20
LISTOPAD 2014 1

Atheneum nr 18/2014

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Listopadowe wydanie Gazety Studenckiej UKW "Atheneum"

Citation preview

Page 1: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 20141

Mateusz Kofi Kufel Świat czeka na jego nadejście

Page 2: Atheneum nr 18/2014

2

Page 3: Atheneum nr 18/2014

2 3

INFO Z WIELKIEJ BUKWY • Otrzęsiny Studenckie 4 • Humanistyka 2.0 6 • Nowa Przemysłowa 7

RELACJA • Polak, Węgier – dwa bratanki 5

FELIETON • Studia? Po co? 8 • Przemyślenia absolwenta 9

STUDENT Z PASJĄ • Mateusz "Kofi" Kufel 10-11

STUDENCKIE MENU • Placki bananowe 12

SPORT • O sporcie biernym 13

DZIAŁ KSIĄŻKOWY • Zabójczyni własnych marzeń 14

DZIAŁ FILMOWY • Bajka o Arce Noego 15 • Z młodszym o 18 lat 15

KULTURA W BYDGOSZCZY • Studencie, trochę kultury! 16

DZIAŁ MUZYCZNY • Pawbeats – Utopia 18

ROZRYWKA 20

SPIS

TREŚ

CIPolska złota jesień potrafi zaskoczyć nas słoneczkiem, pięk- nymi widokami i dość wysoką tempe- raturą. Z drugiej strony jednak są dni, kiedy robi się naprawdę zimno, szaro i nie- przyjemnie. Mało światła, mało energii, deszcz i błoto. Najchętniej wyrzuciłabym tę porę do kosza. Jesień nie nastraja do działania – tylko kocyk, kubek gorącej herbaty i lenistwo nam w głowie. Ten jesienno-depresyjny stan można wytłu- maczyć. Częste zachmurzenie, brak słońca i krótsze dni sprawiają, że organizm produkuje więcej mela- toniny – hormonu, który w nadmiarze powoduje ospałość i apatię. Zatem, co robić, żeby nie zwariować? Po pierwsze – odpowiednia dieta!Zmieńmy coś w jadłospisie. Przecież nie samymi „chińskimi zupkami” student żyje, a do gotowania można podejść kreatywnie i z prostych skład- ników wyczarować coś pysznego. Polecam zajrzeć na kulinarnylans.blogspot.com i zainspirować się tymi kolorowymi daniami. Już od samego patrzenia humor się poprawia.Po drugie – częste spaceryNiby zimno i mokro, ale jak za długo siedzi się w ciepłym domu, to też niedobrze. Nie ograniczajmy kontaktów międzyludzkich do przesia- dywania na Facebooku i umówmy się na piwo ze znajomymi. Połączmy przy- jemne z pożytecznym i prze- spacerujmy się do Tripa. Tam przygotowano dla nas specjalny „studencki” plan zajęć – każdy znajdzie coś dla siebie.Po trzecie – pozytywne myślenieJesień to okres, który nie nastraja nas optymistycznie do działa-nia. Spróbujmy jednak podejść do wszystkiego z większą energią. Po- zytywne nastawienie to podstawa każ- dego sukcesu.Uśmiechajmy się często, nawet do przypadkowo napotkanych ludzi. Nic tak nie poprawia nastroju jak uśmiech.

ALEKSANDRA KREJA

Lubicie jesień?

Page 4: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 20144

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Otrzęsiny Studenckie

Jubileuszowa, X edycja tej największej je-siennej imprezy studenckiej w Bydgoszczy zapowiada się niezwykle ciekawie. Od-mienny, w porównaniu do poprzednich lat, jest dobór występujących na scenie ar-tystów. Wszyscy wykonawcy to raperzy: Zeus, Paluch i Grubson. Jednak osoby „hejtujące rapsy” nie powinny od razu przekreślać swojego udziału w tym wyda-rzeniu. Każdy, kto słyszał kawałki Zeusa (Kamil Rutowski) czy Palucha (Łukasz Paluszak) wie, że nie są o byle czym. Każdy z nich wychodzi poza stereotypy, według których błędnie ocenia się rap. Grubson (Tomasz Iwańca) doprawia swą muzykę klimatami ragga i dancehall’u. Jedno jest pewne — koncert, na którym zagrają ci trzej producenci muzyczni, po-zostanie w pamięci na długo!

Organizatorem Otrzęsin Studenckich 2014 jest Samorząd Studencki UKW. Two-rzenie tego wydarzenia wspiera fundacja ALUMNO, która integruje społecznie, środowiskowo i zawodowo doktorantów i studentów w Polsce oraz za granicą. Im- preza została objęta Honorowym Patro-natem Prezydenta Miasta Bydgoszczy – Rafała Bruskiego.

Bilety można kupić w biurze Samorządu Studenckiego w godzinach podanych we-dług, uzupełnianego na bieżąco, harmo-nogramu dyżurów. W przedsprzedaży do 16 listopada wejściówki sprzedawane są po niższej cenie: studenci – 10 zł, pozo-stałe osoby – 20 zł. Po tym dniu bilety po-drożeją o 10 zł. Studenci zapłacą – 20 zł, a reszta świata – 30 zł. Warto więc już te-raz odwiedzić biuro Samorządu, bądź za-dzwonić do koordynatorów, którzy odpo-wiadają za sprzedaż biletów w budynkach Uczelni. Lista telefonów kontaktowych do odpowiednich osób znajduje się obok. Należy pamiętać, że koordynatorzy nie odpowiadają na SMS-y, ani nie oddzwa-niają. Więcej informacji można uzyskać na fanpage’u Otrzęsin Studenckich na Facebooku oraz na oficjalnej stronie in-ternetowej imprezy: www.otrzesiny.bydgoszcz.pl.

Pozostaje tylko zanucić wraz z Grubso-nem: „wszyscy razem spotkamy się”, a na zakończenie udanej imprezy wypowie-dzieć słowa Palucha: „wita mnie świt, wi-tam go na luzaku”.

JUSTYNA WRÓBLEWSKA

Otrzęsiny Studenckie 2014 coraz bliżej! „Czy moje miejsCe jest gdzieś, gdzieś daleko stąd?” — zeus długo się nad tym nie zastanawiał! Pojawi się jako jeden z wykonawCów na otrzęsinaCh studenCkiCh 2014, które odbędą się 19 listoPada od godz. 20 na sCenie w hali sPortowo-widowiskowej „łuCzniCzka”. Ciebie też nie może tam zabraknąć!

KOORDYNATORZY SPRZEDAŻY: 

Plac Kościeleckich Sylwia Trochym – 502 491 021

ul. Staffa

Anna Nawrocka – 502 493 607

ul. GrabowaMaja Kowalewska – 791 008 015

Biblioteka Główna UKW

Justyna Wróblewska – 509 979 107

Budynek Główny UKW,

ul. Chodkiewicza 30 Alicja Topolewska – 782 357 601

Karolina Komoś – 667 945 192 Agnieszka Wietrzykowska

– 665 865 765 Mariusz Jóźwiak – 696 924 312 Natalia Witnik – 508 841 249

Page 5: Atheneum nr 18/2014

5

Festiwal Sztuki Węgierskiej / RELACJA

Po raz pierwszy w Bydgoszczy został zor-ganizowany festiwal poświęcony Węgrom, który odbył się 10 października w gmachu Biblioteki Głównej UKW. Wydarzenie to, za-inicjowane przez Fundację dla Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, było współfinanso-wane przez Urząd Miasta Bydgoszcz. W or-ganizacji przedsięwzięcia szczególne zaanga-żowanie wykazali członkowie Bydgoskiego Towarzystwa Przyjaciół Węgier oraz Hono-rowy Konsul Węgier, Marek Pietrzak, jeden z gości festiwalu.

Dalecy, a jednak tak bliscyDzień węgierski rozpoczął się o godz. 14 debatą pt. „Bratankowie nieznani. Polacy i Węgrzy wczoraj i dziś”. Wzięli w niej udział goście z Ambasady Węgier w Warszawie, w tym Ambasador Węgier, dr Iván Gyurcsík, pracownicy naukowi Uniwersytetu Kazimie-rza Wielkiego oraz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Honorowy Kon-sulat Węgier. Rozmowa dotyczyła powiązań kulturowych między Polakami i Węgrami. Zarówno uczestnicy spotkania, jak i słucha-cze starali się wytłumaczyć pokrewieństwo tak odległych od siebie krajów. Pasjonaci stwierdzili zgodnie, że Polska i Węgry prze-żyły podobne klęski historyczne, co zacieśni-ło więzy pomiędzy ich obywatelami. – Nasz kraj dla Węgrów jest po dzień dzisiejszy bar-dzo interesujący z powodu krajobrazów, licz-nych festiwalów muzycznych czy innych wy-darzeń kulturalnych – mówił Konsul, Marek Pietrzak. Jak stwierdził prowadzący rozmo-wę, dr Paweł Stachowiak, obywatele tych krajów są powiązani ze sobą genetycznie, co tłumaczy bliskość tych narodów. Przed 1989 rokiem Polacy często wyjeżdżali na Węgry,

Polak, Węgier – dwa bratankisztuka, wino i tańCe – trzy najważniejsze elementy łąCząCe dwa różne narody. dlaCzego PolaCy i węgrzy, mimo odległośCi dzieląCej te kraje, są od wielu lat tak sobie blisCy? odPowiedzią na to Pytanie zajęli się gośCie Festiwalu sztuki węgierskiej.

stąd też nasz szacunek do mieszkańców tego kraju, którzy wówczas bardzo ciepło przyj-mowali do siebie imigrantów. Jeden ze słu-chaczy zauważył, iż w Budapeszcie można zo-baczyć pomniki wielu ważnych i zasłużonych dla Polski osób, np. Jana Pawła II czy królowej Jadwigi i króla Władysława Jagiełły.

