Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Człowieka i Cywilizacji

Embed Size (px)

Citation preview

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    1/179

    ERAZM MAJEWSKI

    NAUKA O CYWILIZACYIII

    TEORYA CZOWIEKA I CYWILIZACYISapere aude,

    Horac. epist. II 40.

    WSTP.

    Jednym z waniejszych wynikw mej pracy, wydanej pod tytuem"Nauka ocywilizacyi"jest definicya cywilizacyi, zdobyta na drodze bardzo ostronego

    badania metodycznego. Okazao si, e to, co nazywamy cywilizacy jednegospoeczestwa, jest caoci naturaln i realn, a co wicej, odznacza si niektremicechami, ktre przyznajemy indywiduom ywym.

    Dedukcya to na pozr nie nowa, bo ju wielu socyologw uznao

    spoeczestwo za co podobnego do ogromnego organizmu, - ale w rzeczy samejdaleka ona od rnych pomysw kierunku, zapocztkowanego przez Spencera, Wmojem wyobraeniu nie samo spoeczestwo, lecz dopiero cywilizacya stanowiow rozleg istno. Lubo rnica taka wydaje si nieznaczn i niemal czystoformaln, ma ona due znaczenie, gdy wypywa z rozrnienia rzeczy, dotychczasnie ujmowanych z osobna i otwiera cakiem nowe horyzonty. Nie bd jej tutajobjania, bo na waciwem miejscu powicimy jej sporo uwagi, a rwnoczeniewol powoa si na prac poprzedni, gdzie zostaa ju uwydatniona o tyle, o ile to

    by na razie mogo.Wspominam o niej na samym wstpie jedynie dla tego, e w pracy niniejszej

    mamy prowadzi w dalszym cigu okrelanie istoty cywilizacyi, zaledwie dopieropoczte w dziele poprzedniem. Rozwizanie za tej kwestyi moe si okazawanem nie tylko dla socyologii oglnej, zwanej "czyst", ale z wielu wzgldwdla biologii, z innych dla filozofii, mianowicie dla zagadnienia poznania oraz dla

    teoryi poznania, a rwnie i dla psychologii. Na t szerok donioso wynikubadania autor nie kad przedwczesnego nacisku, usza tez uwagi wikszej czciczytelnikw, nawet fachowych.

    Dostrzeg j wyranie i pierwszy podkreli . p. prof. Dr. LudwikGumplowicz, zarwno wsprawozdaniu o ksice,jak jeszcze mocniej w listach

    doAutora, gdzie wyraa nadziej, e w zapowiedzianym dalszym cigu dziearozwin szerzej i gbiej t najbardziej interesujc stron zagadnienia.Istotnie, konstrukcya dopiero zlekka zarysowana wymagaa rozwinicia, ale

    odoyem to do dziea nastpnego, raz, aby nie opnia wydania tomupierwszego, bo pracy zostao duo, aby spraw naleycie rozwin, - powtre dlainnych jeszcze, czysto metodycznych wzgldw.

    Uwany czytelnik pracy poprzedniej, z atwoci mg spostrzedz, eposzukujc cisej odpowiedzi na pytanie: co to jest cywilizacya, staraem siwyprowadza wnioski z wielk ostronoci. Ilo tedy zaoe ograniczyem dominimum, aby zbyt wielk iloci czynnikw, branych pod rozwag, nie

    zaciemnia i nie utrudnia rozumowania, a wic, aby wyniki byy moliwie pewnei jasne.

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    2/179

    Oparem si wic na razie tylko na stosunkach, nieulegajcych wtpliwoci.Do takich naley zrnicowanie funkcyonalne osobnikw jednogatunkowych i

    jednakowych morfologicznie, skadajcych spoeczestwo, a niezrnicowanieosobnikw jednogatunkowych i jednakowych morfologicznie, skadajcych si nazwyk gromad.

    Na tej jedynej niemal podstawie wzniosa si logiczna koncepcya naturalnejcaoci, zoonej z jednakowych morfologicznie mniejszych caostek (z osobnikwnatury zwierzcej), poczonych zrnicowaniem funkcyi i pync z niegowzajemn zalenoci.

    Z porwnania tej wielkiej caoci z inn, czciowo podobn do niej, borwnie zoon z mniejszych caostek, poczonych zrnicowaniem funkcyi iwzajemn zalenoci, - mianowicie z organizmem (realno C), wypynwniosek, e cao wykryta, lubo niepoznawalna, czy tez waciwie niedostrzegalnadla naszych zmysw, musi byczem podobnem do organizmu, bynajmniej nie w

    przenoni, lecz z racyi niewtpliwie realnych cech wsplnych.Lecz tu zaraz nastrczao si pytanie: czy to jest moebne, aby owa wielkacao, ktrej nie moemy uj ani sprawdzi zmysami, - nie bya zudzeniem? Idrugie: skde osobniki jednego tylko rodzaju organizmw, jednego rodu Homomaj si skada na wytworzenie jakiej naturalnej i realnej caoci wyszejkategoryi, czyli na zindywidualizowany zwizek, gdy aden inny rodzajorganizmw, nawet podobnych do tamtego, nie czy si w analogiczn cao i niewytwarza nic, podobnego do cywilizacyi. Jedno z dwojga jest tu pewnem: albo

    jakie nieznane specyalne warunki czyni z rodu Homo wyjtek, i wtedyprzypuszczalna cao spoeczna jest moliwa, albo, jeeli tych warunkw niema,wtedy i caoci podejrzewanej rwnie niema.

    Poszukujc owych tajemniczych i nieznanych warunkw, czyli przyczynyspoecznej, doszedem do wniosku, e kardynalnym warunkiem istnienia takiejwyszej caoci, za jak uwaam spoeczestwo wraz z cywilizacy, musi byfizyczny cznik, ktry spaja jednakowo uorganizowane osobniki w wielceurozmaicon w swym skadzie wewntrznym cao. W zasadzie nazwaem tencznik tajemniczy spoecznym, a po troskliwem poszukiwaniu okazaa si nimmowa ludzka. Ona to okazaa si nie tylko przyczyn czowieczestwa,spoeczestwa i cywilizacyi nietylko przyczyn wielkiego rozrostu (wyrobienia si)

    tych czci mzgu, ktre przyjmuj mwienie cudze i rzdz mwieniem wasnemale jedynym elementem i dostatecznym cementem, spajajcym lune czstki wcao realn, czyli okazaa, si koniecznym warunkiem czowieczestwa,spoeczestwa i cywilizacyi. Z chwil ustalenia tej niezmiernie wanej roli mowyludzkiej w "spoeczestwie" ujawni mi si, i to niespodziewanie, bardzo osobliwyi bezprzykadny w przyrodzie charakter tej caoci.

    Okazao si mianowicie, e treci oraz istot tej caoci nie moe by samo"spoeczestwo", czyli og ludzi, zwizanych jedn mow, ani spoeczestwowraz z jego dzieami, leczmusi by koniecznie caoksztat idei spoeczestwa (str.313) "niematerjalna" istno, wyaniajca si ze spoeczestwa, a waciwie na

    niem trwajca. Okazao si zarazem, e owa cao, ktr nazwaem utworem D,czyli cywilizacy, jest istnoci realn, podobn z cech zasadniczych do

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    3/179

    organizmu, a wic, e w niej tkwi jakie ycie wyszego rzdu, dla osobnikwludzkich niedostrzegalne. atwo zrozumie jak wany to wniosek i jak koniecznem

    jest wielostronne jego owietlenie i roztrznicie celem sprawdzenia jegozasadnoci.

    Nie taj, e wniosek w wypyn z nader niewielkiej iloci wzitych podrozwag danych, podkrelam tylko, e wyday mi si one bardzo pewnemi. Leczwanie dla tego sam uznaem za niezbdne, przed rozwiniciem konsekwencyi,

    pyncych z odkrycia, sprawdzi jeszcze w nastpnej pracy zasadno odkryciaprzez wprowadzenie do rozwaania czynnikw, dotychczas rozmylniepominitych w tym celu, aby nie wika i nie zaciemnia badania, prowadzonego,powtarzani, na podstawie bardzo nielicznych, ale dobrze sprawdzonych poj.Nowe czynniki, nowe pojcia, wprost niezbdne do wykoczenia i zaokrgleniakoncepcyi gwnej mam zamiar wprowadzi teraz, a bdzie to stanowi decydujc

    prb trwaoci konstrukcyi i albo zamieni mia i zaledwie dopiero zarysowan

    hipotez w teory, albo j obali lub zmodyfikuje.Jednem sowem, zanim posun si dalej, zanim na zdobytej podstawie zacznbudowa jakiekolwiek wnioski szczegowe, pragn przeprowadzi gruntownkrytyk wasnego dziea, nie czekajc, a zrobi to inni.

    W tym celu wypada zorjentowa si, jakie to czynniki mog wystawikonstrukcy na najtrudniejsz prb?

    Najprociej bdzie zwtpi w to, co jest najwaniejszem w hipotezie i cowydaje si najpewniejszem.

    Alf i omeg jej s dwa przypuszczenia: 1) e cywilizacya (utwr D) jestrealnoci w wiecie, czyli, e jest caoci zindywidualizowan, i 2) e tkwi w niejycie.

    Gdybymy ycia w tej realnej caoci, niedostpnej dla naszych zmysw, niemogli udowodni, wtedy, zdaje mi si, e niepodobnaby byo uwaa jej wogle za

    jak cao zindywidualizowan. A wic wszystko koncentruje si w jednejkwestyi: czy tu jest ycie?

    Biolog i filozof atwo zrozumie, jak niezmiernie trudnem, doniosem, a nawetwprost niebezpiecznem dla szanujcego si badacza jest samo podejmowanie

    podobnego zagadnienia. Pitrz si tu trudnoci, z ktrych niejednej przezornybadacz unika rozmylnie, aeby si nie rozbi o nie, lub nie uwika w zudach,

    pozbawionych wartoci naukowej. Mimo to musimy podj niebezpieczne pytanie,albowiem, gdybymy nawet chcieli zrezygnowa z "ycia" w tej "caoci" izamierzali cywilizacy uwaa tylko za "co wicej nieli za mechanizm", to wtedyhipoteza zmieniaby si tylko o tyle, e monaby powiedzie, i cywilizacya jestczem mniej, ni ustrojem yjcym, ale wicej ni mechanizmem, czyli ustrojemmartwym. Przezorne to okrelenie, do ktrego narazie uciekem si rzeczywicie,aby nie wypowiada twierdze, z trudnoci dajcych si dowie, byoby, pogbszem zastanowieniu, formalnym tylko wybiegiem. W istocie, nie umiemysobie wyobrazi takiego mechanizmu spontanicznego, ktryby by czem wicejni mechanizmem, a nie mia ycia, podobnie, jak nie znamy organizmu, ktry

    byby czem mniej od organizmu. Co wicej od mechanizmu spontanicznego musiby ju ustrojem ywym i dla tego cywilizacya moe by tylko ustrojem ywym,

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    4/179

    albo niczem. Czystym bowiem mechanizmem, choby bardzo zoonym, take bynie moe. Okazuje si tedy, e niema ju powrotu z drogi, na ktr naswprowadzio badanie poprzednie.Aby znale punkt oparcia, bd dla podwaeniahipotezy naszej, bd dla jej udowodnienia, trzeba zabrn w kwesty samegoycia. Nie zdoamy rozstrzygn czy cywilizacya jest rzeczywicie caocizindywidualizowan, dopki nie odpowiemy sobie na pytanie: co to jest ycie, naczem polega jego istota?

    Trzeba albo zrezygnowa z prby i ze wszystkich nadziei, ktre obudziobadanie poprzednie, albo podj to najcisze pytanie z zuchwa nadziej, e jezdoamy rozwiza przynajmniej w granicach, niezbdnych do rozstrzygniciakwestyi cywilizacyi.

    Prba, lubo ryzykowna, warta trudu, bo z chwil, gdy nasza hipoteza zamienisi w pewno, odkrycie nasze nabierze doniosej i szerokiej wartoci naukowej.Stwierdzajc now, dotychczas nieznan posta ycia, zdobdziemy rodek nowy

    do gbszego ujcia ycia w oglnoci. Zoy si tak osobliwie, e probierz teoryicywilizacyi da nam w rk z kolei nowe kryteryum ycia.Na tej cznoci obu problemw polega donioso teoryi cywilizacyi dla

    biologii i filozofii.

    CZ PIERWSZA.I. Czego nie wiemy o komrce.

    Pomimo poczonych wysikw biologw, fizykw, chemikw i filozofw

    wszystkich szk i czasw, -pomimo, e moemy obserwowa nieskoczon ilopostaci ywych, poczwszy od komrki, a skoczywszy na czowieku, samo yciejest dotychczas zagadk. Zarwno istota jego, jak najwaniejsze warunki,skadajce si na to zjawisko - nie zostay wyjanione.

    Dwie znamy caoci yjce: organizm i komrk. Ta ostatnia jestnajdrobniejsz caoci yjc, do ktrej dotara nauka. A poniewa wszelkakomrka powstaje zawsze tylko z komrki i komrka, a nie co innegobudujewszelki organizm,przeto powszechnie si powtarza zapewnienie, e wszelkie

    problemy ycia, schodz si ostatecznie w komrce (w protoplazmie z jdrem).Istotnie tak jest, a przynajmniej tak si wydaje, bo poza komrk czyli poniej

    komrki, nie znamy ycia. Nie tylko to, co wchodzi do komrki, lecz i to, cowydziela si z niej, wic to, co przed momentem stanowio cz skadow ywegosystemu, - naley ju do wiata nieoywionego.

