Upload
siw-znak
View
224
Download
1
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Krzysztof Składkowski: Wspólnie pokonajmy raka. Onkolog o nadziei
Citation preview
Dostają Państwo do rąk niezwykłą książkę. Lektura każdej jej strony to mniej strachu i mniej cierpienia.
To wiedza. Na miarę zdrowia i życia. Kamil Durczok
TTTTTTTTToooooooo wwwwwwwwwwwiiiiiiiiiiieeeeeeeeeedddddddddzzzzzzzzzzaaaaaaaaaa.. NNNNNNNNNNNaaaaaaaaaa mmmmmmmmmiiiiiiiiiiaaaaaaaaaarrrrrrrrrrręęęęęęęęęęę zzzzzzzzzzdddddddddrrrrrrrroooooooooowwwwwwwwwwwiiiiiiiiiiaaaaaaaaaa iiiii żżżżżżżżżżyyyyyyyyycccccccciiiiiiiiiiaaaaaaaaaa. KKKKKKKKKKaaaaaaaammmmmmmmiiiiiilllll DDDDDDDDuuuuuuuurrrrrrrccccccczzzzzzzzooooooooookkkkkkkkk
LLLLLLLLLLLeeeeeeeeeeekkkkkkkkkkkkttttttttuuuuuuuuurrrrrrrrrraaaaaaaaaa jjjjjjj jjjj jjjjjj yyyyyyyyy jjjjjj jjjjjj eeeeeeeeeerrrrrrrrpppppppppiiiiiiiiiiieeeeeeeeeennnnnnnnniiiiiiiiiiaaaaaaaaaa. Dostają Państwo do rąk niezwykłą książkę.
Lektura każdej jej strony to mniej strachu i mniej cierpienia. To wiedza. Na miarę zdrowia i życia.
Kamil Durczok
„To książka o raku widzianym oczami wybitnego onkologa i dwu jego bystrych pacjentek, szczęśliwie wyleczonych. Mówi nam – w sposób przystępny i zajmujący – o chorobach nowotworowych i o tym, jak stawić im czoła. Rozprasza lęk, przywraca nadzieję”.
Możesz wygrać z rakiem
Co zrobić, gdy pada diagnoza: rak? Gdzie szukać pomocy i jak walczyć z chorobą w polskich realiach? Ile się zmieniło w jej leczeniu i jakie terapie są najskuteczniejsze? Odpowiedzi na pytania, które stawiamy sobie w obliczu choroby, udziela profesor Krzysztof Składowski, jeden z najlepszych polskich onkologów. Czytelnicy znają go już z książki Kamila Durczoka Wygrać życie.
Profesor omawia przyczyny powstawania nowotworów, sposoby diagnosty-ki, leczenia, a przede wszystkim zapobiegania. Oswaja lęki pacjentów i ich rodzin, tłumaczy terminologię medyczną, pokazuje, że w chorobie i po niej można normalnie żyć. Rzeczowe wyjaśnienia lekarza przeplatają się z poruszającymi wyznaniami jego dwu pacjentek.
Ta książka daje nadzieję, że i u nas możliwa jest wygrana z chorobą,a lekarz z powołaniem to wcale nie taka rzadkość.
Prof. dr hab. med. KRZYSZTOF SKŁADOWSKIKierownik I Kliniki Radioterapii w Centrum Onkologii w Gliwicach, sekretarz Polskiego Towarzystwa Radio-terapii Onkologicznej. Jeden z najczęściej cytowanych na świecie polskich onkologów, autor kilkudziesięciu artykułów i kilkuset referatów. Był stypendystą w Na-tional Cancer Institute w Londynie, wykładał w Royal Marsden Hospital w Londynie, w MD Anderson Cancer Center w Houston, w Beaumont Cancer Center w Detroit i na uniwersytetach w Filadelfi i, w Tybindze i w Los Angeles.
Prof. Andrzej Szczeklik
Cena detal. 29,90 złDDDDDDDDDoooooooooossssssssssttttttttttaaaaaaaaaaajjjjjjjjjjąąąąąąąąąą PPPPPPPPPPaaaaaaaaaańńńńńńńńńńssssssssssttttttttttwwwwwwwwwwooooooo dddddddddooooooo rrrrrrrrrrąąąąąąąąąąąkkkkkkkkkkk nnnnnnnniiiiiiiiiieeeeeeeeeezzzzzzzzzwwwwwwwwwwyyyyyyyyyyykkkkkkkkkkkłłłłłłłłłłąąąąąąąąąą kkkkkkkkkkkksssssssssssiiiiiiiiiiąąąąąąąąąąążżżżżżżżżżżżkkkkkkkkkkkkęęęęęęęęęę. Dostajjąą PPaańństwo ddo rąąkk nniiezwyykkłłąą kksiążkę.
aaaa kkkkkkkkkkkkaaaaaaaaaażżżżżżżżżżdddddddddddeeeeeeeeeejjjjjjj jjjjjjjjjjjeeeeeeeeeejjjjjjj sssssssssstttttttttrrrrrrrrooooooooonnnnnnnnnyyyyyyyyyy ttttttttoooooooo mmmmmmmmmnnnnnnnnniiiiiiiiiiieeeeeeeeeejjjjjjj sssssssssstttttttttrrrrrrrrrraaaaaaaaaaccccccccchhhhhhhhhuuuuuuuu iiiii mmmmmmmmmnnnnnnnnniiiiiiiiiiieeeeeeeeeejjjjjjj cccccccciiiiiiiiiiieeeeeeeeeeea każdej jej strony to mniej strachu i mniej cie
Onkolog o nadziei OOOOOOOOOOOOOnnnnnnnnnnkkkkkkkkkkkkkoooooolllllllllllooooooooogggggggg oooooooo nnnnnnnnaaaaaaaadddddddddddddzzzzzzziiiiiiiiiiiieeeeeeiiiiiiiiiiiOOOOOOOOOOOOnnnnnnnnnnkkkkkkkkkkkooooooooollllllloooooooooogggggggggggg ooooooooooo nnnnnnnnnnnaaaaaaaaaaaddddddddddzzzzzzzziiiiiieeeeeeeeeeiiiiiiiiOnkolog o nadziei
Wspólnie pokonajmy raka
Wspólnie pokonajm
y raka
Krzysztof Składowski
Krzysztof Składow
ski
Skladowski_Rak_okladka_druk.indd 1Skladowski_Rak_okladka_druk.indd 1 2011-08-10 11:21:242011-08-10 11:21:24
2
3
Krzysztof Składowski
Wydawnictwo ZnakKraków 2011
Onkolog o nadziei
Wspólnie pokonajmy raka
Rozmowy przeprowadziłyJoanna Gromek-Illg
i Maria Makuch
2
DIAGNOZA I CO DALEJ?
��
59
1. STRASZNE SŁOWA: „RAK”, „ONKOLOGIA”
Ta wiadomość zawsze jest szokiem, nawet jeśli podejrze-
wasz, że diagnoza może być właśnie taka. Tu nie ma moc-
nych – każdy, kto usłyszy, że ma raka, jest przerażony. Na
pewno część tych mocnych wrażeń wynika ze stereotypu kul-
turowego. Rozmawialiśmy już o tym i jeszcze będzie o tym
mowa. Przez stulecia rak zabijał, trudno powiedzieć, ile lat
będzie musiało minąć od wynalezienia metody gwarantują-
cej wyleczenie, żeby ludzie przestali się bać. Jeśli oczywiście
taka metoda kiedykolwiek powstanie. No i jest jeszcze racjo-
nalne zaplecze lęków: nieprzewidywalna natura nowotworu,
o której słyszeliśmy znacznie więcej niż o metodach leczenia.
Więc każdy z nas, rakowców, przeżył te chwile grozy, zagu-
bienia, obliczania, ile jeszcze życia zostało.
