210
POLSKA AKADEMIA NAUK KOMITET NAUK O PRACY I POLITYCE SPOŁECZNEJ Problemy polityki społecznej STUDIA I DYSKUSJE MODERNIZACJA A ŁAD SPOŁECZNY 6/2004 WYDAWNICTWO IFiS PAN WARSZAWA 2004

Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

  • Upload
    vokhanh

  • View
    217

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

POLSKA AKADEMIA NAUK KOMITET NAUK O PRACY I POLITYCE SPOŁECZNEJ

Problemy polityki społecznej

STUDIA I DYSKUSJE

MODERNIZACJA A ŁAD SPOŁECZNY

6/2004

WYDAWNICTWO IFiS PAN WARSZAWA 2004

Page 2: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Wydanie publikacji sfinansowane przez Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Biatymstoku oraz Komitet Badań Naukowych

RADA PROGRAMOWA

Julian A uleytner, L ucyna Frąckiew icz (w iceprzew odnicząca), M ieczysław K abaj, W ito ld N ieciuński (przew odniczący), Z dzisław Pisz,

A ntoni R ajkiew icz, B arbara Szatur-Jaw orska,W ielisław a W arzy w oda-K ruszyńska

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

W łodzim ierz A nioł (zastępca redaktora naczelnego),Jan D anecki (redaktor naczelny), K rzyszto f G orlach, Jo lan ta Supińska,

R yszard Szarfenberg (sekretarz), C ezary W łodarczyk (zastępca redaktora naczelnego), M aria Zrałek, M aciej Ż ukow ski

Copyright © by Problemy Polityki Społecznej. Studia i Dyskusje, 2004

ISSN 1640-1808

Adres redakcji Nowy Świat 69, pok. 214

00-046 Warszawa tel./fax 0-22 826-66-52

w w w . ips .u w .edu .pl/problem yps/ problem yps @ w p.pl

Page 3: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Spis treści

Od redakcji .............................................................................................................................. 9

FORUM: Pytania o ład społeczny (red. Włodzimierz Anioł)

Witold Nieciuński Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnegokapitalizmu ....................................................................................................................... 13

Głosy w dyskusji:

Włodzimierz Anioł Między imitacją a odrzuceniem ....................................................... 35

Jan Baszkiewicz Triumf liberalizmu? .....................................................................................40

Ludmiła Dziewięcka-Bokun Jakie zmiany zaszły w Polsce? ......................................... 43

Zbigniew Ejsmont Bliżej centrum czy peryferii? ............................................................. 48

Kazimierz W. Frieske Konfuzje rozczarowanego socjaldemokraty .............................. 52

Leszek Gilejko Pytanie o siły sprawcze ............................................................................ 56

Ryszard Horodeński O potrzebie polityki regionalnej .................................................... 60

Mieczysław Kabaj Proponuję trzecią drogę: kapitalizm partycypacyjny .................. 64

Tadeusz Kowalik Państwo dobrobytu - druga fala? ...................................................... 69

Paweł Kozłowski Szansa częściowo wykorzystana .......................................................... 78

Władysław Markiewicz Jakość kultury politycznej przesłanką modernizacji .......... 83

Wojciech Modzelewski Kilka niepopularnych uwag do dyskusji o Polsce ................. 86

Page 4: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Witold Morawski Trzy uwagi o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości ................... 92

Zofia Morecka Realia i marzenia ....................................................................................... 96

Mieczysław Rakowski W kierunku nowoczesnego socjalizmu ...................................... 100

Andrzej Sadowski Czy jest nam potrzebna wielka idea modernizacji Polski? .......... 103

Zdzisław Sadowski Aktywna rola państwa ........................................................................ 108

Andrzej Stasiak Wielofunkcyjna wieś polska - wyzwanie pierwszej połowyXXI wieku ........................................................................................................................... 114

Marek Tabin Z czym do Eu ropy? ....................................................................................... 118

Jerzy Wilkin Jaki kapitalizm? ............................................................................................. 121

STUDIA

Kazimierz Krzysztofek Polska - kraj trzech prędkości .................................................. 127

Mieczysław Kabaj Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny systemwynagrodzeń .................................................................................................................... 137

Z WARSZTATÓW BADAWCZYCH

Paweł Hut Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej ........................ 153

Zbigniew Drąg Integracja Polski z Unią Europejską: zainteresowanie,nadzieje i obawy młodzieży wiejskiej .......................................................................... 171

RECENZJE

Barometr społeczno-ekonomiczny 1999. Polska przed nowymi problemami; Barometr społeczno-ekonomiczny 2000. Polska przed nowymi wyborami; Barometr społeczno-ekonomiczny 2001-2003. Polska po przejściach, Stowarzyszenie Studiów i Inicjatyw Społecznych (P. Poławski) ........................................................ 187

L. Frąckiewicz, M. Król (red.) Problemy polskiej wsi na przełomie wieków ,Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej, Katowice 2002 (K. Gorlach) ................ 196

PRZEGLĄD CZASOPISM

Social Policy and Society (R. Szarfenberg) ...................................................................... 207

Page 5: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Contents

Editorial..................................................................................................................................... 9

FORUM: Questions about social order (Włodzimierz Anioł ed.)

Witold Nieciuński Polish modernization and contemporary capitalism ........................ 13

Debate:

Włodzimierz Anioł Between imitation and rejection ........................................................ 35

Jan Baszkiewicz Triumph o f liberalism? ........................................................................... 40

Ludmiła Dziewięcka-Bokun What changes occurred in Poland? .................................. 43

Zbigniew Ejsmont Closer to center or to periphery? ..................................................... 48

Kazimierz W. Frieske Confusions o f disappointed social democrat ............................ 52

Leszek Gilejko Question about causative forces ................................................................ 56

Ryszard Horodeński The need o f regional policy ............................................................. 60

Mieczysław Kabaj I suggest third way: participatory capitalism ................................... 64

Tadeusz Kowalik Welfare state - second wave? ................................................................ 69

Paweł Kozłowski Chance partialy employed ...................................................................... 78

Władysław Markiewicz Quality o f political culture as a premise o f modernization ... 83

Wojciech Modzelewski Some unpopular remarks in discussion about Poland ........... 86

Page 6: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Witold Morawski Three remarks about past, present and future ................................ 92

Zofia Morecka Realities and dreams ................................................................................. 96

Mieczysław Rakowski Towards modern socialism ........................................................ 100

Andrzej Sadowski Do we need big idea o f Poland's modernization? ........................ 103

Zdzisław Sadowski State's active role ................................................................................ 108

Andrzej Stasiak Multifunctional Polish country; ............................................................... 114

Marek Tabin With what to Europe? ................................................................................... 118

Jerzy Wilkin What capitalism? ............................................................................................ 121

STUDIES

Kazimierz Krzysztofek Three speed Poland ................................................................... 127

Mieczysław Kabaj Participative social justice and wage-sharing system .................. 137

EMPIRICAL RESEARCH

Paweł Hut Polish Population from Olza Region in the face o f Europeanintegration ........................................................................................................................ 153

Zbigniew Drąg Polish Integration with EU: interest, hopes and fearso f rural youth ................................................................................................................... 171

REVIEWS

Barometr społeczno-ekonomiczny 1999. Polska przed nowymi problemami;Barometr społeczno-ekonomiczny 2000. Polska przed nowymi wyborami;Barometr społeczno-ekonomiczny 2001-2003. Polska po przejściach,Stowarzyszenie Studiów i Inicjatyw Społecznych (P. Poławski) ........................... 187

L. Frąckiewicz, M. Król (ed.) Problemy polskiej wsi na przełomie wieków ,Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej, Katowice 2002 (K. Gorlach) ................ 196

PERODICALS

Social Policy and Society (R. Szarfenberg) .........................................................................207

Page 7: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Od Redakcji

Zespół Redakcyjny rocznika „Problemy Polityki Społecznej” zdecydował się na wy­danie, dodatkowego w 2004 roku numeru periodyku, poświęconego ogólniejszej refleksji nad obecnym i przyszłym kształtem ładu społecznego w Polsce. Jesteśmy przekonani, że temat ten żywo obchodzi nie tylko środowisko badaczy polityki społecznej, ale i szerokie grono obywateli naszego kraju.

Numer otwiera dyskusyjny artykuł profesora Witolda Nieciuńskiego „Problemy mo­dernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu”, w którym autor stawia i próbuje odpowiedzieć na pięć zasadniczych pytań, istotnych z punktu widzenia zmian ustrojowych, jakie dokonały się w naszym kraju po 1989 roku, oraz wyzwań, jakie stają przed Polakami u progu XXI wieku. Zagadnienia poruszone w tym artykule stały się przedmiotem wypowiedzi 20 pracowników nauki, reprezentujących różne poglądy i dys­cypliny społeczne, do których redakcja zwróciła się o krytyczny komentarz. Jedni z auto­rów wybrali formę luźniejszych wypowiedzi, inni nadesłali nam teksty bardziej rozbudo­wane. Nie uważaliśmy za stosowne ujednolicać tych różnorodnych w konwencji głosów w dyskusji kierując się przekonaniem, iż ta różnorodność sama przez się też ma swoją wy­mowę. Publikujemy je w alfabetycznym porządku nazwisk autorów. Natomiast w stałych rubrykach pisma zamieściliśmy materiały ściśle związane z tematyką wymiany zdań, która stała się trzonem niniejszego numeru.

Mamy nadzieję, że zainicjowana w ten sposób debata na temat najważniejszych pro­blemów szeroko rozumianej polskiej polityki społecznej będzie kontynuowana w następ­nych edycjach rocznika. Zapraszamy wszystkie zainteresowane nią osoby do nadsyłania do redakcji swych autorskich wypowiedzi, pogłębiających lub poszerzających wątki pod­niesione w wydrukowanych tu tekstach.

Godzi się na koniec zaznaczyć, że pomysłodawcą dyskusji jest prof. Witold Nieciuń- ski, zaś współinicjatorem wydania dodatkowego numeru rocznika - Wyższa Szkoła Eko­nomiczna w Białymstoku. Jej Rektorowi, prof. Ryszardowi Horodeńskiemu, którego życzliwa decyzja o finansowym wsparciu umożliwiła opublikowanie tego tomu, redakcja pragnie serdecznie podziękować.

Page 8: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 9: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

FORUM Pytania o ład społeczny

Page 10: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 11: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Witold Nieciuński

Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Białymstoku

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu

„Mimo wszystkiego zła, jeśli ludzie posiadają prawdziwie ludzkie uczucia, wyjście się znajdzie”.

M. Bułhakow (z Białej Gwardii)

Wprowadzenie - piąć kluczowych pytań

Akcesja Polski do Unii Europejskiej stworzy szansę przyspieszenia rozwoju i zbliże­nia się do standardów cywilizacyjnych wysoko rozwiniętych gospodarczo krajów. Warun­kiem wykorzystania tej otwierającej się szansy będzie przeprowadzenie zasadniczej mo­dernizacji wszystkich dziedzin: systemu ekonomicznego, instytucji państwa i demokracji oraz współżycia zbiorowego z równoczesnym znalezieniem rozwiązań ustrojowych za­pewniających pogodzenie wzrostu i efektywności gospodarowania z postępem społecz­nym, z większą sprawiedliwością i równością. Czynnikiem istotnym, jaki należy przy tym uwzględnić, będzie wpływ bliższego i dalszego otoczenia.

Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone i co­raz trudniej uchwytne. Ich obserwacja i analizy rodzą z jednej strony pochopne sądy, że „wszystko idzie w dobrym kierunku”, z drugiej sceptyczne wnioski, że o ich przebiegu de­cydują ogniwa najsłabsze (bezrobocie, brak poczucia bezpieczeństwa, niedostatek eduka­

Page 12: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

14 Witold Nieciuński

cji, wzrost nierówności społecznych, konflikty etniczne), co budzi niepokój zarówno jeśli idzie o ocenę teraźniejszości, jak i spojrzenie w przyszłość.

W artykule, który ma być próbą rozważenia problemu modernizacji Polski w warun­kach współczesnego kapitalizmu, będę się starał odpowiedzieć na pięć pytań, jakie sam sobie zadaję, a mianowicie:

- w czym tkwiły źródła rewolucji 1989 r. w Polsce i rozpadu systemu socjalizmu pań­stwowego w Związku Radzieckim,

- ja k ie zmiany zaszły w Polsce w procesie restytucji kapitalizmu (transformacji ustro­jowej) w latach 1990-2003 i jakie są tego skutki,

- ja k ie sprzeczności i konflikty występują we współczesnym świecie kształtując oto­czenie kraju,

- ja k ie w tych warunkach wysunąć cele i jakie działania modernizacyjne podejmować, aby usunąć cywilizacyjne zapóźnienie Polski, oraz

- jakie instytucje ustrojowe mogą zapewnić kompromisowe rozwiązywanie nie­uchronnych konfliktów wewnętrznych oraz tworzyć warunki sprzyjające ogólnemu postę­powi kraju i realizacji celów modernizacji.

Mając na uwadze ogromną złożoność „urządzenia świata społecznego” będę usiłował uchwycić podstawowe zjawiska „procesów długiego trwania” (F. Braudel), co pociągnie za sobą konieczność eliminowania wielu mniej ważnych, bardziej ubocznych - w moim przekonaniu - czynników. Zdaję sobie przy tym sprawę z możliwości popełnienia w tym względzie omyłek czy błędów, tym bardziej że decydujące o kształcie przemian procesy długiego trwania nie przebiegają w równym tempie, a cechują je okresy spowolnienia i przyspieszenia czy gwałtownych rewolucyjnych przełomów. Przebieg zmiany społecz­nej teraźniejszości i w przyszłości kształtuje w znacznej mierze przeszłość. Jej prawidło­we odczytanie będzie istotne dla formułowania ostrożnych przewidywań, co może przy­szłość przynieść.

W opisach, analizach i interpretacjach będę dążył do maksymalnego obiektywizmu i oderwania się od własnego systemu wartości, a także do maksymalnego eliminowania myślenia życzeniowego - brania swoich ocen za rzeczywistość. Naturalnie taka całkowi­ta eliminacja swoich zasad jest nieosiągalna, ale nie powinna prowadzić do skrzywienia obserwacji i wnioskowania. Tymi podstawowymi zasadami są dla mnie: poczucie wspól­noty (dobra wspólnego) przed indywidualizmem, dążenie do sprawiedliwości i zmniejsza­nia nierówności społecznych (do tego - jak to wyraził N. Bobbio - aby nierówni stali się bardziej równymi), tolerancja, ogólnoludzkie podstawy moralności, dążność do porozu­mień; z drugiej strony - odrzucenie wąskiego nacjonalizmu, ksenofobii, wszelkiego fana­tyzmu oraz nadużywania religii i uczuć narodowych dla celów politycznych.

Artykuł, po próbie analizy współczesnych zjawisk politycznych, gospodarczych i spo­łecznych oraz po próbie opisu najbliższej przyszłości Polski, jaka się wyłania z teraźniej­szości, nie zakończy się wnioskami dotyczącymi dalszej przyszłości wobec jej nieokreślo­ności, mogłyby się one stać w krótkim czasie błędne. Będę dążył zarówno w ocenie tera­źniejszości, jak i możliwych dróg ewolucji, do stawiania „dobrych” pytań. Jeśli okażą się trafne, artykuł spełni zakreślony mu cel.

Page 13: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 15

Źródła rozpadu systemu socjalizmu państwowego

Odpowiedź na pytania: jak kształtowały się losy realizacji idei socjalistycznej oraz w czym tkwiły źródła rozpadu systemu socjalizmu państwowego w Związku Radzieckim i w krajach satelickich, nie będzie „skróconą” historią XX wieku, a próbą własnego jej od­czytania zgodnie z wyrażonym przez E. Hobsbawma zdaniem, że „kto żył w tym wieku, nie może się powstrzymać od formułowania sądów”.

W zacofanym kraju biedy chłopskiej, niemającym doświadczenia demokracji, zmę­czonym przegraną wojną partia bolszewicka stosunkowo łatwo uchwyciła w październi­ku 1917 roku władzę w drodze, w istocie rzeczy, zamachu stanu. Rzeczywista rewolucja i umocnienie władzy nastąpiło w następstwie wygranej wojny domowej. To zwycięstwo zawdzięczali bolszewicy zdolnościom organizacyjnym i dyscyplinie partii oraz szerokie­mu poparciu Armii Czerwonej przez wiele grup społecznych. Po nieudanej próbie prze­niesienia rewolucji na Zachód, bolszewicy stanęli wobec problemu, co dalej robić z uzy­skaną władzą. Lenin i partia bolszewicka zdecydowali, mimo straszliwej ruiny obalonego imperium rosyjskiego i niewygasłego, a nawet wzrastającego oporu, przystąpić do two­rzenia nowego ładu socjalistycznego. Ta decyzja skazała bolszewików na kontynuowanie terroru i przymusu z czasów wojny domowej oraz na budowę państwa dyktatury partii i przemocy.

Po krótkotrwałym cofnięciu się w okresie NEP-u, Stalin, który objął kierownictwo partii komunistycznej, przeforsował koncepcję budowy socjalizmu w jednym nierozwi- niętym gospodarczo i cywilizacyjnie kraju. Ta idea przy ogromnych kosztach, zlikwido­waniu klasy chłopskiej, scentralizowanym systemie akumulacji w rękach państwa oraz niezmiernie trudnych warunkach życia ludności, przyniosła imponujące rezultaty. Zaco­fany kraj rolniczy został przekształcony w potęgę przemysłową. Przyspieszona industria­lizacja, z równoczesną rozbudową siły militarnej, została dokonana przy użyciu masowe­go przymusu, straszliwego terroru i stosowaniu na szeroką skalę pracy niewolniczej. Na­rzędziem tego była z jednej strony przekształcona przez Stalina, zdyscyplinowana i posłuszna partia, z drugiej - rozbudowane do olbrzymich rozmiarów aparaty przemocy.

Dziesiątki milionów zostały wyrwane ze wsi i przeniesione do miast i do przemysłu. Przy równoczesnej rozbudowie systemu edukacji otworzyło to drogi awansu. Mimo ter­roru i powszechnego strachu taki „socjalizm” znajdował szerokie poparcie znacznej czę­ści społeczeństw Związku Radzieckiego. Jednak ta metoda tworzenia nowego społeczeń­stwa, brak jakiejkolwiek demokracji i wolności jednostki, niosła w sobie przesłanki późniejszej klęski.

W czasie II wojny światowej państwo, partia komunistyczna i społeczeństwa radziec­kie wykazały olbrzymią zdolność mobilizacji wszystkich sił. Znaczną rolę odegrała pomoc aliantów zachodnich, ale o przekształceniu Związku Radzieckiego w potęgę zdecydowały siły wewnętrzne. Jednak system polityczny jakby nie zauważył tych wielkich zmian w spo­łeczeństwie i powrócił po wojnie do dawnych metod dyktatury i tłumienia nadal wszelkich inicjatyw i aktywności obywatelskiej. Wszystkie negatywne cechy systemu (nieefektywna gospodarka, brak demokracji i mobilności społeczne) były kontynuowane.

Page 14: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

16 Witold Nieciuński

II wojna światowa, która dzięki przejściowemu „dziwnemu sojuszowi” obozu „kapi­talizmu demokratycznego” i socjalizmu (przy czym należy pamiętać, że do zwycięstwa w Europie w podstawowej mierze przyczyniła się Armia Czerwona) - zakończyła się po-- konaniem państw faszystowskich, dążących do zajęcia w świecie dominującej pozycji - stworzyła nowy układ: Trzeci Świat, jako rezultat dekolonizacji, wzrost potęgi USA, umocnienie się systemu kapitalistycznego i jego „wielki wynalazek” - państwo dobroby­tu („welfare State”), nowe „tygrysy” azjatyckie - a z drugiej strony podwaliny potęgi światowego mocarstwa - Związku Radzieckiego oraz w wyniku umowy z Jałty - blok państw socjalistycznych, a także wyłonienie się Chin Ludowych.

Drugą połowę XX wieku zdominowały współzawodnictwo socjalizmu i kapitalizmu i „zimna wojna” dwu bloków. Związek Radziecki przegrał ten konflikt. Osłabił go wyścig zbrojeń, ale decydującą rolę odegrały narastające trudności wewnętrzne. ZSRR nie potra­fił, mimo podejmowanych prób reform (Chruszczów), uruchomić intensywnego rozwoju i pobudzenia własnego społeczeństwa. Te słabe punkty (niewidoczne przez długi czas) i nie postrzegane przez przeciwnika, który lękał się potęgi radzieckiej, przyniosły w rezul­tacie klęskę, której nie była w stanie zapobiec ostatnia próba radykalnych reform Gorba­czowa. Próba realizacji idei socjalizmu zawiodła, a rozpad jego formy państwowej stano­wi po rewolucji 1917 roku drugi podstawowy punkt zwrotny w historii XX wieku.

Uzasadnione wydaje się pytanie, czy rozpad systemu w Związku Radzieckim i w kra­jach satelickich był nieunikniony, czy system był historycznie skazany na klęskę i nie­zdolność do przeprowadzenia reform. Jestem przekonany, że istniały niewykorzystane szanse rekonstrukcji systemu socjalizmu państwowego zarówno w połowie lat 50., jak i 60., a nawet w drugiej połowie lat 80. Ta przegrana próba realizacji socjalizmu miała swe źródło nie w idei, a w sztywnym modelu polityczno-gospodarczym, którego nie umiały i nie chciały zreformować kierujące ekipy (partia), a także w utracie sił twórczych społe­czeństwa w wyniku systemu dyktatury i przymusu. Wielkim błędem byłoby wyciąganie z tego wniosku, że idea socjalizmu jest martwa. To, co się stało, nie przekreśla - w moim przekonaniu - na zawsze przyszłych poszukiwań naprawy systemu społecznego opartego na ideach lewicy. Pozostaje to jednak pytaniem otwartym.

Rozpad Związku Radzieckiego (1991 rok) otworzył nowy okres historii. Ten przełom likwidując świat dwubiegunowy, pozostawił wielkie nierozwiązane sprzeczności i nara­stające gwałtownie konflikty, jakie rodzi wkraczanie kapitalizmu w jego nową fazę.

Specjalną uwagę należy poświęcić społecznym i politycznym doświadczeniom pol­skim w czasie między końcem II wojny światowej, a rokiem 1989. Okres pierwszych lat powojennych, mimo Jałty i znalezienia się Polski w strefie wpływów Związku Radziec­kiego, wyzwolił ogromną energię społeczną, przyniósł początkowo złudzenia możliwości tworzenia wielosektorowej gospodarki i państwa demokratycznego. Narzucona nowa po­zycja Polski i reformy ustrojowe, spotkały się z aprobatą znacznej części społeczeństwa, podzieliły je jednak głęboko i w sposób zasadniczy. Ten podział postaw i poglądów utrzy­muje się nadal.

W ciągu kilku lat sytuacja uległa zasadniczej zmianie. We wszystkich państwach sa­telickich zostały złamane tendencje odrębności ustrojowej, na co wpływ wywarło rozpo-

Page 15: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 17

częcie „zimnej wojny”. Z wyjątkiem Jugosławii, która nie poddała się dyktatowi, przystą­piły one do przekształceń politycznych i gospodarczych będących naśladownictwem roz­wiązań radzieckich. Polska wkroczyła w okres stalinizmu. Dyktatura i stworzona przemoc były wprawdzie dalekie od tego, czego doznawały narody Związku Radzieckiego i mniej dokuczliwe niż w innych krajach obozu, jednak społeczeństwo polskie odczuło ten okres przymusu bardzo boleśnie. Władzy nie udało się rozciągnąć totalnej kontroli, opór, choć ukryty, utrzymywał się stale. Także wewnątrz rządzącej partii rodziły się tendencje „re­wizjonistyczne”. Śmierć Stalina i zapoczątkowane zmiany w Związku Radzieckim przy­spieszyły narastanie tego sprzeciwu, który zaowocował przełomem październikowym. Październik 1956 roku otworzył całkowicie nową odmienną fazę „socjalizmu” w Polsce, przede wszystkim narastające rozluźnienie uzależnienia kraju od ZSRR.

Cały dalszy okres lat 1956-1989 z różnym natężeniem, poprzez wielkie kryzysy lat 1968, 1970, a następnie 1976 i 1980/81 oraz lat 80. - był okresem ścierania się dwu sił i tendencji: dostosowania się społeczeństwa do systemu i oporu przeciw niemu. Rządzą­ca partia ustępowała i w końcu zrezygnowała z dążeń do przekształcenia społeczeństwa w socjalistyczne, stając się w istocie bezideową partią utrzymania władzy. Niekonse­kwentne próby reform ekonomicznych nie były w stanie zapewnić wzrostu efektywności i rozwoju gospodarczego, a także poprawy położenia ludności.

Rosnące siły społecznego sprzeciwu znajdowały wzmocnienie przez tendencje rewi­zjonistyczne w obozie władzy i wewnątrz partii (PZPR). Jednak kierownictwo politycz­ne wzbraniało się przed bardziej radykalnymi reformami politycznymi, nie ustąpiło (peł­ne obaw przed interwencją radziecką) także przed masowym „buntem” okresu „Solidar­ności” . Również „pieriestrojka” M. Gorbaczowa i reformy w Związku Radzieckim nie zostały wykorzystane dla przyspieszenia porozumienia z opozycją. Zrozumienie zacho­dzących zmian i gotowość do przeprowadzenia głębokich reform zbyt powoli dojrzewa­ły w kierownictwie politycznym. Rozmowy Okrągłego Stołu zostały podjęte zbyt późno, co następnie negatywnie odbiło się na dalszym biegu wydarzeń. Zdaję sobie przy tym w pełni sprawę, że moje odczytanie historii może być zakwestionowane z innych punk­tów spojrzenia na te wszystkie wydarzenia, jak i z innych systemów wyznawanych war­tości.

W moim głębokim przekonaniu losy Europy i Świata mogły się potoczyć zupełnie odmiennie. W przeciwieństwie do rewolucji francuskiej, która - jak to pokazał Jan Ba­szkiewicz - mimo usiłowania jakobinów ukształtowania za pomocą przymusu, gdy nie starczało dobrowolnej gotowości, nowego człowieka, nowych narodów i nowego świa­ta, uruchomiła wielkie siły i aktywność społeczną, stworzyła podstawy wolności i otworzyła przyszłość- rewolucja bolszewicka, wbrew wiązanym z nią nadziejom, za­mknęła drogi postępu. Terror i przymus oraz narzucenie siłą nowych zasad organiza­cji życia społecznego zniszczyły wszelką wolność, inicjatywy i aktywność obywatelską. Ludzie, którzy nie porzucili wartości lewicowych i wiązali z nią oczekiwania lepszego, bardziej sprawiedliwego ustroju, eliminacji krzywdy i nierówności - mogą jedynie ża­łować straconych szans, które mogłyby w innych sprzyjających uwarunkowaniach zmienić bieg historii.

Page 16: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

18 Witold Nieciuński

Dyskusyjna ocena przebiegu i wyników restytucji kapitalizmu w Polsce

Porozumienie zawarte przy Okrągłym Stole nie miało na celu obalenia systemu socja­listycznego. Jego celem było ustalenie miejsca opozycji w systemie politycznym oraz za­pewnienie jej wpływu na dalsze przekształcenia i przygotowanie ewolucyjnych zmian ustrojowych. Następne wypadki przybrały zupełnie inny obrót. Żadna ze stron (władza i „Solidarność”) tego, co się stało, nie przewidywała.

Rewolucja, bo za taką trzeba uznać wielki zwrot, jaki nastąpił w 1989 roku, była na­stępstwem wyborów czerwcowych, które przyniosły nieoczekiwany wynik zarówno dla władzy, jak i dla opozycji. W nowej sytuacji „Solidarność” zerwała porozumienie i zde­cydowała się przejąć władzę w państwie. Nie ma pewnej odpowiedzi na pytanie, czy był to rezultat okoliczności, czy nieujawnionego wcześniej dążenia do całkowitego wyelimi­nowania dotychczas rządzącej partii.

Sporna pozostaje kwestia, jaki charakter miała rewolucja 1989 roku (choć nie wszy­scy przyznają temu przełomowi charakter i miano rewolucji). Zgadzam się ze zdaniem Tadeusza Kowalika, który określił ją jako spóźnioną i nieudaną rewolucję mieszczańską, bowiem nie przyniosła ona oczekiwanych skutków dwu podstawowym klasom - robotni­kom i chłopom, i wbrew ich nadziejom, nie stworzyła podstaw państwa równości i spra­wiedliwości, uwzględniającego ich interesy.

Obóz solidarnościowy, nie mając wyraźnie określonego programu reform społeczno- -gospodarczych, przyjął podsunięte przez zachodnich ekspertów (i międzynarodowe in­stytucje finansowe) neoliberalne zasady modelu gospodarczego - nie wolno zapominać, że całkowicie sprzeczne z programem wyborczym solidarnościowego Komitetu Obywa­telskiego przy Lechu Wałęsie - z programem, który przyniósł opozycji tak duże poparcie.

Dziś, z perspektywy czasu, można zadać pytanie, czy istniała wówczas możliwość al­ternatywnego wyboru? Przychylam się do przekonania, że nie było w istocie podstaw cha­rakteru gospodarczo-społecznego, aby odrzucić wspólne ustalenia Okrągłego Stołu. Jed­nak powstała nowa sytuacja polityczna, a zaufanie (kredyt moralny), jakim wyraźna więk­szość społeczeństwa, zachowując bierność, obdarzyła „Solidarność”, przy lękliwej postawie lewicy, praktycznie wykluczyła szanse podjęcia innego rozwiązania. Uzasadnio­ny wydaje mi się sąd, że nie było wówczas historycznej konieczności tworzenia skrajnie liberalnej formy kapitalizmu i że nie okazało się to dla Polski w rezultacie rozstrzygnię­ciem pomyślnym. Zdaję sobie przy tym sprawę, że liczne są przeciwne oceny.

Rok 1990 otworzył proces „szokowych reform” (plan Balcerowicza). Jeszcze w końcu roku 1989 stworzone zostały podwaliny politycznego systemu demokracji. Pierwsze lata transformacji ustrojowej przyniosły, z jednej strony, umocnienie politycz­nego systemu demokracji, z drugiej - gwałtowne otwarcie wolnego rynku, procesy tzw. twórczej destrukcji, głęboką recesję gospodarczą znacznie powyżej zapowiadanej, po­spieszną i w wielu elementach błędną prywatyzację oraz gwałtowny wzrost bezrobocia i mimo stabilizacji, wzrost obciążeń większości społeczeństwa, a także zjawiska frustra­cji i niezadowolenia. Wyraźnie zaczął się rysować podział na „wygrywających” i „prze­grywających” .

Page 17: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 19

W wyniku przekształceń własnościowych (prywatyzacji, zjawisk „uwłaszczenia no­menklatury” i przejmowania majątku narodowego przez nowych kapitalistów, w dużej części zagranicznych), zaszły głębokie zmiany w strukturach społecznych - w jego stra­tyfikacji klasowo-warstwowej, zrodziły się nowe klasy, a dawne straciły swoją pozycję. Na jednym biegunie rosła zamożność i bogactwo, na drugim niedostatek i bieda, nastąpi­ło gwałtowne powiększenie się rozpiętości w sytuacji i położeniu różnych grup. Społecz­ne koszty transformacji (restytucji kapitalizmu) szczególnie obciążyły chłopów i ludzi pracy najemnej, marginalizując wielkie zbiorowości (przede wszystkim bezrobotnych).

Rosnące rozgoryczenie legło u podstaw przejęcia władzy w państwie przez centrole­wicę (1993 r.), Nowy rząd, dokonując korekt w polityce społeczno-gospodarczej, konty­nuował w istocie dotychczasową strategię, przyspieszając, w korzystnie sprzyjających warunkach zewnętrznych, rozpoczęty proces wzrostu i uzyskując znaczny spadek bezro­bocia. Rok 1997 przyniósł dość nieoczekiwane zjawisko - centrolewica, mimo że zanoto­wała wzrost uzyskanych głosów w wyborach, przegrała je nieznacznie w stosunku do skonsolidowanej centroprawicy i prawicy. Rząd tej nowej koalicji nie spełnił obietnic utrzymania tempa rozwoju gospodarczego i usprawnienia instytucji państwowych.

Po kilku latach pomyślniejszych nastąpiło załamanie wzrostu (znaczne obniżenie się tempa wzrostu PKB) i dał o sobie znać szereg negatywnych objawów, przede wszystkim kryzys w sferze finansów publicznych. Ponownie nasiliły się w gospodarce procesy nie­pokojące i negatywne zjawiska w sferze społecznej (wzrost bezrobocia, rozszerzanie się kręgów niedostatku, pogorszenie poziomu usług socjalnych i stanu bezpieczeństwa spo­łecznego, wzrost nierówności społecznych). Próby reform podjęte w latach 1998-2001 przez sprawującą władzę koalicję AW S-UW nie przyniosły poprawy.

Ocena wyników transformacji nie jest jednoznaczna i pozostaje dyskusyjna. Zostały uzyskane niektóre korzystne zmiany, z drugiej strony - poniesione wysokie tego koszty i porażki.

Społeczeństwo polskie akceptuje, przy sprzeciwie nielicznych grup, przemiany poli­tyczne i stworzenie kapitalistycznego systemu demokracji politycznej, ocenia jednak kry­tycznie funkcjonowanie jej instytucji. Rosną przy tym negatywne oceny skutków neolibe­ralnego charakteru rynku i oczekiwania formy bardziej przyjaznej ludziom pracy i wszyst­kim innym, nieradzącym sobie w tych warunkach. Nad poglądami dotyczącymi oceny kapitalizmu i potrzeby interwencji państwa w sprawy gospodarki, górują jednak nadal po­glądy i postawy ideowo-polityczne (w tym przede wszystkim na tle sprzecznych ocen okresu PRL-u oraz tradycji narodowych). Utrzymują się nadal na tym tle konflikty poli­tyczne i wyraźny podział społeczeństwa. Zjawiskiem szczególnie niepomyślnym jest nie­wielka aktywność obywatelska oraz szeroka obojętność w stosunku do spraw ogólnospo­łecznych i państwa, co znajduje swój wyraz w utrzymującej się niskiej stale frekwencji w wyborach parlamentarnych.

Przebieg i wyniki transformacji ustrojowej są oceniane jako sukces przez znaczną część społeczeństwa - przede wszystkim przez „beneficjentów” przemian. Ludzie i war­stwy społeczne, których sytuacja nie uległa poprawie czy wręcz pogorszyła się wskutek braku pracy, wzrostu kręgów niedostatku i biedy - doceniając zmiany polityczne - zajmu­

Page 18: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

20 Witold Nieciuński

ją stanowisko krytyczne i niechętne w stosunku do rezultatów restytucji kapitalizmu w tej formie, jaka nastąpiła. Komu przyznać rację? Osobiście przychylam się do zdania, że tak wysokich kosztów społecznych przemian można było uniknąć, że odpowiedzialność za to ponoszą błędy w polityce gospodarczej i społecznej ekip rządzących.

Powracająca do władzy koalicja centrolewicowa (rok 2001) stanęła przed trudnym za­daniem. Wydawało się, że po wstępnym okresie naprawiania błędów i zaniedbań poprze­dników, nastąpi stopniowe, ale trwałe ulepszanie państwa i uzyskanie wzrostu gospodar­czego. Czas płynął i niewiele się zmieniło - gospodarka i państwo utknęły w niemocy przełamania trudności. Narastające poczucie zawodu przyniosło wyraźny spadek poparcia dla kierownictwa państwa i rządzących partii.

Szczególnie niepokojąca jest utrzymująca się skala frustracji, niezadowolenia i odczu­cia niespełnionych oczekiwań szybkiej poprawy. Zrozumiałe jest w tej sytuacji znaczne poparcie dla partii radykalnych, które w wyborach parlamentarnych uzyskały pokaźną liczbę głosów, szermujących hasłami populistycznymi. Utrzymujące się niezadowolenie będzie z pewnością wzmagać różne formy protestów, demonstracji, strajków i sprzeciwu, nic nie wskazuje natomiast na możliwość wystąpień antyustrojowych.

W tym czasie postępowały negocjacje Polski w sprawie akcesji do Unii Europejskiej. Zostały one zakończone porozumieniem w Kopenhadze, mniej korzystnym, niż można było oczekiwać, i traktatem z Aten, ustalającym termin przyjęcia Polski i dziewięciu in­nych krajów do Unii. Mimo społecznej świadomości kosztów, jakie trzeba będzie ponieść, i nieszybkich efektów, jakie przyniesie członkostwo w Unii, społeczeństwo polskie w znacznej większości (przy wysokiej, jak na stosunki w Polsce, frekwencji) poparło w referendum akcesję do Unii. Wynik ten świadczy, jak sądzę, że ta większość liczy na lepsze szanse poprawy swego indywidualnego losu, usprawnienie instytucji publicznych, jak i na szybszy rozwój gospodarczy w ramach Unii.

Jak dotychczas - w moim przekonaniu - nie zostały uzyskane warunki pomyślnego dalszego, trwałego rozwoju, w gospodarce nie zostały utworzone podstawy wzrostu, pań­stwo jest nadal niedostatecznie sprawne, a jego instytucje pozostają w dużej mierze nie­efektywne, utrzymują się nadmierne zróżnicowania i rozpiętości w położeniu różnych warstw i grup, nie wygasają podziały i konflikty polityczne, a „kapitał ludzki” - postawy i zachowania społeczne oraz przygotowanie do podjęcia rosnących wymogów stanowi słaby punkt dla koniecznych, przyspieszonych przemian.

I tu chciałbym sformułować dwa pytania. Po pierwsze, czy rząd lewicowy, który uzy­skał wotum zaufania parlamentu, a równocześnie notuje tak niski poziom poparcia spo­łecznego, będzie zdolny do dokonania koniecznego zwrotu: usunięcia barier i hamulców wzrostu gospodarczego, przeprowadzenia niezbędnych reform w funkcjonowaniu orga­nów władzy, przyspieszenia przygotowań do wykorzystania unijnych środków pomoco­wych? A po drugie - czy można oczekiwać takiej mobilizacji i podniesienia aktywności obywatelskiej na wszystkich polach (gospodarki, polityki, zachowań społecznych), aby uzyskać daleko idącą zdolność wykorzystania szans, jakie otworzy akcesja do Unii?

W obu tych kwestiach wysunąć można uzasadnione wątpliwości. Wydaje się jednak, że istnieją w gospodarce, w elitach i w szerokich masach społeczeństwa znaczne rezerwy,

Page 19: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w w arunkach współczesnego kapitalizmu 21

które mogą te wątpliwości - podzielane przeze mnie - rozproszyć, ale i istnieją poważne zagrożenia, których nie należy lekceważyć. Najbliższe wydarzenia przyniosą odpowiedzi0 doniosłym znaczeniu dla pozostającej wciąż niepewnej przyszłości.

Wyniki transformacji ustrojowej i ocenę sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Polska, można - kierując się odmiennym światopoglądem i odmiennymi oczekiwaniami - zupeł­nie inaczej odczytać! Czynią tak liczni politolodzy, socjolodzy i historycy.

Mam w tej sprawie swój pogląd: zarówno warunki wewnętrzne, jak i otoczenia, w jakich nastąpił rozpad socjalizmu państwowego - narzuciły podjęcie restytucji ka­pitalizmu, ale nie przesądziły o jego postaci (formie). Różni myśliciele (Galbraith i in­ni) ostrzegali przed skrajnymi rozwiązaniami liberalnymi i radzili posłużenie się, co najmniej w pierwszej fazie tworzenia nowego systemu, „interwencjonizmem” i czuwa­niem ze strony państwa nad gospodarką (protekcjonizmem). Przyjęcie odwrotnych za­leceń, żeby nie powiedzieć - dyktatu Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Ban­ku Światowego, legło u podstaw wszystkich błędów i negatywnych skutków procesu transformacji gospodarki. Inaczej - moim zdaniem - kształtowałaby się rzeczywista sytuacja ekonomiczna w przededniu akcesji do Unii Europejskiej, gdyby został wybra­ny inny model kapitalistycznej gospodarki ze znacznie większą rolą państwa i bardziej regulowanym rynkiem. Takie rozwiązanie mogłoby zapewnić ewolucyjne przekształca­nie systemu politycznego w drodze współdziałania sił lewicowych z centralistycznymi siłami „ solidarnościowymi

Otoczenie zewnętrzne - konflikty i sprzeczności współczesnego kapitalizmu

Dalsze procesy rozwoju kraju i jego przyszłego miejsca w jednoczącej się Europie są uzależnione nie tylko od usunięcia przeszkód i barier wewnętrznych, ale w równej mierze od zewnętrznych czynników kształtujących współczesny kapitalizm.

Kapitalizm w procesie rozwoju przybrał wiele form, od skrajnego liberalizmu wolne­go rynku do różnych postaci rynku regulowanego przy dużej rozpiętości skali interwen­cjonizmu państwa. W Zachodniej Europie, w okresie „złotych lat” ukształtowało się, ustę­pując pod naciskiem lewicy społecznej i idei socjalizmu, kapitalistyczne państwo porozu­mień społecznych i dobrobytu („welfare State”). Ta jego forma przechodzi współcześnie do przeszłości, w ypierają neoliberalizm. Kapitalizm wkracza w nową fazę - pełną kon­fliktów, sprzeczności i zjawisk negatywnych. Rodzi to zarówno krytykę, jak i myśli o je ­go naprawie.

Tę nową fazę cechuje proces globalizacji - tworzenie światowego rynku, w którym ro­lę wiodącą uzyskują wielkie ponadnarodowe korporacje, przede wszystkim kapitał finan­sowy. Ocena globalizacji, jej charakteru i skutków, jakie przynosi i może przynieść - jest sprawą sporną - jedni przypisują jej zdolność usunięcia źródeł wszelkich konfliktów1 upowszechnienia dobrobytu, inni wysuwają na czoło jej skutki negatywne. Równocze­śnie maleje, ale nie zanika rola państw narodowych, zaś ich zgrupowania tworzą jakby

Page 20: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

22 Witold Nieciuński

„twierdze obronne” (proces regionalizacji), czego najlepszym przykładem jest jednoczą­ca się Europa. Przyszłość globalizacji i roli państw narodowych pozostaje kwestią otwar­tą. W moim przekonaniu istnieją szanse wykorzystania jej cech dodatnich, ale równocze­śnie należy chronić kraj i jego gospodarkę od zagrożeń, jakie niesie.

Gwałtowny postęp techniki, co się wiąże z procesami globalizacji, a przede wszystkim mikroelektroniki i teleinformacji, głęboko przekształca system gospodarowania, systemy społeczne i życie ludzi. Procesy te przebiegają w sposób niejednolity - i przy wielu skut­kach pozytywnych - pogłębiają zróżnicowanie świata. Rodzi się, obejmując coraz szersze kręgi, nowa cywilizacja, społeczeństwo informatyczne. Procesy te skutkują także wzro­stem różnic w położeniu społeczeństw (państw) o rozmaitym stopniu rozwoju oraz różni­cują je wewnętrznie. Sposób życia społeczeństw wysoko rozwiniętych pod wpływem no­wych technik przekazu (telewizji, Internetu i reklamy) nabiera niepokojących cech konsu- meryzmu, płytkiej kultury masowej i depolityzacji, podcinającej podstawy demokracji.

Równocześnie rosną w sposób gwałtowny rozpiętości między bogatą i rozwiniętą „Północą” a „Południem” - światem niedostatku, biedy i niedorozwoju. Ta prawidłowość wzrostu dwu biegunów działa również wewnątrz krajów przodujących - tworząc zmargi- nalizowane grupy nowej biedy i „podklasę”.

Zmienia się zasadniczo światowy układ sił. Stany Zjednoczone, uzyskawszy pozycję jedynego supermocarstwa, usiłują w drodze dyktatu narzucić swoją hegemonię i nowy ład podporządkowany ich interesom politycznym, militarnym i gospodarczym. Wywołuje to - z jednej strony - zrozumiały sprzeciw i nastroje antyamerykańskie wewnątrz wielkiego bloku państw muzułmańskich oraz w Ameryce Łacińskiej i w wielu biednych krajach Afryki i Azji, z drugiej - tendencje pluralizmu i dążenia do zajęcia równoważącej pozy­cji przez inne potencjalne mocarstwa: Rosję, Indie, Chiny Ludowe. Podobnie jednocząca się Europa dąży do wzmocnienia swojej pozycji gospodarczej i politycznej. Wielką nie­wiadomą pozostaje przyszłość Rosji, która, - jak sądzę - nie znalazła jeszcze dla siebie rozwiązania ustrojowego, jak również przyszłość Chin, gwałtownie rosnących w siłę na wybranej, ale niepewnej drodze, budowy nowego społeczeństwa socjalistycznej gospo­darki rynkowej i w istocie autorytarnej nacjonalistycznej władzy.

Jednocząca się Europa, przygotowująca rozszerzenie na wschód, szuka nowych form organizacji i funkcjonowania. Europa „25”, czy większej liczby członków, będzie inną ja ­kością niż obecna Unia Europejska. Polska wejdzie w skład Unii, w której państwa naro­dowe i ich rządy będą z pewnością jeszcze przez długi czas odgrywać istotną rolę.

Rozwój techniki i osiągnięcia nauki wydają się nie mieć granic. Zmienił się, jeśli się cofnąć do początków XX wieku, w skali wprost niewyobrażalnej sposób życia ludzi. Za postępem cywilizacyjnym pozostają w tyle zmiany w postawach i zachowaniach. Wiek XX był okresem ogromnych zbrodni, przymusu i terroru, wciąż nie wygasają wojny et­niczne i religijne; nadal fanatyzm wszelkiego rodzaju i nadużycie siły w wielkim stopniu regulują stosunki między społeczeństwami i jednostkami. Towarzyszy temu kryzys kultu­ry, brutalizacja życia, a także wielki wzrost przestępczości, przede wszystkim zorganizo­wanej, upadek i nieprzestrzeganie zasad moralnych i norm, które dotychczas regulowały (i kontrolowały) postępki ludzi.

Page 21: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 23

Stopień naruszenia równowagi ekologicznej niesie zagrożenia dla przyszłości. Natura nie chce się poddać człowiekowi, kataklizmy, susze, powodzie, szerzenie się nowych cho­rób (AIDS), boleśnie o tym przypominają. Świat nękają także inne, pozaustrojowe wiel­kie kryzysy - energetyczny, surowcowy, wyżywienia i braku wody, nadmiernego wzro­stu liczby ludności, na które zróżnicowana i skłócona ludzkość nie może znaleźć sposo­bu.

Polska restytuując kapitalizm stała się częścią światowego systemu kapitalistycznego i będzie dzielić jego przyszłe losy, wzloty i upadki. Powszechne zwycięstwo kapitalizmu liberalnego i demokracji, co przewidywali neoliberalni ekonomiści, wobec narastających wewnątrz systemu sprzeczności i niewydolności wolnego rynku w rozwiązywaniu pię­trzących się trudności i konfliktów, wydaje się być coraz bardziej iluzją. Narasta krytyka współczesnego kapitalizmu - i to wcale nie tylko pośród jego „wrogów”, ale również zwolenników i obrońców (Galbraith, Soros, Thurow, Drucker, Luttwak, Gray). Wydaje się ona jednak nie wskazywać żadnych konkretnych propozycji, a jedynie ostrzegać, że bez podjęcia kroków naprawy może mu grozić upadek.

Można rozsądnie przypuszczać, że procesy gospodarcze i społeczne kształtujące obe­cną fazę rozwoju kapitalizmu nie będą trwać wiecznie. Trudno przewidzieć, jakie siły sprawcze będą działały nadal, w każdym razie uzasadnione wydają się pytania, czy kapi­talizm zmieni się, przybierze inne formy, a nawet czy przetrwa? Nie ma na to jednej od­powiedzi.

Dla własnego dobra i oczywiście pod naciskiem społecznym kapitalizm może podjąć sam środki zaradcze i przystąpić do realizacji „drugiej fali” tworzenia państw dobrobytu. Pozostaje pytanie, czy taka nowa jego forma byłaby w ogóle - wobec zmian zachodzą­cych w świecie - możliwa do realizacji? Jeśliby to okazało się niemożliwe, myśl teore­tyczna podsuwa sięgnięcie do idei socjalizmu. Pytaniem także pozostaje, czy nowa forma socjalizmu rynkowego i demokratycznego byłaby również możliwa do zrealizowania? Być może należałoby się wyrwać ze schematu kapitalizm - socjalizm. Przyszłość może przynieść rozwiązania ustrojowe, „których pole możliwości jest o wiele szersze, niż wy­obrażają sobie ludzie żyjący w danym społeczeństwie” (A. de Tocqueville).

Losy kontynentów, wielkich państw i ich zgrupowań mogą się potoczyć różnymi dro­gami. Nie można wykluczyć, uznać za absurdalną, powracającą uparcie myśl, że nasza cy­wilizacja zmierza ku wielkiej katastrofie, że świat czeka okres nowych rewolucji, które wyłonią bądź inny ład bądź przyniosą wielki chaos. Przyszłość jest otwarta, można zatem powtórzyć za E. Hobsbawmem: „nie wiemy, dokąd wiedzie nasza podróż, a nawet nie wiemy, dokąd powinna wieść”.

Są tacy, którym się wydaje, że wiedzą dokąd wiedzie „nasza podróż” - pozostaję jed­nak przy swoich wątpliwościach. Jestem przekonany, że uzasadnione są odmienne sądy o istocie konfliktów i sprzecznościach targających współczesnym światem i o kierunkach przemian, ku jakim zdaje się zmierzać.

Tym, którzy pozostają wierni ideom lewicy społecznej, pozostaje, na podstawie analizy przemian dokonujących się we współczesnym świecie, wyciągnięcie wniosku, Że powoli kształtują się przesłanki wielkiego przewrotu cywilizacyjnego, mogącego

Page 22: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

24 Witold Nieciuński

doprowadzić do odrzucenia zasad ustrojowych współczesnego kapitalizmu i znalezie­nia innej niekapitalistycznej formy sprzyjającej lepszemu urządzeniu świata społecz­nego. A może ten kierunek przemian wskazują Chiny Ludowe? Takim, podzielanym przeze mnie, oczekiwaniom towarzyszy myśl, czy nie jest to jednak łudzenie się.

Modernizacja Polski - cele, zadania i szanse

Między Polską a wysoko rozwiniętymi krajami Europy Zachodniej i Północnej istnie­je olbrzymia luka, nawet w stosunku do mniej rozwiniętych krajów Unii Europejskiej (Hi­szpania, Portugalia, Grecja) Polska zostaje daleko w tyle. Aby się wyrwać z niedorozwo­ju, czemu może sprzyjać członkostwo w Unii, aby ten dystans poziomu cywilizacyjnego zmniejszyć w skali wyraźnie odczuwalnej w możliwie krótkim czasie, niezbędne jest zmodernizowanie kraju pod wszystkimi względami - gospodarczym, politycznym i spo­łecznym. Tymczasem stan gospodarki, państwa, jak i społeczeństwa w przeddzień akce­sji (rok 2003) nie otwiera zbyt pomyślnych perspektyw na okres najbliższy. Takiej oceny nie podzielają liczni politycy oraz teoretycy i działacze gospodarczy, znaczna część elit i obywateli skłonna jest także przyznać im rację.

Modernizacja będzie miała w zasadzie charakter naśladowczy, przyswajania dobrych i sprawdzonych wzorców i metod w dziedzinach technologii i organizacji społecznie wy­dajnej gospodarki, systemów administrowania państwem i organizacji usług społecznych, znanych w krajach wysoko rozwiniętych. Jeśli ma przynieść rzeczywiste efekty, nie mo­że być procesem wyłącznie żywiołowym, wymagać będzie nadania jej charakteru progra­mowanych działań i wysiłków, porządkujących inicjatywy różnorodnych podmiotów i lu­dzi. Główna rola i odpowiedzialność spocznie na państwie. Tylko ono jest zdolne do kie­rowania takim wymagającym inspiracji, koordynacji i organizacji procesem. Imitacyjny (naśladowczy) charakter modernizacji nie może być ślepym przyswajaniem, bez wyboru, wszystkiego, co wydaje się na to zasługiwać. Konieczna jest twórczość i innowacyjność; modernizacja nie może oznaczać zaniedbywania i utraty własnych tradycji narodowych i własnych wartości kulturowych.

Należy rozróżnić cele i zadania średnio- i długookresowe. Zadaniem podstawowym jest określenie celów na okres 10-15 lat. Aby te cele trafnie wybrać, potrzebna jest wizja perspektywy rozwojowej wyznaczająca drogę dalszego postępu. W przeciwstawieniu do wizji wolnorynkowej gospodarki liberalnej i demokracji politycznej z ograniczonymi funkcjami państwa zarysowuje się inna wizja ładu społecznego, wizja odmiennej formy demokratycznego kapitalizmu, która nie tylko zapewniłaby wzrost i wydajną gospodarkę, ale stworzyłaby również korzystniejsze warunki egzystencji całemu społeczeństwu oraz pomnażałaby podstawowe wartości społeczne i kulturowe. Wizja państwa społecznie zo­rientowanego, o znacznych zadaniach w stymulowaniu rozwoju gospodarczo-społeczne­go, państwa-organizatora sfery usług społecznych i gwaranta bezpieczeństwa społeczne­go. Który z tych dwu ładów tworzyłby warunki bardziej sprzyjające ogólnej modernizacji - je s t przedmiotem nieustającej dyskusji. Pamiętać przy tym trzeba, że twierdzenie o wy­gasaniu we współczesnych rozwiniętych społeczeństwach „opiekuńczych” funkcji pań­

Page 23: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 25

stwa i o zdolności rynku do pełnienia funkcji regulacyjnych wobec całości życia zbioro­wego jest co najmniej dyskusyjne. „Ład orientacji społecznej” nie będzie przy tym pozo­stawał w sprzeczności z podstawowymi zasadami Unii Europejskiej. Szuka ona dziś swo­jej nowej tożsamości i zmierza w kierunku umocnienia, obok swych funkcji gospodar­czych i politycznych, także swej funkcji socjalnej.

Polska znajduje się w przededniu akcesji do Unii. Należy zdawać sobie sprawę z ogro­mu zadań przygotowawczych do pełnego członkostwa. Jeśli modernizacja ma temu słu­żyć, powinna osiągnąć następujące cele: podniesienie efektywności i konkurencyjności gospodarki, rekonstrukcję podstawowych jej dziedzin, usprawnienie funkcjonowania wszystkich instytucji państwa i władz publicznych, rozbudowę infrastruktury technicznej (komunikacji, transportu, łączności) i jej dostosowanie do wymogów Unii, rozbudowę in­frastruktury rynkowej (instytucji bankowych i finansowych), racjonalizację i podniesienie sprawności wszystkich instytucji sfery usług społecznych - bez tego Polska nie zapewni sobie pozycji, biedniejszego jeszcze przez wiele lat, ale rzeczywistego, równoprawnego członka Unii.

Polska nie uzyskała tak dogodnych warunków akcesji, jak przyjęte przed laty w skład Unii biedniejsze państwa (Hiszpania, Portugalia, Grecja). Pierwsze lata uczestnictwa w Unii będą okresem niezmiernie trudnym, wymagającym poniesienia wielu kosztów i wyrzeczeń, zanim w dalszej przyszłości ujawnią się wszystkie korzyści. Niepokój budzi także zdolność wykorzystania środków pomocowych Unii, zarówno ze względu na ko­nieczność odpowiedniego udziału środków państwa i samorządów terytorialnych w reali­zacji wspomaganych programów, jak i przygotowania odpowiednich instytucji do absorp­cji środków unijnych.

W procesie modernizacji szczególna uwaga musi zostać skierowana na rozwój prze­mysłu, a przede wszystkim na gałęzie nowoczesnej techniki. Rozwój zdolności wytwór­czych przemysłu pozostanie główną siłą wzrostu gospodarki, a towarzyszyć temu winna rekonstrukcja jego podstawowych gałęzi oraz wsparcie odgrywającej coraz większą rolę produkcji średnich i małych przedsiębiorstw. Przemysł, mimo malejącego zapotrzebowa­nia na siłę roboczą, pozostanie ważną dziedziną utrzymania i tworzenia nowych miejsc pracy. Ale podstawowym warunkiem utrzymania produktywności społeczeństwa jest roz­wój usług materialnych i niematerialnych oraz infrastruktury technicznej.

Niezbędny wydaje się rozwój gospodarki dualnej, przede wszystkim do roku 2010, to znaczy rozwój pracochłonnych dziedzin (o małej wydajności) obok równoległej rozbudo­wy dziedzin najwyższej techniki, cechujących się mniejszą potrzebą zatrudnienia. Społe­czeństwo rozwinięte nie może tolerować wysokiego bezrobocia zarówno ze względów ekonomicznych, jak i społeczno-moralnych. Temu zadaniu winny służyć także postęp w urbanizacji kraju, zmniejszenie różnic regionalnych w poziomie rozwoju, działania w dziedzinie ochrony środowiska.

Odrębnym i specyficznym celem modernizacji należy uczynić przebudowę, unowo­cześnienie terenów wsi i rolnictwa. Obecne rozmiary zatrudnienia w rolnictwie, ukryte bezrobocie agrarne, rozdrobnienie struktury rolnictwa, zacofanie techniczne drobnych go­spodarstw, niedorozwój usług, niski poziom kwalifikacji, cywilizacyjne (mimo postępu

Page 24: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

26 Witold Nieciuński

w ostatnich latach) zapóźnienie wsi - całe to dziedzictwo historii, stanowi gigantyczne za­danie i ogromne, niedoceniane obciążenie całego społeczeństwa i jego gospodarki. Bez generalnej „dezagraryzacji” wsi, jak to wyraził Jerzy Wilkin, to jest bez zdecydowanego przekształcenia struktury zatrudnienia w kierunku wyraźnego zmniejszenia wśród jej mie­szkańców udziału utrzymujących się z pracy na roli oraz zdecydowanego zwiększania udziału zatrudnienia w zawodach nierolniczych, Polska nie będzie w stanie przyspieszyć rozwoju.

Są dwa inne równie wielkie zadania warunkujące realizację tych celów gospodarczych i stanowiące rzecz jasna cele same w sobie, a mianowicie: modernizacja państwa i moder­nizacja samego społeczeństwa, przekształcenia jego postaw i zachowań. Konieczne są rozwiązania instytucjonalne, gwarantujące nowy ład „orientacji społecznej” . Bez podnie­sienia skuteczności i sprawności instytucji władz, ich organów centralnych i lokalnych (samorządów terytorialnych), ograniczenia tendencji biurokratycznych, bez ich uodpor­nienia na korupcję, bez zapobieżania powstawaniu powiązań sfery polityki i biznesu, bez zasadniczego usprawnienia całego systemu wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwa publicznego oraz instytucji sfery usług społecznych, a także sfery niepublicznej (pozapań­stwowej) - państwo nie będzie w stanie spełniać swej roli inicjatora i organizatora proce­su modernizacji.

Wiodącą rolę w procesie modernizacji ma do spełnienia dziedzina edukacji, wykształ­cenia i kultury. Klucz do postępu znajduje się w podniesieniu poziomu „kapitału ludzkie­go”. Jest to ciągle, mimo słownych deklaracji i zapewnień, szczególnie zaniedbana dzie­dzina. W procesie modernizacji ta sfera winna uzyskać priorytet. Celem trzeba uczynić wyrównanie dostępności i powszechność dobrego wykształcenia średniego, zapewnienie równych szans wykształcenia młodzieży wsi, miasteczek i małych miast, podniesienie i unowocześnienie metod przekazywania wiedzy, lepsze i powszechniejsze przygotowa­nie do korzystania ze współczesnych środków masowej komunikacji (komputery, infor­matyka, Internet), zdecydowane podniesienie liczby i udziału studentów wyższych uczel­ni oraz upowszechnienie różnorakich metod kształcenia ustawicznego (podnoszenia kwa­lifikacji pracujących).

Bez podniesienia kwalifikacji i kultury społeczeństwo polskie nigdy nie sprosta innym społeczeństwom krajów rozwiniętych. Nie da się tego osiągnąć bez wyraźnych zmian w postawach i zachowaniach, przeciwstawienia się górującej, masowej, ogłupiającej kul­turze rozrywkowej, podporządkowania dążeń do dóbr materialnych i konsumeryzmu in­nym celom życia, bez podniesienia poziomu moralnego i etosu pracy.

W kraju tak opóźnionym w rozwoju jak Polska, o poziomie produktu globalnego na mieszkańca trzy- czy czterokrotnie niższym w stosunku do przodujących krajów Europy, zakładając nawet w najbliższym okresie 10-15 lat wysokie tempo wzrostu, realizacja przedstawionych celów modernizacji wymagać będzie wielkich wyrzeczeń oraz wysokich oszczędności i akumulacji. Przy wszystkich trudnościach wyboru celów i równoważenia zadań ekonomicznych i społecznych, przy ograniczonych początkowo i rosnących w cza­sie ogólnych możliwościach, niesłuszne byłoby dawanie na każdym etapie priorytetu ce­lom gospodarczym przed społecznymi. Realizacja bowiem tych ostatnich stanowi ważny

Page 25: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 27

czynnik wzrostu, zapewniając potrzebne i korzystne pomnażanie kapitału ludzkiego, bez czego sukcesy w dziedzinie ekonomicznej zawisłyby w próżni i byłyby skazane na zała­manie.

Zjawiskiem, które nie powinno budzić nadmiernego niepokoju, jest stabilizacja demo­graficzna, spadek dzietności i przyrostu naturalnego. Jest to wynik zmian w postawach prokreacyjnych i w życiu rodzinnym, znanych w krajach Zachodu, a związanych z proce­sami przekształceń cywilizacyjnych. Demografowie i socjolodzy przewidują, że wzrost gospodarczy i podniesienie poziomu życia w przyszłości zapewnią Polsce co najmniej prostą reprodukcję pokoleń. Wobec możliwego, choć zapewne niewielkiego, wzrostu emigracji związanej z uzyskaniem przez Polskę członkostwa w Unii Europejskiej, należy się liczyć (Polska stanie się krajem atrakcyjnym, krajem nadziei na poprawę losu) z rosną­cą imigracją, i to przede wszystkim ze Wschodu. Stworzy to nowe problemy dotyczące tych migrantów, z jednej strony ich adaptacji, z drugiej zaś tolerancji, zrozumienia ich odrębności kulturowych i akceptacji ze strony społeczeństwa polskiego.

Czy tak przedstawione cele modernizacji są rzeczą osiągalną i realną? Istnieją duże szanse, ale piętrzą się trudności i ogromne zagrożenia. Znaczenie będą miały warunki ze­wnętrzne, przede wszystkim to, co się będzie działo w krajach Unii Europejskiej, jakie bę­dą tam zachodziły zmiany społeczne, czy ich rozwój będzie stabilny i stały. A także, co się będzie działo w dalszym otoczeniu, w skali świata. Oprócz możliwych zagrożeń ze­wnętrznych, decydujące będą występowanie, siła i działanie zagrożeń wewnętrznych. Bę­dą one występować w modernizowaniu gospodarki i państwa, ale największe będą tkwiły w przebiegu i wynikach modernizacji samego społeczeństwa. Czy poziom wzrostu „kapi­tału ludzkiego” będzie dostateczny, aby społeczeństwo było w stanie realizować te wszy­stkie zadania modernizacyjne? Pomocne w tym byłoby stałe śledzenie przez państwo i sa­mo społeczeństwo dokonujących się przemian oraz postępu i jego zagrożeń, a także opra­cowywanie w tym celu scenariuszy ostrzegawczych.

Istnieje wyjątkowa historyczna szansa przełamania wiekowego zacofania Polski - by­łoby wielką klęską narodową, gdyby nie została ona wykorzystana.

Wykorzystanie tej szansy i dokonanie tak zasadniczej i wszechstronnej modernizacji zmieniłoby całkowicie warunki egzystencji społeczeństwa. Trzeba się jednak liczyć z tym, że nie uda się w pełni osiągnąć jej celów, że może się udać zrealizować je częścio­wo lub w niektórych elementach i zrezygnować z innych. Przyszłość może przynieść wie­le niespodziewanych i nieprzewidzianych zjawisk, zarówno sprzyjających, jak wręcz uniemożliwiających odniesienie sukcesu. Trzeba się liczyć także z możliwością zmiany celów i założeń modernizacji i oczekiwanych przemian przez przyszłe pokolenia. Wszy­stko to nie powinno osłabiać jednak determinacji w kształtowaniu lepszej przyszłości.

Gdy zastanawiam się nad szansami wyrwania Polski z cywilizacyjnego i gospodar­czego zacofania i przeprowadzenia tak wielkiej i wszechstronnej je j modernizacji, o jakiej myślało kilka pokoleń - nie mogę pozbyć się niepokoju, czy społeczeństwo pol­skie będzie w stanie tak głęboko zmienić swoje postawy, poglądy, motywacje i obycza­je, aby podołać temu wyzwaniu, czy jego większość nie poprzestanie na zadowoleniu Z „bylejakości”.

Page 26: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

28 Witold Nieciuński

Choć z drugiej strony nie można wykluczyć możliwości dokonania przez naród pol­ski w niedługim czasie gruntownej zmiany sposobu pracy i życia, podobnie jak inne narody, które w ciągu kilku dziesięcioleci zdołaty całkowicie przemienić siebie i swo­je kraje - jak Niemcy, Finowie, Irlandczycy czy wcześniej Szwedzi i Szwajcarzy. Na pytanie, czego bym się spodziewał, byłbym raczej skłonny odpowiedzieć, że niezbyt wielkich zmian. Dziś niepodobna jednak orzec, czym to się może skończyć.

Ład społeczny i rozwiązania ustrojowe

Warunkami powodzenia wszechstronnej modernizacji są: stworzenie rozwiązań ustro­jowych sprzyjających kompromisowemu rozstrzyganiu nieuchronnych konfliktów spo­łecznych, ekonomicznych i politycznych oraz zapewnienie stabilnego funkcjonowania społecznego ładu. A zatem należy postawić pytanie: na jakich zasadach należy oprzeć ustrój?

Podstawową tezą, jaką będę się kierował próbując odpowiedzieć na to pytanie, jest przekonanie, że możliwe jest istnienie i sprawne funkcjonowanie kapitalistycznego pań­stwa społecznie zorientowanego (czy może inaczej - społecznie wrażliwego), państwa go­spodarki rynkowej, w którym rynek jest w znacznej mierze podporządkowany celom spo­łecznym, jest w określonym stopniu regulowany i nie stanowi jedynego regulatora gospo­darki. Problem sprowadza się zatem do kwestii: ile rynku, ile państwa, jaki rynek, jakie państwo i ile bezpieczeństwa społecznego?

Nowa klasa kapitalistów, większość elit i znaczna część klas średnich oceniających, że proces transformacji ustrojowej prowadzi do sukcesu, widzi przyszłość Polski w konse­kwentnym umacnianiu systemu kapitalizmu wolnorynkowego, kapitalizmu opartego na innowacyjności i wydajności prywatnej gospodarki, konkurencyjnego i wpisującego się w trend globalizacji; w społeczeństwie kierującym się indywidualistycznymi dążeniami do osiągnięć i sukcesów, społeczeństwie współzawodnictwa i konkurencyjności oraz jed­nostkowej odpowiedzialności za pozycję na rynku i w hierarchii społecznej; gotowym przeciwstawiać się wszelkim kontrtendencjom hamującym przemiany w tym kierunku i zwalczać stawiany opór; społeczeństwie wyrażającym postawy anty egalitarne i godzą­cym się z wydatnymi nierównościami i aprobującym ograniczenie działań na rzecz bez­pieczeństwa socjalnego do niezbędnego minimum; społeczeństwie wolności na rynku pra­cy i w stosunkach pracy; przeciwnym próbom rozszerzania interwencjonizmu państwo­wego na rzecz przegrywających, ceniącym równocześnie wolność i bezpieczeństwo osobiste oraz demokratyczny ład; społeczeństwie, które oczekuje od państwa sprawnego i taniego sprawowania władzy, ochrony wolności jednostki i jej własności, praworządno­ści i porządku publicznego, gotowym ponieść na te cele publiczne możliwie ograniczone nakłady.

Tej wizji można przeciwstawić inną - ładu efektywnościowo-dystrybutywnego, pań­stwa demokratycznego i społecznie zorientowanego, regulującego rynek w sposób nieob- niżający efektywności gospodarki, troszczącego się o bezpieczeństwo społeczne. Aby państwo mogło sprostać zadaniom czuwania nad takim ładem integrującym główne war­

Page 27: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 29

stwy, klasy i grupy struktury społecznej, niezbędny jest - we współdziałaniu z głównymi siłami samego społeczeństwa - znaczny zakres redystrybucji produktu społecznego

Taką formę kapitalizmu efektywności gospodarczej i sprawiedliwości społecznej, umiarkowanych nierówności i rozsądnej opiekuńczości można określić jako ustrojowy kompromis demokratyczno-liberalny i socjalny. Taki ład realizowałby nieodzowny waru­nek funkcjonowania i rozwoju społeczeństwa, jakim jest - jak pisze Witold Morawski - harmonijne współdziałanie trzech elementów: rynku, państwa i aktywności obywatelskiej. Zapewniłoby to, że rynek nie opanowałby państwa, państwo nie wyparłoby rynku, a ak­tywność obywatelska zapewniałaby kontrolę nad rynkiem i państwem; gospodarka nie by­łaby wyłącznie podporządkowana prywatnemu biznesowi, do sterowania nią byłoby przy­ciągnięte państwo i partnerzy społeczni; państwo rozporządzałoby wystarczającymi środ­kami usuwania ułomności rynku, demokratyczne uczestnictwo obywatelskie chroniłoby system przed przewagą zarówno rynku, jak i państwa. Taki system tworzyłby warunki równoważenia interesów instytucji i organów państwa, służących całemu społeczeństwu, co znajduje swe odbicie w sferze usług społecznych i w finansach publicznych - z intere­sami podmiotów gospodarczych oraz ze zróżnicowanymi interesami różnych grup spo­łecznych. Zadanie to spełnić mogą jedynie władze publiczne przy sprawnej i efektywnej kontroli organów przedstawicielskich i przy należytym funkcjonowaniu demokracji poli­tycznej.

Między tymi dwoma skrajnymi typami ładu istnieją oczywiście różne rozwiązania po­średnie, większej lub mniejszej skali interwencjonizmu państwa oraz uwzględniania w różnym stopniu interesów świata pracy i redystrybucji na rzecz usług społecznych i za­bezpieczenia socjalnego. Można jednak znaleźć kryterium pozwalające określić przyna­leżność do jednego czy drugiego typu ładu. Jest nim charakter państwa, to jakim i czyim interesom ono służy.

Współczesne rozwinięte państwa kapitalistyczne wydają się skłonne do wyboru syste­mu wolnorynkowego lub szukają rozwiązań pośrednich, mieszczących się w tej grupie ła­du społecznego. Wbrew próbom dowodzenia przez neoliberałów, że wszelkie odstępstwa od jego zasad prowadzą do zahamowania wzrostu i ruiny gospodarczej - kwestia jego wy­ższości pozostaje dyskusyjna. Jestem skłonny przyznać rację sądom, że w długiej per­spektywie ład efektywnościowo-dystrybutywny państwa społecznie zorientowanego przyniesie społeczeństwom większe korzyści.

Jak można by taki ład bliżej scharakteryzować?Po pierwsze - to wielosektorowa gospodarka rynkowa, innowacyjna, chłonąca wyso­

ką technikę, zapewniająca efektywność i możliwie wysokie tempo wzrostu oraz postępu społecznego, niwelująca zróżnicowania w rozwoju regionów, realizująca zasadę bezpie­czeństwa społecznego przy stabilnym systemie finansów publicznych oraz stymulującej i regulacyjnej roli państwa; gospodarka z funkcjonującym - obok sektora prywatnego, przy szczególnej opiece państwa nad średnimi i drobnymi przedsiębiorstwami - znaczą­cym sektorem publicznym i mieszanej własności publiczno-kapitalistycznej, przy liczą­cym się lub decydującym udziale własności publicznej (która nie musi być mniej efektyw­na czy gorzej zarządzana niż sektor prywatny) przede wszystkim w sferze bankowej

Page 28: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

30 Witold Nieciuński

i ubezpieczeń, a także w sferze infrastruktury, usług publicznych i gospodarki komunal­nej, oraz zdolna do ochrony finansów tego sektora przed ich przepływem do sektora pry­watnego; pobudzająca - przy wykorzystaniu napływu kapitału zagranicznego, lokowane­go przede wszystkim w dziedzinie wytwórczości - wzrost kapitału krajowego; prężna i konkurencyjna, zdolna zapewnić Polsce należyte miejsce w międzynarodowym podzia­le pracy, rozwijająca eksport, chroniąca kraj przed zagrożeniami ze strony spekulacyjne­go kapitału finansowego; tworząca dostateczną liczbę miejsc pracy, aby chronić przed bezrobociem strukturalnym; godząca w drodze kompromisu interesy kapitału i pracy najemnej za pomocą różnych środków (negocjacje, działalność związków zawodowych, partycypacja pracownicza); godząca ograniczone nierówności i ograniczone zróżnicowa­nia dochodów i płac z wydajnością oraz efektywnością ekonomiczną (co nie musi nawza­jem się wykluczać); gospodarka, w której siłą motoryczną rozwoju jest nie tylko dążenie do zysku i bogacenia się, ale także do sprawiedliwej płacy, motywującej dobrą pracę oraz do dobra wspólnego.

Kwestią sporną pozostaje problem, czy istotnie gospodarka oparta na takich zasadach będzie sprawnie funkcjonować i przynosić te wielkie pożytki. Uwzględnić należałoby dwa czynniki mogące zapewnić efektywność tego systemu. Przede wszystkim, to regulacja przez odpowiednie instytucje państwa, równych dla wszystkich sektorów własności warun­ków funkcjonowania przedsiębiorstw, uruchamiających ich motywacje mikroekonomiczne i zapewniające im racjonalność działania, uzyskiwanie dochodów i możliwości rozwojo­wych (inwestowania), nienaruszających jednak norm stosunków pracy. Służyć temu może polityka podatkowa i stosowanie różnych zachęt czy udzielanie pomocy. Następnie uzy­skanie, w warunkach wspólnego rynku europejskiego, równowagi między interesami kapi­tału zagranicznego (wielkich korporacji europejskich i międzynarodowych, także z udzia­łem kapitału polskiego, kierujących się własnymi celami), a interesami i zadaniami rozwo­jowymi gospodarki narodowej. Napływ kapitału zagranicznego jest niezbędny, ze względu na niedostatek kapitału krajowego, potrzeby importu nowych technologii i podniesienia konkurencyjności. Służyć temu może z powodzeniem strategia ustalana i sterowana przez państwo. Przykłady takiej roli państwa, korzystne dla obu stron (kapitału międzynarodo­wego i gospodarki kraju) i godne naśladowania dają „tygrysy azjatyckie”.

