5
GŁOS BIZNESU Nr 3 2011 12 GŁOS BIZNESU D WIE DEKADY TEMU PORZUCIŁ PAN PRACĘ NAUKOWCA DLA BIZNESU. DZIŚ, JAKO BIZNESMEN, WSPIERA PAN NAUKĘ W IMPONUJĄCYM PARKU TECHNOLOGICZNYM W SUCHYM LESIE. DLACZEGO? MARIAN NICKEL: Stworzyłem od podstaw własną firmę, zarobiłem pieniądze, a dopiero potem zrealizowałem koncepcję stworzenia niepublicznego Parku Technologicznego. Postanowiłem zbudować pomost miedzy nauką a biznesem. Bo w Polsce jest dziś za mało wdrożeń. Nasze rezerwy proste, czyli koszty pracy, przestały być konkurencyjne, żaden wielki inwestor nie będzie do nas przychodził. A ci którzy są, będą wyprowadzać fabryki do Rumunii, a potem jeszcze dalej. To normalne zjawisko. Możemy za to konkurować wykwalifikowaną kadrą i nowymi technologiami. Zadałem sobie pytanie, gdzie Polacy bez wielkiego kapitału, tacy jak ja, mogą zaistnieć? Na pewno nie tam, gdzie wyścig trwa od dawna, choćby w informatyce. Uznałem, że biotechnologia jest na takim etapie rozwoju, że warto wciąż inwestować. Najważniejsza sprawa to badania nad rakiem. Drugie zagadnienie to modyfikacja roślin. Dość zaawansowana w USA i w Azji, znacznie mniej w Europie, a w Polsce – praktycznie w ogóle. To był kierunek, w którym mogłem zaistnieć. ZAISTNIAŁ PAN? Realizowałem plan przez trzy lata i mogę dziś powiedzieć, że się nie Pieniądze są dla niego środkiem, a nie celem, ale realizacja celów, które sobie wyznacza, przynosi mu niezłe pieniądze. O pieniądzach, rywalizacji i... szczęściu mówi MARIAN NICKEL, twórca i właściciel PTB Nickel. mnie napędza Konkurencja MARIAN KRZYSZTOF NICKEL ma 62 lata i tytuł doktora nauk technicznych. Twórca Przedsiębiorstwa Techniczno- Budowlanego Nickel, współzałożyciel Nickel Development i Nickel Technology Park Poznań. Wielbiciel koni i motoryzacji. Wielki przyjaciel Ormian i Armenii. Od 2008 roku Wiceprezes Zarządu BCC i Kanclerz Wielkopolskiej Loży Business Centre Club. Żonaty, ma dwoje dzieci i troje wnucząt. NA CZYM TO MA POLEGAĆ? Chodzi o to, żeby stworzyć jakiś patent, opracować mechanizm jak rozwijać temat, przygotować możliwość popłynięcia strumienia pieniądza z biznesu do nauki poprzez to, że będziemy wiarygodnym i majętnym łącznikiem, który w perspektywie oferuje dzielenie się autorstwem czy zyskiem. Mamy kapitał zalążkowy 10 mln zł, robimy rekrutacje, szukamy pomysłów. Może stworzymy specjalny fundusz z Katarem, poprzez jakąś fundację polsko-katarską? Może znajdą się inni inwestorzy, jest New Connect, więc potencjał jest. Jeśli zaangażuję na stałe osiem firm – to zadziała. A CO Z BLIŻSZYM PANU BUDOWNICTWEM. CZY DOJDZIE DO SYTUACJI, ŻE OPRÓCZ SIŁY ROBOCZEJ BĘDZIEMY SPRZEDAWALI NASZĄ MYŚL TECHNICZNĄ? Cóż to jest polskie budownictwo? Weźmy graczy z naszego, wielkopolskiego podwórka. Strabag, Hochtief, Skanska – czy to są polskie firmy? Budimex? Też nie. Kto, poza Nickelem, jest polską firmą wśród tych największych? HYDROBUDOWA? Tak, jest polska, nawet poznańska. Jerzy Wiśniewski skonsolidował kilka firm i jako jedyny odniósł sukces. Ale on nie jest z tej branży, siedział WYWIAD NUMERU ROZMAWIAŁ | Damian Nowak ZDJĘCIA | Jan Pawlak NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA TO BADANIA NAD RAKIEM. DRUGIE ZAGADNIENIE TO MODYFIKACJA ROŚLIN. udało. Przez to, że jesteśmy na skrajnych biegunach, naukowcy i my, biznesmeni. NA BIOTECHNOLOGIACH DA SIĘ WIĘC ZAROBIĆ? To taka intelektualna część mojej pracy zawodowej, nie obliczona w tej chwili na zysk. Ale docelowo chciałbym zostać pierwszym Polakiem, który za uczciwe pieniądze sprzeda polską wiedzę. To byłby wielki sukces. Potęgę Billa Gatesa stworzył Polak, inżynier Jacek Karpiński. Zaprojektował prototyp pierwszego komputera klasy PC, a dziś nikt o nim nie pamięta. Polacy są bardzo pomysłowi i dynamiczni, ale czasem brakuje nam uporu. PAN JESZCZE MA TEN UPÓR? Właśnie wmurowaliśmy kamień węgielny pod budowę Nickel BioCentrum. Oprze się ono na innej koncepcji. Zbudujemy pozycję przez stworzenie właściwego klimatu. Stworzyliśmy Bioregion Wielkopolska, który skupia najważniejsze podmioty w branży biotechnologicznej, z Polską Akademią Nauk na czele. Organizujemy i będziemy organizować konferencje, aby współtworzyć i współuczestniczyć w transferze wiedzy pomiędzy nauką a biznesem. Skupimy wokół nas 30-40 firm z całego kraju.

