Fakt, fikcja i fotografia albo co się zdarzyło we FreshwaterPomysł, wstęp i przekład
Magda Heydel
Wydawnictwo Znak
Kraków 2013
Virginia Woolf Julia Margaret Cameron Maria Poprzęcka
5
Magda Heydel
„Daleko wam do niej”
Virginia Woolf, Julia Margaret Cameron i kobiece biografi e niekonwencjonalne
„Sztuka jest raczej bzdurna, ale nie mam zamiaru przej-
mować się, czy zrobię dobre wrażenie jako dramato-
pisarka” – zanotowała Virginia Woolf 1 stycznia 1935 ro-
ku, kiedy trwały przygotowania do wystawienia jedy-
nego w jej dorobku dramatu, trzyaktowej komedii Fresh-
water. Premiera odbyła się 18 stycznia tego samego roku
w londyńskim atelier siostry Virginii Woolf, malarki Va-
nessy Bell, przy Fitzroy Square 8. Spektakl uświetnił ob-
chody siedemnastych urodzin córki Vanessy Angeliki,
która sama zagrała rolę swojej rówieśnicy Ellen Terry.
Obsada aktorska była tego wieczoru imponująca, na
scenie pojawiły się najważniejsze postaci grupy arty-
stycznej Bloomsbury. W Julię Margaret Cameron wcie-
liła się sama Vanessa Bell, w rolę pana Camerona –
Leonard Woolf, Wattsa przedstawiał malarz Duncan
6
Grant, Tennysona – Adrian Stephen, brat Virginii i Va-
nessy, jego córki Ann i Judith grały odpowiednio służącą
Cameronów oraz morświna, porucznikiem Craigiem
był starszy syn Vanessy Julian Bell, królową Wiktorią –
przyjaciółka Angeliki Eve Younger, a marmozetą – Mitzi,
słynna marmozeta Woolfów, której mordka, jak wiemy
z dzienników i korespondencji Woolfów, do złudzenia
przypominała twarz Goebbelsa. Na widowni zasiadło
około osiemdziesięciorga zaproszonych gości, któ-
rzy po trwającym mniej więcej godzinę i zagłuszanym
gromkim śmiechem przedstawieniu przeszli do sąsia-
dującego z pracownią mieszkania Duncana Granta na
przyjęcie. Przebieg i nastrój tego wieczoru znamy z re-
lacji i wspomnień jego uczestników, tekst wystawianej
sztuki szczęśliwie zachował się i został odnaleziony,
doczekał się nawet znacznie późniejszych realizacji te-
atralnych. Podobne wydarzenia artystyczno-towarzy-
skie odbywały się w Bloomsbury regularnie, choć nie
wszystkie, niestety, zostały tak dobrze zapamiętane
i odtworzone. W dziennikach i korespondencji osób
związanych z grupą Bloomsbury z lat dwudziestych
i trzydziestych znajdują się natomiast liczne opisy ba-
lów kostiumowych, plenerowych spektakli urządzanych
na wsi i przedstawień w londyńskich pracowniach.
Najsłynniejszym z tych, jak byśmy dziś pewnie po-
wiedzieli, happeningów urządzonych przez blooms-
burczyków była znacznie wcześniejsza „Dreadnought
7
Hoax”, czyli „heca na Dreadnought” z roku 1910. Grupka
przyjaciół (w ich liczbie Virginia Stephen) z poczernio-
nymi twarzami, odziana w turbany i egzotyczne szaty,
podając się za oficjalną delegację cesarstwa Abisynii,
zjawiła się z wizytą rangi państwowej na pokładzie
„Dreadnought”, najnowocześniejszego okrętu wojen-
nego w marynarce Jej Królewskiej Mości. Cesarz i jego
świta, zapowiedziani wcześniej depeszą z Minister-
stwa Spraw Zagranicznych, zostali przyjęci ze wszyst-
kimi honorami, z trudem tylko ratując się od koniecz-
ności odebrania salwy honorowej, której podmuch
groziłby zerwaniem przyklejonych bród.
