Piąta Aleja

C A N DAC EB U S H N E L L

POWIEŚĆ AUTORKI KULTOWEGO

SEKSU W WIELKIM MIEŚCIE

LUKSUSOWY BUDYNEK PRZY PIĄTEJ ALEI kryje w sobie wiele kobiecych sekretów. To miejsce, w którym chce być każdy, ale tylko nielicznym się to udaje. Na drogich posadzkach przecinają się tu ścieżki różnych kobiet.

AKTORKA SCHIFFER DIAMOND POWRACA PO LATACH do Nowego Jorku. Przy Piątej Alei wciąż mieszka Paul – jej dawna miłość. On jednak związał się z piękną, młodziutką Lolą. Obie kobiety marzą o prawdziwym uczuciu.

Komu uda się odnaleźć szczęście, a kto będzie musiał przełknąć gorycz porażki?

Jaki sekret kryje w sobie pożądany przez wszystkich apartament przy Piątej Alei?

zaczytaj sięzaczytaj się

•

Cena detal. 14,90 złC

AN

DA

CE

BU

SHN

EL

L

Bushnell_Piata Aleja_okladka__DRUK.indd 1 2012-08-01 14:26

Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2 2012-01-02 13:39:552012-01-02 13:39:55

Candace Bushnell

Piąta Aleja

tłumaczenie

Anna Gralak

Bushnell_Piata_Aleja_pocket.indd 3ushnell_Piata_Aleja_pocket.indd 3 2012-07-26 17:02:372012-07-26 17:02:37

Bushnell_Piata_Aleja_pocket.indd 2Bushnell_Piata_Aleja_pocket.indd 2 2012-07-26 17:02:372012-07-26 17:02:37

5

Prolog

By a to tylko rola w serialu i mieszkanko z jedn sypialni w Nowym Jorku. Jednak role, zw aszcza te dobre, nie tra a y si zbyt cz sto i nawet w Nowym Jorku wszyscy wiedzieli, ile wart jest w asny kawa ek pod ogi na Manhattanie. Poza tym scena-riusz przyszed w tym samym dniu co papiery rozwodowe.

Gdyby prawdziwe ycie by o scenariuszem lmowym, pro-ducent uzna by ten fakt za „podejrzany zbieg okoliczno ci”. Jed-nak Schiffer Diamond uwielbia a zbiegi okoliczno ci i prorocze znaki. Uwielbia a dzieci c magi , która towarzyszy a wierze, e nic nie dzieje si bez przyczyny. By a aktork i y a magi nie-mal od urodzenia. Przyj a zatem rol , która wymaga a powrotu do Nowego Jorku i pomieszkania przez pó roku w nale cym do niej ma ym mieszkaniu przy Pi tej Alei. Pocz tkowo plano-wa a, e zabawi w Nowym Jorku do czasu zako czenia pracy nad serialem, a potem wróci do Los Angeles, do swojego domu w Los Feliz.

Dwa dni po przyj ciu roli posz a do The Ivy i wpad a na swojego wie o upieczonego by ego m a, który jad lunch w towarzystwie jakiej m odej kobiety. Siedzia przy stoliku po rodku sali, upajaj c si swoim nowym statusem prezesa sieci telewizyjnej. Zauwa ywszy wzgl dy, jakie okazywa swojej towarzyszce, Schiffer Diamond zrozumia a, e patrzy na jego


6

now dziewczyn . Plotka g osi a, e to pianistka wywodz ca si ze znanej azjatyckiej rodziny. Mia a pretensjonalny wygl d luksusowej prostytutki. By a banalna, ale dwadzie cia pi lat sp dzonych w Hollywood nauczy o Schiffer, e m czy ni nie maj nic przeciwko bana om, zw aszcza je li bana y maj jaki zwi zek z ich penisem. Chwil pó niej, gdy w o y a mandat do portmonetki i stan a przed restauracj w ciemnych okula-rach na nosie, postanowi a sprzeda dom w Los Feliz, sko czy z tym wszystkim raz na zawsze i wróci na Pi t Alej .

* * *

– Schiffer Diamond przyj a rol w serialu – powiedzia a Enid Merle do swojego siostrze ca Philipa Oaklanda.

– Musi by zdesperowana – oznajmi Philip pó artem.Enid i Philip zajmowali dwa prawie najlepsze mieszkania

w budynku przy Pi tej Alei jeden, po o one na trzynastym pi trze. Ich po czone tarasy oddziela uroczy bia y parkan. To w a nie zza tego parkanu Enid przemawia a teraz do swo-jego siostrze ca.

– To mo e by bardzo dobra rola – ci gn a, zerkaj c do trzymanej w d oni gazety. – B dzie gra a matk prze o on , która porzuca Ko ció , aby zosta redaktork naczeln maga-zynu dla nastolatków.

– Wyj tkowo wiarygodny pomys – powiedzia Philip z sar-kazmem, który zazwyczaj rezerwowa dla wi kszo ci spraw zwi zanych z Hollywood.

– Równie wiarygodny jak opowie o olbrzymim gadzie terro-ryzuj cym Nowy Jork. Chcia abym, eby sko czy ze scenariu-szami i wróci do pisania powa nych powie ci – wyzna a Enid.

