18
UCIECZKA Z GŁĘBIN Historia legendarnego okrętu podwodnego i jego walecznej załogi

Ucieczka z głębin

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Ucieczka z głębin. Historia legendarnego okrętu podwodnego i jego walecznej załogi - Alex Kershaw

Citation preview

Page 1: Ucieczka z głębin

UCIECZKA Z GŁĘBIN

Historia legendarnego okrętu podwodnego i jego walecznej załogi

D_Ucieczka z glebin_obwoluta.indd 1 2009-12-17 12:17

Page 2: Ucieczka z głębin
Page 3: Ucieczka z głębin

tłumaczenie Anna Sak

Alex Kershawtłumaczenie

Anna Sak

Wydawnictwo ZnakKraków 2010

UCIECZKA Z GŁĘBINHistoria legendarnego okrętu podwodnego

i jego walecznej załogi

Page 4: Ucieczka z głębin
Page 5: Ucieczka z głębin

9 Podziękowania

CZĘŚĆ PIERWSZA – OSTATNI PATROL

19 1. Podwodny grom

29 2. Najdzielniejszy z ludzi

42 3. Najniebezpieczniejsza misja

53 4. Najwspanialszy patrol

66 5. Walna rozprawa

CZĘŚĆ DRUGA – UCIECZKA Z GŁĘBIN

77 6. W otchłani

92 7. Straszne godziny

114 8. Wydech i w górę!

123 9. Ostatnia próba

CZĘŚĆ TRZECIA – NIEWOLA

143 10. W gościnie u Japończyków

154 11. Farma Tortur

167 12. Najsroższa zima

174 13. Ostatnia prosta

179 14. Wyzwolenie

CZĘŚĆ CZWARTA – POWRÓT Z OTCHŁANI

191 15. Powrót z otchłani

200 16. Do ostatniego człowieka

213 Katastrofę USS Tang przeżyli

215 USS Tang

217 Bibliografi a

223 Indeks nazwisk

229 Źródła ilustracji

SPIS TREŚCI

Page 6: Ucieczka z głębin

Jeńcy wojenni zostają pod władzą Mocarstwa nieprzyjacielskiego,lecz nie pod władzą osób lub oddziałów, które ich wzięły do niewoli.

Winni oni być zawsze traktowani w sposób humanitarny,a w szczególności mają być chronieni przed atakami gwałtu,

obrazy i ciekawości publicznej.Środki odwetowe względem nich są zabronione.– Konwencja genewska z 1929 roku dotycząca traktowania jeńców wojennych

Page 7: Ucieczka z głębin

143

Rozdział 10

W gościnie u Japończyków

Przeżyło dziewięciu mężczyzn – dziewięciu spośród osiemdzie-sięciu siedmiu. Ich los był teraz w rękach Japończyków. Podobnie jak większości Amerykanów, wpojono im przekonanie, że „żółtki” należą do jakiejś gorszej, pośledniej rasy. W tej fazie wojny krążyły już nie-zliczone historie o wojennych potwornościach dokonywanych przez Japończyków z niesłychaną brutalnością. Tym bardziej upokarzające i bolesne było to, że zostali przez nich wzięci do niewoli. „Było dużo niepokoju – wspominał Floyd Caverly. – Nie wiedziałeś, czego się po nich spodziewać”1.

Caverly zauważył kilkudziesięciu japońskich marynarzy leżących na pokładzie; niektórzy z nich mieli ciężkie poparzenia albo jakieś inne obrażenia – to ci, którzy przeżyli wczorajszą napaść. Kiedy zorientują się, że to wyłowieni z oceanu Amerykanie odpowiadają za ich cierpienia

1 F. Caverly, rozmowa z autorem.

Page 8: Ucieczka z głębin

144

Alex Kershaw, Ucieczka z głębin

i śmierć tylu ich towarzyszy? Caverly obliczył, że Tang zatopił poprzed-niej nocy pięć statków – to więcej, niż trzeba, żeby sprowokować uza-sadnioną, bezlitosną zemstę2.