Wśród urządzanych w Bloomsbury wydarzeń ści-
śle teatralnych znalazły się między innymi nieprzy-
zwoita przeróbka wychwalającej cnotę niewinności
maski Comus Johna Miltona czy zainspirowana donie-
sieniami prasowymi o „molestującym panienki gentle-
manie” komedia Don’t Be Frightened, Or Pippington Park,
której ostatnią sceną było pas de deux w wykonaniu
Lydii Lopokovej, tancerki baletu Diagilewa, i jej męża
Maynarda Keynesa, jednego z najwybitniejszych eko-
nomistów XX wieku. Była też sztuka o Janie Chrzci-
cielu, z rekwizytem w postaci wykonanej przez Dun-
cana Granta kartonowej głowy ociekającej barwioną
na czerwono żelatyną.
Maszynopis Freshwater został odnaleziony wśród
papierów pisarki w 1969 roku, po śmierci jej męża
8
Leonarda. Akcja trzyaktowej komedii – absurdystycz-
nej, a zarazem opartej na faktach z życia postaci hi-
storycznych – umiejscowiona jest w Dimbola Lodge,
domu ciotecznej babki pisarki, wiktoriańskiej fotogra-
ficzki Julii Margaret Cameron i jej męża, prawnika Char-
lesa Haya Camerona, nad zatoką Freshwater, na leżą-
cej u południowych wybrzeży Wielkiej Brytanii wyspie
Wight. Prócz państwa Cameronów bohaterami dra-
matu są poeta laureat Alfred Tennyson, który był ich
wiejskim sąsiadem, malarz symbolista George Watts
i jego żona, młodziutka Ellen Terry, oraz inne osobisto-
ści życia intelektualnego i artystycznego drugiej połowy
XIX wieku w Anglii, wśród nich marmozeta, morświn,
przystojny porucznik marynarki Jej Królewskiej Mości
oraz Jej Królewska Mość we własnej osobie, która także
miała swoją letnią rezydencję na wyspie Wight.
19 stycznia 1935 roku pisarka zanotowała w dzien-
niku: „Sztukę wystawiono wczoraj, a ja w rezultacie je-
stem dziś rano wyjałowiona umysłowo i tego zeszytu
mogę użyć jedynie jako poduszki. Twierdzi się oczywi-
ście, że to wielki sukces; bardzo dobrze jest raz na jakiś
czas mieć taki luźny wieczór pełen śmiechu”. Można
sobie wyobrazić, ile radości miała grupa artystów, któ-
rzy w atmosferze świetnej zabawy wystawiali farsową
sztukę o grupie artystów poprzedniego pokolenia. Wy-
śmiewając się z ekscentrycznych zachowań, których
sami byli najlepszym przykładem, bloomsburczycy
9
mogli się w tej komedii przejrzeć jak w lustrze. Prze-śmiewcza krytyka miesza się w sztuce Virginii Woolf z podziwem i czułością – przenikliwą ocenę własnych korzeni, a wręcz swoiste rozliczenie z pokoleniem ro-dziców zabarwia ciepła nuta parodii i autoparodii.
Fabuła jest tyleż nieskomplikowana, co absurdalna, a zarazem zasadniczo opiera się na ścisłych faktach biograficznych. Państwo Cameronowie czekają w Dim-bola Lodge na dowóz trumien, które chcą wziąć ze sobą w podróż do Indii (w rzeczywistości wybierali się na Cejlon, gdzie mieli plantacje kawy). Spodziewają się umrzeć w Indiach (rzeczywiście pani Cameron zmarła na Cejlonie), a tam trumien najpewniej nie będzie, więc ich ciałom groziłoby pożarcie przez termity. Czekając na trumny, wraz ze swoimi gośćmi zajmują się sztuką: siedemdziesięcioletni George Watts maluje swoją nie-letnią żonę jako „Skromność u stóp Mamona”, pani Ca-meron podkrada mu modelkę, by komponować własne zdjęcia, Alfred Tennyson, któremu Ellen Terry zostaje usadzona na kolanach, w erotycznym podnieceniu re-cytuje poezję, pan Cameron tymczasem rozmyśla o In-diach, kraju wolności, piękna i wyzwolenia od cie-lesnych oków, a także od ubrania i przymusu higieny. Awantura zaczyna się w chwili, kiedy znudzona po-święcaniem się dla sztuki Ellen Terry opuszcza tę kra-inę wzniosłej fikcji, by spotkać się z „faktem”, czyli z przystojnym oficerem marynarki, który namówi ją na ucieczkę ze sztuki do życia.
