32

Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Za każdym zakrętem jest nowa przestrzeń! Podróżowanie to najwspanialsza rzecz na świecie, tak już stwierdził wieki temu grecki poeta Homer. Ja też tak zawsze twierdziłam...

Citation preview

Page 1: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012
Page 6: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

gs u

-per

stoeskądtemat główny

www.magazynstyle.pl/33/20126

Gdy Zygmunt Freud definiował pojęcie Ego, zapewne miał nadzieję, że pozna je cały świat. Ale chyba nie sądził nawet,

że to zaledwie trzyliterowe słówko zrobi aż tak wielką karierę i będzie codziennie używane przez miliony ludzi – niestety najczęściej w negatywnym znaczeniu, samodzielnie bądź jako przedrostek.

Egoista, egocentryk, przerośnięte ego.

Ego na dopinguskąd się biorą wszechwiedzący i nieomylni ludzie?

gooeeE g

Gdy

Zygm

unt

Freud defi

niował

pojęc

ie Ego, za-

pewn

e mi

ał na-

dzieję, że pozna

je cał

y świat. Ale

chyba n

ie sądził

nawet, że

to za-

ledwie trzylite-

rowe słów

ko zro-

bi aż tak

wielką

karierę

i bę-

dzie codz

ienn

ie

używane

przez

miliony ludzi –

niestety

najczę-

ściej

w negatyw

-

nym

znacz

eniu,

s amodzie lni

e

bądź jako przed-

rostek.

Egoista,

egocentryk, prze-

rośnięte

ego.

Page 7: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Gdy

Zygm

unt

Freud defi

niował

pojęc

ie Ego, za-

pewn

e mi

ał na-

dzieję, że pozna

je cał

y świat. Ale

chyba n

ie sądził

nawet, że

to za-

ledwie trzylite-

rowe słów

ko zro-

bi aż tak

wielką

karierę

i bę-

dzie codz

ienn

ie

używane

przez

miliony ludzi –

niestety

najczę-

ściej

w negatyw

-

nym

znacz

eniu,

s amodzie lni

e

bądź jako przed-

rostek.

Egoista,

egocentryk, prze-

rośnięte

ego.

Agst

mI uzp

dos u -per

Podstawową funkcją ego jest godzenie potrzeb id i superego. Ego jest podporządkowane zasadzie rzeczywistości, działa za pośrednictwem proce-su wtórnego, sprawuje kontrolę nad funkcjami poznawczymi i intelektualnymi. To ego decyduje o tym, które popędy znajdą zaspokojenie, a które zostaną wyparte.

Sam Freud uważał, że rodzimy się pozbawieni ego – struktura ta miałaby się wykształcać po to, aby człowiek był w stanie sprostać wymaganiom rze-czywistości. Melanie Klin była przeciwnego zda-nia. Na podstawie obserwacji, że noworodki muszą wchodzić w interakcję z rzeczywistością poszuku-jąc piersi matki, wysnuła wniosek, że ego towarzy-szy nam o dnia narodzin. Ciekawą teorię zbudował Lacan, umieszczając moment konstytuowania się ego w fazie lustra, w której obserwujemy utoż-samienie pierwotnie niezintegrowanego zespołu części z idealnym obrazem, jakie dziecko widzi w lustrze. W tym momencie przeżywamy pierwsze

www.magazynstyle.pl/33/2012 7

Co ciekawe, Freud choć był twórcą po-jęcia ego, nigdy tego słowa nie użył. W jego pracach pojawia się wyłącz-nie „das Ich” jako jedna z podstawo-wych (obok Id i Uber-Ich) struktur

psychicznych. Freudowi zatem zawdzięczamy zakres pojęciowy a nie samą nazwę. Jej autorem jest Alexander Brill, który w trakcie tłumaczenia pism psychoanalitycznych na rynek amerykań-ski stanął przed trudnością lingwistyczną, wyni-kającą z faktu, że w uzależnieniu od kontekstu niemieckie „das Ich” będzie angielskim I lub me. Rozwiązaniem okazało się wprowadzenie termi-nu łacińskiego.

Ego często jest utożsamiane ze świadomością. Nic bardziej mylnego, w jego skład wchodzą również mechanizmy obronne, z natury rzeczy nieświa-dome. Oprócz nich ego mieści system przekonań człowieka o sobie samym, a także wszystko to, co pamiętamy.

Ego na dopingu

Tekst: Aleksandra Sarna

oodr Aleksandra Sarna – terapeuta, nauczyciel akademicki w wydziale zamiejscowym Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach. Psycholog społeczny. Jej zainteresowania nauko-we oscylują wokół tematyki psychologii społecznej i kulturowej. Doktorat z zakresu psychologii społecznej obroniła na Uniwersytecie Śląskim. Jest absolwentką Szkoły Psychoterapii Psychody-namicznej w Krakowie. Doświadczony szkoleniowiec - zajmuje się prowadzeniem warsztatów psychologicznych dla młodzieży i dorosłych. Jako ekspert współpracuje z telewizjami: TVN i TVS, Radiem ZET, Radiem Katowice, Gazetą Wyborczą i portalem Wirtualna Polska.

Page 8: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

s u-

per

Ef czuje głęboki przymus podzielenia się nią z oto-

czeniem. PBP wie, co powinnam robić w przy-szłości, co jeść, jak prowadzić samochód (oczy-wiście marki, którą poleci PBP), jak prowadzić psychoterapię, w co się ubierać i jak wielbić własnego męża. Jest również ekspertem od ro-dzenia – PBP po prostu jest mistrzem porodów. PBP mnie głęboko nienawidzi, zieje ogniem, gdy mnie tylko zobaczy. Bo mu współczuję, a tacy jak on współczucia nie znoszą i nie potra-fią przyjąć. Bronią się przed nim, bo obnaża ono clou ich problemu i konfrontuje z faktem, że wcale nie są tak wspaniali. Że ich autokreacja jest niczym więcej jak mechanizmem obron-nym, że przekonując cały świat o swojej wspa-niałości usiłują przekonać samych siebie. I że idzie im na tyle marnie, że na takich próbach spędzą resztę życia, a wcale nie zrobią się od tego szczęśliwsi, a i otoczenia nie uszczęśliwią. Brzmi znajomo? Pewnie tak, większość z nas zetknęła się z kimś takim jak PBP.

Czy ego w ogóle może przerosnąć? Definicyj-nie rzecz ujmując nie. Ego jest w stanie pomie-ścić nawet najbardziej absurdalny z punktu widzenia obserwatora zespół przekonań o nas samych. W gruncie rzeczy wydaje się, że po-toczne „przerośnięte ego”, które ma oznaczać osobę o nazbyt wygórowanym zdaniu o so-bie, tak naprawdę określa sam mechanizm obronny. Być może nieznośni ludzie w typie pana PBP muszą codziennie przekonywać cały świat, a w konsekwencji również siebie, jacy są wspaniali, żeby się nie konfrontować z tym, jacy są we własnych oczach beznadziejni. Tu też mała uwaga, wcale nie są beznadziejni, są... do bólu zwyczajni. Postawili sobie jednak tak wysokie wymagania (którym nie są w sta-nie sprostać), że zwyczajność jawi się im jak totalna klęska. Jest w tym coś niezwykle dra-matycznego – skoro nie sprostali, starają się chociaż udawać, że im się udało.

W momencie kiedy piszę ten tekst, za oknem pada śnieg a w misce na stole pachną pomarań-cze. Znaczy się, święta coraz bliżej. Dla wielu Polaków jeden z najbardziej wyczekiwanych dni w roku. Swoista mieszanina zapachu pasty do podłogi, pierniczków i cytrusów, charaktery-styczna dla tego okresu, sprawia, że mój licz-nik cofa się szybciej niż te w beemkach spro-wadzonych zza zachodniej granicy. Wystarczy zamknąć oczy i znowu jesteśmy dziećmi, po-zbawionymi problemów, czekającymi na pierw-szą gwiazdkę i prezenty. Fajny obrazek, tyle że niestety najczęściej niezbyt kompatybilny z rze-czywistością – szczególnie jeśli święta przyjdzie spędzić nam z ludźmi, których na co dzień uni-kamy. Tym razem się nie uda, bo przecież świę-ta i rodzina powinna trzymać się razem, no nie? Nawet jeśli mamy w niej egzemplarze pokroju pana PBP. Jak sobie radzić?

Oczywiście można w stylu klasycznym obrazić się na zabój i święta spędzać osobno, kolejny

złudzenia dotyczące naszej natury. Lacan jest autorem uogólnionego wniosku, że wszystkie nasze przekonania, dotyczące nas samych, są tylko złudzeniami.

Zostawmy chwilowo egoistów i egocentryków, napisano o nich już tyle, że nie będę powtarzać. Przyjrzyjmy się natomiast osobnikom, o których mówimy z przekąsem, że charakteryzują się przerośniętym ego.

Chyba każdy z nas zna kogoś takiego najwspa-nialszego (niestety wyłącznie we własnych oczach), najmądrzejszego (komentarz z po-przedniego nawiasu nadal aktualny), najfajniej-szego (takoż).

Znam takiego i ja. Mały i brzydki. Klasyka face-ta, którego kijem przez szmatę trudno dotknąć (jakkolwiek nigdy nie byłam specjalnie wyma-gająca na tej płaszczyźnie). Młody obiecujący poeta i tak od dwudziestu lat. Nawet coś tam wydał, w zamierzchłych czasach nawet dostał jakieś stypendium na opublikowanie swoich arcydzieł. Ale że twórczość okazała się raczej „tfurczością”, na kolejne nie mógł już liczyć. Ni-jak go to jednak nie zniechęciło, wszak najwięk-si nie zostali docenieni za życia. W pewnym momencie wieść gminna niosła, że nasz poeta był czarnym koniem do Nike (może by i miał szansę, gdyby go ktokolwiek nominował). Wy-raźne niepowodzenia nie osłabiły jednak zapału do tworzenia kolejnych gniotów i nadawaniu im rangi arcydzieła. Szymborska i Miłosz mogliby się czegoś nauczyć, gdyby żyli. Nasz geniusz jednak musi z czegoś żyć, więc znalazł zatrud-nienie w szkole. Oczywiście jest najlepszym na-uczycielem i kształci zastępy geniuszów niemal tak genialnych jak on sam. Niemal, bo przecież poza socjalizacją jakieś warunki trzeba mieć, prawda? A nie każdemu dane. Uczniowie go za-tem wielbią, rodzice wychwalają pod niebiosa, resztę grona pedagogicznego skręca z zazdro-ści. Nastoletnie dziewczyny na widok naszego bohatera zachowują się jakby je prąd poraził i w bezsenne noce marzą o poloniście. Oczywi-ście są biedne bez szans, bo pan nauczyciel się był ożenił. Ze swoją największą, bo jedyną fanką z czasów studiów. Rany, jak mi żal tej dziewczy-ny. Jej bucowaty mąż jakimś cudem zdołał jej wmówić, że nie jest bucem tylko udoskonaloną wersją Brada Pitta. I ona w to uwierzyła, za to nie może uwierzyć, że pan PBP (poprawiony Brad Pitt) się z nią ożenił. Stara się zatem, jak może, sprostać oczekiwaniom PBP. Kiedyś tam pozwoliłam sobie na niewybredny komentarz, że nie musi aż tak, z ozorem wywieszonym do pasa, bo przecież już się z nią ożenił. I ta dzie-woja niewinna odpowiedziała (zupełnie serio), że teraz ona musi się starać zasłużyć na jego nazwisko. Nadal jednak PBP nie robił na mnie aż takiego wrażenia, gdyby nie jeszcze jedna, jakże urocza cecha osobowości. Otóż PBP wie lepiej. Wszystko, o wszystkim i o wszystkich. Niestety nie zostawia tej wiedzy dla siebie tylko

www.magazynstyle.pl/33/20128

Page 9: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

mhkd

rok z rzędu. Szczególnie jeśli owa obraza do-tyczy klasycznej relacji teściowie – zięć lub sy-nowa. Może warto się zastanowić, kto w takiej sytuacji naprawdę jest pokrzywdzony? Ano wa-sza córka/wasz syn, twoja żona/twój mąż, którzy nie mogą spotkać się przy stole ze wszystkimi, których kochają. Duma to bardzo fajna sprawa, nawet bardzo ważna, warto się jednak zasta-nowić, czy aby na pewno najważniejsza. „Prze-praszam” urasta nagle do nie wiadomo jakiej rangi, wydaje się być najtrudniejszym słowem na świecie, pociągającym za sobą przyznanie się do winy. Tymczasem „przepraszam” może oznaczać tylko żal z powodu trudnej sytuacji, chęć nawiązania dialogu, nawet bez rozliczenia się z przeszłością. W końcu to rodzina a nie ar-chiwa IPN, więc nie warto demonizować. Spró-bujcie. Jeśli nie dla siebie, to dla tej osoby, którą wszyscy kochacie, tej, która stoi między młotem a kowadłem.

Panie PBP i jemu podobni,naprawdę musicie? Co z tego, że nie jesteście wspaniali,

a kapituła nagrody Nobla nawet o was nie słyszała, bo wbrew

marzeniom nie udało się wam osiągnąć niczego, co byłoby

warte ich uwagi? Może i wam nie honor przeprosić, ale może

warto w końcu przyznać, że sobie nie radzicie? Może warto

zrobić coś, żeby w końcu poczuć się lepiej i nie musieć nic

nikomu udowadniać. Jeśli „przepraszam” to ciągle za dużo,

naprawdę wystarczy powiedzieć, że was trochę poniosło.

