20
NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURI ER P L U S POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 856 (1206) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 29 STYCZNIA 2011 Stan Stanów nie najlepszy Film - Przez Azjê do wolnoœci - str. 8 M³odzie¿ polonijna przysz³oœci¹ Ameryki - str. 10 Harmonia i wyciszenie - str. 11 Zakupy, czyli kryzys wartoœci - str. 18 - W Ameryce wielokrotnie podejmowano próby opracowa- nia i drukowania w jêzyku pol- skim ró¿nego rodzaju polonij- nych przewodników, informa- torów, czy ksi¹¿ek telefonicz- nych. Z regu³y odnosi³y siê one do jednego skupiska Polaków i najczêœciej bywa³y efemeryda- mi. To, czego Pan w tej dziedzi- nie podj¹³ siê dwadzieœcia lat te- mu w Chicago i realizuje do dziœ, jest absolutnym wyj¹tkiem. - Przede wszystkim od samego pocz¹tku zadecydowa³em, ¿e pro- ponowane przeze mnie wydawnic- two - dla Polaków przebywaj¹- cych w pó³nocno-œrodkowych sta- nach Ameryki - powinno stanowiæ pe³ne kompendium wiedzy: gdzie i jak mog¹ za³atwiæ wszelkie swo- je sprawy bytowe, bez znajomoœci jêzyka angielskiego. Tytu³ „Infor- mator Polonijny” wyda³ mi siê najbli¿szy idei powstania takiego wydawnictwa, które by³oby jedno- czeœnie magazynem informacji o charkterze administracyjnym, przewodnikiem po mo¿liwie sze- rokim krêgu firm polonijnych oraz ksi¹¿k¹ adresowo-telefoniczn¹. Od pocz¹tku te¿ za³o¿y³em, ¿e nie mo¿e byæ ono jednorazowe i ko- lejne jego uzupe³niane wersje mu- sz¹ ukazywaæ siê systematycznie co najmniej w skali roku. To zre- szt¹ w tym czasie podpowiada³a ogromna dynamika w powstawa- niu i aktywnoœci firm polonijnych, zmieniaj¹ca niemal z miesi¹ca na miesi¹c mapê polskich organizacji i biznesów. - Myœlê, ¿e rozwój „Informa- tora Polonijnego” najlepiej zob- razowa³aby jego zawartoœæ: wy- dania pierwszego sprzed dwu- dziestu laty i obecnego. - Pierwszy numer „Informato- ra” mia³ wprawdzie „uderzenio- wy” nak³ad 50.000 egzemplarzy, ale... zaledwie 114 stron z infor- macjami ogólnymi i og³oszeniami firm polonijnych. Doliczy³em siê wtedy piêciu lekarzy z polskimi nazwiskami, co wcale nie znaczy- ³o, ¿e wszyscy oni znali jêzyk pol- ski. Polacy byli w³aœcicielami kil- ku ma³ych sklepików, kilku res- tauracji i doœæ licznych tzw. biur podró¿y, a w codziennej praktyce g³ównie agencji wysy³kowych, bowiem nasi rodacy musieli za czyimœ poœrednictwem wysy³aæ do Polski to, czego tam brakowa- ³o. A wiadomo, ¿e brakowa³o wszystkiego wiêc na tak¹ dzia³al- noœæ by³a koniunktura. O jakichœ znacz¹cych polskich firmach z in- nych bran¿ nie by³o wówczas w ogóle s³ychaæ... Natomiast numer dwudziesty z roku 2010 zawiera 1.640 stron czarno-bia³ych i 124 strony pe³nokolorowe, drukowane na kredowym papierze. Iloœæ stron zawieraj¹cych informacje ogólne - oznakowana czerwonym paskiem - wzros³a do 240. £atwo ju¿ obli- czyæ, ¿e obecnie firmy polonijne prezentowane s¹ na 1.524 stonach, a ich wachlarz jest ogromny: pro- dukcyjne ró¿nych bran¿, medycz- ne, handlowe, budowlane, samo- chodowe, ubezpieczeniowe, praw- nicze. Samych lekarzy og³asza siê obecnie w „Informatorze” ponad piêciuset, a jeœli chodzi o wspom- nian¹ bran¿ê spo¿ywcz¹ - polskich sklepów jest kilkadziesi¹t, w tym wiele supermarketów i wielkich przetwórni, dostarczaj¹cych swoje wyroby do sklepów amerykañ- skich w ca³ym kraju. 7 Obama nie chcia³ jednak ujawniæ konkretnych planów ustaw, zapewne dlatego aby nie podsycaæ zapa³u do walki repub- likanów, którzy ju¿ zdo³ali prze- g³osowaæ w Izbie zniesienie jego reformy opieki medycznej. Wprawdzie zniesienie powszech- nych ubezpieczeñ medycznych nie ma szansy wejœcia w ¿ycie z powodu braku poparcia w kon- trolowanym przez demokratów Senacie oraz nieuniknionego we- ta prezydenta, ale sygna³ do boju zosta³ g³oœno podany. Obama wybra³ wiêc kurs ogólnikowy, zachêcaj¹c Amery- kanów do utrzymania roli przy- wódcy œwiata, przez inwestowa- nie w edukacjê, transport i ³¹cz- noœæ. „Domy w Korei Po³udnio- wej maj¹ wiêkszy dostêp do In- ternetu, ni¿ my. Kraje europej- skie i Rosja inwestuj¹ wiêcej w drogi i koleje ni¿ my. Chiñczycy buduj¹ szybsze poci¹gi i nowsze lotniska.” Najwiêksze na œwiecie prywatne laboratorium energii s³onecznej i najszybszy super- komputer znajduj¹ siê obecnie w Chinach – wylicza³ prezydent dziedziny, w których Ameryka straci³a przewagê, dodaj¹c zara- zem, ¿e ci¹gle ma najlepsze na œwiecie uniwersytety i nieporów- nanego ducha przedsiêbiorczoœci. „¯adni robotnicy nie s¹ tak pro- duktywni, jak nasi. ¯aden kraj nie ma bardziej skutecznych w dzia³aniu kompanii, i nie przy- znaje wiêcej patentów wynalaz- com i przedsiêbiorcom – pocie- sza³ prezydent. 5 Na szczêœcie, albowiem nie by³oby czego œwiêtowaæ. G³ów- nym osi¹gniêciem tej partii jest odsuniêcie od w³adzy postkomu- nistów, czego dokona³a w 2005 roku na spó³kê z Prawem i Spra- wiedliwoœci¹. Wtedy w sposób wrêcz modelowy sprawdzi³o siê porzekad³o „zgoda buduje”. Dziœ warto przyjrzeæ siê bacznie tej¿e zgodzie. Obie partie podkreœla³y raz po raz publicznie, ¿e maj¹ zbli¿ony program polityczny i gospodarczy, ¿e podchodz¹ nie- mal identycznie do kwestii deko- munizacji kraju i lustracji. Obie mia³y wspólnie budowaæ IV Rzeczpospolit¹. Sympatia miêdzy nimi by³a tak du¿a, ¿e Jaros³aw Kaczyñski na wiecu PiS pozdro- wi³ PO jako „bratni¹ partiê” (sic!). W oczach PiS „bratnia par- tia” nie by³a wtedy wytworem s³u¿b specjalnych i nie sk³ada³a siê z ludzi z gruntu podejrzanych, zaœ w oczach platformersów Pra- wo i Sprawiedliwoœæ nie by³o parti¹ zaœciankow¹ z przechy³em w kierunku narodowo-katolic- kim. Niestety owa zgoda budo- wa³a tylko do chwili nieznaczne- go zwyciêstwa PiS odniesionego w wyborach parlamentarnych. Po nim obie strony nie by³y w stanie zawrzeæ tyle razy obiecywanej koalicji zwanej PO-PiS-em i osta- tecznie ich drogi siê rozesz³y. PiS musia³ wejœæ w alians z Lig¹ Pol- skich Rodzin i Samoobron¹, co z miejsca sta³o siê tematem szy- derstw ze strony PO i pokonane- go SLD. PóŸniej nie by³o takiej inicjatywy PiS, której nie chcia³a- by utr¹ciæ Platforma. Raz po raz wk³ada³a rz¹dowi kij w szprychy, dowodz¹c niezbicie, 5 Wyj¹tkowy jubileusz Z twórc¹ i wydawc¹ „Informatora Polonijnego” w Chicago – Leszkiem Gilem – rozmawia Andrzej M.Trzos Platforma Obywatelska skoñczy³a w³aœnie 10 lat. Na szczêœcie nie urz¹dza z tego powodu ¿adnej fety. Orêdzie o stanie pañstwa wyg³oszone we wtorek przez prezydenta Baracka Oba- mê mia³o okreœliæ strategiê prezydenta w obecnej sytuacji, gdy demokraci straci- li wiêkszoœæ g³osów w Izbie Reprezentantów.

Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

Citation preview

Page 1: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIERP L U S

P O L I S H W E E K L Y M A G A Z I N E

NUMER 856 (1206) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 29 STYCZNIA 2011

Eryk Promieñski

Adam Sawicki

Stan Stanów nie najlepszy

10 lat PO

í Film - Przez Azjê do wolnoœci - str. 8

í M³odzie¿ polonijna przysz³oœci¹ Ameryki - str. 10

í Harmonia i wyciszenie - str. 11

í Zakupy, czyli kryzys wartoœci - str. 18

- W Ameryce wielokrotniepodejmowano próby opracowa-nia i drukowania w jêzyku pol-skim ró¿nego rodzaju polonij-nych przewodników, informa-torów, czy ksi¹¿ek telefonicz-nych. Z regu³y odnosi³y siê onedo jednego skupiska Polaków inajczêœciej bywa³y efemeryda-mi. To, czego Pan w tej dziedzi-nie podj¹³ siê dwadzieœcia lat te-mu w Chicago i realizuje dodziœ, jest absolutnym wyj¹tkiem.

- Przede wszystkim od samegopocz¹tku zadecydowa³em, ¿e pro-ponowane przeze mnie wydawnic-two - dla Polaków przebywaj¹-cych w pó³nocno-œrodkowych sta-nach Ameryki - powinno stanowiæpe³ne kompendium wiedzy: gdziei jak mog¹ za³atwiæ wszelkie swo-je sprawy bytowe, bez znajomoœcijêzyka angielskiego. Tytu³ „Infor-mator Polonijny” wyda³ mi siênajbli¿szy idei powstania takiegowydawnictwa, które by³oby jedno-czeœnie magazynem informacji ocharkterze administracyjnym,przewodnikiem po mo¿liwie sze-rokim krêgu firm polonijnych orazksi¹¿k¹ adresowo-telefoniczn¹.

Od pocz¹tku te¿ za³o¿y³em, ¿e niemo¿e byæ ono jednorazowe i ko-lejne jego uzupe³niane wersje mu-sz¹ ukazywaæ siê systematycznieco najmniej w skali roku. To zre-szt¹ w tym czasie podpowiada³aogromna dynamika w powstawa-niu i aktywnoœci firm polonijnych,zmieniaj¹ca niemal z miesi¹ca namiesi¹c mapê polskich organizacjii biznesów.

- Myœlê, ¿e rozwój „Informa-tora Polonijnego” najlepiej zob-razowa³aby jego zawartoœæ: wy-dania pierwszego sprzed dwu-dziestu laty i obecnego.

- Pierwszy numer „Informato-ra” mia³ wprawdzie „uderzenio-wy” nak³ad 50.000 egzemplarzy,ale... zaledwie 114 stron z infor-macjami ogólnymi i og³oszeniamifirm polonijnych. Doliczy³em siêwtedy piêciu lekarzy z polskiminazwiskami, co wcale nie znaczy-³o, ¿e wszyscy oni znali jêzyk pol-ski. Polacy byli w³aœcicielami kil-ku ma³ych sklepików, kilku res-tauracji i doœæ licznych tzw. biurpodró¿y, a w codziennej praktyceg³ównie agencji wysy³kowych,

bowiem nasi rodacy musieli zaczyimœ poœrednictwem wysy³aædo Polski to, czego tam brakowa-³o. A wiadomo, ¿e brakowa³owszystkiego wiêc na tak¹ dzia³al-noœæ by³a koniunktura. O jakichœznacz¹cych polskich firmach z in-nych bran¿ nie by³o wówczas wogóle s³ychaæ... Natomiast numerdwudziesty z roku 2010 zawiera1.640 stron czarno-bia³ych i 124strony pe³nokolorowe, drukowanena kredowym papierze. Iloœæ stronzawieraj¹cych informacje ogólne -oznakowana czerwonym paskiem- wzros³a do 240. £atwo ju¿ obli-czyæ, ¿e obecnie firmy polonijneprezentowane s¹ na 1.524 stonach,a ich wachlarz jest ogromny: pro-dukcyjne ró¿nych bran¿, medycz-ne, handlowe, budowlane, samo-chodowe, ubezpieczeniowe, praw-nicze. Samych lekarzy og³asza siêobecnie w „Informatorze” ponadpiêciuset, a jeœli chodzi o wspom-nian¹ bran¿ê spo¿ywcz¹ - polskichsklepów jest kilkadziesi¹t, w tymwiele supermarketów i wielkichprzetwórni, dostarczaj¹cych swojewyroby do sklepów amerykañ-skich w ca³ym kraju. í7

Obama nie chcia³ jednakujawniæ konkretnych planówustaw, zapewne dlatego aby niepodsycaæ zapa³u do walki repub-likanów, którzy ju¿ zdo³ali prze-g³osowaæ w Izbie zniesienie jegoreformy opieki medycznej.Wprawdzie zniesienie powszech-nych ubezpieczeñ medycznychnie ma szansy wejœcia w ¿ycie zpowodu braku poparcia w kon-trolowanym przez demokratówSenacie oraz nieuniknionego we-ta prezydenta, ale sygna³ do bojuzosta³ g³oœno podany.

Obama wybra³ wiêc kursogólnikowy, zachêcaj¹c Amery-kanów do utrzymania roli przy-wódcy œwiata, przez inwestowa-nie w edukacjê, transport i ³¹cz-noœæ. „Domy w Korei Po³udnio-wej maj¹ wiêkszy dostêp do In-ternetu, ni¿ my. Kraje europej-skie i Rosja inwestuj¹ wiêcej wdrogi i koleje ni¿ my. Chiñczycybuduj¹ szybsze poci¹gi i nowszelotniska.” Najwiêksze na œwiecie

prywatne laboratorium energiis³onecznej i najszybszy super-komputer znajduj¹ siê obecnie wChinach – wylicza³ prezydentdziedziny, w których Amerykastraci³a przewagê, dodaj¹c zara-zem, ¿e ci¹gle ma najlepsze naœwiecie uniwersytety i nieporów-

nanego ducha przedsiêbiorczoœci.„¯adni robotnicy nie s¹ tak pro-duktywni, jak nasi. ¯aden krajnie ma bardziej skutecznych wdzia³aniu kompanii, i nie przy-znaje wiêcej patentów wynalaz-com i przedsiêbiorcom – pocie-sza³ prezydent. í5

Na szczêœcie, albowiem nieby³oby czego œwiêtowaæ. G³ów-nym osi¹gniêciem tej partii jestodsuniêcie od w³adzy postkomu-nistów, czego dokona³a w 2005roku na spó³kê z Prawem i Spra-wiedliwoœci¹. Wtedy w sposóbwrêcz modelowy sprawdzi³o siêporzekad³o „zgoda buduje”. Dziœwarto przyjrzeæ siê bacznie tej¿ezgodzie. Obie partie podkreœla³yraz po raz publicznie, ¿e maj¹zbli¿ony program polityczny igospodarczy, ¿e podchodz¹ nie-mal identycznie do kwestii deko-munizacji kraju i lustracji. Obiemia³y wspólnie budowaæ IVRzeczpospolit¹. Sympatia miêdzynimi by³a tak du¿a, ¿e Jaros³awKaczyñski na wiecu PiS pozdro-wi³ PO jako „bratni¹ partiê”(sic!). W oczach PiS „bratnia par-tia” nie by³a wtedy wytworem

s³u¿b specjalnych i nie sk³ada³asiê z ludzi z gruntu podejrzanych,zaœ w oczach platformersów Pra-wo i Sprawiedliwoœæ nie by³oparti¹ zaœciankow¹ z przechy³emw kierunku narodowo-katolic-kim. Niestety owa zgoda budo-wa³a tylko do chwili nieznaczne-go zwyciêstwa PiS odniesionegow wyborach parlamentarnych. Ponim obie strony nie by³y w staniezawrzeæ tyle razy obiecywanejkoalicji zwanej PO-PiS-em i osta-tecznie ich drogi siê rozesz³y. PiSmusia³ wejœæ w alians z Lig¹ Pol-skich Rodzin i Samoobron¹, co zmiejsca sta³o siê tematem szy-derstw ze strony PO i pokonane-go SLD. PóŸniej nie by³o takiejinicjatywy PiS, której nie chcia³a-by utr¹ciæ Platforma. Raz po razwk³ada³a rz¹dowi kij w szprychy,dowodz¹c niezbicie, í5

Wyj¹tkowy jubileuszZ twórc¹ i wydawc¹ „Informatora Polonijnego” w Chicago –Leszkiem Gilem – rozmawia Andrzej M.Trzos

Platforma Obywatelska skoñczy³a w³aœnie 10 lat. Naszczêœcie nie urz¹dza z tego powodu ¿adnej fety.

Orêdzie o stanie pañstwa wyg³oszone we wtorek przez prezydenta Baracka Oba-mê mia³o okreœliæ strategiê prezydenta w obecnej sytuacji, gdy demokraci straci-li wiêkszoœæ g³osów w Izbie Reprezentantów.

Page 2: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 20112

KURIER PLUSredaktor naczelny

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

sekretarz redakcji

Anna Romanowska

sta³a wspó³praca

Izabela Barry,

Andrzej Józef D¹browski,

Halina Jensen, Czes³aw Karkowski,

Krzysztof K³opotowski, Weronika Kwiatkowska, Konrad Lata,

Krystyna Mazurówna

Marian Polak

Agata Ostrowska-Galanis,

Katarzyna Zió³kowska-Nalepa

korespondenci z Polski

Jerzy Bukowski

korespondentka z Francji

Krystyna Mazurówna

fotografia

Zosia ¯eleska-Bobrowski

sk³ad komputerowy

Marian Polak

wydawcy

John Tapper

Kurier Plus Publishing, Inc .

Adres: 145 Java Street

Brooklyn, NY 11222

Tel: (718) 389-0134 (718) 389-3018

Fax: (718) 389-3140

E-mail: [email protected]

Internet: http://www.kurierplus.com

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.

Adam Mattauszek

Orliki nieloty?Przewodnicz¹cy SLD GrzegorzNapieralski z³o¿y³ wniosek do Naj-wy¿szej Izby Kontroli o zbadanienadu¿yæ, które mog³y mieæ miejceprzy budowie boisk Orliki. Chodzi oudzia³ firm producenckich w spotka-niach w ministerstwie sportu, gdzieopracowywano szczegó³owe kon-cepcje programu oraz o sposób wy-³aniania firm budowlanych.

ABW O.K.Szef Agencji Bezpieczeñstwa We-wnêtrznego za rz¹dów PiS, BogdanŒwiêczkowsk,i powiedzia³ sejmowejkomisji, ¿e ówczesny premier Ja-ros³aw Kaczyñski nie wywiera³ naniego nielegalnych nacisków, nato-miast zrobi³ to ówczesny i obecnymarsza³ek Senatu Bogdan Boruse-wicz. W lipcu 2007 Borusewicz we-zwa³ go do siebie i za¿¹da³ zmianytreœci informacji o nadu¿yciach wspó³kach paliwowych, któr¹ Œwiêcz-kowski rozes³a³ kilka dni wczeœniejdo najwa¿niejszych osób w pañ-stwie.

Order dla oprawcyPrezydent Bronis³aw Komorowskinada³ Krzy¿ Kawalerski Orderu Od-rodzenia Polski by³emu prezesowis¹du apelacyjnego w Bia³ymstokuZbigniewowi Pannertowi - “za wybit-ne zas³ugi w dzia³alnoœci na rzeczs¹downictwa powszechnego”. Pan-nert jako prokurator w latach 1980-tych oskar¿a³ opozycjonistów w pro-cesach politycznych. Wniosek o od-znaczenie wystawi³ minister spra-wiedliwoœci Krzysztof Kwiatkowski.

Opiniotwórcza “Rzeczpospolita”Dziennik Rzeczpospolita by³ naj-czêœciej cytowanym medium w roku2010, stwierdzi³ Instytut Monitoro-wania Mediów. By³a cytowana 1.3703 razy, gdy Gazeta Wyborcza tyl-ko 8447 razy. Tak¿e w grudniu2010 Rzeczpospolita wygra³a z Wy-borcz¹ z wynikiem 690 cytowañ,gdy Wyborcza mia³a 546.

Spó³dzielnia ministraPos³owie SLD poprosili premieraDonalda Tuska o dymisjê ministrainfrastruktury Cezarego Grabarczy-ka za to, ¿e pozatrudnia³ znajomychlub cz³onków ³ódzkiej organizacjiPO w ministerstwie i podleg³ych muspó³kach. Pos³owie przedstawilinazwiska 33 osób twierdz¹c, ¿eznajomoœæ z ministrem lub cz³on-kostwo PO w £odzi jest g³ównymkryterium zatrudnienia.

Kryzys rodzinyCo pi¹te dziecko w Polsce rodzisiê w zwi¹zkach pozama³¿eñskich,trzy razy wiêcej, ni¿ 20 lat temu.Jeszcze w 1970r. zaledwie 5 pro-cent dzieci (27 tysiêcy) rodzi³o siê wtakich zwi¹zkach a w 2009r. - 20proc., czyli 420 tys. dzieci. W latach1980. na tysi¹c osób przypada³o 10zawieranych ma³¿eñstw a w roku2009 ju¿ tylko 6,7.

 POLSKA

Obrazy “zaczête” Jacka WoŸniaka

Trwa wystawa prac Jacka WoŸniaka,absolwenta Krakowskiej AkademiiSztuk Piêknych. S¹ to oleje malowa-ne na p³ótnie. Nazwa³ je obrazamizaczêtymi, bo - jak twierdzi - pracanad nimi ci¹gle trwa. Obrazy WoŸnia-ka to realizm przemieszany z abstra-kcj¹.

Darmowe seminarium

29 stycznia w sobotê o godz. 17.00 firmaadwokacka Connors & Sullivan zaprasza na seminarium poœwiêcone zabezpieczeniuprzysz³oœci swojej i swoich dzieci. W programie m.in. Power of Attorney, prawo spad-kowe i testamenty, Medicaid i prawo podatkowe.Cenne wiadomoœci, które mog¹ przydaæ siêka¿demu. Wstêp wolny.

Tydzieñ z Plusem

145 Java Street, Greenpoint - Brooklyn tel. 718-389-3018

Imieninytygodnia29 stycznia - sobota

Zdzis³awa, Józefa, Franciszka

30 stycznia - niedziela

Macieja, Martyny, Teofila

31 stycznia - poniedzia³ek

Ludwiki, Marceli, Jana

1 lutego - wtorek

Brygidy, Ignacego, Seweryna

2 lutego - œroda

Joanny, Marii, Miros³awa

3 stycznia - czwartek

B³a¿eja, Oskara, Wawrzyñca

4 stycznia - pi¹tek

Joanny, Weroniki, Andrzeja

Zebranien odbywa³o siê w niecodziennejsytuacji. Radê Dyrektorów Centrum opuœ-ci³y trzy osoby, z urzêduj¹cym Prezesem naczele. Po opublikowanych w prasie artyku-³ach informuj¹cych o powodach ust¹pieniaze stanowiska, prezes Halina Zawadzki niezosta³a wpuszczona na Zebranie. Przedsta-wiciele prasy i paru innych „niewygod-nych” cz³onków podzielili los pani prezes ipomimo mroŸnej pogody czekali przeddrzwiami skutecznie blokowani przez wy-najêtych, umundurowanych ochroniarzy.Cz³onkowie na sali obrad wnosili kilkakrot-nie wnioski o wpuszczenie na zebranieoczekuj¹cych pod drzwiami. Odmowy zestrony prowadz¹cych doprowadzi³y w koñ-cu do g³oœnych wyrazów niezadowolenia iskandowania „Wpuœciæ prasê!”. Niestetyosoby prowadz¹ce Zebranie kontynuowa³yczytanie przygotowanych wczeœniej wypo-wiedzi choæ tonê³y one wœród gromkichprotestów cz³onków. Dopiero po przerwie,w której dla os³abienia emocji podano za-k¹ski, udostêpniono g³os cz³onkom i po ko-lejnych naciskach wpuszczono na salê cze-kaj¹ce przed drzwiami osoby.