– Nie mog – powiedzia Philip z u miechem. – Jestem z d e s p e r o w a ny.


7

– Mo liwe, e serial jest oparty na prawdziwej historii – ci g-n a Enid. – S ysza am kiedy o kobiecie, Sandrze Miles, któ-ra by a matk prze o on , a potem zosta a redaktork naczel-n „Seventeen”. To dzia o si w latach siedemdziesi tych. Na pewno j pami tasz. By e jeszcze nastolatkiem, ale par razy go ci am j na kolacji. Mia a twarz niewini tka. By a okropnie nieszcz liw kobiet , pewnie dlatego e zdradza j m . Tak pó no straci a dziewictwo, e chyba nigdy nie zdo a a u o y sobie ycia erotycznego. W ka dym razie – doda a – serial kr -c w Nowym Jorku.

– Uhmm – mrukn Philip. – Chyba znowu zobaczymy j w naszym budynku – powie-

dzia a Enid. – Kogo? – zapyta Philip, staraj c si nie okazywa zainte-

resowania. – Sandr Miles? – Schiffer Diamond – u ci li a Enid. – Sandra Miles wyje-

cha a z Nowego Jorku wiele lat temu. Mo liwe, e ju nie yje. – Chyba e zamieszka w hotelu – stwierdzi Philip, maj c

na my li Schiffer Diamond. – Po có mia aby to robi , na Boga? – zdziwi a si Enid. –

Ma tu przecie idealne, cudowne mieszkanko.Ciotka wycofa a si do domu, Philip za zosta na tarasie

i korzysta ze wspania ego widoku, jaki roztacza si z okien jego mieszkania na Washington Square Park. By lipiec i park okry si bujn zieleni w oczekiwaniu na suchy, upalny sierpie . Philip nie my la jednak o li ciach. Jego my li pow drowa y daleko, ku nabrze u na wyspie Catalina dwadzie cia pi lat wstecz.

– Wygl da na to, e jeste genialnym ch opcem. – G os Schiffer Diamond rozbrzmia za jego plecami.

– S ucham? – zapyta , odwracaj c si .Sta a tu obok niego.


8

– S ysza am, e to ty napisa e scenariusz tego tandetnego lmu.

Zje y si . – Skoro uwa asz, e jest tandetny, to… – To co, ch opcze? – zapyta a. – To dlaczego w nim grasz? – Wszystkie lmy s tandetne, z de nicji. Nie s dzie em

sztuki. Ale ka dy z nas potrzebuje pieni dzy. Nawet geniusze. – Nie robi tego dla pieni dzy – powiedzia . – W takim razie po co? – eby poznawa takie dziewczyny jak ty?Roze mia a si . Mia a na sobie bia e d insy i granatow

koszulk . Nie nosi a stanika ani butów i by a opalona. – Dobra odpowied , ch opcze – powiedzia a. – Hej – zawo a za ni . – Naprawd uwa asz, e lm jest

tandetny? – A jak my lisz? – zapyta a. – Ale tak naprawd nigdy nie

mo na oceni pracy m czyzny, dopóki nie pójdzie si z nim do ó ka.

– Planujesz pój ze mn do ó ka? – zapyta . – Ja nigdy niczego nie planuj . Lubi czeka na rozwój

wydarze . Dzi ki temu ycie jest znacznie bardziej interesuj -ce, nie s dzisz? – I oddali a si , eby kr ci kolejn scen .

G os Enid wyrwa Philipa z zadumy. – W a nie rozmawia am z Roberto – powiedzia a, maj c na

my li portiera. – Dzi wraca Schiffer Diamond. W tym tygodniu by a sprz taczka, szykowa a mieszkanie na jej powrót. Roberto powiedzia , e Schiffer znowu tu zamieszka. By mo e na sta e. Czy to nie ekscytuj ce?

– Jestem wniebowzi ty – powiedzia Philip. – Ciekawe, jak jej si spodoba Nowy Jork – zamy li a si

Enid. – Nie by o jej tyle lat.


9

– Nowy Jork jest dok adnie taki sam jak dawniej, ciociu – stwierdzi Philip. – Przecie wiesz, e to miasto nigdy si nie zmienia. Pojawiaj si inne postacie, ale ci gle graj w tej samej sztuce.

Po po udniu Enid wprowadza a ostatnie poprawki do co-dziennej rubryki towarzyskiej, któr tworzy a. Nag y podmuch wiatru zatrzasn drzwi prowadz ce na taras. Podchodz c do okna, aby ponownie je otworzy , Enid zerkn a na niebo. Wy-sz a na zewn trz. Góra burzowych chmur wyros a po drugiej stronie rzeki Hudson i szybko zbli a a si do miasta. Zaska-kuj ce, pomy la a Enid, gdy ten lipcowy dzie nie nale a do szczególnie upalnych. Spojrza a w gór i dostrzeg a s siadk , pani Louise Houghton, która sta a na swoim tarasie w starym s omkowym kapeluszu na g owie i trzyma a no yce ogrodo-we w d oni os oni tej r kawiczk . W ci gu pi ciu ostatnich lat Louise Houghton, która zbli a a si do setki, zwolni a tempo

ycia i wi kszo czasu po wi ca a piel gnowaniu swoich ró , które zbiera y liczne nagrody na konkursach ogrodniczych.

