Upload
mateusz-adrian-wenta
View
116
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 1/312
JACK CAMPBELL,
A WŁAŚCIWIE JOHN G. HEMRY
(BO TAK BRZMI JEGO PRAWDZIWE
NAZWISKO), AUTOR MILITARNYCH
POWIEŚCI SCIENCE FICTION.
TWORZY JE, CZERPIĄC INSPIRACJE
Z WŁASNYCH DOŚWIADCZE Ń
Z CZASÓW, GDY JAKO OFICER
(OBECNIE NA EMERYTURZE) SŁUŻYŁ
W U.S. NAVY. UKO ŃCZYŁ U. S. NAVAL
ACADEMY, A JEGO OJCIEC TAKŻE
SŁUŻYŁ W SIŁACH ZBROJNYCH USA.
POPULARNOŚĆ PRZYNIOSŁY MU
DWIE KSIĄŻKOWE SERIE: STARK’S
WAR I PAUL SINCLAIR, POD
PSEUDONIMEM JACK CAMPBELL
OPUBLIKOWAŁ KOLEJNĄ SERIĘ
ZATYTUŁOWANĄ LOST FLEET,
KTÓRA SZYBKO ZYSKAŁA SOBIE
STATUS BESTSELLEROWEJ. ZOSTAŁA
PRZETŁUMACZONA NA KILKANAŚCIE
JĘZYKÓW (W TYM TAKŻE ROSYJSKI,
FRANCUSKI I POLSKI).
OBECNIE MIESZKA W MARYLAND
WRAZ Z ŻONĄ I TRÓJKĄ DZIECI.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 2/312
Jack Campbell
Z A G I N I O N A F L O T A
PRZESTRZEŃ
ZEWNĘTRZNA
DREAGNOUGHT
TŁUMACZYŁ
ROBERT J. SZMIDT
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 3/312
Mojemu wujowi, Oliverowi Holmesowi „Rickowi” Ulricksonowi, który zawinął do
swojego ostatniego portu w maju 2010 roku. Będąc najmłodszym z rodzeństwa mojej
mamy, mimo dorastania wśród sześciu starszych sióstr nie tylko zdołał przeżyć
dzieciństwo, ale też wstąpił do marynarki wojennej, pracował w lotnictwie (w
należącym do NASA Centrum Lotów Kosmicznych im. Johnsona zajmował się
naprowadzaniem) i został mentorem wielu studentów w Texas Christian University.
Był też historykiem amatorem, wiele czytał, pięknie śpiewał i udzielał się społecznie
w ruchach na rzecz praw obywatelskich w latach sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Za najważniejszą w swoim życiu uważał
jednak rodzinę. Będzie nam cię brakowało, wujku Oliverze.
Dla S., jak zawsze.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 4/312
PIERWSZA FLOTA SOJUSZU
GŁÓWNODOWODZĄCY: ADMIRAŁ JOHN GEARY
DRUGI DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Gallant - Rycerski
Indomitable - Nieposkromiony
Glorious - Chwalebny
Magnificent - Imponujący
CZWARTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Warspite
Vengeance - Zemsta
Revenge - Rewanż
Guardian - Strażnik
SIÓDMY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Collosus - Kolos
Encroach - Ingerencja
Amazon - Amazonka
Spartan - Spartiata
PIERWSZY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Inspire - InspiracjaFormidable - Wspaniały
Brilliant - Znakomity
Implacable - Zajadły
CZWARTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Dauntless - Nieulękły - okręt flagowy
Daring - ŚmiałyVictorious - Zwycięski
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 5/312
Intemperate - Niepohamowany
SZÓSTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Illustrious - Znamienity
Incredible - Niesamowity
Invincible - Niezwyciężony
TRZECI DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Dreadnaught
Orion
Dependable - Niezawodny
Conqueror - Zdobywca
PIĄTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Fearless - Nieustraszony
Resolution - Determinacja
Redoubtable - Groźny
ÓSMY DYWIZJON PANCERNIKÓW:Relentless - Bezlitosny
Reprisal - Odwet
Superb - Wyborowy
Splendid - Doskonały
DRUGI DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Leviathan - Lewiatan
Dragon - Smok
Steadfast - Nieugięty
Valiant - Waleczny
PIĄTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Adroit - Sprytny
PIĄTY DYWIZJON SZTURMOWO - DESANTOWY:Tsunami
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 6/312
Typhoon - Tajfun
Mistral
Haboob - Habub
PIERWSZY DYWIZJON JEDNOSTEK POMOCNICZYCH:
Titan - Tytan
Tanuki
Kupua
Domovoi - Chochlik
DRUGI DYWIZJON JEDNOSTEK POMOCNICZYCH:
Witch - Wiedźma
Jinn - Dżinn
Alchemist - Alchemik
Cyclops - Cyklop
TRZYDZIEŚCI JEDEN CIĘŻKICH KRĄŻOWNIKÓW W SZEŚCIU ESKADRACH:
Pierwszy dywizjon ciężkich krążowników
Trzeci dywizjon ciężkich krążownikówCzwarty dywizjon ciężkich krążowników
Piąty dywizjon ciężkich krążowników
Ósmy dywizjon ciężkich krążowników
Dziesiąty dywizjon ciężkich krążowników
PIĘĆDZIESIĄT PIĘĆ LEKKICH KRĄŻOWNIKÓW W DZIESIĘCIU ESKADRACH:
Pierwsza eskadra lekkich krążowników
Druga eskadra lekkich krążowników
Trzecia eskadra lekkich krążowników
Piąta eskadra lekkich krążowników
Szósta eskadra lekkich krążowników
Ósma eskadra lekkich krążowników
Dziewiąta eskadra lekkich krążowników
Dziesiąta eskadra lekkich krążowników
Jedenasta eskadra lekkich krążowników
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 7/312
Czternasta eskadra lekkich krążowników
STO SZEŚĆDZIESIĄT NISZCZYCIELI W OSIEMNASTU ESKADRACH:
Pierwsza eskadra niszczycieli
Druga eskadra niszczycieli
Trzecia eskadra niszczycieli
Czwarta eskadra niszczycieli
Szósta eskadra niszczycieli
Siódma eskadra niszczycieli
Dziewiąta eskadra niszczycieli
Dziesiąta eskadra niszczycieli
Dwunasta eskadra niszczycieli
Czternasta eskadra niszczycieli
Szesnasta eskadra niszczycieli
Siedemnasta eskadra niszczycieli
Dwudziesta eskadra niszczycieli
Dwudziesta pierwsza eskadra niszczycieli
Dwudziesta trzecia eskadra niszczycieli
Dwudziesta siódma eskadra niszczycieliDwudziesta ósma eskadra niszczycieli
Trzydziesta druga eskadra niszczycieli
PIERWSZY KORPUS PIECHOTY PRZESTRZENNEJ:
Generał major Carabali dowodzi trzema tysiącami komandosów podzielonych na oddziały
stacjonujące na okrętach desantowych oraz pancernikach i okrętach liniowych.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 8/312
JEDEN
Niezliczone gwiazdy połyskiwały wokół kadłuba pasażerskiego statku niczym garść
diamentów ciśniętych lekkomyślną ręką w niekończącą się pustkę kosmosu. Jasne, ale
zarazem zimne, zbyt odległe, by ich nuklearny ogień dawał ciepło, od eonów tworzyły
konstelacje, których znaczenia człowiek doszukiwał się od zarania dziejów. Admirał John
„Black Jack” Geary przyglądał się im teraz, pamiętając, że konstelacje - choć wyglądają
inaczej zależnie od miejsca w Galaktyce, z którego je obserwowano - pozostają dla człowieka
punktem odniesienia.Wiele by dał za poznanie prawdy, którą kryły. Przegrał dawno temu jedną ze swoich
bitew, aby po dziesięcioleciach odkryć, że przegrana oznacza coś zupełnie innego, niż do tej
pory sądził. Ostatnio zwyciężał w znacznie ważniejszych starciach, lecz znaczenie tych
sukcesów i jego dalszy los nadal były niepewne jak owo przesłanie zapisane w gwiazdach.
Statek pasażerski, którym leciał, opuścił właśnie wrota hipernetowe w systemie
znanym ludzkości pod nazwą Varandal. Jednostka ta w czasie studwudziestoletniej służby
wykonała niezliczone skoki nadprzestrzenne, ale w odróżnieniu od lśniących wokół gwiazdpo niej było widać upływ czasu. Załoga pracowała nad utrzymaniem jej systemów w pełnej
gotowości, dbała też, by poszycie było w znakomitym stanie, nie mogła jednak zmienić faktu,
że słońca potrzebują miliardów lat, żeby się wypalić, dzieła człowieka zaś bardzo często
kończą żywot przed upływem zaledwie stulecia.
Pasażerski liniowiec mimo wieku poruszał się wciąż z bezszelestną gracją, ale
wprawne zmysły admirała potrafiły wyczuć zmęczenie materiału skumulowane w jego
konstrukcji podczas tysięcy odbytych rejsów. Statek ten powinien już dawno trafić na złom.
Niemniej cywilizacja prowadząca niekończącą się wojnę nie mogła sobie pozwolić na takie
marnotrawstwo surowców. Zamiast budować nowe jednostki cywilne, cały wysiłek wkładano
w montowanie nowych okrętów wojennych, które musiały zastępować niezliczone
krążowniki i pancerniki tracone podczas kolejnych bitew.
Podczas tego rejsu, po kilku miesiącach od zawarcia pokoju, członkowie załogi coraz
częściej i śmielej powtarzali pogłoski o możliwej wymianie wysłużonego sprzętu. Nikt jednak
nie był niczego pewien. Na razie pokój nie przyniósł udogodnień. Zresztą nic nie wróciłoby
obywatelom pieniędzy ani bliskich poległych podczas długiej wojny ze Światami Syndykatu.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 9/312
Dla wielu słowo „pokój” było wciąż czystym abstraktem. Nikt z obecnego pokolenia nie
mógł pamiętać spokojnych czasów sprzed zdradzieckiego ataku Syndyków, który miał
miejsce niemal sto lat temu.
Chociaż nie, to nie była do końca prawda. Był ktoś, kto żył w tamtych czasach i nadal
je pamiętał. Ktoś, kogo wybudzono po dziesięcioleciach snu hibernacyjnego, by powiódł flotę
do ostatecznego zwycięstwa i zaprowadził na nowo pokój, który na razie, dziwnym
zrządzeniem losu, nie różnił się zbytnio od wojny. Człowiek ten spoglądał teraz w gwiazdy,
zastanawiając się, jakież to nowe zwroty czekają go w życiu.
Rząd Sojuszu ostrzega przed zagro ż eniami płynącymi ze strony obcej rasy.
Geary przeniósł wzrok na pasek wiadomości przesuwający się pod wyświetlaczem
ukazującym gwiazdy.
- Gdy cztery tygodnie temu opuszczaliśmy Varandala, istnienie obcych inteligentnych
istot miało być naszą największą tajemnicą.
Siedząca na sąsiedniej koi Tania Desjani przeczytała nagłówek wiadomości, a potem
wróciła spokojnie do pałaszowania racji żywnościowej.
- Stoczyliśmy z nimi bitwę. Cała flota dowiedziała się, że tam są. - Machnęła ręką w
kierunku wyświetlacza wiszącego na drugiej grodzi. Pierścionek na jej palcu rozbłysnął na
moment blaskiem, gdy wyszlifowany w kształt gwiazdy szafir odbił światło swoich
prawdziwych sióstr.
W tym wirtualnym oknie także mogli oglądać pobliskie planety oraz niezliczone
gwiazdy, ale ich światło wydawało się o wiele bledsze w porównaniu z ikonami
oznaczającymi obiekty znajdujące się w obrębie systemu, których nie dało się dostrzec gołym
okiem. Setki jasnych punkcików oznaczały pozycje okrętów floty Sojuszu. Zdawać się
mogło, że tkwią nieruchomo w przestrzeni, choć tak naprawdę krążyły wokół gwiazdy
centralnej. Obserwując tę scenę, Geary doznał dwóch wrażeń.
Pierwszym był podziw dla skali osiągnięć rasy ludzkiej. Drugim poczucie absolutnejnieważności, gdy porównywał gigantyczne w rozumieniu człowieka pancerniki i okręty
liniowe z rozmiarami systemu gwiezdnego, który był przecież nic nie znaczącym pyłkiem w
tej części Galaktyki.
Dopiero gdy Geary zapatrzył się w ikonki, dotarło do niego, jak mu brakowało tych
wciąż niewidocznych, ale jakże funkcjonalnych i pokrytych bitewnymi bliznami jednostek.
Ojczysta planeta wydała mu się bardzo obca, lecz flota jego zdaniem nie zmieniła się mimo
stu lat tragicznej wojny, czuł więc, że do niej właśnie należy. Kobiety i mężczyźni, którzyrodzili się, a potem dorastali w tym koszmarze kształtowani przez niezwykle krwawe
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 10/312
doświadczenia z pola walki, nadal byli takimi samymi żołnierzami jak on. Formalne
zakończenie działań wojennych z Syndykatem powinno ulżyć ich losowi, aczkolwiek w
zaistniałej sytuacji trudno było na to liczyć.
- Wydawało mi się, że spróbujemy raczej wykoncypować, jak uniknąć dalszych starć
z Obcymi. Dlaczego więc rząd oznajmia wszem wobec o ich istnieniu i ostrzega przed
zagrożeniem, jakie stanowią?
- Powinieneś przeczytać pozostałe wiadomości - poradziła mu Tania, zanim znowu
wgryzła się w baton. - Te Yanika Babiya są całkiem niezłe. Jak na racje żywnościowe, rzecz
jasna.
Geary skoncentrował się na wiadomościach, próbując nadrobić zaległości powstałe po
kilku tygodniach świadomego ignorowania publikatorów.
Rządzące partie utraciły władzę po wyborach przeprowadzonych w
dziewięćdziesięciu dwóch systemach.
Federacja Szczeliny ogłosiła chęć renegocjacji traktatów z Sojuszem.
Fingal jest trzydziestym drugim systemem, który żąda zmniejszenia wydatków
obronnych oraz podatku na rzecz rządu centralnego.
Black Jack Geary, w komentarzach składanych na Kosatce, wyraża ograniczone
poparcie dla obecnego rządu.
- Co takiego? Jakie znowu ograniczone poparcie? O czym oni mówią? Gdy mnie
zapytano, czy wykonałbym rozkazy tego rządu, odpowiedziałem, że tak, wykonałbym.
Tania przełknęła kolejny kęs batona i przypomniała mu:
- Stwierdziłeś, że wykonałbyś każdy zgodny z prawem rozkaz.
- I co z tego? - zdziwił się John.
- Sformułowanie „zgodny z prawem” jest zastrzeżeniem. Nawet taka głupia blondynka
jak ja to wie.
- Dlaczego oni przekręcają moje wypowiedzi? - burknął Geary.- Może dlatego, że zdecydowana większość ludzi uważa nasz rząd za bandę
skorumpowanych drani - odparła. - Dla wielu obywateli sformułowanie „zgodny z prawem”
oznacza odcięcie się od przestępców.
- Nie powinienem był odpowiadać na to pytanie.
Pokręciła głową.
- Chciałbyś pozostawić takie pytanie bez odpowiedzi? Już widzę te nagłówki: „Black
Jack Geary odmawia odpowiedzi na pytanie o poparcie dla rządu”. To by dopiero wywołałoburzę, kochanie.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 11/312
To pieszczotliwe określenie ukoiło nieco jego nerwy.
- Czy my naprawdę jesteśmy małżeństwem dopiero od czterech tygodni?
- Od dwudziestu sześciu dni. Mimo że na pokładzie mojego okrętu nie będziemy
mogli zachowywać się wobec siebie jak małżonkowie, nie czuj się zwolniony z pamiętania o
wszystkich rocznicach i ważniejszych datach. - Desjani odgryzła kolejny kęs batona.
- Tak jest, pani kapitan. - Uwielbiał minę, którą robiła, gdy zwracał się do niej jak
podwładny, ale tym razem Tania pokręciła jedynie głową. Geary spojrzał na nią uważniej,
zastanawiając się, skąd u niej ten niewzruszony spokój, który wyczuwał od momentu
przybycia do sytemu, lecz zaraz przypomniał sobie, że ona zawsze była opanowana przed
walką. - Spodziewasz się zamieszania po wylądowaniu na stacji Ambaru?
- Spodziewam się go od momentu, gdy ten wrak wyszedł z nadprzestrzeni w obrębie
systemu, ale jak widać, na razie mamy spokój. Nie pojawiła się żadna rządowa jednostka z
zadaniem aresztowania krnąbrnego admirała, nie otoczyły nas też okręty zbuntowanej floty,
których załogi chciałyby ogłoszenia ciebie dyktatorem. Nie dostrzegam także śladów walk
toczonych pomiędzy frakcjami w Radzie. - Rozejrzała się po kajucie luksusowego
pasażerskiego promu, której bogate, choć już mocno przestarzałe wyposażenie tak mocno
kontrastowało ze spartańskimi warunkami, do jakich oboje przywykli. Gdy Geary otrzymał
rozkaz natychmiastowego stawienia się na Varandalu, rząd Kosatki uparł się, że tak
znamienity admirał powinien wracać w warunkach „odpowiednich” dla jego wysokiego
statusu. Dzięki czarterowemu lotowi nie musieli się więc spotykać z licznymi pasażerami
cywilnych linii.
Desjani raz jeszcze pokręciła głową, tym razem spoglądając na ekran wyświetlacza.
- Może to przodkowie przemawiają do mnie. Wyczuwam spore napięcie w tym
systemie, jakby jego gwiazda centralna miała za moment przekształcić się w supernową, a
bardzo nie lubię wkraczać do akcji na pokładzie nieuzbrojonej jednostki.
- To nie jest okręt liniowy - przyznał Geary.- To nie jest mój okręt liniowy - poprawiła go. - Nie powinnam opuszczać
„Nieulękłego” na tak długo.
- Jestem pewien, że twój okręt ma się nieźle. Na „Nieulękłym” pełni służbę doskonała
załoga.
- Słucham?
- Chciałem powiedzieć - dodał pospiesznie - że na „Nieulękłym” służbę pełni
najlepsza załoga w całej flocie. Nie mówiąc już o wyjątkowym dowódcy.- Jeśli chodzi o dowodzącego, twoja ocena może być tendencyjna, ale załoga jest
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 12/312
bezwzględnie najlepsza. - Desjani zaczerpnęła powoli tchu. - Mnie chodziło jednak o to, że
rząd może cię teraz trzymać z dala od liniowców i ich załóg, więc nie będziemy nawet
wiedzieli, jeśli któraś z naszych jednostek zapragnie działać na własną rękę. Lepiej bądź
gotowy na wszystko, gdy wejdziemy do doku.
- Wiadomość, którą otrzymałem od Duellosa zaraz po wyjściu z nadprzestrzeni, nie
mówi nic o ewentualnych niepokojach.
Zastanowiła się nad jego słowami, a potem znów potrząsnęła głową.
- Nie mamy pewności, że ten przekaz pochodzi od niego, zresztą mógł też zostać
zmieniony po drodze.
Geary zacisnął powieki, starając się odciąć od widoku otaczających go luksusów i
wrócić do wojskowego myślenia.
- Jedno jest pewne, przestali się zastanawiać, czy powinienem być aresztowany jako
osoba zagrażająca rządowi.
Uśmiechnęła się, szczerząc zęby, co nadawało jej drapieżny wygląd.
- Nie ośmielą się tego zrobić, przynajmniej otwarcie. Ale możesz przecież zniknąć, a
ludziom się powie, że wykonujesz jakieś niezwykle tajne zadanie. Oni mogą czegoś takiego
spróbować.
- Oni? Kogo dokładnie masz na myśli?
- Kogokolwiek z nich. Nie chce mi się wymieniać wszystkich możliwych nazwisk.
Stanowisz wielkie zagrożenie.
Przypomniał sobie tłumy, które witały ich na Kosatce, ojczystej planecie Desjani. Nie
tylko nieprzebrane, ale i rozentuzjazmowane, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że
wielbiące go. Nic dziwnego, że takie zachowania ludu wydały się rządzącym niepokojące.
Całe miasta wylegały na ulice, by choć przez moment mieć szanse na ujrzenie Black Jacka
Geary’ego, wielkiego herosa Sojuszu, człowieka, który do końca pozostał na pokładzie
własnego okrętu, odpierając zaskakujący atak jednostek Syndykatu, dzięki czemu ochranianeprzez niego frachtowce mogły wymknąć się z pułapki. Wszyscy byli przekonani, że Geary
poległ przed wiekiem podczas bitwy w systemie Grendel, ale on spał w uszkodzonej kapsule
ratunkowej pogrążony w głębokiej hibernacji. Znaleziono go niedawno, wybudzono i tak
znalazł się pomiędzy ludźmi, dla których był mitycznym bohaterem. Ciekawe, kim według
nich jest Black Jack Geary? Ja sam tego nie wiem. To ktoś, kogo rząd wykorzystał, by
zainspirować ludzi i postawić ich na nogi po niespodziewanej napaści ze strony Światów
Syndykatu.- Następnym razem, gdy Rada zdecyduje się stworzyć legendarną postać ku
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 13/312
pokrzepieniu serc, z pewnością postara się o stuprocentową pewność, że obiekt adoracji jest
martwy jak głaz.
Desjani zmierzyła go spojrzeniem, jednym z tych, które irytowały go równie mocno
jak uwielbienie tłumów.
- Rząd uważał, że tworzy iluzję. Politycy nie zdawali sobie sprawy, że żywe światło
gwiazd ma swoje plany i nie tylko powrócisz, ale okażesz się o wiele skuteczniejszy, niż
mówiła legenda.
- Sądziłem, że to akurat mamy już za sobą - wymamrotał, odwracając wzrok.
Patrzyła na niego tak jak za pierwszym razem, gdy ujrzał ją, budząc się z hibernacji.
Widział w jej oczach wiarę w niego i we wszystko to, co ma zrobić jako człowiek zesłany
przez żywe światło gwiazd i przodków, aby ocalić Sojusz. Ostatnimi czasy zdawała się jednak
coraz częściej dostrzegać w nim normalnego człowieka i traktowała go jak męża i oficera,
choć od czasu do czasu wciąż dostrzegał w jej oczach tę niezachwianą wiarę, że jest kimś
więcej.
Pochyliła się, ujęła go delikatnie za policzek i odwróciła twarzą ku sobie.
- Znam cię. Wiem, kim naprawdę jesteś. Nie zapominaj o tym.
Te słowa mogły mieć dwojakie znaczenie, lecz wolał dopuszczać do siebie tylko myśl,
że Tania potwierdziła, iż ma do czynienia ze zwykłym, niedoskonałym człowiekiem. Jego
przodkowie świadkami, jak wiele razy od chwili wybudzenia z hibernacji pokazał jej
prawdziwe oblicze.
- A kogo widzi we mnie rząd?
- To dobre pytanie. - Tania opadła na swoją koję, wzdychając głośno. - Odpowiadając
na twoje pierwsze pytanie, o Obcych, po analizie tych wiadomości sądzę, że Rada znalazła się
pod taką presją, iż gotowa jest powiedzieć wszystko, byle tylko odwrócić uwagę ludzi. Sojusz
stanowił jedność tylko dzięki wojnie. To ona stanowiła wymówkę na każdą okazję. Dzisiaj
głównie dzięki tobie... tylko nie próbuj zaprzeczać!... mamy pokój. O ile wojna wydawałanam się piekłem, o tyle pokój przypomina wyprowadzanie na spacer stada kotów. Nie myśl,
że to moje określenie. Powiedział tak jeden z polityków podczas bankietu powitalnego na
Kosatce. Stwierdził, że teraz, gdy bardzo zły wilk Syndykatu dostał takiego kopa w zadek, że
wpadł do wnętrza czarnej dziury, wszystkie systemy Sojuszu zaczynają się zastanawiać nad
sensem posiadania spójnego systemu obrony.
- Rozmawiałaś z politykiem? - Jak zdecydowana większość oficerów floty, Desjani
żywiła głęboką pogardę dla każdego człowieka z kręgów władzy, ale czemu tu się dziwić,skoro od niemal stu lat politycy zmuszali żołnierzy do krwawych i nie prowadzących donikąd
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 14/312
walk, a potem ich właśnie obwiniali za brak sukcesów na froncie.
Wzruszyła ramionami.
- To był stary przyjaciel mojej mamy. Ręczyła, że nie jest tak zły jak reszta tej bandy,
a skoro własna matka ciągnęła mnie na tamto spotkanie, nie mogłam się ot, tak wymigać, nie
robiąc jej przy okazji koło pióra. Chodzi jednak o to, admirale Geary, że on przyznał podczas
rozmowy, iż dzisiaj nikt już nie wie, jak rządzić podczas pokoju. Światy Syndykatu rozpętały
tę wojnę ponad sto lat temu, zatem żaden z dzisiejszych polityków nie żył w świecie, w
którym nie roi się od zewnętrznych zagrożeń. Rada zaczyna się rozpadać, z tego, co wiem.
Potrzebuje nowego wroga, bo zdaniem rządzących tylko on może utrzymać dziś jedność
Sojuszu. A Obcy są przecież nieprzyjaźnie nastawieni wobec ludzi. Wiemy, że próbowali nas
atakować. Sądzimy również, że podejmowali wrogie działania, zanim jeszcze Sojusz
dowiedział się o ich istnieniu.
- Chciałbym, żeby to nie były jedyne fakty na ich temat, jakie poznamy - burknął
Geary, wracając do oglądania wiadomości. Zdaniem władz jeńcy wojenni wrócą wkrótce do
domów. Wreszcie jakaś dobra nowina. Wielu żołnierzy pojmanych podczas tej niekończącej
się wojny, ludzi, którzy dawno przestali wierzyć, że jeszcze kiedykolwiek ujrzą swoje domy,
ma szanse powrócić teraz na łono rodziny. Ocalenie ich było jedną z najjaśniejszych stron
jego misji, aczkolwiek zdawał sobie też sprawę, że sytuacja nie wyglądała wcale tak różowo,
jak ją malowały media. Tysiące więźniów zginęło w niewoli z dala od domów po
dziesięcioleciach spędzonych w obozach. Wiele lat minie, zanim śledczy, prowadząc ponure
dochodzenia, poznają nazwiska i numery służbowe wszystkich ofiar.
- Sami sobie jesteśmy wrogami, po co nam jeszcze Obcy na karku?
- Zapytaj o to światło żywych gwiazd, kochanie. Ja jestem tylko kapitanem okrętu
liniowego. Odpowiedzi na takie pytania nie wchodzą w zakres moich obowiązków
służbowych.
Następna informacja nie była już taka dobra. Doniesienia o licznych walkach w systemach nale żących do Ś wiatów Syndykatu
świadczą o post ę pującym rozpadzie tamtejszych władz.
- A niech to. Syndykat skurczy się niedługo do ułamka posiadanej niegdyś przestrzeni.
- Czyżbyś uważał, że to coś złego? - zdziwiła się Desjani.
- Chaos oznacza kolejne walki i więcej ofiar, także po naszej stronie - odparł Geary,
wskazując treść następnej wiadomości.
Ludno ść uciekająca ze strefy walk napływa do systemów gwiezdnych Sojuszu.
Wzruszyła ramionami, ale gdy się odezwała, usłyszał w jej głosie napięcie, mimo że
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 15/312
próbowała je ukryć.
- To Syndycy. Zaczęli tę wojnę, dolewali oliwy do ognia, a teraz za to płacą. Nie
sądzisz chyba, że będzie mi ich żal?
Uświadomił sobie, ilu przyjaciół i towarzyszy broni poległo na jej oczach.
- Nie. Zdaję sobie sprawę, że w Sojuszu jest może kilka osób, które uronią łzę po
śmierci Syndyka.
- I nie ma się co dziwić - wyszeptała Tania.
- Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej.
Kącik jej ust zadrgał lekko, unosząc się w górę w ironicznym uśmieszku.
- To ty przypomniałeś nam, że przodkowie patrzą złym okiem na masakry niewinnej
ludności cywilnej i jeńców. Ograniczyliśmy się więc do zabijania żołnierzy. To jednak nie
musi oznaczać, że wyciągniemy pomocną dłoń do każdego Syndyka, który zdołał przeżyć tę
wojnę.
- Wiem. - Wciąż miał problem ze zrozumieniem tego, że długa wojna może
zablokować naturalną przecież tendencję człowieka do pomagania tym, którzy są w potrzebie,
nawet jeśli to jego niedawni wrogowie. Ale on miał to szczęście, że przespał dziesięciolecia
walk, wojna nie była całym jego życiem. - Chciałem powiedzieć, że pomoc udzielona
wrogowi może leżeć w interesie Sojuszu. Ktoś przecież przejmie władzę na terytoriach, które
wymkną się spod kontroli Systemu Centralnego. Zadbanie o to, by były to demokratycznie
wybrane osoby, a nie jeszcze gorsi dyktatorzy, wydaje mi się słusznym posunięciem.
Desjani nie odpowiedziała wprost.
- Skoro mowa o zamieszaniu, jak sobie radzi dzisiaj nasz własny rząd?
Spojrzał na swój wyświetlacz.
- Jak widać, nie najlepiej.
Kolejna wiadomość głosiła: Nowo wybrani senatorowie żądają , dochodzenia w
sprawie korupcji szerzącej się w okresie wojny.- Tego rodzaju dochodzenia mogą trwać całe dziesięciolecia - zauważyła.
- Chyba że ja się za to wezmę.
Geary czytał kolejną wiadomość z rosnącym niedowierzaniem.
Wiarygodne ź ródła twierdzą , ż e Black Jack Geary, chcąc doprowadzić do zakończenia
działań wojennych, za żądał od Rady Sojuszu swobody działania i otrzymał ją.
- To nieprawda! Ja niczego nie żądałem. Kto, u licha, przekazuje mediom takie
brednie?Tania rzuciła okiem na pasek.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 16/312
- Ktoś, komu nie podoba się sposób, w jaki politycy usiłują przypisać sobie zasługę za
zakończenie tej wojny. Może to ktoś z konkurencji, komu nie udało się załapać na piedestał.
Albo oficerowie floty, którzy odgadli, jak to wyglądało naprawdę, i przyjęli założenie, że
musiałeś zagrozić Radzie. Istnieje wiele równie prawdopodobnych wytłumaczeń.
- Nic dziwnego, że władze wciąż widzą we mnie zagrożenie.
- Bo stanowisz zagrożenie - przypomniała mu. - Gdybyś nie zdołał przekonać kapitana
Badayi i jemu podobnych, że kierujesz Radą z ukrycia, podejmując najważniejsze decyzje z
dala od kamer, bez wątpienia bylibyśmy świadkami zamachu stanu przeprowadzonego w
twoim imieniu. A to jeszcze bardziej pogorszyłoby sytuację.
Ponownie skupił się na wiadomościach, tym razem próbując czytać między
wierszami.
- Ktoś z kręgów rządowych musiał w końcu zrozumieć, co tak naprawdę
powstrzymuje flotę. Ruszenie mnie może wywołać zamach stanu, którego nie zdołam
powstrzymać, a to może w konsekwencji doprowadzić do wojny domowej w wielu systemach
Sojuszu. - Wiele czasu potrzebował, by przyjąć do wiadomości, że Sojusz może być aż tak
kruchy, ale tak właśnie wyglądała prawda: niemal stulecie działań wojennych i związane z
nimi straty, w sprzęcie i ludziach, podkopały bardzo solidnie fundamenty tego politycznego
bytu.
- Ale to wcale nie oznacza, że niczego nie spróbują - zauważyła Desjani.
- Czy Rada może okazać się aż tak głupia?
Uśmiechnęła się krzywo.
- Owszem.
Koalicja obywatelska domaga się sprowadzenia Black Jacka na Prime, by zrobił w
końcu porządek z rządem, głosił kolejny news. To był najgorszy koszmar Geary’ego, rzecz
jasna zaraz po przewrocie, jakiego mogli dokonać jego błądzący wyznawcy z floty. Dlaczego
nikomu z tych ludzi nie przyjdzie do głowy, że dowodzenie flotą jest czymś zupełnie innymod rządzenia Sojuszem? Przeniósł wzrok na wyświetlacz podający odległość od stacji
Ambaru i przewidywany czas dokowania, zastanawiając się jednocześnie, co spotka tam jego
i Tanię.
- Co się stało? - zapytała nagle, zniżając głos.
- Zamyśliłem się.
- Znowu zostałeś mianowany admirałem. Nie sądzę, by na tym stanowisku tolerowano
takie zachowania jak myślenie.- Bardzo śmieszne. - Jego wzrok powędrował po raz kolejny w kierunku gwiazd. -
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 17/312
Zanim... zanim wybuchła wojna, rzadko przejmowałem się przyszłością. Po prostu niewiele
mnie obchodziła. Miałem dużo obowiązków jako oficer floty, a potem dowódca ciężkiego
krążownika, ale nigdy nie przejmowałem się tym, gdzie i kiedy wyruszymy. A potem
wybuchła wojna i po stuletniej hibernacji objąłem dowodzenie flotą. Kilka miesięcy
wystarczyło, bym żył wyłącznie ściśle określoną przyszłością. Musieliśmy skakać z systemu
do systemu, by dotrzeć do domu. Po drodze trzeba było walczyć z Syndykami i robić co się
da, by Obcy nie dobrali nam się do skóry. Wymyśl coś, i to zaraz, bo nie będziesz miał żadnej
przyszłości... - Geary zamilkł, odwracając głowę, by spojrzeć na Tanię. Popatrzyła mu prosto
w oczy z posępną, ale wciąż spokojną miną. - A dzisiaj przyszłość jest trudna do ogarnięcia.
Nie mam bladego pojęcia, co przyniesie jutro, co zrobię albo do czego zostanę zmuszony.
Wiem tylko, że przyszłość jest uzależniona w ogromnym stopniu od moich działań i decyzji.
Ale nie wiem, naprawdę nie wiem, dokąd nas to wszystko zaprowadzi.
Obrzuciła go jednym z charakterystycznych dla niej niepokojąco pewnych spojrzeń.
- Owszem, wiesz, bo nazywasz się Black Jack. Kierujesz się nadal tymi samymi
ideami, dzięki którym mogłeś przejąć dowodzenie nad flotą. Będziesz postępował honorowo i
sprawiedliwie, gdyż wierzysz w te same ideały, które przyświecały kiedyś naszym przodkom.
A to oznacza, że wiesz, iż warto nas ocalić. Jesteś jedyną osobą, która może nas poprowadzić
w przyszłość, cokolwiek nam ona przyniesie. To powód, dla którego nie tylko ja, ale i wielu
innych ludzi będzie gotowych poświęcić wszystko, by pójść za tobą. Ta przyszłość nie jest
jasno sprecyzowana - dodała. - Masz mnóstwo opcji do wyboru. Ale wybierzesz
najtrudniejsze, najbardziej honorowe, a przez to najsłuszniejsze. Dlatego jesteśmy dzisiaj ze
sobą.
- Nie zrobiłabyś...
- Zrobiłabym i doskonale o tym wiesz. Zgodziłabym się, ponieważ sądziłam, że tego
właśnie potrzebujesz, a to, co masz zrobić, jest o wiele ważniejsze od mojego życia i honoru.
Myliłam się jednak, a ty miałeś rację. - Uśmiechnęła się. - Co oczywiście nie znaczy, że odczasu do czasu możesz nie mieć racji. Ale bez obaw, będę przy tobie i nie omieszkam
wytknąć ci każdego błędu, gdy tylko go popełnisz.
*
Minęli śluzę statku i wydostali się na pirs stacji Ambaru, idąc ramię w ramię. Oboje
starali się wyglądać na odprężonych mimo ogromnego wewnętrznego napięcia i czujności, z
jaką wypatrywali ewentualnych problemów.
Czekał na nich szpaler żołnierzy sił naziemnych z bronią uniesioną jak do salutu.Równe szeregi tych chłopców tworzyły długi korytarz, którym musieli kroczyć. Czy była to
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 18/312
honorowa eskorta? Czy raczej nieudolnie maskowana próba kolejnego aresztowania? Tym
razem Geary’emu nie towarzyszyli w pełni uzbrojeni komandosi gotowi chronić go przed
przesadnymi reakcjami rządzących.
Witający ich żołnierze nie mieli na sobie pancerzy bojowych, tylko mundury
wyjściowe. Jeśli faktycznie była to próba pojmania admirała, oprawcy zamierzali zrobić
swoje z pompą.
Za plecami stojących w szpalerze gromadzili się zwykli marynarze i żołnierze
stłoczeni w przejściach pomiędzy dokami. Tłumy te nieodmiennie wiwatowały, gdy tylko
Geary pojawiał się w zasięgu wzroku. To był dobry znak. Tylko szaleniec poważyłby się
aresztować go na oczach tych ludzi. Co by się stało, gdyby ci wystrojeni żołnierze spróbowali
go zatrzymać albo skuć? Czy to wydarzenie byłoby ostatnią kroplą, która przepełnia czarę?
Czy doprowadziłoby do rozpadu Sojuszu?
Pomimo zdenerwowania i irytacji, które czuł na widok powszechnego uwielbienia,
Geary zmusił się do uśmiechu i pomachał ręką w stronę tłumu. Uspokoił się nieco, gdy na
końcu rampy dostrzegł sylwetkę czekającego na nich admirała Timbale’a. Mimo że ten stary
oficer był równie mocno rozpolitykowany jak reszta sztabu generalnego, cechowało go także
poczucie honoru i lojalność, którą wykazał się wobec Geary’ego, zanim ten opuścił
Varandala. Teraz zasalutował zbliżającemu się przełożonemu, potem odwzajemnił salut Tani
z niezdarnością charakterystyczną dla kogoś, kto dopiero uczy się tego gestu.
- Witam ponownie, admirale Geary. Miło mi poznać panią osobiście, kapitanie
Desjani.
- Dziękuję, sir - odparła. Jej salut był jak zwykle bez zarzutu. Tym razem,
przynajmniej zdaniem Geary’ego, postarała się bardziej, jakby chciała pokazać, że dla niej
takie gesty są chlebem powszednim. - Zaskoczył mnie widok tylu cywilów, sir - dodała,
wskazując głową na wiwatujący tłum.
Powitalny uśmiech na twarzy Timbale’a zamarł.- Nie miało ich tu być. Wasz przylot miał się odbyć bez żadnych uroczystości, aby
uniknąć poważniejszych zakłóceń. Tak mi przynajmniej powiedziano. Ktoś jednak musiał się
wygadać. Gdy ludzie zaczęli się gromadzić przy dokach, by na własne oczy ujrzeć Black
Jacka, postanowiliśmy zorganizować oficjalne powitanie. - Rozejrzał się wokół. - Dwa
tygodnie temu otrzymaliśmy instrukcje z dowództwa floty. Mamy za wszelką cenę unikać
niewłaściwego rozgłosu wokół pojedynczych oficerów i robić wszystko, by zwycięstwo
zostało uznane za sukces możliwy dzięki wielkiemu wysiłkowi całego personelu.- Nie mam zamiaru protestować - zapewnił go Geary. - Szczerze mówiąc, uważam, że
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 19/312
to znakomity pomysł.
- Zupełnie jak ja - przyznał Timbale, nie kryjąc ironii. - Aczkolwiek kiedy człowiek
wie, jak chętnie jego przełożeni przypisywali sobie udział w każdym dotychczasowym
zwycięstwie, może mieć problem z zaakceptowaniem u nich tak nagłej pokory. - Timbale
odwrócił się, skinąwszy uprzednio dowódcy eskorty honorowej. - Proszę za mną, admirale,
kapitanie Desjani.
Geary ruszył jego śladem, zastanawiając się, czy witający ich żołnierze także będą mu
towarzyszyć. Oni jednak pozostali na miejscu, łypiąc tylko oczami za oddalającym się
bohaterem.
Timbale skinął głową, jakby czytał mu w myślach.
- Tym razem nic równie ostentacyjnego - wyszeptał Geary’emu do ucha. - Z uwagi na
świadków.
- Co się dzieje? - zapytał John.
- Tego niestety nie jestem pewien. - Timbale zachmurzył się, gdy wchodzili do
korytarza oczyszczonego z pasażerów, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Byli zupełnie
sami pomiędzy grodziami ze stali i stopów. Za czasów Geary’ego pokryto by je powłokami
imitującymi naturalne materiały albo zakryto wyświetlaczami przedstawiającymi planetarne
krajobrazy. Te jednak były kompletnie nagie, widać było każdy spaw i każdą łatę. To kolejny
znak czasu, unaoczniający mu, jak destrukcyjny wpływ na gospodarkę Sojuszu miała
ciągnąca się dziesięcioleciami wojna. - Wprawdzie na Varandalu nie wprowadzono jeszcze
stanu wyjątkowego, ale niewiele nam do niego brakuje. Rada doszła chyba do wniosku, że
skoro ma dojść do eksplozji, pierwszym ładunkiem, jaki zostanie odpalony, będzie ten
właśnie system. Nie muszę chyba dodawać, kto jej zdaniem ma pełnić rolę detonatora.
- Mimo to pozostawili tutaj niemal całą flotę - zauważyła Desjani.
- Tak, kapitanie - potwierdził Timbale. - Bali się zostawiać ją w jednym miejscu, ale
czuli jeszcze większą obawę przed rozproszeniem okrętów i utratą kontroli nad nimi. Wkońcu musieliby pilnować nie jednego, lecz wielu systemów. Doszli więc do wniosku, że
lepiej nic nie robić w tej sprawie. - Posłał jej krzywy uśmiech. - Proszę mi wybaczyć ten brak
manier. Gratuluję państwu młodym z całego serca. Wiem, że musieliście się spieszyć, by
zdążyć wziąć ślub w tym krótkim czasie, kiedy oboje byliście kapitanami i żadne z was nie
podlegało drugiemu. Nawiasem mówiąc, wkurzyliście tym dowództwo, że hej.
- Dziękuję - odparł Geary, Desjani tylko się uśmiechnęła. - Dobrze wiedzieć, że
chociaż tyle udało mi się osiągnąć. Dokąd idziemy?- Do sali konferencyjnej numer 1A963D5. Znam nazwisko zaledwie jednej osoby tam
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 20/312
obecnej. - Timbale rzucił krótkie spojrzenie w kierunku towarzyszących mu oficerów. - To
senator Navarro. Przewodniczący Wielkiej Rady.
- Nie będzie sam?
- Będzie z nim jeszcze kilka osób, ale szczegółów niestety nie znam. Perymetr
ochronny ma siedem linii, a każda z nich jest szczelna jak pęcherz doświadczonego
astronauty. - Timbale zawahał się, a potem dodał, ściszając głos: - Wielu ludzi uważa, że
Navarro przybył po pańskie rozkazy. Ja w to nie wierzę, ponieważ miałem to szczęście i
spotkałem pana osobiście już wcześniej, więc wiem, że nie pociąga pan za wszystkie sznurki,
jak to się ludziom wydaje.
Desjani odpowiedziała, zanim Geary znalazł właściwe słowa.
- Strategiczny sukces wymaga czasem taktycznych wybiegów, admirale. Wielu
oficerów floty jest bardzo zadowolonych z tego, że rząd robi, co Black Jack rozkaże.
Timbale pokiwał głową.
- Mogliby się zdenerwować, gdyby tak nie było. Rozumiem. Ale to stąpanie po
cienkim lodzie. Dowództwo wydaje drakońskie rozkazy tylko po to, by udowodnić światu, że
władza nadal należy do niego. Flota je wykonuje, ale ludzie zaczynają się buntować, widząc
arbitralność i bezsens niektórych wymagań.
- Słyszałem podobne narzekania ze strony niektórych dowódców - przyznał Geary. -
Nie wiedzą, co się dzieje. Po prostu kazano im tkwić na orbicie.
- Ja wiem tyle co wszyscy, ale skoro pojawił się tutaj osobiście sam przewodniczący
Wielkiej Rady, wygląda mi na to, że rząd czekał na pański powrót, by poprosić o pomoc. -
Timbale zmarszczył brwi, widać było, że trawi go niepewność. - Chyba zlecą wam kolejną
misję. Mimo że tniemy koszty, gdzie możemy, polecono mi dopilnować, aby wszystkie
remonty okrętów przebiegały zgodnie z planem. Zważywszy, ile pieniędzy trzeba na nie
wydać, rozkazy musiały pochodzić bezpośrednio od Rady albo ze sztabu generalnego.
Trzymać ich na miejscu i dać im zajęcie. Tak brzmiała treść rozkazów. - Miał pan szansę porozmawiać z innymi oficerami o aktualnej sytuacji? - zapytał Geary.
- Owszem, zdecydowana większość uważała, że to pan kazał kontynuować remonty.
Pozostali nie mieli bladego pojęcia o sytuacji, a to naprawdę rzadko się tu zdarza. Wie pan
przecież, jak trudno utrzymać cokolwiek w tajemnicy.
Desjani pokręciła głową.
- Jak można przygotować flotę do wykonania zadania, skoro nikt nie wie, na czym ma
ono polegać?- Ja tego na pewno nie wiem. - Timbale otwarcie okazał niezadowolenie. - Politycy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 21/312
przestali ufać wojskowym już wiele dziesięcioleci temu, ale nadal nie potrafimy się do tego
przyzwyczaić. Nie powiedziano mi niczego konkretnego, otrzymałem jedynie zestaw
standardowych rozkazów na dzisiaj, resztę Rada okryła mgłą tajemnicy, tłumacząc się
względami bezpieczeństwa. Nie zaproszono mnie także na to spotkanie, admirale Geary.
Powiedziano mi, że Navarro i jego ludzie chcą się widzieć wyłącznie z panem.
Desjani zdołała zachować kamienną minę, ale Geary widział wyraźnie, że ta
wypowiedź nie spodobała się jego żonie. Jemu też, dlatego uznał, że lepiej będzie, jeśli oni
oboje pozostaną na zewnątrz, poza wspomnianymi siedmioma pierścieniami ochrony.
- Prawdę powiedziawszy - rzucił w kierunku Timbale’a - wolę mieć pewność, że pan i
kapitan Desjani znajdujecie się z dala od miejsca spotkania, mając możliwość kontaktu z
pozostałymi oficerami, i możecie zareagować stosownie do potrzeb chwili.
Tym razem Timbale uśmiechnął się pod nosem.
- Mamy tutaj ludzi, którzy nie posłuchają mnie za żadne skarby świata, ale słowo pani
kapitan będzie dla nich święte. Przyjęto bowiem, że przemawia w pańskim imieniu.
Geary zauważył melancholię w jej spojrzeniu, gdy usłyszała tę pochwałę.
- Będę miała wszystko na oku, gdy pan, admirale, będzie na spotkaniu - odparła,
skinąwszy głową.
- Przy mnie nie musi pani zwracać się do męża w tak oficjalny sposób - zapewnił ją
Timbale.
- Owszem, sir. Muszę - stwierdziła. - Ma pan przed sobą admirała Geary’ego i kapitan
Desjani. Oboje wyraziliśmy zgodę na takie rozwiązanie.
Skręcili za najbliższy róg i w głębi korytarza dostrzegli punkt kontrolny, którego
pilnowała pełna drużyna żołnierzy. Uznali, że to z pewnością pierwszy pierścień ochrony.
- Ilu ich ściągnięto do tego zadania? - zapytał zdziwiony Geary.
- W tym sektorze stacji utworzono tyle posterunków, że wystarczy roboty dla całej
brygady sił planetarnych - odparł Timbale. - Nie ma pieniędzy na nic, ale na paranoicznezabezpieczenia nadal wydaje się bajońskie sumy. Na każdej drodze prowadzącej do miejsca
spotkania muszą być co najmniej dwa posterunki. A kiedy mówię: na każdej drodze, to
znaczy, że nie ma nieobstawionych przejść. Zablokowano także wszystkie środki
komunikacji, zarówno przychodzące, jak i wychodzące. Sala została całkowicie odcięta. Gdy
minie pan ten posterunek, nie będzie pan mógł odbierać ani wysyłać żadnych wiadomości.
Komunikator Geary’ego zaczął natarczywie popiskiwać.
- Chyba mieliśmy szczęście, że to połączenie zostało nawiązane właśnie teraz -mruknął Geary, sprawdzając na wyświetlaczu, kto dzwoni. Włączył przekaz i zaczął go
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 22/312
czytać, nie zatrzymując się nawet na moment. Moment później stanął jednak jak wryty.
Timbale i Desjani musieli uskoczyć, by się z nim nie zderzyć. Oboje spoglądali na niego z
mieszaniną ciekawości i zaniepokojenia.
- Co się stało? - zapytała Desjani.
- Jeszcze nic. Ale... - Geary przełknął kilka kolejnych słów, próbując opanować
ogarniającą go furię. - Kapitan Duellos poinformował mnie właśnie, że do floty dotarło
potwierdzenie wydania wyroków sądu wojennego obejmujących wielu dowódców okrętów.
Przesłał mi także kopie tych dokumentów.
Jeśli Timbale udawał zaskoczenie i niedowierzanie, doskonale mu się to udało.
- Co takiego? Nie wiedziałem... Pozwoli pan, admirale? - Geary podał mu
komunikator i stary admirał przemknął wzrokiem po treści wiadomości. - Niewiarygodne.
Ponad stu oficerów na stanowiskach dowodzenia. Z technicznego punktu widzenia te zarzuty
są słuszne, ale jakim trzeba być idiotą, żeby... - zacisnął zęby. - Szczerze mówiąc, znam kilku
idiotów, którzy byliby zdolni do takiej podłości. Większość z nich służy aktualnie w sztabie
floty. Mówiłem panu, że dowództwo chce podkreślić swoją ważność, nie sądziłem jednak, że
będzie w stanie popełnić aż tak wielki błąd.
- Widzę, że mnie także obejmują te zarzuty - stwierdziła Desjani, zachowując
całkowity spokój. - Oni próbują rozbić strukturę dowodzenia floty.
Timbale wskazał wolną dłonią na komunikator.
- Każdego z wymienionych oficerów odsuwa się od dowodzenia, w najlepszym razie
chwilowo! I to w momencie, w którym usiłujemy poskładać te okręty do kupy! Za moment
zapanuje tu totalny chaos! - Uczynił taki gest, jakby chciał cisnąć komunikatorem o ziemię,
opamiętał się jednak w ostatniej chwili i oddał Geary’emu jego własność. - Całe szczęście, że
dostał pan tę wiadomość już po powrocie. Gdyby te rozkazy zostały wydane wcześniej,
mielibyśmy tutaj niezłe piekło. Jest pan jedyną osobą, która może powstrzymać flotę przed
przesadną reakcją.Desjani zdołała już w pełni odzyskać tak charakterystyczne dla niej opanowanie w
momentach kryzysowych.
- A może pan się myli, admirale Timbale - stwierdziła, utkwiwszy spojrzenie w
Gearym. - Nie co do reakcji floty, lecz co do czasu wydania tych rozkazów. Może ktoś
wyrwał się przed szereg? Może rozkazy miały dotrzeć na okręty po tym, jak admirał Geary
znajdzie się w zabezpieczonym i odizolowanym sektorze z przedstawicielami rządu? W takiej
sytuacji nie miałby o nich pojęcia i nie mógłby zrobić nic, by okiełznać nadpobudliwość oskarżonych oficerów.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 23/312
- Takie były cele tej prowokacji? - zapytał John, zgrzytając zębami. - Chcieli
sprowokować moich dowódców do przesadnej reakcji? Z początku myślałem, że to akcja
wymierzona bezpośrednio we mnie, ponieważ większość tych oficerów była bardzo lojalna
wobec mnie, niemniej...
Admirał Timbale zdołał się już opanować, choć nie przyszło mu to łatwo.
- Możliwe. Możliwe. Ale proszę pamiętać, że gdyby znalazł się pan w strefie
zagłuszania, my także nie moglibyśmy sprawdzić, co się z panem dzieje. Gdyby ktokolwiek
pomyślał, że został pan pojmany przez Radę...
- Tak, to byłoby straszne - przyznała Desjani. - Ma pan rację, admirale Timbale. Taką
sytuację można zaaranżować bez większego trudu, ale nie wierzę, że w Radzie jest ktoś tak
głupi, by zaryzykował podobny chaos.
- Albo - dodał Geary - tak głupi, by nie przewidzieć konsekwencji.
Timbale potakiwał nerwowo.
- To mi pasuje do całego szeregu innych posunięć sztabu. „To my tu rządzimy!”
Zapewne dostali kilka odpowiedzi z okrętów negujących poprzednio wydane polecenia i
postanowili zareagować, eskalując konflikt.
- Zatem to nie sprawka rządu? - Navarro, zdaniem Geary’ego, nie był człowiekiem
zdolnym do aż takiej niegodziwości, ale czy ktoś nie parający się polityką może pojąć jej
wszystkie niuanse?
- Nie. - Timbale spojrzał w głąb korytarza na żołnierzy, którzy starali się udawać, że
nie widzą grupki wyraźnie podenerwowanych oficerów. - Rada nic by z tego nie miała. Rząd
obawia się buntów, a takie wydarzenie mogłoby je zainicjować. Nie mam najlepszej opinii o
intelekcie polityków, ale nawet ktoś taki jak ja nie zaprzeczy, że kiedy stawką w grze jest
przetrwanie, nie ma lepszych zawodników od senatorów. A sprowokowanie floty do buntu
jest z ich punktu widzenia czystym samobójstwem. Navarro siedzi teraz w sali
konferencyjnej, czekając na pana, całkowicie odcięty od wiadomości, więc i on nie miałbypojęcia o rozwoju sytuacji na zewnątrz, i to aż do końca spotkania.
Desjani zmrużyła oczy.
- To doskonała wymówka.
- Dla kogoś, kto stoi na czele rządu? Twierdzenie, że o niczym nie miał pojęcia, w
niczym by mu nie pomogło. Raczej by go pogrążyło. O ile flota nie rozwaliłaby wcześniej tej
stacji z nim na pokładzie. - Męczeńska śmierć wzmocniłaby jego szanse na reelekcję -
zasugerowała Desjani. - Nawet ja byłabym skłonna oddać głos na martwego polityka.- Martwi bohaterowie przejawiają ostatnio tendencje do powracania z zaświatów -
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 24/312
przypomniał jej Timbale, wskazując głową Geary’ego.
- Co zatem robimy? - Tania wbiła wzrok w swojego męża, biorąc przykład ze starego
admirała.
Nic się nie zmieniło. Nie miał nawet przydziału na stanowisko dowodzenia, a i tak
wszyscy patrzyli w niego jak w obrazek, czekając, że powie im, co mają robić.
- Wszyscy zgadzamy się co do jednego po tych wyrokach we flocie dojdzie do
rokoszu. Rozkazy zostały wydane przez sztab główny. Jedynym więc sposobem na ich
anulowanie jest dostanie się jeszcze wyżej, czyli do Rady. Muszę udać się na to spotkanie. To
najlepszy, a kto wie, czy nie jedyny sposób na szybkie rozwiązanie tego kryzysu.
- Niepokoje we flocie na pewno już się rozpoczęły - zauważyła Desjani.
- Wiem - mruknął i skrzywił się, widząc, że na ekranie miga ikonka braku zasięgu. -
Dlaczego nie mogę wysłać stąd wiadomości? Minutę temu wszystko jeszcze działało.
- To pewnie przez konstrukcję stacji - podpowiedział Timbale. - Mamy tu tyle grodzi i
pokładów, które mogą blokować sygnał nie gorzej od urządzeń stosowanych do zagłuszania.
Dlatego strefa bezpieczeństwa może się okresowo rozszerzać. Nie wiem jednak, jak bardzo
musielibyśmy się cofnąć, by odzyskać zasięg.
- Nie mamy na to czasu. - Wcisnął klawisz nagrywania i zaczął przemawiać
spokojnym tonem. - Do wszystkich okrętów wojennych stacjonujących w systemie Varandal,
mówi admirał John Geary. Właśnie otrzymałem wiadomość o wysunięciu oskarżeń przeciwko
bardzo wielu oficerom floty. Jestem w trakcie załatwiania tej sprawy. Rozkazuję wam
pozostać na wyznaczonych orbitach i powstrzymać się od jakichkolwiek nieautoryzowanych
działań. Na honor przodków. Bez odbioru.
Podał komunikator Desjani.
- Zajmiesz się gaszeniem tego pożaru. Wyjdź ze strefy zagłuszania i roześlij tę
wiadomość do wszystkich. Dopilnuj, aby nikt nie zrobił niczego głupiego.
- Ja nie jestem wybrańcem żywego światła gwiazd - pożaliła się. - A nawet on niepotrafi powstrzymać wszystkich od zrobienia czegoś głupiego.
- Wystarczy, że powiesz, iż wiem o sprawie i załatwiam cofnięcie tych wyroków. Oni
w to uwierzą. Posłuchają cię.
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Jako kto mam działać? Zgodnie z treścią tego komunikatu zostałam usunięta ze
stanowiska dowodzenia na „Nieulękłym”.
- Jesteś kapitanem tego okrętu, dopóki ja nie zwolnię cię ze stanowiska. - To nie byłoprzepisowe. Nie tak stanowił regulamin. Nie mógł tego powiedzieć tylko dlatego, że był jej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 25/312
przełożonym. Tyle że Black Jack Geary nie musiał się trzymać litery przepisów. Gdyby chciał
zachować się regulaminowo, nakręciłby tylko spiralę konfliktu, w którego obliczu stanęła
flota. - Admirale Timbale, proszę udzielić kapitan Desjani stosownej pomocy. Nie wiem, czy
żołnierze sił planetarnych tego systemu będą jej słuchać.
- Myślę, że bardziej, niż pan sądzi - zasugerował Timbale. - Wszyscy wiemy o
waszym... związku. Ale ma pan rację, oboje musimy zażegnać ten kryzys. Jeśli dobrze
odczytuję nastroje we flocie, oficerowie mogą szybko nabrać przekonania, że te wyroki to
dopiero pierwsza salwa, a kolejnym krokiem może być próba aresztowania pana. Nie
zdziwiłbym się zbytnio, gdyby zaczęli rozwalać tę stację poziom po poziomie, by pana
uwolnić. A gdy do tego dojdzie, do walki włączy się cała druga strona.
- Może powinienem wrócić z wami - zasugerował Geary. - Odwołam to spotkanie i...
- W takim wypadku rząd uznałby, że to pan stoi za niepokojami we flocie! Nie mamy
przecież gwarancji, że wszyscy oficerowie uspokoją się po odebraniu wiadomości od pana.
Przecież ktoś mógł pana zmusić do nagrania tych słów albo zmanipulować przekaz.
Geary mógł teraz zrobić jedno: spojrzeć w oczy osobie, która go jeszcze nigdy nie
zawiodła.
- Taniu...
Desjani uniosła dłonie.
- Dobrze. Załatwię tę sprawę, admirale. Nie jestem Black Jackiem, ale zrobię co w
mojej mocy. - Kolejne z powiedzonek, tak modnych ostatnio we flocie, których słuchał z
największą irytacją. Tym razem jednak było wyjątkowo na miejscu. Cofnęła się o krok i
zasalutowała.
Odpowiedział takim samym gestem, myśląc o tym wszystkim, co może pójść nie tak.
O jednostkach i okrętach Sojuszu, które lada chwila zaczną strzelać do siebie w tym systemie,
i o ofiarach. Być może jego żona będzie jedną z nich. Nawet Sojusz może paść ofiarą tej
bitwy, rozpadając się po niej równie szybko jak resztki Światów Syndykatu, tyle że w mniejkrwawy sposób.
- Powodzenia, Taniu.
- O mnie się nie martw. Jestem zaprawionym w bojach kapitanem okrętu liniowego.
To ty będziesz miał do czynienia z najbardziej pokręconymi politykami i sztabowcami. I
tylko ty możesz ich powstrzymać.
- Dzięki. Cieszę się, że nie wywieracie na mnie zbyt dużej presji.
- Już lepiej nic nie mów. I nie siedź tam za długo, bo niewiele zostanie z tego systemu.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 26/312
DWA
Człowiek łatwo zapomina, jak wiele zależy od szybkiego dostępu do informacji. Zwłaszcza
gdy znajdzie się wewnątrz obszaru chronionego, w którym zagłuszane są wszystkie
transmisje, aby żadna informacja nie mogła się wydostać do zewnętrznych sieci i baz danych.
Geary nie miał bladego pojęcia, jak wygląda rozwój sytuacji w buntującej się flocie i czy
Tania zdołała zapanować nad rodzącym się chaosem. Nigdy nie wątpił w jej charakter i
umiejętności, niemniej każdy człowiek przy zdrowych zmysłach musiał zdawać sobie sprawę,
że w tak bardzo zaognionej sytuacji wiele czynników może się znajdować się poza wpływemczłowieka.
Dlatego pragnął się dostać na salę konferencyjną natychmiast i od razu wziąć się do
dzieła, ale ta cholerna stacja była zbyt duża, jej korytarze zbyt długie, a na punktach
kontrolnych poruszano się zbyt ospale. Z każdym krokiem Geary spodziewał się
charakterystycznych drgań konstrukcji, które będą świadczyły o wybuchu otwartych walk.
Wyczuwał je wiele razy na okrętach. Potworne wstrząsy po trafieniach rakiet, mocne drżenie
wywoływane przez strumienie cząstek piekielnych lanc rozrywających lity metal i wszystkoinne, co stanie im na drodze, brutalne staccato bombardujących kadłub kartaczy. Czy w tak
potężnej stacji te wrażenia mogą być inne? Jak głęboko wniknie głowica piekielnej lancy,
jeśli zostanie wystrzelona z bardzo bliskiej odległości?
Co ciekawe, rozwiązywanie podobnych problemów i szukanie w pamięci odpowiedzi
rozproszyło go na tyle, że zaczął się uspokajać. Próby wyobrażenia sobie skutków takich
uszkodzeń były dla niego chlebem powszednim, ale gdy miał się mierzyć z politykami,
których celów nie był w stanie pojąć, czuł się niekomfortowo i strasznie obco. Wolałbym dać
się zastrzelić, niż znowu mieć do czynienia z politykami, pomyślał. W dodatku każdy
marynarz mojej floty nie tylko by mnie zrozumiał, ale i poparł.
Żołnierze, których spotykał na kolejnych punktach kontrolnych, należeli do całej
gamy jednostek i organizacji. Od czasu wybudzenia z hibernacji nie miał wielu okazji do
kontaktów z przedstawicielami sił planetarnych, lecz wszystkie spotkania, które miały
miejsce, odbyły się na przestrzeni ostatnich kilku tygodni. Dlatego przyglądał się uważnie
otaczającym go ludziom, próbując ocenić ich umiejętności i wyszkolenie, ale nie tylko.
Interesowało go też, i to bardzo, co czują. Marynarze i związani z nimi na dobre i złe
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 27/312
komandosi ulegli ogromnym zmianom w trakcie wielu dziesięcioleci krwawych walk.
Ciekawiło go, czy siły planetarne uległy podobnemu regresowi i ich działania opierają się
dzisiaj głównie na bezmyślnym parciu do przodu zamiast na planowaniu strategii i taktyki.
Czy ci ludzie także zapomnieli już, czym jest honor? Czy szaleńcza odwaga jest dla nich
ważniejsza od umiejętności dowodzenia, dzięki której żołnierz może pożyć wystarczająco
długo, by zostać weteranem?
Wartownicy zachowywali się wobec niego bardzo sztywno, ale profesjonalnie, co
zapewne wynikało z obaw, że tym razem są bacznie obserwowani, i to nie przez jednego
oficera. Większość spoglądała jednak na Geary’ego w tak charakterystyczny sposób, że od
razu wiedział, co myślą i czują. Nie różnili się pod tym względem od cywilnej ludności,
mimo że byli o wiele bardziej zdyscyplinowani i opanowani.
John mijał kolejne punkty kontrolne, nie zauważając żadnych oznak nerwowości, co
mogłoby wskazywać na spokojny przebieg wydarzeń, aczkolwiek tutaj, w samym sercu
gigantycznej stacji, nie mógł być niczego pewien. Brak ludzi w korytarzach łączących kolejne
punkty kontrolne zaczynał być irytujący. Geary miał wrażenie, że krąży po wielkim
kompleksie dryfującym w głębi systemu gwiezdnego, który nie dostąpił zaszczytu posiadania
własnych wrót hipernetowych i został opuszczony przez wszystkich mieszkańców. Po
tygodniach bezowocnych prób ucieczki przed tłumami zaczynał się modlić w duchu o choćby
kilku ludzi w zasięgu wzroku.
W końcu, za siódmym z kolei punktem kontrolnym, został doprowadzony do sali
konferencyjnej, o której wyjątkowości świadczyły wyłącznie symbole na wyposażonych w
najnowocześniejsze systemy zabezpieczeń drzwiach. Po ich zamknięciu pomieszczenie to
stawało się absolutnie niedostępne dla sprzętu szpiegowskiego.
- Jak dokładnie zabezpieczono tę salę? - zapytał komandosa, który pełnił dyżur na
ostatnim punkcie kontrolnym, zastanawiając się, jak bardzo rozwinięto technologie
zabezpieczeń w ciągu minionego stulecia. Pamiętał jednak dobrze, że Wiktoria Rione, mającodpowiedni sprzęt i oprogramowanie, niemal bez problemów docierała do najtajniejszych
nawet danych.
Major dowodzący posterunkiem zbaraniał, słysząc pytanie zadane mu przez
legendarnego Geary’ego, ale zaraz wziął się w garść.
- Całkowicie, sir. Jeśli wierzyć zapisom, nawet jej systemy podtrzymywania życia są
samowystarczalne. Po zamknięciu włazu będziecie odcięci od świata zewnętrznego w
maksymalnym stopniu, jaki może zagwarantować obecna technika. Nic nie dostanie się dośrodka, nic nie ma prawa przeniknąć na zewnątrz. Mamy nawet zakłócacze kwantowe.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 28/312
Zamontowano je niedawno, mimo że nikt nie dysponuje jeszcze sprzętem podsłuchowym
tego typu.
Nikt z ludzi, pomyślał Geary. Politycy na razie zdołali utrzymać w sekrecie, że Obcy
dysponują technologiami pozwalającymi na umieszczanie kwantowych wirusów w systemach
operacyjnych.
- Imponujące - mruknął. - Jak poradzono sobie z odprowadzaniem ciepła
wypromieniowywanego przez ludzi i sprzęt pracujący na tak małej powierzchni?
Major spojrzał na porucznika, ów z kolei skupił wzrok na sierżancie i dopiero ten
ostatni odpowiedział na pytanie tonem podoficera mówiącego przełożonym o rzeczach, które
sami powinni wiedzieć.
- Nie da się go odprowadzić, sir. Po pół godzinie to może być poważny problem, jeśli
wewnątrz znajdzie się trzech lub więcej ludzi korzystających z urządzeń elektronicznych.
- Czy to będzie panu przeszkadzało, admirale? - zaniepokoił się major.
- Ależ skąd - odparł Geary. - Postaram się załatwić tę sprawę jak najszybciej. Muszę
przyznać, że pomysł z salą konferencyjną, w której nie da się wysiedzieć dłużej niż pół
godziny, jest moim zdaniem bardzo trafiony.
Major zawahał się, jakby nie był pewien, co wolno mu powiedzieć, a potem
wyszczerzył wszystkie zęby.
- Nieraz marzyłem, by wszystkie były takie, admirale.
Komandosi ustawili się po obu stronach włazu, gdy Geary przekroczył próg.
Po wejściu do sali John dostrzegł najpierw znajomą twarz senatora Navarro, który
wstawał właśnie z fotela, by go powitać. Miejsce obok zajmował inny członek rady,
enigmatyczny mężczyzna nazwiskiem Sakai. Ten sam, który towarzyszył flocie podczas misji
kończącej wojnę. Był tam jednak tylko po to, by pilnować Geary’ego w imieniu tych
członków rządu, którzy mu najmniej ufali. Na ile ta wyprawa przekonała senatora Sakai, że
bohater Sojuszu nie jest zagrożeniem? Po przeciwnej stronie siedziała senator Suva, szczupłakobieta, która jeśli Geary dobrze pamiętał, także należała do Rady. Ona z kolei ufała
wojskowym jeszcze mniej niż oni politykom.
Troje senatorów i żadnego żołnierza. Oprócz niego rzecz jasna. To pomieszczenie
było jeszcze mniejsze niż sala odpraw na „Nieulękłym”, niemniej tutaj za sprawą tak wielu
zabezpieczeń nie było mowy o połączeniach z innymi punktami na stacji i w przestrzeni, więc
nie trzeba było rezerwować miejsca dla wirtualnych uczestników obrad. Na wyświetlaczu
wiszącym za stołem widać było mapę systemu z naniesionymi wszystkimi obiektami i jednostkami wojskowymi. Obraz ten był kompletnie nieruchomy, co znaczyło, że nie jest
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 29/312
automatycznie odświeżany.
Geary zasalutował, starając się z całych sił nie wybuchnąć z niecierpliwości.
- Senatorze Navarro, chciałbym...
Polityk natychmiast przerwał mu, uśmiechając się uprzejmie.
- Witamy ponownie, admirale. Zaszły...
- Senatorze - Geary nie pozwolił mu dokończyć - doszło do zaognienia sytuacji. -
Zauważył niepokój, który natychmiast pojawił się w oczach przewodniczącego Rady. Widząc
tę niepewność, nieomalże usłyszał jego myśli: „Zrobił to. Przejął władzę”. - Nie lubię
przerywać ludziom w pół słowa, ale sytuacja jest naprawdę krytyczna, dlatego musimy o niej
porozmawiać, odkładając na bok inne sprawy.
- Cóż takiego strasznego ma pan nam do zakomunikowania, admirale? - zapytał Sakai,
ale jego głos i twarz nadal pozostały obojętne.
- W czasie gdy szedłem na to spotkanie, do okrętów floty dotarła pewna wiadomość.
Wynika z niej, że ponad setka moich oficerów została skazana przez sąd wojenny. Niemal
wszyscy zostali odsunięci od stanowisk dowodzenia do momentu rozpatrzenia zarzutów.
Trójka senatorów wydawała się kompletnie zaskoczona, podobnie jak wcześniej
Timbale, aczkolwiek mając do czynienia z tak wytrawnymi politykami, człowiek nigdy nie
mógł wiedzieć, co jest prawdziwą reakcją, a co udawaniem i fałszem.
Navarro pokręcił głową z zakłopotaniem, gdy jednak przemówił, ton jego wypowiedzi
nadal był stonowany.
- Jakie zarzuty im postawiono? O co oskarżono pańskich dowódców?
- Czy te oskarżenia mają coś wspólnego z działaniami przeciw legalnie wybranej
władzy? - dopytywała się Suva, nie kryjąc podejrzliwości.
- Nie, pani senator - uspokoił ją Geary. - Te zarzuty nie mają nic wspólnego ze
spiskowaniem przeciw rządowi. Oskarżono ich o to, że dopuścili, by ich jednostki
dysponowały zbyt małymi rezerwami ogniw paliwowych - dokończył, zachowując pełną kontrolę nad głosem.
- Zbyt małe rezerwy ogniw paliwowych? - wyszeptał Navarro po długiej chwili ciszy,
jakby zastanawiał się, czy ktoś nie stroi sobie z niego żartów. - Poważnie? Słyszałem
informację, że flota wróciła na Varandala na oparach paliwa. Niektórym okrętom skończyło
się ono jeszcze podczas bitwy, jeśli mnie pamięć nie myli.
- Tak, sir. Bardzo niski poziom rezerw paliwowych był efektem niezwykle długiego
powrotu z syndyckiego Systemu Centralnego i wielu bitew stoczonych po drodze.- Oczywiście, ale przecież wygraliście tę bitwę. Większość naszych okrętów wróciła
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 30/312
do przestrzeni Sojuszu. Na czym więc polega zbrodnia?
- Przekroczenie minimalnego poziomu ogniw paliwowych jest wyraźnym
naruszeniem regulaminu - wyjaśnił Geary. - Okręt, który nie ma wystarczającego zapasu
mocy, nie może w pełni zaangażować się w walkę albo nie jest w stanie wykonać wszystkich
wydanych mu rozkazów. Dlatego na dowódcy spoczywa obowiązek dbania o nieustanne
uzupełnienie stanu paliwa. Im mniejszy zapas, tym większe pogwałcenie zapisów regulaminu.
- Ale... skoro przebyliście tak długą drogę, walcząc tyle razy... i to za każdym
zwycięsko... nie wspominając już o tym, że zjawiliście się w samą porę, by powstrzymać atak
floty Syndykatu na Varandala...
- Zarzuty dotyczą technicznego złamania regulaminu, nie odnosząc się w żaden
sposób do sytuacji taktycznej.
Senator Sakai kiwał głową, przymknąwszy oczy.
- Niemniej, co sam pan przed momentem przyznał, było to pogwałcenie
obowiązujących zasad.
- Tak, sir.
Navarro wbił posępny wzrok w blat stołu.
- To zabrzmi śmiesznie, ale władze wojskowe mogą dojść do takiej samej konkluzji
podczas rozpraw sądu wojennego.
Liczył na to, że cywilne władze zrozumieją dwie rzeczy: że zarzuty są totalnie
bezsensowne, ale ich skutki bardzo poważne. Potrzebował chwili na zebranie myśli.
- Senatorze - zaczął ostrożnie - każdy z tych oficerów dowiódł na polu bitwy
waleczności i lojalności. A teraz usuwa się ich z zajmowanych stanowisk i stawia przed
sądem wojennym za naruszenie regulaminu. To ogromna zniewaga dla każdego honorowego
żołnierza.
- Kto wysunął zarzuty, admirale? - zapytała senator Suva, kontrolując głos w tym
samym stopniu co Geary.- Sztab floty, pani senator.
- Zatem to wasze dowództwo jest źródłem tych oskarżeń. Jeśli to, co pan nam przed
momentem powiedział, nie mija się z prawdą, pańscy przełożeni mogli się poczuć
zobligowani do wysunięcia podobnych zarzutów. Ich zadaniem jest strzeżenie zapisów
regulaminu i prawa.
Implikacje wynikające z jej słów były wystarczająco jasne. Geary poczuł się, jakby
wytknęła mu, że sam nie rozumie problemu, który stawia przed Radą.- Dobry przywódca wie, kiedy przepisy stają się niewykonalne. Gdybyśmy mieli
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 31/312
trzymać się zawsze i wszędzie litery prawa, moglibyśmy oddać się we władanie bezdusznych
maszyn.
Sakai spojrzał uważniej na Geary’ego.
- Krytykuje pan swoich przełożonych?
John popatrzył na niego w podobny sposób. Zadano mu jedno z pytań, na które można
było odpowiedzieć dwojako: albo pogrążając się całkowicie, albo pospiesznie wycofując. Co
mi mogą zrobić, jeśli odpowiem szczerze? W najgorszym razie odeślą mnie na okręt
patrolujący najdalsze zakątki przestrzeni Sojuszu, gdzie żarcie jest podłe, a dzień pracy liczy
dwadzieścia godzin, o ile ktoś mnie wcześniej nie każe rozstrzelać, a takich, co tylko o tym
marzą, jest wielu.
- Tak, sir. Uważam, że osoby wysuwające tego rodzaju oskarżenia mają poważne
problemy z oceną sytuacji.
Trójka senatorów wymieniła spojrzenia, na koniec Navarro westchnął głośno.
- Admirale, wiem, że to może obrażać pańskie poczucie sprawiedliwości, niemniej
uważam, że nie powinniśmy się wtrącać w te procesy, zwłaszcza że w ich trakcie, czego
nawet pan jest prawie pewien, dojdzie do oddalenia oskarżeń.
- Chyba nie wyraziłem się wystarczająco jasno w kwestii ewentualnych skutków tej
decyzji. - Geary sam się dziwił, z jakim spokojem wypowiadał kolejne słowa. - Chaos we
flocie po jednoczesnym usunięciu takiej liczby dowódców byłby najmniejszym problemem.
Obawiam się, że flota uzna, że jest to wrogie działanie ze strony rządzących, czyn
wymierzony w oficerów, którzy poświęcili tak wiele i z takim oddaniem walczyli za Sojusz.
Ja i kilka innych osób, z którymi się już konsultowałem, uważamy, że nikt spośród
oskarżonych nie zastosuje się do wydanych rozkazów, raczej będziemy mieli do czynienia z
akcją odwetową przeciw ośrodkom władzy, które są odpowiedzialne za ten atak.
Suva zrobiła wielkie oczy.
- Przewiduje pan bunt w szeregach floty?- Uważam, że takie rozwiązanie jest więcej niż prawdopodobne - przyznał Geary z
ciężkim sercem.
- Z pańskiego rozkazu? Nie będzie ich pan przed tym powstrzymywał?
Teraz to on spojrzał na polityków ze zdziwieniem.
- Nigdy nie kazałem nikomu działać na szkodę legalnie wybranych władz i nadal nie
mam zamiaru tego czynić. A co do prób powstrzymania tego buntu, to jak myślicie, co teraz
robię? Zanim przyszedłem na to spotkanie, wysłałem dwóch emisariuszy z przesłaniem dlaoskarżonych oficerów, by powstrzymali się chwilowo od działania.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 32/312
- Zatem nie powinno być z nimi większych problemów - stwierdził Navarro.
- Nie jestem pewien, senatorze, czy ci ludzie mnie posłuchają. - Do kogo ta mowa? -
Zdajecie sobie wszyscy sprawę z resentymentów we flocie. Ten czyn może być postrzegany
jako ostatnia kropla. Wielu spośród oskarżonych uznało zapewne, że nadszedł już czas na
działanie. Owszem, większość zostałaby zapewne uniewinniona podczas uczciwych
procesów, sęk jednak w tym, że oni nie wierzą w bezstronność trybunałów. Traktują
wysuwane pod ich adresem oskarżenia jako próbę zdyskredytowania, pozbawienia honoru, i
to zanim dojdzie do jakichkolwiek sądów!
- Ale pan prosi nas o ingerencję nie tylko w kompetencje najwyższego dowództwa
armii, ale i wojskowego prawa. Tą drogą nie zbudujemy szacunku dla autorytetu rządzących.
- Sugeruje pan, że ustąpienie przed żądaniami oficerów - wtrąciła Suva lodowatym
tonem - będzie najlepszym sposobem obrony przed ewentualną dominacją wojskowych nad
władzami cywilnymi? Proponuje pan nam wygranie tego starcia przez kapitulację?
Sakai pokręcił głową.
- To bardzo ważne pytanie, ale nie powinniśmy przy tej okazji kwestionować honoru
admirała Geary’ego.
- Popieram - dodał Navarro. - W świetle tego, co admirał do tej pory uczynił, a
zwłaszcza czego nie zrobił, wątpienie w jego słowa wydaje się nie na miejscu. Niemniej... nie
możemy się mieszać w tę sprawę. Pańscy przełożeni, admirale, podjęli decyzję, nasza
interwencja byłaby naprawdę nie na miejscu. Proszę wykonać rozkazy, jak nakazuje to panu
honor żołnierza. - Pomimo spokojnego tonu tej wypowiedzi Geary wyczuwał w głosie
senatora spore napięcie, a nawet strach. - Nakaże pan oskarżonym oficerom, by także
usłuchali przełożonych i zaufali stabilności naszego systemu. Tylko tak zdołamy ocalić
Sojusz.
Navarro powiedział prawdę, ale... nie brał pod uwagę tego, co wydarzy się tu i teraz.
Geary wiedział, że to zła decyzja. Zdawał sobie sprawę, że jeśli senatorowie nie podejmą żadnych działań, dojdzie do katastrofy. Widział jednak wyraźnie, że z własnej woli nie
odwołają ostatnich rozkazów.
Obawiał się nadejścia tego momentu od wielu miesięcy, od czasu, gdy Rione
przekonała go, iż posiada wystarczające siły, by stawić czoło cywilnym rządom Sojuszu.
Dlaczego w ogóle zaczął się nad tym zastanawiać? Sto lat temu takie myśli byłyby dla niego
czymś niewyobrażalnym, ale teraz widział, że skończyły mu się możliwości wyboru, widział
nadchodzący chaos, nie mając jednocześnie pojęcia, co przyniesie. Nie mógł zejść z obranegokursu, jak jednostka pochwycona polem grawitacyjnym ginącej gwiazdy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 33/312
Co będzie bardziej honorowe? Co będzie lepsze dla ludzi, którzy mu ufali, i dla całego
Sojuszu?
- Pragnę raz jeszcze podkreślić, sir, że moim zdaniem flota nie podporządkuje się tym
razem.
- Uczyni to, jeśli taka będzie wola admirała Geary’ego.
- Tego także nie jestem pewien, sir. Nie mówiąc już o tym, że mam pewne opory
przed podjęciem sugerowanych działań.
- To nieistotne - upierał się Navarro. - Otrzymał pan rozkazy i musi pan je wykonać. -
Upór Geary’ego zaczynał go irytować. Dało się to wyczuć choćby po nieco bardziej
nerwowym tonie, gdy oświadczył: - Nie możemy pogwałcić zapisów regulaminu floty ani
obowiązującego prawa nawet w imię poczucia sprawiedliwości.
Mówił racjonalnie, ale jakby w oderwaniu od rzeczywistości. Tym razem prawo
wykorzystano do czynienia niesprawiedliwości. To jednak, technicznie biorąc, nie mogło być
powodem do odmowy wykonania rozkazu.
Geary policzył w myślach do dziesięciu, aby się uspokoić.
- Czy możemy sprawdzić, jak wygląda sytuacja poza tym pomieszczeniem, sir? Mamy
jakiekolwiek środki łączności ze światem? - Wiedział, jaka będzie odpowiedź, niemniej
postanowił zaryzykować, wiedząc z doświadczenia, że fakty czasem nie pokrywają się z
zapewnieniami.
Navarro zmarszczył brwi, spojrzał najpierw na Sakaiego, potem na Suvę.
- Nie mamy... Może zdołalibyśmy odebrać jednokierunkowy przekaz?
- Nawet skondensowany mikroprzekaz okaże się zbyt ryzykowny - odparła Suva,
spoglądając na Geary’ego z rosnącą nieustępliwością. - Nadal nie rozumiem, czemu miałoby
to służyć.
- Sądzę, że powinniśmy wiedzieć, co robi flota, podczas gdy my tutaj rozmawiamy -
wyjaśnił John. - Na przykład czy posłuchała mojego rozkazu pozostania na miejscu.- To byłoby wskazane - wtrącił Sakai. - Z doświadczenia wiem, że należy słuchać rad
admirała.
- Black Jack... - zaczęła Suva.
- ...nie jest bogiem i doskonale zdaje sobie z tego sprawę - przerwał jej Sakai. - Zna
też swoje ograniczenia. Nie możemy więc zakładać, że to, czego chce, musi się koniecznie
wydarzyć.
Navarro popatrzył na Geary’ego, potem na Sakaiego. Z tym drugim porozumiał się bez słów.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 34/312
- Dobrze. Ściągnij nam ostatnie transmisje i uaktualnienia sytuacji - nakazał Suvie, a
ta natychmiast skupiła wzrok na komunikatorze i wprowadziła do niego kilka komend.
Wyświetlacz ożył, gdy na jego boku pojawił się ciąg nagłówków priorytetowych
wiadomości. Po chwili wszystko znowu zamarło, gdy zabezpieczenia przerwały transmisję.
Oczy zebranych zwróciły się w stronę ekranu, na którym widać było mrowie wektorów
oznaczających ruchy jednostek schodzących z wyznaczonych orbit i kierujących się na stację
Ambaru. Leciały w jej kierunku nie tylko krążowniki i niszczyciele, ale także sporo
potężnych liniowców i pancerników.
Geary odczytywał nazwy zbliżających się okrętów. „Znamienity”, oczywiście, kapitan
Badaya był najbardziej prawdopodobnym prowodyrem w tej sytuacji. Za to reakcja kapitana
Parra z „Niesamowitego” była dla niego całkowitym zaskoczeniem, wszystko jednak
wskazywało na to, że właśnie on pierwszy poszedł w ślady Badayi. W ich kierunku zmierzały
także „Zajadły” oraz „Niepohamowany”. Nowy „Niezwyciężony” opuścił zajmowaną
pozycję, jakby nie zamierzał porzucić pozostałych dwóch jednostek swojego dywizjonu.
Leciał jednak bardzo wolno, jak gdyby jego załoga chciała zarazem wykonać ostatnie
polecenia Geary’ego i podążyć śladem towarzyszy walki. Trudno więc było wyrokować w tej
chwili, która koncepcja zwycięży ostatecznie.
Prawdziwym szokiem dla niego była reakcja pancernika „Dreadnaught”. Dlaczego
jego krewniaczka zdecydowała się nie usłuchać rozkazu pozostania na zajmowanej orbicie?
Jane zrobiła na nim spore wrażenie, była zdecydowana i odpowiedzialna, wróżył jej świetlaną
karierę na stanowiskach dowódczych, ale w tym momencie w kierunku stacji mknął nie tylko
jej okręt, lecz też „Niezawodny” oraz „Zdobywca”. Ich wyruszenie musiało przekonać do
działania załogi „Rycerskiego”, „Nieposkromionego”, „Chwalebnego” i „Imponującego”.
Siedem pancerników, z których każdy był w stanie roznieść stację Ambaru na strzępy, leciało
w jej kierunku.
Wokół nich roiło się od niszczycieli oraz ciężkich i lekkich krążowników. Mniejsze jednostki zbliżały się albo pojedynczo, albo całymi dywizjonami i eskadrami.
Część okrętów pozostała jednak na wyznaczonych pozycjach. Przede wszystkim
„Nieulękły” i towarzyszące mu „Śmiały” i „Zwycięski”. Nie ruszył się z miejsca także
dywizjon dowodzony przez kapitana Tuleva, czyli „Lewiatan”, „Smok”, „Nieugięty” i
„Waleczny”. Kapitan Duellos też trzymał twardą ręką „Inspirację”, „Znakomitego” i
„Wspaniałego”. Ku zaskoczeniu Geary’ego kapitan Armus powstrzymał od działania
„Kolosa” i jego bliźniacze jednostki. Chociaż jeśli dobrze się zastanowić, Armus nigdy niebył zbyt lotny i potrzebował wiele czasu na podjęcie jakiejkolwiek inicjatywy, niemniej jego
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 35/312
opieszałość z pewnością ostudziła zapał stacjonujących w pobliżu pancerników i jednostek
eskorty.
Najbardziej zaś zaskakujące wydało się Geary’emu zachowanie załogi „Oriona”,
pechowego okrętu, który chyba jeszcze nigdy nie postąpił zgodnie z instrukcjami
głównodowodzącego. Tymczasem teraz tkwił nadal na wyznaczonej orbicie.
Siły obronne w całym systemie, na planetach, księżycach i na samej stacji Ambaru,
zostały postawione w stan gotowości bojowej. Aktywowano osłony energetyczne i
uaktywniono systemy uzbrojenia. Na szczęście nikt nie otworzył jeszcze ognia do
zbuntowanych okrętów.
Nie było aż tak źle, jak można by się spodziewać, ale wystarczająco tragicznie.
Wystarczy jeden przypadkowy strzał, by wybuchła wojna domowa.
Navarro zamarł momentalnie, gdy tylko zobaczył nowe rozłożenie sił na ekranie, ale
dość szybko otrząsnął się ze stuporu i kliknął na nagłówek jednej z wiadomości.
Na wyświetlaczu pojawiła się twarz Tani.
- Do wszystkich jednostek, admirał Geary rozkazał, abyście utrzymali wyznaczone
pozycje. Wszystkie okręty mają natychmiast wrócić na właściwe orbity. Otrzymaliście
osobisty przekaz od admirała. Przerwijcie nieautoryzowane działania i natychmiast wracajcie
na wyznaczone pozycje. - Z jej twarzy i głosu emanowało niczym niezachwiane profesjonalne
opanowanie i władczość. Musiało ją to wiele kosztować, ale jak widać, i tak nie wystarczyło.
Navarro kliknął z ponurą miną na ostatnią wiadomość. Tym razem zobaczyli
przemawiającego admirała Timbale’a.
- Wycofajcie się. Wszystkie siły planetarne systemu Varandal mają natychmiast
zaprzestać przygotowań do walki. Nikt nie może otworzyć ognia bez względu na
okoliczności. Powtarzam, wycofajcie się do koszar. Wszystkie systemy uzbrojenia mają mieć
status zerowy, kod czerwony. Nie udzielam zezwolenia na otwarcie ognia.
- Dlaczego nie widzimy żadnych przekazów z pokładów okrętów? - zapytała Suva.- Ponieważ ich dowódcy znają wszystkie luki w systemach dowodzenia oraz
komunikacyjnych i wykorzystują je do porozumiewania się między sobą - wyjaśnił Sakai. -
Ich rozmów nie znajdziemy w oficjalnych wykazach, nieprawdaż, admirale? - Podczas
niedawnej misji dowiedział się o tym, jak widać, z pierwszej ręki.
Geary skinął głową, nie kryjąc przed nimi dręczących go obaw.
- Jak widzicie, próbujemy zachować kontrolę nad sytuacją...
- Kontrolę? - Suva zmierzyła go gniewnym spojrzeniem. - Tamten admirał nakazałwojsku wstrzymanie ognia!
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 36/312
- Dlatego, że wielu ludzi wciąż jeszcze jest niezdecydowanych - odparł Geary. - Gdy
dojdzie do wymiany ognia, wszyscy będą się musieli opowiedzieć po którejś ze stron. A w
tak trudnej sytuacji ludzie będą reagowali instynktownie, przyłączając się do towarzyszy
broni. Byliśmy świadkami podobnych wydarzeń w Systemie Centralnym Światów
Syndykatu, gdy wybuchł tam bunt. Nadal tego nie rozumiecie? Sytuacja pogarsza się z chwili
na chwilę. Brak działania nie jest żadnym rozwiązaniem. - Wskazał palcem na wyświetlacz. -
Nie jestem w stanie opanować ich wszystkich!
- Nie możemy poddać się zamachowi stanu, który nawet się jeszcze nie rozpoczął! -
Suva nieomalże wykrzyczała mu to w twarz.
- Proszę wykonać rozkazy, admirale - poparł ją Navarro niepokojąco łamiącym się
głosem. - Senator Suva ma rację. Poddanie się takiemu naciskowi tylko zaogni sytuację. Nie
ma w tej flocie człowieka, który sprzeciwiłby się rozkazom wydanym przez Black Jacka
Geary’ego. Proszę rozkazać im powrót na wyznaczone orbity i wykonanie otrzymanych
rozkazów.
Mimo wszystkich wysiłków stanął tuż nad przepaścią, tutaj i teraz. Jego rozmówcy
mieli rację, podobnie jak osoby odpowiedzialne za wysunięcie zarzutów. Nie miał prawa
zrobić niczego prócz zasalutowania im, powiedzenia „tak jest” i wykonania rozkazów, które
doprowadzą do katastrofy. Postępując inaczej, łamał daną przysięgę, ale przy tym wszyscy
zyskiwali niewielką szansę na ocalenie. Wykonując wydane mu rozkazy, zdradziłby tych,
którzy walczyli z nim podczas niezliczonych bitew, zresztą wielu spośród jego
podkomendnych nie uwierzyłoby, że to jego wola. Uznaliby raczej, że został zmuszony do
współpracy albo ich sprzedał. Wykonanie rozkazów byłoby więc wbiciem ostatniego
gwoździa do trumny Sojuszu.
Została mu już tylko jedna broń do użycia. Ostatni sposób na opanowanie sytuacji,
która zabrnęła już zbyt daleko. Zawahał się, czując narastającą niepewność. Jakby
przemawiała do niego moc o wiele większa niż ta, którą może nadać człowiek. To jedynerozwiązanie, jakie ma szanse powodzenia. Zaczerpnął głęboko tchu.
- Nie, sir. - Jego słowa zabrzmiały zdecydowanie, ale nie nazbyt głośno.
Trójka senatorów zamarła, nikt nie mrugnął nawet okiem.
- Nie zrozumiał pan, co przed chwilą powiedziałem?
- Zrozumiałem, sir. Ale nie wykonam pańskiego rozkazu. Niniejszym składam
rezygnację ze służby we flocie.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 37/312
TRZY
W sali konferencyjnej zapadła cisza tak idealna, że Geary uznał, iż po jego wypowiedzi troje
senatorów musiało wstrzymać oddech. Choć to było absurdalne, zwłaszcza w tak trudnej
sytuacji, zastanowił się, czy to może wpłynąć w jakikolwiek sposób na poziom komfortu w
zamkniętym szczelnie pomieszczeniu.
Nie wiedział, czego się spodziewać, ale zaskoczyło go to, że przewodniczący Navarro
znów posłał znaczące spojrzenie senatorowi Sakai, a potem Suvie, jakby potwierdzał bez
słów to, co wcześniej ustalili.W końcu, złożywszy dłonie na blacie przed sobą, popatrzył znowu w oczy admirała i
powiedział:
- Czy to oznacza, że odmawia pan dalszego wykonywania rozkazów rządu?
Geary zaczął się zastanawiać, czy otaczający go politycy nagrywają treść tej
rozmowy, aby mieć w razie czego wyraźne dowody zdrady.
- Nie, sir. Nie o to mi chodziło. Niemniej składam natychmiastową rezygnację ze
stanowiska we flocie, ponieważ prawo dopuszcza taką możliwość. Co za tym idzie, niemożecie mi już wydawać rozkazów.
- Tyle tylko - wtrącił Sakai, kręcąc głową - że służy pan rządowi, a on nie musi
przyjmować do wiadomości pańskiej rezygnacji. A jeśli prawdą jest to, co mówił pan przed
momentem o reakcji floty, Sojusz potrzebuje pana do rozwiązania palącego problemu.
- Jeśli Sojusz zamierza uporać się z tym problemem, wystarczy, że jego rząd poczyni
stosowne kroki - odparł Geary. - Podpowiedziałem wam, co należy zrobić. Nie zamierzam
brać udziału w tak niehonorowym i niesprawiedliwym procesie.
- Nawet jeśli odrzucimy pańską rezygnację?
- Nawet jeśli odrzucicie moją rezygnację. Wtedy będziecie mogli postawić przed
sądem wojennym mnie.
Navarro zdziwił go po raz kolejny, siadając wygodniej i przybierając bardzo poważną
minę.
- Wie pan równie dobrze jak my, do czego dojdzie, jeśli postawimy pana przed sądem.
Flota się zbuntuje, a napięcia społeczne doprowadzą do upadku naszego rządu. Proszę nie
udawać, że nie zdaje pan sobie sprawy z potęgi, jaką pan dzisiaj reprezentuje.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 38/312
- Skoro jest to dla pana tak oczywiste i w dodatku zdaje pan sobie sprawę z tego, jak
bardzo wzbraniam się przed korzystaniem z podobnych rozwiązań, dlaczego nie zrobi pan
tego, o co proszę? - zapytał Geary.
- Ponieważ nie wolno nam ignorować prawa! Już znajdujemy się pod ogromną presją,
a kolejne dochodzenia są wszczynane każdego dnia! Każde pogwałcenie przepisów, każde
ustępstwo może być użyte przeciw nam i szczerze mówiąc, admirale, obawiam się, że upadek
naszego rządu doprowadzi do równie katastrofalnego w skutkach rozpadu Sojuszu jak bunt
pańskiej floty. Co powinniśmy zrobić pańskim zdaniem?
- Znaleźć rozwiązanie, sir. Na tym chyba polega bycie przywódcą.
Senator Navarro westchnął, potem przymknął na moment oczy, przesłaniając je jedną
ręką.
- Trzeba będzie...
Cokolwiek miał dodać, o ile w ogóle wiedział, jak dokończyć to zdanie, musiał
zamilknąć, gdy senator Suva wtrąciła z miną świadczącą o głębokim przekonaniu. Treść
wypowiedzianych beznamiętnym tonem słów zaskoczyła Geary’ego.
- Stwierdził pan, admirale, że takie zarzuty nie powinny nigdy paść, ponieważ
pomimo swojej niewątpliwej słuszności ktoś, kto je wydał, nie wziął pod uwagę efektów,
jakie będą one miały dla naszej floty. Dobrze pana zrozumiałam?
- Tak, pani senator.
- Czy admirał Geary jest dla nas autorytetem w tych sprawach? - zapytała swoich
kolegów z Rady tonem, który świadczył raczej o retorycznym znaczeniu tej kwestii. - Tak?
Zatem dysponujemy przekonującym dowodem na to, że zarzuty zostały sformułowane w
sposób nieprawidłowy. Choćby dlatego, że każda decyzja o znaczeniu strategicznym, a za
takie można uznawać osłabienie obronności Sojuszu, musi zapaść po konsultacjach z senatem
i po uzyskaniu jego zgody, zanim poczynione zostaną jakiekolwiek kroki.
Navarro opuścił rękę i przeszył Suvę twardym spojrzeniem.- Zarzuty zostały postawione z naruszeniem prawa.
- Mamy powody w to wierzyć. - Nie wyglądała na osobę, która wierzy w to, co mówi,
ale Geary nie skomentował tego, zastanawiając się, do czego może zmierzać.
- Zatem naszym obowiązkiem jest odwołać procesy i raz jeszcze rozpatrzyć wnioski
admiralicji - dokończył przewodniczący Rady. - Musimy zadbać, by zostały one zbadane
wnikliwie, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności. Tego rodzaju zarzutów nie można
stawiać z naruszeniem procedur prawa. - Obrzucił ostrym spojrzeniem Geary’ego. - Możemy,a nawet musimy odwołać te rozkazy, skoro przy ich wydawaniu nastąpiło naruszenie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 39/312
obowiązujących przepisów prawa.
John zawahał się.
- Jeśli podobne zarzuty pojawią się za jakiś czas...
- Nie ma takiej możliwości, aczkolwiek nie damy tego panu na piśmie.
- Jeśli ci oficerowie otrzymają pochwały od rządu za niezłomną postawę - dodał
uspokajającym tonem Sakai - ze szczególnym położeniem nacisku na doprowadzenie okrętów
do macierzystych portów pomimo zbyt niskich rezerw ogniw paliwowych, na co niestety nie
mogli mieć wpływu, znikną podstawy do ukarania ich z tego samego powodu.
- To prawda - poparł go uradowany Navarro. - Tak to załatwimy, admirale Geary.
Przysięgam na honor moich przodków.
Suva, nadal zachowująca zagadkową neutralność, skinęła dłonią w kierunku
Geary’ego.
- Proszę nagrać przesłanie dla floty, admirale. Może pan zapewnić wszystkich
oficerów, że zarzuty wobec nich zostały oddalone. Wyemitujemy tę wiadomość stąd, to
powinno załatwić sprawę. Przygotował naprędce krótką przemowę, mając nadzieję, że jej
treść pomoże admirałowi Timbale’owi i Desjani w opanowaniu sytuacji.
- Mówi admirał Geary. Rząd uznał, że doszło do nieprawidłowości podczas procesu
konstruowania postawionych wam zarzutów. Z tego też powodu zostały one anulowane.
Nadal prowadzę rozmowy z członkami Rady, dlatego jestem nieosiągalny na kanałach
łączności, ale oczekuję, że wykonacie rozkazy, które przekazuję wam poprzez kapitan
Desjani. Nakazuję natychmiastowy powrót wszystkich okrętów, które opuściły orbity
bazowe. Wszystkie jednostki mają się także wstrzymać od dalszych działań niezgodnych z
regulaminem floty. Na honor moich przodków. Mówił admirał Geary. Bez odbioru.
Suva nacisnęła klawisz usuwający na ułamek sekundy bariery ochronne, by nadać
skompresowaną wiadomość.
To powinno uspokoić sytuację, aczkolwiek o tym Geary dowie się dopiero pozakończeniu tego spotkania. Na razie nie potrafił powstrzymać myśli, że za solennymi
obietnicami polityków kryje się jakiś haczyk. Wielka Rada dawała mu już słowo i dotrzymała
go, aczkolwiek w tym samym czasie robiła wszystko, by znaleźć sposób na wykręcenie się z
umowy. Ciekawe było też to, dlaczego senatorowie tak szybko przystali na propozycję Suvy,
chociaż wcześniej opierali się myśli o ustępstwie. I dlaczego to właśnie ona wysunęła
niespodziewanie tak rozsądną propozycję, która pozwoliła rządowi na wtrącenie się w sprawy
floty, choć jeszcze moment wcześniej była temu przeciwna.- Czyli teraz możemy przejść do właściwego tematu tego spotkania... - zaczął
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 40/312
Navarro.
- Panie przewodniczący - wpadł mu w słowo Sakai - mamy jeszcze jeden problem do
rozwiązania, zanim przejdziemy do ustalonego tematu. Admirał Geary złożył przed
momentem rezygnację ze stanowiska.
- No tak. Czy wycofuje pan swoją rezygnację, admirale Geary?
John zrobił naprawdę długi wydech.
- Tak. Możemy uznać sprawę za niebyłą.
- Świetnie. - Przewodniczący Rady spoglądał przez chwilę na drugi koniec sali. -
Niestety, została przekroczona pewna granica. Teraz, przynajmniej w naszym gronie, wiemy
już, że może pan uzyskać wielki wpływ na wydawane przez rząd decyzje. Liczymy jednak, że
w przyszłości będziemy mogli liczyć na pańską lojalność wobec Sojuszu, a honor nie pozwoli
panu stawiać nas po raz kolejny pod ścianą.
- To nie ja sprowokowałem dzisiejsze wydarzenia, sir - odparł Geary, wychwytując
pewną sztywność w swoim głosie. Czuł się winny, wiedział, że poczucie winy jest normalne
w takiej sytuacji, ale i tak nie podobało mu się ani trochę.
- Nie ma co do tego wątpliwości. - Navarro nacisnął jakieś klawisze i na wyświetlaczu
pojawił się wycinek przestrzeni, którą Geary niedawno widział na własne oczy. - Mamy dla
pana niezwykle ważną misję, admirale. Na syndyckim pograniczu zaczęły się nowe
problemy, zna pan już ich przyczynę. Senator Sakai z wielkim trudem zdołał przekonać Radę,
że pańskie działania przeciwko Obcym były najwłaściwsze, chociaż nadal nie wiemy, czy
pokonanie ich floty przyniosło pożądane skutki. Nie wiemy nic o tej rasie i to musi ulec
zmianie. - Geary mógł się jedynie zgodzić z tym poglądem. - Pańskim zadaniem będzie
zdobycie informacji - zasugerował przewodniczący, wskazując na wyświetlacz. -
Rozkazujemy panu wrócić do tego sektora, tyle że tym razem nie zatrzyma się pan na granicy
ustalonej pomiędzy Światami Syndykatu a Obcymi. Ma pan wkroczyć na ich terytoria. Jako
że wiemy, co stało się z masą syndyckich jednostek, które wpadły w ręce Obcych, damy panuodpowiednie siły do dyspozycji. Przejmie pan dowodzenie nad tworzoną właśnie Pierwszą
Flotą Sojuszu - kontynuował Navarro, odczytując słowa pojawiające się przed jego twarzą na
dodatkowym ekranie wyświetlacza. - Zaraz po objęciu nowego stanowiska przedstawi nam
pan plan ekspedycji i niezwłocznie przystąpi do jego realizacji. Jej celem będzie zbadanie
obcej rasy, która zajęła ostatnio kilka systemów na rubieżach Światów Syndykatu.
Pozostawiamy panu swobodę w doborze metod i środków zmierzających do ustalenia
faktycznej liczebności, zdolności i charakterystyki tych istot. Sugerujemy jednak ograniczenieagresywnych zachowań do niezbędnego minimum. Najważniejsze będzie ustalenie strefy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 41/312
wpływów obcej rasy, dlatego będzie musiał pan zbadać cały sektor. Proszę nawiązać z nimi
stały kontakt z zachowaniem szacunku dla ich obyczajów i powodów, dla których wolą
pozostawać w ukryciu. Jeśli będzie to możliwe, zawrze pan z nimi pakt o nieagresji, dzięki
któremu unikniemy kolejnych starć, proszę jednak nie zapominać, że jego ustalenia nie mogą
nam odbierać prawa do ewentualnej obrony praw Sojuszu... - przerwał na moment, by
sprawdzić, jak Geary przyjmuje jego słowa. - Otrzyma pan kopie wszystkich dokumentów
przed opuszczeniem pokładu tej stacji. Czy ma pan jakieś pytania, admirale?
To była robota na lata. Geary skupił się na jednej, istotnej z jego punktu widzenia,
sprawie.
- Pierwsza Flota, sir? Ile okrętów wejdzie w jej skład?
Odpowiedziała mu Suva, uśmiechając się szeroko i zataczając ręką szeroki krąg.
- Wszystkie, które stacjonują w tym systemie, admirale Geary.
- Wszystkie, które mamy na Varandalu? - zapytał, nie wierząc własnym uszom.
- Tak - potwierdził przewodniczący Rady. - A nawet więcej. Dostanie pan
transportowce szturmowe. I komandosów. No i te... jak im tam... okręty remontowe.
- Jednostki pomocnicze.
- Właśnie.
- Użyliście nazwy Pierwsza Flota - powiedział Geary. - Ale jeśli otrzymam tyle
okrętów, w przestrzeni Sojuszu zostanie...
- Powstają kolejne dwie floty - odpowiedział mu Sakai, znów z nieprzeniknioną miną.
- Druga, odpowiedzialna za obronę przestrzeni Sojuszu, nie będzie mogła opuszczać naszego
terytorium. Trzecią stworzymy w celach szkoleniowych i remontowych.
Kolejny dzwonek alarmowy odezwał się w głowie Geary’ego.
- Skoro Druga Flota posłuży do obrony naszego terytorium, zadaniem Pierwszej
będzie operowanie poza granicami Sojuszu.
- Zgadza się - przyznał Navarro. - Sam pan przecież podkreślał w swoim raporcieniepewną sytuację na dawnych terytoriach Światów Syndykatu. W wielu niezależnych
systemach panuje teraz kompletna anarchia, na którą Sojusz musi mieć odpowiedź. To
właśnie będzie zadaniem Pierwszej Floty.
Zarys tej misji wyglądał bardzo racjonalnie. Geary spodziewał się, że ponownie
otrzyma stanowisko dowódcy floty. Niedawno spisał się doskonale, pełniąc taką funkcję.
Niemniej po tak ostrym starciu z trójką senatorów czuł się dziwnie, przejmując z ich rąk
kontrolę nad najpotężniejszą armadą Sojuszu.- Rząd nadal ma do mnie zaufanie?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 42/312
- Oczywiście - oświadczył bez wahania Navarro. - Domyślam się, że wie pan równie
dobrze jak my, iż nie ma lepszego kandydata na to stanowisko. W końcu jest pan Black
Jackiem Gearym. Dowiódł pan niejednokrotnie, że nie ma we flocie dowódcy, który mógłby
się równać z panem na polu bitwy. A gdyby nawet było inaczej, opinia społeczna wywarłaby
na nas presję, by powołać pana na to ważne stanowisko.
- Musi pan jednak pamiętać o kilku sprawach - dodał senator Sakai, zachowując
dotychczasowy spokój. - Wydatki na zbrojenia zostały mocno okrojone. Nie dostanie pan
kolejnych okrętów.
Przewodniczący Rady potaknął.
- To prawda. Skreśliliśmy z budżetu większość projektowanych i budowanych już
jednostek. Nie będą potrzebne, zresztą nie stać nas na takie wydatki. Te okręty, które nie
zostały ukończone, zostaną rozebrane bądź poczekają na lepsze czasy. Chociaż mamy trochę
jednostek w tak zaawansowanym stanie, że rozbiórka ich kosztowałaby więcej niż
ukończenie. Te zostaną wcielone do Trzeciej Floty, skąd trafią do Drugiej w miarę postępu
prac.
- Rozumiem - powiedział Geary. To było sensowne rozwiązanie, zgodne z treścią
raportów, jakie miał okazję czytać. Nawet w tak ograniczonym składzie armada Sojuszu
będzie kilkakrotnie liczniejsza niż ta, którą dysponowano przed stu laty, za czasów pokoju. - I
widzę, że Druga Flota stanie przed bardzo trudnym zadaniem. Jej nieliczne jednostki będą
musiały kontrolować ogromne przestrzenie.
- To prawda. Proszę jednak pamiętać, że będą one miały do czynienia wyłącznie z
zagrożeniami, jakie mogą stworzyć dla przestrzeni Sojuszu rozpadające się Światy
Syndykatu.
- Zatem upierają się państwo przy tym, by Pierwsza Flota operowała tylko poza
granicami Sojuszu? - Uznał, że otwarte postawienie sprawy jest teraz najważniejsze.
- Tak - odparła Suva. Geary skierował wzrok na Navarro i Sakaiego, ale żaden z nichnie zamierzał rozwinąć tematu. - Domyślam się, że nie wie pan jeszcze o kilku wydarzeniach
- dodała członkini Rady. - Pozwoli pan zatem, że przybliżę pokrótce sytuację, w jakiej się
aktualnie znajdujemy. W senacie istnieje bardzo mocna frakcja, której zdaniem powinniśmy
obciąć wydatki na wojsko w jeszcze większym stopniu niż obecnie. Część senatorów nie ufa
admiralicji, pozostali chcieliby przeznaczyć zaoszczędzone pieniądze na inne cele albo
obniżyć obciążenia podatkowe obywateli. Są też tacy, co pragną obu tych rozwiązań naraz.
