1
nr 234 - GRUDZIEŃ 2016 23 D. Profesjonalizm. Instytucjonaliza- cja pomocy. S³owo „profesjonalizm”, zauważa wielu badaczy kultury, jest świadec- twem wsp ³czesnej nowomowy. Trud- no oprzeæ się wrażeniu, zauważa Jo- lanta Sokó³–Jedlińska, że profesjona- lizm to nowy bóg w świecie, w którym nie ma sacrum ani profanum. Przy- jmuje się powszechnie, że profesjona- lista („zawodowiec”) to ktoś, kto (1) ukończy³ stosowna szko³ę i legitymuje się tytu³em; (2) na opanowane narzę- dzia pracy (warsztat zawodowy); (3) wykonuje wyuczony zawód, utrzymu- je się z profesji; (4) może się wykazać stosown¹ praktyk¹ i dorobkiem zawo- dowym; (5) cieszy się uznaniem śro- dowiskowym (cechowym). Tak defi- niowany, profesjonalizm jest przeciw- stawiany amatorstwu rozumianemu jako „amatorszczyzna” (brak umiejęt- ności, dyletanctwo). Jerzy Bralczyk, pytany dlaczego nie lubi s³owa „profe- sjonalizm”, odpowiada: - Widzę w nim modę, i to modę obcą. Po latach pa- nowania obcego języka, którym był język partyjno-państwowy, mamy ko- lejny język – język sukcesu. Też przy- szedł do nas z zewnątrz i jesteśmy wobec niego bardziej ulegli. Tamtemu przynajmniej trochę się stawialiśmy (...). Ten przyjmujemy z otwartymi ra - mionami . Kult profesjonalizmu ³¹czy się z afirmacj¹ rzeczowości, bieg³ości warsztatowej – ale i osch³ości, trakto- wania cz³owieka, któremu się poma- ga, jako „przypadku zawodowego”. Profesjonalizm pomagania może na- ruszać sferę prywatności osoby wspo- maganej, a prawo do prywatności jest jednym z podstawowych warunków zachowania tożsamości osobowej. Kryje się tu niew¹tpliwie pewien dy- lemat, na który zwraca uwagę Zofia Milska-Wrzesińska: Relacja psycho- terapeuty i pacjenta jest szczególna, ponieważ aby była pomocna, powin- na być zarazem osobista i profesjo- nalna. (...) Ale etyka zawodu wymaga, by osobisty aspekt kontaktu był ogra- niczony . Przecież pomoc, to szczegól - na forma filantropii (gr. philantropos – mi³uj¹cy cz³owieka). Czy można – zastanawia się Piotr Fr¹czak – profes- jonalnie kochać ludzi? Znamienna jest w tym kontekście wypowiedź Anny Dymnej na temat pracy z osobami niepe³nosprawnymi: Może moje pode- jście jest nieprofesjonalne, ale do dru- giego człowieka trzeba się zbliżać nie- profesjonalnie, bo nadmierny profesjo- nalizm może zabić człowieczeństwo. Profesjonalizm w swym organiza- cyjnym wymiarze ³¹czy się z instytu- cjonalizacj¹ dzia³ań i przedsięwzięć. Niew¹tpliw¹ zalet¹ instytucjonalizacji jest to, że rodzi ona możliwość dzia- ³ania na duż¹ skalę. Wad jest jednak znacznie więcej. Marnotrawione s¹ środki na cele pozamerytoryczne (biu- ra, kadra, synekury). Szejk Osman Mohamed, burmistrz Jowhar w So- malii, uważa że pracownicy zachod- nich agencji humanitarnych większość funduszy przeznaczaj¹ na w³asne luk- susy (rezydencje, samochody), nie na pomoc cierpi¹cym powodzianom. Aszraf Ghani – by³y minister finansów Afganistanu – szacuje, że 90% z mi- liarda dolarów wydanych przez ONZ na 400 projektów w Afganistanie zo- sta³o zmarnowanych. Międzynarodowy Czerwony Krzyż – pisze Naomi Klein – określi³ nowe- go partnera strategicznego w ten spo- sób, że w zakresie reagowania na klę- ski żywio³owe będzie wspó³pracować z sieci¹ handlow¹ Walmart, będzie dysponować wspólnym produktem wielkiego humanitaryzmu i wielkiego sklepu (Big Aid & Big Box). Teoria, na której opierają się te posunięcia, głosi, że kierujący się chęcią zysku przedsiębiorcy są zawsze bardziej wy- dajni. (...) Miliardy dolarów pocho- dzących z kieszeni podatników wyda- no – w znacznej mierze bez wiedzy opinii publicznej – tworząc prywatną strukturę reagowania na klęski żywio- łowe: supernowoczesną siedzibę Shaw Group w Baton Rouge, ogromny sprzęt bechtela do odgarniania ziemi, czy li- czący 6 tys. akrów kampus Blackwa- ter