Tego dnia, kiedy dowiedziałam się o swoim raku, spo-
tkałam się z zaprzyjaźnionym, doświadczonym lekarzem
internistą. Starannie przygotował się do rozmowy o nowo-
tworze. Zdaję sobie sprawę, że byłam w sytuacji luksuso-
wej. Nie pamiętam już medycznych szczegółów – w każ-
dym razie usłyszałam, że nowotwór jest we wczesnej fazie,
co poprawia rokowania, ale jest bardzo złośliwy; z reguły nie
powoduje przerzutów, lecz odnawia się, przy czym prawdo-
podobieństwo wznowy po operacji wynosi dwadzieścia pro-
cent. Ponadto nie wiadomo, czy nie zaatakował już węzłów
60
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
chłonnych w jamie brzusznej, które w związku z brakiem
śródoperacyjnego rozpoznania nowotworowego nie zostały
usunięte. Ponieważ uznaliśmy wspólnie, że dwudziestopro-
centowe ryzyko ponownego ataku choroby jest jednak duże,
należało pomyśleć o tym, co dalej.
I tutaj padło zdanie, dla którego przytaczam całą tę histo-
rię: NOWOTWORY NALEŻY LECZYĆ U ONKOLOGA.
Stwierdzenie niby banalne, ale ilu chorych o tym wie? Sama
też nie pomyślałabym, żeby konsultować się z kimkolwiek.
Z uczuciem ulgi poprzestałabym na terapii hormonalnej, pro-
ponowanej na oddziale ginekologicznym, tym chętniej, że nie
wymaga pobytu w szpitalu.
Chorujący na nowotwory trafiają do chirurgów, derma-
tologów, ginekologów, pulmonologów i Bóg wie kogo jesz-
cze. Być może ci lekarze wiedzą, jak postępować w przypadku
nowotworu. Jednak moje doświadczenie – obawiam się, że
wcale nie odosobnione – wskazuje na to, iż sposób leczenia
wynika raczej z procedury wdrożonej w danym szpitalu czy
klinice (na przykład: po usunięciu jajników podajemy środki
hormonalne) niż z analizy indywidualnego przypadku. Nie
oceniam tego, bo nie mam żadnych kompetencji w tej mate-
rii; być może tak być musi. Mój niepokój budzi brak indy-
widualnego podejścia do chorego. To dziwne, skoro chyba
każdy lekarz wie, że rodzajów nowotworów jest bardzo wiele
i w większości wymagają zróżnicowanych terapii.
Więc jeśli spadnie na ciebie wiadomość, że ty lub ktokol-
wiek, kogo znasz, ma raka, pomyśl o onkologu. Konsultacja
onkologiczna jest bezpłatna i nie wymaga żadnego skiero-
wania. Zrób to dla siebie i upewnij się, że leczenie, które cię
czeka, jest najlepszym z możliwych sposobów walki z cho-
robą. [J.G.I.]
61
DIAGNOZA I CO DALEJ?
Co robić, kiedy pada diagnoza: rak?
Zazwyczaj chory dowiaduje się, że ma raka, kiedy otrzymuje wynik
badania histopatologicznego, na przykład analizy wycinka tkanki
pobranej w czasie zabiegu fachowo nazywanego biopsją. Informa-
cję o obecności komórek nowotworowych, na przykład w guzie,
możemy też usłyszeć po badaniu cytologicznym treści tkankowej,
jaką uzyskuje się w wyniku punkcji, czyli nakłucia igłą – tak zwana
cienkoigłowa punkcja aspiracyjna jest jedną z prostszych metod
wczesnej diagnostyki raka. Rozpoznania nowotworu dokonuje się
też często na podstawie badania histopatologicznego materiału
tkankowego usuniętego w trakcie operacji.
W procesie ustalania rozpoznania nowotworu złośliwego
chory pozostaje zazwyczaj pod opieką lekarza, który wykonał
jeden z wymienionych zabiegów lub zlecił jego wykonanie. Jest to
najczęściej specjalista – pulmonolog, jeśli chodzi o diagnostykę
układu oddechowego, laryngolog, gdy występują dolegliwości ze
strony górnych dróg oddechowych, ginekolog w przypadku dole-
gliwości kobiecych i tak dalej. Ten właśnie lekarz w większości
przypadków proponuje metodę leczenia onkologicznego. Zazwy-
czaj – i o tym warto pamiętać – nie jest on specjalistą onkolo-
giem. Na tym wstępnym etapie, czyli na diagnostyce, powi-
nien znać się każdy lekarz stosownie do swej specjalizacji.
Zatem podstawowa diagnostyka odbywa się najczęściej poza
ośrodkami onkologicznymi i z przyczyn oczywistych tak powinno
pozostać – są to masowe, podstawowe badania, możliwe do
wykonania niemal w każdym szpitalu lub przychodni specjali-
stycznej. Zresztą ogromna większość uzyskiwanych w ten spo-
sób wyników nie wykazuje obecności nowotworu, więc nie ma
powodu, żeby trafiały one dalej i były konsultowane onkolo-
gicznie. Jeśli w badaniu histopatologicznym nie wykrywa się
62
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
komórek nowotworowych, to leczenie choroby pozostaje całko-
wicie w rękach specjalisty, który ją rozpoznał.
Jeżeli natomiast rozpoznano nowotwór złośliwy, to w tym
momencie najważniejsze jest podjęcie decyzji o tym, czy już
leczyć i jak, czy też dalej diagnozować i konsultować? W moim
przekonaniu rozpoznanie raka jest zbyt poważnym problemem,
aby nie konsultować tego z onkologiem. Tylko takie postępowanie
pozwala zapewnić choremu jak największą szansę na wyleczenie.
Jeśli onkolog nie uczestniczy w procesie diagnostyki i leczenia,
chory może być narażony na to, że leczenie nie zostanie prze-
prowadzone optymalnie. Może to, co powiem, kogoś zdziwi, ale
lekarze różnych specjalności zbyt często podejmują się samo-
dzielnego leczenia raka bez porozumienia z onkologiem.
Czy gdzie indziej na świecie jest inaczej?
Na świecie jest inaczej. Oddziały onkologii, nawet tej wysoko
wyspecjalizowanej, istnieją niemal w każdym większym szpi-
talu i klinice i jest ich dużo. W związku z tym lekarze onkolo-
dzy mają szanse nie tylko wchodzić aktywnie w proces leczenia
na odpowiednim etapie, ale także są częścią licznego personelu
lekarskiego, który się spotyka, konsultuje, dyskutuje i przekazuje
sobie pacjentów. Natomiast w naszym systemie onkologia funk-
cjonuje często w formie osobnych szpitali i przychodni, a w pro-
gramie studiów medycznych jest odrębnym przedmiotem, na
który poświęca się mniej czasu niż na większość innych.
W trakcie kształcenia lekarzy każdej specjalności klinicznej –
chirurgii, interny, neurologii, otolaryngologii – jest omawiana
kwestia leczenia nowotworów. Przedmioty teoretyczne – pato-
morfologia czy farmakologia – również obejmują elementy lecze-
nia raka. Są to jednak informacje wycinkowe, fragmentaryczne.
63
DIAGNOZA I CO DALEJ?
Kształcenie lekarzy grzeszy brakiem kompleksowego ujęcia takich
zagadnień jak biologia nowotworu, powstawanie nowotworów,
epidemiologia, chirurgia onkologiczna, radio- i chemioterapia.
Niektóre uczelnie medyczne, korzystając z prawa do autonomicz-
nego budowania programu studiów, w praktyce niemal wyeli-
minowały przedmioty związane z onkologią. W efekcie poziom
wykształcenia absolwentów w zakresie onkologii pozostawia
wiele do życzenia.
Powszechnie wiadomo, że mamy za mało onkologów – to
jedna strona tego medalu. Druga jest jeszcze bardziej przygnę-
biająca: lekarze pierwszego kontaktu, czyli lekarze rodzinni, nie
potrafią rozpoznać objawów nowotworu, bo nie zetknęli się z tym
tematem ani na studiach, ani na stażu. Nie chcą też podejmować
się leczenia objawowego pacjentów onkologicznych. Nie trzeba
być onkologiem, żeby leczyć kaszel, zaburzenia funkcjono-
wania serca, nerek czy wątroby, które występują w przebiegu
leczenia raka lub są efektem skutków ubocznych działań niepo-
żądanych terapii. Także leczenie bólu jest możliwe w ramach pod-
stawowej opieki medycznej. W praktyce zdarza się, że pacjenci
jadą przez pół Polski do instytutu onkologii po recepty, które
powinni dostać w ośrodku zdrowia.