    Czy jednak komrka jest naprawd najdrobniejszem i ostatniem ogniwemycia, tego twierdzco nie wolno rozstrzyga, gdy nie wydaa ona jeszcze swejtajemnicy. Jeeli bowiem zapytamy biologw, na czem polega w niej ycie,odpowiedzi zadawalniajcej nie usyszymy.

    Najmielsi mwi nam, e komrk wprawia w stan ycia suma przemianchemicznych, dokonywujcych si bez przerwy wrd jej skadnikw pod

    wpywem rodowiska. Mwi, e substancya komrki rozpada si cigle i cigle nanowo si tworzy i na tem wanie polega przemiana materyi pod wpywem i na tle

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    5/179

    otoczenia, - podstawa jej ycia, a take wszelkiego ycia, zoonego z mnstwaoddzielnych istnie komrkowych.

    Jednake, gdy zastanowimy si nad ow "przemian materyi", ktra mawprawia "w stan ycia" i w ktrej ma tkwi caa zagadka, atwo spostrzeemy, ewanie jestemy dalecy od znajomoci tych przemian, a wic zagadka pozostajezagadk. Samemi tylko procesami chemicznemi nikt nie zdoa jeszcze objaniycia komrki, bo ycie jej nie polega jedynie na skomplikowanych procesachchemicznych, odbywajcych si w komrce jako osobniku, lecz na innym jeszcze

    procesie, mianowicie na mnoeniu si komrek, t. j. na odtwarzaniu si komrki zkomrki, a tego ju nie objani aden chemik samemi procesami chemicznemi,choby najzawilszemi, w komrce.

    I jeszcze wicej. ycie oddzielnej komrki polega na odtwarzaniu si takiejsamej komrki z komrki, na odtwarzaniu si jejwarunkowo niezmiennempoprzeztysiczne pokolenia z rwnie nieugit jak niepojt staoci formy, czyli budowy

    morfologicznej, ktr si cechuje wszelki twr ywy, pomimo wiecznienieustajcego w nim ruchu, polegajcego na rozkadaniu si i odbudowie materyikomrki oywionej.

    Zdumiewa tutaj nie tylko nadzwyczajne nagromadzenia przerozmaitychprocesw chemicznych, toczcych si w komrce, lecz gwnie to, e powracajone, t. j. powtarzaj si cigle w niezmiennym porzdku, t. j. z jednym ostatecznymwynikiem, pomimo caej ich zawrotnej rozmaitoci w jednym cyklu.

    Niezmierne nagromadzenie w jednej drobnej protoplazmie z jdremprzerozmaitych procesw chemicznych, utrzymywanie si caej tej mieszaninyprocesw w ustawicznej rwnowadze, pomimo, e rozkad i synteza zachodz tu natle niejednakowych warunkw zewntrznych, wreszcie rytmiczne powracanie zzadziwiajcym porzdkiem tych samych seryi procesw w komrkach,

    powstajcych z podziau poprzedniej, - wszystko to nie moe by spraw wyczniechemiczn. Same sprawy chemiczne nie tumacz nam nietylko filogenetycznegoistnienia komrki, ale nawet jej ontogenezy. Nie objaniaj nam ycia ani osobnikaani pokolenia.

    Gdyby istotnie ycie komrki miao polega wycznie na chemizmiepojmowanym nawet bardzo szeroko, wtedy zagadka ta byaby ju rozwizana.Gdyby proces chemiczny wszystko tumaczy - nie powinnoby ju by tajemnicy

    ycia. Powinnimy ju zrozumie, na czem polega trwao planu komrki, czylijej postaci, ktr uwaamy za wynik nadzwyczaj dugiego rozwoju historycznego,czyli filogenetycznego komrki. Gdyby tu o wszystkiem decydowa sam chemizm,wtedy take trzebaby sobie koniecznie wyobraa komrk,jako jeden niepojciezawiy zwizek chemiczny, tymczasem wiadomo dobrze, i substancya i sferakomrki jest tylko polem, na ktrem tocz si niezliczone oddzielne procesychemiczne, zwizane ze sob nie tylko chemiczn zalenoci, - wic jest niejako zniezrozumiaych przyczyn utrzymujc si stale i samorzutnie mieszanin licznychzwizkw chemicznych, ktre odrniamy pod nazw cia biakowatych, licznychcia prostych i zoonych, j. n. skomplikowanych pocze bezazotowych, grup

    wglowodanw, tuszczw oraz ich pochodnych, wreszcie rnych solinieorganicznych.

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    6/179

    Tak, komrka jest mieszanin, i to nazbyt zoon, aby j mona umieci tuobok przyrody nieoywionej, ktra skada si z caoci (z ukadw), zostajcychwzgldem siebie w stosunkach bardzoprostych.

    Nawet wwczas, gdy nie rezygnujemy z mechanistycznego ujmowaniasprawy ycia, musimy orzec, i w protoplazmie i jdrze odbywaj si, prczchemicznych, jakie sprawy inne, wic nad-chemiczne lub obok-chemiczne i onewanie musz kierowa przebiegiem procesw chemicznych, one to muszutrzymywa tosamo ukadu poprzez oddzielne cykle yciu, one to (te sprawyinne) bdc zalenemi od procesw chemicznych, czyni je z kolei i ustawiczniezalenemi od siebie. Jako kady biolog uznaje dzi komrk za nagromadzenieniepojcie zawie, ale uporzdkowane i przy niestaoci chemicznej stae,nieznanych bliej komponentw, za jaki zesp zrzeszonych mikroorganizacyi,zwizanych ze sob w znaczeniu biologicznem - a przeto w sposb jeszczeniedocieczony. Tam odbywa si biologiczny proces na tle procesw chemicznych.

    O nad-chemicznym charakterze spraw, toczcych si na tle spraw chemicznych, arwnoczenie kierujcych chemizmem w komrce, wiadczy wanie, powtarzam ito z naciskiem, trwao jej planu czyli budowy oraz cykliczno jej bytu.Waciwo t powtarzania si komrki czyli trwania jej w postaci acucha

    jednakowych komrek ujmujemy pod wyrazem dziedzicznoci. Dziedziczno,ktra podtrzymuje cigle ten sam prawie porzdek procesw, a wic byt utwo ru w

    bardzo dugim czasie, jest nie do pomylenia przy samych tylko znanych namprocesach czysto chemicznych.

    Z tych krtkich uwag wypywa wniosek, nie nowy zreszt, ale konieczny, ekomrka nie moe by ani najdrobniejsz, ani najelementarniejsz jednostk ycia.Midzy komrk a czsteczk nieoywion, w ktrej chemizm jest prawemnajwyszem, musi tkwi jeszcze jaka nieznana nam posta, rna od czsteczkichemicznej, a prostsza od znanej na "ywej caostki", jak jest komrka, wic jakielement (ukad) poredni pomidzy stanem nie-ycia, a ycia. Element ten musi sirni od ukadu nieoywionego, to znaczy, nie moe by zwykym ukademchemicznym, ktry podlega tylko prawom chemicznym, bo obok wasnocichemicznych trzeba mu przypisa waciwoci nie dajce si wytumaczywasnociami chemicznemi. One to wanie zapewnia musz trwao formy, awaciwie planu wszelkich caostek, ktre zwiemy komrkami. Ten to element

    zgoa nam nieznany musi by warunkiem bezustannej wymiany skadnikw tychukadw chemicznych, ktre przez rozkad i nastpnie syntez, albo odwrotnie,wchodz w obrb komrki, w ten sposb, e utrzymuje on tosamo ukadukomrki mimo nietosamoci jej realnych skadnikw.

    On sowem musi by podwalin i powiedzmy przyczyn gwn istnienia tejpostaci ycia, ktr nazywamy komrk.

    Wielu biologw nie chce sysze o takim elemencie. Wyobraaj sobie, esprzeniewierzyliby si zasadzie mechanistycznego ujmowania ycia, gdybyusiowali szuka w protoplazmie lub jdrze czego innego, nad zwyke procesyfizyczne i chemiczne. Zwaszcza biochemicy, olnieni wielkiemi tryumfami, jakie

    wic skutkiem syntezy sztucznej wielu niezmiernie zoonych, a wanychskadnikw materyi ywej, wyobraaj sobie, e zajrzeli ju lub rycho zajrz do

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    7/179

    dna laboratoryum protoplazmy, wyobraaj sobie, e w niem niemasz nic innegonad przemiany czysto fizyko-chemiczne. Zapominaj oni, e dopiero wwczas zudatnej syntezy produktw komrki mogliby wnosi o wycznoci chemizmu wkomrce, gdyby wytumaczyli fizyko-chemicznie cakowity przebieg spraw w niejzachodzcych, a od tego s przecie bardzo, a bardzo dalecy.

    Nie spostrzegaj, e udz tylko siebie i innych, nic nie zyskujc dla zasadymechanistycznej, ktrej broni. Sami przecie wyobraaj sobie komrk, jako"laboratoryum chemiczne mikroskopowych rozmiarw" (Verworn), a jednakniebacznie zapominaj, e pracownia, jeli ma by pracowni, musi mie jakiegolaboranta lub laborantw, musi mie jakie sub-energidy, kierujce caym ruchemchemicznym. I nie trzeba si lka hipotezy takich laborantw. Czy bowiemwyjanienie ycia stanie si mniej mechanistycznem, gdy zgodzimy si nakonieczno istnienia jeszcze jednego, lecz prostszego ogniwa, a waciwieelementu ycia, tkwicego midzy natur nieoywion, a caoksztatem komrki?

    Bynajmniej. Proces czysto chemiczny odsunie si tylko gbiej, ale bieg rzeczyzostanie po dawnemu naturalnym, cho niewyjanionym. Wprawdzie zyskpraktyczny bdzie niewielki, ale za to duy teoretycznie. Biolog, nie przestajc byw zgodzie z dowiadczeniem, ktre mu nic nie narzuca sprzecznego zrozumowaniem, rozwie sobie rce do swobodniejszego szukania przyczyn, ycia,w tych gbinach procesw mechanicznych, w ktrych nie mia ich szuka,skrpowany zbyt ciasnem pojmowaniem mechanizmu. I gdyby nawet nie znalaztego, co mu obiecuje rozumowanie, zostanie mu przynajmniej przewiadczenie, ewyczerpa wszelkie rodki. Moe wtedy powrci do hipotezy samego chemizmu,ktra zreszt nie zici jego nadziei, bo zici nie moe.

    Sowa ostatnie tchn beznadziejnoci. Sdz, e ona jest uzasadniona i atwomi bdzie tego dowie.

    II. Czego nie moemy wiedzie o komrce?

    Biologia komrki opiera si na analizie i na obserwacyi. Co si tyczy tejostatniej biolog, przy pomocy coraz subtelniejszych narzdzi, wzmacniajcych sinaszego wzroku, podpatruje przemiany morfologiczne, zachodzce w komrce i ztego, co dostrzega, wyprowadza wnioski o znaczeniu przemian. Analiza chemiczna

    dopomaga mu do gbszego rozrniania natury objektw dostrzeganych.

    Zachodzi pytanie, jak daleko siga sia narzdzi, ktremi biolog rozporzdza?Napozr jest ona wielka. Biolog widzi liczne utwory w komrce i obserwujenaocznie odbywajce si w niej procesy. Lecz czy mona utrzymywa, e widzion i obserwuje procesy elementarne ycia w komrce, czy mona twierdzi, e nicsi nie kryje przed jego wzrokiem z tego, co powinien widzie, jeli ma zrozumieobraz widziany ?

    Nie! tego nie mona utrzymywa. Nie sdmy, aby cytologowie operowali jubiologicznemi "elementami" komrki, a przynajmniej czem bardzo blizkiemelementarnoci, gdy rozprawiaj o "organoidach", "mikroorganizmach","chromosomach", "granulacyach" i t. d., gdy owe rozpoznawalne i dajce si

    obserwowa pod mikroskopem skadniki komrki s bardzo dalekie odelementarnoci zarwno chemicznej, jak biologicznej. To ju utwory, zoone z

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    8/179

    niezmiernej iloci skadnikw drobniejszych, ktrych istnienie sami przypuszczaj.Zachodzi pytanie, czy s szans, aby te elementy, dzi niewidzialne, stay siwidzialnemi z udoskonaleniem mikroskopw? Niestety - szans tych niema.Mikroskop doszed ju do ostatniej granicy doskonaoci i nie ukaza nam tego, cotrzeba widzie, aby naprawd podpatrze ycie.

    Jak drobne musz by podstawowe skadniki morfologiczne komrki, o tematwo si przekonamy, gdy wspomnimy, e niektre mikroby, z ktrych kady jest

    bardzo obszernym systemem ywym, usuwaj si z pod zwykej obserwacyimikroskopowej. Mikroby np. zarazy pucnej byda, przy najlepszych warunkachdostrzegania, przedstawiaj si tylko jako punkciki wietlne (Cotton i Mouton), awic nale do objektw ultramikroskopowych.

