19
8 1 Witam – bądź pozdrowiony, Panie 1 W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego 2 Witam Cię, Panie Jezu! 3 Należę do rodziny Pana Jezusa 4 Krzyż naszym znakiem 5 Kościół – dom Boży 6 Kościół wspólnotą przyjaciół Jezusa 7 Pismo Święte – list Boga do człowieka 8 Mama jest bardzo ważna 2 Dziękuję i chwalę – chwała na wysokości Bogu 9 Dziękuję Bogu za piękny świat 10 Dziękuję Bogu za ludzi, za życie 11 Dziękujemy Bogu za Anioła Stróża 12 Niedziela dniem świętym 13 Nieposłuszeństwo pierwszych rodziców 14 Dziękujemy Bogu za wodę 15 Przez chrzest jestem dzieckiem Boga 16 Maryja uczy nas wielbić Boga i dziękować mu 17 Święty Stanisław – patron młodzieży 18 Uroczystość Wszystkich Świętych 19 Modlimy się za zmarłych 3 Proszę – proście a otrzymacie 20 Odpowiadam Bogu w modlitwie 21 Proście, a otrzymacie 22 Jezus ukazuje nam Ojca 23 Jezus zaprasza nas do swojego królestwa 24 Adwent – czekam na Ciebie, Jezu! 25 Św. Mikołaj uczy nas dobroci 26 Maryja Panna – Niepokalana 27 Wigilia – Jezus puka do naszych serc 28 Narodzenie Jezusa – Bóg spełnia obietnicę 29 Mędrcy rozpoznają Boga w Jezusie 30 Jan Chrzciciel uczy nas słuchać Jezusa 4 Przepraszam – Panie, zmiłuj się 31 Warto być posłusznym 32 Chrzest Jezusa 33 Uzdrowienie paralityka 34 Dziękuję Bogu, że dał mi sumienie 35 Jezus przebacza i uczy przepraszać 36 Jezus – Nauczyciel i Wychowawca 5 Czekam – przyjdź, Panie Jezu 37 Czy umiem czekać? 38 Po co jest cisza? 39 Kogo rozpoznaję w Panu Jezusie? 40 Spotykamy Jezusa na Drodze Krzyżowej 41 Jezus ofiarowuje siebie w Eucharystii 42 Jezus zmartwychwstał! 43 Eucharystia – pokarm na drogę 44 Spotykam Jezusa w Eucharystii 6 Czuwam z Maryją i innymi świętymi – zróbcie, co wam powie 45 Jezus idzie do Nieba, ale zostaje z nami 46 Pan Jezus posyła Ducha Świętego 47 Pan Jezus ukryty w Najświętszym Sakramencie 48 Maryja – nasza matka i królowa 49 Kochamy swoich rodziców i opiekunów 50 Modlimy się ze świętą Faustyną 51 Dzieci z Fatimy uczą nas modlitwy 52 Błogosławiony Jan Paweł II 53 Małżeństwo i rodzina drogą do Boga 54 Kochać bardziej każdego dnia TEMATY KATECHEZ

tematy katechez - Wydawnictwo Katechetycznewydawnictwokatechetyczne.pl/pliki/metsp1/sp1met.pdf · 4 Krzyż naszym znakiem 5 Kościół ... że Kościół jest domem Pana Boga,

  • Upload
    hakiet

  • View
    216

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

8

1 Witam – bądź pozdrowiony, Panie

1 W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego 2 Witam Cię, Panie Jezu! 3 Należę do rodziny Pana Jezusa 4 Krzyż naszym znakiem 5 Kościół – dom Boży 6 Kościół wspólnotą przyjaciół Jezusa 7 Pismo Święte – list Boga do człowieka 8 Mama jest bardzo ważna

2 Dziękuję i chwalę – chwała na wysokości Bogu

9 Dziękuję Bogu za piękny świat 10 Dziękuję Bogu za ludzi, za życie 11 Dziękujemy Bogu za Anioła Stróża 12 Niedziela dniem świętym 13 Nieposłuszeństwo pierwszych rodziców 14 Dziękujemy Bogu za wodę 15 Przez chrzest jestem dzieckiem Boga 16 Maryja uczy nas wielbić Boga

i dziękować mu 17 Święty Stanisław – patron młodzieży 18 Uroczystość Wszystkich Świętych 19 Modlimy się za zmarłych

3 Proszę – proście a otrzymacie

20 Odpowiadam Bogu w modlitwie 21 Proście, a otrzymacie 22 Jezus ukazuje nam Ojca 23 Jezus zaprasza nas

do swojego królestwa 24 Adwent – czekam na Ciebie, Jezu! 25 Św. Mikołaj uczy nas dobroci 26 Maryja Panna – Niepokalana 27 Wigilia – Jezus puka do naszych serc 28 Narodzenie Jezusa – Bóg spełnia

obietnicę

29 Mędrcy rozpoznają Boga w Jezusie 30 Jan Chrzciciel uczy nas

słuchać Jezusa

4 Przepraszam – Panie, zmiłuj się

31 Warto być posłusznym 32 Chrzest Jezusa 33 Uzdrowienie paralityka 34 Dziękuję Bogu, że dał mi sumienie 35 Jezus przebacza i uczy przepraszać 36 Jezus – Nauczyciel i Wychowawca

5 Czekam – przyjdź, Panie Jezu

37 Czy umiem czekać? 38 Po co jest cisza? 39 Kogo rozpoznaję w Panu Jezusie? 40 Spotykamy Jezusa na Drodze Krzyżowej 41 Jezus ofiarowuje siebie w Eucharystii 42 Jezus zmartwychwstał ! 43 Eucharystia – pokarm na drogę 44 Spotykam Jezusa w Eucharystii