Winne obrazyPo debacie odbyła się projekcja filmu, któ-ry ukazywał produkcję najpopularniejszego trunku na Węgrzech. Uczestnicy mogli do-wiedzieć się, że w jednym z węgierskich re-gionów winiarskich Pannonhalma Apátság wytwarza się wino „Bydgostia Consular”. Następnie uroczyście otwarto wystawę w ga- lerii Biblioteki Głównej UKW, pt. „W jak Węgry, W jak Wino. Wino i tradycje winiar-skie na Węgrzech”. Przemowę uświetniają-cą tę część festiwalu wygłosił Ambasador Węgier, dr Iván Gyurcsík.

Popularny tokajPodczas Festiwalu Sztuki Węgierskiej można było także obejrzeć występ Zespołu Pieśni i Tańca Węgierskiego „PIROSKA”, po którym wszyscy uczestnicy i goście mogli skorzystać z poczęstunku przygotowanego przez or-ganizatorów, a także zdegustować najpopu-larniejsze wina na Węgrzech – Tokaja. Całe wydarzenie zakończyło się projekcją dwóch filmów węgierskich, pt. „Życie agenta” i „Wielka sensacja”.Festiwal ukazał uczestnikom relacje łączące te dwa kraje. Dzięki temu organizatorzy chcieli podtrzymać stosunki między Polakami a Węgrami. Miejmy nadzieję, że to wydarze-nie nie zakończy się na jednej edycji.

KAROLINA CZAJKOWSKA

Korekta: Magdalena Banasiak, Karol Ebertowski, Piotr Ossowski, Patrycja Ziemińska

Redakcja: Karolina Czajkowska, Karol Ebertowski, Aleksandra Kreja, Magdalena Kruszona, Natalia Krzynówek, Piotr Ossowski, Łukasz Płaczkowski, Agnieszka Szlachcikowska, Żaneta Szlachcikowska, Rafał Wolschlaeger, Justyna Wróblewska, Patrycja Ziemińska

Redaktor naczelna: Aleksandra KrejaZastępca redaktor naczelnej: Magdalena BanasiakKoordynator i korekta: dr Aleksandra Norkowska

Skład: Aleksandra Kreja, Justyna WróblewskaOkładka: SwagArtistOprawa graficzna: Aleksandra KrejaWydawca: Samorząd Studencki UKWMenadżer i reklama: Justyna Wróblewska

Kontakt: [email protected] internetowa: www.gazeta-atheneum.plFacebook: www.facebook.com/atheneumUKW

Page 6: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 20146

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Innowacje

Humanistyka 2.0 wystartowała rok temu z ini- cjatywy prof. Mariusza Zawodniaka, który za-proponował cztery specjalności: e-pisarstwo i edytorstwo komputerowe, dziennikarstwo internetowe i social media, społeczeństwo informacji i cyfryzacji, a także gamedec – projektowanie i badanie gier. W praktyce nie utworzono tylko tej, która dotyczyła społe-czeństwa informacji i cyfryzacji. Moim pierw-szym pomysłem były gry. Przecież od czasu do czasu też gram w gry komputerowe. Osta-tecznie wybrałam dziennikarstwo – nie mia-łam nigdy problemów z pisaniem artykułów, a dodatkowo zaciekawiło mnie to, w jaki spo-sób działają media społecznościowe. Nigdy bym się nie spodziewała, że tyle czynników może wpłynąć na liczbę czytelników danego fanpage’a! Warto wspomnieć, że naszymi wy-kładowcami są nie tylko nauczyciele akademic-cy, ale też osoby związane z dziennikarstwem (tradycyjnym bądź internetowym), często ab-solwenci naszej Uczelni. Przede wszystkim są to ludzie czynu, realizują swoje pasje i związali swoje życie z branżą dziennikarską. Uważam, że dzięki temu przełamujemy stereotypy stan- dardowych zajęć. Owszem, na początku mu- simy poznać teorię danego przedmiotu i wszel- kie definicje (wiecie, że istnieje prawo Zuckerberga?), aby móc w późniejszym cza-sie wykorzystać wiedzę w praktyce. Każdy z nas prowadził na zaliczenie swojego fanpage’a na Facebooku. Początkowo myślałam, że to żadna filozofia, w końcu udostępniony przez nas post i tak dotrze do odbiorców, jednak trochę się zdziwiłam, gdy poznałam popular-nego „fejsa” od kuchni. Skoro jesteśmy „hu-manistami drugiej generacji” to cała grupa poradziła sobie na tyle dobrze, że u każdego pojawiła się piękna piątka w indeksie. Zajęcia z tego przedmiotu były moimi ulubionymi. Nauczyłam się wielu ciekawych rzeczy, o któ-rych wcześniej nie miałam zielonego pojęcia – mimo że z serwisów społecznościowych ko-rzystam kilka razy dziennie.

Czym różni się dziennikarstwo tradycyjne od internetowego? Generalnie można powie-dzieć, że te dwa zawody do siebie podobne, w końcu i tu, i tu się pisze, robi poprawki i pub- likuje. Zastanów się, jaka jest główna różnica między nimi. Ile czasu potrzebuje redaktor tygodnika do napisania artykułu? Kilka dni. A w jakim czasie dziennikarz internetowy

musi stworzyć swój tekst, jeżeli otrzyma cie-kawy news? Musi publikować jak najszybciej, ponieważ w Internecie ciągle pojawia się coś nowego, a jak wiadomo, wszędzie obowiązu-je zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Na zaję-ciach dowiedzieliśmy się, jakich błędów nie mamy popełniać, publikując coś w sieci, a na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę. Dla nas to może wydać się błahostką, ale w In-ternecie okazuje się być kardynalnym błędem.

Dodatkowo, dużym „smaczkiem” naszych stu-diów są płatne praktyki. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przeznaczyło 730 tysięcy złotych na zrealizowanie projektu „Praktyki dla Humanistyki Drugiej Generacji”. Każdy z nas wybiera firmę, w której chce przez trzy miesiące uczyć się przyszłego zawodu. Moim zdaniem to świetna sprawa, bo tak czy inaczej praktyki musimy odbyć, a to, że dostaniemy za to wynagrodzenie mobilizuje nas do działania.

Warto również wspomnieć o miejscu, w któ-rym odbywają się zajęcia humanistyki 2.0. W czynnej od roku Bibliotece Głównej miesz-czącej się przy ulicy Szymanowskiego, wszyst-

ko jest nowe, zadbane, dzięki czemu „okienka” możemy spędzić w miłej atmosferze. A jeżeli chcemy wypożyczyć książkę lub poczytać ją na miejscu udajemy się na drugie piętro, gdzie jest strefa Wolnego Dostępu. Często spędza-łam tam czas przed sesją, wygodna pufa i po-kój pracy indywidualnej to idealnie dobrana para. Raz, że wygodnie, dwa, że nikt ci nie przeszkadza. Jeżeli lubisz uczyć się w totalnej ciszy, tak jak ja – to rozwiązanie sprawdzi się także u ciebie.

Jak już wspomniałam, mówi się, że humani-styka nie jest przyszłościowa. Myślę, że do-brze wybrałam kierunek studiów. Dodatkowo, połączenie przedmiotów humanistycznych i ścisłych wydaje mi się innowacyjnym roz-wiązaniem, dzięki któremu otrzymujemy lep-szy start na rynku pracy. Nie ulega wątpliwo-ści, że nie każdy przedmiot jest interesujący, a znaczna większość studentów ma choć jed-ne zajęcia, za którymi po prostu nie przepada. Niemniej, humanistyka drugiej generacji daje ciekawe perspektywy. Trzeba tylko umieć je wykorzystać.

NATALIA KRZYNÓWEK

Wrażenia z humanistyki 2.0studiuję już drugi rok na ukw. Co w tym nadzwyCzajnego? otóż to jedyny kierunek w PolsCe – humanistykę drugiej generaCji. mój wybór nadal nie sPotyka się z aProbatą, bo w końCu humaniśCi mają mniejsze szanse na rynku PraCy. Co mogę Powiedzieć dziś? teraz już wiem, że to niePrawda – oFerty wsPółPraCy z różnymi Firmami naPływają do nas zewsząd.

fot.