Konkurencja mnie napedza

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Pieniądze są dla niego środkiem, a nie celem, ale realizacja celów, które sobie wyznacza, przynosi mu niezłe pieniądze. O pieniądzach, rywalizacji i... szczęściu mówi MARIAN NICKEL, twórca i właściciel PTB Nickel.

Citation preview

Page 1: Konkurencja mnie napedza

GŁOS BIZNESU Nr 3 2011

12 GŁOS BIZNESU

DWIE DEKADY TEMU PORZUCIŁ PAN PRACĘ NAUKOWCA DLA BIZNESU. DZIŚ, JAKO BIZNESMEN, WSPIERA

PAN NAUKĘ W IMPONUJĄCYM PARKU TECHNOLOGICZNYM W SUCHYM LESIE. DLACZEGO?MARIAN NICKEL: Stworzyłem od podstaw własną firmę, zarobiłem pieniądze, a dopiero potem zrealizowałem koncepcję stworzenia niepublicznego Parku Technologicznego. Postanowiłem zbudować pomost miedzy nauką a biznesem. Bo w Polsce jest dziś za mało wdrożeń.Nasze rezerwy proste, czyli koszty pracy, przestały być konkurencyjne, żaden wielki inwestor nie będzie do nas przychodził. A ci którzy są, będą wyprowadzać fabryki do Rumunii, a potem jeszcze dalej. To normalne zjawisko. Możemy za to konkurować wykwalifikowaną kadrą i nowymi technologiami. Zadałem sobie pytanie, gdzie Polacy bez wielkiego kapitału, tacy jak ja, mogą zaistnieć? Na pewno nie tam, gdzie wyścig trwa od dawna, choćby w informatyce. Uznałem, że biotechnologia jest na takim etapie rozwoju, że warto wciąż inwestować.Najważniejsza sprawa to badania nad rakiem. Drugie zagadnienie to modyfikacja roślin. Dość zaawansowana w USA i w Azji, znacznie mniej w Europie, a w Polsce – praktycznie w ogóle. To był kierunek, w którym mogłem zaistnieć.

ZAISTNIAŁ PAN?Realizowałem plan przez trzy lata i mogę dziś powiedzieć, że się nie

Pieniądze są dla niego środkiem, a nie celem, ale realizacja celów, które sobie wyznacza, przynosi mu niezłe pieniądze. O pieniądzach, rywalizacji i... szczęściu mówi MARIAN NICKEL, twórca i właściciel PTB Nickel.

mnie napędzaKonkurencja

MARIAN KRZYSZTOF NICKEL ma 62 lata i tytuł doktora nauk technicznych. Twórca Przedsiębiorstwa Techniczno-Budowlanego Nickel, współzałożyciel Nickel Development i Nickel Technology Park Poznań. Wielbiciel koni i motoryzacji. Wielki przyjaciel Ormian i Armenii. Od 2008 roku Wiceprezes Zarządu BCC i Kanclerz Wielkopolskiej Loży Business Centre Club. Żonaty, ma dwoje dzieci i troje wnucząt.