10
Wszystko skąpane jest w surrealistycznej aurze, a opisane językiem muzycznym, rytmicznym, humo-rystycznym, pełnym ukrytych cytacji, gry słów i ka-lamburów. Woolf szydzi z niemalże religijnego podej-ścia swoich bohaterów do wielkiej sztuki, z obsesji głębokich symbolicznych znaczeń, z romantycznych idei piękna i prawdy oderwanych od realnego życia. Szyderstwo ujawnia także drugie dno przedstawia-nego świata: skrępowanie wolności życiowej i osobi-stego rozwoju, hipokryzję konwenansu oraz pozornie tylko niewzruszoną strukturę społeczną, na której spo-dzie znajdują się służący, a na wierzchołku – królowa Wiktoria. Mamy więc przed sobą satyrę na epokę wik-toriańską z jej represyjnym systemem kontroli społecz-nej, dotyczącej zwłaszcza kobiet, i sztywną hierarchią wartości, widzianą jednak przez pryzmat ekscentry-ków, którzy się w jej ramach nie mieszczą. Zobaczo-ny w krzywym zwierciadle, świat ten ujawnia pozory przysłaniające jego prawdziwe oblicze, któremu dale-ko do wzniosłej, szlachetnej posągowości.
Oto pani Cameron porywa nieletnią modelkę jed-nemu starcowi (Wattsowi) i usadza ją na kolanach drugiego (Tennysona), by żywą dziewczynę przemie-niać z symbolu w symbol: „Skromność u stóp Mamona” staje się „Muzą adorowaną przez Poetę”. Ponieważ jed-nak Muzie brak skrzydeł, artystka zaczyna wybebe-szać szuflady komody, gdzie znajduje wszystko, tylko nie to, czego jej trzeba:
11
Ręczniki, prześcieradła, piżamy, spodnie, szlafroki,
gorsety – gorsety są, ale skrzydeł nie ma. Spodnie
są, ale skrzydeł nie ma. Oto satyra na życie współ-
czesne! Gorsety są, ale skrzydeł nie ma!
– wykrzykuje i natychmiast każe służącej zabić indyka,
a kiedy wraca triumfalnie z jego skrzydłami, zastaje
Tennysona w stanie erotycznego pobudzenia, wpa-
trzonego bynajmniej nie w symbol Muzy, ale w żywą
Ellen, oraz skonsternowanego Wattsa, starczego męża
dziewczyny, który stwierdza: „Nie w pełni akceptuję
kompozycję tego dzieła, Julio”.
Pokazanie „strasznych wiktorian”, z ich gorsetami
i skrzydłami, w krzywym zwierciadle komedii służy nie
tylko krytyce ideologii i modelu życia poprzedniego po-
kolenia, lecz również przenikliwemu odczytaniu jego
sztuki. Od satyry na hipokryzję społeczeństwa wikto-
riańskiego Woolf prowadzi nas ku interpretacji dzieł
artystów tamtej epoki, ujawniając zawarte w nich ele-
menty przewrotne, dywersyjne w stosunku do ich solen-
nej, oficjalnej, wymowy ideowej. Dotyczy to zarówno
malarstwa Wattsa i poezji Tennysona, jak fotografii Ca-
meron, które aż kipią od erotycznej energii. Sztuka Ju-
lii Margaret Cameron w interpretacji Woolf bynajmniej
nie jest sentymentalno-niewinnym hobby starszej pani,
przeciwnie – budzi niepokój i podniecenie; wpisuje się
we wzorce epoki, ale w istocie rozsadza je od środka.