6 Czuwam z Maryją i innymi świętymi – zróbcie, co wam powie

45 Jezus idzie do Nieba, ale zostaje z nami 46 Pan Jezus posyła Ducha Świętego 47 Pan Jezus ukryty

w Najświętszym Sakramencie 48 Maryja – nasza matka i królowa 49 Kochamy swoich rodziców i opiekunów 50 Modlimy się ze świętą Faustyną 51 Dzieci z Fatimy uczą nas modlitwy 52 Błogosławiony Jan Paweł II 53 Małżeństwo i rodzina drogą do Boga 54 Kochać bardziej każdego dnia

t e m at y k a t e c h e z

15

5 Kościół – dom Boży

Cel ogólny

Uczeń wie, że kościół to dom Boży, dom modlitwy, miejscem spotkania z Bogiem miejscem szczególnej Jego obecności

Cele szCzegółowe

Uczeńwie, że Kościół jest domem Pana Boga,•wie, że w Kościele można się spotkać z Panem Bogiem na •modlitwie i w sakramentach świętych,potrafi odróżnić Kościół od innych budynków,•potrafi wskazać najważniejsze miejsca w Kościele, •przedmioty kultuwie jak należy się zachować w Kościele,•stara się odnajdywać swoje zadanie i miejsce w Kościele.•

Środki dydaktyCzne

Zdjęcia, ilustracje wnętrza kościoła, duże plansze z napisami najtrudniejszych nazw związanych z wyposażeniem świątyni, może prezentacja multimedialna albo film ukazujący wnę-trze kościoła, przedmioty kultu religijnego.

ProPozyCja realizaCji

1. Rozmowa z uczniami o Kościele (jak wygląda, co w nim się znajduje).2. Opowiadanie, baśń o jakimś ważnym szczególnym miej-scu, pogadanka o różnych domach i różnych budowlach- do-datkowe ilustracje przygotowane przez katechetę3. Uroczyste odczytanie fragmentu z Pisma Świętego.4. Zdjęcie Kościoła (zewnątrz i wewnątrz). Rozmowa o tym jak wygląda Kościół, do czego służy, jakie są najważniejsze miejsca (mogą to być zdjęcia ołtarza, ambony, tabernaku-

16

lum, wiernych podczas Mszy św.). Szczególną uwagę zwró-cić na tabernakulum, nauczyć modlitwy – (można przypo-mnieć z poprzedniej lekcji jak należy pozdrowić Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie). Utrwalenie poznanych nazw poprzez powtarzanie sylabami z klaskaniem, np.: ta- ber- na- ku- lum.5. Nauka piosenki6. Można wykonać ćwiczenie inaczej, np. namaluj ulubio-ne miejsce z twojego kościoła, gdzie zawsze siedzisz czy sto-isz, itp.; zaprojektuj Kościół (Jak powinien wyglądać Kościół w którym czułbyś się dobrze i dobrze modlił?7. Rozmowa o szczególnym zachowaniu w kościele i nauka modlitwy pozdrowienia Najświętszego Sakramentu.8. Ćwiczenia9. Powtórzenie i podsumowanie lekcji.

16 Maryja uczy wielbić i dziękować Bogu

Cel ogólny

Ukazanie prawdy, że Maryja jest Matką Jezusa Chrystusa

Cele szCzegółowe

Uczeń:– wie, jak miał na imię Anioł zwiastujący Maryi radosną •nowinę,– potrafi wymienić to, czego możemy nauczyć się od •Maryi,– uczy się posłuszeństwa Panu Bogu na wzór Maryi,•– potrafi docenić dobra, jakie otrzymuje od Pana Boga, •dziękuje za nie w modlitwie– uczy się od Maryi uwielbiania Boga.•

Środki dydaktyCzne

17

Pismo św., ilustracja Maryi, ilustracja radosnego dziecka.

ProPozyCja realizaCji

1. Katechezę można zacząć od przypomnienia katechezy o dziękowaniu Bogu. Wyraża się ono w modlitwie dziękczyn-nej. Słowo klucz: dziękuję (rodzicom, Bogu). Dziękowanie wyraża naszą wdzięczność. Człowiek, który potrafi dziękować potrafi otrzymanym darem się cieszyć.2. Jest również modlitwa uwielbienia, w której człowiek naj-bardziej bezpośrednio uznaje, że Bóg jest Bogiem. Modlitwa uwielbienia to wysławienie Boga dla Niego samego, nie ze względu na to co On czyni, ale dlatego że On Jest. Maryja uczy nas modlitwy uwielbienia. Można odczytać fragment Pi-sma św. (Łk 1, 46‒50), można opowiedzieć w jakim kontekście Maryja wypowiedziała te słowa). Można wywiesić ilustrację przedstawiającą podobiznę Maryi.3. Pytania wprowadzające do rozmowy: Kim była postać, która oznajmiła Maryi, że zostanie Matką Syna Bożego? Za co Maryja uwielbiała Boga? Za co Ty możesz uwielbiać Boga? Czego możemy się uczyć od Maryi? Wyjaśniając, że Maryja jest Matką Jezusa Chrystusa należy zaakcentować, że winni-śmy ją naśladować w posłuszeństwie Panu Bogu.4. Co znaczy być posłusznym? Rodzice często „robią” swoim dzieciom egzaminy z posłuszeństwa. Wynieś śmieci, posprzą-taj pokój, odrabiaj lekcje… w takich sytuacjach mamy szansę być posłusznym. A jak jest u ciebie z posłuszeństwem?5. Nauka wybranej pieśni uwielbienia6. Wspólna modlitwa, którą dzieci kończą po kolei wezwa-niem: Panie Jezu dziękuję Ci za…. Można wykonać ćwiczenie z podręcznika.7. Można też przeprowadzić w formie zabawy: wcześniej rozdać dzieciom zdjęcia ilustracje różnych rzeczy i osób. Na-stępnie katecheta wyczytuje, głośno wielbi, dziękuje Panu Bogu za kolejne rzeczy, a dzieci podnoszą do góry właściwą ilustrację: Panie Jezu, dziękujemy Ci za słońce (dziecko pod-nosi rysunek słoneczka), za rodziców, za Księży, za powietrze i wodę, itd. Inną wersją będzie polecenie alby dziecko na pu-

18

stej niewielkiej kartce narysowało wyznaczoną rzecz albo to za co chce podziękować Panu Jezusowi. Dzieci rysują różne zadane przez nauczyciela rzeczy, potem zabawa z dziękowa-niem i pokazywaniem, wg opisu powyżej.8. Powtórzenie i podsumowanie lekcji

27 Wieczór wigilijny – Jezus puka do serc

Cel główny

Poznanie znaczenia Wigilii BN i tradycji związanych z Wigilią

Cele szCzegółowe

Uczeń:potrafi wyjaśnić na pamiątkę, jakiego wydarzenia •obchodzimy Wigilię,zna datę Wigilii,•wie, co oznacza Wigilia,•potrafi wymienić zwyczaje związane z Wigilią (Opłatek, •sianko, Pasterka, jasełka)kształtuje w sobie postawę wdzięczności i radości za dar •Bożego Syna.