Poruszono wiele dra¿liwych tematówjednak najbardziej bulwersuj¹cym okaza³osiê zagadnienie Statutu Organizacji. Cz³on-kowie dowiedzieli siê o zmianach, którezosta³y wprowadzone i w jaki sposób zmia-ny te w wielu wypadkach ograniczaj¹ mo¿-liwoœæ spo³ecznej kontroli i zarz¹dzaniaCentrum Polsko-S³owiañskim. Jeden z by-³ych Prezesów Unii Kredytowej poinfor-mowa³ cz³onków o istniej¹cej ekspertyzieprawnej, która by³a zamówiona w 2009 r. iw wyraŸny sposób mówi o wielu niezgod-nych z obowi¹zuj¹cym prawem zmianachw statucie.

Przed zakoñczeniem zebrania obecni nasali cz³onkowie wybrali spoœród siebieszesnastoosobow¹ grupê, która podjê³a siêsprawdzenia sytuacji statutu CP-S i przygo-towania poprawek modernizuj¹cych prawozarz¹dzaj¹ce nasz¹ organizacj¹.

Grupa ta spotka³a siê po raz pierwszy 15grudnia. Od pierwszego spotkania cz³onko-wie grupy postawili sobie za cel jak naj-

szybsze ustalenie, w jaki sposób statut zos-ta³ zmieniony jak równie¿ pracê nad no-wym statutem. Jak siê okaza³o nie by³o to³atwe zadanie. Statut, który powinien byædostêpny dla ka¿dego zainteresowanegocz³onka nigdy nie by³ przet³umaczony najêzyk polski i co gorsza link na stronie in-ternetowej Centrum maj¹cy go otwieraænigdy nie dzia³a³. Grupa wystosowa³a kolej-ne listy do Zarz¹du CP-S o udostêpnieniestatutu oraz przedstawienie odpowiednichdokumentów zaœwiadczaj¹cych, w jaki spo-sób statut zosta³ zmieniony. Do dzisiaj ¿a-den z tych listów nie doczeka³ siê odpowie-dzi.

Dziêki pomocy redakcji Super ExpressStatut z 1995 roku i wersja z 2001 zosta³yprzet³umaczone na jêzyk polski i opubliko-wane wraz z komentarzem w jednym zweekendowych wydañ. „Posypa³a siê lawi-na” telefonów i e-maili od cz³onków Cen-trum, czêsto wzburzonych niekorzystnymizmianami statutu. Upewni³o to grupê pra-cuj¹c¹ nad poprawkami o koniecznoœci jaknajszybszego przedstawieniem nowego sta-tutu do zaaprobowania cz³onkom. Spotka-nia robocze przeci¹ga³y siê do ponad piêciugodzin i dwóch, a czasem trzech zebrañ wtygodniu, by w koñcu zaowocowaæ no-wym, w pe³ni cz³onkowskim statutem.

Dokument ten w chwili obecnej podda-ny zosta³ profesjonalnemu t³umaczeniu i wnajbli¿szych dniach bêdzie przeanalizowa-ny przez biuro prawne specjalizuj¹ce siê wprawie organizacji niedochodowych. Wmiêdzyczasie, wystosowany zosta³ list doposzczególnych dyrektorów Unii Kredyto-wej, bêd¹cych w posiadaniu ekspertyzywersji statutu z 2001 roku o jak najszybszeupublicznienie jej wyników.

Pozosta³o mieæ nadziejê, ¿e cz³onkowieRady Dyrektorów Polsko-S³owiañskiejUnii Kredytowej nie zapomnieli, ¿e zostaliwybrani na stanowiska przez cz³onków i tointeres cz³onków powinien im przedewszystkim le¿eæ na sercu.

Marek Wysocki

[email protected]

w imieniu Grupy 16-tu

Burzliwe zebranie cz³onków Centrum Polsko-S³owiañskiego, któreodby³o siê 3 grudnia zesz³ego roku przepe³nione by³o gromkimi pro-testami obecnych na sali uczestników.

W sprawie statutu CP-SZ naszego podwórka

Page 3: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 3

GRUPA PRO-LIFE œw.Wincentego a’Paulo zwraca siê z proœb¹ do wszystkich ludzidobrej woli o pomoc bezdomnym rodakom w prze¿yciu tegorocznej zimy!Mo¿emy zapewniæ im noclegi w koœciele œw. Antoniego, tylko w najzimniejsze noce.Gdy pogoda jest nieco bardziej sprzyjaj¹ca, mo¿emy im pomóc, umo¿liwiaj¹cwejœcie do metra. Bezdomni najczêœciej zbieraj¹ siê przy wejœciu na rogu Greenpointi Manhattan Ave. oko³o godz. 20.00 ka¿dego dnia.B¹dŸmy dla nich Mi³osiernymi Samarytaninami a nie surowymi sêdziami.Alkoholizm, który jest udzia³em wiêkszoœci z nich, jest uzale¿nieniem, chorob¹wynikaj¹c¹ przede wszystkim z negatywnego stosunku do œwiata, otoczenia i siebiesamych! Pomó¿my im zmieniæ to nastawienie przez okazanie im serca.

Info: Marian Meller: 718-383-1850Brat Jan: 718-389-7785

Zima i nowojorscy bezdomni

Nowa siedziba oddzia³u, licz¹ca prawie2800 stóp kwadratowych (260m2) jestbardzo nowoczesna i starannie przygoto-wana do obs³ugi 4,6 tys. Cz³onków Unii zokolic Ridgewood. Oddzia³ ma piêæ stano-wisk kasjerskich i piêæ stanowisk do indy-widualnej obs³ugi klienta.

Nowy oddzia³ zosta³ oficjalnie oddanydo u¿ytku w pi¹tek, 21-go stycznia 2011 r.,podczas specjalnej uroczystoœci, na któr¹oprócz licznej grupy okolicznych miesz-kañców przyby³y zarz¹dy organizacji spon-soruj¹cych P-SFUK, przedstawiciel lokal-nej parafii i miejscowi biznesmeni orazcz³onkowie Rady Dyrektorów Unii i zarz¹-du P-SFUK.

„Gdy wynajêliœmy poprzednie pomiesz-czenie w 2001 roku, wychodziliœmy na-przeciw potrzebom okolicznej Polonii. Jed-nak¿e sukces tego oddzia³u przeszed³ naszenajœmielsze oczekiwania. Mam nadziejê,¿e w nowej lokalizacji oddzia³ ten bêdziejeszcze bardziej produktywny i ¿e nasiCz³onkowie uznaj¹ przeniesienie oddzia³uto tego w³aœnie budynku jako ogromnykrok naprzód.” – powiedzia³ dr TomaszBortnik, Przewodnicz¹cy Rady Dyrekto-rów P-SFUK.

Oprócz dr Bortnika, w uroczystym prze-ciêciu wstêgi udzia³ wziê³y panie KrystynaMyssura (Pierwszy Zastêpca Przewodni-cz¹cego Rady Dyrektorów P-SFUK) i Ire-na Marchaj (Skarbnik Rady Dyrektorów),Pawe³ Pachacz (Przewodnicz¹cy KomisjiNadzorczej P-SFUK), panie Agnieszka Po-

œlednik (Dyrektor Wykonawczy ds. Opera-cyjnych) i Agnieszka Duduœ (ZastêpcaKierownika Oddzia³u) oraz ksi¹dz W³adys-³aw Kubrak z parafii St. Matthias w Ridge-wood.

Dokonuj¹c poœwiêcenia oddzia³u ksi¹dzW³adys³aw powiedzia³: „Przynosimy nie-wiele, oszczêdzamy, a oni to mno¿¹. Gdy-by tego nie robili nie by³oby odnowionegotego oddzia³u, nie by³oby innych odnowio-nych oddzia³ów, które s¹ dlatego, ¿e oniwiedz¹ jak tym zarz¹dzaæ. Musimy sobiewierzyæ, musimy siê szanowaæ. Wybraæ to,co nas ³¹czy a nie to, co nas dzieli. Polonia,jak mówi³ Jan Pawe³ II, ma zawsze pamiê-taæ o swoim wspania³ym dziedzictwie, his-torycznym dorobku. Osoby, które tu s¹,ciê¿ko zarabiaj¹ te dolary, ale je mno¿¹ iodk³adaj¹ tak jak ja to uczyniê zaraz po po-œwiêceniu.”

Nowy oddzia³ by³ bardzo pozytywnieoceniony przez samych Cz³onków Unii.„Jestem cz³onkiem Unii od mojego przy-jazdu do USA w 1988 roku i mam senty-ment do Unii, bo tak naprawdê z ni¹ zaczy-na³em moje ¿ycie w Ameryce... st¹d mia-³em pierwsz¹ kartê kredytow¹, a konto wP-SFUK ma te¿ moja ¿ona i córka” – po-wiedzia³ pan Wojciech Wiszowaty, któryprzyby³ na uroczystoœæ otwarcia. – „To, cood pocz¹tku mi siê podoba³o, to fakt, ¿e za-wsze mogê tutaj wszystko sprawnie za³at-wiæ. Tak by³o w starej lokalizacji i tak jestw tej nowej, tylko, ¿e teraz wnêtrze jestprzyjemniejsze i przestronne”.

Przebudowa i adaptacja wnêtrza oddzia-³u przeprowadzona zosta³a przez firmêNesco Construction, wed³ug projektu ar-chitekta Krzysztofa Koz³owskiego. W wy-posa¿eniu oddzia³u znajduj¹ siê du¿e ekra-ny telewizji wewnêtrznej (UniaTV i RateSystem), w której, oprócz polskojêzycz-nych programów, pokazywane informacjeo aktualnych ofertach Unii i bie¿¹cych wy-darzeniach. Nowy oddzia³ ma przed³u¿onegodziny pracy - w poniedzia³ki: od 9-tej ra-no do 19-tej wieczorem.

*P-SFUK (Polsko-S³owiañska Federalna

Unia Kredytowa)Za³o¿ona w roku 1976 przez grupê pol-

skich imigrantów by pomóc rodakom uzys-kaæ po¿yczki na zakup domów, Polsko-

S³owiañska Federalna Unia Kredytowaobecnie posiada 14 oddzia³ów w NowymJorku, New Jersey i Chicago oraz CentrumOperacyjne w Fairfield, NJ. Unia ma pra-wie 1,4 miliarda dolarów w aktywach i s³u-¿y 71,500 tysi¹com Cz³onków na tereniestanów Nowy Jork i New Jersey. P-SFUK,która jest najwiêksz¹ etniczn¹ uni¹ kredy-tow¹ w USA, obecnie obs³uguje te¿ banko-maty na terenie Narodowego Sanktuariumw Doylestown, w Pensylwanii (w „Amery-kañskiej Czêstochowie”).

Cz³onkowie Unii mog¹ korzystaæ z In-ternetowego Oddzia³u P-SFUK na stroniewww.NaszaUnia.com oraz z us³ug Mobil-nego Oddzia³u, czyli specjalnie wyposa¿o-nego pojazdu, który spe³nia wszystkiefunkcje tradycyjnego oddzia³u.

PR

Wiêkszy, nowoczeœniejszy, lepiej po³o¿ony...

Oddzia³ Naszej Unii na Ridgewood ma ju¿ now¹ siedzibêPo latach problemów zwi¹zanych z brakiem dostatecznego miejsca do codzien-

nej obs³ugi licznej grupy klientów, oddzia³ Polsko-S³owiañskiej Federalnej UniiKredytowej na Ridgewood zosta³ przeniesiony do bardziej przestronnego i znako-micie po³o¿onego budynku przy 6903 Fresh Pond Road. Budynek znajduje siê blis-ko komunikacji miejskiej, co jest ogromnym u³atwieniem dla okolicznychmieszkañców.

W zwi¹zku z wydaniem ksi¹¿ki pt. „Nowy Jork moja strefa wiary” autorstwa ojcaMicha³a Czy¿ewskiego, organizujemy w parafii œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczen-nika, (101 E 7th Street na Manhattanie) spotkanie promocyjne.

Odbêdzie siê ono 6 lutego (niedziela), po mszy œw. o godz. 12, w której ojciecMicha³ bêdzie uczestniczy³.

Po mszy spotykamy siê w sali parafialnej, bêdzie kawa i s³odki poczêstunek,mo¿liwoœæ nabycia ksi¹¿ki i rozmowy z jej autorem.

Ksi¹¿ka „Nowy Jork moja strefa wiary” zosta³a napisana o parafii na Manhattanie,mówin ona o parafianach i o dzieciach uczêszczaj¹cych do polskiej szko³y im. Augu-styna Kordeckiego. Ojciec Micha³ by³ u nas wikarym. Ksi¹¿ka stanowi podsumowa-nie jego piêcioletniej, wspania³ej pracy w naszym koœciele œw. Stanis³awa Biskupa iMêczennika.

Serdecznie zapraszamy wszystkich parafian na niedzielne spotkanie.

Alicja Rubacha

„Nowy Jork moja strefa wiary”Polecamy

Warto wiedzieæ, ¿e…

…maj¹c dostêp do Internetu, mo¿na zostaæ Cz³onkiem Unii i korzystaæ

z naszych us³ug na terenie ca³ych Stanów Zjednoczonych.

Fizyczna odleg³oœæ od naszych oddzia³ów nie ma ju¿ takiego znaczenia jak

kiedyœ – dzisiaj Nasza Unia mo¿e prowadziæ obs³ugê swoich Cz³onków

ca³kowicie „na odleg³oœæ”. Kluczow¹ rolê spe³nia tu nasza strona

internetowa www.NaszaUnia.com. W sekcji „Oddzia³ Online” mo¿na zostaæ

Cz³onkiem Unii otwieraj¹c swoje pierwsze konto. Mo¿na tam równie¿

za³o¿yæ dodatkowe konta. Potrzebujesz po¿yczki personalnej lub karty

kredytowej? Wystarczy klikn¹æ na „Z³ó¿ wniosek o po¿yczkê” i wybraæ

odpowiedni¹ opcjê. Loguj¹c siê do bankowoœci internetowej mo¿na m.in.

zamawiaæ czeki i dokonywaæ transferów pieniêdzy pomiêdzy kontami w

Naszej Unii lub pomiêdzy swoim kontem w Unii a kontem w innej instytucji

finansowej. Pieni¹dze mo¿na deponowaæ w Naszej Unii wysy³aj¹c czeki na

adres PSFCU, 9 Law Drive, PO BOX 10425, Fairfield, NJ 07004 lub

korzystaj¹c z Automatycznej Wp³aty na Konto. Warto wspomnieæ, ¿e dostêp

do swojego konta mo¿na równie¿ uzyskaæ za poœrednictwem naszej

bankowoœci telefonicznej.

Pracownicy Dzia³u Obs³ugi Klienta chêtnie odpowiedz¹ na wszystkie

pytania – wystarczy zadzwoniæ pod numer 1-800-297-2181 lub wys³aæ email

z pytaniem na adres [email protected] (prosimy nie podawaæ w nim

poufnych danych).

Porada miesi¹ca

S T Y C Z E Ñ

Page 4: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, któ-rzy pe³nicie Jego nakazy; szukajcie sprawiedli-woœci, szukajcie pokory, mo¿e siê ukryjecie wdzieñ gniewu Pana. Zostawiê poœród ciebie ludpokorny i biedny, a szukaæ bêd¹ schronienia wimieniu Pana. Reszta Izraela nie bêdzie czyniænieprawoœci ani mówiæ k³amstwa. I nie znaj-dzie siê w ich ustach zwodniczy jêzyk, gdy paœæsiê bêd¹ i wylegiwaæ, a nie bêdzie nikogo, ktoby ich przestraszy³

So 2,3; 3,12–13

Polskie przys³owie mówi: „Pokorne cieledwie matki ssie”. Coœ na pewno w tym jest, boprzecie¿ przys³owia rodz¹ siê z m¹drej obser-wacji ¿ycia i refleksji nad nim. I s³usznie niek-tórzy z tej racji uwa¿aj¹ je za m¹droœæ narodu.Mo¿na powiedzieæ, ¿e w myœl powy¿szego po-rzekad³a cz³owiek pokorny otrzymuje od ¿yciawiêcej, zarówno w sferze materialnej, jaki i du-chowej. A jeœli mówimy o pokorze w kontek-œcie biblijnym, to bierzemy pod uwagê korzyœ-ci nadprzyrodzone, wieczne. I ten motyw bê-dzie przewodnim w tych rozwa¿aniach. Aleprzedtem przytoczê kilka myœli o pokorze.„Sk¹d bierze siê moja pokora? A st¹d, ¿e zasia-dam do stawiania znaczków na papierze w na-dziei, ¿e coœ wyra¿ê, umiem na tym spêdzaæca³e dnie, ale kiedy postawiê kropkê, widzê, ¿enie wyrazi³em nic” (Czes³aw Mi³osz). „S³u¿e-nie innym bez uczucia pokory jest jedynie za-spokajaniem egoizmu: zapatrzeniem siê wy-³¹cznie we w³asn¹ osobê” (Mahatma Gandhi).„Pokora jest nie tylko warunkiem autentycz-noœci i prawdziwoœci wszystkich cnót, lecz tak-¿e warunkiem przemienienia cz³owieka wChrystusie. Ale ma ona w sobie samej wysok¹wartoœæ, nadaje cz³owiekowi szczególnegopiêkna” (Dietrich von Hildebrand). „Pokora ot-wiera spojrzenie duchowe na wszystkie wartoœ-ci œwiata. Ona, która zak³ada, ¿e nie ma zas³ugi,a wszystko jest darem i cudem, powoduje, ¿ecz³owiek wszystko zdobywa. Pokorny – stajesiê natychmiast duchowym bogaczem” (MaxScheller). S³uga Bo¿y Jan Pawe³ II wskazuje nanadprzyrodzony duchowy wymiar pokory. Wczasie modlitwy na „Anio³ Pañski” powiedzia³:„Mentalnoœæ œwiata ka¿e bowiem wyró¿niaæsiê spoœród innych, przebijaæ, pos³uguj¹c siêsprytem i wyzbywaj¹c skrupu³ów, by zyskaæuznanie i broniæ w³asnych interesów. W króles-twie Bo¿ym nagradzane s¹ skromnoœæ i poko-ra. W sprawach ziemskich, przeciwnie, nie-rzadko pop³acaj¹ karierowiczostwo i bez-wzglêdnoœæ; konsekwencje tego s¹ dla wszyst-kich dobrze widoczne: rywalizacja, niespra-wiedliwoœci, frustracje”.

Postawa pokory ma przemo¿ny wp³yw nanasze ¿ycie. Oto tego przyk³ad. Profesor StuartBlackie z Uniwersytetu w Edinburghu wezwa³do odpowiedzi jednego ze studentów. Wywo-³any student wsta³ i trzymaj¹c w lewej rêceksi¹¿kê zacz¹³ odczytywaæ tekst. Profesor ostrogo skarci³: „WeŸ ksi¹¿kê do prawej rêki iusi¹dŸ”. Upokorzony student podniós³ praw¹rêkê do góry i okaza³o siê, ¿e nie ma d³oni. Po-zostali studenci byli nieco zmieszani i zgorszenizaistnia³¹ sytuacj¹. Profesor chwilê siê zawaha³.Nastêpnie podszed³ do studenta obj¹³ go ramie-niem i ze ³zami w oczach powiedzia³: „Niewiedzia³em o tym. Proszê wybacz mi”. Te po-korne przeprosiny, jak siê okaza³o sta³y siêpunktem zwrotnym w ¿yciu tego m³odzieñca.Wiele lat póŸniej na jednym z zebrañ opowie-dziano tê historiê. Pod koniec spotkania wsta³mê¿czyzna w sile wieku odwróci³ siê do zebra-nych, podniós³ do góry praw¹ rêkê bez d³oni ipowiedzia³: „To ja by³em tym studentem. Pro-fesor Blackie przyprowadzi³ mnie do Chrystu-sa. Prawdopodobnie nie sta³oby siê to nigdy,gdyby nie te przeprosiny pe³ne pokory”.

Spojrzymy teraz na cnotê pokory w jej naj-

istotniejszym, to znaczy biblijnym wymiarze.Prorok Sofoniasz w pierwszym czytaniu, zacy-towanym na wstêpie tych rozwa¿añ ukazujepokorê, jako bardzo wa¿ny element pog³êbie-nia ¿ycia religijnego. Zaœ autentyczna pobo¿-noœæ przemienia cz³owieka i chroni go przedgniewem bo¿ym: „Szukajcie sprawiedliwoœci,szukajcie pokory, mo¿e siê ukryjecie w dzieñgniewu Pana”. Gniewu bo¿ego uniknie cz³o-wiek, którego prorok nazywa „biednym”.Biedni to ci, którzy w pokorze serca uznali ca³-kowit¹ zale¿noœæ od Boga. Pojêciu „biedny”Sofoniasz nadaje znaczenie moralne i ducho-we, co ma swoj¹ kontynuacjê w Ewangelii ob³ogos³awieñstwach, czytanej w dniu dzisiej-szym. Bogactwa materialne i intelektualne sta-nowi¹ dla cz³owieka pewne zagro¿enie zam-kniêcia siê na Boga. Cz³owiek ubogi i pokornyuznaje swoj¹ zale¿noœæ od Boga i jest na Niegootwarty. Pokora i ubóstwo, to drogi wyzwole-nia cz³owieka, bo wybranie zale¿noœci od Bogaczyni go naprawdê wolnym i szczêœliwym, ina-czej b³ogos³awionym. Wtedy spe³niaj¹ siê s³o-wa psalmisty: „Ubodzy duchem maj¹ wstêp donieba”.

O tej pokornej zale¿noœci pisze tak¿e œw.Pawe³ w Liœcie do Koryntian: „Bóg wybra³w³aœnie to, co g³upie w oczach œwiata, aby za-wstydziæ mêdrców, upodoba³ sobie w tym, coniemocne, aby mocnych poni¿yæ; i to, co niejest szlachetnie urodzone wed³ug œwiata iwzgardzone, i to, co nie jest, wyró¿ni³ Bóg, byto, co jest, unicestwiæ, tak by siê ¿adne stworze-nie nie che³pi³o przed obliczem Boga”. Œw. Pa-we³ mówi, ¿e m¹droœæ ludzka ró¿ni siê od m¹-droœci Bo¿ej. M¹droœæ œwiata akcentuje ludzkiezdolnoœci i sprawnoœci, szczególnie intelektual-ne, które decyduj¹ o pozycji cz³owieka w œwie-cie. Ta m¹droœæ jest niejako odporna na œwiat³oobjawienia w Chrystusie. M¹droœæ Bo¿a jestdarem Boga, którym mamy siê chlubiæ, jakoszczególn¹ ³ask¹ nieba. Dla uczniów Chrystusat¹ m¹droœci¹ jest sam Jezus Chrystus. On po-wiedzia³ o sobie, ¿e jest drog¹, prawd¹ i ¿y-ciem. W Chrystusie mo¿emy najm¹drzej prze-¿yæ nasze ¿ycie. Aby uznaæ tê m¹droœæ i ¿yæwed³ug niej konieczna jest pokora. Jest to aktu-alne szczególnie dla cz³owieka dzisiejszychczasów, który uwa¿a, ¿e wszystko zawdziêczasobie i ¿e ma w³asn¹ receptê na szczêœliwe ¿y-cie. M¹droœæ bo¿a najdoskonalej wyra¿a siê wb³ogos³awieñstwach, które s³yszymy w dzisiej-szej Ewangelii. Aby je jednak przyj¹æ potrzeb-na jest pokora.