– Dzie dobry – g o no zawo a a Enid, poniewa wszyscy wiedzieli, e pani Houghton jest troch przyg ucha. – Wygl da na to, e szykuje si wielka burza.

– Dzi kuj , moja droga – odpowiedzia a uprzejmie pani Houghton, jakby by a królow zwracaj c si do jednego ze swoich wiernych poddanych. W innym wypadku Enid poczu-aby irytacj , lecz wiedzia a, e ostatnimi czasy pani Houghton

odpowiada w ten sposób niemal na wszystkie pytania. – Mo e wejdzie pani do domu? – zasugerowa a Enid. Pomi-

mo staro wieckiego dostoje stwa pani Houghton, które na cz ludzi dzia a o odpychaj co, lubi a t staruszk . By y s siadkami od ponad sze dziesi ciu lat.

– Dzi kuj , moja droga – powtórzy a Louise i pewnie wy-cofa aby si do mieszkania, gdyby stadko go bi, które nagle


10

wzbi o si nad Washington Square Park, nie odwróci o jej uwa-gi. Chwil pó niej niebo zrobi o si czarne i wielkie krople deszczu zacz y b bni o Pi t Alej . Enid pospiesznie wróci a do mieszkania, trac c z oczu pani Houghton, która stawia a czo o deszczowi, chwiej c si na tyczkowatych starych nogach. Nast pny silny podmuch wiatru wyrwa trelia z mocowa i powali eleganck staruszk na kolana. Louise Houghton, nie maj c si , eby wsta , przechyli a si na bok i uderzy a biodrem o pod og , roztrzaskuj c kruch ko i przekre laj c wszelkie szanse na wykonanie kolejnego ruchu. Le a a na pod odze kilka minut, a w ko cu jedna z czterech pokojówek, nie mog c jej znale w ogromnym apartamencie licz cym niemal sze set pi dziesi t metrów kwadratowych, odwa y a si wyj na taras i znalaz a swoj chlebodawczyni pod trelia em.

Tymczasem Pi t Alej wolno sun y dwie limuzyny przypo-minaj ce ma y kondukt pogrzebowy. Kiedy dotar y pod budy-nek z numerem jeden, kierowcy wysiedli i kul c si na deszczu, wykrzykuj c polecenia i z orzecz c, zacz li wyjmowa baga e. Na pierwszy ogie poszed staromodny kufer od Louisa Vuit-tona, który musia o nie a dwóch m czyzn. Roberto, portier, wybieg z budynku i przystan pod markiz , po czym wezwa posi ki i da m czyznom znak, eby weszli do rodka. Baga-owy wy oni si z piwnicy, pchaj c ogromny wózek z mosi -

nymi dr kami. Kierowcy w adowali kufer na wózek, a potem po o yli na nim kolejne walizki pochodz ce z tego samego kompletu.

Na ulicy silny podmuch wiatru wydar parasol z r k jakiego biznesmena i wywróci go na drug stron . Parasol pomkn wzd u chodnika jak miot a czarownicy i zatrzyma si na kole l ni cego czarnego SUV -a, który w a nie zatrzyma si przed wej ciem. Dostrzeg szy pasa erk na tylnym siedzeniu, Roberto postanowi stawi czo o deszczowi. Wzi bia o -zielony


parasol wielko ci pola golfowego i wymachuj c nim jak mie-czem, wybieg spod markizy. Gdy dotar do SUV -a, przezornie ustawi si pod wiatr, aby os oni wysiadaj c kobiet .

Ujrza niebiesko -zielony pokryty brokatem pantofelek na kaczuszce, a potem s awne d ugie nogi odziane w w skie bia-e d insy. Nast pnie ukaza a si d o ze smuk ymi elegancki-

mi palcami artystki. Na rodkowym palcu b yszcza pier cio-nek z ogromnym niebieskawozielonym kamieniem. Wreszcie z samochodu wy oni a si Schiffer Diamond. Nic si nie zmie-ni a, pomy la Roberto, podaj c jej pomocn d o .

– Witaj, Roberto – powiedzia a beztrosko, jakby nie by o jej przez dwa tygodnie, a nie przez dwadzie cia lat. – Gówniana pogoda, nie?


Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2Schneider_Marylin_ostatnie_seanse_pocket.indd 2 2012-01-02 13:39:552012-01-02 13:39:55

25

* * *

Na trzynastym pi trze, tu pod trzema wielkimi kondygna-cjami, z których sk ada o si mieszkanie pani Houghton, Enid Merle sta a na tarasie i rozmy la a o Louise. Góra budynku uk ada a si warstwami jak weselny tort, dzi ki czemu stoj c na tarasie, widzia o si tarasy wy szych pi ter. Enid by a wstrz -ni ta tym, e zaledwie trzy dni temu sta a w tym samym miejscu, gaw dz c z Louise, której twarz os ania nieod czny s omkowy kapelusz. Louise nigdy nie dopuszcza a do tego, by s o ce doty-ka o jej skóry, i rzadko porusza a twarz , przekonana, e ekspre-sja mimiczna powoduje zmarszczki. Z pewno ci mia a za sob co najmniej dwa liftingi; nawet w dniu burzy Enid zauwa y a, e skóra Louise jest zdumiewaj co g adka. W przypadku Enid

sprawy przedstawia y si zgo a inaczej. Ju jako ma a dziew-czynka nie znosi a kobiecych ozdóbek i wszechobecnego zain-teresowania wygl dem. Jednak, z uwagi na fakt, e by a osob publiczn , ostatecznie zgodzi a si na lifting wykonany przez s awnego doktora Bakera (jego pacjentki z wy szych sfer okre -lano mianem „dziewcz t Bakera”). W wieku osiemdziesi ciu dwóch lat mia a twarz sze dziesi ciopi ciolatki, cho reszta jej cia a by a nie tylko pomarszczona, lecz na dodatek przyjemnie upstrzona plamami jak skóra kurczaka.

Dla osób, które zna y histori budynku i jego mieszka ców, Enid Merle by a nie tylko jego drug najstarsz lokatork (po pani Houghton), lecz równie t , maj c w latach sze dziesi -tych i siedemdziesi tych najgorsz reputacj . Enid, która nigdy nie wysz a za m i zdoby a dyplom z psychiatrii na Uniwer-sytecie Columbia (staj c si jedn z pierwszych absolwentek psychiatrii w historii), podj a prac jako sekretarka w New York Star w tysi c dziewi set pi dziesi tym szóstym roku i dzi ki swej fascynacji ludzkimi s abostkami oraz yczliwo ci,


26

która rozwi zywa a j zyki jej rozmówcom, w ko cu tra a do dzia u towarzyskiego i ostatecznie powierzono jej ca rubryk . Dzieci stwo sp dzi a na farmie bawe ny w Teksasie, zawsze czu a si troch wyobcowana i w pracy kierowa a si dobrymi po udniowymi warto ciami, takimi jak uprzejmo i wspó czu-cie. S yn a jako „mi a” autorka rubryki towarzyskiej i zawsze jej si to op aca o: kiedy aktorzy i politycy byli gotowi, by przed-stawi swoj wersj wydarze , dzwonili do Enid. Na pocz tku lat osiemdziesi tych kolumn sprzedano za po rednictwem agencji i Enid sta a si bogat kobiet . Od dziesi ciu lat próbo-wa a przej na emerytur , ale jej pracodawcy twierdzili, e jej nazwisko jest zbyt cenne, wi c wspó pracowa a z lud mi, którzy zbierali informacje i redagowali kolumn , a w wyj tkowych sytuacjach sama zabiera a si do pisania. mier Louise Hough-ton z pewno ci nale a o uzna za wyj tkow sytuacj .

Na my l o tek cie, który przyjdzie jej napisa o pani Hough-ton, Enid poczu a dotkliwe uk ucie straty. Louise wiod a bo-gate i wspania e ycie – ycie godne pozazdroszczenia i podzi-wu – i umar a, nie maj c adnych wrogów, mo e z wyj tkiem Flossie Davis, macochy Enid. Flossie mieszka a po drugiej stro-nie alei, gdy w latach sze dziesi tych porzuci a dom z nume-rem jeden na rzecz wygód nowego wie owca. Ale Flossie zawsze by a stukni ta. Enid przypomnia a sobie, e przyczyn owego uk ucia alu by a nie tylko sama Louise Houghton, lecz tak e atmosfera, któr roztacza a wokó przez ca e swoje ycie. By a to t sknota za czym , co zawsze wydawa o si nieosi galne. Enid pomy la a, e taka w a nie jest ludzka natura. Istnia y pewne nieod czne pytania zwi zane z natur ycia, które nie wyma-ga y odpowiedzi, lecz jedynie cierpienia.

Zwykle tego typu my li nie wp dza y Enid w przygn bienie, tylko w radosny nastrój. Do wiadczenie podpowiada o jej, e wi kszo ludzi nigdy nie dorasta. Ich cia a starzej si , ale to


27

wcale nie musi oznacza , e umys tak e dojrzewa we w a ciwy sposób. Ta prawid owo równie nie psu a jej humoru. Czasy, kiedy przygn bia a j niesprawiedliwo wiata i wrodzona niezdolno istot ludzkich do czynienia tego, co nale y, daw-no min y. Na obecnym etapie ycia uwa a a si za wielk szcz ciar . Je li masz troch pieni dzy i cieszysz si dobrym zdrowiem, je li mieszkasz w otoczeniu mnóstwa innych ludzi gdzie , gdzie ci gle dzieje si co ciekawego, staro potra by bardzo przyjemna. Jedyne, czego od ciebie wówczas oczekuj , to to, e b dziesz y dalej. W zasadzie oklaskuj ci tylko dlatego, e co rano wstajesz z ó ka.