Rodzina zrozumie, w końcu od tego jest rodziną. Spróbuj raz się

nie spinać, nie udawać, bo może twoja siła tkwi właśnie w tym,

że jesteś zwyczajny jak cała reszta.

Rodzino Pana PBP,nie jest łatwo. Dobre rady wam bokiem wychodzą, a żadne

starania nie zostały docenione, bo przecież PBP zrobiłby to

lepiej, gdyby tylko chciał. Wy też mieliście szansę, wystarczyło

tylko posłuchać a nie stawiać na swoim. Trudno zachować

dobry nastrój, prawda? Może będzie łatwiej, jak uświadomicie

sobie, że wasz PBP wcale nie jest szczęśliwy. Może nawet cierpi.

Pokazuje wam, jaki jest wspaniały i mądry, bo ma nadzieję, że go

zaakceptujecie, będziecie szanować, podziwiać. Nie zdaje sobie

sprawy, że jego metoda na zdobycie uznania działa dokładnie

odwrotnie. Spróbujcie z nim porozmawiać, zaproponujcie

terapię. Może pójdzie, ostatnio terapia zrobiła się modna. Trudno

przytulić jeża, ale czasami to działa. Nie uszczęśliwiajcie jednak

na siłę, być może PBP ma tak masywny mechanizm obronny, że

granatem nie ruszycie. Wtedy zaciśnijcie zęby i wytrzymajcie –

w końcu święta są tylko raz w roku i już za chwilę będziecie

mieli aż 12 miesięcy żeby odpocząć od krewnego.

Ostatnie doniesienia ze świata i wszech-świata przewidują koniec naszej planety na 21 grudnia 2012 r. Przypomnijmy, że to już kolejne podejście do tego zda-rzenia. Poprzednie daty zakończenia procesu istnienia świata szacowano na 31 grudnia 1999 r. i 31 grudnia 2000 r. Tym razem na ten dzień koniec świata przewiduje kalendarz Majów. Z tej okazji w Stanach Zjednoczonych budują bun-kry, a w Polsce hipermarkety organizują masowe promocje. Jaki kraj, taki oby-czaj. Aby zabezpieczyć swoje interesy majątkowe dla potomnych, proponuję spisać testament. I to najlepiej u nota-riusza. Przypominam, iż dziedziczy się, co do zasady, też długi.

Z całym, wielkim, szacunkiem dla Ma-jów i ich dorobku kulturowego, osobi-ście nie daję wiary proroctwom staro-żytnych cywilizacji, zwłaszcza jeśli nie potrafiły przewidzieć własnego końca. Wierzę jednak, że ten fakt spędza sen z oczu niejednemu człowiekowi. Środki masowego przekazu bombardują nas tą tematyką, mistrzowsko manipulują świadomością ludzi, emitując programy o cywilizacji Majów, pokazując hollywo-odzkie filmy o zagładzie. NASA stara się uśpić czujność mieszkańców naszej Pla-nety, dementując wszelkie wiadomości o kataklizmach i zagładzie świata. Tylko kto by tam wierzył naukowcom, przecież nie mają pojęcia o rzeczywistości albo po prostu są w zmowie z UFO. W inter-necie pojawiły się natomiast informacje o rejonach, które w wyniku kataklizmu doznają największych zniszczeń: Au-stralia, Ameryka Północna, Stany Zjed-noczone i Kanada, poza tym Ameryka Południowa, Europa oraz południowe re-jony Azji. Natomiast Afryka - jako koleb-ka ewolucji człowieka - ucierpi najmniej. Zatem już wiemy, gdzie najlepiej spę-dzić święta i spokojnie przeżyć zagładę świata. Mimo wizji końca, ja nie zamie-rzam uciekać. Ominęła nas dżuma, to i koniec świata przetrwamy. Jestem do-brej myśli i życzę wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego 2013 Roku.

KONIEC ŚWIATA? NIE OBCHODZĘ

Rafał Kolano

www.magazynstyle.pl/33/2012 9

właściciel kancelarii prawniczej w Katowicach, pojedynczy mąż, podwójny ojciec, pasjonat piłki nożnej i kuchni śródziemnomorskiej,uwielbia twórczość E.A. Poego i nie tylko.

}

Page 10: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Jacek Rykała

Spacerek z psem. Za siatką na podwórku stoją Kaziu, Olek i Spory. Spory, widząc mnie, podnosi rękę i z wy-ciągniętym do góry palcem podchodzi do siatki.

- Panie profesorze, czy można przeciąć nożyczkami szybę? – pyta poufnie.- Nie wiem, chyba nie można – odpowiadam.- Można – mówi zdecydowanie Spory – tylko trzeba ciąć pod wodą, minimum pół metra i trzeba mieć bardzo ostre nożycz-ki. Strasznie piszczy, ale można.Po czym cofa się o krok od siatki i głośno, tak żeby go słyszeli Kaziu i Olek woła:- Tak, tak panie profesorze to są prawa fizyki.Po chwili, będąc już w parku, pomyślałem sobie, że zachowa-łem się okropnie, jak typowy racjonalista, a Spory, w tym co mówił, wyraźnie reprezentował romantyzm dnia powszednie-go. Zrobiło mi się wstyd, bowiem od dziecka jestem wrogiem racjonalizmu, postawy doszczętnie skompromitowanej przez wieki, także dzisiaj, w dobie rozwiniętej techniki, wysokiego poziomu życia czy po prostu cywilizacji w ogóle, postawa taka jest błędna i nie jest żadną receptą na życie. Tak uwa-żam. Najlepszym dowodem na to jest kryzys, który obecnie przeżywa zachodni świat, a my z nim, próbując się możliwie dystansować. Model życia na raty runął, a skutki tej katastro-fy zagrażają Unii Europejskiej. Moja znajoma, mieszkająca w Stanach, płacze co miesiąc, wysyłając do banku 60 procent swojej pensji. Gdy kupiła dom i zaczynała spłacać raty, były one na wysokości jednej czwartej jej poborów. Ale zostawmy globalną wioskę i sięgnijmy do własnych doświadczeń. Gene-ralnie wszyscy staramy się myśleć i postępować racjonalnie. Codziennie porządkujemy swoje życie, wierząc, że jest to je-dyna metoda na stres i zagrożenia. To błąd, którego niestety nie weryfikujemy. A tu nagle, odpukać, choroba, niekoniecz-nie poważna, lądujemy jednak w szpitalu. I zaczyna się. Sio-stra, która przychodzi wbić nam wenflon w rękę klnie, bo nie ma plastra, by go przymocować, kolega na łóżku obok, leży na gąbce o grubości pięć cm, która nigdy nie aspirowała do nazwy „materac”, a opowieści innych chorych, którymi raczą nas z niekłamaną przyjemnością, powodują, iż z żarliwością zaczynamy się modlić, próbując sobie przypomnieć słowa

paciorka, choć nie robiliśmy tego od podstawówki i nieste-ty pamiętamy tylko urwane fragmenty. Jesteśmy kompletnie bezradni, w panice staramy się zebrać myśli, o logice nie ma mowy. W przedziwny sposób wracamy do czasów dzie-ciństwa, gdy uparcie powtarzaliśmy zaklęcie „żeby się tylko mama nie dowiedziała”. Niestety nie jesteśmy w stanie do-cenić wagi tej chwili, wyciągnąć wnioski na przyszłość, gdyż strach trzyma nas za gardło. I na cholerę nam ten cały co-dzienny racjonalizm?W ciągu mojej ponad trzydziestoletniej praktyki pedagogicz-nej na Akademii Sztuk Pięknych poczyniłem spostrzeżenie iż, wbrew logice, nie najzdolniejsi dyplomanci robią karierę, stają się znanymi artystami, a ich koledzy z drugiego szeregu, byli bowiem mniej pewni siebie i bardziej zdeterminowani niż liderzy hołubieni przez całe studia. Zaskakująco najmocniej utkwiły mi w pamięci najbardziej irracjonalne „przypadki”. Chłopak miał krótki wzrok i wstydził się tego. Nie nosił oku-larów. Na rysunku zamiast z przodu - blisko modela, ustawiał się na końcu sali, gdzie prawie nic nie widział. Jego rysunki były kpiną z proporcji. Maleńka głowa, wielki tułów, pokrę-cone kończyny. Dzisiaj ta jego deformacja znana jest szeroko miłośnikom sztuki, a swoje prace prezentował z powodze-niem w wielu krajach świata.Teorie pedagogiczne mówią o wadze konsekwencji w pro-cesie dydaktycznym, ja namawiam studentów do niekonse-kwencji i gotowości do nagłej zmiany kursu, bowiem przypa-dek jest sprzymierzeńcem artystów. Nieracjonalny „wybryk” może nagle otworzyć perspektywę, której dotąd byliśmy nie-świadomi. To może być życiowa szansa.Na koniec anegdotka. Kiedyś w pracowni prowadzonej prze-ze mnie studiowała wolna słuchaczka. Ładna, delikatna, wrażliwa dziewczyna, typ piątkowej uczennicy. Niestety jej rysunki nie wychodziły poza schemat, na skutek olbrzymiej ostrożności autorki. Stanąłem więc kiedyś przed jej pracą i mówię „proszę się nie bać, niech pani usmaruje brudnymi rękoma papier, wygumuje, znów usmaruje i dopiero rysuje”. Na to ona , patrząc w podłogę, zapytała cichutkim głosikiem „To znaczy mam szaleć?”. Ależ tak! Szalejmy wszyscy! Precz z racjonalizmem! Panie Adasiu, pozdrowienia!

SZKIEŁKO I OKO

Jacek RykałaMalarz. Profesor zwyczajny. Na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach prowadzi Pracownię Malarstwa. Miał ponad 60 wystaw indywidualnych w Polsce, Niemczech, Holandii, Austrii, Francji, Norwegii, USA, we Włoszech i na Węgrzech. Jego prace znajdują się w kilkudziesięciu muzeach w Polsce i za granicą. Jest pierwszym żyjącym artystą, który miał wystawę retrospektywną w Muzeum Narodowym w Krakowie. Od roku 2005 reżyseruje też swoje teatralne sztuki. Zrealizował Dom przeznaczony do wyburzenia i Mleczarnię w Teatrze Śląskim w Katowicach, a ostatnio Chłodne poranki w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu.

www.jacekrykala.com

www.magazynstyle.pl/33/201210

felieton

Page 11: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

felieton

tekst: Renata Przemyk foto: Elżbieta Schonfeld

Nie wiem gdzie i nie wiem kiedy, ponoć kiedyś gdzieś pozwolono mordercy odejść wolno bez kary i po-kuty za dokonany czyn. I podobno zwariował, bo

nie był w stanie poradzić sobie z taką niesymetryczną sy-tuacją. I z wyrzutami sumienia. Pokuta jest łaską dla prze-stępców, (nawet jeśli tak nie myślą). A sprawiedliwa kara daje poczucie spłaconego długu i szansę na „normalne” życie po jej odbyciu. Ponoć. Są też ludzie robiący takie złe rzeczy, za które idzie się do więzienia i te mniejsze - psu-jące jednakże opinię. Oni czują, że mają problem dopiero wtedy, kiedy wszystko się wyda i ktoś ma do nich słuszne w końcu pretensje. A gdyby cała sprawa nigdy nie wyszła na jaw, żyliby sobie jak jaśnie państwo za te zawłaszczone złoto albo zostawiali spłakaną ofiarę niewierności aż się utopi w tym morzu łez i zabierze tajemnicę swej krzywdy na dno rozpaczy. Ale być może do czasu. Bóg wie.

Wiara w sprawiedliwość pozwala nam funkcjonować z poczuciem, że krzywda, którą nam wyrządzono, będzie nam wynagrodzona w jakiś sposób albo odbije się na krzywdzącym i wtedy on zrozumie, co zrobił i będzie żałował (a my wtedy możemy mu spektakularnie wybaczyć).

Potrzebujemy wiedzieć (no dobra, ja potrzebuję), że do-bry czyn spotka się z nagrodą a zły z karą. Bo tak jest sprawiedliwie. Wersja nowotestamentowa jest taka, że oka za oko (czyli sprawiedliwość) jest przeniesione do wyższej instancji, boskiej. Nam za to został dany luksus miłosierdzia. Wielką sztuką jest wybaczać, nie czeka-jąc na wyrównanie czy pomszczenie. Mało kogo na

to stać (ale próbujmy!) a ludzie tacy stawiani są za wzór w Biblii albo uważani za słabych i głupich, co to im można wszystko zabrać. Lekko nie jest. Wielu żyje tak, żeby „mieć ciastko i zjeść ciastko” - mieć poczu-cie bycia uczciwym, ale na własnych zasadach. No i nie dać się przyłapać! Wierzący są w trudniejszej sytuacji ze względu na boską inwigilację. Ale też mogą planować poprawę, na przykład na starość. Pan Bóg lubi „nawró-ceńców”. Nawet chyba bardziej od tych, co się całe życie starali. Byle zdążyć!

Nie dalej jak wczoraj opowiadał mi znajomy o człowieku, który walcząc z ciężką chorobą usłyszał wyrok - zostało mu może dwa tygodnie. Po załatwieniu spraw rodzinnych urządził huczną imprezę, na której pożegnał się z przyja-ciółmi. I umarł spokojnie. Wszyscy mu zazdrościli…

Czuję, że tego 21 grudnia będzie sporo imprez. I pew-nie parę osób w tym dniu umrze, jak codziennie. I dla nich to będzie koniec świata. Może warto skorzystać z okazji i dobrze się bawiąc „wykonać misia” z jakimś swo-im wrogiem, to może i nam będzie wybaczone. Dobrze jest wiedzieć, kiedy nastąpi koniec i się przygotować. Tak jak każdy uważa. Sprawiedliwość czy miłosierdzie? Uwaga - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie!

