając po drugiej

stronie Wisły cynicznego „wyzwoliciela”

w postaci armii sowieckiej. Powstało wiele

opracowań na ten temat, dzięki relacji

ocalałych uczestników walk możemy

odtworzyć z niezwykłą precyzją przebieg

walk oraz skutków tego wielkiego zrywu, a

zarazem ogromnej tragedii narodowej.

Warto przypomnieć, że straty Powstania

Warszawskiego to 16 tys. zabitych i

zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys.

wziętych do niewoli. W wyniku nalotów,

ostrzału artyleryjskiego, ciężkich

warunków bytowych oraz masakr

urządzanych przez oddziały niemieckie

zginęło od 150 tys. do 200 tys. cywilnych

mieszkańców stolicy.

Do dzisiaj historycy spierają się o

zasadność podjętej decyzji o wybuchu

Powstania. Przyświecają im różne racje, w

których jakoś zatraca się wielka

determinacja eksterminowanego Narodu,

który znalazł się między wypieranym

zbrodniarzem niemieckim a

nadchodzącym zbrodniarzem sowieckim.

W tej determinacji tkwią korzenie

zakrojonej na wielką skalę Akcji „Burza”,

która obejmowała wszystkie ziemie

Rzeczypospolitej, od Wilna i Lwowa po

Warszawę. Powstanie Warszawskie było

częścią tego planu i po prostu nie mogło

do niego nie dojść. Dochodzące ze

wschodu odgłosy dział oraz wiadomości z

frontu działały psychologicznie na

każdego. Niewielu zdawało sobie sprawę z

Ciąg dalszy na stronie 2

Powstańcy na jednej z barykad (fot. archiwum)

Godzina „W”

Zwycięstwo po latach upokorzeń

Page 2: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 2

Oglądając dzisiejszą (16 VII) manifestację –

trzeba by raczej zrezygnować z tego

klarownego określenia i użyć właściwego,

bo to co się przed sejmem działo było

pokazem kretyńskich wygłupów i orgią

nienawiści – zastanawiałem się jak to

jednoznacznie nazwać i tak oto narodził się

tytuł tego felietonu.

A więc durnie. Proszę nie sugerować się

wiekiem, a nawet tytułami naukowymi

osobników, którzy jako jedyne uzasadnienie

swej tam obecności uznali pokazywanie

wykrzywionych wściekłością facjat i

wywrzaskiwanie jakichś idiotycznych haseł,

nie wyrażających żadnej rozumnej treści, a

tylko mających zagłuszyć głos dziennikarza.

I to wszystko w ramach walki o wolność i

demokrację, a żeby było śmieszniej, także o

ratowanie Polski. Jeśli przejdziemy znowu

na język realiów, to o ratowanie, owszem

chodzi, ale nie Polski, ale dla siebie, tego co

rząd przeznacza dla podnoszenia poziomu

życia Polaków i umacnianie kraju, a co

pewne kliki dobijające się z powrotem do

żłobu uznały już jako swoją dolę z majątku

narodowego. Stosownie do takiego

programu – jedynego, jakim legitymuje się

opozycja totalna – która naród i Polskę ma

tam, gdzie się nie zagląda, chce utrzymać

mgłę, w jakiej od dziesięcioleci pogrążony

jest wymiar sprawiedliwości, o ile ta

instytucja w ogóle na takie miano zasługuje.

Poza wąskim gronem ludzi,

zainteresowanych takim stanem

egzekwowania prawa w Polsce, którzy w

niedzielę przed sejmem doskonale wiedzieli

o co krzyczą – mianowicie, o utrzymanie

bezprawia, będącego „ich prawem” –

znalazła się tam, tworząc tłum, śmietanka

kretynów, którzy zawsze znajdą okazję i

chęć, żeby swą głupotę manifestować przed

kamerami. Kilku komentatorów podkreślało

szkodliwość takich wygłupów dla Polski, co

oczywiście ma swoje uzasadnienie. Ale

naprawdę szkodliwe jest wywlekanie takich

spraw, jak niezbędna sanacja wymiaru

sprawiedliwości, na forum instancji

zagranicznych. Autor takich donosów –

oczywiście nie ze schetyńskiej, ale z

Nowoczesnej gildii – wprawdzie nie odstaje

od tej gromady półgłówków

wywrzaskujących kretyńskie hasła, ale

popełnia on już akt sabotażu

demokratycznie wybranej władzy i to

powinno być odpowiednio ukarane.

Wypowiedzi innych „przywódców” owej

operetkowej „totalnej” były na miarę ich

intelektu i morale. Zatem tu nie było

niespodzianek. Niespodzianką byli dla mnie

niektórzy ongisiejsi oficjele „resortowi” i

„biznesmeni”, w pewnym sensie politycy, a

zwłaszcza niejaki pan Balcerowicz, który

ma oczywiste zasługi dla minionej ekipy

rządzącej, gdyż to jego „reformy” nagarnęły

„mamonę niesprawiedliwości” wielu

niszczycielom naszej Prześwietnej

Rzeczypospolitej w minionej epoce, jaka

nastąpiła wraz z przekrętem roku 1989,

który z kolei nastąpił także po minionej

epoce PRLu. Za wiele u nas tych minionych

epok, stąd też tak obrodziły różnego rodzaju

gnidy.

Tak to wyglądało dziś przed sejmem, tak

przedstawia się nasz dzień powszedni. To,

że toczy się beznadziejna walka o stołki, a

jej podżegacze grożą bezczelnie nawet

użyciem siły, nie dziwi. Tylko skąd oni tę

siłę wezmą? Sprowadzą najemników? A

może sami podniosą swe tłuste na karmie

narodowej wypasione odwłoki i ruszą?

Chyba już zbyt się obłuszczyli, a więc

sięgną po rodzimych „antyfaszystów” i

żuli” Mordobicie nie jest wykluczone, ale

to, żeby naród (nie zaliczam do niego

zadymiarzy) dopuścił tę ograną zgraję do

władzy i kłaniał się takim ministrom, jak

Kijowski, Schetyna, Petru czy kto tam

jeszcze, może któraś z zabawowych dam?

Wykluczone!

A dlaczego? Prosta sprawa naród ma się

dobrze nie jest jako zbiorowość głupi,

mimo przeciwnych może pozorów. Potrafi

bowiem ocenić co posiada i co mogą mu

zabrać złodzieje, nie jacyś sklepowi, łasi na

byle jaki gadżet, ale ci prawdziwi, który już

pokazali co potrafią. Proszę sobie

przypomnieć jak witano owych

„pretendentów do władzy”, kiedy pojawili

się na placu Krasińskich w czasie wizyty

Trumpa. To powinno pomóc w pobyciu się

zbędnych iluzji.

Zygmunt Zieliński

Durnie i sabotażyści wrzeszczą,

a naród ma się dobrze

faktu, że kolejna odmiana paktu

Ribbentrop-Mołotow, tym razem paktu

Wielkiej Trójki w Teheranie (Stalin-

Churchill-Roosevelt) nie tylko

przypieczętowała rozbiór Polski tego

pierwszego paktu, ale oddawała kraj pod

niepodzielne władanie nowego okupanta.

I jeśli nawet jakieś szczątkowe

wiadomości z Wilna czy ze Lwowa

mogły dotrzeć do Warszawy, to liczono

na to, że stolica Polski jako

najpotężniejszy ośrodek Armii Krajowej i

Narodowych Sił Zbrojnych będzie w

stanie zapobiec aresztowaniom żołnierzy

AK z tamtych miast, zaś władze Państwa

Podziemnego będą w stanie wystąpić

jako prawdziwy gospodarz wobec

Sowietów. Tak jednak się nie stało: armia

sowiecka zatrzymała się na prawym

brzegu Wisły, spokojnie przyglądając się

najpierw wykrwawieniu się Powstania, a

potem systematycznemu niszczeniu

stolicy przez Niemców.

Tragedia Powstania Warszawskiego nie

skończyła się z jego upadkiem po 63

dniach nierównych, heroicznych zmagań.

Trwała również przez powojenne

dziesięciolecia. Zawisła nad nim zmowa

milczenia, a promoskiewska propaganda

komunistyczna na wszelkie możliwe

sposoby starała się ograniczać pamięć o

nim, fałszując historię o przyczynach

jego wybuchu czy też roli Sowietów, a

zwłaszcza Stalina w przyzwoleniu na

hekatombę Polaków dokonaną

niemieckimi rękoma. Prawdy jednak nie

dało się zohydzić, unicestwić

propagandowymi sloganami tzw.

„władzy ludowej”. Przez 45 lat PRL-u

była ona przekazywana przez żyjących

uczestników tych wydarzeń, a potem

przez wydania literatury tzw. „drugiego

obiegu”.

1 sierpnia 1989 roku został odsłonięty

Ciąg dalszy na stronie 3

Godzina „W”

Zwycięstwo po latach upokorzeń

(ciąg dalszy ze strony 1)

Page 3: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 3

pomnik Powstania Warszawskiego na

placu Krasińskich w Warszawie. Powstał

on dzięki zbiorowemu wysiłkowi

wszystkich Polaków, zwłaszcza zaś

weteranów AK-NSZ. Budowę pomnika

poprzedziła zbiórka pieniędzy i surowców

potrzebnych do jego wykonania. Pomnik

tworzą postacie powstańców. Część z

powstańców wchodzi do kanału

(nawiązanie do ewakuacji Starówki), a

część wybiega spod konstrukcji

przypominającej walące się ściany i cegły

spadające w wyniku wielkiego wybuchu.

Pomnik Powstania Warszawskiego,

niezwykle monumentalny, miał być w

latach upadku PRL-u, swoistego rodzaju

ograniczonym przyzwoleniem na jakiś

kompromis z historią i jej uczestnikami

przy propagandowych planach

przygotowania idei „okrągłostołowej”.

Miał przekonać maluczkich do

„prawdziwego nawrócenia się”

zbrodniarzy komunistycznych i ogłoszenia

„odnowy” na gruncie uznania Powstania

jako słusznego zrywu

niepodległościowego. Zauważmy, ze

właśnie wtedy doszło również do

ograniczonej rewizji postępowania

odnośnie równie tragicznej, fałszowanej

przez dziesiątki lat prawdy o masowym

mordzie NKWD w Katyniu w 1940 roku.

W marcu 1989 roku na polecenie KGB (a

osobiście samego Gorbaczowa) udzielono

zezwolenia na pierwszą, niezależną

pielgrzymkę 2 autokarów do Katynia i

Ostrej Bramy z Podkowy Leśnej. W czasach

tzw. pierestrojki i „głasnosti” zaczęło się

wykuwać miejsce także dla wzniesienia

pomnika Powstania Warszawskiego.

Myliłby się jednak ten, kto dostrzegałby w

tym spektakularnym posunięciu pełnego

przywrócenia należnego miejsca Powstania

Warszawskiego w oficjalnej historii. Nowe,

okrągłostołowe elity, pod czujnym okiem

słuźb komunistycznych, czuwały w III

RP nad tym, by zachowana była PRL-

owska linia, spychająca prawdę o

Powstaniu Warszawskim do jednego z

mniej ważnych epizodów II wojny

światowej, propagując jako wiodące

powstanie w getcie z 1943 roku.

Niewątpliwie było to równie istotne

wydarzenie historyczne, jednakże

zwichnięte proporcje były otwarcie

kontynuacją dyskryminacji największego

i najbardziej tragicznego w II wojnie

światowej—a nawet w XX wieku—

zrywu niepodległościowego.

Wielkim krokiem na drodze do oddania

należnego hołdu żołnierzom AK i NSZ

oraz Warszawiakom była dopiero

inicjatywa ś.p. Prezydenta Warszawy (w

latach 2002-2005), a później Prezydenta

RP Lecha Kaczyńskiego (w latach

2005—do zamachu smoleńskiego w

kwietniu 2010), który wzniósł Muzeum

Powstania Warszawskiego w Warszawie.

Zostało ono otwarte 31 lipca 2004 roku,

w przeddzień 60 rocznicy wybuchu.

Konkurs koncepcji architektonicznej,

ogłoszony w sierpniu 2003, wygrał

Pomnik Powstania Warszawskiego na placu Krasińskich w Warszawie (fot. archiwum)

Muzeum Powstania Warszawskiego (fot. archiwum)

Ciąg dalszy na stronie 16

Godzina „W”

Zwycięstwo po latach upokorzeń (ciąg dalszy ze strony 2)

Page 4: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 4

teoretyczne” ciągle kryje wiele tajemnic.

Wielu ludzi wciąż wierzy w oficjalną

wykładnię Gazety Wyborczej, ale prawda

wygląda inaczej. A wszystko zaczęło się

już dawno...

XXII Zjazd Komunistycznej Partii

Związku Radzieckiego

Efektem tylko jednodniowego zjazdu

(6.12. 1961) był dokument o epokowym

znaczeniu – III Program KPZR.

Odstąpiono od dotychczasowej metody

zarządzania społeczeństwem przez

brutalne represje, które okazały się

nieefektywne i spowodowały spadek

liczby ludności. Zamiast terroru

zaproponowano oddziaływanie

bezpośrednio na mózgi za pomocą

manipulacji medialnej. Niepomiernie

miała wzrosnąć rola tajnych służb

działających na dwóch obszarach:

zbierania informacji i wtłaczania

przetworzonej informacji (dezinformacji?)

w umysły ludzkie. Po paru latach sukces

nowej polityki przerósł najśmielsze

oczekiwania, a jej założenia

wprowadzono do stosowania przez

agenturę sowiecką na całym świecie.

Nastąpił wielki rozrost KGB - w

szczytowym okresie, za dyrekcji J.

Andropowa, liczebność kadr wynosiła

1.600 tys. funkcjonariuszy.

W KGB istniał unikalny system rekrutacji

kadr – przyjmowano najlepszych,

znalezionych w tysiącach szkolnych kółek

szachowych (przy okazji ZSRR wyrósł na

niedościgłą w świecie potęgę szachową).

Ci błyskotliwi ludzie zaczęli sobie zdawać

sprawę, że wehikuł ideologiczny –

marksizm, który przez lata tak wspaniale

sprawdzał się w służbie imperializmu

rosyjskiego, doprowadzi w końcu ZSRR

na śmietnik historii. Niewydolny system

ekonomiczny był nie do utrzymania,

dlatego „młode wilczki z KGB” -

Szelepin, Semiczastny, Mironow, zaczęli

przemyśliwać nad sposobem

„bezkolizyjnego” przejścia na gospodarkę

rynkową. Prawdopodobnie prace nad

„pierestrojką” zaczęły się po inwazji na

„marnymi podwykonawcami”. Mężowie

stanu typu Tusk, czy Komorowski

dyspozycje otrzymywali prawdopodobnie

za pomocą BOR-u, i wiedzieli, że nasze

państwo to „lipa”, rządzona przez

„macherów z zaplecza”, którzy

„przestawiają wajchy”. Nieoceniony

minister Sienkiewicz oprócz wiadomości o

„państwie teoretycznym” przekazał nam

inną ważną informację - powiedział, że

wiele ważnych osób ostrzegało go, że nie

wolno mu „ruszać BOR-u”.

