36
Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

  • Upload
    others

  • View
    3

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

Paź

dz

ier

nik

2

01

6

OKRUCHYŚWIĘTEGO WOJCIECHAPismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

Page 2: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi
Page 3: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

3Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Autorem zdjęć na stronie 2 okładki jest M. Łażewski.

Słowo kS. ProboSzcza

kalendarium duSzPaSterSkie

drodzy Parafianie!Zakończone niedawno Światowe Dni Młodzieży były dla mnie niezapomnianym przeżyciem i radosnym świętem wiary. Nasz kościół zapełnił się młodymi ludźmi z Kanady, Francji, Szwajca-rii, Meksyku i Ugandy. Podziwiałem, w jakim skupieniu słuchali katechez księży biskupów z Meksyku, Francji i Szwajcarii. Na usłyszane słowo odpowiadali radosnymi pieśniami. Później prze-nosili tę radość na plac kościelny, gdzie pełni wiary i autentycznej radości wspólnie tańczyli i śpiewali.

Jakże pięknie wyglądał Rynek Krakowski, a później wracająca tramwajami młodzież. Patrząc na nią można było doświadczyć wspólnoty Chrystusowego Kościoła, który łączy w sobie ludzi z tak wielu krajów i narodów.

Wyrażam wielką wdzięczność ks. Krzysztofowi Dębskiemu, Łukaszowi Nizińskiemu i wszystkim wolontariuszom, którzy z tak wielkim poświęceniem i profesjonalizmem służyli naszym gościom. Dziękuję wszystkim parafianom, którzy otworzyli swo-je domy i mieszkania dla pielgrzymów, a przede wszystkim za okazane serce.

Za zaangażowanie tak wielu Parafian dla tej wyjątkowej, pięknej I wielkiej sprawy, które było potwierdzeniem polskiej gościnności, serdecznie dziękuję. Bóg zapłać!

Dziękuję Dyrektorom i pracownikom szkół za udostępnienie budynków i czuwanie nad pielgrzymami.

Niech Bóg wszystkim wynagrodzi, a my trwajmy w radości, bo Jezus kocha każdego z nas.

Ks. Józef Caputa

1. W październiku zapraszamy do wspólnej modli-twy różańcowej w kościele o godz. 17.30. Zachęcam, by w naszych domach w tym miesiącu gromadziła się rodzina i wspólnie odmówiła chociaż jeden dziesiątek różańca.

2. Dnia 23 października obchodzimy „Niedzielę mi-syjną”. Zapraszamy dzieci, by na Mszę św. o godz. 10.30 przyszły przebrane w stroje mieszkańców innych krajów i kontynentów; mogą też mieć flagi innych państw. Mo-dlić się będziemy za polskich misjonarzy rozsianych po całym świecie.

3. W Uroczystość Wszystkich Świętych – 1 listopada – Msze św. odprawiane są tak jak w niedzielę (z wyjątkiem Mszy św. o godz. 13.00.)

4. Od początku października można składać ofiary na wypominki listopadowe i roczne. Blankiety na wypominki wystawione są na stoliku pod chórem.

Prosimy, by na wypominki roczne starać się wpisy-wać ogólnie rodzinę bez wymieniania imion, natomiast na listopadowe możemy wpisywać wszystkie imiona.

5. W dniu 11 listopada pamiętajmy o naszej Oj-czyźnie przez udział we Mszy św. o godz. 9.00, śpiew patriotycznych pieśni i wywieszenie na naszych domach flag Polski.

6. W 1. Niedzielę Adwentu – 27 listopada – rozpoczy-nają się Rekolekcje Adwentowe, na które już serdecznie zapraszam. Rekolekcje poprowadzi o. Mirosław Sander, dominikanin z Warszawy.

Program jest następujący:W niedzielę zapraszamy dzieci na Mszę św. o godz.

10.30, młodzież na godz. 9.00. Na pozostałe Msze św. – dorosłych.

Poniedziałek, wtorek, środa: Msze św. o godz. 6.30, 8.00, 18,00 i 20.00 z naukami dla dorosłych. Dzieci za-praszamy o godz. 17.00, a młodzież o godz. 19.00.

Okazja do spowiedzi będzie we wtorek od 6.30 do 9.00 i od 16.00 do 20.00.

Zaplanujmy tak swoje zajęcia, abyśmy mogli wziąć udział w rekolekcjach i radośnie przeżyć czas Adwentu.

Matka Boża Francuska – Dziewica Pielgrzymu-jąca. Dar pielgrzymów ŚDM dla naszej parafii

Page 4: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

4 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Czas, jaki upłynął od wydania poprzedniego numeru „Okruchów” bogaty był w wydarzenia kościelne. I to zarówno na poziomie naszej lokalnej społeczności, jak i w wymiarze Kościoła powszechnego: ŚDM, rocznice, zmiany. Dobrym wprowadzeniem do opisu tego bogactwa jest umieszczona na początku niniejszego numeru „Kronika parafialna”, której kontynuacją są trzy artykuły z działu „Życie parafii”: piękne wspomnienie o śp. ks. Kamilu Kowalczyku, rozmowa z naszym nowym duszpasterzem oraz intymne świadectwo o sobotniej adoracji Najświęt-szego Sakramentu, która 7 listopada będzie obchodzić swoje pierwsze „urodziny”.

Ze względu na unikalny charakter wydarzenia, jakim były Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, dział drugi – tematyczny – zatytułowany jest „Kościół młodych – młody Kościół” i zawiera teksty podejmujące tę problematykę w zróżnicowany sposób. Najpierw otrzymujemy wcale nie drobne, wyśmienicie opracowane i niejednokrotnie zaskakujące „Okruchy informacji o Światowych Dniach Młodzieży”. Następnie spotykamy się ze spisanymi wra-żeniami, jakie do dziś noszą w sobie ci, którzy byli od-powiedzialni za organizację ŚDM w naszej parafii św. Wojciecha, która na jakiś czas została opanowana przez młodych. Z kolei napotykamy następny artykuł, który jest wyśmienitą syntezą nauczania papieża Franciszka w czasie ŚDM Kraków 2016. Tak zainspirowani, jeste-śmy prowadzeni przez przenikliwego autora następnego felietonu do dawania świadectwa Chrystusowi w drodze między „kanapą” a „ołtarzem”. Dział opisujący „Kościół młodych” zamykają dwa teksty wprowadzające pomost pomiędzy tematyką numeru a obchodzonym w październiku Dniem Papieskim: wspomnienie ks. Andrzeja Grodeckiego o pierwszych polskich Światowych Dniach Młodzieży w Częstochowie w 1991 roku oraz – napisane przed piętna-stu laty i udostępnione „Okruchom” – znakomite studium pt. „Jan Paweł II do młodzieży w Polsce” autorstwa pana posła Wojciecha Hausnera.

Trzecia część numeru związana jest z aktualnymi lub zbliżającymi się wydarzeniami kalendarza liturgicznego

i duszpasterskiego w Polsce i na świecie. Najpierw – z racji października – zanurzamy się w głębie poboż-ności maryjnej, która związana jest nie tylko z różań-cem, ale i konkretnymi wizerunkami zawsze „łaskawej Matki”. Spotkanie z Tą największą spośród świętych, zwaną Królową Wszystkich Świętych, otwiera nas na kolejny artykuł doskonale opisujący ich – wszystkich świętych – uroczystość oraz tajemnicę ich obecności pośród nas, czyli tajemnicę „świętych obcowania”. Część z tych świętych to męczennicy, którzy przelali krew za wiarę, dlatego kolejną w tym numerze odsłoną życia wierzących jest głębokie świadectwo opisujące losy chrześcijan prześladowanych w Pakistanie – braci i sióstr, o których nie możemy zapominać, nie tylko z okazji przypadającego na 13 listopada Międzyna-rodowego Dnia Modlitw za Prześladowany Kościół. „Dla nas po Bogu, największa miłość to Polska!” – te słowa kard. Wyszyńskiego zacytowane w następnym artykule skutecznie wracają nas do 11 listopada i naka-zują przeczytać „O niepodległości Polski słów kilka”. Kolejne dwa teksty związane są z dwoma dobiegają-cymi końca jubileuszami. Najpierw z racji kończących się obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski zaproszeni jesteśmy do kolejnej refleksji nad wiarą jako „światłem naszego narodu”, a następnie – ze względu na koń-czący się 20 listopada w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia – udajemy się w niezgłębione przestrzenie miłosierdzia wraz z beskidzką mistyczką Kunegundą Siwiec. Uro-czystość Chrystusa Króla Wszechświata to także ostatni podtemat niniejszego działu. Tradycyjnie uroczystość ta związana jest z podsumowaniami i statystykami kościelnego praktykowania wiary. W tej perspektywie ostatni artykuł pokazuje nam, na ile w Polsce jesteśmy katolikami, a na ile słusznie pogardzanymi „katolami”.

Dziękując za piękne zaangażowanie parafian w po-wstanie tego numeru, życzymy miłej i owocnej lektury!

Redakcja

od redakcji

Page 5: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

5Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Życie parafii

kronika ParaFialna

22.05. Po wieczornej Mszy św. odbył się Koncert Muzyki Sakralnej w wykonaniu Akademickiego Chó-ru Politechniki Krakowskiej „CANTATA„ pod dyrekcją Marty Stós.

23-24.05. Trwała peregrynacja symboli Światowych Dni Młodzieży w naszym dekanacie.

26.05. W czwartek – uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej – po Mszy św. o godz. 17.00 wyruszyła procesja eucharystyczna do czterech ołtarzy tradycyjną trasą, tj. ulicami: Zarzecze, Przybyszewskiego, Zapolskiej i Wesele. Po procesji Parafialny Komitet Organizacyjny Światowych Dni Młodzieży zaprosił parafian na piknik.

28.05. W sobotę w naszej parafii obchodziliśmy Pa-rafialny Dzień Seniora. O godz. 10.00 odprawiona została Msza św. połączona z udzielaniem sakramentu chorych. Po Mszy św. odbyło się w sali parafialnej spotkanie przy poczęstunku.

2.06. Czwartek o 18:00 w Filharmonii Krakowskiej odbył się koncert Capelli Cracoviensis z udziałem człon-ków naszego chóru parafialnego.

8.06. W dniach 6-8 czerwca 2016 r. na kortach Ośrodka „PARK TENIS ŻYWIEC 1918” odbyły się XVI Mistrzo-stwa Polski Księży w tenisie. Ks. prałat Józef Caputa zajął pierwsze miejsce.

10.06. Wyruszyła parafialna pielgrzymka do Wilna, krajów nadbałtyckich i Sankt Petersburga.

26.06.Świętowano jubileusz 35-lecia naszego chóru parafialnego. O godz. 12.00 odprawiono Msza św. dzięk-czynną w intencji inicjatorów, założycieli, dyrygentów i śpiewaków chóru, a po Mszy św. odbył się Koncert Ju-bileuszowy chóru oraz innych zaprzyjaźnionych zespołów.

26.06. Należące do naszej parafii animatorki wspólnoty oazowej – która w tym roku na kontynencie afrykańskim

organizowała misyjne rekolekcje dla młodzieży z Kenii – zebrały przed kościołem ofiarę 3491 zł.

10.07. Zorganizowano doroczną pielgrzymkę Radia Maryja na Jasną Górę.

25-31.07. Ksiądz Proboszcz, Parafialny Komitet Or-ganizacyjny Światowych Dni Młodzieży, wolontariusze i parafianie zorganizowali gościnę dla 1500 pielgrzymów z wielu krajów świata. Integracyjna impreza powitalna odbyła na boisku szkolnym Technikum Geodezyjnego przy ul. Lea od godz. 19.30. Od Francuzów, w dowód wdzięczności, parafia otrzymała piękną figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus.

3.08. Na kortach Ośrodka „PARK TENIS ŻYWIEC 1918„ odbył się finał I Mistrzostw Świata Księży w tenisie. Ks. prałat Józef Caputa zajął trzecie miejsce.

11.08. Dzieci z naszej parafii wyjechały nad morze na kolonię do Ostrowa. W lipcu i sierpniu oazowa młodzież parafialna uczestniczyła w turnusach rekolekcji Ruchu Światło Życie.

21.08. Ksiądz dr Wojciech Mozdyniewicz, po trzech latach posługi w naszej parafii, został skierowany do pra-cy duszpasterskiej Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii – w parafii pw. Św. Stanisława Kostki w Ipswich w Wielkiej Brytanii.

28.08. Posługę duszpasterską rozpoczął ks. Rafał Wilkołek, który przybył do nas po 4-letnich studiach dokto-ranckich z teologii fundamentalnej w Instytucie Katolickim w Paryżu i na Uniwersytecie w Louvain w Belgii. Jest fundatorem i wiceprezesem Fundacji Misericors.

14.09. Odbyło się zebranie redakcji „Okruchów Św. Wojciecha„. Nowym redaktorem naczelnym został ks. Rafał.

17.09. Minęła trzecia rocznica śmierci śp. ks. Kamila Kowalczyka. O 8:00 chętni parafianie mogli wyjechać

do Rabki i pomodlić się nad grobem ks. Kamila. O godz. 20.00 odbył się koncert przygotowany przez przyjaciół ks. Kamila: Dawida Rzepkę (organy), Kingę Karską (sopran), Marka Stanisława Polańskiego (skrzypce).

18.09. Ks. Jacek Piszczek, proboszcz parafii św. Jacka, należącej do naszego dekanatu, głosił kazania i zbierał ofiary na budowę nowej świątyni. O godz. 18.00 odprawiona została msza św. w trzecią rocznicę śmierci śp. ks. Kamila Kowalczyka, w której uczestniczyła rodzina zmarłego i przyjaciele.

Marek Polański

Page 6: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

6 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

trzecia rocznica śmierci kS. kamila

„Kie pójdziemy z tela, to nos będzie skoda, po górach, dolinach płakać będzie woda”.

ks. Józef Tischner

17 września grupa parafian z księdzem Proboszczem wy-brała się do Rabki, aby modlitwą przy grobie uczcić pa-mięć zmarłego przed trzema laty ks. Kamila Kowalczyka. I chociaż śp. ks. Kamil na co dzień jest obecny w naszych modlitwach zarówno indywidualnych, jak i wspólnoto-wych, to i tak tym naszym parafialnym wyprawom zawsze towarzyszą wspomnienia; wspomnienia szczególne, bo też każdy w sposób szczególny był przez Niego traktowany, każdy był ważny, dla każdego miał dobre słowo i uśmiech, którym zjednywał nas bezwzględnie. Już wtedy zdawali-śmy sobie sprawę, że dane nam było spotkać Człowieka pod każdym względem wyjątkowego.

Pamiętam, jak przy okazji kazania nt. sakramentu chrztu ks. Kamil powiedział: Imię noszę po założycielu zakonu Kamilianów – św. Kamilu de Lellis. Jakoś w rok po śmierci ks. Kamila przypomniałam sobie tę wypowiedź i postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o św. Kamilu.

Kamil de Lellis przyszedł na świat 25 maja 1550 r. w Bucchianico, w Abruzzach we Włoszech. Jego mat-ka, która urodziła go w późnym wieku, miała pewnej nocy sen: zobaczyła swego syna w otoczeniu mężczyzn z czerwonymi krzyżami na piersiach. Bardzo ją ten sen zaniepokoił, martwiła się o przyszłe losy chłopca. Kamil, podobnie jak jego przodkowie, w wieku 17 lat zaciągnął się razem z ojcem do wojska, by walczyć przeciwko Turkom w Dalmacji, a potem w Tunisie w wojsku hiszpańskim. Mama zmarła, wkrótce na wojnie zginął też ojciec Kamila. Kamil zaczął prowadzić dość burzliwe życie: otrzymany żołd tracił, grając w karty i kości. Gdy już nie miał nic, sprzedał nawet swój tytuł szlachecki. Stał się żebrakiem.

Pewnego listopadowego dnia w 1574 r. Kamil poprosił o jałmużnę kapucyna z Manfredonii, a ten zatrudnił go przy budowie klasztoru. Z czasem młodzieńcowi coraz bardziej podobały się modlitwy i styl życia, jaki prowadzili zakon-nicy. Był pod wrażeniem ich szczerej radości i codziennej pogody ducha, zapragnął ra-dykalnie zerwać ze swoim nieuporządkowanym życiem i postanowił wstąpić do ka-pucynów.

Po otrzymaniu habitu franciszkańskiego niezago-jona rana na nodze, będąca pozostałością po jednej z bi-

tew, zaczęła się odnawiać. Z tego powodu Kamil musiał odłożyć planowane złożenie ślubów zakonnych. Udał się do Rzymu, do szpitala św. Jakuba, gdzie przebywał przez 4 lata. W tym czasie służył pomocą o wiele słabszym od siebie chorym, a Pan Bóg odkrywał przed nim nowe powołanie. Rzymski szpital coraz bardziej stawał się dla Kamila domem, w chorych zaś zakonnik spotykał cierpiącego Chrystusa, któremu pragnął służyć.

Wkrótce Kamil de Lellis zaczął pełnić obowiązki ekonoma szpitala św. Jakuba w Rzymie. Troszcząc się o za-pewnienie utrzymania chorym, odkrył, jak bardzo potrzebni są młodzi ludzie, którzy, podobnie jak on, wielkodusznie poświęciliby swoje życie, służąc chorym i cierpiącym. Zaczął myśleć o założeniu wspólnoty. Pomysł ten napoty-kał jednak wiele przeszkód. Zniechęcony zakonnik chciał zrezygnować ze swego zamiaru, lecz wtedy przemówił do niego z krzyża Pan Jezus, pytając: Dlaczego martwisz się człowieku małej wiary? Idź naprzód! Ja będę z tobą. To przecież moje dzieło, nie twoje. To mistyczne widzenie umocniło Kamila i pomogło jeszcze bardziej zawierzyć nowe dzieło Bożemu miłosierdziu.

Rozpoczął studia w Kolegium Rzymskim prowadzonym przez jezuitów. W 1584 r. przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce papież Sykstus V zatwierdził wspólnotę założoną przez Kamila jako Stowarzyszenie Sług Chorych. Pozwolił też, by na zakonnym habicie nosili oni czerwony krzyż. Dnia 21 września 1591 r. Grzegorz XIV zatwierdził Zakon Kleryków Regularnych Posługujących Chorym, popularnie zwany kamilianami.

Kamil de Lellis służył chorym nie tylko w Rzymie. Bardzo często odwiedzał różne regiony Włoch, niosąc po-moc cierpiącym i potrzebującym opieki, tak medycznej, jak i duchowej. Pod koniec życia sam ciężko zachorował. 14 lipca 1614 r., wycieńczony pracą ponad siły, odszedł. Już za życia wielu uważało go za świętego. Święty Robert Bellarmin SJ, gdy dowiedział się o jego śmierci, oświadczył, że miłość wypełniająca duszę Kamila zapewniła mu w niebie miejsce wśród serafinów. Ufamy, że takie miejsce jest też

udziałem naszego umiłowa-nego Wikariusza.

Dziękujemy ks. Pro-boszczowi za zorganizowa-nie kolejnego, rocznicowego spotkania, dzięki któremu więź, jaka zawiązała się mię-dzy nami a Rodziną śp. ks. Kamila, może trwać nadal. Zjednoczeni wspólną mo-dlitwą ciągle czujemy Jego obecność wśród nas.

Anna Stawowiak

Page 7: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

7Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Od końca sierpnia, w miejsce ks. Wojciecha Mozdynie-wicza, Ksiądz Kardynał Stanisław Dziwisz skierował do posługi w naszej wspólnocie parafialnej księdza Rafała Wilkołka. Postanowiliśmy zadać mu kilka pytań, aby lepiej poznać naszego nowego wikariusza.

Redakcja: Proszę księdza, cieszymy się z księdza obec-ności w naszej parafii. czy mógłby ksiądz powiedzieć na początek kilka słów o sobie?

Ks. Rafał WilKołeK: Pochodzę z Jawornika, z parafii Pod-wyższenia Krzyża Świętego. Tam się urodziłem w 1982 roku jako pierwsze dziecko moich rodziców, tam kończyłem szkołę podstawową, w sąsiadujących Myślenicach – szkołę średnią po to, by następnie podjąć studia w Krakowie i wreszcie zostać wyświęconym na kapłana w 2009 roku.

R.: wspomniał ksiądz o tym, że urodził się jako pierw-sze dziecko swoich rodziców. czy zechciałby ksiądz powiedzieć kilka słów na temat swojej rodziny?

