12
SPOTKAŁAM KIEDYŚ PRAWDZIWEGO HIPSTERA Wydawnictwo TRIO Maryna Miklaszewska

Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

spotkaŁam kiedyŚprawdziwegohipstera

Wydawnictwo TRIO

Maryna MiklaszewskaMiKLaSzewSKa

SpoTKaŁaM KiedYŚ prawdziw

ego HipSTera

Page 2: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

powieści „z kluczem” są wyzwaniem, które autor stawia nie tyle czytelnikowi, ile samemu sobie. „Klucz” powinien być bowiem tak dobrany do „zamka”, żeby fabuła była czytelna i atrakcyjna, nawet jeśli nie wszystkie zawarte w niej zagadki zostaną rozszyfrowane.

Niezbyt odległa przeszłość polski oraz jej teraźniejszość – ta realna i ta nieco sfabularyzowana – to kłębowisko nierozwiązanych do końca zagadek i tajemniczych wydarzeń, składających się na szczególne „political fi ction”; w tym nurcie literackim sytuuje się powieść p.t. „spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera”.

Kim jest tytułowy hipster?Według defi nicji to ktoś, kto wyprzedza modę, jest

nieuchwytny, wymyka się próbom opisu. Bohaterka powieści, Nina, podążając tropem marynarki od armaniego, kupionej w sklepie vintage, jest przekonana, że spotkała kogoś takiego. Czy chodzi jednak tylko o ubiór? O modę w sensie stroju i sposobu bycia? a może jest to pojęcie szersze, zawierające w sobie oryginalność poglądów, odwagę płynięcia wbrew prądowi, fantazję i chęć zmieniania biegu wydarzeń?

spotkanie to zmieniło życie Niny. Lektura tej powieści może zmienić twoje…

Patronat medialny

Page 3: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

spotkaŁam kiedyŚprawdziwegohipstera

Maryna Miklaszewska

Page 4: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

Maryna Miklaszewska

Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

Opracowanie graficzne Tomasz KuczborskiRedakcja Krystyna Borowiecka-Strug

Ilustracja na okładce: „Moc i niemoc”–fragment obrazu Mikołaja Chylaka (olej na płótnie, 2009)

© Copyright by Maryna Miklaszewska and Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2012

ISBN 978-83-7436-315-0

Wydawnictwo TRIO00-958 Warszawa, ul. Miedziana 11http:// [email protected]

Wydanie pierwsze, Warszawa 2012

Page 5: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

Część pierwsza

POSZUKIWANIE

Page 6: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

7

1– ZAStANAWIAłAś SIę KIEdyś NAd PrZySZłOśCIą?

– Masz na myśli założenie rodziny?Na pytanie Patryka Nina odpowiedziała żartobliwie, ale on wyglądał

na obrażonego. Miał chyba na myśli ogólnie przyszłość Polski, Europy i świata, a nie jej osobistą perspektywę. Jego mina zdradzała też obawę, iż został źle zrozumiany, że może Nina odebrała to jako swoistą propozycję matrymonialną. Szli Nowym światem, oświetlonym tysiącami żarówe-czek w kształcie zwieńczonych gwiazdami kielichów. światełka odbijały się w witrynach sklepów, a wszystko to wyczarowane było dla nich, jakby byli biednymi dziećmi w baśniowej krainie, gdzie dobra wróżka wymachu-je sypiącą iskrami różdżką, żeby przynieść im radość w święta.

temat przyszłości był obecny w świecie Niny, zajmowały się nim wróżki. Z usług wróżek korzystało wiele jej przyjaciółek, poprawiając sobie samopo-czucie niczym w gabinecie kosmetycznym lub u fryzjera. również w telewizji, na specjalnych kanałach, kobiety, których wygląd świadczył o bliskim kon-takcie z ciemnymi mocami, rozkładały karty tarota na prośbę zagubionych osób po drugiej stronie telefonu. Umieszczone na kartach przeraźliwe wi-zerunki były interpretowane jako uśmiech losu, sukcesy w pracy i szczęście w miłości. Ale w pytaniu Patryka musiało chodzić o coś innego. Spojrzała na niego z ukosa. Nie był urażony, tylko poważny, patrzył gdzieś w dal, jakby rzeczywiście widział tam przyszłość, zapewne katastroficzną. Postanowiła potraktować go serio.

– Żartowałam. Więc co z tą przyszłością?

Page 7: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

8

– Unia Europejska się rozpadnie.to wie każdy, chciała powiedzieć Nina, ale powstrzymała się. to była

jedna z tych uwag, które należało zachowywać dla siebie, trenowała to już od dawna. tragiczna mina Patryka wskazywała, jak wielkim szokiem dla niego osobiście była ta konstatacja.

