28
Nr. 22. Przedruk wzbroniony. Warszawa, dnia 30 maja 1928 r. Tom LXVI. PRZEGLĄD TECHNICZNY TYGODNIK POŚWI CONY SPRAWOM TECHNIKI I PRZEMYSŁU. TREŚĆ: Katastrofy budowlane, nap. Stefan Bryła. Tunel samochodowy pod rzek Hudson w N e w Yorku, nap. M. T. Wyższe szkolnictwo techniczne w Stanach Zjednoczonych Am. Półn., nap. Inż. Mieczysław Złowodzki. Przegl d pism technicznych. Listy do R e d a k c 'j i. Sprawozdania i prace Polskiego Komi tetu Energetycznego. Wiadomości Polskiego Komitetu Norma, lizacyjnego. SOMMAIRE: Sur les causes des catastrophos des batiments (a suivre), par M. St. Bryła, Dr., Professeur a 1'Ecole Polytechnique de Lwów. L e t u n e l s o u s 1'Hudson a N e w Y o r k , par M. M. T. L'enseignementtechnique superieure auxEtats Unis de l'Amerique du Nord, par M. M. Zło wodzki, ingenieur. Revue documentaire. Correspondance, B u 1 1 e t i n du Comite Polonais de 1'Energie, Bulletin du Comite Polonais de Standard i s a t i o n. Katastrofy budowlane. Napisał Stefan Bryła. Z darzaj ce si we wszystkich państwach świa ta wypadki i katastrofy budowlane zajmu j coraz bardziej inżynierów, i to nietylko ze wzgl du na skutki techniczne i prawne. Stano wi one bowiem niezmiernie cenny materjał do po gł bienia naszej wiedzy technicznej i do należyte go traktowania spraw budowlanych. To też, gdy dawniej osłaniano je niejednokrotnie pewn wsty dliw zasłon , dzisiaj każdy ważniejszy wypadek omawiany i dyskutowany jest w pismach facho wych. Niema jednak dot d w literaturze technicz nej ogólnego uj cia tych spraw. Na gruncie żelbe tu uczynił to, w pewnym stopniu, Moller w „Beton u. Eisen", zapowiadaj c dalszy ci g swej pracy, który jednak si nie pojawił. Rozprawka jego obej muje zreszt wył cznie wady projektów i wyko nania konstrukcyj żelbetowych. W niniejszej rozprawie pragn podać ogólne uj cie katastrof budowlanych i ich przyczyn, opie raj c si przytem na przykładach, wzi tych z bez pośredniej obserwacji. Nie chodzi mi w niej o wszystkie możliwe przyczyny, ale tylko o najważ niejsze, t. j . o te, z któremi najcz ściej można si spotkać. Ze zrozumiałych powodów nie podaj miejsc, w których z niemi si spotkałem. Przykła dy te uzupełniam zreszt innemi, wzi temi z lite ratury technicznej. Uwzgl dnić pragn przytem nie tylko duże katastrofy, poci gaj ce za sob zni szczenie całych budowli, a nieraz i liczne ofiary w ludziach, ale także i mniejsze wypadki i uszko dzenia, które nie groż całości budowli i nieraz łatwo dadz si naprawić. Te ostatnie s to naj cz ściej defekty w poszczególnych elementach lub cz ściach konstrukcji. Jednakowoż — zaniedba ne — mog i one wielokrotnie poci gn ć za sob w nast pstwach katastrof , czy też przynajmniej cz ściow ruin i zniszczenie budowli. Przyczyny wypadków i katastrof budowlanych można zestawić w pi ć grup, Mog niemi być: 1) wady projektu; 2) grunt budowlany; 3) złe materjały; 4) wadliwe wykonanie; 5) przyczyny zewn trzne. Niejednokrotnie — głównie ze wzgl dów praw nych — należy rozróżnić katastrofy, które można było przewidzieć i nawet im zapobiec (zawi nione), od katastrof, spowodowanych nieświado mości ludzk lub t. zw. sił wyższ (vis major), za które zatem nikt nie jest odpowiedzialny (nieza winione). Granica mi dzy jednemi a drugiemi przesuwa si stale, w miar pogł biania wiedzy i umiej tności ludzkiej. Należy tu zreszt zazna czyć, że do wypadków, spowodowanych sił wyż sz , zalicza si zazwyczaj także te, które można było przewidzieć, które jednak spowodowane zo stały wpływami przyrody znacznie pot żniej sze mi niż przyjmowane w obliczeniach, np. huraga nem o sile, przewyższaj cej znacznie sił wiatru, na jak si oblicza budynki. Natomiast, jeżeli wypadek został spowodowany np. przez nie ostrożność ludzk (wybuch, obci żenie fabryki ma szynami ci ższemi niż przyj to w obliczeniu, ob ci żenie belek ci żarami, na które liczone nie były), albo jeżeli katastrofa spowodowana została wskutek zniszczenia materjałów budowlanych przez brak odpowiedniej konserwacji, — nie może już być mowy o vis major, ale o winie, nieumiej t ności, nieświadomości lub zaniedbaniu odpowied nich czynników ludzkich. Oczywiście podany wyżej podział możnaby też przeprowadzić inaczej. Sprawa gruntu budow lanego jest najcz ściej spraw należytego zba

Przedruk wzbroniony. Warszawa, dnia 30 maja 1928 r. Tom ...bcpw.bg.pw.edu.pl/Content/3437/23pt1928_nr22.pdf · ta wypadki i katastrofy budowlane zajmu-ją coraz bardziej inżynierów,

Embed Size (px)

Citation preview

Nr. 22.Przedruk wzbroniony.

Warszawa, dnia 30 maja 1928 r. Tom LXVI.

PRZEGLĄD TECHNICZNYTYGODNIK POŚWIĘCONY SPRAWOM TECHNIKI I PRZEMYSŁU.

T R E Ś Ć :K a t a s t r o f y b u d o w l a n e , n a p . S t e f a n B r y ł a .T u n e l s a m o c h o d o w y p o d r z e k ą H u d s o n w N e w

Y o r k u , n a p . M. T .W y ż s z e s z k o l n i c t w o t e c h n i c z n e w S t a n a c h

Z j e d n o c z o n y c h A m . P ó ł n . , n a p . Inż. M i e c z y s ł a wZ ł o w o d z k i .

P r z e g l ą d p i s m t e c h n i c z n y c h .L i s t y d o R e d a k c 'j i.S p r a w o z d a n i a i p r a c e P o l s k i e g o K o m i -

t e t u E n e r g e t y c z n e g o .W i a d o m o ś c i P o l s k i e g o K o m i t e t u N o r m a ,

l i z a c y j n e g o .

SOMMAIRE:S u r l e s c a u s e s d e s c a t a s t r o p h o s d e s b a t i m e n t s

(a suivre), par M. St. Bryła, Dr., Professeur a 1'EcolePolytechnique de Lwów.

L e t u n e l s o u s 1 ' H u d s o n a N e w Y o r k , par M. M. T.L ' e n s e i g n e m e n t t e c h n i q u e s u p e r i e u r e a u x E t a t s

U n i s d e l ' A m e r i q u e du N o r d , par M. M. Zło-wodzki, ingenieur.

R e v u e d o c u m e n t a i r e .

C o r r e s p o n d a n c e ,

B u 1 1 e t i n d u C o m i t e P o l o n a i s d e 1 ' E n e r g i e ,B u l l e t i n d u C o m i t e P o l o n a i s d e S t a n d a r d i-

s a t i o n.

Katastrofy budowlane.Napisał Stefan Bryła.

Z darzające się we wszystkich państwach świa-ta wypadki i katastrofy budowlane zajmu-ją coraz bardziej inżynierów, i to nietylko

ze względu na skutki techniczne i prawne. Stano-wią one bowiem niezmiernie cenny materjał do po-głębienia naszej wiedzy technicznej i do należyte-go traktowania spraw budowlanych. To też, gdydawniej osłaniano je niejednokrotnie pewną wsty-dliwą zasłoną, dzisiaj każdy ważniejszy wypadekomawiany i dyskutowany jest w pismach facho-wych. Niema jednak dotąd w literaturze technicz-nej ogólnego ujęcia tych spraw. Na gruncie żelbe-tu uczynił to, w pewnym stopniu, Moller w „Betonu. Eisen", zapowiadając dalszy ciąg swej pracy,który jednak się nie pojawił. Rozprawka jego obej-muje zresztą wyłącznie wady projektów i wyko-nania konstrukcyj żelbetowych.

W niniejszej rozprawie pragnę podać ogólneujęcie katastrof budowlanych i ich przyczyn, opie-rając się przytem na przykładach, wziętych z bez-pośredniej obserwacji. Nie chodzi mi w niej owszystkie możliwe przyczyny, ale tylko o najważ-niejsze, t. j . o te, z któremi najczęściej można sięspotkać. Ze zrozumiałych powodów nie podajęmiejsc, w których z niemi się spotkałem. Przykła-dy te uzupełniam zresztą innemi, wziętemi z lite-ratury technicznej. Uwzględnić pragnę przytem nie-tylko duże katastrofy, pociągające za sobą zni-szczenie całych budowli, a nieraz i liczne ofiaryw ludziach, ale także i mniejsze wypadki i uszko-dzenia, które nie grożą całości budowli i nierazłatwo dadzą się naprawić. Te ostatnie są to naj-częściej defekty w poszczególnych elementach lubczęściach konstrukcji. Jednakowoż — zaniedba-ne — mogą i one wielokrotnie pociągnąć za sobąw następstwach katastrofę, czy też przynajmniejczęściową ruinę i zniszczenie budowli.

Przyczyny wypadków i katastrof budowlanychmożna zestawić w pięć grup, Mogą niemi być:

1) wady projektu;2) grunt budowlany;3) złe materjały;4) wadliwe wykonanie;5) przyczyny zewnętrzne.Niejednokrotnie — głównie ze względów praw-

nych — należy rozróżnić katastrofy, które możnabyło przewidzieć i nawet im zapobiec (zawi-nione), od katastrof, spowodowanych nieświado-mością ludzką lub t. zw. siłą wyższą (vis major), zaktóre zatem nikt nie jest odpowiedzialny (nieza-winione). Granica między jednemi a drugiemiprzesuwa się stale, w miarę pogłębiania wiedzyi umiejętności ludzkiej. Należy tu zresztą zazna-czyć, że do wypadków, spowodowanych siłą wyż-szą, zalicza się zazwyczaj także te, które możnabyło przewidzieć, które jednak spowodowane zo-stały wpływami przyrody znacznie potężniej sze-mi niż przyjmowane w obliczeniach, np. huraga-nem o sile, przewyższającej znacznie siłę wiatru,na jaką się oblicza budynki. Natomiast, jeżeliwypadek został spowodowany np. przez nie-ostrożność ludzką (wybuch, obciążenie fabryki ma-szynami cięższemi niż przyjęto w obliczeniu, ob-ciążenie belek ciężarami, na które liczone niebyły), albo jeżeli katastrofa spowodowana zostaławskutek zniszczenia materjałów budowlanych przezbrak odpowiedniej konserwacji, — nie może jużbyć mowy o vis major, ale o winie, nieumiejęt-ności, nieświadomości lub zaniedbaniu odpowied-nich czynników ludzkich.

Oczywiście podany wyżej podział możnabyteż przeprowadzić inaczej. Sprawa gruntu budow-lanego jest najczęściej sprawą należytego zba-

478 FRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

dania go lub i należytego zaprojektowania i zało-żenia fundamentów — wkracza więc częściowo wprojekt, częściowo w wykonanie. Złe materjałyi wadliwe wykonanie możnaby podciągnąć wogólepod jedną kategorję przyczyn, Z uwzględnieniemwszystkich powyższych danych, podział — i tobardziej racjonalny — wyglądałby w sposób na-stępujący:

A. P r z y c z y n y z a w i n i o n e . ,1. Wady projektu,2. Wady wykonania:

a) złe materjały,b) złe wykonanie.

3. Przyczyny zewnętrzne:a) nieostrożność ludzka,b) zaniedbanie ludzkie (np. niszczenie źle

konserwowanych materjałów).B. P r z y c z y n y n i e z a w i n i o n e ,1. Siły wyższe (vis major).2. Nieświadomość ludzka,Niejednokrotnie zdarza się, że jeden z powo-

dów powyższych jest przyczyną katastrofy, głów-ną czy nawet jedyną. Dotyczy to zwłaszcza kata-strof, spowodowanych siłą wyższą, ale może za-chodzić także i w innych wypadkach. Jednakowożzazwyczaj sumuje się wpływ paru przyczyn, Ka-tastrofa jest funkcją szeregu przyczyn, której po-szczególne czynniki mają różne znaczenie i nierazwywołują tylko predyspozycję do katastrofy.

Przed przystąpieniem do omawiania poszcze-gólnych punktów, pragnę poruszyć sprawę, któradotyczy tak projektu, jak też wykonania i któraprzewijać się musi przez cały czas wykonywaniarobót, — od chwili przystąpienia do projektu dochwili oddania budowy, a nawet niejednokrotniei później, przy ewentualnej konserwacji lub teżprzy przeróbkach i rekonstrukcjach. Chodzi mi osprawę intelektualnej pracy przy budowie. Niena-leżyte postawienie tej sprawy prowadzi często wkonsekwencji tak do wadliwego projektu, jak teżdo wadliwego wykonania budowy.

Grzeszą pod tym względem przedewszystkiemci, którzy, mając w wykonaniu, względnie w kie-rownictwie, większe roboty o charakterze, częścio-wo przynajmniej, konstrukcyjno - inżynierskim,przystępują do nich bez odpowiedniego przygoto-wania i doświadczenia, względnie bez odpowied-niej fachowej pomocy. Przeważna część naszychprzedsiębiorców nie posiada należytego, a nawetnieraz żadnego przygotowania i doświadczeniainżynierskiego. Niejednokrotnie są to prak-tycy, którzy dobrze wykonają przeciętną budowlę,ale nie orjentują się zupełnie w działaniu sił i wewłaściwościach materjałów. Dla oszczędności zaśdo koniecznej pomocy inżynierskiej biorą ludzimłodych, którzy albo zaledwie ukończyli studjatechniczne, albo nawet jeszcze ich nie ukończyli,którzy zatem, posiadają możliwości obliczania kon-strukcji, ale często jeszcze nie potrafią ująć jejze stanowiska inżynierskiego. Ten niejednokrotnieświetny materjał potrzebuje przecież także przejśćjeszcze przez doświadczenie, aby wyrobili sięzeń dobrzy inżynierowie w pełnem tego słowa zna-czeniu. To samo dotyczy w znacznym stopniu wie-lu architektów i budowniczych (nie zawsze!), któ-rzy również zbyt rzadko korzystają z k o o p e -

r a c j i i k o l a b o r a c j i dobrego inżyniera kon-struktora, z powodów najczęściej ekonomicznych,a tylko do obliczeń statycznych zaprzęgają mło-dych adeptów inżynierji. Konsekwencją tego jestz jednej strony często nieracjonalne i nieekono-miczne projektowanie konstrukcji; z drugiej zaśbrak w wykonaniu należytego inżynierskiego do-świadczenia i przechodzenie do porządku nadkwestjami, które w specjalnie kształconym i do-świadczonym umyśle mogą nasunąć wątpliwości;— w rezultacie zaś doprowadzić mogą do katastrofy.

Pod tym względem dzieje się u nas wiele nie-opatrznego i wiele złego, i na to zwrócić uwagępowinni z jednej strony wykonawcy, w swoim wła-snym interesie, z drugiej strony — władze, w in-teresie publicznym.

Tu leży też źródło pierwszej kategorji wypad-ków budowlanych, wypadków, spowodowanych wa-dliwym projektem,

i. Wady projektu,Szkieletem każdej budowli jest konstrukcja.

Konstrukcja taka w niektórych budowlach jestwszystkiem, jest całą budowlą — dotyczy to prze-dewszystkiem t. zw, konstrukcyj inżynierskich, bu-dowli par excellence użytkowych: przeważnej czę-ści mostów, fabryk, magazynów, hal kolejowych,wystawowych i t. p. Najczęściej jednakowoż isto-ta konstrukcji — jak szkielet — okryta jest szatąarchitektoniczną. Przeważna część błędów pro-jektu, które mogą następnie powodować wypadek,leży w lekceważeniu tego właśnie szkieletu kon-strukcyjnego i powierzaniu go, w myśl poprzedniopodanych uwag, w ręce niedostatecznie przygoto-wanych i niedostatecznie wykwalifikowanych sił po-mocniczych. Jednakowoż i w budowlach inżynier-skich trafiają się błędy projektów, powodujące ka-tastrofy; powód jest jednak ten sam: wykonanieprojektu przez niedoświadczonego, nieostrożnegolub lekkomyślnego człowieka.

Do takich, stosunkowo często spotykanych bra-ków w projekcie, należy niewłaściwe przyjęcie za-łożeń co do obciążeń, lub przeoczenie jakiegoś ob-ciążenia, lub jakiegoś wpływu. Częściej zdarza sięnieracjonalne obliczenie prętów narażonych na wy-boczenie; błąd ten spowodował niejedną wielką ka-tastrofę, jak np. zbiornika gazowego w Hamburgulub mostu w Quebec, Również nieraz spotkać moż-na nieracjonalne obliczenie konstrukcyj utwierdzo-nych, nieuwzględnienie utwierdzenia tam, gdzieono jest — i naodwrót. Jest to niebezpieczne, zwła-szcza w konstrukcjach żelbetowych, Wmurowaniebelki, skonstruowanej jako wolno podparta, bezodgięcia prętów na podporze, spowodowało w je-dnym znanym mi budynku pęknięcie stropu tużprzy podporze jeszcze przed obciążeniem go, na-tychmiast po zdjęciu deskowań. W jednymbudynku, wzniesionym w r. 1924 w Małopolsce, za-walił się strop zaraz po rozszalowaniu, wskutektego, że pręty żelazne nie były dociągnięte do pod-pory —-było to przeoczenie rysownika, nieskontro-lowane przez kierownika robót.

W szeregu wypadków skonstatowałem taki sambłąd w ramach i łukach. W jednym wypadku pro-jektant, młody technik, obliczył bardzo „popraw-nie" konstrukcję ramową według ,,wzorów na ra-my' ; popełnił tylko oczywisty błąd rachunkowy,

N° 11 PRZEGLĄD TECHNICZNY 479

który w bardzo ważnem miejscu zredukowałmomenty nieomal do zera, a w innych pozmieniałznaki, wskutek czego uzbrojenie rozmieszczone zo-stało najzupełniej opacznie. W innym wypadkuprojektant pomylił się co do znaków momentóww ramie; inny jeszcze młody technik zrobił analogiczny błąd w belce ciągłej (!). Jeszcze w innymwypadku projekt przesłany do oceny, przez dobre-go zresztą konstruktora, zawierał sklepienie ko-szowe, liczone jako paraboliczne — przez to, we-dle przybliżonego przeliczenia, moment zginający wsklepieniu zwiększał się pięciokrotnie. Przykładówmógłbym wyszczególnić cały leg jon, a większaczęść z nich prowadziła lub prowadziłaby do nie-uchronnej katastrofy.

Jednakowoż, nawet w konstrukcjach z zasadynieobliczanych, projekt może być błędny pod wzglę-dem statycznym i torować drogę katastrofie.

Jednym z często spotykanych braków jest tubrak odpowiednich stężeń i kotew, których nie nale-ży oszczędzać. Stężenia i kotwy wprowadziło dłu-goletnie doświadczenie. Jak są one ważne, nawetpoprostu dla stałości budynku, wynika choćbyz nast. przykładu. Weźmy pod uwagę ścianę ze-wnętrzną domu trzypiętrowego, o wysokości h == 1 6 m ponad zbudowanym j uż stropem piwnicznym,a grubości (dla uproszczenia równej na całej wy-sokości) np. 60 cm. Wtedy przy parciu wiatru wna 1 rrf otrzymamy moment wywrotu na 1 m b.muru równy 0,5 w h2 = 0,5 w 16" = 128 w kgm.Moment stałości będzie zaś; 0,5 . 0,62 . 16 . 1800 == 5184 kgm. Nie biorąc nawet pod uwagę wytrzyma-łości muru, otrzymamy spółczynnik pewności rów-ny 1 dla w = -JT^- = ok. 40 kgjm2. Jeżeli zaś do

tego uwzględnimy, że na filary ścienne przenosisię ciśnienie wiatru i z murów nadokiennych, zoba-czymy, że dla zupełnie możliwego wiatru 30 kgjm~konstrukcja niestężona mogłaby się zawalić. Dla-tego też, budując długie sale, należy odrazu zakła-dać stropy, dobrze je w dodatku zakotwiając.

Obok nieświadomości, drugim powodem złychprojektów jest lekkomyślność. Zdarza się ona na-wet u dobrych inżynierów i architektów. Udało sięraz i drugi przekroczyć zasady budownictwa —uda się jeszcze raz. A tymczasem może się nieudać. Lekkomyślność nie jest bynajmniej identycz-na ze śmiałością. Śmiałość musi być oparta na re-alnych podstawach wiedzy i doświadczenia. Lek-komyślności podstaw tych brakuje.

Gorsza od lekkomyślności jest jeszcze nieu-waga. Była ona powodem nawet dużych katastrof.Jeden z dużycK łukowych mostów żelbetowych wAmeryce Północnej runął w ostatnich latach wsku-tek tego, że nieskontrolowany rysownik podał przezpomyłkę w rysunku czterokrotnie mniejszą ilośćwkładek, niż było w projekcie. Porównaj też przy-kłady podane wyżej.