    Poniewa elementy biologiczne mikroba musz by bardzo znacznie mniejszeod samego mikroba - przeto tembardziej nie moemy ich widzie podmikroskopem. Poniewa za i w zwykej komrce, o wiele wikszej od bakteryi nie

    widzimy elementw biologicznych, tylko ich skupienia, przeto granica ichwidzialnoci w bakteryi odsuwa si nam o kilkaset razy gbiej od widzialnocisamej bakteryi, a zapewne niemal tak samo i w zwykej duej komrce, w ktrej teelementy prawdopodobnie nie mog by o wiele wiksze od elementw bakteryi.

    Nale wic i jedne i drugie do objektw, lecych daleko poniej granicywidzialnoci. Tak jest dzi, lecz moe jutro stan si one widzialnemi? Ot nietrzeba si udzi, one pozostan dla nas na zawsze niedostrzegalnemi.

    Z bada nad wiatem wiadomo, e nie mona marzy o rozpoznaniuprzedmiotw mniejszych od dugocijednej fali wiata.

    Dugo fali zwykego wiata sonecznego wynosi jedn dwutysiczn czmilimetra. Aby powikszy widzialno przedmiotw drobnych, skonstruowanomikroskop dla wiata o moliwie najkrtszej fali, a wic dla elektrycznego wiataultrafioletowego (mikroskop Kohlera i Rohra), o fali, wynoszcej jednczterotysieczn cz milimetra. Pomimo jednak, podwjnej widzialnoci wstosunku do siy mikroskopw zwykych, okazao si, e caa bakterya zarazy

    pucnej jest mniejsz od uytej fali ultrafioletowej. A wic widzialnoci o wielemniejszych elementw komrki i bakteryi kadzie kres sama natura wiata, awaciwie budowa naszego oka. Lecz i z innych jeszcze wzgldw nie naleao sispodziewa, aby byo inaczej.

    Wszak my widzimy tylko dziki wraliwoci komrek siatkwki oka.Wraenia odbieramy od caych komrek, nie za od jej oddzielnych elementw.Skoro tak, to najmniejsz jednostk widzenia jest wraenie, otrzymane od caejkomrki, jako od indywidyum. Choby tedy komrka siatkwki otrzymaa nie

    jeden bodziec wietlny, ale tysic lub 10 tysicy oddzielnych i rnorodnych - towyle ona do mzgu tylko ich wypadkow - i nic nad to. Choby tedy obrazmikroskopowy, ktry podziaa na komrk by bardzo urozmaicony, zlaby si onw jednolite wraenie, niby w jeden punkt. Tak wic jeszcze i wielko naszychkomrek wzrokowych zakrela nisze granice widzialnoci wiata zewntrznego.

    Jeeli teraz wemiemy pod uwag inn znowu, nie mniej wan przeszkod w

    dostrzeganiu drobnych elementw komrki, - to ocenimy dopiero waciwiepowody, dla ktrych nic o nich ze strony wzroku naszego nie moemy si

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    9/179

    spodziewa. Przeszkod drug jest ogromna znikomo w czasie procesw,zachodzcych w komrce, to znaczy ich krtkotrwao. Ruch chemiczny wkomrce tak jest byskawiczny, procesy czenia si, i rozdzielania skadnikwtrwaj tak krtko, e okres czasu, ktry dla wraliwoci komrek wzrokowychmoe by uwaany za jednostk percepcyi jest duszy od zachodzcych tak w niej,

    jak w komrce obserwowanej procesw chemicznych. Ruchy tedy, zachodzce wkomrce obserwowanej nawet wwczas, gdyby objekty w ruchu bdce mogy bywidzialnemi, musz zlewa si - w jedn niedajc si rozczonkowa cigo,dajc obraz daleki od rzeczywistoci. Zachodzi tu bowiem przeszkoda obserwacyi

    podobna do trudnoci dostrzeenia wzrokiem kuli karabinowej, przebiegajcejprzed polem widzenia. Kuli w ruchu albo wcale nie dostrzeemy, albo moglibymyotrzyma wraenie linii cigej, zamiast krka. My o ksztacie kuli mamywyobraenie, bo widujemy j w spoczynku, ale wanie elementy komrki nigdynie spoczywaj wic nigdy nie byy widziane. Dla tego nawet pod najlepszym

    mikroskopem widzimy tylko uud, widzimy obraz stay i jednolity, otrzymujemywraenie niemal spokoju tam, gdzie przed naszym wzrokiem dokonywaj si zniepojt szybkoci drobne ruchy niezmiernie urozmaicone. Gdy patrzymy nadrobn iskr elektryczn, wzrok nasz odbiera tylko wraenie jednostajnej jasnoci,a przecie ta jasno jest dugiem szeregiem oddzielnych iskierek, przebiegajcychnaprzemian od jednego bieguna do drugiego. Pozornie ciga i elementarna iskra,sprawiajca wraenie spokoju, jest szeregiem cile odgraniczonych od siebiezjawisk, ktrych wzrokiem naszym nie moemy oddzielnie uchwyci.

    Tem samem jest komrka naga, widziana pod mikroskopem, tylko w stopniuwyszym. W tej bezwadnej niby bryce, w obrazie spokojnego rozwoju lub iciewiowych ruchw niezdolni jestemy odrni byskawicznych ruchw iraptownych przemian, nie widzimy nieustannego kbienia si wszystkich jejczci skadowych. Wic gdy caego tego ruchu i jego porzdku, jego e tak

    powiem mechanizmu zgoa nie dostrzegamy, na czeme opiera si wniosek, e wtych gbinach mikrokosmosu nic niema innego nad zwyke ruchy mieszaninyzwizkw chemicznych, ktrych, notabene, take z widzenia nie znamy? Nawet niena domyle, lecz wprost na uporze.

    Ostatecznie okazuje si, e badanie komrki, oparte na obserwacyi, nie moesiga tak gboko, jak trzeba, aby doprowadzio do rozpoznania procesw

    yciowych. Innemisowy, biolog jest i pozostanie bezsilnym wobec zagadki yciaw komrce. Ukrywa si ona w sferze, niedostpnej dla dowiadczenia z powodwczysto fizycznych.

    Jeeli za wemiemy pod uwag niezmiern drobno czstek chemicznych, owiele, wiele przewyszajc krtko fal wietlnych, - co znaczy, e jestemy

    bardzo dalecy od monoci widzenia ich, - to okazuje si, e w komrce jest wsferze niewidzialnej miejsca dosy zarwno na ukady chemiczne, jak na ukadynadchemiczne, o ktrych bya mowa. Wanie dlatego, e to sfera niedostpna dlanaszych zmysw, nie wiemy na czem waciwie polega ycie komrki.

    Zbierajc otrzymane wyniki rozwaa nad komrk, moemy powiedzie, e

    wiemy o niej, i jest caoci zindywidualizowan, zoon z niezmiernie rnychpod wzgldem chemicznym (a rwnie fizycznym) czci skadowych. Elementw

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    10/179

    jednak biologicznych, ktre w niej przypuszcza mona, a nawet trzeba, nazasadzie tego, comy mwili, nie znamy i nic wiedzie o nich nie moemy. Niewiemy zatem, co trzyma t caow stanie ycia,.

    III. Co wiemy o organizmie? Z jakich powodw biolog

    przyrwnywa organizm do spoeczestwa.Lecz poza tem yciem, do ktrego tajnikw nie mamy dostpu, znamy i

    moemy bardzo dobrze obserwowa drug posta ycia, dwakro zoon:organizm.

    Wiemy, e organizm jest wspyciem komrek. Skoro jednak ycieorganizmu polega nie tylko na samych procesach midzykomrkowych, aleoczywicie take i na wewntrzkomrkowych, nasza znajomo ycia organizmu,

    jest e tak powiem, poowiczn, a nawet powierzchown. Mamy tu do czynieniarwnie z tajemnicz komrk, tylko z tak komrk, ktra yje obok mnstwa

    innych komrek w stosunku wspzalenoci wzajemnej. Gdzie si obrcimy,wszdzie natrafiamy w organizmie na komrk lub na jej produkt, a zjawiskawspycia komrek wikaj si tak ze zjawiskami ycia komrki lub ycia wkomrce, e przeprowadzenie midzy temi zjawiskami linii demarkacyjnych jest wwielu razach niemoliwe dla biologa.

    Co za najgorsza, nie umiemy objani, jakiemi rodkami urzeczywistnia siwspdziaanie komrek zwizkowych, co trzyma t mas komrek i ich

    produktw w cznoci uporzdkowanej, co czyni z nich cao, - indywiduum.Podzia czynnoci? ale to jest skutek, nie za przyczyna wspycia i

    wspdziaania.Wic i tu, cho niby wszystko atwiej obserwowa, nieli w komrce,mnstwo jest wtpliwoci, mnstwo niewiadomych, a zasada wspycia komrekw organizmie jest ciemna.

    I tu ycie nie zdradzio swej tajemnicy. Wiadomoci nasze peniejsze s odwiadomoci o komrce przez to tylko, e gdy tam nie znamy zgoa elementw

    biologicznych i domylamy si tylko ich istnienia, - tu, w organizmie wiemy, eycie wielkiej caoci opiera si na yciu komrek, czyli mniejszych caoci, nieza na zagadce, jak w komrce.

    W teoryi cywilizacyi przybya nam jeszcze jedna posta ycia, trzykrozoona, mianowicie realno D. Jej elementami s ju cakowite organizmy(ludzie), a skadnikami dopeniajcemi ich wytwory. Oczywicie, mona i trzebanawet jeszcze powtpiewa,czy cywilizacya, jak j sformuowaem, jest naprawdutworem "ywym", czy te moe tylko sui generis mechanizmem albo nawetwprost agregatem, ale, musz wyzna, e w rozstrzyganiu tej wtpliwoci, cho tuchodzi o "ycie", nie udzielibym biologom gosu ani decydujcego aniorjentujcego.

    Kompetencyi w tej obcej dla nich i dotychczas obojtnej zgoa i niebadanej

    sferze pozbawia ich nieznajomo podstawy i istoty, a dodabym jeszcze i granicycia, na ich wasnym terenie, w komrce i organizmie.

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    11/179

    Gdyby te biolog chcia utrzymywa, e cywilizacya moe by tylkosystemem mechanicznym i niczem wicej, lub prostem skupieniem elementwwcale nie scalonych, to wyrok jego uznalibymy za przedwczesny, bo oparty nazbyt wakiej podstawie wzgldnej znajomoci jednego tylko mechanizmu ywego,mianowicie organizmu. Co do komrki bowiem jest on wanie w tem samem

    pooeniu, a waciwie w gorszem od tego, w jakiem znajduj si ci, ktrzy usiujzrozumie cywilizacj i jej istot.

    Wszak komrka, ten drugi, znany mu czciowo mechanizm, obdarzony wielucechami organizmu, nie zdradzi jeszcze, na czem polega istota jego ycia, a wic

    brak biologowi dostatecznej podstawy porwnawczej do osdzenia, czy wprzypuszczalny trzeci mechanizm ywy nie posiada cech, dostatecznych douwaania go za mechanizm podobnie ywy, jak komrka, tylko zgoa inny.Przecie nie trzeba zapomina, e i protoplazma jest ukadem zgoa niepodobnymdo organizmu. Ale jeszcze i z innych powodw nie miaby biolog prawa do

    odmawiania ycia temu caoksztatowi, ktry nazwaem cywilizacy. Przecie onsam wyznaje, e nic go nie zmusza do rezygnowania z mechanistycznegoujmowania wszelkiego procesu yciowego. Gdyby wic ycie trzykroskomplikowane miao si nawet odznacza brakiem niektrych cech, waciwychorganizmowi, to jeszcze ten brak albo nie dawaby zasady do nazywaniacywilizacyi tylko mechanizmem, albo te nic by podobna degradacya nie wyraaa,skoro organizm, nazywany ukadem ywym, moe by bardzo susznie uwaanytake za sui generis mechanizm.

    Czem tedy jest ustrj, ktry nazywamy c-cy albo caoci D, tego jeszcze niewiemy i to na teraz staje si obojtne, skoro nie wiemy, czem si okae, pozgbieniu istoty ycia, komrka, pierwsza znana posta tego, co nazywamyyciem. To tylko zdaje si bypewnem, e cao D, podobnie jak komrka, jestczem wicej od zwykego mechanizmu, gdy rwnie jak ona, nie jest pozbawionaszeregu cech, charakteryzujcych wszelki ukad ywy drugiego stopnia. Bdziemyto mieli sposobno wykaza pniej, teraz za owietlimy na jednym przykadzie.

    Najcharakterystyczniejsz cech ywego ustroju obok assymilacyi idysymilacyi, - jest rozwj. Rozwojem nazywamy tak spraw w czasie, ktrejstadya kolejne daj si objani jako zalene lub pochodne od poprzednich.

    Teorya rozwoju jest sformuowaniem praw, do ktrych daj si sprowadzi

    przeobraenia. Jest ona jedynym sposobem ujcia rnorodnoci (dowiadczalnej)w pewien ukad, tak wicy ogniwa swoje, e zaleno jednych od drugichwystpuje z oczywistoci, a acuch przemian jest cigy, t. j. przy przejciu odogniwa do ogniwa nie wstawia si nic nowego i nic nie ginie bezwzgldnie.

    Ot w takiem pojmowaniu rozwoju komrka si rozwija. Ona w adnymmomencie nie jest tem samem, cho cigle jest komrk.

    Nie trzeba jednak chyba dowodzi, e w tym wanie sensie rozwija sirwnie i cywilizacya.