Miko

łaj S

oboc

ińsk

i

Page 7: Atheneum nr 18/2014

7

Przeprowadzka / INFO Z WIELKIEJ BUKWY

Wiecie, gdzie jest ul. Przemysłowa? „Przemy-słowa jest na końcu świata” – zwykli mawiać studenci. I tak też trochę było. Pamiętam, gdy pierwszy raz stanęłam przed budynkiem, któ-ry miał stać się moim nowym miejscem na-uki na najbliższe 3 lata. To był szok. Dookoła tylko fabryki i przedsiębiorstwa, jakieś pola, łąki, pociągi. Ale pojawiła się nadzieja – na spotkaniu z opiekunem roku zostaliśmy poin-formowani, że „już niedługo, kwestia jednego semestru” i będziemy uczyć się w bardziej cywilizowanych warunkach. Semestr minął, studia minęły, a Przemysłowa nadal była na miejscu. Jednak mimo że dojazdy były uciąż-liwe i brak „cywilizacji” doskwierał, to atmos-fera i ludzie nadrabiali te braki. Lubiłam spę-dzać czas na uczelni i nie przeszkadzało mi, że wszyscy jesteśmy „skazani” na swoje towarzy-stwo. Jak jest teraz? Czy po przeprowadzce na ul. Poniatowskiego rozwiązały się wszystkie problemy? Sama nie jestem w stanie tego oce-nić, dlatego pytam innych.

Cieszę się, że chociaż na ostatni rok studiów zostaliśmy przeniesieni, ponieważ mogę się bardziej skupić na nauce i pisaniu pracy ma-gisterskiej. Dzięki przeprowadzce do cen-trum miasta zaoszczędzę czas, który kiedyś poświęcałam na dojazdy na Uczelnię. Teraz mam więcej możliwości, a podróż skróciła się o połowę – to niezaprzeczalny plus. Estetyka i wyposażenie nowego budynku również są zaletami. Schludne i nowoczesne pomiesz-czenia na pewno sprzyjają atmosferze nauki i poszerzania swojej wiedzy. Brakuje mi jed-

Nowa PrzemysłowastudenCi instytutu historii i stosunków międzynarodowyCh oraz instytutu nauk PolityCznyCh zaCzęli kolejny rok akademiCki w nowym, długo wyCzekiwanym miejsCu. w końCu, Po lataCh obietniC, słynna „Przemysłowa” zmieniła siedzibę. od Października studenCi zajmują budynek Przy ul. ks. j. Poniatowskiego. jakie korzyśCi i szkody z tego Płyną?

nak jedynego w swoim rodzaju klimatu. Plusy niewątpliwie przeważają nad minusami, jed-nak klimat „Przemysłowej” był niepowtarzal-ny i ciężko poczuć się w nowym miejscu tak jak tam. Magda (Politologia II MU)

Przeniesienie z Przemysłowej do centrum miasta było tak długo zapowiadane, że w koń-cu przestaliśmy już w to wierzyć. Wreszcie się udało. Dużym plusem jest bliskość biblioteki, a także sklepów i miejsc, gdzie można pójść ze znajomymi. Moim zdaniem budynek na Poniatowskiego spełnia wszelkie oczekiwa-nia, tyle że brakuje w nim tego specyficznego klimatu z “końca świata”. Trzeba się po prostu przyzwyczaić. Asia (Nauki o polityce, studia doktoranckie)

Dla mnie obecna lokalizacja INP UKW jest ko-rzystniejsza od poprzedniej. Centrum miasta, parę kroków od głównej biblioteki UKW. Prze-mysłowa miała swój specyficzny klimat, do którego zdążyłem się przyzwyczaić. Jeśli idzie o „atrakcje”, jakie oferowała Przemysłowa, to tu akurat było dość skromnie. Przypusz-czam, że do legendy przejdzie słynny sklep „U Sławka”. Emil (Nauki o polityce, studia doktoranckie)

Przez trzy lata studiów licencjackich prawie każdego dnia dojeżdżałam na, legendarną już, ulicę Przemysłową. Nie da się ukryć, iż poza zaliczeniami, egzaminami i godzinami zajęć, dojazd do Instytutu był wyzwaniem,

który niekiedy kosztował mnie wiele nerwów. Do budynku UKW przy ulicy Przemysłowej prowadziła jedna droga, którą przez przeci-nające ją ulice – Osiedle Rzemieślnicze czy Traktorzystów – pamięta każdy studiują-cy tam żak czy też nauczający wykładowca. Z powodu ciągłych modernizacji nawierzchni niejednokrotnie czekało się w korku. Uwa-żam, że przeniesienie siedziby Instytutu z uli-cy Przemysłowej na Poniatowskiego pozwoli na zdecydowanie szybsze dotarcie na zajęcia. Rozwiazanie tego problemu jest korzystne nie tylko finansowo, ale przede wszystkim czaso-wo - szczególnie istotne dla osób studiujących więcej niż jeden kierunek studiów, do których również należę.Sylwia (DZiKS I MU)

Jak się okazuje, studenci byli bardzo przy-wiązani do tej „dziury na końcu świata”. Niby wszyscy czekali na moment wyprowadzki, ale pewnie jeszcze przez wiele lat będą krążyć opowieści „z Przemysłowej”, porównujące to miejsce z nowym. Należy jednak pamiętać, że ta niemalże legendarna atmosfera tworzy-ła się przez długie lata i przez wiele osób. Je-stem pewna, że klimat nowego miejsca będzie równie niepowtarzalny, potrzeba tylko czasu.Wykorzystajmy więc nowe możliwości. Tylko kilka kroków dzieli nas od Biblioteki Głównej czy głównego kampusu Uczelni, a dotarcie do dziekanatu w wyznaczonych godzinach nie graniczy już z cudem. Latem na pewno do-cenimy sąsiedztwo parku i małej kawiarenki nieopodal.

ALEKSANDRA KREJA

fot.

Miko

łaj S

oboc

ińsk

i

fot.

stron

a int

erne

towa

UKW

Page 8: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 20148

FELIETON / Właściwe wybory

Wielu młodych, energicznych licealistów nie wie, czym chce zajmować się po ukończeniu szkoły. Idą wtedy na studia dla tzw. „papierka” albo podziwiają takie postaci, jak „Dr House” czy „Hannibal Lecter” i idą na psychologię, bo myślą, że będą mogli czytać ludzki umysł jak oni. Na każdym kierunku znajdziemy kogoś kto poszedł na wyższą uczelnie sądząc, że wy-gląda to jak w „American Pie” albo z powodu znajomych na danym kierunku. Niestety, nie wybierając kierunku rozważnie, tracimy czas, a wiemy, jaki on jest ważny w dzisiejszym świecie, dlatego nawet, gdy wybrałeś już kie-runek i po jakimś czasie uznasz, iż to nie jest to, w czym czujesz się najlepiej, przerwij studia, idź do pracy, zastanów się co cię tak naprawdę kręci. W końcu nie jest istotne, czy zaczniesz studiować w wieku 20, 25 czy 35 lat, ważne by pójść na nie z sensem, inaczej kończąc je, nie masz nic. Można ci gratulować, że przez pięć lat ładnie zdawałeś sesje na trójkach, ale prak-tycznie niczego się nie nauczyłeś, a wiedza jest potrzebna w życiu codziennym i wymagana w życiu zawodowym. Prywatnie znam osobę, która w wieku 30 lat poszła na studia z pasji i przy okazji odkryła, że nauczanie innych w szkole, to jest to, co chce w życiu robić i od prawie 10 lat oddaje się tej pasji bez końca. Pewnie niektórych zdziwię, że na studiach trzeba się uczyć! To przykra prawda, ale nawet te wspaniałe postaci z filmów i seriali kończyły studia, a takie umiejętności zawdzięczają mię-dzy innymi temu, że się uczyły (o ile nie jest

to ich wrodzony talent). Wiadomo, że trudno jest się uczyć w dobie komputerów, Internetu i tylu imprez. I znów zaskoczenie! Na studiach nie uczymy się tylko przedmiotów z danego kierunku, ale także organizacji czasu (o nie-którzy dodatkowo pracują, co uczy ich jeszcze lepszej organizacji czasu, bo mają go mniej), odpowiedzialności, kultury, kreatywności, oszczędności (wersja dla tych bez pracy).

Widzicie, ile dają nam studia? Jeżeli do tego dołożymy ludowe mądrości typu: „Chcieć znaczy móc” albo „Jeżeli czegoś pragniesz, to to osiągniesz” lub moje ulubione „Ora et labora”2, to możemy wysunąć wniosek, że poprzez naukę i ciężką pracę, mamy większe szanse, by dotrzeć do celu. Trzeba tylko być konse-kwentnym, nie można po pierwszej porażce się załamywać lub rezygnować, bo zajęcia są nudne. Każdy nawet w swojej ulubionej dzie-dzinie ma tematy, które go mniej interesują. To jest istotne, by przeć do końca jak załoga ,,Rudego” z serialu „Czterej pancerni i pies”, jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”, bo gdy się poddamy, lub nie będziemy myśleć trzeź-wo o tym, co po studiach, to skończymy tak naprawdę z niczym i jak mawia poeta:„Żyjemy w świecie wolnym, pozbawionym ucisku, a na własne życzenie stajemy się mrów- ką w mrowisku” (V. Camel)Kiedyś na ulicy Kubusia Puchatka w Byd-goszczy, można było przeczytać na jednym z garaży: „Uwierz w siebie, nie bądź głupcem”.