Do szczegółów konstrukcyjnych, na które wo-góle zwraca się mało uwagi, należy koniecznośćuwzględnienia zmian temperatury i skurczu beto-nu, naprz. przez umieszczenie w budowli odpo-wiednich łożysk ruchomych i t. p. (Dylatacja mazresztą i inne znaczenie, mianowicie uniezależ-nienie budowli od nierównomiernego poddawaniasię gruntu tam, gdzie zachodzi tego obawa), Pro-

jektując budynek, trzeba też zdać sobie sprav;ęz tego, że może on być po wykonaniu w innych wa-runkach termicznych, niż w trakcie wykonania. Np.konstrukcja żelbetowa, czy żelazna, mieszcząca sięwewnątrz murów, będzie pod tym względem w sy-tuacji gorszej w trakcie budowy, niż po całkowi -tem jej wykonaniu, jeżeli choćby przez jedną zimębędzie narażona na bezpośrednie zmiany tempera-tury, i to nieraz o znacznem rozpięciu. Chodzi więco znalezienie lub wyczucie granicy, od której i ja-ka dylatacja ma być zastosowana. Niewykonanielub złe wykonanie dylatacji, tak samo jak niewy-konanie lub złe wykonanie łożysk ruchomych, mo-że spowodować nadmierne naprężenie w konstruk-cji żelbetowej, pęknięcia (małe rysy nie odgrywajązazwyczaj poważniejszej roli); brak łożysk rucho-mych może spowodować ścięcie muru, na którymkonstrukcja żelazna leży, w razie większego pod-niesienia temperatury wygięcie i uszkodzenie, lubnawet zniszczenie samej konstrukcji.

Wogóle pamiętać należy, że budowla, abywejść w fazę właściwego pełnienia swej służby,t. j . dźwigania, przejść musi przez fazę budowy,że w tej fazie budowy podlegać może siłom najzu-pełniej różnym od tych, jakie przenosić będziepotem, przy dźwiganiu, i że na te odmienne si-ły i naprężenia musi być przygotowana. Jeżeli na-wet niema tego w przeważnej części prostszychbudowli, to zato mamy z tem często do czynieniaprzy większych i monumentalniej szych konstruk-cjach, jak mostach, halach i t. p. Przy konstruk-cjach żelaznych, odgrywa fakt ten rolę mniej-szą, niż przy żelbetowych, w których betonnie może przejąć w większym stopniu naprę-żeń rozciągających. Nieuwzględnienie tego byłopowodem niejednej większej katastrofy, np, zawa-lenia się mostu we Flensburgu, o czem niżej.

Jeżeli już przy większej budowie wskazanajest współpraca dobrego inżyniera, to tem ważniej-sza jest ona w razie zmiany projektu w trakcie bu-dowy. Przerzucanie ścian z miejsca na miejsce,zmiany w rozplanowaniu i rodzaju budowli, sączęsto łatwe do uchwycenia pod względem kon-strukcyjno - statycznym. Niejednokrotnie przecieżzmiany te, pojawiające się po częściowent wyko-naniu budowli, wprowadzają chaos, z którego wyj-dzie tylko rozumiejący konstrukcję, a więc szybkoorjentujący się i doświadczony inżynier.

Z takim wypadkiem spotkałem się podczaspobytu w Rosji. Dom, zaprojektowany zrazu zu-pełnie poprawnie, został następnie zmieniony, zda-wało się nawet, że nieznacznie. Podciąg żelazny,dźwigający ścianę, przesunął się jednak przy temo kilkadziesiąt cm, skąd wynikło bardzo mimoosio-we obciążenie filara. Do tego doszło, jako powóddrugi, uboczny, — przypadkowe przeciążenie stro-pu materjałami budowlanemi (workami z gipsem).W konsekwencji filar runął, pociągając za sobąznaczną część ściany.

Z drugiej strony jednak należy pamiętać, przyzmianach konstrukcji wprowadzanych w trakciebudowy, że niejednokrotnie lepiej jest przeciążyćpewien element konstrukcyjny nad normę dopu-szczalną, aniżeli, wzmacniając go nawet wedle li-tery przepisów, wprowadzić niejasność i niepew-noćć co do sił działających, zwłaszcza co do współ-

480 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

działania wzmocnienia. Dotyczy to zwłaszcza be-tonu i żelbetu. W razie np. zwiększenia wysokościbudynku, uważam wogóle za bardziej wskazanedopuścić na słup żelbetowy naprężenie np. 60 czy70 kgjcm2 — zwłaszcza przy wykonanym dawniejbetonie, aniżeli zwiększać jego wymiary i zakła-dać nowe wkładki żelazne, bez żadnej gwarancji,jak będą one współdziałać. Oczywiście należyprzedtem d o b r z e z b a d a ć j a k o ś ć betonu,aby, idąc śmiało, nie pójść lekkomyślnie.

2, Grunt budowlany.Grunt jest powodem ogromnej części, i to naj-

większych katastrof budowlanych. Może on byćich powodem w rozmaity sposób. Wspomnę tylkoo najczęściej spotykanych w budownictwie przy-czynach. Nieraz zdarza się, że, przy nienależyciezbadanym gruncie, znajduje się warstwa bardzoniewytrzymała pod powłoką warstwy lepszej, któ-ra daje pozory gruntu wytrzymałego. Fundament,wcięty w warstwę górną, może osłabić ją tembar-dziej i poddać się ostatecznie przez zgniecenie li-chej warstwy dolnej.

Można też natrafić w pewnem miejscu nalokalne osłabienie gruntu, spowodowane albo wsposób przyrodzony, albo ręką ludzką. Wypadekdrugi zdarza się najczęściej w miastach i wogóleosiedlach. Przy budowie w wielu miastach napo-tyka się na stare glinianki. Wskutek tego w po-szczególnych miejscach warstwa gruntu wytrzy-małego, znajdująca się bardzo płytko pod ziemią,obniża się spadkiem bardzo stromym do 4 i 5 me-trów. Przy nadbudowie jednego z domów w War-szawie, przy badaniu gruntu okazało się, że jedenfilar muru stał na starej zasypanej studni. Dom byłparterowy i dlatego filar na tem miejscu trzymałsię. Gdyby jednak nadbudowano projektowane pię-tro, nastąpiłoby bezwątpienia usunięcie.

Często spotykamy się też w miastach ze zmia-ną gruntu, spowodowaną przez roboty kanaliza-cyjne i t. p. Wogóle obniżają one poziom wód pod-ziemnych, co może oddziałać na istniejące funda-menty, zwłaszcza na palach drewnianych. Z dru-giej strony wszelkie roboty, prowadzone pod zie-mią, czy to dla kanalizacji, czy dla kolei podziem-nej, czy fundamentowe dla nowego budynku (pod-kopanie gruntu!), czy dla innych celów, narusza-ją ustaloną wiekami równowagę gruntu i mogą o-kazać się w skutkach zgubne dla istniejących bu-dowli, zwłaszcza wyżej założonych, czego przykła-dów jest dużo, zwłaszcza przy budowie podziem-nych tuneli.

Pomijając w tym szkicu szereg znanych czyn-ników, wpływających na obniżenie udźwigu grun-tu, zwrócę uwagę na bodaj czy nie najniebezpiecz-niejszy, t. j . na usuwiska. Z niedawnego doświad-czenia przytoczę żelbetowy most, dobrze zapro-jektowany i dobrze wykonany. Przylegający na-syp sypany był jednak bez zachowania reguł bu-dowli ziemnych, więc np. bez stopni, wcinającychsię w teren. Po obciążeniu nasypem, most zacząłszybko osiadać; jeden przyczółek sunął ku prze-ciwnemu, aż wreszcie most uległ zniszczeniu. Pozbadaniu gruntu okazało się, że w głębi mieści sięplastyczna warstwa usypiskowa, która spowodo-wała zupełną ruinę mostu.

Najpewniejszym środkiem zapobiegawczymjest tu należyte zbadanie gruntu, na tem większągłębokość, im większa i ważniejsza jest budowla,Np, przy mostach, zakładanych na gruncie niezu-pełnie pewnym, należy przewiercić otwory do głę-bokości kilkunastu metrów i głębiej, a do współ-pracy przyciągnąć fachowca -r- inżyniera-geologa.

Nadmienię tu, że Warszawa, w przeciwień-stwie do opinji wielu inżynierów i architektów, magrunt budowlany bardzo rozmaity i że w wielumiejscach •— zdaje się — zupełnie niespodziewa-nie występują warstwy usuwiskowe, kurzawkai wogóle grunty zupełnie niepewne. Warunki geo-logiczne i hydrologiczne, zbadane dzięki pracyprof. Rychłowskiego, dyktują tu wielką ostroż-ność przy wznoszeniu budowli, zwłaszcza więk-szych. Powody tego leżą w tektonice uwarstwo-wienia, poczynając od trzeciorzędu do układównajświeższych. Teren Warszawy w swej częściwyniosłej, poczynając od skarpy, oddzielającejmiasto od Powiśla, stanowił podówczas wysepkę,otoczoną wodami, Dział wód przechodził tu mniejwięcej od Politechniki, obok ulicy Emilji Plater,przez Ciepłą do Dzikiej. Gliny trzeciorzędowe za-padają od zachodu pod pokrywę lodowcową kut. zw. Puszczy Kampinoskiej. Wysepka ta zostałabardzo zerodowana przez różne wody, których śla-dy pozostały do czasów zupełnie niedawnych. Śla-dy np. rzeki Drny, która swego czasu płynęła odulicy Wolskiej, przez Okopową, wpadając do Wi-sły w okolicy Cytadeli, są bardzo wyraźne. Takichrowów, spływających niegdyś od wyżej wymienio-nego grzbietu, jest bardzo wiele. W wielu z nichmieszczą się dziś zupełnie młode pokłady. Do te-go przyczynili się też ludzie, częściowo wydoby-wając gliny mioceńskie, czy też piaski kwarcowe,częściowo zaś zasypując wyrwy brzeżne, najczę-ściej śmieciami. W niejednem miejscu resztki daw-nych wód i jeziorzysk pozostawały do niedawnajako mokradła. To też, wedle prof. Rychłowskiego,znaczna część terytorjum Warszawy posiada bu-dowę zamaskowaną i zupełnie niepewną. Bardzosłabem miejscem jest warstwa osuwiskowa, leżącaprzeważnie wśród iłoglin mioceńskich, a złożonaz pyłu kwarcowego, która spowodowała szeregmniejszych lub większych katastrof i s p o w o d u -j e j e s z c z e n i e j e d n ą . Dlatego też wskazanajest wielka ostrożność w budowie i fundowaniu bu-dynków w Warszawie wogóle, a na skarpie od Mo-kotowa 'przez Myśliwiecką, Karową, aż do Bura-kowa, oraz wzdłuż dawnej Drny w szczególności.Zazwyczaj przyjmuje się w Warszawie jako naprę-żenie dopuszczalne na grunt 2,5 hgfmrri1. Naprę-żenie to można tu przyjmować wogóle śmiało, anawet przekraczać je na większej części powierzch-ni Warszawy, W niektórych jednak miejscach cy-fra ta zawodzi — i, zwłaszcza jeżeli chodzi o bu-dynki większe i ważniejsze, oraz na gruntach z ja-jakiegokolwiek powodu podejrzanych, należy prze-prowadzić sumienne zbadanie gruntów przy współ-pracy hydrogeologa.

Plan regulacyjny miasta powinien też uwzględ-nić tereny słabe pod względem wytrzymałości, u-mieszczając tam (w miarę możności) mniejsze bu-dowle, parki, zieleńce i t, d,, nie dopuszczając zaśnp, fabryk o ciężkim ruchu, W znacznym stopniu

.Ni? 2 2 PRZEGLĄD TECHNICZNY 481

widzimy to we Lwowie, gdzie Wały Hetmańskiei inne ulice ciągną się wzdłuż Pełtwi, Lwów mawogóle dobry grunt budowlany (trzeciorzęd), aletereny wzdłuż Pełtwi, która dawniej była równieżznaczniejsza, mają grunt słaby.

Może też zajść podmycie fundamentu. Wypa-dek ten rzadziej zdarza się przy przeciętnych bu-dowlach lądowych, natomiast stosunkowo częstoprzy budowlach mostowych i podobnych — i totak przy dużych mostach, jako też przy małychprzepustach. Przy tych ostatnich zwłaszcza liczysię zazwyczaj otworzystość przy pomocy wzorówempirycznych, dających wyniki nieraz o kilkasetprocent różne od rzeczywistości, a nadto zwracasię nieraz na nie zbyt małą uwagę. Katastrofy mo-stowe przez podmycie są stosunkowo częste, np.katastrofa pod Stefanówką na małym przepuście.Z katastrof większych mostów przytoczyć możnawypadek pod Friedrichsfeldem, w r. 1926, gdziejeden przyczółek zupełnie osiadł wskutek pod-mycia.

Częstym błędem w budownictwie lądowemjest też niezdanie sobie sprawy z tego, że ciśnieniew murze, więc i w fundamencie, rozkłada się podlinją dość stromą. Przepisy polskie, przyjmującetu nachylenie 4 : 1 dla zaprawy wapiennej, nie sąbynajmniej zbyt ostrożne. Nieuwzględnienie tego

w obliczeniu powoduje przeciążenie gruntu pod fi-larem, przy zbyt małem obciążeniu części dalszejpod fundamentem, czego znakiem jest pękanie fun-damentu. Dalsze następstwa mogą doprowadzićrównież do wypadku. W podobnych razach wska-zany jest zawsze fundament na półcemencie, czynawet na cemencie, ewentualnie betonowy, dlazwiększenia szerokości podstawy.

Ustępu przepisów M. R. P-, nakazującego re-dukowanie obciążeń ruchomych przy większej ilo-ści pięter, nie trzeba przy obliczeniu fundamentówuważać wyłącznie za przepis oszczędnościowy, aleza wskazówkę racjonalniejszego zakładania fun-damentów, celem uzyskania bardziej jednostajne-go ciśnienia na grunt, i dlatego należy się dońzawsze stosować.

Wogóle, przy każdej budowie poważniejszeji przy każdej budowie na niezupełnie pewnymgruncie, należy rozpocząć od przestudjowania ra-cjonalnego założenia fundamentu. Za zasadę na-leży postawić, że w najgorszej budowie, założonejna dobrym fundamencie, przynajmniej fundamentjest dobry, ale najlepsza budowa na złym funda-mencie wogóle nic nie jest warta.

Tak samo i przy badaniu powodów katastro-fy należy zawsze zwrócić uwagę na grunt i na fun-dament, (d. n.J

Tunel samochodowy pod rzeką Hudsonw New Yorku.

New York, liczący w r. 1920 ok, 8-u miljonów mie-szkańców, położony jest u zbiegu rzek Hudson iEast River, przyczem pierwsza z nich jest natu-

ralną granicą polityczną stanów New York i NewJersey. Miasto zajmuje całą powierzchnię półwy-spu Manhattan, którego długość wynosi 20 km, ma-ksymalna zaś szerokość — 4 km, oraz tereny po-łożone po drugiej stronie East River; z powodaniewielkiej stosunkowo szerokości tej rzeki (500—600 m), zbudowano nad nią 4 wielkie mosty, poza-tem obie części miasta łączy tunel kolejowy i tu-nel miejskiej kolei podziemnej. Po drugiej zaśstronie półwyspu, za rzeką Hudson, znajduje sięszereg dużych miast, między innemi Hoboken i Jer-sey City — stolica stanu. Budowa jednak mostuna tej rzece natrafia na wielkie trudności z powo-du jej znacznej szerokości (1500 ni], niepomyśl-nego ukształtowania dna i ożywionej żeglugi*). Ko-munikacja kolejowa odbywa się więc bądź przeztunele, bądź zapomocą promów, podczas gdy prze-wóz samochodów uskuteczniany był dotychczaswyłącznie zapomocą promów. Rozwiązanie to o-późnia znacznie komunikację, a poza tem nie jestw stanie jej opanować, tak że nieraz w dnie świą-teczne samochody wyczekują po kilka godzin namiejsce na promie. Powyższe trudności komunika-cyjne skłoniły komisję techniczną, wyłonioną przezoba stany, do budowy 2-ch tuneli, z których każ-dy służyłby do ruchu samochodów tylko w jednym

*) Obecnie rozpoczęto budowę olbrzymiego mostuwiszącego na tej rzece. Patrz „Nowiny Techniczne Nr. 20 r. b.

kierunku. Amortyzacja i koszty utrzymania tune-lu mają być pokryte z opłat przejazdowych.

Prace rozpoczęto pod kierownictwem C. Hol-land'a (od którego nazwiska pochodzi nazwa na-dana tunelowi: Holland Tunel) 12 października1920 r, i ukończono 7 grudnia 1924 r., otwarcie tu-nelu nastąpiło jednak dopiero 11 listopada 1927 r.Oba tunele są przeprowadzone równolegle i bar-dzo blisko siebie pod łożyskiem rzeki, natomiastw częściach końcowych rozchodzą się, w celu u-łatwienia ruchu samochodów w ulicach, wiodącychdo, względnie od tunelu. Całkowita długość tunelu,wynosząca 2581 m, jest podzielona na nierówneczęści przez szyby kesonowe, od których rozpoczętoroboty tunelowe, a które obecnie służą do wentylacji.

Budowa opisywanych tuneli stanowiła, zewzględu już na ich rozmiary, niezwykłą pracę tech-niczną. Nadto warunki geologiczne, w jakich budo-wę wykonywano, ogromnie ją utrudniały, gdyż zewzględu na nadzwyczaj niepomyślny układ geo-logiczny podłoża pod rzeką musiano budować tu-nel zagłębiony bardzo znacznie, jak o tem świad-czą cyfry podane niżej. Okoliczność ta uczyniłaz opisywanej budowli dzieło inżynierskie o zupeł-nie wyjątkowej skali, zasługujące na uwagę całe-go świata technicznego.

Poniżej podamy przebieg budowy i opis tu-nelu, na podstawie odnośnych materjałów, zamie-szczonych w Engineering Ńews-Record, ElectricalWorld, Engineering i Genie Civil (z dn. 11.XI.1927,25.XI.1927, 25.XI.1927 i 10.111.1928 r.).

Łożysko rzeki Hudson pokryte jest warstwą

482 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

mułu, bogatego w składniki organiczne i stanowią-cego pokład o grubości 1,5 aż do 6 m; pod nimznów znajduje się warstwa gliny i miękkiego pia-

Śruby wykonane są z twardej stali o wysokiej wy-trzymałości na rozciąganie. Naprężenie wstępneśrub wynosi 17,5 kgjmm~ i wywołuje dostateczne

Rys. 1, Widok jednego z tuneli na granicy sianów New York i New Jersey.

sku kwarcowego. Pokład ten charakteryzuje fakt,iż pale zagłębiają się w nim pod wpływem ciężaruwłasnego na 6 do 10 m! Niżej spoczywa niejedno-rodna warstwa gruboziarnistego piasku i kamieni,poczem dopiero zaczyna się wreszcie podłoże ska-liste, na głębokości — w niektórych miejscach —aż do 75 m pod poziomem wody.

Maksymalne wzniesienie tunelu wynosi 4,03%,część środkowa posiada również nieznaczne pochy-lenie, w celu odprowadzenia wody, przesiąkającejdo wnętrza tunelu. Wielkość przekroju poprzecz-nego odpowiada dwu pojazdom o szerokości 2,44 mi wysokości 3,71 m. Biorąc pod uwagę koniecznośćluzów między obu rzędami samochodów, ustalonoszerokość jezdni tunelu na 6,10 m, wysokość zaśna 4,12 m, licząc się z możliwością uszkodzeniasamochodu i koniecznością ustawienia go na plat-formie. Dla tych wymiarów i kołowego przekrojupoprzecznego tunelu, średnica zewnętrzna rurywynosi 9 m (rys. 4). Rura składa się z pierścienio długości 762 mm, każdy zaś pierścień utworzo-ny jest z 14 jednakowych segmentów, O długościzewnętrznego obwodu 1970 mm i jednego segmen-tu zamykającego rurowanie, o długości 305 mm.Segmenty odlane są z żeliwa, na długości zaś240 m — ze stali. Poszczególne segmenty połączo-ne są w kierunku poprzecznym i podłużnym zapo-mocą śrub, ściskających wewnętrzne kołnierze.

przyleganie kołnierzy segmentów, mających ten-dencję do rozchylenia się pod wpływem obciąże-nia zewnętrznego. Rura była liczona jako ciągła

Rys. 2. Plan New Yorku.

(jednolita) dla obciążenia składającego się z cię-żaru 11,6 m wody i 9,45 m szlamu o gęstości1625 feg/m3. Wewnątrz jest rura wyłożona warstwą

Ks 22 PRZEGLĄD TECHNICZNY 483

betonu o grubości 305 mm, czego nie uwzględnionoprzy liczeniu rury, Sufit i jezdnia dzielą przekróipoprzeczny tunelu na trzy części, z których naj-wyższa służy do odprowadzania zużytego powie-trza, środkowa — do ruchu samochodów, najniż-sza wreszcie do doprowadzania świeżego powietrza.Podłoga, o całkowitej grubości (łącznie z wybru-kowaniem) 0,55 m, wykonana jest z betonu, uzbro-jonego w kierunku podłużnym okrągłemi prętamiżelaznemi, w kierunku poprzecznym zaś — belka-

późniejszemu przelotowi tunelu. Odstęp międzyścianami wypełniony jest betonem o składzie1 :2 : 4. Kesony zostały wzniesione na lądzie w wy-kopie, którego dno znajdowało się na poziomie wo-dy w rzece; po stopniowem usunięciu pali, pod-trzymujących kesony, zagłębiły się one ok. 0,3 mpod poziom wody, co wystarczyło już do rozpo-częcia zapuszczania zapomocą sprężonego powie-trza. Wykopywany materjał składany był na sufi-cie kesonu, celem jego większego obciążenia i ła-

Rys, 3, Profil podłużny tunelu HollancTa.

mi dwuteowemi 305 mm, ułożonemi co 1,525 ni,których końce wspierają się na podstawach beto-nowych, odległych od siebie o 5,20 m. Nawierzch-nia jezdni, ułożona z kostki granitowej, jest pła-ska, z bardzo nieznacznem natomiast pochyleniempoprzecznem w celu odprowadzenia wody. Podsta-wy betonowe pod podłogę wznoszą się z bokówponad jej poziom, przyczem jedna tworzy chodniko szerokości 0,762 m, który służy do ruchu piesze-go personelu administracyjnego tunelu, druga zaśzawiera wewnątrz przewody elektryczne i ruręwodną o średnicy 152 mm, zaopatrującą krany po-żarowe, rozstawione co 36 m. Kanały, doprowa-dzające do tunelu świeże powietrze, rozmieszczo-ne są po bokach jezdni, jak to widać na rys. 4.W celu polepszenia oświetlenia tunelu, ściany wy-łożone są lśniącemi cegiełkami. Lampy 150-wato-we rozstawione są co 6 m. Sufit, o grubości 152 mm,posiada otwory prostokątne dla odpływu zużyte-go powietrza.