    I tu, w acuchu przemian nic nie wstawia si nowego i nic nie giniebezwzgldnie. Zaleno jednych spraw od drugich jest ciga i oczywista, acuch,a raczej plecionka przemian jest nieprzerwana.

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    12/179

    Pomin na teraz inne liczne analogie realne midzy cywilizacya aorganizmem, gdy nastrcza si tu bardzo znamienne spostrzeenie.

    Jeeli biolog, umiejcy gboko wnika w istot ycia organizmu pragnieprzedstawi obrazowo mechanizm ycia, jakie w nim ponie, - wtedy przyrwnywaorganizm do spoeczestwa.

    C narzuca si w spoeczestwie tak godnego uwagi biologa? Oto widzi wniem uporzdkowane wspdziaanie indywiduw, podzia pracy i wzajemnwszystkich indywiduw - zaleno. ycie organizmu jest wanie niewymowniesubtelnie uporzdkowanym biegiem mechanizmu, w ktrym zastpyzrnicowanych morfologicznie wic i funkcyonalnie komrek znajduj si wstanie bajecznie uporzdkowanego i ustalonego podziau pracy. Analogon komrkiwidz biologowie w czowieku, - organizmu za w caem spoeczestwie.

    Pytam ponownie: z jakieje racyi pynie posikowanie si analogi, ktrejdostarcza spoeczestwo? Wszak ono nie miao jeszcze nigdy w nauce, a zwaszcza

    w biologii uznanego charakteru ustroju ywego. Skd to awansowanie zjawiskspoecznych do godnoci uytecznej analogii z yciem? Stao si to dla tego, elepszej analogii biologowie nie znaj. Z drugiej strony oddawna filozofowie,zarwno intuicyjnie, jak z wyrozumowania, dostrzegali w spoeczestwie obrazycia,, tak wyrany, e cho nawet biologom wydawa si zudzeniem lub figur,narzuca si on umysowi logicznemu z nieprzepart si, jako analogia co najmniej

    bardzo uyteczna. Biologowie nowszej doby sami ulegli tej logice i podnieli orazpodkrelili analogi. Stao si to dlatego, e, powtarzam, w caej przyrodzie niemieli lepszej.

    Z czeme, w istocie, mogli oni porwnywa ycie organizmu? Z yciem wkomrce? Lecz tutaj wanie, chocia tkwi ono bez wtpienia ze wszystkiemizagadkami, tajniki jego pozostay niedocieczone. Nie znamy biologicznychelementw tego ycia, nie wiemy nawet, czy one s. Co wicej, tajniki te pozostanniedocieczone jeeli na innych drogach nie uda si omin przeszkd, o ktrych

    bya mowa niedawno.Jeden za to rezultat bada cytologicznych zasuguje tu na podkrelenie,

    mianowicie, e mechanizm ycia komrki okaza si nadspodziewanie zoonym, i,mimo zasadniczego podobiestwa do mechanizmu ycia w organizmie, musi bynawskro swoistym i bezprzykadnym. Wic do zrozumienia, czy te rozpoznania

    procesu w komrce nie wiele moe si przyczyni bodaj najlepsza znajomostosunkw midzykomrkowych, panujcych w organizmie.Oto dlaczego, nie mogc si powoywa na stosunki wprost im nieznane,

    zwracaj biologowie wzrok na spoeczestwo, ilekro potrzebuj obrazu douzmysowienia stosunkw, zachodzcych w organizmie. I chocia podobiestwomusi by odlege, posikuj si niem chtnie w braku lepszego porwnania.

    Gwna nieprawowito porwnania polega tylko na tem, e nie wiadomo,czy spoeczestwo stanowi co w rodzaju jednostki zindywidualizowanej na wzrorganizmu. Dla tego tez, pomimo wszystkich dostrzeonych analogii, o ktrych

    bya mowa, nie wiadomo jeszcze, czy w spoeczestwie tkwi istotnie ycie.

    Tego trzeba dopiero dowie.

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    13/179

    IV. Kwestya ycia w cywilizacyi.

    Odmwiem biologom kompetencyi w rozstrzyganiu kwestyi ycia wcywilizacyi, wic kt bdzie o tem decydowa? Ci, ktrzy je oddawna

    przeczuwali, wic filozofowie i socyologowie. Wprawdzie ci, ktrzy najusilniejstarali si o uzasadnienie idei, socyologowie "szkoy biologicznej", nie osignlicelu mimo przenikliwoci i wielostronnej wiedzy, ale zwyky to los pionierw.

    Nawet bdy ich nie zostay bez poytku, bo utoroway drog nastpcom.Wprawdzie w ich przedstawieniu analogia z organizmem i yciem pozostaadotychczas obrazem lub dydaktyczn przenoni, wprawdzie na grunt realny nikt

    jeszcze nie sprowadzi dostrzeonych analogii. Wprawdzie Spencer, Schffle,Lilienfeld i inni wyczerpali ju pewnie do dna pomysowo i znaleli si wsytuacyi bez wyjcia. Wprawdzie kadego, ktoby poszed ich drogami czekao zgry niepowodzenie, - ale stao si to wszystko dlatego, e starano si ujmowa

    zbyt materyalnie dostrzeone analogie i pierwiastek ycia w spoeczestwie.Dlatego te mona powiedzie, e nie kierunek skompromitowa si, lecztylko poszczeglne teorye i konstrukcye. Bdnoci idei, zasady nikt jeszcze niedowid i pewno nie zdoaby dowie.

    Jak si to czsto trafia, wylano tu niesusznie dziecko razem z kpiel. Do tego przewiadczenia doprowadziy mi wstpne rozwaania tej sprawy,

    zawarte w "Prolegomenach", czytelnika za doprowadzi ich rozwinicie.Tymczasem trzeba si zorjentowa w wynikach prby z yciem na ktr

    chcielimy wystawi nasz hipotez.Chodzio o stwierdzenie "ycia" w cywilizacyi i prba wydaa wynik

    niespodziewany. Poddalimy rozbiorowi dwie caoci, ktrym przypisujemy"ycie" i zamiast cywilizacyi poddalimy mimowoli samo ycie prbie krytycznej,

    przyczem okazao si, e niektrych jego warunkw nie moemy stwierdzizarwno w organizmie, jak w komrce. Spostrzeemy to najwyraniej, gdy

    podsumujemy wyniki, otrzymane w rozdz. I-III.Na zjawisko "ycia" najlepiej znanego organizmu skadaj si trzy momenty:

    1. scalone elementy podstawowe, (komrki)2. zrnicowanie ich,3.

    scalenie si elementw zrnicowanych w cao zindywidualizowan,zwan organizmem

    Dla komrki wiemy tylko o 2-m i 3-m z tych momentw.Dla cywilizacyi wiemy tylko o 1-m i 2-m.

    Mianowicie: W komrce nie znamy pocztku ycia, elementw jejpodstawowych, w cywilizacyi nie znamy ostatniej jego postaci, caocizindywidualizowanej z elementw i ich produktw.

    Jeeli wic postawi kategoryczne pytanie:

    1. Czy moemy dowie, e w komrce tkwi ycie, nie za samtylko proces chemiczny, odpowied wypadnie przeczca.

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    14/179

    ycie komrki, podobnie jak organizmu, powinnoby polega na istnieniuspecyalnych, scalonych elementw ycia, lecz tych ani pozna ani stwierdzinie moemy. Jeeliby za ich nie byo, wtedy procesy "yciowe" w komrcemusz by tylko chemicznemi. Poniewa za same procesy chemicznenigdzie w przyrodzie nie daj w wyniku ycia, wic nie mamy adnej

    podstawy do przypisywania "ycia" komrce.

    Sama pozbawiona "ycia", mogaby ona, co najwyej by tylkoelementem, od ktrego ycie si zaczyna.

    2. Czy moemy dowie, e w organizmie tkwi ycie, nie zaproces chemiczny? Tak, bo znamy jego elementy (komrki) i znamy cao,ktrej ycie napewno nie polega ju na samych tylko procesachchemicznych, lecz na specyalnych procesach midzykomrkowych,

    opartych, jak widzielimy na niewtpliwych "elementach ycia".

    A teraz trzecie pytanie:

    3. Czy moemy dowie, e w cywilizacyi tkwi ycie?Nie, gdy znamy niewtpliwie tylko elementy jego (ludzi), oraz ichzrnicowanie, ale za to nie wiemy, czy one rzeczywicie tworz jakcao skoczon. Nie wiemy, czy procesy spoeczne skadaj si istotnie na"ycie" spoeczestwa, nie wiemy czy s procesem biologicznym.

    Wynik nasz jest wprawdzie ujemny dla cywilizacyi, lecz to nas moepociesza, e rwnie ujemny jest dla komrki.

    Ktoby wic chcia na dotychczasowej naszej podstawie zaprzecza "ycia"cywilizacyi, musiaby zgodzi si, e i w komrce niema ycia, bo tam nie znamyelementw podstawowych. A przecie komrka - to nie tylko podstawa yciaorganizmu, ale jej samej rwnie nikt"ycia" nie zaprzecza, pomimo, e dowiego nie moe.

    Wic nie wolno jeszcze zaprzecza ycia cywilizacyi dla tej tylko racyi, edowie go nie moemy.

    Nie jestemy jeszcze w tak rozpaczliwem pooeniu, abymy mieli tracinadziej, podobnie, jak to si ma w sprawie komrki. Jakby dla zrwnowaenianaszej niewiadomoci na jednym punkcie, poznalimy tu co bardzo cennego, oczem w organizmie i komrce nie wiemy nic zgoa. Jest to cznik spoeczny,

    przyczyna zrnicowania ludzi, przyczyna (sia) spoeczna, wic jakgdybyprzyczyna istnienia niedajcej si pozna "caoci". Gdy pomylimy nad tem, ezgoa nie wiemy, jakiemi rodkami urzeczywistnia si zrnicowanie komrekorganizmu i utrzymywanie si ich w caoci, - to musimy przyj do przekonania,e i midzy komrkami powinienby istnie jaki cznik, podobny co do roli i

    skutkw do spoecznego. Przecie zrnicowanie moe by tylko skutkiem

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    15/179

    wspycia komrek, nigdy jego przyczyn, wic przyczyny wspycia komrek(albo siy organizujcej) nie znamy.

    W takim razie midzy momenty, konieczne dla istnienia caoci yjcejnaley wstawi przyczyn, (si) czc elementy organizmu w cao. Wtedyokazuje si, e

    w komrce wiemy o:o zrnicowaniu jej skadnikwo i o istnieniu caoci,

    nie wiemyo o elementacho i o przyczynie (sile) czcej je w cao,

    w organizmie wiemyo o istnieniu elementw,o o zrnicowaniu icho i o istnieniu caoci,

    nie wiemy za o przyczynie (sile) czcej.

    w cywilizacyi wiemy o:

    o istnieniu elementw,o zrnicowaniu icho i przyczynie (sile) czcej,

    nie wiemy o istnieniu caoci "ywej".

    Podstawy, na ktrych opieramy przypuszczenie o istnieniu "ycia." w tychtrzech postaciach scalonych nie s ani jednakowe ani kompletne. W kadej s luki,tylko inne.

    Najgorzej tu wygldanie wiedza nasza o cywilizacyi, lecz o komrce.Po zsumowaniu tedy plusw i minusw wida, e o jednym z kardynalnych

    momentw "ycia" nic nie wiemy w cywilizacyi, ale te nie moemy stwierdziinnych nawet tam, gdzie o yciu nigdy nie wtpilimy. Nasze niewiadome o yciuwzajem si rwnowa.

    Z tego powodu stwierdzam, e prba nasza nie wydaa rezultatu ujemnego,ale te sprawa pozostaa niezdecydowana. W rezultacie okazuje si, e moemy niewtpi tylko o jednem, rodkowem ogniwie w acuchu ycia, o "o rganizmie".

    Czy w komrce jest ycie, tego nie mona rozstrzygn, a rwnie nie wiemy,czy jest ycie ponad organizmem, w cywilizacyi.

    Lecz dla powanej negacyi naukowej i tu i tam brak podstaw. Przez czystnegacy nic nie wygramy. Ani proces w komrce, ani proces spoeczny nie stansi przez to janiejszemi.

    Zacienianie granic "ycia" sztuczne i cakiem przedwczesne, oparte na"widzi mi si", byoby procedur nie naukow. Wic te sdz, e trzeba nadal

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    16/179

    bada zagadk gorliwie i uparcie, dlatego e jeliby si udao uzasadni istnienieogniwa wyszego, caoci D, bdzie to miao doniose znaczenie teoretyczne. Dla

    biologii dostarczy drugiej wiadomej, gdy mamy dotychczas tylko jedn downioskowania o pierwszej i trzeciej, dla filozofii zbliy rozstrzygnicie zagadkiycia i duszy.

    Oto dla czego, nie zraeni pierwszem niepowodzeniem, bdziemy szukalidalej.

    V. Zagadka cywilizacyi zagadk czowieka. Mowa ludzkacznikiem spoecznym.

    Dobrze bdzie przypomnie sobie drog, po ktrej doszlimy w pracypoprzedniej do uznania mowy ludzkiej za cznik spoeczny.