Ks.: Moi rodzice, Jerzy i Emilia, to Boży ludzie, dzięki którym je-stem tym, kim jestem. Mam dwie wspaniałe siostry: Beatę i Ewelinę, młodsze ode mnie, mężatki i mamy dwóch mądrze wychowywanych córek – mam więc cztery siostrze-nice: Karolinkę, Milenkę, Zuzię i Julcię. Moi dziadkowie i babcie spoglądają na nas już z nieba, jak ufam. Co do konotacji rodzinnych, to trzeba chyba również powiedzieć o tym, że ks. Krzysztof, nasz drugi wikariusz, to moja dalsza rodzina.

R.: naprawdę?!

Ks.: Tak (uśmiech). Co prawda, pierwszy raz spotkaliśmy się w czasie formacji seminaryjnej. Gdy przychodziłem do seminarium, ks. Krzysztof szedł na piąty rok. Wcześniej nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu i więziach rodzinnych. Dwa lata później, w 2005 roku, już po jego święceniach kapłańskich, pojechałem z nim – jako pomoc – na rekolekcje oazowe i wtedy okazało się, że jesteśmy dalszą rodziną.

R.: a ksiądz został wyświęcony w 2009 roku. jak do-tychczas wyglądało życie kapłańskie księdza?

Ks.: Zaczęło się dosyć ciekawie. Pierwszą mszę, czyli tzw. prymicję, odprawiłem nazajutrz po święceniach, 31 maja, w Kaplicy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach. Była to msza transmitowana wtedy na cały świat przez Telewizję Polską i Telewizję Polonia.

Chyba nigdy głębiej nie przeżyłem Eucharystii. U boku Miłosiernego i Siostry Faustyny.

R.: a później pierwsza parafia…

Ks.: Tak. Święci Apostołowie: Szymon i Juda Tadeusz w Skawinie. Tam byłem dwa lata. Piękny czas pracy w szkole podstawowej, coniedzielnych mszy z udziałem dzieci i kazań z ich pomocą. Czasami przychodziło i 1000 osób! Ponad-to Domowy Kościół (dziewięć kręgów), Duszpasterstwo Akademickie „SkaWIARniA”, kochane „Kruszynki” ze wspólnoty osób niepełnosprawnych „Wiara i Światło”. To również czas rozpoczęcia studiów doktoranckich, pierw-szego ich etapu.

R.: no właśnie, w trzecim roku kapłaństwa wyjechał ksiądz kontynuować doktorat za granicą.

Ks.: Zgadza się. Zostałem posłany przez Księdza Kardynała do Instytutu Katolickiego w Paryżu (były Wydział Teolo-

giczny Sorbony), gdzie słuchałem wykładów i uczestniczyłem w se-minariach naukowych z teologii i filozofii. W czasie tego – prawie pięcioletniego – tam pobytu mia-łem również kontakt z belgijskim środowiskiem intelektualnym z Uni-wersytetu Katolickiego w Louvain. W Paryżu rozpocząłem pisanie pra-cy doktorskiej, skończyłem studia trzeciego stopnia i na ostatni etap studiów doktoranckich, czyli fina-lizowania pracy doktorskiej i jej obrony, wróciłem do Krakowa na macierzysty Uniwersytet Papieski Jana Pawła II.

R.: kończy ksiądz doktorat, ale zajmuje się też konkretnymi zadaniami w naszej parafii.

Ks.: Przede wszystkim koordynacja prac redakcji „Okru-chów św. Wojciecha” (uśmiech). Poza tym kręgi rodzin Domowego Kościoła, krąg biblijny i – wspólnie z ks. An-drzejem – przygotowanie kandydatów do bierzmowania. Oprócz tego zwykła praca parafialna i katecheza w Tech-nikum Geodezyjnym.

R.: na koniec, jako że tematem aktualnego numeru „okruchów” są światowe dni młodzieży, chcielibyśmy zapytać o księdza przeżycia związane z tym wielkim świętem wiary młodych w naszej ojczyźnie.

Ks.: Moje zaangażowanie w Światowe Dni Młodzieży w Krakowie można sprowadzić do dwóch spraw: kwestii przygotowań do nich oraz samego ich przebiegu. Jeśli

wywiad z nowym wikarym

Page 8: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

8 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

wieczór z jezuSem

idzie o przygotowania, trzeba chyba wspomnieć o tym, że rok przed ŚDM-em powołałem do istnienia fundację zajmującą się propagowaniem idei miłosierdzia poprzez najnowsze technologie. Nazywa się ona „Misericors – codzienna aplikacja miłosierdzia” i sprowadza się do trzech produktów istniejących w przestrzeni internetowej:

portal tematyczny (www.misericors.org), kanały na me-diach społecznościowych (Facebook, Twitter, Snapchat) oraz aplikacja o uczynkach miłosierdzia (na systemy iOS i Android). Zwłaszcza aplikacja jest ciekawa i nowator-ska: jej celem jest zachęcić do wykonania konkretnego dzieła miłosierdzia i w taki sposób wyciągnięcie młodych z internetu. Poprzez nasze działania zainspirowaliśmy wiele środowisk bezpośrednio związanych z Komitetem Organizacyjnym ŚDM Kraków 2016.

R.: a jeśli idzie o sam czas trwania światowych dni? uczestniczył w nich ksiądz w jakiś sposób?

Ks.: Tak, dosyć aktywnie i z bliska (uśmiech). Razem z ks. Wojtkiem Węgrzyniakiem byliśmy komentatorami w czasie liturgii Mszy świętej otwarcia na Błoniach i kończącej ŚDM Mszy świętej w Brzegach. Niesamowite przeżycie móc być blisko Ojca Świętego i widzieć ten tłum młodych sięgający aż po horyzont. Pamiątka na całe życie…

Wywiad w imieniu redakcji przeprowadził: Grzegorz Leleń

Od jakiegoś czasu w naszym kościele można regularnie adorować Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Wcześniej nie odczuwałam szczególnej potrzeby podejmo-wania tej formy modlitwy. Jestem osobą wierzącą, należącą do różnych wspólnot religijnych. Wciąż szukam kontaktu z Bogiem, osobistej z Nim relacji, ale wolę karmić swoją duszę raczej lekturą, czy innymi formami intelektualnego zgłębiania przestrzeni wiary. Adoracji „nie czułam”. Nu-dziłam się prędzej czy później. Starałam się bardzo skupić na Bogu, ale myśli gdzieś odlatywały, a czas zaczynał się dłużyć. To mnie przerastało. Jak tu skupić się na Kimś, kto jest niewidzialny? Czułam, że trzeba by jakoś inaczej doświadczyć Jego obecności, bardziej emocjonalnie może, ale to kojarzyło mi się z mistycznymi uniesieniami, które były mi po pierwsze obce, a po drugie niepotrzebne. Ja nie tak przeżywałam swoją wiarę. No nie moja bajka, kompletnie.

Ale Bóg chciał inaczej. Tak to urządził, że zaczęłam przychodzić i próbować być przy Nim. Czułam, że jest to ważne, bo od dłuższego czasu szukałam u Niego odpowiedzi na wiele pytań, a w zgiełku codziennego życia nie było na to czasu. Chciałam wiedzieć, co mam robić, jak mam być lepszą żoną i matką. Skoro takie mam powołanie, to Bóg

powinien pomóc mi je dobrze wypełniać, a ja od dłuższego czasu niby pytałam się Go o Jego wolę, ale nie słysząc konkretnych odpowiedzi, znajdowałam swoje. I było coraz gorzej…

Jako osoba, której żywiołem jest mówienie, chciałam najpierw wszystko Jezusowi opowiedzieć. Cieszyłam się, że mam godzinkę, żeby mu w końcu wszystko zreferować: co tam u mnie, jakie mam problemy, jakie sukcesy… No i On słuchał, ale czułam, że to nie wystarczało. W tej ciszy mój wewnętrzny jazgot był nie do zniesienia. Zrozumiałam, że On chce mnie słuchać, ale też chce coś powiedzieć. Tylko tu znowu pojawiły się moje wątpliwości: jak mam usłyszeć Boga? Jak odróżnić Jego głos od swojego ego? Wiem, że On mówi do mnie cały czas: przez innych ludzi, przez męża, szefową, dzieci, sąsiadkę, przyjaciółkę, księdza; że jest obecny

w Sakramentach i w Piśmie Świętym. Czułam się jak ten młodzieniec, który pytał Jezusa, co ma zrobić, aby osiągnąć życie wieczne: znam przykazania i je wypełniam, ale i tak odchodzę zasmucona. Bo nie ufam Mu całkowicie. Trwając na kolej-nych adoracjach, odkryłam, że boję się, że jak On w końcu odpowie, to te odpowiedzi mi się nie spodobają. Bo ja mam swoją wizję, realistyczną; znam swoje ograniczenia, a On na

Page 9: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

9Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

pewno zabierze mi wolność i każe mi jeszcze bardziej się poświęcić. A ja czułam się wyczerpana poświęcaniem się rodzinie i zniechęcona – jak mi się wydawało – brakiem wsparcia od męża.

Zaczęłam więc na adoracjach starać się słuchać głosu Boga. I usłyszałam Go. Chciałam usłyszeć Go konkretnie, chciałam wiedzieć, czego On ode mnie chce, bo mnie samej brakowało już koncepcji, jak zmienić nasze ży-cie. Zaczęłam szukać jakichś metod na usłyszenie Boga, prosząc Go cały czas o tę łaskę. Trafiłam na rozważania ks. Blachnickiego o sposobie osobistej modlitwy, jakim jest Namiot Spotkania. W skrócie: polega on na lektu-rze fragmentu Biblii i odnoszeniu go do swojego życia. W artykule poświęconym tym kwestiom ks. Blachnicki rozważa fragment Księgi Wyjścia, gdzie jest mowa o Na-miocie Spotkania, czyli miejscu poza obozem Izraelitów wędrujących przez pustynię, gdzie Mojżesz spotykał się z Bogiem twarzą w twarz. Mojżesz prosił, by Bóg okazał mu swoją łaskawość i pokazał mu, jakie ma plany wzglę-dem niego. Dotarło do mnie, że tym właśnie ma być moja adoracja, moja modlitwa: szukaniem Jego woli względem mnie i moich bliskich. Moim celem jest zbawienie, mnie jako osoby i nas jako małżeństwa. Taka jest też Jego wola względem mnie i nas. Wszystko, co do tego prowadzi, jest

dobre i Bóg tego chce. Takie więc były nasze rozmowy na poziomie „ogólnym”. A w szczegółach?

Bóg kilka razy podpowiedział mi rozwiązanie kon-kretnych problemów. To nie jest magia. To otwieranie się na Jego wolę, zaufanie Mu, uświadamianie sobie Jego planu i swojej gotowości na podjęcie go; to nieustanna modlitwa o siłę w zmaganiu ze wszystkim, co się stanie. Ostatecznie odpowiedź na moje pytanie: „Co robić, Boże?” brzmiała: „Zmienić siebie i swoje podejście. Nie bać się. Zobaczyć Moją wolę w najtrudniejszych wyzwaniach i podjąć je”. W mniej fundamentalnych kwestiach zaś: „Robić to, co prowadzi do większej jedności i miłości między Tobą i mężem. Masz swój rozum i emocje, więc nie pytaj się o każdy moment Waszego życia, ale osądź sama. Ty wiesz, że Ja chcę, żebyście razem zostali zbawieni”.

I jeszcze na koniec: odkryłam, że słyszy się Boga, jak się jest blisko niego. Regularna adoracja nie znosi przerw w spowiedzi, modlitwie codziennej czy przyjmo-waniu Eucharystii. Kto chce być blisko kochanej osoby, musi poświęcać jej czas. Jakże więc nie znaleźć czasu na wieczór ze Zbawicielem?

EJNa adorację zapraszamy w każdą sobotę. Początek po Mszy św. wieczornej, zakończenie o godz. 20.00.

KOŚciÓŁ MŁOdych – MŁOdy KOŚciÓŁ

Mijają dwa miesiące od Światowych Dni Młodzieży, a wielu z nas – także dorosłych – nie ochłonęło jeszcze po emocjach towarzyszących temu wielkiemu świętu na-szej wiary. Wracamy więc myślami do tamtych wydarzeń i związanych z nimi przeżyć.

To było spotkanie młodzieży, ale zgodnie z hasłem „Młodość to stan ducha” towarzyszyliśmy młodym w miej-scach ich spotkań, modliliśmy się i bawiliśmy się wraz z nimi, cieszyliśmy się ich radością, podziwialiśmy ich zapał i wytrwałość, czerpaliśmy siłę z ich entuzjazmu, rozmawialiśmy z nimi, gościliśmy ich i opiekowaliśmy się nimi, a – przede wszystkim – wspólnie wzrastaliśmy w wierze. To była piękna lekcja wspólnotowego – jak za pierwszych chrześcijan – wyznania wiary w atmosferze otwartości i wielkiej radości.

Miejmy nadzieję, że Światowe Dni Młodzieży wy-dadzą – teraz i w przyszłości – obfity plon w postaci ubogacania duchowego każdego człowieka, wzmocnienia wiary chrześcijan i licznych nawróceń. Wracajmy więc wspomnieniami do Światowych Dni Młodzieży, a w mo-dlitwach dziękujmy Panu Bogu i św. Janowi Pawłowi II

za możliwość uczestniczenia w tym religijnym spotkaniu w naszym mieście.

CZY WIESZ, ŻE…– Światowe Dni Młodzieży to spotkania młodych

katolików z całego świata.– Zapoczątkowane zostały z inicjatywy papieża Jana

Pawła II w 1985 r.– Odbywają się co 2-3 lata i mają formę religijne-

go festiwalu, związanego z obranym wcześniej cytatem ewangelicznym:

1. 1984 r. (11-15.04) – WŁOCHY (Rzym), ok. 300.000 uczestników.

2. 1985 r. (29-31.03) – WŁOCHY (Rzym), ok. 300.000, hasło: „Abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was” (1 P 3.15).

3. 1987 r. (11-12.04) – ARGENTYNA (Buenos Aires), ok. 900.000, „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1 J 4,16).

4. 1989 r. (15-20.08) – HISZPANIA (Santiago de Compostela), ok. 400.000, „Jam jest Drogą i Prawdą, i Życiem” (J 14,6).

okruchy inFormacji o światowych dniach młodych

Page 10: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

10 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

5. 1991 r. (14-15.08) – POLSKA (Częstochowa), ok.1,6 mln, „Otrzymaliście Ducha przybrania za synów” (Rz 8,15).

6. 1993 r. (10-15.08) – USA (Denver), ok. 700.000, „Ja przyszedłem po to, aby (owce) miały życie i miały je w obfitości (J 10,10).

7. 1995 r. (10-15.01) – FILIPINY (Manila), ok. 5 mln, „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20,21).

8. 1997 r. (19-24.08) – FRANCJA (Paryż), ok. 1,1 mln, „Nauczycielu, gdzie mieszkasz? Chodźcie, a zobaczycie.” (J 38,39).

9. 2000 r. (15-20.08) – WŁOCHY (Rzym), ok. 2,2 mln, „A słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14).

10. 2002 r. (23-28.07) – KANADA (Toronto), ok. 800.000, „Wy jesteście solą dla ziemi. Wy jesteście świa-tłem świata” (Mt 5, 13-14).

11. 2005 r. (16-21.08) – NIEMCY (Kolonia), ok. 1,2 mln, „Przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2).

12. 2008 r. (15-20.07) – AUSTRALIA (Sydney), ok. 400.000, „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz 1,8).

13. 2011 r. (15-21.08) – HISZPANIA (Madryt), ok. 2 mln, „Zakorzenieni i zbudowani na Chrystusie, mocni w wierze (Kol 2,7).

14. 2013 (23-28.07) – BRAZYLIA (Rio de Janeiro), ok. 3,7 mln, „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19).

15. 2016 r. (26-31.07) – POLSKA (Kraków), ok. 3 mln, „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).

– W latach przerw między poszczególnymi Świato-wymi Dniami Młodzieży organizowane są w Niedzielę Palmową diecezjalne obchody ŚDM jako spotkania mło-dzieży z biskupami.

– Kandydatami do organizacji ŚDM w 2016 r. były: Kraków, Londyn, Ryga i Seul.

– Symbolami ŚDM są: Krzyż i ikona Matki Bożej.– Autorką logo ŚDM jest Monika Rybczyńska we

współpracy z Emilią Pyzą. Logo przedstawia kartogra-

ficzne kontury Polski zaznaczone czerwonym kolorem. Żółty krzyż na środku symbolizuje Jezusa Chrystusa. Żółte kółko oznacza lokalizację Krakowa. Krzyż otulony jest czerwono-niebieskim płomieniem, symbolizującym Boże Miłosierdzie, nawiązującym bezpośrednio do obrazu Jezusa Miłosiernego. Wszystkie trzy kolory logo to kolory herbu Krakowa.

– Projektantem ornatów, animacji komputerowych oraz dekoracji Krakowa był Maciej Cieśla, u którego w czasie jego pracy w zespole organizacyjnym ŚDM wykryto złośliwy nowotwór kości. Grafik zmarł przed rozpoczęciem ŚDM. 27 lipca 2016 r. papież Franciszek wspomniał jego postać podczas spotkania z wiernymi z „okna papieskiego” Pałacu Biskupów Krakowskich przy ul. Franciszkańskiej.

– Na konkurs oficjalnego Hymnu ŚDM KRAKÓW 2016 nadesłano 94 kompozycje. Komitet ŚDM wraz z Pa-pieską Radą ds. Świeckich wybrał pieśń „Błogosławieni Miłosierni” Jakuba Blycharza, z wykształcenia prawni-ka, a z zamiłowania muzyka. Hymn wykonali wokaliści: Aleksandra Maciejewska, Katarzyna Bogusz i Przemysław Kleczkowski oraz 47 chórzystów.

– Na ŚDM w Krakowie przybyła także młodzież z Chin, ale część została zawrócona z lotniska do domów przez chińskie służby lotniskowe pod zarzutem „złamania wytycznych dotyczących wyjazdów zagranicznych”. Zabrano im paszporty i zagrożono poważnymi konse-kwencjami.

– W przeddzień oficjalnej inauguracji ŚDM hiszpańska młodzież zaprezentowała w Częstochowie swój hymn pt. „Dziś jestem szczęśliwy”. Utwór cieszy się ogromną po-pularnością na hiszpańskich portalach społecznościowych.

– Krakowskie ŚDM były drugimi, jakie odbyły się w Polsce. W pierwszych – w Częstochowie w 1991 r. – wzięło udział ok. 1,6 mln młodych pielgrzymów, w tym ponad 100.000 z krajów ówczesnego Związku Radzieckiego. Hymnem ŚDM w Częstochowie była popularna do dziś pieśń „Abba Ojcze!”, autorstwa nieżyjącego już o. Jana Góry. Kompozytorem jest Jacek Sykulski.

– We Mszy św. posłania na Campus Misericordiae w Brzegach uczestniczyło 3 mln pielgrzymów.

– Ołtarz Adoracji Eucharystycz-nej z Brzegów („Światło Pojednania i Pokoju”) zostanie umieszczony w Sanktuarium Matki Słowa w Ki-beho w Rwandzie, Międzynarodowym Centrum Modlitwy o Pokój.

– Następne Światowe Dni Mło-dzieży odbędą się w Panamie w roku 2019 (luty/marzec).

Na podstawie materiałów internetowych

opracowała Anna Siess

Page 11: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

11Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Światowe Dni Młodzieży to czas niezwykły dla całego Kościoła. Także dla Parafii św. Wojciecha. Jakie wraże-nia pozostawiło po sobie ZDM? O to zapytaliśmy naszą młodzież i nie tylko.