Środki dydaktyCzne

Pismo święte, obrazki lub kartki świąteczne przedstawiające Boże Narodzenie, nagrania kolęd, opłatek, sianko, biały obrus, figurki do szopki.

ProPozyCja realizaCji

1. Można zacząć od streszczenia własnymi słowami opowia-dania:

Tylko pamiętaj: musisz być szczególnie grzeczny w czasie Adwen-tu, bo inaczej nie narodzi się dla ciebie Pan Jezus”

Janek pamiętał o tym dobrze, ale nie wiedział, co to znaczy.

19

Wstydził się zresztą, że taki jest niemądry i nie śmiał nikogo py-tać. „Bo co to znaczy, że Pan Jezus nie narodzi się dla mnie. Jak się narodzi, to się narodzi dla wszystkich. Zresztą co to znaczy, że się narodzi? Przecież raz już się narodził. Czy można się drugi raz narodzić? A może naprawdę tylko wtedy się dowiem, kiedy będę szczególnie grzeczny”. I w gruncie rzeczy starał się być grzeczny w Adwencie. Najpierw, jak rokrocznie, czekał na przyjście święte-go Mikołaja. Prawdę mówiąc nie wiedział, jak to jest z tym świę-tym Mikołajem. Kiedyś w szkole nieopatrznie wyrwało mu się jakieś takie zdanie o świętym Mikołaju. Kolega, którego bardzo nie lubił, i który Janka też nie lubił, i przezywał go „ślamazara”, zaczął wykrzykiwać:

– Patrzcie, jeszcze jeden, co wierzy w świętego Mikołaja. Zresz-tą już wcześniej o tym mówili inni koledzy, że to nie żaden święty z nieba przychodzi z podarkami, tylko rodzice je podkładają. Na wszelki wypadek spytał mamy:

– Mamo, czy przyjdzie do ciebie święty Mikołaj?– Nic. Święty Mikołaj przychodzi do dzieci. Tylko czasem przy-

chodzi do starszych.– To do ciebie też nie przyjdzie?– Nie.Janek zmarkotniał. Po chwili zapytał:– A co chciałabyś dostać od świętego Mikołaja? Mama nie

wiedziała.– No powiedz co. Może chusteczki do nosa. Ja mam takie pięk-

ne. Pamiętasz, w tamtym roku otrzymałem od babci na imieniny. Ale ich nie używałem, bo mi było żal. A tobie się bardzo podoba-ły. Dobrze?

– Dobrze – odpowiedziała mama.– Tylko jak to zrobimy? Bo ty nie możesz o tym wcześniej wie-

dzieć. Wobec tego podłożę ci pod poduszkę, a tobie będzie wol-no tam dopiero zaglądnąć w nocy. Dobrze?

– Dobrze – mama się zgodziła.– No a tatuś? Żeby mu nie było smutno. To może ja dla niego

kupię skarpetki i tak samo zrobię.W wieczór świętego Mikołaja Janek przyrzekał sobie, że nie

będzie spał. Że musi przekonać się, czy to święty Mikołaj przy-chodzi, czy nie. Czytał jeszcze długo w łóżku, aż go mama upo-mniała. Zgasił światło, ale starał się czuwać. Początkowo nawet nie był śpiący. Potem jednak oczy same mu się zamykały. Walczył całym wysiłkiem woli, aby nie zasnąć. Nawet przez chwilę palca-

20

mi przytrzymywał powieki. Specjalnie, żeby się rozbudzić, przy-pominał sobie rozmaite śmieszne historie, ale nic nie pomagało. Wreszcie powiedział sobie: „Zdrzemnę się na małą chwilkę. Tylko na moment”.

Zbudził się w głębi nocy. W pierwszej chwili nie wiedział dlaczego, ale zaraz przypomniał sobie, że miał czuwać, bo

chciał zobaczyć świętego Mikołaja. „Czy tylko on nie przy-szedł wtedy, kiedy spałem? ” Pocieszał się, że niemożliwe. „Przecież to była tylko chwilka”. W tak krótkim czasie święty Mikołaj nie mógł przyjść. A może jednak? Sięgnął ręką pod poduszkę. Uspokojony stwierdził, że nie ma tam nic. Ale posłyszał jakiś delikatny szelest papieru nad gło-wą. Sięgnął tam i namacał paczkę. Serce zaczęło mu się tłuc z wrażenia. Usiadł na łóżku, paczkę położył przed sobą na kołdrze i zaczął powoli, możliwie najciszej roz-wiązywać sznurek. Ale nie bardzo sobie mógł z tym po-radzić. Chciał jak najprędzej dostać się do środka, zaczął szamotać się z węzełkiem i wtedy obudziła się siostra. Tym lepiej, bo już nie trzeba było siedzieć w ciemności. Można było zaświecić lampkę nocną. Po cichutku, żeby nie zbudzić rodziców, wygrzebał się z łóżka, uklęknął na krześle, paczkę położył na stole i zabrał się do rozpako-wywania. Siostra naśladowała go dokładnie. Też wyszła z łóżeczka, też uklękła na krześle. Spostrzegł, jak swoim zwyczajem z przejęcia wysunęła języczek, przygryzła zębami i rozwijała powolutku, uważnie papier, aby nie szeleścić. Ale na nic to się nie:?dało. Nagle drzwi otwo-rzyły się i wpadła do pokoju mama w nocnej koszuli. Porwała go w objęcia mówiąc:

– I do mnie przyszedł święty Mikołaj, popatrz, co mi przyniósł. Pokazała mu chusteczki do nosa. Potem przyszedł tatuś, przytulił go i pokazał mu skarpety, które on wieczorem podłożył tatusiowi pod poduszkę. Chociaż naprawdę Janek nie. był Już taki pewny, czy to były te same, które on kupił, czy też „świętomikołajo-we” – podobne wątpliwości miał odnośnie chusteczek mamy. Ale nie było czasu na namyślanie się, bo mama zaraz wsadziła z powrotem jego i siostrę do łóżka. Poprawiła, jak to miała w zwyczaju, kołdrę koło szyi i przy nogach „żeby nie wiało”, pocałowała, go, zrobi-ła mu krzyżyk na czole, zgasiła światło, powiedziała:

21

– Śpijcie już, śpijcie, bo jutro szkoła – i wyszła po cichu wraz z tatą. Długo nie mógł usnąć. Jeszcze chwilę szeptali sobie z sio-strą rozmaite piękne-rzeczy. Potem ona zasnęła. Usłyszał jej głę-boki, regularny oddech. Wobec tego patrzył w ciemność i myślał sobie, że chyba bardziej się cieszy z tego, że sprawił mamie i ta-tusiowi radość, niż z tego, co on sam otrzymał. A właściwie to było i tak, i tak: cieszył się ż tego jednego iż tego drugiego. Potem jakoś samo przyszło mu na myśl, że pastuszkowie i trzej królowie też musieli się cieszyć, gdy złożyli Panu Jezusowi dar. Jeszcze wpa-trywał się tak po swojemu w ciemność przymrużonymi oczami, widział sznury kolorowych koralików zbiegających z góry na dół i migających wszystkimi barwami, i zgasnął.

Po Mikołaju jak co roku zaczęło się przygotowywanie do Bożego Narodzenia. Wieczorami, gdy tylko była jakaś godzina wolna, gdy odrobione były wszystkie zadania i wykonane to, co do niego należało w domu, Janek wyciągał wraz z siostrą pudła z zabawkami r ozdobami choinkowymi i zabierał się do roboty. Po kolei, pudło za pudłem. Po otworzeniu każdego z nich oka-zywało się, jak wiele jest do zrobienia. Chociaż poprzedniego roku bardzo uważnie zdejmował zabawki z drzewka i z pomocą mamy wkładał do pudła, to jednak były one bardzo zniszczone. Wobec tego na nowo robfl wydmuszka malował na nich twarze pajaców, od góry dolepiał im szpiczaste czapki, a od dołu bro-dy. Wycinał z kolorowego papieru pawie oka, robił jeże wbijając w korek szpilki z ponawlekanymi koralikami, a co najważniejsze – wiązał łańcuchy. I to rozmaite: ze słomek i z bibuły, ale najmil-sze, najprostsze i najtrwalsze były zawsze te same „prawdziwe” łańcuchy sklejane z wąskich pasków kolorowego papieru. Na koniec trzeba było złocić orzechy, powbijać patyczki, przywią-zać niteczki. Robota była długa i na pozór uciążliwa. Przynaj-mniej tak się mamie zdawało, bo niejednokrotnie przypomina-ła i nakazywała, aby nie zaprzestać tej pracy. Ale Janek dziwił się mamie, że tego nie rozumie. Przecież przygotowywanie za-bawek na drzewko to była czysta radość i on sam najchętniej codziennie siedziałby wieczorami nad tymi kolorowymi i mi-gocącymi cudownościami. Jeżeli tę robotę odkładał na koniec swoich zajęć to tylko dlatego, że wiedział, że najpierw trzeba było wykonać swoje codzienne obowiązki. Pamiętał dobrze to, co mu mama powiedziała na początku Adwentu: „Jak będziesz niegrzeczny, to się nie narodzi dla ciebie Pan Jezus”. Wobec tego starał się być grzeczny.

22

Gdy już wszystkie zabawki były przygotowane, posegrego-wane, powkładane do nowych, świeżych pudeł, zabrał się do najprzyjemniejszej roboty: do odnowienia szopki. Odwinięta z papierów, w które była w ubiegłym roku zapakowana, okazała się do niczego: gwiazda była pogięta, szybki podarte, a pasterze i święty Józef byli trochę osmoleni. Jeżeli co, to mogła tylko zo-stać Matka Boska i Dzieciątko Jezus. Wobec tego trzeba się było postarać o nową słomę na dach i wreszcie zelektryfikować staj-nię – jeżeli nie na transformator, to przynajmniej na baterie – bo świecić świeczkami w tych czasach, to już wstyd.

Tymczasem na ulicach coraz bardziej rozkręcał się świątecz-ny ruch. Na wystawach były rozmaite święte mikołaje z długimi brodami i krótkimi, ubrane w niebieskie szaty albo czerwone, aniołowie jak prawdziwi, gałęzie jodły z bańkami, świeczkami, prezenty poowijane w kolorowe opakowania, przewiązane błysz-czącymi wstążeczkami, przygotowane tak, żeby tylko przyjść, kupić i podłożyć pod choinkę. Wszystkie napisy mówiły o zbli-żających się świętach. Popołudniami nawet trudno tiyło wejść do sklepów, bo tylu ludzi wchodziło i wychodziło, przepychało się i potrącało spieszyło się, by zdążyć nie wiadomo gdzie i po co. Na placach wyrosły kolorowe stragany, gdzie sprzedawano włosy anielskie, gwiazdy, rozmaite cukierki. Wreszcie pojawiły się obok straganów choinki świerkowe, jodłowe, małe, malutkie i całkiem duże. Te lubił najbardziej. Gdy tylko wychodził po zakupy, korzy-stał z każdej okazji, by podejść do nich, dotknąć ich gałęzi.

„Co to znaczy, że Pan Jezus ma się dla mnie narodzić? ” Ta myśl towarzyszyła mu wciąż wtedy, gdy patrzył na wystawy świątecz-ne, na ludzi spieszących się.