    Naprzd przekonalimy si, e przyczyna spoeczestwa i cywilizacyi nie leyw gromadnym trybie ycia, albowiem ywot zwierzt w bardzo nawet gstych

    skupieniach nawet wtedy, gdy si cignie niezmiernie dugo, bo np. przez caeepoki geologiczne, jak u mrwek, nie prowadzi do tak posunitego zrnicowaniafunkcyi osobnikw, ktre cechuje ludzkie gromady. Przytoczyem jeszcze i innedowody, dostatecznie rozstrzygajce spraw.

    Przyczyna wic spoeczestwa i cywilizacyi nie spoczywa w adnej formiewspycia gromadnego, a skoro tak, to musi spoczywa w samym materyale, zktrego tworz si albo gromady, albo spoeczestwa. Innemi sowy, sam materyana spoeczestwo, czyli czowiek, musi si czem rni od materjauniespoecznego. Poniewa za w rodzie ludzkim, nawet przy najwikszem

    rozproszeniu osobnikw, nie znamy stanu absolutnej niecywilizacyi, przetoujawnia si nam odrazu i w najprostszy sposb przepa pomidzy czowiekiem, acaym pozostaym wiatem zwierzt.

    Gdy jednak faktem jest niewtpliwym, e czowiek powsta ze zwierzcia,czyli materja spoeczny z nie-spoecznego, przeto zagadka czowieka i cywilizacyikoncentruje si ju w pytaniu: co bezporedniego przodka czowieka uczynioczowiekiem, czyli materyaem spoecznym? Na terenie rnicy, ktra wytworzyasi w pewnym czasie midzy zwierzciem, a czowiekiem, ukrywa si zagadkacywilizacyi.

    Poniewa najwybitniejsz cech ludzk s wysoko rozwinite wadze

    umysowe, ktrych siedliskiem jest wielki mzg, przeto uchodzio dugo i uchodzijeszcze za rzecz pewn, e owe wadze s wanie przyczyn spoeczn. Jednakszereg metodycznie przeprowadzonych rozumowa upewni nas, e jest to zgoanieprawdopodobne (Nauka o cywil, rozdz. XV).

    Naprzd okazao si, e waciwie nie znamy przyczyny wielkiego rozwojumzgu ludzkiego, nie zyskiwalibymy tedy nic, objaniajc jedn zagadk innzagadk; powtre nie mamy adnej podstawy do uwaania mzgu ludzkiego za.

    przyczyn przyczyny spoecznej. A moe on jest jej skutkiem?Niezalenie od tego czysto negatywnego argumentu, przeprowadziem inne

    rozumowanie, ktre da si streci najkrcej w sposb nastpujcy: Nadmiernierozwinity organ bywa wynikiem nadmiernie wzmoonych funkcyi. Zachodzi wic

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    17/179

    pytanie, czy wielki mzg i jego funkcye mog by uznane za wynik jakiejyciowej potrzeby? Potrzeby, ktraby wypywaa z oglnych warunkw ycia wrodowisku pierwotnem praczowieka nie mona dostrzedz, jeli chcemy byostronymi i bezstronnymi, wic przyjem, e jej nie byo.

    W takim razie rozrost mzgu musi zostawa w przyczynowym zwizku zjakiem szczeglnem rozszerzeniem si pola dla wzmoonej dziaalnociumysowej i to rozszerzeniem si tylko przed praczowiekiem. Musiaa si pojawinie tyle potrzeba, ile raczej mono wielkiego rozwoju umysowego, wypywajcaz jakich specyalnych i wyjtkowych warunkw, ktre skojarzyy si tylko wrodzie Homo.

    Wyjtkowy przeto rozwj mzgu nie moe ju by uwaany za przyczynrozszerzenia si pola dla rozwoju mzgu, bo adna rzecz nie moe by wasn

    przyczyn. Przypuszczenie wic co do mzgu stanowczo upado, jako nielogiczne inic nie objaniajce. Mzg ludzki i myl ludzka mog ju by tylko skutkiem

    jakiej nieznanej przyczyny uczowieczajcej, czyli uspoeczniajcej, ktramaterya nie-spoeczny przeobrazia w spoeczny.Po caym szeregu bada, ktrych tu powtarza nie mog, okazao si, e ow

    "si-przyczyn" spoeczn moe by tylko co, co materyalnie oddziaywa odzewntrz na zmysy osobnikw, a wychodzi od innych osobnikw czyli co, coczy od zewntrz osobniki ze sob. cznikiem midzy zwierztami jestsygnalizacya mimiczna i akustyczna, czyli mechaniczne wibracye eteru i

    powietrza, wysyane przez osobnika do osobnika, a dziaajce jako podnietyzmysowe, jako cznik fizyczny midzy mzgami. Uboga tedy sygnalizacyazwierzca rozwina si w cznik spoeczny. Nie-cznik sta si cznikiemspoecznym.

    Jeeli to prawda, przeto znowu stanlimy przed faktem niezrozumiaym i nicnie objaniajcym, albowiem powoujemy si na zjawisko, istniejce u wieluzwierzt i nie prowadzce do uspoecznienia. Takby si zdawao, ale to tylko

    pozr. atwo tu wpa w bd wielki, splta dobrze rozrnione czynniki i dojdo wnioskw faszywych. Aby si tedy nie da zbi z tropu pozorom, trzeb a

    postawi sobie pytanie zasadnicze, czy moe wogle powstawa co z niczego?Nie! Zgodnie wic z pojciem siy-przyczyny, sformuowanem przez genialnegofizyka, Roberta Mayera, orzekalimy, e gdy zjawia si jaka sia-przyczyna, wtedy

    jest ona niewtpliwie tylko przeobraeniem innej. Wypado tedy obejrze si zasi, ktra moga przeobrazi si w si-przyczyn spoeczn. Najprociej byoby,oczywicie, przypuci, e tutaj wanie sygnalizacya zwierzca przeobrazia si wludzk, w si uspoeczniajc. Lecz atwo spostrzedz, e przyjmujc takiewyjanienie popadlibymy w bd. Wibracya powietrza nie moga przeobrazi siw wibracy powietrza, bo i jedna i druga jest wibracy i niczem wicej, ani niczemmniej. Niema tu i nie moe by ani adnego przeobraenia ani nawet podstawienia.Mona tu mwi jedynie o wikszem skomplikowaniu tego ruchu, o wikszem

    jego urozmaiceniu, bo nawet nie o rozwoju w cisem znaczeniu tego sowa. (Wtym wzgldzie porwnaj jeszcze odnony ustp w rozdz. XV pracy niniejszej). W

    takim razie przeobraeniu w wibracy powietrza albo podstawieniu pod ni ulegatu zgoa co innego.

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    18/179

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    19/179

    Ot trzeba pamita, e niema procesu, ktryby by uwarunkowany jednemtylko zjawiskiem, jako swoj "przyczyn". Kady zaley od niewypowiedzianegomnstwa procesw. Wic i cywilizacya musi by skutkiem sumy wszystkich,zbiegajcych si u jej narodzin warunkw. Bez jednego nawet powsta nie moe,musi za to wystpi, jeli s dane wszystkie, konieczne dla niej warunki.

    Jeeli tedy sygnalizacya zwierzca zacza podlega w praczowiekuszczeglnemu komplikowaniu si, e a staa si cznikiem, o skutkachnieznanych w wiecie zwierzcym, to stao si to tylko skutkiem zbiegu warunkw,koniecznych i dostatecznych do jej komplikowania si. Praczowiek przetworzysi w czowieka skutkiem zbiegu warunkw. Wyrazilimy to w "Prolegomenach"

    przez "zbieg okolicznoci wyjtkowych". Dopiero gdy w czowieku zbiegy si,oczywicie nie szukane przez przyrod, warunki "sprzyjajce", wtedy i tylko wtedynie-cznik pocz stawa si cznikiem ze wszystkiemitej ewolucyinastpstwami(rozdz. XXV-XXVII).

    VI. Dlaczego tylko przodek czowieka sta si materyaemspoecznym? Co mamy sdzi o wyjtkowoci tego faktu?

    Teraz zjawia si nowe i jeszcze waniejsze od poprzednich pytanie: co zaszczeglne warunki zoyy si na rozwinicie sygnalizacji u czowieka, gdy wrdzwierzt zostaje ona dotychczas w stanie pierwotnym, niejako zarodkowym, wstosunku do ludzkiej?

    Pytanie to stao si przedmiotem troskliwego rozbioru, ktry zaj kilkarozdziaw pracy poprzedniej. Trzeba byosign do historyi rozwoju czowieka,

    a nawet wogle krgowcw i w sposb samodzielny zbada fakty, na ktrychopieraj si dotychczasowe pogldy na ewolucy czowieka. Z rozbioru tegowyoni si obraz w znacznej mierze odmienny od powszechnie przyjtych dziwrd zoologw i antropologw. Okazao si, e aby te warunki szczeglne, ktresi zoyy na wyjtkow w rodzie zwierzcym cao, dostrzedz, trzeba pozby sizakorzenionego nawet w wiecie naukowym pogldu, jakoby czowiek sta na

    jakim szczycie rozwoju krgowcw, jakoby by bd "najmodsz", bd"najdoskonalsz" kreacy ziemsk. Wszystko to nieprawda, albo, co na jednowychodzi, opacznie bywa rozumiane.

    Typ ludzki wcale nie jest typem morfologicznie modym. Przeciwnie, jest to

    typ bardzo konserwatywny i o wiele starszy, ni si to powszechnie przyjmuje wnauce i utartych pogldach, nie opartych zreszt na adnych dowodachrzeczowych.

    Jeeli uporzdkujemy naleycie dokumenty rzeczowe, jakiemi naukarozporzdza, a ktre s dotychczas, niestety, bardzo uamkowe, jeeli dotkliwe

    braki oraz luki tymczasowe w naszych wiadomociach, dotyczcych czowiekakopalnego, wypenimy ostronemi dedukcyami logicznemi, opartemi na faktachcile sprawdzonych, wwczas przekonamy si, e wszystko przemawia zawnioskiem, e przynajmniej w Pliocenie posta czowieka bardzo mao rnia siod dzisiejszej, a jeszcze wczeniej, t. j. w kocu Miocenu musiaa by bardzo

    podobna w najwaniejszych szczegach swej budowy do dzisiejszej (patrz rozdz.

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    20/179

    XXII i XXIII). Wic te, zwyciony logik dowodw rzeczowych, naleycieuporzdkowanych, nie wahaem si zosta w niezgodzie z pogldami obecnie

    panujcemi i przyjem wyej sformuowany sposb widzenia.Oczywicie mona byo nie wierzy w trafno mej hipotezy, zgodnej tylko z

    przypuszczeniami, bronionemi dotychczas zaledwie przez kilku zwolennikwwielkiej staroytnoci postaci czowieka, lecz tak szczliwie si zoyo, e choupyny zaledwie 3 lata od wystawienia tych pogldw, zaszy w wiecienaukowym bardzo interesujce odkrycia realne, ktre w nadspodziewanie wietnysposb potwierdzaj pogldy, wypowiedziane w "Prolegomenach". Rychowywoaj one gruntown i powszechn zmian w zapatrywaniu si na staroytnoczowieka, wanie w kierunku, ktrego jestem rzecznikiem. Mam tu na myliodkrycie szcztkw Tetraprothomow Monte Hermoso w Argentynie,a ostatnioczaszki Diprothomo platensisw porcie Buenos Aires,jako tez niektre inne.

    Gdy wic nowe odkrycia paleontologiczne wzmacniaj nie za osabiaj moje

    stanowisko, tem mielej mog powtrzy tu w gwnych zarysach wywody, opartena przekonaniu o wielkiej staroci typu ludzkiego.Mojem zdaniem ewolucya czowieka dokonaa si wanie na gruncie

    konserwatyzmu fizycznego tej postaci. Praczowiek sta si czowiekiem waniedziki temu, e utrzyma si a do koca na najprostszej drodze przecitnoci typussaka. Z tej drogi zesza rnemi czasy wikszo zwierzt sscych przewanie

    przez nadto wielkie specyalizowanie si ze szkod dla psychicznego bogacenia sitypu drog dziedzicznoci. Wikszo pierwiastkowo pokrewnych mu zwierztwesza w faz, e tak si wyra, gbszego uzwierzcania si. Rozwj wielu z nichszed nazbyt krtemi ciekami, lub zawrci z drogi wielostronnoci na manowcezgubnej zawsze dla psychiki jednostronnoci, wic kracowoci. Monaby te jenazwa typami mimowolnie i bezwiednie marnotrawnemi, bo utracay, przezdalsze niekorzystanie, wielk cz dowiadczenia przodkw. Rd Hominis tychstrat nie ponosi, a zoyo si tak szczliwie dla niego, e w dodatku, od bardzodawnego czasu przybra postaw wyprostowan, co stao si wanym momentemzwrotnym w jego historyi, albowiem rce jego zastosowane przez czas duszy doywota nadrzewnego zostay uwolnione od dawnych obowizkw narzdzilokomocyjnych. Zaszo tu co podobnego do nagego otrzymania cennego daru.Rkoma wolnemi, a chwytnemi, wic od bardzo dawna wyrobionemi w kierunku,

    ktry sta si ludzkim, pocz pra-czowiek sporzdza narzdzia sztuczne, zrazubardzo jednostajne, powoli urozmaicajce si. Zaczo si to ju w pocztkachMiocenu (Nauka o cywiliz. rozdz. XXIV).