łukasz niziński (Przewodniczący parafialnego komitetu organizacyjnego śdm): Dla mnie osobiście był to niesamowicie trudny okres. Dużo było rzeczy ko-niecznych, które musiałem wykonać. Pierwotnie – muszę przyznać – byłem sceptycznie nastawiony do idei Światowych Dni w Krakowie. Uważałem, że Kraków jest za małym

miastem. W trakcie przygotowywania tego wszystkiego moje podejście się zmieniło. Myślę, że Kraków bardzo skorzystał, niesamowicie „zaplusował”. To jest coś, co będzie trwało, procentowało i coś, czego Krakowowi nikt nie odbierze. Jeszcze do dzisiaj dostaję maile od grup, które piszą, że wszyscy byli zachwyceni gościnnością ludzi, tym, czego tu doświadczyli, tym, jak Kraków jest piękny. Jeśli idzie o parafię, to w trakcie przygotowań widać było zmianę nastawienia u ludzi, choćby u wolon-tariuszy. Jeszcze przed Światowymi Dniami – gdy pracy było dużo i trzeba było wiele rzeczy zrobić, a ja nie zawsze mogłem – to znajdowali się ludzie, którzy brali na siebie pewne odpowiedzialności. Potem nagle było widać, że oni chcą razem spędzać ze sobą czas, pracować razem, bo sprawia im to przyjemność. Oprócz tego kwestia parafian,

którzy przyjmowali pielgrzymów. Do kwietnia mieliśmy bodajże jedynie 120 miejsc. Zaczęliśmy zachęcać, mówić o potrzebach, wprowadzona została modlitwa po Mszy św. za Światowe Dni Młodzieży i w pewnym momencie doszło do tego, że mieliśmy więcej rodzin, które chcą przyjąć pielgrzymów, niż potrzebowaliśmy. Musiałem dzwonić, przepraszać, że Sekcja Zakwaterowania już nie podeśle nam więcej gości. Nawet, gdy już zaczęły się Światowe Dni, przychodzili ludzie i mówili: „Jeśli trzeba, to my jeszcze przyjmiemy. Dajcie 5 osób”. No i papież… Widać było entuzjazm młodych, widać było to, jak on ich porywa. Po Mszy w niedzielę przychodzili i mówili, że oni to już prawie zarezerwowali sobie bilety do Panamy. Myślę, że to było dla uczestników bardzo duże przeżycie.

Szymon Szumny (wolontariusz): ŚDM przeżyłem bardzo dobrze. Byłem bardzo zmęczony. Częste wstawanie o 6.00 rano, dojeżdżanie ponad 2 kilometry na rowerze w temperaturze 6 stopni do szkoły, w której rozdawałem śniadania. Ale była radość z tego zmęczenia. Bo to była służba drugiemu człowiekowi – coś, co naprawdę daje radość.

justyna dębska (wolontariuszka): To, co mi zostało w sercu ze wspomnień po ŚDM to niesamowita radość, która była w Krakowie. Gdy się przechodziło przez Rynek, to był on zapchany – był kolorowy, było głośno, było dużo śmiechu. To samo u nas w parafii. Dużo ludzi, którzy ja-koś wcześniej nie angażowa-li się w życie Kościoła, po-myślało: „Jest szansa, mogę pomóc”. Na po-czątku baliśmy się, że zabrak-nie miejsca dla pielgrzymów, że w ogóle nie będą mieli gdzie mieszkać. A tu okazało się, że w pewnym mo-mencie ci ludzie przychodzili

młody(ch) wojciech

Page 12: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

12 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

i mówili: „Ej, dajcie nam pielgrzyma”. To było coś nie-samowitego, ta otwartość wspaniała i pielgrzymi… Gdy mieliśmy imprezę powitalną w Technikum Geodezyjnym, z koleżankami przygotowałyśmy plan, jak to mniej więcej będzie wyglądać, jakie zabawy, itd. Wszystko było dopięte na ostatni guzik i zaczęliśmy. Zatańczyliśmy „belgijkę”, tyle osób, prawie się udało… Nagle podchodzi jakaś dziew-czyna i pyta po angielsku, czy mogłaby nauczyć tańczyć do jakiejś swojej piosenki. „OK. Chcesz, to ucz”. Puściła, zatańczyliśmy. I od tego momentu tak naprawdę to nie musiałyśmy nic prowadzić, tylko oni prowadzili. Po prostu podchodzili, puszczali swoje piosenki. Wielka feta! Cud, miód, malina – było świetnie. Ten nasz plan poszedł gdzieś tam, ale wyszło sto razy lepiej, więc Duch Święty jest mega.

adam Gutkowski (oazowicz): Dla mnie to było nie-samowite święto młodych ludzi. Takie, które wszystkim tym, którzy gdzieś ciągle Pana Boga szukają, pokazało, że On jest obecny wśród nas. Wiele rozmów z osobami, które nie

do końca mają po drodze z Pa-nem Bogiem, wskazywało na to, że ten czas Świato-wych Dni Mło-dzieży – czas, w którym fak-tycznie mogły one widzieć tę wielką radość młodych chrze-ścijan – był dla nich czasem, w którym zo-baczyły, że Ko-ściół może być inny. Że Ko-ściół to nie są tylko te smutne pieśni śpiewane raz w tygodniu, ale jest to tak-że prawdziwa radość, radość,

którą daje Pan Jezus. To było dla mnie najważniejsze. A najciekawszym doświadczeniem był fakt, że było tak wiele opcji, tak wiele możliwości. Nie tylko te wielkie spotkania z papieżem, ale Festiwal Młodych, który się odbywał na ulicach Krakowa. To pokazało, jak wiele jest dróg do Pana Boga. Niesamowite było to, że chodząc po Krakowie, można było gdziekolwiek wejść –w różne miejsca, do różnych kościołów – i dowiedzieć się czegoś ciekawego o Panu Bogu. Można było się pomodlić i spo-tkać ludzi, którzy wierzą tak samo, jak my. I świadomość

tego, że tych ludzi, którzy chcą swoje życie poświęcić Pany Bogu, jest tak mnóstwo!

marzena Paprocka (wolontariuszka): Niesamo-wite doświadczenie, w czasie którego można było poznać osoby z innych państw, a język wcale nie był barierą. Niesamowite to, jak młodzi ludzie potrafili wyczekiwać na papieża pod oknem na Franciszkańskiej, jak potrafili się ze sobą integrować. Do tej pory utrzymuję kontakt z pielgrzymami z Meksyku.

tomasz Szlezynger (wolontariusz): Wrażenia po ŚDM? Poznałem wielu młodych ludzi. Było dużo pracy, ale to był radosny trud. Poza tym Droga Krzyżowa.

agata rębilas (wolontariuszka): Wrażenia po ŚDM? Gdybym miała powiedzieć krótko, to „poczucie wspólnoty”. Najpierw wspólnoty z młodymi ludźmi, bo byłam jedną z najstarszych wolontariuszek i ujęło mnie to, jak młodzież mnie przyjmowała: jak mieliśmy okazję się poznawać, być dla siebie i przyjmować takimi, jakimi jesteśmy. I wspólnota jako parafia. Poznałam dużo osób z parafii, z którymi jakoś współpracowaliśmy. To też da-wało poczucie wspólnoty i myślę, że to jest to, co nam zostanie po Światowych Dniach Młodzieży tutaj w parafii. Ja sama jestem osobą, która na co dzień angażuje się tylko okazjonalnie. Nie znalazłam przed Światowymi Dniami Młodzieży takiego rodzaju „reklamy”, który by mi coś o tych Dniach powiedział. Dlatego wszystko było dla mnie zaskoczeniem, wszystko to chłonęłam na różnych poziomach. Największe wrażenie na mnie zrobiła młodzież, która modliła się na Błoniach podczas Drogi Krzyżowej. To dla nich była naprawdę modlitwa, a nie happening, spotkanie z papieżem i machanie flagami. Młodzież mi bardzo zaimponowała. To jest nadzieja na przyszłość, że w dorosłość wejdzie z wiarą i będzie jej wierna. Papież z kolei urzekł tym, że traktował młodych ludzi poważnie, że mówił do nich wymagająco, że dawał do myślenia. W ogóle te treści, które były podawane podczas Świato-wych Dni Młodzieży dotykały każdego. Ja też dla siebie bardzo dużo znalazłam, a nie zaliczam się do młodych. (uśmiech).

kinga rębilas (wolontariuszka-gospodarz): Na pewno takim uczuciem, które towarzyszy mi od Światowych Dni Młodzieży nadal jest optymizm, energia, którą mi one dały. Wydarzeń nastawiających pozytywnie było tak dużo, że trudno wybrać jakieś jedno konkretne. Byliśmy taką jedną dużą wspólnotą i to się naprawdę czuło. Nie tyle myślę nawet o parafii, o ludziach, których spotykam na co dzień, a bardziej o ludziach innych kultur. Patrząc w przyszłość, widzę, że Światowe Dni Młodzieży to najlepszy sposób na to, by zyskać taką dużą porcję pozytywnej energii, energii do życia, do wiary, do modlitwy, do działania w Bogu. Dla mnie przynajmniej były one ważnym punktem w życiu.

Page 13: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

13Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Dla Papieża Franciszka ważne jest działanie i świadome kształtowanie przyszłości, która jest połączona z przeszło-ścią. Dlatego w swoich słowach, skierowanych do młodych ludzi podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, dużą uwagę zwracał na to, czym powinna charakteryzować się młodość. Jest ona aktywną postawą wobec ludzi, a nie tylko biernym przyglądaniem się zza zbudowanego przez siebie „muru bezpieczeństwa”. Jest świadomym wyborem wartości i postępowania według nich. Jak zaznaczał, ludzie nie są osamotnieni w tej walce z rzeczywistością, w któ-rej nas może spotkać zarówno dobro, jak i zło. Chrystus napełnia serca wierzące odwagą oraz radością, które dają nadzieję i siłę w kształtowaniu naszej przyszłości.

Królestwo Ojca jest „królestwem radości i szczęścia, królestwem, które prowadzi nas zawsze naprzód”. Jednak aby być świadkiem Chrystusa, trzeba mieć odwagę i nie-ustępliwość w dążeniu do celu – celu, jakim jest życie wieczne. Należy podążać drogą Ewangelii i dzielić się radością, jaką daje obcowanie ze słowem Bożym. Jed-nocześnie Chrystus umacnia nasze serca, abyśmy mogli wytrwać na tej trudnej drodze, która często wiedzie nas przez różne przeciwności, stawiając na niej ludzi, którzy twierdzą, że nic nie można zrobić ani zmienić. Dlatego to młodość pełna nadziei, siły, miłosierdzia oraz marzeń jest szansą na przyszłość. Tylko serce otwarte – pełne wiary jest zdolne do marzeń i odważnego podążania za nimi.

Kiedy serce jest otwarte, jest zdolne do marzeń, jest w nim miejsce na miłosierdzie, czułość wobec cierpią-cych, miejsce, by stanąć obok tych, którzy w sercu nie mają pokoju, albo którym brakuje tego, co potrzebne do życia, albo brakuje im najpiękniejszej rzeczy: wiary. (Przywitanie, 28.07)

Według Ojca Świętego młodzi są nadzieją świata – nadzieją przyszłości. Jednocześnie zaznacza, że aby te słowa były prawdziwe, muszą być spełnione dwa warunki: pierwszy to pamięć – nie możemy zapomnieć kim jeste-śmy. Nie możemy tworzyć przyszłości w oderwaniu od przeszłości; to ona kształtowała naszą osobowość. Tylko wtedy, kiedy będziemy pamiętać o miejscu, z którego po-chodzimy, o naszej rodzinie i historii, będziemy wiedzieć, kim jesteśmy. Bez pamięci nie możemy kształtować świata i w nim funkcjonować, gdyż tradycja, historia oraz kultura miała wpływ na nasze wychowanie. Nie możemy przerwać

FranciSzek do młodych – śdm w krakowie

tej nici łączącej pokolenia – nie możemy iść w przyszłość zapominając o przeszłości i ją dyskredytując. Natomiast niezbędnym warunkiem podtrzymania pamięci jest roz-mowa ze starszymi, gdyż to oni są ogniwem łączącym pokolenia. Ich wspomnienia są świadectwem minionych chwil, które składają się na naszą historię.

Zawsze zadawajmy sobie pytanie: skąd przychodzę. Pamiętajmy o miejscu, z którego pochodzimy, o rodzinie, o całej historii, którą mamy za sobą. Młody człowiek po-zbawiony pamięci nie jest nadzieją na przyszłość, jasne? „Ojcze, a co zrobić, by mieć tę pamięć?” Porozmawiaj z rodzicami, porozmawiaj ze starszymi. Przede wszystkim porozmawiaj z dziadkami. (Spotkanie z wolontariuszami, 31.07)

Drugim warunkiem jest odwaga. Co było pierwszym? Pamięć. Jeśli macie do tego odwagę, to staniecie się na-dzieją na przyszłość. Jasne? (Tamże). Tylko jeżeli mamy odwagę, możemy świadomie kreować przyszłość. Pamięć i odwaga są podstawą przyszłości. To dzięki nim przyszłość tworzy ciągłość z przeszłością i teraźniejszością, a ludzie świadomi swojej przeszłości i jednocześnie odważni są nadzieją na przyszłość – nadzieją świata.

Jednocześnie dla Papieża Franciszka kluczem do kształtowania przyszłości jest świadome działanie. Dzia-łanie, które jest wynikiem słuchania i zastanowienia. Nie można czekać z założonymi rękami na to, co przyniesie jutro. Bezczynność, którą Ojciec Święty nazywa paraliżem, jest wynikiem strachu. Izoluje nas ona od świata, oddala od ludzi i przyczynia się do tego, że tracimy umiejętność cieszenia się życiem – tracimy radość i poczucie sensu życia, stajemy się niewolnikami własnego strachu przed działaniem.

Paraliż sprawia, że tracimy smak cieszenia się życiem, przyjaźnią, smak wspólnych marzeń, podążania razem z in-nymi. Oddala nas od innych, przeszkadza uścisnąć komuś dłoń, jak widzieliśmy w przedstawieniu: wszyscy zamknięci. Zamknięci za tymi małymi szybkami. (Czuwanie, 30.07)

Jak zaznacza papież, dziś ludzkość potrzebuje ludzi, którzy nie chcą przeżywać swojego życia połowicznie, tylko gotowych na działanie, na poświęcenie. Osób, które w imię miłosierdzia będą nieść pomoc najuboższym i naj-słabszym, które dostrzegą w każdym drugim człowieku Chrystusa. Podążanie za Nim wiąże się z podjęciem wy-zwania kroczenia po stacjach Drogi Krzyżowej – „drogi szczęścia pójścia za Chrystusem aż do końca”. Nie boi się ona niepowodzeń czy samotności, gdyż wypełnia ser-ce człowieka pełnią Jezusa. Droga Krzyżowa jest drogą nadziei i przyszłości. Kto nią podąża z hojnością i wiarą, daje ludzkości nadzieję i przyszłość. Rozsiewa nadzieję. (Zakończenie Drogi Krzyżowej, 29.07).

Kinga Karska

Page 14: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

14 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Przygotowania do Światowych Dni Młodzieży były na ostatniej prostej, gdy 14 lipca doszło do ataku w Nicei, w którym zginęło ponad osiemdziesiąt niewinnych osób. W obliczu rosnącego zagrożenia terroryzmem, narasta-jącego strachu, nieufności, wydawało się, że wiele osób wybierających się do Krakowa zrezygnuje, postanowi unikać zgromadzeń, by nie narażać się na ewentualne niebezpieczeństwo. Tymczasem obawy te się nie potwier-dziły. Do ojczyzny i rodzinnych stron Świętego Papieża Jana Pawła II przybyły prawdziwe tłumy pielgrzymów, pragnące cieszyć się swoją wiarą, pogłębić ją, spotkać z Papieżem Franciszkiem, a wreszcie – a może przede wszystkim – dać świadectwo.

Wiara chrześcijanina – jak mówił Papież Paweł VI – powinna nie tylko wierzyć, ale się przejawiać; ma ona za zadanie stać się wiarą przykładną, wzorcową, komunika-tywną; ma się wyrażać tym, co dzisiaj słusznie nazywamy: świadectwem. Na czym to świadectwo polega? Lud Boży, mówi Sobór, ma udział także w proroczej funkcji Chrystu-sa, dają o nim żywe świadectwo przede wszystkim przez życie wiary i miłości” (…) Bo świadczyć Chrystusowi życiem swoim to znaczy przede wszystkim w pełni i mocno trwać przy jego słowie i jego Kościele, a to domaga się wiary mocnej i stale ożywianej, osobistej i kochanej. (…) Musimy być w zgodzie sami z sobą, praktykując wiarę. Świadectwo wymaga uzgodnienia myśli z działaniem, wiary z uczynkami. (…) Powinno się rozpoznać, że któryś jest chrześcijaninem, po sposobie jego życia, zanim się go jeszcze usłyszało. (Przemówienie podczas Audiencji generalnej,14.12.1966)

Olbrzymie rzesze pielgrzymów, przybyłych często z bardzo odległych krajów do Krakowa, były żywym i trwa-łym świadectwem wiary nie tylko dla ludzi pozostających z dala od Kościoła, ale może przede wszystkim dla tych, którzy deklarują się jako wierzący i praktykujący, ale nawet mimo faktu zamieszkiwania w Krakowie lub w pobliżu, nie zdecydowali się na uczestniczenie w wydarzeniach ŚDM i wybrali – jak to wymownie powiedział Papież Franciszek – wygodną kanapę. Co więcej, wielu moich znajomych po prostu wyjeżdżało z Krakowa w terminie, kiedy miały odbyć się ŚDM, by uniknąć tłumów. Reto-rycznym pozostaje pytanie, jakie można dać świadectwo siedząc na kanapie czy w fotelu, nie ponosząc żadnego poświęcenia? Czy można doświadczyć tej niezwykłej wspólnoty wiary we własnych czterech ścianach? Czy można poczuć tę samą radość ze spotkania z następcą Świętego Piotra przed telewizorem, jaką odczuwa się po paru godzinach oczekiwania w sektorze, gdy dostrzeże się wreszcie z oddali zarys sylwetki Ojca Świętego?

Ci wygodni, bardzo często przywoływali słowa z Ewan-gelii św. Mateusza na usprawiedliwienie swojej biernej

postawy: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i mo-dlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. (Mt, 6, 5-6). Jednak argumento-wanie w ten sposób jest całkowicie błędne. Pielgrzymi nie gromadzili się podczas ŚDM na Błoniach czy w Brzegach, by obnosić się ze swoją wiarą jak faryzeusze.

Publiczna modlitwa była aktem wspólnotowego wy-znania wiary, daniem świadectwa tym, którym tej odwagi czy siły, by przybyć, zabrakło. Wszak idea zgromadzenia, by wspólnie modlić się i wielbić Boga wywodzi się z Ewan-gelii. Święty Mateusz pisze: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). W czasach, gdy katolicyzm jest uważany za niemodny, przestarzały, staroświecki, nieprzystający do dzisiejszych czasów, akt odwagi paru milionów pielgrzymów, by – w obliczu podsycanego przez media strachu czy zagrożenia potencjalnymi zamachami terrorystycznymi – udać się do Krakowa i publicznie wy-znać swoją wiarę, jest czytelnym znakiem dla innych, by mogli czerpać siłę z tego, że Bóg jest stale obecny wśród nas, a wiara jest prawdziwie żywa.

Obserwując wielkie poświęcenie osób starszych, niepełnosprawnych, chorych, cierpiących czy przybyłych z daleka, nasza wiara ulega umocnieniu i pogłębieniu. Zapewne jest to owoc danego przez Świętego Jana Paw-ła II świadectwa, który mimo wielkiego cierpienia nie ustawał w głoszeniu Chrystusa potrzebującym. Warto też dodać w tym miejscu, iż nieprzeciętnym poświęceniem wykazali się także artyści, członkowie chóru i orkiestry, którzy przez wiele miesięcy, a tuż przed ŚDM całymi dniami uczestniczyli w próbach, często mimo wielu nie-dogodności, by oprawa muzyczna wydarzeń ŚDM była na najwyższym poziomie.

Nie sposób nie dostrzec i nie podkreślić niezwykłej serdeczności i przyjaznego nastawienia pielgrzymów do siebie, czasem nawet mimo bariery językowej; proste gesty. jak wymiana uśmiechów, poklepywanie po ramieniu, czy przybijanie „piątek” z księżmi, biskupami, porządkowymi, żołnierzami i policjantami były niesamowicie budujące i wymowne. Oczywiście, fakt samego uczestnictwa w ŚDM oprócz tego, że był dla nas ogromnym przeżyciem, jest także dla każdego olbrzymim zadaniem i zobowiązaniem, aby swoim życiem świadczyć o Chrystusie i nieść wiarę do tych, którzy naszego świadectwa potrzebują.

Marek Stanisław Polański

śdm – Przed ołtarzem czy na kanaPie?

Page 15: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

15Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Światowe Dni Młodzieży w Częstochowie odbyły się w 1991 roku, w czasie drugiego etapu pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Trwały one od 14-16 sierpnia i poprze-dzone były kilkoma wydarzeniami, o których wspomina nasz ksiądz kanonik Andrzej Grodecki, uczestnik tamtych Światowych Dni Młodzieży.