STUDIA? PO CO?!kiedyś laska1 Powiedział „wystarCzy, że odPowiesz sobie na jedno (…) ważne Pytanie – Co lubię w żyCiu robić. a Potem zaCznij to robić”. to będzie dzisiaj nasz motyw Przewodni.

Myślę, że każdy powinien przyjąć te słowa, by pomogły mu dotrzeć do upragnionego celu.

Mam nadzieję, że ten artykuł zmusi was do refleksji, że studia trzeba traktować poważnie, a na ten temat też mam ciekawą anegdotkę. Kiedyś pewna kobieta, smażąc kotlety zawsze obcinała tak mięso, by miało okrągły kształt. Gdy jej maż spytał pewnego dnia: „Kochanie, dlaczego tak zawsze obcinasz kotlety?”, odpo-wiedziała tylko: „Nie wiem, moja mama tak robiła”. Jednak ją samą to zaciekawiło i poszła do swojej matki, zadając jej to samo pytanie, lecz ku zdziwieniu mama odpowiedziała: „Nie wiem, moja mama tak robiła”. Kobieta żądna wiedzy, odwiedziła swoją babcię i zada-ła to samo pytanie: „Babciu, dlaczego zawsze obcinałaś kotlety na kształt koła?”, na co bab-cia z uśmiechem odpowiedziała: „Bo miałam za małą patelnie”.Nie należy ślepo iść za innymi, tylko zgodnie ze swoim przekonaniem (a żeby je mieć, wy-pada się kształcić). To tyczy się każdej dzie-dziny: studiów, religii, kształtu kotleta oraz tego, czy na obiad zjeść kebaba czy naleśnika z czekoladą.

RAFAŁ WOLSCHLAEGER

_____________1 Laska – Fikcyjna postać z filmu „Chłopaki nie płaczą” grana przez Tomasza Bajera.2 „Ora et Labora” z łac. „Módl się i pracuj”.

Page 9: Atheneum nr 18/2014

9

Studenci po studiach / FELIETON

Ale od początku. Cześć. Jestem Karol. Studiowałem 8 lat na trzech różnych wydziałach UKW: Wydziale Matematyki, Fizyki i Techniki (informatyka i ETI II°), Wydziale Administracji i Nauk Społecznych (bibliote-koznawstwo i informacja nau- kowa) oraz Wydziale Humanis- tycznym (filologia polska II°). Wiem, że niektórzy pomyślą – osiem lat, wieczny student, mógłby już być lekarzem (studia medyczne – sześć lat) albo adwokatem z aplikacją (pięć lat studiów prawni-czych i trzy aplikacji). Póki co, do mnie nawet jeszcze „magi- strze” nie można powiedzieć, chociaż „inżynierze” już tak. Tylko, co dają te tytuły, skoro i tak nie pracuję w żadnym z wymienionych zawodów (był epizod z biblioteką). Obecnie jestem magazy-nierem w bardzo znanej bydgoskiej cukierni.

Z różnych względów poszukiwania pracy zacząłem już w trakcie studiów, co wydaje się dość oczywistym dla mnie. Z każdym złożonym kompletem dokumentów wyma-gano dyspozycyjności i doświadczenia. Pa-radoksalnie dla studenta, który zajęcia ma od 8 rano do 17 z przerwami na przejście do innego budynku uczelni, trudno jest zdobyć oba jednocześnie. Trzeba dokonać wyboru – albo studiujesz i nie jesteś dyspozycyjny, albo pracujesz i zawalasz obecności na zajęciach. Chylę głębokie pokłony i składam gratulację osobom, które mogą robić i jedno i drugie. Je-steście „the best of the best”. Owocuje to lep-szym CV i postrzeganiem przez pracodawcę, jako osobę zaradną, lepiej dysponującą cza-sem, odporną na stres i umiejącą działać pod presją terminów. Pracę podjętą już w tamtym okresie kontynuuję również teraz, już jako absolwent. Jest łatwiej, mam więcej czasu dla siebie i znajomych, rodziny.

Nie da się ukryć, że życie absolwenta zmienia się nie tylko ze względu na lepsze dostoso-wanie czasu do wykonywanej pracy. Trzeba

jeszcze gdzieś spać, mieszkać. Już nie ma aka-demika, jak w moim przypadku za ok. 310 zł, megaszybkiego Internetu, kuchni pod nosem i wspólnego gotowania ryżu ze współlokatora-mi. Nie ma też czekania za kluczem do pralni, grającej na maksa muzyki w trakcie nauki do egzaminów czy serdecznych sąsiadów dzwo-niących na portiernię. Teraz jest troszkę le-piej – brak kolejki, skala głośności też opadła, a skarg, póki co, też nie ma. Ale brakuje atmos-fery pełnej beztroski, możliwości poznania kogoś nieznajomego podczas przygotowy-wania posiłku w kuchni czy „podszlifowania” angielskiego z którymś z „erasmusów”. No i najważniejsze – jest drożej. Absolwent płaci już za normalne bilety w kasach PKS-u, PKP, za „sieciówkę” czy do kina, teatru. A wynajem kawalerki czy nawet pokoju jest droższy.

Teraz wyszło na jaw, że studia są ok, ale już zderzenie się z rzeczywistością po ich zakoń-czeniu niekoniecznie. Czy jest potem łatwiej, czy w czymś one pomagają? Ze swojego punktu widzenia powiem wam, że tak. Cho-ciaż jest to w bardzo dużej mierze zależne od nas samych i własnego samozaparcia w dąże-niu do celu. Fakt faktem, zakończył się pewien bardzo ważny etap w moim życiu, którego nie

PRZEMYŚLENIA ABSOLWENTAw wieku 19-20 lat zazwyCzaj rozPoCzynamy studia Pełni nadziei na to, że Po iCh zakońCzeniu zyskamy lePszą PraCę, dostatek i byt godny Całego tego „zaChodu” nauki na uCzelni wyższej. ale tak naPrawdę, Co dzieje się Potem? Co, gdy studia się końCzą? jak wygląda dalsza PersPektywa żyCia już nie jako student, a absolwent? oPowiem wam Co nieCo o tym, PosiłkująC się moim własnym Przykładem.

sposób opisać i tym bardziej zapomnieć. Zy-skałem nie tylko wiedzę potrzebną do dalszej pracy, ale rzeszę nowych znajomych, przyja-ciół, kolegów i koleżanek. Osób zewsząd mi sprzyjających. Wielu z was na pewno dopi-sałoby tutaj swoje drugie połówki, pierwsze, drugie i kolejne może, miłości życia. Powo-dzenia! Ja zyskałem nowe doświadczenie, nowe możliwości rozwoju i grono osób, któ-re pomagają mi zyskać to, do czego w swoim życiu dążę. Powiem wam w tajemnicy, że ta-kie „gratisy” od życia trzeba pielęgnować, bo nigdy nie wiadomo, w jaki sposób będą nam one pomocne. Na zakończenie dodam tylko, że dzięki właśnie takim osobom zakochałem się w Krakowie i również dzięki nim miałem możliwość odwiedzić to miasto.

Co więcej może powiedzieć absolwent UKW o swoich spostrzeżeniach – zaczynajcie stu-diować, studiujcie, kończcie studiować, ale nie zapominajcie o studiach i o tym, co dzięki nim zyskaliście. Ale zrobiło się smętnie.

KAROL EBERTOWSKI

fot.

goog

le.co

m

Page 10: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201410

STUDENT Z PASJĄ / Mateusz "Kofi" Kufel

Przekraczać granice

bez strachuMATEUSZ „KOFI” KUFEL JUŻ NA POCZĄTKU NASZEJ ROZMOWY WYPRO- WADZA MNIE Z PEWNEGO NA-ZEWNICZEGO BŁĘDU. BO, CHOĆ TEN STUDENT II STOPNIA DZIENNI-KARSTWA WYCZY-NIA Z PIŁKAMI DO KOSZA PRAWDZIWE AKROBACJE, NIE ZAJMUJE SIĘ ŻON-GLERKĄ. KOFI UPRAWIA BASKET-BALL FREESTYLE. I JEST JEDNYM Z TYCH, KTÓRZY ROBIĄ TO W POLSCE NAJLEPIEJ.

