24
Zespół Szkół nr 46 w Warszawie Listopad 2010 r. 11 listopada- Święto Niepodległości W numerze m. in. - Co słychać po gimnazjum ? - “...tak szybko stąd odchodzą..” - Zabawa w kotka i myszkę z Kościołem - Byłam w kuchni teatru - Wspomnienia z dawnych lat - wywiad z absolwentką Gimnazjum nr 86

W numerze m. in. - zs46.neostrada.pl · U mnie w szkole są dwa piony (A i B), w których znajdują się sale oraz tzw. łączniki, które nie znajdują się na każdym piętrze,

Embed Size (px)

Citation preview

Zespół Szkół nr 46 w Warszawie Listopad 2010 r.

11 listopada- Święto Niepodległości

W numerze m. in.- Co słychać po gimnazjum ?- “...tak szybko stąd odchodzą..”- Zabawa w kotka i myszkę z Kościołem- Byłam w kuchni teatru- Wspomnienia z dawnych lat - wywiad z absolwentką Gimnazjum nr 86

Spis treściCo słychać po gimnazjum? 3“...tak szybko stąd odchodzą...” 4

Kern - twórca mało znany Bardzo nietypowe święta 5 Oto Chopin (w spódnicy) 2010 r. 6 Kontrowersyjny werdykt 7 Zabawa uczniów w kotka i myszkę z KościołemRadiowęzeł 8 AC/DC - prostota piękna rocka 9 Chilijski cud i co dalej 10Forty Bema 11Mały Książę - każdy żyje na swojej planecie 12 Byłam w kuchni teatruFacebook 13Wspomnienia z dawnych lat 14Moda niejedno ma imię 15Pytania warte odpowiedzi 16 Niechciany gość w skorupie 17 Czy warto być optymistą? 18 Savoir – vivre Absurdy Kilka faktów o kichaniu 19 MIAMI HEAT 20Grzegorz Lato 21Tajemnice snów Sztuka przetrwania 22Zaułek kulinarny 23Przyszły kierowco, przeczytaj to 24

N a s z a B u d a

2

Michał Piotrkowicz

Magdalena Powierża

Bartosz Majewski

Jakub Pierzchała

Michał Anulewicz

Michał Zarachowicz

z pomocą

Kamili Gawryło i

Michała Piotrkowicza

Kamila Gawryło

Michał Zarachowicz

Konrad Milczarek

Danuta Borowska

Adrianna Grzywacz

Anna Nowakowska

Piotr Gleba

Zuzanna Mucha

Klaudia Śmietańska

Julia Barnaś

Joanna Tauer

Szymon Miszczak

Kamil Opara

Bartosz Naziębło

Kamila Kudłacik

Dominika Skowrońska

Robert Żołądek

Filip Mąkolski

Michał Sołtysiak

Zuzzanna Kunert

Matylda Kowalik

Monika Wróblewska

Michał Błotniak

Jakub Pierzchała

Bartosz Majewski

Magda Powierża

Jolanta Chosia

Wiktor Krzysztyniak

Grzegorz Niedbała

Wiktoria Kościelniak

Gabriela Ryczkowska

Julia Falińska

Jan Szyszkowski

Michał Rokita

Maja Szymańska

Milena Rutkowska

Zuzanna Olchowik

p. Maja Gąsik

N a s z a R e d a k c j a

Drogi Czytelniku!

Trzymasz właśnie drugi listopadowy numer “Naszej Budy”. Listopad. To najbardziej depresyjny okres w roku. Liście opadły już z drzew, a pogoda jest przygnębiająca i nieprzyjemna. Szkoła zaczęła się już na dobre. Wystawione do tej pory oceny dają obraz naszych poczynań w tym roku szkolnym. Nie zawsze ten dobry i akceptowany przez naszych rodziców. Dni zdają się być takie same. Wiele osób popada w rutynę, w tym także nasi nauczyciele, którzy bez przerwy sprawdzają naszą wiedzę kartkówkami oraz sprawdzianami.Jednakże trzeba próbować odnaleźć sposób na codzienną chandrę. Można szukać wybawienia w swoich pasjach, w muzyce, książce, telewizji lub Internecie. Można odliczać dni pozostałe do świąt, nowego roku lub zakończenia roku szkolnego (co kto woli). Można także przeczytać listopadowe wydanie Naszej Budy! Znajdziecie w nim wiele ciekawych artykułów. Szczególnie polecamy Wam refleksje świeżo upieczonej licealistki oraz wywiad z absolwentką naszego gimnazjum reprezentującą pierwszy rocznik zreformowanej w 1999 r. szkoły.W listopadzie jak co roku obchodzimy bardzo dużo świąt. Najpierw Wszystkich Świętych, potem narodowe Święto Niepodległosci (uczczone w naszej szkole uroczystym apelem), a także inne, które zostały opisane w tym numerze.W imieniu Redakcji życzymy miłej lektury.

Grupa Łamaczy ;)

3

z ż y c i a s z k o ł y

Cześć!Jestem absolwentką waszej szkoły podstawowej i gimnazjum, a teraz uczęszczam do liceum.Chciałam opisać wam zwyczajny dzień w mojej szkole, kiedy to pośród dziesiątek nieznanych mi twarzy przemieszczam się z klasy do klasy.

Wiadomo, że w każdej nowej szkole na samym początku większość czasu na przerwach zabiera pierwszoklasistom szukanie sali, co wbrew pozorom nie jest takie proste. Najczęściej jedna osoba z klasy staje się tym wybrańcem, który patrzy na plan, bo nikomu innemu się nie chce, a ktoś przecież musi. Jak już to mamy załatwione, wystarczy podążać za swoją klasą. U mnie w szkole są dwa piony (A i B), w których znajdują się sale oraz tzw. łączniki, które nie znajdują się na każdym piętrze, więc podczas każdej przerwy trzeba „wpłynąć” w morze pragnących przemieścić się uczniów.

Zastępstwa - kto ich nie lubi? To, że są fajne, to jedna sprawa, druga jest taka, że podchodzisz do tablicy ogłoszeń, widzisz swoją klasę na zastępstwie za pewnego nauczyciela nazwiskiem X i nie wiesz, czego uczy. Oczywiście na pierwszych lekcjach z każdego przedmiotu nauczyciele się przedstawiali, ale kto to spamiętał? Jedynym wyjściem z takiej sytuacji jest niezwłoczne spytanie się pierwszej lepszej osoby stojącej przy ogłoszeniach i wyglądającej na niepierwszoklasistę o przedmiot, którego uczy dany nauczyciel nazwiskiem X. Niektórzy wiedzą, inni nie, to jak losowanie.

Na lekcjach wymagane szybkie pisanie! To podstawa. Nauczyciel nie dyktuje, nie czeka, żebyś zapisał. W pewnym sensie to kwestia przyzwyczajenia, bo kiedy zauważysz, że nauczyciel

pyta, a ty widzisz w swoim zeszycie same kratki bądź linie, od razu zrozumiesz sens tego mechanizmu. A niestety najczęściej jest tak, że nauczyciele pytają na każdej lekcji. I skończyła się wybiórcza nauka przed sprawdzianem czy kartkówką.

DylematyDużo ludzi obawia się szkół ponadgimnazjalnych. Że nie będzie fajnych ludzi, że tyle nauki itp. Tak naprawdę to wydaje nam się że tyle nauki, bo uczymy się częściej niż kiedykolwiek, chcąc wiedzieć coś przynajmniej po trochu z każdego przedmiotu, aby nie dostać pały. To cała filozofia.Ale spójrzcie na to z drugiej strony. Owszem znajdziecie się z nowym środowisku i w ogóle wszytko będzie nowe i obce, ale to właśnie będzie to coś! Tyle nowych ludzi, wiem, że to być może wywoła małego stracha, ale to trzeba przeżyć! Przez kilka pierwszych dni przychodzisz do szkoły, stajesz przed klasą, gotowy wejść do środka, rozglądasz się i myślisz: „Kto jest w mojej klasie, aha, ok, tylko jak on/ona ma na imię?”. To standardowy problem, ale wbrew pozorom imion nauczycie się błyskawicznie!W szkole panuje przyjemna atmosfera, na przerwach gra muzyka! Po oswojeniu się z klasą tworzycie zgrany zespół, razem gadacie i śmiejecie się, a to właśnie największa zaleta!

Podobno czas liceum bądź innej szkoły ponadgimnazjalnej najbardziej zapamiętujemy, mamy najmilsze wspomnienia. Oby tak było i z wami (a sobie też tego życzę, bo już widzę, że jest super i tej klasy w tej szkole nigdy nie zapomnę)!

Na przyszłość życzę wam dostania się do wymarzonych szkół, i abyście przychodząc do nich każdego dnia, mówili sobie w myśli: „Tak! To był dobry wybór!”

Kamila Gawryło

Co słychać po gimnazjum?

[email protected]

L i s t o p a d o w e w s p o m n i e n i e

4

„…tak szybko stąd odchodzą…”

Niech i ja ulegnę tej magii wspomnień, niech i mnie ogarnie ta nutka melancholii i żalu za tymi, którzy już po drugiej stronie. Za ludźmi kina i teatru, co to odeszli, „by mocniej żyć”, a odeszło ich wielu. W różnym czasie i miejscu. Z różnych przyczyn, a czasem bez przyczyny, nagle i niespodziewanie. I za każdym razem wydawało mi się, że kino staje się uboższe o ten konkretny talent, o kilka ról, parę filmów. Miałam prawie dziewiętnaście lat, gdy umarł człowiek, którego , niemalże każdy film dziś znam na pamięć- Krzysztof Kieślowski. Byłam pewna, że od tego momentu już nic ważnego nie wydarzy się w polskim kinie. Myliłam się. Świat filmu nie zatrzymał się chociaż na chwilę, nawet nie zwolnił. Prze do przodu z nowymi konwencjami, nową stylistyką i zupełnie nowym repertuarem. Pojawiło się wielu młodych-zdolnych i do nich należy ta przestrzeń, którą jeszcze nie tak dawno wypełniały obrazy starego Mistrza. Umarł król, niech żyje król. Dziś dobre kino robią Smarzowski, Kędzierzawska, Lankosz. I chociaż z entuzjazmem oglądam ich filmy, to ciągle podświadomie szukam w tych obrazach choćby namiastki tego, co kilkanaście lat temu tak bardzo poruszyło zagubioną nastolatkę. Na wielkie wspomnienie zasługuje też, jak powiedział o nim Jan Kott, jeden z największych aktorów w jego pokoleniu. W Polsce i na świecie, Tadeusz Łomnicki. Ja niestety pamiętam Go tylko z ról filmowych jako Michała Wołodyjowskiego czy filmów Kieślowskiego, Wajdy, Zanussiego. I choć nigdy nie widziałam Łomnickiego na scenie, to wiem na pewno, że umarł nie tylko aktor i reżyser, ale też artysta o nieograniczonych możliwościach, wielkiej charyzmie i scenicznej osobowości. I po raz kolejny świat nie stanął w miejscu. Teatr nie przestał istnieć, pomimo że - jakby się mogło wydawać - pozbawiony został w jakimś sensie swego serca. Jakie życie, taka śmierć. Łomnicki umarł na scenie podczas próby do Króla Leara, a jego ostatnie słowa, to tekst samego Leara: “Więc jakieś życie świta przede mną. Dalej, łapmy je, pędźmy za nim, biegiem, biegiem!”. Dziś widzę na scenach warszawskich teatrów wielu