Dostrzeg szy zgromadzonych na dole paparazzich, Enid zda a sobie spraw , e powinna powiedzie Philipowi o mierci pani Houghton. Jej siostrzeniec nie nale a do rannych ptaszków, ale dosz a do wniosku, e wie ci s wystarczaj co wa ne, aby go obudzi . Zapuka a do jego drzwi i zaczeka a chwil . W ko -cu rozleg o si wo anie zaspanego i poirytowanego Philipa:

– Kto tam? – To ja – powiedzia a Enid.Philip otworzy drzwi. Mia na sobie b kitne bokserki. – Mog wej ? – spyta a Enid. – A mo e masz tam jak

m od dam ? – Ja te ci witam, Nini – przywita j Philip, otwieraj c

drzwi, aby mog a wej do mieszkania. Nazywa j w ten spo-sób od czasów, kiedy mia roczek i uczy si mówi . Zarówno wówczas, jak i teraz, maj c czterdzie ci pi lat, by nad wiek rozwini tym dzieckiem, ale raczej nie z w asnej winy. – Poza tym doskonale wiesz, e nie istnieje ju nikt taki jak m ode damy. One nie maj w sobie niczego z dam.

– Ale mimo to s m ode. Zbyt m ode – stwierdzi a Enid. Posz a za Philipem do kuchni. – Wczoraj wieczorem zmar a Louise Houghton. Pomy la am, e chcia by o tym wiedzie .


28

– Biedna Louise – westchn Philip. – By a tak mi sta-ruszk . Kawy?

– Poprosz – powiedzia a Enid. – Zastanawiam si , co b dzie z jej mieszkaniem. Mo e je podziel . Móg by kupi czternaste pi tro. Masz mnóstwo pieni dzy.

– Jasne. – Gdyby kupi czternaste pi tro, móg by si o eni . Mia by

du o miejsca dla dzieci – ci gn a Enid. – Kocham ci , Nini – powiedzia Philip. – Ale nie a tak.Enid u miechn a si . Uwa a a, e Philip ma urocze po-

czucie humoru. Poza tym by taki przystojny – rozbrajaj co przystojny w pewien ch opi cy sposób, który kobietom wydaje si niesko czenie ujmuj cy – e nigdy nie potra a si na nie-go gniewa . Jego ciemne w osy by y równo przyci te i ko czy-y si tu pod uchem, wi c podwija y si nad ko nierzykiem

jak u spaniela, i patrz c na niego, Enid nadal widzia a tamte-go uroczego pi ciolatka, który przychodzi do niej po przed-szkolu ubrany w granatowy mundurek i czapeczk . Ju wtedy by takim dobrym ch opcem. „Mama pi i nie chc jej budzi . Znowu jest zm czona. Nie b dziesz mia a nic przeciwko temu,

e troch u ciebie posiedz , prawda Nini?” – pyta . A ona nie mia a nic przeciwko. Nigdy nie mia a adnych obiekcji, gdy chodzi o o Philipa.

– Sk d wiesz o Louise? – zapyta siostrzeniec, cho tak naprawd wcale go to nie interesowa o. Enid ju dawno zda a sobie spraw , e problem Philipa polega na tym, e w rzeczy-wisto ci interesowa go tylko on sam, i to do tego stopnia, e inni ludzie (rzecz jasna, oprócz niej) istnieli jedynie w relacji do niego. Dla Enid ten fakt nie by jednak a tak niepokoj -cy jak dla wielu wspó czesnych kobiet. Wi kszo m czyzn by a zapatrzonymi w siebie istotami, które my la y tylko o jed-nym. Enid szkoda by o kobiet, które niebacznie anga owa y si


29

w zwi zek z Philipem, lecz czasami jeszcze bardziej by o jej szkoda samego Philipa.

– Roberto mi powiedzia – wyja ni a. – Wczoraj wieczorem jeden z jej krewnych próbowa dosta si do mieszkania, ale mu nie pozwoli .

– Musi by paskudne – powiedzia Philip. – Te wszystkie antyki.

– Sotheby je sprzeda – oznajmi a Enid. – I tak si to wszystko sko czy. Sko czy si pewna epoka. – Philip poda jej kubek kawy. – Dochodz do wniosku, e to mo e nie by najlepszy moment na urz dzanie przyj cia.

– Pewnie nie – zgodzi si Philip. – Mia am zamiar przygotowa kolacj . Zaprosi tych sa-

mych ludzi co zawsze. I Schiffer Diamond. Chcia am powita j w budynku. Ale teraz, kiedy kto tutaj umar , to chyba b dzie nie na miejscu.

– W tym domu ci gle kto umiera – stwierdzi Philip. – Pani Houghton by a stara – doda a Enid i szybko zmieni a

temat, pytaj c: – Co zamierzasz dzi robi ? – Nadal szukam kogo do pomocy przy zbieraniu materia-

ów do ksi ki – odpowiedzia Philip.Nast pna rozrywka, pomy la a Enid, ale postanowi a nie

zaprz ta sobie tym g owy. Zachowanie Philipa podpowiada o jej, e znowu ma problemy z pisaniem. By weso y, kiedy dobrze mu sz o, i przygn biony, gdy by o inaczej.