Japończycy niezwłocznie zabrali się do związywania jeńców. Ręce przywiązali im do tułowia i skrępowali nadgarstki. Potem zmusili ich, aby usiedli na pokładzie głównym, od strony lewej burty3. Ciężko ran-ni Japończycy znajdowali się zaledwie parę metrów od nich. Oni także właśnie zostali uratowani.

Bill Leibold czuł niepokój na widok potwornie poparzonych japoń-skich ocaleńców4. „Łagodnie mówiąc, wszyscy mieliśmy pewne oba-wy – wspominał kilkadziesiąt lat później. – Wielu [z nich] najwyraźniej doznało poparzeń albo w inny sposób ucierpiało i nie patrzyło na nas ze zbytnią sympatią”5.

Kuter patrolowy P-34 dalej szukał rozbitków. Nie znaleziono więcej Amerykanów, ale wyłowiono z wody jeszcze paru Japończyków. Tym-czasem marynarze z Tanga siedzieli na poszyciu dziobówki w piekącym słońcu. „Strasznie ciężko się siedziało na tym rozgrzanym stalowym po-szyciu pokładu – opowiadał Clay Decker. – Weszliśmy na pokład w sa-mych krótkich spodenkach i koszulkach. Podwodniacy nieczęsto mają okazję przebywać na słońcu. Mieliśmy bardzo bladą skórę, dlatego dość szybko nabawiliśmy się poparzeń słonecznych. Usta mieliśmy popęka-ne i spuchnięte”6.

Ocaleni czuli się tak, jakby siedzieli na rozgrzanej patelni. Nie mogli się poruszyć ani przesunąć, żeby ulżyć sobie w cierpieniu.

Z każdą godziną upał stawał się bardziej intensywny. Przez cały dzień jeńcy nie otrzymali jedzenia ani wody. „Robiło się coraz bardziej gorą-co, a my bez skutku prosiliśmy o wodę – relacjonował później Bill Lei-bold. – W końcu przynieśli nam wodę… znaczy wrzątek”.

Ich cierpienia dopiero się zaczynały. Marynarze Tanga mieli się wkrótce dowiedzieć, że Japończycy żywili głęboką pogardę wobec załóg

2 F. Caverly, projekt historii mówionej, Uniwersytet Stanowy w Minnesocie. 3 Caverly, Leibold i O’Kane spędzili w wodzie około ośmiu godzin. „Kiedy Tang tonął, na

mostku było dziewięć osób – wspominał Leibold. – Trzech z nas utrzymało się na wo-dzie, pozostałych sześciu utonęło”.

4 W. Leibold, rozmowa z autorem. 5 Ibidem. 6 C. Decker, projekt historii mówionej, Uniwersytet Regis.

Page 9: Ucieczka z głębin

145

Część III. NIEWOLA. Rozdział 10. W gościnie u Japończyków

nieprzyjacielskich okrętów podwodnych, które z dobrym skutkiem ni-weczyły ich wojenne wysiłki.

Niektórzy z japońskich rozbitków z początku obchodzili marynarzy z Tanga dokoła, potem zaczęli ich kopać i uderzać po twarzy. „Byliśmy związani jak wieprzki – wspominał Savadkin. – Więc chcąc nie chcąc musieliśmy to znosić”7.

Marynarze chwytali jeńców za włosy, odchylali im głowy do tyłu i ga-sili papierosy na ich twarzach i szyjach. Mieli powody, żeby się wściekać. Według relacji Deckera, w czasie ataku Tanga na ich statek „pękł kocioł parowy i niektórzy z [japońskich] rozbitków byli poparzeni jak homary. Dość szybko się połapali: »Hej, to przecież faceci, którzy nam to zrobili«. Chwycili mnie za włosy, wzięli zapalonego papierosa i wepchnęli mi go do nosa. Walili nas kolbami karabinów i kopali”8.