W b³ogos³awieñstwach m¹droœæ œwiata sta-je niejako w opozycji do m¹droœci Bo¿ej. Nakrótki dystans m¹droœæ œwiata wydaje siê sku-teczna, ale cz³owiek jest d³ugodystansowcem,

siêgaj¹cym wiecznoœci i przy takim dystansiem¹droœæ bo¿a jest nieodzowna. Chrystus mó-wi, ¿e b³ogos³awieni inaczej szczêœliwi s¹ubodzy w duchu, którzy s¹ bogaci Bogiem.M¹droœæ tego œwiata podpowiada, ¿e szczêœli-wi s¹ ci, którzy w dobrach materialnych z³o¿yliswoj¹ nadziejê. B³ogos³awieni, którzy p³acz¹,bo widz¹ wiele z³a i niesprawiedliwoœci. M¹-droœæ œwiata podpowiada, ¿e trzeba siê tak u-rz¹dziæ, aby samemu nie p³akaæ, co nas obcho-dzi krzywda innych. B³ogos³awieni cisi, którzywyciszeni wewnêtrznie s¹ gotowi przyj¹æ Bogai us³yszeæ wo³anie bliŸniego. M¹droœæ œwiatamówi: pchaj siê na œwiecznik, nie zwa¿aj¹c nainnych. B³ogos³awieni, którzy pragn¹ spra-wiedliwoœci. M¹droœæ œwiata mówi, ¿e œwiatjest sprawiedliwy, gdy ja zaspokojê swoje po-trzeby, nie zwa¿aj¹c na bliŸniego. B³ogos³awie-ni czystego serca. M¹droœæ tego œwiata nie wie-rzy w czyst¹, bezinteresown¹ mi³oœæ. Nawetona staje elementem przetargowym w robieniuœwiatowych interesów. B³ogos³awieni, którzywprowadzaj¹ pokój. M¹droœæ tego œwiata niedaje pokoju, lecz nape³nia cz³owieka ci¹g³ymniepokojem o utrzymanie swojej pozycji, a wbliŸnim widzi wroga i konkurenta. A tylko wy-pe³nienie siê Chrystusem, bezgraniczn¹ mi³oœ-ci¹ daje cz³owiekowi prawdziwy pokój. To tyl-ko niektóre zestawienia myœli, ukazuj¹ce jakwiele potrzebujemy pokory, aby siê opowie-dzieæ za m¹droœci¹ bo¿¹.

Ks. Ryszard Koper

www.ryszardkoper.pl

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Szukajcie pokoryNa drogach Prawdy Bo¿ej

¯ydzi przeciwko rz¹dowiwêgierskiemuRestrykcyjna ustawa medialnawprowadzona przez rz¹d premie-ra Orbana na Wêgrzech zosta³askrytykowana przez prezesa Eu-ropejskiego Kongresu ¯ydów-Moshe Kantora. Na wszelki wypa-dek twierdzi on, ¿e skoro ograni-cza wolnoœæ s³owa, to równie¿ogranicza krytykê antysemityzmu.Rz¹d wêgierski uspokaja, ¿e no-we prawo zakazuje mowy niena-wiœci i wypowiedzi rasistowskich.

Wyrok na terrorystêS¹d federalny w Nowym Jorkuskaza³ na do¿ywocie bez mo¿li-woœci skrócenia kary AhmedaKhalfana Ghalainiego, jednego zzamachowców na ambasadyUSA w Kenii i Tanzanii w 1998 ro-ku, w których zginê³y 224 osoby.Po ataku na ambasady 36-letnimorderca szkoli³ siê w obozachal-Kaidy w Afganistanie, by³ te¿osobistym ochroniarzem Osamybin Ladena. Zosta³ schwytany wPakistanie w 2004 roku. W No-wym Jorku nie ma kary œmierci.

To nie CzeczeniRosyjski premier W³adimir Putinpowiedzia³, ¿e zamach na lotniskuDemodiewo w Moskwie w ponie-dzia³ek nie mia³ zwi¹zku z Cze-czeni¹ a do skutecznej walki z ter-roryzmem konieczny jest rozwójspo³eczny i gospodarczy KaukazuPó³nocnego, zaœ walka z terroryz-mem i ekstremizmem bêdzie bez-litosna. Putin zapowiedzia³ wzmo-cnienie s³u¿b bezpieczeñstwa iwspieranie islamu tradycyjnego.Do tej pory nikt nie przyzna³ siêdo organizacji zamachu.

Tajny KatyñTrybuna³ w Strasburgu rozpatr-zy skargê rosyjskiego Memoria³una wyrok rosyjskiego S¹du Naj-wy¿szego. S¹d ten podtrzyma³wyrok ni¿szej instancji o utrzyma-niu utajnienia powodów umorze-nia œledztwa w sprawie mordu ka-tyñskiego. Memoria³ to rosyjskaorganizacja, która dokumentujezbrodnie sowieckie. Do dziœ niewiadomo, jaka by³a podstawaumorzenia œledztwa w roku 2004.

Oœ Pary¿ - MoskwaFrancja sprzeda³a Rosji czteryokrêty wojenne typu Mistral, mimoprotestów NATO, Gruzji i USA.Dwa okrêty maj¹ zostaæ zbudo-wane w stoczni Saint-Nazaire adwa w stoczniach rosyjskich. Niewiadomo, czy Francja przekaza³atak¿e technologiê budowy tychokrêtów. Wartoœæ takiego okrêtuszacuje siê na 500 - 700 milionóweuro. Jest to najwiêkszy projekt wtej dziedzinie realizowany przezRosjê i pañstwo zachodnie.

4

 ŒWIAT

Na Górze B³ogos³awieñstw.

Katolicki Klub Dyskusyjny im. JanaPaw³a II zaprasza na Mszê œw. za nasz¹ukochan¹ ojczyznê Polskê oraz na filmpt. “Mg³a”zwi¹zany z tragedi¹ smoleñsk¹w niedzielê, 6 lutego.SpowiedŸ o godz. 2.30 ppo³.Msza œw. o godz. 3.00 ppo³.Film o godz. 4.00 ppo³.Koœció³ œw. Szczepana na Manhattanie /St. Stephen Church – 151 E 28 th Streetpomiêdzy Lexington Ave oraz 3 Ave/.Dojazd metrem linia “6” do 28 Street.

Inf. tel. (212) 289-4423

Msza za ojczyznê i film “Mg³a”

Na powy¿szej stronie internetowej znaj-dziecie Pañstwo informacje o piel-grzymce na beatyfikacjê Jana Pawla IIoraz informacje o wycieczce do Chin iTybetu.

Page 5: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

1íStany Zjednoczone maj¹ skupiæ siê napiêciu dziedzinach: poprawie innowacyjnoœ-ci, lepszej oœwiacie, rozbudowie infrastruktu-ry, redukcji deficytu i uczynienia bardziejwydajnej biurokracji federalnej. Wielk¹ rolêma do odegrania rz¹d federalny, wbrew te-mu, co twierdz¹ republikanie, którzy chc¹drastycznie ograniczyæ rolê rz¹du oraz bez-wzglêdnie zmniejszaæ wydatki i podatki. Pre-zydent przeciwnie, zapowiedzia³ zwiêkszeniewydatków rz¹dowych na badania rozwojowedo poziomu najwy¿szego – jako udzia³u wgospodarce – od czasu prezydenta JohnaKennedy’ego. A tak¿e wykszta³cenie dodat-kowo 100 tysiêcy nauczycieli matematyki inauk œcis³ych w nastêpnych dziesiêciu latach.

Przemówienie prezydenta by³o pozorniepojednawcze wobec republikanów zawiera-j¹c kilka inicjatyw, które musz¹ siê im spo-dobaæ. To zapowiedŸ wetowania ka¿dej usta-wy, która bêdzie zawiera³a pet projects kon-gresmanów, czyli wyodrêbnienie pieniêdzydo wydania na ulubione projekty w ich okrê-gach wyborczych. To te¿ zapowiedŸ uprosz-czenia podatków korporacyjnych i wywarcianacisku na uczelnie, ¿eby dopuszcza³y naswym terenie rekrutacjê ochotników do si³zbrojnych. Prezydent unika³ równie¿ wzmia-nki o zapobieganiu zmianom klimatu i usta-wach o ograniczeniu emisji gazów cieplar-nianych, które republikanie uwa¿aj¹ zaszkodliwe w rozwoju gospodarki. Znalaz³asiê nawet ciep³a wzmianka o nowym spiker-ze Izby, który zaczyna³ pracê od zamiataniapod³ogi w barze ojca, a sta³ siê drugim whierarchii urzêdnikiem kraju, co dowodzi, ¿ew Ameryce wszystko jest ci¹gle mo¿liwe.

Jednak ca³kowicie inne pojmowanie przezObamê roli rz¹du, jako si³y kieruj¹cej mo-dernizacj¹ gospodarki zapowiada nieuchron-nie ostr¹ walkê z republikanami, poczynaj¹cod zmniejszania deficytu bud¿etowego. Pre-zydent zapowiedzia³ wyd³u¿enie z trzech dopiêciu lat zamro¿enia wydatków na pewneprogramy rz¹dowe. Ma to zmniejszyæ defi-cyt o 400 miliardów dolarów w ci¹gu 10 lat.Republikanie ¿¹daj¹ natychmiastowych, g³ê-

bokich, szeœciokrotnie wiêkszych ciêæ wy-datków. Obama uwa¿a, ¿e tak drastyczna re-dukcja deficytu utrudni wychodzenie gospo-darki z najg³êbszej recesji odczasu Wielkiego Kryzysu lat1930-tych. Wymowne jest, ¿eprezydent nie popar³ radykal-nych wniosków komisji dospraw deficytu, któr¹ sam po-wo³a³ i gdzie wiêkszoœæ g³o-sów mieli demokraci, zapew-ne aby nie rozpoczynaæ ju¿ te-raz za¿artej walki politycznej.

Prezydent doskonale wie,¿e Stany Zjednoczone czekakatastrofa, jeœli rz¹d i Kongresnie zdobêd¹ siê na niepopular-ne posuniêcia finansowe.Trzeba znieœæ szkodliwe ob-ni¿ki podatków wprowadzoneprzez Busha, co musi doty-czyæ tak¿e klasy œredniej a nietylko najbogatszych. Nale¿yzmniejszyæ wyp³aty SocialSecurity dla przysz³ych eme-rytów, mocno ograniczyæ wy-datki na Medicare i Medicaid,znieœæ wiele ulg podatko-wych. W pierwszym roku rz¹-dów prezydent twierdzi³, ¿enie pora na radykalne reformyz racji bezpoœredniej groŸbyza³amania gospodarki. W dru-gim roku rz¹dów uzna³, ¿enajwa¿niejsza jest reformaubezpieczeñ medycznych. Ioto w trzecim roku prezydentznowu nie przewiduje rady-kalnego zmniejszenia wydat-ków. Byæ mo¿e odniesie siêdo tych spraw w propozycjibud¿etu, który przedstawi wprzysz³ym miesi¹cu. Na raziemamy wznios³e s³owa i ma³okonkretów.

Adam Sawicki

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 5

1í¿e pojêcie w³asnej obywatelskoœci traktujetylko umownie i ¿e ka¿dy chwyt w walce ow³adzê jest dla niej dobry. W ¿adnej kwestiinie chcia³a siê porozumieæ z obozem rz¹dz¹-cym. Dwa lata póŸniej role siê odwróci³y i toPiS wk³ada kij w szprychy ka¿dej inicjatywyPO. Tyle tylko, ¿e tych inicjatyw jest dopraw-dy niewiele i zazwyczaj s¹ one niedopracowa-ne.

Przez pierwsze dwa i pó³ roku swoich rz¹-dów Platforma obarcza³a win¹ za stagnacjêPiS i prezydenta Lecha Kaczyñskiego, którzyw jej przekonaniu blokowali ka¿d¹ próbê re-form. Dziœ, kiedy ta partia ma pe³niê w³adzy,¿adnych reform nie podejmuje, przek³adaj¹cje z wiosny na jesieñ i z jesieni na wiosnê.Premier Donald Tusk nie przejmuje siê zupe³-nie w³asnymi obietnicami i zapowiedziami,podkreœlaj¹c, i¿ musi elastycznie dostosowy-waæ siê do sytuacji bie¿¹cej. A i w sytuacjachbie¿¹cych te¿ sobie kiepsko radzi, o czym naj-lepiej œwiadczy ostatni chaos na kolei i pertur-bacje z budow¹ autostrad, których nie bêdziena Euro 2012. Nie bêdzie, mimo i¿ Tusk jeobieca³! Chaos w systemie emerytalnym,ostro krytykowanym ostatnio przez LeszkaBalcerowicza, chaos w finansach publicznychi niedobory w armii – dope³niaj¹ obrazu nieu-dolnoœci i przedziwnej beztroski wynikaj¹cej zdziecinnego wrêcz przekonania, ¿e jakoœ tobêdzie.

Na 10 rocznicê istnienia PO k³adzie siê cie-

niem sprawa katastrofy smoleñskiej i raportMAK. Tu te¿ nie zda³ egzaminu ani premier,ani szef polskiej komisji do spraw katastrofy -Jerzy Miller, kompletnie nie przewiduj¹c stra-tegii strony rosyjskiej. A wystarczy³o choæbyprzeœledziæ, jak dotychczas MAK interpreto-wa³ katastrofy lotnicze samolotów produko-wanych w Rosji i katastrof, które wydarza³ysiê na terenie Federacji Rosyjskiej. Wystar-czy³oby tak¿e przypomnieæ sobie wyjaœnieniapo zatoniêciu „Kurska”. Liczenie na obiekty-wizm Rosjan i ufne czekanie na uwzglêdnie-nie przez nich polskich uwag do raportuœwiadczy w najlepszym razie o du¿ej naiw-noœci. Premier i minister spraw zagranicznychzabiegaj¹ dopiero teraz o rozmowy ze stron¹rosyjsk¹, kiedy w œwiat posz³a ju¿ informacjao wy³¹cznej winie polskich pilotów, przymu-szonych do l¹dowania przez nietrzeŸwego do-wódcê. Trzeba te¿ kompletnego braku wyob-raŸni, ¿eby nie przewidzieæ, i¿ g³os Rosji bê-dzie o wiele silniej s³yszalny ni¿ g³os Polski inie przygotowaæ siê do tego zawczasu. Oczy-wiœcie, nale¿y braæ poprawkê na to, ¿e stronarosyjska jest partnerem z jednej strony nie-przewidywalnym, z drugiej zaœ wyj¹tkowoprzebieg³ym, ¿eby nie powiedzieæ – perfid-nym, ale naiwnoœci¹ by³o oczekiwanie, ¿eweŸmie ona na siebie czêœæ winy za katastrofêw sytuacji, kiedy wycofa³a wczeœniejsze, nie-korzystne dla niej zeznania kontrolerów lotu.Nale¿a³o tak¿e wyci¹gn¹æ wnioski z postawy

prokuratorów rosyjskich w sprawie mordu wKatyniu, kiedy za Boga nie chc¹ oni przyznaæ,i¿ dosz³o do zbrodni ludobójstwa, nie mówiæju¿ o bucie, z jak¹ oœwiadczyli Trybuna³owi wStrasburgu, i¿ nie musz¹ siê z tej sprawy t³u-maczyæ. Oficjalnie rz¹d rosyjski deklarujedobr¹ wolê w sprawie pe³nego wyjaœnieniatej¿e tragedii, ale archiwum z najwa¿niejszy-mi dokumentami jest wci¹¿ dla badaczy zam-kniête. I to mówi samo za siebie. Niestetyplatformerska dyplomacja w odniesieniu doRosji nie staje na wysokoœci zadania. W ka¿-dym razie, Polska z rzeczywistego, czy tylkopozornego ocieplenia stosunków z tym s¹sia-dem, nie ma jak dotychczas ¿adnych wymier-nych korzyœci.

Konia z rzêdem temu, kto po 10 latach ist-nienia PO mo¿e powiedzieæ jaka jest to wkoñcu partia. Do niedawna chlubi³a siê onawizj¹ Polski zmodernizowanej i nowoczesnej,ale nikt nie wie, na czym ta modernizacja i no-

woczesnoœæ mia³yby polegaæ. Wspomnianybrak autostrad i katastrofalny stan kolejnictwa,nie mówi¹c o ci¹g³ym nieprzygotowaniu dokolejnych powodzi, s¹ przyk³adami zaprze-czaj¹cymi modernizacji i nowoczesnoœci. A tujeszcze trzeba biæ na alarm z powodu niskiegopoziomu wyszkolenia armii, w tym tak¿e kad-ry lotnictwa, a tu jeszcze trzeba biæ na alarm zpowodu coraz ni¿szego poziomu polskiegoszkolnictwa od podstawowego poczynaj¹c ana wy¿szym koñcz¹c. O ci¹g³ej ko³omyjce ws³u¿bie zdrowia ju¿ nie wspominam, bo mówisiê o niej dzieñ w dzieñ. W rocznicowej kon-kluzji trzeba zadaæ w koñcu pytanie elemen-tarne. Jaka jest najwiêksza zas³uga rz¹dz¹cejPlatformy? OdpowiedŸ na nie jest nie lada za-daniem nawet dla jej zagorza³ych zwolenni-ków. Tyle tylko, ¿e im zazwyczaj wystarczaprzekonanie, ¿e PO to antyPiS.

Eryk Promieñski

10 lat PO

Stan Stanów nie najlepszy

Najwa¿niejsi ludzie Platformy Marsza³ek Sejmu Grzegorz Schetyna i premier Donald Tusk.

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com Po wejœciuna stronê wystarczy klikn¹æ na napis „pobierz wydanie Kuriera w formacie PDF.”

Og³aszaj siê u nas. To siê op³aca!

Page 6: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

6 KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Powszechnie znana jest dzia³alnoœæpolityczna i spo³eczna Marsza³ka JózefaPi³sudskiego. Natomiast niewiele osób wieo roli jak¹ odegra³ on w rozwoju kultury fi-zycznej w Polsce . Jest ona tym bardziejgodna uwagi, ¿e Józef Pi³sudski uzna³ roz-wój wychowania fizycznego po zwyciês-twie nad chaosem i korupcj¹ w maju 1926r., za jedno z bardzo wa¿nych zadañ naro-dowych.

Zainteresowania Józefa Pi³sudskiegowychowaniem fizycznym i sportem siêgaj¹lat 1896-1901, jak pisa³a Pani Marsza³ko-wa Aleksandra Pi³sudska w swoichwspomnieniach, kiedy bywa³ w Londynie iwidzia³ boiska sportowe i ogrody dla dziecioraz starania Brytyjczyków o rozwój fi-zyczny m³odzie¿y.

Wp³yw na zainteresowanie Marsza³kawychowaniem fizycznym mia³y równie¿Jego doœwiadczenia z organizacji strzelec-kich, gdzie wychowanie fizyczne by³owa¿nym elementem przygotowania dos³u¿by wojskowej i walki o niepodleg³oœæPolski. W³aœnie w tych organizacjach JózefPi³sudski zastosowa³ termin kultura fizycz-na w odniesieniu do sprawnoœci fizycznejswoich ¿o³nierzy.

Marsza³ek Józef Pi³sudski by³ ponadtoprotektorem sportu wyczynowego i odegra³znacz¹c¹ rolê w jego rozwoju. Patronowa³wielu akcjom i wydarzeniom sportowym,dekorowa³ zwyciêzców zawodów i doko-nywa³ otwarcia sportowych obiektów. Jó-zef Pi³sudski by³ ponadto inicjatorem po-wstania w 1925 r. Rodziny Wojskowej,przy której nastêpnie powsta³ Klub Sporto-wy. Wspó³pracowa³a z tym Klubem Mar-sza³kowa Aleksandra Pi³sudska.

Jako Naczelnik Pañstwa Józef Pi³sudskiprzyj¹³ protektorat nad Polskim KomitetemOlimpijskim. Podczas przygotowañ do VIIOlimpiady w Antwerpii w 1920 r. przy-chylnoœæ sw¹ okaza³ w szerokim zakresie ipoleci³ zwolnienie z frontu wszystkich po-

trzebnych do przy-gotowañ olimpij-skich osób. Rzecz-nikiem tych dzia-³añ by³ adjutantgeneralny majorBoles³aw Wienia-wa-D³ugoszowski,który by³ zapalo-

nym zwolennikiem sportów.W 1927 roku zosta³ powo³any przy Mi-

nistrze Spraw Wojskowych PañstwowyUrz¹d Wychowania Fizycznego i Przyspo-sobienia Wojskowego. W tym samym rokuzosta³a powo³ana te¿ Rada Naukowa Wy-chowania Fizycznego. Józef Pi³sudski pod-kreœla³ znacz¹c¹ rolê tej instytucji, intereso-wa³ siê jej sk³adem osobowym, przewodni-czy³ jej obradom i poddawa³ jej do rozwa-¿enia problemy, które wynika³y z jegow³asnych studiów i obserwacji.

Zachowa³y siê przemówienia JózefaPi³sudskiego w sprawie wychowania fi-zycznego i sportu z trzech posiedzeñ RadyNaukowej Wychowania Fizycznego, któ-rym przewodniczy³ (z 15.II.1927,22.VI.1929 i 22.V.1932 r.). W przemówie-niu na posiedzeniu rady w 1927 roku za-warte jest miêdzy innymi nastêpuj¹ce zda-nie: "Nim wychowanie fizyczne rozwiniesiê i stanie siê sta³¹ prawd¹ ¿yciow¹, nimzacznie siê wymaganie takiego musu pra-cy pañstwowej, czy innej - dot¹d wisi wpowietrzu. Nie bêdê s¹dzi³, jak to zrobiæ ikto zrobi³by tê prawdê ¿ycia. To zale¿ynajczêœciej tylko od cz³owieka. Je¿eli jesttaki czlowiek - wszystko pójdzie dobrze,je¿eli nie ma – nic nie pójdzie. I to nie tyl-ko w tej sprawie, ale w ca³ym mnóstwiespraw pañstwowych.

Marsza³ek Pi³sudski mia³ niezwyk³¹ in-tuicjê w wa¿nych do przedyskutowania zRad¹ Naukow¹ problemach programowa-nia zajêæ wychowania fizycznego, takichjak: koniecznoœæ dostosowania programu

nauczania w tej dziedzinie do rozwoju bio-logicznego m³odzie¿y, koniecznoœæ indy-widualizacji zajêæ i opracowania mierni-ków fizycznej sprawnoœci.

W czasie tej samej Rady Naukowej wroku 1927 uzasadniono koniecznoœæ po-wo³ania w Warszawie instytutu kszta³c¹-cego nauczycieli wychowania fizycznegodla szkó³ i instruktorów sportowych dlaszkó³ i dla wojska. Idea ta znalaz³a protek-tora w osobie Marsza³ka Józefa Pi³sud-skiego. W rok póŸniej wyasygnowano 5milionów z³otych na budowê CentralnegoInstytutu Wychowania Fizycznego(CIWF). 2 grudnia 1928 roku wmurowanoakt erekcyjny oraz tablicê upamiêtniaj¹c¹10-lecie Polski Niepodleg³ej i rozpoczêtona warszawskich Bielanach budowê w takszybkim tempie, ¿e w listopadzie 1929 r.mo¿na by³o na pierwszym roku studiówrozpocz¹æ zajêcia ze studentami. Tak roz-

poczê³y siê dzieje bielañskiej uczelni - odwojskowej zawodowej szko³y o dwulet-nim kursie studiów (CIWF), do obecnejAkademii Wychowania Fizycznego JózefaPi³sudskiego i spe³ni³o siê pragnienie Mar-sza³ka, aby "kultura i tê¿yzna fizycznam³odego pokolenia znalaz³a swe racjonal-ne rozwi¹zanie w ogólnej pracy wycho-wawczej".

Instytut Pi³sudskiego w Nowym Jorkuorganizuje spotkanie poœwiêcone roli Mar-sza³ka Pi³sudskiego jako protektora wy-chowania fizycznego i polskiego sportu wnajbli¿szy pi¹tek, 28-go stycznia o godzi-nie 7 wieczorem.

W czasie spotkania zostan¹ zademon-strowane archiwalne zdjêcia wraz z ko-mentarzem.

Dorota Halicka

Józef Pi³sudski w sprawie wychowania fizycznego i sportu

Józef Pi³sudski z zawodnikami “Wis³y” i “Pogoni” - Kraków 1924 r.

Tygodnik “Nie” zapyta³ polity-ków i publicystów, jaka bêdzieprzysz³oœæ Jaros³awa Kaczyñ-skiego. Wprawdzie tygodnik Ur-bana od pocz¹tku by³ obrzydli-wy, lecz zamieszcza³ tak¿e de-maskatorskie wobec w³adzy iwa¿ne teksty polityczne. Zainte-resowanie redakcji przysz³oœci¹szefa najwiêkszej partii opozycjiwydawa³o siê wiêc uzasadnio-ne. Jednak odpowiedzi, jakienadesz³y wyznaczy³y kolejnedno upadku mediów polskich.

Oto drastyczne próbki: Kazimierz Kutz, do niedawna pose³

PO, wczeœniej wicemarsza³ek Senatu:Skoñczy samobójstwem... to wcale nie ta-ka z³a rzecz, jeœli cz³owiek ma siê mê-czyæ.

Janusz Palikot, do niedawna wiceprze-wodnicz¹cy PO: Pope³ni samobójstwo!