Amerykanie w Poczdamie byli zdziwieni,

że marszałek Żukow do klozetu chodzi w

towarzystwie. „Oficer ochrony” w

wydaniu sowieckim miał szersze zadania,

niż troska o bezpieczeństwo. Taki

funkcjonariusz nie tylko skoczy po pizzę,

przyniesie kapcie, pogra w ping – ponga,

ale przede wszystkim dopilnuje, by „obiekt

chroniony” nie zrobił czegoś

nieprzewidywalnego.

Grzegorz Braun twierdzi, że Polska była

rządzona przez konsorcjum czterech

wywiadów, dla których największym

problemem były (i są) aspiracje

niepodległościowe Polaków. Ze swojej

kwerendy w archiwach Instytutu Gaucka

przywiózł on dokument niedbale

„zanonimizowany”. Udało mu się odczytać

pod plamą flamastra nazwiska niektórych

niemieckich szpiegów we Wrocławiu. Był

tam m. in. b. komendant wojewódzki

wrocławskiej policji – płk. Anioła, a także

jeden z dyrektorów wrocławskiego

ośrodka telewizji. Rozkazem z 1984 roku

gen. Kiszczak zezwolił „bratniej służbie”

STASI na tworzenie własnej siatki, która z

pewnością nie „rozpuściła się we mgle” po

zjednoczeniu Niemiec. Nie po to

ambasadorem Niemiec w Polsce został

jeden z szefów wywiadu BND.

Oleg Gordijewski oceniał agenturę

rosyjską w Polsce na 25 – 30 tysięcy. Ze

względu na wagę „kierunku” na jej czele

stał zawsze generał. Słowa Jarosława

Kaczyńskiego o kondominium wywołały

furię salonów, ale oprócz Rosjan i

Niemców w naszym kraju jeszcze „czynni

są inni szatani”, a proces przemiany

państwa zniewolonego w „państwo

Gdy w 1987 r. w Helsinkach dziennikarze

zapytali ministra spraw zagranicznych E.

Szewardnadze, czy ZSRR mógłby się

zgodzić na zjednoczenie Niemiec,

usłyszeli że tak, pod warunkiem istnienia

strefy buforowej między Rosją a

Niemcami. Taka strefa- to kraj nie

prowadzący samodzielnej polityki, bez

armii i przemysłu, słowem – państwo

teoretyczne.

„Mniej państwa w gospodarce”

Ten główny slogan programowy Platformy

Obywatelskiej można by rozszerzyć o inne

elementy: „mniej gospodarki” i „mniej

ludności w państwie”. Państwa

teoretycznego nie wymyślił Donald Tusk,

jedynie realizował on jakieś ustalenia

powzięte gdzieś indziej. Możemy się tylko

domyślać, gdzie mogły być centra

decyzyjne „teoretycznego państwa”, ale

jesteśmy pewni, że nie rządzili nami

ludzie, których prof. Żaryn nazwał tylko Ciąg dalszy na stronie 5

Projekt III RP

a upadek porządku jałtańskiego

Jan Martini

Autor jest pianistą (mgr sztuki),

pisywał recenzje muzyczne w

regionalnej prasie. Był członkiem

zarządu NSZZ "Pobrzeże" w

Koszalinie, red. prasy podziemnej

("Gazeta Wojenna"). Skazany w

1982 r na 3 lata za "lżenie, poniżanie

i wyśmiewanie Narodu Polskiego i

Jego Najwyższych Organów". Przez

wiele lat jeździł po świecie pracując

na luksusowych statkach. Mieszka w

Poznaniu.

Page 5: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 5

Czechosłowację w 1968 roku. Zamierzono

wprowadzić znaczną liberalizację i sztafaż

demokracji (partie, kampanie wyborcze,

„walkę polityczną” itp.), przy pełnej

kontroli medialnej nad umysłami

„elektoratu”. Na miejsce „obozu

socjalistycznego” miały powstać

formalnie niepodległe państwa

pozostające jednak pod kontrolą

„centrali”.Polska została wytypowana na

„laboratorium pierestrojki” i tu miał się

rozpocząć proces „upadku komunizmu”.

Przygotowania do „pierestrojki”

Na długo przed startem „transformacji”

podjęto szereg działań.

Od 1974 roku zaczęto wysyłać

funkcjonariuszy polskiej filii GRU do

Moskwy na kursy w „centrali”. Jak

zauważyli sami kursanci, przekazywano

im wiedzę mało przydatną - książkową i

zdezaktualizowaną, natomiast poddawani

byli ścisłej inwigilacji (interesowano się

zwłaszcza zwyczajami czy nałogami), a

zasadniczym celem kursu był raczej

„przegląd kadr”. „Wojskówka”- to

najwierniejsi z wiernych, najpewniejsi

ideologicznie funkcjonariusze nadzorujący

Polaków (z charakterystyki płk. M.

Sznepfa: „językiem polskim posługuje się

bardzo dobrze”). Dla wygody skorowidze

alfabetyczne w warszawskich archiwach

pisane były wg. alfabetu rosyjskiego

(ABWGD). Służba ta, jako formacja

„wyższego zaszeregowania” niż SB, była

faktycznym organizatorem i nadzorcą

procesu transformacji ustrojowej w

Polsce. Im zawdzięczamy FOZZ i

„przemiany własnościowe” umożliwiające

akumulację kapitału w rękach

„właściwych” ludzi. W ten sposób

rozwiązano dylemat Stefana

Kisielewskiego „jak budować kapitalizm

bez kapitału”. WSI zostało zlikwidowane

po 17 latach istnienia „wolnej Polski”, ale

wygenerowana sieć oligarchów -

„geniuszy biznesowych” pozostała.

Nie przez przypadek z wywiadem

wojskowym związani byli twórcy „młodej

polskiej demokracji” - Kiszczak i

Jaruzelski.

Aby zapewnić kadry menadżerskie do

zarządzania nową gospodarką, miłujący

Moskwę (z wzajemnością) amerykański

senator Fulbright (pacyfista, przeciwnik

wojny w Wietnamie) założył fundację

mającą na celu „zbliżenie ludzi i

narodów”. Na stypendia Fulbrighta

posłano grupę młodych aparatczyków

partyjnych („resortowe dzieci”), którzy

stali się - jako światowcy - heroldami

kapitalizmu i uczyli nas demokracji.

Z inicjatywy KGB w 1975 roku

zorganizowano Europejską Konferencję

Bezpieczeństwa i Współpracy w

Helsinkach (KBWE). Jej deklarowanym

celem było rozbrojenie i „budowa

wzajemnego zaufania”, ale dla

organizatorów najważniejszy był tzw.

„trzeci koszyk” dotyczący praw

człowieka, gdyż umożliwił powstanie

legalnej opozycji niezbędnej do

„przekazania władzy” po „upadku

komunizmu”. Tylko w Polsce, obok tych

„zadaniowanych”, istnieli prawdziwi

opozycjoniści - w innych krajach

„demokracji ludowej” służby musiały

wytworzyć „opozycjonistów” od „zera”.

W Czechosłowacji 2/3 składu opozycyjnej

Karty 77 było agentami, a w NRD

„trefnych” dysydentów było ponad 90 %.

Proces generowania i uwiarygodniania

użytecznych „opozycjonistów” wymagał

lat – już w 1981 znana była ekipa, której

zamierzano przekazać władzę.

Czołowe postacie życia politycznego i

społecznego III RP, „autorytety moralne”

zostały w stanie wojennym internowane i

„podlegały represjom” w luksusowym

ośrodku na terenie poligonu drawskiego w

Jaworzu. To tutaj budowano „piękne

życiorysy opozycyjne” Geremka,

Mazowieckiego, Komorowskiego,

Niesiołowskiego, Bartoszewskiego,

Celińskiego i Drawicza (TW „Kowalski”-

po „upadku komunizmu” prezes

Radiokomitetu - obsadzał kadry radia i

TV)

Do wylansowania „właściwych

opozycjonistów” użyto słuchanego przez

miliony ludzi radia Wolna Europa. Choć

telefony u opozycjonistów były

podsłuchiwane i wyłączane, „magiczny”

telefon w mieszkaniu J. Kuronia zawsze

działał bezbłędnie. Z tego aparatu Kuroń

przekazywał wiadomości „z życia

opozycji” do E. Smolara - kierownika

sekcji polskiej BBC, a następnie polski

słuchacz „rozgłośni dywersji

ideologicznej” mógł dowiedzieć się, że

czołowi opozycjoniści to Kuroń i

Michnik. Twórca KOR - Macierewicz, a

także inni (Naimski, Ziembiński) zostali

„wyautowani”…

Koniec ładu jałtańskiego

Ogromna i ryzykowna operacja zmiany

ustroju planowana była na lato 1980 r. Już

na wiosnę tego roku ewakuowano archiwa

KGB z krajów bałtyckich.

Zaczęło się obiecująco - zainicjowano

strajki, „przywódcy robotników” byli już

przygotowani: (min. spraw wewnętrznych

Kowalczyk do E. Gierka: „na czele

strajku stoi nasz człowiek”).

Do pomocy strajkującym robotnikom w

„rokowaniach” z władzą zorganizowano

nawet „ekspertów” (Geremek,

Mazowiecki, Kuczyński). Zapewniono im

bilety lotnicze i zakwaterowanie w hotelu

Heweliusz – tym samym, gdzie mieszkali

negocjatorzy rządowi. Jednak

błyskawiczny rozrost Solidarności,

kompletnie zaskoczył „reżyserów

historii”. Mimo wysiłków agentury

umiejscowionej w strukturach związku

nie udało się opanować operacyjnie

„Solidarności”. Nastąpiła seria

nerwowych konsultacji warszawsko -

moskiewskich w Białowieży i decyzja o

„stanie wojennym” jako metodzie

oczyszczenia i „przebudowy”

Solidarności.

Podczas narady ministrów spraw

wewnętrznych „bratnich państw” w

Pradze w 1983 r. gen. Kiszczak

poinformował, że „Solidarność” będzie

reaktywowana, ale w skład jej

kierownictwa wejdą zupełnie inni ludzie.

Odpowiedź zaatakowanej „Solidarności”

Ciąg dalszy na stronie 6

Projekt III RP a upadek porządku jałtańskiego (ciąg dalszy ze strony 4)

Page 6: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 6

szczerze „Panie Janku, kraj jest bez

przyszłości, ten reżim nie odda władzy. Ja

niewiele mogę, ale mam kolegę w dziale

paszportowym. Gdyby Pan chciał...” Nie

skorzystałem, ale ok. 10 tys. działaczy

„Solidarności” średniego szczebla

wyjechało w wyniku zachęt czy wręcz

zmuszania do emigracji.

Ponieważ „walka z komuną” miała stać się

w przyszłości przepustką do władzy,

„walczyć” zaczęli różni dziwni ludzie. Czy

to przypadek, że szefami NZS na

politechnice i uniwersytecie warszawskim

zostali synowie generałów SB ?

Wprawdzie nie zrobili kariery politycznej,

ale przewodniczący NZS na uniwersytecie

wrocławskim G. Schetyna – tak. Widać

było, że pewne środowiska opozycyjne

były zwalczane energiczne, a inne

opieszale. Ponieważ kanały komunikacji

były kontrolowane przez agenturę, wielkie

środki finansowe z zagranicy na pomoc

„Solidarności” zostały w większości

przejęte przez SB i posłużyły do

korumpowania i szantażowania działaczy.

Pewne grupy dostawały pomoc z

zagranicy i sprzęt poligraficzny będąc

wręcz pod parasolem ochronnym SB.

Geremek mógł przejść na lotnisku przez

kontrolę celną z walizką dolarów, podczas

gdy inni „przypaleni” z jedną ulotką mieli

poważny problem.

Nobel w służbie rewolucji

Po raz pierwszy udało się sowietom

uzyskać "swego" Nobla w 1954 roku. Tę

prestiżową nagrodę dostał uzdolniony

literacko agent KGB o pseudonimie

"Argos" – Ernest Hemingway.

Natychmiast książki noblisty zaczęły się

rozchodzić po całym świecie w milionach

egzemplarzy propagując miłe komunistom

treści. Sowieci zauważyli także, że wcale

nietrudno jest sterować przyznawaniem

nagród. Wystarczyło w komitecie

noblowskim zainstalować dwóch

„swoich”, by szanse "właściwych" wzrosły

niepomiernie. Konkurentów należało

wyeliminować na możliwie wczesnym

etapie, a później zastosować mechanizm

"ssąco – tłoczący". Rosjanie umiłowali

sobie zwłaszcza nagrody literackie i

pokojowe, ale udało im się także

nagrodzić pewnego chemika, który badał

skutki wojny jądrowej, co wpisywało się

znakomicie w strategię straszenia

"burżujów" zagładą nuklearną.

Pani Kiszczakowa powiedziała, że Wałęsa

nagrodę Nobla zawdzięcza jej mężowi i ja

jej wierzę. Wałęsa - jako międzynarodowo

uznany autorytet potwierdzony prestiżową

nagrodą - był nieporównywalnie

ważniejszy, niż przewodniczący

zdelegalizowanego związku zawodowego.

Odegrano przy tym rutynowe kombinacje

operacyjne – cyrk z wysłaniem do komitetu

noblowskiego "kompromatów" na Wałęsę,

czy AUTENTYCZNE donosy Bolka

pokazane Annie Walentynowicz. Mimo

„prowokacji SB” nagroda została

przyznana. Reżim nie pozwolił laureatowi

odebrać nagrody osobiście, ale reżim

pozwolił pojechać na uroczystość żonie

konfidenta. Danuta Wałęsowa wygłosiła

tam tradycyjny wykład laureata napisany

przez najzdolniejszych tekściarzy SB.

Faktyczna rola noblisty - figuranta w

transformacji ustrojowej była żadna. W

amerykańskiej dokumentacji mowa jest o

układzie Jaruzelski – Geremek, bez

wspominania nazwiska Wałęsy. Natomiast

nie sposób przecenić jego roli

marketingowo – propagandowej. Jako

centralna postać III RP był jak zwornik w

gotyckim sklepieniu – jego wyjęcie mogło

spowodować katastrofę. Dlatego ten

"mędrzec Europy" jest nadal „pompowany”

mimo (wydawało by się) ostatecznej

kompromitacji.

Wałęsa nie wziął się znikąd. Rutynowa

pragmatyka sowieckich służb zakłada, że do

zadania przygotowuje się kilku dublerów.

Późniejszy Bolek widocznie wygrał kasting

i do dalszej obróbki przystąpili

szkoleniowcy, spin doktorzy, może nawet

wizażyści, modystki i kosmetyczki.