Roboty tunelowe wykonane zostały zapomocąrurowania pneumatycznego, który to sposób zasto-sowany był z dobrym wynikiem przy uprzedniowykonanych tunelach podwodnych w New-Yorku.Sposób ten polega na tem, że tarcze kesonowe wtła-czane są w materjał, zapomocą dźwigów hydrau-licznych, opartych o ostatni gotowy pierścień cem-browiny żeliwnej. Jedynie od szybu Nr, 1 w kie-runku New Yorku wykonano tunel w wykopieotwartym. Przy robotach zastosowano sześć tarczkesonowych, po trzy dla każdego tunelu; jednapara pracowała od szybu Nr, 1 w kierunku NewJersey, dwie pozostałe — od szybu Nr, 4, każdaw innym kierunku. Szyby Nr.Nr, 1, 3 i 4 są od-dzielne, szyb zaś Nr, 2 — wspólny dla obu tuneli.Wszystkie szyby zanurzone zostały przy użyciusprężonego powietrza, przyczem Nr.Nr, 1, 2 i 4spoczywają bezpośrednio na podłożu skalnem, szybzaś Nr. 3 — na palach, wbitych uprzednio aż dogłębokości gruntu stałego. Szyby Nr.Nr, 1 i 4(rys. 6), utworzone są przez 4 kesony o podsta-wie 14,32 m X 13,10 m i całkowitej wysokości ok,21 m. Ściany kesonów, wykonane z blach żelaz-nych i usztywnione między sobą kratownicami, sąpodwójne, z wyjątkiem tych, które odpowiadają

twiejszego przezwyciężenia oporów, występują-cych przy zagłębianiu.

W czasie pracy natrafiono na przeszkody wpostaci resztek starych fundamentów i pali, któ-rych usunięcie nastręczało poważne trudności. Poopuszczeniu kesonów aż do skały, podłoże zostałowyrównane i pokryte warstwą wapna, którą sta-rannie wygładzono, następnie zaś czterema war-stwami smołowanej tkaniny, na której dopiero od-lano podłogę z betonu.

Podwójny keson Nr. 2 (rys. 7), o wymiarachpodstawy 28,38 m X 11,36 m i całkowitej wyso-kości 34 m, podzielony został na dwie komory,przez przegrodę, zbudowaną, podobnie jak i ścia-ny, na całej wysokości kesonu. Każda z połówekkesonu podzielona jest znowu zapomocą cienkiejprzegrody, sięgającej górnych tworzących ruro-wania tunelu, na dwie mniejsze komory, z którychjedna służy do wtłaczania powietrza świeżego,druga zaś — do wysysania zużytego. Po opuszcze-niu kesonu do wody i przebyciu grubej warstwyszlamu, osiągnięto podłoże skaliste na głębokości21 rn pod poziomem wody. W podłożu tem wyko-

Rys. 4. Przekrój poprzeczny rurowania tunelu.

nano wykop przy użyciu świdrów, poczem uszczel-niono dno wykopu, podobnie jak to było opisanewyżej. Ściany kesonu, na tej wysokości, na której

464 PR2£ÓLĄ1> TECHNICZNY 1928

poziom wody jest zmienny, obłożone zostały kost-ką granitową.

Kesony Nr. 3, o wymiarach podstawy każda-go z nich 15,4 m X 11,43 m i wysokości całkowitej34 m, nie zostały zapuszczone tak, jak poprzednie,z powodu zbyt wielkiej (75 m) głębokości gruntuskalistego pod poziomem wody. Budowę kesonówwykonano w ten sposób, że każdy z nich spoczy-wa na 42 palach, zagłębionych uprzednio w podło-żu skalistem i uciętych na poziomie —31,55 m podzwierciadłem wody. Pale składały się z rur stalo-wych o wymiarach 6,1 m X 610 mm X 9,5 mm,łączonych ze sobą na gwint. Po opuszczeniu pierw-szej części pala, nakręcano następną rurę, opu-

odpowiedniej, wspomnianej wyżej, głębokości, po-czem, po wykonaniu tych operacyj dla wszystkich84 pali, zaczęto zapuszczanie kesonów na pale przyużyciu sprężonego powietrza.

Wszystkie tarcze kesonowe, stosowane do ru-rowania pneumatycznego, były jednakowe; ze-wnętrzna ich średnica wynosiła 9,20 m, całkowitazaś długość, łącznie z ostrzem i blachą chroniącąostatnio złożony pierścień — 5,75 m. Tarcze ke-sonowe podzielone zostały zapomocą przegród po-ziomych i pionowych na oddzielne komory w ilości19-u i zaopatrzone w 30 dźwigów hydraulicznych,które służyły do przesuwania tarczy. Dźwigi, któ-rych cylindry posiadały wymiary 254 mm X Im,

Rys. 5. Tarcza kesonowa.

szczając ją ponownie i t. d., aż do osiągnięcia pod-łoża skalistego. Materjał, który wchodził do wnę-trza rur, rozbijano przy pomocy kafara i wypom-powywano nazewnątrz. Opuszczanie pali odbyłosię możliwie dokładnie pionowo i na całej ich dłu-gości (wynoszącej aż 82 m) odchylenia od pionunie przekraczały 0,6 m. Gdy montaż pali zostałjuż całkowicie ukończony, włożono do środka ruri opuszczono aż na samo dno pali uzbrojenie że-lazne, składające się z ustawionych w wierzchoł-kach wieloboku umiarowego 6-u prętów o średni-cy 38 mm i długości ok. 45 m, otoczonych na całejdługości spiralą z drutu o grubości 28 mm, którejskok wynosił 229 mm, średnica zewnętrzna zaś406 mm. Następnie pale zabetonowano i ucięto na

opierały się drugostronnie na wykonanej już częścirurowania, przyczem całkowity nacisk, jaki mogływywierać, wynosił ok. 6 000 tonn. Prócz wspomnia-nych, tarcze kesonowe zaopatrzone były w 12 dźwi-gów o wymiarach cylindrów 89 mm X 1 m, obsłu-gujących platformy, oraz w ramię obrotowe domontażu segmentów rurowania. Dźwigi przesuwa-jące tarczę kesonową mogły być uruchamiane bądźoddzielnie, bądź grupami po 5, a to w celu wypro-stosowania lub poprawienia trasy tunelu, Tarcze ke-sonowe posiadały również młoty pneumatycznedo rozbijania twardych miejsc terenu i ubijaniapakunku z drutu ołowianego w szczelinach międzyposzczególnemi segmentami rurowania.

Rury o średnicach 152 mm, 305 mm, 38 mm

N° 22 PRZEGLĄD TECHNICZNY 485

i 152 mm doprowadzały odpowiednio powietrze oniskiem i Wysokiem ciśnieniu, wodę pod ciśnieniemdo dźwigów i wodę na wypadek pożaru,

Rys, 6. Przekroje jednego z kesonów, Nr. 4.

Wykopany materjał dostarczany był ręczniedo wagoników, ciągnionych przez lokomotywy e-lektryczne. W wykona-nej części tunelu ułożo-ne były dwa tory, o roz-stawieniu szyn 915 mmdla pociągów pustych izaładowanych. Część tu-nelu pozostająca pod ciś-nieniem odcięta była odpozostałej zapomocą ścia-ny, wykonanej z betonu(o grubości 3,65 m) i zao-patrzonej w cztery otwo-ry, z których Łdwa wyż-sze uzbrojone były wkurki, służące do regu-lacji prędkości śluzowa-nia (70 g/miń] sprężone-go powietrza.

Przy rozpoczynaniurobót tunelowych, tarczekesonowe ustawione zostały w głębi studni na spe-cjalnem rusztowaniu. Jednocześnie, między ścia-ną kesonu a tarczą zmontowano kilka pierścienirurowania, w celu umożliwienia pracy dźwigówhydraulicznych. Wreszcie w dolnej części studniwbudowano prowizoryczny szczelny sufit dla utrzy-mania sprężonego powietrza, poczem wycięto tęczęść ściany kesonu, która odpowiada przelotowitunelu. Po wykonaniu otworu, wyłożono go tarci-cami dębowemi, opatrzonemi zewnątrz warstwągliny, w celu zapobieżenia wypływowi sprę-żonego powietrza. Tarczę kesonową przesu-wano każdorazowo zapomocą dźwigów, po uprzed-nieni zmontowaniu ostatniego pierścienia o długo-ści 762 mm, przyczem materjał wybierano przezotwory między tarcicami, albo też miękki i wodni-sty szlam wyciskany był przez te otwory bez do-datkowej pracy. Po przebiciu 60 m tunelu, umie-szczono w nim wzmiankowaną ścianę betonową,usuwając jednocześnie prowizoryczną przegrodęw kesonie, co dało możność uruchomienia drugiejtarczy kesonowej w każdym z szybów Nr. 4, wcelu przebijania tunelu w kierunku zachodnim. Po-

Rys. 7. Przekroje kesonu Nr. 2.

nieważ w kierunku tym tarcze przebijały warstwystarych fundamentów, w których następował zna-czny wypływ sprężonego powietrza, okazała siępotrzeba uszczelniania terenu zapomocą zastrzy-ków cementu, W pobliżu szybów Nr,Nr,2 i 3 posu-wanie się tarcz kesonowych doprowadziło do taksilnego zgniotu złoża między tarczą a ścianą keso-nu, że niezbędne było wykonanie otworów w tejścianie dla usunięcia materjału; ścianę tę rozebra-no częściowo dla przepuszczenia tarczy, która prze-była wnętrze szybu, po uprzedniem wykonaniuotworu w ścianie przeciwległej, i wyłożeniu go gli-ną, analogicznie, jak to już było opisane powyżej.Po przebyciu szybu Nr. 2, natrafiono na teren ska-listy i posuwano się naprzód przy użyciu świdrówi materjałów wybuchowych; podłoże otrzymywałow tej części wyprawę z betonu i tarcze posuwałysię po szynach stalowych, Obie pary tarcz kesono-wych (które rozpoczęły odpowiednio pracę od szy-bów Nr. 1 i Nr. 4) spotkały się bez większych od-chyleń, poczem zostały rozebrane i rurowanieostatnich pierścieni połączyło oba odcinki tunelu.Robotnicy, którzy pracowali przy rurowaniu pneu-

matycznem, gdzie powie-trze sprężone było od 0,7do 3,3 ai nadciśnienia,zmieniali się co 45 min.i po czterech godzinachodpoczynku wracali nadrugi i ostatni, tej samejdługości, okres pracy, także dla osiągnięcia pracybezprzerw,musiano zor-ganizować 20 drużyn,kolejno się luzujących.

Część wschodnia tune-lu wykonana została wobrębie miasta zapomocąwykopu otwartego, przy-czem poważne trudnościnastręczały przewody dowody i gazu. W czasie wy-konywania tych robót, na

wykopie ułożono prowizoryczny pokład drewniany,w celu umożliwienia ruchu ulicznego. Ściany wy-kopu umocnione zostały w górnej części zapomocą

Ostrze

Piasek

Dźwig

Rurowanie

Rys. 8. Schemat tarczy kesonowej w czasie pracy.

stempli drewnianych, w dolnej zaś kończastemiżerdziami żelaznemi, wbijanemi przez kafar pa-rowy.

486 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

Na wybetonowanie wewnętrznej części cylłn- świetlny „Stop engine" — zatrzymanie silnika,drycznej rurowania tunelu zużyto ok. 35 000 rńl W razie wypadku uszkodzenia wozu w tunelu i za-

trzymania ruchu, zaczynają świecić lampy żółteprzerywanem światłem, co jest sygnałem do oswo-bodzenia lewej strony jezdni, w celu przepuszcze-nia pogotowia samochodowego, które nadjeżdża wkierunku przeciwnym względem kierunku ruchunormalnego. Dwa wozy pogotowia samochodowegomają swe stałe pomieszczenie w pobliżu wylotówtunelu, poruszają się zapomocą napędu akumula-torowego i zaopatrzone są w 6 t-we dźwigi do pod-noszenia uszkodzonych samochodów.

Woda, zużyta Wewnątrz tunelu, oraz prze-siąkająca przez ścianki rurowania, ścieka dozbiorniczków, umieszczonych w każdym z 4-chszybów, względnie do zbiorniczka w najniższympunkcie tunelu, poczem wypompowywana jest dorzeki.

Wentylacja tunelu (o której wspomniano jużw Nr. 5-ym „Przegl. Techn." z 1928 r.) polega nausunięciu przez górny przewód powietrza zużyte-go i zmieszanego ze spalinami silników, i dostar-czeniu świeżego powietrza do przewodu dolnego,skąd przedostaje się ono do środkowej części tu-nelu przez liczne wycięcia w pobliżu jezdni. Spalinyposiadają w swym składzie, prócz dwutlenku węglai niebezpiecznego dla zdrowia tlenku węgla, rów-nież i inne składniki, mniej niebezpieczne wpraw-dzie, ale o przykrym zapachu. Doświadczenia

nmrUsuwaniepowietrza

t. u

Rys. 9. Przekrój pionowy szybu wentylacyjnego Nr. 2,

betonu o składzie 1 : 2 : 4, na wykonanie zaś po-dłogi i sufitu—ok. 8 000 rri\ Beton przyrządzanow betoniarkach ustawionych w szybach Nr. 2i 3. Piasek i żwir dostarczano do betoniarek przezrury żeliwne z położonych wyżej silosów, którezaopatrywane były w te materjały drogą wodną.Wewnętrzną powierzchnię rurowania żeliwnego o-czyszczono przed wybetonowaniem szczotkami dru-cianemi, w celu zwiększenia przyczepności. Kolej-ność operacyj przy budowie wnętrza tunelu byłanastępująca: najpierw wybetonowano dolne seg-menty rurowania, poczem, po odpowiedniem usta-wieniu belek dwuteowych, odlano jezdnię wrazz bocznemi ściankami pionowemi. Następnie, powybetonowaniu ścian w części środkowej, międzyjezdnią a sufitem, z uwzględnieniem odpowiednichzagłębień w ścianach dla wyprawy ich cegiełkami,wykonano sufit, którego dolna powierzchnia po-malowana została zapomocą aparatu wytryskowe-go. Wreszcie w końcowej części robót wyłożonościany boczne cegiełkami i wybrukowano jezdnię.

Przy budowie tunelu wykopano ok. 375 000 m'materjału oraz zużyto 98 000 m3 betonu (nie liczącbudynków wentylacyjnych] i 115 milj. kg odlewużeliwnego. Koszt wykonania tunelu wyniósł 47 milj.dolarów.

Co się tyczy ruchu samochodów w tunelach,zaznaczyliśmy już, że poruszają się one w każdymz nich tylko w jednym kierunku, dwoma rzędami;prawa strona jezdni przeznaczona jest dla samo-chodów powolnych, lewa dla szybkich. Regulacjaruchu uskuteczniana jest zapomocą różnego kolo-ru sygnałów świetlnych, rozstawionych co 73 m;kolor zielony oznacza wolny przejazd, kolor czer-wony — zatrzymanie się wozu, wreszcie napis

Rys, 10. Widok szybu wentylacyjnego Nr. 1,

przeprowadzone na różnych typach samochodów,przy różnych prędkościach i pochyłościach toru,

i 22 PRZEGLĄD ThCHNlCZNY 487

wykazały, że w najgorszych warunkach, t. j . przyrozruchu na maksymalnem wzniesieniu toru 4%,wytwarza się średnio 60 l'smin CO. Ażeby wyzna-czyć dokładnie wpływ tlenku węgla na organizmludzki, wykonano szereg obserwacyj. Ochotnicy,którzy poddali się badaniom, znosili dobrze go-dzinny pobyt w pomieszczeniu, w którem zawar-tość CO w powietrzu wynosiła 0,04%, z lekkiemichwilowemi dolegliwościami przy — 0,06% COi z dolegliwościami trwaj ącemi przez czas dłuższyprzy zawartości 0,08% CO. Ponieważ przejazd tu-nelu przy prędkości 5 kmjh trwa 35 min, przyprędkości normalnej 16 kmjh — 9,5 min, w raziezaś uszkodzenia wozu lub jakiegoś innego wypad-ku może trwać najwyżej 45 min, postanowiono o-kreślić dopuszczalną zawartość CO w powietrzuna 0,04%', co dla przejazdu 1900 samochodów nagodzinę odpowiada 42-krotnej zmianie powietrzaw ciągu godziny i dostarczeniu ok. 56 000 m*jminpowietrza do każdego z tuneli.

Wentylacja odbywa się przez szyby kesonowe,na których zbudowano wielkie gmachy (pow. 40 m)z żelazobetonu dla pomieszczenia wentylatorówi urządzeń maszynowych. Szyby Nr.Nr. 1 i 4 ob-sługują części końcowe tunelu oraz część opada-jącą aż do najbliższego szybu, część zaś wznoszącąsię, w której powstaje większa ilość spalin •— napołowie odległości do najbliższego szybu, Do każ-dej z tych stacyj wentylacyjnych należy cztery ze-społy wentylatorów ssących i cztery tłoczących.Szyby Nr,Nr. 2 i 3 obsługują pozostałe połówkiczęści wznoszącej się oraz środkowe odcinki tu-nelu i zaopatrywane są w powietrze przez trzy

zespoły ssące i trzy tłoczące. Razem więc przy od-świeżaniu powietrza w tunelu pracuje po 14 ze-społów ssących i tłoczących, a ponieważ każdy ze-spół składa się z trzech wentylatorów (z którychdwa pracują równolegle, a trzeci jest zapasowy),przeto całkowita ich ilość wynosi 84, moc zaś zu-żywana przez nie — 6000 KM,

Wentylatory zasysają powietrze z sali, wktórej są ustawione, i tłoczą je przez rury o ła-godnych krzywiznach do najniższej komory tune-lu; wypływ powietrza z tej komory do części środ-kowej odbywa się przez szczeliny, rozstawione co3,05 m i zaopatrzone w zasuwy, służące do zmianywydatku przepływającego powietrza. Regulacja tazapewnia prawidłową wentylację bez względu nabliższe lub dalsze położenie szczeliny względemźródła zasilającego komorę. W ten sam sposób od-bywa się zmiana wolnych przekrojów w otworachwyciętych w suficie (również co 3,05 m) dla od-pływu zużytego powietrza. Powietrze to, po wyj-ściu z tunelu, odprowadzane jest do 4-ch kominów,umieszczonych w narożach każdej stacji wentyla-cyjnej (rys. 9 i rys. 10).

Silniki elektryczne napędzające wentylatorysą sterowane przez biuro kontrolne, stosownie dowyników analizy powietrza, zasysanego w każdymz odcinków tunelu.

W pierwszym dniu otwarcia tunelu, zawar-tość CO w powietrzu nie przekraczała 0,02%; wdniu tym przejechało przez tunel zgórą 52 000 sa-mochodów, co jest najlepszym dowodem jego u-żyteczności i dobrą wróżbą amortyzacji.

M. T.

Wyższe szkolnictwo technicznew Stanach Zjednoczonych Am. Półn.

Napisał bu. Mieczy sła iv ZI o w od siei, Flint, Michigan, U. S. A .

Ogólna organizacja.

Organizacja wyższego szkolnictwa w StanachZjednoczonych jest naogół niejednolita. Jednąz głównych przyczyn tego jest brak w Stanach

Zjednoczonych instytucji równorzędnej Minister-stwu Oświaty; rząd federalny w Waszyngtoniesprawą szkolnictwa się nie zajmuje, pozostawiającją inicjatywie prywatnej i poszczególnym Stanom,Niektóre więc Uniwersytety i Politechniki są fun-dowane przez jednostki (np. C a r n e g i e I n s t i -t u t e of T e c h n o l o g y w Pittsburgu), inneprzez całe grupy zamożniejszych obywateli, innewreszcie zostały zorganizowane przez autonomicz-ne władze stanowe, przyczem Stany, w formie co-rocznych subsyidjów pieniężnych, zwykle równieżprzyczyniają się do utrzymania uczelni obu pierw-szych typów. Jako organizacje — wyższe zakładynaukowe traktowane są na równi z przedsiębior-stwami i towarzystwami przemysłowemi; posia-dają swoje Rady Nadzorcze (Board of Trustees)z prezydentem na czele, oraz muszą być zareje-strowane w odnośnym Stanie, który nadaje im pra-wo wydawania dyplomów. Rady nadzorcze mia-nują rektora (chancellor —• kanclerza) dziekanów(dean) i profesorów, przyczem rektor i dziekani

nie zmieniają się co roku, lecz pełnią swe funkcjestale; rektor i dziekan są to zatem wyższe szcze-ble w amerykańskiej hierarchji profesorskiej. Nie-jednolitość organizacji wyższych studjów w Ame-ryce objawia się przedewszystkiem nierównością,poziomów naukowych poszczególnych uczelni —dyplomy uzyskane w jednych uważane są za wię-cej wartościowe od dyplomów zakładów innych,przyczem układa się całą kolejną listę uniwersy-tetów, stosownie do ich poziomu naukowego. Zwy-czajnie każdy większy uniwersytet posiada wszyst-kie możliwe wydziały, a więc obejmuje równieżi działy techniczne; istnieją jednak także insty-tucje specjalne, przeznaczone wyłącznie dla wie-dzy technicznej, odpowiadające naszym Politech-nikom. O ile chodzi o studja techniczne, to wła-śnie dwie takie amerykańskie Politechniki stawia-ne są na pierwszem miejscu — za najlepszy jestuważany „Ma s s a c h u s e t t s I n s t i t u t e ofT e c h n o l o g y " w Bostonie, drugim jest „C a r-n e g i e l n s t i t u t e o f T e c h n o l o g y " w Pitts-burgu. Niemniej jednak szereg uniwersytetówposiada działy techniczne znakomicie rozwinięte(Univ. of Illinois w Urbana, Univ. of Pittsburgh,Columbia University w N. Yorku, Univ. of Michi-

488 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

gan w Ann Arbor i wiele innych), tak że powyższeuszeregowanie niezawsze jest słuszne. W celuutrzymania poziomu naukowego na pewnej stałeiwysokości, oraz unieszkodliwienia konkurencji za-kładów, stawiających mniejsze wymagania swoimstudentom, utworzony został Związek Uniwersy-tetów Amerykańskich, do którego należeć mogąjedynie te uczelnie, których poziom jest mniej wię-cej równorzędny poziomowi uniwersytetów euro-pejskich. Do powyższego Związku należy okołodwudziestu uniwersytetów. Dyplomy uzyskane wuniwersytetach niezwiązkowych są mniej war-tościowe i często uprawniają jedynie do zapisaniasię na pierwszy rok studjów w uniwersytetachzwiązkowych. Uniwersytety związkowe nie tworząjednakże żadnej zwartej organizacji, posiadającejogólne normy studjów i wydawania dyplomów;przeciwnie, każda instytucja naukowa posiada swo-je własne przepisy, które zmienia zależnie od swe-go uznania.