A po drugie - to sprawne, uczciwe i nieautorytarne państwo. W moim przekonaniu - państwo ładu efektywnościowo-dystrybucyjnego może być z powodzeniem silne i sku­teczne w swej roli w gospodarce i w sprawowaniu władzy publicznej, demokratyczne, chroniące instytucjonalne struktury demokracji; w swych funkcjach odpartyjnione, pra­worządne i zdolne do zwalczania biurokracji, partykularyzmów i korupcji, rodzącej się przede wszystkim na styku instytucji publicznych i prywatnego biznesu; neutralne świa­topoglądowo i zdolne do obrony przed narzucaniem systemu wartości (norm) przez jedną grupę innym oraz przed nadużyciem religii do celów politycznych; skutecznie czuwające nad przestrzeganiem praw i wolności obywatelskich, w tym prawa kobiet do świadomego macierzyństwa, a także praw wszelkich mniejszości etnicznych, kulturowych, obyczajo­wych, religijnych i innych; umiejące zapewnić bezpieczeństwo zewnętrzne i należyte miejsce kraju w organizacjach i wspólnotach międzynarodowych.

Page 29: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 31

Wysuwane są argumenty (w dużej mierze z pewnością słuszne), że zwiększanie roli i funkcji państwa rodzi tendencje wzrostu biurokratyzmu i etatyzmu władzy publicznej, nadmiernego rozrostu instytucji i ich uprawnień, niesprzyjające rozwojowi gospodarcze­mu i demokracji. Przeciwstawiania się tym rzeczywistym zagrożeniom może zapewnić umacnianie i rozszerzanie demokracji.

Stworzenie odpowiednich instytucji i demokratycznych rozwiązań ustrojowych jest sprawą złożoną i bardzo trudną. Doświadczenie uczy, że nie ma demokracji idealnej, waż­ne jest, aby była dostatecznie poprawna i tworzyła bariery chroniące państwo przed jego zawłaszczeniem przez elity polityczne reprezentujące klasy społeczne, dążące do wyko­rzystania państwa dla własnych celów grupowych. Państwo winno pozostać w tym sensie klasowe, że reprezentuje podstawowe warstwy i klasę pracujących i realizuje cele i zada­nia „dobra wspólnego”.

Największe zagrożenie, w moim przekonaniu, niesie pasywność społeczna. Bez ak­tywnego udziału dostatecznie licznych jednostek i grup społecznych w instytucjach demo­kracji i społecznego samorządu, bez wzajemnego zaufania ludzi nawzajem i do instytucji demokratycznych - i bez przekonania, że mogą oni rzeczywiście wpływać na losy społe­czeństwa - nie da się zrealizować ani stworzyć efektywnego państwa społecznie wrażli­wego.

Po trzecie - ład efektywnościowo-dystrybucyjny nie mógłby sprawnie funkcjonować bez podniesienia jakości „kapitału ludzkiego” ; nieodzownym tego warunkiem jest społe­czeństwo w swojej masie wykształcone i kulturalne (powszechnie posiadające ukończoną edukację średnią i w znacznej mierze wyższą); zróżnicowane pod wieloma względami; dążące do pokoju społecznego; ustabilizowane, zdolne do kompromisu i porozumień po­nad podziałami na tle politycznym i obyczajowo-religijnym; tolerancyjne i otwarte; spo­łeczeństwo o zróżnicowanych postawach i dążeniach indywidualistycznych i wspólnoto­wych; o powszechnym głębokim odczuciu odpowiedzialności i więzi z państwem; uzna­jące zasługi oraz indywidualne osiągnięcia, ale i ceniące działanie na rzecz dobra wspólnego; przeciwne nadmiernym rozpiętościom dochodów i płac oraz nadmiernemu zróżnicowaniu pozycji; aprobujące i życzliwe dla awansów społecznych; aktywne i oby­watelskie, uczestniczące w strukturach oraz instytucjach demokracji; lojalne i pracowite; zdolne do mobilizacji i podejmowania wysiłków zmierzających do osiągnięć indywidual­nych i zbiorowych.

Współczesne, zróżnicowane społeczeństwo polskie jest dalekie od takiego stanu po­staw i zachowań, czeka je długa droga przeobrażeń; ważne jest, aby młode pokolenia wkraczające w życie i przyjmujące odpowiedzialność za kraj ochronić przed dziedzicze­niem cech negatywnych, podnosić jego kulturę i morale oraz wychowywać je w duchu sprzyjającym upowszechnianiu tych oczekiwanych wzorców.

Nie należy się łudzić, że da się wychować społeczeństwo całkowicie wolne od nieza­dowolenia z panujących porządków i rozgoryczenia, społeczeństwo absolutnej sprawie­dliwości oraz zniesienia zróżnicowań, nierówności, krzywdy, niedostatku i biedy. Zada­niem państwa, przy współdziałaniu aktywnych grup obywateli, zawsze pozostanie ogra­niczanie czy minimalizowanie tych zjawisk. Wygrana będzie należała w końcu do

Page 30: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

32 Witold Nieciuński

systemu, który zapewni więcej społecznego zadowolenia. Sądzę, że ład efektywnościowo- redystrybucyjny będzie w stanie stworzyć warunki, które bez użycia środków przymusu zapobiegałyby nastrojom sprzeciwu czy buntu przeciw niemu.

Wielu myślicieli, polityków, działaczy społecznych i ludzi nauki, a za nimi znacz­na część społeczeństw , jest przekonana, ze takiego ładu państwa społecznie zoriento­wanego i „ równowagi społecznej” nie da się nigdy zrealizować, te pozostanie on na zawsze mrzonką. W tej kwestii, mimo wszelkich wątpliwości i przekonania, że się nig­dy nie da osiągnąć ideału, sądzę, te nie wolno porzucać wizji bardziej sprawiedliwe­go i tworzącego większą równość ładu, że nie jest on jedynie nieosiągalną utopią, że jest możliwa ochrona przed negatywnymi skutkami wolnego rynku i zapewnienia wy­starczającego bezpieczeństwa społecznego i te motna wychować ludzi w poczuciu więzi wspólnotowej i pierwszeństwa interesów ogólnych przed jednostkowymi - ludzi, którzy by taki ład akceptowali i chcieli w nim tyć. Nie sądzę, te istnieją dostatecznie przekonujące argumenty, by się wyrzekać ideałów i dąteń lewicy społecznej.

Zakończenie - zadania lewicy

Dalsze przemiany po roku 2003 mogą się w Polsce potoczyć w kierunku utrwalania i umacniania liberalnego kapitalizmu na wzór większości rozwiniętych krajów zacho­dnich, lub „skręcić na lewo” ku innej formie kapitalizmu z rosnącą rolą interwencjonizmu państwa, z regulowanym rynkiem i celami prospołecznymi. Oznaczałoby to zasadniczy przełomowy zwrot ku innej wizji Polski.

Kluczowym zagadnieniem staje się pytanie, która z dwu wizji Polski - ładu wolnoryn­kowej gospodarki czy ładu efektywonościowo-dystrybucyjnego - winna zostać wybrana, która stworzy pomyślniejsze, bardziej sprzyjające warunki rozwojowe, która przyspieszy modernizację? Wybór ten winien zostać poprzedzony wielką dyskusją narodową skiero­waną ku problemom przyszłości. Niestety, dziś szerokim kręgom społeczeństwa, elitom i „klasie politycznej” brakuje spojrzenia perspektywicznego. Problemy przyszłości ustę­pują przed „tymczasowością” i nie budzą należnego im większego zainteresowania.

Odpowiedź na pytanie: jaka ma być Polska?, nie budzi moich wątpliwości. Wszystko, według mnie, przemawia za skierowaniem kraju na drogę wiodącą ku kapitalizmowi efek- tywnościowo-redystrybucyjnemu, ku kompromisowi liberalno-demokratycznemu i so­cjalnemu.

Wydaje się to być zadaniem lewicy, która (niestety) zarówno w Polsce, jak i w krajach zachodniej Europy rządzonych przez partie socjaldemokratyczne, ulega w polityce gospo­darczej i społecznej koncepcjom neoliberalnym. Narastanie trudności ekonomicznych i konfliktów społecznych, co wydaje się zbliżać, mogłoby ten trend odwrócić. Nie można wykluczyć (a może i oczekiwać) możliwości odwrotu lewicy europejskiej i polskiej od ustępstw poczynionych na rzecz wolnego rynku. Mogą temu sprzyjać zmiany w charak­terze Unii Europejskiej, jej większy zwrot ku kwestiom socjalnym.

Warunkiem byłoby pozyskanie współdziałania i przyjęcie współodpowiedzialności za państwo przez polityczne siły centrum, naturalnie pod warunkiem akceptacji przez nie

Page 31: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu 33

społecznie zorientowanego charakteru państwa. Dziś nie bardzo chce się pamiętać, że właśnie takie demokratyczne partie liberalnego centrum były współtwórcami „państw do­brobytu” w zachodnich krajach Europy. Te centroliberalne siły, społecznie wrażliwe, można by nazwać „socjalliberalnymi”. Dałoby to dostateczne demokratyczne wsparcie ze strony większości elektoratu.

Tak szeroki front byłby w stanie zmobilizować wystarczający udział obywateli w osią­ganiu podstawowego zadania narodowego - modernizacji Polski oraz przeprowadzenie jej w warunkach stabilizacji i pokoju społecznego. Sądzę, że lewica polska i lewica euro­pejska byłyby zdolne do tego pod warunkiem dokonania generalnego odrodzenia ideowe­go oraz przezwyciężenia głębokiego kryzysu, w jakim się obecnie znajdują.

Jaka przyszłość, jaki ład i jakie cele i zadania modernizacji zostaną wybrane przez pol­skie społeczeństwo - jest kwestią otwartą.

Page 32: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 33: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Włodzimierz Anioł

Uniwersytet Warszawski

Między imitacją a odrzuceniemArtykuł profesora Witolda Nieciuńskiego podejmuje bardzo wiele istotnych, zgoła

fundamentalnych kwestii i pytań dotyczących rozwoju Polski, źródeł i konsekwencji transformacji, perspektyw modernizacji kraju. W krótkiej glosie nie sposób odnieść się do wszystkich poruszonych w nim wątków, dlatego wybierając tylko jeden z nich - skoncen­truję się na zagadnieniu najbliżej związanym z problematyką polityki społecznej, a przy tym dotyczącym przyszłości. Chodzi o kwestię kierunku możliwych (pożądanych) zmian w polskim modelu polityki społecznej w kontekście istniejących współcześnie uwarunko­wań zewnętrznych, a zwłaszcza członkostwa Polski w Unii Europejskiej.

Jest faktem, że nasilające się procesy globalizacji z wielu względów pogłębiają kryzys tradycyjnego „państwa opiekuńczego” (welfare state). Coraz ostrzejsza konkurencja na rynku światowym skłania m.in. do redukowania wysokich podatków, kosztów produkcji, do ograniczania poziomu płac i świadczeń społecznych we wszystkich państwach uczest­niczących w międzynarodowym podziale pracy. Globalna rywalizacja ekonomiczna wy­musza w poszczególnych krajach cięcia budżetowe na wydatki socjalne, uruchamia swo­isty proces „równania do dna” (race to the bottom), jeśli chodzi o koszty siły roboczej. W rezultacie nasila się swego rodzaju wyścig deregulacji w polityce społecznej, zarówno w skali globalnej, jak i regionalnej.

Czy tendencja ta oznacza jednak nieuchronny demontaż państwa dobrobytu? Czy kon­cepcja i praktyka rozwiniętej polityki społecznej musi przejść do historii? Można mieć w tej sprawie uzasadnione wątpliwości - i to nie tylko ze względu na istotny opór społecz­ny, jaki podobnym „działaniom demontującym” stawiają w wielu krajach wyborcy. Wie­le wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości, zamiast pogrzebu welfare state, czeka nas raczej jego gruntowna reforma, odrodzenie w nowym, bardziej konkurencyjnym kształ­cie, odrzucenie lub modernizacja wielu jego anachronicznych w obecnych warunkach in­strumentów. Zreformowane państwo opiekuńcze i aktywna polityka społeczna mogą bo­wiem w wydatnym stopniu przyczynić się do skuteczniejszego rozwiązywania wielu pro­blemów, jakie niesie za sobą globalizacja, choćby w dziedzinie umacniania stabilności

Page 34: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

36 Forum

(spójności) społecznej i rozwoju kapitału ludzkiego, którego znaczenie w konkurencyjnej, otwartej gospodarce światowej opartej na wiedzy i wysokich kwalifikacjach jest wręcz za­sadnicze. Niezależnie od rosnącej roli sektora pozarządowego w organizowaniu wsparcia socjalnego, państwo nie ucieknie też zapewne od sprawowania w nowy sposób swej funk­cji redystrybucyjnej, zwłaszcza w odniesieniu do osób dotkniętych strukturalnym bezro­bociem oraz do rosnącej liczebnie populacji w wieku poprodukcyjnym.

Powyższy punkt widzenia nie znajduje dziś wielu zwolenników w polskich elitach po­litycznych i gospodarczych, a także w innych środowiskach opiniotwórczych, których liczni przedstawiciele hołdują raczej „fundamentalizmowi rynkowemu” i uproszczonemu myśleniu neoliberalnemu. Dlatego znajduję wiele sympatii dla szkicowanej w artykule przez prof. W. Nieciuńskiego wizji „kapitalizmu efektywnościowo-redystrybucyjnego” i „państwa społecznie zorientowanego”. Zgadzam się w szczególności z mało popularną dziś w Polsce opinią Autora, iż „twierdzenie o wygasaniu we współczesnych rozwiniętych społeczeństwach »opiekuńczej« funkcji państwa, i o zdolności rynku do spełniania funk­cji regulacyjnej wobec całości życia zbiorowego, jest co najmniej dyskusyjne. Podzielam też wyrażony w artykule pogląd, że Unia Europejska szuka dziś swojej nowej tożsamości i zmierza w kierunku umocnienia, obok swych funkcji gospodarczych i politycznych, tak­że swej funkcji socjalnej” .

Co jednak konkretnie może nieść dla Polski nasze członkostwo w Unii Europejskiej? Jak będzie ono rzutować na rozwój polskiej polityki społecznej? Kilka refleksji na ten właśnie temat niech będzie skromnym komentarzem do inspirujących rozważań prof. W. Nieciuńskiego.

Od jakiegoś czasu w Unii wiele mówi się o potrzebie umacniania „europejskiego mo­delu społecznego”, ale żaden z oficjalnych dokumentów wspólnotowych nie precyzuje bliżej jego zasad i istoty. Istnienie takiego jednorodnego modelu bywa często w ogóle kwestionowane, ze względu na występujący pluralizm rozwiązań prawnych i instytucjo­nalnych w zakresie polityki społecznej na obszarze Unii. Nie oznacza to jednak, że syste­mów socjalnych w krajach europejskich nie łączy wiele podobnych, zbieżnych cech, które decydują o ich odrębnej specyfice na szerszym tle międzynarodowym - i pozwalają odróżnić pod tym względem nasz kontynent od innych regionów świata, a zwłaszcza od USA i regionu azjatyckiego, które stanowią najczęstsze punkty odniesienia dla Europy w porównaniach polityki społecznej i gospodarczej.

Do podstawowych cech „europejskiego modelu społecznego” zaliczyć można takie elementy łączące większość krajów członkowskich UE jak: mniejsza niż w innych regio­nach świata nierówność dochodowa, szersza dostępność niekomercyjnych usług społecz­nych (w zakresie ochrony zdrowia, edukacji, opieki nad dziećmi, osobami niepełnospraw­nymi czy ludźmi starszymi), relatywnie wyższe wydatki publiczne, mniejsze różnice w statusie między kobietami i mężczyznami, stosunkowo wysoki i wyrównany (przynaj­mniej w skali Europy Zachodniej i Północnej) poziom życia itp.

Nie przeszkadza to jednak stwierdzić, iż w krajach europejskich występuje duże zróż­nicowanie szczegółowych rozwiązań w polityce społecznej. Z grubsza biorąc, wśród obec­nych członków UE wyróżnić można co najmniej cztery warianty welfare state lub inaczej

Page 35: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Włodzimierz Anioł 37

mówiąc - modele polityki społecznej: kontynentalny (określany też mianem konserwa- tywno-korporacyjnego lub społeczną gospodarką rynkową), anglosaski (najbliższy syste­mowi liberalnemu), skandynawski (nazywany również socjaldemokratycznym bądź opie­kuńczym), śródziemnomorski (zwany też elementarnym). Jest pytaniem otwartym, w ja ­kim kierunku będzie ewoluował polski system polityki społecznej po naszym przystąpieniu do Unii.

Obecna polityka społeczna w Polsce odznacza się wieloma specyficznymi cechami, które poważnie odróżniają ją od wszystkich czterech wymienionych modeli. Nasze roz­wiązania socjalne wciąż w znacznym stopniu określa dziedzictwo „realnego socjalizmu”. Zmiany zachodzące w tej sferze po 1989 r. wynikały przede wszystkim z konieczności stawienia czoła trzem wyzwaniom: recesji i kryzysowi finansów państwa, transformacji ustroju gospodarczego i politycznego, pojawieniu się i wzrostowi bezrobocia.

Politykę społeczną, zwłaszcza w pierwszym okresie, wyraźnie zdominowały działania doraźne. Selektywne działania osłonowe, chroniące grupy najsłabsze, miały zastępować dotychczasową „nadopiekuńczość” państwa, ale wycofywanie się przezeń z wielu świad­czeń i usług społecznych nie zawsze łączyło się z tworzeniem nowych reguł i instytucji, które przejmowałyby zobowiązania socjalne wobec obywateli. Dotychczasowe przemia­ny przebiegały więc w znacznym stopniu w sposób żywiołowy, nie towarzyszyła im żad­na spójna, długofalowa wizja pożądanej polityki społecznej. Czy akcesja do Unii będzie sprzyjała bardziej strategicznemu myśleniu i działaniu w tej dziedzinie? Trudno dziś o tym przesądzić.

Obecne rozwiązania socjalne w Polsce wykazują wiele podobieństw do kontynental­nego modelu polityki społecznej, przede wszystkim ze względu na dominację instytucji ubezpieczeń społecznych, a także dużą rolę transferów pieniężnych w ogólnych wydat­kach społecznych (na porównywalnym z Niemcami poziomie ok. 60 %). Za utrwalaniem się tego modelu w Polsce i innych krajach regionu mogłyby przemawiać również przedwojenne tradycje, ale nie brakuje też opinii, że polityka społeczna w tych państwach, biorąc pod uwagę dynamikę zachodzących w niej zmian, będzie w przyszłości oddalać się od tego systemu.

Zbliżenie polskich rozwiązań socjalnych do modelu skandynawskiego napotyka z ko­lei szereg istotnych barier. Proces ten wymagałby przede wszystkim osiągnięcia o wiele wyższego poziomu dochodu narodowego oraz znacznie zwiększonego udziału w nim wy­datków społecznych, co nawet w dłuższej perspektywie czasowej wydaje się nierealne. Obecna trudna sytuacja finansów publicznych uświadamia to z całą mocą. Ponadto, ewen­tualną ewolucję polskiego systemu w kierunku wzorców występujących w krajach nor­dyckich utrudniałby zapewne czynnik kulturowy, w postaci m.in. odmiennego w naszym społeczeństwie podejścia do rodziny czy też do roli i miejsca kobiet na rynku pracy i w ży­ciu publicznym.

Anglosaski (liberalny) model polityki społecznej cieszy się w Polsce sporą popularno­ścią, zwłaszcza w wielu kręgach opiniotwórczych, które przekonują, że większe wydatki socjalne państwa pogarszają sytuację gospodarczą kraju i nie sprzyjają reformom rynko­wym. Dalsza komercjalizacja i prywatyzacja usług społecznych może być atrakcyjna dla

Page 36: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

38 Forum

niektórych grup, szczególnie dla ludzi zamożnych i przedsiębiorczych, ale nie byłaby za­pewne akceptowana przez liczniejsze odłamy społeczeństwa, których potrzeby socjalne byłyby w tym scenariuszu zaspokajane w niewystarczającym stopniu. Niezależnie od dal­szego rozwoju mechanizmów rynkowych w polskiej gospodarce, trudno zakładać, aby sektor prywatny był w stanie przejąć w najbliższych latach od władz publicznych podsta­wowe zadania w zakresie polityki społecznej.

Prawdopodobne natomiast wydaje się narastanie w Polsce tendencji do tworzenia sy­stemów mieszanych świadczeń w takich dziedzinach, jak emerytury, ochrona zdrowia czy edukacja, z udziałem sektora państwowego i prywatnego {public-private mix). W szer­szym planie można mówić o kształtowaniu się modelu polityki społecznej, który będzie zapewne swoistą mieszanką różnych rozwiązań spotykanych w krajach Unii, zwłaszcza kontynentalnych i anglosaskich. Pozwala to w każdym razie prognozować raczej dalszą europeizację, a nie np. amerykanizację krajowej polityki społecznej.

W pesymistycznym scenariuszu nie należałoby jednak wykluczać zagrożenia w posta­ci swego rodzaju „latynoamerykanizacji” tej polityki, która polegałaby na narastającym podziale społeczeństwa na wąską, uprzywilejowaną grupę korzystającą z prywatnych ubezpieczeń i usług społecznych oraz spauperyzowaną większość, skazaną na ubogi i nie­wydolny publiczny system zaspokajania potrzeb. Podobnie ponury i mało zachęcający wydaje się inny scenariusz, zakładający powstanie trwałej kombinacji neoliberalno-etaty- stycznej, w której m.in. organizacje pozarządowe i samopomocowe odgrywały rolę peten­ta, a nie rzeczywistego partnera sektora publicznego w urynkowionej polityce społecznej.

Polska polityka społeczna, kształtowana po 1989 r. w przemożnym stopniu żywioło­wo, wtórnie i „reaktywnie” wobec społecznych następstw transformacji rynkowej w go­spodarce, będzie w najbliższym okresie czerpała coraz więcej inspiracji i wzorców z róż­nych modeli europejskiej polityki społecznej. Jest kwestią otwartą, w jakim zakresie i tempie osiągana będzie swoista kompatybilność polskich regulacji i mechanizmów z do­minującymi w krajach członkowskich Unii standardami welfare state.

Warto mieć świadomość specyfiki polskiej sytuacji gospodarczej i społecznej, którą określają takie czynniki, jak: bardzo ograniczone możliwości finansowe państwa, restruk­turyzacja wielu branż, reformy w sektorze usług publicznych, wysokie bezrobocie, sytua­cja demograficzna (wzrost liczby osób wkraczających na rynek pracy oraz nabywających uprawnienia emerytalne), rosnące rozwarstwienie społeczne, nowe strefy ubóstwa. Nale­ży pamiętać, że niższe koszty pracy mogą być dla Polski ważną kartą atutową w przycią­ganiu zagranicznych inwestycji, a zatem i tworzeniu nowych miejsc pracy, które nie po­wstałyby w warunkach np. takich samych płac i jednolitych standardów socjalnych na po­ziomie europejskim.

Z drugiej strony nie wolno zapominać, że największe sukcesy w realizacji unijnej tzw. strategii lizbońskiej odnoszą w ostatnich latach klasyczne welfare states - kraje skandy­nawskie, a zwłaszcza Finlandia i Szwecja. Wykazują one największą zdolność do definio­wania i konsekwentnego wdrażania spójnych i długofalowych strategii rozwojowych, które zakładają dużą aktywność „inteligentnego państwa” . Razem z Wielką Brytanią i Ir­landią, krajami działającymi w ramach logiki odmiennego już modelu anglosaskiego, od-

Page 37: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Włodzimierz Anioł 39

grywają one rolę liderów w europejskiej modernizacji gospodarczej i społecznej. Podsta­wą ich osiągnięć jest przede wszystkim kapitał społeczny i ludzki (zaufanie, współpraca i kwalifikacje), a dopiero w dalszej kolejności - inwestycje. Doświadczenie wschodnich landów niemieckich zdaje się potwierdzać tezę, że zmasowane inwestycje i proste trans­fery socjalne nie wystarczają do szybkiego rozwoju. Znamienne, że z niedawno ogłoszo­nego rankingu Światowego Forum Ekonomicznego wynika, że najbardziej konkurencyj­ną gospodarkę świata w 2003 r. - podobnie zresztą jak w roku poprzednim - miała Fin­landia, zaś trzecią i czwartą lokatę na tej liście zajmowały Szwecja i Dania.

Z pewnością potrzebne jest więc ostrożne, wyważone i nieschematyczne czerpanie z wzorców podsuwanych przez Unię Europejską i jej państwa członkowskie, oparte na rzetelnym bilansie wszystkich kosztów i korzyści dla społeczno-gospodarczego rozwoju kraju. Nieuzasadnione byłoby w tej dziedzinie zarówno ślepe naśladownictwo, jak i osten­tacyjne kwestionowanie kluczowych reguł unijnego ładu społecznego niejako „z rozpę­du”, co czasem wynika z ideologicznych uprzedzeń bądź po prostu z uproszczonych ge- neralizacji. Sądzę, że pole manewru w działaniach reformujących i kształtujących polską politykę społeczną pozostaje, wbrew pozorom, bardzo rozległe - otwarte na sprawdzone doświadczenia innych krajów, a także na oryginalne rozwiązania i nowe kierunki poszu­kiwań najlepszych sposobów zaspokajania różnorakich potrzeb społecznych.

Podobnie jak wciąż szerokie i daleko niewykorzystane wydają się możliwości kształ­towania bardziej efektywnego i powszechniej akceptowanego ustroju społecznego i go­spodarczego. Wbrew wyznawcom bezaltematywnej wizji rozwoju współczesnego kapita­lizmu, w Polsce i na świecie nie jesteśmy bynajmniej skazani na jeden model państwa, go­spodarki i życia zbiorowego, co trafnie też, moim zdaniem, akcentuje w swym tekście prof. Witold Nieciuński.

Page 38: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

40 Forum

Jan Baszkiewicz

Uniwersytet Warszawski

Triumf liberalizmu ?*Pani Ewa Milewicz tak oto pisze w związku z pomocą państwa dla Stoczni Szczeciń­

skiej i ostatnio ostrowskiego Wagonu: „Taka pomoc, jak i stypendia dające ludziom szan­sę na studia wyższe, to nie przejaw lewicowości ani wrażliwości społecznej, ani niczego równie haniebnego. To tylko pragmatyzm” („Gazeta Wyborcza” z 2 września 2003). Nie jestem pewny, czy słówko „haniebne” ma być przejawem gryzącej ironii, czy tylko prze- ostrzeniem poglądu na temat „wrażliwości społecznej”. Jeśli to rodzaj żartu, jest on po prostu głupi. Tak samo, jak głupie jest traktowanie z całą powagą mitów o „świętej i nie­tykalnej własności prywatnej” i o „niewidzialnej ręce rynku”. Historyk dobrze wie, co są­dzić o świętości i nietykalności własności prywatnej i jakim przejawem nieuctwa jest tu na przykład odwoływanie się do „wspaniałej tradycji zachodniej stworzonej przez prawo rzymskie”. A znakomity ekonomista (nota bene laureat ekonomicznego Nobla za rok 2001, Amerykanin) konstatuje ironicznie, że niewidzialna ręka rynku dlatego jest niewi­dzialna, bo nie istnieje. Ale cóż, jeśli odpływamy ostrożnie od owych mitów pod flagą „pragmatyzmu” - jest to podróż w dobrym kierunku.

Nie jest moim zamysłem podejmowanie jakiejś frontalnej polemiki z tezami artykułu prof. Nieciuńskiego. Jest to tekst poważny, zrównoważony w analizie i wnioskach, spo­łecznie pożyteczny. Odpowiada mi zaprezentowany w nim sposób myślenia. Ograniczę się zatem do kilku uwag i znaków zapytania. Może okażą się użyteczne, skoro - jak mi wiadomo - tekst ów stanowi zapowiedź stanowiska zawartego w przygotowywanej, ob­szernej książce wytrawnego znawcy polityki społecznej (i polityki tout court).

Wydaje mi się trafny sąd, że gdy powstał „pierwszy niekomunistyczny rząd”, we wrześniu 1989 roku, istniała wiązka alternatywnych możliwości przeprowadzenia spo­łecznej transformacji. Jest tak z reguły przy każdej zmianie społecznej, zarówno - by użyć terminologii Parsonsa - przy zmianie układu społecznej równowagi, jak i wtedy, gdy na­stępuje zmiana społecznych struktur. Dopiero wybór jednego rozwiązania znosi lub ogra­nicza możliwości przyjęcia alternatywnych rozwiązań. Tak się właśnie stało w Polsce u progu zmian ustrojowych: przyjęcie „strategii Balcerowicza” rekomendowanej przez in­stytucje i ekspertów zza granicy bardzo ograniczyło możliwości realizowania formuły za­pożyczonej od niemieckich ordoliberałów - „społecznej gospodarki rynkowej” . Prokla­mowano ją uroczyście w 1989 roku i bardzo szybko zwiędła.

Tu dwie uwagi do tekstu prof. Nieciuńskiego. Nie wydaje mi się zasadna sugestia, że już od początku przyjęto „konieczność tworzenia skrajnie liberalnej formy kapitalizmu”. Pewien wpływ idei socjalliberalnych (bez monopolu neoliberalizmu) można w początko­

* Tytuł od redakcji.

Page 39: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Jan Baszkiewicz 41

wym okresie transformacji odnaleźć, i nie tylko w dobrych intencjach ministra Kuronia. To ciekawy problem badawczy: jak „terapia szokowa” bezlitośnie ograniczała szansę „społecznej gospodarki rynkowej”, nie niwecząc ich jednak od samego początku.

I drugi problem: czytelnik byłby zainteresowany poglądem Witolda Nieciuńskiego na temat najlepszego z możliwych rozwiązania alternatywnego. Czy istotnie „wspólne usta­lenia Okrągłego Stołu” zawierały rozwinięty program takiego rozwiązania? Można mieć co do tego wątpliwości. Czy strategię polską powinna była kształtować ciekawa skądinąd, ale formułowana w innym kraju i w innej zupełnie sytuacji ordoliberalna teoria „społecz­nej gospodarki rynkowej”? Czy krytycy strategii Balcerowicza - tacy jak Grzegorz Ko- łodko - potrafili zaproponować ex post przekonywający program alternatywny? Oto py­tania, na które wciąż warto szukać odpowiedzi, nawet narażając się na szyderstwa, jakie rodzi uprawianie tak zwanej historii alternatywnej.

Zresztą zarzuty owe miałyby nikłą wartość, tęgie głowy współczesnej historiografii cenią sobie takie symulacje.

Mam wątpliwości co do zasadności tezy autora, iż forma państwa kapitalistycznego znana jako Welfare State „przechodzi współcześnie do przeszłości, w ypierają neolibera- lizm” . Zupełne odejście od formuły państwa opiekuńczego spowodowałoby w krajach wysokorozwiniętych społeczne trzęsienie ziemi, z czego prawica dobrze zdaje sobie spra­wę. Zachodzą natomiast - i będą trwać nadal - poszukiwania nowego wydozowania pro­porcji między programami społecznymi państwa a dynamiką nowoczesnego kapitalizmu i jej konsekwencjami. A to niełatwe zadanie.

Z większą jeszcze niż prof. Nieciuński troską spoglądam na perspektywy społeczeń­stwa obywatelskiego i demokracji w euroamerykańskim (a więc i naszym) kręgu kulturo­wym. Oczywiście, bardzo wiele tu zależy od postępów edukacji i bogacenia społecznego kapitału kulturowego, a także od upowszechniania partycypacji politycznej obywateli, co od początku nowożytnej demokracji trafnie uznawano za jej fundamenty. Zachowuję jed­nak duży sceptycyzm wobec pięknej wizji Jurgena Habermasa o odrodzeniu masowej ko­munikacji społecznej: jest ona atrakcyjna, lecz i utopijna.

Nie wystarczy powtarzać stare, XIX-wieczne zawołanie: „Ciemnota nas zgubiła, oświata ocali” . I nie należy wierzyć, że polityczna apatia wynika współcześnie jedynie z frustracji spowodowanych masową biedą i żałosnym stanem klasy politycznej (jej bra­kiem sprawności z jednej, a cnoty z drugiej strony). W społeczeństwach zamożnych i du­żo sprawniej niż Polska rządzonych bierność obywatelska także podmywa fundamenty demokracji. Zapewne ma rację niemiecki socjolog Ulrich Beck, gdy konstatuje, że w mia­rę zmniejszania się zagrożenia nędzą i deprywacją rośnie poczucie zagrożenia ryzykiem i chęć ustrzeżenia się przed nim. Znamienne, jak bardzo pojęcie tragedii sprywatyzowało się w społeczeństwach Zachodu. Zagrożenia spędzające ludziom sen z powiek nie mają wielkiego politycznego wymiaru, czyhają na nich na autostradzie i w groźnej diagnozie lekarskiej, na rynku pracy i przy spotkaniu z uzbrojonym bandytą, podczas powodzi i la­winy, które zabijają beztroskich urlopowiczów, a nawet na talerzu z wołowym befszty­kiem. Owszem, w Ameryce stan taki w ostatnich dwu latach uległ istotnej i zrozumiałej zmianie.

Page 40: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

42 Forum

W miarę słabnięcia namiętności ideologicznych i kłótni partyjnych (tęsknimy w Pol­sce za taką ewolucją) politycy demokracji zachodnich postrzegani są coraz częściej jako risk managers, fachowcy skutecznie chroniący obywateli przed falą indywidualnych za­grożeń. Być może taka ich rola będzie coraz wyraźniejsza w miarę słabnięcia tradycyj­nych osłon jednostki przed deprymującymi zagrożeniami (są nimi rodzina i małżeństwo „póki śmierć nas nie rozłączy”, instytucjonalna religia i gorliwe religijne praktyki, silny i trwały związek z zakładem pracy itd.). Triumf liberalnej wizji społeczeństwa jako „wor­ka kartofli” (to Marks), jako zatomizowanego zbioru jednostek chowających się w swym egoizmie - nie powinien budzić entuzjazmu nawet samych liberałów (i coraz częściej nie budzi). W każdym zaś razie nie sprzyja on tak pożądanej partycypacji politycznej, kość- cowi demokracji.

I jeszcze jedno: należałoby głębiej rozważyć złe i dobre doświadczenia polskiej decen­tralizacji administracyjnej i samorządności, a w szczególności sens - czy raczej bezsens - naszej reformy administracji z 1999 r. Pogłębianie decentralizacji jest ryzykowne, ale je ­szcze bardziej ryzykowne byłoby jej redukowanie. Nie jest bowiem decentralizacja wro­giem regulacyjnej funkcji państwa, może się natomiast stać bezcennym sojusznikiem „re- polityzacji” naszego społeczeństwa.

Page 41: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludmiła Dziewiącka-Bokun 43

Ludmiła Dziewięcka-Bokun

Uniwersytet Wrocławski

Jakie zmiany zaszły w Polsce w latach transformacji?Wolny rynek, produkując liczne nierówności społeczne prowadzi do powstawania na­

pięć społecznych, których kumulacja zagraża pokojowi społecznemu, stając się poważną przeszkodą w procesie przebudowy systemowej. Im silniejszy rynek, tym skuteczniej od­trąca niesprawnych ekonomicznie. Politycznie sytuacja taka jest trudna do utrzymania w systemach demokratycznych. Sfera działania praw obywatelskich stanowi część mecha­nizmu równoważącego wobec rynku i nakierowana jest na zachowanie wartości, które nie występują na rynku albo są nań obecne w ograniczonym wymiarze, jak np. bezpieczeń­stwo społeczne, pokój społeczny, zdrowie, sprawiedliwość, godność itp. Na dodatek spo­łeczeństwa postsocjalistyczne, jak wykazują wyniki badań socjologicznych, charakteryzu­je wyjątkowo duża skłonność do obwiniania państwa za głębokość kryzysu gospodarcze­go i od państwa domagają się ochrony przed jego skutkami. Jest to niewątpliwie rezultat doświadczenia wyniesionego z poprzedniego systemu, ale ma ono także swój aktualny kontekst polityczny.

W rzeczywistości Polski lat 90. interesy społeczne spychane są na plan dalszy. Niski poziom kompetencji reformatorów i wykonawców reform oraz polityczny klimat polskiej transformacji sprawiają, że de facto nie słychać publicznie znaczących obrońców ani in­teresów społecznych, ani interesów polityki społecznej. O ile jednak interesy społeczne znajdują sposób na ich artykułowanie i kanalizowanie w demokratyzowanym systemie, to poza systemem społecznym podjęte zostają decyzje o zmianie statusu takich dóbr publicz­nych, jak praca, zdrowie, edukacja, kultura, bezpieczeństwo socjalne, a nawet pokój spo­łeczny. Wraz z decyzją o budowaniu gospodarki rynkowej dobrom tym nadano odgórnie status dóbr prywatnych, a uruchomione równocześnie procesy ich komercjalizacji spra­wiają, ze dostęp do nich regulowany jest w coraz szerszym zakresie przez rynek. Inaczej mówiąc decyzje determinujące żywotnie stan i kondycję społeczeństwa jako całości zna­lazły się poza systemem społecznym. Zmiany naruszające status quo wywołują opór spo­łeczny, który przeszkadza procesom przebudowy. Trzeba więc niwelować negatywne skutki zmian przez wprowadzanie społecznych stabilizatorów. Te z kolei spowolniają tempo przemian. Przeciętny obywatel gubi się w rozróżnianiu tego, co jest elementem strategii, a co należy do taktyki. Tym bardziej że jest koncepcja rozwoju społecznego. Drzwi do manipulacji politycznej i demagogii są szeroko otwarte.

Źródłem bogactwa narodów jest praca. Praca jest też podstawową wartością, która zdeterminowała nowoczesne społeczeństwa w stopniu najwyższym. Polsce i Polakom - rządzonym i rządzącym - potrzebna jest praca. Praca jako wartość społeczna określa bo­wiem sens aktywności człowieka, wyznacza jego status społeczny, ekonomiczny, towa­rzyski. Bezrobocie strukturalne, którego w końcu roku 2003 doświadczało przeszło 18% ogółu dorosłych zdolnych i chętnych do pracy Polaków stanowi zagrożenie celów prze­

Page 42: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

44 Forum

budowy ustrojowej. Przejście z systemu pełnego zatrudnienia do wolnego rynku pracy bez adekwatnej do zakresu przekształceń osłony, bez zasobów umożliwiających przetrwanie, bez perspektywy znaczącego zwiększenia zatrudnienia jest kwestią społeczną o najwięk­szej sile generowania innych kwestii społecznych. Tymczasem wciąż mówi się o „tworze­niu warunków dla tworzenia miejsc pracy”, o „toczonych od dłuższego czasu negocja­cjach”, o programach edukacyjnych, o zmniejszeniu podatków, liberalizacji kodeksu pra­cy, które mają wyzwolić prozatrudnieniową energię w kraju. Retoryka globalizacji stanowi łatwy pretekst dla ucieczki od podjęcia debaty publicznej na temat rzeczywistych przyczyn braku prozatrudnieniowej polityki rządu. Konieczność budowania gospodarki nowoczesnej, zdolnej do podjęcia wyzwania rynków międzynarodowych czy rynku glo­balnego wymaga wdrażania do gospodarki naukowej organizacji pracy, nowoczesnych technologii, restrukturyzacji istniejącego zatrudnienia powodujących bezzatrudnieniowy wzrost wydajności. Ze wszech miar zasadne jest więc pytanie o sposoby pobudzania pro­mowania zatrudnienia. Dyskryminacja pracy i rodzimej przedsiębiorczości trwa. A prze­cież chodzi po prostu o politykę promowania zatrudnienia, która byłaby oparta na zasa­dzie prymatu aktywnej polityki tworzenia nowych miejsc pracy nad funkcją osłonową, czyli prymatu pracy nad bezrobociem, pierwszeństwa dochodu z pracy nad zasiłkiem, szkolenia nad bezrobociem i utrzymania aktywności społecznej zasiłkobiorców (prace społeczne na rzecz gminy). Problemem zasadniczej wagi jest więc dostateczna liczba miejsc pracy. Tu polityka stymulowania inwestycji, rozwoju małych przedsiębiorstw i za­trudnienia na własny rachunek, polityka współpracy gospodarczej z zagranicą, racjonal­nej ochrony istniejących miejsc pracy, rozwoju budownictwa mieszkaniowego mogą być elementami programu realizacji prawa do pracy.

Najbardziej brzemienna w społeczne skutki jest utrata statusu dóbr publicznych przez takie dobra, jak edukacja, zdrowie, kultura i ich żywiołowa komercjalizacja i prywatyza­cja. Z kolei nowe problemy socjalne w Polsce powstają na tle postępującego zróżnicowa­nia dochodów, tj. wzrostu liczebności dochodów skrajnych - bardzo niskich i bardzo wy­sokich. Zwiększenie zróżnicowań dochodowych jest zamierzone i należy do pakietu zmian systemowych. Duże zróżnicowania dochodów wymagają zarówno koncepcji wy­równywania nadmiernych różnic, jak i tworzenia rozwiązań i instytucji socjalnych hamu­jących wzrost ubóstwa i marginalizacji grup społecznych, a także wspomagających tych, którzy żyją w niedostatku. Ich brak prowadzi do kumulacji konfliktów pomiędzy grupa­mi społecznymi i pomiędzy różnorodnymi grupami społecznymi a państwem, utożsamia­nym z rządem. Protestujący nie są w stanie podjąć bezpośredniej konkurencji z grupami interesów lub ośrodkami decydującymi o podziale dóbr, gdyż brakuje im odpowiednich atutów, takich jak władza, organizacja, dostęp do środków informacji itp., niezbędnych do zapewnienia minimum powodzenia w tej walce. Przykładem są strajki nauczycieli, pielę­gniarek i rolników. Na dodatek o słabych nie ma się kto upomnieć. Związki zawodowe bronią pracy tych, którzy ją mają, a nie tych którzy jej nie mają.

Upowszechnianie twierdzenia o rzekomej sprzeczności pomiędzy zasadami należący­mi jakoby do dwóch różnych światów, tj. konkurencyjności i solidarności jest zabiegiem fałszującym rzeczywistość nowoczesnych systemów demokratycznych, zabiegiem jedno­

Page 43: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludmiła Dziewięcka-Bokun 45

znacznie faworyzującym pozycje zwolenników doktryny liberalnej. Pomiędzy dwoma światami, do których należą konkurencyjność i solidarność, zachodzi komunikacja, która zakłada możliwość znalezienia określonego sposobu współistnienia obu kategorii. Syste­my gospodarki mieszanej i społecznej gospodarki rynkowej są dowodem wypracowania takich reguł współistnienia. Właśnie obrona systemu opartego na konkurencji przed gene­rowanymi przez ten system negatywnymi skutkami społecznymi wymaga obecności sy­stemu neutralizującego te skutki. Rywalizacja o klientów, o rynki, o dostęp do informacji, do władzy itp. wiąże się z ryzykiem przegranej. Przezorność, zabezpieczenie przed skut­kami ryzyka wypadnięcia z „gry” wymaga solidarnego przygotowania się „graczy” . Ry­nek bowiem zmienia wiele, nie zmienia jednak dążenia ludzi do lepszego życia.

Konkurencyjność jest techniką uzyskiwania wyższej efektywności ekonomicznej. So­lidarność jest zasadą powiększania efektywności społecznej. Oba rodzaje efektywności są wzajemnie zależne. Realizacja zasady konkurencyjności wymaga tworzenia warunków swobodnego działania, ochrony prawa własności. Zasada ta ma jednak charakter instru­mentalny; jej urzeczywistnianie ma się przyczyniać do wyższej efektywności gospodar­czej. A jeżeli tak, to zasada solidarności, odnosząca się do solidarnej współpracy dla do­bra wspólnego, obejmuje tworzenie warunków wyższej efektywności i eliminowanie pro­cesów, które temu przeszkadzają. Niezadowolenie społeczne w postaci strajków stanowi realne zagrożenie dla swobody gospodarowania, podraża koszty produkcji o cenę czasu i szkód wyrządzonych rewoltą społeczną, a to oznacza pogarszanie warunków konkuren­cyjności.

Brak strategii rozwoju społecznego jest najpoważniejszym mankamentem pakietu re­form podjętych w latach 90. w Polsce. W środowisku polityków społecznych panuje zgod­na opinia, że główną słabością strategii rozwoju kraju wszystkich ugrupowań politycznych jest brak lub jedynie marginalne traktowanie koncepcji rozwoju społecznego. Kategoria „społeczna gospodarka rynkowa” w Polsce lat 90. pełni funkcję substytutu nieistniejącego całościowego projektu nowego ustroju, który z transformacji miał się dopiero wyłonić. Niedocenianie w ostatnim dziesięcioleciu możliwości polityki społecznej w realizacji za­dań transformacji ustrojowej przywodzi na myśl czas transformacji socjalistycznej w Pol­sce, kiedy m.in. wiara w samoczynne rozwiązywanie się problemów społecznych w gospo­darce planowej doprowadziła do zablokowania rozwoju społecznego i do upadku systemu. Zniewolenie mentalne odziedziczone po poprzednim systemie wyraża traktowanie polity­ki społecznej jako kosztownego i pozbawionego realnego desygnatu obszaru aktywności państwa, ergo obszaru zbędnego w warunkach gospodarki rynkowej. Brak systemowego podejścia i do współczesnych kwestii społecznych, i do całokształtu problematyki społecz­nej doby transformacji sprawia, że deklarowane i wpisane w Konstytucję RP zasady spra­wiedliwości, równości szans, solidarności, dobra wspólnego nie są w działaniach władzy realizowane, czemu sprzyja biurokratyzacja administracji państwowej i fasadowe trakto­wanie doradztwa naukowego.

Zagrożenie utraty społecznej tożsamości reform socjalnych jest większe, gdy reformy te stanowią jedną z części politycznego, realizowanego od góry projektu całościowej prze­budowy ustroju państwa. Nadrabianie zaległości historycznych - budowanie kapitalizmu

Page 44: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

46 Forum

i przywracanie „sprawiedliwości dziejowej” w postaci reprywatyzacji, dokonuje się za ce­nę utraty bezpieczeństwa i spokoju społecznego, za cenę spadku zdrowotnej, moralnej, kulturowej i intelektualnej kondycji Polaków. Mamy groźny kryzys w oświacie, ochronie zdrowia, kulturze, mieszkalnictwie i innych dziedzinach decydujących o jakości kapitału ludzkiego. Jakość kapitału ludzkiego - ta miara wszech miar - przegrywa w konkurencji ze wskaźnikami wzrostu ekonomicznego. Dzieje się to w czasie, kiedy laureatem Nagrody Nobla w roku 1998 w dziedzinie ekonomii został Amartya K. Sen od lat dowodzący eko­nomicznej konieczności przyporządkowania rozwoju ekonomicznego potrzebom rozwoju społecznego.

W szczególnie wrażliwym na eksperyment obszarze społecznym jasne określenie ce­lu przemian powinno stanowić punkt wyjścia dla sformułowania idei przewodnich syste­mu polityki społecznej kolejnego stulecia. Równie ważne jak określenie celu przemian wydaje się wskazanie, czego za cenę samoubezwłasnowolnienia reforma naruszyć nie może. Zdrowie, edukację, pracę, bezpieczeństwo socjalne, kulturę oddajemy we władanie rynkowi. Niepokój budzi brak wskazania podstawowych skutków społecznych przepro­wadzanych zmian, a to oznacza brak spójnej ze społecznie akceptowanym systemem war­tości koncepcji dzielenia się odpowiedzialnością za stan i kondycję społeczeństwa pol­skiego na przełomie tysiącleci.

Świadomość ścisłej więzi wolności i bezpieczeństwa socjalnego rozwija się wolno i nierównomiernie wśród Polaków podlegających różnorodnym turbulencjom czasu trans­formacji. Jedną z przyczyn, dla których nie stała się ona czynnikiem determinującym wy­raźnie oblicze polityki społecznej czasu obecnej przebudowy, jest utrzymujący się stere­otyp mniejszej wagi tego, co socjalne czy społeczne, w porównaniu z tym, co „wolnościo­we”, czyli polityczne.

Specyfika polska to brak procedur oraz różnego szczebla instytucji negocjacji społecz­nych w określeniu zasadniczych wyborów społecznych, co powoduje, że wybory te doko­nywane są pod naciskiem silnych bądź „głośnych” ugrupowań lobbystycznych i politycz­nych, obecnych ze swymi wpływami w parlamencie, często wbrew interesom ogólnospo­łecznym. Istniejący partnerzy socjalni, np. związki zawodowe, nie zawsze pojmują klarownie swą rolę, a ich podział nie sprzyja wypracowaniu jednoznacznego stanowiska. Ponadto ciągle jeszcze organizowanie się cywilnego społeczeństwa nie ma właściwej dyna­miki. Organizacje konsumenckie, kobiece czy różnego rodzaju stowarzyszenia nie mają do­statecznego poparcia społecznego, by wnosić wkład w procesy negocjacyjne. Z kolei rząd zadeklarowawszy demokrację nie może i nie jest w stanie narzucać swoich wyborów, tak­że wówczas, gdy są one zgodne z interesem ogólnospołecznym. Słabość lub nieadekwat- ność systemu reprezentacji interesów społecznych oraz niedorozwój mechanizmów nego­cjacyjnych sprzyja przenoszeniu, wykształconego w poprzednim systemie, sposobu po­strzegania roli państwa w konflikcie i traktowaniu go „po staremu” - jako strony konfliktu, co utrudnia jego przejście na pozycję bezstronnego arbitra czy najwyższego autorytetu w sporze o sposoby rozwiązywania starych i nowych kwestii społecznych.

Społeczeństwa Polski i Europy Środkowo-Wschodniej potrzebują państwa, którego pełny zakres odpowiedzialności, w tym zwłaszcza za słabsze obszary społecznego byto­

Page 45: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludmiła Dziewięcka-Bokun 47

wania, zostałby dokładnie określony prawem. Podobnie należałoby ustalić zasady dziele­nia się państwa odpowiedzialnością z innymi siłami społecznymi. Doświadczenia Polski z minionego 10-lecia dowodzą, że proces tworzenia stanu bezpieczeństwa socjalnego po­trzebuje nowych więzi między państwem i społeczeństwem obywatelskim, połączenia państwowego i prywatnego działania dla rozwiązywania kwestii społecznych czy proble­mów podziału i dostępności do dóbr społecznych. Wynika to nie tylko z presji potrzeb społecznych czy presji dokumentowania społecznej sprawiedliwości lub postępu społecz­nego, ale też z potrzeby lepszego dostosowywania politycznych i administracyjnych struktur do całkowicie nowych żądań instytucjonalnych struktur i urzędów demokratycz­nych oraz procesów rozwoju gospodarczego. Ewidentna potrzeba przeformułowania za­sady bezpośredniego zaangażowania państwa w rozwiązywanie kwestii socjalnych, po­winna się dokonać nie jako skutek realizacji ideologicznie zdeterminowanego projektu politycznego, ale jako rezultat politycznego kompromisu wiedzy i doświadczenia.

Państwo w roli regulatora stosunków społecznych i najwyższego arbitra w rozwiązy­waniu konfliktów społecznych w partnerskiej współpracy z pracującymi i z biznesem ma więcej możliwości zwiększenia efektywności w rozwiązywaniu kwestii społecznych. Partnerami państwa w prowadzeniu nowoczesnej polityki społecznej, mogą być: sektor prywatny i społeczności lokalne, działające poprzez władze samorządowe, organizacje społeczne i charytatywne, przez fundacje i organizacje typu non-profit. Cały ten nowy układ dopiero się tworzy i dlatego wymaga monitorowania z punktu widzenia celów, które powinien urzeczywistniać.

Czas głębokiej przebudowy ustroju ekonomiczno-politycznego w sposób obiektywny zmienia uwarunkowania polityki społecznej, a to znaczy, że wymusza procesy dostoso­wawcze zarówno jej metod, środków, jak i podmiotów. Procesom tym towarzyszy podwójna presja społeczna na utrzymanie dotychczasowej roli państwa w systemie gospo­darczym: zarówno tracący, jak i zyskujący na systemowej transformacji domagają się bez­pośredniej interwencji państwa w realne procesy restrukturyzowanej gospodarki. Bezpo­średni beneficjenci chcą używać władzy, aparatu i zasobów państwa do otrzymania, obro­ny lub pomnażania swego kapitału. Przegrywający widzą w państwie protektora i gwaranta ich ekonomicznego i socjalnego bezpieczeństwa.

Ta podwójna presja, sprzeczna ze wstępnymi założeniami liberalnymi, w połączeniu z kryzysem budżetowym we wszystkich państwach postsocjalistycznych, poważnie ogra­nicza zdolności regulacyjne państwa. Sytuacja dla prowadzenia polityki społecznej przez państwo jest trudna także z uwagi na konieczność równoczesnego prowadzenia i przemian systemowych i działań stabilizujących istniejący układ, która jawi się jako ważna sprzecz­ność procesu transformacji. Zmiany naruszające status quo wywołują opór społeczny, który przeszkadza procesom przebudowy. Trzeba więc niwelować negatywne skutki zmian przez wprowadzanie społecznych stabilizatorów. Te z kolei spowolniają tempo przemian.

Page 46: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

48 Forum

Zbigniew Ejsmont

Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Białymstoku

Bliżej centrum czy peryferii?Witold Nieciuński w swoim artykule zwraca (słusznie) uwagę, że Unia Europejska

dwudziestu pięciu państw po rozszerzeniu na wschód będzie tworzyć inną jakość. Waż­nym problemem, na który nie zwrócił on należytej uwagi, jest miejsce, jakie Polska zaj­muje w jednoczącej się Europie. Akcesja Polski rzeczywiście stwarza szansę przyspiesze­nie rozwoju, ale sama przez się nie rozstrzygnie jeszcze, czy kraj znajdzie się bliżej cen­trum Unii czy bliżej jej peryferii.

Upadek światowego systemu socjalistycznego miał niewątpliwie decydujący, choć nie- jedyny, wpływ na kształtowanie się nowego ładu międzynarodowego w dwóch jego pod­stawowych wymiarach: politycznym i gospodarczym. Proces wykształcania się tego ładu nie był, i nadal nie jest, szczególnie przejrzysty - układa się w splot różnorodnych zjawisk i tendencji, często wzajemnie się warunkujących. Elementy dekompozycji poprzedniego porządku często stawały się fundamentem dla kreacji nowych struktur. Europa w okresie kilkunastu lat doświadczyła - o ile ograniczymy się do najbardziej spektakularnych przy­kładów - rozpadu Związku Radzieckiego i państw satelitarnych z tym mocarstwem zwią­zanych, z drugiej strony, w tym samym czasie, zjednoczyły się państwa niemieckie, po­wstało nowe ugrupowanie integracyjne (CEFTA) czy też nowej jakości nabrał proces in­tegracyjny rozbudowy w łonie EWG/UE.

Świat borykał się w tym okresie z „tradycyjnymi” problemami globalnymi (zadłuże­nie zagraniczne, nierównomierność rozwojowa, zagrożenie środowiska naturalnego, asy­metrie demograficzne i głód), których elementem gwałtownie i brutalnie stał się terroryzm międzynarodowy, a to wszystko na tle trwającej od kilku dekad rywalizacji w trójkącie USA - EWG/UE - Japonia. W ostatniej dekadzie XX wieku daje się zauważyć w każdym aspekcie procesy globalizacji w wymiarze geopolitycznym, ekonomicznym i kulturowym, przy czym niesłychanie trudno ocenić, co jest bezpośrednim wpływem globalizacji na po­szczególne zagadnienia, co zaś dzieje się niezależnie od niej. Zjawisko globalizacji zdaje się wchłaniać wszystkie te procesy, nadawać im niekiedy nowy sens oraz zmieniać do­tychczasowe składniki porządku międzynarodowego. Być może najbardziej widocznym rezultatem procesów globalizacji są zmiany w strukturze porządku międzynarodowego. Przede wszystkim USA są twórcą procesów globalizacji, a ich potęga jest w głównej mie­rze produktem globalizacji. W aktualnej sytuacji na scenach międzynarodowej i europej­skiej przywództwo Stanów Zjednoczonych jest dla wielu krajów atrakcyjne. Trzeba jed­nak mieć świadomość, że w świecie, w którym istnieje tylko jedno supermocarstwo, ścią­ga ono na siebie gniew, sprzeciw i oburzenie bez względu na to, co czyni.

Zmiana systemu gospodarczego i demokratyzacja życia w Polsce po 1989 roku we wszystkich jego wymiarach oznaczała coraz większą integrację z gospodarką światową, co wynikało, między innymi, z uzyskania przez Polskę członkostwa w OECD. Jedną

Page 47: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zbigniew Ejsmont 49

z konsekwencji tego aktu było przyjęcie przez stronę polską zobowiązania do liberaliza­cji przepływu kapitału i stworzenie równych praw i obowiązków dla wszystkich inwesto­rów, bez względu na kraj pochodzenia ich kapitału założycielskiego. Niedostateczna dy­namika procesu inwestycyjnego (5,9% w 1999 r., 1,4% w 2000 r., -9,5% w 2001 r.) naka­zuje poszukiwanie szans jego wzmocnienia w zagranicznych inwestycjach bezpośrednich. Kwestią kontrowersyjną, prawdopodobnie o charakterze uniwersalnym, jest natomiast problem relacji między kapitałem krajowym i zagranicznym. W interesie Polski jest, aby kapitał zagraniczny funkcjonujący w kraju nie tylko pobudzał procesy wzrostowe, ale i przyczyniał się do ewolucji całej struktury w kierunku dojrzałej gospodarki rynkowej. Inaczej mówiąc, istotne jest ograniczenie spekulacyjnego charakteru inwestycji zagranicz­nych, co z kolei w dużym stopniu jest zdeterminowane przez warunki prawne działania inwestorów zagranicznych w Polsce.

Klasyczne koncepcje uprawniają do wniosku, iż swoboda przepływu kapitału oraz pra­cy powinna być czynnikiem dobrze służącym niwelacji asymetrii rozwojowych. Badania tego problemu w Polsce wskazują jednak, że transformacja systemowa i demokratyzacja życia społecznego doprowadziła do pogłębienia się międzyregionalnych dysproporcji roz­wojowych, a pozycja regionów wysoko rozwiniętych, jak na warunki Polski, uległa dalsze­mu umocnieniu. Układ przestrzenny zagranicznych inwestycji bezpośrednich w Polsce jest bardzo charakterystyczny: ponad połowa z nich przypada na 4 województwa: mazowiec­kie, śląskie, wielkopolskie i pomorskie, co wynika z ich niewątpliwej atrakcyjności. Z uwa­gi jednak na potrzebę troski o zachowanie spójności ekonomicznej i społecznej w polskiej rzeczywistości konieczna jest świadoma i konsekwentnie stosowana polityka regionalna, będąca składową szerzej rozumianego interwencjonizmu państwowego.

Na tle wielu krajów Europy Środkowej i Wschodniej makroproporcje gospodarcze charakteryzujące Polskę na początku XXI wieku wydają się względnie korzystne. Z dru­giej jednakże strony ogromny wysiłek ponoszony przez wielomilionowe grupy obywate­li przyniósł im gorzki owoc w postaci rekordowego deficytu miejsc na rynku pracy, bra­ku perspektywy na wyraźną - nie wspominając już o radykalnej - poprawę warunków ży­cia, czy też konieczność poszukiwania pracy poza granicami kraju. Niewątpliwie należy się zgodzić z tezą, iż wobec tych zjawisk i opóźnienia wejście na ścieżkę wzrostu charak­terystyczną dla liderów współczesnego świata wymagać będzie zmodernizowania i zre­strukturyzowania gospodarki, co z kolei jest zdeterminowane przez wysoki poziom aku­mulacji i oszczędności, a te ostatnie wymagają kolejnych wielkich wyrzeczeń.

W ogólnonarodowym referendum na temat przystąpienia Polski do Unii Europejskiej społeczeństwo w sposób jednoznaczny wyraziło swoje poparcie dla tej idei, co z jednej strony można odczytać jako wyraz pragmatyzmu (czy istniała [istnieje] alternatywa dla in­tegracji zachodnioeuropejskiej?), z drugiej zaś, jako wyraz ogromnych nadziei na korzy­ści z tego aktu.

Wejście do Unii Europejskiej będzie oznaczać, z definicji, utratę suwerenności w sto­sowaniu wielu narzędzi polityki gospodarczej. Wydaje się, że szczególną troską - i przy wykorzystaniu dostępnych narzędzi i środków - otoczyć należy rozwój przemysłu, sektor wymiany handlowej z zagranicą oraz wieś i rolnictwo.

Page 48: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

50 Forum

Modernizacja i restrukturyzacja rolnictwa ciągle jest niezadowalająca, a do najczęściej wymienianych słabości zalicza się niekorzystną strukturę obszarową gospodarstw rol­nych, stosowanie przestarzałych technik i technologii, ubóstwo infrastrukturalne, nieko­rzystne zmiany demograficzne, ogólnie niski poziom wykształcenia i posiadanych umie­jętności, wysoki poziom bezrobocia (często strukturalnego) i niedoinwestowanie. Można wyrazić opinię, iż zagrożenia i ułomności polskiego rolnictwa w ciągu najbliższych lat mogą ulec dalszemu wzmocnieniu.

Szans rozwoju rolnictwa należy upatrywać w bardziej aktywnej polityce interwencyj­nej państwa, tym bardziej że „w Polsce wsparcie dla produkcji rolniczej jest znacznie niż­sze niż w większości krajów, a zwłaszcza w Unii Europejskiej. Według OECD (Producer Subsidy Estimate) w 2001 roku poziom tego wsparcia wyniósł 10% wartości globalnej pro­dukcji rolniczej, podczas gdy w krajach UE wyniósł 35%, w USA 21%, a średnio w kra­jach OECD 31%. Także efektywne wspomaganie procesów edukacyjnych - we wszelkich postaciach - ludności zamieszkującej obszary wiejskie, obok koniunktury gospodarczej, jest najpewniejszą szansą na przełamanie zacofania cywilizacyjnego rolnictwa w Polsce.

Wydaje się przy tym, iż szczególnej aktywności państwa należy oczekiwać we wspie­raniu rozwoju przemysłu i jego restrukturyzacji, gdyż ten dział gospodarki - w polskich realiach - ciągle może być „lokomotywą” wzrostu i rozwoju. W przeszłości ta dziedzina gospodarki dysponowała produktami dającymi szansę podejmowania konkurencji na ryn­ku międzynarodowym (trawlery przetwórnie na początku lat 60., jeszcze wcześniej Pio­nier jako przebój przemysłu elektrotechnicznego) lub przynajmniej szansę na rozwój ca­łej rodziny produktu (rowery, motocykle, samochody, telewizory). Wielce negatywną ce­chą zmian w polskim przemyśle jest jednak to, że nawet największe jego osiągnięcia „umierają bezpotomnie”.

W okresie transformacji niektóre elementy zmian w polskim przemyśle można ocenić pozytywnie. Przede wszystkim wiążą się one z wyraźnym spadkiem udziału zatrudnio­nych w dziedzinach tradycyjnych, co - mimo bardzo bolesnego wymiaru społecznego - można uznać za pozytywny efekt restrukturyzacji zatrudnienia w polskim przemyśle, zgodny ze współczesnym „modelem zerowego zatrudnienia”, co oznacza oparcie wzrostu głównie lub nawet wyłącznie na wzroście wydajności pracy. Pozytywnie można również oceniać zmiany struktury przedsiębiorczości w przemyśle. W latach 1991-2001 udział przedsiębiorstw małych (o zatrudnieniu do 200 osób) wzrósł o blisko 20 pkt. proc. (do po­ziomu 72,3% ogólnej ich liczby), natomiast pozycja typowych molochów wielkoprzemy­słowych obniżyła się po poziomu 3,2 % (spadek o 7,3 pkt. proc.).

Ingerencja państwa w tej dziedzinie wymagać będzie bardzo precyzyjnego określenia obszarów interwencji - po pierwsze strategicznych, dających realną szansę na zmiany zbieżne z trajektoriami rozwoju otoczenia międzynarodowego, po wtóre „peryferyjnych”, na których obecność państwa jest niezbędna ze względów społecznych i politycznych (schyłkowe branże przemysłu), po trzecie, musi dotyczyć wspomagania w budowaniu nie­zbędnej infrastruktury technicznej, jako warunku sine qua non jej skuteczności.

Wchodzenie Polski do Unii Europejskiej dokonuje się w warunkach piętrzących się problemów politycznych i gospodarczych, wynikających zarówno z cech i dynamiki pro­

Page 49: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zbigniew Ejsmont 51

cesu globalizacji, jak i coraz wyraźniejszej sprzeczności interesów w łonie tak zwanego „twardego jądra Europy”, a wreszcie z faktu, iż oczekiwania integracyjne nowych krajów kandydujących, w tym Polski, wcale nie muszą się pokrywać ze strategią integracyjną ak­tualnych liderów ugrupowania.

Nie ulega wątpliwości, że w ramach rozszerzonej Unii będą funkcjonować trzy pod­stawowe kręgi rozwojowe: kraje wysokorozwinięte, państwa dotychczas je doganiające i kraje „nowe”, nie tylko pozostające na zdecydowanie niższym poziomie dojrzałości cy­wilizacyjnej, ale również o korzeniach głęboko tkwiących w socjalistycznej przeszłości.

Unia Europejska jest dobrem szczególnym, dającym szansę na konwergencję gospo­darczą - Polsce stworzona może być nadzieja na zasadniczą modernizację i restruktury­zację przemysłu (reindustrializację), a w bardziej odległej perspektywie - także szansa na przejście do struktur postindustrialnych.

Polska i pozostałe kraje „nowe” mają też swoje atuty i wartości potrzebne Unii: rela­tywnie wysokie tempo wzrostu gospodarczego, zdolność do zmian (czego dowodem jest dojrzałość procesów transformacji systemowej), dużą elastyczność instytucjonalno-regu- lacyjną.

Zgodzić się należy z tezą, iż Europie - starej i nowej - potrzebny jest zrównoważony system decyzyjny, bez tyranii dużych, małych lub biednych.

Page 50: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

52 Forum

Kazimierz W. Frieske

Uniwersytet Warszawski, Instytut Pracy i Spraw Socjalnych

Konfuzje rozczarowanego socjaldemokratyNie widać powodów, dla których miałbym ukrywać to, że zaproszenie do dyskusji nad

esejem prof. W. Nieciuńskiego najpierw mile połechtało moją próżność, potem zaś skło­niło do refleksji, wedle której Redakcji PPS (zbieżność skrótu przypadkowa!) zdarzyło się „zaproszenie z tezą” - jaki bowiem inny mógłby być powód, dla którego pytać o pogląd socjologa zajmującego się całe swoje zawodowe życie mrocznymi stronami naszego spo­łeczeństwa. Więc, pomyślałem sobie, zostałem zaproszony do dyskusji nad tekstem, który realia życia zbiorowego traktuje jako problem społeczny domagający się takiego czy in­nego rozwiązania, a w każdym razie - podjęcia prób jego rozwiązywania. Ale - żeby oprzeć się próbie wpisania własnej biografii w ten schemat - przypomniałem też sobie0 tym, że zajmowałem się również aplikacyjnymi funkcjami wiedzy gromadzonej w nau­kach społecznych i uznałem, że warto zastanowić się nad tym, co pisze prof. Nieciuński, także z tego punktu widzenia.

Otóż, najwyraźniej bieg czasu i gromadzone doświadczenia prowadzą nas do roz­bieżnych wniosków. Prawdę mówiąc, zdumiał i wzbudził moją zazdrość młodzieńczy entuzjazm autora, który ciągle chce wierzyć w to, że rozmaite próby zrozumienia rze­czywistości są nie tylko mniej czy bardziej subtelną „grą w szklane paciorki”, szlachet­nym przedsięwzięciem, w którym ceni się przede wszystkim intelektualną finezję i ana­lityczne mistrzostwo, lecz także zabiegiem służącym wyznaczaniu biegu spraw publicz­nych. Traktuję tego rodzaju myślenie z sympatią - choćby dlatego, że sam od niego zaczynałem - więcej nawet, sądzę, że wypowiadanie się w sprawach publicznych to część zawodowego obowiązku, ale też wielokrotnie miałem okazję obserwować, jak często - gdy pozbawiona pokory - realizacja tego obowiązku kończy się doktryner­stwem, zawieraniem nieładnych sojuszów po to, aby swoją prawdę wcielić - i gorzkimi rozczarowaniami, gdy się to nie udaje. Więc - choć mógłbym sobie powiedzieć, że nic właściwie mi do tego, jakie to „zadania” wyznacza prof. Nieciuński ideologicznej czy politycznej lewicy (nawiasem mówiąc, sam Autor ma najwyraźniej kłopot z adresowa­niem swoich „zadań”, bo aktualna praktyka partii socjaldemokratycznych najwyraźniej nie budzi jego entuzjazmu) - to preskryptywna formuła jego wywodu powoduje, że nie bardzo mam ochotę ten wywód akceptować. Znacznie bliższe mojemu myśleniu byłoby rozumowanie oparte na nieco innej logice, rozumowanie, w gruncie rzeczy, analitycz­ne, mówiące tak mniej więcej: jeżeli uznacie, ze stoją przed wami takie to a takie zada­nia, to można je osiągać na kilka rozmaitych sposobów, każdy z nich wymaga spełnie­nie określonych warunków wstępnych, każdy będzie się wiązał z określonymi kosztami1 z koniecznością uruchomienia tych czy innych zasobów, jeśli nimi dysponujecie i chce­cie ponieść te koszty, to możecie się zabrać do pracy - choć powinniście też zdawać so­bie sprawę z tego, że dla dziesiątka rozmaitych powodów, nikt i nic nie może dać wam

Page 51: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

K azim ierz W. Frieske 53

gwarancji sukcesu. Nie do mnie należy jednak pouczanie kogokolwiek o jego „ zada­niach”!

Ale, nie tak, obawiam się, chciałby swoją refleksją sterować prof. Nieciuński. Marzy mu się mniej czy bardziej abstrakcyjny sojusz jakoś wyidealizowanej, prawdziwej lewicy z po­litycznymi siłami centrum, ba - ustala on nawet wstępne warunki zawarcia takiego sojuszu - i stworzenie orientacji socjalliberalnej. Jakkolwiekby na sprawę nie spoglądać - dochodzi­my w ten sposób do prób formułowania zarysu programu politycznego i - niezależnie od te­go, jak bardzo wydaje mi się ten program nierealistyczny - mieszamy płaszczyzny dysku­sji. Mówiąc najkrócej, wcale nie jestem przekonany, że dyskusję o charakterze politycznym chciałbym prowadzić w piśmie o charakterze akademickim - nawet jeśli jest ono poświęco­ne problematyce tak bliskiej rzeczywistości, jak polityka społeczna.

Więc aby sformułować wyraźnie argument krytyczny, wypada powiedzieć, że esej prof. Nieciuńskiego ma dwie warstwy: analityczną oraz ideologiczną i programową. Obie nie są od siebie dostatecznie starannie rozdzielone - co łatwo może zniechęcić i tych, którzy szukają sobie racji dla swego politycznego działania, i tych, którzy chcie­liby koncentrować się na meandrach myślenia autora - analityka. Tych pierwszych ziry­tuje ogólnikowość pomysłów o charakterze politycznym, tych drugich ideologiczny kon­tekst analizy.

Gdyby teraz przejść do tego, co mam w tekście za interesujące - to jest do warstwy analitycznej - to chciałbym wskazać, że - nie wdając się w spór o poprawność diagno­stycznych tez prof. Nieciuńskiego - proponowana przezeń logika myślenia ma charakter statyczny. Autor opisuje wprawdzie zmiany, wskazuje na ich uwarunkowania i konteksty, ale analizuje te zmiany jako serię diachronicznie uporządkowanych stanów rzeczy, nie zaś jako proces, na który składają się rozmaite tendencje, a rezultaty jego poszczególnych faz stanowią tyleż konsekwencję rozmaitych programowych przedsięwzięć, ile okoliczności przypadkowych. Powiada, na przykład, Autor, że „nie zostały uzyskane warunki pomyśl­nego, dalszego trwałego rozwoju w gospodarce (...) państwo jest nadal niedostatecznie sprawne”, i zapewne ma rację. Jest to jednak racja statyczna - tak jest rzeczywiście, ale to jedynie część prawdy. Część druga - to uświadomienie sobie tego, jak wiele się w tej dzie­dzinie zmieniło i zmienia, po trosze na lepsze, po trosze na gorsze - ale się zmienia. (Któż to, Panie Profesorze, proszę mnie wspomóc swoją erudycją, miał powiedzieć: „cel jest ni­czym, ruch jest wszystkim!”?) Analityczna finezja mogłaby - w tym przypadku - polegać nie tyle na stwierdzeniu tego, że nie jest najlepiej, lecz na pokazaniu tendencji zmian. Otóż, wiele można byłoby napisać o powodach, dla których mniej czy bardziej zasadnie jesteśmy niezadowoleni ze stanu spraw publicznych, ale przecież nie do obrony byłaby te­za, wedle której w rzeczywistości Polaków tkwią jakieś zasadnicze mechanizmy zmienia­jące ją tylko na gorsze. Możemy się zgadzać lub nie w kwestii bilansu strat i zysków, mo­żemy utrzymywać, że część z tych strat, czy kosztów osiągnięcia odpowiednich zysków, jest zbyt bolesna i zbyt wysoka, aby było je warto ponosić - i nie jest wykluczone, że w tych kwestiach łatwiej byłoby mi uzyskać z Autorem porozumienie - ale nie możemy stwierdzić tego, że istnieją jakieś zasadnicze, strukturalne przesłanki naszej zbiorowej po­rażki. Zapewne, wiele bieżących decyzji, ba - nawet wiele trwalszych - bo lansowanych

Page 52: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

54 Forum

przez kolejne ekipy polityczne - pomysłów wydaje mi się nietrafna bądź przedwczesna lub oparta na kompulsji, jaką rodzą polityczne kompleksy prymusa, ale przecież nie ma w tym nic dziwnego. Co więcej, warto ze spokojem dostrzec i to, że duża część tych iry­tujących pomysłów szczęśliwie nigdy nie przedostaje się poza granice retoryki stosowa­nej w medialnych debatach, a realia, żmudnie i z rozmaitymi zgrzytami, zmierzają raz w tym, raz w tamtym, ale najogólniej rzecz biorą, w sumie, w dobrym kierunku. Budzi na­sze protesty, na przykład, skala nierówności społecznych i dynamika ich narastania, ale zarazem wiemy też, że powoli i ona zaczyna wygasać, może wolniej, niż byśmy tego chcieli, niemniej - jest to już zjawisko zauważalne. Autorzy serii EU-Monitoring, redago­wanej przez J. Hausnera i M. Marody, przytaczają w tomie V (s. 104) następujące dane o dynamice współczynnika Giniego: 1991 - 0,242, 1992 - 0,247, 1993 - 0,257, 1994 - 0,281, 1995 - 0,288, 1996 - 0,295, 1997 - 0,301, 1998 - 0,293, 1999 - 0,305. Inne dane sugerują też, że na wielkość tego wskaźnika zasadniczy wpływ mają nierówności społeczne na wsi, w miastach stopniowe wygasanie jego dynamiki jest jeszcze wyraźniejsze. Podobnych przykładów można przytoczyć więcej i - choć niczego za ich pomocą nie da się udowodnić - to można mieć nadzieję, że w podstawowych mechaniz­mach kształtujących strukturę polskiego społeczeństwa nie tkwią przesłanki naszej zbiorowej klęski. Bardzo wyraźnie widać na przykład to, że w ostatnich latach wzrosła nierówność szans edukacyjnych w dostępie do wyższego wykształcenia, ale zarazem - widać też i to, że zuniwersalizował się w znacznym stopniu dostęp do wykształcenia na poziomie średnim, co też jest powodem do radości.