Przyszły noblista przestał być wiejskim

żulem sikającym do chrzcielnicy, dostał

rekwizyt do noszenia w klapie i (jak wyznał

w wywiadzie Orlanie Falaci) przeczytał

jedną książkę – "Psychologię tłumów". Kto

i po co zadał taką "lekturę obowiązkową"

na stan wojenny okazała się błędna. (czy

to wpływ agentury w kierownictwie

związku ?). Przyjęta taktyka biernego

oporu i strajków okupacyjnych była

najwygodniejsza dla junty

Jaruzelskiego, gdyż władze najbardziej

obawiały się „ulicy i zagranicy”.

Reakcja „zagranicy” była mieszana –

prezydent Reagan nałożył sankcje na

ZSRR i PRL, natomiast kanclerz

Schmid wysłał list z gratulacjami do

gen. Jaruzelskiego. Może obawiał się, że

aspiracje niepodległościowe Polaków

mogą utrudnić przyszły proces

jednoczenia Niemiec ?

Więcej zagrożeń mogła nieść „ulica” z

masowymi protestami. Krwawe

pacyfikacje metodą chinską z placu

Tiananmen byłyby klęską przyjętego

scenariusza i ruiną wizerunku

oświeconych władców wiodących naród

ku demokracji. Dlatego działania

prowadzone były - jak na możliwości i

zwyczaje komunistów - „dość

kulturalnie” (co zauważył płk Mazguła).

W Koszalinie, mieście wojskowo –

urzędniczym z największym

pracodawcą - Komendą Wojewódzką

MO, zainscenizowano „rozruchy”.

„Polewaczka” do rozpędzania tłumów

była w tym mieście całkowicie zbędna.

Mimo to wypożyczono taki sprzęt na

kilka dni by polać tłum skrzyknięty za

pomocą fałszywych ulotek rzekomej

„Solidarności” (przy okazji

sprowokowanej zadymy sędzia

Płóciennik - obecnie w Sądzie

Najwyższym - skazał na rok więzienia

starszą kobietę—sybiraczkę, która

odrzuciła w stronę zomowców pojemnik

z gazem). Prowokacje takie stanowiły

element scenariusza, choć wtedy

sądziłem, że była to inicjatywa chcących

się wykazać lokalnych esbeków. W

projektowanym „państwie prawa

realizującym zasady sprawiedliwości

społecznej”, które pracowicie

konstruowali dla siebie komuniści,

zagrożeniem mogli być cieszący się

autorytetem w swoich środowiskach

ludzie „Solidarności”. Mój nadzorca z

SB, miły kapitan, kiedyś mi powiedział Ciąg dalszy na stronie 8

Projekt III RP a upadek porządku jałtańskiego (ciąg dalszy ze strony 5)

Page 7: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 7

Jedzie ksiądz przez małą mieścinę, na

głównym skrzyżowaniu, tuż przed drzwiami

komendy policji leży rozjechany pies.

Ksiądz zdegustowany brakiem reakcji

zatrzymuje auto, wchodzi na komendę i

mówi:

- Panowie chciałem zwrócić uwagę, że

przed waszymi drzwiami leży rozjechany

pies i zero reakcji z waszej strony!

Na to gliniarz głupio się zaśmiał i mówi:

- Ja myślałem, że to wy jesteście od

pogrzebów.

Ksiądz na to też z ironicznym uśmiechem:

- Przyszedłem zawiadomić najbliższą

rodzinę.

***

- Jechał pan z prędkością 130 km/h. Nie

przyszło panu do głowy, że może się pan

zderzyć z innym samochodem ?!

- Taa ? Na chodniku ?!

***

Jagna zaniepokojona dziwnymi odgłosami

dochodzącymi od sąsiada, pyta:

- Co się u was dzieje, kumie ?

- Nic, to tylko teściowa śpiewa wnukom

kołysanki.

- Chwała Bogu ! Już myślałam, że wam

świnia zdycha..

***

Facet kupił sobie fajny duży telewizor,

przyniósł do domu,

żona patrzy, a na pudle sporo jakichś

znaczków informacyjnych.

- Kochanie co oznacza ten kieliszek na

opakowaniu ? - pyta żona.

- Znaczy, że zakup trzeba opić.

***

Przed wizytacją w szkole nauczyciel ustala:

- Jak o coś zapytam, niech zgłaszają się

wszyscy. Ci, co wiedzą, prawą ręką, a ci, co

nie wiedzą, lewą..

***

Pewnego kapitana statku, będącego już

prawie na emeryturze, dopadła pewna

dziennikarka. Przeprowadzając z nim

wywiad, zadała pytanie:

- Kiedy pan przeżył największą burzę ?

Kapitan zamilkł... Widać po jego

zmęczonych oczach, że wspomina w

myślach życie wilka morskiego. W końcu

rzecze:

- To było zaraz po ślubie. Jak splunąłem w

domu na dywan.

***

Na lekcji fizyki nauczyciel pyta Jasia:

- Co to jest litr ?

- To samo co kilogram, tylko na mokro

panie profesorze

***

Ofiara wypadku budzi się po długiej i

ciężkiej operacji....

- Co się stało !? Gdzie ja jestem ?

- Miał pan wypadek...

- To znaczy, że jestem w szpitalu ?

- W dużej części tak...

***

Spotykają sie koledzy:

- Stasiu, co tam w pracy ?

- A nic... W zeszłym tygodniu nasz szef

utknął w windzie.

- I co zrobiliście ?

- Nic. Ciągle się zastanawiamy.

***

Idzie facet ulicą i niesie w dłoniach dwie

puste flaszki po wódce.

Spotyka go kumpel:

- Cześć! Co u Ciebie ?

- Cześć. Żona kazała mi zabierać swoje

rzeczy i wynosić się z mieszkania.

***

Zaspany weterynarz odbiera w środku nocy

telefon, z drugiej strony zdenerwowany

kobiecy głos:

- Panie doktorze, nasz kociaczek źle się

czuje, co robić ?!

Nie do końca obudzony weterynarz

zrozumiawszy "cielaczek" zamiast

"kociaczek", po wysłuchaniu opisu objawów

mówi:

- Proszę mu dać szklankę oleju rycynowego,

rano wpadnę i go zbadam.

Rankiem weterynarz udał się pod podany

adres, powitała go sympatyczna gospodyni.

- Jak się czuje nasz cielaczek ? - zapytał.

- Ależ panie doktorze, pan źle zrozumiał - to

kociaczek, nie cielaczek !

- Oj, to fatalnie! Co z nim?

- Wie pan, daliśmy kociaczkowi szklankę

rycynusu, ale tylko mu się pogorszyło. Teraz

to jasne, dlaczego.

- Strasznie przepraszam, a gdzie on teraz

jest ?

- W ogrodzie i pomagają mu trzy kotki.

Jeden kopie dołki, drugi zasypuje, a trzeci

przeciąga go od dołka do dołka.

Ojciec uznał, że jego syn za dużo czasu

spędza grając na komputerze. Chcąc go

zmotywować do większego wysiłku w

nauce, powiedział do niego:

- Kiedy Abraham Lincoln był w twoim

wieku, czytał książki przy świetle kominka.

Syn odpowiedział bez odrywania wzroku od

komputera:

- Kiedy Lincoln był w twoim wieku, był już

prezydentem Stanów Zjednoczonych.

***

Ojciec piątki dzieci wygrał zabawkę w

loterii. Zawołał swoje dzieciaki i spytał,

które z nich powinno otrzymać prezent:

- Kto jest najbardziej posłuszny ? - spytał -

Kto nigdy nie pyskuje mamie ? Kto robi

wszystko, co każe ?

Pięć głosików odpowiedziało jednocześnie:

- Dobra, tato, możesz zatrzymać zabawkę.

***

- Antoś, czemu profesor, jak odebrał ci

ściągę, to nie dość że nie wywalił, ale

jeszcze postawił czwórkę ?!

- Jaka tam ściąga... raptem dwa wzory

napisane na banknocie 100 euro...

***

Pierwszy wykład z japonistyki. Profesor do

studentów w auli:

- Dzisiejszy wykład poświęcimy

zagadnieniu, jak rozpoznać, gdzie jest góra,

a gdzie dół podręcznika.

***

Czasami kobiety są bardzo podejrzliwe w

stosunku do swoich mężów. Kiedy Adam

wracał późno przez kilka nocy, Ewa się

martwiła.

- Prowadzasz się z inną kobietą - natarła na

niego.

- To niedorzeczne - odpowiedział Adam -

Jesteś jedyną kobietą na świecie.

Kłótnia się przeciągała, aż w końcu Adam

zasnął. Obudziło go wtykanie palców w jego

tors. To była Ewa.

- Co ty wyprawiasz? - zdenerwował się

Adam.

- Liczę twoje żebra.

***

Adam i Ewa tworzyli idealną parę:

- On nie musiał wysłuchiwać, za kogo ona

mogła wyjść za mąż.

- Ona nie musiała wysłuchiwać jak gotowała

jego matka.

Uśmiechnij się...

Page 8: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 8

Moskwa obiecując w zamian przyznanie

się do zbrodni katyńskiej. Dlaczego

Rosjanom nie pasowała reprywatyzacja?

Czy ma to jakiś związek z aferą

reprywatyzacyjną?

Postać Brzezińskiego (który nie był

samodzielnym graczem – reprezentował

Dawida Rockefellera, czyli finansjerę)

wskazuje, że sprawa Polski musiała być

przedmiotem dyskusji klubu Bilderberg.

Założenia „państwa teoretycznego”

prawdopodobnie powstały na najwyższym

szczeblu – wśród możnych tego świata.

Polskie elity zostały wymordowane w

latach 1939 – 1956, niedobitki zostały

zmarginalizowane, lub pozostały na

emigracji. Jedyną elitą, jaka była do

dyspozycji, byli komuniści. Towarzysze

Szmaciak, Saletrzak, Sumatrzak i

Salamandrzak otrzymali drugie życie, tyle,

że musieli schować czerwone krawaty na

dnie kufra. Tylko elita postkomunistyczna

– kompradorska gwarantowała realizację

założeń „państwa teoretycznego”

będącego wynikiem kompromisu

Wielkich Graczy.

Działania Brzezińskiego wskazują, że był

on jednym z twórców koncepcji III RP. To

tłumaczy jego furiackie ataki na PiS, a

także wezwanie, by nie kwestionować

wyników śledztwa smoleńskiego

prowadzonego przez najlepszych

fachowców z KGB.

Sankcje nałożone na ZSRR po

wprowadzeniu stanu wojennego mocno

doskwierały finansjerze amerykańskiej.

Szczególnie ucierpiały interesy Dawida

Rockefellera. Wałęsa w 1983 roku wezwał

Amerykę, by uchyliła sankcje „które

szkodzą głównie polskim obywatelom”.

Przychylono się do jego prośby. Czas PRL

-u dobiegał końca.

III RP – projekt perfekcyjny

Cherlawe strajki 1988 roku - zdaniem A.

Gwiazdy - posłużyły jako pretekst do

rozmów okrągłego stołu i dalszego

dowartościowania Wałęsy. Kiszczak

Amerykanie wspierają „pierestrojkę”

Andrzej Gwiazda miał pretensje, że

Amerykanie nie ostrzegli go o stanie

wojennym. Może obawiali się polskich

aspiracji niepodległościowych i zakłócania

procesu „pierestrojki”?

O agenturalności Wałęsy wiedziało

dziesiątki ludzi. Nie tylko z SB. Ta wiedza

dostępna była bratnim wywiadom (STASI,

KGB), trudno przypuszczać więc, by nie

wiedziało o tym CIA. Widocznie w ich

planach "trefność" Wałęsy nie była

problemem - wręcz go

„pompowali” (pamiętna mowa noblisty w

kongresie amerykańskim). Polityka

amerykańska w burzliwym czasie

pierestrojki i upadku ładu jałtańskiego była

dla nas nieczytelna. Wiadomo było, że

zależało im na utrzymaniu wpływów

komunistów w Polsce. Dlatego

przeforsowali wybór Jaruzelskiego na

prezydenta i sprzeciwili się rozwiązaniu

SB. Czyli – uczestniczyli w budowie

„państwa teoretycznego”. Podobna

polityka prowadzona była zresztą w

odniesieniu do całego „obozu

socjalistycznego”. Na wielkim wiecu w

Kijowie, ku zdumieniu i zaskoczeniu

tłumów, prezydent Bush senior wezwał

Ukraińców, by nie opuszczali Związku

Radzieckiego.

W USA obawiano się destabilizacji przez

„nadmierne” osłabienie ZSRR. I choć

„jastrzębie” z departamentu obrony chcieli

raz na zawsze rozwiązać problem

„imperium zła”, korzystając z wielkiego

bałaganu w Rosji, to opcja „wzmacniania

lewej nogi” zwyciężyła. Może chodziło o

przeciwwagę dla Niemiec potężnych po

zjednoczeniu, a może na politykę

amerykańską miała wpływ agentura

sowiecka (historia zna takie przypadki),

zapewniając parasol ochronny na czas

przemian?

Ciekawą wiadomość znalazł Paweł Zyzak

w archiwach amerykańskich. Okazało się,

że prof. Brzeziński udał się do Moskwy z

prośbą o zatwierdzenie planu Sachsa –

Sorosa (zwanego w Polsce planem

Balcerowicza). Plan przewidywał

reprywatyzację, na co nie zgodziła się

przewodniczącemu ?

Wciąż są ludzie, którzy uważają, że winy

lat 70- tych i fatalną prezydenturę Wałęsa

odkupił zasługami lat 80 -tych, kiedy

rzekomo „nie dał się złamać” i „urwał się

esbekom”. Gdyby chłopek roztropek był w

stanie „przekręcić” służbę sowiecką, to

taka służba nie byłaby służbą sowiecką

(płk Starszak do Wałęsy w dniu

zakończenia internowania: „Panie

przewodniczący, odtąd będziemy się

kontaktować bezpośrednio, a nie przez

Wachowskiego”).

Czy można uwierzyć w sytuację, że

przewodniczący Wałęsa twardo rokuje z

Kiszczakiem, mając świadomość, że

generał ma na niego „kompromaty”?

Powstaje pytanie, czy erupcja dążeń

niepodległościowych Polaków w

„karnawale Solidarności” i utrata kontroli

ze strony służb nad „procesami

dziejowymi”, nie spowodowała

opóźnienia „końca komunizmu”? Może

„wolną Polskę” w wydaniu ekipy

Kiszczak, Jaruzelski, Wałęsa, Michnik,

mogliśmy mieć już w 1981 roku?

Niewykluczone, że tak. Ale scenariusz,

który ostatecznie się rozegrał, był

nieporównywalnie bardziej sugestywny.