    Proces przetwarzania si jestestwa niespoecznego w spoeczne by bardzodugi. Od Miocenu a do Pliocenu mamy cigle niemal jedno i to samo stadyumrozwoju techniki krzemiennej; niema tu wprawdzie cofania si, ale nie wida

    prawie postpu. Bd co bd pewne zrnicowanie uzdolnie byo ju, a na tymgruncie potrzeba porozumiewania si ze sob rozproszonych bd rodzin, bdgrup drobnych komplikowaa zwolna prost i ubog sygnalizacy w lepiejuporzdkowan mow, ktra, jako nabytek korzystny, doskonalia si ju

    ustawicznie, lubo z trudem i rozszerzaa zakres poj oraz potrzeb ludzkich.Usprawnianie narzdzi zwikszao z jednej strony wydajno si ludzkich, mnoyo

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    21/179

    rozmaito produktw, oywiao ich wymian, rwnoczenie za rozszerzaozakres mowy i myli, wywoujc ze swej strony dalsze komplikowanie narzdzi iich wytworw. Wszystko to umoliwiao zaoszczdzanie bd si, bdwytwrczoci, wic wywoywao bd zwikszone zuycie bd byt lepszy, budzccoraz nowe podania, stajce si przy ich zaspokojeniu rycho nowemi

    potrzebami. Osobniki dzielniejsze pogbiay zrnicowania funkcyonalne takwasne, jak osobnikw innych, zostajcych pod ich wpywem.

    Oto w najkrtszym zarysie warunki, w ktrych powstawaa i doskonalia siskomplikowana sygnalizacya, wytwarzajca te czci mzgu ludzkiego, ktrych nie

    posiadaj zwierzta, ze wszystkiemi tego procesunastpstwami. Widzimy jasno, emidzy zwierzciem a czowiekiem przepaci jakociowej nie byo i niema.Czowiek powsta nieznacznie ze zwierzcia, a przez bardzo dugi czas by czem

    poredniem. Midzy obu stanami ley pena skala przej nieznacznych. I gdyzwierzta, dla wielu powodw, pozostay przy swym charakterze osobnikw

    wolnych, zamknitych prawie w sobie, i pomijajc rnice pci, jednakowychfunkcyonalnie w granicach rodu, jeden Praecursor Hominis sta si niepostrzeeniemateryaem spoecznym. Od tej ery przejciowej, czowiek, jako typ funkcyonalny(nie za morfologiczny), sta si ju podobn abstrakcy, jak jest "komrka"idealna w organizmie. Prnoby ju szuka midzy ludmi jednakowoci(oczywicie funkcyonalnej i psychicznej), ktra cechuje zwierzta jednegogatunku. Wi spoeczna kopie i utrzymuje od kolebki rnice midzy ludmi, temgbsze, im "cao spoeczna" jest bardziej rozwinita. Zupenie tak samo "wiorganiczna" utrzymuje tem wiksze rnice midzy komrkami, im organizm jest

    bardziej skomplikowany.

    Kady czowiek, jako czowiek, jest ju dzieem spoeczestwa na tleprzyrody, nie za dzieem samej przyrody, ktra go otacza. Zostaje on zaczowiekiem tylko przez to, e jest zawsze czstk swego spoeczestwa. Gdybyono mogo uledz kiedy rozwizaniu, ludzie spadliby znowu do poziomu zwierzt.Spoeczestwo okazuje si tedy utworem wyszego rzdu, scalonym z jednostekrzdu niszego, (z organizmw rodzaju Homo) przez mow i narzdzia sztuczne.Utwr ten niema w przyrodzie ziemskiej drugiego rwnorzdnego sobie, ma tylkoodlege analogie w organizmach (C) i jednokomrkowcach (B).

    Nic wic to nie znaczy, e do wystpienia cznika spoecznego zintenzywnoci, nieznan wrd zwierzt, potrzebny by zbieg licznych warunkw.

    Nic nie znaczy, e mostem fizycznym midzy psychiczn stron osobnikwrozporzdzaj i zwierzta, lubo w granicach nader szczupych. Wanie bowiem dlatego, e i zwierzta nie s pozbawione tego rodka, niema nic nadzwyczajnego, emidzy ludmi zosta on rozwinity a do roli pozornie nowej siy, siy, czcejosobniki w dawniej nieznan na ziemi cao. Zachodzi tu tylko wyjtkowo wwyzyskaniu rodka, majcego u zwierzt niezmiernie sabe znaczenie - do roli iznaczenia, nowego na ziemi zjawiska, mianowicie do znaczenia mowy ludzkiej. I

    w tym wzgldzie mgby mi kto bardzo atwo zrobi zarzut, e waciwie niewyjaniem najciekawszej strony oglnej zagadki czowieka. Powiedziane byo w

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    22/179

    pracy poprzedniej, e "wyjtkowy" zbieg okolicznoci sprawi, e nie-cznik stasi tylko u czowieka cznikiem. Poszukujc przynajmniej najwaniejszych i

    bezporednich warunkw, skadajcych si na w zbieg okolicznoci, wskazaemwprawdzie na niezmiernie wan rol rk ludzkich i niemniej doniose znaczenienajpierwotniejszych narzdzi sztucznych (N. o c. roz. XX-XXIV), ale atwospostrzedz, e to jeszcze nie wszystko, co jest niezbdne do zrozumienia w penicaej tej ewolucyi. Wszak rce uwolniy si dopiero z chwil przybrania przez

    protoplast pra-czowieka postawy wyprostowanej, a przecie punkt ten, jakowany moment w ewolucyi, pozostaje jeszcze ciemnym. Nie umiemy sobieobjani, co go spowodowao. S i inne punkty, co do ktrych pozostajemy wzupenej jeszcze niewiadomoci. "Zbieg wic warunkw wyjtkowych", na ktrysi powoujemy, mona uzna za wygodne asylum ignorantiae. Nie bd ukrywa,e tak jest w istocie, ale te musz sobie pozwoli na ma dygresy, aby cho wkilku sowach omwi wszelk "wyjtkowo", i zaznaczy, e zbyt czsto, ku

    szkodzie cisoci mylenia, mieszamy to pojcie z pojciem tajemniczej"nadzwyczajnoci". Pragn zaznaczy, e wogle robimy sobie za wiele z naszejniewiadomoci: dla czego wanie tylko pra-czowiek sta si czowiekiem?

    Gdybymy nawet i tego nie dobadali si, co ju tu zostao wyoone, tojeszcze nie byoby powodu do podejrzewania jakiej "nadzwyczajnoci" w tym"wyjtku". Pytanie to podnieca nas cakiem niepotrzebnie i odbiera spokj, zktrym znosimy mnstwo innych podobnych "tajemnic", nie zdajc sobie nawetsprawy z ich istnienia. damy, aby nam w peni wytumaczono tajemnic staniasi czowieka, ale zapominamy, e w tym razie sami wymagamy"nadzwyczajnoci" od badacza, mianowicie wiedzy wprost niemoliwej dlaczowieka.

    Wszak w takiej samej niewiadomoci zostajemy co do wszystkich przyczynwszystkich rzeczy, podpadajcych pod zmysy i wcale nie wyrzucamy sobieignorancyi? Skde taka niecierpliwo na jednym punkcie?

    Prosz, niech mi kto powie dla czego zoto jest zotem? Dla czego co staosi zotem? Dla czego pokrzywa jest pokrzyw, dla czego staa si cile tak

    pokrzyw, jakznamy? Pyta podobnych monaby postawi milion.Odpowied moe by tylko jedna.Tylko zoto jest zotem dla tego, e w niem jednem zbiegy si warunki

    konieczne i dostateczne do uczynienia go tem, co nazywamy zotem. Gdyby welazie zbiegy si warunki zota, wtedy elazo byoby zotem. A wic tylko tam itam wszdzie mamy zoto, gdzie zbiegy si warunki konieczne i dostateczne dlazota. Czy mamy tu zaraz podejrzewa jakie warunki nadzwyczajne? Nie! Rwnie

    bowiem "nadzwyczajne" s w elazie. Wszak znowu ani zoto, ani nic innego,prcz elaza, nie moe by elazem. Czy w zocie s warunki wyjtkowe?Oczywicie, bo zbiegaj si tylko w jednem zocie i nigdzie wicej na wiecie.Mimo to obojtn musi by dla nas pewno, e znamy tylko niektre warunkizota, elaza i t. d., albowiem do poznania wszystkich trzebaby wszechwiedzy alboastronomicznej znajomoci wiata.

    Czemu tedy kopoczemy si zbytnio nieznajomoci wszystkich warunkw,ktre pra-czowieka uczyniy czowiekiem? Niedo-e nam pewnoci, e rzeczy

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    23/179

    stay si takiemi, jakiemi s, bo nie stay si innemi? W przyrodzie niema spokoju,wszystko podlega zmianom, a zmienia si dla przyczyn koniecznych idostatecznych. Przychodzi czas, e zoto przestaje by zotem, pokrzywa

    pokrzyw, jednokomrkowiec jednokomrkowcem, zwierz zwierzciem. Wtedyzwierz zmienia si w czowieka. Niema w tej ostatniej zmianie nic"cudowniejszego", nic "nadzwyczajniejszego", jak w milionie innych zmian, nic

    cudowniejszego, jak w fakcie, ktry zaszed przed milionami lat pord komrekwolnych i ma za skutek istnienie niezliczonych rodzajw organizmw, tak mao dosiebie podobnych.

    Dziki zbiegowi okolicznoci, niektre komrki zaczy czy si w zupenienowe swojego czasu w przyrodzie ziemskiej zrzeszenia, czyli w organizmy. Izrzeszenia te trwaj do dzi w najrozmaitszych postaciach. Obok za nich, rwniea do dzi przetrwao mnstwo jednokomrkowcw w stanie wolnym iniezmienionym. Co tu mamy uwaa za bardziej nadzwyczajne? Czy pierwszy, czy

    drugi fakt? Czy przetrwanie wolnych komrek obok organizmw, czy tepojawienie si i trwanie organizmw? Mnie si zdaje, e oba s jednakowonaturalne.

    Bada i pogbia nasze wiadomoci trzeba, ale tylko niewolno z niewiedzywyprowadza domysw o "wyjtkowej tajemniczoci" lub nienaturalnoci tych lubtamtych zjawisk wiata.

    Cywilizacya "staa si" tak samo, jak "sta si" organizm, jak komrka, dlaprzyczyn koniecznych i dostatecznych. Bdmy dzi zadowoleni z tego, co udaonam si zrozumie; jutro dowiemy si wicej, ale to pewna, e nigdy nie dowiemysi wszystkiego.

    Niech czytelnik raczy mi darowa to odejcie od tematu, ale wydao mi siuytecznem dla uspokojenia sumienia naukowego, e skoro odkrylimy tak

    bezporedni przyczyn spoeczestwa i cywilizacyi, jak cznik, obok kilku wyejju wymienionych warunkw (postawa wyprostowana, stopy, rce, narzdzia i t.d.), to powinno to nam wystarczy nie tylko na razie, ale nawet w oglnoci.Zreszt nie ustaniemy w trudzie i spodziewamy si w dalszym cigu tego badaniadowiedzie si wicej. A chocia to bdzie krok drobny, to niewtpliwie przyczynisi do posunicia przez innych naszych wiadomoci znowu dalej.

    VII. Rnica midzy mow ludzk a zwierzc.

    Wobec pierwszorzdnej wanoci, jak przypisujemy mowie ludzkiej,mianowicie wobec twierdzenia, e ona jest prawdziwym cznikiem spoecznym iniezbdnym warunkiem czowieczestwa, spoeczestwa i cywilizacyi, naleyzbada i okreli dokadnie, czem ona si rni od sygnalizacyi zwierzcej, ktranie stanowi cznika. Chocia bowiem obie s wibracy, nie mog ju by

    praktycznie tem samem, jeli nasze wywody o czniku s suszne.Jako rzeczywicie nie s tem samem. Stwierdzilimy dopiero, e mowa rni

    si wikszem urozmaiceniem sygnaw. Samo jednak urozmaicenie nie tumaczydostatecznie faktu, e sygnalizacya tu jest cznikiem o specyalnych warunkach,

    tam za nim nie jest.

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    24/179

    Musimy odkry jeszcze inn cech sygnalizacyi ludzkiej, cech, ktrabyponiekd bya warunkiem jej o wiele wikszego urozmaicenia.

    Nie potrzebujemy, na szczcie, czyni odkry, aby wykaza, e mowa ludzkajest zgoa czem innem ni zwierzca. Wystarczy zuytkowanie spostrzeeoddawna znanych, a jeeli nie doprowadziy one wczeniej do wykrelenia cisejlinii demarkacyjnej midzy obu pokrewnemi, a tak rnemi zjawiskami, stao si todla tego, e przed powstaniem pojcia realnej caoci D krono tylko dokoa

    prawdy, dostrzegano jej czci, ale caej niepodobna byo dostrzedz."Mowa" zwierzca uderza tem, e jest powszechn w granicach gatunku, lub

    odmiany zoologicznej, e jest wadz wrodzon, a jak mwi lingwici "mow znatury" (physei). Zwierz rodzi si z ni i przekazuje potomstwu w jajku lubnasieniu. Prawiono nieraz, e i zwierzta "ucz si" swej mowy od otoczenia, ale tonieprawda. Nauka mowy zwierzcej, jeeli gdzie daje si zauway, jest juzjawiskiem wyjtkowem, ktre zaliczy trzeba do niezmiernie ciekawychprb

    uspoeczniania si,ale w oglnoci polega ona na prostem zudzeniu obserwatora.A to przecie cho ptak uczy si niby swego wiegotu, to jednak wiergoce ciletak samo, jak wszystkie ptaki jego gatunku, nawet takie, ktre od wiekw nie miayadnej ze sob stycznoci. Tysice lat upywaj i wszystkie kukuki kukaj

    jednakowo, wszystkie wilki w jednaki sposb si porozumiewaj. Gdzie tu nauka?Przez uczenie si musiayby powstawa zmiany, a bez nauki, gdyby tylko bya

    potrzebna, powstawayby rwnie zmiany w sposobach porozumiewania siosobnikw jednego gatunku, i to zmiany rozbiene. Tego nie widzimy. Przeciwnie,gosy zwierzt pozostaj niezmienne w granicach niezmiennoci gatunku lubodmiany. Dla tego, dla wasnej dogodnoci, nazwiemy mow zwierzt mowgatunku.