Powiada Pan Profesor, że modernizacja polskiego społeczeństwa ma służyć członko­stwu w UE i przeraża Pana ogrom związanych z tym zadań. Jeśli przyjąć tę perspektywę - to wszystko wskazywałoby na to, że ćwiczenie z integracji europejskiej można byłoby sobie darować. Ale, można też spoglądać na zagadnienie odwrotnie i utrzymywać, że to właśnie procesy integracji europejskiej mogą się stać potężnym impulsem modernizacyj­nym. Właściwie - już się stały, już wymusiły na wielu przedsiębiorstwach i na wielu przedsiębiorcach podjęcie zabiegów modernizacyjnych. Część z nich - plując krwią, nie­fortunnie, częściej swoich pracowników, rzadziej własną - wysiłki te podjęła, na wsi jed­nak coś się dzieje, itp. To prawda, możemy prowadzić spór o koszty, o mniej czy bardziej sprawiedliwe rozłożenie ciężarów modernizacji, ale przecież nie o to tu idzie!

Trafna - i warta starannej analizy jest też i ta myśl Autora, która studzi modernizacyj­ny zapał wskazaniem, że rozmaite cechy społeczeństw, do których chcemy się upodobnić, niekoniecznie muszą budzić szczególny entuzjazm i stają się przedmiotem dość po­wszechnej krytyki - wystarczy tu wskazać, na przykład, na procesy społecznego wyklu­czenia, które są wbudowane w strukturalne mechanizmy rynkowych, demokratycznych, „otwartych” społeczeństw, a zatem, na procesy, których wyhamować się nie da bez po­mniejszania ich rynkowości, demokratyczności czy otwartości. Mówiąc inaczej, choć wy­kluczenie ludzi i całych segmentów struktury społecznej z rozmaitych dobrodziejstw podziału rodzi aksjologiczny sprzeciw, to jest to zjawisko - w durkheimowskim sensie terminu - normalne, bo powszechne i wbudowane w logikę funkcjonowania systemu spo­łecznego. Ale, uruchamiając procesy modernizacyjne, warto zdawać sobie sprawę, że ma-

Page 53: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Kazimierz W. Frieske 55

ją one charakter pakietowy - nie da się wyjadać z modernizacyjnego dania tego tylko, co w nim najsmaczniejsze. Krótko - społeczeństwo polskie, stając się społeczeństwem bar­dziej normalnym, bierze na siebie także ciężary tej normalności i dźwiga je razem z inny­mi społeczeństwami, świadomymi przecież własnej niedoskonałości. Myśleć inaczej oznacza uleganie kolejnej wersji propagandy sukcesu, a zatem, propagandy, która zamu­lała myślenie co bardziej naiwnych „tranzytologów” w początkach lat ’90.

Za najważniejszą jednak i wartą starannego namysłu uważam inną tezę zawartą w tek­ście prof. Nieciuńskiego. Jest to, jak sądzę, myśl mówiąca, że kluczowym warunkiem suk­cesu polskiej modernizacji są nie lepsze czy gorsze instytucje - te można poprawiać nie­jako „w biegu” (choć, oczywiście, lepiej byłoby nie popełniać instytucjonalizacyjnych błędów) - lecz to, co kryje się w ludziach, ich postawach, orientacjach, poziomie indywi­dualnego dynamizmu itp. - słowem to wszystko, co składa się na zbiorową zaradność Po­laków. Pyta Autor o to, „czy można oczekiwać takiej mobilizacji i podniesienia aktywno­ści obywatelskiej (...) aby uzyskać daleko idącą zdolność wykorzystania szans jakie otwo­rzy akcesja do Unii?, a też i o to „czy poziom wzrostu »kapitału ludzkiego« będzie dostateczny, aby społeczeństwo było w stanie zrealizować te wszystkie zadania moderni­zacyjne?”. Są to pytania o zupełnie zasadniczym znaczeniu, a ich wyraźne postawienie mam za ważny krok w kierunku wyznaczenia ważnego obszaru publicznej debaty i waż­ny fragment wywodu prof. Nieciuńskiego. Za jeszcze ważniejsze zagadnienie, uważam rysującą się w tekście tezę mówiącą, że ład społeczny, jaki wyłania się z poczynań kolej­nych ekip politycznych kierujących procesami polskiej transformacji, nie sprzyja ożywia­niu obywatelskiej aktywności. Mniejsza o to, czy jest to teza trafna, ważne wydaje się do­strzeżenie tego, jak wielkie znaczenie dla sukcesu modernizacyjnego ma swoista współ- mierność tego, co w tych sprawach robią instytucje państwowe i tego, co stanowi przedmiot codziennej krzątaniny Polaków. Otóż, wiele, moim zdaniem, wskazuje na to, że Polacy radzą sobie ze swoim życiem nadspodziewanie dobrze, choć - niefortunnie - w dużej mierze robią to „obok” państwa, niekiedy - wbrew niemu - i stosunkowo rzadko razem z nim.

Jeśli jest to obserwacja trafna, to nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko przypo­mnieć, że jest to problem stary - może nie jak świat - ale z całą pewnością należący do klasyki myśli politycznej. John Stuart Mili - przecie nie socjaldemokrata - pisał miano­wicie tak: „Działalność rządu nigdy nie jest zbyt szeroka, jeśli nie hamuje, lecz popiera i pobudza usiłowania i rozwój jednostek. Zło zaczyna się dopiero wtedy, gdy rząd, za­miast wspomagać działalność i siły jednostek i grup, zastępuje je swoją własną działalno­ścią (...) państwo, które pomniejsza swoich obywateli, aby byli posłusznymi narzędziami w jego rękach, choćby nawet dla dobroczynnych celów - przekona się, że nie można do­konać żadnych wielkich rzeczy z małymi ludźmi...”

Myślę, że o takie właśnie, świadome przestróg Milla, państwo i społeczeństwo upomi­na się prof. Nieciuński, nawet gdyby z klasykiem liberalizmu było mu nie po drodze.

Page 54: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

56 Forum

Leszek Gilejko

Szkoła Główna Handlowa

Pytanie o siły sprawczeOpracowanie W. Nieciuńskiego i inne jego publikacje z ostatnich lat skłaniają do głę­

bokiej refleksji. Poruszane są w nich problemy bardzo ważne, a formułowane diagnozy i wnioski zachęcają do zajęcia stanowiska. Tak jest i w przypadku Węzłowych problemów modernizacji Polski w warunkach współczesnego kapitalizmu.

Autor już na wstępie formułuje pięć najważniejszych pytań, na które udziela odpowie­dzi. Są to pytania następujące: pierwsze - w czym tkwiły źródła rewolucji 1989 w Polsce i „rozpadu systemu socjalizmu państwowego w Związku Radzieckim”, drugie - jakie zmiany zaszły w Polsce „w procesie restytucji kapitalizmu” i jakie są tego skutki, i pyta­nie trzecie - jakie „sprzeczności i konflikty występują we współczesnym świecie, kształ­tując otoczenie kraju”. Dwa następne pytania, pewnie najważniejsze, dotyczą: celów i działań końcowych dla „usunięcia cywilizacyjnego zapóźnienia Polski” oraz najważniej­szych, potrzebnych do tego instytucji ustrojowych. Tekst kończy się sformułowaniem „zadań dla lewicy”. Na pytania te Autor udziela syntetycznych odpowiedzi. Szczególnie niektóre z nich zachęcają do podjęcia dialogu, sformułowania dodatkowych, czy innych ocen i propozycji, ale tak naprawdę każdy z tych problemów wymagałby oddzielnego stu­dium. Niektóre dotyczą wciąż trwających historycznych sporów. Dlatego chciałbym się skupić na ostatnim problemie - pytaniu o rozwiązania ustrojowe, które nie tylko miałyby sprzyjać, ale są wręcz konieczne dla cywilizacyjnego skoku Polski ku nowoczesności.

Zdaniem Witolda Nieciuńskiego podstawowym warunkiem, z właściwie całym syste­mem instytucjonalnych warunków realizacji tej szansy i konieczności zarazem, jest „ist­nienie i sprawne funkcjonowanie kapitalistycznego państwa społecznie zorientowanego (czy może inaczej - społecznie wrażliwego) państwa gospodarki rynkowej, w którym ry­nek jest w znacznej mierze podporządkowany celom społecznym, jest w określonym stopniu regulowany i nie stanowi jedynego regulatora gospodarki. Problem sprowadza się do kwestii: ile rynku, ile państwa, jaki rynek, jakie państwo i ile bezpieczeństwa spo­łecznego”.

Są to niewątpliwie trafnie sformułowane pytania i propozycje łącznie z koncepcją per­spektywy, którą Autor nazywa wizją „ładu efektywnościowo-dystrybutywnego, państwa demokratycznego i społecznie zorientowanego, regulującego rynek w sposób nieobniża- jący efektywności gospodarki, troszczącego się o bezpieczeństwo społeczne”. Słusznie też podkreśla Witold Nieciuński, że państwo to powinno integrować główne grupy spo­łeczne, tworzyć warunki dla ich współdziałania, poparcia dla znacznego zakresu redystry­bucji produktu społecznego. Ta redystrybucja z kolei wiąże się, jak wiadomo, z istnieniem odpowiednich zasobów, a więc na należytym poziomie kształtującego się produktu spo­łecznego, dochodu narodowego i dokonywania niezbędnych transferów tych dochodów. Transfery te obejmują dwa przede wszystkim cele: rozwój i inwestycje oraz cele społecz­

Page 55: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Leszek Gilejko 57

ne lub inaczej mówiąc rozwój sfery społecznej, ograniczanie zawsze pozostających nie­równości i powiększanie szans tych, którzy posiadają niższe zasoby.

Jest to zresztą stały i „historyczny” dylemat poszukiwania optymalnych relacji między efektywnością gospodarczą i sprawiedliwością społeczną. Warto przypomnieć, że dyle­mat ten, obok praktycznych konieczności, związanych z konkretną sytuacją stanowił je ­den z czynników tworzenia koncepcji socjalnej gospodarki rynkowej. W Niemczech rea­lizacja tej koncepcji stała się podstawą niewątpliwych sukcesów gospodarczych i społecz­nych, a punkt startu jak wiadomo był również trudny. Osiąganie sukcesu gospodarczego, co w dalszym ciągu z uporem godnym lepszej sprawy podkreślają zwolennicy rynku i ograniczenia do minimum gospodarczych funkcji państwa, nie jest więc wyłącznie efek­tem zastosowania neoliberalnych koncepcji. Społeczna gospodarka rynkowa ma swoje wymierne osiągnięcia i wcale nie jest tak, że jest co najwyżej sprawą przeszłości. Społecz­ne zagrożenia i skutki marginalizowania podkreślają wręcz dramatycznie znaczenie redy­strybucji produktu społecznego, zwłaszcza w skali globalnej. Są one na tyle wyraźne i groźne, że mogą w pewnym momencie spowodować ostrą kumulację napięć także w me- gaskali.

Poszukiwania właściwego modelu ładu społecznego ma więc swój wymiar międzyna­rodowy, globalny. Jest to również ważne dla Polski zwłaszcza w perspektywie integracji z Unią Europejską. Dla krajów stowarzyszonych, zarówno tych najbardziej, jak i mniej rozwiniętych bardzo ważne pozostaje pytanie, czy redukować socjalne funkcje państwa i minimalizować realizację zasady pomocniczości, czy też poszukiwać nowej formuły Eu­ropy socjalnej, uwzględniającej także nie tylko blaski, ale nie małe przecież cienie globa­lizacji. Jak na razie ten aspekt poszukiwania efektywnego i sprawiedliwego modelu dla Polski jest mało uwzględniony, a ma to znaczenie również dla cywilizacyjnego przyspie­szenia.

Wracając do głównego problemu, pytania o siły sprawcze koniecznej modernizacji trzeba się odwołać do wyników badań o cechach społeczeństwa polskiego z przełomów stuleci, społeczeństwa, które ma za sobą blisko czternaście już lat transformacji. Jeśli po­traktować proces transformacji w jeszcze szerszym wymiarze i przyjąć, że jej początkiem była rewolucja demokratyczna z przełomu lat 70. i 80., zakończona obradami Okrągłego Stołu i wyborami z 1989 roku, to niewątpliwie jej siłą sprawczą i głównym zbiorowym aktorem były dwie grupy społeczne: klasa robotnicza, a zwłaszcza jej „wielkoprzemysło­wy segment” oraz profesjonaliści, w tym ta ich część, którą zaliczamy zwykle do intelek­tualnych elit. Polska rewolucja demokratyczna była również „aktem modernizacyjnym”, miała usunąć hamulce rozwojowe, prowadzić do stworzenia nowego ładu instytucjonal­nego, dać szanse ludziom bardziej wykwalifikowanym, wysoko wykwalifikowanym ro­botnikom i profesjonalistom. Dalsze ich losy potoczyły się różnie: robotnicy wysoko wy­kwalifikowani wraz z innymi znaleźli się w szeregach „przegranej klasy” bądź bronią swej pozycji w dawniej strategicznych, a dziś problemowych i trudnych sektorach gospo­darczych. Profesjonalistom powodziło się lepiej, chociaż niemała ich część należy do, mówiąc słowami Mirosławy Marody, Polski budżetowej. Obydwie te grupy są w dalszym ciągu liczne, a liczba profesjonalistów wzrosła. Według danych z roku 2000, robotników

Page 56: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

58 Forum

było ponad 4,5 miliona. Klasa profesjonalistów praktycznie rzecz biorąc, jak wynika z ostatniego spisu powszechnego, to 10,2% całej populacji. Trzeba do tego dodać uczest­ników polskiej rewolucji edukacyjnej - studiujących w wyższych uczelniach, których liczba wzrosła ponadtrzykrotnie. Jedni i drudzy pracują w sektorze publicznym i prywat­nym, z tym że coraz więcej w tym drugim.

Z obydwu zbiorowości rekrutują się działający na własny rachunek zwłaszcza w ma­łej i średniej przedsiębiorczości. Ludzie smali businessu wywodzą się z rodzin robotni­czych 44%, inteligenckich 25% i 20% z chłopskich.

Ponad 16% z nich było kierownikami i specjalistami, 6% pracownikami administracji, a 38% robotnikami wykwalifikowanymi. Jedni i drudzy uczestniczyli więc w fenomenie „przejścia na własne”, chęci stania się przedsiębiorcą, a w momentach szczytowych było ich jak wiadomo ponad 2 miliony. Generalnie też obydwie te grupy popierały reformy, w tym racjonalną prywatyzację i co jest szczególnie ważne preferencje dla ludzi wykształ­conych. Jedni i drudzy, robotnicy i specjaliści bardzo krytycznie oceniali prywatyzację, nie dlatego, że byli jej przeciwni, ale właśnie z tego powodu, że daje ona często szanse „cwaniakom i kombinatorom”, a nie ludziom przedsiębiorczym i posiadającym należyte kwalifikacje. Robotnicy i specjaliści uczestniczyli wreszcie w prywatyzacji oddolnej, określanej fenomenem polskich zmian własnościowych, której efektem jest między inny­mi akcjonariat pracowniczy.

Główna jego forma, spółki pracownicze, mają - jak słusznie ocenia kierowany przez Marię Jarosz zespół, badający ich funkcjonowanie - swoje cienie i blaski, ale w tak waż­nej sprawie, jak ochrona miejsc pracy, sprawdzają się dobrze. W mikroskali przedsiębior­stwa łączą lepiej niż inne podmioty gospodarcze efektywność i podstawowe zasady bez­pieczeństwa socjalnego.

Robotnicy i profesjonaliści są mniej zorganizowani, niż byli w przeszłości, zwłaszcza gdy tworzyli masowe bazy reformatorskich ruchów społecznych. Mimo gwałtownego spadku liczby członków i marginalizacji roli organizacją, do której należą pracujący, ro­botnicy, ale i profesjonaliści, pozostają w dalszym ciągu związki zawodowe. Najwięcej robotników, członków związków zawodowych, jest w sektorach przemysłowych, filarach dawnej struktury: w przemyśle surowcowym, w hutnictwie, przemyśle zbrojeniowym, w dawnym PKP.

Z badań, które prowadził w latach 2001-2002 zespół z Katedry Socjologii Ekono­micznej SGH w tych właśnie sektorach, wynikało, że ponad 60% pracowników należy do związków zawodowych. Bazą związków zawodowych pozostaje zresztą w dalszym ciągu sektor publiczny, w sektorze prywatnym ich obecność jest marginalna. Istnieje więc dość zasadnicze pytanie, czy robotnicy i profesjonaliści zatrudnieni w dalszym ciągu w sekto­rze publicznym, w tym w dawnych strategicznych branżach mogą być sojusznikami mo­dernizacyjnego postępu, cywilizacyjnego przyspieszenia czyjego przeciwnikami, uczest­nikami grup interesu, węglowego czy innego lobby, którym częściej przypisuje się posta­wy partykularne i antyreformatorskie, broniących swoich interesów i przywilejów, blokujących cywilizacyjny postęp. Od odpowiedzi na to pytanie zależy bilans społecz­nych sił postępu i modernizacji. Na pewno, przynajmniej potencjalnie, modernizatorzy są

Page 57: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Leszek Gilejko 59

wśród profesjonalistów, ale to, czy będą mieli szansę uczestnictwa w tym procesie, zale­ży właśnie od wyboru modelu ładu społecznego.

Prywatyzacja może prowadzić bowiem także do ich marginalizacji. Tym bardziej od­nosi się to do robotników, ich dawnej wielkoprzemysłowej formacji. Ich udział w moder­nizacji zależy od dwóch czynników: po pierwsze, partycypacji w procesach restruktury­zacji i, po drugie, rzeczywiście realizowanej przez państwo nowej polityce przemysłowej łącznie z tworzeniem alternatywnych miejsc pracy. Jedno i drugie może nastąpić tylko przez rozbudowywanie instytucji partycypacji i dialogu społecznego.

Z większości badań prowadzonych od pierwszych lat transformacji wynika, że w śro­dowiskach pracowniczych utrwaliła się opcja umiarkowanych reformatorów (nazywana tak przez Juliusza Gardawskiego). Preferowany przez tę większość model ładu społeczne­go, to przyjazna gospodarka rynkowa charakteryzująca się poza poparciem rynku, racjo­nalnej prywatyzacji dwiema ważnymi cechami, a mianowicie przeciwdziałaniem bezro­bociu lub inaczej mówiąc aktywną polityką zatrudnienia i mówiąc „uczenie” gradacyj- nym, a nie dychotomicznym zróżnicowaniem dochodów.

Warto dodać, że orientacja ta jest również obecna w środowisku właścicieli małych firm. Nie ma jej oczywiście w klasie dyrektorów, prezesów i właścicieli dużych firm, ale ład społeczno-gospodarczy w systemie demokratycznym nie może być dobry tylko dla elit.

Również badania przeprowadzone w roku 2003 przez zespół pod kierownictwem Ma­rii Jarosz w środowisku robotników zatrudnionych w peryferyjnych sektorach, mieszka­jących na polskiej prowincji wskazują, że ich wyobrażenia o dobrym ustroju mają jeszcze silniejsze społeczne i interwencjonistyczne akcenty. Najwięcej zwolenników miały nastę­pujące zasady: powszechnej i bezpłatnej opieki zdrowotnej (70,1%), powszechne i i bez­płatne wykształcenie (67,2%), zapewnienie wszystkim pracy (56,7%), pomoc biednym i niezaradnym, znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej (56,75). Takie zdaniem bada­nych powinny być obowiązki państwa wobec społeczeństwa.

Inni mieszkańcy gmin mają zbliżone, chociaż nie tak ostro zarysowane, preferencje. A przecież pożądany ład społeczny ma być także dla Polski prowincjonalnej, gdzie, jak na razie, żyje większość Polaków.

Dylemat ładu ma więc coraz bardziej wymiar praktyczny. Nawet z informacji zamie­szczonych w Diagnozie społecznej 2003, o której mówi się, że zawiera optymistyczny obraz, wynika, że pozytywną ocenę polskich reform miało w roku 1977 nieco ponad 10% badanych, w 2000 dokładnie 7,7%, a w 2003 już tylko 6,3%.

Page 58: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

60 Forum

Ryszard Horodeński

Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Białymstoku

O potrzebie polityki regionalnejW trakcie modernizacji gospodarki można przewidywać występowanie tendencji do

pogłębiania się różnic w poziomie rozwoju gospodarczego i warunków życia mieszkań­ców między regionami. Z pewnością, o czym pisze w swoim artykule Witold Nieciuński, niezbędne będzie nadanie procesowi modernizacji charakteru programowego. Wskazując na zadanie państwa w tym zakresie autor nie docenił potrzeby polityki regionalnej, która miałaby na celu zapobieganie tym niekorzystnym tendencjom. W mojej wypowiedzi chciałbym się zająć tym zagadnieniem, zwracając szczególną uwagę na opóźnienia w roz­woju północno-wschodnich regionów Polski.

Oceniając głębokie zróżnicowania w poziomie rozwoju przede wszystkim zachodniej i wschodniej Polski trzeba cofnąć się do historii.

Odziedziczone po rozbiorach zaniedbania w rozwoju ziem wschodnich, pogłębione stratami wojennymi z okresu I wojny światowej, w tym zwłaszcza w rolnictwie, nie zo­stały usunięte w okresie Polski międzywojennej. Zaniedbania w rozwoju ziem wscho­dnich w okresie II Rzeczypospolitej w wielu dziedzinach narastały. W okresie tym nie rozwiązano kwestii przeludnienia agrarnego. Szacuje się, że w 1935 roku wynosiło ono około 4,5 min osób, przy czym najbardziej wiązało się z województwami wschodnimi. Miasta nękane były bezrobociem, którego rozmiary szacowano w 1934 roku na około 900 tysięcy osób, w 1935 roku - na 830 tysięcy, a w 1936 roku - na 765 tysięcy.

W 1936 roku rząd II Rzeczypospolitej przyjął plan inwestycyjny - COP (na lata 1936-1940). W planie tym przewidywano lokalizację wielu zakładów przemysłowych, głównie zbrojeniowych, w regionach kieleckim, lubelskim i sandomierskim. W koncepcji tego planu inwestycyjnego był zamiar zatarcia różnic między Polską A i B. COP przewi­dywał możliwość zatrudnienia około 107 tysięcy robotników w przemyśle. To duże przed­sięwzięcie aktywizacyjne nie obejmowało regionów białostockiego, łomżyńskiego i ostro­łęckiego. Kapitał prywatny nie był zainteresowany terenami wschodnimi z kilku powo­dów: niski poziom kwalifikacji zasobów pracy, słabo wykształcony lokalny rynek zbytu.

W okresie międzywojennym polityka państwa w dziedzinie likwidacji różnic regional­nych nie wykazała się znaczniejszymi osiągnięciami, a datujący się sprzed I wojny świa­towej podział na słabo rozwinięty wschód i wysoko rozwinięty zachód pozostał jako główny problem do rozwiązania w ramach polityki rozwoju regionalnego po II wojnie światowej. Trzeba zgodzić się z S.M. Zawadzkim, że dysproporcje rozwojowe Polski po­wstały „jako produkt długofalowego, żywiołowego rozwoju, zwłaszcza w okresie kapita­lizmu, a ich eliminacja ze względu na zawsze ograniczone środki z konieczności musi być także procesem długotrwały”.

W okresie PRL proces aktywizacji na większą skalę został zapoczątkowany w okresie Planu 6-letniego. W ustawie o Planie 6-letnim stwierdzono, że „zostanie zapoczątkowany

Page 59: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ryszard Horodeński 61

długotrwały proces zmierzający do bardziej równomiernego rozmieszczenia sił wytwór­czych oraz urządzeń socjalnych i kulturalnych na przestrzeni całego kraju. Zostaną zmniejszone nierówności w rozwoju życia gospodarczego i kulturalnego, będące rezulta­tem warunków rozwoju Polski w okresie kapitalizmu” .

Śledząc ewolucję polityki przestrzennej można postawić tezę, że szukano w niej reme­dium na dostrzegane zjawiska negatywne, realizując jednakże niezmiennie strategię for­sownej industrializacji opartej na przemyśle surowcowym i ciężkim, co z góry przesądza­ło określone decyzje lokalizacji inwestycji i alokację środków. W odniesieniu do byłego województwa białostockiego przewidywano, że w 1955 r. zatrudnienie w przemyśle wy­niesie ponad 40 tys. osób, a w rzeczywistości było ono niższe o około 10 tys. osób. Nie zlokalizowano na obszarze byłego województwa białostockiego żadnego z siedmiu więk­szych zakładów przemysłowych ujętych w Planie 6-letnim. W kolejnych planach wielo­letnich zadania w zakresie usuwania nieuzasadnionych różnic w poziomie rozwoju gospo­darczego i warunków życia ludności w układzie regionalnym ujmowane były nieprecyzyj­nie, zmiennie i niewymiernie. W sumie należy uznać, że pomimo gospodarki planowej problemy przestrzenne i polityki regionalnej nie były rozwiązywane w sposób systemo-

Doświadczenia wcześniejsze w dziedzinie polityki regionalnej ostatecznie zostały przekreślone po 1989 roku w nowym ładzie społeczno-politycznym. Gospodarka rynko­wa, jak się okazuje, nie sprzyja usuwaniu dysproporcji rozwojowych. W nowym modelu funkcjonowania państwa i gospodarki potrzeby oddziaływania na układ przestrzenny nie były w dostatecznym zakresie uwzględniane.

Przemiany systemowe po 1989 roku nie przekreśliły nadziei na kształtowanie ładu przestrzennego i polityki regionalnej, lecz aż do 2003 roku nie wyodrębniono środków na usuwanie dysproporcji rozwojowych. Zawiodła i spotkała się z krytyką ekspertów ustawa z 2000 roku o zasadach wspomagania regionów słabiej rozwiniętych, ich zdaniem nie da­ła ona nadziei na możliwość łagodzenia dysproporcji rozwojowych w dłuższym okresie. Do jej wad należy to, że nie zapewnia powiązania rozwoju regionalnego ze strukturalny­mi środkami pomocowymi oferowanymi przez UE. Z dotychczasowej analizy przebiegu procesu transformacji gospodarki w układzie regionalnym wynika, że w najbliższych la­tach już występujące silne zróżnicowania międzyregionalne będą się pogłębiać.

Polityka regionalna zawarta w deklaracjach rządów III Rzeczypospolitej była dotąd oderwana od systemu decyzyjnego. Skuteczna polityka regionalna zależy od posiadania: koncepcji, organizacji i środków. Bardzo wyraźnie pragnę podkreślić, że wszystkie do­tychczasowe rządy nie wiązały formułowanych idei i programów rozwoju regionalnego ze środkami, jakie ujmowano w budżetach na cele usuwania istniejących dysproporcji.

Teoretycznie podstawy rozwoju regionu tworzą zasoby naturalne, zasoby pracy, dobra kapitałowe. Dobra kapitałowe to punkt wyjścia do wykorzystania zasobów wewnętrznych regionu. Zwykle występują one w niedostatecznej wielkości. Pozyskanie ich w głównej mierze zależy od uwarunkowań zewnętrznych, w tym od właściwych rozwiązań systemo­wych. Inwestycje są zatem jednym z najważniejszych czynników określających przyszły obraz gospodarki.

Page 60: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

62 Forum

Regiony słabo rozwinięte odznaczają się - licząc na głowę mieszkańca - niższym niż przeciętne poziomem: zatrudnienia, inwestycji, dochodu narodowego, dochodów ludno­ści, wyposażenia w infrastrukturę. Regiony słabiej rozwinięte położone są głównie na ob­szarze północno-wschodnim. Zaliczamy do nich województwa: warmińsko-mazurskie, podlaskie i lubelskie.

Skala inwestycji zrealizowanych w województwach lubelskim, podlaskim i warmiń­sko-mazurskim w latach 1998-2001 jest znacznie niższa niż przeciętnie w kraju. Nakłady inwestycyjne na 1 mieszkańca w 2001 roku stanowią niewiele ponad 50% poziomu kra­jowego, a od 1998 roku stale się zmniejszały. W województwie podlaskim w 1992 roku stanowiły one około 69% poziomu krajowego, w 1995 roku - 66%, a w 2001 roku spadły do 52,6%. Niski poziom inwestycji w tych województwach oraz malejąca tendencja ich rozmiaru pozwalają przyjąć tezę, że układ taki już zadecydował, że przez wiele kolejnych lat dalej będzie się opóźniać ich rozwój.

Produkt Krajowy Brutto w województwach wschodnich i północno-wschodnich w re­lacji do kraju zmniejsza się od 1995 roku. W województwie lubelskim PKB na 1 mie­szkańca w 1995 roku stanowił około 77% w porównaniu z przeciętnym poziomem w kra­ju, w 2001 roku - około 70%. W województwie podlaskim w tymże okresie poziom tego wskaźnika stanowił około 76% poziomu krajowego, w województwie warmińsko-mazur- skim zmniejszył się z około 80% w 1995 r. do około 72% w 2001 roku. Niski poziom roz­woju gospodarczego, wyrażony wskaźnikami PKB na 1 mieszkańca, posiada swoje uza­sadnienie w niższym niż w kraju poziomie zatrudnienia, mierzonym liczbą pracujących poza rolnictwem na 1000 ludności (wynoszącym dla województw lubelskiego, podlaskie­go i warmińsko-mazurskiego w roku 2001 - 75,3%, 77,9% i 81% średniej krajowej), jak również niższym niż w kraju poziomie społecznej wydajności pracy, liczonej wartością dodaną brutto na 1 pracującego (wynoszącym odpowiednio w tych województwach w 2001 r. - 63,7%, 75% i 92% średniej krajowej). Wykazane wyżej różnice w poziomie rozwoju zaświadczają o cywilizacyjnym zacofaniu regionów północno-wschodnich.

Jakie podstawowe wydarzenia gospodarcze i polityczne będą decydować o dalszych losach gospodarki analizowanych obszarów? Są to bezspornie trzy ważne zjawiska, mo­gące różnorodnie wpływać na zmiany w rozwoju gospodarki województw północno- -wschodnich: inwestycje, normy prawne w sprawie kształtowania rozwoju regionów, po­lityka regionalna państwa. Najczęściej proces aktywizacji wiązany jest ze stroną gospo­darczą rozwoju, przebiegającego w tempie szybszym niż przeciętnie w kraju. Trzeba jednak szczególnie podkreślić nie tylko przedsięwzięcia zmierzające do wyrównania róż­nic w poziomie rozwoju gospodarzącego poszczególnych obszarów, ale także dążące do wyrównania różnic w warunkach życia ludności.

Regiony najsłabsze nie mogą rozwiązać swoich problemów rozwojowych w ramach środków i czynników wewnętrznych. Przezwyciężenie barier rozwojowych wyłącznie w oparciu o wewnątrzregionalne czynniki wzrostu i działania nie jest realne. Pozostawie­nie tych regionów „samym sobie” wiedzie nieuchronnie do pogłębienia dystansu pomię­dzy nimi a regionami lepiej rozwiniętymi. Próba poszukiwania rozwiązań sprawiedli­wych, dających szansę rozwoju indywidualnego ludziom i ich zgrupowaniom w regionach

Page 61: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ryszard Horodeński 63

uzasadnia potrzebę przyjęcia koncepcji polityki regionalnej, gwarantującej - niezależnie od opcji politycznej siły rządzącej - długofalowy rozwój regionów, zapewniający ludziom godziwy poziom życia, przy odpowiednio skojarzonym zaangażowaniu państwa i środo­wisk lokalnych.

Polityki regionalnej zmierzającej do usunięcia historycznych zaniedbań nie da się re­alizować bez silnego interwencjonizmu państwa i ustanowienia środków na aktywizację regionów zacofanych w formie „minimum rozwojowego”. Chodzi o stymulację rozwojo­wą województw wschodnich, umożliwiającą pokonanie istniejących barier, w oparciu o środki wyasygnowane z budżetu państwa i uzyskane z funduszy Unii Europejskiej.

Ustosunkować się należy również do rozumienia polityki regionalnej w poglądach różnych środowisk. Uważam za słuszne twierdzenie, że regionalna polityka wyrównaw­cza jest nieefektywna i kosztowna. Pogląd jednak, że polityka wspierania regionów naj­silniejszych umożliwia relatywnie niewielkim kosztem pociągnięcie za sobą w przyszło­ści rozwoju innych regionów - wydaje mi się wątpliwy, w dłuższym okresie może ona utrwalić istniejące zróżnicowania. Wspieranie aktywizacji regionów słabych posiada na­tomiast walory polityczne i ekonomiczne, które liczyć się będą w dłuższej perspektywie.

Wyrażam nadzieję, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej przyjęta zostanie poli­tyka regionalna obowiązująca w Unii. Polityka regionalna Unii Europejskiej osiąga wiele sukcesów w przezwyciężaniu zacofania gospodarczego. Szczególnie cenne walory środo­wiska naturalnego obszarów wschodnich Polski są rezerwą do zagospodarowania w ra­mach europejskiego ładu. Również konieczne jest dla Unii ożywienie gospodarcze wschod­nich terenów przygranicznych.

Rozwiązanie problemów rosnącego zacofanie regionów słabiej rozwiniętych, zależy od przyjęcia długofalowej polityki regionalnej, zorientowanej na wspieranie ich rozwoju środkami zewnętrznymi. Trzeba przy tym pamiętać, że województwa północno-wschod- nie posiadają potencjał gospodarczy niższy o około 25 do 30% w porównaniu z przecięt­nym poziomem w kraju i że tak znaczące różnice w poziomie rozwoju są głównie dzie­łem polityki w okresie zaborów oraz polityki władz w okresie międzywojennym i PRL, a pogłębienie różnic rozwojowych w okresie III RP jest rezultatem liberalizmu gospodar­czego po 1989 roku.

Istniejący system i koncepcja ładu przestrzennego, a nawet programy w tej sprawie, nie przekładają się na decyzje w systemie zarządzania gospodarką i nie są odpowiednio uwzględniane w strukturze budżetu państwa. Gwarancje zmian w rozwiązywaniu proble­mów regionów najsłabiej rozwiniętych może przynieść odpowiednie konstytucyjne posta­nowienie, wyznaczające zadania w tej dziedzinie oraz układ organizacyjny mający sto­sowną niezależność w dążeniu do realizacji tych zadań.

Page 62: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

64 Forum

Mieczysław Kabaj

Instytut Pracy i Spraw Socjalnych

Proponuję trzecią drogę: kapitalizm partycypacyjny„Nie jest prawdą, że wydajność gospodarcza koniecznie musi się żywić niesprawiedliwością społeczną.”

(M. Albert, Kapitalizm kontra kapitalizm)

Profesor Witold Nieciuński podejmuje niezwykle ważne problemy modernizacji Pol­ski w warunkach współczesnego kapitalizmu.

Podzielam pogląd prof. Nieciuńskiego, że poszukiwanie przyszłościowego modelu polskiego kapitalizmu, zorientowanego na wyższą efektywność społeczną i ekonomiczną, może mieć kluczowe znaczenie dla miejsca Polski w zintegrowanej Europie i zglobalizo- wanym świecie współczesnym.

Koncepcja modernizacji, ujmowana jest bardzo szeroko; obejmuje modernizację struktur gospodarczych, społecznych i technicznych. Modernizacja ma zbliżyć Polskę, w okresie kilkunastu lat, do poziomu rozwoju gospodarczego i standardu życia krajów go­spodarczo rozwiniętych.

Punktem wyjścia wyboru drogi (modelu) rozwoju Polski jest krytyczna diagnoza funkcjonowania polskiego kapitalizmu w okresie transformacji, z którą można się, gene­ralnie, zgodzić.

Główny problem odnosi się do wizji przyszłości, dróg i modeli rozwoju polskiego ka­pitalizmu w bliższej i dalszej perspektywie. Najogólniej, prof. Nieciuński odróżnia dwa możliwe modele przemian polskiego kapitalizmu, pisząc: „dalsze przemiany po 2003 r. mogą potoczyć się w Polsce w kierunku utrwalenia i umocnienia liberalnego kapitalizmu na wzór większości rozwiniętych krajów zachodnich, lub skręcić w lewo: ku innej formie kapitalizmu, z rosnącą rolą interwencjonizmu państwa, z regulowanym rynkiem i celami społecznymi. Oznaczałoby to zasadniczy, przełomowy zwrot ku innej wizji Polski (...)” . „Wszystko, według mnie - pisze prof. Nieciuński - przemawia za skierowaniem kraju na drogę wiodącą ku kapitalizmowi efektywnościowo-redystrybucyjnemu, ku kompromiso­wi liberalno-demokratycznemu i socjalnemu”.

Zgodzić się należy z prof. Nieciuńskim, że funkcjonujący w Polsce w okresie trans­formacji model kapitalizmu nie zapewnił ani wysokiej produktywności i efektywności, ani sprawiedliwości społecznej. Wielu wybitnych ludzi współczesnego świata bardzo krytycznie ocenia ten model kapitalizmu. Na przykład George Soros w swojej książce Kryzys światowego kapitalizmu (Wyd. Literackie, Warszawa 1999, s. 199) pisze: „wszystkie te zabiegi (prywatyzacja i przejmowanie przedsiębiorstw państwowych - M. K) bez przesady określić można jako kapitalizm rozbójniczy1, ponieważ najskutecz­

1 To znaczy bezczelny, jawny wyzysk, przestępstwo dokonywane jawnie.

Page 63: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Mieczysław Kabaj 65

niejszym sposobem gromadzenia prywatnego kapitału niemal od zera było przywła­szczenie sobie aktywów państwa” . Laureat Nagrody Nobla i były główny ekonomista Banku Światowego bardzo krytycznie ocenia model kapitalizmu transformacji (Globa- lisation and Its Discontents) pisze o „grabieży majątku państwowego” i o błędach w po­lityce gospodarczej: „Pierwszy (...) polegał na tym, że stworzono bodźce skłaniające ra­czej do rozgrabiania mienia, niż do tworzenia bogactwa. Drugi polegał na zmarnowaniu nielicznych pozytywnych elementów spuścizny ery komunizmu. Jednym z nich był ka­pitał ludzki” (J.E. Stiglitz, Niekonwencjonalne prawdy ekonomiczne, „Gazeta Wybor­cza”, 15 grudnia 2003 r.).

Inny uczony, prof. Milton Friedman, twórca szkoły neoliberalnej, powiedział m.in.: „polski system finansowy w okresie transformacji przejdzie do annałów historii nonsen­su, a logika polskich liberałów jest logiką z pogranicza surrealizmu (...) za głowę się ła­pię, gdy w Polsce koncepcja monetaryczna została sprowadzona do absurdu”2.

Trzeba więc zgodzić się z prof. Nieciuńskim, że model funkcjonowania polskiego ka­pitalizmu wymaga zmiany. Wizję swoją prof. Nieciuński definiuje jako „ład efektywno- ściowo-dystrybutywny państwa demokratycznego i społecznie zorientowanego, regulują­cego rynek w sposób nie obniżający efektywności gospodarki, troszczący się o bezpie­czeństwo społeczne”. Model taki opiera się na trzech filarach. Najważniejszym jest aktywna rola państwa w rozwoju ekonomicznym i społecznym. Z rozważań prof. Nie­ciuńskiego wynika, że regulacyjna rola państwa powinna być znacznie zwiększona. Dru­gim filarem jest „znaczny zakres redystrybucji” . Trzecim jest społeczna orientacja pań­stwa. Autor podkreśla wielokrotnie potrzebę zwiększenia i rozszerzenia funkcji inspirują­cych, kontrolnych i dystrybucyjnych państwa. „Główna rola i odpowiedzialność (za modernizację - M.K.) spocznie na państwie. Tylko ono jest zdolne do kierowania takim wymagającym inspiracji, koordynacji i organizacji procesem”.

W innym miejscu czytamy, że „nowy model kapitalistycznej gospodarki wymaga znacznie większej roli państwa i bardziej regulowanego rynku oraz liczącego się lub de­cydującego udziału własności publicznej (...) przede wszystkim w sferze bankowej i ubez­pieczeń” . Kwestia zwiększenia funkcji i roli państwa w nowym modelu gospodarki wzbu­dza poważne zastrzeżenia, bowiem im więcej państwa, tym więcej biurokracji, a tym sa­mym mniej swobody gospodarowania podmiotów gospodarczych. Autor przesadnie wierzy we wszechpotęgę państwa w stymulowaniu procesów społeczno-gospodarczych. Faktycznie, państwo w okresie transformacji dowiodło, że nie jest zdolne do rozwiązania największych problemów społeczno-gospodarczych. Nie zdołało ograniczyć masowego, strukturalnego bezrobocia, zahamować dezaktywizacji zasobów pracy, ograniczyć ubóst­wa i marginalizacji społecznej. To nie państwo sfinansowało wzrost liczby studentów z 0,4 min do 1,9 min, ale społeczeństwo i inicjatywa ludzi i organizacji społecznych. Pań­stwo okazało się niezdolne w zapewnieniu opieki zdrowotnej społeczeństwa polskiego. W jednej dziedzinie państwo wykazało dużą „wydajność” - w produkowaniu wielkiej liczby ustaw (często bubli), zarządzeń, zakazów i nakazów. W okresie ostatnich trzech lat

2 Cyt. za: Społeczne aspekty rozwoju gospodarki polskiej, pod red. St. Owsiaka, PTE, Warszawa, s. 99-100.

Page 64: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

66 Forum

dzienniki ustaw systematycznie zwiększały swoją objętość: w 2000 r. liczyły 7 tys. stron, w 2001 - 13 tys., a w 2002 - 16 tys. stron. W sumie w ciągu trzech lat zapisano 36 tys. stron różnymi aktami prawnymi. W 2003 r. w Sylwestra ogłoszono 73 akty prawne; prze­ważająca większość z nich obowiązuje od 1 stycznia 2004 r. W 2003 r. opublikowano 288 numerów Dziennika Ustaw - średnio cztery numery w każdym tygodniu3. Dalej, polska ustawa o zatrudnieniu i bezrobociu liczy blisko 60 stron maszynopisu i od 1990 r. doko­nano kilkadziesiąt nowelizacji tej ustawy. Amerykańska ustawa (.Employment Act) liczy niecałe 2 strony maszynopisu i obowiązuje, w zasadzie, bez zmian od 1946 r., przyczy­niając się do wzrostu zatrudnienia od 1946 r., w każdym roku średnio o 1,0-1,5 min osób.

Wyłania się więc pytanie, czy rozszerzenie funkcji regulacyjnych i dystrybutywnych państwa nie doprowadzi do jeszcze większej biurokracji i produkowania jeszcze więcej stron ustaw i zarządzeń, co może zdławić inicjatywę ludzi i przedsiębiorczość.

Kwestia ta wzbudza poważne wątpliwości. Państwo powinno tworzyć ramy sprzyjają­ce rozwojowi inicjatywy prywatnej, indywidualnej i zbiorowej, przestrzegając zasady po­mocniczości4. Czy jednak tak rozbudowana biurokracja i aparat administracyjny umożli­wi realizację „ładu efektywnościowo-dystrybutywnego”, który autor postuluje?

Drugi człon koncepcji ładu - „znaczny zakres redystrybucji produktu społecznego” - wzbudza także wątpliwości. Problem polega na tym, że autor nigdzie nie precyzuje, co oznacza słowo „znaczny”. Ale z tekstu wynikać może, że powinien być większy lub głęb­szy niż obecnie.

Obecnie skala redystrybucji produktu społecznego jest relatywnie wysoka. W 2004 r. wydatki budżetu państwa (bez wydatków samorządów regionalnych i lokalnych) osiągną prawie 200 mld zł, czyli 23% PKB. Cały fundusz wynagrodzeń w gospodarce narodowej 9,6 min pracowników najemnych wyniesie 250 mld zł, co oznacza, że wydatki budżetu państwa stanowić będą 80% całkowitego funduszu wynagrodzeń za pracę 9,6 min pra­cowników najemnych w gospodarce narodowej. Redystrybucja jest oczywiście koniecz­

3 „Rzeczpospolita” 2 stycznia 2004 r.4 Zasadę pomocniczości prof. J. Auleytner definuje w sposób następujący: „Głosi ona, że to co jednostka

i grupy społeczne oddolnie powołane mogą zrealizować własnymi siłami i z własnej woli, tego nie powinny odbierać struktury wyższego rzędu - państwo lub organizacje.

W zasadzie tej podkreśla się pierwszeństwo inicjatywy oddolnej, która chroni autonomię i podmiotowość wspólnot lokalnych. Każda akcja społeczna ze swego celu i natury ma charakter pomocniczy - winna ona po­magać ludziom, a nie wchłaniać ich lub odbierać im inicjatywę.

Zasada pomocniczości zakłada decentralizację działań publicznych, postukuje wobec państwa oddanie inicjatywy na szczebel niższy, a jego interwencję tylko wówczas, gdy społeczeństwo niższego rzędu (rodzi­na, gmina, spółdzielnia itp.) nie mogą rozwiązać problemów. Interwencja państwa jest usprawiedliwiona wówczas, gdy nie hamuje wolności działania jednostek. Zasada ta oznacza poparcie dla energii społecznej ma­łych grup, ale jednocześnie zaleca państwu asekurację działań społeczności mniejszych poprzez obserwację, kontrolę, koordynację i w ostateczności ingerencję. Zasada pomocniczości leży u podstaw socjalnej gospodar­ki rynkowej. Ponadto bezpośrednio preferuje ona samorządność według hasła: »pomoc ku samopomocy«.

Zasada pomocniczości ma znaczenie edukacyjne. Zamiast postaw roszczeniowych uczy ona, że rozwią­zanie problemów zależy przede wszystkim od indywidualnej zaradności, inicjatywy i zdolności jednostek do postaw samopomocowych” (J. Auleytner, Polityka społeczna, WSP TWP, Warszawa 2000, s. 336).

Page 65: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Mieczysław Kabaj 67

na, ale nie może przekraczać pewnych granic, gdyż prowadzi do nadmiernego wzrostu po­datków, które są w Polsce bardzo wysokie i płacą je głównie pracownicy najemni i eme­ryci. A więc „znaczna” redystrybucja może być sprzeczna z pierwszym członem ładu, tj. z efektywnością.

W Polsce dokonały się w okresie transformacji głębokie i niekorzystne zmiany, co wy­kazał Spis Powszechny z 2002 r. W 1988 r. spośród 37,9 min Polaków dochody z pracy uzyskiwało 17,2 min osób, tj. 45,4%. W 2002 r. spośród 38,2 min mieszkańców dochody z pracy uzyskiwało już tylko 12,3 min osób, czyli 32,2%. Gwałtownie wzrosła sfera redy­strybucji lub socjalna. Z niezarobkowych źródeł utrzymania (emerytury, renty, zasiłki dla bezrobotnych, zasiłki z pomocy społecznej) korzystało 6,8 min osób w 1988 r. (18%), a w 2002 r. aż 10,7 min, czyli 28% mieszkańców Polski. Tak więc liczba osób pracują­cych i uzyskujących dochody z pracy zmniejszyła się prawie o 30%, a liczba osób uzy­skujących dochody z niezarobkowych źródeł utrzymania zwiększyła się o 57%. Zachwia­ne zostały proporcje między sferą pracy a sferą socjalną. Był to rezultat polityki społecz­no-gospodarczej kolejnych rządów, która doprowadziła do dezaktywizacji prawie 5 min osób i przesunęła ich ze sfery pracy do sfery socjalnej (bezrobocia, zasiłków itd.)5.

Aby więc zwiększyć społeczny dobrobyt, efektywność i konkurencyjność gospodarki, należy odwrócić te trendy, zwiększając partycypację ludzi zdolnych do pracy w tworze­niu i podziale produktu społecznego, co oznacza także zmniejszenie redystrybucji na rzecz wzrostu godziwych dochodów z pracy. To wymaga innego modelu funkcjonowania polskiego kapitału.

Teoretycznie, z punktu widzenia poziomu rozwoju polskiej gospodarki, poziomu ży­cia, dużego marnotrawstwa zasobów ludzkich, polaryzacji dochodów oraz aspiracji spo­łecznych i konieczności szybkiego zmniejszenia dystansu gospodarczego w stosunku do krajów Unii Europejskiej, żaden z przedstawionych wyżej modeli kapitalizmu nie umoż­liwia realizacji tych celów. Trzeba zaprojektować i wdrożyć model kapitalizmu, który uruchomi wszystkie motory rozwoju, umożliwi lepsze wykorzystanie potencjalnej energii społecznej, wzrostu gospodarczego, poprawy produktywności i konkurencyjności oraz szybszego osiągnięcia pełnego zatrudnienia i spożytkowania ludzkich kwalifikacji, zdol­ności i talentów.

Wydaje się, że cele te można osiągnąć w warunkach realizacji modelu kapitalizmu par­tycypacyjnego (MKP)6, który umożliwi szeroką aktywizację wszystkich zasobów material­nych i kapitału społecznego. Dziesięć cech szczególnych (pożądanych) tego modelu:

1. Prywatne przedsiębiorstwa są podstawą gospodarki. Działają one w warunkach wol­ności gospodarczej, dialogu społecznego i ograniczonych regulacji państwa i władz pu­blicznych.

5 Piszę o tym szerzej w artykule Dezaktywizacja Polski (10 min osób biernych zawodowo w wieku zdol­ności do pracy), „Polityka Społeczna” 2002, nr 8.

6 Koncepcję partycypacyjnego modelu kapitalizmu sformułowałem w książce Partycypacyjny system wy­nagrodzeń. W kierunku kapitalizmu partycypacyjnego, wysokiej produktywności i godziwej płacy, IPiSS, War­szawa 2003.

Page 66: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

68 Forum

2. Popierana jest wolna konkurencja i swoboda rynku, ale w ramach określonych przez państwo, które chroni słabe branże przemysłu, aby zapewnić miejsca pracy. W rolnictwie - subsydia i ochrona przed konkurencją zagraniczną. W handlu - ścisłe licencje w celu ograniczenia konkurencji ze strony nowych sklepów, zwłaszcza półhurtowych, sklepów dyskontowych i supermarketów.

3. Podstawą gospodarki jest prywatna własność, ale prywatyzacja ma pewne granice; nie obejmuje branż produkujących dobra publiczne - oświaty, zdrowia, usług socjalnych oraz działów strategicznych gospodarki.

4. Niezwykle ważną cechą MKP jest partycypacja ludzi zdolnych do pracy w proce­sach tworzenia produktu społecznego. Dążyć należy, aby każdy człowiek zdolny do pra­cy mógł pracować, wytwarzać nowe wartości i uzyskiwać dochód z pracy. Tworzenie do­statecznej liczby produktywnych miejsc pracy powinno być najwyższym celem i priory­tetem polityki społeczno-gospodarczej i partnerów społecznych.

5. Równie ważną cechą MKP jest partycypacja pracowników w efektach ich pracy, re­alizowana przez wdrożenie różnych wariantów partycypacyjnego systemu wynagrodzeń, udziału w zysku i motywacji. Rozwój różnych form partycypacji w zarządzaniu zmierza do realizacji zasady sprawiedliwości partycypacyjnej, rozszerzenia wspólnych interesów pracowników i pracodawców, obywateli i państwa, uruchomienia wewnętrznych, ukry­tych rezerw wzrostu wydajności i efektywności7.

6. Na gruncie partycypacyjnego systemu podziału powinny zmniejszyć się nadmierne rozpiętości dochodów, zwiększy się wśród pracowników poczucie uczestnictwa nie tylko w tworzeniu nowych wartości, ale także w ich podziale, co wyzwoli nowe warstwy mo­tywacji.

7. W MKP rozwijane będą wszelkie formy partycypacji pracowników w zarządzaniu a szczególnie partycypacji bezpośredniej, umożliwiającej usprawnienie pracy na stanowi­skach, poprawę jakości pracy i produkcji (formy tej partycypacji przedstawiamy w dru­giej części tej pracy, s. 133-145).

8. Państwo prowadzi politykę socjalną. Ludzie pozbawieni pracy i dochodów nie ze swojej woli lub winy mają prawo do zabezpieczenia społecznego, które zapewnia ludziom dochody umożliwiające godziwe życie. Istnieje rozbudowany system zabezpieczenia ma­terialnego emerytów i rencistów, który zapewnia ludziom starszym godziwe życie.

9. Państwo współfinansuje przedsięwzięcia, które umożliwiają kształcenie i przekwa­lifikowanie pracowników i przystosowanie się do zmian strukturalnych przez organizo­wanie szkolenia i systemu reorientacji zawodowej.

10. Głównym priorytetem państwa będzie prowadzenie polityki społeczno-gospodar­czej, uniemożliwiającej zapewnienie ludziom zatrudnienia i godziwego dochodu z pracy przez promowanie rozwoju i elastyczne formy zatrudnienia.

Rozwinięcie tych tez znajdzie czytelnik w moim artykule Sprawiedliwość partycypa­cyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń zamieszczonym również w tym tomie.

7 Szerzej o tym w: M. Kabaj, Partycypacyjny system wynagrodzeń, op. cit.

Page 67: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Tadeusz Kowalik 69

Tadeusz Kowalik

Polska Akademia Nauk i WSSE

Państwo dobrobytu - druga falaPodzielam wiele przemyśleń i poglądów prof. W. Nieciuńskiego. Przede wszystkim

odpowiada mi podejście kładące nacisk na wielość dróg rozwojowych i różnorodność ist­niejących i możliwych odmian kapitalizmu. Przemawia do mnie także (cytowany przez Autora) pogląd A. Toqueville’a o istnieniu szerszego pola możliwości ustrojowych, niż to sobie współcześni wyobrażają. W mojej reakcji więc na tekst prof. Nieciuńskiego jest więcej chęci doprecyzowania pewnych tez niż polemiki.

Skoro się zgadzamy, że realny socjalizm pozbawiony był wewnętrznych bodźców roz­wojowych i dlatego musiał upaść, podrzędne znaczenie ma szersza ocena charakteru tego ustroju. Należę do tych, którzy odmawiają „realnemu socjalizmowi” socjalistycznego charakteru, nawet jeśli miałby to być socjalizm z wypaczeniami czy wynaturzeniami. Dla­tego nazwa „komunizm” czy „system komunistyczny” bardziej mi odpowiada niż kom­promisowa nazwa „realnego socjalizmu”. Bo przecież chodzi o ustrój, którego charakter określony był przez polityczne, ekonomiczne i społeczne wszechwładztwo partii komuni­stycznej. Istnieje zresztą ogromna literatura ostro odróżniająca socjalizm od komunizmu, jako ustroju zaprzeczającego podstawowym wartościom socjalizmu. Za sensowne uwa­żam, wprowadzone także przez Jana Drewnowskiego, pojęcie „sowietyzm”. Wskazuje bowiem na unikatowość tego ustroju. Zawłaszczenie zaś terminologii socjalistycznej i marksizmu przez bolszewików przyniosło ruchowi socjalistycznemu ogromne szkody. Doprowadziło do osłabienia tego ruchu być może bardziej niż pewne wewnętrzne teore- tyczno-programowe wady socjalizmu (państwowa własność jako wyłączna podstawa ustroju oraz planowanie pojmowane jako przeciwieństwo rynku).

Po ponownych lekturach i przemyśleniu doświadczeń z czasu upadku komunizmu i transformacji inaczej oceniam charakter tego ustroju. Uważam mianowicie, że w swej społeczno-ekonomicznej treści, komunizm czy sowietyzm był specyficznym, monopartyj- no-państwowym, substytutem rynkowego kapitalizmu. To był rodzaj państwowego kapi­talizmu. Podstawową funkcją komunizmu (sowietyzmu) była przemysłowa modernizacja krajów zacofanych, dokonywana za pomocą drakońskich środków1. Za takim ujęciem so­wiety/mu jako kapitalizmu państwowego najmocniej przemawia fakt nadzwyczaj łagod­nego przejścia do kapitalizmu wolnorynkowego, łatwość przestawienia się dawnej no­menklatury partyjnej, zwłaszcza jej części tkwiącej w gospodarce, na nomenklaturę bizne­sową. Wręcz uderzająca była łatwość przeobrażania się partii komunistycznych w socjaldemokratyczne, w dodatku o silnych tendencjach neoliberalnych. Również to, co się dzieje w Chinach, wydaje się potwierdzać powyższy pogląd. Deng postawił sobie wy­

1 Kiedyś usłyszałem od S. Strumilina, że „Slalin wyrywał Rosję z barbarzyństwa za pomocą barbarzyń­skich środków”.

Page 68: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

70 Forum

raźne zadanie przekształcenia partii komunistycznej w partię posiadaczy. Co ponownie wydaje się potwierdzać „kostiumowy” charakter nadbudowy ideologicznej.

Narzucona industrializacja oraz militarna i policyjna obrona nowego systemu w wa­runkach wrogiego otoczenia, doprowadziły do powstania zhierarchizowanej, sztywnej struktury władzy coraz mniej zdolnej do racjonalnych działań, nawet do absorpcji inno­wacji zagranicznych; władzy opartej na przywilejach i nomenklaturowej więzi, której nie mogli przełamać zwolennicy reform. Odwoływanie się zaś do sił zewnętrznych spoza no­menklatury prowadziło do klęski reformatorów (Nagy, Chruszczów, Dubczek). Aż wre­szcie podobna klęska Jaruzelskiego i Gorbaczowa doprowadziła do załamania się syste­mu. Sprzyjało temu otoczenie zewnętrzne - zwłaszcza zimnowojenna konfrontacja mili­tarna pod wodzą Reagana, który wypowiedział walkę komunistycznemu „imperium zła”.

Na pokojowe załamanie się komunizmu złożyło się szereg czynników. W Polsce zarów­no opozycja, jak i decydujące ośrodki władzy zdobyły się na porozumienia Okrągłego Sto­łu. Warunkiem jednak tej gotowości do porozumienia była z jednej strony silna pozycja Ko­ścioła katolickiego wspierającego osłabioną przez stan wojenny „Solidarność” oraz, z dru­giej - również osłabiona przez stan wojenny władza polityczna, która ostatecznie straciła poczucie misji modernizacyjnej kraju. Nie lekceważyłbym również roli zwykłych błędów taktycznych popełnionych przez Jaruzelskiego i Gorbaczowa. Obaj nie chcieli ostatecznego demontażu systemu, a w każdym razie nie w tym momencie, ale przeliczyli się.

Uważam, że upadek komunizmu był nieuchronny. Można jednak wyobrazić sobie wiele wariantów tego upadku, zarówno co do czasu, tempa, jak i form przeobrażania. Wówczas wiele zależało od mądrości i determinacji władzy. Jedną z nowatorskich form przeobrażenia komunizmu (kapitalizmu państwowego) w kapitalizm rynkowy zademon­strowały Chiny (i Wietnam)2. Dokonały tego pod osłoną autorytarnej władzy i socjali­stycznej frazeologii. Na pewno nie był konieczny Big Bang ani szokowa terapia. Brze­mienny w skutki był „kolumbowy błąd” Tadeusza Mazowieckiego, który pragnął szukać wzorów w Bonn - szukał przecież „swego” Ludwiga Erharda - ale jego neoficcy „za­usznicy” podsunęli mu bilet do Waszyngtonu.

Żadna ze stalinowskich pięciolatek, żaden plan w Polsce nie rozminął się z rzeczywi­stością do tego stopnia, jak osławiony plan Balcerowicza. We wszystkich podstawowych wskaźnikach, założenia planu odbiegały od wykonania o kilkaset procent. Liczono się z tym, że PKB spadnie o 3%, a spadł o 18% w ciągu dwóch lat, produkcja przemysłowa miała spaść o 5%, spadła o 1/4. Bezrobocie miało być tymczasowe i sięgnąć 400 tysięcy osób, skończyło się na kilkakrotnie wyższym i permanentnym. Inflacja miała być jedno­cyfrowa już pod koniec 1990 r., a trzeba było czekać na to dekadę. Nie przypominałbym tego, gdyby autorzy planu i ich akolici nie szczycili się profesjonalizmem. I gdyby me po­trzeba przypomnienia mądrości Karla Poppera, który przestrzegał przed szeroko zakrojo­

2 Chiny przestały być Ludowe i poza autorytarnym systemem podążają w kierunku XIX-wiecznego ka­pitalizmu o dużych nierównościach, już teraz sięgających poziomu południowoamerykańskiego. Uniknęły tyl­ko szokowej terapii i związanej z nią recesji. Partia komunistyczna zachowała swoją nazwę, ale w szybkim tempie przekształca się w partię posiadaczy.

Page 69: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Tadeusz Kowalik 71

nymi zmianami socjotechnicznymi ze względu na nieuchronność skutków nieprzewidzia­nych i niepożądanych.

Porównywalna z Wielkim Kryzysem lat 30., a sztucznie wywołana przez władze rece­sja lat 1990-1992 była ważnym czynnikiem współkształtującym nowy ustrój społeczny. Stworzyła ona ekonomiczny przymus przesunięcia bogactwa od biednych do bogatych. W rezultacie powstała nowa struktura społeczna przypominająca czasy pierwotnej aku­mulacji kapitału, co odpowiadało „wyobraźni ekonomicznej” nowej elity władzy. Dlate­go odwracam Janosa Kornaia określenie „recesja transformacyjna”, na „transformację re­cesyjną”, ponieważ recesja okazała się instrumentalna dla tworzenia nowych podziałów społecznych, nowej struktury społecznej. Mimo że Polska znajdowała się na średnim po­ziomie rozwoju przemysłowego, i że w XX wieku dobrze znane były przypadki przemy­słowej modernizacji wielu krajów europejskich i azjatyckich bez uciekania się do metod pierwotnej akumulacji kapitału typu brytyjskiego, władze polskie obrały epigońską drogę pierwszych rewolucji przemysłowych, wierząc, że podstawą inwestycji jest (musi być) zubożenie dużych grup społecznych.

W ocenie skutków planu Balcerowicza, a i szerzej - w ocenie polskiej transformacji, nie chodzi tylko o to, że model kapitalizmu anglosaskiego stał się wzorem przemian, lecz także o to, że działaniom tym przyświecała wizja pierwotnej akumulacji kapitału, a więc i drastycznie spolaryzowanego społeczeństwa3. I jeszcze jedno. W analizach polskiej transformacji często wiąże się owo spolaryzowanie społeczeństwa, szybką pauperyzację jednych i równie szybkie wzbogacenie drugich, ze świadomym wycofaniem się państwa, z jego biernością, z nieregulowanym rynkiem. Nie jest to ścisłe. Jak wykazały studiaS. Owsiaka, R. Bugaja i innych, procesy te dokonywały się przy aktywnej polityce fiskal­nej państwa. Nawet obecnie (2003 r.), za dość powszechnym wołaniem (nasi konserwa­tywni liberałowie mówią o tym otwarcie) o radykalną reformę finansów publicznych dla zdobycia środków na rozwój, kryje się chęć dalszego okrojenia państwa opiekuńczego. Takie są żądania, chociaż już teraz około 60% gospodarstw domowych żyje poniżej mi­nimum sojalnego, a wśród nich liczba żyjących poniżej lub na granicy minimum egzy­stencji, tylko w latach 1996-2001, podwoiła się, obejmując ok. 4,5 min osób. I chociaż tylko 15% zarejestrowanych bezrobotnych korzysta z prawa do zasiłku.

Elity polityczne bowiem nadal wierzą, że walka o modernizację jest grą o sumie zero­wej: jeśli jedni zyskają, to inni muszą tracić. Polskie elity dzielą się na tych, którzy uwa­żają, że rozwój gospodarczy ma charakter gry o sumie zerowej i tych wierzących w ko­rzyści z rozwoju dla wszystkich znaczących grup społecznych4. Wielu zwolenników

3 Podczas wizyty w Warszawie we wrześniu 1990 r. Milton Friedman radził Polakom, by nie wzorowali się na współczesnej gospodarce amerykańskiej, lecz na tej sprzed stu laty, niezainfekowanej przez socjalizm. I w pewnym sensie tak się stało, chociaż wzorem była raczej XIX-wieczna Anglia.

4 Okazuje się, że nie jest to przypadłość tylko polska. Na podobne zjawisko wskazuje Joseph Stiglitz (The Private Uses of Public Interests: Incentives and Institutions, „Journal of Economic Perspectives” 1998, nr 2) w swej relacji z doświadczeń jako szefa Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta B. Clintona. Propozycje Rady wielokrotnie napotykały barierę mentalną ludzi władzy „wierzących” w politykę gospodarczą jako grę o sumie zerowej.

Page 70: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

72 Forum

wzrostu osiąganego za wszelką cenę głosi teorię dochodowej kaskady (trickle down theo- ry), ale tak ma się dziać w jakiejś nieokreślonej przyszłości, do której wiedzie cierniowa droga wyrzeczeń.

Ostatnie partie eseju prof. Nieciuński poświęca kształtom pożądanego ładu społeczne­go, który nazywa różnie, raz kapitalizmem społecznie zorientowanym, innym razem efek- tywnościowo-dystrybucyjnym. Zarówno jednak pożądanej drodze, jak i porządkowi do­celowemu towarzyszą pesymistyczne zdania typu: „czy to nie jest jednak łudzeniem się” lub że spodziewa się raczej „niezbyt wielkich zmian”. Wiele razy podkreśla, że przyszłość jest nieznana, z czym piszący te słowa całkowicie się zgadza. Autor słusznie zauważa też, że przyszły los Polski w dużej mierze zależy od wewnętrznych przeobrażeń, ale i od prze­mian w Unii Europejskiej.

A jednak w tych jego rozważaniach zabrakło mi dwóch istotnych problemów. Po pierwsze, nie napisano, że bardziej uspołecznione odmiany kapitalizmu są wyrazem wal­ki politycznej, ekonomicznej i społecznej. Muszę przyznać, że w tym względzie tekst prof. Nieciuńskiego - społecznika z krwi i kości, zainteresowanego przede wszystkim lo­sami ludzi pracy - wprawił mnie w zdumienie. O tak ważnym zagadnieniu jak rola związ­ków zawodowych autor jedynie wspomniał. Tylko raz autor pisze o utrzymującym się nie­zadowoleniu, wyrażając przypuszczenie, iż będą się „wzmagać różne formy protestów, demonstracji, strajków i sprzeciwu, nic nie wskazuje natomiast na możliwość wystąpień antyustrojowych”. Bardzo to dziwne stwierdzenie człowieka sprzyjającego przecież inne­mu ustrojowi społecznemu (co najmniej innej wersji kapitalizmu). W warunkach niespra­wiedliwego ustroju o wysokim i permanentnym bezrobociu, ogromnych nierównościach, rosnącym wykluczeniu, protesty, strajki i demonstracje skierowane są przeciwko tym wła­śnie cechom ustrojowym, a więc są antyustrojowe. Również gdy autor pisze o globaliza­cji, nie wspomina o bogactwie ruchów anty- i alterglobalizacyjnych. Raz tylko i to mimo­chodem pojawia się „nacisk społeczny”, który ewentualnie w przyszłości miałby zmusić kapitalizm do „drugiej fali tworzenia państwa dobrobytu”. Tylko jako część zdania poja­wia się „wielki wynalazek” systemu kapitalistycznego „państwo dobrobytu”.

Czy rzeczywiście pisząc tekst o różnorodności ustrojowej współczesnego kapitalizmu i możliwościach wyboru jednej z jego odmian, ułatwiamy sobie zrozumienie ewentual­nych przyszłych wyborów, redukując państwo dobrobytu (wolę termin „państwo opiekuń­cze”) do wynalazku kapitalizmu. A może warto by się zastanowić, czy pojawiłoby się ono, gdyby nie „nacisk społeczny” ruchu socjalistycznego oraz straszak komunizmu. Hi­storycy nie mają wątpliwości, że pionierska w tym zakresie rola Bismarcka była reakcją na ruch socjalistyczny.

Nawet w Stanach Zjednoczonych państwo opiekuńcze nie powstawało „autonomicz­nie”, czyli bez zewnętrznych nacisków. Często podkreśla się, iż rooseveltowski New Deal był motywowany zagrożeniem upadku kapitalizmu, a ruch socjalistyczny miał oparcie za­równo w idealizowanych przez jednych, diabolizowanych przez innych pięciolatkach so­wieckich, a także w silnym ruchu związkowym.

Nie powinniśmy chyba zbyt łatwo wierzyć w oficjalną wersję budowy państwa opie­kuńczego w USA. Głosi ona, że J.F. Kennedy postanowił działać w tym kierunku, ponie­

Page 71: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Tadeusz Kowalik 73

waż dostrzegł podczas kampanii wyborczej duże enklawy ubóstwa. Myślę, że znacznie bardziej realistyczny był autor podręcznika ekonomii porównawczej, gdy pisał: „Obecnie (...) najważniejszą przyczyną, dla której wzrost gospodarczy staje się bardzo ważny, jest współzawodnictwo Zachodu ze Związkiem Radzieckim (...). Jeśli nasz potencjalny wróg prześcignąłby nas pod względem rozwoju gospodarczego, moglibyśmy się stać bezbron­ni zarówno pod względem politycznym, jak i militarnym. Panika sputnikowa oraz jej róż­norakie konsekwencje skłoniły Stany Zjednoczone do podjęcia wyścigu na polu wzrostu gospodarczego”5. Oczywiście, Carl Landauer powinien był dodać, że chodziło wówczas0 taki wzrost, który przynosi korzyści większości społeczeństwa.

A czyż bez uwzględnienia roli ruchu socjalistycznego oraz (w dużym stopniu zafał­szowanego) ekonomicznego i wojennego sukcesu ZSRR, można zrozumieć ten zadziwia­jący fakt, iż po drugiej wojnie światowej powstały w Niemczech i w Japonii pod kurate­lą okupantów (w Niemczech - głownie amerykańskich), dwa tak odmienne od amerykań­skiego systemy społeczne? Także „model skandynawski”, od początku określany jako trzecia droga, powstał nie bez związku z sytuacją międzynarodową.

I odwróćmy pytanie. Czy byłby możliwy paroksyzm reaganizmu i thatcheryzmu, gdy­by w USA i Wielkiej Brytanii nadal wierzono w dynamikę gospodarki radzieckiej, zdol­nej doścignąć i prześcignąć Amerykę? Czy nie jest uprawniona hipoteza, że powstaniu obu tych nurtów sprzyjała widoczna już w latach 80., stagnacja gospodarki radzieckiej1 krajów satelickich?

W eseju prof. Nieciuńskiego zabrakło mi także dostrzeżenia ogromnej roli polityki i gospodarki amerykańskiej w świecie współczesnym.

Tutaj mała dygresja osobista. Od czasu Nowego Ładu F.D. Roosevelta jestem zafascy­nowany amerykańskim społeczeństwem, jego otwartością, ogromnymi zdolnościami do samoorganizacji. Wszelako, jeśli chodzi o system społeczno-ekonomiczny i politykę ko­lejnych ekip, to należę do licznego grona ekonomistów i politologów, którzy postrzegają USA z rosnącym krytycyzmem. Przykład USA nie potwierdza porzekadła, że każdy na­ród ma takie władze, na jakie zasługuje. Społeczeństwo amerykańskie często ma władze ukształtowane bardziej przez pieniądz niż przez procedury demokratyczne, a z teorii Gre- shama-Kopernika wiadomo, że pieniądz lepszy jest wypierany przez pieniądz gorszy. Tak samo dzieje się z elitami władzy, zwłaszcza gdy przychodzi im zarządzać, a jeszcze bar­dziej - tworzyć z gruntu amoralny system społeczno-ekonomiczny.

Z interesującego nas tutaj punktu widzenia, wydzielam w powojennej historii Stanów Zjednoczonych dwa różne okresy. Do lat 70. Stany były czynnikiem sprzyjającym rozwo­jowi gospodarek światowych. Odgrywały tę rolę zarówno jako „kreator mody” systemo­wej, jak i koło zamachowe gospodarki światowej. Wspominałem już, że to one odegrały decydującą rolę w ukształtowaniu dwóch nowatorskich systemów społeczno-ekonomicz­nych, Myślę tu o promowaniu społecznej gospodarki rynkowej w Niemczech oraz zbliżo­nego systemu japońskiego. Oba okazały się zresztą przez parę dziesięcioleci bardziej dy­namiczne niż reszta świata, a zarazem bardziej sprawiedliwe społecznie. W drugiej roli,

5 C. Landauer, Contemporary Economic Systems, Filadelfia-Nowy Jork 1964, s. 194.

Page 72: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

74 Forum

w roli promotora wzrostu, do zasług USA zaliczyć należy nie tylko hojny Plan Marshal­la, ale i ustalony w Bretton Woods system finansowy. Wprawdzie Keynesowi nie udało się przeforsować dalej idących rozwiązań, a zwłaszcza zapobiec umieszczeniu obu mię­dzynarodowych instytucji - MFW i BŚ - w zasięgu widzialnej ręki rządu amerykańskie­go, ale nawet to, co stworzono, odegrało ogromną rolę w ustabilizowaniu kapitalizmu, zła­godzeniu cykliczności rozwoju, a więc i zwiększeniu tempa wzrostu gospodarki świato­wej na całe ćwierćwiecze.

Drugie ćwierćwiecze powojenne ma zupełnie inny charakter. Na odejście USA od po­krycia dolara w złocie, a następnie na rezygnację z międzynarodowego systemu waluto­wego ustalonego w Bretton Woods złożyło się wiele okoliczności. Pozostaje jednak fak­tem, że kluczowa okazała się w tym rola USA. Zmiany te otwarły pole dla „giełdyzacji” gospodarki światowej. Więcej, to Stany Zjednoczone forsowały jak najpełniejsze otwar­cie rynków kapitałowych w świecie, prowadziły aktywną politykę neoliberalnej globali­zacji. Nawet w oczach Kissingera, dzisiejsza globalizacja oznacza amerykanizację. W wy­niku tego gospodarka światowa przekształciła się - posługując się terminem Susan Stran- ge - w casino capitalism. A w dodatku, w przemianach wewnętrznych dawała światu wzór skrajnie antyegalitarnego społeczeństwa spolaryzowanego na coraz biedniejszych i coraz bogatszych, tego, co Schumpeter nazywał „cywilizacją nierówności” . Jak podkre­ślają ostatnio Paul Krugman i Bradford DeLong6, społeczeństwo amerykańskie przestało być społeczeństwem klasy średniej. Przy symbolicznej pomocy dla Trzeciego Świata (ok. 10 mld dolarów w 2000) gwałtownie podniesiono wydatki na zbrojenia (ponad 300 mld dolarów), co nie pozostanie bez wpływu na budżety wielu innych krajów.

Na początku lat 80. Stany wypowiedziały wojnę komunistycznemu „imperium zła” . Uwolnione jednak od rywalizacji z drugim supermocarstwem, same zaczęły prowadzić politykę imperialną, przekształcając się powoli w innego typu, ale jednak w „imperium zła”.

Wbrew pozorom, nie jest to wycieczka w stronę czystej polityki. Wszystko co powie­działem wyżej ma bowiem znaczenie dla dynamiki gospodarczej. Ostatecznie rozwój go­spodarczy opiera się na inwestycjach w realną sferę gospodarki. Inwestorzy zaś muszą mieć poczucie pewnej przewidywalnej stabilności. Prorocze okazały się słowa lorda Ski- delsky’ego, który już po interwencji w Kosowie, przestrzegał przed niebezpieczeństwem polityki imperialistycznej i odrodzeniem się nacjonalizmów, podkreślając, że rozwój go­spodarczy w skali światowej potrzebuje pokoju.