wielkich aktorów. Podziwiam ich role, styl gry. Wzruszam się i śmieję na rozmaitych spektaklach, a jednak gdzieś w głowie pojawia się pytanie, ile straciłam, nie widząc Go choć raz na scenie?„Czy świat umrze trochę, kiedy ja umrę”- pytała Poświatowska. Czy umarł choć trochę, gdy odeszła Krystyna Feldman. Mistrzyni epizodu, aktorka charakterystyczna. Miała na swoim koncie dziesiątki ról, ale tylko jedną główną. I pomimo to jej talentu nie sposób przecenić. Pojawiała się na chwilę, przemykała przez ekran z małą rólką, ale w wielkim stylu. Była dozorczynią, sprzątaczką, dewotką, gospodynią i pasażerką autobusu. Jak wielkiego talentu potrzeba, by wyraźnie zaznaczyć swoje miejsce w filmie epizodami? Jak wielkiej pokory, by z dumą i zaangażowaniem uprawiać zawód w cieniu innych, nie zawsze lepszych i zdolniejszych? Jak wielkiej pasji, by nie szukać blasku w środowisku, gdzie splendor jest miarą sukcesu. Na szczęście zdążyła zagrać rolę tytułową w filmie Krzysztofa Krauzego „Mój Nikifor”. Udowodniła wszystkim, że powierzanie jej wyłącznie ról epizodycznych to był błąd powierzchownych ludzi, którzy nie umieli dostrzec w niej królowej ekranu, a była nią niewątpliwie. Świat filmu z pewnością nie umarł, kiedy Ona umarła, ale stał się z pewnością uboższy o tych kilka niezagranych głównych ról.Wspominając „nieobecnych”, mogłabym przywołać jeszcze wiele ważnych dla mnie nazwisk, napisać, jak bardzo żałuję, że nie będzie już takich kreacji jak Nikodema Dyzmy w wykonaniu Romana Wilhelmiego i nikt tak jak Jerzy Bińczycki nie zagra Bogumiła Niechcica. Ale wiem, że słowa, zdania a nawet całe opowieści będą zawsze zbyt płaskie albo zbyt patetyczne, śmieszne. I żeby nie popaść w patos, nie narazić się na śmieszność i nie spłaszczyć pełni ich talentu i osobowości, to na koniec wyrażę tylko nadzieję na to, że „po drugiej stronie nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem”. jchosia

L i s t o p a d o w e w s p o m n i e n i e

5

29 października zmarł Ludwik Jerzy Kern. Był mistrzem krótkich form literackich - autorem niezliczonych wierszy, fraszek, skeczy, anegdot, powiedzonek, książek dla dzieci, tekstów kabaretowych, tekstów piosenek, w tym wielu przebojów: „Nie bądź taki szybki Bill”, „Cicha woda”, „Lato, lato”. Wszyscy pamiętamy z dzieciństwa Jego żartobliwe wierszyki takie, jak: „Żyrafa u fotografa” czy „Stonóżka z Pimpifluszek” oraz postaci słonia Dominika z „Proszę słonia” i psa Ferdynanda z przetłumaczonej na 20 języków książki „Ferdynand Wspaniały”.Co tak naprawdę możemy powiedzieć o Nim samym? Najlepiej oddajmy Mu głos.Ja o mnieMam coś napisać o mnie,A ja tego nie lubię ogromnie.Ja lubię pisać o zwierzętach, mówiąc szczerze,Więc może szkoda, że nie jestem zwierzę?Bo wtedy bym napisał o sobie o wiele ładniej,A tak, to nie wiem, jak wypadnie.

Na oko biorąc, jestem w sam raz,Ani za duży,Ani za mały.Mam wyciętą ślepą kiszkę, proszę Was,I nie wycięte migdały.[…]Pod względem urody z pewnościąNie jestem szczytem szczytów,Chociaż mój pies patrzy bez przerwy na mnieOczami pełnymi zachwytu.[…]Nie jestem za bardzo nieśmiałyAni za bardzo wyniosły.Gdy piszę dla dzieci, to piszę w ten sposób,Żeby mógł to zrozumieć nawet dorosły.[…]Czy widzę błędy w swojej osobie?A owszem, widzę wyraźnie.Na przykład nie podobam się sobieWtedy, gdy głupstwa jakieś skrobię,Tak jak w tej chwili właśnie.W gardle ze wstydu coś mnie aż dławi-

Panie Kern, czy pan się poprawi?

Kern - twórca mało znany

Bardzo nietypowe święta

[email protected]

Listopad to miesiąc, który kojarzy się z takimi dniami, jak: Wszystkich Świętych, Dzień Niepodległości, andrzejki. Ale nie tylko. Nietypowe święta takie, jak: Dzień bez Zakupów czy Dzień Ręcznika wymyślają ludzie, którzy zdaje się cierpią na nadmiar wolnego czasu. Liczba okazji, które można obchodzić jest nieskończona – każdy znajdzie coś dla siebie. A takie dni często wywołują uśmiech na naszych twarzach, choć na co dzień nie zwracamy na nie uwagi. O najciekawszych świętach listopada przeczytacie poniżej.

5 listopada - Dzień Postaci z Bajek10 listopada - Międzynarodowy Dzień Młodzieży16 listopada - Międzynarodowy Dzień Tolerancji17 listopada - Światowy Dzień Rzucania Palenia, Międzynarodowy Dzień Studenta21 listopada - Światowy Dzień Telewizji, Dzień Życzliwości24 listopada - Światowy Dzień Tańca25 listopada - Światowy Dzień Pluszowego Misia

ANIA

6

k u L t u r a L n i e

Oto Chopin (w spódnicy) Tegoroczny XVI Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina zakończony! Zwyciężyła 25- letnia Rosjanka Julianna Awdiejewa. Otrzymała złoty medal oraz ufundowaną przez prezydenta RP nagrodę pieniężną w wysokości 30 tysięcy euro. Jedyny Polak, który zakwalifikował się do finału, Paweł Wakarecy, dostał wyróżnienie.

W tegorocznej edycji udział wzięło 81 pianistów (w tym sześciu Polaków) z 21 krajów. Jednak tylko sześciu mogło walczyć w finale. Z etapu na etap liczba uczestników więc malała. Kiedy zostali wybrani finaliści, tradycyjnie zaczęły się spekulacje na temat zwycięzcy. Jedno było pewne, tym razem nie zostanie nim żaden Azjata, bo po raz pierwszy od 1949 r. wszyscy odpadli na poszczególnych etapach eliminacji. Wygrała Rosjanka Julianna Awdiejewa. To był szok dla publiczności. Rosjanka nie należała do grona faworytów. Co prawda śledzący konkurs melomani byli pod wrażeniem jej umiejętności technicznych, jednak widowiskowe, czysto brzmiące palcówki to za mało by wygrać konkurs. Liczy się bowiem interpretacja utworu. Dlaczego wygrała więc Awdiejewa? Zdania na ten temat są podzielone. Nie zabrakło także głosów, że Rosjanka zwyciężyła tylko dlatego, że główną rolę odegrała płeć. Od 45 lat głównej nagrody nie przyznano bowiem kobiecie. Tymczasem pianista, który według publiczności najbardziej zasługiwał na pierwszą nagrodę - Ingolf Wunger, zajął dopiero III miejsce.

To nie pierwszy skandalInny przypadek niezrozumiałej decyzji jury miał miejsce w 1980 roku. Chorwacki pianista Ivo Pogorelic został wykluczony z III etapu przesłuchań. Pianista był nie tylko faworytem publiczności, ale i części jurorów. Dlaczego więc nie pozwolono mu dotrzeć do finału? Otóż jeszcze nikt przed nim tak nie zinterpretował muzyki Chopina. Niestety, to, co jedni uznali za oznakę wielkiego talentu, inni potraktowali jako obrazę dla twórczości naszego kompozytora. Rozpętała się wielka burza. Do tego stopnia, że jedna z sędziów, Martha Argerich, zrezygnowała wówczas z udziału w jury. Warszawę opuścił też Pogorewic i … zdobył sławę. Niestety

urażony artysta przez ponad 20 lat omijał Polskę. Dopiero kilka lat temu dał się namówić na koncert w Warszawie.

Trochę historii Konkurs Chopinowski miał w tym roku szczególne znaczenie. Dokładnie 200 lat temu nasz największy pianista przyszedł na świat w Żelazowej Woli. Na pamiątkę tego wydarzenia co 5 lat, od 1927 roku, organizowany jest w Warszawie Konkurs Chopinowski. Niestety ze względu na II wojnę światową nie udało się zorganizować IV edycji w 1942 r. Realne to się stało dopiero kilka lat po wojnie. Pierwszy powojenny Międzynarodowy Konkurs Chopinowski przeprowadzono w 1949 r. w sali teatru „Roma”. Powodem wybrania tego miejsca była odbudowa budynku filharmonii , który został zniszczony w czasie wojny. Z tej samej przyczyny kolejny konkurs wystartował w 1955 r. i to już w Warszawskiej Filharmonii. Od tego momentu odbywa się on w tym samym miejscu. Warto też podkreślić, że podczas IX edycji konkursu jeden z najlepszych pianistów świata, Artur Rubinstein, dał swój ostatni koncert w Polsce. Ten Polak żydowskiego pochodzenia oczywiście nie wystąpił jako uczestnik konkursu, a jako honorowy gość. Tak czy inaczej Międzynarodowy Konkurs Chopinowski jest jednym z niewielu konkursów monograficznych – we wszystkich jego etapach wykonywane są wyłącznie utwory jednego kompozytora. Dodatkowo jest on jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych turniejów muzycznych na świecie. Do lat 60. był organizowany przy współudziale Ministerstwa Kultury i Sztuki, zaś w latach 1960- 2005 zajmowało się tym Towarzystwo im. Fryderyka Chopina. Prawie każdy, kto sięgał po najwyższe trofeum w tym konkursie, zdobywał sławę. Jak na razie Polakami, którzy zwyciężali byli: Halina Czerny- Stefańska (1949), Adam Harasiewicz (1955), Krystian Zimerman (1975) oraz Rafał Blechacz (2005).

M. Wróblewska

k u L t u r a L n i e

[email protected]

Kontrowersyjny werdyktW nocy z 20 na 21 października jury pod przewodnictwem Andrzeja Jasińskiego ogłosiło wyniki XVI Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Zwyciężyła 25-letnia Julianna Avdeeva. W nagrodę otrzymała 30 tysięcy euro i złoty medal. Drugie miejsce otrzymali ex aequo Austriak Ingolf Wunder oraz reprezentujący Rosję i Litwę Lukas Geniušas. Na podium stanął także Rosjanin Daniil Trifonov. Czwarta pozycja przypadła Bułgarowi Evgenijowi Bozhanovi, a piąta - Francuzowi François Dumontowi. Szóste miejsce nie zostało przyznane. Szok - tym słowem można opisać reakcje większości widzów TVP Kultura, słuchaczy polskiego radia bądź ludzi zasiadających na widowni Filharmonii Narodowej w Warszawie. Nikt nie spodziewał się takiego werdyktu. Typowano Wundera, Geniušasa, Trifonova, czy Bozhanova. Gra Avdeeva’ej komentowana była jako niezachwycająca, akademicka i wyrównana w każdym jej występie. A przecież nie tego szuka się na takim prestiżowym konkursie. Sama członkini jury i zdobywczyni pierwszego miejsca w 1965 roku, Martha Argerich, zapowiadała, że „czeka na prawdziwe odkrycie, na osobowości”. Za to Dang Thai Son (I nagroda w 1980 roku, wygrał wtedy z Ivo Pogorelichem) w “Chopin Express” mówił: “Wolę indywidualistów - nawet kontrowersyjnych - od kogoś, kto jest dobrym studentem, lecz niewiele wnosi do konkursu”. Dlaczego więc w tym roku wygrał właśnie ktoś taki? Osoba, która początkowo nawet nie przeszła eliminacji i została dopuszczona do konkursu dopiero dzięki naciągnięciu regulaminu i rozszerzeniu ilości uczestników III etapu z 80 do 81, a do tego koncert, który zagrała, był jednym z najsłabszych w finale?..Przypuszczeń jest wiele. Może to przez sposób

oceniania, który w tym roku zmieniono? Zamiast podliczać punkty cząstkowe z poszczególnych etapów, uproszczono system. Każdy z oceniających ustawił swoją dziesiątkę finalistów. Od 1927 roku co 5 lat głosowano na “tak” lub “nie”, pomocniczo punktując z myślą o finałach. Piotr Paleczny, wiceprzewodniczący jury, tłumaczył, że werdykt jest odbiciem demokratycznego głosowania - na czele większości list oceniających uplasowano Rosjankę. Tym razem niespotykane było też to, iż po ogłoszeniu wyników jurorzy nie zorganizowali tradycyjnej konferencji prasowej. Czyżby bali się impulsywnych i ostrych reakcji ludzi?..Przecież tylu utalentowanych indywidualistów prezentowało się od 2 października. W finałowej dziesiątce dominowali Rosjanie, ale oprócz nich zakwalifikowali się Francuzi, Austriak, Bułgar i Polak - Paweł Wakarecy. Nawet jeśli Bozhanov odebrał sobie możliwość I miejsca po słabym finałowym wystąpieniu, to co z Wunderem, Trifonovem oraz Geniušasem? Dobrze, że chociaż ci ostatni dostali wyróżnienia (odpowiednio za: poloneza-fantazję i koncert, mazurki oraz poloneza w drugim etapie). Żalu spowodowanego decyzją komisji nie krył sam Adam Harasiewicz, który w czasie ogłaszania werdyktu miał dość nietęgą minę. Liczył, że Grand Prix otrzyma, - jego własny student, Ingolf Wunder.Faktem jest, że XVI edycja konkursu została rozstrzygnięta i nikt tego nie zmieni. Możemy mieć tylko pretensje do jury oraz nadzieję,że Julianna Avdeeva pokaże w przyszłości wszystkim, iż jej sukces był w pełni zasłużony.