12
Ellen Terry, wokół której toczy się zasadnicza in-
tryga, przedstawiona jest jako osóbka z wdziękiem gra-
jąca na nosie tym, od których powinna czuć się za-
leżna. Po pierwsze, nie pozwala się użyć jako rekwizyt
do tworzenia symbolicznych przedstawień i bez wa-
hania realizuje własne pomysły na życie, wybierając
kąpiel w morzu zamiast pozowania, młodego oficera
marynarki zamiast starca artysty i śledziki zamiast sło-
wików. Po drugie, kpi z rytuału i konwenansu rządzą-
cego życiem społecznym. W drugim akcie, po krót-
kich ustaleniach z przystojnym porucznikiem Johnem
Craigiem, ciska obrączkę ślubną, pochodzącą z grobu
Laury, a może Beatrycze, w paszczę morświna, mó-
wiąc: „Teraz jesteś, morświnku, poślubiony panu Watt-
sowi. Niestraszny trud, gdzie wzniosły cel, morświnku.
Patrz w górę! I nie ruszaj się. Mam nadzieję, że to była
samica morświna [...]”. Młodsza od pozostałych prota-
gonistów o co najmniej pół wieku, Ellen już nie należy
do ich świata. Tak jak rodzeństwo Stephenów, które
wyprowadziło się z dostojnego, lecz dusznego Hyde
Park Corner, i ona opuszcza bez żalu dom we Freshwa-
ter, by wynieść się nie gdzie indziej, tylko do Blooms-
bury, gdzie nie będzie pszczół, jabłoni i słowików, za to
znajdą się chleb, masło, kiełbaski i śledziki.
Wątek Ellen Terry i porucznika Johna Craiga zapew-
nia komedii satyryczne napięcie, ale światem Freshwa-
ter rządzi pani Cameron. To ona jest najważniejszą
13
osobą dramatu, ona rozdaje role i o wszystkim decy-
duje – od mycia mężowskiej głowy, przez kompono-
wanie fotografii, po wyjazd do Indii. W przeciwień-
stwie do trzech siedzących w jej salonie mężczyzn jest
w nieustannym ruchu, napędza akcję, jako jedyna ma
bowiem kontakt z realnym światem, panuje nad nim,
zacho wując absolutną trzeźwość umysłu („Utonęła?
Tak się kończą te kąpiele. [...] I nic się już nie da zrobić,
żeby ożyła? Brandy – gdzie jest brandy?”), wydając po-
lecenia („No to pakujmy trumny i w drogę”) i rozwiązu-
jąc problemy (MARY: „Indycze skrzydła się nie miesz-
czą, proszę pani”. PANI C.: „Daj no je tutaj. Schowam do
torebki”).
Postać Julii Margaret Cameron jest w sztuce także
zasadniczym elementem dywersyjnym, nicującym
obraz epoki wiktoriańskiej jako czasów „sławnych
mężczyzn i pięknych kobiet”. Pani Cameron nie jest
piękna i na pewno nie wpisuje się w stereotyp „anioła
domowego ogniska”. To raczej władczyni przedsta-
wionego świata, bezwzględnie rządząca dworem do-
stojnych, ale niesamodzielnych i wymagających opieki
mężczyzn; wielka, silna, niezależna osobowość. Poja-
wiająca się na końcu sztuki postać królowej Wiktorii,
która przybywa niespodziewanie, by uhonorować or-
derami pozostałych w Dimbola po wyjeździe Camero-
nów i trumien Wattsa i Tennysona, to tylko jakby alego-
ryczne potwierdzenie zaskakującej prawdy: władza jest
14
w rękach kobiet – silnych, zdecydowanych, samodziel-
nych. Przed nimi klękają sławni mężczyźni.