P.S. Wszystko robię „na ostatnią chwilę” (łącznie z felie-tonami) i jakoś „zdanżam”, więc może i z poprawą mi się uda. Z drugiej strony… fajne życie miałam, dużo przeży-łam, byłam w różnych miejscach, na szczytach szczęścia i w dolinach rozpaczy. Mam za co dziękować! Miło było! To ja już dziękuję!

www.magazynstyle.pl/33/2012 11

Zbrodnia, kara i koniec końców

Renata PrzemykArtystka niezwykle ceniona ze względu na nieprzeciętny talent muzyczny, niepowtarzalny głos i indywidualność artystyczną. Większość jej płyt uzyskała status złotych. Z wykształcenia jest bohemistką. Urodziła się w Bielsku-Białej, studiowała w Katowicach.Na scenie oficjalnie od 1989 r., kiedy to zdobyła Grand Prix Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Pierwszą swoją płytę wydała w 1990 r., wraz z zespołem Ya Hozna.W 1991 r. rozpoczęła solową karierę.Lubi Virginię Woolf, Marqueza i Yourcenar, ale też Björk i Richarda Galliano. Fascynatka teatru, kompozytorka, czasem aktorka.Marzy o podróży dookoła świata.

Page 12: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012
Page 14: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Aniołowie w wielkim mieście

Na początku lat dziewięćdziesią-tych nie było jeszcze domu, nie było też stowarzyszenia. Była tylko misja. Realizowała ją grupa

ludzi, która spotykała się na dworcu lub na klatkach schodowych i próbowała pomóc.

- Inicjatorem był Adrian Kowalski, wtedy kle-ryk seminarium duchownego. To nie miało jeszcze profesjonalnego charakteru, to była misja uliczna – opowiada Monika Bajka, współ-założycielka i wiceprezes stowarzyszenia.- Skupiali się wokół niej ludzie z bardzo róż-nych środowisk - studenci, pielęgniarki, eme-rytki. Ludzie mający dobre serce i chęć, aby pomóc dzieciakom i młodzieży, która żyła na marginesie albo nawet poza nim. To było wte-dy bardzo potrzebne, ale bez tego nie byłoby dzisiejszego domu – dodaje Monika Bajka.

Po jakimś czasie okazało się, że spotkania na ulicach nie wystarczą. Wtedy katowic-

Kiedyś - jako wolontariusze - pracowali na ulicach. Nieśli pomoc dzieciom bez przyszłości, młodzieży wąchającej klej i biednym. Teraz – już jako stowarzyszenie – pomagają wielu ludziom ze środowisk zagrożonych przestępczością i uzależnieniami. To katowicki Dom Aniołów Stróżów.

tekst: Anna Cichowskafoto: z archiwumstowarzyszenia Dom Aniołów Stróżów www.anioly24.pl

ki Urząd Miasta przekazał dom naprzeciw dworca kolejowego. To była zrujnowana dawna hurtownia papierosów. Kiedy weszli do środka, zapalili zapalniczkę i zmówili mo-dlitwę do Aniołów Stróżów. Od tamtej pory aniołowie stali się ich patronami.

- To był przełomowy moment. Spełniło się marzenie, żeby był dom. Żeby te dzieci z uli-cy miały jednak swoje miejsce, swoje schro-nienie. Ulica była ważnym miejscem spotkań z nimi, bo one na tej ulicy żyły, ale żeby na-prawdę coś zmienić, trzeba mieć też coś stałego, jakiś punkt zaczepienia – wspomina wiceprezes stowarzyszenia.

Tam, wspólnie z młodzieżą wałęsającą się po okolicy, zorganizowali swoją pierwszą Wigi-lię. To było spotkanie jeszcze na kartonach, ale już pod dachem. Był grudzień 1994 roku. Pieniądze otrzymywali od miasta albo od pry-watnych sponsorów.

- Byliśmy ludźmi, którzy nie traktowali tego jako miejsca pracy, tylko jako sposób speł-nienia jakiejś powinności życiowej. Pewnie każdy miał inną motywację, ale generalnie łączyło nas to, że wszyscy chcieliśmy poma-gać – uzupełnia Monika Bajka.

W tamtym czasie z ich pomocy korzysta-ła około setka potrzebujących. Pracowali z maluchami i dorosłymi przez siedem dni w tygodniu. Zaczynali w południe, a kończyli wieczorem.

- Był moment, kiedy zrozumieliśmy, że efekt naszych działań jest doraźny. Bo kiedy ci lu-dzie są z nami, to jest dobrze, ale jak ich zo-stawiamy, to znów wracają do swojego życia. A sytuacje były bardzo dramatyczne, dziecia-ki wąchały klej, niektóre umierały na ulicach. Pomyśleliśmy, że trzeba zacząć pracować z młodszymi dziećmi, aby zapobiec temu, że w przyszłości będą potrzebować pomocy – wyjaśnia Monika Bajka.

www.magazynstyle.pl/33/201214

lokalnie zapaleni

foto: Barbara Kubska

Page 15: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

tekst: Anna Cichowskafoto: z archiwumstowarzyszenia Dom Aniołów Stróżów www.anioly24.pl

Po środki potrzebne do stworzenia całego systemu pomocy dzieciom z rodzin margina-lizowanych pojechali aż do Holandii. Jedno-cześnie otrzymali od miasta możliwość zago-spodarowania drugiego budynku w dzielnicy Katowic - Załężu. Wtedy zaczęły przychodzić do nich dzieci z Załęża, dzieci żyjące i wycho-wujące się na ulicach. Powstały więc dwie pierwsze świetlice terapeutyczne – dla dzie-ci w wieku wczesnoszkolnym w Załężu i dla dzieci starszych w centrum. Wreszcie w 2004 roku stowarzyszenie otrzymało od miasta do użytku swój wymarzony dom – pięćset metrów kwadratowych powierzchni przy ulicy Gliwic-kiej. Dom, który po generalnym remoncie stał się prawdziwym Domem Aniołów Stróżów.

- Realizujemy szeroki program psychoprofilak-tyczny dla dzieci i młodzieży. Mamy ognisko wychowawcze dla dzieci w wieku przedszkol-nym, dwie świetlice terapeutyczne dla dzieci młodszych i starszych, socjoterapeutyczny klub młodzieżowy oraz poradnię rodzinną. Jednocześnie cały czas realizujemy projekt uliczny, zatrudniając specjalnych ulicznych pedagogów – wyjaśnia Monika Bajka.

Rocznie z ich pomocy korzysta około sześciuset dzieci i ponad osiemdziesiąt katowickich ro-dzin. Najmłodsi podopieczni w ognisku przed-szkolnym to dzieci w wieku dwóch i pół lat.

- Chodzimy wspólnie z rodzicami i dziećmi do lekarzy, od dentystów po psychologów. W tym roku uruchomiliśmy zajęcia otwarte, na któ-rych rodzice uczą się, jak spędzać wolny czas ze swoimi dziećmi. Większość to ludzie bardzo młodzi, często niedojrzali, niepracujący bądź podejmujący pracę dorywczą. Są skupieni na własnych problemach, więc opieka nad dzieć-mi wtedy kuleje. A przecież chodzi o to, żeby ich dzieci miały taki sam start jak rówieśnicy – mówi Małgorzata Wałach, lider w ognisku wychowawczym.

Także poradnia rodzinna skupiona jest na po-mocy systemowej. W zależności od tego, kto jest podopiecznym i jakie ma potrzeby, pomoc może dotyczyć kwestii socjalnych, problemów osobistych, wychowawczych, uzależnień, ale to także pomoc w aktywizacji zawodowej.

- Powody tego, że ktoś nie ma pracy, są bardzo różne. Często są to problemy socjalne. Bywa, że ci ludzie mają zadłużenie lub nawet nakaz eksmisji, mają odcięty dostęp do gazu, prądu – to wszystko sprawia, że szukanie pracy jest gdzieś na samym końcu. My wtedy pomagamy im we wszystkim – piszemy pisma do urzędów czy załatwiamy konsultacje prawne – mówi Agnieszka Kubera, asystent indywidualny w poradni rodzinnej.

Socjoterapeutyczny klub młodzieżowy daje możliwość skorzystania z różnych kursów spe-cjalistycznych - komputerowych, barmańskich czy nawet kursów ratownictwa wodnego, jak w przypadku Patryka, którego pasją jest pły-wanie.

pomiędzy wychowawcą a dzieckiem i mię-dzy dzieckiem a grupą. Dzieci mówią wtedy o swoich problemach z rówieśnikami czy o problemach osobistych. Mogą w tej grupie uzyskać wsparcie, wiedzą wtedy, jak sobie poradzić z tym w przyszłości – wyjaśnia Mo-nika Bajka.

Ważnym wydarzeniem w Domu Aniołów Stróżów są Święta Bożego Narodzenia. Pod-opieczni obchodzą je w grupach. Rodziny przychodzą do domu na Gliwicką, oni też chodzą do rodzin z życzeniami i drobnymi prezentami.

- Dzieci Wigilię spędzają w swoich własnych domach. Staramy się wesprzeć każdą rodzi-nę tak, aby święta jednak odbyły się u nich. Bo przecież o to właśnie chodzi – wyjaśnia Monika Bajka.

Dom Aniołów Stróżów organizuje też co roku akcję zbierania pieniędzy dla dzieci na tygo-dniowy wyjazd w czasie ferii zimowych. Już kolejny raz taka akcja odbędzie się w Silesia City Center. W tym roku będzie to w Świą-tecznej Strefie Zabaw na Placu Śląskim.

Piętnastego grudnia dzieci z Domu Anio-łów Stróżów zapraszają wszystkich chęt-nych do wsparcia ich akcji - przygotują ozdoby choinkowe i będą obdarowywać nimi klientów galerii, jednocześnie zbie-rając pieniądze na wyjazd.

Dzieci wychowujących się na ulicach i ro-dzin żyjących na marginesie społecznym jest wiele. Działania, jakich podejmują się ludzie z Domu Aniołów Stróżów, nie rozwiązują pro-blemu do końca. Pokazują jednak, że można pomóc bardzo wielu potrzebującym, wystar-czy jedynie chcieć. Bo każdy może zostać aniołem w swoim wielkim mieście.

- Staramy się łączyć ich pasję z możliwością zarobienia w przyszłości pieniędzy. Żeby ła-twiej im było w dorosłym życiu się odnaleźć – mówi Julia Pirowska, lider w klubie młodzie-żowym.

- Mamy w klubie różne zajęcia, na przykład gotowanie. Ja akurat bardzo lubię gotować i piec. Ostatnio, jak zrobiliśmy sernik, to pal-ce lizać. Chodzę też na zajęcia plastyczne. Najpierw my się uczymy, a potem sami pro-wadzimy zajęcia dla młodszych dzieci – mówi szesnastoletnia Klaudia.

Dom Aniołów Stróżów realizuje wiele dodat-kowych projektów dla swoich podopiecznych. Jednym z nich jest projekt „Anioły jadą do Eu-ropy”. Przez dwadzieścia osiem tygodni mło-dzież ze szkoły zawodowej z Szopienic, razem z młodzieżą i dziećmi z grupy terapeutycznej, co tydzień poznaje jeden z krajów Unii Euro-pejskiej. Sami przygotowują się do zajęć. Mają też kucharza, który przybliża im daną kulturę poprzez gotowanie. Na koniec projektu jadą na wycieczkę do Brukseli.

Wychowawcy starają się pobudzać zaintereso-wania i pasje nie tylko na zajęciach organizo-wanych w świetlicach, ale także poza nimi. - Ja najbardziej lubię chodzić na tańce, ćwiczę hip-hop. Występowałam już przed publiczno-ścią razem z koleżanką. Chciałabym to robić kiedyś zawodowo, bo hip-hop to moja ukocha-na muzyka. Może kiedyś w przyszłości wystą-pię w jakimś teledysku – śmieje się jedenasto-letnia Mirela.- Ja lubię jeździć do schroniska dla zwierząt. Karmimy pieski, wychodzimy z nimi na space-ry. Jeździmy tam raz na dwa tygodnie w kilka osób – dodaje czternastoletnia Natalia.

- Najważniejszym trzonem jest praca w świe-tlicach i w klubie. Tam ważna jest relacja

foto: Barbara Kubska

Page 16: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.magazynstyle.pl/33/201216

Wśród niebywale zróżnicowanego krajobrazu naszego wojewódz-twa w wielu miejscach może-

my jeszcze spotkać zabytkowe kościółki drewniane – niegdyś nieodłączny element rodzimego krajobrazu. Większość z nich przez wieki nie zmieniła lokalizacji, sta-nowiąc wraz z zadrzewionym otoczeniem sielską dominantę w krajobrazie. Wystę-pują w prawie całej południowej Polsce, z tego w województwie śląskim – postrze-ganym jako obszar silnie zurbanizowany – mamy ich około osiemdziesięciu. Choć rozrzucone na terenie całego wojewódz-twa, daje się zauważyć ich wyraźną kon-centrację w kilku powiatach: gliwickim, lublinieckim, pszczyńskim, rybnickim

oraz u podnóża Beskidu Śląskiego – w re-jonie Bielska-Białej, Cieszyna i Żywca.