– Samoloty przestaną latać ze względu na olbrzymią ilość broni opar-tej na impulsach elektromagnetycznych. Broń dostanie się w  ręce sza-lejących grup mafijnych, głównie z  rosji. Będą władać poszczególnymi regionami dawnego ZSrr, które zaczną przypominać dawne księstwa, jakieś nowogrodzkie czy kijowskie. ta tendencja rozleje się na całą Euro-pę z powodu zatarcia się granic. Nikt ich już nie będzie pilnować, bo armie zostały skasowane. Województwa czy landy będą przyłączane gdzie chcą, jak popadnie.

– Czytałeś to gdzieś? – bez specjalnego zainteresowania spytała Nina.– śniło mi się, a raczej zobaczyłem to na granicy… no wiesz, snu i jawy.

Z kimś rozmawiałem, a raczej… jakbym to gdzieś słyszał, sam nie wiem.– Brałeś coś?– Co miałem brać, to samo co zawsze. – Patryk zaśmiał się głupawo.

– to jeszcze nie wszystko. Usłyszałem głos tego kogoś, z  którym niby rozmawiałem, ale tylko głos, mówiący, że Polską rządzą trumny Michni-ka i Kaczyńskiego. Michnik jest pochowany w mauzoleum na Czerskiej, a do grobu Kaczyńskiego ludzie pielgrzymują. – Patryk spojrzał na Ninę niepewnie, jakby chciał odwołać ten ostatni wyraz, którego zapomniał wypowiedzieć z przekąsem. – taki obraz widziałem. Ludzie dotykają dło-nią muru krypty i odchodzą, jakby to dotknięcie ich… nie wiem, ładowa-ło, dawało energię czy coś takiego.

– to rzeczywiście niezły odlot. – Nina wsunęła rękę pod pachę Patryka, chcąc tym fizycznym kontaktem przywrócić go do realnego świata, choć świat piwa tyskiego, żywca czy warki, których reklamą Patryk od dobrych kilkunastu lat się zajmował, też nie był do końca realny. Szedł wpatrzony w czubki własnych butów.

– Poczucie przynależności narodowej zniknie – ciągnął ponuro, niczym jakiś nawiedzony jasnowidz. – W zamian powstanie coś w rodzaju wspólnot interesów czy światopoglądów.

Page 8: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

9

– W przyszłości? – wyraziła powątpiewanie. – Przecież to się dzieje te-raz, takie mam poczucie.

– Ludzie będą żyli obok siebie, jak wyizolowane grupy mniejszości na-rodowych kiedyś, w gettach. Wszyscy się z tym pogodzą. Biura turystyczne zaczną organizować wakacje dla osób o tym samym światopoglądzie, żeby się dobrze czuły razem. Jeśli przedstawiciele grup o innych poglądach będą musieli spotkać się ze sobą, jak to czasem bywa, nie wolno im będzie rozma-wiać na tematy tabu. rozumiesz, co mam na myśli.

– Jasne, polskość, niepodległość, suwerenność, takie duperele… Bóg, religia i tak dalej.

Patryk kiwnął głową. Nadal wpatrywał się w swoje buty, jakby to firma Puma przekazywała mu w tajemny sposób te wszystkie refleksje.

– A  o  czym się będzie rozmawiało? – zapytała Nina dla podtrzyma-nia pozorów zainteresowania. W gruncie rzeczy Patryk był mało zabaw-ny jako Wernyhora. Wyobraziła go sobie nagle, jak chodzi z długą bro-dą i lirą w ręku po współczesnej wersji dawnych jarmarków, czyli domu handlowym Arkadia, i przepowiada: „trzy rzeki złączą się w trzy świata korony…”.

– Na neutralnym gruncie? to kwestia umówienia się co do zakresu te-matów, które można bezpiecznie poruszać. No wiesz, seks oczywiście albo choroby, ale wszystko w wersji złagodzonej. Przede wszystkim tematy po-godowe, zwłaszcza że natura będzie się coraz bardziej buntować i nękać ka-taklizmami. No i wypadki, kto zginął, kto kogo zabił, takie tam sensacyjki. Ponieważ religia jest tematem tabu, nikt nie odważy się poruszać sprawy nowego papieża, który okaże się apostatą.

– No coś ty. – Nina spojrzała na Patryka. tym razem chyba przeholował. – to znaczy, że co? Że nie będzie wierzyć w Boga?

– W  Boga ogólnie tak, czy w  jakiś absolut, ale nie w  Jezusa Chrystu-sa, syna Bożego. Nie, żeby mną to specjalnie rzucało, jak wiesz, nie jestem wierzący.