NA CZYM TO MA POLEGAĆ?Chodzi o to, żeby stworzyć jakiś patent, opracować mechanizm jak rozwijać temat, przygotować możliwość popłynięcia strumienia pieniądza z biznesu do nauki poprzez to, że będziemy wiarygodnym i majętnym łącznikiem, który w perspektywie oferuje dzielenie się autorstwem czy zyskiem. Mamy kapitał zalążkowy 10 mln zł, robimy rekrutacje, szukamy pomysłów. Może stworzymy specjalny fundusz z Katarem, poprzez jakąś fundację polsko-katarską? Może znajdą się inni inwestorzy, jest New Connect, więc potencjał jest. Jeśli zaangażuję na stałe osiem firm – to zadziała.

A CO Z BLIŻSZYM PANU BUDOWNICTWEM. CZY DOJDZIE DO SYTUACJI, ŻE OPRÓCZ SIŁY ROBOCZEJ BĘDZIEMY SPRZEDAWALI NASZĄ MYŚL TECHNICZNĄ?Cóż to jest polskie budownictwo? Weźmy graczy z naszego, wielkopolskiego podwórka. Strabag, Hochtief, Skanska – czy to są polskie firmy? Budimex? Też nie. Kto, poza Nickelem, jest polską firmą wśród tych największych?

HYDROBUDOWA?Tak, jest polska, nawet poznańska. Jerzy Wiśniewski skonsolidował kilka firm i jako jedyny odniósł sukces. Ale on nie jest z tej branży, siedział

WYWIAD NUMERU

ROZMAWIAŁ | Damian NowakZDJĘCIA | Jan Pawlak

NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA TO BADANIA NAD RAKIEM. DRUGIE ZAGADNIENIE TO MODYFIKACJA ROŚLIN.

udało. Przez to, że jesteśmy na skrajnych biegunach, naukowcy i my, biznesmeni.

NA BIOTECHNOLOGIACH DA SIĘ WIĘC ZAROBIĆ?To taka intelektualna część mojej pracy zawodowej, nie obliczona w tej chwili na zysk. Ale docelowo chciałbym zostać pierwszym Polakiem, który za uczciwe pieniądze sprzeda polską wiedzę. To byłby wielki sukces.Potęgę Billa Gatesa stworzył Polak, inżynier Jacek Karpiński. Zaprojektował prototyp pierwszego komputera klasy PC, a dziś nikt o nim nie pamięta. Polacy są bardzo pomysłowi i dynamiczni, ale czasem brakuje nam uporu.

PAN JESZCZE MA TEN UPÓR?Właśnie wmurowaliśmy kamień węgielny pod budowę Nickel BioCentrum. Oprze się ono na innej koncepcji. Zbudujemy pozycję przez stworzenie właściwego klimatu. Stworzyliśmy Bioregion Wielkopolska, który skupia najważniejsze podmioty w branży biotechnologicznej, z Polską Akademią Nauk na czele. Organizujemy i będziemy organizować konferencje, aby współtworzyć i współuczestniczyć w transferze wiedzy pomiędzy nauką a biznesem. Skupimy wokół nas 30-40 firm z całego kraju.

Page 2: Konkurencja mnie napedza

Nr 3 2011 GŁOS BIZNESU

GŁOS BIZNESU 13

PO KILKUNASTU LATACH SPĘDZONYCH NA UCZELNI, W 1991 ROKU OTWORZYŁ PAN WŁASNY BIZNES. SKĄD WZIĄŁ PAN POMYSŁ NA FIRMĘ?Pracowałem praktycznie całe życie. Zacząłem zarabiać już jako 6-latek, a trzy lata później kupiłem motorower za własnoręcznie zarobione pieniądze. Po śmierci ojca, jako 14-letni chłopak, założyłem fermę nutrii i utrzymywałem 5-osobową rodzinę, odkładając jednocześnie na studia.Początki miałem więc bardzo pracowite. Zresztą zawsze byłem miłośnikiem pracy, do tego o sporych zdolnościach manualnych. Intelektu też Pan Bóg dał mi wystarczająco, by jakoś zaistnieć w polskiej nauce (śmiech).Na uczelni zostałem z przypadku. Miałem pójść „w kamasze”, do jednostki w Pile. Byłem ostatnim rocznikiem w polskim szkolnictwie wyższym, który obowiązywał aż trzyletni tzw. kurs wojskowy. Polegało to na tym, że przez cały rok przez jeden dzień w tygodniu chodziło się na uczelnię w mundurze. Do tego