- A zagrożenie zewnętrzne wciąż istnieje - wtrącił Sakai.- Dlatego musimy przekonać ludzi, że utrzymanie aktualnej liczebności okrętów
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 43/312
wojennych jest uzasadnione. Musimy ich używać, i to nie pojedynczo, ale flot jako całości. W
przeciwnym razie zostaniemy zmuszeni do wycofania wielu okrętów i oddania ich na złom.
To także był całkiem sensowny wywód, może z wyjątkiem tej części, w której senator
Suva pochylała się nad losem wojska w czasach pokoju. Podczas jedynego wcześniejszego,
dość krótkiego spotkania z tą kobietą Geary odniósł wrażenie, że armia w ogóle jej nie
interesuje. Ciekawe, co sprawiło, że tak nagle zapałała chęcią znalezienia powodów do
utrzymania floty w obecnych rozmiarach.
- Pani senator, moim zdaniem Sojusz będzie potrzebował tych okrętów w przyszłości -
oświadczył Geary.
- To oczywiste. - Otwarcie przyznała mu rację, ale nadal nie wyczuwał w niej bratniej
duszy. - Istnieje bowiem kolejny problem, o czym świadczą dobitnie ostatnie wydarzenia.
Mamy we flocie wielu agentów, których zadaniem jest monitorowanie morale załóg i innych
czynników ważnych z punktu widzenia władz. A dzisiaj lojalność marynarzy wobec Rady nie
jest wcale tak pewna, jak byśmy sobie tego życzyli. - Suva odwróciła się, by spojrzeć
znacząco na przewodniczącego, całkiem jakby chciała mu przypomnieć argumenty
przedstawione podczas niedawnej dyskusji. - Można nawet powiedzieć, że załogi pańskich
okrętów stanowią zagrożenie dla legalnie wybranych władz. Jeśli wiedza na ten temat dotrze
do większej liczby senatorów, może dojść do przegłosowania likwidacji tych jednostek.
- Likwidacji? - zdziwił się Geary.
- Wybaczy pan - poprawiła się Suva. - Rozbrojenie byłoby właściwszym określeniem.
To był pierwszy z czynników, o których chciałam wspomnieć. Nasi agenci donoszą również,
że im dłużej flota stacjonuje w tym systemie, tym większe rozprzężenie panuje wśród załóg.
Jeśli ten stan potrwa dłużej, zaczniemy mieć problemy z kontrolowaniem sytuacji. Mam
nadzieję, że podziela pan moje zdanie na ten temat?
Geary skinął głową zdecydowanie.
- Nie zamierzam zaprzeczać, pani senator. Proszę jednak pamiętać o tym, że ludzie, októrych mowa, mieli bardzo małe szanse na odwiedzenie własnych domów podczas wojny.
Musicie im na to pozwolić teraz, gdy zapanował pokój. Jeśli nie dostaną przepustek, możemy
mieć spore problemy z podniesieniem morale, i to już wkrótce, ponieważ marynarze po prostu
nudzą się śmiertelnie, nie mając nic do roboty.
- Co pan sugeruje, admirale? - zapytał Navarro.
- Dłuższe urlopy dla wszystkich. Powiedział pan, że chcecie jak najszybciej rozpocząć
wyprawę na terytorium Obcych, ale jeśli da się opóźnić wylot choćby o kilka miesięcy...- Nie. To nie wchodzi w grę! Mamy do czynienia z nieustającym zagrożeniem, które
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 44/312
trzeba zbadać. Zostałem przekonany do tego pomysłu przez pozostałych członków Rady -
rzucił pospiesznie przewodniczący, dając Geary’emu po raz pierwszy dowód na to, że
politycy debatowali ostatnio nad jego rozkazami. - Wiem też, że problem wymaga podjęcia
szybkich decyzji. Dlatego nie damy panu kilku miesięcy.
John, zamiast wykłócać się z nimi o nieco krótszy termin, skinął tylko głową.
Podejrzewał, że każdy termin, jaki padłby z jego ust, spotkałby się z równie żywiołową
reakcją. Skoro nie kilka miesięcy, to może przynajmniej jeden, taka prośba nasuwała się sama
- choć równie krótki okres wydawał mu się niewystarczający, zważywszy, do jakiej misji miał
przygotować swoją flotę. Gdyby jednak poprosił o miesiąc zwłoki, Rada i admiralicja na
pewno próbowałyby go przekonać do kolejnego przyśpieszenia wylotu. Nie zadawaj pytań, na
które nie chcesz usłyszeć odpowiedzi, pomyślał.
- Tak jest.
Senator Suva zaczęła mu się uważniej przyglądać.
- Admirale, pańskie okręty, przebywając w przestrzeni Sojuszu, stanowią dla nas
ogromne zagrożenie. Dzisiejsze wydarzenia są tego najlepszym dowodem. - Pochyliła się ku
niemu. - Na pewno pan wie, że wielu oficerów chciałoby pana widzieć na czele rządu.
Wysyłając pana i tę flotę poza granice przestrzeni Sojuszu, minimalizujemy ryzyko
przewrotu. Poinformowano nas, że i pan jest przeciwny dalszej destabilizacji struktur władzy
i ewentualnemu zamachowi stanu. Ma pan teraz okazję udowodnić, że to nie były tylko czcze
słowa.
W zasadzie wszystko się zgadzało, ale Geary, nie wiedząc czemu, miał wrażenie, że
jest zmuszany do wzięcia udziału w czymś za pomocą argumentów, których nie może w
otwarty sposób kwestionować.
- To nie były czcze słowa - oświadczył Geary. - Uważam, że moje dotychczasowe
działania udowodniły prawdziwość przyrzeczenia danego Radzie.
Navarro uśmiechnął się pod nosem.- To prawda. Proszę jednak zrozumieć, że znaleźliśmy się w bardzo kłopotliwym
położeniu. Staramy się utrzymać dotychczasową liczebność floty i jednocześnie uniknąć
zagrożenia, jakie może ona stwarzać. Mówię to z ciężkim sercem, ale pan przecież wie, że nie
kłamię. Wielu ludzi z kręgów rządowych obawia się wojskowych, inni chcieliby
wykorzystywać ich do własnych celów. To samo, tylko w znacznie większym stopniu,
dotyczy pana. Oni się pana boją, lecz daliby wszystko, by mieć pana na swoje rozkazy.
- Jestem tego świadomy, sir.Navarro zaczerpnął tchu.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 45/312
- Zatem rozumie pan z pewnością, dlaczego tak bardzo zależy nam na tym, by ci
ludzie nie położyli łap na flocie i nie mogli zaszkodzić Sojuszowi. Z tego samego powodu
pan także musi znajdować się poza ich zasięgiem. Nie zaprzeczam, że to główny powód tej
wyprawy. Nie uczynił pan niczego złego, co więcej, dzięki pańskiej postawie mamy szanse na
utrzymanie Sojuszu w całości. Jest pan naszym największym bohaterem, admirale, i to nie w
skali planety czy partii, chociaż rozumiem powody, dla których Glenlyon i Kosatka już
zaczęły oficjalny spór, kto ma większe prawa nazywać pana swoim obywatelem. Niestety,
pańska dalsza obecność tutaj stanowi poważne zagrożenie dla stanu rzeczy, który zarówno
pan, jak i my chcemy zachować.
To zabrzmiało nieciekawie.
- Moja dalsza obecność?
- Wybaczy pan, nie to miałem na myśli.
Z oblicza senatora Sakaiego nie można było niczego wyczytać, jak zwykle zresztą, a
Suva po prostu odwróciła głowę, więc nie mógł widzieć wyrazu jej oczu.
Navarro westchnął głośno.
- Niedługo ustąpię z fotela przewodniczącego Rady, admirale. Będzie pan musiał
radzić sobie z kimś zupełnie innym. Niemniej wszyscy członkowie rządu wzięli udział w
niedawnej dyskusji, podczas której zgodnie uznaliśmy, że ta misja jest dla nas bardzo ważna i
tylko pan może ją wykonać. Nikomu innemu nie możemy jej powierzyć. Nie staram się panu
przypochlebić, może mi pan wierzyć, wiem, że żaden z naszych dowódców wyższego
szczebla nie może się z panem równać. Dam panu też pewną radę: jeśli kiedykolwiek otrzyma
pan propozycję zostania przywódcą Sojuszu, proszę ją bez wahania odrzucić. To paskudna
robota, a jak już zaczną się problemy, nie widać ich końca. Moi wrogowie posunęli się nawet
do stwierdzenia, że zostałem przekupiony przez Syndyków. Tego typu stwierdzenia są
niebywale groźne, mogą popchnąć jakiegoś desperata do próby zamachu.
- Sądziłem, senatorze, że wszyscy członkowie Rady zapoznali się już z moimraportem. DON, którego pojmaliśmy, zeznał, że Światy Syndykatu, chcąc podważyć nasze
zaufanie do rządu, celowo stwarzały wrażenie, że układał się pan z nimi w tajemnicy.
Navarro uśmiechnął się po raz kolejny, ale raczej boleśnie.
- Fakty, admirale, nie mają żadnego znaczenia dla ludzi zaślepionych. Niemniej
dziękuję raz jeszcze za wsparcie. Wracając jednak do sprawy, jest pan gotowy wykonać nasze
rozkazy?
- Może najpierw każemy mu uznać zwierzchnictwo tego rządu - wtrąciła Suva. -Proszenie za każdym razem, by wyraził zgodę na wykonanie rozkazu, zaczyna być irytujące.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 46/312
- Wykonam rozkazy najlepiej, jak potrafię - zadeklarował pospiesznie Geary, zanim
rozpoczęła się kolejna burzliwa debata nad jego wcześniejszymi posunięciami. - Niemniej
wkroczenie w przestrzeń zajmowaną przez Obcych i skomunikowanie się z nimi może być
trudniejsze, niż przypuszczacie. Nie mówię bynajmniej, że mam ochotę na stoczenie kolejnej
bitwy z nimi, ale senator Sakai z pewnością poinformował Radę o tym, że Obcy nie
przejawiali żadnych chęci do rozmów podczas naszego ostatniego spotkania.
- Może po stratach, które im pan zadał, będą chętniejsi do dialogu - zauważył
przewodniczący. - Musimy dowiedzieć się nie tylko, jakimi siłami dysponują i jak bardzo
wyprzedzają nas technologicznie, ale także poznać dokładniej ich sposób myślenia.
- Wiemy już, że potrafią być bardzo bezwzględni - przypomniał mu Geary. - Potrafią
niszczyć własne uszkodzone jednostki, abyśmy nie mogli schwytać żadnego z nich ani
dowiedzieć się niczego na tematy, które tak interesują Radę.
- Owszem. - Navarro wyraźnie się zawahał, rzucił nawet szybkie spojrzenia w
kierunku pozostałej dwójki parlamentarzystów, ale oni zgodnie skinęli głowami - To jeszcze
bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że musimy dowiedzieć się więcej. Jak oni wyglądają?
Jak wyglądają miasta, w których mieszkają? Jaką kulturę stworzyli? Jeśli poznamy te sekrety,
być może uda nam się wypracować strategię pozwalającą na uniknięcie kolejnych starć.
- Senatorze Navarro, czuję się w obowiązku przypomnieć panu, jak bardzo ta misja
może być niebezpieczna. Nie mamy pojęcia, jakimi systemami obrony dysponują Obcy na
własnym terytorium ani z ilu okrętów składa się ich flota.
- Mnie to też niepokoi, admirale, i dlatego uważam, że powinien pan tam jak
najszybciej polecieć! Nie dopuszczam do siebie myśli, że ludzkość wie tak niewiele o
pierwszej obcej inteligentnej rasie, jakiej ślady napotkaliśmy w kosmosie. - Navarro
skierował wzrok na symbol oznaczający wrota hipernetowe Varandala. - Ta niewiedza
nieomal doprowadziła do naszej zagłady. Mogliśmy unicestwić się albo okaleczyć cywilizację
do tego stopnia, że już nigdy nie podźwignęłaby się do pełnej świetności, a wszystko tozawdzięczalibyśmy niezwykle atrakcyjnemu i zabójczemu anonimowemu darowi od
cywilizacji, której istnienia nawet nie podejrzewaliśmy.
- Otrzyma pan także drugie, mniej ważne zadanie - dodał senator Sakai. - Sojusz
będzie potrzebował raportów z pierwszej ręki, w miarę regularnych rzecz jasna, o rozwoju
sytuacji w przestrzeni Światów Syndykatu. Nasze informacje o wydarzeniach w tamtym
rejonie Galaktyki są fragmentaryczne i pochodzą głównie z systemów gwiezdnych leżących
w pasie przygranicznym. Musimy wiedzieć, które planety uznają wciąż rząd centralny, którewybrały wolność, kto walczy z siłami rządowymi albo z najbliższymi sąsiadami, a nade
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 47/312
wszystko czy nie pojawia się tam siła zagrażająca na razie swojemu regionowi, lecz mogąca
w przewidywalnej przyszłości stać się liczącym przeciwnikiem Sojuszu. Musi pan pokonać
całe terytoria Światów Syndykatu, zanim dotrze pan ponownie na granicę z Obcymi, dzięki
temu otrzymamy wiarygodne i pełne dane o sytuacji, jaka tam panuje.
Geary podsumował obie te sprawy.
- To wspaniała okazja do wykazania się, senatorze.
- Słucham?
- Chciałem powiedzieć, że to bardzo wymagający zestaw rozkazów. Ale zrobię co w
mojej mocy - powtórzył - podobnie jak wszyscy ludzie służący w mojej flocie.
- Zatem możemy zakończyć spotkanie - uznała Suva.
- W takim razie pozwolą państwo, że oddalę się jak najszybciej i opuszczę stref ę
zagłuszania, by skomunikować się z flotą i sprawdzić, czy wszystko wróciło do normy.
Navarro popatrzył na nieruchome ikonki oznaczające niedawne pozycje okrętów, jego
koleżanka z senatu nie spuszczała jednak wzroku z Geary’ego.
- Otrzyma pan potwierdzenie rozkazów z admiralicji - dodała.
- Mogę potrzebować dodatkowej pomocy w kontaktach z przełożonymi, aby nie było
problemów z przekazaniem jednostek i zaopatrzenia na potrzeby tej misji.
Senator Suva uśmiechnęła się uspokajająco.
- Oczywiście.
Ta obietnica padła zbyt szybko. Geary natychmiast usłyszał w głowie słowa Wiktorii
Rione. Nie ufaj nikomu bardziej, niż musisz. Politycy mogą obiecać wszystko, o ile nikt im
tego nie każe potwierdzić na piśmie. Wolał jednak nie drążyć tematu, bo ustabilizowanie
aktualnej sytuacji wydawało mu się ważniejsze niż naciski na zaspokajanie przyszłych
potrzeb.
Navarro osobiście odprowadził go do włazu, a potem wyszedł z nim na korytarz.
- Dajcie eskortę admirałowi Geary’emu i pomóżcie mu jak najszybciej przedostać się przez sieć punktów kontrolnych - polecił komandosom stojącym na zewnątrz.
- Tak jest. - Major dowodzący posterunkiem przywołał swoich czterech podwładnych
i zasalutował Johnowi. - Pozwoli pan, sir, że odprowadzimy go poza perymetr?
- Będę zaszczycony. Ale musimy się spieszyć.
- Tak jest!
Minęli dość szybko trzy kolejne punkty kontrolne, eskorta dawała znać żołnierzom
pilnującym korytarzy, że wszystko jest w porządku, posyłając im całkiem szczerzewyglądające uśmiechy. Napięcie natychmiast gdzieś znikało i gdy Geary przechodził, widział,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 48/312
że żołnierze odprężają się, nie stoją już tak sztywno jak jeszcze przed momentem, prezentując
broń z kamiennymi obliczami. Salutował im sprężyście, starając się nie okazywać własnego
zaniepokojenia.
Za trzecim posterunkiem wydostali się w końcu ze strefy zagłuszania. Pierwszy
zaterkotał komunikator majora. Komandos spojrzał pytająco na Geary’ego, zobaczył
zdawkowe skinienie przyzwolenia i dopiero wtedy odebrał rozmowę.
- Ktoś próbuje się z panem połączyć na wszystkich częstotliwościach, admirale. Ma
pan natychmiast skontaktować się z kapitan Desjani.
- Mogę pożyczyć pański komunikator?
Na szczęście wszystkie rządowe urządzenia łączności zostały ujednolicone do
obowiązującego standardu, nie musiał się więc zapoznawać z systemem sił planetarnych i od
razu nacisnął znajome klawisze.
- Tania?
- Gdzie pan jest, admirale? - zapytała Desjani nieco zduszonym, ale całkiem
spokojnym tonem.
Zagłuszanie było na tyle mocne, że nie mieli jeszcze łączności wideo, ale już z
samego głosu Tani zorientował się, że sytuacja nie została w pełni opanowana.
- Gdzieś w połowie drogi przez kordony bezpieczeństwa. Zmierzam prosto do ciebie.
Co tam się dzieje?
- Pański drugi komunikat uspokoił w zasadzie sytuację, ale nadal mam problemy z
zaprowadzeniem całkowitego porządku. Plotki pojawiają się szybciej, niż możemy je
dementować. Nasze okręty nadal nie wróciły na wyznaczone pozycje, kilka wciąż zbliża się
do stacji Ambaru.
- Tak, wiem. Dlaczego te jednostki nie zareagowały na mój drugi rozkaz?
Głos Desjani pozostał spokojny, ale ton jej wypowiedzi zrobił się znacznie
chłodniejszy.- Ludzie zaczęli się zastanawiać nad autentycznością tego przekazu, większość uznała,
że to może być fałszywka wypuszczona przez Radę celem chwilowego opanowania sytuacji.
Z trudem powściągnął gniew, gdy to usłyszał.
- Gdzie jest admirał Timbale?
- W centrum dowodzenia. Robi co może, by powstrzymać reakcje sił obrony
planetarnej na ruchy naszych okrętów. Stanowczo doradzam wystosowanie następnego
przekazu dla floty, i to na wczoraj.Geary spojrzał w głąb korytarza, którym teraz szedł otoczony eskortą składającą się z
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 49/312
komandosów.
- Nie wiesz jeszcze, jakie wieści przynoszę.
- Na pewno nie gorsze od tego, z czym mam teraz do czynienia - odparła Desjani.
Poirytowany uderzył palcami w klawisze własnego systemu łączności.
- Nadal nie mam zasięgu na swoim komunikatorze. Mogę połączyć się z flotą przez
ciebie?
- Chyba tak, admirale. Jedną chwileczkę. Już mam. Ale tylko kanał audio. Połączę
pana za trzy... dwa... jeden... już!
Na wyświetlaczu komunikatora Geary’ego pojawiła się ikonka połączenia. Zwolnił
kroku, by nie dyszeć w mikrofon, i przysunął urządzenie do ust.
- Do wszystkich jednostek floty Sojuszu, mówi admirał Geary. Macie natychmiast
wrócić na wyznaczone orbity. Ostatni raz powtarzam ten rozkaz... - pozwolił sobie na
okazanie szczypty niezadowolenia i rozczarowania przy ostatnim zdaniu. Zastanawiał się
jednocześnie, czy powinien zagrozić zwolnieniem ze stanowisk dowódcom okrętów, którzy
nie posłuchają i tego wezwania. Nie. Dał im wyraźnie odczuć, co o tym wszystkim myśli, ale
pozwoli też najbardziej porywczym wycofać się w sposób, który nie będzie równoznaczny z
kapitulacją. W tej flocie, przy aktualnym postrzeganiu kwestii honoru, grożenie ludziom
może sprowokować niechcianą odpowiedź. - Rozkazy admiralicji - kontynuował po chwili -
zawierające bezpodstawne oskarżenia wysuwane przeciwko większości dowódców zostały
anulowane w trybie natychmiastowym. - Senatorowie nie wyrazili się aż tak precyzyjnie, ale
nie mógł sobie pozwolić na pozostawienie jakichkolwiek niedopowiedzeń. - Powtarzam raz
jeszcze, zarzuty admiralicji zostały wycofane. Wszystkie oskarżenia anulowano i nie zostaną
wysunięte ponownie w przyszłości. Wracam ze stacji Ambaru prosto na mój okręt flagowy, a
kiedy znajdę się na pokładzie „Nieulękłego”, zwołam natychmiast odprawę, by zaznajomić
wszystkich dowódców z aktualną sytuacją. Na honor moich przodków. Mówił admirał Geary.
Bez odbioru. - Zaczerpnął tchu, przechodząc na kanał prywatny, żeby dokończyć rozmowę zDesjani. - I jak wypadłem?
- Znośnie.
- Dzięki. Skoro problemy mamy już za sobą, zorganizuj nam przelot na
„Nieulękłego”.
- Wezwałam już jedną z naszych maszyn. Wyląduje za kwadrans. Gdzie mam ją
skierować?
Dobre pytanie. Zmęczony Geary wybrał jeden z mniejszych doków wojskowych nacałkowitym uboczu. Zaraz zdał sobie sprawę, że to może znowu zaognić sytuację na
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 50/312
Varandalu. Wiele osób wciąż czuło, że coś jest nie tak, nawet mimo zawrócenia okrętów
wojennych. Muszę pokazać, że wszystko się normuje. Zarówno cywilom, jak i wojskowym.
- Wybierz jakiś ogólnodostępny dok w cywilnej części stacji i poproś admirała
Timbale’a, by posłał tam tych samych żołnierzy, którzy chronili nas po przylocie tutaj. Tylko
niech nie próbują zamknąć tam ruchu. Ludzie powinni przekonać się na własne oczy, że już
nic im nie grozi.
- Rozumiem, admirale - odparła Desjani. - Z przyjemnością będę panu towarzyszyć.
Oj...
- Cieszę się, kapitanie.
- Mam nadzieję, admirale. Z radością pragnę pana powiadomić, że wszystkie jednostki
znajdujące się poza wyznaczonymi orbitami zawracają. Chyba żaden z dowódców nie
chciałby usłyszeć po raz czwarty tego samego rozkazu.
- Dziękuję, Taniu.
Przerwał połączenie, potem oddał majorowi jego komunikator. Ten przyjął urządzenie
z nabożną czcią. Ciekawe, czy go zatrzyma, zastanawiał się Geary, czy raczej zaraz wystawi
na aukcję z zaznaczeniem, że sam Black Jack go używał...
Posuwali się nadal żwawym krokiem, ale już tak nie pędzili. Teraz zależało mu
najbardziej, by nie wzbudzać niepokoju w mijanych z rzadka ludziach. Sytuacja na stacji
ulegała stopniowemu uspokojeniu. Ostatnie kilka punktów kontrolnych minęli, nie
zatrzymując się nawet. Żołnierze nie chcieli od nich niczego, po prostu salutowali mijającemu
ich admirałowi.
Geary odpowiadał na każdy salut z pełnym zaangażowaniem, zaskoczony, że tak
wielu żołnierzy podchwyciło ponownie staroświecki gest. Gdy wybudzono go z hibernacji,
tylko komandosi pamiętali o tym zwyczaju. Reszta armii, wykrwawionej przez tę niekończącą
się wojnę, zapomniała o pradawnej tradycji.
- Czy dostaliście z dowództwa jakieś wytyczne w sprawie salutowania? - zapytałtowarzyszącego mu majora.
- Nie, admirale Geary - odpowiedział komandos. Jego nieśmiały uśmiech dziwnie
kontrastował z licznymi odznaczeniami za waleczność i odwagę na lewej piersi i długą blizną
zdobiącą policzek. - Widzieliśmy, jak robią to wasi marynarze, potem ktoś rzucił uwagę, że to
pański pomysł, więc wszyscy zaraz go podchwycili. Ponoć nasi przodkowie tak robili, więc i
my powinniśmy. Ale nie, nie było takiego rozkazu, sir. Aczkolwiek... mieliśmy z tym trochę
problemów, bo wie pan, naśladowaliśmy was.Geary skwitował te słowa uśmiechem, chociaż czuł się dziwnie, widząc nieśmiałość, z
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 51/312
jaką traktuje go weteran tak wielu bitew.
- Mogło być gorzej, majorze...
- Sirandi, sir - przedstawił się komandos, stając natychmiast na baczność.
- Sirandi? - Gdzież ja słyszałem to nazwisko, u licha? No tak, na starym „Kutarze”. -
Służyłem kiedyś z porucznikiem Sirandim na niszczycielu. Pochodził, zdaje się z... Driny.
Major zrobił wielkie oczy.
- Moja rodzina pochodzi z Driny.
- Może to był któryś z pańskich przodków... - Geary zamilkł, uświadamiając sobie po
raz kolejny upływ czasu. Nie sprawdził, co stało się później z porucznikiem Sirandim,
podobnie jak unikał informacji o śmierci innych ludzi, których kiedyś znał. Ale jednego mógł
być pewien: człowiek ten od dawna nie żył, albo zginął w bitwie, albo umarł ze starości. -
Mówię poważnie, to mógł być pański przodek.
Oczy majora zalśniły.
- Czuje się zaszczycony, wiedząc, że mój krewny służył razem z panem, admirale
Geary.
John potrząsnął głową, starając się odgonić melancholię, która dopadała go za każdym
razem, gdy uświadamiał sobie, że przespał niemal stulecie.
- To ja czuję się zaszczycony, że mogłem służyć z nim i nadal pozostaję we flocie.
Pańscy przodkowie, a także wasi - dodał, wskazując pozostałych żołnierzy - na pewno są
dumni, widząc, na jak honorowych ludzi wyrośliście.
Zabrzmiało to nieco staroświecko i zapewne takie było w uszach tych młodych
chłopaków, mimo że w czasach Geary’ego było to bardzo powszechne powiedzenie.
Niemniej, sądząc po reakcjach komandosów, spodobały im się jego słowa. Bardziej nawet,
niż przypuszczał. Tradycja znaczyła wiele, zwłaszcza gdy cała reszta cywilizacji opierała się
na jej fundamentach. Idąc, Geary zaczął się dyskretnie przyglądać eskortującym go
żołnierzom. Po chwili dostrzegł, że nie tylko major, ale też pozostali mają prócz masyodznaczeń charakterystyczne spojrzenia weteranów, którzy wiele już widzieli i stracili na
polu walki niejednego przyjaciela. Za jakiś czas zostaną zwolnieni ze służby, wrócą do
cywila, ale już nigdy nie będą tak naprawdę zwykłymi obywatelami.
- Co tam słychać w siłach planetarnych? - zapytał Geary. - Sporo ludzi
demobilizujecie?
Major Sirandi zawahał się, na moment zacisnął mocno zęby.
- Mogę mówić szczerze, admirale?- Oczywiście.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 52/312
- Teraz w armii panuje kompletny chaos. Niektórym jednostkom przepowiedziano
natychmiastowe rozwiązanie, w innych miało dojść do poważnej redukcji personelu, a potem
przyszły zupełnie odmienne rozkazy. Nam obiecano, że u nas nic się nie zmieni, ale kto wie,
co będzie jutro? Całe dorosłe życie uczyłem się walczyć albo strzelałem do wroga. Tylko to
potrafię robić dobrze.
Idący za nim żołnierze, nawet ci najmłodsi, kiwali potakująco głowami.
- Moja rodzina od trzech pokoleń służy w armii - stwierdził jeden z nich. - Ja od
dziecka wiedziałem, że trafię do woja, a teraz nie mam pojęcia, co będzie ze mną jutro.
- Nie pan jeden - pocieszył go Geary zaskoczony tym, że ci ludzie powtarzają słowa,
które sam nie tak dawno kierował do Tani. - Nikt z nas nie wie, co przyniesie najbliższa
przyszłość.
Komandosi wymienili szybkie spojrzenia, żaden z nich jednak nie powiedział na głos
tego, co pomyśleli: że kto jak kto, ale Black Jack, który spędził całe stulecie, śpiąc w żywym
świetle gwiazd, musi wiedzieć więcej niż inni ludzie.
- Ma pan we flocie własnych komandosów, admirale Geary - dodał pospiesznie major
Sirandi - ale gdyby potrzebował pan naprawdę dobrych żołnierzy do oddziałów szturmowych,
proszę o nas nie zapominać.
John spojrzał mu w oczy.
- Może pan być pewien, majorze, że będę pamiętał o was wszystkich.
Minutę później komunikator komandosa zabrzęczał po raz drugi.
- Dok siedem-jeden beta - zameldował Geary’emu. - Tam wyląduje pański
wahadłowiec.
- Dziękuję - odparł John. - Kapitan Desjani przysłała tę wiadomość?
- To był przekaz tekstowy, admirale. Oprócz adresu jest także dopisek... - Major miał
niewyraźną minę. - „Mama miała rację”.
Geary nie potrafił powstrzymać się od uśmiechu.- To taki nasz... kod, majorze. - Niewiele skłamał. Do dzisiaj pamiętał szok na twarzy
matki Desjani, gdy zobaczyli się z nią na Kosatce, i pierwsze słowa do córki, jakie wtedy
padły z jej ust. „Będziesz miała bardzo interesujące życie, Taniu, ale pamiętaj, kiedy stanie
się zbyt interesujące, nie wiń nikogo, bo to był twój wybór”.
Dopiero przed ostatnim punktem kontrolnym natknęli się na admirała Timbale’a.
Komandosi pozostali w pobliżu, ale trzymali się kilka kroków za oficerami, aby wyżsi
stopniem mogli rozmawiać swobodnie.- Po pańskiej stronie też już wszystko wraca do normy?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 53/312
- Chwilowo - przyznał Timbale. - Będę jednak spokojniejszy, gdy dodatkowe oddziały
towarzyszące senatorom opuszczą stację i będziemy mogli wrócić do zwykłych zajęć.
Domyślam się, że otrzymał pan już te nowe rozkazy?
- Mówi pan do nowego dowódcy tak zwanej Pierwszej Floty. - Geary zatoczył ręką
szeroki łuk, jakby chciał wskazać cały system gwiezdny.
- W takim razie chyba powinienem panu pogratulować.
- Też tak sądzę.
- „Nieulękły” wszedł w skład pańskiej floty?
- Tak. - Geary nie zdążył jeszcze przywyknąć do tej myśli, dopiero teraz zdał sobie
sprawę, że nowe rozkazy nie oznaczają rozłąki z Tanią.
Timbale się skrzywił.
- Nie mamy zbyt wiele czasu, zaraz dotrzemy do doku, a ja chciałbym porozmawiać z
panem o pewnej sprawie, póki mamy okazję pomówić na osobności. Chodzi o pewne plotki,
które przypadkowo usłyszałem. Może to zwykłe wymysły, ale mnie wydały się prawdziwe.
Nie zastanawia pana, dlaczego Rada nie wysłała „Nieulękłego” z kapitan Desjani na jeden
kraniec naszej przestrzeni, a pana na drugi?
- Szczerze powiedziawszy, nie miałem na to czasu - przyznał Geary. - Aczkolwiek
obawiałem się takiego rozwiązania.
- Tu nie chodzi o wasze szczęście. Potrafiliście zachować poprawne relacje
zawodowe, kiedy byliście jeszcze wolnego stanu - Timbale spojrzał na niego przepraszająco -
ale wiele osób obawia się, co będzie teraz, kiedy jesteście małżeństwem. W przypadku rozłąki
nie powinien pan popełnić żadnego błędu, ale gdy będziecie razem...
- Może mi się powinąć noga? - To nie był gniew, po prostu zaczął się zastanawiać, kto
traci tyle czasu na wymyślanie sztucznych problemów, zamiast zająć się poważną pracą.
- Chciałem pana ostrzec. Są tutaj ludzie, którzy tylko czekają na takie potknięcie,
którzy liczą na to, że dostrzegą rysę na pancerzu niezłomnego Black Jacka.Geary zaśmiał się krótko, ale donośnie.
- Do diaska, skoro ktoś chce usłyszeć, że jestem zwykłym człowiekiem, mogę to
wykrzyczeć całemu wszechświatu w twarz.
- Z tą zwykłością bym nie przesadzał - ostrzegł go Timbale. - Pański ślub z Desjani
zdziwił parę osób, mimo że wiele mówiło się o uczuciach, jakie was wcześniej łączyły. Nie
uczyniliście jednak nic, co wystawiłoby wasz honor na szwank, a samo małżeństwo zostało
zawarte bez naruszenia regulaminu. Jeśli jednak któreś z was zachowa się w niewłaściwysposób, dostarczycie argumentów ludziom, którzy tylko czekają, by kwestionować wasze
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 54/312
dotychczasowe dokonania.
Geary zdał sobie właśnie sprawę z tego, że nie dba o to, co inni o nim myślą, ale z
Tanią była zupełnie inna sprawa. Nie mógł pozwolić, by ktokolwiek zakwestionował jej
honor, zwłaszcza z powodu niego.
- Dziękuję za ostrzeżenie. Nie planowaliśmy niczego zdrożnego na pokładzie
„Nieulękłego”, ale dobrze wiedzieć, że nadal znajdujemy się pod czujnym okiem. - Tych,
którzy tylko czekają na nasze potknięcia, dodał w myślach.
Po minięciu ostatniego punktu kontrolnego zaczęli natrafiać na pojedynczych ludzi.
Komandosi natychmiast ich wyprzedzili, szli teraz na czele, dumnie torując drogę. Cywile
uśmiechali się na widok Geary’ego i witali go głośnymi okrzykami, wojskowi tylko mu
salutowali, także nie kryjąc radości. Odpowiadał im przepisowo, mając nadzieję, że dotrze do
wahadłowca, zanim ramię całkiem odmówi mu posłuszeństwa.
Desjani czekała już przy rampie, stojąc w pozycji paradnej, z zadowoloną miną, jakby
od dawna nie miała do czynienia z żadną kryzysową sytuacją. W doku znów ustawiono
szpaler żołnierzy pełniących obowiązki straży honorowej. Za nimi ustawił się zbity tłum
skandujący raz po raz odbijające się echem od ścian: „Black Jack, Black Jack!”
Sirandi i jego ludzie odstawili Johna aż do trapu, tam major zasalutował Tani.
- Kapitanie, pięćset siedemdziesiąty czwarty regiment komandosów ma zaszczyt
przekazać admirała Geary’ego w ręce floty Sojuszu.
- Dziękuję - odparła Desjani, stając na baczność i oddając salut. - Flota dziękuje za
oddanie jej admirała. Za nic nie chcielibyśmy go stracić. Admirale, sugeruję, abyśmy
odlecieli tak szybko, jak to tylko możliwe, aby mógł pan wygłosić ustalone wcześniej orędzie
do dowódców.
Skinął głową, zastanawiając się, czego jeszcze nie powiedziała mu przez pożyczony
komunikator, potem podziękował komandosom, którzy puszyli się przed stojącymi w pobliżu
żołnierzami, a na koniec zmusił się do pomachania ręką w stronę żegnających go tłumów.Godnie i spokojnie kroczył szpalerem, salutując żołnierzom mimo piekącego bólu w
ramieniu, aby wreszcie zniknąć w zaciszu kadłuba niewielkiego promu.
Nie, to nie było żadne zacisze. Zostawił za sobą jeden kryzys, by zmierzyć się z
następnym.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 55/312
CZTERY
Po zamknięciu włazu Desjani siedziała dłuższą chwilę, milcząc.
- Czy zaznaczyłeś formalnie w ostatnim przekazie dla floty, że „Nieulękły” pozostaje
twoim okrętem flagowym? - zapytała w końcu, patrząc raczej w przestrzeń niż na Geary’ego.
Ups!
- Chyba tak. Przed spotkaniem nie wiedziałem nawet, czy otrzymam stanowisko
dowodzenia, nie mówiąc już o tym, czy „Nieulękły” znajdzie się pod moimi rozkazami.
- Ale po wyjściu ze spotkania poinformowałeś o tym całą flotę. Nie konsultując się zemną.
Geary nie zdołał powstrzymać lekkiego skrzywienia ust.
- Przecież kazałaś mi nadać komunikat dla floty, i to jak najszybciej.
Spojrzała na niego z ukosa.
- Czym właściwie masz dowodzić z pokładu „Nieulękłego”?
- Pierwszą Flotą.
- Imponująca nazwa.- Owszem - przyznał Geary. - Większość okrętów, którymi dowodziłem do tej pory,
weszła w jej skład.
- A mimo to coś wciąż cię gryzie - zauważyła Desjani. - Na czym polega kruczek?
Geary aktywował pole ochronne wokół ich siedzeń, aby piloci nie usłyszeli, o czym
rozmawiają. Wiedział, że tego typu osłony nie zagłuszą wyspecjalizowanych urządzeń
szpiegowskich, ale przecież nie miał zamiaru zdradzać żonie wielkich sekretów. Powie jej
tylko to, co i tak za jakiś czas usłyszy reszta dowódców floty. Wyjaśnił szczegóły czekającej
ich misji, a Tania słuchała go uważnie, od czasu do czasu pozwalając sobie na ciche
mruknięcie będące wyrazem rosnącej irytacji.
Gdy skończył mówić, pokręciła głową.
- W życiu bym nie pomyślała, że nawet politycy są w stanie napakować tyle
sprzecznych ze sobą poleceń do jednego rozkazu. Niby jak masz wkroczyć na terytorium
istot, które zazdrośnie strzegą swojej przestrzeni, i nie wywołać przy tym konfliktu zbrojnego
na pełną skalę? Jak masz ustanowić łączność z nimi, szanując ich prawo do milczenia? A
nade wszystko w jaki sposób podpisać z nimi traktat, pozostawiając sobie możliwość
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 56/312
dowolnego jego zmieniania w przyszłości?
- Zabij mnie, ale nie wiem - przyznał Geary. - Powiedz mi lepiej, czy twoim zdaniem
czekają nas problemy z załogami. Rząd wysyła ludzi z kolejną misją w chwili, gdy wszyscy
mają nadzieję na długie urlopy...
- Problemy? - Desjani aż sapnęła z irytacji. - Rada wie doskonale, że tylko ty możesz
zapanować nad tymi ludźmi, ponieważ dajesz im gwarancję, że powrócą żywi z każdej misji.
Gdyby na czele floty postawiono kogokolwiek innego, doszłoby do buntów.
Słysząc to, poczuł się jeszcze gorzej.
- Z powodu ślepego zaufania pójdą za mną w prawdziwe piekło.
- Admirale. - Ton, jakim Tania wypowiedziała to słowo, kazał mu spojrzeć jej prosto
w oczy. - Przed panem bardzo trudne zadanie. Gdyby nie pan, flota rozwaliłaby całego
Varandala.
- Nie byłoby sprawy, gdybym się tu nie pojawił.
- Pan wybaczy, admirale. Gdyby pan się tutaj nie pojawił, ta flota zostałaby
zniszczona kilka miesięcy temu w syndyckim Systemie Centralnym i to Syndycy rozwalaliby
teraz Varandala oraz każdy system Sojuszu, do którego zdołaliby dolecieć.
- Czy to nie wystarczy? - zapytał retorycznie Geary. - Dlaczego los Sojuszu wciąż
zależy ode mnie?
- Mówiłam, że żywe światło gwiazd jeszcze z tobą nie skończyło - stwierdziła
Desjani. - Dlaczego, wiedzą wyłącznie nasi przodkowie. Ja mogę powiedzieć jedno, bo to
akurat jest dla mnie jasne: złożyli ten ciężar na barki człowieka, który jest w stanie go
udźwignąć.
- Taniu - poprosił, przyciskając dłoń do oczu. - Jak mam zapewnić jednocześnie
wsparcie rządowi i flocie, skoro obie strony uważają, że ta druga chce ją zniszczyć?
Poczuł rękę Desjani na swojej dłoni, potem usłyszał słowa wypowiedziane bardzo
poważnym tonem:- Postaraj się, aby żadna ze stron nie zrobiła niczego głupiego.
- I to wystarczy? - Poczuł tak wielkie niedowierzanie, że musiał skwitować je
wybuchem śmiechu. - Jak jeden człowiek może powstrzymać tłum od popełniania głupstw?
Ludzie są specjalistami w robieniu z siebie idiotów. Rodzimy się z tym talentem i nieustannie
go rozwijamy z biegiem lat.
Nie odpowiedziała mu od razu.
- Jeśli nie rozwijasz swoich talentów, zaczynasz gnuśnieć - oświadczyła w końcu. -Dlatego nieustannie się mylimy. Potrafisz sobie wyobrazić nieomylną ludzkość, nigdy nie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 57/312
popełniającą błędów? Trzeba by setek lat, by doprowadzić do tylu krzywd, ile teraz przydarza
się w ciągu miesiąca.
Otworzył oczy i spojrzał na nią z powagą. Dopiero po chwili dostrzegł, że drży jej
kącik ust, jakby z trudem tłumiła śmiech.
- Od kiedy to dysponujesz tak czarnym poczuciem humoru?
- Powiedzmy, że to jedna z moich metod na pozostanie przy zdrowych zmysłach. A
skoro już mowa o szaleńcach, chyba powinniśmy wrócić do kwestii tej niedoszłej rewolucji
sprzed paru godzin. Powinieneś wiedzieć o wszystkim, zanim rozpocznie się odprawa.
Geary uścisnął dłoń Tani, po czym ją puścił.
- Może to ja trzymam ster, ale ty zawsze mówisz mi, kiedy mam nim obrócić, byśmy
nie zeszli z właściwego kursu. Masz rację. Nie docierały do mnie żadne wiadomości, od
których zapewne roiło się na tajnych kanałach. Widziałem tylko jedno uaktualnienie sytuacji
w systemie, więc wiem, że część okrętów opuściła wyznaczone orbity. Ze „Znamienitym” na
czele.
Wyszczerzyła wszystkie zęby w uśmiechu.
- Badaya strasznie się pieklił. Jego najtrudniej było opanować. Twierdził uparcie, że
Rada chce się ciebie pozbyć i przy okazji usunąć z floty wszystkich, którzy cię popierali,
aczkolwiek nie posunął się do nazwania mnie wdową. Gdybyśmy znajdowali się w tym
samym pomieszczeniu, miałabym nieodpartą ochotę wrażenia mu kordzika pod żebro.
- Tak, tym sposobem mielibyśmy go już z głowy - mruknął Geary.
- Nie mówiąc już o satysfakcji, jaką bym czuła po fakcie.
Geary odłożył chwilowo kwestię Badayi i przejrzał w pamięci długą listę jednostek
stacjonujących na Varandalu.
- „Dreadnaught”...
- Owszem. - Desjani poczuła się nieswojo, a potem wzruszyła ramionami. - Jane
upierała się, że potrzebujesz jej pomocy.- Mimo że przekazałaś jej rozkazy ode mnie?
- Tak. Upierała się przy zbrojnym wystąpieniu przeciw Radzie i pociągnęła za sobą
sporo dowódców, co pewnie widziałeś na własne oczy.
To nie miało najmniejszego sensu.
- Przecież ona nie znajdowała się nawet na liście zawieszonych oficerów.
„Dreadnaught” został wcielony do naszej floty dopiero po ostatniej bitwie. A Jane została
dowódcą pancernika, a nie liniowca, ponieważ uważano, że jest zbyt mało porywcza.Dlaczego więc zdecydowała się na taki krok?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 58/312
- Naprawdę nie wiem. Niemniej ludzie zauważyli, że namawiała ich do zrobienia tego,
czego ja zabraniałam. Na prywatnych kanałach aż wrzało od rozmów na temat tego, że mnie
nie wspiera. Ale nie wzięłam tego do siebie. - To wyznanie przyszło jej z trudem. -
Aczkolwiek jako oficer floty byłam na nią wkurzona. I sugerowałabym, abyś porozmawiał z
nią na ten temat.
- Tak zrobię... Czyje jeszcze zachowanie wydało ci się dziwne?
- Hmm... - zamyśliła się, a potem posłała mu zagadkowe spojrzenie. - Dowódca
„Smoka”.
- Dowódca „Smoka”? - Komandor Bradamont, jedna z podwładnych Tuleva. -
Dlaczego wspominasz akurat o niej? Cały dywizjon Tuleva nie opuścił wyznaczonych
pozycji.
- Zgadza się - przyznała Desjani. - Ale na prywatnych kanałach Bradamont popierała
mnie bardzo mocno, gdy doszło do bardziej żywiołowej dyskusji.
- Ciekawe dlaczego. - Geary zamyślił się na moment. - To dość niezwykłe w jej
wypadku. - Z tego, co pamiętał, Bradamont należała do walecznych i agresywnych oficerów,
na konferencjach jednak zawsze milczała, pozostając w cieniu Tuleva. Nie przypominał
sobie, by kiedykolwiek zabrała głos albo zrobiła cokolwiek, co zwróciłoby na nią uwagę.
- Owszem. Bradamont nie wychylała się od chwili, gdy objęła dowodzenie
„Smokiem”, ale miała ku temu ważne powody.
- Chwileczkę. - Coś sobie przypomniał. Zapis z jej kartoteki. Dość nietypowy. - Ona
była jeńcem wojennym Syndyków.
- Znakomicie, admirale. Została uwolniona w czasie transferu do kolejnego obozu
pracy. - Desjani po raz kolejny zmierzyła go trudnym do rozszyfrowania spojrzeniem. - Jej
transportowiec został przejęty przez nasz korpus szybkiego reagowania. Takie zdarzenia
należały do rzadkości. Podobnie jak transfery jeńców pomiędzy obozami.
Geary usiadł wygodniej.- Na jej aktach było ostrzeżenie służb specjalnych, ale najniższego stopnia, więc nie
grzebałem w papierach, by sprawdzić, o co chodzi.
- I wcale mnie to nie dziwi. Znaczy to ostrzeżenie. Niesłychane, z jakim trudem
przychodzi nam powiedzenie prawdy.
- Jakiej znowu prawdy?
- Bradamont zakochała się w syndyckim oficerze, kiedy siedziała w obozie.
To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewał. Już prędzej uwierzyłby, że była trudnymwięźniem ze skłonnościami do organizowania ruchu oporu. Albo że Syndycy chcieli z niej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 59/312
wydobyć istotne dane wywiadowcze. Mogła też mieć ustosunkowanych krewnych, których
Syndycy chcieli zmusić do współpracy.
- Zakochała się? W Syndyku? Siedząc w obozie?
- Był kimś w rodzaju oficera łącznikowego. Już wiesz, dlaczego nigdy nie rwała się do
mówienia. Lepiej nie zwracać na siebie uwagi przy tak skomplikowanej przeszłości.
Nienawiść do Syndyków narastała z każdym rokiem wojny, niszcząc pojęcia takie, jak
profesjonalizm i honor. Geary przeżył szok, gdy to stwierdził. Ale romans pomiędzy
oficerami dwóch stron konfliktu był trudny do zrozumienia nawet bez tej otoczki.
- Jakim cudem mianowano kogoś takiego dowódcą okrętu liniowego?
Desjani wzruszyła ramionami.
- Świetne pytanie, admirale. Tylko nikt nie zna odpowiedzi na nie. Jedno jest pewne:
przeszła przez magiel służb specjalnych i została oczyszczona. Rzecz jasna wszyscy mają
swoje teorie na jej temat. Jedni mówią coś o powiązaniach, inni o tajnej misji, którą
wykonywała w niewoli. Ja wiem na pewno tylko tyle, że po oczyszczeniu z podejrzeń została
przydzielona na pokład „Smoka”, gdzie pełniła funkcję pierwszego oficera do momentu
transferu kapitana Minga. Wtedy otrzymała awans i objęła dowodzenie tą jednostką. Działo
się to jeszcze za czasów admirała Blocha. Słyszałam potem, jak się żalił, że decyzję podjęto
za jego plecami, chociaż zamierzał umieścić na tym stanowisku któregoś z bardziej lojalnych
wobec niego oficerów.
- Wydaje się dobrym dowódcą i żołnierzem, ale...
- Owszem - przyznała Desjani. - Ale. Naprawdę się po niej tego nie spodziewałam.
Przyglądał się Tani z zaciekawieniem, przypominając sobie jej ogromny żal, gdy
niedługo po ich pierwszym spotkaniu zabronił jej atakowania zamieszkanych przez
Syndyków planet.
- Co o niej sądzisz?
- Robi... co trzeba. Walczy dzielnie. - Desjani spojrzała mu prosto w oczy. - Na poluwalki spisuje się bez zarzutu. Na krótko przed tym, jak objąłeś dowodzenie flotą, gdy
wpadliśmy w pułapkę, Bradamont wykonała bardzo ryzykowne przejście ogniowe, odciągając
od Nieulękłego ogień dwóch syndyckich pancerników. „Niewykluczone”, że uratowała wtedy
mój okręt.
Geary pokiwał wolno głową.
- Zatem oboje zawdzięczamy jej życie.
- Też mi to przeszło przez myśl, ale ważniejsze dla mnie było, że potrafiła walczyć niegorzej od Black Jacka... - Tania zamilkła. - To tylko takie stare powiedzenie.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 60/312
- Coś mi się obiło o uszy - przyznał Geary.
- Wybacz. - Zdawała sobie sprawę, jak bardzo nie lubi powiedzonek odnoszących się
do legendy Black Jacka. - Z tego też powodu nie żywiłam do Bradamont urazy. Nie mówiąc
już o tym, że potrafię zrozumieć, iż serce nie sługa i czasem może wpędzić człowieka w
problemy. Wychodziło jednak na to, że nie dała się złamać, siedząc w obozie, w przeciwnym
razie służby specjalne nie oczyściłyby jej z podejrzeń, nawet gdyby nosiła nazwisko Geary.
Wybacz. To kolejne z powiedzonek. Teraz już wiesz, dlaczego wolała nie zwracać na siebie
uwagi. Z tego też powodu tak łatwo było ją zauważyć, gdy pomagała mi zaprowadzić
porządek. Ale czasy się zmieniły. Jeszcze nie tak dawno temu ktoś taki jak Kila albo Faressa
mógł wsiąść na nią przy znacznie spokojniejszej okazji, ale wojna już się skończyła,
przynajmniej oficjalnie, a najgorsi z twoich wrogów nie żyją i niech mi żywe światło gwiazd
wybaczy, że nie czuję żalu z tego powodu... - Znów na moment zapadła cisza, potem Desjani
uśmiechnęła się przelotnie. - Brakowało mi Jaylen Cresidy, a Bradamont... kiedy mnie
wspierała, zachowywała się jak kiedyś Jaylen.
- To wielka pochwała.
- Wiem. - Spojrzała na niego. - Ale nie dla wszystkich. Są ludzie, którzy będą jej mieli
za złe taką postawę. Jak zamierzasz wytłumaczyć Badayi i jego stronnikom opuszczenie
przestrzeni Sojuszu, skoro dla nich jesteś osobą, która rządzi teraz wszystkim?
Tak nagła zmiana tematu wytrąciła go z równowaga zrozumiał właśnie, że nie zna
odpowiedzi na to pytanie.
- Jestem otwarty na wszelkie sugestie.
Spojrzała na wiszący przed nią wyświetlacz. - Mamy dwadzieścia minut do lądowania
na „Nieulękłym”. Wolałabym spędzić ten czas, przytulając się do swojego męża, zwłaszcza
że tylko żywe światło gwiazd wie, kiedy znowu będzie mi to dane, ale wychodzi na to, że
musimy poświęcić te chwile na rozwiązywanie problemów.
- Podzielam twój żal. - Geary włączył własny wyświetlacz. - Zobaczmy, czy znajdę jakieś pomysły. Poszukajmy... przywódca... nie, wódz walczący poza granicami... - Zobaczył
niekończący się ciąg trafień. - Świetnie. Jak ja mam się w tym rozeznać?
Pochylając się, Desjani wskazała jeden z tekstów.
- Marek Aureliusz? Dziwne nazwisko. Spójrz, jak stary jest ten cytat. Cezar Rzymu.
Kim jest cezar Rzymu?
- Kim był cezar Rzymu - poprawił ją Geary, czytając treść notatki. - To taki władca ze
starożytności, jeszcze za czasów Starej Ziemi. Ale co to ma wspólnego z moim pytaniem...?Władał imperium, lecz większość czasu spędzał, walcząc za jego granicami.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 61/312
- Chyba czegoś takiego szukaliśmy.
- Miejmy nadzieję. - Geary nie przestawał czytać. - Był też kimś w rodzaju filozofa.
„Jeśli coś jest złe, nie czyń tego, jeśli coś jest kłamstwem, nie mów tego” - zacytował.
- Łatwo powiedzieć - burknęła Desjani. - Robiąc co trzeba, musisz bardzo uważać na
słowa. Może wtedy, za czasów imperium rzymskiego, świat był prostszy. W końcu wszystko
działo się na planecie, i to w dodatku nie na całej. Ówcześni ludzie nie mogli mieć
poważnych problemów.
- Wydaje mi się, że problem polega raczej na tym, jak bardzo ludzie zmienili się od
tamtych czasów, o ile w ogóle zaszła jakaś zmiana. Weźmy takiego Aureliusza, on także
musiał walczyć na granicach imperium, by zapewnić mu bezpieczeństwo... - zastanawiał się
na głos Geary. - A jego zaufani pilnowali interesu w stolicy. To nasza odpowiedź. Skoro
wszyscy uważają, że tylko ja mogę dać sobie radę z Obcymi, mówimy im, że musiałem
wyruszyć na rubieże, pozostawiając swoich zaufanych agentów w przestrzeni Sojuszu.
- Sprytne - przyznała Desjani. - A tożsamość owych agentów musi pozostać
tajemnicą?
- Oczywiście. - Odpowiedział jej tak kwaśnym tonem, że natychmiast obrzuciła go
ostrym spojrzeniem.
- Admirale Geary, okłamuje pan tylko tych ludzi, którzy mogliby narobić sporo
problemów nam wszystkim, nie wyłączając nawet ich samych. A teraz proszę poprawić
mundur.
- Przecież dobrze leży...
- Jesteś admirałem i musisz wyglądać lepiej niż dobrze. Poza tym nie chcę wysiadać z
tego wahadłowca z mężczyzną, który wygląda, jakbym się do niego dobierała podczas lotu.
- Tak jest.
Słysząc tę odpowiedź, spojrzała na niego z irytacją, przewróciła oczami i westchnęła
ciężko.*
Gdy wahadłowiec przycumował bezpiecznie do doku na pokładzie „Nieulękłego”,
Geary zszedł po trapie, mając w pamięci wszystkie wydarzenia, jakie rozegrały się w tym
miejscu. To tutaj rozmawiał po raz ostatni z admirałem Blochem tuż przed jego śmiercią.
Tutaj też witał jeńców uwolnionych z syndyckich obozów pracy. Stąd też odleciał w
pośpiechu niemal cztery tygodnie temu, Próbując umknąć przed awansem oraz kolejnymi
rozkazami i dogonić Desjani. Mimo zaskoczenia, jakim było nagłe pojawienie się admirała napokładzie, załoga „Nieulękłego” nie wyglądała na spanikowaną. Gdy Geary opuszczał prom,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 62/312
powitał go salutem oddział wystrojonych galowo marynarzy. We wszystkich
pomieszczeniach okrętu rozbrzmiały też słowa: „admirał na pokładzie”. Uniósł natychmiast
rękę, oddając salut, choć wciąż jeszcze czuł ból po poprzedniej uroczystości.
Gdy na trapie za nim pojawiła się Desjani, cała ceremonia została powtórzona raz
jeszcze, tyle że zmienił się nieco komunikat z radiowęzła. Tym razem nadano: „Nieulękły na
pokładzie”. To była stara tradycja dotycząca dowódców okrętów wojennych. Ich nazwiska
zastępowano nazwami okrętów, na których służyli.
Geary zatrzymał się i poczekał na nią, przyglądając się stojącym w szeregu oficerom
oraz licznie zgromadzonym marynarzom i komandosom zajmującym miejsca w dalszych
rzędach. Wyglądali dobrze, można nawet powiedzieć, że doskonale. Nagle uświadomił sobie,
że uśmiecha się na tę myśl. Pozwolił sobie na tę oznakę zadowolenia, wiedząc, że oni także ją
dostrzegą.
Desjani stanęła obok niego z idealnie obojętną miną, by skinąć głową swojemu
zastępcy.
- Widzę, że załoga nadal wygląda znośnie.
- Dziękuję, kapitanie.
- Admirał i ja udajemy się na specjalną odprawę dla dowódców floty. - Dokonam
inspekcji okrętu po jej zakończeniu.
- Tak jest. - Pierwszy oficer odebrał z rąk jednego ze swoich podwładnych
prostokątny przedmiot mierzący pół metra szerokości i jakieś dwadzieścia pięć centymetrów
wysokości. Podał go Tani, mówiąc: - Proszę przyjąć szczere gratulacje od oficerów i
marynarzy „Nieulękłego”. Życzymy wszystkiego najlepszego pani i admirałowi Geary’emu.
Desjani nachmurzyła się lekko, przyjmując prezent, ale zaraz uśmiechnęła się
półgębkiem i pokazała stojącemu obok Johnowi, co dostali. Była to tabliczka z prawdziwego
drewna, do której przykręcono metalową płytkę przedstawiającą mapę gwiazd i szlak
przebyty przez flotę podczas powrotu z Systemu Centralnego Światów Syndykatu. Liniabiegła przez kolejne systemy, których nazwy zostały także wygrawerowane, i kończyła się na
Varandalu w przestrzeni Sojuszu. Nieco niżej przyklejono do drewna sznureczek uformowany
w nazwiska obojga małżonków, a łączył je mocno zaciśnięty węzeł. Geary widział marynarzy
ćwiczących wiązanie takich węzłów jeszcze za czasów swojej młodości, ktoś kiedyś
powiedział mu, że ta uprawiana od starożytności sztuka wciąż jest popularna, jako że i dzisiaj
mocowanie ładunków na okrętach ma równie wielkie znaczenie jak na żaglowcach
pływających po ziemskich oceanach.- Piękna rzecz - stwierdził. - Dziękuję.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 63/312
- Tak - poparła go Desjani. - Dziękujemy wam wszystkim - dodała, podnosząc głos,
by usłyszał ją każdy z obecnych na pokładzie hangarowym. - Proszę zanieść tę tabliczkę do
mojej kajuty - zwróciła się do pierwszego oficera znacznie ciszej i oddała w jego ręce dar
załogi. - Admirał i ja udajemy się teraz na odprawę.
- Tak jest, kapitanie. Witamy ponownie na pokładzie.
W końcu i ona się uśmiechnęła.
- Miło wrócić na stare śmieci. Zapewne już pan to wie, ale powtórzę z nieustającą
przyjemnością, tym razem już oficjalnie, że admirał Geary po raz kolejny uczynił
„Nieulękłego” swoim okrętem flagowym. Proszę poinformować o tym resztę załogi.
Gdy opuszczali doki, tłum za ich plecami poszedł w rozsypkę, a w całym hangarze
słychać było szmer komentarzy po ostatniej wypowiedzi Desjani. John pozwolił sobie na
ciche westchnienie. On też się cieszył z możliwości przechadzki znanymi korytarzami. Nie
sposób było się tu zgubić, wszędzie było blisko, wszystkie części okrętu miały ze sobą
połączenia, ale czuł się naprawdę świetnie, wiedząc, że nikogo nie będzie musiał pytać o
drogę.
- Chcesz powiesić tę tabliczkę w swojej kajucie? - zapytał Tanię.
- Tak, sir. Trafi na gródź w mojej kajucie. Tym sposobem mniej się będzie rzucała w
oczy.
- Jeśli ją tam umieścisz, nigdy więcej jej nie zobaczę. Uzgodniliśmy przecież, że nie
będę mógł cię odwiedzać z wiadomych przyczyn.
Skrzywiła się, słysząc te słowa.
- Może w takim razie będę ci ją pożyczać od czasu do czasu.
- Dzięki.
Sala odpraw także sprawiała znajome wrażenie, ale nie było w niej niczego
krzepiącego. Kojarzyło się z nią zbyt wiele dramatycznych wydarzeń, aby można się tam
odprężyć. Geary westchnął, zajmując swoje miejsce, potem sprawdził stan gotowościaparatury i raz jeszcze przebiegł w pamięci treść wystąpienia. Cała flota krążyła wokół
Varandala, najbardziej oddalone jednostki znajdowały się teraz w odległości dziesięciu minut
świetlnych od „Nieulękłego”.
- Dzięki temu unikniemy rozmów w czasie rzeczywistym - stwierdził.
- Akurat - mruknęła Desjani, nie odrywając wzroku od wyświetlacza, na którym coś
sprawdzała.
Ona jedna wiedziała, jak się czuł.- Nie mogę sobie pomarzyć?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 64/312
Dalszą rozmowę przerwało pojawienie się wirtualnych postaci. Kolejni dowódcy
okrętów zajmowali swoje miejsca. Stół, jak i cała sala zaczęły się powiększać,
przystosowując rozmiary do rosnącej w błyskawicznym tempie liczby uczestników odprawy.
Geary rozpoznawał twarze większości z obecnych, ale tak naprawdę, mimo wielu godzin
spędzonych na podobnych rozmowach, mógł powiedzieć, że tylko kilku oficerów jest jego
znajomymi. Gdy zauważył w tłumie oblicze komandora Shena, skupił przez moment wzrok
na tym nowym dowódcy „Oriona”. Był to szczupły, drobny człowieczek. Miał wiecznie
zagniewane spojrzenie. Geary postanowił zapoznać się z jego aktami, jak tylko znajdzie
chwilę spokoju.
Desjani także podniosła wzrok, gdy zauważyła przybycie Shena. Pozdrowiła go od
razu, uśmiechając się i machając dłonią. Komandor spojrzał na nią, a potem dolna część jego
twarzy rozchyliła się nagle jak głaz pękający podczas trzęsienia ziemi, kiedy uśmiechnął się
w odpowiedzi na pozdrowienie.
- Znasz go? - zapytał Geary.
- Służyliśmy kiedyś razem na ciężkim krążowniku - odparła. - Był bardzo dobrym
oficerem. - Domyślając się, o czym właśnie myśli jej mąż, dodała szybko: - Wygląd bywa
mylący.
- Będę pamiętał o twojej opinii, gdy zajmę się jego sprawą.
- „Orion” wykonał twoje rozkazy - przypomniała mu.
- Kolejna celna uwaga.
Jeśli Shen zdoła zmienić załogę „Oriona”, zasłuży sobie na prawo dożywotniego
strojenia takich min, jakie mu się podobają.
Chwilę później Geary zmrużył oczy, widząc kolejnego nowo przybyłego oficera.
Kapitan ów wyglądał jak bliźniak komandora Shena, łącznie z grobową miną, z którą chyba
też nigdy się nie rozstawał. Wyczuwając skupiony wzrok admirała, oprogramowanie
natychmiast powiększyło hologram obserwowanego oficera i wyświetliło obok okienko zinformacjami. Kapitan Shand Vente. Dowódca „Niezwyciężonego”.
- Co się stało z komandorem Stilesem? - zapytał zaskoczony tą zmianą.
Desjani oderwała wzrok od wyświetlacza i spojrzała na Ventego z wyraźną odrazą.
- Ktoś wysoki stopniem i z lepszymi politycznymi koneksjami musiał pociągnąć za
kilka sznurków, żeby zrobić z niego dowódcę okrętu. Pamiętaj, że służba na stanowisku
kapitana okrętu liniowego traktowana jest jako pierwszy krok do uzyskania stopnia admirała.
W czasie wojny było to cholernie trudne, a teraz podobne awanse będą praktycznie biorącniemożliwe, skoro najwyżsi dowódcy nie giną na pęczki w kolejnych bitwach. - Przeniosła
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 65/312
wzrok na Geary’ego. - Może z jednym wyjątkiem, bo jak już zapewne zauważyłeś, co chwilę
próbują zrobić z ciebie admirała.
- Szczęściarz ze mnie - mruknął Geary.
Co jakiś czas dochodziło do podobnych zdarzeń. To uświadamiało mu, jak bardzo
skażona stuletnią wojną jest flota, którą miał dowodzić. Wprawdzie przed stu laty
najwyższym oficerom sztabowym polityka także nie była obca, ale przynajmniej kryto się z
jej stosowaniem i nikt nigdy nie dopuściłby do tego, by zwalniać ze stanowiska
wartościowego oficera po zaledwie kilku miesiącach, żeby zrobić miejsce dla swojego
pupilka, który potrzebował kopa w górę.
- Czy ten Vente jest krewnym Shena?
- Dlaczego py...? - Wystarczyło jedno spojrzenie na twarz kapitana, by zrozumieć. -
Nic mi o tym nie wiadomo.
Vente powiadomiony przez oprogramowanie, że stał się obiektem zainteresowania
Geary’ego, od razu zwrócił wzrok na szczyt stołu. W odróżnieniu od Shena jego twarz nie
zmieniła wyrazu mimo zaskoczenia. Skinął tylko zdawkowo głową i zaraz ponownie wbił
spojrzenie w blat, jakby znajdowało się tam coś, co go strasznie ciekawiło.
John szczerze współczuł załodze „Niezwyciężonego”, ale zdawał sobie także sprawę,
że w najbliższym czasie nie będzie w stanie zmienić dowódcy tego okrętu. Od dalszego
myślenia o tej sytuacji wybawiło go pojawienie się na sali kapitana Tuleva. Zaraz po nim przy
stole zasiedli pozostali dowódcy jego dywizjonu, w tym komandor Bradamont. Siedziała
nieruchomo, nie spoglądając na nikogo, czyli tak, jak Geary zapamiętał z poprzednich
odpraw. Gdyby nie miał wtedy tak wielu problemów na głowie, na pewno zacząłby się
zastanawiać, dlaczego ktoś zdecydowany w walce zupełnie nie udziela się podczas dyskusji.
Zamiast tego musiał się mierzyć z takimi miernotami jak Numos, który był najmocniejszy w
gębie.
Ta myśl skłoniła go do sprawdzenia, co dzieje się z jego dawnym wrogiem.Nadal oczekiwał na rozprawę trybunału wojennego. Młyny sprawiedliwości czasami
pracują bardzo ospale. Ale urzędnikom nie przeszkadzało to w wysunięciu ponad stu
idiotycznych zarzutów wobec innych dowódców okrętów, i to w czasie, który powinni byli
poświęcić na załatwienie sprawy Numosa.
W miarę pojawiania się awatarów sala zdawała się rosnąć nieustannie, dostosowując
swoje rozmiary do liczby osób uczestniczących w odprawie. Kapitanowie, komandorzy i
komandorzy porucznicy dowodzący liniowcami, pancernikami, ciężkimi oraz lekkimikrążownikami, jednostkami pomocniczymi i niszczycielami. Kapitan Duellos siedział
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 66/312
wygodnie rozparty w fotelu, jakby niedawna próba buntu we flocie nigdy nie miała miejsca.
Kapitan Tulev miał wyprostowane plecy i jak zwykle nie okazywał emocji, ale gdy spojrzał
na Geary’ego, skinął przyjaźnie głową. Kapitan Badaya rozglądał się podejrzliwie, jakby
spodziewał się, że zza grodzi wypadną lada moment agenci rządowi i rozpoczną masowe
aresztowania oficerów floty. Kapitan Jane Geary tkwiła nieruchomo na swoim miejscu, jakby
nie była źródłem wielu problemów jeszcze kilka godzin wcześniej. Kapitan Armus także nie
okazywał niepokoju, niewzruszony jak pancernik, którym dowodził. John zaczął go doceniać
dopiero teraz, przekonawszy się, jak istotna jest powaga i stanowczość, kiedy wszyscy wokół
biegają jak kot z pęcherzem.
Gdy ostatni wezwani oficerowie pojawili się na sali odpraw, Geary wstał, na co
hologramy odpowiedziały tym samym kolejno, poczynając od dowódców jednostek
znajdujących się o sekundy świetlne od „Nieulękłego”, którzy mogli reagować w niemal
rzeczywistym czasie. Ci, którzy orbitowali znacznie dalej, o wiele minut świetlnych, staną na
baczność, dopiero gdy będzie kończył przemawiać.
- Pozwólcie, że zacznę od naświetlenia sytuacji. Powierzono mi dowództwo tak
zwanej Pierwszej Floty. Wasze jednostki zostały do niej przydzielone, tak więc mniej więcej
pół godziny temu stałem się znowu waszym admirałem. Podejrzliwość zniknęła z oczu
Badayi, zastąpił ją grymas pewności siebie. Pozostali reagowali albo okazując ulgę, albo
uśmiechając się otwarcie. Opóźnienie przekazu pozwoliło Geary’emu obserwować kolejne
reakcje, zauważył więc, że byli też tacy, co przyjęli tę wiadomość ze stoickim spokojem, a
nawet z pewną obawą.
- Nie mylicie się, jeśli myślicie, że Pierwsza Flota została stworzona w konkretnym
celu. Naszym zadaniem będzie przeciwdziałanie zagrożeniom, zanim dotrą one do granic
przestrzeni Sojuszu. W związku z tym zlecono nam już pierwszą misję. To bardzo
wymagające zadanie, ale jestem pewien, że moja flota poradzi sobie z jego wykonaniem. -
Naciskając kombinację klawiszy, Geary wywołał holograficzny obraz odległego, ale jakże imznanego fragmentu Galaktyki. - Wszyscy znacie ten sektor. To granica Światów Syndykatu z
terytoriami obcej rasy, z którą walczyliśmy. Sojusz pragnie dowiedzieć się czegoś więcej o
tych istotach. Dużo więcej. Zwłaszcza jakie zagrożenie dla nas stanowią. Dlatego wrócimy
tam, ale tym razem nie zatrzymamy się na granicy, tylko wkroczymy na terytorium Obcych w
poszukiwaniu satysfakcjonujących odpowiedzi.
Uśmiechy znikały z kolejnych twarzy, pojawiało się na nich za to zaskoczenie, a
czasem niepokój.- Jakie zagrożenie dla nas stanowią? - zapytał kapitan Armus. Na jego szerokiej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 67/312
twarzy pojawiła się wyzywająca mina. - Rozgromiliśmy ich.
- Dzięki zaskoczeniu - dodała Desjani. - Jak jednak widzieliście, ich okręty
charakteryzują się niesamowitą zwrotnością. Nie możemy być pewni, że przy kolejnym
spotkaniu czymś nas nie zaskoczą.
Geary skinął głową.
- Nie zapominajcie o wrotach hipernetowych. Obcy wyprowadzili nas w pole do tego
stopnia, że mało brakowało, a sami przyczynilibyśmy się do wyginięcia ludzkiej rasy.
Komandor Neeson rozpromienił się, słysząc słowa Desjani.
- Jeśli zdołamy rozgryźć tajemnice ich napędów, zyskamy gigantyczną przewagę nad
Syndykami, gdyby znowu próbowali szczęścia.
Komandor Shen rozejrzał się po zebranych wokół stołu.
- Wiem, że nasza flota zniszczyła wiele obcych jednostek podczas starcia na Midway.
Jak szybko mogą się pozbierać po tak wielkiej klęsce?
- Tego właśnie nie wiemy - stwierdził Geary. - Nie mamy też pojęcia, jak potężna jest
ta rasa, ile systemów gwiezdnych zajmuje, ile istot może przeciw nam wystawić. Nie wiemy
nic, co pozwoliłoby nam ocenić skalę ewentualnego zagrożenia.
- I dlatego ruszamy, by z nimi walczyć?
- Naszym celem jest nawiązanie kontaktu i poznanie przeciwnika. Będziemy z nim
walczyli tylko wtedy, gdy okaże się to konieczne. - Dostrzegł kilka różnych reakcji na te
słowa, mieszających się z opóźnionym przyjęciem pierwszego oświadczenia. - Tak, to
prawda, że Obcy nie przejawiali chęci do negocjacji, gdy spotkaliśmy ich po raz pierwszy, ale
wtedy tak dostali po tyłkach, że wiali na swoje terytoria z podwiniętymi ogonami. Dlatego
uważam, że tym razem podejdą do sprawy nieco inaczej, choćby z szacunku dla siły i
sprawności bojowej, jaką reprezentujemy.
Kapitan Parr, dowódca „Niesamowitego”, który z powodu niedawnego szturmu na
stację Ambaru miał pełne prawo do zawstydzenia, wciąż widocznego na jego twarzy, naglesię uśmiechnął.
- Teraz już wiedzą, że z nami nie mogą pogrywać sobie jak z tymi durniami
Syndykami.
W tym momencie kapitan Casia skomentował pierwsze oświadczenie Geary’ego.
- Sądzę, że Sojusz nie obawia się dzisiaj ataków ze strony Obcych, skoro wysyła nas
tak daleko od swoich granic. Przecież naszej przestrzeni będą teraz broniły wyłącznie siły
planetarne.John odpowiedział mu natychmiast, chcąc uciąć podobne w tonie wypowiedzi.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 68/312
- Jak zapewne wszyscy słyszeliście, rząd zamroził wydatki na nowo budowane
jednostki, niemniej kilka okrętów jest już w tak zaawansowanym stanie, że zostaną szybko
dokończone i stworzy się z nich armadę, której przeznaczeniem będzie obrona terytorium
Sojuszu.
- Kiedy wyruszamy? - zapytał kapitan „Śmiałego”.
- Najpierw muszę dokonać pełnej oceny stanu wszystkich okrętów, zorientować się,
ile jeszcze prac należy wykonać, jaki odsetek personelu może skorzystać z urlopów, a jaki
powinien udać się do domów choć na kilka dni - odparł Geary. - Niemniej już dzisiaj mogę
Powiedzieć, że na zakończenie wszystkich przygotowań będziemy potrzebowali co najmniej
miesiąca. Waszym załogom należy się odpoczynek.
- Zasłużyły na znacznie dłuższy pobyt w domu - burknął dowódca „Gniewu”.
Owszem, zasłużyły, zanim jednak Geary znalazł właściwą odpowiedź, kapitan Parr
odezwał się po raz kolejny, wskazując równocześnie na holograficzną mapę Przestrzeni.
- A co z ludźmi, którzy zdaniem Syndyków są więzieni w przestrzeni Obcych? Na ich
planetach i okrętach? Czy będziemy sprawdzali, co się z nimi stało? Wiedza o tym, co Obcy
robią z jeńcami, może nam wiele powiedzieć o tej rasie.
- Część z nich wciąż żyje - dodał Badaya, zaskakując wszystkich tak zdecydowanym
stwierdzeniem. - Doszedłem do tego wniosku - dodał, widząc skupione na sobie spojrzenia -
podczas... niedawnego zamieszania, zastanawiając się, jak łatwo nas ogłupić. Nie dlatego, że
jesteśmy ludźmi. Moim zdaniem dlatego, że ci, którzy nas oszukują, także należą do naszego
gatunku. Kto, jak nie my sami, zna najlepiej najsłabsze punkty człowieka, sposób myślenia,
rzeczy, które najłatwiej nam przeoczyć, a nade wszystko najlepsze sposoby robienia innych w
konia?
Duellos spojrzał na niego z niekłamanym szacunkiem.
- Ale Obcy zdołali nas oszukać na kilka sposobów, nie mówiąc już o tym, że z
Syndykami robili to nieprzerwanie od niemal stulecia. To może oznaczać, że doskonale znają nasz sposób myślenia.
- Tak! Możemy przeczytać miliony informacji o innych gatunkach, kotach, psach,
krowach czy nawet rybach, ale nie sposób poznać ich zachowań, dopóki nie ma się z nimi do
czynienia bezpośrednio.
Geary poczuł nieprzyjemny dreszcz na myśl, że Obcy trzymają ludzi, by obserwować
ich reakcje, i zauważył, że nie jest jedyny, którego to zabolało.
- Gdy otrzymaliśmy pierwsze ultimatum od Obcych, mieliśmy wrażenie, że zostałonapisane przez człowieka. Przez naszych prawników, jak ktoś to ujął - spojrzał na Duellosa.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 69/312
- Tak było - przyznał kapitan. - Wskazywała na to choćby stylistyka tekstu.
Aczkolwiek jeśli potwierdzą się domysły, że Obcy przetrzymują u siebie licznych prawników,
proponowałbym zostawienie ich w niewoli. Mamy ich wystarczająco wielu w przestrzeni
Sojuszu.
- Im dłużej tam zostaną, tym więcej problemów narobią Obcym - poparła go Desjani. -
Lepiej niech szkodzą im niż nam.
- To zbyt okrutny los, nawet dla prawników - wtrącił przepraszającym tonem
komandor Landis z „Walecznego”. - Mój brat jest adwokatem - wyjaśnił.
- Proszę przyjąć nasze szczere kondolencje - pocieszył go Duellos.
- Przypomniałem sobie właśnie o bardzo ważnej rzeczy - oświadczył z poważną miną
Tulev. - Będziemy tam mieli do czynienia z uprowadzonymi Syndykami. Jak bardzo
powinniśmy ryzykować, pomagając niedawnemu wrogowi? Czy będzie to zależało od ich
statusu? Od tego, czy są tylko jeńcami czy szczurami laboratoryjnymi?
Jane Geary zerwała się z fotela, kręcąc głową.
- Może być też tak, że są przetrzymywani w znacznie lepszych warunkach, niż
sądzimy. Uwięzieni, owszem, ale w naturalnym środowisku. Na przykład w jakimś mieście.
Skoro Obcym tak zależało na poznaniu naszych reakcji i zachowań, raczej próbowaliby je
obserwować poza celami i laboratoriami, bo zniewolony człowiek nie reaguje jak ktoś
cieszący się swobodą.
- Niewykluczone, że część uprowadzonych jest traktowana w podobny sposób. - Tulev
poparł ją, ale tylko częściowo. - Niemniej raporty Syndyków donosiły o tak ogromnej liczbie
zaginięć, że Obcy musieliby dysponować wydzieloną planetą, gdyby chcieli prowadzić
obserwację wszystkich jeńców.
- Zatem powinniśmy odszukać tę planetę - zaproponowała.
- Owszem. Tym sposobem wracamy do tematu. Chciałbym zasugerować, że musimy
odszukać uprowadzonych ludzi, o ile jeszcze żyją, a sądzę, że to całkiem możliwe, ponieważ w słowach kapitana Badayi kryje się wiele racji. Musimy ich też uwolnić, nie zważając na to,
że mamy do czynienia z Syndykami albo ich potomkami.
Takie słowa w ustach kapitana Tuleva były świadectwem ogromnej przemiany. Jego
ojczysta planeta została kompletnie zdewastowana w czasie syndyckich bombardowań,
podczas których zginęła cała jego rodzina.
- Nawet Syndycy nie zasługują na taki los - poparł go Armus. - Nie możemy także
wykluczyć, że wśród jeńców są też obywatele Sojuszu. Jednostki Obcych mogły się pojawiać w naszej przestrzeni i pozostawać niewykryte dzięki stosowaniu wirusów kwantowych.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 70/312
- To dość realny scenariusz - przyznał Badaya. - Kto by uwierzył własnym oczom,
skoro sensory niczego nie pokazują? A gdyby nawet uwierzył, to i tak zostałby wyśmiany
przez innych. Nie miałby niczego na poparcie swoich słów, żadnych nagrań ani odczytów.
- Jakimi siłami planetarnymi będziemy dysponowali - zapytał dowódca „Zemsty” -
żeby przeprowadzać podobne operacje desantowe? Ta liczba komandosów, jaką posiadamy
na pokładach okrętów floty, nie wystarczy na potrzeby tak szeroko zakrojonych operacji.
- Poleci z nami generał Carabali - wyjaśnił Geary - razem ze wzmocnionym
kontyngentem piechoty przestrzennej. Otrzymamy także kilka transportowców szturmowych
na potrzeby tych oddziałów oraz wszelkich jeńców, jakich zdołamy uwolnić na terytoriach
Obcych albo w Światach Syndykatu.
Armus się skrzywił.
- Armia komandosów. Oby żywe światło gwiazd miało nas w swojej opiece, gdy
wymkną się spod kontroli. Ci ludzie potrafią zamienić każdą planetę w coś gorszego od
piekła.
- Carabali była całkiem w porządku - przypomniał mu Duellos. - Jak na komandosa,
rzecz jasna.
- Owszem. Jak na komandosa była całkiem znośna. - Armus przeniósł wzrok na
Geary’ego. - Co dokładnie mamy robić, gdy dostaniemy się już do przestrzeni kontrolowanej
przez Obcych? - Ten człowiek w kategoriach lotności umysłu był ociężały jak pancernik,
którym dowodził, ale jak już brał się za jakiś temat, to wałkował go do samego końca.
- Otrzymaliśmy cztery podstawowe zadania - wyjaśnił admirał. Rozkazy na piśmie,
które dostał zgodnie z umową, okazały się bardzo pomocne w tej chwili, aczkolwiek nie
przekazał swoim oficerom wszystkiego. - Mamy nawiązać kontakt z Obcymi. - Nie zdołał się
powstrzymać przed rzuceniem spojrzenia w stronę Desjani. - Oczywiście mówimy tu o
kontaktach bez użycia broni.
- Nasze piekielne lance przykułyby bardziej ich uwagę - zauważyła Tania.- Święta prawda - poparł ją Badaya.
- Zgoda - kontynuował Geary - ale nakazano nam znalezienie innych środków dialogu
z Obcymi. Jeśli to oczywiście będzie możliwe. Drugie zadanie polega na oszacowaniu, jakimi
siłami mogą dysponować nasi przeciwnicy. Jeśli uda nam się nakłonić ich do negocjacji, być
może dowiemy się tego w spokojniejszy sposób niż zazwyczaj.
Duellos opadł na oparcie fotela i westchnął głośno.
- Miło byłoby wiedzieć, ile im jeszcze okrętów zostało. Domyślam się, że kolejnymzadaniem jest odkrycie pozostałych rodzajów uzbrojenia, jakimi dysponują.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 71/312
Geary potaknął.
- Oczywiście unikając narażania się na ostrzał z ich strony.
Tulev się skrzywił.
- Przynajmniej raz nasz rząd nie próbuje oszczędzać na takiej operacji. Na potrzeby tej
misji dostaniemy zdecydowaną większość okrętów wojennych Sojuszu.
Badaya spoglądał podejrzliwie na Geary’ego.
- Co jeszcze mamy zrobić, admirale?
John wskazał na hologram z mapą kosmosu.
- Mamy spróbować ocenić, jak wielkie terytoria zajmują Obcy. To oznacza, że
będziemy musieli wlecieć głęboko w ich przestrzeń. Chyba dlatego przydzielono nam
dodatkową eskadrę jednostek pomocniczych. Dzięki nim będziemy mogli dokonać tego
zwiadu z maksymalną prędkością przelotową.
Neeson także nie spuszczał wzroku z centralnego wyświetlacza.
- Ciekawe, co się znajduje za terytoriami zajmowanymi przez Obcych... Czyżby inne
inteligentne rasy?
- To jedno z pytań, na które także powinniśmy znaleźć odpowiedź.
- Potencjalni sojusznicy - mruknął Badaya.
- Możliwe - przyznał Geary.
- Albo - zauważył Armus, robiąc kwaśną minę - kolejne gniazda szerszeni, w które
włożymy koniec kija. Wspomniał pan o czterech zadaniach, admirale. Do tej pory doliczyłem
się trzech.
- Czwarte omawialiśmy wcześniej... - Geary zamilkł na moment, by zyskać pewność,
że wszyscy dobrze go zrozumieją. - Wiemy, że w przestrzeni zajmowanej przez Obcych
zniknęło wiele jednostek mających na pokładach ludzi. Wiemy także, że Syndycy nie byli w
stanie ewakuować wszystkich mieszkańców utraconych systemów. Pozostało tam całkiem
sporo ludzi. - Wszystkie oczy były teraz skierowane na niego, z ich wyrazu wyczytał wyraźnepostanowienie, zanim jeszcze wygłosił ostatnie zdania. - Będziemy szukali jakichkolwiek
śladów ludzkiej obecności w tamtym rejonie, zarówno obozów jenieckich, jak i innych
miejsc, których mieszkańcy potrzebują pomocy.
Na sali przez dłuższą chwilę panowała cisza.
- Nawet jeśli to będą sami Syndycy? - zapytał w końcu kapitan Shen.
- W takim przypadku ważniejsze będzie, że są ludźmi - odpowiedział mu Tulev. -
Podziały polityczne muszą zejść na dalszy plan.Shen skinął głową.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 72/312
- Skoro mówi to ktoś taki jak pan, nie mam dalszych zastrzeżeń.
- Wymaga tego od nas pragmatyzm, nawet jeśli nasze obowiązki wobec żywego
światła gwiazd i honoru przodków kazały nam wybierać inaczej - dodał Duellos. - Te istoty,
kimkolwiek są, nie mogą trwać w przekonaniu, że wolno traktować ludzi w tak potworny
sposób.
- Chyba że samym ludziom - burknął Armus.
- Owszem... tak. Tylko my mamy prawo traktować w ten sposób naszych bliźnich.
Wprawdzie to bardzo niezręczne stwierdzenie, ale nie potrafię w tej chwili wymyślić
lepszego.
Następny odezwał się komandor Landis z „Walecznego”.
- Przyznaję, admirale, że ucieszyłem się jak chyba wszyscy inni oficerowie, gdy
dotarła do mnie wiadomość od pana, że wysuwane przeciwko nam zarzuty zostały wycofane.
Nadal nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego ktoś to zrobił. - Spojrzał w kierunku Badayi, a
ten skinął znacząco głową. Geary nie był do tej pory pewien, czy Landis należy do frakcji
zwolenników dyktatury, ale sytuacja sama wyjaśniła się teraz na jego oczach. Niemniej
„Waleczny” jako jeden z pierwszych zastosował się do jego rozkazów.
Uznał, że najlepszym sposobem na ostateczne uspokojenie nastrojów będzie
maksymalne rozmycie problemu.
- Uwierzcie mi - rzucił z czytelnym sarkazmem - że nie tylko wy byliście tym
zaskoczeni. - Zebrani wokół stołu reagowali z opóźnieniem na jego słowa. - Wydanie
rozkazów trwa chwilę, ale czasem trzeba dłuższego czasu, zanim ludzie na nie zareagują. -
Wieloznaczność tego stwierdzenia powinna spodobać się tym, którzy przesadzili z obroną. -
Nieraz musieliśmy wykonywać polecenia ludzi, którym wydawało się, że wszystko wiedzą
lepiej. Zapewniam pana, jak i wszystkich tu obecnych, że to była jedna z takich sytuacji. - Nie
chciał powiedzieć więcej, jako że nie był pewien, czy admiralicja w kolejnym napadzie
głupoty nie wysmaży im czegoś znacznie gorszego.- Sprawa została załatwiona - stwierdził stanowczo kapitan Tulev. - Mamy na to słowo
admirała Geary’ego.
- Ta nauka nie powinna pójść w las - dodał Badaya, spoglądając na Landisa. Tym
razem to komandor skinął głową.
Geary odczekał jeszcze kilka minut, sprawdzając, czy nie padną następne komentarze.
Po tym czasie podniósł się dowódca ciężkiego krążownika Tetsusen.
- Wygląda na to, admirale, że w przyszłości znowu spędzimy szmat czasu pozadomem. Jestem jednak pierwszym, który przyzna, że nie ma pojęcia, czym jest prawdziwy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 73/312
pokój, i dlatego wolę sytuację, gdy wiem dokładnie, co mam robić przez dłuższy czas,
zwłaszcza gdy alternatywą jest niepewność, natychmiastowa demobilizacja albo tkwienie do
odwołania na orbicie jakiejś planety. Ale sir, my przecież mamy rodziny i domy. Czy w
czasie pokoju będziemy je widywali równie rzadko jak podczas wojny?
Geary odpowiedział natychmiast, chcąc jak najszybciej uspokoić wszystkich.
- Komandorze, zrobię wszystko co w mojej mocy, by pańscy ludzie przebywali w
przestrzeni Sojuszu najdłużej jak to tylko możliwe, o ile pozwolą nam na to istniejące nadal
zagrożenia zewnętrzne. Flota zostanie na Varandalu jeszcze przez miesiąc, ponieważ wszyscy
zasłużyliście sobie na odpoczynek. Na razie wyruszamy na rubieże, ale później zamierzam
działać w taki sposób, aby nasza flota raczej trzymała się w miarę blisko domu, pozostając
jednocześnie w pełnej gotowości do reagowania w sytuacjach kryzysowych, niż szukała
kłopotów, błąkając się po odległych sektorach przestrzeni. A to oznacza, że częściej będziemy
bywali w domach.
Wydawało mu się, że takiej właśnie odpowiedzi oczekiwali, i chyba tak było,
ponieważ wszyscy kiwali kolejno głowami - z wyjątkiem Badayi, który znów miał
zagadkową minę.
Geary przesunął powoli wzrokiem po zgromadzonych przy stole oficerach, starając się
nawiązać kontakt wzrokowy z każdym z nich.
- Czuję się zaszczycony, że ponownie mogę wami dowodzić. Witajcie w szeregach
Pierwszej Floty. Na razie zlecam wam kontynuowanie dotychczasowych zadań. Będę
przeprowadzał szczegółowe inspekcje kolejnych jednostek i zlecał zmiany w
harmonogramach, jeśli uznam je za konieczne, aby wszystkie jednostki były gotowe do
wylotu dokładnie za miesiąc.
Wszyscy wstali, co trwało dosyć długo, zważywszy na opóźnienia w transmisji do
najodleglejszych okrętów. Niektórzy z uczestników tej odprawy podniosą się z miejsc dopiero
za kilka albo kilkanaście minut, niemniej proces ten trwał, a oficerowie, którzy opuszczaliswe miejsca, salutowali przepisowo i natychmiast znikali, przerywając połączenie.
Większość obecnych nie czekała z powrotem do swoich obowiązków, jednakże pewna
grupa oficerów pozostała na miejscu. Przyglądając się im, Geary odkrył, że ma do czynienia z
dowódcami podległymi formalnie Republice Callas i Federacji Szczeliny.
Kapitan Hiyen z pancernika „Odwet” zasalutował z niemal ceremonialną sztywnością.
- Admirale, mimo że nadal pozostajemy w dyspozycji sił Sojuszu i zgodziliśmy się na
włączenie naszych jednostek w skład Pierwszej Floty, lada chwila możemy otrzymać rozkazpowrotu do domu. Jako najwyższy spośród oficerów kontyngentu Republiki Callas i Federacji
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 74/312
Szczeliny pragnę wyrazić ogromne zadowolenie z zaszczytu, jakim była możliwość służenia
pod pańskimi rozkazami. Wiemy, że gdyby nie pan, nie odnieślibyśmy tego zwycięstwa i nie
wyszlibyśmy cało z tak wielu bitew.
Pozostali oficerowie zasalutowali w podobnym stylu jak Hiyen przed chwilą, a Geary,
nie kryjąc uśmiechu, odpowiedział im podobnym gestem.
- To ja czuję się zaszczycony, że mogłem kierować tak wspaniałymi okrętami i ich
załogami. Zawsze też będę wdzięczny Republice Callas i Federacji Szczeliny za ich wkład,
bez którego to zwycięstwo nie byłoby możliwe. - Czuł smutek na myśl, że utraci tak wiele
znakomitych okrętów, ale znając polityków rządzących ich ojczyznami, nie mógł się łudzić,
że pozostawią trzon własnych flot pod kontrolą Sojuszu.
Sprzymierzeńcy zniknęli, jak ich pozostali koledzy, pozostawiając Geary’ego z
hologramami Badayi i Duellosa oraz siedzącą obok niego Desjani.
Badaya usiadł ponownie, marszcząc brwi.
- W czasie gdy pan prowadził odprawę, otrzymałem tajnymi kanałami kilka
niepokojących wieści. Teraz, gdy przedstawił pan oficjalną wersję tej historii, kilku oficerów
musi poznać odpowiedzi na najbardziej istotne pytania.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 75/312
PIĘĆ
Geary, będąc gotowy na tę część rozmowy, od razu skinął głową.
- Co ich niepokoi?
Badaya spojrzał na niego z zaciekawieniem.
- Zaufałem panu w pełni, ale przyznam, że nie do końca rozumiem sytuację. Dlaczego
chce pan opuścić terytorium Sojuszu? Przecież gołym okiem widać, że politycy wymykają się
spod kontroli. Próba postawienia połowy floty przed sądem, i to pod tak idiotycznymi
zarzutami, jest tego najlepszym przykładem. Kto wie, co jeszcze strzeli im do łbów, kiedy nastutaj nie będzie?
- Wysunięcie zarzutów zawdzięczamy wyłącznie admiralicji - wyjaśnił Geary. - Ale
już załatwiłem tę sprawę. Mogliście mi zaufać od samego początku, ponieważ wiecie, że to
dla mnie pestka.
Badaya, nic sobie nie robiąc z zawoalowanej nagany, rozłożył ręce i stwierdził:
- Ma pan rację, ufaliśmy do tej pory, że to pan pociąga tutaj za wszystkie sznurki.
Wystarczyło jednak, by zniknął pan na chwilę z pola widzenia, chociaż wiedzieliśmy dobrze,że miesiąc miodowy jest tylko przykrywką potrzebną do ustanowienia nowych rządów, by
stało się jasne, iż naprawienie Sojuszu może być bardzo trudnym zadaniem. Nawet dla kogoś
takiego jak pan.
- Owszem - wtrąciła Desjani tonem niewiniątka. - W minionych tygodniach mieliśmy
z mężem całą masę bardzo skomplikowanych stosunków politycznych.
- Nie wątpię - przyznał Badaya, najwyraźniej nie zauważając dwuznaczności jej
oświadczenia. Duellos przeciwnie, musiał parokrotnie odkaszlnąć, by nie wybuchnąć
śmiechem. - Problem tylko w tym, że niedługo wylecimy. I to na bardzo długo. Co stanie się
z Sojuszem podczas naszej nieobecności?
Znowu odpowiedziała mu Desjani, tym razem zachowując profesjonalną obojętność.
- Musimy ocenić skalę zewnętrznego zagrożenia, które wciąż wisi nad naszymi
głowami. Jeśli zajdzie taka konieczność, będziemy musieli znowu walczyć, by je ostatecznie
pokonać. Kogo wysłałby pan tam z podobnym zadaniem?
Badaya milczał przez kilka chwil.
- Nie wiem. Nie znam nikogo takiego. Gdybym sam dowodził na Midway, nie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 76/312
zorientowałbym się w porę, że mamy zawirusowane systemy, i ci cholerni Obcy rozgromiliby
nas w kilka chwil, zdobywając system. Nie sądzę także, by wam to się udało, Taniu, Roberto,
choć z pewnością jesteście ode mnie lepsi. Na pewno nie dokonalibyście tego bez pomocy z
zewnątrz. - Usiadł prosto, pocierając szczękę. Wodził oczami od Desjani do Geary’ego i z
powrotem. - Możemy wykonywać pomniejsze zadania, ale gdy mowa o dowodzeniu całą
flotą...
- ...admirał nie ma sobie równego - dokończyła za niego Desjani, jakby nie zauważyła
niezadowolenia męża z treści jej oświadczenia. - W kręgach rządowych Sojuszu wrze, ale tę
sytuację mogą bez problemu opanować nasi ludzie. Natomiast z tak wielkim zagrożeniem
zewnętrznym może sobie poradzić tylko jeden człowiek. Zgodzi się pan ze mną?
- Absolutnie! Ale czy ci... wasi ludzie są godni zaufania?
Geary pomyślał w tym momencie o Radzie, zmęczonym już, ale wciąż szczerym
Navarro, trudnym do rozszyfrowania Sakaim i pełnej obaw Suvie. Nie mówiąc już o całej
reszcie senatorów, z którymi miał wątpliwą przyjemność spotkać się wcześniej. Czy miał inne
wyjście, niż zaufać tym ludziom? Kogo innego mógłby namaścić na ich miejsca, gdyby rzecz
jasna znał lepszych kandydatów?
- Są tacy, jacy są.
- Odwieczny dylemat dowódcy - wtrącił Duellos. - Trzeba wykonywać rozkazy takimi
siłami, jakimi się dysponuje, a nie jakie by się chciało mieć. Niejedna porażka wyniknęła z
pobożnych życzeń.
- Powiedziałbym raczej, że było ich nieskończenie wiele - zgodził się Badaya. - A
skoro mowa o stanie posiadania, wygląda na to, że dowódcy jednostek Republiki Callas i
Federacji Szczeliny szykują się do szybkiego odlotu.
- To chyba zrozumiałe - odparł Duellos. - Zostali przydzieleni do floty Sojuszu na czas
wojny, a ta dobiegła już końca. Przynajmniej oficjalnie.
- Tyle tylko że oficjalne zakończenie działań wojennych oznacza totalny chaos. -Badaya znowu się nachmurzył. - Dotarły do mnie pogłoski, że zarówno Reublika Callas, jak i
Federacja Szczeliny chcą wystąpić z Sojuszu. Zdaje się, że doszły do wniosku, iż nie jesteśmy
im już potrzebni.
- Od dawna się o tym mówi - zauważył Geary. - Należy jednak pamiętać, że to
niepodległe byty, które związały się z Sojuszem na czas trwania wojny.
- Ale pozwalać im na opuszczenie Sojuszu w takiej chwili...
- Sojusz nigdy ich nie kontrolował - przypomniał mu Duellos. - My także nie zdołamytego zrobić. Mają niezależne armie planetarne i floty. Mają też własne rządy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 77/312
Badaya skrzywił się z odrazą.
- Powinniśmy podbić ich i utrzymać przy sobie. Mówię o klasycznej wojnie domowej.
- Raczej o podboju - poprawił go Roberto. - Klasyfikacja zależy wyłącznie od
zdefiniowania stopnia współpracy pomiędzy nimi a Sojuszem. Jakkolwiek na to patrzeć, to
raczej działanie w stylu Egzekutywy Światów Syndykatu.
- Nie są warci takiej plamy na honorze - wymamrotał Badaya. - Ma pan rację,
admirale, powinniśmy im pozwolić odejść, jeśli tego pragną.
Duellos znowu zakaszlał, tym razem ciszej, najprawdopodobniej znowu maskował
atak śmiechu, ale Geary spokojnie kiwał głową, jakby chciał tym sposobem unaocznić
Badayi, że o wszystkim już sam zadecydował.
- Odlot tych okrętów pozostawi spory wyłom w strukturze naszej floty - przyznał - ale
na pewno nie na tyle poważny, byśmy sobie nie poradzili. A siłą ich nie zatrzymamy, nie ma
na to szans. Będzie mi ich brakowało, ale wolę takie rozwiązanie niż walkę u boku ludzi,
którzy są ze mną tylko dlatego, że przyłożono im broń do głowy... - Zamilkł na chwilę,
obserwując reakcję Badayi. Kapitan mimo wielu kłopotów, jakie sprawiał w niedawnej
przeszłości, był także doskonałym dowódcą i niezłym taktykiem. Można go było nazwać
człowiekiem honoru, bo starał się postępować godnie, może z wyjątkiem zbytniej
porywczości w kwestiach związanych z obalaniem rządu Sojuszu. To jednak dało się
wytłumaczyć jego głębokim przekonaniem, że aktualna Rada jest skorumpowana i już od
dawna nie reprezentuje ludu. Nie cierpię myśli, że muszę teraz zwodzić takich ludzi jak on,
rzekł w duchu. I nienawidzę ich okłamywać. Gdyby udało mi się skłonić ich jakoś do uznania
rządu... - W dłuższym przedziale czasowym nasz rząd odzyska wiarygodność.
- Temu nie zamierzam przeczyć - odparł Badaya.
- To kolejny powód, dla którego nie chcę przebywać zbyt często w przestrzeni
Sojuszu - kontynuował Geary, zastanawiając się, skąd przyszła inspiracja. Może to
przodkowie podpowiadają mu, co ma mówić? - Nie możemy dopuścić, żeby ludzie uwierzyli,iż jestem jedyną osobą, która wie, co robić, i że tylko ja mogę stać na czele rządu. Nie jestem
niezastąpiony, popełniam błędy jak każdy człowiek, nie potrafię być wszędzie naraz, no i
umrę jak każdy człowiek. Sojusz nie może być uzależniony tylko ode mnie.
- Ta flota - zasugerował Duellos tym razem już całkiem poważnie - przypomniała
sobie, czym jest honor, głównie za pana sprawą. Może z rządzącymi będzie podobnie.
- Politycy tak chętnie nie zmienią przyzwyczajeń - zaoponował Badaya - ale ma pan
rację, admirale. Całkowitą rację. Obywatele będą głosowali tylko na ludzi wartych wyboru.To ich obowiązek. Bycie politykiem przypomina dowodzenie okrętem. Człowiek jest wtedy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 78/312
ważniejszy. Jego decyzje są niezwykle istotne. Ale jeśli pan umrze, a podwładni nie będą
potrafili utrzymać okrętu na kursie, ponieważ nie przekazał pan im posiadanej wiedzy,
wszystko pójdzie na nic. Zawiedzie pan na najważniejszym odcinku.
- No właśnie - przyklasnął mu Geary. - Czy to wystarczająca odpowiedź na pańskie
pytanie?
- Odpowiedział mi pan nawet na kilka innych, których nie ośmieliłbym się zadać -
odparł Badaya, wstając i salutując. - Byłbym zapomniał: gratuluję serdecznie panu i kapitan
Desjani, jeśli wolno mi przejść do bardziej prywatnych spraw. - Uśmiechnął się do Tani. -
Zrobiła to pani zgodnie z regulaminem! Nie złamaliście ani jednego przepisu! Mam nadzieję,
że oprócz uprawiania polityki znaleźliście także trochę czasu dla siebie podczas miodowego
miesiąca! - Mrugając znacząco, zniknął z sali odpraw.
- Zabiję kiedyś tego durnia - oznajmiła Desjani.
- Tylko pamiętaj, żeby zrobić to zgodnie z regulaminem, nie łamiąc ani jednego
przepisu - pouczył ją Duellos, potem przeniósł wzrok na Geary’ego. - Słusznie pan postąpił,
sugerując, że Sojusz nie może polegać wyłącznie na panu. A skoro rozmawiamy już o tak
dalekiej przyszłości, może czas zastanowić się nad tym, co będzie, gdy zabraknie pana na
czele floty.
Geary usiadł, oparł głowę na dłoni, czując ogromne zmęczenie po dopiero
zakończonym emocjonalnym starciu. Teraz pragnął jedynie chwili odpoczynku.
- Chyba powinienem wyznaczyć oficjalnego zastępcę.
- Nie możesz wybrać kogoś ot, tak sobie - stwierdziła Desjani.
Duellos poparł ją skinieniem głowy.
- Wysługa lat i honor, admirale. To aktualny klucz do obejmowania stanowisk.
- Gdy admirał Bloch wyznaczał cię na chwilowego głównodowodzącego - dodała
Desjani - nie zrobił tego tylko dlatego, że byłeś Black Jackiem. Zostałeś jego zastępcą,
ponieważ miałeś najdłuższy staż w randze kapitana dzięki temu, że wysługę lat liczono odotrzymania awansu, czyli od ponad wieku. Pamiętasz chyba, że nawet wtedy wielu oficerów
chciało podważyć twoje prawa do stanowiska?
- To jedna z rzeczy z tamtego okresu, której wolałbym nie pamiętać - odparł Geary. -
Kto jest dzisiaj najstarszym oficerem po mnie?
- Chyba Armus - powiedział Duellos po chwili głębokiego zamyślenia. - Ale gdyby
nawet tak było, dowódcy pancerników są zazwyczaj usuwani z list sukcesorów.
- Tulev może być najstarszym dowódcą okrętu liniowego... - dorzuciła Desjani, naglepromieniejąc. - Nie, jest dopiero trzeci w kolejce. Ty, Roberto, jesteś ósmy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 79/312
- W takim razie ty powinnaś być siódma. - Duellos pochylił przed nią głowę. - A ja
zawsze odnoszę się z szacunkiem do starszych.
- Idź do diabła - burknęła, ale bez cienia gniewu.
- Kto ma zatem staż dłuższy niż Tulev? - zapytał Geary.
- Badaya jest numerem dwa, a jedynką... Vente z „Niezwyciężonego”.
- Przodkowie, miejcie nas w swojej opiece. - Znajomy ból głowy groził rychłym
powrotem.
Duellos potarł dłonią brodę.
- Badaya nie zaakceptowałby zwierzchnictwa Ventego. Buntowałby ludzi za jego
plecami. A to oznacza, że możemy mieć z nim spory problem. Badaya dopiąłby swego,
ponieważ Vente jest wśród nas nowy i nie zdoła zgromadzić wystarczającego poparcia.
- Jakim więc cudem mogę mianować Tuleva na swojego następcę w razie nagłej
śmierci, by Badaya nie wystąpił także przeciw niemu? - Cisza, jaka zapadła po tym pytaniu,
potwierdziła jego domysły. - Jeszcze nie przystąpiłem do reorganizacji floty, a już mam
poważny problem.
- Poczekaj na rozkazy z admiralicji - pocieszyła go wciąż radosna Desjani. -
Dostaniesz na piśmie, gdzie kto i co ma się znaleźć.
Ból głowy był tuż-tuż.
- Co w tym takiego zabawnego, kapitanie Desjani?
- Może to, że admiralicja za każdym razem przysyła nam szczegółowe rozkazy -
wyjaśnił Duellos - a dowódcy zawsze je ignorują. Nie ma sensu słuchać ludzi siedzących lata
świetlne od ciebie, którzy mówią, w jakiej kolejności mają lecieć twoje okręty, ile ma ich być
w każdym dywizjonie albo eskadrze, jak rozmieścić załogi, bądź przypisują zawczasu
jednostkę, pokład i kabinę do każdego oficera ze zniszczonego w trakcie walki okrętu,
niemniej admiralicja zdaje się tego nie zauważać i cały czas zalewa nas takimi idiotyzmami.
- Przysyłają nam niezwykle szczegółowe wykazy - dodała Desjani - a potem co jakiś czas uzupełnienia, poprawki, dodatki i inne papierzyska...
- Nie wspominając już o aneksach - dopowiedział Duellos.
- Im się tam chyba wydaje, że każda cząstka we wszechświecie ustawi się, gdzie jej
każą. I są z tego powodu niezmiernie szczęśliwi. A my ignorujemy ich wytyczne, dzięki
czemu możemy wykonywać własną robotę i także emanujemy zadowoleniem.
- Nic dziwnego, że ta wojna trwała całe stulecie - mruknął Geary.
- Admiralicja miała niewątpliwy wkład w tę sytuację - przyznał Duellos. - Kwestiatego, jak mianować Tuleva pańskim następcą w sytuacji, gdy będzie to smutną koniecznością,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 80/312
wymaga głębszego rozważenia. Chociaż może rozsądniej byłoby się zastanowić nad
metodami spacyfikowania Badayi. Szczerze mówiąc, może to być o wiele prostsze niż
obchodzenie go. To by było tyle, jeśli chodzi o poważne sprawy. Gdy przyjdą rozkazy
reorganizacyjne, może je pan zacząć czytać, ale radziłbym raczej skasować te wiadomości, bo
i tak nie znajdzie pan w nich niczego przydatnego.
- Świetnie. Dziękuję też za pomoc w opanowaniu sytuacji po nadejściu tych wezwań
przed sądy polowe.
Duellos znowu pokiwał głową, ale tym razem minę miał o wiele poważniejszą.
- To był prawdziwy pokaz potęgi głupoty. Ktoś z wieloma gwiazdkami, ale pustą
czaszką o mało nie doprowadził do nieodwracalnych zmian w historii. - Wstał i wzruszył
ramionami. - Dlaczego mnie to wciąż dziwi? Życzę szczęścia na nowej drodze życia. Oby
żywe światło gwiazd zawsze przyświecało waszemu związkowi.
Po zniknięciu awatara Duellosa Desjani wstała z fotela, wzdychając głośno.
- Obawiam się, że nie powinniśmy zostawać w tym miejscu dłużej niż trzeba. Chyba
wszystko poszło po twojej myśli. Chcesz wykorzystać tę salę do zorganizowania serii
indywidualnych rozmów z wybranymi oficerami?
Zawahał się.
- Zamierzałem użyć do tego celu sprzętu z mojej kajuty.
- Wzywanie ich tutaj zamiast do prywatnej kajuty będzie miało mocniejszy wydźwięk
- zasugerowała. - Zakładając oczywiście, że zechcesz wyrazić swoją dezaprobatę dla czyichś
działań, zwłaszcza jeśli ta osoba jest z tobą spokrewniona.
- Dlaczego ty zawsze wiesz wszystko lepiej i szybciej ode mnie? - zapytał ją.
Uśmiechnęła się i wyszła, nie mówiąc słowa.
Geary zebrał myśli i wezwał dowódcę „Dreadnaughta”.
- Chcę porozmawiać z panią prywatnie - poinformował Jane.
Jej hologram pojawił się dopiero po kilku minutach.- Słucham, admirale - rzuciła Jane Geary, nie okazując żadnych oznak
zdenerwowania.
Nie poprosił, żeby usiadła. To, podobnie jak wybór sali odpraw, powinno jej dać do
myślenia.