Zuzanna Kunert, Matylda Kowalik

Oto Chopin (w spódnicy)

p r a w d ę k a ż d y w i d z i

Zabawa uczniów w kotka i myszkę z Kościołem

OD PEWNEGO CZASU WŚRÓD MŁODZIEŻY GIMNAZJALNEJ, A ZWŁASZCZA WŚRÓD TRZECIOKLASISTÓW JEDNYM Z TEMATÓW DO DYSKUSJI SĄ KSIĄŻECZKI POTRZEBNE DO BIERZMOWANIA. UCZNIOWIE SKARŻĄ SIĘ I LAMENTUJĄ, ŻE MUSZĄ CHODZIĆ DO KOŚCIOŁA. ALE CZY TO MA SENS?

Nabożeństwo majowe, różaniec, spowiedź czy niedzielna Msza Święta to tylko parę rubryk, które powinny zapełnić się podpisami księdza. Oczywiście podpis jest dawany po uczestnictwie w danym nabożeństwie. Zastanawia mnie jeden fakt: czy jest to dobry sposób na przyciągnięcie młodzieży do kościoła. Większość katechetów oczywiście popiera ten pomysł, ale z perspektywy ucznia jest on niemądry, a nawet męczący. Nawet jeżeli nastolatek jest wierzącą i praktykującą osobą, ale jego wiara jest mało ugruntowana, to może go to tylko zniechęcić do uczestnictwa w tych obrządkach. Uczeń, który nie wierzy w Boga lub nie praktykuje zachowań religijnych, w żadnym wypadku się nie nawróci i bezsensowne gadanie, że to dla takiego delikwenta jedyna szansa w życiu na powrócenie na łono kościoła, jest zbędne. Nawet jeśli będzie on chodził na wszystkie lub większość wyznaczonych i nakazanych rytuałów, nie nawróci się on, bo nie ma na to chęci i nie jest otwarty na Pana Boga.

Następną grupą przystępujących do bierzmowania są uczniowie, którym mamusia kazała. Nie ma to jakiejkolwiek przyszłości – jeśli on nie będzie chciał, to nawet jeśli przystąpi do sakramentu, nic to nie da oprócz „papierka”. Najgorszą grupą jest grupa kłamców. Tacy przychodzą do kościoła na koniec różańca i proszą o podpis, mówiąc, że byli gdzieś z tyłu i ksiądz ich nie widział. Robią to tylko dlatego, żeby potem przy ślubie nie mieć problemów lub żeby im wreszcie mama dała spokój i nie jęczała nad głową. I co z tego, że ma on podpisy, jeśli i tak się nie modlił i nie uczestniczył we Mszach Świętych. Kolejnym problemem jest niezabranie książeczki ze sobą na jakiś rodzinny lub wakacyjny wyjazd. Jeśli było się na Mszy, to podpisu nie otrzymuje się i co wtedy? Tak więc pomysł z książeczkami mi się nie podoba, ponieważ tylko zniechęca młodzież do kościoła. Jest parę rozwiązań tej sytuacji: nie przygotowywać bierzmowania na terenie szkoły i ogłaszać datę tego sakramentu w parafii (kto chętny, ten się zgłasza, spowiada i przyjmuje sakrament) lub organizowanie uroczystości w szkołach, ale bez książeczek, ponieważ robią one więcej złego niż dobrego.

Michał Piotrkowicz

Od niedługiego czasu w naszej szkole działa radiowęzeł. Zajmuje on się umilaniem czasu podczas przerw, chodzi mianowicie o puszczanie muzyki. Nie zawsze pasuje ona wszystkim słuchaczom, ponieważ są tam różne gatunki, np. rock, techno, rap lub pop. Sami chyba zdajecie sobie sprawę, że jest mało osób, które lubią te wszystkie rodzaje muzyki naraz, jest też wiele takich, które po prostu nie przepadają za taką rozrywką. W takim wypadku dobrym rozwiązaniem byłoby zrobienie grafiku, według

którego będzie puszczany odpowiedni na dany dzień gatunek muzyki. Propozycje proszę zgłaszać do mnie lub do ludzi zajmujących się radiowęzłem. Proszę, żebyście potraktowali to poważnie, nie tak, jak wtedy, gdy na wywieszonej kartce z utworami, które chcielibyście usłyszeć, pojawiły się np. „Gdzie jest krzyż” itp. Wydaje mi się, że to było nie na miejscu! Mnie odpowiada muzyka, która jest puszczana podczas przerw, lecz chciałbym pomóc tym słuchaczom, którzy chcieliby posłuchać czegoś innego.

Radiowęzeł

Glebełełe

8

m u z y c z n e s t r o n y

9

AC/DC – prostota piękna rocka

[email protected]

AC/DC to australijski zespół hard rockowy założony w 1973 roku przez braci Youngów. Wraz z grupami Led Zeppelin i Black Sabbath kapela ta jest uznawana za pioniera szeroko pojętej muzyki rockowej. Mimo że ich styl określany jest jako mieszanka hard rocka i heavy metalu, to sami członkowie grupy nazywają swoje utwory rock and rollowymi. Można powiedzieć, że niejako mają rację, ponieważ w wielu ich piosenkach można odnaleźć wpływy bluesa i właśnie rock n’ rolla. Mam na myśli takie piosenki, jak np. „The Jack” (bluesowa) i „That’s The Way I wanna Rock N’ Roll” (jak sama nazwa wskazuje piosenka rock n’ rollowa).

Skład zespołu zmieniał się kilkukrotnie, zwłaszcza jeśli chodzi o perkusistów (było ich aż czterech). Natomiast założyciele – Angus i Malcolm Young grają w kapeli niezmiennie od prawie 40 lat. Pierwszym wokalistą AC/DC był Bon Scott przez wielu uważany za lepszego niż obecny. Niestety po kilku latach śpiewania w zespole Scott zmarł po nocy spędzonej na libacji alkoholowej. Niedługo potem zastąpił go Brian Johnson.

Aktualny skład grupy przedstawia się następująco:• AngusYoung–gitaraprowadząca• MalcolmYoung–gitararytmiczna• BrianJohnson–wokal• CliffWilliams–gitarabasowa• PhilRudd–perkusja

AC/DC naprawdę popularne stało się dopiero w 1979 roku wraz z wydaniem albumu Highway to Hell. Wcześniej ich utwory znane były głównie w Australii. Szczyt światowej popularności zespołu nastąpił w 1980 roku – wtedy to wydali płytę Back in Black, która obecnie znajduje się na drugim miejscu najlepiej sprzedających się krążków wszech czasów. W latach 80. XX wieku grupa odnosiła największe sukcesy w USA, ale także w Europie i w rodzimym kraju. Kariera kapeli zwolniła nieco w latach 90., co nie oznacza braku popularności, a jedynie jej nieduży spadek.

Zespół braci Youngów nadal koncertuje i wydaje kolejne albumy. W maju bieżącego roku grupa zawitała do Polski w związku z trasą koncertową

krążka Black Ice wydanego w 2008 r. Co jest przyczyną tak ogromnego sukcesu

AC/DC? Cóż, niewątpliwie ich utwory mogą podobać się rockowym melomanom. Co ciekawe jednak, krytycy muzyczni często karcą zespół za prostotę ich stylu.Toprawda,tzw.riffy(pojedynczefrazy,krótkiemelodie w utworze) grupy nie są zróżnicowane, jak choćby w stylu zespołu Led Zeppelin. Zwykle główny motyw piosenki AC/DC nieustannie się powtarza, a jedyną skomplikowaną częścią utworu pozostaje solo gitarowe. Dodatkowo, w poszczególnych piosenkach kapeli z różnych okresów działalności muzycznej wprawne ucho znajdzie praktycznie takie same części i melodie różniące się między sobą jedynie kilkoma nutami. Przykładami mogą być piosenki „Give It Up”(2000 r.) i „Rock N’ Roll Train” (2008 r.) czy refren „Highway to Hell” (1979 r.) i refren „Rocking All The Way” (2008 r.) Więc dlaczego ich prosta muzyka tak bardzo podoba się milionom ludzi na całym świecie? Może dlatego, że mimo iż ich utwory szybko „wpadają w ucho”, to nie „wypadają z niego” po kilku przesłuchaniach. Może dlatego, że mimoprostychriffówichmocne,surowebrzmieniasą naprawdę piękne. A może z powodu niesamowitej energii i radości członków zespołu na koncertach, którzy zachowują się jakby całą moc z własnego ciała chcieli przelać do instrumentów…

Jedno jest pewne – AC/DC to jeden z najlepszych zespołów hard rockowych na świecie i wiernych fanów grupy nie zniechęcą karcące stwierdzenia krytyków na temat stylu muzycznego kapeli. A mnie pozostaje podpisać się pod zdaniem fanów.