w Północnej Karolinie. (...) przed- siębiorstwa będą miały zdolność uży- cia swojego nowoczesnego sprzętu w sytuacji klęski żywiołowej (...) po do- wolnie ustalonych cenach. (...) ucieczka helikopterem z dachu zalanego przez powódź budynku – 5000 dolarów od trzaśnięcia drzwiami (7000 dla rodzin posiadających zwierzęta); woda w bu- telkach oraz „posiłki gotowe do spo- życia” – 50 dolarów od osoby (cena wygórowana, ale rządzi podaż i po- pyt); łóżko w schronie wyposażonym w przenośne prysznice. Profesjonalna instytucjonalizacja po- mocy ³atwo prowadzi do „zapośredni- czenia” polegaj¹cego na tym, że satys - fakcja instytucji pomagaj¹cej nie bę- dzie się pokrywać z satysfakcj¹ tego, kto z pomocy korzysta. Sprzyja też tworzeniu „teatru dobroczynności” – dzia³alności na pokaz, budowania wi- zerunku firmy (sponsorzy), kierowa- nia się regu³ami rynkowymi. Etatyza- cja i komercjalizacja pomocy gubi ce- chy pierwotne: odruch serca, sponta- niczność dzia³ań, poczucie solidarno- ści, bezinteresowność. Nie ma tu mo- wy o tradycyjnych cechach wi¹zanych z wzorem Judyma i Si³aczki: wyrze- czenie się osobistego szczęścia, osobi - stego sukcesu, powodzenia material- nego. E. Ratownictwo. Zjawisko to – nieodleg³e od wskazy- wanych wyżej zagrożeń autorytaryz- mu i paternalizmu – opisuje Eric Ber - ne. W odróżnieniu od pomagania czy ratowania, ratownictwo ma miejsce wtedy, gdy psychologiczn¹ korzyść odnosi osoba pomagaj¹ca, przy jedno- czesnym wytworzeniu poczucia niż- szości i niemocy w osobie wspomaga- nej. Gra ratownicza, o której tu mowa, rozgrywa się między trzema postacia - mi („trójk¹t dramatyczny Karpmana”): ratownikiem, prześladowcą i ofiar¹. Rola Ratownika daje poczucie wyż- szości, sk³ania do dominacji, chroni zarazem przed rol¹ Ofiary. Osoba w roli Ratownika usiłuje pod pretekstem udzielania pomocy uzależnić innych od siebie . Rola Ofiary zbudowana jest na poczuciu niższości w stosunku do innych – na doznaniu bezradności, niemocy, braku woli i zdolności. Rola Prześladowcy oparta jest na sile i poczuciu przewagi. Dialektyka tego zwi¹zku polega w istocie na wzajem- nym warunkowaniu się i wzmacnia- niu powyższych ról. Ratownik potrze - buje Ofiary. Jeśli Ofiara zaakceptuje swój status, prawdopodobne jest że Ratownik stanie się Prześladowc¹. Być może uprawniona by³aby ana- logia pomiędzy tak zarysowanymi re- lacjami a więzi¹ jak¹ opisuje Erich Fromm gdy mówi o zjednoczeniu symbiotycznym. Relacja między Prze- śladowc¹ („katem”) i Ofiar¹, wielo- krotnie przedstawiana w literaturze na- ukowej i w sztuce (np. w filmach Pa- sażerka Andrzeja Munka, czy Nocny portier Liliany Cavani), to forma sym- biozy. Wyróżnia Fromm dwie strony takiej wspó³zależności, biern¹ i aktyw- n¹. Pierwsza ma cechy masochizmu: Masochista ucieka przed nie dającym się znieść uczuciem izolacji i odosob- nienia, czyniąc z siebie nierozdzielną część składową drugiego człowieka, który rozkazuje mu, kieruje nim, ochra - nia (...). Wyolbrzymia on siłę, której się poddaje, czy to będzie człowiek, czy Bóg; on jest wszystkim, ja zaś jestem niczym. Czynn¹ form¹ symbiozy jest sadyzm: sadysta wchłania w siebie drugiego człowieka, który go uwiel- bia, wyolbrzymia sam siebie i pod- nosi własną wartość. F. Resentyment. W pu³apkę resentymentu wpada ten, kto wspiera osobę potrzebuj¹ca pomo- cy naruszaj¹c jej godność rozumian¹ jako poczucie w³asnej wartości. Nieko- niecznie musi to chodzić o „niewłaści- wy” (niedelikatny, upokarzaj¹cy itp.) sposób pomagania. Naruszeniem god- ności może być pomoc sama w sobie, niezależnie od formy jak¹ przybiera. Resentyment (fr. ressentiment – nie- chęć, uraza) jest zjawiskiem psycho- logicznym polegaj¹cym na tworzeniu iluzorycznych wartości, ocen i przeko- nań jako rekompensat w³asnej niemo- cy. T¹ iluzj¹ może być zawiść, złośli- wość czy mściwość w stosunku do kogoś, kto – pomagaj¹c – okazuje sw¹ szczególn¹ „wyższość”. Tak negatyw- ne emocje zostaj¹ poddane „mecha- nizmowi przeniesienia” i przybieraj¹ postać stanów nieprawdziwych i „sztu- cznych” – takich jak miłość bliźniego, przebaczenie, wyrozumia³ość itp. Mis- tyfikacja widoczna w resentymencie polega na drodze: od ż¹dzy zemsty – przez urazę, zazdrość i zawiść – do afirmacji, cenienia, chwalenia. Teorię resentymentu przedstawi³ Fry- deryk Nietzsche, odróżniaj¹c (1) mo- ralność dostojn¹ („panów”), wyros³¹ z woli mocy i wolności, oraz (2) mo- ralność ludzi nieudanych („niewolni- ków”), opart¹ na resentymencie. Ci drudzy musz¹ przegrać, zatem i cier- pieć. St¹d bierze się ich pe³na jadu wro- gość do realnego, rani¹cego świata. To „zaświatowcy”: kompensacj¹ porażki jest wyobraźnia, w której pojawia się świat dobry i sprawiedliwy. Postawę nacechowana resentymen- tem zwięźle przedstawi³ w swych Afo - ryzmach Karl Kraus: Prędzej wybaczy ci ktoś podłość, której się wobec ciebie dopuścił, niż dobrodziejstwo, którego od ciebie doznał . Wojciech Gie³żyń- ski tak oto pisze o „filozofii daru”: Ten, kto d a j e , ma satysfakcję, bo wy- wyższa się ponad tego, co b i e r z e ; obdarowany czuje się gorszym i upo- korzonym, `traci twarz`, co dla wielu jest straszniejsze niż utrata życia. Po- dobna postawa nie jest całkiem obca Europejczykom. Zaraz po wyzwoleniu Paryża, zanim jeszcze zaczął działać plan Marshalla, Ernest Hemingway zapytał tamtejszego taksówkarza:`Cze- mu wy nas tak nienawidzicie? Usły- szał: `Bo wy nam dajecie pieniądze` . G. Pocieszenie, nadzieja. Warto może na koniec wspomnieć o jeszcze jednym problemie zwi¹za- nym z pomaganiem – o pu³apce po- cieszania. Pu³apka ta polega na po- spiesznym reagowaniu na sytuację bez pr by zrozumienia jej istoty i przy- czyn; na stwarzaniu pozorów odnale- zienia w³aściwego rozwi¹zania trud- ności i na budzeniu nadziei, że wszyst- ko co z³e będzie przezwyciężone. Po- kusa pocieszenia ³¹czy się nierzadko z takim w³aśnie oczekiwaniem ze stro- ny osoby zagrożonej („powiedz, że wszystko będzie dobrze”). Warto też pamiętać, że odwo³ywanie się do na- dziei oznacza rodzaj ontycznej dewa- luacji, pozbawienie wartości stanu aktualnie doświadczanego: przekra- cza się ten stan („byt”) na rzecz czasu przysz³ego niedokonanego. Zapewne z tego względu wielu myślicieli prze- strzega przed ³atwym odwo³ywaniem się do ufnych wyobrażeń zwi¹zanych z przysz³ości¹; Blaise Cendrars mówi wręcz, że nadzieja to „dziwka w zie- lonej sukience”. Zakończenie. Dawca – biorca: możliwości relacyjne Relacje i oddzia³ywania zachodz¹ce pomiędzy pomagaj¹cym i przyjmuj¹- cym pomoc opisa³ Donald Fink. Wy- odrębni³ pięć typów takich zależności: a) aktywność – pasywność b) prowadzenie – wspó³dzia³anie c) wzajemne uczestnictwo d) klient jako g³ówny dawca e) samoopieka W zależności (a) klient ujawnia bez- radność zwi¹zan¹ np. z brakiem świa- domości, kontaktu z rzeczywistości¹; osoba wspieraj¹ca robi coś „dla nie- go”. W relacji (b) klient zachowuje świadomość sytuacyjn¹ i wype³nia polecenia możliwe do zrealizowania. Model (c) określa sytuację, w której dawca pomaga klientowi pomóc sa- memu sobie. Relacje (d) ujawnia akty- wność samego klienta – dawca pełni rolę asystenta. W modelu (e) jednostka radzi sobie bez pomocy zewnętrznej. Nie jest tak, że opisane wyżej typy zależności uk³adaj¹ się w obiektywne i bezwzględnie poż¹dane kontinuum: od bezradności i uprzedmiotowienia do podmiotowej samopomocy. Każdy rodzaj relacji może okazać się opty- malny (efektywny i korzystny). Zależy to od konkretnej sytuacji, któr¹ winien w³aściwie zdefiniowaæ podmiot po- mocy. Wesołych Świąt i radości w nowym roku życzy Czytelnikom „Aha!” www.magazynaha.com

