Wilcza Pełnia

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Nie tylko w ciemnych szarych i zamglonych lasach kryja sie potwory. Przez niebo pelne chmor i przez ta pomarancz wynikajaca z zachodu slonca rozciagaja sie pasma zycia. Przemiana bolesna uwalnia cos niesamowitego a zarazem cos czego ludzkosc nie akceptuje. Czy to musi byc takie prywatne i straszne? Czy moce nadprzyrodzone i wyglad inny musi byc czyms nie codziennym? Potezniejsi niz ludzie szybsi od najszybszych i magia. Wszystko to zatajnione i ukryte. Wilkolaki i magowie, to wszystko jest coraz dziwniejsze gdy wglebia sie w tajniki mocy nadnaturalnych. Silas glowny bohater dowiedzial sie co znaczy byc wilkolakiem, lecz nie wiedzial jakie to moze miec konsekfencje.

Citation preview

- To na pewno nie by wilk ani myliwy, nie mia te rogw. Elwood czy mylisz, e to by wilkoak?
- Eee... od razu wilkoak po prostu ci si przywidziao, na pewno bye senny.
- A jak wytumaczysz byszczce w wietle ksiyca oczy ktre patrzyy na mnie?- Silas! Wilkoaki nie istniej zrozum! Te fikcyjne stworzenia to wytwr kogo wyobrani. Jeeli cie tak interesuj to moemy i do biblioteki publicznej na Sea Street i poszukamy ksiek rdowych z ktrych dowiesz si wicej o nich. Chciabym ci wierzy, ale cho jestem twoim przyjacielem to nie mog.
- Dobra, dam sobie spokj z tym. Byo ciemno i rzeczywicie byem senny, przywidziao mi si.- Dobra... Ja ju bd powoli szed do domu.
- Przyjd jutro do mnie , dobrze?
- Nie ma sprawy, o ktrej mam przyj?- O 10:30 bd pod moimi drzwiami.
- Dobra , czy o tej porze ta ulica jest bezpieczna?- Rose Street? No pewnie, mieszkam na niej sze lat i nigdy nie byem zagroony, prcz tego razu co pies pani Pelk goni mnie z jednego koca ulicy do drugiego- Widziaem jak sztuczny umiech wypenia jego twarz przez mj kiepski art . - A poza tym jest 19:00 godzina, jedynym zagroeniem dla twojego zdrowia moe by komar.- Teraz, widocznie spodoba mu si art i szczery umiech rozkwit na jego twarzy.- A wic id.- Woy szybko swoje sportowe buty i wyszed bez ocigania, drzwi zamkny si ze skrzypniciem a przez okno widziaem czarn posta ktra oddalaa si coraz szybciej. Podszedem do wyblako brzowej sofy na rodku salonu, po czym pooyem si na licznie uoonych na niej poduszkach. Zamknem oczy i wyobraziem sobie to scen na Onion Street, jeeli mi Elwood nie pomoe to sam odkryje co si kryo w lesie, na razie wiem, e to by wilkoak .Wiem, e to nie moliwe i nie dam rady przekona innych ludzi, e widziaem stworzenie fikcyjne. Pjd jutro do biblioteki i doucz si na temat tych stworze. Nie potrafi o tym nie myle, a jak to robi ciarki zaczynaj mnie atakowa a serce przypiesza swj puls.
- Silas! Silas! Silas! Otwieraj! Miae racj!
- Ju ju otwieram, co si stao? - serce od walenia w drzwi prawie wyszo mi gardem, poczuem si jakby biego przez mj dom stado bykw. Ledwo co zdyem nacisn klamk a Elwood by ju u mnie w domu.
- Silas! Miae racj... wilkoaki istniej. Gdy przyszedem do domu od razu wziem gazet do rki, na pierwszej stronie widnia napisLeny morderca , na razie nikt nie wie, e to wilkoak, ale ja wiem, po gbszym wczytaniu si w ten temat pisao Peter Kurt zamordowany ostrym narzdziem. Liczne gbokie podrapania w okolicach szyi ramion i klatki piersiowej wskazuj na to, e zabjca jest uzbrojony. Wszystko to zdarzyo si w lesie przy ulicy Forest Street () Jeeli kto natknie si na trop zabjcy proszony jest zgosi si do biura policji na ulicy Sea Street .
- A jednak miaem racj, oczy mnie nie myliy - poczuem jak wypenia mnie podekscytowanie i ch odkrycia tosamoci wilkoaka. - Jak mylisz czy wilkoaki w nocy staj si wilkoakami a w dzie s tacy normalni jak my?
- Ja nie wiem co mam myle, to wszystko jest tak nie wiarygodne i fikcyjne lecz ju rzeczywiste. - widziaem w jego oczach strach i przejcie t sytuacj, trzymajc cay czas rk na klamce otwartych drzwi popchnem je by si by si zamkny
- Obawiam si , e nie dowiemy si kto to . Bo co my mamy niby zrobi, moe postraszymy go pani Rolec. W gowie wyobraaem sobie jak pokazujemy wilkoakowi w lesie, pani od geografii . Reakcja wilkoaka bya jednoznaczna, gdy j tylko ujrza, rzuci si z rykiem w ucieczk . Komiczny widok a mi za poleciaa po policzku prosto na rk a z niej na podog. Poczuem si dziwnie w tym momencie bo Elwood mg sobie pomyle, e pacz za zamordowanym panem Peterem ktrego nie znam i widziaem go raz na oczy kiedy szerokim ukonem wita si z moj mam.
- Silas, nasze miasteczko jest w niebezpieczestwie. Mimo wszystko musimy zachowa to wszystko dla siebie. Nie wiadomo co by wilkoaki zrobiy jak by zobaczyy potn grup wojskowych uzbrojonych w potne karabiny i ostre narzdzia rczne lub rzutne. Gdy wszystko wyjdzie na jaw to na caym wiecie na pierwszej stronie gazet bdzie mona ujrze wilkoaka a w nagwku napis Abereit zaatakowane przez bestie. W oczach Elwooda widziaem strach i wspczucie caemu miasteczku. Sam byem przeraony t sytuacj a myli w mojej gowie byy tak rozpdzone, e nie mogem si skupi. Czuem jak by pustki wieciy w mojej gowie a dotychczasowe ycie rozpyno si w powietrzu. Mimo wszystko skupiaem si na sowach Elwooda. Gapiem si na jego twarz jak zahipnotyzowany, obraz w pewnym momencie rozmaza mi si przed oczami.
- Musz si z tym przespa i obmyli ca t spraw. Jutro porozmawiamy o tym, na pewno bd mia nowe pomysy.