Kamil Opara

o t y m s i ę ( n i e ) m ó w i

10

Cały świat o tym słyszał, cały świat obserwował ten dramat i cały świat wstrzymał oddech, oglądając akcję ewakuacyjną. Trzydziestu trzech górników uwięzionych 688 m pod ziemią w kopalni miedzi i złota na pustyni Atakama (830 km na północ od Santiago, stolicy Chile) właśnie wtedy narodziło się po raz drugi… Myślę, że warto rozpatrywać tę historię w kategoriach triumfu człowieczeństwa. Nagle okazało się, że dla sprawy wyższego rzędu chilijscy eksperci mogli współpracować m.in. z NASA, by stworzyć plan ewakuacji czy konstrukcję kapsuły. Nie bez znaczenia była również współpraca psychologów NASA posiadających doświadczenie pracy z astronautami, których zamknięcie, odizolowanie, kategoryczność sytuacji można znakomicie przyrównać do zasypanych górników. Fascynującym i szokującym w tej sprawie jest również inny aspekt. Żyjemy w czasach komercji, jednak dopiero obserwując akcję ratowniczą, zdałem sobie sprawę z intensywności tego zjawiska.Wszyscy przedstawiciele władzy chilijskiej mieli na sobie kurtki konkretnej firmy, każdy z uratowanych górników miał okulary przeciwsłoneczne znanej marki. Kapsuła ratownicza Phoenix, dzięki której wydobyto górników na powierzchnię, wyrusza w podróż dookoła świata. Pomalowana na kolory chilijskiej flagi narodowej - czerwony, biały i niebieski - wkrótce rozpocznie swą podróż i będzie pokazywana na wystawie wraz z filmem wideo z akcji ratowniczej… Mają powstać filmy, książki… Tych przykładów „żywej reklamy” można mnożyć. Myślę, że dopiero teraz ruszy cała machina, która sprawi, że będziemy rozpatrywać dramat tych ludzi w kategorii spektaklu czy widowiska. Dla mnie najbardziej tajemniczy i przez to interesujący jest inny aspekt tej tragedii. Po 66 dniach górnicy odzyskali wolność – bo tak można to określić, ponieważ sytuacja, w jakiej się znaleźli, była w pewnym stopniu ubezwłasnowolnieniem. Jednak powrót do rzeczywistości oraz normalnego życia może być dla nich bardzo trudny. Przede wszystkim dlatego, że każdy z nich przeżył

śmiertelne zagrożenie i związany z nim strach, każdy z nich inaczej odczuł rozłąkę z rodziną. Jedni spisali testament, drudzy się modlili, a jeszcze inni byli niewzruszeni, zupełnie jakby nic się nie stało. W związku z wydarzeniami, jakich doświadczyli, mogą rozwinąć się u nich różne zaburzenia psychiczne, np. depresja czy klaustrofobia. Dużym obciążeniem psychicznym może być także presja wywierana przez media. Będą proszeni o wywiady, zdjęcia, występy w programach telewizyjnych. Powstaje niebezpieczeństwo, że zaczną się czuć i zachowywać jak gwiazdy. W pierwszej kolejności uzyskają opiekę dotyczącą bezpośrednich problemów związanych ze wzrokiem, skórą czy zębami. Opiekę psychologiczno-psychiatryczną zaoferowano im przez okres najbliższych 6 miesięcy. Najtrudniej będzie im przystosować się ponownie do swojego otoczenia. Rodzina, przyzwyczajenia, rzeczywistość w kraju – wszystko się zmieniło. Doświadczenia takie mogą wzmacniać lub osłabiać psychikę człowieka. Po traumatycznych wydarzeniach nigdy nie jesteśmy już tymi samymi osobami. Powstaje także niebezpieczeństwo „ucieczki” w nałogi. W obliczu śmierci każdy myśli o tym, co osiągnął w życiu i co stracił. Myślę, że dla górników skończyło się „stare życie”, a „nowe” niesie ze sobą duże ryzyko. Dlatego nieszczęście tych ludzi nie dotyczy tylko ich samych, ale ich żon, matek, dzieci – dotyczy całych rodzin. Ich życie już nigdy nie będzie takie samo. Obawiam się, że tylko nieliczni wykorzystają to do poprawy jakości swojego losu. Tak jak nieformalny przywódca górników, dzięki któremu ich podziemne życie stało się w pewien sposób małym państewkiem. Większość z nich, z pominięciem sytuacji materialnej (tantiemy, duże kwoty płynące z całego świata, wycieczki), nie odnajdzie się w nowej rzeczywistości i do końca życia zmagać się będzie ze swoimi fobiami i chorobami z tym związanymi. Więc ponawiam pytanie: chilijski cud i co dalej?

Szymon Miszczak

Chilijski cud i co dalej?

11

n a ł o n i e b e m o w a

[email protected]

Forty Bema

Obecnie to świetne miejsce na spacer, wycieczkę rowerową, zabawę z młodszym rodzeństwem. Często odwiedzany park ma oprócz wielu uroków bardzo ciekawą historię. Skąd w Warszawie wzięły się forty? Kto zbudował tak potężne umocnienia? Ostatnio zainteresowałam się tym tematem i tak powstał ten artykuł. Decyzję o przekształceniu Warszawy w twierdzę władze carskie podjęły w 1879 roku, samą budowę rozpoczęto z kilkuletnim opóźnieniem. Zaplanowano dwa pierścienie fortów, z których zewnętrzny obejmował także część miasta po prawej stronie Wisły, zaś wewnętrzny – tylko lewą. Ze względu na oszczędności twierdza zamknęła rozwijające się miasto na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, co zahamowało terytorialny rozwój Warszawy na kilkadziesiąt lat. Budowę fortów rozpoczęto na wiosnę 1883 roku, zaś zakończono w 1890. Wzniesiono wtedy 20 fortów. Były to umocnienia ceglano-ziemne, posiadające osobne wały dla artylerii i piechoty oraz otoczone rowami, z reguły o narysie regularnych wielokątów. Fort Parysów otrzymał nazwę Fort Bema (stąd nazwa dzielnicy Bemowo) w 1921 roku. W latach 1924-1939 mieściła się tu Wytwórnia Amunicji nr 1. W latach 1939-1940 fort został przejęty przez niemiecki przemysł zbrojeniowy. Znajdowały się tutaj składy amunicji i broni. Działały także warsztaty samochodowe. Po zakończeniu wojny funkcjonował tu krótko obóz jeńców

niemieckich. Następnie Wojsko Polskie zajęło fort i przeznaczyło go na magazyny. W latach 1950-1978 należał do zaplecza lotniska wojskowego na Bemowie. W willach zaś, należących przed wojną do administracji Wytwórni Amunicji, zamieszkało kilku generałów. W latach 80. fort wraz z przyległą zabudową przekazano Centralnego Wojskowemu Klubowi Sportowemu Legia. Dzisiaj możemy podziwiać Fort Bema w stanie prawie niezmienionym, łącznie z prowadzącym do niego stalowym mostem. W 1999 roku teren ten przejęła Gmina Bemowo, by następnie w 2002, już jako Dzielnica Bemowo, dokonać jego rewitalizacji. Porastający fort las częściowo wycięto i przerzedzono. Wyczyszczono także fosę i wyprofilowano jej brzegi. Powstał w ten sposób park, w którym wybudowano alejki, ścieżki rowerowe i dwie nowe drewniane kładki. `Obok fortu w ciągu ostatnich kilku lat powstały bloki mieszkalne. Tworzą one zamknięte miniosiedla, z których jedno nazywa się Fort Bema. Fort Bema pełni więc obecnie funkcję parku osiedlowego, chętnie odwiedzanego przez okolicznych mieszkańców.

D.Materiały zaczerpnięte z:

http://pl.wikipedia.orghttp://www.fort-bema.pl/historia.html

W warszawskiej dzielnicy Bemowo znajduje się jeden z najlepiej zachowanych fortów twierdzy Warszawa noszący imię generała Bema. Obiekt ten, nazywany początkowo Fortem Parysów, został

zbudowany latach 1886-1890.

k u L t u r a L n i e

12

„Mały Książę” – każdy żyje

na swojej planecie…

„29 września 2010 r. byłem z klasą w teatrze Roma na muzycznym przedstawieniu pt. Mały Książę. Spektakl powstał na podstawie książki Antoine’a de Saint-Exupery’ego o tym samym tytule. Adaptacji tekstu dokonał Cezary Domagała, który jednocześnie wyreżyserował musical oraz grał rolę Pilota. Muzykę napisał Tomasz Bajerski. Scenografia była skromna, ale wzbogacona projekcjami komputerowymi. Występy aktorów reżyser urozmaicił tańcem i śpiewem. Barwne kostiumy i scenografia stwarzały świat niezwykłej planetarnej podróży.”

Wiktor Krzysztyniak Va

„Sztuka ta opowiada o podróżach chłopca, który szuka przyjaciela. Poznaje wiele osób, z którymi stara się zaprzyjaźnić, jednak nikt nie odwzajemnia jego uczuć, wszyscy są skoncentrowani na sobie i swoich pragnieniach. W końcu zdaje sobie sprawę, że najlepszego przyjaciela – Różę, zostawił na swojej planecie – B-612 i postanawia do niej wrócić.”

Grześ Niedbała Va

„Ciekawszym elementem w scenografii było wykorzystanie projekcji komputerowych. Animacje ukazywały obrazy pustynne, gwiazdozbiory i wzbogacane były muzyką doskonale dobraną do wydarzeń w przedstawieniu. W scenach bardziej dramatycznych, np. katastrofa lotnicza, muzyka jest wyrazista, ekspresyjna, a w scenach nastrojowych - bardziej liryczna.”

Wiktoria Kościelniak Va

„Spektakl ten dla mnie stanowił podróż w głąb mojej dziecięcej duszy. Dzięki wspaniałej grze aktorów czułam się, jakbym sama znajdowała się na pustyni lub na odległych planetach. Efektowne kostiumy Róży, Żmii i Lisa dodawały przedstawieniu uroku. Ciekawie szyty nicią wyobraźni długi i błyszczący płaszcz Latarnika dopełniał całości barwnych kostiumów. Skromna scenografia uzupełniana projekcjami, np.: zachodu słońca, ogrodu pełnego róż czy deszczu spadających pieniędzy sprawiała niesamowite wrażenia. Do tego dobrane zostały melodyjne i nastrojowe piosenki, które nadawały przedstawieniu charakteru.

Wszystko to razem zbudowało czarowny nastrój.” Gabrysia Ryczkowska Va

„Najbardziej wzruszyła mnie postać Róży, odegranej przez Karolinę Michalak. Z samolubnego kwiatu przemieniła się w kochającego przyjaciela Małego Księcia.”

Julia Falińska Va

„Projekcje, które były wyświetlane w trakcie pokazu, zastępowały rekwizyty teatralne, co było moim zdaniem świetnym i oszczędnym rozwiązaniem.”

Janek Szyszkowski Va

„Tematyką sztuki były dziwactwa dorosłych, rzeczy i sprawy, które wydają im się ważne, a nie są takie w rzeczywistości. Sztuka jest przesłaniem dla dorosłych, aby potrafili, choć częściowo, pozostać dziećmi. Byliby wtedy szczęśliwsi.”

Michał Rokita Va

„Mały Książę” to opowieść filozoficzna, lekka krytyka dorosłych, którzy zapominają, że przecież oni też kiedyś byli dziećmi… Warta refleksji na temat swojego postępowania.”

Maja Szymańska Va

„Twórcy przedstawienia dają nam przesłanie - nawet, kiedy jesteśmy dorośli, powinniśmy mieć w sobie dziecięcą wrażliwość i wyobraźnię oraz dobrze traktować swoich najlepszych przyjaciół.”

Milena Rutkowska Va

„Sztuka podobała mi się, a aktorzy przedstawienia poruszyli moje serce. Bardzo chciałabym, aby w moim życiu zawsze najważniejsza była prawdziwa miłość. Wszystkim, którzy chcieliby przenieść się w zaczarowany świat pełen miłości, tęsknoty i wiecznej przyjaźni, polecam gorąco odwiedzić teatr Roma i zobaczyć przedstawienie pt. „Mały Książę”.

Julia Falińska Va

13

k u L t u r a L n i e

Byłam w kuchni teatru Zaprosili mnie do niej państwo Barbara i Włodzimierz Gołaszewscy - artyści, twórcy i założyciele Teatru GO. Aby przygotować dobrą potrawę, trzeba dodać świeże składniki i dodatki. Zaczęliśmy od składników… Pani Barbara wprowadziła nas w tajniki scenografii i przygotowania kostiumów. Pokazała nam, jak z wyglądającej jak kurczak gąbki stworzyć czapkę, jak w kilkadziesiąt sekund założyć długą i falbaniastą suknię i jak połączyć teatr ze sztuką. Pan Włodzimierz, opowiadał jak to jest być reżyserem i na czym polega jego praca. Pokazał nam, jak można wykorzystać grę reflektorów, aby scena wyglądała zupełnie inaczej, w zależności od potrzeb. Wytłumaczył, że teatr jest magicznym miejscem, ponieważ aktorzy za kulisami, wchodząc na scenę, zamieniają się w inną postać. Następnie były przyprawy... Musi o nie zadbać i reżyser – pan Włodzimierz i scenograf – pani Basia. Takimi dodatkami są, np. gesty, mimika twarzy i makijaż. Potem zaczęliśmy sami gotować… Stworzyliśmy przedstawienie pod tytułem „TO TAKA BAJDULA”. Najpierw była praca nad scenariuszem.