Floyd Caverly klęczał ze związanymi rękami i nogami.Podszedł do niego japoński ofi cer. – Jak się nazywa wasz statek? – zapytał po angielsku.Caverly pamiętał, że nigdy nie wolno zdradzać wrogom ważnych in-

formacji. – Jak się nazywa wasza łódź?9 – Nie mieliśmy nazwy – skłamał Caverly. – Tylko numer.Ofi cer wyciągnął miecz. – Jak się nazywała wasza łódź? – Nie miała nazwy, sir.Floyd szykował się na śmierć.Ofi cer uniósł miecz i zamierzył się na Caverly’ego. Nie zabił go, a tyl-

ko uderzył po głowie tępą krawędzią ostrza. Caverly nie poczuł większego bólu. „Myślałem, że będę musiał sko-

czyć za burtę za swoją głową, jeśli będę chciał ją odzyskać – opowia-dał. – Sądziłem, że to już koniec”10.

Po jego lewej stronie siedział Dick, a po prawej torpedysta Hayes Trukke.

– Kto siedzi obok ciebie? – zapytał O’Kane. – Trukke – odparł Caverly.

7 L. Savadkin, Saga of POWs, „All Hands”, czerwiec 1946. 8 C. Decker, projekt historii mówionej. 9 F. Caverly, rozmowa z autorem. 10 Ibidem.

Page 10: Ucieczka z głębin

146

Alex Kershaw, Ucieczka z głębin

Kapitan nie krył zaskoczenia. – To on był na pokładzie?Caverly skinął twierdząco.Trukke zaciągnął się na okręt tuż przed ostatnim patrolem. Teraz mo-

kre włosy lepiły mu się do twarzy. Floyd spojrzał na Trukke’a, który przypominał mu popularną postać

z kreskówek z długimi blond włosami. „O’Kane miał bzika na punkcie krótkich fryzur i nie tolerował zarostu – wspominał Caverly. – Przypusz-czam, że nie mógł wyjść ze zdumienia, że na jego okręcie znalazł się ktoś z długimi zaniedbanymi włosami”11.

Japończycy nie potrzebowali zbyt dużo czasu, aby zorientować się, że ich jeńcy stanowili część załogi okrętu podwodnego i – co gorsza – że ura-towali tych samych ludzi, którzy w poprzednich dniach spowodowali tak wiele strat i ofi ar w ich konwoju. Z początku wydawało się dość niepraw-dopodobne, że sprawcami wczorajszej masakry było tych kilku przemo-czonych Amerykanów.

Jeńcy, jeden po drugim, zostali zaprowadzeni pod pokład, gdzie poddano ich przesłuchaniom. „Kiedy nadeszła moja kolej – wspomi-nał DaSilva – zabrali mnie w inną część statku i posadzili między trój-ką swoich ludzi. Zaproponowali mi kulkę ryżu, ale nie mogłem jej zjeść. Jeden miał jakieś elektryczne urządzenie, którym dźgał mnie w żebra. Wzdrygałem się i podskakiwałem, a oni wszyscy myśleli, że to strasz-nie śmieszne. Ten, który mówił po angielsku, miał dużą pałkę wielkości mniej więcej kija bejsbolowego. Zadawał mi pytania, a jeśli nie podo-bały mu się odpowiedzi, uderzał mnie po głowie. Po pewnym czasie, kiedy się zorientowali, że nic im nie powiem, odprowadzili mnie z po-wrotem do pozostałych”12.

O zachodzie słońca, pod koniec pierwszego dnia niewoli, Japończycy wepchnęli rozbitków z Tanga do małej pokładówki. Było tam tak cias-no, że Amerykanie mogli tylko stać. Wrogowie ich tu nie słyszeli, więc zaczęli rozmawiać o ucieczce z Tanga.

W pokładówce niebawem zrobiło się jak w saunie, jeszcze gorzej niż na patelni pokładu. „Było tam niewiarygodnie gorąco – wspominał

11 Ibidem. 12 J. DaSilva, pisemne świadectwo przeżyć ze służby na Tangu.

Page 11: Ucieczka z głębin

147

Część III. NIEWOLA. Rozdział 10. W gościnie u Japończyków

Leibold. – Wszystko było z metalu. Na górze i w podłodze były drew-niane drzwi z otworami. Otwór w sufi cie miał około piętnastu centy-metrów. Na zewnątrz stał strażnik. Kiedy prosiliśmy o wodę i jedzenie, wsadzał bagnet do otworu”13.