- A wic id, moja mama pewnie ju zaczyna si niecierpliwi.
- Cze, jutro cay dzie bdziemy mogli dziaa poniewa bdzie sobota.
- Tak wiem, ciesz si. Do zobaczenia!
Otworzyem drzwi a Elwood wyszed odwracajc gow w moim kierunku. Gestem mruknicia przekaza mi informacj ebym si trzyma, zacisn usta i odwrci wzrok w stron jego frontu. Umiechnem si i zamknem drzwi. W czasie czekania na mam a przyjdzie z pracy, wszedem na pierwsze pitro domu, gdzie znajdowa si mj pokj, podszedem do drzwi , otworzyem je i poczuem przyjemny powiew zimnego wiatru. Zostawiem drzwi otwarte i usiadem na wygodnym obkrcanym czarnym fotelu z wysokim oparciem. Palcami wczyem stojcy na biurku laptop. Wpatrzony w monitor zapaem myszk, wczyem przegldark internetow i w wyszukiwark wpisaem haso wilkoak. Oczywicie wiedziaem, e to kamstwo a prawda jest inna. Z zakadek wybraem stron na ktrej s zamieszczone filmy fantasy. Filmy pozwalaj mi si odpry i poczu dreszcz emocji, czasem czuje si tak jakbym by w tych filmach i razem z aktorami przeywa te wszystkie sceny. Wczyem nowy film, wiedziaem, e bdzie emocjonujcy po opisie. Niestety nie mam z kim porozmawia o filmach fantasy, bo nikt z moich znajomych ich nie oglda. Przez nastpne 40 minut trudno byo mi si skupi na tym filmie. Sysz otwieranie drzwi, powolne przekrcanie kluczem dao mi znak, e to moja mama.
- Silas... List do ciebie- Lekki gos sprawi, e umiech na mojej twarzy pojawi si tak szybko, e nie mogem go opanowa.
- Co jest na nim napisane mamo? - Wielka ciekawo mnie ogarna bo nigdy nie dostawaem listw ani od rodziny ani od firm...
- Jedyny napis na kopercie to Silas Peturg. Zejd na d przywitaj si ze mn i we list . - Szybko wstaem z fotela, zbiegem po schodach nie patrzc, gdzie stawiam nogi. Mama czekaa na mnie przy szafce na buty, w rku trzymaa kopert z tajemnicz zawartoci. Delikatnym ruchem rki zapaem list, nie otwierajc go patrzyem na mam, ktra zdejmowaa paszcz.
- Co teraz robie? - Miym matczynym tonem zapytaa mnie.
- Ogldaem film na laptopie.
- Syszae , e zabito pana Petera?- z lekk goryczk sw dalej pytaa.
- Tak syszaem, ale nie znaem tego pana.
- Ciekawe kto go zabi. Strach wychodzi teraz na dwr. Prosz ci eby nie pojawia si na Forest Street - W jej tonie usyszaem rozkaz.
- Straciam ju ma, nie chc straci syna , nie wytrzymaa bym tego. - Mylaem, e bdzie paka, ale si opanowaa. Mrugnem oczami odwrciem wzrok i wrciem do swojego pokoju. Stojc otworzyem kopert i nagle drzwi od pokoju si zamkny, rzuciem list na podog i zapaem klamk, nie dao si jej przekrci. Z koperty zacz si ulatnia fioletowy dym, zapachem przypomina igy sosny. Wbrew pozorom lubi ten zapach. Poczuem sabo w nogach i zeliznem si po drzwiach. Kolejny raz miaem pusto w gowie, nie mogem ruszy ani nogami ani rkami. Ten dym znieczuli mi wszystkie partie ciaa, ta sabo pozwolia mi si odpry i uspokoi. Z minuty na minut dym znika a ja odzyskiwaem siy, po cakowitym wyparowaniu, listu nie byo. Jedyna myl ktra mnie nachodzia to taka ktra przez dugi czas zostanie w mojej gowie, a mianowicie ZOSTAEM WYBRANY PRZEZ WILKOAKI. Mimo ich strasznego wygldu i zym zamiarom nie czuem lku przed nimi, moe to dlatego, e interesuje si fikcj i wymysami ludzi, moe te wszystkie informacje o nich nie daj mi odczuwa strachu. Lepiej ju pjd spa by rano by rzeki i peny humoru. Otworzyem moj pomaraczowo-kremow wersalk, wyjem pierzyn, poduszk, przecierado i j zacieliem. Z komody wyjem piamy i szybkim krokiem podbiegem do azienki. Patrzc na wann wyobraaem sobie jak lee w ciepej wodzie i powili zasypiam , obraz przed oczami rozla mi si lecz po chwili ruszania oczami odzyskaem ostro. Wczyem ciep wod a w midzyczasie umyem zby i rozebraem si do naga. Gdy woda zrobia si naprawd gorca sen by coraz wikszy. Gdy poziom gorcej wody by wystarczajcy odkrciem zimn wod, gdy temperatura mi odpowiadaa zakrciem kurek. Wszedem do wanny i poczuem jak ciepo ogarnia cae moje ciao po umyciu si i wysuszeniu wyszedem z ciepej azienki, przeszedem przez korytarz do pokoju. Ubrania zostawiem na komodzie i pooyem si do ka okrywajc si pierzyn. Rano obudzi mnie gony dzwonek do drzwi, czekaem a mama otworzy, ale widocznie jej nie byo, wstaem z ka i zbiegem po schodach na parter, otworzyem drzwi i ujrzaem faceta w czarnej skrzanej kurtce i ciemnych troch wychudzonych spodniach, jego wietnie uoone brzowe wosy idealnie pasoway do jego stroju. Odruchowo spojrzaem mu w oczy i powiedziaem .
- Mamy nie ma- poczuem si gupio bo moe nie przyszed do mamy.
- Ja waciwie do ciebie przyszedem... Silas, zaprosisz mnie?- Mia powany, ale przyjemny gos, jak na faceta okoo metr osiemdziesit-sze to nie odczuwaem mniejszoci a mam metr osiemdziesit.
- Przepraszam, ale nie mog pana wpuci- dobrze wiedziaem, co robi i byem z tego zadowolony, jedno mnie mczy, co dorosy facet okoo 24lat moe ode mnie chcie?
- Nie daj si prosi, chyba dostae list, prawda?- Wydawa si coraz milszy.
- Nie mog pana wpuci- Patrzyem w jego hipnotyzujce brzowe oczy, ktre nie pozwoliy odwrci mi wzroku, kiedy rk dotkn framugi drzwi otrzsnem si i zamknem drzwi. Po chwili odpoczynku odwrciem si a na kanapie siedzia tajemniczy facet. Staem i patrzyem na niego jak sup, w gowie jedna myl, czy to jest wilkoak i czy jest szybszy od wiata? Nie miaem zamiaru dzwoni po pomoc ani odzywa si. Czuem jak nogi same chciay podej niego.