Postać ciotecznej babki Julii, podobnie jak osoba
zbuntowanej Ellen Terry, wpisuje się w tworzoną przez
Virginię Woolf konsekwentnie w esejach, opowiada-
niach i powieściach kobiecą genealogię; autorka Fresh-
water przepisuje historię, na przykład historię własnej
rodziny, tak by ujawnić w niej i podkreślić dziedzictwo
kobiet: własnej matki, Julii Stephen – muzy artystów,
ale zarazem autorki opowiadań dla dzieci oraz esejów
o moralności i etyce pracy agnostyczek, pani Ramsey
z powieści Do latarni morskiej; swej ciotki Anne Thacke-
rey Ritchie, pisarki i memuarystyki, której postać posłu-
żyła jako pierwowzór pani Hilbery z powieści Noc i dzień;
Caroline Emelii Stephen, siostry Lesliego Stephena,
która nie tylko wydała listy swojego ojca, ale także na-
pisała książkę o religii kwakrów; pani Dalloway. Wśród
tych nadzwyczajnych kobiet miejsce ciotki Julii, z całą
otoczką rodzinno-towarzyskich anegdot, które Woolf
zawarła w poświęconych jej esejach, jest szczególne.
Otacza ją niezmiennie prawdziwe uznanie dla samo-
dzielnej artystki, która była zarazem artystką życia.
We Własnym pokoju Woolf mówi o zapomnianych
kobiecych biografiach, które czekają na spisanie. Liczne
eseje pisarka poświęciła opowieściom o życiu kobiet,
rekonstruowanym na podstawie listów, wspomnień,
rozmów i innych nieformalnych źródeł. Sporo takich
15
biografii w miniaturze – krótkich opisów czy wiele
mówiących scen – znaleźć można w jej powieściach.
W Nocy i dniu dwie kobiety, matka i córka, obie nietuzin-
kowe, odważne i samodzielne, nawet jeśli tkwiące w ro-
lach wyznaczonych im przez konwenans epoki, pracują
nad zakrojoną na wielką skalę biografią swojego ojca
i dziadka, wybitnego poety wiktoriańskiego. Dzieło stale
się rozsypuje i chyba nigdy nie zostanie ukończone, ale
przy okazji przeglądania archiwów rodzinnych matka
przekazuje córce wspomnienia o przodkiniach – nie po-
zbawione dystansu, lecz przede wszystkim nasycone
podziwem i zachwytem obrazy życia skazanego na
nieobecność w oficjalnym dyskursie. Warto przytoczyć
fragment tej sceny:
– To jest Janie Mannering [...] Na pewno opowia-
dałam ci, jak pewnego razu zastała kucharkę kom-
pletnie pijaną pod kuchennym stołem akurat tego
dnia, kiedy na obiedzie miała być cesarzowa. Za-
kasała aksamitne rękawy (bo sama zawsze nosi-
ła się jak cesarzowa), przygotowała cały posiłek,
a następnie zjawiła się w salonie, jakby cały dzień
przespała na posłaniu z płatków róż. Wszystko
umiała sama zrobić... one wszystkie umiały... zbu-
dować dom i wyhaftować halkę.
A to jest Queenie Colquhoun [...], która zabrała
ze sobą na Jamajkę trumnę wypakowaną pięknymi
16
szalami i czepkami, ponieważ na Jamajce nie moż-
na było dostać trumien, a ona miała obsesję, że tam
umrze (tak się zresztą stało) i że pożrą ją termity.
[...] Wam, młodym, może się wydawać, że jesteście
niekonwencjonalni, ale daleko wam do niej1.