Page 11: Atheneum nr 18/2014

11

Mateusz "Kofi" Kufel / STUDENT Z PASJĄFreestyle piłką do koszykówki polega na jak najbardziej kreatywnym wykonywa-niu serii trików. Można je podzielić na kręcenie piłki na palcu, kozłowanie, obra-canie wokół ciała i juggle – żonglowanie. W Polsce jest to sport niszowy – ustępuje miejsca freestyle’owi piłką nożną. – W na- szym kraju jest jakieś dziesięć osób, któ-re się tym zajmują i trzymają pewien poziom – mówi Kofi. Jak widać, droga do zdobycia popularności jest trudna, ale Mateuszowi powoli się to udaje. Pierwsze kozły małolataPasja studenta zaczęła rozwijać się już w pod-stawówce. – Razem z kolegą chodziliśmy na boisko i zakładaliśmy się, kto więcej razy prze-kozłuje piłkę w ciekawszy sposób – opowiada. – Piłka była tak duża, że żeby przekładać ją między nogami, musiałem je podnosić. Upór i determinacja nie pozwalały mu się poddać, jeżeli coś nie wychodziło – ćwiczył aż do skutku. W gimnazjum Kofi po raz pierwszy obejrzał nagrania z występami zagranicznych ulicznych koszykarzy. To, co zobaczył, zade-cydowało o jego dalszej pasji. Przez powta-rzanie oglądanych trików cały czas poszerzał i szlifował swoje umiejętności. Nawet jeśli zda-rzały się dłuższe przerwy od piłki – w końcu do niej wracał. W liceum założył się z dziew-czyną, że zostanie jednym z najszybciej ko-złujących freestyle’rów w Polsce. I to właśnie w szkole średniej po raz pierwszy przyszedł mu do głowy pomysł, żeby przygotowywać pokazy. – Chcę w ten sposób udowadniać ludziom, że warto być w życiu odważnym, robić to, co się kocha i wkładać w to ciężką pracę – mówi Mateusz. – Początki są trudne. Ale tak jest ze wszystkim w życiu – dodaje ze śmiechem. Rzut za trzy? Nie ta bajkaKofi zauważa, że pomimo wspólnych korze-ni freestyle ma dzisiaj niewiele wspólnego ze streetballem. – W czasach, w których triki były prostsze i opierały się głównie na ko-złowaniu, stanowiły dodatek do gry. Dzisiaj sytuacja się zmieniła – tłumaczy. – Koszy-kówka polega na zdobywaniu punktów. We freestyle’u chodzi o zrobienie jak najciekaw-szej i najdłuższej serii tricków – dodaje mło-dy mężczyzna. Coraz większemu rozejściu pomiędzy jedną i drugą dyscypliną sprzyja prężny rozwój freestyle’u w Japonii i Rosji oraz wplatanie elementów tanecznych w wys- tępy. Sam Kofi podkreśla, że środowisku za-leży na zachowaniu pierwotnego ducha to-warzyszącemu narodzinom sportu. – Istotne nie jest kręcenie piłki na palcu. To nie może zmienić się w taniec. Najważniejsze są spon-taniczność i flow, które wychodzą z człowieka.

Level wyżejZ czasem Mateusz wygrał liceal-ny zakład – nie tylko stał się jed-nym z najszybszych freestyle’rów w Polsce, ale również na świecie! Organizuje pokazy i uczestniczy w imprezach w kraju i za grani-cą, a jego show zawsze się czymś różni od poprzedniego. Kofi do-stosowuje je w zależności od im-prezy, w której uczestniczy. A te bywają różnorodne – od wystę-pów charytatywnych, przez prze-glądy lokalnej sceny muzycznej, aż po konwent wyborczy. – Faj-nie jest móc łączyć swoją pasję z zarabianiem pieniędzy – mówi. – Wiem, że mam jeszcze dużo do zrobienia, ale wszystko zmierza w kierunku, który mnie cieszy. Jak wysoki poziom prezentuje Kofi, można zobaczyć nie tyl-ko na pokazach. Mateusz działa prężnie w Internecie. Publikuje nagrania swoich występów na wielu stronach, m.in. na YouTu-bie, Maxiorze i Facebooku. Poza tym wiosną i latem zawsze jest duża szansa na spotkanie ćwiczącego Mateusza na bydgoskiej Wyspie Młyńskiej. Pasja doprowadziła w końcu Kofiego do programu Mam Talent!, w którym pierwszy raz wziął udział w 2013 roku. Wtedy, mimo wstępnie pozytywnej decyzji jury, nie udało się przejść do półfinałów. – Cały program w realu wygląda inaczej, niż to, co później oglą-damy w telewizji – mówi. W tym roku drugi raz pojawił się na castingu. Efekt? 29 listopada wystąpi na żywo w półfinale VII edycji pro-gramu! Aktualnie przygotowuje się do swo-jego występu poprzez ćwiczenia oraz, jak sam mówi, wdrażanie nowych technik audiowizu-alnych w tę dziedzinę sportu. Freestyle przyszłościMateusz Kufel jest również w trakcie realiza-cji swojego dotąd najambitniejszego projek-tu. Pracuje nad stworzeniem interaktywnego stroju LED. Będzie to pierwszy na świecie ubiór przygotowany z myślą o freestyle’u z piłką do kosza. – Docelowo chcę stworzyć interaktywny teatr z użyciem technologii, któ-re będą pobudzały wszystkie zmysły oglądają-cych – zdradza. – Będę to robić na przykład za pomocą projektora laserowego i generato-ra dymu, a nawet zapachu. Do tego wplatać będę piłki, wszystko przy akompaniamen-cie muzyki klasycznej – kończy. To ambitny i kosztowny projekt. Części do przygotowania stroju sprowadzane są m.in. z Singapuru. Jak-by tego było mało, specjalne piłki przyleciały z Nowego Jorku! Żeby zdobyć środki na jego re-

alizację, Kofi uruchomił zbiórkę pieniędzy na stronie internetowej www.polakpotrafi.com. Poza internautami pomocy udzielili mu rów-nież sponsorzy. Przy przygotowaniu show po-maga mu również jeden z bydgoskich progra-mistów oraz lokalny kompozytor i producent muzyczny – Pawbeats. – Strój będzie miał nie-ograniczone możliwości! Przy jego tworzeniu wykorzystujemy przewody ELWire i specjal-ne taśmy RGB, które pozwalają mi zaprogra-mować i przedstawić wszystko, co tylko sobie wyobrażę. Nie ogranicza mnie nic, oprócz tego, co mam w głowie – opisuje Mateusz. – Jeszcze nikt na świecie nie przygotowywał tak ambitnego i zaawansowanego technicznie projektu w tej dziedzinie sportu. Kofi chce skończyć strój jeszcze przed swoim występem w półfinałach Mam Talent!, żeby móc go za-prezentować światu jak najszybciej. Liczy, że dzięki temu będzie mógł narobić więcej szu-mu wokół freestyle’u piłką koszykową.

Mateusz ma aktualnie swoje przysłowiowe pięć minut. Jest uznawany za jednego z dzie-sięciu najlepszych freestyle’rów na świecie. Polska zaczyna dostrzegać jego talent, a cięż-ka praca i odwaga w realizowaniu ambitnych projektów pchają go coraz wyżej na szczyt. Kto wie? Może niedługo się okazać, że o zako-chanym w swojej pasji studencie z Bydgosz-czy będzie mówić cały świat.

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

Page 12: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201412

STUDENCKIE MENU

Studencki lans w kuchniwśród sPołeCzeństwa krąży Pewien stereotyP, że student jest biedny, Chodzi zawsze głodny, Pieniądze wydaje jedynie na Piwo, a jego głównym Posiłkiem są Parówki i bułki. Czas to w końCu zmienić! z każdym kolejnym numerem Pokazywać wam będę, że nie trzeba jeść Ciągle tego samego, a gotowanie to Czysta Przyjemność, która nie musi obCiążać waszyCh studenCkiCh PortFeli. konieC z Fast Food’ami, Parówkami Czy słoiCzkami od mam! z moimi PrzePisami udowodniCie każdemu, a Przede wszystkim sobie, że PotraFiCie dobrze gotować. znajdzieCie nie tylko Pomysły na obiady, ale również ProPozyCje na śniadania, kolaCje i desery. będzie Pysznie! jeśli tylko maCie oChotę na Przygotowanie nieCo trudniejszyCh dań, PoChła-niająCyCh więCej Czasu, zaPraszam na blog, którego Prowadzę razem z kolegą. znajdzieCie nas na stronie internetowej: www.kulinarnylans.blogsPot.Com

Na 4 porcje (placki) potrzebujecie: – 1 banan – 1 jajko – 2 łyżeczki wiórków kokosowych – 2 łyżeczki otrębów owsianych – 1 łyżeczka mąki – olej (do smażenia)

1. Banana obieramy, kroimy i roz- drabniamy widelcem. Dodajemy go do jajka i mieszamy.2. Następnie dosypujemy wiórki, otręby i mąkę. Wszystko razem łączymy.3.  Rozgrzewamy olej na patelni i smażymy placki z jednej i dru-giej strony na złoty kolor. 

BANANOWA PIĘCIOLINIA – PLACKI BANANOWE

MAGDALENA KRUSZONA

Na sam początek proponuję placki bananowe. To świetna propozycja na mały głód lub gdy dopadnie was chęć na coś słodkiego. Banany po-siadają bardzo dużo cukru, więc nie obawiajcie się, że nie spełnią waszych słodkich oczekiwań. Na dodatek robi się je ekspresowo, a jeśli znajdziecie dobre promocje, to wasze danie za-mknie się w granicach pięciu złotych. Od siebie (jeśli chcecie zaszaleć) pro-ponuję zmiksować ulubione owoce i polać takim gotowym musem pla-cuszki.