- Silas... mam na imi Odilon, nie chc ci skrzywdzi. Z kieszeni wyj czarn cienk ksieczk, otworzyem j na owej stronie i pokaza mi mj wizerunek, ktry widnia na piknie zdobionej stronicy.- W 1872 roku czyli 108 lat temu y William. Trudno mu byo przey gdy miasto Konodo dowiedziao si o wilkoakach. Kady mieszkaniec nosi ze sob zote koki ktre odpowiednio trafione w serce umiercay wilkoaka na zawsze. Jedynym ratunkiem jest dowiadczona czarownica z perfekcyjnie wyuczonym zaklciem wskrzeszania...
- Ale czemu przyszede do mnie i czemu ja jestem w tej ksice?- Ta caa sytuacja wprawiaa mnie w zakopotanie.
- Przyszedem do ciebie bo jeste sobowtrem Williama.- Wsta z ka podnis rk i doni dotkn mojego mostku poczuem ciepo i zapach igie sosny. Po chwili salon wypeni si fioletowym dymem a ja straciem przytomno. Ocknem si na kanapie a obok mnie wci czuwa Odilon. Pieczenie mostku ustawao a ja odzyskiwaem siy. Bez ocigania wstaem i pobiegem do azienki, w lusterku ujrzaem pikny zocistozielony znak, ktry przedstawia nieznany mi dotd ksztat. Znak z chwili na chwile znika a ja mylaem, co bdzie jeeli zejd na d i zobacz Odilona. Po chwili postanowiem zej
- Powiedz mi, co zrobie i co wiesz o wilkoakach.- Musiaem o to zapyta bo na pewno nie dao by mi to spokoju.
- Silas, zostae wprowadzony w stan potrzeby . By przemiana si dokonaa musisz ywi si ludzkim lub zwierzcym misem.
- Przemiana?- Domylaem si, co to znaczy, ale chciaem si upewni.
- Stan potrzeby to stan w ktrym ma si najwiksz potrzeb misa. Oczywicie moesz odrzuci przemian poprzez nie dostarczanie organizmowi tego skadnika przemiany.- Gdy usyszaem sowo miso, poczuem wielk ochot ktra narastaa z chwili na chwil coraz mocniej. Ten niedosyt nie dawa mi spokoju a ja nie wiedziaem czy si karmi by dokona przemian czy nie.
- Czemu ja?- Spytaem z ogromn ciekawoci.
- Ten dom to spadek po Dziadku Williama, w piwnicy s ukryte piercienie Kama, one naleay do niego, ukry je by nikt si do nich nie dosta. Jedyny sposb by je zdoby to zaklcie wiedzmy. W zwizku z tym, e jeste sobowtrem Williama otrzymae jego dary, dziki ktrym zdoamy otrzyma pen moc piercieni. Mam nadziej, e nam pomoesz zdoby piercienie i znale wiedm.
- Ja nie wiem czy dam rad, jeste pewny czy niezasza tu pomyka?- Westchn i wyj ponowie czarn ksieczk i otworzy j na stronie z moim wizerunkiem. Powoli poda mi j do rki i powiedzia czytaj.

Nie pozwl dotkn jaminu;
Nie pozwl wypi herbat z jaminu;
Chro si przed nietoperzami!
Nie ukrywaj lku przed wiedmami!
Zaklcie: Solen be fasta la treda!

Przeczytaem wszystko na gos wraz z zaklciem i poczuem pieczenie mostku, jakby znak znw si pojawi i rozpali si. Te zaklcie to by pewnie sprawdzian czy to na pewno ja jestem tym wybranym. Po chwili ciepo zniko tak samo jak znak.
- Czy teraz wierzysz, e to ty jeste wybranym?
- Teraz ju tak, czy bd mg spotyka si z moimi przyjacimi? Jeeli bd w stanie potrzeby to mog stwarza zagroenie.
- Oczywicie, e bdziesz mg. Dam ci piercie Sa, ktry bdzie ci chroni przed potrzeb misa. Jeszcze jedno, ten piercie cakowicie cie nie uchroni i tak bdziesz musia si karmi.- Umiech na jego twarzy uwiadomi mi, e nie mam si czym martwi. Po chwili Odilon znik, poczuem tylko powiew wiatru. Usiadem na kanapie i mylaem jak bdzie dalej, czy na pewno chc by wilkoakiem. Tak nagle to wszystko si wydarzyo, e nie przemylaem sobie wszystkiego i nie mog robi pochopnych ruchw. Gdy bd wilkoakiem trudno bdzie mi ukry swoj tosamo, nie wiem jak mog zareagowa na to moi znajomi i rodzina. Wci czuje ogromn ch zjedzenia misa. Po chwili ponownie pojawi si Odilon, gdy go ujrzaem siedzia na kanapie.
- Mam dla ciebie pier kurczaka i piercie, chcesz co jeszcze?
- Nie, nie... Dzikuj , czy mog teraz zje?
- Tak, jak najbardziej. Prosz- z foliowej torebki wyj pier i poda mi do rki.
- Jednym ruchem wbiem moje zby i poczuem straszny bl paznokci. Bl nasila si z chwili na chwil a ja poeraem surowe miso. Moje paznokcie zrobiy si czarne i dugie, robiy si coraz grubsze i koce byy strasznie ostre. Pot z twarzy spywa mi na bluzk a ja robiem si coraz gortszy. Czuem jak twarz mi wibruje a nos zmienia swj ksztat. Wszystko mnie pieko a minie podwoiy swoj objto. Ta wielka przemiana pozwolia mi odkry nowe przeycia i emocje. Gdy wszystko ju znormalniao i nie byem ju wilkoakiem, postanowiem zaoy piercie i pozna lepiej Odilona.
- Jak rol penisz i jak dugo bdziesz mnie broni?
- adnej roli nie penie, chc zdoby piercienie by zabi na zawsze wilkoaki Peni i Nocy. Chroni ci bd dotd a nie bdziesz w peni dorosym wilkoakiem.
- W tej ksieczce byo napisane Nie pozwl dotkn jaminu, Nie pozwl wypi herbaty z jaminu... Czemu?
- Jamin nas osabia a nawet zabija. Jego lekko i delikatno i oczywicie jego substancje leczce. Jamin wilkoakw osabia wic karmienie si ludmi jest niebezpieczne, cho nie wiedz o wilkoakach to i tak pij herbat jaminow. Ja zawsze karmi si misem zwierzt by nie zabija niewinnych ludzi i nie otru si...