Podstawą rozwoju gospodarczego, zwłaszcza w tak wielkim kraju, jak Stany Zjedno­czone, jest wewnętrzny rynek zbytu, popyt krajowy. Tymczasem zanik klasy średniej ten rynek, czyli podstawę rozwoju, niszczy. Zarówno wysoka koniunktura gospodarcza lat 90., jak i ostatnia recesja są potwierdzeniem tej tezy. Koniunktura lat 90. opierała się na ogromnym zadłużeniu gospodarstw domowych, którego podstawą było wirtualne bogac-

6 P. Krugman, The Return of Depression Economics [poi. przekład: Wracają problemy kryzysu gospodar­czego, Warszawa 2000]; B. DeaLong, Rady dla najlepszego, „Rzeczpospolita”, 3-4 sierpnia 2002.

Page 73: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Tadeusz Kowalik 75

two papierów giełdowych. I ta krucha podstawa musiała się załamać. Amerykańskiemu „kasynu” świat zawdzięcza co najmniej głębokość obecnej recesji.

Ale sprawa jest znacznie szersza, poważniejsza. Gdy się czyta takie teksty, jak referat członka Narodowej Rady Bezpieczeństwa i dyrektora planowania polityki w Departamen­cie Stanu, R.N. Haassa, pod wymownym tytułem Imperial America, czy raport przygoto­wany na zamówienie wiceprezydenta Cheneya i in. pt. Rebuilding America's Defence, al­bo rządowy dokument pt. National Security Strategy o f the United States (z listopada 2002), strategiczny cel polityki amerykańskiej staje się absolutnie jasny: rozszerzanie sfe­ry wpływów ekonomicznych i politycznych na cały świat za pomocą nie tylko środków pokojowych, lecz także militarnych. Ta właśnie perspektywa przeraża George’a Sorosa, który swoją książkę o globalizacji kończy dramatycznym apelem do amerykańskiego establishmentu. Soros apeluje o zmianę nastawienia z unilateralnie konfrontacyjnego na kooperacyjno-pokojowe, kończąc swój wywód następującym ostrzeżeniem: „Staliśmy się obecnie świadomi kruchości naszej cywilizacji. A skoro tak, to pozbawione sensu jest kie­rowanie całej naszej energii na wzmacnianie pozycji naszego systemu społecznego, gdy cały system zmierza w kierunku katastrofy (<drifting toward disaster)”1.

Ponad rok temu Soros starał się wytłumaczyć władzom amerykańskim różnicę między dawnym Pax Britanica, a obecnym i przyszłym Pax Americana. W przeciwieństwie do Brytyjczyków, Stany Zjednoczone muszą brać pod uwagę potencjalną możliwości total­nej katastrofy nuklearnej, albo eskalację indywidualnego lub grupowego terroru, nuklear­nego nie wykluczając. Obecnie, stanowisko Sorosa stało się jeszcze bardziej radykalne, wypowiedziane na krótko przez inwazją w Iraku. Oto jego nowe credo: „Tak, jestem w zasadniczej opozycji do polityki administracji Busha. I to nie tylko w sprawie Iraku, ale zasadniczo. Mój obecny sprzeciw jest znacznie dalej idący niż w stosunku do administra­cji Clintona. Jestem bowiem przekonany, że administracja Busha prowadzi USA i świat w złym kierunku. W przeszłości zwalczałem komunizm koncentrując moją działalność fi­lantropijną na pomocy społeczeństwom zamkniętym w imperium sowieckim w ich przej­ściu do społeczeństwa otwartego. Obecnie doszedłem do wniosku, że walka o globalne społeczeństwo otwarte musi być prowadzona w samych Stanach Zjednoczonych”8. Stwier­dzenie to oznacza, że dla Sorosa Stany Zjednoczone są, a przynajmniej stają się społeczeń­stwem zamkniętym, o co obwinia ekipę Busha. Zresztą, po nazwisku krytykuje również jego najbliższych współpracowników. Ministrowi obrony, D. Rumsfeldowi wypomina, że ma wrodzoną awersję do współpracy międzynarodowej, prokuratorowi generalnemu, J. Ashcroftowi wytyka, że ośmielił się nazwać krytyków Ustawy o patriotyzmie (dającej władzom nadzwyczajne uprawnienia w walce z terroryzmem) pomocnikami wroga.

Znamienną ewolucję przeszedł również, dobrze znany w Polsce (podobnie jak Soros, hołubiony przez prawicowe media) Jeffrey Sachs. Od dawna ostry krytyk recept MFW, w ostatnich latach wielokrotnie apelował do władz USA o zwiększenie pomocy dla kra­

7 G. Soros, On Globalization, New York 2002.8 G. Soros, America's Role in the World, wykład publiczny, ksero w posiadaniu autora, Waszyngton, ma­

rzec 2003.

Page 74: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

76 Forum

jów Trzeciego Świata. Jeszcze w pierwszych reakcjach na atak terrorystyczny w Nowym Jorku, starał się przekonać władze swego kraju, że likwidacja biedy jest na dłuższą metę najwłaściwszą formą walki z terrorem (por. jego: Dobrobyt w walce z terroryzmem , „Rzeczpospolita”, 3-4 listopada 2002; Schorzenia globalizacji, tamże, 30 grudnia 2002). Na przygotowania wojny w Iraku zareagował: Wojna o ropę, tamże, 22-23 lutego 2003). Po wojnie zaś sformułował kilka przesłanek (.Zarzuty do udowodnienia, tamże, 29-30 marca, 2003) na których oparto koncepcję prewencyjnego ataku. Żadna nie znalazła po­twierdzenia, a część z nich sprawdzić się nie może.

Oczywiście, podobnych apeli do rozsądku władz amerykańskich jest wiele. Ale liczy się tylko siła. Nawet Soros rozumie, że potrzebna jest organizacja. Sugeruje on jednak nie­wiele: rozważenie powołania Sojuszu na rzecz Otwartego Społeczeństwa, który działałby na rzecz „wizji lepszego świata” . Ale w najlepszym przypadku byłby to pożyteczny think tank. Natomiast „argument siły” demonstrować mogą tylko masowe ruchy i organizacje. Dlatego warto śledzić losy ruchów antyglobalistycznych. Wspierać je, mając w pamięci „syndrom wietnamski” . Przecież gdyby nie ruchy antywojenne, gdyby nie wielka wiosna młodzieży 1968 r., to Nixon nie skapitulowałby w 1970 r. przed wietnamskimi chłopami.

Oczywiście, nie oznacza to, że takie sytuacje powtórzą się nawet w przybliżeniu. Ale już dostrzeżenie tego faktu, iż stagnacja, a zwłaszcza obniżka płac, a także próby demontażu państwa opiekuńczego, idą w parze czy raczej postępują za osłabieniem związków zawodowych, może skierować naszą uwagę na okoliczności, które nadal po­zostają ważne.

Osłabianie związków zawodowych jest nie tylko rezultatem skutecznych akcji podję­tych np. przez Ronalda Reagana (złamanie słynnego strajku pracowników portów lotni­czych) czy Margaret Thatcher (złamanie strajku górników). W tym samym kierunku dzia­łają media, które z pomocą mniej lub bardziej subtelnych metod obrzydzają związki za­wodowe lub w ogóle wszelkie akcje zbiorowe. Panuje dość powszechna tolerancja dla nagminnego łamania prawa do zakładania organizacji i działalności związkowych.

W naszym kraju panuje zupełna niewiedza o pozycji związków zawodowych w świe­cie. Nie zwraca się, np. uwagi na to, że w ostatnich latach najlepszą kondycję ekonomicz­ną prezentowały kraje o silnej pozycji związków zawodowych, jak Szwecja, Finlandia, Dania, Holandia. Nie cierpią na przysłowiową już „eurosklerozę”, przeciwnie, dość dyna­micznie się rozwijały, wręcz przodując w najnowocześniejszych działach produkcji (pierwsze miejsce zajmowały na przemian Finlandia i Szwecja). Czyli ich dynamizm da­wał się pogodzić z najwyższą stopą opodatkowania, najwyższym poziomem zabezpiecze­nia społecznego oraz z najwyższym stopniem uzwiązkowienia i negocjacyjno-partner- skim charakterem procesu decyzyjnego. Nie wie się w Polsce, że tendencja do osłabiania związków zawodowych nie jest powszechna, że w niektórych krajach następowały proce­sy odwrotne. Nie zwraca się uwagi na „zadziwiający” fakt, iż to nie państwa minimalne, lecz duże, czyli kraje o najbardziej „rozbuchanym” zakresie redystrybucji, zajmują w ran­kingach niekorupcyjności czołowe miejsca. Ba, uchodzą uwadze nawet takie elementarne fakty, jak to, że mimo od dwóch dziesięcioleci trwającego ataku na państwo opiekuńcze, zakres redystrybucji zmalał tylko w nielicznych krajach. A w niemniejszej liczbie krajów

Page 75: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Tadeusz Kowalik 11

wzrósł. Nie próbuje się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego państwo opiekuńcze znalazło się pod najostrzejszym obstrzałem w kraju o najniższym poziomie zabezpieczenia spo­łecznego (USA).

Wiele z tego, co powiedzieliśmy o związkach zawodowych, odnosi się do ruchów an­ty- i alterglobalistycznych. Dość powszechnie przemilcza się, że np. w stowarzyszeniu znanym jako ATTAC (od podatku Tobina) biorą udział poważni ludzie, np. były przewo­dniczący SPD i były minister finansów w rządzie Schroedera, Oskar Lafontaine, paru by­łych ministrów w rządzie francuskim, wielu znanych intelektualistów.

Lewicowi intelektualiści mają więc do spełnienia pewną naturalną funkcję: demasko­wania mitów, obrony praw pracowniczych do samoorganizacji, do uprawnień socjalnych, itp. Cenne są rozważania na temat ewentualnych zmian ustrojowych w odleglejszej przy­szłości. Zmiany te jednak będą zależały od układu sił społecznych, którego elementy moż­na dostrzec już obecnie.

Liczebność, wykształcenie oraz brak pracy i tanich mieszkań wchodzącego w dorosłe życie pokolenia kreuje je na potencjalnie najważniejszą siłę społeczną, która może zdecy­dować o przyszłości Polski. Jest jednak zaskakujące, że - zwłaszcza jeśli sądzić po wypo­wiedziach młodych pisarzy i poetów, publicystów, studentów - to najbardziej interesują się oni sami sobą.

Page 76: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

78 Forum

Paweł Kozłowski

Polska Akademia Nauk

Szansa częściowo wykorzystanaArtykuł Witolda Nieciuńskiego dotyczy spraw zasadniczych, postawa autora budzi

szacunek. Wywołał we mnie odczucia sympatyczne, ale utrudniające zabieranie głosu: nie ma w nim myśli, którym bym się przeciwstawiał. Następne zdania są glosą do Problemów modernizacji..., a nie polemiką z tekstem. Ujmuję je w sposób bardzo syntetyczny.

1. Obecny i możliwy do przewidzenia w niedalekiej przyszłości stan naszego kraju da­leko odbiega od realistycznych oczekiwań. Tryumfaliści transformacji podkreślają, że mogło być gorzej. Wskazują na negatywny przykład Białorusi, od pewnego czasu na Ukrainę (jednego z naszych licznych strategicznych sojuszników), do niedawna na Rosję. Twierdzą ponadto, że tak jak jest, być musiało, gdyż nie istniały alternatywy, a więc nie było wyboru.

Nie podzielam tej oceny, a także ani jednego, ani drugiego jej uzasadnienia. Ponadto uważam, że są one kliszami oficjalnej myśli PRL, nasyconymi teraz nowymi obrazami, ale nie pojęciami. Przede wszystkim jednak blokują one namysł i traktowanie historii ja ­ko doświadczenia, współczesności zaś - jako zadania. Hamują umysłową i fizyczną ak­tywność.

Mogło być inaczej i powinno być lepiej. Polska miała szansę być lepszym krajem, niż jest. Nie musiało być tak jak jest, a biorąc pod uwagę niewykorzystane szanse powody do krytycyzmu są duże. Źródła tej krytyki znajdują się w rzeczywistości, a nie w utopii. Za­sadnicze błędy popełniono w początkach transformacji. Zaciążyły one na następnych la­tach i ciążą do dzisiaj. Z czasem stawały się coraz trudniejsze do naprawienia. Obok nich, a właściwie ponad nimi był niewątpliwy sukces: łagodna zmiana systemu dzięki porozu­mieniu Okrągłego Stołu.

Błędy te wynikały z nietrafnego rozpoznania rzeczywistości i były widoczne już wów­czas. Wynikały ze sposobu myślenia.

2. Błędna diagnoza sytuacji zewnętrznej. Po zmianie władz ZSRR liderzy polskiej opi­nii publicznej identyfikujący się z obozem opozycyjnym i solidarnościowym zdefiniowa­li Gorbaczowa jako nową postać Breżniewa, jako człowieka mieszczącego się w kanonie postalinowskich przywódców ZSRR. Uznano, że to taki sam jak poprzedników typ oso­bowości, taki sam rodzaj polityka, co prawda różniący się wiekiem i formą wysławiania się, ale nie sposobem myślenia i działania. Później ta definicja uległa zmianie, pojawił się nowy schemat: dobry Gorbaczow, zły Jaruzelski. Ale uznano, że Gorbaczow zapewne nie utrzyma się dłużej na szczytach władzy, zostanie obalony i sytuacja wróci do czasów wcześniejszych.

Z pierwszej diagnozy wynikała nieufność i wrogość, następna nakazywała pośpiech. Jedna i druga była nietrafna, podobnie jak towarzysząca im ówczesna definicja Jaruzel­skiego.

Page 77: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Paweł Kozłowski 79

Pośpiech prowadził do radykalizmu, do wylewania nie tylko kąpieli, ale i dziecka, choć nie musiał prowadzić i nie prowadził do używania radykalnych środków.

3. Błędna diagnoza sytuacji wewnętrznej. Po 1989 roku uznano, że głównym zagroże­niem dla nowej Rzeczypospolitej jest recydywa PRL, utożsamiana z komunizmem i tota­litaryzmem. To było konsekwencją demonizowania przez obóz solidarnościowy przeciw­ników, dążenia do autoheroizacji i prowadzenia polityki polaryzacji. Zgodnie z taką dia­gnozą, należało odrzucić Polskę sprzed 1989 roku szybko i w całości.

Była to diagnoza fałszywa, prowadząca do działań skierowanych w złych kierunkach oraz do manichejskiego przeciwstawiania przeszłości i zrodzonej w 1989 roku przyszło­ści. Niebezpieczeństwa realne były odmienne: pierwsze to absolutyzacja wolnego rynku, drugie to absolutyzacja tożsamości opartej na etniczno-religijnej podstawie wspólnoty na­rodowej1.

W sferze idei błąd tej diagnozy wyrażał się w wyborze Hayeka i neoliberalizmu eko­nomicznego, a nie Rawlsa i nowoczesnego liberalizmu2. Czerpano z Hayeka, z jego apo- logii wolnego rynku podniesionej do rangi światopoglądu i z krytyki totalitaryzmu, w sy­tuacji gdy detotalitaryzacja Polski postępowała już od odejścia stalinizmu.

Wybrano neoliberalizm z jego ekonomią, uznając realizację wolności gospodarczej za cel nadrzędny i oddzielając ją od celów społecznych. Odrzucono Rawlsa wraz z poważ­nym traktowaniem sprawiedliwości społecznej, zasadą max-mini (maksymalizacją mini­mum społecznego). Faktycznie zaniechano kształtowanie społeczeństwa otwartego3.

Taki wybór prowadził w polityce do rwania się więzi społecznych. Supremacji rynko­wego neoliberalizmu towarzyszyło niedocenianie i degradacja państwa prawa - poważne traktowanie prawa osłabia dynamikę indywidualnej akumulacji kapitału. Wtedy już wszczepiono wzór instrumentalnego, podporządkowanego własnym interesom traktowa­nia prawa, zwany wówczas dziwnym słowem „falandyzacja”.

4. Niedopasowanie struktury politycznej do rzeczywistych problemów społecznych i gospodarczych. Polski system polityczny ukształtował się jako odpowiedź na przyjętą dia­gnozę sytuacji wenątrzkrajowej. Partie nie zajmowały się formułowaniem pytań i szuka­niem odpowiedzi na najważniejsze problemy kraju: jaki ma być kierunek, cel, a także tem­po polskiej transformacji. Całą swoją energię skoncentrowały na „przyspieszaniu”, na gło­szeniu, że wybrana droga jest jedyna, a także na wyrokowaniu, że wszelka krytyka, a nawet wątpliwości są wyrazem kompromitującej nostalgii za PRL, choroby duszy i umysłu zwa­nej homo sovieticus.

Wybór kształtu polskiej transformacji odbył się bez udziału społeczeństwa, bez demo­kratycznej debaty. Był przejawem konstruktywizmu, a także wyrazem pewności siebie

1 Andrzej Walicki pisze o „nacjonalizmie skierowanym do wewnątrz” jako występującej we współcze­snej Polsce postaci „typowego stanowiska integralnego nacjonalizmu”. Por. A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, Kraków 2000, s. 300.

2 Znane jest zdanie Keynesa podkreślające znaczenie idei, mniej znana jest ta sama mysH Hayeka, który napisał: „Wątpię, czy można przeceniać wpływ, jaki w dłuższym okresie wywierają idee”. F.A. Hayek, The Counter - Revolution o f Science. Studies o f the Abuse of Reason, Indianapolis 1952, s. 400.

3 J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, PWN, Warszawa 1994.

Page 78: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

80 Forum

nowych elit. Oddalał społeczeństwo od państwa i polityków, czynił z państwa usłużny in­strument dla małej i coraz silniejszej dzięki niemu grupy. Przyczyniły się do tego również media, które lansowały entuzjazm, głosiły sukces, blokowały dialog wymuszając konfor­mizm. Konsekwencje ówczesnych decyzji, stylu ich podejmowania oraz atmosfery propa­gandowej są rozległe i do dzisiaj żywotne.

5. Załamanie gospodarczej legitymacji systemu. Kryzys nastąpił wraz z odczuwaniem przez duże grupy społeczne skutków przestrzelenia terapii szokowej, postawienia przez sterników kraju na walory twórczej destrukcji. Później kryzys pogłębił się wraz z dużym, recesyjnym spadkiem tempa wzrostu. Gospodarka, w której brakuje legalnych miejsc pra­cy dla co piątego dorosłego Polaka, a z której coraz większe owoce dostają jedynie nie­liczni, zaczęła unaoczniać obywatelom inną rzeczywistość niż tę lakierowaną przez star­szych liderów i młodszych zelotów transformacji.

6. Społeczeństwo dewiacyjne i nasz realny kapitalizm. Ukształtowało się społeczeń­stwo dewiacyjne. Takie, w którym jest bardzo duże bezrobocie, utrwalające się i dziedzi­czone już przez kolejne pokolenie. O wyjątkowo dużych w skali europejskiej rozpięto- ściach dochodowych. O największym - co podkreśla Colin Glennie, przedstawiciel ONZ w Polsce - w latach 90. wzroście ubóstwa w stosunku do rozwoju gospodarczego spośród wszystkich 175 państw sklasyfikowanych przez ONZ-owski Program Rozwoju (UNDP)4. Podległe gospodarce ograniczającej popyt, a zarazem mającej niewykorzystane moce pro­dukcyjne. Żyjące w państwie lekceważącym prawo, poczynając od najwyższych przedsta­wicieli administracji. Społeczeństwo, w którym większość ludzi nie identyfikuje się ani z rządzącymi, ani z partiami opozycyjnymi, a także nie czuje związku z władzami lokal­nymi. O zablokowanym awansie młodzieży i ludzi ze wsi, dysproporcjach regionalnych itd. A także do niedawna napastowane przez propagandę sukcesu, przeżywające dysonans poznawczy związany z rozbieżnością między obrazem Polski sprzed 1989 roku przedsta­wianym przez oficjalne instytucje, a własnym doświadczeniem biograficznym. Po kilku latach od zmiany ustroju narastała anomia - prawdziwe podłoże korupcji i klientelizmu. Podobne procesy obejmują także alienację. Społeczeństwo dewiacyjne dotknięte jest syn­dromem porzucenia: odsuwa się od państwa, a państwo porzuca ludzi. Słabnie spójność społeczna, której podstawą nie może być sam rynek, tym bardziej gdy wzrost gospodar­czy jest słaby, a podział dochodu niesprawiedliwy.

7. Wytwarzania nie da się odłączyć od dzielenia. Trzeba robić i jedno, i drugie - wy­twarzać, by było co dzielić, właściwie dzielić, by wielu nie stało się zwierzętami walczą­cymi o przeżycie. Tymczasem jednak, przy tak jednostronnym sposobie kierowania Pol­ską, wzrost jest za mały, a niesprawiedliwość za duża. Ona również blokuje wzrost. Nie tędy droga. Niedopuszczanie do bezrobocia, niedopuszczanie do jego utrwalenia się i przybrania postaci masowej powinno być od początku głównym zadaniem kierujących krajem. Nie było nim, a teraz władze twierdzą, za to rozwiąże automatycznie odpowiedni (minimum 5% w skali rocznej) wzrost gospodarczy. Tymczasem sam wzrost nie musi ograniczać bezrobocia, a tym bardziej je zlikwidować. Może bowiem wzrostowi towarzy­

4 „Przegląd”, 20 lipca 2003.

Page 79: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Paweł Kozłowski 81

szyć pogłębianie się różnic, tak jak współwystępowały one z zanikaniem prawie do zera wzrostu naszej gospodarki. Bezrobocie samoistnie nie zmniejszy się, a można je ograni­czać i przy mniejszym wzroście gospodarczym, trzeba to jednak uznać za szczególnie ważny problem, którego rozwiązanie musi stać się celem całej wiązki działań.

8. Nadzieja w Unii Europejskiej. Argumenty na rzecz wstąpienia Polski do Unii Euro­pejskiej były i są rozmaite, a ich siła perswazyjna ewoluuje. Wiele z nich sprowadza się do tezy, że akcesja Polski do UE to finalny etap i zakończenie transformacji. Mniej wię­cej od 2002 roku dla opinii publicznej coraz bardziej atrakcyjny staje się inny argument - UE będzie, takie są nadzieje, lekarstwem na nasz dewiacyjny rozwój. Ochroni polską de­mokrację, prawa obywateli, prawa społeczne, pracownicze, konsumenckie, pomoże eko­logii, narzuci gospodarce reguły (np. konieczność planowania), wyznaczy politykom, urzędnikom (zwłaszcza najwyższym) i instytucjom granice zachowań oraz obowiązki, wymusi egzekucję prawa itp. wartości cywilizacyjne. Oznacza to, że znaczna część nasze­go społeczeństwa oczekuje teraz zachodniej, oświeconej kurateli. Zarazem jest to wyraz mocnego krytycyzmu Polaków wobec drogi przebywanej przez kraj po upadku PRL i tak­że braku wiary w umiejętności i dobre motywy obecnych elit państwowych5.

9. Przywrócić politykę. Do zmiany tych procesów i poprawy stanu polskiego społe­czeństwa przede wszystkim konieczne jest przywrócenie polityki w klasycznym sensie te­go terminu. Polityka sensu stricto związana jest z państwem, w liberalnej demokracji jej reguły wyznacza prawo. Jej uczestnikami są obywatele, a siła polityków jest funkcją siły ich związku z obywatelami. W Polsce żadna z tych cech nie ma większego znaczenia. Państwo jest obiektem eksploatacji, zaś prawo podlega manipulacji, w dodatku pozbawio­ne jest egzekucji. Na partiach ciąży grzech pierworodny ich powstania, a „polityka” toczy się w zamkniętym kręgu ograniczonego grona osób. Związek z ludem jest kwalifikowany jako populizm i kompromitowany publicznie jako zagrożenie dla demokracji, etykietowa­nie nim spełnia podobne, dyskwalifikujące funkcje jak po 1989 roku tzw. homo sovieti- cus.

Obecny, kierowany przez L. Millera rząd, wyłoniony początkowo przez SLD, UP i PSL, a później składający się tylko z członków tych dwóch pierwszych partii ucieka od polityki w dwóch kierunkach. Jeden z nich to pragmatyzm, drugi - spełnianie historycz­nej misji. Nadrzędna wartość pragmatyzmu sugeruje, że wszelkie decyzje mają charakter techniczny, powinny być podporządkowane racjonalności instrumentalnej, po prostu są trafnie podejmowane i sprawnie realizowane. Historyczna misja dotyczy „wejścia Polski do Europy”, co umieści realizatorów tego kroku na kartach ksiąg historii, obok Mieszka I, który sprowadził tu z Zachodu chrześcijaństwo.

Pragmatyzm i misja wyłączają politykę i blokują niezbędną do niej w demokracji de­batę. Pragmatyzm ukrywa, że wiele decyzji - w Polsce współczesnej dotyczy to wszyst­kich najważniejszych decyzji - podporządkowanych jest uprzedniemu wyborowi warto­

5 Wybitny obserwator naszego życia politycznego kilka lat temu napisał dobitnie: „Tylko dyktat Europy może naszą infantylną i niesforną klasę polityczną utrzymać w szrankach zdrowego rozsądku”. B. Łagowski, Szkice antyspołeczne, Kraków 1997, s. 16.

Page 80: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

82 Forum

ści, mają one charakter substancjalny, a nie instrumentalny. Oparcie dla nich znajduje się w sferze idei. Spełnianie misji jest zaś w świecie sekularnym nieweryfikowalne, trzeba mieć bezpośredni kontakt z transcendencją, by móc teraz ocenić z perspektywy przy­szłych setek lat obecne wybory i decyzje.

Ta ucieczka - w dwóch kierunkach - od polityki prowadzi do oderwania się od rze­czywistości. W związku z tym namiastki oparcia decydenci próbują znaleźć w bieżących badaniach popularności, a także w „grupie trzymającej władzę”, którą stanowią redakto­rzy i najwięksi rodzimi kapitaliści6.

Politycy i wielu członków establishmentu powinni się bić w piersi. Niedobrze, gdy krytycyzm skierowany na innych zagłusza samokrytycyzm. Niedobrze, gdy mówienie różnymi słowami o niedojrzałości społeczeństwa zastępuje im refleksję nad własną doj­rzałością. Chyba mamy prawo oczekiwać postawy odmiennej.

Władza to nie siodło, na którym musi się siedzieć. Kierowanie krajem to nie różne techniki, by z tego siodła nie wypaść. Kierowanie krajem to prowadzenie go po drodze widzianej z długiej perspektywy, którą trzeba pokazać wszystkim. To idee i strategia. To przywództwo. To także właściwy wybór priorytetów, a również środków służących do ich realizacji

10. Warunkiem zmian jest uznanie, że są one konieczne, a pierwszym krokiem na tej drodze jest odrzucenie stereotypu o sukcesie oraz necesseryzmu (argumentacji opartej na odwoływaniu się do nieuchronności popieranych rozwiązań). Podstawą zmian jest polity­ka w jej poważnej, nieistniejącej u nas postaci.

6 K. Mannheim, Człowiek i społeczeństwo w dobie przebudowy, PWN, Warszawa 1974, s. 76-98.

Page 81: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Władysław Markiewicz 83

Władysław Markiewicz

emerytowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Wyższa jakość kultury politycznej przesłanką modernizacji

Problem kultury politycznej należy bezsprzecznie do tych podstawowych zjawisk Braudelowskich „procesów długiego trwania”, które Witold Neciuński postrzega jako czynniki determinujące „urządzenie świata społecznego”. Kultura polityczna Polaków, poczynając od Rzeczypospolitej szlacheckiej aż po czasy teraźniejsze, przechodziła przez okresy wzlotów i upadków, nieraz osiągała poziom wzbudzający podziw, to znowu sta­czała się do granicy marazmu. Tak też rzeczy się miały po drugiej wojnie światowej. Nie­wątpliwym wykwitem wysokiej kultury politycznej były przemiany październikowe 1956 roku, ale już wyraźną oznaką jej staczania się były ekscesy marca 1968 roku. W jeszcze głębszą przepaść pogrążyła się ona w czasie stanu wojennego, który - abstrahując od te­go, czy podyktowała go paląca konieczność, czy był tylko arbitralnym chwytem w walce0 władzę - świadczył o utraconej przez Polaków zdolności wzajemnego porozumiewania się. Za to prawdziwym, wręcz chwalebnym szczytem dojrzałej kultury politycznej społe­czeństwa polskiego był Okrągły Stół i działalność tzw. sejmu kontraktowego, dzięki którym dokonał się w Polsce przewrót ustrojowy bez przysłowiowego stłuczenia szyby.

W procesie transformacji polskiej kulturze politycznej przyswojone zostały pewne wartości, takie jak demokratyczne wybory, wolność słowa, prawa obywatelskie i inne, co było niewątpliwym przejawem unowocześnienia Polski i jej zbliżenia do standardów za­chodnioeuropejskich. Z drugiej jednak strony w życiu publicznym zaczęły się mnożyć zjawiska, które zaczęły ów proces modernizacji w dziedzinie kultury politycznej hamo­wać, a nawet grozić jego unicestwieniem.

Jeśli za najbardziej miarodajny wskaźnik kultury politycznej uznać stosunek określo­nych jednostek, grup, organizacji i instytucji do państwa, to w Polsce w elitach politycz­nych, przede wszystkim w partiach, zaczęły się pojawiać - jak to określił Jerzy Giedroyć - objawy „zaniku instynktu państwowego”. Z myślą o niefortunnych ustawach o lustracji1 prywatyzacji B. Łagowski stwierdził lakonicznie: „Wariaci i durnie nie zawsze są szko­dliwi, lecz gdy sprawują władzę, jest się czego bać”. Wtóruje mu znakomity analityk Ta­deusz Zieliński, który wcześniej ostrzegał, że „pycha polityków niszczy państwo” : „Pra­wa są nagminnie łamane, przez tych, którzy je ustanowili. Polska jest państwem sprawie­dliwości społecznej tylko z nazwy, którą zawdzięcza konstytucji. Dziś zapaść tego państwa pogłębia się coraz bardziej pod rządami nieudolnych polityków, którzy ideały dawnej Solidarności zamienili na intratne posady”.

Cytowane krytyczne wypowiedzi odnosiły się do rządów koalicji AWS-UW, lecz nie­bezpieczeństwo utrwalania się zdeprawowanych struktur instytucjonalnych i zachowań sprzecznych z elementarnymi wymogami obywatelskiej uczciwości i przyzwoitości nie

Page 82: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

84 Forum

znikło bynajmniej po przejęciu władzy przez koalicję SLD-UP-PSL. Prorocze okazały się ostrzeżenia Leszka Nowaka, który mówił: „W miarę sprawowania władzy w każdej partii rządzącej szerzy się postawa cynika - za dużo jest do zyskania - i wygasa w niej pokora wobec społeczeństwa. W każdej, a więc i w SLD. Mądra partia musi więc zabezpieczyć się, przed wzrostem triumfalizmu i dalszych jego konsekwencji w swych szeregach”.

Już wkrótce stało się jasne, że SLD nie był wystarczająco przygotowany do sprawo­wania władzy, a od początku podejmowane przez rząd Leszka Millera liczne decyzje ka­drowe, gospodarcze i socjalne były dla opinii publicznej przeważnie nieczytelne lub draż­liwe. Okazało się, że - jak mówi J. Reykowski - „cały mechanizmu rządzenia obciążony był głębokimi defektami. Wspólną ich cechą jest naginanie interesu publicznego do po­trzeb rozmaitych wpływowych grup i koterii, zaciekłość w dążeniu do sukcesu finanso­wego i politycznego”.

Znamieniem teraźniejszej polskiej kultury politycznej stał się poświadczony przez ba­dania opinii publicznej nagminny, negatywny stosunek obywateli do Sejmu i Senatu, do rządu i jego premiera, partii politycznych, wymiaru sprawiedliwości itd. - z jednym wy­jątkiem prezydenta RP. „Wyniki socjologicznych badań empirycznych - dowodzi D. Walczak-Duraj - coraz częściej dostarczają nam danych wskazujących na postępującą alienację polityczną społeczeństwa polskiego i jego wyraźne zniechęcenie wobec polity­ki i polityków”.

Jak widać, na pytanie W. Nieciuńskiego, „czy można oczekiwać takiej mobilizacji i podniesienia aktywności obywatelskiej na wszystkich polach (gospodarki, polityki, za­chowań społecznych), aby uzyskać daleko idącą zdolność wykorzystania szans, jakie otworzy akcesja do Unii?” - odpowiedź będzie brzmiała raczej negatywnie, a w każdym razie będzie sceptyczna.

Otóż kultura polityczna uważana jest przez wielu zachodnioeuropejskich politologów za najważniejsze spoiwo, które odmiennym narodowo-państwowym interesom i partyku­larnym politycznym aspiracjom nadawały wspólną osnowę. Ona właśnie, tchnęłaby - jak to określił Frank R. Pfetsch - duszę w Europie. O jej ukształtowaniu się decydowałoby pięć elementów: a) dziedzictwo wspólnych europejskich wartości, b) wzajemne uzupeł­niające się narodowe kultury, c) wspólne instytucje, d)wspólna polityka zagraniczna, e) federalny system polityczny łączący jedność z różnorodnością. Wszystkie te elementy od dawna istnieją - mniej lub bardziej zakorzenione i upowszechnione - w poszczególnych narodach europejskich, chodzi tylko o rozbudzenie w świadomości obywatelskiej woli ich rychłego spełnienia.

Poważny krok na tej drodze został dokonany przez Konwent Europejski, który przy­gotował projekt unijnej konstytucji, przedkładając go do dyskusji rządom krajów człon­kowskich i kandydackich. Znaczenia tego faktu nie umniejsza to, iż prawie połowa przy­wódców „25” zgłosiła poprawki do projektu Valery’ego Giscarda d ’Estaing, przy czym Polska, której wkład do dyskusji na temat modelu wspólnej europejskiej kultury politycz­nej był dotychczas minimalny, „okazała się - jak stwierdzają A. Bielecki i A. Słojewska -jednym z najbardziej zagorzałych kontestatorów”. Można się przeto obawiać, że olbrzy­mia luka cywilizacyjna istniejąca między Polską a wysoko rozwiniętymi krajami Europy

Page 83: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Władysław Markiewicz 85

Zachodniej i Północnej - o czym wspomina W. Nieciuński - dotyczy także dziedziny kul­tury politycznej. Wszelako na tym polu istniejący dystans rozwojowy można znacznie ła­twiej pokonać aniżeli, na przykład, w technologii lub infrastrukturze cywilizacyjnej. Wa­runkiem koniecznym osiągnięcia szybkiego postępu w tym obszarze jest - zgodnie z wnioskami Nieciuńskiego - zintensyfikowanie systemu edukacji narodowej i upo­wszechnienie kultury, przeznaczenie na ten cel odpowiednich środków.

Odpowiednio do wymogów nowoczesnej kultury politycznej siła współczesnego pań­stwa nie polega na umacnianiu represyjności jego organów i rozbudowie wszędobylskich agend biurokratycznych, lecz raczej na upowszechnieniu elementów plebiscytowych oraz rozbudzaniu spontanicznych odruchów samopomocowych i altruistycznych. Akurat w tych dwóch sprawach w Polsce dzieje się niedobrze: pomysły plebiscytowe na prowin­cji są zazwyczaj torpedowane, gdyż nie cieszą się zaufaniem publicznym, spółdzielczość jako obszar swobodnej, odgórnie niereglementowanej działalności społecznikowskiej przeżywa wyraźny kryzys, idea wolontariatu nie trafiła do szerszych rzesz młodych zapa­leńców służby społecznej, reformy administracji zamiast wzrostu samorządności przynio­sły przyrost liczby urzędników. Sporadyczne sukcesy na polu pracy organicznej, w rodza­ju Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nie czynią jeszcze wiosny, świadczą co naj­wyżej o ogromnych, niewykorzystanych przez nieudolnych liderów życia publicznego pokładach dobrej woli tkwiących w naszym narodzie.

Z aprobatą i sympatią należy przyjąć idee postulowanego przez W. Nieciuńskiego ła­du efektywnościowo-dystrybutywnego państwa społecznie zorientowanego, w swych funkcjach odpartyjnionego i praworządnego. Niestety rzeczywistość codzienna wyraźnie tej wizji zaprzecza. Na przekór diagnozie Jerzego Jedlickiego, że podstawowym warun­kiem kultury politycznej otwartej i sprzyjającej przemianom jest dostrzeganie przez prze­ciwników politycznych jakiegoś obszaru wspólnych wartości i przypisywanie sobie wza­jem godziwych motywów postępowania, w Polsce pleni się ordynarne partyjniactwo. Wi­downią jego skrajnych przejawów jest nierzadko Sejm, zaś celem chamskich ataków są osoby reprezentujące majestat Rzeczypospolitej, przy czym sądy w takich przypadkach, przy poklasku niektórych środków przekazu, okazują zadziwiającą pobłażliwość.

Lewica i prawica - stwierdza Leszek Zuliński - współegzystują u nas w sposób pro­stacki i agresywny; nie ma rywalizacji - jest bezpardonowa walka. Anita Miszalska traf­nie zauważa, że w Polsce istnieje tendencja do przyjmowania manichejskiej wizji świata publicznego, który postrzega się jako pole walki dobra ze złem oraz pryncypialnego na­rzucania innym swoich poglądów. Mamy skłonność do przedstawiania polityki w katego­riach tego, co dzieli, co jest dyskusyjne, nie do pogodzenia; w debacie publicznej domi­nuje retoryka konfliktu, a nie porozumienia. Zawstydzają swoim prymitywizmem i bra­kiem jakiejkolwiek cywilizacyjnej ogłady liczne protesty, których widownią są ulice naszych miast, fabryki i skrzyżowania dróg.

Moim zdaniem pytanie o szansę na rychłe moralne odrodzenie narodu i jego wszech­stronną modernizacją musi, niestety, pozostać na razie bez odpowiedzi. Jeśli kogoś może to pocieszyć, to stwierdźmy na koniec, że są kraje, w których sytuacja przedstawia znacz­nie gorzej.

Page 84: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

86 Forum

Wojciech Modzelewski

Uniwersytet Warszawski

Kilka niepopularnych uwag do dyskusji o PolsceWitold Nieciuński podtrzymuje przekonanie, iż idee socjalistyczne są nadal żywe. Ta­

ki pogląd jest w dominujących mediach i środowiskach politycznych wręcz wyklęty. Na­wet przywódcy partii, mającej w nazwie słowo lewica, wiedzeni - jak się zdaje - obawa­mi przed oskarżeniami, a także chyba traktujący idee te jako nieistotne dla nich, nie chcą identyfikować się z żadną wersją socjalizmu. Tymczasem aż 47% respondentów pytanych w badaniach CBOS w 2000 r. zgodziło się ze stwierdzeniem, że socjalizm to „dobra idea, która jednak była źle realizowana”. Jest to dokładnie pogląd Nieciuńskiego. Przeciwnicy tego poglądu stanowili mniejszość (30%), przy 23% niezdecydowanych.

Olbrzymią zaletą artykułu Nieciuńskiego jest to, że podnosi kwestie, które z dyskursu publicznego są eliminowane. Socjalizm, potraktowany jako coś pozytywnego, a nie jako dewiacja, jest jedną z nich, obok wielu innych. Myślę, że warto podnosić tematy tabu, eli­minować białe plamy, prostować kłamstwa, mówić o tym, co w dyskursie publicznym w masowych mediach nie pojawia się, bowiem - chociaż prawdziwe - dla wielu może być niewygodne i zdaje się zagrażać ich wpływom. Naiwny czy idealistyczny byłby też po­gląd, który czasami daje o sobie znać, że oto po czasach kłamstwa nastały czasy prawdy. Każde czasy mają swoje kłamstwa i swoje przemilczenia. W szczególności wiele kwestii, o różnym zakresie i wadze, związanych z socjalizmem, w tym z socjalizmem w Europie Wschodniej i w Polsce, wymaga dyskusji. W myśleniu potocznym i w świecie masowych mediów, o które mi tu przede wszystkim idzie, a nawet w literaturze o ambicjach nauko­wych, mamy zbyt dużo schematyzmu, łatwych wyjaśnień, ideologii mającej legitymizo­wać jednych a dyskredytować innych, niemającej natomiast wartości poznawczej. Dwa może drobne, ale ważne przykłady.

Zbyt wiele rzeczy próbuje się tłumaczyć sowietyzacją, negatywnym wpływem dawne­go ustroju na dzisiejsze myślenie i zachowania ludzi, nawykami ukształtowanymi w PRL. Oczywiście sowiecki socjalizm w Polsce i gdzie indziej nie mógł nie pozostać bez śladu, ale unika się przemyślanej analizy tego wpływu. Tłumaczenie tego i owego wpływami so- wietyzacji oferuje najzwyczajniej odpowiedź łatwą i przyjemną. Przyjmując ją pomija się rolę - z jednej strony - czynników głębszych niż sowietyzacja oraz, z drugiej, wpływu sy­tuacji bieżącej. Tzw. roszczeniowość, nastawienie egalitarystyczne, aprobata państwo­wych instytucji socjalnych, poglądy antyrynkowe są zaskakująco szeroko rozpowszech­nione także w krajach zachodnich, w których trudno mówić o sowietyzacji. Postawy te zresztą, w szczególności w związku ze wzrostem bezrobocia, nasilają się w Polsce od kil­ku lat. Czynniki zarówno głębsze, powszechniejsze, jak i bieżące grają tu olbrzymią rolę. Trafniejsze już będzie stwierdzenie, że to socjalizm, także wschodnioeuropejski, był re­zultatem tych postaw, a nie że postawy te zostały ukształtowane przez socjalizm czy so- wietyzację. Na tym poziomie analizy można powiedzieć, że podłożem ich popularności

Page 85: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Wojciech Modzelewski 87

jest przede wszystkim, z jednej strony, potrzeba poczucia bezpieczeństwa, z drugiej - in­teres własny. Oba czynniki są potężnymi motywami ludzkiej działalności.

Przykładowo wspomnę też o innej kwestii, która dotyka m.in. problemu rozkładu go­spodarki socjalistycznej. Socjalizm kojarzony jest często z pustymi półkami. Otóż po­wiedzmy, jakkolwiek może to brzmieć nieprzyjemnie, że puste półki były rezultatem nie- podnoszenia cen, nierównoważenia popytu z podażą (młodym ludziom przypomnijmy, że w tamtym ustroju ceny ustalało państwo). Nawet w najbiedniejszych krajach, o ile działa mechanizm równoważenia popytu z podażą, półki mogą być pełne, chociaż ludzie mogą głodować (w Polsce nie głodowano). W Czechosłowacji i na Węgrzech pustych półek w rozmiarach porównywalnych z Polską nie było. Może zabrzmi to obrazoburczo, ale kie­dy u nas chciano podnieść ceny, wybuchały strajki i władze państwowe wycofywały się z podwyżek (co nie znaczy, że odbywało się to bez represji) i to właśnie prowadziło do owych pustych półek. Na Węgrzech i w Czechosłowacji udawało się władzom równowa­żyć popyt z podażą dużo lepiej. Natomiast w ZSRR nierównowaga przybierała szczegól­nie absurdalną postać. Utrzymywano bardzo represyjny system polityczny, ale nie regu­lowano odpowiednio cen, co powodowało braki towarów w sklepach chyba bardziej do­tkliwe niż w Polsce, z wyjątkiem może najgorszego u nas w tym względzie okresu.

Można oczywiście powiedzieć, że puste półki świadczą o zasadniczej wadliwości ta­kiego ustroju socjalistycznego, w którym organy państwowe ustalają ceny, bo musi to często prowadzić do nierównowagi rynkowej. Mówi się też, że system rynkowy spraw­nie rozwiązuje problem cen, który dla socjalizmu jest bardzo trudny. Ale warto przekor­nie zapytać, czy system rynkowy dobrze sobie radzi z innymi dokuczliwymi kwestiami? Czy sobie dobrze radzi z rozmiarami bezrobocia? Bez interwencji państwa na rynku pra­cy nawet w najwyżej rozwiniętych krajach bezrobocie byłoby bardzo duże, a i tak bywa dotkliwe. A więc także w systemie rynkowym państwo decyduje, państwo reguluje itp. I niech no państwo amerykańskie odważy się zrezygnować z ingerencji w mechanizmy rynkowe. Kapitalizm bez odpowiednich regulacji państwowych (w tym antymonopoli- stycznych), popadłby w głęboki kryzys i najprawdopodobniej upadł, analogicznie jak w socjalizmie do kryzysu prowadzi brak innego rodzaju odpowiednich państwowych re­gulacji.

Także w kwestii transformacji dominowały i dominują w mediach i w dyskursie pu­blicznym propagandowe schematy oraz bieżące oceny dyktowane z reguły interesem ich uczestników. Warto przykładowo zwrócić uwagę na jeden taki schemat. Popularny jest pogląd, że Polska była prymusem transformacji i wybrała najlepszą drogę w tym wzglę­dzie. Jeżeli ktoś podważa w szczególności to ostatnie przekonanie i powie, że był lepszy sposób na transformację, to odpowiada mu się, że inaczej byłoby w Polsce tak jak na Ukrainie czy Białorusi. Lubimy porównywać się z tymi właśnie krajami. Ale warto zapy­tać, dlaczego nie porównywać się z Czechami, Węgrami, a także ze Słowacją (ta ostatnia dzięki skrzywionej prezentacji w mediach uchodzi w opinii Polaków za kraj biedny, mo­że nawet bliski Rumunii, tymczasem różne wskaźniki ekonomiczne, w tym Human Deve­lopment Index, sytuują trafnie Słowację z reguły wyżej niż Polskę). Wpływowe media de­precjonowały drogę transformacji obraną przez powyższe kraje, stroniąc od rzetelnej in-

Page 86: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

88 Forum

formacji. Tymczasem, sądząc po skutkach, nasza droga nie okazała się najlepsza. I nie jest to wina SLD, który spowolnił czy wypaczył przemiany. Warto poważnie potraktować po­gląd, że jest to wina obranej drogi transformacji i późniejszych chybionych posunięć - nie tylko ze strony SLD. Nie można też przyjąć, że za ostatnie kłopoty Polski ze wzrostem gospodarczym odpowiedzialna jest słaba koniunktura w gospodarce światowej. W tym sa­mym czasie Czechy, Węgry i niektóre inne kraje naszego regionu osiągnęły bardzo dobre wyniki gospodarcze.

Co do znaczenia i perspektyw socjalizmu w różnych jego wersjach, warto powiedzieć, że socjalizm to wspólnotowość, za którą kryje się też właściwa człowiekowi potrzeba po­czucia bezpieczeństwa. Dotykamy tu bardzo głębokich, pierwotnych motywacji ludzkich, dających o sobie znać powszechnie, chociaż występujących z różnym natężeniem. Ryn­kowa gospodarka, szczególnie w wersji obecnie zyskującej na znaczeniu, głęboko podwa­ża elementy wspólnotowości i bezpieczeństwa niezbędne w życiu społecznym. Powoduje też, że w krajach zachodnich zamiast społeczeństw o silnej klasie średniej, czego spodzie­wano się pół wieku temu, kształtują się społeczeństwa spolaryzowane, z rozrośniętym bie­gunem bogactwa, z jednej strony, i - z drugiej - liczną podklasą oraz kategorią osób za­grożonych degradacją, żyjących w poczuciu lęku o przyszłość. Rozpiętości dochodów i warunków bytu rosną, nie maleją. Z pewnością spowoduje to daleko idące negatywne perturbacje społeczne, trudne do przewidzenia i trudno wyobrażalne, wśród których na pewno można przewidzieć nasilenie się ciężkiej przestępczości zorganizowanej i prze­stępczości drobnej. Jej rozmiary odmienią życie publiczne, a do zapewnienia elementar­nego porządku nie wystarczy na pewno budzące obecnie tak dużo nadziei zaostrzanie kar. Warto też pamiętać, że już dziś w Polsce i krajach zachodnich mamy z reguły więcej pra­cowników prywatnych firm ochrony niż policjantów, co tylko z trudem można uznać za objaw zdrowy.

W wypowiedzi Nieciuńskiego obecny jest wątek zagrożeń. Radziłbym nie lekceważyć tych kwestii mówiąc na przykład, że to katastrofizm. Wprawdzie Nieciuński nie jest kata- strofistą, ale warto przypomnieć, że, niestety, miewali oni rację. Na początku XX w. też można było być optymistą, tylko że później mieliśmy dwie wojny światowe, wielki kry­zys gospodarczy, niewyobrażalne zbrodnie polityczne nie w odległych jedynie krajach, ale i w Europie.

Głównym problemem świata zachodniego, a w konsekwencji i Polski, jest dokonują­ca się z końcem XX w. niekorzystna zmiana pozytywnego trendu, który zyskał na znacze­niu szczególnie po II wojnie światowej. Ten trend to rozwój państwowych instytucji so­cjalnych, w konsekwencji tzw. welfare state, państwa kojarzącego mechanizmy rynkowe, demokrację polityczną i wzrost gospodarczy, dającego poczucie bezpieczeństwa, tworzą­cego warunki samorealizacji oraz sferę wolności tak dużą, że nie mogą w to uwierzyć je ­go krytycy. Kiedy Nieciuński programowo postuluje kapitalistyczne państwo społecznie zorientowane, to idzie mu o utrzymanie takiej właśnie koncepcji społeczeństwa i państwa. Chociaż autor nie mówi tego wprost, sądzę, że najlepszym realistycznym spełnieniem tej koncepcji jest Szwecja. Można tu mówić o szwedzkim modelu i szwedzkiej drodze roz­woju. Warto przypomnieć, że na długo przed 1989 r. w wielu środowiskach w Polsce to

Page 87: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Wojciech Modzelewski 89

właśnie Szwecja postrzegana była jako swoisty wzór pozbawiony tych negatywnych cech, które dostrzegano w Ameryce.

Nie jest korzystne, że z końcem XX w. ten wzór został programowo zakwestionowa­ny, a rangę zyskała polityka, której celem było podważenie podstaw welfare state, jego demontaż, jak zaczęto mówić wprost. Poczucie bezpieczeństwa miało ustąpić poczuciu zagrożenia i lęku. Kto przewodził w tej doniosłej zmianie? Używając języka właściwe­go literaturze pięknej powiedzmy, że rolę demonów odegrali tu prezydent Reagan i pani premier Thatcher tworząc w świecie zachodnim coś w rodzaju transatlantyckiej osi zła, trwającej do dziś. Zmiana ta nie była, jak sądzę, ekonomiczną koniecznością, odpowia­dała natomiast interesom klas wyższych, a także opanowała wyobraźnię sporej części klas średnich i niższych, liczących na osiągnięcie tą drogą gospodarczego sukcesu i po­prawy własnych warunków życia. Jest rzeczą do rozważenia, na ile mieliśmy tu do czy­nienia ze złym skalkulowaniem interesu własnego. W każdym razie wiarygodne dane statystyczne wskazują, że realne dochody wielkiej części tych klas nie wzrosły, a nawet zmalały.

Polska poszła tym nowym tropem przyjmując, że inna droga to ślepy zaułek. W me­diach demontaż welfare state, państwa opiekuńczego, ogłaszano jako sukces, chociaż - dodajmy - do tej pory raczej do tego demontażu nie doszło. Spośród wielu zjawisk, które w Polsce warte są uwagi, szczególnie pasjonujące jest obserwowanie walki w sferze sym­boli i znaczeń, walki o treści słów, o negatywne lub pozytywne nacechowanie słów i po­jęć, o to, co jest dobre, a co złe, czyli obserwowanie walki o panowanie symboliczne ma­jące podważyć idee związane z welfare state, z państwem opiekuńczym czy też państwem socjalnym. W tej walce, której areną są media, wszystko, co dotyczy orientacji socjalnej zostało nacechowane negatywnie. Państwo opiekuńcze, welfare state, sprawiedliwość społeczna, pomoc społeczna, socjalizm, socjaldemokracja - to wszystko miało kojarzyć się źle. Tak samo miała kojarzyć się Szwecja, którą z niegdysiejszego wzoru przekształ­cono w antywzór. O Szwecji w tym dyskursie można było powiedzieć tylko, w najlep­szym wypadku, że ma kłopoty ze swoim welfare state. Szczególnie pozytywne nacecho­wanie zyskało natomiast z czasem jedno pojęcie - „podatek liniowy”, przeciwstawiany złu, jakim jest podatek progresywny. Podatki zresztą przedstawia się na ogół jako zło sa­mo w sobie i trudno znaleźć opinie, że są jednak potrzebne i muszą być wysokie.

Pasjonujące jest też obserwowanie reakcji młodzieży na tę propagandę. Polska mło­dzież, ta ambitna, kształcąca się i wykształcona, okazała się bardzo idealistyczna, chociaż o tym nie wie. Duża część z młodzieńczą otwartością uwierzyła (idzie właśnie o akt wia­ry) w wolny rynek, w zło państwa socjalnego, w ostry program liberalizmu gospodarcze­go, sądząc, że wie lepiej, jest nowocześniejsza, że zyska na tym. W swym młodzieńczym idealizmie nie ma dość krytycyzmu, by dostrzegać ograniczoność tej ideologii i przyjąć bardziej zrównoważone koncepcje. Nie wróży to dobrze przyszłości.

Inna rysująca się na horyzoncie patologia, to możliwość upadku zachodnich demokra­tycznych ustrojów politycznych lub bardzo negatywnych zmian w ich obrębie. Typuję, że to Stany Zjednoczone Ameryki będą prymusem w tej dziedzinie i stworzą zachodni wzór cezarystycznego autorytaryzmu. W Polsce zatriumfowała wielka wiara w pozytywne

Page 88: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

90 Forum

możliwości USA. Jedyne światowe mocarstwo ma pilnować porządku w świecie. Ocze­kiwania te są przesadne i zanim zdołały się utwierdzić, okazują się złudzeniem pogłębia­jącym tylko chaos na Bliskim Wschodzie i gdzie indziej. Muszę powiedzieć, że pojawia­jące się czasem triumfalistyczne porównywanie imperium, jakim są Stany Zjednoczone, do starożytnego Rzymu, ma dla mnie wymowę raczej ponurą. Rzym stworzył oczywiście cywilizację o wysokim poziomie, ale jednocześnie jego patologie były przerażające. Cóż to za nieatrakcyjny ustrój polityczny. A Pax Romana nie ma nic wspólnego, poza zbież­nością słów, z pokojem, za to wiele z represyjną pacyfikacją i ciągłymi wojnami, bez których Rzym nie był w stanie żyć.

W związku z polskim kultem Reagana i przyczynami krachu wschodnioeuropejskiego socjalizmu warto wspomnieć o ciągle żywotnym micie, że to zwycięstwo amerykańskie­go prezydenta w wyścigu zbrojeń spowodowało upadek Związku Radzieckiego. Pomija się fakt, że nadal oto istnieje nieznośna Kuba i Korea Północna chociażby, a sukcesy Ameryki w wyścigu zbrojeń nie spowodowały upadku władz państwowych w tych kra­jach. ZSRR upadł wskutek wewnętrznych kryzysów, a nie w efekcie wygranego przez Re­agana wyścigu zbrojeń. Tego rodzaju mitologia polityczna wymaga zdecydowanej kryty­ki, o ile polityka zagraniczna ma się opierać na przemyślanych podstawach.

W każdym razie przed polityką polską staje zadanie, jak wyprowadzić Polskę z ocza­rowania Ameryką, jak odstąpić od wiązania naszych interesów z popieraniem Ameryki w jej błędach, co zwiększa niepotrzebne napięcia w naszych relacjach z Unią Europejską i osłabia naszą pozycję w Europie, chociaż wielu komentatorów sądzi, że jest inaczej, że można wiele ugrać popierając Stany Zjednoczone przeciw Francji i Niemcom.

Co w dyskursie publicznym widziałbym jeszcze obecnie za kwestię szczególnej wa­gi? Powinno w Polsce powstać silne opiniotwórcze środowisko, które przeciwstawiłoby się zdecydowanie kampaniom medialnym i pomysłom politycznym charakterystycznym dla obecnie dominującej wersji tzw. liberalizmu gospodarczego, w tym sprzeciwiłoby się deprecjonowaniu idei i rozwiązań tworzących podstawę państwa socjalnego. Nie idzie0 to, by składać nierealistyczne obietnice, by formułować programy na wyrost. W Polsce nie będzie instytucji welfare state o poziomie porównywalnym ze szwedzkim, bo mamy za niski poziom rozwoju gospodarczego. Trzeba realistycznie analizować, na co nas stać, ale trzeba też przeciwstawić się, m.in. w medialnym dyskursie, prawicowemu atakowi na te instytucje i kreowaniu ich demontażu do rangi ideału. Takie głosy sprzeciwu są rzadko1 słabo słyszalne. Ale na bezrybiu i rak ryba. Za pocieszające można uznać, że kiedy na­wet premier Miller uległ urokowi podatku liniowego, spotkał się z szybką, negatywną od­powiedzią Unii Pracy. Odnotujmy też, że w „Gazecie Wyborczej” (22 września 2003) ukazał się duży artykuł Jerzego Osiatyńskiego, byłego ministra finansów z Unii Demokra­tycznej, z wyeksponowanym stwierdzeniem: „Powszechny podatek liniowy gospodarce nie pomoże, a reformie finansów raczej zaszkodzi”. Takie śmiałe stwierdzenia, przeciw­stawiające się dominującemu tonowi medialnych kampanii, są bardzo potrzebne. Zwolen­nicy tego podatku na jego obronę zwykli używać charakterystycznej frazy retorycznej: ekonomiści mówią... lub zdaniem ekonomistów... Mają oni mówić, że podatek liniowy jest potrzebny. Dobrze więc, gdy we wpływowych mediach ekonomiści powiedzą jednak coś

Page 89: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Wojciech Modzelewski 91

innego. Powinni jeszcze powiedzieć, że we współczesnych społeczeństwach podatki mu­szą być wysokie, a gdyby w Polsce zdecydowanie je zredukowano, to w konsekwencji by­łoby u nas tak jak na Ukrainie, czyli gorzej.

Na zakończenie przypomnę, a warto, bo zostało to zapomniane, a ponadto często lu­dzie nie chcą w to uwierzyć, jaką to propozycję zmiany podatku PIT przedstawił będąc ministrem finansów Leszek Balcerowicz, znany jako zwolennik obniżania podatków i wprowadzenia podatku liniowego. Otóż w Białej Księdze Podatków, zawierającej zgło­szone przez Balcerowicza propozycje zmian, a także w płatnej jej reklamie w „Gazecie Wyborczej” (2 września 1998), czytamy: „Docelowa jednolita stawka PIT w wysokości 22% obowiązywałaby już od 2000 r.” Tak więc wszyscy ci, którzy dziś płacą ten podatek w wysokości 19%, a jest to ponad 90% podatników, płaciliby podatek w wysokości 22%, a więc wyższy. Również w 1998 r. niewiele mniej podatników płaciło podatek 19% - i dla nich propozycja Balcerowicza oznaczała wzrost obciążeń podatkowych (proponowano także zniesienie ulg podatkowych). Kto płaciłby mniej? Wąska, kilkuprocentowa grupa podatników o najwyższych dochodach. Zaznaczmy, że Balcerowicz występując w me­diach, a pewno i gdzie indziej, nie mówił, jakie są skutki jego reformy dla podatników. Myślę, że mimo to idealistyczna młodzież, której rodzice albo ona sama płacą podatek PIT w wymiarze 19%, zachowają niezłomnie wiarę w charyzmatyczną postać Balcerowi­cza i niezmiennie widzieć będą w nim tego ekonomistę, który dążył do zmniejszania po­datków. Może też warto byłoby, by Leszek Balcerowicz i Jerzy Osiatyński, niegdyś par­tyjni koledzy (Unia Wolności), odbyli publiczną dyskusję na temat podatku liniowego, bo w mediach dominuje propaganda uprawiana przez zespoły redakcyjne, a nie dyskusja.

Podałem wyżej kilka przykładów sugerujących, jakim treściom propagowanym w me­diach i dyskursie publicznym należałoby się, moim zdaniem, przeciwstawić, czego bro­nić, jakiego stanowiska mi brakuje. Chociaż są one rozproszone, dotyczą bardzo różnych spraw i dziedzin, można łatwo wskazać nić łączącą je wszystkie. Jest to moja nieufność do „panoszącej się” prawicy i „nieśmiałej” lewicy, kojarzonych nie tyle z partiami, ile z poglądami.

Page 90: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

92 Forum

Witold Morawski

Uniwersytet WarszawskiWyższa Szkota Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego

Trzy uwagi o przeszłości, teraźniejszości i przyszłościWitold Nieciuński pisze: „Ta przegrana próba realizacji socjalizmu miała swoje źródło

nie w idei, a w sztywnym modelu polityczno-gospodarczym, którego nie umiały i nie chciały zreformować kierujące ekipy (partia), a także w utracie sił twórczych społeczeń­stwa w wyniku systemu dyktatury i przymusu. Wielkim błędem byłoby wyciągnięcie z te­go wniosku, że idea socjalizmu jest martwa. To, co się stało, nie przekreśla - w moim przekonaniu - na zawsze przyszłych poszukiwań naprawy systemu społecznego opartego na ideach lewicy”.

Przyczyn upadku systemu socjalizmu państwowego jest wiele, a wśród nich są także przyczyny polityczne wymienione przez Autora: system dyktatury i przymusu. Problem w tym, że stanowisko Autora odczytać można - także uwzględniając dalsze jego argu­mentacje - ja k o takie, wedle którego przyczyny doktrynalne, czy ideologiczne mają cha­rakter zgoła drugorzędny.

Uważam to za błędne postawienie sprawy. Odniosę się tutaj jedynie do swoistego lek­ceważenia znaczenia ideowych źródeł upadku systemu, gdyż ich znaczenie - w mym przekonaniu - było bardzo istotne z kilku względów.

Po pierwsze, dlatego że system socjalizmu państwowego był projektem realizowanym odgórnie przez elitę polityczną państwa partyjnego stale powołującą się na literę marksi- zmu-leninizmu. Chodziło w niej m.in. o wychowanie „nowego człowieka” (socjalistycz­nego), co polegać miało na interioryzacji wartości ideowych socjalizmu w procesach oświaty i wychowania, produkcji, konsumpcji itd. Andrzej Walicki nie bez racji pisze o chęci ustanowienia „ideokracji” . System opierać się miał nie wyłącznie na przymusie, bo do przymusu miał odwoływać się wtedy, gdy zawodziły środki indoktrynacji i wycho­wania. Teza ta nie jest w sprzeczności z inną ogólną obserwacją, że w odróżnieniu od ka­pitalizmu, w którym elementy spontanicznego rozwoju (drogą prób i błędów) przeplatały się z elementami odgórnej regulacji (te pierwsze w sumie przeważały), w socjalizmie by­ło niejako odwrotnie, tj. elementy spontaniczne zdominowały system dopiero w fazie je ­go zmierzchu (najpełniej w Polsce w latach 80.). Chcę zauważyć, że poprzez całą niemal historię systemu, jego elity polityczne dbały starannie o panowanie w warstwie ideolo­gicznej, której zdawano się przypisywać rolę nie tyle (czy może - nie tylko) nadbudowy, co samej podstawy systemu. Oczywiście - do pewnego tylko czasu!

Po drugie, nie znaczy to, że wartości socjalistyczne (wedle Autora - idee) są niegod­ne szacunku. Powiedziałbym, nawet odwrotnie: równość, sprawiedliwość społeczna, ra­cjonalność, wspólnotowość, braterstwo i inne, należą do zestawu cenionych wartości nie­mal w każdym społeczeństwie (podobnie jak w dziewiętnastowiecznym). Cenione są nie tylko przez socjalistów, co potwierdzają badania empiryczne. Cokolwiek jednak powie­

Page 91: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Witold Morawski 93

my chwalebnego o ideach lewicy - zauważmy, że Autor woli jednak dalej pisać nie o so­cjalizmie, a raczej o lewicy - to nie można nie zauważyć, że historycznie na sprawę pa­trząc, system socjalizmu państwowego wyraźnie lekceważył lub nie doceniał takiej idei (wartości) jak wolność. Lub też, by być bardziej precyzyjnym, definiował ją nie tyle jako wolność jednostki, co wolność całych kolektywów, np. klasy robotniczej. Wolność jedno­stki znajduje się na czele wartości liberalnych. Kilka dziesiątków lat upłynęło nim socja­liści (zwłaszcza niezachodni) wartość tę w pełni uznali za swoją. Dziś sprawa miejsca wolności wśród wartości lewicy ma się względnie prosto: lewica uznaje nie tylko rów­ność, ale też wolność, za swoją własną wartość (N. Bobbio). Te dwie wartości łącznie cha­rakteryzują orientację socjaldemokratyczną.

Po trzecie, należałoby w tych rozważaniach podjąć kwestie jeszcze bardziej skompli­kowane, np. natury człowieka. Otóż lewica ma skłonność do bardziej optymistycznego uj­mowania naturalnych cech człowieka, np. do podkreślania jej gotowości do altruizmu czy solidarności społecznej. A w związku z tym charakteryzuje się gotowością do obarczania winą za wszelkie zło systemów raczej, np. kapitalistycznego, a niemal nigdy samej jedno­stki. Widzenie prawicy jest bardziej pesymistyczne, np. dostrzega ona więcej egoizmu i agresywności w naturze człowieka. Który z tych opisów jest bliższy prawdy, to istota sporów ciągnących się od wieków. Mających jednak - podkreślam - praktyczne znacze­nie w budowie takiego czy innego systemu. Inna sprawa, to orzeczenie czy diagnoza na temat natury człowieka, jakiej dopracowała się lewica(socjalizm), nie jest zbyt optymi­styczna?

Myślą przewodnią rozważań Witolda Nieciuńskiego poświęconych przebiegowi i wy­nikom restytucji kapitalizmu w Polsce jest teza: „Obóz solidarnościowy, nie mając wyra­źnie określonego programu reform społeczno-gospodarczych, przyjął podsunięte przez zachodnich ekspertów (i międzynarodowe instytucje finansowe) neoliberalne zasady mo­delu gospodarczego - nie wolno zapominać, że całkowicie sprzeczne z programem wy­borczym solidarnościowego KO przy Lechu Wałęsie - z programem, który przyniósł opo­zycji tak duże poparcie... Nie było wówczas historycznej konieczności tworzenia skrajnie liberalnej formy kapitalizmu”.

Czyli - można było inaczej? Może i tak, do czego wrócę za chwilę. Najpierw jednak zauważmy, że choć upłynęło 14 lat od początków transformacji, nie dopracowano się de facto alternatywy wobec tego, co zaczęto realizować w 1989 roku. Realizuje się zaś linię liberalną, choć z różnych względów w wariantach socjalliberalnych! Nie tylko w Polsce. Nie tylko w większości państw świata postsocjalizmu. Co więcej, również to, co się dzie­je na Zachodzie, mniemanie to może tylko umocnić, bo choć rządy socjaldemokratyczne zastąpiły tu i ówdzie rządy prawicy, czyli - teoretycznie - mogły wiele zmienić, a ich re­toryka to nawet zapowiadała, mimo to rezultat jest zasadniczo odmienny: kontynuacja. Zwrot „Margaret Blair” (Margaret Thatcher + Tony Blair), jaki ukuto, jest dobrą tego ilu­stracją.

Chodzi mi o tezę, że wyjątkowo trudno było wówczas o inną politykę jak neoliberal­na, bo ta w latach 90. jawiła się jako „naturalna” odwrotność polityki socjalistycznej. Ca­ły świat był wtedy polem ofensywy neoliberalizmu, ofensywy nie tylko doktrynalnej, ale

Page 92: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

94 Forum

przede wszystkim ekonomicznej, politycznej czy nawet kulturowej. Ta ofensywa przynio­sła kilka sukcesów, np. kwitnącą dekadę gospodarki amerykańskiej (USA), ale przyniosła też kilka porażek, które dziś są czasami barwnie opisywane (J. Stiglitz). Wiele z tych po­rażek przypadło w udziale światu postsocjalistycznemu, który jako całość wyrażana w PKB znajduje się obecnie na poziomie ca 75% poziomu z okresu 1989/91 (dla wszyst­kich 27 krajów postsocjalistycznych). Polska i kilka krajów naszego regionu temu obra­zowi ma zaprzeczać i - moim zdaniem - zaprzecza, choć trudno byłoby pod koniec 2003 roku w Polsce zdobyć poparcie na taką ocenę wśród górników, rolników, pielęgniarek itd.

Obecnie żyjemy już w nieco innym świecie niż w latach 90. Wiedza na temat skutków funkcjonowania neoliberalnej globalizacji jest wyraźnie większa. Obecnie szukanie alter­natyw ma więcej szans. Dla jasności, nie chodzi jednak o odrzucenie globalizacji, a raczej jej korektę wyrażającą się zwiększoną regulacją. Ta świadomość narasta, co widać nie tyl­ko w Europie, która od dawna nadaje swoim działaniom charakter bardziej skoordynowa­ny (regulowany), niż przewiduje to doktryna neoliberalnej globalizacji. Unia Europejska jest tego dobrą ilustracją.

Nie można więc zapominać, że świat zachodni (czy ogólniej - zewnętrzny) wpływa na nas, czy wymusza pewne działania, czasem wbrew naszej woli. Przymus jest niezbywal­nym elementem funkcjonowania współczesnego świata, z czym trzeba się liczyć, jeśli się chce pozostać na gruncie realistycznej analizy. Sam upadek socjalizmu państwowego da­je się wyjaśniać oddziaływaniem zewnętrznych czynników. Choć łatwiej o tym mówić w odniesieniu do pozostałych krajów postsocjalistycznych niż do Polski, która rodząc po­tężny ruch społeczny „Solidarność”, sama stała się aktywnym aktorem oddziaływującym również na zewnątrz.

Pretensje o to, że przyjęliśmy neoliberalną politykę, możemy mieć jednak tylko do sie­bie. Jakie pretensje? Na przykład, że nie było żadnych wielkich debat na temat alternatyw ustrojowych jesienią 1989 roku. Zdawałoby się, że byliśmy do nich przygotowani, bo przed 1989 rokiem szukanie alternatywnych modeli było modne. Trzeciodrogowe mode­le były rodzajem horyzontu intelektualnego dla całego pokolenia reformatorów socjali­zmu państwowego po 1956 roku. O tych dyskusjach zapomniano ze wspomnianych wy­żej względów (ofensywy neoliberalne na świecie). Obecne takie dyskusje są o wiele bar­dziej rachityczne niż te sprzed 1989 roku. Dlaczego? Mam wrażenie, że udzielenie odpowiedzi na to pytanie wymaga, obok kompetencji ekonomisty, socjologa czy politolo­ga, także kompetencji psychologa!

O przyszłości wypowiadać się jest najłatwiej, ale najłatwiej też o pomyłkę. Witold Nieciuński przewiduje, że nasza modernizacja będzie musiała mieć charakter naśladow­czy. Ma rację, nie ma innego wyjścia, zwłaszcza w dobie globalizacji. Rzeczywiście, nie ma dobrych powodów, by nie uczyć się od lepszych, szybszych, bogatszych itd. Imitacja może być zresztą twórcza, czego np. dowodzą doświadczenia Japonii i innych krajów. Korzystanie z dorobku innych nie musi być frustrujące, jeśli się wie, czego się szuka, i dlaczego.

To prowadzi mnie do uwagi na temat naszych oczekiwań w stosunku do przyszłości. Kształtują one w części to, co możemy osiągnąć. Otóż Autor chciałby budować ład ega-

Page 93: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Witold Morawski 95

litarno-dystrybucyjny, ponieważ tylko taki ład ma szanse na określenie go, jak pisze, mianem „ładu o orientacji społecznej” . Zakłada tym samym, że państwo będzie musiało aktywnie pełnić pewne funkcje socjalne i inne. Wolałbym nazwać to dbałością o sferę pu­bliczną, która jest obecnie - w ramach tzw. outsourcingu - przekazywana sferze prywat­nej, w której rządzi kalkulacja materialna, a co wyraża się utowarowieniem oświaty, służ­by zdrowia, środków masowego przekazu, wychowania dzieci itd.

Czy jest szansa na realizację tej wizji? Moim zdaniem, jest ona niewielka, bo państwo w warunkach globalizacji ekonomiczno-politycznej ma coraz mniej możliwości kształto­wania ładu w duchu egalitarnym poprzez mechanizmy dystrybucyjne. Choć pewne moż­liwości nadal posiada i posiadać będzie, ale nie wiemy jeszcze jakie. Na razie państwo na­rodowe podlega procesom implozji. Wiele zależy więc od polityki Unii Europejskiej, w której, jak dotąd, dbałość o sferę publiczną, sprawy socjalne, zatrudnienie itd. było i jest względnie wysokie. Można dowodzić, że jest ono wyższe niż w Polsce obecnie. Wystar­czy porównać poziom dezaktywizacji siły roboczej czy bezrobocia, by stwierdzić wyższą dbałość o te kwestie w krajach Europy Zachodniej niż w Polsce. Ale czy tak będzie nadal - nie wiemy. Pouczający jest bieg wydarzeń w Niemczech, gdzie socjalna gospodarka rynkowa przyniosła tyle sukcesów, a mimo to jest coraz częściej kwestionowana.

Nasuwa się jeden wniosek, do którego sprowadza się, jak rozumiem, misja, jakiej się podjął Witold Nieciuński, pisząc swój artykuł. Mianowicie, nie powinno nam brakować odwagi w stawianiu pytań strategicznych i szukaniu strategicznych odpowiedzi, bo wy­zwania, jakie mamy przed sobą, mają taki właśnie charakter.

Page 94: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

96 Forum

Zofia Morecka

Uniwersytet Warszawski

Realia i marzeniaArtykuł prof. W. Nieciuńskiego „Perspektywy modernizacji Polski w warunkach

współczesnego kapitalizmu” przyporządkowany jest dwóm wiodącym ideom-celom: li­kwidacji luki cywilizacyjnej dzielącej Polskę od krajów wysoko rozwiniętych i budowie nowego, według autora lepszego pod każdym względem od obecnie wdrażanego w Pol­sce, ustroju społecznego, zorientowanego prospołecznie „kapitalizmu efektywnościowo- -redystrybucyjnego”. Rozważania są bogate, wielowątkowe, logicznie uporządkowane. Mimo dążenia do „maksymalnego obiektywizmu i oderwania się od własnego systemu wartości”, zadeklarownych przez autora we wstępie, rozważania te w warstwie oceniają­cej i programowej mają wyraźnie bliski mi lewicowy (lewicujący?) charakter i rodowód, ale w obecnym sformułowaniu silniej apelują do uczuć niż przekonują argumentami. W różnych „newralgicznych” punktach wywodu autor „jest przekonany”, „jest pewien” itp. Nie sądzę, aby takie oświadczenia miały siłę przekonującą, a przecież o to autorowi chodzi, choć uznaje możliwą trafność odmiennych poglądów i propozycji. Ogólnie moż­na by określić ten artykuł jako splot dość realistycznych diagnoz i znacznie dalszych od realizmu propozycji, co do możliwości realizacji których sam autor zgłasza liczne wątpli­wości. Ta moja generalna ocena wynika zapewne ze stopnia zbieżności wypowiedzi auto­ra z moimi poglądami na kolejne problemy.