Na koniec tatuś przyniósł do domu choinkę. Uprosili go wraz z siostrą, żeby choinkę postawić tymczasem w ich pokoju. Stała piękna, zielona, pachnąca lasem i żywicą, i czekała, tak jak on, na święta. Nawet wtedy, gdy już zgasło światło i trzeba było spać, cho-ciaż nie można było jej widzieć w ciemności, dobrze mu było z nią.

Aż przyszedł dzień wigilijny. Dom był pełen zapachów rozma-itych zup, ciast, pieczeni. Tylko nie wiadomo dlaczego od samego rana było wszystko w pośpiechu i na wszystko za późno, choć do wieczora była cała masa czasu. Mama co chwila ostrzegała, że trzeba z nią obchodzić się ostrożnie, bo może im obojgu urzą-dzić, lanie, a jak dzieci w Wigilię dostaną lanie, to będą je dosta-wały cały rok. Przypominała, że diabeł dzisiaj wszystko robi, żeby ludzi zezłościć, bo chce popsuć święta.

23

I mimo to doszło do tego, przed czym mama ostrzegała, doszło do awantury. Oczywiście przez siostrę, którą Janek musiał lekko ukarać. Ona uderzyła w ryk, jak zwykle nie wiadomo o co. Fak-tycznie zaczęła jej lecieć krew z nosa, ale przecież nic wielkiego się nie stało. W to niepotrzebnie wmieszała się mama. Janek usiłował spokojnie mamie wytłumaczyć, jak było z siostrą od początku do końca, wtedy mama upomniała go, żeby na nią nie krzyczał, bo nie ma prawa podnosić na nią głosu. W to z kolei wkroczył najzupeł-niej niepotrzebnie tata, zaczął krzyczeć, żeby Janek natychmiast przeprosił mamę. Nie chciał słyszeć żadnych wyjaśnień. Krzyczał tylko bez przerwy:

– Przeproś, bo dostaniesz lanie!Nie dochodziło do niego zupełnie to, co Janek wciąż powta-

rzał, że chętnie przeprosi mamę, jak tylko będzie wiedział za co. No i oczywiście wszystko skończyło się wielkim laniem. Janek wrzeszczał wniebogłosy i to wcale nie dlatego, żeby go bardzo bolało, tylko uważał, że dzieje mu się krzywda, bo na lanie nie zasłużył. Potem musiał chwilę stać w kącie, a co najgorsze, mama się na niego obraziła i nie chciała się do niego odzywać, chociaż on próbował na wszystkie sposoby. Wobec tego Janek też się na mamę obraził. – Jeżeli mama się nie chce odzywać, to nie musi, ale on do mamy też nie będzie mówił nic. Może milczeć, tak jak mama, i udawać, że mamy nie dostrzega, tak samo jak ona jego. – A więc było gorzej niż źle i to w dodatku w taki dzień. Najbardziej był wściekły na siostrę, która naraz stała się ta dobra, najuko-chańsza i do tego pokrzywdzona. Do pasji doprowadzało go to, że chciała spełniać rolę pośrednika między nim a mamą.

Tak już zostało do samego wieczora. Namyślał się, czy by nie pójść z domu, żeby nie zasiadać przy stole wigilijnym. „Może wtedy by sobie przypomnieli o mnie”. Ale właściwie nie bardzo miał gdzie iść. U wszystkich kolegów była też na pewno Wigi-lia i byłoby to dla nich niezręczne, gdyby on do nich przyszedł. Wtedy zresztą z pewnością zainteresowaliby się nim rodzice jego kolegów, dzwoniliby do taty Janka. Nie, to nie miało sensu. Po ulicach nie chciało mu się spacerować. Był przed południem po zakupy i zmarzł porządnie.

Do Wigilii, tak jak w roku poprzednim, ubrał się w najlepsze ubranie, zawiązał sobie, bez pomocy mamy, najpiękniejszy kra-wat. Węzeł nie był z pewnością tak zawiązany, jak być powinien, ale w końcu to nie było ważne i Janek postanowił, że nie odezwie się do nikogo ani słowem. Patrzył na pozór obojętnie, jak mama

24

przygotowywała stół. Najchętniej by jej pomógł, gdyby powie-działa chociaż słowo. Nawet nie musiałaby prosić, tylko mogłaby polecić, żeby zrobił to albo tamto, ale jak nie, to nie. Stał i przy-glądał się. Było jak co roku. Mama rozsunęła najpierw stół, po-tem na środku umieściła trochę siana, przykryła stół najpiękniej-szym białym obrusem, jaki tylko był w domu. Z kolei na obrusie, w miejscu gdzie leżało siano, położyła opłatek. Ten widok zawsze, co roku, go wzruszał, bo wiedział, co to znaczy: opłatki oznaczają Pana Jezusa, który się narodził na sianie. Ale teraz stał obojętny i patrzył zimny jak głaz. Potem mama rozkładała talerze z po-mocą siostry, która podlizywała się mamie jak mogła i była taka uprzejma, że aż się niedobrze robiło z tych słodkości. Gwiazdka na pewno już dawno zaświeciła na ciemnym niebie, ale jakoś nikt nie pamiętał, by wyglądać przez okno. On pamiętał, ale też nie wypatrywał jej. Gdy wieczerza była gotowa, podeszli wszyscy do stołu. Na koniec podszedł i Janek. Tata i mama uklękli -przy stole, ta smarkata też uklękła. Uklęknął i on z ociąganiem. Tego bal się najbardziej. Tatą zaczął się modlić na głos, potem wszyscy wstali, tata wziął Ewangelię i zaczął czytać o tym, jak to tam wtedy było. Słuchał tego, co znał prawie na -pamięć i było mu bardzo smut-no. Tak długo czekał na te święta, tak myślał, że może dla niego Pan Jezus się też narodzi, a tymczasem wszystko się pokiełbasiło i to przez tę głupią srokę.