*
Komedia Freshwater zachowała się w postaci dwóch ma-
szynopisów, które zostały po raz pierwszy opublikowane
w 1976 roku przez wydawnictwo Harcourt w opracowa-
niu Lucia P. Ruotola, a potem ponownie w 1985 roku
z kultowymi ilustracjami Edwarda Goreya. Dwa lata
wcześniej, w 1983 roku, w Nowym Jorku odbyło się
słynne przedstawienie Freshwater w reżyserii Simone
Benmussy z udziałem Eugène’a Ionesco, Alaina Robbe-
-Grilleta i Nathalie Sarraute. Na podstawie materiałów
archiwalnych oraz rozmów z uczestnikami wydarze-
nia Ruotolo starał się możliwie najdokładniej odtwo-
rzyć chronologię oraz okoliczności powstania i wysta-
wienia Freshwater. Niniejsze wydanie zawiera przekład
drugiej wersji dramatu, pochodzącej z roku 1935 i w ta-
kiej formie wówczas wystawionej. Poprzednia wersja
sztuki, znacznie się różniąca od zaprezentowanej, po-
wstała przypuszczalnie w roku 1923, choć Woolf wspo-
mina o pomyśle napisania komedii o Julii Margaret Ca-
meron już w roku 1919. 8 lipca 1923 roku pisarka notuje
17
w dzienniku, że bawi się pisaniem Freshwater, co sta-
nowi dla niej miłą odmianę podczas tworzenia powie-
ści „The Hours”, która ostatecznie będzie nosić tytuł Pani
Dalloway. Sztuka miała być zrealizowana jako przed-
stawienie bożonarodzeniowe w reżyserii Desmonda
McCarthy’ego, jednak nie została ukończona, a Virginia
Woolf wróciła do niej dopiero dekadę później.
Esej Julia Margaret Cameron został napisany jako
wstęp do albumu fotografii Cameron zatytułowanego
Victorian Photographs of Famous Men and Fair Women
(Wiktoriańskie fotografie sławnych mężczyzn i pięk-
nych kobiet) wydanego przez należące do Woolfów
Hogarth Press w 1926 roku. Album zawiera także szkic
Rogera Frya2 pod tytułem Mrs. Cameron’s Photographs.
Woolf przygotowywała się do pisania szkicu o ciotce,
czytając jej listy do swojej matki, Julii Jackson, primo
voto Duckworth, secundo voto Stephen, która była jedną
z ulubionych modelek fotograficzki. Oparła się także
na wspomnieniach Ethel Smyth i lady Troubridge3,
skąd, jak dowodzi Tristram Powell, pochodzą zawarte
w szkicu nieprawdziwe informacje.
Zwłaszcza postać ojca Cameron, Jamesa Pattle’a,
przedstawiona jest niesprawiedliwie. Nie ma dowodów
na to, że był pijakiem i oszustem, z czego był znany na-
tomiast jego brat. Co więcej, nieprawdziwa jest także
przytoczona w szkicu Woolf smakowita historia o nie-
udanych próbach wywiezienia jego ciała z Indii: grób
Jamesa Pattle’a znajduje się w Anglii, na cmentarzu
w Camberwell. Matka fotograficzki również zakończyła
życie spokojniej, niż to opisuje Woolf – nie była świad-
kiem wybuchu beczki-trumny i nie postradała zmy-
słów; będąc od wielu lat słabego zdrowia, zmarła na
statku w drodze do Anglii. Korekt wymaga też zawarta
w szkicu Woolf historia poprzedniego pokolenia, czyli
francuskie korzenie pani Cameron. Kawaler de l’Etang,
jej dziadek ze strony matki, został wygnany z dworu
Ludwika XIV przed rewolucją, zatem legendą jest jego
pobyt w więzieniu i cudowne ocalenie przed gilotyną;
jego żona nie mogła być damą dworu Marii Antoniny,
bo przyszła na świat w Indiach, a do Francji wyjechała
dopiero jako starsza osoba. Nieścisłe są też informa-
cje o prześlicznych siostrach Julii Margaret: najmłod-
szą z nich była nie imienniczka autorki szkicu, Virgi-
nia, ale urodzona w 1829 roku Sophie Pattle. Wszystko
to nie zmienia faktu, że esej Woolf jest biograficznym
tour de force.
Spis treści
Magda Heydel, „Daleko wam do niej”. Virginia Woolf,
Julia Margaret Cameron i kobiece biografi e
niekonwencjonalne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Virginia Woolf, Freshwater. Komedia . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
Virginia Woolf, Julia Margaret Cameron . . . . . . . . . . . . . . . . 71
Maria Poprzęcka, Szaleństwa babki Julii . . . . . . . . . . . . . . . 89
Przypisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107
Recommended