Papież w Polsce wcześniej był w czerwcu, przed waka-cjami. W sierpniu Ojciec Święty był najpierw w Krakowie, gdzie dzień przed rozpoczęc iem ŚDM beatyfiko-wał Anielę Sala-wę. Msza święta była na Rynku Głównym. Potem papież jechał do Wadowic, a my autobusem za nim (uśmiech). Zatrzy-mał się w Kalwa-rii. Tam miał taką krótką przemowę. Następnie ruszył prosto do Wadowic na poświęcenie kościoła św. Piotra i stamtąd do Częstochowy na Światowe Dni Młodzieży. Byliśmy tam z nim sobotę-nie-dzielę: na czuwaniu wieczorem na błoniach pod Jasną Górą i potem na Mszy świętej. Bardzo bogaty czas, ilość ludzi… Papieża z bliska nie widzieliśmy, tyle co na telebimach. Pamiętam, że by-liśmy w sektorze obok Kościoła św. Zygmunta, na koń-cu alei NMP. Cała ta aleja była peł-na ludzi. Byliśmy diakonami, więc oczywiście roz-dawaliśmy tam Komunię. Jeśli idzie o jakieś du-chowe przeżycia, to pamiętam „Apel Jasnogórski” na zakończenie czu-wania wieczorem w sobotę: nastrój, światła – to było bardzo ładne. A potem nocleg w autobusie (uśmiech).

W niedzielę 15 sierpnia Ojciec Święty celebrował Mszę świętą rozesłania. W homilii mówił do młodzieży o tym, że dziś wszędzie na świecie toczy się szczególnego rodzaju walka.

Drodzy przyjaciele! Jesteście tutaj zgromadzeni z tylu miejsc, mówicie tak wieloma językami. Nosicie w sobie dziedzictwo tylu kultur, tylu dziejowych doświadczeń. Na różne sposoby doświadczyliście i doświadczacie, wy i wasze społeczeństwa, owej walki, jaka poprzez całe dzieje człowieka toczy się w człowieku – i o człowieka. Nasze stulecie było i dalej jest szczególnym poligonem tej walki. Pokolenia całe przez nią przechodzą, a równocześnie podmiotem wła-

ściwym jest każda i każdy z nas.

Jako że główne hasło przy-świecające tym dniom brzmiało „Otrzymaliście du-cha przybrania za synów” (Rz 8,15), papież pokazał następnie, w jaki sposób walka wymierzona jest przeciwko temu, co jest jego treścią.

Wśród tej walki, wśród tych duchowych zmagań, tyle środków pracuje nad tym, ażeby człowieka wyzuć z „przybrania za synów”. Aby swe życie na ziemi kształtował tu tak, „jakby Bóg nie istniał”. Jakby nie istniał Bóg w całej swojej transcendentnej rzeczywistości. Jakby nie istniał w swojej miłości do czło-

wieka. Wy, młodzi, przybyliście tutaj w pielgrzymce, ażeby potwierdzić to przybranie za synów, aby je na nowo wybrać.

N a s t ę p -nie – w słowach zaskakująco po-dobnych do tych, które padły na Placu Zwycię-stwa w Warszawie w czasie pierwszej pielgrzymki do

Polski w 1979 r. – wezwał młodych do zaangażowania w zmienianie kształtu tego świata, za wzór stawiając im Maryję Wniebowziętą.

Patrząc na Nią, pokorną Służebnicę Pańską, wziętą dziś do chwały niebios, mówię do was słowami św. Pawła: „Postępujcie według ducha” (Ga 5,16). Pozwólcie, by

śdm częStochowa 1991

Page 16: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

16 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

„Duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wie-dzy, pobożności i bojaźni Pańskiej” (por. Iz 11,2) przenikał wasze serca i wasze życie i by za waszym pośrednictwem przekształcał oblicze ziemi.

Podobnie jak w dniu bierzmowania mówił do was biskup, i ja powtarzam wam, młodym, którzy przybyli-ście tu ze wszyst-kich kontynentów: Przyjmijcie Ducha Świętego! Przenik-nięci mocą, która od Niego pochodzi, stawajcie się bu-downiczymi nowe-go świata: świata innego, opartego na prawdzie, na sprawiedliwości, na solidarności, na miłości.

ŚDM Czę-stochowa 1991 było historycznym spotkaniem młodzieży z dwóch stron żelaznej kurtyny. W liczbie 1,6 mln uczestników zdecydowaną większość stanowili Polacy. Ponadto ponad 100 tys. młodych przy-jechało z krajów byłego Związku Radzieckiego. Ojciec Święty widział w tym ogromną szansę dla pogłębienia jedności Kościoła.

Ten szósty z kolei Światowy Dzień Młodzieży posia-da swoje szczególne znamię, które odróżnia go od po-przednich: po raz pierwszy uczestni-czą w nim licznie młodzi ludzie z Eu-ropy Wschodniej. Wasza obecność, drodzy młodzi przyjaciele z Eu-ropy Wschodniej, jest dziś niezmier-nie ważna. Kościół powszechny po-trzebuje waszego świadectwa chrze-ścijańskiego jako cennego skarbu.

Wreszcie papież przemówił do sumień i serc zgro-madzonej młodzieży, odwołując się do jej odpowiedzial-ności za losy świata i pokazując konkretne zadania na przyszłość.

Na ciebie, droga młodzieży europejskiego Wschodu i Zachodu, stawia stary kontynent w budowaniu owego „wspólnego domu”, od którego oczekujemy przyszłości zbudowanej na solidarności i pokoju. Na was liczy Kościół!

Wy jesteście młodością Kościoła, który stoi wobec wezwania nowego milenium. Jesteście Kościołem jutra, Kościołem nadziei. Wiele z tego, co będzie jutro, zależy od zaangażowa-nia się dziś dzisiejszego pokolenia chrześcijan. Zależy nade wszystko od waszego zaangażowania, dziewczęta i chłopcy, na których wnet spocznie odpowiedzialność za decyzje, od

których zależeć będą nie tylko wasze losy, ale także losy wie-lu innych ludzi. Tych wszystkich, którzy są zawie-dzeni ziemski-mi zadaniami cywi l i zac j i , zapraszajcie do współpracy w budowie „cy-wilizacji miło-ści”. Waszym posłannictwem jest zabezpie-

czenie w jutrzejszym świecie obecności takich wartości, jak pełna wolność religijna, poszanowanie osobowego wymiaru rozwoju, ochrona prawa człowieka do życia począwszy od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci, troska o rozwój i umocnienie rodziny, dowartościowanie kulturowych odrębności dla wzajemnego ubogacania się wszystkich ludzi, ochrona równowagi naturalnego środo-wiska, które coraz bardziej bywa zagrożone.

Na koniec homilii wszyscy zebrani nagrodzi-li Ojca Świętego gromkimi oklaska-mi, na co Jan Pa-weł II – jak zawsze z uszanowaniem, ale i humorem – dodał:

Bardzo było potrzeba tych wa-szych oklasków. Mnie to już nic nie pomoże. Ale trzeba ich było dla

was. Trzeba ich dla tej wielkiej uroczystości, która jest pełna radości i uniesienia. Moi drodzy, powiem więcej: trzeba tych oklasków – przebacz mi Matko Najświętsza, co powiem – trzeba dla Ciebie. Chociaż Tobie to już nic nie dodaje do Twojej chwały, ale (…) przecież Ty jesteś, Maryjo, Przyczyną naszej radości.

ks. Andrzej Grodecki, ks. Rafał Wilkołek

Page 17: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

17Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Od początku swojej posługi duszpasterskiej ksiądz, potem biskup i arcybiskup Karol Wojtyła był bliski młodzieży. Na drodze do Stolicy Piotrowej poznał dogłębnie jej problemy, wątpliwości i życiowe wybory. Potem zawsze powtarzał, że wie jakie to są problemy. Stąd nauczanie Jana Pawła II, zarówno to ewangeliczne jak i społeczne wśród adresatów na jednym z pierwszych miejsc stawia młodzież. Homilie, listy do młodych, rozważania o rodzinie i wychowaniu, a wreszcie tak znaczące dla młodego pokolenia katolików Światowe Dni Młodzieży. Ogromny materiał do refleksji i analiz, wiele myśli do praktycznego stosowania. Poza tym nauczaniem powszechnym, kierowanym do świata podczas pielgrzymek do Ojczyzny Ojciec Święty pochylał się wielokrotnie nad problemami młodzieży w Polsce. Analizując wystąpienia Jana Pawła II począwszy od roku 1979 na tym wycinku apostolskiego przesłania chciałbym się skupić.

1. doświadczenie dziejów. 3 czerwca 1979 roku, na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie,

Jan Paweł II wobec zgromadzonych młodych ludzi dokonał pięknej analizy najstarszej polskiej pieśni „Bogarodzicy”. Bardzo mocno zostało podkreślone, że jest to pieśń-orędzie, że jest to – odwołując się do ks. Jakuba Wujka – katechizm polski. Ojciec Święty zwrócił uwagę młodym Polakom, że „Bogarodzica” stanowi zarówno podstawowy, pierwotny zrąb polskiej kultury, jak pozostawia na tej kulturze odcisk chrześcijaństwa. Do młodzieży płynie w tym kontekście wezwanie: Pozostańcie wierni temu dziedzictwu! Uczyńcie je podstawą swojego wychowania! Uczyńcie je przedmiotem szlachetnej dumy! Przechowajcie to dziedzictwo! Pomnóżcie to dziedzictwo! Przekażcie je następnym pokoleniom! Nie tylko wierność, która może być bierna. Nasze dziedzictwo musi być także fundamentem wychowania, z tego może wyrastać duma i zdolność jego pomnażania. To są warunki kontynuacji w następnych pokoleniach. Taką samą myśl przekazał młodzieży Ojciec Święty z jasnogórskich wałów 18 czerwca 1983 roku podczas niezwykłego rozważania o „czuwaniu”. Czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje (…) Czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Jasno określony drogowskaz: Polska to zobowiązanie, Polski nikt nie rozdaje za darmo.

W duchu tej myśli są słowa wygłoszone kilka dni wcześniej 8 czerwca na krakowskiej Skałce do młodzieży akademickiej, która dziękowała papieżowi ruchomym dywanem kwiatów. Jan Paweł II zwracając uwagę na współczesne zagubienie w świecie i w sobie samym podał natychmiast lekarstwo: poznawanie Chrystusa i poddanie się Chrystusowi, który nas odnajduje. Wskazał równocze-

śnie jak istotne jest tutaj polskie doświadczenie dziejów. Wy macie przenieść ku przyszłości to całe olbrzymie do-świadczenie dziejów, któremu na imię „Polska”. Jest to doświadczenie trudne. Chyba jedno z najtrudniejszych w świecie, w Europie, w Kościele. Tego trudu się nie lę-kajcie. Lękajcie się tylko lekkomyślności i małoduszności. Z tego trudnego doświadczenia, które nosi nazwę „Pol-ska” można wydobywać lepszą przyszłość, ale tylko pod warunkiem uczciwości, trzeźwości, wiary, wolności ducha i siły przekonań.

Olbrzymie znaczenie świadomości własnej prze-szłości przewija się w nauczaniu papieskim w kolejnych latach. Włączając się w długi szereg pokoleń młody czło-wiek otrzymuje fundament, który pozwala mu zrozumieć ostrzeżenia przed zniewoleniem przez rzeczy, systemy ekonomiczne, cywilizację techniczną i konsumpcjonizm [Poznań, 3.06.1997].

Ówcześni słuchacze to dzisiejsze pokolenie 40-latków. Na ile przestrogi przed lekkomyślnością i małodusznością do nich trafiły ? Na ile warunki tworzenia lepszej Polski – uczciwość, wiara, wolność ducha i siła przekonań – są wypełniane na naszych życiowych drogach?

2. Przyjdź duchu święty – na drodze bożej miłości.Na inną płaszczyznę rozmów Jana Pawła II wpro-

wadzają nas słowa skierowane do młodzieży zgroma-dzonej przy warszawskim Kościele św. Anny 3 czerwca 1979 roku: Pomyślcie, młodzi Przyjaciele, jaka jest miara serca ludzkiego, skoro napełnić je może tylko Bóg, Duch Święty. Ojciec Święty stawia pytanie: jaką miarą mierzyć człowieka? Miarą sił fizycznych? Miarą zmysłów? Miarą inteligencji? I od razu udzielona jest odpowiedź: liturgia Zielonych Świąt wskazuje, że tylko miarą serca i sercem. Odpowiedź pada również na Jasnej Górze cztery lata później. „Czuwanie” oznacza wiarę w ogarniającą nas miłość, i jest równocześnie konstrukcją dla wewnętrznego programu miłości. „Czuwa” nazywający po imieniu dobro i zło człowiek sumienia. Człowiek dostrzegający drugie-go, dostrzegający bliźniego. Jan Paweł II z jasnogórskich wałów woła: Do Was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji (…) Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali.

O tym jaka powinna być młodzież mówił Jan Paweł II już w roku 1979 do studentów w Warszawie [3.06.1979]. Wyraził wtedy pragnienie wspólnej modlitwy o dary mą-drości, rozumu, wiedzy, męstwa, bojaźni Bożej i poboż-ności rozumianej jako poczucie sakralnej wartości życia, godności ludzkiej, świętości ludzkiej duszy i ciała. Aby w każdym z nas objawił się w jakiejś mierze Bóg.

3. moc ducha, moc sumień i moc charakterów.Realizacja programu Bożej miłości jest możliwa tylko

przez ludzi mocnych duchem, sumieniem i charakterami.

jan Paweł ii do młodzieŻy w PolSce

Page 18: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

18 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Nawet jeżeli stawiane są pytania podstawowe dla ziemskiej egzystencji – pytania o wyposażenie uniwersyteckich warsztatów pracy, o perspektywę pracy, życia i mieszkania – to zaraz potem Jan Paweł II dobitnie mówi: Nie możemy dopuścić do tego, aby nie widzieli oni [ludzie młodzi] dla siebie przyszłości we własnej Ojczyźnie [Lublin, 1987] Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei [Westerplatte, 1987]. Siłę duchową do przetrwania wszystkich burz życiowych, uwolnienie od lęku daje wiara w Chrystusa i nadzieja. Drodzy chłopcy i dziewczęta, podążajcie z entuzjazmem swych młodych serc za Chrystusem. Tylko on może uciszyć lęk człowieka. Patrzcie na Jezusa głębią waszych serc i umysłów! On jest waszym nieodłącznym przyjacielem [Poznań, 3.06.1997].

Ojciec Święty podkreślił wielką rolę Eucharystii dla „siły przebicia” tak niezbędnej młodemu człowiekowi na początku samodzielnej drogi życiowej. I nie chodzi tutaj o potoczne rozumienie tego sformułowania, ale o głębokie przeżycie religijne, o świado-mość miłości Boga do nas, a wreszcie świadomość na-uczania Ewangelii, w której nie ma tanich obietnic [Kra-ków, 10.06.1987]. Tak nie-zbędna moc ducha to efekt dążenia do źródeł poznania prawdziwej nauki Chrystusa i Kościoła, życia we wspólno-cie Kościoła – przede wszyst-kim tej parafialnej – docho-wania wierności sumieniu w studiach, pracy zawodowej, odwagi wyrażania słusznego sprzeciwu i podejmowania obrony [Westerplatte, 12.06.1987].

4. młodzi i rodzina.Niezwykle ważne miejsce w nauczaniu społecznym

Jana Pawła II zajmuje rodzina. To ona stanowi klucz do budowy cywilizacji miłości. W tym miejscu chciałbym jedynie zwrócić uwagę na myśl, która została zarysowana podczas pierwszych lat pielgrzymowania Ojca Świętego do ojczyzny. Na Błoniach Gnieźnieńskich w roku 1979 fragment homilii był poświęcony najmłodszym w rodzinie. Oby nigdy nie zabrakło tych miłujących ramion rodziciel-skich dla Was (…) niech nikt z nas – podczas wzrastania dzieci i młodzieży – nie stanie się wobec nich winien tego zgorszenia, o którym Pan Jezus mówi w słowach tak bardzo surowych. Dla Jana Pawła II podstawowym sprawdzianem dla Polski są dzieci, młodzież, rodzice i duszpasterze. Nie bez powodu tak często słyszeliśmy i w roku 1979, i później, także w roku 2002 na Błoniach refleksje o Ruchu Oazowym, o stowarzyszeniach wycho-wawczych budujących na miłości Chrystusa, na Dekalogu, patriotyzm, kulturę narodową. 8.06.1979 roku na Skałce Jan Paweł II wskazując na związki duszpasterstwa mło-

dzieży i duszpasterstwa małżeństwa dobitnie stwierdzał, że najwięcej uczynicie, jeżeli młodych ludzi, przyszłą polską inteligencję, przygotujecie do życia w małżeństwie i w ro-dzinie chrześcijańskiej.

5. „westerplatte”.Pielgrzymka roku 1987 miała szczególny „młodzie-

żowy” charakter z kulminacją na Westerplatte 12 czerwca. Już dwa dni wcześniej podczas mszy świętej beatyfikacyj-nej Karoliny Kózkówny w Tarnowie Jan Paweł II zwrócił uwagę, że życie i śmierć nowej błogosławionej to głos do młodych – głos o godności kobiety, o godności osoby ludzkiej, o godności ciała.

Młodzi ludzie zgromadzeni na Westerplatte usłyszeli, że decydujący dla wyboru między wzrastaniem a degra-dacją jest Dekalog. Z niego płynie moc przeciwstawiania się pokusie rezygnacji, obojętności, zwątpienia, ucieczki od świata, od życia, emigracji; moc przeciwstawiania się pokusie samozniszczenia własnego człowieczeństwa,

osobowości poprzez alkoho-lizm, narkomanię, nadużycia seksualne, wyżywanie się w sektach obcych tradycji, kulturze i duchowi naszego Narodu. Podkreślić należy jak precyzyjnie Jan Paweł II w 1987 roku opisał zagrożenia, które tak boleśnie odczuwa-my dzisiaj. To przecież teraz światli ludzie podnoszą jak niszczący jest klimat relaty-wizmu, rozchwianie zasad i prawd, na których buduje

się godność człowieka, szerzenie poglądów temu roz-chwianiu służących.

Każdy z was młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie, i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych. Dziesięć lat później w Poznaniu, już do innego pokolenia młodzieży, usłyszeliśmy wołanie: Nie dajcie się skusić pseudowartościami, półprawdami, urokiem miraży, od których później będziecie się odwracać z rozczarowaniem, poranieni, a może nawet ze złamanym życiem. I wezwanie do samowychowania przez modlitwę i przez świadectwo życia, życia noszącego wiarę i nadzieję, budującego cy-wilizację miłości, nie cofającego się przed przeszkodami.

Idźcie wiernie drogą Chrystusa – powiedział Jan Paweł II na Ostrowie Lednickim 2 czerwca 1997 roku. Tylko tyle, i tak bardzo dużo.

13.10.2002 Wojciech Hausner

Page 19: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

19Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

KOŚciÓŁ w pOlsce i w Świecie

Wśród niezliczonych wizerunków, jakimi pobożni wyznawcy Chrystusa w ciągu wieków pragnęli uczcić Jego Matkę, króluje w Krzeszowie słynący cudami obraz Matki Boskiej Łaskawej (Gratiae Sanctae Mariae). Reprezentuje on dość rzadki typ przedstawienia zwany hodegetrią, czyli Madonną-Przewod-niczką Pielgrzymów. Kompleks opactwa cystersów, w którym „mieszka” jest okazały i zasobny w liczne arcydzieła sztuki. Kościół przyklasztorny pw. Wniebowzięcia NMP uznany jest za jedną z najpiękniejszych świątyń barokowych na świe-cie. W kompleksie mieszczą się – prócz bazyliki, z której absydą połączone jest Mauzo-leum Piastów – zabudowania klasztorne, kościół bracki pw. św. Józefa, Dom Opata (dom gościnny), budynki mieszkalne, brama, Kalwaria z zespołem 32 kaplic, pręgierz kamienny oraz drewniany pawilon „Betlejem” (tzw. domek opatów) położony w lesie i wybudowany na wodzie.

Krzeszów (woj. dolnoślą-skie, Diecezja Legnicka) wraz z obszarem Sudetów Środko-wych, swą wysoką kulturę chrze-ścijańską – prezentowaną przez szereg zabytków – zawdzię-cza dynastii Piastów Śląskich. W 1241 r., w bitwie z Mongołami pod Legnicą, poległ bohaterski dowódca zjednoczonych wojsk chrześcijańskich, książę Henryk Pobożny. W rok później wdowa, księżna Anna, wypełniając wolę męża, dała początek Fundacji Krzeszowskiej, która stała się kolebką życia monastycznego, nazwaną przez fundatorkę: Do-mus Gratiae Sanctae Mariae. Do nowo powstałego klasztoru księżna Anna sprowadziła benedyktynów z czeskich Opatowic. Fundację potwierdził w 1249 r. papież Innocenty IV. Wnuk Henryka Pobożnego, najpotężniejszy władca Śląska, książę świdnicko-jaworski Bolko I, wykupił dobra od benedyktynów i sprowadził tu cystersów z Henrykowa, wydając przy tym 8.09.1292 r. dokument fundacyjny, który zachował się do naszych czasów. Szczegółowe badania tego unikatowego

obiektu wykazują, że już wtedy klasztor posiadał własne skryptorium, które wykonało dokument uzgodniony treścią z kancelarią księcia Bolka I i zaopatrzony jego pieczęciami. To świadczy o szybkim rozwoju klasztoru pod opieką Piastów.