Gdy tatuś skończył czytać, odłożył Ewangelię, schylił się nad stołem, wziął opłatek, podszedł do mamy, zaczął do niej coś mó-wić. Janek już nie bardzo słyszał, co tam tatuś mówi, tylko patrzył na mamę. Mama najpierw się uśmiechała, ale najwyraźniej z du-żym zażenowaniem, a potem do uśmiechu zaczęły dołączać się łzy. Popatrzył na tatę. On był też bardzo wzruszony, ucałował mamę najpierw w rękę, potem 'w buzię. Janek wiedział, że kolej na niego. Zrozumiał, że dopiero teraz przychodzi moment najgorszy. Tym-czasem nagle znalazł się w objęciach mamy i poczuł jak wszystko tamto, co było w jego duszy twarde jak skała, znikło. Zrobiło mu

25

się bardzo żal, że był taki niedo-bry dla mamy, przytulił się do niej i zaczął płakać jak malutkie dziecko. Słyszał tylko jak przez mgłę słowa mamy: „ty głupta-sku” i życzenia jakieś: „żeby był grzeczny i żeby się dobrze uczył”. Czuł, że mama wciąż głaszcze go po głowie i najchętniej trwałby tak przytulony do mamy, bo mu było dobrze, a oprócz tego wsty-dził się: bo jak tu pokazać swoją zapłakaną twarz tatusiowi i sio-strze. Ale już znalazł się w ramionach taty, który się tak zachował, jakby niczego nie zauważył, poklepał go po plecach i powiedział jak zwykle:

– Żebyś był dzielnym człowiekiem i żebym ja się nie musiał za ciebie wstydzić.

Janek wciąż miał jeszcze mokre oczy i trudno mu było złapać oddech. Na szczęście przyszła kolej na siostrę, która była zarycza-na jeszcze bardziej niż on sam i nie musiał się przed nią niczego wstydzić. Wreszcie trzeba było zasiąść do stołu. Wszyscy udawa-li, że są bardzo zajęci jedzeniem zupy. Tata nawet pochwalił, że świetna zupa grzybowa, mama z uśmiechem przetykanym łzami odpowiedziała, że to nie świetna zupa grzybowa, najwyżej jest to świetny barszcz, wszyscy się śmiali i udawali, że to ze śmie-chu wycierają łzy i było już wszystko bardzo dobrze. Potem było jeszcze jedno danie i jeszcze jedno, i jeszcze jedno – trudno było je zliczyć. Nawet już nie bardzo mógł jeść, ale jadł dalej, choćby dlatego, by ukryć wzruszenie, które wciąż jeszcze nim wstrząsało. Wreszcie pojawił się kompot z suszonych śliwek i to był koniec. Wtedy tata powiedział:

– Janek, baw się w kościelnego i zapal świece.Wobec tego zaczął zapalać świeczki. Tata zgasił światło i za-

częło się kolędowanie. Janek wziął śpiewnik z kolędami i śpiewał jedną za drugą alfabetem po kolei, które tylko melodie pamię-tał. Siostrzyczka się do niego przytuliła i usiłowała mu wtórować fałszując na wszystkie strony. Całemu śpiewaniu przewodziła mama, która miała śliczny głos. Tata włączał się tylko od czasu do czasu.

Tak mógłby siedzieć do samego rana i kolędować, ale mama stwierdziła, że już pora spać i że jeszcze moment, a Janek z siostrą pospadają z krzeseł jak gruszki z wierzby, bo im tak lecą głowy.

26

Chociaż to nie była prawda, chętnie poszedł się myć, bo jednak w gruncie rzeczy spać mu się chciało. Za chwilę był już w łóżku, które na początku było zimne, pachniało krochmalem i świeżo-ścią jak nigdy w ciągu roku. Mama oświadczyła, że Janek z siostrą zostaną w domu, a ona z tatą pójdzie na pasterkę. W międzycza-sie zrobi tylko porządek w kuchni.

Leżał w łóżku i przez uchylone drzwi patrzył na choinkę błyskającą w ciemnościach wszystkimi swoimi wspaniałościami. Było mu dobrze jak nigdy w życiu, tak dobrze, że najchętniej by umarł ze szczęścia. Przymrużył oczy, jak to miał zwyczaj robić. Kolorowe paciorki mrowi-ły się z góry na dół coraz bardziej, coraz szybciej, wreszcie tyle ich było, że aż stały się całkiem białe – to już nie były paciorki, tylko zawierucha, która wokół niego się kłębiła. Szedł w niej po omacku, ale wcale się nie bał. Chociaż płatki śniegu wirowały wokół niego, wcale nie czuł ani zimna, ani wiatru, ani śniegu na twarzy, było mu dobrze i ciepło. Szedł wciąż naprzód i nie obawiał się, że zbłądzi. Jeszcze mu tego nikt nie mówił, ani on sobie sam też nie, ale wiedział, że idzie do Jezusa, który się narodził w stajni. Nagle znalazł się na drodze w lesie. Las był podobny do parku, gdzie w lecie bawił się, a w zimie chodził czasem z mamą i siostrą na sanki. Były podobne drzewa i krzaki, tylko wszyst-kie przysypane grubą warstwą śniegu. Chociaż wiedział, że jest noc, to jednak było jasno – chyba od księżyca – a śnieg się skrzył jak diamenty. Nagle znalazł się na skraju jakiejś polany. W głębi niej zobaczył stajen-kę. Była podobna do tej, którą budował w czasie Adwentu. Strzecha przywalona śniegiem; nad nią gwiazda z wielkim ogonem. Światło, które padało przez otwarte drzwi i okna, oświecało krzaki i drzewa stojące w pobliżu. Nagle znalazł się wewnątrz szopki. Klęczał na pod-łodze stajni. Obok siebie spostrzegł klęczącego tatusia i mamusię oraz siostrę, którzy uśmiechali się do niego. Poczuł się tak samo szczęśliwy jak w czasie Wigilii przy składaniu życzeń. Wtedy przypomniał sobie to, co mama mu powiedziała ha samym początku Adwentu, że gdy będzie grzeczny, to Pan Jezus narodzi się dla niego. „Czy Jezus narodził się dla mnie także? ” Poczuł, że musi spojrzeć w żłobek. „Jezus tam na pewno jest. Tylko czy ja Go zobaczę? ” – przeniknął go głęboki niepo-kój. Ale przecież powinien zobaczyć. „Przecież przeprosiłem mamę, tatę i siostrę. Przecież starałem się być grzeczny podczas Adwentu”. Pełen determinacji zdecydował się. Z oczami pełnymi łez podniósł głowę – i ujrzał. Na sianku przykrytym białą chustą leżało Dzieciątko.