Następnego ranka rozpoczęła się kolejna seria przesłuchań. Pod pokład zaprowadzono Billa Leibolda. Odmówił podania jakich-

kolwiek informacji poza nazwiskiem, rangą i numerem służbowym, zgodnie z wymogami konwencji genewskiej. Japończycy domagali się jednak dalszych szczegółów.

– Jak się nazywał wasz okręt podwodny?Leibold nie był jedynym, który dostał razy za odmowę ujawnienia

nazwy Tanga. Niedługo inni także przypłacili ją poważnymi obiciami. Komandor Dick O’Kane zdecydował, że niewiele zyskają, nie godząc się na ujawnienie danych okrętu. Jego ludzie dość już wycierpieli: byli skraj-nie odwodnieni i wyczerpani, żyli jeszcze właściwie o samej adrenalinie. Jeśli przemoc się nie skończy, ktoś straci życie.

– Słuchajcie – rzekł do swoich ludzi. – Tang leży na dnie. Możecie im powiedzieć, jak się nazywa14.

Wydawało się, że ich cierpienia nie będą miały końca. Przez cztery kolejne dni jeńcy z Tanga smażyli się w dziennym słońcu na pokładzie P-34, a w nocy tłoczyli się w dusznej pokładówce. Niektórzy wspominali z gorzką ironią, jak potraktowali japońskiego marynarza z Kioto, czło-wieka nazwiskiem Mishuitunni Ka, którego wyłowili z wody na trzecim patrolu. Dali mu przydomek Petarda, ponieważ uratowali mu życie w Dzień Niepodległości, 4 lipca 1944 roku.

W przeciwieństwie do Japończyków, marynarze z Tanga tak dobrze opiekowali się jeńcem, że O’Kane zauważył, iż Petarda był „bardziej ma-skotką załogi niż więźniem wojennym”. W istocie rzeczy traktowano go bardziej jako gościa honorowego: którejś nocy, przechodząc przez kam-buz, O’Kane zastał kucharza w wirze pracy. „Staram się tylko nadać ry-żowi taką konsystencję, do której jest przyzwyczajony Petarda, panie ka-pitanie – wyjaśnił kucharz. – Nasz jest za bardzo rozgotowany”15.

13 W. Leibold, rozmowa z autorem. 14 Ibidem. 15 R. O’Kane, Clear the Bridge!Th e War Patrols of the U.S.S. Tang, New York 1977, s. 285.

Page 12: Ucieczka z głębin

148

Alex Kershaw, Ucieczka z głębin

Piątego dnia na P-34 mężczyźni siedzieli na pokładzie, gdy na hory-zoncie zobaczyli wyspy archipelagu Peskadorów. P-34 wpłynął do por-tu Takao na Formosie, czyli dzisiejszym Tajwanie.

W czasie wchodzenia do zatoki jeńcom zawiązano oczy. „Włożyli nam [też] na głowy czarne katowskie worki”16 – wspominał Larry Savadkin.

Japończycy wyprowadzili marynarzy z łódki i załadowali na cięża-rówkę z platformą, która zawiozła ich do portowego magazynu. „Potem musieliśmy przedefi lować pod okiem Japończyków przez całe miastecz-ko – wspominał Bill Leibold, opisując publiczną procesję, którą musieli odbyć. – Było mnóstwo krzyków. Pomiatali nami”17.

O’Kane później zauważył, że owa „poranna publiczna parada przy-niosła skutek odwrotny do zamierzonego. Trukke jak dotąd radził sobie wprawdzie z długimi blond włosami, ale teraz, gdy przyschły, opadały mu na czoło, aż do ust, skutkiem czego wyglądał kropka w kropkę jak Łysy Joe z komiksu Ala Cappa. Gapie pokazywali go sobie palcami i śmiali się [z niego], a cała sprawa przerodziła się – z ich punktu widzenia – w coś w rodzaju cyrkowej parady”18.