Joanna Senyszyn, SLD: Ju¿ siê skoñ-czy³. Na Wawelu.

Piotr Najsztub, “Wprost”: Umrze. Apolitycznie? Bêdzie mia³ jeszcze swoje 5minut.

Jacek ¯akowski: Bêdzie siê zsuwa³ wradykalizm, miêdzy szaleñstwem aœmiesznoœci¹.

Andrzej Czeczot, rysownik: Skoñczyna œmietniku historii.

Piotr Gadzinowski, by³y pose³ SLD:Skoñczy jak jego brat na Wawelu. Bêdziele¿a³ ze szwagierk¹, bratem i nog¹ w ge-neralskim mundurze, o której wspomina³niedawno.

W ankiecie wziêli tak¿e udzia³ miêdzyinnymi: nadzieja lewicy Bartosz Arku³o-wicz, by³a nadzieja lewicy Andrzej Celiñ-ski, by³y wicepremier Andrzej Lepper orazobecny wicemarsza³ek Sejmu z ramieniaSLD Jerzy Wenderlich - ³¹cznie kilkanaœ-cie osób publicznych.

Ankietê oprotestowa³o PiS. Rzecznikprasowy partii Adam Hoffman wys³a³ listdo Rady Etyki Mediów domagaj¹c siê za-jêcia stanowiska: “Nie pamiêtam - piszeHoffman - by w dziejach dziennikarstwaw III RP powsta³ tekst zawieraj¹cy tak¹iloœæ k³amstw, oszczerstw, pomówieñ i takjawnie epatuj¹cy nienawiœci¹ do osobymaj¹cej odmienne pogl¹dy polityczne oddziennikarzy tygodnika „NIE”... „Ankieto-wani” pozwalaj¹ sobie równie¿ na ¿arty zkatastrofy Tu-154, których nie mo¿naokreœliæ inaczej jako barbarzyñskie iœwiadcz¹ce o zdziczeniu intelektualnymich autorów.”

Mniej wiêcej w tym samym czasie tele-wizja TVN24 nada³a program publicys-tyczny Tomasza Sekielskiego, gdzie za-proszeni goœcie, w tym psychologowie,urz¹dzili publiczn¹ analizê psychiki Jaros-³awa Kaczyñskiego. Stanowi³o to z³amanie

kodeksu etyki zawodu psychologa. Kodeksten zabrania stawiania diagnozy bez zgodyosoby badanej. Zakazuje równie¿ upublicz-niania wyników bez zezwolenia s¹du. Jed-nak uczestnicy programu uznali, ¿e maj¹prawo odrzeæ Kaczyñskiego z prywatnoœci.

To wszystko spotyka cz³owieka, którykilka miesiêcy temu straci³ w tragicznychokolicznoœciach brata, bratow¹, wielu przy-jació³ i wspó³pracowników. Mimo to znaj-duje doœæ si³y, ¿eby prowadziæ najwiêksz¹partiê opozycyjn¹. Przeciwnicy Jaros³awaKaczyñskiego pozbyli siê wiêc wobec nie-go wszelkich hamulców. Nie wydaje siê,aby robienie samobójczego szaleñca z mê¿astanu, ktory zdecydowanie broni polskiegointeresu narodowego by³o czysto przypad-kowe. Okrutna akcja ma zapewne zwi¹zekz kolejami œledztwa smoleñskiego.

Po og³oszeniu raportu MAK okaza³osiê, ¿e to nie Donald Tusk mia³ racjêodddaj¹c Rosjanom œledztwo w sprawiekatastrofy, ale prezes PiS, który krytyko-wa³ premiera za zrzeczenie siê czêœci su-werennoœci. Kaczyñski ma tak¿e racjêobarczaj¹c win¹ Rosjan za pos³anie pasa-¿erów TU-154 na œmieræ wprowadzaj¹cpilotów w b³¹d, jakoby samolot znajdowa³siê “na kursie i na œcie¿ce”, chocia¿ fak-tycznie znajdowa³ siê obok. To jasno wy-nika z odczytanych zapisów rozmów pilo-tów z kontrolerami lotu. Kaczyñski matak¿e racjê obarczaj¹c Tuska moraln¹ wi-n¹ za katastrofê przez to, ¿e zgodzi³ siê narozdzielenie wizyt w Katyniu premiera i

prezydenta na ¿yczenie Putina. Tuskumo¿liwi³ w ten sposób w³¹czenie siê Pu-tina do wewnêtrznego konfliku polskiegomiêdzy PO i PiS, nawi¹zuj¹c do najgor-szych tradycji zdrady narodowej. Plat-forma Obywatelska i jej zwolennicy boj¹siê, ¿e te proste prawdy w koñcu dotr¹ doPolaków.

Upokorzenie raportem MAK dotyczynie tylko Tuska, ale Polski. Na partiê rz¹-dz¹c¹ pad³ strach, ¿e opinia publiczna od-wróci siê od PO i mo¿e przekazaæ w³adzêPiS ju¿ w najbli¿szych wyborach. A wte-dy nic nie powstrzyma sprawiedliwoœciwobec winnych katastrofy i os³abieniapozycji Polski na arenie miêdzynarodo-wej. Sprawiedliwoœæ dosiêg³aby równie¿pomocników Platformy w polityce i me-diach. Dlatego nie ma zmi³uj dla prezesaPrawa i Sprawiedliwoœci.

Jan Ró¿y³³o

Osaczanie Kaczyñskiego

Page 7: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 7

1í- Przy tak wielkim nak³adzie i objê-toœci ksi¹¿ki, nie ³atwa jest chyba jej dys-trybucja?

- Jest to dla nas powa¿ne i d³ugotrwa³ezadanie. „Informator” - w ró¿nych iloœciach- trafia do wszystkich firm, które siê w nimog³aszaj¹ i do wielu innych miejsc, maso-wo odwiedzanych przez Polaków. Tamka¿dy mo¿e bezp³atnie dostaæ dowoln¹iloœæ egzemplarzy dos³ownie na wyci¹gniê-cie rêki. Warto dodaæ, ¿e przez ca³y rok„Informator” jest dostêpny w polskich ksie-garniach.

- Jaka jest forma i treœæ informacji ofirmach, tego raczej wyjaœniaæ nie trzeba.Warto jednak dok³adniej powiedzieæ otych 240. pocz¹tkowych stronach w ksi¹¿-ce, oznaczonych czerwonym paskiem.

- Zawieraj¹ one wszystkie informacjepotrzebne Polakom do funkcjonowania wAmeryce. A zatem mo¿na tam znaleŸæ ró¿-nego rodzaju porady prawne, widomoœci zrozmaitych dziedzin ¿ycia, dane o organi-zacjach polonijnych, spo³ecznych, politycz-nych, kulturalnych, medialnych, o koœcio-³ach, a tak¿e o tych instytucjach, w którychmusimy coœ za³atwiaæ. S¹ te¿ informacje omiejskich i federalnych w³adzach amery-kañskich i firmach u¿ytecznoœci publicznej,a tak¿e o centralnych w³adzach w naszymkraju, oraz polskich placówkach dyploma-tycznych na ca³ym œwiecie. Oczywiœcie taczêœæ „Informatora”spe³nia te¿ rolê ksi¹¿kitelefonicznej, podaj¹c numery telefonównie tylko niezbêdnych w nag³ych przypad-kach, ale i do po³aczeñ ze wszystkim kraja-mi œwiata, a jeœli chodzi o Amerykê - i zewszystkim miastami, zaœ w przypadku Pol-ski - nawet z najmniejszymi miejcowoœcia-mi. W tej czêœci naszego wydawnictwa za-mieszczamy te¿ ró¿nego rodzaju cieka-wostki, kalendarium najwa¿niejszych wy-darzeñ z poprzedniego roku, oraz przedsta-wiamy sylwetki wybitnych dzia³aczy polo-nijnych.

- W „Inforamtorze Polonijnym”wrêcz zadziwiaj¹cy by³ wzost iloœci i ro-dzajów og³aszajacych siê firm. Jak towygl¹da to obecnie w okresie kryzysugospodarczego?

- ¯eby to wyjaœniæ, muszê siêgn¹æ doprzesz³oœci. Gdy przyby³em do Ameryki wroku 1981, praktycznie nie istnia³y tu pol-skie firmy ubezpieczeniowe, obrotu nieru-chomoœciami, prawnicze, medyczne, bu-dowlane, produkcyjne, czy handlowe - po-za spo¿ywczymi... Ta sytuacja powolizmienia³a siê, gdy do Ameryki zaczêli ma-sowo przybywaæ - zreszt¹ czêsto nie zw³asnej woli - nasi rodacy wykszta³ceni wró¿nych zawodach, którzy znali, lub szybkopoznawali jêzyk angielski i mieli ambicje,¿eby tu byæ kimœ, dorównuj¹cym Amery-kanom, a nie tylko szarymi wyrobnikami.To oni masowo tworzyli ró¿nego rodzajuorganizacje i firmy biznesowe. Dziœ w ka¿-dej z wczeœniej nie istniej¹cych bran¿ jestich po kilkanaœcie, a nawet po kilkadziesi¹t.Od kilku lat powstaj¹ te¿ firmy o jakich siêwczeœniej naszym rodakom nawet nie œni-³o: prowadz¹ce us³ugi architektoniczne, in-formatyczne i telekomunikacyjne. Polacyweszli te¿ w szerokim zakresie na rynekhandlowy w takich bran¿ach jak elektroni-ka, meble, materia³y budowlane, czy nawetwyroby jubilerskie. Mo¿na wiêc œmia³o po-wiedzieæ, ¿e nie ma ju¿ dziedziny, w którejnie dzia³aliby Polacy. Dowodem na to,niech bêdzie fakt, ¿e powsta³y nawet pol-skie firmy zajmuj¹ce siê projektowaniem,zagospodarowaniem i pielêgnacj¹... ogro-dów! Ale obecnie, w zwi¹zku z kryzysemgospodarczym, wiele firm uleglo te¿ likwi-

dacji - szczególnie sprzedaj¹cych nierucho-moœci, udzielaj¹cych po¿yczek i firm de-weloperskich. St¹d tak¿e zmniejszy³a siêobjêtoœæ „Informatora”, który swój rekordpobi³ w roku 2007, osi¹gaj¹c 2.100 stron.

- Okazuje siê, ¿e polskie firmy nie tyl-ko zaspokajaj¹ potrzeby Polaków, ale co-raz czêœciej œwiadcz¹ us³ugi Ameryka-nom. Jakie - wedlug Pana - s¹ mo¿liwoœcirozszerzenia takiej dzia³alnoœci?

- To warte jest szczególnego podkreœle-nia, ¿e niemal wszystkie nowo powsta³epolskie firmy: produkcyjne, us³ugowe czyhandlowe, nie nastawi³y siê tylko na rynekpolonijny, ale z du¿ymi sukcesami rozwija-j¹ swoj¹ dzia³alnoœæ w œrodowisku amery-kañskim. I co wa¿ne - Amerykanie bardzowysoko ceni¹ sobie polskie produkty i us³u-gi. A co te¿ ciekawe - firmy amerykañskiewidz¹c, ¿e Polacy stanowi¹ coraz bardziejprê¿n¹ grupê etniczn¹, a wiêc i maj¹c¹ tak¿ecoraz wiêksz¹ si³ê nabywcz¹ - nastawiaj¹siê na zdobycie polskiego klienta, specjal-nie dla niego anga¿uj¹c polsk¹ obs³ugê. Ico istotne - sprowadzaj¹ coraz liczniejszyasortyment towarów z Polski, który nie tyl-ko zaspokaja potrzeby naszych rodaków,ale zaczyna byæ z uznaniem przyjmowany ikupowany przez Amerykanów. Oczywiœciedominuj¹ tu artyku³y spo¿ywcze, ale corazczêœciej pojawiaj¹ siê i artyku³y przemys³o-we. Dla Polski jest to wielka szansa gospo-darcza.

- Koñczy siê jubileuszowy 20. rok wy-dawania „Informatora Polonijnego”. Wpolskich firmach i domach prywatnychmo¿na czêsto znaleŸæ po kilka jego wy-dañ, a s¹ i rodacy, którzy chwal¹ siê po-siadaniem pe³nego jego kompletu. Trud-no dok³adnie wyliczyæ, ale mo¿na w przy-bli¿eniu okreœliæ, ¿e w posiadaniu Pola-ków znajduje siê oko³o pó³ miliona eg-zemplarzy „Informatora Polonijnego”.To chyba powinno mobilizowaæ wydawcêdo dalszych - i to wzmo¿onych - dzia³añedytorskich w stosunku do tej pozycji.

- Oczywiœcie. Przede wszystkim opraco-waliœmy i uruchomiliœmy internetow¹ wer-sjê „Informatora Polonijnego”. Teraz wy-starczy wejœæ na nasz¹ stronê www.po-lishphonebook.com i w prosty sposób zna-leŸæ poszukiwan¹ informacjê, wpisuj¹c tyl-ko ogólne has³o np. „lekarze kardiolodzy”,aby natychmiast znaleŸæ wszystkich lekar-zy i przychodnie o tej specjalnoœci. Dalszyrozwój „Informatora” nie zale¿y tylko odemnie, ale g³ównie od jego klientów i od-biorców. Ja, w sposób odpowiedzialny mo-gê wypowiadaæ siê tylko o tym, co chcia³-bym zrobiæ, co zresz¹ w obecnej sytuacjigospodarczej mo¿na uznaæ raczej za marze-nia... A na przyk³ad realne jest wyci¹gnêciewniosków z tego, co us³ysza³em od amery-kañskich polityków i elit gospodarczych,gdy na spotkaniu z nimi zaprezentowa³emnasz „Informator”. Zaskoczy³a ich zawartaw nim iloœæ firm polonijnych, a zwi¹zane ztym komentarze by³y jednoznaczne: „CiPolacy, to prawdziwy i wielki potencja³ dlaAmeryki!” Z tym, ¿e si³a Polonii nie polegana liczbie osób pochodzenia polskiegomieszkaj¹cych w Ameryce i nie na krzykli-wym upominaniu siê o profity za nasze za-s³ugi dla Ameryki i œwiata, ale na prê¿noœcigospodarczej i politycznej oraz zasobachfiansowych, jakimi bêdziemy tu dyspono-waæ. Oczywiœcie przy m¹drym ich zagospo-darowaniu.

- Mi³¹ wiadomoœæ, która teraz przed-stawiê - powinienem przekazaæ na po-cz¹tku naszej rozmowy. Ale zawsze jejzakoñczenie najmocniej pozostaje w pa-miêci czytelników - wiêc czyniê to teraz.

W zwi¹zku z jubieluszem 20-lecia „In-formatora Polonijego” - jako jego wy-dawcy i osobie wielce za³u¿onej dla Polo-nii tak¿e w dzia³alnoœci spo³ecznej -przypad³ Panu zaszczyt otrzymania cen-nego odznaczenia jakim jest medal dzie-dzictwa narodowego, przyznawany przezKongres Polonii Amerykañskiej. Szczerzei serdecznie takiego wyró¿nienia Panugratulujemy.

- Dziekujê bardzo. Z wielk¹ satysfakcj¹przyj¹³em to odznaczenie jako wyraz nie tyl-

ko uznania dla mnie, ale i dla wszystkichosób ¿yczliwych wydawaniu przez 20 lat„Informatora Polonijnego”, co przynosi³okorzyœæ nie tylko tym, których firmy zaist-nia³y na stronach tego wydawnictwa, ale i ca-³ej spo³ecznoœci polonijnej, która z wielkimpo¿ytkiem mog³a z niego korzystaæ. Ciesz¹nas liczne dowody uznania tych, którym „In-formator Polonijny” s³u¿y i sta³ siê dziœ dlanich niemal artyku³em pierwszej potrzeby.

Rozmawia³ Andrzej M. Trzos

Wyj¹tkowy jubileusz

Szanowni Pañstwo,

W imieniu Rady DyrektorówChildren’s Smile Foundation pragnê serdecznie zaprosiæ Pañstwa na doroczny Bal Walentynkowy, który odbêdzie siê w sobotê 19 lutego 2011 o godz. 7pm w Polonaise Terrace, Brooklyn, NY.

Od dziesiêciu ju¿ lat Fundacja gromadzi ludzi otwartego serca pragn¹cychprzyczyniæ siê do polepszenia bytu dzieci, których los nie oszczêdzi³. Dziêkiprzychylnoœci i wsparciu finansowemu ludzi wra¿liwych na cierpienie ismutek tych najmniejszych i bezbronnych, jesteœmy w stanie daæ im choænamiastkê radoœci i sprawiæ, by przez chwilê zapomnia³y o rzeczywistoœci, wjakiej przysz³o im ¿yæ.

Podczas tegorocznego balu pragniemy uhonorowaæ Pani¹ DorotêAndrakê za jej wielkie zaanga¿owanie na rzecz edukacji m³odej PoloniiAmerykañskiej. Z tej okazji wydany zostanie pamiêtnik, w którym umieœciæbêd¹ Pañstwo mogli swe ¿yczenia.

Bilety w cenie $100 od osoby dostêpne:60-43 Maspeth Ave, Maspeth, NY 11378Tel. (718) 894-6443, (718) [email protected]

Z wyrazami szacunku,Beata Pudelko, Prezes

Page 8: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

Nowojorskie wydawnictwo“Archipelago Books” wyda³oprzet³umaczon¹ na angielski powieœæWies³awa Myœliwskiego „Kamieñna kamieniu”. Bardzo siê cieszê, botego w³aœnie pisarza uwa¿am zanajwybitniejszego polskiegoprozaika naszej doby. Niktwnikliwiej nie pokazuje psychikicz³owieka w zderzeniu zprzemianami spo³ecznymi,obyczajowymi i cywilizacyjnymi.Nikt te¿ wnikliwiej nie pokazuje

cz³owieka, który próbuje ocaliæ swój wewnêtrzny œwiat i swójsystem wartoœci w czasie, kiedy norm¹ staje siê wewnêtrznapustka i kiedy wszystko staje siê wzglêdne. Myœliwski dr¹¿ypsychikê cz³owieka, docieraj¹c do tego, co w niejnajistotniejsze, co jest jej, niepodzielnym ju¿ dalej, atomem.Jednoczeœnie kreuje swego bohatera poprzez jego jêzyk.Potrafi on - jak niewielu - pokazaæ, ¿e mowa potocznazwyk³ych ludzi mo¿e iœæ o lepsze z najbardziej wyszukanym iwystylizowanym jêzykiem literackim. Gdyby Myœliwskipisa³ w którymœ zachodnim jêzyku by³by ju¿ dawno znanypoza Polsk¹. Z tym wiêksz¹ zatem wdziêcznoœci¹ patrzê nabardzo dobre t³umaczenie, którego dokona³ Bill Johnston,publikuj¹c tê powieœæ pod tytu³em „Stone Upon Stone”. Mamte¿ nadziejê, ¿e weŸmie on póŸniej na warsztat nastêpnepowieœci Myœliwskiego – „Widnokr¹g” i „Traktat przy³uskaniu fasoli”. Praca Johnstona budzi mój szacunek,albowiem nie jest ³atwo przetransponowaæ bogactwo owejpotocznej mowy do jêzyka angielskiego. Ba! Trzeba w tym¿ejêzyku znaleŸæ jej ekwiwalent i zarazem ubogaciæ ten¿e jêzyknietypowym dlañ obrazowaniem, zaczerpniêtym z mowypolskiej. Johnstonowi siê to uda³o. O zas³ugach tego t³umaczadla polskiej literatury wci¹¿ mówimy za ma³o, zapominaj¹c,¿e to on w³aœnie wprowadzi³ do jêzyka angielskiego m.in.„Bakakaj” Witolda Gombrowicza, „Sny i kamienie”Magdaleny Tulli, „Wiern¹ rzekê” Stefana ̄ eromskiego orazniedawno „Duklê” i „Fado” Andrzeja Stasiuka. On te¿przet³umaczy³ najnowsze wiersze Ró¿ewicza. Nierzadkoskar¿ymy siê, ¿e literatura nasza jest wci¹¿ ma³o znana, alekiedy w zasiêgu naszego wzroku jest jej amerykañski znawca,jakoœ nie umiemy go dostrzec.

*Wies³aw Myœliwski – „Jaki jêzyk, taki cz³owiek”.

*Hydra nacjonalizmu znów podnosi swoje ³by. We Lwowiepodczas manifestacji na czeœæ „prawdziwych bohaterówUkrainy” ponownie odezwa³y siê ¿¹dania, by Zasanie,£emkowszczyznê i Che³mszczyznê zabraæ Polsce i przy³¹-czyæ do tej¿e Ukrainy. Litwini nie chc¹ s³yszeæ o pisowni

polskich nazwisk w oryginalnej transkrypcji, nie mówi¹c ju¿o polskim nazewnictwie na WileñszczyŸnie. Utrudniaj¹ jakmog¹ sytuacjê polskiego szkolnictwa i zwrot polskiej w³asno-œci zagrabionej po 1939 r.. Na nic zda³y siê dotychczasoweumizgi polskich prezydentów do Ukraiñców i Litwinów. Nanic zda³a siê sympatia polskiego spo³eczeñstwa okazywanaobu tym narodom w czasie ich transformacji politycznej igospodarczej. Nie maleje te¿ liczba Œl¹zaków, którzy nie chc¹byæ Polakami. Ciekawe, ¿e nikt nie bada, dlaczego tak siêdzieje. Polityka Kazimierza Kutza, sk¹din¹d filmowegopiewcy Œl¹ska, dolewa oliwy do ognia, zamiast ³agodziænapiêcie i prowadziæ do zbratania siê stron. Podejrzewam, ¿eKutz w cichoœci ducha nieŒl¹zaków uwa¿a za coœ gorszego.

*Jestem zwolennikiem powszechnego ubezpieczenia medy-cznego proponowanego przez Obamê. Z niechêci¹, ¿eby niepowiedzieæ z podejrzliwoœci¹ patrzê na polityków, którzychc¹ utr¹ciæ tê inicjatywê. Z podejrzliwoœci¹ patrzê te¿ natych krytyków Obamy, którzy wszystko zawsze maj¹ mu zaz³e, poniewa¿ to w³aœnie on wygra³ wybory prezydenckie.Oni nie spoczn¹, dopóki ich kandydat nie obejmie w³adzy.Kiedy im przypominam, jak to ostatnio by³o z ich faworytem,którym by³ G.W. Bush, milkn¹ natychmiast. Milkn¹ te¿,kiedy mówiê, ¿e nie wygra³by Obama, gdyby nie ten¿e G.W.Bush. Samym Obam¹ siê nie zachwycam, ale znajproporcjum mocium panie...

*PO ma ju¿ 10 lat. Jest to partia idealnie nijaka. I dlatego matylu zwolenników. Partie nijakie maj¹ siê dobrze tak¿e wEuropie, podobnie jak i nijacy politycy. Byæ mo¿e dlatego, ¿ewiêkszoœæ ludzi ma ju¿ doœæ przywódców wojuj¹cych ipragnie tzw. œwiêtego spokoju. Myœlê, ¿e wszystkie przegraneJaros³awa Kaczyñskiego bior¹ siê w³aœnie g³ównie z tego. Noi z jego przeœwiadczenia, ¿e kto nie jest z nim, ten jestautomatycznie gorszym Polakiem i obywatelem. Nie bierzeon pod uwagê, ¿e m³odemu pokoleniu bardziej marzy siêmieszczañska stabilizacja ni¿ rozliczanie przesz³oœci i œciganieprzeciwników politycznych.

*Stefan ̄ eromski w „Przedwioœniu” pod adresem ówczesnegoobozu rz¹dz¹cego – „Wasza idea to rz¹dziæ i jakoœ to bêdzie”.Czy nie pasuje to idealnie do idei PO?