Enid wróci a do swojego mieszkania i próbowa a popraco-wa nad artyku em po wi conym pani Houghton, lecz stwier-dzi a, e Philip poch ania jej uwag bardziej ni zazwyczaj. Mia skomplikowany charakter. Cho zdoby Nagrod Pulitzera i liczne nagrody literackie w bardzo m odym wieku, w jego sza- e wisia o zbyt wiele szkieletów, aby móg wie spokojne ycie.

W rzeczywisto ci nie by jej prawdziwym siostrze cem, lecz


30

przybranym – jego babka, Flossie Davis, by a macoch Enid. Jej prawdziwa matka zmar a, gdy Enid by a ma dziewczynk . Ojciec pozna Flossie za kulisami w Rockefeller Center podczas podró y s u bowej do Nowego Jorku. Ta czy a w Rockettes i po szybkim lubie próbowa a mieszka z Enid i jej ojcem w Teksasie. Wytrzyma a pó roku, po czym wszyscy przenie li si do Nowego Jorku. Flossie by a pi kno ci , a Enid nie, ale za to Enid mia a g ow na karku – to dlatego postanowi a i do college’u i sama zarabia na swoje utrzymanie. W tamtych czasach nie mo na by o by on , równocze nie robi c karier . Wszyscy zak adali, e je li kobieta jest inteligentna, nie zechce jej aden m czyzna, wi c takim m drym dziewcz tom jak Enid pozostawa o jedynie pogodzi si z w asnymi ograni-czeniami. Gdy Enid mia a dwadzie cia lat, Flossie urodzi a córeczk , Ann , która pó niej zosta a matk Philipa. Anna równie by a bardzo pi kna, lecz op tana przez demony. Nic nie potra o jej uszcz liwi . Ani narkotyki, które za ywa a w nocnych klubach, ani trzech kolejnych m ów, ani lata terapii. Gdy Philip mia dziewi tna cie lat, pope ni a samobójstwo. To by a makabryczna, krwawa mier . Anna rzuci a si z dachu budynku z numerem jeden.

Ludzie zawsze zak adaj , e takiej tragedii jak jej mier nie sposób zapomnie do ko ca ycia, ale wed ug Enid rzeczywi-sto wygl da a zgo a inaczej. Z up ywem czasu zdrowy umys wymazywa najbardziej nieprzyjemne szczegó y. W ko cu Enid równie zapomnia a, co dok adnie wydarzy o si tamtego dnia, gdy zgin a Anna, i nie potra a sobie przypomnie , co dzia o si z Philipem po mierci jego matki. Pami ta a tylko zarys pó niejszych wydarze – uzale nienie, aresztowanie, fakt, e Philip sp dzi dwa tygodnie w wi zieniu, a pó niej kilka mie-si cy na odwyku – ale nie mog a przypomnie sobie szczegó ów.


31

Philip zebra swoje do wiadczenia i przekszta ci je w powie zatytu owan Letni poranek, za któr przyznano mu Nagrod Pulitzera. Jednak zamiast kontynuowa karier artystyczn , zwróci si w stron przemys u komercyjnego, zafascynowa go Hollywood, splendor i pieni dze.

Philip wróci do swojego gabinetu i usiad przed komputerem z postanowieniem doko czenia sceny o wieczorze panie skim. Napisa dwa zdania dialogu i ogarni ty frustracj zatrzasn lap-top. Poszed wzi prysznic, po raz kolejny zastanawiaj c si , czy aby nie traci pisarskiego wyczucia. Dziesi lat wcze niej, jako trzydziestopi ciolatek, mia wszystko, czego mo e pragn cz o-wiek robi cy karier : Nagrod Pulitzera, Oscara za scenariusz, pieni dze i nieskaziteln reputacj . Potem zacz y pojawia si ma e problemy: lmy, które nie zarabia y na sprzeda y biletów tyle, ile powinny, k ótnie z m odymi kierownikami produkcji, przej cie dwóch projektów przez innego autora. Philip powta-rza sobie, e to wszystko nie ma znaczenia: w ko cu chodzi o tylko o interesy. Jednak wartki strumie pieni dzy, który p y-n do niego za m odu, zmieni si ostatnio w cienk stru k . Nie mia serca, eby powiedzie o tym Nini, która poczu aby rozczarowanie i niepokój. Myj c w osy, po raz kolejny szuka racjonalnego wyja nienia tej sytuacji, powtarzaj c sobie, e nie ma powodu do obaw – jeden dobry projekt i odrobina szcz cia znowu wynios go na szczyt wiata.

Wszystko jako si u o y. Zawsze si uk ada o.Kilka minut pó niej Philip wszed do windy i zmierzwi

wci wilgotne w osy. Drzwi windy otworzy y si na dziewi tym pi trze i rozleg si znajomy melodyjny g os:

– Philip. – Po chwili do windy wesz a Schiffer Diamond. – Ch opcze – powiedzia a. – Nie mog uwierzy , e ci gle jeszcze mieszkasz w tym tandetnym budynku.


32

– Enid wspomnia a mi, e wracasz – odrzek Philip, na-tychmiast podchwytuj c znajom artobliw atmosfer ich roz-mów. – I rzeczywi cie: przyjecha a .