Dyplomy amerykańskie.Opiszę tu krótko zasady stosowane przy wy-

dawaniu dyplomów na Uniwersytecie Pittsburgh'-skim (University of Pittsburgh), które znam naj-lepiej, a które można uważać mniej więcej za nor-malne dla tutejszych Uczelni, Pierwszym stopniemakademickim jest dyplom ,,B a c h e l o r ofS c i e n c e " lub ,,B a c h e l o r of A r t s " , przy-czem „ A r t s " odnosi się do wydziałów literatu-ry, sztuki, prawa, handlu i t, p., podczas gdy„ S c i e n c e" określa nauki ścisłe, więc inżynie-rję, wydział matematyczny, przyrodniczy i t, d.Dyplom Bachelor'a otrzymuje się po czterech la-tach studjów, ukończeniu wszystkich przepisanychkursów z pomyślnym wynikiem i napisaniu podkierownictwem profesora krótkiej rozprawki( the-sis) na żądany temat, Na dyplomie Bachelor ofScience (w skróceniu B. S.) większość studentówkończy swe studją techniczne i poświęca się na-stępnie pracy zawodowej. Dla chcących pogłębićswe teoretyczne wiadomości istnieją jednak dwadalsze dyplomy: „Master of Science" lub ,,Arts"(M. S. względnie M. A,), oraz „Doctor of Phijo-sophy (Ph. D.). Aby otrzymać powyższe dyplo-my trzeba • zapisać się do t. zw. „GraduateSchool" (która tworzy osobny Wydział Uniwersy-tetu), biorąc te wykłady i ćwiczenia, w którychsię jest specjalnie zainteresowanym, Często zapi-suje się na ten sam przedmiot, który się słuchałow przeciągu pierwszych lat studjów — jednako-woż materjał jest tu traktowany znacznie obszer-niej i gruntowniej, przyczem od studenta wyma-ga się większej samodzielności. Po ukończeniudwóch pełnych półroczy w „Graduate School",przedstawieniu pracy naukowej i zdaniu ustnegoegzaminu przed specjalnie powołaną komisją, zło-żoną z 5 profesorów, otrzymuje się dyplom M. S.,względnie M. A. Dla uzyskania dyplomu doktor-skiego, trzeba ukończyć sześć półroczy w „Gra-duate School", wykazać się znajomością językówniemieckiego i francuskiego (w piśmie), przed-stawić pracę naukową, oraz zdać egzamin doktor-ski przed specjalną komisją, przed którą próczobrony tezy kandydat musi udowodnić zdolnośćdo samodzielnej pracy badawczej i znajomość .li-teratury swej specjalności. Uzyskanie dyplomu„Ph. D," wymaga zatem conajmniej siedmiu lat

studjów, w ciągu których jest się zwyczajnymstudentem Uniwersytetu, obowiązanym do uczę-szczania na wykłady i ćwiczenia, oraz opłacaniaczesnego, wynoszącego przeciętnie 300 dol, rocz-nie (równorzędne średniemu kosztowi utrzyma-nia studenta przez czas trzech miesięcy). Na od-działach technicznych, iprócz powyższych trzechdyplomów naukowych, istnieje jeszcze jeden dy-plom zawodowy — dyplom inżynierski. Dyplom in-żyniera na Uniwersytecie Pittsburgh'skim do nie-dawna wydawano studentom po ukończeniu pierw-szych czterech lat studjów — był on zatem rów-norzędny obecnemu dyplomowi „B, S, ". Od ro-ku 1924 wprowadzono jednak pewne utrudnie-nia w uzyskaniu tego dyplomu — nazwano gostopniem wyższym (advanced degree), a w celuotrzymania go (kandydaci, po uprzedniem uzyska-niu dyplomu B. S., muszą coiniaijimniiej przez prze-ciąg trzech lat oddawać się pracy zawodowej, na-pisać pracę z zakresu praktycznego zastosowanianaukowych metod techniki oraz zdać odpowiedniegzamin ustny. Niektóre uniwersytety wydają dy-plomy inżynierskie według metody dawnej, co naj-wyżej wymagając jednego roku dodatkowych stu-djów (razem 5 lat), inne natomiast stawiają jeszczetrudniejsze wymagania, jak np. pięć lat pracy za-wodowej, przyczem kandydat przez ten czas mu-si uzyskać odpowiedzialne stanowisko w prze-myśle.

Materjał studjów.Wymagania stawiane przy przyjmowaniu na

pierwszy rok studjów mogą być również różne naróżnych uniwersytetach. Zwyczajnie żąda sięukończenia szkoły średniej (high school), przyczemuczeń już w szkole średniej dobierać sobie musiprzedmioty w ten sposób, aby zadowolić wymaga-nia danego działu, któremu w czasie studjów wyż-szych ma zamiar się poświęcić. Amerykańskieszkoły średnie mają cały szereg przedmiotów o-bieralnych — uczeń zatem wcześnie zaczyna sięspecjalizować w swym kierunku. Wydziały tech-niczne wymagają od wstępujących przesłuchaniapewnej określonej ilości godzin w następującychprzedmiotach; język angielski, jeden język obcy,algebra, geometrja płaska, geometrja przestrzenna,historia, fizyka lub chemja, pozostawiając kilkainnych przedmiotów studentom do wyboru.

Pierwsze dwa lata studjów uniwersyteckich(F r e s h m a n i S o p h o m o r e Y e a r ) są zwy-kle wspólne dla wszystkich oddziałów technicz-nych; na drugim roku są małe tylko różnice wjednym lub dwu przedmiotach. Materjał tychpierwszych dwu lat obejmuje ogólne przedmioty,a więc matematykę, jJeometrję wykreślną, chemję,fizykę, mechanikę, rysunki techniczne, ekonomję,psychologię, dalej elektrotechnikę, maszynoznaw-stwo i elementy miernictwa — prawie każdyprzedmiot połączony jest z odpowiedniemi ćwi-czeniami w laboratorjum. Dość charakterystycz-ny jest fakt, że oa pierwszymi roku obowiązko-wy jest również kurs języka angielskiego (3 godz.tyg.); kurs ten obejmuje kompozycję, t. j . różnemetody układania i pisania sprawozdań, opisówi artykułów.

Na trzecim roku studjów ( J u n i o r Y e a r )zaczyna się specjalizacja; studenci dzielą się naoddziały, zakresem studjów i nazwami odpowia-

Ni 22 PRZEGLĄD TECHNICZNY 489

dające oddziałom polskich Politechnik, Istniejąfpszyny, gdzie i jak sprzedać swój wyrób; muszą po-więc: oddział inżynierji (civil engineering), me cha- %_' siadać ustaloną politykę względem zależnych odniczny (mechanical 'eng,), elektrotechniczny (elec-trical eng.) i chemiczny (chemical eng.). Oddziałarchitektoniczny zwykle bywa zaliczany do „Arts"— dlatego też np. ,,School of Engineering" Uni-wersytetu Pittsburgh'skiego architektury nie obej-muje. Na wydziale mechanicznym zwraca uwagęfakt, iż główny nacisk położony jest na obsługęurządzeń mechanicznych i elektrycznych, oraztechnologję metali, podczas gdy konstrukcja ogra-nicza się do wykładów, dających w sumie ośm go-dzin tygodniowo przez jedno półrocze, oraz jed-nego łatwego projektu. Na czwartym roku (S e-n i o r Y e a r ) na wszystkich oddziałach znowuobowiązkowy jest półroczny kurs języka angiel-skiego, obejmujący opracowania pisemne tematówtechnicznych. Aby mieć całkowity obraz wy-magań, stawianych studentowi w ciągu jego stu-djów, warto zaznaczyć, iż na pierwszym roku obo-wiązkowe są ćwiczenia (3 godz. tyg, w obu pół-roczach) z zakresu wychowania fizycznego, a koń-cowy dyplom B. S. otrzymać mogą tylko ci stu-denci, którzy posiadają egzamin z umiejętnościpływania.

Oddział „Industrial Engineering".Wyżej wymienione oddziały nie wyczerpują

jednakowoż całości. Na wielu uczelniach istnie-ją oddziały leśne, rolne, czasem bardzo specjalne,jak np. oddział drukarstwa; pozatem coraz czę-ściej spotyka się oddziały „Industrial Engineering",których genezie i organizacji poświęcę irochę wię-cej słów ze względu na nowość i ważność tej ga-łęzi wiedzy technicznej. Sama jej nazwa nie jestzasadniczo ustalona; spotyka się i w literaturzei programach uniwersyteckich równorzędne na-zwy. „ M a n a g e m e n t , P r o d u c t i o n lubC o m m e r c i a 1 E n g i mi e e r i n g", jednokowoż„ I n d u s t r i a l E n g " jest najczęściej używanei zdaje się wypierać inne. W polskim języku praw-dopodobnie „Organizacja wytwórczości" najlepiejokreśla ten nowy dział techniki. Uniwersytetyamerykańskie zaczęły organizować oddziały „Ind.Eng." na skutek wyraźnej potrzeby, odczuwanejw przemyśle, któremu uczelnie wyższe dostarcza-ły specjalistów, wykształconych w jednym kierun-ku; nie było natomiast ludzi odpowiednio przygo-towanych do objęcia całości różnorakich zagad-nień, zdolnych do należytego ocenienia każdegoz tych zagadnień i odpowiedniego ich skoordyno-wania. Podobną potrzebę odczuwa zresztą rów-nież i przemysł polski — niejednokrotnie młodziinżynierowie, rozpoczynający swą karjerę w prze-myśle, narzekają, iż stracili wiele drogiego czasupodczas studjów na uczenie się rzeczy im w ichpracy (niepotrzebnych, podczas gdy w wielu wy-padkach spotykają się z problemami zupełnie imnawet w teorji nieznanemi. Zagadnienia, z któremiludzie twórczo w przemyśle pracujący spotykająsię w codziennem życiu, są bardzo różnorodne;problemy czysto techniczne są tylko ich częścią.Prócz znajomości procesów technologicznychi umiejętności utrzymania wydajności produkcjina wysokim poziomie, kierownicy przedsiębiorstwmuszą posiadać dokładne zrozumienie strony han-

siebie pracowników przedsiębiorstwa, znać meto-dy dobierania nowych ludzi, awansowania ich,ustalania płac, zwiększania wydajności robotni-ków (nie kosztem ich zmęczenia), utrzymania zdro-wotności i bezpieczeństwa pracy na możliwie wy-sokim poziomie, dalej mieć odpowiednie zrozu-mienie dla znaczenia, organizacji i związków za-wodowych, oraz znać ustawodawstwo socjalne.Osobną ważną grupę zagadnień praktycznego ży-cia stanowią kwestje finansowania przedsiębiorstw.Banki,- akcje, pożyczki, ubezpieczenia, towarzy-stwa akcyjne, spółki różnego rodzaju — są towszystko pojęcia, z któremi kierownik przedsię-biorstwa powinien być dokładnie obeznany. Kie-rowanie przemysłem wreszcie wymaga zdawaniasobie sprawy z ekonomicznego znaczenia prze-mysłu dla całego społeczeństwa, wzajemnej za-leżności przemysłu od państwa, oraz najnowszychtendencyj w organizacji przemysłu pod tym wzglę-dem. Wszystkie te zagadnienia zostały uwzględ-nione przy organizowaniu i układaniu programówoddziałów „Ind. Eng." na uniwersytetach amery-kańskich. Oddzkły te okazały się bardzo uży-tecznemi i spełniają dobrze swoje zadanie,

Metody nauczania,Metody uczenia stosowane na uniwersytetach

amerykańskich są zasadniczo różne od metodużywanych ona uczelniach europejskich i posiadająwiele ciekawych cech. Kursy prowadzone są prze-ważnie metodą dyskusji, a nie metodą wykładów,co pociąga za sobą ograniczoną ilość studentóww jednej klasie. Zależnie od ilości zgłoszonychstudentów, tworzy się zatem 'kilka, czasem kil-kanaście równoległych klas tego samego kursu,przyczem studenci mają możność wybrania sobietej klasy, która najbardziej ich rozkładowi godzinodpowiada. Średnia ilość studentów w jednej kla-sie jest około 20, tak że profesor ma możnośćw czasie każdej godziny porozmawiać z każdymstudentem i skontrolować jego obecność (co jestpilnie przez wykładających przestrzegane). Stu-denci mają wyznaczone podręczniki do każdegokursu (czasem kilka), i na każdej godzinie profe-sor zadaje szereg stron do przeczytania. Studen-ci przychodzą więc na godzinę do pewnego stop-nia przygotowani, a profesor zamiast wykładaćstawia studentom pytania i kieruje dyskusją, wy-jaśniając kwestje wątpliwe i niejasności w podręcz-niku. Studenci są przyzwyczajeni do tego systemu,głos w dyskusji zabierają często i chętnie, nie krę-pując sift w stawianiu nawet najbardziej prymi-tywnych pytań, które zawsze przez profesora sąuwzględniane. W ogólności, tak studenci, jak i wy-kładający, uważają za główny cel profesora po-maganie studentom w opanowaniu i zrozumieniuprzedmiotu, a nie ocenianie ich wiadomości i sta-wianie stooni —co w połączeniu z małą ilościąstudentów w klasie wytwarza znacznie więcejpoufały i przyjacielski stosunek wzajemny, niiżw uczelniach europejskich. Ogólny kierunek stu-djów jest raczej praktyczny, niż teoretyczny; małąstosunkowo wagę przykłada się do wyprowadza-nia i teoretycznych podstaw różnych wzorów, na-

dlowej prowadzenia przedsiębiorstwa, znać rynki tomiast punkt ciężkości przeniesiony jest na prak-handlowe, wiedzieć gdzie kupować surowce i ma- tyczne zastosowania i rozwiązywania zadań. Tak

PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

w domu, jak i ma uniwersytecie, studenci wypra-cowują niezliczoną wprost ilość różnych łatwiej-szych i trudniejszych przykładów liczbowych —przez co uzyskują zdolność szybkiej orjentacjii oceniania możliwych rezultatów na podstawiedanych wielkości zasadniczych. Duży procent cza-su spędzają studenci w dobrze wyposażonych labo-ratorjach różnego rodzaju — n a oddziałach me-chanicznym, dektrotechnicaniym i „Ind, Eng." dlawszystkich studentów obowiązkowe są laboratorjachemiczne, fizyczne, mechaniczne (praca w odlew-ni, kuźni i na obrabiarkach) i elektrotechniczne.

Na trzecim i czwartym roku studjów jednagodzina tygodniowo poświęcona jest referatom stu-dentów na temat bieżącej literatury technicznej—każdy student ma przydzielone kilka czasopismtechnicznych, które stale czyta i w oznaczonymczasie przedstawia ustne sprawozdania, streszcza-jące najważniejsze artykuły. Po referacie i ewen-tualnie koreferacie odbywa się pod kierownictwemprofesora dyskusja na tematy poruszone w spra-wozdaniach. W sposób powyższy studenci nietyl-ko zaznajamiają się z całem piśmiennictwem swejspecjalności oraz poznają najnowsze urządzeniai tendencje na tem polu, lecz również przyzwy-czajają się do stałego śledzenia pracy technicznej.

Z wykładami w naszem znaczeniu tego słowaamerykańscy studenci spotykają się stosunkoworzadko. Na wykłady takie uniwersytety zaprasza-ją wybitnych profesorów innych uczelni, kierowni-ków większych przedsiębiorstw przemysłowych,reprezentantów organizacyj robotniczych, lub teżznanych specjalistów, którzy zwykle w jednymwykładzie omawiają krótko jakiś szczególny pro-blem lub aktualną kwestję. Obecność studentówna tych wykładach jest wymagana, lecz nie są oniobowiązani do żadnych egzaminów ani sprawozdańna ten temat.

Egzaminy,Sposób egzaminowania i stawiania stopni jest

zupełnie odmienny od systemów stosowanych napolskich uczelniach. Niema' zupełnie egzaminówustnych — od chwili zapisania się aż do otrzy-mania dyplomu Bachelor'a wszystkie egzaminy od-bywają się pisemnie. Studenci otrzymują kartkiz wydrukowanemi pytaniami, ma (które odpowiedziwpisuje się w pozostawione ma to wolne miej-sca; zależnie od rodzaju pytania, odpowiada sięszeregiem zdań lub jednem zdaniem, rysuje sięwykres lub szkic, przeprowiaidza matematyczne ob-liczenie, lub też poprostu pisze się ,,tak" lub „nie".Czasem odpowiedzi są już wydrukowane, a stu-dent ma tylko wykreślić złe lub podkreślić naj-lepszą. Odpowiedzi ocenia się następnie na zasa-dzie procentowej: każde pytanie, w zależności odich ilości i względnej ważności, posiada zgóry u-stalony procentowy równoważnik; suma tych rów-noważników dla wszystkich pytań w jednym egza-minie musi być równa 100. Wynik egzaminu wyra-ża się sumą procentowych równoważników pytań,na 'które studetnt odpowiedział poprawnie. Stopnie,odpowiadające naszym: „celujący, bardzo dobry,dobry i dostateczny" — oznacza się literami A, B,C i D, Stopień A otrzymują ci studenci, którychwynik egzaminu zawarty jest pomiędzy 1007" a90%, B odpowiada wynikowi pomiędzy 90 a 80%,

C pomiędzy 80 a 70%, a D zawarte jest pomię-dzy 70 a 60%. Wynik poniżej 60% jest niedosta-teczny i oznacza się literą F (failure). Egzaminyodbywają się dość często, mniej więcej raz na mie-siąc, co zresztą zależne jest od przedmiotu i odwykładającego, Czas przeznaczony na napisanieodpowiedzi zależy w znacznej mierze od rodzajupytań; egzamin w ciągu półrocza może trwać bar-dzo krótko (10 minut), lub też może. być rozłożo-ny na kilka godzin. Końcowy egzamin trwa z re-guły przynajmniej jedną godzinę i różni się temod poprzednich, że obejmuje materjał z całegopółrocza i termin jego zgóry jest wiadomy, pod-czas gdy zwykłe egzaminy (testy) odbywają sięw odstępach nieregularnych i normalnie nie sąnaprzód zapowiadane.

Praktyki studenckie.Praktyki zorganizowane są w odmienny spo-

sób mdi w polskich politechnikach, głównie z tegopowodu, że przedsiębiorstwa amerykańskie nie-chętnie przyjmują studentów na krótki okres cza-su. Na Uniwersytecie Pittsburgh'skim sprawa prak-tyk jest rozwiązana w ten sposób, iż w czasie krót-szym iniż cztery lata ikalemdairzowe, student mamożność ukończenia czterech lat studjów oraz od-bycia całorocznej praktyiki. 'Praktykę zaczynają stu-denci bezpośrednio po pierwszym roku, pracującod 15 czerwca do 15 września, spędzając w tensposób trzy miesiące na pracy w fabrykach. Dnia1 września studenci dzielą się na dwie części, z któ-lych jedna pozostaje na praktyce do 1,lutego, pod-czas gdy druga wraca na uniwersytet, gdzie zapi-suje się na pierwsze półrocze roku drugiego. Dnia1 lutego role się zmieniają; studenci z uniwersy-tetu powracają do fabryk, gdzie pozostają do15 czerwca, podczas gdy tna uniwersytecie powta-rzają się wykłady pierwszego półrocza dla tej czę-ści studentów, którzy pierwsze półrocze spędzilina praktyce, W czasie od 15 icizerwca do 15 wrze-śnia obie części łączą się razem i słuchają drugiegopółrocza roku drugiego. Z początkiem trzeciegoroku zatem każdy student ma ukończone pierwszedwa lata studjów onaz siedm i pół miesięcy prak-tyki fabrycznej za sobą. Na trzecim roku powta-rza się-znów cała historja z podziałem studentówna dwie części, słuchające wykładów pierwszegopółrocza naprzemian w zimowem i letniem półro-czu, oraz odbywające w tym czasie cztery i półmiesięcy praktyki, przez co studenci zaokrągla-ją okres spędzony na praktyce w przemyśle dowymaganych dwunastu miesięcy. W terminie wa-kacyjnym (od 15 czerwca do 15 września) odby-wają się wykłady drugiego półrocza trzeciego ro-ku, poczem oba półrocza roku czwartego studencinormalnie spędzają ma uniwersytecie. System tennie pozbawia studentów całkowicie wakacyj, gdyżwykłady zaczynają się dopiero w ostatnich dniachwrześnia, a kończą w pierwszych dniach czerwca,tak że każdego lata studenci mają przynajmniejdwa tygodnie wypoczynku, Praktykami zajmujesię osobny oddział „School of Engineefing", zło-żony z profesora i instruktora, którzy starają sięo miejsca w fabrykach, przydzielają je studen-tom, oraz kontrolują ich pracę przez systematycz-ne objeżdżanie fabryk i osobiste przyglądanie się

Hs 22 PRZEGLĄD TECHNICZNY 491

ich postępom, Pozaitem studenci, ipo odbyciu prak-tyki, przedkładają również dokładne sprawozdania.