- Po przejrzeniu logów transmisji uznałem, że pani niedawne zachowania, kapitanie,
były mocno niepokojące. - Musiał to ująć w taki sposób, żeby nie łączyła jego reakcji ze
słowami Desjani. To miało wyglądać na jego własną analizę. - Dokładniej rzecz ujmując, nierozumiem, dlaczego postąpiła pani właśnie w taki sposób.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 81/312
Zarówno postawa, jak i głos Jane Geary emanowały pewnością siebie.
- Postąpiłam w sposób, który uważałam za słuszny, admirale.
- Otrzymała pani rozkaz pozostania na wyznaczonej orbicie. A nie tylko sprowadziła
pani „Dreadnaughta” z kursu, lecz namawiała pani także innych oficerów do podjęcia
podobnych działań.
- Zważywszy na okoliczności, uważałam, że wywarcie presji na osoby winne
wywołania tego kryzysu będzie w pełni uzasadnione.
- Mimo otrzymania ode mnie przeciwnych rozkazów? - Nawet on słyszał
niedowierzanie wkradające się do tych słów. Wiedział, że zaczyna przemawiać przez niego
gniew, ale nie zamierzał się z nim kryć.
- Takie wiadomości można sfałszować, admirale.
- Rozmawiała pani także z kapitan Desjani, przy której nagrałem wiadomość.
- Jej przekazy także mogły być przejmowane i zmieniane - wyjaśniła Jane Geary. -
Oboje znajdowaliście się na terenie kontrolowanym przez przeciwnika.
Coś jej się musiało przytrafić. Ale co? Geary usiadł, ona dalej stała.
- Kapitanie Geary - powiedział, używając jej oficjalnego tytułu, by podkreślić wagę
swoich słów. - Rozmawiałem w tym czasie z członkami rządu Sojuszu. Oni nie są żadnymi
przeciwnikami. Chcę, żeby pani w końcu pojęła, z czego wynika moje rozżalenie. Nie
przejmuję się wyłącznie tym, że zlekceważono wydane przeze mnie rozkazy, ale też tym, co
pani zrobiła. Gdy tylko ujrzałem, jak walczyła pani o Varandala, byłem pełen podziwu dla
pani osądów i powściągliwości. Wtedy nie działała pani impulsywnie i tak gwałtownie.
W końcu do niej dotarło. Widział to po błysku w oczach i lekkim zaciśnięciu warg.
- Podjęłam działania, które zważywszy na sytuację, wydawały mi się najwłaściwsze -
wyjaśniła Jane. - Tak jak pan ma to w zwyczaju. To, że postawiono mnie na mostku
pancernika, a nie liniowca, nie oznacza jeszcze, iż brak mi ducha bojowego.
Zaskoczyła go tym, nie ukrywał.- Nikt pani tego nie zarzuca.
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Owszem, admirale, spotykam się z takimi opiniami.
Przeszłość ponownie rozdzieliła ich jak niewidzialna ściana stojąca pomiędzy Johnem
a jego odległymi krewnymi z przyszłości. „Powiedz jej, że już przestałem cię nienawidzić” -
tak brzmiały ostatnie słowa Michaela Geary’ego. Dla tych, którzy urodzili się po nim, Black
jack był niedoścignionym wzorem i zarazem znienawidzonym symbolem, od któregousiłowali uciec. Całe pokolenia rodziły się i dorastały, by zginąć na pokładach okrętów, bo
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 82/312
ich rzekomo heroicznego przodka spotkał taki właśnie los.
- Jane, powiedziałem ci niedawno, że uważam, iż jesteś jednym z najlepszych
dowódców, jakich mam w tej flocie. A wliczałem w to wszystkie jednostki łącznie z
liniowcami. Jesteś naprawdę niezła w tym, co robisz.
- Dziękuję, sir.
Nie uwierzyła mu. Co takiego zmieniło się w jej życiu od momentu, gdy wyjechał?
- Chcę, żebyś była taka jak podczas obrony Varandala. Zapomnij o Black Jacku. Masz
być Jane Geary.
- Tak jest.
Cholerne wojskowe zwyczaje. Gdy wszystko się sypało, człowiek mógł ukryć swoje
uczucia i myśli za zdawkowymi formułkami. John oparł się wygodniej, bębniąc palcami o
blat.
- Usiądź, proszę, Jane. Przyznam, że myślałem, iż opuścisz flotę i zaczniesz nowe
życie teraz, gdy wojna się już skończyła.
Usiadła, ale nadal była spięta.
- Nie dokończyłam jeszcze swojej misji - wyszeptała. - Jeśli Michael żyje, odnajdę go.
- Przed panem, admirale, stoi wiele innych, poważniejszych zadań. Ja mogę zająć się tym
jednym.
- Dlatego zostałaś we flocie? By szukać Michaela?
Jane się zawahała.
- Są też inne powody.
- Zrobiłaś już swoje - rzucił John. - Ja tu utkwiłem. Ty możesz robić, co zechcesz.
- Nazywam się Geary - oświadczyła, nie podnosząc głosu, ale wkładając w te słowa
całą swoją siłę.
Przyglądał się jej, przez dłuższą chwilę nie mogąc wydobyć głosu.
- Ja naprawdę uważam, że masz prawo zacząć nowe życie. Nie zostawaj we flocie zmojego powodu. Wystarczająco wiele zła wyrządziłem naszej rodzinie. Ale jeśli zechcesz
zostać, muszę mieć pewność, że mogę na tobie polegać.
- Może pan na mnie polegać, sir. - Spoglądała na niego z powagą, nie mrugnąwszy ani
razu.
- Wiedziałem o tym. Zawsze wiedziałem. - Tym sposobem nie dojdziemy do niczego.
- Jane, jako twój przełożony liczę na to, że będziesz mnie informowała o wszystkim, co może
wpływać na twoją zdolność bojową, którą tak sobie cenię. Jako twój wuj mam nadzieję, żebędziesz rozmawiać ze mną całkowicie szczerze o bardziej prywatnych sprawach.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 83/312
Jane nie odpowiadała przez dłuższą chwilę, potem pokręciła głową.
- Jestem od ciebie starsza, wuju. Przespałeś całe stulecie, prawie się nie starzejąc.
- Zmagam się z tym problemem od momentu wybudzenia. I mam wrażenie, jakby
każdego miesiąca przybywało mi po kilka lat. - Ten żart nie poprawił jej humoru, dlatego
machnął ręką. - To wszystko, co chciałem ci powiedzieć.
- Dziękuję.
Wstała, zasalutowała przepisowo, chociaż to było nieformalne spotkanie, potem jej
hologram zniknął. Geary wciąż jednak wpatrywał się w pustkę, którą pozostawiła. Co to
miało znaczyć, u licha? „Nazywam się Geary”. Przecież całe życie uciekała od tego nazwiska.
Dlaczego tak kurczowo trzyma się go teraz? I jak...
A niech to szlag. Czyżby zaczynała wierzyć w moją legendę? Chce mi teraz
dorównać? Przecież nawet ja tego nie potrafię.
Chyba nie wierzy w to, że zostanie kolejnym Black Jackiem.
Ale czy to, co zrobiła z „Dreadnaughtem” podczas niedawnej awantury o sądy
polowe, nie było przypadkiem działaniem w stylu Black Jacka?
Obym się mylił. Mit niezwyciężonego Black Jacka jest ostatnim, czego tej flocie
dzisiaj trzeba.
*
W końcu mógł się ukryć choć na kilka minut w zaciszu swojej kajuty, ale nie potrafił
w niej usiedzieć. Uznał więc, że przespaceruje się po okręcie. Gdy trafił ponownie na
znajome korytarze, nastrój od razu mu się poprawił. „Nieulękłego” zbudowano w podobnie
surowy sposób jak nowsze sektory stacji Ambaru, ale ten okręt liniowy miał coś, czego
brakowało wiszącemu na stałej orbicie molochowi. Tutaj Geary czuł się jak w domu.
Nie zdziwił się, gdy ujrzał idącą obok Desjani. Zadaniem kapitana było dokonanie
inspekcji jednostki. Przed jej przybyciem na pokład we wnętrzu „Nieulękłego” było głośno
jak w ulu, cała załoga rzuciła się z pewnością do sprzątania, by dowódca nie dostrzegł nawet jednej drobinki kurzu na wypolerowanych powierzchniach czy urządzenia leżącego nie tam
gdzie trzeba bądź nie działającego przynajmniej poprawnie.
- Dobry wieczór, kapitanie Desjani.
- Dobry wieczór, admirale Geary - odparła takim tonem, jakby spędzili ostatnie
tygodnie, pracując w normalny sposób.
Zwolnił nieco, by mogli iść dalej obok siebie, ale utrzymywał rozsądny dystans. To
był jej okręt, więc z pewnością nie życzyła sobie, by załoga dostrzegła jakiekolwieknieprofesjonalne zachowania dowódcy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 84/312
- Dziwna sprawa. Ledwie wszedłem do kajuty, nabrałem poczucia, że wydarzenia
minionego tygodnia są wytworem mojej wyobraźni albo snem.
Spojrzała na niego, unosząc lekko brew, a potem uniosła lewą rękę, pokazując mu
wierzch dłoni, na której połyskiwała obrączka.
- Zazwyczaj nie noszę błyskotek otrzymanych we śnie.
- Ja również.
- Coś musiało wytrącić cię z równowagi. Jak przebiegło to prywatne spotkanie?
- W sumie dobrze, aczkolwiek też nieco dziwnie. - Posłała mu kolejne pytające
spojrzenie, gdy opisał wrażenia z rozmowy, którą przeprowadził z Jane Geary. - Nie mam
pojęcia, co ją ugryzło. Kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, dała mi wyraźnie do
zrozumienia, że musiała wstąpić do floty z powodu nazwiska. Ale wojna już dobiegła końca.
Spełniła swój obowiązek, i to z naddatkiem. Nic już jej nie trzyma we flocie.
- Moim zdaniem coś ją jednak trzyma.
- Powiedziałem jej wprost, że może odejść i zająć się własnym życiem.
Desjani uśmiechnęła się krzywo.
- Życie nigdy nie jest takie, jak je sobie planujemy. Bez względu na to, czego Jane
kiedyś pragnęła, musiała spędzić całe dorosłe życie na okręcie wojennym. Może w końcu
zrozumiała, że to właśnie było jej pisane? Może nie ma bladego pojęcia, co innego mogłaby
robić? A może...
- Mów dalej - ponaglił ją Geary.
- Wspominałeś mi kiedyś o problemach swojej rodziny, o tym, jak prześladował ją mit
Black Jacka... - Desjani przygryzła lekko dolną wargę, zanim dodała jeszcze: - Może do
niedawna nie była w stanie identyfikować się z Black Jackiem, ponieważ żywiła do niego tak
wielką nienawiść i wiedziała, że nie jest w stanie dorównać legendzie. A teraz zobaczyła na
własne oczy, jaki naprawdę jest Black Jack.
- Black Jack nigdy nie istniał.- Czy ty zawsze będziesz temu zaprzeczał? Problem polega na tym, że Jane Geary
próbuje na nowo odkryć, kim chce teraz być. Kwestia: „nie będę Black Jackiem” jest już
nieaktualna. Teraz musi znaleźć coś dla siebie.
Skrzywił się.
- Zacząłem się obawiać, że ona chce teraz dorównać legendzie Black Jacka. Nie
prawdziwemu mnie. Chciałbym z nią o tym porozmawiać. Ale najpierw skontaktuję się z
przodkami. Może oni podpowiedzą mi coś rozsądnego?- Baw się dobrze i przekaż im pozdrowienia ode mnie - rzuciła Desjani. - Ja muszę
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 85/312
dokończyć inspekcję okrętu. Zejdę do komnat przodków na sam koniec, aby im Podziękować
- dodała, rzucając mu znaczące spojrzenie - za wszystko to, co skończyło się dobrze, i za całą
resztę, która mogła pójść znacznie gorzej.
- Polecenie przyjęte, kapitanie Desjani. - Byli ze sobą, nawet jeśli ich związek musiał
mieć tak wiele ograniczeń, a tylko szaleniec nie dziękowałby za to, że tego dnia nie
wydarzyło się najgorsze.
*
Instrukcje z admiralicji nadeszły dokładnie w takiej formie, jak przepowiedzieli
Duellos i Desjani, tydzień po tym, jak Geary objął oficjalnie dowodzenie flotą, i cztery dni po
zakończeniu przeprowadzonej na własną rękę reorganizacji. Początkowo nie uznawał
naigrawania się tej dwójki ze szczegółowości wytycznych admiralicji, ale gdy zerknął do
wiadomości, jęknął z wrażenia, widząc, że zawarto w niej chyba wszystkie szczególiki, jakie
mógł sobie wyobrazić.
Wcielenie „Inspiracji” i „Lewiatana” do tego samego dywizjonu? Dlaczego u licha
miałbym pakować Duellosa i Tuleva do tej samej jednostki, skoro obaj udowodnili
niejednokrotnie, że są niezależnymi dowódcami? Po co łączyć dywizjony pancerników, skoro
te okręty współpracują tak świetnie z dotychczasowymi towarzyszami broni?
Odmówiono też jakichkolwiek dalszych awansów. Nawet tych sugerowanych przez
Geary’ego, a dotyczących najdłużej służących we flocie i najwaleczniej sprawujących się
oficerów. Nawet nowo przydzieleni dowódcy nie mieli szans. W sytuacji, gdy wojna dobiegła
końca, a wielkość floty miała być zamrożona, wszelkie wnioski o promocję szły prosto do
kosza. Ten nagły zastój mocno zdenerwował wszystkich oficerów, przyzwyczajonych do
nieustannych awansów w związku z poważnymi stratami, jakie ponoszono w każdej bitwie.
Nowych dowódców należało mianować natychmiast, by uzupełniać niedobory w kadrze.
Oprócz przyznania Geary’emu stopnia admirała i nadania pułkownik Carabali rangi
generalskiej nikt inny nie otrzymał awansu. Nawet porucznik Iger. „Niesprawiedliwość” byłanajłagodniejszym z określeń, jakie cisnęły się człowiekowi na usta, niemniej system był tak
skonstruowany, że nikt nigdy nie był pewien promocji, więc nie miał podstaw do zaskarżenia
decyzji odmownej. Geary zastanawiał się, ile czasu trzeba, by jego podwładni zaczęli się
zżymać na ten nagły zastój, uznając jednocześnie, że admiralicja przestała kojarzyć sukcesy w
walce z koniecznością awansowania prymusów.
Gdy to dotrze do ludzi, zaczną się także zastanawiać, dlaczego im tego nie załatwił i
nie rozkręcił na nowo karuzeli awansów. Promocja na polu walki. Chłopcy z admiralicjichyba zapomnieli o przysługującym mi prawie awansowania wyróżniających się oficerów na
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 86/312
polu walki, pomyślał. Muszę jednak nadać im nowe stopnie masowo, ponieważ to
jednorazowy numer, gdyż jak tylko informacja o moich posunięciach dotrze do władz,
zamkną i tę furtkę.
Przewinął wiadomość do końca i dotarł do list załóg. Było zrozumiałe, że każdy
marynarz i oficer musi mieć przydział na okręt, stanowisko oraz miejsce do spania. Czy ja
naprawdę mogę zignorować wszystkie te wytyczne? Po raz pierwszy zaczął się zastanawiać,
jakie raporty o stanie floty dotarły do admiralicji tuż po powrocie do przestrzeni Sojuszu. On
otrzymał informacje zgodne ze stanem faktycznym, ale co w takim razie poszło do
dowództwa?
Desjani zmrużyła oczy, gdy chwilę później połączył się z nią i zadał to pytanie.
- Puszczamy im symulacje - zapewniła go. - Nie musisz się nimi przejmować. Banki
danych okrętów generują je automatycznie na podstawie wytycznych admiralicją takich ja ta,
którą właśnie otrzymałeś. Są uaktualniane, gdy to jest konieczne, na przykład po śmierci
któregoś z członków załogi albo po uszkodzeniu jednostki, ale tak naprawdę to świat
równoległy, stworzony tylko po to, żeby admiralicja siedziała cicho i nie bruździła nam. Nie
robiliście czegoś takiego przed stu laty?
- Nie. - Czy powinien czuć teraz przerażenie? Czy może raczej wdzięczność wobec
kogoś, kto wymyślił tak cudowne remedium na wojskową biurokrację? - Jakim cudem
admiralicja nie zorientowała się jeszcze?...
- Oni dobrze wiedzą, co robimy. Ale nasze okręty znajdują się tak daleko od centrali,
że odkrycie prawdy musi trwać. Potem nakazują nam zaprzestanie działań na własną rękę,
każą wyłączyć symulacje i postępować zgodnie z wytycznymi, na co my odpowiadamy
kolejnymi symulacjami i obiecujemy, że teraz to wszystko prawda. Po jakimś czasie
dowództwo znów dochodzi do wniosku, że jest karmione symulacjami i znowu nakazuje nam
zaprzestać symulowania rzeczywistości, a my tradycyjnie olewamy rozkazy. Tak to się kręci.
Oficerowie z admiralicji upierają się, że trzeba zmienić ten system, ale gdy tylko trafiają dosił operacyjnych, natychmiast zmieniają zdanie.
To miało sens, ale równie dobrze mogła stroić sobie z niego żarty. Geary przyjrzał się
jej uważnie, szukając jakichkolwiek śladów rozbawienia.
- I nikt nigdy nie poruszał tej sprawy?
- Staramy się o niej nie rozmawiać. Po naszej stronie wszystko odbywa się
automatycznie, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że admiralicja wkłada w te wytyczne
ogrom pracy. Nie słyszałeś nigdy, jak ludzie mówili o flocie Potiomkina? Nie wiem, skądwytrzaśnięto tę nazwę, może od nazwiska człowieka, który pierwszy zastosował ten system,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 87/312
albo od kogoś znalezionego w bazach danych, kto akurat spodobał się twórcom. Chodzi o to,
żeby pokazać admiralicji to, co ona chce zobaczyć. Wykonujemy wszystkie rozkazy
operacyjne, ale mikrozarządzanie po prostu ignorujemy.
Geary po zakończeniu tej rozmowy gapił się jeszcze przez kilka minut na treść
wytycznych. Mimo lekceważenia problemu przez Desjani nadal miał sporo problemów z
zaakceptowaniem faktu, że admiralicja jest karmiona symulacjami. Potem jednak przyjrzał się
raz jeszcze nadesłanym instrukcjom, skupiając wzrok na akapicie dotyczącym konkretnego
podoficera. Chor ąż y Door powinien zgłaszać się dwa razy w tygodniu do szefa swojego
departamentu, porucznika Orpa, celem szkolenia na funkcję brygadzisty ekipy remontowej,
zgodnie z instrukcją numer 554499A. Je śli chor ąż y Door nie zdoła zdobyć wła ściwych
kwalifikacji w okre ślonym tygodniu, nale ż y przesłać raport na formularzu B334.900...
Geary natychmiast wykasował wiadomość z admiralicji.
Była to jednak dopiero pierwsza z wielu podobnych, jakie przesłało mu dowództwo.
Nazajutrz otrzymał kolejną, migała gniewnie ikonką najwyższego priorytetu,
domagając się natychmiastowego otwarcia. Już samo to napełniło Geary’ego złymi
przeczuciami. Był wykończony godzinami siedzenia nad własnymi planami reorganizacji
Pierwszej Floty. Wzdychając z rezygnacją, kliknął na klawisz odbioru i ujrzał holograficzną
sylwetkę nowego dowódcy flot Sojuszu, niejakiej admirał Celu. Kobieta ta miała masywną
końską szczękę i spoglądała na Geary’ego, zadzierając nosa, jakby zamierzała traktować go z
góry.
- Otrzymałam właśnie raport mówiący, że nie zamierza pan wyruszyć na zaplanowaną
misję przed upływem trzydziestu dni od chwili objęcia stanowiska dowodzenia i przyjęcia
rozkazów. To zadanie ma najwyższy priorytet dla bezpieczeństwa Sojuszu. Nakazujemy panu
skrócić okres przygotowań do maksimum dwóch tygodni. Ma pan potwierdzić przyjęcie tej
wiadomości i natychmiast podać nam nowy termin wylotu. Mówiła admirał Celu, bez
odbioru.Nie dodała na koniec nawet zwyczajowego: „na honor naszych przodków”. W
załączniku nie było także żadnego pliku tekstowego ani nagłówka. Po prostu nagrała te kilka
zdań i wysłała, by przytłoczyć bądź zastraszyć odbiorcę. Zrobiła to, by Geary wykonał bez
szemrania wszystkie jej rozkazy bez względu na to, czy mu się podobają czy nie. Niestety,
John w ciągu ostatnich miesięcy operował na obcym terenie, bez wskazówek z dowództwa,
stawiał czoło oficerom, którzy kwestionowali jego kompetencje, i wysyłał zbyt wielu
marynarzy na śmierć, wydając im osobiście rozkazy do ataku. Z tych to powodów miał oglądsytuacji z zupełnie innej perspektywy i nie widział już sensu w zadowalaniu przełożonych za
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 88/312
cenę ryzyka, na jakie musieli być narażeni jego ludzie. W oczach kogoś, kto patrzył na więcej
niż jeden kolaps wrót hipernetowych, widok puszącego się admirała mógł budzić jedynie
współczucie bądź żałość.
Geary wyświetlił raz jeszcze hologram Celu. Tym razem przyjrzał jej się uważniej.
Wiele odznaczeń. Wygląd tej kobiety kojarzył mu się z wymuskanymi DON-ami, z którymi
miewał do czynienia. Charakterystyczny wyraz twarzy, podobnie jak ton wypowiedzi,
sugerowały że Celu jest jednym z oficerów, których żołnierze określali mianem „pieniaczy”,
czyli dowódców uważających, iż przełożony musi podnosić głos i wyżywać się na
podwładnych.
Celu nie kryła się wcale z tym, że ma zamiar traktować Geary’ego jak innych
podwładnych. Ale to nie przeszkadzało Johnowi. W końcu była jego przełożonym, a w
wojsku najważniejszy jest łańcuch dowodzenia. Nie podobał mu się jedynie sposób, w jaki to
robiła. Nigdy nie darzył specjalną estymą ludzi siedzących w sztabach, gdyż ci nawet za jego
czasów zbyt często okazywali się dupkami myślącymi, że cały świat kręci się wokół nich, i
bez przerwy wymagającymi czegoś od załóg okrętów, dla których mieli być wsparciem. Jak
widać, sytuacja ta uległa znacznemu pogorszeniu w trakcie długiej wojny. Dzisiaj pomiędzy
sztabem a oficerami liniowymi istniała już ogromna przepaść niechęci.
Geary się zamyślił. Znał sposób na utrzymanie w mocy pierwotnej daty wylotu mimo
wyraźnych ponagleń ze strony Celu. A w każdym razie taka możliwość istniałaby kiedyś, za
jego czasów. Otworzył regulamin floty, odszukał właściwy paragraf i uśmiechnął się na jego
widok. Ostateczna odpowiedzialno ść za bezpieczeństwo okr ętów i ich załóg oraz za
wykonanie powierzonych zadań spoczywa na osobie dowodzącej daną operacją. Podczas
planowania rozkazów dowódca obowią zany jest do uwzględnienia wszystkich potencjalnych
zagro ż eń.
Przed stu laty Geary i jego koledzy nazywali ten paragraf „przechlapanym”.
Wykonanie rozkazu, gdy któreś z potencjalnych zagrożeń mogło uniemożliwić wykonanemisji, zrzucało pełną winę za niepowodzenie na osobę kierującą całą operacją. Niewykonanie
takiego rozkazu w identycznej sytuacji było złamaniem regulaminu, ale z powodu
„potencjalnych zagrożeń” znów przerzucało winę na dowodzącego akcją. Geary wielokrotnie
się zastanawiał, dlaczego tego paragrafu, wymierzonego w przełożonych zapewne wbrew
intencjom twórców nie usunięto z regulaminu.
Skoro jednak pozostał na swoim miejscu, Geary mógł go wykorzystać przeciw swoim
zwierzchnikom. Wystarczyło napisać niezwykle szczegółowy raport wymieniający wszystkiepotencjalne zagrożenia, jakie jego zdaniem uniemożliwiają wcześniejsze zakończenie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 89/312
przygotowań. A tych było wiele. Kolejne remonty, konieczność ściągnięcia większej ilości
zapasów, członkowie załóg przebywający na urlopach, którzy nie zdążą wrócić w skróconym
czasie, gdyby nawet już teraz wysłano im wezwania. Spisanie tego wszystkiego zajmie mu
resztę dnia, a i tak nie miał pewności, czy ktoś w admiralicji zada sobie trud i odczyta coś
więcej niż tylko wprowadzenie, i co więcej, czy zechce uznać którykolwiek z
przedstawianych argumentów, ponieważ nie pasują do oficjalnej wersji wydarzeń.
Nie powinien jednak kłamać. Flota Potiomkina mogła sobie doskonale radzić z rafami
czystej biurokracji, lecz pisanie nieprawdy o stanie przygotowań okrętów wyruszających z tak
ważną misją zakrawało już na przestępstwo.
Wszystkie potencjalne zagrożenia. Nowi oficerowie, pomyślał, mieli w zwyczaju
narzekać, że nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, a my wtedy naśmiewaliśmy się z
nich i wyjaśnialiśmy, iż o to właśnie chodzi w przepisach. Wszystkie... potencjalne...
zagrożenia.
Do tej pory nie wykorzystałem jeszcze ani razu faktu, że jestem niezwykle
popularnym bohaterem, Black Jackiem. Nigdy jednak nie lubiłem ludzi pokroju Celu. Mam
za dużo spraw na głowie, by zajmować się teraz przekonywaniem do swoich racji bandy
sztabowych biurokratów. Nie będę przerywał urlopów ludziom, którzy dopiero co wyjechali i
zasłużyli sobie na odpoczynek po całym szeregu bitew. Nie przyspieszę też wylotu, który
wymaga jeszcze wielu zasadniczych przygotowań.
Wcześniej niewiele mogłem z tym wszystkim zrobić.
Ale Rada bardzo chce widzieć mnie na stanowisku dowódcy tej floty, a regulamin
stanowi wyraźnie, że to ja jestem osobą mającą ostatnie zdanie w tym względzie. Muszę tylko
uzasadnić odpowiednio decyzję.
Z wielką starannością zaczął układać treść swojego stanowiska.
W odpowiedzi na Pani wiadomo ść , powołując się na regulamin floty, paragraf 0215,
ust ę p 6 alfa, pragnę przypomnieć , ż e to na mnie ciąż y odpowiedzialno ść za wzięcie pod
uwagę wszelkich zagro ż eń zwią zanych z wydanymi rozkazami. Wybrany przeze mnie termin
wyruszenia poza przestrzeń Sojuszu nie jest przypadkowy, uwzględnia bowiem ka ż dy czynnik,
który mógłby wpłynąć negatywnie na realizację planów, w tym: podstawy logistyczne,
gotowo ść bojową , stan napraw, obecno ść personelu i planowane uzupełnienia zapasów.
Szczegółowy spis wspomnianych czynników znajduje się w zał ączniku B.
Nie zamierzał odstępować na krok od ustalonej przez siebie daty odlotu, chociaż
zdawkowy i dość łagodny ton jego odpowiedzi mógł być mylący dla odbiorców.Dokładniejszy opis postanowił zawrzeć w dołączonym dokumencie. Chcą wszystkich
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 90/312
potencjalnych zagrożeń? Po tej lekturze odechce im się twierdzić, że moje żądania są
bezpodstawne.
Geary polecił systemowi floty wyszukanie w bazach danych każdego pliku na
wspomniane tematy, uważane jednak, by nie trafiły do tej puli symulowane dokumenty floty
Potiomkina, po czym wrzucił to wszystko w jeden folder i załączył do swojej wiadomości.
Nawet tak potężny zestaw obliczeniowy, jaki stanowiła połączona sieć wszystkich okrętów,
potrzebował kilku minut na wykonanie tego zadania. Geary, czekając na zakończenie
procesu, zaczął się nawet zastanawiać, czy przypadkiem nie doprowadził do przeciążenia
łączy, ale zanim spanikował, na jego wyświetlaczu pojawił się komunikat o zakończeniu
pracy.
Zawahał się, widząc ogrom plików znajdujących się w folderze załącznika. Było ich
tam tak wiele, że nawet czarna dziura nabawiłaby się niestrawności po ich przełknięciu.
Mógł sobie jedynie wyobrażać, co stanie się w admiralicji, gdy do jej i tak
rozbudowanych baz danych dotrze zmasowany strumień informacji. Czy tym sposobem uda
się zablokować system w stopniu terminalnym, tak że nic już nigdy go nie opuści? Jeśli
efektem jego działania będzie chociażby chwilowe powstrzymanie sztabowców od zalewania
ludzi bezsensownymi poleceniami, gra warta była świeczki.
Raz jeszcze rzucił okiem na wizerunek Celu, przypominając sobie, że kazała mu
działać błyskawicznie, i wcisnął klawisz nadający wiadomości najwyższy priorytet. Prosiła
pani o jak najszybszą odpowiedź, pomyślał, więc ją pani dostanie.
Czy jeden statek kurierski będzie w stanie przewieźć tak ogromną ilość danych?
Ciekawe też, ile czasu będzie trwało odbieranie ich w sztabie generalnym... Wysłał
wiadomość z uśmiechem na ustach, po czym wrócił do przerwanej pracy.
*
Po tym wydarzeniu poświęcał mało czasu na przeglądanie kolejnych wiadomości i
jeżeli nie było w ich nagłówku prośby o pilny kontakt, po prostu je ignorował. Lecz dwatygodnie później przyszedł komunikat, który wprawił go w zdumienie. Było ono tak wielkie,
że przerwał pracę, by doczytać do końca.
Dotyczy całej floty. Proszę wyznaczyć i przygotować do transferu oficerów,
podoficerów oraz marynarzy mających formalną bąd ź nieformalną wiedzę na temat działania
wrót hipernetowych. Wyznaczone osoby pozostaną na Varandalu do czasu otrzymania
nowych przydziałów. Transfer? Zabieranie najbardziej doświadczonych specjalistów w
przeddzień tak ważnej misji? Chwileczkę. Jedną pieprzoną chwileczkę.Nie miał pojęcia, ilu jego podwładnych dysponuje „formalną bądź nieformalną
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 91/312
wiedzą” na temat hipernetu, ale jednego był pewien: w tej grupie znajdował się komandor
Neeson, dowódca „Zajadłego”. Miał oddelegować tak doświadczonego oficera na dwa
tygodnie przed wylotem i pozostawić w przestrzeni Sojuszu? Ilu innych, równie ważnych
ludzi przyjdzie mu zostawić na rozkaz admiralicji?
Szybkie przeszukanie baz danych dało mu niezwykle długą listę nazwisk, było na niej
prawie stu ludzi, oficerów i podoficerów mających, jeśli wierzyć wypełnianym przez nich
ankietom, pewne rozeznanie w kodowaniu podobnym do tego, które stosowano we wrotach
hipernetowych. Oprócz Neesona było tam jeszcze kilku dowódców okrętów, wliczając w to
kapitana Hiyakawę z „Nieugiętego” oraz dwóch oficerów z ciężkich krążowników. Problem
polegał na tym, że technologie hipernetowe wymagały wiedzy z wielu pokrewnych dziedzin i
zostały wpisane w liczne charakterystyki niejako z rozpędu. Sprawdzając ich właściwe
wykształcenie, znacznie precyzyjniej udokumentowane, Geary kręcił głową z
niedowierzaniem. Nie mogę odesłać ich wszystkich. Gdyby to ode mnie zależało, nie
wypuściłbym nikogo. Swoją drogą, na co oni admiralicji?
Połączył się z komandorem Neesonem, z którym współpracował już przy
rozwiązywaniu problemów z wrotami.
- Jaki wkład mógłby pan wnieść w proces projektowania i budowania wrót
hipernetowych, rzecz jasna w skali całego Sojuszu?
Znajdujący się o trzy sekundy świetlne od jego jednostki Neeson wyglądał na
zaskoczonego tym pytaniem.
- Pyta pan o mnie osobiście, admirale? Niewielki, by nie powiedzieć: żaden.
Naprawdę. Wiem co nieco na temat hipernetu, znam teorię i mam nawet trochę wiedzy
praktycznej, ale daleko mi do prawdziwych ekspertów. Znam w admiralicji parę osób, które
mogłyby mnie bez problemu przeskoczyć w tym temacie. Nie rozmawiałem wprawdzie z
nimi, ale widziałem ich nazwiska na wielu opracowaniach naukowych.
- A co z innymi ludźmi z naszej floty? Jak rozumiem, kapitan Hiyakawa jestspecjalistą w tego rodzaju kodowaniach?
- Nie znam zbyt dobrze kapitana Hiyakawy, admirale - odparł Neeson po
sześciosekundowej przerwie spowodowanej przesyłaniem sygnału. - Rozmawiałem z nim
tylko kilka razy. Z tego, co wiem, reprezentuje raczej mój poziom. Jedynym oficerem tej
floty, który mógłby wnieść znaczący wkład w prace z tej dziedziny, była kapitan Cresida. Nie
mówię tutaj o poziomie wykształcenia, tylko o jej bystrości umysłu i intuicyjnej zdolności
pojmowania. Ja jestem zwykłym dyletantem w tej dziedzinie, podobnie jak wszyscy weflocie, o ile wiem.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 92/312
- A zna pan jakiś projekt związany z hipernetem, przy którym mógłby pan pracować z
powodzeniem? - zapytał Geary.
- Poza flotą? Nie, sir. Mógłbym wprawdzie podawać kawę podczas zebrań, ale na tym
moja rola by się kończyła.
- Dziękuję, komandorze. To była bardzo pouczająca rozmowa.
Po rozłączeniu się Geary siedział nadal, wpatrując się w pustą przestrzeń, którą przed
momentem zajmował wyświetlacz komunikatora. Nic nie są w stanie wnieść do sprawy, jeśli
w grę wchodzi hipernet. O wiele bardziej są przydatni na stanowiskach, które do tej pory
zajmowali.
W dodatku admiralicja ma w swoich szeregach ludzi znacznie od nich lepszych. No i
w wiadomości nie było nawet słowa o ewentualnych uzupełnieniach.
Cresida była jedynym oficerem, który mógłby coś wnieść do sprawy... Szlag, jak mi
brakuje Jaylen, pomyślał. Była tak dobrym oficerem. Bardzo inteligentnym, jak słusznie
zauważył Neeson. Skoro jednak tylko ona miała prawdziwą wiedzę na temat hipernetu - a to
prawda, jeśli wierzyć ocenie komandora, który notabene jest aktualnie moim najlepszym
źródłem wiedzy o wrotach - mogę z pełnym spokojem wysłać odpowiedź do admiralicji.
W odpowiedzi na przesłane żądanie, napisał, dokonałem stosownego przeglądu
zasobów floty i nie znalazłem nikogo, kto odpowiadałby preferowanemu profilowi.
Mogli co najwyżej podważyć jego opinię, zdążył już przywyknąć do takich zachowań
ze strony zwierzchników. Od czasu wybudzenia zrobiono to więcej razy niż za czasów, gdy
sam był podoficerem. Niemniej, pomimo chwilowych problemów, uniknie utraty wielu
bardzo potrzebnych mu ludzi. Może osoba odpowiedzialna za to dziwne żądanie wyśle mu w
ciągu najbliższych dwóch tygodni kolejne żądanie, ale skoro z tym poradził sobie tak szybko i
bezproblemowo, z następnym też nie powinien mieć kłopotów. Zresztą wolał mieć do
czynienia z zażaleniem, że nie wykonał należycie polecenia, niż odlatywać stąd bez tych
ludzi.Większość moich problemów generuje dzisiaj admiralicja, nie flota ani życie,
uzmysłowił sobie.
Kolejny brzęczyk zwrócił jego uwagę na komunikator.
Timbale, czyli to chyba nie będzie zła wiadomość.
Nad komunikatorem pojawiła się sylwetka uśmiechniętego admirała.
- Dobre wieści.
- W samą porę.- Pańscy eksperci przybędą już jutro.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 93/312
- Jacy znowu eksperci?
- Od kontaktów z obcymi formami życia.
- Mamy ekspertów od takich spraw? Do momentu odkrycia Enigmów nie mieliśmy
bladego pojęcia, że jacyś Obcy istnieją, a to miało miejsce zaledwie kilka miesięcy temu.
- To prawda - przyznał Timbale. - Niemniej uczelnie kształcą ludzi tej specjalności już
od stuleci. Aczkolwiek ostatnimi czasy nie jest to zbyt popularny kierunek. Zdaje się, że brak
odkryć na tym polu skutecznie zredukował zainteresowanie tematem. Niemniej dysponujemy
jeszcze kilkoma fachowcami w tej dziedzinie. I przydzielono panu niemal wszystkich, jakich
znamy w Sojuszu. Z tego, co mi wiadomo, aż się palą do tej wyprawy.
Geary wyczuł, że nadchodzi jego stary znajomy, czyli ból głowy.
- Ilu ich będzie?
- Dwudziestu jeden. To sami cywile. Czternastu ma doktoraty.
- Nadal czekam na obiecane dobre wieści. Gdzie mam umieścić tych dwudziestu jeden
ekspertów od pozaziemskich form życia, którzy jeszcze nigdy nie słyszeli, nie widzieli ani
tym bardziej nie spotkali prawdziwej inteligentnej rasy Obcych?
Timbale wyglądał na skruszonego.
- Są najlepszymi fachowcami w tej dziedzinie, jakimi dysponuje ludzkość. Jeśli
pozwoli pan na sugestię, powiedziałbym, że najlepszym miejscem dla nich będzie któryś z
transportowców szturmowych. Na pewno jest tam sporo wolnych kajut, a jeśli ci
profesorowie i doktorzy będą się nudzić, podeślecie im kilku komandosów na obserwację.
- To bardzo interesująca propozycja - przyznał Geary. - Dziękuję. Oddam tych
ekspertów w ręce generał Carabali, niech ona wybierze transporter, na którym zostaną
umieszczeni.
*
Jakiś tydzień później obudził go łomot do drzwi. Właz strzegący kabiny był bardzo
gruby, ale drżał tak, że Geary miał wrażenie, iż uderza w niego grad kartaczy rozpędzonychdo wielu tysięcy kilometrów na sekundę. Otworzył właz, gdy tylko przebrzmiała ostatnia
seria uderzeń. Do kajuty wmaszerowała Tania Desjani rozwścieczona do tego stopnia, że
mogłaby pluć rozpaloną plazmą, gdyby tylko zechciała.
- Dlaczego ta kobieta znowu jest na moim okręcie?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 94/312
SZEŚĆ
Geary zdawał sobie doskonale sprawę z głupiej miny, jaką musiał mieć w tym momencie,
ponieważ czuł się tak, jak wyglądał. Tylko jedna kobieta mogła wywołać równie żywiołową
reakcję jego żony.
- Mówisz o Rione? O Wiktorii Rione?
Wbiła w niego płonące gniewem oczy.
- Nie wiedziałeś o tym?
- Ona jest na pokładzie „Nieulękłego”? Od kiedy? Skąd?Skinęła sztywno głową wciąż rozwścieczona, aczkolwiek zaskoczenie Geary’ego
uspokoiło ją nieco.
- Przyleciała codziennym wahadłowcem. Nie miałam o tym pojęcia, dopóki przed
kilkoma minutami nie opuściła jego pokładu. - Maszerując nerwowo tam i z powrotem,
obrzucała go ponurym spojrzeniem. - Masz szczęście, że jesteś tak marnym kłamcą. Dzięki
temu wiem na pewno, że nie miałeś pojęcia o jej przylocie. Gdybyś wiedział i mi o tym nie
powiedział...- Nie jestem aż tak głupi, Taniu. Co ona robi, u licha, na „Nieulękłym”?
- Skoro ty mi tego nie możesz powiedzieć, najlepiej będzie, jeśli sam ją o to zapytasz.
Geary skinął głową, zastanawiając się, cóż takiego uczynił, że żywe światło gwiazd go
nieustannie doświadcza. Miał nadzieję, że udało mu się udobruchać Tanię.
- Gdzie ona jest?
- Teraz? Znając jej przyzwyczajenia, prawdopodobnie kieruje się prosto tutaj.
Jakby na potwierdzenie jej słów odezwał się brzęczyk dzwonka przy wejściu. Desjani
złożyła ręce na piersi i stała w wyzywającej pozie, nie zamierzając się ruszyć. Geary wziął się
w garść i po raz drugi otworzył właz.
Jego nadzieje na to, że to jednak nie będzie Wiktoria Rione, spełzły na niczym. Stała
w progu we własnej osobie z wyrazem życzliwego zainteresowania na twarzy.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w niczym ważnym?
Desjani najpierw poczerwieniała na twarzy, potem zsiniała, zaciskając mocno zęby i
lewą pięść, na której skrzyła się obrączka. Zdołała się jednak opanować i odparła niemal
beznamiętnym tonem:
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 95/312
- Nie zostałam poinformowana o pani wizycie na pokładzie mojego okrętu.
- Rada oddelegowała mnie dosłownie w ostatniej chwili - wyjaśniła Rione,
odpowiadając Tani w taki sposób, jakby pytanie zadał jej Geary.
- Nie czekają na ciebie obowiązki w Republice Callas? - wtrącił John.
- Niestety nie. - Po raz pierwszy zauważył cień emocji na jej twarzy, ale zniknął zbyt
szybko, by można się zorientować, co naprawdę oznaczał. - Przedterminowe wybory. Może o
nich słyszałeś. Wyborcy uznali, że zbyt mocno skupiałam się na problemach Sojuszu,
zaniedbując jednocześnie interesy Republiki Callas.
Trochę to trwało, zanim zrozumiał sens jej wypowiedzi.
- Nie jesteś już tamtejszym współprezydentem?
- Ani współprezydentem Republiki Callas, ani senatorem Sojuszu. - Powiedziała to
lekkim tonem, ale w jej oczach pojawiły się żywsze emocje. - Ktoś uznał, że osoba
lojalniejsza wobec Sojuszu będzie marnym reprezentantem interesów Republiki Callas,
zwłaszcza teraz? gdy wojna się już skończyła i trwa dyskusja na temat naszej secesji, co
chyba nie jest specjalnie dziwne. W końcu sprzymierzyliśmy się z Sojuszem wyłącznie z
powodu zagrożenia ze strony Światów Syndykatu. Ponieważ nie miałam innych zobowiązań,
Rada uznała, że mogę pełnić rolę jej emisariusza we flocie.
- Emisariusza Wielkiej Rady? - zdziwił się Geary. - Co ty masz robić, u licha?
- Wszystko to, co rada i ja uznamy za stosowne.
To się jej najwyraźniej podoba, pomyślał.
Desjani musiała dojść do identycznego wniosku, z trudem bowiem opanowała nerwy,
mówiąc:
- Jestem pewna, że musi pani załatwić swoje sprawy z admirałem, zanim wahadłowiec
odleci, więc...
- Ja zostaję - przerwała jej Rione, odzywając się znowu do Geary’ego. - Rada poleciła
mi zająć miejsce na tym samym okręcie, na którym stacjonuje głównodowodzący.Oczywiście na czas trwania tej misji.
Geary spojrzał groźnie na Wiktorię, obawiając się, że Tania naprawdę lada moment
eksploduje.
- Opuścisz nas, jak tylko wrócimy do przestrzeni Sojuszu?
Czyżby zauważył nagłą zmianę w jej mimice? Emocję tak silną, że niemożliwą do
całkowitego ukrycia, ale jednocześnie tak mało widoczną, że nie mógł być pewien, iż
naprawdę coś widział?- To będzie zależało od dalszych poleceń Rady - odparła Rione.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 96/312
O przodkowie, miejcie nas w swojej opiece. Utknął po raz kolejny na jednym okręcie
z Rione i Desjani. Utknął po raz kolejny pomiędzy nimi.
- Muszę wysłać wiadomość...
- Daj sobie spokój. Naprawdę. Zmarnujesz tylko czas. Wielka Rada chce mojej
obecności tutaj. Pozostali emisariusze powinni pojawić się już niedługo. - Rione w końcu
raczyła zauważyć Tanię i obdarzyła ją lodowatym uśmiechem. - Jaka ze mnie gapa. Gratuluję
wam obojgu. Jak to dobrze, że wszystko zaczęło się układać po powrocie floty na Varandala.
Desjani znowu zesztywniała, przed chwilą posyłała nerwowe spojrzenia w kierunku
Geary’ego, a teraz znów przybrała maskę obojętności. Gdyby dowiedziała się kiedykolwiek,
że to Wiktoria pomogła Geary’emu dogonić ją owego pamiętnego dnia, na „Nieulękłym”
rozpętałoby się piekło. Rione zdawała sobie z tego sprawę, ale nie powiedziała nic, co
zaogniłoby sytuację. Cóż ona kombinuje tym razem?
- Na czym właściwie polega twoja rola? - zapytał John.
- Mam reprezentować rząd - odparła, patrząc na Desjani.
Tania przyjęła to do wiadomości, łypiąc w jej kierunku spode łba, i zaraz odwróciła
się do Geary’ego.
- Proszę o pozwolenie powrotu na mostek, sir.
- Możesz odejść, Taniu - Próbował włożyć w te słowa maksimum uczucia i chyba mu
się to udało, gdyż ogień furii w jej oczach minimalnie przygasł.
Wiktoria usiadła dopiero po tym, jak właz zamknął się z hukiem za plecami Desjani, i
zrobiła nieszczęśliwą minę.
- Naprawdę jest mi przykro, że nie zostaliście zawczasu powiadomieni o moim
przybyciu.
- Nie musiałaś jednak prowokować Tani w tak otwarty sposób.
- Nie musiałam, ale jestem wredna i nie mogę sobie pozwolić na wypadnięcie z roli.
Aczkolwiek ten brak powiadomienia nie był moim pomysłem. Rada ostatnimi czasy działapospiesznie i chaotycznie. Mój partner przybędzie na miejsce w ciągu najbliższych kilku dni.
- Oby zdążył, bowiem wyruszymy najdalej za tydzień. Czy to ktoś, kogo znam? -
zapytał Geary, siadając naprzeciw niej.
- Wątpię, abyś o nim słyszał. To emerytowany generał Hyser Charban. - Rione
uśmiechnęła się ironicznie. - Nie próbował przejąć władzy na drodze zamachu stanu, tylko w
bardziej tradycyjny sposób, uzależniając od siebie kolejnych znaczących polityków, zanim
przystąpił do dzieła.- Generał? Z korpusu piechoty przestrzennej?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 97/312
Roześmiała się.
- Nie. Z sił planetarnych. Ale nie znam go osobiście. Raporty, do których miałam
dostęp, charakteryzują go jako „łagodnego gołębia, poważniejszego i roztropniejszego od
innych wojskowych, ponieważ wie doskonale, do czego nie może się posunąć, aby osiągnąć
zakładany cel” - wyrecytowała z wyraźnym rozbawieniem.
- Nie ma niczego złego w wiedzy o własnych ograniczeniach - zauważył Geary.
- O ile naprawdę w nie wierzysz.
- Jakie dokładnie zadanie mają emisariusze lecący z flotą?
Zastanawiała się przez chwilę, zanim odpowiedziała:
- Mamy reprezentować rząd.
- To już mówiłaś - przypomniał jej. - Tyle że to nic nie znaczy.
- Coraz lepiej orientujesz się w tych sprawach. Pozwól więc, że ujmę to inaczej.
Ponieważ ja i Charban nie piastujemy żadnych oficjalnych stanowisk, nikt nie może nas
odwołać w połowie rejsu, co automatycznie wygasiłoby nasze mandaty.
- Powiedz mi lepiej, Wiktorio, dlaczego lecicie z nami?
Odwróciła wzrok, zachowując kamienną twarz.
- Może powinieneś raczej zapytać, co Rada chce ugrać, wysyłając was z tą misją.
Teraz to on zwlekał, szukając odpowiednich słów, zanim ponownie się odezwał.
- Moim zdaniem mamy się dowiedzieć jak najwięcej o Obcych, zwłaszcza o ich sile i
poziomie technologicznym, aby nawiązać z nimi w przyszłości pokojowe stosunki.
- Mniej więcej się zgadza. - Rione przymknęła oczy, znów wyglądała na wykończoną.
- Rząd oczekuje, że rozwiążesz najmniejszym kosztem problem, który w przyszłości mógłby
się okazać najbardziej skomplikowanym, a kto wie, czy i nie najdroższym wyzwaniem dla
Sojuszu. - To może się równać nawiązaniu rozmów z Obcymi i zakończeniu wrogich działań,
ale niekoniecznie. Enigmowie z pewnością będą chcieli czegoś w zamian. Może też trzeba
będzie ich nieco przymusić do porozumienia. Ja i Charban mamy pilnować, abyś nie zszedł zustalonej ścieżki i poniósł jak najmniejsze koszty i ryzyko.
Geary prychnął z irytacji.
- A co z dalekosiężnymi kosztami i zagrożeniami?
- Problemami tego rodzaju będziemy się zajmowali, gdy przyjdzie na to właściwa pora
- odparła głosem, z którego nie dało się wyczytać, co sama na ten temat myśli. - Będziemy
popychali sprawy do przodu, stosując politykę drobnych kroczków, zostawiając niektóre z
nich przyszłym pokoleniom. Tak myślą politycy. Powinieneś to już wiedzieć.- Ty jesteś politykiem.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 98/312
- Wywalonym z urzędu na zbity pysk. - W jej uśmiechu nie było nic z radości. - Rząd
centralny i wszystkie inne organy władzy w Sojuszu walczą dzisiaj o przetrwanie. Obawiają
się ciebie, ale jesteś im zarazem bardzo potrzebny. Dlatego odesłano cię daleko, byś nadal
pełnił heroiczną rolę, nie mając przy okazji możliwości mieszania się w bieżące sprawy.
- Tego akurat sam się domyśliłem. Ma być znowu tak, jakbym nie żył. Rządzący będą
czerpali korzyści z mojego rzekomego bohaterstwa, nie przejmując się jednocześnie tym, co
aktualnie robię.
- Czyż to nie to samo, tylko powiedziane innymi słowami? Najważniejsze, że nadal
żyjesz i jesteś zdolny do wykonania każdego zadania. Generał Charban i ja mamy podsuwać
ci rozwiązania, które będą najlepiej służyły Radzie.
Chyba zbyt wiele czasu spędzał wcześniej z Rione, ponieważ w lot uchwycił ukryte
znaczenie wypowiadanych przez nią słów.
- Które będą służyły Radzie, ale już niekoniecznie Sojuszowi.
- Czyż to nie jedno i to samo? - stwierdziła beznamiętnym tonem, de facto
potwierdzając jego podejrzenia, ale nie mówiąc nic wprost. - Teraz już wiesz, na czym
stoimy, ty i ja.
- Wiem tylko, co ty mówisz na temat poleceń, które otrzymałaś - skontrował.
Kolejny uśmiech, ale ten mógł oznaczać cokolwiek.
- Owszem.
- Po jaką cholerę pchałaś się tutaj ponownie, Wiktorio? Przecież musiałaś wiedzieć,
jak Tania na to wszystko zareaguje.
- Miałam swoje powody i rozkazy Wielkiej Rady. - Machnęła lekceważąco ręką. - A
znalazłszy się na wylocie, nie mogłam odrzucić propozycji senatorów.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że usunięto cię ze stanowiska współprezydenta.
- Łaska ludu na pstrym koniu jeździ. - W jej głosie wyczuł szczyptę goryczy. -
Wygłosiłam kilka bolesnych prawd. Skłonił mnie do tego, niestety, kontakt z pewnymreliktem z zamierzchłej epoki, człowiekiem znanym jako Black Jack. - Znowu utkwiła w nim
lodowate spojrzenie, które doskonale pamiętał. - Moi przeciwnicy obiecywali ludziom
wszystko, czego ci zapragnęli, wiedząc, że nie będą musieli potem spełniać swoich obietnic.
Większość wyborców dała się po raz kolejny na to nabrać.
Geary przyglądał się jej uważnie.
- Zatem przegrałaś wybory, ponieważ postanowiłaś być szczera?
- Nie uważasz tego za ironię losu?- Jak już kiedyś nie omieszkałaś mi wytknąć, część tej floty należy do Republiki
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 99/312
Callas. Ich załogi, podobnie jak te z okrętów Federacji Szczeliny, spodziewają się lada chwila
wezwania do domu. Nie otrzymały go jeszcze, ale ja zastanawiam się całkiem poważnie, czy i
tak nie pozostawić ich na Varandalu.
Rione znowu odwróciła wzrok i potrząsnęła głową.
- Sporo wody jeszcze upłynie, zanim doczekają się podobnych rozkazów. Rząd
Republiki Callas nie odwoła okrętów. Nie licz jednak na to, że powtórzę te słowa przy
kimkolwiek innym. Na twoim miejscu nie spodziewałabym się także żadnych oficjalnych
komunikatów ze strony nowych władz republiki Callas i Federacji Szczeliny.
Przypomniał sobie radość i nadzieję na twarzach oficerów, gdy informowali go o
rychłym powrocie do domów.
- Przecież to nie ma najmniejszego sensu. Skoro chcą się odłączać od Sojuszu,
dlaczego pozostawiają gros swoich okrętów wojennych w naszej gestii?
- Może dlatego, że obawiają się ich? - Rione spojrzała na niego z bardzo ponurą miną.
- Nowe władze podejrzewają, że załogi będą bardziej lojalne wobec Black Jacka niż wobec
Republiki Callas. I raczej się nie mylą.
Znowu poczuł złość. Cały gniew, jaki go trawił w czasie niedawnej rozmowy z
przedstawicielami Rady, powrócił.
- Podejrzenia nie powinny być powodem tak nieludzkiego potraktowania marynarzy,
którzy niejednokrotnie udowodnili swoją odwagę i oddanie dla sprawy! Jak można traktować
w ten sposób własnych obywateli? Nie mają do mnie zaufania, trudno! Zdążyłem się już do
tego przyzwyczaić. Nie pozwolę jednak, by ktoś wygnał załogi waszych okrętów tylko
dlatego, że mógłbym je kiedyś wykorzystać do swoich celów!
Nie drgnęła nawet, widząc ten wybuch gniewu. Patrzyła na niego po prostu, a potem
tylko pokręciła głową.
- Pozwalasz Sojuszowi zrobić to samo z jego okrętami, admirale.
- Moje okręty będą mogły wracać do przestrzeni Sojuszu pomiędzy misjami!- Oczywiście. - W jej głosie wyczuł nutę zgody, a w każdym razie jakiegoś uczucia.
- Odeślę te okręty do domu - oświadczył Geary. - Na swoją odpowiedzialność. Każę
im wracać do Republiki Callas i...
- Przywiozłam rozkazy dotyczące naszej floty, polecające naszym okrętom pozostanie
w Pierwszej Flocie Sojuszu. Sugerują one tymczasowość przyjętego rozwiązania, ale szczerze
mówiąc, nie mówi się o tym wprost. - Rione utkwiła spojrzenie gdzieś w kącie kajuty,
unikając jego wzroku. - Zrozum to wreszcie. Nie możesz zmienić rozkazów, nie podkopującautorytetu nowego rządu, a uwierz mi, że ma on mnóstwo doskonałych argumentów na
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 100/312
poparcie swoich tez.
- Nie rozumiem. - Zagniewany ton kazał jej w końcu spojrzeć na niego. - Żaden rząd
mi nie ufa, ale wszyscy oddają całe floty pod moje dowództwo. Republika Callas chce
poluzować więzi łączące ją z Sojuszem, lecz pozostawia mi trzon swojej floty. Kto tu oszalał?
Oni czy tylko ja?
Znowu przymknęła powieki, tym razem na krótką chwilę.
- Zatrzymaj te okręty. Inni admirałowie traktowaliby je jak dar.
- Na czym polega haczyk?
Cisza przeciągała się tak długo, że w końcu uznał, iż Rione nie ma zamiaru mu
odpowiedzieć, ale w tej właśnie chwili odezwała się ponownie.
- Nie oczekuj zbyt wielkiego wsparcia dla tych jednostek z terytoriów Republiki
Callas. Żołd będzie nadal wypłacany, podobnie jak wydatki eksploatacyjne, ale raczej z
oporami niż z chęcią. Nie będzie też żadnych uzupełnień ani wymiany załóg.
Chwilę trwało, zanim pojął znaczenie jej wypowiedzi.
- Po prostu pozbyli się ich i już? Mają z nami latać, dopóki nie zostaną wybici do nogi
albo tak osłabieni, że nie będą stanowić realnego zagrożenia po powrocie do domów? - Tym
razem mu nie odpowiedziała. - A co z jednostkami należącymi do Federacji Szczeliny?
- Jestem obywatelką Republiki Callas...
- Nie pytam, skąd pochodzisz. Czy wiesz, jakie rząd Federacji Szczeliny ma plany
wobec tych ludzi?
W jej oczach także zapłonął gniew.
- Posiadam dostęp do wiarygodnych raportów, które mówią, że Federacja Szczeliny
pójdzie w ślady Republiki Callas, ponieważ we flocie pozostało już tylko kilka jej okrętów.
- Szlag. - Niewiele więcej mógł powiedzieć. Nagle poczuł potworny ból w dłoni, a
gdy spojrzał w dół, zobaczył, że zaciska ją tak mocno, iż stała się jednolitą masą mięśni i
kości. - Jak te rządy wytłumaczą ludności fakt, że ich okręty nie wrócą do macierzystychportów?
- Po pierwsze, admirale - odparła - nie zostało ich już tak wiele. Zanim objąłeś
dowodzenie, nasze kontyngenty zostały mocno przetrzebione. Kilka zostało zniszczonych w
niedawnych bitwach. Tu już nie chodzi o powrót do domu masy ludzi, tylko niedobitków. A
jeśli porównasz ich liczbę z ludnością zamieszkującą tamte sektory, sam zrozumiesz, o jak
niewielkiej liczbie mowa.
Jego gniew wypalił się, zastąpił go żar smutku, który nie niósł z sobą ciepła. -Podobnie rzecz się miała z flotą za moich czasów. Wtedy także mało kto miał krewnych
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 101/312
służących w jej szeregach.
- Zatem wiesz, o czym mówię. Nasze rządy wolą trzymać zagrożenie płynące ze
strony tych załóg daleko od własnej przestrzeni, ale tylko nieliczni będą na to narzekać,
ponieważ mało kto odczuje na własnej skórze ich nieobecność. Z drugiej strony, obecność
tych okrętów w twojej flocie pozwoli rządzącym na składanie dumnych deklaracji, że nadal
wspierają wielkiego bohatera Sojuszu Black Jacka Geary’ego.
- Nadal jestem przez nich wykorzystywany - mruknął Geary.
- Owszem, jesteś. Co zamierzasz z tym zrobić?
- Mogę złożyć rezygnację...
Ta wypowiedź sprowokowała bardzo emocjonalną reakcję Rione.
- Znasz kogoś, admirale, kto będzie w stanie ocalić tych ludzi? Odejdź, a na ich czele
stanie kretyn pokroju Otropy. Chcesz, żeby ich wymordowano?
- To było zagranie nie fair!
- Nadal wierzysz w sprawiedliwość? - zdziwiła się.
- Owszem. Choć wydaje ci się to dziwne, wierzę. - Wiedział jednak, że to ona ma
rację. Wygnały ich własne rządy. Ktoś musi się nimi zaopiekować, pomyślał. I dopóki nie
znajdę takiej osoby, to zadanie będzie spoczywać na moich barkach. - Zrobię co w mojej
mocy, aby ich ocalić.
- Wykonując wydawane ci rozkazy? - zapytała nieco cichszym, ale wcale nie mniej
napiętym tonem.
- Tak - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Tak, jak je rozumiem. To oznacza, że będę
chronił moich ludzi każdym sposobem, który nie narusza obowiązującego prawa. - A co z
Obcymi?
- Ty masz swoje instrukcje, ja swoje. Kazano mi reagować nie tylko na bieżące
zagrożenia i problemy, ale też szukać rozwiązań długoterminowych. Jeśli Rada bądź jej
emisariusze mają z tym jakiś problem, mogą znaleźć sobie kogoś innego do roli ołowianegożołnierzyka.
Rione nadal się uśmiechała, aczkolwiek wyglądała teraz na o wiele starszą i bardziej
zmęczoną.
- Nikt cię nie docenia. Nikt prócz mnie.
- I Tani.
- Ale ona cię wielbi. A ja nie. - Wiktoria wstała. - Muszę odpocząć. Charban pojawi
się najprędzej jutro rano. Do tego czasu możesz czuć się wolny od polityków.- Jestem pewien, że twoja kajuta została już przygotowana. - Zmierzył ją wzrokiem,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 102/312
utwierdzając się w przekonaniu, że wygląda nieco inaczej niż ostatnio. - Wszystko w
porządku?
- Tak, tak. - Znowu się uśmiechnęła, ale tym razem był to tak pusty uśmiech jak w
przypadku syndyckich DON-ów. Jej oczy także niczego nie zdradzały.
Po jej wyjściu siedział przez dłuższą chwilę, analizując raz jeszcze przebieg rozmowy.
Niektóre zachowania Wiktorii, jak choćby celowe pominięcie swojej roli w wyswataniu go z
Tanią, wydawały mu się nietypowe. Zarazem jednak dała mu do zrozumienia, że toczy teraz
znacznie subtelniejszą grę niż w przeszłości, mimo że w tej akurat rozmowie wydawała się
całkowicie szczera. Dlaczego wróciłaś do mojej floty, Wiktorio? Czy będziesz nadal moim
sprzymierzeńcem, stałaś się poplecznikiem Rady czy zaczęłaś pracować na własny rachunek,
cokolwiek tam sobie zaplanowałaś?
No i najważniejsze, ile jeszcze mi nie powiedziałaś, pomimo że tak wiele mówiłaś?
*
Dużo później tego samego dnia natknął się na Tanię, gdy ruszył w kolejny obchód.
- Widziałaś może te rozkazy, które otrzymałem od Wielkiej Rady?
Mówił o rozkazach przywiezionych przez Rione. Oznaczonych jako „ściśle tajne”.
Pieprzyć to, potrzebuję opinii kogoś innego, stwierdził.
Desjani się skrzywiła.
- Tak. Paskudna sprawa.
- Owszem. Za dużo zwrotów typu: „wykonujcie zadanie, dopóki będzie to możliwe”
albo „nie ingerujcie, jeśli tylko zdołacie”.
Tania milczała przez chwilę z wzrokiem wbitym w przestrzeń przed nimi.
- Uwierz, że moje odczucia nie mają z tym nic wspólnego. Ta kobieta przywiozła
rozkazy dla nas, ale ciekawe, co kazali zrobić jej...
- Sam się nad tym zastanawiam.
- Z pewnością nie jest tylko ich kurierem. Miała jakiś powód albo powody, byponownie przylecieć na „Nieulękłego”. Dopóki ich nie odkryjemy, powinieneś traktować ją
jak potencjalne zagrożenie.
- Dobrze - zgodził się Geary. - Jestem wystarczająco przybity treścią przywiezionego
przez nią pisma z admiralicji, a w każdym razie tą jego częścią, która mówi o konieczności
lotu do systemu Dunai. Zamierzałem wykonać skok na Indrasa w syndyckiej przestrzeni,
stamtąd, korzystając z hipernetu, dotrzeć na Midway i dopiero później wlecieć na terytoria
zajmowane przez Obcych. To byłaby najprostsza i najkrótsza droga do celu. Zamiast tegoRada chce, żebyśmy lecieli na Dunai i zabrali z tamtejszych obozów pracy naszych jeńców
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 103/312
wojennych. - Był wściekły i zarazem bezradny. Tego rozkazu nie mógł zignorować. - Przez te
dodatkowe skoki podróż na Midway potrwa trzy tygodnie dłużej.
- Dlaczego akurat Dunai? - zastanawiała się Desjani. - Dlaczego Rada uznała, że
tamtejsze obozy pracy są ważniejsze od wszystkich pozostałych, jakie odkryliśmy na
terytoriach Syndyków?
- Rozkazy nic na ten temat nie mówią, a Rione upiera się, że nic nie wie.
- Pozwól mi ją zabrać na pół godziny do pokoju przesłuchań, a...
Geary westchnął cicho.
- Gdybym mógł, wyraziłbym na to zgodę. Niestety, nie mamy powodów, by
potraktować w taki sposób cywila, i w dodatku reprezentanta naszego rządu. Musimy lecieć
na Dunai, Taniu.
- Dlaczego nie kazali nam zrobić tego w drodze powrotnej? - zapytała. - Będziemy
potrzebowali dodatkowego zaopatrzenia dla tych ludzi na czas całego pobytu w przestrzeni
Obcych. O wiele rozsądniej byłoby zabrać ich prosto do domu, zamiast ciągnąć ze sobą na
kolejną wyprawę wojenną. I to na tak długo.
- Masz rację, ale brak czasu na odwołania, chyba że opóźnimy wylot o kolejne kilka
tygodni, a niby jak miałbym to umotywować, skoro skok na Dunai jest tylko niewielkim
utrudnieniem, a nie problemem wielkiej wagi? No i nie mogę odmówić wykonania takiego
rozkazu. To proste zadanie, admiralicja miała pełne prawo zlecić je naszej flocie, nie niesie
też ze sobą zbyt wielkiego ryzyka, z tego, co mi wiadomo. Na pewno nie zagrozi też
wykonaniu podstawowej misji. To nie to samo co sprawa sądów polowych.
- Wiem, sir. - Być może istnieją dobre powody wysłania nas na Dunai. Może ci się to
nie podobać... jak i mnie... ale racz pamiętać, że to rozkaz od moich bezpośrednich
zwierzchników.
- Nie omieszkam. - Uśmiechnęła się przepraszająco. - Wiem, że znajdujesz się pod
sporą presją. Nie mówiąc już o tym, jak parszywe nastroje panują na okrętach FederacjiSzczeliny i Republiki Callas. Możesz mi wierzyć, że gdyby na czele tej floty stał ktoś inny,
już dawno doszłoby do buntu i te jednostki odleciałyby do domu na własną rękę. No i nie
zapominaj, kto przywiózł rozkazy. Mamy co najmniej jeden dobry powód, by nienawidzić tej
jędzy. - Akcje Rione we flocie, choć nigdy nie były wysokie, dzisiaj spadły znacznie,
zbliżając się niebezpiecznie do zera absolutnego. - Załogi naszych okrętów także nie są
zachwycone, liczą jednak na to, że dzięki tobie wrócą do domów.
- Wiem. - To był akurat stały element presji, ta niezachwiana pewność podwładnych,że ich życie jest dla niego najważniejszym z czynników. On jednak wiedział doskonale, że
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 104/312
bez względu na okoliczności będzie musiał ich posyłać na śmierć, i dlatego był pewien, że nie
wszyscy wrócą do domów.
- Przepraszam, ale jest jeszcze coś, o czym powinieneś wiedzieć. Pewna sprawa
doprowadza mnie do pasji. I nie ma to nic wspólnego z politykami. Tak sądzę. Niemniej to
dziwne. „Nieulękły” stracił dzisiaj kolejny łącznik zasilania.
- Chcesz powiedzieć, że nie da się go już naprawić? - zapytał, nie rozumiejąc,
dlaczego mu o tym wspomniała. Łączniki padały co jakiś czas. Ich awarie były bardzo
rzadkie, ale nic przecież nie działa w nieskończoność.
- Jest kompletnie przepalony. Do tego stopnia, że nie mogliśmy pozyskać z niego
żadnych części. - Zatrzymała się, odwróciła i spojrzała mężowi prosto w oczy. - Nie mam w
zwyczaju zamęczać cię opowieściami o problemach ze sprzętem. Dbanie o „Nieulękłego” to
moje zadanie, nie twoje. Niemniej od momentu mojego wyjazdu straciliśmy już trzeci
łącznik. Dwa nie przeszły rutynowej inspekcji, a trzeci był w takim stanie, że mój zastępca
podjął bardzo słuszną decyzję o jego natychmiastowym wyłączeniu. Na szczęście Varandal
mógł podesłać nam nowe, ale dzisiaj straciliśmy czwarty.
Geary zapatrzył się w przestrzeń, próbując wymyślić przyczynę tego stanu rzeczy.
- Cztery łączniki w kilka miesięcy? To zbyt duża częstotliwość jak na okręt, który nie
został w tym czasie poważnie uszkodzony podczas walk. Nigdy wcześniej nie słyszałem o
podobnym przypadku, nawet za moich czasów.
- Sto lat temu okręty konstruowano na pewno w inny sposób - zauważyła Desjani - i
nie musiały brać udziału w bitwach, jakie dla nas były chlebem powszednim. Tyle że
„Nieulękły” nie miał podobnych problemów w przeszłości. Kazałam moim ludziom znaleźć
przyczyny awarii, ale wszyscy inżynierowie, którzy zajmowali się problemem, od nas i z
jednostek pomocniczych, stwierdzili jedynie „poważne wady komponentów skutkujące
znacznym obniżeniem parametrów operacyjnych”, co w ich języku oznacza: zepsuły się.
- Tyle awarii łączników i nadal nie wiemy, dlaczego miały miejsce? - Wbił spojrzeniew pokład, potem przywołał ją gestem dłoni. - Chodźmy. Przyjrzyjmy się sprawie. -
Zaprowadził ją do swojej kajuty, wskazał krzesło, a na koniec sam usiadł. Wszedł do baz
danych floty, zawęził pole poszukiwań do awarii łączników zasilających z minionego
półrocza. Na wyświetlaczu pojawił się długi ciąg informacji dotyczących głównie uszkodzeń
powstały h na polu walki, dlatego ponownie zmienił kryteria, ograniczając się do dwóch
ostatnich miesięcy. - Nie tylko Nieulękły” boryka się z tym problemem. „Gniew” wymienił
pięć łączników, „Amazonka” trzy, „Lewiatan” cztery... - Marszcząc brwi, nakazałkomputerowi znaleźć cechy wspólne wymienionych jednostek. - To najstarsze okręty floty.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 105/312
Nie wyłączając „Nieulękłego”.
- Mój okręt trafił do służby niespełna trzy lata temu - zaprotestowała. - Niewiele
jednostek zdołało przetrwać tak długo podczas wojny - dodała z dumą.
- „Gniew” ma trzy lata i kilka miesięcy, więc jest starszy - stwierdził Geary,
odczytawszy kolejne dane. - Muszę porozmawiać z kapitanem Smythe’em na ten temat.
Flota koncentrowała się od jakiegoś czasu, przygotowując do rychłego opuszczenia
Varandala, więc „Tanuki” i pozostałe jednostki pomocnicze stacjonowały teraz w odległości
kilku sekund świetlnych od flagowca. Hologram kapitana Smythe’a pojawił się w kajucie
Geary’ego dosłownie chwilę po nawiązaniu połączenia. Oficer zasalutował z
charakterystyczną dla niego niedbałością, aczkolwiek na jego twarzy nie było widać
znajomego wyrazu radości.
- Słucham, admirale.
- Zdaje się, że mamy spore problemy z łącznikami zasilającymi na starszych
jednostkach... - zaczął Geary.
Smythe westchnął ciężko.
- Mówiąc „starsze”, miał pan na myśli okręty oddane do użytku przed ponad dwoma
laty?
- Nie wygląda pan na zaskoczonego.
- Przyjrzałem się temu problemowi dzisiaj rano po otrzymaniu kolejnych raportów o
awariach na „Nieulękłym” i „Gniewie”. Muszę przyznać, że doszedłem do dość
niepokojących wniosków. Uznałem, że jeszcze za wcześnie na pisanie raportu, niemniej
posiadam już wystarczającą wiedzę, by móc zreferować sprawę, skoro pan pyta. - Smythe
spuścił wzrok, poruszał przez moment bezdźwięcznie ustami, potem znów spojrzał
Geary’emu prosto w oczy. - Pański ostatni okręt, sir. „Merlon”. Jak długo miał pozostawać w
czynnej służbie?
Geary nie odpowiedział od razu. Miał wrażenie, że przemierzał korytarze „Merlona”całe eony temu, mimo iż przespał w hibernacji większość stulecia, które minęło od jego
czasów, i wspomnienia z tamtych dni wciąż wydawały mu się bardzo żywe.
- Gdy przejmowałem dowodzenie, miał około trzydziestu lat. Z tego, co wiem,
gwarancja na kadłub opiewała na całe stulecie. Tyle przynajmniej wynosił przeciętny
planowany okres służby jednostek tego typu. W razie potrzeby można go było przedłużyć o
kolejne kilkadziesiąt lat, choć wymagałoby to wielu bardzo kosztownych przeróbek, więc nikt
raczej nie myślał o trzymaniu ciężkich krążowników dłużej.Desjani popatrzyła na niego z nieskrywanym niedowierzaniem.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 106/312
- Sto lat? Budowaliście okręty, zakładając, że mają przetrwać tak długi czas?
- One tyle wtedy wytrzymywały - zapewnił ją Geary. - To znaczy przed wybuchem
wojny. Bez przerwy je modernizowaliśmy, żeby nie odstawały od normy pod względem
technologicznym.
- Zadziwiające - mruknął Smythe. - Chciałbym kiedyś zobaczyć taką jednostkę. Jej
konstrukcja musiała mieć zadziwiającą trwałość. - Pokręcił głową, uśmiechając się
nostalgicznie. - A czy wie pan, sir, jaki jest okres trwałości dzisiaj budowanych okrętów?
Geary nadal pamiętał pierwsze wrażenia z pobytu na „Nieulękłym”.
- Ostre krawędzie, nierówne spawy. Budowano je w pośpiechu. Nikt nie myślał, że
polatają długo.
Smythe potaknął.
- Spodziewano się, że okres aktywnej służby będzie wynosił kilka miesięcy. Góra
kilka lat. Niewiele jednostek przetrwało trzy lata na polach bitew. A pięć? Nie znam
przypadku, by okręt istniał tak długo. Ani jednego. - Zatoczył ręką krąg. - Za przeproszeniem
dowódcy i załogi, „Nieulękły” to już staruszek, oczywiście według współczesnych
standardów.
Desjani zrozumiała pierwsza, chyba tylko dlatego, że Geary’emu takie rzeczy po
prostu nie mieściły się w głowie.
- Twórcy „Nieulękłego” nie przypuszczali, że uda mu się przetrwać tak długo. Jego
systemy są po prostu mocno zużyte.
- Właśnie - poparł ją Smythe. - On umiera ze starości, jeśli mogę sobie pozwolić na
tak obrazowe porównanie. Te padające kolejno łączniki zasilające są zwiastunem
nadciągającej katastrofy, jak kiedyś kanarki trzymane w szybach kopalnianych. Psują się
pierwsze, ponieważ nie robiono ich z myślą o tak długim działaniu. Proszę spojrzeć. - Kapitan
wskazał jakiś zapis widoczny na wyświetlaczu obok jego twarzy. - Te łączniki, które padały
kolejno na „Nieulękłym”, należą do generacji, która jakimś cudem przetrwała wszystkiebitwy. To część oryginalnego wyposażenia, działającego i tak dłużej, niż planowano. Ten sam
problem dotyczy pozostałych, równie wiekowych okrętów naszej floty.
Geary skrzywił się na myśl o skali remontów, jakich będą wymagały jego jednostki.
- Musimy zatem wymienić łączniki zasilające na wszystkich starszych okrętach.
- To nic nie da, admirale. - Smythe rozłożył ręce w przepraszającym geście. -
Wszystko na tych jednostkach było montowane z myślą o znacznie krótszym okresie
eksploatacji. Liczonym w miesiącach, co najwyżej kilku latach.- Przodkowie, miejcie nas w swojej opiece.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 107/312
- Już ich o to prosiłem - zapewnił Smythe. - Wątpię jednak, by nasi przodkowie
pofatygowali się tutaj osobiście z częściami zamiennymi i pomogli nam je instalować.
Desjani przyglądała się dowódcy jednostki pomocniczej z przerażeniem w oczach.
- Jeśli podobne problemy dotyczą wszystkich starszych okrętów...
- ...to każda jednostka tej floty będzie miała z nimi do czynienia w ciągu najbliższych
miesięcy bądź lat. Tak, zgadza się. - Smythe westchnął po raz kolejny. - To zła wiadomość.
- A są też jakieś lepsze? - zapytał Geary, zastanawiając się, czy te informacje nie
powinny być przyczynkiem do opóźnienia wylotu.
- Relatywnie lepsze. - Smythe wywołał kolejne okno wyświetlacza, zawierające tym
razem jakieś wykresy. - Po pierwsze nie będziemy mieli do czynienia z lawinowym wysypem
awarii. Tutaj widzicie krzywą opisującą ten problem, wznosi się powoli w miarę zbliżania się
terminu eksploatacji jednostek nowszych od „Nieulękłego. Przez jakiś czas, jeśli jednostki
pomocnicze będą mogły się skupić na problemie, zamiast kierować wszystkie siły do napraw
uszkodzeń powstałych podczas walki, powinniśmy produkować więcej części zamiennych do
padających z wiekiem systemów niż nam trzeba, niemniej ta przewaga nie będzie zbyt wielka.
Poważniejszego kryzysu możemy się spodziewać za jakieś półtora roku, gdy zdecydowana
większość okrętów przekroczy granicę dwóch i pół, a nawet trzech lat istnienia.
Geary przestudiował dane, po czym skinął głową.
- Czy to jedyna dobra wiadomość?
- Cóż, największe problemy będziemy mieli z systemami i sensorami. Kadłuby i
elementy konstrukcyjne wciąż trzymają się świetnie. Budowano je ze sporym zapasem
bezpieczeństwa, by wytrzymywały największe przeciążenia podczas manewrowania i walki,
co oznacza, że przetrwają wszystko inne. Rząd nie mógł zbytnio oszczędzać na tych
elementach, ponieważ jednostki rozpadałyby się przy ostrych skrętach albo przyspieszeniach.
Nie musimy się zatem obawiać, że dojdzie do rozszczelnień poszycia z powodu zmęczenia
materiału, aczkolwiek doradzałbym częstsze inspekcje elementów nośnych pod kątemwyszukiwania najsłabszych punktów konstrukcji, bo one były najbardziej narażone na
naprężenia.
- To świetny pomysł... - Geary wskazał palcem jedną z krzywych na wykresie. - Jeśli
pańskie wyliczenia są prawidłowe, za półtora roku jedna trzecia naszych jednostek będzie
miała znacznie obniżoną sprawność bojową. - Będą wymagały rozległych remontów, jakby
odniosły poważne uszkodzenia podczas bitwy.
- To może dotyczyć nawet połowy stanu - ostrzegł Smythe. - Starałem się jak mogłem,ale jeśli wykonawcy i stocznie oszczędzali za bardzo na materiałach, sprzęt nie dotrwa nawet
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 108/312
do przewidywanego terminu eksploatacji. Nie mówiąc już o tym, że jeśli będzie pan dalej
wojował z takim zacięciem, sprawy ulegną dalszym komplikacjom, ponieważ skupimy się na
produkcji nowych elementów poszycia i uszkodzonej broni.
- Będę miał to na uwadze. A co z remontami kapitalnymi w przestrzeni Sojuszu? Czy
nadal je stosujemy?
- Dzisiejsze remonty kapitalne mogą znacznie odbiegać od tego, co pan zna, admirale.
Teraz wyglądają one tak, że naprawia się tylko to, co zepsute.
W tym momencie Geary zdał sobie sprawę, że gapi się znowu na kapitana.
- A co z wymianami starszych systemów? Albo ich ulepszaniem?
- Jeśli coś działa, nikt tego nie tyka ani tym bardziej nie wymienia. - Smythe wzruszył
ramionami. - Takie są efekty długotrwałej wojny, podczas której okręty bardzo szybko były
niszczone. Po co unowocześniać wyposażenie jednostki, która i tak zostanie rozwalona na
kawałki za kilka miesięcy albo za rok i zastąpiona zupełnie nowym okrętem?
Geary opadł ciężko na fotel. Starał się połapać we wszystkich implikacjach, ale było
to ciężkie zadanie.
- Trzeba zmienić podejście. System powinien uwzględniać znacznie dłuższą
żywotność jednostek floty. Konstrukcje, wyposażenie i remonty generalne także muszą zostać
dostosowane do takich właśnie wymogów.
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się Desjani. - W tej chwili mamy w stoczniach
zaledwie kilka nie w pełni ukończonych jednostek, a pozostałe projekty zamknięto.
Smythe uśmiechnął się krzywo.
- Ma pan świętą rację, admirale. Ale to będzie wymagało nie tylko zmiany podejścia
ze strony najwyższych władz admiralicji, ale również wsparcia sfer rządowych i niemałych
sum pieniędzy.
- Oni celowo to zrobili - burknęła Desjani. - Dobrze wiedzieli o problemie, ale
postanowili go zrzucić na głowę admirała Geary’ego.- Nie sądzę - zaprzeczył Smythe. - Na pewno nie byli tego w pełni świadomi. Przecież
nawet my nie mieliśmy pojęcia, co nas czeka. Admirałowi Geary’emu zupełnie się nie dziwię,
w końcu on ma podejście do takich rzeczy jeszcze sprzed wojny, a my, ja, pani i pozostali
oficerowie, jeszcze nigdy nie zetknęliśmy się z podobnym problemem. Jeśli jakikolwiek okręt
wytrzymał dłużej, niż przewidywano, to i tak nadawał się tylko na złom po tylu bitwach i
remontach.
Geary raz jeszcze przyjrzał się wykresom, próbując poukładać myśli.- To, że poinformujemy o problemie Radę i admiralicję, nie oznacza wcale, że coś
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 109/312
zostanie zrobione. Mam poważne obawy, że rozsypywanie się okrętów ze starości może być
im bardzo na rękę. - Rzecz jasna nikt nie będzie ograniczał liczby misji i dostosowywał ich do
zmniejszającej się ciągle liczebności floty. Geary zaczął się też zastanawiać, kiedy po raz
pierwszy zaczęto wymagać od ludzi, by robili więcej mniejszymi siłami. Zapewne miało to
miejsce jeszcze za czasów prehistorycznych, gdy jaskiniowcom zaczęło brakować
krzemiennych pięściaków. - Powiada pan, niemałe sumy pieniędzy. Jak dużo potraficie zrobić
na jednostkach pomocniczych? Wiem, że dacie nam wszystko, o co poprosimy, ale mnie
chodzi o koszty takiej produkcji.
Smythe uśmiechnął się jak kot na widok tłustej zdobyczy.
- To zależy, admirale, głównie od tego, jak będziemy liczyli koszty pracy. Mamy tutaj
tylko symulatory rachunkowości. Ale ten przypadek z pewnością podpada pod któryś z
istniejących paragrafów. Regulamin floty nakazuje nam usuwać wszystkie uszkodzenia
wynikłe podczas bitew. Rachunki za to są zaliczane na specjalne konta w admiralicji, ale
oszacowanie szkód, które muszą być usunięte podczas remontu, to już zupełnie inna sprawa.
Czasami nie jesteśmy w stanie dokładnie tego wyliczyć, bo skąd mamy wiedzieć, czy dany
element miał wadę konstrukcyjną czy uległ zniszczeniu w trakcie walki. Takie przypadki
wymagają arbitralnego traktowania. Nie możemy pozwolić sobie na spóźnione refleksje, że
któraś z awarii jest efektem wcześniejszego udziału w walkach. A jeśli coś się zepsuje
podczas trwania misji, wszelkie koszty napraw idą na konto operacyjne.
Po raz pierwszy w trakcie tej rozmowy Geary uśmiechnął się do starego mechanika.
- Jak bardzo może pan obciążyć konta operacyjne admiralicji, zanim ktoś po stronie
rządowej zorientuje się i zakręci nam kurek?
- Nigdy nie zrobiłem niczego niezgodnego z regulaminem, admirale - zapewnił go
żarliwie Smythe - ale moim obowiązkiem jest zapewnienie okrętom wszelkich napraw. To
może się udać. Fundusze płyną z wielu źródeł, z przeróżnych departamentów, organizacji.
Wszystko zależy wyłącznie od tego, co będziemy robić i dlaczego. Ale ustalenie, kogo i za coobciążyć, gdzie kierować roszczenia i czym je motywować, to trudna robota. Wielu ludzi
będzie miało przy niej zajęcie, zaniedbując to wszystko co powinni w tym czasie robić. A w
naszym przypadku trzeba będzie dokonywać wielu bardzo kontrowersyjnych oszacowań.
Niektóre z nich mogą się okazać nie do przełknięcia przez admiralicję i wylądują na biurkach
departamentów rządowych, zwłaszcza że z tego, co mi wiadomo, po zakończeniu wojny
obcięto większość funduszy przeznaczonych na zbrojenia. Jestem jednak pewien, że w
przypadku wykrycia jakichkolwiek niezgodności z planem albo po zsumowaniu wszystkichwydatków centrala co najwyżej zwróci się do nas po stosowne wyjaśnienia.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 110/312
- Racja - przyznał Geary. - Pracuje pan już może nad podobnym rozwiązaniem?
- Jestem bliski jego ukończenia, ale nadal brakuje mi kilku ważnych szczegółów, choć
jak już wcześniej wspomniałem, trzeba będzie wykazać się wielką elastycznością w
wymyślaniu powodów remontu. - Smythe uśmiechnął się do Desjani. - Bez obaw, kapitanie.
„Nieulękły” zostanie odmłodzony i będzie go pani mogła ujeżdżać po raz drugi. „Tytan” ma
najbardziej doświadczoną załogę, zatem przydzielę was do tej jednostki. Prace mogą się
rozpocząć natychmiast, jeśli wyrazi pan na nie zgodę, admirale.
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań. - Geary machnął ręką. - A co z planami
dotyczącymi całej floty? Czy te remonty nie odbiją się na naszej gotowości bojowej?
- Byłoby idealnie, gdybyśmy mogli pozostać na miejscu - przyznał Smythe - ale
obawiam się, że rząd patrzyłby niechętnym okiem, jak leniuchujemy przez kilka następnych
lat i wiercimy dziury w przestrzeni wokół Varandala. Jeśli natomiast pyta pan mnie, czy ten
problem uniemożliwi nam polecenie na niezbadane dotąd tereny znajdujące się poza
granicami przestrzeni opanowanej przez ludzkość, powiem jedno: i tak musimy to zrobić.
Lepiej więc lecieć tam prędzej niż później, dopóki tylko nieliczne okręty mają problemy
techniczne.
- Dziękuję, kapitanie Smythe. - Gdy hologram mechanika zniknął, Geary spojrzał na
Desjani. - Jest źle, ale mogło być o wiele gorzej.
- Dzięki żywemu światłu gwiazd, że dostaliśmy aż osiem jednostek pomocniczych -
odparła. - Zauważyłeś wyraz twarzy kapitana Smythe’a, gdy mówił o oszukaniu systemu?
Jestem pewna, że nie pierwszy raz robi coś podobnego.
- Przyświeca mu zbożny cel - zauważył John.
- Powinieneś raczej powiedzieć: tym razem przyświeca mu zbożny cel - poprawiła go
zaraz. - Ciekawe, co jeszcze nawywijał. Co zdołał zrobić, nie dając się przy tym złapać.
Przecież ten człowiek mógłby mieć nawet kasyna działające na każdej z tych ośmiu jednostek
pomocniczych.- Kto z osób, które znamy, mógłby dopilnować szczegółów tej operacji?
Desjani zamyśliła się na chwilę.
- Sama nie wiem. Roberto lubi czasem pozować na łotra, ale szczerze mówiąc, to
jeden z najporządniejszych ludzi, jakich znam. Potrzebujemy raczej kogoś, kto zna zasady
rządzące w świecie kapitana Smythe’a, kogoś, kto potrafi dostrzec, że jeden kwark jest nie na
swoim miejscu, a z drugiej strony umie ukryć cały pancernik, jeśli tylko chce. Może któryś ze
starszych marynarzy albo ktoś, kto obracał się w ich gronie przez dłuższy czas. Porozmawiamz ludźmi i dowiem się, czy nie znają odpowiednich kandydatów.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 111/312
Gdy wyszła, Geary ściągnął dane wszystkich ośmiu jednostek pomocniczych, by
uspokoić myśli przy analizowaniu ich zdolności produkcyjnych. „Tytan”. „Tanuki”,
„Wiedźma”, „Dżinn”, „Alchemik”, „Cyklop”, „Kupua” i „Chochlik”. Najbardziej cieszyło go
pozyskanie tych dwóch ostatnich, ponieważ należały do największej klasy, tej samej co
„Tytan”. Oba zostały oddane do użytku tuż przed zakończeniem wojny i zamknięciem
kolejnych programów zbrojeniowych, stanowiły więc najnowszy krzyk techniki. Gdyby
dysponował taką liczbą jednostek pomocniczych podczas lotu z Systemu Centralnego, podróż
do domu byłaby z pewnością o wiele łatwiejsza. Musiał sobie radzić z zaledwie połową tego
stanu, nie mówiąc już o tym, że po drodze stracił „Goblina”. Teraz wyruszał z ośmioma
jednostkami pomocniczymi i nieco mniejszą liczbą okrętów wojennych, dla których miały
stanowić zaplecze, co pozwalało mu żywić nadzieję, że nie doświadczy większych
problemów z zaopatrywaniem swoich sił po wkroczeniu na terytorium Obcych. Koniec z
lataniem na oparach paliwa i z brakami w składach amunicji.
Ten komfort musiał jednak kosztować. Potężne „Tytan”, „Tanuki”, „Kupua” i
„Chochlik” będą poważnie opóźniały całą flotę, zwłaszcza gdy ich ładownie będą pełne
rzadkich pierwiastków. „Wiedźma”, „Dżinn”, „Alchemik” i „Cyklop” były nieco mniejsze i
bardziej zwrotne, nadal jednak nie mogły się równać z jednostkami pomocniczymi, jakimi
dysponowały eskadry szybkiego reagowania. W systemach gwiezdnych flota będzie musiała
dostosowywać prędkość przelotową do najwolniejszego okrętu, a gdy przyjdzie do kolejnych
starć, obrona lekko opancerzonych jednostek pomocniczych stanie się nie lada wyzwaniem.
Niespełna godzinę później otrzymał od Desjani prośbę o połączenie.
- Zbliża się wahadłowiec z „Tarniki”, jest na nim ktoś z kim powinieneś się spotkać.
Zważywszy na łatwość wirtualnych kontaktów pomiędzy okrętami, fakt, że ktoś
przylatywał na rozmowę osobiście, był raczej niezwykły. Aczkolwiek nawet najlepszy sprzęt
do zagłuszania nie dawał stuprocentowej pewności, że sygnał transmisji nie zostanie
przechwycony, więc kapitan Smythe mógł dojść do wniosku, że pewne sprawy lepiej omówić osobiście, nie ryzykując podsłuchania.
Tymczasem oficer, który pojawił się w kajucie Geary’ego niespełna dwadzieścia
minut później, nie przypominał w niczym starego kapitana. Była to dość młoda kobieta o
zielonych włosach w mundurze z dystynkcjami porucznika. W jej wypadku włosy miały
soczyście zieloną barwę, nie modny ostatnio odcień oliwki.
- Melduje się porucznik Elysia Jamenson, sir. Kapitan Smythe uznał, że powinnam się
spotkać z panem osobiście i omówić moją rolę w procesie odnawiania zasobów floty.Przywitał ją i kazał jej spocząć na fotelu stojącym tuż przed nim, próbując dokonać
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 112/312
pospiesznej oceny przed zadaniem najbardziej oczywistego pytania.
- Dlaczego kapitan Smythe uważa, że powinienem się spotkać z panią w cztery oczy,
poruczniku Jamenson?
Kobieta, siedząc wciąż sztywno, choć mogła się już rozluźnić, odparła bardzo
rzeczowym tonem:
- Kapitan Smythe rozkazał mi udzielić panu bezpośredniego wsparcia w kwestiach
oceny potrzeb remontowych naszej floty. Będę odpowiedzialna za pisanie raportów, list
rekwizycyjnych i wszelkich pozostałych dokumentów, na podstawie których możliwe będzie
utrzymanie naszych jednostek w najwyższej gotowości bojowej oraz sporządzanie
szczegółowych raportów o postępach prac na pański użytek.
Odchylił się w fotelu i podparł dłonią brodę. Jamenson wyglądała na jakieś
dwadzieścia pięć lat, co by pasowało do jej niskiej rangi, ale z drugiej strony kontrastowało, i
to bardzo, z wielką odpowiedzialnością, jaką miała na siebie przyjąć.
- A dlaczego kapitan Smythe uważa, że pani jest najbardziej odpowiednią osobą do tej
roboty?
- Robię wiele zamieszania, sir.
- Słucham?
- Komplikuję sprawy. - Jamenson zatoczyła ręką szeroki krąg, jakby chciała objąć tym
gestem cały wszechświat. - Potrafię zebrać dane z raportów, list rekwizycyjnych i przerobić je
w dokumenty, których nikt nie będzie w stanie zrozumieć.
Geary z trudem pohamował się od wybuchnięcia śmiechem.
- Wybaczy pani, ale miałem okazję poznać całą masę ludzi, w tym wielu
poruczników, którzy potrafili to samo.
- Wiem, admirale, ale ja to robię celowo, nie zmieniając jednocześnie zawartych w
tych papierach informacji i zachowując pełną zgodność z przepisami regulaminu i innych
kodeksów. Informacja jest nadal kompletna, dokładna i rozpisana we właściwy sposób. Tylkoniezmiernie trudno ją zrozumieć.
Tym razem nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- I zamierza pani to robić z dokumentacją naszych jednostek pomocniczych, abyśmy
mogli przeprowadzić konieczne remonty okrętów, w taki sposób, by administracja wojskowa
i cywilna nie była w stanie obliczyć, ile na co wydajemy?
- Takie otrzymałam rozkazy, admirale. Nic dziwnego, że Smythe nie chciał
pozostawić śladu po tej rozmowie w systemach floty.- A jak ja albo ktokolwiek przeze mnie wskazany będzie się orientować w postępach
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 113/312
prac?
Jamenson uśmiechnęła się konfidencjonalnie.
- Potrafię także odwracać ten proces, admirale. Dopóki mam do czynienia z
prawdziwymi informacjami, mogę uprościć ich odczyt.
Geary uświadomił sobie nagle, że spogląda na tę kobietę z mocno uniesionymi
brwiami.
- To naprawdę zadziwiające umiejętności, poruczniku. Gdzie się pani tego nauczyła?
- To naturalny talent, sir. Ojciec powtarzał mi zawsze, że odziedziczyłam to po matce.
- Rozumiem.
W tym momencie Jamenson dodała tonem usprawiedliwienia:
- Kapitan Smythe kazał mi też powtórzyć, że bardzo źle by odebrał moje przeniesienie
do pańskiego sztabu.
Kolejny wybuch śmiechu.
- Możecie oboje, kapitan i pani, spać spokojnie, jeśli o to chodzi. W moim sztabie
ludzie zajmują się zupełnie innymi rzeczami. Robią to, co ja im każę, nie próbując
wykorzystywać wolnego czasu na szukanie zajęć dla siebie i innych.
- Poinformuję o tym kapitana Smythe’a, sir.
- Dziękuję... - Geary przerwał, by raz jeszcze obrzucić ją badawczym spojrzeniem.
Ciekawiło go, do czego Smythe używał talentów tej kobiety w niedalekiej przeszłości. Sztuka
mamienia biurokratów, tak że nie byli w stanie dojść prawdy, miała bezcenną wartość. - Chcę
was zapewnić, że w tej sprawie będziemy działać jak jedna drużyna. Jak pani zdaniem ma
wyglądać ta praca?
- Będę robiła co w mojej mocy, by zachować zdolność bojową floty na aktualnym
poziomie przy jednoczesnym unowocześnianiu systemów, by mogła ona operować bez
przeszkód w dalszych przedziałach czasowych - wyrecytowała Jamenson.
- Świetnie. Ma pani jakieś pytania do mnie?Zawahała się po raz pierwszy, co wydało się Geary’emu pocieszające. Oficerowie
zbyt pewni siebie zazwyczaj bardzo szybko byli łapani na błędach.
- Z tego, co zrozumiałam, zależy panu na takim wykonywaniu tej pracy, by nie doszło
do naruszenia regulaminu.
- Zgadza się.
- Czy w pewnych okolicznościach dopuściłby pan do złamania tego zakazu? - zapytała
ostrożnie.- Nie. - Uśmiechnął się przyjaźnie, by nie odebrała tej odmowy zbyt osobiście. - Jeśli
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 114/312
dojdzie do tak poważnej sytuacji, ufam, że ludzie pokroju kapitana Smythe’a znajdą
sensowne i zgodne z regulaminem rozwiązanie. Jakoś. Nie wiem jak, może kruczek prawny,
który będzie można uznać za wystarczające uzasadnienie decyzji. - Geary natychmiast
spoważniał, gdy przypomniał sobie, jak niewiele brakowało do katastrofy, gdy ktoś wpadł na
pomysł, by oskarżyć masowo oficerów o dopuszczenie do spadku zapasów paliwa poniżej
dopuszczalnych norm. - Nie chcę, by ktokolwiek doszedł do wniosku, że pozwolę na łamanie
regulaminu. Jeśli będzie to jedyne wyjście, wtedy osobiście postawię sprawę na ostrzu noża i
przyjmę na siebie całą odpowiedzialność. Nie będziemy działali takimi metodami, mimo że
dopuszczam gmatwanie dokumentacji celem zmylenia biurokratów.
Porucznik Jamenson słuchała go uważnie, kiwając od czasu do czasu głową.
- Rozumiem, admirale.
- Świetnie. Coś jeszcze?
- Kapitan Smythe prosił, bym przekazała panu zaproszenie do złożenia wizyty na
„Tanuki”, oczywiście w dogodnym dla pana czasie, sir - powiedziała. - Od siebie mogę tylko
dodać, że bary na naszej jednostce oferują najszerszy wybór win, alkoholi i innych
destylowanych oraz fermentowanych napojów, jaki można znaleźć w przestrzeni zajmowanej
przez człowieka.
To by po części tłumaczyło, czym zajmował się Smythe poza służbą. Geary pomyślał,
że wielu dygnitarzy musiało z zaskoczeniem odkryć, iż zamówione przez nich luksusowe
trunki nigdy nie dotrą do celu z powodu nieprzewidzianych wypadków w przestrzeni, by
trafić potem na pokład „Tanuki” w niemożliwy do wyśledzenia sposób.
- Dziękuję, poruczniku Jamenson. Nie wiem, kiedy uda mi się wygospodarować czas
na tę wizytę, ale nie zapomnę o zaproszeniu. Liczę na dobrą i owocną współpracę.
- Myślę, że najczęściej będziemy się spotykali drogą wirtualną - stwierdziła - niemniej
kapitan Smythe uznał, że powinnam zaznajomić pana ze szczegółami mojej pracy w
tradycyjny sposób.Desjani miała rację. Smythe był starym cwaniakiem, który potrafił działać tak, by nikt
nie dowiedział się o jego ruchach. Wiedział też, kiedy nie zostawiać śladów w systemach
floty.
- Świetny pomysł, poruczniku. Jest jeszcze jedna rzecz, o którą chciałbym zapytać,
ponieważ nie muszę chyba przypominać pani i kapitanowi, że wolelibyśmy, aby ta sprawa
pozostała wyłącznie między nami.
- Chodzi panu o moje włosy, sir? - domyśliła się Jamenson.- Tak. Widziałem parę innych kobiet na okrętach, które miały zielone włosy, ale nigdy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 115/312
żadnej o to nie pytałem, ponieważ nie jest to naruszeniem regulaminu. Uważam jednak, że to
nieco krzykliwa moda.
Jamenson uśmiechnęła się pod nosem.
- To naturalny kolor. Pochodzę z Eire.
- Z Eire? - Ta nazwa nic mu nie mówiła, więc zaraz otworzył holograficzną mapę
Sojuszu. - To cholernie dalekie rejony, jeden z pierwszych systemów skolonizowanych
jeszcze ze Starej Ziemi.
- Tak, admirale. Pierwsi koloniści czuli spory pociąg do wszelkich odcieni zieleni i
chyba zbyt swobodnie podchodzili do inżynierii genetycznej. - Dotknęła opuszkami fryzury. -
Można odwrócić ten proces, ale wielu z nas nadal uważa, że odrzucanie czegoś, co tak wiele
znaczyło dla naszych przodków, byłoby niewłaściwe. To tylko nasze prawie nieszkodliwe
dziwactwo, które nikomu nie robi krzywdy.
- Doprawdy? - zapytał, myśląc jednocześnie, że jego zastanowiło, dlaczego oficer
floty wybiera tak krzykliwy kolor włosów.
- Nie mogę zmienić odbioru tej barwy włosów przez innych ludzi, admirale. Ale z ich
powodu otrzymałam już przezwisko. Od czasu opuszczenia Eire wołają na mnie Koniczynka.
- Koniczynka? To chyba jakaś roślina?
- Zielona roślina. Na Eire rośnie wszędzie. - Kolejny smutny uśmieszek. - To także
spadek po naszych przodkach.
Po wyjściu porucznik Jamenson Geary udał się na mostek. Im bliżej było terminu
wylotu floty, tym bardziej odczuwał presję chwili i pragnienie natychmiastowego wyruszenia,
jakby ruch był warunkiem koniecznym do istnienia jego okrętów, ale nade wszystko chciał
się znaleźć jak najdalej od źródła, z którego pochodziły wszystkie te durne wytyczne i
wiecznie zmieniające się rozkazy Rady.
Desjani znajdowała się jak zwykle na swoim stanowisku, właśnie kończyła kolejną
symulację dla obsługi.- Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze? - zapytała.
- Raczej pouczającej.
- Skoro upierasz się przy tym, bym zapytała wprost, proszę: dlaczego kapitan Smythe
przysłał ci tę zielonowłosą dziewczynę?
- Ona zajmuje się komplikowaniem spraw.
Desjani odczekała moment, sprawdzając, czy John sobie z niej nie żartuje.
- Gdybyś potrzebował porucznika znającego się na komplikowaniu innym życia, jestem pewna, że na „Nieulękłym” znalazłabym ci co najmniej jednego pasującego do takiego
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 116/312
opisu.
- Wiem. Później wyjaśnię ci, dlaczego ona jest w tej robocie wyjątkowa. - Osłony
otaczające ich fotele na mostku były znakomite, ale Geary zdawał sobie sprawę, jak wiele
cennych informacji potrafią pozyskać podoficerowie podczas uważnej, acz skrytej zarazem
obserwacji rozmawiających ze sobą przełożonych. - Szczerze mówiąc, po tych wszystkich
aferach z Wielką Radą, admiralicją i politykami Sojuszu z największą przyjemnością wrócę
do rozmów z wiecznie łżącymi Syndykami i krwiożerczymi Obcymi.
- Zagrożenia sprawiają, że człowiek zaczyna tęsknić za odległym domem - stwierdziła
sentencjonalnie Desjani - ale gdy wraca do siebie, niewiele trzeba, by znów zapragnął smaku
ryzyka.
- Doskonale radzi pani sobie ze słowami, kapitanie. Gdy byliśmy na Kosatce...
- Przez całe cztery dni?
- ...czy zdołała pani porozmawiać ze swoim wujem, tym agentem literackim?
- Tylko raz. - Spojrzała gdzieś w przestrzeń. - Chciał, żebym opisała przebieg naszego
powrotu z Systemu Centralnego. Powiedziałam mu, że to naprawdę nudna historia.
- Jeśli nie liczyć wielu niezwykle elektryzujących momentów, rzecz jasna.
Uśmiechnęła się.
- Dodałam też, że na pewno nie umieściłabym w niej słowa o sprawach osobistych.
Trzeba było widzieć jego minę, gdy wszystkie marzenia o gigantycznym sukcesie legły w
gruzach.
Geary także zaśmiał się pod nosem.
- Pozbawiłaś złudzeń agenta literackiego?
- Czy to aby nie uczyniło ze mnie pisarki? - zapytała Desjani.
*
Reszta tygodnia wlokła się wolno, zwłaszcza gdy ktoś zastanawiał się bez przerwy, co
może przynieść jutro, a z drugiej strony czas pędził jak oszalały dla wszystkich tych, którzypróbowali dokończyć powierzone im zadania. Wahadłowce krążyły nieustannie, rozwożąc na
macierzyste okręty strumienie ludzi powracających z przepustek w tym samym czasie, gdy
Geary krążył po korytarzach „Nieulękłego”, omijając coraz liczniejsze sekcje kadłuba
wyłączane z eksploatacji przez pracujące ekipy remontowe z „Tytana”. Mechanicy z ogromną
radością rozstawiali coraz to nowe bariery, by wyrywać z okrętu przestarzałe elementy
wyposażenia i zastępować je nowymi, o wiele wytrzymalszymi od poprzednich.
Doktor Setin, który przedstawiał się jako szef grupy rządowych ekspertów(„aczkolwiek nie dowodzę nimi w staromodnym tego słowa znaczeniu”), zdołał wyrwać się z
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 117/312
„Tsunami”, na którym Carabali umieściła wszystkich przysłanych z Sojuszu fachowców od
kontaktów z Obcymi, i przeleciał osobiście na „Nieulękłego”.
- Cóż za niesamowita sposobność, admirale - mówił do Geary’ego. - Potrafi pan sobie
wyobrazić moje podniecenie możliwością spotkania innej inteligentnej formy życia?
John, mając w pamięci wydarzenia z Midway, w tym bitwę z Enigmami, odpowiedział
po prostu:
- Tak.
- Co ja mówię. Pan przecież już ich widział. Jakie to było przeżycie?
- Ekscytujące.
Doktor Setin otrzymał pełen dostęp do archiwów, w których przechowywano
materiały dotyczące spotkań floty z Enigmami, więc Geary zadbał o to, by naukowcowi jak
najszybciej dostarczono komplet dokumentacji i odesłano go z powrotem na „Tsunami”.
Na dzień przed wylotem admirał odbył też wirtualną wizytację „Oriona”. Chciał tym
sposobem przekonać się na własne oczy, jak przebiegają postępy prac na pancerniku i ocenić
morale załogi. Do tej pory jednostka ta nieodmiennie zawodziła tam, gdzie ją posyłał, i mimo
że Desjani tak bardzo wierzyła w kapitana Shena, Geary nadal uważał, że odmienienie tego
okrętu wymaga co najmniej boskiej interwencji.
Shen wyglądał równie ponuro jak zazwyczaj, gdy oprowadzał wirtualnego admirała
po „Orionie”, wskazując od czasu do czasu na jakieś przedmioty, w większości przypadków
jednak zezwalając, by to członkowie jego załogi udzielali Geary’emu dokładniejszych
wyjaśnień. Na okręcie wykonano już masę prac remontowych, ale Johna bardziej dziwiła
ochota, z jaką marynarze pokazywali mu, czego dokonali na tym polu.
- Wszyscy członkowie obsługi baterii uzyskali certyfikaty, miotacze piekielnych lanc
pracują ze stuprocentową wydajnością - zameldował z dumą dowódca działonu, gdy Geary
przystanął, by obejrzeć kolejną baterię.
Shen spojrzał na niego z tak bolesną miną, jakby nie potrafił ustać w miejscu zpowodu otartych do krwi stóp.
- Lironi także ukończył kurs?
Szef spojrzał na stojącego opodal marynarza.
- Tak jest.
- No wreszcie. - Shen zwrócił się bezpośrednio do człowieka, o którym była mowa. -
Gdybyś zdał testy sześć miesięcy temu, dzisiaj mógłbyś być dowódcą tej baterii. Pamiętaj,
następnym razem nie możesz zawieść siebie i „Oriona”.- Widzę, że wszystko jest w najlepszym porządku - stwierdził Geary przed
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 118/312
zakończeniem inspekcji.
Shen zmarszczył brwi, jakby usłyszał oczywistość, po czym zasalutował sztywno,
czekając na przerwanie połączenia. Geary stał jeszcze przez chwilę na środku prywatnej
kajuty i zastanawiał się, masując dłonią kark, czy „Orion” wykona wszystkie rozkazy, gdy po
raz kolejny zostanie wysłany do boju.
Następnego dnia zasiadł obok Desjani na mostku „Nieulękłego”, by przygotować
rozkazy dotyczące opuszczenia orbity Varandala i wykonania skoku na Atalię znajdującą się
na terytoriach Syndyków. A raczej w głąb przestrzeni, którą zarządzali przed upadkiem
Światów Syndykatu. Aktualny status tego układu był jedną wielką niewiadomą, ale to i tak
rokowało lepiej niż otwarta wrogość.
Chwilę później nad jego komunikatorem pojawiła się ikonka pilnego połączenia,
którego z obawami oczekiwał.
- Słucham, admirale Timbale. - Stary admirał był do tej pory bardzo pomocny, ale
dzisiaj miał ponurą minę. - Mam nadzieję, że połączył się pan z nami tylko po to, by życzyć
nam pomyślnych łowów.
To jednak Timbale uczynił już kilka godzin temu. Z powodu ogromnej odległości
dzielącej pozycje floty od stacji Ambaru odpowiedź nadeszła dopiero po trzydziestu
sekundach.
- Admirale Geary, czy odebrał pan jakieś rozkazy dotyczące waszych jednostek
pomocniczych?
- Moich jednostek pomocniczych? - Czyżby plan kapitana Smythe’a został już
odkryty? Flota miała odlecieć dosłownie za godzinę. - Nie.