POLACY I TAK GRAJĄ NA RYNKU BUDOWNICTWA, ALE POD INNYMI SZYLDAMI, NA DALEKICH POZYCJACH JEŚLI CHODZI O LISTĘ PŁAC.

dzięki chińskiej pracy. Dla Ameryki to wielkie szczęście: większość tamtejszego kapitału jest już w rękach Chińczyków, do tego dochodzą chińskie rezerwy walutowe – gdyby nie to, świat by się przewrócił. I tak się przewróci, potrwa to pewnie jeszcze 15 lat. Osobiście nie spodziewałem się, że dojdzie do eksportu chińskiej siły roboczej na rynek europejski. To jednak konieczność. Pobory w Europie muszą się zmniejszyć się o 50 proc., jeśli ten kontynent ma przetrwać. Mam na myśli wszystkie dziedziny życia. Nie ma rady, czas skończyć z rozpasanym socjalem. Przy czym nie chodzi mi teraz o Polskę i państwa naszego regionu, co o te najbogatsze kraje.

mocno w gazownictwie, infrastrukturze bardzo zmonopolizowanej. Miał dobry moment, PBG udanie weszło na giełdę, mógł zadziałać wielkim kapitałem. Może jeszcze trafi się komuś taka okazja, ale to wymaga wyjątkowej kumulacji.Polacy i tak grają na rynku budownictwa, ale pod innymi szyldami, na dalekich pozycjach jeśli chodzi o listę płac. Na ich pracy wiele zarabiają pośrednicy. Skala niskich cen, zjawisko które nasiliło się ok. dwa lata temu, zacznie się wkrótce na nich odbijać. Wyniki takich firm jak Pol-Aqua czy większość firm budowlanych notowanych na giełdzie to pokazują. Teraz wpuszczono na nasz rynek Chińczyków, więc ten proces jeszcze się nasili.

POWINNO SIĘ ICH WPUSZCZAĆ NA POLSKIE BUDOWY?Żadna branża przed nimi nie ucieknie, dlaczego inaczej miałoby być z budownictwem? Cały świat rozwija się

Page 3: Konkurencja mnie napedza

GŁOS BIZNESU Nr 3 2011

14 GŁOS BIZNESU

obowiązywały trzy letnie obozy. Nam tego trzeciego obozu zabrakło, a weszła akurat w życie ustawa, że absolwenci szkół wyższych idą na rok do wojska. Jako absolwenta kierunku motoryzacyjno-rolniczego skierowano mnie do jednostki w Pile. Pozostanie na uczelni było jedyną drogą, by się

przed tym obronić. A że wcześniej, na IV lub V roku zdecydowałem się pisać pracę magisterską u szefa katedry, jakoś mnie zauważył i zaproponował pozostanie.Podczas pracy na uczelni, pracowałem dodatkowo w „biznesie”. Za Gierka pojawiły się w gospodarce spore