*Szklane domy, wyœnione w tym¿e „Przedwioœniu”, mijamostatnio po zachodniej stronie McCarren Park. W ogóle niemaj¹ zewnêtrznych œcian, same okna. Wch³aniaj¹ w siebiemiasto i miasto te¿ je wch³ania. Wieczorem s¹ halogenamioœwietlaj¹cymi przylegaj¹c¹ doñ bie¿niê i boisko. A za nimi,w kwadratach i prostok¹tach, sami m³odzi ludzie, niektórzybardzo m³odzi. Szczupli i roœli. Prawie nigdzie nie ma firanek,wiêc wieczorem w wewnêtrznym œwietle lamp czystapolifonia. Tu m³odzian tuli dziewczynê, tu dziewczyna pije

coœ z wielgachnego kubka, tu ch³opak podlewa kwiaty,popatruj¹c na nie z tkliwoœci¹, tu para nakrywa do sto³u, tuktoœ skacze po telewizyjnych kana³ach, po czym wy³¹czatelewizor i rzuca z wœciek³oœci¹ pilot na ³ó¿ko. Tu i ówdziejeszcze choinka, tu i tam du¿e roœliny w donicach. Mebli naogó³ ma³o, tylko te niezbêdne. Ozdób jak na lekarstwo,czasem jakiœ obraz lub plakat. Ksi¹¿ek nie dostrzegam.Minimalizm i praktycyzm. Œciany dzia³owe pomalowane nabia³o, nie ma ¿yrandoli, tylko œwiat³a owych lamp ocieplaj¹wnêtrza. Czasem daj¹ ciekawe cienie i przed³u¿aj¹ smuk³oœæm³odych lokatorów. Skoro m³odzi, to pewnie na dorobku. Zakilka, mo¿e kilkanaœcie lat przeprowadz¹ pod miasto dodomu z ogródkiem.

*Lubiê patrzeæ na padaj¹cy œnieg. Odrealnia i dobajkowuje.Lubiê te¿ ciszê lasu pokrytego œniegiem, jest jakby cisz¹pog³êbion¹ i uintensywnion¹.

*Zmar³ M.N. – z³odziej, który ograbi³ moje warszawskiemieszkanie z najcenniejszych ksi¹¿ek, rycin i pami¹tkowejrzeŸby Entrope Boureta. Nigdy ju¿ ich nie odzyskam. Wedleobliczeñ bieg³ych s¹dowych jestem teraz ubo¿szy o 147tysiêcy z³otych. I jak w takiej sytuacji nie myœleæ o ascezie? Otym, ¿e nie ma sprawiedliwoœci wiem ju¿ od dawna.

*Jedynym polskim prezydentem, który chodzi³ do teatru by³Stanis³aw Wojciechowski. Niekiedy szed³ z ca³¹ rodzin¹.Chodzi³ tak¿e do filharmonii i opery. Czasem incognito.

*W Komedii Francuskiej w Pary¿u widywa³em na przedsta-wieniach, zw³aszcza niedzielnych, trzypokoleniowe rodziny.Po teatrze sz³y na kolacjê do pobliskich restauracji i tamdyskutowa³y o inscenizacji i grze aktorów. Nie powiem,ujmowa³o mnie to. Ca³e rodziny widywa³em te¿ w Lozanniena koncertach w wykonaniu orkiestry Szwajcarii Romañskiej.Potem sz³y do piekielnie drogiej restauracji „Czarny kot”,gdzie dope³nia³y wra¿eñ przy równie drogim szwajcarskimwinie.

*W Szwajcarii zegarki szwajcarskie s¹ dro¿sze ni¿ w NowymJorku. W Reims miejscowy szampan jest dro¿szy ni¿ wPary¿u, w Kalifornii zaœ niektóre tamtejsze wina maj¹ cenywy¿sze ni¿ w Nowym Jorku.

*Dobrze jest byæ czasem ch³opakiem z drewnianego Œwidra;wiêcej rzeczy odmiennych zdumiewa i czasem zachwyca.Wielkomiejska nowoczesnoœæ wci¹¿ wydaje siê snem a oweszklane domy czymœ wrêcz ksiê¿ycowym. A potem marzysiê o w³asnym drewnianym domku z widokiem na rzekêœwidruj¹c¹ ku Wiœle.

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

K a r t k i z p r z e m i j a n i a

8

ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI

Fala mrozu, która ogarnê³a Nowy Jork by³a dobrym t³em dlapremiery filmu “The Way Back”, o ucieczce grupywiêŸniów, w tym dwóch Polakow, z gu³agu na DalekimWschodzie, którzy pieszo szli do wolnoœci bezdro¿amiSyberii, Mongolii i Tybetu, ponad piêæ tysiêcy kilometrów,a¿ dotarli do Indii. Szli kilka miesiêcy przez morderczemrozy i upa³y, doliny i szczyty górskie, przez pustynie iwody, a¿ doszli, choæ nie w komplecie.

Fabu³a oparta na ksi¹¿ce, która by³a bestsellerem wEuropie w roku 1956 przedstawia ponoæ fakty. Tymczasemreporter telewizji BBC wykry³ niedawno, ¿e autor S³awomirRawicz zosta³ zwolniony z gu³agu na mocy tzw. amnestii wroku 1942. Nast¹pi³o to dziêki umowie polskiego rz¹duemigracyjnego w Londynie z rz¹dem sowieckim outworzeniu wojska polskiego pod dowództwem gen.Andersa. Opisana droga do wolnoœci przez Azjê okazuje siêwiêc fantazj¹ wiêŸnia. Ale czemu nie? Kino jest przecie¿oparte na fantazjach. Musz¹ byæ tylko wiarygodne, gdy s¹utrzymane w konwencji realizmu, jak „The Way Back”.

Aby o¿ywiæ na potrzeby fabu³y grupê szlachetnychpolskich zbiegów, dodano pierwotniej opowieœci postaæsowieckiego bandziora Valki, który nie waha siê u¿ywaæno¿a wobec innych wiêŸniów. To mistrz sztuki prze¿ycia.Gra go malowniczo Colin Farrel z taua¿em Lenina i Stalinana piersi. Lecz i on w trakcie d³ugiego marszu zamienia siê wsamo dobro. A s¹ œwiadectwa, ¿e wiêŸniowie próbuj¹cyucieczki z gu³agu brali ze sob¹ kogoœ m³odego i naiwnego,jako zapas miêsa na drogê. Ale realizatorzy nie œmieli takdrastycznie pokazaæ, co komunizm robi³ z ludŸmi.

Tymczasem kanibalizm dawa³ szansê prze¿ycia wstalinowskim ZSRR, nie tylko na Syberii ale i podczasWielkiego G³odu na Ukrainie w po³owie lat 1930-tych.

Kolejny, niedopracowany motyw dramaturgiczny:Komendant gu³agu uprzedza wiêŸniów, ¿e strzeg¹ ich nietylko stra¿nicy z psami, druty kolczaste i dzika przyroda, aletak¿e tubylcy, którzy dostaj¹ nagrodê za schwytanie wiêŸnia.Widzimy, jak przyroda wykonuje sw¹ zbójeck¹, robotê leczspotkani po drodze ludzie s¹ ju¿ wy³¹cznie dobrzy. Aprzecie¿ stalinowski re¿im nie utrzyma³by siê bez poparcialudnoœci. W systemie gu³agów bra³y udzia³ setki tysiêcysowieckich obywateli, jako stra¿nicy, administracja idonosiciele. Upodlenie siêga³o g³êboko w duszê cz³owiekaradzieckiego. Ale nie w tym filmie!

Zamiast groŸnych tubylców, uciekinierzy spotykaj¹ podrodze Irenê, m³od¹ Polkê. Godz¹ siê, by do nich do³¹czy³a,spodziewamy siê wiêc komplikacji erotyczno-romantycznych. Lecz grupa m³odych mê¿czyzn, którawidzia³a ostatnio kobietê na rysunku, jest obojêtna na samczyzew krwi. Nawet zbir Valka uszanowa³ polsk¹ pannê.Wierzê, ¿e doceniæ czeœæ panieñsk¹ ³atwo przysz³o z racjiwieku Ed Harrisowi, graj¹cego ojcowsk¹ postaæ twardegoAmerykanina „Mr Smith”. Ale Farrel?.

Re¿yser Peter Weir jest mistrzem kina czu³ym na zewwolnoœci. Pamiêtamy jego „Truman Show” o ucieczce zestudia bohatera reality TV. Tym razem dopuœci³ pora¿kêfabularn¹. Zabrak³o mu wyobraŸni, czym by³ systemstalinowski. Idziemy z jego bohaterami od jednej emocji dodrugiej, które zdarzaj¹ siê rzadko, jak kamienie milowe nazbyt d³ugiej drodze, nu¿¹c siê nawet olœniewaj¹cymizdjêciami przyrody. Syberyjskie lasy zim¹, pustynia Gobi,Himalaje - oto co fascynuje realizatorów. I nie trzeba siêdziwiæ, skoro wœród producentów filmu wystêpuje kompaniamedialna “National Geographic” zas³u¿ona w propagandzie

urody natury. Film na si³ê staje siê metafor¹ komunizmu. Pozakoñczeniu uci¹¿liwej drogi uciekinierów przez Azjêogl¹damy archiwalne zdjêcia z najwa¿niejszych etapówzwyciêskiego pochodu i upadku systemu, a¿ do Solidarnoœcii rz¹du solidarnoœciowego w roku 1989 w Polsce, gdyWa³êsa wystêpuje jako znak wolnoœci. To bardzosympatyczne, lecz nie wystarczaj¹ce. Mój syn cieszy siê, ¿ew Ameryce pokazuj¹ Polaków nie jako prymitywnychantysemitów, a bohaterów walki z nieludzkim re¿imem.Natomiast ja siê martwiê, ¿e ma³o ludzi obejrzy takinudnawy, choæ szlachetny film. Lecz mo¿e obawy s¹nieuzasadnione. Film ma du¿o lepsz¹ ocenê u widzów,s¹dz¹c z opinii na portalu www.imdb.com. Publicznoœæ³atwiej wzruszyæ, ani¿eli krytyków. Zreszt¹, sam kilka razywzruszy³em siê myœl¹c o polskim losie historycznym.Przecie¿ ci¹gle wracamy z tej Azji do wolnoœci.

Krzysztof K³opotowski

Przez Azjê do wolnoœci

Page 9: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 9

Greenpoint Eye Care LLCNowo otwarty gabinet okulistyczny. Najnowoczeœniejsze metodyleczenia wad i chorób oczu. Konsultacja i kwalifikacja do zabiegulaserowej korekty wad wzroku. Oferujemy pe³ny zakres opiekiokulistycznej; miêkkie, twarde, ró¿nych kolorów szk³a kontaktowe,okulary przeciws³oneczne i korekcyjne, du¿y wybór najmodniejszychoprawek, m.in: Prada, Dior, Gucci, Fendi, Ray Ban, Dolce Gabana.

Dr Micha³ KiselowDOKTOR MÓWI PO POLSKUUmów siê ju¿ dziœ na kontrolne badanie wzroku.Wiêkszoœæ medycznych i optycznychubezpieczeñ honorowana.

909 Manhattan Ave. Brooklyn NY 11222, 718-389-0333Gabinet otwarty szeœæ dni w tygodniu, od poniedzia³ku do soboty, od godz. 10 rano do 7 wieczorem

Dr Andrzej Salita F Choroby wewnêtrzne, skórne i weneryczne, drobne zabiegi chirurgiczne, ewaluacja psychiatrycznaDr Urszula SalitaF Lekarz rodzinny, badania ginekologiczneDr Florin MeroviciF Skuteczne metody leczenia bólu krêgoslupaDOSTÊPNI SPECJALIŒCI: GASTROLOG, UROLOG

PRZYCHODNIA MEDYCZNA

126 Greenpoint Ave, Brooklyn NY 11222, tel. 718- 389-8822; 24h. 917-838-6012Przychodnia otwarta 6 dni w tygodniu

PEDIATRA - BOARD CERTIFIED

Dr Anna DuszkaOstre i przewlek³e choroby dzieci i m³odzie¿y

Badania okresowe i szkolne, szczepienia

Manhattan Medical Center - 934 Manhattan Ave. Greenpoint

(718)389-8585Mo¿liwoœæ umówienia wizyty przez komputer -ZocDoc.com

Acupuncture and Chinese Herbal CenterDr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinietradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 5 ksi¹¿ek.Praktykuje od 41 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, wChinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê l zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice

l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l alergie l zapalenie prostaty itd.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku

144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm

(718) 359-09561839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm; w niedzielê: 12:00-3:00 pm(718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

Board Certified in Internal Medicine, Board Certified in Anti-aging MedicineDiplomate of American Academy of Anti-aging and Regenerative Medicine

G Terapia hormonalna (hormony bioidentyczne dla kobiet i mê¿czyznG konsultacje anti-aging (hamuj¹ce proces starzenia)G subkliniczna niewydolnoœæ tarczycyG zmêczenie nadnerczyG wykrywanie i leczenie zatruæ metalami ciê¿kimiG wykrywanie i leczenie niedoborów aminokwasów / kwasów t³uszczowychG terapia antyoksydantami (witaminowa) dostosowana do indywidualnychpotrzebG wykrywanie chorób na tle autoimmunologicznym: lupus, stwardnienie rozsiane,

sclerodermaG zabiegi kosmetyczne (Botox, Restylane, Radiesse, Sculptra, Mezoterapia)

MEDYCYNA ODM£ADZAJ¥CA I REGENERUJ¥CA Sabina Grochowski, MDUWAGA! Nowy adres na Manhattanie

850 7th Ave., Suite 501- pomiêdzy 54th a 55th Street Tel. 212-586-2605 Fax: 212-586-2049

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com Po wejœciu na stronê wystarczy klikn¹æ na napis pobierz wydanie Kuriera w formacie PDF.

Og³aszaj siê u nas. To siê op³aca!

CaringProfessionals Inc.

70-20 Austin St, suite 135

Forest Hills, NY 11375

(718) 897-2273

Caring Professionals oferuje bezp³atne kursy HHA i PCA(opieka nad starszymi ludzmi w domu).Po informacje prosimy dzwoniæ do Valery(718) 897-2273 wew.103- od poniedzia³ku do pi¹tku, od 9 rano do 4:30Po zakoñczeniu kursu oferujemy prace w ró¿nym wymiarze godzin. Przyjmujemy równie¿ osoby posiadaj¹ce certyfikat HHARejestracja osób z certyfikatami odbywa siê w poniedzia³ki i œrody o godz.11.Po inforamacje o rejestracji prosimy dzwoniæ do Biany (718) 897-2273 wew. 114 - od poniedzia³ku do pi¹tku od 9 rano do 4:30

JOANNA BADMAJEW, MD, DO6051 Fresh Pond Road, Maspeth, NY 11378; tel. 718-456-0960

MEDYCYNA RODZINNA I Badania okresowe i prewencyjne I Elektrokardiogram - USG I Badania laboratoryjne na miejscu I Badania ginekologiczne, cytologia I Planowanie rodziny I Szczepienia okresowe I Prowadzenie chorób przewlek³ych - cukrzyca,nadciœnienie,

astma,leczenie uzale¿nieñ I Medycyna estetyczna - laserowe usuwanie ow³osienia I LimeLight - leczenie zmian skórnych, tr¹dzik m³odzieñczy, ró¿owaty I NOWOŒÆ TITAN - usuwanie efektów wiotczej¹cej i starzej¹cej siê skóry

Godziny otwarcia gabinetu: Pon.3-7pm / Wt.-Œr.9am-2pm / Czw. 3-8pm / Sob. 9am-2pm. Zapraszamy.

LIGA MORSKA GDYNIA 15 zaprasza na

Zabawê Karnawa³owo-Walentynkow¹5 lutego, godz.8:30 pm w sali CPS, 176 Java Street.

Gra zespó³ muzyczny “Royal” Cena biletu - $35,00

Rezerwacja pod nr tel. 347-882-8042 - Stanis³aw

Page 10: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

10 KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

M³odzie¿ polonijna przysz³oœci¹ Ameryki

W Konsulacie Generalnym RP odby³a siê uroczystoœæ przekazania szarfyWielkiego Marsza³ka Parady Pu³askiego Dariuszowi Knapikowi. W pierwsz¹niedzielê paŸdziernika 2011 r. poprowadzi on Polaków z Nowego Jorku iokolicznych stanów manhattañsk¹ 5 Alej¹ w dorocznej 74 z kolei Paradzie.

Dariusz Knapik przyby³ do Stanów Zjednoczonych 1 sierpnia 1992 r., jestbiznesmenem i w³aœcicielem firmy Victoria Consulting & Development, znanym tak¿e zdzia³alnoœci filantropijnej. Swoje marsza³kowanie traktuje nie tylko tytularnie, uwa¿a, ¿ew œrodowisku polonijnym, w d³u¿szej perspektywie, jest du¿o rzeczy do zrobienia. Winauguracyjnym przemówieniu powiedzia³ m.in. “Postawi³em przed sob¹ kilkakonkretnych celów. Jednym z nich jest zachêcenie polonijnej m³odzie¿y do organizacji iuczestnictwa w tegorocznej paradzie, a póŸniej kontynuowania zaanga¿owania w ¿yciuspo³ecznym i politycznym Stanów Zjednoczonych.” Nic wiêc dziwnego, ¿e przy takichpriorytetach myœl przewodnia tegorocznej Parady brzmi - M³odzie¿ polonijnaprzysz³oœci¹ Ameryki.

O tym, ¿e Dariusz Knapik jest kandydatem na powa¿nego polonijnego lideraœwiadczy³a obecnoœæ na uroczystoœci amerykañskich urzêdników. Wziêli w niej udzia³m.in.: Marty Markowitz - prezydent Brooklynu, Joseph Lentol - pose³ stanowy i StephenLevin - radny miejski reprezentujacy Greenpoint.

Gospodarzem uroczystoœci by³ konsul Marek Skulimowski, a mistrzem ceremoniiRichard Mazur z North Brooklyn Development.

Grono zaproszonych goœci by³o bardzo szerokie. ZnaleŸli siê w nim ludzie, którzy wró¿ny sposób wpisali siê w amerykañski ¿yciorys nowego Marsza³ka, od nauczycielajêzyka angielskiego, po grono wspó³pracowników, stra¿aków, dzia³aj¹cych spo³eczniepolicjantów, ksiê¿y, dziennikarzy, nauczycieli, harcerzy, po znanych dzia³aczy polonij-nych: Richarda Zawisnego - prezesa Parady Pu³askiego, Tomasza Bortnika - szefa RadyDyrektorów P-SFUK, Danutê Bronchart - reprezentuj¹c¹ CP-S i wielu polonijnychliderów i przedsiêbiorców. Dowodzi to, ¿e Dariusz Knapik jest tyle¿ osob¹ cenion¹ colubian¹.

¯yczymy Marsza³kowi, ¿eby uda³o mu siê zachêciæ m³odzie¿ polonijn¹ nie tylko dojednorazowego przemarszu 5 Alej¹, ale tak¿e do systematycznej pracy na rzecz naszejgrupy etnicznej i obudziæ w niej ambicje spo³eczne i polityczne, które pozwol¹ m³odymPolakom pozytywnie i wyraŸnie zaznaczyæ nasz¹ obecnoœæ w Ameryce.

Zofia K³opotowska

Przekazanie szarfy. Wrêcza j¹ ubieg³oroczny Marsza³ek StanleyMoskal.-

Od lewej: Stanley Moskal, pañstwo El¿bieta i Dariusz Knapikowie, MartyMarkowitz, Richard Mazur, Marek Skulimowski, Richard Zawisny.

Dariusz Knapik i Joseph Lentol. Ks. Marek Sobczak -proboszcz œw. Stanis³awa Kostki.

Dariusz Knapik z córkami: Victori¹ i Joann¹... ...z Stephenem Levinem. Krakowianki ze szko³y Marii Konopnickiej.

Page 11: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

11KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Kochajmy artystów

Jacek WoŸniak, artystapo krakowskiej wy¿szejszkole plastycznej, dopie-ro po raz pierwszy, po 20-letnim pobycie na emi-gracji, ujawni³ siê publicz-nie ze sw¹ sztuk¹. Na wy-stawie w Galerii KurieraPlus przedstawi³ ponad 20p³ócien.

Przypuszczam, ¿e takichludzi, jak Jacek WoŸniakjest sporo wœród nas w No-wym Jorku i s¹siedztwie;okolicznoœci ¿yciowe, ko-niecznoœæ zajêcia siê przedewszystkim stabilizacj¹ ro-dziny, zapewnieniem jejgodziwych warunków eg-zystencji, zwykle zmuszado od³o¿enia na bok pêdzli ifarb. Czêsto na d³ugo. Aleprawdziwi artysci nigdysztuki nie zarzucaj¹. Malu-j¹, rzeŸbi¹, rysuj¹ gdzieœ naboku, w krótkich wolnychchwilach, a¿ w koñcu za-czynaj¹ szukaæ miejsca, gdzie mogliby za-prezentowaæ swoj¹ twórczoœæ. I tak trafiaj¹,jak to siê nie raz ju¿ zdarzy³o, do GaleriiKuriera Plus.

Sztuka, któr¹ Jacek WoŸniak zaprezento-wa³ na wystawie, ³¹czy w sobie elementymalarstwa przedstawiaj¹cego i abstrakcji.Trudno powiedzieæ, co na tych obrazach jestczynnikiem sprawczym i dominuj¹cym: czyprzedstawienie, które rozsypuje siê, rozpadaw abstrakcjê, czy te¿ pewna kompozycjabarwna, która organizuje siê, tworzy wprzedstawienie. Na jego statycznych bardzoobrazach panuje jakby gdzieœ wewnêtrzny,ukryty ruch: dezintegracji i integracji, rozpa-du i kszta³towania, destrukcji i formowania.

S¹ to pejza¿e, miejskie, albo naturalne,niekiedy wprost wiejskie, jak na przyk³ad wjedynym „realistycznym” obrazie na tej wy-stawie - nostalgicznych chatach, a mo¿e tyl-ko stodo³ach na szerokim polu z³otawegozbo¿a. W wiêkszoœci jednak te artystycznekrajobrazy s¹ po czêœci, albo nawet w du¿ejmierze abstrakcyjnymi kompozycjami, aledoskonale zestrojonymi i kolorystycznie iestetycznie w ca³oœæ.

WoŸniak malujeolejn¹ farb¹, któranadaje soczystoœcikolorom i plastycz-noœci jego dzie³om.Mocno statyczne,nieruchome, sporep³aszczyzny p³ócienpokrywaj¹ niemaljednolite plamy bar-wne. Na obrazachWoŸniaka panujespokój, kolory s¹sia-duj¹ ze sob¹ w spo-sób doœæ zgodny, niek³óc¹ siê ze sob¹, nie„gryz¹”, nie miesza-j¹, nie promieniuj¹wzajem swych barwna s¹siedztwo. Kolo-ry s¹ stonowane,œwiat³o – rozproszo-ne. Spokój i harmo-nia zdaj¹ siê byæ za-sadami rz¹dz¹cymitym malarstwem.

Artystê interesuje trwanie, chwila którazastyga w wiecznoœæ, jak œwiat³o i cieñ naciekawej, jednej z wyró¿niaj¹cych siê prac,utrzymanej w br¹zowej tonacji z jasnym po-ziomym prostok¹tem parapetu okiennego ipomarañczow¹ plam¹ œwiat³a. WoŸniak maniew¹tpliwe wyczucie koloru i doboru barww taki sposób, aby ³¹cznie tworzy³y dekora-cyjn¹ kompozycjê – do podobania siê. Ar-tysta nie chce szokowaæ, unika dysonansu,na jego p³ótnach obowi¹zuje atmosfera wy-ciszonej równowagi. Mo¿na pokusiæ siê ostwierdzenie, i¿ w jego pojêciu obraz mabyæ elementem zdobi¹cym wnêtrze, winienpe³niæ jakby s³u¿ebna rolê ozdobn¹, co niemusi oznaczaæ – s³u¿ebn¹. Jest to jednakmalarstwo, które nie chce agresywnie zwra-caæ na siebie uwagi.

Te dwadzieœcia parê p³ócien, które JacekWoŸniak zaprezentowa³ w galerii, zapowia-daj¹ dobrego artystê. Jakiej rangi? To siêdopiero oka¿e, gdy poka¿e nam wiêcej i za-demonstruje pe³niê swych mo¿liwoœci.