W czasie pobytu na oddziale chirurgicznym szpitala uniwersytec-
kiego zaobserwowałam, że przebywało tam bardzo dużo pacjentów
chorujących na nowotwory. Jak większość pacjentek na zakończe-
nie leczenia chirurgicznego dostałam informację, że mam się zgło-
sić na wlewy chemii. Nikt mi nie proponował konsultacji u onko-
loga. Wszystkie przypadki – o ile wiem – były traktowane rutynowo.
Wyjaśnię, dlaczego tak się dzieje. Jeżeli klinika zajmująca się lecze-
niem na przykład chorób przewodu pokarmowego ma bardzo
64
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
dużo chorych na nowotwory, musi zająć się ich komplekso-
wym leczeniem. W modernizowanym właśnie systemie opieki
zdrowotnej szpital kliniczny nie może proponować pacjentom
jedynie operacji, musi zapewnić im dalsze leczenie. Wdrożenie
leczenia farmakologicznego – w tym wypadku chemioterapii –
wymaga stosunkowo najmniejszych nakładów finansowych, więc
jest metodą najczęściej proponowaną osobom, u których rozpo-
znano nowotwór. Niegdyś kliniki bardzo się przed tym broniły,
bo chemioterapia nie była refundowana. System finansowania
onkologii ulega wciąż różnym przekształceniom i modyfikacjom.
Prawdopodobnie klinika, w której byłaś operowana, miała możli-
wość przeprowadzania chemioterapii. Trudno mi powiedzieć, czy
zaproponowane ci leczenie było wynikiem konsylium onkologicz-
nego i czy taki standard leczenia jest wprowadzany dla wszyst-
kich nowotworów tego typu. Bywa, że leczenie podąża ścieżką
wytyczoną nie troską o optymalizację metod, ale konkretnymi
możliwościami, jakimi klinika dysponuje w określonej sytuacji.
Wróćmy do pytania, co powinien zrobić człowiek, który właśnie
usłyszał diagnozę: rak?
Zdarza się, że chory jest do tego stopnia wstrząśnięty, że nie
potrafi podjąć racjonalnej decyzji co do swojego dalszego lecze-
nia. Czasami ktoś inny decyduje za niego: rodzina czy lekarz,
który postawił diagnozę. Na pewno dla każdego pacjenta ważne
są dwie rzeczy: chwila spokojnego zastanowienia się nad tym, co
zrobić dalej, i zaufanie do lekarza.
Nie ma chyba człowieka, który nie zdawałby sobie sprawy z tego,
że leczenie onkologiczne jest trudne, że możliwe są komplika-
cje i powikłania. Dlatego pacjent stawia sobie pytanie, czy to, co
65
DIAGNOZA I CO DALEJ?
lekarz proponuje, jest najlepszym możliwym wariantem terapii.
Od początku choremu towarzyszą lęki i obawy. Zastanawiam się,
czy nie byłoby dobrze, żeby po diagnozie onkologicznej pierwszym
specjalistą, do którego trafia pacjent, był psychoonkolog. Pomógłby
pacjentowi wyjść z szoku, jaki spowodowała wiadomość o choro-
bie, i realnie ocenić koncepcję leczenia.
Mówimy o teorii, bo psychoonkologów jest bardzo niewielu.
Nawet w dużych centrach onkologicznych pacjent trafia do psy-
choonkologa dopiero wtedy, kiedy w trakcie leczenia pojawiają się
poważne problemy psychiczne. Dzieje się tak z tej prostej przy-
czyny, że chorujących na nowotwór jest bardzo wielu, a psycho-
logów w szpitalach przeważnie można policzyć na palcach jednej
ręki. Z takimi problemami pacjenci muszą najczęściej, niestety,
radzić sobie sami, tylko niektórzy lekarze starają się im w tym
aktywnie pomóc. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że leka-
rze onkolodzy i nieonkolodzy nie są w stanie całkowicie zająć
się takim problemem. Oczywiście bywa, że lekarze uciekają od
trudnych kwestii lęków i obaw chorych. Jednak nie są to zagad-
nienia, które można byłoby rozwiązać szybko, na przykład za
pomocą recepty. Jeśli chory nie ma szczęścia i nie trafi do otwar-
tego na ten problem lekarza, to sam musi zmagać się ze swoimi
obawami.
Być może to nie jest problem służby zdrowia, tylko problem spo-
łeczny? W Polsce powstaje coraz więcej fundacji pomocowych
czy grup wsparcia. Może potrzebne są organizacje, które poma-
gałyby pacjentom w momencie, kiedy dowiadują się o rozpo-
znaniu nowotworu, kontaktowałyby ich z wolontariuszem psy-
chologiem bądź z osobą przeszkoloną do tego rodzaju pomocy.
Ta informowałaby o możliwościach leczenia, tak żeby pacjent
66
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
mógł podjąć decyzję, co dalej robić. Pacjentowi może brakować
wiedzy, która pozwoliłaby mu podjąć trafną decyzję o dalszym
leczeniu.
Masz rację, że w tej sprawie trzeba wiele zmienić. Początkowy
etap leczenia nowotworu i podejmowane wtedy decyzje tera-
peutyczne są bardzo istotne. Polepszenie sytuacji przerażonych
i zdezorientowanych pacjentów jest bardzo potrzebne. Punk-
tem wyjścia do przeprowadzenia zmian – być może zmian sys-
temowych opieki zdrowotnej – powinny być niepodważalne
fakty: nowotwory są powszechne i bardzo dużo ludzi cierpi z ich
powodu. Statystycznie jest to drugi w kolejności czynnik spraw-
czy zgonów we wszystkich krajach rozwiniętych, również w Pol-
sce. W związku z tym nie jest to tylko problem onkologów, ale
całego systemu opieki zdrowotnej. Służba zdrowia w naszym
kraju nie jest zbyt wysoko oceniana, można nawet powiedzieć, że
jest w dużej mierze niewydolna. Uważam, że każda pomoc, czy
to ze strony fundacji, czy organizacji społecznych, pozarządo-
wych, jest bardzo pożądana i może być ogromnie przydatna.
Ciekawym rozwiązaniem jest zaangażowanie się w taką wspie-
rającą działalność ludzi, którzy zostali wyleczeni; są oni namacal-
nym świadectwem powodzenia leczenia onkologicznego, żywym
dowodem na możliwość wyzdrowienia, są wiarygodni, a na doda-
tek mają osobiste doświadczenie. Moim zdaniem, żeby pomóc
w sytuacji, o której mówimy, wystarczy doświadczenie życiowe,
nie jest potrzebna fachowa wiedza.
Nasza była pacjentka, która przed zachorowaniem praco-
wała w Instytucie jako pielęgniarka, a teraz jest już na emeryturze,
stworzyła u nas z własnej inicjatywy kącik porad dla pacjentów.
Rozmawia z chorymi jako wyleczony pacjent, dzieląc się swo-
imi przeżyciami, mówiąc o problemach związanych z leczeniem
67
DIAGNOZA I CO DALEJ?
i dolegliwościach spowodowanych skutkami ubocznymi terapii.
Okazuje się, że jej porady dają bardzo dobre rezultaty. Potrafi
w ludzki, przystępny sposób objaśnić to, co w wypowiedziach
lekarzy jest dla pacjenta niezrozumiałe, umie jasno wytłumaczyć
to, o co pacjent wstydzi się zapytać lekarza czy pielęgniarkę, albo
o czym w ogóle boi się mówić. Chorzy okazują jej wielką wdzięcz-
ność, rozmowa z nią jest ogromnie pomocna. Obecnie rozszerza
działalność poprzez zaproszenie do współpracy swoich koleżanek
pielęgniarek. Ta cenna aktywność wynika z jej naturalnych pre-
dyspozycji – zawsze lubiła ludzi i chciała nieść im pomoc. Wpływ
takiej osoby na pacjentów jest bardzo pozytywny, przede wszyst-
kim dlatego, że można mieć do niej pełne zaufanie.