Stare drewniane kościółki zachwycają swym estetycznym, a zarazem prostym kształtem, malowniczą fakturą budulca zrębowych ścian z drewna modrzewiowego, sosnowego czy jodłowego i gontowych dachów, kryjących poszczególne elementy budowli.

Zresztą drewno to materiał szczegól-ny, widać na nim, jak na ludzkiej skórze, proces starzenia się. Z upływem wieków sploty słojów stają się coraz wyrazistsze,

niczym zmarszczki na twarzach starców. Drewniane kościoły oddychają, chłonąc woń otaczających je drzew, przesiąkają zapachami świec, kadzidła i znoszonych do świątyni kwiatów i ziół. Wydawać by się przy tym mogło, że skoro przetrwa-ły tyle wieków, przetrwają jeszcze kilka następnych, poprawiając samopoczucie przyszłym pokoleniom. Niestety, drewno to materiał łatwopalny. Złowrogi ogień może w ciągu kilku chwil przemienić je w garść popiołu. Tej tragicznej prawdy doświadczyły tylko w ostatnich latach ko-ściółki w Ciasnej, Łączy i Łękawicy, Mię-dzyrzeczu czy Zawadzie Książęcej, a je-den z najstarszych obiektów – kościół św. Michała Archanioła w katowickim Parku

Ten Śląsk wygląda zupełnie inaczej: zamiast brudnych ulic, szarych domów i wielkomiejskiego hałasu – ciemna zieleń wiekowych drzew, stare drewno

gontowych ścian i cisza. Latem, wśród gałęzi kwitnących lip, uwijają się pszczoły, a cały świat pełen jest ptasiego gwaru, jesienią szeleszczą liście pod stopami,

a zimą wszystko przykrywa czapa śniegu. To Śląsk za opłotkami wielkich miast, to Śląsk wiejski, to Kraina Drewnianych Cudeniek.

tekst i foto: Edward Wieczorek

odkrywanie śląska

KRAINA DREWNIANYCH CUDENIEK

1.

3.

2.

Page 17: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

zabytek przeniesiono do skansenu. Kościół nie zachował oryginalnego wyposażenia, natomiast to, które zdobi wnętrze, pocho-dzi z depozytów Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu i Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach.

Poznanie drewnianych świątyń wojewódz-twa śląskiego umożliwia Szlak Architektury Drewnianej. Jedna z jego pięciu pętli pro-wadzi przez ziemię gliwicką i tym, którzy chcieliby zobaczyć więcej drewnianych ko-ściółków, proponujemy wycieczkę na trasie: Gliwice (kościół Wniebowzięcia MB z XVII w., przy ul. Kozielskiej) – Gliwice-Ostropa (kościół św. Jerzego z murowanym prezbite-rium z XIV w., drewnianą nawą i dzwonnicą z XVII w.) – Sierakowice (kościół św. Kata-rzyny Aleksandryjskiej z 1675 r.) – Racho-wice (kościół Trójcy Świętej z murowanym prezbiterium z XVI w., drewnianą nawą z 1668 r. i drewnianą wieżą) - Bojszów (ko-ściół Wszystkich Świętych z XVI w.) – Ru-dziniec (kościół św. Michała z 1657 r.) – Gli-wice. Na odcinku niecałych 60 kilometrów znajdziemy aż 6 drewnianych kościółków. Może więc warto któryś z grudniowych dni poświęcić na drewniane cudeńka.

stoi dzwonnica. Całość założenia, w obrębie którego urządzono niewielkie lapidarium kamieni granicznych i nagrobnych, otacza drewniany parkan z dwiema bramkami. Wnętrze kościoła ma współczesne wyposa-żenie, ale znajdziemy tu również gotycką figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem i 3 figury świętych na ambonie, które trafiły do ko-ścioła w latach 60. XX w.

Podobny „import” kościoła drewniane-go miał miejsce w Chorzowie, dokąd na ul. Lwowską na Wzgórzu Wyzwolenia, trafi-ła w 1935 r. XVI-wieczna świątynia z Knuro-wa, pod wezwaniem św. Wawrzyńca. Obec-nie pełni ona funkcję kościoła parafialnego. Jego wyposażenie stanowią ołtarze baroko-we i obrazy głównie z poł. XIX w. Najcen-niejsze, gotyckie rzeźby z tej świątyni – św. Anna Samotrzeć i tzw. Piękna Madonna z Knurowa – trafiły do Muzeum Archidie-cezjalnego. Prawie po sąsiedzku – na tere-nie Górnośląskiego Parku Etnograficznego – stoi kościół św. Józefa Robotnika. Zbu-dowano go w roku 1791 w Nieboczowach nad Odrą, skąd trafił w 1971 r. do Kłoko-cina (dziś dzielnicy Rybnika). Kiedy w Kło-kocinie zbudowano nowy kościół w 1997 r.,

im. T. Kościuszki – usiłowano już kilkakrot-nie podpalić. Dlatego chcąc uchronić dla naszej kultury najcenniejsze elementy wy-posażenia drewnianych kościołów – rzeźby, obrazy czy meble – zdeponowano je w pla-cówkach muzealnych: Muzeum Archidiece-zjalnym w Katowicach, Muzeum Diecezjal-nym w Opolu oraz Muzeum Narodowym w Krakowie.

Nawet zimą możemy odkrywać piękno drewnianych świątyń. Warto zacząć od samej stolicy województwa – Katowic. Tu bo-wiem, w Parku im. T. Kościuszki, postawiono w 1939 r. drewniany kościół św. Michała Archanioła, przeniesiony z Syryni w powiecie wodzisławskim.

Zamiarem władz miasta było utworzenie w parku skansenu budownictwa drewnia-nego, ale skończyło się na dwóch obiek-tach, z których jeden – spichlerz z Gołkowic z 1688 r. – spłonął. Katowicką świątynię tworzą: prostokątne prezbiterium i szersza – prawie kwadratowa – nawa, zbudowane na zrąb. Kilka metrów od korpusu świątyni

1. BOJSZÓW, KOściÓł pW. WSZYSTKicH śWiĘTYcH2. cHORZÓW, KOściÓł pW. śW. WAWRZYńcA

3. KATOWicE, KOściÓł pW. śW. MicHAłA4. OSTROpA, KOściÓł pW. śW. JERZEGO

4. 5.

6. 7.

5. RAcHOWicE, KOściÓł pW. śW. TÓJcY6. cHORZÓW SKANSEN, KOściÓł pW. śW. JÓZEFA

7. RUDZiNiEc, KOściÓł pW. śW. MicHAłA

www.magazynstyle.pl/33/2012 17

Page 18: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Takiego wejścia na polską scenę muzyczną nie było od wielu lat. 6 chłopaków ze Śląska zgłosiło się do programu „Must be the Music”

i pokazało, że z połączenia muzyki heavy metalowej ze śląską gwarą może wyjść bomba, która rozniesie nie tylko jury, ale i publiczność. Oberschlesien dotarło do samego finału. Za drugie miejsce muzycy wielkiej kasy nie dostali,

ale otworzyły się przed nimi drzwi do wielkiej kariery.

Dotychczas śląska mu-zyka kojarzona była przede wszystkim z heimatami śpiewa-nymi „do krupnioka”.

„Na salony” wpuszczano jedynie gwarę góralską, dlatego muzycy z Oberschlesien już za sam pomysł, by śpiewać po śląsku, powinni do-stać jakąś nagrodę.

- Miołech odczucie, że źle się dzieje z tożsamością śląską, któro coroz bardzi jest wykoślawiono. I chcio-łech coś zrobić, żeby gwara nie była uważano za jakieś plebsowe godanie albo żargon, że ino prosto-

ki i głupole godajom, że Ślązoki są prostokami – tak Marcel Różanka, założyciel i perkusista Oberschle-sien wyjaśnia, dlaczego zespół śpiewa po śląsku. – Uważom, że tyn język mo tako moc w sobie, że jest to nowo możliwość – dodaje.

Pomysł, by śpiewać po śląsku zro-dził się już w 2005 roku. Marcel Różanka reaktywował wtedy zespół Full Light, ale dopiero z Michałem Stawińskim, wokalistą Oberschle-sien, udało się go zrealizować. Póź-niej do nich dołączyli pozostali: Bro-nek Lewandowski (gitara), Tomek Dyrda (gitara), Mateusz Buhl (pro-

gramowanie i instrumenty klawi-szowe) oraz Wojtek Jasielski (bas). Na sukces tego projektu złożyło się kilka elementów, między innymi to, że zespół nie tylko śpiewa po ślą-sku, ale także o Śląsku. Oberschle-sien opisuje rzeczywistość, z którą zmagają się Ślązacy, nie brak na-wiązań do postindustrialnego kra-jobrazu, ale i silnego przywiązania do małej ojczyzny, czyli heimatu. Na warstwę słowną zwrócili uwagę także jurorzy programu. Elżbieta Zapendowska przed programem czytała tekst, a Adam Sztaba chwa-lił muzyków za eksponowanie swo-jej tożsamości.

tekst: Wojciech Kozłowski

Śląski kawał mocnej muzyki

foto: arch. zespołu oberschlesien, Iwona Lubojańska

strony na sztukę

www.magazynstyle.pl/33/201218

Page 19: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

wciąż będą doskonalić swój wizerunek i na koncertach zobaczymy ich w jesz-cze ciekawszym wydaniu. Nieustannie pracuje nad tym wokalista Michał Sta-wiński.

Po sukcesie w programie zespół nie miał czasu nawet na próby. Trzeba było ustalić priorytety i ustalić jakiś plan działania. Muzycy wraz z mena-gerem wybrali bodaj najtrudniejszą z dróg. Zrezygnowali z gry w klubach muzycznych i postanowili dawać kon-certy w wielkich salach, mogących po-mieścić kilka tysięcy osób. Wielki test już wkrótce, bo 14 grudnia w Domu Muzyki Tańca w Zabrzu.

- To będzie wielki spektakl. Ludzie, którzy przyjdą na tyn koncert, na pew-

- Zwracomy bardzo dużo uwaga, by nasze teksty nie były powierzchowne, żeby zawierały głęboko myśl. Bo nie chcieli my, żeby całe to nasze granie obróciło się w żart. Chcemy mówić o rzeczach ważnych, czasami naj-prostszych, ale niezmiernie ważnych, że trzeba na tyn chleb zarobić, do tego garnka coś włożyć. To są banal-ne rzeczy, ale tu, na Śląsku, są bardzo ważne – tłumaczy Różanka. – Chcemy pokazywać normalne życie Ślązoka, jak to wyglądo z jego perspektywy – dodaje.

Do muzycznego kotła chłopaki dorzu-cili jeszcze mocne heavy metalowe brzmienie. No i się stało! Wszystko razem bardzo dobrze zabrzmiało. Ale też pojawiły się głosy, że naśladują niemiecką grupę Rammstein.

- Rammstein to zespół, który żech po-kochoł łod razu. Zrobił coś, co nikomu sie wcześniej na świecie nie udało – sprzedoł tak niewygodny język nie-miecki, język obarczony historyczną skazą. I okazało sie, że tyn jezyk może dobrze brzmieć – opowiada Marcel. - To dzięki Rammsteinowi zobaczył żech, że można wykorzystać cechy języka i zrobić z nich atut. Ale w tym momencie trzeba stworzyć całkiem inno oprawa i dlatego zaczął żech wy-korzystywać narzędzia z ich warszta-tu. Ludzie, którzy przyłażą na nasze koncerty, czują smak ty samy kuchni, ale wiedzą, że to inny piekorz piekł – wyjaśnia podobieństwa do muzyki ze-społu z Niemiec.

Muzycy z Oberschlesien nie tylko gra-ją, ale też wyglądają. Ich sceniczny wizerunek nie jest dziełem przypad-ku i widać, że to przemyślana sprawa. W programie muzycznym wystąpili w bardzo męskich kreacjach – była skórzana odzież, biżuteria, oryginalne nakrycia głowy i fryzury. Jak obiecują,

no takich rzeczy nie widzieli. Ściąga-ne są takie efekty specjalne, których w Polsce jeszcze nie było. Żodyn tego nie widzioł, a jest to robione specjalnie pod nos – zapowiada Marcel Różanka.

Czy Oberschlesien stanie się ambasa-dorem Śląska? Czy chłopaki z Piekar Śląskich i okolic przełamią stereoty-powe postrzeganie naszego regionu? Łatwe to nie będzie, ale pierwszy krok już wykonali. Muzycy odcięli się też od wszystkich, którzy widzieliby zespół na politycznym sztandarze.

- Robimy swoje, z nikim nie bydymy walczyć. Jeżeli komuś jest z nami po drodze, to nie ma sprawy, ale to musi się odbywać bez żadnych podtekstów – podkreśla Marcel.