- A kto zabi tego faceta na Forest Street?
- Zabi? Nie wiem.
- Mia liczne gbokie podrapania, wyglda na to, e zabi go wilkoak. To bye ty?
- Nie, to nie byem ja, widocznie w miecie jest drugi wilkoak, on moe kim jestem. Nie pokonam go bo karmi si misem zwierzcym a on zapewne ludzkim.
- Czego on szuka?
- Pewnie tego samego, co ja, tylko ja mam dobre zamiary a on chce zniszczy wszystkie wilkoaki prcz siebie. Musimy szybko dziaa. Cho do Elizabeth, mieszka na kocu miasta, jest jedyn czarownic w tym miecie, czuje jej obecno.- Po sowach czuj jej obecno wywnioskowaem, e wilkoaki potrafi szuka wiedm umysem. Po chwili ruszy w stron drzwi, a ja za nim. Wyszlimy z domu zamknem drzwi na klucz o wsiedlimy do piknego czarnego samochodu, nie by z tych czasw, ale by lepszy od tych nowych. Wntrze przepenia pikny zapach, fotele ze skry byy niesamowicie wygodne. Samochd ruszy z piskiem. Nierwnych drg nie byo czu, ta wygoda mnie usypiaa. Przez czas w ktrym jechalimy, ogldaem cay samochd, jego wntrze byo jak w sportowym aucie, ktre mia miliarder. Gdy dojechalimy ujrzaem stary domek, ktry zapewne ma bogate wntrze. Wysiedlimy z samochodu i ustaem na piknie zielonej trawie.
- Cho za mn!- Jego spokojny gos ponownie uwiadomi mi, e nie musz si ba.
- Dobrze id!- Odpowiedziaem mu rwnie przyjemnym gosem.- Wida byo, e Odilon ju kiedy ty by. Otworzy drewniane drzwi, weszlimy do domu a zza rogu wysza Elizabeth, jednym machniciem rki zamkna drzwi, na pewno wida byo strach w moich oczach. Jej szafa bya caa w eliksirach a salon w ktrym przebywalimy by wypenionym zapachem suszonych zi .
- Odilon, co ci tu sprowadza?- miaa lekko zachrypnity gos.
- Przyszedem by mi pomoga, jeste mi potrzebna do otworzenia schowka z piercieniami Kama. Chc zabi wszystkie wilkoaki Peni i Nocy eby nie zabiy wilkoakw wschodu czyli te mnie!
- Co z tego bd miaa i nie wiem czy starczy mi mocy, ten schowek jest przeklty zaklciem tak potnym, e nie wiem czy zdoam je zama.
- Musisz nam pomc inaczej i wy czarownice i my wilkoaki umrzemy , na zawsze! - Te ostatnie sowa na zawsze wypowiedzia z takim strasznym akcentem a mi ciarki przeszy.
- Aha, ju rozumiem a wic pomog . Kiedy ruszamy?
- Choby teraz...
- Zaraz, zaraz... musz si przygotowa to nie jest takie proste. Bd musiaa wzi diamentow rdzk zakl zakazanych, tylko ona mi pozwoli otworzy krg ywiow ktre pozbawi schowka tego czaru. Wy ju jedzcie, a ja przylec na mojej miotle. - Umiechna si, ja zreszt te. Nie wiedziaem, e czarownice lataj na miotach mylaem, e tak jest tylko w filmach.
- Dobrze, szybko przylatuj. Czekamy! - Machna rk i drzwi si otworzyy, jak na okoo pidziesit lat nie bya a takla powana.

- Wsiedlimy do samochodu i ruszylimy, droga ponownie bya przyjemna. Dojechalimy na miejsce, otworzyem drzwi samochodu i poczuem tsknot za Elwoodem. Niestety teraz nie mog si z nim spotka, czeka mnie misja z piercieniami. Weszlimy do domu i czekalimy na Elizabeth. Odilon da mi rozkaz bym usiad w salonie i czeka na niego, po chwili ruszy w stron piwnicy. Domylam si, e poszed sprawdzi schowek. Po paru minutach czekania kto zapuka do drzwi, wstaem z fotela i otworzyem, nikogo tam nie byo. Zamknem drzwi i odwrciem si, za mn staa rozemiana czarownica . Bez przeduania zeszlimy do piwnicy, Odilon czeka na nas przy schowku, rozstawi wiece w krg, podejrzewam, e potrzebne bd Elizabeth do przywoania wszystkich ywiow.
- Ju wszystko przygotowaem! - poda jej jakie licie.
- Dobrze a wic zaczynajmy! - wesza do krgu wiec i podniosa licie, po chwili wybuchy ogniem i wypuszczay dym. wiece buchay gorcem jak szalone a ubrania i wosy Elizabeth zachowyway si tak jakby miay zaraz odlecie. Zacza co mrucze lecz jej gos by coraz sabszy.
Wzywam ywioy... ywioy jasnoci i ycia. Wzywam ziemi, wod, ogie ,powietrze i energi byskawic . Wszystko wok niej latao a sama ona z chwili na chwil tracia siy. W caej piwnicy byo gorco, powietrze dranio puca. Czarownica z kieszeni wyja diamentow rdk, ktra wiecia tak mocno , e moje oczy nie widziay nic prcz wiata. Nagle wszystko ustpio, rdka przestaa wieci a wiece zgasy.
Nie ukrywaem mojego podekscytowania i strachu.