– Wspomnia a ci? – roze mia a si Schiffer. – Po wi ci a temu ca rubryk towarzysk . Powrót Schiffer Diamond. Po-czu am si jak bandyta w rednim wieku.

– Ty nigdy nie mog aby by w rednim wieku – powiedzia Philip.

– Mog abym i jestem – oznajmi a Schiffer. – Hej, nadal jeste onaty?

– Nie, rozwiod em si siedem lat temu. – To chyba twój osobisty rekord? Wydawa o mi si , e nie

jeste w stanie wytrzyma d u ej ni cztery lata bez zaci gni cia jakiej kobiety do o tarza.

– Dwa rozwody du o mnie nauczy y – wyja ni Philip. – Mówi c w skrócie: nigdy wi cej si nie eni . A ty? Gdzie si podzia twój drugi m ?

– Och, te si z nim rozwiod am. Albo on rozwiód si ze mn . Nie pami tam. – U miechn a si do niego w ten szcze-gólny sposób, który sprawia , e czu si jak jedyny m czyzna na wiecie. Przez chwil Philip sta jak urzeczony, lecz potem przypomnia sobie, e posy a a ten u miech zbyt wielu innym facetom. Drzwi windy otwar y si i Philip spojrza ponad jej ra-mieniem na grupk paparazzich k bi cych si przed budynkiem.

– Przyszli do ciebie? – zapyta niemal oskar ycielskim tonem.

– Nie, g uptasie. Przyszli ze wzgl du na pani Houghton. Ja nie jestem a taka s awna. – Pobieg a korytarzem w ród eszów aparatów i wskoczy a na tylne siedzenie bia ej furgonetki.

Ale owszem, jeste , pomy la Philip. Nadal jeste równie s awna jak pani Houghton, a mo e nawet bardziej. Omijaj c fotoreporterów, przeszed na drug stron Pi tej Alei, po czym


33

ruszy wzd u Dziesi tej Ulicy ku ma ej bibliotece mieszcz cej si przy Szóstej Alei, w której czasami pracowa . Nagle ogarn a go irytacja. Po co Schiffer wróci a? Po raz kolejny si nad nim pozn ca, a potem sobie wyjedzie. Ta kobieta by a zdolna do wszystkiego. Dwadzie cia lat wcze niej zaskoczy a go, kupuj c mieszkanie w budynku z numerem jeden. W ten sposób pró-bowa a dowie , e zostanie z nim ju na zawsze. By a aktork i by a szalona. Jak one wszystkie. Po ostatnim numerze, jaki mu wykr ci a, gdy uciek a i po lubi a tamtego cholernego hrabiego, nieodwo alnie wyrzek si aktorek.

Wszed do ch odnej biblioteki i usiad w zniszczonym fotelu. Wyci gn pierwsz robocz wersj nowego scenariusza zatytu-owanego Powrót druhen i przeczytawszy kilka stron, od o y j

z niesmakiem. Jak to si sta o, e on, Philip Oakland, zdobywca Nagrody Pulitzera, zaj si pisaniem takiego ch amu? Wyobra-a sobie, jak zareagowa aby na to Schiffer Diamond: „Dlaczego

nie zajmiesz si swoj prac , Oakland? Znajd przynajmniej co , na czym ci osobi cie zale y”. Wyobra a sobie równie swoj w asn odpowied : „To jest »show -biznes«, a nie »show -art«”.

„Gówno prawda – powiedzia aby. – Po prostu si boisz”.No có , ona zawsze szczyci a si tym, e nie boi si nicze-

go. I to by a jej bzdurna linia obrony – upiera a si , e nie zna uczucia bezsilno ci. To nieuczciwe, pomy la Philip. Jednak kiedy byli razem, zawsze uwa a a go za odrobin lepszego ni by w rzeczywisto ci. A komu potrzebna taka ci g a presja?

Jeszcze raz podniós kartki, lecz zda sobie spraw , e ani troch nie obchodz go dalsze losy czterech kobiet, które pozna-y si jako druhny na weselu, gdy mia y po dwadzie cia kilka

lat. Co u diab a móg wiedzie o dwudziestodwulatkach? Jego ostatnia dziewczyna, Sondra, nie by a bynajmniej a tak m oda, jak sugerowa a Enid – w rzeczywisto ci mia a trzydzie ci trzy lata – i pi a si po drabinie kariery, pracuj c jako kierowniczka


34

w niezale nej wytwórni lmowej. Jednak po dziewi ciu miesi -cach mia a go ju dosy , dochodz c do wniosku – zreszt ca kiem s usznie – e w najbli szym czasie Philip nie b dzie gotów na lub i dzieci. W przypadku m czyzny w jego wieku fakt ten by

„ a osny”, co zgodnie stwierdzi y Sondra i jej przyjació ki. My l c o tym wszystkim, Philip przypomnia sobie, e nie uprawia sek-su od chwili ich rozstania, do którego dosz o dwa miesi ce wcze -niej. Nie chodzi o mu o to, e seks z Sondr by a tak wspania y. Wykonywa a wszystkie standardowe zabiegi, lecz bycie z ni nie dzia a o na niego inspiruj co i zauwa y , e przechodzi przez to wszystko z pewnym znu eniem, przez co zacz si zastanawia , czy kiedykolwiek zazna jeszcze dobrego seksu. Ta my l zwa-bi a wspomnienie seksu z Schiffer Diamond. O tak, pomy la , gapi c si t po w strony scenariusza, to by naprawd dobry seks.