nr 234 - GRUDZIEŃ 2016 23 · (...) ucieczka helikopterem z dachu zalanego przez powódź budynku – 5000 dolarów od trzaśnięcia drzwiami (7000 dla rodzin posiadających zwierzęta);

  • Upload
    ledung

  • View
    216

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

nr 234 - GRUDZIEŃ 2016 23

D. Profesjonalizm. Instytucjonaliza-cja pomocy.

S³owo „profesjonalizm”, zauważa wielu badaczy kultury, jest świadec-twem wspó³czesnej nowomowy. Trud-no oprzeæ się wrażeniu, zauważa Jo-lanta Sokó³–Jedlińska, że profesjona-lizm to nowy bóg w świecie, w którymnie ma sacrum ani profanum. Przy-jmuje się powszechnie, że profesjona-lista („zawodowiec”) to ktoś, kto (1) ukończy³ stosowna szko³ę i legitymuje się tytu³em; (2) na opanowane narzę-dzia pracy (warsztat zawodowy); (3) wykonuje wyuczony zawód, utrzymu-je się z profesji; (4) może się wykazaćstosown¹ praktyk¹ i dorobkiem zawo-dowym; (5) cieszy się uznaniem śro-dowiskowym (cechowym). Tak defi-niowany, profesjonalizm jest przeciw-stawiany amatorstwu rozumianemujako „amatorszczyzna” (brak umiejęt-ności, dyletanctwo). Jerzy Bralczyk,pytany dlaczego nie lubi s³owa „profe-sjonalizm”, odpowiada: - Widzę w nim modę, i to modę obcą. Po latach pa-nowania obcego języka, którym był język partyjno-państwowy, mamy ko-lejny język – język sukcesu. Też przy-szedł do nas z zewnątrz i jesteśmy wobec niego bardziej ulegli. Tamtemu przynajmniej trochę się stawialiśmy(...). Ten przyjmujemy z otwartymi ra-mionami. Kult profesjonalizmu ³¹czy się z afirmacj¹ rzeczowości, bieg³ości warsztatowej – ale i osch³ości, trakto-wania cz³owieka, któremu się poma-ga, jako „przypadku zawodowego”. Profesjonalizm pomagania może na-ruszać sferę prywatności osoby wspo-maganej, a prawo do prywatności jest jednym z podstawowych warunków zachowania tożsamości osobowej. Kryje się tu niew¹tpliwie pewien dy-lemat, na który zwraca uwagę Zofia Milska-Wrzesińska: Relacja psycho-terapeuty i pacjenta jest szczególna, ponieważ aby była pomocna, powin-na być zarazem osobista i profesjo-nalna. (...) Ale etyka zawodu wymaga, by osobisty aspekt kontaktu był ogra-niczony. Przecież pomoc, to szczegól-na forma filantropii (gr. philantropos – mi³uj¹cy cz³owieka). Czy można – zastanawia się Piotr Fr¹czak – profes-jonalnie kochać ludzi? Znamienna jest w tym kontekście wypowiedź Anny Dymnej na temat pracy z osobami niepe³nosprawnymi: Może moje pode-jście jest nieprofesjonalne, ale do dru-giego człowieka trzeba się zbliżać nie-profesjonalnie, bo nadmierny profesjo-nalizm może zabić człowieczeństwo. Profesjonalizm w swym organiza-cyjnym