Marcel Różanka, założyciel i perkusista Oberschlesien dzieli miłość do muzyki z miłością do futbolu. Marcel wciąż czynnie uprawia piłkę nożną i jeszcze jesienią można było go oglądać w bramce Silesii Mie-chowice. Wcześniej występował m.in. w III-ligowym Ruchu Radzion-ków. Czy jeszcze zobaczymy go w bramce?- Kochom grać i spełniom się w sporcie, ale teraz musza coś wybrać. Teraz coś nowego się urodziło i trzeba to przypilnuwać. Podejrzewom, że moga mieć problem z czasem – mówi.

reklama

Page 20: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Robert TalarczykAktor. Autor. Adaptator. Czechofil. Marzyciel. Reżyser. Ślązak. Laureat m.in. Nagrody Marszałka Województwa Śląskiego dla Młodych Twórców w dziedzinie kultury, Specjalnej Złotej Maski za kreatywność i wszechstronność umiejętności adaptacyjnych, aktorskich i reżyserskich, Nagrody Głównej Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port i dwóch Pereł Sąsiadów, nagród Festiwalu Teatrów Europy Środkowej.Od 2005 roku dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Stale współpracuje też z chorzowskim Teatrem Rozrywki, katowickim Korezem i warszawskim Capitolem.Zrealizował ponad 20 spektakli teatralnych. Najważniejsze – także dla niego – to: „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”, „Krzyk według Jacka Kaczmarskiego”, „Kometa, czyli ten okrutny wiek XX wg Nohavicy”, „Testament Teodora Sixta”, „Żyd”, „Moje drzewko pomarańczowe”.Ostatnie adaptatorsko-autorsko-aktorsko-reżyserskie dokonanie to spektakl „Mistrz & Małgorzata Story” na scenie bielskiego Teatru Polskiego.Wydał debiutancką płytę pt. „Słowa”.

Garbaci mają w życiu pod górkę. Schylić im się nie łatwo, a jeśli już to zrobią, to i tak garb wystaje jak wyrzut sumienia. Gdy się prostują, wystarczy

ich zajść od tyłu, by w całej pełni ujrzeć fałsz postawy na baczność. A jeszcze ludzie szepczą, że garbaci są złośliwi, dużo bardziej niż kulawi i ślepi. I kawałów chyba najwięcej o garbatych wymyślono i opowiedziano. Czasem wzbudza-ją podziw i strach, a nawet szacunek. Wystaczy wspomnieć znanego wszystkim dzwonnika z Notre Dame czy „Garbu-sa”, słynny francuski film płaszcza i szpady z Jeanem Ma-raisem. Ale to są wyjątki potwierdzające regułę. Garbaci są napiętnowani, bo owo piętno noszą na plecach i nie sposób go nie zauważyć. Gorzej mają chyba tylko karły. A może nie, bo karła z daleka można z dzieckiem pomylić, a garba-tego nie. Więc garbaci mają przewalone i z bliska, i z da-leka. A jeszcze gorzej mają garbaci, którym garb wyrósł w poważnym wieku albo – co gorsza – po śmierci. Przez całe życie udawali normalnych, proporcjonalnie zbudowa-nych przedstawicieli homo sapiens, a tu nagle bach! Garb jak Wieża Eiffla wyrasta z pleców. Wszyscy się gapią, pa-luchami pokazują, komentują. Głosy oburzenia dobiegają zewsząd. Patrzcie! Garbaty idzie! Uwaga, garbaty! Lepiej się odsunąć, bo może zarazić!

Leży przede mną biografia Zygmunta Kałużyńskiego. „Pół życia w ciemności” – tak się zwie to dzieło. Autor, daleki krewny Zygmunta, Kałużyński Wojciech, próbuje opisać fe-nomen enfant terrible polskiej krytyki filmowej, a zarazem odsłania garb swojego stryja, jakim miała być działalność agenturalna na rzecz tajnych służb PRL. Fascynująca, nie-tuzinkowa osobowość zbladła w cieniu garba. Podobnie się stało, kiedy pojawiła się niby-biografia innej niezwykłej osobowości polskiej literatury: „Kapuściński non-fiction” pióra Artura Domosławskiego. I tu znów wybinemu repor-terowi autor przykleił garb, z którym duch Kapuścińskiego krążył po salonach. Tym razem nie agenturalny, choć taki trop się w książce pojawia, ale raczej garb koniunktura-listy, cwaniaka naginającego fakty do swoich opowieści,

dziwkarza i nie potrafiącego przemawiać anty-erudyty. Przeglądam więc biografię Kałużyńskiego i garb mi prze-słania wszystko.

Z komputera płynie muzyka kolejnego garbatego artysty. Najnowsza płyta Jaromira Nohavicy o znaczącym tytule „Tak mě tu máš” wwierca się w uszy i serce. Jarek również nosi garb, a nawet dwa. Jeden malutki, który nosi na plecach wielu artystów – alkoholizm, dzięki Bogu już nieaktywny i drugi, spory, który wyrósł kilka lat temu na uwielbianych nie tylko przez Czechów plecach: „Mirek”, kryptonim nada-ny mu przez STB, czyli czechosłowacką ubecję. Nohavica sam się przyznał do tej współpracy, choć złośliwi twierdzą, że to był akt desperacji w momencie, kiedy ów fakt był już tajemnicą poliszynela. Nie mam zamiaru usprawiedliwiać szubrawców, którzy czynili tak dla pieniędzy czy kariery, ale kiedy słucham piosenek Nohavicy, czytam książki Kałużyń-skiego czy Kapuścińskiego, zastanawiam się, jak i dlaczego w tak pięknych wewnętrznie ludziach mogło zakiełkować ziarno hańby. I jak bardzo musiało ich uwierać. Jarka mam przyjemność znać, zrobiłem na podstawie jego piosenek wspólnie z Mirkeim Neinertem spektakl „Kometa”. Śpiewał z nami, kiedy graliśmy „Kometę” w jego Ostrawie i wielo-krotnie z nim rozmawiałem. Ma w sobie blask i ciepło cha-rakterystyczne dla ludzi czystych i jasnych. Współczuję mu garba, który musi nosić od wielu lat. I mogę tylko próbować sobie wyobrazić, co myślał, kiedy podpisywał te cholerne papiery w 1986 i wtedy, dwadzieścia lat później, kiedy czuł, jak osuwa się w przepaść po przymusowym przyznaniu się do winy. I co musiał czuć, kiedy aksamitna rewolucja zwy-ciężyła i z emigracji wracał ten, na którego donosił: Karel Kryl. I kiedy stawał sam na scenie i śpiewał dla tysięcy ludzi. I nikt nie widział garba, który wyrósł kilka lat temu. Ja też nie chcę go widzieć, choć czasem w blasku słońca pojawia się jego ledwo dostrzegalny cień. Garbaci, którzy żyli w gar-batych czasach. My też przecież w nich żyliśmy i każdy z nas ten garb tamtych dni będzie nosił po kres swoich dni. Czy nam się to podoba czy nie.

GARB

www.magazynstyle.pl/33/201220

felieton

Page 21: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

FoT. ze spekTaklu „singielka”

www.magazynstyle.pl/33/2012 21

felieton

Anna Guzik Aktorka teatralna i filmowa. Urodzona i wychowana w Katowicach. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu. Od 11 lat związana z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej, gdzie obecnie oglądać ją można w spektaklach - „Królowa piękności z Leenane”, „Taka fajna dziewczyna jak ty” czy „Hotel Nowy Świat”. Jej najbardziej znane role filmowo-telewizyjne to tytułowa „Hela w opałach” oraz Żaneta Zięba z serialu „Na Wspólnej”.Lubi: skrajności - góry i morze. Zawrotne tempo i chwile błogiego lenistwa. Niespodzianki, ale tylko te pozytywne.Unika: gotowania. I wrednych ludzi...

Babcia znajomej znajomego wprawiła w konsterna-cję całą rodzinę, kiedy w Wigilię Bożego Narodze-nia, zasiadając do uroczystej kolacji powiedziała

„Ech, święta, święta i po świętach!”... Rodzina zgłupiała. Jeszcze nikt nie zdążył się nawet porozkoszować świątecz-nym nastrojem, odpocząć ani przejeść. Więc jak to? Tyle tygodni przygotowań poszło na marne?! Godziny biega-nia po sklepach, sprzątania, stania przy garach. Pieniądze płynące z portfela szerokim strumieniem. I ulotna chwila szczęścia pękła jak bańka mydlana - no tak, Wigilia w po-niedziałek, święta we wtorek i środę, czyli w czwartek już do pracy... Nie!!!

Jak to możliwe, że co roku dajemy się nabrać na ten sam numer? Zaharowujemy się, żeby mieć w święta świę-ty spokój, porządek (zewnętrzny i duchowy) i dostatek, a wszystko mija tak szybko, że to niemożliwe, żeby doba miała w te dni 24 godziny. Czyżby pamięć człowieka była rzeczywiście tak krótka? A może nic nie zmieniamy ani nie uczymy się na błędach, bo tak po prostu musi być. Bo to przedświąteczne szaleństwo jest nam potrzebne, żeby poczuć kontrast z dwoma dniami bezczynności?... Może tylko tak jesteśmy w stanie się oczyścić z tego, co na-wrzucał nam na plecy mijający rok i odnowić siły witalne i wiarę, że wszystko będzie dobrze...

Dla mnie oprócz samego czasu świętowania chyba ważniejszy jest ten czas „przed”. Odczuwam wewnętrzna potrzebę poukładania spraw, przemyślenia swoich decyzji i wyciszenia. Nie bez znaczenia jest tutaj również element oczekiwania - wiadomo, rzeczy, na które musimy czekać, smakują lepiej, są przez nas wytęsknione i bardziej doceniane.

Pamiętacie, jak czekaliśmy na „statki z cytrusami”, które miały zawinąć do portu? Niosły na falach dziecięce ma-rzenia o pomarańczach i mandarynkach. To tęskne wy-czekiwanie sprawiało, że owoce, dziś dostępne na każdym kroku, były dla nas nieosiągalną rozkoszą. Dzisiaj, gdy nie musimy o nie walczyć ani na nie czekać, nie smakują już tak jak dawniej... I ten przykład można chyba odnieść do każdego aspektu życia.

Mam wrażenie, że mamy zaprogramowany w naszym charakterze gen „oczekiwania na”. Wciąż na coś czekamy - na święta, Sylwestra, wakacje, awans, nowe propozycje pracy, miłość... Bez tego chyba nie dałoby się żyć.

Co by było, gdybyśmy nie wypatrywali nowego? Myślę, że dramatycznie wzrósłby odsetek samobójców. Serio. Pomyślcie, w ilu beznadziejnych sytuacjach w życiu by-liśmy i zawsze tliła się w nas nadzieja na lepsze. Na po-zytywne rozpatrzenie naszych próśb, na zmianę tego, co niewygodne, nieprzyjemne i bolące. Gdybyśmy żyli tylko tu i teraz, zwariowalibyśmy. Nie da się ukryć, my, ludzie, jesteśmy marzycielami. A marzenia naprawdę potrafią nakręcać i zmieniać rzeczywistość. Sprawy, które teraz są oczywistością, kiedyś zrodziły się w głowach pasjonatów i wizjonerów. Światło elektryczne? Latanie w przestwo-rzach? Sztuczne serce? Szczęście rodziców, którzy już dawno pożegnali się z nadzieją na posiadanie potomstwa? Ale wszystko ma swoją cenę, czasem bardzo wysoką. Pła-cą zazwyczaj pionierzy. Bez nich nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Dziękuję zatem wszystkim tym, którzy nie bali się być pierwsi, którzy wierzyli w swoje idee, nawet jeśli nie przyszło im się doczekać efektów swojej pracy. Ale wierzyli i czekali. Życzę zatem na te święta sobie i światu więcej takich wariatów. Oj, zrymowało się...

Marzyciele

Page 22: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.magazynstyle.pl/33/201222

Page 23: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.magazynstyle.pl/33/2012 23

podróże

Page 24: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.magazynstyle.pl/33/201224

Page 25: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

podróże

www.magazynstyle.pl/33/2012 25

Page 26: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

Trochę magii, trochę marzeń, nierealnych wyobrażeń

felieton

www.magazynstyle.pl/33/201126

Dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. SWPS Dziekan Wydziału Zamiejscowego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach

Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki relacji międzyludzkich w bliskich związkach, sposobów udzielania pomocy i wsparcia, zachowań w sytuacjach kryzysowych. Prowadzi także badania nad percepcją czasu i jej konsekwencjami. Lubi przekładać wiedzę naukową na język praktyki: prowadzi działalność popularyzatorską i szkoleniową.

Znowu Andrzejki. Ile to lat nie bawiliśmy się w te śmieszne wróżby? Zracjonalizowaliśmy się do gra-nic możliwości. Życie wymaga trzeźwego spojrzenia,

nietracenia czasu na głupstwa etc. Czyż nie tak? A czy pa-miętamy, ile dobrego nastroju i nadziei przynosił nam taki fakt, że gdy wracaliśmy ze szkoły, to udało nam się nie na-depnąć na ani jedną kreskę między płytami chodnikowymi, co jak wiadomo jest warunkiem powodzenia wszystkiego i zawsze? A przed zaśnięciem jak bardzo rozmarzały nas te wyobrażone podróże. Czasem cudownie przedłużały się, bo dalej śniliśmy o nich w nocy. Nawet były na to sposoby prze-kazywane sobie nawzajem, jak takie sny wywoływać i za-trzymywać. A zjeżdżanie na smudze świetlnej tworzącej się nad schodami? Przecież każdy z nas wiedział, że to potrafi i zrealizuje, kiedy tylko naprawdę będzie chciał. A dziwne skarby chowane za pianinem - talizmany, szkiełka, kulki, karteczki. Jakie poczucie bogactwa! A „raz, dwa, trzy, moje szczęście” na widok kominiarza. Koniecznie guzik do złapa-nia i potem szybkie spotkanie pana w okularach, żeby dobra wróżba się nie zmarnowała. Nic ważniejszego niż poranne słońce w dniu urodzin, a potem jakiś wywołujący euforyczny nastrój utwór muzyczny. To na dobrą dalszą drogę.