Po marszu rozbitków z Tanga osadzono w więzieniu. Japoński ofi cer zagroził, że jeśli odmówią współpracy, zetną im głowy. Po odprowadze-niu do cel jeńców przykuto za nadgarstki do umieszczonych wysoko na ścianie pierścieni. Ponieważ nie mogli odpędzać rojów moskitów, które wkrótce na nich opadły, szybko pokryli się niezliczonymi ukąszeniami.

Przesłuchania trwały przez większą część nocy19. „Kilka razy podcho-dziło do mnie dwóch czy trzech Japończyków. Świecili mi w twarz la-tarką i zadawali pytania – opowiadał potem Jesse DaSilva. – Jeśli uznali moje odpowiedzi za niezadowalające, policzkowali mnie. O świcie zno-wu zebrali wszystkich do kupy”.

Jeńcy otrzymali stare białe mundury japońskiej marynarki wojennej; powtórnie wsadzono ich na ciężarówkę, zawieziono na stację, a następ-nie załadowano do pociągu – czekała ich całodzienna podróż wzdłuż wybrzeża. W pociągu zdjęto im z oczu opaski. Jak się okazało, każde-mu z nich przydzielono strażnika. Byli w zwykłym pociągu pasażerskim. Rolety pozostały opuszczone do chwili, aż wyjechali z dworca.

16 L. Savadkin, Saga of POWs, op. cit.17 W. Leibold, rozmowa z autorem. 18 R. O’Kane, Clear the Bridge!, op. cit., s. 460. 19 W. Leibold, rozmowa z autorem.

Page 13: Ucieczka z głębin

149

Część III. NIEWOLA. Rozdział 10. W gościnie u Japończyków

Jesse gapił się przez okno. Miał wrażenie, że cofnął się w czasie o sto lat. Na polach chłopi z mozołem pchali pługi zaprzężone w woły. Ani śladu mechanizacji.

Wreszcie jeńcy przybyli na drugi koniec Formosy, do portowego mia-sta Keelung20. W ciemnościach i w padającym deszczu wyprowadzono ich z pociągu i umieszczono w ciężarówce, która zawiozła ich kilka kilo-metrów za miasto. „Ciężarówka zatrzymała się przed jakimś budynkiem, do którego nas zaprowadzili – opisywał potem sytuację DaSilva. – Sta-liśmy przed jakimiś urzędnikami, oczy mieliśmy zasłonięte, póki nam nie zdjęli opasek. Padło kilka słów, potem znowu założyli nam opaski, odprowadzili z powrotem do samochodu i zabrali do jakichś starych budynków”.

Owe budynki to stare portugalskie więzienie, które marynarze ochrzcili przydomkiem „Keeluńskiej Ciupy”. Rozdzielono ich i odprowadzono do osobnych cel z klepiskiem wysypanym żwirem. Jak wspominał Larry Savadkin, „cele były umieszczone nad wybiegiem dla strażników, jak klatki w zoo. Kraty były z drewna, ale miały średnicę około pięciu cali i sięgały do samego sufi tu. Za [wychodek] służyła wykopana we wnęce dziura w podłodze”21.

Ku ich zaskoczeniu, dostarczono im koce, a potem podano jedzenie – kulki ryżu i rybę zawiniętą w liście. Był to ich pierwszy prawdziwy posiłek od niemal tygodnia, od katastrofy, która miała miejsce 25 października.

„Przynieśli nam też gorącą herbatę – wspominał Leibold. – Pozwolili nam się przespać. Nie nabijali nas w butelkę”22.

Nie wszyscy strażnicy z Keeluńskiej Ciupy byli sadystami. Jeden z nich, na służbie z poboru, był nawet wyjątkowo ludzki. „Zakradł się do mojej celi – opowiadał Savadkin – i łamaną angielszczyzną wytłumaczył, że jest chrześcijaninem i że ma dla chłopaków prezent”.

Strażnik wręczył Larry’emu „prezent” i wymknął się z celi. Inni jeńcy spali.Savadkin schował prezent za plecami. – Hej tam! – krzyknął, budząc niektórych z więźniów. – Zgadnijcie,

co dla was mam – lody na patyku!