ks. M. Maliński

Na podstawie zasobu Internetu: www.zosia.piasta.pl/swieta/opowiadanie

27

2. Po wysłuchaniu opowiadania rozmowa na jego temat. Kiedy i co to znaczy, że Pan Jezus ma się dla mnie narodzić?3. Można stworzyć klimat świąteczny i porozmawiać o tym jak wigilia wygląda w naszych domach. Można posłużyć się ilustracjami nawiązującymi do Wigilii, Świąt Bożego Narodze-nia oraz ćwiczeniem 1 ze strony 54‒55.4. Odczytanie fragmentu z Pisma św. o Bożym Narodze-niu. Łk 2, 1‒7. Wyjaśnienie tekstu i wymieniamy wspólne elementy, wyjaśniamy ich znaczenie, ważne jest, aby na ka-techezie pogłębić dziecięce rozumienie tych zewnętrznych znaków, z którymi spotykają się na innych Lekcjach, w skle-pach. Wspólne dzielenie się opłatkiem, składanie życzeń, można zwrócić uwagę na ich treść. Ukazać sytuację, w jakiej rodzi się Pan Jezus, podkreślić pokój, dobro, miłość, radość, które przynosi Jego przyjście.Raz do roku, w ciągu paru godzin, społeczeństwo uświadamia sobie przez zwyczaj łamania się opłatkiem, jakim rajem byłby świat, gdyby prawa wigilijnej wieczerzy rządziły nim stale.Zofia Kossak-Szczucka, Rok polskiWłaśnie tego powinniśmy życzyć sobie z okazji świąt Bożego Narodzenia.5. Śpiew kolęd.6. Powtórzenie i podsumowanie lekcji.

38 Po co jest cisza?

Cel główny

Kształtowanie nawiązywania dialogu z Panem Bogiem w ci-szy

Cele szCzegółowe

Uczeń:wie, że Pan Jezus często pozostawał w ciszy, na osobności,•rozumie, że cisza jest potrzebna w nawiązaniu relacji •

28

z Panem Bogiem,wie, jaką wartość ma cisza, kiedy jest konieczna.•stara się praktykować trwanie w ciszy.•

Środki dydaktyCzne

Pismo św., podręcznik, ilustracje (stadion piłkarski, bibliote-ka, klasztor, Kościół, plac budowy)

ProPozyCja realizaCji

1. Lekcję zaczynamy od prezentacji ilustracji (stadion pił-karski, biblioteka, klasztor, Kościół, plac budowy lub inne nawiązujące do ciszy i hałasu). Gdzie możemy spotkać ciszę? Pokazujemy kolejne ilustracje a uczniowie odpowiadają. Są miejsca, gdzie panuje cisza, są miejsca, gdzie nie ma ciszy. Po co cisza? Metoda zdań niedokończonych.Człowiek potrzebuje ciszy, żeby mógł… (porozmawiać, pomyśleć, skupić się, pomodlić się…)2. Można wykonać następujące doświadczenie: dwóch uczniów ma za zadanie porozmawiać ze sobą na dowolny temat (pogoda, Lekcja, wakacje). Mogą się ustawić w ten sposób, że będą stali od siebie jak najdalej, na przeciwległych krańcach klasy i próbują ze sobą rozmawiać. Pozostała część klasy, o czym nie wiedzą dwóch chętnych, pozostali „mogą” rozmawiać, przesuwać teczki, zeszyty, szurać kapciami tak, aby powstały szumy (ćwiczenie ma trwać krótko ok. 2 min maks.). zgłaszający się do ćwiczenia nie wiedzą, że pozostali będą celowo im przeszkadzać. Po ćwiczeniu rozmowa: o czym rozmawialiście? Rozmawialiście swobodnie czy tez wam ktoś przeszkadzał? Jak wam się rozmawiało? 3. Posłuchajmy bajki o ciszy:

Tobiasz urodził się z gitarą w ręku. Tak mówiła ciocia, chociaż nikt w to naprawdę nie wierzył, bo przecież gitara nie zmieściłaby się u mamy w brzuchu.

Urodził się i od razu zaczął śpiewać jak solista operowy. A po-tem nie było już spokoju...

Tobiasz był muzykiem od pierwszego wejrzenia, a potem od

29

drugiego i od trzeciego. Bębnił na garnkach, trąbił na udawanej trąbce, robił cymbałki z butelek po soku marchwiowym i co-dziennie witał rodziców swoją nową kompozycją, na przykład „Umtata, umtata, bum! ”

Przy jedzeniu Tobiasz wystukiwał paluszkami rytm na stole, a po jedzeniu wskakiwał na kanapę z rakietką tenisową i grał na basie.

Wszyscy bardzo kochali Tobiasza, ale do szczęścia brakowało im czasami zwykłej, najzwyklejszej ciszy.

– Tak bardzo boli mnie głowa. – powtarzała Mama. A Tata no-sił w uszach watę. Tobiaszek postanowił wyruszyć na poszukiwa-nie ciszy. Zabrał ze sobą torebkę foliową i paczkę precelków, na wypadek gdyby cisza miała ochotę na małą przekąskę.

Na podwórku ciszy nie było. Dzieciaki hałasowały, huśtawki skrzypiały, a jamnik gonił kota i szczekał tak głośno jakby był po-tężnym wilczurem.

– Dlaczego wszyscy tak hałasują? – zastanowił się Tobiasz.Poszedł w stronę ulicy, ale nie zbliżał się do niej zbytnio, bo

kiedyś obiecał to Mamie. Niestety, tutaj również nie było ciszy. Samochody warczały, a tramwaje wydawały dźwięki podobne do tych, które wydaje stado baranów dzwoniąc zawieszonymi na szyi dzwoneczkami. Próbował złapać trochę ciszy do torebki foliowej, ale wydawało mu się, że tylko się ubrudziła spalinami i sadzą.