Page 13: Atheneum nr 18/2014

13

SPORT

Rok 1972 był dla polskiego sportu rokiem pamiętnym – Wojciech Fortuna wywalczył wówczas złoty medal olimpijski (jedyny przez kilka dziesięcioleci). Dwa lata później, w 1974 roku, polscy kibice mieli okazję uj-rzeć, jak Polacy zdobywają złoto Mistrzostw Świata w siatkówce mężczyzn. Znaleźć rok, w którym nasza reprezentacja pokonuje Niemców w piłkę nożną, nie sposób. A jed-nak – gdy wszyscy świętowali nadejście no-wego roku nawet najzagorzalsi kibice nie mogli spodziewać się tego jak wielkie sukcesy nam on przyniesie (skutecznie sprawiając, że wspomniane wyżej daty przestały pokazywać niemoc polskich sportowców). Wszystko zaczęło się od Igrzysk Olimpijskich w Soczi. 4 złote medale w dorobku to dwukrotnie wię-cej od dotychczasowych dorobków Polski w 90-letniej historii zimowej olimpiady. Re-prezentanci z orzełkiem na piersi zakwalifiko-wali się także do Mistrzostw Świata w Piłce Ręcznej i EuroBasketu, w obu kwalifikacjach pokonując odwiecznych rywali – reprezenta-cję Niemiec. Gdyby tego było Naszym mało – nadeszły Mistrzostwa Świata w siatkówce, według wielu – sporcie narodowym. I znów pozytywna niespodzianka – złoto po zwy-cięstwach nad Brazylią i Rosją, największymi potęgami w tej dyscyplinie. No i wreszcie wydarzenia z ostatnich tygodni – wygrana piłkarzy z Niemcami i remis ze Szkocją (choć akurat to ostatnie zostawia spory niedosyt).

Skąd ten zryw?To tylko kilka przykładów, a warto pamiętać, że nie tylko reprezentacjami narodowymi Polska stoi. Choć sukcesy Legii Warszawy w Lidze Europy (wygrane z trzema większy-mi od niej klubami, z czego z dwoma na wy-jeździe) raczej odstają od tych wymienionych powyżej, a i wysokie miejsca klubów piłkarzy ręcznych i siatkarzy nie odbijają się szerokim echem. Wicemistrzostwo świata w żużlu Krzysztofa Kasprzaka praktycznie utonęło w tłumie nawet w tak oddanym czarnemu sportowi mieście, jakim jest Bydgoszcz. Po-mniejszych sukcesów w pozostałych dyscy-plinach wymienić nie sposób, bo Atheneum zmieniłoby się w sporej objętości książkę.   W czym tkwi więc sukces polskiego sportu? Pierwszym wartym wspomnienia czynni-kiem jest to, że Polacy są niemal czterdzie-stomilionowym narodem, który w dodatku należy do grona państw rozwiniętych. I w ramach studzenia zapału – ciężko znaleźć

w grupie państw rozwiniętych większy liczeb-nie od nas kraj, który by osiągnął mniejsze sukcesy w sporcie. Warto się więc zastano-wić, czy obecne tryumfy nie są przypadkiem, po prostu, powolną drogą do należnego nam miejsca w gronie wszystkich narodów. Oczy-wiście, kolejną kwestią są zwiększone nakła-dy na sport. Kiedyś nasi reprezentanci fak-tycznie “grali po szopach” i musieli wykazać się nie lada zaparciem, by coś osiągnąć (bądź wyjeżdżali na Zachód i ustrzegali się repre-zentowania innych państw). Obecnie coraz więcej funduszy znajduje się nie tylko w pań-stwowej kasie, ale także wśród licznych spon-sorów. Zasada jest dość prosta – dyscyplina musi być w miarę popularna, najlepiej jakby znalazł się jakiś prekursor, który da przykład, jak osiągać sukcesy. On zelektryzuje Polaków, jak swego czasu Adam Małysz. Następnie zainteresuje się tym telewizja i inne media, a kończy się to zwykle całym gronem ofert od sponsorów. Warto wspomnieć także o odejściu epoki „polskiej myśli szkoleniowej”. W końcu polskie związki sportowe zdają so-bie sprawę, że warto korzystać z doświadczeń zagranicy – nie tylko trenerów, ale także in-nych członków sztabu. Bynajmniej, nie ozna-cza to, że polscy trenerzy są w jakikolwiek sposób gorsi (czego świetnym przykładem jest Łukasz Kruczek). Po prostu powinni

O sporcie biernymPodobno, jeśli się głęboko w Coś wierzy, to się sPełnia. Ciekawe, jak bezkresna musiała być wiara PolskiCh kibiCów, skoro nasi sPortowCy zgotowali nam tak udany rok.

przestać mieć wyłączność na polskie ka-dry. No i ostatni ważny czynnik – szkolenie młodzieży. Choć gryzie się to ze statystyka-mi odnośnie zwolnień z zajęć wychowania fizycznego niemal co trzeciego ucznia, to jednak warto zwrócić uwagę, że coraz więcej talentów trafia do klubów sportowych. Tam z roku na rok coraz lepiej wygląda kwestia zaplecza (choć niestety w wielu rejonach i dyscyplinach sytuacja finansowa nie pozwa-la na rozwój, a nawet doprowadza do regresu w warunkach dla zawodników).

Co nas jeszcze czeka?Rok 2014 jeszcze się nie zakończył. 14 listo-pada Polska zagra z Gruzją w piłkę nożną i znów wszyscy zasiądą przed telewizorami (jak napisali w pewnym portalu specjalizu-jącym się w wymyślonych wiadomościach, zwycięstwo z Niemcami starczy Polakom na 600-800 lat, brzmi zabawnie, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby wspominano o nim jeszcze przez pół wieku...). Warto pamiętać także o listopadowych mistrzostwach w pod-noszeniu ciężarów oraz pływaniu na krótkim basenie w grudniu – sportach, dającym kibi-com powody do zadowolenia od zawsze. No i znów zaczną się skoki narciarskie…

PIOTR OSSOWSKI

ja za ciebie nie będę szukać durnych obrazków

fot.

freei

mag

e.com

Page 14: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201414

DZIAŁ KSIĄŻKOWY

Dziennikarka, przeprowadzając liczne wywia-dy, słuchając zeznań świadków i wyjaśnień kobiet zasiadających na ławie oskarżonych, docieka źródeł ich agresji oraz głównych mo-tywów działania winowajczyń. Bonda pragnie wyczytać z ich twarzy prawdziwe emocje, które za więziennymi murami są zagłuszane. Wykreowany przez środki masowego prze-kazu wizerunek zdegenerowanych i bezlito-snych bestii ukrytych w ludzkiej, nierzadko pięknej, skórze według autorki stanowi zna-komity podtekst do tego, by przyjrzeć się tym kobietom z bliska. Jednocześnie Bonda stara się odpowiedzieć na pytania: jakie są polskie morderczynie i co wyróżnia je spośród reszty społeczeństwa?Historie i informacje przedstawione w książce są autentyczne, zmienione zostały wyłącznie personalia niektórych postaci. Podczas lektu-ry – podobnie jak Bonda w czasie przeprowa-dzanych rozmów – przeżyłam niemałe zasko-czenie. Z każdą przewróconą kartką, z każdym następnym akapitem poznawałam nie kolejną zabójczynię, lecz kobietę odznaczającą się niezwykłą charyzmą, poczuciem inteligencji i dozą humoru. Co dziwne, niektóre z nich budziły moją sympatię – a wcale nie zapom- niałam, za co zostały skazane. Zastanawiam

się, czy nie będzie bluźnierstwem stwierdze-nie, że tym czternastu opisanym w książce kobietom należy się szacunek. Szacunek za odwagę. Może warto wziąć za dobrą monetę to, że otwarcie mówią o popełnionych przez siebie zbrodniach, starają się naprawić swój błąd poprzez poprawienie stosunków rodzin-nych, chcą realizować swoje marzenia? Jak mówi powiedzenie – im dalej w las, tym więcej drzew. I więcej refleksji. Kobiety, o któ-rych pisze Bonda, nie urodziły się morderczy-niami. Ich życie było niewinne i poukładane, a nawet, jeśli któraś z nich kiedykolwiek ze-tknęła się z degeneracją czy patologią, wzbra-niała się myśli o możliwości popełnienia po-dobnego przestępstwa. Polskie morderczynie doskonale ukazują cały szereg uwarunkowań psychospołecznych oraz splotów niekorzyst-nych okoliczności, które decydują o tym, że zabijają właśnie kobiety. Często bite, maltre-towane, poniżane i żyjące w rodzinach dys-funkcyjnych, po przelaniu się czary goryczy, postanawiają się zemścić na swoich dotych-czasowych oprawcach. Jednakże nie jest to jedyna z przyczyn ich agresji – zabijają, bo za-zdroszczą, bo czują urazę i krzywdę; zabijają, bo chcą zdobyć to, czego wcześniej nie posia-dały. Każda nich – mimo upodlenia, jakim jest