Za trafne i celowe uważam traktowanie historii jako punktu wyjścia do oceny aktual­nej sytuacji i jako przesłankę przewidywań. Jednakże z tekstu artykułu nie wynika wprost takie jej wykorzystanie przez autora. Zacznijmy od rewolucji październikowej i „przegra­nej próby realizacji socjalizmu w ZSRR (a następnie w krajach satelitarnych)” . Autor kła­dzie nacisk na dwa zjawiska - przymus a zwłaszcza terror oraz tłumienie wszelkich ini­cjatyw i aktywności obywatelskich - jako główne przyczyny niepowodzenia tej próby i podkreśla, iż w przeciwieństwie do rewolucji francuskiej - bolszewicka „nie uruchomi­ła wielkich sił i aktywności społecznej, nie stworzyła podstaw wolności i nie stworzyła przyszłości”, ale zamknęła drogi postępu. Wątpliwości budzi to przeciwstawienie i kate­goryczne stwierdzenie o zamknięciu dróg przez drugą z tych rewolucji. Czy rzeczywiście w ZSRR nie dokonał się żaden postęp gospodarczy, społeczny, kulturalny dzięki tej rewo­lucji? A może po prostu po pewnym okresie zużywały się rozwiązania wprowadzone dzię­ki niej, co stopniowo wyhamowywało dalszy postęp? Czy nie warto by zapytać, dlaczego - przy zbliżonych wyjściowych ideałach obydwu rewolucji i stosowaniu przez obie terro­ru - inaczej potoczyły się ich dalsze losy? Tam zmiana zasad ustroju politycznego (prze­rwana okresowym powrotem monarchii) przy zachowaniu głównych cech ustroju gospo­darczego, tutaj kształtowanie od podstaw nowego ustroju, nie sprawdzonego w praktyce. Może w niektórych jego założeniach czy elementach tkwiły „przesłanki późniejszej klę­ski”, np. w powszechnie uspołecznionej (a faktycznie upaństwowionej) własności środ­

Page 95: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zofia Morecka 97

ków produkcji? Co prawda, prof. W. Nieciuński rozważa budowę prospołecznego kapita­lizmu, a nie powrót do socjalizmu, ale wydaje się przywiązywać nadmierną wagę do przy­musu jako destruktora socjalizmu. A tymczasem socjalizm w Chinach, jak sam wspomi­na, ma się dobrze mimo autorytarnych rządów (może tylko do czasu). W każdym razie wydaje mi się, że wykorzystanie historii socjalizmu do projekcji ewolucji ładu gospodar- czo-społeczno-politycznego wymaga innej analizy niż zaprezentowana w artykule. Ta in­na analiza ułatwiłaby zapewne odpowiedź na pytanie autora, czy rozpad systemu socjali­stycznego w ZSRR i w krajach satelickich był nieunikniony, oraz na nowe pytanie, czy w jakimś stopniu realistyczne są programy rozwiązań mieszanych (kapitalistyczno-socja- listycznych, czy demokratyczno-liberalno-socjalistycznych, jak proponuje autor).

Jeżeli chodzi o analizę dotychczasowego przebiegu transformacji ustrojowej w Polsce, ocenę przyczyn takiego jej przebiegu oraz kosztów społecznych, jakie wywołała, a także niekorzystnych aktualnie (i na długo jeszcze) warunków pomyślnego dalszego rozwoju kraju i społeczeństwa, to na tym szczeblu ogólności jest ona w pełni zgodna z moimi po­glądami. Niestety, nie obce są mi dość przecież powszechne niezadowolenie i niepokój o przyszłość kraju i społeczeństwa. Natomiast pytanie autora o zdolność lewicowego rzą­du do zmiany tych warunków (a więc „usunięcia barier i hamulców wzrostu gospodarcze­go, przeprowadzenia niezbędnych reform w funkcjonowaniu organów władzy, przyspie­szenia przygotowań do wykorzystania unijnych środków pomocowych”) zastąpiłabym pytaniem, w jakim czasie można dokonać takich zmian i jaki rząd byłby do tego najzdol­niejszy. Wymienione zadania nie są bowiem jeszcze w tym miejscu artykułu powiązane przez autora z prospołecznym nastawieniem władz, a przywołanie w nich środków unij­nych sugeruje krótki, a co najwyżej średni okres, jaki miałyby pochłonąć. Nie byłby on wystarczający, jak sadzę, dla żadnego rządu, zwłaszcza działającego w warunkach głębo­kiej luki cywilizacyjnej, nawet przy pobudzeniu aktywności obywatelskiej i przy popar­ciu społecznym (a i co do nich nie ma przecież pewności). Autor odwołuje się do rezerw optymizmu „w elitach i szerokich masach społeczeństwa”. Badania opinii publicznej ra­czej na nie nie wskazują. Można by ich szukać u tzw. beneficjentów transformacji. Ale czy im potrzebne są głębsze zmiany w funkcjonowaniu gospodarki i państwa? Czy chcie­liby się w nie angażować i ponosić główne koszty?

Podzielam także poglądy prof. W. Nieciuńskiego na sytuację w otoczeniu naszego kra­ju. Mam podobny obraz ewolucji kapitalizmu współczesnego, przegrupowania sił, postę­pu cywilizacji technicznej oraz licznych dotkliwych zmian społecznych. Podzielam też przekonanie, że Polska jako część światowego kapitalizmu dzielić będzie dalsze jego lo­sy. Autor kończy swe rozważania uwagą o niepewnej przyszłości ustrojowej. Ja wycią­gnęłabym także wniosek o ograniczonych możliwościach własnego wyboru rozwiązań ustrojowych w poszczególnych krajach, w tym w Polsce. To prawda, że kapitalizm współ­czesny ma wiele form. Ale ukształtowały się one w ramach państw narodowych głównie przed integracjami regionalnymi , ich własnymi ścieżkami i metodami, nieraz w bardzo długim procesie. Integracja sprzyja natomiast ujednolicaniu, najpierw najogólniejszych zasad, potem instytucji i mechanizmów, zasad bardziej szczegółowych, procedur itd. Osłabia to niewątpliwie możliwości wdrażania rozwiązań indywidualnych, zwłaszcza

Page 96: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

98 Forum

różnych od powszechnie przyjętych we wspólnocie. Wydaje się to ważne przy rozważa­niu możliwości zwrotu ku kapitalizmowi prospołecznemu w Polsce. Drugi czynnik ogra­niczający pole manewru na rzecz zmiany formy ustrojowej to narastające procesy globa­lizacji i wzrost roli ponadnarodowych korporacji, zwłaszcza w dziedzinie banków i finan­sów. Specjaliści - analitycy gospodarki światowej - informują o rosnącym ich wpływie na rządy poszczególnych krajów, a także na integrujące się wspólnoty wielonarodowe i o spadku znaczenia państw narodowych. Wpływy te wyznaczają pewne warunki brze­gowe tak dla strategii, jak i taktyki podlegających im państw i ich wspólnot. Dla oceny realności modelu gospodarczo-społeczno-politycznego, nazwanego przez prof. W. Nie­ciuńskiego efektywnościowo-redystrybucyjnym, ważne przeto staje się nastawienie pro­społeczne lub jego brak u liderów procesów globalizacyjnych i integracyjnych. Nie wy­daje się, żeby najbliższa nam integracja europejska zagrażała wdrażaniu prospołecznego nastawienia w gospodarowaniu i to mimo pewnego załamania realizacji koncepcji pań­stwa dobrobytu u niektórych jej członków, dominacji liberalizmu w metodach zarządza­nia gospodarką i przejmowania władzy w kolejnych krajach przez partie nie lewicowe. Lewica me ma przecież monopolu na wrażliwość społeczną, choć wyraźnie preferuje zinstytucjonalizowane (a nie spontaniczno-charytatywne) formy realizacji sprawiedliwo­ści społecznej.

Diagnoza luki cywilizacyjnej w Polsce, jej obszarów i głębi jest nie tylko przygnębia­jąca, ale wręcz obezwładniająca. Prawie nie ma dziedziny, w której autor nie wskazywał­by na konieczność modernizacji. I to w stosunku do obecnej sytuacji w krajach rozwinię­tych. A przecież one nie stoją w miejscu, tylko zmieniają się nadal i to od czasu do czasu skokowo i dość radykalnie. Znamy historyczne hasło „dogonić i przegonić”. Nie udało się go zrealizować w wielkim kraju, może przy głębszej luce, no i przy przegrywającym już wówczas ustroju. Na ile realne jest hasło „dogonić” dzisiaj, w odmienionych warunkach ustrojowych, w naszym kraju średniej wielkości, społeczeństwie raczej romantyczno-bo- haterskim niż pozytywistyczno-pragmatycznym? W jakim czasie i jakim kosztem? Nie pytam, po co? Jeżeli nie podejmiemy tego trudu szybko i sprawnie, zwielokrotnią się wszystkie negatywne zjawiska, dotykające nas już dzisiaj i zapewne pojawią się także no­we; pogorszy się nasza sytuacja w świecie. Osłabieniu takich następstw w gospodarce słu­żyć mogą nowoczesne inwestycje zagraniczne - i czynią to już dzisiaj w niektórych dzie­dzinach. Ale pomnażają one cudzy majątek na naszej ziemi, przyporządkowany przede wszystkim interesom jego właścicieli. Niezbędna jest więc dominująca własna działalność w tej dziedzinie, a ta - zgadzam się z autorem - wymaga jasnych programów makro (a nie tylko mikro), podziału zhierarchizowanych zadań przynajmniej między państwo i obywa­teli, koordynacji zadań (niekoniecznie przecież bezpośredniej) i ogromnych nakładów, a więc akceptacji społecznej. O tę zaś nie tak łatwo i ze względu na doraźne skutki nie­których rozwiązań modernizacyjnych (zwłaszcza bezrobocie), i na odległość czasową licznych nakładów i ich efektów, jak i ze względu na nieuchronne obciążenie obywateli (w dominującej mierze niezamożnych) kosztami modernizacji i wreszcie - wynikający z natury i skali przedsięwzięcia (a więc nieuchronny) nierównomierny rozkład korzyści modernizacyjnych między pokolenia. Kolejne oszczędności na rzecz dobrobytu i szczęśli­

Page 97: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zofia Morecka 99

wego życia młodych i przyszłych pokoleń. Na marginesie, ciekawe byłyby opinie poko­lenia kształtowanego dzisiaj raczej pod hasłem carpe diem.

Ponętny model ustroju gospodarczo-społeczno-politycznego zarysował (tylko z grub­sza zresztą) autor w końcowej części swego artykułu. Proszę mi wybaczyć, jest to wizja szlachetnego ustroju w marzeniach szlachetnego autora. Modeli można tworzyć wiele. Problemy są tu zasadniczo dwa: czy i jak taki model można wprowadzić oraz czy i jak mógłby on funkcjonować w konkretnym świecie współczesnym, w którym nie ziściła się zapowiedź poety: zamiany zjadaczy chleba w anioły (żeby już nie wspominać o kolekcjo­nerach kapitałów i majątków). Nie sposób ustosunkować się konkretnie do poszczegól­nych elementów modelu w krótkiej wypowiedzi, zwłaszcza że jest on przedstawiony od strony pożądanych społecznie cech (kompromisy w rozstrzyganiu konfliktów, efektyw­ność ekonomiczna, sprawiedliwość społeczna i bezpieczeństwo społeczne, umiarkowane nierówności i rozsądna opiekuńczość, równowaga między siłami rynku i państw, między kapitałem obcym i krajowym itd.). Każda z tych cech może być różnie konkretyzowana i interpretowana. Autor nie przedstawił sposobu uzyskania ich wszystkich, czy byłyby jednocześnie osiągalne i harmonijnie współdziałałyby, czy przyniosłyby rozwój i postęp, czy też osiągnięte skutkowałyby stagnacyjnym błogostanem. Jeżeli autor oczekiwałby merytorycznych dyskusji nad zaproponowanym modelem, to musiałby go rozbudować i skonkretyzować. Do wykorzystania w obecnej wersji są dwie myśli, ważne, choć może nieoryginalne. Pierwsza dotyczy znaczenia kompromisów w zarządzaniu życiem zbioro­wym, druga - konieczności zapewnienia odpowiedniej rangi zagadnieniom i kryteriom społecznym w tym zarządzaniu.

Artykuł prof. W. Nieciuńskiego nie napawa optymizmem ani w swej warstwie diagno­stycznej, ani w warstwie programowej. A może to kwestia recepcji czytelnika zmęczone­go kilkakrotnymi w długim życiu apelami o odrodzenie, modernizację, doskonalenie i wy­rzeczenia. Pewno przed półwiekiem zmobilizowałby mnie do aktywnego zaangażowania w zbiorowy wysiłek prawie bez względu na realność oczekiwanych efektów „za mojej ka­dencji” . Dobrze się stało, że został napisany, zwłaszcza w okresie dyskusji nad przyszło­ścią Unii Europejskiej i szerzej - światowej społeczności. Byłoby dobrze, gdyby liczne wątki i problemy podniesione w artykule profesora podjęto w szerszej i możliwie konkret­nej dyskusji „z prawa i z lewa”, profesjonalnie w ramach dyscyplin społecznych.

Page 98: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

100 Forum

Mieczysław Rakowski

emerytowany docent Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN

W kierunku nowoczesnego socjalizmuGłówna uwaga sprowadza się do tego, że zapowiedziane w artykule wprowadzającym

i dyskusyjne podejście do analizy podstawowych, spornych, społecznych problemów rozwoju współczesnego świata, a zwłaszcza Polski, w ważnym okresie jej dziejów, są nie­zwykle potrzebne i cenne, tym bardziej że są one dokonywane przez autora o wszech­stronnym rozeznaniu tej problematyki oraz z pozycji humanisty, głęboko zatroskanego o pomyślną przyszłość Polski i świata.

Moje krytyczne uwagi przedstawiam jako zwolennik materializmu historycznego, a w wyniku tego - zwolennik nowoczesnego socjalizmu przyszłości.

Kapitalizm nie jest ustrojem przyszłości. Ogromny, potencjalnie możliwy rozwój sił wytwórczych dzięki rewolucji naukowo-technicznej, ogromne, potencjalnie możliwe uspołecznienie procesu produkcji w gigantycznych, międzynarodowych koncernach, gdzie pracują setki tysięcy coraz bardziej wykwalifikowanych pracowników (a drobne za­kłady, wbrew pozorom, nie są samodzielne, a stanowią głównie ich uzupełnienie) są blo­kowane przez nieograniczoną pogoń właścicieli kapitału za maksymalnym zyskiem w wa­runkach dzikiej walki konkurencyjnej, wymuszającej wzrost stopy wyzysku przytłaczają­cej większości ludzkości i niszczenie środowiska, zagrażające przyszłości ludzkości. Przyszłością jest nowoczesny socjalizm, opierający się na rzeczywiście uspołecznionym procesie produkcji na bazie przedsiębiorstw o własności pracowniczej, konkurujących na rynku sterowanym przez demokratyczne państwo ludowe, dbające o powszechność pracy, racjonalne zróżnicowanie dochodów i wyrównywanie podstawowych warunków bytu,0 dostosowanie materialnego dobrobytu całego społeczeństwa do obecnych, a jeszcze bar­dziej przyszłych możliwości środowiska. W kapitalizmie nie będzie to możliwe, a w socja­lizmie, który powstanie w wyniku masowej walki o ten ustrój - tak. W tym tkwi zasadni­cza różnica moich poglądów i autora. Moim zdaniem, byłoby pożądane, gdyby autor usto­sunkował się do tej argumentacji, uwzględniając także (niejednoznaczne zresztą) osiągnięcia i porażki Chin w tym zakresie.

Autor idealizuje burżuazyjną demokrację polityczną. W warunkach panowania kapita­łu, przez sam fakt swego panowania ekonomicznego, uzależnienia sytuacji materialnej lu­dzi pracy od właścicieli, oddzielenia ich od realnego wpływu na proces produkcji1 podziału, poddają się oni, w większości biernie, dyktatowi interesów kapitału w „demo­kratycznych” wyborach i burzą się tylko w sytuacjach skrajnych.

Jest to obecnie szczególnie ułatwione przez psychiczną i wszechobecną presję „demo­kratycznych” środków masowego przekazu, kulturowo i politycznie ogłupiających masy, a będących całkowicie własnością wielkiego kapitału (w Polsce przeważnie zagraniczne­go). Ich wolność, którą tak się chełpią, to głównie wolność wzajemnego atakowania się różnych grup kapitału w walce o bezpośredni dostęp do władzy i zyski.

Page 99: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Mieczysław Rakowski 101

W stosunku do aspiracji mas ludowych o większy udział w dochodzie narodowym i większą sprawiedliwość społeczną, zarówno kolejne rządy, jak i środki masowego prze­kazu (niezależnie od ich bliskości czy opozycyjności do kolejnych rządów) są podobnie negatywnie nastawione.

Tylko wielkie wstrząsy mogą je skłonić w ramach tego systemu burżuazyjnej demo­kracji do poczynienia pewnych ustępstw na korzyść ludu. Demokracja burżuazyjna jest w rzeczywistości demokracją dla bogaczy, jest demokracją pieniądza. Nie oznacza to, że jestem zwolennikiem systemu socjalizmu autorytarnego, nie mówiąc już o totalitarnym. Pragnę się zgodzić z twierdzeniem autora, że „państwo powinno pozostać w tym sensie klasowe, że reprezentuje podstawowe warstwy i klasę pracujących i realizuje cele i zada­nia dobra wspólnego”. Ale napotykając nieuchronnie silny opór burżuazji, która temu jest przeciwna, musi się oprzeć na sile organizacji i partii, rzeczywiście reprezentujących in­teresy ludzi pracy, dążących do uspołecznienia procesów produkcji i podziału w przedsta­wionym wyżej ujęciu, czyli powinno przestać być państwem burżuazyjnym i realizować nie burżuazyjną, lecz socjalistyczną demokrację. Najbardziej zgadzam się z autorem co do przyczyn upadku państwowego socjalizmu: nie potrafił się on we właściwym czasie zre­formować ani ekonomicznie, ani politycznie i głównie dlatego upadł, chociaż bardzo mu w tym pomogły ekonomiczne, ideologiczne i militarne naciski światowego kapitalizmu, który potrafił, w przeciwieństwie do państw socjalistycznych, dostosować się do wymo­gów współczesnej rewolucji naukowo-technicznej.

Analizując „otoczenie zewnętrzne” autor nie uwzględnia, w moim przekonaniu, pod­stawowego problemu współczesności - wytężonego wyścigu zbrojeń na coraz wyższym poziomie technologicznym, mogącego oczywiście grozić światu zagładą (wobec którego terrorystyczne ataki są dziecinną zabawą), a prowokowane głównie przez zachłanny im­perializm wielkiego kapitału rządzącego USA i dążącego do militarnego panowania nad światem, celem jego ograbienia, ponieważ nie wystarcza mu już do tego jego siła ekono­miczna (i w czym pomaga mu, na nasze nieszczęście, obecny polski rząd wraz z opozy­cyjnymi partiami). Napaść na Irak, mająca na celu nie tylko zdobycie złóż naftowych, a skierowana bezpośrednio przeciwko interesom Francji i Niemiec, stanowi tylko wstęp do próby militarnego opanowania świata. Te działania mogą „obrócić w pył” wszystkie rozważania różnych alternatyw społecznego rozwoju.

Co się tyczy sytuacji Polski autor nie docenia dwóch zjawisk:- po pierwsze tego, że w wyniku wyprzedaży większości cennego majątku przemysło­

wego, banków i dużej części infrastruktury, Polska nie jest już, mimo pozorów, państwem niezależnym ekonomicznie i politycznie, a półkolonią kapitału światowego, a w tym przede wszystkim wielkiego kapitału Unii Europejskiej, który będzie decydować o warun­kach jej neokolonialnego rozwoju, realizowanego przez podporządkowaną jej burżuazję kompradorską, czerpiącą z tego wielkie zyski i utrzymującą się dzięki temu (przy równo­ległym, politycznym podporządkowaniu się rządowi USA) przy władzy,

- po wtóre tego, że niekorzystne dla Polski warunki jej przyjęcia do Unii, a w tym głównie prawo do swobodnego przepływu kapitału, przy słabości polskiej gospodarki i ogromnym deficycie budżetowym doprowadzą do wyprzedaży resztek majątku narodo-

Page 100: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

102 Forum

wego, do pełnej władzy kapitału zagranicznego, który w sposób nieskrępowany (jeśli nie będzie zdecydowanej kontrakcji pracowników) będzie zmniejszać zatrudnienie, zwięk­szać bezrobocie i powiększać skalę grabieży ludzi pracy w Polsce.

Page 101: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Andrzej Sadowski 103

Andrzej Sadowski

Uniwersytet w Białymstoku

Czy jest nam potrzebna wielka idea modernizacji Polski?

Bardzo podzielam stanowisko prof. W. Nieciuńskiego, aby z perspektywy już kilku­nastu lat od zawartych porozumień Okrągłego Stołu spróbować ocenić przyczyny, prze­bieg oraz wyniki „restytucji kapitalizmu w Polsce” . Nie ulega wątpliwości, że społeczeń­stwo polskie przyjęło na ogół pozytywnie i nadal akceptuje podstawowe kierunki przeo­brażeń politycznych i społeczno-gospodarczych w naszym kraju, określane kapitalistycznym systemem ekonomicznym, demokracją polityczną oraz strategiczną orientacją na bliższe powiązania z krajami zachodnimi. Narastają jednak wątpliwości, czy właściwe były i są bardziej szczegółowe koncepcje rozwiązań praktycznych, czy ko­szty przemian, jakie doświadczają znaczne odłamy społeczeństwa, nie są zbyt wysokie oraz jak je obniżyć w bliższej i dalszej przyszłości.

Od początku lat 90. obserwujemy dramatyczny upadek nie tylko ideologii, ale wszel­kich uważanych uprzednio za wielkie idei - w tym szczególnie koncepcji związanych z marksizmem - społeczną niechęć do wykorzystania nawet luźno związanego z marksi­zmem dorobku intelektualnego PRL-u, ale także założenia ideowe „Solidarności”, które doprowadziły do spotkania przy Okrągłym Stole i osiągnięcia w Polsce zaszczytnego hi­storycznego kompromisu. Równolegle najczęściej bezrefleksyjnie przejmowano bardzo różne idee, wzory zachowań, cele życiowe ukształtowane w krajach zachodnich. Pod sztandarami „powrotu do normalności” ofensywnie wkroczyły do praktyki życia gospo­darczo-społecznego w Polsce rozwiązania właściwe ideologii neoliberalnej.

Nie zamierzam tutaj odpowiadać na bardzo trudne pytania w rodzaju, czy możliwe by­ły inne w stosunku do realizowanych rozwiązania, szczególnie w zakresie reform społecz­no-gospodarczych w Polsce. Sądzę dzisiaj, że transformacja w Polsce ciągle nie przebie­ga w sposób komplementarny. Dominuje przekonanie, że mechanizm rynkowy w ostat­niej instancji rozwiąże nie tylko podstawowe problemy z zakresu wzrostu gospodarczego, ale także z zakresu przemian społecznych i kulturowych społeczeństwa polskiego, wyzna­czonych potrzebami dostosowania się struktur społecznych oraz wzorów kulturowych do mechanizmu rynkowego oraz do reguł demokratycznych.

Tymczasem obok zaawansowanych przeobrażeń w sferze ekonomicznej i politycznej mamy do czynienia z bardzo widocznym niedostatkiem przeobrażeń w sferze społeczno- -kulturowej. Niedostosowanie sfery społeczno-kulturowej do oczekiwań gospodarczego rozwoju, moim zdaniem, będzie coraz bardziej widocznym hamulcem dalszych przeobra­żeń w kraju i stanie się jednym z najważniejszych problemów do rozwiązania w bliższej i dalszej przyszłości. Wcale nie zakładam, że jest jakiś jeden wzorzec życia społeczno- -kulturowego właściwy gospodarce opartej w różnym zakresie na prywatnej własności

Page 102: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

104 Forum

oraz że jest jakiś jeden wzorzec rozwiązań demokratycznych opartych na wartościach za­początkowanych przez rewolucje burżuazyjne i tworzące się społeczeństwa demokratycz­ne: wolności, równości i demokracji.

Przynajmniej obserwując dotychczas stosowane rozwiązania ustrojowe w Polsce wi­dać wyraźnie niedostatek wdrożeń w zakresie wartości, jaką jest równość (niezależnie od tego, jak ją należałoby interpretować w praktyce). Można szeroko uzasadnić tezę, że idee wolności motywują do działań przede wszystkim ludzi przedsiębiorczych, którzy nakrę­cają koniunkturę społeczno-ekonomiczną oraz elity intelektualne do ciągłych poszukiwań nowych kierunków rozwoju oraz sensu i uzasadnień stosowanych rozwiązań. Natomiast idee równości były i są relatywnie bliższe tzw. masom społecznym, które popierają je mniej lub bardziej świadomie, w nadziei, że nie zostaną pominięte w nowych rozwiąza­niach systemowych, że będą czynnymi beneficjantami nowego systemu, że nie będą oszu­kiwane, marginalizowane, ale zostaną włączone jako podmioty do życia publicznego, że nowe rozwiązania zaspokoją uprzednio pomijane (lekceważone) ich naturalne potrzeby życiowe.

W obliczu upadku systemu politycznego opartego na zasadach społecznej równości oraz narastających wątpliwości, czy w warunkach postępującej globalizacji potrafimy znaleźć sobie poczesne miejsce przyjmując bez zastrzeżeń reguły światowego rynku, war­to zastanowić się nad koncepcją proponowanego przez W. Nieciuńskiego „ustrojowego kompromisu demokratyczno-liberalnego i socjalnego” .

Moim zdaniem w Polsce jest odczuwalny niedostatek dyskusji intelektualnej nad dal­szymi kierunkami modernizacji Polski w wymiarze ogólnokrajowym, a jeszcze bardziej w wymiarze regionalnym i lokalnym. Wciąż częściej oczekuje się jakichś optymalnych dyrektyw, które mają nadejść z centrum, których wdrożenie spowoduje jak za dotknię­ciem czarodziejskiej różdżki pomyślne rozwiązanie najważniejszych problemów krajo­wych i lokalnych, niż konstruuje się rozwiązania własne, oparte na realnie istniejącym ka­pitale ekonomicznym i społecznym.

Osobiście bliska jest mi zasada, że idee, ideologie nie po to powinny być tworzone, aby je w całości wdrażać do praktyki, aby na ich podstawie zaprogramować określony re­żim polityczny, ale po to, aby ludziom pomagać dokonywać wyborów pożądanych dróg życiowych, aby stwarzać teoretyczne przesłanki racjonalnego dokonywania wyborów ży­ciowych zwykle wynikających z własnego położenia (lub grup odniesienia), z własnych warunków życiowych lub z własnej perspektywy postrzegania procesów społecznych. Nawet „najsłuszniejsze” ideologie zwykle są tworzone na podstawie ocen położenia spo­łeczno-ekonomicznego nie całego społeczeństwa, ale jakiejś jego części (za M. Weberem - klas, stanów lub partii). Natomiast po ich stworzeniu najczęściej jako „jedynie słuszne” narzucane były lub są nadal całemu społeczeństwu, powodując jego rozwarstwienie na be­neficjantów i przegranych. Obok obserwowalnego powodzenia wybranych, powstaje pro­blem, co zrobić z tymi, którzy nie korzystają z beneficjów nowego systemu politycznego opartego na określonych założeniach ideologicznych. Czy ich usunąć, poddawać akultu- racji do nowego reżimu politycznego, nie zauważać, czy też pomagać dokonywać wybo­rów własnych dróg życiowych?

Page 103: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Andrzej Sadowski 105

Wydaje się, że stworzone zostały warunki do szerokiego dostępu do towarów i dóbr konsumpcyjnych, ale brak jest szerokiego dostępu do zróżnicowanych idei, które symbo­lizowałyby szerokie spektrum możliwości rozwojowych człowieka i społeczeństwa. Idee powinny być dostępne, podobnie jak towary „leżeć na ladach hipermarketów”, aby oby­watele mogli je odrzucić lub wybrać w celu zastosowania w praktyce. Powstaje tylko bar­dzo ważne pytanie, czy dostępne idee obejmują pełne spektrum obecnych traktowanych jako ważne idei, poglądów i przekonań, czy nie są czasami ukrytymi wytworami jednej opcji politycznej przy represji pozostałych, czy stworzone zostały dostatecznie sprawne warunki instytucjonalne dla dokonywania racjonalnych wyborów oraz czy społeczeństwo jest do tego dostatecznie przygotowane.

Nie wiem, czy w ogóle są optymalne rozwiązania, ale jestem przekonany, że powinny być nieustannie poszukiwane. Ogromna komercjalizacja społeczeństwa, przerost funkcji dydaktycznej względem naukowej na uczelniach, brak dyskusji międzypartyjnych, krótkie ożywienie polityczne przed wyborami, a marazm w pozostałych okresach, zerwana więź ze społeczeństwem oraz brak koncepcji, jak ją próbować przywrócić, brak instytucjonalizacji działalności intelektualnej w postaci klubów, inspirujących polemik prasowych, to tylko niektóre uwarunkowania niedostatku twórczych idei na rynku intelektualnym w Polsce.

Jednocześnie społeczeństwo jest bardzo słabo przygotowane do dokonywania racjo­nalnych wyborów. W zasadzie do dyspozycji pozostają jedynie obserwacje funkcjonowa­nia parlamentu i kibicowanie swoim przedstawicielom oraz wybory, które na ogół nie ce­chują się wysoką frekwencją wyborczą. Instytucjonalizacja społecznych sprzeczności w postaci demokracji parlamentarnej jest podstawowym epokowym rozwiązaniem społe­czeństw demokratycznych, w których „dyskusje uliczne” zostały przeniesione do parla­mentów, ale nie jest to koniec procesów demokratyzacji społeczeństwa. Brakuje szer­szych platform obywatelskiego uczenia się w działaniu. Widać, że nie bardzo wiemy, ja ­kie siły polityczne i jaki program popierać. Brakuje nam powszechnej edukacji społeczeństwa, a jej kształt nie został ukształtowany w oparciu o jakieś spójne założenia ramowe. Mam wrażenie, że pragniemy kształtować w pełni tolerancyjne i pluralistyczne społeczeństwo bardziej przy wykorzystaniu programów promujących homogeniczność kulturową społeczeństwa lub programów opartych na jednym traktowanym jako central­ny systemie wartości i innych co najwyżej zasługujących na ich tolerancję w obrębie swo­jej przestrzeni (ale nie ma możliwości wyboru), nie zaś na autentycznie pluralistycznych programach edukacyjnych. Takie sprzeczności można mnożyć.

Podzielam kierunkową tezę prof. W. Nieciuńskiego, że powodzenie procesów moder­nizacyjnych w Polsce będzie zależało od wynalezienia takich rozwiązań ustrojowych, które zapewnią pogodzenie wzrostu i efektywności gospodarowania z większą sprawiedli­wością i równością społeczną. Obserwacja dotychczasowego procesu budowy kapitali­zmu w Polsce wskazuje, że obok ewidentnych zjawisk i procesów, które należałoby war­tościować pozytywnie, powstają dramatyczne skutki uboczne między innymi w postaci zjawisk i procesów marginalizacji, rozumianej jako brak uczestnictwa (lub różne formy odrzucenia) jednostek i kategorii społecznych w przemianach społeczno-gospodarczych kraju. Bardzo mało bada się złożoność procesów marginalizacji. Równie mało czyni się

Page 104: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

106 Fonim

starań, aby ograniczyć w praktyce zakres tego niekorzystnego społecznie i bardzo drama­tycznego w skutkach zjawiska. Moim zdaniem można mówić o marginalizacji ekono­micznej, której ilustracją są tzw. szare strefy ekonomiczne, zjawisko bezrobocia; o margi­nalizacji politycznej, której wyrazem jest między innymi bardzo niska frekwencja wybor­cza; marginalizacji społecznej, której wskaźnikiem jest bardzo niski stopień uczestnictwa w życiu publicznym, wzrost przestępczości; o marginalizacji kulturowej, czego przeja­wem są chociażby dominacja i dyskryminacja kulturowa; nadto o marginalizacji prze­strzennej, edukacyjnej oraz innych. Powstaje pytanie, jakie siły społeczne potrafią znaleźć antidotum przynajmniej na łagodzenie wskazanych ewidentnych zjawisk i procesów upo­śledzenia w kraju.

Pragnę jeszcze krótko ustosunkować się do tej części bardzo inspirującej rozprawy prof. W. Nieciuńskiego, która wskazuje na źródła rozpadu systemu socjalizmu państwo­wego. Podzielam stanowisko, że u podstaw rozpadu znajduje się przegranie wyścigu eko­nomicznego z szeroko rozumianym Zachodem, niemożność uruchomienia wewnętrznych czynników intensywnego rozwoju, utrzymująca się przemoc polityczna i ideologiczna względem społeczeństwa, brak zaspokojenia narastających potrzeb konsumpcyjnych spo­łeczeństwa. Dodałbym jeszcze przynajmniej dwa uwarunkowania, które były powiązane ze wskazanymi, ale jednak powinny zostać rozpoznane autonomicznie.

Jest to upadek charyzmy socjalizmu jako idei, charyzmy narodu rosyjskiego (radziec­kiego?), który miał „powierzoną” misję zbudowania i obrony socjalizmu w skali świato­wej oraz charyzmy poszczególnych przywódców. Drugim uwarunkowaniem był brak koncepcji i woli rozwiązania (czasami wręcz ignorancja) kwestii narodowej w Związku Radzieckim, a w znacznej mierze także w krajach satelickich. W literaturze poświęconej problematyce narodowej podkreśla się fenomen odrodzenia lub narastania znaczenia et- niczności w życiu publicznym w skali światowej przynajmniej od początku lat 70. Do fe­nomenu narastania poczucia przynależności etnicznej oraz oczekiwania stwarzania odpo­wiednich instytucji oraz mechanizmów wyrażania tych wartości w praktyce różnie odno­szono się w systemach demokratycznych i autokratycznych, jakim był niewątpliwie system radziecki.

Polityka narodowościowa w państwach zróżnicowanych etnicznie przechodziła przy­najmniej przez kilka etapów, przeważnie wymuszonych przez realia zjawisk narodowo­ściowych w poszczególnych krajach. Uwzględniając Stany Zjednoczone i Związek Ra­dziecki można - moim zdaniem - bardzo skrótowo wyróżnić przynajmniej trzy następu­jące etapy kształtowania się polityki narodowościowej: etap wspierania dominacji kultur narodowych, etap tworzenia nowych narodów oraz etap pluralizmów kulturowych.

Pierwszy etap można odpowiednio określić jako anglokonformizm (USA) oraz ruso- konformizm (ZSRR). Wobec niemożności realizacji procesów asymilacyjnych przedsta­wicieli mniejszych i słabszych narodów i ich kultur do narodów dominujących i ich kul­tury, nowe poszukiwania zaowocowały w Stanach Zjednoczonych ideologią tzw. melting pot, a więc wymieszania kultur (szczególnie poprzez małżeństwa mieszane) oraz oczeki­waniem wyłonienia się nowego narodu amerykańskiego będącego swoistym narodem na­rodów. W Związku Radzieckim szczególnie w latach 70. intensywnie rozwijano i narzu­

Page 105: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Andrzej Sadowski 107

cano w praktyce edukacyjnej koncepcję narodu radzieckiego jako narodu narodów („na­rodowego w formie oraz socjalistycznego w treści”). Przy wielu zasadniczych różnicach między ideologią melting pot (m.in. preferowana przez mniejszości) oraz narodu radziec­kiego (preferowany przez dominującą politykę imperialną państwa) obie koncepcje zakła­dały powstanie nowego narodu odpowiadającego wymogom polityczno-państwowym. Niespełnienie oczekiwań tworzenia się nowego narodu w Stanach Zjednoczonych w wa­runkach demokratycznych sprzyjało kształtowaniu się stosunków międzykulturowych określanych mianem pluralizmu kulturowego (narodowościowego), stosunków, które nie­mal równolegle znalazły wyraz w instytucjonalnej działalności wspierającej państwa. Ka­tegorię „pluralizm kulturowy” wykorzystuję do określenia sytuacji społecznej, w której grupa dominująca wyraża przyzwolenie na rozwój kultur mniejszościowych, stwarza szczególnie instytucjonalne warunki do ich partnerskiego rozwoju (wolność i równość kultur mniejszościowych) w połączeniu z popieraniem dążeń mniejszościowych grup kul­turowych w kierunku rozwijania ich własnych kultur.

W Związku Radzieckim nie znaleziono ideologicznych uzasadnień, brakowało woli i zapewne dostatecznej wiedzy, aby z odpowiednim wyprzedzeniem skanalizować nara­stające radykalnie postawy poczucia odrębności narodowej i etnicznej mieszkańców oraz pragnień nowych rozwiązań politycznych dotyczących realizacji swoich aspiracji narodo­wych. Jedyną reakcją było w zasadzie tłumienie dążeń niepodległościowych mieszkań­ców. Brak możliwości realizacji idei pluralizmu kulturowego w praktyce prowadzi do zja­wisk separacji narodowej, a w perspektywie również państwowej. Rozpad Związku Radzieckiego to także skutek dążeń niepodległościowych poszczególnych grup narodo­wościowych. Konieczność prowadzenia polityki pluralizmu kulturowego występuje dzi­siaj w każdym kraju w Europie, które w większości dopiero w latach 90. doświadczają kłopotów związanych z nieadekwatnością tradycyjnych reguł dominacji kulturowej, sku­tecznych w państwie homogenicznym, w warunkach masowych migracji i tworzenia się społeczeństw pluralistycznych.

Jakie wobec tego warunki politycznoustrojowe oraz działania mogą zapewnić rozwój w Polsce? Takie, które wprowadzane zostaną nie drogą przymusu, nie drogą narzucania siłą nowych zasad organizacji życia społecznego i gospodarczego, lecz raczej drogą two­rzenia warunków do prowadzenia systematycznego dialogu w społeczeństwie coraz bar­dziej do tego przygotowanym, dialogu, w wyniku którego następowałoby poszerzenie sfe­ry wolności i równolegle równości jako pól dla inicjatyw i aktywności obywatelskiej. Ak­tywności wyzwalanej drogą nie tylko inspiracji, zachęty, ale rozwiązywania konkretnych społecznych problemów, usuwania barier ograniczających gospodarczą i społeczną ak­tywność mieszkańców. Do tego obok zasadniczych rozwiązań w postaci tworzenia i roz­woju instytucji demokratycznych, potrzebne są wielkie, a przynajmniej nieprzeciętne ce­le, idee, których realizacja stwarzałaby możliwości rozwoju przedsiębiorczości, ale także nadziei spełnienia oczekiwań jak największej części społeczeństwa.

Za prof. W. Nieciuńskim powiedziałbym, że społeczeństwu polskiemu potrzebna jest dalsza modernizacja instytucji państwowych, ale obecnie najważniejsza jest potrzeba wiel­kich idei modernizacji społeczeństwa oraz wielu racjonalnych rozwiązań praktycznych.

Page 106: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

108 Forum

Zdzisław Sadowski

Uniwersytet Warszawski

Aktywna rola państwaSwój tytułowy problem potraktował Witold Nieciuński szeroko, rzucając go na tło hi­

storyczne i stawiając kilka pytań o fundamentalnym znaczeniu. Jego odpowiedzi na te py­tania są ciekawe i pobudzające. Znajduję w nich bardzo wiele wątków, które uważam za przekonujące i których sposób ujęcia jest mi bliski. Wyrażając w ten sposób uznanie dla autora stwierdzam jednocześnie, że w poniższych uwagach nie zamierzam zajmować się tym, z czym się zgadzam. Chciałbym bowiem skupić się wyłącznie na tym, co budzi mo­je wątpliwości. Zgłaszam te wątpliwości w porządku odpowiadającym strukturze artyku­łu W. Nieciuńskiego. Jednocześnie przedstawiam garść propozycji dotyczących odmien­nego sposobu ujęcia niektórych poruszanych tematów. Być może zresztą odmienności te nie są wielkie.

Nie wydaje mi się słuszne twierdzenie, że to decyzja o tworzeniu nowego ładu socja­listycznego w zrujnowanym kraju „skazała bolszewików na kontynuowanie terroru z cza­sów wojny domowej oraz na budowę państwa dyktatury partii” . Według mnie, koncepcja teoretyczna tego nowego ładu od początku opierała się na idei „dyktatury proletariatu”, a dyktatura partii była jej praktyczną realizacją. Ma to znaczenie dla głównej tezy autora, że ostateczna klęska realizacji socjalizmu w ZSRR miała źródło nie w idei, lecz w sztyw­nym modelu polityczno-gospodarczym i w utracie sił twórczych społeczeństwa w wyni­ku systemu przymusu. Teza ta wydaje mi się słuszna tylko o tyle, o ile przez „ideę” rozu­miemy abstrakcyjną ideę socjalizmu. Ta jednak w ZSRR nie była realizowana. W kon­kretnym procesie tworzenia nowego systemu musiała ona otrzymać interpretację praktyczną, ta zaś polegała właśnie na koncepcji sztywnego modelu, kierowanego przez aparat przemocy. Ten sztywny model od początku nie był socjalistyczny, bo był zaprze­czeniem sprawiedliwości społecznej. Nie nadawał się też do efektywnego, wielostronne­go uczestniczenia w światowym procesie postępu nauki i techniki oraz rozwoju gospodar­czego i społecznego. Dlatego był skazany na klęskę.

Zgadzam się oczywiście, że klęska ZSRR nie oznacza zgonu ogólnej idei socjalizmu jako dążenia do ustroju sprawiedliwości społecznej. Trzeba jednak uznać fakt, że w kra­jach postkomunistycznych kompromitacja „realnego socjalizmu” sprawiła, iż samo poję­cie socjalizmu uzyskało status podejrzany. Ale idea socjalizmu musi pozostać żywa, gdyż warunki, które ją kiedyś zrodziły, związane z niesprawiedliwościami podziału, nie prze­stają istnieć, a nawet w ostatnich dziesięcioleciach ulegają spotęgowaniu. Doświadczenie ZSRR wykazało tylko, że konkretyzacja tej idei w formie założeń ustrojowych zrodziła zupełnie inną ideę, na której wyrósł nie socjalizm, lecz imperializm sowiecki.

Na tym tle nie widzę podstaw dla tezy, że „losy Europy i świata mogły się potoczyć zupełnie odmiennie”. Mogły, gdyby nie powiodła się rewolucja październikowa. To jed­nak byłaby już czysta spekulacja.

Page 107: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zdzisław Sadowski 109

W Polsce wyglądało to o tyle inaczej, że panowała powszechna (również w kręgach władzy) świadomość tego, iż mamy do czynienia z narzuconym systemem, który trzeba zmienić przy nadarzającej się okazji. Nie ma racji autor generalizując na temat niekonse­kwentnych prób reform ekonomicznych. To prawda, że na fali potraktowania całego okre­su PRL jako „czarnej dziury” reformy te zostały zapomniane, a cały ich dorobek jest prze­milczany. Tym bardziej warto pamiętać, że próby reform systemowych były podejmowa­ne od roku 1956 co najmniej trzykrotnie, z czego dwie pierwsze rzeczywiście okazały się nieudane z powodu błędnych założeń, ale trzecia - z lat 80. - wyciągnęła wnioski z po­przednich niepowodzeń i była właśnie podjętą przy nadarzającej się okazji konsekwentną zmianą systemu gospodarczego, która wyprowadziła kraj z systemu centralnego planowa­nia i zapoczątkowała wprowadzanie mechanizmów rynkowych. W Polsce (i na Wę­grzech) okazało się to możliwe i stało się pionierskim działaniem, które natchnęło Gorba­czowa do reform, tylko że w ZSRR system był zbyt skostniały, aby mógł być reformowal- ny.

Zryw „Solidarności” nosił niewątpliwie wszelkie cechy dążenia do wyeliminowania rządzącej partii. Był frontalnym atakiem na system polityczny, podjętym według mnie zbyt wcześnie, gdyż logika sytuacji wskazywała, że właściwsze byłoby wtedy poparcie reformy ekonomicznej. Odchodząc od centralnego planowania, reforma ta zmierzała do zasadniczego ograniczenia roli partii i w rezultacie doprowadziłaby do zmiany systemu politycznego. Wskazuje na to fakt, że kraj, który w roku 1989 wstąpił na drogę transfor­macji systemowej, nie był już od dawna totalitarny, a jego gospodarka nie była już cen­tralnie planowana. Gdyby przyjęta została taka linia, przebieg całego procesu przemian byłby prawdopodobnie znacznie łagodniejszy niż ten, którego doświadczyliśmy, czyli je ­go koszt społeczny byłby niższy.

Jednakże po Okrągłym Stole i wyborach czerwcowych nie było już szans na przyję­cie alternatywnego rozwiązania, gdyż żadne inne poza programem Balcerowicza nie miało poparcia politycznego ani społecznego. Euforia zmiany politycznej skłoniła społe­czeństwo do bezwzględnej wiary w program wstrząsowy w nadziei na szybką, zasadni­czą poprawę. Twierdzenie, że nie było wówczas konieczności przyjęcia skrajnie liberal­nego programu, ma charakter czysto teoretyczny. Inne możliwości istniały, ale tylko ja ­ko ćwiczenie intelektualne. W praktyce, wobec postawy społeczeństwa, nie było żadnej alternatywy.

Zgadzam się całkowicie ze spostrzeżeniem, że z chwilą rozpoczęcia transformacji sy­stemowej Polska została całkowicie zdominowana przez doktrynę neoliberalną. Zgadzam się też z krytyką tej doktryny, jak również z ogólną oceną obecnej sytuacji. Wbrew temu, co pisze autor, ocena ta jest dość jednoznaczna. Niewątpliwie dotychczasowy proces transformacji doprowadził do bardzo złej sytuacji społecznej, wynikającej z daleko idącej polaryzacji, z powstania i rozszerzania się wielkiego obszaru biedy, z masowego bezro­bocia i marginalizacji znacznych grup społecznych. Czy można to przypisać błędom po­lityki gospodarczej i społecznej? Raczej wynikło to z przyjętej doktryny, która przecież nie pojawiła się przypadkowo, lecz odpowiadała sposobom myślenia dominującym w tym czasie w świecie. Polityka wynikała z tej doktryny. Według doktryny neoliberalnej naj­

Page 108: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

110 Forum

bardziej sprawiedliwy jest podział realizowany w wyniku swobodnej gry sił rynkowych, bo rynek daje wszystkim taką samą szansę sukcesu. Polaryzacja dochodowa i majątkowa jest więc zjawiskiem naturalnym i nieuniknionym, jest konieczna dla właściwego funkcjono­wania społeczeństwa, a próby jej korygowania są ograniczaniem wolności ekonomicznej przez państwo. Polityka oparta na takiej doktrynie nie mogła dać innych wyników.

Realia historyczne znane mi z autopsji są takie, że nie należy niczego przypisywać rze­komemu dyktatowi Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Program „terapii wstrzą­sowej” realizowany w Polsce w roku 1990 był wprawdzie kierunkowo zgodny z ideolo­gią Funduszu, ale był całkowicie autonomiczny i w swoich rozwiązaniach bardziej rady­kalny od oczekiwań Funduszu. To prawda, że dzisiejsza sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby wybrany został inny model kapitalistycznej gospodarki. Akcent powinien jednak spocząć na słowie „gdyby”. Problem polega na tym, że to nie była kwestia wybo­ru spomiędzy leżących na półce modeli. Świat ówczesny oferował tylko model neolibe­ralny jako jedyny dominujący, i ten model uzyskał w Polsce powszechną aprobatę ze stro­ny społeczeństwa, nierozumującego przecież w sposób analityczny.

Autor kończy tę część swego artykułu pytaniem o to, czy rząd lewicowy będzie teraz zdolny do dokonania istotnego zwrotu? Zachodzi tu pewne nieporozumienie. W Polsce nie ma rządu lewicowego, ponieważ rząd obecny nie prowadzi w żadnej mierze polityki lewicowej. SLD jest lewicowy z nazwy, ale nazwa nie decyduje o lewicowości. Pytanie powinno więc raczej brzmieć: czy w Polsce jest możliwa zmiana rządu na lewicowy? Zo­stawiam to pytanie jako otwarte.

Nie upraszczałbym zanadto obrazu współczesnego kapitalizmu słowami, że koncepcja państwa porozumień społecznych odchodzi do przeszłości. W fazę konfliktów i bez­względności rynkowej kapitalizm wkroczył w latach 70. To czwarte ćwierćwiecze XX wieku przyniosło wszędzie wzmocnienie właściwej systemowi rynkowemu tendencji do wytwarzania rosnącej nierówności społecznej. Dotyczy to nie tylko stosunków między „Północą” a „Południem”, lecz wyraża się w zdumiewająco szybko postępującej polary­zacji dochodowej w poszczególnych krajach, w tym najzamożniejszych. W rezultacie, co autor dostrzega, coraz wyraźniej zaznacza się dzisiaj nurt skierowany przeciw neolibera- lizmowi, połączony ze świadomością potrzeby aktywnej roli państwa oraz zmierzania do rozwiązań znanych czy to pod nazwą państwa opiekuńczego, czy też społecznej gospo­darki rynkowej.

Zasadniczym problemem do rozwiązania dla współczesnego kapitalizmu jest sprzecz­ność między dążeniem do efektywności a dążeniem do sprawiedliwego podziału. Odbija się ona na działaniach państwa, które musi wciąż na nowo decydować o skali redystrybu­cji dochodu i o podziale wydatków budżetowych między cele rozwojowe i socjalne. Co­raz wyraźniej widać, że żaden rząd nie może lekceważyć problemów społecznych, ponie­waż od ich pomyślnego rozwiązywania zależą warunki rozwoju gospodarczego i społecz­nego. Nie można się zgodzić z tym, że nie ma koncepcji odmiennej polityki. Jednym z przykładów jest rosnące zainteresowanie w świecie myślą Michała Kaleckiego, którego recepty sprzed 60 lat dotyczące pełnego zatrudnienia odzyskują aktualność w dzisiejszym bardzo zmienionym świecie.

Page 109: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zdzisław Sadowski 111

Około dziesięciu lat temu pojawiła się wiara w uzdrawiającą moc globalizacji. Kładąc akcent na powszechną liberalizację stosunków gospodarczych, a więc swobodę przepły­wu kapitału, pracy i wiedzy, miała ona przyczynić się do ogólnego przyspieszenia rozwo­ju i rozładowywania napięć społecznych, a w szczególności do podnoszenia poziomu ży­cia w krajach mniej rozwiniętych. Oczekiwania te jednak się nie spełniły. Wręcz przeciw­nie, mimo globalizacji nastąpiło zaostrzanie się sprzeczności. Procesy liberalizacji nie doprowadziły do wyrównywania poziomów światowych, lecz raczej zwiększyło się roz­warcie między krajami bogatymi a biednymi. Stało się tak, dlatego że hasło liberalizacji stosunków gospodarczych nie zostało wypełnione treścią. Kraje słabo rozwinięte nie uzy­skały dostępu dla swoich towarów na rynki krajów wysoko rozwiniętych, ponieważ wbrew swoim hasłom te ostatnie nadal uprawiają protekcjonizm, zwłaszcza w zakresie produktów rolnych.

Od pewnego czasu szerokim zainteresowaniem cieszy się idea „trwałego rozwoju”, oznaczająca dążenie do zapewnienia światu spokojnych form gospodarowania, które po­zwalałyby na wstrzymanie procesów narastania wszystkich typów zagrożeń i nadawałyby procesom rozwoju gospodarczego i społecznego cechę trwałości zapewniając rzeczywistą stopniową poprawę warunków i jakości życia ludzi na całym świecie. Aby spełnić ten de­zyderat, trzeba by zbudować system, zdolny do rozumnego sterowania gospodarką świa­tową. Musiałoby to objąć w szczególności położenie kresu wszystkim formom zatruwa­nia i zanieczyszczania środowiska naturalnego, pokonanie problemu zacofania i nędzy, w jakich żyje ogromna część ludzkości świata, ograniczenie tempa przyrostu naturalnego, zahamowanie przyrostu zużycia energii oraz powszechne przestawienie się na produkcję pokojową. Potrzebne byłoby oderwanie się od ciągłego ilościowego zwiększania produk­cji przemysłowej oraz radykalne przekształcenie struktury konsumpcji w kierunku zbliże­nia jej do współżycia z naturą.

Nie potrzeba długiej refleksji, aby stwierdzić, że takie postulaty jest niesłychanie trud­no wprowadzić w życie. Dzisiejszy stan świata charakteryzuje się tym, że w praktyce roz­maitym szlachetnym hasłom i programom towarzyszy brak rzeczywistej woli politycznej, który nadaje deklaracjom charakter hipokryzji. Brak też układu instytucjonalnego, który byłby zdolny do ustalania i realizowania jednolitej polityki rozwoju. Przy tym obecna sy­tuacja światowa rozwija się w sposób niekorzystny. Akcja USA w Iraku spowodowała osłabienie znaczenia instytucji multilateralnych, zwłaszcza ONZ. Sytuacja będzie więc prawdopodobnie ewoluowała albo w kierunku umacniania się hegemonii USA, albo two­rzenia się układu policentrycznego z kilkoma silnymi ośrodkami.

W rezultacie raczej nie podzielam optymizmu Witolda Nieciuńskiego co do możli­wości znalezienia nowej niekapitalistycznej formy urządzenia świata. Na pewno zaś nie sądzę, aby właściwy kierunek przemian wskazywały Chiny Ludowe. Chiny reali­zują - na nieporównanie większą skalę - program podobny do tego, który my realizo­waliśmy w Polsce w latach 80.: urynkowienie gospodarki przy utrzymywaniu autory­tarnego reżimu politycznego. Taki program jest dobry w początkowym okresie prze­mian, ale z biegiem czasu musi doprowadzić do zasadniczych zmian politycznych. Chiny nie są na drodze do systemu niekapitalistycznego. W gospodarce wprowadzają

Page 110: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

112 Forum

kapitalizm z wielkim upodobaniem. W polityce są krajem niezapewniającym swobód obywatelskich. Trudno takie cechy uznać za wyrażające dążenia lewicy socjaldemo­kratycznej.

Nie spieram się z zarysowanymi tu celami i zadaniami. Problemy zaczynają się oczywiście wtedy, gdy zaczynamy mówić o sposobach realizacji. Profesor Nieciuński tym się nie mógł zająć, więc ograniczył się do wyrażenia niepokojów i wątpliwości, które w znacznej mierze podzielam. Najbardziej trapi mnie pytanie, czy w okresie two­rzenia ustroju gospodarczego opartego na prywatyzacji gospodarki i mechanizmach wolnego rynku można w ogóle zapewnić taki typ rozwoju, w którym zwiększona efek­tywność gospodarowania przynosić będzie rzeczywistą poprawę warunków życia całe­mu społeczeństwu, a nie tylko pewnym jego grupom. Póki to się nie udaje, pojawia się rosnąca masa zdesperowanych ludzi, niemających stałych środków do życia. Po prze­kroczeniu pewnej granicy łatwo o doprowadzenie do stanu wrzenia społecznego, które może poważnie zakłócić bieg rozwoju gospodarczego i zagrozić utrwalaniu się systemu demokratycznego.

Witold Nieciuński szuka odpowiedzi w podnoszeniu kwalifikacji i kultury społeczeń­stwa, w przeciwstawieniu się „ogłupiającej kulturze rozrywkowej” i konsumeryzmówi oraz w podniesieniu poziomu moralnego. Pisząc to, zapomina jakby o tym, że świat współczesny w epoce globalizacji poddany jest przemożnej penetracji „kultury amerykań­skiej” . Nie ulegają tej penetracji, jak dotychczas, tylko kultury o starych i głęboko zako­rzenionych tradycjach, jak chińska czy japońska. Ulega jej w bardzo wyraźny sposób znaczna część Europy, a w niej na pewno Polska. To, czemu słusznie chciałby się prze­ciwstawiać Nieciuński, to właśnie podstawowe cechy tej amerykańskiej kultury, która przenika do nas tysiącem kanałów, pretendując do reprezentowania nowoczesności. Prze­nika do systemu edukacyjnego i sprawia, że proces podnoszenia kwalifikacji też zaczyna być nastawiony na ideologię powszechnej komercjalizacji i na konkurencję rynkową. Pewnie inaczej być nie może, bo odpowiada to megatrendom światowym. Czy można my­śleć o przeciwstawieniu się tym megatrendom?

Profesor Nieciuński skupia uwagę na koncepcji pożądanej formy ustrojowej i dostrze­ga ją w „kapitalizmie efektywnościowo-redystrybucyjnym”, którego kształtowanie uwa­ża za zadanie dla lewicy. Kierunkowo koncepcję tę trudno kwestionować. Po pierwsze bo­wiem, zarówno z przyczyn etyczno-moralnych, jak i czysto pragmatycznych, niezbędna jest obrona przed wytwarzaniem się rosnącej nierówności społecznej, przed rozszerza­niem się obszarów nędzy i marginalizacją znacznych grup społecznych. Po drugie, w dzi­siejszym świecie - w którym mamy za sobą doświadczenie boleśnie nieudanej próby za­stąpienia kapitalizmu innym systemem, pretendującym do sprostania wymaganiom spra­wiedliwości społecznej - jest jasne, że rozwiązań z zakresu tej sprawiedliwości trzeba szukać w ramach prywatno-kapitalistycznego systemu rynkowego, a nie poza nim. Dość łatwo zgodzić się, że dla Polski pragnęłoby się takiego scenariusza rozwoju, w którym trwały wzrost gospodarczy zbliżałby nas coraz bardziej do rozwiniętych krajów Europy i świata, szybko podnosząc materialny poziom życia społeczeństwa i tworząc warunki dla likwidowania dystansu cywilizacyjnego - technicznego, organizacyjnego, instytucjonal­

Page 111: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Zdzisław Sadowski 113

nego i społeczno-kulturowego i dla wkomponowania się w roli pełnoprawnego partnera w rozwój gospodarki światowej.

Pojawia się jednak problem. Otóż w tym proponowanym ustroju wielką rolę przyzna­je autor państwu. Nie jest to prosta sprawa. Koncepcja ta wymaga znacznie ściślejszego zdefiniowania, czai się w niej bowiem formuła autorytarnego państwa, której się oba­wiam.

Podobnie jak profesor Nieciuński, aktywną rolę państwa w oddziaływaniu na gospo­darkę i warunki życia społecznego także uważam za niezbędną. Podstawowe wolności i prawa człowieka nie mogą być zapewnione tam, gdzie istnieją znaczne obszary nędzy, masowego bezrobocia oraz zaniedbań w dziedzinie ochrony zdrowia i środowiska natu­ralnego, edukacji i kultury. Obowiązek odgrywania aktywnej roli w przeciwdziałaniu tym schorzeniom przypada więc państwu jako nadrzędnej organizacji społecznej. Zadaniem państwa jest realizowanie takiej koncepcji rozwoju, która obejmuje nie tylko intensywny wzrost gospodarczy, lecz także uzgodnioną na lata formułę polityki społecznej, zapewnia­jącej sprawiedliwe uczestnictwo obywatelskie w dochodzie narodowym, niedopuszczają- cej do rozszerzania się obszarów ubóstwa i przeciwdziałającej spychaniu znacznych grup społecznych na margines. Warunkiem realizacji tej koncepcji jest przekształcanie struktu­ry gospodarczej w stronę gospodarki opartej na wiedzy i cywilizacji informatycznej. Wy­maga to aktywnej polityki państwa, nakierowanej na modernizację struktury produkcji.

Otóż widzę dwa podstawowe warunki powodzenia w realizacji tych zadań. Jednym jest zapewnienie wysokiej sprawności aparatu państwowego zarówno w zakresie decyzyj­nym, jak i wykonawczym. Drugim jest zdolność do utrzymywania poparcia społecznego dla funkcjonowania państwa, co wymaga działania na podstawie demokratycznego ustro­ju politycznego, opartego na szerokiej partycypacji społecznej w decydowaniu o kierun­kach i formach rozwoju. Potrzebne jest więc odrzucenie etatyzmu przez właściwe okre­ślenie granic kompetencji aparatu państwowego i zastosowanie zasady pomocniczości państwa. Oznacza to zapewnienie znacznej roli organizacji samorządowych i pozarządo­wych, w tym zwłaszcza samorządu terytorialnego, które powinny przejmować stopniowo coraz większą część funkcji państwa w życiu społecznym.

Tymczasem jednak państwo jest bardzo podatne na różnego rodzaju ułomności, czego doświadczamy wyraźnie w obecnej Polsce. Ponadto, powtarzającą się cechą doświadcze­nia historycznego ludzkości jest, że tam, gdzie ustrój demokratyczny nie daje sobie rady z problemami społecznymi, łatwo dochodzi do prób zapanowania nad tą sytuacją przez wprowadzenie systemu autorytarnego. Dopóki będzie rosła masa ludzi dotkniętych bezro­bociem i ubóstwem, będą oni skłonni z desperacji ulegać populistycznym hasłom poten­cjalnych dyktatorów, z reguły o orientacji prawicowej, gdyż lewica obarczona ciężarem odpowiedzialności historycznej będzie się wystrzegała jakiejkolwiek próby odejścia od zasad demokracji. Jest więc prawdopodobne, że w Polsce nieprędko uda się stworzyć prawdziwie demokratyczne społeczeństwo i sprawne państwo. Te ograniczenia skłaniają do ostrożności w formułowaniu koncepcji silnego państwa.

Jak widać z powyższych rozważań, artykuł Witolda Nieciuńskiego pobudza do refle­ksji i na tym polega jego podstawowy walor, za który należy się autorowi uznanie.

Page 112: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

114 Forum

Andrzej Stasiak

Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Białymstoku

Wielofunkcyjna wieś polska - wyzwanie pierwszej połowy XXI wieku

Rozważając zagadnienie celów modernizacji W. Nieciuński napisał, że przebudowa i unowocześnienie wsi i rolnictwa stanowi gigantyczne zadanie, którego rozwiązanie na­leży oprzeć na zasadzie „dezagraryzacji”, tj. przekształcenia struktury zatrudnienia ludno­ści wsi przez zwiększenie udziału pracujących w zawodach nierolniczych. Ta zasadniczo słuszna teza wymaga z jednej strony pewnego sprostowania, z drugiej bliższego zilustro­wania charakteru i ogromu tego zadania. Pojęcie dezagraryzacji wskazuje jedynie, jaka wieś nie powinna być, bardziej prawidłowe wydaje się określenie „wieś wielofunkcyjna”, które w sposób pozytywny określa kierunek przemian i jej przyszłą strukturę gospodarczo społeczną.

Problemy przebudowy wsi, jakie tu chciałbym zasygnalizować, wymagają poważnych studiów i szerokiej publicznej dyskusji. W krótkim z konieczności eseju będę mógł jedy­nie zwrócić uwagę na wiązkę tematów związanych z konieczną transformacją wsi pol­skiej. Dotyczy to: a) zagadnień struktur społecznych i ich przemian, b) skomplikowanej materii ekonomicznej, c) polityki przestrzennej i regionalnej, d) problematyki środowiska przyrodniczego i tzw. zrównoważonego rozwoju (ekorozwoju). Tematyki te chociaż róż­norodne, jednak są ściśle ze sobą powiązane i należałoby je rozważać kompleksowo we wzajemnych uzależnieniach.

Aby ułatwić czytelnikowi orientację w tych rozważaniach, należy poświęcić nieco miejsca charakterystyce wsi polskiej. Obecnie obszary wiejskie zajmują ponad 90% tery­torium państwa polskiego i są zamieszkane przez 38,2% ludności naszego kraju, blisko 14,62 min osób.

W XX wieku zmieniły się zasadniczo proporcje między ludnością miast i wsi w Pol­sce. II Rzeczpospolita Polska była krajem o zdecydowanej przewadze ludności wsi i utrzymującej się z rolnictwa. I tak w latach 1921, 1931, 1938 ludność wiejska w Polsce stanowiła odpowiednio: 75,1%, 72,6%, 70%, ludność utrzymująca się z rolnictwa, ogro­dnictwa i leśnictwa w skali kraju stanowiła odpowiednio 63,8%, 60,9%, 59,1%, czyli do 1939 r. Polska była krajem wybitnie rolniczym, stosunkowo ludnym.

Po zakończeniu II wojny światowej i w nowych granicach państwa polskiego ten cha­rakter przewagi wsi nad miastem utrzymuje się nadal Według Powszechnego Sumarycz­nego Spisu Ludności z 14 lutego 1946 r. ludność Polski ogółem wynosiła 23,9 min, z te­go na wsi mieszkało 16,1 min (68,2%). Dopiero w wyniku gwałtownych procesów uprze­mysłowienia lat 50. oraz wielkiego strumienia migracji wieś - miasto i zmian administracyjnych, w 1960 r. udział ludności wiejskiej spadł do 51,7% i zmalał w liczbach bezwzględnych do ok. 15,2 min. W następnych dekadach, zwłaszcza latach 1971-1980, migracje wieś - miasto doprowadziły do wyraźnej przewagi ludności miejskiej w Polsce.

Page 113: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Andrzej Stasiak 115

Według NSP 2002, na ogólną liczbę ludności w Polsce - 38,2 min, w miastach mieszka­ło 23,6 min osób - 61,8%, na wsi 14,6 min osób - 38,2%.

Tak więc w okresie 1946-2002 nastąpiły następujące zmiany w liczbie ludności ogółem i proporcjach ludności miejskiej i wiejskiej.

1946 2002Ludność w min Ludność w % Ludność w min Ludność w %

Ogółem Polska 23,9 100 38,2 100Miasta 7,5 31,8 23,6 61,8Wieś 16,1 68,2 14,6 38,2

W wyniku procesów migracji, zmian administracyjnych oraz przyrostu naturalnego ludność miejska jest dominująca w Polsce. Wzrosła prawie o 16 min, gdy ludność wiej­ska zmniejszyła się w liczbach absolutnych, ostatnio oscyluje wokół 15 min i zasadniczo zmalał jej udział w liczbie ludności ogółem - z ponad 2/3 do niespełna 2/5. Spowodowa­ne to było intensywnymi procesami uprzemysłowienia i urbanizacji, zgodnymi z ogólną tendencją światową, które skończyły się na początku dekady 1990-2000, co wiąże się z transformacją społeczno-gospodarczą, jaką obecnie przechodzimy. Jak wiemy, po 1990 r. zabrakło impulsów do podtrzymywania dotychczasowych trendów w wyniku dwóch czynników: a) rosnącego stale bezrobocia, które osiągnęło skalę ponad 3 min osób, b) za­kończenia rozwoju budownictwa uspołecznionego w miastach.

Powstaje więc pytanie co dalej ze wsią polską, gdyż rozdrobniona gospodarka rolna opierająca się na niewielkich gospodarstwach indywidualnych, średnio 7 ha, nie zapewni w dłuższym horyzoncie czasu odpowiedniego poziomu życia ludności z nią związanej. Nadal, w świetle Powszechnego Spisu Rolnego 2002, ok. 8,5 min mieszkańców wsi, czy­li ok. 58% ogółu ludności wsi, zamieszkiwało w gospodarstwach domowych z użytkow­nikiem gospodarstwa rolnego i działek rolniczych. Natomiast ludność związana z gospo­darstwem rolnym o powierzchni 1 ha i więcej stanowiła 6,5 min osób, tj. 44,4% ogółu lud­ności wsi.

Z danych tych wynika, że w zasadzie tylko ok. 40-50% pracujących mieszkańców wsi w 2002 r. ma wyłączną i główną pracę w swoim gospodarstwie rolnym. Tak więc niepo­strzeżenie wieś polska staje się wsią wielofunkcyjną, tzn. taką wsią, jakimi są w większo­ści obszary wiejskie w Unii Europejskiej. O procesie tym i jego nieuchronności dyskuto­waliśmy na sesji Komitet Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN organizowanej wspólnie z SGGW Warszawa w roku 2000. Proces ten był przewidziany już w latach 50. XX w. w sensie docelowym przez wybitnego francuskiego uczonego Jeana Fourastie (Le grand espoir du XXe siecle).

Warto by się zastanowić co dalej ze wsią polską. Wiadomo, że z ekonomicznego punktu widzenia trwałość w przyszłości mogą mieć jedynie gospodarstwa fermowe o po­wierzchniach 20-50 ha oraz gospodarstwa wielkofermowe o powierzchni powyżej 100 ha. Tych pierwszych może być w Polsce ok. 200-300 tys., tych drugich jest obecnie ok. 6,5 tys. Tak więc zdecydowana większość gospodarstw indywidualnych nie będzie

Page 114: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

116 Forum

stanowić bazy ekonomicznej dla rodzin. Nawet zakładając, że część mniejszych gospo­darstw nastawi się na produkcję wysokospecjalizowaną m.in. na produkcję ekologiczną, część poświęci się agroturystyce, tam gdzie są odpowiednie warunki środowiska przyro­dniczego. Jednak liczba tego rodzaju podmiotów gospodarczych nie przekroczy 700-800 tys. gospodarstw indywidualnych. Z prostego rachunku wynika, że dla ok. 1,2-1,4 min ro­dzin związanych dziś z gospodarstwem indywidualnym należy szukać możliwości zatru­dnienia pozarolniczego1.

Występują tu różne możliwości, które wymagają szczegółowego opracowania i omówienia. Zgodnie z nową ustawą o zagospodarowaniu przestrzennym, obowiązującą od 11 lipca 2003 r. w każdym planie zagospodarowania przestrzennego należy opracować plan tzw. obszarów metropolitalnych. O co tu chodzi?

Chodzi o to, aby powiązać duże ośrodki miejskie w sprawnie działającą sieć z otacza­jącymi terenami wiejskimi, podlegającym procesom urbanizacji. Stanowi to możliwość sprawnych dojazdów do pracy dla ludności wiejskiej, bez przenoszenia miejsca zamie­szkania.

Również powinno to ułatwić lokalizację małych i średnich przedsiębiorstw na tere­nach wiejskich powiązanych z dużymi ośrodkami miejskimi.

Następną sprawą jest ułatwienie rozwoju firm obsługujących w szerokim tego słowa znaczeniu ludność wiejską zamieszkałą na terenach oddalonych od większych ośrodków. Dotyczy to zwłaszcza ośrodków gminnych i małych miast, spełniających bardzo ważną rolę w obsłudze ludności wsi. W 2001 r. na obszarach wiejskich było zarejestrowanych w tzw. Regon - 724,2 tys. podmiotów gospodarczych. Gdybyśmy rozwinęli działalność tego rodzaju i umożliwili powstanie następnych ok. 500-700 tys. tego typu przedsię­biorstw, w dużej mierze wypełnilibyśmy lukę w zatrudnieniu, jaką spowoduje wypadanie gospodarstw rolnych z produkcji. Tu również należy podkreślić konieczność współdzia­łania samorządów wiejskich z samorządami małych miast.

Następnym polem jest problematyka szeroko pojętej rekreacji. Polskie obszary wiej­skie dostarczają szerokiego wachlarza możliwości wypoczynku od brzegów morskich przez krainy jezior i lasów, meandry polskich rzek, do terenów podgórskich i górskich plus liczne uzdrowiska. Pamiętajmy, że w miastach polskich żyje ok. 24 min mieszkań­ców spragnionych kontaktów z przyrodą. Trzeba tylko dać większą szansę rozwoju krajo­wej turystyki2.

Z problemem turystyki i rekreacji wiąże się bardzo ściśle problematyka ochrony śro­dowiska. Otóż w Polsce ok. 30% powierzchni stanowią obszary chronione o różnym stop­niu ochrony. Trzeba sobie zdać sprawę, że niemal całość tych obszarów chronionych znaj­duje się na terenach administracyjnie wiejskich. Są to obszary parków narodowych i re­zerwatów przyrody zajmujące ok. 1,5% powierzchni kraju. Jednak w wyniku naszego

1 Więcej szczegółów na ten temat patrz: „Problemy zagospodarowania terenów wiejskich w Polsce. Biu­letyn KPZK PAN”, Zesz. 207, pod red. A. Stasiaka, Warszawa 2003.

2 T. Lijewski, B. Mikułowski, J. Wyrzykowski, Geografia turystyki Polski, PWE Wyd. IV zmienione, Warszawa 2002.

Page 115: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Andrzej Stasiak 117

wejścia do Unii Europejskiej będziemy musieli dostosować się do Europejskiej Sieci Eko­logicznej „Natura 2000” będącej efektem realizacji dwóch dyrektyw Unii Europejskiej, tzw. Dyrektywy Ptasiej i Dyrektywy Siedliskowej. Prace w Polsce zostały w tym zakre­sie podjęte i ich efektem są projekty ekologicznej sieci „Natura 2000” w Polsce, obejmu­jącej ok. 13-15% powierzchni kraju. Problematyka ta została przedstawiona w opracowa­niu Ekologiczna Sieć „Natura 2000”3.

Z pewnością jest to wielka szansa zachowania tzw. bioróżnorodności w Polsce, ale re­alizacja tej szansy będzie wymagała sporych nakładów finansowych oraz współdziałania samorządów terytorialnych i pojedynczych właścicieli prywatnych gruntów. Wiąże się również ściśle z ochroną środowiska przyrodniczego i jego wykorzystaniem zarówno w sensie ekonomicznym, jak i dla rekreacji ludności, a także realizacji programu „Natura 2000”. Lasy stanowią ok. 30% powierzchni kraju i spełniają ogromną rolę jako „fabryka” czystego powietrza, gwarant obiegu wody w przyrodzie oraz zaspokojenia potrzeb prze­mysłu i budownictwa w surowce, a także tereny rekreacji i chronionego środowiska. Na szczęście większość lasów stanowi własność państwa i dzięki temu została ochroniona przed rabunkową gospodarką, której przykład mieliśmy po prywatyzacji PGR-ów. To nie­chlubna karta w dziejach transformacji w Polsce i dziś nikt nie chce się przyznać, że do­prowadziło to do degradacji gospodarczej ok. 2 min ha użytków rolnych i degradacji spo­łecznej ok. 0,5 min rodzin związanych z PGR-ami. Myślę, że ten przykład powinien być ostrzeżeniem przed zakusami „prywatyzacji” lasów państwowych.

Na zakończenie chciałbym podkreślić, iż wieś polska mimo niesprzyjającej polityki państwa po 1948 r. osiągnęła niezły poziom cywilizacyjny zawdzięczając to w głównej mierze własnym nakładom pracy i środków. Jeśli w 1931 r. średnio przypadało ok. 3 osób na izbę i mieszkania 1- i 2-izbowe stanowiły ok. 90% ogółu mieszkań, to w roku 2002 przypadało na 1 izbę na wsi 0,95 osoby, a średnia wielkość mieszkania wynosiła ok. 85 m2. W tymże roku ok. 93% mieszkań na wsi stanowiły własność osób fizycznych. W miastach odpowiednio 37,5%. Mieszkania 1- i 2-izbowe stanowiły zaledwie 13%, a 5- i więcej izbowe ok. 1/3 mieszkań wiejskich4.

Około 70% mieszkań posiadało wyposażenie w wodociąg, ustępy, łazienkę. Zaledwie 13% nie posiadało wodociągu. Ten wielki postęp związany był z rozwojem sieci wodo­ciągowej. Niestety nie nadążał za nią rozwój sieci kanalizacyjnej i oczyszczalni ścieków. Inicjatywę w tym kierunku wykazują samorządy terytorialne - gminy, wspierane bardzo istotnie w latach 90. przez Narodowy i Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Można z całą rzetelnością stwierdzić, iż Fundusze te są chyba naj­bardziej udaną dziedziną transformacji. Podobno jednak są poważne zakusy, aby ograni­czyć ich działalność. Może to przynieść nieprawdopodobne straty zarówno dla społeczno­ści z nich korzystających, jak i dla środowiska przyrodniczego.