Ogólne porównanie,O ile chodzi o ogólne porównanie uczelni tech-

nicznych amerykańskich z polskiemi — to nieła-two jest odpowiedzieć na pytanie, który system jestlepszy. Nie ulega wątpliwości, że nauczanie me-todą dyskusji z natury rzeczy obniża poziom nau-kowy, zbliżając go do poziomu umysłowego naj-mniej zdolnych studentów; jednakże, z drugiej stro-ny, metoda ta posiada bardzo wiele zalet, z któ-rych najcenniejszą jest gruntowność wykształce-nia. Studenci amerykańscy mało otrzymują teore-tycznych wiadomości i przeważnie nie mają nale-żytego zrozumienia dla znaczenia teorji, uzyskująjednak trwałe i mocne podstawy dla praktycznegorozumowania technicznego.

Wypada tu jeszcze nadmienić, że kształcenietechniczne w większości wypadków nie kończy się

na uniwersytecie. Większe przedsiębiorstwa ame-rykańskie posiadają swe własne szkoły dla absol-wentów uniwersytetów, które trwają nieraz sze-reg lat. W ciągu tego czasu absolwenci pracują wróżnych gałęziach danego przedsiębiorstwa, prze-chodząc kolejno przez warsztaty, biura obliczaniakosztów, reklamy, sprzedaży, obsługi i t. d., spę-dzając również część swego czasu w laboratorjumbadawczem. Równocześnie odbywają się kursa,prowadzone przez kierowników poszczególnychwydziałów lub przez specjalnie przez firmę zaan-gażowanych instruktorów. Po kilkuletniej takiejpraktyce, młodzi inżynierowie, posiadając prak-tyczną znajomość wszystkich działów przedsiębior-stwa i wzajemnej ich zależności, mają możnośćwybrania sobie pracy w tym dziale, który im naj-więcej odpowiada, a w którym tem samem mogąsię stać najwięcej pożytecznymi dla przedsiębior-stwa.

PRZEGLĄD PISM TECHNICZNYCH.BUDOWNICTWO.

Utrzymywanie betonu w stanie wilgotnympodczas tężenia.

Nie należy nigdy zapominać o zwilżaniu betonu w cią-gu pierwszych dni po zabetonowaniu. Zwilżenie jest to je-dyny sposób zapobiegania włoskowatym szczelinom, którepowstają zawsze wtedy, gdy beton jeszcze świeży kurczysię gwałtownie przy działaniu ciepła z zewnątrz, lub też na-grzewa się sam silnie, gdy zawiera cement szybkotężejący,Według tygodnika D e r Z e m e n t , w betonie o składzie1 : 5, którego wytrzymałość dwudziestoośmiodniowa wyno-si 175 kg/cm", można zauważyć przez mikroskop pęknięciawłoskowate, skoro wydłużenie betonu dojdzie do 0,1'/''. Pęk-nięcia te stają się widoczne gołem okiem, skoro wydłużeniedojdzie do 0,14'/'. Jeżeli zaś beton jest uzbrojony, to pęknię-cia powstają dopiero przy wydłużeniu 0,18'''".

Beton, twardniejąc w stanie suchym, wydłuża się ookoło 0,2% w stosunku do swej długości pierwotnej; jeżelizaś podczas twardnienia będziemy beton naprzemian suszyći zwilżać, to wydłużenie może dojść do 0,3%, a nawet 0,4%,a więc wzośnie blisko dwukrotnie. Natomiast beton, stalenasycony wodą podczas okresu tężenia, zamiast wydłużaćsię — zmniejsza swą długość mniej więcej o 0,08'/'- pierwot-nej długości. Tak więc różnice pomiędzy wydłużeniem be-tonu tężejącego na sucho i skurczem betonu tężejącego wstanie nasyconym wodą mogą dojść do 0,5%. Widzimy stąd,jak ważne jest utrzymanie wszystkich części konstrukcji wjednakowych warunkach wilgotności, jeżeli chcemy zapo-biec drobnym, ale niebezpiecznym pęknięciom, które po-wstaną zawsze, skoro tylko w jednej części konstrukcji bę-dziemy mieć większe lub mniejsze wydłużenie niż w drugiej.Polewanie betonu wodą w pierwszych dniach jego tward-nienia ma pierwszorzędne znaczenie nietylko wtedy, gdykonstrukcja jest wystawiona na działanie promieni słonecz-nych, zaś dokładne pilnowanie jego jest zawsze ważnem za-daniem dozorców budowlanych.

METALOZNAWSTWO.Przyczynek do badań nad graiitem w surowcu

szarym i nad jego wpływem na wytrzymałość.Do całkowitego rozpuszczenia grafitu w bogatym w wę-

giel surowcu odlewniczym, potrzeba wysokich temperaturprzegrzewu. Skłonność do tworzenia grafitu maleje ze wzro-

stem temperatury. Począwszy od 1500" występują już odbie-lone miejsca w budowie. Przy jeszcze wyższych temperatu-rach, skłonność do odbielania nawet bogatego w krzem su-rowca jest tak wielka, że przy topieniu szarej surówki wpróżni występuje szara (grafitowa) budowa jedynie pobrzegach materjału, skutkiem wpływu ścian tygla, któredziałają jako ośrodki krystalizowania grafitu. Podczas to-pienia przy dostępie powietrza, działają inne wpływy, praw-dopodobnie rozpuszczone gazy, stanowiące ośrodki do tegowykrystalizowania. Zaobserwowano niekiedy powrotną skłon-ność do tworzenia grafitu powyżej 1500°. Jednakże przypi-sać to można działaniu masy tygla, gdyż w wyższych tem-peraturach wchodzi ona w reakcję ze stopem, przez co tenostatni zwiększa swą zawartość krzemu.

Ogólnie znany jest wpływ grafitu na własności mecha-niczne surowców. Stwierdzono, że im drobniej rozłożonyjest grafit, tem lepsze są własności mechaniczne surowca.Bardenheuer osiągnął tak drobne wydzielenia grafitu, żewyglądem przypominał on rodzaj wydzieleń węgla żarzenia.Odlewał on mianowicie surowiec do kokil, a następnie wy-żarzał otrzymane próbki. Odlewy w piasku zwiększają swewłasności mechaniczne ze zmniejszeniem zawartości węglado 2,68%, poczem następuje znowu pogorszenie. Porównaniewłasności mechanicznych odlewów w piasku z odlewami wkokilach, przemawia na korzyść tych ostatnich, w nich teżznaj dywan o bardziej rozdrobniony grafit. Fakt, że wyżarzo-ne odlewy w kokili, pomimo przeważnie ferrytowej osnowyznacznie przewyższają pod względem własności mechanicz-nych odlewy w piasku z osnową perlityczną, dowodzi, że ja-kość osnowy ma wpływ drugorzędny na własności mecha-niczne surowców szarych, głównym zaś czynnikiem jest po-stać i rozproszenie grafitu. W ubogich w fosfor i siarkę su-rowcach, odlewanych w piasku, wzrastają własności mecha-niczne ze zmniejszeniem zawartości węgla do 2,72'.''. W od-lewach zaś surowcowych w kokilach—optimum to wypada przy2,27'/'- węgla, choć nie występuje ono tak wyraźnie. Wpływperlitu na zwiększenie wytrzymałości (w porównaniu z o-r.nową ferrytową) zaznaczyć się może dopiero wtedy, gdyciągłość materjału metalicznego nie jest naruszona przezgrube żyły grafitu. Dążenie do polepszenia surówki przezdobór osnowy metalicznej dopiero wtedy uwieńczone będziepomyślnym skutkiem, gdy grafit wystąpi w bardzo drobne)postaci.

492 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

W odlewach przy niższych temperaturach, występujegrafit w bardziej grubej postaci. Wytłumaczenie tego zna-leźć można w badaniach Miiller'a. Mianowicie w pobliżupunktu topienia posiadają wszystkie płaszczyzny kryształuprawie jednakową szybkość krystalizacji, ze wzrostem zaśprzechłodzenia występują większe różnice w przyrościeposzczególnych płaszczyzn. Tem tłomaczy się rozrost wą-sów grafitowych w surowcach, odlewanych przy niższychtemperaturach. Wtedy bowiem występują warunki bardziejsprzyjające przechłodzeniu. (P. Bardenheuer, K. L, Zeyen,St, u. E, 1928, 19.IV, Nr. 16, 515). Z. J.

Próby wyżarzania w celu ulepszenia blachtransformatorowych,

Poglądy różnych autorów na przyczynę ulepszenia blachtransformatorowych przez wyżarzanie są dotychczas rozbież-ne. Nie ulega jednak wątpliwości, że decydujący wpływ najakość tych blach, t, zn. na wielkość strat wskutek prądówwirowych i histerezy, mają — obok składu chemicznego —zachodzące przy procesie wyżarzanie zmiany w wielkościi kształcie ziarn, oraz zmiany zawartości tlenu i węgla.

Badania autorów omawianego artykułu szły głównie wkierunku stwierdzenia, jaką rolę odgrywają czas i tempe-ratura wyżarzania, oraz atmosfera, w której się ono odby-wa, dalej w jakim stopniu wpływa na jakość blachy za-wartość węgla i tłenu, oraz wielkość kryształów.

Wyżarzanie wszystkich próbek przeprowadzano w próż-ni, oraz w atmosferze wodoru, która sprzyja wydzieleniuwęgla i redukcji tlenków.

Doświadczenia, wykonane na próbkach o składzie nor-malnym (0,04% C, 4,069!/ Si) wykazały bardzo dodatniwpływ atmosfery wodorowej, oraz ujawniły, że, im więcejobniży się zawartość węgla i tlenu, tem lepsze własnościposiada blacha. Nie można jednak, na podstawie tych do-świadczeń, wnioskować o wpływie wielkości ziarn.

Następnie badano blachę bardzo zanieczyszczoną, za-wierającą wiele tlenu i odznaczającą się wybitną niejedno-rodnością budowy. I tu wyżarzanie w strumieniu wodoruwydatnej podnosi jakość blachy, niż żarzenie w próżni. Za-wartość tlenu i węgla spada, a równocześnie z ich znikaniem,zwłaszcza tlenu, podnoszą się własności magnetyczne bla-chy. Optimum przypada na temperaturę 900"; powyżej tejtemperatury następuje znowu obniżenie własności. Wiel-kość ziarn, w miarę wzrostu temperatury, maleje aż do800"; powyżej — ziarna zpowrotem wzrastają, Szybkie stu-dzenie po wyżarzeniu obniża własności magnetyczne.

Blacha, o wysokiej zawartości węgla (0.18%), wyżarza-na przez dłuższy czas w wodorze, wykazała już przy 900"wydatny wzrost wspomnianych wyżej strat. Taką zawar-tość węgla należy zatem uważać za zbyt wysoką.

Natomiast blachy o średnim składzie (0,12% C) ule-gają wybitnemu ulepszaniu przez wyżarzenie. Wyżarzano jew wodorze i w próżni i znowu dała się zaobserwować wyż-szość atmosfery wodorowej. Dzięki znacznej zawartości Si,dolna granica temperatur rekrystalizacji była wysoka, także dopiero przy 800° można mówić o kompletnej rekry-stalizacji. Z wyników tych badań zdaje się wynikać, że dlawłasności magnetycznych absolutna wielkość kryształównie jest decydującą, lecz że najmniejsze straty wskutekprądów wirowych i histerezy odpowiadają możliwie równo-miernemu ukształtowaniu ziarn. Zawartość węgla, zwła-szcza przy wyżarzaniu w wodorze, prawie nie ulegała zmia-nie, natomiast zawartość tlenu obniżała się znacznie w mia-rą wzrostu temperatury, przyczem znowu atmosfera wo-dorowa lepiej, sprzyjała wydzielaniu. I tu obniżeniu zawar-tości tlenu towarzyszy podniesienie własności materjału.

Co do bezpośredniego- wpływu wysokości temperatury nawłasności magnetyczne, to okazało się, że aż do 900° na-stępuje stałe ulepszanie; po przekroczeniu tej temperatury,zrikają dodatnie wpływy wyżarzania. Zapatrywanie, żeprzyczyną tego jest zjawisko przegrzania, nie jest, zdaniemautorów, dostatecznie uzasadnione. Sądzą oni, że pozostajeto raczej w związku z pojawiającym się tu znowu cementy-tem. Własności blach, wyżarzanych w strumieniu wodoru,przewyższają znacznie własności próbek żarzonych w próżni.

Ogólnie można powiedzieć, że absolutna wysokość stratzależy w wysokim stopniu od dobroci materjału wyjścio-wego. Jednak wyżarzanie w atmosferze wodoru pozwala '.vprzeważnej większości wypadków osiągnąć znaczne ulep-szenie. (Mr. Moos, W. Oertel i R. Scherer, S t. u. E, 12,IV1928, r, 15, str. 477). £ Q

Budowa i własności niektórych stopówmiedzi z cynkiem i kadmem.

Praca niniejsza wykazuje, że w potrójnym układzie,w którym mamy więcej niż 45% miedzi, a kadmu mniejniż 10%, budowa jest bardzo skomplikowana.

Rozpuszczalność kadmu w mosiądzach a zmniejszasię w miarę wzrostu zawartości cynku powyżej maximuin2,7% Cd. Domieszka Cd większa niż jego rozpuszczalnośćw danym mosiądzu a występuje jako składnik eutektyki podpostacią Cu„Cd,

Gdy ilość tego związku chemicznego jest większa od„śladów", to mosiądze te zaczynają się topić przy około549—614" C, „Ślady" związku chemicznego Cu.,Cd rozpu-szczają się przy nagrzewaniu w mosiądzu a z powodu-większenia się rozpuszczalności przy wyższych tempera-turach.

Reakcja perytektyczna, podczas której faza P układumiedź-cynk wytwarza z cieczą fazę s j oraz związek Cu.,Cdw układzie potrójnym, odbywa się przy temperaturze 6140C.

Kadm w mosiądzach P wykazuje znaczną rozpuszczal-ność w miarę wzrostu temperatury (do 8%). Przy niższychtemperaturach, składnik "f zdaje się posiadać większą zdol-ność do rozpuszczania kadmu, niż składnik P. Do zbada-nia własności fizycznych użyto (przy przygotowywaniu sto-pów) cynku, zawierającego znaczne ilości kadmu (znaczniewięcej, niż zawiera zwykle cynk handlowy).

Stwierdzono, że większa część kadmu, znajdującegosię w cynku, pozostaje w mosiądzu, a nie zostaje utlenionalub oddystylowana, jak to czasem przypuszczano.

Ilości nie przekraczające 0,2% kadmu w mosiądzach70 30 zdają się uniemożliwiać walcowanie na gorąco. W od-lewach większa ilość Cd niż 0,5% zdaje się zwiększaćskłonność do porowatości.

Wogóle wyniki badań wykazują, że użycie cynku za-wierającego kadm nie powoduje większych zmian własno-ści materjału; dodatek do 1% Cd (wagowo) zwiększa wy-trzymałość na rozciąganie, przy jednpczesnem zmniejszeniuwydłużenia, W odlewach wpływ ten zaznacza się silniejniż w wyrobach walcowanych (70/30 mosiądzu). (Jenkins,J. I n s t , Met,, 1927, II, str. 271—314).

OBRÓBKA METALI.Badania nad skrawaniem bardzo cienkich wiórów*].

Badania M. Okochi i M. Okoshi nad skrawaniem me-tali dotyczyły oporów skrawania w zależności od całego

*) M. O k o c h i i M. O k o s h i . New Method forMeasuring the Cutting Force of Tools and some Experimen-tal Results. Scientific Papers of the Institute of Physicaland Chemical Research, Nr. 84, April, 1927. Tokjo.

Na 22 PRZEGLĄD TECHNICZNY 493

szeregu czynników, jak kątów skrawania, przekrojów wióra,wpływu temperatury i t, d. Do mierzenia oporów toczenia,wiercenia i frezowania zbudowane zostały trzy aparaty,

[Pfytki\ sto/owe

Rys. 1 i 2. Konstrukcja aparatu do mierzenia oporówtoczenia.

z których podajemy poniżej opis tylko aparatu do mierze-nia oporów przy toczeniu.

Rys. 1 i 2 zaznajamia nas ze schematem konstrukcjiaparatu zakładanego na tokarkę. Oprawka, w której zamo-cowany jest nóż tokarski, ściska za pośrednictwem kuleki płytek stalowych klocki kwarcowe. Mierząc napięcie pie-zoelektryczne kwarcu krystalicznego zapomocą czułego gal-wanometru strunowego możemy, jak wiadomo, zarejestrowaćw sposób dokładny szybkie zmiany nacisku. W omawianymprzyrządzie umieszczono trzy omawiane elementy piezoelek-tryczne, mianowicie dla wyznaczenia nacisków: pionowego,oraz wzdłuż i wpoprzek trzonka noża tokarskiego. Odpo-wiednio rozmieszczone śruby oporowe zapewniały dosta-teczną stateczność oprawce z nożem tokarskim.

Rys. 3 zapoznaje nas z wyglądem aparatu po zdjęciuzeń pokrywy. Rys. 4 przedstawia całość instalacji, składa-jącej się z tokarki z napędem elektrycznym i aparatury re-jestracyjnej,

Rys. 3. Widok aparatu do mierzenia oporów toczeniapo zdjęciu pokrywy.

Pierwsze doświadczenia dotyczyły wpływu należytejobróbki termicznej stali narzędziowej. W tym celu pewnąliczbę nożyków ze stali węglistej i szybkotnącej zaharto-wano i odpuszczono, inne zaś tylko zahartowano, nie odpu-

szczając ich jednak, przy 220" (stal węglista) i 600" (stalewolframowe). Wykresy załączone (rys. 5 i rys. 6) wskazu-ją, że noże, nie poddane właściwej obróbce termicznej, ule-

Rys. 4, Tokarka doświadczalna wraz z instalacjąrejestrującą opory toczenia.

Wiązka promieni z lampy pikowej przecliodW przez naczynie plgskiez wodą, poczem zostaje skupiona zapomocą objektywu mikroskopowego,oświetlając drgającą w silnem polu maguetyczneni strunę galwanometru.Cień struny zostaje rzucony na film aparatu rejestrującego za pośrednic-

twem soczewki pótcylindrycznej.

gają prawie natychmiastowemu stępieniu, wywołującemuwzrost oporów skrawania.

Doświadczenia nad zależnością oporów skrawaniaod przekroju wióra, wykazały, że zachodzi tu pro-

"s16

14

12

10

a

6

4

2

0

^ ^

i . i ,

m 8

IVI H'i me

20 40 60Droga przebyta przei krch'?{/ź tnący

Rys. 5. Wzrost oporów przy skrawaniu miękkiej staliw zależności od drogi przebytej przez krawędź tnącą noża.

Noże „N5M 1 — 4 ze stali wolframowej; noże 5 —.7 ze stali specjalnej;8 —11 ze stali węglistej.

Kgli

12

b/011 8

% i

126 m

_ 3

Rys. 6. Ten sam wykres dla noży staranniezahartowanych.

porcjonalność, o ile przekrój wióra pozostaje w granicadiod 0,01 mm' do 0,12 mni~.

Znacznie ciekawsze wyniki otrzymali autorowie, ba-dając zależność oporów skrawania od prędkości i kątów

494 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1928

skrawania. Jak wiadomo, wyniki badań Codron'a, Nicol-'son'a i Taylor'a pod tym względem były dość sprzeczne, cołatwo wytłomaczyć można prymitywnością ówczesnej apa-ratury doświadczalnej.

*y10

4

8-85"

So'75'70'65'

. 60-55-

J" 10 15 20 25 30 35 40 45 50Prędkość skrawania tv m/min.

Rys. 7. Wykresy oporów skrawania cynku.

dużych otrzymujemy wydatne zmniejszenie oporów skra-wania dla prędkości poniżej 40 mlmin. Minimum oporu

kg9

a

7

5

4

\

* <

— —

40° 35° 30' 15° 10°25° 20'Kąt natarcia

Rys. 8. Wykresy oporu skrawania cynku.

Rys, 7 i 8 zestawia wyniki otrzymane przy skrawaniucynku, rys. 9 i 10 przy skrawaniu aluminjum, zaś rys, 11 i 12dotyczy żeliwa. Do skrawania użyto przytem noży ze staliszybkotnącej, starannie zahartowanej i odpuszczonej. Pręd-kości skrawania zmieniano w granicach od 5 do 50 mlmin,

skrawania otrzymuje SIĘ dla kąta natarcia 30°, Im mniejszajest prędkość, tem wydatniejszy jest wpływ kąta. Prawdo-podobnie wpływa tu szybkie stępienie się krawędzi tnącej.

Wyniki, dotyczące skrawania żeliwa, przedstawione sąna wykresach 11 i 12. Opory zmniejszają się tu wyraźnie

kg

9

(f

7

e

f

j20"'25°

10'

0*5'

10'15',

^ -

# /i ^c ^i J(? 35 40 45Prędkość skrowonta yy m/tntn

SQ

9

71

S

V'4S,

w50 "

KVmk

V- /%«, «, «, Ą?5, 30, 35, 40 mlm,„.