Pamiętamy księcia Andrzeja z Wojny i Pokoju, który pa-trząc w trakcie balu na Nataszę pomyślał: „jeśli podejdzie najpierw do kuzynki, to zostanie moją żoną”. Jeśli policzę przejeżdżające wagony i liczba ich będzie nieparzysta, to też będzie dobry znak. A wszystkie przepowiednie zawarte w kształtach płynących nad nami chmur?!

Ileż takich prywatnych dobrych wróżb możemy sobie za-fundować? Tu nie ma granic, ciągle możemy tworzyć nowe. Od nas tylko zależy, czy ten zabawny sposób wprawiania się w dobry humor zostanie włączony w jakieś dni, kiedy cięż-ko i znikąd pomocy, albo wręcz przeciwnie – jest słonecznie i chcemy ten nastrój zatrzymać.

Pozwolić sobie na zabawę, to już połowa sukcesu. Robi się lżej, ciężary na chwilę zostały odłożone. Przestajemy na chwi-lę traktować siebie i wszystko wokoło tak strasznie poważnie.

Wokół nas pojawia się wiele dotychczas niezauważanych zjawisk, wydarzeń, rzeczy, którym możemy nadać na chwi-lę siłę magiczną i roześmiać się z tego. Tyle wrażeń dotych-czas pomijanych, usuwanych w cień nieuwagi, niedopusz-czonych do pełnego zaistnienia lub niewybrzmianych do końca, czeka na uruchomienie, uwolnienie. Pozwolić sobie na wymianę spojrzeń lub uśmiechów z nieznaną przecho-dzącą osobą, zauważyć na stałej trasie coś nowego, jakieś drzewo, jakąś bramę, balkon. I zdziwić się, że tyle razy tu byłem a nie widziałem. Zafundujmy sobie swoje prywat-ne Andrzejki według własnego przepisu i wzoru. A potem sprawiajmy je sobie jeszcze i jeszcze, kiedy tylko będzie na to chwila!

Jest taki wiersz Szymborskiej, pokazujący, ile wspaniałych wrażeń może dać uważne przeżywanie chwil o poranku. Poczytajmy go razem.

Wczesna Godzina

Śpię jeszcze, a tymczasem następują fakty.Bieleje okno,szarzeją ciemności,wydobywa się pokój z niejasnej przestrzeni,szukają w nim oparcia chwiejne, blade smugi.

[…]

Ale uwaga, uwaga, uwaga,dużo wskazuje na to, że powracają koloryi nawet rzecz najmniejsza odzyska swój własny,razem z odcieniem cienia.

Zbyt rzadko mnie to dziwi, a powinno.Budzę się zwykle w roli spóźnionego świadka,kiedy cud już odbyty,dzień ustanowionyi zaranność mistrzowsko zmieniona w poranność.

www.swps.plul. Kossutha 9; 40-844 Katowice

Page 27: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.swps.plul. Kossutha 9; 40-844 Katowice

esejów o polskich gwiazdach scen. Jest tu i Nina Andrycz, i Ire-na Kwiatkowska, Danuta Szaflar-ska i Marta Lipińska. Sam autor opowieści o aktorkach przetyka osobistymi uwagami a także wy-powiedziami bohaterek szkiców. Pisze z humorem i wyraźnym pomysłem na całość, unika za to monotonii i chęci promowania siebie. Nie rezygnuje z nieistot-nych, wygłaszanych pod wpły-wem chwili uwag, czym jeszcze bardziej ubarwia i tak już atrak-cyjne historie. Prowadzi relacje z perspektywy fana, ale nie traci i umiejętności obiektywnego spojrzenia.

Miłośników kryminałów z przy-mrużeniem oka ucieszy zapew-ne tom Manuli Kalickiej i Zbigniewa Zawadzkiego Tutto Bene. Kryminalna in-tryga przeplata się tu z obycza-jowo-romansowym wątkiem, postacie są obdarzone bogaty-mi charakterami oraz ciekawą przeszłością, a do tego docho-dzi jeszcze potoczysta, udana narracja. Autorzy często zmie-niają plany, akcja dzieje się bar-dzo szybko i w kilku miejscach równocześnie, a przy tym jest i z czego się pośmiać, kto zatem szuka rozrywkowej powieści o kryminalnym posmaku, po-winien do tej książki sięgnąć, a nie będzie zawiedziony. Po-czucie humoru wysokiej próby i szybkie tempo to wyznaczniki tej książki.

IZABElA MIKruT - doktor nauk humanistycznych, humorolog, recenzentka. Publikowała m.in. w „Śląsku”, „Toposie”, „Art Papierze” i „Guliwerze”. Od 2009 roku prowadzi własną, codziennie aktualizowaną stronę poświęconą głównie nowościom wydawniczym: tu-czytam.blogspot.com

Dorota Masłowska wraca ze spokojniejszą, ale pastiszową na planie języka i kultury powie-ścią Kochanie, zabiłam na-sze koty. Tym razem wybiera stylizację na amerykański sen i brutalne zderzenie z rzeczywi-stością, a w tomie jawi się jako wyjątkowo zdolna obserwatorka i portrecistka. W jej ujęciu zdo-bycze kultury masowej służyć mogą karykaturze, a świat raz staje się oniryczny, raz realny do bólu. Język stale podważa emo-cje, nigdy nie wiadomo, co (i czy cokolwiek) w tej rzeczywistości okaże się prawdą. Masłowska nie zawodzi, dalej jest prze-śmiewcza, pomysłowa, ironiczna i intrygująca: nie pozwala sobie na banał i bylejakość, i bez trudu udowadnia pisarski kunszt.

Moda na dzienniki – oraz kilka medialnych sukcesów publikacji satyryków – sprawia, że za pióro chwytają kolejni wyznawcy pod-kasanej muzy. Tadeusz Ross dokonuje rachunku własnej egzystencji w potężnym tomie Życie przerosło kabaret. Narrację rozbija na tematy naj-częściej powiązane ze sprawami zawodowymi, ale między aneg-dotami i zwierzeniami widać sporo smutku czy melancholii. Rzecz to najzupełniej typowa dla wspomnień ludzi śmiechu, chociaż i tak opowieści Rossa nieraz będą odbiorców zdumie-wać ocenami zawodu. Sam au-tor niewiele mówi o swoim życiu prywatnym, chętniej natomiast odnosi się do postaci, które miał szansę poznać – i do własnych osiągnięć.

Michѐle Fitoussi proponuje czytelnikom ciekawą biografię rekonstruującą odarte z legend życie Heleny Rubinstein. He-lena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno to jednak przede wszystkim opo-wieść o ciężkiej pracy i odważ-nych decyzjach, które w końcu zaprocentowały fortuną i sławą. Książka napisana spokojnym tonem przypomina nieco baśń o Kopciuszku. Nie stanowi po-mnika bohaterki, dostarcza na-tomiast ciekawej lektury i uczy, że warto walczyć o realizację nawet najbardziej śmiałych ma-rzeń i planów. W biografii znaj-dzie się też nieco skutecznych po dziś chwytów marketingo-wych wykorzystywanych z po-wodzeniem przez bohaterkę.

Powrót do najlepszych ról kobie-cych w kinie i w teatrze funduje Łukasz Maciejewski. W to-mie Aktorki. Spotkania gro-madzi dwadzieścia merytorycz-nych biograficzno-wywiadowych

PowrotyIzabela Mikrut

Poczucie humoru Wojcie-cha Manna objawia się w absurdalnych opowiastkach zgromadzonych w tomie Kro-niki wariata z kraju i ze świata. Wyraziste postacie o skonkretyzowanych przeko-naniach rzucają tu wyzwanie normalności. Żelazny Karzeł ginie w każdym odcinku. Gan-dalf i mgr Czupurny doradzają w sprawach intymnych, a pan Henio przyczynia się do ujaw-niania sekretów służby zdro-wia. Świat w prześmiewczym ujęciu staje na głowie – ale jest tu i sporo prawd o ludziach…

Nasza Księgarnia natomiast stawia na powroty sentymen-talne i cenne nie tylko z punk-tu widzenia rodziców. W serii Z Biblioteki Wydawnic-twa Nasza Księgarnia pojawiają się kolejne tomy słynnego (by nie powiedzieć: kultowego) cyklu Poczytaj mi, mamo, a każda księga groma-dzi dziesięć reprintowanych historyjek. Ponadto ukazują się i wybory dzieł najlepszych baj-kopisarzy – do najświeższych tytułów należą Ludwik Jerzy Kern dzieciom oraz Julian i Irena Tuwim dzieciom. Niby to literatura czwarta, więc ucieszyć powinna przede wszystkim maluchy… ale pew-na jestem, że ekskluzywne wy-dania znanych z dzieciństwa bajek przypadną do gustu i nie-jednemu dorosłemu.

nos w książkę

www.magazynstyle.pl/33/2012 27

Page 28: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.magazynstyle.pl/33/2012

zapowiedzi

Wkrótce na rynku ukaże się nowa, świąteczna płyta Megitzy pt. „Dobra nowina”, na której gościn-nie wystąpiła także Renata Przemyk. „Dobra nowina” współgra z zimowym nastrojem, choinką i kolędami, które zresztą też się tam znalazły, ale w zupełnie nowych, ciekawie brzmiących aranża-cjach. Dzięki tej płycie święta mogą nabrać międzynarodowego charakteru, bowiem nagrane na niej zostały kolędy z różnych stron świata. Jest tam „Jezus malusieńki”, „Cicha noc”, ale również serbskie „Božic Je” czy izraelskie „In Betlejem”. Na płycie znajdują się też utwory własne Megitzy, więc gdy się już święta skończą, nie zabraknie okazji, by do niej wracać.

świąteczna płyta Megitzy pt. „Dobra nowina”

Dopisz się do historii!8.12.

Czy każdy z nas może dopisać się do historii? Muzeum Śląskie zaprasza wszystkich mieszkańców Śląska do włączenia się w społeczną akcję tworzenia ekspozycji stałej poświęconej historii Górnego Śląska w nowej siedzibie. Jeśli posiadasz pa-miątki np. dyplomy, dokumenty, zdjęcia, sztambuchy rodzinne, pamiętniki, zabawki oraz ubranka dziecięce, dewocjonalia, a także obrazy, grafiki, rzeźby w węglu, przedmioty codziennego użytku (porcelanę, pamiątki z uzdrowisk, zegary, lampy, patery, figurki odlane w brązie), dawne reklamy sklepów, zakładów rzemieślniczych, opakowania firmowe i chcesz mieć pewność, że zostaną one zachowane dla przyszłych pokoleń, przekaż je Muzeum Śląskiemu. Nasi ofiarodawcy zostaną nagrodzeni elegancką, złotą przypinką z limitowanej serii przeznaczonej tylko na tę okazję.

Galeria Miriam w Tychach, pl. K.K. Baczyńskiego 23, godz. 11.00-18.00

Ponad 50 straganów uginających się pod ciężarem smakołyków i napitków. Wędliny, sery, przetwory, miody pitne, pierniki i słodycze. Ponadto na stoiskach będzie można znaleźć wszystko, co kojarzy się z zimą i świętami: ręcznie wykonane ozdoby, prezenty, choinki, kartki, zabawki dla dzieci. Tak zapowia-da się jarmark bożonarodzeniowy w Skansenie. Będzie można wziąć udział w warsztatach tworzenia tradycyjnych ozdób świątecznych i stroików. O godz. 15.00 rozpoczną się jasełka. Widowisko będzie się rozgrywać pomiędzy krytymi strzechą chatami, a część postaci przemówi po śląsku. Uczestnicy, podąża-jąc za narratorem, na końcu trafią do prawdziwej, pachnącej sianem, drewnianej stajenki.

9.12.ślonsko WilijoGórnośląski Park Etnograficzny, Chorzów, godz. 11.00-16.00

8.12.

Stefan Haras był wspaniałym i niezwykle utalentowanym artystą, o niepowtarzalnej barwie głosu i charyzmie scenicznej. Zmarł 2 września 2012 roku po długiej walce z chorobą nowotworową w wieku zaledwie 28 lat. W ostatnich latach choroba uniemożliwiła mu kontynuowanie kariery artystycznej, jednak Stefan nie załamał się i rozpoczął aktywną działalność jako organizator życia kultural-nego. Wynikiem tej działalności było założenie Katowickiego Towarzystwa Operowego. Organizatorzy koncertu chcą przybliżyć miesz-kańcom Śląska jego sylwetkę Stefana, a także muzykę którą szczególnie sobie upodobał. W koncercie wystąpi orkiestra składająca się z muzyków Śląskiej Orkiestry Kameralne pod dyrekcją Wojciecha Sąkóla, oraz soliści: Katarzyna Haras, Ewa Majcherczyk, Maria Daroch, Jarosław Kitala oraz Małgorzata Daniłow.

Koncert „Pamięci Stefana Harasa: WIELKI PAN HAENDEL, BACH I INNE CHŁOPAKI”

8-9.12.

Tyski turniej młodzieżowy w hokeju na lodzie to już tradycja. W tym roku odbędzie się jego III edycja, w której wezmą udział zawodnicy z rocznika 1998-99: cztery polskie drużyny i jedna ze Słowacji. W pierwszym dniu, oprócz meczów, zaplanowano konkurs umiejętności hokejowych, który składał się będzie z konkursu siły strza-łu, konkursu rzutów karnych i konkursu operowania kijem z krążkiem. W niedzielę o godz. 14.00 rozegrany zostanie finał, który wyłoni najlepszą drużynę, ale będą też wyróżnienia indywidualne, bowiem każdy trener drużyny wytypuje najlepszego napastnika, obrońcę i bramkarza turnieju oraz najlepszego zawodnika swojej drużyny. Najlepsi zawodnicy otrzymają nagrody rzeczowe. Nie zabraknie też nagrody dla najlepszego strzelca.