3 M. Makomaska-Juchiewicz, S. Tworek (red.), Ekologiczna Sieć Natura 2000. Problem czy szansa, In­stytut Ochrony Przyrody PAN, Kraków 2003.

4 Mały Rocznik Statystyczny 1939, GUS 1939, Raport z wyników NSP 2002 ludność i mieszkanie GUS, Warszawa 2003.

Page 116: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

118 Forum

Marek Tabin

Uniwersytet Warszawski

Z czym do Europy?Główny wątek tekstu Witolda Nieciuńskiego biegnie następującym torem: zmiana

ustroju w 1989 roku, a wkrótce także wstąpienie do Unii Europejskiej są szansą na mo­dernizację Polski. Szansa ta jednak nie zrealizuje się sama przez się, automatycznie i bez naszego wysiłku. Aby się zrealizowała, konieczne są nasze starania - i autor pisze, jakie winny one być i do czego zmierzać.

To słuszne postawienie sprawy prowokuje jednak wiele dalszych pytań, np., jak ma się modernizacja kraju (gospodarki, struktur zarządzania, infrastruktury itd., itd.) do - mówiąc może nieco metafizycznie - modernizacji duszy, czy my (to znaczy większość aktywnych obywateli III RP) tej modernizacji tak naprawdę chcemy, a także - jeśli tak, to w jaki sposób miałaby się ona dokonać.

Zajmę się tu tylko jedną sprawą dotyczącą pewnego warunku koniecznego moderni­zacji. Niechętny stosunek Polaków do państwa, także własnego, także wywalczonego z wielkim poświęceniem, jest powszechnie znany i był wielokrotnie opisywany. Pisze się też, że ta niechęć jest skutkiem długiego okresu nieposiadania własnego państwa, co mo­głoby być logiczne jedynie wówczas, gdyby inni Polacy o niepodległość walczyli (i w za­sadzie wszyscy zginęli), inni zaś dzisiaj rezultatów tamtej walki nie szanowali. Czyli, że nie jest logiczne.

Krótko mówiąc, wydaje mi się, że mocniejszego zaakcentowania wymaga sprawa ro­li państwa w procesie dziejącym się w Polsce od 1989 roku. Wciąż pokutuje u nas prze­konanie, że przedtem państwo miało stanowczo zbyt wiele do powiedzenia. Uważam ten pogląd za niesłuszny. Literalnie do powiedzenia państwo rzeczywiście miało wiele, a to dlatego że, po pierwsze, dzięki cenzurze nie słyszało się raczej poglądów alternatywnych, a po drugie, właśnie wtedy kształtowała się doktryna - dziś mająca w głowach polityków pozycję monopolistyczną - że rządzenie polega na wydawaniu ustaw. Już wówczas jed­nak państwo było bardzo mało skuteczne i stopniowo jego aktywność ograniczała się wy­łącznie do wydawania aktów prawnych, których ich adresaci czasem nawet w ogóle nie znali.

Po 1989 roku walka z państwem stała się właściwie głównym elementem programu realizowanego przez nowy ustrój. Stroną aktywną były tu ugrupowania prawicowe, które powołują się przy tym na ideologię liberalną, choć ani liberalizm, ani neoliberalizm nie mają z takim poglądem nic wspólnego. Przy okazji zauważmy jednak, że opinia w tej sprawie winna zależeć od aktualnych potrzeb kraju, a nie od jakiejkolwiek ideologii, choć­by nawet właściwie zrozumianej, co zresztą akurat w tym przypadku nie nastąpiło.

Niestety, lewica dotychczas nie zdobyła się choćby na publiczne zadanie pytania, czy państwo jest nam potrzebne i ewentualnie do czego. Przeciwnie, dopasowała się, choć z pewnym ociąganiem, do programu prawicy. W ten sposób w Polsce realizowany jest

Page 117: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Marek Tabin 119

eksperyment polegający na wprowadzeniu w skali całego państwa anarchizmu w jego naj­bardziej radykalnej postaci. Żeby było śmieszniej, ugrupowania określające się jako anar­chistyczne w ogóle tego nie zauważają - chyba dlatego, że również dla nich poglądy po­lityczne są pretekstem do agresji, a nie celem do realizacji. Wszystko to będzie niewątpli­wie wdzięcznym terenem badań dla politologów przyszłości.

Potrzebą chwili jest napisanie - najlepiej przez jakiegoś rozgarniętego ucznia szkoły podstawowej, który nie otarł się ani o wartość dodatkową, ani o styropian - wypracowa­nia na temat „Uzasadnij, dlaczego lepiej jest mieć własne państwo, niż go nie mieć”. By napisać takie wypracowanie, trzeba mieć tylko trochę zdrowego rozsądku i identyfikować się z krajem, w którym się mieszka. Ludzie bardzo młodzi częściej spełniają te warunki. Przyznam, że jednym z najbardziej przerażających momentów ostatnich lat była dla mnie propaganda prounijna (przed referendum - wygranym!!!) oparta na pomyśle: „jeśli wstą­pimy, to każdy będzie mógł wyjechać”. Jakoś nikt nie zauważył, że to zdanie znaczy rów­nież, że wszyscy będziemy mogli wyjechać. Wydaje mi się także, że istnieje bezpośredni związek między polityką najwyższych władz kraju oraz tzw. elit politycznych w stosunku do państwa jako instytucji (polityką lekceważenia, osłabiania, kompromitowania, okrada­nia i w perspektywie likwidacji), a przestępczością. Bohaterowie wielkich afer złodziej­skich byli, moim zdaniem, po prostu ludźmi racjonalnymi. Argument: „jeżeli to wszystko jest do kasacji, to dlaczego nie ja mam na tym skorzystać?” jest, moim zdaniem, zupełnie logiczny.

Dlatego myślę, że zadaniem pierwszoplanowym jest odbudowa w Polsce (po zniszcze­niach 1939 roku i wszystkich późniejszych) prawdziwego państwa. Jest ono potrzebne tym rządzącym, którzy nie nastawiają się na likwidację polskiej państwowości - umożli­wi im przeprowadzanie poważnych zmian ustrojowych przy poparciu ludności. Jest też potrzebne przedsiębiorcom do ochrony przed nieuczciwą konkurencją, która jest czynni­kiem silnie hamującym rozwój gospodarczy. Jest wreszcie potrzebne zwykłym obywate­lom, którzy będąc w kraju chcą być kompetentnie rządzeni, a będąc za granicą nie chcą się za swoje państwo wstydzić.

Wreszcie - państwo potrzebne jest także do tego, by realizować właśnie te cele, o których pisze Witold Nieciuński. W tej sprawie panują u nas obecnie dwie doktryny, a żadna nie przewiduje dla państwa istotniejszej roli w tym procesie. Pierwsza głosi, że wystarczy wybrać odpowiedni mechanizm (kiedyś mówiło się „ustrój”), a modernizacja nastąpi sama, na mocy działania mechanizmu ustrojowego. Druga głosi, że z wdzięczno­ści za obalenie komunizmu Zachód nam tu zbuduje Zachód i nawet niczego za to nie ze­chce. Pierwsza jest powtórką z PRL-owskiej wiary w mechanizmy ustrojowe. Druga - po­wtórką z wiary dawniejszych polskich komunistów, że rewolucja i całe z niej wynikające szczęście przyjdą z zewnątrz. Czy naprawdę ci antykomuniści muszą być tak strasznie ko­munistyczni?

W Polsce nie mamy do czynienia z rozwojem opartym na naturalnych stymulatorach (takich np. jak etyka protestancka), który tworzy rozwinięty kapitalizm w okresie 2-3 wie­ków. Mamy do czynienia z nadganianiem. Na jakiej podstawie ludzie nami rządzący my­ślą, że nadganianie oparte tylko na mechanizmach ustrojowych może u nas być skutecz­

Page 118: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

120 Forum

ne w o wiele krótszym czasie, przy znacznie bardziej roszczeniowych postawach społe­czeństwa, bez wspierania ze strony państwa i w dodatku w sytuacji, gdy jest ono (nadga­nianie) w oczywisty sposób niezgodne z celami tych, których gonimy? Nie wiem, chętnie usłyszałbym odpowiedź na to pytanie.

Z mojego punktu widzenia tekst Witolda Nieciuńskiego tryska optymizmem. Jego au­tor pisze systematycznie i porządnie, co należy zrobić, by zmodernizować Polskę. Innymi słowy, widzi trudności, ale wierzy w skuteczność tego przedsięwzięcia. Mnie zaś wydaje się, że jak dotychczas dokonaliśmy rewolucji w zakresie języka i nazewnictwa (nie tyle promodernizacyjnej, ile proamerykańskiej), a także stworzyliśmy nową nowomowę, sku­teczniejszą niż poprzednia. Rozwinęliśmy też pewne inne sektory pozorów. Ale do Unii Europejskiej wstępujemy, niestety, ze słomą i w butach, i w głowie.

Page 119: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Jerzy Wilkin 121

Jerzy Wilkin

Uniwersytet Warszawski

Jaki kapitalizm?Jest to tekst fundamentalny, zarówno ze względu na problematykę, której dotyczy, jak

i pytania, które formułuje. Zakres rozważań zawarty w tym artykule jest niezmiernie sze­roki: od spraw globalizacji, refleksji nad istotą systemów ekonomicznych i transformacji systemowej oraz integracji europejskiej do spraw o charakterze moralnym i etycznym.

W tytule artykułu i wielokrotnie w jego treści używany jest termin „modernizacja”. Nie jest natomiast jasne, co Autor rozumie przez to pojęcie. Wyjaśnienie i sprecyzowanie tego pojęcia jest natomiast ważne, zarówno dla zrozumienia głównych myśli Autora, jak i dla dokonania ich krytycznej oceny. Modernizacja kojarzona jest na ogół z czymś pozy­tywnym, chociażby z tego względu, że określenie „nowoczesny” ma wydźwięk pozytyw­ny, a „zacofany” czy „przestarzały” - raczej negatywny. Rozważania o modernizacji wy­magają zdefiniowania punktów odniesienia i kryteriów oceny. Z treści artykułu można wywnioskować, że punktem odniesienia analiz przeprowadzonych przez prof. Nieciuń- skiego jest zarówno dawny socjalizm państwowy, idee socjalizmu jako takie, współcze­sny kapitalizm, globalizacja, Unia Europejska, jak i przemiany w Polsce w okresie trans­formacji. Czy modernizacja polega na pełnym włączeniu się w proces globalizacji, całko­witym odejściu od idei socjalizmu, sprawnej adaptacji do warunków Unii Europejskiej, uzyskaniu przez gospodarkę wysokiej konkurencyjności itd.? Autor omawianego artyku­łu ma poważne wątpliwości, co do tak sformułowanych kryteriów modernizacji, chociaż nie wyraża ich bezpośrednio. Prof. Nieciuński dokonuje krytycznej oceny wszystkich po­wyższych zjawisk (transformacji, globalizacji, integracji, ekonomicznej liberalizacji itp.), a więc uzasadnione jest pytanie, co jest pozytywnym punktem odniesienia dla „polskiej modernizacji”? W najogólniejszym sensie, Autorowi zapewne chodzi o taką moderniza­cję, która posuwa nasz kraj w „dobrym kierunku”? Uważna lektura artykułu pozwala w przybliżeniu zrekonstruować, co Prof. Nieciuński uważa za ten „dobry kierunek” . Ar­tykuł ma w większości charakter normatywny. Autor powołuje się na stwierdzenie E. Hobswama: „kto żył w tym wieku [tzn. w XX w. - J.W.], nie może powstrzymać się od formułowania sądów”. Można do tego dodać, że nie może również powstrzymać się od stawiania pytań o charakterze fundamentalnym. Prof. Nieciuński stawia w swoim artyku­le wiele takich pytań. Dotyczą one m.in. ocen poprzedniego ustroju i wniosków, jakie po­winniśmy z niego wyciągnąć. Wiele pytań związanych jest z pożądaną formą ustroju, do którego powinniśmy zmierzać w naszym kraju. Autor nie ukrywa swoich sympatii do so­cjalistycznych wartości i socjalistycznego ładu społeczno-gospodarczego. W zamieszczo­nej w artykule krytyce socjalizmu państwowego, jakiego doświadczył nasz kraj, odczuwa się nutkę żalu z powodu niewykorzystanych szans, jakie dawał socjalizm „zainstalowany” w naszym kraju po II wojnie światowej. Zgadzam się że jakieś możliwości poprawienia czy udoskonalenia tego ustroju istniały, ale całość była zbudowana na „chorych” funda­

Page 120: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

122 Forum

mentach i nie miała szans przetrwania na dłuższą metę. Podoba mi się sformułowanie uży­te na początku lat 90. przez dziennikarza Leona Bójkę, że socjalizmu państwowego nikt nie musiał obalać siłą; on po prostu „rozpadł się jak stare gacie” . Tych „gaci” nie warto żałować. Jedyne, czego można żałować, to zmarnowanych zasobów ludzkich i rzeczo­wych, zniszczonego środowiska, straconego entuzjazmu i czasu rozumianego w katego­riach dystansu rozwojowego do czołówki europejskiej i światowej. Pozytywnym efektem socjalistycznej epoki jest suma doświadczeń i wniosków z tego okresu. Wydaje mi się, że wyszliśmy z tego okresu mądrzejsi, jeśli chodzi o „eksperymenty systemowe”, nieco czuj­niejsi wobec ideologów i rewolucjonistów.

Przyjęcie dość liberalnej wersji kapitalizmu w Polsce po 1989 r. było m.in. efektem strachu przed kolejnym eksperymentem systemowym. Po odrzuceniu socjalizmu pań­stwowego w Polsce bardzo niewielu stawiało sobie pytanie: „jeśli nie kapitalizm, to co”? Nieśmiałe dyskusje o tzw. trzeciej drodze dotyczyły wyboru jakiejś formy kapitalizmu: „kapitalizmu z ludzką twarzą”, „socjalnej gospodarki rynkowej”, „nowej formy państwa dobrobytu” itp. Rewolucyjność i socjalizm wyszły z mody, nawet na uniwersytetach, cho­ciaż zgadzam się z prof. Nieciuńskim, że odrzucenie socjalizmu państwowego nie ozna­cza zanegowania socjalistycznych idei. Niektóre z nich to piękne idee! Przy okazji chciał­bym wyrazić swoje osobiste credo: jestem gorącym zwolennikiem dyskursu naukowego i społecznego o różnych formach ładu społecznego, gospodarczego i politycznego, a tak­że wyciągania z niego praktycznych wniosków. Wysiłek na rzecz zbudowania „lepszego świata” jest przede wszystkim powinnością intelektualistów.

Prof. Nieciuński jest bardzo krytycznym obserwatorem transformacji postsocjalistycz- nej i budowy kapitalizmu w Polsce. Powiada on: „nie było wówczas [tzn. na początku lat 90. -J .W .] historycznej konieczności tworzenia skrajnie liberalnej formy kapitalizmu, i że nie okazało się to dla Polski w rezultacie rozstrzygnięciem pomyślnym”. Po pierwsze, nie mamy racjonalnych podstaw, aby sądzić, że inna forma kapitalizmu byłaby korzystniej­sza, a po drugie, mam wątpliwości, czy była to rzeczywiście skrajnie liberalna forma ka­pitalizmu. W pierwszej połowie lat 90. kapitalizm był wdrażany w Polsce w sytuacji, kie­dy dominowała państwowa forma własności, w mocy pozostawało wiele przywilejów so­cjalnych dla pracowników, ustanowionych w poprzedniej epoce, rola państwa (rządu) w gospodarce była znaczna, a kapitalistów niewielu. Inna sprawa to wyobrażenie ustroju, jakie można było skonstruować na podstawie deklaracji niektórych przedstawicieli ów­czesnej władzy, a zwłaszcza głównego autora reform gospodarczych prof. Leszka Balce­rowicza, głoszących apoteozę wolnego rynku i niechęć do interwencjonizmu państwowe­go, szczególnie w postaci polityki sektorowej: rolnej i przemysłowej. Doświadczenia innych krajów postsocjalistycznych, które wdrożyły mniej radykalne reformy i „łago­dniejszą” formę kapitalizmu, nie stanowią mocnej argumentacji przeciwko „polskiemu modelowi transformacji” i „polskiej wersji kapitalizmu”, zwłaszcza jeśli chodzi o efekty makroekonomiczne.

Ważną i pozytywną cechą kapitalizmu, jako formy systemu społeczno-ekonomiczne­go, jest to, że jest on bardzo elastyczny i pojemny; daje szanse szerokiego wyboru takiej odmiany tego ustroju, który jest najlepiej dostosowany do systemu wartości i warunków

Page 121: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Jerzy Wilkin 123

dominujących w danym kraju. Decyzja o zapoczątkowaniu transformacji od socjalizmu do kapitalizmu nie rozstrzyga wielu innych ważnych decyzji i wyborów systemowych. Wybór kapitalizmu generuje natychmiast następny dylemat: jaki kapitalizm? Jest dokła­dnie tak, jak w wierszu J. Lieberta: „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybie­rać muszę” (jest to fragment przypomniany zarówno przez K. Baczyńskiego, jak i J. Ti­schnera). Osłabienie dyskusji w sprawach ustroju gospodarczego i społecznego w naszym kraju, widoczne zwłaszcza w ostatnich latach jest nieuzasadnione i niepokojące. Artykuł prof. Nieciuńskiego spełnia z tego względu pozytywną rolę.

Czy wejście Polski do Unii Europejskiej rozstrzyga dylematy ustrojowe? Unia Euro­pejska wymaga spełnienia przez kraje kandydujące dwóch warunków ustrojowych: sprawnie funkcjonującej gospodarki rynkowej i wdrożenia zasad demokracji parlamentar­nej. Unia Europejska nie jest blokiem państwo o identycznych cechach ustrojowych; przyjmuje ona możliwość różnych rozwiązań zwłaszcza w zakresie polityki socjalnej, struktury władzy, znaczenia regionów i społeczności lokalnych itp.

Zgadzam się z prof. Nieciuńskim, że kondycja społeczeństwa polskiego i polskiej wła­dzy w przededniu wejścia do Unii Europejskiej nie jest dobra, co może być przyczyną nie­dostatecznego wykorzystania możliwości, jakie daje integracja europejska oraz wielu roz­czarowań z efektów członkostwa, zwłaszcza w pierwszych latach po akcesji. Niepokój po­winien budzić, zarówno stan kapitału ludzkiego (poziom wiedzy, kwalifikacji i umiejętności), jak i stan kapitału społecznego, w tym niewielka aktywność obywatelska Polaków. Odczuwany jest kryzys władzy, powszechność korupcji, spadek zaufania do in­stytucji publicznych, brak autorytetów politycznych, zwiększające się rozpiętości docho­dowe w społeczeństwie i wiele innych niepokojących tendencji. Nie sprzyjają one mobi­lizacji społeczeństwa, tak bardzo potrzebnej w pierwszym etapie członkostwa w Unii. Jak przekonać Polaków, że - jak pisze prof. Nieciuński - „zakładając nawet w najbliższym okresie 10-15 lat wysokie tempo wzrostu, realizacja przedstawionych celów moderniza­cji wymagać będzie wielkich wyrzeczeń oraz wysokich oszczędności i akumulacji”? Peł­ne, pozytywne efekty członkostwa naszego kraju w UE będą widoczne dopiero po kilku­nastu latach; wcześniej czekają nas głównie „pot i łzy”. Warto jednak podjąć ten wysiłek. Będzie to wysiłek prowadzący do modernizacji naszej gospodarki i społeczeństwa, także w takim sensie, jaki zarysował prof. Nieciuński.

Jest jeden wątek w artykule prof. Nieciuńskiego, któremu nie poświęciłem należytej uwagi; jest nim globalizacja. Proces globalizacji jest zarówno nieuchronny, jak i totalny: przenika on wszystkie sfery naszego życia i wydaje się być poza kontrolą kogokolwiek. Proces ten ma swoje dobre i złe strony. Nie ma w mojej krótkiej wypowiedzi miejsca na ustosunkowanie się do najważniejszych chociażby aspektów globalizacji. Naukowa intu­icja podpowiada mi, że w globalizacji stosunków ekonomicznych, a zwłaszcza finanso­wych, kryje się wielka groźba „globalnych katastrof’ o skutkach trudno wyobrażalnych, nie tylko dla przeciętnego obywatela, ale nawet dla wnikliwych analityków tego zjawiska. Uważam, że dobrze się stało, iż do „globalnej gry” przystąpimy jako członkowie Unii Eu­ropejskiej. Ugrupowanie to jest wystarczająco silnym partnerem, aby kształtować niektóre przynajmniej reguły owej gry. Ponadto, Unia Europejska deklaruje przywiązanie do bli­

Page 122: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

124 Forum

skich, tak prof. Nieciuńskiemu, jak i mnie osobiście, wartości: demokracji, spójności spo­łeczno-ekonomicznej (a więc przeciwdziałania marginalizacji i wykluczaniu), różnorod­ności społecznej, kulturowej i przyrodniczej, sprawiedliwości społecznej, subsydiarności itd. Myślę, że w ramach Unii Europejskiej łatwiej będzie zrealizować postulowany przez prof. Nieciuńskiego model kapitalizmu „efektywnościowo-redystrybucyjnego, liberalno- -demokratycznego i socjalnego”, niż będąc poza Unią. Obszar Unii Europejskiej jest bar­dziej pluralistyczny i tolerancyjny pod względem politycznym, społecznym i kulturowym niż jakikolwiek obszar geograficzno-polityczny na naszym globie i to jest podstawą mo­jego optymizmu w sprawie szans na znalezienie ram systemowych dla budowania „lep­szego świata” dla naszego kraju, a także regionu czy społeczności lokalnej.

Questions about social order

The special feature of this issue is debate concerning explanations of the new social order in Poland and remedies to its internal problems after 1989. Professor W. Nieciuński wrote an essay based on five important and basic questions about social order and modernization of Poland. What were the sources of 1989 revolution and decay of the state socialism in the Soviet Union? What changes occurred during restitution of capitalism (systemic transformation) and what consequences did they have? What antagonisms and conflicts shape Poland’s external environment? What kind of goals and activities for modernization should we promote to remove Poland’s civilizational delay? What systemic arrangements can ensure conciliatory resolution of unavoidable internal con­flicts as well as creation of conditions favorable to general progress of Polish society and realiza­tion of goals necessary for modernization? Twenty prominent figures from Polish academic com­munity agreed to answer and to discuss points made by professor W. Nieciuński.

Page 123: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

STUDIA

Page 124: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 125: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Kazimierz Krzysztofek

Uniwersytet w Białymstoku Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie

Polska - kraj trzech prędkości

Polska nie przestaje być krajem transformacyjnym, w którym przemiany polityczne, gospodarcze, politycznoustrojowe, kulturowe, prawne wynikały z konieczności odcho­dzenia od starego systemu. Nie jest jeszcze krajem posttransformacyjnym. Pora jednak powoli zmieniać perspektywę. Widzimy bowiem, że ta transformacja nie zmierza do ja ­kiegoś punktu docelowego, który gdzieś tam istnieje w czasie, a my się będziemy doń zbliżać. Jest oczywiste, że takiego punktu nie ma, albo ściślej - że jest on ruchomy, bo światowy system kapitalistyczny, którego integralną częścią stała się Polska w latach 90., jest sam poddany silnej dynamice zmian i sam się musi do niej adaptować. Zmiany, które się dziś dokonują w Polsce, mieszczą się już całkowicie w ramach tego systemu, z niej płyną impulsy i wyzwania dla Polski. Wiedza o procesach zachodzących w nim ma zatem dla nas olbrzymią wartość praktyczną - objaśnia realne uwarunkowania rozwoju Polski, problemów, napięć, sukcesów i porażek.

Przed „Big Bangiem”, jaki się zaczął przed ponad 10 laty w Polsce i całym naszym re­gionie, wiele krajów na wszystkich kontynentach przerabiało - z różnym skutkiem - lekcję modernizacji, czyli przejścia od tradycjonalizmu i zacofania do nowoczesności. „Moderni­zacja” bardzo ładnie brzmi, o wiele lepiej niż europeizacja, amerykanizacja czy westerniza- cja, nie lokuje źródła rozwoju w Europie, Ameryce czy na Zachodzie w ogóle, czerpie z mi­ło brzmiącego w uszach modern - centralnej idei kultury europejskiej ostatnich 200 lat.

Zmiana wydawała się przewidywalna i niegrożąca komplikacjami czy niespodzianka­mi: znane były wszystkie trzy parametry: punkt wyjścia, kierunek i punkt dojścia. Punkt

Page 126: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

128 Kazimierz Krzysztofek

wyjścia to zacofane, trądycjonalistyczne społeczności z wszechobecnym sacrum. Kieru­nek to industrializacja, urbanizacja, alfabetyzacja, otwarcie na świat. Punkt dojścia: samo­czynny wzrost produkcji oparty o rynek i zaszczepienie potrzeb konsumpcyjnych, po­wszechność norm racjonalnych i świeckich, pluralizm polityczny.

Droga była wyboista, ale kierunek wydawał się słuszny... Jednak okazało się, że mi­mo dobrego rozeznania w uwarunkowaniach efekty okazywały się różne, całkiem nie­przewidywalne. Liberalny ekonomista powie, że wszystko zależy od dobrej polityki go­spodarczej, makro- i mikroekonomii, wszystko inne to czynniki drugorzędne. Bez tego nie można bowiem mówić o dobrym wykonawstwie.

Nie jestem przekonany, czy rzeczywiście. Badając w latach 80. społeczne i kulturowe aspekty modernizacji w krajach niezachodnich nie można było ignorować innych czynni­ków, przede wszystkim kulturowego. Prawda, jest on trudny do zmierzenia, jego wpływ ujawnia się powoli, ale jest to wpływ oczywisty. W skali życia pokolenia da się skonsta­tować, że nie wystarczy optymalny układ wymiernych parametrów: technologia, finanse, kadry, systemy regulacji i in. Kultura jest parametrem niewymiernym, ale znaczącym: od niej zależy popularna filozofia życiowa, która skłania ludzi do działania lub do pasywno­ści, do wybujałej konsumpcji lub do wyrzeczeń, do włączania kobiety w procesy produk­cyjne lub do zamykania jej w domu, do traktowania czasu jako pieniądza lub do niepo- strzegania go w kategoriach ekonomicznych, do niekontrolowanego płodzenia dzieci i skazywania ich na nędzę lub do umiarkowanej reprodukcji, ale z inwestowaniem w po­tomstwo, jego edukacje i adaptację. Te opozycyjne pary wartości można mnożyć. Nie da się na przykład zrozumieć ostrego kursu modernizacji i jej spektakularnego załamania w Iranie szachów, na gruncie samej teorii ekonomicznej bez uwzględnienia „oprogramo­wania kulturowego” ludzi. Przykład Iranu pokazał, że nie sztuka coś połknąć, sztuka stra­wić. Po mistrzowsku opisał to Ryszard Kapuściński w Szachinszahu.

Kontrowersje wokół najskuteczniejszej recepty modernizacji trwały w najlepsze, gdy nagle niemal z dnia na dzień pojawił się nowy klient - Europa Środkowo-Wschodnia, której socjalistyczna modernizacja nie wyszła; okazała się najkrótszą drogą do kapitali­zmu, po której - jak w Polsce - poprowadziły naród... związki zawodowe. Padały pyta­nia, czy trzeba koncypować jakiś swoisty model dla tych różnych, ale zważywszy na nie­dawną przeszłość, pod wieloma względami podobnych krajów. Odpowiedzi były rozma­ite. Sprawa wydawała się z jednej strony prostsza, z drugiej jednak nie tak bardzo.

Prostsza, bo te kraje przeszły już jakąś modernizację, wprawdzie wedle kolektywi­stycznego, a nie indywidualistycznego wzorca, ale zawsze. Z pewnością nie były zacofa­ne wedle skali, jaką mierzono zacofanie Afryki czy Ameryki Łacińskiej.

Trudniejsza, bo w tych krajach eksperymentowano z gospodarką antyrynkową - dwa pokolenia w Europie Środkowej, a trzy w ZSRR wyrosły w takiej ekonomii. Obok więc atutów i obciążeń tradycji „długiego trwania”, które mają wszystkie narody, była „nowa tradycja”, socjalistyczna. Było to z jednej strony cofnięcie, z drugiej zaś pewna zmiana rozwojowa, która przyniosła dość wysoki wskaźnik uprzemysłowienia (dziś mamy kłopo­ty z tymi „pomnikami wielkiej industrii”), urbanizacji, nieźle jak na ówczesne warunki wykształcone społeczeństwa.

Page 127: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Polska - kraj trzech prędkości 129

Nie było gotowych konceptów rozwoju dla krajów o tak skomplikowanym punkcie wyjścia, trzeba było stosować „rozpoznanie walką”. Co istotne, nie było pewności, czy wcześniejsze recepty będą skuteczne. Przyrządzano je w innych warunkach: dostatku su­rowców, boomu rozwojowego, sukcesów i ekscesów państwa opiekuńczego. Skończył się optymizm rozwojowy, czas jednego modelu. Pojawiło się mnóstwo tendencji. Nie było wiadomo, jaka wyłoni się z nich wypadkowa. Ralf Dahrendorf przestrzegał, że kraje po­stkomunistyczne wstępują na nową drogę w niezbyt sprzyjającym momencie, gdy kapita­lizm „pozytywistyczny”, kapitalizm wyrzeczeń, jest już wspomnieniem, gdy wszedł w fa­zę rozbuchanej konsumpcji, gdy stawał się casino capitalism - „robotą w czystym pienią­dzu”. Słowem, gdy stał się gorszym kapitalizmem. Kraje dziś rozwinięte dochodziły do bogactwa dzięki wyrzeczeniom, oszczędnościom, tworzeniu własnego kapitału. Nie pła­wiły się w eskapistycznej kulturze. Obecnie restrukturyzujące się kraje wchodzą w zupeł­nie innych warunkach: wszechobecnej kultury konsumpcyjnej, naznaczonej efektem de­monstracyjnym wysokiego poziomu życia psychologicznie sprzęgniętym z potrzebą na­śladownictwa napędzanego strategiami perswazji, reklamy itp.

Jak gdyby tego było za mało, nastąpiła eksplozja globalizacji i informacji, świat zna­lazł się w zasięgu myszki. Pojawiło się też wyzwanie integracyjne. Świat rozwinięty nie miał już komfortu, że oto poleca sprawdzony model i nie pozostaje nic innego jak tylko go naśladować. Co więcej, najbogatsze kraje same stanęły w obliczu potrzeby adaptacji, nie tak co prawda radykalnej jak my, ale także dość bolesnej. Że nie wszystko wiadomo, którędy iść dalej - widać po dyskusjach europejskich socjaldemokratów wokół „trzeciej drogi” .

Polsce nie wystarcza zatem podstawowa transformacja, jaką tak czy owak trzeba było przejść, żeby wyjść z zapaści. Trzeba iść parę kroków dalej: przystosować się do globali­zacji i nowej ekonomii związanej z rewolucją informacyjną. Unijny partner oczekuje od nas nie tylko zintegrowania prawa europejskiego z naszym systemem, ale wiele więcej: jego wdrożenia jeszcze przed akcesją. Bardzo ciężka to zbroja.

Psycholog zwróci uwagę na poważne przeciążenia mentalne. Pomyślmy, w ilu azymu­tach była kształtowana świadomość zbiorowa Polaków od sierpnia 1980: euforia wolno­ści, trauma stanu wojennego, entuzjazm 1989 r., rozczarowania transformacją, strach przed przyszłością nazywany przez psychoterapeutów „lękiem uogólnionym”. Jaki z tego wyłania się „stan ducha” nie jest w stanie odtworzyć żadne badanie socjologiczne.

Trudność uchwycenia punktu, w którym jesteśmy, wynika więc nie tylko z tego, że współczesnym zawsze trudno odczytać ducha czasu, w jakim żyją, i sensu zmian, jaki prze­chodzą. Także, a dziś może przede wszystkim z tego, że wpadliśmy w turbulencję, bardzo zagęszczony splot procesów. Działa na nas mnóstwo sił i nikt nie jest w stanie powiedzieć, dokąd nas wiedzie wypadkowa. Najtęższe umysły epoki kapitulują, uciekają w postmoder­nizm, który unika jak ognia wielkich, odpowiadających na wszystkie pytania, teorii.

Jakoś jednak trzeba pokusić się o kilka refleksji porządkujących. Można pewnie silić się na globalną ocenę polskiej modernizacji, ale niewiele ona wniesie.

Jest wiele argumentów na rzecz tezy, że w różnych płaszczyznach osiągnęliśmy róż­ne efekty i w żadnej z nich postęp nie jest jednoznaczny, bo w tak skomplikowanym świe-

Page 128: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

130 Kazimierz Krzysztofek

cie być nie może. Weźmy sferę ekonomiczną. Budzi ona ostre kontrowersje wokół pry­watyzacji, korupcji, rażąco niesprawiedliwego podziału kosztów społecznych, zapaści wsi itd. Pozostaje jednak faktem, że po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat energia Polaków mogła się ujawnić nie w szczelinach sytemu, jak to miało miejsce w czasach PRL, a w nim samym; nie patologicznie, w sferze podziału (słynne „załatwianie” - choć media ciągle donoszą o „załatwiających”), lecz w sferze tworzenia dóbr. Potrzeba działania znalazła jednak ujście. To jest niepodważalnym dobrodziejstwem modernizacji rynkowej.

Inaczej trzeba by szkicować obraz w sferze polityki. Tu ujawniło się najwięcej pato­logii. Pokuszę się o stwierdzenie, choć mała to pociecha, że byłoby jej o wiele więcej, gdyby nie presja zewnętrzna. Gdyby nie NATO, nie wiadomo, czy mielibyśmy cywilną kontrolę nad armią. Gdyby nie recenzowanie naszych działań przez Unię Europejską lub Radę Europy, nie wiadomo, czy ustrzeglibyśmy się przed jakąś recydywą rządów silnej ręki w całym majestacie demokracji, wolnych wyborów, jak to ma miejsce w wielu kra­jach „młodej demokracji”, które przestrzegają formalnie demokratycznych procedur, ale nie można powiedzieć, że zatriumfowała w nich wolność.

Samuel Huntington pisał w swej głośnej książce, że największe problemy stwarzają sobie, a w przypadku wielkich także otoczeniu, narody rozdarte (cleft nations), głęboko podzielone na tle drogi rozwoju. W Polsce nadal ujawniają się podziały historyczne, ale - takie jest prawo biologii - będą one wygasać. Nie wiadomo natomiast, czy będą wygasać rozterki na tle miejsca Polski w Europie z Unią, czy bez niej. Jeszcze więc jesteśmy tro­chę społeczeństwem rozdartym.

To, że mamy klasę polityczną słabą, psującą kapitalizm, podrażającą koszty utrzyma­nia państwa (na domiar złego - niewydolnego), wynika nie tylko z jej słabego przygoto­wania zawodowego, niskiej moralności publicznej, kultury sprawowania władzy etc., ale także, a może przede wszystkim stąd, że globalizacja - i to jest jej plus - wcześniej czy później wymusza transparentność elit narodowych, ujawnia niekompetencję rządzących tak jak niekompetencję zarządów spółek. Nie jest to tylko nasza specyfika. Sfera gover­nance - zarządzania sferą publiczną - jest piętą achillesową wszystkich dzisiejszych de­mokracji, nawet tam, gdzie poziom uczenia rzemiosła politycznego jest najwyższy. Ko­rupcja panoszy się wszędzie, można tylko dociekać, gdzie jest jej więcej. Zdaje się, że je ­dynym sposobem uporania się z korupcją jest zmienić jej definicję.

Nad Wisłą niedomaganie demokracji bierze się nie tylko z niskiej kultury sprawowa­nia władzy, ale także z marnej kultury korzystania z obywatelstwa. Cierpimy na słabość społeczeństwa obywatelskiego, które gdzieś wegetuje w wąskiej niszy między nadal zbyt dużym rządem a ekspansywnym biznesem.

Wiele z tych problemów jest pochodną złej jakości prawa. Mówiąc za Lecem, mamy nie tyle prawo pisane, co źle pisane. To pochodna wielu czynników: kompromisów, złe­go dziedzictwa itp. Są nadzieje, może nawet nadmierne, że przejęcie dorobku Unii rady­kalnie uzdrowi prawa. Być może w jakiejś perspektywie tak, ale też nie wiadomo, czy ta­kie prawo nie okaże się ciasnym gorsetem krępującym prężną polską pierś. Kłopot z pra­wem jest taki, że aby nie było ignorowane, nie powinno odbiegać od ogólnej kultury. Ale takie z kolei petryfikuje struktury i instytucje. Może być innowacją, która z dnia na dzień

Page 129: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Polska - kraj trzech prędkości 131

zmienia rzeczywistość, ale właśnie, jeśli zderza się z kulturą, to wtedy bywa kontestowa­ne. Tak czy owak dotykamy kwestii kultury społecznej.

Od dawna intryguje mnie pytanie, na ile ta kultura rozumiana tu jako sfera samoregu- lacji i samoorganizacji, kapitał rozwojowy, jest jeszcze naszym kapitałem rozwojowym. Wielu wybitnych socjologów, m.in. Francis Fukuyama, u nas Piotr Sztompka dowiodło, że najzdrowszy rozwój ma miejsce wtedy, gdy jest oparty na własnych pokładach regula­cji, zaufania, więziach, lojalności, utrwalonych instytucjach. Jeśli tego nie ma, to trzeba to narzucać w postaci prawa, co rzadko jest skuteczne. Często jest to przeniesienie całej sfe­ry regulacji z zewnątrz, tak jak to się dzieje w systemach zarządzania. Rzecz jednak w tym, że żadna kultura nie może się szczycić tylko dobrymi wartościami, wzorami, in­stytucjami. My też chyba jeszcze nie odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, co z naszego dziedzictwa jest dziś dobre i przydatne, a co nie. Obawiam się, że wyczerpujemy dobre zasoby kulturowe, a nie pozbywamy się złych.

Transformacja lat 90. zmieniła bardzo wiele, ale nie zmieniła, bo nie mogła, wszyst­kiego.

Jest nadzieja, że taki kapitalizm sam się oczyści, jeśli się nie będzie z nim eksperymen­tować. Może... Wszystko zależy od tego, jak wielki odłam polskiego społeczeństwa bę­dzie mieć możliwość konfrontowania się z normalnością. Wcześniej czy później wymusi to może Unia Europejska. Ale czy sama Unia będzie „normalna”? Co to w ogóle znaczy dziś normalność?

Myślę, że będziemy tym bardziej normalni, im więcej z nas będzie nastawionych nie na adaptację reaktywną, na przetrwanie trudnych czasów, a na przystosowanie wyprze­dzające, dające szansę na indywidualny i zbiorowy rozwój. Trudno być optymistą, ale contra spem spero.

Nadal więc przechodzimy proces transformacji, który jest jednocześnie procesem adap­tacji do rynku i otwartego systemu społecznego. Wiąże się z tym konieczność odbudowy nieistniejących w poprzednim ustroju instytucji i budowy nowych, związanych z obecnym stadium rozwoju cywilizacyjnego. Jest to olbrzymie wyzwanie dla wszystkich sektorów życia społecznego.

Społeczeństwa o ugruntowanej gospodarce rynkowej i demokracji politycznej doko­nują od kilku dekad przejścia od systemu opartego na wielkich scentralizowanych kom­pleksach przemysłowych ku typowi wytwórczości związanej z wiedzą i przetwarzaniem informacji - technologiami intelektualnymi. Kluczowe dla kapitalizmu industrialnego sło­wo entrepreneurship jest zastępowane przez intelpreneurship. Coraz więcej ludzkiej ener­gii, twórczości i innowacyjności przenosi się do „świata równoległego” - przestrzeni wir­tualnej. Do tego sprowadza się istota przechodzenia od społeczeństwa przemysłowego do poprzemysłowego, zwanego dziś najczęściej informacyjnym.

Złożoność polskich uwarunkowań budowy takiego społeczeństwa polega na koniecz­ności uporania się z wielkimi dysproporcjami rozwojowymi związanymi ze współwystę- powaniem różnych epok historycznych. Po procesie „długiego trwania” odziedziczyliśmy ciągle jeszcze silny sektor przedprzemysłowy: rolnictwo (wraz kulturą i mentalnością chłopską), które w niewielkim stopniu uległo uprzemysłowieniu (nie było kolektywizacji

Page 130: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

132 Kazimierz Krzysztofek

czy farmeryzacji; ta pierwsza mogłaby ułatwić drugą, jak to miało miejsce w krajach o skolektywizowanym rolnictwie). Sektor przemysłowy, zawsze relatywnie słaby w po­równaniu z krajami najwyżej rozwiniętymi, rozwijał się w II połowie XX w. w kierunku tworzenia wielkich scentralizowanych i hierarchicznych struktur, czemu towarzyszyło świadome eliminowanie mechanizmów rynkowych. Ostatnia dekada była czasem przy­spieszonej adaptacji do trzeciego stadium rozwoju - poprzemysłowego i informacyjnego. Był to także czas rodzenia się nowej kultury funkcjonalnej dla nowych technologii. Za­działał tu korzystnie między innymi czynnik pokoleniowy.

To ukazuje ogrom wyzwania, przed jakim stoi Polska: państwo, gospodarka, społe­czeństwo, kultura. Strukturalne ramy naszego bytu są wyznaczane przez prawa rozwoju społeczeństwa o „trzech prędkościach” odpowiadających trzem etapom: przedprzemysło- wemu, przemysłowemu i poprzemysłowemu. Jesteśmy krajem rolniczo-przemysłowo-in- formacyjnym, w którym dwa pierwsze sektory, zwłaszcza rolniczy, wymagają głębokiej restrukturyzacji. W minionym dziesięcioleciu został nią objęty przede wszystkim sektor przemysłowy.

Ta wielosektorowość sprawia, że przez społeczeństwo przebiegają nowe i wcześniej nieistniejące linie kulturowych podziałów. Trzeba w istocie na nowo negocjować warun­ki bycia narodem. Rodzi to problemy, ale stwarza także pewne szanse.

Problemy wiążą się przede wszystkim z napięciami w społeczeństwie, zwłaszcza w tych jego segmentach, których dotykają największe bóle adaptacji, a ściślej nieprzysto­sowania. Ilustrują to wybory polityczne Polaków w ostatniej dekadzie. Istota tych proble­mów leży w tym, że z trzech prędkości nie da się utworzyć jednej średniej, akceptowanej przez wszystkie grupy, ponieważ byłaby ona za duża dla najwolniejszych, a za mała dla najszybszych. Szanse Polski zależą od „trzeciej prędkości”, ale trzeba pamiętać, że szyb­kość całego konwoju - jeśli można użyć takiej metafory w odniesieniu do Polski - to szybkość najwolniejszego okrętu.

A może nie czekać na to aż najwolniejszy okręt w konwoju będzie nas doganiał. Mo­że zresztą nie będzie innego wyjścia? W perspektywie dwu dekad spora część Polski nie będzie mieć szans na pogoń cywilizacyjną - będzie wyludniona, niemobilna, w zatęchłej zastoinie obok rwącego nurtu. „Wschodnia Polska poza miastem”. Ugory Europy. Dobro­dziejstwem byłoby, gdyby ktoś tę Polskę sfarmeryzował, jakieś „Olędry” czy „Niemce”. Ale cóż, „zdrowe siły narodu” mogą na to nie pozwolić” : „schowaj cudzoziemcze dolary, kto ziemie sprzedaje, niepolskiej jest wiary”. Nie wiadomo, czy Europa pomoże, czy w ogóle będzie ją na to stać. Raczej należy zakładać, że Unia będzie wspierać centra zdol­ne do globalnej kooperacji i konkurencji ze światem, niż dawać pieniądze na solidarność, wyrównywanie dysproporcji rozwojowych. Za dużo trzeba byłoby wyrównywać po roz­szerzeniu Unii.

Są oczywiście także i szanse - przede wszystkim zdyskontowanie renty „późnego przybysza” : budowa niemal od podstaw nowoczesnego kompleksu technologicznego spo­łeczeństwa informacyjnego. Wymagać to jednak będzie wspierania, przede wszystkim przez powszechną, odpowiednią edukację, procesu tworzenia się funkcjonalnej dlań kul­tury informacyjnej, bez której infrastruktura informacyjna nie zostanie dobrze spożytko­

Page 131: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Polska - kraj trzech prędkości 133

wana. Chodzi o osiągnięcie stanu, w którym przedinformacyjna mentalność wielkich grup społecznych nie będzie spowalniać tempa naszej adaptacji do globalnego społeczeństwa informacyjnego.

Problem w tym, że nie jesteśmy już „późnym przybyszem”, coraz mniejsze zyski cią­gniemy ze świeżości ustroju uwolnionego z gorsetu. Nie da się też powtórzyć „heroicznej modernizacji” z udziałem inteligencji na wzór „pracy organicznej”, niesienia kaganka oświaty (bez kagańca indoktrynacji).

Takiej inteligencji już nie ma. Przestała być inteligencją. W części zasiliła klasę śred­nią, „ludzkie” zasoby specjalistów, w części zaś stała się uciążliwą budżetówką, czyli zo­stała sprowadzona do jednego wymiaru - petenta. Przyłożyli do tego rękę sami twórcy i uczeni obficie zasiadając w gremiach rządowych i parlamentarnych. Rychło te gremia opuścili. Uciekając od polityki odeszli od innych społecznych form aktywności. Czyżby polska odmiana zdrady klerków? Myślę jednak, że nie powinno się w tym dopatrywać - przynajmniej przede wszystkim - czyjejś złej woli. Kapitalizm po prostu potrzebował in­nego „czynnika ludzkiego”. Jest to system nastawiony nie na intelektualizm, a na know- -hoxv, skuteczność, pragmatyzm, nie potrzeba mu duchowości. Zawłaszczył nawet termi­nologię, nie używa takich bliskich sercu inteligentowi pojęć, jak rozwój osobowości, a ka­pitał ludzki, inwestowanie w człowieka, zasoby ludzkie itp. Kapitaliści ukradli inteligen­tom terminologię, a wraz nią niemal całą pulę władzy symbolicznej.

Jeśli nie wyzbędziemy się paraliżującego przeświadczenia, że wszystko już za nas wy­myślono (a nam nie pozostaje nic innego, jak tylko się przystosować do sprawdzonych wartości, instytucji czy wzorów), to trudno o optymizm w czasie, gdy pionierzy stawiają na twórczość i innowacyjność. Poza tym późny przybysz ma jedną brzydką cechę: zbyt długo fascynuje się tym, co pionierom już doskwiera i spędza sen z oczu.

Czy zatem skazani jesteśmy na rozwój enklawowy, wyspowy? Światowa empiria mo­dernizacji dostarcza zarówno pozytywnych, jak i negatywnych przykładów takiego roz­woju.

Teoria zmiany społecznej oraz praktyka modernizacji w różnych kręgach kulturowych zna cztery typy reakcji systemu kulturowego na bodźce o odmiennym znaku aksjologicz­nym napływające szerokim strumieniem. Chodzi o typy idealne, w praktyce bowiem moż­liwe są różne kombinacje:

1. Akceptacja kultury rynku i społeczeństwa otwartego przejawiająca się między inny­mi w odrzuceniu tradycji niefunkcjonalnych dla modernizacji, integracji, globalizacji. W tym wariancie socjokulturowe czynniki zmiany dominują nad siłami ciągłości, co dy­namizuje zmiany i wiedzie stary system do przyspieszonej dezintegracji i transformacji. M. Tehranian, amerykański socjolog pochodzenia irańskiego obserwował te procesy w niektórych krajach afroazjatyckich, m.in. w cesarskim Iranie. Jego zdaniem zbyt szyb­kie tempo zdominowywania starej kultury przez nową wiedzie w skrajnych przypadkach do nadmodernizacji, a w efekcie do oporu kulturowego.

2. Dominacja ciągłości nad zmianą, czyli ów opór kulturowy. Znowu Iran, ale już Chomeiniego, jest dobrym przykładem procesu, który Tehranian nazywa kontrmoderniza- cją, która może przekształcić się w demodernizację. Stara kultura odrzuca nowoczesność,

Page 132: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

134 Kazimierz Krzysztofek

jest wystarczająco odporna. Pojawia się często idealizacja przeszłości, ideologia raju utra­conego.

3. Dualizm społeczno-kulturowy i ekonomiczny, czyli utrzymująca się nawet przez ca­łe pokolenie dwoistość kultury: enklawowa nowoczesność i obok niej egzystencja całych zbiorowości zakotwiczonych w starej kulturze. Interpenetracja między oboma układami jest słaba a efekty dyfuzyjne nieznaczne.

4. Modernizacja typu konwergencyjnego, czyli kompromis między starym a nowym. Możliwe są dwa warianty: konwergencja pozytywna i negatywna. Pierwsza to połączenie funkcjonalnych elementów obu systemów kulturowych. W Polsce objawia się w widocz­nym przypływie ekonomizmu w myśleniu i działaniu, „oswajaniu rynku” (półtoramilio- nowa rzesza ulicznych sprzedawców w Polsce na początku lat 90., których nikt nie uczył rynku). Konwergencja negatywna polega na kombinacji gorszych cech obu modeli wyj­ściowych. W początkowej fazie modernizacji owa konwergencja negatywna wydaje się bardziej atrakcyjna. Przejawia się to na przykład we wzmożonej konsumpcji kultury ma­sowej niższych standardów (co przypomina „zajadanie się owocem zakazanym”) w spo­łeczeństwach poddanych żywiołowej modernizacji z importu.

W polskich warunkach skrajne warianty (1 i 2) już chyba nie wystąpią. Ani pełna i szybka akceptacja, ani też totalne odrzucenie nowoczesności raczej nie wchodzi w ra­chubę. Bardziej realny jest wariant trzeci i czwarty. Trzeci oznaczałby w Polsce długo­trwałą koegzystencję anachronicznego systemu sprzed 1989 r. z dynamicznym sektorem rynkowym, podłączonym do systemu światowego; czyli dwa odmienne kręgi wartości od­separowane od siebie, słabo wzajemnie się przenikające. Obserwując zachowanie się układu stworzonego przez poprzedni system oraz układu tworzącego się już dzięki nowe­mu można odnieść wrażenie, że ten dualizm kulturowy w Polsce występuje.

Oznaki konwergencji negatywnej (a może tylko „dziecięcej choroby” kapitalizmu) wi­dać zaś w nieprzejrzystości sytemu socjoekonomicznego, jaki powstaje na naszych oczach. Na przykład mariaż własności państwowej z rodzimym i obcym kapitałem rodzi anomalie i wynaturzenia, z powodu których ubolewało wielu polskich liberałów wierzą­cych w kapitalistyczną etykę i czyste reguły gry rynkowej. Jeden z nich, nieżyjący już Mi­rosław Dzielski, kreślił przed 14 laty taki oto smutny obraz hybrydyzacji Polski: „(Polskę) toczyć będzie korupcja, nie będzie funkcjonować konkurencja, ponieważ skorumpowane urzędy udzielać będą przywilejów jednym, a odmawiać prawa do danej działalności go­spodarczej innym. Podatki będą wysokie, ale niektórzy będą zwolnieni, a jeszcze inni bę­dą otrzymywać dotacje. Pieniądz będzie niestabilny, ponieważ skorumpowany rząd bę­dzie ustępował przed naciskami interesów socjalnych, co owocować będzie drukiem pie­niądza bez pokrycia. Biznesem rządzić będą - oczywiście pośrednio - skorumpowani politycy i urzędnicy strzegący interesów potężnych kapitalistów i ich robotniczej kliente­li. Handel zagraniczny będzie koncesjonowany. W cłach roić się będzie od wyjątków. Kraj będzie się rozwijał powoli. Korupcja kapitalistów polityków i urzędników prowadzić będzie do olbrzymich różnic w zamożności. Obok olśniewającego luksusu widoczna bę­dzie nędza. System prawny będzie niestabilny i będzie się zmieniał wraz ze zmieniający­mi się interesami kolejnych grup rządzących. W polityce rozkwitać będzie demagogia.

Page 133: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Polska - kraj trzech prędkości 135

Politycy opozycyjni, wykorzystując nieświadomość żyjących w ubóstwie mas, skłonni będą do rzucania haseł antykapitalistycznych i populistycznych. Niesprawiedliwość nie będzie ich bynajmniej skłaniać do walki o sprawiedliwość społeczną w jej marksistow­skim rozumieniu. Wróci marksizm, pod płaszczykiem teologii wyzwolenia powodując groźne wypaczenia chrześcijaństwa. Bogactwo będzie znienawidzone dla samego bogac­twa, a nie z powodu niesprawiedliwości stanowiącej jego źródło. Lenistwo połączone z nędzą będzie w moralnej cenie. Bieda związana z uczciwą pracą będzie w pogardzie. Słaby, nie posiadający oparcia w szerokich rzeszach rząd będzie ustępował przed żądania­mi demagogów, gotów wprowadzać najbardziej szkodliwe dla kraju zmiany, byle tylko utrzymać się przy władzy. Obalenie rządu nie przyniesie żadnych korzyści. Politycy po­pulistyczni nie będą mogli realizować swoich obietnic, ponieważ będą one bez pokrycia [...] Kultura pracy i pracowitość będą stały nisko. Ludzie będą wiedzieć, że łatwiej się wzbogacić dzięki przywilejom uzyskanym na drodze korupcji niż dzięki ciężkiej uporczy­wej pracy. Kapitalizm będzie krytykowany za zło wynikające z jego braku. Demokracja będzie wychwalana przez jej przeciwników i proponowana jako rozwiązanie problemów, których rozwiązać nie jest w stanie, a powstrzymywana tam gdzie niezbędna” .

Dzielski przedstawił „syndrom latynoamerykański”, od którego rzeczywistość Polski z pewnością odbiega in plus (pieniądz nie jest spodlony, kolejne rządy nie ulegały socjal­nej demagogii). Ale niektóre konkluzje zaskakują świeżością, mimo że rok 1988 to była w Polsce inna epoka.

Powyższe rozważania można opatrzyć uwagą, że kształty, jakie się wyłaniają z proce­su modernizacji, mogą być różne, nie jest bowiem tak, iż te same czynniki rozwoju (np. technologia) wywołują identyczne efekty w różnych społeczeństwach. Gdyby tak było, to rynek amerykański nie różniłby się od szwedzkiego, a koreański od brazylijskiego. Stąd zapewnianie, że Polskę nie stać na eksperymenty, lecz musi ona stosować sprawdzone metody rozwoju, nie musi to wcale oznaczać, że „sprawdzone” będą także rezultaty.

Nierzadko kwestionuje się dziś aksjomat, że społeczeństwa modernizujące się muszą przejść tę samą drogę, co zmodernizowane. Otóż wcale tak nie musi być, może się bowiem zdarzyć - i istotnie się zdarza - że niektóre zatrzymają się na jednym z etapów przejścio­wych. S. N. Eisenstadt i N. Shmuel już wiele lat temu zwracali uwagę, że oderwanie się od tradycjonalizmu i zacofania nie jest równoznaczne z wejściem na drogę nieprzerwanego, kumulacyjnego i samoczynnego rozwoju. Społeczeństwo może zawisnąć w którymś punk­cie między zacofaniem a nowoczesnością wykształcając jakiś własny oryginalny model. W Polsce jego cechą może być np. nieosiągnięcie w bardzo długiej perspektywie po­wszechności norm racjonalnych w ekonomii czy sferze wewnątrzpolitycznej.

Małe i średnie państwa, zwłaszcza „późni przybysze” poradzą sobie z wyzwaniami, je ­śli będą dobrze zorganizowane. W każdym z nich działają dwa układy, globalny i lokal­ny, niepodłączony do globalnego. Od siły tego pierwszego zależy dobrobyt i bezpieczeń­stwo ludzi, ale także od tego, na ile obydwa układy potrafią ułożyć stosunki między sobą bez szkody dla jednego i drugiego.

Page 134: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

136 Kazimierz Krzysztofek

Three-speed Poland

The article is meant to answer questions at what stage the Polish system transformation is what is its distance to the developed world the Poles like to compare with.

Poland does not cease to be a post-socialist transforrmation country. Yet, it is becoming an inte­gral part of the global system and current changes taking place in Poland are in an significant degree brought about by the external factors: globalization and the European integration.

The author’s point is that the complexity of the present stage of the Polish modernization lies down in the development disproportions connected with the coexistence of the varied historical epochs. These three epochs dictate three varied speeds. From the „long duree” Poland inherited a strong preindustrial sector corresponding culture and mentality. This is the first speed.

The industrial sector was overwhelmed by existence of big centralized and hierarchical struc­tures of the socialist era which need a deep restructuring. This is the second speed. The last 15 years saw an accelerated adaptation to the third speed - the post-industrial and information society. Needless to say this speed is the most functional to globalization and the European integration.

These three speeds illustrate the enormous challenge Poland is facing in coming decades.

Page 135: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Mieczysław Kabaj

Instytut Pracy i Spraw Socjalnych

Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń

Jeżeli wzbiera przypływ ,podnoszą się wraz z nim wszystkie łódki.

(John F. Kennedy)

Sprawiedliwość dystrybutywna

Mimo że pojęcie (i koncepcja) sprawiedliwości dystrybutywnej ma długą historię, cią­gle wzbudza wiele niejasności i kontrowersji. Koncepcja sprawiedliwości dystrybutywnej lub dystrybucyjnej akcentuje podział, ale wyłania się pytanie o zakres tego pojęcia - podział czego? Czy tylko dochodów, wynagrodzeń? Kwestie te omawia szeroko Tadeusz Kowalik w swoich pracach, a szczególnie w ostatniej pracy pt. Nierówni i równiejsi\ Ta­deusz Kowalik w pełni akceptuje teorie sprawiedliwości destrybutywnej Rawlsa, który definiuje sprawiedliwość dystrybutywną w sposób bardzo szeroki. Wszelkie pierwotne dobra społeczne - pisze Rawls we wstępie do polskiego wydania swojej książki - wolność i szanse, dochód i bogactwo - a także to, co stanowi podstawy poczucia własnej wartości - mają być rozdzielone równo, chyba że nierówna dystrybucja któregokolwiek z tych dóbr bądź wszystkich jest z korzyścią dla najmniej uprzywilejowanych2.

1 Fundacja Innowacja, Warszawa 2002, s. 32-33 i 63-64.2 J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, PWN, Warszawa 1994.

Page 136: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

138 Mieczysław Kabaj

Tadeusz Kowalik, sympatyzując z koncepcją Rawlsa, nadaje jej rozszerzającą inter­pretację, pisząc: „Zasadą jest równość i to równość wszelkich pierwotnych dóbr, nie tyl­ko strumieni dochodów, lecz także bogactwa. Nie chodzi więc o redystrybucję dochodów pierwotnych, lecz o sam podział pierwotny. Zaliczenie zaś do dóbr pierwotnych również wolności i szans wynika u Rawlsa z głębokiego przekonania, że bez równości w podzia­le dochodów i bogactwa mowy nie może być o autentycznej wolności i autentycznej rów­ności szans. Podkreślamy jeszcze raz: u Rawlsa postulat równego podziału dochodu idzie w parze z postulatem podziału bogactwa. Jest to właściwość bardzo istotna, gdyż dochód jest strumieniem, bogactwo zaś - tym, co się już zakumulowało.

Każde odstępstwo od zasady równości - podkreślam zarówno dochodów, jak i bogac­twa, a także wolności i szans - ma być rozważane z punktu widzenia korzyści dla najbie­dniejszych.

Ta różnica może jest najważniejsza - dla Rawlsa zwrot z korzyścią dla najbiedniej­szych może być (i jest) pojmowany w obie strony, jako usprawiedliwienie nierówności o charakterze produkcyjno-motywacyjnym, a więc nierówności wynagrodzenia, żeby osiągnąć większe efekty produkcyjne. Ale także jako dawanie więcej tym, którzy nie ze swej winy cierpią niedostatek lub narażeni są na bariery uniemożliwiające korzystanie z autentycznie równych szans - ulubiony zwrot Rawlsa”3.

W tym ujęciu sprawiedliwość dystrybucyjna („równość wszelkich dóbr pierwotnych, nie tylko strumieni, lecz także bogactwa”) jest swoistym ideałem pojęciowym, celem - nigdy nieosiągalnym. Można i trzeba dążyć do wyrównywania szans, np. dostępu do edu­kacji, do pracy, szansę awansu. Trzeba dążyć do zmniejszenia nierówności społecznych, nadmiernych rozpiętości dochodów czy wynagrodzeń.

Ale w jaki sposób można zrealizować równość wszelkich dóbr pierwotnych, nie tylko strumieni, ale i bogactwa? W jaki sposób zlikwidować zróżnicowanie dochodów i wyna­grodzeń? Czy nie oznacza to powrotu do prymitywnego egalitaryzmu, który spowoduje osłabienie lub zablokowanie motywacji do postępu i wzrostu produktywności społecznej. Czyż doświadczenia przeszłości nie potwierdzają tezy, że nadmierne wyrównywanie do­chodów prowadzi nie tylko do ich spadku, ale do jeszcze większego zubożenia, także biednych? Trudność tę dostrzega Kowalik, pisząc, że usprawiedliwione są „nierówności wynagrodzenia, żeby osiągnąć większe efekty produkcyjne” . Ale z definicji sprawiedli­wości dystrybucyjnej wcale to nie wynika, gdy wszelkie zmiany w podziale są „z korzy­ścią dla najmniej uprzywilejowanych”. Jednakże to ostatnie sformułowanie, do którego Rawls przywiązuje wielką wagę, wynika z błędnego przekładu jego książki. Zwraca na to uwagę T. Kowalik w drugim rozdziale swojej pracy (s. 63 i 64), pisząc: „Konieczne jest tu sięgnięcie do oryginału: All social values - liberty and opportunity, income and wealth (podkr. - T.K.), and the bases o f self respect - are to be distributed equally, unless an une­qual distribution is to everyone's advantage” (Rawls, s. 62), co w przekładzie Kowalika brzmi: Wszelkie wartości społeczne - wolność i szanse, dochód i bogactwo oraz podsta­wy poczucia własnej wartości - powinny być rozdzielone równo, chyba ie nierówny

3 T. Kowalik, Nierówni i równiejsi, op. cit., s. 33.

Page 137: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń 139

podział jakiegoś dobra lub wszystkich jest z korzyścią dla wszystkich (podkr. - M.K.). Tak więc jest to nowe ujęcie, które zmienia zasadniczo definicję sprawiedliwości dystrybucyj­nej. Jeżeli „nierówny podział jakiegoś dobra lub wszystkich jest z korzyścią dla wszyst­kich”, to jest on usprawiedliwiony. To jest dalsze rozszerzenie pojęcia sprawiedliwości dystrybucyjnej, dopuszczające nawet zwiększenie zróżnicowania dochodów i wynagro­dzeń, jeżeli prowadzą one do korzyści dla wszystkich. A więc dopuszcza się wzrost „zróż­nicowania strumieni” dochodów, jeżeli prowadzą do wzrostu ogólnego poziomu życia. W istocie rzeczy jest to koncepcja możliwa do zaakceptowania. Jednakże, jeżeli „dopu­szcza się” nierówności płac i dochodów, to jak można uzasadnić postulat równości bogac­twa. Nierówność płac i dochodów prowadzi nieuchronnie, w dłuższym okresie, do nie­równości bogactwa różnych grup społecznych. A więc, jeżeli usprawiedliwiona jest nie­równość strumieni dochodów, to także usprawiedliwiona jest nierówność bogactwa. Gdyby przyjąć odwrotną tezę, oznaczałoby to, na zasadzie sprzężenia zwrotnego, odrzu­cenie możliwości zróżnicowania płac i dochodów w zależności od wydajności i efektyw­ności. Wtedy bowiem to, co uzyskują ludzie w drodze wyższej wydajności, sprawności, talentów, zostałoby zabrane w formie np. specjalnego podatku od własności, od zgroma­dzonych wartości, wysokiego podatku spadkowego lub zwykłej redystrybucji legalnie zgromadzonego bogactwa4.

Rozważania te nasuwają kilka obserwacji ogólnych. Po pierwsze, koncepcja sprawie­dliwości dystrybutywnej jest zbyt ogólna, pozbawiona narzędzi implementacyjnych. Po wtóre, koncepcja ta jest wewnętrznie sprzeczna, gdyż dopuszcza nierówności płac i do­chodów, a równocześnie zakłada równy podział bogactwa. Po trzecie, koncepcja ta akcen­tuje głównie równość podziału, co oznacza redystrybucję przez państwo zarówno docho­dów, jak i zgromadzonego bogactwa przez różne grupy społeczne. Można ten cel osiągnąć przez wysokie podatki progresywne (zarówno w odniesieniu do dochodów, jak i bogac­twa) oraz wysokie transfery socjalne, które mogą zniechęcać do wydajnej pracy i zapobie­gliwości. Są to wystarczające powody, aby poszukiwać innej koncepcji sprawiedliwości społecznej, bardziej adekwatnej do warunków kraju na relatywnie niskim poziomie roz­woju, w którym tworzenie bogactwa, wyższa wydajność i efektywność nabierają równie ważnej rangi, co sprawiedliwy podział.

Koncepcja sprawiedliwości partycypacyjnej

Spróbujmy sformułować alternatywną koncepcję w stosunku do sprawiedliwości dys­trybucyjnej, która akcentuje podział, ignoruje tworzenie produktu społecznego i wzajem­ne powiązania między tworzeniem a podziałem. Tą nową koncepcją, która może spełnić trzy wymienione wyżej cechy, jest sprawiedliwość partycypacyjna. Główną cechą spra­

4 Koncepcja ta nie jest odległa od rzeczywistości. Ostatnio rozważa się możliwość wprowadzenia podatku katastralnego od wartości budynków, mieszkań i ich zasobności czyli powtórne opodatkowanie, co może dopro­wadzić wiele grup społecznych, np. emerytów, do pozbycia się tego, co zdobyli legalnie przez całe życie ciężkiej pracy zawodowej, i już raz zapłacili podatki. Uwaga ta nie dotyczy oczywiście bogactwa zdobytego nielegalnie.

Page 138: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

140 Mieczysław Kabaj

wiedliwości partycypacyjnej jest zastąpienie pojęcia „podział”, „dystrybucja”, koncepcją udziału w efektach pracy, działalności gospodarczej lub innej. Sprawiedliwość partycypa­cyjna stwarza bezpośrednie lub pośrednie sprzężenie między rezultatami a wynagrodze­niem, nagrodą, korzyściami itd. Innymi słowy, sprawiedliwość partycypacyjna oznacza przyznanie człowiekowi (ludziom) to, co z tytułu jego wkładu słusznie mu się należy5. Faktycznego pojmowania sprawiedliwości szukać należy u źródeł powstania tego pojęcia. Pojęcie sprawiedliwości wprowadziła po raz pierwszy rewolucja francuska i zdefiniowa­no we francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w prawach. Różnice społeczne mogą być powodowane jedynie przez różni­ce społecznej użyteczności” . Prawo „...powinno być takie samo dla wszystkich, czy ka­rze, czy wynagradza. Wszyscy ludzie, pozostając równi wobec niego, mają równą możli­wość wszystkich zaszczytów, miejsc i stanowisk państwowych, odpowiednio do ich zdol­ności, bez żadnych innych różnic oprócz (różnicy) zalet i talentów”. Powołano wówczas pierwszego ministra sprawiedliwości (ministre de la justice)6. Tak więc pierwsza defini­cja sprawiedliwości podkreśla równość szans (ludzie rodzą się równi) i nierówność korzy­ści, które zdeterminowane są przez „różnice społecznej użyteczności” . Pojęcie „użytecz­ności społecznej” jest bardzo szerokie, obejmuje użyteczność w sensie wydajności, sprawności, jakości pracy i innej społecznie użytecznej działalności (np. działalności na własny rachunek).

Sprawiedliwość partycypacyjna ma wiele wymiarów i aspektów. Szczególnie ważne są cztery cechy charakterystyczne, które ją odróżniają od sprawiedliwości dystrybutyw­nej:

(1) Partycypacja ludzi zdolnych do pracy w procesach tworzenia produktu społeczne­go; im wyższy ten udział, tym mniej ludzi zdolnych do pracy uczestniczy wyłącznie w podziale produktu społecznego (w pomocy społecznej, zasiłkach i innych formach transferów).

(2) Partycypacja w szeroko rozumianych rezultatach pracy; szczególnie ważne jest upowszechnianie partycypacyjnego systemu wynagrodzeń.

(3) Partycypacja różnych grup społecznych i zawodowych w przyroście produktu społecznego proporcjonalna do wkładu w jego tworzenie.

(4) Partycypacja bezpośrednia na stanowisku pracy, umożliwiająca doskonalenie me­tod pracy i zwiększanie wydajności i poprawę jakości pracy.

Sprawiedliwość partycypacyjna nie ignoruje kwestii podziału, ale zmienia jego cha­rakter, zastępuje (tam, gdzie to jest możliwe) zasadą sprawiedliwego udziału w efektach pracy. Dzięki realizacji tych zasad ma powstać sprzężenie zwrotne między tworzeniem i podziałem; wyższy udział w tworzeniu ma niemal automatycznie prowadzić do wyższe­go udziału w efektach. A więc wówczas realizowana będzie zasada: jeżeli wzbiera przy­pływ , to podnoszą się wszystkie łódki.

5 Encyklopedia popularna PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, s. 801.6 EJ. Osmańczyk, Encyklopedia spraw międzynarodowych i ONZ, PWN, Warszawa 1974, s. 846.

Page 139: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń 141

Tak więc sprawiedliwość partycypacyjna opiera się na czterech ważnych zasadach:Po pierwsze, na ogólnej zasadzie podziału powiązanego z tworzeniem. Zasada ta odrzu­

ca sztuczne bariery i granice wzrostu wynagrodzeń i dochodów, bez stymulowania wzrostu cen i inflacji. Jedyną granicę wzrostu wynagrodzeń wyznacza poprawa produktywności.

Po wtóre, zasada wiązania podziału z tworzeniem usuwa warstwy oporu przed wzro­stem produktywności, gdyż każdy wzrost umożliwia odpowiedni wzrost wynagrodzeń, a więc leży w interesie pracowników, kierowników i przedsiębiorców.

Po trzecie, sprawiedliwość partycypacyjna stwarza szansę na wyzwolenie pozytywnej energii, uruchomienia głębszych warstw ludzkiej motywacji, tkwiącej w postawach pra­cowników.

Po czwarte, tak pojmowana sprawiedliwość partycypacyjna leży w interesie zarówno pracowników, jak i pracodawców. Tworzy to korzystne warunki współpracy i współdzia­łania dla osiągania wspólnych celów.

Wolne przedsiębiorstwo opiera się na wspólnocie interesów pomiędzy posiadacza­mi kapitału, dyrekcją i pracownikami. Dzielenie owoców inicjatywy, poniesionego ry­zyka i wspólnej pracy ma więc jednocześnie być sprawiedliwe i rozwijać u każdego z partnerów motywację do wysiłku. Od tego zależy efektywność i jakość stosunków społecznych. Dyrekcja przedsiębiorstwa ma sprzyjać wszelkim środkom umożliwiają­cym, przy przestrzeganiu niezbędnej równowagi przedsiębiorstwa, większy udział pra­cowników w jego zyskach oraz w jego kapitale7.

Założenia partycypacyjnego systemu wynagrodzeń

Ważnym elementem kapitalizmu partycypacyjnego powinien być nowy system wyna­grodzeń. Gospodarka polska weszła w fazę wzrostu, następuje komercjalizacja znacznej części przedsiębiorstw przemysłowych, zwiększa się udział sektora prywatnego w tworze­niu produktu społecznego; pojawia się pilna potrzeba dostosowania systemu stosunków przemysłowych do wymogów Unii Europejskiej. Wszystko to stwarza potrzebę nowego partycypacyjnego systemu wynagrodzeń i zwiększenia roli płac w promowaniu wzrostu produktu społecznego8.

Wzrost wynagrodzeń - odpowiednio powiązany z efektami gospodarowania i wydajnością (produktywnością) - może sprzyjać ożywieniu gospodarki poprzez stymu­lowanie wzrostu produkcji, a także popytu.

Szybszy wzrost płac stał się koniecznością społeczną i ekonomiczną. Wzrost ten nie może być „dany” przez państwo lub pracodawców, lecz musi być wypracowany przez pracowników przedsiębiorstwa; nie może prowadzić do pobudzania inflacji i wzrostu ko­

7 M. Albert, Projekt deklaracji praw i obowiązków przedsiębiorstwa. Kapitalizm kontra kapitalizm, Kra­ków 1997.

8 Szerzej w: M. Kabaj, Partycypacyjny system wynagrodzeń w kierunku kapitalizmu partycypacyjnego wysokiej produktywności i godziwej płacy, IPiSS, Warszawa 2003.

Page 140: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

142 Mieczysław Kabaj

sztów pracy, gdyż obniżyłoby to konkurencyjność polskich przedsiębiorstw na rynku kra­jowym i za granicą.

Szybszy wzrost wynagrodzeń jest możliwy przy zachowaniu przedstawionych wyżej warunków, wymaga to jednak zmiany metody kształtowania wynagrodzeń i zwiększenia ich motywacyjnej funkcji.

Partycypacyjny system kształtowania wynagrodzeń (proefektywnościowy, zoriento­wany na poprawę rezultatów i obopólne korzyści) różni się więc od systemów tradycyj­nych. Ma on co najmniej trzy nowe cechy:

1) środki na wynagrodzenia w przedsiębiorstwie są ściśle sprzęgnięte z rezultatami działalności gospodarczej. Ich wielkość nie jest dana z zewnątrz, lecz zależy od efektów przedsiębiorstwa i pracy pracowników, od wydajności, sprawności organizacji;

2) pracownicy biorą udział w ustalaniu zasad i kryteriów podziału środków na wyna­grodzenia (płace, premie, nagrody); mają wpływ na zmiany tych zasad w drodze negocja­cji zbiorowych;

3) pracownicy uczestniczą w poszukiwaniu i wdrażaniu metod zwiększenia efektów pracy i gospodarowania w przedsiębiorstwie, co zaspokaja ich aspiracje zawodowe i spo­łeczne, nadaje sens ich pracy, mimo że może ona być uboga w treść. Partycypacja stano­wi samoistną wartość.

Partycypacyjny system wynagrodzeń zmierza do zbudowania nowego modelu stosun­ków między pracodawcami i pracownikami. Teoretycznie, wyróżnić można trzy różne modele stosunków: pracodawcy - pracownicy (lub kapitał - praca):

I. Model roszczeniowyII. Model roszczeniowo-partycypacyjnyIII. Model partycypacyjnyModele te, w sposób uproszczony, ilustruje wykres 1.

Model roszczeniowy

W tradycyjnym, roszczeniowym systemie występuje niezwykle wąskie pole wspól­nych interesów pracowników i pracodawców (wykres 1). Model ten ciągle dominuje w polskiej gospodarce. W modelu tym wzrost płac ma charakter egzogeniczny, jest usta­lony przez władze administracyjne lub dyrekcje (zarząd) podmiotów gospodarczych. Glo­balny wskaźnik wzrostu funduszu płac odrywa wzrost wynagrodzeń od efektów i możli­wości przedsiębiorstw; blokuje motywacyjną funkcję wynagrodzeń. W przedsiębior­stwach tych wzrost wynagrodzeń następować może nie dzięki poprawie efektów gospodarowania, lecz wskutek siły (pozycji) przetargowej określonej grupy zawodowej i związków zawodowych.