Co oznacza z medycznego punktu widzenia diagnoza: rak? Rozu-
miem, że w organizmie człowieka pojawiły się komórki nowotwo-
rowe w liczbie przekraczającej jakąś granicę?
Najczęściej choroba jest zauważalna. Jeżeli pobrany został wyci-
nek, to istnieje coś, z czego się go pobrało, czyli mamy do czy-
nienia z guzem albo naciekiem. Choroba w tej formie powoduje
wiele objawów, które człowiekowi dokuczają, zastanawiają go
i niepokoją. Wiadomo, że po takiej diagnozie natychmiast trzeba
podjąć leczenie, aby chorobę zlikwidować poprzez zabieg chi-
rurgiczny, radioterapię, chemioterapię czy też przez skojarzenie
wszystkich tych metod.
Zanim rozpocznie się leczenie, rozpoznanie powinno zostać
ustalone w sposób najbardziej dokładny, zgodnie ze współczesnym
stanem wiedzy onkologicznej. Trzeba ponownie zacząć od skru-
pulatnego badania lekarskiego, powtórnie porozmawiać z chorym,
aby poznać szczegóły z przeszłości, dotrzeć do początków cho-
roby. Musimy wiedzieć, co niepokojącego zaczęło zwracać uwagę
68
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
pacjenta, jak długo to trwało, czy występowały różne okresy nasi-
lenia i spowolnienia – to wszystko jest szalenie ważne z punktu
widzenia późniejszych wyborów konkretnych decyzji leczniczych.
To nieodzowny element badania lekarskiego – zebranie dokład-
nego wywiadu. Pacjent nie ma wiedzy medycznej, często nie rozu-
mie swojego organizmu, nie potrafi zinterpretować różnych obja-
wów. W związku z tym czasami wszystko zależy od umiejętności
lekarza, który pomaga pacjentowi uporządkować chaotyczne
myśli i „wyciąga” z niego cenne informacje.
Drugim elementem diagnostyki jest wykonanie wielu dodat-
kowych badań, takich jak prześwietlenia i badania laborato-
ryjne, ukierunkowanych pod kątem konkretnego nowotworu.
Znamy już wynik badania histopatologicznego, wiemy, że to rak
i gdzie jest umiejscowiony. Chcemy dowiedzieć się o nim cze-
goś więcej: jak bardzo jest zaawansowany, czy nastąpiły przerzuty.
Jeśli nie ma przerzutów, trzeba oszacować ryzyko ich powsta-
nia, czyli prawdopodobieństwo ich obecności w narażonych
narządach. Nie zawsze rak rozszerza się poprzez przerzuty;
guz może być otoczony mikronaciekiem własnych komórek
nowotworowych w najbliższym sąsiedztwie. To znaczy, że
komórki rakowe guza wnikają w przestrzenie tkankowe sąsia-
dujące z guzem. I w ten sposób nowotwór może się przenosić
na inne, pobliskie ograny.
Konsekwencją tego jest przerzut?
Nie, mikronaciek to nie jest przerzut, ale wnikanie komórek
w sąsiednią tkankę. Skłonność do rozszerzania się choroby w taki
właśnie sposób była zresztą przyczyną nazwania jej rakiem. To
zwierzę charakteryzuje się tym, że z tułowia wyrastają mu liczne
odnóża. Starożytni zaobserwowali, że guzy rosną właśnie poprzez
69
DIAGNOZA I CO DALEJ?
takie wypustki. Często wyjaśniamy pacjentom, gdyż łatwo sobie
to wyobrazić, że zmiany rakowe wrastają korzeniami coraz głębiej.
Im głębiej wrastają „korzenie”, tym bardziej powiększa się „tułów”.
Przerzut natomiast jest konsekwencją przenoszenia się
komórek nowotworowych oderwanych od guza poprzez
naczynia krwionośne lub naczynia chłonne do miejsc od
niego odległych. Przerzut to jakby oderwany „kawałek” – bar-
dzo mały, bo może to być tylko jedna lub kilka komórek – który
„wyemigrował” i w nowym miejscu zapoczątkował powstawanie
nowego ogniska tego samego raka.
Czy każdy człowiek ma innego raka? Czy to prawda czy mit, że
każdy rak jest inny?
Tak, to prawda, ponieważ rak powstaje z naszych własnych komó-
rek. Nie jest to choroba zakaźna, którą powodują bakterie czy
wirusy, przenikające z zewnątrz do ciała człowieka. W wyniku
transformacji nowotworowej nasze zdrowe komórki zmieniają
się w komórki raka, przestają spełniać swoje fizjologiczne funkcje
w organizmie, wymykają się spod kontroli i zaczynają żyć nowym
życiem polegającym przede wszystkim na rozmnażaniu się, eks-
pansji, wywędrowywaniu i dawaniu przerzutów. Ogólnie można
powiedzieć, że w konsekwencji kancerogenezy przeciwko czło-
wiekowi zwracają się komórki jego własnego organizmu.
Na czym polega to, że rak niszczy organizm? Co robi? Zabiera
mu tlen, krwinki?
To proces niesamowicie skomplikowany. Przybiera wiele form,
rozgrywa się na różnych poziomach. Spróbuję to przedstawić
obrazowo i w miarę możliwości prosto.
70
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
Naciek nowotworowy sprawia, że miejsce, w którym poprzed-
nio były zdrowe, prawidłowo działające komórki, staje się nie-
sprawne, przestaje spełniać swoją funkcję, traci znaczenie. Jeżeli
na przykład jest to jelito, to na samym początku chory odci-
nek jelita powoduje zaburzenia w pasażu treści pokarmowej
(czyli przechodzeniu jedzenia przez cały przewód pokarmowy).
Ta dysfunkcja jest w zasadzie niezauważalna dla pacjenta, bo
objawy – jeżeli w ogóle się pojawiają – są bardzo dyskretne, na
przykład okresowe zaparcia. W miarę rozwoju nacieku, kiedy
komórek nowotworowych przybywa – bo one się przecież cały
czas mnożą – guz grubieje i przyrasta, w związku z czym coraz
większe fragmenty jelita zostają wyłączone z normalnej pracy,
stają się niesprawne. Na tym etapie objawy dysfunkcji, czyli na
przykład zaparcia, są odczuwane bardziej intensywnie lub coraz
częściej. Mogą się też pojawić nowe objawy – na przykład krwa-
wienie. I ten objaw już z reguły człowieka alarmuje.
To, jakie objawy pojawiają się najpierw w przebiegu choroby
nowotworowej, zależy od tego, gdzie się rozwija zmiana – jej
umiejscowienie decyduje o konkretnych objawach.
Jeżeli nowotwór powstaje na przykład na języku, to zauwa-
żamy miejscową bolesność albo w jakimś rejonie nie czujemy
smaku lub inaczej odbieramy wrażenia dotykowe. Język łatwo
można oglądać i dotykać, i wydawałoby się, że łatwo zauważyć
na nim każdą zmianę. Wystarczy stanąć przed lustrem, wysunąć
go i uważnie obejrzeć. Tymczasem ludzie bardzo szybko przy-
zwyczajają się do zmian, uważają je za nieszkodliwe i potrafią
„wyhodować” naprawdę pokaźnych rozmiarów naciek. Dopiero
bardzo silny ból skłania do pójścia do lekarza.
Reasumując, to, że rak powstaje skrycie, jest prawdziwe
i nieuniknione. Muszą powstać miliardy komórek nowotworo-
wych – komórka jest przecież bardzo małą strukturą – żebyśmy
71
DIAGNOZA I CO DALEJ?
zauważyli obecność tego złowrogiego intruza w organizmie.
Miliard to liczba przekraczająca nasze wyobrażenia. Tymczasem
organizm jest zbudowany z bilionów różnych komórek i nawet
mimo obecności miliardów komórek nowotworowych funkcjo-
nuje w miarę sprawnie. To niesłychanie skomplikowane procesy
i właściwie nie sposób mówić o nich bez poczucia, że się pomija
lub zafałszowuje coś istotnego. Traktujmy zatem te wywody jako
umowne, pozwalające laikowi wyobrazić sobie coś, co właściwie
jest niewyobrażalne.