- Gotowe, otwieraj schowek i piercienie s twoje. - Elizabeth upada na ziemi, chyba stracia przytomno. Odilon jednym ruchem otworzy schowek, pikne piercienie czekay by je wzi. Kaza mi jeden z nich woy na palec. Po zaoeniu piercienia, moje zby si wyduyy a paznokcie zmieniy zwj ksztat, wszystkie koci i minie wypeniy si blem. Po chwili byem ju wilkiem, strach przepenia caego mnie, nie chce zosta na zawsze wilkiem, czemu Odilon jest nadal czowiekiem? Jak mam si przyzwyczai chodzi na czterech apach? Bl usta a ja miaem wielk ochot na miso, nie chciaem nic ani nikogo zabija. Wybiegem z domu i ruszyem do lasu na Forest Street, biegem pomidzy drzewami i nie mogem uwierzy, e jestem wilkiem i mam cztery apy do biegania. Ujrzaem wiewirk chodzc po mchu, i starych korzeniach, nie mogem si opanowa to byo silniejsze ode mnie, rzuciem si na ni i wbiem jej ky, gdy ju nie oddychaa rozerwaem j i ywiem si jej misem. Ta obrzydliwo ju mi nie przeszkadzaa. Nie chciabym zosta do koca ycia wilkiem, czekam na odmian a w mylach mam peno krwi ktra mnoy si z chwili na chwil. Jak mam si ukry? Pierwszy myliwy, ktry mnie zobaczy od razu strzeli mi prosto w gow o ile tak mona nazwa wilczy pysk. Nic nie wiem o wilkoakach i nie wiem jak y dalej by nie zdradzi swojej tosamoci. Moe bdzie lepiej jak wszyscy bd wiedzie o wilkoakach i w oczach ludzi stworzenie takie jak ja nie bdzie maszyn do zabijania i rozrywania cia. Naukowcy mogliby wynale mikstur dziki ktrej wilkoaki nie bd miay ochoty na miso. A w najgorszym wypadku ludzie zabij stworzenia takie jak ja nie oszczdzajc ani jednego. Wracam do domu puki nikt mnie za zauway. Ciekawe, co robi Odilon mam nadziej, e nie chcia mnie wykorzysta i odej. Szybko ktr otrzymaem bya super, miaem wraenie, e nikt mnie nie widzi a ja wymijam tumy ludzi niezdajcych sobie sprawy z tego, co wanie obok nich przebiega. Drzwi mojego domu byy otwarte, wpadem do salonu jak szalony. Odilon siedzia na pufie i czeka , jednak mona mu wierzy i wiem, e nie chcia mnie wykorzysta dla wasnych korzyci .
- O ju jeste, czy wszystko dobrze? - Spokojnym gosem spyta.
Nie mogem z siebie wydosta adnego dwiku. Jak miaem mu odpowiedzie na jego pytanie? Jeeli jest wilkoakiem to powinien wiedzie o takich rzeczach.
- Piercie, ktry ci daem jest na twojej apie, zdejm ci go! - Zdecydowanym i pewnym ruchem zdj mi piercie a ja po chwili byem znw sob, takim jak wczeniej normalnym nudnym chopakiem. - Dzikuj, czy za kadym razem, co zao ten piercie bd wilkiem?
- Nie bdziesz musia ju zakada tego piercienia. Ten piercie da ci moc by przypieszy swoj przemian. Od teram mona ciebie nazywa dorosym wilkoakiem. Moesz wybra drog silniejsz czyli je ludzkie miso ktre doda ci si wikszych ni jak by wybra drug drog sabsz w ktrej ywisz si misem zwierzcym. Zabijanie ludzi jest szybsz drog do mierci. Ludzie nie s tacy gupi by nie dowiedzie si kim jeste, mog w to nie wierzy lecz bd podejrzewa, a wtedy sprawdz kim jeste i ci umierc. Ja byem kiedy zym wilkoakiem kto mi wpad w drog natychmiast gin. Dugo tak nie pocignem, coraz trudniej mi byo si ukrywa, musiaem si opanowa i tak zostao do teraz, ciesz si, e jestem jaki jestem a nie jak - Jego oczy zrobiy si szkliste a ja spuciem wzrok i wbiem go w ziemi, nie chciaem, eby widzia jak
- A nie jak ? Powiedz mi wszystko , jestem ciekawy twoich historii, a wiem, e twoje ycie nie jest takie normalne jak moje dotychczas.
- Jak... Christopher, wyjecha do Vegas , myla, e tam zazna spokoju. Myli si, Czarodziejka Madeleine zabia go, czarodziejki s silniejsze ni wilkoaki, mog nami symulowa wic staramy si utrzymywa z nimi dobry kontakt. Zaatakowa j a ona odruchowo uya zaklcia atakujcego, jego serce nie wytrzymao. Chciaa go wskrzesi, bya naprawd dobr czarodziejk lecz nie daa rady. Nie ma takiej czarodziejki by potrafia wskrzesza wic wskrzeszanie zostao mitem a Christophera nigdy ju nie widziaem. Moe i lepiej, e zgin bo zabija ludzi jak szalony a ja patrzyem na to i nic nie robiem . Jaki ze mnie gupiec gdybym go uspokaja mgby jeszcze, y! - Widziaem jak za powolutku mu spywaa po policzku. Na widok jak dorosy facet pacze, te mi si zachciewa paka!
- Przykro mi... Czy mog ci jako pomc? - szkoda mi si go zrobio, nie lubi takich widokw jak kto pacze!
- Nie! - Po chwili ju go nie byo, zauwayem tylko jak przebieg obok mnie i zostawi po sobie piknie pachncy powiew wiatru. Zostawi mnie samego a ja siedziaem jak gupi i patrzyem si w przestrze przed moimi oczami. Dochodzia godzina trzynasta, zapewne za godzin przyjdzie moja mama, po tych wszystkich przeyciach dzisiejszych, mam ochot j zobaczy. A wanie ciekawe, co z tymi piercieniami. Bez Odilona niczego si nie dowiem, wiem! Wyprbuje moje sztuczki ktre uzyskaem poprzez zostanie wilkoakiem!
Wybiegem z domu i rozpdziem si tak, e ludzie mnie nie zauwaali, to byo takie mieszne. Ciekawe, co jeszcze potrafi, moe wysokie skakanie! Rozpdziem si i skoczyem, to byo niesamowite, skoczyem tak wysoko, e a dotykaem koron drzew. Gdy byem w grze pomylaem o Elizabeth, co si z ni dzieje przecie stracia przytomno i nikt si ni nie zaj , musz zaraz zej do piwnicy i sprawdzi, co si z ni dzieje. Biegem do domu jak szalony nie zamykajc drzwi frontowych wbiegem do piwnicy, nadal tam bya Elizabeth. Siedziaa w kcie i co mruczaa. Gdy mnie ujrzaa mwia bym jej pomg, zaprowadzi na cmentarz jej gos dra a rce si trzsy. Zapaem jej do bya zimna jak ld podniosa si i patrzya mi w oczy. Powiedziaa ebym zaprowadzi j na cmentarz zrobiem, co kazaa. Wchodzc po schodach zapaa mnie mocno za rami i krzyczaa Talsa Teleportus Mogin Zaraz bylimy za cmentarzu, oczy Elizabeth zamykay si a ja nie wiedziaem, co robi, czuem si niezrcznie. Pucia mnie i upad na ziemi widok jej twarzy poruszy mi serce, po chwili zacza krzycze a jej wyszy ya, robia si powoli szara i chuda. Ten widok nie by codzienny moja bezradno mnie mczya . Na jej widok paka mi si chciao. Jej wosy nabray szarego koloru. Jej krzyk ogusza wszystko to byo jak by palili j ywcem albo i gorzej. Jej oczy zrobiy si biae a z ust i nosa leciaa krew. Ledwo podniosa rce do gry i krzyczaa Niebiosa! Niebiosa! Z jej ciaa zacz ulatnia si dym, w pewnym momencie byo go tak duo, e nie byo jej wida. Gdy dym ustpi Elizabeth ju nie byo. Czuem si winny bo nic nie zrobiem by jej pomc. Uciekem z Cmentarza i wszdzie widziaem zakrwawion twarz Elizabeth. zy zaczy mi si la po policzkach. Cho jej nie znaem to i tak bya mi bliska ciekawe, co na to powie Odilon. Moe wiedzia, e ona zginie i jej na to pozwoli. Po drodze widziaem Odilona. Przybiegem do niego i mu wytumaczyem, co si stao, za bardzo si nie przej.