Dla sowieckich „reżyserów” przekonanie

społeczeństw zachodu (i wschodu!), że

komunizm naprawdę upadł, było

niesłychanie istotne. Zdaniem uciekiniera

z KGB Anatolija Golicyna, temu celowi

służył operetkowy pucz Janajewa. Jego

konsekwencją była delegalizacja partii

komunistycznej. W ciągu 3 tygodni

rozwiązano struktury komunistyczne

liczące 65 mln ludzi, a wszyscy

towarzysze z dnia na dzień stali się

„liberalnymi demokratami” i w

eleganckich garniturach udali się na

zachód „robić biznes”.Nastąpił „koniec

historii”, zjednoczenie Niemiec i czas

wielkiej szczęśliwości. W Polsce

wmawiano nam, że czas masowej

emigracji i ciepłej wody w kranie to

najlepszy okres w 1000 – letnich dziejach

kraju.

Ciąg dalszye na stronie 9

Projekt III RP a upadek porządku jałtańskiego (ciąg dalszy ze strony 6)

Page 9: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 9

postawił warunek, że nie będzie

rozmawiał, dopóki trwają strajki, więc

Wałęsa miał okazję do ich „gaszenia”.

Okrągły stół - propagandowo „doniosłe

wydarzenie w historii Polski”, był

inicjatywą moskiewską i przebiegał pod

całkowitą kontrolą MSW. Po starannej

selekcji „negocjatorów opozycji”

Kiszczak wiedział, że w „wolnej Polsce”

będą mieć resorty siłowe, banki, sądy,

komisję wyborczą (gen. Jaruzelski w liście

do Egona Krenza: „zachowaliśmy pakiet

kontrolny”).

Panowanie nad mediami, podobnie jak

resztę „nadbudowy” (kulturę, naukę)

oddano „stronie społecznej” zwanej

„solidarnościową”, choć wśród

negocjatorów było zaledwie pięciu (z

ponad stu) członków Komisji Krajowej

„S”. Czołowi negocjatorzy (Geremek,

Michnik, Kuroń, Mazowiecki) nie należeli

do „Solidarności” - rodowód tych

bojowników o demokrację wywodzi się z

czasów stalinowskich. Później zdradzili

oni PZPR i stali się tzw. „rewizjonistami”.

W pewnym uproszczeniu można

stwierdzić, że porozumienie okrągłego

stołu dokonało się między

„chamokomuną”, a „żydokomuną”. Ta

terminologia Michnika trafnie oddaje

genezę dwóch zwaśnionych frakcji PZPR

- „natolińczyków” i „puławian”, których

starcie w 1968 roku zakończyło się klęską

„puławian” i emigracją kilku tysięcy osób

pochodzenia żydowskiego. Przy okrągłym

stole frakcje się pogodziły, co wywołało

powszechny entuzjazm. „W Polsce Polak

porozumiał się z Polakiem”, „Polak

Polakowi bezkrwawo oddał władzę” -

podobne komentarze przetoczyły się przez

prasę światową.

Zwycięstwo opozycji było łatwe, gdyż

komuniści gdzieś się zawieruszyli.

Wszyscy walczyli z komuną. Nie tylko

prof. Widacki, mgr. Stępień, poseł

Szejnfeld czy obywatel Kasprzak, ale

nawet premier Cimoszewicz i płk Mazguła

(czyż nie skandowali ostatnio „precz z

komuną !”).

Ale nie tylko Polacy porozumieli się w

Polsce. Pola u nas szerokie, lasy pełne

zwierzyny, łąki miodne, a w dodatku

surowców naturalnych mamy

pięciokrotnie więcej niż inne kraje

europejskie. Niestety, uroki naszego kraju

oddziaływują również na kraje ościenne i

te położone dalej.

We wrześniu 1990 roku, w Genewie

spotkali się sekretarz Gorbaczow i

kanclerz Kohl. Efektem spotkania był

„aksamitny rozwód” Czechosłowacji.

Czechy miały pozostać w strefie wpływów

niemieckich, a Słowacja – rosyjskich. I

rzeczywiście - po roku „wolą narodów”

nastąpił rozpad Czechosłowacji.

Co postanowili odnośnie Polski - nie

wiadomo. Czy ustalili zasadę „nasz

premier, wasz prezydent”? Na ten temat

powiedzieć coś mógłby Tusk, który zawarł

spóźniony ślub kościelny, „już witał się z

gąską”, ale musiał odstąpić prezydenturę

Komorowskiemu. Nawiasem mówiąc,

także ten mąż stanu zawarł ślub

sakramentalny dopiero na okoliczność

prezydentury. Dyskretną uroczystość

celebrował poznański franciszkanin, który

później został oddelegowany do pracy w

Jerozolimie.

Niemcy opanowali polską infosferę i

dominują u nas gospodarczo, ale tak się

składa, że większe inwestycje niemieckie

nie przekraczają linii Wisły. A dlaczego

sprzedali „Kurier Lubelski” też nikt nie

wie.

Amerykanie mieli znaczny wpływ na

budowę III RP. Od nich otrzymaliśmy

plan Balcerowicza, oni pomagali nam

reformować i prywatyzować naszą

gospodarkę (prezes International Paper

Company: „W Kwidzynie kupiliśmy

najnowocześniejszą papiernię na świecie

za 20 % wartości”).

Cenimy sobie przyjaźń Ameryki, ale w

pakiecie otrzymujemy również przyjaźń z

Izraelem. Pamiętamy o roszczeniach

żydowskich („należność” wyceniono na

65 mld.$) „za mienie obywateli polskich

pochodzenia żydowskiego pozostawione

na obszarze II RP”.

Ta sprawa wisi nad każdym polskim

rządem, jak miecz Damoklesa. Instytucję,

która reprezentuje interesy (?)

zamordowanych Żydów, poparło aż 46

kongresmenów, którzy napisali w tej

sprawie list do b. szefa amerykańskiej

dyplomacji - Johna Kerry. Rozmowa jego

asystentki Victorii Nuland z Ryszardem

Petru i inwestycja w tego obiecującego

polityka miała chyba związek z tą sprawą.

Czynnikiem spajającym wszystkich

zainteresowanych Polską partnerów jest

niechęć do „polskich nacjonalistów” i

walka z polskimi aspiracjami

niepodległościowymi. Wszyscy oni

pracowali kolektywnie nad założeniami

„państwa teoretycznego” i są żywotnie

zainteresowani w utrzymaniu sytuacji

„żeby było tak jak było”. Dlatego projekt

wydawał się niezniszczalny.

Mistrzowskim posunięciem gen.

Kiszczaka było uruchomienie

„opozycyjnej gazety”, której błyskotliwi

dziennikarze od starożytności we krwi

mają gen przekonywującej argumentacji i

umiejętność sterowania ludźmi. Gazeta ta

przez ćwierć wieku miała zasadniczy

wpływ na świadomość Polaków i była

gwarantem trwałości III RP.

Bardzo ważnym „bezpiecznikiem” dla

„państwa teoretycznego” okazał się

utworzony w 1985 roku, Trybunał

Konstytucyjny. Gdyby sprawy się

komplikowały zawsze można było sięgnąć

po sprawdzonych „konstytucjonalistów”

Zolla, Safiana czy Stępnia. Ci faceci w

strojach rytualnych dwukrotnie (w roku

1992 i 2007 ) storpedowali próby

odsunięcia komunistów i agentów od

wpływu na życie publiczne. Lustracja i

dekomunizacja okazały się

„niekonstytucyjne”, co świat przyjął z

ulgą. Z ulgą przyjęto również obalenie

rządu Olszewskiego i „wydarzenie

smoleńskie” (belgijski Le Soir: „Świat

odetchnął z ulgą—skrajny nacjonalista

Jarosław Kaczyński nie został

prezydentem”).

Konflikt wśród sponsorów układu

Dokończenie na stronie 10

Projekt III RP a upadek porządku jałtańskiego (ciąg dalszy ze strony 8)

Page 10: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 0

podstawie postawionego portretu

psychologicznego, że jest osobą, którą

można sterować oddziałując na

jego ,,ego''. I wtedy bezpieka wpadła na

pomysł programu ,,Ucho prezesa'', i że jest

to inwestycja, dająca maksimum efektu

przy minimalnych nakładach. Ten serial

nie był wbrew pozorom, skierowany do

szerokiego kręgu odbiorców, ale miał

mieć przede wszystkim jednego,

konkretnego odbiorcę - był nim pan

Andrzej Duda.

Jaki był zatem najważniejszy cel ,,Ucha

prezesa’’?

Chodziło o to, aby Pan Prezydent doszedł

do wniosku, że jeżeli zacznie walczyć i

niszczyć plan reform Jarosława

Kaczyńskiego, to wtedy nareszcie

wszyscy uznają go za niezależnego. I to

jest ten pierwszy poziom psychologiczny.

Oczywiście, Andrzej Duda nigdy już

żadnej niezależności nie wywalczy, bo stał

się ,,niewolnikiem'' bezpieki, a to się

skończy tym, że na końcu będzie do niego

jakiś porucznik UB i Nachrichtendienst

dzwonił i mówił; ,,Duduś, zatańcz, bo

Dukaczewskiemu jest smutno i chce się

rozerwać''. Po prostu: Andrzej Duda,

umożliwiając działalność antypolską

targowicy, stał się jej więźniem. Dopiero

teraz zrozumie, czym jest prawdziwa

zależność - nie taka, jaką sobie wyobrażał,

że ma u Jarosława Kaczyńskiego, tylko

prawdziwa.

Oczywiście, gdyby Jarosław Kaczyński

codziennie do Andrzeja Dudy dzwonił i

mówił mu, jaki jest genialny, to ten

czynnik psychologiczny pewnie by

odpadł, ale tu ów czynnik odegrał bardzo

ważną rolę - czyli psychologia i pierwszy

poziom oddziaływania.

Drugi poziom - to jest walka bezpieki z

rządem. Nie chodzi w tej całej sprawie o

ustawę rządową, bo nawet gdyby to była

ustawa o zwierzętach futerkowych i

wpompowano by tyle pieniędzy, ile teraz

wpompował Soros, to też byłyby takie

same wyniki. Ale tu chodzi o obalenie

magdalenkowego

Ład jałtański trwał 45 lat i został

zastąpiony następnym układem, który

właśnie (po niecałych 30 latach) wydaje

się zmierzać ku końcowi: nawet najlepiej

przygotowane projekty mogą skończyć się

spektakularną klapą, gdyż dynamika

uruchomionych procesów społecznych jest

niemożliwa do przewidzenia. (Tak było z

projektem „pierestrojki” zakłóconym przez

żywiołowy rozrost „Solidarności”.

Przykładem nietrafionych działań może

być także „projekt Kukiz”, który miał

odebrać głosy Prawu i Sprawiedliwości, a

zadziałał na odwrót.)

„Nieświęte przymierze” sygnatariuszy tego

układu zaczyna się chwiać z powodu

agresywnej aktywności Rosji, która jak

zwykle łamie zobowiązania. Obama

musiał zresetować reset. Tradycyjnie

sympatyzujący z Rosją Niemcy zostali

„przekręceni” w Czechach: Karlove Vary

zostały wykupione niemal w całości przez

Rosjan, a w Pradze mieszka ich 100 tys.

Wydaje się, że Donald Trump nie będzie

kontynuował dotychczasowego układu

wzajemnych porozumień, co otworzyło

„okienko możliwości” dla Polski. Czy tym

razem uda nam się wybić na

niepodległość ?

Jan Martini

Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Czy ma

Pan wyjaśnienie, co się tak naprawdę

stało, że Prezydent Andrzej Duda

zawetował nagle tak ważne ustawy o

reformie sądownictwa, które przecież

musiał znać na wylot, skoro sam pisał

do nich poprawki ?

Dr Jerzy Targalski, historyk, politolog,

publicysta: Ustawę zawetował, ponieważ

kierował się innymi powodami, niż dobro

Polski i kierował się wolą

innych ,,ośrodków'', niż ośrodek partyjno-

rządowy.

Które to miałyby być ,,ośrodki'', Pana

zdaniem ?

Przede wszystkim trzeba zdać sobie

sprawę, że cała operacja jest

wielopłaszczyznowa. Zacząć należy od

przyczyn indywidualnych. Kiedy oficer

bezpieki przystępuje do rozpracowania

kogoś, to pierwszą rzeczą, którą robi jest

stworzenie tzw. portretu

psychologicznego. Kiedy prezydent

Andrzej Duda wygrał wybory – bo ja nie

sądzę, że był ,,kretem’’, czy że pozwolono

mu wygrać wybory, bo wiedziano, że

zdradzi – nie, to jest myślenie ex post,

więc kiedy wygrał, odpowiednie służby

przystąpiły do analizy.

Ja osobiście uważam, że jest on

człowiekiem słabym, ,,plastikowym’’ i że

jest więźniem swojego środowiska. Nikt

inny jednak w Polsce nie miał szans na

wygranie wyborów, a jego zwycięstwo

umożliwiło wygraną parlamentarną PiS-u.

W związku z tym, bezpieka rozpoczęła

rozpracowywanie przeciwnika i doszła do

wniosku, że najlepszym celem z obozu

reform jest Prezydent Duda. Uznano, na Ciąg dalszy na stronie 11

Polski sen o wielkości się kończy.

Bezpieka i Niemcy rozgrywają Prezydenta

Projekt III RP a upadek

porządku jałtańskiego (dokończenie)

Wywiad, udzielony portalowi Fronda.pl

przez dr Jerzego Targalskiego

Page 11: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 1

rządu Prawa i Sprawiedliwości i

doprowadzenie do przedterminowych

wyborów. I w tym wypadku bezpieka

posłużyła się Andrzejem Dudą, który

uwierzył, że będzie niezależny, który

przestraszył się manifestacji

organizowanych przez bezpiekę i

postanowił zagrać własną rolę.

Nie ma więc racji Rafał Ziemkiewicz,

który mówi, że Andrzej Duda stał się

politykiem niezależnym. Andrzej Duda

jako polityk przestał w ogóle istnieć - o

niezależności już mówiłem - a tą decyzją

Andrzej Duda przekreślił poparcie

wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli

zaś chodzi o ,,Mazgułów'' - to nie sadzę,

żeby na niego głosowali, bo po

wykorzystaniu ,,wyrzucą go na śmietnik'',

bo mają własnych kandydatów. Więc tutaj

jest cała operacja bezpieki, cała operacja

wpływów i teraz trzeba przejść do

kolejnego poziomu, czyli do otoczenia

prezydenta w Kancelarii Prezydenta.

Przypominam, że Prezydent Duda nie

zwolnił nikogo z Kancelarii Prezydenta,

ponieważ uważał, że nie ma pieniędzy na

odprawy, ale jak dostanie w styczniu 2016

roku pieniądze na te odprawy, to ,,dopiero

pokaże’’.