Jak już wspomnieliśmy na początku naszych rozważań,
w potocznym rozumieniu przyjmujemy, że organizm ludzki jest
skomplikowanym mechanizmem, bardzo precyzyjną maszyną.
Działanie tego mechanizmu jest nierozłącznie związane z bez-
ustannym odnawianiem się komórek i tkanek. Jedne komórki
obumierają, a inne powstają z komórek macierzystych. Rak jest
w stanie zahamować procesy odnowy. Konkurując ze zdrowymi
tkankami, bezpardonowo odbiera im możliwość odnawiania się
w zasięgu swojego wpływu, zatruwa otoczenie, zdrowe komórki
otrzymują fałszywe sygnały, które zaburzają ich życie. Z cza-
sem są coraz bardziej osłabione, obumierają, powstaje pustka,
którą wypełniają ekspansywne komórki nowotworowe. To uła-
twia rozprzestrzenianie się raka. Wszystkie komórki są w pewien
sposób zaprogramowane genetycznie, ale i podlegają wpływom
mikrośrodowiska, w którym żyją i które jest zmienne. Obec-
ność nowotworu stwarza sytuację nienormalną, powoduje, że
zdrowe komórki zamiast się namnażać lub normalnie funkcjo-
nować, degenerują się i zanikają, a w to miejsce wchodzi rozra-
stający się nowotwór, rak. Komórki nowotworowe są zaprogra-
mowane na ekspansję przestrzenną.
Zwróćcie uwagę na to, że namnażanie się komórek umożli-
wiające prawidłowe funkcjonowanie organizmu to mechanizm
72
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
bardzo podobny do istoty nowotworu złośliwego: jego komórki
też się namnażają, tyle że bardziej intensywnie. Zdrowe komórki,
namnażając się, przekazują materiał genetyczny, komórka macie-
rzysta daje go potomnym. Ze statystycznego punktu widzenia nie
jest możliwe, żeby każdy podział komórek przebiegał bez zakłó-
ceń. W związku z tym organizm musi być wyposażony w spo-
soby rozpoznawania i niszczenia patologicznych komórek – jeżeli
takie powstaną – już na etapie początkowym ich rozwoju, ponie-
waż mogą one stać się źródłem choroby, także raka. Nowotwór
może się rozwinąć dopiero wtedy, kiedy zawiodą liczne mecha-
nizmy walczące z nowotworzeniem. Nie wiemy do końca, jak to
się dzieje, ale jedna z teorii zakłada, że w organizmie każdego
człowieka powstają de novo nowotwory, ale są bardzo szybko,
na początkowym etapie rozwoju, niszczone i eliminowane.
2. POWSTAWANIE RAKA
Dlaczego rak w ogóle powstaje?
Tego nie wiemy. Przypuszczamy – będę mówił w sposób nienau-
kowy i bardzo ogólnie – że nadzór przeciwnowotworowy, który
istnieje w każdym organizmie, albo zostaje oszukany, albo jest
z jakichś względów niesprawny. Nadzór immunologiczny, bo naj-
częściej o niego chodzi, może być osłabiony z powodu działania
zarówno czynników zewnętrznych, jak i wewnętrznych, tkwią-
cych w człowieku. Zdarza się, że układ odpornościowy jest nie-
sprawny z powodu defektu genetycznego. Wtedy zachorowanie
na nowotwór może nastąpić w bardzo wczesnym wieku, w dzie-
ciństwie. U dzieci odnotowuje się bardzo dużo nowotworów uwa-
runkowanych genetycznie.
73
DIAGNOZA I CO DALEJ?
Czy jeżeli dziecko z defektem genetycznym zostanie wyleczone, to
będzie w dorosłym życiu zagrożone ponownym zachorowaniem
na raka?
Nie jest to pewne, ale niezaprzeczalnie istnieje pewna skaza, która
może powodować, że ci ludzie są później bardziej narażeni na
zachorowanie. Rzeczywiście zdarza się, że po wyleczeniu jednego
nowotworu za kilka, kilkanaście lat daje o sobie znać następny.
Nie ma jednak pewności, czy kolejne zachorowanie to skutek –
jak w przypadku pierwszego – defektu genetycznego, czy na przy-
kład ciężkiego leczenia, któremu dziecko było poddane. Lecze-
nie samo w sobie też może powodować powstanie kolejnego raka,
który ujawni się po latach. Wiemy, że osoby, które chorowały jako
dzieci na białaczkę, potem są bardziej podatne na różnego typu
nowotwory. To wykazują statystyki. Wiemy też, że radio- czy
chemioterapia może spowodować zachorowanie na nowotwór
wiele lat później. Istnieją przesłanki kliniczne świadczące o tym.
Osłabienie nadzoru immunologicznego przez czynniki
zewnętrzne może nastąpić na przykład na skutek przyjmo-
wania szkodliwych używek, nie tylko papierosów, ale i narko-
tyków, alkoholu; może mieć na to wpływ specyficzny sposób
odżywiania się, praca w niekorzystnych dla zdrowia warunkach,
długotrwały dystres.
Jak wygląda praca patologa, specjalisty, od którego zaczyna się
leczenie nowotworu?
Patolog, lekarz, z którym pacjent nie ma w ogóle kontaktu,
otrzymuje do przebadania materiał – przeważnie jest to frag-
ment tkanki – i opracowuje go. Materiał musi zostać poddany
różnym próbom, do których najpierw trzeba go odpowiednio
74
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
przygotować. Obecnie badanie histopatologiczne nie polega tylko
na obejrzeniu komórek pod mikroskopem. Kiedyś wystarczyło
wybarwić skrawek tkanki, zobaczyć go w odpowiednim powięk-
szeniu i przeanalizować, poszukując analogii w fachowej litera-
turze czy wśród innych przypadków, żeby wzmocnić i uprawdo-
podobnić diagnozę. Dziś patolog onkologiczny wykonuje wiele
dodatkowych prób, na przykład immunohistochemicznych, w któ-
rych ów fragment tkanki poddawany jest między innymi działaniu
przeciwciał łączących się z poszczególnymi receptorami komór-
kowymi. Wiedząc, jakie przeciwciało reaguje z badanymi komór-
kami, jesteśmy w stanie określić sygnaturę danego nowotworu,
która wskazuje na przykład na raka żołądka albo na jakiś inny,
bardzo konkretny nowotwór. Takie próby trwają kilka dni, ponie-
waż musi upłynąć trochę czasu, żeby związek chemiczny prze-
niknął do badanej tkanki. Badania i interpretacja wyników są nie-
zwykle skomplikowane.
Okazuje się na przykład, że część badanych komórek zare-
agowała z zaaplikowanym związkiem, co się zamanifestowało
zmianą zabarwienia, a część nie. Nie wszystkie komórki reagują
identycznie. Nazywamy to poziomem ekspresji danego czyn-
nika; pozwala on zdiagnozować, z jakim nowotworem mamy do
czynienia. Patolog przeprowadza także badania pozwalające
wytypować potencjalne lekarstwo. Tak jest na przykład w tera-
pii molekularnie celowanej. Badamy ekspresję niektórych recep-
torów, która sugeruje, że nowotwór zareaguje na lek skierowany
przeciwko tym receptorom.
Do badań próbek nowotworów używa się bardzo zaawanso-
wanego technicznie sprzętu i nowoczesnych odczynników, jed-
nak ostatecznie i tak o trafności wyniku decydują umiejętności
człowieka. Patolog musi uważnie obejrzeć materiał, zinterpreto-
wać wynik, ocenić, jaka jest wiarygodność próby, i sformułować
75
DIAGNOZA I CO DALEJ?
rozpoznanie. Jest to niezwykle trudne. Poza tym, jak w każdej
ludzkiej ocenie, istnieje pewna doza subiektywizmu. Bywa cza-
sami tak, że kilku patologów niezależnie od siebie ogląda ten sam
preparat, po czym stawiają odmienne diagnozy.
Co wtedy?