- Właśnie otrzymałem wiadomość opatrzoną najwyższym priorytetem, która mówi, że
muszę przejąć kontrolę nad „Tytanem”, „Tanuki”, „Kupuą” i „Chochlikiem”. Zostają one
wyłączone ze składu Pierwszej Floty i przeniesione do innych zadań.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 119/312
SIEDEM
- Co takiego? - Geary nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Zabierano mu nie tylko połowę
jednostek pomocniczych, ale też wszystkie największe okręty tego typu. Licząc więc tonaż,
tracił niemal dwie trzecie wsparcia z ich strony. - Dlaczego? - Czyżby ktoś naprawdę odkrył
plan kapitana Smythe’a? Ale jak to możliwe, skoro pierwsze przetworzone dokumenty
zostały wysłane do admiralicji zaledwie dwa dni temu, czyli zbyt niedawno, by zostały już
dostarczone do właściwego departamentu i sprawdzone? Te rozkazy natomiast musiały
pochodzić co najmniej sprzed tygodnia.- Nie podano żadnych powodów. - Timbale nie podnosił głosu, ale on także wyglądał
na poirytowanego.
- Pozostałe floty będą operowały w przestrzeni Sojuszu, tak więc nie będzie im
potrzebne wsparcie ze strony jednostek inżynieryjnych.
- Wiem. Początkowo myślałem, że chodzi po prostu o kolejne cięcia kosztów, ale z
treści rozkazów wynika jednoznacznie, że te okręty nie zostaną usunięte ze stanu floty, tylko
przydzielone do innych zadań.- Ja... - Co? Co mógł zrobić w tej sytuacji? Rozkazy dotarły do admirała Timbale’a,
nie do niego osobiście. - Te okręty nie znajdowały się przecież pod pańskim dowództwem.
Dlaczego admiralicja wysłała rozkazy do pana, a nie do mnie?
Może, przyszło mu do głowy, w sztabie uznano, że znowu wezmę pod uwagę
wszystkie potencjalne zagrożenia, i spróbowano mnie obejść, ponieważ zdawano sobie
sprawę, że na pewno nie oddam tak cennych jednostek.
Timbale nie odpowiedział, za to zamyślił się, marszcząc mocno czoło, a potem skinął
głową.
- Ma pan rację, admirale Geary. Moim zdaniem ktoś wysłał je do mnie omyłkowo,
więc nie mogę ich uznać za obowiązujące. Okręty, o których mowa, należą do pana, czyli
wszelkie polecenia dotyczące zmiany ich statusu powinny spływać na pana ręce. Nie mówiąc
już o tym, że powinien pan być wymieniony w ich treści jako dowódca, którego sprawa
bezpośrednio dotyczy. Jestem pewien, że admiralicja popełniła błąd, nie powiadamiając pana
o tej sprawie, gdyż w przeciwnym wypadku byłoby to jawne pogwałcenie regulaminu. -
Admirał Timbale mówił wolno i spokojnie, upewniając się, że nagranie z tej rozmowy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 120/312
posłuży mu za dowód usprawiedliwiający kolejne posunięcia. - Ponieważ nie jestem w stanie
znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla odebrania panu tych jednostek, zakładam, iż
wiadomość ta została wysłana przez pomyłkę bądź mamy do czynienia z symulacją, którą
ktoś niepotrzebnie uruchomił.
- Oczywiście - poparł go Geary, chociaż wiedział równie dobrze jak Timbale, że
admiralicja celowo usunęła go z listy odbiorców tych rozkazów. Musieli jednak zachować
pozory niewinnej wymiany zdań na wypadek, gdyby ktoś chciał ich potem pociągnąć do
odpowiedzialności za niewykonanie wydanego legalnie rozkazu. - Nadanie wiadomości
najwyższego priorytetu także wymaga zawarcia bardziej szczegółowych wyjaśnień
dotyczących zlecanego zadania.
- W tej sytuacji nie mogę wykonać wydanego mi rozkazu - kontynuował Timbale. - Z
administracyjnego punktu widzenia nie mam pewności, czy wolno mi przejmować
dowodzenie nad wymienionymi jednostkami, a z operacyjnego te rozkazy nie mają za grosz
sensu. Zaraz odpiszę admiralicji, że w mojej ocenie doszło do jakiejś pomyłki, i poproszę o
wyjaśnienie sytuacji. Zważywszy na napięte terminy, sugeruję jednocześnie, by nie opóźniał
pan wylotu ze względu na rozkazy, których nie widział pan nawet na oczy. Ja także poczekam
na stosowne wyjaśnienia, zanim je wykonam.
Nawet jeśli Timbale wyśle odpowiednią wiadomość natychmiast, a Geary
podejrzewał, że stary admirał będzie z tym chwilę zwlekał, to statek kurierski dostarczy ją do
sztabu generalnego dopiero za kilka dni, a licząc drogę powrotną, jakakolwiek decyzja dotrze
na Varandala najprędzej za tydzień. Geary w tym czasie będzie już daleko poza granicami
Sojuszu. Tyle że admiralicja będzie miała admirała Timbale’a w zasięgu ręki.
- Doceniam pańską pomoc, tym bardziej że postępuje pan słusznie, obawiam się
jednak, czy pańskie zachowanie nie zostanie mylnie zinterpretowane przez osoby
odpowiedzialne za wydanie tych rozkazów.
- Dziękuję, admirale Geary, ale nie mam innego wyjścia. Służba Sojuszowizobowiązuje mnie do wykonywania wyłącznie potwierdzonych rozkazów. - Timbale
zachowywał pełen spokój, mówiąc te słowa. - Pamięta pan, admirale, rozmawialiśmy kiedyś
o kocie w pudełku, o tym, że czasami nie ma sposobu na to, by przekonać się, czy
postępujemy dobrze czy też źle. Z największą przyjemnością pragnę pana poinformować, że
tym razem kot jest żywy.
- Miło mi to słyszeć. Może mi pan wierzyć, że poczynię kroki, by ten stan nie uległ
zmianie.- Znowu chcieli sabotować pańską wyprawę? - zapytała Desjani z niedowierzaniem,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 121/312
gdy hologram admirała zniknął z wyświetlacza Geary’ego.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że któryś ze sztabowców posunął się do czegoś takiego -
odparł. - Musi istnieć jakieś inne wytłumaczenie.
- Z przyjemnością go wysłucham.
- Może ktoś domyślił się, co kombinuje Smythe...
- Na to nie mieli jeszcze czasu, admirale. Proszę o następne wytłumaczenie.
Naciskała, chociaż nie miał ochoty na szukanie innych rozwiązań tego problemu.
- Może ktoś w końcu policzył wszystkie koszty i doszedł do wniosku, że utrzymanie
aż czterech tak wielkich jednostek pomocniczych jest nam niepotrzebne, a co za tym idzie
uznał, iż można się ich pozbyć i oszczędzić dzięki temu górę pieniędzy. Wprawdzie w
rozkazach nie napisano jasno, że o to chodzi, ale może taki był zamysł. Nie chcieli, abyśmy
wiedzieli, że tracimy wsparcie tych jednostek już na zawsze, a nie tylko czasowo.
- Akurat - mruknęła Desjani z niedowierzaniem. - To posunięcie dałoby oszczędności
w kilku miejscach, ale narobiłoby dodatkowych koszów w wielu innych. Ciekawe, komu by
płacono za prace wykonywane przez załogi tych okrętów. Prywatnym wykonawcom? O ile
mnie pamięć nie myli, Syndycy stosowali taki system.
- Owszem, ku ogólnemu niezadowoleniu ich jednostek bojowych. - Geary sprawdził
dane na wyświetlaczu. - Wszystkie jednostki meldują gotowość do wylotu. Co powiesz na to,
byśmy się od razu wynieśli stąd w diabły, zamiast czekać jeszcze pół godziny?
- Znakomity pomysł, admirale.
Wysłał odpowiednie rozkazy i obserwował, jak niemal trzysta okrętów wojennych i
towarzyszących im jednostek uruchamia napędy i zaczyna formować szyk, w którym flota
dokona skoku na Atalię. Mimo że wojna dobiegła już końca, a Atalia ogłosiła oficjalnie
wystąpienie z rozsypujących się Światów Syndykatu, Geary uznał, że najrozsądniej będzie,
gdy jego okręty przybędą na obce terytorium w szyku, który pozwoli im na natychmiastową
reakcję w przypadku wystąpienia nagłego zagrożenia.Rosnące wciąż doświadczenie i umiejętności załóg pozwoliły mu na wybranie
złożonego szyku składającego się z sześciu zgrupowań. Pięć z nich zawierało trzony
składające się z pancerników bądź okrętów liniowych, którym towarzyszyła osłona ciężkich i
lekkich krążowników oraz eskadry niszczycieli. Szósty tworzyły jednostki pomocnicze,
podzielone na dwa dywizjony, i osobna eskadra transportowców szturmowych. Tym razem
dysponował o wiele większym kontyngentem komandosów, chociaż nikt nie miał pojęcia, w
jaki sposób można ich użyć w ewentualnych walkach z Obcymi. Carabali otrzymałauzupełnienia, ale nie tak znowu wielkie. Część jej ludzi została przydzielona na okręty floty, a
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 122/312
resztę umieszczono na transportowcach. W rezultacie „Tsunami” „Tajfun”, „Mistral” i
„Habub” miały na pokładach zaledwie połowę stanu osobowego oraz po kilku cywilnych
ekspertów od komunikacji z obcymi cywilizacjami. Wolne przestrzenie na tych jednostkach
przydadzą się, gdyż mieli podjąć po drodze jeńców z obozów pracy na Dunai oraz ludzi
znalezionych w przestrzeni należącej do Obcych.
Największe zgrupowanie tej formacji leciało na czele, potem ustawiono siły wsparcia i
rozmieszczone wokół nich kolejne cztery niemal identyczne zespoły uderzeniowe. Szyk ten
przypominał nieco gigantyczny kubek obrócony denkiem do przodu, w którym znajdowały
się jednostki pomocnicze i transportery. W samym centrum formacji czołowej leciał
„Nieulękły”, okręt flagowy tej floty. To on wyznaczał oś, wokół której zbierała się reszta
okrętów.
Nagle Geary poczuł na sobie czyjś wzrok. Drgnął i obrócił się raptownie, dostrzegając
uśmiechniętą szeroko Desjani.
- Cóż takiego znowu zrobiłem?
- Nic. Zobaczyłam po prostu, jak dumny jesteś ze swoich ludzi - odparła. - Gdy
obserwowałam Blocha i kilku innych admirałów przy podobnych okazjach, odnosiłam
wrażenie, że napawają się własną potęgą i ważnością, które pozwalają im wydać rozkaz
ruszenia tak wielu okrętów naraz. A kiedy patrzę na ciebie, widzę człowieka, który czuje się
zaszczycony, że może dowodzić flotą.
- Bo jestem zaszczycony - mruknął. - Wiesz, Taniu, jaka rocznica przypada jutro? Sto
jeden lat temu objąłem po raz pierwszy dowodzenie moim ciężkim krążownikiem,
„Merlonem”. Wtedy wydawało mi się, że to bardzo ważne stanowisko, a dzisiaj mam pod
swoimi rozkazami wszystkie te okręty.
- Będziesz je miał, o ile zdołamy opuścić ten system, zanim nadejdą kolejne
idiotyczne rozkazy.
*Potrzebowali niemal trzech dni, by rozwijając dziesiątą część prędkości światła,
dotrzeć do punktu skoku na Atalię, ale jedyne zaskoczenie przeżyli nazajutrz, gdy z
nadprzestrzeni wyłoniły się dwie cywilne jednostki i natychmiast zaczęły nadawać sygnały na
szerokim paśmie. Flota odebrała je kilka godzin później.
- Nie eksportujmy ludzkiej agresji!
- Eksploracja, nie podboje!
- Trzymajmy pieniądze z podatków i naszych żołnierzy blisko domów!- Rozumiem te postulaty i nawet je podzielam - przyznał Geary. - Może poza tym, że
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 123/312
to my szukamy zwady z Obcymi.
Desjani nie skomentowała od razu jego słów, co było dość niezwykłe jak na nią.
Wzruszyła za to po dłuższej chwili ramionami.
- To była naprawdę długa wojna. Wiesz doskonale, jak się czuliśmy. Większość z nas
walczyła, ponieważ nie widziała lepszego wyjścia. Straciłam wielu przyjaciół, więc
rozumiem, dlaczego niektórzy pragną wprowadzenia innych rozwiązań. Ale chcieć nie znaczy
móc. Nadal...
Pokiwał wolno głową.
- To prawda. Sam chciałbym znać dobrą alternatywę dla lotu przez pół znanej
człowiekowi przestrzeni, a potem skoku prosto między uzbrojonych po zęby Obcych.
Niestety, z tego, co już wiem, żadna z tych alternatyw nie byłaby lepsza od tego, co zrobimy.
Uśmiechnęła się krzywo.
- Ciekawe, jak by się zachowali ci krzykacze, gdyby natknęli się osobiście na Obcych,
których ich zdaniem lecimy zaatakować... - Naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by
do tego nie doszło, a jeśli już kontakt będzie konieczny, żeby opierał się na rozmowach i
współistnieniu.
Tym razem Desjani roześmiała się, cicho i krótko.
- Co oznacza, że jeśli nam się uda, ci protestujący nawet tego nie zauważą.
- Ktoś niedawno zapytał mnie, dlaczego wierzę w sprawiedliwość - odparł Geary. -
Kiedy pomyślę o sprawach, o których przed momentem wspomniałaś, od razu nasuwa mi się
myśl, że to doskonałe pytanie. Szczerze mówiąc, obawiam się, że jeszcze nigdy nie miałem
do czynienia ze sprawiedliwością w czystej postaci.
- To, że czegoś nie widziałeś, nie oznacza jeszcze, iż tego nie ma.
Wciąż zastanawiał się nad tym problemem, gdy usłyszał meldunek wachtowego.
- Nadają te komunikaty na wszystkich częstotliwościach, kapitanie, oficjalnych i
nieoficjalnych. To zdaje się norma w tego rodzaju protestach.Desjani pokręciła głową.
- Idioci. Blokują nawet częstotliwości awaryjne. Tutejsza ludność nigdy nie była
przyjaźnie nastawiona do tego rodzaju aktywistów, ale teraz przebrała się miarka. Mam
nadzieję, że siły porządkowe Varandala schwytają tych głupców.
Jeden z wachtowych wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Ten złom nie wymknie się widmom, kapitanie.
Desjani nie odpowiedziała mu w podobnym tonie, tylko spojrzała na niego stanowczo.- Nie strzelamy do pokojowo nastawionych demonstrantów, poruczniku. Jeśli ci ludzie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 124/312
nadają na otwartych częstotliwościach, mogą to robić, jak długo zechcą. To Sojusz, nie
Światy Syndykatu.
- Tak jest - odparł skarcony oficer, czerwieniejąc ze wstydu na twarzy. - Ja tylko
żartowałem.
- Rozumiem. Proszę jednak pamiętać, że kontrolując tak potężne arsenały, trzeba
ostrożniej dobierać tematy do żartów.
Geary skinął w jej kierunku głową, potem sprawdził komunikator.
- Większość moich kanałów jest nadal wolna.
- Tylko dlatego, admirale, że nasze transmitery mają tak wielką moc, iż bez trudu
przebijają się przez sygnały nadawane z odległych jednostek - wyjaśnił natychmiast
wachtowy z komunikacyjnego.
- Świetnie. Sugeruję zatem, abyśmy zignorowali protestujących. Nie stanowią dla nas
żadnego zagrożenia i nie powiedzą niczego, o czym sami nie pomyśleliśmy wcześniej.
Następnego dnia kilka niszczycieli pozostawionych do obrony Varandala wciąż
uganiało się za protestującymi, ale w tym czasie flota docierała już do punktu skoku na Atalię.
Geary zaczerpnął głęboko tchu, zastanawiając się, czy uda mu się ponownie
przywyknąć do wchodzenia w nadprzestrzeń czy też jest już dożywotnio skazany na
zamartwianie się tym, co ujrzy po wyjściu z tunelu czasoprzestrzennego.
- Do wszystkich jednostek, wykonać skok, czas jeden zero.
Wieczna czerń kosmosu zniknęła z ekranów obrazujących widok zewnętrzny,
zastąpiła ją niekończąca się szarość nicości. Przed nimi, niemal dokładnie na wprost dzioba
„Nieulękłego”, pojawiło się jedno z tych tajemniczych światełek, jakie napotykali w
nadprzestrzeni. Wydawać się mogło, że wyleciało im na powitanie. W absolutnej nicości
trudno było jednak powiedzieć, czy znajduje się blisko czy też nieskończenie daleko.
Rozbłysło tylko na moment, by po chwili roztopić się w pochłaniającej wszystko szarości.
Dopiero teraz Geary zauważył, że kiedy przyglądał się temu niezwykłemu zjawisku,oczy wszystkich obecnych na mostku były zwrócone na niego. Gdy ludzie zdali sobie w
końcu sprawę z tego, że admirał wie o tym, natychmiast wrócili do przerwanych czynności.
Wszyscy oprócz Desjani, ona bowiem nadal gromiła podwładnych morderczym wzrokiem,
aby na koniec spojrzeć na Geary’ego, ale już zupełnie spokojnie.
- Oni wciąż się zastanawiają, czy nie byłeś jednym z tych światełek, gdy zniknąłeś na
niemal sto lat.
- Gdybym był, wiedziałbym coś na ten temat - burknął gniewnie. - Przecież tyle razyci mówiłem, że tkwiłem w zepsutej kapsule ratunkowej.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 125/312
- Powiedziałeś tylko, że nie pamiętasz niczego z tamtego okresu.
Dalsze spieranie się z nią nie miało najmniejszego sensu, ponieważ żadne z nich nie
mogło wytoczyć argumentu na poparcie swoich tez. Musiał więc ustąpić, wiedząc, że
odpowiedź na to pytanie będzie go prześladowała aż po kres życia.
- Jak widzę, są sprawy, przed którymi nigdy nie ucieknę.
Skinęła głową.
- Może nie do końca. Jak tylko pojawimy się na terytorium Światów Syndykatu,
ludzie będą mieli wystarczająco wiele roboty, aby o tym zapomnieć.
*
Atalia niewiele się zmieniła od czasu, gdy kilka miesięcy temu przelatywali przez ten
system. Mimo że nowe budowle nie były równane z ziemią zaraz po tym, jak powstały, a
Sojusz i Światy Syndykatu nie wykorzystywały tego układu planetarnego do prowadzenia
kolejnych bitew, wszędzie było widać ślady ogromnych zniszczeń. Tutejsze władze nie
posiadały wystarczających środków, by zająć się kompleksową odbudową. Chociaż kiedyś
był to kwitnący system, stulecie nieustannych działań wojennych odarło go z wszelkich
bogactw.
Jedyna różnica polegała na tym, że w pobliżu punktu skoku czekał dzisiaj statek
kurierski floty Sojuszu, gotowy zanieść na Varandala wieści o tym, że ktoś dopuścił się ataku.
Na razie był to jedyny efekt podpisania traktatu, na mocy którego Rada zobowiązała się do
roztoczenia opieki nad Atalią.
Desjani przyglądała się obrazom zarejestrowanym przez skanery, oparłszy brodę na
dłoni.
- Dziwnie się czuję, przelatując przez ten system bez namierzania kolejnych celów.
- Nie ma tu już nic wartego zniszczenia - odparł Geary, nie odrywając wzroku od
własnych wyświetlaczy. - Wojna odcisnęła swoje piętno na tym systemie.
- Szczerze mówiąc, obeszła się z nim całkiem łagodnie. - Jej głos stał się nagleostrzejszy. - W porównaniu do kilku innych.
- Wiem. - Smutny temat. Mnóstwo systemów ucierpiało znacznie bardziej w trakcie
działań wojennych. Wiele należało do Sojuszu. Geary nie szukał nawet informacji, ile
miliardów ludzi poległo po obu stronach frontu, nie miał ochoty poznawać tych danych. Ale
Tania, podobnie jak całe jej pokolenie, dorastała w cieniu tych ponurych statystyk i rok w rok
obserwowała, jak nieustannie rośnie liczba zabitych. Czas zmienić temat, uznał. - Mają teraz
ŁZę.- Zauważyłam. - Łowca-Zabójca, syndycki okręt wojenny nieco mniejszy od
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 126/312
niszczyciela, krążył po orbicie jednej z wewnętrznych planet. Gdyby nawet znajdował się
znacznie bliżej niż sześć godzin świetlnych, i tak nie stanowiłby żadnego zagrożenia dla całej
floty Sojuszu. - Ciekawe, czy przebywa tutaj z rozkazu rządu Światów Syndykatu czy jego
załoga przysięgła wierność władzom Atalii.
- Tym niech się martwią nasi emisariusze - mruknął Geary.
- Świetny pomysł! Może powinniśmy wysadzić tutaj jednego z nich? - Desjani rzuciła
okiem na pusty fotel obserwatora. - Chyba powinnam być im wdzięczna za to, że nie kręcą się
nam nieustannie po mostku. Ten generał uwielbia łazić po okręcie i przypochlebiać się
załodze...
- Próbuje się zachowywać jak rasowy polityk.
- ...ale nie widziałam do tej pory jego koleżanki.
Geary skinął głową. To kolejna zmiana w zachowaniu Rione, którą zauważył.
- Zawsze była bardzo ostrożna i długo kalkulowała, zanim zaczynała działać. Teraz
pewnie siedzi w swojej kajucie.
- Ja nie narzekam - zastrzegła się od razu Tania. - Mam nadzieję, że nie martwisz się o
nią.
- Przywiozła nam nowe rozkazy, ale jak słusznie zauważyłaś, nadal nie wiemy, co jej
rozkazano. - Pochylił się mocniej, ściskając dłonie na wspomnienie niedawnej rozmowy z
Rione. - Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy po jej przylocie, odniosłem wrażenie, że
próbuje wysondować, jak bardzo może się wychylić, zanim spadnie z klifu. Była tak
zdeterminowana, że momentami odnosiłem wrażenie, iż skoczy tylko po to, by sprawdzić, jak
to jest, gdy się spada w przepaść.
- Wiele bym dała - mruknęła Desjani - żeby skoczyła. Ale jeśli ma od rządu rozkazy, o
których nie wiemy...
- Może to one spowodowały w niej tak wielką odmianę?
- Może ona coś wie? - podpowiedziała Tania. - Nie powinieneś jej ufać. Mamnadzieję, że teraz to w końcu zrozumiałeś. Ta kobieta ma w swojej szafie z tysiąc szkieletów.
Może też chodzić o coś, co ma zrobić. Aczkolwiek jakoś nie mieści mi się w głowie, by
kogoś takiego jak ona gryzło sumienie.
Geary machnął ręką z irytacji.
- Jeśli chodzi o jej osobiste sprawy, to może być dla niej przykre, ale nas nie dotyczy.
Ale jest emisariuszem Rady.
- A czy ten generał... jak mu tam?- Charban.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 127/312
- Tak, Charban. Może on coś będzie wiedział, jeśli problem tkwi w którymś z
rozkazów dla emisariuszy? - Desjani zamilkła, jej twarz momentalnie zastygła w kamienną
maskę. - Chyba że to ktoś, kogo się pozbyto. Nieszkodliwy facet stanowiący przykrywkę dla
niej. W końcu jest w stanie spoczynku. Kogoś takiego można bez problemu wykorzystać.
Zbyt wiele pytań i jak zwykle zresztą, żadnych odpowiedzi.
*
Mimo że Atalia była łatwo dostępna z Varandala, nie oferowała zbyt wielu
możliwości dalszej podróży i może dlatego nie została zniszczona w takim stopniu jak wiele
innych syndyckich systemów. Można było skoczyć z niej na Padronisa, którego gwiazda,
biały karzeł, nie znajdowała się zbyt długo w kręgu zainteresowań człowieka - jedyną stację
orbitalną Światów Syndykatu w tym systemie opuszczono już wiele dziesięcioleci temu.
Drugim wyborem mogła być Kalixa - niegdyś najlepsza z nielicznych opcji - bogaty system z
ogromną populacją i syndyckimi wrotami hipernetowymi. Niestety, kolaps tych ostatnich
doprowadził do zagłady żyjących tam ludzi. Wszystko wskazywało na to, że za kataklizm
odpowiadała obca rasa, ta sama, którą flota Geary’ego miała teraz badać. Dzisiaj jedynymi
śladami kolonizacji były ruiny na wypalonej planecie, która jeszcze niedawno była nadającym
się do zamieszkania globem.
Z Kalixy można było wykonać skok na Indrasa, do systemu, w którym nadal powinny
się znajdować nietknięte syndyckie wrota hipernetowe. Sojusz skorzystał z nich jakiś czas
temu, gdy jego flota wyruszała na ostateczną rozprawę z władzami Systemu Centralnego.
Geary stanął przed stołem w sali odpraw, po raz kolejny wodząc wzrokiem po
twarzach dowódców zebranych wokół niego. Tym razem flota leciała w znacznie
ciaśniejszym szyku, więc tylko kapitanowie najdalej rozstawionych jednostek będą reagowali
z odczuwalnym opóźnieniem. Admirał wskazał na holograficzną mapę przestrzeni.
- Przelecimy po raz kolejny przez Kalixę - oświadczył.
Większość zebranych, sądząc po minach, wyrażała niechęć, a nawet lęk przedponownym odwiedzeniem systemu, którego martwa pustka podkreślała dramat milionów
istnień, jakie zginęły w niedawnym kataklizmie. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że
najkrótsza droga do celu wiedzie właśnie przez Kalixę.
- Potem wrócimy na Indrasa - kontynuował Geary. - Mój plan zakładał początkowo,
że stamtąd, korzystając z syndyckiego hipernetu, udamy się prosto na Midway, starając się
skrócić trasę przelotu do minimum. Niestety rozkazy wymagają, abyśmy udali się najpierw na
Dunai, co zmusza nas do lotu hipernetem na Hasadana, potem do skoku na Dunai i kolejnego,znowu na Hasadana, skąd będziemy mogli w końcu udać się na Midway. - Opisanie tej części
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 128/312
zadania prostymi słowami podkreślało tylko, niepotrzebne jego zdaniem, komplikacje. - Na
Dunai znajduje się obóz pracy, gdzie przetrzymywanych jest wciąż około sześciuset jeńców
wojennych. Mamy ich stamtąd zabrać.
- W drodze do przestrzeni Obcych? - zdziwił się kapitan Vitali. - No tak, gdybyśmy
zabrali ich w drodze powrotnej, siedzieliby w niewoli kilka miesięcy dłużej.
- Właśnie - przyznał Geary. Gdyby uwaga Vitaliego nie była tak prawdziwa, mogłaby
go mocno zirytować. Sam jednak doszedł do podobnych wniosków, tyle że po długich
przemyśleniach. Było to bardzo wygodne i wiarygodne wytłumaczenie, zwłaszcza na
potrzeby tych oficerów, którzy nadal wierzyli, że to nie on słucha rządu, tylko rząd jego. Ale
żeby ktoś taki jak Vitali zrobił to samo dosłownie w kilka sekund? - Jeśli będziemy mieli
wolne miejsca na pokładach, zabierzemy w drodze powrotnej innych jeńców, o ile uda nam
się takich znaleźć. - Tego mu nie nakazano, ale też nie zabroniono w wydanych rozkazach. -
Nie spodziewam się żadnych problemów podczas akcji na Dunai.
Tulev zacisnął na moment wargi, zanim przemówił.
- Jeśli Syndycy nie zamierzają dotrzymać ustaleń traktatu, ich zachowanie na Dunai
będzie znakomitym probierzem nastrojów.
- Czy traktat pozwala nam na pojawianie się bez pozwolenia, gdzie tylko zechcemy? -
zapytał któryś z dowódców ciężkich krążowników. Widząc miny otaczających go kolegów,
dodał pospiesznie: - Nie przejmuję się oczywiście ich reakcjami.
- Tak, traktat dopuszcza swobodę przelatywania floty przez ich systemy - odparł
Geary. - Gdy negocjowaliśmy warunki z nowymi władzami, DON-owie rozpaczliwie pragnęli
namówić nas na obronę Midway przed inwazją Obcych, więc zgodzili się bez oporów na
zapis zezwalający nam na swobodę ruchów po swoich terytoriach. Jestem pewien, że ich
zamiarem było udzielenie jednorazowej zgody na taką akcję, lecz nasi negocjatorzy zadbali o
odpowiednią formę zapisu i dzięki temu nadal mamy otwartą drogę.
- Czasami nawet politycy przydają się do czegoś - mruknął teatralnie Duellos.- Oni chyba rzeczywiście czują co jakiś czas potrzebę zrobienia czegoś dobrego -
poparł go Badaya.
- Jedyny kruczek tego zapisu polega na tym - kontynuował Geary - że mamy pełną
swobodę poruszania się w tych sektorach tylko wtedy, gdy udajemy się bądź wracamy z
systemu Midway. Co robimy mimo zboczenia na moment w kierunku Dunai. Wspominam o
tym, ponieważ nasze przyszłe misje również będą wymagać wizyt na Midway. Nie dlatego,
że chcemy tam lecieć, ale dla spełnienia formalnych wymogów traktatu pokojowego.Komandor Neeson zaśmiał się pod nosem.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 129/312
- To pewnie będzie niemałym zaskoczeniem dla Syndyków z Midway.
- Też tak sądzę.
Gdy pozostali zniknęli, na swoim miejscu pozostał jedynie Duellos.
- Jak się pan trzyma? - zapytał, spoglądając Geary’emu prosto w oczy.
- Bywało gorzej - odparł admirał, siadając. - A pan?
Duellos wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Tylko jedno gnębi mnie ostatnimi czasy. Ciekawość. Chciałbym wiedzieć, jak
wypadła ta krótka wizyta na Kosatce.
- Ma pan na myśli mój miesiąc miodowy?
- Tak. Gdy pytam o to Tanię, słyszę tylko jakieś mamrotania.
Geary spróbował sięgnąć do wspomnień.
- Oboje domyśliliśmy się, że jak tylko nasz statek wyjdzie z wrót hipernetowych, jego
załoga i pasażerowie rzucą się sobie do gardeł, by powiadomić media o tym, że jesteśmy na
pokładzie. A może raczej, żeby być precyzyjniejszym, że ja tam jestem. Zabawę zepsuł im
jednak statek kurierski, który dotarł na miejsce kilka godzin przed naszym przylotem i zaczął
nadawać wiadomość o odwołaniu urlopu i rozkazie natychmiastowego powrotu na Varandala,
co musiało przekonać nawet największych niedowiarków, że przebywam na Kosatce.
- Domyślam się, że w treści komunikatu znajdowała się także informacja o
przywróceniu panu stopnia admiralskiego?
- Tak, to też przekazali. Ale było już za późno na przeszkodzenie w zawarciu ślubu.
Tania miała przy sobie insygnia admiralskie i przypięła mi je natychmiast. Po ceremonii, cały
czas mamrocząc pod nosem, że tylko skończony idiota mógł się zrzec tak wysokiej rangi. Na
szczęście lokalne władze, siły obrony i media zareagowały na całą awanturę z podziwu
godnym spokojem, aczkolwiek nie obeszło się bez paru incydentów. Tania uparła się, że to
ona powinna poinformować swoich rodziców o naszym ślubie, zanim kto inny zdąży to
zrobić. - Znała na Kosatce wielu ludzi, a jeden z nich miał dostęp do wahadłowca i to na jegopokładzie opuściliśmy statek pasażerski na godzinę przed spodziewanym przylotem do
głównego portu orbitalnego, gdzie organizowano właśnie oficjalne powitanie. Potem czekało
nas gorące wejście w atmosferę, pilot pikował ostro ścigany przez całą armadę jednostek
rządowych, wojskowych i medialnych.
Duellos znowu się wyszczerzył.
- Pewnie tęsknił pan za tym spokojem i ciszą, w jakich przebiegają bitwy w
przestrzeni.- Było jeszcze gorzej. Udało nam się wylądować na jednym z podrzędnych stanowisk,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 130/312
którego media nie zdążyły jeszcze obstawić, gdzie czekał na nas kolejny dawny znajomy Tani
z prywatnym pojazdem. Z nim udaliśmy się do miasta. Ten facet jechał jak szaleniec,
omijając z bojowym zacięciem wszelkie przeszkody i korki. W końcu dotarliśmy na szczyt
wzniesienia, na którym mieszkali rodzice Tani, to było jedno z tych strzeżonych osiedli, więc
musieliśmy wysiąść z wozu i pobiec do panelu kontaktowego. Moja żona waliła w niego
pięściami, drąc się: „Znowu zmienili kody! Tato, mamo, wpuśćcie nas!”
- Widziałem coś podobnego na filmach - rzucił Duellos.
- W oddali słyszeliśmy coraz głośniejsze wycie syren. Tania zaczęła się już martwić,
że jej rodziców nie ma w domu. Mogli przecież wziąć dodatkowe zmiany w pracy, ale w
końcu jej matka pojawiła się na wyświetlaczu, mówiąc: „Skąd się wzięłaś na Kosatce? Jakich
znowu «nas»? Kim jest ten pan, który stoi za tobą?”, na co Tania odpowiedziała: „To mój
mąż”. - Teraz Geary uśmiechnął się do Duellosa. - Matka zamilkła na całą wieczność, potem
spojrzała dziwnie na Tanię i mówi: „Wydawało mi się już, że chcesz poślubić ten swój
statek”. Chyba wkurzyła tym moją żonę, bo ta ryknęła: „«Nieulękły» to mój okręt, a nie jakiś
tam statek. Wpuść nas wreszcie!”. Wbiegliśmy do budynku, potem na piętro, na którym
mieszkali jej rodzice, matka otworzyła drzwi, zmierzyła mnie wzrokiem i nagle zamarła.
Musiała mnie w końcu rozpoznać. Potem spojrzała na Tanię i mówi: „Ty mnie chyba chcesz
zabić”, a moja żona odpowiada: „Nie. ” A jej matka na to: „Dlaczego więc robisz wszystko,
żebym dostała zawału albo wylewu?”.
Duellos pokiwał głową z zafrasowaną miną.
- Już wiem, po kim Tania ma charakterek.
- Matka była przerażona, że pobraliśmy się podczas lotu w nadprzestrzeni,
powiedziała nawet, że cała planeta oglądałaby taką ceremonię i byłoby to największe
wydarzenie na Kosatce od czasu królewskich zaręczyn sprzed niemal stu lat. Wtedy Tania
wybuchnęła, że jej rodzona matka chce ją zabić, a ja dla uspokojenia sytuacji wtrąciłem, że
byłem obecny na wspomnianej uroczystości sprzed wieku, ale to chyba nie zadziałało tak, jakchciałem. Ta uwaga sprawiła, że nareszcie przestałem być postrzegany przez tę kobietę jak
zwykły oficer, który poślubił jej córkę. W tym czasie pod budynkiem, dzięki zapisom z
monitoringu miejskiego, zjawiły się tłumy. Czuliśmy się jak w oblężonej twierdzy. Ojciec
Tani został doprowadzony pod eskortą do bramy, zachodząc w głowę, co u licha się dzieje.
Próbowaliśmy się poznać i porozmawiać, gdy wokół nas kłębił się tłum celebrytów i
dygnitarzy z całej Kosatki. Miejscowe wojsko zostało zmuszone do ustawienia barier
siłowych w pewnej odległości od budynku, by zabezpieczyć teren, ponieważ na wiadomość omoim pobycie zaczęły się gromadzić nieprzebrane tłumy... - w tym momencie uśmiech
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 131/312
zniknął z ust Geary’ego. - Przodkowie, miejcie mnie w swojej opiece. Gdziekolwiek się
ruszyłem, na ulicach, w mediach...
- Wszyscy wrzeszczeli bez przerwy „Black Jack”, jak sądzę.
- Owszem. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak niebezpieczny mogę być dla Rady. Dla
Sojuszu. Nikt nie powinien być tak uwielbiany przez tłumy, a już zwłaszcza ktoś taki jak ja.
Duellos pokiwał głową, radość na jego twarzy też była mniejsza.
- Ma pan szczęście, że nie widział pan, co ludzie wyrabiali na mojej planecie. Byli
tacy, co prosili o spotkanie, żeby mnie dotknąć. Tylko dlatego, że miałem okazję służyć w tej
samej flocie co pan. Żywe światło gwiazd wie, co musiała przeżywać Jane Geary, gdy
poleciała z krótką wizytą na Glenlyona.
- A zrobiła to? - Czyżby poznał wreszcie przyczynę tej nagłej zmiany w zachowaniu
Jane? - Rozmawiała z panem na ten temat?
- Nie. - Duellos spojrzał na niego, nie kryjąc zdziwienia. - Z panem też o tym nie
rozmawiała? Moim zdaniem zmieniła się nieco ostatnio, co widać choćby po tym, jak
zachowała się podczas niedawnego kryzysu.
- Tak. - Może wiedza o tym wypadzie pomoże mu przekonać Jane do wyjawienia całej
prawdy na temat zmiany w jej zachowaniu. - Ale... wracając do tych tłumów. Były wszędzie.
Tania może panu powiedzieć, jak bardzo mnie to irytowało. Ona zresztą też mocno
przeżywała wszystkie te okazje, kiedy zwracano się do niej per „żono Black Jacka”, a nie
„kapitanie Desjani’ - Musieliśmy bywać na wielu okolicznościowych przyjęciach, żeby
zadowolić miejscowe władze. Po kilku dniach miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć i z
największą przyjemnością opuściłem planetę, powołując się na otrzymane właśnie rozkazy.
- Można by pomyśleć - powiedział Duellos - że pańska reakcja na te tłumy uspokoiła
członków Rady.
Geary wzruszył ramionami.
- Raczej wywołała jeszcze większy strach, że mogę do nich przywyknąć.*
Odległość pomiędzy punktami skoku na Varandala i Kalixę wynosiła około czterech
godzin świetlnych, co przy aktualnych prędkościach osiąganych przez flotę oznaczało co
najmniej czterdzieści godzin lotu tranzytowego. W tym czasie zamieszkana planeta systemu
znajdowała się po drugiej stronie gwiazdy centralnej, więc tutejsze władze mogły się
dowiedzieć o przybyciu floty Sojuszu dopiero za jakieś pięć godzin. Mimo to Geary od razu
wysłał im kurtuazyjny przekaz, w którym wyjaśnił, że jego okręty są tutaj tylko przelotem wdrodze do właściwego celu. Przy takim opóźnieniu nie spodziewał się zbyt szybkiej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 132/312
odpowiedzi.
Ale gdy nadeszła, słuchał z narastającym zakłopotaniem przekrzykujących się
wzajemnie nowych władców tego systemu, którzy na wyścigi przesyłali pozdrowienia dla
floty w ogólności i wielkiego admirała w szczególności. Widać było na pierwszy rzut oka, że
nie tylko panicznie się go boją, ale jednocześnie potrzebują jego floty do ochrony przed
dawnymi mocodawcami z Systemu Centralnego. Ich słabo ukrywane błagania o pomoc
zasmuciły go mocno. Nie jestem panem tej floty, myślał. Władza nad nią należy do mojego
rządu. Czy oni nie zdają sobie z tego sprawy? Nie mogę zrobić tego, o co mnie proszą. Sojusz
zostawił tutaj jednostkę kurierską, a on, mimo że nie był w stanie niczego obronić, stanowił
wyraźny symbol, że Rada ma zamiar wspierać władze tego systemu. A w każdym razie że
chce być na bieżąco informowana o tym, co się tutaj dzieje. Może to i niewiele ale zawsze
coś.
Po kilku godzinach zwlekania z odpowiedzią zdecydował się w końcu na wysłanie
kolejnej wiadomości, w której wyjaśnił tutejszym przywódcom, że jego flota udaje się w
odległe miejsce z konkretnym zadaniem, ale z pewnością przekaże wszystkie prośby o pomoc
Radzie Sojuszu. Następnym razem, postanowił, wyślę naszych emisariuszy, żeby pogadali
sobie z Syndykami, a raczej z byłymi Syndykami.
Do końca podróży przez ten system nie wydarzyło się nic wartego odnotowania,
oczywiście z wyjątkiem odpowiedzi, w której tutejszy rząd życzył mu powodzenia i
szybkiego powrotu. Skok na Kalixę przyniósł mu kolejne powody do zmartwień. Tym razem
obawiał się widoku zdewastowanego systemu gwiezdnego. Zastanawiał się też, czy za drugim
razem będzie on mniej przygnębiający.
Nie był.
Już samo wyjście z nadprzestrzeni wydało mu się o wiele gwałtowniejsze niż zwykle,
jakby implozja wrót hipernetowych uszkodziła nawet nienamacalną strukturę przestrzeni. Już
kilka chwil obserwacji pozwoliło na stwierdzenie, że tutejsza gwiazda nadal jest rozedrgana.Burze szalejące w bardzo rzadkiej atmosferze zamieszkanej do niedawna planety zdążyły już
ucichnąć, ale to uspokojenie żywiołów sprawiało, że teraz mogli dokładniej zobaczyć jej
pozbawioną życia i wody powierzchnię. - Ludzie zgromadzeni na mostku „Nieulękłego”
odmawiali ciche modlitwy, przyglądając się skali zniszczeń. Geary podejrzewał, że podobne
obrazy można teraz zobaczyć na każdym z jego okrętów.
Nakazał podnieść prędkość przelotową przez Kalixę do .2 świetlnej, aby skrócić o
połowę okres przebywania w tym systemie. Wiedział, że to będzie kosztowało go sporoogniw paliwowych, ale uznał, że warto zapłacić tę cenę za utrzymanie wyższego morale
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 133/312
załóg.
Nie mieli żadnych problemów podczas ostatniego przelotu przez Indrasa i o ile nadal
znajdują się tam wrota hipernetowe, nie powinni długo zabawić w tym systemie.
- Nie sądzisz, że powinniśmy wypróbować tutaj jedną z kopii syndyckiego klucza? -
Oryginał przywieziony na pokładzie „Nieulękłego” został skopiowany z wielkim trudem, do
dnia wylotu floty udało się wyprodukować zaledwie kilka nowych egzemplarzy tego
urządzenia. Jeden z nich zainstalowano na „Gniewie”, drugi na „Lewiatanie”.
Desjani wzruszyła ramionami.
- Jeśli chcesz. Kopie powinny działać bez zarzutu. Niemniej odradzałabym taki ruch.
- Dlaczego?
- Syndycy mogą wyliczyć, która jednostka użyła klucza na ich wrotach. Wiedzą już,
że mamy jeden na „Nieulękłym”. Utrzymanie ich w niewiedzy co do tego, że inne jednostki
naszej floty także nim dysponują, może nam się opłacić w przyszłości.
Pokiwał głową, przyznając jej rację. Formalnie zawarli pokój, ale zanim zaufają
niedawnemu wrogowi, upłynie jeszcze wiele czasu.
*
Indras i Hasadan były kiedyś celami wojskowymi, systemami, które należało
atakować. Dzisiaj stanowiły jedynie kolejne punkty orientacyjne na trasie podróży,
zamieszkane przez niedawnych wrogów, którzy mogli tylko biernie przyglądać się przelotowi
okrętów Sojuszu.
Lot hipernetowy z Indrasa na Hasadana okazał się bardzo... nudny. Przynajmniej
zdaniem Geary’ego. Przestrzeń międzyskokowa wydawała mu się realnym miejscem,
aczkolwiek niczego w niej nie było, może prócz tych zagadkowych światełek, które
pozwalały myśleć o szarej pustce jak o innym wymiarze zamieszkiwanym przez nieznane i
niemożliwe do zrozumienia byty. Było to miejsce, do którego człowiek na pewno nie należał i
dlatego czuł się coraz gorzej w miarę trwania skoku.Kiedy jednak okręt rozpoczynał podróż hipernetem, wszystko znikało. Człowiek miał
wrażenie, że wpada w nicość. Teoria, którą z takimi oporami próbowała kiedyś wyjaśnić
kapitan Cresida, teraz wydawała się Geary’emu bardzo prawdziwa. Najlepsze wytłumaczenie,
jakie mamy dla podróży hipernetem, jest takie, że jednostka przebywająca w tranzycie jest
przekształcana w falę prawdopodobieństwa, która nie zajmuje żadnego miejsca w realnej
przestrzeni. Naprawdę nigdzie ich nie było.
Nikomu nie polecałby przebywania w takim stanie, mimo że dzięki temu można byłosię przenosić z niewyobrażalnymi prędkościami, o wiele większymi nawet niż podczas
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 134/312
skoków.
- Ciekawe, w jaki sposób Obcy znoszą skoki w nadprzestrzeń... - zastanawiał się na
głos Geary. - Albo czy lot w hipernecie wydaje im się podróżą przez niebyt?
Desjani, idąca obok niego korytarzem „Nieulękłego", zmarszczyła brwi.
- Dobre pytanie. Jak można się czuć w nicości? Może powinieneś zapytać o to
naszych ekspertów, oni z pewnością rozgryzą tę sprawę.
Na całe szczęście po wyłonieniu się z wrót na Hasadanie flota miała przed sobą już
tylko bardzo krótki skok do pierwszego celu podróży.
Dunai był bogatym systemem z ludzkiej perspektywy ale nic go nie wyróżniało z
masy podobnych miejsc i chyba dlatego nie otrzymał jeszcze własnych wrót hipernetowych.
Miał trzy planety wewnętrzne, z których środkowa krążyła po orbicie oddalonej od gwiazdy o
dziewięć minut świetlnych, czyli tam, gdzie powinny znajdować się globy z idealnymi
warunkami do zasiedlenia przez człowieka. Dużo dalej orbitowały trzy gazowe olbrzymy, a
na obrzeżach układu dwie kolejne skute wiecznym lodem miniplanetki, które dodatkowo
krążyły wokół siebie, w odległości ponad czterech i pół godziny świetlnej od gwiazdy
centralnej.
Zamieszkany glob wyglądał dostatnio, w systemie znajdowało się nadal dużo
surowców, między planetami i instalacjami orbitalnymi krążyło sporo jednostek
przestrzennych przewożących rzadkie pierwiastki, wyprodukowane dobra, żywność i
pasażerów. Populację zamieszkującą ten system można było zapewne liczyć w setkach
milionów. Dobry system z perspektywy człowieka, ale nie wyróżniający się niczym
szczególnym.
- Z daleka wygląda całkiem nieźle - stwierdziła Desjani, gdy sensory floty dokonały
analiz powierzchni drugiej planety. - Syndycy zazwyczaj trzymali jeńców na bardziej
niegościnnych planetach.
- Może to my odnieśliśmy takie wrażenie - stwierdził Geary zapatrzony we własnewyświetlacze. Rozmaitość stref klimatycznych, przyjazne temperatury, mnóstwo wody, skład
atmosfery bliski ludzkim standardom, wiele dobrze prosperujących miejscowości, w tym
dużych miast otoczonych rozległymi rejonami nietkniętej natury. - Pięknie tu.
- Zbyt pięknie - mruknęła.
- Sir? - Obok stanowiska admirała pojawiła się wirtualna sylwetka oficera wywiadu,
porucznika Igera. - Mamy potwierdzenie lokalizacji obozu jenieckiego we wskazanym
miejscu. - Na mapie po drugiej stronie Geary’ego pojawił się migoczący punkt.Widząc niezdecydowanie na twarzy Igera, admirał zdał sobie sprawę ze swojej zbyt
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 135/312
srogiej miny.
- Dobra robota, ale czy lokalizacja tego obozu nie jest dla pana zaskakująca? To
naprawdę przyjazna planeta, a wskazany punkt leży w dodatku w jej najspokojniejszej części,
nie przy biegunach, gdzie panują znacznie gorsze warunki atmosferyczne.
- Tak, sir, niemniej wydaje mi się, że obrazy, które przechwyciliśmy, mogą wiele
wytłumaczyć. - W kolejnym oknie pojawił się obraz przedstawiający kilka budynków
widzianych z lotu ptaka. Z bardzo wysokiego lotu, jako że sensory floty szpiegowały to
miejsce z odległości liczonej w setkach milionów kilometrów.
Geary zachmurzył się jeszcze bardziej, spoglądając na dobrze utrzymane
zabudowania, które sądząc po rozplanowaniu, musiały być typowymi barakami. Trzy
ogrodzenia okalające teren wyposażono w tylko kilka wież strażniczych. Ziemię pomiędzy
budynkami porastała gęsta trawa, nie wyłożono jej brukiem ani nie wysypano żwirem. Dało
się także zauważyć parę drzew rzucających cień. Równe drogi prowadziły z terenu obozu do
rozległych parkingów za ogrodzeniem.
- Wygląda na to, że dokonywano tutaj częstych transferów jeńców. - Oceniamy, że
odbywały się codziennie - wyjaśnił Iger - jak pan może zauważył, obóz znajduje się na
przedmieściach wielkiego miasta. Z umiejscowienia obozu oraz treści kilku przechwyconych
meldunków wywnioskowaliśmy, że przetrzymywani tutaj jeńcy byli wykorzystywani jako
siła robocza. Syndycy nierzadko postępowali w ten sposób, lecz do tej pory trafialiśmy na
naszych chłopców zatrudnianych w trudno dostępnych kopalniach albo pracujących na roli, z
dala od miast.
Geary usiadł wygodniej, bębniąc palcami o podłokietnik fotela.
- Uważa pan, że ci ludzie nie musieli zbyt ciężko pracować?
- Nie musieli, ale mogli, sir. Na przykład przy robotach drogowych. Nie da się też
wykluczyć prostszych zajęć, jak na przykład sprzątania budynków. Gdy tylko sprowadzimy
byłych więźniów na pokład, dowiemy się, w jaki sposób ich prześladowano.Iger użył słowa „prześladowano” automatycznie, ale Geary wiedział, że to określenie
idealnie pasuje do warunków panujących we wszystkich obozach jenieckich, jakie do tej pory
oswobodzili. Niemniej to miejsce różniło się, i to bardzo, od poprzednich, do których dotarła
jego flota. Był to z pewnością obóz jeniecki, ale nie przypominał w niczym piekła.
- Dajcie mi znać, jak tylko czegoś się dowiecie.
Gdy okienko z Igerem zniknęło, Desjani opadła na oparcie swojego fotela,
wzdychając przy tym głośno.- Nie musimy się niczym przejmować. W systemie nie ma żadnych okrętów
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 136/312
wojennych prócz kilku przestarzałych korwet w tej stoczni orbitującej wokół drugiej planety.
Geary wybrał ikonki oznaczające wspomniane jednostki, by odczytać kompletne dane
na ich temat.
- Nasze systemy oceniają, że zostały wybebeszone, ale nie po to, by je zezłomować.
Zdaje się, że instalują na nich zupełnie nowe wyposażenie.
- Może mają tutaj kogoś w rodzaju naszego kapitana Smythe’a.
- Częściowo ukończone kadłuby okrętów wojennych - wymamrotał Geary, wskazując
kolejne orbitalne stocznie. - Trzy jednostki klasy Łowca-Zabójca i chyba jakiś lekki
krążownik, sądząc po rozmiarach. Ale daleko im jeszcze do ukończenia.
- Ktoś tu sobie buduje maleńką flotę - skomentowała jego słowa Desjani. - Te ŁZy nie
pasują do syndyckich standardów. Może nie powstają na zamówienie rządu centralnego.
To robiło się coraz bardziej interesujące.
- Czyżby lokalny DON przygotowywał się do obrony tego systemu albo miał zamiar
podbijać sąsiednie? Może chodzić o zwykłe odstraszanie siłą ognia albo o otwartą ekspansję.
- Czy to, co Syndycy robią sobie wzajemnie, powinno nas obchodzić? - zapytała
Desjani.
- Nie. W każdym razie nie coś takiego, z czym mamy do czynienia tutaj. Jeśli trafimy
na walkę w którymś z systemów, mamy prawo reagować, aczkolwiek nie jestem przekonany,
czy taka jest intencja naszych władz, ponieważ rozkazy są pod tym względem bardzo
niejasne.
- Budowane okręty są bardzo łatwymi celami - zauważyła. - Być może uczynimy
okolicznym systemom wielką przysługę, jeśli rozwalimy je w drobny mak.
Uśmiechnął się do niej, ale bardzo kwaśno.
- Mimo że jestem pod wrażeniem tego przypływu humanitaryzmu z twojej strony,
pragnę zauważyć, iż zawarliśmy z Syndykami pokój. A to oznacza, że potrzebujemy
naprawdę dobrego powodu, by rozwalić cokolwiek w drobny mak.- Owszem, jeśli podejdziesz do problemu z czysto technicznego punktu widzenia... -
Desjani pokręciła głową. - Ale poważnie mówiąc, czy to nie będzie nasz największy problem
za jakiś czas? Dopóki będziemy poruszać się w syndyckiej przestrzeni, a z tego, co mi
wiadomo, możemy odbywać jeszcze wiele podobnych podróży, i dopóki będzie trwał upadek
władz centralnych, a ten z kolei postępuje coraz szybciej, możemy się spodziewać, że prędzej
czy później trafimy w rejon walk. Co będzie, gdy któryś z syndyckich systemów zaatakuje
sąsiadów? Obrońcy poproszą nas o pomoc. Co im odpowiemy? Co będzie, jeśli stronaatakująca będzie reprezentowała władze Światów Syndykatu? Co będzie, jeśli zbombardują
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 137/312
należący do nich kiedyś system, by odzyskać władzę nad nim? Przelecimy bokiem, udając, że
nic się nie dzieje?
Usiadł prościej i pogrążony głęboko w myślach, znów zaczął bębnić palcami po
podłokietniku.
- Nasze rozkazy zręcznie pomijają tę kwestię. Możemy interpretować je tak, że
zezwalają na interwencję, a nawet że wymagają naszej reakcji, ale równie dobrze możemy
wyczytać w nich, że jakikolwiek nasz ruch jest niewskazany, a wręcz zabroniony.
- Co oznacza, że Rada i admiralicja nie mają bladego pojęcia, jak się w takiej sytuacji
zachować, więc wolą zrzucić całą odpowiedzialność na twoje barki. Jestem zaszokowana.
Geary pokiwał głową.
- Mamy się skupić na Obcych, przelatując przez przestrzeń Światów Syndykatu
najszybciej, jak to tylko możliwe. Może po to, żebyśmy unikali podobnych sytuacji,
aczkolwiek nie wiem, nie zastanawiałem się do tej pory nad tym problemem. Nasze działania
będą w dużej mierze zależeć od zastanej sytuacji. Kto wie, czy nasi emisariusze nie mają
dokładniejszych wytycznych na takie okazje, tylko nie raczyli się nimi podzielić.
- Ciekawe, kiedy nam o tym powiedzą, przed czy już po otwarciu ognia... -
zastanawiała się Desjani.
- Zapytam ich o to. Ale dopiero gdy załatwimy tę sprawę. - Geary nacisnął klawisz
interkomu, wywołując okienka z twarzami Rione i Charbana. - Pani emisariusz, generale,
proszę się skontaktować z najstarszym DON-em tego systemu gwiezdnego i ustalić warunki,
na jakich przejmiemy jeńców z tutejszego obozu. Użyjemy naszych wahadłowców do
zabrania ich z powierzchni planety. Nie chcemy także, by jakikolwiek Syndyk udzielał nam
pomocy, rzecz jasna oprócz przygotowania jeńców i związanych z nimi dokumentów.
- Zajmiemy się tą sprawą, admirale - oznajmił Charban takim tonem, jakby wciąż był
na służbie i pracował razem z Gearym w sztabie tej operacji. - Traktat pokojowy nakazuje im
wydanie wszystkich jeńców, więc nie przewidujemy żadnych problemów z ewakuacją.Rione tylko skinęła głową, przyjmując do wiadomości jego polecenie. Cały czas miała
przymknięte powieki.
- Dziękuję - rzucił Geary. - Proszę mnie informować, gdyby wystąpiły problemy.
- Admirale - odezwał się w tym momencie wachtowy z manewrowego - jeśli zamierza
pan utrzymać prędkość przelotową na poziomie .1 świetlnej, system sugeruje wykonanie
zwrotu jeden pięć stopnia na sterburtę i zero cztery stopnia w dół, co umożliwi nam
najszybsze wejście na orbitę drugiej planety.Geary sprawdził rekomendację systemu osobiście, analizując długi łagodny łuk
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 138/312
przewidywanej trasy w głąb systemu. Musieli dotrzeć do poruszającego się obiektu, więc nie
mogli obrać najkrótszej, prostej trasy.
- Do punktu wejścia mamy jeszcze niecałe sześć godzin świetlnych.
- Tak, sir. Dwa dni i dziewiętnaście godzin lotu przy prędkości średniej .1 świetlnej.
- Dobrze. - Przełączył się na kanał floty. - Do wszystkich jednostek, zwrot jeden pięć
stopnia na sterburtę i zero cztery stopnia w dół, czas dwa zero. Zachować dotychczasową
formację i prędkość.
Dwa i pół dnia lotu do planety, potem kilkanaście godzin na jej orbicie, zanim
wahadłowce podejmą wszystkich jeńców, i kolejne dwie doby z kawałkiem potrzebne na
ponowne dotarcie do punktu skoku. Do tego należałoby dodać jeszcze czas potrzebny na
nieprzewidziane opóźnienia. Powiedzmy, że razem to będzie sześć dni. Rada i admiralicja nie
chciały mi dać czternastu dni na dokończenie prac, ale nie miały nic przeciw misji
ratunkowej, która opóźni nasze przybycie na terytorium Obcych o tydzień. Jeśli dodam do
tego czas potrzebny na tranzyt przez Hasadana oraz oba skoki na Dunai, wyjdzie na to, że
zmitrężyliśmy o wiele więcej niż dwa tygodnie. Jedno dobre, że uwalniamy naszych jeńców.
Emisariusze mieli pokerowe twarze, gdy zobaczył ich po raz kolejny. Od momentu
pojawienia się floty w systemie upłynęło już prawie pół doby, ale od drugiej planety dzieliło
ich jeszcze ponad czterdzieści godzin lotu.
- Prosił pan, abyśmy się zgłosili, jeśli wystąpią problemy - odezwała się Rione,
okazując nieco dawnej werwy.
- Z czym mamy do czynienia?
- Chyba powinien pan obejrzeć odpowiedź DON-a rządzącego tym systemem -
zasugerował Charban. - Tak na marginesie, Dunai pozostaje lojalny wobec rządu centralnego.
Przed twarzą Geary’ego pojawiło się kolejne okienko wyświetlacza, a na nim twarz
syndyckiego DON-a. I ten wyglądał równie niepokojąco jak wszyscy, z którymi admirał miał
wcześniej do czynienia. Syndycy z kasty rządzącej nie klonowali się, więc można było beztrudu dopatrzyć się między nimi wielu różnic w wyglądzie, niemniej każdy nosił identycznie
skrojone ubrania wykonane z identycznego materiału, a ich głowy zdobił jeden rodzaj
idealnych fryzur. Kolejną wspólną cechą były wyprane z uczuć twarze. Wyglądało to tak,
jakby starano się zunifikować ich i pozbawić indywidualności.
DON wyszczerzył zęby w znanym Geary’emu służbowym i na pewno nieszczerym
uśmiechu, którego opanowanie wymagało z pewnością lat praktyki.
- Z przyjemnością witamy na naszym terytorium flotę Sojuszu działającą w ramachpodpisanego ze Światami Syndykatu porozumienia pokojowego. Mimo że jeńcy stanowią
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 139/312
ogromne obciążenie dla naszego budżetu, zapewniliśmy im dobre warunki mieszkaniowe,
wyżywienie i opiekę lekarską. Liczymy zatem, że Sojusz jest gotowy do zrekompensowania
wydatków poniesionych przez system Dunai. Jesteśmy też pewni, że siły Sojuszu nie złamią
danego słowa. Gdy tylko dojdziemy do porozumienia w kwestiach finansowych, natychmiast
przystąpimy do omówienia warunków wydania wszystkich jeńców. Załączam wykonane
przez nas kosztorysy, aby stanowiły punkt wyjściowy do tych negocjacji.
Gdy okienko zniknęło, Geary spojrzał na Rione.
- Ile chcą?
Wymieniła kwotę, która wydała mu się niewiarygodnie wysoka.
- Syndycy zazwyczaj rozpoczynają negocjacje, podając warunki niemożliwe do
spełnienia przez drugą stronę, potem stopniowo spuszczają z tonu i w końcu dochodzi do
porozumienia - wyjaśniła mu Wiktoria, Charban nadal nie zabierał głosu. - On nie oczekuje
przyjęcia przez nas tej oferty, ale uważa, że zgodzimy się na jakąś niższą kwotę.
- I tu się myli. Gdyby nawet nasza flota miała dostęp do funduszy tego rzędu, i tak nie
zgodziłbym się na żadne targi.
- Zatem poinformujemy DON-a o pańskiej odmowie - powiedziała Rione. -
Zapewnimy go, że nie ma co liczyć na negocjacje w kwestiach finansowych. Aczkolwiek to
może oznaczać, że będzie się upierał przy zatrzymaniu jeńców na planecie.
- Wbrew obowiązującemu traktatowi.
- Tak.
- W takim razie - stwierdził Geary - proszę mu przypomnieć, że w jego systemie
znajduje się cała flota Sojuszu.
Charban zjeżył się lekko po tych słowach.
- Powinniśmy bardzo ostrożnie podchodzić do kwestii użycia siły.
- Jestem pewien, że aż dwoje emisariuszy Rady podejdzie do tych kwestii nie tylko
ostrożnie, ale i bardzo kompetentnie.Po tym oświadczeniu Geary’ego na twarzy generała prócz marsa pojawił się także
wyraz zaskoczenia. Rione uśmiechnęła się za to ironicznie.
- Zobaczymy, co da się zrobić, admirale - powiedziała.
Desjani wstrzymała się z komentarzami do chwili zniknięcia hologramów obojga
polityków, dopiero potem wymknął jej się jęk niedowierzania.
- Ten DON najzwyczajniej w świecie nas podpuszcza. Ten arogancki drań naprawdę
wierzy w to, że zapłacimy mu za uwolnienie naszych jeńców? - Spojrzała błagalnie naGeary’ego. - Pozwolisz mi rozpieprzyć cokolwiek? Pokażmy mu, że podchodzimy do tej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 140/312
sprawy z niezwykłą powagą.
- Wybacz - odparł. - Jeszcze nie pora na to.
- Pokój jest do bani - mruknęła.
Jej sugestia skłoniła go do zastanowienia.
- Co wcale nie znaczy, że nie możemy dać mu do zrozumienia, iż mamy zamiar
rozpocząć rozwałkę systemu, i to w ogromnej skali, jeśli nie wyrazi zgody na wydanie
jeńców.
Spojrzała na niego, unosząc brew.
- Może strzał ostrzegawczy?
Geary milczał przez chwilę.
- Raczej pokazowy w coś, co nie przedstawia żadnej wartości.
- Powinniśmy uderzyć w cel, który ma dla nich jakieś znaczenie.
- Nie możemy - upierał się Geary. - Na to przyjdzie czas po kolejnej prowokacji z jego
strony. Każę emisariuszom powiadomić DON-a o przeprowadzeniu testów naszej broni w
jego systemie. Zobaczymy, czy to da mu do myślenia.
- Test broni? Czyli strzał w przestrzeń. Przynajmniej emisariusze będą mieli okazję
zrobić coś pożytecznego - rzuciła Desjani na tyle cicho, by tylko on ją usłyszał. Wyglądała na
mocno poirytowaną, gdy ponownie skupiła wzrok na wyświetlaczach.
Musiał ją jakoś obłaskawić, a znał tylko jeden sposób na to, by ją uszczęśliwić.
- Może sama wybierzesz odpowiedni cel? Dam ci znać, kiedy odpalimy kamyk.
- Tylko jeden?
Westchnął.
- Niech ci będzie. Dwa.
- Trzy.
- Dobrze, trzy. Tylko upewnij się, że cele będą z dala od skupisk Syndyków.
- Tak jest.- Taniu...
- Dobrze. Ale wybiorę takie miejsca, których zagładę będzie mogło obserwować wiele
osób odczuwających niepokój, czy kolejna salwa nie spadnie im prosto na głowy!
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 141/312
OSIEM
Minęło kolejne dwanaście godzin. Na jednym z księżyców orbitujących wokół gazowego
giganta pojawiły się trzy nowe kratery. W oczach Rione, gdy kontaktowała się z mostkiem,
widać było ogniki gniewu.
- Otrzymaliśmy kolejną odpowiedź od DON-a.
- Tak?
- Mogę ci ją puścić, jeśli masz na to ochotę, ale podsumowując jego przydługi wywód,
powtórzył, że nie widzi możliwości wydania jeńców, dopóki nie dojdziemy do sensownegoporozumienia w kwestii rekompensaty.
- Usta Wiktorii ułożyły się w parodię uśmiechu. - Nasze testy broni nie były specjalnie
perswazyjne.
Geary przymknął powieki i policzył wolno do dziesięciu, zanim je ponownie
otworzył.
- Czy to jest pogwałcenie postanowień traktatu?
Spoglądała w jego kierunku, ale na pewno nie na niego.- Prawdopodobnie.
- Prawdopodobnie? W takim razie kiedy będziemy mieli do czynienia ze złamaniem
jego zapisów?
- Nie wiem! Jednego jestem pewna: dyskusja na temat tego, czy DON łamie
postanowienia, może trwać latami, jeśli wezmą się za to wytrawni prawnicy.
Geary mógł się jedynie domyślać, jak wściekły ma wzrok w tej chwili. Z pewnością
pokazał jej, co czuje.
- Nie mamy tyle czasu na dyskusje i niech mnie diabli porwą, jeśli pozostawię los
naszych jeńców w rękach prawników.
Zapomniał, że Desjani wciąż jest podłączona do tego kanału. Przypomniała mu się
jednak, mówiąc:
- Nie dysponujemy czasem ani prawnikami, ale kamyków nam nie brakuje.
Rione, zamiast natychmiast odrzucić tę sugestię z niesmakiem, jak to miała w
zwyczaju, zamilkła na moment, pogrążając się w zamyśleniu.
- Kolejny pokaz siły może być dobrym pomysłem, ale nie dlatego, że dotknie w
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 142/312
jakikolwiek sposób DON-a. Dzięki temu zyskamy inny i być może skuteczniejszy sposób
nacisku na niego. Potrzebujemy pokazu, który uświadomi mieszkańcom tego systemu, jak
wielkie niebezpieczeństwo ściąga im na głowy ukochany przywódca. Wtedy sami obywatele
Dunai zaczną nalegać, by przestał nas prowokować.
Zainspirowana tymi słowami Desjani uniosła palec, spoglądając raczej na Geary’ego
niż w kierunku Wiktorii.
- Momencik - poprosiła, odwracając się do wachtowego z działu uzbrojenia. -
Poruczniku, słyszeliście o tak zwanym efekcie odbicia przy strzelaniu kamykami?
- Tak, kapitanie. To zdarza się czasami, gdy głowica kinetyczna zejdzie za bardzo z
toru i odbije się od atmosfery planety, zamiast wejść w nią pod dużym kątem.
- Zgadza się. Proszę sprawdzić, czy jesteśmy w stanie zrobić coś takiego rozmyślnie.
Chciałabym, aby głowica spłonęła w atmosferze, nie trafiając w żaden cel, albo odbiła się od
niej i ponownie poleciała w przestrzeń. Niech to wygląda na błąd w sztuce.
- Chcesz im zrobić pokaz sztucznych ogni? - zapytał Geary, uśmiechając się szeroko.
- I to wielki - odparła. - Pozwól mi użyć więcej niż trzech kamyków tym razem, a
rozświetlę niebo nad całą planetą tego DON-a.
Rione jak zwykle nie dopowiedziała jej bezpośrednio, kierując kolejne słowa do
Geary’ego.
- To znakomity pomysł, admirale. Dodajmy do tego przekaz nadawany na wszystkich
częstotliwościach, w którym przemówi pan do tutejszych Syndyków. Myślę, że tym
sposobem stworzymy taki nacisk na DON-a, że przestanie robić problemy.
- A jeśli nie - odparł Geary - osobiście spuszczę mu na łeb kolejną głowicę kinetyczną
i niech się prawnicy potem spierają, czy było to pogwałcenie zapisów traktatu.
To oświadczenie Wiktoria skwitowała krzywym uśmieszkiem.
- Wydawało mi się, że będziesz wzorem do naśladowania dla swojej kapitan, ale
widzę, że jest odwrotnie, i to ona ma wpływ na ciebie.Gdy jej hologram zniknął, Geary zauważył, że Desjani promienieje ze szczęścia.
- Wiesz - zwierzyła mu się - to pierwsze słowa tej kobiety, które naprawdę mnie
ucieszyły.
Nie odpowiedział, cały czas się zastanawiał, dlaczego ostatnie słowa Wiktorii były
takie istotne. Sięgnął pamięcią do pierwszego spotkania z Tanią, do tego, jakie wywarła na
nim wrażenie, a zwłaszcza do szoku, który przeżył, widząc, jak wielkie zbrodnie była w
stanie popełnić, uważając je za naturalne konsekwencje prowadzenia wojny...- To jest to.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 143/312
Desjani spojrzała na niego pytająco. Dopiero w tym momencie zrozumiał, że zamilkła,
gdy tylko dostrzegła jego głębokie zamyślenie. Ostatnimi czasy robiła to coraz częściej,
pozwalając mu na przemyślenie pewnych spraw, ale on tego prawie nigdy nie zauważał.
- Domyślam się, że mówisz o czymś ważniejszym niż moje opinie na temat niektórych
polityków - rzuciła.
- Dzięki, że pozwoliłaś mi przemyśleć tę sprawę. Zawsze to robisz, co niezmiernie mi
pomaga. Masz rację. Mówiłem o tym, jak politycy mnie postrzegają. - Geary wskazał głową
na swój wyświetlacz i widoczną na nim zamieszkaną drugą planetę. - Ten DON wie, że ma do
czynienia ze mną. Nie z innym oficerem floty, tylko z Johnem Gearym.
W jej oczach pojawił się błysk zrozumienia.
- Z człowiekiem, który nie nakaże bombardowania planety bez wyraźnego powodu.
Który postępuje zgodnie z dawnym poczuciem honoru. Wiemy przecież doskonale, że wieści
o twoich działaniach obiegły lotem błyskawicy całą przestrzeń Światów Syndykatu.
- Owszem, i to nam się przysłużyło niejednokrotnie podczas wojny. Ale ten DON
uważa, że może sobie z nami pogrywać, ponieważ wstrzymam się od barbarzyńskich metod
działania. - Geary spojrzał na nią, robiąc ponurą minę. - Ciekawe, czy jego nastawienie
ulegnie zmianie, gdy dowie się, że ma do czynienia z innym oficerem floty Sojuszu.
- Z kimś, kto jest nieco mniej cywilizowany? - zapytała.
- Taniu, nie chciałem...
- Wiem dokładnie, co chciałeś powiedzieć, ale to mi nie przeszkadza, ponieważ
trafiłeś w sedno. - Desjani zafrasowała się nagle. - Potrafię zastraszać ludzi, niemniej...
- Wydaje mi się, że DON powinien otrzymać wiadomość od oficera dowodzącego
operacją uwolnienia jeńców, a ty...
- Jesteś pewien, że to powinnam być ja? - zapytała znacznie ostrzejszym tonem. - Nie
mogę być zawsze tą, którą pierwszą bierzesz pod uwagę.
- Celna uwaga. - Mimo że idealnie nadawała się do wykonania tego zadania, nie mógłrozbudzić w pozostałych oficerach poczucia, iż jest przez niego faworyzowana. Pomyślał
przez chwilę. - Tulev.
- Świetny wybór - pochwaliła go Desjani. - Jeśli Syndycy mają dokładne dane na
temat naszych dowódców, znajdą jego nazwisko na listach nielicznych ocalonych
mieszkańców Elyzji. DON będzie wiedział, że ma do czynienia z oficerem, którego planetę
Syndycy zamienili w nie nadające się do ponownego zamieszkania piekło.
- Połączę się z Tulevem, a ty przygotuj im to widowisko. Myślę, że DON zmienizdanie gdzieś pomiędzy wiadomością od Tuleva a twoimi fajerwerkami.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 144/312
*
Widowisko rozpoczęło się, gdy flotę Sojuszu od drugiej planety dzieliło niespełna
trzydzieści minut świetlnych.
- I co na to powiesz? - zapytała z dumą w głosie Desjani.
- Nie wiem, jakie wrażenie odniosą Syndycy, ale mnie zaparło dech w piersiach -
przyznał Geary. Na tej części wyświetlacza, na której miał wyłącznie przekaz w widzialnym
paśmie widma, dwie trzecie planety pokrywała mieszanina bieli i błękitu, podczas gdy reszta
globu, skrytego w mroku nocy, błyszczała od świateł wielkich miast. Przed momentem
jednak dominującym źródłem światła były długie smugi, które przeszyły niebo ciemnej
strony, kierując się ku dziennej, gdzie mimo dobrej pogody także były doskonale widoczne.
Wiadomość od Tuleva dotarła na powierzchnię na pół godziny przed salwą głowic
kinetycznych wymierzonych w nieistniejące cele. Stary kapitan z jeszcze większą niż zwykle
beznamiętnością w głosie i kamienną twarzą wypowiedział kilka zdań, nie podnosząc nawet
na moment głosu, co sprawiło, że jego słowa zabrzmiały bardziej złowieszczo niż rzucane w
gniewie groźby.
- Wasz przywódca pogrywa sobie z flotą Sojuszu, licząc na to, że wyrwie od nas
jakieś pieniądze. Otrzymałem zadanie uwolnienia wszystkich jeńców przebywających w tym
systemie i bezpiecznego przetransportowania ich na pokłady okrętów. Wykonam je bez
względu na to, jakich środków będę musiał użyć. Nie mam zamiaru tolerować dalszej gry na
zwłokę ani stawiania kolejnych żądań. Macie trzy godziny na poinformowanie nas o
gotowości do pokojowego i bezwarunkowego przekazania jeńców pod naszą opiekę. Jeśli ten
termin zostanie przekroczony, podejmę niezbędne działania. Na honor naszych przodków.
Mówił kapitan Tulev. Bez odbioru.
Teraz flota znajdowała się o wiele bliżej planety, więc odpowiedź mogła przyjść już
po godzinie. Geary wciąż jeszcze był na mostku, gdy zgłosili się do niego emisariusze.
- Nadal upiera się przy swoim.Geary odczekał chwilę, zanim odpowiedział Rione, chcąc mieć pewność, że się nie
przesłyszał.
- DON tego systemu nadal żąda od nas okupu? - Z jakiegoś powodu chciał
doprecyzować tę kwestię, żeby nie było żadnych najmniejszych niedomówień.
- Tak. Można nawet powiedzieć, że upiera się przy tym stanowisku.
Obok Rione pojawiło się nowe okno wyświetlacza.
Przywódca tutejszych Syndyków przez całe wystąpienie miał minę, którą Geary takczęsto widywał na twarzach rozmawiających z nim DON-ów. Nazwał ją nawet w myślach
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 145/312
Srogim Marsem.
- Spodziewaliśmy się po słynnym admirale Gearym czegoś więcej niż prób
przestraszenia niewinnych mieszkańców naszej planety. Cywilizowani ludzie nie negocjują w
taki sposób, a żywe światło gwiazd z pewnością przygląda się podobnym działaniom z
ogromną niechęcią. - Mina DON-a nieco złagodniała, gdy jego twarz przybrała maskę
Gniewnego Marsa. - Nie obawiamy się dochodzić naszych praw wynikających z
wypracowanego przez obie strony traktatu, który zakończył tę długą wojnę. Jeśli zajdzie taka
konieczność, będziemy się bronić wszystkimi dostępnymi metodami. Moim zadaniem jest
zapobieżenie jakimkolwiek próbom ataku i lądowania na tej pokojowo nastawionej planecie.
Desjani prychnęła głośno.
Teraz twarz DON-a przybrała wyraz Rozsądnego Smutku.
- Doszłoby do tragedii, gdyby ktoś ucierpiał na skutek niemożności porozumienia
między nami. Pieniądze nie są ważniejsze od życia ludzkiego. Oczekuję zaprzestania
kolejnych pokazów siły i ogłoszenia powrotu do negocjacji, podczas których wypracujemy
rozwiązanie zadowalające obie strony.
Gdy hologram DON-a zniknął, Geary przez dłuższą chwilę spoglądał w przestrzeń,
którą do niedawna zajmował ekran wyświetlacza, nie chciał bowiem odezwać się zbyt
pochopnie i zdradzić, o czym myśli.
- Dobrze - przemówiła za niego Desjani. - Teraz potrzebuję tylko jednego kamyka. I
dokładnych koordynat kryjówki tego ścierwa.
- Nie wykazał żadnych oznak skłonności do ustępstw - oznajmił generał Charban,
jakby tego nie wiedzieli. - Potrzebujemy większego nacisku. Czegoś, co uświadomi mu, że i
my nie ulegniemy. Może kolejnej równie widowiskowej akcji...
Desjani, znajdująca się poza polem widzenia emerytowanego generała, przewróciła
teatralnie oczami, ale gdy ponownie przemówiła, emisariusze z pewnością ją usłyszeli.
- Oni nadal z nami pogrywają, ponieważ są przekonani, że ktoś taki jak honorowy dobólu Black Jack nie jest w stanie ich skrzywdzić. Będą się dalej stawiali i mnożyli żądania,
ponieważ uważają, że cały czas blefujemy.
Geary przytaknął, decydując, że może w końcu zabrać głos.
- Myślę, że masz całkowitą rację. A skoro ten baran tak uważa, to i pozostali DON-
owie Światów Syndykatu muszą być święcie przekonani, że moja niechęć do zabijania
ludności cywilnej i bombardowań planet wynika z tego, iż jestem zbyt miękki.
- Co oznacza - dodała Desjani - że jeśli ten DON dostanie, co chce, pozostali takżezaczną żądać od nas okupów za wydanie naszych chłopców.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 146/312
John spojrzał raz jeszcze na emisariuszy Rady. Charban kręcił głową, krzywiąc się
niemiłosiernie, a Rione po prostu siedziała w fotelu, patrząc na niego całkowicie obojętnie.
Nie potrafił powiedzieć, czy zgadza się z nim czy wręcz przeciwnie, ma na ten temat
odmienne zdanie.
- Do wejścia na orbitę drugiej planety zostało niespełna pięć godzin - oświadczył. -
Daliśmy mu jasno do zrozumienia, czego oczekujemy. To, czego żądamy, mieści się w
ramach zawartego traktatu pokojowego. Moim zdaniem nie pozostaje nam nic innego, jak
pokazać im i przy okazji wszystkim pozostałym Syndykom, co spotka tych, którzy zastosują
w przyszłości podobną taktykę. Muszą w końcu zrozumieć, że moje poczucie honoru nie
ułatwi im lekceważenia Sojuszu.
- Co zamierzasz? - zapytała Rione. - Zawarliśmy z nimi porozumienia pokojowe.
- Te same, które obligują ich do tego, czego za nic nie chcą zrobić. DON zapowiedział
właśnie, że jest gotów użyć wojska, by uniemożliwić nam zabranie naszych jeńców.
- Tak, to prawda - przyznała Rione, co sprawiło, że Charban teraz na nią łypał złym
okiem.
- Dlatego zamierzam wysłać tam siły, które pozwolą nam ewakuować bezpiecznie
wszystkich jeńców. To oznacza zniszczenie wszystkich instalacji obronnych, jakie mogą
zagrozić oddziałom desantowym albo okrętom znajdującym się na niskich orbitach, odcięcie
syndyckim siłom planetarnym możliwości dotarcia w pobliże obozu i przeciwdziałanie każdej
formie ataku skierowanego przeciw naszym ludziom.
Desjani wypowiedziała bezdźwięczne: „Tak!”
Charban jednak znów zaczął kręcić głową.
- Jest jeszcze za wcześnie, by podejmować tak drastyczne działania. Następstwa
prawne...
Geary, mając chwilowo dość polityków wszelkiej maści, przerwał mu w pół zdania.
- Ma pan prawo do swojej opinii, generale, ale tak się składa, że to ja dowodzę tą flotą,nie pan.
Charban poczerwieniał lekko na twarzy i spojrzał na Rione.
- Nie możemy zatwierdzić tej akcji.
Wiktoria jednak nadal siedziała spokojnie, nie udzielając swojemu koledze większego
poparcia niż przed momentem Geary’emu.
John wyciągnął rękę w kierunku klawiszy, którymi mógł zakończyć te połączenia.
- Zrobię to bez względu na to, czy wam się podoba czy też nie - oznajmił. - Chyba żektóreś z was zostało upoważnione przez Radę do usunięcia mnie ze stanowiska. Dziękuję za
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 147/312
przedstawienie waszego punktu widzenia. - Opuścił palec i hologramy obojga polityków
zniknęły z mostka.
Desjani z płonącymi oczyma chwyciła go za rękę i obróciła twarzą do siebie.
Pochyliła się mocno i wyszeptała, mimo że byli wciąż oddzieleni od wachtowych barierą pola
siłowego, które uniemożliwiało osobom postronnym podsłuchiwanie ich rozmów.
- To doskonała decyzja i idealny sposób traktowania polityków. Na światło żywych
gwiazd, kocham pana, admirale.
- To niezbyt profesjonalne słowa, Taniu - napomniał ją, także nie podnosząc głosu.
- Mam to gdzieś. Skopmy tyłki paru Syndykom, kochanie.
*
Zwołana w wielkim pośpiechu odprawa z pewnością zdziwiła wielu dowódców, ale
gdy Geary przedstawił im swoje plany, na zatroskanych twarzach pojawiły się natychmiast
szerokie uśmiechy aprobaty. Nikt w tej flocie nie zamierzał protestować przeciw
bombardowaniu Syndyków, mimo że zawarto z nimi traktat pokojowy. Właśnie dlatego
admirał uznał, że nie ma wyjścia i musi im przedstawić wszystkie zastrzeżenia.
- Należy ograniczyć działania wyłącznie do tych, na które zezwalają nam zapisy
traktatu. Syndycy z tego systemu pogwałcili porozumienia pokojowe, odmawiając nam
dostępu do jeńców, co mieliśmy zagwarantowane w podpisanej przez obie strony umowie, co
więcej, zagrozili militarną odpowiedzią, gdybyśmy próbowali wyegzekwować swoje prawa.
Z tego też powodu czuję się w obowiązku poinformować, że podejmiemy stosowne działania,
by uwolnić naszych chłopców. Ale to nie oznacza nieograniczonego użycia siły. Generale
Carabali.
- System celowniczy floty wybierze listę celów, które następnie zbombardujemy, aby
utworzyć bezpieczny korytarz dla jednostek desantowych. Chciałabym, abyście zapoznali się
z tą listą i przekazali ją następnie dowódcom wahadłowców celem sprawdzenia, czy nie
pominięto czegoś istotnego z ich punktu widzenia. Jakie będą zasady pola walki dla moichkomandosów? - zapytała.
- Tuż przed lądowaniem oddziałów desantowych wyślemy Syndykom informację, że
nie zaatakujemy ludzi, którzy będą się trzymać z dala od terenu walk, natomiast jeśli ktoś
zdecyduje się na czynne stawianie oporu albo spróbuje namierzyć nasze wahadłowce,
zostanie zneutralizowany.
Carabali uśmiechnęła się pod nosem.
- Ta informacja wystarczy moim podkomendnym.W tym momencie zabrał głos generał Charban, i to takim tonem, jakby był na
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 148/312
przyjacielskiej stopie z większością obecnych oficerów.
- Niezwykle ważne jest, aby pani oddziały stosowały się ściśle do wytycznych i
zachowały najwyższy poziom powściągliwości podczas wykonywania tej misji.
- To oczywiste - odparła spokojnie Carabali.
- Jak zapewne wszyscy wiemy, nasi komandosi znani są z ogromnej powściągliwości
- wtrącił Duellos.
Wokół stołu przetoczyła się fala śmiechów.
Carabali skinęła głową Duellosowi nadal uśmiechnięta, ale rozbawienie Charbana
wyglądało na nieco wymuszone.
- W grę wchodzi oczyszczenie dość sporego terenu - zauważył Tulev. - Powinniśmy
zająć się tym nie tylko po to, by zapewnić bezpieczeństwo transportowanym jeńcom, ale
także by dać nauczkę DON-om z innych syndyckich systemów, by nie myśleli nawet o
próbach wymuszania na nas okupu za przetrzymywanych obywateli Sojuszu.
- Racja - poparł go Geary. - Drugorzędnym, lecz nie mniej ważnym zadaniem tej misji
będzie oświecenie wszystkich Syndyków, którzy wciąż przetrzymują naszych jeńców, żeby
nie próbowali użyć ich jako karty przetargowej. Jeśli ktoś spróbuje podobnej strategii, zapłaci
o wiele wyższą cenę, niż zamierzał za nich uzyskać. Nie chcę stawać przed podobnym
problemem w kolejnym systemie gwiezdnym. Nie natrafimy z pewnością na żadne
zagrożenia ze strony okrętów wojennych, skupmy się zatem na stanowiskach obrony
planetarnej i orbitalnej. Nie radzę lekceważyć tej broni. Strumień cząstek z działa mającego
zasilanie z elektrowni naziemnej może osiągnąć moc pozwalającą mu na przebicie poszycia
pancernika. Dlatego wszystkie jednostki pozostające na wyznaczonych pozycjach będą
wykonywały nieustanne losowo generowane manewry unikowe. Jakieś pytania?
- Nie powinniśmy zniszczyć wszystkich okrętów, które są budowane w tym systemie?
- Głos zabrał komandor Neeson.
- Nie. One nie stanowią żadnego zagrożenia dla naszej misji. Zniszczenie ich naruszapoza tym postanowienia traktatu pokojowego, którego jesteśmy sygnatariuszem. - Geary
rozejrzał się po zebranych. - Zróbmy to jak trzeba. Nie dlatego, że Syndycy będą nam to
potem wypominać, ale dla zachowania honoru naszej floty. Dlatego informuję już teraz, że
nie zamierzam tolerować żadnego „przypadkowego” otwarcia ognia na niezatwierdzony cel.
Nie chcę słyszeć o żadnych „niewytłumaczalnych awariach” systemów celowniczych ani
„niezawinionych opóźnieniach” mechanizmów odpalania. - Kilku oficerów udawało
niewiniątka, paru zamarkowało zaskoczenie i oburzenie jego sugestiami, ale większość zareagowała zdrowym śmiechem. - Jeszcze jakieś pytania? Nie mamy zbyt wiele czasu na
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 149/312
przygotowanie tej operacji, więc jeśli ktoś dostrzeże potencjalne problemy, ma natychmiast o
nich meldować, abyśmy mogli trzymać się harmonogramu.
Nikt już o nic nie pytał, aczkolwiek tuż po tym, jak skończył mówić, Jane Geary
posłała mu długie spojrzenie, zanim zniknęła jak pozostali oficerowie. Zresztą nie spodziewał
się pytań. Nie po tej flocie. Musiałby się tłumaczyć wyłącznie w przypadku, gdyby
zrezygnował z użycia siły w podobnej sytuacji.
Zdecydowana większość dowódców zniknęła z sali odpraw niemal natychmiast,
razem z nimi wyłączyli się także emisariusze Rady. Z Gearym i Desjani zostało tylko dwóch
kapitanów: Duellos i Badaya.
Ten ostatni uśmiechał się z aprobatą.
- Widać gołym okiem, jak ta decyzja jest nie w smak naszym politykom. Ale operacja
pomoże utrzymać Syndyków w ryzach. Warto im przypomnieć, kto tutaj tak naprawdę rządzi.
- Oby miał pan rację - odparł Geary, nie protestując przeciw słowom Badayi, ale też
nie popierając ich w otwarty sposób. Nie cierpiał takich politycznych w gruncie rzeczy
wybiegów, ale z tym człowiekiem musiał się cackać jak z jajkiem. Badaya zasalutował,
mrugnąwszy znacząco do Desjani, i zniknął.
Wkurzona Tania zmierzyła wzrokiem Duellosa.
- Mam nadzieję, że ty nie będziesz niczego insynuował?
- Ja? Czy ja kiedykolwiek coś insynuowałem? - Duellos spojrzał na nią, unosząc
znacząco brew. - Chciałem po prostu zapytać, jak ci się to udało.
Teraz ona z kolei zrobiła minę niewiniątka.
- Nie miałam z tym nic wspólnego. Admirał sam podjął decyzję.
- Zupełnie sam?
- Tak - odparła. - No... prawie sam.
- Prawie? - Duellos pokiwał głową, rozkładając ręce. - Nie łaknę krwi, admirale, ale
uważam, że podjął pan jedyną słuszną decyzję, i to, jak słyszałem, prawie sam.- Słucham mądrych rad ze wszystkich stron - odparł Geary. - A ponieważ bardzo cenię
sobie pańskie oceny i rozsądek, ta pochwała tym bardziej mnie cieszy.
Duellos wstał i ukłonił mu się przesadnie nisko.
- Tracimy tutaj czas - stwierdził. - Ta sprawa odciąga nas od najistotniejszego zadania.
Dlaczego nasz rząd uparł się przy tej operacji, skoro tak bardzo zależy mu na szybkim
rozpoznaniu zagrożeń związanych z Obcymi? - Proszę mnie powiadomić, jeśli pozna pan
odpowiedź na to pytanie.Duellos wykonał gest, jakby chciał się rozłączyć, ale w ostatniej chwili zatrzymał
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 150/312
rękę.
- Czy to nie ironia losu? Spędziliśmy długie miesiące, wracając do domu i rozmyślając
o obcej rasie, której istnienie podejrzewaliśmy. A teraz, lecąc do Obcych, zastanawiamy się
nad motywami naszego rządu. To mi przypomniało, że powinien pan mieć oko na
komandosów. Przedstawione zasady pola walki mogą być przez nich bardzo łatwo
zinterpretowane jako pozwolenie na zabicie każdego, kto wyda im się podejrzany albo
niebezpieczny.
- Ufam Carabali, ona potrafi ich utrzymać w ryzach, ale może być pan pewien, że
sprawdzę dwa razy, czy zrozumiała, kiedy wolno im używać broni.
- To byłoby wskazane, podobnie jak w przypadku moich kolegów z okrętów. -
Duellos zapatrzył się gdzieś w przestrzeń. - Niełatwo pokonać przyzwyczajenia nabyte
podczas stulecia strzelania do wszystkiego, co kojarzy się ze Światami Syndykatu - dodał z
nutą smutku w głosie.
Po zniknięciu hologramu Duellosa Geary jeszcze przez moment nie spuszczał oka z
miejsca, w którym przed chwilą znajdował się kapitan. To odciąga nas od właściwego
zadania. Tak. Duellos ma rację, wskazując na ogromną stratę czasu potrzebnego na
uratowanie tych jeńców.
- Taniu, dopilnuj, żebym po opuszczeniu tego systemu skupił się całkowicie na
problemie Obcych.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Coś cię zaniepokoiło?
- Nie mam pojęcia, co kryje ten obóz jeniecki, a raczej kto w nim siedzi, ale nie
powinienem tracić więcej czasu na podobne rzeczy, kiedy mam przed sobą tak poważne
zadanie. Jeśli trafimy tutaj na coś, co może mnie odciągnąć od problemu Obcych, zadbaj,
abym do niego wrócił.
- Szkoda, że nie powiedziałeś tego, zanim Roberto się rozłączył. Czasami jesteś takuparty, że przydałaby mi się pomoc we wbiciu ci czegoś do głowy.
*
Wiele syndyckich satelitów krążących ongiś wokół drugiej planety i należących do jej
systemów obronnych albo mających na swoich pokładach wojskowe sensory wczesnego
ostrzegania zostało zamienionych w chmury szczątków wchodzących kolejno w atmosferę.
Likwidacji uległy także cztery wielkie platformy z pociskami rakietowymi.
Gdy flota wchodziła na orbitę głównej planety systemu, Geary raz jeszcze obrzuciłspojrzeniem Rione, ona jednak nadal nie zdradzała gestem, miną ani słowem, jaki ma
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 151/312
stosunek do jego ostatnich posunięć.
- Nadal nie mamy odpowiedzi od DON-a?
- Nie. Wciąż słyszymy tylko litanię żalów wylewanych z powodu niszczenia nikomu
nie wadzących satelitów.
Admirał przełączył się na osobę widoczną w lewym oknie jego wyświetlacza.
- Jak wygląda sytuacja, generale?
Carabali spoglądała właśnie na jakieś dane w innej części konsoli dowodzenia. Była
odwrócona bokiem do Geary’ego i nie zmieniając pozycji, skinęła mu z szacunkiem głową.
- To piękny dzień na przeprowadzenie wymuszonej ewakuacji personelu, admirale.
- Oni nadal szykują się do walki? - zapytał Geary.
- Siły planetarne zostały rozśrodkowane na pozycjach wyjściowych wokół obozu
jenieckiego - odparła Carabali. Na mostku „Nieulękłego” pojawił się kolejny ekran
wyświetlacza przedstawiający satelitarny obraz omawianego terenu. - Na razie jednak nie
zaobserwowaliśmy prób wywlekania jeńców z baraków i robienia z nich żywych tarcz.
Syndycy usadzili wszystkie pojazdy latające, niemniej obóz znajduje się w polu rażenia
licznych baterii dział i wyrzutni rakiet.
- Sądzi pani, że będą walczyli?
- Uważam, admirale, że nadal mają nadzieję, iż wycofa się pan w ostatnim momencie.
To by tłumaczyło, dlaczego nadal nie próbują zasłaniać się jeńcami. Wiedzą, że to by nas
rozwścieczyło. Jeśli mam rację, wycofają się, jak tylko zobaczą jednostki desantowe.
Niewykluczone jednak, że otrzymają rozkaz powstrzymania nas za wszelką cenę, gdy tylko
wyślemy na dół naszych chłopców.
Geary zamyślił się, zasłaniając czoło dłonią.
- Pani emisariusz, byłbym wdzięczny, gdyby zechciała mi pani podpowiedzieć, co
może myśleć teraz tutejszy DON.
Przez dłuższą chwilę nie miał pewności, czy mu odpowie, ale w końcu przemówiła.- Postawił wszystko na jedną kartę, licząc, że pan się wycofa. Ale pan tego nie zrobił,
co przy jego dalszym uporze zapędziło go w ślepy zaułek. Jeśli nie rozkaże przeciwstawić się
naszemu atakowi, wyjdzie na słabeusza i wielkiego głupca. Jeśli będzie walczył, ludzie uznają
tylko, że nie potrafi kalkulować. Przywódca tego rodzaju, pomimo posądzeń o głupotę, może
przetrwać, zwłaszcza gdy jego podwładni widzą, że walczy do samego końca, ale prędzej
piekło zamarznie, niż ludzie pójdą za kimś, kto jest nie tylko głupi, ale i słaby. Tak wygląda
pokrótce moja ocena sytuacji.Desjani zmarszczyła brwi, rzucając ukradkowe spojrzenia w kierunku Rione, a w
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 152/312
końcu wzruszyła gniewnie ramionami.
- Zgadzam się z jej oceną - wyszeptała do Geary’ego.
- Zatem mamy tylko jedno wyjście. - Uaktywnił system bombardowań; cyfry zegara
odliczającego czas do odpalenia głowic powoli zbliżały się do zera. Kilka minut później
okręty rozpoczęły operację, wypluwając kolejne głowice kinetyczne.
Salwa przebiła atmosferę planety niczym dziwaczny śmiercionośny deszcz. Każda
metalowa kula mknęła z gigantyczną prędkością, przyspieszając coraz bardziej aż do
momentu uderzenia w cel. Wtedy cała energia zamieniała się w falę totalnego zniszczenia.
Mieszkańcy Dunai widzieli te pociski, bez trudu mogli też określić miejsca, na które spadną,
ale nie dysponowali niczym, co powstrzymałoby głowice wystrzeliwane z tak niskiej orbity, i
mieli dosłownie minuty na reakcję. Sensory pokazywały załogi uciekające pieszo i pojazdami
z namierzonych umocnień i innych celów naziemnych. Także jednostki rozmieszczone wokół
obozu wycofywały się w panice z zajmowanych dotąd pozycji.
Bombardowanie zaplanowano tak, by głowice uderzyły niemal jednocześnie,
dodatkowo wzmacniając psychologiczne działanie ataku. Z fizycznego punktu widzenia nie
było takiej potrzeby. Gdy głowice kinetyczne sięgnęły celów, instalacje obronne Syndyków
zamieniły się w dymiące kratery. Budowle kryjące sensory i centra dowodzenia legły w
gruzach, a drogi i mosty zniknęły z powierzchni planety. W ciągu niespełna minuty
zlikwidowano całkowicie linie obrony ciągnące się wzdłuż korytarza, którym miały
przelatywać wahadłowce z komandosami Sojuszu, i oczyszczono przedpole wokół obozu.
- Wydajcie rozkaz startu oddziałom ewakuacyjnym - zakomenderował Geary.
Od wszystkich transportowców i kilku okrętów liniowych oraz pancerników oderwały
się wahadłowce. Carabali uznała, że w obozie powinny się pojawić spore siły piechoty, a on
bez wahania wydał na to zgodę. Wciąż zbyt dobrze pamiętał wydarzenia z bitwy na Heradao.
Gdy maszyny weszły w atmosferę i zaczęły podchodzić do lądowania, zauważył, że
Desjani przygląda się im z dziwnym wyrazem twarzy.- Czy coś jest nie tak?
- Przypomniałam sobie coś. - Nie powiedziała nic więcej a on nie naciskał, wiedząc,
że nie jest i być może nigdy nie będzie gotowa, podzielić się z nim wspomnieniami, które ją
prześladowały.
Wyglądało na to, że syndycka obrona została kompletnie zdezorganizowana. Prócz
piechoty kręcącej się opodal obozu nie zanotowano żadnych oznak aktywności sił zbrojnych.
- Dwadzieścia pięć minut do lądowania pierwszego wahadłowca - zameldowałaCarabali. Ona także leciała na planetę, ale znajdowała się w maszynie, która wyląduje jako
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 153/312
jedna z ostatnich. - Na razie nie napotkaliśmy oporu.
- Zarejestrowaliśmy odpalenie rakiet z powierzchni... - W tym samym czasie nadszedł
komunikat od wachtowego z systemów uzbrojenia. Geary od razu otrzymał pełen przekaz na
swoje wyświetlacze. - Pociski balistyczne średniego zasięgu wystrzelono z silosów
znajdujących się na północny zachód od obozu. Mamy też niewielkie pociski samosterujące
nadlatujące ze wschodu.
Musiał nacisnąć trzy klawisze, by otrzymać podpowiedz systemu.
- „Nieustraszony”, „Determinacja” i „Groźny”, powstrzymajcie te pociski. „Lewiatan”
i „Smok”, zniszczcie wskazane wyrzutnie głowicami kinetycznymi. - Pociski manewrujące
stanowiły o wiele większy problem. Leciały nisko, tuż nad ogromną metropolią. Zniszczenie
ich z orbity bez strat wśród ludności cywilnej było bardzo trudnym zadaniem. - „Kolos” i
„Ingerencja”, zlikwidujcie wyrzutnie tych rakiet, ale ze zniszczeniem ich samych poczekajcie,
aż opuszczą przestrzeń nad przedmieściami.
- Przedmieścia znajdują się bardzo blisko obozu - przypomniała mu Desjani. - Nie
będziemy mieli zbyt wiele czasu na zajęcie się tymi pociskami.
- Nie możemy posłać piekielnych lanc na miasto pełne ludności cywilnej.
- To oni zmuszają nas do podjęcia takiej decyzji! - upierała się Desjani, gdy piekielne
lance z „Nieustraszonego”, „Determinacji” i „Groźnego” niszczyły w stratosferze pociski
balistyczne, a kamyki z „Lewiatana” i „Smoka” równały z ziemią miejsca, z których je
odpalono. Wprawdzie było to zatrzaskiwanie drzwi stajni po tym, jak już pouciekały z niej
konie, ale przynajmniej zyskiwali pewność, że tymi wrotami już nic nigdy się nie wymknie.
Rakietom ciężko się startuje z dna dymiących kraterów.
- Wiem, ale... - Geary zamilkł nagle. Zauważył coś dziwnego na jednym z
wyświetlaczy. - Co robi „Dreadnaught”? - Pancernik mknął w dół, opuszczając orbitę
znajdującą się tuż nad górnymi warstwami atmosfery. - „Dreadnaught”? Co wy wyprawiacie?
Jane Geary wyglądała na mocno zajętą, gdy mu odpowiadała. Nawet nie patrzyła w jego stronę.
- Dreadnaught przejmuje cele zagrażające oddziałom desantowym i naszym jeńcom,
admirale.
Jedynym zagrożeniem, jakiemu mogła przeciwdziałać, były pociski samosterujące.
- „Kolos” i „Ingerencja” zajmą się tymi celami. „Dreadnaught ”, natychmiast
wracajcie na wyznaczoną pozycję.
- Jeśli nie zniszczyliśmy choć jednej baterii planetarnych miotaczy strumienia cząstek,„Dreadnaught” może zostać mocno uszkodzony po zejściu na niższą orbitę - stwierdziła
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 154/312
Desjani.
- Wiem o tym! - Pancernik nadal nie zmieniał kursu. - Kapitanie Geary, proszę
natychmiast wracać na wyższą orbitę i zająć wyznaczoną pozycję.
Jane w ogóle nie zareagowała na te wezwania. Była tak skupiona na tym, co robi, że
nie odezwała się słowem.
- „Dreadnaught” odpala piekielne lance - zameldował wachtowy z bojowego.
Syndycy wystrzelili dziesięć pocisków samosterujących. „Dreadnaught” odpalił
dziesięć piekielnych lanc. Geary, robiąc maksymalne zbliżenie, obserwował, jak kolejne
strumienie cząstek wgryzają się w korpusy rakiet przelatujących nad fragmentami otwartej
przestrzeni, takich jak autostrady czy wąskie pasy zieleni.
- Cele zniszczone - zameldowała Jane. - Brak doniesień o stratach wśród ludności
cywilnej. „Dreadnaught wraca na wyznaczoną pozycję.
- Świetnie. - Tyle tylko odważył się powiedzieć, gdy zniknęło okienko z wizerunkiem
jego krewnej.
Desjani odchrząknęła znacząco.
- Teraz musisz albo odznaczyć ją za odwagę, albo zabrać jej dowodzenie okrętem.
- Taniu, u licha, nie potrzebuję...
- A w tej flocie - nie dała się przegadać - tylko jedno z tych rozwiązań będzie uznane
za słuszne.
- Zignorowała wydane przeze mnie rozkazy...
- Ale zrobiła co trzeba. - Desjani wskazała palcem planetę. - I to w starym dobrym
agresywnym stylu. Zastanów się dobrze, zanim podejmiesz decyzję w tej sprawie. Sir.
Zaczerpnął głęboko tchu, a potem skinął głową.
- Tak zrobię.
Co ona sobie myśli, u licha? Że jest Black Jackiem, że musi postępować jak on? Ale
odwaliła kawał dobrej roboty, do cholery, dokładnie jak powiedziała Tania. Co jednak się wydarzy, gdy po raz drugi zlekceważy moje rozkazy, by pokazać, że jest z tych
„prawdziwych” Gearych? Wtedy może dojść do katastrofy, w podobnych okolicznościach
straciłem „Paladyna” na Lakocie. Muszę zająć się tą sprawą, ale później. Skup się, John.
Masz na głowie wahadłowce z komandosami, które za moment wylądują. Czy ktoś jeszcze
robi coś dziwnego?
Na jego wyświetlaczu pojawił się „Niezwyciężony”, ale nie dlatego, że jego działania
przyciągały uwagę systemu. Chodziło raczej o to, czego ten liniowiec nie robił. Pozostałe jednostki wykonywały zwroty w losowo dobranych momentach, by zmieniać nieustannie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 155/312
orbitę i nie dać się namierzyć naziemnym wyrzutniom strumieni cząstek. A „Niezwyciężony”
po prostu tkwił w miejscu jak przykuty do wyznaczonej mu pozycji w centrum formacji.
- „Niezwyciężony”, dlaczego nie wykonujecie uników zgodnie z wydanymi
rozkazami?
Kapitan Vente, człowiek, który nigdy nie zabierał głosu podczas odpraw, teraz
wyglądał na rozwścieczonego.
- Nie otrzymałem instrukcji nakazujących mi wykonanie jakiegokolwiek konkretnego
manewru.
- Losowo generowane manewry, kapitanie Vente. Macie wykonywać zwroty w
zupełnie przypadkowej kolejności - polecił mu Geary.
- Jakiego rodzaju zwroty?
Desjani machnęła ręką, aby zwrócić na siebie uwagę Geary’ego.
- Podprogram manewrów bojowych czterdzieści siedem A.
- Wykonajcie podprogram manewrów bojowych czterdzieści siedem A - powtórzył,
przekazując tę informację Ventemu.
- Aha. Wykonuję.
„Orion”, co robi „Orion”? Jeśli jakikolwiek okręt może sprawiać problemy,
wykonując zarazem rozkazy... Okazało się, że wspomniana jednostka jest tam, gdzie kazał jej
być, a wszystkie systemy wykazują pełną gotowość bojową.
Pierwsze wahadłowce opadały szybko na ziemię w obrębie obozu jenieckiego. Leciały
z otwartymi na całą szerokość rampami, aby komandosi mogli wyskoczyć z przedziałów
osobowych i ukryć się, gdy tylko maszyny wylądują. Broń pokładowa promów wciąż
ostrzeliwała wieżyczki strażnicze i inne umocnienia, aby Syndycy pozostający na swoich
stanowiskach nie wychylali nosa z dotychczasowych kryjówek. Pierwszy rzut znalazł się na
ziemi moment później. Wahadłowce wzniosły się ponownie na bezpieczny pułap, a
komandosi ruszyli w kierunku wskazanych celów, robiąc miejsce dla ludzi z drugiego rzutu.Zabudowania obozu przypominały raczej wielopiętrowe internaty niż niskie baraki
widziane w kilku uprzednio wyzwalanych miejscach służących do przetrzymywania jeńców
wojennych. Maszyny lądujące na największym placu między nimi można było obserwować z
licznych, ale wąskich okien. Z żadnego nie padł jednak do tej pory choćby jeden strzał.
Geary przyglądał się sytuacji przez dłuższą chwilę. „Dreadnaught” zdążył już wrócić
na wyznaczoną pozycję, pozostałe jednostki także wykonywały powierzone im zadania.
Zniszczenie wyrzutni zniechęciło obrońców do wystrzeliwania kolejnych pocisków w stronę obozu. Nawet syndycka piechota nie próbowała niczego głupiego. Może i mają durnego
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 156/312
przywódcę, ale sami nie są głupcami. Żaden z nich nie chce się mierzyć z potęgą tej floty
tylko po to, by ocalić urażoną dumę DON-a.
Otworzył okienka dowódców poszczególnych oddziałów desantowych. Zdziwił się,
widząc, jak wiele ich jest na centralnym wyświetlaczu. W chwili obecnej miał niemal dwa
razy więcej komandosów niż poprzednio, zatem i dowódcy drużyn musieli być liczniejsi.
Dotknął jednego z okienek, a system natychmiast przełączył obraz na plan sytuacyjny,
pokazując pozycję wybranego oficera na terenie obozu. Człowiek ten nadal stał w pobliżu
lądowiska dla wahadłowców. Kolejna próba była celniejsza - Geary zobaczył kobietę w
stopniu porucznika prowadzącą swoich podwładnych do wnętrza najbliższego budynku.
Przełączył się na widok z kamery na jej zbroi. Metalowe drzwi znajdujące się tuż przed
żołnierzami zapiszczały pod naciskiem i ustąpiły, gdy zamek pękł z głośnym trzaskiem.
We wnętrzu celi znajdowało się dwóch ludzi w wyblakłych mundurach piechoty
planetarnej Sojuszu. Obaj znieruchomieli, trzymając ręce na widoku. Mieli tyle oleju w
głowach, że nie wykonywali żadnych nagłych ruchów na widok opancerzonych i uzbrojonych
po zęby komandosów.
- Gdzie są stanowiska strażników? - zapytała ich porucznik.
- Na parzystych piętrach w końcu korytarza - odparł natychmiast jeden z jeńców. -
Zazwyczaj siedzi tam po trzech ludzi.
- Przyjęłam. Nie wychodźcie, dopóki ktoś po was nie przyjdzie. - Porucznik posłała
swoich ludzi na wyższe piętro. Wbiegli po schodach, pokonując dzięki siłownikom pancerzy
po kilka stopni na raz, a potem rozwalili błyskawicznie kolejne pancerne drzwi na końcu
wspomnianego korytarza.
Dyżurka była pusta, na konsoli migało wiele ikonek alarmu i bezsensownych w takiej
sytuacji ostrzeżeń.
- Wygląda na to że strażnicy z tego budynku opuścili swoje posterunki - zameldowała
porucznik.- Przyjąłem. - Geary usłyszał głos jej przełożonego, kapitana. - Sprawdźcie dokładnie
wszystkie dyżurki. Technicy już do was idą, powinni wyłączyć alarmy i sprawdzić, czy nie
zamontowano gdzieś jakichś pułapek. Poinstruujcie podwładnych, aby niczego nie dotykali.