W takim razie chciałbym zobaczyć listę

tych, którzy zostali w 2016 roku

zwolnieni, bo według moich informacji

nikt nie został zwolniony - trzy osoby

same odeszły, więc można ich

przedstawiać jako ,,zwolnionych''. Do

tego doszli ludzie z PiS-u, którzy doszli do

wniosku, że będą ,,zbiorowym

naczelnikiem państwa'' i jeżeli będą

podpuszczali prezydenta Dudę do tego,

żeby walczył z prezesem Jarosławem

Kaczyńskim - to wtedy oni przejmą

władzę i to oni będą rządzili. Czyli cały

czas prym wiedzie ,,prywata na trupie

Polski'' - to jest tych polityków główne

zawołanie.

Oprócz tego przyświecały im pomysły:

,,teraz my będziemy rozdawać karty, my

musimy być górą, my będziemy tym

głównym ośrodkiem dyspozycji

politycznej – ale oczywiście musimy się

porozumieć z innymi'' - bo to są ludzie,

którzy siedzą ,,okrakiem na barykadzie''.

Więc tu, oprócz bezpieki jest jeszcze

kwestia tego środowiska, które teraz

będzie dążyło do powołania partii

prezydenckiej, rozbicia PiS-u, bo im się

ubzdurało, że jak założą ,,BBWR’’ to

zastąpią Jarosława Kaczyńskiego.

Nie, nie zastąpią, sami poniosą klęskę, ale

za sobą do grobu pociągną Polskę ! I to

jest sprawa najgorsza, bo doprowadzą do

rozłamu. Rafał Ziemkiewicz myśli, że

niszcząc PiS i dzieląc go ugra coś, być

może kilka mandatów u prezydenta dla

swojej ,,endecji''… - no to gratuluję: nie

ugra żadnego mandatu, ale robotę

niszczycielską wykona. Gratuluję również

jego młodym, bezmyślnym zwolennikom.

Kolejny krok, który trzeba wykonać, by

zobaczyć całościowy obraz obecnej

sytuacji, to siatkę powyższych

uwarunkowań ,,rzucić na scenę

międzynarodową’’. I tu mamy, po

pierwsze, naciski niemieckie. Nie znamy

dotychczas treści rozmowy Angeli Merkel

z Prezydentem Dudą. Jednego możemy się

domyślać – że na pewno rozmowa szła w

kierunku uniemożliwienia reform,

ponieważ Polska w chaosie, Polska

kolonialna- leży w interesie Niemiec.

Polska niepodległa, samodzielna, Polska

silna – to jest koniec imperium

niemieckiego w Europie. Angela Merkel

mogła nawet obiecać Andrzejowi Dudzie,

że wesprze jego starania o Trójmorze bez

Ukrainy, ale będzie to Trójmorze, które

będzie inną formą ,,Mitteleurope’’, a nie

bytem samodzielnym, gdzie wszystkie

państwa stanowią jedność gospodarczą i

są w stanie przeciwstawić się jednocześnie

Niemcom i Rosji.

Do tego dochodzą jeszcze działania

rosyjskie a oprócz Rosji – niezależnie, o

czym nie można zapominać – działania

międzynarodowego lewactwa, tych

wszystkich degeneratów z Unii

Europejskiej, genderystów, Sorosa itd.

I jak na tym całym tle wygląda teraz

nasza rzeczywistość, Pana zdaniem ?

Zostały uruchomione ogromne pieniądze,

żeby obalić rząd. I Andrzej Duda właśnie

umożliwił obalenie rządu, ponieważ teraz

nastąpi okres chaosu, w czasie którego

agentura będzie robiła wszystko, żeby

obniżyć rating PiS-u, żeby w

przedterminowych wyborach w przyszłym

roku nie dostał więcej, niż 20 procent.

A kolejne działania – to te z

Ziemkiewiczem i innymi – na rozbicie PiS

-u i dalsze osłabienie Jarosława

Kaczyńskiego. Proszę zauważyć, że

prezydent jako swojego głównego wroga

wymienił Ministra Ziobrę. Dla prywaty,

czyli dla prywatnej walki z ministrem

Ziobrą, Prezydent Duda grzebie Polskę,

ponieważ zastopowanie reformy sądów to

jest dla Polski śmierć.

Żaden obywatel sądom się nie będzie

mógł już przeciwstawić, jeżeli walkę z

sądami przegra PiS – partia rządząca.

Sądy to jest układ, który jest gwarantem

bezprawia w Polsce, a także statusu

kolonialnego Polski i zastopowanie tej

reformy de facto oznacza pogrzebanie

Polski – i za to będzie odpowiedzialny

Andrzej Duda.

Widzi Pan wszystko w ciemnych

barwach, czy jest jakieś światło w

tunelu ?

Ja analizuję rzeczywistość a nie nadzieje,

wynikające z tego, że skoro wybrali

Andrzeja Dudę, to on musi postępować

słusznie.

Czy przesunięcie aż do

września ,,przepracowania’’ ustawy o

sądach to dobry pomysł? Przecież Pan

Prezydent musiał na bieżąco śledzić

ustawę, jeśli sam osobiście dopisał do niej

zmiany ? Więc dlaczego aż tak długo ma

to trwać ?

Nie wiem, może ustawa ma być

zmieniana, ale prezydent może ją stale

wetować, a sędzia Gersdorf

ma ,,obserwować, co się dzieje’’- czyli

prezydent, który chciał być niezależny, już

ma nadzorcę w postaci pani sędzi

Ciąg dalszy na stronie 12

Polski sen o wielkości się kończy.

Bezpieka i Niemcy rozgrywają Prezydenta

(ciąg dalszy ze strony 10)

Page 12: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 2

Gersdorf – no to ja mu

gratuluję ,,niezależności’’. Nie tylko ma

nad sobą Angelę Merkel, nie tylko ma

wokół ludzi słabych i żądnych władzy,

ale jeszcze ma Małgorzatę Gersdorf jako

nadzorcę.

A gdyby miał się Pan na chwilę wcielić

w doradcę Pana Prezydenta, to co bym

mu Pan poradził w kontekście dobra

Polski ?

Ale tu nie chodzi o dobro Polski, tylko tu

chodzi o prywatę !

Gdyby jednak.. – to jakie są dobre

rozwiązania ?

Powinien się wycofać, bo teraz nie ma już

żadnego innego rozwiązania. Podjął

bardzo złą decyzję, popełnia

samobójstwo polityczne i pociągnął z

sobą na dno Polskę.

A co w tej sytuacji powinien zrobić

Jarosław Kaczyński i jaką będzie miał

na to odpowiedź ?

Jarosław Kaczyński jest w tak trudnej

sytuacji, że tutaj nie ma dobrej

odpowiedzi. Przedterminowe wybory

oznaczają przegraną, bo nie będzie miał

rządu większościowego. Nawet jeśli PiS

by wygrał, będzie zmuszony do koalicji z

bezpieką, czyli byłoby to jak powtórka z

Leppera. Jeśli zaś przegra, to w ogóle nie

ma o czym mówić, tak więc jest to

sytuacja bez wyjścia. Tym bardziej, że

bezpieka tym razem dobrze przypilnuje,

żeby ci wszyscy, którzy pozostali przy

Jarosławie Kaczyńskim, wylądowali w

więzieniu. Więc ja spodziewam się

powolnej erozji PiS-u, w tym

przechodzenia na stronę prezydenta, co

miałoby rozmaitym aparatczykom

zapewnić bezpieczeństwo - choć to jest

miraż, bo bezpieczeństwa nic im nie

zapewni, choć oni będą myśleli, że jest

wręcz przeciwnie.

A gdyby stało się tak, że sprawy

potoczą się zgodnie z tym, jak to

przedstawia Pan Prezydent i będzie

miało miejsce powolne procedowanie

zmian w ustawach ?

Wtedy będzie pogłębiał się kompletny

chaos i bezrząd, dlatego, że to co

zaproponował prezydent to jest taka

zmiana, które daje gwarancję, że żadnych

zmian nie będzie. Nie ma innej metody,

jak tylko ,,ręczne’’ wyczyszczenie sądów.

A prezydent zaproponował teraz coś

takiego, żeby pod hasłem ,,zmiana’’, tak

naprawdę nie było żadnych zmian. Więc

teraz, jeśli ta ustawa wróci, to będzie

kompletny paraliż państwa. Co więcej –

proszę zwrócić uwagę na inne rzeczy:

teraz wszyscy, których PiS nie pozwolił

wyrzucić z kluczowych stanowisk,

przejdą do jawnego sabotażu.

Przypominam, ze PiS zaakceptował

sfałszowane wybory samorządowe, czyli

samorządy są w rękach targowicy i np.

odmówią całkowitego posłuszeństwa

państwu, i zaczną wszystko sabotować

np. w ten sposób, że przestaną wypłacać

500 plus. Odpowiedzialność za to spadnie

oczywiście na rząd. Dalej: wszędzie na

prowincji PiS nie pozwalał na zmiany

kadrowe, wszędzie najwyżej awansowano

żony działaczy PSL-u, ludzi najgorszego

autoramentu, ponieważ bano się ludzi

niezależnych i samodzielnych.

I co z tego wyniknie ?

Wynika z tego, że cały ten aparat

administracyjny, którego nie wymieniono

– a nie wymieniono na żądanie PiS-u,

przejdzie do jawnego sabotażu. A

sytuacja w instytucjach jest taka, że jest

tam np. dyrektorem ktoś mianowany z

PiS-u, a wokoło są stare kadry, których

on jest więźniem. Nastąpi więc całkowity

paraliż państwa i jawny sabotaż

przeciwko rządowi, co będzie

powodowało cały czas spadek notowań

PiS.

Czy może dojść do aż do takiej

destrukcji ?

Tak. Tym bardziej, że teraz rozmaici

cwaniacy, którzy dotychczas popierali

PiS, a nie dostali np. stanowisk, albo

dostali stanowiska w ich ocenie ,,za

słabe’’, będą przechodzili do obozu

prezydenckiego z nadzieją, że

nowa ,,partia prezydencka’’ zapewni im

kariery.

I jest jeszcze jedno wielkie

niebezpieczeństwo: mianowicie takie, że

Angela Merkel doszła do wniosku, iż

Platforma Obywatelska już jest starym

modelem, i na przykład powstanie partia

prezydencka nie tylko z uciekinierów z

PiS-u, ale także z części działaczy

Platformy. I to będzie tzw. nowa,

europejska siła, w odróżnieniu

od ,,wstrętnych PIS-owców’’, która pod

egidą niemiecką tu powstanie, a z drugiej

strony powstanie ,,partia endecka’’, która

pod dyktando moskiewskie będzie pchała

Polskę do konfliktu z Ukrainą, Litwą itd.

Co wtedy zrobi Prawo i

Sprawiedliwość ?

Prawo i Sprawiedliwość znajdzie się w

kleszczach – bo tak się skończy

tolerowanie wroga pod własnym bokiem.

I wtedy dopiero okaże się, że

postępowanie w stylu ,,nie zaostrzajmy

sytuacji, nikogo nie zwalniajmy, nie

róbmy żadnych zmian, bo tak jak mówił

Minister Waszczykowski – pod jego

światłym kierownictwem, stare kadry

będą pracowały dobrze’’. To teraz

właśnie ,,stare kadry’’ pokażą, co

potrafią.

A proszę wobec tego powiedzieć, co się

stanie, gdy dojdzie do procedowania

innych ustaw i kolejnych reform ?

Żadne ustawy nie będą normalnie

procedowane, wszystkie będą

przeciągane, będzie stała obstrukcja w

Sejmie, a w momencie decydującym,

gdyby się nawet udało tę obstrukcję

pokonać – wtedy już Pan Prezydent

zadziała.

I co, będzie wetował wszystkie z rzędu

ustawy ?

Teraz nawet nie dojdzie do wetowania,

bo niebawem nie będzie większości w

Sejmie.

Póki co, jest większość. Czyli uważa

Dokończenie na stronie 16

Polski sen o wielkości się kończy.

Bezpieka i Niemcy rozgrywają Prezydenta

(ciąg dalszy ze strony 11)

Page 13: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 3

Christopher A. Ferrara

Fałszerze Tajemnic Fatimy czyli o

prawdziwych i fałszywych czcicielach

Fatimy

Wydawca: Wydawnictwo ANTYK

Marcin Dybowski

Rok wydania: 2017

Opis fizyczny: 560 stron, okładka

miękka

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że

wkroczyliśmy już w czas zapowiedziany

przez Chrystusa w Ewangelii św.

Mateusza, czas w którym: "w błąd

mogliby być wprowadzeni, jeśli możliwe,

nawet wybrani".

Dlatego właśnie potrzebujemy Orędzia

Fatimskiego w tym czasie

bezprecedensowego zgorszenia i

dezorientacji w Kościele. Najświętsza

Maryja Panna - najwyższa Prorokini,

którą jest jako Matka Boga - objawiła się

w Fatimie aby "pokierować

postępowaniem ludzi", aby odwrócić

niebezpieczeństwo zagrażające

Kościołowi i całemu światu. Dane przez

Nią wskazówki obejmują ostrzeżenia

dotyczące niebezpieczeństw grożących

Kościołowi oraz całemu rodzajowi

ludzkiemu, jako że znajdujemy się w

obliczu nasilającego się sztormu, który

wstrząsnął wiarą i praktyką setek

milionów katolików. A Bóg nie pozwoli z

siebie szydzić. Chrystus Pan, przewidując

załamanie się wiary i dyscypliny w

Kościele, posłał przez swą Matkę

proroczą wskazówkę par excellence, aby

podała nam środki konieczne do

uniknięcia katastrofy: poświęcenie Rosji

Jej Niepokalanemu Sercu oraz ujawnienie

całej Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.

Oprócz tego Matka Boża wezwała też do

odmawiania codziennie Różańca,

medytacji, wy-nagrodzenia za grzech

oraz praktykowania nabożeństwa pięciu

pierwszych sobót.

Niektórzy redukują Orędzie Fatimskie do

rangi we-zwania do osobistego

nawrócenia oraz modlitwy i pokuty. W

istocie jednak zawiera ono w sobie

znacznie więcej niż owe skierowane do

jednostek apele o przestrzeganie

Dekalogu, odmawianie Różańca i

praktykowanie innych wskazanych

nabożeństw. Orędzie skierowane jest

również do przywódców Kościoła, tj. do

papieża, biskupów i kapłanów - wzywa

ich do wypełnienia konkretnych

przekazanych im poleceń.

Nie ulega wątpliwości, że o

wspomnianych wezwaniach do osobistej

pobożności nie słyszy się obecnie zbyt

często w naszych kościołach, szkołach i

katolickich mediach. Ta część Orędzia

Fatimskiego pomijana jest generalnie

milczeniem, względnie wspomina się o

niej co jedynie zdawkowo. Jednakże te

wezwania do osobistej pobożności nie są

negowane i zwalczane tak, jak to jest w

przypadku poleceń Jezusa i Maryi

dotyczących poświęcenia Rosji oraz

ujawnienia wiernym całej treści Trzeciej

Tajemnicy. Diabeł wie, że zastosowanie

się do tych dwóch żądań położyłoby kres

jego imperium na ziemi, wykorzystuje

więc różne wyrafinowane taktyki aby

temu zapobiec. Najskuteczniejsza z nich

www.ksiegarnia.antyk.org.pl polega na posługiwaniu się fałszywymi

przyjaciółmi Fatimy, nakłaniającymi

kierujących się zazwyczaj dobrymi

intencjami - lecz niedoinformowanych -

ludzi do przyłączania się do ich walki

przeciw-ko prawdziwym żądaniom Matki

Bożej.