,—'

/

Rys, 9. Wykresy oporów skrawania aluminjum.

35" SO' 25" 20°Kąt natarcia

ysr, 10. Wykresy oporów skrawania aluminjum.

stopniując je co 5 mlmin. Kąty natarcia zmieniano równieiw szerokich granicach, mianowicie od 5 do 40", stopniującje co 5°. Posuw przy skrawaniu cynku i aluminjum wynosił0,38 mm, dla żeliwa 0,127 mm. Nacisk mierzony był po upły-wie jednej minuty od chwili rozpoczęcia skrawania,

wraz ze wzrostem prędkości, początkowo prędzej, następ-nie wolniej. Co się tyczy kąta, to daje się zauważyć mini-mum oporów skrawania dla kąta natarcia 30",

Temperatura skrawania, jak to wykazały badania Her-berta, jest pierwszorzędnym czynnikiem, wpływającym na

f2-—i

30'

•ri~~—.k — • — .

• — ^ — ,T T - 11 "• ' 1

2r

/5 -20 26 30 35 40Prędkość skrawania »v m/min

so

Rys. 11, Wykresy oporów skrawania żeliwa.

Z rys. 7 i 8 wnioskujemy, że przy skrawaniu cynkunie daje się. zauważyć wpływ prędkości skrawania na opory.Inaczej rzecz się ma przy skrawaniu aluminjum (rys. 9 i 10).Przy małych kątach natarcia, opór pozostaje ten sam, przy

"96

r s%K% 4

3

—-M

—^_(

/

mim JĄ r ^

40° 3}' 30° 25' 20"Kąt natarcia

15°

Rys. 12. Wykresy oporów skrawania żeliwa.

zachowanie się narzędzi, Aby zdać sobie sprawę z tegoczynnika, autorowie przylutowali do przodu noża w odle-głości 1 mm od krawędzi tnącej złącze pary platynowo-iry-dowej i mierzyli wzrost temperatury za pośrednictwem mil-

Ne 11 PRZEGLĄD TECHNICZNY 495

liwoltomierza. Równocześnie mierzony był opór skrawania.Skrawano bronz i miękką stal.

Okazało się, że wzrost temperatury był różny w za-leżności od gatunku stali narzędziowej, co daje się łatwowytłomaczyć innemi spółczynnikami przewodnictwa. Bada-

. «<3 . L ' I

12"346

PrteMrój

0,0120 0240.Ó3T0.0.4S0,0600.072

30 40Czas tv sekundach

Rys. 13. Skrawanie mosiądzu,Kąt natarcia 17". Kąt odsądzenia 21" (ze względu na umieszczenie termo-pary). Prędkość skrawania 40 m/min. Promień zaokrąglenia profilu krawędzi

tnącej 2 mm. Posuw 0,189 mm na 1 obrót wrzeciona.

nia skleroskopowe wierzchu noża wykazały, że twardość po-wierzchni zmienia się szybko w pobliżu krawędzi tnącej.

Przy tak małych wiórach", przekrój wióra musi mieć'pierwszorzędny wpływ na temperaturę. Tak też i jest rze-czywiście, jak o tem świadczy rys. 13. Można powiedzieć, łewzrost temperatury jest proporcjonalny do powierzchniprzekroju wióra. H. M.

SILNIKI SPALINOWE.

Czterosuwowe silniki Diesel'a ze wstępnąsprężarką powietrza,

Szwajcarskie zakłady Winterthur wykonały łącznie zfirmą Brown Boveri budowę czterosuwowego silnika Diesel'aze wstępnem ładowaniem powietrza do cylindrów silnika,według systemu inż, Biichi'ego. System ten, w zastosowaniudo silników czterosuwowych, polega na tem, że spaliny, poczęściowem rozprężeniu w cylindrach, opuszczają je z pew-nem nieznacznem nadciśnieniem, poczem przepływają przezkierownicę i wirnik turbiny gazowej, rozprężając się do ci-śnienia atmosferycznego. Turbina napędza bezpośrednio z niąpołączoną sprężarkę wirnikową powietrza, dostarczanego dozaworów ssących silnika. Zwiększając w ten sposóbilość powietrza, sprężanego następnie pod tłokiem sil-nika, powiększyć możemy odpowiednio ilość wtryski-wanego paliwa, zachowując mimo to warunki jego do-brego spalania i osiągając znacznie większą moc użytecz-ną. Temperatura i ciśnienie w czasie spalania nie ulegająprzytem powiększeniu, co ma wielkie znaczenie, tak zewzględu na naprężenia, występujące wskutek różnicy tenvperatur między poszczególnemi częściami silnika, jak i zewzględu na ilość ciepła, traconego w chłodnicy. Pod wzglę-dem termodynamicznym, obieg w ten sposób pracującego sil-nika podobny jest do obiegu zwykłego silnika Diesel'a, iprzy rozprężaniu się spalin aż do ciśnienia atmosferycznegoposiadałby równą mu sprawność indykowaną. Jednakże iprzy stosowaniu przeciwprężności, zużycie paliwa na

KMgodz. jest mniejsze niż w zwykłym silniku Diesel'a, a towskutek znacznego stosunkowo polepszenia (o 7 do 8%)sprawności mechanicznej silnika; przy tych samych bowiemmniej więcej ciśnieniach pod tłokiem, opory tarcia pozosta-ją niemal bez zmiany, moc zaś silnika znacznie wzrasta.Zwiększenie mocy, przy zachowaniu niezmiennej ilościobrotów, powoduje oczywiście zwiększenie momentu skrę-cającego na wale głównym, który musi być odpowiednio po-grubiony. W celu możliwie starannego przepłókiwania cylin-dra, zawór ssący zostaje otwarty przed, zawór wydechowyzaś — zamknięty po punkcie zwrotnym tłoka w końcu su-wu wydechowego. Zimne powietrze, przepłókujące cylinder,chłodzi skutecznie tłok, głowicę i zawór wydechowy silni-ka, przez co zmniejszają się niebezpieczne naprężenia ter-miczne w tych częściach, W silnikach wielooylindrowych sto-suje Btichi specjalne urządzenie do odprowadzania spalin zrury wydechowej do turbiny. W 4-suwie 6-cylindrowym ude-rzenia spalin w przewodzie wydechowym następują co 120",wytwarzając okresowe fale ciśnienia, gdyby więc zastoso-wać wspólną rurę wydechową, przepłukiwanie cylindrów nieodbywałoby się prawidłowo i następowaćby mogło powtór-ne wtłaczanie spalin do cylindra. Trudności te ominięto wten sposób, że cylindry, których kąty korbowe przestawionesą względem siebie o 240°, tworzą dwie grupy, połączone zdwiema oddzielnemi rurami wydechowemi, przez które spa-liny odprowadzane są do (podzielonej na dwie komory) po-krywy turbiny.

Na rys. 1 widzimy całość urządzenia. Silnik posiada 6cylindrów o wymiarach S : D=640 mm : 560 mm. Ilość obro-tów — 167, odpowiadająca zaś powyższym datom średniaprędkość tłoka — 3,55 mjsek. Powietrze ładujące spaliny od-pływa ze sprężarki h przez przewody a i c do zawo-rów ssących d. Spaliny z cylindrów ev e., i e3 odprowadza-ne są do turbiny przez przewód fv z cylindrów zaś e4, e5 i ea

— przez przewód f.„ Na rys. 2 widzimy przekrój osiowy tur-bosprężarki, przyczem t oznacza wirnik turbiny, v1 i us —wirniki sprężarki, wreszcie s± i s„ — kanały doprowadzają-ce spaliny do kierownic, z obu połówek podzielonej w pła-szczyźnie pionowej pokrywy turbiny. Z wirnika drugiego stop-nia sprężarki powietrze przepływa przez dyfuzor z nasta-wialnemi łopatkami, co pozwala regulować wydatek powie-trza, w zależności od każdorazowych potrzeb ruchu. Dław-nica między turbiną a sprężarką chłodzona jest wodą.

f?ys, 1. Wysokoprężny silnik 4-suwowy z wstępnąsprężarką powietrza.

W trakcie badań przeprowadzonych z opisywanym sil-nikiem, przy pełnem obciążeniu, rozchód paliwa o dolnejwartości opałowej 10135 Kallkg wynosił 177,6 ^/KMgodz.(sprawność ogólna 0,3515), podczas gdy podobne silniki bezsprężarki wstępnej zużywały 185 g^KMgodz paliwa. Widzi-my więc, że dzięki wspomnianej już poprawie sprawności

496 PRZEGLĄD TECHNtCZNY 1928

mechanicznej, zużycie paliwa zmalało o 4%. Ciśnienie ma-ksymalne w czasie sprężania wynosiło przy pełnem obciąże-niu 34,6 at abs., średnie użyteczne ciśnienie tłokowe — 7,16,przy 1,3-krotnem przeciążeniu zaś •—• 9,39 at; odpowiednieśrednie ciśnienie indykowane 8,9 at i 11,2 at. Widzimy, żeciśnienia średnie osiągnęły znaczne wartości, w porówna-niu ze zwykłemi silnikami Diesel'a, w których średnie uży-teczne ciśnienie tłokowe, przy pełnem obciążeniu, nie prze-,kracza 4,8 at. Prężność spalin przy wlocie do turbiny wyno-siła przy pełnem obciążeniu silnika 1,226 at abs., odpowied-nio prężność powietrza po wyjściu ze sprężarki — 1,2281 atabs., temperatura zaś 48,8° C. Liczba obrotów turbiny dla[ych samych warunków 4793 obr./mm.

Rys. 2. Turbina gazowa i wirnikowa sprężarka powietrza.

Wielką zaletą silników wysokoprężnych z wstępnemsprężaniem powietrza jest możność znacznego ich przecią-żania, co spowodowane jest tem, że przy rosnącem obciąże-niu spaliny opuszczają cylindry silnika z większą przeciw-:prężnością, wskutek czego turbina samoczynnie przyśpieszabieg i, sprężając wyżej powietrze w sprężarce wirnikowej, u-możliwia zwiększony wagowo dopływ jego do cylindrów silnika.

W badanym silniku, przy zasysaniu powietrza, moc wy-nosiła 850 KM, zaś po zastosowaniu wstępnego sprężaniapowietrza moc normalna wzrosła do 1275 KM i silnik mógłbyć przeciążany do 1651 KM, przy zachowaniu prawidłowe-go spalania.

Silniki ze sprężaniem wstępnem powietrza, mogą rów-nież pracować jako zwykłe silniki DieseFa, ponieważ jed-nak mają większą przestrzeń kompresyjną, dla zachowania,tych samych, co w zwykłym silniku DieseFa, prężności wkońcu suwu sprężania, przeto po wyłączeniu turbiny iprzejściu na zasysanie powietrza, ciśnienie sprężania możebyć nieco mniejsze niż zwykle, rozchód zaś paliwa — niecowiększy. (V. D. I. Nr. 13, t. 72, 1928).

Listy do Redakcji.O wzorach do obliczeń wałków.

W interesującym artykule p. A. Fuczyńskiego p. t. „O re-wizji wzorów do obliczeń wałków gładkich" (Nr. 17, P. T.)jest między innemi mowa o obliczaniu wytrzymałościowemwałów ze względu na moment gnący Mg i skręcający („krę-cący") Mk, przyczem oparto je na starym wzorze, konserwo-,wanym ze zdumiewającym uporem przez podręczniki nie-mieckie, a za niemi i niektóre nasze. Wzór ten jest opartyna hipotezie wytrzymałościowej n a j w i ę k s z e g o w y d ł u -ż e n i a (Poncelet, de Saint-Venant), powstałej we FrancjiYwprawdzie w okresie rozkwitu nauki o sprężystości i wy-trzymałości, lecz bez jakiegokolwiek uzasadnienia doświad-czalnego. Podaje on wartość fikcyjnego, t. zw. s p r o w a -d z o n e g o momentu zginającego Mspr. który prowadzi do>

tego samego w y t ę ż e n i a ( l a f a t i g u e , die A n s t r e n -g u n g) materjału, co dane wartości Mg i Mk . w postaci:

Mspr. = 0,35 Mg -f 0,65 ]/MgŁ -f Mk2.Tymczasem od początku bieżącego stulecia wiadomo, napodstawie licznych prac doświadczalnych angielskich, nie-mieckich, amerykańskich i szwajcarskich *), że hipotezanajw. wydłużenia nie nadaje się właściwie do ż a d n e g om a t e r j a ł u t e c h n i c z n e g o . Pokazało się przytem, żew przypadku ż e l a z a k o w a l n e g o i s t a l i daje znacz-nie zgodniejsze wyniki hipoteza n a j w i ę k s z e g o n a -p r ę ż e n i a s t y c z n e g o , stosowana do niedawna w An-glji, a najlepszą zgodność z doświadczeniem daje dla tychżematerjałów (i wogóle metali plastycznych) h i p o t e z a n a j -w i ę k s z e j e n e r g j i o d k s z t a ł c e n i a p o s t a c i o w e -g o. Według tej ostatniej należy Mspr obliczać ze wzoru:

Mspr. = ]/Mg* + *I.Jfk\który ma do tego jeszcze zaletę większej prostoty.

Pisałem o tem w minionem dwudziestoleciu już kilka-krotnie na łamach naszych pism techniczno-naukowych,gdzie także znaleźć można artykuły odnośne innych auto-rów. Od kilku lat odzywają się w ten sam sposób głosy wy-bitnych inżynierów-badaczy zagranicą. Ale to wszystko niedotarło jeszcze niestety do autorów, opracowujących roz-dział o wytrzymałości w „Hutte" i t. p. podręcznikach nie-mieckich, słusznie u nas cenionych, ale najniesłuszniej trak-towanych, jako kanon wiedzy technicznej. Słyszałem i czy-tałem już poważne niemieckie głosy oburzenia na odnośnyrozdział w jubileuszowem wydaniu „Hutte", stojący prze-ważnie na poziomie naukowym z przed lat 30-tu. Konser-watyzm i brak krytycyzmu w tego rodzaju kwestjach nau-kowych można rozumieć i wybaczyć technikom oddanymtylko praktyce, ale autorowie podręczników technicznych,przeznaczonych dla praktyków, powinni starannie śledzićpostęp nauki i nie powtarzać bezkrytycznie wzorów niegdyśrozpowszechnionych, ale oddawna uznanych za błędne.

Przesyłając te refleksje, wywołane lekturą artykułu wy-mienionego na wstępie, łączę wyrazy wysokiego poważania.

M. T. Huber.Odpowiedź.

Nie wątpię, że pogląd p. prof. Hubera na wartość teore-tyczną wzoru Saint-Venant'a jest uzasadniony i że poleconyprzez niego wzór Mspr. = ]/Mg2 ~\- :i/.i Mk"J jest bardziej zgodnyz doświadczeniem. Nie dotyczy to tezy mego artykułu, gdyżwzór nowy również wykazuje jasno przeważający wpływmomentu gnącego na obliczenie. W podręcznikach (Hutte,wyd. 25, t. I, str. 651, Mechanik i in.) przytaczany jest czę-sto prosty wzór prof. Foppla Mspr. = VMg'1 -j- Mk2, opartyna założeniu największej różnicy naprężeń stycznych. Nieczując się powołanym do krytycznego wyboru pomiędzyróżnemi wzorami, oparłem się na wzorze tradycyjnym. Niemogę się jednak oprzeć wrażemu, że są one wszystkie do-tąd jeszcze w stadjum polemiki. Taki jest też zapewne po-gląd licznych autorów podręczników. Prócz kilku podręcz-ników niemieckich, mam pod ręką: De Laharpe, Notes etFor-mules de 1'Ingenieur 1926, Kursa uniwersyteckie prof. F. Ke-elhofa w Gandawie 1923 i Kent's Mechanical EngineersHandbook 1923. Wszędzie klasyczny wzór Saint-Venant'apodany jest na pierwszem miejscu. Tylko Kent podaje

d= V5,l/s (M -j- ]/M 2 -)-T 2 , co wygląda jednak na wzór tra-dycyjny, nieco uproszczony.

Że wzór klasyczny spełniał nieźle swe zadanie, dowodziprzytoczone niżej porównanie obliczeń zapomocą tego wzorui wzoru poleconego przez prof. Hubera.

Jeżeli Msprow. = c Mg, to dla różnych stosunkówMkjMg =0,2 0,5 1 1,3

C = 1,015 1,09 1,32 1,5 dla wzoruMspr. = 0,35 + 0,65 YMgt + Mk3,

C= 1,01 1,07 1,26 1,14 dla wzoruMspr. =

Niewątpliwie technicy, zajęci projektowaniem pędni, przyj-mą z zadowoleniem ustalenie w podręcznikach wzoru pro-stego i lepiej uzasadnionego teoretycznie i doświadczalnie,do czego niezawodnie prace prof. Hubera przyczynią sięznakomicie. A. Tuczyńslti.

*) Obszerną literaturę podaje praca prof. Mierzejew-skiego p. t, „P o d s t a w y m e c h a n i k i c i a ł p l a s t y c z -n y c h " (Warszawa, 1927) oraz mająca się drukować w P. T.praca doktorska inż. W. Burzyńskiego,

• ••<••••••••*•»• ••••••••••••••••••••••••••••(•••••••••••••(••••••••••••••••••••••••••M • • m i l l U U H I I I I I I I l »»«•»»»»

- Ns 11—22 . . TOM IISPRAWOZDANIA I PRACE

POLSKIEGO KOMITETU ENERGETYCZNEGO

B U L L E T 1 N D U C O M 1 T E P O L O N f l l S D E L ' E N E R G I E

T R E Ś Ć :

M i ę d z y n a r o d o w y k o m i t e t w y s o -k i c h z a p ó r , komunikat Komisji Wo-dnej P. K. En.

S p r a w o z d a n i a z p o s i e d z e ń ,• • • • • • • • • • • • • • • • !»••••• ..n»»««««««r.»...»..O«"

WflRSZAWfl30 MRJfl

1928 r.

S O M M R I R E:

C o r a i t e I n t e r n a t i o n a l d e l a c o n -s t r u c t i o n d e s b a r r a g e s .

C o m p t e s r e n]d u s d e s s e a n c e s d ed i v e r s e s C o m m i n i s s i o n s d uC o m i t e,

•• ••••••••>••»•••••••••>•• ••••••••••u

Międzynarodowy komitet wysokich zapór.Komunikat Komisji Wodnej P, K. En.

Na konferencji energetycznej w Bazylei po-wzięto następującą uchwałę w sprawie projekto-wania i budowy wysokich zapór:

,,Z uwagi na korzyści, jakie można osiągnąćprzez wzajemną wymianę poglądów na obliczenie,konstrukcję, i eksploatację wysokich zapór, pomię-dzy specjalistami z różnych krajów, i w mniema-niu, że ten cel najłatwiej da się osiągnąć przezzałożenie komitetu międzynarodowego. KomitetWykonawczy dowiaduje się z zadowoleniem, żerząd francuski prześle w drodze dyplomatycznejraport o wyniku obrad w tej samej sprawie, jakiemiały miejsce na Kongresie francuskich stowarzy-szeń popierania nauki w Grenoble, w r. 1924, i po-stanawia wziąć pod uwagę ewentualność utworze-nia Komisji międzynarodowej do badania i wyko-rzystania doświadczeń, poczynionych przy projek-towaniu, budowie lub eksploatacji wysokich zapór".

Na następnem posiedzeniu, w Cernobbio, w r1927, Komitet Wykonawczy Światowej Konferen-cji Energetycznej powtórzył z małemi zmianamipoprzednią uchwałę, zaś delegaci francuscy zobo-wiązali się przesłać w krótkim czasie zaintereso-wanym rządom wyniki prac przygotowawczych, dlazałożenia specjalnego komitetu międzynarodowego.

W wykonaniu przyjętego zobowiązania, roze-słał istniejący już francuski komitet narodowy dlawielkich zapór, sporządzony przez siebie projektstatutu komitetu międzynarodowego, który w stre-szczeniu brzmi, jak następuje:

„Zadaniem komitetu międzynarodowego jest po-pieranie postępu w budowie, utrzymaniu i eksploata-cji wielkich zapór i centralizowanie wszelkich wia-domości i badań w tym kierunku. Do celu tego zmie-rza komitet przez organizowanie kongresów mię-dzynarodowych oraz publikacji sprawozdań i badań.

W każdym kraju utworzony będzie komitetnarodowy, który wysyła delegatów do komitetumiędzynarodowego w ilości nie przekraczającej10, ponadto mianuje jednego przedstawiciela, któryprowadzi korespondencję z biurem centralnem sta-łej komisi międzynarodowej, oraz przesyła składki.

W krajach, w których narodowych komitetówenergetycznych nie utworzono, wysyła delegatówrząd, względnie stowarzyszenia techniczne.

Wpłaty, uiszczone przez komitety narodowe,względnie przez rządy i stowarzyszenia, do komitetu

międzynarodowego, są jednakowe dla każdegokraju.

Wszelkie sprawy prowadzi stała komisja mię-dzynarodowa, która wraz z biurem i sekretarjatemgeneralnym ma siedzibę w Paryżu.

Komisja międzynarodowa składa się z prze-wodniczącego, 3 zastępców, sekretarza generalnego,skarbnika oraz po 2 przedstawicieli każdego z krajów.

Komisja zbiera się conajmniej raz do roku, przy-czem można uczestniczyć przez pełnomocnictwo.

Biuro stanowi przewodniczący, jeden z zastęp-ców, sekretarz generalny, skarbnik, oraz ewentual-nie przydzieleni sekretarze, zwłaszcza dla tłumaczeń,

Biuro wykonywa uchwały komisji, prowadzi stu-dja, wydaje publikacje, przygotowuje zjazdy, utrzy-muje stały kontakt z komitetami narodowemi i t. p.