- Tak jest. - Moment później porucznik wydarła się na komandosów. - Orvis!
Rendillon, nie dotykać mi tych cholernych przycisków!
Geary zamknął okno, mając poczucie winy, że skupia się na jednym wycinku operacji,
mimo że na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za całą flotę.- Dlaczego wszyscy marynarze i komandosi czują tak wielką potrzebę naciskania
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 157/312
każdego klawisza, który zobaczą?
- Nie zastanawiało cię kiedyś, co tacy ludzie robili, zanim wymyślono klawisze? -
odpowiedziała pytaniem Desjani. - Wtedy także musiały istnieć czynności, których im
zakazywano.
- Nadal nie napotykamy oporu - meldowała Carabali. - Strażnicy ukryli się w swoich
barakach i poddali bez walki chłopakom, którzy wyważyli drzwi.
Przynajmniej ta część operacji przebiegała bez zakłóceń.
- Jakieś problemy?
- Na razie nie, sir. Zabezpieczyliśmy do tej pory siedemdziesiąt pięć procent obozu.
Przewidywany czas zakończenia tego etapu misji: pięć minut.
- Dziękuję. - Na razie sytuacja rozwijała się nadspodziewanie dobrze i mimo usiłowań
nie potrafił znaleźć w planie dziur, które mogłyby zniweczyć działania jego ludzi. Próbował
się odprężyć, ale nadal nie przestał przełączać kanałów łączności. Przyglądał się
nieskoordynowanym zwrotom wykonywanym przez okręty, które miały zapobiec
ewentualnemu ostrzałowi z powierzchni planety. Obserwował mapę obozu i zajmujące coraz
większą powierzchnię zielone „łaty” oznaczające kontrolowane przez komandosów
terytorium. Gdy nie było już ani kawałka bieli, musiał odczekać jeszcze chwilę potrzebną
saperom na sprawdzenie wszystkich urządzeń pod kątem zaminowania i ukrytych pułapek.
Dopiero gdy nadejdzie meldunek o całkowitym sprawdzeniu obozu, będzie można otworzyć
cele i wyprowadzić oswobadzanych jeńców na dziedziniec, gdzie czekały już pierwsze
wahadłowce.
Obok stanowiska Geary’ego pojawiło się nowe okno.
- Sprawdziliśmy dane przetrzymywanych tutaj jeńców, admirale - zameldował
porucznik Iger. - Wygląda na to, że trafiliśmy do obozu dla VIP-ów.
- Słucham?
- Dla ważnych osobistości. Każdy, kogo sprawdziłem, okazał się admirałem albogenerałem. Nawet niżsi stopniem oficerowie, a rozumiem przez to ludzi w stopniu kapitana
floty albo pułkownika wojsk planetarnych, to wyłącznie wielokrotnie odznaczani i szeroko
znani bohaterowie Sojuszu. Teraz już wiemy, gdzie podziali się wszyscy nasi wyżsi
oficerowie i dlaczego w dotychczas wyzwalanych obozach znajdowaliśmy co najwyżej
kapitanów i pułkowników. Trafiliśmy do tej pory tylko na kilku cywilów, ale oni także należą
do elit politycznych Sojuszu. Z tego, co wiem, zostali uprowadzeni w czasie syndyckich
rajdów na przygraniczne systemy gwiezdne. Nie ma tu ani jednego szeregowca albopodoficera.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 158/312
- Wielokrotnie odznaczani i szeroko znani - powtórzył Geary. Coś mu mówiło, że te
słowa mogą mieć kolosalne znaczenie.
- Tak, sir. To ludzie pokroju... kapitana Falco.
Kapitan Falco. Człowiek, który doprowadził do buntu części floty przeciw Geary’emu
i utraty wielu dobrych okrętów. A ten obóz był pełen równie ambitnych ludzi.
- Dziękuję, poruczniku.
- Czy chce pan jeszcze coś wiedzieć, sir?
- Nie. Dziękuję. - Musiał przemyśleć tę sprawę. Czy ci ludzie są wciąż ważni dla
Sojuszu? Jeśli trafią w bagno, z którym Geary miał niedawno do czynienia, mogą okazać się
cierniem w tyłku każdego członka Rady. - Chwileczkę, poruczniku. Proszę sprawdzić ich
kartoteki. Z czasów przed schwytaniem przez Syndyków. Chciałbym wiedzieć, czy któryś z
jeńców posiadał szczególną wiedzę, umiejętności albo koneksje polityczne mogące być
argumentem za tym, by jak najszybciej sprowadzić go do przestrzeni Sojuszu. - Ujmując
problem w taki sposób, starał się nie dawać do zrozumienia, że szuka prawdziwego powodu,
dla którego Rada wysłała go na Dunai.
- Tak jest.
- Co powiedział? - zapytała Desjani, gdy Geary się rozłączył. Zaniepokojenie w jej
głosie sugerowało, że nie miał zbyt ciekawej miny podczas niedawnej rozmowy.
- Później ci powiem. - Teraz musiał zająć się czymś innym. Lepiej będzie sprowadzić
sobie tych wszystkich VIP-ów na „Nieulękłego” czy raczej zamknąć ich na jakiejś podrzędnej
jednostce, z której nie będą mogli mu przeszkadzać? Jeśli zgromadzę ich w jednym miejscu,
łatwiej mi będzie rozdzielać ich później na różne jednostki, gdyby zaszła taka potrzeba.
Szybko połączył się z Carabali.
- Zmiana planów, generale. Przewieźcie wszystkich uwolnionych jeńców na
„Mistrala” i „Tajfuna”. Transportowce szturmowe są lepiej przystosowane do
przeprowadzania badań medycznych.Dowódca sił desantowych patrzyła na niego przez chwilę, potem skinęła głową.
- Tak jest. Skieruję wszystkie wylatujące wahadłowce na „Mistrala” i „Tajfuna”. Czy
dowódcy tych jednostek zostali już powiadomieni o zmianie planów?
Zachowała się bardzo dyplomatycznie, jak na komandosa rzecz jasna.
- Powiadomię ich o wszystkim, jak tylko skończymy rozmawiać.
- Dobrze, admirale. Pragnę jednak zameldować, że pierwszy wahadłowiec
wystartował już i kieruje się na „Nieulękłego”. Czy mam go też odwołać, wskazując nowy celpodróży?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 159/312
Szlag. Zmiana trasy lotu tego promu wzbudzi wiele podejrzeń.
- Nie, przyjmiemy ich na pokład. - Obrócił się do Desjani. - „Nieulękły” przyjmie
tylko jeden wahadłowiec z jeńcami. Pozostałe polecą na „Tajfuna” i „Mistrala”.
Spojrzała na niego z zaniepokojeniem.
- W porządku. Wprawdzie zamierzaliśmy ich rozmieścić na większej liczbie
jednostek, ale to twoja flota. Czy dowódcy transportowców wiedzą już...
- Zaraz się z nimi połączę!
- Przepraszam - wymamrotała Desjani, zniżając głos, by tylko on ją słyszał, a potem
dodała znacznie głośniej: - Poruczniku Mori, przyjmiemy tylko jeden wahadłowiec. Proszę
powiadomić o tym drużyny medyczne.
Geary poinformował o zmianie planów obu dowódców, skręcając się przy okazji ze
złości, jako że wiedział, ile problemów przysporzył im, zlecając w ostatniej chwili przyjęcie
masy jeńców. Potem spojrzał na siedzącą z kamienną twarzą Tanię.
- Wybacz. Musiałem to zrobić, ponieważ mamy do czynienia z samymi ważniakami.
- O kim mówisz?
- O jeńcach.
- Wszyscy są ważniakami?
- Prawie wszyscy.
Po chwili Desjani zadała mu kolejne pytanie.
- Wojskowymi?
- Tak. To ludzie pokroju Falco.
- A niech to szlag.
- To samo pomyślałem.
Komandosi, nie napotykając na powierzchni planety żadnego oporu, szybko uporali
się z zadaniem.
- Na terenie obozu przebywało niespełna trzystu jeńców - zameldowała Carabali. -Większość cel była pusta. Przejęliśmy już wszystkich. Ostatnie wahadłowce za moment
wystartują. Zaczynam także ewakuację swoich ludzi. Za piętnaście minut na powierzchni
drugiej nie będzie ani jednego przedstawiciela Sojuszu.
- Doskonale.
Wszystko szło jak po maśle, mimo że nadal spodziewał się wystąpienia komplikacji,
które popsują całą zabawę. Ale gdy ostatni komandosi wbiegli na pokłady maszyn, a te
wzbiły się w powietrze, podnosząc w locie rampy, na ziemi pozostali wyłącznie rozbrojenisyndyccy strażnicy, którzy nie bardzo wiedzieli, co z sobą począć.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 160/312
- Wahadłowiec kończy podejście - zameldował wachtowy z manewrowego. -
Przewidywany czas dotarcia do celu: pięć minut.
- Ile czasu zostało do podjęcia ostatniego promu? - zapytał Geary.
- Czterdzieści minut, sir.
Wszyscy mieszkańcy planety gdzieś zniknęli. W powietrzu nie unosił się żaden
pojazd. Nie było nikogo na drogach i otwartych przestrzeniach, nawet z dala od miasta.
- Zdaje się, że w końcu do nich dotarło, iż zadzieranie z flotą Sojuszu nie jest zbyt
dobrym pomysłem - stwierdziła Desjani, wywołując uśmiechy na twarzach Wachtowych.
Geary wstał z fotela.
- Kapitanie Desjani, idę powitać załogę tego wahadłowca. Wrócę za pół godziny.
Muszę porozmawiać z uwolnionymi VIP-ami. Może dzięki temu dowiem się w końcu, po co
nas tutaj przysłano.
Desjani tylko skinęła głową. Patrzyła w zamyśleniu na jeden z ekranów wyświetlacza,
marszcząc coraz mocniej brwi.
Szedł szybkim krokiem, starając się nie okazywać zdenerwowania przed członkami
załogi, których co chwilę mijał na korytarzach. Wszyscy byli znów rozanieleni zwycięstwem,
o którym mówiono już na każdym okręcie floty. Przed dokiem zatrzymał się na moment, aby
przepuścić oddział marynarzy - z jednej strony będących strażą honorową, a z drugiej
mających przydzielić przybywającym jeńcom zakwaterowanie i zapewnić niezbędną opiekę
medyczną.
- Znowu się spotykamy - mruknęła Rione, stając obok niego.
- Co sprowadza emisariusza Rady na najniższe pokłady? - zapytał Geary.
- Może nie jestem już senatorem, ale nadal mam obowiązek oddania honorów
ludziom, którzy walczyli za nasz rząd i zostali z tego powodu uwięzieni.
A może raczej masz nadzieję spotkać kogoś, kto wie coś o twoim mężu? Nie
wypowiedział tego zdania na głos, wiedząc, że na jej miejscu zachowałby się podobnie.Wahadłowiec zbliżał się do hangaru - widzieli go wyraźnie przez pole siłowe
utrzymujące atmosferę w wewnętrznej części doku - a w końcu ostrożnie wylądował mniej
więcej w tym samym czasie, gdy zamknięto grodzie i usunięto pola siłowe. Geary czekał na
wysunięcie trapu i otwarcie włazu, a potem przyjrzał się spokojnie ludziom, którzy
wychodzili kolejno z wnętrza maszyny. Mimo wyższego statusu wyglądali tak jak wszyscy
jeńcy, jakich flota uwalniała na przestrzeni minionych miesięcy. Byli wśród nich młodsi i
starsi wiekiem, kilku zostało schwytanych tak dawno, że byli już starcami. Mieli na sobiepodniszczone mundury uzupełniane częściami cywilnej syndyckiej odzieży. Wychudli od
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 161/312
ciężkiej pracy i niedożywienia. Rozglądali się z radością, ale i niepokojem, jakby obawiali
się, że to sen, z którego ktoś ich zaraz obudzi.
Jedyna różnica polegała na tym, że większość miała wysoką szarżę. Z tego, co Geary
widział, w grupie znajdowało się tylko kilku komandorów i majorów. Pozostali jeńcy nosili
na mundurach dystynkcje kapitanów floty i pułkowników, a prawie połowę zdobiły
admiralskie supernowe i generalskie lampasy. Iger nie przesadzał, opisując sytuację.
Geary przyglądał się przechodzącym, licząc, że dostrzeże w tłumie twarz Michaela,
chociaż było mało prawdopodobne, by jego krewniak przeżył starcie w Systemie Centralnym.
Oderwał wzrok od trapu, gdy usłyszał jęk Rione. Było to raczej ciche westchnienie, ale
usłyszeli je chyba wszyscy obecni w doku. Także kilku jeńców zwróciło na nie uwagę,
obracali się, szukając zdziwionym wzrokiem źródła tego dźwięku. Jeden przepchnął się na
zewnątrz, a potem zataczając się lekko, ruszył biegiem w kierunku byłej senator.
- Wik! Na żywe światło gwiazd, to naprawdę ty?
Geary musiał odsunąć się o krok, gdy oboje padli sobie w ramiona. Czuł się lekko
zażenowany, widząc tak wylewne powitanie, a zwłaszcza łzy w oczach rozkładającej ramiona
Rione. Uciekł spojrzeniem, ale zaraz znowu skupił wzrok na twarzy Wiktorii. Czyżby oprócz
szczęścia i zdziwienia dostrzegł także przerażenie? Jak to możliwe?
Dostrzegła go w tym momencie i odwróciła się, by nie mógł jej obserwować. Gdy
znów pokazała mu twarz, były na niej wyłącznie uczucia, które powinny towarzyszyć
takiemu spotkaniu po latach.
Wyswobodziła się z uścisku, potem obróciła do Geary’ego, odzyskując dawną żelazną
samodyscyplinę, którą emanowała podczas wcześniejszej podróży.
- Admirale, pozwoli pan, że przedstawię Paola Benana, mojego męża.
Geary czekał na salut, który jednak nie mógł nastąpić - co zrozumiał ze sporym
opóźnieniem - jako że ci oficerowie przebywali w niewoli w czasie, gdy on przywracał we
flocie ten pradawny zwyczaj.Benan uśmiechnął się szeroko.
- To naprawdę pan? No tak, jakżeby inaczej. Komandosi powiedzieli nam, że dowodzi
nimi Black Jack. Kto inny sprowadziłby całą flotę tak głęboko w przestrzeń Światów
Syndykatu? Musi pan ich pogonić jak najdalej. Teraz damy im radę, rozbijemy w pył, aby już
nigdy nie stanowili zagrożenia dla Sojuszu! Skoro opuściliśmy tę planetę, możecie ją
zbombardować wszystkim, co macie w arsenałach!
Oboje, Rione i Geary, potrzebowali dłuższej chwili, by zrozumieć, o co mu chodzi.Syndyckie władze w kolejnym przejawie okrucieństwa nie poinformowały jeńców o
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 162/312
niedawnym zakończeniu wojny.
- Paol - odezwała się Wiktoria. - Wojna już się skończyła. Wygraliśmy.
- Co takiego? - Benan przez moment wyglądał na całkowicie skonfundowanego. -
Kiedy? Jak?
- Admirał Geary rozgromił ich połączone floty i zmusił do podpisania pokoju.
- Pokoju? - Benan powtórzył to słowo z taką niepewnością, jakby usłyszał je po raz
pierwszy w życiu i nie miał pojęcia, co może oznaczać. - Ale... zaatakowaliście tę planetę.
Komandosi zdobyli obóz.
- Tutejszy DON nie chciał wypełnić postanowień traktatu pokojowego - wyjaśnił
Geary. - Musieliśmy podjąć stosowne działania, by uwolnić pana i resztę jeńców.
- Tak... - Benan nadal wydawał się nieprzekonany. - Możemy pomóc przy wybraniu
celów kolejnych bombardowań. Mają tutaj kilka dobrze ukrytych kompleksów, których
położenie poznaliśmy.
- Nie będziemy już bombardować tej planety, komandorze.
- Ale... tam są centra produkcyjne... podziemne miasta...
- Ta flota nie walczy już z ludnością cywilną. - Geary mimowolnie użył ostrzejszego
tonu. - Atakujemy wyłącznie cele militarne, komandorze, i to tylko po to, by wymusić na
Syndykach przestrzeganie zapisów traktatu.
Benan spoglądał na niego, jakby słyszał przemówienie w obcym języku.
Rione ujęła męża delikatnie pod ramię i kierując swe słowa do nich obu, powiedziała:
- Mój mąż wymaga opieki lekarzy i przeprowadzenia niezbędnych badań. Skorzystam
z okazji i uzupełnię w tym czasie luki w jego wiedzy o ostatnich wydarzeniach. Mam
nadzieję, że wybaczy nam pan, admirale?
- Oczywiście. - Zawstydził się niedawnego okazania gniewu. Benan i jego towarzysze
wciąż byli wycieńczeni długą niewolą i oszołomieni niespodziewanym oswobodzeniem. Ktoś
musiał im powiedzieć, jak się teraz rzeczy mają i że flota powróciła do respektowaniahonorowych tradycji przodków.
Spoglądając na pozostałych uwolnionych jeńców, Geary dostrzegł, że obserwuje go
dwóch mężczyzn: admirał i generał. Czas się oddalić, zanim zostanę ponownie przyszpilony,
pomyślał.
- Muszę wracać na mostek - rzucił w przestrzeń na tyle głośno, by wszyscy go
słyszeli. Pomachał ręką uwolnionym, uśmiechnął się do nich i wymaszerował, zanim
ktokolwiek zdążył wyłamać się z szyku.Znalazł się ponownie w swoim fotelu niespełna dwadzieścia minut po wstaniu z
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 163/312
niego, a gdy sprawdził odczyty, okazało się, że operacja nadal przebiega bez problemów.
Mógł co prawda kierować działaniami z każdego miejsca na „Nieulękłym”, ale ludzie od
wieków byli przyzwyczajeni, że ich przełożeni są zawsze na widoku i osobiście wydają
rozkazy w miejscach, które są do tego celu przeznaczone. Geary odkrył niedawno, że pewna
stara - ale jak najbardziej prawdziwa - anegdota o admirale, który zwykł kierować załogą
podczas bitwy ze swojej kajuty, gdzie popijał w tym czasie piwo, jest wciąż żywa.
Wahadłowiec Carabali wylądował w hangarach „Tsunami” ostatni.
- Wszystkie maszyny dotarły do celu, nie straciliśmy ani jednego człowieka i
oswobodziliśmy wszystkich jeńców - meldowała Geary’emu. - Nie odnotowaliśmy żadnych
uszkodzeń sprzętu, straty własne to tylko kilka zwichnięć nóg podczas twardego lądowania.
- Znakomita robota, generale. - Geary zaczerpnął tchu tak mocno, jakby wstrzymywał
oddech przez długie godziny. - Do wszystkich jednostek, szyk November, czas cztery zero.
Flota uformowała pięć prostopadłościanów zwróconych szerszymi bokami do
kierunku lotu. „Nieulękły” leciał w centrum największego z nich. Flota, opuściwszy orbitę
syndyckiej planety, skierowała się prosto na punkt skoku, by wrócić na Hasadana. Tym razem
po dotarciu na miejsce mieli skorzystać z wrót hipernetowych i udać się na Midway.
Geary znowu wstał i przeciągnął się, by rozprostować drętwiejące plecy.
- Myślę, że odpocznę chwilę u siebie, kapitanie Desjani.
- Zjedz coś przy okazji - poradziła.
Oparł się pokusie, by powiedzieć „tak jest, psze pani”, i zasalutował przepisowo na
oczach wachtowych, a potem ruszył w stronę kajuty, zahaczając po drodze o mesę, by pobrać
przydziałowy baton energetyczny. Nie było to może najlepsze jedzenie - a dyskusje na temat
tego, czy w ogóle można je określać mianem żywności, trwały w admiralicji od dawien
dawna i powoływano się w nich chyba na wszystkie znane definicje tego słowa - ale nie
dysponowali na okrętach niczym innym, a racje przynajmniej dostarczały ludziom kalorii i
minerałów potrzebnych do wydajnego funkcjonowania.Zanim dotarł do włazu, zobaczył Desjani zbliżającą się z przeciwległego końca
korytarza. Minę miała zaciętą. Wskazała ręką, nie mówiąc słowa, kajutę, a gdy otworzył ją,
przepuściła go przodem i sama poszła jego śladem. Natychmiast zamknęła szczelnie właz,
spojrzała, nie kryjąc już wściekłości, tym bardziej przerażającej, że w jej oczach widział
lodowate płomienie.
- Proszę o pozwolenie na szczerą rozmowę, sir.
- Nie potrzebujesz na to pozwolenia - odparł, starając się zapanować nad głosem.- Właśnie zostałam poinformowane, że jeden z oswobodzonych jeńców jest jej...
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 164/312
mężem.
- Zgadza się. - Początkowo sądził, że wściekła się na niego za to, że nie on ją o tym
poinformował, ale teraz zaczynał dostrzegać, iż jej wściekłość jest skierowana w zupełnie
inną stronę.
- Co za zadziwiający zbieg okoliczności. Przybyła na nasz pokład z nowymi
rozkazami, kazała nam zboczyć z kursu, ponieważ otrzymała polecenie zbadania obozu
jenieckiego w odległym systemie, gdzie zupełnym przypadkiem przebywał jej małżonek. -
Tania wypluwała słowa z siłą wyrzutni kartaczy. - Przylecieliśmy tutaj, by załatwić jej
osobistą sprawę.
- To możliwe, ale...
- Możliwe? Ona cały czas wykorzystuje tę flotę do swoich celów...
- Posłuchaj mnie, Taniu! - Poczekał, aż nabrała powietrza do płuc, a płomienie w jej
oczach nieco przygasły. - Miałem czas, żeby przemyśleć tę sprawę. Po pierwsze, gdy
zobaczyła męża, była naprawdę zaszokowana. Ale znam ją dobrze i wiem, że potrafi się
maskować, więc nie uznaję tego za kluczowy argument.
- Ona...
- Bardziej niepokoi mnie to, co zrobimy z resztą tych ważniaków.
Desjani znowu zaczerpnęła tchu, tym razem wolniej. Nadal była wściekła, ale
kontrolowała już gniew.
- Są tacy jak Falco.
- Pomnóż ten problem stukrotnie.
Zmrużyła oczy, przez moment były wąskimi szparkami, przez które sączył się blask
rozpalonego do białości żaru.
- Ale dlaczego? Ona nigdy nie lubiła Falco. Rada też miała go dosyć. Dlaczego więc
ściągają sobie na głowę kilka tuzinów podobnych osobników?
- Tego nie wiem. - Usiadł, trzymając jedną rękę na czole, jakby myślał, że tymsposobem da się ujarzmić gniew i frustrację. Odłożył baton, jakoś przestał być głodny. -
Wiem tylko, że mamy ich wszystkich na karku i lecimy z takim ładunkiem prosto w
przestrzeń zamieszkaną przez Obcych.
- Setki napaleńców. - Teraz dotarło to do Desjani. - Co ktoś chciał tym sposobem
osiągnąć?
- Wydaje mi się, że Rione wiedziała, dlaczego po nich lecimy.
- To były te jej tajne rozkazy. Dziwi mnie tylko, dlaczego Rada chciała przyspieszyć uwolnienie tych wszystkich falcopodobnych bohaterów. Dlaczego tak nalegano na ich jak
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 165/312
najszybsze oswobodzenie?
- Tego nie wiem. - Geary skupił wzrok na obracającej się powoli nad stołem
holograficznej mapie sektora, którego centralnym punktem był system Dunai. - Gdyby nawet
Rione wiedziała, że jej mąż będzie tutaj, to czy Rada pozwoliłaby jej na zmianę planów całej
floty, by go uwolnić? Ona nie ma aż takich wpływów. Dopiero co usunięto ją z urzędu i
senatu. Co mogłoby skłonić rządzących do wyrażenia zgody na tę akcję, gdyby wiedzieli, że
przebywają tutaj wszyscy najwyżsi oficerowie pojmani podczas tej wojny?
- Musiała dostać coś w zamian - upierała się Desjani. - Coś, czego zażądała za zgodę
na wyruszenie z nami i wykonanie owych tajemniczych rozkazów. - Miała taką minę, jakby
zamierzała wydać rozkaz natychmiastowego aresztowania Rione. - Ona nadal jest
pełnoprawnym przedstawicielem naszego rządu, Taniu. Jeśli nawet udało jej się skłonić Radę
do posłania nas tutaj w prywatnym celu, nie naruszyła przepisów. Rząd miał prawo podjąć
taką decyzję.
Desjani także usiadła, wbijając w niego twarde spojrzenie.
- Jesteś pewien, że nie chcesz zostać dyktatorem?
- Jestem. - Jej słowa podsunęły mu kolejną myśl. - Wiemy, że Rada obawia się tej
floty. A raczej tego, co możemy zrobić. A teraz podesłali mi masę wyższych dowódców,
którzy mogliby wesprzeć przewrót. Albo to totalnie niedorzeczne posunięcie, albo jest w nim
coś tak bizantyjsko przebiegłego, że nie potrafimy tego dostrzec.
- A jeśli jej rozkazy mówią o sprowokowaniu zagrożenia dla floty?
- Tego nie możemy być pewni...
- Niczego nie możemy być pewni. - Desjani zerwała się z fotela, podeszła do włazu i
otworzyła go na całą szerokość. - Zupełnie jak w przypadku Obcych.
*
- Uczucie dezorientacji nie jest niczym niezwykłym - wyjaśnił Geary’emu starszy
oficer medyczny floty. - W tym przypadku mamy jednak do czynienia z nieco większymstopniem niedostosowania niż zazwyczaj. Pomysł, aby zgromadzić większość ocalonych na
pokładzie „Mistrala”, gdzie będę mógł prowadzić dalsze badania, oceniam jako bardzo dobry.
- Geary uśmiechnął się i pokiwał głową, jakby o to mu właśnie chodziło, gdy podejmował
decyzję. - Może mnie pan nazwać człowiekiem staromodnym - kontynuował tymczasem
lekarz - ale i tak będę twierdził, że najlepsze nawet oprogramowanie konferencyjne nie
pozwala na ocenę wszystkich aspektów badań. Może to tylko drobiazgi, niemniej są
niezwykle cenne przy wydawaniu ostatecznej opinii.- Mógłby pan przedstawić w skrócie swoje wrażenia? - poprosił Geary.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 166/312
- Już to zrobiłem - odparł zdziwiony medyk. - Chociaż może rzeczywiście
powinienem doprecyzować kilka myśli. Jak już wspomniałem, taka dezorientacja jest typowa.
Ci ludzie przebywali w syndyckiej niewoli od wielu lat, czasem dekad. Przywykli więc do
pozostawania w zamkniętych pomieszczeniach i do restrykcyjnych zasad panujących w
miejscach odosobnienia. Krótko mówiąc, do wykonywania poleceń ludzi, których
zwierzchnictwa nie mogli kwestionować.
To mi przypomina opis codziennego życia w każdej armii, pomyślał Geary.
- Ale musimy pamiętać o czymś jeszcze. W czasie ich odosobnienia wiele się
zmieniło. Nie toczymy już wojny. To ogromna zmiana w ich ustabilizowanej rzeczywistości.
W odróżnieniu od nas, którzy uczestniczyliśmy na żywo w stopniowych przemianach, na nich
spadają one w jednej chwili. Dowiedzieli się w dodatku o istnieniu obcej inteligentnej rasy
poza granicami przestrzeni zajmowanej przez człowieka, co było dla nich zupełnie
nieoczekiwane. No i jeszcze pan, czyli Black Jack, człowiek, który wbrew wszystkiemu
powrócił między żywych, rzecz jasna mówiąc w przenośni, i dokonał rzeczy, która wydawała
się niemożliwa. Ci ludzie czują się, jakby ktoś wyrwał ich z niewoli i umieścił w świecie
marzeń, a nie we wszechświecie, którego mieszkańcami byli przed pojmaniem. - Lekarz floty
spuścił wzrok i westchnął raz jeszcze, zanim znowu spojrzał na Geary’ego. - Jest jeszcze
jeden czynnik, który wyróżnia tych jeńców. Jak pan zapewne wie, spora ich część to armijna
wierchuszka. Przed schwytaniem mieli ogromną władzę i posłuch. Wielu z nich wierzyło, że
ma ogromny wpływ na przebieg wojny z racji posiadanych umiejętności i talentów
dowódczych. Że zostali stworzeni do wyższych celów. Istnieje nawet termin medyczny na
określenie tego rodzaju przekonań.
Teraz to John musiał westchnąć.
- Syndrom Geary’ego?
- Tak! Słyszał pan o tym? - zdziwił się doktor, jakby nie potrafił pojąć, że ktoś nie
będący lekarzem może się orientować w fachowej terminologii.- Obiło mi się o uszy.
- Zatem rozumie pan, że muszą się czuć dziwnie, nie mając realnego wpływu na
działania tej floty, mimo że stopnie wojskowe upoważniają ich do tego rodzaju zadań. Wielu
nadal wierzy, że mimo osadzenia w obozie jenieckim mogło ocalić Sojusz i pokonać Światy
Syndykatu. Ta wiara pomagała im przetrwać w niewoli. Ale pan zdążył już wygrać tę wojnę,
odbierając im sens dalszego istnienia.
Nie potrzebował dalszych wyjaśnień, by zrozumieć, jak wiele problemów mają ciludzie prócz zrozumiałej dezorientacji.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 167/312
- Porozmawiam z nimi wszystkimi. Spotkanie ma się odbyć za niespełna dziesięć
minut.
- Oni liczą na spotkania w cztery oczy. Nie potrafię zliczyć, ile razy słyszałem zdania
typu: „Jestem pewien, że wkrótce obejmę stanowisko dowodzenia odpowiednie do mojego
doświadczenia i rangi”. Więcej niż jeden z admirałów ma ochotę na dowodzenie tą flotą.
- Rozumiem. Nie mam jednak czasu na spotykanie się z każdym z osobna przed
wykonaniem skoku na Hasadana. Niemożność nawiązania komunikacji pomiędzy
jednostkami w nadprzestrzeni, z wyjątkiem przesyłania króciutkich wiadomości tekstowych,
była istotnym utrudnieniem dla floty, ale w tej chwili wydawała mu się błogosławieństwem.
- To może być bardzo interesujące spotkanie - zauważył doktor. - Czy mogę w nim
uczestniczyć?
- Oczywiście. - Będziesz siedział i patrzył, jak oryginalny Geary ściera się z ofiarami
syndromu, który wziął od niego nazwę. To z pewnością będzie inspiracja dla znakomitego
artykułu w piśmie medycznym. - Zaaranżujemy to tak, by nikt inny nie mógł pana widzieć ani
słyszeć.
Kilka minut później sala odpraw rozrosła się do ogromnych rozmiarów, gdy pojawiło
się na niej ponad dwustu uwolnionych oficerów. Nawet ci przebywający na pokładzie
„Nieulękłego” musieli skorzystać z wirtualnych łączy, ponieważ faktyczne rozmiary tego
pomieszczenia nie pozwalały na fizyczną obecność ich wszystkich. Geary chciał
porozmawiać z nimi bez świadków, lecz gdy czekał na rozpoczęcie odprawy, zauważył w
tłumie hologramy generał Carabali, kapitana Tuleva, Rione i Charbana.
- Kapitan Desjani przekazała mi, że chciał pan, abym wzięła udział w tej rozmowie -
wyjaśniła Carabali, a pozostała trójka zgodnie skinęła głowami, potwierdzając jej słowa.
Niech ci będzie, Taniu. Może przyda mi się to wsparcie. W przypływie podejrzliwości
sprawdził wszystkie łącza i zobaczył, że Desjani także jest podłączona, tyle że w trybie
niewidocznego dla innych obserwatora.Geary omiótł wzrokiem zgromadzonych. Wiedział już, że nie ma wśród nich jego
krewniaka, Michaela, mimo to nie potrafił po raz kolejny powstrzymać odruchu szukania.
Wstał, by przemówić, ale ubiegł go jeden z admirałów.
- Uważam, że kwestia zmian w dowodzeniu powinna być niezwłocznie omówiona...
Geary widział rozmaite warianty tej rozmowy podczas długiego powrotu z
syndyckiego Systemu Centralnego. Był więc przygotowany na podobne wybryki i od razu
wyciszył mikrofon przemawiającego.- Nazywam się admirał Geary - zaczął, gdy zrozumiał, że nikt inny mu nie przerwie - i
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 168/312
ja dowodzę tą flotą.
Rione uniosła na moment dłoń, jakby nie potrafiła się powstrzymać przed zrobieniem
podobnego gestu, a Geary zareagował nań krótką przerwą w przemowie. Jak się okazało, to
nagłe zamilknięcie pomogło mu w podniesieniu wagi tego oświadczenia. Czyżby starała się
pomóc?
Przeszedł do dalszej części odprawy, witając uwolnionych oficerów i wyjaśniając im
szczegóły misji.
- Przykro mi, gdyż zdaję sobie sprawę, że zasługujecie na to, by jak najszybciej
znaleźć się w przestrzeni Sojuszu, ale flota przebywa teraz w głębi terytorium Światów
Syndykatu. Nie mogę więc oddelegować któregoś z transportowców, byście na jego pokładzie
wrócili do domów, ponieważ wymagałoby to wyprawienia sporej liczby okrętów wojennych
do jego eskortowania, a nie mając dokładnych danych na temat zagrożeń, jakie mogą na nas
czekać w przestrzeni Obcych, wolałbym nie dzielić tej floty. Nie mogę też, co podkreślam z
wielkim żalem, rozmawiać z każdym z was osobiście. Wkrótce wykonamy skok na Hasadana,
a potem, korzystając z syndyckiego hipernetu, na Midway, więc jak sami rozumiecie,
łączność pomiędzy okrętami przez większość czasu będzie mocno ograniczona. - W końcu
nadszedł czas na słowa, których wolałby nie wypowiadać. - Czy ktoś ma jakieś pytania?
Ponad dwieście osób zaczęło mówić jednocześnie. Oprogramowanie automatycznie
wyłączyło im mikrofony, pozwalając Geary’emu na wybranie tego, kogo chciał wysłuchać.
- Proszę zgłaszać się kolejno. Jedna osoba na raz - oznajmił głośniej, niż było trzeba,
ponieważ nie musiał ich już przekrzykiwać. Przygotowując się na nieuniknione, wskazał ręką
admirała, który wyrwał się do głosu na samym początku spotkania. - Chciał pan o coś
zapytać?
Wskazany oficer wstał, potoczył wzrokiem po zebranych ze srogą miną i zaczął
przemawiać raczej do nich niż do Geary’ego.
- Procedur regulaminu floty należy przestrzegać bez względu na okoliczności.Jesteśmy dowódcami jednostek bojowych, wysoko wykwalifikowanymi i powszechnie
szanowanymi. Pierwszym naszym zadaniem powinno być ustalenie, kto będzie dowodził tą
flotą...
W tym momencie przerwał mu inny były jeniec, także admirał, wskazując palcem
Geary’ego.
- Chelak, użyłbyś kiedyś głowy nie tylko do wydawania bezsensownych dźwięków.
To Black Jack. Jest admirałem, dowodzi tą flotą, a każdy marynarz i oficer, z którym ostatniorozmawiałem, wskoczyłby za nim w ogień.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 169/312
- Ja wcześniej od niego zostałem mianowany admirałem! Zasłużyłem sobie na ten
stopień jak wy wszyscy! - upierał się Chelak.
- On też zasłużył sobie na szacunek - zauważyła kobieta w stopniu generała. - Nadal
nie dowiedziałam się o wszystkim, co miało miejsce od mojego uwięzienia, ale jedno wiem:
nikt z nas nie jest gotowy stanąć na miejscu człowieka, który jest na bieżąco. - To jednak nie
musi oznaczać, że zaczniemy ignorować zasady honoru i tradycji - wypaliła w odpowiedzi
kobieta w mundurze admirała.
- Chcecie uczyć honoru i tradycji kogoś takiego jak Black Jack?
- Nie wiemy nawet, czy on naprawdę jest...
- Weź ty sobie poczytaj o wydarzeniach z ostatnich miesięcy - poradził jej któryś z
siedzących obok mężczyzn, także admirał.
Tym razem do rozmowy włączyła się ponad setka innych oficerów. Wtedy z miejsca
zerwała się generał Carabali, zwracając na siebie uwagę zebranych.
- Oddziały korpusu piechoty przestrzennej będą wykonywały wyłącznie rozkazy
admirała Geary’ego. - Usiadła, a jej krótkie oświadczenie natychmiast uciszyło zebranych.
- Niektórzy z was zapewne mnie znają - ciszę przerwał dopiero generał Charban. -
Zapewniam was, że Wielka Rada i admiralicja także staną murem za admirałem Gearym.
- A nas akurat obchodzi, co oni zrobią - rzucił ktoś.
I znowu setki ludzi mówiły jednocześnie, ale widać było jedynie poruszające się
bezgłośnie usta pokrzykujących na siebie wzajemnie generałów i admirałów.
Tulev spojrzał na Geary’ego, a potem przeszedł na prywatny kanał.
- To nie do opanowania. Może pan spędzić tydzień, przemawiając do tych ludzi, a i
tak niczego pan nie osiągnie.
Carabali przytaknęła.
- Zbyt wielu samców alfa mamy w tej gromadzie. Powinien ich pan upchać na
„Habuba” i odciąć wszelką łączność.- Popieram - usłyszał głos Desjani.
Spojrzał na Rione i Charbana.
- Co rząd zamierza z nimi zrobić?
- Nie otrzymałam żadnych wytycznych w tej sprawie - odparła Wiktoria.
Generał rozłożył bezradnie ręce.
- Ja także.
Geary przełączył swój mikrofon tak, by tylko oni dwoje mogli z nim teraz rozmawiać.- To Rada kazała nam uwolnić tę bandę. Otrzymałem polecenie sprowadzenia całej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 170/312
floty do tego systemu. Dlaczego? Do czego rząd potrzebuje tych ludzi? I dlaczego musieliśmy
ich uwalniać w drodze na terytoria zajmowane przez Obcych?
- Nie otrzymałam żadnych wytycznych w tej sprawie - powtórzyła Rione, zachowując
kamienną twarz.
Tego mu było trzeba.
- Zatem Rada uznała, że załatwienie tej sprawy pozostaje w mojej gestii. Żadne z was
nie piastuje aktualnie oficjalnej funkcji. Czyli poza granicami Sojuszu, zgodnie z
obowiązującym prawem, to dowódca floty posiada pełnię władzy nad cywilami pracującymi
dla rządu albo innej instytucji państwowej. Pani i generał zostaliście przysłani, aby pełnić
funkcje łączników pomiędzy mną a uwolnionymi jeńcami. Zatem staniecie na pierwszej linii i
będziecie rozwiązywali wszystkie problemy, jakie możemy mieć z ich powodu. Macie mi
meldować o wszystkich próbach łamania prawa albo zagrożeniach dla mojej floty. W
przeciwnym razie rząd może dostać ich w swoje ręce znacznie szybciej, niż tego pragnie.
Spojrzał na nich ponownie. Charban gapił się na niego przerażony, a Rione
poczerwieniała lekko na twarzy, ale oprócz tego nadal sprawiała wrażenie osoby, po której ta
reprymenda spłynęła. Wyłączając blokady, Geary przemówił do wszystkich zgromadzonych.
- Dziękujemy za wasze poświęcenie i wierną służbę Sojuszowi. Od tej pory
emisariusze naszego rządu, pani Rione i generał Charban, będą naszymi oficerami
łącznikowymi, do nich będziecie się zwracali z wszystkimi problemami. Ja zajmę się
bezpiecznym dostarczeniem was do przestrzeni Sojuszu. - Oby to nastąpiło jak najszybciej, na
żywe światło gwiazd, dodał w myślach. - Dziękuję za przybycie. Na honor naszych
przodków. - Odłączył siebie oraz kanały Carabali i Tuleva, tak by zniknęli oni z pola
widzenia pozostałych zgromadzonych, a potem wymaszerował z sali odpraw.
Dłuższą chwilę krążył korytarzami śródokręcia, nie chcąc się zamykać we własnej
kajucie i pozostawać tam sam na sam ze swoimi myślami, a był nazbyt zdenerwowany, by
usiąść na dłużej gdziekolwiek indziej. Rozmowy ze spotkanymi przy pracy marynarzamidziałały na niego kojąco, czuł się w takich momentach, jakby nie stracił całego stulecia
podczas snu hibernacyjnego. Może ich narzędzia wyglądały inaczej, ale marynarz zawsze
będzie marynarzem.
W pewnym momencie dogoniła go Tania. Szła przez chwilę obok, nic nie mówiąc, ale
w końcu nie wytrzymała.
- Przekazanie ich w ręce emisariuszy było genialnym posunięciem, ale nie załatwiło
problemu.- Wiem. Niektórzy nadal mogą narobić niezłego bajzlu.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 171/312
- Masz o wiele większą kontrolę nad tą flotą niż za czasów incydentu z kapitanem
Falco. W dodatku zostałeś oficjalnie wyznaczony na dowódcę, a to coś więcej niż
tymczasowe piastowanie tej funkcji. Z tego, co wiemy, dzisiaj żaden kapitan okrętu nie
spiskuje już przeciw tobie.
- Z tego, co wiemy - powtórzył Geary.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdyż pojawiła się przed nimi Rione nadciągająca z
przeciwnej strony korytarza z wyraźną intencją przejęcia ich po drodze. Stanęła przed nimi,
zagradzając im przejście.
- Musimy porozmawiać, admirale.
- Pani i generał powinniście dać sobie radę z problemami, jakie stwarzają...
- Nie o tym. - Zaczerpnęła głęboko tchu, jakby grała na zwłokę, szukając właściwych
słów, co było tak niespotykane w jej przypadku, że nawet Desjani nie zdążyła się
nachmurzyć, jak miała w zwyczaju. - Mój... Komandor Benan. Ktoś powiedział mu o
stosunkach... jakie nas kiedyś łączyły.
Nagle Geary poczuł potrzebę zadania istotnego pytania.
- Czy coś pani grozi?
- Nie! Mnie nie.
- Nie pani... - W takim razie pozostawała tylko jedna osoba. Ale Rione pokręciła
głową.
- Wątpię, aby spróbował...
Słysząc ciche syknięcie Desjani, Geary odwrócił się i zobaczył zbliżającego się
spokojnym krokiem Benana.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 172/312
DZIEWIĘĆ
Desjani przesunęła się o krok, stając pomiędzy Benanem a swoim mężem i Rione.
- Ma pan jakiś problem, komandorze?
- Muszę... porozmawiać z admirałem. - Twarz miał kredowobiałą, a głos ostry. -
Mamy do omówienia sprawę honoru. Muszę...
Desjani przerwała mu, podnosząc głos. Mówiła teraz jak dowódca okrętu.
- Komandorze, czy zna pan regulamin floty?
Paol przeniósł na nią płonący wzrok.- Nie będzie mnie pouczała jakaś...
- Wie pan więc, co się stanie, jeśli nadal będzie pan podążał tą drogą - przerwała mu
Desjani; ton jej głosu stawał się z każdym słowem zimniejszy. - Nie pozwolę łamać
dyscypliny na pokładzie mojej jednostki.
- Na pokładzie pani jednostki? Po tym, co razem zrobiliście? Zhańbiła pani swoje
stanowisko. Powinni panią z niego usunąć i postawić pod sąd za... - Członkowie załogi
zatrzymali się, patrząc na tę scenę, a gdy padły ostatnie słowa, z grupki gapiów zaczęłydochodzić coraz groźniej brzmiące pomruki. Były na tyle znaczące, że komandor Benan
wolał przełknąć zakończenie tego oskarżenia.
Jeden z matów wystąpił z tłumu i oznajmił stanowczym tonem:
- Sir, gdyby istniały jakiekolwiek podstawy do kwestionowania honoru naszego
kapitana, wiedzielibyśmy coś o tym. Ani ona, ani tym bardziej admirał Geary... żadne z nich
nigdy nie uczyniło niczego niezgodnego z regulaminem floty.
- Ich honor jest bez skazy - dodał stojący za nim chorąży.
Nie dowiedzieli się, jaka miała być riposta Benana, bowiem Rione nie dała mu dojść
do głosu. Przepchnęła się obok Desjani, zgromiła go wzrokiem, a potem odezwała się doń,
nie kryjąc wściekłości:
- Porozmawiamy. Na osobności. Już.
Twarz jej męża poczerwieniała.
- Cokolwiek chcesz powiedzieć...
- Jeśli nadal ci na mnie zależy, nie powiesz już przy ludziach ani słowa na temat
mojego honoru albo zachowania - oświadczyła takim tonem, że Paol cofnął się mimowolnie.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 173/312
W końcu do niego dotarło. Przełknął głośno ślinę, potem skinął głową i nagle zwiesił
ramiona.
- Prze... przepraszam, Wik.
- Chodź ze mną. Proszę. - Rione odwróciła się, ale nie do Geary’ego, tylko do Desjani.
- Proszę wybaczyć, kapitanie. Mój... Dziękuję - wydusiła z siebie dziwnym tonem, obróciła
się na pięcie i odeszła, holując za sobą męża.
Tania spoglądała za nimi, potem skupiła wzrok na członkach załogi stojących wokół
niej z niepewnymi minami.
- Dziękuję wam - powiedziała.
Kiwali głowami, salutowali albo po prostu uśmiechali się do niej, ruszając ponownie
do swoich zajęć. Ona także skinęła na Geary’ego.
- Chodźmy stąd. Niewiele brakowało.
- Do czego? Co chciał zrobić Benan, gdy mu przeszkodziłaś?
Zatrzymała się w pół kroku i zmierzyła go wzrokiem.
- Naprawdę nie wiesz, do czego zmierzał? - zapytała. - Miał zamiar wyzwać cię na
pojedynek.
Geary nie był pewien, czy się nie przesłyszał.
- Na co?
- Na honorowy pojedynek. A ten zazwyczaj kończy się śmiercią jednego z
uczestników. - Dotarli do jej kajuty, zaprosiła go gestem do wejścia. - Mam nadzieję, że
możemy spędzić tutaj pięć minut, nie narażając się na podejrzenia, że parzymy się jak króliki.
- Desjani opadła ciężko na fotel, zachowywała się zupełnie inaczej, o wiele swobodniej niż
zazwyczaj, ale twarz miała zatroskaną. - Te pojedynki zaczęły się chyba trzydzieści lat temu.
Oficerowie floty wyzywali na nie swoich kolegów, gdy szło o sprawy honoru. Nie
potrafiliśmy pokonać wroga, więc zaczęliśmy rzucać się sobie do gardeł. - Spojrzała mu
prosto w oczy. - A niewierność małżeńska to sprawa honorowa.- Takie rzeczy zdarzały się nawet we flocie? - zapytał Geary.
- Przecież wiesz, jacy jesteśmy, nawet teraz! Liczy się wyłącznie honor i okazywanie
odwagi. - Desjani skrzywiła się z odrazy. - Wyzwani oficerowie nie mogli się wycofać,
ponieważ zostaliby uznani za tchórzy. Nie mieliśmy wystarczającej liczby dobrych oficerów,
a ci, którzy służyli, wyrzynali się wzajemnie w imię źle pojmowanego honoru. Doszło do
tego, że admiralicja zakazała pojedynków, wydając bardzo surowe przepisy, aby im zapobiec.
Trzeba było trochę czasu, zanim ludzie ochłonęli, i sporej liczby plutonów egzekucyjnych,niemniej w czasach, gdy wstępowałam do floty, pojedynki były znane wyłącznie z opowieści
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 174/312
tych nielicznych marynarzy, którzy zdołali dożyć sędziwszego wieku. Ale przepis wciąż
widnieje w regulaminie. Musieliśmy nauczyć się go na pamięć podczas szkółki oficerskiej.
Gdyby ten idiota dokończył zdanie, musiałabym go aresztować i osadzić w brygu. Po
powrocie do przestrzeni Sojuszu trafiłby pod sąd. - Spojrzała na niego dociekliwie. - O ile nie
zarządziłbyś trybunału i egzekucji na miejscu, na co przepisy także zezwalają.
Geary się rozejrzał. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek odwiedzał ją w tej
kajucie. Przysunął sobie fotel i usiadł naprzeciw niej.
- To nie było śmieszne - stwierdził, spoglądając jej w oczy.
- Wiem, ten dureń o mało nie wyzwał i mnie na pojedynek, co mówię na wypadek,
jeśli nie zauważyłeś.
- Wtedy, gdy mówił coś o usuwaniu ze stanowiska?
- Tak, właśnie wtedy - odburknęła.
- Podwładni bronili twojego honoru - przypomniał jej Geary.
- Chyba tylko dlatego, że nie wiedzieli, jak niehonorowe miałam myśli i uczucia -
rzuciła z narastającą goryczą w głosie. - Mogłeś mnie nie prosić o rękę. Wiedziałeś o tym od
samego początku i możesz zaprzeczyć, jeśli chcesz być szczery wobec samego siebie. Nie
udawajmy, że jestem ideałem honorowego zachowania, skoro zgodziłam się na twoje
oświadczyny, wiedząc, że jesteś moim przełożonym.
- Nie musiałaś tego robić, ale wierzyłaś, że mam świętą misję do wypełnienia. Nawet
nasi najzagorzalsi krytycy nie będą mogli zarzucić ci żadnych uchybień...
- Ja jestem swoim najzagorzalszym krytykiem, admirale Geary! - zmierzyła go
ponownie ostrym spojrzeniem. - Nie domyśliłeś się tego jeszcze?
- Chyba powinienem...
Desjani zapatrzyła się w kąt kajuty, a potem pokręciła głową.
- Mogłam znaleźć się na jej miejscu. Wiesz, że miałam kilka związków, zanim ciebie
spotkałam. Któryś z nich mógł się skończyć małżeństwem albo któryś z moich byłychchłopaków mógł wylądować w niewoli Syndyków. Spędziłabym wiele lat, rozpamiętując
nasz związek i tęskniąc za nim, a potem spotkałabym go uwolnionego z obozu i
zobaczyłabym, że to już zupełnie inny człowiek i nie przypomina w niczym tego mężczyzny
ze wspomnień. Musiałabym mu się też tłumaczyć ze wszystkiego, co uczyniłam w czasie, gdy
on siedział w niewoli, ponieważ nie wierzyłam, że kiedykolwiek wróci.
Opuścił głowę, wiedział, że ciężko to przeżywa, i nie chciał na to patrzeć.
- Nie wyszłabyś...- A właśnie że tak. Wiesz o tym. I przestań traktować mnie protekcjonalnie. Tylko
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 175/312
dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności nie jestem na jej miejscu.
Podniósł wzrok i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Dlatego stanęłaś między nią i Benanem? Chciałaś ją chronić, ponieważ było ci jej
żal?
- Jestem dowódcą tego okrętu! Nie będę tolerowała żadnego łamania dyscypliny! -
Desjani znowu spojrzała na niego gniewnie. - Dlatego musiałam interweniować. To był mój
obowiązek. Rozumiesz?
Pokręcił głową, rozumiał, że nie będzie z nim rozmawiała na ten temat jeszcze przez
długi czas.
- Tak jest, psze pani.
- Do cholery, Jack! Nie naciskaj mnie!
Nie cierpiał przezwiska Black Jack i przeraził się nie na żarty, gdy odkrył, że rząd
Sojuszu uczynił z niego nierozerwalną część nazwiska, tworząc postać największego
bohatera, jakiego kiedykolwiek znano, jednakże gdy Desjani, wprawdzie rzadko, używała go
w prywatnych rozmowach, zupełnie mu to nie przeszkadzało. Ale już sam fakt, że je teraz
wypowiedziała, świadczył o jej niezwykłym wzburzeniu.
- Dobra. Przepraszam. Jak długo jeszcze będziesz katować się tym, że kochałaś
swojego przełożonego?
Wyciągnęła do niego rękę.
- Do końca tego życia. I może przez część następnego. Aczkolwiek w przyszłym życiu
będę miała z pewnością wiele innych grzechów do rozpamiętywania.
- Co mam robić, jeśli komandor Benan po raz kolejny spróbuje mnie wyzwać na
pojedynek?
- Ja bym kazała rozstrzelać drania, ale nie jestem tobą. - Wbiła spojrzenie w pokład. -
Wybacz. Wiem, że prosisz o radę. Jeśli ta harpia, którą poślubił, jeszcze nie wybiła mu tego z
głowy, musisz go po prostu uciszyć. Walnij go z całych sił, jeśli będziesz musiał. Zróbwszystko, żeby nie rzucił wyzwania. W przeciwnym razie staniesz przed naprawdę
paskudnym wyborem.
- Dobrze. - Wstał, zdając sobie sprawę, że właz do kajuty jest z pewnością
obserwowany. - Raz jeszcze dziękuję za to, że pilnujesz, aby na twoim okręcie nie doszło do
żadnego incydentu.
Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Nie ma za co.Ruszył w kierunku wyjścia, ale zatrzymał się, by rzucić okiem na tabliczkę zdobiąca
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 176/312
gródź nad wejściem. Umieściła ją tam, by móc na nią patrzeć za każdym razem, gdy
wychodziła. Była na niej lista nazwisk, a obok daty i nazwy różnych systemów. Liczba
zapisów sugerowała, że robiono ją od bardzo długiego czasu. Lista zaczynała się od
podoficerów, ale ranga wymienionych ludzi rosła z czasem.
- Kto to?
- Moi przyjaciele.
Dostrzegł ostatnie nazwisko na liście.
- Kapitan Jaylen Cresida.
- Przyjaciele, którzy odeszli - dodała.
Odwrócił się do niej. Wbiła spojrzenie w tabliczkę, unikając jego wzroku.
- Oby żywe światło gwiazd miało ich w swojej pamięci - mruknął, a potem wyszedł,
zamykając za sobą cicho właz.
*
Bezsenna noc, której skutkiem była kolejna wyprawa korytarzami „Nieulękłego”.
Zachowywanie się w taki sposób, aby załoga nie zauważyła niczego niepokojącego w nagłym
pojawieniu się admirała, i to w środku nocnej wachty, wymagało wielkiego kunsztu
aktorskiego. Co ja mam, u licha, zrobić z Jane Geary? Tania miała rację. Mimo że próbuję
uczynić z tej floty profesjonalny związek taktyczny, jej dowódcy wciąż mają skłonności do
szarżowania i agresywnych zachowań. Robią wszystko, byle dopaść wroga i zniszczyć go.
Jane nie wykonała wydanego jej rozkazu, ale przeprowadziła śmiały atak, dzięki któremu
zneutralizowała spore zagrożenie ze strony nieprzyjaciela. Postąpiła nadzwyczaj słusznie,
jeśli traktować tę sprawę w kategoriach ochrony naszych oddziałów desantowych i ludności
cywilnej.
Z tego też powodu nie mam zbyt wielkiego pola manewru, jeśli chodzi o ukaranie jej.
Nie mogę przecież udzielić nagany za wykazanie się tak skuteczną inicjatywą, nie wysyłając
jednocześnie złego komunikatu pozostałym dowódcom. Ale jeśli nagrodzę ją za złamanierozkazu, stworzę niechybnie podwaliny pod nowy kult siły, równie bezsensowny jak brak
dyscypliny, który zastałem po wybudzeniu. Czy chcę floty pełnej oficerów pokroju kapitana
Ventego, któremu trzeba przeliterować każdy rozkaz, aby wiedział, co ma robić? Szukam
powodów, które pozwoliłyby mi usunąć go ze stanowiska dowodzenia na
„Niezwyciężonym”, ale na razie nie znalazłem niczego takiego.
O tak późnej porze korytarze świeciły pustkami, a ci nieliczni marynarze, którzy
przebywali poza własnymi kajutami, pełnili wachty na stanowiskach bojowych. Nic więcdziwnego, że Geary natychmiast zwrócił uwagę na postać, która wyszła zza rogu tuż przed
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 177/312
nim.
Rione.
Zawahała się, ale szła dalej, dopóki nie stanęli twarzą w twarz.
- Jak się miewasz? - zapytał John.
- Bywało gorzej.
Poczuł ukłucie winy.
- Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
- Wątpię. Ta sytuacja jest efektem tego, co zrobiłeś, co my zrobiliśmy. - Odwróciła
wzrok. - Nie ma w tym twojej winy. I nie byłoby, gdybyś nawet zawlókł mnie do łóżka siłą.
Prawda wygląda tak, że to ja ciebie uwodziłam, a nie ty mnie. Wyznałam to szczerze mojemu
mężowi. Ale tutaj nie chodzi tylko o naszą przeszłość. - Rione spuściła wzrok i posmutniała. -
On strasznie się zmienił. Jest teraz poważniejszy, twardszy, bardziej porywczy.
- Wielu byłych jeńców ma poważne problemy, z którymi musi się uporać - stwierdził
Geary.
- Wiem. Ale z nim jest gorzej. Nawet wasi lekarze są tym zaniepokojeni. - Pokręciła
głową. - Bez przerwy mówi o zemście. Na Syndykach, na ludziach z Republiki Callas, którzy
kiedyś zaszli mu za skórę, no i oczywiście na tobie. Doktorzy twierdzą jednak, że na razie
jego gniew mieści się w granicach normy. - Ostatnim słowom towarzyszył ironiczny, ale też
gorzki grymas.
- A co z tobą?
- Ze mną? - Rione wzruszyła ramionami. - Nie wiem. Z litości dla człowieka, którym
kiedyś był, nadal będę próbowała do niego dotrzeć. Stracił już iluzję, że będę tolerowała takie
wyskoki jak ten dzisiejszy. Ma jednak problem z przyjęciem do wiadomości, że nie jestem już
tą samą kobietą, że byłam senatorem, a potem współprezydentem Republiki Callas i zrobiłam
tak wiele od momentu, gdy nas rozdzielono. W jego marzeniach siedziałam cały czas w
domu, taka jak w dniu rozstania, i tęskniłam za nim. Ale nie mogę go chyba winić za to, żekurczowo trzymał się tej wizji w ponurej rzeczywistości obozu pracy. Nie rozumiem tylko,
dlaczego nie potrafi pojąć, że nigdy bym nie siedziała w pogrążonym w ciszy domu,
rozpaczając po nim, że musiałam wyjść na zewnątrz i zająć się czymkolwiek...
- Przyzwyczajenie się do myśli, że świat, który znałeś, nie jest już taki sam, może być
naprawdę trudne - stwierdził Geary, wolno cedząc słowa.
- Ty to wiesz najlepiej. - Wyraz jej twarzy i ton głosu wydawały mu się odległe, choć
Rione stała tuż obok niego. - Ale świat zawsze się zmieniał, aczkolwiek jak się zastanowić,wciąż jest taki sam. Nigdy nie ufaj politykom, admirale.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 178/312
- Nawet tobie?
Milczała długą chwilę, zanim odpowiedziała:
- Zwłaszcza mnie.
- A co powiesz o senatorach z Wielkiej Rady? - Od dawna pragnął poznać jej opinię
na ten temat.
Tym razem potrzebowała jeszcze dłuższej chwili na zastanowienie.
- Żywy bohater może być bardzo niewygodny.
- Czy rządzący nadal tak o mnie myślą? - zapytał, pozwalając sobie na ton głosu
równie bezpośredni jak słowa.
- Rządzący? - Rione zaśmiała się krótko, ale głośno, przy czym jej twarz nadal
pozostała bez wyrazu. - Mówisz o tych ludziach, jakby byli gigantyczną monolityczną bestią
o setkach rąk i tylko jednym mózgu, który nimi kieruje. Spójrz na to z innej perspektywy,
admirale. Wyobraź sobie, że nasz rząd jest tak naprawdę potworem z jedną wielgachną łapą,
której ruchami próbują kierować setki mózgów. Widziałeś Radę w działaniu. Sam pomyśl,
która wizja jest bliższa prawdy.
- Co tam się teraz dzieje? Dlaczego poleciałaś z nami?
- Jestem emisariuszem rządu Sojuszu - oświadczyła bezbarwnym tonem.
- Kto mianował cię emisariuszem? Navarro?
- Navarro? - Znowu spoglądała mu prosto w oczy. - Uważasz, że on by cię zdradził?
- Nie.
- I masz rację. Choć tylko przez przypadek, jak sądzę. Navarro jest już zmęczony,
wykończyło go długie przewodniczenie Radzie. Rozejrzyj się, admirale. Dzisiaj nic nie jest
już proste.
- Nie przylecieliśmy na Dunai z powodu twojego męża. Nie wiedziałaś, że on tu jest.
Po kogo więc nas wysłano?
Znowu długa przerwa.- Sądzisz, że chodziło o jedną osobę? - mówiąc to, Rione minęła go i ruszyła w głąb
korytarza.
- Masz zamiar ukrywać przede mną fakty, które mogą mi przeszkodzić w
bezpiecznym dowiezieniu was, ciebie i twojego męża, do domu? - zawołał za nią Geary.
Nie odpowiedziała, oddalała się od niego wolnym krokiem.
*
Geary zdołał się wymówić od części niezliczonych próśb o osobistą rozmowę zuwolnionymi jeńcami, zrzucając wszelkie kontakty na generała Charbana do chwili skoku.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 179/312
Gdy „Nieulękły” znalazł się w nicości nadprzestrzeni, admirał spotkał się tylko z kilkoma
oficerami, nie kierując się jednak przy doborze rozmówców starszeństwem ani stażem. Każda
z tych rozmów była dla niego trudna, ponieważ musiał odmówić prośbom i żądaniom tych
ludzi, a oni, chociaż byli tego świadomi, i tak wysuwali nierealne roszczenia.
Chyba po raz pierwszy poczuł ulgę, trafiając do izolującej go od reszty świata pustki
nadprzestrzeni.
Na pokładzie „Nieulękłego” wciąż prowadzono remonty, niemniej zauważalne
spowolnienie w zamykaniu coraz to nowych przejść uświadomiło Geary’emu, że prace mają
się już ku końcowi. Ekipy omijały szerokim łukiem te miejsca, w których usuwano wcześniej
zniszczenia po trafieniach pociskami, ponieważ tam niemal wszystko zostało zastąpione
nowymi elementami.
- Odnowiliśmy już pięćdziesiąt jeden procent „Nieulękłego” - zadeklarował z
nieskrywaną dumą kapitan Smythe tuż przed skokiem - ale kolejne czterdzieści dziewięć
będzie dla nas nie lada wyzwaniem. Na początek zajęliśmy się łatwiejszymi zadaniami.
Chwilę później w kajucie Geary’ego pojawiła się Desjani, przyprowadzając z sobą
podoficera, którego tusza chyba nie mieściła się już w normach dopuszczalnych przez
regulamin floty.
- Admirale, zna pan może starszego bosmana sztabowego Gioninniego?
Geary skinął głową, miał do czynienia z tym opasłym człowiekiem więcej razy, niż
mógłby zliczyć.
- Rozmawialiśmy już parę razy.
- Czy w czasie którejś z tych pogawędek starszy bosman sztabowy Gioninni przyznał
się panu, że mimo iż nigdy nie został oskarżony o złamanie choćby jednego przepisu, jest
szeroko znany z takiej masy przekrętów, że nawet w pełni sprawny system taktyczny okrętu
liniowego nie byłby w stanie ich wszystkich wykryć i namierzyć?
- Kapitanie, nikt nigdy nie udowodnił, że w tych pomówieniach kryje się choć słowoprawdy - zaprotestował podoficer.
- Gdybyśmy zdobyli choć jeden dowód, starszy bosmanie sztabowy, już gniłby pan w
brygu, mając do odsiedzenia minimum pięćset lat. - Desjani machnęła ręką w kierunku
miejsca, w którym powinny znajdować się teraz jednostki pomocnicze. - Nasz starszy bosman
sztabowy jest, moim zdaniem, idealnym kandydatem na stanowisko kontrolera innych
jednostek floty pod kątem popełnianych tam nadużyć.
- Ale tylko z powodu mojego profesjonalizmu i nadzwyczaj rozwiniętego zmysłuobserwacji - zastrzegł się podoficer.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 180/312
- Oczywiście - uspokoił go Geary, zastanawiając się jednocześnie, czy ten człowiek
nie jest kolejnym wcieleniem pewnego bosmana, którego znał stulecie temu. - Czemu ktoś,
kto łamie bez przerwy przepisy, miałby donosić na innych przekręciarzy? Chodzi mi, rzecz
jasna, o teoretyczne wyjaśnienie.
- Mówiąc czysto teoretycznie, sir - odparł Gioninni - ktoś taki mógłby chcieć... pozbyć
się konkurencji albo... dowodów swojej winy... O ile istniałyby takowe.
- Rozumiem. - Geary z trudem zachował powagę. - Chciałbym poznać priorytety,
którymi pan się kieruje, sierżancie.
- Moje priorytety, sir? - Gioninni zastanawiał się przez chwilę. - Nawet gdybyśmy
przyjęli na moment założenie, że niektóre z pogłosek na mój temat mogą zawierać ziarno
prawdy, klnę się na honor moich przodków, że nigdy, ale to nigdy nie uczyniłem niczego, co
mogłoby narazić na niebezpieczeństwo ten okręt. Albo inną jednostkę. Ani nikogo z
marynarzy.
Geary spojrzał na Desjani, która skinęła głową na znak, że wierzy w te zapewnienia.
- Zatem dobrze - uznał Geary. - Proszę mieć oko na wszystko i meldować nam o
każdym wykrytym nadużyciu.
- A jeśli się dowiemy, że zarabia pan na ukrywaniu pewnych przekrętów, bardzo
szybko dołączy pan do własnych przodków - dodała Desjani poważnym tonem.
- Tak jest! - Starszy bosman sztabowy zasalutował i odmaszerował regulaminowym
krokiem.
- Nie zdołałaś go przyłapać na niczym? - zapytał Geary, kierując te słowa do Tani.
- Jak dotąd nie. Ale też nie zawsze chciałam. Czasami zdobycie oficjalną drogą
niezbędnego wyposażenia wydawało się niemożliwe. Zwłaszcza gdy brakowało czasu. Wtedy
starszy bosman sztabowy Gioninni bywał niezwykle użyteczny. Nigdy mu jednak nie
mówiłam, że ma obejść obowiązujące procedury. To chyba zrozumiałe.
- Oczywiście.*
Przy prędkości przelotowej .1 świetlnej flota potrzebowała półtora dnia na dotarcie z
punktu skoku na Hasadanie do tamtejszych wrót hipernetowych. Geary wielokrotnie
powstrzymywał się od wydania rozkazu zwiększenia prędkości przelotowej, by jego flota
szybciej opuściła to miejsce, a potem Midway i zanurzyła się wreszcie w terytoria należące do
obcej rasy.
Tuż przed dotarciem do wrót kapitan Tulev poprosił o prywatne spotkanie. To byładość nieoczekiwana prośba, zwłaszcza że stary kapitan znany był z tego, iż wolał milczeć i
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 181/312
zachowywać myśli dla siebie. Tym razem miał jednak problem z doborem właściwych słów.
- Admirale, chciałbym, aby pan wiedział o pewnej sprawie, która dotyczy jeńców
uwolnionych z Dunai. Jednym z nich jest mój kuzyn, pułkownik Tukonov.
Geary nie wiedział, jak zareagować. Do tej pory Tulev sądził, że cała jego rodzina
zginęła podczas syndyckich bombardowań jego rodzimej planety.
- To bardzo dobra wiadomość.
- Tak. Dziewiętnaście lat temu pułkownik Tukonov został uznany za poległego,
podobnie jak cały jego oddział, a teraz witam go między żywymi. - Znów musiał pomyśleć,
by dokończyć myśl. - Martwi wracają do życia. Najpierw pan. Teraz mój kuzyn. Wojna
dobiegła końca. Ludzkość odkryła, że nie jest sama we wszechświecie. Żyjemy w
niezwykłych czasach.
- Zaczyna pan mówić jak Tania Desjani.
Na ustach Tuleva pojawił się blady uśmiech.
- Mógł pana spotkać gorszy los, admirale. To naprawdę niesamowita kobieta.
- Tak, określenie „niesamowita” idealnie do niej pasuje. Dziękuję za powiadomienie
mnie o pańskim kuzynie. Dobrze wiedzieć, że wyzwolenie tych jeńców miało także dobre
strony.
Tulev zastanawiał się nad tym oświadczeniem Geary’ego przez dłuższą chwilę.
- Są bardzo aktywni, ale większość energii marnotrawią na nieustające kłótnie między
sobą. Zbyt wielu święcie wierzy, że to oni powinni stać teraz u steru.
- Na szczęście ich wysokie stopnie i statusy są także ich największą słabością -
zauważył Geary. - Mamy kilku na „Nieulękłym”, ale poważnie się zastanawiam, czy nie
odesłać ich wszystkich na „Mistrala” albo „Habuba”.
- Wliczając w to męża Wiktorii Rione? - zapytał Tulev. - Proszę tego nie robić.
- Dlaczego? - Wprawdzie komandor Benan nie robił żadnych problemów od momentu
spotkania w korytarzu, ale Geary uważał, że przeniesienie go na inną jednostkę jestznakomitym pomysłem.
- Z tego, co pan mówił, wywnioskowałem, że emisariuszka Rione otrzymała
polecenie, by nie opuszczać pana i „Nieulękłego” - wyjaśnił Tulev. - Odesłałby pan jej męża,
pozostawiając ją na tej samej jednostce, na które leci pan.
- Oj... - Szlag. To zabrzmiało naprawdę źle. - Chyba faktycznie nie powinienem tego
robić.
- Wprawdzie nie jestem ekspertem w tych sprawach, ale i mnie się tak wydaje. - Tulevstanął na baczność, deklarując chęć zakończenia rozmowy. - Prowadzi pan obserwację
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 182/312
uwolnionych jeńców? Kuzyn mówi mi o wszystkim, ale wie pan, on nie musi wiedzieć o
każdej próbie... wywrotowych działań, jakie zamierzają podjąć ci ludzie.
- Mamy ich na oku - zapewnił go Geary, ale gdy hologram starego kapitana zniknął,
opadł ciężko na fotel.
Porucznik Iger ma ograniczone możliwości monitorowania byłych jeńców. A ja
zazwyczaj korzystałem z agentów Rione, by dowiadywać się, co naprawdę w trawie piszczy.
Chociaż i oni nie wiedzieli wszystkiego. Ale to było tak dawno temu... Po raz pierwszy zaczął
się zastanawiać, czy siatka Wiktorii nadal funkcjonuje i zgłasza jej wszelkie rewelacje. Od
momentu powrotu na pokład „Nieulękłego” nie odezwała się na ten temat nawet słowem. I
nadal unikała wizyt na mostku, czym uszczęśliwiała Tanię.
Przeszedł na mostek, zasiadł w swoim fotelu i spojrzał na ekran wyświetlacza, który
automatycznie pojawił się przed jego twarzą. Flota utrzymywała formację November, pięć
wielkich prostopadłościanów zbliżało się spokojnie do nie tak już odległych gigantycznych
wrót hipernetowych.
Nacisnął klawisz komunikatora, łącząc się ze wszystkimi jednostkami.
- Mówi admirał Geary. Ostatnie wiadomości z Midway pochodzą sprzed miesiąca.
Mam nadzieję, że krwawa porażka, jaką zafundowaliśmy Obcym, sprawiła, iż trzymali się z
dala, aczkolwiek nie możemy całkowicie wykluczyć, że wrócili po naszym odlocie i zajęli ten
system. Dlatego wszystkie okręty muszą być gotowe do podjęcia walki natychmiast po
opuszczeniu wrót hipernetowych. Jeśli w pobliżu wrót zauważymy okręty Obcych, uznamy je
automatycznie za wrogie i bezzwłocznie zaatakujemy.
To nie była łatwa decyzja. Przecież Syndycy z Midway mogli dojść do porozumienia
ze skarconymi Obcymi i obiecać im swobodny dostęp do swojego terytorium. Wpadając tam
z bronią gotową do strzału, zepsułby początek dopiero co nawiązanych dobrosąsiedzkich
stosunków. Wiedział jednak, że takie rozwiązanie jest bardzo mało prawdopodobne, co
wynikało choćby z dotychczasowych zachowań Obcych, a prośby o pozwolenie otwarciaognia ze strony kolejnych okrętów mogły kosztować go cenne sekundy, a nawet minuty, które
w takiej sytuacji oznaczały różnicę między życiem a śmiercią.
Ta myśl przypomniała mu o czymś, co powinno być powiedziane.
- Syndycy zamieszkujący system Midway nie są wrogo nastawieni. Nie możecie ich
atakować bez uzyskania uprzedniej zgody. Przy wrotach może się znajdować syndycki okręt
wojenny albo statek kurierski. Do nich także nie będziemy strzelać. Jeśli się okaże, że na
Midway nie ma Obcych, przelecimy przez ten system i dotrzemy do punktu skoku, z któregokorzystali. Za jego pomocą powinniśmy dostać się do przestrzeni opanowanej przez nieznaną
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 183/312
nam rasę istot inteligentnych. Przodkowie was wszystkich muszą czuć dzisiaj ogromną dumę
z tego, że bierzecie udział w tak ważnej misji. Na honor naszych przodków. Mówił admirał
Geary, bez odbioru.
Desjani rzuciła okiem w kierunku jego stanowiska.
- Zdradziłeś Syndykom z Midway sekret kwantowego wirusa Obcych. Dzięki temu
ich flotylla mogła bronić systemu przed kolejną inwazją.
- Niewykluczone. Zadbaj o to, by palce cię nie swędziały, gdy zobaczysz obok wrót
hipernetowych jakiegoś Łowcę-Zabójcę.
Próbowała zrobić urażoną minę.
- Strzelam tylko wtedy, gdy tego chcę.
- Wiem.
*
Uczucie dezorientacji po opuszczeniu tunelu hipernetowego nie było aż tak
nieprzyjemne jak to, które towarzyszyło im po każdym skoku. Dlatego Geary mógł się skupić
na ocenie sytuacji już kilka sekund po przybyciu do systemu Midway.
Kilka minut świetlnych od wrót rzeczywiście stacjonowała samotna syndycka
jednostka. Na szczęście była to wystarczająca odległość, by żaden z okrętów floty nie mógł
„przypadkowo” jej ostrzelać. Co ciekawe, nie był to okręt wojenny, ale zwykły frachtowiec.
W promieniu godziny świetlnej od tego miejsca znajdowało się jeszcze kilka statków tego
typu, swoim zwyczajem lecących wolno w kierunku planet wewnętrznych albo kierujących
się prosto na wrota.
Niewiele się tutaj zmieniło od ich ostatniej wizyty. Te same planety i otaczające je
satelity krążyły od zarania dziejów wokół gwiazdy, niepomne istnienia człowieka, który
zasiedlił je, jeśli patrzeć w skali kosmosu, na mgnienie oka. Także syndycka flotylla nie
rozrosła się w tym czasie. Wciąż składała się z sześciu ciężkich krążowników, ale w jej
składzie pojawił się jeszcze niszczyciel, zwiększając całkowitą liczbę jednostek do pięciu. Zato ŁeZ było tylko dwanaście. Nigdzie też nie zauważyli śladów starć toczonych po odlocie
floty Sojuszu, co miało miejsce ponad trzy miesiące temu.
Tam, gdzie poprzednim razem roiło się od statków uciekających przed inwazją
Obcych, teraz Geary widział tylko kilka cywilnych statków.
- Dlaczego mają teraz mniej ŁeZ? - zapytał Desjani. - Nie dostrzegłem żadnych
śladów niedawnych walk.
Skrzywiła wargi w zamyśleniu, potem wskazała na rejon okalający wrota.- Tutaj też nie mają żadnej ŁZy. Zostawianie jednostek tego typu przy każdym
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 184/312
punkcie skoku i wrotach jest standardową procedurą w Światach Syndykatu, ponieważ to one
pełnią w tutejszej flocie rolę statków kurierskich. A z tego, co widzę, ci tutaj używają do tego
zadania zwykłego frachtowca. - Desjani przeniosła wzrok na niego. - Domyślam się, że
wysłali kilka ŁeZ, by skomunikować się z władzami w Systemie Centralnym, ale żadna z
nich nie wróciła po wykonaniu misji.
- Resztki ich rządu potrzebują dzisiaj każdego okrętu wojennego, jaki przebywa w
przestrzeni. Tak samo jak ludzie tutaj. Uważasz więc, że Midway przestało wysyłać ŁZy i
zastąpiło je jednostkami cywilnymi, gdy tylko ktoś dostrzegł, że władze centralne mogą ich
pozbawić tych okrętów?
- Nawet Syndycy mają tyle oleju w głowie, by dojść do podobnych wniosków -
odparła. - Po jakimś czasie, rzecz jasna. Zdobyli także lekki krążownik, może nakłonili do
pozostania tutaj załogę okrętu, który przelatywał przez ten system. Pamiętaj jednak, że
dysponowali niedawno flotyllą, którą władze centralne wycofały, by nas rozgromić. Dzisiaj
wiedzą już, że te okręty nigdy tu nie powrócą, i muszą bronić się przed inwazją tym, czym
aktualnie dysponują.
- Tak, z pewnością dotarło już do nich, że nikt inny nie stanie w ich obronie - przyznał
Geary. - Powiadomię ich, że wpadliśmy przejazdem, i zapytam, czy nie mają jakichś nowych
danych o Obcych.
- Jeśli je mają, będą chcieli czegoś w zamian.
- Może nadal są nam wdzięczni za wcześniejsze ocalenie?
Desjani zignorowała tę wypowiedź.
Zamieszkana planeta systemu znajdowała się w tym momencie w najdalej oddalonym
punkcie orbity, co wydłużało czas przesyłu wiadomości o kolejne minuty, ale zważywszy na
fakt, że flotę dzieliło od niej niemal pięć godzin świetlnych, nie robiło to istotnej różnicy.
Syndycy nie spodziewali się przylotu floty, więc nie wyślą w jej kierunku żadnych
wiadomości, dopóki sami nie otrzymają powitania od Geary’ego. Tak więc flota miała przedsobą co najmniej pół dnia spokojnego lotu w kierunku punktu skoku prowadzącego do
systemu Pele, który ludzie utracili na rzecz Obcych wiele dekad wcześniej.
*
Iceni, tutejsza DON, siedziała za biurkiem. W jej oczach, gdy przemawiała, widniał
spory niepokój, co było zrozumiałe. Komunikowała się przecież z potężną flotą Sojuszu, z
którą Światy Syndykatu walczyły od wielu dziesięcioleci, dopóki nie podpisano niedawnego
traktatu pokojowego.- Przesyłam osobiste pozdrowienia dla admirała Geary’ego. Odpowiadając na pańskie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 185/312
pytanie, nie wykryliśmy żadnego śladu obecności Enigmów od czasu waszego odlotu i mamy
nadzieję, że to się już nie zmieni. Staramy się nie prowokować Obcych do podejmowania
kolejnych agresywnych prób przejęcia naszego systemu.
Proszę także o poinformowanie mnie, jakie są przyczyny powrotu waszej floty po
zaledwie kilku miesiącach nieobecności. Ludność Midway jest nadal wdzięczna za to, co
uczyniliście dla naszego bezpieczeństwa, niemniej te okręty należą do obcego mocarstwa.
Zapisy traktatu zezwalają wam na przylot tutaj, aczkolwiek nie życzylibyśmy sobie, a
przemawiam w imieniu wszystkich mieszkańców, aby podobne wizyty stały się dla nas
chlebem powszednim. Będziemy pilnie obserwować wasze ruchy i nalegać, by w przyszłości
uprzedzano nas o planowanych wizytach floty Sojuszu.
- I ja was pozdrawiam - mruknęła Desjani.
Charban i Rione pojawili się na mostku, aby wysłuchać syndyckiej odpowiedzi.
- Nie groziła nam - zauważył generał, jakby to miało świadczyć o wielkiej
uprzejmości Iceni.
- To chyba zrozumiałe - odparł Geary. - Ona w odróżnieniu od tego idioty z Dunai ma
zamiar ocalić resztki floty, które bronią tego systemu.
- Moim zdaniem Iceni jest o wiele bystrzejsza od swojego kolegi po fachu. I wie już,
że wszelkie blefowanie może się dla niej skończyć tragicznie, woli więc nie zadzierać z nami.
Tego jednego na pewno nie zrobi. - Rione przyjrzała się badawczo Geary’emu. - Ale jak
zapewne zauważyliście, nie powiedziała też, czy zamelduje władzom centralnym Światów
Syndykatu o naszym ponownym pojawieniu się w jej systemie.
- Raczej temu, co z tego rządu zostało. - Geary zachmurzył się, jego oczy samoistnie
powędrowały na pobliski wyświetlacz. - Zastanawialiśmy się niedawno, dlaczego przy
wrotach hipernetowych stoi frachtowiec zamiast ŁZy. Uważamy, że tutejsze władze przestały
wysyłać okręty wojenne z misjami kurierskimi, ponieważ nie wracały one z Systemu
Centralnego.- To jedno z możliwych rozwiązań, ale sugerowałabym także rozważenie myśli, że
Iceni celowo rozluźnia stosunki w dawnymi władzami Światów Syndykatu, ponieważ
zamierza w niedalekiej przyszłości ogłosić niezależność swojego systemu.
- Wielu innych DON-ów uczyniło to samo. Zakładając, że jej się to uda, jaki to będzie
miało wpływ na naszą sytuację?
Charban zrobił zbolałą miną.
- Zawarliśmy traktat pokojowy ze Światami Syndykatu. Iceni może uznać, że jej rządnie ma nic wspólnego z dawnym reżimem, i zażąda nowych negocjacji.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 186/312
Rione pokręciła głową, jakby czytała w myślach Geary’ego.
- Nie możemy traktować władz tego systemu gwiezdnego w taki sam sposób jak
DON-a z Dunai. Musimy tutaj przylatywać, gdy zajdzie taka konieczność, będziemy także
potrzebowali mocnych systemów z bardzo stabilnymi władzami na granicy z terytoriami
Obcych. Moim zdaniem Iceni powinna pozostać u steru władzy.
- Jest syndyckim DON-em - przypomniał jej Geary.
- Ale pozostała z własnej woli na planecie, gdy otrzymała ultimatum Obcych. Nie
odleciała najszybszą jednostką floty, zabierając wszystko, co miało jakąkolwiek wartość -
odparła Rione. - Wygląda na to, że jest nie tylko odważna, ale i ma poczucie
odpowiedzialności za ludzi, którym przewodzi.
- Syndycki DON? - mruknęła z niedowierzaniem Desjani.
- Syndyccy DON-owie różnią się od siebie - kontynuowała Rione, patrząc na
Geary’ego - podobnie jak politycy Sojuszu i oficerowie floty. Należy ich oceniać przez
pryzmat cech, zalet i wad.
- Iceni nie chce, byśmy lecieli na terytoria Obcych - oznajmił Geary - a ja nie
zamierzam jej okłamywać w kwestii naszych planów, zwłaszcza że sama widzi, iż udajemy
się do punktu skoku na Pele.
- W takim razie proszę nie kłamać - poradziła mu Rione, zniżając głos. - Black Jack
Geary nie skłamałby za żadne skarby.
Desjani zmierzyła ją ostrym spojrzeniem, ale nie mogła zaprzeczyć prawdziwości tych
słów. Z tego też powodu Geary powiedział całą prawdę, gdy odpowiadał na wiadomość od
Iceni.
- Stąd polecimy do systemu Pele, następnie mamy zamiar dostać się w głąb terytoriów
zajmowanych przez Obcych, aby lepiej poznać ich rasę i zawrzeć, jeśli tylko będzie to
możliwe, porozumienia pokojowe.
Odpowiedź od niej nadeszła dopiero następnego dnia, odebrał ją jednak w swojejkajucie, ponieważ była opatrzona klauzulą „poufne”. W tym momencie czas transmisji uległ
skróceniu do czterech godzin w jedną stronę, co w najmniejszym stopniu nie uprościło
wymiany zdań. Wyraz twarzy Iceni nie pozwalał odczytać jej odczuć, aczkolwiek nie
sugerował też, że coś przed nimi ukrywa. Pod tym względem mogła nauczyć kilku sztuczek
polityków Sojuszu, w tym samą Rione.
- Powiem otwarcie, admirale Geary, ponieważ znam pańską reputację i wiem z
wcześniejszych rozmów, że nie lubi pan bawić się w gierki słowne. Zamierza pan polecieć naterytoria zajmowane przez Enigmów. Nie podoba mi się to. Mamy wystarczająco wiele
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 187/312
problemów, by nie prowokować gniewnych reakcji tamtej strony. Jestem jednak świadoma,
że to pana nie powstrzyma ani też nie opóźni działań pańskiej floty w znaczącym stopniu. -
Iceni pochyliła się lekko, jej oczy zalśniły. - Zrozumiałam również, że zamierza pan
wykorzystać kruczek prawny, jakim jest możliwość kolejnych wizyt na Midway, by uczynić z
tego systemu bazę wypadową na terytoria Obcych. Najwyraźniej liczy pan na naszą pomoc w
tym względzie. Mogę z panem przedyskutować warunki umowy pomiędzy naszym rządem a
flotą Sojuszu, ale wyłącznie takiej, że wynikać z niej będą obopólne korzyści. Mogę panu
zaoferować coś więcej niż tylko zaopatrzenie na wyprawy poza nasze granice. Mam coś,
czego będzie pan bardzo potrzebował. Dam to w zamian za coś, czego mi trzeba. Jeśli chce
pan ze mną negocjować, proszę odpowiadać wyłącznie na tym kanale i na żadnym innym. W
imieniu ludu. Mówiła Iceni, bez odbioru.
I co teraz? Czy powinien porozmawiać z Rione? Ona ostatnio bardzo rzadko udzielała
mu rad, a Iceni dała wyraźnie do zrozumienia, że będzie negocjować tylko z nim. Charban
mógł mieć jakieś doświadczenie polityczne, inaczej nie mianowano by go emisariuszem
Rady, lecz kilka ostatnich wpadek skreślało go z listy doświadczonych dyplomatów.
Ciekawe, skąd u Iceni pewność, że będzie chciał tego, co ona posiada. Czy była to
tylko przynęta, by wciągnąć go do rozmów, czy rzeczywiście miała dostęp do czegoś, co
mogło być potrzebne jemu albo flocie?
W końcu zdecydował się na wysłanie odpowiedzi.
- Możemy porozmawiać na każdy temat, proszę mieć jednak świadomość, że nie
zgodzę się na nic, co zagrażałoby dobrobytowi Sojuszu. Jeśli chce pani zawrzeć z nami
traktat, muszę włączyć w negocjacje przedstawiciela mojego rządu. Proszę przedstawić swoją
ofertę i powiedzieć, czego pani chce w zamian. Na honor przodków. Mówił admirał Geary.
Bez odbioru.
*
Przy opóźnieniu sięgającym ośmiu godzin czekanie na odpowiedź nie miało sensu.Geary wrócił więc do zajęć, próbując skoncentrować się na sprawach administracyjnych, gdy
nagle otrzymał wiadomość od Desjani.
- Wahadłowiec z „Tanuki” przywiózł kolejny transport części zapasowych i gościa,
który prosi o rozmowę z panem. Będzie czekał w doku do czasu, aż znajdzie pan chwilę dla
niego.
- Gość? - Czyżby kapitan Smythe pojawił się, by osobiście ocenić postępy prac?
- Porucznik Koniczynka - odparła zwięźle Desjani.Zielonowłosa dziewczyna z Eire wydawała się nieco przygaszona, gdy siadała w
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 188/312
fotelu naprzeciw Geary’ego.
- Admirale, kapitan Smythe prosił, abym zreferowała panu pewną sprawę.
- Chodzi o jakiś problem z remontami?
- Nie, sir... - Jamenson przerwała, jakby nie wiedziała, co powiedzieć. - Jak już panu
wspominałam, oprócz komplikowania sprawozdań potrafię je też upraszczać do stanu
pierwotnego. Kapitan Smythe... lubi wiedzieć, co w trawie piszczy, więc monitoruję dla niego
korespondencję, która nie dotyczy jego osobiście ani jego stanowiska.
- Rozumiem. - Czyżby ten szczwany lis podczas pobytu na Varandalu podsłuchiwał
rozmowy nie przeznaczone dla jego uszu? Ciekawe, dlaczego nie wydało mu się to dziwne.
Technicznie biorąc, było to złamanie przepisów dotyczących procedur łączności, ale Smythe
nie był jedynym dowódcą, który starał się śledzić wydarzenia, aby wiedzieć o tym, o czym
przełożeni nie zamierzali go informować.
- Od czasu wylotu z przestrzeni Sojuszu nazbierało się trochę zaległych wiadomości -
kontynuowała tymczasem Jamenson. - Przedzierałam się przez nie z dużym trudem, ponieważ
wiele zawierało śmiecie albo były zbyt ogólnikowe czy wreszcie zapisane kodami, których
nie znałam. Jestem jednak pewna, że... wykryłam pewne wzorce występujące w znacznej
części tych wiadomości.
Jej niepewność pogłębiała tylko niepokój Geary’ego.
- Czy to dotyczy naszej floty?
- Nie jestem pewna, admirale. W przestrzeni Sojuszu buduje się nowe okręty wojenne.
- Wiem o tym - przyznał Geary. - Trwają ostatnie prace przy uszczelnianiu kadłubów
najbardziej zaawansowanych jednostek.
- Nie, sir. Tam dzieje się znacznie więcej... - Jamenson znowu się zawahała. - Nie
jestem absolutnie pewna tych liczb, ale z moich szacunków wynika, a opierałam się na
analizie kodów przypisanych do poszczególnych projektów i na szczegółach kontraktów, że
nasze stocznie budują od podstaw dwanaście nowych liniowców i tyle samo pancerników.Wliczyłam w to, rzecz jasna, wszystkie rozległe modyfikacje już istniejących projektów. Do
tego należy doliczyć taką liczbę krążowników lekkich i ciężkich oraz niszczycieli, by
zapewnić im pełną eskortę.
Siedział przez dłuższy czas, spoglądając na Jamenson i starając się dopasować te
rewelacje do swojej dotychczasowej wiedzy. A raczej do swojej pozornej wiedzy.
- Wszystkie te projekty są realizowane w ścisłej tajemnicy?
- Tak, admirale. Oficjalnie nie mieliśmy dostępu do żadnej z tych wiadomości. Cowięcej, ich faktyczna treść była dodatkowo ukrywana w zalewie niepotrzebnych informacji.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 189/312
To samo dotyczy identyfikacji kontraktów. Nawet mnie trudno było dojść do tego, co tam się
dzieje.
Kolejna długa pauza, której Geary potrzebował na przemyślenie sprawy.
- A jednostki pomocnicze? Czy one także są budowane?
- No... - Jemenson, choć wyglądała na zaskoczoną tym pytaniem, odpowiedziała: - Nie
trafiłam na ślad dokumentów mogących świadczyć o budowie nowych jednostek
pomocniczych, admirale.
Może dlatego admiralicja próbowała mu odebrać jedną z eskadr pomocniczych tuż
przed planowanym wylotem? Ale równie prawdopodobna wydała mu się teoria mówiąca, że
jednostki nowej floty będą broniły przestrzeni Sojuszu, gdzie wsparcie nie jest potrzebne,
ponieważ okręty mają dostęp do baz i nie muszą operować na terenie zajętym przez wroga.
Pytanie tylko, dlaczego budowę tych okrętów starano się ukryć również przed nim. I
dlaczego członkowie Rady zapewniali go tak gorliwie, że nie dadzą pieniędzy na nowe
jednostki. No i o co chodziło z tymi niezwykle kosztownymi modernizacjami... Czyżby nowe
jednostki budowano z myślą o znacznie dłuższej służbie? To by oznaczało, że ktoś tam pojął
w końcu, jaki los czeka jednostki, którymi dowodził Geary.
Jamenson przyglądała mu się z niepokojem, przygryzając dolną wargę. W końcu
admirał skinął głową.
- Dziękuję, poruczniku. To bardzo ważna informacja, a dowiedzieliśmy się o niej
dzięki pani niezwykłym zdolnościom. Czy to już wszystko, co wywęszyliście?
- Nie, sir. Ale na razie nie mogę powiedzieć nic więcej.
- Niemniej jest pani pewna, że władze nakazały budowę dwóch tuzinów największych
jednostek oraz odpowiedniej liczby okrętów eskorty?
- Tak, sir. Mogę przedstawić panu szczegóły, które pozwoliły mi dokonać takiej
oceny.
- Proszę je zostawić... - Geary zamilkł ponownie. - I proszę podziękować kapitanowiSmythe’owi za jego dalekowzroczność i chęć podzielenia się ze mną informacjami. Czy
macie może jakieś ślady świadczące o tym, że biurokraci Sojuszu połapali się już w tym, że
my także modernizujemy okręty?
- Przykro mi, sir, ale nie mamy. Ale do momentu wylotu nic o tym nie świadczyło.
Naprawdę starałam się jak mogłam, by zagmatwać meldunki.
- W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że kiedyś podziękuję któremuś z podwładnych
za to, że tak bardzo przyłożył się do tej roboty. - Geary spojrzał na nią z najwyższymuznaniem. - Cholernie dobra robota, poruczniku Jamenson. Dziękuję - powtórzył.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 190/312
Chyba będzie musiał przyznać jej jakieś odznaczenie, gdy wykonają zadanie i wrócą
do domu, ponieważ ta informacja mogła wpłynąć znacząco na los jego floty. Tylko jak ma
uzasadnić swoją decyzję? W trudnych warunkach operacyjnych i przy bardzo ograniczonych
możliwościach porucznik Jamenson zdołała, i to niejednokrotnie, zmylić admiralicję,
doprowadzając do sytuacji w której moi zwierzchnicy nie byli w stanie odkryć, co tak
naprawdę robimy. Wielu młodych oficerów, a zapewne starszych też, robiło podobne rzeczy
w przeszłości, ale Jamenson byłaby pierwszą, którą ktoś za to odznacza.
Dwanaście pancerników i tyleż samo okrętów liniowych. I wszystko to trzymane w
tajemnicy przed podatnikami, a już na pewno przed Syndykami. Tylko dlaczego zadano sobie
tyle trudu, by i on o tym się nie dowiedział?
*
Iceni uśmiechała się blado. Wyglądała dzisiaj jak jego partner od interesów albo
koleżanka z konspiracji.
- Wyłożę bez owijania w bawełnę, czego chcę od pana, admirale, a potem powiem, co
mogę zaoferować w zamian, aby mógł pan zadecydować, czy dobijemy targu. Zapewniam
jednak z góry, że nie poproszę o nic, czego nie byłby pan w stanie zrobić... - zamilkła na
moment. - Nasz system potrzebuje pańskiej ochrony przed Enigmami. Jak sądzę, mogę o to
poprosić, ponieważ ten sam paragraf traktatu pokojowego, na który powołujecie się, by móc
podróżować swobodnie przez terytoria dawnych Światów Syndykatu, nakłada na was
obowiązek udzielania nam wsparcia w razie ataków ze strony obcej rasy.
Geary nie spodziewał się po niej takiego postawienia sprawy. Miał nawet wrażenie, że
to kolejny przykład interpretacji przepisów, „o które prawnicy mogliby się sprzeczać w
nieskończoność”, ale skoro Iceni mogła przekonać obywateli Światów Syndykatu, że traktat
mówi, iż flota uzyskała przywilej swobodnego podróżowania w zamian za obronę ich
systemu, kiedy zajdzie taka potrzeba, Sojusz miałby spory problem z uzasadnieniem
odrzucenia tych żądań. Zwłaszcza że sam zamierzał korzystać z braku precyzyjności tegozapisu.
- Poza tym - kontynuowała Iceni, jakby kwestię porozumienia w sprawie obrony mieli
już za sobą - liczę na wasze bierne wsparcie i aktywną obecność. Nie mam żadnych danych
na temat aktualnej liczebności sił Sojuszu, a rząd centralny Światów Syndykatu notorycznie
odmawia nam odpowiedzi na pytania związane z jego stanem posiadania, niemniej wierzę, że
okręty, które ma pan pod rozkazami, są najpotężniejszym związkiem taktycznym, jakim
dzisiaj dysponuje ludzkość. Zatem sama informacja o tym, że będziecie rękojmią niezależności naszego systemu, powinna być wystarczająco odstraszająca dla ewentualnych
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 191/312
najeźdźców, zarówno ludzi, jak i Obcych.
Zarówno ludzi, jak i Obcych. Iceni nie powinna spodziewać się żadnego zagrożenia ze
strony Sojuszu. Jedynym przeciwnikiem, którego mogła się obawiać, rzecz jasna prócz
Enigmów, był któryś z DON-ów zawiadujących pobliskimi systemami. Niektórzy pewnie
obrośli już w piórka i korzystając z zamieszania, zaczęli grozić sąsiadom i walczącemu o
życie rządowi centralnemu.
- Wasza aktywna obecność także będzie miała wielkie znaczenie. - Iceni wskazała na
holograficzną mapę przestrzeni i widoczny na niej System Centralny. - Nasz nowy rząd ma
pełne ręce roboty z utrzymaniem kontroli nad systemami, które nadal znajdują się w jego
posiadaniu. Każdy frachtowiec, który przybywa do nas, przynosi jednak informacje o nowych
systemach, które... żądają autonomii. Światy Syndykatu zapewne nie zdołają przymusić ich
wszystkich do powrotu, zwłaszcza że nie dysponują dzisiaj zbyt wielką flotą, głównie dzięki
pańskim wyczynom, admirale Geary. Niemniej jedne systemy są ważniejsze od innych. Wiem
doskonale, jak bardzo zależy rządowi na odzyskaniu kontroli nad Midway. Chodzi o wrota
hipernetowe, ale też o strategiczne położenie... - Iceni zamilkła na chwilę, dając mu czas na
przyswojenie tych informacji. - Wasze wsparcie może być nieocenioną pomocą dla wysiłków
ludności tego systemu pragnącej zdobycia wolności i niezależności, czyli wartości, które
Sojusz zawsze chronił.
Czyżby prosiła mnie o pomoc w ogłoszeniu niezależności od Światów Syndykatu?
Zauważyłem, że wspomniała o wolności i niezależności, które mają rzeczywiście wielkie
znaczenie dla Sojuszu, ale nie padło ani jedno słowo o demokracji. Wątpię, aby było to
celowe przeoczenie. Nie sądzę też, by rozumiała pojęcie wolności w ten sam sposób jak
reszta mieszkańców tego systemu.
- Rozumiem jednak - kontynuowała Iceni - że aktywne wsparcie naszych starań będzie
niemożliwe bez pogwałcenia zapisów traktatu pokojowego. Proszę więc wyłącznie o to, by
odmówił pan mieszania się w nasze sprawy, jeśli władze centralne zwrócą się do pana opomoc w przejęciu kontroli nad naszym systemem, ponieważ jest niezwykle ważny z punktu
widzenia obrony terytoriów zdobytych przez ludzkość.
Rione miała rację. Iceni planowała ogłoszenie niepodległości. A może raczej odcięcie
się od dawnych struktur i pozostanie u steru władz tego systemu.
- A teraz - dodała, spoglądając prosto w obiektyw z miną, która musiała być idealnym
odwzorowaniem wyrazu twarzy kogoś, kto nie ma nic do ukrycia - przejdźmy do tego, co
mogę zaoferować w zamian. - Na wyświetlaczu obok niej pojawiły się wrota hipernetowe. -Wszystkie wrota znajdujące się w przestrzeni należącej niegdyś do Światów Syndykatu mają
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 192/312
zabezpieczenia, które jak pan zapewne doskonale wie, ograniczają skutki ewentualnej
implozji. Za każdym razem gdy tracimy któreś z wrót, nasz hipernet się kurczy. Tracimy na
tym militarnie, handlowo i gospodarczo. Gdyby Enigmowie zdecydowali się na
zlikwidowanie wszystkich wrót, a wiemy, że są w stanie to zrobić, skutki byłyby
niewyobrażalne. Sądzimy, że nie uczynili tego dotąd tylko dlatego, że próbują znaleźć sposób
na obejście naszych zabezpieczeń, aby ich wysadzenie zakończyło się wymazaniem z map
kosmosu całych zamieszkanych przez nas systemów.
Geary wgapiał się w hologram rozmówczyni, dziękując żywemu światłu gwiazd za to,
że nie może go teraz widzieć. Kolaps całego systemu wrót? Nie spowodowałoby to
bezpośrednich szkód, ale zastosowanie podobnej taktyki byłoby zabójcze dla ludzkości w
dłuższym wymiarze czasu, co zrozumiał w chwili, gdy Iceni zaczęła o tym mówić. Gdy tylko
Obcy dojdą do wniosku, że wrót nie da się użyć jako broni, z pewnością uznają również, że
nie ma sensu pozwalać wrogowi na dalsze z nich korzystanie.
Kobieta machnęła lekceważąco ręką.
- Domyślam się, że Sojusz także doszedł do podobnych wniosków i pracujecie już nad
rozwiązaniem tego problemu. Niemniej my posiadamy mechanizm, który jest w stanie
zablokować rozkaz kolapsu, tak więc nasze wrota, pojedynczo i jako system, zostały już
zabezpieczone na wypadek ataku Obcych.
Czy Sojusz pracował nad podobnym systemem? Z pewnością. Czyż nie dlatego
próbowano ściągnąć wszystkich specjalistów znających się choć odrobinę na hipernecie?
Komandor Neeson był jednak zdania, że flota nie dysponuje umysłami, które mogłyby
wesprzeć w tej sprawie ekspertów rządowych. Zwłaszcza od śmierci kapitan Cresidy.
Z drugiej strony, usunięcie tych ludzi z okrętów mogłoby doprowadzić do sytuacji, że
nikt w szeregach floty jeszcze przez długi czas nie zdawałby sobie sprawy z zagrożeń, jakie
nadal mogły stanowić wrota. Nie mówiąc już o stworzeniu mechanizmów, które oferowała
Iceni.Geary skierował wzrok na własną mapę przestrzeni, zastanawiając się, ile czasu
zajęłoby mu ponowne dotarcie do przestrzeni Sojuszu w najprostszy sposób, czyli za
pośrednictwem punktów skoku. Tym razem do przebycia miał trasę niemal dwa razy dłuższą
niż pamiętny odwrót z Systemu Centralnego. To byłaby przysłowiowa droga przez mękę
nawet bez zagrożenia nieustannymi atakami, zwłaszcza że nie mieliby żadnej łączności z
domem. A paliwo, żywność... jak miałby je zdobywać podczas tak długiej podróży, nie
dopuszczając się gróźb, a nawet przemocy?Co by było, gdyby po powrocie z wyprawy przeciw Obcym, gdy jego mocno
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 193/312
uszkodzonym okrętom kończyłyby się zapasy, na Midway dowiedziałby się, że zamiast
prostej i szybkiej drogi do domu czeka go niemal rok lotu z systemu do systemu?
A może rządzący wiedzieli o tym zagrożeniu i dlatego tak bardzo się upierali, by
wyruszył jak najszybciej i zdobył informacje, które pozwolą na okiełznanie Obcych?
Dlaczego jednak nikt mu o tym nie powiedział?
I dlaczego własna admiralicja zamierzała go ograbić z najpotężniejszych jednostek
pomocniczych tuż przed wylotem z Varandala, skoro misja była tak ryzykowna, że wymagała
maksymalnego wsparcia? Może chodziło tylko o to, by on nimi nie dysponował, a nie o
zapewnienie dostaw dla nowo tworzonych jednostek? A może o obie kwestie naraz?
Dlaczego Radzie mogłoby zależeć na uwięzieniu najpotężniejszej floty, jaką
dysponowała ludzkość, tak daleko od własnych granic? Uwięzienie tej floty oznaczało także...
pozbycie się jego.
„Żywy bohater może być bardzo niewygodny”.
Nagle zdał sobie sprawę, że Iceni znowu przemawia.
- Jestem pewna, że doceni pan wartość mojej oferty - W zamian za plany naszych
urządzeń proszę tylko o niejednoznaczne milczenie, gdyby ktoś pytał, czy naprawdę będziecie
bronić naszego systemu przed każdą agresją, i o odmowę pomocy rządowi centralnemu
Światów Syndykatu, gdyby zamierzał on zaatakować naszą miłującą pokój społeczność. -
Wyraz totalnej nieszczerości, tak charakterystyczny dla wszystkich DON-ów, został teraz
zastąpiony uśmiechem. - Jak pan widzi, admirale, chodzi mi nie tylko o własny interes, ale też
o dobro mojego ludu. Wystarczy, że da mi pan... słowo honoru... a uznam, że dobiliśmy targu.
Proszę powiedzieć, że akceptuje pan moje warunki, a natychmiast przekażę panu plany
naszych zabezpieczeń. Czekam na pańską zgodę, admirale Geary. W imieniu ludu. Mówiła
Iceni. Bez odbioru.
Ukrył twarz w dłoniach, bijąc się z myślami.
Rada nie będzie się czuła związana żadną obietnicą, którą złożę tym ludziom, alewygląda na to, że Iceni wzorem Badayi uwierzyła, że dzisiaj to ja pociągam w Sojuszu za
wszystkie sznurki. Jeśli odpowiem jej, że muszę wykonywać rozkazy rządu Sojuszu, co jest
przecież prawdą, na pewno uzna, że się wykręcam od umowy.
Z drugiej strony ten sam rząd być może chce mojej izolacji w odległym sektorze
Galaktyki. Co zrobią Obcy, gdy wedrzemy się na ich terytoria? Przecież ich odpowiedzią
może być natychmiastowe zniszczenie wszystkich wrót w przestrzeni Światów Syndykatu.
Czy nikt naprawdę nie pomyślał o takiej ewentualności? Mam do czynienia z rozmyślnymdziałaniem rządzących czy ze zwykłym brakiem dalekowzroczności? Fiasko sprawy z
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 194/312
oskarżeniami pokazuje dobitnie, że ster władzy dzierżą ludzie, którzy nie potrafią uczyć się na
własnych błędach, a gdy przychodzi co do czego, zawsze kierują się wyrobionymi odruchami.
Jak wiele wie Rione?
Śmieszna sprawa. Syndycy stworzyli te zabezpieczenia, wykorzystując dostarczone
przez Geary’ego informacje na temat wirusów kwantowych i plany zabezpieczeń, które
„wyciekły” z systemów floty, gdyż istniało realne zagrożenie, że Enigmowie użyją kolapsu
wrót do zniszczenia floty Sojuszu. A może nie ma w tym niczego śmiesznego? Chyba
powinien zgodzić się na te warunki. Bronienie Syndyków zamieszkujących Midway było
bardzo humanitarnym posunięciem, w dosłownym znaczeniu, i opłacalnym, ponieważ ludzie
ci mogli pomóc w obronie Sojuszu przed bardzo poważnym zagrożeniem. Zgadzając się na
propozycje Iceni, zyskiwał możliwość zdobycia niezwykle cennych urządzeń, które mogły
stanowić przełom w dotychczasowej patowej sytuacji. Jeśli pogrążony w politycznych
niesnaskach Sojusz nie odkrył dotąd nowego zagrożenia albo nie potrafił jeszcze
skonstruować wystarczających zabezpieczeń, to czy zadaniem Geary’ego nie jest
sprowadzenie rozwiązań stosowanych przez niedawnego wroga?
Iceni nie chciała niczego na piśmie. I nic dziwnego. Nie mogła podpisywać traktatów,
które jej własny rząd uznałby za zdradę stanu. To było przygnębiające, podobnie jak widok
tej kobiety mówiącej z kamienną twarzą o słowie honoru, którego to pojęcia z pewnością
wcześniej nie znała. Przez moment Geary zastanawiał się, jakich sformułowań DON-owie
używają pomiędzy sobą, gdy chcą gwarancji, że ich umowy będą respektowane.
W tej sprawie nie mogę prosić nikogo o radę. Jeśli zawrę porozumienie z Iceni, może
to być poczytane za złamanie prawa, nadużycie władzy i uwikłanie Sojuszu w wewnętrzne
sprawy Światów Syndykatu. A każdy, z kim będę rozmawiał na ten temat przed dobiciem
targu, może zostać uznany za mojego wspólnika. Tę decyzję muszę podjąć sam, bez pomocy
z niczyjej strony.
Ściągnął raport wywiadu opracowany na podstawie wiadomości przechwyconych powejściu do tego systemu i zaczął czytać go po raz kolejny. Iceni nadal była najstarszym DON-
em. Drugą szychą po niej był dowódca sił planetarnych, człowiek nazwiskiem Drakon.
Wywiad wiedział na jego temat niewiele, pewne było tylko jedno: człowiek ten brał udział w
serii potyczek na granicy z przestrzenią Sojuszu i był na tyle skutecznym dowódcą, że został
odnotowany w raportach, zanim zniknął w niewiadomych okolicznościach, by trafić na
syndyckie zadupie.
Geary pomyślał o Jasonie Boyensie, schwytanym DON-ie, którego odstawił naMidway. Dowiedział się od niego, że przydział do tego systemu był traktowany jako swoista
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 195/312
forma wygnania. Ciekawe, co ten Drakon zmajstrował i kogo tym wkurzył?