pieniądze. Zajmowaliśmy się wraz ze wspólnikami wentylacją obiektów gospodarskich, a ja potrafiłem pozyskiwać zlecenia. Świetnie nam się pracowało, zarabialiśmy spore pieniądze. Kiedy na uczelni pojawiły się kłopoty z wyjazdami zagranicznymi, zająłem się pracą fizyczną. Budowałem kominki i byłem najdroższym kominkarzem w Wielkopolsce, przynosiło mi to duże profity. Jedną nogą wciąż siedziałem jednak na uczelni. Szef tolerował to moje dorabianie na boku, bo i dorobek naukowy, patentowy miałem znaczący.Po okresie transformacji ustrojowej szef powiedział do mnie: – Marnujesz się na uczelni. Tu jest katedra budownictwa, są budowlańcy, inżynierowie, wszyscy chcą z tobą budować. Jesteś urodzonym budowlańcem. Idź i działaj.Moi krewni akurat stracili pracę w Instytucie Budownictwa i Mechanizacji Rolnictwa w Strzeszynie. Kuzynka była tam główną księgową, kuzyn – kierownikiem zakładu. Trochę pod nich zbudowałem wiec firmę, Przedsiębiorstwo Techniczno-Budowlane Nickel, która w ramach pierwszego zlecenia postawiła drukarnię Serigraf w Suchym Lesie. Ktoś napisał o mnie wtedy w angielskim „Newsweeku”. To był łut szczęścia. Ale do szczęścia jeszcze wrócimy.W tamtym czasie nie budowało się nic, albo byle jak i w długim czasie. A tu w cztery miesiące powstał bardzo przyzwoity obiekt. Jeśli chodzi o strukturę firmy, założenie było proste. Budowlańcy zajmują się formalnościami, a rolnik i nauczyciel wf stają na froncie budowy. To był mój „patent” technologiczny.

JAK TA STRUKTURA WYGLĄDA OBECNIE?Teraz stajemy się bardziej korporacyjni, ale do niedawna był to mój indywidualny, jednoosobowy zarząd. Do tego kilku inżynierów i dobra baza sprzętowa.Potrafię delegować obowiązki, to dar. Umiem też godzić się z porażkami, niepowodzeniami. Pracowników chwalę za ich sukcesy, ale nie ganię ich za porażki. Budowanie pozytywnych emocji i przenoszenie na ludzi dobrych intencji to największa wartość. Mam to w sobie.Dopóki nie zaczęliśmy budować wokół siebie standardowych struktur i kontrolingu, nasze działania były najbardziej efektywne. Im zarząd jest liczniejszy, tym efektywność maleje.

A ZNA PAN SWOICH PRACOWNIKÓW?Już nie, jest ich aż 260. Kiedy było

SZEF POWIEDZIAŁ DO MNIE: MARNUJESZ SIĘ NA UCZELNI, JESTEŚ URODZONYM BUDOWLAŃCEM. IDŹ I DZIAŁAJ.

Page 4: Konkurencja mnie napedza

Nr 3 2011 GŁOS BIZNESU

GŁOS BIZNESU 15

ich znacznie mniej, każdego znałem z imienia i nazwiska. Teraz ze 100 inżynierów, których zatrudniam, nie kojarzę połowy. Ale są wśród nich tacy, którzy są ze mną od początku. Im ufam najbardziej, często rozmawiamy o sprawach firmowych.

PROSZĘ OPISAĆ JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA MARIANA NICKELA.Ostatnio wiele się zmieniło, bo od roku mam prokurenta – mojego syna Michała. Wcześniej wszystko robiłem sam. Teraz zaczynam dzień odprawą telefoniczną z moimi dyrektorami. Potem jem śniadanie i robię prasówkę. Następnie kontroluję przelewy – zachowałem sobie tę czynność, bo tak mnie Pan Bóg obdarzył, że z faktury potrafię wyczytać wszystko. Dzięki temu zachowuję jakąś kontrolę nad finansami.Potem mam mnóstwo spraw bieżących, zarówno operacyjnych jak i strategicznych. Doraźnym zarządzaniem już się nie zajmuję, przejęły to moje dzieci oraz nasi dyrektorzy.

DZIECI CHCIAŁY PROWADZIĆ FIRMĘ OJCA?O, to osobna historia. Żadne nie chciało pracować tak ciężko, jak ja. A przy tym obojgu udało się odnieść sukcesy za Wielką Wodą. Synowi za Oceanem Indyjskim, w Australii, a córce za Atlantykiem, czyli w USA. Fajnie ułożyli sobie życie, bardzo bogato. Zwłaszcza Dagmara miała takie zdolności intelektualne, że gdziekolwiek się nie pojawiała – zawsze liderowała. Błyskawicznie pięła się po szczeblach kariery.Wrócili jednak i są moją wielką nadzieją. Mają duże oczekiwania biznesowe, choć czasem odmienne widzenie pewnych spraw. Potrafią poświęcać weekendy swoim rodzinom, czego mi się chyba nigdy nie udało. To cena mojego sukcesu. Michał powiedział mi kiedyś: „Byłeś wspaniałym ojcem, ale taty to ja nie miałem”. To prawda, ale nie ja miałem wtedy czasu na luksus wychowywania dzieci. Te obowiązki przejęła bardzo czynnie żona. Dzięki żonie, która była mi zawsze wspaniałym towarzyszem, mogłem budować firmę i rozwijać moje pasje.To, że dzieci postanowiły wyemigrować było dla mnie lekcją. Pewnie przytłaczała ich ta pogoń ojca za sukcesem. A może chciały się sprawdzić?