– Niby skąd mam to wiedzieć? – Nina zdała sobie sprawę, że nigdy nie rozmawiała z nim na tematy wiary, choć długi czas uchodzili za parę. Co go właściwie naszło? Jakoś nie bardzo mogła uwierzyć w historyjkę o pograni-czu snu i jawy. Zaczynała podejrzewać, że ją podpuszcza.

Page 9: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

10

– Poza tym będzie właściwie dwóch papieży – ciągnął Patryk tym samym tonem, który teraz wydawał się Ninie mocno podejrzany. – Nowy, którego kolegium kardynałów wybierze po apostazji starego i który będzie rezydował w rzymie, ale pozbawiony wpływów, i to jego będą nazywać starym. I ten poprzedni, apostata idący z duchem czasów, który za swoją siedzibę obierze Amsterdam.

– A nie Brukselę? – spytała Nina lekceważącym tonem. Leciutki sarkazm był jej niezawodną bronią. – Bruksela byłaby lepsza. Mógłby zasiadać w par-lamencie europejskim.

Patryk milczał. dochodzili do rogu Nowego światu i Chmielnej.– do kompletu brakuje mi tu przepowiedni o wojnie. Będzie wojna czy nie

będzie? – Nina pamiętała ze szkoły, że bezpośrednią przyczyną pierwszej woj-ny światowej był zamach na arcyksięcia Ferdynanda. Ktoś zabił następcę tronu i stało się to zarzewiem wojny. to było dawno, w prehistorycznych niemal cza-sach. teraz wojny nie wybuchały, bo w Europie miało już nigdy nie być wojen. Może gdyby wtedy, w tym Sarajewie, skłamano, powiedziano, że arcyksiążę uległ wypadkowi, że zginął w katastrofie, do pierwszej światówki by nie do-szło. A co z drugą? Obie dały Europie w kość, więc nigdy więcej wojny. to ha-sło było mocne i ostateczne. Ale coś jednak musiało być zamiast. I było. Jakiś nieuchwytny zapach, jakby coś gniło i smród wydobywał się różnymi szparami i szczelinami, jakby puchło, pęczniało i fermentowało, coś niby zamkniętego i to bardzo szczelnie, więc nie wybuchało, tylko tak bulgotało i drżało, jakby kra-jem, a raczej wieloma krajami, wstrząsały jakieś mdłości. Mnożyły się wypadki, pożary i powodzie, pociągi wypadały z szyn, gigantyczne wycieczkowce szły na dno, wybuchały rurociągi. rozrastały się gangi, kwitła korupcja i mafijne pora-chunki, coraz więcej ludzi, w tym polityków, znikało w niewyjaśnionych oko-licznościach. Każdy niemal dzień przynosił wiadomość o jakimś tajemniczym wypadku samobójczej śmierci. W przerwie między katastroficznymi wieścia-mi ludziom serwowano środki uspokajające w postaci seriali i telenowel, gdzie uczynni sąsiedzi, wyszczekane dzieci, sympatyczni księża typu „swój chłop” i piekące ciasta poczciwe babcie spotykali się w fabułach równie podniecają-cych jak domowe przetwory, bez względu na to, czy były to problemy w pracy, kłopoty z dziećmi czy sprzeczki zakochanych. Prawdziwi ludzie nie musieli już ze sobą rozmawiać, postacie z seriali robiły to za nich, omawiały każdy możliwy

Page 10: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

11

temat, interpretując go we właściwy sposób. Awatary usadowionych na kana-pach widzów kochały się, żeniły, wychowywały serialowe dzieci i dzielnie po-konywały przeszkody, przeżywając za nich życie. Uwolnione od tego obowiązku społeczeństwo zapadało w drzemkę dosłownie i metaforycznie zarazem. W tym wielkim narodowym usypianiu uwzględniano od czasu do czasu potrzebę sty-mulacji i galwanizowano społeczeństwo euforycznymi widowiskami w stylu glamour. Polegały one na poszukiwaniu kogoś, kto potrafi śpiewać, tańczyć lub grać na fistule.

– Najważniejsze będzie słowo „zgoda” – wyrzekł nagle proroczo Patryk, odrywając wreszcie wzrok od ziemi i przenosząc go ku niebu. – Przypomnia-łem sobie, to słowo będzie obowiązywać jako powitanie. Zamiast „dzień do-bry” czy „cześć”.