20 J. DaSilva, pisemne świadectwo przeżyć ze służby na Tangu. (W czasach rządów japoń-skich w latach 1895–1945 nazwa miasta transkrybowana była jako Kiirun [przyp. red.]).

21 L. Savadkin, Saga of POWs, op. cit.22 W. Leibold, rozmowa z autorem.

Page 14: Ucieczka z głębin

150

Alex Kershaw, Ucieczka z głębin

– Panie Savadkin, tylko spokojnie – odparł jeden z jego kolegów.Mężczyźni patrzyli w zdumieniu, jak Larry wyciąga przed siebie po-

darunki strażnika. „Myśleli, że kompletnie mi odbiło – wspominał później. – Ale nie dało się zaprzeczyć, że strażnik przyniósł po jednym zimnym, topniejącym, cudownie lepkim lodzie na patyku dla każdego. To był wspaniały dzień”23.

Niedługo potem jeńcy odbyli kolejną przeprowadzkę. Tym razem zała-dowano ich do dziwacznego autobusu na węgiel drzewny – co wymow-nie świadczyło o skuteczności działań amerykańskiej fl otylli podwodnej zmierzających do odcięcia Japończyków od dostaw paliwa. „Z tyłu miał kocioł – wspominał Bill Leibold. – Każdemu z nas wyznaczono uzbro-jonego strażnika. W pewnej chwili autobus zatrzymał się, strażnicy wy-siedli i zaczęli go pchać. Zostawili karabiny w pojeździe”24.

Jeńcy wiedzieli, że próba ucieczki nie ma sensu – zostaliby po prostu otoczeni i prawdopodobnie zabici.

Autobus wreszcie zatrzymał się nad przystanią, gdzie ofi cerów oddzie-lono od marynarzy niższych rangą. Ofi cerowie – Savadkin, O’Kane i Fla-nagan – zostali zabrani na pokład niszczyciela, który miał ich odtrans-portować na główne wyspy japońskie, tymczasem pozostali – Caverly, DaSilva, Decker, Narowanski, Leibold oraz Trukke – udali się na krą-żownik i zostali rozlokowani w luku towarowym wypełnionym wor-kami z cukrem trzcinowym. Raz na jakiś czas wchodzili tam japońscy marynarze, przebijali worki i napełniali cukrem małe woreczki25. Jeń-cy uświadomili sobie, że amerykańska blokada Japonii musiała być tak dokuczliwa, iż cukier stał się cenny jak złoto.

Podczas rejsu na wyspy Dick O’Kane był traktowany z niecodziennym szacunkiem. W trakcie wchodzenia na pokład niszczyciela przywitał go na-wet zwyczajowy, ceremonialny szpaler marynarzy. Później O’Kane w towa-rzystwie kapitana udał się do dużej prywatnej kabiny. Japoński komandor poinformował go, że od czasu do czasu będzie tam zachodził, żeby poroz-mawiać. Przed otwartymi drzwiami kabiny stał uzbrojony strażnik – jak się wydawało, jedyne przypomnienie, że w końcu nie był to rejs wycieczkowy.

23 L. Savadkin, Saga of POWs, op. cit.24 W. Leibold, rozmowa z autorem. 25 Ibidem.

Page 15: Ucieczka z głębin

151

Część III. NIEWOLA. Rozdział 10. W gościnie u Japończyków

O’Kane spoglądał przez otwarte drzwi i obserwował krzątających się marynarzy. Widok imponująco zdyscyplinowanej załogi artyleryjskiej nieprzyjaciela w trakcie musztry wprawił go w przygnębienie. Niedłu-go potem Dick dostał parę butów, ubranie i porządny posiłek. Było już po zmroku, kiedy japoński kapitan, człowiek mniej więcej w tym sa-mym wieku co O’Kane, wrócił do kabiny na rozmowę. Zaczęli od prze-dyskutowania kwestii taktycznych. Japończyk stwierdził, że jest mało prawdopodobne, aby w obecnej sytuacji doszło do decydującej bitwy morskiej na dużą skalę między tym, co zostało z japońskiej fl oty, i Ame-rykanami.