Posiedzenia plenarne komitetu, jako kongre-sy międzynarodowe, zbierają się zasadniczo co 2lata, w miejscu na poprzednim kongresie oznaczo-nem, przyczem porządek obrad oraz wnioski musząbyć przedtem podane do wiadomości uczestników.

Porządek ten ustala stała komisja międzyna-rodowa. Do każdej kwestj i może być z reguły tyl-ko jeden referat z każdego kraju. Komisja wyzna-cza referenta generalnego dla każdej sprawy.

Kongres obraduje sekcjami, tworzonemi dlaposzczególnych spraw; na wstępnem zebraniu ple-narnem przewodniczący zdaje sprawę z czynnościkomisji, poczem kongres wybiera komisję redak-cyjną, zebranie plenarne końcowe uchwala w wy-niku obrad sekcyjnych rezolucje, oraz wybierawładze komitetu — urzędujące do następnego kon-gresu. Językiem obrad jest język francuski i angielski,oraz język tego kraju, w którym kongres się odbywa.

Przy tworzeniu komitetu narodowego francu-skiego, położono wielki nacisk na jak najszerszyudział inicjatywy prywatnej, obok sfer rządowych.Ponieważ skład wszystkich komitetów narodowychpowinien być podobny, przeto Polski Komitet Ener-getyczny zwraca się tą drogą do instytucyj, sto-warzyszeń i osób prywatnych, interesujących sięsprawami budowy i eksploatacji wysokich zapór,z zapytaniem, czy w razie utworzenia polskiegokomitetu narodowego, wzięliby udział w jego pra-cach. Ewentualne zgłoszenia należy nadsyłać podadresem Komisji Wodnej Polskiego KomitetuEnergetycznego, Warszawa, Kredytowa 9. Min.Rob. Publ, do dnia 15 czerwca 1928 r,

498 —18 En SPRAWOZDANIA I PRACE P. K, En. 1928

Sprawozdania z posiedzeń.PROTOKUŁ 2-go POSIEDZENIA PREZYDJUM

PKEn z dn. 28 lutego 1928 r.Obecni pp.: L. Tołłoczko, B. Stefanowsld, K, Siwicki,

M. Rybczyński, Cz. Mikulski, St. Czarnooki, St. Kruszewski,1. Protokul. Odczytano i przyjęto protokul po-

przedniego posiedzenia.2. Sprawozdanie Sekretarza Generalnego. P. prof,

B. Ste£anowski omówił w swem sprawozdaniu:a) sprawę opracowywanych przez PKEn p r z e p i -

s ó w o d b i o r c z y c h s i l n i k o w y c h i k o t ł o w y c h ,na tle rozpoczęcia ostatnio równoległej pracy przez Pol-ski Komitet Normalizacyjny, wówczas, gdy narada sekre-tarzy gen. obu Komitetów doprowadziła pized rokiem doporozumienia, w myśl którego PKEn i PKN miały wspólnieopracować te przepisy, PKN przez rok inicjatywy w teisprawie nie podjął, przeto PKEn przystąpił do prac nawłasną rękę i opracował projekt przepisów. Prezydjum postanowiło nie zarzucać pracy nad tym proiektem i prowa-dzić nad nim dyskusję w odpowiedniej komisji (przepiso-wej), aby zaś uniknąć dublowania pracy, postanowiono za-razem, by przewodniczący PKEn, p. inż, L. Tołłoczko, po-rozumiał się osobiście z przewodniczącym komisji kotło-wej PKN — p. prof. W, Chrzanowskim, w celu osiągnięciawspółpracy komisyj obu Komitetów.

b) Co się tyczy uchwalonego na poprzedniem zebra-niu utworzenia Komisji gospodarki energetycznej, to podyskusji postanowiono podzielić ją na 2 osobne komisje:1° p r z e p i s o w ą , gdzie na przewodniczącego zaprosićp, inż. J, Dąbrowskiego i 2° gospodarki elektrycznej, naktórej przewodniczącego zaprosić p. inż. W. CzaplickiegoCo do programu prac i organizacji tej ostatniej komisji, po-rozumie się z p. W. Czaplickim p. nacz. K. Siwicki.

c) Przechodząc do Konferencji Paliwowej PKEn wLondynie, oznajmia prof. B. Stefanowski, że prawdopo-dobnie będą przez PKEn zgłoszone referaty nast,:

1) Gaz ziemny w Polsce (wydobycie i wyzyskanie);2) Gospodarka cieplna i energetyczna w zagłębiu naf-

towem;3) Kombinowane opalanie kotłów parowych gazem

ziemnym i węglem; __ a4) Wyzyskanie węgla na Polskich Kolejach Państwo-

wych.Nadto podniesiono sprawę subsydiowania prac nad

badaniem palnika gazowego, które to subsydjowanie byłouchwalone poprzednio warunkowo. Postanowiono (w myśluchwały poprzedniej) wypłacić 550 zł. na te badania (pal-nik 250 zł. i praca 300 zł.) (zamiast żądanych 1120 zł,),z tem, że praca będzie ukończona ok. 1/IV r. b. i posłużyza materjał do nowego referatu na Zjazd w Londynie w r,b, i że resztę żądanej kwoty będzie mógł wypłacić PKEnautorom w razie, jeśli się okaże ku końcowi marca, że sąwolne pozostałości budżetowe. Pozatem uchwalono dodat-kowo 250 zł. na wykończenie referatu o kombinowanemopalaniu gazowo-węglowem,

d) Wobec braku odpowiedzi ze strony MinisterstwaRobót Publicznych co do wniosku PKEn, dotyczącego za-siłku 1500 zł. na wydanie w języku francuskim polskiejustawy wodnej, postanowiono zwrócić się ponownie z tymwnioskiem.

e) Na wniosek sekretarza generalnego, p, prof. Stefa-nowskiego, postanowiono wypłacić nast. lionorarja za pra-ce dla PKEn: p. inż. Rundo za 2 referaty dla Komisji Wo-dnej — 250 zł.,' p. prof, M. Rybczyńskiemu za prace dla Ko-misji Transportowej — 900 zł., p. inż. Z. Rajdeckiemu zareferat o sortowaniu węgla w Polsce — 600 zł. oraz ry-sownikowi Sułkowskiemu 250 zł.

3. Sprawozdania przewodniczących Komisyj. P. inżSt. Czarnocki, przewodniczący K o m i s j i Ź r ó d e ł E-n. e r g j i, zaznacza, że podkomisja drzewna wciąż jeszczenie jest czynna, z powodu trudności jej zorganizowania. Cosię tyczy podkomisji węglowej, to prace jej polegają obec-nie na: a) ustalaniu przewozów węgla szlakami kolejows-mi, z uwzględnieniem zużycia węgla przez same koleje,b) współpracy nad ujednostajnieniem analiz węgla (nadczera pracują: Międzynarodowa Unja chem., PKEn, i PKN);c) ujednostajnianiu sortymentów węgla. W tej ostatniojsprawie opracowany już został referat przez p. Rajdeckie-go, który nasuwa nowe zagadnienia.

Referat ten postanowiono ogłosić w druku, Nadtopostanowiono zwrócić się do Min. Komun, z prośbą o wyda-

nie posiadanego przez M. K, zbioru analiz węgla, celemich ogłoszenia i wyzyskania nadal do prac PKEn.

Przewodniczący P o d k o m i s j i T o r f o w e j , p. inż.L. Tołłoczko, komunikuje o wynikach ostatniego zebraniatej podkomisji, na którem przedyskutowano referat p. Tur-czynowicza o podstawach klasyfikacji torfowisk, Wobecustalenia już tych podstaw, przystąpił p, Turczynowicz doopracowywania formularza statystycznego. Następne po-siedzenie podkomisji zajmie się dyskusją nad projektemformularza (w końcu marca), Z drugiej strony wspominap. Tołłoczko o pracach nad inwentaryzacją torfowisk, czemsię zajmuje p.. dr. Olszewski w Inst, Geologicznym, w po-rozumieniu z PKEn i w związku z opracowywaniem przezInstytut mapy bogactw mineralnych Polski,

P, prof. M. R y b c z y ń s k i , przewodniczący KomisjiTransportowej i Wodnej, oznajmia, że K o m i s j a T r a n s -p o r t o w a pracuje nad zestawieniem mapy transportówźródeł energji. Dane o przewozach kolejami węgla (napodst. statystyki kolejowej) są już zebrane, jak równieżi dane o transporcie ropy i gazów ziemnych, W opracowa-niu są dane o przewozach drogami kołowemi. Po ukończe-niu tych prac, ok. 1 kwietnia r. b., można będzie przystąpićdo porównania kosztów przewozu dla konkretnych przy-kładów. Co się tyczy transportów drogami wodnemi, to sąone wydzielone i również są opracowywane.

Przechodząc do K o m i s j i W o d n e j , zaznacza pprof. Rybczyński, że opracowywane są zasady inwentary-zacji sił wodnych. Po ich ustaleniu, można będzie przystą-pić do samej inwentaryzacji. Pracą tą zajmuje się głównieCentr. Biuro Hydrograficzne, Komisja Wodna spodziewasię otrzymania od M. Rob, Publ. materjałów z rejestracjisił wodnych przez województwa, dokonanej w r. 1927.W końcu porusza prof, Rybczyński sprawę przyszłorocznychKonferencyj Energetycznych w Barcelonie i Tokjo, zapy-tując, czy i jaki weźmie w nich udział PKEn, ażeby za-wczasu przygotować odpowiednie referaty. Po dyskusji po-stanowiono, że ponieważ nie wiadomo jeszcze, jak się wy-razi udział Polski w tych zjazdach, przeto opracowywaniereferatów specjalnie na te zjazdy byłoby przedwczesne,natomiast byłoby pożądane zajęcie się takiemi referatami,które, mogąc stanowić także materjał dla owych Zjazdów,miałyby głównie znaczenie na gruncie krajowym.

Na tem posiedzenie zamknięto.

PROTOKUŁ 3-go POSIEDZENIA PREZYDJUMPKEn w dn- l i kwietnia 1928 r.

O b e c n i pp.: L. Tołłoczko, K, Siwicki, B. Stefanow-ski, M. Rybczyński, St. Kruszewski, St. Turczynowicz, Cz,Mikulski.

1. Protokuł zebrania poprzedniego odczytano i przy-jęto.

2. Sprawozdanie Sekretarza Generalnego. P. Prof.Stefanowski zawiadamia, że: a) a n k i e t a w s p r a w i ew ę g l i g a z o w n i c z y c h została przez Biuro PKEn ro-zesłana i nadeszły już odpowiedzi prawie od wszystkichgazowni; b) z b i ó r a n a l i z w ę g l a z Min, Komunikacjibędzie przez PKEn otrzymany, w wyniku zwrócenia się dop, Ministra Kom.; obecnie prowadzi się przepisywanie tychmaterjałów, na co potrzeba będzie wydać 100 zł. (przepi-suje p. Sarnicki); co do publikacji tych materjałów, czyniMinisterstwo pewne zastrzeżenie, które atoli nie stanieprawdopodobnie na przeszkodzie; c) co do r e f e r a t ó wn a z j a z d w L o n d y n i e , to materjał o gazach ziem-nych, przysłany ze Lwowa, ulega obecnie przeróbce i bę-dzie ujęty prawdopodobnie w 5 referatów; nadto w opra-cowaniu jest referat pp.: Kruszewskiego i Felsza o gospo-darce węglowej w kolejnictwie; spodziewanego natomiastreferatu p. Rosentala nie uda się uzyskać; wreszcie ok, 15b. m. spodziewać się można otrzymania referatu o kombi-nowanem opalaniu kotłów węglem i gazem oraz referatuo palniku gazowym, choć odnośne badania mogą się opóź-nić; d) co do b i l a n s u e n e r g e t y c z n e g o z a g ł ę -b i a K r o ś n i e ń s k i e g o , to z otrzymanej zaliczki 3000 zł.wydano już 500 zł.; prace zaczęto.

Przyjmując do wiadomości sprawozdanie powyższe, u-chwalono wydatkowanie zł, 100 na przepisanie analiz wę-gla, posiadanych przez M. Kom., z prawem przekroczeniatej kwoty w razie potrzeby, oraz postanowiono dokonaćtłumaczenia referatów zjazdowych na język angielski,

3. Sprawozdania przewodniczących Komisyj,a) P o d k o m i s j a w ę g l o w a . P. L. Tołłoczko po- '

rusza sprawę pokładów węgla brunatnego koło Łodzi, pod-nosi ich znacznie państwowe oraz potrzebę ich zbadania,a w razie pomyślnego wyniku badań — celowość budowy

N° 11 - 22 SPRAWOZDANIA I PRACE P, K. En. 499— 19 En

elektrowni. Prof. Stefanowski proponuje zajęcie się opra-cowaniem referatu, któryby wykazał, jakie koszty i war-tość cieplna węgla dałyby dostateczne podstawy do ren-townego wyzyskania tych pokładów. P. Siwicki proponujewystąpienie do M. P. i H. o polecenie Instytutowi Geolo-gicznemu zbadania tych pokładów. W związku z tem p. Tur-czynowicz komunikuje, że jako członek Rady Inst. Geo-log., mógłby wystąpić ze stosownym wnioskiem na naj-bliższem posiedzeniu tej Rady. Prezydium przyjmuje propo-zycję p. Turczynowicza.

. P, S. Kruszewski, jako wice-przewodniczący Podkomi-sji Węglowej, komunikuje, że jedno z następnych zebrańPodkomisji w czerwcu) ma się zająć sprawą metod badaniawęgla, przedtem zaś prowadzona będzie praca w zakresieujednostajnienia sortymentów węgla.

Co się tyczy P o d k o m i s j i T o r f o w e j , to ma sięona zająć rozpatrzeniem referatu p. Turczynowicza o klasy-fikacji torfowisk i torfów. Referat będzie opracowany zadwa tygodnie,

b) K o m i s j a W o d n a . Prof. Rybczyński zawiada-mia, że Komisja ustaliła ostatecznie zasady inwentaryzacjisił wodnych. Ułożono krajowe normy inwentaryzowania,dzieląc zasoby na: 1) wyzyskiwane (zakłady istniejące);2) niewyzyskan.e, brutto (dane te zbiera C. Biuro Hydro-graficzne); 3) niewyzyskane, ale możliwe do wyzyskania.Polski Komitet Energetyczny interesować będą głównie za-soby wyzyskiwane (kat 1), w niektórych zaś wypadkach —również możliwe do wyzyskania (kat. 3),

W związku z omawianą na poprzedniem posiedzeniuPrezydjum sprawą referatów na najbliższe zjazdy między-narodowe, poświęcone zagadnieniom wodnym, ma być o-pracowany referat o ruchu rumowiska, na podstawie badańna dolnej Wiśle, Na Zjazd w Tokjo mógłby być wysłanytylko referat o charakterze ogólniejszym, M. in. prof. Ro-żański (Kraków) podjął się opracowania referatu na temat:„Odpływ w małych potokach".

c) K o m i s j a T r a n s p o r t o w a . Prace statystycznetej Komisji są już ukończone, obecnie są opracowywane —na ich podstawie mapy przewozów. Przewodniczący —prof. M. Rybczyóski,— podnosi, iż chodzi o wytknięcie dy-rektyw ogólnych co do tego, jakie zagadnienia transpor-towe mają być szczegółowo zbadane, co znów wiąże sięz ustaleniem całokształtu programu prac PKEn.

Na tle tej uwagi rozwinęła się dyskusia, w której po-ruszono m. in. zagadnienie transportu na Wiśle, jej pogłę-bianie na mieliznach, rozwoju Drzewozów wodnych w zie-mi sandomierskiej, pozbawionej kolei żelaznych, wyzyska-nia energji rz. Kamiennej, osuszania Polesia przez pompo-wanie, z wyzyskaniem energii wodnej i in.

d) K o m i s j a e n e r g i i w i a t r u . Według spra-wozdania przewodniczącego Komisji, p. Inż. Turczynowicza,program jej prac obejmuje: a) statystykę zasobów energjiwiatru, możliwych do wyzyskania; sprawa tą zajmuje sięzresztą Państw. Inst. Meteorologiczny, chodzi więc tylkoo utrzymanie z nim kontaktu; b) statystykę wiatraków o roż-nem przeznaczeniu; c) badania lacjonalności urządzeń wia-trakowych fpracy tej podejmuje się p. prof. Cz. Witoszyń-ski); d) możliwości wyzyskania energii na szerszą skalę, cojednakże będzie można ująć konkretniej dopiero po opraco-waniu punktu a).

e) K o m i s j a P r z e p i s o w a . W zastępstwie prze-wodniczącego tej Komisji, p. Ign. Dąbrowskiego, informujezebranie p. prof, B, Stefanowski, Komisja przedyskutowałaprojekt przepisów kotłowych, obecnie zaś są te przepisyw opracowaniu ostatecznem u referenta.

4. Sprawy bieżące, a) Sprawozdanie rachunkowe, re-ferowane przez sekretarka generalnego, przyjęto; b) terminnastępnego zebrania plenarnego ustalono na połowę czerw-ca; c) w sprawie języka obrad i korespondencji na tereniemiędzynarodowym, w związku z różnicą zdań, jaka się wy-łoniła miedzy Komitetem Francuskim a innemi, porozumiećsię z H. S. Z.; d) sprawę tablic na Wystawę Powszechnąw Poznaniu postanowiono odłożyć do nast, zebrania; e) re-feraty zgłaszane na tegoroczny Zjazd do Londynu ogłosićw ,,Spr, i Pracach PKEn." dopiero po Zjeździe.

KOMISJA WODNA PKEn,Sprawozdanie z posiedzeń

w dn. 6 grudnia 1927 r. i 17 stycznia 1928 r.Na posiedzeniach Komisji wodnej PKEn w dniach

6 grudnia 1927 i 17 stycznia 1928 dyskutowana była ob-szernie sprawa inwentaryzacji sił wodnych w Polsce napodstawie referatów prof. Pomianowskiego i prof, Rybczyń-skiego, opinji pisemnej prof, Matakiewicza i szczegółowego

sprawozdania inż. Rundo o poczynaniach w tym kierunkuw innych państwach, ze szczególnem uwzględnieniem pro-jektu Grovera (Stany Zjednoczone), oraz obrad Komisji mię-dzynarodowej dla odpływu rzek,

Po wymianie zdań ustalono zasady inwentaryzacjiistniejących zakładów wodnych w następującej postaci:

1. Inwentaryzacja zakładów istniejących opierać sięmusi na katastrze sił wodnych, względnie, w razie jegobraku, na zapiskach w księgach wodnych, oraz przynależ-nych do nich zbiorach map i dokumentów.

2. Inwentaryzacja wszystkich istniejących zakładówpowinna podawać:

a) moc instalowanych silników w KM;b) zezwoloną maksymalną objętość wody;c) zezwolońy spad.3. Dla zakładów, w których instalacja silników prze-

kracza moc 100 KM, powinna inwentaryzacja zawierać ponadto:d) teoretycznie możliwą do uzyskania moc w grani-

cach koncesji;e) pełną możliwą produkcję roczną w koniogodzinach,

obliczoną jako wartość średnią z dłuższego okre-su, a conajmniej z lat pięciu;

f) takąż produkcję dla lat, w których suma opadówokazała się największa i najmniejsza;

g) rzeczywistą roczną produkcję, obliczoną dla latkilku (conajmniej 5).

Co do inwentaryzacji sił wodnych na przestrzeniachniewyzyskanych, zgodzono się, że zestawienie mocy, obli-czonej jako iloczyn ze spadu i objętości płynącej w rzeceprzy różnych stanach, nie jest równoznaczne z faktycznymzasobem sił wodnych, który z natury rzeczy musi być zna-cznie mniejszy, oraz że rzeczywisty obraz zasobów ener-gji wodnej mogą dać tylko wstępne projekty zakładówwodnych, opracowane na podstawie danych, zawartych wkatastrze, i badań terenowych.

Przed ustaleniem zasad inwentaryzacji zasobów ener-gji na przestrzeniach rzek niewyzyskanych, postanowionozbadać i przedyskutować:

1. Granice, do jakich inwentaryzację należy dopro-wadzić, ze względu na spadek i objętość wody,

2. Objętości charakterystyczne odpływu, które mo-głyby być podstawą określenia wielkości zasobów energii,na danej rzece.

W posiedzeniach Komisji wzięli udział pp.: Inż. Her-bich, Inż. Łęski, Dyr. Prokopowicz, Prof. Pomianowski,Inż, Rundo, Prof. Rybczyński, Nacz. Zubrzycki.

KOMISJA TORFOWA.Protokuł 4-go posiedzenia Podkomisji

z dn. 30 stycznia 1928 roku.Obecni: Przewodniczący, p. Inż, L. Tołłoczko, członko-

wie: Inż. A, Kornelia '(Lwów, Wydział Samorządowy), Inż.S, Przybyilski, Dr. A. Róiżycki, Inż. /A, Pawłowski, Inż, S.Tiwezynowicz.

Otwierając zebranie, przewodniczący, ip, inż, L. Tołłociz-ko, streścił ponownie uchwałę Komitetu WykonawczegoWKEn w Cernobbio o zebraniu ogólnoświatowej statystykiźródeł ener.gji. Zdecydowano opracować dla każdego źródłaenergji odpowiedni formularz, który po wypełnieniu dawał-by .obraz staniu danego źródła ene.rgji w danym kraju. Opra-cowanie poszczególnych formularzy zostało podzielone po-między kraje najbardziej zainteresowane danem źrćdłsmener,g5j'i. Z podziału tego przypadło Polsce 'Opracowaroie for-mularzy dla torfu, Na poprzedniem posiedzeniu Komisji pa-liwa stałego 'zdecydowano, by PKEn podjął się opracowania.proponowanych mu formuła>rzy, obecnie więc chodzi o przy-stąpienie d'O prac nad mierni. Projekt wstępny formularza,opracował prof. Turczynowiezi.