Owi fałszywi przyjaciele wprowadzają

nieświadomych w błąd odnośnie

poświęcenia Rosji, Trzeciej Tajemnicy

oraz samego celu objawienia się Matki

Bożej w Fatimie. Niniejsza książka

demaskuje tę podstępną technikę diabła,

pokazując równocześnie kim są główni

fałszywi przyjaciele Fatimy. Autor jej

napisał również inne broszury poświęcone

temu tematowi, które nabyć można u

anglojęzycznego wydawcy. (Patrz

Zalecane lektury).

Jak wykazuje niniejsza książka - istnieją

fałszywi przyjaciele Fatimy, którzy

publicznie deklarują uznawanie tych

objawień i utrzymują że odnoszą się do

nich z naj-wyższym szacunkiem, podczas

gdy równocześnie starają się pogrzebać w

mrokach zapomnienia te elementy

proroctwa fatimskiego, zwłaszcza Trzecią

Tajemnicę, które ostrzegają przed

"powiewami doktryny", zamętem i

dezorientacją, odwodzącymi katolików od

prawdy, od tego co papież Benedykt

nazywa "jasną wiarą zgodną z credo

Kościoła". Wielu z tych fałszywych

przyjaciół Fatimy może być nawet

przekonanych, że posiada jasną wiarę o

której mówi Benedykt, jednak

"dostosowaną" - ich ulubione słowo - do

"współczesnego świata" - ich ulubione

sformułowanie - co obejmuje również

treść objawień fatimskich.

Niezależnie jednak od tego, czy postępują

szczerze czy też nie, fałszywi przyjaciele

Fatimy usiłują wprowadzić nas w błąd. O

ile nie zostaną powstrzymani, prowadzić

będą Kościół i świat ku katastrofie - która

pociągnie za sobą śmierć wielkiej liczby

ludzi, w tym również być może nas

samych i naszych bliskich, ale też - co

Dokończenie na stronie 15

Page 14: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 4

Jak zwykle odwołuję się do jakiegoś

tekstu, bo dobrze jest szukać natchnienia,

sięgając najpierw do cudzych myśli.

Onet.pl Opozycja walczy z reformami

PiS. Ale jedności nie ma

JONASZ JASNORZEWSKI

Wczoraj 17 VII., 20:25

„Posłowie opozycji zorganizowali

naradę, na której chcieli ustalić wspólną

taktykę sprzeciwu wobec reformy

sądownictwa proponowanej przez PiS.

Platforma Obywatelska postuluje nawet

utworzenie wspólnego klubu

parlamentarnego, na co nie zgadza się

Nowoczesna i PSL. W spotkaniu opozycji

nie uczestniczył klub Kukiz'15.

Po co więc spotkali się liderzy

opozycyjnych klubów? Ryszard Petru

mówi o potrzebie "koordynacji". PSL o

wspólnym zbieraniu podpisów. PO i

Nowoczesna zorganizowały też w Sejmie

spotkanie z sędziami i przedstawicielami

środowiska prawniczego.

Podczas spotkania liczne autorytety

prawnicze w tym prof. Andrzej Rzepliński,

prof. Małgorzata Gersdorf i prof. Adam

Strzembosz krytykowały projekt PiS.

Prawnicy apelowali też do prezydenta

Andrzeja Dudy, aby nie podpisywał ustaw

PiS. Sędziowie szczególnie krytykowali

powstanie izby dyscyplinarnej w Sądzie

Najwyższym.

W minioną środę wieczorem na stronach

Sejmu opublikowano poselski projekt PiS

nowej ustawy o SN. Przewiduje on m. in.

utworzenie trzech nowych izb SN, zmiany

w trybie powoływania sędziów SN i

umożliwia przeniesienie obecnych

sędziów SN w stan spoczynku. Projekt

zakłada, że "z dniem następującym po

dniu wejścia w życie niniejszej ustawy

sędziowie SN, powołani na podstawie

przepisów dotychczasowych, przechodzą

w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów

wskazanych przez Ministra

Sprawiedliwości".

Jest to rzetelne zrelacjonowanie

toczącego się sporu, o ile tak to można

Marcina… resztę proszę sobie

dopowiedzieć. Z tej samej, co moja,

generacji jest profesor Strzembosz i jemu

się dziwię. Tego po nim nikt się nie

spodziewał, dla kogo ważna jest Polska i

Polacy. Nie dziwię się panu

Rzeplińskiemu, bo on nas już

przyzwyczaił do, delikatnie mówiąc,

osobliwego działania, nie dziwię się tej

pani, której nazwisko zawsze mi gdzieś

ulatuje, ale przecież jest w doniesieniu

wyżej cytowanym. Jej pewność siebie,

żeby nie powiedzieć arogancja, jej

segregatio a populo, bo w końcu ów

populus żyje za o wiele mniej niż 10

tysięcy i to w mieście, a przy tym

przekonanie, że poniżej prezesostwa SN

nie ma dla niej miejsca! To wszystko

mówi za siebie. Podobnie pan Rzepiński z

tym ogarkiem w ręku i miną Ferdka

Kiepskiego, to jest coś, co w tych głupich

czasach daje wytchnienie, ale tylko tyle, a

to wcale nie znaczy, by naród ciekaw był

czyjejś prywaty.

Jeszcze jedno. Tę „totalną” nazywa się

często Targowicą. Wydaje się, że to

przesada. Targowiczanie byli zdrajcami,

czymś obrzydliwym dla zwykłego

człowieka, ale oni ze swego punktu

widzenia mieli rację. Reformy Sejmu

Czteroletniego, Konstytucja 3 Maja,

wszystko to godziło w ich stan posiadania,

a tylko o to dbali. I trzeba powiedzieć, ze

Katarzyna ich zaspokoiła. To byli

magnaci, może, a nawet na pewno mieli

swą wizję ówczesnej Polski, oczywiście

palcem na wodzie pisaną, ale żeby ich

porównywać do ludzi dzisiaj samych

siebie określających jako „opozycja

totalna”, co chwila skamlących do jakichś

Timmermansów, że im zabawkę zabrano!?

Nie, takimi tamci targowiczanie nie byli.

Byli też łotrami, ale lepszej klasy. Bo

wiedzieli co z tej ich zdrady dla nich

wyniknie. Przystępując do Targowicy

ratowali swe włości. Nasi targowiczanie

odzyskać chcą coś, co nigdy do nich nie

należało, gdyż tym czymś dysponuje

naród. I Tym razem inaczej zadysponował.

Ale oni naród mają gdzieś, chcą status quo

dla wymiaru sprawiedliwości, nie licząc

określić. Trudno tak precyzyjnie wyłożyć

casus belli, o ile rzeczywiście założy się,

że wymienione autorytety mają w

zanadrzu jaką rozsądną propozycję

naprawy naszej Temidy, a nie tylko

ratowanie swych stołków i związanych z

nimi apanaży. O krzykaczach w sejmie

można tylko tyle powiedzieć, że powinni

znaleźć się poza salą sejmową, gdyż

krzyk, chamskie wycie i podobne brewerie

są niczym innym, jak świadectwem

ubóstwa umysłowego i moralnego tych

ludzi i gorzkim memento dla tych, którzy

ich wybrali. Pomijam więc tyrady takiego

pana Budki, chcącego zabłysnąć tęgim

humorem i inteligencją, nie zważając przy

tym na to, że takie atrybuty trzeba

najpierw zdobyć i posiadać. Jak na razie

tylko zapuścił brodę. A nabycie kultury i

odpowiedniej wiedzy, to rzecz znacznie

trudniejsza, dla wielu nieosiągalna. Tak

samo pomijam wielu innych mówców

sejmowych, naśladujących Dantona,

Robespierre’a czy kogo tam jeszcze. Do

łez bawiła oracja pani Pihowicz, a jeszcze

bardziej gościa z bujną czupryną

(nazwiska, niestety nie uchwyciłem).

Wszystkie te jeremiady byłyby naprawdę

śmieszne, gdyby nie to, że sejm nie jest

miejscem happeningu i nikogo do niego

nie wybierano po to, żeby bawił publikę.

Od tego są zawodowe kabarety, prawda,

że dziś nietęgie.

Mnie zastanawia coś innego. To,

mianowicie, czym się charakteryzuje dziś

profesor uniwersytetu. Nie jakiś prezes,

przewodniczący, nawet nie sędzia, ale

profesor? Ten tytuł jednak zobowiązuje, a

może tylko kiedyś zobowiązywał? Ale

jestem z tej generacji, kiedy to ostatnie

było obligatoryjne. Profesor ma być forma

discipuli, ma mieć taki poziom, żeby

uczeń miał kogo naśladować. Czyż może

tak być w przypadku wielu profesorów,

którzy produkują się w ramach opozycji

totalnej będącej, jak wiadomo,

sprzecznością samą s sobie. Bowiem

słowo „totalna” w tym kontekście zmienia

kategorię czynu z opozycyjnego na

dywersyjny. Wielka to różnica. Jeśli

profesor tak oczywistych rzeczy nie wie,

to co będzie wiedział jego uczeń? Czy ma

obowiązywać zasada: uczył Kuba Dokończenie na stronie 15

Co z tymi „totalnymi” profesorami ?

Page 15: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 5

nieskończenie gorsze - wieczną zatratę

niezliczonej ilości dusz, wśród których

znaleźć się mogą także dusze wasze i tych,

którzy są wam najdrożsi.

"Jeśli prośby moje zostaną spełnione -

powiedziała Matka Boża w Fatimie - wiele

dusz będzie uratowanych i nastanie

pokój". W przypadku przeciwnym jednak

Rosja "szerzyć będzie swe błędy na całym

świecie, wywołując wojny i

prześladowania Kościoła. Dobrzy będą

umęczeni, Ojciec Święty będzie musiał

wiele wycierpieć, a różne narody zostaną

unicestwione".

Lektura tej książki uświadomi wam, że

obecny papież wielokrotnie sugerował, iż

stoimy obecnie w obliczu konsekwencji,

przed którymi ostrzegała Matka Boża.

Przeszkadza się mu jednak w zażegnaniu

tego niebezpieczeństwa poprzez

zastosowanie środków ukazanych przez

Najświętszą Maryję Pannę: poświęcenie

Rosji oraz ujawnienie pełnej treści

Trzeciej Tajemnicy. Ludzie, którzy

powstrzymują go przed tym, piastują

wysokie stanowiska w administracji

watykańskiej, wspierani są zaś przez

swych popleczników na niższych

szczeblach hierarchii. Wszyscy oni należą

do tych, których określamy mianem

fałszywych przyjaciół Fatimy - i z tego

względu muszą być przez nas

demaskowani i zwalczani.

W sierpniowo-wrześniowym numerze

"Inside the Vatican" (2011) red. Robert

Moynihan podzielił się z czytelnikami

kilkoma wspomnieniami o jego

nieżyjącym już przyjacielu, abpie Pietro

Sambi, który odszedł do Pana w lipcu

2011 roku. Abp Sambi był Nuncjuszem

Papieskim z USA - a więc ważnym

przedstawicielem watykańskiego

Sekretariatu Stanu kierowanego przez

kard. Bertone - jednego z głównych

fałszywych przyjaciół Fatimy.

Towarzyszył nawet osobiście

Benedyktowi XVI podczas jego wizyty w

Ameryce.

Jedno ze wspomnień które przytacza

Moynihan dotyczy rozmowy,

przeprowadzonej przez niego niegdyś z

abpem Sambi. Treść jej dotyczyła

"Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej,

domniemań że Watykan nie ujawnił

całego przekazanego s. Łucji tekstu, a

także zapewnień Sekretarza Stanu kard.

Tarcisio Bertone, stwierdzającego w swej

książce iż nie pozostało już nic do

ujawnienia". Odnosząc się do tych kwestii

abp Sambi powiedział coś absolutnie

wyjątkowego. Jak wspomina Moynihan:

"Abp Sambi powiedział: "Przepraszam na

chwilę". Wstał, wyszedł z pokoju i

powrócił trzymając w ręku książkę.

"Proszę. - powiedział - Czy zna Pan tę

książkę? Powinien Pan ją przeczytać".

Była to książka Christophera Ferrary The

Secret Still Hidden. "Chwileczkę. - po-

wiedziałem - Jest Ekscelencja

przedstawicielem papieża w USA i

zachęca mnie Ekscelencja do lektury

książki kwestionującej to, co napisał

Sekretarz Stanu?". Odpowiedział: "Mówię

jedynie, że są w tej książce rzeczy ciekawe

i warte przeczytania. W końcu wszystkim

nam za-leży na prawdzie, czyż nie?

Prawda jest ważna "" .

Tak więc nawet wysokiego szczebla

pracownik watykańskiego Sekretariatu

Stanu gotowy był wysłuchać prawdy o

Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej; poświęcił

czas na przeczytanie książki wykazującej,

że jego przełożony zaangażowany był w

ukrywanie prawdy - i to pomimo iż autor

jej nie piastuje żadnego urzędu ani

znaczącego stanowiska w Kościele. Bo

prawda jest rzeczą ważną. I z tego właśnie

powodu napisana została ta książka.

Zapraszam do lektury !

Marcin Dybowski

Termin realizacji: 7 dni roboczych

Nasza cena: 53.00 złote

się z tym, że ogromna większość Polaków

żąda wprost sanacji tej skorumpowanej

władzy. Toteż porównanie „totalnych” do

Targowicy mocno kuleje. Ja bym ich

porównał do dzieciarni, która na

dziedzińcu szkolnym wywrzaskuje swe

racje, mające pognębić kolegów. Nie

używam, jak pan Michnik, pewnych słów,

choć w zastosowaniu do tych

„parlamentarzystów” byłoby jedno słowo

bardzo stosowne, zaczynające się na g.

Niech czytelnik się domyśli. Grandziarze,

gapie, głupcy…? Nie, żadne z tych słów.

Szukajmy dalej i śledźmy obrady sejmu, z

pewnością zgadniemy.

P.s. Ponieważ u nas nie ma demokracji i

wolności, dlatego pan Petru może wysyłać

na cały świat donosy na Polskę. A co by to

było, gdyby wolność i demokracja u nas

istniały/ Czy wysyłałby też w kosmos?

A pan Timmermans dał popis swej wiedzy

na temat tego, co w Polsce się dzieje w

związku z reformą wymiaru

sprawiedliwości. Zamiast wszczęcia

procedury przeciw Polsce, usiadłby i choć

powtórzył sobie zasady ustrojowe

własnego kraju, jeśli nasze tak dalece go

nie interesują.