Na liście znajdował się także DON nazwiskiem Hardrad, który zawiadywał siłami
bezpieczeństwa w systemie. Jego status, sądząc z raportu, był równy temu, który przysługiwał
Iceni oraz Drakonowi. Z tego, co Geary zdążył zauważyć, syndycka bezpieka miała ogromną
władzę. Za jego czasów było podobnie, ale bardzo długa wojna wzmocniła pozycję agentów
sił wewnętrznych. DON-owie zarządzający siłami bezpieczeństwa niektórych systemów mieli
nawet dostęp do broni atomowej będącej straszakiem na wypadek masowych buntów.
Ciekawe, jak Iceni zamierza poradzić sobie z Hardradem, a może już go zdążyła na tyle
przekabacić, że poprze jej plany?
W innych rejonach przestrzeni Światów Syndykatu widział na własne oczy, jak
wygląda ogłoszenie niepodległości. Walczyły ze sobą wojsko, ludność cywilna i służba
bezpieczeństwa. Nie chciał nawet myśleć o tym, że Midway spotka podobny los, ale na to
akurat nie miał żadnego wpływu.
W raporcie znajdowała się także lista pomniejszych DON-ów, których nazwiska
figurowały w archiwach Sojuszu, oprócz tego nie znalazł zbyt wielu użytecznych informacji,
tylko kilka fragmentów rozkazu dla sił planetarnych i wykaz okrętów wojennych
stacjonujących w tym systemie.
Tutaj nie mógł znaleźć odpowiedzi. Dlatego wrócił na korytarze „Nieulękłego” i udał
się nimi do najgłębszej sekcji kadłuba, gdzie komnaty przodków oferowały chwile
samotności każdemu, kto chciał się pomodlić. Usiadł w pustym pomieszczeniu i zapalił
ceremonialną świecę.
Czcigodni przodkowie, wiecie, jaką decyzję muszę dziś podjąć. Dajcie mi jakąś
wskazówkę.
Odczekał chwilę, ale niczego nie poczuł, dlatego ponowił pytanie. Znowu nic.
Zdmuchnął więc świecę i wyszedł.
W drzwiach nieomal zderzył się z marynarzem, który zmierzał szybkim krokiem wstronę komnat. Człowiek ten z niemal komicznym wyrazem twarzy próbował stanąć na
baczność i zasalutować.
- Przepraszam, admirale.
- Nic się nie stało - uspokoił go Geary, odsuwając się, by zrobić przejście. - Widzę, że
macie niezwykle ważne pytanie do przodków.
- To nic pilnego, sir - odparł potulnie marynarz. - Chodzi o mnie i... przyjaciółkę. Wie
pan. Takie tam prywatne sprawy. O ważniejsze rzeczy się nie martwię, ponieważ wiem, żepan nami dowodzi, więc na pewno wrócimy do domu. Jak rodzice mnie pytali, czy wrócę z tej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 196/312
misji, to im powiedziałem tylko tyle, że pan nami znowu będzie dowodził, i to im
wystarczyło. Od razu wiedzieli, że flota musi wrócić.
- Dziękuję. - Geary stał jeszcze przez chwilę, patrząc na oddalającego się marynarza.
Czyżby przodkowie dali mu odpowiedź? Flota musi wrócić. Co może gwarantować
bezpieczny powrót do domu bez względu na to, co czeka tam jego samego?
Wróciwszy do swojej kajuty, Geary wziął się w garść, przybrał pewną minę i wysłał
odpowiedź.
- Wyrażam zgodę na pani propozycję. Nie będę rozpowiadał wszem wobec, że moim
zadaniem jest obrona waszego systemu przed innymi zagrożeniami niż te, jakie się kojarzą z
Enigmami, ale daję pani słowo honoru, że nie zaprzeczę, jeśli ktoś mnie o to zapyta. Nie
mogę także obiecać, że moje okręty albo inne siły Sojuszu nie otrzymają w przyszłości
rozkazu wsparcia rządu centralnego Światów Syndykatu w próbie odzyskania kontroli nad
tym systemem, niemniej może mieć pani pewność, że będę stanowczo przeciwny tym
poleceniom i nie obejmę stanowiska dowódcy takiej misji. W zamian oczekuję, prócz
obiecanych planów, zobowiązania, że nie będzie pani próbowała wykorzystywać wsparcia tej
floty do własnych celów ani też nie ogłosi pani, że wspieram w jakikolwiek sposób wasze
poczynania. Jeśli powie pani publicznie coś takiego, natychmiast wystosuję oficjalne dementi.
W razie użycia przez panią siły wobec mieszkańców tego systemu albo zaatakowania
sąsiednich terytoriów uznam naszą umowę za nieważną. - I jeszcze jedna sprawa. - Proszę
także o informację, co się stało z DON-em Boyensem po tym, jak zostawiliśmy go u was.
Oczekuję potwierdzenia przyjęcia moich warunków i obiecanych planów systemu
ostatecznych zabezpieczeń wrót hipernetowych.
Niespełna dziesięć minut po wysłaniu tej wiadomości Geary usłyszał brzęczyk
sygnalizujący, że ktoś czeka przy włazie. Otworzył i zdziwił się, widząc na progu porucznika
Igera. Czego oficer wywiadu może szukać w kajucie admirała?
- Sir - odezwał się mocno podenerwowany chłopak - chciałem zameldować, żemusimy zająć się sprawą jednego z wyższych oficerów.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 197/312
DZIESIĘĆ
- Słucham? - zapytał Geary.
Czyżby wywiad monitorował także jego rozmowy? Czyżby na tym polegało
sprawdzanie lojalności, o czym tyle słyszał, ale w co nigdy nie wierzył?
Nerwowość Igera znowu wzrosła. Geary jeszcze nigdy nie widział go tak
zakłopotanego.
- To... sprawa dotycząca ważnego oficera, admirale. Muszę ją panu zgłosić.
- Zgłosić mnie? - A zatem nie o niego chodziło. - O kim my w ogóle rozmawiamy?- O dowódcy jednego z okrętów, sir, a dokładniej mówiąc, jednego z liniowców.
Geary zesztywniał nagle, spojrzał w oczy Igera.
- O co chodzi? Mam nadzieję, że to nic w stylu wyczynów kapitana Kili?
- Nie, sir! - Porucznik pokręcił mocno głową. - Przepraszam, sir. Nie, nie. To zupełnie
coś innego, ale i tak muszę złożyć panu meldunek - powtórzył po raz trzeci.
Nie było mu lekko, skoro musiał złożyć doniesienie na jednego z dowódców. Geary
nakazał sobie spokój i skinął głową.- Niech to będzie lekcją dla pana, poruczniku. Tak się nie składa meldunków w
ważnych sprawach. O kogo chodzi?
- O komandor Bradamont, sir, dowódcę „Smoka”.
O Bradamont? Osobę, której ufała Desjani?
- Cóż takiego uczyniła komandor Bradamont?
- Ściągała nasze analizy dotyczące oceny stanu gotowości bojowej tego systemu
gwiezdnego.
Te same, które Geary przeglądał przed chwilą.
- Chciała sprawdzić, czym może dysponować nasz ewentualny przeciwnik? Jeden z
moich dowódców chciał się dowiedzieć, jakie są siły militarne Syndyków?
- Tak, sir.
- W czym więc problem, poruczniku?
Młodzieniec, który zaczął się nieco odprężać, znowu się zmieszał.
- Mimo piastowanej funkcji dowódcy okrętu, która zezwala na dostęp do takich
dokumentów, i mimo faktu, że ktoś taki jak ona powinien dysponować podobną wiedzą, jej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 198/312
akta zostały oznaczone przez służbę bezpieczeństwa klauzulą ograniczonego zaufania. Nie
wiem, czy pan...
- Chodzi panu o to, czy wiem, że była więźniem syndyckiego obozu pracy? -
Dowiedział się o tym fakcie z rozmowy z Desjani, sam nie grzebał w papierach, i nie zdziwiło
go, że służba bezpieczeństwa miała Bradamont na oku. - Wydawało mi się, że ta sprawa
została już zamknięta.
- Ma pan rację, sir, ale nadal mamy obowiązek meldować o jej zachowaniach w
określonych sytuacjach, a czy miał pan okazję zapoznać się z naszą analizą dotyczącą sił
Syndykatu w tym systemie?
Geary o mało nie parsknął śmiechem, gdy usłyszał, w jak zawoalowany sposób Iger
pyta go, czy także czytał jego raport.
- Tak. Przejrzałem ją kilka minut temu. Co takiego się w niej znajduje, że musieliście
zwrócić uwagę na komandor Bradamont?
- Chodzi o jednego z oficerów służących w tym systemie - wyjaśnił Iger. - O
podDON-a czwartego stopnia. Nazywa się Donald Rogero. Mamy podstawy przypuszczać, że
to ten sam mężczyzna, w którym komandor Bradamont... no... ona... eee... zakochała się
podczas pobytu w niewoli.
- Aha. Rozumiem.
- Polecono mi zameldować panu o tym - kontynuował porucznik Iger przepraszającym
tonem - ponieważ sprawa dotyczy jednego z dowódców floty.
- Rozumiem. - Naprawdę pojmował przyczyny, które zmusiły Igera do tej wizyty. Co
jednak chodziło po głowie Bradamont? - Czy zna pan powody uniemożliwiające poruszenie
tej sprawy bezpośrednio z komandor Bradamont?
- Nie, sir. Ale otrzymałem zakaz dalszego śledzenia tej sprawy bez zatwierdzenia z
góry. Oczywiście pana nie dotyczą podobne obostrzenia, nie licząc zwykłych przepisów
regulaminu floty. Komandor Bradamont nie miała dostępu do żadnych wiadomościniejawnych.
- Świetnie. Dziękuję. Doceniam, że poinformował mnie pan o wszystkim, i to w tak
przepisowy sposób. Nie widzę też żadnych powodów, dla których miałby pan dalej zajmować
się tą sprawą. - Wyłuszczył to tak dokładnie, ponieważ chciał, by Iger wiedział, że choć
donoszenie na oficerów jest niełatwym zadaniem, poradził sobie z nim w profesjonalny
sposób.
Zadowolony porucznik oddalił się w kierunku swojej świątyni wywiadu, a gdy włazzamknął się za jego plecami, Geary od razu połączył się z mostkiem „Smoka”.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 199/312
- Chcę rozmawiać na prywatnym kanale z komandor Bradamont. Proszę, by zgłosiła
się do mnie jak najszybciej.
Niespełna pięć minut później w kajucie Geary’ego pojawiła się jej holograficzna
sylwetka. Komandor zasalutowała, na jej twarzy widać było wyłącznie zaciekawienie.
- Słucham, admirale. Rozmowa na prywatnym kanale? Czy to dotyczy „Smoka”?
- Nie, komandorze. - Geary nie usiadł, więc i ona stała. Dopóki nie dowie się więcej,
wolał utrzymać oficjalny ton rozmowy. - Chodzi o sprawy prywatne, ale zahaczające po
części o pełnione stanowisko.
Nawet nie mrugnęła okiem, lecz zaciekawienie natychmiast zniknęło z jej twarzy.
- Pyta pan o Rogero?
- Zgadza się. Chciała pani sprawdzić, czy tutejszy podDON czwartego stopnia jest
tym samym człowiekiem, w którym zakochała się pani podczas niewoli?
- Jestem pewna, że to on, admirale. Kiedy ostatni raz o nim słyszałam, służył pod kimś
nazwiskiem Drakon, który został zesłany do tego systemu za opowiedzenie się po
niewłaściwej stronie podczas konfliktu dwóch bardzo poważnych syndyckich osobistości.
A to ciekawe. Bradamont wiedziała o wiele więcej o statusie Drakona, niż zdradzał
raport wywiadu, który przed momentem czytał. Co to mogło znaczyć?
- Czy to była zwykła ciekawość, komandorze, czy zamierzała pani zrobić coś w
sprawie Rogero, gdyby okazało się, że to ten sam człowiek?
Bradamont odpowiedziała dopiero po chwili.
- Nie wiem, sir.
- Nadal go pani kocha?
Kolejna przerwa.
- Tak, sir. - Spojrzała na niego wyzywająco. - Wojna się już przecież skończyła.
- Owszem - przyznał Geary. - Ale na razie nie zostaliśmy ponownie jedną wielką
szczęśliwą rodziną.- Jeśli pan tego zażąda, admirale, mogę przysiąc, na co pan zechce, że uczucie nie
wpłynęło negatywnie na moją postawę zawodową. Nie zawiodłam też ani razu na stanowisku
dowódcy okrętu wojennego Sojuszu. Z przyjemnością powtórzę te słowa w pokoju
przesłuchań, aby nikt nie mógł podważyć mojej prawdomówności.
Ta odpowiedź wydawała mu się szczera, zresztą gdyby istniały jakiekolwiek
wątpliwości w tej sprawie, służba bezpieczeństwa nie wydałaby jej certyfikatu i nie zezwoliła
na powrót do floty.- Nie sądzę, aby wizyta w pokoju przesłuchań była konieczna, komandorze. Mogę
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 200/312
zadać pani pytanie osobiste? Na inny temat, rzecz jasna. Walczyła pani już u naszego boku z
Syndykami. Czy nigdy nie przyszło pani na myśl, że Rogero może się znajdować na
pokładzie któregoś z wrogich okrętów?
- Nie mogłam sobie pozwolić na podobne myślenie, sir. - Bradamont spoglądała mu
prosto w oczy. - Miałam zadanie do wykonania i byłam pewna, że on by mi wybaczył.
- Wybaczyłby, że chce go pani zabić podczas bitwy? Wątpię, by jakikolwiek człowiek
był aż tak wyrozumiały, komandorze.
- On wiedział, czym jest poczucie obowiązku, admirale. To jeden z powodów, dla
którego... Zaraz zada mi pan zapewne jeszcze jedno pytanie. Chce pan wiedzieć, jak doszło
do tego, że zakochałam się w syndyckim oficerze.
- To nie moja sprawa - odparł Geary, aczkolwiek paliła go ciekawość.
- I tak panu powiem, ponieważ uważam, że pan przyjmie moje wyjaśnienia o wiele
lepiej niż inni. - Zmrużyła oczy, jakby nie tylko zbierała myśli, ale także sięgała pamięcią
daleko wstecz. - Zostałam wysłana do obozu na odległej planecie wraz z wieloma innymi
świeżo schwytanymi jeńcami. Nasz transportowiec został poważnie uszkodzony. Wszystkim
nam groziła śmierć. Rogero dowodził oddziałami planetarnymi Światów Syndykatu, które
trafiły razem z nami na pokład tej jednostki. Ocalił nas. Rozkazał otworzyć wszystkie cele, a
potem pozwolił jeńcom pracować wspólnie z załogą przy naprawie okrętu. - Bradamont
ponownie przeniosła spojrzenie na Geary’ego. - Ukarano go za to degradacją i usunięciem ze
stanowiska.
- Złamał regulamin.
- Tak. Jego przełożeni stwierdzili, że powinien był nas zostawić na pewną śmierć.
Wiem o tym, bo kilkoro z nas zostało powołanych na świadków podczas jego procesu.
Wymuszano na nas obciążające go kłamstwa. Rogero został skazany i nie tylko utracił
stanowisko dowódcy sił planetarnych, ale też został wysłany do obozu, choć nie jako więzień.
Tak wygląda syndyckie poczucie humoru, admirale. Skoro tak bardzo zależało mu naratowaniu jeńców, zrobiono z niego obozowego strażnika.
To zaczynało mieć sens.
- On był jednym z najstarszych stopniem syndyckich oficerów we władzach obozu, a
pani jego odpowiednikiem w hierarchii więźniów, co sprawiało, że mieliście okazję do
regularnych spotkań.
- Tak, sir. Wiedziałam, jakim jest człowiekiem, udowodnił to swoimi czynami, za
które zresztą został przeniesiony karnie do naszego obozu. - Bradamont zamilkła na moment.- Pan i... kapitan Desjani... musicie wiedzieć, co przeżywałam, gdy zrozumiałam, co do niego
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 201/312
czuję. Nie tego... pragnęłam i oczekiwałam. A gdy dowiedziałam się, że on czuje to samo do
mnie... wydało mi się to niemożliwe. Pozostał uczciwym i honorowym człowiekiem,
admirale, mimo że szkolono go, by zachowywał się w zupełnie inny sposób. Przy tym oboje...
pozostaliśmy wierni swoim przekonaniom. Nigdy nie złamałam przysięgi danej Sojuszowi.
Nigdy nie zhańbiłam swoich przodków. Bez względu na to, co inni... - głos jej się załamał.
- Rozumiem. Syndycy chyba też nie najlepiej przyjęli wasz romans. Panią odesłano do
innego obozu, a on trafił na wygnanie aż tutaj.
- Początkowo było inaczej. DON Drakon miał wtedy parę dobrych dojść i w końcu
zdołał załatwić ułaskawienie dla Rogero, aby ten mógł wrócić pod jego rozkazy, gdy ja
zostanę odesłana do innego obozu. Admirale... - Tym razem wahała się o wiele dłużej. -
Jestem uwikłana w pewną grę naszego wywiadu. W ściśle tajną sprawę. Wątpię, aby
ktokolwiek w tej flocie wiedział o niej albo miał okazję zapoznać się z dotyczącymi jej
dokumentami. Nie mogę jednak pozostawić pana w kompletnej niewiedzy, jest pan w końcu
moim przełożonym i głównodowodzącym admirałem floty. Syndycy mieli uwierzyć, że moja
miłość do Rogero umożliwi zwerbowanie mnie do współpracy. Karmiłam ich nic nie
znaczącymi raportami od wielu lat, za wiedzą naszego wywiadu rzecz jasna. Każdą z tych
spreparowanych informacji przekazywałam bezpośrednio na ręce Rogero.
Kolejne zaskoczenie.
- Co nasz wywiad chciał na tym ugrać? Miała pani zostać kolejnym kanałem
przekazującym mało znaczące informacje dla szpiegów Syndykatu?
- I odbierać od czasu do czasu wiadomości od Rogero, które pozwalały na
rozpracowanie siatki agentów wroga. - Pokręciła głową. - Dość szybko się zorientowałam, że
wiadomości, które Rogero mi przekazywał, wcale nie pochodzą od niego i że nie ma w nich
żadnych istotnych tajemnic, tylko zwykły szum informacyjny. Obie strony prowadziły tę
samą gierkę, ogłaszając wyimaginowany sukces, gdy tak naprawdę niczego nie osiągały.
- Ma pani na to jakieś dowody?Bradamont znowu pokręciła głową.
- Nie, sir. Posiadam tylko listę kontaktów z agentami nadzorującymi mnie w
przestrzeni Sojuszu.
- To była bardzo niebezpieczna gra. - Geary usiadł w końcu, nie spuszczając z niej
oka. - Czy to możliwe, by porucznik Iger miał informacje zdobyte przez panią od Rogero?
Jaki był kryptonim nadany mu przez wywiad Sojuszu?
- Czerwony Mag, admirale.- A jak nazywano panią podczas tej tajnej operacji?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 202/312
- Biała Wiedźma, sir.
Geary sięgnął do komunikatora.
- Poruczniku Iger. Czy posiada pan jakieś raporty z syndyckiego źródła określanego
jako Czerwony Mag?
Iger nie zdołał ukryć zaskoczenia, zaraz jednak przeniósł wzrok na ekran, by
sprawdzić bazy danych, zanim znów spojrzał na Geary’ego, tym razem z jeszcze większym
zdziwieniem.
- Owszem, sir, ale nie widzę nigdzie zapisu, aby pan je pobierał. Mógł pan mieć
dostęp do danych z tych materiałów, ale ich źródło i pseudonim agenta były na pewno
zastrzeżone.
- Zna pan prawdziwe nazwisko tego źródła?
- Nie, sir. Takich danych nie przekazuje się do baz danych okrętów, by w razie ich
przejęcia po przegranym starciu nie zdradzić wrogowi żadnej istotnej tajemnicy.
- Czy komandor Bradamont prosiła kiedykolwiek o dostęp do tych dokumentów?
- Nie, sir! Z jej... przeszłością byłoby to... dość trudne. Przy takim zastrzeżeniu na
aktach wręcz niemożliwe.
- A macie tam coś u siebie o źródle noszącym kryptonim Biała Wiedźma?
Iger sprawdził to z jeszcze większym zakłopotaniem.
- Admirale, muszę pana zapytać, skąd pan zna te kryptonimy. To dane objęte ścisłą
tajemnicą.
- Czy Biała Wiedźma jest w jakiś sposób powiązana z Czerwonym Magiem?
- Tak... sir, aczkolwiek nie mam dostępu do danych tego źródła. Admirale, proszę
zrozumieć, że nie mogę nic więcej powiedzieć, dopóki nie zapozna się pan osobiście z tymi
danymi i nie podpisze odpowiednich zobowiązań.
- To mi wystarczy. Dziękuję. - Geary zakończył połączenie, a potem poprosił gestem,
by Bradamont usiadła. - Wszystko się zgadza. I co teraz, komandorze? Jeśli Rogero osobiścieprzesyłał pani informacje, kontaktowanie się z nim może przysporzyć mu sporo problemów.
- Wiem o tym, sir.
Ale ja muszę wiedzieć, co dzieje się w tym systemie gwiezdnym, pomyślał.
- Będę z panią szczery, komandorze. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby Rogero
zechciał podzielić się z panią informacjami o aktualnej sytuacji na Midway. Tutejszy DON
zamierza coś zrobić, a my nie wiemy, jak zareaguje na to reszta osób stojących u steru
władzy.Bradamont nie odzywała się przez dłuższą chwilę.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 203/312
- Nie chciałabym wykorzystywać go w taki sposób, aczkolwiek domyślam się, że on
też dobrze wie, iż byliśmy tylko pionkami w grze naszych rządów. Jeśli będę mogła wysłać
do niego osobistą wiadomość, dam mu możliwość wyboru. Jeśli odpowie i zaczniemy
korespondować, być może uda mi się zdobyć potrzebne informacje, o ile nie uzna ich
ujawnienia za coś sprzecznego z honorem.
- Z honorem? - zapytał bez zastanowienia Geary i zaraz tego pożałował.
Bradamont skwitowała tę wpadkę bladym uśmiechem.
- Zdaję sobie sprawę, że wyrażenia takie, jak honor Syndyka, mogą być dla nas trudne
do pojęcia. Proszę jednak nie zapominać, że to tylko podDON czwartego stopnia, nie żadna
szycha.
- Tak czy inaczej, przepraszam. Czuję się także w obowiązku poinformować panią, że
plotki o wysłaniu wiadomości do niego z pewnością rozniosą się po flocie.
Skrzywiła się tym razem.
- Czy mogą powiedzieć o mnie coś więcej, niż mówili do tej pory?
Rzucił okiem w bok, na wyświetlacz z danymi Bradamont. Przebieg jej służby był
wzorowy. Tulev wypowiadał się o niej w samych superlatywach, a gdy osobiście przeglądał
zapisy ze starć, podczas których dowodziła „Smokiem”, nie znalazł niczego, co podważałoby
zasadność zachwytów starego kapitana.
- Dobrze. Proszę przesłać tę wiadomość na „Nieulękłego”. My przekażemy ją
Syndykom, aby nikt nie mógł powiedzieć, że zostało to zrobione w tajemnicy przed
przełożonymi. Do tekstu dołączymy instrukcję, że odpowiedź też musi przejść przez nasze
ręce.
- Nie mam żadnych zastrzeżeń do pańskiej propozycji, admirale. Biała Wiedźma jest
tą częścią mojej osobowości, którą najchętniej wysłałabym na zasłużoną emeryturę.
- Komandorze, jeśli ma pani nadzieję, że zabierzemy Rogero z nami, gdy będziemy
wracali...- Aż taka głupia nie jestem, sir. - W głosie Bradamont wychwycił smutną nutę, ale
musiał przyznać, że szybko się opanowała i dokończyła idealnie beznamiętnym tonem: - Jeśli
jego poprzednie wiadomości zawierały prawdę, ten DON Drakon jest najlepszym dowódcą,
na jakiego Rogero mógł trafić. Podobno ten człowiek jest bardzo lojalny wobec swoich
podwładnych. Z tego też powodu, aczkolwiek tylko pośrednio, trafił tutaj na wygnanie.
- Wie pani coś o stosunkach pomiędzy Drakonem a Iceni?
- Nie, sir. Ale spróbuję się dowiedzieć.*
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 204/312
- Admirale, kiedy w końcu zobaczymy tych Obcych? - zapytał doktor Setin
płaczliwym głosem.
- Lecimy prosto na punkt skoku prowadzący do systemu, który zajęli - zapewnił go
Geary.
- Wielu moich kolegów niepokoi się zbyt krwawym przebiegiem dotychczasowych
kontaktów pomiędzy naszymi cywilizacjami.
- Może mi pan wierzyć, doktorze, że ja także się tym przejmuję.
*
Iceni znów była uśmiechnięta.
- Bez wahania przyjmuję pańskie warunki, admirale Geary.
Żadnych targów, bez gadania zgodziła się na wszystko. Ale on nie ufał politykom,
którzy szybko przystają na proponowane im warunki. Mógł jednak wprowadzić kolejne
zmiany do tej umowy, wykraczając poza jej dotychczasowe granice, ponieważ słowa tej
kobiety, gdyby okazały się nieprawdziwe, nie zobowiązywały go do niczego. Zresztą komu
by uwierzono, gdyby doszło do konfrontacji: jemu czy jakiemuś podrzędnemu DON-owi?
- Informacje, o które pan prosił, zostały wysłane w osobnej wiadomości -
kontynuowała tymczasem Iceni. - Zawarliśmy w niej plany wspomnianych urządzeń,
przekazanych flocie Sojuszu w darze za niedawną obronę naszego systemu. Jeśli pańscy
naukowcy będą mieli jakieś pytania na temat planów i samych urządzeń, niech skontaktują się
ze mną na tym samym kanale. Co zaś się tyczy DON-a Boyensa, nie ma go tutaj. To znaczy w
naszym systemie gwiezdnym. Udał się do Systemu Centralnego na pokładzie jednostki
kurierskiej, by „służyć wiedzą i doświadczeniem nowemu rządowi”, jak to ujął. - Mina jej
zrzedła na moment. - DON Boyens to bardzo ambitny człowiek. Obawiam się, że nie mogę
powiedzieć o nim nic więcej. Od czasu wylotu nie otrzymaliśmy od niego żadnej wiadomości.
W ciągu minionych kilku miesięcy mieliśmy bardzo sporadyczne kontakty z władzami
centralnymi. - W tym momencie całkiem przestała się uśmiechać, a na jej twarzy pojawił się wyraz zatroskania. - Nie mam zamiaru udawać, że jest mi obojętne, co może spotkać waszą
flotę na terytoriach należących do Obcych. Światy Syndykatu straciły tam wiele okrętów
wojennych. Niemal wszystkie przepadły bez śladu. Wydarzenia te miały jednak miejsce,
zanim odkryliście wirusy kwantowe. Tym razem może być inaczej. Nie mogę wymusić na
was niczego, proszę jednak, by pamiętał pan, admirale, że los moich ludzi zależy od tego, co
tam się wydarzy, dlatego błagam, niech pan zrobi wszystko, by zawrzeć pokój z Enigmami.
W osobnej informacji przesyłam panu wszystkie nowe dane na temat systemu, którymzawiadują obecnie Obcy, nie dlatego, że muszę, tylko by zachować się jak prawdziwy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 205/312
sojusznik, gdyż wspieram pana w tej wyprawie, mimo że może się to wydać dziwne. Jeśli
jednak odwoła się pan do naszych ustaleń na jakimkolwiek innym kanale łączności,
zaprzeczę, by kiedykolwiek doszło do tej rozmowy. W imieniu ludu. Mówiła Iceni. Bez
odbioru.
*
Syndycka flotylla, o wiele mniej liczebna od floty Sojuszu, leciała za nią aż do punktu
skoku, trzymając się jednak w bezpiecznej odległości dwóch godzin świetlnych. Tuż przed
opuszczeniem Midway Geary sprawdził po raz kolejny, czy nadeszła odpowiedź od Rogero.
Niestety, wciąż nie było żadnej wiadomości. Sensory floty nie wykryły także wzmożonej
aktywności wśród Syndyków, więc stało się jasne, że Iceni nie zacznie realizować swoich
planów, dopóki okręty Sojuszu nie opuszczą jej systemu gwiezdnego.
Na koniec Geary połączył się z komandorem Neesonem z „Zajadłego”.
- Sprawdził pan już te plany syndyckiego zabezpieczenia przeciwkolapsowego?
- Tak, sir. To powinno zadziałać. - Neeson wydął wargi. - Aż dziw bierze, że nie
słyszeliśmy przed odlotem, by Sojusz opracował podobne rozwiązania.
- Mnie też to zaskoczyło, komandorze. Nasi uczeni powinni już dawno wpaść na coś
takiego.
- Nie zamierza pan odesłać któregoś okrętu do naszej przestrzeni, by jak najszybciej
dostarczyć Radzie te plany? Na wypadek, gdybyśmy jednak nie posiadali skutecznych
zabezpieczeń?
Geary pokręcił głową.
- To wymagałoby identycznego poświęcenia jak w przypadku naszych utytułowanych
jeńców. Musiałbym wydzielić spore siły do eskorty takiej jednostki, a nie mogę osłabić floty,
dopóki nie dowiemy się, jakie zagrożenia czyhają na nas na terytoriach Obcych. Poza tym
podróż stąd do przestrzeni Sojuszu potrwałaby kilka tygodni. Jeśli Enigmowie zechcą w
odwecie implodować nasze wrota, zrobią to tuż po naszym pojawieniu się w ich przestrzeni,czyli o wiele wcześniej.
- Może powinniśmy zatem opóźnić nasz przelot na Pele, admirale? Przynajmniej do
momentu, aż zabezpieczymy za pomocą tych urządzeń wszystkie wrota w przestrzeni
Sojuszu?
- Nie - zaoponował Geary. - Rozważałem takie rozwiązanie, ale podróż na Varandala i
powrót tutaj zajęłyby jednostce kurierskiej co najmniej dwa miesiące, nawet gdyby nie
napotkała po drodze na żadne przeszkody, a nie jestem wcale pewien, czy syndycki rządcentralny nie spróbowałby osaczyć i zniszczyć słabej flotylli Sojuszu, skoro mógłby potem
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 206/312
udać, że nic nie wie na temat jej zaginięcia. A przecież nie mówimy tutaj tylko o dostarczeniu
planów, ale też o czasie potrzebnym do stworzenia i przetestowania prototypów. Kurier
mógłby wyruszyć w drogę powrotną dopiero po otrzymaniu informacji zwrotnych ze
wszystkich systemów podpiętych do hipernetu. Nie moglibyśmy czekać tutaj bezczynnie, aż
to nastąpi, nie mając pojęcia, czy otrzymamy kiedykolwiek odpowiedź.
Przełączył się na kanał ogólny, by nadać ostatnią wiadomość.
- Wszystkie jednostki przygotują się do natychmiastowego skoku na Pele. Czas
rozpoczęcia manewru: trzy dwa.
*
Flota wynurzyła się z nadprzestrzeni gotowa do natychmiastowego otwarcia ognia.
Wszyscy członkowie załóg byli przygotowani do walki na śmierć i życie. Zamiast tego czekał
ich...
- Nie mam żadnych odczytów.
Desjani spojrzała na wachtowego z operacyjnego.
- Czy nasze systemy zostały oczyszczone z wirusów Obcych?
- Testy systemu na obecność wirusów są nieustannie powtarzane, kapitanie. Tutaj
niczego nie ma.
Geary spoglądał na ekrany wyświetlaczy, nie mogąc uwierzyć, że nie wykryto
żadnych śladów obecności Obcych w systemie Pele. Jemu także przyszło od razu do głowy,
że może to być sprawka wirusów podrzuconych przez Enigmów. Tych samych, których zasad
działania do dzisiaj nie poznali, a odkrytych przez nieocenioną Jaylen Cresidę niedługo przed
jej bohaterską śmiercią. Ukryte w oprogramowaniu sensorów i systemów celowniczych
pozwalały Obcym kontrolować to, co ludzie mogli zobaczyć w otaczającej ich przestrzeni. A
to oznaczało, że ich jednostki pozostawały, praktycznie biorąc, niewidzialne dla wroga.
Tym razem jednak nie znaleziono nawet śladu podobnej infekcji w systemach. Żaden
wirus nie mamił sensorów, a one i tak niewiele pokazywały. Dwie wewnętrzne planetykrążyły wokół centralnej gwiazdy, w dalszej przestrzeni brakowało jednak gazowych
olbrzymów, tak typowych dla podobnych układów planetarnych. Zamiast nich dostrzegli
superplanetę, która bez trudu mogła aspirować do miana brązowego karła. Emitowała sporo
ciepła, ale i tak było go za mało, by uznano ją za gwiazdę. Na krążących pomiędzy nią i
centralną gwiazdą planetach wewnętrznych musiały panować nieznośne upały. Były więc
zbyt rozgrzane, by mogli zasiedlić je ludzie, mimo że na drugiej rozwinęły się prymitywne
formy miejscowego życia.Na tej właśnie planecie Geary dostrzegł zupełnie nowy gigantyczny krater. W każdym
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 207/312
razie nie było go na dostarczonych przez Syndyków planach systemu. Za to brakowało sporej
stacji orbitalnej, która nie tak dawno okrążała tę planetę.
- Obcy musieli wytrącić ją z orbity i przywaliła z niezłym hukiem - uznała Desjani. -
Zróbcie mi dokładniejsze analizy tego systemu - poleciła wachtowym ze wszystkich
stanowisk. - Jeśli jest tutaj choćby jedna molekuła pozostawiona przez Enigmów, chcę znać
jej lokalizację.
- Dlaczego nie zostawili nawet jednego satelity szpiegowskiego? - zastanawiał się
Geary. - Czegoś, co monitorowałoby sytuację w systemie i zbierało informacje o
niechcianych gościach? Dziwi mnie też, że nie ma żadnych statków kurierskich przy punktach
skoku, dzięki którym mogliby się dowiedzieć, czy ktoś nie wkracza na ich terytorium.
- Może są zbyt pewni siebie - zasugerowała Desjani. - Może potrzebowali Pele jako
odskoczni do zaatakowania Midway i nie włączyli go do własnego systemu zabezpieczeń.
- Może. Ruszamy w kierunku punktu skoku na Hinę, jak tylko sensory ustalą jego
dokładne położenie.
- Na Hinę, nie na Hua?
- Hua leży zbyt blisko terytoriów Obcych - wyjaśnił Geary. - Ale na Hinie Syndycy
założyli dużą kolonię. Zdaje się, że miała stanowić bazę wypadową do podboju dalszych
terytoriów. Chciałbym sprawdzić, co się z nią stało.
Obok niego pojawiło się kolejne okienko wyświetlacza.
- Admirale, w tym systemie nie ma żadnych Obcych - poskarżył się doktor Setin.
- Też to zauważyliśmy, doktorze. Dlatego zamierzamy polecieć głębiej w ich
przestrzeń.
- Czy tam spotkamy Obcych?
- Mam nadzieję. Jakie nastroje panują wśród pana kolegów i komandosów? - zapytał
Geary, zmieniając temat.
- Świetne. Badanie tych żołnierzy to naprawdę fascynujący proces. Ich sposóbmyślenia różni się totalnie od wszystkich, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory.
Czasami zastanawiam się, czy nie zetknęliśmy się z nieznaną nauce rasą człowieka.
- Z tego, co wiem, doktorze, wielu ludzi podzieliłoby pańskie zdanie. Proszę
przekazać pozdrowienia generał Carabali.
Znajdowali się na Pele dopiero godzinę, gdy komunikator Geary’ego zamrugał
alarmistycznie czerwienią. Po chwili uczynił to jeszcze raz. Sprzęt Desjani musiał płatać
podobne figle, bowiem natychmiast obróciła fotel i zapytała wachtowych podniesionymgłosem:
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 208/312
- Co wy wyrabiacie?
Odpowiedział jej oficer z komunikacyjnego.
- Nasze systemy resetowały się automatycznie w odpowiedzi na próbę ominięcia
zabezpieczeń. Ktoś chciał wgrać nam wirusy, ale te stare, więc protokoły zabezpieczeń od
razu je wychwyciły i izolowały.
- Jakim cudem te wirusy znalazły się w systemach „Nieulękłego”? - zapytała Desjani.
Porucznik, który udzielił pierwszych wyjaśnień, pokręcił głową.
- Nie mogły przyjść z zewnątrz. Zostałyby zablokowane poza systemami. Ktoś
znajdujący się na pokładzie musiał wprowadzić je ręcznie.
Desjani spojrzała na Geary’ego, mrużąc gniewnie oczy.
- Ktoś na pokładzie wgrał nam starego wirusa. Jak myślisz, kto to mógł być?
Skinął głową.
- Któryś z uwolnionych jeńców. Co te wirusy miały zrobić w systemie?
- Rozesłać wiadomość do wszystkich jednostek floty, admirale. Wirus próbował
dokonać samozniszczenia, gdy go wyizolowaliśmy, ale system odtworzył treść. - Porucznik
zamilkł na moment. - Sir, „Habub” melduje, że kilka minut temu miał podobne problemy z
systemem komunikacyjnym.
- No tak - mruknęła z sarkazmem Desjani. - Teraz to już na pewno nie dojdziemy do
tego, kto za wszystko odpowiada.
- Możecie przesłać mi tę wiadomość? - poprosił wachtowego Geary.
- Tak, sir. Wirus został dezaktywowany, a wiadomość wyczyszczona z innych
robaków, którymi była naszpikowana. Teraz jest czysta.
- W takim razie pozwólcie mi ją zobaczyć. - Zauważył, że Tania znowu się na niego
gapi. - I podeślijcie też kopię kapitan Desjani.
Przed Gearym pojawiło się nowe okno wyświetlacza, a na nim kilku byłych więźniów
obozu, ubranych teraz w lśniące nowością mundury z odpowiednimi dystynkcjami,odznaczeniami i baretkami, stojących tak, jakby to oni dowodzili tą flotą. Jeden z nich,
admirał Chelak, rozpoczął przemowę pełną frazesów o honorze, tradycjach marynarki
wojennej, szacunku dla przełożonych, a potem przeszedł gładko do żądań, by rozwiązano w
końcu kwestie związane z przejęciem dowodzenia przez właściwe osoby...
W tym momencie Geary zamknął połączenie.
- Dlaczego tak długo zwlekałeś? - zapytała go Desjani.
- Chciałem zobaczyć, czy powiedzą coś, co pozwoli mi uwierzyć, że są przy zdrowychzmysłach - odparł, nie odrywając wzroku od wyświetlacza. - Ale to przemówienie świadczy
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 209/312
tylko o tym, że ludzie stojący za tą aferą nadal uważają, iż mogą pozbawić mnie dowodzenia,
mimo iż mieli okazję do odbycia rozmów z naprawdę wieloma ludźmi.
- Sabotaż w strefie działań wojennych... - zaczęła Tania.
- Nie mogę przecież kazać ich wystrzelać. Zwłaszcza że ten wirus nie miał niczego
zniszczyć ani uszkodzić.
- Ale jego celem było wzniecenie buntu.
- To prawda. - Walnął pięścią w klawisz komunikatora. - Pani emisariusz, ktoś
przebywający na pokładzie „Nieulękłego” próbował przed momentem umieścić wirusa
Obcych w naszych systemach komunikacyjnych. Daję pani okazję porozmawiania z
komandorem Benanem na ten temat, zanim zostanie oficjalnie przesłuchany. Jeśli był
zamieszany w tę akcję albo wiedział o niej, pójście na współpracę z nami może mu pomóc w
oczyszczeniu się z zarzutów. Rozmawiając z nim o tej sprawie, proszę zadbać, aby komandor
miał pełną jasność, jak wyglądała nasza walka z wirusami, zarówno tymi tworzonymi przez
Obcych, jak i przez bliższych wrogów.
Rione patrzyła na niego z pełnym spokojem, jakby jej twarz została odlana z metalu.
- Dziękuję, admirale. Porozmawiam z nim zaraz.
Desjani odczekała, aż Geary zakończy połączenie.
- Jako dowódca „Nieulękłego” mam obowiązek natychmiast wszcząć postępowanie w
tej sprawie.
- Zatem proszę to zrobić, kapitanie. Tylko pamiętajcie o statusie przesłuchiwanych.
Nie chcę kolejnych oskarżeń o pohańbienie ich albo okazywanie braku szacunku.
- Tak jest.
Spojrzał na nią ostrzej.
- Mówiłem poważnie.
- Tak, sir.
*Przed końcem dnia Rione poprosiła o spotkanie, przyprowadziła na nie swojego męża.
Komandor stał cały czas sztywny, jakby połknął kij, i pozwalał żonie mówić.
- Przyznał, że to on umieścił wirusa w systemie komunikacyjnym „Nieulękłego”.
- Mamy prawo przemówić do dowódców - oświadczył Benan. - Zapewniono mnie, że
ten wirus nie uczyni żadnych szkód w systemach okrętów.
- To akurat nie ma większego znaczenia, komandorze - odparł Geary. - Umieszczenie
nieautoryzowanego oprogramowania w systemie łączności było złamaniem regulaminu,zwłaszcza że miał ominąć zabezpieczenia. Zdaje pan sobie sprawę, co się stało z ciężkim
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 210/312
krążownikiem „Lorika”?
Benan wyprężył się jeszcze bardziej, mimo że wydawało się to niemożliwe.
- Ja nigdy bym... Takie działanie nie ma usprawiedliwienia.
- A jednak ktoś je podjął, i to tylko dlatego, że uznał, iż jestem nieodpowiednią osobą
na stanowisku dowodzenia - odparł Geary.
- Słyszałem o tym i powtarzam jeszcze raz, nigdy w życiu nie uczyniłbym czegoś
takiego.
- Wierzę panu, komandorze. Powiadomi pan mnie albo kogoś innego z dowództwa
tego okrętu, jeśli otrzyma pan kolejną propozycję tego rodzaju?
Benan nie odpowiedział od razu, spojrzał tylko na przyglądającą mu się spokojnie
żonę.
- Tak. Honor Wiktorii ucierpiał w wystarczającym stopniu.
To była zapewne zaczepka rzucona w stronę Geary’ego, ale ten ją zupełnie
zignorował.
- Jest pan człowiekiem honoru, więc nikt nie zakwestionuje danego teraz słowa.
Emisariuszka Rione poprosiła, by mógł pan pozostać z nią na pokładzie tego okrętu, a w
świetle jej długiej służby i niecenionych zasług zgodziłem się na to bez oporów. Zbyt długo
byliście rozdzieleni. - Spojrzał na Rione, zastanawiając się, jaki wpływ na nią będą miały
słowa o zasługach dla Sojuszu, zważywszy na tajemnice, które przed nim ukrywała.
Już dawno przypomniał sobie jej radę, jaką otrzymał w czasach, gdy uwalniali
pierwszych jeńców: dać im natychmiast jakieś ważne zajęcie. Niestety, przy tylu wyższych
oficerach było to niemożliwe. Ale może nadszedł czas, by zrobić coś chociaż dla kilku
wybranych.
- Komandorze Benan, przykro mi, że na „Nieulękłym” nie mamy dla pana stanowiska
odpowiedniego do stopnia i doświadczenia. Jedyne, co mogę panu zaproponować, to
zatrudnienie w dziale inżynieryjnym, ponieważ potrzebujemy doświadczonych kontrolerówdo odbioru nowo instalowanych systemów. Jeśli wyrazi pan zgodę, kapitan Desjani wyda
panu przydział do tego zespołu. - Miał spory problem z przekonaniem Tani do tego pomysłu,
ale zdołał jej w końcu wytłumaczyć, że okazanie jeńcom zaufania i przydzielenie im zadań
może przynieść tylko dobre skutki.
Benan w końcu spojrzał na Geary’ego.
- Oferuje mi pan pracę przy sprawdzaniu systemów?
- Dał mi pan słowo, komandorze, że już nigdy więcej nie pogwałci zasad regulaminufloty. A ja je przyjąłem.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 211/312
Znowu na dłuższą chwilę zapadła cisza, potem Benan skinął głową.
- Z najwyższą przyjemnością wykonam zadanie, dzięki któremu będziemy mogli
utrzymać gotowość bojową tego okrętu.
- Powiadomię o tym kapitan Desjani. Dziękuję, komandorze. Dziękuję, pani
emisariusz.
Wyszli oboje bez słowa, tylko Rione spojrzała na niego w dziwny sposób, którego nie
potrafił zinterpretować.
*
Dotarcie do punktu skoku na Hinę zajęło im sześć dni. Cały ten czas bezskutecznie
szukali jakichkolwiek śladów obecności instalacji pozostawionych przez ludzi albo Obcych.
Jeśli w polach asteroid znajdowały się jakieś wraki syndyckich okrętów, to zostały zbyt
mocno porozbijane, by dalekosiężne skanery mogły wypatrzyć ich szczątki.
- Jeśli potrzebują planet, na których mogą mieszkać ludzie, na Hinie na pewno taką
znajdziemy - poinformował flotę Geary. - Jeśli przetrzymują ludzi, z pewnością mogą ich
więzić w tym właśnie systemie. Przygotujcie się do działania po wykonaniu następnego
skoku.
*
Gdy flota pojawiła się na Hinie, wokół znów rozbłysły gwiazdy.
- Tak! - zawołała Desjani, gdy na ekranach pojawiły się strumienie danych.
Obca jednostka, przypominająca z wyglądu żółwiowate okręty widziane na Midway,
wisiała na wprost punktu skoku i natychmiast otworzyła ogień do wyłaniającej się z
nadprzestrzeni floty. Strumienie cząstek i rakiety pomknęły w stronę „Bezlitosnego”.
Pancernik i otaczające go jednostki odpowiedziały ogniem sekundę później, zamieniając
jednostkę Enigmów w żarzące się szczątki. Zanim Geary zdążył wydać rozkaz, aby wysłano
sondy mogące zbadać wrak, ten zniknął w oślepiającej kuli plazmy.
- Przeładowanie rdzenia - zameldował jeden z wachtowych. - Bardzo mocne jak na jednostkę tych rozmiarów. Nie możemy stwierdzić, czy było to działanie rozmyślne czy
zwykły przypadek.
Czyjś okrzyk zwrócił uwagę Geary’ego na informacje pojawiające się w rogu ekranu.
„Bezlitosny” nie otrzymał żadnego trafienia podczas tego starcia, ale przeładowanie rdzenia
obcego okrętu nastąpiło w momencie, gdy przelatywały obok niego jednostki Sojuszu.
Eksplozja uszkodziła poważnie jeden z niszczycieli, a dwie kolejne jednostki, lekki
krążownik i niszczyciel, wyszły ze strefy wybuchu pozbawione tarcz.- Kapitanie Smythe, proszę wysłać ekipy remontowe na „Sabara”. Chcę, by ten
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 212/312
niszczyciel został jak najszybciej naprawiony.
- Jednostka Obcych znajdowała się bardzo blisko punktu skoku - stwierdziła Desjani. -
Wyglądało to, jakby szykowała się do odlotu, ale ta studnia grawitacyjna prowadzi tylko na
Pele.
Geary zastanowił się nad jej słowami.
- Czyżbyśmy mieli do czynienia z okrętem kurierskim, który nieco się spóźnił?
- Albo Obcy mają na Pele satelitę szpiegowskiego, którego nie zdołaliśmy wykryć,
ponieważ emitował zbyt mało promieniowania albo był zbyt dobrze zamaskowany. Mógł na
przykład wyglądać jak zwykła asteroida. Przesłał sygnał alarmowy, jeden z tych szybszych od
światła, którymi jak wiemy, dysponują, a ta jednostka wybierała się na Pele sprawdzić, czego
ludzie tam znowu szukają.
- Chyba masz rację. Tutaj nie ma wiele do zobaczenia. - Obraz na ekranach zmienił
się, zamiast mapy syndyckiej kolonii ujrzeli prawdziwy wygląd systemu. - Widzę jeszcze trzy
jednostki, najprawdopodobniej frachtowce, kolejny okręt wojenny i instalacje
powierzchniowe na planetach i księżycach.
- I to - dodała Desjani, wskazując wrota hipernetowe wiszące po drugiej stronie
systemu w odległości ponad jedenastu godzin świetlnych. - To nie jest własność Światów
Syndykatu.
- Nie ma na nich systemu zabezpieczeń, o ile dobrze widzę - zameldował jeden z
wachtowych - ale znalazłem kilka modyfikacji nie pasujących do wzorców stosowanych w
konstrukcjach Syndyków.
- Nie ma to, jak przylecieć do nieznanego systemu i zobaczyć bombę skierowaną
prosto na siebie - wymamrotała Desjani.
- O tak - poparł ją Geary. Obcy woleli dobić wszystkich rannych na swojej jednostce
uszkodzonej podczas bitwy o Midway, niż pozwolić, by ludzie dowiedzieli się czegokolwiek
na ich temat. Skoro byli zdolni do czegoś takiego, prawdopodobieństwo, że unicestwią własny system gwiezdny, by pozbyć się przy okazji całej floty Sojuszu, wydawało się spore. -
Musimy zostać w pobliżu punktu skoku i stąd zbadać ten system.
Rione i Charban przybyli na mostek jednocześnie. Generał od razu zaczął kręcić
nosem.
- Szkoda, że przy pierwszym spotkaniu od razu zniszczyliśmy ich okręt.
- Nasz pierwszy kontakt nastąpił bardzo dawno temu - przypomniał mu Geary - kiedy
flota Enigmów zaatakowała Midway. Domyślam się, że chcieliście przemówić do Obcych?- O ile zgodziliby się na rozmowy - odparła Rione.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 213/312
W oknie wyświetlacza pojawiła się twarz doktora Setina.
- To niesamowite, admirale. Widział pan pierwszą planetę tego układu?
- Właśnie się jej przyglądamy, doktorze.
- Miasta wzniesione przez Syndyków na drugiej zniknęły. Nie ma po nich nawet
śladu. Jakby tam nic nigdy nie istniało. Enigmowie musieli się napracować, by usunąć
wszystkie ślady bytności człowieka z powierzchni planety.
Było to tyleż ekscytujące co niepokojące spostrzeżenie. Może ci cywilni eksperci
przydadzą się jednak do czegoś?
- A przyjrzał się pan wyglądowi miast Obcych na widocznej części pierwszej planety?
- dopytywał tymczasem Setin. - Obraz jest na razie bardzo rozmazany, ale jak na tyle lat
okupacji Enigmowie niewiele tam zbudowali.
- Dlaczego obraz pierwszej planety jest rozmazany? - Geary zwrócił się z tym
pytaniem do wachtowych.
- Tam nie ma atmosfery w naszym rozumieniu tego słowa - odparł dyżurny z działu
obserwacyjnego. - Próbujemy oczyścić przekazy, ale coś je skutecznie rozmywa.
- Jesteście pewni, że w naszych systemach nie ma już żadnych wirusów? - zapytała
Desjani.
- Tak, kapitanie. Źródła zakłóceń znajdują się na planecie. Może nad tymi miastami
rozpięte jest pole siłowe, które przepuszcza światło, ale blokuje możliwość przyjrzenia się im.
Geary przekazał tę hipotezę doktorowi Setinowi, a ten natychmiast zniknął, by
podzielić się odkryciem z pozostałymi ekspertami. Geary natomiast połączył się z sekcją
wywiadu.
- Poruczniku Iger, jak wygląda łączność w tym systemie? Zdobyliście jakieś dobre
przekazy wideo, które moglibyśmy obejrzeć?
Młody oficer wywiadu wyglądał na zmieszanego.
- Oni nie nadają żadnych przekazów wizyjnych, admirale. Tylko tekstowe, alezakodowane.
Desjani prychnęła z pogardą.
- Nic dziwnego, że Syndycy nazwali ich enigmatyczną rasą. Przy nich paranoicy są
okazami zdrowia.
- Nie możemy ich oceniać z naszego punktu widzenia - ostrzegł Charban.
- Jestem tego świadomy - przyznał Geary - ale kapitan Desjani ma rację. Tu nie chodzi
o restrykcje nałożone na łączność wewnątrzsystemową po naszym przybyciu. Obrazy zplanety docierają tutaj z opóźnieniem ponad pięciu godzin. Zatem i wiadomości
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 214/312
przechwycone przez wywiad są równie stare. Zatem takie formy przekazu są czymś
normalnym dla tej rasy. Poruczniku Iger, proszę skupić się na znalezieniu danych mogących
świadczyć o obecności ludzi w tym systemie.
- Na razie nie znaleźliśmy niczego takiego, admirale.
Doktor Setin powrócił.
- Są niesamowicie skryci. Zadziwiająca sprawa. Przyjrzał się pan tym elementom ich
miast, które możemy obserwować? Znajdują się wyłącznie na wybrzeżach. Z tego, co udało
nam się zauważyć, budują je praktycznie na plażach. Co takiego? - Setin odwrócił się, by
wysłuchać kogoś. - Aha. Admirale, wygląda na to, że oni budują też w wodzie. Początkowo
uważaliśmy, że konstrukcje wychodzące w morze to coś w rodzaju nabrzeży, ale koledzy
podpowiadają mi, że te struktury niczym się nie różnią od tych stojących na suchym lądzie.
Są... jak by to ująć... przedłużeniem budowli lądowych, ale przy tej jakości przekazu trudno
powiedzieć na ten temat coś więcej, ponieważ do zakłóceń dochodzi jeszcze woda, pod której
powierzchnią znikają. A mogą sięgać naprawdę dużych głębokości.
- Co to może oznaczać, doktorze?
- Cóż, wydaje mi się, że mamy do czynienia z rasą żyjącą w wodzie. A już na pewno
są to istoty, które muszą przebywać w pobliżu sporych akwenów. Słyszałem, że trafiliśmy na
jeden z obcych okrętów przy wrotach. Pozwoli nam pan go zbadać albo porozmawiać z jego
załogą?
Geary pokręcił głową.
- Obawiam się, że Enigmowie dokonali jego samozniszczenia.
- Oj. Czy to dowodzi ich antagonistycznego czy raczej tylko polemicznego
nastawienia?
- Słucham?
- Czy oni nas... zaatakowali?
- Tak, doktorze. Otworzyli ogień, gdy tylko nas ujrzeli.Technicy cały czas kalibrowali sensory, próbując uzyskać lepszy obraz, ale bez
skutku. Geary czekał z rosnącym wciąż zniecierpliwieniem, obserwując przy okazji reakcję
obcego okrętu wojennego, którego załoga dostrzegła już przybycie floty, nie mógł jednak
wydać rozkazu wtargnięcia w głąb systemu, gdyż obawiał się wysadzenia tutejszych wrót.
- Kapitanie - odezwała się porucznik Castries, jedna z wachtowych, po kilku
godzinach bezowocnych wysiłków. - Zauważyłam coś dziwnego w działaniach Obcych.
Mogę się mylić, ale...- Skoro coś zauważyliście, to mówcie - zganiła Desjani.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 215/312
- Tak jest. Jeśli przyjrzeć się reakcjom ich jednostek, można zauważyć, że trzy
frachtowce dostrzegły nas we właściwym czasie, gdy dotarły do nich fale świetlne z tego
miejsca. Podobnie było ze znajdującym się półtorej godziny świetlnej od nas okrętem
wojennym Enigmów. Nie reagował, dopóki nas nie zauważył. Przed chwilą odnotowaliśmy
jednak reakcję drugiej jednostki, znajdującej się o kolejne czterdzieści pięć minut świetlnych
dalej. Podniesiono na niej alarm zaledwie kilka chwil po tym, jak dostrzegł nas ten pierwszy
okręt wojenny.
Desjani kiwała głową, nie odrywając oczu od własnych wyświetlaczy.
- To by potwierdzało nasze podejrzenia, że Enigmowie dysponują nadświetlnym
systemem komunikacji, ale nie mają aż tak szybkich sensorów.
- Tak jest, kapitanie. Ten pierwszy okręt zareagował, dopiero gdy fale świetlne z
punktu skoku dotarły do niego. Dzięki temu dowiedzieliśmy się czegoś jeszcze - dodała
porucznik Castries. - Ich frachtowce nie dysponują komunikacją nadświetlną. Ta druga
jednostka została powiadomiona, dopiero gdy zostaliśmy dostrzeżeni z pokładu okrętu
wojennego.
- Celne spostrzeżenie. Doskonała robota, poruczniku Castries.
Rione i Charban wysłali przygotowane wcześniej wiadomości, w których wyrażali żal
z powodu poprzednich starć i chęć nawiązania dialogu, oferując gotowość do
wynegocjowania warunków pokojowej koegzystencji.
*
Pięć godzin po przybyciu floty do tego systemu nadszedł pierwszy przekaz od
Obcych, a więc wysłany, zanim Enigmowie mogli się zapoznać z wiadomościami od
emisariuszy Rady. Geary zobaczył te same awatary ludzi, którymi Obcy posługiwali się
wcześniej, by nie zaprezentować swojego prawdziwego wyglądu.
„Mężczyzna” siedział w fotelu na mostku skopiowanym ze starych syndyckich
transmisji. Marszczył brwi, robiąc minę, która zapewne miała mieć odstraszające działanie,niemniej ludziom wydała się po prostu dziwaczna.
- Odejdźcie. Odejdźcie natychmiast. Zostaniecie, to was zabijemy. Ta gwiazda jest
nasza. Nie wasza. Odejdźcie albo was zabijemy. Ta gwiazda jest nasza. Odejdźcie albo
zginiecie.
- Nie zostawili nam zbyt wielkiego pola do negocjacji - zauważyła Desjani.
- Nie zostawili - zgodził się Geary. - Przekażcie tę wiadomość naszym cywilnym
ekspertom, niech ją ocenią. I nie zapomnijcie przy okazji o emisariuszach.Skupił się na obserwowaniu okrętów Obcych widocznych na czołowych ekranach.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 216/312
Wszystkie jednostki Obcych, jakie zauważyli w tym systemie, kierowały się teraz prosto na
flotę Sojuszu, tylko ten jeden, który wisiał najbliżej, w odległości godziny świetlnej, wciąż
utrzymywał swoją pozycję. Jak widać ci Obcy nie mieli ochoty na samotną i bezsensowną
szarżę. Czekali więc na przybycie reszty swoich jednostek, by uderzyć wspólnie, ale nadal
bez szans na przeżycie i powodzenie.
- Admirale?
Drgnął, odwracając się do Desjani. Znów bezwiednie zatopił się w myślach.
- Wszystko w porządku? - zapytała. - Nie odpowiadałeś na wezwania komunikatora.
- Zamyśliłem się - uspokoił ją.
- Znowu?
- Tak, kapitanie Desjani. - Wskazał głową wyświetlacz. - Zastanawiałem się nad tym,
że okręty Obcych mają niezwykłe zdolności manewrowe, ale ich broń, przynajmniej ta, którą
widzieliśmy dotychczas w użyciu, nie jest wcale lepsza od naszej, a nawet momentami jej
ustępuje. Czy ta rozbieżność nie wydaje ci się dziwna?
- Nie. Nie wydaje mi się - odparła. - Wyobraź sobie, że masz nóż. Nic specjalnego, ale
nadający się do użycia. Do tego jesteś niewidzialny, więc bez problemu potrafisz się zakraść z
tym nożem w garści za plecy ofiary i zadźgać ją, zanim się zorientuje, że ktoś tam jest. -
Rozłożyła szeroko ręce. - Przejmowałbyś się szukaniem lepszego noża?
- No tak, ich prawdziwą bronią są wirusy, które pozwalają im na pozostawanie
niewidzialnymi dla ludzkich sensorów.
- No i te cholerne wrota hipernetowe. Jak poradzimy sobie z nimi?
- Nadal o tym myślę. - Geary spojrzał raz jeszcze na ekrany wyświetlacza. - Czy
mamy już potwierdzenie lokalizacji pozostałych punktów skoku w tym systemie?
- Właśnie nadeszły - potwierdziła Desjani. - Jeden z nich znajduje się całkiem blisko.
Całkiem blisko... ale czy na pewno wystarczająco blisko?
*Flota krążyła wokół punktu skoku, nie oddalając się od niego za bardzo, by na
pierwszy sygnał o kolapsie wrót móc opuścić ten system. Nie mogła jednak trwać tam w
nieskończoność, zwłaszcza że tym sposobem nie dowiadywano się niczego nowego o
tajemnicach Obcych.
Nad stołem w sali odpraw można było wyczuć narastającą niepewność. Walka z
Syndykami, nawet wbrew zapisom traktatu pokojowego, wydawała się wszystkim prosta i
jasna. Natomiast postępowanie wobec Enigmów rodziło niekończące się wątpliwości idylematy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 217/312
- Te okręty wojenne bez problemów przechwycą i zniszczą każdą sondę bezzałogową,
jaką wyślemy w kierunku planety - narzekał Badaya. Hologramy pozostałych dowódców
kiwały tylko głowami.
- Nie dowiemy się niczego więcej, jeśli nie zachowamy się bardzo ryzykownie, a
nawet szaleńczo - wtrącił Duellos. - Przez wrota hipernetowe nie możemy się oddalić od
punktu skoku.
- Może powinniśmy się wycofać? - zasugerował Armus. - Po co marnować czas na
kręcenie się wokół studni grawitacyjnej? Wracajmy na Pele i poszukajmy innej drogi na ich
terytoria.
- Stracilibyśmy masę czasu - zaprotestował Geary - nie mając żadnej gwarancji, że na
Hua nie spotka nas to samo. Znalazłem inne rozwiązanie - dodał, wskazując unoszącą się nad
stołem holograficzną mapę systemu Hina. - Udało nam się potwierdzić syndyckie dane
dotyczące lokalizacji czterech punktów skoku w tym układzie planetarnym. Znajdujemy się
przy pierwszym, dwa kolejne prowadzą na drugą stronę systemu. Pozostaje więc ten... -
Podświetlił punkt w przestrzeni.
- Blisko - ocenił Tulev. - Ale czy zdążymy do niego dotrzeć?
- Wrota hipernetowe Obcych znajdują się jedenaście godzin świetlnych od naszych
pozycji, najbliższy okręt godzinę świetlną stąd. Gdyby nawet udało mu się wysłać sygnał z
prędkością ponadświetlną, będziemy mieli dwanaście godzin na dotarcie do celu.
- Punkt skoku znajduje się w odległości dwóch godzin i dwudziestu czterech minut
świetlnych - zauważył Badaya. - My możemy mocno przyspieszyć, ale jednostki pomocnicze
nie wyciągną więcej niż .2 świetlnej, co oznacza, że dotrą do celu za mniej więcej dwanaście
godzin. A to nadal... - Dokonał kilku obliczeń. - Jeśli nawet wszystkie okręty zdołają
przyspieszyć do optymalnej prędkości przelotowej, pozostanie niemal dwudziestominutowe
okienko, podczas którego fala uderzeniowa po natychmiastowym kolapsie wrót będzie mogła
nas dosięgnąć.- Dwadzieścia minut? - zapytał komandor Parr. - Jeśli znajdziemy się w polu rażenia,
tym razem na pewno nie przetrwamy. Spore ryzyko, moi drodzy. Na co jeszcze czekamy?
Geary uśmiechnął się, widząc, że pozostali oficerowie podzielają zdanie Parra.
Wprawdzie wizja zetknięcia się z niszczycielską energią uwolnioną podczas kolapsu wrót
nadal go przerażała, ale wiedział doskonale, że nie będzie musiał się wysilać, by namówić
swoich podwładnych do podjęcia tak wielkiego ryzyka. Siedząca cicho Rione rzuciła w jego
kierunku porozumiewawcze spojrzenie. Dobrze znała sposób myślenia tych ludzi.- Zanim wyruszymy - zadecydował - chciałbym, abyście zapoznali się z pewną teorią,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 218/312
którą opracowała nasza grupa ekspertów od kontaktów z obcymi cywilizacjami. - Miał
nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt sarkastycznie. - W oparciu o dane zgromadzone podczas
dotychczasowych obserwacji.
Od strony zebranych dotarł do niego cichy jęk zawodu, jakby grupa studentów
dowiedziała się właśnie, że ma wysłuchać wyjątkowo nudnego wykładu.
- Miejmy to już za sobą - mruknął ktoś.
Geary nacisnął kombinację klawiszy i za stołem pojawił się hologram grupki ludzi w
cywilnych ubraniach. Na jej czele stał niezwykle ożywiony doktor Setin.
- Dziękujemy bardzo wszystkim za umożliwienie nam tego wystąpienia. Wprawdzie
wyciąganie daleko idących wniosków na tak wczesnym etapie badań jest wysoce
ryzykownym przedsięwzięciem, zwłaszcza że dysponujemy niewielką ilością danych,
niemniej moja koleżanka, doktor Shwartz, przedstawi problem z zupełnie innej perspektywy,
która nawiasem mówiąc, może was mocno zaintrygować.
Gdy Setin usiadł, wstała rzeczona Shwartz. Rozejrzała się po twarzach zebranych,
odgarniając z czoła kosmyk niesfornych krótkich czarnych włosów, a potem zupełnie
niespodziewanie wyszczerzyła wszystkie zęby w szerokim uśmiechu.
- Wybaczcie. Podobnie jak moi koledzy, nie przywykłam do tego, by ktoś z taką
uwagą słuchał naszych teorii. To naprawdę niezwykle wzruszające przeżycie. - Wskazała ręką
na unoszący się nad blatem hologram systemu Hina. - Uważam, że Enigmowie różnią się
znacznie od nas, ludzi. Nie muszę chyba tłumaczyć wam, żołnierzom, że większość naszych
działań sprowadza się do okazywania wyższości i agresji. To nieodłączna część naszej natury,
na tych cechach opierała się cała nasza ewolucja. Gdy napotykamy wroga, natychmiast
przyjmujemy postawę, która ma go wystraszyć. Stajemy prosto, wypinamy pierś, rozkładamy
ręce. Zachowujemy się podobnie do kotowatych, które w chwilach zagrożenia prężą grzbiet i
jeżą futro, by wyglądać groźniej niż w rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że podobną zasadę
wykorzystujemy, budując. Nasze pancerniki muszą wyglądać przerażająco. Są skonstruowanetak, by były machinami do zabijania, ale też by budziły postrach przed naszą potęgą... -
Shwartz zamilkła na moment. - Tymczasem Enigmowie zdają się postępować w odmienny
sposób. Jest to metoda znana ludzkości, ale już nie instynktowna, jak choćby przemoc. Moim
zdaniem ta rasa, widząc wroga, nie stara się go przestraszyć, pokazując całą potęgę, tylko
ukrywa ją i siebie zarazem.
- Jak można kogoś zadziwić, powstrzymać czy też wpłynąć na niego w inny sposób -
zapytał Badaya - jeśli ukrywa się przed nim swoją obecność?- Proszę sobie wyobrazić tonące w mroku pomieszczenie - odparła doktor Shwartz. -
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 219/312
Panują w nim egipskie ciemności. Czy jest w nim coś oprócz pana? Jeśli tak, to co? Czy jest
niebezpieczne? Na tyle groźne, by mogło pana zabić? Woli pan z tym walczyć czy po prostu
uciec? A jeśli nawet podejmie pan ryzyko, to w jaki sposób chce pan to co ś pokonać?
Oficerowie floty słuchali jej wywodu w pełnym skupieniu, a Desjani powoli kiwała
głową.
- Pani teoria pasuje do wszystkiego, co wiemy o tej rasie. Obcy są niezwykle skryci.
Wirusy, które umieszczali w naszych systemach, miały za zadanie ukryć ich obecność przed
naszymi sensorami i pozwalały śledzić nasz kurs, ale już wrota hipernetowe Enigmowie
zamienili w użyteczną broń...
- Owszem - przyznała Shwartz. - Proszę jednak pamiętać, że ten sposób atakowania
jest nam dobrze znany. Ludzie od dawien dawna robili zasadzki na wroga, uderzali bez
ostrzeżenia, gdy przeciwnik odwracał się do nich plecami, tyle że uważaliśmy takie
postępowanie za niegodne i podłe. W naszym rozumieniu walka powinna polegać na stanięciu
twarzą w twarz na otwartej przestrzeni, z zachowaniem wszystkich reguł.
- Węże - wtrącił kapitan Vitali. - Chce pani powiedzieć, że Enigmowie postępują jak
węże?
- To celne spostrzeżenie, aczkolwiek tylko do pewnego stopnia.
- Pytanie tylko, czy węże atakują siebie wzajemnie w taki sposób, to znaczy z
ukrycia? - zapytał Badaya. - Czy węże w ogóle walczą między sobą? Na tym polega moje
główne zastrzeżenie wobec pani teorii. Wykorzystywanie takich metod odstraszania wymaga
wroga, który jest w stanie pojąć istnienie niewidzialnego zagrożenia. W przypadku osoby
nieświadomej niebezpieczeństwa to nie zadziała. Wróg musi wiedzieć, z czym ma do
czynienia.
- Nadal nie rozumiem, na czym polega problem - stwierdził Duellos.
- Czyżby Obcy ewoluowali, walcząc w ten sposób? W takim razie kim był przeciwnik,
który zmusił ich do zastosowania takiej strategii? Jaki rodzaj istot mógł ulec strachowi przedniewidzialnym i niewyczuwalnym zagrożeniem?
Doktor Shwartz zmarszczyła brwi, ale przytaknęła jego wywodowi, choć z
widocznym wahaniem.
- To bardzo dobre pytanie. Wiele drapieżników można odstraszyć, znając
odpowiednie sztuczki. Być może oni sami byli swoimi wrogami, od samego początku
prowadząc zacięte walki pomiędzy oddzielnymi grupami etnicznymi.
- Z tego, co do tej pory widzieliśmy, nie ma ich zbyt wielu - dodał inny z ekspertów. -Po tak długim okresie zasiedlania tego systemu ich miasta są wyjątkowo małe jak na ludzkie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 220/312
standardy. To by wskazywało, że rozmnażają się o wiele wolniej od nas, a więc ich ekspansja
przebiega w znacznie mniej gwałtowny sposób. Niewielka liczba urodzin oznacza także
mniejszą populację i mniej konfliktów o zasoby naturalne, ziemię i wszystko inne.
Jane Geary studiowała coś pilnie na swoich wyświetlaczach, a gdy w końcu oderwała
od nich wzrok, wypowiedziała tylko jedno słowo.
- Neandertalczycy.
- Słucham? - zdziwił się Badaya.
- Neandertalczycy. Ślepy zaułek ewolucji. Jedna z ras praczłowieka zamieszkującego
Starą Ziemię. Wyginęli na długo przed rozwinięciem się naszej cywilizacji.
- Znam historię neandertalczyków - do rozmowy włączył się doktor Setin - ale nie
rozumiem, co oni mają wspólnego z tematem dyskusji?
- Wiemy, że gdy ludzie zaczęli się pojawiać na terytoriach zamieszkiwanych przez
neandertalczyków, populacja tych ostatnich najpierw się skurczyła, a potem całkowicie
zniknęła. Oni wyginęli - wyjaśniła Jane Geary. - Co by jednak było, gdyby neandertalczycy
przetrwali do czasów nam współczesnych? Co by było, gdyby byli liczebniejsi, potężniejsi i
zdolni przeciwstawić się naszym praprzodkom?
Doktor Setin zaczerpnął tchu, zanim odpowiedział.
- Nie mamy całkowitej pewności, że to praczłowiek odpowiada za wyginięcie
neandertalczyków. Istnieją nawet dowody, że dochodziło do krzyżowania się obu ras, ale to
oczywiście miało miejsce tak dawno, że nie mogły się zachować żadne przekazy, nie wiemy
więc nawet, kiedy dokładnie doszło do ich wyginięcia.
W tym momencie do rozmowy wtrącił się Tulev.
- Ludzkość ma za sobą doskonale udokumentowaną historię przemocy motywowanej
odmiennymi wierzeniami, różnicami kulturowymi i etnicznymi. Nie mam więc żadnego
problemu z przyjęciem do wiadomości, że nasi praprzodkowie niekoniecznie żyli w
znakomitej komitywie z nieco różniącymi się od nich kuzynami. Jak pan sam wspomniał,wszystkie różniące się od nas rasy wyginęły. Czyżby przypadkiem?...
Doktor Shwartz przytaknęła mu.
- Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, w jaki sposób rywalizacja różnych ras praludzi
wpłynęła na nasz rozwój, ale jedno możemy założyć z całą pewnością: takie wpływy istniały.
Enigmowie mogli ewoluować w bardzo podobnych okolicznościach, wykształcając jednak
zupełnie odmienny system walki.
- To bardzo możliwe - przyznał Setin - ale nie mamy na potwierdzenie tej tezyżadnych dowodów, nawet pośrednich. Potrzebujemy większej ilości informacji, admirale
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 221/312
Geary.
- Skoro ci Obcy tak bardzo różnią się od nas - wtrącił kapitan Armus - i nie ma szans
na porozumienie się z nimi, dlaczego nie wrócimy do przestrzeni Sojuszu i nie rozpoczniemy
przygotowań do prawdziwej kampanii? Najpierw odbijemy ten system gwiezdny, a potem
kolejne, aż wytłuczemy drani.
Cywile patrzyli na niego, nie byli jednak zaszokowani tą propozycją, oni po prostu nie
potrafili jej zrozumieć.
Badaya pokręcił głową.
- Musimy wiedzieć więcej na temat sił, jakimi dysponują, zanim rozpoczniemy
zakrojone na szeroką skalę działania. Bez względu na to, czy Enigmowie zgodzą się na
rozmowy czy odmówią, powinniśmy dokonać dalszego rekonesansu na ich terytorium. Jeśli
przejmiemy jakieś nietknięte okręty albo wykonamy udany rajd w głąb systemu, dowiemy się
czegoś na temat stosowanej przez nich technologii i być może będziemy mogli ją
wykorzystać na własne potrzeby.
- Dotrzemy tak daleko, jak się da, ale nie mam zamiaru lecieć w miejsca, z których
powrót do własnej przestrzeni może nie być możliwy - oświadczył Geary. - Gdy dotrzemy do
następnego systemu gwiezdnego, który Syndycy nazywali Alihi, wykonamy najdłuższy z
możliwych skoków w głąb terytorium Obcych, a potem jak najszybciej stamtąd wrócimy.
- Wątpię, aby pozwolili nam wędrować swobodnie po swoim terytorium - stwierdził
komandor Neeson.
- Podejmiemy walkę, jeśli nas do tego zmuszą. Naszym celem jest jednak dokonanie
zwiadu, nie toczenie bitew. W tym przypadku zwycięstwem będzie zdobycie maksymalnej
ilości informacji na temat Obcych i dostarczenie ich do przestrzeni Sojuszu.
Nikt nie zakwestionował jego słów. Teraz, gdy wojna z Syndykami dobiegła końca,
flota nie pałała już tak wielką ochotą do walki. Geary widział znużenie na wielu twarzach, on
także wyczuwał niemal namacalną obecność poległych przyjaciół i towarzyszy broni. A byłoich wielu. Z drugiej jednak strony ci ludzie znali tylko takie życie. I mimo że byli kompletnie
wypaleni trwającymi od stu lat walkami, podobnie jak żołnierze sił planetarnych spotkani na
stacji Ambaru, nie mieli nigdy okazji doświadczyć czegoś innego. Nadchodzące zmiany i
niepewność jutra były dla nich o wiele gorsze niż perspektywa śmierci na polu walki. Dlatego
bez mrugnięcia okiem zaryzykują wyścig z czasem, lecąc do sąsiedniego punktu skoku, lecz
gdyby zaproponował im powrót do pierwotnej propozycji, czyli udania się okrężną drogą do
przestrzeni kontrolowanej przez Obcych, z pewnością zaczęliby protestować, ponieważ niebyli przyzwyczajeni do takiego reagowania w obliczu zagrożeń.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 222/312
- Dziękuję za uwagę. Za chwilę nakażę taką zmianę formacji, by najcięższe i
najwolniejsze jednostki znalazły się jak najbliżej celu, gdy rozpoczniemy przyspieszanie. Po
osiągnięciu maksymalnej prędkości przelotowej najszybsze jednostki miną je i wrócimy do
aktualnego ustawienia. Otrzymacie komplet rozkazów manewrowych w ciągu najbliższej
godziny.
Gdy oficerowie przerwali połączenie z „Nieulękłym”, doktor Setin zwrócił się do
Geary’ego.
- Admirale, pozwoliłem sobie zaprosić doktor Shwartz na to spotkanie, ponieważ
uważałem, że jej teoria opiera się na pewnych przesłankach, nie czczych domniemaniach.
Aczkolwiek muszę przyznać, że mamy w swoim gronie eksperckim... dwie frakcje. Jedna
uważa, że Obcy są lepsi od nas i bardziej rozwinięci, a ich agresywne zachowania są
spowodowane wcześniejszymi atakami ze strony ludzkości.
Desjani wybuchnęła śmiechem.
- Zapewniam pana, że przebieg naszych dotychczasowych spotkań z Obcymi przeczy
całkowicie tej teorii - powiedział Geary. - Ale wspomniał pan o dwóch frakcjach, je śli się nie
mylę.
- Owszem. Druga uważa, że Obcy są wrogo nastawieni i czeka nas nieunikniona
walka na śmierć i życie.
- Czy przedstawiciele obu tych frakcji mieli ze sobą wcześniej jakieś kontakty? -
zapytała Desjani.
- Nie - odparł Setin. - Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Niemniej posiadam
raporty oceniające dotychczasowe zdarzenia napisane z obu tych punktów widzenia. Czy
zechcą państwo zapoznać się z nimi?
- To się nawet dobrze składa - rzekł Geary. - Syndycy popełnili kardynalny błąd,
przyjmując tylko jeden słuszny punkt widzenia w sprawie Enigmów i nie dopuszczając do
siebie myśli o istnieniu alternatywy. Przejrzę te raporty, by sprawdzić, czy nie ma w nichczegoś, co pozwoli mi zrewidować dotychczasowe poglądy.
- Aha. Dziękuję, admirale. - Doktor Setin popatrzył z uznaniem na Geary’ego. - Ma
pan wyjątkowo otwarty umysł jak na wojskowego.
- Admirał może sobie na to pozwolić - wtrąciła Desjani. - Ja jestem wystarczająco tępa
za nas oboje.
Setin zerknął w jej stronę, nie mając pewności, czy żartowała, potem uśmiechnął się
na pożegnanie i zniknął.- Zostawię cię, abyś mógł prowadzić te swoje dyplomatyczne rozważania. - Desjani
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 223/312
podniosła się z fotela, rzucając pełne pogardy spojrzenie w kierunku obecnych wciąż
emisariuszy.
- Otrzymał pan rozkaz, by sprawdzić, jak rozległe terytoria zostały zasiedlone przez
obcą rasę - przypomniała Geary’emu Rione, gdy Tania opuściła salę odpraw.
- Owszem - przyznał - ale jako oficer dowodzący tą flotą mam prawo do modyfikacji
treści wydanych poleceń, jeśli wymaga tego sytuacja. - Geary, czując coraz większe
rozżalenie z powodu tego, że Rione nadal nie robiła nic, żeby go wesprzeć, mimo iż bardzo
taktownie załatwił sprawę jej męża, komandora Benana, postanowił przeprowadzić tę
rozmowę w sposób bardziej formalny. - Nie rozpocznę wyścigu w kierunku centrum
Galaktyki, mając na karku całą rasę Obcych i ograniczone zapasy ogniw paliwowych. Gdy
dotrzemy do punktu, w którym nasze zapasy skurczą się do dziewięćdziesięciu procent stanu
mimo nieustannych wysiłków ze strony wszystkich jednostek pomocniczych, wydam rozkaz
powrotu. Mam nadzieję - dodał, chcąc zobaczyć, jak zareagują na jego słowa. - że Wielka
Rada nie spodziewa się, iż narażę tę flotę na zagładę, ślepo trzymając się rozkazów
wydawanych dziesiątki lat świetlnych stąd.
- Senator Navarro z pewnością na to nie liczył - odparła, ale ani jej ton, ani wygląd nie
pozwalały mu odkryć, czy miała na myśli coś więcej, niż powiedziała.
- Powiedzieliśmy sobie kilka gorzkich słów - dodał Geary, spoglądając dla odmiany
na generała Charbana - niemniej chciałbym mieć pewność, że wiecie, iż traktuję was jak
członków mojej drużyny.
- Wiemy o tym - zapewnił go Charban.
Rione spojrzała mu tylko w oczy.
*
Trzy godziny później Geary wydał flocie rozkaz zmiany szyku i wyruszenia w
kierunku punktu skoku na Alihi.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 224/312
JEDENAŚCIE
Jedenaście godzin lotu do punktu skoku na Alihi.
Około godziny po wyruszeniu obcy okręt wojenny wykonał gwałtowny manewr i
ruszył w tym samym kierunku co flota Sojuszu.
- Kapitanie Smythe, musi pan wycisnąć więcej z napędów swoich jednostek - rozkazał
Geary.
- Tak jest! Tak jest! Już się robi! - wołał Smythe, a na koniec zasalutował z wielkim
rozmachem. - Proszę o pozwolenie na pozbycie się z pokładów „Tanuki”, „Kupuy”, „Tytana”i „Chochlika” dwudziestu ton surowców.
- Dwudziestu ton? - Jakkolwiek liczyć, była to ogromna ilość.
- Z każdej jednostki, w sumie osiemdziesiąt ton balastu. Mówimy tutaj o surowcach,
których ponowne zdobycie nie powinno nastręczać trudności, na przykład o rudzie żelaza. W
następnym systemie gwiezdnym przechwycimy kilka asteroid i rozbijemy je, pozyskując
potrzebne surowce, nie zwalniając nawet na moment. Nie dam rady przyspieszyć tych
kolosów bez pozbycia się balastu.Nie mieli wielkiego wyboru. Tempo przyspieszenia jednostek pomocniczych było
wciąż niewystarczające, a jeśli flota zostanie przez nie spowolniona i zniszczona, te
kilkadziesiąt ton surowców i tak nie będzie nikomu potrzebne.
- Udzielam zezwolenia.
- Czy życzy pan sobie, abyśmy zrzucili to komuś albo czemuś na głowę? - zapytał
Smythe. - Taka ilość materii narobi hałasu, gdy w coś trafi.
- Nie. Wyrzućcie surowce na jakąś bezpieczną orbitę. Mamy nawiązać przyjazne
stosunki z tą rasą, a zrzucenie im na głowy osiemdziesięciu ton rudy żelaza z pewnością nie
poprawi naszych notowań u Enigmów.
Gdy hologram kapitana Smythe’a zniknął z mostka, Desjani szepnęła ze swojego
stanowiska:
- Powinieneś chwilę odpocząć, admirale.
- W chwili, gdy lada moment możemy zostać unicestwieni przez implozję wrót
hipernetowych?
- Zgadza się. I tak nie jesteśmy w stanie nic zrobić w tej sprawie, a ty możesz
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 225/312
kontrolować sytuację ze swojej kajuty, nie musisz w tym celu sterczeć na mostku. - Posłała
mu długie spojrzenie. - Wyglądasz na zdenerwowanego.
Był zdenerwowany, a ona miała rację. Wszyscy na pokładzie obserwowali go
uważnie, sprawdzając, czy jest spokojny czy też zaczyna panikować.
Wstał więc z fotela w niedbały sposób.
- Zejdę do kajuty, żeby się posilić - poinformował Desjani, podnosząc jednak głos, by
słyszeli go wszyscy wachtowi.
- Świetny pomysł, admirale - odparła. - Szkoda, że ja nie pomyślałam o tym pierwsza.
Ledwie Geary wszedł do kajuty i sprawdził postępy jednostek kapitana Smythe’a, już
musiał odebrać pierwsze połączenie holo. Z ekranu wyświetlacza spoglądała na niego
przepraszająco generał Carabali.
- Proszę wybaczyć, że panu przeszkadzam, admirale, ale czuję się w obowiązku
poinformować pana, że admirał Chelak otrzymał zakaz opuszczania własnej kajuty na
„Habubie”.
- Co znowu zmajstrował?
- Próbował usunąć mnie ze stanowiska i przejąć dowodzenie oddziałami piechoty
przestrzennej stacjonujących na „Habubie”. Nie był to najlepszy pomysł, szczerze mówiąc,
ponieważ musiałby najpierw przekonać ponad dwustu moich ludzi do wypowiedzenia mi
posłuszeństwa.
Geary westchnął ciężko.
- Dziękuję za informację.
- Będzie jeszcze gorzej, admirale. Ci ludzie siedzą na „Habubie” i „Mistralu”, nie
mając nic do roboty, a to głównie ważniacy, przyzwyczajeni do robienia zamętu i wydawania
rozkazów. To, że nie mieliśmy jeszcze buntu na szeroką skalę, zawdzięczamy wyłącznie
temu, że większość byłych jeńców nie zdołała się jeszcze otrząsnąć z otępienia, w które
wpadli po tylu latach przebywania w syndyckim obozie pracy. Do tego dochodzą także efektyuboczne stosowania mocnych leków zaordynowanych im przez nasz personel medyczny.
- Dziękuję, generale. Postaram się wymyślić im jakieś zajęcia.
Gdy się rozłączyła, siedział przez dłuższą chwilę zapatrzony w przestrzeń. Nie mogę
przydzielić ich wszystkich do sprawdzania systemów „Habuba” i „Mistrala”, pomyślał. A
gdyby nawet zgodzili się na tę robotę, to i tak miałbym wielkie opory przed umożliwieniem
im dostępu do tak istotnych elementów okrętu. Szkoda, że nie mogą nam pomagać w
uporaniu się z Obcymi.Zanim ta myśl umknęła mu z głowy, poprawił się.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 226/312
Właściwie dlaczego by nie?
Spędził kilka następnych chwil, sprawdzając, jak sprawują się jednostki pomocnicze
na tle reszty floty, i przyglądając się tonom porzuconych surowców, które dryfowały w
przestrzeni jak dziwaczne sześcienne asteroidy. Gdy uznał, że wszystko idzie na tyle dobrze,
na ile to możliwe, połączył się ponownie z „Mistralem”. W czasie krótkiego oficjalnego
powitania jeden z admirałów nie tylko poparł od razu Geary’ego, ale też wyraźnie pozostawał
w opozycji do Chelaka. Akta tego oficera zawierały informacje o nienagannej służbie. Dzięki
wielu sukcesom i uporowi szybko awansował na najwyższe stanowiska we flocie, jednakże
nigdy nie wykazywał inklinacji politycznych. To był człowiek, z którym należało
porozmawiać. Osoba, której mógł powierzyć część odpowiedzialności za jeńców. Lepiej
późno niż wcale.
- Admirale Lagemann.
Rozmówca spoglądał mu prosto w oczy.
- Czemu zawdzięczam tę wizytę?
- Miałem nadzieję, że pan i pańscy uwolnieni z niewoli koledzy pomożecie nam w
wykonaniu pewnego ważnego zadania.
Lagemann wciąż przyglądał mu się sceptycznie.
- Osobiście nie wziąłem sobie do serca tego, że nie znalazł pan chwili, by uścisnąć
każdemu z nas dłoń, wiem też, że nie jest pan w stanie przywrócić wszystkich admirałów i
generałów na odpowiednie stanowiska, dlatego cieszę się, że znalazł pan dla mnie coś
ważnego. Do tej pory zliczaliśmy kłębki kurzu w załomach korytarzy, na wypadek gdyby
potrzebował pan szczegółowych informacji na tak istotny temat.
- Wątpię, aby te kłębki kurzu okazały się przedstawicielami wrogo nastawionej rasy,
admirale. Wie pan, że znajdujemy się teraz na terytorium Obcych, którzy do tej pory nie byli
zbyt przyjaźnie do nas nastawieni. Mamy niewiele danych na ich temat i jeszcze mniejsze
doświadczenia, a lada moment może dojść do kolejnego starcia z ich okrętami. Pan i pańscykoledzy nie braliście ostatnio czynnego udziału w walkach, lecz wciąż dysponujecie ogromną
wiedzą i doświadczeniem w kwestiach związanych z prowadzeniem wojny. Macie także
świeże spojrzenie na sytuację i brak wam uprzedzeń, jakie my wyrobiliśmy sobie w trakcie
poprzednich kontaktów z Enigmami. Chciałbym więc, abyście przejrzeli uważnie wszystkie
materiały dotyczące Obcych, te, które przekazali nam Syndycy, i te znajdujące się w
archiwach floty, a potem dokonali prób analizy sposobu myślenia i walki Enigmów. W jaki
sposób zachowają się podczas walki? Czy przebieg starcia na Midway był anomalią, czymożemy zakładać, że w przyszłości będą walczyli w taki sam sposób? Jakiej innej taktyki
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 227/312
możemy się po nich spodziewać?
Admirał Lagemann zamyślił się głęboko, a potem skinął głową.
- Zatem to nie będzie praca fizyczna? Nie mogę panu niczego obiecać, ale przecież nie
o to chodzi. Jeśli dojdziemy do ciekawych konkluzji, zyska pan dużą przewagę w walce z
tymi istotami. Jeśli nie dojdziemy do niczego sensownego, nic pan na tym nie straci.
- Zgadza się. Czy pomoże mi pan w tej sprawie, admirale?
- Tak. Z tego, co wiem, wielu moich kolegów z przyjemnością przyłączy się do mnie.
- Lagemann spojrzał gdzieś w bok i westchnął ciężko. - Nie jest nam ostatnio lekko. Wielu z
nas dałoby wszystko, by zmienić tę sytuację. Czy mogę prosić pana w zamian o pewną
przysługę?
- Niewiele mogę zrobić w kwestii poprawy wyżywienia na „Mistralu”.
Lagemann się uśmiechnął.
- Po siedemnastu latach jedzenia syndyckich racji żywnościowych nawet typowe
żarcie floty wydaje się człowiekowi nadzwyczaj smaczne. Nie chodziło mi o jedzenie.
Chciałbym częściej z panem rozmawiać, zwłaszcza o taktyce. Podobnie jak wielu moich
kolegów pragnę dowiedzieć się czegoś więcej o prowadzeniu bitew, w których przetrącił pan
kręgosłup flocie Światów Syndykatu. O sposobach walki naszych przodków.
- Nie ma sprawy, admirale. - Geary poczuł ukłucie winy z powodu zamknięcia tak
wielu zdolnych oficerów na jednym okręcie z pieniaczami. - Postaram się, by wszystkie
nagrania dotyczące tego tematu zostały panu przekazane. Jeśli ktoś z „Habuba” będzie chciał
mieć do nich dostęp, dam panu upoważnienie do przesyłania ich dalej. Czy dzisiaj wieczorem
będzie pan miał czas na dłuższą pogawędkę?
- Oczywiście. - Lagemann spuścił wzrok na prawą dłoń, a potem niezdarnie
zasalutował. - Zdaje się, że tak się to teraz robi w naszej flocie. Do zobaczenia wieczorem,
admirale.
Geary odpowiedział na salut, uśmiechając się szeroko. Może komuś zależało na tym,bym miał kłopoty, i dlatego wsadził mi na kark tylu ważnych oficerów. To jednak wcale nie
musi znaczyć, że nie mogę obrócić tej sytuacji na swoją korzyść.
*
Wrócił na mostek godzinę przed planowanym skokiem na Alihi i trzydzieści pięć
minut przed możliwym przejściem fali uderzeniowej będącej skutkiem implozji tutejszych
wrót hipernetowych, która uwolniłaby ilość energii porównywalną z eksplozją supernowej. Z
powodu nieco zbyt wolnego tempa przelotu, i to nie tylko jednostek pomocniczych, ale takżeczęści największych pancerników, flota miała spóźnienie, co oznaczało dłuższą, niż
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 228/312
zakładano, ekspozycję na skutki kolapsu.
- „Orion” nie nadąża za nami - mruknął pod nosem Geary.
- „Zemsta” i „Nieposkromiony” także - stwierdziła Desjani. Zabrzmiało to, jakby
mówiła do siebie. - Można przeprowadzić setki testów i symulacji, ale problemy ze sprzętem
nie ujawnią się, dopóki nie da mu się porządnie w kość.
- Wiem.
- Wiem, że wiesz.
Zdecydował, że kontynuacja tej rozmowy nie ma sensu.
Dziesięć minut do momentu, w którym może ich dosięgnąć fala uderzeniowa. Geary
gapił się na wrota hipernetowe, chociaż dobrze wiedział, że na razie nic nie może się z nimi
dziać, chyba że Obcy nakazali ich wysadzenie, zanim zauważyli pojawienie się floty w
systemie.
Dwa kolejne obce okręty wojenne dołączyły do pary lecącej za nimi w odległości
godziny świetlnej, wykazując się niewiarygodną zwrotnością, którą Enigmowie
zademonstrowali podczas starcia na Midway.
Pięć minut. Wachtowi na mostku próbowali się zachowywać, jakby nie działo się nic
niezwykłego, niemniej Geary zauważał nerwowe spojrzenia rzucane co chwilę w jedno tylko
miejsce, tam, gdzie ekrany wyświetlaczy pokazywały aktualny widok wrót hipernetowych.
Zbliżał się moment wydania kolejnego rozkazu sprzecznego z pragnieniami
wszystkich ludzi lecących na pokładach okrętów floty Sojuszu. Musieli zwolnić, bowiem
poruszające się z tak dużą prędkością jednostki nie miały szans na wykonanie skoku.
- Do wszystkich jednostek. Wykonać obrót o jeden osiem zero stopni, czas pięć zero, i
wyhamować do .1 prędkości świetlnej. - Teraz zaczną zwalniać, wydłużając dodatkowo czas
lotu w zagrożeniu, ale na to nie mógł nic poradzić.
Jedna minuta.
Desjani ziewnęła.- Fajnie byłoby być teraz tam, gdzie coś się dzieje, nieprawdaż, poruczniku Yuon?
Zapytany musiał przełknąć ślinę, zanim był w stanie odpowiedzieć w miarę
spokojnym głosem.
- Tak, kapitanie.
- Co słychać u rodziny na Kosatce? - Tania nie odpuszczała.
- Wszystko w porządku, kapitanie. Gdy tam byłem, wszyscy chcieli gadać tylko na
jeden temat... sama panie wie jaki.Geary spojrzał na Yuona, teraz on spróbował odezwać się równie spokojnie jak przed
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 229/312
momentem Desjani.
- Mam nadzieję, poruczniku, że nie obsmarowaliście mnie przed krewnymi.
- Ależ skąd, sir.
- Weszliśmy w potencjalną stref ę rażenia - zameldował wachtowy z
komunikacyjnego.
Desjani wyjęła baton żywieniowy.
- Jesteś głodny? - zapytała Geary’ego.
- Niedawno jadłem. Czy to Yanika Babiya?
- Nie. To... - przyjrzała się opakowaniu. - Kurczak w curry na ostro.
- Baton o smaku kurczaka w curry na ostro? Dobry jest?
Desjani przeżuwała chwilę niewielki kęs, udając, że nie wie, iż wszyscy obecni na
mostku wgapiają się teraz w nią, zamiast obserwować wrota hipernetowe.
- Czuję curry, ale za ostry to nie jest. Wyczuwam w nim też coś, co ma smak
kurczaka.
- Zatem nazwa nie odbiega zbyt daleko od prawdy - podsumował Geary.
- W zasadzie chyba każdy baton żywieniowy ma smak drobiowy - zasugerowała
porucznik Castries. - Oczywiście poza tymi z kurczaka.
- Macie rację, poruczniku - przyznała Desjani. - Prawdziwy kurczak w batonach
smakuje jak... baranina?
- Szynka - podrzucił Yuon. - Jak paskudna szynka.
- Zatem to nie może być kurczak, ponieważ smakuje jak kurczak - podsumowała
Desjani.
- Piętnaście minut do skoku - zameldował wachtowy.
Geary sprawdził odczyty z jednostek floty i zobaczył, że wszystkie okręty
wyhamowują w wystarczającym stopniu, by mogły wykonać skok przy .1 świetlnej.
- Ciekawe, jak smakuje mięso Obcych? - zastanawiała się Desjani.- Nie powinniśmy ich jeść - oburzył się Geary. - Przecież to inteligentne istoty.
- Ludzie będący w potrzebie czasami zjadali innych ludzi - przypomniała mu. - Na
przykład po katastrofach statków. We flocie morskiej to chyba nawet była tradycja.
- Też o tym słyszałem - przyznał Geary. - Zdaje się, że najpierw zjadano
najmłodszych podoficerów.
- Tak było, czytałam o tym. - Desjani spojrzała w kierunku wachtowych. - Żeby nie
było zamieszania w przyszłości: kto z was otrzymał nominację najpóźniej?Porucznicy spojrzeli po sobie i wyszczerzyli zęby w uśmiechu.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 230/312
- Szczerze mówiąc, kapitanie - odparła Castries. - Yuon i ja awansowaliśmy tego
samego dnia.
- Cóż, poruczniku Castries, obojga was nie zdołamy zjeść za jednym posiedzeniem.
Chyba będziemy musieli zastosować kolejność alfabetyczną, żeby uniknąć nieporozumień.
Macie coś przeciwko temu?
- Ja nie, pod warunkiem że zechcecie nas klasyfikować po imionach - odparła
Castries. - Ja na przykład jestem Xenia.
- To rzeczywiście byłoby trudne do przebicia - przyznała Desjani. - Porucznik Bhasan
Yuon zgodzi się ze mną, prawda?
Wywołany pokręcił zdecydowanie głową.
- Moim zdaniem porucznik Castries o wiele bardziej nadaje się na pierwsze danie. Ja
jestem słony i łykowaty.
- Pięć minut do skoku - zameldował wachtowy.
- A może powinniście raczej rzucać monetą? - Desjani uniosła palce, jakby doznała
olśnienia. - Nie. Przecież mogę przydzielić do zespołu wachtowych jednego chorążego.
- Chorąży pełniący funkcję mobilnego bufetu awaryjnego - podrzucił jej Geary.
- Nie musimy umieszczać tego w opisie stanowiska. To by zniechęciło potencjalnych
kandydatów.
- Może starszy bosman sztabowy Gioninni by się nadał? - zaproponował porucznik
Yuon.
- Co pan mówi, poruczniku! - zbeształa go Desjani. - Gdyby sierżant Gioninni znalazł
się z nami w jednej kapsule ratunkowej, tak by wszystkich przekabacił, że służylibyśmy mu
za pokarm, dopóki nie dowleklibyśmy się... oczywiście ci, którzy zdołaliby dotrwać... do
pierwszego schronienia, na przykład na planetę, której mieszkańców Gioninni przekonałby do
zrobienia z niego króla albo innego dożywotniego władcy.
Geary nie spuszczał oka z okrętów floty, od czasu do czasu łypiąc w kierunku wróthipernetowych, które wciąż nie wykazywały oznak typowych dla rozpoczęcia kolapsu. Żadna
z jego jednostek nie pozostawała już w tyle, wszystkie okręty leciały z prędkością .1
świetlnej. Do skoku zostały już tylko dwie minuty. Flota wykona skok automatycznie, gdy
tylko systemy wykryją studnię grawitacyjną, nie musiał więc wydawać kolejnego rozkazu,
który dodałby do czasu zagrożenia kilka jakże cennych w tej sytuacji sekund.
- Minuta do skoku - zameldował wachtowy z manewrowego.
- Kolaps wrót trwa dużo więcej niż minutę - stwierdziła Desjani - a jak na razie niewidać, by coś tam się działo. Już po kłopocie.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 231/312
- Tak - przyznał Geary. - Już jesteśmy bezpieczni. - Nacisnął klawisz komunikatora. -
Do wszystkich jednostek. Obcy mogli wykorzystać nadświetlną łączność, by powiadomić
swoje siły na Alihi o naszym przybyciu. Musicie być gotowi do walki natychmiast po wyjściu
z nadprzestrzeni.
Czterdzieści sekund później pierwsze okręty weszły w studnię grawitacyjną.
Desjani westchnęła głośno i wstała z fotela, gdy niekończąca się szarość zastąpiła
zagrożenie ze strony obcych mieszkańców Hiny.
- Jestem zmęczona i nie wiem dlaczego wciąż głodna. Muszę coś zjeść. - Pochyliła się
w kierunku Geary’ego. - Następnym razem ty wymyślasz coś dla odwrócenia uwagi.
- Nie będę w stanie ci dorównać.
- Wiem, ale zrobisz co w twojej mocy, admirale - wypaliła w odpowiedzi i opuściła
mostek.
*
Człowiek zawsze czuł się niekomfortowo w nadprzestrzeni. Nie należał do niej. Ale
czy cokolwiek mogło tutaj istnieć? Może nawet te światełka, które pojawiały się i znikały po
chwili, były tylko refleksami zdarzeń dziejących się w innym wymiarze? Na pewnym
poziomie świadomości ludzki umysł nigdy się nie pogodzi z trwaniem pośród niekończącej
się szarości.
Tym razem Geary miał zmartwienia zupełnie innego rodzaju niż podczas wszystkich
poprzednich skoków. Słowa wypowiedziane jakiś czas temu przez Desjani wracały do niego
nieubłaganie jak przysłowiowy bumerang. „Wyobraź sobie, że masz nóż...” Dlaczego czuł
taki niepokój na myśl o obcej istocie z nożem w ręku?
W trakcie skoku nie można nawiązać normalnej komunikacji z innymi jednostkami,
ale w czasie, jaki upłynął pomiędzy jego ostatnią bitwą na Grendelu, po której spał w
hibernacji przez niemal stulecie, ludzkość zdołała znaleźć sposób na wysyłanie w
nadprzestrzeni krótkich wiadomości tekstowych. Czwartego dnia lotu, na niemal osiemgodzin przed dotarciem na Alihi, Geary otrzymał taki właśnie przekaz z pokładu „Mistrala”.
Przeczytał go bardzo powoli, mimo że miał do czynienia z jednym tylko zdaniem.
W kwestii Obcych - proszę mieć oczy z tyłu głowy. Lagemann.
Wezwał Desjani do swojej kajuty, by zobaczyła tę wiadomość i by mogli
porozmawiać o jej treści. Teraz spoglądała na nią z wyraźną niepewnością w oczach.
- Przecież już wcześniej wiedzieliśmy, że Obcym nie można ufać. Czy to wszystko, co
admirał miał nam do powiedzenia?- Nie sądzę. On i jego przyjaciele starali się odkryć, w jaki sposób Obcy będą z nami
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 232/312
walczyć.
- To zabrzmiało raczej jak ostrzeżenie przed ciosem w plecy.
- Co takiego? - Geary spojrzał na nią zaskoczony.
- Powiedziałam, że to zabrzmiało jak ostrzeżenie przed ciosem w plecy - powtórzyła,
nie rozumiejąc powodów jego zaskoczenia.
- Nóż. W plecy.
- Nie bierz wszystkiego, co mówię, tak dosłownie.
Geary zacisnął dłoń w pięść i postukał nią w skroń.
- Szlag! To właśnie chciał powiedzieć! To mnie tak niepokoiło od dłuższego czasu! -
Ściągnął na wyświetlacz mapę systemu Alihi, a w każdym razie jego wyobrażenie z czasów,
gdy Syndycy mieli tam swoją placówkę badawczą. - Uderzają z ukrycia. Urządzają zasadzki.
Gdzie mogą się schować, skoro wirusy już ich nie kryją przed naszymi sensorami?
Desjani wzruszyła ramionami.
- Za gwiazdą. Za planetami albo księżycami.
- Za punktem skoku?
- Nie! - Dziabnęła palcem w wyświetlacz. - Mówisz o umieszczeniu okrętów za
punktem skoku, by uderzyły od tyłu na przybywającą flotę? To się nie uda. To niemożliwe.
Przeczą temu prawa fizyki.
- Dlaczego? - zapytał Geary.
- Choćby dlatego, że nie możesz wiedzieć, kto i kiedy przyleci. Po pierwsze, bardzo
trudno się utrzymać na pozycji przed punktem skoku, a jeszcze trudniej za nim. A mówimy
tutaj o całych dniach, tygodniach, a nawet miesiącach czekania. Po drugie, ktokolwiek
wynurzy się z nadprzestrzeni, będzie leciał z prędkością .1 świetlnej. A ty czekając,
praktycznie dryfujesz, musisz zatem rozpędzić swoje jednostki, by doścignąć odlatujące
okręty. Może udałoby ci się je dogonić, ale potrzebowałbyś na to naprawdę długiego czasu. A
ich załogi wiedziałyby, że nadlatujesz. Trudno nazwać taką sytuację zaskoczeniem.Geary potaknął.
- Z tego też powodu nie urządzaliśmy podobnych zasadzek przed stuleciem. Jak
jednak wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy dysponowali systemami łączności nadświetlnej?
Zastanowiła się.
- Ktoś z systemu, który opuszczasz, mógłby powiadomić o twoim przybyciu kogoś,
kto przebywa w systemie będącym celem twojej podróży.
- A ten wiedziałby z dużą dokładnością, kiedy przybędziesz, ponieważ fizyka skoku jest niezwykle precyzyjna. Jeśli wykonujesz skok o godzinie x, to zakończysz go dokładnie w
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 233/312
momencie y.
Desjani pokręciła głową.
- Ale nawet wtedy będą mieli problem z określeniem miejsca, w którym się
wynurzymy. Dogonienie nas wymagałoby o wiele mocniejszych napędów niż te, którymi
dysponujemy... Cholera! - Spojrzała na niego spode łba. - Oni je mają!
- Owszem. - Geary skulił się w fotelu, wbijając spojrzenie gdzieś w przestrzeń. - Nie
wpadliśmy na to, ponieważ nie możemy wykonywać podobnych manewrów. Oni jednak mają
nad nami podwójną przewagę, dzięki czemu mogą coś takiego zrobić. Za sprawą tego
nadświetlnego systemu łączności wiedzą nawet, w jakim szyku przylecimy. Musimy przecież
opuścić nadprzestrzeń w takiej kolejności, w jakiej do niej wlecieliśmy. Nie mamy
możliwości manewrowania w nadprzestrzeni.
- Uderzą na jednostki pomocnicze i transportowce szturmowe. One lecą na samym
końcu i nie mają za sobą żadnej eskorty. - Desjani przycisnęła dłonie do oczu. - Czy zdołamy
wykonać zwrot wystarczającej liczby okrętów wojennych, by zapewnić im osłonę?
- Trzeba czasu na wykonanie jakiegokolwiek manewru po wyjściu z nadprzestrzeni -
stwierdził z goryczą w głosie Geary - a obrócenie okrętów i wyhamowanie ich, aby jednostki
pomocnicze mogły je minąć, potrwa jeszcze dłużej. Jeśli nawet przygotujemy odpowiednie
rozkazy i nadamy je w momencie wyjścia z nadprzestrzeni, pozostałe jednostki będą
potrzebowały czasu, by ochłonąć po skoku i wykonać manewr, a mam niejasne przeczucie, że
w tej sytuacji będzie się liczyć każda sekunda.
Desjani wskazała na wiadomość z „Mistrala”.
- Skróćmy przekaz, a zdołamy go wysłać w nadprzestrzeni.
Skróćmy. Jak zawrzeć w jednym zdaniu skomplikowaną treść?
- Do zakończenia skoku mamy nadal ponad siedem godzin - dodała Desjani.
- Dzięki, od razu poczułem się lepiej.
- Przepraszam.*
Obcy czekali na Alihi.
Mózg Geary’ego nie zaczął jeszcze poprawnie funkcjonować, gdy systemy
„Nieulękłego” rozpoczęły zwrot, obracając liniowiec ruf ą w kierunku lotu, reagując na
rozkazy przesłane podczas pobytu w nadprzestrzeni. Moment później pędniki okrętu włączyły
pełen ciąg, wyhamowując jednostkę najszybciej, jak się dało, bez narażania załogi na
niemożliwe do wytrzymania przeciążenia. W tej samej chwili rozbrzmiały dzwonki alarmówna stanowiskach bojowych. Zanim Geary odzyskał ostrość widzenia, poczuł drgania kadłuba -
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 234/312
to systemy „Nieulękłego” odpalały widma, mając rozkaz otwarcia ognia natychmiast po
wykryciu celów, bez zatwierdzenia ze strony nadzorującego je człowieka.
Jego wiadomość dotarła do wszystkich największych jednostek lecących w głównej
formacji. Ogień otworzyły równocześnie okręty liniowe: „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski”
i „Niepohamowany” oraz pancerniki: „Gniew”, „Zemsta”, „Rewanż”, „Strażnik”,
„Nieustraszony”, „Determinacja” i „Groźny”. Treść przekazu była maksymalnie zwięzła, bo
tylko taki krótki tekst można było przesłać w nadprzestrzeni.
Natychmiast po wyjściu wykonać obrót jeden osiem zero, wyhamować do .05
świetlnej, uderzyć na wroga.
Tak mogła wyglądać najszybsza odpowiedź ze strony floty Sojuszu, jeśli Obcy
rzeczywiście zastawili pułapkę i zamierzali uderzyć od tyłu.
Istniało wprawdzie ryzyko, że inne okręty Enigmów będą czekały na nadlatujących w
głębi przestrzeni, ale Geary miał nadzieję, że liczne krążowniki i niszczyciele eskorty dadzą
sobie z nimi radę.