'Prol, S. Turczynowicz w swenn przemówieniu wyjaśni1!,iż przed opracowaniem właściwego formularza, któryby słu-żył za podstawę ipirży opracowywaniu statystyki torfowisk,powinno być ustalone, co właściwie będzie rozumiane podnaizwą „torfowiska". Dopiero ipo przyijęciu. 'takiego dkreśLe-nia, po rozesłaniu go innym komitetom narodowym i u-zgodnieniu mogących ewentualnie powstać różnic zdań, możenastąpić opracowanie właściwego formularza. Początkowomówca był za przyjęciem określenia niemieckiego botanikaWebera, określenia przyijęt«goiprzez Niemcy, i, jak mówiono,zaaprobowanego przez inne państwa, a więc maijąrcegc- cha-rakter ogólno-światowy. W myśl tego określenia, za tor-fowisko .uznaje się każde iraiejsoe, które po odwodnieniu o-każe się pokryłem warstwą torfu o 20 cm grubości. Póź-

500 — 20 En SPRAWOZDANIA I PRACE P,. K. En. 1928

niej ijedrjaik, 'Uwaiżając, ż>e uwzględniane być winny tylkotakie objekty, które pozostają torfowiskiem w sposób trwa-ły, nie zanikając w przeciągu krótkiego okresu czasu, coparzy tak niewielkiej igriubości warstwy torfowej, (jafcą przyj-muje .ofereślenie Wefoeiria, mogłoby łatwo zachodzić, iw bralkuprzytem wiożinościi dolkładnegoi 'pinzewidzietmia, ijaka będzie gru-bość warstwy ttwfoiweij po' oidwodlnieiniu torfowiska, Iktóre wobwili je-go bada-nia nie byłoby odwodnione, mówca amieniłzdanie. Uzinał ea stosowniej size wiaiąć .za punikt wyjęcia piuinktiwidizieitiiia rolniczy, uwaia^ąe za iti&nf utwór .prócihiniieowy o,zawartości popiołu do 160—70%, (Przyjmując to określenietorfu, proponuje dla określenia torfowiska ustalić, jakopierwszą tezę, •— następującą;

1. Minimailina .grubość warstw o chairalkteT.ze próchinico-wym,, któira wintna być ustalana w pewnym tworze, na to,aby zestal 'on eailiiozoiny 'do 'grupy tortowisik, winna wynosić(w stanie inieodwiodinioniym1) 50 cm.

2. Przechodząc dalej do klasyfikacji torfowisk, prof. Tur-czynowicz zaznaczył, iż dotychczas ijest ona prowadzona nazasadach czyisto botainiioziaych, na •zasadizie 'ch_ara(kteir>u po-ifOBtu roślinnego danego obszaro. Jak dowodzi ijedtók do1-śwkidiezeiMe, is'fcni«!j'e szereg tarfoiwfelk, iktóryeh warstwy 'ko-lejne różnią się co do swego charakteru; wtedy może powstaćiliroidność w 'odniesieniu torfowi sika do tej, czy innej klasyprasy ik-ksylifocji botoucanaj, 'i ikilasyif.ikac.ja ta może daćwyniki, nie .czyniące zadość 'określeniu właściwego ichaTakte-OT1 torfowiska. Z togo względu mówca proponuje jwizy jecie•nietylko zasady botanicznej, ale i stratygraficznej, wedługwar.stw. Pr żytem proponuje przyjąć iza warstwę, ;Słuiżajcą zapodstawę do .clkpeśiknia, waristwę o grubości 50 cm. Z tejwarstwy, górne 20 cm, jako stanowiące warstwę powierzch-niową, nie są uwzględniane przy ocenie, która opiera sięna charakterze warstwy pomiędizy 20 a 50 cm 'głębokości podpiowie-rzchmią. iPoiwyiżsae iłujecie stainiowi dnugą itezę (pTopoitto-wanej Ildasyfikacji' torfowisk.

3. Przytaczając fakty istnienia t. zw. torfowisk po-grzebanych, t, j , •pokłaidóiw torfowych, ipoferytych; warstwa-mi innego chairalktem, mówca wypowiada się za iu«nanii«mutworów tego rodzaju za torfowiska, a to niezależnie od gru-bości i icbairaktemii wairstw lezących powyiżej, przytom doiklasiyifiiikacji torfowisk pogirzebamych ipiropomiuije zaisito^owanie'teijż.e easady, co ii d-o lonfowislk zwytkłyoh, Piunllctem. wyjściadla uznania danego utworu za torfowisko, będzie tu znówgrubość wanstwy,

W dyskusji, jalka się irozwinięta tnia 'tle ireferatu p. Tuir-czynowiczia, wzięli ud'ziiał ipp,: Tottocako, Kornelia, Turczy-nowioz i Pawlowsil-ciii.

JPiraeictmiot-em dyslkusji si'«ł iSSię pirzedewsizystlkiem. sairnpuwkl ,'Uijęcia statystyki "tomiowej. Podniosły isię głosy prze-oiwlko przyfętemu przez prof. T.UTCzyiniowicza punktowi wi -dzenia rolniczemu, wychodząc z założenia, iż zadaniem pod-komisji jest opracowanie sprawy torfowisk z punktu widze-nia energetycznego, w 'Z-wiajzku z auiżyitikowaniem lioh do ce-lów przemysłowych, Z driuigiej isitrony, wsikazan'o ijednalk, iżpuidkit widiz^inia Toiniczy, ijalkoi isizcirszy, leipielj' się n<aida>je douijcjcia (zagadnienia łorfcwego w chwili lobecnej, gdy nii-e jest.ono '.prawie zupełnie O'praicowain'e. iPrzedmiotem dyskusji sta-ła sńę, ma«tqpnie la grubość warstwy torf.oweij, od' iktórej po-czynając m ai by być dany pokład uznany zia torfow.isiko.Wreszcie, podniesiono kwestję maksymalnej zawartości do-mieszek nieorganicznych, która stanowiłaby granicę przy za-liczaniu samego utworu do kategorji torfów.

\Po idhużsfcej dyskusji, przyjęto ostatecznie oikreśilenie tor-fowisika, w myśl !k'tó.re>go' za todowisik© zostaje uznany twoi0 igriiibośici warsitwy iwnfowej ntte mmiieij, niż 50 cm.

Cto do' aawsurtolcd diomiiesEelk w efemi tarfo[we|jt, a'ż doktórej dany 'twór będiziie izailiczony do lkat«gorji torfów, ipirzy-'jęto, iż igranicę talką będzie istamioiwiło 70% (ilicząic tu wodię1 popiół),

Co do iłclasyfńkacijii. torfowiislk, tioi pTzyijęto, iż 'dli torfo-wisk mie&badanych decydującą dla izałicaeinia. dameigo torio-wiiteka do pewn.eij ikategoTJi jest warstwa pcwkffizohniowa o•grulbości 50 cm, dla zbadanych zaś — cała m>:ąjż'S.ZiO'ść torfo-wdisika,

Oipdieiraijąc się na ipowziętych 'uchwałaich;, ipoistaroowionoprzystąpić <ło.opcaioowandiai iacntullarza, z tem, aby następnierozesłać projekt tego ostatniego, wraz z umotywowaniem, po-szczególnym Komitetom Narodowym.

Wkońcu postanowiono kooptować do Podkomisji p,if. Kolzaika' >z Krakowa i odbyć na>stępne posiedzenie w

j połowie mairca i. b.

PODKOMISJA WĘGLOWA.Protokuł posiedzenia z dnia 1 maja 1928 roku.

O b e c n i : p. inż, St. Czarnooki — przewodniczącyoraz pp.: inż, Felsz, inż. St. Kruszewski, inż. Z, Rajdecki,prof. B. Stefanowski i inż. Szef er. Usprawiedliwił nieobec-ność prof. J. Zawadzki.

P o r z ą d e k o b r a d )1. Odczytanie protokułu poprzedniego zebrania.2, Referat p. inż. Z, Rajdeckiego „O sortymentach

węgla".3. Sprawy bieżące,4, Wolne wnioski.1) Po odczytaniu, protokuł poprzedniego zebrania przy-

jęto.2) Referent, p. inż, Z. Rajdecki, komunikuje we wstępie

swego przemówienia, iż referat opracowany przez niego z po-lecenia PKEn i mający na celu zestawienie sortymen-tów węgla w Europie, został znacznie rozszerzony i obej-muje pozatem wychody węgla na kopalniach polskich orazstatystykę obrotu węgla z r, 1927 według sortymentów.

Po wygłoszeniu przez p. inż, Z. Rajdeckiego referatu,ilustrowanego licznemi wykresami, wywiązała się ożywionadyskusja, w której wzięli udział wszyscy zebrani.

P r o f . B, S t e f a n o w s k i wyjaśnia znaczenie wygło-szonego referatu, jako podstawy do zamierzonego p.zezPKEn opracowania norm sortymentów węgla polskiegoi składa podziękowanie zań referentowi.

P, i n ż . S t, K r u s z e w s k i zwraca uwagę na wy-kresy referenta, dotyczące statystyki obrotu węgla w Polsce,z r. 1927, które zyskałyby na wyrazistości, gdyby się opierałynie na procentowych stosunkach, lecz na datach statystycz-nych obrotu. Co się tyczy proponowanych przez referentaankiet w sprawie zużycia węgla przez poszczególne gałęzieprzemysłu, to ankieta taka w gazownictwie jest już w opra-cowaniu, a zmniejszenie zużycia grubych sortymentów wę-gla w kolejnictwie uważać należy za możliwe do zrealizo-wania.

P. i n ż . F e l s z , w związku z zużyciem węgla w ko-lejnictwie, wyjaśnia znaczenie własności t, zw. „iskrzenia"węgla na rusztach kotłowych.

P. inż , C z a r n o o k i wyjaśnia, z punktu widzeniageologicznego, wyniki wychodów węgla dla poszczególnychgrup pokładów zagłębia polskiego, zwłaszcza wychody gru-bych sortymentów i miału dla grupy brzeżnej,

P. i n ż . S z e f e r porusza tę samą sprawę i uzależniawychody sortymentów węgla nietylko od spoistości, leczrównież od t. zw. płaszczyzn łupliwości pokładu.

R e f e r e n t , p. i n ż , Z. R a j d e c k i , daje wyjaśnie-nia w kwestjach poruszonych przez uczestników posiedzenia.

3) W związku z referatem p. inż. Z, Rajdeckiego, prof.B. Stefanowski stawia wniosek o ogłoszenie tego referatu,w całości w „Przeglądzie Technicznym oraz w skróciew „Przeglądzie Górniczo-Hutniczym"; p. inż. Czarnockiuważa, iż referat, jako ściśle górniczy, drukować należy w ca-łości w „Przeglądzie Górniczo-Hutniczym", a skrót w „Prze-glądzie Technicznym".

Oprócz tego p. inż. S, Czarnocki zgłasza wniosek, byp. inż, Z, Rajdecki powtórzył swój odczyt w Katowicachi Dąbrowie, dla wytworzenia żywego kontaktu z kołamiprzemysłowemi w sprawie badań nad normalizacją sorty-mentów.

Zebrani uchwalają wnioski p, prof. B. Stefanowskiegoi p. inż. S. Czarnookiego.

P. inż, S, C z a r n o c k i podnosi naczenie czynni-ków, wskazanych w referacie i dotyczących wychodów sor-tymentów węgla i zapytuje p. inż. Szefera, jako przedstawi-ciela górnośląskiego przemysłu węglowego, o ile próby dlazbadania tej sprawy mogłyby być przeprowadzone na ko-palniach,

W odpowiedzi p, inż. Szefer wyjaśnia, iż badanie ta-kie ze względu na ruch kopalń jest trudne do zrealizowania,możnaby jednak w pewnej mierze uskutecznić je przy do-brych chęciach kierowników.

P. p r o f . B. S t e f a n o w s k i zapytuje p. in*. Z. Rai-deckiego, jako przedstawiciela Ministerstwa Przemysłui Handlu, jak Ministerstwo zapatruje się na sprawę norma-lizacji sortymentów węgla.

P. i n ż . Z. R a i d e c k i komunikuje, że DepartamentGórniczo-Hutniczy Ministerstwa uważa normalizację gatun-ków węgla polskiego, a w związku z nią normalizację sor-tymentów, za sprawę bardzo aktualną.

4) Wolnych wniosków nie zgłoszono,

••••••••••••••ta •••łamu •••••••••>iai>

Ns 22• • • • • • • • • »•••*••»•• «••«•«•• atiia ••>•<•> >>•• •••«••••«•••••••

WIADOMOŚCITOM IV

POLSKIEGO KOMITETU NORMALIZACYJNEGOBULLETIN DU COMITE POLONRIS DE STflNDftRDISRTION

T R E Ś Ć :

K o m u n i k a t y B i u r a P . K . Ń .

P o l s k i e n o r m y d r z w i i o k i e n ( c . d . ) .

30 MflJfl

1928 r.

S O M M fl I R E :

A v i s d u B u r e a u d u C o m i t e .

L e s n o r m e s p o l o n a i s e s d e st e s e t f e n e t r e s (sui tę) .

Propaganda idei normalizacji w Niemczech,W Niemczech już od dawna zdano sobie sprawę z ko-

nieczności obznaj mienia przyszłych inżynierów z normaliza-cją i przyzwyczajenia ich do praktycznego stosowania norm.W tym celu w wyższych technicznych zakładach naukowychwprowadzono wykłady o podstawach normalizacji, zaś wszyst-kie normy, wydawane przez DIN, mają moc obowiązującąprzy wykonywaniu wszelkich projektów. Aby spopularyzo-wać i jak najbardziej rozpowszechnić wydawnictwa Komite-tu Niemieckiego wśród kształcącej się młodzieży, ustalonodla studentów specjalne ulgowe ceny na normy. Oprócz tegoKomitet Niemiecki nawiązał stały kontakt ze wszystkimiwykładowcami szkół technicznych, którzy ze swej strony in-formują studentów o przebiegu i wynikach prac normaliza-cyjnych w danym dziale. Wykładowcom tym Komitet do-starcza komplety norm i literaturę normalizacyjną oraz urzą-dza dla nich specjalne pokazy filmowe.

W ten sposób ideje te przyjmują się wśród młodych siłtechnicznych, które przygotowują się do pracy w przemyśle.W Politechnice Drezdeńskiej np. wprowadzono specjalnyprzedmiot o pomiarach technicznych i produkcji częścizamiennych. Przedmiot ten jest ściśle związany z ogólnemizagadnieniami normalizacji. Wykładowca, prof. Berndt, jestjednym z wybitniejszych specjalistów w dziedzinie zagad-nień produkcji masowej. Wprowadzenie takiego przedmio-tu do programu politechniki jest bardzo charakterystycznedla ogólnie panującego w Niemczech kierunku uświadamia-nia jak najszerszych mas o dobrodziejstwach normalizacji.

Jak to już zaznaczyliśmy, wszystkie normy, wydawaneprzez Komitet Niemiecki, muszą być stosowane przy wyko-nywaniu projektów części maszyn i w innych analogicznychdziedzinach, w których są przeprowadzone prace normali-zacyjne. W ten sposób, przez cały czas swych studjów, stu-dent styka się na każdym kroku z zagadnieniami normaliza-cji, zżywa się z niemi, i w przyszłości, w swej pracy zawodo-wej, bez wahania będzie stosował metody, do których przy-wykł w czasie studjów. Na tem polu nie odczuje on też roz-działu pomiędzy teorją i praktyką, nieuniknionego dlawszystkich młodych inżynierów.

Charakterystyczne jest, iż pierwsze wydanie normkreśleń technicznych, w 4000 egzemplarzy, rozprzedano pra-wie wyłącznie pomiędzy młodzieżą studencką.

(Według materjałów Amerykańskiego Komitetu Nor-malizacyjnego).

Wykaz iirm, które wpłaciły na rzecz P. K, N.od dnia 1 stycznia do dnia 31 marca 1928 r.

Od dostaw rządowych.zł.

1. Pracownia Miar i Wag „Miernik", Warszawa . 7. -2. W. Kraft i A. Rębalski, Warszawa 15.453. „Pezet" Powsz. Zakł. Budowlane, Lwów. . . 32.514. Tow. Akc. „Bauerertż", Mijaczów 143.13

5. Bronisław Rejchman, Fabryka Apar. „Tytan".Warszawa

6. Sp. Akc. Górnicza i Przemysłowa „Bory",pow. Jaworzno

7. „La Czenstochovienne", Częstochowa.8. Gwarectwo Waterloo, Kopalnia Węgla Emi-

nencja, Katowice III9. „Szczakowa", Sp. Akc. Fabr. Portland Cemen-

tu, Bielsko10. Inż. Stefan Jarkowski, Warszawa . . . . .11. Państwowa Fabryka Związków Azotowych w

Chorzowie12. Polski przemysł drzewny Czerski i Jakimo-

wicz w Zwierzyńcu13. Dom handlowy A. Gepner, Warszawa . . .14. Przemysłowo-handlowe zakł. chemiczne Lud-

wik Spiess i Syn S. A15. F-ka W. i St. Hedinger, Poznań. . . . . .16 Podlaskie Zakłady Przemysłowe E. Wawrecz-

ko, Dr. I. Koziełł i Spółka, Biała Podlaska. .17. Częst. Zakł. wyr. włók. „Stradom", Warszawa18. Tow. Akc. i,Perun", Warszawa19. W. Fitzner i K. Gamper, Warszawa . . . .20. „Vulcanit", Warszawa21. Bracia Jenike, Inż., Warszawa22. Wacław Czajkowski i S-ka, Warszawa . . .23. Tow. Fabr. Portl. cementu „Łazy" S. A., War-

szawa24. „Cynkownia Warszawska" Inż. Rapacki i Z.

Swięcicki, Warszawa25. Tow. Akc. Konrad Jarnuszkiewicz i S-ka,

Warszawa .

Subwencje i składki.

154.57

145.07614.38

10.47

233.0330.23

62.95

104.8825,~

78.50200.—

1.8813U.—

91.40257.—

92.4540.66

29.18

113.95

104.10

121.284026.07

zł.Polskie Zakłady Siemens S. A 50.-Polskie Zakłady Skoda 1000.Związek Polskich Fabryk Portland Cementu . . . 200.-Standard-Nobel S. A., Warszawa 250.-

1500.—

Na prace związane z normalizacją cegły.

B-cia Horn i RupiewiczR. Koeler i S-ka Inżynierowie, Mysłowice. . .Robert Pietruszka, Huta Laura, SiemianowiceA. Jędrzejewski, Sosnowiec, ul. Piłsudskiego 28Popławski i Fiirstenwald, Włocławek

zł.150.—149.60150.—150.-

649.60Z podkomisji narzędzi i obrabiarek.

W numerach 1,3 i 4 z 1928 r, miesięcznika „Mechanik"zostały ogłoszone, następujące projekty norm narzędziowych:

1. Podpory stopniowe, . . • N — 4112. „ śrubowe . . . . N — 4123. Rozporki N - 4 1 34. Dociski klinowe N —4145. Kanały T-owe nieobrobione N — 5606. „ „ obrobione . N — 5617. Dociski śrubowe N--4158. Nakrętki T.owe N —416

Termin nadsyłania sprzeciwów i uwag do wymienionychwyżej projektów upływa w 3 miesiące od daty ogłoszeniadanego projektu.

Prz

ed

ruk

"do

zwo

lon

y ty

lko

za

zg

od

ą P

ol

sk

ie

go

Ko

mi

te

tu

No

rm

al

iz

ac

yj

ne

go

, W

ars

zaw

a,

Ele

kto

raln

a 2

. C

op

yrig

ht

by

P.

K.

N.

•< 300 §

1

WY

SO

KO

ŚĆ

PO

ZE

SW

ITU

F

U T

RY

N

V

1 m j^i

WY

/O

A-

O/

Ć

PR

ZE

ŚW

IT

U

F

U

T

Q Y

N

Y

^

WJ

OIC

OIC

P

RZ

WIT

UR

AM

YW

YSO

ISO

ŚC

P P

ZE

S W

ITU

W

V i

0 K

O i

Ć

SZY

BY

a o _ T

T_.

3

<

60ek

Tl

cn X"

CD

N [O UJ N CO cn T3 N CD O CD 00

s co o 2 i O O o co-

O

22 WIADOMOŚCI P, K. N. 503—71 N

Termin zgłaszania sprzeciwów: 1 września 1928 r.P o l s k i e N o r m y

z'*:"CL

X l

O )

opyr

O

<\iia

•aln

o-t-j

a)

taw

iW

ars;

oO )

c> ,UraN

£

o2-ł-J

0)

,—

fco

ocoo

)ls

ki

n.woco

•osN

O

olon

y t

NO-o

druk

aa.

Z

>"CJ

u

u.

a

• - 1

UJ

M

et

a

- V ,

O

O

i

i

[1

Ą—

|

Wymiary patrz

PN—B—1605.

O k n aTyp V.

PNB— 1608

Projekt

es

" i

• w

O

O

L 5

t-

UlNCl >o. S

•-( aoCi

1;

iii^ ^ i 1

si Jj

iltf- ; • ' • -

P B Z £ ŚWITU CłAMY / ' * • . '

mp1' • B|111" " -®m ,.~' -

fesp^— ••'ijjt '#H, >

/ £ fifi OKO IC SZYCV

504 — 72 N WIADOMOŚCI P. K. N. 1928

Termin zgłaszania sprzeciwów: 1 września 1928 r.Polskie N ormy

O k n aTyp VI.

PNB —1609

Projekt

S Z E R O K O Ś Ć P t t Z E S W t T U F U T R Y N Y

Wymiary patrz

PN—B—1605.

S Z E R O K O Ś Ć S Z Y B YSZEROKOŚĆ

PRZEŚWITU R A MY

„ >.

Drukarnia Techniczna, Sp. Akc. w Warszawie, ul. Czackiego 3-5 (Gmach Stowarzyisz«nia Techników).WTdawca: Spółka z o. o. „Przegląd Techoiczny". Redakltor odip. lni. Czetław MiknWd.