Tekst i zdjêcia: Czes³aw Karkowski

Harmonia i wyciszenie

Jacek WoŸniak

Page 12: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

AMERYKAÑSKIE PAPIEROSY tanio - ju¿ od $25 za karton: Queens,Brooklyn, Manhattan. 10 kartonów-dostawa do domu. Prosiæ Roberta:tel. 347-666-6820

KOBO MUSIC STUDIO - Nauka gryna fortepianie, gitarze, skrzypcachoraz lekcje œpiewu. Szko³a z trady-cjami. Kontakt - Bo¿ena KonkielTel. 718-609-0088

KOMUNIE. ŒLUBY. CHRZTY.Oferujemy kompleksowe us³ugi wzakresie fotografii studyjnej i plene-rowej. Wykonujemy tak¿e zdjêcia doportfolio, head shots, portrety indy-widualne i okolicznoœciowe, portretyrodzinne. Studio na Greenpoincie.Zapraszamy. Informacje i zdjêcia. www.artpix-studio.com tel. 917.328.84.59

DU¯E, MA£E PRACE elektryczne.Solidnie i niedrogo. Tel. 917-502-9722

24 GODZINY SERVICERyszard Limo: us³ugi transportowe,wyjazdy, odbiór osób z lotniska,œluby, komunie, szpitale, pomocjêzykowa w urzêdach, szpitalach i bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498,fax 718-497-3498

RUMOR Prod. - proponujeprodukcjê reklam telewizyjnych i radiowych. Tworzenie stron internetowych,reklam w internecie,pozycjonowanie na GOOGLE.Us³ugi graficzne: projekty logo,og³oszeñ prasowych, plakatów,ulotek, folderów itd.Tel. 347 531 3233

DOM SZUKA NABYWCYczy nabywca szuka domu.Transakcje sprzeda¿y - kupno domów, mieszkañ (co-ops, condos), dzia³ek. Weichert Realtors, FH Realty -Cezary Doda. www.cezarsells.com; Tel. 718-544-4000

Og³oszenia drobneCena $10 za maksimum 30 s³ów

W S£U¯BIE POLONII PONAD 50 LAT

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 201112

ADAS REALTYDANIEL ANDREJCZUK

Licensed Real Estate BrokerBiuro czynne codziennie od 9:30 rano do 7:30 wiecz.

w Domy w Condo w Co-Op w Dzia³ki budowlane wNotariusz publiczny. Fachowa wycena domów.

MIESZKANIA DO WYNAJÊCIATel. (718) 599-2047

(347) 564-8241 150 N. 9 Street, Brooklyn, NY 11211

MICHA£ PANKOWSKITAX & CONSULTING EXPERT97 Greenpoint Avenue - Brooklyn, NY 11222

Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

3 Rejestracja biznesu i licencje

3 Konsultacje3 Bezpodatkowa zamiana domów

3 #SS - korekty danych

3 Ksiêgowoœæ3 Rozliczenia podatkowe indywidualnei biznesowe, w tym samochodówciê¿arowych

Us³ugi w zakresie:

Email: [email protected]

ZESPÓ£MUZYCZNY

METRO wesela, imprezy

okolicznoœciowe,karnawa³owe, dancingi.

Profesjonalniei niebanalnie!

347-754-0659; 347-782-3773

www.metroband.us

ANIA TRAVEL AGENCY57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378

Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653

“US Money Express:Authorized AGENT in U.S. Money Express Transfers“/ “U.S. MoneyExpress Co. is licensed as a Money Transmitter by the State of New York Banking Department”

m T³umaczenia

m Bilety Lotnicze

m Us³ugi Konsularne

m Notariusz publiczny

m Wysy³ka paczek morskich i lotniczych

m Wysy³ka pieniêdzy - VIGO i US Money Express

Najwiêkszy polski

Zak³ad Pogrzebowyna Brooklynie

STOBIERSKI

LUCAS

Gardenview Funeral Home, Ltd. 161 Driggs Ave. (róg Humbold St.)

Brooklyn, NY 11222

Tel.(718) 383-7910

LIGHTHOUSE HOME SERVICES896 Manhattan Ave. Floor 3, Suite 37, nr. dzwonka 5

Brooklyn, NY 11222 Tel. (718) 389 3304 Fax (718) 609 1674, E-mail: [email protected]

PRZYJMUJEMY DO PRACY1. Praca z zamieszkanieniem i bez dla osób posiadaj¹cych: * sta³y pobyt

* ukoñczony kurs HHA lub PCA w stanie Nowy Jork 2. Mo¿liwoœæ zatrudnienia na pe³ny lub niepe³ny etat w pobli¿u miejsca

zamieszkania3. Wiêkszoœæ prac w jêzyku polskim Zapraszamy.Biuro czynne: pon. – pi¹t. od 9.00 am – 5.00 pm

Page 13: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 13

Styl, jakoœæ, cena...to nieod³¹czne atrybuty kapeluszy typu

panam. Ich asortyment zadowoli zarównowybredn¹ miejsko – pla¿ow¹ elegantkê,jak biznesmena czy kowboja. S¹ modelejednorodne lub a¿urowe (semi–calado),tanie i szalenie drogie o ma³ych lubszerokich rondach, jasne – prawie bia³e (tepochodz¹ z Cuenca, gdzie do wybielaniaw³ókien stosuje siê nadtlenek wodoru) orazo barwie delikatnego ró¿u albo s³omy, s¹ isztucznie barwione.

Najwy¿szej jakoœci kapelusze to te gêstotkane z najdrobniejszych w³ókien. Okreœlaje kilka kategorii: standard, superior, fino,ekstra fino, muzeum itp., zaœ licz¹c iloœæsplotów na cal kwadratowy mamy katego-rie: 357, 1300, 2000 itd. Jeden kapelusz

ekstra fino czy muzeum potrafi poch³on¹ætrzy, a nawet szeœæ miesiêcy pracy. Ogl¹-dany pod s³oñce nie posiada ¿adnych prze-œwitów. Najlepsi tkacze pracuj¹ tylko wch³odach poranków i wieczorów, gdy niepoc¹ siê rêce. S¹ to z regu³y rodziny zokolic Montecristi, które uprawiaj¹ torzemios³o z pokolenia na pokolenie.

Podró¿y czarMój gospodarz rezerwuje mi nocleg w

hotelu Leo w Mancie, tu¿ obok dworcaautobusowego. Przyjadê tam po dziesiêciugodzinach podró¿y. Teraz jest jedenasta,jestem na stacji Quitumbe. To nowoczesnydworzec na miarê XXI wieku. Biletkosztuje 8 dolarów. Niebawem wsiadamydo autobusu, wiozê tylko torbê z bielizn¹.Pasa¿erowie poddani s¹ kontroli osobistej,trzeba pokazaæ zawartoœæ baga¿u, poddaæsiê obmacywaniu, etc. Weso³a kontrolerkaucieszy³a siê nie znajduj¹c wœród moichgenitalii ¿adnej sztucznej spluwy. Terazmogê wsiadaæ. Czy¿by rzeczywiscie istnia-³y jakieœ potencjalne zagro¿enia napadu?W powrotnej drodze przed odjazdemnawet sfilmowano nas w autobusie kamer¹wideo. Ale ja olewam zagro¿enia, wygod-nie sadowiê siê w fotelu. Standard gorszyni¿ w autobusach I–szej kategorii w Argen-tynie lub Chile, ale i tak siedzenia s¹ bar-dziej wygodne ni¿ w europejskich pojaz-dach. No i oczywiœcie jest te¿ przeklêta TVpok³adowa, ale mam ze sob¹ t³umiki douszu ze strzelnicy, bez których siê nie wy-je¿d¿am za granicê.

Ruszamy. Bêdziemy zje¿d¿aæ z wyso-koœci 3000 m do poziomu morza. Na pos-toju, przy rozwidleniu szos, do autobusu pokolei wchodzi z piêciu autobusokr¹¿ców.Autobusokr¹¿ca to odpowiednik polskiegodomokr¹¿cy, który dawniej para³ siê sprze-da¿¹ ró¿nych wiktua³ów, kr¹¿¹c od domu

do domu, obecnie zaœ roznosi ulotki rekla-mowe. Ci tutejsi, oferuj¹ ka¿dy co innego,napoje, zak¹ski, s³odycze, gazety, itp.. Aleju¿ jesteœmy na trasie. Wokó³ zielono istromo. Pomimo wysokogórskiego klima-tu wszystkie zbocza pokrywa bujna szatazwartych krzaków i traw. Jedziemy tu¿przy krawêdzi olbrzymiego kanionu,którego dna nie widaæ a strach patrzeæ.Szosa prowadzi tu¿ nad urwiskiem, którenie jest zabezpieczone. Gdzie niegdziestercz¹ jakieœ fragmenty niedokoñczonychbetonowych umocnieñ, które bardziejstrasz¹ ni¿ koj¹. Coraz to pojawiaj¹ siênowe odnogi kanionu, g³êbsze od dopierominiêtych, pe³ne zielonych urwisk. Nawetgdyby spad³ œnieg to zjazd na nartach nieby³by mo¿liwy na tych wertepach. Trzeba

siê uzbroiæ w dobr¹ wiarê albo zapaœæ wb³ogi sen.

Po po³udniu osi¹gamy dno kanionu,niewielka rzeczka p³ynie w zagajniku tu¿obok. Doje¿d¿amy do jakiejœ pipidówy,chyba to by³o Santo Domingo, któr¹stanowi¹ betonowe, niewykoñczone slum-sy ze s³ynnymi kikutami ¿elaznych zbro-jeñ stercz¹cych z betonowych s³upówwystaj¹cych ponad dachy. Miêdzy tymidomiszczami ci¹gn¹ siê niewybrukowanedrogi–ulice. Chodzi siê po piasku. Przypo-mina to polsk¹ prowincjê na fotografiachwykonanych przed stu laty. Ale w pañ-stwie, gdzie s¹ lodówki, samochody, TV,internet, itp., to jest teraŸniejszoœæ.

W przydro¿nym zajeŸdzie zatrzymuje-my siê na obiad. Ca³e towarzystwo jak nawycieczce krajoznawczej ustawia siê wkolejce do kuchni. Serwuj¹ tu ró¿ne,ca³kiem dobre zupy i gor¹ce drugie dania.Na straganie z owocami obok zajazdupiek¹ siê miêsiwa i wêdz¹ kie³basy. WChile i Argentynie posi³ki podaj¹ wautobusach, ale czego mo¿na oczekiwaæza cenê oœmiodolarowego biletu? Rusza-my z pe³nymi brzuchami, powoli œciemniasiê. Mijamy wiele betonowych domków,przed którymi odpoczywaj¹ tubylcy. Usufitów wisz¹ na drutach ¿arówki. Niewidzia³em ani jednego ¿yrandola, ani³adnej lampy, tylko drut i ¿arówka, drut i¿arówka...

W Mancie jesteœmy oko³o 10–tej wie-czorem. Rozgl¹dam siê za hotelem Leo -raz w lewo, raz w prawo, ale Leo nie ma.Pytam mieszkañców, ale ¿aden tuman nies³ysza³ o hotelu Leo. Nieopodal widzêneon Lun Fun, tutaj mo¿na siê przespaæ za50 dolarów. Tu¿ obok znajduje siê tyle¿tani co podejrzanie wygl¹daj¹cy hotelik.Wejœcie zakratowane, ale ju¿ mnie wpus-zczaj¹. Pokój z ³azienk¹ kosztuje 10 dol.,

do tego butelka piwa za 2 dol. nadobranoc. Le¿¹c w wyrku ogl¹dam TV.Rano okazuje siê, ¿e nasz autobus liniiReina del Camino ma swój odrêbny dwo-rzec po³o¿ony o przecznicê od dworcag³ównego, a hotel Leo skry³ siê za jak¹œfasad¹. Na dzisiaj przenoszê siê do elegan-ckiego Lun Fun.

Na kapelusz czasNie lubiê jak latem s³oñce mnie oœle-

pia wiêc gdzie mogê nabyæ lepsze som-brero jak nie w Montecristi. Tymbar-dziej, ¿e w strefie zdewaluowanego do-lara przyjdzie s³ono p³aciæ za taki luk-sus. Taksówkarz ¿¹da cinco (5) dolaresza kurs, wiêc ju¿ mkniemy do Montec-risti. Szybko mijamy rozleg³e pola wszarawym, pustynnym, kolorze. Namiejscu kierujê siê do pawilonu gdziewidzê ró¿ne pami¹tki etniczne. Pytam okapelusze superfino, przygodny miejsco-wy wiarus natychmiast zabiera mnie dozdezelowanego samochodu swojegokumpla i obwozi od domostwa do do-mostwa najlepszych rzemieœlników. Bezproblemu znajdujê to czego poszukujê.U Jose Franco (którego wymienia prze-wodnik Lonely Planet) kapelusze wisz¹na œcianach, walaj¹ siê po ca³ym obej-œciu, jest w czym wybieraæ. RodzinaFlerida Pachay & Synowie otwiera prze-de mn¹ olbrzymi¹ skrzyniê pe³n¹ panam.Wybieram semi calado, t.j. “pó³ otwar-ty” model optimo z piêknym dekoracyj-nym, a¿urowym wzorem i inny modelfedora. Mama decyduje o cenie, córkaprasuje rondo. Do tego dodajê finezyjneopaski plecione z koñskiego w³osia. Zwi-jaj¹ te kapelusze w rurkê i pakuj¹ do w¹s-kich pude³eczek z drzewa balsamowego.Nie ma w tym nic niezwyk³ego poniewa¿ich cieniutka jak papier materia jest miêk-ka. Podobnie jak we³niana marynarka,któr¹ mo¿na dowolnie sk³adaæ, po za³o-¿eniu przyjmuje swój pierwotny kszta³t.Ceny kapeluszy, które ogl¹da³em w Qui-to, a wiêc w strefie mocnego dolara, wa-ha³y siê od dwudziestodolarowej taniochydo dwóch tysiêcy za sztukê, ale w USAczy w Europie (strefach s³abego dolara)musicie dopisaæ jedno dodatkowe zero dowybranej ceny. Nie wierzycie, sprawdzciena internecie,

http://www.montecristihats.com/ http://panamahatsdirect.com/ albo pomnó¿cie sobie wasz¹ miesiêczn¹

pensjê trzy lub wiecej-krotnie dla pocie-szenia. Panamy nosi ca³y œwiat. Stanowi¹doskona³¹ ochronê przed pal¹cymi pro-mieniami s³onecznymi. I musicie siê liczyæz tym, ¿e niezale¿nie od kontynentu, naktórym siê znajdziecie, bêd¹ do was pod-chodziæ osobnicy z wyci¹gniêt¹ rêk¹ podatki. Innym zaœ razem kapelusz mo¿espowodowaæ, ¿e w t³umie gawiedzi ob-s³u¿¹ was jak vipa. Czas wracaæ do Man-ty. Zwiedzam jeszcze miejscowy koœció³,fotografujê i ruszam z ch³opakami.

Portowe miastoManta to najwiêkszy port i pi¹te co do

wielkoœci miasto Ekwadoru, po³o¿one wprowincji Manabi. Wa¿ny oœrodek rybo-³óstwa (g³ównie tuñczyka) i przemys³u.Port istnieje od czasów przedkolumbij-skich. To tutaj wyl¹dowa³ Charles Mariede La Condamine wraz z ekspedycj¹ fran-cuskiej akademii w 1735 roku. W okolicyjest równie¿ baza lotnicza, której w latach1999-2009 u¿ywa³o amerykañskie lotnic-two do wypadów na terytorium Kolumbii.Obecnie rz¹d Ekwadoru zaprzesta³ w tymwzglêdzie wspó³pracy i nie przed³u¿y³Amerykanom kontraktu. Prowincja Mana-bi jest domem dla pokaŸnej iloœci afro–-ekwadorskiej populacji, a jej du¿e obszaryto d¿ungla. Dobre poczucie sensu przygo-dy to wymóg potrzebny turystom wybiera-j¹cym siê w ten region. Nie ka¿demu spo-doba siê surowoœæ otoczenia i braki zaple-cza.

Mamy s³oneczny dzieñ i pora, aby coœprzek¹siæ. Na klepisku przed dworcem au-tobusowym, gwarnym i ruchliwym, zama-wiam sok z owoców mango. Dziwna to re-ceptura, przekupka dodaje jakiœ s³odkowygl¹daj¹cy klajster, mleko i inne substan-cje i miesza w elektrycznym m³ynku. Wy-chodzi z tego sok smaczny i gêsty jak roz-gotowana kasza, ale widzê ¿e innemuklientowi wbijaj¹ do soku nawet surowejajko.

Ruszam na rekonesans okolicy. Wpobli¿u rozci¹ga siê nabrze¿e, na wodziebujaj¹ siê rybackie ³odzie. Na lewo jestlepsza czêœæ miasta, na prawo za mostem irzek¹ Rio Manta, biedniejsza dzielnicaTarqui. Id¹c wzd³u¿ wybrze¿a kierujê siê wstronê portu i fotografujê. Niestety piaseknie nadaje siê do pla¿owania, a wejœcie doportu jest strze¿one. Aby dostaæ siê doklubu jachtowego tu¿ obok trzeba byæcz³onkiem, wiêc zdegustowany przechodzêna drug¹ stronê autostrady i zawracam.Otaczaj¹ mnie slumsowate domiszcza,niektóre lepsze, niektóre gorsze, alewszystkie nieestetyczne. Trafiam naniewielki, zaciszny park, bank i kolorowesklepy. Mijaj¹ mnie dziewczyny id¹ce znaprzeciwka. Spodoba³em siê! Wszystkiecztery ogl¹daj¹ siê za mn¹ ku ucieszespostrzegawczych robotników, którzysiedz¹ na murku – todos quatro – œmiej¹

siê. Widzicie, oto magia kapelusza zMontecristi, który mnie zdobi!

Postanawiam wieczorem wracaæ doQuito, a tymczasem wylegujê siê whotelu. O 22–giej wyruszamy. Bêdziemyjechaæ po prawej stronie tu¿ przy œcianiekanionu, a wiêc chyba nie zwalimy siê na³eb, na szyjê. O dziwo w Quito jesteœmy opi¹tej rano, na innym dworcu ni¿ Quitumbeczy Ofelia. Podró¿ pod górê trwa³akrócej ni¿ zjazd w dó³.

C.d.n.

Wies³aw Zdaniewski

Wyprawa do pêpka œwiata, cz.3Ekwador

Page 14: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

ERNESTYNKA

Od urodzenia siostry Baltazarzaj¹³ siê ni¹ bardzopowa¿nie. Najpierwasystowa³ przy k¹pielach –sprawa doprowadzaniamalutkiej siostrzyczki dostanu pe³nej, pachn¹cejczystoœci fascynowa³a go.Czynnie w niej uczestniczy³,polewaj¹c drobinkê szklank¹do mycia zêbów, a nawetnamydlonym palcemszoruj¹c co poniektóre detalejej drobnego cia³ka.

- Mamo, jej chyba jeszczenawet nie wyrós³ siusiorek, o, zobacz, ma tylko jak¹œszparkê!

Troskliwy brat uczestniczy³ przy zmianie pieluszek,próbowa³ te¿ usypiaæ siostrê, œpiewaj¹c jej wrzaskliwepiosenki. Czêsto osobiœcie ubiera³ j¹ w przeró¿ne,w³asnorêcznie przeze mnie uœcibolone, ma³okonwencjonalne sukienki (d³uga, z czarnej tafty zkoronkowym ko³nierzem suknia wieczorowa, ró¿owa zmnóstwem falbanek, zdarta z prawdziwej lalki, ale ikostium k¹pielowy z olbrzymimi majtkami, ¿ebypomieœci³y pieluchê i mikroskopijnym staniczkiem) albokarmi³ j¹ butelk¹ z mleczkiem. Wszystkie te pomocneakty z jego strony by³y mi nies³ychanie na rêkê, bo obokczynnej pracy zawodowej mia³am przecie¿ obowi¹zkimatczyne – trzeba by³o nie tylko zaj¹æ siê ma³¹ dwójk¹,ale i mieæ czujne oko na ich starszego brata, Kaspra.Baltazar najczêœciej dzielnie sekundowa³ mi w moichrodzicielskich zadaniach, karmi¹c ma³¹, co nie obywa³osiê bez udzielania jej wskazówek i rzucaniauszczypliwych uwag:

- Jak ty jesz, znów masz ca³¹ brodê mokr¹, zaplu³aœ siêa¿ po nos, masz byæ przecie¿ dobrze wychowan¹ pann¹,a mlaskasz, jak ch³op przy kosie! Trochê elegancji, co toza prymitywne maniery, tak przecie¿ nie przystoimiastowej panience!

Kszta³towa³ jej obyczaje, strofowa³, karci³, alerównolegle zabiera³ siê tak¿e do jej ogólnego rozwoju,

tak fizycznego, jak i intelektualnego: - Staraj siê podnieœæ to ciê¿kie pupsko, inaczej zawsze

bêdziesz tylko le¿a³a plackiem na brzuchu, nigdy nienauczysz siê biegaæ, chodziæ albo przynajmniej staæ naczworakach! No spróbuj, z ca³ej si³y opierasz sie narêkach i na kolanach, i pchasz pupê do góry, trzymaj siê,trzymaj! No, dlaczego znowu walisz siê na to grubebrzuszysko, ile razy mam ci powtarzaæ, trzeba z ca³ej si³ypchaæ do ty³u, poddaj cia³o, o, jak bêdê ciê ci¹gn¹³ zapupê, mo¿e jakoœ siê wreszcie wygramolisz na teczworaki ?

Dzieci baraszkowa³y w promieniach wiosennegos³oneczka, turla³y z plecków na brzuszki, na golaska, nakocyku przed otwartym oknem. Byliœmy obok, bow³aœnie przygotowywaliœmy obiad, œmieszy³y nas tewskazówki starszego brata, przecie¿ niemowl¹tko nic ztego nie mo¿e zrozumieæ!

Ale po godzinie czy dwóch Baltazar obwieœci³ namtriumfalnie:

- Ju¿! Nauczy³em j¹!Naszym zdumionym oczom ukaza³a siê dziewczêca

drobinka – jeszcze niepewnie, chwiejnie, ale wyraŸniedumna, sta³a na czworakach!

Wszystkie kolejne etapy rozwoju ma³ej by³y surowokontrolowane przez Baltazara. Gdy sztuka stania naczworakach by³a ju¿ przez ni¹ dok³adnie opanowana,przysz³a kolej na nauki przemieszczania siê na tych¿eczworakach, a potem z kolei na pomoc w usilnymwspinaniu siê na dwie tylne koñczynki. Gdy Ernestynkanauczy³a siê wstawaæ, Baltazar wprowadzi³ lekcjechodzenia – pocz¹tkowo oczywiœcie trzymaj¹c j¹ za obier¹czki, bo kilkumiesiêczna dziewuszka nie mog³a jeszczew ¿aden spoób utrzymaæ siê samoistnie w pozycjipionowej. Podczas naszego kolejnego letniego pobytu wGrecji, gdy ostatniego dnia czekaliœmy kilka godzin naopóŸniaj¹cy siê statek, Baltazar prowadzi³ tak d³ugoErnestynê po pla¿y za r¹czki, a¿ nauczy³ j¹ – w³aœnietego dnia – samodzielnie chodziæ! To by³o w sierpniu, aurodzi³a siê w paŸdzierniku – mia³a wiêc zaledwiedziesiêæ miesiêcy.