Na kra cu Manhattanu bia a furgonetka wioz ca Schiffer Diamond sun a mostem Williamsburg ku Steiner Studios na Brooklynie. Schiffer równie usi owa a czyta scenariusz – pilo-ta owy odcinek Matki prze o onej – szykuj c si do porannej próby i przymiarki kostiumów. Jej rola by a napisana wyj tkowo dobrze: czterdziestopi ciolatka radykalnie zmienia swoje ycie i odkrywa, co to znaczy by wspó czesn kobiet . Producenci okre lali jej posta jako „pani w rednim wieku”, cho Schiffer nadal nie potra a pogodzi si z faktem, e czterdzie ci pi lat zalicza si ju do tej kategorii. U miechn a si , przypomi-naj c sobie Philipa w windzie, który próbowa ukry zasko-czenie na jej widok. Bez w tpienia jemu te nie by o atwo pogodzi si z tym, e czterdzie ci pi lat to „wiek redni”.

My l o Philipie poci gn a za sob my l o seksie. W jej przy-padku wspomnienie seksu z Philipem by o jednak zabarwione uczuciem frustracji. Seks rz dzi si pewnymi prawami: je li nie by zbyt dobry za pierwszym razem, mia szans si poprawi . Je li za pierwszym razem by wspania y, potem mog o by tylko


gorzej. Jednak zazwyczaj je li seks by naprawd cudowny, naj-lepszy w yciu, oznacza o to, e dwoje ludzi powinno by razem. By y to oczywi cie szczeniackie zasady sformu owane przez m ode kobiety chc ce zrozumie m czyzn. Ale seks z Philipem z ama wszelkie regu y. By wspania y za pierwszym razem i za ka dym kolejnym te , a mimo to wcale ze sob nie zostali. To kolejna prawda, której uczy si kobieta na temat ycia: owszem, m czy ni uwielbiaj seks. Ale wspania y seks wcale nie oznacza, e zechc si z tob o eni . Wspania y seks nie ma dla nich ad-

nych implikacji. Jest tylko tym, czym jest: wspania ym seksem.Schiffer spojrza a przez okienko na East River. Woda by a

br zowa, lecz jakim cudem po yskiwa a niczym wytworna starsza dama, która nie wyrzek a si bi uterii. Po co w ogóle zawraca a sobie g ow Philipem? On by g upcem. M czyzna powinien dawa co wi cej ni wspania y seks, a pod wszystkimi innymi wzgl dami Philip by beznadziejny.

Ta my l doprowadzi a j do jedynego mo liwego wniosku: by mo e dla niego seks nie by tak wyj tkowy jak dla niej. Zreszt , co w a ciwie oznacza wspania y seks? Istnia o wiele sposobów na pobudzenie genitaliów: ca owanie i lizanie, silny i delikatny dotyk, d onie splecione wokó penisa i palce badaj ce wn trze pochwy. Z perspektywy kobiety chodzi o o otwarcie, rozpostarcie si , przyj cie penisa nie jako obcego obiektu, lecz jako narz dzia przyjemno ci. Dla wspania ego seksu by a to decyduj ca chwila: spotkanie penisa z pochw . Nadal pami ta a ten pierwszy moment stosunku z Philipem: wspólne zaskoczenie tym, jak przyjemne jest to uczucie, a potem wra enie, e ich cia-a przestaj by istotne, e ca y wiat odp ywa i ycie koncentruje

si na tym tarciu moleku , które prowadzi do eksplozji. Uczucie pe ni, domkni cie okr gu – to musia o co znaczy , prawda?


C A N DAC EB U S H N E L L

POWIEŚĆ AUTORKI KULTOWEGO

SEKSU W WIELKIM MIEŚCIE

LUKSUSOWY BUDYNEK PRZY PIĄTEJ ALEI kryje w sobie wiele kobiecych sekretów. To miejsce, w którym chce być każdy, ale tylko nielicznym się to udaje. Na drogich posadzkach przecinają się tu ścieżki różnych kobiet.

AKTORKA SCHIFFER DIAMOND POWRACA PO LATACH do Nowego Jorku. Przy Piątej Alei wciąż mieszka Paul – jej dawna miłość. On jednak związał się z piękną, młodziutką Lolą. Obie kobiety marzą o prawdziwym uczuciu.

Komu uda się odnaleźć szczęście, a kto będzie musiał przełknąć gorycz porażki?

Jaki sekret kryje w sobie pożądany przez wszystkich apartament przy Piątej Alei?

zaczytaj sięzaczytaj się

•

Cena detal. 14,90 zł

CA

ND

AC

EB

USH

NE

LL

Bushnell_Piata Aleja_okladka__DRUK.indd 1 2012-08-01 14:26

Documents

Piąta Aleja