Pociągały go pozornie proste zabiegi, które z równym powodzeniem stoso-
wali pisarze i filmowcy, a jeszcze lepiej zwykli przechodnie, cisnący się po
zatłoczonych, miejskich ulicach: wyprzedzenie. Na tle pierwszego obrazu –
wszystkiego, co mógł zobaczyć lub co wpadło mu w ręce – pojawiał się nie-
spodziewanie drugi element, zalążek, pestka, obrastająca z czasem jak owoc
soczystą opowieścią.
Wszyscy szukamy w życiu historii. Któregoś dnia, pewnego miesiąca, jakiegoś
roku, zaczęła go nawiedzać pewna fantazja o specyficznym okresie życia,
gdy istoty ludzkie czegoś intensywnie poszukują. Zaczyna się niewinnie. Zbie-
rają znaczki, układają je przemyślnie w klaserach, czasem chowają po kiesze-
niach kamyki, a jeszcze inni wyruszają na strychy w poszukiwaniu opowieści.
Na pewno dla większości jest to okres dzieciństwa, jednak tylko niektórzy,
przecierając kurz w oku, potrafią w nim znaleźć zalążek do dalszego życia.
On był jedną z tych osób. Nie wiem, czy przeżył te poszukiwania całkiem spo-
kojnie, czy spotykały się one z młodzieńczą burzą i naporem. Nigdy o to nie
pytałam, ale też ta wiedza nie była mi do niczego potrzebna. A teraz patrząc
na krążące po jego pracach linie, byłam wręcz pewna, że to, co do tego do-
prowadziło, cudownie go cieszyło.
Wystarczyło tylko spojrzeć. Korzystał ze wspomnień, skojarzeń i doświadczeń.
Rozszyfrowywał symbole, obracał je jak dojrzałe jesienne jabłko we wszystkie
strony w tym samym czasie. Lubił pewnego rodzaju układanki. Czasem miał
wrażenie, że zaczyna ciągle od nowa. Niektórzy mówili, że w wyjątkowy spo-
sób potrafił odbijać się od przeszłości. Kolorem, gestem, ba – nawet prostą,
geometryczną linią. Czytał o inspiracjach dadaizmem, kolażem, wszystkim co
kręciło się wokół osi koła czasu. Owszem, pociągała go ta wizja. Nigdy bowiem
nie interesował go chaos sam w sobie i to też miało swoją wagę.
Kurz w oku
Któregoś dnia zapragnął po swojemu to wszystko uporządkować. Był to ro-
dzaj prostego połączenia. Pewnego gestu. Zaczął wprowadzać do swojego
świata, proste geometryczne formy, trochę przypominające krzyżówki, które
z czasem zaczęły się rozrastać. Czy tak to właśnie miało wyglądać? Co za
pytanie! Wystarczyło przyjrzeć się temu, co zrobił, żeby przekonać się, że tak
właśnie miało być. Temat przewodni jego świata nagle, zaczynał się rozwijać,
płynął, wraz ze słowami o wielkich wieżowcach, starych gazetach, zwłaszcza
przy tych najbardziej powszechnych i pozornie banalnych, kupowanych za
grosze na pchlich targach. Załamane, ale proste i klarowne, biegnące – ale
dokąd? Jakim trzeba było być malarzem, artystą, żeby zobaczyć to wszystko
tak prosto i tak niezwykle naraz? Przy końcu myśli, gestu musiał czuć ulgę,
szmer pędzla po płótnie zastygał.
Gdy patrzył na to wszystko, było w tym coś ekscytującego: tu i tam, ład
i chaos, lekkość i powaga, zaangażowanie i dystans. Wszystko poplątane, ale
i niezwykle klarowne. Zupełnie jak w pierwszym dniu świata, którego nikt nie
miał prawa pamiętać.
Marta Kudelska
Kraków, 23.09.2015
„Kurz w oku”Mateusz Szczypiński „Kurz w oku”
9 pażdziernika - 21 listopada 2015
Publikacja towarzysząca wystawie w galerii Dwie Lewe Ręce
Nadkład: 150 egz.
Kuratorka wystawy: Marta Kudelska
Koordynator wystawy: Maciek Skobel
Galeria Dwie Lewe Ręce
www.dwielewerece.art.pl
Współorganizatorzy wystawy:
Instytucja Kultury Katowice - Miasto Ogrodów
Galeria lokal_30