    Tak mow musia niegdy posiada i czowiek, jako gatunek zoologiczny. Aw takim razie albo pozby si jej, albo posiada do dzi, albo te ona wanie

    przetworzya si w mow ludzk.Z tych prawdopodobiestw tylko drugie jest faktem. Czowiek i do dzi

    posiada sw mow gatunku. Jest to mowaokrzykw i modulacyi gosu.Ona, obokgestw i wszelkiego rodzaju mimiki stanowi wsplny wszystkim ludziom rodek

    porozumiewania si. Zakres jednak tej "mowy" jest bardzo ograniczony i doludzkich potrzeb nie wystarcza, ale te ona nigdy nie suya do potrzeb ludzkich.

    Dopiero ponad t mow zwierzc wznosi si inne zjawisko, odznaczajce sicechami wprost przeciwnemi tamtej.Mowa ludzka nie jest ani powszechn, ani wrodzon.Gdybym chcia pj za jzykoznawcami, wtedy wypadoby powiedzie, ze,

    w przeciwstawieniu do koniecznoci sygnalizacyi zwierzcej, jest ona rodkiemporozumiewania si dowolnym i umwionym, e istnieje niby "thesei", na zasadziepostanowienia lub nadania, ale podobne okrelenie dalekiem byoby od prawdy. Wmowie ludzkiej niema koniecznoci zwierzcej uywania takich, a nie innychznakw gosowych, ale te niema rwnie i dowolnoci, ani postanowienia.

    Niewaciwo nazywania mowy ludzkiej rodkiem porozumiewania si dowolnym

    i umwionym, ujawnia si jaskrawo, gdy zwaymy, e i mowa ludzka jestrodkiem rwnie gotowym i koniecznym, jak zwierzca, pomimo, e osobnik nie

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    25/179

    rodzi si z ni, lecz musi j nabywa. Caa rnica, ale niezmiernie doniosa leywtem, e zwierz dziedziczy swoj wraz z organizmem - czowiek zarodzi siniemowi ludzkiej musi si dopiero uczy od swego otoczenia.

    atwo ju oceni ogromne znaczenie tej rnicy. Mowa zwierzca jestgotow niejako wewntrz osobnika, ona z nim na wiat przychodzi, wypywa zustroju, mowa za ludzka jest gotowa tylko zewntrz osobnika, ona trwa poza nim,a raczej ponad nim. Czowiek przychodzi jako niemowa do jzyka zupenie jugotowego, ktry poza nim istnia, istnieje i istnie bdzie, niezalenie od jegoosobistej organizacyi fizycznej i niezalenie od organizacyi wszystkich osobnikw,korzystajcych z niego.

    Powiadano, e to rodek porozumiewania si umwiony. Lecz jake monaprawi o umowie tam, gdzie istnieje raczej konieczno? Wszak dzieci nie moenie przyj wyrazu, co mwi, nie moe nie przyj caego systemu wyrazw,ktry mu narzuca otoczenie. Nawet czowiek dorosy nie moe nie przyj jednego

    wyrazu, jeli chce by rozumiany, a jeli wytwarza wyraz, natrafia na ten sam opr,jaki wywouje kade nowatorstwo.Wyrazjest starszy od osobnika, bo otrzymanyzosta od generacyi poprzedniej, a ta przeja, go od jeszcze dawniejszej i t. d. Awic z nabywaniem jzyka zwizany jest mus, pomimo, e osobnik nie zdaje sobiez niego sprawy i chocia taki mus nie ma nic wsplnego z musem fizyologicznymzwierzcej, powszechnej i wrodzonej mowy gatunkowej. Rnica midzy obumusami jest ta, e sygnalizacya zwierzt jest konieczn fizyologicznie, mowaludzka konieczn socyologicznie. Dla tego mowa zwierzt jest jedna dla caegogatunku, mowy ludzkiej niema jednej, jest mnogo jzykw w rnym stopniuniepodobnych do siebie, ale aden niema charakteru funkcyi wrodzonej, aden nie

    jest zwizanyani z ras,ani z dziedzicznemi cechami fizycznemi ludzkiemi, akady, chociaby najmniej wyrobiony, stoi o cae niebo wyej pod wzgldem

    bogactwa znakw od sygnalizacyi zwierzcej. Dla czego tak jest? Bo nie jest toprodukt ani jednostki,ani gatunku,lecz cznych wysikw osobnikwzjednoczonych od wiekw wspdziaaniem i koordynacy. atwo ju ocenitrafno spostrzeenia tych jzykoznawcw i socyologw, ktrzy jzyk nazywajinstytucy lub gotowem narzdziem do dziaania ludzkiego, albo skarbemnajcenniejszym ludzkoci. W istocie, niepodobna sobie wyobrazi stanu, w ktrymznalazby si czowiek, gdyby mu zbrako jzyka gotowego, ktry istnieje poza nim

    i w ktrym on yje. Grupa ludzka, zupenie pozbawiona jzyka gotowego opadabyna poziom zwierzcy i z trudem dopiero, w dugim szeregu pokole potomstwo jejdorabiaoby si tego skarbu, ktry jest zoony gotowy w kadym, bodaj najmniejwyrobionym czyli najuboszym jzyku ludzkim. "Mowa ludzka, chobynajubosza cudw dokazuje" (Prol. XXIV. 218), bo to jest osobliwy kapita,nagromadzony niewypowiedzianie wielk i wytrwa prac pokole, kapita,ktrego jednostka nie przynosi na wiat, ani zabiera, nie udwignie, ani oceni, lecztylko otrzymuje niemal darmo, korzysta z niego w miar potrzeb swoich i zostawianienaruszony, a czsto jeszcze z wasn dorzutk - dalszym pokoleniom.

    Ten kapita znakw gotowych wci jest, wci trwa i nie przestaje kry

    pomimo, e nie na drodze fizyologicznej podtrzymuje si w osobnikach. On zaczsi tworzy raz, wwczas, gdy przeze nie-czowiek przetwarza si w czowieka i

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    26/179

    odtd jako system wibracyi powietrza, czcy czonkw nowej w przyrodziecaoci trwa bez przerwy, dzieli si na narzecza, ktre powoli staj si jzykami,lub mieszaj si z innemi w rnych stosunkach, znowu rozpadaj si i t. d. Kapitaten nie tylko trwa, ale powiksza si, a zginie dopiero kiedy z ostatnimczowiekiem.

    Jest to co ograniczenie trwaego i cigego, jak ycie, cho nie zaleybezporednio od ycia (trwania) osobnikw lub ich pokole, cho nie reprodukujesi drog fizyologiczn. Co trwaego, pomimo, e wci si zmienia, rozpada naoddzielne caoci (gwary, jzyki), zlewa, aby znowu podledz podziaowi itransformacyom.

    Zwierz zronite jest ze sw ubog mow, jak ryba z petwami, czowiekmoe swj jzyk, jak wioso odrzuci, aby wzi inny. Moe do jzyka przysta imoe odej, przyjmujc inny jzyk. Zwierz tego nie potrafi, bo nawet nie mawyboru, wreszcie tego nie potrzebuje, i dlatego mamy prawo powiedzie, e mowa

    (sygnalizacya) zwierzca yje caa w kadem zwierzciu - jzyk ludzki yje pozaczowiekiem. Zwamy to dobrze, e nie jzyk yje w czowieku, jako jednostce,lecz raczej czowiek w jzyku.

    Zbytecznem byoby duej rozprowadza ten temat. Cel poszukiwaniaosignity. Wibracya powietrza (mowa) z jednakowych od natury osobnikw czynizwizek, skrpowany gboko sigajc i duo dajc wymian energii, stwarzacao, podleg swoistemu rozwojowi. Caoci t jest lud jednojzyczny.

    Cao ta, dziki zrnicowaniu funkcyonalnemu jej elementw (osobnikwludzkich), ani przez moment nie zostaje tem samem. Ona jest rozmaitoci,zczon w jedno, ona rozwija si, ronie i wyania w sobie coraz now e zjawiska,dzieli si w pewnych warunkach, podobnie jak komrka, na dwie lub wicej coraz

    bardziej odrbnych, nowych caoci, obdarzonych wasnemi cechamiindywidualnemi i t. d.

    VIII. Podobiestwo podstawowe midzy maym ukadem C(organizmem), a wielkim ukadem D (cywilizacy).

    Prba nasza z yciem, przeprowadzona w rozdz. I - IV, pozostaaniezdecydowan i nic ju z tej strony nie moemy si, spodziewa. Dowodzi"ycia" w cywilizacyi rnemi, znanemi ju z prac socyologw "organicystw"

    argumentami i podobiestwami, byoby to depta bezskutecznie w miejscu.Musimy pj i nadal wasn drog.

    Skoro nie dajemy za wygran "yciu" w cywilizacyi, metoda nasza moe ipowinna zosta nadal przyrodnicz i tak, jak posuguj si biologowie, tylkorodki musz by inne. Nie zdadz si nam narzdzia przyrodnicze, skalpel,zarwno jak mikroskop, uyteczne tylko do badania bardzo drobnych caoci. Caaczynno badawcza musi polega na wadzy rozumowania. Jedynem narzdziemnaszem musz by prawa logiki i tym musimy zosta wierni.

    Zacznijmy wic od przypomnienia tego, co ju zostao dowiedzione w"Prolegomenach", a co wie si bezporednio z treci rozdziau poprzedniego.Dowiedlimy tam, e mowa ludzka zwiksza i rozwija mzgi ludzkie, jeden pod

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    27/179

    wpywem drugiego, mianowicie rozwija te czci mzgu, ktre przyjmujmwienie cudze i rzdz mwieniem wasnem. Jest to zupenie naturalne.

    Jak bez podniet zewntrznych (wibracyi), ktre przyjmuje oko nie byoby anioka, ani zwizanych z niem czci mzgu, ani w mzgu wiadomoci wiata, barwi obrazw, - tak samo bez wibracyi zoonych, ktre wysya obcy aparat gosu (wcharakterze podniet), nie byoby w mzgu przyjmujcym tych czci jego, ktre

    przyjmuj wibracye i zamieniaj je na ruch nerwowy, ktrego subjektywn strons wyobraenia i pojcia zoone. Poniewa za proces rozmawiania skada si zdwu faz, naprzemianwystpujcych po sobie,wic wibracje wysyane s wynikiem

    procesu, ktry zachodzi w mzgu wysyajcym, pod wpywem wibracyiprzyjmowanych i odwrotnie. Obie fazy stanowi cykl peny i zamknity;skadajcy si na jeden proces cyrkulacyi podniet fizycznych od jednego dodrugiego osobnika.

    w proces cyrkulacyi unaoczniem na schemacie, podanym w rozdziale XIX

    na str. 170 pracy poprzedniej.Wiemy dalej, e mowa ludzka rni si od sygnalizacyi zwierzcej daleko

    wikszem skomplikowaniem, czyli urozmaiceniem. Skutkiem tego, zoonociruchu nerwowego odpowiada w powietrzu ogromna rozmaito kombinacyi, wktre mog by ukadane rnowartociowe fale akustyczne. Rozmaito

    podstawia si tu pod rozmaito.Przekonalimy si nareszcie niedawno, w rozdziale poprzednim, e owa

    rozmaito sygnalizacyi trwa gotowa tylko nazewntrz osobnikw ludzkich, bo oneprzychodz do mowy gotowej i musz j nabywa, gdy tymczasem zwierztaprzynosz swoj na wiat. Rnica to kolosalna, i skutki tu i tam zgoa odmienne.

    Gdy ludzie maj do rozporzdzenia ogromn ilo sygnaw, zwierztabardzo skromn ich liczb. Gdy sygnalizacya ludzka jest zmienna i to przewanieniezalenie od osobnika, - zwierzca jest niezmienna w granicach caego gatunku.W ludzkiej mamy element zrazu obcy osobnikom i narzucajcy si kademuosobnikowi od zewntrz, ale tylko od pewnej liczby osobnikw ludzkich. Owa tedy

    pewna ich liczba stanowi, dziki mowie (jzykowi), pewnego rodzaju zwizek.Zwizek to wprawdzie naturalny, ale nie physei, lecz inaczej, bo rwnie nie thesei.Jest to naturalny zwizek sui generis, zgoa bezprzykadny w wiecie organizmw,

    po za rodem ludzkim. Gdy to wszystko zatrzymamy w pamici, atwo ju

    zgodzimy si, e w zbiorze osobnikw, zwizanych wspln mow w"spoeczestwo", moemy rozrni dwa cakiem osobne rodzaje ruchw,sprzgnite jednak ze sob w jak cao wzajemn zalenoci tych osobnikw.Mamy tu mianowicie:

    1) Ruch nerwowy, odbywajcy si w systemie nerwowym kadego osobnikazwizkowego. Poniewa w ruch zamknity w obrbie kadego osobnika i nazewntrz, po za jego organizm, wykroczy nie moe, bdzie to ruch wewntrzny.