Roszczeniowy model negocjacji, niezależnie od ekipy rządzącej, postaw pracodawców i liderów związkowych, zawsze prowadzi do podobnych procesów: napięć społecznych, konfliktów, strajków, a także dużych strat w produkcji. Natomiast nie powoduje wzrostu płac na gruncie poprawy efektów gospodarowania i wzrostu wydajności. Tworząc prymat redystrybucji, nie stymuluje wzrostu, rozwoju, poprawy wyników ekonomicznych.

Page 141: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń 143

W ykres 1.Modele stosunków: pracodawcy - pracownicy (lub kapitał - praca)

I. Model roszczeniowy

II. Model roszczeniowo-partycypacyjny

Dwa modele, tj. roszczeniowy i partycypacyjny, różnią się diametralnie.

Model partycypacyjny (proefektywnościowy)

Przedstawione powyżej rozważania i argumenty skłaniają nas do całkowitego odrzuce­nia w naszych warunkach modelu roszczeniowego negocjacji płacowych w sferze przedsię­biorstw. Sądzimy, że jedynie zdecentralizowany partycypacyjny model (nakierowany na re­zultaty ekonomiczne) i obopólne (lub trójstronne) korzyści jest odpowiedni do warunków naszej gospodarki, a szczególnie do obecnego etapu rozwoju polskiej gospodarki.

Najistotniejszym założeniem tego modelu jest stwierdzenie, że istnieje wspólnota in­teresów pracy i kapitału, że postęp zależy nie tylko od pracodawców i menedżerów, ale także od pracowników. Jeżeli tak, to w miejsce walki należy wprowadzić harmonię

III. Model partycypacyjny

Page 142: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

144 Mieczysław Kabaj

i współpracę. Współpraca taka powstaje na gruncie partycypacji (udziału) pracowników w efektach ekonomicznych gospodarki i przedsiębiorstwa (firmy) zarówno w sektorze prywatnym, jak i państwowym. Aby ten system negocjacji płacowych przyniósł korzyści, należy przestrzegać kilku ważnych zasad.

Sześć zasad partycypacyjnego systemu wynagrodzeń (PSW)

Koncepcja partycypacyjnego systemu wynagrodzeń opiera się na kilku fundamental­nych zasadach, których przestrzeganie jest warunkiem powodzenia. Zasady te są wzaje­mnie powiązane i współzależne.

1. Zasada partnerstwa. Pełne uznanie partnerstwa związków zawodowych, praco­dawców i państwa oznacza odrzucenie poglądu niektórych neoliberalnych ekonomistów zakładających, że im słabsze i bardziej pasywne są związki zawodowe, tym lepiej dla go­spodarki i reform. Zasada partnerstwa opiera się na podmiotowym traktowaniu ludzi pra­cy najemnej oraz na tym, że nie można uzyskać efektów ekonomicznych bez stworzenia dobrych stosunków pracy.

2. Zasada wspólnoty interesów. Zasada wspólnoty interesów partnerów społecznych oznacza odrzucanie koncepcji nieuniknionej sprzeczności interesów i permanentnej wal­ki. Faktycznie, w interesie zarówno związków zawodowych, jak i pracodawców jest po­prawa pozycji przedsiębiorstwa na rynku, wzrost sprzedaży, wydajności, dochodów, zy­sku. Nie leży w interesie partnerów zwiększanie wynagrodzeń bez wzrostu wydajności, gdyż prowadzi to do wzrostu kosztów i cen i może wyeliminować przedsiębiorstwo z ryn­ku, co dla pracowników oznacza utratę pracy, a dla pracodawców utratę dochodów.

3. Zasada płac aktywnych. Zasada ta odrzuca politykę hamowania wzrostu płac ja ­ko swoistą cnotę; hamowanie ich wzrostu za wszelką cenę; odrzuca koncepcję antynomii płac i zysków. Zasada płac aktywnych zakłada, że głównym czynnikiem wzrostu wyna­grodzeń jest poprawa efektów gospodarowania (wzrost sprzedaży, wydajności i wzrost zysku etc.). Wzrost płac nie prowadzi do wzrostu cen lub do spadku zysku, jeżeli jest pro­porcjonalny do wzrostu wydajności pracy. Powiązanie wzrostu płac z wydajnością stwa­rza motywację do działań usprawniających, sprzyjających poprawie efektów gospodaro­wania i zysku.

4. Zasada partycypacji. Wspólnota interesów partnerów społecznych może być rea­lizowana tylko na gruncie partycypacji pracowników w rezultatach przedsiębiorstwa (organizacji). Tylko mając za podstawę z góry ustalone kryteria partycypacji, można ocze­kiwać negocjacji zorientowanych na poprawę rezultatów oraz realizacji dwustronnych (związki zawodowe i pracodawcy) lub trójstronnych (związki zawodowe, pracodawcy i państwo) korzyści.

5. Zasada prymatu wzrostu efektów nad podziałem. W negocjacjach zawsze wystę­pują dwa problemy: wzrost efektów i podział wytworzonych wartości. PSW nie ignoruje kwestii podziału, ale podkreśla, że najważniejszy jest wzrost rezultatów (sprzedaży, wydaj­ności, zysku, etc.). Zakładając, że partnerzy społeczni uznają tę zasadę, pozostaje ustalenie kryteriów podziału. Możliwe są trzy warianty: (a) proporcjonalny wzrost płac w stosunku

Page 143: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń 145

do poprawy rezultatów; (b) mniej niż proporcjonalny - degresywny; (c) więcej niż propor­cjonalny - progresywny. Przedsiębiorcy preferują nader często regresywny wzrost wyna­grodzeń, tzn. wolniejszy niż wzrost wartości dodanej. Oznacza to dalszy spadek udziału wynagrodzeń w wartości dodanej i PKB, czyli relatywne zubożenie ludzi pracy najemnej.

6. Zasada proporcjonalności. Wydaje się, że w interesie partnerów społecznych, w interesie przedsiębiorstw i gospodarki narodowej jest przyjęcie zasady proporcjonalno­ści udziału wynagrodzeń w rezultatach działalności gospodarczej. Jest to centralna kwe­stia negocjacji zarówno na szczeblu centralnym, jak i w przedsiębiorstwach (zakładach, firmach). Zasada ta nie musi oznaczać proporcjonalności w sensie arytmetycznym. Ma ona szersze wymiary - oznacza po prostu proporcjonalny udział pracowników w popra­wie efektów ekonomicznych. Wielkość tego udziału powinna być przedmiotem negocja­cji, ale samej zasady nie należy kwestionować, jeżeli chce się realizować partycypacyjny system wynagrodzeń.

Porównanie dwóch systemów wynagrodzeń tradycyjnego i partycypacyjnego zawiera tabela 1.

Tabela 1.Dwa systemy wynagrodzeń - cechy charakterystyczne

Tradycyjny system wynagrodzeń Partycypacyjny system wynagrodzeń

1. Fundusz wynagrodzeń ma charakter egzogeniczny - ustalany jest metodą budżetową przez dyrekcję (zarząd).2. Pracownicy nie uczestniczą w podziale zysku.3. Negocjacje płacowe mają głównie charakter roszczeniowy; dotyczą wzrostu wynagrodzeń w miarę wzrostu cen.

4. Negocjacje płacowe są bardziej scentralizowane; zalecane tempo wzrostu wynagrodzeń ustalane jest „z zewnątrz”, np. przez Komisję Trójstronną.

5. Energia pracowników koncentruje się na poszukiwaniu metod wzrostu wynagrodzeń, a nie na zwiększeniu zdolności płatniczych przedsiębiorstwa.6. System nie sprzyja rozwojowi partycypacji bezpośredniej pracowników (na stanowiskach pracy).

7. System nie sprzyja integracji pracownikówz celami firmy; może rodzić napięcia, konflikty, które mogą doprowadzić do strajków.

1. Fundusz wynagrodzeń ma charakter endogeniczny - stanowi udział w efektach przedsiębiorstwa (sprzedaż, dochód etc.).2. Pracownicy uczestniczą w podziale zysku.3. Negocjacje płacowe są zorientowane na poprawę rezultatów ekonomicznych przedsiębiorstwa; dotyczą udziału pracowni­ków w poprawie rezultatów ekonomicznych.4. Negocjacje płacowe mają charakter zdecentralizowany, tj. na tym szczeblu, gdzie „produkuje” się rezultaty będące pod­stawą wzrostu wynagrodzeń.5. Energia pracowników koncentruje się na poszukiwaniu metod i środków poprawy rezultatów ekonomicznych przedsiębiorstwa, od których zależy wzrost wynagrodzeń.6. System wymaga rozwijania różnych form partycypacji bezpośredniej (na stanowiskach pracy), np. tworzenia zespołów poprawy produktywności, jakości produkcji, obniżki kosztów, zwiększenia zysku.7. System sprzyja integracji pracowników z celami firmy, sprzyja większej harmonii interesów pracy i kapitału; wykazuje mniejszą skłonność do konfliktów i napięć społecznych.

Page 144: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

146 Mieczysław Kabaj

Cztery hipotetyczne warianty partycypacyjnego ksztahowania wynagrodzeń

Rozważmy więc teraz parę praktycznych (technicznych) aspektów partycypacyjnego systemu wynagrodzeń.

Punktem wyjścia i centralnym problemem sformułowania ramowych zasad kształto­wania wynagrodzeń w gospodarce rynkowej jest samodzielne określenie priorytetowych celów przedsiębiorstwa (państwowego lub prywatnego) i miar, przy pomocy których można ocenić stopień realizacji uprzednio ustalonych celów. Jest rzeczą oczywistą, że w gospodarce rynkowej weryfikacja rezultatów działalności przedsiębiorstwa następuje na rynku - cele przedsiębiorstwa muszą więc być wyrażone w kategoriach rynkowych.

Wychodząc z badań hierarchii celów priorytetowych w polskich przedsiębiorstwach można przyjąć, że pięć podstawowych i współzależnych celów pierwszego rzędu badane przedsiębiorstwa uznały za najważniejsze:

a) wzrost sprzedaży,b) obniżkę kosztów własnych,c) wzrost dochodu,d) wzrost wydajności (produktywności),e) wzrost zysku.Jeżeli przyjmiemy wymienione cele za priorytetowe, można ustalić zadania szczegóło­

we dla poszczególnych grup pracowników, a także zaproponować i wynegocjować system motywacji do ich osiągania. Oznacza to, że system regulacji wynagrodzeń powinien być parametrycznie powiązany z realizacją priorytetowych i współzależnych celów przedsię­biorstw oraz motywować pracowników i kierowników do ich osiągania9.

Jedną z możliwych propozycji operatywnego i ramowego powiązania metodą udzia­łową rezultatów działalności przedsiębiorstw z wynagrodzeniami zawierają przedstawio­ne w tabeli 2 cztery podstawowe10 warianty, oparte na zasadzie proporcjonalnego udziału pracowników w przychodzie ze sprzedaży, w dochodzie przedsiębiorstwa lub w produk­tywności. Warianty przedstawiają swobodne kształtowanie wynagrodzeń i udziału w zy­sku w powiązaniu z efektami działalności gospodarczej11.

Na system motywacji składają się dwa współzależne elementy: kształtowanie fundu­szu wynagrodzeń i kształtowanie udziału pracowników w zysku.

Projekt sugeruje cztery możliwe warianty wiązania wynagrodzeń z efektami: pierwszy jest oparty na przychodzie ze sprzedaży, drugi - na dochodzie przedsiębiorstwa (lub war­tości dodanej), trzeci - na wydajności pracy, czwarty - na produktywności (czyli wydaj-

9 Szerzej w: M. Kabaj, Partycypacyjny system..., op. cit.10 Użyliśmy pojęcia „podstawowe”, gdyż można stosować wiele innych wariantów systemu partycypa­

cyjnego.11 W zależności od warunków gospodarowania i kondycji finansowej przedsiębiorstwa można negocjo­

wać z przedstawicielami pracowników inne warianty (np. mniej niż proporcjonalny), wówczas wzrost fundu­szu wynagrodzeń będzie niższy niż wzrost np. sprzedaży, dochodu przedsiębiorstwa itp.

Page 145: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Tabela 2.Cztery warianty partycypacyjnego kształtowania wynagrodzeń i udziału w zysku

Elementy regulacji W ariant I W ariant II W ariant III W ariant IV

A. Kształtowaniefunduszuwynagrodzeń

I. Udział w sprzedaży

1. Podstawą kształtowania wynagrodzeń jest przychód ze sprzedaży towarów, robót, usług, materiałów, patentówi licencji.2. Fundusz wynagrodzeń ustala się metodą udziałową F, = P S ,x U 0gdzie: F, - oznacza fundusz wynagrodzeń w bieżącym okresie (miesiącu, kwartale, roku); PS, - oznacza przy­chód ze sprzedaży w bieżą­cym okresie (miesiącu, kwar­tale, roku); Uo - oznacza udział wynagrodzeń w przy­chodzie ze sprzedaży w okre­sie bazowym.

II. Udział w wartości doda­nej lub w dochodzie przed­siębiorstwaPodstawą kształtowania wyna­grodzeń jest dochód rozumia­ny jako różnica między przy­chodem ze sprzedaży a koszta­mi materialnymi i kosztami usług obcych, ubezpieczeń, odsetek bankowych etc. Fun­dusz wynagrodzeń ustala się metodą udziałową F, = D , x U 0gdzie: F, - fundusz wyna­grodzeń w okresie bieżącym, D, - dochód przedsiębiorstwa w okresie bieżącym, Uo- udział wynagrodzeń w do­chodzie przedsiębiorstwa w okresie bazowym

III. Udział w wydajności pracyPodstawą kształtowania prze­ciętnych wynagrodzeń jest wydajność pracy, mierzona przychodem ze sprzedaży na 1 zatrudnionego (lub na 1 go­dzinę przepracowaną). Prze­ciętne wynagrodzenie ustala się metodą udziałową: P W , = W , x U 0 gdzie: PW, - przeciętne wy­nagrodzenie w okresie bieżą­cym, W, - wydajność w okresie bieżącym,Uo - udział przeciętnych wy­nagrodzeń w wydajności w okresie bazowym.

IV. Udział w produktywno­ści1. Podstawą kształtowania przeciętnych wynagrodzeń jest produktywność, mierzona dochodem przed- siębiorstwa na 1 zatrudnionego.2. Przeciętne wynagrodzenie ustala się metodą udziałową: PW, = PR, x U0gdzie: PW, - przeciętne wy­nagrodzenie w okresie bieżą­cym, PR, - produktywność w okresie bieżącym,Uo - udział przeciętnych wy­nagrodzeń w produktywności w okresie bazowym.

B. Udział w zysku Dla zwiększenia zainteresowania obniżką kosztów produkcji i poprawą efektywności, rentowności i zwiększenia zysku, a także integracji celów pracowników z celami przedsiębiorstwa proponuje się wprowadzenie powszechnego systemu udziału pracowników w zysku przedsiębiorstwa. Przedsiębiorstwo może przeznaczyć część zysku netto (po opodatkowaniu) na nagrody dla pracowników i kierownictwa przedsiębiorstwa. Dolna granica udziału w zysku nie powinna być niższa niż 10%, górna nie powinna być w zasa­dzie wyższa niż 30%. Konkretyzacja udziału w zysku następuje w drodze negocjacji między kierownictwem a przedstawicielami za­łogi na każdy rok gospodarczy (negocjacje powinny się zakończyć przed rozpoczęciem roku gospodarczego).

C. Dodatkowe zabezpieczenie

1. Przedsiębiorstwo gwarantuje płace minimalne, niezależnie od wyników ekonomicznych w danym roku. 2. Przedsiębiorstwo tworzy rezerwę funduszu wynagrodzeń w okresie dobrej koniunktury. Rezerwa wykorzystana będzie w okresie spadku sprzedaży do wypłaty plac gwarantowanych.

Sprawiedliw

ość partycypacyjna

i partycypacyjny system

wynagrodzeń

147

Page 146: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

148 Mieczysław Kabaj

ności zarówno pracy żywej, jak i pozostałych czynników produkcji: materiałów, energii, maszyn, urządzeń etc.). Przedsiębiorstwa dokonują wyboru jednego z tych wariantów w zależności od warunków i możliwości poprawy efektów gospodarowania.

Drugim elementem systemu motywacji jest udział w zysku, który powinien być kształ­towany proporcjonalnie do wysokości zysku netto (po opodatkowaniu). Sugerujemy, aby udział ten w zasadzie nie był niższy niż 10% i nie przekraczał 30%.

*

Przedstawiony powyżej zarys nowego systemu wynagrodzeń (PSW) stanowi integral­ny, niezwykle ważny element kapitalizmu partycypacyjnego.

Partycypacyjny system wynagrodzeń (PSW) różni się istotnie od tradycyjnego syste­mu menedżerskiego, który traktuje motywację głównie jako funkcję zarządzania i środek zewnętrznego oddziaływania na postawy pracowników. Punktem wyjścia PSW są trzy ważne przesłanki. Pierwszą jest podmiotowe traktowanie człowieka w procesach gospo­darczych, co oznacza, że człowiek, jego wiedza, umiejętności, potrzeby, aspiracje i ambi­cje są najaktywniejszym czynnikiem rozwoju gospodarczego i społecznego. Drugą - jest stwierdzenie, że praca człowieka jest zawsze działalnością celową, tworzącą nowe warto­ści materialne i duchowe. Trzecią - jest przekonanie, że ludzie pracują lepiej i wydajniej, gdy mają poczucie, że istnieje wspólnota celów i interesów pracodawców i ich własnych, osobistych.

PSW wychodzi więc z założenia, że aktywność zawodowa ludzi, postawy wobec pra­cy są w dużym stopniu funkcją ich uczestnictwa nie tylko w tworzeniu, ale także w podziale wytworzonych przez nich wartości, w podejmowaniu decyzji ważnych dla ich pracy, w rozwiązywaniu problemów organizacyjnych i społecznych wyłaniających się w środowisku pracy, w określaniu metod ich pracy itd.

PSW nie odrzuca całkowicie tradycyjnych metod motywacji, stworzonych przez sy­stem menedżerski; próbuje jednak sięgać po nowe warstwy motywacji do pracy i postę­pu, które nie mieściły się w tradycyjnym podejściu. Klarowne i jednoznaczne zasady udziału pracowników w rezultatach ich pracy tworzyć mogą mocną motywację do wzro­stu produkcji, wydajności, sprawności pracy i racjonalizacji funkcjonowania gospodarki.

Jednym z powodów propozycji PSW jest przełamanie kryzysu motywacji w Polsce i pobudzenie „wewnętrznej” motywacji do pracy. Kryzys powstał na gruncie dużego bez­robocia, które wymusza tzw. zewnętrzną motywację do pracy wydajnej. Pracownicy, oba­wiając się utraty pracy, akceptują złe stosunki i warunki pracy, trzymają się kurczowo pra­cy, której nie lubią, gdyż wiedzą, że szanse znalezienia nowej są bardzo ograniczone. Wielu pracodawców wykorzystuje tę sytuację pracowników, traktując ich przedmiotowo, jak siłę roboczą. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez OBOP pod koniec 2002 r., zaledwie 44% pracowników przejawiało emocjonalną więź z wykonaną przez siebie pra­cą, a przywiązanie do firmy deklarowało tylko 36%12. Praca wykonywana w warunkach

12 Dlaczego ludzie pracują?, „Życie Warszawy”, 25 listopada 2002 r.

Page 147: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Sprawiedliwość partycypacyjna i partycypacyjny system wynagrodzeń 149

swoistego przymusu ekonomicznego jest źródłem stresów, rodzi frustracje i niezadowole­nie. W tych warunkach trudniej uruchomić wewnętrzne warstwy motywacji, zwiększyć zainteresowanie pracą i celami przedsiębiorstwa. Będzie to możliwe przez stopniowe wdrażanie partycypcyjnego systemu wynagrodzeń (PSW), który stanowi nie tylko nowy element zarządzania, ale jest wyrazem nowego podejścia do pracowników, którzy chcą zarabiać, lecz także mieć satysfakcję z wykonywanej pracy.

Participative social justice and wage-sharing system

The paper is devoted to an analysis of two new concepts: participative social system. The pro­posed concepts are based on the following principle: the principle of sharing and the fair distribu­tion; the superiority results of enterprise over redistribution of value added (although redistribu­tion should not be neglected); the superiority of results oriented wage negotiation system over claim-oriented system

Page 148: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 149: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Z WARSZTATÓW BADAWCZYCH

Page 150: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 151: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Paweł Hut

Instytut Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej

Przedmiotem rozważań przedstawionych w niniejszym artykule będą postawy ludno­ści polskiej mieszkającej na Zaolziu w Republice Czeskiej wobec integracji europejskiej. Używając określenia „Zaolzie” mam na myśli część historycznego terytorium Księstwa Cieszyńskiego przyznanego Polsce w porozumieniu zawartym 5 listopada 1918 roku po­między: reprezentującą miejscowych Polaków - Radą Narodową Śląska Cieszyńskiego oraz reprezentującym Czechów - Narodnim Vyborem pro Tesinske Slezsko. Podział ten uwzględniał stosunki etniczne panujące w regionie. Określenie „Zaolzie” wynikało z późniejszego przesunięcia linii granicznej do rzeki Olzy, w wyniku aneksji pierwotnie przyznanych Polsce terenów przez wojska czechosłowackie, dlatego też w języku polskim mówiąc o tym obszarze, jako położonym „za rzeką Olzą” zwykło się mówić skrótowo „Zaolzie” . W październiku 1938 r. omawiany obszar w wyniku ultimatum postanowione­mu rządowi czechosłowackiemu włączono do województwa śląskiego, a ludności polskiej nadano obywatelstwo polskie.

Zgodnie z wyrażoną w referendach w 2003 roku wolą społeczeństwa polskiego oraz Czeskiej Republiki, oba kraje staną się członkami Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku. Wraz z postępującymi procesami jednoczenia się UE wewnętrzne granice pomiędzy pań­stwami członkowskimi zaczną tracić na znaczeniu. Fakt ten będzie miał doniosłe znacze­nie szczególnie dla około 50 tysięcy naszych rodaków-obywateli Republiki Czeskiej. Po

Page 152: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

154 Paweł Hut

80 latach granica, która wbrew woli Polaków mieszkających w dawnym Księstwie Cieszyń­skim podzieliła całe rodziny, gospodarstwa, a nawet domy, przestanie być zauważalna.

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 20 lipca - 29 sierpnia 2003 roku we wscho­dnich powiatach Zaolzia1 (części powiatów karwińskiego oraz frydecko-misteckiego). Miej­scowości, w których przeprowadzono wywiady, w większości znajdują się nad samą grani­cą lub w niewielkiej odległości (kilka kilometrów w linii prostej). Respondenci zostali wy­brani do badania w sposób celowy, a ponieważ najbardziej interesujące z perspektywy problemu badawczego są wypowiedzi osób narodowości polskiej, to 65% badanych stano­wią zaolziańscy Polacy. W trakcie doboru ankietowanych zrezygnowałem z prowadzenia wywiadów z osobami narodowości słowackiej, morawskiej oraz romskiej2. Kryterium, na którego podstawie realizowane były wywiady z daną osobą, stanowiło bezpośrednie zaan­gażowanie na rzecz mniejszości polskiej na Zaolziu (najczęściej nauczyciele szkół podsta­wowych z polskim językiem wykładowym) lub częste kontakty z miejscowymi Polakami (Ślązacy, Czesi). Narzędziem badawczym był kwestionariusz wywiadu w języku polskim3 i kwestionariusz obserwacji. Kwestionariusz wywiadu składał się z 47 pytań (otwartych i za­mkniętych). W licznych pytaniach respondenci udzielali konkretnej odpowiedzi zaznaczo­nej w kafeterii, a następnie rozwijali odpowiedzi szczegółowe w pytaniach otwartych4.

W badaniu udział wzięło łącznie 83 respondentów narodowości: polskiej, śląskiej oraz czeskiej. Ponadto trzy osoby odmówiły udzielenia odpowiedzi. Ze wszystkimi responden­tami zostały przeprowadzone wywiady kwestionariuszowe, wzbogacone o obserwację jawną i ukrytą oraz analizę treści dwóch gazet lokalnych5. Przynależność etniczną6 oraz wiek i płeć respondentów ilustruje tabela 1.

Tabela 1.Narodowość (formalna), wiek i płeć respondentów

Narodowość Wiek respondentów ogółem(formalna) 0-18 lat 19--65 lat 66 i więcej lat

K M K M K MPolacy 3 3 17 19 8 4 54Ślązacy - 1 3 1 - - 5Czesi 2 - 16 4 - 2 24Ogółem 5 4 36 24 8 6 83

Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych

1 Badanie zrealizowano w następujących miejscowościach: Cieszyn Zachodni, Wędrynia, Bystrzyca nad Olzą, Nydek, Trzyniec, Jabłonków, Mosty koło Jabłonkowa, Oldrzychowice, Tyra, Leszna Górna.

2 Zgodnie z obowiązującymi od 1991 roku w Republice Czeskiej przepisami Ślązacy i Morawianie uzna­wani są za odrębne narodowości.

3 Respondenci bez względu na formalny wpis o narodowości znali język polski lub dialekt cieszyński. Wszystkie wypowiedzi w dialekcie lub języku czeskim zostały przetłumaczone na współczesny język polski.

4 Wypowiedzi z pytań otwartych podawane są kursywą jako cytaty.5 Do badania wykorzystałem „Głos Ludu”, gazetę ukazującą się trzy razy w tygodniu, traktującą o co­

Page 153: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 155

Oceny Polski w świetle wypowiedzi respondentów

Wśród bezpośrednich efektów przystąpienia do UE Republiki Czeskiej - jak zazna­czałem na wstępie, zaliczyć można zlikwidowanie kontroli na polsko-czeskich przejściach granicznych w niedalekiej perspektywie. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt nadchodzącej integracji - do UE przystąpi również Słowacja, a Zaolzie jest obszarem gra­niczącym również z tym państwem7. W efekcie integracji w najbliższym czasie znikną dwie „urzędowo” narzucone granice separujące ten obszar od naturalnego zaplecza go­spodarczego i ludnościowego8.

Z wypowiedzi ankietowanych wynikało, iż wszyscy oni byli na Słowacji. Część z nich ma tam rodziny, mężczyźni często właśnie odbywali służbę wojskową nad granicą wę­gierską lub radziecką, a po dziś dzień państwo to jest atrakcyjne ze względu na ceny i sze­reg udogodnień dla dawnych współobywateli. Wielu respondentów - bez względu na po­chodzenie etniczne - lubi Słowację i Słowaków, choć „współczuje im trudnej sytuacji go­spodarczej i problemów z Madziarami i Cyganami”9.

Opinie o Polsce i Polakach są już zdecydowanie bardziej podzielone i to nie tylko wśród Ślązaków i Czechów, ale również naszych rodaków z Zaolzia. Dzięki otwartej przed dekadą granicy w Polsce byli wszyscy respondenci. O ile przed 1991 rokiem10 naj­częściej przekraczali granicę na Olzie, aby spędzić urlop nad Bałtykiem lub na Mazurach, to już z chwilą uwolnienia cen na usługi turystyczne, grupa obywateli RCz odpoczywają­cych w Polsce zmalała o 60%. Obecnie zaledwie 6 respondentów stwierdziło, iż w ciągu ostatnich 2 lat spędziło urlop w naszym kraju. Są to osoby starsze; młodzi wybierają Chor­wację lub Grecję11. Natomiast wszyscy dokonywali w Polsce zakupów: do niedawna naj­większą atrakcję stanowiła polska benzyna oraz wyroby z drewna lub wikliny. Obecnie często kupowane są meble, wózki dziecięce, odzież i żywność. Najrzadziej wskazywanym powodem przekraczania granicy z Polską były wizyty u krewnych. Sieć dawnych powią­zań pomiędzy członkami rodziny przez lata izolacji została zerwana i choć na wystawę organizowaną przez Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie o znanym w regionie ro­

dziennych sprawach mniejszości polskiej w RCz, oraz dziennik „Hutnik Trzyniecki-Trinecky”, dwujęzyczne pismo Huty Trzynieckiej, w którym zamieszczane są artykuły w języku polskim i czeskim.

6 Zgodnie z wpisem urzędowym o narodowości.7 Obecnie istnieją dwa przejścia graniczne pomiędzy Zaolziem a Słowacją, w Szańcach oraz w Mostach

k. Jabłonkowa.8 Mówiąc o „urzędowym” narzuceniu mam na myśli decyzję Rady Ambasadorów obradującej w Spaa

z 28 lipca 1920 r., która wbrew kryteriom etnicznym i woli ludności autochtonicznej południowo-zachodnią część dawnego Księstwa Cieszyńskiego przyznała Czechosłowacji. Druga z narzuconych granic powstała 1 stycznia 1993 r., w wyniku międzyrepublikańskich uzgodnień pomiędzy władzami czeskimi i słowackimi. Decyzja ta nie była w żaden sposób odzwierciedleniem postaw społeczeństwa, a jak często mogłem usłyszeć w trakcie wywiadów stanowiła efekt ambicji V. Klausa i V. Meciara.

9 Wypowiedź jednego z respondentów.i° W 1991 r. obustronnie władze CSFR i RP zniosły wymóg posiadania zaproszeń przez osoby przekra­

czające granice pomiędzy tymi państwami.11 Z usług biur podróży działających na Zaolziu korzystają również Polacy z województwa śląskiego.

Page 154: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

156 Paweł Hut

dzie Michejdów wybierał się jeden respondent, bo „przecież to rodzina”, to faktycznie nie był w stanie wskazać żadnego krewnego w Polsce.

T abela 2.Przyczyny pobytu w Polsce respondentów przed i po 1991 r.

Przyczyny pobytu w RP* Przed 1991 rokiem Po 1991 roku

Odwiedziny u krewnych 5 2Studia 2 13Praca zawodowa 1 1Pobyty służbowe, delegacje 3 4Urlop, turystyka 37 6Zakupy - 38Załatwianie spraw formalnych 2 2Pielgrzymka, odwiedzanie miejsc kultu religijnego 1 3Wyjazdy zorganizowane przez szkoły - 9

* Respondenci mogli wskazać jednocześnie więcej niż jedną przyczynę pobytu w naszym kraju. Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych

Dla respondentów najbardziej zniechęcające do naszego kraju były: chaos, korupcja i „wpływy rosyjskie” . W opinii ankietowanych mieściły się także obawy przed wzrostem przestępczości ze Wschodu, „którą widać w polskiej telewizji” 12. Robotnicy z czeskich przedsiębiorstw (głównie z Huty Trzynieckiej) najsilniejsze obawy wiązali jednak z bez­robociem, które jest w Polsce niezwykle dotkliwą kwestią społeczną. Jak stwierdził jeden z ankietowanych Polaków „co z nami będzie jak do pracy przyjmą bezrobotnych z Polski, którzy będą pracować za minimalne stawki i bez problemu będzie ich można zwolnić?”

Swoiste poczucie wyższości w stosunku do mieszkańców Polski miało 6 ankietowa­nych, którzy uważali, iż ludność zaolziańska jest znacznie lepiej wykształcona. Do dnia dzisiejszego często można usłyszeć na Zaolziu, że w XIX wieku polski szlachcic (z Ko­rony i Litwy) nie umiał pisać i czytać, a na Śląsku Cieszyńskim - ze względu na dostęp­ność edukacji podstawowej, analfabetami nie byli już nawet chłopi.

Warto też podkreślić, że osoby prowadzące gospodarstwa rolne były wręcz zachwy­cone stanem polskiego rolnictwa i z zazdrością wskazywały na liczne produkty spożyw­cze znajdujące się w sprzedaży w sklepach na terytorium Republiki Czeskiej. Dodatkowo ci sami respondenci obawiali się rywalizacji z polskimi rolnikami, ponieważ „u nas rol­nictwo jest upośledzone, a u was rolnictwo to potęga, nawet hodowle koni macie znako­micie rozwinięte, znane na całym świecie”.

12 Tylko troje ankietowanych nie odbierało TVP, ponieważ ich domostwa były usytuowane w takich miej­scach, iż nie docierał do nich sygnał z Polski.

Page 155: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 157

T abela 3.Negatywne opinie o Polsce z uwzględnieniem liczby wskazań przez respondentów

Odpowiedzi N

Chaos 54Korupcja, biurokracja 20Wpływy rosyjskie 23Niepokoje społeczne, strajki 19Bezrobocie 15Wysoka przestępczość 17Zacofanie gospodarcze 19Katolicyzm 16Brak wykształcenia 6Pijaństwo 7

* Respondenci mogli wskazać jednocześnie więcej niż jedną negatywną opinię. Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych

Unia Europejska w świetle wypowiedzi respondentów

Zaledwie troje respondentów było w stanie wymienić wszystkie kraje wchodzące obec­nie w skład Unii Europejskiej. Pozostali ankietowani najczęściej wskazywali na: Niemcy, Austrię i Francję. W gronie państw unijnych wymieniano także Norwegię oraz Szwajcarię, które do UE nie należą. Generalnie w pierwszej kolejności wymieniano kraje sąsiednie, a następnie kraje znane z wyjazdów turystycznych: Włochy, Hiszpanię, Grecję i Portugalię.

W grupie państw mających przystąpić do UE najczęściej (wszyscy respondenci) wy­mieniano kraje współpracujące ze sobą w ramach „grupy wyszehradzkiej” : Polskę, Sło­wację i Węgry. Blisko 60% respondentów wymieniło również Słowenię. Najrzadziej jako o kraju kandydującym wspominano o Estonii. Generalnie państwa bałtyckie oraz państwa basenu Morza Śródziemnego wskazywano rzadziej13.

Natomiast poza jedną osobą w podeszłym wieku wszyscy badani jako siedzibę władz Unii Europejskiej wskazali Brukselę, choć 7 respondentów nie potrafiło wymienić nazwy kraju, którego jest stolicą.

Wszyscy ankietowani uważali, iż w Unii Europejskiej obywatele zmuszeni są do ści­ślejszego przestrzegania prawa, choć - ich zdaniem, „ustanowione odgórnie przepisy są często absurdalne”. Postawę wobec ustanawiania przez władze rygorystycznych norm najlepiej charakteryzuje wypowiedź ankietowanego mężczyzny, Polaka, który prowadzi własne przedsiębiorstwo: „Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mówił mi jakiej długości ogórki mam sprzedawać, a tym bardziej jakie hodować. Jeśli chcą to niech sobie ustalają, a le ja będę robił, jak będę chciał. I nikt nie będzie mi niczego narzucał. Pamiętam czasy,

13 Najmniejszą liczbę wskazań uzyskała Estonia - 20%, Łotwa i Litwa - po 25%, Malta i Cypr - po oko­ło 30%.

Page 156: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

158 Paweł Hut

kiedy mieliśmy tu już wszystko odgórnie ustalone, a teraz każdy m ajak chce. (...) Inna sprawa, że z poszanowaniem prawa jest u nas nie najlepiej, ale za granicą też nie jest in­aczej, a w Polsce to się tak wszyscy przejmują?”

Badana grupa nie oceniała wyżej ,jakości” demokracji w krajach unijnych oraz w swoim państwie. U wielu ankietowanych - Polaków, Ślązaków i Czechów, zauważal­na była duma z demokratycznych tradycji w regionie, sięgających korzeniami do instytu­cji powołanych przez Habsburgów, aż po okres międzywojennej Czechosłowacji. Cieka­wa była też wypowiedź jednego z respondentów, czeskiego studenta, który stwierdził, że „U nas zawsze było lepiej z demokracją niż u Niemców czy w Polsce. To jest głęboka tra­dycja jeszcze z czasów austriackich. Ludzie są nauczeni porządku i spokojni, wystarczy popatrzeć: Praska Wiosna, Aksamitna Rewolucja, to są najlepsze dowody na demokra­tyczne wprowadzanie zmian. Myśmy tu przez cały czas po wojnie mieli prezydenta!” [urząd, w odróżnieniu od innych państw socjalistycznych - P.H.]. Najczęściej porównu­jąc demokrację zachodnią i czechosłowacką (czeską) respondenci sięgali właśnie do przy­kładu międzywojennego państwa czechosłowackiego. Polka, nauczycielka przed emery­turą, ujęła to tak: „Wiadomo, że jak nastali Czesi to robili wszystko, żeby przeciągnąć lu­dzi na swoją stronę. Tu zaraz jest polska szkoła, najstarsza we wsi, ale jak wybudowali czeską to ich nauczyciel, na początku, stał rano przed wejściem do naszej i mówił dzie­ciom, że teraz będą chodziły do nowej, też polskiej. Zresztą on nawet nie umiał dobrze mówić po czesku, ale takie miał zadanie. Ale z drugiej strony w urzędzie obsługiwali jak obywatela. Działało wiele polskich i niemieckich organizacji, i wcale nie były nastawio­ne przyjaźnie do Czechosłowacji; nawet partia komunistyczna jako jedyna w Europie mo­gła działać legalnie. A jak przyszli Polacy w ‘38 to najpierw wygonili Czechów, a potem pozamykali komunistów. To się ludziom nie podobało, bo na ogól żyło się w zgodzie. Nie było żadnych prześladowań, bo kto miał prześladować jak tu w ogóle nie było Czechów? Tylko jak ktoś pracował w kopalni albo hucie i zaczął się kryzys to najpierw zwolnili Po­laków. Z Zachodu niewiele się czego mamy uczyć, raczej oni od nas. Szczególnie Niem­cy, czy to nie żart, że oni nas teraz będą uczyć demokracji?”

Na tle tych wypowiedzi szczególnie zabrzmiał głos Polaka, byłego studenta Uniwer­sytetu Śląskiego w Cieszynie: „Byłem na Zachodzie i widziałem ich demokrację. Poza krajobrazem wszystko takie samo: jedzenie, ubrania, telewizja, samochody. Chciałem coś przywieźć znajomym, ale nie było co - wszystko mogę kupić u nas, to jaka to demokra­cja i jaki wybór jak wszędzie jest to samo? (...) Przepisy o mniejszościach mają takie, że niedługo z większości zrobi się mniejszość. Widziałem Cyganów na Słowacji i byłem przerażony, i tym ludziom dać szczególne przywileje jak na Zachodzie? To tak jak byśmy na siebie wydali wyrok. Zresztą, jeszcze dwa, trzy pokolenia i Europejczycy wymrą jak dinozaury, taka to demokracja, tyle że mają porządek, ale prawdziwą demokrację to - jak mi opowiadali dziadkowie, myśmy mieli do ‘38” .

Innym, ciekawym przykładem oceny Unii Europejskiej jest wypowiedź Polaka, robot­nika Huty Trzynieckiej: „Jak nastała rewolucja [tzw. aksamitna rewolucja - P.H.] to my­śmy przecież tylko chcieli, żeby skończyła się ta »totalita«. Wcześniej człowiek miał do­brze: jedzenie kosztowało tyle co nic, mieszkanie też, wczasy co roku, a jak ktoś się po­

Page 157: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 159

starał to i do Jugosławii mógł pojechać, a teraz co? Wykupili nasze przedsiębiorstwa, a to były bardzo dobre zakłady, jeszcze z przedwojennymi tradycjami. Widzę jaka jest polity­ka: swoje dotują, a nam każą oszczędzać i uczyć się. Przykłady? Huta w Vitkovicach, w Kladnie, Ostrawiacy ostatnio zaczęli walczyć o dotacje i pomoc od państwa, ale już dłu­go ich zakład nie wytrzyma. (...) Tu naród lewicowy, nie to co w Polsce, ludziom nie podoba się, że kombinatorzy i spekulanci robią fortuny. Wszystko co przez tyle lat robi­liśmy było bez sensu? Jaka to logika, jak ja przy tym byłem i widziałem, i miało to sens, a teraz tylko to trzeba - bo Unia, tamto - bo Unia, to po co są jeszcze te nasze władze?”

Spore emocje budziło u ankietowanych pytanie o przestrzeganie praw mniejszości na­rodowych w UE. Ludność czeskojęzyczna w zapisach o ochronie praw mniejszości naro­dowych i wynikających z tego przywilejach widziała przede wszystkim potencjalne, zna­czące wydatki na zapewnienie tych uprawnień. Polacy - dokonanie się dziejowej sprawie­dliwości. Najbardziej ekstremalna w swym wydźwięku była wypowiedź starszej Czeszki, gospodyni domowej: „Nie mam nic przeciwko Polakom i innym, ale ile to będzie koszto­wało zrobić te wszystkie napisy jeszcze raz po polsku? Kto za to zapłaci? Przecież my tu razem mieszkamy płot w płot i oni bardzo dobrze znają język czeski. Czy to taka wielka sprawa jak jest napisane tylko po czesku Trinec, a nie Trzyniec? Sami już nie wiedzą cze­go chcą! Kilku szowinistów i ekstremistów, którzy chcieliby, żeby nas tu nie było, ale wcześniej oni znikną!” Słowa innych respondentów były mniej dosadne. Czeski student stwierdził: ,ty je m y w Republice Czeskiej, mamy obywatelstwo i wszyscy musimy to zrozumieć. Mam kolegów-Polaków, czasem się spotykamy, tak prywatnie i nikomu nie przeszkadza, że ten jest Polak, a ten Czech. Wszyscy kibicujemy »Stalownikom Trzyniec« [Ocelari Trinec, najbardziej znana drużyna hokejowa w regionie - P.H.], ale czasem jak posłucham co wygadują ludzie z PZKO [Polski Związek Kulturalno-Oświatowy - P.H.], to włos mi się na głowie jeży. Zachowują się tak, jakby czas stanął, jakby im tu ktoś krzyw­dę robił, a przecież mają szkoły i gazetę, są we władzach urzędów i gmin, a że mają coraz mniej osób, to przecież nie nasza wina. Widocznie ludzie wiedzą lepiej, co wybrać”.

Wprawdzie w opiniach wyrażanych przez ankietowaną grupę sprawy związane z prze­strzeganiem praw mniejszości narodowych pojawiały się dosyć często, ale zarówno Pola­cy, jak też Ślązacy i Czesi, nie wiedzieli, jak naprawdę będą wyglądały przepisy regulują­ce ten obszar życia społecznego po uzyskaniu formalnego członkostwa przez Republikę Czeską. Poza odzwierciedleniem wieloletniego konfliktu pomiędzy Polakami i Czechami na Śląsku Zaolziańskim w wypowiedziach tych nie pojawiły się żadne konkretne pomysły mogące pomóc w przełamaniu wzajemnych uprzedzeń. W sferze korzystania z własnych uprawnień dla osób narodowości polskiej niezwykle charakterystyczna była wypowiedź ankietowanego mężczyzny z wykształceniem wyższym: „Nie żyje nam się tu źle. Jest pra­ca i spokój. Nie prześladują nas i może właśnie dlatego wszystko upada. Czechizacja po­stępuje. Rok w rok zamykane są kolejne przedszkola i szkoły z językiem polskim. One [szkoły polskie - P.H.] zaczęły nawet ze sobą rywalizować o uczniów, bo jak nie ma wy­starczającej liczby uczniów, to szkołę się zamyka, proszę obejrzeć statystyki - więcej szkół ubyło niż zostało. Od Ostrawy do Cieszyna trudno się porozumieć »po naszemu« [dialek­tem cieszyńskim - P.H.]. Jeszcze tylko między Trzyńcem a Jabłonkowem to się trzyma. Za

Page 158: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

160 Paweł Hut

komunistów obowiązkowo na każdym sklepie były napisy po polsku, fakt że czasem z błę­dami ortograficznymi, ale były, a teraz? Kto chce stracić czeskich klientów? przecież mu­simy tu ze sobą żyć. (...) Słyszałem o pomysłach żeby wprowadzić dwujęzyczność w na­zwach ulic i wiosek, ale przecież nie można zadrażniać. Z tego będzie tylko konflikt, a ni­komu to nie pomoże. My się tu wszyscy znamy, a że ktoś sobie zmienił narodowość? Jego sprawa, miałbym z tego powodu przestać mu odpowiadać na »dzień dobry«?”

Państwa Unii Europejskiej są dosyć dobrze znane społeczności polskiej na Zaolziu. Wielu respondentów osobiście miało okazję - podczas wyjazdów, przekonać się, jak ży­je się w krajach członkowskich. Nieco gorzej przedstawiała się wiedza o instytucjach eu­ropejskich i obowiązujących tam przepisach. Informacje, które na te tematy posiadali an­kietowani pochodziły w większości z zasłyszanych w radio lub obejrzanych w telewizji programów emitowanych w okresie przedreferendalnym. Ankietowani nie umieli wymie­nić żadnych instytucji europejskich. Wspominali tylko o „komisarzach”, którzy przyjeż­dżali do Republiki Czeskiej w okresie negocjowania członkostwa. Sytuacja ta jest o tyle zaskakująca, iż z wypowiedzi przynajmniej 2 respondentek wynikało, iż w ramach współ­pracy transgranicznej pomiędzy szkołą polską z Zaolzia i szkołą z Polski przygotowywa­ne były projekty, które wysyłano do Brukseli z wnioskiem o dotację. Ponadto na obsza­rze całego historycznego Śląska Cieszyńskiego od 1996 roku powołano Euroregion Śląsk Cieszyński - Tesinske Slezsko. Instytucja ta nie zaznacza jednak w istotny sposób swojej obecności w Cieszyńskiem. Najbardziej znaną inicjatywą było wytyczenie i oznakowanie ścieżek rowerowych, ponadto w różnych miejscach po obu stronach granicy ustawiono ta­blice z mapami Śląska Cieszyńskiego. Od paru lat w obu częściach regionu działają tak­że punkty informacyjne: można w nich uzyskać foldery z mapami Cieszyńskiego, nabyć płyty z góralską muzyką, albumy i wydawnictwa o historii Śląska Cieszyńskiego. Dostęp­ne są również foldery z informacjami o bazie turystycznej i noclegowej. Działalność tych placówek ankietowani podsumowywali w sposób podobny jak wyraziła to młoda Polka: „(...) a co oni robią? Wytyczyli ścieżki, którymi i tak wszyscy od dawna jeździli i na tym koniec. Tyle dobrego, że w swojej miejscowości mam przynajmniej na tabliczce napisa­ne po polsku »Śląsk Cieszyński«. Ja na rowerze jeżdżę już tylko jak muszę”.

Spodziewane konsekwencje przystąpienia do Unii Europejskiej

W grupie 83 respondentów trzech różnych narodowości opinie na temat ewentualnych skutków akcesji były podzielone. W próbie badawczej linie podziału przebiegały nie tylko pomiędzy zwolennikami, a przeciwnikami, ale w wymiarze realnym przekładającym się na głosy w referendum o przystąpieniu Republiki Czeskiej do Unii Europejskiej także pomiędzy przeciwnikami, którzy głosowali „za” wejściem RCz do UE, bowiem jak stwierdził ankieto­wany starszy Czech: „Wnuczka mnie o to prosiła, nie uważam, żeby to było mądre, ale gło­sowałem »za«”. Wprawdzie były to sytuacje incydentalne, jednak warto o nich pamiętać.

Zgodnie z udzielonymi przez respondentów odpowiedziami ponad 2/3 z nich głosowa­ło za akcesją do UE. Przeciwnych było 6 osób, zaś pozostali w ogóle nie uczestniczyli w głosowaniu. Szczegółowe dane przedstawia tabela 4.

Page 159: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 161

Tabela 4.Zwolennicy, przeciwnicy i obojętni w referendum europejskim, z uwzględnieniem

narodowości (formalnej)

Narodowość (formalna) Opinia Ogółem

za przeciw obojętni

Polacy 42 1 11 54Ślązacy - 3 2 5Czesi 13 2 9 24Ogółem 55 6 22 83

Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych.

Największym poparciem idea integracji europejskiej cieszyła się wśród Polaków, naj­mniejszym zaś w grupie Ślązaków. Być może istotny wpływ na te wybory miała nadzie­ja na likwidację granicy dzielącej rodaków od prawie 100 lat.

Blok pytań o przewidywane skutki przystąpienia Republiki Czeskiej do UE uzupełnio­ny został o pytania dodatkowe dotyczące tego, czego respondenci oczekiwaliby po akce­sji do Unii Europejskiej oraz czego na pewno by nie chcieli.

Tabela 5.Idealne skutki integracji z Unią Europejską

Odpowiedzi N

Rozwój całego kraju, regionu, mojego miasta/wsi 78Poprawienie/zachowanie poziomu życia 65W prowadzenie RCz do grona państw mających istotny wpływ na światową politykę 44W iększe otwarcie na świat 42Zniesienie granicy z ojczyzną/Polską 34Rozwój nauki i zwiększone możliwości edukacyjne 12Ograniczenie roli kościoła katolickiego 9Dostęp do rynków zbytu dla produkcji przemysłowejPoprawa przepisów dotyczących zakładania i działania przedsiębiorstw rodzinnych,

8

małych firm 4Bardziej skuteczna niż do tej pory opieka nad mniejszością polską 27Możliwość swobodnego poruszania się pomiędzy państwami członkowskimi 17Możliwość zarobkowania na Zachodzie 4Wsparcie finansowe dla projektów edukacyjnych i zdrowotnych realizowanych na Zaolziu Zniesienie różnych formalności utrudniających kontakty pomiędzy RCz

2

a innymi państwami Zahamowanie rozprzestrzeniania się patologii społecznych

5

(głównie przestępczości i narkomanii) 9

* Respondenci mogli wskazać jednocześnie więcej niż jeden skutek akcesji.Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych.

Page 160: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

162 Paweł Hut

Odpowiedzi na pytanie o idealne skutki akcesji ankietowani zwracali szczególną uwa­gę na rozwój Republiki Czeskiej, poprawienie (a przynajmniej zachowanie) dotychczaso­wego poziomu życia, wprowadzenie RCz do grona państw mających istotny wpływ na światową politykę. Szczegółowe odpowiedzi ilustruje tabela 5.

Generalnie oczekiwania wynikające z „idealnej” akcesji do UE można podzielić na trzy zasadnicze grupy:

- oczekiwania związane z uzyskaniem lepszego miejsca przez RCz na arenie świato­wej,

- oczekiwania związane z poprawą warunków życia,- oczekiwania związane z polityką wewnętrzną (pozycja mniejszości polskiej, rola ko­

ścioła katolickiego).Dla pierwszej grupy wypowiedzi reprezentacyjna była wypowiedź Ślązaka, w wieku

przedemerytalnym, który stwierdził: „Nasze państwo od kiedy powstało coraz bardziej się kurczy. Z żadnym z krajów sąsiadujących nigdy nie mieliśmy dobrych stosunków; przed samą wojną przyszedł Hitler, weszli też Węgrzy i Polacy, nawet Rusini przez te kilka dni chcieli tworzyć własne państwo [wydarzenia z 1938 r., ludność rusińska podejmowała próby utworzenia w okolicach Użgorodu suwerennego państwa, po 1945 r. obszary te zna­lazły się w ZSRR - P.H.} (...) Po wojnie Czechosłowacja odrodziła się już bez Rusi Za- karpackiej. (...) Po upadku komunizmu obudzili się Słowacy i podzielili kraj. Jeszcze tyl­ko potrzeba żeby odłączył się Śląsk i Morawy, a nic już nie zostanie. (...) Nikt się nie bę­dzie liczył z takim państwem. Jak nas nauczyło doświadczenie nikt się nami nie przejmował, a teraz tym bardziej, więc może jak wejdziemy już do tej Unii, to chociaż tro­chę zyskamy w światowej polityce.” W nieco innym tonie zabrzmiała wypowiedź młode­go studenta, Polaka: „Niby jakąś pozycję ten kraj ma, ale jak patrzę w telewizję albo czy­tam gazety to widzę jak Czesi się denerwują, że to Polacy będą mieli sektor w Iraku. In­na sprawa, że w tych wszystkich misjach zagranicznych Czesi i Słowacy wystawiają wspólne oddziały. Jak czasem się nad tym zastanawiam, to już nie wiem - jest ciągle jed­no państwo czy już dwa.(...) Przecież wiadomo, że nikt się nie będzie z nami liczył. To pokazuje historia. Możemy sprzedawać dobre samochody i znane wszędzie piwo, ale nie potrafię sobie przypomnieć sytuacji, żeby ktoś się nami przejmował. W ’68 trochę nam powspółczuli i na tym się wszystko skończyło, więc może teraz jako członkowie UE zy­skamy trochę prestiżu”.

O poprawie warunków życia respondenci wypowiadali się najchętniej. Do zilustrowa­nia poglądów badanych w tej sprawie warto przywołać wypowiedź Czeszki, emerytki: „Oglądam dużo telewizji i widzę, co się dzieje na świecie. Wcześniej dużo jeździłam służ­bowo, a czasem na urlop do Jugosławii to też widziałam. Oglądałam taki reportaż w cze­skiej telewizji i później nie mogłam zasnąć. (...) O życiu w byłym Związku Radzieckim. Jak zobaczyłam, co tam się teraz dzieje, to włos mi się zjeżył na głowie. Jak to możliwe? Ja tam kiedyś byłam i widziałam, no może nie było tak jak u nas, ale takiej nędzy to nie było.(...) W Polsce też pamiętam w latach 80. puste sklepy, bo byliśmy z mężem nad mo­rzem, a teraz proszę, jak się wszystko odmieniło! I tak sobie czasem myślę, że przecież kiedyś może się wszystko odmienić i stracimy dorobek naszego życia. Oby się tak nie stało”.

Page 161: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 163

Bardziej szczegółowe oczekiwania miał młody robotnik z Huty Trzynieckiej, Polak: „Do­brze, że mam pracę, bo jak zaczęli prywatyzować przedsiębiorstwa to zwalniali ludzi jak popadło, a żeby nie dawać im odpraw to najczęściej stawiali zarzut picia alkoholu, a u nas przecież każdy pije piwo, więc bez trudu mogli alkomatem znaleźć jakieś promile. Teraz już się trochę uspokoiło, ale zakłady w Vitkovicach albo w Ostrawie upadają. Myślę, że jeszcze trochę trzeba wytrzymać, bo jak wejdziemy do Unii to już tak bezkarnie nie bę­dzie można wszystkiego likwidować i zamykać. Ktoś się o nas »jeszcze wyżej« zacznie troszczyć.” Do zbioru charakterystycznych wypowiedzi dotyczących warunków życia w RCz warto także dołączyć słowa emerytki, Polki: „Wnuczek mi mówił, że był ostatnio na koncercie młodzieżowym i z kolegami widzieli dealera narkotyków. Po stadionie cho­dziło dwóch wyrostków i pytało czy ktoś czegoś nie potrzebuje, a jak ktoś chciał coś u nich kupić, to oni przynosili mu od swojego kolegi, który siedział w samochodzie. (...) Wychowałam dwójkę dzieci, i już wtedy chodziły na koncerty i różne imprezy młodzie­żowe, ale nigdy nie miało się z czymś takim do czynienia. (...) Wnuczek mi mówił, że na Zachodzie narkotyki są legalne, nie wiem, co myśleć, ale nie chciałabym, żeby po wejściu do Unii ta sytuacja się pogorszyła” .

Trzecia grupa wypowiedzi dotyczyła spraw związanych z polityką wewnętrzną Repu­bliki Czeskiej. Polacy liczyli na bardziej skuteczną ochronę swoich praw, osoby narodo­wości czeskiej również zabierały głos na ten temat, ale szczególnie zwracały uwagę na zbyt dużą rolę kościoła katolickiego w Republice Czeskiej.

Oczekiwania Polaków najlepiej charakteryzuje cytowana dalej wypowiedź działacza PZKO: „Byliśmy tu od wieków, później żyli tu Niemcy i Czesi. Jak ten teren przyłączo­no do Czechosłowacji to administracyjnie zaczęto budować czeskie szkoły i prześladować górników w Ostrawie. To była demokracja: jak jesteś Czechem możesz zostać, a jak nie to wyjeżdżaj tam, skąd przyjechałeś. Potem w ’45, po wojnie zabrali cały majątek pol­skich organizacji, bo wcześniej zabrali go Niemcy i na mocy dekretów o przejęciu mienia poniemieckiego Czesi zabrali to wszystko, co nasi przodkowie zrobili na tej ziemi. Do tej pory prawie nic nie odzyskaliśmy, ale nie ustajemy w naszych staraniach i może po wej­ściu do Unii uda się coś wyegzekwować. (...) Przed wojną były napisy w dwóch, albo trzech językach. Po polsku, czesku i niemiecku. Wiedzieli, że muszą się z nami liczyć, ale jak Niemcy przegrali wojnę to już zostały napisy tylko po czesku. Dzisiaj może i da­łoby radę zmusić ich do zrobienia tablic w dwóch językach, ale ludzie nie mają już na to siły, wszyscy jacyś zapędzeni za pracą, a my starzy też wszystkiego za młodych nie mo­żemy robić, jak nas zabraknie to kto się tym zajmie?” Opinie Czechów można przedsta­wić cytując wypowiedź młodej Czeszki: „Moi dziadkowie i rodzice mówili gwarą, bo by­li stąd, ale w końcu doszli do przekonania, że są Czechami i ja się z nimi zgadzam.(...) Nikt im nie narzucał tego wyboru, tak postanowili i tak właśnie zrobili. Mam nadzieję, że po wejściu do Unii ci wszyscy działacze polskich organizacji przekonają się wreszcie, że jesteśmy demokratycznym państwem i nie mogą na siłę zabraniać ludziom wybierać kim chcą być. Nasze przepisy są dosyć liberalne, ale oni chcą, żeby z budżetu finansować te wszystkie pomysły, jak dwujęzyczność, ile to kosztuje dodanie takich tablic w kilkudzie­sięciu miejscowościach!”

Page 162: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

164 Paweł Hut

Mówiąc o poglądach na temat Kościoła katolickiego w Republice Czeskiej warto też zaznaczyć, iż jest to kraj o jednym z najwyższych wskaźnikach stopnia laicyzacji. Po­wszechna obojętność lub niechęć do katolicyzmu na ziemiach czeskich tradycją sięga do husytyzmu i konfliktów z papiestwem. Do czasów współczesnych echa tej niechęci są sto­sunkowo silne. Warto jednak podkreślić, iż w wielu miejscowościach Śląska Cieszyńskie­go w niedzielne przedpołudnia kościoły zapełniają się wiernymi, mimo, że spora liczba mieszkańców regionu jest ewangelikami. Jednak część osób jest niechętna wpływom ko­ścioła i nie kryje swych poglądów. Jak powiedział jeden z Czechów „przeszkadza mu wtrącanie się kościoła do polityki”, a jako dowód mądrej polityki ograniczania wpływów kościoła w kraju podał przykład mieszkańców wsi w Czechach, którzy zaprotestowali przeciwko biciu w kościelne dzwony, ponieważ „hałas im przeszkadza i jest szkodliwy dla zdrowia”. Do sprawy włączono nawet ekspertów mierzących poziom decybeli i oce­niających wpływ dźwięku kościelnego dzwonu na zdrowie ludzi.

Przytoczone powyżej wypowiedzi oddają „idealne” oczekiwania respondentów zwią­zane z akcesją do Unii Europejskiej, jednak jak wielokrotnie zaznaczali sami ankietowa­ni „nie wiadomo jak to będzie naprawdę”, stąd też się brał sceptycyzm w deklaracjach 1/3 ankietowanych.

Natomiast wśród negatywnych skutków jakie mogłoby przynieść połączenie z Unią Europejską badani wskazywali głównie na całkowitą utratę suwerenności, zniszczenie go­spodarki i bezrobocie. Szczegółowe odpowiedzi respondentów ilustruje tabela 6.

Tabela 6.Negatywne skutki integracji z Unią Europejską

Odpowiedzi N

Całkowita utrata suwerenności 24Upadek gospodarczy kraju 21Bezrobocie 17Napływ imigrantów zarobkowych, uchodźców 6Wzrost patologii społ. (przestępczość, narkomania) 8Konieczność opłat za naukę i leczenie 4Zwrot majątków przejętych na podstawie tzw. dekretów Beneśa 7Zmiana granicy z Niemcami 3

* Respondenci mogli wskazać jednocześnie więcej niż jeden skutek akcesji. Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych.

O potencjalnych, negatywnych efektach integracji z Unią Europejską respondenci wy­powiadali się rzadziej i bardziej wstrzemięźliwie niż o „idealnych” skutkach. W ich słowach przede wszystkim pobrzmiewały wspomnienia osamotnienia Czechosłowacji w międzywo­jennym konflikcie czechosłowacko-niemieckim. Ankietowani nie chcieliby, żeby sytuacja, w której obce mocarstwa podejmują decyzje w sprawach ich kraju, jeszcze kiedykolwiek powtórzyła się. Silne okazały się także obawy przed zniszczeniem przez konkurencję i spe-

Page 163: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 165

kulantów czeskiego przemysłu, który daje zatrudnienie milionom obywateli tego kraju, jak stwierdził jeden z respondentów, Polak: „Żaden z krajów byłego bloku socjalistycznego nie ma gospodarki w takim stanie jak nasza republika. Źle by się stało, gdyby na Zachodzie nie docenili tego, ale z drugiej strony tyle zakładów już upadło, jeszcze tylko parę się trzyma”. O sprawach związanych z odpłatnością za naukę i leczenie ankietowani wspominali rzadko; głos na ten temat zabierały tylko osoby na emeryturze. Jak powiedziała starsza Polka: „Na­uka powinna być za darmo. Nie po to tyle pokoleń pracowało, żeby teraz dzieci musiały pła­cić. (...) Synowa mi mówiła, że na Zachodzie szkoły są płatne, w Polsce podobno też, prze­cież nie wszystkich będzie stać na opłaty”. Natomiast starszy Ślązak narzekał na ewentual­ną konieczność odpłatności za leczenie: „Najpierw zrobili te ubezpieczalnie, które trwały na granicy bankructwa. Niedawno włączyłem telewizor, a tam minister finansów mówił, że nie da na pokrycie długów służby zdrowia w województwie ołomuckim. Jak tak dalej pójdzie to człowiek będzie sam musiał za wszystko płacić. Jestem przed emeryturą a mam chore ser­ce, problemy z układem krążenia i ciśnieniem. Miesięcznie wydaję z żoną prawie pół tysią­ca koron na lekarstwa; wydatków jest masa i jeszcze za to płacić?”

O ile kwestie związane ze wzrostem patologii społecznych i napływem imigrantów były w zasadzie tylko sygnalizowane przez badanych, to już poważne niepokoje wywoły­wała kwestia zwrotu majątków Niemcom i Węgrom, którym odebrano własność na pod­stawie tzw. dekretów Beneśa. W słowach jednego z respondentów przebijała wyraźna go­rycz, że mówi się tyle o zwrocie dóbr Niemcom, a o polskiej przedwojennej własności nie ma mowy: „W gazecie czytałem, że Czesi pod wpływem opinii międzynarodowej będą musieli oddać Niemcom ich domy, fabryki i pola. To samo Słowacy, też będą zwracali Węgrom, a nikt nie mówi, że nam oddadzą to, co zabrali. W sprawie »Piasta« już 10 lat nic nie drgnęło [hotel Piast w Cieszynie Zachodnim, budynek wystawiony przed wojną ze składek miejscowych Polaków, po wojnie przejęty przez władze czechosłowackie jako mienie poniemieckie, obecnie trwa postępowanie sądowe o odzyskanie budynku - P.H.], a jeszcze była też inna własność spółdzielcza”.

Tabela 7.Oczekiwane rzeczywiste skutki integracji z Unią Europejską

Odpowiedzi N

Poprawa sytuacji gospodarczej RCz 34Poprawa sytuacji politycznej RCz (wewnętrznej i w świecie) 28Napływ nowych wzorów kulturowych 16Nic się nie zmieni, będzie tak jak było 7Pogorszenie sytuacji gospodarczej kraju 8Wpływy obcych państw na wewnętrzne sprawy RCz 4Przewaga ekonomiczna przybyszów z UE 5Likwidacja granicy z Polską 39

* Respondenci mogli wskazać jednocześnie więcej niż jeden skutek akcesji.Źródło: obliczenia własne na podstawie badań empirycznych.

Page 164: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

166 Paweł Hut

Jak już wspomniałem wcześniej, ankietowani również odpowiadali na pytanie o rze­czywiste zmiany, które nastąpią w wyniku akcesji. Odpowiedzi na tak postawione pyta­nie były dosyć rozproszone, bowiem część respondentów uważała, że nastąpi istotna po­prawa sytuacji politycznej i gospodarczej Republiki Czeskiej, znaczna grupa sądziła, że nic się nie zmieni, ale stosunkowo spora grupa uznała, iż wraz z przystąpieniem do UE nastąpi pogorszenie ich warunków życia. Wypowiedzi badanych ilustruje tabela 7.

Ankietowani wyraźnie wierzą w pozytywne skutki integracji europejskiej - prawie po­łowa z nich liczy na polepszenie sytuacji swojego państwa w sferze polityki międzynaro­dowej oraz w sferze gospodarki. Jeden z respondentów w średnim wieku, Czech, ujął to tak: „Teraz już nie będzie ważne kto jest Polak, a kto Czech, wszyscy jesteśmy Europej­czykami. Może wreszcie uspokoją się te wszystkie problemy, które tu są pomiędzy Pola­kami i Czechami. Dobrze, że razem wchodzimy do Unii i pomiędzy naszymi krajami nie będzie tej rywalizacji, co w połowie lat 90. za Klausa. Dzisiaj liczy się gospodarka, a nasz przemysł może dużo dobrych rzeczy produkować i eksportować. Na razie nie jesteśmy w Unii i stosują do nas ograniczenia, ale jak już wejdziemy, to będziemy mogli sprzeda­wać do wszystkich krajów bez cła. (...) Słyszę, co Niemcy mówią o oddawaniu im przedwojennej własności, a nasz rząd tylko słucha, ale nic nie może zrobić, a jak będzie­my członkiem Unii to już inaczej będą wyglądały te rozmowy, jak równego z równym”. Inny respondent narodowości polskiej wypowiadał się w podobnym tonie: „Syn znajome­go jeździ do nich do roboty; zimą pracuje przy kortach tenisowych, nawet nieźle zarabia, ale mówi, że z naszej republiki nie widział tam żadnej rzeczy w sklepie, nawet piwa, tyl­ko na ulicy »skody«, a przecież nasze zakłady mogą bardzo dużo produkować i taniej niż te u nich, więc może jak wejdziemy do Unii to będzie wreszcie można bez ograniczeń do nich wszystko wysyłać”. Młoda respondentka narodowości czeskiej kwestie polityczne, ale jednocześnie również kulturowe, widziała w następujący sposób: „Chciałabym, żeby u nas było tak jak na Zachodzie, wszędzie luz i swoboda, kobiety są równouprawnione, a u nas co? Dwadzieścia lat i od razu dwójka dzieci. Nie można przejść ulicą w Trzyńcu, żeby nie spotkać paru młodych kobiet z wózkami, nie uczą się i nie pracują, tylko myślą jak znaleźć męża. (...) Jak rozmawiałam z młodymi Hiszpanami to oni nawet nie bardzo wiedzieli, gdzie leży nasza republika, w końcu któryś przypomniał sobie, że był w Pradze. Wiedzieli, gdzie jest Praga, a nie kojarzyli Republiki Czeskiej! Ale jak już wejdziemy do Unii to będą musieli się czegoś o nas wreszcie nauczyć i nas docenić, a nie tylko wspo­minać tanie piwo!”

Prawie co 10 respondent uważał, że przystąpienie jego kraju do UE niewiele zmieni. Ankietowany student Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie swój pogląd uzasadnił na­stępująco: „Przecież i tak już od paru lat we wszystkich krajach kandydujących dostoso­wuje się przepisy. I to we wszystkich sprawach, więc wszystko jest już i tak zmienione. Inaczej by było, gdybyśmy z »totality« wchodzili bezpośrednio do Unii. Zakłady sprywa­tyzowane, inwestycje zagraniczne za miliardy dolarów, możemy jeździć na Zachód, a oni mogą do nas. Mogliby nam w różnych sprawach pomóc, ale nie wierzę w to, przecież cza­su było wystarczająco dużo”. Czeszka w średnim wieku wyraziła podobną opinię: „By­łam we Włoszech i nie wiem, co jeszcze mogłoby się zmienić. Pamiętam jak tu było za

Page 165: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 167

starego reżymu i widzę, co jest dzisiaj” . Polak, emeryt swój brak wiary w zmiany podsu­mował tak: „Tu we wsi, co człowiek to historia, różne rzeczy się działy pomiędzy Pola­kami, Niemcami i Czechami, a jeszcze wcześniej pomiędzy katolikami i ewangelikami. Bywało »gorąco«, ale teraz już jest spokój. W gazetach piszą co się zmieni jak wejdzie­my do Unii, dzieci też o tym mówią, ale jak wychodzę z domu to niewiele widzę zmian: po »rewolucji« oddali majątki. (...) Tyle, że jest więcej sklepów i pootwierali nowe go­spody i piwo podrożało”.

Grupy osób, które uważają, że nic się nie zmieni po wstąpieniu RCz do Unii Europej­skiej, oraz osób sceptycznie nastawionych do akcesji były zbliżone liczebnie. Przeciwni­cy integracji z UE uważali, że proces ten przyniesie negatywne skutki w sferze gospodar­ki oraz polityki wewnętrznej. W sprawach ekonomicznych głosy te dotyczyły głównie li­kwidacji zakładów przemysłowych i nierównej konkurencji na rynkach światowych, natomiast w sprawach polityki wewnętrznej ankietowanym chodziło głównie o narzuca­nie unijnych przepisów, które uważano za gorsze. Jak stwierdził jeden z czeskich respon­dentów: „Ta granica, która tu była pozwalała nam w spokoju żyć i pracować, teraz nie wiadomo, co będzie i kto przyjedzie, ale my nie będziemy mieli nic do powiedzenia, bo takie są przepisy unijne, a jak zamkną zakład to jeszcze ludzie stąd będą musieli jeździć nie wiadomo dokąd za pracą”. Inny ankietowany, Polak, robotnik Huty Trzynieckiej stwierdził: „Nie spodziewam się niczego dobrego. Ojciec mówił jak się kiedyś pracowa­ło w hucie i widzę jak jest teraz, już lepiej żeby było bez zmian, bo jeszcze i nasz zakład splajtuje”. Respondentka narodowości czeskiej w wieku przedemerytalnym w swojej wy­powiedzi powróciła do spraw związanych z polityką Unii w sprawach dotyczących zwro­tu dóbr poniemieckich: „Nie widziałam, żeby zabrali głos, jak Niemcy mówili o dekretach Beneśa. Im tylko chodzi o zysk, a nasze sprawy zupełnie ich nie obchodzą. Jak tak dalej pójdzie to niewiele zostanie z tego, co mamy, a kiedyś wcale nie było tak źle, jak teraz się mówi”.

Jak wynika z wypowiedzi respondentów mają oni dosyć silnie ukształtowany wzór „idealnej” integracji z Unią Europejską. Przede wszystkim pragnęliby, aby ich kraj lub re­gion skorzystał na akcesji, tym samym ich własne jednostkowe warunki życia poprawiły­by się. Jednocześnie ankietowani pełni byli obaw o to, że proces jednoczenia może mieć mnóstwo negatywnych skutków: utratę suwerenności i ruinę gospodarczą, czyli to, co dla dzisiejszego społeczeństwa Republiki Czeskiej posiada znaczącą wartość. Warto podkre­ślić, że o ile Polacy, Ślązacy i Czesi z Zaolzia o „idealnym” połączeniu z UE mówili ja ­ko o czymś stosunkowo abstrakcyjnym, to już przy wskazywaniu na potencjalne negatyw­ne skutki wypowiadano się z prawdziwą troską. Natomiast oczekiwania związane z rze­czywistymi skutkami akcesji były ukształtowane w zasadniczej mierze poprzez informacje uzyskane w okresie kampanii przed ,referendum unijnym”, z telewizji, radia i prasy. Istotne znaczenie miały też indywidualne doświadczenia wynikające z pobytów na terenie Unii Europejskiej.

Warto też zwrócić uwagę na podkreślany w wielu wypowiedziach wątek likwidacji granicy z Polską. Dla większości Polaków fakt ten ma symboliczne znaczenie, dla Cze­chów i Ślązaków liczyć się będą głównie skutki ekonomiczne. Zgodnie z danymi uzyska­

Page 166: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

168 Paweł Hut

nymi od policjanta zajmującego się imigracją, obecnie mieszka i pracuje na terenie Zaol­zia około 4 tysięcy osób14. Są to dane nieoficjalne, ale oddają zauważalną tendencję: Po­lacy - podobnie jak przed wiekiem, imigrują na Zaolzie. Do Polski przyjeżdżają obywa­tele RCz, ale są to głównie Polacy mieszkający i kształcący się w Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie.

Wnioski

Ludność polska mieszkająca na Zaolziu przez prawie 100 lat była odcięta od ojczyzny. W tym czasie - w trosce o przetrwanie polskości w regionie, powołano szereg instytucji mających chronić tożsamość miejscowych Polaków: od zrzeszenia turystów, poprzez wy­dawnictwa aż po szkoły. Dzięki ofiarnej pracy trzech pokoleń cieszyńskich Polaków nadal na Zaolziu można porozumieć się w języku polskim, przetrwało szkolnictwo i odradza się współpraca pomiędzy placówkami oświatowymi z obu stron granicy. Wieloletnia izola­cja: w okresie dwudziestolecia stosunkowo symboliczna, bowiem granica miała funkcję administracyjną (cło), to jednak po drugiej wojnie światowej drastycznie ograniczono możliwości pobytu w sąsiednim kraju. Polski celnik w trakcie wywiadu swobodnego15 na przejściu granicznym pokazując na płynącą w dole Olzę wspominał, że „pamięta jak w la­tach 60. na brzegu po polskiej stronie była siatka wysokości 2 metrów”. Odwiedziny krewnych też były utrudnione, bowiem jak ten sam respondent dodał: „w tym domu, na rogu Głównej i drugiej przecznicy była apteka. Mieszkał tam brat ojca i tylko raz do roku mogliśmy go odwiedzić. Jak zmarł w latach 70. kontakty całkowicie się urwały”. Mie­szkający po drugiej stronie Olzy Polacy, obywatele CSSR, także mieli utrudniony kontakt z rodzinami, które mieszkały za granicą. Zapytany o pobyty w Polsce jeden z responden­tów stwierdził, że „nie puszczali, chyba, że na wczasy, ale służąca moich dziadków zaraz po wojnie przeniosła się do Ustronia. Udało się załatwić zaproszenie i wtedy po raz pierw­szy pojechałem do Polski. Na samej granicy staliśmy 2 godziny.” Podobne doświadcze­nia miało 15 respondentów narodowości polskiej, w ich wspomnieniach przekraczanie granicy było „koszmarem” albo „niemożliwe”. Trudno się więc dziwić, że w efekcie ta­kiego zbiorowego doświadczenia liberalizacja ruchu granicznego w latach 90. oraz poten­cjalna likwidacja posterunków granicznych w nieodległej przyszłości stanowiły ważny ar­gument za integracją europejską.