Odzyskał zdolność widzenia w chwili, gdy systemy odpalały salwę piekielnych lanc.
Okręty Enigmów zbliżały się właśnie do najdalszego zgrupowania formacji Sojuszu. Były
tam przysadziste żółwiowate jednostki rozmaitej wielkości, od odpowiedników ludzkich
niszczycieli do olbrzymów przekraczających rozmiarami ciężkie krążowniki. Trzydzieści...
nie, czterdzieści. A dokładniej czterdzieści jeden okrętów. Ich kurs został lekko skorygowany,
gdy „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany” wytraciły prędkość, dając
szanse powolnym jednostkom pomocniczym na ukrycie się za ich osłoną. Bardziej zwrotne i
lżejsze liniowce wykonały zadany manewr szybciej niż pancerniki.
Kadłub „Nieulękłego” drżał nieustannie, gdy przeciwnik skoncentrował ogień na
czterech najbliższych teraz okrętach. Mimo że liniowce leciały dziobami w kierunku
przeciwnika, ich słabsze tarcze dość szybko zostały przeciążone i kolejne pociski bez trudu
przebijały cieńsze niż w wypadku pancerników poszycie. Geary miał tylko sekundę na ocenę sytuacji i podjęcie decyzji.
Gdy jego palec naciskał klawisz komunikatora, „Śmiały” zadrżał mocno po serii
skoncentrowanych trafień.
- „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany”, kontynuować wytracanie
prędkości z maksymalną dopuszczalną mocą!
Gdy liniowce zwolniły jeszcze bardziej, okręty Obcych minęły je, skupiając się
ponownie na ośmiu jednostkach pomocniczych. Salwy kartaczy wystrzelonych z liniowcówdosięgły ich po chwili, a „Zwycięski” trafił jednego polem zerowym, wykrawając w kadłubie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 235/312
wroga sporą dziurę.
Sensory nie zarejestrowały obecności innych Enigmów w pobliżu punktu skoku, więc
Geary mógł wydać kolejny rozkaz.
- Do wszystkich jednostek. Macie pozwolenie na opuszczenie szyku i zaatakowanie
wroga. Kapitanie Smythe, proszę wyrzucić cały balast!
Pozostałe okręty Obcych, a było ich jeszcze dwadzieścia pięć, rozpoczęły
ostrzeliwanie jednostek pomocniczych na moment przed tym, gdy dopadły je powolne
pancerniki, którym towarzyszyła pewna liczba lekko uzbrojonej eskorty. Krążowniki i
niszczyciele lecące po obu stronach jednostek pomocniczych, a także przed nimi,
wykonywały masowo zwrot, natomiast z pokładów ciężkich krążowników odpalano już
pierwsze widma.
Ale to pancerniki rozstrzygnęły bitwę, najpierw likwidując pierwszą falę
nadlatujących Enigmów, potem dziesiątkując drugą.
Tylko sześć okrętów Obcych zdołało przetrwać ten moment starcia, odlatywały teraz z
ogromnym przyspieszeniem, wykonując manewry, jakich nie zdołałaby powtórzyć żadna
jednostka wyprodukowana przez człowieka.
Nawet teraz, gdy bitwa dobiegła już końca, wokół jednostek Sojuszu widać było
mrowie eksplozji. To Obcy aktywowali systemy samozniszczenia na każdym wraku.
- Do wszystkich jednostek. Wracajcie do szyku. Zmniejszyć prędkość przelotową do
.02 świetlnej. - Musiał sprawdzić, jak mocno oberwała jego flota, zanim wleci głębiej w ten
system.
- Tutaj też mają wrota hipernetowe - rzuciła Desjani, gdy przejrzała raporty o stratach.
- Dranie.
Geary skrzywił się, widząc napływające wciąż dane o uszkodzeniach „Nieulękłego” i
pozostałych trzech liniowców. „Śmiały” oberwał najmocniej, cały dziób miał zmasakrowany,
wiele systemów padło, a zabitych i rannych było ponad stu. Na „Zwycięskim” poległosześćdziesięciu marynarzy, na pokładzie działała tylko połowa baterii piekielnych lanc.
„Niepohamowany” stracił pięćdziesięciu trzech członków załogi, dziób tej jednostki także był
mocno uszkodzony, zwłaszcza od bakburty.
No i „Nieulękły”.
- Dwudziestu ośmiu zabitych - zameldowała Desjani głosem wypranym z wszelkich
uczuć. - Czterdziestu jeden rannych, w tym sześciu w stanie krytycznym. Zostały nam cztery
działające baterie piekielnych lanc... - Przeczytała kolejny raport. - Wróć. Trzy i pół.Geary czuł w głowie potworną pustkę, gdy sięgał ponownie do klawiatury
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 236/312
komunikatora. Tylu ludzi poległo, choć starcie było tak krótkie, czas jego trwania należało
liczyć raczej w sekundach niż minutach.
- Kapitanie Smythe, proszę udzielić wsparcia technicznego „Nieulękłemu”,
„Śmiałemu”, „Zwycięskiemu” i „Niepohamowanemu” tak szybko, jak to tylko możliwe.
„Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany”, meldujcie natychmiast, jeśli potrzebujecie
dodatkowej pomocy medycznej. Generale Carabali, proszę zadbać o to, by drużyny
ratownicze z „Mistrala”, „Habuba”, „Tsunami” i „Tajfuna” mogły wyruszyć, jak tylko
przyjdzie wezwanie o pomoc. - Spojrzał na siedzącą z kamienną twarzą Desjani. - Czy my
także możemy potrzebować pomocy medycznej?
Połączyła się ze szpitalem pokładowym, potem skinęła głową.
- Przydadzą nam się dodatkowi lekarze. Zwłaszcza przy ciężej rannych.
- „Tajfun”, podejdźcie do „Nieulękłego” najszybciej, jak możecie, by udzielić nam
pomocy medycznej. - W tym momencie zauważył, że Tania wciąż na niego patrzy. - Możecie
wracać do swoich obowiązków, kapitanie. Ja zajmę się resztą floty.
- Dziękuję, admirale.
*
Dzięki niewielkiej liczbie atakujących obcych jednostek tylko okręty liniowe Sojuszu
zostały poważniej uszkodzone podczas niedawnej bitwy. Uszkodzenia po kilku trafieniach w
jednostki pomocnicze mogły zostać usunięte bez większego trudu, a pancerniki praktycznie
wyszły z tej walki bez szwanku.
W czasie gdy trwały pospieszne naprawy, a sensory skanowały pobliskie planety,
Geary zauważył, że w systemie Alihi w pobliżu wrót hipernetowych pojawiło się kilka
kolejnych jednostek Enigmów. W tym układzie tylko dwie planety nadawały się do
skolonizowania przez człowieka. Jedna krążyła w odległości niespełna sześciu minut
świetlnych od gwiazdy centralnej. Drugą, odleglejszą, dzieliło od Alihi niemal dziesięć minut
świetlnych. Może nie były idealne dla ludzi, niemniej daleko im było do wizerunkuprawdziwego piekła. Nieco dalej, w odległości dwudziestu minut świetlnych, znajdował się
pas asteroid, a za nim aż cztery gazowe olbrzymy.
Enigmowie zasiedlili pierwszą z wymienionych planet, a sądząc z danych, które
napływały do sensorów, zadali sobie ogromny trud, całkowicie przekształcając jej
środowisko, by nadawała się do zamieszkania.
- My, ludzie, nie robimy czegoś takiego - wyjaśnił któryś z inżynierów pokładowych.
- Choć potrafimy. Opracowaliśmy podstawowe techniki terraformingu na planeciesąsiadującej ze Starą Ziemią... jak ona się nazywała... A, wiem, Mars! Ale to było jeszcze
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 237/312
przed odkryciem napędów nadprzestrzennych, które umożliwiły nam proste i szybkie
podróżowanie do gwiazd. Od tamtej pory o wiele prościej i taniej jest znaleźć odpowiednią
planetę w kolejnym systemie gwiezdnym, niż przystosowywać którąś z niegościnnych już
znanych.
- Nie domyśla się pan, dlaczego Obcy to robią?
Inżynier rozważył tę kwestię.
- Znam tylko dwa powody takiego postępowania. Albo znają prostsze i tańsze metody
przystosowywania planet do swoich potrzeb, albo nie mogli znaleźć niczego lepszego,
ponieważ zostali zablokowani przez Syndyków, którzy zdążyli skolonizować cały okoliczny
sektor.
- Nie odkryliśmy żadnych śladów ludzkiej obecności - zameldował porucznik Iger. -
Tutaj, podobnie jak na Hinie, zakłócenia nie pozwalają nam jednak przyjrzeć się dokładniej
zamieszkanej planecie.
Doktor Setin nawet nie starał się kryć frustracji.
- Możemy jedynie zgadywać, jak wielka populacja zamieszkuje ten system, ale sądząc
po znacznie większej liczbie miast, musi być liczniejsza od tej na Hinie. Czy możemy
podlecieć bliżej? Odkryliśmy nowy gatunek istot inteligentnych, a niczego nie potrafimy się o
nich dowiedzieć!
Geary nie widział większego sensu w przedłużaniu Pobytu na Alihi.
*
- Tutejsze wrota hipernetowe znajdują się w odległości zaledwie dwóch godzin
świetlnych od punktu skoku - obwieścił ponurym głosem. Wzrok wszystkich dowódców
skupiał się na holograficznej mapie systemu widocznej nad blatem stołu. - Nie zdołamy
dotrzeć do innego punktu skoku, nie ryzykując przy tym całkowitej zagłady floty. Tak się
jednak składa, że z miejsca, w którym się pojawiliśmy na Alihi, możemy wrócić nie tylko na
Hinę, ale także dostać się do systemu leżącego nieopodal, ale głębiej na terytoriach Obcych.Syndycy nazwali go Laka, ale obie wysłane do niego misje załogowe przepadły bez śladu,
dlatego też przyjmuję założenie, że tam także mieszkają Enigmowie. Skoczymy na Lakę, jak
tylko naprawimy uszkodzenia na liniowcach.
- Domyślam się, że tym razem polecimy w nieco innej formacji - powiedział Armus.
- Tak. Będziemy gotowi do odparcia zagrożenia z każdej strony natychmiast po
wyjściu z nadprzestrzeni.
- Dlaczego nie możemy zostać tutaj? - zapytał kapitan Vitali ze „Śmiałego”. -Powinniśmy rozpieprzyć wszystko w tym systemie, a potem spokojnie zbadać gruzy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 238/312
Odpowiedział mu wyraźnie poruszony generał Charban.
- Nasza misja ma na celu próbę podpisania traktatów...
- Przecież te istoty atakują nas za każdym razem, gdy dochodzi do spotkania! Nie
rozmawiają z nami, bo ich nie interesują żadne porozumienia. Chcą nas po prostu zabić. I
dobrze! Odpłaćmy im tym samym!
Odpowiedział mu szmer aprobaty.
Duellos westchnął na tyle głośno, by wszyscy mogli go usłyszeć.
- Problem tkwi w tych przeklętych wrotach. Nawet jeśli w tym systemie nie zostanie
kamień na kamieniu, jaką mamy gwarancję, że Enigmowie nie zaopatrzyli tych wrót w jakiś
mechanizm samozniszczenia, który doprowadzi do kolapsu i zagłady całej naszej floty?
- W takim razie możemy zniszczyć także wrota - oświadczył Vitali.
Komandor Neeson pokręcił głową.
- Jeśli zaczniemy niszczyć pęta, utracimy kontrolę nad przebiegiem implozji. A gdy
rozpocznie się kolaps, Obcy bez trudu mogą tak posterować tym procesem, że dojdzie do
maksymalnych zniszczeń.
- Wystarczająca liczba kamyków odpalona w odpowiedniej sekwencji... - upierał się
Vitali.
- Te wrota są bronione. Wystarczy, że Enigmowie lekko zmienią tor lotu
któregokolwiek kamyka, a sekwencja zostanie nieodwracalnie zmieniona.
- Możemy zbombardować kilka miejsc - zaproponował Charban - żeby pokazać im, co
możemy zrobić...
- To nie działało nawet na Syndyków - przerwał mu Badaya. - Nie przypuszczałem, że
kiedykolwiek to powiem, ale Syndycy wydają mi się cholernie racjonalni w porównaniu z
tymi istotami. Jeśli coś nie przekonało Syndyków, tym bardziej nie zadziała na Enigmów.
- Nie sposób temu zaprzeczyć - poparł go Duellos.
- Ale mamy dobry powód do działań odwetowych - zauważyła Desjani. -Zbombardujmy kilka miast. Enigmowie sami włożyli nam broń do ręki. Pokażemy im, że nie
mogą atakować nas, a potem uciekać do siebie, licząc na uniknięcie dalszych strat.
Charban się zawahał.
- Zobaczą moment odpalenia głowic z takim wyprzedzeniem, że bez problemu
ewakuują wszystkie cele. Tym samym pokażemy im, do czego jesteśmy zdolni, i to w sposób,
którego nie będą mogli zignorować, a jednocześnie nie damy im motywu do dokonania
zemsty za śmierć ludności cywilnej.Cywilni eksperci zostali zaproszeni do grona obserwatorów tej odprawy. Doktor
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 239/312
Shwartz nie wytrzymała i w tym momencie wtrąciła niechętnie:
- Nie wiemy nawet, czy oni znają różnicę pomiędzy wojskiem a ludnością cywilną.
Enigmowie mogą ignorować takie podziały, podobnie jak dla większości naszych mężczyzn
lila i fiolet to ten sam kolor.
- Zgodnie z zapisami zdobytymi na wrogu - wtrącił Duellos - Syndycy stracili w tym
rejonie wiele jednostek, zanim odkryli istnienie Enigmów. Wiele było albo nieuzbrojonych,
albo wyposażonych w najprostsze systemy bojowe. Jeśli Obcy potrafią odróżnić cywila od
wojskowego, i tak mają to gdzieś.
Wszyscy spojrzeli w kierunku Geary’ego, który najpierw zwiesił głowę, a potem
wolno przytaknął tym słowom.
- Dobrze. Wyślemy im kolejną wiadomość, w której zaznaczymy, że chcemy pokoju,
ale jeśli ponownie wybiorą rozwiązania siłowe, pokażemy im, co to wojna. Nie widzę innego
wyjścia.
Po chwili ciszy odezwał się dowódca „Zwycięskiego”.
- Czy pochowamy tutaj naszych poległych? Mamy wystrzelić ich ciała w kierunku
gwiazdy?
- Nie! - zaoponował natychmiast Vitali.
Geary ponownie przytaknął.
- Popieram kapitana Vitali. Istnieje zbyt wielkie ryzyko, że ostatnia droga naszych
poległych zostanie zakłócona przez Obcych. Na transportowcach mamy specjalne
pomieszczenia do przechowywania ciał. Złożymy w nich wszystkich zabitych, dopóki nie
znajdziemy systemu, w którym będziemy mogli przeprowadzić ceremonię pogrzebową bez
narażania zwłok naszych towarzyszy broni. Kapitanie Smythe, ile czasu potrzebujecie na
doprowadzenie liniowców do minimalnej gotowości bojowej?
Smythe podrapał się po karku.
- Daleko im jeszcze do pełnej sprawności, ale proszę mi dać trzy dni, a wszystkiesystemy uzbrojenia będą znowu sprawne, a dziury w poszyciu zaspawane. Tarcze także
powinny działać z pełną mocą.
Desjani obliczyła coś naprędce.
- Głowice wystrzelone z tej pozycji będą potrzebowały sześćdziesięciu jeden godzin
lotu, by dotrzeć do planety, na której znaleźliśmy miasta Enigmów.
- Dobrze - odparł Geary. - Odpalimy je za godzinę razem z wiadomością, że to tylko
przedsmak tego, co może im zrobić ludzkość, kiedy ją naprawdę wkurzą. To powinno dać imwystarczającą ilość czasu na odpowiedź, która nie będzie atakiem, jeśli rzecz jasna
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 240/312
zrozumieją w końcu, o co nam chodzi. My także będziemy mogli zobaczyć efekty
bombardowania i ocenić jego skutki, zanim naprawy zostaną zakończone i odlecimy na Lakę.
Większość oficerów wyłączyła się natychmiast po zakończeniu odprawy, tylko
Smythe został na tyle dłużej, by skinąć głową w kierunku Desjani.
- Tyle się narobiliśmy, by wyposażyć pani okręt w najnowocześniejsze systemy
bojowe, a pani doprowadziła do ich zniszczenia, zanim zdążyliśmy zakończyć prace.
- Staram się tylko, by pańscy inżynierowie nie zgnuśnieli - odparła Tania, uśmiechając
się po raz pierwszy od chwili, gdy zobaczyła, ilu ludzi straciła w ostatniej bitwie.
- Doceniam pani wysiłki, niemniej chciałbym, aby admirał wiedział, że jedna z baterii
piekielnych lanc nie padła na skutek działań wroga, a w każdym razie nie one były
bezpośrednim powodem jej wyłączenia. Jedno z łączy zasilających miało awarię.
- Było stare?
- Stare i przeciążone - potwierdził Smythe. - Nie potrafię nauczyć sprzętu
medytowania, więc przynajmniej postaram się go odmłodzić.
Po zniknięciu dowódcy eskadry pomocniczej generał Charban wbił wzrok w blat
stołu.
- Gdyby oni choć raz odpowiedzieli. Przecież to nie ma najmniejszego sensu. Wojna
nigdy nie była racjonalnym rozwiązaniem, ale tym razem nie wiemy nawet, dlaczego są tak
wrogo nastawieni. Proszę nie myśleć, że nie potrafię wczuć się w rolę dowódcy „Śmiałego”.
Swego czasu także straciłem wielu podwładnych.
Wstał i wyszedł, ale coś się zmieniło zarówno w jego ruchach, jak i postawie.
Wyglądał teraz o wiele starzej.
Desjani spojrzała na Rione. Emisariuszka Rady wciąż siedziała na swoim fotelu.
- Przygotuję plan bombardowań, admirale - oświadczyła Tania, wstając.
- Dobrze. Proszę wyznaczyć na cel co drugie miasto Obcych.
- Co drugie? - Uśmiechnęła się szerzej, ale raczej złowieszczo. - Myślałam, że każe misię pan ograniczyć do co czwartego.
Gdy wyszła z sali odpraw, Geary spojrzał na Wiktorię, czekając na jej opinię. Dopiero
po chwili spojrzała mu prosto w oczy.
- Domyślam się, że słowa; „mogło być gorzej” nie przyniosą ci wiele pociechy -
powiedziała. - Ale to prawda. Mógłbyś w tej chwili opłakiwać utratę wielu okrętów i tysięcy
poległych.
- Wiem. - Geary oparł się wygodniej, próbując zdławić poczucie winy, gdyprzypomniał sobie o ofiarach. - Gdybyśmy nie zareagowali tak szybko, stracilibyśmy niemal
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 241/312
wszystkie jednostki pomocnicze, co postawiłoby naszą flotę w bardzo złym położeniu. Czy o
to chodziło, pani emisariusz?
- Nie rozumiem, o czym mówisz.
- Myślę, że rozumiesz. Wiele bym dał, żeby wiedzieć, dlaczego zgodziłaś się wziąć w
tym udział.
- Dobrze wiesz, że zawsze byłam gotowa do poświęceń w imię wyższych racji. -
Powiedziawszy to, wstała i wyszła.
*
Cztery godziny później Geary stał na baczność wystrojony w swój najlepszy mundur.
Obok niego stała Desjani, równie wystrojona i także wyprężona. Dalej znajdował się
dwuszereg marynarzy „Nieulękłego” biegnący aż do włazu śluzy, do której podłączono
korytarz prowadzący na pokład „Tajfuna”. Wszyscy mieli na rękawach opaski, na których
dwa złote pasy otaczały czarny. Symbolizowały one, że mrok to tylko chwilowa przerwa
pomiędzy pasmami światła.
Geary uniósł ramię do salutu, gdy pierwsza z cylindrycznych trumien zawierających
jedno z prawie trzydziestu ciał została podniesiona przez wyznaczonych marynarzy. Kondukt
ruszył odmierzonym, rozmyślnie spowolnionym krokiem przez korytarz powstały między
szeregami członków załogi i komandosów, by po minięciu śluzy udać się długim rękawem na
„Tajfuna”, gdzie polegli mieli spocząć w specjalnie przygotowanych do tego celu
pomieszczeniach. Zwykły ładunek wystrzeliwano w przestrzeń w kierunku transportowców,
flota nie traktowała jednak swoich martwych towarzyszy broni w tak obcesowy sposób.
Geary opuścił rękę, dopiero gdy ostatnia trumna zniknęła mu z oczu. Desjani poszła w
jego ślady, a potem odwróciła się do straży honorowej.
- Dziękuję. Rozejść się.
Marynarze wrócili do swoich kajut, by przebrać się w mundury polowe i wrócić do
wykonywania zadań, których nigdy im nie brakowało, choć czasem musieli się od nichoderwać, by wziąć udział w należących do ich tradycji smutnych uroczystościach.
*
Te kilka dni, których potrzebowali na dokończenie napraw, minęły jak z bicza strzelił.
Geary zauważył, że członkowie załogi, których spotykał w tym czasie, mówią o Obcych w
bardzo gniewny sposób, a ci z wachtowych, którym przypadło zadanie obserwowania ich
ruchów, patrzyli na miasta okiem strzelców mających za moment nacisnąć spust broni. Czy
Enigmowie zdawali sobie sprawę z tego, jak ich działania wpływają na uczucia ludzi? Kalixapozostawiła niezatarte wrażenie, ale polegli tutaj byli przyjaciółmi i towarzyszami broni tych
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 242/312
ludzi, dlatego też coraz więcej załóg opowiadało się za podjęciem zdecydowanej walki z
Obcymi. Próby kontaktu z Enigmami uznawano powszechnie za skazane z góry na
niepowodzenie.
- Otrzymaliśmy kolejną wiadomość od Enigmów - poinformowała Geary’ego Rione. -
Chcesz ją przejrzeć?
- Powiedzieli coś nowego? - zapytał.
- Nie. Te same awatary, ten sam fałszywy mostek i w kółko te same słowa. Jeśli wyjąć
z wiadomości dwa słowa: „odejdźcie” i „zginiecie”, naprawdę niewiele zostanie.
Charban się skrzywił.
- Nie zadali sobie trudu, by potwierdzić odebranie naszej wiadomości. Nie
zareagowali też w żaden sposób na to, co się tutaj stało. Czuję się, jakbym mówił do ściany.
Nie mając ochoty nawet na ponury uśmiech, Geary wskazał ręką na wyświetlacz i
widoczne na nim wektory głowic wystrzelonych kilka dni temu, które właśnie wchodziły w
atmosferę planety.
- Za chwilę zapukamy w tę ścianę. Nie wiem, czy to w czymkolwiek pomoże, ale na
pewno poczujemy się lepiej. Może, ale tylko może, Enigmowie zrozumieją wreszcie, jak
bardzo szkodzą sobie podobnymi atakami.
- Próżne nadzieje, jeśli są choć odrobinę podobni do ludzi. Myślisz, że ewakuowali
miasta będące celem ataku? - zapytała go Rione.
- Nie mam pojęcia. To maskowanie za bardzo rozmywa obraz.
- Jest pan pewien, że nie powodują tego jakieś inne wirusy Enigmów? - zapytał
Charban.
Desjani zaprzeczyła ruchem głowy.
- Gdyby tak było, te wirusy musiałyby działać na zupełnie innej zasadzie. Moi ludzie
sprawdzają każdą ewentualność, a zwłaszcza te, które wydają nam się niemożliwe, na razie
jednak nie znaleźli niczego. Z kolei technicy sądzą, że mamy do czynienia z zakłóceniami falświetlnych w pobliżu obserwowanych obiektów.
Charban pokiwał głową ze spuszczonym wzrokiem.
- Szczerze mówiąc, też wykluczałbym wirusy, szczególnie że mogliśmy zobaczyć
okręty wojenne, które zastawiły na nas pułapkę. - Wstał, przymierzając się do wyjścia.
- Nie chce pan zobaczyć efektów bombardowań? - zapytała Desjani.
Generał pokręcił głową, nie patrząc nawet w jej kierunku.
- Widziałem już zbyt wiele zniszczonych miast, kapitanie Desjani.Przymknęła oczy, gdy Charban wyszedł, potem otworzyła je ponownie, by spojrzeć na
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 243/312
Geary’ego.
- Wróciliśmy do bombardowania miast.
- Mieli wystarczającą ilość czasu, by je ewakuować - uspokoił ją Geary.
- Wiem. Tym razem daliśmy im na to czas. Co jednak będzie przy następnej okazji?
- Nie pozwolimy im się sprowokować.
- Przodkowie, wybaczcie nam, że ponownie zniżamy się do tego poziomu, mimo że
wina leży po stronie Obcych - wyszeptała Desjani.
Ludzie zgromadzeni na mostku oglądali opóźnioną transmisję z bombardowań w
raczej grobowym niż radosnym nastroju. W chwili, gdy głowice dotarły do celu, planeta
znajdowała się pięć i pół godziny świetlnej od miejsca stacjonowania floty. Fale świetlne
potrzebowały więc tyle samo czasu na przeniesienie obrazu z jej powierzchni, by mogli w
końcu ujrzeć, co się stanie, gdy głowice kinetyczne zanurkują w atmosferę i spadną z nieba,
żeby rozsadzić na strzępy... co? Domy? Fabryki? Czy Enigmowie tworzą budowle, których
przeznaczenie człowiek potrafiłby rozpoznać?
- Systemy, których używają do zakłócania transmisji z powierzchni planety,
przetrwały bombardowanie - zameldował przybitym głosem porucznik Iger. - Możemy
jedynie potwierdzić, że trafiliśmy w cele.
- To wystarczy. - Geary po raz ostatni sprawdził stan napraw. Nawet najbardziej
poszkodowany „Śmiały” zameldował już o uruchomieniu ostatnich systemów i gotowości do
wylotu. - Wynośmy się stąd.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 244/312
DWANAŚCIE
System Laka był pusty. Dosłownie pusty. Białe karły nie miały zazwyczaj wielu planet, a ta
zdołała utrzymać przy sobie jedynie wypaloną kamienną planetoidę krążącą po tak bliskiej
orbicie, że wydawać się mogło, iż została przechwycona przez Lakę, gdy przelatywała przez
ten system, i to nie wcześniej niż milion lat temu. Sensory nie zdołały wykryć śladów
obecności Enigmów, ale po wydarzeniach na Pele nikt nie postawiłby grosza, że Obcy czegoś
tu jednak nie ukryli.
- Nie ma wielu kryjówek - mruknęła Desjani.Geary postanowił, że flota przeleci przez ten system jak najszybciej, by dotrzeć do
bardzo długiej studni grawitacyjnej, która powinna prowadzić w głąb terytoriów
zajmowanych przez Obcych. Gwiazda, do której się udawali, nie miała nazwy, co dobitnie
świadczyło o tym, że dotarli właśnie do prawdziwej granicy ludzkich podbojów Galaktyki.
- Lecimy do systemu, który należał do Enigmów od zarania dziejów - ostrzegał flotę
Geary w kolejnym komunikacie. - Mogą się spodziewać naszego przybycia. Dlatego
wszystkie jednostki muszą ustawić systemy uzbrojenia na automatyczne otwarcie ognianatychmiast po wyjściu z nadprzestrzeni. - Była to bardzo niebezpieczna taktyka, ponieważ
komputery, podobnie jak ludzie rozstrojone przez wyjście z punktu skoku, mogły pomylić
swoją jednostkę z okrętem wroga. John miał jednak nadzieję, że tak odmienne konstrukcje
Obcych zminimalizują to ryzyko.
Siedział w swojej kajucie, gdy flota ponownie weszła w nadprzestrzeń, poirytowany
tym, jak marnie mu do tej pory szło. Mimo tego wszystkiego, co spotkało go ze strony
Obcych, nadal miał nadzieję, że uda mu się zmienić Enigmów i namówić ich przynajmniej do
pokojowego współistnienia z ludzkością, bo na wielką przyjaźń z ich strony raczej nie liczył.
Dzwonek przy włazie oznajmił mu przybycie Desjani.
- Jak się czujesz, admirale?
- Marnie. A pani, kapitanie?
- Jestem wściekła. - Usiadła naprzeciw niego. - Nie przygnębiona, tylko wściekła. W
odróżnieniu od innych nie wierzyłam nigdy, że Obcy okażą się rozsądni. Może dlatego, że
zbyt dobrze znam ludzi. Jak zamierzasz nazwać tę gwiazdę?
Nagła zmiana tematu wytrąciła go z równowagi.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 245/312
- Słucham?
- Gwiazda, ku której zmierzamy, powinna mieć jakąś nazwę. Nie możemy używać w
nieskończoność jej numeru astronomicznego. W normalnej sytuacji zapewne trzeba by całej
machiny biurokratycznej, ale jeśli ty wybierzesz dla niej nazwę, nikt jej potem nie zmieni,
tego akurat jestem pewna. Zatem myśl, jak ją nazwiesz.
Geary wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia.
- Możesz ją nazwać czyimś imieniem.
- Tania.
- Słucham?
- Mogę ją nazwać Tania.
- Nie - zaprzeczyła. - Nie możesz. Nie chcę, żeby ludzie patrzyli na nią i mówili: „Jak
on ją musiał kochać, nazwał jej imieniem gwiazdę”. O, nie. Nazwij ją imieniem kogoś, kto
wart jest takiego upamiętnienia.
- Dobrze - odparł Geary. - Nazwę ją Cresida.
- Chcesz nazwać system zamieszkany przez obcą, wrogą nam rasę imieniem kogoś
takiego jak Jaylen?
- Dobrze. Nazwę ją Falco.
- Ten człowiek nie zasłużył na to, by go w taki sposób upamiętniano!
- Taniu! - zirytował się Geary. - Dlaczego sama nie wymyślisz tej nazwy?
- Ponieważ to tobie przysługuje takie prawo - odparła.
- Zatem powiedz mi, jak chcę ją nazwać.
- Jakoś właściwie, może nie używając niczyjego nazwiska. Żeby brzmiało obco i
groźnie. - Desjani pstryknęła palcami. - Limbus. Nazwij ją Limbus.
- Nie ma jeszcze gwiazdy noszącej taką nazwę? - zapytał.
- Pozwól, że się upewnię. - Przebiegła palcami po klawiaturze komunikatora. - Nie.Nazywano tak kilka planet, ale fikcyjnych, występujących w książkach. W naprawdę starych
książkach. Wiesz, że ludzie opisywali podróże międzygwiezdne na długo przed
wynalezieniem napędów nadświetlnych?
- Musiało im się wydawać, że to będzie coś naprawdę niesamowitego. Dobrze. Zatem
nazwę ją Limbus.
- Moim zdaniem to naprawdę świetny wybór - stwierdziła Desjani. - Dlaczego się
uśmiechasz, skoro masz tak marny nastrój?- Wpadła mi do głowy zabawna myśl. - Przechylił się lekko, by na nią spojrzeć. - Kim
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 246/312
byłbym, gdybym nie miał ciebie?
- Tym, kim jesteś - odparła, wstając. - Mamy cztery dni lotu do Limbusa. Tym razem
musi nam się udać. Wiesz o tym.
- Dziękuję, Taniu.
*
Gdy „Nieulękły” opuszczał nadprzestrzeń, nikt nie oddał ani jednego strzału. Jak już
Geary ochłonął na tyle, by móc trzeźwo myśleć, zrozumiał, że w pobliżu nie ma żadnych
okrętów Obcych, zaraz też przeniósł wzrok na wyświetlacze pokazujące cały układ planetarny
- pojawiały się tam wszystkie informacje przechwycone i przetworzone przez sensory floty.
- Strzał w dziesiątkę - wyszeptała Desjani.
W Limbusie znajdowały się dwie planety zamieszkane przez znaczącą populację
Obcych, o czym świadczyła ogromna liczba miast widocznych pod rozmywającymi obraz
osłonami. Na orbitach wokół planet krążyły liczne instalacje, a w przestrzeni
międzyplanetarnej widać było sznury frachtowców. Za to okrętów wojennych zliczyli do tej
pory tylko tuzin. Gdyby to był system zamieszkany przez człowieka, zostałby oceniony jako
gęsto zaludniony i bardzo bogaty.
I co najważniejsze: nie było tu wrót hipernetowych.
Geary przyglądał się temu wszystkiemu, nie rozumiejąc, co mu nie pasuje. Przecież w
przestrzeni zajmowanej przez człowieka wiele systemów także nie miało dostępu do
hipernetu.
Moment później skontaktował się z nim nie mniej zdziwiony Duellos.
- To jakiś bezsens, admirale. Wprawdzie dla nas dobrze, ale dlaczego Obcy budują
wrota w tak marginalnych systemach jak Hina i Alihi, a nie tutaj?
- Doskonałe pytanie - poparła go Desjani. - Czyżby to znaczyło, że zastawili na nas w
tym systemie inną pułapkę?
Geary nakazał wyhamowanie wszystkich okrętów, nie chciał bowiem oddalać się zbytnio od punktu skoku, dopóki sensory floty nie przeczeszą każdego zakątka tego systemu
gwiezdnego w poszukiwaniu innych punktów skoku oraz potencjalnych, choć
niesprecyzowanych zagrożeń.
- Nadal nic, poruczniku Iger?
- Nie, sir. Tylko te okręty, które dostrzegliśmy wcześniej. Gdyby mieli tutaj kiedyś
wrota, które się zapadły, odkrylibyśmy jakieś szczątki pęt. Moim zdaniem ten system nigdy
nie miał dostępu do hipernetu.Geary wezwał najbardziej doświadczonych dowódców, by zapytać ich, co myślą o
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 247/312
braku wrót w tym systemie. Żaden nie potrafił znaleźć racjonalnego wytłumaczenia.
Rione i Charban także nie wnieśli niczego nowego do sprawy.
Admirał Lagemann i jego koledzy z obozu jenieckiego powtarzali tylko w kółko, że
Obcy są zdradziecką rasą, a to w żaden sposób nie mogło uspokoić Geary’ego.
W końcu w przypływie desperacji połączył się z cywilnymi ekspertami.
- Może nie potrafimy dostrzec rozwiązania - stwierdziła doktor Shwartz - ponieważ
patrzymy na problem z perspektywy człowieka.
- Co pani przez to rozumie? - zapytał Geary.
- Opieramy się na przypuszczeniach. Sprawdźmy zatem, co wiemy na pewno. Czemu
służą wrota hipernetowe?
- Bardzo szybkiemu przemieszczaniu się pomiędzy gwiazdami. - Tak mu
powiedziano, gdy usłyszał o nich po raz pierwszy, i do tego służyły ludziom.
- Do czego jeszcze można ich użyć? Proszę się zastanowić, do czego mogą ich
potrzebować Obcy.
- Nie potrafię wymyślić żadnego innego przeznaczenia wrót. Wiemy tylko tyle, że
jeśli dojdzie do kolapsu, zamieniają się w... - Spojrzał na Desjani. - To broń. Wrota są bronią.
Ostateczną linią obrony każdego systemu gwiezdnego.
- Linią obrony? - wtrąciła z niedowierzaniem Tania. - Czymś w rodzaju pola
minowego?
- Największego, jakie człowiek może sobie wyobrazić. - Geary powiększył mapę
Limbusa. - To Enigmowie wynaleźli wrota hipernetowe. I zanim je zbudowali, wiedzieli już,
jak mogą być niebezpieczne. Dlatego nie wyposażyli w nie swoich najcenniejszych
systemów. Za to umieścili wszędzie na swoim pograniczu.
Charban pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Umyślnie stworzyli z nich swoje linie obrony? Mówi pan o czymś w rodzaju
Wielkiego Muru z wrót hipernetowych? Toż to taktyka spalonej ziemi, tylko naniewyobrażalną skalę.
- Są zdolni do niszczenia własnych uszkodzonych okrętów - przypomniała mu Rione -
i zabijania ich załóg, co wydało nam się wyjątkowo okrutne, ale dla nich jest to, jak widać,
dopuszczalna taktyka.
- Minęliśmy tę linię - kontynuował tymczasem Geary - gdyż nie mieliśmy zamiaru
atakować żadnego systemu. Chcieliśmy tylko przelecieć do kolejnych punktów skoku. To
mogło być zaskoczeniem dla tamtejszych Enigmów.Doktor Shwartz przysłuchiwała się tej rozmowie.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 248/312
- Istnieje także prawdopodobieństwo, że sami Enigmowie zrezygnowali już ze
stosowania tej broni. Bez względu na różnice, jakie nas dzielą, ta rasa musi mieć instynkt
samozachowawczy, przynajmniej w odniesieniu do gatunku, nie poszczególnych osobników.
W historii ludzkości także były przypadki, gdy konstruowano niezwykle potężne bronie, lecz
ich nie używano, ponieważ nawet twórcy obawiali się niszczycielskiej mocy swoich dzieł.
Wrota mogły pełnić rolę odstraszającą, bowiem zdobycie systemu, w którym się znajdowały,
było praktycznie niemożliwe. Chodziło zatem o to, by ich nie użyć jako broni.
- Taki system zadziałałby tylko wtedy, gdyby strona atakująca miała pewność, że
Enigmowie są zdolni do unicestwienia własnego systemu gwiezdnego, by zniszczyć siły
najeźdźców - upierał się Charban.
- Ja mam pewność, że są do tego zdolni - zapewniła go Desjani.
Geary nie spuszczał wzroku z mapy systemu. Może pozostawiono tutaj jakąś ukrytą
pułapkę na wrogów? Decyzja, czy flota pozostanie w pobliżu punktu skoku czy wleci głębiej
w ten system, należała wyłącznie do niego. Nadal nie wiedział, jak wysoko rozwiniętą
technologią dysponują Enigmowie, ale ich zamiłowanie do uderzania z ukrycia wystarczało,
by podjęcie decyzji nie było łatwe. Jeśli chciał wykonać postawione przed nim zadanie
poznania tej rasy, musiał wysłać okręty w pobliże tych planet.
Czy powinien podzielić flotę? Mógłby wysłać w głąb systemu wystarczająco silną
formację, by poradziła sobie z tym tuzinem okrętów i innymi nieznanymi w tej chwili
zagrożeniami, pozostawiając trzon swoich sił w pobliżu punktu skoku.
- Ile musi ich być, żeby wystarczyło? - zastanawiał się głośno.
Desjani najpierw zmarszczyła brwi, ale zaraz zrozumiała, o co mu chodzi.
- To będzie zależało od stopnia zagrożenia.
- A ponieważ nie jesteśmy w stanie go ocenić, rozważam podzielenie floty. Tylko czy
taki podział będzie słuszną reakcją na nieznany rodzaj zagrożeń?
- Na pewno nie, jeśli podejdziemy do problemu w taki sposób, jak go przedstawiasz. -Wskazała ręką ekran wyświetlacza. - Gdyby w tym systemie były wrota, wysłanie całej floty
w pobliże planet groziłoby unicestwieniem naszej floty. Tyle że tutaj nie ma żadnych wrót.
Mógłby stracić masę czasu, wymyślając coraz to nowe formacje, mając nadzieję, że
doczeka się w końcu jakichś informacji. Problem w tym, że Enigmowie podążali tropem jego
floty i dysponowali łącznością nadświetlną. Im dłużej będzie tu tkwił, tym więcej okrętów
wroga zdąży przybyć na Limbusa.
- Poleci cała flota. Przeczucie mówi mi, że zagrożenia, jakie mogą się ujawnić w ciągunajbliższych kilku dni, byłyby niebezpieczne dla wydzielonego zespołu uderzeniowego, ale
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 249/312
flota jako całość da sobie z nimi radę.
Desjani wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Dokąd lecimy, admirale? W kierunku najbliższej zamieszkanej planety?
- Nie. - Podświetlił sporą stację wybudowaną na księżycu jednego z gazowych
olbrzymów krążącym w odległości dwóch godzin świetlnych od gwiazdy tego systemu. -
Tam polecimy. To odizolowane miejsce i nie takie duże, więc nie powinno być tak mocno
bronione jak powierzchnia planet. Jeśli się okaże, że systemy zakłócania wizji Enigmów
działają nawet przy obserwacji z niskiego pułapu, będziemy mogli wysłać sondy
bezzałogowe.
- Mogą je zniszczyć.
- Wtedy zbombardujemy wszystkie wykryte instalacje obronne, a potem poprosimy,
żeby nasi komandosi zastukali do ich drzwi i wydobyli informacje w znacznie boleśniejszy
sposób.
Desjani zgodziła się od razu, ale gdy Geary przeniósł wzrok na obserwatorów,
zauważył, że Rione siedzi z kamienną twarzą, co ostatnio było coraz częstsze, Charban zaś
kręci głową na samą myśl, że znowu dojdzie do użycia siły.
Wydał rozkaz zmiany kursu, tak by flota mogła polecieć w kierunku gazowego
olbrzyma krążącego wokół gwiazdy, którą ochrzcił niedawno. Zadbał jednak o to, by nie
przekroczono .1 świetlnej.
Księżyc, ku któremu zmierzali, znajdował się w odległości sześciu godzin świetlnych,
co oznaczało, że dotarcie do niego zajmie im dwie i pół doby. Pierwszego dnia lotu nie
wydarzyło się nic szczególnego, może prócz tego, że jednostki Obcych zajęły pozycje
wyjściowe w odległości godziny świetlnej od floty Sojuszu. Było ich zbyt mało, by mogły
zagrozić okrętom Geary’ego, ale sama ich obecność w tym miejscu budziła jego niepokój. Na
półtorej doby przed dotarciem do celu Enigmowie zareagowali bardziej bezpośrednio na
ruchy ludzi.- Z bazy na księżycu wystartowała jakaś jednostka - zameldował wachtowy z
manewrowego. - To nie okręt wojenny, tylko jeden z tych wielkich statków, które uważamy
za frachtowce Obcych.
- Ewakuują personel - mruknęła Desjani.
Geary sprawdził odczyty.
- Przyspiesza bardzo powoli, zupełnie jak nasze jednostki handlowe. Czyżby
ekonomia odgrywała u nich takie same znaczenie jak u nas?- Nie inaczej. Jeśli zbyt szybko i długo przyspieszasz, cały zysk idzie w diabły. Nowe
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 250/312
pędniki i ogniwa paliwowe sporo kosztują. - Jej palce zatańczyły na wyświetlaczu. -
Poruczniku Casque, proszę sprawdzić moje obliczenia dotyczące możliwości przechwycenia
tej jednostki.
Casque pracował równie szybko jak Desjani. Po chwili skinął głową.
- Otrzymałem identyczne wyniki jak pani, kapitanie. Możemy ją przechwycić.
- Prześlijcie wyliczenia na wyświetlacz admirała.
Geary przyjrzał się długim łukom wektorów przejęcia. Flota Sojuszu zagłębiała się w
system po łagodnej krzywej. Frachtowiec Obcych leciał w kierunku gwiazdy prosto na jedną
z zamieszkanych planet. Godzinę świetlną za flotą podążał tuzin okrętów wojennych,
zupełnie jak wilcze stado tropiące ofiarę.
- Nasze jednostki musiałyby dopaść ten frachtowiec, zanim dogonią je okręty wojenne
wroga. Jeśli Enigmowie ewakuowali wszystkich z bazy na księżycu, nie znajdziemy nikogo, z
kim można by porozmawiać, o ile nie dogonimy tego statku. Wydzielę do tego zadania szybki
zespół uderzeniowy, reszta floty pozostanie na kursie, by zbadać opuszczoną instalację
Obcych.
- „Nieulękły” zgłasza się...
- Taniu, „Nieulękły” jest naszym okrętem flagowym. Musi zostać z głównymi siłami
floty. - Szybko sprawdził ustawienie jednostek, ale tuż przed naciśnięciem klawisza
komunikatora zawahał się. Szlag. Wolałbym, aby tą operacją dowodził Tulev, ale wysyłając
go, powinienem dać mu cztery dywizjony liniowców, w tym „Znamienitego”, którym
dowodzi Badaya mający nad nim starszeństwo.
To jednak nic strasznego. Badaya da sobie radę z wykonaniem takiego zadania. A
skoro ma przejąć dowodzenie flotą, gdyby coś mi się stało, chyba powinienem sprawdzić
naocznie, jak się sprawuje na stanowisku dowodzenia niezależnej flotylli.
- Kapitanie Badaya, obejmie pan dowodzenie zespołem uderzeniowym Alfa, którego
zadaniem będzie dogonienie i przejęcie jednostki Obcych, która przed chwilą opuściła bazę księżycową. Chcę mieć ten statek w jednym kawałku, a wszystkich jego pasażerów całych i
zdrowych. - Teraz musiał wybrać jednostki mające uczestniczyć w tej misji. Musi być ich
wystarczająco wiele, by mogły w razie konieczności odeprzeć atak tych dwunastu okrętów
wojennych przeciwnika i każdą inną formację, jaka może pojawić się niespodziewanie w
otaczającej ich przestrzeni. W dodatku musi wybrać eskadry, które znajdują się teraz blisko
siebie. - Pierwszy dywizjon okrętów liniowych, drugi dywizjon okrętów liniowych, szósty
dywizjon okrętów liniowych, druga, piąta, ósma i dziewiąta eskadra lekkich krążownikóworaz trzecia, czwarta, siódma, dziesiąta i czternasta eskadra niszczycieli, opuście natychmiast
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 251/312
formację i uformujcie zespół uderzeniowy Alfa, przechodząc pod rozkazy kapitana Badayi.
Desjani siedziała z opuszczonymi ramionami, gapiąc się na wyświetlacze.
- Wysłałeś co drugi z pozostałych dywizjonów liniowców.
- Zespół uderzeniowy musi być wystarczająco duży, by mógł odeprzeć atak tych
dwunastu jednostek wroga, gdyby chciały odbić frachtowiec, ale „Sprytnego” zostawiam przy
sobie.
- Cha, cha. Jesteś mi winien jedno zadanie, admirale.
- Dopiszę je do listy.
Badaya nie marnował czasu. „Inspiracja”, „Wspaniały”, „Znakomity”, „Zajadły”,
„Lewiatan”, „Smok”, „Nieugięty”, „Waleczny”, „Znamienity”, „Niesamowity” i
„Niezwyciężony” opuściły szyk, otoczone eskortą lekkich krążowników i niszczycieli.
Rione pochyliła się do ucha Geary’ego, co było naprawdę wyjątkowym zachowaniem
w ostatnich dniach.
- Badaya? - zapytała szeptem, nie kryjąc sceptycyzmu.
- On wie, co robi - odparł półgłosem Geary. - Ma też ze sobą Tuleva i Duellosa.
- Ty tu jesteś admirałem. Sugerowałabym jednak, aby ktoś inny spróbował nawiązał
łączność z Obcymi. - Rione wróciła na swoje miejsce w tyle mostka.
Obrócił się, by spojrzeć na nią i Charbana.
- Znakomity pomysł. Enigmowie nie będą mieli żadnego problemu ze zorientowaniem
się, że zespół uderzeniowy ściga ich frachtowiec, a reszta floty zmierza w kierunku
opuszczonej bazy księżycowej. Byłbym wdzięczny, gdybyście przesłali Enigmom
wiadomość, że mimo wielu prowokacji i aktów wrogości z ich strony nie zamierzamy
skrzywdzić nikogo z załogi tego frachtowca, chyba że zostaniemy do tego zmuszeni w
obronie własnej.
- Po raz kolejny - podpowiedziała mu szeptem Desjani, marszcząc brwi na widok
danych z wyświetlacza. - To dziwne.- Co jest dziwne? - zapytał Geary.
- Przyspieszenie tego frachtowca. Coś mi nie pasowało i teraz wiem już co. Okręty
wojenne Obcych mają reaktory zdolne do osiągania mocy o rząd większej od naszych. Nie
sądzę, by wyposażali w podobne napędy swoje jednostki handlowe, ale ten frachtowiec
przyspiesza w tempie porównywalnym do naszych statków tego typu. Dlaczego Enigmowie,
będący w stanie stworzyć reaktory o rząd wydajniejsze od naszych, nie montują na swoich
frachtowcach silników o tyle samo sprawniejszych niż nasze cywilne?Geary skupił się na przewidywanym wektorze obcej jednostki.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 252/312
- To dobre pytanie. Ten statek nie ma znacząco lepszych osiągów. Może dowiemy się
dlaczego, kiedy wejdziemy na jego pokład.
Prychnęła z pogardą.
- Nie wsiadaj na frachtowce, dopóki ich nie zdobędziesz.
Charban skończył pomagać Rione przy układaniu tekstu wiadomości i przystanął na
moment obok fotela Geary’ego.
- Zastanawiam się nad jedną sprawą, admirale.
- Pan także?
- Okręty Obcych mogły zbombardować tę opuszczoną instalację w chwili, gdy została
ewakuowana, ale tego nie zrobiły. Rodzi się pytanie: dlaczego? Skoro są przeczuleni na
punkcie własnej prywatności, nie powinni nam pozwolić na zbadanie tej bazy.
Desjani po raz pierwszy spojrzała z szacunkiem na starego emisariusza Rady.
- To pułapka?
- Byłbym bardzo, ale to bardzo ostrożny, wysyłając tam siły desantowe, admirale -
dodał Charban, a potem ukłonił się Desjani i wrócił na swoje miejsce.
Nie mieli wiele do roboty, mogli jedynie obserwować postępy zespołu uderzeniowego
i czekać na reakcję wrogich okrętów. Minęło kilka godzin, podczas których flota Sojuszu
zbliżała się coraz bardziej do bazy na księżycu gazowego giganta, frachtowiec leciał wciąż
wolno w kierunku centrum systemu, zespół uderzeniowy oddalał się coraz bardziej od reszty
floty, niezmiennie przyspieszając, a okręty Enigmów nadal trzymały się godzinę świetlną od
głównego zgrupowania sił Sojuszu.
- Czy oni nie zamierzają reagować? - zapytał w końcu Geary. - Powinniśmy zobaczyć
jakąś zmianę w ich zachowaniach, i to już dawno temu. A oni po prostu lecą za nami jakby
nigdy nic.
- Czyżby czekali na rozkazy?
- A skąd mam to wiedzieć? Ale mając łączność nadświetlną, już dawno by jeotrzymali, nawet gdyby ich dowództwo znajdowało się na najdalszej z planet.
Zespół uderzeniowy powinien dogonić frachtowiec za niespełna dwadzieścia godzin,
na jakieś pięć przed tym, nim flota dotrze na orbitę księżyca. Geary nacisnął klawisz
komunikatora.
- Do wszystkich jednostek. Proszę zadbać, by załogi mogły wypocząć i porządnie się
najeść. - Wiedział, że będzie im cholernie trudno zasnąć, skoro sytuacja była tak napięta,
mimo że od ewentualnej walki dzieliła ich jeszcze doba z hakiem. Gdyby obce okrętyprzyspieszyły teraz maksymalnie, dotarłyby do floty najprędzej za kilka godzin. Siedzenie i
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 253/312
wyczekiwanie w napięciu to największy błąd, jaki mógł popełnić człowiek. Tracenie energii,
niewyspanie i głodzenie się przez wiele godzin tylko po to, by obserwować nadlatujące okręty
wroga, było całkowitym bezsensem.
- Idę coś zjeść i chyba złapię trochę snu - oświadczył, odwracając się do Desjani.
Skinęła głową.
- Zarządzę przejście na normalny system wacht i też się chwilę prześpię.
Mimo zapewnień Geary znów wyruszył na długi spacer korytarzami, aby jeszcze
trochę się zmęczyć i zabić czas, rozmawiając z napotkanymi członkami załogi. A ci wydali
mu się radośniejsi niż przedtem, gdyż czuli zbliżający się kontakt z wrogiem, i to mimo
wyraźnego zawodu, jaki sprawił im fakt, że „Nieulękły” nie dowodzi zespołem
uderzeniowym wysłanym za uciekającym frachtowcem.
Zjadł posiłek w jednej z ogólnych mes, rozmawiając z kolejnymi marynarzami o ich
rodzinnych stronach. Większość pochodziła z Kosatki, co odzwierciedlało aktualną politykę
admiralicji, która zakładała, że załogi składające się niemal wyłącznie z mieszkańców tych
samych planet będą lepiej ze sobą współpracowały. Co ciekawe, Geary zauważył podczas
tych pogawędek, że mówi o Kosatce, jakby też stamtąd pochodził. I wcale nie było mu z tego
powodu głupio. Urodził się przecież na Glenlyonie, ale kult, jakim otaczali go dzisiaj
mieszkańcy tej planety, o wiele większy niż w innych rejonach Sojuszu, sprawiał, że
wydawała mu się ona równie obca jak choćby Limbus.
Zajrzał także na chwilę do komnat przodków, gdzie pomodlił się o to, by nie musiał
tracić kolejnych ludzi w tych bezsensownych starciach. Potem, ku swemu wielkiemu
zdziwieniu, przespał kilka bitych godzin, zanim po odwaleniu papierkowej roboty znowu
pojawił się na mostku.
Desjani już siedziała na swoim fotelu.
- Sprawdzam postęp prac remontowych - poinformowała go. - Naprawiliśmy już
niemal wszystko, co było naprawione, zanim ci cholernie Enigmowie narobili bałaganu.- Kapitanie, do przejęcia wrogiego frachtowca pozostało trzydzieści minut -
zameldował porucznik Casque.
- Doskona... - Desjani zamilkła, spoglądając na wyświetlacz.
Geary zrobił to samo, zaciskając mocno wargi, by nie zakląć.
- Wysadzili go - zameldował Casque, jakby nie wierzył w to, co widzi.
Na wyświetlaczu Geary’ego zamiast ikony oznaczającej jednostkę Enigmów widać
było tylko rozprzestrzeniającą się chmurę niewielkich odłamków. Wydarzenie to miałomiejsce dwie godziny temu, ale dopiero teraz mogli je zaobserwować.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 254/312
- Jakim cudem reaktor frachtowca mógł wybuchnąć z taką mocą?
- Przeprowadzić analizy - poleciła wachtowym Desjani. - Przodkowie, chrońcie nas -
dodała, kierując te słowa do Geary’ego. - Skoro są gotowi wysadzić statek pełen swoich
uciekających z tej bazy, pomyśl, do czego mogą się posunąć w stosunku do nas, bylebyśmy
tylko nie poznali ich tajemnic. - Sam się nad tym zastanawiam - odparł, nie dziwiąc się
zupełnie, gdy usłyszał dzwonki alarmów. Z instalacji obronnych w pobliżu bazy odpalono
głowice kinetyczne, które wymierzono nie w nadlatującą flotę, lecz w zabudowania będące jej
celem. W tym momencie Geary’ego dzieliło od nich pół godziny świetlnej, czyli przy obecnej
prędkości przelotowej około sześciu godzin. Dosłownie w tej samej chwili dotarł do nich
obraz z powierzchni księżyca, na którym widać było potężną eksplozję unicestwiającą bazę.
- Dokonali samozniszczenia swoich instalacji, a potem posłali głowice kinetyczne, by
nawet ślad po nich nie pozostał.
- Charban miał rację, mówiąc, że nie zaryzykują wpuszczenia nas do swoich
obiektów, w których moglibyśmy się czegoś o nich dowiedzieć. I co teraz zrobimy? - zapytała
Desjani. - Polecimy w kierunku którejś z zamieszkanych planet?
- Nie róbcie tego, proszę - odezwała się niespodziewanie Rione. Nikt z obecnych nie
zauważył, kiedy ona i Charban wrócili na mostek. - Boję się nawet pomyśleć, co zrobią, gdy
znajdziemy się w pobliżu zamieszkanej przez nich planety.
- Przecież oni nie... - zaczęła Desjani, ale zaraz przymknęła oczy. - Chociaż może są
do tego zdolni.
- Co pan o tym sądzi, generale Charban? - zapytał Geary.
- Zgadzam się z opinią mojej koleżanki, admirale.
- Teoretycznie nie musimy czuć się winni, że Enigmowie popełniają masowe
samobójstwa - burczała Desjani. - Ale nie, nie zamierzam wykłócać się o to z żywym
światłem gwiazd, gdy przed nim stanę. Co jednak możemy zrobić? Zaszachowali nas. Albo
załatwią siebie i nas, wysadzając wrota hipernetowe, albo popełnią samobójstwo, jeślizobaczą, że nie zdołają nas powstrzymać przed zdobyciem wiedzy o nich. Skoro mam wybór,
wolę to drugie rozwiązanie, aczkolwiek w obu przypadkach niczego się nie dowiemy.
Geary zrobił długi wydech, rozważając sytuację.
- Dobrze. Lećmy dalej w kierunku tej bazy. Może w jej ruinach znajdziemy coś, co
przetrwało procedurę samozniszczenia i bombardowania.
Jakiś czas później odebrał wiadomość od zespołu uderzeniowego. Kapitan Badaya
wyglądał na bardzo niezadowolonego.- Kontynuujemy lot w kierunku tej chmury szczątków, admirale. Sprawdzimy, czy nie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 255/312
zostało tam coś interesującego, a potem wracamy do floty.
*
Ruiny bazy zostały tak rozdrobnione, że zdołali jedynie ustalić, z jakich materiałów
była zbudowana. Carabali sprzeciwiła się wysłaniu na powierzchnię księżyca swoich ludzi,
tłumacząc to możliwością istnienia kolejnych pułapek, które po pojawieniu się ludzi mogłyby
doprowadzić do kolejnych zniszczeń i strat. Niestety bezzałogowe sondy nie odkryły niczego
ciekawego, z powodu zniszczeń nie można było określić nawet rozkładu i wielkości
pomieszczeń.
Kapitan Smythe ocenił ruiny z perspektywy inżyniera.
- Oni już na etapie planowania muszą myśleć o ewentualnym wysadzaniu swoich
konstrukcji. Nie da się zniszczyć zabudowań w tym stopniu, podkładając pod nie kilka
ładunków. Do spowodowania tak ogromnych zniszczeń trzeba ogromnej ilości materiałów
wybuchowych, w dodatku rozmieszczonych z niezwykłą starannością. Wcale bym się nie
zdziwił, gdyby ta baza miała wbudowany system samozniszczenia.
- Czy to nie jest zbyt niebezpieczne? - zapytał Geary.
- Mówi to człowiek latający okrętem wojennym, na którego pokładzie znajduje się
mnóstwo broni, niebezpiecznej elektroniki, niestabilnych ogniw paliwowych i jeszcze reaktor
mogący roznieść tę łupinkę w drobny mak. Do tego przemierzający przestrzeń kosmiczną,
najbardziej nieprzyjazne środowisko, jakie zna ludzkość. Skoro zdołaliśmy przywyknąć do
tego wszystkiego, admirale, oni pewnie nie mają problemów z przebywaniem w murach
naszpikowanych materiałami wybuchowymi. - Smythe poweselał. - Enigmowie muszą znać
recepturę niezwykle stabilnej mieszaniny, którą można zdetonować tylko w jeden ściśle
określony sposób. Z najwyższą przyjemnością przyjrzałbym się analizom jej składu.
- Dam panu znać, jeśli ją znajdziemy. Uważa pan, że ich miasta mogą być zbudowane
na podobnej zasadzie?
- To całkiem możliwe. Aczkolwiek wystarczy umieścić w odpowiednich odstępachkilka głowic nuklearnych i osiągniemy identyczny efekt.
Zespół uderzeniowy dotarł na skraj wciąż rozrastającego się obłoku szczątków
frachtowca i zwolnił, by przeprowadzić dokładne badania jego składu. Gdy Geary zobaczył w
końcu przekaz z tego miejsca, Badaya wydawał się o wiele bardziej zadowolony, niż
powinien, zważywszy na to, jakim fiaskiem zakończył się jego pościg za obcą jednostką.
Niemniej pierwsze słowa kapitana wyjaśniły przyczynę tej odmiany.
- Admirale, Obcym nie udało się zniszczyć wszystkiego. „Smok” znalazł wprzestrzeni rozczłonkowane ciało. Teraz już wiemy, jak oni wyglądają. Muszę oddać
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 256/312
sprawiedliwość komandor Bradamont i zameldować, że to ona wpadła pierwsza na myśl, iż
Obcy mogą używać czegoś w rodzaju niewidzialnych kombinezonów. Tak długo krążyła
wokół szczątków, wypatrując wśród nich zimnych elementów, aż znalazła coś, co wygląda na
niemal połowę ciała, które coś musiało osłonić, przynajmniej częściowo, gdy doszło do
eksplozji frachtowca.
Obok Badayi pojawiło się drugie okno. Geary drgnął nerwowo, ale nie z powodu
ohydy wyglądu Obcego, tylko z powodu stanu, w jakim znajdowało się ciało.
Natychmiastowa dekompresja po eksplozji frachtowca dodała bowiem swoje. Nadal jednak
dało się dostrzec fragmenty grubej skóry, a w kilku miejscach coś, co przypominało cienkie
łuski. Ze zmiażdżonej czaszki wystawały wąskie ryjkowate usta. Enigmowie za życia musieli
być wysokimi chudymi istotami, tak smukłymi, przynajmniej z ludzkiej perspektywy, jakby
ich ktoś rozciągnął wzdłuż.
- Proszę zadbać o to, by nasi medycy i cywilni eksperci mogli zobaczyć te szczątki -
polecił wachtowemu z komunikacyjnego, potem połączył się z głównym lekarzem floty. -
Zakładam, że zechce pan przyjrzeć się bliżej temu Obcemu - zagaił. - Gdzie ma go dostarczyć
wahadłowiec ze „Smoka”?
- Na „Tsunami”, jeśli to możliwe. Mają tam doskonałego chirurga, który posiada
sporą wiedzę na temat przeprowadzania autopsji. Tam też znajdują się nasi, hm, eksperci od
obcych cywilizacji. Kiedy będziemy mogli obejrzeć te zwłoki?
- Przesyłamy wam skany, ale samo ciało będziecie mogli zobaczyć dopiero za dobę,
gdy powróci zespół uderzeniowy. - Przełączył się, tym razem na znacznie odleglejszego
„Znamienitego”. - Kapitanie Badaya, gratuluję panu i komandor Bradamont. Świetna robota.
Natychmiast po powrocie proszę przekazać zwłoki Obcego na pokład „Tsunami”.
W końcu coś znaleźli. Przodkowie odpowiedzieli, przynajmniej częściowo, na jego
modlitwy.
*Geary przebywał w swojej kajucie, gdy Badaya połączył się z nim po raz kolejny, już
po powrocie zespołu uderzeniowego i po tym, jak podległe mu okręty zajęły dawne pozycje w
szyku floty.
- Przykro mi, admirale, że nie zdołaliśmy przejąć tego frachtowca, ale akcja i tak się
opłaciła; zdobyliśmy fragmenty ciała. Ci Enigmowie są paskudni jak jasna cholera.
- Trudno powiedzieć, to ciało jest zmasakrowane - odparł Geary.
- Też prawda. Nie mieliśmy większych problemów, o których powinienem wspominać w raporcie, ale byłbym wdzięczny, gdyby odbył pan poważną rozmowę z dowódcą
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 257/312
„Niezwyciężonego”.
- Co znowu zmalował?
- Kapitan Vente nie przyjął dobrze tego, że to mnie powierzył pan dowodzenie jego
dywizjonem. Podważa mój autorytet, twierdząc, że skoro jestem młodszy, dowodzenie
powinno przypaść jemu. Podczas tej misji uchylał się od wykonywania rozkazów, aby okazać
niezadowolenie, że to nie on jest głównodowodzącym zespołu uderzeniowego.
Ciekawa sprawa.
- Ale nie zrobił niczego, za co należałaby mu się oficjalna nagana? - Gdyby do tego
doszło, miałby idealny powód do odebrania mu dowodzenia.
- Niestety nie - odparł Badaya, krzywiąc się z odrazą. - Vente uważa, że należą mu się
już admiralskie insygnia, ale jest na tyle wyrobiony politycznie, że nie pcha się przed szereg.
Wypatruje za to okazji wykazania się umiejętnościami przy wykonywaniu jakiegoś zadania,
które mogłyby być podstawą do spodziewanego awansu, gdy wrócimy.
- Ktoś powinien mu w końcu powiedzieć, że promocje już się skończyły.
- Ha! A w każdym razie dla takich ludzi jak on. Zgodzi się pan z moją opinią,
admirale? Proszę mi wierzyć, swego czasu miałem do czynienia z ludźmi pokroju Ventego.
Oni święcie wierzą, że dzięki układom zajdą dalej niż inni.
Geary, rad nierad, musiał porozmawiać z dowódcą „Niezwyciężonego”. Ponure
oblicze Ventego pojawiło się przed nim po dwudziestu minutach, które wystarczyły, by
poirytować wzywającego, ale zarazem nie mogły być podstawą oskarżenia o celowe
spóźnienie i lekceważenie przełożonego.
- Wezwałem pana, kapitanie, by oznajmić kategorycznie, że w tej flocie starszeństwo
nie oznacza automatycznie zwierzchności nad innymi oficerami. Kapitan Badaya wykonał z
powodzeniem serię powierzonych mu zadań i dlatego dowodzi dywizjonem już od dłuższego
czasu. Ani myślę pozbawiać go dowodzenia.
Vente posmutniał jeszcze bardziej.- To jest sprzeczne z regulaminem.
- Nie, nie jest, chyba że zacytuje mi pan odpowiedni paragraf, tutaj i teraz. Wyrażę się
jasno: cenię sobie lata służby i honor podległych mi oficerów i nie pozwolę, by traktowano
któregoś z nich w uwłaczający sposób.
- Admirał Chelak...
- On nie dowodzi tą flotą. Czy wyraziłem się wystarczająco jasno, kapitanie Vente?
- Tak, admirale.Gdy Vente zniknął, Geary zapisał w systemie, że ma być częściej i szczegółowiej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 258/312
informowany o statusie „Niezwyciężonego”. Dajcie mi powód, a natychmiast odbiorę temu
człowiekowi dowodzenie. Cokolwiek, co może usprawiedliwić taką decyzję. I oby jak
najszybciej.
*
Przedstawiciele pionu medycznego floty rozglądali się z nieskrywaną ciekawością po
wirtualnej sali odpraw. W minionych dekadach ograniczono w znacznym stopniu ich
uczestnictwo w podobnych spotkaniach, jako że dawne odprawy przekształcono w polityczne
przepychanki mające na celu wybór nowego dowódcy albo ustalenie za pomocą głosowania
kolejnych działań na polu walki. Gdy wybudzano Geary’ego ze snu hibernacyjnego,
zapraszanie na odprawy kogoś spoza kręgu dowódców należało już do rzadkości. Nowy
admirał zdołał jednak wprowadzić surowszą dyscyplinę i zakończył burzliwe awantury, na
które lekarze chyba liczyli, sądząc po mocno zawiedzionych minach.
Chirurg, któremu zlecono przeprowadzenie autopsji Obcego, prowadził teraz wykład,
otoczywszy się zdjęciami, jakie przyprawiłyby o mdłości każdego - może z wyjątkiem
lekarzy albo rzeźników - nawet gdyby nie były trójwymiarowe i nie sprawiały wrażenia, że
nad stołem konferencyjnym unoszą się prawdziwe organy oraz części ciała.
- Nie wiemy, jakim cudem okaz ten zdołał przetrwać w tak dobrym stanie, ale
symulacje powstania tego typu obrażeń zdają się sugerować, iż w momencie eksplozji mógł
przebywać poza pokładem frachtowca. Powtórne analizy nagrań z momentów
poprzedzających samozniszczenie tej jednostki pozwoliły nam odkryć, że kilkanaście sekund
przed wybuchem doszło do odpalenia obiektu wyposażonego w kamuflaż typu stealth.
- Kapsuła ratunkowa? - zapytał zaskoczony Duellos.
- To bardzo prawdopodobne. Odległość i pancerz obiektu zdołały osłonić pasażera,
aczkolwiek tylko częściowo. - Chirurg wskazał na kilka organów. - Szyja tej istoty zachowała
się na tyle dobrze, że zdołaliśmy ustalić, iż miała ona podwójny układ oddechowy. Uważamy,
że te fałdy skórne zaciskały się, zamykając dostęp do wielokomorowych płuc, po czymfunkcje dostarczania organizmowi tlenu przejmowały te organy. Są tak delikatne, że niewiele
z nich zostało po dekompresji, niemniej przypuszczamy, że pełniły tę samą funkcję co
skrzela.
- Zatem są to istoty wodno-lądowe, nie ma co do tego dwóch zdań! - wykrzyknął
doktor Setin zachwycony, że jego zespół wcześniej zdołał dojść do tego samego wniosku.
- Najprawdopodobniej - przyznał chirurg. - Z oczu nie zostało niemal nic, więc nie
będziemy w stanie określić, jakie jest pasmo widzenia tych istot. Doliczyliśmy się sześciuwypustek, niestety stan okazu nie pozwala określić, ile służyło jako kończyny.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 259/312
Najprawdopodobniej uda nam się odkryć funkcje większości ocalałych organów
wewnętrznych, z tym że nie ma ich zbyt wiele. Już teraz mogę stwierdzić z całkowitą
pewnością, że mamy do czynienia z istotą opartą na węglu, która oddychała tlenem. Mózg
tego osobnika został poważnie uszkodzony. Potrafimy określić jego rozmiary, lecz
rozpoznanie obszarów odpowiedzialnych za różne funkcje będzie niemożliwe. Na razie mogę
tylko powiedzieć, że na pewno nie był zbudowany symetrycznie. Spotkaliśmy się z czymś
takim u niektórych prymitywnych zwierząt występujących na skolonizowanych planetach, a
transponując tę anomalię anatomiczną na wyższe formy życia, można u nich podejrzewać
brak podziału na lewo - i praworęczność.
- Może pan określić, czym żywią się te istoty? - zapytał któryś z oficerów.
- Niestety nie. Brakuje niemal całego układu trawiennego, zostały dosłownie strzępki
niektórych organów. Równie dobrze możemy mieć do czynienia z istotą roślinożerną, jak i z
drapieżnikiem albo nawet wszystkożercą.
- Czy ta istota miała zwykłe paznokcie czy raczej szpony? - zapytała doktor Shwartz.
- Jeden z palców był niemal nietknięty, więc ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość,
że kończył się twardą strukturą, czymś w rodzaju stożkowatego paznokcia.
- Czymś takim można zabijać ofiary albo drążyć owoce - mruknęła zawiedziona
Shwartz.
Komandor Lomand, dowódca „Tytana”, przysłuchiwał się uważnie tej wymianie zdań,
a w tym momencie uniósł dłoń, aby zwrócić na siebie uwagę.
- Wspomniał pan o skrzelach, sir. Jest pan pewien, że ta istota mogła oddychać pod
wodą?
Chirurg skinął głową.
- Tak.
- Mieliśmy okazję widzieć kilka ich miast - wtrącił doktor Setin. - Zawsze były
umiejscowione na linii brzegowej, nie w wodzie ani na lądzie, ale pomiędzy nimi. Woda toniesamowita substancja, jak zapewne wiecie. Bardzo przydatna. Tlen jest znakomitym
źródłem paliwa dla organizmów żywych, więc nie dziwota, że natykamy się na inną rasę,
która nim oddycha. A węgiel to niesłychanie elastyczne tworzywo. Większość
zaawansowanych form życia, na jakie się do tej pory natknęliśmy, była oparta na węglu i
oddychała tlenem.
Komandor Lomand wykonał kilka szybkich obliczeń, a potem gwizdnął z satysfakcją.
- Sprawdziłem kilka równań, admirale, a potem dałem je inżynierom z „Tytana”, byprzeanalizowali je i powiedzieli, co o tym wszystkim myślą. Zauważyliśmy już, że okręty
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 260/312
Obcych przyspieszają znacznie szybciej i są o wiele zwrotniejsze od naszych jednostek.
Gdyby przyjąć założenie, że zostały wypełnione wodą, otrzymalibyśmy logiczne wyjaśnienie,
dlaczego ich załogi mogą wytrzymać takie przeciążenia. Woda jest znakomitym
uzupełnieniem dla amortyzatorów inercyjnych.
- Wystarczająco dobrym, aby wyjaśnić zdolność do tak skomplikowanych manewrów,
jakie mieliśmy okazję obserwować? - zapytał komandor Neeson.
- Owszem, gdyby zostały wyposażone w mocniejsze reaktory niż te, które mają nasze
jednostki podobnych rozmiarów.
- Tego niestety nie jesteśmy w stanie ustalić - wtrącił Badaya.
- Właśnie że możemy to zrobić - poprawił go Lomand. - Siła eksplozji po
przesterowaniu rdzeni jest o wiele potężniejsza niż w przypadku okrętów zbudowanych przez
człowieka. To mogłoby oznaczać o wiele większą wydajność albo używanie o wiele
większych reaktorów niż montowane na naszych jednostkach.
Teraz do rozmowy włączył się Smythe, a zrobił to na tyle oględnie, by przy okazji nie
zawstydzić jednego ze swoich podwładnych.
- Jak na razie nie udało nam się zanotować zwiększonej emisji promieniowania
sugerującej używanie przez Obcych większych reaktorów.
- Nie, sir. Niemniej gdyby jednostki te były wypełnione wodą, zyskiwałyby
dodatkową osłonę przed promieniowaniem wydostającym się z rdzeni. Woda nie tylko
chroniłaby dodatkowo załogę, ale też uniemożliwiałaby nam poprawną ocenę poziomu emisji
promieniowania.
Kapitan Smythe naradził się z kimś z pokładu „Tarniki”, potem skinął głową.
- Mam potwierdzenie prawidłowości obliczeń komandora Lomanda. Siła eksplozji po
przesterowaniu rdzeni sugeruje istnienie reaktorów o rząd wydajniejszych od naszych, przy
jednoczesnym zachowaniu wymiarów pozwalających na instalowanie ich w kadłubach tak
małych jednostek.- Woda jest znacznie cięższa niż powietrze - zaprotestował Tulev. - Czy to nie
miałoby negatywnego wpływu na manewrowność?
- Tylko przy dużych rozmiarach. Ilość wody potrzebnej do wypełnienia kadłuba
wzrosłaby też niebotycznie, gdyby był on bardziej wypukły.
- Dlatego nie mają pancerników - zauważyła Desjani. - Tak, to powód, dla którego nie
budują jednostek większych niż nasze krążowniki.
Neeson czytał coś z zafrasowaną miną.- Nawet przy płaszczu wodnym tak wielkie reaktory musiałyby mieć niekorzystny
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 261/312
wpływ na zdrowie załogi, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej.
- Może oni nie są aż tak czuli na promieniowanie - zasugerował Smythe, zerkając na
chirurga, ale ten tylko pokręcił głową, dając znak, że nie jest w stanie odpowiedzieć.
- Już prędzej nie dbają o zdrowie własnych załóg - oświadczył kapitan Vitali, na co
doktor Setin zareagował z przesadną dyplomacją.
- Widzieliśmy wiele dowodów na to, że Enigmowie chętnie poświęcają jednostki dla
dobra ogółu. Admirał Geary poprosił mój zespół o ocenę, co może się stać, jeśli flota dotrze w
pobliże kolejnych instalacji Obcych albo zamieszkanej przez nich planety, by dowiedzieć się
więcej o ich rasie. Zasugerowaliśmy, że może dojść do aktów masowej zagłady
zainicjowanych przez Enigmów, by nie dać nam szans na poznanie ich tajemnic.
- Co by jednak zrobili, gdyby wiedzieli, że posiadamy to ciało? - zapytał Duellos. -
Czy nie doszliby do wniosku, że popełnianie masowych samobójstw jest w tej sytuacji bez
sensu?
- Tego nie wiem. To zależy od powodów, które zmuszają ich do tak obsesyjnego
zachowywania tajemnicy. Jeśli mamy do czynienia z naprawdę głęboko zakorzenionym
przekonaniem, ujawnienie tego faktu mogłoby doprowadzić do jeszcze bardziej
niewyobrażalnych aktów przemocy. Moja ocena bazuje rzecz jasna na ludzkiej i zwierzęcej
psychologii, ale żadną inną wiedzą na razie nie dysponujemy.
- Oni są szaleni - stwierdził Badaya, co wielu oficerów skwitowało skinieniem głowy.
- Oni są inni - poprawiła go doktor Shwartz. - Być może to obsesyjne ukrywanie
tożsamości leży w ich naturze. Nie kwestionują tego i nie starają się odrzucić, ponieważ tak
nakazuje odwieczna tradycja. Zastanówcie się, jak postrzegaliby nas przez pryzmat naszych
obsesji seksualnych.
Generał Carabali prychnęła z odrazą.
- Ludzie potrafią od czasu do czasu zrobić coś bez myślenia o seksie. Chociaż wiem,
że mówię tylko w imieniu samic naszego gatunku.- Ja kiedyś nie myślałem o seksie przez całe pięć sekund - zaprotestował Duellos. -
Aczkolwiek muszę przyznać, że zwątpiłem wtedy w swoją męskość. Moim zdaniem problem
polega na tym, że to, co zmusza Enigmów do ukrywania tożsamości, jest w nich tak głęboko
zakorzenione, iż nie cofną się nawet przed złożeniem życia w ofierze. Ani przed zabijaniem.
To pewnik bez względu na to, co jeszcze wymyślimy.
- Skoro mówimy o motywacjach - odezwała się Jane Geary - czy ktoś już wie,
dlaczego ten Obcy uciekał ze swojego frachtowca?Na dłuższą chwilę zapanowała cisza, potem Shwartz wskazała głową doktora Setina.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 262/312
- Być może ten osobnik był szaleńcem, rzecz jasna w rozumieniu Enigmów. Ono, ona
albo on... nie zamierzał ginąć tylko dlatego, żebyśmy się nie dowiedzieli, jak wygląda ich
rasa.
- A może to zwykły tchórz? - Badaya się roześmiał. - Jedyny Obcy, który nie chciał
zginąć za beznadziejną sprawę, zostałby według standardów swojej rasy okrzyknięty
zwykłym tchórzem.
- Bez wątpienia - mruknął Setin.
Geary przyjrzał się twarzom zebranych i zauważył, że wszyscy oczekują od niego
ogłoszenia ostatecznej decyzji.
- Nie widzę większego sensu w dalszym badaniu Enigmów zamieszkujących ten
system. Mogą mieć problemy ze zniszczeniem swoich największych miast, ale jak widać na
przykładzie bazy księżycowej, potrafią się przykładać do takiej roboty. Dowiedzieliśmy się
wystarczająco wiele i raczej niczego więcej tutaj nie znajdziemy. Jeśli nasze dotychczasowe
spekulacje się potwierdzą, priorytetem byłoby uzyskanie informacji na temat ich systemu
nadświetlnej komunikacji, ale szanse na powodzenie tej operacji wydają mi się mikroskopijne
nawet w skali kwantowej. Dlatego wydam rozkaz wykonania kilku następnych skoków, by
sprawdzić jak najwięcej systemów zamieszkanych przez Enigmów, zanim wrócimy do
przestrzeni Sojuszu. Od tej pory naszym najważniejszym celem będzie ocena ich liczebności i
siły, aczkolwiek nie zabronię naszym emisariuszom wysyłania dalszych, beznadziejnych
moim zdaniem, próśb o nawiązanie kontaktu. - Odczekał chwilę, by sprawdzić, czy będą
jakieś pytania albo komentarze, a gdy nie usłyszał żadnych, dodał jeszcze: - Dziękuję
wszystkim. Wkrótce roześlę kolejne rozkazy.
Gdy większość oficerów zniknęła, na sali pozostał doktor Setin i szepcząca mu coś
wściekle do ucha Shwartz.
- Admirale, jest jeszcze sprawa, którą chciałbym z panem omówić - oznajmił
naukowiec. - Może jedna osoba pozostawiona tutaj po odlocie floty mogłaby dowiedzieć się więcej...
- Nie.
- Chodzi o ochotnika. Taka okazja...
- Nie pozwolę na to, doktorze. Przykro mi. Z tego, co wiemy od Syndyków,
Enigmowie pojmali wielu ludzi. Mogą nie widzieć potrzeby utrzymywania pana przy życiu.
Setin nie ruszył się z miejsca, milczał niezdecydowany, dopóki Shwartz znowu mu
czegoś nie powiedziała.- Tak, wiem - przytaknął. - Może się też zdarzyć, admirale, że trafimy podczas tej
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 263/312
podróży na jeszcze jedną inteligentną rasę.
- To byłaby miła odmiana, doktorze - stwierdził Geary. Zwłaszcza gdyby ta rasa
okazała się mniej szalona w rozumieniu człowieka.
*
Flota wykonała skok w kierunku odległej gwiazdy, świeżo ochrzczonej mianem Tartar
po tym, jak Desjani odkryła z niemałym żalem, że w przestrzeni Światów Syndykatu znajduje
się już Czyściec. Ale gdzież by indziej mógł się znajdować system o tak dźwięcznej nazwie?
Tartar przypominał pod każdym względem Limbusa i tylko jedno niepokoiło Geary’ego: tym
razem flocie towarzyszyła znacznie liczniejsza eskorta, złożona z trzydziestu pięciu obcych
jednostek. Tutaj także nie było wrót hipernetowych, dlatego uległ błaganiom doktora Setina i
pozostał tam na tyle długo, by naukowcy mogli wysłać kilka sond i po raz ostatni spróbowali,
beznadziejnych jego zdaniem, prób nawiązania kontaktu.
Żadna z tych metod, zgodnie z jego oczekiwaniami, nie przyniosła spodziewanych
rezultatów. Po kilku dniach bezczynności, gdy pracował nad kolejnym pakietem rozkazów,
odebrał pilne połączenie.
- Sir? - Porucznikowi Igerowi przez moment brakowało tchu. - Admirale, znaleźliśmy
ludzi.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 264/312
TRZYNAŚCIE
Obok hologramu Igera pojawiło się nowe okno, a na nim rozmazane postacie.
- Trafiliśmy na nich zupełnym przypadkiem - wyjaśnił porucznik. - Jedna z naszych
sond przeszła przez strumień danych wysyłanych z tej asteroidy. - W kolejnym oknie pojawił
się hologram szybko wirującej skały, ze skali wynikało, że może mieć nawet czterdzieści
kilometrów średnicy. - Odebrany sygnał trwał tylko ułamek sekundy, ale zawierał przekaz
wizyjny, który udało nam się odkodować, a wtedy zobaczyliśmy to...
Geary zerknął na niewyraźne sylwetki. Mimo braku ostrości od razu poznał, że nie są to Enigmowie, tylko ludzie.
- Oni są na tej asteroidzie? - zapytał.
- W jej wnętrzu, admirale - odparł Iger. - Jesteśmy pewni, że została wydrążona.
Sprawdziliśmy jej rotację, powinna zapewniać osobom stojącym na wewnętrznej powłoce
mniej więcej trzy czwarte standardowego ciążenia. - Na hologramie pojawiły się jakieś
ikonki. - Wykryliśmy także pewne anomalie, które mogą być antenami i centrami
komunikacyjnymi Obcych. W zamieszkanych przez ludzi systemach takie znaleziska nienależą do rzadkości, górnicy zazwyczaj porzucają masę sprzętu po wyeksploatowaniu złóż,
ale tutaj ktoś bardzo się starał, by je ukryć, a jak pan wie, Enigmowie nie mają w zwyczaju
zostawiać niczego w tak oddalonych miejscach.
We wnętrzu asteroidy. Nie sposób stamtąd uciec ani zobaczyć miejsc zamieszkanych
przez Obcych.
- To idealne więzienie z ich punktu widzenia.
- Owszem, sir. - Iger, zamiast okazać zadowolenie z dokonanego odkrycia, skrzywił
się. - Nie wiem... Nie wiem, jak ich stamtąd wydostać.
Tartar. Zdaje się, że wybrali idealną nazwę dla tego systemu.
Setki oficerów zgromadzonych wokół stołu z coraz większym entuzjazmem słuchały
słów Igera, ale gdy porucznik zamilkł w końcu, Tulev pokręcił wolno głową.
- Gdy tylko ruszymy w kierunku tej asteroidy, wysadzą ją. Oni mordują nawet swoich.
Nie zawahają się więc przed wybiciem ludzi.
- Jak blisko zdołamy podejść, zanim to zrobią? - zapytał Badaya.
Tym razem to porucznik Iger potrząsnął głową.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 265/312
- Nie mam pojęcia, sir. Opierając się na doświadczeniach z Limbusa, jestem pewien,
że odczekają do momentu, aż zyskają pewność, co jest naszym celem, i dopiero wtedy odpalą
ładunki. Mamy do czynienia z ukrytym obiektem. Gdyby nie przypadkowe przechwycenie
sygnału, nie mielibyśmy powodu do badania tej asteroidy i nie odkrylibyśmy zamaskowanych
anten. Jeśli Obcy się nie dowiedzą, że znaleźliśmy więzienie, prawdopodobnie nie wysadzą
asteroidy tylko dlatego, że lecimy w jej kierunku.
- Prawdopodobnie - powtórzył Armus, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
- Nie mamy nic lepszego, sir.
Bradamont przyjrzała się holograficznej mapie systemu dryfującej wolno nad stołem.
- To musi być strefa zakazana. Gdybyśmy trzymali Enigmów na asteroidzie, nie
chcielibyśmy, aby w jej pobliżu kręciły się nieautoryzowane jednostki. Jeśli wlecimy do niej,
możemy spowodować, że Obcy spanikują i uruchomią mechanizmy samozniszczenia.
- To możliwe - przyznał Armus. - Mogą tam mieć automatyczne detonatory, na
przykład zbliżeniowe albo uruchomiane przekazem nadświetlnym z innej części systemu. Czy
wokół asteroidy nie ma śladów aktywności Obcych?
- Nie, sir - zapewnił go Iger. - Tylko bardzo dobrze zakamuflowane baterie ogniw
słonecznych.
Duellos pokiwał głową.
- Wątpię, aby mieszkali we wnętrzu asteroidy razem z ludźmi, nawet gdyby miała ich
rozdzielać jakaś potężna bariera. Problem tylko w tym, że nie mając pojęcia o wielkości strefy
zakazanej, całą resztę domysłów możemy od razu wywalić do kosza.
- Musieli jakoś wytyczyć granice tej strefy - wtrąciła Bradamont. - My i Syndycy
wykorzystujemy do tego sekundy świetlne, ponieważ taka przestrzeń jest wystarczająco duża,
by zapewnić całkowite bezpieczeństwo, a zarazem na tyle mała, by nie doszło do
przypadkowej penetracji.
- Ile sekund świetlnych liczyły strefy Syndyków? - zapytał Tulev.- Jedną.
Nikt nie zapytał, skąd Bradamont o tym wie.
- Nasze strefy zamknięte dla lotów miały tyle samo.
Duellos zamyślił się głęboko.
- Enigmowie z pewnością używają zupełnie innych jednostek miar, ale ocena
przedstawiona przez komandor Bradamont wydaje mi się racjonalna. Prawa fizyki są takie
same dla nas, jak dla nich. Jeśli podlecimy na odległość sekundy świetlnej od asteroidy, alenie będziemy zwracali na nią uwagi, nic nie powinno się stać.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 266/312
- Powiedzmy, że podlecimy na czterysta tysięcy kilometrów, co stanowi nieco więcej
niż sekundę świetlną - zaproponował Tulev. - To jednak wciąż zbyt daleko. Atak z takiej
odległości pozostawi wiele czasu na ewentualną reakcję instalacji obronnych i aktywowanie
sekwencji samozniszczenia. Musielibyśmy wejść na jej orbitę, wyhamować, unieszkodliwić
instalacje na powierzchni, dostać się do środka i ewakuować wszystkich żyjących tam ludzi.
Ile czasu trzeba na przeprowadzenie takiej operacji? Minimum pół godziny, jeśli
wystartujemy z zaproponowanej przeze mnie pozycji.
- Raczej ponad godzinę - poprawiła go Desjani. - Nawet jeśli użyjemy do tej akcji
okrętów liniowych.
Bradamont odezwała się ponownie, tym razem nieco bardziej zdecydowanym tonem.
- Nasze jednostki pomocnicze mogą wyprodukować kilka niewielkich jednostek typu
stealth, którymi moglibyśmy dokonać desantu. Gdyby udało się... - zamilkła, widząc, jak
kapitan Smythe kręci głową.
- Przepraszam, pani komandor - powiedział. - Biorąc pod uwagę czas i środki, jakimi
dysponujemy, nie mogę obiecać, że zdążę wyprodukować choćby parę jednostek mogących
zabrać na pokład po kilka osób i wyposażonych w wystarczająco dobry kamuflaż, aby
pozostały niewidzialne dla Obcych.
- Kogo wysłałaby pani z tą misją? - Badaya zadał pytanie czysto retoryczne,
aczkolwiek niedwuznacznie skierował je do Bradamont.
Spłoniła się, ale gdy przemówiła, głos jej nawet nie zadrżał.
- Zgłaszam się na ochotnika do dowodzenia tą misją.
Dopiero Geary przerwał ciszę, która nastąpiła po tych słowach.
- Nie będzie żadnej misji, dopóki nie zyskamy szans na jej powodzenie. Nie ma sensu
doprowadzać do śmierci ochotników i ludzi przebywających we wnętrzu asteroidy,
przeprowadzając akcję ratunkową, która nie może się udać.
- Nie możemy ich tam zostawić - upierała się Bradamont.- Zgadza się - poparł ją Badaya. - Niemniej...
- Przepraszam - przerwała mu Carabali, odwracając się poza pole widzenia kamery i
rozmawiając z kimś przez moment. Chwilę później odezwała się ponownie, podnosząc głos
tak, by wszyscy ją dobrze słyszeli. - Moi komandosi mogą wykonać tę akcję.
Badaya uniósł brew ze zdziwienia.
- Czterysta tysięcy kilometrów to długi skok, generale. Wątpię, aby żołnierze korpusu
piechoty przestrzennej byli w stanie zrobić coś takiego, nawet jeśli pani im przysięgnie, że napowierzchni tej asteroidy znajdą beczkę piwa.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 267/312
- Poszliby tam już teraz, gdyby serwowano je za darmo, ale nie mam zamiaru
motywować ich w ten sposób. - Obok hologramu Carabali pojawił się jakiś diagram. -
Ponieważ wysłano nas z misją obserwacyjną na terytorium obcej rasy, otrzymaliśmy
naprawdę spory wybór najróżniejszych pancerzy z maksymalnym kamuflażem. Mogę
wyposażyć w nie co najmniej trzydziestu komandosów z jednostek zwiadu. Moi podwładni
dokonali już stosownych obliczeń, więc wiem, że zdołamy wykonać to zadanie. Jeśli okręty
odpalą ich kapsuły, przelatując w odległości czterystu tysięcy kilometrów od asteroidy,
istnieje spore prawdopodobieństwo, że Obcy nie zauważą momentu wystrzelenia i samego
przelotu tak niewielkich obiektów. Po wylądowaniu moi ludzie mogą rozmieścić na
powierzchni systemy zakłócające i zagłuszające, a także rozbroić wszelkie urządzenia
należące do Enigmów. Jeśli uda nam się oślepić ich systemy obronne i zagłuszyć transmisje,
damy flocie czas na dotarcie w pobliże i wypuszczenie wahadłowców, które będą mogły
ewakuować więźniów i moich ludzi.
Tulev pochylił się mocniej.
- Z jaką prędkością będą lecieli ci zwiadowcy?
- Z jak najmniejszą, żeby nie odbijać się zbytnio od tła i nie mieć problemów z
wyhamowaniem przed celem, bo uderzenie w powierzchnię asteroidy to nie tylko pewna
śmierć, ale i ryzyko zaalarmowania wroga. - Carabali wskazała na diagram. - Średnia
prędkość będzie wynosiła cztery tysiące kilometrów na godzinę, ale zaczniemy od znacznie
większej przy wystrzeleniu w przestrzeń i będziemy ją stopniowo wytracać w drodze do celu.
Komandor Neeson posłał jej zdziwione spojrzenie.
- Potraficie wyhamować z prędkości czterech tysięcy kilometrów na godzinę i
wylądować, nie tracąc kamuflażu?
- Potrafimy - zapewniła go Carabali. - Zwiadowcy twierdzą, że to wykonalne, a to oni
będą tam ryzykować życie.
- Taka średnia prędkość oznacza, że lot potrwa cztery dni - zaprotestował Geary. - Czyte pancerze zdołają utrzymać człowieka przy życiu przez tak długi czas, nie mówiąc już o
tym, że potem komandosi będą musieli ustawić na asteroidzie zagłuszacze i ładunki?
Carabali potaknęła.
- Wyposażymy je w największe zestawy do podtrzymywania życia i naszpikujemy
środkami spowalniającymi metabolizm podczas lotu. Dzięki temu zmniejszy się
zapotrzebowanie na tlen oraz ilość ciepła, którą pancerze będą musiały ukryć przed
czujnikami.- Nasze zagłuszacze zadziałają na środki łączności Obcych? - zapytał Badaya. - Nie
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 268/312
mamy przecież pojęcia, na jakiej zasadzie funkcjonuje łączność nadświetlna.
- Udoskonaliliśmy sprzęt, korzystając z kilku ciekawych wynalazków, które Syndycy
zastosowali do zabezpieczania wrót przed kolapsem - wyjaśniła Carabali. - Nasze systemy
potrafiły wykryć i unieszkodliwić wirusy, o których działaniu niczego nie wiedzieliśmy. Z
tym sprzętem będzie podobnie. Jesteśmy pewni, że nasze zagłuszacze mogą zatrzymać
sygnały stosowane przez Enigmów.
Przez dłuższą chwilę panowała niczym nie zmącona cisza. Wszyscy dowódcy
studiowali z uwagą diagram przedstawiony przez Carabali. W końcu odezwał się Duellos,
wskazując na mapę systemu.
- Na drugim pod względem wielkości księżycu tej planety znajduje się baza Enigmów.
Jeśli w odpowiednim momencie zmienimy kurs, Obcy będą przekonani, że to nasz kolejny
cel. Co więcej, powielimy pewien wzór zachowań, na Limbusie także chcieliśmy zbadać
odizolowaną stację. Dzięki temu uda nam się przelecieć w odległości czterystu tysięcy
kilometrów od asteroidy, nie wzbudzając żadnych wątpliwości, co jest naszym następnym
celem.
- To da się zrobić - przyznał Badaya, a moment później poparł go chór stu głosów.
- Jeśli użyjemy do tego celu okrętów liniowych - dodała Desjani, spoglądając twardo
na Geary’ego. - Wszystkich. Musimy wykonać to zadanie tak szybko, jak to tylko możliwe.
Geary przyglądał się jeszcze przez chwilę diagramowi, myśląc o ludziach, których
życie będzie zależało od jego decyzji. Tej, której tak bardzo nie chciał podejmować. Jednakże
Carabali dowiodła swojej kompetencji przy wielu okazjach, a pozostali dowódcy okrętów
czuli, że muszą zareagować, ponieważ tamci ludzie zasługiwali na ocalenie, jeśli tylko było
ono technicznie możliwe. Na ironię losu zakrawał fakt, że powodzenie operacji zależało od
wiedzy czerpanej z syndyckiego urządzenia, które podarowała im Iceni.
- Dobrze. Zrobimy to.
Tym razem wszyscy wiwatowali.*
Miał to dziwne wrażenie, które dotyka każdego człowieka, choćby był najbardziej
prawy i uczciwy, gdy mija na ulicy policjanta. Tylko spokojnie, staraj się wyglądać
niewinnie, żadnych groźnych min. Było to jeszcze trudniejsze, gdy stało się na czele floty
dysponującej bronią zdolną do niszczenia całych planet, przemierzającej wrogi system, a
policjant okazał się przedstawicielem obcej rasy, która z największą przyjemnością poświęca
się i popełnia samobójstwa w obronie własnej prywatności, nie mówiąc już o tym, żenaprawdę spiskuje się przeciw nim, czego rzeczony policjant na pewno nie pochwala. Geary
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 269/312
odczekał do odpowiedniej chwili, by zmienić kurs floty i ruszyć w kierunku księżyca, jakby
to on miał być jego następnym celem. Enigmowie nie mogli dopatrzyć się niczego
niezwykłego w codziennej krzątaninie wahadłowców rozwożących części, zaopatrzenie i
wykwalifikowany personel, ponieważ nie zdawali sobie sprawy, że wiele maszyn ma na
swoich pokładach zwiadowców i sprzęt mający trafić na pancerniki z czwartego dywizjonu.
„Gniew”, „Zemsta”, „Rewanż” i „Strażnik” znajdowały się na skrzydle, które zbliży się
najbardziej do asteroidy, gdy flota Sojuszu będzie ją mijać, i wtedy właśnie z ich pokładów
zostaną wystrzeleni żołnierze, w grupkach po siedmiu lub ośmiu, w kierunku punktu, w
którym asteroida znajdzie się za cztery dni. Ich start zostanie zamaskowany zmianą szyku
jednostek eskorty pancerników i startami kolejnej fali wahadłowców.
- Mówi admirał Geary. Wszystkie jednostki wykonają zwrot na bakburtę zero cztery
jeden stopnia i w górę zero sześć stopni, czas jeden pięć, przy prędkości .1 świetlnej.
Czuł się dziwnie, wydając rozkazy w jednostkach znanych ludzkości, chociaż
przemierzał czeluście systemu, w którym nigdy wcześniej nie widziano okrętu zbudowanego
przez człowieka. Te polecenia stworzono jednak dawno temu, by każda jednostka mogła
zareagować w prawidłowy sposób, wiedząc, co zrobią okręty lecące obok niej bez względu na
to, gdzie się w danym momencie znajdowała. Zwrot na bakburtę oznaczał oddalenie się od
gwiazdy centralnej, na starburtę lot w kierunku centrum systemu, a góra i dół to były obie
strony przestrzeni wokół płaszczyzny ekliptyki. Bardzo arbitralne rozróżnienie, ale na tyle
proste i sprawne, że nie zmieniano go od stuleci.
Zastanawiał się, jak Obcy poradzili sobie z tym problemem. I czy w ogóle był to dla
nich problem? Dlaczego oni nie chcą z nami rozmawiać? Przecież moglibyśmy nauczyć się
tak wiele, wyciągając wnioski z tego, jak całkowicie obca nam rasa patrzy na wszechświat.
Wielka szkoda.
- Znowu się zamyśliłeś, admirale? - zapytała Desjani, kończąc jakąś papierkową
robotę. - Rozmawiałeś już z Jane Geary?- Tak. Skąd wiesz?
- Czyżby zgłosiła się na ochotnika do wystrzelenia zwiadowców?
- Znowu trafiłaś. Powiedziałem jej, że ta decyzja zależy wyłącznie od tego, które
okręty znajdą się najbliżej asteroidy, gdy będziemy obok niej przelatywali. Musimy jak
najmniej kombinować, żeby nie wzbudzić podejrzeń Obcych. - Geary spojrzał z
zaciekawieniem na Tanię. - Domyśliłaś się już, co ją tak zmotywowało?
- Nie. Aczkolwiek nie sądzę, by było to samo, co gryzło Kattniga... - zamilkła namoment, by wypowiedzieć krótką modlitwę w intencji poległych. - Choć to może być coś
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 270/312
podobnego.
- Chce się sprawdzić?
- Ona nosi nazwisko Geary, admirale. Wiesz doskonale, do czego ono zobowiązuje.
- Akurat - burknął, opierając się wygodniej, by rzucić okiem na wyświetlacze i
sprawdzić, czy flota wykonuje manewr zgodnie z planem i rusza w stronę księżyca. - Kilka
dni oczekiwania po wystrzeleniu komandosów będzie najtrudniejszych, potem musimy
zawrócić flotę i jeszcze raz przeciąć orbitę asteroidy, nie mając pojęcia, czy komandosi dotarli
do celu i wykonali zadanie. Nie mogą nam przesyłać raportów, nawet krótkich meldunków.
Uaktywnią zagłuszacze i detonują ładunki w umówionym czasie, a my ruszymy im z
odsieczą, gdy to nastąpi. Mając na plecach trzydzieści pięć jednostek Obcych.
Desjani się roześmiała.
- W końcu będziemy mieli trochę rozrywki.
*
- „Gniew” melduje, że jeden z członków załogi został ranny, wypadek podczas
spawania - zameldował wachtowy z komunikacyjnego.
- Doskonale. - Geary spojrzał na Desjani, a ta zaraz pokazała mu oba wyprostowane
kciuki. Teraz, gdy wszystkie systemy zostały oczyszczone z obcych wirusów, Enigmowie nie
powinni mieć dostępu do łączy floty i jej baz danych, chociaż „nie powinni mieć” nie było
równoznaczne z „nie mają”. Ten komunikat oznaczał potwierdzenie informacji, że start
komandosów przebiegł bez zakłóceń.
Dwa długie dni później, gdy flota znajdowała się wciąż o dobę lotu od księżyca,
Geary wydał rozkaz zawrócenia wszystkich okrętów, jakby szykował je do powrotu i
zamierzał lecieć w kierunku punktu skoku. Chwilę wcześniej z bazy będącej potencjalnym
celem wyleciał frachtowiec, podobnie jak to miało miejsce na Limbusie.
- Widząc tę sekwencję zdarzeń, powinni dojść do wniosku, że poddaliśmy się bez
walki, znając z góry efekt pościgu albo przelotu do opuszczonej bazy.Desjani pokiwała głową w roztargnieniu, skupiając wzrok na jednym z wyświetlaczy.
- Wiesz, admirale, jeśli nawet naszym komandosom uda się zagłuszyć wszystkie
sygnały i zniszczyć napowierzchniowe obiekty Enigmów, wciąż będziemy mieli na karku te
okręty wojenne, a nie wątpię, że ruszą w kierunku asteroidy, jak tylko się zorientują, że ona
jest naszym prawdziwym celem. A nie wiemy nawet, ilu ludzi będziemy musieli ewakuować
z jej wnętrza ani jak długo potrwa przebijanie się przez wszystkie potencjalne pułapki. Może
nam zabraknąć czasu.- Wiem - przyznał Geary. - I dlatego będziesz musiała wydać kilka rozkazów
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 271/312
manewrowych, gdy liniowce wyhamują, by wejść na orbitę asteroidy. - Spojrzała na niego ze
zdziwieniem, ale gdy usłyszała kolejne słowa, natychmiast się rozpromieniła. - Jestem
cholernie dobry w tej robocie, ale ty jesteś jeszcze lepsza, kiedy przychodzi do planowania
ruchów okrętów liniowych. Pod tym względem jesteś najlepsza w całej flocie.
- O, tak - przyznała Desjani. - Jestem.
- I do tego niezwykle skromna jak na dowódcę tak olbrzymiej jednostki.
- To też. - Desjani wróciła do obserwacji wyświetlaczy, na których opracowywała
plany szturmu na asteroidę. - To będzie naprawdę niezłe.
*
Komandosi powinni wylądować już ponad osiem godzin temu. Otrzymali jednak
rozkaz, by aktywować wszystkie zagłuszacze i rozbroić ładunki dokładnie o godzinie zero
cztery cztery zero, gdy flota Sojuszu znajdzie się w najmniejszej odległości od asteroidy w
drodze powrotnej do punktu skoku.
Oprócz instalacji przy więzieniu dla ludzi najbliższy punkt obserwacyjny Obcych
znajdował się na jednym z ich okrętów, oddalonych o przeszło godzinę świetlną od floty
Sojuszu i lecących jej śladem po starburcie, kopiując z opóźnieniem każdy wykonywany
przez nią manewr. Jednakże ostatniego dnia, gdy tor lotu floty sprowadził ją znowu w pobliże
asteroidy, obce okręty złamały tę regułę i zaczęły skracać dystans, by znaleźć się w odległości
trzydziestu minut świetlnych.
Godzina zero cztery trzy osiem. Czterdzieści pięć sekund świetlnych od asteroidy,
czyli niespełna trzynaście milionów pięćset tysięcy kilometrów. Przy .1 świetlnej okręty ludzi
pokonają ten dystans w siedem i pół minuty, ale lot z tą prędkością nie pozwoli im wejść na
orbitę, po prostu pomkną dalej w przestrzeń. Szarża w tym wypadku oznaczała hamowanie
tak, by trwało ono jak najkrócej, ale pozwoliło okrętom zwolnić do prędkości, z jaką
przemieszczał się cel. Tylko liniowce miały wystarczająco mocne pędniki, by wykonać to
zadanie szybko, lecz musiały rozpocząć wytracanie prędkości już teraz, jeśli nie chciałyminąć asteroidy, a zarazem powinny przeprowadzić ten manewr w jak najkrótszym czasie,
ponieważ każda sekunda operacji mogła mieć ogromne znaczenie.
Dlatego Tania Desjani kierowała tym etapem operacji.
Geary zaczerpnął głęboko tchu i rozesłał rozkazy.
- Zespół uderzeniowy Lima, oddzielić się od sił głównych, od tej pory przechodzicie
pod rozkazy kapitan Desjani z „Nieulękłego”. Pozostałe jednostki zwrot na starburtę zero
cztery pięć stopni, dół zero dwa stopnie, rozpoczęcie hamowania do .02 świetlnej godzinacztery zero.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 272/312
Gdy zamilkł, Desjani zaczęła wydawać swoje rozkazy.
- Do wszystkich jednostek zespołu uderzeniowego Lima, wykonać natychmiast zwrot
na starburtę cztery sześć stopni, dół zero dwa stopnie, maksymalna moc hamowania.
Zazwyczaj czekała w milczeniu, gdy on koncentrował się na wybraniu
najodpowiedniejszego momentu do zmiany kierunku lotu, ale tym razem to ona miała
wydawać wszystkie rozkazy zespołowi uderzeniowemu, a admirał mógł jedynie siedzieć i
obserwować odłączające się od floty okręty. „Nieulękły” zaczął tak ostro hamować, że nawet
jego kadłub zareagował, wydając przeciągły jęk. Przeciążenie wcisnęło Geary’ego w fotel.
Mimo doskwierającego bólu i ciekawości, by sprawdzić, jak radzi sobie Desjani, musiał się
skupić na własnym zadaniu i mieć na oku resztę floty, zwalniającej spokojniej i robiącej
mniejszy zwrot, by przejść obok asteroidy w nieco dalszym punkcie jej orbity, mniej więcej
godzinę po tym, jak liniowce dotrą do celu. Obserwował także jednostki Obcych, chociaż
wiedział, że mogą one zareagować na te ruchy nie prędzej niż za pół godziny.
Krzywiąc się z wysiłku, wyciągnął rękę, przezwyciężając ciążenie balansujące na
krawędzi wydajności kompensatorów, i połączył się z dowództwem korpusu piechoty
przestrzennej.
- Proszę mnie powiadomić natychmiast po nawiązaniu kontaktu z naszymi
zwiadowcami.
- Kontakt powinien nastąpić już za kilka sekund, admirale... - Carabali zamilkła na
moment. - Mam raport. Przesyłam go do pana.
Obok Geary’ego pojawił się ekran pomocniczy, a na nim widok obracającej się
asteroidy upstrzonej dziesiątkami ikonek oznaczających nie tylko pozycje komandosów, ale
także wszelkich odkrytych przez nich anten, czujników i innych instalacji Enigmów. Niektóre
błyskały krwistą czerwienią - były to miejsca, w których ładunki wybuchowe doprowadziły
do zniszczenia bądź wyłączenia urządzeń Obcych, inne migały na pomarańczowo, co
oznaczało, że znajdują się w zasięgu pracy zakłócaczy.Geary dostrzegł także spory i doskonale ukryty właz, który prowadził do wnętrza
asteroidy.
- Prosimy o zezwolenie na wejście - odezwała się Carabali.
- Udzielam. Dlaczego mogę się doliczyć tylko dwudziestu dziewięciu komandosów?
- Właśnie otrzymałam informację od dowódcy oddziału, że jeden ze skafandrów miał
awarię. Jego silniki nie odpaliły z wystarczającą mocą i zwiadowca minął asteroidę -
poinformowała go wypranym z uczuć głosem.Przodkowie, chrońcie nas. Geary przełączył się na inny obwód.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 273/312
- Jedenasta eskadra lekkich krążowników, dwudziesta trzecia i trzydziesta druga
eskadra niszczycieli, odłączcie się natychmiast od głównego zgrupowania floty i obierzcie
kurs równoległy do trasy przelotu naszych zwiadowców. Jeden z nich nie trafił na asteroidę i
leci dalej.
Carabali odetchnęła.
- Dziękuję, admirale. Moi chłopcy lada moment wysadzą zewnętrzny właz.
Geary także musiał wykonać kilka głębszych wdechów, by się uspokoić i uwolnić od
myśli o samotnym komandosie lecącym prosto w pustkę z wyczerpującymi się powoli
systemami podtrzymywania życia.
- To, czy zdołamy go przejąć, zależy wyłącznie od prędkości, do jakiej zdołał zwolnić.
Jeśli nadal pędzi cztery tysiące kilometrów na godzinę, możemy nie zdążyć z pomocą.
- Jeśli okręty Enigmów polecą za tymi eskadrami...
- Wątpię, aby do tego doszło, generale. Gdy Obcy zauważą, że dobieramy się im do
spiżarki, skupią wszystkie siły na nas.
Desjani wysłała kolejny rozkaz.