    2) Ruch powietrza (wibracya), czcy tamte (ruchy nerwowe) w jeden systemmechaniczny, jest to ruch zewntrzny wzgldem wewntrznych, odbywajcych siw osobnikach.

    Tylko przez ten ostatni ruch wszystkie ruchy wewntrzne cz si w jedenruch caoci D. Ale to nie wszystko.

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    28/179

    Tylko skutkiem istnienia urozmaiconych form ruchu zewntrznego - ruchywewntrz osobnikowe mog by i s takiemi, jakiemi s u ludzi, bo on, w ruchzewntrzny, pokomplikowa wewntrzne. Bez niego, bez tego ruchu zewntrznego,wielce urozmaiconego i wyrobionego w pewien system - nie byoby wcale wosobnikach ruchw wewntrznych, tak bardzo skomplikowanych i to niezalenieod dziedzicznoci. Zostayby onepodobne do zwierzcych, ubogich i jednakowychruchw nerwowych.

    Wic miao moemy utrzymywa, e tylko przez istnienie urozmaiconegoruchu zewntrznego, tylko przez bardzo urozmaicony system wibracyi powietrza, -istnieje ruch wewntrzny, nerwowy o tym charakterze, ktry cechuje ludzi.

    Popatrzmy teraz dokoa siebie, czy znamy co analogicznego do procesu,ktrymy wyej zarysowali? Tak. Znamy bardzo pospolite zjawisko w tym rodzaju,tylko nieczsto przychodzi nam rozumie je naleycie. Jest niem kade zwierze lubrolina. Z czego skada si system ruchw, zachodzcy nie w spoeczestwie, leczw organizmie?

    Odkd stwierdzono w bardzo licznych wypadkach istnienie zupeniemateryalnych pocze, zetkni midzy protoplazmami ssiadujcych ze sob worganizmie komrek (protoplazmatyczne wyrostki, "mosty", bezporednie stykaniesi protoplazm), - ustalio si ju przekonanie, e organizm nie jest prost kolonikomrek w dawnem, Schleidenowskiem rozumieniu, lecz jednymjednolitymosobnikiem.Rolina tedy lub zwierz jest systemem, scalonym z mniejszych,rwnie scalonych systemw (z protoplazm), za pomoc mniej lub wicej

    widocznych dla nas pocze czysto fizycznych.Na oglny ruch w tym systemie skadaj si tedy koniecznie, naszemzdaniem, dwa rodzaje ruchw:

    1. waciwy kadej komrce i zamknity w jej obrbie, a wic niejako ruchwewntrzny i

    2. ruch, czcy tamte w jeden ruch caoci, wic niejako zewntrznywzgldem tamtych. Tylko przez ten ostatni ruch pierwsze zlewaj si w

    jeden ruch (proces) caoci, (organizmu). Ale take jedynie tylko skutkiemistnienia urozmaiconego ruchu zewntrznego ruchy wewntrzkomrkowe

    mog by tak urozmaicone, jak s w organizmie, bo on, w ruchzewntrzny, je pokomplikowa. Bez tego ruchu zewntrznego nie byobywcale w komrkach ruchw wewntrznych tak bardzo zrnicowanych.Zostayby one podobne do ruchw jednakowych oraz izolowanych, jakieobserwujemy w jednokomrkowcach jednego i tego samego gatunku.

    Dwu tych rodzajw ruchu biologja nie umie dotychczas jeszcze rozrni ioddzieli i waciwie dla tego nie jest w stanie rozumie: czem si trzyma suma

    procesw, zachodzcych w organizmie w tak doskonaej harmonii i rwnowadze,

    ktrych polem jest kady organizm. Tyle tylko zdaje si by pewnem, e tajemnicaorganizmu nie spoczywa w normalnym dla kadej komrki, (nie wyczajc

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    29/179

    jednokomrkowca) ruchu wewntrznym kadej, lecz waciwie w ruchu oglnym,czcym tamte w cao. Tego dowodzi fakt, (ustalony na mocy niezliczonychobserwacyi lat ostatnich), e w organizmie jdra komrek (tworzcych si w nim)s z pocztku zawsze jednakowe i jednowartociowe. Specyalizacya czylirnicowanie si ich dokonywa si dopiero w cigu rozwoju organizmu i w miarrozwoju zmienia si oraz staje si coraz zupeniejsz.

    Zachodzi teraz pytanie, czy mimo to kada komrka, wzita oddzielnie n ie maju z gry wyznaczonej roli w organizmie? Ot nie. Liczne dowiadczeniawykazay, e komrka rnicuje si w organizmie dopiero i jedynie pod wpywemmiejscowych czynnikw bio-mechanicznych, a wic pod wpywem innychkomrek. Ktra za komrka ma peni dane funkcye, to zaley od zmiennych

    potrzeb chwili, od zbiegu okolicznoci. Tak wic wrd komrek organizmuwszystko formuje si pod wpywem wzajemnych oddziaywa i to oczywicieoddziaywa od zewntrz, jeli za punkt obserwacyi obierzemy ktrkolwiek

    komrk zwizkow.C mamy sdzi o ruchu oglnym w organizmie, o tym drugim, ktry rzdziruchami w komrkach? Czy jest to ruch mechaniczny, czy bio-mechaniczny? Nikt,nawet zdecydowany mechanista nie zaprzeczy, e bdzie to ruch bio -mechaniczny,

    bo to zreszt sprawa dogodnoci nomenklatury.

    Jeeli teraz przypomnimy sobie, e w spoeczestwie osobniki s, tak samo,jak komrki w organizmie, z pocztku prawie jednakowe i jednowartociowe, aspecyalizacya ich dokonywa si dopiero w cigu rozwoju pod wpywem

    zewntrznych czynnikw, a wic pod wpywem innych osobnikw ludzkich (zaspraw mowy) oraz pod wpywem miejsca, ktre w spoeczestwie przypado wudziale kademu osobnikowi, to spostrzeemy, jak dalece cywilizacya, czyli caoD jest ukadem, w zasadzie podobnym do organizmu.

    Rnic stanowi tu gwnie pozorna izolacya osobnikw, ktre przy znanejswobodzie ruchw nie "stykaj si ze sob" tak "materyalnie", jak komrki, czylirnic stanowi tu pozorna "swoboda" osobnikw, ich miejscozmienno, aleizolacj t, a wic i swobod niweczy fizyczny cznik-wibracya, spajajcyosobniki ludzkie prawie tak dobrze, jak "protoplazmatyczne mosty" spajajkomrki.

    Wibracya-mowa, podstawiajc si pod ruch nerwowy (zachodzcy wosobnikach), stanowi najrzeczywistsze uzupenienie (przeduenie) tego ruchunerwowego w jeden proces nerwowy wielkiej caoci.

    Jeeli tedy zoony system ruchw wewntrz- i midzy-komrkowych,zachodzcy w rolinie lub zwierzciu nazywamy systemem bio-mechanicznym, tu

    ju najostroniejszy nawet myliciel nie zaprzeczy, e spoeczestwo moe bysystemem podobnym, a tu i tam moemy mie zjawiska zasadniczo podobne.

    Gdy pomylimy, e dawna rwno zwierzcia utona i przepada w tejcaoci olbrzymiej, w tym zwizku naturalnym osobnikw, ktry mianujemy

    spoeczestwem, a natomiast z zalenoci i nierwnoci wyonia si w osobnikachmdro nad-zwierzca ze wszystkiemi jej nastpstwami, to nie mamy ju prawa

  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    30/179

    sdzi o takiej caoci, jakoby bya zudzeniem. Nigdy! Tu mamy naprawd nowyw przyrodzie olbrzymi system scalony i utrzymujcy si w caoci przezcyrkulacy jemu tylko waciwych podniet akustycznych i przez wynikajc z tegowspzaleno i zrnicowanie osobnikw.

    IX. Rozwaania zasadnicze nad wszelkim ukadem ywym.Prawdopodobna jedno planu w naturze. Szerokiewidnokrgi.

    Mielibymy niejakie prawo uwaa ju nie tylko istnienie realnoci D, alenawet samo ycie D za stwierdzone, przynajmniej w granicach moebnoci. Skoro

    bowiem nikt nie zaprzecza istnienia ycia w komrce, cho go nie moe uzasadni(jak to wykazane zostao w rozdz. I-IV, to zbytecznem byoby lepszeuzasadnienieycia w realnoci D.

    Moglibymy obowizek uzasadnienia tezy przeciwnej zrzuci na tych,ktrzyby si z naszym sposobem widzenia nie zgadzali, ale nie uczynimy tego, bowtedy twierdzenie, sprzeczne z pojciami ustalonemi byoby przyjmowane zesusznem niedowierzaniem, a jako trudne do obalenia, nie doczekaoby si prdkoroztrzygajcej krytyki. Zamknlibymy sobie przytem drog do wyprowadzeniaewentualnych konsekwencyi, zwizanych z pojciem ycia w caoci D.

    Z tych powodw musimy przystpi do dalszych poszukiwa zasadniczych wkwestyi istnienia lub nie istnienia realnoci D i ycia w niej.

    Jak powane pitrz si przed nami trudnoci, atwo zrozumiemy, gdywyobrazimy sobie komrk mylc, tkwic w wtrobie ywego organizmu,

    ktraby sobie postawia za zadanie nie tylko rozpoznanie caoci, do ktrej naley,ale przekonanie si: czy to cao ograniczona i.... ywa?

    Nie mniejsze trudnoci i my mamy do zwalczenia, ale skoro poznajemy,... aprzynajmniej wydaje si nam, e poznajemy wiat cay, nie naley doniemoliwoci poznanie przynajmniej takie same i tego "naszego" wiata, ktrego

    jestemy przypuszczalnie "komrkami." Poniewa drog do jakiejkolwiek syntezymusi by uprzednia analiza, prowadzca do wydzielenia i rozrnienia skadnikw

    przypuszczalnej caoci, tkwicej w jeszcze wikszej caoci, bo w "wiecie",przeto musimy przedewszystkiem wydzieli kolejno gwne i niewtpliweelementy naszej caoci, "spoecznej" D. Pierwszym bd oczywicie gotoweosobniki ludzkie, jako

    scalone elementy podstawowe. (C)

    Trzeba je uwaa za yw i wci odradzajc si protoplazm caoci D.Na drugi element zo si wszelkieich produkty (dziea) materjalne.

    Zachodzi tu pytanie: ktre to produkty mamy uwaa za dziea materyalne"elementw podstawowych" ? Odpowied moe by tylko jedna: produktydziaalnoci ludzkiej, lecz ta nasuwa z kolei pytanie co naley do zakresudziaalnoci ludzkiej, a co do niego nie naley?

    http://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_trescihttp://www.prawia.org/ksiazki/majewski/majewski2.html#spis_tresci
  • 7/22/2019 Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.2 Teoria Czowieka i Cywilizacji

    31/179

    Na dziaalno czysto ludzk, zo si te czynnoci elementwpodstawowych (osobnikw ludzkich), ktre wykraczaj poza sfer czynnoci iprocesw, waciwych wszelkim organizmom, czyli zwykym organizmom, oktrych wiemy, e nie tworz spoeczestw (a wic zwierztom) i ktre odgrywajna poziomie organizmw rol niezwizanych jednokomrkowcw. Mamy tu judrog wytknit. Do procesw, waciwych wszystkim organizmom nale

    przedewszystkiem te, ktre podtrzymuj tylko trwanie ich, a wyraajc sijaknajprociej, ktre podtrzymuj powstawanie i trwanie zarwno osobnikwludzkich, jak i zwierzcych. Ulegaj wiec tu wyczeniu naprzd wszelkie funkcyefizyologiczne, zwizane z rozmnaaniem si, odywianiem si i rozkadem, s to

    bowiem procesy nisze, procesy ycia drugiego rzdu, stanowice jedynie tylkowarunek istnienia podstaw bezporednich ycia 3-go rzdu.

    Gdy za wiemy; e osobniki ludzkie rni si od zwierzt funkcyonalnemzrnicowaniem, przeto za dziea czysto ludzkie mamy poczytywa te, ktre pyn

    ze zrnicowania uzdolnie i czynnoci ludzkich oraz z wymiany usug. Niemoemy za nie poczytywa dzie, ktreby byy wynikiem normalnych funkcyi iuzdolnie dla osobnika zwierzcego, w obrbie jego gatunku, jak naprzykad dzieamateryalne zwierzt (np. gniazda i t. d.)

    Zrnicowanie uzdolnie i czynnoci ma wanie za skutek nieograniczonrozmaito dzie (produktw) jednostek spoecznych, wymiana za usug,nieograniczony wspudzia osobnikw w wykonaniu dzie zbiorowych.

    Uzupenianie si wic wzajemne osobnikw funkcyonalnie zrnicowanychnajlepiej charakteryzuje czynnoci czysto ludzkie i powouje do bytu produktyczysto ludzkie. Charakteryz