- Silas... wiem, e chciaby si dowiedzie wszystkiego o wilkoakach, ale to nie jest takie proste do wytumaczenia szczeglnie nowemu wilkoakowi.
- Powiedz mi o co chodzi z tymi piercieniami!
- A wic... Tak jak ci ju mwiem Piercienie ze skrytki s mi potrzebne by zabi wszystkie wilkoaki Peni i Nocy zanim one zrobi to z nami
- To na, co czekasz? Spytaem z ciekawoci
- Potrzebne mi s promienie Peni ksiyca, jamin i mikstura z wilczomlecza. Penia wypada jutro a ja nie mam mikstury z wilczomlecza ktra ma biay, ostry i trujcy sok mleczny, ktry umierci ze wilkoaki.
- A czemu ty si tym zajmujesz? Przecie s inne wilkoaki.
- Jeeli to zrobi bd nazywanym jako pierwszy wilkoak i bd mia nieskoczon moc.
- Pierwszy?
- Pierwszy dlatego, bo rozpoczn nowy rozdzia w yciu wilkoakw. Tak ju jest i nikt tego nie zmieni. Wilkoaki to stworzenia nie do zabijania tylko do odkrywania magicznych historii i odkrywania tego, co jeszcze nie odkryte. Wilkoaki maj dobr pami ktra pomaga nam zapamitywa rzeczy nawet z 200 lat , to niesamowite. Bycie wilkoakiem nie jest takie proste jakie moe ci si wydawa , to nie jest ciga zabawa i zabijanie. Lepiej szukajmy wilczomlecza!
- A w ogle, gdzie mamy go szuka?
- Ta rolina ronie dziko, moe by wszdzie, kolor ma ty i jego kwiatki s zebrane w okrg. Na pewno poznasz. Najlepiej chodmy na pola do Nimaru, w tej starej wsi. Wieniaki hoduj je bo maj waciwoci lecznicze. - Bez dalszej rozmowy pobieglimy do Nimaru. Maa wie, by moe kilkadziesit mieszkacw. Wbieglimy na kogo posesje, Odilon zci jeden kebuszek kwiatkw, nagle widziaem jak Odilon upad na ziemi i krzycza bym ucieka. Chciaem ucieka, ale moje minie zrobiy si gitkie i upadem. Zastanawiaem si, co mogo nam to zrobi. Z drzwi domu wyszed facet, mia si wrednie i marszczy twarz jak jaka winia lub kret .
- Benjamin? Co ty tu robisz? Czemu nas osabie? - Pyta Odilon
- Po tym jak mnie zostawie, doczyem do wilkoakw cienia i nocy jestem ich czarodziejem. Widz, e masz ze sob... jak on mia na imi? Aaaa Silas! No tak, sobowtr Williama. Widz, e potrzebny wam wilczomlecz. Zapewne do tego by zniszczy wszystkie ze wilkoaki. Ohhh jakie to szlachetne. No niestety pokrzyuje wam plany. Obrazisz si jak wrzuc was do piwnicy? Nie? To dobrze. - Wredny umiech na jego twarzy tak mnie denerwowa, e miaem ochot rozwali mu twarz o betonowe schody. Z domu wyszo dwch uminionych facetw ktrzy wzili nas i wrzucili do piwnicy. Osabienie mini ustpio, gdy tylko mogem si podnie rzuciem si na metalowe prty w drzwiach. Nie miaem pomysu na wydostanie si stamtd czekaem a Odilon wstanie i pomorze mi. Mam nadziej, e nas nie zabij tak jak my chcielimy to z nimi zrobi. Ustaem na rodku tego pomieszczenia i rozgldaem si dookoa. Po chwili moj uwag przykua kratka od wentylacji. Bya wykonana z metalu, ale moe uda nam si j wyrwa. Podbiegem do Odilona i lekko uderzyem go w policzek, poruszy gow na prawo i na lewo.
- Odilon! Wstawaj, wiem jak std wyj. Musisz mi pomc. Odilon!
- Aaaauuauau, Co my tu robimy? - Spyta z przeraon min
- Cho pom mi, wyrwa kratk od wentylacji. - Po chwili podnis si i wolnym krokiem poda w stron kratki. Rzuci si na ni a zaraz po nim ja. Widziaem jak beton ze cian kruszy si. Daem z siebie wszystko, cignem jak tylko mogem, po chwili wysiku krata pucia a droga do wyjcia bya wolna.
- Ja pierwszy tam wchodz, w razie czego musz ci chroni. - Odilon powiedzia to tak jak by by pewien, e napotkamy kogo kto by si chcia z nami bi. Moe tak wcale nie by. Wskoczy do kanaw wentylacyjnych i na kolanach posuwa si i szuka wyjcia. Zaraz za nim sunem si ja, troch si baem, bo jak by kto za nami szed i mia bro... Musiaby mie drewniane koki. Chciabym z tond ju wyj, wcale mi si tu nie podoba, jest tu zimno i wietrznie. Posuwajc si za Odilonem usyszaem rozmow jaki ludzi. Ich gosy byy tak rozmazane przez echo, e nie wiedziaem, co mwi. Po drodze zauwayem kratk do innego pomieszczenia.
- Odilon! Cho zobaczymy, co tam jest. Moe czego si dowiemy.
- To dobry pomys. Cho! - Powoli ruszylimy do tej kratki, gdy ju tam bylimy ujrzaem. Pikny pokj, ktry by tak piknie zdobiony, e takie rzeczy tylko w snach si zdarzaj. Pooyem rce na tej kratce i usyszaem, pkanie. Po chwili zleciaem na d do tego pokoju i poczuem ten pikny zapach, grzanego wina i cynamonu. Ahhh, jak piknie. Podniosem si na nogi i ujrzaem wysok szafk wypenion miksturami. Zaraz za mn sta Odilon ze z min.
- Przepraszam... Ale w tej szafce moe by eliksir z wilczomlecza.