– Zgoda? – zapytała Nina.– Zgoda – odpowiedział Patryk, patrząc jej w oczy.– I co?– I nic. Przywitaliśmy się.Z tą zgodą miał rację, widziała nie tak dawno kronikę wydarzeń ze strajku

w Stoczni w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym. Najważniejszą tezą było, że obie strony sporu wspólnie doszły do zgody. Słowa „strajk” nie można było uniknąć, ale słowo „bunt” w scenariuszu nie padało. Czy w ogóle znała ko-goś zbuntowanego? Buntowniczego? Jak taki ktoś mógłby wyglądać i jak się zachowywać w tych czasach? Z pewnością nie tak jak Patryk. Kiedy się nie bawił, nie wygłupiał, jednym słowem, kiedy nie był pod wpływem środków rozweselających, wyglądał przeraźliwie smutno i bezradnie. Może to depre-sja. Nina poklepała Patryka po ręce. to wszystko, na co było ją stać w tym momencie. Jutro sylwester, musi mieć dobry nastrój, nie może zarazić się jego przygnębieniem. Przystanęła.

– O Boże, zapomniałam, że Klara na mnie czeka! – wykrzyknęła sztucz-nym nieco tonem. – Muszę pomóc jej w przygotowaniach. Jak to mówił nie pamiętam kto: „bawmy się, kto wie, czy świat potrwa jeszcze dwa tygodnie”. A ty martwisz się, co będzie za nie wiadomo ile lat!

Nina wykonała parę szybkich kroków do przodu, odwróciła się i poma-chała Patrykowi torebką.

– to pa, widzimy się jutro!

Page 11: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

spotkaŁam kiedyŚprawdziwegohipstera

Wydawnictwo TRIO

Maryna Miklaszewska Maryna Miklaszewska

pisarka, tłumaczka, dziennikarka.absolwentka Wydziału slawistyki Uniwersytetu Warszawskiego, pracowała w programie iii polskiego radia.

po sierpniu '80, w audycjach radia „solidarność” region Mazowsze, zajmowała się sprawami kultury, prezentując sylwetki twórców objętych zapisem cenzury i zakazem pokazywania się w mediach a także nieistniejący w świadomości ogółu nurt literatury emigracyjnej.

Wyrzucona z pracy w stanie wojennym, realizowała słuchowiska, adaptacje i literackie reportaże na kasetach Ofi cyny Fonografi cznej NOWa [m.in. Czerwony Krąg, piłsudski, rok 1984 wg. Orwella]. przełożyła na polski songi słynnego barda praskiej wiosny Karela Kryla. W 1985 roku napisała książkę p.t. Mikołajek w szkole prL, mającą kilka wydań w drugim obiegu w kraju oraz w londyńskim ”aneksie”. Za swoją opozycyjną działalność została odznaczona Krzyżem Ofi cerskim Orderu Odrodzenia polski.

Nie powróciła do dziennikarstwa, pracując nad musicalem Metro, do którego, wspólnie z siostrą, agatą Miklaszewską, napisała libretto i teksty piosenek. W 1992 roku musical został nominowany do amerykańskiej nagrody tony award . W Warszawie grany jest po dzień dzisiejszy.

Jej sztuka pt. Hrabia, pokazana w 1999 roku w teatrze tV, otrzymała nagrodę Ministra Kultury .

autorka powieści portret pamięciowy [2003] i opisującej epopeję wojenną powieści wojtek z armii andersa [2007].

powrót do pisania libretta i tekstów piosenek zaowocował musicalem Strajk, do którego muzykę skomponował Michał Lorenc. Widowisko, którego zbiorowym bohaterem są robotnicy strajkującej stoczni gdańskiej, zostało pokazane w hali huty accelor-Mittal [dawniej huta Warszawa].

Page 12: Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera

MiKLaSzewSKa

SpoTKaŁaM KiedYŚ prawdziw

ego HipSTera

” Od świetnie napisanej książki Maryny Miklaszewskiej trudno się oderwać. Czyta się ją jednym tchem. W sensacyjnej, pa sjonującej fabule skrywają się poważne treści - celne opisy współczesnych obyczajów, diagnoza polskiej sytuacji, głębsza niż ta, którą znajdziemy w wielu  socjologicznych traktatach, a także „teatrologiczne" refl eksje  nad trzema wydarzeniami, które wstrząsnęły Polską i  decydująco wpłynęły na nasze losy. Możemy się też dowiedzieć, co może sprawić jeden niepozorny medalik zaszyty w ubraniu, skąd czerpać siłę i czym kierować się w działaniu.

zdzisław Krasnodębski

” Ta powieść przykuwa uwagę, zaskakuje, prowadzi przez wydarzenia lekko i zręcznie, zmieniając nastroje i niezauważalnie zmuszając do całkiem niewesołych rozmyślań… Od początku do końca bardzo dobra!

rafał ziemkiewiczISBN: 978-83-7436-315-0

9 788374 363150

Patronat medialny

Partner

Cena 35 zł