– Jak to jest, komandorze, że nie mówi pan po japońsku, a rozumie mój angielski? – zapytał japoński kapitan.

O’Kane odparł, że w Annapolis nie oferowali kursów japońskiego. Kapitan spojrzał na O’Kane’a. – Jak mamy zrozumieć problemy drugiej strony, jeśli nie podejmuje

ona próby nauczenia się choćby słowa w naszym języku?Japoński kapitan powrócił do swych obowiązków. O’Kane wrócił my-

ślami do ostatniej wystrzelonej torpedy. „Jak to możliwe, że wykonała pełną cyrkulację?” Torpedy na statkach nawodnych, na których pływał przedtem, były wyposażone w mechanizmy bezpieczeństwa, które zapo-biegały cyrkulacji. Gdyby tylko torpedy jego okrętu też je miały.

Rozbitkowie z Tanga powoli zbliżali się do serca Japonii. O’Kane zwró-cił czyste ubrania i wygodne buty, ponieważ powiedziano mu, że po zejściu na ląd dostanie nowy mundur. Opuszczając łódź, podziękował japońskiemu kapitanowi.

Dlaczego, zapytał go, tak dobrze potraktowano go na niszczycielu, ale nie na kutrze patrolowym P-34?

– Tamten statek i oddziały eskortujące – odparł Japończyk – nie na-leżą do Japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej26.

O’Kane zszedł po trapie i stanął na japońskim terytorium w Kobe, w bazie szkoleniowej marynarki wojennej. Był zimny, deszczowy dzień. Niedługo potem kapitan Tanga i pozostali ofi cerowie ponownie spotkali się z resztą załogi i razem przemaszerowali wzdłuż rzędów japońskich rekrutów o fanatycznych spojrzeniach, którzy właśnie ćwiczyli ciosy

26 R. O’Kane, Clear the Bridge!, op. cit., s. 462.

Page 16: Ucieczka z głębin

152

Alex Kershaw, Ucieczka z głębin

bagnetami. Amerykanów posadzono wzdłuż ściany jednego z budyn-ków. W pewnej chwili dostrzegli zmierzającą ku nim grupę japońskich ofi cerów.

Rosły kontradmirał rozpoczął inspekcję szeregu żałośnie wyglądają-cych jeńców. Przystanął przed Leiboldem, który siedział obok O’Kane’a. Spojrzał z góry na Billa.

– Boisz się czegoś? – zapytał doskonałą angielszczyzną.Leibold bowiem dygotał z zimna. – Nie, zimno mi tylko.Kontradmirał popatrzył na niego z pogardą. – Jasne, że jest ci zimno, głupku! Nie masz butów!Leibold spróbował poprosić o jakieś suche ubrania.Kontradmirał zignorował prośbę i zapytał jeńca, ile ma lat. – Dwadzieścia jeden.Kontradmirał wydawał się sceptyczny. – Nie dałbym ci mniej niż trzydzieści pięć.Potem kontradmirał zwrócił się z tym samym pytaniem do

O’Kane’a.O’Kane odrzekł, że ma trzydzieści trzy lata. – Na pewno nie – zawyrokował kontradmirał, najwyraźniej delektu-

jąc się przypominaniem im, jak szybko starzeli się w skrajnych warun-kach niewoli.

– Masz przynajmniej pięćdziesiąt27.Tym stwierdzeniem zakończył inspekcję. Kontradmirał i jego towa-

rzysze odeszli. „Nie mieliśmy żadnych ubrań – opowiadał potem Lei-bold. – To były żałosne chwile. Myślałem, że dostaniemy jakieś obuwie i ubrania, ale nic nam nie dali”28.

Jeńcy zostali następnie załadowani na małą łódkę i przewiezieni na drugą stronę zatoki, do pobliskiej stacji kolejowej. Podróż na północ, do Jokoha-my, ważnego ośrodka przemysłowego kraju, żywo zapisała się w pamięci O’Kane’a: „Krajobrazy może i były piękne, lecz szybkie, wyładowane po brzegi pociągi, linie hydroelektryczne schodzące z górskich stoków i cały ten zgiełkliwy przemysł działały na nas depresyjnie”.