III CHRISTMAS CUP MOSiR TYCHY 2012

Akademia Muzyczna w Katowicach, godz. 18.00

8-9.12.

Około 100 zawodników ze swoimi psami zmierzy się w tych błotnych zaprzęgach. Będą rywalizować w psich w klasach od 2 do 8 psów oraz w coraz bardziej popularnych monodyscyplinach, czyli w bikejoringu - jeździe zaprzęgowej z psem na rowe-rze, w klasie scooter, czyli jeździe zaprzęgowej na hulajnodze oraz canicrossie – biegu z psem. - Monodyscypliny nie wymagają drogiego sprzętu oraz posiadania sfory psów, przez co są bardziej dostępne i coraz więcej osób próbuje swoich sił właśnie w tych kategoriach – tłumaczy Aleksandra Pieron z katowickiego stowarzyszenia TRAVOIS. Przypominamy, że nie każdy kanapowiec nadaje się do tego sportu, więc początkującym polecamy bieg z psem.

Mysłowice, Lasy Murckowskie, godz. 10.00

ślonsko Maras Gonitwa, czyli wyścigi psich zaprzęgów po błocie

28

Stadion Zimowy,Tychy

PA

TR

ON

AT

Page 29: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

świąteczna płyta Megitzy pt. „Dobra nowina”

www.magazynstyle.pl/33/2012 29

11.12. -1.01.

Już zaczyna się mówić, że to tam przenosi się serce miasta. Ale trudno się dziwić, przybywa bowiem pretekstów, by odwiedzić katowicki dworzec PKP. Jedni gdzieś jadą, inni chcą zobaczyć jego nowe oblicze, a teraz jeszcze będzie można oglądać wystawę. Wystawa przedstawia ok. 100 zdjęć współczesnej dzielnicy La Défense na 42 planszach. La Défense jest jednym z największych centrum biznesu w Europie. Spełnia ona także rolę ośrodka handlowego, wystawienniczego i rozrywkowego. Wystawa będzie in-spiracją nie tylko dla podróżnych i zwiedzających, ale także dla władz stolicy aglomeracji. Tylko czy Katowice mają szansę nawiązać do takiej sławy? Wystawie towarzyszyć będzie projekcja filmów dokumentalnych poświęconych dzielnicy La Défense (La Défense wczoraj, dziś i jutro) oraz konferencja dot. rozwoju przestrzennego Miasta Katowice.

Wystawa fotografii „La Défense à Katowice”Dworzec PKP Katowice

To kolejny recital Michała Bajora promujący jednocześnie nowy, podwójny album z piosenkami francuskimi. Od wielu lat publiczność Michała Bajora prosiła o taką płytę i taki koncert. I stało się. Na 17. płycie w karierze znalazły się utwory znad Sekwany, na których się wychował. W roku 1984 Wojciech Młynarski rozwinął te zainteresowania i postawił kropkę nad „i” drogi estradowej artysty. Zaprosił aktora do spektaklu muzycznego pt. „Brel” w warszaw-skim teatrze Ateneum. Od tego czasu Bajor z piosenką francuską już się nie rozstał.

13.12.

Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2013 odbędzie się między 22 a 25 sierpnia 2013 roku na terenie nowej siedziby Muzeum Śląskiego w Katowicach, a już w w grudniu organizatorzy festiwalu zapraszają na pierwszy koncert z cyklu Before Tauron Nowa Muzyka 2013. 13 grudnia będzie można poznać pierwszego artystę przyszłorocznej edycji Festiwalu Tauron Nowa Muzyka, a do sprzedaży trafi limitowana ilość karnetów czterodniowych. Ale przejdźmy do gwiazdy wieczoru. Kamp! to prawdziwy fenomen na polskiej scenie. Ich debiutancki album jest jedną z najbardziej oczekiwanych polskich płyt ostatnich lat. Bez cienia przesady nazywani są najlepszym zespołem grającym elektronikę. Do „Dancing Shoes” w remixie Kamp! powstał teledysk, który w ciągu tygodnia od premiery obejrzało ponad 150 tysięcy osób.

I Before Tauron Nowa Muzyka Festival 2013 KAMP! / HAU_MIKAEL (support)Jazz Club Hipnoza, Katowice, godz. 20.00

14.12.

Widowisko cyrkowe już się skończyło. Członkowie trupy spotykają się jednak, by ćwiczyć. Akrobatka, Żongler, Błazen i Pogromca dążą do doskonałości w sztuce. Ambicją despotycznego Dyrektora, który dopełnia składu zespołu, jest idealne wykonanie... kwintetu „Pstrąg” Schuberta. „Artysta, który uprawia jakąś sztukę, potrzebuje jakiejś innej, drugiej sztuki” - pod presją maestro Caribaldiego ten nietypowy ansambl pracuje nieustannie podczas wspólnych prób i ćwiczeń, które powoli stają się nową, samodzielną wartością, rodzajem przekleństwa i błogosławieństwa zarazem. Jej materią jest marzenie o tym, aby choć jeden raz zagrać słynny Kwintet doskonale i choć jeden raz stać się wielkimi artystami. Czy marzenie się spełni? Czy może chodzi o to, by marzyć? 14 grudnia się okaże.

Siła przyzwyczajenia - premiera

12.12.Michał Bajor. Od Piaf do Garou

Teatr Śląski, Katowice, godz. 18.30

zapowiedzi

Album „Wilczełyko” to jedna z najważniejszych premier roku na polskiej scenie muzycznej. Kompozycje na płycie łączą brudne, gitarowe riffy i lekko folkowe, grunge'owe brzmienia z niezwykłym wokalem. Szczere teksty i me-lodie Skubasa trafiają w najdalsze zakamarki wrażliwości. Niesamowicie klimatyczne, naładowane grunge'owym temperamentem i emocjami występy to niezapomniane przeżycie. Będzie można usłyszeć na żywo między innymi „Linoskoczka” singlowy utwór promujący album.

Skubas w ramach trasy promującej debiutancki album „Wilczełyko”

Dziadek do orzechów, Moscow City Ballet11.12.

Stało się już tradycją, że w okresie zimowym, kiedy za oknami robi się ponuro i smutno, Moscow City Ballet przyjeżdża do Zabrza, aby zabrać widzów w świat pełen pozytywnych emocji, w krainę baśni i piękna. W tym roku będziemy mieli okazję podziwiać najsłynniejszy i najbardziej podziwiany spektakl na świecie: Dziadek do Orzechów, który The New York Times nazwał olśniewającym i zapierającym dech w piersiach. Sztuka ta to podróż do krainy marzeń. Mała dziewczynka dostaje w prezencie tytułowego dziadka do orzechów, który w jej śnie staje się księciem z bajki, a ona jego księżniczką. Razem wędrują przez Krainę Słodyczy. W tym cukierkowym świecie wszystko cudownie i słodko pachnie, wszyscy są weseli. Całości magii przedstawienia dopełniają olśniewające, dekorowane cekinami stroje nadające mu iście bajkowego wyrazu.

Dom Muzyki i Tańca w Zabrzu, godz. 19:00

9.12.Jazz Club Hipnoza, Katowice, godz. 20.00

Gliwicki Teatr Muzyczny, godz. 19:00

Page 30: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

www.magazynstyle.pl/33/2012

zapowiedzi

14.12.Dzięki Oberschlesien mocny i czysty przekaz zawarty w słowach i dźwiękach, wprost z serca Górnego Śląska trafił do słuchaczy w całej Polsce. Projekt tworzy szóstka doświadczonych muzyków, którzy pragną pokazać śląską tożsamość w nowym świetle. Zainspirowani formacją Rammstein, która śpiewając po niemiecku z hukiem podbiła świat, sięgają po industrialne brzmienia z mocnymi tekstami, śpiewanymi po śląsku. Efektem są szczere, głębokie piosenki o radości życia, rozstaniach i powrotach, kobietach, motocyklach, wódzie i przede wszystkim o życiu tu – na Górnym Śląsku. To nie będzie klubowe granie, a wielkie widowisko, z efektami, po które polskie zespoły jeszcze nie sięgały.

Koncert zespołu OberschlesienDom Muzyki i Tańca, Zabrze, godz. 20.00

Premiera filmu „Mirek Breguła - choroba Uczuć”15.12.Zespół Universe największe sukcesy odnosił w latach 90., a jego „twarzą” był Mirek Breguła, który w 2007 roku popełnił samo-bójstwo. Artysta ten borykał się z chorobą alkoholową i rakiem krtani, ale w pamięci fanów pozostanie jako wokalista, wykonaw-ca takich utworów jak „Tacy byliśmy”, „Głupia żaba” czy „Daj mi wreszcie święty spokój”. Dwa lata temu jego fani postawili mu w Chorzowie pomnik. Teraz powstał o nim film dokumentalny, którego zdjęcia kręcone były m.in. w Rudzie Śląskiej, Mikołowie i Chorzowie. W filmie biorą udział przyjaciele, bliscy bohatera, ale także osoby, które znały go z innej perspektywy. Wystąpią m.in. Marcin Kindla, Paweł Kukiz, Aleksandra Gajewska-Przydryga, Beata Haladus i Andrzej Lampert.

Chorzowskie Centrum Kultury, godz. 19.00

Testosteron to całodniowa impreza podczas, której Spodek podzielony jest na kilkanaście stref tematycznych i co roku przyciąga kilkanaście tysięcy widzów. Fani czterech kółek w Strefie Speed będą mogli podziwiać najszybsze i najbardziej pożądane samochody, które spowodują szybsze bicie serca. W Strefie Motocykli będą natomiast królować jednoślady. W Strefie Combat będzie można się sprawdzić na strzelnicy paintballowej. Dla miłośników tatuaży będzie Meeting Tatoo, a na Scenie Czarnej odbędzie się Testosteron Music Festival, gdzie dobre brzmienie zaprezentuje kilkanaście kapel. O godz. 18.00 odbędzie się Gala MMA Challengers 8. Zaplanowano 10 zawodowych pojedynków – 7 z nich na zasadach MMA a 3 pozostałe w formule K1. Walką wieczoru będzie pojedynek o pas MMA Challengers.

Testosteron

15.12.

Prapremiera Barona cygańskiego miała miejsce w Wiedniu 24 października 1885 roku w przededniu 60. rocznicy urodzin Johanna Straussa. Akcja libretta opartego na noweli węgierskiego pisarza Maurycego Jókaia pt. Saffi, rozgrywa się na pograniczu węgiersko-tureckim w połowie XVIII wieku i znajduje swój finał w Wiedniu. Pozwoliło to połączyć w jedną całość intrygujące wątki romansowe, a przede wszystkim stworzyć dzieło o niebywałej inwencji melodycznej. Te walory sprawiły, że operetka ta stale gości na wielu scenach i jest ciepło przyjmowana przez melomanów.

BARON CYGAŃSKI – premiera

18.12.Najbardziej utalentowani śpiewacy z Nowego Jorku ruszają w kolejne tournée z nowym repertuarem, który powstał ku czci Whitney Houston. Tegoroczne występy będą więc wyjątkowe – po raz pierwszy będziemy mieli okazję, usłyszeć największe hity jednej z najlepszych wokalistek świata w gospelowych aranżacjach. Występy w hołdzie Whitney Houston to zapadające w pamięć, niesamowite przedstawienie, które mieli okazję podziwiać już obywatele USA i Kanady. Dla polskiej publiczności chór przygotował doskonałą aranżację największych hitów Whitney Houston, a także tradycyjne i nowoczesne utwory gospelowe, jazzowe i bluesowe tak wielkich gwiazd jak Billie Holiday, Louis Armstrong, Ella Fitzgerald, czy Stevie Wonder. Koncert na pewno będzie wielkim przeżyciem zarówno dla fanów Whitney Houston, jak i dla miłośników muzyki gospel.

Dom Muzyki i Tańca, Zabrze, godz.19.00

„Remembering Whitney”, Harlem Gospel Choir

Opera Śląska, godz. 18.00

29.12.

Na koniec roku Teatr Śląski szykuje premierę Ostatniego tanga w Paryżu w reżyserii Jacka Bały. Spektakle, które powstają po wielkich realizacjach filmowych, mają trudny żywot, są porównywane, krytykowane za naśladownictwo lub zupełne zerwanie z pierwowzorem. Tak czy owak mają ciężki los. Jak będzie tym razem? Czy katowicki realizacja nawiąże do słynnego filmu Bernardo Bertolucciego czy ucieknie od niego byle daleko? Jedno jest pewne, temat stał się bardziej aktualny, bo ociekający seksem świat mediów i reklamy coraz mocniej popycha nas w mroczne zakamarki naszej natury. W spektaklu wystąpią: Natalia Jesionowska, Grzegorz Przybył, Michał Rolnicki i Maria Stokowska.