wymiarze ³¹czy się z instytu-cjonalizacj¹ dzia³ań i przedsięwzięć. Niew¹tpliw¹ zalet¹ instytucjonalizacji jest to, że rodzi ona możliwość dzia-³ania na duż¹ skalę. Wad jest jednak znacznie więcej. Marnotrawione s¹ środki na cele pozamerytoryczne (biu-ra, kadra, synekury). Szejk Osman Mohamed, burmistrz Jowhar w So-malii, uważa że pracownicy zachod-nich agencji humanitarnych większośćfunduszy przeznaczaj¹ na w³asne luk-susy (rezydencje, samochody), nie na pomoc cierpi¹cym powodzianom. Aszraf Ghani – by³y minister finansów Afganistanu – szacuje, że 90% z mi-liarda dolarów wydanych przez ONZ na 400 projektów w Afganistanie zo-sta³o zmarnowanych. Międzynarodowy Czerwony Krzyż – pisze Naomi Klein – określi³ nowe-go partnera strategicznego w ten spo-sób, że w zakresie reagowania na klę-ski żywio³owe będzie wspó³pracować

z sieci¹ handlow¹ Walmart, będzie dysponować wspólnym produktem wielkiego humanitaryzmu i wielkiegosklepu (Big Aid & Big Box). Teoria, na której opierają się te posunięcia, głosi, że kierujący się chęcią zysku przedsiębiorcy są zawsze bardziej wy-dajni. (...) Miliardy dolarów pocho-dzących z kieszeni podatników wyda-no – w znacznej mierze bez wiedzy opinii publicznej – tworząc prywatną strukturę reagowania na klęski żywio-łowe: supernowoczesną siedzibę Shaw Group w Baton Rouge, ogromny sprzęt bechtela do odgarniania ziemi, czy li-czący 6 tys. akrów kampus Blackwa-ter w Północnej Karolinie. (...) przed-siębiorstwa będą miały zdolność uży-cia swojego nowoczesnego sprzętu w sytuacji klęski żywiołowej (...) po do-wolnie ustalonych cenach. (...) ucieczka helikopterem z dachu zalanego przezpowódź budynku – 5000 dolarów od trzaśnięcia drzwiami (7000 dla rodzin posiadających zwierzęta); woda w bu-telkach oraz „posiłki gotowe do spo-życia” – 50 dolarów od osoby (cena wygórowana, ale rządzi podaż i po-pyt); łóżko w schronie wyposażonym w przenośne prysznice. Profesjonalna instytucjonalizacja po-mocy ³atwo prowadzi do „zapośredni-czenia” polegaj¹cego na tym, że satys-fakcja instytucji pomagaj¹cej nie bę-dzie się pokrywać z satysfakcj¹ tego, kto z pomocy korzysta. Sprzyja też tworzeniu „teatru dobroczynności” – dzia³alności na pokaz, budowania wi-zerunku firmy (sponsorzy), kierowa-nia się regu³ami rynkowymi. Etatyza-cja i komercjalizacja pomocy gubi ce-chy pierwotne: odruch serca, sponta-niczność dzia³ań, poczucie solidarno-ści, bezinteresowność. Nie ma tu mo-wy o tradycyjnych cechach wi¹zanych z wzorem Judyma i Si³aczki: wyrze-czenie się osobistego szczęścia, osobi-stego sukcesu, powodzenia material-nego.