27 W. Leibold, rozmowa z autorem. 28 Ibidem.

Page 17: Ucieczka z głębin

Część III. NIEWOLA. Rozdział 10. W gościnie u Japończyków

O’Kane uświadomił sobie, jakim groźnym wrogiem była w istocie Ja-ponia. „Było ciemno, ale fabryki huczały niczym stocznie Kaisera29, a nie-bieskawa poświata ze spawalni unosiła się nad miastem. Zrozumiałem, że Japonię, która była w stanie obronić szlaki żeglugowe do Chin, moż-na pokonać jedynie inwazją”30.

Podróż dłużyła im się w nieskończoność. Wreszcie, późną nocą, pociąg stanął. Zapędzono ich do autobusu, który wjechał krętymi ścieżkami mię-dzy wzgórza, a potem poprowadzono kilka kilometrów wzdłuż błotnistej drogi. Bolały ich mięśnie. Stale siąpiący deszcz przemoczył ich do suchej nitki. Nie dano im płaszczy. Jesse DaSilva nie miał butów ani koszuli. Było mu szczególnie zimno; stopy miał poranione i odrętwiałe.

W końcu dziewięciu ocalałych członków załogi USS Tang dotarło do ogrodzenia z rzędem bram. Przybyli właśnie do najokrutniejszego chy-ba ze wszystkich obozów jenieckich na obszarze Japonii. Nosił zasłużony przydomek „Farma Tortur”31.

29 Stocznie Kaisera – duże stocznie działające w czasie drugiej wojny światowej na zachodnim wybrzeżu USA, których właścicielem była Kaiser Shipbuilding Company (przyp. tłum.).

30 R. O’Kane, Clear the Bridge!, op. cit., s. 462. 31 W. Tuohy, Th e Bravest Man. Th e Story of Richard O’Kane & U.S. Submarines in Pacifi c

War, Stroud 2001, s. 340.

Page 18: Ucieczka z głębin

Cena detal. 39,90 zł

Niezwykła opowieść o katastrofi e najsłynniejszego amery-kańskiego okrętu podwodnego oraz walce o przetrwanie, którą musiała stoczyć jego załoga.

USS Tang – okręt podwodny amerykańskiej marynarki wojennej – jest legendą: zatopił więcej jednostek nieprzyjaciela, uratował więcej zestrzelonych lotników i przeprowa-dził więcej ataków niż jakakolwiek inna aliancka łódź podwodna działająca w rejonie Pacyfi ku. W październiku 1944 jego dobra passa się skończyła. Odpalenie ostatniej torpedy zamiast spodziewanego spokojnego rejsu do domu spowodowało śmierć niemal połowy załogi. Pozostali, uwięzieni w spoczywającym na dnie wraku, musieli podjąć heroiczną walkę o przetrwanie – zagrożeniem były nie tylko kurczące się zapasy tlenu, ale i grad zrzucanych przez Japończyków bomb głębinowych. Uratowała się zaledwie dziewiątka marynarzy

Prawdziwy koszmar miał się jednak dopiero rozpocząć. Wyłowieni przez Japończyków rozbitkowie trafi li do „farmy tortur”, gdzie poddawa-no ich bezlitosnym przesłuchaniom. Głodzeni i torturowani na najbardziej okrutne sposoby byli gotowi poświęcić życie, aby nie zdradzić jednego z największych sekretów II wojny światowej.

Alex Kershaw po raz kolejny ujawnia swój niezwykły talent do opowiadania porywających historii. Ta – wydawałoby się niewiarygodna – historia marynarzy USS Tang zadziwiai zachwyca obrazem siły ludzkiego ducha wobec najbardziej okrutnych przeciwności losu.

„Jedna z najlepszych historii o wojnie na Pacyfi ku: porywająca, wzruszająca i w całości prawdziwa”.

James Hornfi scher, autor Th e Last Stand of the Can Sailors i Ship of Ghosts

W serii ukazały się między innymi:

D_Ucieczka z glebin_obwoluta.indd 1 2009-12-17 12:17