- Wszystkie jednostki zespołu uderzeniowego Lima, zmniejszyć ciąg wsteczny do
dziewięćdziesięciu procent. Wykonać natychmiast.
Nacisk zelżał nieco. Geary mógłby przysiąc, że słyszy, jak okręt również wzdycha z
ulgą. Rzucił okiem na wyświetlacz pokazujący kurs i położenie pozostałych liniowców
skręcających w kierunku asteroidy. Czas potrzebny do wejścia na orbitę rósł nieustannie w
miarę zwalniania okrętów.
- Komandosi weszli do wnętrza - zameldowała Carabali. - Zidentyfikowali wszystkie
możliwe pułapki w śluzie. Muszą je zneutralizować, zanim przejdą dalej.
Szlag.
- Nie mamy zbyt wiele czasu na nieprzewidziane opóźnienia, generale.
- Rozumiem, admirale.- Wszystkie jednostki zespołu uderzeniowego Lima, zmniejszyć ciąg wsteczny do
osiemdziesięciu procent. Wykonać natychmiast - rozkazała Desjani.
Szesnaście minut od wydania pierwszego rozkazu i po kilku kolejnych
dostosowaniach prędkości hamowania liniowce zrównały się z asteroidą, otaczając ją ze
wszystkich stron.
- Wszystkie wahadłowce wystartowały - zameldowała Tania.
Promy oderwały się od kadłubów wszystkich okrętów zespołu, kierując się naasteroidę. Na każdym znajdowało się po kilku komandosów z jednostek inżynieryjnych
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 274/312
wiozących pełne skrzynie specjalistycznego sprzętu. Prócz nich byli tam też medycy oraz
technicy, których zadaniem było zdobycie maksymalnej liczby urządzeń stworzonych przez
Enigmów, no i rzecz jasna wolne miejsca dla uwolnionych więźniów.
- Pięć minut do przycumowania pierwszej maszyny - poinformowała Desjani.
- Generale ... - zaczął Geary.
- Pułapki rozbrojone - zameldowała Carabali. - Mijamy puste pomieszczenia, sprzęt.
Kolejna śluza. Widać pułapki na jednej ze ścian. Przewidywany czas ich rozbrojenia, dwie
minuty.
Desjani przyglądała się okrętom Enigmów.
- My zwolniliśmy, oni chyba nie. Zobaczą, co robimy, za jakieś dziesięć minut.
Geary skinął głową.
- Wtedy się przekonamy, czy potrafią wysadzić tę asteroidę. - Spojrzał w kierunku
głównych sił floty, odległość między nimi a zespołem uderzeniowym rosła z każdą chwilą
mimo manewru wyhamowania. Nie musiał wprowadzać danych do komputera, żeby
wiedzieć, iż nie zdołają one zawrócić, by zdążyć tutaj na czas, gdyby coś poszło nie tak.
- Wygląda na to, że szesnaście liniowców będzie musiało się zmierzyć z trzydziestoma
pięcioma jednostkami wroga.
- Bułka z masłem - burknęła Desjani.
Główna formacja była zbyt mocno rozciągnięta. Geary powiększył jej obraz i
zobaczył, że „Dreadnaught” hamuje ostrzej, niż powinien, a „Niezawodny” i „Zdobywca”
robią, co mogą, by zostać z nim.
- Kapitanie Geary, przeciąża pani główny napęd. Proszę wracać na wyznaczoną
pozycję.
Desjani także to zobaczyła i zaczęła kręcić głową.
- Próbuje zatrzymać te pancerniki jak najbliżej nas, aby udzielić wsparcia, ale nie
zdoła wyhamować tak szybko.- I doskonale o tym wie.
Przeniósł wzrok na sektor, w którym znajdowały się lekkie krążowniki i niszczyciele
poszukujące zaginionego zwiadowcy.
- Generale, gdyby była pani tak uprzejma i rozkazała temu komandosowi włączyć
naprowadzanie, mielibyśmy o wiele łatwiejsze zadanie.
- Już to zrobiłam, admirale. Zwiadowca powinien był otrzymać rozkaz, ale na razie
nie zareagował, może więc nadal ma spowolniony metabolizm. Wysłałam przed momentemsygnał zdalnej aktywacji naprowadzania.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 275/312
- Odbieramy wezwanie o pomoc - zameldowała porucznik Castries.
Geary sprawdził szybko odległość źródła tego sygnału i pozycje lecących w jego
kierunku okrętów.
- Zdołał wyhamować przed awarią silników. Akcja ratunkowa ma szanse powodzenia.
- Ktoś tu będzie winien długie podziękowanie przodkom - zauważyła Desjani.
- Minęliśmy śluzę - zameldowała Carabali. - Widzę kolejny właz, zamknięty, bez
pułapek.
- Ruszyli - powiedziała Desjani.
- Jednostki Obcych przyspieszają, kierując się na naszą aktualną pozycję! - wszedł jej
w słowo porucznik Yuon, podnosząc głos.
- Słyszymy was, poruczniku - skarciła go Desjani. - Do wszystkich jednostek zespołu
uderzeniowego Lima. Podejmujcie najbliższe wahadłowce bez względu na ich przynależność.
- Spojrzała na Geary’ego. - To pozwoli skrócić ewakuację o kilka minut.
Skinął głową, będąc myślami zupełnie gdzie indziej. Wodził spojrzeniem od ruchów
floty po postępy komandosów, od pozycji wahadłowców po okręty Obcych. I tak w kółko, raz
po raz.
- Mamy niecałą godzinę do ich przybycia.
- Pokonaliśmy ostatnią przeszkodę - zameldowała Carabali. - Wchodzimy do wielkiej
pustej przestrzeni, wokół widać jakieś zabudowania. To jakby miasteczko. Widzimy ludzi.
Niektórzy biegną w naszym kierunku, inni uciekają.
- Pierwszy wahadłowiec przycumował. Jego pasażerowie opuszczają pokład.
- Wstępne szacunki mówią o około stu więźniach.
- Zasilanie we wnętrzu asteroidy padło. Powód nieznany. Rozmieszczamy przenośne
reflektory.
- Okręty Enigmów znajdują się pięćdziesiąt minut lotu od pozycji zajmowanych przez
zespół uderzeniowy.- Lekki krążownik „Kusari” melduje, że do podjęcia zwiadowcy pozostała godzina i
czterdzieści minut.
- Zbieramy uwolnionych więźniów, ale mam raporty mówiące o tym, że wielu
barykaduje się i nie chce wyjść z chat.
Geary z trudem powstrzymał się od walnięcia dłonią w czoło. Zirytował się, choć
reakcja tych ludzi, zamkniętych od długiego czasu w niewoli, wydawała mu się zrozumiała,
mimo iż była głupia.- Udzielam zezwolenia na rozwalanie barykad i wyważanie drzwi i czego tam jeszcze
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 276/312
trzeba, by dostać się do nich bez kolejnych opóźnień.
Carabali także wyglądała na raczej poirytowaną niż wściekłą.
- Proszę o pozwolenie na użycie środków obezwładniających w przypadku osób
stawiających opór.
- Zezwalam. Kończy nam się czas, generale.
- Admirale - odezwał się kapitan Smythe - moi inżynierowie twierdzą, że skanowanie
sprzętu Obcych wskazuje na umieszczenie w nim wielu ładunków wybuchowych. Próba ich
rozbrojenia może wywołać reakcję samozniszczenia. Potrzebujemy więcej czasu do ich pełnej
dezaktywacji.
- Więcej, czyli ile? - zapytał Geary.
Smythe zastanawiał się przez chwilę.
- Minimum godzinę.
- Nie mamy całej godziny. Niech pańscy inżynierowie wykonają jak najdokładniejsze
skanowanie każdego przedmiotu, a potem niech wracają na wahadłowce. Mają na to
dwadzieścia minut.
- Pierwszy wahadłowiec wystartował z asteroidy. Ma na pokładzie trzydziestu jeńców
- zameldowała Castries.
- Ciasno ich tam upakowali - mruknęła Desjani.
- Admirale! - To oficer medyczny floty. - Przeanalizowałem dane na temat
uwolnionych więźniów. Musimy ich natychmiast izolować i objąć kwarantanną do chwili
sprawdzenia ryzyka wszystkich biologicznych i innych zagrożeń.
- Proszę powiadomić o tym szefów działów medycznych na wszystkich liniowcach -
odparł Geary. - Niech zawiadomią o tym poleceniu kapitanów i przygotują pomieszczenia
kwarantanny.
- Dwadzieścia pięć minut do kontaktu z obcymi okrętami wojennymi.
- Sir, jeden z okrętów wroga odłączył się od reszty i zmierza w kierunku naszegozaginionego zwiadowcy.
Musiał zostawić tę sprawę w rękach załóg lekkich krążowników i niszczycieli. Nie
trzeba im było powtarzać, że muszą dotrzeć do komandosa, zanim zrobią to Enigmowie.
- Batonika? - zapytała Desjani.
- Nie, dziękuję. Nie jestem głodny.
- Połowa wahadłowców już wróciła - dodała. - Druga czeka na debili, którzy bawią się
w chowanego z naszymi komandosami.- Dwadzieścia minut do kontaktu z obcymi jednostkami.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 277/312
- Admirale, sprzęt pozostawiony w asteroidzie zaczyna eksplodować - zameldowała
Carabali. - Przyczyna nieznana. Może to mechanizmy uaktywniające się po pewnym okresie
od utracenia łączności.
- Ile czasu potrzebujecie na wyprowadzenie stamtąd wszystkich ludzi? - zapytał
Geary.
- Nie wiem. Nadal ich szukamy, admirale.
- Macie piętnaście minut.
- Tak jest.
Desjani wysłała kolejne rozkazy.
- Kapitanie Duellos, pańskie doki są już pełne. Proszę poprowadzić swój dywizjon w
kierunku nadlatujących Obcych i związać ich walką, kupując nam trochę czasu i wyrównując
szanse.
- Już ruszamy - odpowiedział Roberto.
Geary zobaczył na wyświetlaczu, jak „Inspiracja”, „Znakomity”, „Wspaniały” i
„Zajadły” oddalają się od asteroidy, skręcając w kierunku Enigmów.
- Dobry pomysł - pochwalił Tanię. - Nie ma sensu, aby te liniowce czekały tutaj, skoro
nie są w stanie przyjąć większej liczby wahadłowców. Powinienem był o tym pomyśleć.
- Byłeś zbyt zajęty - stwierdziła - a poza tym to ja teraz dowodzę zespołem, sam mi
kazałeś. Niemniej nie obrażę się, jeśli pogonisz komandosów, żeby znaleźli się na pokładach
okrętów, zanim pojawią się tutaj Obcy.
- Wycofujemy się - zameldowała tymczasem Carabali. - Nie mam pewności, czy
zdołaliśmy znaleźć wszystkich więźniów, ale asteroida lada moment zacznie się rozpadać i w
jej wnętrzu dojdzie do dekompresji, więc i tak nie mielibyśmy szans na znalezienie
kogokolwiek żywego. Musieli zaminować cały teren.
- Rozumiem - odparł Geary. - Proszę zabrać swoich ludzi na zewnątrz. Ilu więźniów
zdołaliście uwolnić?- Trzystu trzydziestu trzech.
- Słucham?
- Trzystu trzydziestu trzech - powtórzyła Carabali. - Tak, sir. Mnie też wydało się to
dziwne. Może ta liczba coś oznacza? - Skupiła się na innym zadaniu. - Już! Wszyscy
komandosi mają się natychmiast stamtąd wynosić! Jeśli któryś z inżynierów będzie się
opierał, obezwładnić go i wynieść!
Seria eksplozji wstrząsnęła powierzchnią asteroidy, dzięki słabej grawitacjiwyrzucając daleko w przestrzeń chmury odłamków. Otworami zaczęło się ulatniać powietrze.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 278/312
Sześć minut do kontaktu z okrętami Enigmów.
- Kończy nam się czas.
Desjani skinęła głową.
- Kapitanie Tulev, proszę ruszyć swój dywizjon i zaatakować wroga.
- Zrozumiałem - odparł Tulev.
„Lewiatan”, „Smok”, „Nieugięty” i „Waleczny” zaczęły przyspieszać w kierunku
wroga.
- Kapitanie, nasze hangary są pełne. Zamykamy grodzie.
- Doskonale. „Niezwyciężony”, dlaczego widzę obok was jakieś wahadłowce?
Vente mówił równie ospale jak zazwyczaj.
- Sprowadzam je według właściwych procedur...
- Zbierzcie je natychmiast albo każę pana rozstrzelać! Do wszystkich jednostek, mamy
trzy minuty! Ani mi się śni wchodzić w kontakt z wrogiem, kiedy wy będziecie zajmowali się
przyjmowaniem wahadłowców na pokład, tkwiąc przy tej skale jak kaczki na strzelnicy!
Liniowce Duellosa starły się z wrogiem, wystrzeliwując mrowie widm, przed którymi
obce jednostki próbowały się ratować ostrymi skrętami. Moment później obie eskadry
wykonały przejście ogniowe.
- Wszyscy są na zewnątrz - zameldowała Carabali. - Nikt nie został na dole. Ostatni
wahadłowiec kieruje się na „Niezwyciężonego”.
Geary spoglądał przez moment na wyświetlacz pokazujący asteroidę. Spora część jej
powierzchni zdążyła się już zapaść albo wypiętrzyć, zależnie od rozmieszczenia i siły rażenia
odpalanych ładunków.
- Wszystkie wahadłowce na pokładzie, kapitanie. „Niezwyciężony” zamyka grodzie.
- Do wszystkich jednostek zespołu uderzeniowego Lima. Zezwalam na indywidualne
działania i otwarcie ognia!
Dwadzieścia dziewięć jednostek Enigmów nadal leciało w ich kierunku, ale najpierwmusiały minąć dywizjon Tuleva. Mimo że potężne liniowce nie miały czasu na rozwinięcie
pełnej prędkości bojowej, wciąż pozostawały bardzo groźnymi maszynami do zabijania, a
Obcy musieli między nimi przelecieć, jeśli chcieli się dostać w pobliże asteroidy.
Znów zaroiło się od widm, za nimi moment później pomknęły piekielne lance, a przed
samym przejściem ogniowym odpalono kartacze.
- „Waleczny” mocno oberwał. - Geary usłyszał czyjś komentarz, ale zaraz zdał sobie
sprawę, że to były jego własne słowa. Tylko szesnaście jednostek wroga przedarło się przezdrugą linię obrony, a przeciw nim ruszało właśnie z animuszem osiem kolejnych liniowców
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 279/312
Sojuszu z „Nieugiętym” na czele.
Dłonie Desjani tańczyły nad klawiaturą systemów uzbrojenia. Okręt zadrżał lekko,
gdy odpaliła widma, a tuż po nich piekielne lance, nakierowywane automatycznie przez
systemy bojowe reagujące o wiele szybciej niż człowiek. Na koniec wystrzelono chmury
kartaczy, a potem lecące niewiarygodnie szybko jednostki Obcych przemknęły pomiędzy
okrętami Sojuszu.
Geary obserwował uważnie dane napływające z sensorów floty na jego osobisty
wyświetlacz. Tylko trzy okręty Enigmów nadal się poruszały, kierując się prosto na asteroidę.
Żaden nie próbował skręcić ani hamować.
- Co u licha?
Moment później cała trójka uderzyła w zamaskowane więzienie z prędkością
szesnastu tysięcy kilometrów na sekundę.
Nikt nie odezwał się słowem, gdy na ekranach po oślepiającym błysku eksplozji na
miejscu asteroidy i trzech okrętów pojawiła się chmura rozprzestrzeniającego się w próżni
pyłu. Geary oderwał wzrok od tego przygnębiającego widoku tylko po to, by zobaczyć, że
reszta eskadry Enigmów, a w każdym razie to, co z niej zostało, znika w serii samobójczych
eksplozji.
Około trzydziestu minut później Geary mógł zobaczyć, jak ostatni okręt wojenny
Obcych w tym systemie zawraca w obliczu przegradzającej mu drogę ściany lekkich
krążowników i niszczycieli Sojuszu, podczas gdy niewielki zespół ratunkowy oddala się od
miejsca starcia, by przejąć zaginionego zwiadowcę.
- Dlaczego oni zabijają się nawet wtedy, gdy nie ma to już żadnego sensu, chociaż
potrafią wykazać odrobinę zdrowego rozsądku i zrezygnować z walki, kiedy nie mają szans? -
zastanawiał się Geary, wracając do przeglądania danych o uszkodzeniach okrętów liniowych.
Skupił się na „Walecznym” i siedemnastu ofiarach śmiertelnych na jego pokładzie.
- Nie wiem - odparła Desjani - ale przestałam się tym przejmować. Jeśli któryś zEnigmów nawinie mi się pod luf ę, osobiście skasuję jego marzenia o przyszłości.
Niszczyciele wysłane po komandosa zwolniły jeszcze bardziej, aby „Karabin” mógł
podjąć na pokład ostatniego zwiadowcę.
- Mamy go! - Kilka minut później usłyszeli tryumfalny okrzyk i zobaczyli, że trzy
eskadry wracają na pełnej mocy, by dołączyć do reszty floty.
- „Karabin” żąda od nas okupu - zameldowała Carabali. Wyglądała o wiele spokojniej
niż podczas operacji na asteroidzie.- Chcą czegoś, czego nie możecie im dać?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 280/312
- Postawimy kolejkę całej jego załodze, gdziekolwiek zawinie ta flota. Dziękuję,
admirale.
- Nie zostawiłbym go na pewną śmierć, generale.
- Ale mógł pan podjąć inną decyzję, admirale.
Desjani spojrzała na niego, gdy zakończył rozmowę.
- Powinieneś odpocząć.
- Ty także.
- Ja powiedziałam to pierwsza.
- Odwaliliśmy kawał cholernie dobrej roboty na tej asteroidzie.
- Dziękuję, admirale. Mogę w nagrodę zastrzelić Yentego?
- Nie. - Geary przymknął na moment oczy; teraz, gdy wygrali starcie i minęło już
największe zagrożenie, poczuł, że ogarnia go ogromna fala znużenia. - Jak widać, w chwili
zagrożenia potrafi się przełamać. Kilka minut dodatkowego opóźnienia i znajdowalibyśmy się
zbyt blisko asteroidy, gdy została unicestwiona przez zderzenie z trzema okrętami Enigmów.
Gdy odpowiadała, jej głos zabrzmiał dziwnie nieobecnie.
- Nie mogliśmy zawieść, ponieważ nie będzie drugiego razu. Enigmowie wysadzą
każde następne więzienie dla ludzi, gdy znajdziemy się godzinę świetlną od jego murów.
Wiedział, że to prawda. Zwycięstwo oznaczało, że już nigdy nie osiągną podobnego
sukcesu.
*
Geary wykorzystał następne dni na zebranie floty i ponowne ustawienie jej w
jednolitym szyku pomimo pojawienia się przy punktach skoków kolejnych dwudziestu
okrętów wojennych Enigmów. Czas potrzebny na dotarcie do kolejnej studni grawitacyjnej
dzielił pomiędzy obowiązki służbowe i zdobywanie wiedzy o uwolnionych ludziach.
- Nigdy nie widzieli żadnego Obcego - referował mu porucznik Iger. - Nawet ci,
którzy zostali schwytani, a nie urodzili się w niewoli. - Otworzył okno, w którym pojawiła się twarz mężczyzny w mocno zaawansowanym wieku. - Ten człowiek był członkiem załogi
syndyckiej ŁZy. Nie ma pojęcia, jak długo go przetrzymywano, ponieważ we wnętrzu
asteroidy nie można było mierzyć upływu czasu, ale jeśli wierzyć danym, które przekazała
nam administracja Iceni, jego okręt zaginął podczas patrolu w granicznym systemie Ina około
czterdziestu lat temu.
Starzec przemówił.
- Nie wiem, co się stało. Miałem wtedy wachtę, byłem na swoim stanowisku, gdynagle zostaliśmy ostrzelani, choć wokół nie widziałem żadnego okrętu wroga. To pamiętam.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 281/312
Wszyscy wrzeszczeli: „Skąd oni do nas strzelają?”. Chwilę później otrzymaliśmy rozkaz
ewakuacji. Wsiadłem do kapsuły ratunkowej z dwoma innymi marynarzami. Odpaliliśmy ją
bez problemów, a następne, co pamiętam, to przebudzenie w tym miejscu. Na asteroidzie.
Zawsze podejrzewałem, że to asteroida. Nie wiem, co się stało z tamtymi dwoma
marynarzami, którzy byli ze mną w kapsule. Tylko ja z naszej załogi pojawiłem się tutaj. Nie.
Nikt nie widział mojego przybycia. Po prostu znalazłem się między tymi ludźmi. Czasami
wyłączano nam światło, wtedy zasypialiśmy. A kiedy się budziliśmy, obok śluzy
znajdowaliśmy nowych więźniów albo skrzynie z zaopatrzeniem. Bywało, że znikały też ciała
ludzi, którzy zmarli. Gdy ktoś z nas umierał, wiedzieliśmy, że zaraz zjawi się następny
więzień albo któraś z kobiet urodzi dziecko. Zawsze było nas tyle samo. Trzysta trzydzieści
trzy osoby. Nie mam pojęcia dlaczego... - Uwolniony więzień zamilkł, zamrugał oczami,
usuwając z nich łzy. - Wiem, że jesteście z Sojuszu, ale... czy pozwolicie mi wrócić do domu?
Tkwiłem tutaj tak długo, że już myślałem, iż przyjdzie mi zdechnąć w tym więzieniu. Chcę
wrócić do domu, sir.
Geary odwrócił wzrok, starając się opanować emocje; nie chciał, by litość dla tego
człowieka czy nienawiść do jego oprawców zaważyła na decyzji, którą musiał podjąć.
A jak my potraktowalibyśmy Obcych, gdyby udało nam się jakichś schwytać? Może
nie w Sojuszu, ale w Światach Syndykatu z pewnością powstałyby podobne więzienia we
wnętrzu wydrążonych asteroid...
- Poruczniku Iger, czy on może nam powiedzieć cokolwiek na temat Enigmów?
- Nie, sir. Nikt z nich nic nie wie.
Naczelny lekarz floty miał tylko nieco weselsze wieści.
- Nie znaleźliśmy żadnych nowych wirusów ani śladów po tym, że testowano na nich
jakieś substancje biologiczne. Niemniej każdy ma w sobie nanoroboty, które mogły ich
pozabijać zaraz po opuszczeniu asteroidy, gdybyśmy nie zneutralizowali ich tak szybko.
Kolejna pułapka.- Co z ich zdrowiem?
Lekarz wzruszył ramionami.
- Trzymają się całkiem nieźle. Żyli w zamkniętej społeczności. Mieli sprzęt potrzebny
do przeżycia naszej, to znaczy ludzkiej produkcji. Nawet medyczny. Dwoje z uwięzionych
przeszło wystarczające szkolenie, by móc dbać o zdrowie pozostałych, także w przypadku
poważniejszych schorzeń. Mieli tam jakieś uprawy, a od czasu do czasu pod śluzę podrzucano
im żywność wytworzoną przez człowieka. Sądząc po stanie zdrowia, byli dobrze karmieni,aczkolwiek ich dieta była dość uboga przez większość czasu.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 282/312
- A jak się mają pod względem psychicznym?
Doktor spuścił wzrok, zanim odpowiedział.
- Krucho z tym. Stworzyli we wnętrzu tej asteroidy społeczność na tyle stabilną, że
mogli przekazywać sobie wiedzę i pilnować porządku. Mieli coś w rodzaju rady, która
decydowała o wszystkim. Ale przebywali w niewoli, nie wiedząc nawet, kim są ich
ciemięzcy. Dzisiaj... wielu strasznie przeżywa to, że mogą w końcu ujrzeć niebo. Innych z
kolei ta perspektywa przeraża. Zniszczyliśmy ich świat, ich źródło stabilności, gdy asteroida
rozpadła się na kawałki.
Geary westchnął.
- Dobrze postąpiliśmy, ratując ich z tego więzienia.
- Oczywiście. Klatka to klatka. Zawsze i wszędzie, ale niektórym z nich może być
bardzo trudno przystosować się do wolności. Co pan zamierza z nimi zrobić? - zapytał lekarz.
- Odwiozę ich do domów... - Geary zamilkł, gdy zdał sobie sprawę, że to nie będzie
tak proste, jak zabrzmiało. - Powinni mieć wciąż jakichś krewnych w przestrzeni Światów
Syndykatu.
- Gdzie rząd centralny nie ma już kontroli nad wieloma systemami - przypomniał mu
rozmówca. - Dla części z nich połączenie z rodzinami nie będzie trudne. Zwłaszcza dla tych,
którzy zostali schwytani niedawno, niemniej potomstwo tych, którzy trafili do więzienia
przed stuleciem, to zupełnie inna sprawa. Dla nich jedynym domem, jaki znali, było wnętrze
tej asteroidy, a jedyną rodziną współwięźniowie. - Doktor zawahał się, ale zniżając głos,
dodał jeszcze: - Boję się o tych ludzi, admirale. Są... cennym i unikatowym materiałem do
badań. Tam. Muszę to panu powiedzieć. Wśród Syndyków jest wielu naukowców, którzy
będą ich traktowali jak króliki doświadczalne, zupełnie jak Obcy, a mało kto wystąpi w ich
obronie. Powinniśmy ich chronić przed tymi, którzy będą chcieli ich wykorzystać.
- Mamy ograniczone możliwości ochrony tych ludzi, doktorze.
- Może ich pan zabrać do przestrzeni Sojuszu, jeśli pan zechce - upierał się lekarz. -Tam ktoś się nimi zajmie. A jeśli sam Black Jack oświadczy, że należy im się opieka jak
każdemu innemu uwolnionemu jeńcowi, nikt nie waży się podnieść na nich ręki. Być może
nawet na terytorium Światów Syndykatu.
Wydawało się, że to tylko błaha prośba, ale Geary widział wiele przeszkód
czyhających na niego na tej drodze.
- Złożę takie oświadczenie, co jednak będzie, jeśli nie zechcą lecieć z nami do
przestrzeni Sojuszu?- Pan wie, co syndyccy DON-owie zrobią z tymi ludźmi. Ja wiem, że upłynie jeszcze
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 283/312
sporo czasu, zanim wrócimy do przestrzeni znajdującej się we władaniu człowieka. Dlatego
chciałbym, aby przemyślał pan tę sprawę dokładniej.
Uwolnionych ludzi zgromadzono na „Tajfunie”, co wymagało przeniesienia części
komandosów z jego pokładu. Lekarze uparli się jednak, że więźniów trzeba trzymać razem
dla ich dobra. Zmodyfikowano też oprogramowanie w sali odpraw, by Geary mógł
przemówić do nich wszystkich naraz. Jego hologram pojawił się w każdej kajucie, on zaś
widział ich wszystkich, jakby zasiedli z nim razem przy stole.
Widywał już kilkakrotnie jeńców z wyzwalanych obozów pracy, ale ci ludzie
wyglądali zupełnie inaczej. Stali blisko siebie, nieomal wtulając się jeden w drugiego.
Niektórzy mieli na sobie nowe ubrania, wydane im prosto z magazynów floty, pozostali
musieli zadowolić się tym, co im zostało, widział więc przed sobą przedziwną mieszaninę
stylów z różnych czasów, tyle że niemal każdy strój miał na sobie łaty i ślady cerowania.
- Zabierzemy was tam, gdzie zechcecie - oświadczył Geary. - Część z was zapewne
pragnie wrócić do swoich dawnych domów w systemach należących do Światów Syndykatu.
Wiem, że zostaliście już poinformowani o tym, jak bardzo zmienił się świat od chwili
waszego uwięzienia, że losy waszej ojczyzny są teraz niepewne bardziej niż kiedykolwiek,
ale jeśli waszym życzeniem będzie udać się do tych systemów gwiezdnych, postaramy się,
abyście tam dotarli. Zaznaczam jednak, że będziecie wszyscy mile widziani, jeśli
zdecydujecie się lecieć z nami do przestrzeni Sojuszu, gdzie nikt was nie skrzywdzi, na co
macie moje słowo honoru.
Byli więźniowie Obcych wymienili spojrzenia, w oczach jednych widać było obawę,
w innych nadzieję, kilkoro dzieci przywarło do matek.
- Ile czasu dajecie nam na odpowiedź?
- Macie kilka miesięcy. Tyle czasu zajmie nam powrót do przestrzeni Światów
Syndykatu, ponieważ nie zakończyliśmy jeszcze naszej misji.
Nie powiedzieli wiele więcej, po prostu stali tam, tuląc się do siebie, więc Gearyrozłączył się po chwili i opadł ciężko na fotel, bijąc się z myślami. I pomyśleć, jak paskudnie
czułem się po wybudzeniu z niemal stuletniej hibernacji. Miałem więcej szczęścia niż
rozumu. Niech mi żywe światło gwiazd wybaczy, ale pragnę krzywdy Obcych. Chcę, by
zapłacili za to wszystko. Choć już zapłacili wysoką cenę. Wielu spośród nich zginęło,
rozwaliliśmy im też masę okrętów. Czy jednak osiągnęliśmy cokolwiek? Poza uwolnieniem
tych ludzi, rzecz jasna.
Ściągnął sobie ostatni raport o stanie floty. Niemal trzydzieści niszczycieli miałopoważne awarie wyposażenia wymagające natychmiastowej reakcji ludzi kapitana Smythe’a.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 284/312
Jednostki pomocnicze pracowały pełną parą nad ich usunięciem, równolegle prowadząc
naprawy liniowców po ostatnim starciu. W związku z tym powstały spore opóźnienia w
harmonogramie remontów. Zbliżali się też niebezpiecznie do szczytu wykresu zagrożeń, od
którego dzieliło ich już tylko kilka miesięcy.
Brzęczyk przy włazie ożył na moment. Geary oderwał wzrok od raportu, mając
nadzieję, że zobaczy Tanię, ale zamiast niej w wejściu pojawiła się Wiktoria Rione.
- Czemu zawdzięczam tę wizytę? - Wyszło to znacznie oschlej, niż zamierzał.
Zacisnęła lekko szczęki.
- Chciałam cię poinformować, że komandor Benan otrzymał pytanie, kto zastąpi cię
na stanowisku głównodowodzącego.
- Czyżbym się gdzieś wybierał?
Weszła do jego kajuty.
- Wypadki chodzą po ludziach.
- To ostrzeżenie czy tylko luźno rzucona uwaga?
Rione pokręciła głową.
- Nic mi nie wiadomo o zagrożeniach ze strony floty.
Uczepił się drugiej części tego zdania.
- Ze strony floty?
- Słyszałeś, co powiedziałam. Kogo wyznaczyłeś na swojego zastępcę, gdyby coś ci
się stało?
Geary oparł się pokusie, by nie udzielić odpowiedzi na to pytanie, uznając, że lepiej
będzie, jeśli zagra w otwarte karty.
- Kapitana Badayę, ale pod warunkiem, że będzie słuchał rad Tuleva i Duellosa.
Usiądziesz?
Zajęła wskazane miejsce, mierząc go wzrokiem.
- Nie przewidujesz żadnej roli dla swojej kapitan?- Obawiam się, że jeśli mnie zabraknie, jej także coś się stanie. Poza tym brak jej
wysługi lat, no i dyplomacja nie jest najmocniejszą stroną Tani.
- Widzę, że i to już zdążyłeś zauważyć. Nie sądzisz jednak, że w razie twojej śmierci
ona zyska wiele, będąc wdową po Black Jacku? - zapytała Rione.
- Nigdy by tego nie wykorzystała.
- Chyba że by musiała... - Wiktoria zawahała się. Zdawać się mogło, że to jeden z tych
nielicznych momentów, kiedy powiedziała więcej, niż powinna. - A co z admirałamisiedzącymi na transportowcach?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 285/312
- Na razie przebywają na obserwacji medycznej, po której będzie można orzec, czy
nadają się do powrotu do służby.
Rione się zaśmiała.
- Wielki Black Jack zaczyna stosować polityczne gierki?
- Wielki Black Jack wie z autopsji, jak poważne mogą być efekty stresu pourazowego.
To cud, że udało mi się wyprowadzić flotę z pułapki po tym, jak zmuszono mnie do objęcia
dowództwa nad nią. A żaden z tych admirałów nie ma pojęcia o taktyce. - Oparł się
wygodniej. - Staram się dbać o przyszłość tej floty.
- Stawiając na jej czele Badayę?
- Badaya nie jest głupcem i zdaje sobie sprawę z tego, że Tulev ma wystarczającą
wysługę lat, by stanowić wyzwanie, gdyby przyszło co do czego. Badaya wie też doskonale,
że beze mnie nie zdoła sobie podporządkować Wielkiej Rady Sojuszu. Przyszłaś, żeby
rozmawiać o polityce?
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Zamierzasz zawrócić flotę?
- Nie. Sprawdzimy jeszcze kilka systemów i dopiero potem zawrócimy.
Skinęła ostrożnie głową.
- Przypominam ci, że masz rozkaz zbadania, dokąd sięgają terytoria Obcych.
- Dziękuję za przypomnienie, Wiktorio, ale powiedz mi, proszę, dlaczego wysłano z
nami akurat ciebie?
Nie potrafiła przez moment zapanować nad uczuciami.
- Zgłosiłam się na ochotnika po tym, jak otrzymałam propozycję nie do odrzucenia.
To znaczy mogłam ją odrzucić, ale wtedy nawet bym nie wiedziała, kogo wyślą zamiast mnie.
- Czy wiedziałaś, że twój mąż przebywa na Dunai?
- Nie. Słyszałam, że to obóz dla VIP-ów, ale Paol był tylko komandorem.
- Komandorem i mężem współprezydent Republiki Callas.Wzruszyła ramionami, jej twarz znowu przypominała maskę.
- Mogłam się tego domyślić, to prawda. Co zamierzasz zrobić z tymi wszystkimi
ludźmi, których uwolniłeś?
- Zadbamy o nich, jak umiemy, ale są teraz wolni, więc ostateczna decyzja będzie
należała do nich.
- Jaki układ zawarłeś z Iceni, żeby dostać to syndyckie urządzenie do stabilizacji wrót
hipernetowych?To pytanie zaskoczyło go, ponieważ sądził, że Rione zdążyła już domyślić się prawdy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 286/312
- Obiecałem nie występować przeciw jej systemowi. Iceni zamierza ogłosić
niezależność od Światów Syndykatu. Mieliśmy szczęście, że Syndycy wynaleźli to
urządzenie. Gdyby nie ono, mielibyśmy długą drogę do domu - dodał, drążąc temat, by
zobaczyć jej reakcję.
- Tak. To by była naprawdę długa droga. - Znowu skinęła głową, potem wstała. -
Zatem odwiedzimy jeszcze kilka systemów, admirale? Może skusi się pan na jeszcze dłuższą
podróż.
Jej nastawienie sugerowało, że uważa, iż to może być błąd, ale nie chciała tego
powiedzieć wprost.
- Rozumiem. Ale ustaliliśmy trasę wiodącą przez siedem kolejnych systemów. Potem
na pewno zawrócimy.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 287/312
CZTERNAŚCIE
Z Tartaru flota wykonała skok na Hades tylko po to, by trafić tam na wrota hipernetowe.
Geary, zastanawiając się, czy to przypadkiem nie oznacza zbliżania się do przeciwległych
rubieży Enigmów, obrał kurs na Zatracenie. Tam odkrył niewielką kolonię Obcych i kolejne
wrota. Z tego samego punktu skoku mógł dotrzeć do Gehenny, systemu leżącego mniej
więcej w tej samej odległości od Hadesu. Tutaj pomimo sporej populacji Enigmów nie było
połączeń hipernetowych.
- Czyżbyśmy cofnęli się w głąb terytorium Obcych? - zastanawiała się Desjani, gdynastępny skok, na Inferno, zaprowadził ich do równie starego i pozbawionego wrót systemu.
Podobnie jak poprzednio, po każdym skoku za flotą pojawiały się kolejne okręty
wojenne Enigmów. Po opuszczeniu Inferna flotylla ta liczyła już ponad sześćdziesiąt
jednostek.
Dwa kolejne systemy, w obu wrota. Flota wykonała ryzykowny przelot do innego
punktu skoku i znowu trafiła na system podpięty do hipernetu.
- Po co lecieć dalej? - zapytał retorycznie Armus.Geary wskazał ręką na holograficzną mapę tego sektora Galaktyki.
- Zbliżamy się już do miejsca, w którym zawrócimy. Przeskakujemy za każdym razem
trzy albo cztery systemy gwiezdne. Dzięki temu zyskaliśmy już jakie takie pojęcie o
liczebności i sile Enigmów. Nadal jednak nie podjęli rozmów z nami i nie potrafimy
dowiedzieć się niczego na ich temat, nie doprowadzając do masowych samobójstw.
- Sądząc z tonu pańskiej wypowiedzi, uważa pan, że to coś złego - burknął kapitan
Vitali, a niemal wszyscy pozostali poparli go, kiwając głowami albo mrucząc z aprobatą.
Gniew powodowany stratą przyjaciół w niedawnych starciach potęgowały plotki o stanie
ludzi przetrzymywanych przez Enigmów.
- Nasza misja nie polega na zabijaniu Obcych, aczkolwiek wykończyliśmy, jak do tej
pory, całkiem sporą ich liczbę. - Geary wskazał samotną gwiazdę. - To jest nasz następny cel.
Skok będzie naprawdę długi. Sprawdzimy, co tam jest, i rozpoczniemy odwrót, ale nie po
swoich śladach, tylko inną drogą, aby nie wpaść na te okręty, które lecą za nami. Może gdy
im pokażemy, że potrafimy przemierzać ich przestrzeń, nie powodując zniszczeń i nie
naruszając ich fanatycznego przywiązania do prywatności, zechcą zrewidować swoje
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 288/312
podejście do rozmów i zaakceptują nienaruszalność naszych granic.
Doktor Shwartz aż sapnęła z irytacji.
- Granica. Dlaczego oni nie reagują na nasze propozycje w tej sprawie? Podczas
rozmów toczonych na Midway mówili wyraźnie, że ten system i pozostałe gwiazdy należą do
nich, a my nie mamy prawa tam przebywać. Dlaczego więc nie chcą zasiąść do negocjacji,
które zagwarantują im aktualny stan posiadania?
- Zauważyłem tę niespójność - poparł ją Duellos. - Ale to tylko jedna z wielu, jakie ich
dotyczą.
Charban tymczasem spojrzał na ekspertkę w taki sposób, jakby mu coś uświadomiła.
Otworzył usta, jak gdyby chciał coś dodać, ale zaraz je zamknął jak ktoś, kto nagle głęboko
się zamyśla.
- Gdybym miał się dowiedzieć tylko jednej rzeczy o nich - wtrącił Badaya - chciałbym
poznać, czym się kierują przy rozmieszczaniu wrót hipernetowych. Teorię, że wrota stanowią
ostateczną linię obrony mogącą unicestwić najeźdźców, zdawały się potwierdzać pierwsze z
odwiedzanych systemów, ale dlaczego spotykamy je także w głębi ich terytoriów? I dlaczego
ciągle na nie trafiamy, mimo iż omijamy tyle gwiazd?
Odpowiedział mu komandor Neeson.
- Chyba znam wytłumaczenie tego fenomenu. - Wskazał palcem na wyświetlacz. -
Jeśli spojrzymy na problem z trójwymiarowej perspektywy, nanosząc na tę mapę trasę
naszego przelotu, słowa kapitana Badayi nabiorą sensu. Rozmieszczenie wrót wygląda na
przypadkowe. Ale tu nie chodzi tylko o wrota. Systemy w nie wyposażone mają także o wiele
bardziej rozbudowane struktury obrony. Dlatego spróbowałem przeanalizować dane pod
zupełnie innym kątem. - Trójwymiarową mapę zastąpiła dwuwymiarowa grafika. - Pozioma
oś wyznacza odległość od granic przestrzeni Obcych, pionowa liczbę instalacji obronnych,
które widzieliśmy. W pierwszym z odwiedzanych systemów było ich wiele, zgodnie z
naszymi przewidywaniami. To ich granica z ludzkością... - Neeson wskazał szczytową fazę wykresu przy samej osi. - Potem ich liczba malała, także zgodnie z naszymi
przewidywaniami. Enigmów nie stać na fortyfikowanie wszystkich systemów, więc skupiają
wysiłki na zabezpieczeniu granic. - Komandor wskazał kolejny szczyt na wykresie. - Tutaj
jednak trafiliśmy na dwa kolejne systemy z rozbudowanym systemem obrony. Sąsiadowały
ze sobą, jeśli można tak powiedzieć w wypadku połączeń nadprzestrzennych. Potem mamy
kilka systemów bez dostępu do hipernetu i znowu docieramy do wyposażonych we wrota.
Proszę zwrócić uwagę, że te dwa także są ze sobą połączone studnią grawitacyjną.Tulev pierwszy skomentował jego wywód:
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 289/312
- Linie obrony? Jeśli tak, to nadal nie dostrzegam sensu w ich rozmieszczeniu. Po co
im fortyfikacje tak daleko od granic?
- Daleko od granic z nami - poprawił go Neeson. - Traktujemy problem, jakby
Enigmowie byli jednością. Odwróćmy problem, załóżmy, że patrzymy teraz na naszą, czyli
zajętą przez ludzkość przestrzeń. Jak zinterpretowalibyśmy fortyfikacje stojące naprzeciw
siebie? Jak zwiadowcy Enigmów mogliby zinterpretować granicę pomiędzy Sojuszem a
Światami Syndykatu?
- Oni także są podzieleni! - Geary o mały włos pacnąłby się dłonią w czoło.
- Wewnętrzna granica - Tulev także przyjął to wytłumaczenie - oddzielająca ich od
innych przedstawicieli tej samej rasy. Enigmowie są podzieleni jak my. A nawet bardziej niż
my, sądząc po liczbie tych linii obrony.
- Dlaczego w ogóle przyjęliśmy założenie, że muszą stanowić monolit? - zapytała
generał Carabali. - Dopiero kiedy o tym wspomniano, zdałam sobie sprawę, że ja także tak o
nich dotąd myślałam.
- Pewnie dlatego, że tak mało o nich wiemy - stwierdził Neeson. - Musimy wypełnić
jeszcze wiele białych plam, i to naprawdę dużych. Na razie opieramy się w większości na
przypuszczeniach. Założenie, że Enigmowie stanowią monolityczną rasę, wszystko
upraszczało. Nic dziwnego, że przyjęliśmy taki punkt widzenia.
Generał Charban pokiwał głową.
- Upraszczało także na płaszczyźnie emocjonalnej. Ten wróg. Ta obca rasa. Zdaje się,
admirale, że pański podwładny dokonał niezwykle istotnego odkrycia. Którego w
trójwymiarowej projekcji nie sposób dostrzec, ale wydaje się oczywiste, gdy spojrzeć z
właściwej perspektywy. Może udałoby nam się wykorzystać te wewnętrzne podziały wśród
Obcych?
Duellos westchnął.
- Gdybyż to było takie proste... Nie wiem, czy pan zauważył, że liczba okrętówlecących za nami rośnie nieustannie. Nie widzieliśmy niczego niezwykłego w tym, że Obcy
ściągają posiłki z każdego mijanego systemu, ponieważ byłoby to całkiem normalne,
gdybyśmy mieli do czynienia ze zjednoczoną rasą. Niemniej w razie podziałów powinniśmy
być raczej świadkami odłączania się poszczególnych eskadr. Nic podobnego nie miało jednak
miejsca. Po każdym skoku ściga nas więcej okrętów. To może oznaczać, że mimo
wewnętrznych podziałów są w stanie jednoczyć się przeciw nam.
- Co akurat nie powinno wydawać się szokujące - dodała Bradamont. - Flota Sojuszubroniła przecież systemu należącego do Światów Syndykatu przed inwazją Obcych. W
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 290/312
obliczu zewnętrznego zagrożenia stanęliśmy ramię w ramię z ludźmi, których w innych
warunkach nigdy byśmy nie wspierali. Enigmowie mogą się nienawidzić, mogą z sobą
walczyć, ale zawsze się zjednoczą, by walczyć przeciw nam.
Charban kręcił głową, mars na jego czole pogłębiał się z każdym słowem Duellosa i
Bradamont.
- Kiedy stanęliście naprzeciw Obcych na Midway, nie byli w stanie zrozumieć,
dlaczego bronicie syndyckiego systemu. Jakby nie potrafili pojąć, że dawni wrogowie mogą
współpracować.
- Ale jak widać, sami współpracują przeciw nam - przypomniał mu Geary. - Zatem ten
koncept nie mógł być dla nich tak całkiem... obcy.
- Zakładali także, że my, czyli Sojusz i Syndycy, jesteśmy zdolni do zniszczenia siebie
wzajemnie poprzez doprowadzenie do implozji wrót hipernetowych, ponieważ walczymy ze
sobą - dodała Carabali. - Jak na razie jednak nie znaleźliśmy dowodów na to, że oni
wykorzystywali wrota do podobnych celów.
- Spodziewali się po ludzkości najgorszego - stwierdził komandor Shen bardzo
wyważonym tonem, który zupełnie nie pasował do jego gniewnego oblicza. - Czy to nie
dowód pewnego uprzedzenia? Rezultat myślenia o nas jako o gorszej rasie? A może opierali
swoje oceny na kontaktach z władcami Światów Syndykatu?
Neeson zmienił tryb pracy wyświetlacza, włączając ponownie trójwymiarowy
hologram sektora.
- Może przyjęli po prostu założenie, że jesteśmy od nich odmienni, i to pod każdym
względem. My zakładaliśmy, że oni są monolitem. Dlaczego? Ponieważ uważaliśmy, że
powinni się diametralnie różnić od nas, a skoro ludzie mieli tak wielkie problemy z
dogadaniem się między sobą...
- ...Obcy powinni stanowić jedną wielką, choć nieco paranoiczną rodzinę - dokończył
Duellos. - Tak. Wysuwanie jakichkolwiek przypuszczeń na ich temat może być niebezpieczne, niemniej jedno wydaje się pewne: próbowali patrzeć na nas przez pryzmat
swoich doświadczeń. Obserwowali przebieg wojny między nami i Syndykami, całkowity brak
hamulców i ogrom ofiar wieszczące niemożność jej zakończenia. To mogło prowadzić do
wniosków, że podzielona ludzkość nigdy nie będzie ze sobą współpracować. W
przeciwieństwie do nich, ponieważ oni, mimo licznych frakcji, są lepsi i rozumniejsi od tych
dziwacznych stworzeń nazywających siebie ludźmi.
Geary wbił wzrok w holograficzną mapę systemu gwiezdnego.- Może robimy dokładnie to, czego nie powinniśmy? Wkraczając na terytoria Obcych,
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 291/312
jednoczymy ich przeciw najeźdźcom. Flota Enigmów, która zaatakowała Midway, była o
wiele potężniejsza od sił, jakie spotykamy podczas tej misji. To by mogło wskazywać, że
mieliśmy tam do czynienia z koalicją albo sojuszem różnych frakcji. Niepowodzenie tamtej
wyprawy mogło doprowadzić do zerwania kruchego porozumienia, a my teraz ponownie je
cementujemy.
- Jeśli współpracowali wcześniej przeciw nam - zauważył Duellos - to prędzej czy
później znowu by się zjednoczyli. Bez względu na to, czy ta flota naruszyłaby ich przestrzeń.
Badaya zaśmiał się głośno.
- Jak możemy poznać przyczyny ich podziału, skoro nie chcą z nami rozmawiać?
Przecież oni naprawdę różnią się od ludzi! Gdyby flota Enigmów najechała nasze terytoria, z
pewnością znalazłby się ktoś próbujący z nimi negocjować. Pojedyncze osoby albo całe
społeczności. Na przykład wszyscy ci krótkowzroczni politycy pragnący ocalić własne
dupska. Poddajemy się, nie krzywdźcie nas! - przedrzeźniał ich. - Możemy się dogadać?
Potrzebujecie czegoś? Macie czym zapłacić? Nienawidzę tamtych ludzi, może więc
zjednoczymy siły? Enigmowie otrzymaliby tyle propozycji, że nie wiedzieliby, od czego mają
zacząć!
Kapitan Shen rzadko zabierał głos podczas odpraw, ale tym razem odezwał się już po
raz drugi.
- Oni z pewnością poświęcili wiele wysiłku, by zrozumieć ludzi, ale mieli zupełnie
inny problem niż my. My nie mamy o nich bladego pojęcia, a ich niewidzialni zwiadowcy
zgromadzili ogrom materiałów na temat ludzkości. Jak poradzić sobie z takim natłokiem
informacji, posegregować go i co najważniejsze, zrozumieć?...
- Jednym z pierwszych dowodów na ich istnienie - przypomniał Geary - było odkrycie
próby włamania do sejfu w opuszczonym przez Syndyków systemie. To zapewne ślad po
jednej z takich operacji gromadzenia danych. Może uważali, ze względu na własne
przekonania, że prawda o nas musi być ukryta gdzieś głęboko, a nie widoczna gołym okiem.- Mam nadzieję, że podzielą się z nami konkluzjami, gdy dojdą już do tego, jacy
naprawdę jesteśmy - kontynuował Shen - jako że wciąż trafiam na ludzi, którzy nie potrafią
porozumieć się w tej kwestii. Cieszy mnie wiadomość o rychłym powrocie do przestrzeni
Sojuszu, gdyż nie widzę głębszego sensu w dalszej eksploracji terytoriów należących do
Enigmów. Niemniej chciałbym wskazać na pewne implikacje wynikające ze spostrzeżeń
komandora Neesona. Jeśli wrota hipernetowe stanowią linie obrony, trafiliśmy tutaj już na
trzy systemy wyposażone w takie zabezpieczenia.- To może być kolejna granica - przyznał Neeson.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 292/312
- W dodatku granica, którą Enigmowie postanowili naprawdę dobrze zabezpieczyć.
W tle rozbrzmiały dzwonki alarmowe, na wyświetlaczu nad stołem pojawiła się mapa
systemu.
- Pięćdziesiąt kolejnych okrętów Enigmów - zameldowała Desjani. - Mając ponad sto
jednostek pod ręką, mogą uważać, że nadszedł czas na wypowiedzenie nam bitwy.
Geary skinął głową, potrzebował chwili na dobranie właściwych słów. Nie mógł
powiedzieć wprost, że siły Sojuszu mają unikać walki albo wycofać się z tego systemu,
ponieważ obie te wiadomości byłyby trudne do przyjęcia nawet dla ludzi służących od dawna
w jego flocie.
- Jeśli ruszą na nas, zajmiemy się nimi, ale nie zamierzam siedzieć tutaj i czekać, aż to
zrobią. Jeśli ten system gwiezdny rzeczywiście leży na granicy, za nią powinna mieszkać inna
inteligentna rasa, która będąc naturalnym wrogiem Enigmów, może stać się naszym
sprzymierzeńcem. Będziemy się trzymali ustalonego harmonogramu, a jeśli oni zechcą lecieć
za nami, droga wolna.
Desjani odchyliła się w fotelu, mierząc go uważnie spojrzeniem, a potem przeniosła
wzrok na Duellosa i gdy ten zwrócił na nią uwagę, przesunęła dyskretnie rękę w geście,
którego nikt, kto nie skupiał na niej teraz uwagi, nie mógłby dostrzec.
Roberto zmarszczył brwi, po czym skinął głową na znak, że zrozumiał.
- Admirale, jeśli wolno mi zasugerować, może flota powinna wykonać zaplanowany z
wyprzedzeniem manewr unikowy, wychodząc następnym razem z nadprzestrzeni? Mamy
powody przypuszczać, że w tamtym systemie może nas czekać zupełnie nowa sytuacja.
- Dobry pomysł. Tak zrobimy.
W odprawie uczestniczył także admirał Lagemann. Geary mianował go
przedstawicielem tej części uwolnionych jeńców, którzy nie podejmowali od czasu do czasu
prób komplikowania mu życia i dowodzenia flotą. Lagemann został po odprawie nieco dłużej
niż pozostali oficerowie.- Nie zaprzeczę, że z ogromną radością wrócę do domu - powiedział. - Większość z
nas nie może się już tego doczekać.
Duellos, który także jeszcze się nie rozłączył, spojrzał na niego z zaciekawieniem.
- Dlaczego powiedział pan: „większość z nas”, a nie „wszyscy”?
- Ponieważ kilka osób zrozumiało już, że w aktualnej sytuacji, gdy wojna dobiegła
końca, a siły zbrojne są redukowane, po powrocie do domu nie czeka ich świetlana kariera,
tylko spokojna emerytura - wyjaśnił Lagemann, uśmiechając się blado. - Nie o takiejprzyszłości marzyliśmy, siedząc w syndyckiej niewoli. Mieliśmy uciec albo dostać się do
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 293/312
przestrzeni Sojuszu innym sposobem i poprowadzić floty bądź armie planetarne do wielkich
zwycięstw, jak Black Jack, który powrócił zza grobu. - Wyszczerzył zęby, patrząc na
Geary’ego. - Wybaczy pan, to tylko takie stare powiedzenie.
- Bez przerwy się na nie natykam - odparł Geary.
- Niemniej - Lagemann wrócił do tematu - uważam, że większość z nas będzie
zadowolona z tych zmian. Tyle że niektórym nie spodoba się nowy rząd i system
sprawowania władzy. Przyznaję bez bicia, że nie pojmuję, dlaczego władze nalegały, by
uwolnić nas w pierwszej kolejności. Przecież możemy przysporzyć im nie lada problemów,
gdy już wrócimy, chociaż z drugiej strony moment naszego powrotu został odwleczony o
kilka miesięcy dzięki temu, że polecieliśmy z panem na tę misję.
Nagle Geary zdał sobie sprawę z czegoś, czego wolałby nie wiedzieć.
Dlaczego kazano nam zabrać ich w drodze na terytoria Obcych? Dlaczego Rada
chciała, aby wzięli udział w misji, podczas której istnieje ogromne prawdopodobieństwo
utraty wielu okrętów? Gdyby coś poszło nie tak, gdybyśmy utknęli tutaj na dłużej, stracili
okręty, ponieśli katastrofalną w skutkach porażkę, nie byłbym jedynym bohaterem tej wojny,
którego rządzący mieliby z głowy.
Tego z pewnością nie wymyślił Navarro. Sakai też nie byłby do tego zdolny. Komu na
tym najbardziej zależało? Kto w rządzie i w admiralicji, bo jej ten problem dotyczy w
znacznie większym stopniu, mógł nie chcieć powrotu tak licznej grupy wskrzeszonych z
niebytu dowódców?
Rione od początku wiedziała, o co tu chodzi. I dlatego tak zmarkotniała, gdy zdała
sobie sprawę, że dotyczy to również jej męża. Z tego, co widzę, nie przykłada się jednak do
realizacji tego planu. Nie pomaga za wiele, ale też nie działa na naszą szkodę.
Kolejne fragmenty układanki trafiały na właściwe miejsca, tworząc obraz, który
bardzo mu się nie podobał.
*Ten skok wymagał lekkiego podrasowania napędów nadprzestrzennych, aby mogły
pokonać tak znaczną odległość. Flota wykonała skok, zanim obie flotylle Enigmów, lecące w
odległości godziny świetlnej, zdążyły się połączyć.
- Czy mogę z panem porozmawiać, admirale? - zapytał generał Charban, zajmując
wskazane mu krzesło w kajucie Geary’ego. Rozejrzał się wokół z krzywym uśmiechem na
ustach, zanim znowu się odezwał. - Niby niewiele tego, ale to jednak nasz dom. Dziwne, jak
łatwo się przywiązać do tak skromnych wnętrz jak ta kajuta czy centrum dowodzenia.Człowiek zawsze znajdzie dla siebie miejsce, gdziekolwiek by trafił. Wpadłem na pewien
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 294/312
pomysł, admirale Geary - dodał. - Na coś, co może w końcu zmusić Enigmów do zawarcia z
nami obopólnie korzystnego rozejmu.
- Wprost nie mogę się doczekać, by usłyszeć szczegóły - odparł John.
- Rozważyłem kilka spraw, w tym opinie doktor Shwartz wygłoszone podczas
ostatniej odprawy, o rozbieżnościach pomiędzy tym, co Enigmowie mówili na Midway, a ich
aktualnymi zachowaniami. Być może popełniliśmy wielki błąd, zakładając, że tamte
wypowiedzi odzwierciedlają ich rzeczywiste zamiary.
Geary oparł brodę na wierzchu dłoni, nie spuszczając oka z emerytowanego generała.
- Dlaczego mieliby kłamać albo ukrywać przed nami, czego naprawdę chcą?
Charban uśmiechnął się pod nosem.
- Czy pan, chcąc zmotywować załogi tych okrętów, wspomina o rachunku zysków i
strat wynikających z podejmowanych przez nie działań, o potrzebie zwiększenia zysków
kontrahentów albo redukcji kosztów ponoszonych przez władze? Czy raczej mówi im pan to,
co uznaje za najbardziej stosowne w takiej sytuacji?
Geary przeanalizował poruszone zagadnienie.
- Uważa pan, że Enigmowie przedstawili nam wyjaśnienie swoich działań, które ich
zdaniem powinno być dla nas czytelne i akceptowalne?
- Tak. Ktoś, kto obserwował z zewnątrz nasze zmagania, mógł dojść do wniosku, że
chodzi nam wyłącznie o zdobycie kontroli nad kolejnymi systemami gwiezdnymi. O
kontrolowanie jak największego terytorium. W końcu chęć posiadania jest jednym z głównym
motywów naszego postępowania, choć akurat nie najważniejszym. Dlatego uważam, że na
Midway i wszędzie później Enigmowie karmili nas tym, co uważali za stosowne. Zamiast
wyznać prawdę, mówili nam to, co według nich chcieliśmy usłyszeć. - Charban pochylił się i
zaczął mówić z większą werwą. - Proszę zwrócić uwagę, jacy są skryci, jak niewiele o sobie
zdradzają. Dlaczego mieliby mówić otwarcie o swoich celach? Dlaczego mieliby powiedzieć
nam, czego tak naprawdę chcą?- Dobre pytanie.
- Wpadłem na to, gdy rozmyślałem o ludziach, których Obcy przetrzymywali na
swoim terytorium - kontynuował Charban. - Z naszego punktu widzenia nie było niczego
niezwykłego w tym, że chcieli nas obserwować. Ale czym tak naprawdę się kierowali?
Prowadzili te badania nad ludzkimi zachowaniami z czystej ciekawości czy dlatego, że
widzieli w nas zagrożenie dla siebie?
Geary myślał o tym, kiwając wolno głową.- My robilibyśmy to z obu powodów jednocześnie. Nawet gdyby nie stanowili
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 295/312
zagrożenia dla nas, chcielibyśmy dowiedzieć się jak najwięcej o innej inteligentnej rasie.
- Dlatego, że jesteśmy ciekawi! - Charban pochylił się jeszcze bardziej. -
Rozmawialiśmy niedawno o typowej dla człowieka obsesji związanej z seksem, bo to jeden z
najważniejszych aspektów naszej psychiki. Oprócz walczenia od czasu do czasu o prawo
własności albo z innego równie ważnego powodu. Ale to nie jedyne cechy, jakimi się
charakteryzujemy. Jesteśmy też ciekawscy. Chcemy wiedzieć, jak działa świat. Co jest za
następną gwiazdą? Jak tam jest? Dlaczego wszechświat jest taki, a nie inny? Bez względu na
to, ile wiemy, zawsze chcemy nauczyć się czegoś więcej. Nieustannie poznajemy świat, to
jest motorem naszego postępowania. A jaka nadrzędna cecha Enigmów wynika z tego, co do
tej pory udało nam się ustalić?
- Obsesyjne pragnienie pozostania w ukryciu. - Geary zaczerpnął nagle tchu. - My
chcemy wiedzieć więcej, a im zależy, żeby nikt o nich nic nie wiedział. Materia i antymateria.
Jesteśmy wścibskimi sąsiadami, przynajmniej z ich perspektywy. Czy dlatego zdecydowali
się nas zaatakować?
- To możliwe. Przejrzałem wszystkie zapisy, jakie dostarczyli nam Syndycy -
kontynuował Charbani z tego, co wiem, w ich kontaktach z Obcymi nigdy nie było opcji
„damy wam spokój”. Robili to, co my, ludzie, mamy w zwyczaju: wysyłali misje zwiadowcze
na terytoria zajmowane przez Enigmów, aczkolwiek wtedy jeszcze nie wiedzieli, że są one
przez kogokolwiek zamieszkane. Zakładali kolejne kolonie i bazy, wdzierając się coraz
głębiej w przestrzeń należącą do Obcych. A gdy odkryli ich obecność, natychmiast zapragnęli
dowiedzieć się czegoś więcej, nawiązać kontakty, a może nawet przetestować ich systemy
obrony. My zresztą robimy to samo. Wysyłamy im wiadomości o chęci podjęcia dialogu,
abyśmy mogli się lepiej poznać, a tego właśnie najbardziej się obawiają i w nas nienawidzą.
Niech pan tylko spojrzy, jakiego bałaganu tutaj narobiliśmy. Przylecieliśmy z misją
badawczą, aby dowiedzieć się czegoś. Dla nas to normalne pragnienie, ale dla Enigmów musi
być ostatecznym aktem agresji.- Zatem musimy obiecać, że zostawimy ich w spokoju? - zapytał Geary. - Że
zignorujemy ich kompletnie i nigdy więcej nie wrócimy na zajmowane przez nich tereny, aby
nawiązać kontakt albo czegoś się dowiedzieć?
- Warto spróbować. Ale powinniśmy wspomnieć także o dwóch sprawach. Po
pierwsze trzeba zaznaczyć, że nasza ciekawość nie zostanie w pełni zaspokojona, dopóki nie
wydadzą nam wszystkich więzionych ludzi. Nie ustaniemy bowiem w ich poszukiwaniach.
Jeśli chcą, abyśmy udawali, że wszechświat kończy się na systemach, które zamieszkują,muszą nam wydać wszystkich ludzi, jakich jeszcze przetrzymują.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 296/312
- Świetny pomysł - przyznał Geary.
- Dziękuję, ale akurat ta myśl została mi podsunięta przez koleżankę emisariuszkę... -
Charban zamilkł na moment, wyglądał, jakby miał przełknąć kęs niebywale niesmacznego
jedzenia. - I druga kwestia. Enigmowie, chcąc załatwić sprawę z nami, wybrali opcję
militarną. Sądzę, że będą się jej trzymali, dopóki im nie pokażemy, że niczego tym sposobem
nie osiągną i na pewno nie wygrają.
- W przypadku ludzi to nie zawsze skutkowało. Im większą klęskę ponosili, tym
szybciej się z niej otrząsali.
- Owszem. To jeden z naszych najbardziej nieracjonalnych sposobów na radzenie
sobie z rzeczywistością. Niemniej mówimy teraz o Enigmach, nie o ludziach. Głównym
celem Obcych nie wydaje się pokonanie wroga. Chcą, by zostawić ich w świętym spokoju.
Jeśli pokażemy im, że wojując, nie osiągną tego, powinni dać sobie na wstrzymanie.
Geary spojrzał na mapę wiszącą nad blatem stołu, ukazującą system gwiezdny, który
niedawno opuścili, a w nim sto dziesięć lecących za nimi jednostek Enigmów.
- Powinniśmy doprowadzić do bitwy i zniszczyć jak największą liczbę ich okrętów.
- Tak. - Charban pokiwał głową. - Wie pan równie dobrze jak ja, że to jest smutna
konieczność. Tak przynajmniej twierdziła Wiktoria.
- Czy pani Rione powiedziała coś jeszcze?
Charban zmarszczył brwi.
- Nie. Kazała mi porozmawiać z panem na ten temat, admirale. Zdaję sobie sprawę, że
jestem ostatnią osobą, którą należało wysłać z tą misją. Czasami zastanawiam się nawet,
dlaczego wybrano właśnie mnie...
- Czyżby komuś zależało na naszym niepowodzeniu?
- Nie posuwałbym się aż tak daleko w swoich podejrzeniach, admirale. Wielu ludzi, z
którymi współpracowałem, nigdy nie pozwoliłoby na taką podłość.
- Ale nie wszyscy? - Przypomniał sobie o niedawnym spostrzeżeniu Rione. Wieleumysłów próbujących poruszyć jedną jedyną i do tego niezdarną ręką.
- Ufa pan mojej koleżance emisariuszce, admirale? - zapytał Charban.
- Tak. - Ale zdarzało mi się już popełniać błędy w tej materii, dodał w duchu. Mam
nadzieję, że tym razem tak nie jest. - Cieszę się, że mogliśmy porozmawiać o pańskim
pomyśle, generale. Nie możemy go skonsultować z naszymi cywilnymi ekspertami, dopóki
nie opuścimy nadprzestrzeni, ale proszę się do nich zgłosić, jak tylko przybędziemy do
kolejnego systemu. Opracujcie wspólnie treść odezwy do Enigmów.Może jednak istniała jeszcze nadzieja.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 297/312
*
Ostatnim, czego chcieli przy wychodzeniu z nadprzestrzeni, było natrętne wycie syren
alarmowych ostrzegające wciąż zdezorientowanych ludzi o grożącym im niebezpieczeństwie.
Geary chwycił się poręczy fotela, kiedy „Nieulękły” wierzgnął, skręcając jednocześnie w górę
i na starburtę, czyli wykonując zaplanowany wcześniej manewr unikowy. Admirał próbował
jednocześnie przezwyciężyć opór zwiększonego ciążenia i otrząsnąć się z zamroczenia, tak
charakterystycznego dla wyjścia ze studni grawitacyjnej.
- Sukinsyn! - wysyczała Desjani, odzyskawszy jasność myśli ułamek sekundy przed
nim.
On potrzebował jeszcze chwili, by zrozumieć, na co patrzy.
- Cóż to jest, u licha?
Na drodze floty, niespełna minutę świetlną od punktu skoku, w przestrzeni wisiał
gigantyczny obiekt. Systemy bojowe floty poznaczyły niemal całą jego powierzchnię
symbolami zwiastującymi niechybne zagrożenie. Proces ten jednak trwał i co sekundę na
wyświetlaczach przybywało migających ikonek. Geary zacisnął powieki, a po ich ponownym
otwarciu raz jeszcze sprawdził z niedowierzaniem odczyty mocy tarcz chroniących
orbitującego lewiatana.
Jeden z wachtowych spróbował udzielić odpowiedzi na pytanie admirała, ale i w jego
głosie dało się wyczuć ogromne niedowierzanie.
- Obiekt ma masę i rozmiary niewielkiej planety. Został umieszczony na orbicie
stacjonarnej tego punktu skoku. Albo ktoś przekształcił sporą planetoidę w fortecę i
przyholował ją tutaj, albo wybudował od podstaw tak wielki obiekt.
Desjani pokręciła głową.
- Gdyby nie zaplanowany wcześniej manewr unikowy, flota podleciałaby o wiele
bliżej tego obiektu, zanim zdołałaby zawrócić. Dobrze, że...
Zamilkła, gdy rozległy się kolejne sygnały alarmowe. Tym razem dochodzące zsystemu bojowego. Geary ujrzał, jak część powierzchni obiektu wiszącego w przestrzeni
unosi się, i dopiero po chwili zrozumiał, że ma przed oczami tak gęsty rój niewielkich
jednostek, że przesłania on widok orbitalnej fortecy.
- Ile ich tam może być?
Nie dostał odpowiedzi, więc Desjani obróciła szybko fotel i spojrzała na wachtowego
odpowiedzialnego za podawanie takich informacji. Porucznik Castries popatrzyła na nią i
pokręciła bezradnie głową.- System wciąż stara się je policzyć. Ma już ponad dwieście namiarów. Czterysta.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 298/312
Więcej niż osiemset. - Castries wciągnęła powietrze do płuc. - Wstępne dane mówią o
dziewięciuset jednostkach, plus minus dziesięć procent.
Desjani jęknęła cicho i spojrzała na Geary’ego.
- Dziewięćset - powtórzyła.
- Plus minus dziesięć procent - dodał, jakby zastanawiał się, czy wypada w tej sytuacji
żartować. - Wiesz może, czym one są?
- Jeśli wystrzelili rakiety, to cholernie wielkie... - Desjani wpisała jakąś komendę. - I
mają niesamowite przyspieszenie. Ciekawe, czy są bezzałogowe...
- Mają co najmniej dwa razy większe rozmiary niż nasze jednostki szybkiego
reagowania - zameldował wachtowy z bojowego. - To daje wystarczająco dużo miejsca dla
załogi.
- Albo dla głowic. - Desjani wskazała na swój wyświetlacz. - Mogą się składać
wyłącznie z głowic i napędów. Jeśli nadal będą tak przyspieszały...
- ...nie uda nam się uciec - dokończył Geary, sprawdzając raz jeszcze dane z systemu
manewrowego. Znowu dostał identyczną odpowiedź. - Zbyt blisko są i za szybko lecą.
Ostatnie jednostki floty zdążyły się już wynurzyć z nadprzestrzeni, wszystkie skręciły
też, rozlatując się w górę i na boki.
- Do wszystkich jednostek. Mówi admirał Geary. Wykonać zwrot jeden osiem zero
stopni i przyspieszyć do maksimum. Czas cztery jeden. - Dzięki temu manewrowi flota
powinna utworzyć kolumnę składającą się z kilku podformacji oddalających się od wroga, co
da mu czas na przemyślenie, jak wyjść z tego bajzlu, nie tracąc przy tym większości okrętów.
Jego wzrok spoczął na jednej z obcych jednostek, którą sensory zdołały dokładnie
zeskanować. W odróżnieniu od żółwiowatych kształtów znanych statków Obcych nadlatujące
okręty były idealnie cylindryczne i miały kuliste dzioby. W części rufowej dało się
wyszczególnić sekcję napędową, a nad nią kilka wypustek, które musiały mieścić stacje
sensorów. A ta orbitująca forteca...- Co za paskudztwo - mruknęła Desjani. - Zupełnie niepodobne do wszystkiego, czym
dysponowali Enigmowie.
- Racja. I nie ma tu żadnych wrót hipernetowych.
- Dobre i to. - Mogli oddalić się od punktu skoku bez narażania się na zniszczenie. Ale
jeśli nie mieli do czynienia z Enigmami... - Czyżbyśmy trafili na system skolonizowany przez
ludzi? Może jakaś wyprawa zdołała się przedrzeć przez systemy Obcych, uciekając przed
nimi aż tutaj, na drugą stronę ich terytoriów?Desjani obejrzała się raz jeszcze na wachtowych.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 299/312
- Co wy na to, starszy bosmanie?
Gioninni pokręcił głową.
- Nie, kapitanie. Nie widzę tutaj niczego, co przypominałoby stosowane przez nas
technologie. Tak wielkiej bazy nie zbudowano by bez gigantycznego zaplecza
technologicznego. Czegoś takiego nie da się stworzyć w wolne popołudnie, co ja mówię, nie
wystarczyłyby nawet całe dekady. Budowniczowie musieliby żyć tutaj co najmniej kilka
stuleci. Tylko jak dotarliby tak daleko, dysponując prymitywną technologią sprzed wieków?
Może nie są to Enigmowie, ale nie widzę tutaj niczego, co wskazywałoby na obecność ludzi.
- Czy ci Obcy albo ludzie wysłali do nas jakiekolwiek sygnały? - zapytał Geary. -
Minęło tyle czasu, że powinniśmy już dostać choćby pytanie o hasło z tej fortecy.
- Nic, admirale - odparł wachtowy z komunikacyjnego. - Nie odebraliśmy żadnego
sygnału, o którym moglibyśmy powiedzieć, że jest skierowany do nas. Nie odbieramy też
niczego, co pozwoliłoby nam określić, z kim mamy do czynienia. Przechwytujemy masę
komunikatów, ale są zaszyfrowane.
- Wszystkie? - zdziwiła się Desjani.
- Tak, kapitanie. Nie udało nam się zidentyfikować cywilnych przekazów. Tylko
wojskowe depesze, sądząc ze stopnia skomplikowania szyfrów. W każdym razie tak to by
wyglądało, gdybyśmy mieli do czynienia z ludźmi.
- Aż tak zdyscyplinowani przedstawiciele naszego gatunku? Nikt nie próbuje obejść
systemu i nadawać otwarcie?
- To rzeczywiście byłoby niezwykłe - przyznał Geary. - Nie mamy czasu na
konsultowanie się z ekspertami, a dopóki ci, którzy pilotują te małe okręciki, nie odpuszczą,
musimy być gotowi do obrony. - Obrócił się i zobaczył Rione siedzącą w fotelu obserwatora.
Milczała, wpatrując się we własne wyświetlacze. - Proszę nawiązać z nimi kontakt. Proszę im
powiedzieć, że z najwyższą przyjemnością wyniesiemy się stąd, ponieważ i tak nie mieliśmy
zamiaru tutaj zostawać. No i że nie mamy wrogich zamiarów. Tylko szybko - dodał, niemając pewności, czy Rione zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Oni nawet nie próbowali się z nami komunikować - odparła Wiktoria
zrezygnowanym tonem. - Nie zażądali, abyśmy się poddali albo natychmiast zawrócili.
Wątpię, by chcieli z nami rozmawiać, admirale. Wydają się nastawieni wrogo do obu ras i
mają gdzieś nasze zamiary.
- Proszę się postarać, pani emisariusz. - Znowu spojrzał na wyświetlacz. - Jeśli nie
zdołamy zmusić ich do przerwania tej szarży - dodał, kierując te słowa do Desjani - czeka nascholernie trudna bitwa.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 300/312
- Środowisko bogate w cele - rzuciła Tania radosnym głosem, który dotarł do
najdalszych zakamarków mostka. Jej podwładni, wodzący pełnymi napięcia spojrzeniami z
dowódców na wyświetlacze z danymi o liczebności napastników, uspokoili się nieco, widząc
taką pewność w zachowaniu swojej kapitan.
Ale Geary miał o wiele większy problem z okazywaniem entuzjazmu.
- To tylko jeden z punktów widzenia. Moim zdaniem jest ich za dużo.
Raz jeszcze przeprowadził obliczenia, chociaż wiedział, że otrzyma identyczny wynik.
Po ogromnym początkowym przyspieszeniu obce jednostki nadal pędziły coraz szybciej. Jego
okręty zdołały już wykonać zakładane manewry i leciały teraz równolegle do napastników,
uciekając przed nimi na pełnym ciągu, niemniej systemy manewrowe ostrzegały, że i tak nie
zdołają ujść pogoni. Tylko liniowce miały szanse na wymknięcie się bez walki. Krążowniki i
niszczyciele były od nich niewiele wolniejsze, ale w tym akurat przypadku owo „niewiele”
oznaczało murowany kontakt bojowy z okrętami wroga. Transportowce szturmowe stały na z
góry przegranej pozycji, co oznaczało wyrok śmierci dla wszystkich komandosów i
uwolnionych jeńców przebywających na ich pokładach. Pancerniki i jednostki pomocnicze
były w podobnej sytuacji. Nawet opróżnienie ładowni ze wszystkich zapasów surowców nie
pozwoliłoby na rozwinięcie przez te niezdarne okręty prędkości wystarczającej, aby miały
choć cień szansy na przetrwanie, a pancerniki miały wprawdzie o wiele lepsze pędniki, lecz w
tak krótkim czasie nie były w stanie odpowiednio przyspieszyć.
Geary skupił się, próbując odegnać strach i znaleźć jakiś sposób na pokonanie hordy
napastników. Nie znalazł jednak żadnego. Ponad dziewięćset jednostek siedziało mu na
karku, pędząc z niewyobrażalną prędkością. Zazwyczaj miał sporo czasu na przemyślenie
sytuacji i dokonanie analizy danych, zanim podejmował decyzje. Teraz nie dysponował ani
danymi, ani czasem.
- Mamy w ogóle jakąś przewagę nad nimi?
- Dysponujemy o wiele większą siłą ognia - odpowiedziała natychmiast Desjani. - Ateraz, kiedy oddalamy się z maksymalnym przyspieszeniem, tempo starcia z goniącymi nas
jednostkami będzie o wiele wolniejsze. To oznacza, że przejście ogniowe może trwać nawet
kilka minut zamiast milisekund. Będziemy mieli mnóstwo czasu, by ich rozwalić. Z drugiej
strony jedno trafienie piekielną lancą zapewne nie zniszczy tak dużych jednostek. Będzie
trzeba kilku symultanicznych trafień, a mamy tyle nadlatujących celów, że wyrzutnie będą
musiały strzelać nieprzerwanie aż do wyczerpania amunicji. Niestety nasze systemy nie są
przystosowane do takiego prowadzenia ognia.- Przecież wiem! - Dlaczego ona gada o tak oczywistych rzeczach, kiedy on
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 301/312
potrzebuje konkretnych odpowiedzi? No dobrze, może nie wiedział tego wszystkiego, ale i
tak by do tego doszedł. Zbyt ostro ją potraktował, widział to po zdziwionym spojrzeniu, jakie
mu posłała.
Wbiwszy wzrok w wyświetlacze, zajęła się przygotowaniem okrętu do walki,
ignorując go całkowicie.
Szlag. Jeszcze mi brakowało problemów osobistych. Dlaczego zrobiła się taka
drażliwa właśnie teraz? Jest najlepszym dowódcą okrętu, jakiego znam, i jeśli na tym
pokładzie znajduje się ktoś, kto mógłby nas wykaraskać z tej sytuacji, to właśnie ona,
aczkolwiek jak ją znam, wolałaby zaszarżować na nich....
Umysł Geary’ego zamarł, próbując wyłuskać myśl, której o mało nie przeoczył w tym
wirze irytacji i żalu. Szarża...
- Taniu.
- Słucham, sir?
- Nie wiemy jeszcze, jak zwrotne są te jednostki, mamy jednak pojęcie o ich
maksymalnej prędkości, ponieważ musiały iść pełnym ciągiem, by nas dogonić. To daje nam
szansę na przejęcie inicjatywy podczas starcia, jeśli zdołamy skoordynować idealnie nasze
manewry.
Nadal przyglądała mu się z niechęcią, ale sądząc po minie, zaczynała rozumieć.
- Powinni zwolnić, by ich systemy namierzania mogły prowadzić celniejszy ogień, no
i żeby nie wyczerpać całkowicie paliw ogniowych, na wypadek gdyby doszło potem do
dłuższego pościgu, ale moim zdaniem dadzą z siebie wszystko. - Desjani zmrużyła oczy, gdy
spoglądała na wyświetlacze, jakby już ustawiała celowniki wyrzutni. Wydała rozkazy
wachtowym, nie odrywając wzroku od ekranów. - Chcę, abyście spojrzeli uważnie na dane z
sensorów. Mam odczyty mówiące o tym, że czujniki nie wykryły żadnej broni na pokładach
tych jednostek. Chcę wiedzieć, co wy widzicie.
Przez chwilę panowała niczym nie zmącona cisza, podoficerowie i marynarzewpatrzyli się w ekrany, na których mogli się przyjrzeć jednostkom zarejestrowanym przez
sensory floty. W końcu jeden z poruczników odezwał się nieśmiało:
- Kapitanie, może oni używają zupełnie innych technologii, ale na moje oko nie ma na
ich poszyciu żadnych luków ani otworów. Nie widzę też baterii zewnętrznych ani innych
pokryw, które można by otworzyć, żeby odpalić pociski. To lite poszycie.
- To pociski - poprawiła go Castries. - Wielkie pociski.
Desjani powiodła wzrokiem po pozostałych, ale ci tylko kiwali głowami,potwierdzając tę opinię.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 302/312
- Zatem możemy przyjąć, że mamy do czynienia nie z uzbrojonymi jednostkami, ale z
bronią. Zatem jest jeszcze jedna dobra strona tej sytuacji. To my możemy wybrać moment
starcia. Ale zanudzam cię chyba, na pewno sam już zdążyłeś się tego domyślić.
- Przepraszam. Ta sytuacja przybiła mnie trochę...
- Jeśli „Nieulękły” zostanie zniszczony, zginiemy oboje, admirale. Co pan zamierza
zrobić?
Geary postanowił odpowiedzieć krótko i rzeczowo.
- Skoncentruję flotę, nakazując sekwencyjne hamowanie każdemu typowi jednostek.
- Tworząc tym samym o wiele łatwiejszy cel dla tych obcych jednostek. To dość
nietypowe podejście do sprawy, przyznaję. Sekwencyjne skoncentrowanie sił...? - zamilkła na
moment zatopiona w myślach, a potem jej palce zaczęły nagle tańczyć na klawiaturze. - Już
wiem, o czym pan myśli. To nie będzie wyglądało zbyt dobrze, ale może zadziałać i jest
lepsze od wszystkiego, co sama zdołałam wymyślić.
- Zlinkuj mnie ze swoim stanowiskiem, razem zrobimy to szybciej.
Przez kilka długich minut Geary pracował razem z Desjani na paru wyświetlaczach
równocześnie, ustalając manewry dla każdej jednostki z osobna, a systemy manewrowe
automatycznie przekształcały jego polecenia w rozkazy skrętu, przyspieszenia, hamowania,
dbając o to, by nie doszło do kolizji, gdy taka masa jednostek znajdzie się w tym samym
punkcie przestrzeni. Tego rodzaju zadanie zajęłoby ludziom tygodnie pracy, ale wydajne
systemy komputerowe, jakimi dysponowała flota, podawały rozwiązania w ułamku sekundy,
realizując zadania stawiane przed nimi przez Geary’ego i Desjani.
Każdy system jednak, nawet najlepszy, popełniał od czasu do czasu błąd, choćby
niewielki. Gdyby ludzie mieli wystarczającą ilość czasu, zdołaliby wychwycić takie usterki,
sprawdzając kolejne symulacje manewru. Teraz jednak nie mieli na to szans. Mogli tylko
liczyć, że błędy będą marginalne i nie okażą się krytyczne dla całości operacji. Dwie
jednostki zmierzające w to samo miejsce w tym samym czasie równały się chmurzerozżarzonej plazmy i natychmiastowej śmierci wszystkich ludzi znajdujących się na ich
pokładach.
- Trzeba będzie zezwolić większości okrętów na niezależne działanie, gdy obce
jednostki zbliżą się jeszcze bardziej - ostrzegła go Desjani. - To może przekraczać zdolności
obliczeniowe systemów manewrowych i w rezultacie nie da się przewidzieć wejścia na kurs
kolizyjny z sąsiednimi jednostkami.
- A mamy inne wyjście?- Nie. O czym doskonale wiesz.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 303/312
Mimo że miał na karku dziewięćset obcych jednostek, nie potrafił zignorować tej
uszczypliwej uwagi.
- Owszem. Ale nie przestawaj informować mnie o tym, co już wiem.
- Zastanowię się nad tym. To chyba najlepszy plan, jaki mogliśmy opracować w tak
krótkim czasie.
Ale on i tak przyglądał się temu wszystkiemu krytycznym okiem, zaniepokojony
koniecznością zaprogramowania setek odmiennych kursów dla jednostek, które znajdą się tak
blisko siebie, że wektory ich lotu przypominały splątany warkocz, gdy widział je na
wyświetlaczu. Zegar widoczny w rogu ekranu wskazywał, że do wykonania tego manewru
pozostały zaledwie dwie minuty, potem będzie za późno na sformowanie nowego szyku i cały
plan obrony legnie w gruzach. Zmówiwszy pod nosem modlitwę do przodków, Geary
zatwierdził rozkazy i rozesłał je do wszystkich okrętów, w tym do jednostek pomocniczych i
transportowców.
- Do wszystkich jednostek. Mówi admirał Geary. Wysłałem wam rozkazy
indywidualnych manewrów. Dotychczasowe próby skomunikowania się z mieszkańcami tego
systemu spełzły na niczym, wszystko wskazuje, że ich flota, która nas ściga, zamierza
przeprowadzić frontalny atak. Będziemy z nią walczyć i zniszczymy każdą jednostkę, która
nam zagrozi. Gdy wykonamy pierwszą część zadania, niszcząc tyle okrętów przeciwnika, ile
zdołamy, otrzymacie kolejny zestaw rozkazów, które zezwolą wam na bardziej samodzielne
reagowanie na ruchy wroga... - Przez moment miał ochotę dodać coś głupiego w stylu
„postarajcie się nie zderzyć z innymi jednostkami”, ale zdołał się w porę pohamować. - Po
zakończeniu bitwy utworzymy nowy szyk. - Zakładając, rzecz jasna, że przetrwa nas tylu, by
było z czego go tworzyć, dodał w duchu. Muszę powiedzieć coś jeszcze. Szykujemy się do
naprawdę ciężkiej bitwy. Oni powinni usłyszeć, że oczekuję zwycięstwa mimo tak marnych
szans. - Pokażcie mieszkańcom tego systemu, kimkolwiek są, że zadzieranie z flotą Sojuszu
jest poważnym błędem. Na honor przodków. Mówił admirał Geary. Bez odbioru.Desjani spojrzała na niego.
- Nie wspomniałeś o tym, żeby na siebie nie powpadali...
- Zdołałem się powstrzymać.
- ...ale sami powinni o tym wiedzieć.
Geary milczał chwilę, zanim znowu się odezwał, zdając sobie sprawę, że po kilku
minutach intensywnej pracy teraz może tylko siedzieć i biernie śledzić rozwój wydarzeń, nie
mógł już bowiem zmienić tego najlepszego z możliwych planów w najdrobniejszym nawetszczególe.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 304/312
- Jak długo mam jeszcze płacić za tę jedną nieszczęsną uwagę? - zapytał w końcu.
- Jeszcze nie zdecydowałam - odparła Desjani. - To dobry plan, admirale, ja nie
wpadłam na nic lepszego w tym samym czasie. Wprowadźmy go w życie i obserwujmy
bacznie wydarzenia z szerszej perspektywy, aby w odpowiednim momencie rozpocząć
realizację drugiego etapu. - Podniosła głos, aby wszyscy obecni na mostku mogli ją usłyszeć,
transmitując też swoje słowa do wszystkich pomieszczeń na okręcie. - Za moment wejdziemy
w kontakt bojowy z wrogiem. „Nieulękły” tym razem pójdzie na czele floty. Chcę, aby
wszystkie baterie i systemy działały ze stuprocentową skutecznością. Dajmy przykład
pozostałym jednostkom.
„Nieulękły” zaczął schodzić z dotychczasowego kursu, reagując na wydane przez nią
rozkazy. Okręt odwracał się dziobem, czyli częścią, na której skupiona była większość jego
uzbrojenia, w kierunku nadlatującej hordy niewielkich jednostek niezidentyfikowanych
Obcych. Geary obserwował w milczeniu, jak pozostałe liniowce wykonują identyczny
manewr.
Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia takie posunięcie nie miało sensu. Liniowce
zamierzały uderzyć na wroga mimo jego gigantycznej przewagi liczebnej i tego, że atak w tej
sytuacji musiał się ograniczyć do powolnego wyhamowywania. Leciały więc nadal w tym
samym kierunku co reszta floty, tyle że odwrócone rufami, zarazem cofając się ku tyłom
formacji i dając się wyprzedzić pancernikom, krążownikom, niszczycielom, transportowcom i
jednostkom pomocniczym. Co więcej, atmosferę panującą w tym czasie na mostku
„Nieulękłego” można było określić słowem „znakomita”, chociaż wszyscy zdawali sobie
sprawę, że zbliża się do nich ponad dziewięćset jednostek wroga, które lada moment znajdą
się w polu rażenia piekielnych lanc. Załoga wierzyła jednak, że liniowce zostały stworzone
właśnie do takich operacji - do prowadzenia floty na wroga - i dlatego była gotowa do walki,
widząc przy tym niezachwianą pewność swoich przełożonych i wierząc, mimo naprawdę
marnych szans na wygraną, że ktoś taki jak Black Jack Geary wybawi ich z najgorszej opresji.- Do wszystkich jednostek. Otworzyć ogień, gdy okręty wroga wejdą w pole rażenia
waszej broni - rozkazał Geary. Miny nie na wiele się zdadzą w takiej sytuacji, ale rakiet nie
ma co oszczędzać.
„Nieulękły” zadrżał lekko, gdy jego pokład opuściła pierwsza salwa widm, mknących
prosto na wyznaczone cele. Pozostałe liniowce także otworzyły ogień, aczkolwiek strzelały
bardzo nierównomiernie ze względu na różną odległość od wroga.
- Zaraz zobaczymy, jakimi osłonami dysponują - mruknęła Desjani.Jeśli stosowali tarcze, okazały się one zbyt słabe, by powstrzymać widma. Wiele
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 305/312
obcych jednostek wykonało gwałtowne uniki, dzięki którym głowice eksplodowały zbyt
daleko, ale masa innych zniknęła z przestrzeni, zamieniając się po trafieniu rakietami Sojuszu
w garść szczątków, które stawały na drodze następnych, niszcząc je równie skutecznie jak
bezpośrednie uderzenia głowic albo eksplozje przenoszonych na ich pokładach ładunków.
- Spójrzcie na moc tych wybuchów - jęknęła Desjani. - Niosą na pokładach
niewyobrażalnie wielkie ładunki!
- Systemy bojowe oceniają, że obce jednostki mają tarcze i wzmocnione opancerzenie
tylko na dziobie - zameldował wachtowy.
- To znaczy, że piekielne lance mogą mieć problem z ich przebiciem - zachmurzyła się
Tania. - Nie ułatwiają nam roboty.
Geary nie potrafił zrozumieć, jakim cudem jego młoda żona potrafi wykrzesać z siebie
te wszystkie zabawne uwagi, zwłaszcza że groziło jej olbrzymie niebezpieczeństwo, skinął
więc tylko głową i czekał dalej, zastanawiając się, jakimi nieznanymi rodzajami uzbrojenia
mogą dysponować obce jednostki. Na razie jednak zbliżające się okręciki nie wystrzeliły
nawet jednego pocisku ani promienia w kierunku liniowców Sojuszu, które zdążyły utworzyć
barierę dzielącą napastników od reszty floty.
- Wróg wejdzie w zasięg piekielnych lanc za pięć sekund - zameldował wachtowy z
bojowego.
Liniowce znowu otwierały ogień kolejno, baterie piekielnych lanc wyrzucały w
przestrzeń strumienie naładowanych cząstek, niewidzialnych dla ludzkiego oka. Lecące na
czele okręciki zadrżały, gdy nadziały się na tę salwę. Traciły osłony i szczelność poszycia, ale
wciąż parły przed siebie.
- Twarde dranie - rzuciła Desjani.
- O, tak... - Geary jednym okiem obserwował nadlatujące jednostki, drugim
wczytywał się w raporty o stanie poszczególnych liniowców. Zgodnie z tym, o czym
wspomniała wcześniej Tania, systemy bojowe okrętów były przystosowane do trwającychmilisekundy przejść ogniowych, podczas których można było odpalić jedną salwę widm. Z
piekielnymi lancami było nieco lepiej, ich wyrzutnie mogły działać nieprzerwanie, dopóki się
nie przegrzały, ale na jego wyświetlaczu już pojawiały się ostrzeżenia o rosnącej temperaturze
broni. Co chwilę kolejny liniowiec meldował o tym problemie.
- Baterie piekielnych lanc jeden A i dwa B wykazują znaczne przekroczenia
temperatury - zameldował wachtowy z bojowego. - Do automatycznego wyłączenia pozostało
około dziesięciu sekund.- Świetnie - mruknęła Desjani. - Jak długo mogą prowadzić ogień pozostałe jednostki?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 306/312
- Maksymalnie minutę, kapitanie, ale system pokazuje, że już za trzydzieści sekund
będziemy dysponowali tylko dwudziestoma procentami sprawnych baterii. Za pięć sekund
zakończymy ładowanie kolejnych widm.
- Wystrzelcie je, jak tylko znajdą się na wyrzutniach.
Rakiety opuściły „Nieulękłego”, zanim ogień piekielnych lanc zamilkł na dobre.
Geary sprawdzał odczyty napływające z pozostałych liniowców. „Lewiatan” i „Smok”
straciły czasowo wiele baterii z powodu przegrzania, moc ostrzału reszty topniała z każdą
chwilą. Coraz więcej jednostek wroga rozpadało się po kolejnych salwach ognia zaporowego,
ale wrogów było wciąż wielu i zbliżali się bardzo szybko.
Chociaż Geary doskonale wiedział, że do tego dojdzie, drgnął zaskoczony, gdy
„Nieulękły” wykonał kolejny obrót, odwracając się ruf ą w kierunku przeciwnika i
zwiększając ciąg do maksimum. Systemy bojowe były w stanie obliczyć z dużą dokładnością,
kiedy umilknie ostatnia bateria piekielnych lanc, i skorelowały ten manewr tak, by nastąpił
natychmiast po przerwaniu ognia. Obce jednostki przestały się zbliżać z tak ogromną
prędkością, ale i liniowce nie mogły już z nimi walczyć tak skutecznie, gdy miały je za ruf ą, a
nie przed dziobem.
Desjani przyglądała się starciu, oparłszy brodę na pięści.
- Czas na drugą zmianę.
Wysłane wcześniej rozkazy sprawiły, że do akcji wkroczyły jednostki eskorty.
Niszczyciele i krążowniki wykonały symultaniczny zwrot w chwili, gdy liniowce zaczęły je
wyprzedzać. Moment później otworzyły ogień do zbliżającego się przeciwnika, to samo
uczyniły obsady baterii rufowych na wycofujących się olbrzymach.
Obce okręciki znowu zaczęły wykonywać uniki. Wiele zniknęło w oślepiających
eksplozjach, inne rozpadały się na kawałki. Mimo to na każdą zniszczoną jednostkę
przypadały dwie, które zajmowały miejsce straconej. W chwili gdy liniowce odpaliły trzecią
salwę widm, większość odczytów temperatury wyrzutni na okrętach eskorty zbliżała się dostanu krytycznego. Obcy byli już tak blisko, że większość rakiet nie zdążyła się uzbroić,
pociski mijały formację wroga i eksplodowały, nie wyrządzając żadnych szkód.
- Do wszystkich jednostek. Wstrzymać odpalanie rakiet, dopóki ich głowice nie
namierzą celu.
Baterie piekielnych lanc znów milkły jedna po drugiej, więc niszczyciele i krążowniki
wykonały zwrot, by przyspieszyć do maksimum i dołączyć do liniowców, które próbowały
trzymać się z dala od obcych jednostek tak długo, jak to tylko możliwe.Geary spojrzał na Desjani.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 307/312
- Nie niszczymy ich w wystarczającym tempie.
- Na razie. Zaraz do akcji wkroczą naprawdę dobrzy zawodnicy - odparła Desjani
wyzywającym tonem.
Flota znowu podzieliła się na podformacje, z tym że liniowce i eskorta leciały teraz w
jednej linii, tworząc bardzo zwarty szyk pomiędzy obcymi okręcikami a pancernikami i
jednostkami pomocniczymi stanowiącymi szpicę floty. Najpotężniejsze okręty floty
rozpoczęły wykonywanie zwrotu zgodnie z planem, zwracając się dziobami w stronę wroga i
zwalniając do tego stopnia, że niemal natychmiast zostały doścignięte przez resztę jednostek
Sojuszu. Tylko transportowce i jednostki pomocnicze leciały przed ścianą okrętów wojennych
i doganiającą ich szybko hordą wrogów.
Pancerniki wślizgnęły się sprawnie w luki pomiędzy liniowcami i jednostkami eskorty
i natychmiast otworzyły ogień ze wszystkiego, czym dysponowały. Usta Geary’ego
rozciągnęły się w mimowolnym uśmiechu, gdy przestrzeń wypełniło tak wiele energii, że
była widzialna nawet ludzkim okiem. Pierwsza fala zmasakrowanych wcześniej jednostek
obcych wyparowała w zetknięciu z tą potęgą.
- Nadal może być krucho - oznajmiła Desjani, ale takim tonem, jakby omawiała z nim,
co zrobić na obiad. - Jest ich za dużo i za bardzo się do nas zbliżyli. Baterie dziobowe ostygły
do tego stopnia, że zdołamy wystrzelić jeszcze kilka salw, ale zanim wykonamy zwrot, siądą
nam już na karku.
- Rozumiem. - Do tego momentu mogli planować to starcie. Teraz tylko od niego
zależała ocena sytuacji i wydanie ostatniego rozkazu, który zapoczątkuje najbardziej
chaotyczny etap tej bitwy. Siedział, obserwując zbliżającego się wroga i słabnący ogień
pancerników.
Są już tak blisko, myślał, ale muszę ich dopuścić jeszcze bliżej, żeby nie mieli czasu
zareagować na nasze następne posunięcie. Jak daleko znajdują się okręty lecące na flankach
naszej formacji? Wszystko będzie zależało od tego, z jakim opóźnieniem usłyszą mojerozkazy. Na szczęście wróg zdaje się koncentrować na środku naszej formacji, więc lekkie
opóźnienie nie powinno narazić tych jednostek na zbyt wielkie niebezpieczeństwo. Już prawie
czas.
- Admirale? - odezwała się Desjani. W jej głosie pobrzmiewało jedynie umiarkowane
zainteresowanie, ale sam fakt, że zadała to pytanie, świadczył o ogromnym napięciu, którego
nie potrafiła już maskować.
- Jeszcze nie. - Uniósł rękę, kiwając nią, jakby coś odliczał, a potem walnął dłonią wklawisz komunikatora. - Do wszystkich jednostek, wykonać zaplanowany manewr odejścia
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 308/312
od wroga, otworzyć ogień z broni krótkiego zasięgu.
Poczuł mocne szarpnięcie, którego nie zdołały stłumić pracujące z maksymalnym
obciążeniem kompensatory, gdy Desjani zmusiła „Nieulękłego” do wykonania tak ciasnego
zwrotu, jaki był tylko możliwy, jednocześnie wykonując obrót, by ponownie wejść w kontakt
bojowy z wrogiem.
- Wystrzelić kartacze, gdy tylko namierzycie cele! - rozkazała. - Odpalić piekielne
lance! Macie strzelać, dopóki ostatni nie zniknie nam z oczu!
Alarmy kolizyjne rozdzwoniły się, gdy setki okrętów zmieniło naraz kurs, wchodząc
na nowe wektory. Na ekranie Geary’ego zaroiło się od czerwonych ikonek oznaczających
ryzyko kolizji. Na szczęście niewielkie odległości pomiędzy jednostkami pozwoliły
systemom manewrowym na wprowadzenie drobnych korekt tuż po rozpoczęciu zwrotów i
wkrótce wszystkie okręty mogły związać walką nadlatującego przeciwnika. Tylko to, i może
wstawiennictwo bóstw, do których modlił się Geary, zapobiegło natychmiastowej katastrofie.
Okręciki były już tuż-tuż, niemal siedziały na karku uciekającej flocie, gdy spadła na
nie salwa kartaczy wystrzelonych równocześnie z niemal dwustu jednostek i pędzących z
prędkością tysięcy kilometrów na sekundę. Setki jednostek wroga zniknęły w tej fali
zniszczenia, a moment później spadły na nie salwy piekielnych lanc z wystudzonych baterii
dziobowych.
Geary nie miał pojęcia, ile okręcików przetrwało w przestrzeni wypełnionej chmurami
odłamków i błyskami eksplodującej energii. Formacja Sojuszu także się rozpadała na setki
kawałków, jakby coś ją rozsadziło od środka. W tym momencie strzelały nawet transportowce
i jednostki pomocnicze. Ich słabiutkie systemy obrony próbowały dobić konającego wroga,
który zgłupiał na moment, nie mając pojęcia, dlaczego zwarta ściana okrętów idzie w
rozsypkę. Niektóre z nich, zapewne te, które wybrały wcześniej cele, przemknęły przez
pobojowisko, kierując się na gigantyczne jednostki pomocnicze, które stanowiły piętę
achillesową floty, i transportowce, będące teraz najłatwiejszymi celami.„Nieulękły”, który wykonywał zwrot, kierując się po łuku w dół, zadrżał mocno, gdy
polujący na niego pocisk eksplodował trafiony kilkoma piekielnymi lancami naraz. Moment
później przeleciały nad nim dwa myśliwce i jeden krążownik. Obok pojawił się skręcający w
górę pancernik. Olbrzym był tak blisko, że nawet Desjani zamarła na moment, widząc jego
obły kadłub tuż przy burcie. Klnąc, ile wlezie, otrząsnęła się z osłupienia i natychmiast
zaprogramowała dwa kolejne cele. Nacisnęła klawisz, odpalając rakiety, które zlikwidowały
okręcik zmierzający w kierunku „Tytana” i kolejny, znajdujący się już tak blisko„Nieulękłego”, że jego unicestwienie omal nie zbiło wszystkich z nóg.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 309/312
Niestety wielki liniowiec nie mógł zmienić szybko zaplanowanego kursu i związać
ogniem wroga, który licznie przemykał za ruf ą. Geary przyglądał się więc z bezsilną złością,
jak kilka obcych jednostek kieruje się na majestatycznie płynącego w przestrzeni „Tytana”,
gdy nagle, zupełnie niespodziewanie, na ich drodze pojawił się „Orion”. Pancernik szedł ostro
w górę, rozwalił pierwszy okręcik tuż przy burcie jednostki pomocniczej, a drugi dopadł za
ruf ą transportowca. Moc tej ostatniej eksplozji poruszyła nawet takiego giganta, przesuwając
go w bok.
Kolejny leciał w kierunku „Mistrala”, ale ciężkie krążowniki „Diament”, „Rękawica”
i „Puklerz” zdołały skoncentrować ogień piekielnych lanc na jego rufie i zniszczyły go na
chwilę przed dotarciem do celu.
Żaden inny okręcik nie przetrwał kanonady na tyle długo, by zbliżyć się do
pozostałych jednostek pomocniczych. Wracając do obserwacji głównego pola bitwy, Geary
nie potrafił dostrzec w morzu szczątków ikonek oznaczających sprawne wciąż jednostki
wroga. Krążące wokół okręty Sojuszu także miały z tym problem, jako że musiały nie tylko
wypatrywać celów, ale i uważać, by nie zderzyć się z innymi jednostkami floty i wrakami.
Nic. Czerwień na ekranach oznaczała wyłącznie ryzyko kolizji, ale i ona stopniowo
znikała, gdy jednostki zaczęły oddalać się od siebie za sprawą komputerów, które w ułamkach
sekund potrafiły podjąć właściwe decyzje i skierować potężne maszyny jak najdalej od siebie.
Ostatni z okręcików wroga został zniszczony. Nadeszła pora, by podliczyć własne straty. Na
razie Geary wiedział tylko tyle, że nie doszło do aż takiej masakry, jakiej mógł się
spodziewać.
- Do wszystkich jednostek. Utworzyć formację Delta po wyjściu do strefy
bezpiecznego manewrowania. Prędkość przelotowa .05 świetlnej. - Aby mieć czas na
przemyślenie sytuacji, musiał spowolnić ruchy floty, oddalając się jednocześnie od tej
gigantycznej fortecy, i sformować najprostszy szyk, jaki znał człowiek, czyli klasyczny
sześcian.- No, no - powiedziała Desjani, a na jej poczerwieniałej lekko twarzy pojawił się
uśmiech. - Zadziałało. To był świetny plan, admirale.
- Jesteś szalona - odparł, czując, że serce wciąż mu wali jak oszalałe.
- Wydawało mi się, że lubisz takie kobiety. Widziałeś, co zrobił „Orion”?
- O, tak - przyznał Geary. On też zaczynał już czuć ulgę widząc, że flota nie poniosła
aż tak wielkich strat. - Nie myliłaś się co do kapitana Shena.
- Ja nigdy się nie mylę, admirale. Poruczniku Yuon, który pancernik odważył się naruszyć naszą przestrzeń osobistą?
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 310/312
- Według systemu był to „Dreadnaught”, kapitanie. Podszedł do nas na... - Yuon
zamilkł nagle, jakby się zadławił słowami, i dokończył piskliwie: - To nie może być prawda!
Desjani sprawdziła odczyty odległości i także zamilkła na kilka sekund.
- Admirale, musi pan odbyć jeszcze jedną rozmowę z dowódcą „Dreadnaughta”.
Kapitan Geary wisi mi szklaneczkę czegoś mocniejszego - dodała. - A ja muszę podziękować
przodkom.
- Jak my wszyscy.
Ale Jane i przodkowie musieli jeszcze chwilę poczekać. Geary zmienił skalę
powiększenia obrazu, by przyjrzeć się całemu systemowi i innym możliwym, ale już bardziej
odległym zagrożeniom. Gigantyczna forteca wisząca przed punktem skoku nie odpaliła
kolejnej fali rakiet czy też okrętów wojennych - bo nadal nie miał pojęcia, czym owe obiekty
naprawdę były - ale jak się okazało, nie stanowiła jedynego tak wielkiego umocnienia w tym
systemie.
- Coś mi się wydaje, że znalezienie innych punktów skoku nie będzie wcale takie
trudne - stwierdził.
Desjani spojrzała na niego ze zdziwieniem, a potem przeniosła wzrok na swoje
wyświetlacze.
- Chrońcie nas, przodkowie. Mają tutaj jeszcze dwie podobne fortece, ale na tyle
odległe od gwiazdy centralnej, że muszą pilnować punktów skoku.
Tamte twierdze także dysponowały setkami rakiet dalekiego zasięgu. Cały system był
pełen okrętów wojennych, sensory co chwilę wykrywały i identyfikowały kolejny. Geary
gwizdnął z uznaniem, gdy ujrzał dane tych jednostek.
- Kilka ich okrętów ma wymiary trzykrotnie większe od pancernika klasy „Strażnik”.
- Spore bestie... - przyznała Desjani. - Na szczęście najbliższy znajduje się trzy
godziny świetlne od naszej aktualnej pozycji, a przy tak ogromnej masie z pewnością nie jest
zbyt szybki. Ale wolałabym nie mieć z nim do czynienia, gdybyś mnie o to pytał.- Nadal nie otrzymaliśmy żadnego komunikatu od mieszkańców tego systemu -
zameldowała beznamiętnym tonem Rione. - Nie odpowiedzieli na żadną z naszych
wiadomości.
Geary opadł na fotel.
- Gdyby byli ludźmi, z pewnością już by odpowiedzieli. - Wokół nie widział niczego,
co mogłoby im zagrozić w ciągu najbliższych godzin, a nawet dni, co jednak wcale nie
oznaczało, że nie miał nic do roboty.Muszę ocenić straty poniesione przez flotę. Nakazać przeprowadzenie najpilniejszych
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 311/312
remontów. Upewnić się, że podjęto rozbitków ze wszystkich zniszczonych i poważnie
uszkodzonych okrętów. Spróbować nawiązać kontakt z zamieszkującymi ten system istotami
albo przynajmniej dowiedzieć się o nich czegoś więcej. No i przede wszystkim ustalić taki
kurs, aby nie mogły nas zaatakować pozostałymi siłami.
Jego wzrok powędrował w kierunku gigantycznych fortec strzegących wszystkich
punktów skoku w tym systemie. Ta, którą minęli po przylocie tutaj, mogła już wyczerpać
zapas amunicji, aczkolwiek przy tych rozmiarach pewniejsze się wydawało, że gdy flota
Sojuszu powróci, na wyrzutniach pojawią się setki kolejnych rakiet, nie wspominając już o
innych systemach uzbrojenia, jakimi może dysponować. Dotarcie do punktów skoku będzie
wymagało zbliżenia się do którejś z tych twierdz, a przebicie się w odwrotną stronę może nie
być tak proste jak ucieczka przed niedawną pogonią.
- Gratuluję odkrycia kolejnej inteligentnej rasy, admirale - powiedziała Rione.
- Dziękuję, cieszę się, że rząd jest ze mnie zadowolony - nie starał się nawet kryć
sarkazmu.
- Nie wszyscy w rządzie są z pana zadowoleni - mruknęła w odpowiedzi Wiktoria,
zniżając głos tak, by nie usłyszał jej nikt inny. Spoglądała na ekrany wzrokiem człowieka,
którego w końcu dosięgło przeznaczenie.
Desjani pochyliła się do niego.
- Jak my się wydostaniemy z tego systemu?
- Zabij mnie, ale nie wiem. - Problem nie polegał na znalezieniu drogi wyj ścia, bo tę
dokładnie oznakowano fortecami, tylko na wykonaniu skoku bez narażania floty na totalne
zniszczenie.
Lecz Geary miał nareszcie czas na przemyślenie sprawy i Tanię u swojego boku oraz
ogromny tłum ludzi, którzy nie tylko w niego wierzyli, ale także wiernie mu służyli, dzięki
czemu flota wyszła z tego starcia niemal nietknięta. Może Rione w końcu zacznie mu
pomagać, zamiast udawać tak nietypową dla niej obojętność.Usiadł wygodniej i teraz, gdy zdołał się odprężyć, wyglądał na całkowicie
opanowanego.
- Coś wymyślimy - rzucił w kierunku Desjani spokojnym, ale donośnym głosem, aby
usłyszeli go wszyscy obecni na mostku.
7/18/2019 Campbell Jack - Zaginiona Flota 07 - Przestrzen Zewnetrzna
http://slidepdf.com/reader/full/campbell-jack-zaginiona-flota-07-przestrzen-zewnetrzna 312/312