- Masz racj, bystry jeste. - Umiechn si i podszed do tej szafki. Nazwy na buteleczkach byy strasznie dziwne np.: Wywar z abiej skry, Eliksir na dugie paznokcie? Bez przesady! Wywar z ptasich pir i lici wilczomlecza.
- Odilon mam! Wywar ktrego szukamy .
- Tak. Tylko, e ma jeszcze w sobie ptasie pira. Ale zaraz zaraz... tutaj jest wywar z wilczomlecza. Jest! Mamy czego szukamy teraz musimy si z tond wydosta. Tylko jak omin ze wilkoaki. Jeeli dowiedz si , e prbujemy uciec to zamkn nas i bd pilnowa. Mam nadziej, e nam si uda. - Wsuchaem si w jego sowa jak nigdy. Ale mam nadziej, e nam si uda. - pokj by ogromny nie chciaem z tam tond jeszcze wychodzi, chciaem zosta tam i poszuka czego, co mogoby mnie zainteresowa.
- Silas, cho musimy jak najszybciej z tego domu si wydosta. Mdl si aby nikt nas nie nakry.
- Dobrze, wynomy si z tond! - Strach opta moje myli, chciaem jak najszybciej by w domu.
- Biegnijmy tak szybko jak tylko moemy ! - Odilon nie zdy wypowiedzie caego zdania a ju zacz ucieka. Po chwili ruszyem za nim, gdy bylimy przy framudze drzwi przypieszyem. Wybieglimy z tego domu tak szybko, e prawie, co si nie wywrciem. Stao si najgorsze ze wilki stay przy bramie. Od razu rzuciy si na nas, Odilon krzycza bym skaka, zrobiem, co kaza. Na szczcie to pomogo i moglimy dalej ucieka bieglimy tak szybko jak tylko moglimy, bycie wilkoakiem jest takie ekscytujce z tak wielu powodw. A jestem nie do, e wilkoakiem to jeszcze sobowtrem jakiego Williama. Biegem zaraz za Odilonem, zmczenie przychodzio mi z strasznym trudem. Gdy dobieglimy do mojego domu ujrzaem samochd mojej mamy.
- Moja mama ju jest, to nie jest najlepszy pomys by wchodzi do domu.
- Tak to prawda, spotkamy si o osiemnastej w parku . Co ty na to?
- Dobrze tam sobie usidziemy i obgadamy wszystko to co powinienem wiedzie. Aha... Wytumaczysz mi jeszcze wszystko o tym Williamie, ja jestem nim tak jakby a nic o nim nie wiem.
- Dobrze. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia! - Wydaje mi si, e nie usysza tego, co powiedziaem bo by ju daleko. Ruszyem w stron domu, w gowie mylaem nad tym czy Elwood jeszcze mnie pamita. Wychodzilimy codziennie razem, a przez ostatnie dni nawet na chwil si nie spotkamy. Wszedem do domu i poczuem pikny zapach obiadu.
- Mamo! Jestem!
- Silas! Dobrze, e jeste obiad zrobiam, cho do kuchni, porozmawiamy o tym, co robie dzi.
- Dobrze... Wic chodmy - czuem si strasznie bo bd musia okama moj mam. Nie powiem jej tego, co robiem w tym dniu. Nie chc, eby dowiedziaa si o tym kim jestem i z kim si zadaje.
Usiadem przy stole i czekaem a mama przyniesie zup. Byem strasznie godny, niedziwne bo nie usiadem na chwil sobie dzi. A jeszcze bd musia si spotka z Odilonem...
- Prosz zupa, smacznego .
- Dzikuj i nawzajem. - Zajadalimy si pyszn zup a ja czekaem a mama zacznie mnie wypytywa o to czego nie mog jej powiedzie. Patrzyem na ni i chciaem jak najprdzej wyj z domu i spotka si z Elwoodem.
- A wic... Co dzi robie?
- Byem z Elwoodem na dworzu, potem troch w domu i znw na dworzu. Nic szczeglnego si nie wydarzyo.
- A bdziesz jeszcze wychodzi?
- Tak jak zjem to wychodz. - Tak szybko jadem zup , e nie czuem jaka jest gorca. Czuem tsknot za Elwoodem i al. Po zjedzeniu zupy wstaem.
- Do zobaczenia mamo!
- Do zobaczenia. - Wyszedem z domu i ruszyem w stron domu Elwooda, ale teraz normaln prdkoci tak jak wszyscy, szedem i mylaem nad tym jak powiedzie to wszystko swojemu przyjacielowi, eby nie pomyla, e zgpiaem. Stojc pod jego drzwiami westchnem i zapukaem. Usyszaem otwieranie si drzwi a za nimi Elwooda. Umiechnlimy si do siebie i patrzylimy prosto w oczy.
- Silas! Gdzie bye... Mam wietne wiadomoci, tak mi si wydaje.
- Elwood! Te mam, co opowiada.
- Wejd, do rodka. - Wszedem i poczuem si jak dawniej, kiedy przychodzilimy do siebie i gadalimy o gupotach. Zdjem buty i weszlimy do jego pokoju.
- A wic patrz! - Elwood wzi do rki jak ksik i otworzy j. Pokrci nad ni rkoma a kartki same zaczy si przekada, wiato w pokoju zwariowao, migao jak szalone a wiatr wlecia tak szybko, e wszystko ruszao si a sam ja dziwnie si czuem bo moja bluzka wariowaa tak, jakby miaa zaraz ze mnie zlecie. Byem tak podekscytowany, e mj przyjaciel jest czarodziejem.
- Ty.. T... Ty jeste czarodziejem?
- Tak. Wiem, e to dziwne, ale ja ci wszystko wytumacz. Nie uciekaj ode mnie!
- Nie ja nie chc ucieka, te musz ci co pokaza i powiedzie.
- Co?
- Jestem sobowtrem jakiego Williama, ktry ju nie yje.
- To dziwne, moe mamy jaki ze sob zwizek. Moe... Hmmm...
- Ale to nie wszystko. To, co bardziej mi si podoba zaraz ci poka. - Szybko wybiegem z jego pokoju i usyszaem pytanie Umiesz szybko biega . Po chwili wbiegem do pokoju i ustaem przed Elwoodem . Miaem zielono-zte oczy z powikszonymi czarnymi renicami . Paznokcie i zby wyduyy si . Elwood wystraszy si i wycign rce, nagle w mojej gowie zaczo robi si pusto, a bl, ktry przeszywa mi gow nie ustpowa, po tym wszystkim stwierdziem, e Elwood jest dobrym czarodziejem . Po chwili opuci rce a wszystko to, co mi zrobi ustpio . Poczuem ulg .