Wtedy trzeba uzgodnić rozpoznanie. W takiej sytuacji najczęściej
zbierają się gremia konsyliarne, które po wspólnej debacie usta-
lają diagnozę i związany z nią sposób terapii. Obecnie niezwy-
kle szybko rozwijającą się dziedziną są badania immunohistoche-
miczne i genetyczne. Badania genetyczne nad nowotworami są
prowadzone dopiero od około dziesięciu lat, od kiedy poznano
genom człowieka. Trudno więc się dziwić, że ciągle stosuje się
niewiele leków opartych na testach genowych. Na odkrytych
i już stosowanych na razie się uczymy, jaka jest ich skuteczność;
w miarę upływu czasu mamy coraz więcej informacji na temat
efektów ubocznych, które ujawniają się przeważnie po latach.
W wyobraźni człowieka, który dowiedział się, że badanie histopa-
tologiczne wykazało obecność komórek nowotworowych, powstaje
czarny scenariusz. Chemia, którą trudno znieść, wycieńczająca
radioterapia, okaleczająca operacja, horror. W razie niepowodze-
nia leczenia – śmierć. Czy to zawsze tak wygląda?
Nie, nie zawsze. Jednak takie wyobrażenie ma bardzo konkretne
przyczyny. W Polsce nowotwory rozpoznaje się przeważnie już
w stadiach zaawansowanych, w których zastosowanie jednej
metody leczenia jest niewystarczające. Często trzeba zastoso-
wać chirurgię oraz radio- i chemioterapię, a czasami jeszcze wró-
cić do którejś z nich. Leczenie trwa bardzo długo, czasami wiele
76
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
miesięcy, trzeba mieć wtedy dużo sił, by to znieść, więc trudno
się dziwić, że wielu pacjentów uważa leczenie onkologiczne za
męczarnię. Nie możemy również zapominać, że w przypadku
nowotworów zaawansowanych rokowania są gorsze niż przy
wcześnie wykrytych.
Wcześnie wykryty nowotwór – mówiąc w uproszczeniu:
„mała choroba” – jest możliwy do usunięcia z organizmu dość
łatwo, czy to za pomocą operacji, czy radioterapii. Komórek
nowotworowych jest po prostu niewiele – raptem parędziesiąt
miliardów – i leczenie zazwyczaj pozwala na stosunkowo łatwe
i szybkie ich zabicie lub usunięcie. Takie leczenie nie trwa długo
i czasami rzeczywiście chorzy są zdumieni, że już po wszystkim.
Niestety, jednak większość diagnozowanych przypadków to bar-
dzo duże guzy, które zawierają biliony komórek i które – jak się
potem okazuje – musiały się pojawić wiele miesięcy wcześniej,
czasami nawet „rosły” przez lata. Częste są też rozpoznania nowo-
tworów z przerzutami, czy to w układzie chłonnym, czy w narzą-
dach odległych. Wtedy leczenie musi być długie i wyczerpujące.
Dysplazja komórek, czyli „początek” choroby nowotwo-
rowej, jest objawem, który można zaobserwować bez użycia
mikroskopu. Na przykład na szyjce macicy pojawia się nadżerka
i wywołuje pewne odczuwalne dla kobiety objawy; z całą pew-
nością powinien dostrzec ją ginekolog w trakcie badania. Gine-
kolog usuwa nadżerkę, a pobrany z niej wycinek wysyła do bada-
nia pod mikroskopem. Wynik badania może nas uspokoić, jeśli
pobrane komórki to jeszcze nie rak. Jest jednak bardzo prawdo-
podobne, że były to komórki wpędzone w cykl rozwojowy zmie-
rzający w kierunku raka.
Komórki błony śluzowej narządu rodnego (przewodu pokar-
mowego, oddechowego i wielu innych) bez przerwy się odnawiają,
ponieważ żyją tylko określony czas, kilka, kilkadziesiąt dni. Ten
77
DIAGNOZA I CO DALEJ?
naturalny proces starzenia się i umierania komórek wymaga ciąg-
łego uzupełniania. Na miejsce komórek zużytych i martwych
muszą przyjść nowe, powstające z komórek zarodziowych, czyli
macierzystych. Ciągła odnowa jest konieczna, by organizm wła-
ściwie funkcjonował. Jeżeli na jakimś etapie proces ten zostanie
zaburzony, na przykład do komórki zarodziowej dostanie się
wirus albo kancerogen, to taka komórka wydaje nieprawidłowe
z punktu widzenia fizjologii komórki potomne. Na początku te
nieprawidłowe komórki jeszcze pełnią przypisane im funkcje,
ale już nie w taki sposób, jak byśmy się spodziewali. W związku
z tym coś po prostu źle działa, powstaje – podana jako przykład –
nadżerka. W miarę upływu czasu – a są to raczej lata niż mie-
siące – jeśli nadżerka nie jest leczona, jeżeli organizm cały czas
podlega wpływowi kancerogenów, dysplazja się potęguje. Docho-
dzi do takich zmian genetycznych w komórkach, że w kolejnych
podziałach jako potomne powstają komórki rakowe. Najpierw
mamy do czynienia z rakiem przedinwazyjnym, in situ, umiej-
scowionym w punkcie powstania takiej nadżerki. Mimo że już
są to komórki rakowe, jeszcze nie mają zdolności do atakowa-
nia organizmu. W miarę upływu czasu i dalszej stymulacji kan-
cerogenami komórki te stają się coraz bardziej niebezpieczne –
złośliwieją i nabywają zdolności do inwazji. Mogą zaatakować
dany narząd poza miejscem, w którym powstały. Mogą nacie-
kać w głąb, to znaczy penetrować tkanki położone pod pokry-
wającym je nabłonkiem. Mogą wreszcie emigrować w formie
przerzutów.
Jak rak wygląda pod mikroskopem?
W badaniu mikroskopowym od razu, na pierwszy rzut oka
widać, że komórki nowotworowe są nienormalne, zupełnie inne,
78
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
w jakimś sensie niedoskonałe. Zdrowa komórka widziana pod
mikroskopem jest spokojna i ładna. Komórka nowotworowa
jest przerażająca w swoim kształcie, wybarwia się bardzo
intensywnie. Komórki tego samego raka są i wielkie, i małe. O ile
zdrowe komórki tkanki tego samego rodzaju są do siebie podobne,
o tyle wśród tych rakowych zdarzają się „potwory”. Patrząc na nie,
łatwo sobie wyobrazić, że celem ich istnienia jest to, żeby się jak
najszybciej mnożyć, żeby zlikwidować zdrowe komórki otocze-
nia i uzyskać jak największą mobilność.
Nie sądziłam, że potworność raka uwidacznia się także na pozio-
mie komórkowym.
Komórki fizjologicznie prawidłowe są spokojne, uporządkowane,
ładne, harmonijne, natomiast nowotwór jest bezładny, nieregu-
larny, różnokształtny, niespokojny. Tak można to określić w naj-
prostszy sposób, żeby człowiek mógł to sobie wyobrazić.
Słyszałam o nowotworze nazywanym potworniakiem.
Rzeczywiście jest taki rodzaj nowotworu. To nowotwór typu
tak zwanego zarodkowego. W tym guzie pojawiają się różnego
rodzaju tkanki. Wywodzą się z komórek związanych z rozrodem
płciowym – więc potworniaki najczęściej powstają w jajnikach
i jądrach. Z komórki rozrodczej powstają w procesie embrio-
genezy wszystkie narządy i części ciała. W takim potworniaku
możemy znaleźć na przykład kawałek jelita, kawałek szczęki
z zębami. Dlatego nazwano go potworniakiem. Starożytni, któ-
rzy tę nazwę nadali, stwierdzali po rozkrojeniu guza, że są w nim
jakby szczątki drugiego człowieka, co uznali za potworność.
79
DIAGNOZA I CO DALEJ?
Jaki nowotwór jest najgorszy?
Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Próbujemy tu mówić w prosty sposób o rzeczach bardzo
skomplikowanych. Medycyna jest taką dziedziną, w której
mówienie opisowe, metaforyczne jest możliwe, ale nie do końca
bezpieczne. Ludzie potrzebują uproszczeń, żeby podejmować
decyzje co do własnego leczenia. Jednak fachowiec mógłby mi
zarzucić, że w wielu przypadkach odbiegam od prawdy. Te opisy
i porównania nie są jednak przeznaczone dla fachowców, ale dla
zwykłych ludzi, którym chcemy przybliżyć zagadnienia związane
z jedną z najbardziej skomplikowanych chorób. Mimo to mam
opory, żeby używać sformułowań „najgorszy”, „najgroźniejszy”,
bo nie chciałbym takim wartościowaniem dodatkowo zagma-
twać obrazu choroby.