Każdy mógł dodać od siebie jakiś fragment. Później dobór aktorów, przydział ról, wybór kostiumów i rekwizytów. Wreszcie występ, który nagrywany był przez pana Włodzimierza kamerą. Główne role grali: -Bartek- pan z ogromną, złotą muchą, -Marianna- starsza, nieprzewidywalna babcia , -Kalina- zły i głodny diabeł, – Maja- królowa , – Krzyś- król zjedzony przez kurczaka z gąbki , – Milena – potworek 1. , – Paweł- potworek 2. , – Zuza – nimfa wodna , -Kurczak- miękka gąbka z dziurą w środku.

Danie główne… Efekty naszej pracy oglądaliśmy w telewizorze. Przedstawienie może nie było bardzo wykwintne, ale zabawa przy jego przygotowywaniu była przepyszna, mniam. Mnie się w tej kuchni bardzo podobało. ZUZIA OLCHOWIK Va

[email protected]

Co to jest?Facebook to najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie. Obecnie zrzesza około 450 mln użytkowników. Zdobył tak wysoką popularność, gdyż jest przetłumaczony na kilkadziesiąt języków. Użytkownicy mogą tworzyć sieci i grupy, dzielić się wiadomościami i zdjęciami oraz korzystać z wielu aplikacji oraz gier.

HistoriaFacebook został uruchomiony 4 lutego 2004 roku. Jego głównym autorem jest Mark Zuckerberg. Stworzył go wraz z grupą kolegów jako serwis, w ramach którego zarejestrowani użytkownicy mogli odszukiwać i kontynuować szkolne znajomości oraz dzielić się wiadomościami i zdjęciami. Utworzenie kodu źródłowego strony zajęło im 2 tygodnie. Początkowo serwis przeznaczony był przede wszystkim dla uczniów szkół

średnich i studentów szkół wyższych. Facebook wstępnie został wprowadzony tylko na uniwersytecie Harvarda i od razu osiągnął ogromny sukces. Ponad ⅔ studentów zarejestrowało się na nowo powstałej stronie już w pierwszych 2 tygodniach jej funkcjonowania. Wówczas Zuckerberg zdecydował się rozszerzyć zasięg serwisu na inne szkoły. Obecnie Facebook zatrudnia ok. 1000 pracowników. Jego przychody przekraczają 150 mln USD.

Dlaczego warto?Sądzę, że warto zaistnieć na Facebooku, ponieważ jest na nim zarejestrowanych wielu uczniów naszej szkoły, a także kilku nauczycieli.Na pewno odnajdziesz tam wielu swoich znajomych.

Filip Mąkolski i Michał Sołtysiak

Facebook

14

w y w i a d

Wspomnienia z dawnych lat...

Redaktor: Witam.Aneta: Cześć.

R: Jak wspominasz czas spędzony w naszej szkole i czego teraz Ci brakuje z tamtych lat?A: Czasy gimnazjum wspominam bardzo miło i czasami myślę sobie, że chciałabym do nich wrócić. W większośći nauczyciele byłi fajni, klasa w sumie też była w porządku. Bardzo miłe były również Panie szatniarki, Pani ze sklepiku szkolnego czy Panie ze stołówki (pyszne zapiekanki robiły za 1zł). Do szkoły bardzo chętnie się chodziło po to, żeby spotkać się ze wszystkimi znajomymi i poopowiadać sobie, jak minął weekend czy jaką nową grę się dostało, którą można się pochwalić. Niestety później przychodzą lata, kiedy trzeba dorosnąć i pójść do pracy. Zaczynają się różne poważne problemy. Myślę, że właśnie najbardziej mi brakuje tych beztroskich lat, gdy po szkole przesiadywało się do wieczora na podwórku i grało w chowanego czy podchody lub inne gry, nie mając na głowie różnych problemów i poważnych obowiązków. Brakuje mi również dźwięku szkolnego dzwonka oznaczającego początek przerwy.

R: Wielu uczniów żywi niechęć do szkoły, woli swój wolny czas poświęcić rozrywkom zamiast nauce. Jak to było w Twoim przypadku, czy w wieku gimnazjalnym też wolałaś spędzać czas z rówieśnikami niż z książkami? A: Hmm, nie będę oszukiwała, mówiąc, że byłam „kujonem” i siedziałam cały czas z nosem w książkach, bo tak nie było. Wiadomo, tak jak każde dziecko wolałam pograć w jakieś gry lub po prostu spotkać się z rówieśnikami, żeby się powygłupiać czy poplotkować. Nie byłam orłem w klasie i czasami przyszło się nieprzygotowanym na lekcję (ale myślę, że każdemu przynajmniej raz to się przydarzyło) czy przepisało jakąś pracę domową na przerwie. Jednak bywały takie klasówki czy lekcje, do których trzeba było naprawdę sporo posiedzieć nad książkami i się przygotować, chociażby pamiętne opowiadania 5-minutowe u Pani Mai Gąsik na języku polskim. Zatem większość czasu spędzało się z rówieśnikami, jednak były momenty, kiedy trzeba było się spiąć i pouczyć, zwłaszcza w ostatniej klasie gimnazjum,

kiedy walczyło się o jak najlepsze oceny na świadectwie, które dawały przepustkę do jak najlepszych szkół średnich.

R: Nawiązując do znajomych. Minęło już tyle czasu – utrzymujesz wciąż kontakt ze swoją starą klasą?A: Z całą klasą na pewno nie. Zawsze są w klasie osoby, które się mniej i bardziej lubi. Wiadomo, że z tymi nielubianymi nie chce się mieć kontaktu i raczej się ich unika. Podobnie było w moim przypadku. Każdy tak naprawdę poszedł w inną stronę do różnych liceów. Jednak jest grono osób, z którymi miałam dobry kontakt w gimnazjum i nasze znajomości, a z niektórymi nawet przyjaźnie przetrwały do obecnej chwili. Są tacy, których darzę dużą sympatią i spotykam się z nimi dość regularnie, mając stały kontakt. Są też osoby, które po prostu lubię i gdy chcę się dowiedzieć, co u nich słychać i zobaczyć ich wszystkich razem, organizujemy sobie np. raz na rok spotkanie klasowe. Bardzo pomagają w tym portale społecznościowe typu Nasza Klasa czy Facebook.

R: Czego nauczyła Cię ta szkoła i czy przydało Ci się to w przyszłości?A: Myślę, że szkoła nauczyła mnie między innymi odpowiedzialności, poczucia własnej wartości i systematyczności. Jest to szkoła na dość wysokim poziomie w porównaniu do innych w okolicy, dlatego też dość regularnie trzeba było się uczyć, żeby uzyskać dobrą ocenę na świadectwie. W szkole organizowano dużo wycieczek do muzeum czy teatru, co uważam, że bardzo dobrze wpływa na rozwój człowieka, jego kulturę osobistą, zachowanie i ogólnie na rozwój osobowości. Były również wycieczki rekreacyjne pozwalające zintegrować się z rówieśnikami.

R: Czy jeśli mogłabyś cofnąć czas, to czy jeszcze raz wybrałabyś tę szkołę.A: Swoje gimnazjum wybrałam przede wszystkim dlatego, że chodziłam przez 6 lat do podstawówki, która mieściła się w tym samym budynku, więc znałam już nauczycieli. Duża część uczniów również została w tym samym gimnazjum, więc nie chciałam zmieniać środowiska i

W tym numerze „Naszej Budy” mamy przyjemność rozmawiać z absolwentką naszego gimnazjum Anetą Ręczkowską.

15

w y w i a d

[email protected]

od nowa wszystkich poznawać i przyzwyczajać się do nich. Gdybym miała wybierać jeszcze raz gimnazjum, myślę, że wybrałabym to, do którego uczęszczałam. Jest kilka tego powodów: znajomi i nauczyciele, których już znałam, bliska odległość od miejsca zamieszkania, a przede wszystkim nauczanie na wysokim poziomie.

R: Twój rocznik był pierwszym, który podzielono na sześć lat szkoły podstawowej i trzy lata gimnazjum i liceum. Czy uważasz, że to była dobra decyzja?A: Według mnie był to zły pomysł. Nie we wszystkich szkołach podstawowych są jednocześnie gimnazja, przez co uczniowie muszą zmieniać środowisko i nie zdążą dobrze się wzajemnie poznać i już muszą przenosić się do innej szkoły. Jest to mieszanie w głowach zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Wraz z wprowadzeniem gimnazjum wprowadzono również zmiany w programie nauczania, przez co duża część młodzieży jest niedouczona, a np. historię współczesną naszego kraju mało kto zna, ponieważ w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum zaczyna się historię od starożytności, więc na współczesność nie wystarcza czasu ani w podstawówce, ani w gimnazjum, ani też w liceum.

R: Chodziłaś do tej szkoły dziewięć lat, trudno było Ci się z nią rozstać?

A: Po tak długim czasie człowiek przyzwyczaja się do wszystkich kątów w szkole, a przede wszystkim do ludzi. Niechętnie zatem rozstawałam się z tym gimnazjum, może również dlatego, że nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać w innej szkole, skoro tu już wszystko było mi znajome. Trudno było rozstać się z nauczycielami. Pomimo tego, że brali do odpowiedzi, robili niezapowiedziane kartkówki i stawiali czasami złe stopnie, to można było z nimi porozmawiać, pożartować. Jak miało się jakiś problem, to chętnie pomagali.

R: Czy bardzo się zmieniły Twoje poglądy na świat w porównaniu z czasami szkolnymi?A: Poglądy w wieku gimnazjalnym i okresie dorosłym znacznie się różnią, na wszystko patrzy się zupełnie inaczej. Tok myślenia osoby dorosłej na pewno jest bardziej dojrzały niż ucznia w gimnazjum ze względu na doświadczenie życiowe i liczbę przeżytych lat.

R: Dziękuję, że znalazłaś chwilę, abym mógł z tobą przeprowadzić wywiad.A: To ja dziękuję, że mogłam podzielić się moimi wspomnieniami z lat szkolnych.

Robert Żołądek

Cześć! Dzisiaj opiszę dwa tematy, które sądzę że się przydadzą:

Jak związać włosy, gdy nie masz gumki. Często gdy jestem w szatni przed Wf-em słyszę: „ Kto ma gumkę do pożyczenia?” Postanowiłam więc pokazać, co robić:

1. Zbierz włosy w wysoki ciasny kucyk i przytrzymaj ręką

2. Wolną dłonią chwyć ołówek. Zwróć go do pozycji poziomej, a następnie wsuń go tępą końcówką z boku we włosy, u nasady kucyka.

3. Chwyć włos wraz z ołówkiem dłonią, w tym samym czasie wolną ręką pociągnij kucyk w dół, owiń wokół ołówka i pociągnij za ołówkiem pionowo w górę.

4. Przesuń ołówek tak by ostry koniec był zwrócony w dół, wsuń końcówkę ołówka tak, by wystawała tylko mała część. Unieś ostry koniec ołówka w górę, a przeciwny wepchnij w dół aż do karku. Oto 8 super pomysłów jak ze swojej szafy zrobić szafę gwiazdy: 1. Z agrafki zrób jakiś wystrzałowy wzór. Np.

napis. Najlepiej zrób to na ramionach lub na spodzie bluzki, żeby Cię nic nie uwierało

2. Ozdobny pasek zawsze się przyda. Na zwykły pasek naszyj różne ozdoby takie, jak: wstążki, guziki, agrafki, suwaki…

3. Poszukaj wzór, który Ci się podoba, a potem niezmywalnym markerem narysuj go na Twojej bluzce

4. Wykończ rękawy, ściągając je gumką. Wszyj w końcówki rękawów gumkę, a następnie ściągnij, w ten sposób z nudnej bluzki zrobisz dyskotekowy t-shirt.