E. Ratownictwo.

Zjawisko to – nieodleg³e od wskazy-wanych wyżej zagrożeń autorytaryz-mu i paternalizmu – opisuje Eric Ber-ne. W odróżnieniu od pomagania czy ratowania, ratownictwo ma miejsce wtedy, gdy psychologiczn¹ korzyśćodnosi osoba pomagaj¹ca, przy jedno-czesnym wytworzeniu poczucia niż-szości i niemocy w osobie wspomaga-nej. Gra ratownicza, o której tu mowa, rozgrywa się między trzema postacia-mi („trójk¹t dramatyczny Karpmana”): ratownikiem, prześladowcą i ofiar¹. Rola Ratownika daje poczucie wyż-szości, sk³ania do dominacji, chroni zarazem przed rol¹ Ofiary. Osoba w roli Ratownika usiłuje pod pretekstem udzielania pomocy uzależnić innych od siebie. Rola Ofiary zbudowana jestna poczuciu niższości w stosunku do innych – na doznaniu bezradności, niemocy, braku woli i zdolności. Rola Prześladowcy oparta jest na sile i poczuciu przewagi. Dialektyka tegozwi¹zku polega w istocie na wzajem-nym warunkowaniu się i wzmacnia-niu powyższych ról. Ratownik potrze-buje Ofiary. Jeśli Ofiara zaakceptuje swój status, prawdopodobne jest że Ratownik stanie się Prześladowc¹. Być może uprawniona by³aby ana-logia pomiędzy tak zarysowanymi re-lacjami a więzi¹ jak¹ opisuje Erich Fromm gdy mówi o zjednoczeniu symbiotycznym. Relacja między Prze-śladowc¹ („katem”) i Ofiar¹, wielo-krotnie przedstawiana w literaturze na-

ukowej i w sztuce (np. w filmach Pa-sażerka Andrzeja Munka, czy Nocny portier Liliany Cavani), to forma sym-biozy. Wyróżnia Fromm dwie strony takiej wspó³zależności, biern¹ i aktyw-n¹. Pierwsza ma cechy masochizmu: Masochista ucieka przed nie dającym się znieść uczuciem izolacji i odosob-nienia, czyniąc z siebie nierozdzielną część składową drugiego człowieka,który rozkazuje mu, kieruje nim, ochra-nia (...). Wyolbrzymia on siłę, której się poddaje, czy to będzie człowiek, czy Bóg; on jest wszystkim, ja zaś jestemniczym. Czynn¹ form¹ symbiozy jest sadyzm: sadysta wchłania w siebie drugiego człowieka, który go uwiel-bia, wyolbrzymia sam siebie i pod-nosi własną wartość.

F. Resentyment.

W pu³apkę resentymentu wpada ten, kto wspiera osobę potrzebuj¹ca pomo-cy naruszaj¹c jej godność rozumian¹ jako poczucie w³asnej wartości. Nieko-niecznie musi to chodzić o „niewłaści-wy” (niedelikatny, upokarzaj¹cy itp.) sposób pomagania. Naruszeniem god-ności może być pomoc sama w sobie, niezależnie od formy jak¹ przybiera. Resentyment (fr. ressentiment – nie-chęć, uraza) jest zjawiskiem psycho-logicznym polegaj¹cym na tworzeniu iluzorycznych wartości, ocen i przeko-nań jako rekompensat w³asnej niemo-cy. T¹ iluzj¹ może być zawiść, złośli-wość czy mściwość w stosunku do kogoś, kto – pomagaj¹c – okazuje sw¹ szczególn¹ „wyższość”. Tak negatyw-ne emocje zostaj¹ poddane „mecha-nizmowi przeniesienia” i przybieraj¹ postać stanów nieprawdziwych i „sztu-cznych” – takich jak miłość bliźniego,przebaczenie, wyrozumia³ość itp. Mis-tyfikacja widoczna w resentymencie polega na drodze: od ż¹dzy zemsty – przez urazę, zazdrość i zawiść – do afirmacji, cenienia, chwalenia. Teorię resentymentu przedstawi³ Fry-deryk Nietzsche, odróżniaj¹c (1) mo-ralność dostojn¹ („panów”), wyros³¹ z woli mocy i wolności, oraz (2) mo-ralność ludzi nieudanych („niewolni-ków”), opart¹ na resentymencie. Ci drudzy musz¹ przegrać, zatem i cier-pieć. St¹d bierze się ich pe³na jadu wro-gość do realnego, rani¹cego świata. To „zaświatowcy”: kompensacj¹ porażki