Zygmunt Zieliński

Księgarnia Patriotyczna ANTYK poleca... (dokończenie)

Co z tymi

„totalnymi”

profesorami ? (dokończenie)

Page 16: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 6

Pan, że posłowie z PiS-u zdradzą i

przejdą gdzie - na stronę opozycji ?

Do prezydenta. Już Ziemkiewicz taki plan

przedstawił, więc ja tu nie odkrywam nic

nowego. Już tydzień temu pisałem to

prywatnie, więc teraz mogę to powiedzieć.

Widziałam tę odezwę, że poprze partię

prezydencką i mam nadzieję, że to na razie

mrzonka.

Na razie tak, ale nie rozumie Pani

dynamiki wydarzeń.

Być może tak, bo nie spodziewałabym

się aż takiej.

Jak coś idzie, to idzie bardzo szybko.

Chodzi o to, że Niemcy muszą obalić ten

rząd, jeśli chcą zachować swoje imperium.

A my musimy się Niemcom

przeciwstawić, jeśli chcemy, żeby Polska

była, istniała. Ale jak widzieliśmy,

młodzieży Polska jest do niczego

niepotrzebna, młodzież Polski nie

potrzebuje, więc być może po prostu

Polacy nie chcą mieć własnego państwa.

No to nie.

I co – zostawi Pan to tak, w stylu ,,macie

swoje piwo, którego nawarzyliście’’ i

teraz pijcie ?

A nie, nie.. właśnie PiS musi wypić teraz

to, co nawarzył. Nawarzył również i w ten

sposób, że związany z nim aparat PiS-

owski niszczył różnych działaczy

niezależnych, ponieważ uważał, że będą

dla niego konkurencją. Dlatego obawiam

się, że nie ma ludzi niezależnych na

prowincji, którzy mogliby teraz

zorganizować masowe demonstracje z

poparciem dla rządu, bo nawet nie PiS, ale

aparat PiS-owski tych ludzi odtrącał

systematycznie. Bo to było zagrożenie –

nie PSL, nie bezpieka, nie PO – tylko

ludzie niezależni, którzy chcieli dużo

zmieniać, ale nie byli aparatczykami, nie

byli dworakami.

Dziękuję za rozmowę.

projekt architekta Wojciecha Obtułowicza,

autora m.in. Polskiego Pawilonu Expo

2000 w Hanowerze. W konkursie na

opracowanie koncepcji plastycznej

ekspozycji zwyciężył zespół w składzie:

Jarosław Kłaput, Dariusz Kunowski,

Mirosław Nizio. Prace rozpoczęły się w

kwietniu 2004 i w ciągu następnych

czterech miesięcy prowadzone były na trzy

zmiany, 24 godziny na dobę.

Dzięki ogromnej determinacji ś.p. Lecha

Kaczyńskiego i obietnicy, złożonej

żyjacym wówczas weteranom AK i NSZ

oraz Warszawiakom, Muzeum Powstania

Warszawskiego stało się faktem, a fakt

jego powstania stał się przyczynkiem do

odfałszowania historii Polski w części,

dotyczącej II wojny światowej na świecie.

Dzisiaj z pełnym przekonaniem można

powiedzieć, że wybór przez stronę

amerykańską miejsca do orędzia

Prezydenta USA Donalda Trumpa czy

strony brytyjskiej do odwiedzin Muzeum

Powstania Warszawskiego przez brytyjską

parę książęcą Williama i Kate nie był

przypadkiem. Powstanie Warszawskie,

spychane na margines zarówno przez

dziesiątki lat okresu PRL, jak i za

antypolskich rządów PO-ZSL(PSL)

zaczęło żyć pełnią życia i pamięcią nie

tylko w Polsce, ale i na forum

miedzynarodowym. Hołd Powstańcom

Warszawskim, oddany przez Prezydenta

USA Donalda Trumpa jest bez precedensu

w historii stosunków polsko-

amerykańskich po II wojnie światowej.

Jednocześnie zostały zachowane

odpowiednie proporcje pomiędzy

powstaniem w getcie a Powstaniem

Warszawskim. Córka Prezydenta USA

Ivanka Trump z mężem (Żydem) Jaredem

Kushnerem złożyła kwiaty i oddała hołd

ofiarom i bojownikom żydowskim

powstania w getcie z 1943 roku.

Z pewnością obie wizyty mają wielkie,

aczkolwiek symboliczne znaczenie. Hołd

został złożony, a Powstanie Warszawskie

doczekało się należnego mu miejsca w

dziejach najnowszych Polski i świata.

Prawda historyczna o tym wielkim zrywie

niepodległościowym, a zarazem o wielkiej

tragedii narodowej Polski staje się

docenioną po 73 latach na całym świecie.

Jest to tym bardziej ważnym, kiedy

antypolskie akcje niemiecko-rosyjskie

Polski sen o wielkości się kończy.

Bezpieka i Niemcy rozgrywają

Prezydenta (dokończenie)

Godzina „W”

Zwycięstwo po latach upokorzeń (ciąg dalszy ze strony 3)

Prezydent USA Donald Trump z małżonką Melanią oraz Prezydent RP Andrzej Duda

z małzonka Atgatą składają wieńce pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego na

placu Krasińskich w Warszawie (fot. archiwum)

Dokończenie na stronie 17

Page 17: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 7

rozwijają się w najlepsze, a niemieckie

zbrodnie stale wołają o zadośćuczynienie

choćby tylko za zniszczoną stolicę. To

następny, wielki krok do normalizacji

stosunków niemiecko-polskich.

O tym należy pamiętać, kiedy dzisiaj

staniemy w zadumie przy dźwięku syren

w Godzinie „W” w Warszawie i innych

miastach Polski, by uczcić kolejną

rocznicę bohaterskiego zrywu Warszawy z

1944 roku.

Stanisław Matejczuk

głównym gwarantem dla owych Praw

była Moskwa przy wsparciu Prus, o tyle

dzisiaj kierunek jest odwrotny, ale

zamierzony cel identyczny.

Nie wiadomo dlaczego Prezydent Duda

wybrał najgorsze z możliwych rozwiązań,

wetując je. Jeśli miały błędy, wystarczyło

skierować je do Trybunału

Konstytucyjnego, który nakazałby

korektę wskazanych punktów i przesłałby

je z powrotem do Sejmu do poprawki.

Nic dziwnego, że Prezes Jarosław

Kaczyński nazwał zawetowanie wielkim

błędem, chociaż—z drugiej strony—

wystarczyło staranniej przejrzeć i

skorygować obie ustawy przed ich

dalszym procedowaniem.

Wydaje się, że sprawa ustaw jest tylko

wierzchołkiem góry lodowej, która

wiedzie wprost do frontalnego ataku

wszystkich antypolskich sił, wspieranych

zarówno z Zachodu jak i ze Wschodu. Na

razie mamy sierpień, okres urlopowy. Już

dzisiaj widać, że we wrześniu można się

spodziewać owoców agenturalnych

działań przeciwko Polsce. Komisja

Europejska wyznaczyła ultimatum do 31

sierpnia. Pamiętajmy, że 1 października

wchodzi także w życie ustawa o

dezubekizacji, a zatem wrzesień jest

ostatnim momentem, by połączone siły

obu agentur zaatakowały.

Na tym tle niezwykle tajemniczym

dziwolągiem wydaje się być cofnięcie

licencji na handel bronią dla Bartosza

Kramka z Fundacji Otwarty Dialog, które

nastąpiło dopiero 12 czerwca 2017 !

Licencja ta została wydana w 2014 roku.

Od razu nasuwa się pytanie czy i ile broni

mogło od tego czasu „zniknąć” na lewych

fakturach ? Może płk Muzgała coś wie na

ten temat, jako że wspominał coś na

temat chwycenia za broń przez swoich

starych towarzyszy ?

A przecież stale obowiązuje słynna

ustawa 1066 o „bratniej pomocy” - czy

trzeba coś dodawać ? Grzechów

zaniechania jest o wiele więcej. Co

będzie dalej z Polską ?

Roman Skalski

Następca tronu brytyjskiego William Książę Cambridge z małżonką Kate Middleton

w towarzystwie Prezydenta RP Andrzeja Dudy

i małżonki Agaty w Muzeum Powstania Warszawskiego

(fot. archiwum)

Godzina „W” - Zwycięstwo po latach upokorzeń (dokończenie)

Co dalej z Polską ? Obserwując wydarzenia ostatnich miesiący w Polsce doskonale widać, że coś bardzo

niedobrego się dzieje. Niedobrego dla Państwa, niedobrego dla obywateli, dla nas

wszystkich. Konflikt na linii Prezydent—Rząd jest już na tyle widoczny, że co do

pękania Zjednoczonej Prawicy zarówno wzdłuż linii partyjnych jak i

wewnątrzpartyjnych nie ma wątpliwości. Gdzie tkwi przyczyna tego stanu rzeczy ?

Trudno polegać na doniesieniach medialnych, które prezentują opinie „od sasa do

lasa”, a cała sytuacja jest na tyle zagmatwana, że przypomina bardzo mętną wodę.

Z pewnością odrzuciłbym tutaj tzw. element ambicjonalny naszych, często pożal się

Boże, polityków. Pomijam tutaj zupełnie rozhisteryzowaną tłuszczę PO,

Nowośmiesznej, KODerastów czy UBywateli RP. To jest bezwolne „mięso

armatnie” do realizacji brudnych celów agenturalnych państw ościennych. Siłą

rzeczy nasuwają się analogie historyczne z XVIII wieku.

Prawda, jak zazwyczaj, leży gdzieś pośrodku, ale skutki są już opłakane. Sprawa

reformy sądownictwa jest na pewno kluczową dla wszystkich Polaków i jest

wewnętrzną sprawą Państwa Polskiego. Dlatego nagłe uderzenie propagandowe ze

strony Niemiec oraz Komisji Europejskiej pokazuje, jak bardzo ważnym jest

utrzymanie owych „Praw Kardynalnych” kasty sędziowskiej. O ile w XVIII wieku

Page 18: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 8

Nie można się dziwić, ze z różnych stron

czyni się wysiłki, żeby w Polsce

podgrzewać nastroje anarchii, będącej, jak

się wydaje, ostatnią nadzieją mafii, która

nie tylko chce powrotu do władzy po to

by dalej okradać naród, a państwo uczynić

kolonią będącą, jak zawsze wszystkie

kolonie, źródłem łatwych zysków i

upośledzenia ludności kolonialnej. Tak

dobrze już się ten interes kolonizacyjny

rozwijał, Polska była w ręku ludzi, którzy

w swej głębokiej pogardzie dla narodu,

wynikającej z ich iście magnackich fortun

zdobytych kosztem tego Narodu i

okradanej kasy państwowej. Krytycy

reform polskich, gdzieżby nie byli, są

przecież z tej warstwy zimnych

finansistów i nie bawiących się w takie

niuanse jak sumienie czy uczciwość. Po

prostu: jest pieniądz a więc jest dobrze,

oczywiście jak długo wpada do ich kiesy.

To wspólny cel tamtych oszczekujących

Polskę zza płota, i anarchiczno-lewackiej

kliki czy kasty już otwarcie dążącej do

uprawiania swych ciemnych interesów

kosztem państwa i Narodu, Narodu, który

nie chce ani złodziei, ani aferzystów, ani

zdrajców i ich do władzy nie dopuści, a

męty, najmowane do burd publicznych

do tej władzy ich nie wprowadzą.

Jednak jest jak jest. Walka trwa i nie

można jej lekceważyć. Kiedyś był Repnin

posłany do Warszawy, żeby mącił i

przygotowywał grunt pod rabunek Polski.

Dziś są inne czasy, ale podobne męty,

jakie wówczas lizały tę niewymowną

Repninowi, żeby nie zapomniał

zaprotegować ich do nagrody owej „z

piekła rodem”. Tylko dziś są tańsi

faktorzy, o niebo ustępujący Repninowi –

najmowani z kolei przez polską mafię, bo

przecież jeśli dojdzie ona do tego, żeby

kontynuować grabienie Polski, to coś i im

ze stołu spadnie. Stąd ten jazgot

lewuchów i libertynów europejskich i

innych.

Ci najemnicy nie liczą się z nikim i

niczym. Ostatnio, bo dokładnie 21 VII w

Washington Post niejaki Dick Noack

wziął się za ocenianie Polski. Fizis tego

Dicka Noacka nie zdradza szczególnej

inteligencji, raczej wygląd ma fryzjera

cofa nas do głębokiego komunizmu. I

dalej: Czuję ulgę po decyzji Andrzeja

Dudy, ale nadal martwię się o to, jak

będzie wyglądała Polska po

wprowadzeniu ustawy o sądach

powszechnych - mówił w rozmowie z

Onetem prof. Adam Strzembosz. PiS –

jego zdaniem – chce, by prezesi sądów

byli dyspozycyjni wobec polityków. To

wielkie niebezpieczeństwo, które cofa nas

do czasów głębokiego komunizmu -

ostrzega były prezes Sądu Najwyższego.

Profesor Strzembosz nabrał wiatru w

żagle wali dalej na odlew. Decyzję

prezydenta Andrzeja Dudy w rozmowie z

Onetem komentuje następując: Bardzo

dobrze, że do tych dwóch wet doszło, ale

trzeba wciąż pamiętać o trzeciej ustawie:

o sądach powszechnych. Wszystkie

nieprawości, jakie działy się w PRL po

1956 roku w wymiarze sprawiedliwości,

były wywołane postawą prezesów sądów.

Tymczasem dziś PiS chce sprawić, by

znów byli oni dyspozycyjni wobec

rządzących. To źle, tak dotychczas nie

było ! - mówi były prezes Sądu

Najwyższego. Moja uwaga do tego

ostatniego stwierdzenia: a za koalicji PO/

PSL, co wtedy było ? Czyżby pan

Strzembosz nic o tym nie wiedział? Skąd

u niego taka obłuda?

A do pana Prezydenta Dudy skierował on

radę, jak na autorytet moralny przystało:

Panie Prezydencie, niech Pan nie brudzi

sobie rąk tą ustawą !

Na placu przed pałacem prezydenckim,

gdzie w czasie burdy nie mogło zabraknąć

pana Strzembosza, oświadczył on, że od

urodzenia jest bezpartyjny „ale są takie

chwile i takie sytuacje, w których nie

można stać z boku”. No i nie stał. A tak

dla przypomnienia, Bierut też w pewnym

okresie swego życia był bezpartyjny. W

tym czasie zaaprobował mnóstwo

wyroków śmierci na patriotów polskich.