5. Jeśli Twoja bluzka ma jakieś ozdoby, które już Cię denerwują, wytnij je. Zamiast tego użyj paska, który zaciśnij tuż nad biodrami.

6. Gdy znudzą Cię Twoje buty, wywlecz z nich sznurówki. Na miejsce sznurówek wpleć zwykłe wstążki lub sznurek.

7. Czasem wystarczy zmienić biżuterię. W pasmanterii kup wstążkę i nawlecz na nią koraliki. Możesz też na stałe zamontować wisiorek do bluzki.Mam nadzieję, że moje rady się przydadzą.

Pozdrawiam Was, Szczęściara

Moda niejedno ma imię

t a j e m n i c e c i a ł a

16

Niedawno zaczęłam zastanawiać się nad ludzkim ciałem. Dlaczego mamy dany kolor skóry? Dlaczego nie lubimy niektórych potraw? Czemu mamy dany odruch? Na te i inne pytania wyszukałam informacje w Internecie, którymi chętnie się z wami podzielę.

1. Dlaczego mamy gęsią skórkę, gdy oglądamy horrory?Dziś gęsia skórka jest już zupełnie niepotrzebna, ale kiedyś, dawno temu, kiedy byliśmy jeszcze pokryci futrem, pod wpływem strachu włosy podnosiły się, dzięki czemu sprawialiśmy wrażenie większych i silniejszych niż w rzeczywistości. Od tego czasu straciliśmy większość włosów, ale mimowolna reakcja pozostała. Podobnie zresztą reagujemy na mróz. Gdy przenika nas zimny wiatr, mamy gęsią skórkę, próbując w ten sposób nastroszyć futro i ochronić się przed zimnem. Bezskutecznie.

2. Dlaczego się czerwienimy?I znowu wszystko przez naszych odległych przodków. W obliczu zagrożenia mózg wysyła do układu krwionośnego sygnał, że potrzebuje więcej krwi, serce zaczyna bić żywiej i dostarcza jej dodatkową porcję. Również do twarzy. Dzięki temu jesteśmy w stanie reagować szybciej, szybciej myśleć i szybciej się poruszać.

3. Dlaczego na mrozie cieknie nam z nosa?I bardzo dobrze, że cieknie! W ten sposób organizm stara się ogrzać powietrze, które wciąga do płuc. Wydzielina w nosie podnosi temperaturę śluzówki i wilgotność, co ułatwia podgrzewanie powietrza. Suchy nos nie potrafi ogrzać tak szybko powietrza – wie o tym każdy pies.

4. Dlaczego sami nie możemy się połaskotać?Gdyby to było możliwe, nikt nie chodziłby do kina na komedie. Większość z nas spędzałaby całe dnie na chichotaniu jak nastolatki pod sklepem. Bo chociaż łaskotki wywołuje drażnienie zakończeń nerwowych Twojej skóry, to jednak za interpretację tych bodźców i Twoje reakcje odpowiada centralny układ nerwowy. Wrażenie łaskotania powstaje zaś tylko wtedy, kiedy dla systemu nerwowego jest to zaskoczenie. Jeśli sam próbujesz się połaskotać (nawet piórkiem), tego warunku nie jesteś w stanie spełnić.

5. Dlaczego burczy nam w brzuchu?Głośne burczenie w brzuchu, tak deprymujące w szkole lub towarzystwie, wynika z tego, że w żołądku każdego z nas znajdują się płyny oraz pewna ilość gazów powstających w trakcie procesów fermentacyjnych. Gdy gazów tworzy się dużo, dochodzi do gwałtownego przemieszczania się płynów w przewodzie pokarmowym, czemu właśnie towarzyszy burczenie w brzuchu.

6. Dlaczego po przebudzeniu zawsze macie śpiochy w oczach? Ta urocza wydzielina, której tak trudno się pozbyć, to efekt łagodnej reakcji alergicznej. Gruczoły łzowe wydzielają cały czas wydzielinę, która utrzymuje oko w stanie wilgotnym, chroni je przed czynnikami zewnętrznymi i oczyszcza z drobinek kurzu. Podczas snu ta wydzielina się gromadzi w kąciku oka i wysycha, zmieniając się w skrawki zielonkawej suchej substancji, nazywanej śpiochem. W stanach zapalnych, np. przy zapaleniu spojówek, gruczoł łzowy pracuje na podwyższonych obrotach, a wówczas śpiochy potrafią skleić oko tak, że bez przepłukania się nie otworzy.

7. Dlaczego swędzi?Naukowcy z USA wskazali gen odpowiedzialny za odczuwanie swędzenia. Mylono je dotąd z bólem odbieranym przez układ nerwowy jako mniej natężone, ale drażniące bodźce. Dziś już pewne jest, że za swędzenie odpowiada ,,swędzący gen”, bez którego w komórkach nerwowych rdzenia kręgowego nie byłoby białka reagującego na biegnące ze skóry informacje o swędzeniu. Te przekazywane są do mózgu, który z kolei niepokoi palce.

8. Dlaczego mrugamy?Każde mrugnięcie przemywa powierzchnię oka lekko słoną wydzieliną gruczołów łzowych zawierającą także składniki bakteriobójcze. W ten sposób usuwamy też pyły i inne składniki z powierzchni, zanim się nagromadzą nadmiernie. Okazuje się jednak, że mrugamy zbyt często jak na potrzeby zwykłego przemywania. Przypuszcza się, że ma to związek ze zbieraniem informacji przez oko. Mrugamy rzadziej, kiedy informacja dochodzi szybciej i częściej, rzadziej natomiast, gdy sygnały dochodzące do oka są mniej treściwe. Skupienie wzroku na ważnym obrazie prowadzi do zmniejszenia częstości mrugnięć do trzech razy na minutę. Wyraźnie daje się to przebadać np. u pilotów ćwiczących na symulatorach lotów. Częściej też mrugamy przy przechodzeniu ze strony na stronę przy czytaniu, a nawet przy przechodzeniu z linii na linię. A trzeba nam wiedzieć, że nasze oko mruga 84 miliony razy w ciągu roku.

9. Dlaczego przy kichaniu zamykamy oczy?To jeden z tych zabawnych odruchów organizmu, nad którymi nie jesteśmy w stanie zapanować. I bardzo dobrze! Zamykanie oczu podczas kichania to nasz odruch obronny. Pozwala chronić oczy przed bardzo wysokim ciśnieniem, które powstaje w zatokach nosowych podczas kichnięcia. Kiedy kichasz wszystkie narządy przestają chwilowo pracować łącznie z twoim sercem...

Asia

Pytania warte odpowiedzi?

z n a t u r a ą n a t y

[email protected] 17

Wśród hodowców zwierząt domowych żółwie cieszą się dużą popularnością. Gady te nie są zbyt wymagające w utrzymaniu, za to ładnie wyglądają, są zabawne i długo żyją. Jednym z najbardziej ozdobnych gatunków żółwi jest tak zwany żółw czerwonolicy. Swoją nazwę zawdzięcza charakterystycznemu ubarwieniu głowy, która gdy jest wysunięta w całości, prezentuje się bardzo okazale. Jest to żółw wodny i drapieżny – do przeżycia potrzebuje środowiska bogatego w wodę i dostępu do pożywienia typu małe rybki, ślimaki i wodorosty. Żółw czerwonolicy pochodzi z południowej części Ameryki Północnej. Przybył do Europy, a więc i do Polski kilkadziesiąt lat temu, prawdopodobnie sprowadzony przez miłośników gadów. Obecnie malutkie żółwie wielkości złotówki można kupić w prawie każdym sklepie zoologicznym. Ale po dwóch-trzech latach zwierzę rośnie do dużych rozmiarów, może być agresywne i delikatnie mówiąc, śmierdzi. Wtedy zaczyna się problem… Właściciele żółwi, chcąc pozbyć się kłopotu, przynoszą zwierzęta do ZOO. Ale to nie jest dobre rozwiązanie. W ogrodzie żyje już ok. 100 czerwonolicych, a straż miejska ciągle przywozi kolejne - w sezonie średnio jednego na tydzień. Dyrekcja ogrodu przyznaje , że nie ma już miejsca dla nowych gości w skorupie. Dlatego coraz częściej obserwuje się przypadki wypuszczania żółwi na wolność, czyli do okolicznych stawów lub rzeczek. Wprawdzie to zabronione, ale mało kto się tym przejmuje. Jeszcze kilka lat temu specjaliści zastanawiali się, czy egzotyczne żółwie mogą przezimować w polskim klimacie i czy mogą się rozmnażać. Dziś nie ma już wątpliwości. Z uwagi

na zbliżone warunki klimatyczne panujące w naszym kraju oraz w regionie naturalnego występowania, gady te są w stanie skutecznie przetrwać nawet długie i surowe zimy. A na wiosnę składają jaja i jest ich coraz więcej. Te śliczne zwierzęta mogą być ozdobą parków – jednak dopóki nie będzie ich zbyt wiele. Niestety są bardzo żarłoczne i mogą ogołocić zbiornik wodny z roślin i drobnych zwierząt. W Polsce żółwie czerwonolice uznawane są za gatunek obcy i do tego inwazyjny, czyli niebezpieczny dla rodzimej przyrody. Głównie zagrażają naszym żółwiom błotnym, od których są silniejsze i większe. .Zagrożenia powodowane przez obce gatunki żółwi wodno-błotnych polegają także na przenoszeniu chorób, na które nasza rodzima herpetofauna (czyli gady) może nie być odporna.

Inwazja żólwi czerwonolicych nasila się. Na przykład w Warszawie gady te żyją obecnie na wolności w parku Skaryszewskim, w Łazienkach i w Wilanowie. Skala problemu jest z dnia na dzień coraz większa.Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem jest stworzenie schroniska dla zwierząt egzotycznych. Pierwsza taka placówka w Polsce działa przy schronisku dla psów i kotów w Lublinie. W Warszawie tylko w zeszłym roku strażnicy odłowili z ulic 1070 zwierząt egzotycznych. Wśród nich węże, warany, legwany, kraby i właśnie żółwie. Z drugiej strony trzeba zaapelować do wszystkich hodowców o odpowiedzialność. Zanim nabędziemy małego żółwika, zastanówmy się, czy będziemy opiekować się pupilem, gdy będzie już duży i agresywny.

Kondziu

NIECHCIANY GOŚĆ W SKORUPIE… czyli inwazja żółwia czerwonolicego na polskie wody

18

Czy optymizm pomaga w życiu? Niewątpliwie tak, ale najpierw trzeba wiedzieć, co to jest.

Optymizm- postawa człowieka , wyrażająca się w dostrzeganiu przede wszystkim pozytywnych stron życia, przewidywania, że przyszłość przyniesie coś nowego i lepszego, w sposobie myślenia, że nigdy nie jest tak, aby wszystko było stracone, zawsze można bowiem znaleźć inne wyjście z danej sytuacji.

Pesymizm- skłonność do dostrzegania tylko ujemnych stron życia, do negatywnych oczekiwań związanych z przyszłością.

Przykładowe różnice pomiędzy zachowaniem pesymisty a optymisty:1) Woda sięga do połowy wysokości szklanki. Optymista uważa, że jest ona do połowy napełniona. Pesymista uważa, że jest ona do połowy pusta. 2) Pesymista i optymista dostają jedynkę. Dla optymisty jest to motywacja do działania. Zazwyczaj bierze się do nauki i dostaje 5. Dla pesymisty jest to koniec świata. Uważa , że ma pecha i cały świat się na niego uwziął. Zazwyczaj siada na kanapie i wzdycha, popadając w depresję,3) Sąsiad pesymisty i optymisty kupił sobie nowy samochód. Optymista cieszy się razem z nim, idzie go obejrzeć i razem jadą na przejażdżkę. Zazdrosny pesymista siedzi w domu, z okna widzi pana Kowalskiego polerującego nowe auto. Nie powie mu miłego słowa, nie pochwali zakupu. 4) Kolega pesymisty i optymisty chce spróbować zrobić coś nowego.