jest wyobraźnia, w której pojawia się świat dobry i sprawiedliwy. Postawę nacechowana resentymen-tem zwięźle przedstawi³ w swych Afo-ryzmach Karl Kraus: Prędzej wybaczy ci ktoś podłość, której się wobec ciebie dopuścił, niż dobrodziejstwo, którego od ciebie doznał. Wojciech Gie³żyń-ski tak oto pisze o „filozofii daru”: Ten, kto d a j e , ma satysfakcję, bo wy-wyższa się ponad tego, co b i e r z e ;obdarowany czuje się gorszym i upo-korzonym, `traci twarz ,̀ co dla wielu jest straszniejsze niż utrata życia. Po-dobna postawa nie jest całkiem obca Europejczykom. Zaraz po wyzwoleniuParyża, zanim jeszcze zaczął działać plan Marshalla, Ernest Hemingwayzapytał tamtejszego taksówkarza:̀ Cze-mu wy nas tak nienawidzicie? Usły-szał: ̀ Bo wy nam dajecie pieniądze .̀

G. Pocieszenie, nadzieja.

Warto może na koniec wspomnieć o jeszcze jednym problemie zwi¹za-nym z pomaganiem – o pu³apce po-cieszania. Pu³apka ta polega na po-spiesznym reagowaniu na sytuację bezpróby zrozumienia jej istoty i przy-czyn; na stwarzaniu pozorów odnale-zienia w³aściwego rozwi¹zania trud-ności i na budzeniu nadziei, że wszyst-ko co z³e będzie przezwyciężone. Po-kusa pocieszenia ³¹czy się nierzadkoz takim w³aśnie oczekiwaniem ze stro-ny osoby zagrożonej („powiedz, żewszystko będzie dobrze”). Warto też pamiętać, że odwo³ywanie się do na-dziei oznacza rodzaj ontycznej dewa-luacji, pozbawienie wartości stanu aktualnie doświadczanego: przekra-cza się ten stan („byt”) na rzecz czasu

przysz³ego niedokonanego. Zapewne z tego względu wielu myślicieli prze-strzega przed ³atwym odwo³ywaniem się do ufnych wyobrażeń zwi¹zanych z przysz³ości¹; Blaise Cendrars mówi wręcz, że nadzieja to „dziwka w zie-lonej sukience”.

Zakończenie. Dawca – biorca: możliwości relacyjne

Relacje i oddzia³ywania zachodz¹ce pomiędzy pomagaj¹cym i przyjmuj¹-cym pomoc opisa³ Donald Fink. Wy-odrębni³ pięć typów takich zależności:a) aktywność – pasywnośćb) prowadzenie – wspó³dzia³aniec) wzajemne uczestnictwod) klient jako g³ówny dawcae) samoopieka W zależności (a) klient ujawnia bez-radność zwi¹zan¹ np. z brakiem świa-domości, kontaktu z rzeczywistości¹; osoba wspieraj¹ca robi coś „dla nie-go”. W relacji (b) klient zachowuje świadomość sytuacyjn¹ i wype³nia polecenia możliwe do zrealizowania. Model (c) określa sytuację, w której dawca pomaga klientowi pomóc sa-memu sobie. Relacje (d) ujawnia akty-wność samego klienta – dawca pełnirolę asystenta. W modelu (e) jednostka radzi sobie bez pomocy zewnętrznej. Nie jest tak, że opisane wyżej typy zależności uk³adaj¹ się w obiektywne i bezwzględnie poż¹dane kontinuum: od bezradności i uprzedmiotowienia do podmiotowej samopomocy. Każdy rodzaj relacji może okazać się opty-malny (efektywny i korzystny). Zależy to od konkretnej sytuacji, któr¹ winien w³aściwie zdefiniowaæ podmiot po-mocy.

Wesołych Świąti radości w nowym rokużyczy Czytelnikom„Aha!”www.magazynaha.com