Ikona Matki Boskiej Łaskawej była tu czczona od czasu założenia opactwa. Malowany temperą na desce modrzewiowej o wymiarach 60x37 cm, datowany jest na połowę XIII w. i uważany za najstarszy w Polsce obraz

o tematyce maryjnej. Wysokie walory artystyczne ikony wy-raźnie zdradzają cechy sztuki bizantyńskiej. Nic ponadto nie wiadomo o jej powstaniu, jedy-nie dwie legendy opowiadają o jej przybyciu do Krzeszo-wa. Jedna z nich mówi o tym, że znalazła się tu w sposób cudowny: aniołowie mieli ją przynieść z włoskiego Rimini, dokąd zawędrowała z Konstan-tynopola, przywieziona przez krzyżowców. Druga legenda głosi, że obraz jest dziełem pustelnika o imieniu Krze-szu i opowiada długą, zawiłą historię. Niezwykle delikat-na w rysunku postać Maryi w ciemnoniebieskiej sukience i ciemnoszkarłatnej szacie trzy-ma Jezusa na ręce w subtelnym, opiekuńczym geście pięknych dłoni. Nic zatem dziwnego, że okoliczni wyznawcy, a także pielgrzymi, otaczali Maryję w tym wizerunku miłością i zwracali się o pomoc we wszystkich potrzebach, o czym świadczą liczne wota…

Religijny i gospodarczy rozwój klasztoru trwał do 1392 r., w którym to wygasła dynastia Piastów świdnicko-jaworskich i Krzeszów znalazł się w granicach korony czeskiej. Nastąpił zastój. W 1426 r. miał miejsce najazd husytów na te ziemie. Zamordowali oni 70 zakonników, spalili kościół i zdewastowali budynki klasztorne. Obraz Matki Boskiej Łaskawej mnisi zdążyli ukryć pod podłogą zakrystii. Przeleżał tam prawie 200 lat, kryjówka została zapomniana… Jego odnalezieniu

matka boSka łaSkawa z krzeSzowa (i)

Krzeszów – Bazylika Mniejsza p.w. Wniebowzięcia NMP – cudowny obraz Matki Boskiej Łaskawej

Page 20: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

20 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

towarzyszyło zjawisko nadprzyrodzone. 18 grudnia 1622 r. padające z okien zakrystii światło skierowało się nagle wyraźnie na pękniętą posadzkę, jakby wskazując miejsce. Mnisi uznali to za znak Niebios i w ten sposób odkryli pod podłogą skrzynię z Cudowną Ikoną, dla której potem wybudowali specjalną kaplicę przed kościołem. Do dziś na pamiątkę szczęśliwego wydarzenia obchodzi się w Krze-szowie Święto Światła (Festum Lucis). Jeszcze przed odna-lezieniem obrazu, w 1547 r., opaci klasztoru otrzymali od papieża Pawła III przywi-lej zezwalający na używa-nie insygniów biskupich, co ogromnie nobilitowało opactwo krzeszowskie.

Zarówno Reformacja XVI. wieku, jak i wojna 30-letnia (1618-1648) spro-wadziły na opactwo niedolę. W 1633 r. wielki pożar strawił kościół tak, że zostały same mury gotyckiej świątyni. Po odbudowie spłonął ponow-nie w 1677 r. Za przyczyną Najświętszej cudowny obraz na szczęście ocalał i nastą-pił okres wielkiej pomyśl-ności. Uczyniły to rządy czterech kolejnych opatów, z których każdy odznaczył się wybitnymi dziełami dla Krzeszowa: Bernard Rosa (1660-1696) – za którego rządów nastąpiło odbudo-wanie duchowości Krzeszowa w oparciu o postanowienia Soboru Trydenckiego, budo-wa kościoła pw. św. Józefa i kaplic Kalwarii. Kolejny, Dominik Geyer (1696-1726) dał początek gospodarczemu rozwojowi opactwa, wzniósł wiele budowli sakralnych poza Krzeszowem. Następnie Innocenty Fritsch (1727-1734) – budowniczy nowego, wspaniałego kościoła klasztornego pw. Wniebowstąpienia NMP. Benedykt II Siedl (1735-1762) ukończył odnawianie wnętrza świątyni i poświęcił ją. Ikonę Najświętszej prze-niósł z kościoła św. Józefa na ołtarz główny bazyliki przy dźwiękach dzwonu „Emmanuel” 1.10.1735 r. W okresie rządów tych czterech opatów, dzięki książęcym dotacjom, zaangażowano architektów, malarzy, rzeźbiarzy i dekora-torów najwyższej klasy – miejscowych, a także z Czech, Moraw i Austrii. Powstało centrum artystyczne z własnymi pracowniami. Sława klasztoru sięgała poza granice Śląska. Wszystko, co dziś tutaj oglądamy, jest dziełem tamtej, wspaniałej epoki Kontrreformacji.

Czas świetności skończył się wraz z aneksją tych ziem przez króla pruskiego Fryderyka Wielkiego. Ograniczono działalność klasztoru, stosowano liczne restrykcje i – od 1741 r – wstrzymany został ruch pielgrzymkowy. Ikona Matki Boskiej Łaskawej stała się adresatką wyłącznie indywidualnej pobożności okolicznych wiernych. W roku 1810, decyzją króla Fryderyka Wilhelma III, dokonano kasaty klasztoru, którego dobra przejęło państwo pru-

skie. Kościół przyklasztorny stał się parafialnym. Dopiero w 1919 r. przybyli tu bene-dyktyni z opactwa Emaus w Pradze, sprowadzeni przez biskupa wrocławskiego. Ich zasługą jest odnowienie kul-tu maryjnego i opieka nad klasztorem, któremu w 1924 r. nadano znów rangę opactwa.

Klasztor, oczywiście, dotknęła również tragedia II Wojny Światowej. Tu w 1940 r. hitlerowcy utwo-rzyli obóz dla przesiedleńców, a w 1941 r. przetrzymywali Żydów kierowanych póź-niej do obozów koncen-tracyjnych. W roku 1943 Niemcy – rozśrodkowując w 29 miejsc zbiory pruskiej biblioteki państwowej z Berli-na – ukryli tu 505 skrzyń. Po wojnie zakonnicy na krótko wrócili do Krzeszowa, ale w 1946 r. wraz z niemiecką ludnością Śląska opuścili go, zostawiając berlińskie archi-walia. W tym samym roku ekipa polskiego Ministerstwa Oświaty odnalazła je i w licz-bie 490 skrzyń przewiozła

do Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie.Do Krzeszowa przybyły polskie benedyktynki ze

Lwowa. Opiekę duszpasterską krzeszowskiej parafii po-wierzono benedyktynom z Tyńca (1946-1960), potem księżom diecezjalnym (1960-1970), aż w końcu w 1970 r. – cystersom z opactwa w Wąchocku. W 1992 roku została utworzona Diecezja Legnicka, nad którą opiekę objął ks. biskup Tadeusz Rybak i jemu Sanktuarium zawdzięcza dzisiejsze odrodzenie. Również dzięki staraniom biskupa ordynariusza papież Jan Paweł II koronował obraz Ma-donny Łaskawej 2 czerwca 1997 r. w Legnicy.

Bogactwo sanktuarium – tak religijne, jak i artystycz-no-architektoniczne – przedstawię w następnym artykule.

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

Krzeszów – Bazylika Mniejsza p.w. Wniebowzięcia NMP – fa-sada

Page 21: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

21Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Czas ucieka bardzo szybko. Szczególnie dużego tempa nabiera, gdy stajemy się starymi i bagaż lat nieubłaganie zaczyna uwierać. Wtedy coraz częściej myśli nasze biegną ku śmierci i życiu po niej następującym…

Zawsze największym pragnieniem człowieka było być w pełni szczęśliwym, a człowiek wiary wie, że stan ten daje tylko życie w łasce Bożej i jest warunkiem zba-wienia. Nasi święci patronowie i wszyscy święci Kościoła są wzorem do naśladowania w dążności do świętości. Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK) przypomina nam o tym mówiąc, że „Kościół uznaje moc Ducha świętości, który jest w nim oraz umacnia nadzieję, dając im świętych jako wzory i orędowników” (KKK 828).

Zbliżająca się Uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopada) powinna uzmysłowić rolę świętych w historii zbawienia każdego z nas. Zazwyczaj, stojąc przy grobach naszych bliskich, dalecy jesteśmy od przesłania tego dnia. Myśli nasze biegną ku naszym rodzicom, dziadkom, krew-nym i przyjaciołom, którzy już odeszli z tego świata. Panuje atmosfera powagi i smutku, refleksji i dojmującej tę-sknoty. Tymcza-sem Uroczystość Wszystkich Świę-tych powinna być dniem radosnym, bowiem w owym dniu mamy odda-wać cześć tym wszystkim, któ-rzy dostąpili już chwały zbawienia i stali się naszymi orędownikami w niebie. Dniem modlitwy za zmarłych jest natomiast – zgodnie z kalendarzem liturgicznym – 2 listopada, w którym przypada Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, zwane u nas Dniem Zadusznym.

W tym listopadowym czasie Kościół przypomina nam dogmat o świętych obcowaniu, czyli o wspólnocie świę-tych. Wyrażana właśnie wtedy szczególna łączność tych, którzy pielgrzymują na ziemi, z tymi, którzy jeszcze się oczyszczają w czyśćcu oraz z tymi, którzy cieszą się pełnią szczęścia w niebie, ukazuje prawdę o istnieniu jednego Kościoła Chrystusowego. Wspólnota świętych (communio sanctorum) oznacza więc zjednoczenie Kościoła świętego na ziemi, w czyśćcu i w niebie, a źródłem tej komunii jest miłość. Obcowanie świętych wyraża świętość Kościoła, stąd w Symbolu Apostolskim słowa „wierzę w świętych obcowanie” stanowią rozwinięcie poprzedniego artykułu Credo – „wierzę w święty Kościół powszechny”. Obcowanie

świętych staje się widzialne w sakramentalnej strukturze Kościoła. Zakorzenia się ono, umacnia i trwa i jest celebro-wane w sakramentach i w życiu liturgicznym, w szczególny sposób w chrzcie św. i w Eucharystii. Obcowanie świętych wyraża jedność w różnorodności wszystkich ochrzczonych żyjących, zmarłych i tych, którzy cieszą się szczęściem nieba. Eucharystia wyraża tę jedność w samej celebracji. Amalariusz z Metzu (koniec VIII – początek IX w.), uważany za ojca alegorycznej interpretacji liturgii, zwracając uwagę na zwyczaj łamania chleba eucharystycznego na trzy części i próbując odnaleźć w każdym geście liturgicznym zwią-zek z wcieleniem, męką i zmartwychwstaniem Chrystusa, stwierdza, że cząstka połamanego chleba, która zostaje złożona na ołtarzu i która służy jako wiatyk, symbolizuje ciało złożone w grobach (wierni zmarli); cząstka zaś zło-żona na patenie i służąca do komunikowania symbolizuje ciało stąpające po ziemi (wierni żyjący); natomiast cząstka umieszczona w kielichu symbolizuje ciało Chrystusa już zmartwychwstałego. (Praca zbiorowa „Wierzę”, Jedność

2012, s. 337).Modlitwa

za zmarłych jest naszą powinno-ścią. Pomagaj-my zmarłym i módlmy się w ich intencji, by złagodzone zostały kary dusz czyśćcowych. Możemy im także pomagać czyniąc uczynki miłosierdzia, np.

dając jałmużnę, pomagając duchowo, pielgrzymując, itd. Bardzo cennym jest zyskiwanie odpustów. Najcenniej-szym zaś darem jest Ofiara Mszy Świętej – szczyt życia chrześcijańskiego i centrum życia Kościoła. Pamiętajmy, że modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, ale sprawia, że skuteczne staje się ich wstawiennictwo za nami (por. KKK 958).

Módlmy się często do naszych świętych o wstawien-nictwo. Nasza komunia ze świętymi nie ogranicza się tylko do naszych próśb. Za św. Polikarpem powtórzmy: Składamy hołd Chrystusowi w naszej adoracji, gdyż jest Synem Bożym, męczenników zaś kochamy jako uczniów i naśladowców Pana, a to jest rzeczą słuszną, gdyż w nie-zrównanym stopniu oddali się oni na służbę swojemu Królowi i Mistrzowi. Obyśmy również i my mogli stać się ich towarzyszami i współuczniami.

AS

świętych obcowanie

Page 22: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

22 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Od kilku lat docierają do nas nieustannie i coraz mocniej wiadomości straszne – o najokrutniejszych prześladowa-niach naszych braci i sióstr chrześcijan w różnych krajach pozaeuropejskich: w Azji i Afryce. Opisy z „Quo vadis” Sienkiewicza, które czasem trudno było znieść, choć doty-czyły dawnych czasów, wydarzają się i dziś z takim samym albo większym okrucieństwem. W krajach, w których nie tak dawno witano entuzjastycznie Papieża Jana Pawła II, dziś islamscy fundamentaliści mordują, torturują, gwałcą i porywają dla niewolnictwa seksualnego dzieci, kobiety, mężczyzn tylko za to, że są chrześcijanami; palą ich kościoły, nierzadko wraz z zamkniętymi w nich wiernymi, niszczą ich domy, rabują, wypędzają.

Warto sobie uświadomić, że okrutne prześladowania trwają dziś, m.in. w tej samej Nigerii, w której – w miejscowości Oba, na rozległej równinie, wśród ogromnej rzeszy wiernych, liczącej ok. 2 mln osób, zgromadzonych mimo dokuczliwego upału (temperatura sięgała 45° C) – w 1982 św. Jan Paweł II sprawował Eucharystię. (Beatyfikował wtedy pierwszego Nigeryjczyka, o. Cypriana Michała Iwene Tansi. Był to drugi w historii tego kraju kapłan miejscowego pochodzenia, żarliwy duszpasterz i katecheta nawracający swych pobratymców na chrześcijaństwo. Pod koniec życia pragnął na życzenie swego biskupa założyć jeszcze w Nigerii klasztor kontemplacyjny. Pojechał więc, by wstąpić do trapistów w Wielkiej Brytanii i tam zmarł jako pokorny mnich w 1964 r., nie doczekawszy powrotu i zrealizowania swego planu. Dzięki ludziom takim jak on, chrześcijaństwo pięknie rozkwitało na nowych ziemiach). W czasie pielgrzymki papieskiej w 1982 r. papież upomniał się o prześladowanych. W więzieniu przebywali wówczas więźniowie sumienia, ale nikt wtedy nie podejrzewał, jak straszny los czeka jeszcze nigeryjskich chrześcijan w XXI wieku. Tyle było dobrych nadziei…

Opowieści o milionach cierpień powodują w naszych umysłach zamęt. Nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć ani znieść. Często masowe cierpienia milionów osób stają się dla nas swoistą abstrakcją, co utrudnia współczucie i – co najważniejsze – utrudnia naszą właściwą reakcję. Zatem w niniejszym tekście, dotyczącym prześladowania chrześci-jan dzisiaj – także dosłownie dzisiaj, w czasie gdy ja piszę i gdy Ty Czytelniku czytasz – po prostu zacytuję pewien dopiero co napisany list, opisujący konkretną sytuację.

List wiąże się z zamachem terrorystycznym prze-ciw chrześcijanom w Lahore (Pakistan) 27 marca 2016, w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Napisała go do swych przyjaciół (w tym i do mnie – i chętnie pozwoliła na upowszechnienie) 81-letnia siostra zakonna Anna Maria Martinelli ze zgromadzenia Misjonarek Szkoły, czyli domi-nikanek bezhabitowych, których głównym zadaniem jest uczyć w szkołach, przede wszystkim w szkołach świeckich, aby – przez swój przykład życia i zachętę – zanosić tam

Jezusa Chrystusa. Anna Maria mieszka i pracuje od ponad 26 lat w Polsce, aktualnie w sąsiedniej nam parafii św. Jana Kantego, a wcześniej pracowała we Włoszech, skąd pochodzi. W swym liście pisze o cierpieniach wpółsióstr w Pakistanie, a przede wszystkim o cierpieniach ich podopiecznych – dzieci i rodzin chrześcijańskich w mieście Lahore.

Pisze więc Anna Maria tak: Nasze Zgromadzenie (Unia św. Katarzyny ze Sieny – Misjonarki Szkoły) ma swoje misje w Pakistanie od roku 1948. Wspólnota sióstr składa się z Pa-kistanek i jednej Włoszki. Poświęca się w całości edukacji (chrześcijan i muzułmanów), prowadząc własne szkoły, inaczej niż w innych częściach świata, gdzie Misjonarki Szkoły uczą przede wszystkim w szkołach państwowych, szkołach które są dla wszystkich, aby „dotrzeć do wszystkich”.

Jedna z naszych sióstr z tej misji pakistańskiej, Jose-phine Michael, Konseliera Generalna naszej Kongregacji, znajdowała się właśnie w Rzymie w dniach niedawnego zamachu. Można sobie wyobrazić, z jakim przejęciem śle-dziła wydarzenia w Lahore, mieście gdzie mieszka i działa nasza wspólnota, działa od wielu lat.

Od tej siostry właśnie otrzymałyśmy żywe potwierdzenie trudnej sytuacji, w której cały czas żyją nasze pakistańskie wspólnoty. Wiemy, że fundamentaliści muzułmańscy, którzy w Pakistanie są niejako domownikami, nie żartują; nie oszczędzają kościołów ani szkół, a przeciwnie – traktują je jako uprzywilejowane miejsca swoich ataków terrorystycz-nych, choć tym razem, w Lahore, wybrali park publiczny, powodując swym atakiem śmierć 72 osób i rany u ponad 300 osób. Oto co oświadczyli po ataku: „Możecie robić co chcecie, ale nie będzie łatwo nas powstrzymać. Nasi zamachowcy-samobójcy będą kontynuować takie ataki”.

Josephine opowiedziała nam, że nasze szkoły są bez ustanku po kontrolą policji. Policja niejako „żyje” wewnątrz i na zewnątrz naszych szkół. Policjanci wchodzą uzbrojeni do klas szkolnych w czasie normalnych zajęć dydaktycznych, co początkowo budziło wielki lęk uczniów, a potem powoli dzieci musiały się do tej sytuacji przyzwyczajać. Szkoły wzmacniają i podwyższają mury otaczające ich budynki, w nadziei, że to choć coś pomoże. Wszystkie te środki ochrony i prewencji są oczywiście robione na własny koszt każdej ze szkół, powodując dalsze obciążenia miejscowego systemu szkolnego, jeszcze bardzo słabego. Również nasze szkoły, szkoły Misjonarek Szkoły, otrzymują bezustannie groźby, mówi s. Josephine.

Do pakistańskich Misjonarek Szkoły należy też s. Do-rothy Batthy, kuzynka katolickiego ministra Shahbaz Bat-thy’ego – niedawnej ofiary swojego działania w obronie chrześcijańskiej mniejszości religijnej w tym kraju; Kościół stara się o rozpoczęcie procesu jego beatyfikacji. Był on jedynym ministrem-katolikiem w lokalnym rządzie i otrzy-mywał niezliczone groźby, że zostanie zabity; groźby te nasiliły się, gdy minister bronił chrześcijanki Asii Bibi,

Prześladowanie chrześcijan dziSiaj

Page 23: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

23Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

skazanej na śmierć za „bluźnierstwo”. Żył w nieustannym zagrożeniu śmiercią, a jego rząd nie umiał mu zapew-nić odpowiedniego bezpieczeństwa. Tak było do 2 marca 2011 roku, gdy został zamordowany.

Zatem przekazuję te wiadomości dobrym ludziom, aby mogli złączyć się z nami w modlitwie za sytuację w Paki-stanie. W tym państwie chrześcijanie stanowią tylko 2% populacji. I są w sytuacji nieustannego prześladowania.