- Ojaa... Jeste wilkoakiem tak?
- Tak, a ty mnie unieszkodliwie. Nierb nigdy tego wicej, wiesz jak to boli?
- Przepraszam nie wiedziaem, co robi. Wystraszyem si .
- Zaczo si od tego, e przyszed do mnie Odilon, taki facet i mnie przemieni... - Opowiedziaem mu wszystko to, co wiedziaem, potem Elwood pokaza mi to, co potrafi wyczarowa. - O nie... ju za dziesi osiemnasta. Musz lecie, umwiem si z Odilonem.
- Mog i z tob? Chciabym go pozna.
- Dobrze a wic cho, mam nadziej, e nie bdzie zy. Mam takie wraenie, e moesz nam si przyda.
- To dobrze. Ciesz si. - Po chwili wybieglimy z domu i podalimy w stron parku. Uyem mojej zdolnoci szybkiego biegu i byem daleko przed Elwoodem. Dugo si nie nacieszyem bo Elwood postanowi wywali mnie poprzez czary i uy magii by by pierwszym. Gdy dobieglimy do parku od razu ujrzelimy Odilona. Podeszlimy do niego.
- Kto to jest? - Spyta bezproblemowo Odilon
- To jest mj przyjaciel wie kim jestemy a on sam jest czarodziejem.
- Jak masz pewno, e jest czarodziejem? - Po chwili Odilon pad na ziemi i skrca si z blu, wiedziaem, e to zrobi Elwood. Odilon si podnis i rzuci na mojego przyjaciela, by rozwcieczony mylaem, e go rozszarpie, ale Elwood bezproblemowo odrzuci Odilona na drzewo.
- Dobra ju wierz. Ciesz si, e mamy czarodzieja ze sob. Dziki tobie nasz czar bdzie silniejszy, a wilkoaki peni i nocy nie bd miay szans z nami.
- Su pomoc. Jedynym problemem jest to, e nie znam adnych zakl. - W oczach Elwooda byo wida, e si wietnie bawi z Odilonem w ostatnich minutach.
- To nie jest problem, czarownica Elizabeth ma tak stare ksigi, e znajdziesz tam zaklcia na wszystko.
- Jak znajd te ksigi? Pomoecie mi?
- Tak ja i Odilon pojedziemy do domu Elizabeth i poyczymy te ksigi. - Patrzyem si na Elwooda sarkastycznym wzrokiem, a on umiecha si do mnie i kiwa gow .
- Silas, jedziemy tam, a Elwood niech zostanie tu i pobawi si swoimi mocami.
- Mog jecha z wami? Rozejrz si tam i zobacz czego uywaa Elizabeth do czarw.
- Myl , e to dobry pomys. Przyda ci si wiedza o tym, czym posuguj si czarodzieje. - Po chwili podalimy w stron samochodu Odilona. Czekaem tylko a wsidziemy do tego luksusowego pojazdu i bdziemy rozkoszowa si jazd. Po chwili wsiedlimy do samochodu i ruszylimy.
- Odilon... Ile masz lat?
- 124... A co?
- Chciabym wiedzie ile lat yj wilkoaki.
- Normalnie mierci naturaln mog umrze do 200 lat, gdy to si nie stanie znaczy, e wilkoak ma w yach krlewsk krew pierwszych wilkoakw. Dopiero wtedy maksymalnie bdzie y 250 lat, a jego siy w tym okresie bd wzrastay z szybk prdkoci. - Odilon Zwikszy gono muzyki w radiu i wszyscy podpiewywali piosenki kolejno puszczane w popularnej stacji radiowej. Nagle w samochodzie zrobio si strasznie jasno, mnstwo kolorw wirowao mi przed oczami. Spojrzaem si na Elwooda i zobaczyem jak z jego rk wydostaje si wiato, ktre wywoywao na mojej twarzy wielki umiech.
- Mg bym ec i panicz Odilon nie bawi si tak jak reszta tu zgromadzonych- Elwood powiedzia to z takim powanym i miesznym francuskim akcentem, e wybuchem miechem jak szalony. Po paru chwilach Odilon piewa dononym gosem i patrzy si na nas i na drog. Wszyscy mieli umiech na twarzach i cieszyli si t niesamowit chwil. Gdy dojechalimy do domu Elizabeth wszyscy wysiedli z samochodu.
- Elwood... Nie szukaj Elizabeth bo nie znajdziesz. Ona ju...
- Tak wiem, jej duch tu przed chwil by. Wszystko wiem czego powinienem. Chodcie Wemiemy ksigi i wracamy do naszego miasteczka. - Znalelimy co chcielimy i wrcilimy do Abereit. Ponownie wysiedlimy z samochodu o ruszylimy w stron domu Elwooda. Podeszlimy par metrw i co zatrzymao mojego przyjaciela, wpatrywa si w nico. Po paru minutach otrzsn si i patrzy na nas.
- To dzi! Dzi jest ten dzie! Nie moemy czeka. Wszystko si zmienio. Czas mocy ksiyca uleg zmianie. Czas na zniszczenie wilkoakw Peni i Nocy nadszed ju teraz. Chodcie do mojej piwnicy wszystko przygotowujemy. - Po chwili bylimy w piwnicy Elwooda. Byo tam strasznie ciemno lecz po chwili Elwood Machn rk i wszystkie wiece znajdujce si tam rozpaliy si. Odilon wyj piercienie z kieszeni i pooy na maym stoliczku.
- Zaczynam! Niewane co by si stao nie przerywajcie tego. Konsekwencj bd powane ale opacalne. Elwood pooy rce nad piercieniami i co mamrota, nie mogem go zrozumie ale wiedziaem, e to jakie zaklcie. Po chwili Piercienie zaczy si unosi i krci dookoa. wiece Paliy si coraz mocniej. Przez schody do piwnicy zacza wlewa si woda a przez drzwi mocne podmuchy wiatru zamieniy piwnic w mieciowisko. Piercienie zaczy si o siebie obija coraz mocniej i goniej. Nagle Wybuchy jasnym wiatem. W oddali byo sycha gone wycie. Momentalnie ze sonecznej pogody zrobia si burza. Te wycie byo okropne i coraz goniejsze. Burza wywoaa zwarcie w naszym miasteczku i z linii elektrycznych zacz wylatywa prd ku niebu. Przez mae okienka w piwnicy byo wszystko wida. To byo co piknego a zarazem okropnego. Mam nadziej, e Odilon dosta co chcia... Ciekawe poco jestem w ogle wilkoakiem, czemu Odilon mnie zmieni.
- Silas, teraz czas na nas... - Przez te sowa Odilona, odczuwaem szybk potrzeb ucieczki...