Optymista daje mu różne rady i wskazówki, niekiedy służy pomocą. Pesymista odradza koledze z przekonaniem, że to się nie uda.

Badania dowodzą że:a) 51% młodzieży to wielcy pesymiści, 16 % to umiarkowani pesymiści, 21% to przeciętni optymiści, 10% to umiarkowani optymiści, 3% to optymiści b) Osoby pesymistycznie nastawione do życia: - częściej ulegają depresji, - uzyskują gorsze wyniki w szkole, pracy itd., - ich zdrowie fizyczne jest w gorszym stanie niż optymistów.

Optymizmu nie należy mylić z naiwnością, często prowadzącą do katastroficznych skutków.

Pesymiści czasem tłumaczą swoje zachowanie dziedzicznością . Nie mają racji. Nastawienie do świata nie jest cechą wrodzoną. Jest pewną teorią rzeczywistości.Możemy się jej nauczyć od osób z naszego otocznia: kolegów, rodziców, nauczycieli.Tak samo dzieje się z optymizmem.

Stań się osobą, która patrzy na świat optymistycznie! Niech Twoje życiowe porażki nie załamują Cię, tylko wzmacniają. Czy to trudne zadanie? To zależy wyłącznie od tego, czy chcesz coś w swoim życiu zmienić na lepsze? Niech Twoja odpowiedź brzmi: TAK! BZ

Czy warto być optymistą?t r o c h ę p s y c h o L o g i i

k u L t u r a L n i e

[email protected] 19

Savoir – vivre

Absurdy

Każdy przeciętny człowiek zna podstawowe zasady zachowania w domu, w szkole, w pracy i w miejscach publicznych. Jednak jak zachowywać się poza granicami kraju, gdzie kultura jest zupełnie inna, nie wie tego większość z nas. Dlatego przedstawię kilka przykładów zasad savoir – vivre za granicą.1) We Francji powinno zwracać się do tubylców w liczbie mnogiej, a w rozmowie z kobietą nazywać ją madame. Wręczane komuś kwiaty powinny być w oryginalnym opakowaniu. W ten sposób bukiet jest wizytówką kwiaciarni i pokazuje, że nie szczędziliśmy na niego grosza.2) We włoskiej restauracji za barbarzyństwo uznaje się zamówienie coli do wytrawnych potraw. Tubylcy za

nieobytych uważają również turystów, którzy zamawiają cappuccino do deserów, gdyż w tym kraju pije się je tylko w porze śniadaniowej.3) Natomiast mieszkańcy Ameryki Środkowej znani są z niepunktualności. Jeżeli są umówieni na konkretną godzinę, pewne jest to, że każdy przyjdzie spóźniony co najmniej o pół godziny.4) W niektórych zagranicznych restauracjach można spotkać się z zasadą, że kobietom podawane jest menu bez cen. W ten sposób narzuca się dżentelmeństwo mężczyznom.

Klaudia Śmietańska

Dlaczego żyjemy w takim kraju? Gdzie najpierw leci jednym samolotem 96 najważniejszych osób w państwie, a później nie ma winnego. 84-latek zgłasza do sądu sprawę, która dotyczy kradzieży kostki masła. Wyprodukowanie jednego grosza kosztuje pięć groszy. Można wymieniać długo takie absurdy i paranoje, które nie powinny mieć miejsca w kraju należącym do Unii, który wybił się z przeciętności wschodu, a chce zaistnieć na zachodzie. Na szczęście nie tylko u nas zdarzają się takie rzeczy. W Sacco w Missouri (USA) kobiety nie mogą nosić kapeluszy, które mogłyby przerazić dzieci, osoby wrażliwe i zwierzęta. W stanie Alabama (USA) zabroniona jest gra w domino w niedzielę. W Kalifornii (USA) ludziom bez uprawnień myśliwskich zabronione jest stawianie pułapek na myszy. W mieście Lelczyce (Białoruś) obowiązuje zakaz sprzedaży jajek. Jajka można nabyć wyłącznie w aptece, na receptę

lekarską. Na Alasce (USA) prawo zabrania rozmawiania z niedźwiedziem. W Waterwille (Maine, USA) zakazane jest publiczne wycieranie nosa. W Oklahomie (USA) obowiązuje zakaz rzucania czarów na nauczycieli przez uczniów. Psy z New Jersey (USA) nie mogą szczekać od 8 wieczorem do 8 rano. To jest kompletnie bez sensu, a oczywiście to nie wszystkie absurdalne przepisy prawne. Aczkolwiek dobrze jest wiedzieć, że nie tylko u nas zdarzają się dziwne sytuacje. Warto zauważyć, że większość przytoczonych przeze mnie przypadków głupoty jest z USA, gdzie mimo nierozumianych przez nas praw, jest to kraj sto razy bardziej rozwinięty. Więc miło by było, gdyby wraz z polskim absurdem szedł w parze rozwój naszego kraju.

Adrianna Grzywacz

Podczas pojedynczego kichnięcia wydychanych jest ok. 40 000 kropli, które potrafią zawędrować na odległość nawet trzech metrów. Podczas przeciętnego kichnięcia, tak jak podaje wiele źródeł, wydychamy powietrze z prędkością 150 km/h. Księga Rekordów Guinnessa podaje natomiast, że powietrze podczas najszybszego kichnięcia na świecie osiągnęło prędkość aż 500 km/h. Gdyby wydawało Wam się, że kichacie już zbyt długo i jest to dla Was po prostu męczące, postawcie

się w roli dwunastoletniej Brytyjki, która kichała nieprzerwanie od stycznia 1981 roku do września 1983 roku (2 lata i 9 miesięcy). Na początku kichnięcia następowały co minutę, z czasem jednak czas między kolejnymi atakami wydłużył się do pięciu minut. Podczas 997 dni dziewczynka kichnęła ok. miliona razy.

Magda Powierża

Kilka faktów o kichaniu

20

Wyprawa - NBAPrzystanek 2 : Miami Heat

Drodzy Uczniowie! Witam was ponownie! W poprzednim roku szkolnym zaprosiłem was na wycieczkę po parkietach najlepszej zawodowej koszykarskiej ligi świata – NBA! W szkole mamy za soba już pół semestru, a dopiero teraz koszykarze zaczynają nowy sezon. W tym numerze znajdziemy się w Miami, w hali AmericanAirlines Arena w której swoje mecze rozgrywa nowa nadzieja NBA – Miami Heat!

Heat’s i ich początki W 1987 roku w stanie Floryda o możliwość gry w NBA ubiegało się kilka zespołów z Orlando,Charlotte i Miami. Szansę na grę miały tylko cztery drużyny. W 1988 zdecydowano, że do ”posteru” NBA dołączą Charlotte Hornets i Miami Heat debiutujących w sezonie 1988/89 i Minnesota Timberwolves i Orlando Magic rozpoczynających w sezonie 1989/90. Do graczy znajdujących się w pierwszej drużynie należeli czterej „rookies”: Rony Seikaly i Kevin Edwards,Grant Long i Sylvester Gray oraz weterani NBA: Rory Sparrow, Jon Sundvold, Pat Cummings, Scott Hastings, Dwayne “Pearl” Washington i Billy Thompson. Heat’s zaczęły swój pierwszy sezon od 17 przegranych pod rząd!. W owym czasie był to najgorszy wynik w histori NBA. Nie pomogło, że Miami zostało umieszczone w Midwest Division Konferencji Zachodniej pomimo wszystkich geograficznych rzeczywistości. To zmusiło je do najdłuższej podróży samochodem w NBA, a ich najbliższy przeciwnik, Houston Rockets, był oddalony o ponad 900 km od Miami. Zespół ostatecznie zakończył ligę z najgorszym bilansem 15 wygranych- 67 porażek (drugi najgorszy sezon w historii klubu). Z biegiem lat było już coraz lepiej. Nastała era menadżera Pata Rileya który z najsłabszego zespołu w lidze zaczął tworzyć nową potęgę wschodu.

Sezon 2005/2006 i pierwsze mistrzostwo Po bardzo dobrym bilansie gier w sezonie początkowym Heat’s przystąpiły do „play-off’s” zpierwszego miejsca w Konferencji Wschodniej. W pierwszej rundzie z małymi trudnościami pokonali Chichago Bulls wynikiem 4:2. W ćwierćfinale

i półfinale ośmieszyli kolejne dwa zespoły, a mianowicie New Jersey Nets, a także Washington Wizards pokonując ich dwukrotnie az 4:0!!! W finale Wschodu Miami pokonało Detroit Pistons 4:2 i po raz pierwszyawansowałodofinałówplay-off!Ponowniewynikiem 4:2 Heat’s pokonały Dallas Mavericks i pierwszy raz w historii klubu zostały mistrzami NBA!!

Sezon 2010-11 i Wielka Trójka! Przed obecnym sezonem w Miami, a także w całej NBA zaszły gruntowne zmiany w składach klubów. Zawodnicy zmieniali je często, wyborem zaskakując samych siebie. W czerwcu było już wiadomo, że na zmiane klubu ma ochotę 2 –krotny MVP ligi LeBron James, a także (moim zdaniem) najlepszy silny skrzydłowy NBA – Chris Bosh! W wyniku wielu negocjacji i rozmów Heat’s udało się zakontraktować obu tych graczy! Oznacza to, że do wielkiego Dwyane Wade – lidera i kapitana dołączą jego dwaj przyjaciele LBJ i CB. Lecz to nie był koniec przebudowy Miami. Menedżer Pat Riley poważnie wziął sobie do serca obecny sezon i stworzył w Miami drużynę na miarę przyszłych mistrzow NBA! Ze składu z poprzedniego sezonu zostało tylko siedmiu zawodników; w tym Dwyane Wade. Mam głęboką nadzieję że już w tym sezonie Ciepła sięgną po kolejne mistrzostwo!

Pożegnanie z Miami Miami Heat obecnie przygotowują się do spotkania z Orlando Magic, które w tym sezonie nie prezentuje się zbyt dobrze. Zatem wydaje się, że może być kolejne łatwe zwycięstwo. A już w następnym numerze przeniesiemy się do Bostonu i lokalnych Celtic’s! Bądzcie gotowi i pamiętajcie:

NBA – Where Amazing Happens!

James

s p o r t

Grzegorz Bolesław Lato (ur. 8 kwietnia 1950 r. w Malborku) – polski piłkarz i trener, napastnik polskiej reprezentacji w piłce nożnej, trzykrotny uczestnik finałów mistrzostw świata (RFN 1974, Argentyna 1978 i Hiszpania 1982), senator V kadencji, od 30.10.2008 r. prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Kariera klubowaStal Mielec 1962-80 KSC Lokeren 1980-82 Atlante Meksyk 1982-84 Polonia Hamilton 1984-91

Kariera trenerska North York Rockets Toronto 1988–1990Stal Mielec 1991–1993Olimpia Poznań 1993–1995Amica Wronki 1995–1996Stal Mielec 1996–1997Widzew Łódź 1999

SukcesyKról strzelców piłkarskich mistrzostw świata w RFN w 1974, gdzie zdobył 7 bramek.

Dwukrotny srebrny medalista mistrzostw świata: 1974, 1982 (za trzecie miejsce przyznawano srebrny medal, za czwarte – brązowy).

Złoty (1972) i srebrny (1976) medalista igrzysk olimpijskich.

Król strzelców polskiej ekstraklasy w latach: 1973 (13 goli) i 1975 (19 goli).Dwukrotny mistrz Polski 1973 i 1976 w barwach Stali Mielec.