Anna Maria Martinelli, Misjonarka Szkoły

Odbiorcy tego listu zapragnęli być w jakiś sposób solidarni z chrześcijanami w Lahore. Postanowili zatem modlić się za nich i pościć w ich intencji o chlebie i wo-dzie przez 9 kolejnych pierwszych piątków, zaczynając od maja. W międzyczasie zastanawiają się, co jeszcze można zrobić, by pomóc.

Pomocą jest na pewno rozpowszechnianie wiedzy o tych faktach, bez retuszu. Nazywanie prawdy o ekster-minacji chrześcijan po imieniu. Pomocą jest podpisywanie petycji, na przykład do ONZ, wzywających wspólnotę międzynarodową do uznania prześladowań chrześci-jan za ludobójstwo i o stanowcze przeciwdziałanie mu przez „możnych tego świata”. Właśnie dopiero co, przed 28 kwietnia można było wesprzeć arcybiskupa Bernardito Auza, Stałego Obserwatora Stolicy Apostolskiej przy ONZ w Nowym Jorku, który zorganizował tamże otwartą sesję „Obrona Wolności Religijnej i Innych Praw Człowieka: Stop Masowym Okrucieństwom Przeciw Chrześcijanom i Innym Wyznawcom”. W ten sposób Stolica Apostolska, z pomocą głosów tak samych ofiar, jak i ekspertów wezwała kolejny raz do zakończenia prześladowań.

Pomocą jest wspieranie prześladowanych chrześcijan przez włączenie się w akcje Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Warto wejść na ich stronę internetową i poczytać. Można na przykład odpowiedzieć na apel o pomoc dla chrześcijan syryjskich, organizowany też przy współudziale Caritas Polska. Można zamówić Mszę św. u dalekiego a ubogiego misjonarza, co dlań będzie cennym wsparciem. Można wziąć udział w demon-stracji poparcia na krakowskim rynku, by budzić ludzkie sumienia, gdy Kościół w Potrzebie znów ją zorganizuje. Podczas ostatniej, w sobotę 19 grudnia, przed Bożym Narodzeniem 2015 – cytuję artykuł Bogdana Garncarza z krakowskiego Gościa Niedzielnego:

Klęczeli z pochylonymi głowami, z rękoma z tyłu, tak jak muszą klęczeć chrześcijanie tuż przed mordowaniem ich przez islamistów. Ludzie przechodzący przez Rynek, jedzący kiełbaski i pijący „grzańca” na stolikach Targów Bożonarodzeniowych, patrzyli na nich ze zdumieniem. „Pa-miętajmy, że w czasie trwania naszej akcji, gdzieś w świecie ginie co najmniej 4 chrześcijan. Bowiem rocznie za wiarę Chrystusa ginie 105 tys. chrześcijan. Co 5 minut ginie więc nasz współwyznawca. 200 mln chrześcijan jest brutalnie prześladowanych, 350 mln jest zaś dyskryminowanych. Wolność religijna jest łamana w 116 krajach” – mówili organizatorzy akcji, wolontariusze krakowskiego oddziału Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

„Chcieliśmy przed świętami Bożego Narodzenia uwraż-liwić chrześcijan i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce na trudną sytuację prześladowanych chrześcijan, dla których święta ani nie rozbłysną światłami na choinkach, ani nie będą niosły ze sobą bezpieczeństwa. Zwłaszcza teraz, gdy w Pakistanie jest realna groźba zamachów na stutysięczną wspólnotę chrześcijańską w Lahore. Podobne zamachy, w trakcie których wysadza się w powietrze kościoły wraz z wiernymi miały już tam miejsce. Chcemy pokazać, że gdy my będziemy radośnie świętowali Boże Narodzenie, w innych miejscach chrześcijanie będą cierpieć. Dlatego wybraliśmy taką niezwykłą formę i miejsce pełne ludzi. Obyśmy przy wigilijnym stole wykazali się modlitewną so-lidarnością z prześladowanymi w Pakistanie, Syrii, Iraku, Nigerii, Republice Środkowoafrykańskiej i innych krajach” – powiedział ks. Rafał Cyfka, z krakowskiego oddziału PKwP, które zajmuje się pomocą dla prześladowanych chrześcijan.

Zwróćmy uwagę na wytłuszczony przeze mnie frag-ment. Oto, o zgrozo, groźba fundamentalistów islamskich dotycząca Lahore spełniła się w Wielkanoc 2016…

Pomocą jest więc na pewno wspieranie misjonarzy przez różne kościelne i wiarygodne organizacje, jak choćby jeszcze: Sekretariat Misyjny Franciszkanów (OFMConv) Krakowskiej Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię, Salezjański Ośrodek Misyjny, Ruch Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata „Maitri” przy Parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku i wiele innych. Pomagając misjona-rzom, a także wybranemu konkretnemu misjonarzowi czy misjonarce – pomagamy całym wspólnotom chrześcijan w tych niebezpiecznych miejscach świata. Warto pamiętać, że każda mała złotówka to nie tylko konkretny dar materialny, ale i znak, że tu, w bezpiecznej Europie – Panu Bogu za to dzięki, że bezpiecznej! – ktoś o nich, cierpiących prześlado-wania, myśli, pamięta, wspiera, współczuje. Jak bardzo taka świadomość współczucia i solidarność są pomocne, by trwać w przeciwnościach, wiedzą ci z nas, którzy doświadczali wyrazów solidarności od nieznanych sobie cudzoziemców – w słowie, czynie i modlitwie – w okresie stanu wojennego.

A może Ty, drogi Czytelniku, masz jeszcze jakiś pomysł? Co jeszcze można, co należy zrobić?

Agnieszka Hennel-Brzozowska

Page 24: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

24 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Zręby państwa polskiego stworzył Siemomysł, ojciec Mieszka I. Ten zaś władca, przyjmując w 966 roku chrzest wraz ze swoim dworem i poddanymi, scalił rozproszone plemiona w jeden naród i wprowadził go w krąg cywi-lizacji zachodniej. Z perspektywy tysiąclecia możemy powiedzieć, że naród polski nigdy nie sprzeniewierzył się podjętym przy chrzcie zobowiązaniom. Trwaliśmy przy świętym Kościele Chrystusowym i byliśmy zawsze wierni Stolicy Apostolskiej. Staliśmy się przedmurzem chrześcijaństwa. Papież Innocenty XI mówił o Polsce jako o potężnej i znamienitej obronie świata chrześcijańskiego. Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – te słowa Jana Pawła II głośno zabrzmiały podczas pierwszej pielgrzymki Ojca św. do Ojczyzny – Nie można bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski – przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię. (…) Nie sposób zro-zumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną (JPII, Warszawa, 2 czerwca 1979).

Nasza historia zawiera wiele pięk-nych kart, ale także znajdujemy w niej wydarzenia przykre i upokarzające. Z tych pierwszych wyliczmy tylko: chrzest Polski (966 r.), złote lata dynastii Jagiellonów, wiktorię wiedeńską Jana III Sobieskiego i ocalenie chrześcijańskiej Europy przed islamem (1683 r.), odzy-skanie niepodległości Polski po zaborach (1918 r.), cud nad Wisłą i ocalenie Europy przed bolszewizmem (1920 r.), wybór kard. Karola Wojtyły na papieża (1978 r.), powstanie „Solidarności” (1980 r.). Prymas Tysiąclecia, ks. kard. Stefan Wyszyński m.in.. tak „zdiagnozował” chlubne dokonania Polaków: Świat wie, że wprawdzie mamy wygórowany indywidualizm, ale nie uznajemy zależności, walczymy ze wszystkich sił o swobodę, że chcemy być panami we własnym domu, że mamy w sobie wielkie umiłowanie wolności, dla której poświecimy każde dobro materialne. Polska wysoka oby-czajowość, kultura, oświata i sztuka promieniowały wokół i zdobywały sobie szacunek i naśladowców, bez potrzeby sięgania po miecz. Polska zwyciężała swoją duchowością, którą wzięła z Ewangelii, co padła jako ziarno na glebę wyborną (z komentarza do Jasnogórskich Ślubów Narodu).

Nie zawsze potrafiliśmy wykorzystać okresów „pro-sperity”. Dlaczego? Czy nie rozpoznaliśmy znaków czasu? Czy łaska Boża, która była nam „dana i zadana” (JPII), została zagubiona w wyniku moralnego rozprzężenia, lenistwa, pychy i arogancji? Można prowadzić przeróżne dywagacje i przytaczać wiele przykładów warcholstwa i zdrady. Zdaje się, że nie mamy powodu uprawiać ja-kiejś „krucjaty” przeciwko naszym dziejom narodowym

i przeszłości narodu, bo słusznie można powiedzieć, że chociaż mamy sobie osobiście wiele do wyrzucenia i chociaż staramy się być sprawiedliwi w ocenie naszego wysiłku rodzinnego, to jednak dziejów naszych ojczystych wstydzić się nie możemy i nie mamy potrzeby! (ks. kard. Stefan Wyszyński, Jasna Góra, 15.09.1968). Jedno jest pewne: gdy trwaliśmy przy Bogu to zwyciężaliśmy. Niepodległość traciliśmy z wielu powodów i nie zawsze wynikało to z naszych przywar i zaniedbań. Bywało, że może naiwnie liczyliśmy na sojuszników.

Jak co roku 11 listopada będziemy obchodzić radosne Święto Niepodległości. W świecie wrze. Jakże aktualne nadal stają się słowa ks. kard. Augusta Hlonda: Wszedł szatan w politykę ludów. Przemazał myśl Bożą. Prawdę przysłonił. Etykę ośmieszył. Sumienie polityczne rozwichrzył. W żywy organizm państw wniósł rozterkę. Okłamaną, z ide-ałów obdartą ludzkość wiedzie ku katastrofom – poprzez rewolucyjne chichoty. Kto tego szatana od Polski odżegna?

Liberalna Unia Europejska poucza nas i wysuwa pozaprawne żądania (w tym prawo do zabijania nienarodzonych dzieci), postępuje muzułmański najazd na Europę, w wielu regionach świata trwa wojna, wielkie mocarstwa (USA, Chiny i Rosja) zbroją się na potęgę. W tej sytuacji podżeganie i utrwalanie w naszym kraju zgubnego podziału społeczeństwa oraz uprawianie totalnej opozycji (w myśl zasady: „nie, bo nie”)

staje się nieodpowiedzialnością wobec narodu i państwa. Niepodległość bowiem nie jest nam dana raz na zawsze. Historia lubi się powtarzać i trzeba umieć wyciągać z niej konstruktywne wnioski. Niepodległość Polski w dużej mierze zależy od nas, Polaków.

Kardynał Wyszyński mówił w Krakowie: Dla nas po Bogu, największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej Ojczyźnie i narodowej kulturze polskiej. Będziemy kochali wszystkich ludzi na świecie, ale w porządku miłości. Po Bogu więc, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żą-dali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców. (12.05.1974).

Jak nigdy potrzeba nam jedności! Boże, zbaw Polskę!

AS

o niePodleGłości PolSki Słów kilka

Page 25: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

25Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

chrzeSt PolSki – światło dla narodu (ii)

„Polonia” – tak zaczęto nazywać na Zachodzie nasz kraj, Polskę, wkrótce po Chrzcie jej władcy – Mieszka I – w 966 r. Polska dołączyła szczęśliwie do chrześcijańskiej Europy, która zajmowała już w tym czasie znaczny ob-szar kontynentu. W ten sposób dostęp naszych przodków do dziedzictwa kulturowego Europy stał się łatwiejszy. Oczywiście, proces ten przebiegał stopniowo, etapami, ale dostatecznie szybko, aby – jak się później okazało – zadziwić przybyszów…

Teraz jednak, urodzony ok. 920 r., Mieszko I zmarł 25 maja 992 r. Każdy panujący nad określonym terytorium w tamtym okresie historycznym uważał swoje władztwo za swój prywatny majątek, którym może dysponować do woli, nie licząc się z poddanymi. Tak więc, zgodnie z wolą Mieszka I – po jego śmierci regentką została Oda, jego druga żona, która miała rządzić księstwem w imieniu swoich nieletnich synów: Mieszka i Lamberta. Bolesław – zwany później Chrobrym – jako pierworodny upomniał się o swoje prawa. Był on wtedy władcą Małopolski z Krakowem jako stolicą. Stało się tak, ponieważ jeszcze w 990 r. nastąpił najazd Czechów, czyli Bolesława II Pobożnego (!) na księ-stwo Mieszka I, który musiał walczyć z sy-nem swojego teścia – Bolesława I Srogiego! Zwyciężył i w wyniku tego odzyskał Śląsk i Małopolskę, osa-dzając tam swojego syna jako władcę. Te-raz Bolesław Chrobry uważał, że jemu na-leży się dziedzictwo i usiłował opanować całe księstwo. Wygnał macochę i jej synów, a swoich doradców sprzyjających Odzie – Odylena i Przyby-woja – kazał oślepić! W tym wypadku było to tym dziwniejsze, że okrutnik był później naprawdę chrześcijańskim władcą, krzewiącym wiarę wśród poddanych! Nie wiadomo dokładnie, kiedy dokonał aneksji księstwa, czy od razu po śmierci ojca, czy później, w każdym razie wiadomo na pewno, że w 995 r. był już jedynowładcą, ponieważ kroniki podają, że latem tego roku udzielił pomocy cesarzowi Ottonowi III w wy-prawie na Połabie przeciw Wieletom. Wtedy obaj władcy spotkali się po raz pierwszy, co miało niebagatelne skutki dla relacji między nimi… Dojdzie wkrótce do ich wielkiej przyjaźni i wzajemnego podziwu.

Bolesław starał się kontynuować politykę ojca w spra-wie zaopatrzenia państwa w metropolię kościelną i wkrótce spotkał się z niezwykłą postacią Wojciecha Sławnikowica, biskupa z Pragi – co będzie wręcz opatrznościowe dla pol-skiego Kościoła! Święty Wojciech to jedna z najwspanial-szych postaci Europy i chrześcijańskiego świata w tamtych czasach – nie da się przecenić Jego znaczenia! Życie św. Wojciecha, zakończone męczeńską śmiercią, przebiegało dramatycznie, wręcz sensacyjnie… Jego pochodzenie, bogactwo i znaczenie, jakie w Czechach posiadała jego rodzina – działały jakby przeciw niemu, zmuszając go później do podejmowania trudnych decyzji.

Wróćmy do roku 956, kiedy urodził się Wojciech. Jego ojciec, Sławnik, był skoligacony z saską dynastią Ludolfin-gów, królów niemieckich, którzy kolejno koronowani byli na cesarzy – w X w. trzech z nich o imieniu Otto. Matka Wojciecha, Strzeżysława pochodziła z dynastii Przemyśli-dów – rodu panującego w Czechach. Pewnie dlatego ok. 950 r. Sławnik otrzymał od księcia Bolesława I Srogiego ważny gród w Libicach nad rzeką Cidliną wraz z przyle-gającym, rozległym terytorium. Władztwo to rozdzielało

terytoria czeskie od morawskich w mo-narchii Przemyślidów, granicząc z ziemiami plemion śląskich.

Wojciech miał liczne rodzeństwo, w tym sześciu rodzo-nych braci: Sobiesła-wa, Sobiebora, Spi-tymira, Dobrasława, Porzeja i Czesława a także dwóch przy-rodnich: Radzima-Gaudentego i Radłę. Miał przypuszczalnie również kilka sióstr. Gdy w dzieciństwie Wojciech ciężko za-

chorował, rodzice położyli go na ołtarzu, błagając Boga o uzdrowienie i przyrzekając, że jeżeli nastąpi cud, po-święcą go Jemu. Tak się stało. Bóg obdarzył Wojciecha powołaniem do stanu duchownego, a szczęśliwi rodzice postarali się o ukształtowanie duchowe syna. Pierwsze nauki pobierał w Pradze, później, mając 15 lat, został wysłany do szkoły katedralnej w Magdeburgu wraz z Radzimem, pod opieką Radły. Zaraz został bierzmowany przez arcy-biskupa Magdeburga, Adalberta, który nadał mu swoje własne imię. Wojciech zaczął studiować w latach 973-979 pod kierunkiem filozofa Okryka, jednego z najtęższych

Gniezno – konfesja św. Wojciecha w katedrze

Page 26: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

26 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

umysłów w Europie tamtych czasów. Ogromny księgozbiór zawierał całą ówczesną wiedzę. Korzystały z niego bardzo znane później osoby. Wojciech był sumiennym uczniem, pomocnym wobec uboższych kolegów – ujawniły się więc już wtedy piękne cechy jego charakteru. Mistrz Okryk kierował szkołą do 979 r., kiedy został powołany przez Ottona II do kancelarii cesarskiej w Magdeburgu. Wobec tego Wojciech wraz z braćmi wrócił do Pragi.

Na początku 980 r., po rocznym pobycie w semi-narium, otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Detmara i został jednym z jego kapelanów. W rok później umarł ojciec Woj-ciecha, Sławnik. Teraz wła-dzę w Libicach objął jego najstarszy syn, Sobiesław. Następne wydarzenie spo-wodowało wielkie zmiany w życiu Wojciecha – otóż 2 stycznia 982 r. opuścił ten świat biskup Detmar. Biograf Jan Kanapariusz (mnich klasztoru św.św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie w Rzymie) po-daje wiadomość, że dnia 19 lutego 982 r. w grodzie Levý Hraniec, w siedzibie Prze-myślidów, odbył się wiec z udziałem czeskiej starszy-zny pod przewodnictwem władcy. Ustalono jednogło-śnie, że najlepszym kandy-datem na nowego biskupa Pragi będzie Wojciech, który już dał się poznać ludowi jako człowiek szlachetny i godny. Książę Bolesław II przyjął to z zadowole-niem, ponieważ Wojciech był krewnym zarówno jego, jak i cesarza. Do cesarza należało udzielenie formalnej inwestytury. Jednak z powodu nieobecności Ottona II nastąpiło to dopiero dnia 3 czerwca na zjeździe książąt i biskupów w Weronie, gdzie cesarz wręczył Wojciechowi pastorał. Następnie, dnia 29 czerwca, arcybiskup Willi-gis udzielił mu sakry biskupiej w Moguncji, ponieważ biskupstwo praskie należało do Mogunckiej Metropolii Kościelnej.

Jeszcze będąc w Italii Wojciech miał okazję spotkać się tam z opatem Cluny, Malopem, i biskupem Toul – Gerardem. Rozmowy dotyczyły projektowanej reformy Kościoła. Pod ich wpływem powziął decyzję, aby pro-wadzić życie w ascezie, zatopione w jeszcze większej

modlitwie, kontemplacji i również gorliwej posłudze duszpasterskiej. Tak „uzbrojony”, zanim w Pradze zasiadł na tronie biskupim, wszedł do pałacu boso i w stroju pokutnym. Niektórzy wierni byli zachwyceni! Zaraz też nowy biskup zaczął działać z energią, zgodnie z duchem reformy. Podzielił majątek kościelny na cztery części: jedną na potrzeby i ozdobienie kościoła, drugą na potrzeby kanoników, trzecią – większą – na liczne i obfite dzieła miłosierdzia, zaś najskromniejszą sumę zostawił na wła-

sne potrzeby. Szczególnie wielkie były dzieła miłosier-dzia. Wrażliwy na potrzeby ubogich, wykorzystywał każdą okazję, karmił, poił i zaopatrywał w to, czego po-trzebowali – w każde święto, a także w dni powszednie, kiedy zapraszał zwykle do stołu wzorem apostołów – dwunastu ubogich. Sam zaś prowadził życie asce-tyczne – pełne wyrzeczeń. Jednak pojawi się rysa – nie wszystkim podobały się jego działania… Niektórzy pra-żanie sprzeciwiali się budo-waniu nowych kościołów w diecezji oraz zbieraniu dziesięciny. Co gorzej, niektórzy też prowadzili życie niezgodnie z zasada-mi Ewangelii – widocznie chrześcijaństwo nie weszło głębiej w ich mentalność i dusze… Zdarzały się ta-kie zjawiska, jak wielożeń-stwo, małżeństwa między krewnymi i budzące grozę sprzedawanie chrześcijań-skich niewolników do kra-jów muzułmańskich. Były też gorszące małżeństwa

wśród duchownych. Biskup usilnie starał się to wszyst-ko wyplenić – bezskutecznie! Nie wsparł go również książę Bolesław II, który stanął po stronie istniejącego porządku. Zbyt wielki był kontrast między modus viven-di biskupa a znaczną liczbą jego owieczek odpornych na napomnienia! Bezradny, zdecydował opuścić swoją stolicę w 989 r., udając się poprzez Monte Cassino do Rzymu wraz ze swoim bratem, Radzimem-Gaudentym. Ból porażki musiał być dotkliwy…

W Rzymie papież Jan XV wysłuchał relacji Wojcie-cha i zachęcił go do wyboru życia mniszego. Odbyło się też spotkanie Wojciecha ze św. Nilem, opatem klasztoru greckiego w Valleluce. Po tych spotkaniach Wojciech

Kraków – rotunda św. Feliksa i Adaukta na Wawelu – ok. 1000 r. (fragment)

Page 27: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

27Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

zrezygnował z planowanej pielgrzymki do Ziemi Świętej i za zgodą Papieża wstąpił do klasztoru św.św. Bonifa-cego i Aleksego na Awentynie w Rzymie, przyjmując habit mnicha w Wielki Czwartek, dnia 17 kwietnia 990 r. Klasztor ten był znaczącym ośrodkiem życia duchowego i umysłowego. Przez dwa lata mnich Wojciech ćwiczył się w posłuszeństwie, z pokorą wykonując prace najbardziej prymitywne i proste. Był z nim również – jak zawsze – jego brat, Radzim-Gaudenty.