SKOŃCZYŁO SIĘ DOBRZE, WIĘC PEWNIE TAK MIAŁO BYĆ.Szczerze? Jestem bardzo dumny i szczęśliwy, bo jestem rzadkim

przypadkiem przedsiębiorcy, któremu udało się tak ściśle włączyć dzieci do prowadzenia firmy. Nie udało się to wielu innym rodzinnym firmom.

JAKA JEST KONDYCJA FIRMY, DO KTÓREJ ICH PAN WPROWADZA?Tu warto cofnąć się do roku 2007. Jako Nickel Development wchodziliśmy na giełdę. Miał być napływ kapitału i wielki boom. Z własnej winy spóźniliśmy się o dwa-trzy tygodnie. Gdybyśmy zdążyli wejść na giełdę na początku maja, bylibyśmy teraz o kilka długości przed JW Construction, Dom Development czy innymi wielkimi firmami. To uciekło, a zaraz później przyszedł kryzys. Mieliśmy stagnację, za to dziś nie jesteśmy w tzw. trudnych inwestycjach. A wielkie firmy mają obecnie zwykle po 60 proc. bardzo trudnych inwestycji. Konsolidowaliśmy się jako grupa, wprowadzaliśmy pełny kontroling, właściwe struktury i rygorystyczne pilnowanie budżetu. Kapitał Nickel Development powiększyliśmy wydając obligacje – ku wielkiemu zaskoczeniu zdobyliśmy 20 mln zł w półtorej godziny, z nadwyżką 75 proc., co innym deweloperom przyszło z dużo większym trudem. Rynek ocenił nas więc pozytywnie.Potem dostałem bardzo korzystny

lewar w PKO BP. To pozwoliło nam zaangażować się w trzy inwestycje: na Mokotowie w Warszawie oraz przy Botanicznej i Kobylimpolu w Poznaniu. Do tego pozyskaliśmy dwie komercyjne inwestycje poza Poznaniem. Nie zmarnowaliśmy czasu, mamy portfel solidnych zleceń na najbliższe dwa-trzy lata.

INNI NIE PRZESZLI PRZEZ TEN OKRES TAK ŁATWO...Kryzys stosunkowo słabo dotknął Wielkopolskę. Jego rozdrobniony biznes okazał się w tym przypadku wartością samą w sobie.Rozpoczęliśmy rozmowę od technologii i nowych wyzwań. Innowacje to wielki kapitał, ale też nieporównanie większe ryzyko. Jeśli społeczeństwo wielkopolskie, tak pragmatyczne, nie znajdzie impulsu, żeby się jednoczyć, to zaczniemy przegrywać. Sam jestem indywidualistą, ale świadomym.Budownictwo nie stanowi już dziś dla mnie wyzwania, każdy poziom, od superpedantycznego po ten najprostszy, jest dla mnie dostępny, z każdym mogę się skonfrontować.

KTO JEST DLA PANA BIZNESOWYM WZOREM?Państwo Solange i Krzysztof Olszewscy z Solarisa. Ich firma

Page 5: Konkurencja mnie napedza

GŁOS BIZNESU Nr 3 2011

16 GŁOS BIZNESU

jest fenomenem, o którym trzeba pisać, to ekstraliga. Gdyby udało mi się w biotechnologii, to mógłbym powiedzieć, że ich doścignąłem. Bo to, co robię w budownictwie, to żadna rewelacja, jest wielu mi podobnych, najczęściej – krok w krok powtarzających moje pomysły. Oni zaistnieli w branży, w której funkcjonują potężne koncerny o ponad 100-letniej tradycji: Volvo, MAN, Mercedes. Dokonali rzeczy nieprawdopodobnej, ale to pokazuje też siłę, jaka drzemie w duecie. Ona – „szalona gospodarka”, on – talent inżynierski.Rzecz jednak nie we wzorze, nigdy też nikomu niczego nie zazdroszczę. Ja się ścigam z konkurencją, to jest coś, co mnie napędza.