Trzy lata wczeœniej, w tej¿e greckiej letniejmiejscowoœci, Baltazar jak co roku te¿ spêdza³ z namiwakacje. Tu w³aœnie powiedzia³ pierwsze swoje s³owo –nie, nie « mama » ani « tata ». Powiedzia³ po polsku –

«kwiatki», i mimo naszego pocz¹tkowegoniedowierzania, dowiód³ nam, ¿e dok³adnie wie, ¿ewyraŸnie rozumie o co chodzi – pokazywa³ paluszkiemkolorowe klomby! Jak co roku o tej porze, znówspêdzaliœmy koniec lata i pocz¹tek jesieni na tej œlicznejgreckiej wyspie, w luksusowym pensjonacie. Nicdziwnego – przez kilka kolejnych lat byliœmy zapraszanigratis wraz z rodzin¹ na super pobyt wypoczynkowy, wzamian za udzia³ w tylko jednym spektaklu tygodniowo!I tym razem Baltazar podziwia³ starannie przystrzy¿oneklombiki, soczyst¹ zieleñ trawy i piêkne dywanykolorowego kwiecia - pokazywa³ palcem siostrzyczce teswoje ulubione kwiatki i tak d³ugo powtarza³ «kwiat-ki,kwiat-ki !», a¿ ma³a otworzy³a pyszczek i te¿wyszczebiota³a, cichutko ale wyraŸnie «kia-ki», «kia-ki»… Tak, to te¿ by³y jej pierwsze s³owa…

Potem zaczê³y siê zabawy w szko³ê. Kupiliœmydzieciom czarn¹ tablicê, ¿eby sobie po niej maza³y amo¿e nawet i coœ tam rysowa³y kolorowymi kredami.Baltazar, który zacz¹³ ju¿ edukacjê w przedszkolu apotem i w szkole podstawowej, oczywiœcie natychmiastzacz¹³ uczyæ ma³¹ pisaæ. Nic dziwnego, ¿e gdy Ernestynamia³a lat piêæ, posz³a do zerówki, sk¹d po tygodniuprzesuniêto j¹ do pierwszej klasy. Katowana przez brataumia³a ju¿ biegle czytaæ, pisaæ i rachowaæ…

Ten silny zwi¹zek dwójeczki moich m³odszychbachorków, ta mi³oœæ siostry i brata, utrzymuje siê dodziœ. Mieszkaj¹ blisko siebie – jakoœ tak wysz³o, ¿eprzypadkiem (ale mo¿e nie zupe³nie przypadkowym?)kupili oboje mieszkania na tej samej ulicy, o rzut beretemjedno od drugiego. Spotykaj¹ siê czêsto, dziel¹ swoimitroskami i radoœciami i wspomagaj¹ siê oboje. Baltazarpi³uje dla niej jakieœ pó³eczki, instaluje bibliotekê,zak³ada g³oœniki, ona pomaga mu w porz¹dkowaniudokumentów i za³atwianiu skomplikowanych sprawadministracyjnych. Ka¿de dzieli siê umiejêtnoœciami,które s¹ jego mocn¹ stron¹. No i – trzymaj¹ wspólnyfront przeciwko matce, naigrywaj¹c siê ¿artobliwie zmego polskiego akcentu, z mego braku talentu do sprawtechnicznych, z kompletnego braku g³osu i s³uchu i te¿ zinnych braków.. A ja – zamiast czuæ sie ura¿on¹, obra¿aæsiê i stroiæ fochy, cieszê siê, ¿e dzieciaki maj¹ nawzajemw sobie oparcie…

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 201114

KRYSTYNAMAZURÓWNA

Burzliwe ¿ycie tancerki-grafomanki (78)

Nie jest konieczne, byœposzed³ z domu.Pozostañ przy stole i

s³uchaj. Nawet nie s³uchaj,czekaj tylko. Nawet nie czekaj,

b¹dŸ ca³kiem cicho i sam. Œwiat sam siê przed tob¹ods³oni, nie mo¿e byæ inaczej, bêdzie wi³ siê przed tob¹w ekstazie.*

Sine poranki rozpadaj¹ siê na szklane dŸwiêki. Biurko.Stó³. W trupiobladej poœwiacie. Sennoœæ gêsta jak œnieg i kr¹¿¹ca jak œnieg. Zasypujeœnie¿nemi p³atkami sennemi. Bezprzyczynny mój dzieñ,bezsensowny mój wiek. I te œlady bez³adnych moichkroków po ziemi.Jeœli chcê, mogê spaæ; jeœli chcê mogê wstaæ. Si¹œæ przyoknie z gazet¹ z zesz³ego tygodnia.Albo iœæ w sennoœæ dnia.** Zanurzyæ w zimne,wilgotne powietrze. Spod przymkniêtych powiekogl¹daæ ulice, z wykwitami skamienia³ego œniegu. Albowygl¹daæ przez okno na ogródek. Wyœcielonykredowym przeœcierad³em. Zatrzymany w lodowatymuœcisku. Pogrzebany.

Styczniowe przebudzenia. Zapuchniête odbicie wlustrze. O lustrze wiem, ¿e patrzy/ Twarz¹ dawniejnam znan¹/ I ¿e paj¹k j¹ chwyta/ W sieæ coraz

gêstsz¹ rano.*** Codzienne zadziwienie.Nieodwracalnoœci¹. Nieuchronnoœci¹ zmian.

ZaprzyjaŸniony Artysta, po kilku miesi¹cachznajomoœci, namalowa³ mój portret. Zniewielkiego p³ótna wygl¹da³a Jasna. £agodna.

Powiedzia³, ¿e obraz nie jest skoñczony. I schowa³

g³êboko. Mija³y tygodnie. Przegadaliœmy wiele godzin.Poznaliœmy siê lepiej. Zmieni³am kolor w³osów. Alemusia³o zmieniæ siê coœ jeszcze. Bo kiedy ponowniepokaza³ mi portret, nie mog³am siebie rozpoznaæ.Pociemnia³¹ twarz znaczy³ nieprzyjemny grymas. Tylkooczy pozosta³y takie same. Granatowe ka³u¿e.Niewy¿ête chmury. Odbijaj¹ce puste przestrzenieniezamieszka³ych œwiatów.

Podwójna. Moszczê siê w tym przymiotniku.Rozgaszczam. Niechc¹co staje siê definicj¹.Mieszkaniem dla nieprzystawalnoœci.

Niekompatybilnoœci. Rozdwojenia. Permanentnegorozkroku.

Coraz czêœciej muszê siê t³umaczyæ. Z siebie. ¯enoszê w œrodku bajoro. Szambo frustracji.Wkurwienia. Lêku. Które czasami wybija.

Rozlewa siê po przystrzy¿onych trawnikachuprzejmych konwersacji. Przygryzam jêzyk zmêczonyod nieustaj¹cego merdania. I leje siê krew. Na bia³ekoszule, pachn¹cych wod¹ koloñsk¹. I but¹.

K. kupi³ gramofon. Vintage. I znikn¹³ w pokoju nad³ugie godziny. Pucuje. Próbuje. Co chwilêdobiegaj¹ dŸwiêki winylowej p³yty. Znajome

trzaski. Mieliœmy wyjœæ, ale nie œmiem zak³ócaædzieciêcego zachwytu. Wiêc nie ponaglam. Nieodci¹gam. Z przyjemnoœci¹ obserwujê niepohamowan¹radoœæ. Jest w niej coœ pierwszego. Nie uwalonegob³otem lat. Coœ znajomego. Za czym wszyscy têsknimy.Znudzeni cyfrow¹ doskona³oœci¹, odkurzamy starep³yty. W poszukiwaniu utraconej niewinnoœci.

Znajomy dzwoni, ¿eby siê podzieliæ szczêœciem.Zakocha³ siê. Kocha. Kocha i têskni. Têskni iczeka. Pisze listy. Niewys³ane. Rozmawia z

ka¿dym cieniem, który przybiera jej kszta³ty. Mówidu¿o. I piêknie. I trochê mu zazdroszczê. Tej wiosny wœrodku zimy. Odwagi, ¿eby siê nie broniæ. Przedodurzeniem. Przed œmiesznoœci¹, która udzia³emwszystkich zakochanych œwiata. Jego s³owa zahaczaj¹o jakieœ kanty we mnie. Nierównoœci. Zdajê sobiesprawê, ¿e ju¿ tak nie umiem. ¯e nie wierzê. Nanajpiêkniej oheblowanym kawa³ku drewnaspodziewam siê drzazgi. Pêkniêcia. Rysy.

Czego nie lubisz u mê¿czyzn? zapyta³ Mê¿czyznaPretenduj¹cy. Wymieni³am kilka nieistotnychcech. A potem przypomnia³ mi siê d³ugi

paznokieæ, zapuszczany u najmniejszego palca prawejd³oni. I ¿e s¹ mê¿czyŸni którzy go hoduj¹. ¯eby sobied³ubaæ w uszach. Nosach. I zêbach. Kiedy nikt niepatrzy. I ¿e zna³am faceta, który mówi³ „paznokæ” izaprasza³ kobiety do najdro¿szych knajp, na darmow¹wodê z kranu i chleb z oliw¹, któr¹ serwuj¹ zanimgoœcie z³o¿¹ zamówienie. Po czym w poœpiechuopuszcza³ „spalony” lokal i udawa³ siê w kierunkunajbli¿szego marketu Whole Foods, gdzie kupowa³jedzenie na wagê. Oczywiœcie - o czym z dum¹informowa³ - po³owê porcji zwykle zjada³ ukradkiem wkolejce do kasy, ¿eby mniej zap³aciæ.

Znajoma mawia³a: wolê mê¿czyzn bez kasy, ni¿bez klasy. A Woody Allen: Money is better thanpoverty, if only for financial reasons.

www.weronikakwiatkowska.com *Franz Kafka**Julian Tuwim***Tadeusz Nowak

Podwójne ¿ycie Weroniki, czyli dziennik intymny imigrantki

WERONIKA KWIATKOWSKA

Nieodwracalne

Page 15: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

15KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Nowojorskie sylwetki

Kto wie, czy dosz³oby do upadku komunizmu gdybysowieckie rakiety dalekiego zasiêgu stacjonowa³y na Alasce,nale¿¹cej do ZSRR. Bior¹c ów wzgl¹d pod uwagê, zakuppozornie bezu¿ytecznego obszaru, zwanego nies³usznielodow¹ pustyni¹, wypada uznaæ za jedn¹ z najbardziejop³acalnych transakcji w historii zachodniej cywilizacji.Tymczasem dalekowzroczny m¹¿ stanu, który transakcjêprzeprowadzi³, zosta³ za to usuniêty w polityczny niebyt.

Jak wszystkim wiadomo, na Alasce najpierw znalezionoz³oto, a póŸniej ropê naftow¹.

William Seward urodzi³ siê 16 maja 1801 r. w dolinieHudsonu jako najm³odszy z piêciorga dzieci Samuela, któryby³ nader œwiat³ym cz³owiekiem.

Samuel by³ lekarzem, ale mia³ równie¿ talent do robieniapieniêdzy, co sprawi³o, ¿e znacznie powiekszy³ rodow¹fortunê. Trudni³ siê tak¿e filantropi¹, funduj¹c S. SewardInstitute, prywatne liceum z internatem na bardzo wysokimpoziomie. Dwaj synowie dobroczyñcy, którzy tê szko³êukoñczyli z wyró¿nieniem, p³acili czesne podobnie jak inniuczniowie.

Podczas gdy jego m³odszy brat poprzesta³ na œrednimwykszta³ceniu, ambitny i bardzo zdolny William ukoñczy³ zhonorami prawo na Union College, wstêpuj¹c do ekskluzyw-nego stowarzyszenia Phi Beta Kappa. Posiada³o ono ogromnewp³ywy, wydatnie pomagaj¹c swoim cz³onkom w karierze.Uzyskawszy wymagane uprawnienia, m³ody Sewardotworzy³ w³asn¹ kancelariê w Nowym Jorku. Zaproszony naprzyjêcie do domu sêdziego Millera, pozna³ tu jegonajm³odsz¹ córkê, o imieniu Frances. Po³¹czy³a ich mi³oœæ odpierwszego wejrzenia, tote¿ œlub nast¹pi³ w 1824 r., zaledwiepo kilku miesi¹cach znajomoœci. Owocem udanego zwi¹zkuby³o piêcioro dzieci, a wœród nich dwie dziewczynki.

Osi¹gn¹wszy stabilizacjê rodzinn¹ i finansow¹, WilliamSeward zacz¹³ siê powoli wspinaæ po szczeblach karierypolitycznej z ramienia Whigów, którzy dopiero w 1854 r,przekszta³cili siê w partiê republikañsk¹. Dwukrotniewybrany na stanowisko gubernatora stanu, wyrobi³ sobieopiniê niezwykle sprawnego administratora i gospodarza. By³bardzo zrêcznym dyplomat¹, utrzymuj¹c dobre stosunki nietylko ze swoimi zwolennikami, ale i - co wa¿niejsze - zprzeciwnikami. Potrafi³ tak¿e podejmowaæ kontrowersyjnedecyzje, umiejêtnie przygotowuj¹c grunt dla kompromisu,b¹dŸ te¿ dzia³aj¹c na w³asn¹ rêkê. Przyk³adowo nie respekto-wa³ uchwalonego przez US Kongres prawa, które nakazy-wa³o oddawanie w³aœcicielom niewolników zbieg³ych zplantacji. Na kilkanaœcie lat przez wybuchem wojnydomowej sta³ siê zagorza³ym abolicjonist¹, budz¹c ogromn¹niechêæ na Po³udniu. Uwa¿a³ on niewolnictwo za grzechprzeciwko boskim, jak i ludzkim prawom.

Poniewa¿ le¿a³ mu na sercu ekonomiczny rozwój stanu,Seward dba³ o budowê nowych linii kolejowych i kana³ów.Przyczyni³ siê tym samym do po³¹czenia lokalnych rynków wjedn¹ ca³oœæ. Za jego rz¹dów Nowy Jork otrzyma³przydomek Empire City. Oœwiecony protestant uzyska³ wprzysz³oœci g³osy wiêkszoœci katolików, pozwalaj¹c nie tylkona zak³adanie szkó³ parafialnych, ale i przyznaj¹c im takiesame prawa, co publicznym placówkom, ³¹cznie z finansow¹dotacj¹ w razie takiej potrzeby. Nic dziwnego, i¿ ³atwozwyciê¿y³ w kolejnych wyborach, zasiadaj¹c w amerykañ-skim Senacie w 1849 r.

Uzyskawszy poparcie w Nowym Jorku, wzi¹³ on po latachudzia³ w elekcji na g³owê pañstwa jako republikañskaalternatywa w stosunku do Lincolna. Zwyciêski kandydat

doceni³ talenty swegoprzeciwnika, powierzaj¹c mupo objêciu rz¹dów funkcjêSekretarza Stanu.Zapewniwszy ci¹g³oœækomunikacyjn¹ podczaswojny domowej, Sewardwalnie siê przyczyni³ siê dopokonania Po³udnia. Pozabójstwie prezydenta przezJohna W. Bootha, nastêpc¹Lincolna zosta³ AndrewJohnson, który utrzyma³Williama na tym samymstanowisku. Po dokonaniu naniego zamachu przez by³egokonfederata, Lewisa Powella,Seward ledwo uszed³ z ¿y-ciem, d³ugo siê lecz¹c z ran.

Najwiêkszym osi¹gniêciempolitycznym urzêduj¹cegoSekretarza Stanu by³ zakupAlaski od cara Aleksandra II.Transakcja zosta³a zawarta pod³ugich i tajnych pertrakta-cjach w dniu 30 marca 1867 r.,wzbudzaj¹c nielada burzê wKongresie. Aby uspokoiænastroje, William Sewardz³o¿y³ po trzech miesi¹cachprzedwczesn¹ rezygnacjê zestanowiska. Zaszczuty z tegosamego powodu przez prasê,Seward ¿y³ na uboczu powyborze Ulyssesa Granta naprezydenta.

Zmar³ po przewlek³ejchorobie 18 paŸdziernika 1872r., osi¹gn¹wszy 71 lat.

Wypada tu wtr¹ciæ, i¿siedemnasty z rzêdu i niezbytudolny prezydent zosta³ nieomal¿e zdjêty ze stanowiska. Na“impeachment” sk³ada³o siê jedenaœcie punktów, a by³awœród nich na pierwszym miejscu Alaska Purchase, przezwa-na “Seward’s Folly”. Ocali³ go zaledwie jeden g³os. Dziêkiktóremu uda³o siê Grantowi ukoñczyæ kadencjê. Jego nastê-pc¹ w Bia³ym Domu zosta³ wielki genera³ Ullysses Grant,którego wybrano ponownie na g³owê pañstwa w 1873 r.

Historia Williama Sewarda ma szczególn¹ puentê.Zamawiaj¹c poœmiertnie statuê tego zas³u¿onego obywatela iwielkiego mê¿a stanu, nowojorskie w³adze rzuci³y wyzwanieamerykañskiej opinii publicznej, która nadal ¿ywi³a doñpretensje o kupno Alaski. Marmurowy pos¹g, wykonanyprzez znanego rzeŸbiarza Randolpha Rogersa, stan¹³ naMadison Square i zosta³ uroczyœcie ods³oniêty jesieni¹ 1876 r.

Poni¿sza historyjka zrodzi³a siê nie wiadomo jak i kiedy.Malownicza i trafiaj¹ca do przekonania opowiastka ozamienionych g³owach natychmiast uzyska³a wiarê wœródmieszkañców. Traktuj¹c j¹ jako autentyczne wydarzenie,dziennikarze napiêtnowali chciwoœæ rajców, którzyzamówiwszy pos¹g Lincolna, rozmyœlili siê w ostatniejchwili. Powodowani Ÿle pojêt¹ oszczêdnoœci¹, kazali artyœcieosadziæ g³owê Sewarda na gotowej ju¿ figurze.

A jak siê rzecz mia³a naprawdê? Pos¹g Lincolna, d³uta H.K. Browna, zosta³ wniesiony w 1868 r. na Union Square i nieby³o powodu, aby myœleæ o nowym monumencie na jegoczeœæ. Konfuzja wyniknê³a z dziwnego zbiegu okolicznoœci.Randolph Rogers w³aœnie ukoñczy³ pomnik 16. prezydentana zlecenie Filadelfii. W kilka dni po uroczystoœciods³oniêcia, nowojorskie w³adze zamówi³y u niego statuêSewarda w siedz¹cej pozycji. By³y gubernator odznacza³ siêœrednim wzrostem i dobr¹ budow¹. Pos³uguj¹cy siê jedynieportretem Williama, twórca wyd³u¿y³ i odchudzi³ sylwetkêSewarda, osadzaj¹c na domiar z³ego na tak wymodelowanymtu³owiu zbyt ma³¹ g³owê, acz o prawid³owych rysach.Najwidoczniej rzeŸbiarz pozostawa³ pod wp³ywem d³ugiego ichudego jak tyka Lincolna, któremu do tej pory ¿aden zprezydentów nie dorówna³ wzrostem.

Nowojorczycy wykorzystali twórczo ten rzucaj¹cy siê woczy brak proporcji. Historyjkê o zamienionych g³owachmo¿na nadal us³yszeæ od przewodników, oprowadzaj¹cychturystów po Nowym Jorku. Jak z tego widaæ, si³a zmyœleniama wielk¹ moc w naszym mieœcie, zastêpuj¹c prawdopodob-nie ludowy folklor.

Halina Jensen

Transakcja wszechczasów

William Seward

Page 16: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

16 KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Czy „Or³y”

Wenty zagraj¹

o igrzyska?

Szwedzkie MistrzostwaŒwiata 2011 w pi³cerêcznej mê¿czyzn powoliwchodz¹ w decyduj¹c¹fazê. Niestety, bardzoszybko okaza³o siê, ¿e oawansie do pó³fina³u iwalce o kolejny z rzêdumedal MŒ Polacy niemog¹ marzyæ. Ba, jeœli

Bogdanowi Wencie nie udasiê w jakiœ magiczny

sposób dotrzeæ do swoich podopiecznych, to mo¿eokazaæ siê, ¿e ze Szwecji wrócimy na tarczy. Stawk¹imprezy bowiem by³y nie tylko trofea MŒ, ale równie¿prawo gry w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich wLondynie (2012 r.).

O tym, ¿e dobrze nie jest, wiedzieliœmy w³aœciwie odpocz¹tku turnieju. Polacy mieli olbrzymie problemy wrywalizacji z zespo³ami teoretycznie znacznie s³abszymi.Wymêczone, ale jednak zwyciêstwa Polaków dawa³ypowód do umiarkowanego optymizmu. Wszyscy liczyli,¿e bia³o-czerwoni z meczu na mecz bêd¹ siê „rozkrêcaæ”jak typowo turniejowa dru¿yna i w decyduj¹cych oawansie do strefy medalowej meczach zagraj¹ napoziomie, do jakiego przyzwyczaili kibiców podczas

poprzednich MŒ. Eksperci podkreœlali, ¿e “polska”grupa by³a wyj¹tkowo korzystna, bowiem tak naprawdêunikaliœmy konfrontacji z tuzami œwiatowej pi³kirêcznej, trafiaj¹c na Chile, Argentynê, Koreê czyS³owacjê. Los oszczêdzi³ nam w pierwszej faziespotkania Francuzów, Hiszpanów czy niewygodnychNiemców, którzy trzon kadry „Or³ów” Wenty znaj¹doskonale ze wspólnych wystêpów na parkietachBundesligi. Jedynie Szwedzi wydawali siêpowa¿niejszym zagro¿eniem, ale uk³ad gier by³ dla naspomyœlny – z najsilniejszym przeciwnikiem mieliœmyspotkaæ siê dopiero w ostatnim spotkaniu pierwszejgrupy, kiedy sprawa awansu do dalszych gier powinnabyæ ju¿ rozstrzygniêta, a zespó³ mia³ mieæ za sob¹„meczowe przetarcie”.

Pora¿ka gospodarzy turnieju z Argentyñczykamisygnalizowa³a dwie rzeczy. Po pierwsze, ¿e mimoposiadania atutu w³asnej hali pe³nej przyjaznych kibicówSzwedzi mog¹ zostaæ pokonani i to w doœæ upokarzaj¹cysposób przez dru¿ynê – wydawa³oby siê – skazan¹ napo¿arcie. Wa¿niejszy jest jednak drugi wniosek: pora¿kaz Argentyñczykami z pewnoœci¹ zdeterminowa³aSzwedów przed meczem z Polsk¹, bowiem w przypadkupora¿ki potomkowie Wikingów awansowaliby dokolejnej fazy z zerowym dorobkiem punktowym. Ozawi³oœciach regulaminowych pisa³em przed tygodniem,wiêc nie bêdê do nich wraca³, ale warto pamiêtaæ, ¿euciu³any komplet punktów w pierwszej fazie imprezyma spore znaczenie przy decyduj¹cych

rozstrzygniêciach, bowiemnawet jedna pora¿ka wkolejnym etapie oznaczaæmo¿e utratê szans namedale.

Szwedzi w konfrontacji z„Or³ami” Bogdana Wentyspisali siê na medal i kolejnyetap rywalizacji rozpoczêli zidentycznego pu³apu, coPolska. Co wiêcej, nie tylkomecz ze Szwecj¹, ale tak¿e zDani¹ i Chorwacj¹ by³yfestiwalami b³êdów w atakuw wykonaniu naszychreprezentantów. Mnóstwostrat i niecelnych podañ,skutkuj¹cych utrat¹ szansyna zdobycie bramki, a tak¿ekiepska skutecznoœærzutowa, to g³ównemankamenty Polaków. Niewspominaj¹c ju¿ nawet obraku umiejêtnoœci gry wkontrataku, a nawetprzegrywanych przez bia³o-czerwonych okresach gry wprzewadze jednego zawodnika na boisku. Okaza³o siê, ¿eprzeciwnicy Polaków w turnieju doskonale znaj¹ atutynaszych zawodników i skutecznie utrudniaj¹ im rzuty zdrugiej linii. Od podañ kolegów „na ko³o” odciêtoJureckiego, który zwykle z bezlitosn¹ precyzj¹ karci³

przeciwników kolejnymigolami. Zaskoczeni takimobrotem sprawy kadrowiczeWenty sprawiali wra¿enierozbitej gromadki, któramomentami nie wiedzia³a,co pocz¹æ z posiadan¹ pi³k¹.O braku lidera w zespole,który poci¹gn¹³by za sob¹kolegów i pomóg³prze³amaæ siê wtrudniejszych chwilachmówi³ dziennikarzom trenerWenta po pora¿ce z Chor-wacj¹. Ta wypowiedŸ, choæma w sobie wiele racji,kontrastuje nieco zes³owami bohatera polskiejreprezentacji, S³awomiraSzmala, który podczasszwedzkich MŒ swoj¹postaw¹ w bramce po razkolejny udowadni³, ¿ezas³u¿y³ na tytu³ najlepszego

zawodnika œwiata w minionym roku. Jego genialneinterwencje uchroni³y bia³o-czerwonych od pora¿ki zChorwatami w kompromituj¹cych rozmiarach. “Kasa”bez ogródek stwierdzi³, ¿e w dru¿ynie czêœæ zawodnikówmusi bardziej harowaæ na boisku, bo niektórym ju¿ siê poprostu nie chce. Trudno to odebraæ inaczej, ni¿ jak zarzutprzedstawiciela m³odszego pokolenia do starszychwiekiem kolegów. Jest to tak¿e kamyczek do ogródkasamego trenera Bogdana Wenty, który pewnie móg³bytrafniej zestawiaæ meczowe siódemki i sk³ad kadry.

No có¿, nie ma co roztkliwiaæ siê nad rozlanymmlekiem, warto skupiæ siê na tym, co niesie namnajbli¿sza przysz³oœæ. Polacy musz¹ w pi¹tek pokonaæWêgrów w meczu o siódme miejsce tegorocznychMistrzostw Œwiata, by uzyskaæ mo¿liwoœæ wystêpu wturnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Kiedy bêd¹Pañstwo czytaæ ten tekst, wszystko bêdzie ju¿ jasne. Obypromyczek nadziei na nieco lepsz¹ przysz³oœæ polskiegomêskiego szczypiorniaka w pi¹tek nam zaœwieci³.

Ma³ysz ma nastêpcê?