3. NOWOCZESNA DIAGNOSTYKA
I METODY LECZENIA
Gdybym nie zrobiła tomografii narządów jamy brzusznej,
nie wiem, czy mogłabym o tym dziś napisać. Od jakiegoś
czasu pobolewał mnie brzuch, ale dolegliwości nie były aż tak
dotkliwe, aby przyszło mi do głowy, że mogę na coś poważniej-
szego chorować. Jednak dla porządku wykonałam USG, które
nic nie wykazało. Również inne badania wypadły świetnie –
krew, mocz, ciśnienie – wszystko wzorcowe. Sympatyczna
pani doktor stwierdziła, że na pewno mam nerwicę i zaleciła
środki rozkurczowe. Przed wyjazdem na narty miałam nie-
przyjemny nawrót boleści i przyjaciel poradził mi, żeby wyko-
nać tomografię. Pomyślałam, że dla świętego spokoju to zrobię.
80
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
Wynik był dla mnie zaskakujący: guz jelita grubego o wymia-
rach sześć na siedem centymetrów. Znalazłam się w szpitalu,
gdzie wykonana kolonoskopia potwierdziła wynik tomogra-
fii. Czekał mnie zabieg, który uratował mi życie. Okazało
się, że nowotwór był złośliwy, ale w porę został zniszczony.
Teraz wiem, jak przebiegły i podstępny potrafi być rak – czai
się w człowieku, by w odpowiednim momencie zaatakować
z ogromną agresją i siłą. Wiem też, że póki nie ma „cudow-
nego” leku na raka, jedyną bronią jest nowoczesna, precy-
zyjna aparatura, która wytropi czające się w organizmie nie-
bezpieczeństwo. [M.M.]
Jak dalece nowoczesne, komputerowe metody poprawiają precy-
zję diagnozy? Jaki jest udział doświadczenia czy intuicji lekarza
w interpretowaniu wyników badań?
Dzisiejsza diagnostyka medyczna właściwie już nie potrafi
obyć się bez technologii komputerowej. Jest to ogromna, roz-
wijająca się gałąź medycyny, służąca przecież nie tylko onkolo-
gii dziedzina, która wymaga ogromnego doświadczenia i spe-
cjalistycznej wiedzy. Przeprowadzenie badania jest oczywiście
podstawowym krokiem w procesie diagnozowania, ale źródło
informacji nie ma żadnego znaczenia, póki nie zostanie trafnie
zinterpretowane. Analiza wyników badań staje się coraz bardziej
żmudna, pracochłonna, wymagająca wiedzy, czasu i doświadcze-
nia. Chodzi nie tylko o interpretację tego, co widać na przykład
na zdjęciach otrzymanych metodą tomografii komputerowej, ale
także o odpowiednie zrozumienie pomiarów wielu parametrów
tego badania. Ta gałąź diagnostyki obrazowej rozwija się niezwy-
kle dynamicznie. W praktyce oznacza to, że lekarz nie jest w sta-
nie odczytać w pełni badania dodatkowego i powiedzieć czegoś
81
DIAGNOZA I CO DALEJ?
wiarygodnego o chorobie bez pomocy diagnosty, który z kolei
musi poświęcić coraz więcej czasu na interpretację tego bada-
nia. Bywa też i tak, że nawet najbardziej rzetelne badanie i jego
opis nie załatwią sprawy; obaj specjaliści muszą się wtedy spo-
tkać. Mając do „rozpracowania” konkretnego pacjenta, dyskutują
nad różnymi aspektami jego badania. Ja, jako lekarz prowadzący,
dysponuję takimi informacjami na temat choroby pacjenta, które
mogą się okazać decydujące w interpretacji konkretnego badania
wykonanego przez lekarza diagnostę. I vice versa: interpretacja
badania przez diagnostę może mieć przełomowe znaczenie dla
podejmowanej przeze mnie decyzji w sprawie leczenia. To jest
najnowocześniejsza i najtrudniejsza do opanowania, zorganizo-
wania i wyegzekwowania dziedzina onkologii: zespołowe anali-
zowanie danych i decydowanie o postępowaniu w konkretnym
przypadku, na konkretnym etapie jego diagnostyki bądź leczenia.
Wymaga spotkania się pod jednym dachem wielu wykonujących
zupełnie odmienną pracę ludzi, których łączy właśnie ten chory.
Czy można powiedzieć, że powstaje zawód o nazwie diagnosta?
Czy o sposobie leczenia będą decydować zespoły diagnostyczne?
Tak. Najlepiej byłoby, gdyby przed rozpoczęciem leczenia
konkretnego pacjenta spotkali się radiodiagnosta, pato-
log, chirurg, który ma operować, i radioterapeuta, który ma
napromieniać. Muszą dokładnie znać obraz choroby, pokaza-
nej z różnych miejsc, w różny sposób, powinni widzieć różne
jej aspekty, zwrócić uwagę na wiele rzeczy, które być może
odbiegają od standardu. Wszystkie obserwacje członków tego
zespołu muszą zostać włączone do procesu analizowania. Efek-
tem powinna być odpowiedź na pytanie, jaka metoda będzie rze-
czywiście najlepsza dla tego pacjenta.
82
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
Wracamy do zagadnienia indywidualizacji terapii: czy każdy
pacjent ma swojego raka?
Tak, w tym sensie również. Mój rak nie jest twoim rakiem – lek,
który mnie pomógł, niekoniecznie musi pomóc tobie, metoda,
którą u mnie zastosowano, u ciebie wcale nie musi dać takich
samych efektów. Jest to związane z wielorakimi uwarunkowa-
niami odpowiedzi na leczenie, więc diagności i terapeuci, a także
chorzy muszą się z tym liczyć.
Od jak dawna jest stosowana chemioterapia?
Farmakologia onkologiczna już w latach sześćdziesiątych ubie-
głego wieku dysponowała pierwszymi lekami służącymi do
chemioterapii, dość jeszcze wtedy prymitywnymi. W latach
osiemdziesiątych nastąpił znaczący rozwój klasycznej chemio-
terapii, czyli podawania leków cytotoksycznych, które uszka-
dzają komórkę i jej aparat genetyczny. Obecnie dysponujemy
kolejną metodą leczenia cytotoksycznego opartą na lekach pla-
nowanych molekularnie, czyli wykorzystujących swoiste mecha-
nizmy komórkowe, blokujących te mechanizmy albo receptory
komórek nowotworowych.
Komórka nowotworowa żyje, więc zachodzą w niej różne pro-
cesy metaboliczne. Dominują – inaczej niż w zdrowej komórce –
mechanizmy ukierunkowane na rozmnażanie. Wszystkie szlaki
metaboliczne i przekaźniki oraz struktury wewnątrzkomórkowe
są wyłącznie na to nastawione i temu podporządkowane. W bada-
niach molekularnych spośród wielu mechanizmów identyfiku-
jemy taki, który w komórkach nowotworowych konkretnego
raka jest dominujący. Ekspansja nowotworu poprzez namnażanie
jego komórek może postępować różnymi drogami i mogą w niej
83
DIAGNOZA I CO DALEJ?
dominować rozmaite mechanizmy. Jeżeli znajdziemy lek, który
blokuje taki mechanizm, to jest szansa, że nowotwór zostanie
zniszczony. Okazuje się jednak, że przerwanie takiego mechani-
zmu wcale nie daje gwarancji sukcesu; sprytny nowotwór może
wykształcić stosunkowo szybko nowy mechanizm i obejść tę blo-
kadę. To zupełnie nowa, dopiero rozpoznawana dziedzina badań.
Okazuje się, że im więcej wiemy, tym więcej jeszcze musimy się
dowiedzieć.
Co to są receptory komórek nowotworowych?