Teatr Śląski, Katowice, godz. 19.00

Ostatnie tango w Paryżu

30

Spodek, Katowice12.01.2013

Page 31: Magazyn STYLE | grudzień-styczeń 2012

BARON CYGAŃSKI – premiera

repertuar/grudzień-styczeń

www.magazynstyle.pl/33/2012 31

8-9.12., godz. 18.00 AmAdeus11.12., godz. 19.00 62. BielskA scenA kABARetowA - wiecZÓR 62. Gwiazda wieczoru: PiotR BAŁtRocZYk 13.12., godz. 19.00oBlężonA świAdomość. RAPoRt muZYcZnY 1980-198414.12., godz. 17.00 kRÓlewnA śnieżkA nA dZikim ZAchodZie - bajka charytatywna 15.12., godz. 19.00mAx kleZmeR BAnd – koncert16.12., godz. 17.00 mAYdAY18-19.12., godz. 19.00 sZAlone nożYcZki31.12., godz. 20.00wiecZÓR sYlwestRowY 20125.01., godz. 19.00 soBotA PocZtÓwki Z euRoPY i wAliZki PeŁne wodY – pREMiERA6.01., godz. 19.00 soBotA PocZtÓwki Z euRoPY i wAliZki PeŁne wodY9-10.01., godz. 19.00 soBotA PocZtÓwki Z euRoPY i wAliZki PeŁne wodY11-12.01., godz. 18.00 soBotA PocZtÓwki Z euRoPY i wAliZki PeŁne wodY13.01., godz. 17.00 sZwedZki stÓŁgościnnie Teatr capitol z Warszawy15.01., godz. 10.00 i 19.00 sZAlone nożYcZki16.01., godz. 19.00 sZAlone nożYcZki17-18.01., godz. 19.00dZiewcZYnY Z kAlendARZA20.01., godz. 19.00 AmAdeus22-23.01., godz. 19.00 mAYdAY26.01., godz. 19.00 miŁość w königshütte28.01., godz. 9.00 cZeRwonY kAPtuRekGościnnie artyści teatru cieszyńskiego30.01., godz. 19.00BeskidZkie kolędowAnie

8-9.12., godz. 19.00 singielkA14.12., godz. 19.00 FABRYkA sensAcji - PRosZYk i sPÓŁkA15.12., godz. 18.00 ZBRodniA16.12., godz. 20.00 ZBRodniA11-12.01., godz. 19.00 Romeo, juliA i cZAs20.01., godz. 17.00 BitwA o nAngAR khel23.01., godz. 11.00 tAk wiele PRZesZliśmY, tAk wiele PRZed nAmi24-25.01., godz. 19.00 tAk wiele PRZesZliśmY, tAk wiele PRZed nAmi26.01., godz. 16.30 singielkA30.01., godz. 11.00 żYd31.01., godz. 19.00 żYd

25.01., godz. 19.00 PostRZęPione kAlendARZe - piosenki Wiery Gran

7-13.12., godz: 19.00 BiAŁA noc10.12., godz. 19.30 miŁość14-20.12., godz: 19.00 miŁość Z księżYcA17.12., godz. 19.30 PokŁosie

09.12., godz. 19.00kABARet ŁowcY.BMuseum Music Republic14.12., godz. 20.00muZYkA od śRodkA Z cueFx BAnd

9.12., godz. 18.00 mAYdAY12.12., godz. 16.00 mojA ABBA15-16.12., godz. 18.00 PolteRABend16.12., godz. 12.00 kolędA Z AktoRAmi17.12., godz. 18.00 BARon cYgAński gościnnie Opera śląska26.12., godz. 18.00 komediA teAtRAlnA29.12., godz. 18.00 mAYdAY30.12., godz. 18.00 mAYdAYSpEKTAKL pRZEDSYLWESTROWY31.12., godz. 20.00 mojA ABBA SYLWESTER 20123-4.01., godz. 10.00 PRZYgodY sindBAdA żeglARZA5-6.01., godz. 18.00 wiecZÓR kAwAleRski9-10.01., godz. 10.00 kRÓl edYP11.01., godz. 18.00 komediA teAtRAlnA12.01., godz. 18.00 komediA teAtRAlnABenefis Bogumiły Murzyńskiej13.01., godz. 17.00 komediA teAtRAlnA14.01., godz. 18.00 PhAnton gościnnie Opera śląska19-20.01., godz. 18.00 iwonA, księżnicZkA BuRgundA21.01., godz. 18.00 BARon cYgAński gościnnie Opera śląska24.01., godz. 18.00 PRZYjAZne dusZe Lubuski Teatr z Zielonej Góry25-29.01kAtowicki kARnAwAŁ komedii31.01., godz. 10.00 ZBRodniA i kARA31.01., godz. 18.00 ZBRodniA i kARA pożegnanie tytułu

8-9.12., godz. 18.30 mAŁe ZBRodnie mAŁżeńskie14.12., godz. 18.30 siŁA PRZYZwYcZAjeniA - pREMiERA15-16.12., godz. 18.30 siŁA PRZYZwYcZAjeniA 17.12., godz. 19.00 ZimnY BuFet czytanie dramatu20-21.12., godz. 18.30 siŁA PRZYZwYcZAjeniA 4-5.01., godz. 18.30 ZAgRAj to jesZcZe RAZ, sAm9-10.01., godz. 18.30 BÓg moRdu16.01., godz. 18.30 siŁA PRZYZwYcZAjeniA pREMiERA STUDENcKA17-18.01., godz. 18.30 siŁA PRZYZwYcZAjeniA 19-20.01., godz. 18.30 jAkoBi i leidentAl23-24.01., godz. 10.00 i 12.45oskAR i PAni RÓżA25.01., godz. 10.00 i 18.30 oskAR i PAni RÓżA26-27.01., godz. 18.30mAŁe ZBRodnie mAŁżeńskie

29.12., godz. 19.00 ostAtnie tAngo w PARYżu - pREMiERA30.12., godz. 19.00ostAtnie tAngo w PARYżu 3-4.01., godz. 19.00ostAtnie tAngo w PARYżu5-6.01., godz. 19.00 kontRAkt11-13.01., godz. 19.00 mojA ABBA16-18.01., godz. 19.00ostAtnie tAngo w PARYżu21.01., godz. 19.00sonetY BRYnowskie i inne wieRsZe wieczór z poezją Tadeusza Kijonki

9.12., godz. 17.00 oliVeR!10.12., godz. 19.00 wiecZÓR sowich Piosenek - recital Grzegorza Turnaua13-15.12., godz. 19.00 ouR house

26.12., godz. 17.00 ouR house31.12., godz. 21.30 cZY mnie jesZcZe PAmiętAsZ? - koncert sylwestrowy4.01., godz. 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis5-6.01., godz. 15.00 i 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis11.01., godz. 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis12-13.01., godz. 15.00 i 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis15-17.01., godz. 19.00 kogut w Rosole18.01., godz. 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis19-20.01., godz. 15.00 i 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis22.01., godz. 17.30 i 20.15 kluB hiPochondRYkÓwWojciech Malajkat, Zbigniew Zamachowski i piotr polk w komedii z Teatru Syrena24.01., godz. 11.00 PAn PlAmkA i jego kot25.01., godz. 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis26-27.01., godz. 15.00 i 19.00 konceRt sYlwesteR nA Bis28.01., godz. 19.00 soYkA śPiewA niemenA - Koncert30-31.01., godz. 18.30 skRZYPek nA dAchu

11.12., godz. 19.00 dietRich. tAkA jestem. Ma Scala – Teatr Marii Meyer16.12., godz. 17.00 histoRiA FiloZoFii Po gÓRAlsku17.12., godz. 19.30 niePodlegŁościowcY i konsPiRAtoRZY. ksiĄdZ jAn mAchA i inni z cyklu „Górny śląsk – świat najmniejszy”8.01., godz. 19.30 histoRiA FiloZoFii Po gÓRAlsku14.01., godz. 19.30 "nikolAitA" i inne nieZwYkŁe histoRie z cyklu „Górny śląsk – świat najmniejszy”22-24.01., godz. 19.30 histoRiA FiloZoFii Po gÓRAlsku

9.12., godz. 18.00 sZtukA11.12., godz. 21.00koniec świAtA z Teatrem Korez12.12., godz. 19.00 kABARetowA scenA tRÓjki. Wystąpią: Kabaret świerszczychrząszcz Ze Szczebrzeszyna (goście) oraz Kabaret Długi (gospodarze)13.12., godz. 18.00kodY kultuRY: kReAcjA/ReAkcjA?15.12., godz. 19.00 homlet16.12., godz. 12.00 cholonek16.12., godz. 20.00 BAllAdY kochAnkÓw i moRdeRcÓw wg nickA cAVe`A17.12., godz. 19.00 cholonek21.12., godz. 19.00 konkuRs nA jednoAktÓwkę Po ślĄsku28.12., godz. 19.00scenARiusZ dlA 3 AktoRÓw29.12., godz. 19.00 kolegA melA giBsonA30.12., godz. 18:00 diABelski mŁYnTeatr Bez Sceny31.12., godz. 19.00 PojedYnek. W programie spektakl, poczęstunek i niespodzianki. Zakończenie wieczoru około godz. 22:00

15.12., godz. 18.00BARon cYgAński - pREMiERA16.12., godz. 11.00sAlon PoeZji i muZYki AnnY dYmnej20-21.12., godz. 11.00dZiAdek do oRZechÓw

22.12., godz. 18.00 BARon cYgAński26.12., godz. 18.00konceRt kolęd i PAstoRAŁek31.12., godz. 18.00SYLWESTER W OpERZE: stRAsZnY dwÓR1.01., godz. 18.00 stRAsZnY dwÓR8.01., godz. 11.00 dZiAdek do oRZechÓw11-12.01., godz. 18.00 PhAntom13.01., godz. 11.00 sAlon PoeZji i muZYki AnnY dYmnej13.01., godz. 18.00 konceRt kolęd i PAstoRAŁek17.01., godz. 11.00 dZiAdek do oRZechÓw20.01., godz. 18.00 Zasmakuj muzyki: tgs Acoustic tRio20.01., godz. 18.00 cYRulik sewilski25.01., godz. 18.00 toscA26-27.01., godz. 18.00 BARon cYgAński

8-9.12., godz. 18.30 oRFeusZ w PiekleMikołajki dla dorosłych z niespodzianką9.12., godz. 12.00lxxV kRAkowski sAlon PoeZji w gliwicAch. PoeZjA stARogReckA10.12., godz. 19.00 single i RemiksY12.12., godz. 19.00 michAŁ BAjoR Od piaf do Garou – recital14-15.12., godz. 18.00 ZemstA nietoPeRZA16.12., godz. 16.00 kot w ButAch20.12., godz. 18.00 tAniec Pod choinkę - koncert uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. L. Różyckiego z Bytomia26.12., godz. 17.00 wesoŁA wdÓwkA - spektakl świąteczny29.12., godz. 18.30 wesoŁA wdÓwkA31.12., godz. 18.00 i 21.45 sYlwesteR Po węgieRsku - koncert w 2 częściach z udziałem węgierskiej orkiestry Rajkó z Budapesztu, solistów: Małgorzaty Długosz i Witolda Matulki oraz baletu GTM9.01., godz. 19.00 ZAkoPoweR - koncert 13.01., godz. 12.00 lxxVi kRAkowski sAlon PoeZji w gliwicAch. tAdeusZA BoYA żeleńskiego18.01., godz. 19.00noc w wenecji – pREMiERA19.01., godz. 18.30noc w wenecji – pREMiERA ii20.01., godz. 17.00 noc w wenecji 22, 24, 26.01., godz. 18.30 noc w wenecji 27.01., godz. 17.00 noc w wenecji 29.01., godz. 18.30 PokAZ dYPlomowY PAństwowego PoliceAlnego studium wokAlno-BAletowego w gliwicAch – koncert30-31.01., godz. 18.30 noc w wenecji

20.12., godz. 20.00nedeRlAnds dAns theAteR: liVe in hd - transmisja z Nederlands Dans Theater z Hagi (Holandia). W programie: wiecZÓR Z leÓn & lightFoot5.01., godz. 18.00the metRoPolitAn oPeRA: liVe in hd - transmisja z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. W programie: h.BeRlioZ tRojAnie19.01., godz. 18.45the metRoPolitAn oPeRA: liVe in hd - transmisja z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. W programie: g.doniZetti mARiA stuARdA premiera

31.12., godz. 22.00 sYlwesteR 2012W programie: MAYDAY ARTiSTS: FELiX KRÖcHER (Abstract/FRANKFURT), SiASiA (Dirty Stuff Rec./KATOWicE), pokaz animacji ,,HUGE piXELS”, pokaz sztucznych ogni

Teatr ŚląskiRynek 2, Katowicerezerwacja biletów (32) 259 93 60

duża scena

scena kameralna

Teatr Rozrywkiul. M. Konopnickiej 1, Chorzówrezerwacja biletów (32) 346 49 34

duża scenaPlac Krakowski w Gliwicach

BCKino

Inne

Bytomskie Centrum Kulturyul. Żeromskiego 27, Bytomkasa (32) 389 31 09 w. 101

mała scena

Teatr Korezplac Sejmu Śląskiego 2, Katowicerezerwacja biletów (32) 209 00 88

Scena GTM przy Nowym Świecie

Bajka - Kino Amok

Gliwicki Teatr Muzycznyul. Nowy Świat 55/57, Gliwicerezerwacja biletów (32) 230 49 68

scena w Malarni

duża scena

Teatr Polskiul. 1 Maja 1, Bielsko-Białarezerwacja biletów (33) 829 31 60

mała scena

Opera Śląskaul. Moniuszki 21-23, Bytomrezerwacja biletów (32) 396 68 15

Scena Pod Sceną