PRACA I ZAANGAŻOWANIE TO PODSTAWA SUKCESU, ALE PODKREŚLA PAN TEŻ ROLĘ SZCZĘŚCIA W BIZNESIE. DO CZEGO JEST ONO POTRZEBNE?Szczęście to coś, czego nie da się zaprogramować. To, że „Newsweek” mnie pokazał, że Aral czy Europoles wybrały moją firmę, zamiast bardziej znaczących konkurentów. Czy wreszcie to, że udało mi się ściągnąć do Polski dzieci. Szczęście warto podeprzeć budowaniem dobrych relacji. Tam, gdzie w grę wchodzą miękkie, psychiczne, socjologiczne elementy, tam potrzebne jest szczęście. Ja je chyba mam.Kojarzy pan nieruchomość u zbiegu Półwiejskiej i Krysiewicza? Nad tą działką wisi jakieś fatum, ostatnio pojawił się tam czwarty już inwestor. Też byłem współwłaścicielem tej działki, zainspirowany inicjatywą banku BPH, który pożyczył mi 3,5 mln zł. Poprzednim właścicielem był natomiast kościół ewangelicko-habsburski. O jednym nie wiedziałem. W kościele protestanckim ksiądz jest tylko od słowa bożego, a za nim stoi kancelaria prawna, zarząd, no, pełna komercja. Razem z moim niemieckim partnerem mieliśmy wyłożyć po 3,5 mln zł. Podpisaliśmy umowę, ja przelałem pieniądze, a partner – nie. Parafia zaczęła naciskać, a wspólnik, za którego poręczyłem, okazał się niewiarygodny. To był trudny czas na rynku bankowym, komornicy tylko czekali na zajęcia, ja nie miałem akurat wolnych środków. Poręczenie, które podpisałem, było na moje nazwisko. Co się okazało? W tamtym okresie nie miałem jeszcze ustanowionej rozdzielności majątkowej z żoną, więc... poręczenie okazało się nieważne. To jest to szczęście, dzięki któremu wyszliśmy z tej inwestycji bez szwanku.

MIAŁ PAN MOMENTY, KIEDY FIRMA BYŁA NA ZAKRĘCIE?Dwa razy się tak zdarzyło.

CO W TAKICH SYTUACJACH JEST CZYNNIKIEM DECYDUJĄCYM O WYJŚCIU Z OPRESJI?Upór, nigdy się nie poddaję. Każda przegrana niesie za sobą nowe pomysły, i to niemal natychmiast. Stres trwa 5 minut, najwyżej godzinę, potem myślę jak się odegrać.Tych porażek trochę było. W Parku Technologicznym, także na Sołacz, w Baranowie czy na innych nieudanych inwestycjach. Ale nigdy nie zatrzymały mojego parcia do przodu. Córka Dagmara ma to po

mnie, o Michale wypowiem się później, bo to dopiero pierwszy rok, w którym on samodzielnie podejmuje decyzje, jak na razie trafne.

A JAKIE BYŁO NAJBARDZIEJ SPEKTAKULARNE POTKNIĘCIE?W okresie transformacji ustrojowej Piotr Bykowski, u boku którego uczyłem się kapitalizmu, kupił udziały w zakładach gipsowych Dolina Nidy. Prowadził rozmowy biznesowe z Knaufem, zabrał mnie samolotem do Niemiec. Podczas drugiej wizyty Knauf zaproponował mi wyłączne przedstawicielstwo na Polskę. Mimo, że kilka lat wcześniej byłem w Kanadzie i widziałem, że wszystko opiera się tam na suchej zabudowie, nie skorzystałem z tej wiedzy i uznałem, że w Polsce się to nie przyjmie. Okropnie zmarnowałem tę szansę. To jest dopiero sztuka – nie marnować biznesowych szans. Przynajmniej tych kluczowych...

SZCZĘŚCIE WARTO PODEPRZEĆ BUDOWANIEM DOBRYCH RELACJI. TAM, GDZIE W GRĘ WCHODZĄ MIĘKKIE, PSYCHICZNE, SOCJOLOGICZNE ELEMENTY, TAM POTRZEBNE JEST SZCZĘŚCIE. JA JE MAM.