Nie sposób nie wspomnieæ choæby w kilku zdaniach otym, co podczas minionego weekendu wydarzy³o siê wzimowej stolicy Polski podczas zawodów PucharuŒwiata. Zakopane goœci³o bowiem tradycyjnienajlepszych skoczków narciarskich, a sportowcy orazkibice uwielbiaj¹ przyje¿d¿aæ na zakopiañskie Krokwie,bo atmosfera konkursów jest niepowtarzalna. Tak te¿

by³o i w pi¹tek, podczas pierwszego dnia imprezy, kiedyto za spraw¹ Adama Ma³ysza kibice po raz pierwszy tegoweekendu us³yszeli Mazurka D¹browskiego. Temomenty tryumfu dla skoczka z Wis³y s¹ z pewnoœci¹bardzo przyjemne i choæ nie raz nosi³ siê ju¿ zamiaremzakoñczenia sportowej kariery, choæby dla nich w³aœnieoraz radoœci, jak¹ przynosi swoim fanom, trudno mupewnie z czynnego uprawiania sportu zrezygnowaæ. Jeœlitylko zdrowie dopisze, Ma³ysz jeszcze pewnie nie razdostarczy kibicom wielu sportowych wzruszeñ.

Najwiêksz¹ sensacj¹ imprezy by³o jednak niezwyciêstwo Ma³ysza, ale sukces jego 23-letniego kolegi -Kamila Stocha w niedzielnym konkursie. Kamil mimonienajlepszych warunków atmosferycznych wygra³zawody PŒ po raz pierwszy w ¿yciu, zamykaj¹c weekendkolejnym polskim akcentem. I to w jak dramatycznychokolicznoœciach – nieco wczeœniej na skoczni przyl¹dowaniu boleœnie pot³uk³ siê sam Adam Ma³ysz.Niewielki wydawa³oby siê b³¹d w ostatniej faziespowodowa³ „odjechanie” narty zawodnika i jegoupadek. Wszystko wygl¹da³o doœæ dramatycznie, a samMa³ysz d³ugo nie podnosi³ siê ze œniegu. Po konsultacji zlekarzem opuœci³ teren skoczni na noszach, bydodatkowo nie ryzykowaæ przed ewentualn¹ diagnoz¹kontuzji. Kiedy wszyscy kibice w napiêciu oczekiwali nawieœci o stanie zdrowia Ma³ysza, Kamil Stoch zdobywa³laur zwyciêzcy i o¿ywi³ nadzieje na przysz³oœæ polskichskoków. Dziennikarze zdaj¹ siê przeœcigaæ wkomplementowaniu wyczynu m³odego Stocha, ale jestnaprawdê z czego siê cieszyæ. Takie chwile dodaj¹pewnoœci siebie, wiary we w³asne umiejêtnoœci podczaskolejnych konkursów i rywalizacji z najlepszymi.Dlaczego to takie wa¿ne zw³aszcza w przypadkum³odego Stocha? Ano ponoæ w³aœnie g³owa jest jegonajwiêkszym przeciwnikiem, bo predyspozycje dowygrywania kolejnych zawodów Pucharu Œwiata ma ju¿od dawna. Oby ten niedzielny konkurs okaza³ siêmiejscem narodzin nowej gwiazdy polskich skokównarciarskich, bowiem wczeœniej czy póŸniej AdamMa³ysz bêdzie potrzebowa³ swojego nastêpcy. Wydajesiê, ¿e z grona skoczków m³odego pokolenia najbli¿ejtego jest w³aœnie Kamil Stoch.

Kontuzja jak¹ odniós³ Ma³ysz upadaj¹c wZakopanem nie jest na szczêœcie groŸna i Adam rych³opowinien powróciæ na skoczniê. Kolano Mistrza jest coprawda poturbowane, ale Ma³ysz unikn¹³ powa¿-niejszych konsekwencji upadku, których pocz¹tkowosiê obawiano (mówiono o potencjalnym zerwaniuwiêzade³, co oznacza³oby nie tylko wielomiesiêcznyrozbrat ze sportem, ale mo¿e nawet i przedwczesnezakoñczenie kariery). Ma³ysz jest poddawanyzabiegom fizjoterapeutycznym, a kilka dni odpoczynkuz pewnoœci¹ przyda mu siê po ostatnich mêcz¹cychtygodniach. Jeœli jednak wszystko pójdzie zgodnie zplanem to Adama zobaczymy na skoczni w Willingenju¿ w obecny weekend, podczas kolejnych zawodówPucharu Œwiata.

Z BOCZNEJ TRYBUNY

KONRAD LATA

Kamil Stoch

„Or³y” Wenty

Page 17: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 17

Wynajmujemy galeriê Kuriera Plus. Tel. 718-389-3018

Emilia’s Agency574 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222

Tel. 718-609-1675; 718-609-0222; Fax 718-609-0555 E-mail: [email protected]

3 PODATKI INDYWIDUALNE - INCOME TAX 3 NUMER PODATNIKA - ITIN3 BILETY LOTNICZE I WYCIECZKI 3 KOREKTA DANYCH W SOCIAL SECURITY 3 EMERYTURY SOCIAL SECURITY 3 PE£NOMOCNICTWA I KLAUZULA APOSTILLE 3 T£UMACZENIA DOKUMENTÓW 3 WYSY£A PIENIÊDZY 3 ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH 3 WYSY£KA PACZEK 3AMERYKAÑSKIE ID I MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY 3ZAPROSZENIA DO USA 3NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji!)

Zapr

asza

my

7 dn

i w ty

godn

iu

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.)BROOKLYN, N.Y. 11211;

Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042

CAFFE - PASTICCERIA

ESPRESSO - SPUMONI

GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codzienniedo 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Fortunato Brothers

EUROPEAN ADVOCACY COUNCIL, LLC

Pawe³ W. JanaszekOd 18 lat dzia³amy w metropolii nowojorskiej.Prowadzimy sprawy z zakresu: sponsorowania na zielon¹kartê poprzez Departament Pracy, sponsorowanierodzinne, wszelkiego rodzaju wizy, w tym wizypracownicze i inne sprawy emigracyjne. Zapraszamy.

Adres biura: 7 Dey Street, Suite 700New York, NY 10007Tel: (212) 385-6050, Fax: (212) 385-6052

„ALVEO” - ELIKSIR ¯YCIAEkstrakt 26 zió³ Zapobiega chorobom i utrzymuje organizm w zdrowiuO Oczyszcza z toksynO Wzmacnia uk³ad kostny i nerwowy O Dodaje energii, odm³adza i uodporniaO Od¿ywia serce, mózg i usuwa cholesterol O Irydologia - diagnoza zdrowia, ocena uk³adunerwowego, odpornoœciowego, toksycznoœci,dieta, wskazówki trybu ¿ycia

HERBARIUS – 620 Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 - Greenpoint, Tel. 718-389-6643

D A R M O W E K O N S U L T A C J E Z D R O W I A I S U K C E S U

KUPONSezonowa

zni¿ka

Jan Wróblewski - cz³owiek magnesMistrz: bioenergoterapeuta-radiesteta-magnetyzer* Uzdrawia holistycznie (ca³oœciowo) - od uk³adu nerwowego

(stresy) po stopy * Usuwanie stanów zapalnych, blokad energetycznych* Oczyszczanie w¹troby, trzustka, tarczyca, miêœniaki, prostata,

hemoroidy, guzki * Usuwanie stanów zapalnych krêgos³upa * Uzdrawianie ze zdjêcia (ocena zdrowia) * Radiescezyjna ocena mieszkañ

Na wizytê mo¿na umówiæ siê w ka¿dym dniu tygodnia. Proszê dzwoniæ: 347-644-3960; E-mail: [email protected]

Adres: 210 Freeman Street, Apt. 1L, Brooklyn - Greenpoint

Polamer Millennium133 Greenpoint Ave.Brooklyn, NY 11222tel. (718)389-5858

Polamer Maspeth64-02 Flushing Ave.Maspeth, NY 11378tel. 718 326-2260

Wysy³amy, sprzedajemy, pomagamy* paczki lotnicze i morskie

* najtañsze bilety lotnicze

* przesy³ka pieniêdzy/ US Money Express* mienie przesiedleñcze, samochody, kontenery

* paczki okolicznoœciowe na ka¿d¹ okazjê

* najpiêkniejsze kwiaty, wi¹zanki i wieñce

* podró¿e egzotyczne i wycieczki po USA* t³umaczenia, zaproszenia, apostille

* notariusz, asysta w urzêdach

* wynajem samochodów

Coffee FriendsGRAND OPENING

1035 Manhattan Avenue (blisko FreemanSt.), Greenpoint

718-349-0033;718-349-2225

Nowo otwarta restauracja na Greenpoincie zaprasza na œniadania, lunche, obiady, kolacje. Dania z ró¿nych œwiatowych kuchni; amerykañskiej, greckiej, meksykañskiej, w³oskiej, i innych. Posi³ki tak¿e na wynos. Darmowa dostawa. Akceptowane karty kredytowe. Restauracja czynna 7 dni w tygodniu

KURSY JÊZYKA ANGIELSKIEGOThe Royal English School

861 Manhattan Ave. #18, Brooklyn, New York 11222Tel: (718) 349-6814

Oferuje:- Kursy jêzyka angielskiego (wszystkie poziomy)- Przygotowanie na studia /TOEFL- Pisanie ¿yciorysów - resume- Lekcje prywatne- Pomoc w pisaniu wypracowañ dla uczniów i studentów;

term papers - essays - reports- College Applications

Page 18: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

Wiêkszoœæ (97 procent kobiet wolizakupy od seksu – donios³o polskiewydanie magazynu „Newsweek”,opieraj¹c te swoje rewelacje nanajnowszych badaniach opiniispo³ecznej. Te¿ nowoœæ...Zw³aszcza, ¿e zaraz mia³o siêokazaæ, ¿e t³oczenie siê w gale-riach handlowych jest dla znacz¹cejliczby pañ atrakcyjniejsze odigraszek mi³osnych tylko podwarunkiem, ¿e nie id¹ tam po

serek bia³y, trzy funty ziemniaków i pietruszkê, tylkoobejrzeæ (a zw³aszcza kupiæ) wiosenn¹ kolekcjê ciuchówmarki Malibu. Tymczasem o tym, ¿e p³eæ piêkna woli now¹ sukienkê odnowego faceta wiadomo od czasów jaskiniowych. No,chyba, ¿e – jak dowodzi niedawno wydana ksi¹¿kaDavida Bussa; „237 powodów dla których kobietyuprawiaj¹ seks” – nowy facet oznacza wy¿sze limity nakartach kredytowych, co da siê ³atwo przeliczyæ na kolejnenowe sukienki...

Bo – jak œpiewa³a, dawno temu, Maryla Rodowicz – „to,co nas podnieca, to siê nazywa kasa...”Poza zakupami, seks przegrywa jeszcze tylko z sukcesemzawodowym, ale zaledwie o marne cztery punktyprocentowe. Natomiast a¿ 91 procent dziewczyn w czasie,który mog³yby poœwiêciæ na upojn¹ randkê, chêtniewybra³oby siê w zamian na wycieczkê za miasto. Alboposz³o do fryzjera lub do kosmetyczki.I proszê, a podobno kobiety dbaj¹ o siebie i stroj¹ siêwy³¹cznie ze wzglêdu na mê¿czyzn... Ciekawe tylko, ktojest w to jeszcze sk³onny wierzyæ.Tak czy inaczej, z tych wszystkich sonda¿y poœredniowynika, ¿e celebryt¹ nie zostaje siê w naszych czasach zewzglêdu na perspektywê intensywniejszych ni¿ przeciêtnedoœwiadczeñ erotycznych, tylko g³ównie po to, ¿ebyzarabiaæ, a potem wydawaæ miliardow¹ fortunê nag³upstwa.Jak, na przyk³ad, Jessica Simpson, która niedawno kupi³asobie nowe przeœcierad³a. Po 1400 dolarów za sztukê. Ale co tam Jessica i jej bielizna poœcielowa, skoroprzeciêtny rachunek, jaki p³aci w jednym odwiedzanymsklepie Victoria Beckham wynosi 10 000 dolarów...Jak podliczyli specjaliœci od liczenia cudzych pieniêdzy,

tylko w pierwszym roku ma³¿eñstwa z pi³karzem DavidemBeckhamem Victoria przepuœci³a w ten sposób 16 mln (takjest: szesnaœcie milionów) dolarów. A jej œrednie rocznenak³ady na osobiste ciuchy (nie wliczaj¹c wydatków nagarderobê trzech synów i mê¿a) to sto piêædziesi¹t tysiêcy.Niewiele mniej wydaje druga na œwiatowej liœcienajwiêkszych gwiazd – zakupoholiczek, wokalistkaBritney Spears, która – jak sama opowiada tabloidom –chodzi na zakupy zawsze, kiedy jest w depresji. A ¿ezaburzenia nastroju to ju¿ chyba trwa³a cecha charakteruamerykañskiej piosenkarki, tote¿ gwiazda rzadko kiedy wogóle wychodzi z markowych butików. Ale Brit niewydaje kasy na siebie, tylko na dzieci i najbli¿sz¹ rodzinê.Na przyk³ad, tu¿ po rozwodzie rodziców sprawi³a matcemi³y drobiazg – rezydencjê za 4, 5 miliona dolarów. Sobiekupi³a wtedy tylko ³ó¿ko, za jedyne dwadzieœcia tysiêcy.W tej sytuacji Katie Holmes, aktorka najbardziej znana z¿yciowej roli oficjalnej ¿ony gwiazdora Toma Cruise’a imatki ich wspólnej córki – Suri, wychodzi na prawdziw¹utracjuszkê, bo w nieledwie w pó³ roku potrafi bezwiêkszego problemu wydaæ 10 milionów dolarów. Na co?Te¿, jak Britney, na inwestycje w nieruchomoœci. Alenajwiêksz¹ czêœæ tej kwoty w minionym roku stanowi³y –

jak podliczyli zawistnicy – wydatki na konfekcjê dlama³ej elegantki Suri. Tote¿ szeroko komentowane teraz nad Wis³¹ buty Dody zacztery tysi¹ce z³otych to wydatek niemal¿e wstydliwy wswej powœci¹gliwej skromnoœci. Tym bardziej, ¿e – jakzarzeka siê wokalistka – toporne botki to podobno prezentod narzeczonego Adama-Nergala. To bardzo mo¿liwe, bojak twierdz¹ z³oœliwcy, swoje markowe ciuchy narzeczonalidera „Behemotha” kupuje za grosze, wy³¹cznie nawyprzeda¿ach. Rzecz ciekawa, ¿e panowie celebryci te¿ zostawiaj¹ wsklepach niema³¹ fortunê i wcale nie wydaj¹ tychpieniêdzy na kobiety. A nawet jeœli, to mimo wszystkoinwestuj¹ g³ównie we w³asne przyjemnoœci.Jak – na przyk³ad – raper i producent konfekcji – P. Diddy,który na swoje przyjêcie urodzinowe w Londynie wyda³ –jak twierdz¹ tabloidy – ponad milion dolarów (i jeszczekolejne pó³ na „poprawiny” w Los Angeles). Zagranicznemêskie gwiazdy kupuj¹ te¿ nagminnie kosztuj¹ce dziesi¹-tki milionów apartamenty, rezydencje, a nawet ca³e miasta(chocia¿ tutaj wszystkich panów przebi³a jednak KimBassinger, która w 1989 roku sprawi³a sobie miasteczkoBraselton w stanie Georgia za jedyne 20 mln dolarów, alepotem musia³a je, niestety, sprzedaæ, z powodu bankruc-twa). Kupuj¹ te¿... wyspy. Pierwszy by³ – zdaje siê –Marlon Brando, który w 1960 roku naby³ wysepkê Tetia-roa na Polinezji. Teraz wysepkê ma co druga hollywoodz-ka gwiazdka. Tote¿ Jay Leno woli wydawaæ fortunê nazabytkowe (lub rzadkie) samochody. A John Travolta nasamoloty. Jak dot¹d ma na stanie bodaj trzy Gulfstreamy iBoeinga 707. Mo¿na kolekcjonowaæ jumbo-jety, mo¿na wie¿owce i inne

drobiazgi, jak na przyk³ad Donald Trump, który posiadanie tylko Trump Tower, ale tak¿e kosztuj¹c¹ 356.000 dol.ch³odziarkê do szampana. A wokalistka Mariah Carey posiada penthouse za 10milionów, a w nim szafê, gdzie trzyma swoje szpilki, naktóre wyda³a kolejnych 500 tysiêcy z ok³adem. W tej sytuacji o 1400 dolarach za przeœcierad³o, to w ogólenie warto wspominaæ. Tym bardziej, ¿e i w dziedzinieartyku³ów poœcielowych to nie jest bynajmniej ¿adenrekord. Kate Hudson, aktorka, kupi³a sobie bowiem niedawnonow¹ pi¿amê. Za któr¹ zap³aci³a... 30.000 dolarów.To wszystko jednak wydatki do bólu prozaiczne i banalnew porównaniu z fantazj¹ Kanye Westa, który kosztemponad 300.000 dolarów sta³ siê posiadaczem osobistejkopii malowid³a z Kaplicy Sykstyñskiej, wykonanej nasuficie w jadalni. Wiernej kopii, ale z jednym wa¿nymwyj¹tkiem. Adam ze s³ynnej sceny Stworzenia ma na niejtwarz rapera Westa... Czy w tej sytuacji w ogóle kogoœ jeszcze mo¿e dziwiæ, ¿ekobiety wol¹ zakupy od seksu?

Marian Polak-Chlabicz

18 KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011

Jessica Simpson

Victoria Beckham

Katie Holmes

Kate Hudson

Bañki mydlane

MARIAN POLAK-CHLABICZ

Zakupy, czyli kryzys wartoœci

Page 19: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011 19

P O L E C A M YAdwokaci:

Connors and Sullivan Attorneys atLaw PLLC, Joanna Gwozdz -adwokat, tel. 718-238-6500 ext. 233

Agencje:

Ania Travel Agency, 57-53 61stStreet, Maspeth, tel. 718-416-0645Anna-Pol Travel, 821 A ManhattanAve., Greenpoint, tel. 718-349-2423Emilia’s Agency, 574 ManhattanAve, Greenpoint, tel .718-609-1675, 718-609-0222, Fax: 718-609-0555, E-mail: [email protected] Lighthouse Home Services, 896 Manhattan Ave., Fl.3 Suite 37,Greenpoint, tel.718-389-3304Polamer Millenium, 133 GreenpointAve. Greenpoint, tel. 718-389-5858; Polamer Maspeth, 64-02 FlushingAve., Maspeth, tel. 718-326-2260

Akupunktura, Medycyna Naturalna

Acupuncture and Chinese HerbalCenter, 144-48 Roosevelt Ave.#MD-A, Flushing, tel.718-359-0956 oraz 1839 Stillwell Ave. Brooklyn, 718-266-1018Hirudoterapia - pijawki medyczne: tel. 646-460-4212

Apteki - Firmy Medyczne

Apteka Pharmacy, 937 i 831Manhattan Ave. Greenpoint, tel. 718-389-4544 & 347-227-8188e-mail: [email protected]

Biuro Imigracyjne

European Advocacy Council, LLC -Pawe³ Janaszek, 7 Dey Street, Suite700, Manhattan, tel. 212-385-6050

Domy pogrzebowe:

Arthur’s Funeral Home, Greenpoint207 Nassau Ave. róg RusselTel. 718. 389.8500Morton Funeral Home, RidgewoodChaples, 663 Grandview Ave.Ridgewood, tel. 718-366-3200Stobierski Lucas GardenviewFuneral Home Ltd. 161 Driggs Ave,Greenpoint, tel. 718-383-7910

Finanse

Trade Wall Street International, 739 Manhattan Avenue, Greenpointtel. 718-609-4100

Firmy wysy³kowe

Doma Export, Biuro G³ówne 1700Blancke Street, Linden, NJ, tel. 908-862-1700; Biura turystyczne - tel. 973-778-2058 oraz 1-800-229-3662; [email protected]

Gabinety lekarskie:

Joanna Badmajew, MD, DO,Medycyna Rodzinna,6051 Fresh Pond Road, Maspeth, tel. 718-456-0960Anna Duszka, MD - pediatra 934 Manhattan Ave. Greenpoint718-389-8585 lub ZocDoc.comGreenpoint Eye Care LLC,dr Micha³ Kiselow, okulista, 909 Manhattan Ave., Greenpoint, tel. 718-389-0333

Sabina Grochowski, MD medycynaodm³adzaj¹ca i regeneruj¹ca, 850 7Ave. suite 501, miêdzy 54, a 55 Streettel. 212-586-2605 www.manhattanmedicalpractice.comPrzychodnia Medyczna, 126Greenpoint Avenue, Greenpoint, -lekarze specjaliœci: Andrzej Salita,Urszula Salita, Florin Merovici i inni;tel. 718-389-8822, 24h. 917-838-6012

Naprawa samochodów

JK Automotive, 384 McGuinnessBlvd. Greenpoint, tel. 718-349-0433

Nieruchomoœci – Po¿yczki

Adas Realty, 150 N 9th Street,Williamsburg, tel.718-599-2047;Cezar Of Queens, Cezary Doda,tel. 718-544-4000, cell. 917-414-8866;www.cezarsells.com

Restauracje

Coffee Friends, 1035 ManhattanAve. Greenpointtel. 718-349-0033, 718-349-2225

Rozliczenia podatkowe

Business Consulting Corp. EwaDuduœ, 110 Norman Ave.Greenpoint,tel. 718-383-0043, cell. 917-833-6508Grzegorz Gugala, 776A ManhattanAvenue, Suite 103, Greenpoint,Tel. 718-609-9420Cell. 917-302-9823Micha³ Pankowski Tax &Consulting Expert, 97 GreenpointAve. Greenpoint tel. 718- 609-1560lub 718-383-6824;

Sklepy

Fortunato Brothers, 289 ManhattanAve. Williamsburg, tel. 718-387-2281Herbarius, 620 Manhattan Ave., Greenpoint,tel. 718-389-6643W-Nassau Meat Market,915 Manhattan Ave.Greenpoint, tel. 718-389-6149;

Szko³y - Kursy

Caring Professionals - bezp³atne kursy HHA i PCA - 70-20 AustinStreet, Suite 135, Forest Hills; tel. 718-897-2273The Royal English School, 861Manhattan Ave., GreenpointTel. 718-349-6814

Unia Kredytowa

Polsko-S³owiañska Federalna UniaKredytowa: www.psfcu.com 1-800-297-2181, tel. 718-894-1900

Us³ugi fotograficzne

Fotografia studyjna i plenerowa -www.artpix-studio.com tel. 917-328-8459

Us³ugi internetowe

Strony internetowe: tel. 646-450-2060; www.spec4pc.comE-mail: [email protected]

Us³ugi transportoweRyszard Limo - Florida Connection24 godziny service, tel. 646-247-3498; lub 561-305-2828

Anna-Pol Travel

821 A Manhattan Ave.Brooklyn, NY 11222Tel. 718-349-2423E-mail:[email protected]

ATRAKCYJNE CENY NA:

Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat

Pakiety wakacyjne:

Karaiby Meksyk, Hawaje, Floryda

WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu

na naszej stronie

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

INFORMACJA!k Dobra praca w internecie. k Ma³e wymagania. k Prosty plan.

k Prowizja rosn¹ca co miesi¹c.k Chroni przed utrat¹ pracy. k Zwiêksza emeryturê Social Security.

Informacje - tel. 718-388-0253 Proszê s³uchaæ programów radiowych na fali 910 AM

w poniedzia³ki godz.14:30, we czwartki 8:50.

NOWOή

P I J A W K IMEDYCZNE

HIRUDOTERAPIA

Proszê dzwoniæ, by umówiæ siê na wizytê: 646-460-4212

Oczyszczaj¹c swoje cia³o, pozbywasz siê chorób.Tak¿e terapia odm³adzaj¹ca.Pijawki u¿ywane jednorazowo.Gabinet na Greenpoincie.

AUTORYZOWANY DEALER

Znajdziesz nas www.adelco.com

384 McGuinness Blvd. /róg Dupont St./

Greenpoint - (718) 349-0433

SPECJALIZUJEMY SIÊ W NAPRAWACH SAMOCHODÓW EUROPEJSKICH

Godziny otwarcia: pon-pi¹tek 8am-6pm, sobota 8am-1pmAkceptujemy karty: VISA, MASTER, DISCOVER

Wykonujemy coroczne inspekcje stanowe

Page 20: Kurier Plus - 29 STYCZNIA 2011, NUMER 856 (1206)

20 KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2011