Zabójczynie własnych marzeń„kobieta jest organizmem ultradoskonałym. PotraFi się regenerować Po ekstremalnie CiężkiCh doświadCzeniaCh. Prze-trwa wszystko.” – stwierdziła niegdyś katarzyna nosowska, wokalistka wsPółPraCująCa z zesPołem hey. zuPełnie inaCzej interPretuje obraz wsPółCzesnej kobiety jej imienniCzka – katarzyna bonda, która w swoim kryminalnym dokumenCie Pod tytułem Polskie morderczynie daje świadeCtwo doświadCzeń, uCzuć, wyrzutów sumienia i Planów na Przyszłość kobiet--więźniarek, skazanyCh z ParagraFu 144. kodeksu karnego na karę Pozbawienia wolnośCi.

przecież pozbawienie wolności i przebywanie w celi z kilkoma innymi osobami – ma marze-nia, nadzieję.  Niemniej jednak, należy mieć na uwadze to, iż Bonda w żaden sposób nie usprawiedliwia swoich bohaterek, nie tłuma-czy ich zachowań ani nie poddaje społeczne-mu ostracyzmowi. Wręcz przeciwnie, autorka zna się na rzeczy i składa na ręce czytelnika dzieło bezstronne, nieoceniające więźniarek a przedstawiające ich historie z różnorodnej perspektywy. Niewątpliwie, jest to książka otwierająca oczy. Otwierająca oczy na (nie)sprawiedliwość życia i wymiaru sprawiedliwości. Za dobrą stronę Polskich morderczyń przystoi uznać jej wiarygodność i szczerość. Prosta, a jedno-cześnie skupiająca uwagę metoda przekazu, rzeczowość, obiektywizm narracji i świetnie nakreślone portrety osobowościowe kobiet – a to wszystko okraszone autentycznymi zdjęciami, wypisami z akt sądowych oraz epi-logiem, na który składają się profesjonalne opinie grupy specjalnie powołanych do tych celów biegłych psychologów i psychiatrów. Prawdziwa gratka nie tylko dla fanów krymi-nalistyki i kryminologii!

PATRYCJA ZIEMIŃSKA

fot.

flick

r.com

Page 15: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201415

DZIAŁ FILMOWY

Noe: Wybrany przez Boga (reż. Darren Aronofsky, 2014) to seans, który budzi niedosyt. Ta współczesna interpretacja historii potomka Seta, który próbuje przeciwdziałać wizji potopu świata, wzbogacona została o akcenty fantasy i melodramatu. Po wygnaniu Adama i Ewy z Edenu okazuje się, że świat dzieli się na dwie grupy: gwałcących pra-wo potomków Kaina oraz pobożnych naśladowców Seta. Bóg prze-mawia do Noego, ostatniego sprawiedliwego, aby ten zrealizował plan oddzielenia ziarna od plew. Zadaniem śmiertelnika jest zbudowanie Arki Przymierza, celem uratowania swojej rodziny i przedstawicie-li fauny od szerzącego się zła. Czy oznacza to, że pokusa nie dotyka wiernych Bogu? Czas okrutnych cudów trwa. Artyzm usprawiedliwia mitologizacyjną wizję reżysera, jednakże nie trudno o wrażenie, że pomysłodawca zlekceważył nakładany na niego wzór oczekiwań. W tegorocznym filmowym obrazie amerykańskiego twórcy brak muzycznej nutki, która raz usłyszana będzie budzić grozę (jak np. utwór Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta upowszech-niony w Requiem dla snu). Czuć także niedosyt inteligentnej prowo-kacji, która towarzyszy przy projekcji Pi (w Noe: Wybrany przez Boga wszystko jest przewidywalne, hollywoodzkie). Niedoprecyzowaniem jest brak surowej prostoty (doskonale uwiecznionej w Zapaśniku). Ponadto brakuje wyrazistego rysu psychologicznego bohatera (nie-konsekwencja w kreacji Noego pokazuje jak blisko i daleko mu do potomka Kaina). Natomiast obecne są piękne ujęcia (tak również w Źródle), jednak w ostatecznym rozrachunku motyw z jagódkami tylko w kilku sekundach rekompensuje te niepowetowane nadzieje. Noe: Wybrany przez Boga to doskonały przykład na przejście z kina niezależnego do wysokobudżetowych projekcji. Historia Noego jest fabułą kreślącą najrozmaitsze morały, wszystkie należące do świata miłości: romansowej, rodzicielskiej, boskiej. Aronofsky, nakładający togę moralisty, jest dla mnie kimś obcym.

ŻANETA SZLACHCIKOWSKA

Miłość po francusku (reż. David Moreau, 2013), wykorzystując klasycz-ny na mapie kina wątek różnicy wieku między dwojgiem ludzi (jak np. Lolita, Elegia, Dziewczyna z sąsiedztwa, Sara), dokonuje przesunięcia tych wytartych akcentów. Strzała Erosa dotyka 38-letnią Alice (w tej roli Virginie Efira) oraz 20-letniego Balthazara (granego przez Pierre-`go Niney), lekkoducha, który bez pamięci zakochuje się w atrakcyj-nej partnerce. Pojawia się tak doskonale znany widzom kontrast nie tylko wieku, światopoglądu, lecz także ubioru. Efekt? Poprawna dla oczu komedia, której motywem przewodnim jest niezobowiązujący flirt.Alice to przykładna dziennikarka. Wyznacznikami jej biurowej sty-lizacji są włosy upięte w kok oraz obowiązkowa garsonka. Kobieta z powodzeniem mogłaby podkreślać atuty swej urody: jest zgrabną blondynką o długich nogach. Nie czyni jednak tego, ponieważ uparcie wierzy, że sumienna praca przybliży ją do upragnionego awansu. Ale czas płynie nieubłaganie. Niestety, kompetencje nie wystarczają. Po zabawnym incydencie w samolocie rodzi się pomysł, aby zszokować opinię publiczną (zwłaszcza szefa!) gwałtowną burzą uczuć do obce-go chłopaka.Obraz Moreau to odpowiedź na wizerunek dzisiejszych czasów. Są za-tem zdjęcia pstrykane z ukrycia przez nieznajomych (celem opubliko-wania fotografii na serwisie społecznościowym Twitter), nagonka na eksponowanie seksualności czy wyścig szczurów. Komedia subtelnie prowokuje do dysputy na temat tego, co świadczy o rzetelności wyko-nywanego zawodu.W tej lekkiej opowieści ukryte są również pierwiastki wzywające do polemik o szerokim spektrum do namysłu, spośród których prym wiedzie kwestia szczerości uczuć. Czy kobieta o jasno wyznaczonych celach ulegnie młodzieńczemu wigorowi? Podpowiem tylko tyle, że związek Alice i Balthazara obserwuje się bez znużenia. A jeśli taki był cel reżysera – zdecydowanie wygrał tę konfrontację z widzem.

AGNIESZKA SZLACHCIKOWSKA

Czwartkowe seanse w Dyskusyjnym Klubie Filmowym

6 XIGeograf przepił globus (Gieograf globus propił), reż. Aleksandr Wieledynski, Rosja 2013

13 XI Mama (Mommy), reż. Xavier Dolan, Francja/Kanada 2014

20 XIWitamy w Nowym Jorku (Welcome to New York), reż. Abel Ferrara, USA/Francja 2014

27 XIWyjątki z dekalogu (I Lossens Time), reż. Soren Kragh-Jacobsen, Szwecja/Dania 2013

Redakcja Atheneum ma do rozdania trzy wejściówki na projekcje filmowe, realizowane w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego.

Seanse odbywają się co czwartek, o godz. 19.30 w Pałacu Młodzieży przy ul. Jagiellońskiej 27. Cena biletu ulgowego za okazaniem ważnej legitymacji

studenckiej wynosi 5 złotych.

Aby zdobyć pojedynczą wejściówkę, wystarczy podać tytuł filmu, w którym zagrała Emma Watson (oprócz Noe: Wybrany przez Boga).

Odpowiedzi wraz z danymi uczestnika (imię i nazwisko, rok oraz kierunek studiów) należy przesłać na adres: [email protected]

do 14 listopada z dopiskiem „Recenzje”. Redakcja poinformuje zwycięzców o wygranej.

Bajka o Arce Noego Z młodszym o 18 lat

KONK

URS

Page 16: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201416

KULTURA W BYDGOSZCZY

Baśniowy świat i gra symboli w najlep-szym wydaniu już

wkrótce w Bydgoszczy. W Galerii Miejskiej BWA wystawione zostaną pra-ce Ryszarda Horowitza z okazji jego 75. urodzin. Twórca uważany jest za pioniera stosowania efek- tów specjalnych w czasach poprzedzających udział technologii cyfrowej.Tym razem najlepsze i najbardziej znane fotografie wybrane zosta-ły przez samego autora, który uświetni tegoroczną edycję Festiwalu CAMERIMAGE. Otwarcie wystawy odbędzie się 16 listopada o godz. 18. Prace można oglądać w BWA do 15 lutego 2015r.