Rozegrał 20 spotkań w mistrzostwach świata (do 1998 był to 3. wynik po Uwem Seelerze z RFN i Władysławie Żmudzie z Polski).

“Piłkarz Roku” w plebiscycie katowickiego “Sportu” (1974)

“Piłkarz Roku” w plebiscycie tygodnika “Piłka Nożna” (1977, 1981)

6. miejsce w plebiscycie “France Football” na najlepszego piłkarza Europy (1974)

Działalność polityczna i społecznaW latach 2001–2005 zasiadał w senacie z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej z okręgu rzeszowskiego. W 2005 był członkiem komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich. W 2004 bez powodzenia kandydował do Parlamentu Europejskiego, a w 2005 i 2007 w wyborach parlamentarnych.Był przewodniczącym Klubu Wybitnego Reprezentanta.Uchwałą Zgromadzenia Walnego PZPN z 30 października 2008 został wybrany prezesem zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. W tajnym głosowaniu otrzymał 57 głosów, a jego kontrkandydaci Zdzisław Kręcina i Zbigniew Boniek odpowiednio 36 i 19 głosów przy 1 głosie nieważnym.

Bartosz Majewski

Grzegorz Bolesław Lato

21

m o t o - s k w e r

b i o g r a F i a s p o r t o w c a

[email protected]

Bez snu nie ma mowy o prawidłowej koncentracji ani o dobrym samopoczuciu. Poza tym sny potrafią pozostawiać po sobie silne wrażenie. Czasem nas niepokoją, czasem rozmarzają, czasem wzbudzają w nas silne przeświadczenie o tym, że coś ważnego się wydarzy. “Tylko we śnie każdy jest tym, kim jest.” Władysław Grzeszczyk Pomimo dużego postępu w neurobiologii przyczyny, dla których mózg cyklicznie zapada w sen, pozostają zagadką. Wiemy jednak, jak możemy go podzielić. Istnieją dwie główne fazy snu. Pierwszą z nich jest Rem - stan regularnie powtarzający się, w którym występują szybkie ruchy gałek ocznych. Następną fazą jest stan Nrem, który składa się aż z czterech części, różniących się między sobą głębokością snu. Faza Nrem występuje zaraz po zaśnięciu. Wtedy śpimy najmocniej. “Ci, co śnią, mają noce bezsenne.” Stanisław Jerzy Lec Jednak najciekawsze są rzeczy, które widzimy po zaśnięciu. Sądzę, że to na czym polega sen, nie bardzo nas interesuje i nie za dużo z tego zrozumiemy. Natomiast na pewno każdemu codziennie się coś śni. Są ludzie, którzy twierdzą, że nie mają snów. To nieprawda. Ci ludzie po prostu ich nie pamiętają. Interpretacja snu jest bardzo trudną sztuką. Ilość symboli, sytuacji i znaczących postaci, jaka może w nich wystąpić, często przytłacza nas i sprawia, że pochopnie rezygnujemy z próby odnalezienia sensu całego snu. Oczywiście nie należy traktować ich dosłownie, gdyż są one przede wszystkim zjawiskiem psychologicznym. Opis snu nie jest tym samym, czym

śnienie. Sny łatwiej zapamiętują osoby wrażliwe, emocjonalne, kierujące się w życiu intuicją. Nie każdy ma jednakową zdolność zapamiętywania snów, chociaż można się tego wyuczyć. Jak? Tego dowiecie się w następnym numerze Naszej Budy. “Żyjemy w tym, co opowiedziane. Świat jest tym,

co opowiedziane. Dlatego coraz ciężej żyć. I może tylko sny stanowią o nas. Może jeszcze tylko sny są nasze?”

Wiesław Myśliwski SenNoc mnie przykryje kołderkąZ gwiazd pięknie utkaną A księżyc do snu utuliW ramionach ukołysze I pieśń smętną zaśpiewa A gdy ją będzie nucićGłos poleci dalekoAż po kraniec nieba Wtedy i ty ją usłyszyszWsłuchaj się w słowa tej pieśni O przyjaźni, miłości, tęsknocie Wsłuchaj się w ciszę nocyW serca mego bicie A ja uśpiona dźwiękami Utulona płaczemW objęciach nocy zasnę...

Tajemnice snów

22

s e g r e g a t o r

Typowy scenariusz. Wieczorem ciekawy film w telewizji. Przy takiej akcji czas szybko mija. Potem rozmowa ze znajomym i nagle patrzysz: jest 2 w nocy, a na 8 trzeba iść do szkoły. Oto kilka porad, jak nadrobić niedobór snu w szkolnej ławce.Po usłyszeniu dzwonka wchodzisz do klasy, siadasz wygodnie w ławce i …1. Blokujesz łokieć pomiędzy segregatorem a torbą sąsiada.*skupienie uwagi sugerujesz poprzez kiwanie głową w odstępach 10-sekundowych w seriach po cztery kiwnięcia.2. Drzemka na siedząco. W przypadku trudności z utrzymaniem głowy w pionie zaleca się podparcie jej rękami.*dobre rezultaty daje przysłonięcie oczu dłońmi.

3. Brodę podpierasz na blacie, twarz kierujesz wprost na nauczyciela.*sposób sprawdza się tylko w przypadkach, gdy jesteś posiadaczem długiej grzywki.4. Zasłaniasz się piramidą z książek i zeszytów.*tylko wyćwiczone osobniki potrafią przespać 45 minut bez naruszenia konstrukcji.5. Wykorzystujesz techniki wschodu, śpiąc z otwartymi oczami.6. Zajmujesz wygodną pozycje pod ławką udając, że szukasz długopisu*w tym układzie sen przychodzi najszybciej. Poleca się również zająć ławkę najbardziej oddaloną od nauczyciela.

Magda Powierża

Sztuka przetrwania

CIASTECZKA KOKOSOWE

* 200 gram wiórków kokosowych* 1 ½ czekolady mlecznej* 150 gram mąki pszennej* 120 gram masła lub margaryny* 100 gram cukru* 1 średnia cytryna* 1 jajko* 50 gram mąki ziemniaczanej* 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Cytrynę sparzyć, dokładnie osuszyć, po czym zetrzeć z owocu skórkę na tarce o drobnych oczkach.Tłuszcz przełożyć do miski [ zostawić trochę do wysmarowania blachy], utrzeć [najlepiej mikserem – będzie szybciej i dokładniej] z cukrem na jednolitą, puszystą masę. Wbić jajko i wsypać skórkę cytrynową. Mąkę przesiać, wymieszać z proszkiem do pieczenia, a następnie dodać do masy. Wsypać wiórki kokosowe [odłożyć 1 łyżkę]. Drewnianą łyżką starannie wymieszać wszystkie składniki ciasta. Blachę nasmarować

niewielką ilością tłuszczu i wyłożyć papierem pergaminowym. Formować małe ciasteczka i ostrożnie przekładać je na blachę. Następnie wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 15 – 17 minut w temperaturze 200 stopni.

POLEWA CZEKOLADOWA:

Czekoladę połamać na kawałki, włożyć do małego rondelka, który należy umieścić w większym garnku z gotującą się wodą (ok. ¾ szklanki). Lekko przestudzić i wlać do woreczka foliowego. Z woreczka odciąć mały rożek, udekorować jeszcze ciepłe ciastka cienkimi paseczkami czekoladowymi.

Ponieważ miałam mało czasu, nie użyłam rożka z woreczka foliowego. Czekoladę nakładałam łyżką.

Gotowe ciasteczka posypać resztą wiórków kokosowych, zanim czekolada wystygnie.

SMACZNEGO! Mrs. Pinki

Zaułek kulinarny

23

a n u ż w i d e L e c

W tym numerze zaproponuję Wam pyszne ciasteczka kokosowe.Zrobiłam je całkiem niedawno na urodziny mojej mamy.Część ciastek przyniosłam do szkoły, a koleżanki żałowały, że było ich tak mało.Przepis jest dość łatwy, a zapach, który pojawił się przy pieczeniu, szybko rozniósł się po całym domu.Czekoladowa polewa, aromatyczna skórka cytrynowa i chrupiący kokos - ten zestaw składników daje naprawdę smaczne efekty.

[email protected]

24

W tym numerze wspólnie z moim redakcyjnym kolegą postaramy się pomóc Wam wyborze auta, które kupicie sobie za kilka lat. Zastanów się, czytelniku, czy ty też patrzysz z wielką zazdrością na ludzi, którzy uśmiechnięci prują swoimi ciepłymi autami, a Ty zamieniasz się w sopel? (to przy okazji ujemnych temperatur). Pomyśl, czy nie chciałbyś podjeżdżać pod szkołę w kilka minut, a nie tłoczyć się w autobusach. Jeśli tak to postaramy się wybrać dla Ciebie auto, żebyś mógł kupić je od razu po otrzymaniu prawa jazdy. Moim skromnym zdaniem wart polecenia jest Fiat Bravo- EKOLOGICZNY, MAŁY - WIĘC ZMIEŚCI SIĘ WSZĘDZIE i do tego w PRZYSTĘPNEJ CENIE. Mogę tylko powiedzieć, że ja bardzo na motoryzacji się nie znam, więc resztę zostawiam mojemu koledze.A ja jestem za małym miejskim autkiem.Jest to produkowany w Polsce w Zakładach Fiata w Tychach Fiat Panda. Debiutował on w 2003 r. i od tamtej pory cieszy się ogromną popularnością. Posiada praktyczne 5 - drzwiowe nadwozie, które znacznie ułatwia korzystanie z tylnych siedzeń. Oczywiście nie ma tam zbyt dużo miejsca, ale dwie wysokie osoby nie będą narzekać na miejsce nad głowami. Bagażnik, a właściwie koszyk na zakupy nie jest zbyt duży, bo mieści tylko 206 litrów (konkurenci oferują podobną ilość), ale jeśli będziesz jeździł sam lub z jedną osobą, możesz złożyć tylne siedzenia i wtedy kufer się powiększa.Jeśli Pandą podróżują tylko dwie osoby, to komfort jazdy będzie całkiem przyzwoity. Wysoko umieszczona konsola środkowa ma pewną zaletę, ponieważ dźwignia zmiany biegów jest bliżej kierownicy co powoduje, że biegi można zmieniać bardzo wygodnie.Przy wyborze Pandy należy kierować się jej niską ceną. Egzemplarze z początku produkcji można mieć już od 8,5tys. zł. Kolejnym argumentem jest to, że części

są bardzo tanie, a jej konstrukcja jest tak prosta, że bez problemu naprawi ją każdy mechanik. Oczywiście koszty eksploatacji będą zależały od silnika. Najbardziej ekonomiczny jest diesel 1.3 Multijet. Ta nowoczesna jednostka z wtryskiem comon rail występuje w dwóch odmianach mocy o 70 i 75 KM i spala około 5l/100km w trasie. Może silnik ten nie jest bezawaryjny, ale awarie, które w nim występują, są rzadkie i nie sprawiają większych problemów. Wśród silników benzynowych mamy do wyboru dwa: 1.1 (litra) o mocy 54 KM i 1.2 (litra) o mocy 60 KM. Pierwszy może okazać się trochę za słaby dla bardziej energicznych, ale silnik 1.2 przyspiesza do 100 km/h o sekundę szybciej. Spalanie tych silników jest prawie takie same i utrzymuje się na poziomie 6l/ 100 km. Dla kierowców, którzy nie lubią zostawać na światłach, polecam wersję 100 HP, która ma pod maską silnik 1.4 16V o mocy 100 KM. A ci, którzy nie chcą się męczyć podczas ruszania na śniegu, niech kupią wersję Cross z napędem na 4x4.

SŁOWNICZEK:16V-szesnaście zaworów

Comon rail – bezpośredni wtrysk paliwa

Bartosz Naziębło , Michał Zarachowicz

Przyszły kierowco, PRZECZYTAJ TO!!

m o t o - s k w e r