Przez ten czas nieobecności Wojciecha w Pradze pie-czę nad diecezją sprawował biskup miśnieński, Follkot. Poza tym nastąpiła zmiana polityczna: Czechy, w woj-nie z Mieszkiem I w 990 r., utraciły Małopolskę i Śląsk, podlegające dotąd biskupowi praskiemu i ołomunieckiemu. Co gorzej, księstwo Sobie-sława, (brata Wojciecha) w Libicach, graniczyło te-raz z monarchią piastowską. Sobiesław nawiązał bliższe kontakty z Bolesławem Chrobrym. To zaniepokoiło księcia czeskiego, Bolesława II. Zaczął więc usilne starania o powrót Wojciecha do Pragi. Prosił arcybiskupa mogunc-kiego, Willigisa, o interwen-cję w stolicy apostolskiej. Zostało wysłane do Rzymu poselstwo w składzie: mnich Krystian – brat Bolesława II i Radła – przyrodni brat Wojciecha. Decyzja papieża Jana XV i Synodu Rzymskie-go była taka, że Wojciech powtórnie ma objąć biskup-stwo w Pradze, jednak pod warunkiem, że diecezjanie całkowicie i we wszystkim mu się podporządkują! Mieli więc naprawić swoje błędy i nieprawości. Wojciech z Rzymu udał się więc najpierw do Moguncji, do swojego Metropolity. Spotkał się tam z dworem cesarskim i regentką, Adelajdą. Na Wielkanoc był w Akwizgranie, gdzie uczestniczył w synodzie wraz z legatem papieskim, Leonem – opatem klasztoru św.św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie… Miał także osobiste spotkanie z dwunastoletnim królem, Ottonem III.

Zaraz po powrocie do Pragi biskup zaczął porząd-kowanie diecezji. Sprowadził mnichów awentyńskich i założył pierwszy w Czechach klasztor benedyktynów w Brzewnowie koło Pragi. Gdzieś w roku 993, lub na początku 994 Wojciech wyruszył na zaproszenie księ-

cia Gejzy z misją na Węgry, aby tam umocnić młode chrześcijaństwo. Bierzmował też syna Gejzy, Stefana, który później został władcą Węgier i świętym! Pasterska wyprawa Wojciecha wydała obfite owoce.

W Pradze jednak znów nie działo się dobrze. Napra-wa moralna praskiej społeczności nie nastąpiła. Z relacji biografa Jana Kanapariusza: „Wkrótce potem ogarnęła ich gnuśna łatwizna i lekceważąc nauki szli ku wielkiemu złu. Starych przecież grzechów pamiętni powrócili do ciele-sności, a trud pasterski i miłująca troska dobrego pasterza

poszła na marne”. Biograf opisuje dalej takie zdarzenie: pewna kobieta zdradziła męża z duchownym. Rodzina zdra-dzonego żądała jej śmierci! Ona – uciekając przed ze-mstą – zwróciła się o pomoc do biskupa. Żeby ratować przerażoną cudzołożnicę, Wojciech zamknął ją w żeń-skim klasztorze św. Jerzego, a klucz powierzył stróżowi kościoła. Do siedziby bisku-pa wtargnęła rozwścieczona zgraja, żądając wydania ko-biety. Krewni zdradzonego męża posunęli się nawet do szantażu, grożąc biskupowi, że będą w stanie zemścić się na jego braciach wraz z ich rodzinami osiadłymi w Libi-cach. Wojciech był w potrza-sku! Jednak nie on zdradził kryjówkę nieszczęsnej, ale strażnik, bojący się o swo-je życie. Zgraja wpadła do klasztornego kościoła. Mąż kobiety nie chciał jej zabić – posłużono się niewolnikiem, który ściął nieszczęsną tu-lącą się do ołtarza! Krwa-

wy dramat był straszliwym cierpieniem dla Wojciecha, który nie mógł zapobiec ro-dowej zemście! Został jakby uwikłany rodzinnie – uczeni domyślają się, że ta kobieta związana była z jego rodem Sławnikowiców, a jej mąż i wykonawcy zemsty pochodzili z wrogiego im rodu Wrszcowców. Biskup Wojciech nie mógł już dłużej pozostawać na placówce. Schronieniem stał się po raz wtóry klasztor św.św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie w Rzymie. Pojawił się tam w końcu 994 r. lub na początku 995 r. Widząc głębię duchowości Wojciecha, opat Leon uczynił go przeorem. Wtedy Wojciech napisał homilię o św. Aleksym, patronie klasztoru.

Tymczasem nowe, traumatyczne wydarzenie spotkało nieświadomego Wojciecha. Otóż w Libicach jego brat rósł

Kraków – rotunda św. Feliksa i Adaukta na Wawelu – ok. 1000 r. detal

Page 28: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

28 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

w potęgę. Już od dziesięciu lat starał się, aby wzmocnić swoją pozycję jako księcia libickiego. Oznaką tego były bite w Libicach denary z legendą określającą Sobiesława „Liubicensis Dux”. To zbulwersowało księcia Bolesława II! Określenie „Dux” oznaczało, że w Libicach może powstać księstwo. Do tego Bolesław w żadnym wypadku nie chciał dopuścić! Doszło do pierwszego starcia w 995 r. Sobiesław skarżył się cesarzowi, że władca Czech wy-rządził wiele krzywd jemu i jego braciom. Doszło jednak do zawarcia rozejmu. Bolesław II skorzystał z tego, że Sobiesław udał się wraz ze swoim wojskiem na wyprawę z Ottonem III na Połabie, i 27 września – w wigilię świę-ta św. Wacława Męczennika – na czele swojej drużyny podstępnie zaatakował gród Libicki. Relacja Brunona z Kwerfurtu: „…Gdy Sławnikowice wraz z załogą grodu słuchali Mszy św., Bolesław II obiecał fałszywie, że będą żyć, toteż wychodząc z kościoła dobrowolnie oddali się w ręce wrogów, zawiodło poręczenie księcia i na oczach wszystkich na ich dorodnych ciałach wykonano wyrok śmierci”. Zamordowano pięciu braci Wojciecha: Sobie-bora, Spitymira, Pobrasława, Porzeja i Czesława. Obok Bolesława II głów-ną rolę w zbrodni odegrali Wrsz-czowce i ich ród objął teraz z woli księcia gród Libice. Sobiesław, wraca-jąc z wyprawy, na wiadomość o tych strasznych wyda-rzeniach, schronił się na dworze Bo-lesława Chrobrego. Gdy złowrogie wie-ści dotarły do Woj-ciecha, ten obłożył Wr s z c z o w c ó w klątwą. Wobec tak straszliwej zbrodni na jego rodzinie, powrót do Pragi był już niemożliwy.

Ale na tym nie koniec zmagań biskupa. Oto w kwietniu 996 r. Otton III przybył do Rawenny i – po otrzymaniu wiadomości o śmierci papieża Jana XV – mianował na tę godność swojego kuzyna i kapelana, Brunona, syna księcia karynckiego, który, jako Grzegorz V, objął stolicę apostolską 5 maja 996 r. 20 maja odbył się uroczysty wjazd Ottona III do Rzymu, a następnego dnia – w święto Wniebowstąpienia Pańskiego – został przez Grzegorza V koronowany na cesarza. Zaraz też obaj zwołali synod dla załatwienia pilnych spraw Kościoła. Do takich należało prawne uregulowanie sprawy biskupstwa w Pradze. Synod nakazał Wojciechowi opuszczenie klasztoru i powrót na placówkę! Zgodnie z rozkazem synodu Wojciech udał się do Moguncji, do biskupa Willigisa, aby przez jego

posłańców wybadać to, czy mieszkańcy Pragi są skłonni przyjąć go z powrotem i poddać się jego rozkazom. Co działo się w sercu Wojciecha zranionego tak straszli-wie – tego się nie dowiemy… Odpowiedź Bolesława II była jednoznaczna. Biograf Jan Kanapariusz przekazuje: „My go nie chcemy, bo skoro przyjdzie, nie przyjdzie dla naszego zbawienia, lecz dla pokarania zbrodni i krzywd, które wyrządziliśmy jego braciom i z których jesteśmy radzi. Nie znajdzie się nikt, kto by go przyjął”. Wobec tego Wojciech zwrócił się do papieża z prośbą, czy nie mógłby poświęcić się nauczaniu ludów, które Chrystusa jeszcze nie znają. Grzegorz V wysłuchał prośby i dał Wojcie-chowi status biskupa misyjnego. Ponieważ w Moguncji przebywał ze swoim dworem Otton III, jesienią 996 r. doszło dwukrotnie do spotkania Wojciecha z cesarzem. Serdeczne rozmowy dotyczyły jego planów misyjnych. Zawiązała się szczera przyjaźń między dwiema wspaniałymi osobami, które będą miały wręcz zbawienny wpływ ma przebieg dziejów Polski. Jan Kanapariusz: „tam wyjawia swe zamysły, co chciałby uczynić zgodnie w wolą Bożą i zaczyna z umiłowanym cesarzem ostatnią poufałą rozmo-

wę. Po skończonej rozmowie przekazu-ją sobie nawzajem pocałunek pokoju i nie bez żalu wyry-wają się z uścisków, które już nigdy nie miały ich złączyć.” Teraz misyjny bi-skup Wojciech po-stanowił wyruszyć na upragnioną wy-prawę.

Z Moguncji Wojciech udał się do Polski w listopa-dzie 996 r. Dokład-nie nie wiadomo, jaką trasą – badacze

przedstawiają różne hipotezy. Najbardziej prawdopodobne jest, że dotarł do monarchii piastowskiej przez Przełęcz Dukielską, a następnie przez Kraków przybył do Gniezna. W Gnieźnie Wojciech spotkał się z Bolesławem Chrobrym i ze swoim bratem, Sobiesławem. Książę Polan – wzorem swojego ojca – starał się nie tylko o dalszą chrystianizację swojego władztwa, ale też jak największych obszarów w sąsiedztwie. Rozważali więc wspólnie, dokąd Wojciech powinien udać się najpierw, aby głosić poganom Słowo Boże. Rozważano różne opcje. Wszyscy oni znali problemy, jakie na Połabiu stale stwarzali Wieleci. Wszak tak nie-dawno Bolesław Chrobry i Sobiesław wrócili z wyprawy, wspierając w tym Ottona III. Szykowała się następna. Dla Wojciecha i Sobiesława to były traumatyczne wspomnie-nia… Rozważali więc, że lepszy będzie zupełnie nowy

Gniezno – przypuszczalny wygląd zabudowy wzgórza wawelskiego z czasów Bole-sława Chrobrego. Na pierwszym planie, pośrodku, widoczna Rotunda św. Feliksa i Adaukta

Page 29: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

29Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

teren misyjny, nietknięty jeszcze ewangelizacją. Wybór padł na Prusów, których siedziby zajmowały teren na północny-wschód od władztwa Chrobrego, między dolną Wisłą a dolnym Niemnem.

Prusowie żyli we wspólnotach plemiennych o zu-pełnie odmiennej kulturze niż chrześcijanie. Zajmowali się głównie uprawą roli i rybołówstwem, prowadzili też handel z sąsiadami. Największą władzę posiadał „wiec” – zgromadzenie mieszkańców danego obszaru. Na wiecu rozstrzygane były wszelkie sprawy społeczne i obronne. Religia Prusów to głównie kult przodków i sił natury. Czczono np. Słońce, Księżyc, wszelkie zjawiska atmos-feryczne, zwierzęta, rośliny, także demony. W świętych gajach składano bóstwom ofiary. Chrobry znał Prusów, wrogo nastawionych sąsiadów i przygraniczne zatargi z nimi, toteż na wyprawę wyposażył Wojciecha w oddział 30 zbrojnych. Wiadomo, że Wojciech świętował Wielkanoc dnia 28 marca 997 r. jeszcze w Gnieźnie.

Misjonarze w składzie: Wojciech, jego brat Radzim-Gaudenty oraz polski kapłan, Bogusza, podróżowali drogą rzeczną. Oprócz wioślarzy był w łodzi jeden strażnik. Drugą łodzią zapewne płynął oddział zbrojnych. W ten sposób dotarli do Gdańska. Nie wiadomo, jak długo Wojciech nauczał mieszkańców tego grodu. Jan Kanapariusz: „Tam miłosierny Bóg błogosławił jego przybyciu, gromady ludu przyjęły chrzest. Tam odprawiając obrzędy mszalne, Ojcu ofiarował Chrystusa, któremu za kilka dni siebie samego miał złożyć w ofierze. Cokolwiek zaś pozostało z tego, co w komunii przyjął on sam i nowo ochrzczeni, kazał zabrać i zawinąwszy w czyściutkie płótno zachował dla siebie jako wiatyk”. Dowodem duszpasterskiej działalności Wojciecha wśród Kaszubów jest znaleziony przez archeologów mały drewniany krzyżyk na terenie rybacko-rzemieślniczej części gdańskiego grodu.

Historyk Gerard Labuda twierdzi, że misjonarze opuścili Gdańsk 11 kwietnia na małej łodzi z wioślarzami i strażnikiem, a zbrojni wojowie pozostali w Gdańsku. Wojciech pozbawił się ochrony wojskowej pewnie dla-tego, żeby misjonarskie penetrowanie terytorium Prusów nie zostało uznane za wyprawę wojenną. Misjonarze znaleźli się na pruskiej ziemi 16 kwietnia na mierzei w przejściu do Zalewu Wiślanego; stamtąd w ciągu dnia przepłynęli do wysepki przy ujściu rzeki Ilfingi (Elbląg). Tam napotkali rybaków, którzy próbowali się z nimi po-rozumieć, a skoro to się nie udało, jeden z nich uderzył Wojciecha mocno wiosłem w plecy. Mało zrozumiały jest ten incydent, ponieważ kapłan Bogusza miał być tłumaczem, znał język i zwyczaje Prusów. Badacze nie są pewni gdzie to zdarzenie miało miejsce, ponieważ misjonarze następnego dnia udali się do osady targowej, położonej na brzegu rzeki Ilfingi. Mieli tam w osadzie spędzić 5 dni. Może więc tu – będąc gościem jednego z możnych mieszkańców, który go wprowadził do osa-dy – Wojciech przychodził do siebie po urazie. Jako gość był bezpieczny. Tu w osadzie, na wiecu, Wojciech zaczął

nauczać z pomocą tłumacza, Boguszy. Powiedział kim są, wyjaśnił, dlaczego się tutaj znaleźli. Mówił o praw-dziwym Bogu, wykładając zasady chrześcijaństwa. Jakiś wewnętrzny imperatyw pochodzący z wiary sprawił, że pragnienie, aby poganie – w tym Prusowie – poznali Chrystusa, popychało go wprost w ręce bałwochwalców. Zbyt wielki był rozziew między wierzeniami Prusów a prawdą Ewangelii… Przywódca wiecu zażądał, aby misjonarze opuścili osadę, grożąc im śmiercią w wypad-ku, jeżeli tego nie zrobią. Tak więc cała trójka wyruszyła wczesnym rankiem 23 kwietnia w drogę, poszukując nowego miejsca. Płynęli wzdłuż brzegu jeziora Druzno. Jan Kanapariusz opowiada, że „koło południa wyszli na polanę”, na której Radzim-Gaudenty odprawił Mszę św., a Wojciech przyjął Komunię św. Po posiłku zmorzyła ich senność i zmęczeni wędrówką, usnęli. Napaść była nie-spodziewana. W czasie snu zaskoczyli ich „rozwścieczeni poganie”, którzy „rzucili się na nich z wielką gwałtow-nością i skrępowali ich”. Wojciech starał się pocieszyć towarzyszy, a wtedy „z rozwścieczonej zgrai wyskoczył zapalczywy Sicco i z całych sił wywijając ogromnym oszczepem, przebił wskroś jego serce. Będąc bowiem kapłanem bożków i wodzem sprzysiężonego oddziału, z obowiązku niejako pierwszy zadał ranę. Potem zbiegli się wszyscy i wielokrotnie [go] raniąc, nasycili swój gniew. Płynie czerwona krew z ran po obu bokach; on stoi modląc się z oczyma i rękami wzniesionymi ku niebu […] Wyciąga uwolnione z więzów ręce na krzyż i pokorne modły śle do Pana o swoje i prześladowców zbawienie […] tak też z wielkiego upływu krwi wyzionąwszy ducha w krainie szczęścia rozkoszuje się wreszcie z umiłowanym zawsze Chrystusem! […] Zbiegli się zewsząd z bronią okrutni barbarzyńcy, z nienasyconą jeszcze wściekłością oderwali od ciała szlachetną głowę i odcięli bezkrwiste członki. Ciało pozostawili na miejscu, a głowę wbili na pal i wychwalając swoją zbrodnię, wrócili wszyscy z wesołą wrzawą do swoich siedzib”.

Jest to najstarsza relacja o przebiegu męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, ponieważ Jan Kanapariusz czerpał wiado-mości od bezpośredniego świadka, Radzima-Gaudentego, który widział śmierć swojego brata… Radzim-Gaudenty i Bogusza zostali wypuszczeni wolno, ale rozkazano im surowo, żeby opuścili terytorium Prus.

Święty Wojciech… święty Męczennik to taki wy-znawca, który żarliwie, bezwarunkowo i ponad życie kocha Boga… Takim jest pierwszy Patron Polski.

Dzieje polskiego Kościoła u zarania polskiej pań-stwowości przedstawię w ostatnim odcinku mojego opracowania.

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

Bibliografia (m.in.):Paweł Jasienica – „Polska Piastów”;Krzysztof Ożóg – „996. Chrzest Polski”.

Page 30: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

30 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Jubileuszowy Rok Miłosierdzia skłania do pogłębionej refleksji nad różnymi aspektami miłosierdzia, stwarzając wyjątkową okazję do tego, by odważyć się wkroczyć w ramach tej refleksji także na teren mało uczęszczany, mało znany, pozostający gdzieś daleko na uboczu wielkich wydarzeń i symboli, które same w sobie są ważne i wręcz niezbędne, ale nie wyczerpują całej głębi, a przede wszystkim ca-łego piękna, jakie kryje się w nieprzebranych, nie-zmierzonych i niepojętych przestrzeniach Bożego miłosierdzia.

Naszą wyprawę w te niezgłębione przestrzenie miłosierdzia, na którą za-praszam dziś czytelnika, można porównać do tury-stycznej wyprawy w góry. Chcąc, przykładowo, wy-brać się z Krakowa w rejon Beskidu Makowskiego, musimy najpierw przebyć pewne etapy standardowe, doskonale wszystkim znane, uczęsz-czane setki tysięcy razy przez setki tysięcy ludzi, takie jak chociażby wyjazd z Krakowa w kierunku południowym przez Łagiewniki trasą popularnie zwaną „zakopianką”. I tak zdążając do celu, dopiero pod sam koniec podróży, gdy dotrzemy już w rejony jakiejś małej osady, dajmy na to Siwcówki w Stryszawie, możemy wreszcie wkroczyć na unikatową, tylko naszą, prawie nikomu nieznaną i prawie przez nikogo nieuczęszczaną, najpierw wąską, asfaltową drogę wiejską, później jakąś po-lną ścieżkę, by wreszcie wejść na nasz upatrzony górski szlak, czy też ulu-biony leśny trakt.