Zbliżają się dwa dni koncer-tów, warsztatów i perfor-

mence! Tegoroczna 10. edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej i Sztuk Wizualnych będzie niezwykła nie tylko ze względu na okrągłą rocznicę, ale również na ogól-nopolski charakter organizacji tego przedsięwzięcia. Tym ra-zem „Mózg Festival” wykracza poza Bydgoszcz i pojawi się także w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Najwięcej atrak-cji zorganizowano jednak w naszym mieście. W dniach 7-8 listopada w klubie Mózg będzie można zobaczyć występy muzyków m.in. z Tokio, Nowego Jorku, Sydney czy Berlina. Szczegółowy plan festiwa-lu znajduje się na stronie internetowej lokalu.

„Wojny i konflikty zbrojne po II

wojnie światowej” to te-mat konferencji organi-zowanej przez Muzeum Wojsk Lądowych w Byd-goszczy. Uczestnicy spot- kania będą starali się w nowoczesny sposób opisać działania bojowe oraz strategie wykorzystywania techniki podczas konfliktów zbroj-nych. Zaprezentowane zostaną również problemy badawcze związa-ne z prowadzeniem prac naukowych na ten temat. Konferencja roz-pocznie się 5 listopada o godz. 10 w Klubie Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych przy ul. Sułkowskiego 52a.

Kawałki „Ooo kończy się już noc” czy „Janko, Janeczko” zna już każdy. Gwiazda Otrzęsin Studenckich UKW sprzed dwóch lat

ponownie zawita w Bydgoszczy. Bracia Figo Fagot wystąpią tym razem w Estradzie 8 listopada. Bilety w cenie 30-35zł do nabycia w klubie lub w Catridge World przy ul. Dworcowej 22. Koncert rozpocznie się o godz. 20.

Mieszanka scenicznych charakterów i spojrzeń na to, co nas bawi na co dzień – taką atrakcję zapewnia Polska Liga Stand-upu,

która 16 listopada wystąpi w klubokawiarni 1138 w Bydgoszczy. 15 komików z całego kraju, podzielonych na trzy grupy, zawalczy o awans do finału Polskiej Ligi, który odbędzie się w styczniu 2015r. Po wystę-pach punkty przyzna publiczność i to ona zadecyduje, kto przejdzie do kolejnego etapu konkursu. W ramach tego wydarzenia zaprezen-tuje się m.in. ośmiu komików z Bydgoszczy. Stand-up rozpocznie się o godz. 20.

Kolejna edycja Kongresu Kół już wkrótce! Samorząd Studencki UKW wraz z Fundacją ALUMNO zapraszają na prezentację kół

naukowych działających na polskich uczelniach wyższych. Wydarze-nie to ma także na celu integrację wszystkich uczestników spotkania. IV Bydgoski Kongres Studenckich Kół Naukowych. Studenci Miastu i Regionowi odbędzie się w dniach 13-14 listopada na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Więcej informacji na stronie internetowej www.kongres.ukw.edu.pl.

KAROLINA CZAJKOWSKA

75 prac na 75. urodziny

Studencie, trochę kultury!

Jubileuszowy „Mózg Festival”

Nowoczesność na froncie

Niekonwencjonalni bracia

Bitwa (nie) na żarty!

Wszystkie koła w jednym miejscu

Page 17: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201417

Film / RECENZJEPo

nied

ział

ek –

Czw

arte

k •

HA

PPY

HO

UR

21:0

0 –

22:0

0 •

piw

o za

3 z

ł

Page 18: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201418

DZIAŁ MUZYCZNY

Oj, długo czekaliśmy na ten album, długo. I nadzieje z nim związane też były duże. Ale po kolei. Marcin Pawłowski, znany lepiej jako Pawbeats, to bydgoski kompozytor i producent muzyczny. W swoim dorobku ma z jednej strony piękne instrumentalne ut-wory, a z drugiej współpracę z czołówką polskiej sceny rapowej. Odpowiadał za pod-kłady dla m.in. Piha i Bisza. Jego znakiem rozpoznawczym stały się dźwięki pianina. I tego na Utopii nie brakuje. Zresztą, nie tylko tego, bo jest to bodajże pierwsza polska płyta producencka w takim stopniu oparta na żywych instrumentach. Na wielu z nich zagrał sam Marcin, z resztą pomogli mu inni zdolni muzycy, w tym znany z zespołu B.O.K., grający na skrzypcach, Syluch. Efekt? Muzyka jest w większości melancholijna, pełna patosu, wręcz filmowa. Wpada w ucho i zostaje

W momencie, w którym gazeta

trafiła do druku, jest to jeszcze przyszłość, ale skoro czytacie te słowa, mogę to pot- wierdzić: na rynku

ukazała się nowa płyta grupy B.O.K.! Labirynt Babel pojawił się w dwóch wersjach – zwykłej oraz edycji limitowanej dla tych, którzy zamó-wili ją przedpremierowo. Wersja specjalna za-wiera dodatkową płytę DVD z dokumentem z trasy koncertowej zespołu. Znając możliwo-ści chłopaków, ten materiał to bydgoski must have!

Już 19 listopada każdy porządny żak

musi pojawić się na Otrzęsinach Studen- ckich w Łuczniczce. I tu nie ma co się dłu-go zastanawiać! Wię-cej o Otrzęsinach prze-

czytacie w zapowiedzi z tego numeru. Jak to kiedyś powiedział jeden z bydgoskich arty-stów – „nie wiem jak wy, ale ja się jaram!”

Jak co roku, do Bydgoszczy zawita Między-narodowy Festiwal Sztuki Zdjęć Filmo-

wych CAMERIMAGE. Impreza, która będzie trwać od 15 do 22 listopada zawsze przyciąga do miasta nazwiska światowego formatu oraz rzesze fanów kina. Szczegóły o tegorocznej edycji znajdują się na stronie internetowej: www.camerimage.pl.

Na 29 listopada w klubie Es-

trada przewidzia-ny jest koncert jed- nej z najgłośniej-

szych ostatnio kapel rockowych – Luxtorpedy! Support zapewnią: poznański duet Deep i Hans, czyli Pięć Dwa. Bilety w przedsprze- daży kosztują 38 zł. Także odkładajcie pie-niążki, bo będzie się działo!

Muzyka na listopadw tym numerze mam dla was reCenzję jednej z najgłośniejszyCh Premier ostatniCh tygodni. Płyty, która budzi skrajne emoCje, od Peanów zaChwytu, aż Po totalne odrzuCenie. Poza tym kolejne newsy z bydgoskiego kulturowego Podwórka i konCertową FotorelaCję. nieCh umilą wam listoPadowe wieCzory. enjoy!

Pawbeats – Utopia

w nim na dłużej. Założę się, że wielu rapowych purystów będzie miało problem z jej prze-słuchaniem. Chociaż wokalnie mamy tu praw- dziwą polską czołówkę, to Pawbeats ich nawijki połączył z brzmieniami ocierającymi się często o pop, jazz, a nawet drum and bass! I niestety, nie każdy z MC poradził sobie na takich podkładach. Ci, którzy to zrobili, pokazali prawdziwą klasę. Zeus w Widnokręgu serwuje jeden ze swoich najlepszych tekstów. Cira utwierdza mnie w przekonaniu o swojej wielkości. Lilu zgrabnie łączy rap ze śpiewem na niecodziennym dla hip hopu rytmie 7/4 w Porozmawiaj z nią. Nawet Mam Na Imię Aleksander, którego fanem nie jestem, pokazał się z bardzo dobrej strony! Dla takich występów, a jeszcze bardziej dla wyśmienitej muzyki warto kupić tę płytę.

DZIAŁ MUZYCZNY REDAGUJE ŁUKASZ PŁACZKOWSKIWięcej Łukasza: www.youtube.com/thewoocash052

Page 19: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201419

(FOTO)RELACJA

Page 20: Atheneum nr 18/2014

LISTOPAD 201420

7

2

5

6

183

3

75

6

8

1489

619

23

8

7

#11492 Poziom trudnosci: sredni

9

5

7

9

3

6

3

2

7

482

1

83

9

51

8

6

4

73

#19060 Poziom trudnosci: sredni

1

5

37

2

4

6

7

48

1

1

653 2

4

5

7

2769

3

#89583 Poziom trudnosci: sredni

19

5

7

3

7

3

8

4

86

51

86

2

5

7

6

1

9

#220812 Poziom trudnosci: sredni

7

4

65 4

97

2

1

3

687

3

4

5

18

4

9

5

6

7

3

#155673 Poziom trudnosci: sredni

159

8

2

3 8

25

7

3

1

4

45

1

2

7

6

4

5

19

6

#168757 Poziom trudnosci: sredni

Wie

cej s

udok

u na

stro

nie

http

://su

doku

.cba

.si/

Zbyt

trud

ne?

Spr

awdz

rozw

iaza

nie

na h

ttp://

sudo

ku.c

ba.s

i/