A kto ubrudził sobie ręce, czy prezydent,

czy właśnie pan Strzembosz, to niech już

osądzą Polacy, gdyż pan ten stanął w

obronie „kasty”, ludzi, którzy osłonieni

damskiego. Nie wiadomo kto mu pisał

ściągę, ale ton i treść jest taka jak te

wywrzaskiwane na ulicy; może Lis coś

mu podsunął. Michnik raczej nie, bo on

już pęka i raczej rzuca mięsem niż

prorokuje. Bluznąć potrafi, ale znam

takich z butelką w ręku, lepszych od

niego. Ale, że Dick sam tego nie

wymyślił, to pewna. A Może zresztą

małżonka eksministra Sikorskiego? Kto

wie?

Otóż ów Nocak wysmażył artykuł, w

którym stwierdza, że wystarczyły 2 lata,

by „mocną” europejską demokrację

doprowadzić do upadku. Tak widzi on

uchwałę piątkową Senatu dotyczącą Sądu

Najwyższego.

Także z parlamentu Europejskiego

podniósł się ostry głos Manfreda Webera,

szefa Europejskiej Partii Ludowej,

oskarżający PiS o faktyczną likwidację

trójpodziału władzy. A więc sankcje

wobec Polski, gdyż szefom rządów UE

nie wolno już dłużej milczeć (sic!) W

sumie Weber widzi w reformie

sądownictwa w Polsce zagrożenie dla

niezależności wymiaru sprawiedliwości.

Że też facetowi biorącemu tak duże

pieniądze z PE nie chce się sprawdzić o

co właściwie chodzi i woli opowiadać

własną bajkę, albo podsuniętą mu.

Oczywiście należy, podobnie jak w

przypadku Noacka, założyć, ze Weber

miał informacje z trzeciej ręki, a ta ręka

to europosłowie PO zawsze

konsekwentnie działający przeciwko

Polsce, bo jakże inaczej mogliby wspierać

sabotaż wobec Polski i aspiracje

bankrutów, z których grona się wywodzą,.

Ponieważ w wyborach tego z całą

pewnością nie osiągną, naśladują

Targowicę i szukają nowej Katarzyny i

pruskiego Fryca. Im trudno się dziwić, bo

jaka mać taka nać.

Ale „totalni” znaleźli sobie innego

spikera, oczywiście z plakietką autorytetu

moralnego. Jest nim prof. (tym razem

prawdziwy) Adam Strzembosz, który

mimo zawetowania reformy sądownictwa

przez prezydenta Dudę twierdzi, że

demonstracje nadal są potrzebne, bo PiS

Kto broni „kasty” kosztem

dobra Polski i Polaków ?

Ciąg dalszy na stronie 19

Page 19: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 1 9

odpowiedzialności karnej bez

zezwolenia sądu dyscyplinarnego, jest

niekonstytucyjny w zakresie, w

jakim nie obejmuje

odpowiedzialności za złożenie

niezgodnego z prawdą oświadczenia

lustracyjnego. Według TK jest on

bowiem niezgodny z artykułem

konstytucji stanowiącym, że „sędzia nie

może być, bez uprzedniej zgody sądu

określonego w ustawie, pociągnięty do

odpowiedzialności karnej”.

Zdanie odrębne złożył sędzia Mirosław

Granat, według którego sędziowie

muszą być wiarygodni, a badanie tej

wiarygodności nie narusza ich

niezawisłości, przeciwnie - gwarantuje

ją. Zdaniem sędziego, TK nie wyjaśnił

też roli sędziowskiego sądu

dyscyplinarnego, który najpierw

uchylałby immunitet, a potem

wymierzałby karę sędziemu po

ewentualnym uznaniu jego

kłamstwa lustracyjnego.

Niepokoi mnie ta podwójna funkcja

sądu, nad którą przeszliśmy do

porządku dziennego— dodał.

Sędziowie TK orzekli, że także w

sprawach lustracyjnych sędziemu

przysługuje immunitet, o którego

uchylenie IPN musi zwrócić się do sądu

dyscyplinarnego, aby móc wystąpić o

uznanie jego kłamstwa lustracyjnego.

Według TK chodzi m.in. o to, by

chronić sędziego przed „pochopnym

wszczynaniem wobec niego

postępowania lustracyjnego lub

instrumentalnym wykorzystaniem” -

co może być zagrożeniem dla

jego niezawisłości.

Zdaniem TK właśnie to uzasadnia objęcie

sędziego immunitetem w tak

wrażliwym dla wymiaru

sprawiedliwości i dla niego samego

postępowaniu. Jak mówiła sędzia

Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz w

uzasadnieniu wyroku, choć

odpowiedzialność lustracyjna nie jest

odpowiedzialnością karną sensu

immunitetem robili rzeczy paskudne,

łączenie z drobnymi kradzieżami. Ale pan

Strzembosz – autorytet moralny –

powiedział też kiedyś, że sędziowie sami

się oczyszczą. Jak się oczyścili? O tym

wie przeciętny Polak, Ale bezpartyjny

autorytet moralny sprawił, że lustracja

sędziów się nie odbyła.

Brednie, jakie nam zafundował profesor

Strzembosz są zdumiewające. Tym

bardziej, że należałoby mu zadać pytanie,

czy wierzy on, a jeśli tak, to na jakiej

podstawie, że w całej tej hecy wspieranej

przez światowe lewactwo i libertynizm, a

będącej niczym więcej jak tylko

sabotażem Państwa Polskiego, czyli

najordynarniejszą zdradą główną,

przyświecają głoszone na transparentach

hasła demokracji i wolności ? Jeśli w to

wierzy, to niech wyjaśni czym dla niego

jest demokracja i wolność ? Anarchią,

ordynarną rozróbą ludzi, którzy zapytani,

nie wiedzą nawet dlaczego rozrabiają? I

czy wie, że wygranie przez rząd i naród

batalii o wymiar sprawiedliwości

mogłoby położyć kres tej kreciej

destrukcji ? Jak mógł on w jednej

wypowiedzi porównać reformę wymiaru

sprawiedliwości do faszyzmu ? Takich

polskich Freislerów mieliśmy wprawdzie

w PRL – to oni „zagospodarowali”

Łączkę – i oni sami lub ich potomkowie –

jak wiadomo w kaście panuje

dziedziczenie rodzinne – to jest właśnie

układ, którego broni pan Strzembosz. Bo

środowisko prawnicze nie zostało do dziś

zlustrowane. Bywa u nas tak dziwnie, że

kopie się na „Łączce”, a gdzież są ci,

którzy ją zaludniali ? Kopie się na Łączce,

a dziesiątki lat katowskie plemię opływało

w tłuste emerytury. To tak, jak gdyby się

napluło w twarz tym, którzy w ich

kazamatach stracili zdrowie i dziś nie

mają na podstawowe leki, bo kawałek

chleba ważniejszy.

To, co wygaduje pan Strzembosz nasuwa

różne skojarzenia. Jest on o rok starszy

ode mnie, ale czując na sobie wiek, mam

jednak jasne rozeznanie, co jest złem a co

dobrem. Dlatego nie wiem, co z nim się

dzieje ?

Jeśli poświęcam mu tak wiele uwagi, to

dlatego, że w 1995 r. w USA strzępiłem

sobie język, zachwalając go jako

uczciwego człowieka w kampanii

prezydenckiej. Na szczęście zrezygnował z

kandydowania. Ale mnie dziś kąsa moja

niepoprawna naiwność, dlatego choć tym

co piszę neutralizuję to, co wówczas

wygadywałem.

A co do tej lustracji, to pozwolę sobie

przytoczyć artykuł z 2015 roku.

Jest to aneks do powyższego artykułu.

Przekonajmy się, jak to było, kiedy

sędziowie różnych instancji bywali iudices

in suis causis. O to walczy opozycja

totalna z obawy przed tym, że prawdziwie

niezależni sędziowie dobiorą się do skóry

równego rodzaju aferzystom, kiedy wyjdą

na jaw ich ciemne interesy.

Zygmunt Zieliński

Polityka

Lustracja wymiaru sprawiedliwości

praktycznie niemożliwa. Werdykt TK

paraliżuje procesy sędziów podejrzanych

o kłamstwo lustracyjne

(opublikowano: 2 kwietnia 2015)

autor: Zespół wPolityce.pl

Pion lustracyjny IPN ma występować do

sędziowskiego sądu dyscyplinarnego o

uchylanie immunitetu sędziego, którego

podejrzewa o kłamstwo lustracyjne -

wynika wyroku Trybunału

Konstytucyjnego, który

zapadł niejednogłośnie.

TK badał pytanie prawne jednego z sądów

okręgowych o konstytucyjność

nieuregulowania ustawowego

kwestii, czy IPN ma występować o

uchylanie immunitetu sędziego, wobec

którego zamierza wystąpić do sądu

karnego o stwierdzenie jego

„kłamstwa lustracyjnego”.

Pięcioro sędziów TK uznało - przy jednym

zdaniu odrębnym - że artykuł Prawa o

ustroju sądów powszechnych, iż sędzia nie

może być pociągnięty do

Kto broni „kasty” kosztem dobra Polski i Polaków ? (ciąg dalszy ze strony 18)

Dokończenie na stronie 20

Page 20: Godzina „W” W numerze m.in.: Zwycięstwo po latach upokorzeń

S t r o n a 2 0

Myślałem, że po popisach nawalonych

jak Juncker urzędasów KE tudzież

błyskotliwych wypowiedzi Tuska czy

Bolka oraz popisów KODerastów i im

podobnych, nic juz nie jest mnie w stanie

zadziwić. „Lot nad kukułczym gniazdem”

wysiada przy nich.

Okazało się, że bardzo się myliłem, bo

oto niemieccy Zieloni pokazują kolejną

odsłonę walki klasowej: zrównanie praw

zwierząt i człowieka. Działaczka

Zielonych Nicole Maisch zapowiedziała

bowiem w wywiadzie dla Neue

Osnabrücker Zeitung walkę o to, by

zwierzęta mogły składać pozwy sądowe

przeciwko ludziom.

Nie wiem, czy w związku z tym zabranie

jajka kurze będzie traktowane przez sąd

jako kradzież ? Ubój wieprzka jako

morderstwo ? A wypatroszenie zwierzyny

jako zbeszczeszczenie zwłok ?

Dowodem na to, że niemieccy Zieloni

niezwykle poważnie podchodzą do tego

jest także oficjalna wypowiedź

rzeczniczki ds. Ochrony Zwierząt Katerin

Göring-Eckhardt, że projekt nowej

ustawy będzie zawierał także zakaz

występowania w cyrkach żyraf i

nosorożców, zakaz trzymania w ogrodach

zoologicznych delfinów oraz przymus

kastrowania kotów. (Ciekaw jestem co na

to koty ?)

Głupota lewactwa jest nieograniczona.

Regulacje UE dotyczące dopuszczalnej

wysokości płomyka świecy czy

krzywizny banana okazały się być

zaledwie pierwszymi jej objawami.

Remigiusz Ostrowski

publicznego. Nadal aktualny pozostaje

zaś drugi cel lustracji - jako instrumentu

sprzyjającego przejrzystości życia

publicznego oraz zapewnieniu, by ważne

stanowiska państwowe były sprawowane

przez osoby, które (bez względu na ich

przeszłość) obecnie wykazały się

uczciwością czy prawdomównością -

uznał TK.

Od końca lat 90. wszyscy sędziowie

(urodzeni przed 1972 r.) składają

oświadczenie lustracyjne o swych

ewentualnych związkach ze służbami

specjalnymi PRL. Ani Rzecznik

Interesu Publicznego ani (od 2007 r.)

pion lustracyjny IPN nie występowali o

uchylanie immunitetów sędziów sądów

powszechnych - bo nie przewiduje tego

ustawa lustracyjna.

Sprawy lustracyjne sędziów były

sporadyczne. W 2013 r. b.

sędzia TK prof. Marian Grzybowski

został prawomocnie oczyszczony z

zarzutu kłamstwa lustracyjnego. W tym

samym roku sędzia w stanie spoczynku

Alicja Rasmussen została ostatecznie

uznana za takiego kłamcę. W 2001 r. Sąd

Lustracyjny prawomocnie oczyścił z

takiego zarzutu sędziego Mieczysława

Bareję, b. prezydenta Warszawy. W

2005 r. taki wyrok zapadł też wobec

sędziego Roberta Pelewicza.

Immunitet nie jest przeszkodą do

wszczęcia przez sąd postępowania

lustracyjnego wobec prokuratora -

orzekł w 2011 r. Sąd Najwyższy.

Stanowisko SN różniło się od zdania

sędziów TK, którzy w uchwale z 2010 r.

uznali, że w postępowaniu lustracyjnym

immunitet sędziowski ma zastosowanie.

Wtedy pojawiły się wątpliwości prawne

kilku sądów w Polsce co do tego, czy

uchylać immunitety lustrowanym

sędziom, prokuratorom lub

nawet posłom.

ŁS / PAP

Wszelkie listy prosimy kierować na adres

redakcji: [email protected] Printed and Copyrighted by Polonia Semper Fidelis

stricto, to jest ona do niej „dalece

podobna” ze względu na dolegliwość i

intensywność wkraczania w dobra

osobiste jednostki. Powołała się na

orzecznictwo TK i Europejskiego

Trybunału Praw Człowieka, zgodnie z

którymi postępowanie lustracyjne ma

charakter penalny. Sankcje za kłamstwo

mogą być bowiem tak dolegliwe, jak

złożenie sędziego z urzędu; ponadto

występuje też dezaprobata społeczna

zatajenia współpracy z organami

bezpieczeństwa PRL oraz samego faktu

współpracy z nimi.

Dolegliwość ta dotyka jednostkę,

sędziego, ale także wymiar

sprawiedliwości, którego niezakłócone

funkcjonowanie jest

konstytucyjną wartością—

dodała sędzia.

TK podkreślił, że potrzeba lustracji

sędziów w celu zapewnienia

niezawisłości w orzekaniu powinna być

zrównoważona odpowiednimi

gwarancjami służącymi bezpieczeństwu

sędziego i wymiaru sprawiedliwości.

Dlatego jednostka, w tym także

sędzia, ma te same gwarancje

procesowe, które są standardem przy

postępowaniu karnym. TK podkreślił, że

celem tych gwarancji nie jest ochrona

funkcjonariuszy przed

odpowiedzialnością, lecz przede

wszystkim ochrona zaufania do

wymiaru sprawiedliwości.

Immunitet nie jest więc osobistym

prawem podmiotowym sędziego; chroni

władzę sądowniczą i sprawowany przez

nią wymiar sprawiedliwości oraz

sędziego jako piastuna tej władzy -

dodano.

Trybunał przypomniał, że sądy

konstytucyjne państw Europy

Środkowowschodniej i ETPC dostrzegły

iż mechanizmy lustracyjne z upływem

czasu w coraz mniejszym stopniu

przyczyniają się do ochrony systemu

demokratycznego i bezpieczeństwa

Kto broni „kasty” kosztem dobra Polski i Polaków ? (dokończenie)

Świnia też człowiek !