Każda komórka, nie tylko nowotworowa, ma różne receptory, za
pomocą których komunikuje się z otoczeniem – z innymi komór-
kami albo z przestrzenią międzykomórkową czy z naczyniami
krwionośnymi. Receptory służą do odbierania różnych sygnałów
i bodźców. Komórki nowotworowe są komórkami zwyrodnia-
łymi, więc „odmienionymi” w stosunku do prawidłowych, i nie-
których receptorów mają na przykład za dużo albo pewne ich
receptory są specyficzne, w jakimś sensie zmienione. Jeżeli wiemy,
że takie receptory istnieją, możemy skonstruować leki, które na
te komórki działają wybiórczo. Leki celowane molekularnie są
coraz powszechniej używane i wiąże się z nimi duże nadzieje.
Postęp polega na tym, żeby jak najprecyzyjniej wycelować w zmie-
nione komórki, a w zdrowych dokonać jak najmniejszego spusto-
szenia?
Byłoby idealnie, gdybyśmy byli w stanie likwidować tylko komórki
nowotworowe, a zdrowych nie. Jest to kolejne bardzo ważne
i trudne zagadnienie: jak w leczeniu odróżnić komórki, które są
na pewno zdrowe, od na pewno nowotworowych. Okazuje się, że
WSPÓLNIE POKONAJMY RAKA
heterogeniczność i obecność form przejściowych jest tak duża,
iż pewne komórki, które mogą się wydawać zdrowe, już w isto-
cie są komórkami nowotworowymi. Z punktu widzenia leczenia
powinny nas zatem również obchodzić, ponieważ trzeba je zli-
kwidować. Tymczasem okazuje się, że są one wrażliwe na leczenie
w innym stopniu niż te, które są typowo nowotworowe. Nowo-
tworowe są rzeczywiście zabijane, a te, które jeszcze nie są aż
tak nowotworowe, ale z czasem takie się staną – przetrwają. Na
tym właśnie polega kolejna trudność w leczeniu. Rak ma wiele
twarzy, postaci i wiele masek.
2
Dostają Państwo do rąk niezwykłą książkę. Lektura każdej jej strony to mniej strachu i mniej cierpienia.
To wiedza. Na miarę zdrowia i życia. Kamil Durczok
TTTTTTTTToooooooo wwwwwwwwwwwiiiiiiiiiiieeeeeeeeeedddddddddzzzzzzzzzzaaaaaaaaaa.. NNNNNNNNNNNaaaaaaaaaa mmmmmmmmmiiiiiiiiiiaaaaaaaaaarrrrrrrrrrręęęęęęęęęęę zzzzzzzzzzdddddddddrrrrrrrroooooooooowwwwwwwwwwwiiiiiiiiiiaaaaaaaaaa iiiii żżżżżżżżżżyyyyyyyyycccccccciiiiiiiiiiaaaaaaaaaa. KKKKKKKKKKaaaaaaaammmmmmmmiiiiiilllll DDDDDDDDuuuuuuuurrrrrrrccccccczzzzzzzzooooooooookkkkkkkkk
LLLLLLLLLLLeeeeeeeeeeekkkkkkkkkkkkttttttttuuuuuuuuurrrrrrrrrraaaaaaaaaa jjjjjjj jjjj jjjjjj yyyyyyyyy jjjjjj jjjjjj eeeeeeeeeerrrrrrrrpppppppppiiiiiiiiiiieeeeeeeeeennnnnnnnniiiiiiiiiiaaaaaaaaaa. Dostają Państwo do rąk niezwykłą książkę.
Lektura każdej jej strony to mniej strachu i mniej cierpienia. To wiedza. Na miarę zdrowia i życia.
Kamil Durczok
„To książka o raku widzianym oczami wybitnego onkologa i dwu jego bystrych pacjentek, szczęśliwie wyleczonych. Mówi nam – w sposób przystępny i zajmujący – o chorobach nowotworowych i o tym, jak stawić im czoła. Rozprasza lęk, przywraca nadzieję”.
Możesz wygrać z rakiem
Co zrobić, gdy pada diagnoza: rak? Gdzie szukać pomocy i jak walczyć z chorobą w polskich realiach? Ile się zmieniło w jej leczeniu i jakie terapie są najskuteczniejsze? Odpowiedzi na pytania, które stawiamy sobie w obliczu choroby, udziela profesor Krzysztof Składowski, jeden z najlepszych polskich onkologów. Czytelnicy znają go już z książki Kamila Durczoka Wygrać życie.
Profesor omawia przyczyny powstawania nowotworów, sposoby diagnosty-ki, leczenia, a przede wszystkim zapobiegania. Oswaja lęki pacjentów i ich rodzin, tłumaczy terminologię medyczną, pokazuje, że w chorobie i po niej można normalnie żyć. Rzeczowe wyjaśnienia lekarza przeplatają się z poruszającymi wyznaniami jego dwu pacjentek.
Ta książka daje nadzieję, że i u nas możliwa jest wygrana z chorobą,a lekarz z powołaniem to wcale nie taka rzadkość.
Prof. dr hab. med. KRZYSZTOF SKŁADOWSKIKierownik I Kliniki Radioterapii w Centrum Onkologii w Gliwicach, sekretarz Polskiego Towarzystwa Radio-terapii Onkologicznej. Jeden z najczęściej cytowanych na świecie polskich onkologów, autor kilkudziesięciu artykułów i kilkuset referatów. Był stypendystą w Na-tional Cancer Institute w Londynie, wykładał w Royal Marsden Hospital w Londynie, w MD Anderson Cancer Center w Houston, w Beaumont Cancer Center w Detroit i na uniwersytetach w Filadelfi i, w Tybindze i w Los Angeles.
Prof. Andrzej Szczeklik
Cena detal. 29,90 złDDDDDDDDDoooooooooossssssssssttttttttttaaaaaaaaaaajjjjjjjjjjąąąąąąąąąą PPPPPPPPPPaaaaaaaaaańńńńńńńńńńssssssssssttttttttttwwwwwwwwwwooooooo dddddddddooooooo rrrrrrrrrrąąąąąąąąąąąkkkkkkkkkkk nnnnnnnniiiiiiiiiieeeeeeeeeezzzzzzzzzwwwwwwwwwwyyyyyyyyyyykkkkkkkkkkkłłłłłłłłłłąąąąąąąąąą kkkkkkkkkkkksssssssssssiiiiiiiiiiąąąąąąąąąąążżżżżżżżżżżżkkkkkkkkkkkkęęęęęęęęęę. Dostajjąą PPaańństwo ddo rąąkk nniiezwyykkłłąą kksiążkę.
aaaa kkkkkkkkkkkkaaaaaaaaaażżżżżżżżżżdddddddddddeeeeeeeeeejjjjjjj jjjjjjjjjjjeeeeeeeeeejjjjjjj sssssssssstttttttttrrrrrrrrooooooooonnnnnnnnnyyyyyyyyyy ttttttttoooooooo mmmmmmmmmnnnnnnnnniiiiiiiiiiieeeeeeeeeejjjjjjj sssssssssstttttttttrrrrrrrrrraaaaaaaaaaccccccccchhhhhhhhhuuuuuuuu iiiii mmmmmmmmmnnnnnnnnniiiiiiiiiiieeeeeeeeeejjjjjjj cccccccciiiiiiiiiiieeeeeeeeeeea każdej jej strony to mniej strachu i mniej cie
Onkolog o nadziei OOOOOOOOOOOOOnnnnnnnnnnkkkkkkkkkkkkkoooooolllllllllllooooooooogggggggg oooooooo nnnnnnnnaaaaaaaadddddddddddddzzzzzzziiiiiiiiiiiieeeeeeiiiiiiiiiiiOOOOOOOOOOOOnnnnnnnnnnkkkkkkkkkkkooooooooollllllloooooooooogggggggggggg ooooooooooo nnnnnnnnnnnaaaaaaaaaaaddddddddddzzzzzzzziiiiiieeeeeeeeeeiiiiiiiiOnkolog o nadziei
Wspólnie pokonajmy raka
Wspólnie pokonajm
y raka
Krzysztof Składowski
Krzysztof Składow
ski
Skladowski_Rak_okladka_druk.indd 1Skladowski_Rak_okladka_druk.indd 1 2011-08-10 11:21:242011-08-10 11:21:24