– Gdzie w takim razie znajdę ciszę? – pomyślał chłopiec dra-piąc się po głowie. – Już wiem! Tam na pewno jest cisza! – powie-dział głośno i pobiegł w stronę parku.

Dookoła było dużo zieleni, na ławkach siedziały cichutkie, kruchutkie staruszki i robiły na drutach kolorowe skarpetki dla swoich wnucząt.

Tobiasz rozsypał pod drzewem trochę precelków jako przynę-tę dla głodnej ciszy. Po chwili rozpostarł torebkę, złapał do niej powietrze i szybciutko zawiązał supełek.

– Mam ciszę! Mam ciszę! – krzyknął uradowany.– Dlaczego tak hałasujesz? – odezwała się wystraszona sta-

ruszka.- Lepiej posłuchaj jak ptaszki pięknie śpiewają.– Ptaszki... – zmartwił się Tobiasz i przyłożył ucho do swojej

torebki. W torebce nie było słychać ptasiego śpiewu, ale... toreb-ka była pusta!

*Chłopiec wracał do domu bardzo zmartwiony. Nie przyniesie

30

Mamie lekarstwa od bólu głowy, ale może w zamian za to zagra jej na gitarze?

– Gdzie tak długo się podziewałeś, kochanie? – spytała Mama. – Już zaczynałam się martwić.

– Szukałem ciszy dla ciebie i dla taty, ale nigdzie jej nie ma. Ani na podwórku, ani na ulicy, ani w parku...- podał Mamie pustą foliową torebkę, a mała łza spłynęła mu po buzi.

Mama przytuliła synka i przez chwilę kołysała go w ramionach. I wtedy oboje usłyszeli coś szczególnego, bardzo delikatnego, coś co mogli określić tylko jednym słowem: CISZA. Cisza usiadła przy nich na tapczanie, uśmiechnęła się od ucha do ucha i wcale nie poprosiła o precelki. Tego wieczoru Tobiasz nie zagrał na gitarze ani na żadnym innym instrumencie. Bo cisza w ramionach Mamy to najpiękniejsza muzyka.

© Agata Widzowska

www.dziecionline.pl/maluch/bajki/widzowska_a/o_ciszy.htm

wniosek: łatwiej rozmawia się w ciszy, lepiej można usły-szeć, co inni do mnie mówią.4. Bardzo często w ciszy przebywał Pan Jezus. Wychodził na pustynię, tam, gdzie mógł być sam. Jak myślicie dlaczego? Chciał w ciszy rozmawiać ze swoim Ojcem. Cisza jest ważna podczas modlitwy. Łatwiej wtedy usłyszeć głos Pana Boga, głos własnego sumienia. Nikt nam wtedy nie zakłóca rozmo-wy. Jezus chce, abyśmy spotykali Go w ciszy. W ciszy człowiek myśli. Dlatego tez Pan Jezus tak dużo czasu przebywał w ciszy. Bł. Jan Paweł II uwielbiał wędrówki w górach, w ciszy. Dużo wtedy modlił się, rozmyślał.5. Wykonanie ćwiczeń z podręcznika.6. Piosenka: „Jezus jest tu”.7. Powtórzenie i podsumowanie lekcji.

47 Pan Jezus ukryty w Najświętszym Sakramencie

Cel główny

Kształtowanie umiejętności włączenia się w świętowanie wia-

31

ry ludu Bożego.

Cele szCzegółowe

Uczeń:wie, że uroczystość Bożego Ciała łączy się z czcią •Najświętszego Sakramentu,potrafi uzasadnić istotę procesji Bożego Ciała,•rozumie, że procesja jest formą publicznego wyznania •wiary,stara się aktywnie uczestniczyć w procesji eucharystycznej.•

Środki dydaktyCzne

Pismo święte, ilustracje: procesji, monstrancji, służby litur-gicznej.

ProPozyCja realizaCji

1. Rozmawiamy z uczniami na temat ilustracji przedstawia-jącej procesje eucharystyczne. Dla urozmaicenia można wy-korzystać ilustracje procesji z różnych regionów Polski, uka-zując rozmaitość strojów, zwyczaje itd.2. Zadajemy pytanie: czy należy się tak „stroić”, aby iść do Kościoła, na procesję?Należy zwrócić uwagę na godny strój. Zazwyczaj staramy się ładnie ubierać na niedzielną Mszę św., na Uroczystości. Ale jest zwyczaj, że raz w roku ubieramy i sprzątamy nasze ulice, kapliczki, domy. Ma to miejsce na Boże Ciało, kiedy ulicami miasta, wsi będzie przechodzić procesja z Najświętszym Sa-kramentem. Sam Pan Jezus, w Postaci eucharystycznej będzie szedł naszymi ulicami, koło mojego, twojego domu.3. Po co uczestniczę w procesji Bożego Ciała?Można popracować metodą rzucanej piłeczki. Siadamy w kółku i kto ma piłeczkę ten mówi. Kto skończył wypowiedź rzuca piłeczkę do innej osoby. Wypowiedzi można zaczynać od wyrażeń: myślę, że… uważam, że… wydaje mi się, że… uczestniczę w procesji Bożego Ciała, aby się pomodlić, aby wyrazić wiarę, że kocham Jezusa. Odpowiedzi uczniów moż-

32

na zapisywać na tablicy. W odpowiedziach uczniowie winni dostrzec walor religijny uczestniczenia w procesji Bożego Cia-ła (publiczne wyznanie wiary, sypanie kwiatków, służba litur-giczna, ale i spotkanie z innymi)4. Oglądamy ilustracje w podręczniku, przypominamy o ustanowieniu Eucharystii, o tym, że Pan Jezus jest obecny w kościele w postaci Hostii. Pan Jezus w Hostii idzie do na-szych miejsc. Dlaczego?5. Utrwalamy główne treści, ćwiczymy wymawianie i pisanie wyrazów: Najświętszy Sakrament, monstrancja, baldachim, procesja, proporzec, kadzidło.6. Nauka pieśni „Wielbię Ciebie” i „Niech będzie chwała”.7. Przypomnienie pozdrowienia Najświętszego Sakramentu, powtórzenie i podsumowanie lekcji.