Nie inaczej jest z wy-prawami w przestrzenie miłosierdzia Bożego. Nie sposób jest wyobrazić so-bie osobę zainteresowaną tym tematem, która nigdy nie pojawiłaby się w Łagiewnikach, które rok rocznie odwie-dzane są przez miliony już pielgrzymów. Niepodobna też, by osoba taka nie zaglądnęła do Dzienniczka s. Faustyny, przetłumaczonego już na setki języków świata i zgłębia-

nego z zachwytem przez niezliczone rzesze wiernych, ale… No właśnie, same Łagiewniki, podobnie jak i sama, przebiegająca przez nie trasa, mimo iż niezbędne, to jednak nie wystarczą, by dotrzeć do takich miejsc, o których wie mało kto, które wymagają osobistej eksploracji, które kryją

w sobie piękno klimatu ma-lutkiego źródełka bijącego gdzieś głęboko w lesie, ukrytego gdzieś wysoko w górach, daleko od zasię-gu wielkomiejskich kamer, reflektorów, mikrofonów.

Na naszą dzisiejszą wyprawę wybierzemy się wraz z Kunegundą Siwiec, która urodziła się 28 maja 1876 r. właśnie w Strysza-wie-Siwcówce k. Suchej w Beskidzie Makowskim na terenie parafii pw. Na-wiedzenia Najświętszej Maryi Panny (obecnie jest to parafia pw. św. Anny.),

jako dziesiąte z jedenaściorga dzieci małżonków Jana Siwca (†1925) i Wiktorii z d. Trzop (†1916).

W dniu urodzin Kunegunda przyjęła od razu sakra-ment Chrztu świętego. Od dziecka pracowała pomagając rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa. Rodzina Siwców posiadała własny dom i gospodarstwo. Była jak na ówczesne czasy relatywnie zamożna i praktycznie samowystarczal-na. Członkowie rodziny trudnili się głównie uprawą roli

i hodowlą, budownictwem, ciesielstwem, kołodziej-stwem, stolarką, bednar-stwem, tkactwem, szyciem ręcznym i pozostałymi pracami gospodarskimi.

W okresie dzieciń-stwa Kunegundy w Stry-szawie nie było szkoły, w związku z tym nie otrzymała ona formal-nego, tj. potwierdzonego urzędowymi dokumentami wykształcenia. Pobierała jednak wraz z rodzeństwem prywatne nauki czytania

i najprawdopodobniej również pisania. To, że Kundusia (tak zdrobniale bywała i bywa do dziś nazywana) umiała czytać nie ulega wątpliwości. Czytała Pismo Święte, korzystała z modlitewników i literatury religijnej, prenumerowała

kuneGunda Siwiec o miłoSierdziu (i)

Page 31: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

31Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

także czasopisma religijne (np. Głos Karmelu). Choć, co ciekawe, w jednym z późniejszych objawień prywatnych, jakie stały się jej udziałem, Kunegunda słyszy takie oto słowa: Nie oddawaj się zbytnio czytaniu, ale łącz się czę-sto ze mną.

Jeśli chodzi o kwestię umiejętności pisania, to nie ustalono dokładnie, do jakiego stopnia opanowała ona tę umiejętność. Z fragmentu listu autorstwa ks. Józefa Czerneckiego – w którym, będąc jeszcze klerykiem, pisał: Napisz coś Kundusiu od siebie i poślij w liście, jak tatuś mój będą do mnie pisać. Możecie nieraz napisać obie z Ma-rysią, a tatuś zaadresuje kopertę i będzie dobrze. Częściej mi coś obie piszcie – można wnioskować, że prowadziła ona jakąś formę korespondencji pisemnej. Z drugiej stro-ny nie należy ignorować relacji jej osobistego kierowni-ka duchowego ks. Bronisława Bartkowskiego, który we wstępie do Miejsca mojego miłosierdzia i odpoczynku – czyli książeczki zawierającej spisane przez niego objawie-nia Kunegundy – zanotował: Ponieważ poza umiejętnością czytania, z całej sztuki pisa-nia opanowała jedynie to, że umiała się podpisać, sam zacząłem robić notatki z jej wypowiedzi. Niewykluczone więc, że Kunegunda opano-wała pewne elementy „sztuki pisania” za młodu, z czasem jednak, ze względu na brak praktyki i naturalny proces starzenia, mogła tę umiejęt-ność powoli zatracać. Z tego powodu nie spisywała ona osobiście swoich objawień prywatnych, lecz czynił to jej kierownik duchowy ks. Bronisław Bartkowski.

W 1896 r. odbyły się w nowo utworzonej w Stry-szawie parafii pw. św. Anny misje prowadzone przez redemptorystę, o. Bernarda Łu-bieńskiego, w których uczestniczyła 20-letnia wówczas Kunegunda. Bezpośrednio po rekolekcjach misyjnych postanowiła zerwać zaręczyny i złożyć prywatny ślub czystości. W lutym 1897 r. wstąpiła do Apostolstwa Modli-twy oraz Koła Żywego Różańca, powstałych przy parafii. 26 października 1924 r. wstąpiła do Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego, przyjmując imię Teresa od Dzieciątka Jezus. 6 marca 1929 r. w Stryszawie-Siwcówce rozpoczęły swą działalność siostry Zmartwychwstanki. W październiku 1937 r. funkcję ich kapelana objął, przybyły do Stryszawy ze względów zdrowotnych, kapłan diecezji pelplińskiej, ks. Bronisław Bartkowski.

W 1942 roku Kunegunda, mając 66 lat, zwierzyła się ks. Bartkowskiemu, który był wówczas jej spowiednikiem, ze swych przeżyć duchowych, polegających na wewnętrznych rozmowach z Panem Jezusem i świętymi. Kiedy w 1942 r. Niemcy planowali „pacyfikację” – co w ich rozumieniu oznaczało brutalny napad zbrojny i wywóz mieszkańców Siwcówki do obozu koncentracyjnego – ks. Bartkowski w swoim wstępie do spisanych przez siebie objawień Ku-negundy zanotował: W 1942 r., kiedy rozeszła się pogłoska, że hitlerowcy starych i nieproduktywnych ludzi mają po prostu likwidować w oświęcimskich krematoriach, Kun-dusia uczyniła akt ofiary, jeśli i ją to miało spotkać. Wtedy usłyszała od Jezusa te słowa: „śmierci męczeńskiej ci nie dam, przy śmierci dam ci więcej cierpień, z Matką moją wyjdę na twe spotkanie”. W istocie, kiedy do Stryszawy zbliżały się hitlerowskie ciężarówki, mające wywozić ludzi,

załamał się most. Z wywózki musiano więc zrezygnować, bo innej drogi dojazdu nie było. Uratowana została cała parafia.

Ostatnie 7 lat swego życia Kunegunda Siwiec spędziła przykuta do łoża bo-leści, cierpiąc na postępującą chorobę kości przerzucającą się na pozostałe organy we-wnętrzne. Zmarła 27 czerwca 1955, we wspomnienie NMP Nieustającej Pomocy, w tym samym domu, w którym się urodziła i przeżyła całe swe życie. 21 grudnia 2007 r. ks. kard. Stanisław Dziwisz, Me-tropolita Krakowski, dokonał uroczystego otwarcia jej pro-cesu beatyfikacyjnego.

Co takiego nadzwyczaj-nego opowiedziała Kunegun-da księdzu Bartkowskiemu, relacjonując mu swoje roz-mowy z Panem Jezusem, że

zdecydował się on – przez nikogo do tego nie zobowiąza-ny – poświęcić swój własny, wolny czas na to, by przelać je na papier i w ten sposób zachować dla dzisiejszego czy-telnika? Mówiła mu o miłosierdziu Bożym, które pragnie znaleźć miejsce swojego odpoczynku w sercu człowieka. Już samo to ujęcie tematyki, odzwierciedlone trafnie w tytule zbioru objawień prywatnych Kunegundy: Miejsce moje-go miłosierdzia i odpoczynku, świadczy o oryginalności tego podejścia i zachęca do sięgnięcia po tę lekturę tych, którzy w przestrzeniach miłosierdzia pragną docierać do nietuzinkowych zakątków.

ks. Lech Wołowski

Page 32: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

32 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Przed świętem chrystusa króla potrzebna jest refleksja. w modlitwie wzywamy: „Przyjdź królestwo twoje”. jak jest z naszą miłością do boga, postawą katolika, naszym przykładem wiary i miłości bliźniego? jak chrystus króluje w naszym życiu?

„katol” to termin – jak to się mówi w żargonie dzien-nikarskim – „ukuty” przez Jacka Żakowskiego, polskiego dziennikarza związanego z Gazetą Wyborczą. Przyjął się do słownika języka polskiego jako pogardliwe określenie katolika. Można zadać pytanie, dlaczego tak się stało?

Popatrzmy na fakty choćby z naszego podwórka: idzie procesja w oktawie Bożego Ciała, na ławce przed naszym kościołem św. Wojciecha siedzi młoda kobieta i pisze SMS-a, nawet nie podnosząc głowy, a chodzi na mszę św. na godz. 9. Już nie wspominam o tym, że ludzie powraca-jący z Katedry z uroczy-stości Bożego Ciała nie przyklęknęli na widok diakona z bursą niosą-cego Ciało Chrystusa do chorego. Być może wydarzenia w Sokółce i Legnicy nie zrobiły większego wrażenia.

W naszej parafii na mszach św. niedzielnych jest około 27% parafian rok rocznie, do kościoła przychodzi 37% dzieci oraz kilkanaście matek z wózkami. Statystykę zaniżamy sami, idąc w niedzielę do bliż-szych kościołów lub wyjeżdżając do cen-trum. Ludzie siadają na okolicznych ławkach z dala od kościoła, rozmawiają, odbierają telefony, spacerują lub biegają z dziećmi. Nie-którzy, np. „goście komunijni” palą papierosy, bo przyszli tylko wręczyć prezent i być na przyjęciu, w kościele za duszno i za nudno. W porównaniu ze średnią krajową 45%, diecezja krakowska ma wyższą frekwencję uczęszczających na mszę: 51,3% (diecezja szczecińsko – kamieńska 24,3%, tarnowska 69%: Łososina Dolna k. Limanowej 97%.)

Jest nas, katolików, 92,2,% (dane z 2014 r.). Zacho-dzi pytanie, ilu traktuje wiarę jako obyczaj, a ilu nią żyje. Sądzę, że wtedy liczba ta spadłaby znacznie, zwłaszcza że blisko 60% nastawionych jest krytycznie wobec Kościoła. Często się słyszy. „Nie mów mi o Kościele, widzisz co się dzieje”.

katol

Dominikanin O. Joachim Badeni OP w swojej książce „Uwierzcie w koniec świata”, napisanej pod wpływem własnych objawień na rok przed swoją śmier-cią w 2010 r., ostrzega duchownych i wiernych przed gniewem Bożym.

O. Jan Andrzej Kłoczowski OP, filozof i duszpasterz, laureat 16. edycji Nagrody Znaku i Hestii im. księdza Józefa Tischnera 2016, powiedział w odpowiedzi na laudację: „Nie uczy się świeckich działania w Kościele, kazania nie przyciągają wiernych. Kościół pełni rolę usługową: niedzielna msza, chrzty, śluby, pogrzeby. Se-minaria kształcą dydaktyków nauczania religii, a powin-ny – duchownych”.

Istnieje w Kościele urząd świeckich powołany przez Episkopat, działający jako stowarzyszenie, mający wszel-

kie prawne możliwości reprezentowania świec-kich katolików w parla-mencie, senacie i wła-dzach samorządowych. To Akcja Katolicka, któ-ra powinna pełnić rolę animacyjną i integrującą wszystkie wspólnoty parafialne i odpowia-dać za ich formację, kształtować postawy świeckich względem Kościoła. Patronuje jej Chrystus Król.

Telewizyjny serial „Czterdziestolatek” był doskonałą satyrą na stosunki społeczne w socjalistycznej Polsce. W czasie lekcji wycho-

wawczej nauczyciel zadał pytanie, kto uprawia sport. Marek Karwowski, syn inż. Stefana, bohatera filmu, wymienił nazwisko „Katolik” – Elżbiety Skowrońskiej-Katolik, która w czasie kręcenia tego filmu zdobyła złoty medal w halowych mistrzostwach Europy w biegu na 800m w Goteborgu w 1974 r. Wykorzystano to do satyrycznego epizodu. Nauczyciel nie skojarzył, zbladł, zaczął nerwowo gestykulować i wreszcie wydusił z siebie: „Katolik, tak, oczywiście, bez względu na wyznanie”.

Wielu z nas pamięta jeszcze te czasy, kiedy dowo-dem odwagi było powiedzieć: „Jestem katolikiem”. Czy dojdziemy do takich, w których trudno będzie rozróżnić katola od katolika?

Marek Polański

Page 33: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

33Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

drOgie dzieci, nasi najMŁOdsi parafianie!

Październik to miesiąc, w którym wiele się dzieje. W ko-ściele rozpoczynamy modlitwę różańcową. Pamiętajcie, że w słowach „pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie” (Mk 10, 13-16) Pan Jezus zaprasza Was do modlitwy. A je-żeli zaprasza, to należy na to zaproszenie odpowiedzieć! Postarajcie się uczestniczyć w Różańcu, który w naszym kościele odmawiamy każdego dnia października o godz. 17.30.

W październiku pamiętajcie też o Waszych nauczy-cielach; okażcie im wdzięczność, uśmiech i choćby jedno „dziękuję”, gdyż trud nauczania, trud wychowania, to wielka i odpowiedzialna praca. Zapewniam Was, iż jeszcze w dorosłym życiu będziecie ich wspominać – i tych, któ-rych lubiliście, i tych, przed którymi czuliście szczególny respekt. Wspomnienia szkolne nie zacierają się nigdy, chociaż wyblakną wraz z upływem czasu, ale zawsze pozostają, a w nich ludzie, którzy Wam poświęcali swój czas i serce, czyli Wasi nauczyciele. Oni również o Was pamiętają nawet wtedy, kiedy nie jesteście już uczniami.

A teraz chcę Wam opowiedzieć o wyjątkowym na-uczycielu, który został świętym, o Janie Kantym. Parafia pod wezwaniem tego świętego znajduje się w naszym sąsiedztwie, na osiedlu Widok, a w naszym kościele zo-baczycie go na jednym z witraży. Jan Kanty urodził się w Kętach. Na Wydziale Filozoficznym Akademii Krakow-skiej wykładał logikę, fizykę i ekonomię, a po przyjęciu święceń kapłańskich ukończył studia teologiczne. Jak na owe czasy zdobył najwyższe stopnie wykształcenia, ale wsławił się czymś innym. Otóż święty Jan Kanty zaj-mował się przepisywaniem dzieł i nie tylko dzieł, gdyż przepisywał także skrypty dla swoich studentów. W sumie, w ciągu 40 lat przepisał 30 tys. pergaminów! Czy wiecie, jak wyglądała wtedy taka praca? Gęsim piórem i przy lampie naftowej; rozpoczynał wieczorem a kończył – jak sam pisał – „wraz z pianiem koguta”, czyli wczesnym ran-kiem. Sami przyznacie, że trudno dzisiaj wyobrazić sobie taką pracę. Sama pamiętam, jak w szkole słowo napisane błędnie na dyktandzie, trzeba było przepisać sto razy dla

utrwalenia jego pisowni. Ależ to była męka! A jeśli owe dyktando roiło się od błędów, to wręcz prawdziwy horror!

Ale wracając do naszego Jana Kantego – kroniki mówią, iż w jadalni żaków (tak się wówczas nazywa-ło studentów) Jan Kanty wprowadził taki zwyczaj: jeśli w czasie posiłku zapukał do drzwi żebrak, dyżurny żak powiadamiał: „Przyszedł ubogi”, a święty Jan odpowiadał: „Chrystus przyszedł” i szedł, aby go nakarmić. Jak Wam już nieraz pisałam, dobroć zawsze powraca. Ty pomożesz innym, ten ktoś pomoże następnej osobie, a gdy będziesz w potrzebie, Pan Bóg zadziała i szybko postawi na twojej drodze osobę, która pomoże tobie. I tak powstaje sztafeta dobroci, bowiem każdy dobry czyn pomnaża się wielokrotnie.

Jaki to ma związek z modlitwą różańcową, o któ-rej pisałam na początku? Różaniec to też jest sztafeta dobroci, gdyż można modlitwę różańcową ofiarować za innych: za cierpiących, za potrzebujących, za zmarłych, za nauczycieli w dniu ich święta i w wielu, wielu innych intencjach. A gdy sami znajdziecie się w potrzebie, ktoś inny pomodli się za was.

Anna Stawowiak

Zofia Trząska

Page 34: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

34 Okruchy św. Wojciecha – październik 2016

Okruchy św. wojciechaWydawca: Parafia św. Wojciecha, ul. Św. Wojciecha 4, 30-134 Kraków, tel. 12 636 73 69

Zapraszamy do współtworzenia naszego pisma. Kontakt: ks. Rafał WilkołekInformujemy, że redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów

oraz nie bierze odpowiedzialności za treść nadesłanych artykułów

znicz(opowiadanie dla dzieci)

W dzień zaduszny rodzice Wioli wybrali się ponownie rano, razem z córeczką, na cmentarz, by zapalić duży znicz na grobie dziadka Adama. Dziadek był znanym ar-chitektem i zajmował się historią sztuki różnych budowli. Wiola dostała kiedyś od niego piękny album o kapliczkach. Przechodzili ulicą Kopernika koło kościoła św. Mikołaja.

– Popatrz, mamusiu, tę kapliczkę mam w dziadka albumie, ale powiedz mi, dlaczego podpisana jest „Latarnia umarłych”. Dziś modlimy się za dziadziusia, by poszedł do Nieba, a wczoraj modliliśmy się do Wszystkich Świętych, by się nami opiekowali i dziadziusiem też. – Powiedziała ze smutkiem Wiola, bo bardzo kochała dziadka, który opowiadał jej wiele o różnych budynkach.

– A dziadziuś ci o tym nie mówił? Takie latarnie, które teraz są kapliczkami, budowano przy szpitalach, gdzie chorzy umierali. Byli to – nieliczni w Polsce – trędowaci. Mieli jeden specjalny szpital, a przed nim – dla oznaczenia – postawiono „Latarnię umarłych”. Pamiętasz, że Pan Jezus uzdrowił trędowatego, uratował mu życie, bo by umarł. Stawiano takie latarnie przy drogach prowadzących do cmentarzy. Zawsze na górze paliła się lampka łojowa, która świeciła się znacznie dłużej niż nasze znicze. To światło nie tylko wskazywało drogę do umarłych na cmentarz, ale także przypominało nam wszystkim, że idziemy po śmierci w stronę światła Zbawienia, które wskazuje nam Pan Jezus, czyli Światła Chrystusa.

– Czy dlatego też świecimy znicze na grobach,? Czy mogę zapalić znicz, by nam wskazywał drogę? – zapytała Wiola.

– Nie nosi się zapalonych zniczy; takie stawia się na grobach, by przypominały nam, czego oczekują od nas zmarli.A wiesz czego? – zapytał głośno tato.

– Nie wiem, chcą może byśmy o nich pamiętali? – powiedziała Wiola, spuszczając głowę, jakby zawstydzona tym, że nie zna odpowiedzi.

– Widzisz, Wioleczko, to światło, które zapalamy na grobach, ma nam przypomnieć, kim był dla zmarłych Pan Jezus, Światłem prowadzącym do Nieba. A nasza modlitwa ma ich dalej poprowadzić, bo sami już iść nie mogą. Taką rolę dawniej spełniały „Latarnie umarłych”. To one przypominały, jak „święta i zbawienna jest myśl modlić się za zmarłych, aby byli od grzechów uwolnieni”. O tym mówiono w drugiej Księdze Machabejskiej, jeszcze zanim narodził się Pan Jezus.

– Dobrze, tatusiu, ale jak my się modlimy i zapalamy znicz, czyli taką malusieńką latarnię, to ona światłem przypomina Bogu, że my się o nich modliliśmy, prawda?

– Wioleczko, Bogu nie trzeba nic przypominać. On wszystko wie. To jest ślad dla innych ludzi, że my pamię-tamy. Dziadziuś, ile razy był na cmentarzu, palił woskowe świeczki, bo takie wtedy były. Nigdzie się nie świeciło, tylko na grobie twojego pradziadka. Ludzie to zobaczyli i zaczęli też świecić świece, nie tylko w Dzień Zaduszny i Wszystkich Świętych. Winni jesteśmy zmarłym mo-dlitwę. Pamięć – to znicze lub kwiaty. Ty także zawsze o tym pamiętaj!

Marek Polański

Maciek JarockiKamila Jarocka

Page 35: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi

Kolonia parafialna dzieci – ostrowo 2016

Page 36: Październik 2016 - swwojciech.com...Październik 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie ... usłyszane słowo odpowiadali radosnymi