W innych sprawach, głównie politycznych i gospodarczych, ludność polska z Zaolzia utożsamia się z Republiką Czeską. Ponad połowa ankietowanych czytuje regularnie lokal­ną prasę (Głos Ludu, Hutnik Trzyniecki-Trinecky), która wprawdzie jest w języku pol­skim, niemniej jednak traktuje w dużej części o sprawach regionu (Zaolzia) lub ogólnych, dotyczących wszystkich obywateli RCz. W świetle odpowiedzi na pytania zawarte

14 Informacja uzyskana w trakcie wywiadu swobodnego na przejściu granicznym w Cieszynie z pracow­nikiem Policji Republiki Czeskiej, Wydział ds. cudzoziemców; 14 sierpnia 2003 r.

15 Wywiad swobodny przeprowadzony z polskim celnikiem na przejściu granicznym przy ul. Zamko­wej/Głównej w Cieszynie, 29 lipca 2003 r.

Page 167: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Ludność polska na Zaolziu wobec integracji europejskiej 169

w kwestionariuszu wywiadu można stwierdzić, iż poglądy na integrację europejską, re­spondentów narodowości polskiej, śląskiej i czeskiej, przy uwzględnieniu wieku i pozio­mu wykształcenia ankietowanych nie różnią się w sposób istotny, natomiast przeważają­cym czynnikiem wpływającym na wyższe poparcie dla akcesji RCz do Unii Europejskiej była chęć znalezienia się w jednym organizmie politycznym i gospodarczym z Polską.

Na podstawie wypowiedzi respondentów trudno jednoznacznie ustalić, jakie będą konsekwencje dla mniejszości polskiej w RCz likwidacji posterunków granicznych i czy migracje, które zapewne nastąpią w regionie doprowadzą do umocnienia czy do osłabie­nia poczucia identyfikacji z polskością. W trakcie wywiadów swobodnych prowadzonych z mieszkańcami Zaolzia dowiedziałem się, iż w pewnej miejscowości graniczącej z Pol­ską dyrektor czeskiej szkoły rozpoczął modernizację i rozbudowę swojej placówki w przekonaniu, iż po zjednoczeniu z UE w jego klasach znajdą się polscy uczniowie z Wi­sły, Jaworzynki lub Istebnej. Pozostaje tylko mieć nadzieję, iż proces integracji europej­skiej przyniesie więcej pożytku niż problemów zaolziańskim Polakom.

BibliografiaKaczmarek U., Kultura zbiorowości polonijnych Europy-Środkowej 1945-1989. Czecho­

słowacja, Niemiecka Republika Demokratyczna, Wągry. Wydawnictwo UAM Poznań 1993.

Zahradnik S., Ryczkowski M., Korzenie Zaolzia. PAI-press, Warszawa-Praga-Trzyniec 1992.

Zarys dziejów Śląska Cieszyńskiego, praca zbiorowa, Advertis, Ostrawa-Praga 1992. Kania T., Zaolziańskie rozumienie ojczyzny („Mała Ojczyzna ” Polaków z Zaolzia - na tle

Polski narodowościowej). [w:] Społeczności pogranicza; wielokulturowość; edukacja. Praca zbiorowa pod red. T. Lewowickiego i B. Grabowskiej, UŚ - Filia w Cieszynie, WSP ZNP w Warszawie, Cieszyn 1996.

Jasiński z., Aktywność organizacyjna młodzieży na pograniczu polsko-czeskim w latach 1920-1938. [w:] Społeczności młodzieżowe na pograniczu. Praca zbiorowa pod red. T. Lewowickiego, UŚ - Filia w Cieszynie, Cieszyn 1995.

Urban J., Wybrane wyznaczniki identyfikacji narodowej młodzieży polskiej na Zaolziu - bilingwizm, poczucie odmienności i związek z regionem, [w:] Społeczności młodzieżo­we na pograniczu. Praca zbiorowa pod red. T. Lewowickiego, UŚ - Filia w Cieszynie, Cieszyn 1995.

Szczypka-Rusz A., Współczesna rodzina cieszyńska. Kim są rodzice? Kim chcieliby, żeby były ich dzieci? - rzecz o tożsamości, [w:] Rodzina; wychowanie; wielokulturowość. Praca zbiorowa pod red. T. Lewowickiego i J. Suchodolskiej, UŚ - Filia w Cieszynie, WSP ZNP w Warszawie, Cieszyn 2000.

W poszukiwaniu teorii przydatnych w badaniach międzykulturowych. Praca zbiorowa pod red. T. Lewowickiego i E. Ogrodzkiej-Mazur, UŚ - Filia w Cieszynie, Cieszyn 2001.

Page 168: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

170 Paweł Hut

Polish Population from Olza Region in the face o f European integration

I conducted reviews among Polish minority from Olza Region in 2003. Number of persons declaring Polish nationality is systematically decreasing from post-war years. In light of conduct­ed research it is possible that the accession of Czech Republic and Poland to the European Union will intensify this trend. Unrestricted contacts between Poles from both sides of border will empha­size differences between Polish population from Czech Republic and Poland. Further limitation of number of Polish minority will be thereby.

Page 169: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Zbigniew Drąg

Instytut Socjologii Uniwersytet Jagielloński

Integracja Polski z Unią Europejską: zainteresowanie, nadzieje i obawy młodzieży wiejskiej

W ostatn ich latach problem atyka postaw Polaków w obec cz łonkostw a w U nii E uropejskiej w zbudza w śród badaczy społecznych ogrom ne za in te resow an ie1. R zecz jasna , m a to zw iązek ze skalą em ocji - nadziei i obaw - jak ie procesy in­tegracyjne w yw ołu ją w społeczeństw ie polskim . Jak pokazuje debata publiczna,

1 Opinie Polaków o integracji Polski z Unią Europejską bada regularnie Centrum Badania Opinii Publicznej (biuletyny z wynikami badań są dostępne na stronie internetowej www.cbos.pl). Szereg ba­dań i analiz z zakresu tej tematyki przeprowadził Instytut Spraw Publicznych w Warszawie (np. Chłop, rolnik, farmer? Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej - nadzieje i obawy polskiej wsi, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2000; M. Duszczyk, D. Poprzęcki, Rozszerzenie Unii Europejskiej w opinii związków zawodowych oraz organizacji pracodawców , Instytut Spraw Publicznych, Warsza­wa 2000; L. Kolarska-Bobińska, Polacy wobec wielkiej zmiany. Integracja z Unią Europejską, Insty­tut Spraw Publicznych, Warszawa 2001; H. Bojar, J. Kurczewska, Konsekwencje wprowadzenia ukła­du z Schengen - wyniki badań społeczności pogranicza wschodniego, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2002; L. Kolarska-Bobińska, Mieszkańcy wsi o integracji europejskiej: opinie, wiedza, po­informowanie, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2002; B. Roguska, M. Strzeszewski, Zaintere­sowanie społeczne, wiedza i poinformowanie o integracji Polski z Unią Europejską, Instytut Spraw Pu­blicznych, Warszawa 2002. Zob. też np.: Z. Mach, D. Niedźwiecki (red.), Integracja europejska w oczach Polaków, Universitas, Kraków 1998; Z. Mach, D. Niedźwiecki (red.), Polska lokalna wobec integracji europejskiej,Universitas, Kraków 2001; J. Wasilewski, Przewidywane zachowania wybor­cze w referendum akcesyjnym i ich nieoczywiste determinanty, „Studia Socjologiczne” 2002, nr 3.

Page 170: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

172 Zbigniew Drąg

a także w yniki w ielu analiz, szczególnie zróżnicow ane opinie na tem at integracji w ystępują w śród ludności w iejsk iej2.

Postaw y m ieszkańców wsi w obec integracji europejskiej znajdu ją znaczące m iejsce w badaniach Instytutu Spraw P ub licznych3. C elem ostatn iego - realizo­w anego przez Insty tu t Spraw Publicznych - projektu badaw czego było p rzepro­w adzenie w ieloaspektow ej analizy poglądów i aspiracji m łodych m ieszkańców wsi, w tym w kontekście akcesu Polski do U nii Europejskiej. B adanie terenow e zostało p rzeprow adzone w kw ietniu 2002 roku przez P racow nię B adań Spo łecz­nych w Sopocie na reprezentatyw nej próbie 610 m ieszkańców wsi w w ieku od 16 do 30 lat. N iniejszy artykuł prezentuje niektóre w yniki tych badań dotyczące problem atyki in tegracyjnej4.

B iorąc pod uw agę aspekt „in tegracyjny” , badanie koncentrow ało się na nastę­pujących kw estiach: w jak im stopniu m łodych m ieszkańców w si angażuje ogó l­nonarodow a debata dotycząca w stąpienia Polski do struktur unijnych? Czy zau­w ażają, że w realizacji ich aspiracji życiow ych usytuow anie Polski w tych struk­turach będzie m iało istotne, a m oże i decydujące, znaczenie? Czy znajdują dla siebie m iejsce w zintegrow anej Europie, czy przy jm ują postaw ę outsiderów ? N a pow yższe py tan ia m ożna dać odpow iedź analizując m iędzy innym i stopień za in ­teresow ania m łodzieży w iejskiej spraw am i „ in tegracyjnym i” , a także ich nadzie­je i obaw y zw iązane z przystąp ien iem Polski do U nii E uropejskiej.

Zainteresowanie sprawami „integracyjnymi”

Czy m łodzi m ieszkańcy wsi są zain teresow ani spraw am i „ in tegracy jnym i” ? Czy posiadana o tych spraw ach w iedza kształtu je ich ogólne nastaw ienie do in ­tegracji, w zbudza określone nadzieje lub obaw y, determ inuje sposób postrzega­nia konsekw encji w stąpienia Polski do Unii Europejskiej?

W ynik i badań pozw alają stw ierdzić, że zainteresow anie m łodzieży w iejskiej p roblem atyką in tegracyjną je s t um iarkow ane. N a pytanie o stopień zain teresow a­nia spraw am i dotyczącym i in tegracji Polski z U nią E uropejską jedyn ie n iespełna 59% badanych odpow iadało , że ta p roblem atyka je s t (bardzo lub raczej) dla nich interesująca. P raw ie 38% w yraziło (raczej lub zupełnie) brak zain teresow ania, pozostali (4% ) zaś nie potrafili dokonać sam ookreślen ia (w ybierając odpow iedź „trudno pow iedzieć”). T rudno nie zapytać, d laczego aż tak znacząca część m ło­dych m ieszkańców wsi nie w yraża zain teresow ania tym tem atem ? C zyżby nie dostrzegała w pływ u procesów integracyjnych na w łasne losy? W jak ie jś m ierze św iadczą o tym dane dotyczące oceny w łasnego po inform ow ania o spraw ach do­

2 J. Wasilewski, Przewidywane zachowania..., op. cit.3 Chłop, rolnik, farmer? op. cit.4 Artykuł jest skróconą i zmodyfikowaną wersją rozdziału VI raportu: Z. Drąg, K. Gorlach, Z. Se-

ręga, Młode pokolenie III Rzeczypospolitej. Aspiracje życiowe w przeddzień integracji z Unią Europej­ską, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2003.

Page 171: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Integracja Polski z Unią Europejską 173

tyczących in tegracji Polski z U nią E uropejską. T ylko niespełna jed n a czw arta badanych stw ierdziła, że je s t o tych spraw ach dobrze lub bardzo dobrze po in for­m ow ana, a aż dw ie trzecie określiło sw oją w iedzę jak o słabą. Ponadto , do braku jak ichko lw iek inform acji w tym zakresie przyznało się 7% badanych, a 2% nie potrafiło sform ułow ać jednoznacznej odpow iedzi.

Jak się okazuje, system inform acyjny działa w tej dziedzinie dość nieefektyw ­nie. W każdym razie w odniesieniu do polskiej wsi, a przynajm niej do jej m łodej generacji. Sym ptom atyczny jest fakt, że tylko 4% badanych oznajm iło, iż w ich wsi lub gm inie były organizow ane spotkania lub w ykłady na tem at skutków integracji Polski z Unią. Co praw da tylko połow a z nich (2% ogółu badanych) uczestniczyła w tych spotkaniach, to jednak gdyby odbyw ały się one w e w szystkich wsiach, to być m oże w zięłoby w nich udział 50% (a nie 2%) ogółu m łodzieży wiejskiej.

R zecz jasna , istnieje silny zw iązek pom iędzy w iedzą (poinform ow aniem ) i za in teresow aniem spraw am i dotyczącym i in tegracji (sta tystyczna istotność: p<0,001). I tak, aż 88% przynajm niej dobrze poinform ow anych badanych je s t (bardzo lub raczej) zain teresow anych problem atyką integracji, podczas gdy w śród słabo lub w ogóle n iepoinform ow anych zain teresow anie takie w yraża m niej niż połow a. Jak w ięc w idać, insty tucje m ające inform ow ać społeczeństw o polskie, w tym polską w ieś i je j m łode pokolenie, o spraw ach dotyczących in te­gracji Polski z U nią E uropejską m ają do odergania isto tną rolę: m ogą w płynąć na w zrost jeg o zain teresow ania procesam i in tegracyjnym i.

B iorąc pod uw agę stopień poinform ow ania i stopień zain teresow ania prob le­m atyką akcesy jną m ożem y w yróżnić trzy - zasadniczo odm ienne - kategorie p o ­staw określające różne poziom y „zaangażow ania w spraw y in tegracy jne” . P osta­w ą obserw atora spraw „ in tegracyjnych” będą się charak teryzow ać osoby zain te­resow ane i poinform ow ane. Postaw ę potencjalnego obserw atora przypiszem y osobom zainteresow anym , lecz n iepoinform ow anym , a postaw ę outsidera nieza- in teresow anym spraw am i dotyczącym i integracji.

Tabela 1.P oziom „zaangażow an ia w spraw y in teg racy jne” m łodzieży w iejsk iej

(dane w p rocen tach , N =610)

P ostaw a P rocen t

O bserw ato r 21,3

Po tencja lny obserw ato r 37,5

O utsider 41,2

O gółem 100,0

Jakie postaw y dom inow ały w badanej zbiorow ości? Jeśli dokonam y dychoto- m icznego podziału na tych, którzy czują się (bardzo lub dobrze) poinform ow ani o spraw ach zw iązanych z integracją i na niepoinform ow anych (słabo poinform o­

Page 172: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

174 Zbigniew Drąg

wani, w ogóle niepoinform ow ani i niepotrafiący się określić), oraz na tych, którzy są tym i spraw am i (bardzo lub raczej) zainteresow ani i na nie zain teresow anych (raczej lub zupełnie nie zainteresow ani i nie potrafiący udzielić jednoznacznej od­pow iedzi), to najliczniejszą grupą okazują się outsiderzy, stanow iący 41% ogółu. W śród nich m ożem y w yróżnić m arginalną grupę outsiderów św iadom ych, czyli osoby uznające się za poinform ow ane, lecz n iezainteresow ane, oraz dom inującą grupę outsiderów totalnych, czyli osoby niepoinform ow ane i niezainteresow ane. Ci pierw si stanow ią nieco ponad 7% , a ci ostatni p raw ie 93% w szystkich outside­rów. Ponadto, w śród badanej m łodzieży wiejskiej je s t też praw ie 38% potencjal­nych obserw atorów i nieco ponad 21% obserw atorów (tabela 1).

Nastawienie do spraw „ integracyjnych”

Procesy integracji Polski z U nią E uropejską w yzw alają w Polakach różne od­czucia. C zy jed n ak poziom „zaangażow ania w spraw y in tegracyjne” m a tutaj ja ­k ieś znaczenie? Czy obserw atorzy są bardziej pozytyw nie nastaw ieni w obec pro ­cesu in tegracji niż outsiderzy? Przeanalizujm y zw iązki tych cech w śród m łodzie­ży w iejskiej.

B adanych pytaliśm y, jak ie uczucie budzą w nich słowa: „ in tegracja Polski z U nią E uropejską” . Spośród siedm iu podanych sform ułow ań najczęściej w ybie­rane były dw a skrajne: nadzieja (32% w skazań) i obaw a (26% ). Ponadto, w zna­czącej części badanych - praw ie 18% - słow a te w yw ołu ją zaciekaw ienie, ale też obojętność (9% ). Inne odczucia zdarzają się rzadziej: akceptacja (5% ), niechęć (5% ) czy znudzenie (1% ). P raw ie 4% badanych nie potrafiło określić sw oich em ocji w tym w zględzie.

Tabela 2.N astaw ien ie m łodzieży w iejskiej w obec spraw „ in teg racy jnych”

(dane w p rocen tach , N = 610)

N astaw ien ie P rocen t

P ozy tyw ne 54,7

O bojętne 14,4

N egatyw ne 30,9

O gółem 100,0

Jeśli przyjm iem y, że pojaw iające się uczucia są w skaźnik iem ogólnego nasta­w ienia do in teresu jących nas procesów in tegracyjnych, to m ożem y w yróżnić trzy typy takich nastaw ień: pozytyw ne, obojętne, negatyw ne. O pozytyw nym nasta­w ieniu będzie św iadczyć pojaw ienie się nadziei, akceptacji lub zaciekaw ienia, o nastaw ieniu negatyw nym - obaw y lub niechęci, a o nastaw ieniu obojętnym - obojętności lub znudzenia. Do osób o nastaw ieniu obojętnym zaliczym y też te,

Page 173: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Integracja Polski z Unią Europejską 175

które nie potrafiły jednoznaczn ie stw ierdzić, jak ie uczucia budzą w nich w spo­m niane słow a. G rupa osób o pozytyw nym nastaw ieniu okazuje się zdecydow a­nie dom inująca. N astaw ienie takie prezentuje 55% m łodych m ieszkańców wsi, podczas gdy nastaw ienie negatyw ne 31% , a obojętne 14% (tabela 2).

Tabela 3.T ypy nastaw ien ia m łodzieży w iejsk iej w obec in teg racji Polski

z U n ią E u rope jską a poziom „zaangażow an ia w spraw y in teg racy jn e”(dane w procen tach , N =609)

P oziom „zaangażow an ia” : N astaw ien ie: O gó łempozy tyw ne obojętne negatyw ne

O bserw ato r 76,2 3,8 20 ,0 100,00P o tencja lny obserw ato r 63,6 3,9 32,5 100,00O utsider 35,5 29,5 35,1 100,00

p<0,01

Jaki w idać, in tegracja Polski z U nią E uropejską w yw ołuje w środow isku m ło­dzieży w iejskiej zróżnicow ane em ocje. A naliza danych zaw artych w tabeli 3, po ­zw ala nam określić, jak i m ają one zw iązek z poinform ow aniem i zain teresow a­niem badanych spraw am i integracji.

Postaw a obserw atora sprzyja przyjm ow aniu nastaw ienia pozytyw nego i w za­sadzie w yklucza obojętność w obec procesu integracji. Podobnie oddziału je po ­staw a potencjalnego obserw atora, jakko lw iek w nieco m niejszym stopniu niż po­staw a obserw atora sprzyja nastaw ieniu pozytyw nem u. W śród outsiderów nasta­w ienie je s t zróżnicow ane, przy czym zdecydow anie m niej niż w śród pozostałych je s t w śród nich osób z nastaw ieniem pozytyw nym i zdecydow anie w ięcej osób z nastaw ieniem obojętnym .

W arto jeszcze zw rócić uw agę na strukturę badanej zb iorow ości ze w zględu na om aw iane cechy (tabela 4).

Tabela 4.Struk tu ra m łodzieży w iejsk iej ze w zględu na nastaw ien ie w obec in teg racji Polski

z U n ią E u rope jską i poz iom „zaangażow an ia w sp raw y in teg racy jne” (dane w p rocen tach ; p rocen ty liczone od całości, N = 609)

P oziom „zaangażow an ia”pozytyw ne

N astaw ien ie:obo ję tne negatyw ne

O bserw ato r 16,3 0,8 4,3Po tencja lny obserw ato r 23,8 1,4 12,2O utsider 14,6 12,2 14,4

p<0,001

Page 174: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

176 Zbigniew Drąg

Praw ie jed n a czw arta - to pozytyw nie nastaw ieni potencjaln i obserw atorzy. M inim alne w ielkości stanow ią obojętni obserw atorzy i potencjaln i obserw ato­rzy, a także negatyw nie nastaw ieni obserw atorzy. W szystkie pozostałe m ożliw e grupy stanow ią po kilkanaście procent. N ajbardziej in teresu jąca je s t grupa po ten­cjalnych obserw atorów (osób zainteresow anych, lecz dostatecznie n iepoinform o­w anych na tem at procesów integracyjnych) nastaw ionych negatyw nie. Jej istn ie­nie m oże być dow odem na to, że w zbudzenie zain teresow ania społecznego spra­w am i dotyczącym i in tegracji nie zaw sze je s t w ystarczające do uzyskania d la nich społecznego w sparcia. N ajpew niej m oże być ono pojaw ić się w tedy, gdy zain te­resow aniu społecznem u tym i spraw am i tow arzyszy szeroka o nich inform acja.

Czy ogólne nastaw ienie do procesów integracji konkretyzu je się w nadziejach i obaw ach Polaków w ynikających z przystąp ien ia do struktur unijnych? Czy znajdują w nich odbicie w iedza i zain teresow anie spraw am i dotyczącym i in te­gracji Polski z U nią E uropejską? R ozpatrzm y, ja k te kw estie p rzedstaw iają się w przypadku m łodzieży w iejskiej.

Bilans korzyści i strat procesu integracyjnego

K om u in tegracja Polski z U nią E uropejską przyniesie korzyści, kom u zaś być m oże straty? C zy w korzyściach będzie partycypow ać całe społeczeństw o po l­skie czy ty lko jak aś jeg o część? Kto najw ięcej straci? W szyscy Polacy czy tylko n iektóre grupy?

B adanym zadaliśm y pytanie, jak i bilans korzyści i strat p rzyniesie in tegracja Polski z U nią E uropejską Polsce, polskiej wsi, polskiem u rolnictw u, ich w spó ł­m ieszkańcom , ro ln ikom z ich wsi i im sam ym (tabela 5).

Tabela 5.B ilans ko rzyści i stra t w w yniku in tegracji P o lsk i z U n ią E u ropejską

w opinii m łodzieży w iejskiej (dane w p rocen tach , N = 610)

In teg racja Polsk i z U nią E u ro p e jsk ą p rzyniesie :

W ięcej korzyści n iż strat

W ięcej stra t n iż ko rzyści

T y le sam o strat i ko rzyści

T rudnopow iedzieć

P o lsce 41 ,2 21,2 16,4 21,2

R esponden tow i osob iśc ie 30,8 16,6 16,4 36,2

Polsk iej w si 29,8 31,0 14,6 24,6

P o lsk iem u ro ln ic tw u 28,1 33,7 14,6 23,6

W spó łm ieszkańcom responden ta 20,6 27,6 18,5 33,3

R oln ikom ze w si re sponden ta 19,8 29,4 17,8 33,0

Page 175: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Integracja Polski z Unią Europejską 177

O pin ie b adanych w tej kw estii są siln ie z różn icow ane. D la znaczącej c z ę ­ści m łodzieży w iejsk iej k o n sekw encje p rzy stąp ien ia P o lsk i do stru k tu r u n ij­nych są w ie lk ą n iew iadom ą. N a jed n o zn aczn e ok reślen ie b ilan su ko rzyśc i i s tra t d la różn y ch grup sp o łeczeństw a p o lsk iego nie zdecydow ało się od je d ­nej p iątej do jed n e j trzeciej badanych . P om ija jąc znaczen ie tych odpow iedzi, okazu je się, że ty lko w dw óch k w estiach badan i częśc ie j w sk azu ją na p rzew a­gę k o rzy śc i nad stra tam i, aż w cz te rech zaś - na p rzew agę stra t nad k o rzy śc ia ­m i. Jednak w każdym z tych p rzypadków op in ie tak ie są fo rm u ło w an e p rzez m niej n iż po łow ę badanych . K to za tem m a na jw iększe szanse na dodatn i b i­lans k o rzyśc i i strat, a k to odczu je p rzew agę stra t? P ie rw szą sy tuac ję odnoszą bad an i na jczęśc iej do P o lsk i i s ieb ie osob iśc ie . D ruga sy tuac ja do tkn ie zarów no p o lsk ą w ieś i po lsk ie ro ln ic tw o , ja k ro ln ików i innych w sp ó łm ie ­szkańców badanych . O tym , że P o lska uzyska w ięcej ko rzy śc i n iż strat, by ło p rzek o n an y ch 41% naszych rozm ów ców , o tym , że ich osob isty b ilans będzie d oda tn i - p raw ie je d n a trzecia . M niej w ięcej je d n a trzec ia skazu je z ko le i na stra ty p o lsk ą w ieś i po lsk ie ro ln ic tw o , a około 30% badanych w skazu je tu ro l­n ików i p o zo sta ły ch m ieszkańców sw ojej w si. O kazu je się za tem , że m łodzież w ie jsk a w idzi w p rzysz łośc i w iększe szanse d la sieb ie n iż d la sw o jego o to cze ­nia. C zy to ty lko m ło d zień cza ufność w e w łasne m ożliw ości bez rea lnych p odstaw ? C zy m oże tro sk a w yn ik a jąca ze św iadom ości słabego d o sto so w an ia p o lsk ie j w si i ro ln ic tw a do eu rope jsk ich standardów ek o n o m iczn y ch i c y w ili­zacy jnych?

C echą silnie różnicu jącą opinie badanych na tem at „benefic jen tów ” i „prze­g ranych” w zw iązku z in tegracją Polski do Unii E uropejskiej je s t poziom „zaan­gażow ania w spraw y in tegracyjne” (tabela 6).

O p tym izm obserw ato rów je s t znaczn ie w iększy niż po ten c ja ln y ch o b se r­w ato rów i - rzecz ja sn a - ou tsiderów . P onad 62% o bserw ato rów sądzi, że P o l­ska o dn iesie dz ięk i in teg racji w ięcej ko rzyści n iż strat, podczas gdy op in ię ta ­ką w yraża ty lko 44% po tenc ja lnych obserw ato rów i 28% ou tsiderów . P o d o b ­ne różn ice w y stęp u ją w p rzypadku p rzew id y w an ia w łasnej sy tuacji. W ięcej k o rzy śc i n iż stra t d la sieb ie an tycypu je 54% obserw ato rów , je d n a trzec ia p o ­ten c ja ln y ch o bserw ato rów i ty lko 17% ou tsiderów . W po zo sta ły ch p rzy p ad ­kach różn ice w op in iach są ju ż n ieco n iższe, jed n a k i tak re la ty w n ie duże. O kazu je się za tem , że za in te reso w an ie sp raw am i zw iązanym i z in teg rac ją i p o siad an ie ja k ic h ś in fo rm acji na ich tem at je s t is to tnym w y zn aczn ik iem o p tym istyczne j w izji do tyczącej p rzysz łego u sy tu o w an ia P o lsk i w un ijnych struk tu rach . Z ko le i b rak za in te reso w an ia i p o in fo rm o w an ia w iąże się z b ra ­k iem p o siad an ia jak ie jk o lw iek w izji lub - w najlep szy m razie - w izji n ace ­chow anej negatyw nie .

Page 176: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

178 Zbigniew Drąg

Tabela 6.B ilans ko rzyści i stra t w w yn iku in teg racji Polski z U n ią E u rope jską a p oz iom „zaanga­

żow an ia w spraw y in teg racy jne” m łodzieży w iejskiej (dane w p rocen tach , N = 610)

In teg racja Polsk i z U n ią E u rope jską p rzyn iesie

P oziom „zaangażow an ia”

obserw ato r po tencja lny obserw ato r ou tsider

Polsce:1. W ięcej ko rzyści niż stra t 62,3 44,1 27,52. W ięcej stra t n iż korzyści 12,3 23,1 23,93. T yle sam o korzyści i stra t 16,9 16,6 15,94. T rudno pow iedzieć 8,5 16,2 32,7

R esponden tow i osobiście:1. W ięcej ko rzyści niż strat 53,8 32,9 17,12. W ięcej strat niż korzyści 10,8 18,0 18,33. T y le sam o korzyści i stra t 18,5 11,4 19,84. T rudno pow iedzieć 16,9 37,7 44,8

Polskiej w si:1. W ięcej ko rzyści niż stra t 44,2 34,8 17,92. W ięcej stra t niż korzyści 28,7 33,5 29,93. T y le sam o korzyści i stra t 14,7 12,3 16,34. T rudno pow iedzieć 12,4 19,4 35,9

Po lsk iem u ro ln ictw u :1. W ięcej ko rzyści niż strat 42 ,0 31,9 17,12. W ięcej stra t n iż ko rzyści 32,1 35,4 33,33. T y le sam o korzyści i stra t 16,8 12,7 15,14. T rudno pow iedzieć 9,1 20,0 34,5

W spó łm ieszkańcom respondenta:1. W ięcej ko rzyści niż strat 32,3 21,5 13,92. W ięcej stra t n iż korzyści 21,5 32,0 26,63. T y le sam o korzyści i stra t 26,9 14,9 17,54. T rudno pow iedzieć 19,3 31,6 42 ,0

R oln ikom ze w si responden ta:1. W ięcej ko rzyści niż stra t 30,8 20,5 13,12. W ięcej stra t n iż ko rzyści 25,4 31,9 29,53. T y le sam o korzyści i s tra t 21,5 17,0 16,74. T rudno pow iedzieć 22,3 30,6 40,7

Wszystkie różnice istotne na poziomie 0,001.

Page 177: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Integracja Polski z Unią Europejską 179

Tabela 7.B ilans ko rzyści i s tra t w w yniku in tegracji Polski z U n ią E u rope jską a typ nastaw ien ie

do spraw „ in teg racy jnych” m łodzieży w iejskiej (dane w procen tach , N = 609)

In teg rac ja Po lsk i z U nią E u rope jską p rzyn iesie

T yp nastaw ien ia

pozytyw ne obojętne negatyw ne

Polsce:1. W ięcej ko rzyści n iż stra t 58,9 23,0 18,02. W ięcej stra t niż korzyści 6,0 21,8 47,13. T y le sam o korzyści i stra t 17,1 14,9 16,44. T rudno pow iedzieć 18,0 40,3 18,5

R esponden tow i osobiście:1. W ięcej ko rzyści n iż stra t 46,1 13,8 12,22. W ięcej stra t niż korzyści 5,4 12,6 38,13. T y le sam o korzyści i strat 13,8 20,7 18,54. T rudno pow iedzieć 34,7 52,9 31,2

Polskiej wsi:1. W ięcej ko rzyści niż stra t 43,8 15,7 12,22. W ięcej stra t niż korzyści 17,1 21,3 60,13. T y le sam o korzyści i stra t 15,6 15,7 12,24. T rudno pow iedzieć 23,5 47,3 15,5

P o lsk iem u ro ln ictw u:1. W ięcej ko rzyści n iż strat 40,7 14,6 12,22. W ięcej stra t niż korzyści 19,5 23,6 63,53. T y le sam o korzyści i strat 17,4 13,5 10,1

4. T rudno pow iedzieć 22,4 48,3 14,2

W spó łm ieszkańcom respondenta:1. W ięcej ko rzyści niż stra t 31,1 9,1 7,42. W ięcej stra t niż korzyści 14,7 19,3 54,53. T y le sam o korzyści i stra t 20 ,4 19,3 14,84. T rudno pow iedzieć 33,8 52,3 23,3

R oln ikom ze w si respondenta:1. W ięcej ko rzyści niż strat 29,8 10,2 6,92. W ięcej stra t niż korzyści 16,9 20,5 55,93. T y le sam o korzyści i stra t 19,6 17,0 14,44. T rudno pow iedzieć 33,7 52,3 22,8

Wszystkie różnice istotne na poziomie 0,001.

Z opiniam i na tem at b ilansu korzyści i strat skorelow ane je s t też silnie ogólne nastaw ienie do integracji (tabela 7). Pozytyw nem u nastaw ieniu znacznie częściej niż nastaw ieniu obojętnem u czy negatyw nem u tow arzyszy przekonanie, że in te­

Page 178: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

180 Zbigniew Drąg

gracja Polski z U nią E uropejską przyniesie w ięcej korzyści niż strat tak w przy ­padku ogółu Polaków , ja k i innych w yszczególnionych grup. N astaw ien ie obo­ję tn e najczęściej idzie w parze z brak iem stanow iska w tej kw estii, a nastaw ienie negatyw ne z prześw iadczeniem , że straty przew yższą korzyści.

Nadzieje i obawy związane z integracją Polski z Unią Europejską

C zy te ogólnie pojm ow ane korzyści i straty przekładają się jak o ś na konkre­ty? C o stoi za ogólnie rozum ianym i korzyściam i i stratam i? C hcąc tego dociec zadaliśm y badanym pytanie o to, z czym w iążą sw oje nadzieje i obaw y w kon­tekście w stąp ien ia Polski do Unii E uropejskiej. D ane zaw arte w tabeli 8 w skazu­ją , gdzie przede w szystk im m łodzież w iejska lokuje sw oje nadzieje, a w tabeli 9 obrazują, czego się najbardziej obaw ia.

Tabela 8.N adzie je m łodych m ieszkańców w si zw iązane ze w stąp ien iem Polski do U nii

E uropejsk iej (dane w procen tach , N = 610)

W stąp ien ie P olsk i do U nii E uropejsk iej spow oduje: T ak N ie T rudnop ow iedzieć

- dostęp do now oczesnych technologii w ro ln ic tw ie 74,9 8,7 16,4- w zrost ceny ziem i 67,5 9,3 23 ,2- pop raw ę in frastruk tu ry technicznej

(drogi, te lefony , in ternet, kanalizac ja) 65,5 11,5 23,0- d ob ra p rzysz ło ść d la m łodzieży , dziec i, kontak ty

ze św ia tem 65,0 10,6 24,4- m ożliw ość znalez ien ia p racy poza ro ln ic tw em 59,0 12,8 28,2- pop raw ę pozycji Polski i P o laków w św iecie 56,6 16,2 27,2- m ożliw ość lepszego w ykszta łcen ia 54,0 20,8 25,2- pop raw ę in frastruk tu ry społecznej (p rzedszkola ,

szkoły , b ib lio tek i, ośrodki kultu ry , sportu) 50,3 20,7 29 ,0- pop raw ę stanu środow iska natu ralnego 49 ,0 28,2 22,8- now e rynk i zbytu 48,8 24 ,6 26,6- pop raw ę op łaca lności p rodukcji ro lnej (dopłaty ,

w yższe ceny) 42,3 27,1 30,6- do tac je d la p o lsk ich ro ln ików , takie ja k

w k ra jach U nii 41,9 34,1 24,0- gw arancje zby tu , um ow y 37,3 30,1 32,6

T rzy czw arte badanych sądzi, że przystąpienie Polski do U nii E uropejskiej spow oduje dostęp do now oczesnych technologii w rolnictw ie. N ieco ponad dw ie trzecie przew iduje natom iast, że nastąpi w zrost ceny ziem i, popraw a in frastruk­tury technicznej i m łodzież będzie m iała zapew nioną dobrą przyszłość. Praw ie

Page 179: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Integracja Polski z Unią Europejską 181

60% w skazuje na m ożliw ość znalezien ia pracy poza ro ln ictw em , a n ieco m niej na popraw ę pozycji Polski i Polaków w św iecie oraz m ożliw ość lepszego w y­kształcenia. M niej w ięcej połow a badanych sądzi, że popraw i się in frastruk tura społeczna, stan środow iska naturalnego i otw arte zostaną now e rynki zbytu dla polskich produktów . N ajm niej optym izm u w yraża m łodzież w iejska w zakresie popraw y opłacalności produkcji rolnej, dotacji dla polskich ro ln ików , takich jak w krajach unijnych, oraz gw arancji zbytu i um ów . Jednak i te kw estie budzą nadzieję w znaczącej części (bo sięgającej około 40% ) badanej zbiorow ości.

N adzieje m łodzieży w iejskiej zw iązane ze w stąpieniem Polski do struktur unijnych są w ięc pow szechne i w ieloaspektow e. D otyczą zarów no kw estii ogó l­nospołecznych, ja k wsi i rolnictw a. Jeśli jednak m ielibyśm y w skazać obszary, w odniesieniu do których nadzieje te są najbardziej ograniczone, to należałoby zw rócić uw agę przede w szystkim na rolnictw o.

Tabela 9.O baw y m łodych m ieszkańców w si zw iązane z w stąp ien iem Polsk i do U nii E uropejsk ie j

(dane w procen tach , N = 610)

W stąp ien ie Polsk i do U nii E uropejsk iej spow oduje: T ak N ie T rudnopow iedzieć

- za lew po lsk iego rynku un ijną żyw nością 70,7 12,9 16,4- upadek w ielu gospodarstw ro lnych 67,2 15,3 17,5- w ykup ziem i p rzez cudzoziem ców 62,9 21,5 15,6- w zrost trudności ze zby tem polsk ich produk tów ro lnych 60,0 21 ,0 19,0- o g ran iczen ie w ie lkości p rodukcji 53 ,2 22,7 24,1- w zrost b ezroboc ia na obszarach w ie jsk ich 51,5 25,4 23,1- zubożen ie w si 45 ,0 29,5 25,5- w zrost pa to log ii typu narkom ania, p ro s ty tuc ja itp. 38 ,0 35,1 26,9- w zrost p rzestępczości 35,5 39,2 25,3- osłab ien ie patrio tyzm u Polaków 24,7 52,0 23,3- upadek szkół, b ib lio tek , dom ów kultu ry na w si 17,7 56,8 25,5- spadek re lig ijnośc i P o laków 17,5 59,5 23 ,0- deg radację środow iska naturalnego 16,7 60,0 23,3

A jakie sfery budzą w m łodym pokoleniu wsi najw iększe obaw y? Ponad 70% badanych obaw ia się zalewu polskiego rynku unijną żywnością, dwie trzecie, upad­ku wielu gospodarstw rolnych, a ponad 60% - w ykupu ziemi przez cudzoziem ców i wzrostu trudności ze zbytem polskich produktów rolnych. M niej więcej co druga osoba w skazuje na ograniczenia w ielkości produkcji i w zrost bezrobocia na obsza­rach w iejskich, a 45% na zubożenie wsi. Inne kw estie nie rodzą ju ż tak często obaw. W zrost narkom anii i prostytucji przew iduje 38%, a w zrost przestępczości - 36% ba­danej m łodzieży. Ponadto, jedna czw arta uznaje, że dojdzie do osłabienia patrioty­zm u Polaków , a co szóstą osobę przejm ują losy szkół, bibliotek i dom ów kultury na

Page 180: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

182 Zbigniew Drąg

wsi, stan religijności Polaków , a także stan środow iska naturalnego. Jak zatem wi­dać, najw iększą troskę w yraża m łodzież wiejska przede w szystkim o przyszłość rol­nictwa. N iepokoi ją też - choć w m niejszym stopniu -- rozwój sytuacji na polskiej wsi. Najm niej obaw budzą natom iast problem y ogólnospołeczne.

Jeśli dokonam y zbiorczej analizy kw estii budzących w śród m łodzieży wiejskiej nadzieje i obaw y, to okaże się, że najm niej pew na przyszłość rysuje się dla polskie­go rolnictw a. W nieco lepszych barw ach widzi badana m łodzież przyszłość pol­skiej wsi, a najlepiej te dziedziny, które odnoszą się do ogółu społeczeństw a. Podobnie, przypom nijm y, rzecz się miała, gdy badani określali ogólny bilans ko­rzyści i strat polskiego rolnictw a, wsi i Polski. W tym sensie m ożem y pow iedzieć, że obraz polskiej rzeczyw istości kreow any przez m łodzież w iejską jes t spójny.

Podobnie, ja k w przypadku dotychczas om aw ianych kw estii zw iązanych z in ­tegracją Polski z U nią E uropejską, rów nież w przypadku nadziei oraz obaw czynnik iem isto tn ie różnicu jącym opinie badanych był poziom „zaangażow ania w spraw y in tegracyjne” . O gólnie rzecz biorąc, w raz z jeg o w zrostem rosły nadzieje m łodych m ieszkańców wsi i m alały ich obaw y.

O bserw atorzy zdecydow anie częściej niż potencjalni obserw atorzy i outsiderzy w ykazyw ali optym izm co do przyszłości polskiego rolnictwa, rozw oju sytuacji na polskiej wsi oraz rozw iązyw ania kw estii ogólnospołecznych. W szystkie z 13 pre­zentow anych w tabeli 8 kwestii, m ających w skazyw ać poziom nadziei zw iąza­nych z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, uzyskały w śród obserw atorów nie mniej niż 55% wskazań, podczas gdy w śród potencjalnych obserw atorów taki w ysoki odsetek odnotow aliśm y w przypadku siedm iu kw estii, a w śród outsiderów tylko w przypadku dwóch. W zrost poziom u „zaangażow ania w spraw y integracyj­ne” nie tylko sprzyjał budow aniu nadziei, ale też istotnie ograniczał częstość w y­stępow ania niesprecyzow anych opinii na tem at w szystkich w yróżnionych spraw. Tak więc, najczęściej brakiem jednoznacznych poglądów na tem at pozytyw nych konsekw encji integracji Polski z U nią Europejską charakteryzow ali się outsiderzy.

O gólnie rzecz biorąc, obserw atorów cechow ał też m niejszy niż potencjalnych obserw atorów i outsiderów poziom obaw . M niej niż jed n a trzecia obserw atorów w ykazyw ała brak obaw jedyn ie w odniesieniu do trzech spośród p rzedstaw io­nych w tabeli 9 trzynastu kw estii. W odniesieniu do pięciu kw estii obaw y odrzu­cało od jednej trzeciej do połow y obserw atorów , a w odniesieniu do pozostałych pięciu - w ięcej niż połow a. D la porów nania, spraw jednoznaczn ie n iebudzących obaw w śród m niej niż jednej trzeciej outsiderów było aż dziew ięć. W przypadku potencjalnych obserw atorów takich spraw było siedem .

Udział w referendum akcesyjnym

W badaniach uw zględniliśm y rów nież kw estię uczestnictw a badanych w refe­rendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. B adanie odbyło się je ­szcze przed tegorocznym referendum , stąd - rzecz jasna - pytaliśm y o deklaracje

Page 181: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Integracja Polski z Unią Europejską 183

przyszłych zachowań, a nie o przeszły fakt społeczny. Jakkolw iek analiza takich de­klaracji dzisiaj wydaje się już mało poznaw cza, to jednak m oże być przydatna, o ile skoncentrujem y sw ą uw agę na korelatach deklaracji, a nie ich strukturze.

D ane przedstaw iające strukturę deklaracji dotyczących uczestn ictw a w refe­rendum z uw zględnien iem nastaw ienia w obec spraw „ in tegracyjnych” i poziom u „zaangażow ania w spraw y in tegracyjne” zaw iera tabela 12.

M im o całej odm ienności w yobrażeń, w iedzy, nadziei i obaw o losy Polski, polskiego roln ictw a, wsi, a także sw oje w łasne m łodzież w iejska w zdecydow a­nej w iększości deklarow ała opow iedzenie się w referendum za przystąp ien iem Polski do struktur unijnych. T ak deklarow ało 53% ogółu badanych. G łos prze­ciw ny zam ierzało oddać n iespełna 15% badanych, a w ogóle nie zam ierzało w ziąć w nim udziału 17%. Pozostałe 15% nie było natom iast pew ne, jak się za­chow a w chw ili odbyw ania się referendum .

B ardzo silnie z deklaracjam i odnośnie do zachow ań podczas referendum sko­relow ane by ło ogólne nastaw ienie badanych w obec integracji Polski z U nią E u­ropejską. N astaw ienie pozytyw ne było w trzech przypadkach na cztery rów no­znaczne z deklaracją g łosow ania za przystąpieniem , a nastaw ienie negatyw ne w jednym na trzy przypadki z deklaracją g łosow ania przeciw przystąpieniu . Z deklaracjam i bardzo silnie było też skorelow ane „zaangażow anie w spraw y in­tegracy jne” . D eklarację głosow ania za przystąp ien iem Polski do struk tur un ij­nych złożyło praw ie 80% obserw atorów , 60% potencjalnych obserw atorów i je ­dynie jed n a trzecia outsiderów .

Tabela 12.D eklarac ja p o parc ia m łodzieży w iejsk iej d la p rzystąp ien ia Po lsk i do U nii E uropejsk ie j

a nastaw ien ie w obec spraw „ in teg racy jnych” i poz iom „zaangażow an ia w spraw y in teg racy jne” (dane w p rocen tach , N = 610)

D ek larow any głos w referendum

Za p rzy ­stąp ien iem

Przeciwprzystąp ien iu

T rudnopow iedzieć

N ie u czestn iczy ­liby w referendum

O gółem 53,1 14,6 17,0 15,3

T yp nastaw ien ia:pozy tyw ne 76,3 3,0 10,2 10,5obojętne 23,0 13,8 34,5 28,7negatyw ne 25,9 35,4 15,3 23,3

P oziom „zaangażow an ia” :obserw ato r 79,4 6,9 7,6 6,1po tencja lny obserw ato r 60,1 16,2 14,0 9,6ou tsider 32,9 17,1 20,6 29,4

Wszystkie różnice istotne na poziomie 0,001.

Page 182: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

184 Zbigniew Drąg

Podsumowanie

Z aprezentow ane tutaj w yniki badań nie dają, oczyw iście, w ystarczającej pod ­staw y do jednoznacznej odpow iedzi na pytanie: czy m łode pokolenie wsi do­strzega, że żyje, pragnie i będzie realizow ać swe plany w określonym kontekście m akrospołecznym ? Jedno je s t jed n ak pew ne. T ak ja k w całym społeczeństw ie polskim , tak i w śród m łodych m ieszkańców wsi w iele je s t takich osób, k tóre nie m ając dostatecznej w iedzy o zm ieniającym się dość zasadniczo m akrospołecz­nym otoczeniu, budując w okół siebie św iat obaw i niechęci, m ogą faktycznie i trw ale znaleźć się w sytuacji w spółczesnych outsiderów .

W yniki badań dow odzą, że edukacja społeczeństw a, poszerzanie jeg o w iedzy na tem aty unijne je s t najlepszym sposobem nie ty lko na uzyskanie poparcia spo­łecznego dla procesu integracji, ale też - czy naw et przede w szystk im - najlep ­szym sposobem na kształtow anie społecznej św iadom ości, pozw alającej na sa­m odzielne poszukiw anie przez jednostkę w łasnego m iejsca w now ej przestrzeni społecznej. N ależy zatem uznać, że ośrodki zajm ujące się propagow aniem infor­m acji o spraw ach dotyczących in tegracji Polski z U nią E uropejską czeka jeszcze d ługa i żm udna praca. M iejm y nadzieję, że ich w ysiłki nie osłabną w raz z opo­w iedzeniem się Polaków za w stąpieniem do unijnych struktur.

Polish Integration with EU: interest, hopes and fears o f rural youth

The results of research concerning the attitudes among the rural youth towards the integration of Poland with European Union are presented in the article.

Taking into consideration the degree of being informed and interested by the young villagers in the integration problems, we can distinguish three categories of their attitudes towards „being involved in the integration matters” : o f the observer - related to the feeling of being informed and expressing interest, the potential observer - related to the feeling of being uninformed and express­ing interest and o f the ou tsider- related to the lack of interest in the matters concerning the integra­tion process. This manner of measuring the degree of „being involved in the integration matters” is a factor that strongly determines the general attitude towards the integration of Poland with EU (pos­itive attitude can be more often observed among the observers, whereas the negative attitude is pre­sented by the outsiders and the potential observers). It also significantly affects the opinions con­cerning „the beneficians” and „the losers”, and also the range of hopes and anxieties connected with the accession of Poland to EU (the observers are decidedly more optimistic than the outsiders and the potential observers). Finally, it also shapes the inclination to direct action in connection with the integration process (the observers decidedly more often than the outsiders declared not only for the voting for the accession Poland to the EU, but also participating in the accession referendum).

The results of our research show that the level of knowledge with regard to the European inte­gration among the members of Polish society is not only the best manner to receive social support for the integration process, but it is also the best strategy to create public consciousness enabling independent look for one’s own place in the new social situation after accession. Thus the role of the institutions aimed at promoting the European Union integration should not be stopped even after the successful European referendum.

Page 183: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

RECENZJE

Page 184: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 185: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Stadia i dyskusje

Polska przed nowymi problemami. Barometr spo­łeczno-ekonomiczny 1999. Stowarzyszenie Studiów i Inicjatyw Społecznych, Warszawa 2000, 142 strony.

Polska przed nowymi wyborami. Barometr społecz­no-ekonomiczny 2000. Stowarzyszenie Studiów i Inicjatyw Społecznych, Warszawa 2001,168 strony.

Polska po przejściach. Barometr społeczno-ekono­miczny 2001-2003. Stowarzyszenie Studiów i Ini­cjatyw Społecznych, Warszawa 2003, 224 strony.

Do dnia dzisiejszego ukazały się trzy edycje „Barometru” : Polska przed nowymi pro­blemami (2000), Polska przed nowymi wyborami (2001) i - najnowsza - Polska po przej­ściach (2003). Każda z nich składa się z ponad trzydziestu krótkich artykułów, z których każdy dotyczy nieco innego problemu i każdy stanowi syntetyczne omówienie jakiejś kwestii istotnej we współczesnej Polsce, ważnej dla autora i związanej z praktyką życia politycznego, gospodarczego lub społecznego. Mają one - w zamyśle pomysłodawców - służyć przewidywaniu przyszłych burz\ koncentrują się więc raczej na zjawiskach i procesach negatywnych, niż na tych, których przebieg i rezultaty można ocenić jako korzystne.

O ile pierwsza edycja „Barometru” stanowiła przede wszystkim zaproszenie do dys­kusji i sygnalizowała występowanie rozmaitych problemów, o ile edycja druga pokazy­wała, że mamy do czynienia ze stałą tendencją rozszerzania się zakresu społecznych i go­spodarczych kwestii, a rządzący niewiele robią, żeby je rozwiązać, to w znacznej części edycji trzeciej dominuje nuta rozgoryczenia i zawodu, że mimo deklaracji i obietnic nie tylko niewiele w rozmaitych istotnych kwestiach się robi, ale i niewiele jest pomysłów na ich rozwiązywanie.

Krytyka ta jest najczęściej prowadzona z pozycji lewicowych. W ideowej deklaracji Stowarzyszenia można przeczytać o zasadzie równości szans, społecznej gospodarce ryn­kowej i sprawiedliwości społecznej. W znacznej części publikowanych tekstów bardzo

Page 186: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

188 Recenzje

mocno podkreśla się też brak przyzwolenia na narastanie dochodowych nierówności, postu­luje centralny charakter pracy w polityce społecznej i dbałość o adekwatną do sytuacji spo­łecznej realizację funkcji opiekuńczych państwa. Mówi się jednak także o przywróceniu bla­sku i „braku zgody na zawłaszczanie ideałów polskiej lewicy przez formację wywodzącą się z byłych zarządców PRL-u”. W rezultacie ta część krytyki, która jest wymierzona we wła­dze i w administrację, nie omija błędów żadnej ekipy rządzącej ostatniego dziesięciolecia. Co więcej - w publikacjach pojawiają się także teksty, które mają raczej konserwatywny charakter, a ich autorów, ani ich poglądów, z lewicą zwykle się nie kojarzy.

Nie jest zatem tak, że prowadzona przez autorów krytyka ma całkowicie jednostron­ny, ideologiczny charakter. Dominują w niej rzeczowe argumenty i wywody oparte na materiale empirycznym. Warto nadmienić także, że zdecydowana większość tekstów ma charakter ekspertyz; omawia się w nich szczegóły prowadzonych działań i detalicznie analizuje podstawowe założenia reform, nie poprzestając na ogólnikach.

Na omawiany cykl wydawniczy składają się teksty nadesłane w odpowiedzi na ankie­tę rozpisywaną przez założone w 1998 roku Stowarzyszenie Studiów i Inicjatyw Ekono­micznych. Pytania pierwszej edycji ankiety dotyczyły przede wszystkim „postępów w do­chodzeniu do społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i - zarazem - bardziej efektywne­go, a także roli, jaką w stymulowaniu tych procesów odgrywają instytucje państwowe i instytucje społeczeństwa obywatelskiego”. Pomysłodawcy pytali także o możliwe inter­pretacje zdarzeń przebiegających w Polsce okresu transformacji w kontekście „długookre­sowych tendencji i procesów przekształceń ustrojowych, zmian w świadomości i posta­wach różnych grup społecznych”, konsekwencji tych procesów w dłuższym okresie cza­su, oraz charakterystykę wyłaniającego się w Polsce ładu społecznego. Pytania te zachowują ważność do dzisiaj, co sprawia, że próby odpowiedzi na nie niewiele tracą na aktualności.

Stowarzyszenie Studiów i Inicjatyw Ekonomicznych powstało - jak piszą jego inicja­torzy w krótkiej charakterystyce organizacji - „przede wszystkim z intencją przyczynie­nia się do pluralizacji życia publicznego”. Bowiem „mimo istnienia ustabilizowanych in­stytucji politycznej demokracji, ukształtowała się nieomal bezalternatywna scena życia publicznego”. Bezaltematywność ta polega na intensywnym promowaniu neoliberalnego modelu gospodarki, społeczeństwa i państwa. Nie chodzi jednak o to, a przynajmniej nie tylko o to, że liberalne koncepcje społeczne i gospodarcze są przez licznych zwolenników uznawane za jedynie słuszne i najbardziej ze wszystkich godne implementacji. Bardziej chodzi, wydaje się, o to, że w publicznych dyskusjach o przyszłości Polski praktycznie nie funkcjonuje żaden poważny alternatywny model urządzenia życia zbiorowego - czy to w charakterze ideału, do którego warto dążyć, czy to jako przedmiot krytyki.

Wyznacznikiem neoliberalnej koncepcji polskiej transformacji jest - pisał Ryszard Bugaj w pierwszym wydaniu Barometru, w 1999 roku - „silnie nadrzędna rola rynkowej regulacji, a więc płytka redystrybucja dochodów (...) oraz ograniczona interwencja pań­stwa w strukturalne procesy gospodarcze. W tej sytuacji rynkowa autodynamika ma zna­czenie kluczowe”. Większa część polskich elit politycznych sympatyzuje właśnie z indy- widualistyczno-wolnorynkowym wariantem rozwoju. Dzieje się tak, mimo deklarowa­

Page 187: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 189

nych różnic programowych poszczególnych partii i zmieniających się rządów. „Przestrzeń realnych różnic jest znacznie mniejsza, niż wynikać by to mogło z werbalnych sporów” (Barometr 2000). Źródeł takiego stanu rzeczy Bugaj doszukuje się między innymi w tym, że realizacja koncepcji alternatywnej wiązałaby się z - ryzykowną dla każdego z rządów - koniecznością ignorowania interesów „wpływowych grup”, konfrontacją z liberalnymi mediami, kontestacją ze strony zagranicznych inwestorów i opóźnieniami w szybkiej in­tegracji z Unią Europejską.

Szanse na wprowadzanie alternatywnych rozwiązań - zarówno strategicznych, jak i obejmujących konkretne kwestie i problemy społeczne - są nikłe, także dlatego że słabe i nieskuteczne okazują się te instytucje, które powinny wspierać proces demokratyczny rozumiany jako obywatelska debata o sprawach publicznych. Wątek ten pojawia się - w różnych kontekstach - w każdym z wydań „Barometru” .

W chronologicznie pierwszym z omawianych zbiorków, Leszek Gilejko pisał następu­jąco: „rok 1999 był kolejnym okresem ograniczania, praktycznie nawet eliminowania dia­logu społecznego. Reformy edukacyjna i służby zdrowia zostały wprowadzone bez udzia­łu środowisk nauczycieli i lekarzy, nosiły one wszelkie znamiona działań biurokratycz­nych. Wyjściowa cecha polskiej transformacji - dialog i umowa społeczna - stały się tematem rocznicowych wspomnień”. Przyczyn takiego stanu rzeczy autor doszukiwał się przede wszystkim w marginalizacji organizacji branżowych i utracie legitymacji do repre­zentowania interesów pracowniczych przez związki zawodowe. Także w przypadku sto­sunkowo silnych organizacji związkowych (przede wszystkim górniczych, hutniczych i działających w przemyśle zbrojeniowym) ich działalność wcale nie koncentruje się, pi­sał Gilejko, na uzgadnianiu stanowisk i negocjacjach z rządem i organizacjami pracodaw­ców, i praktycznie ogranicza do demonstracji i strajków, czyli kontestowania istniejącego porządku - zwłaszcza wtedy, kiedy władze są bierne, lub kiedy jednostronnie zmieniają wcześniej uzgodnione programy. Po trzech latach do tego samego tematu wrócił Juliusz Gardawski. Związki zawodowe, pisze autor, na skutek waśni ideologicznych i opacznie rozumianego pluralizmu w organizacji zbiorowych stosunków pracy, „zaczęły tracić moż­liwość reprezentowania polskiej klasy pracowniczej, a nawet ogółu pracowników w po­szczególnych przedsiębiorstwach. Zamiast tego musiały się skupić na własnej klienteli”, co - należy sądzić - wyjaśnia słabość Komisji Trójstronnej jako instytucji służącej nego­cjowaniu zbiorowych interesów.

Także w „Barometrze” z 2003 roku, Andrzej Kołakowski zwraca uwagę na zanik dia­logu politycznego jako na jedno z chorych zjawisk charakterystycznych dla instytucji po­litycznych III RP w ogóle, choć przybierających na sile w ciągu ostatnich lat. Autor uwa­ża, że „w naszym życiu politycznym nikt już z nikim nie rozmawia, nie uzgadnia stano­wisk, nie szuka optymalnych rozwiązań, kompromisów i konsensów”. Słabe i nieskuteczne są instytucje społecznej partycypacji, a w konsekwencji, także ład społecz­ny, który instytucje te miałyby wspierać, wydaje się kruchy i niepewny. Erozję systemu instytucji dialogu społecznego stwierdza także Piotr Gliński (2003), który pokazuje, że Polacy są nie tyle bierni, co raczej bezradni, jeżeli idzie o możliwości wpływania na bieg spraw publicznych. Autor przekonuje, że w Polsce „panuje olbrzymia nierównowaga, na­

Page 188: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

190 Recenzje

ruszająca podstawowe zasady demokracji. Jest silna - co nie znaczy, że sprawna - wła­dza, silne polityczne grupy nacisku, stosunkowo silne i nadmiernie upolitycznione samo­rządy, oraz bardzo słabe społeczeństwo obywatelskie (...). Nierównowaga ta panuje mimo pewnych korzystnych regulacji prawnych”. Sektor pozarządowy kurczy się między inny­mi na skutek braku jawności w poczynaniach władzy i adekwatnego dostępu do informa­cji, rywalizacji i nieufności między organizacjami pozarządowymi a samorządami, braku procedur współpracy i partycypacji, oraz niejasnym zasadom finansowania. A przecież „podstawowym warunkiem wykorzystania możliwości i zamienienia trudnych procesów akcesyjnych w przełomowy, cywilizacyjny sukces jest żywotność polskiego społeczeń­stwa obywatelskiego”, którego instytucje - można dodać - nie tylko będą wspierały wła­dzę w realizacji społecznie istotnych celów, ale będą także, za pośrednictwem procesów negocjacyjnych i uzgadniania interesów, poczynania władzy kontrolować.

Rozczarowanie kierunkiem, w jakim prowadzona jest transformacja, wiąże się z prze­konaniem wielu autorów barometrowych tekstów co do tego, iż jest on rezultatem właśnie braku kontroli i społecznego dialogu, a także swoistej zdrady ideałów, jakie legły u pod­staw polskiej transformacji. Bodaj najwyraźniej widać to w tekście Tadeusza Kowalika Nowy ład społeczny - ani konieczny, ani pożądany z pierwszej edycji wydawnictwa. Au­tor przekonuje w nim, że racje, jakie uruchomiły zmiany w 1989 roku zostały zapomnia­ne, a większość solidarnościowych działaczy przekształciła się w polityków, szybko i zu­pełnie bezkarnie zmieniających orientację z „socjalnej” na „liberalną”, bez względu na dą­żenia i interesy tych, którzy transformację uruchomili, i którzy w znacznej mierze ponieśli jej konsekwencje: Duża, chyba przeważająca, część dawnych doradców, działaczy, prze­szła do przeciwstawnego, antyrobotniczego obozu ideologicznego, zniekształcając histo­rię Solidarności. Do najłagodniejszych należy nagminne przedstawianie masowego ruchu lat 1980—81 wyłącznie jako antykomunistycznego i obywatelsko-niepodległościowego. Przemilcza się systematycznie robotniczy charakter postulatów i składu socjalnego ru­chu”. W tej zdradzie Kowalik dopatruje się, można sądzić, jednego ze źródeł „bezalterna- tywności” liberalnego modelu transformacji. Uwłaszczona, stara i nowa nomenklatura wspiera taki porządek, w którym „wzrost gospodarczy służy temu, co już dawno nazwa­no oligarchicznym bogactwem”, i w którym wszelkie alternatywy zwyczajnie się odrzu­ca. W szczególności odrzuca się „przedmiot zdrady” - czyli oparty na umowie społecznej zarys programu gospodarczego i socjalnego zawarty w porozumieniach Okrągłego Stołu. Podobne tezy można znaleźć w tekście Włodzimierza Pańkówa z „Barometru” 2003.

Warto - omawiając „przewodnie myśli” kolejnych publikacji - zwrócić uwagę na opis i ocenę społecznego ładu współczesnej Polski, jaka z lektury „Barometrów” się wyłania. Źródeł kryzysu stosunków społecznych autorzy doszukują się przede wszystkim w odra­dzających się w wolnorynkowej gospodarce podziałach klasowych i procesach narastania społecznych nierówności. „Polski kapitalizm charakteryzuje się masowym bezrobociem, dużą warstwą ludzi żyjących w ubóstwie, wysokimi i ciągle rosnącymi rozpiętościami płacowymi i dochodowymi. Na drugim biegunie znajduje się zróżnicowana co do charak­teru i zasobności warstwa właścicieli kapitału i dysponentów władzy o silnej, klienteli- stycznej, lub otwarcie korupcyjnej więzi między nimi” - diagnozował w 1999 roku stan

Page 189: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 191

polskiego społeczeństwa Tadeusz Kowalik. Podobne opisy można znaleźć i w innych te­kstach. Na przestrzenny wymiar dychotomizacji zwraca z kolei uwagę Kazimiera Wódz (2003) omawiając specyficzne problemy społeczne Śląska, Mieczysław Kabaj (2003) sy­gnalizuje konsekwencje kształtującego się podziału na tych, co mają pracę i na bezrobot­nych, a Zofia Jacukowicz (2003) - społeczne konsekwencje zróżnicowania wielkości płac.

Juliusz Gardawski (2000) pokazuje, że wśród przedsiębiorców utrzymuje się przeko­nanie o tym, „że władze państwowe ich wyzyskują”, że „ta część elity politycznej, która wysysa pieniądze z polskiego biznesu uchwala restrykcyjne podatki i zmusza do kombi­nowania, (...) pieniądze zaś kieruje na marnotrawne fundusze centralne” . Przekonanie to wiąże się z kryzysem legitymizacji władzy, zaufania i poszanowania prawa, ale - co gor­sza - prowadzi do anomii rozumianej jako zanik norm społecznych, czyli anomii w sen­sie, jaki nadał temu pojęciu Durkheim. „Poczucie społecznego porzucenia i wykorzysta­nia przez inne grupy społeczne” i brak lojalności wobec pracodawców charakteryzuje na­tomiast robotników. Wynikające stąd „beznormie” staje się więc dla Gardawskiego cechą polskiego, quasi-kapitalistycznego społeczeństwa jako całości, a nie tylko cechą „nowej- starej klasy średniej” i drobnych przedsiębiorców, którzy wskutek niekompetencji władz cierpią, swoim własnym zdaniem, najbardziej.

Dychotomiczne ujęcie struktury społecznej, a dokładniej - częste wskazywanie na po­laryzację, jaka dokonuje się w rozmaitych „wymiarach” tej struktury (jeżeli idzie o moż­liwość uczestniczenia w demokratycznych procesach decyzyjnych, udział w rynku pracy, dostęp do systemu edukacyjnego, sytuację bytową i dochody czy rozkład rozmaitych przywilejów) jest charakterystycznym rysem szeregu tekstów. Autorzy stosunkowo czę­sto, choć w rozmaitej stylizacji, zwracają uwagę na wyłanianie się dwóch światów - świa­ta „wygranych” i „przegranych” w procesie przemian. Światy te - zdaje się mówić na przykład Paweł Kozłowski - różnią się właściwie wszystkim: „życiem codziennym i per­spektywami, stanem materialnym i samopoczuciem psychicznym, otaczającą aurą i defi­niowaniem sytuacji” (1999). Zdaniem recenzenta, takie interpretacje w sposób nieco uproszczony zdają relację z procesów, jakim podlega struktura polskiego społeczeństwa. Sugerują bowiem, że dystrybucja rozmaitych dóbr także ma w Polsce dychotomiczny cha­rakter - są tacy, którzy mają wszystko, i jednocześnie są tacy, którzy mają niewiele, lub zgoła nic. Zapewne dzieje się tak, jeżeli weźmiemy pod uwagę kategorie skrajne - na przykład najbardziej bogatych i krańcowo biednych. W znacznym stopniu pomija się tu jednak to, co dzieje się pomiędzy skrajnościami. To prawda - empiryczna ewidencja do­tycząca formowania się w Polsce tzw. podklasy, w której rozmaite wymiary społecznego upośledzenia się kumulują, jest stosunkowo bogata i zawiera nie tylko opis skrajnych seg­mentów struktury społecznej, ale i charakterystykę mechanizmów społecznego wyklucza­nia charakterystycznych dla współczesnej Polski. Nie jest to jednak tak, że polskie społe­czeństwo - podobnie jak jakiekolwiek inne - jest „dwubiegunowe”, jak zdają się sugero­wać autorzy niektórych przynajmniej tekstów.

Jeżeli idzie o zagrożenia, to w tekstach (których część krytykuje przecież tak prowa­dzoną politykę jak i jej rezultaty w sposób radykalny) stosunkowo niewiele mówi się

Page 190: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

192 Recenzje

o społecznym konflikcie. Co ciekawe, autorzy, dostrzegając konflikty interesów i rosnące niezadowolenie grup pod jakimś względem upośledzonych, raczej nie straszą czytelnika otwartym buntem skierowanym w podstawy ustrojowe nowego ładu. Bywa za to, że wskazują przyczyny, dla których takiego buntu spodziewać się raczej nie należy. Leszek Gilejko (1999) pisze na przykład, że w środowiskach pracowniczych rośnie poczucie nie­uchronności strajków i innych form protestu, jednocześnie zaznacza jednak, że związkow­cy najczęściej bronią miejsc pracy w konkretnych przedsiębiorstwach lub branżach, i są stosunkowo skłonni do porozumień w interesie własnej - stosunkowo wąskiej - klienteli. Ten sam argument powtarza w 2003 roku Juliusz Gardawski, pisząc o dezintegracji związków zawodowych i rozdźwięku między polityką central związkowych a dążeniami związkowców w zakładach pracy. A skoro konflikt przemysłowy toczy się w praktyce przede wszystkim na poziomie lokalnym - to nie ma podstaw sądzić, że ład ustrojowy zo­stanie w najbliższym czasie zakwestionowany. W podobnym tonie utrzymana jest wypo­wiedź Witolda Nieciuńskiego (2000), który dodatkowo wskazuje na „wysoki stopień in­korporacji do ładu kapitalistycznego” ludzi pracy - czyli powszechne przekonanie, że zły system jednak można zreformować i uczynić go „bardziej przychylnym”. Odpowiedzial­na za „inkorporację” jest - można sadzić - także ideologia, która sprzyja rozwojowi po­staw indywidualistycznych i spadkowi poczucia solidarności społecznej. Brakuje więc także mentalnych podstaw do intensyfikacji społecznego konfliktu. Jest to - warto dodać - konsekwentne rozwinięcie krytyki podporządkowanej liberalnym wartościom zmiany społecznej z pozycji lewicowych. Promocja indywidualizmu połączona z utrzymywaniem urządzeń, które (tak jak pomoc społeczna czy instytucje tradycyjnie rozumianego dialogu społecznego) dają pozór dbałości o problemy jednostek i grup społecznych, to - jak zda­ją się mówić choćby klasycy teorii konfliktu społecznego - skuteczne narzędzia kontroli. Skoro jednostki mogą dochodzić swoich praw w ramach istniejącego porządku instytucjo­nalnego, a dodatkowo kojarzą indywidualny dobrobyt z indywidualną zaradnością, a nie z ograniczeniami systemu społecznego, to prawdopodobieństwo wybuchu społecznego konfliktu okazuje się znikome. Przyjmując taką interpretację polskiego, „spacyfikowane- go” konfliktu społecznego można jedynie dodać, że jest to interpretacja stosunkowo uni­wersalna; pogłębianie się nierówności społecznych i inne nieszczęścia związane z żywio­łową gospodarką rynkową, podobnie jak zinstytucjonalizowany system „kanalizowania” niepokojów z nimi związanych, dzielimy z innymi, bardziej i mniej uprzemysłowionymi krajami.

Pozory sprawnego działania tych instytucji, które powinny być odpowiedzialne za zbiorowy i indywidualny dobrobyt to kolejny, ważny wątek przewijający się w tekstach „Barometru” . Czytelnik znajdzie w publikacjach niemal wyczerpujący katalog tego, co - jeżeli idzie o sprawność instytucji - w ostatnim dziesięcioleciu nie wyszło tak, jak wszy­scy by sobie życzyli.

Katalog ten otwiera krytyka polityki gospodarczej i polityki rynku pracy. W tekstach poświęconych gospodarce oczywiście pojawia się - co nie zaskakuje - wątek dogmaty- zmu i „monopolu na prawdę” architektów polskich reform. Dominują (zwykle całkiem obszernie uzasadnione) ataki na Plan Balcerowicza i zakładaną konieczność jego konty­

Page 191: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 193

nuacji. Tadeusz Kowalik (1999), o czym już była mowa, przekonuje, że liberalne reformy gospodarcze początku lat dziewięćdziesiątych nie były jedynym możliwym rozwiąza­niem, a argumenty mówiące, że - mimo pewnych kosztów - Polska i tak odniosła poważ­ny sukces w transformacji, należy uznać wyłącznie za propagandę. Wtóruje mu Mieczy­sław Kabaj pokazując, że rezultat, którym reformatorzy lubią się chwalić - to jest zwięk­szona efektywność gospodarcza przedsiębiorstw - jest, delikatnie mówiąc, pozorny. Firmy starające się sprostać konkurencji, i dążąc do zwiększenia efektywności po prostu redukują zatrudnienie. W tekście z 2003 roku M. Kabaj wnikliwie analizuje także błędny, jego zdaniem, sposób myślenia o kwestiach zatrudnienia i bezrobocia. Myślenie to opie­ra się na przekonaniu o nieuchronności „bezzatrudnieniowego” wzrostu gospodarczego,0 iluzoryczności pełnego zatrudnienia, oraz o „normalnym” charakterze niskiego wyko­rzystania zasobów pracy w polskiej gospodarce jako o reakcji na ukryte bezrobocie w okresie PRL. „Powrót do normalności gospodarki rynkowej - pisze w konkluzji autor - nie polega na usprawiedliwianiu gigantycznego marnotrawstwa zasobów pracy i naj­wyższej stopy bezrobocia wśród 30 krajów OECD, ale na odwróceniu zabójczej dla ludzi1 gospodarki tendencji przemieszczania zasobów pracy ze sfery tworzenia produktu spo­łecznego do sfery bierności zawodowej i uczestnictwa w podziale PKB w formie zasił­ków”. Ryszard Bugaj (1999), komentując jeden z problemów standardowo wymienianych w dyskusjach nad rozwojem gospodarczym: „Ekipa gospodarcza Balcerowicza, działając z dogmatyczną liberalną determinacją, nie podjęła żadnych kroków, będących adekwatną odpowiedzią na ukształtowane silne i strukturalne zagrożenie. W szczególności nie zro­biono nic dla poprawy efektywności polskiego eksportu i podrożenia importu. (...) Sytua­cja, jaka się ukształtowała, zasadniczo zmniejsza swobodę polityki gospodarczej”. Źródeł deficytu obrotów w handlu zagranicznym obecnie należy doszukiwać się właśnie w ko­mentowanej w „Barometrze” z 1999 roku polityce początku lat 90., która zakładała szybki wzrost gospodarczy oparty przede wszystkim na imporcie - towarów, kapitału i technolo­gii. Podobnie, ograniczanie rozmiarów sektora finansów publicznych nie rozpoczęło się za ostatnich rządów, a wiele lat wcześniej. Konsekwencje obu zjawisk odczuwamy natomiast dzisiaj; ograniczenie produkcji krajowej na rzecz importu generuje bezrobocie, a zmniej­szenie sektora finansów publicznych wiąże się ze spadkiem dochodów i popytu w grupach o niskich dochodach. Liberalizacja gospodarki w ogóle generuje rozmaite problemy ze spo­łeczeństwem i na pewno nie ułatwia państwu radzenia sobie z nimi.

Często krytykowane są podstawowe założenia reform - na przykład prywatyzacja. W „Barometrze” z 2003 roku Ryszard Grabowiecki przekonuje, że „dogmatycznie moty­wowana prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych objęła - w pierwszej kolejności - przedsiębiorstwa najlepsze i rentowne. (...) Przekształcenia te zostały podjęte na podstawie ideologicznego założenia, że przedsiębiorstwa państwowe nie nadają się do uczestniczenia w gospodarce rynkowej”. Pokazuje też, że likwidując przedsiębiorstwa państwowe, fak­tycznie prowadzi się do „dezindustrializacji” kraju. Dramat polega na tym, przekonuje da­lej autor, że - jak pokazują dane statystyczne - rozwój gospodarczy jest „nakręcany” przez modernizowany przemysł właśnie. Wniosek jest taki, że ograniczając sektor dużych przed­siębiorstw (i - można dodać - stawiając na rozwój przedsiębiorstw małych i średnich) Pol­

Page 192: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

194 Recenzje

ska rezygnuje z przynajmniej części szans na gospodarczy rozwój. Rozstrzyganie, czy ar­gumenty te są trafne, nie leży w obszarze profesjonalnych kompetencji recenzenta. Cieszy go jednak to, że przynajmniej niektórzy publicyści mają odwagę podejmować próby dema­skowania rozmaitych niedopowiedzeń pojawiających się w „polityce głównego nurtu” . En­tuzjazm wobec wspierania małych i średnich przedsiębiorstw jest przecież elementem rzą­dowego programu naprawy gospodarki ostatnich lat. Z tego samego powodu za godne uwa­gi należy uznać i pozostałe teksty „Barometrów” - jeżeli nawet ich autorzy mylą się w kwestiach szczegółowych, lub przyjmują trudne do zaakceptowania (z punktu widzenia indywidualnego czytelnika) założenia aksjologiczne, to kształtują one zdrowy sceptycyzm wobec tych poglądów, które większość uważa za słuszne.

Kolejne pozycje „katalogu nieszczęść” wiążą się z czterema „wielkimi reformami” ostatnich lat: emerytalną, ochrony zdrowia, systemu edukacji i administracji publicznej. Autorzy wskazują na nieskuteczność (a w niektórych przypadkach przeciwskuteczność) reformatorskich wysiłków kolejnych rządów i sprzeczności wbudowane w niektóre roz­wiązania. Takie sprzeczności dadzą się na przykład pokazać - jak w tekstach publikowa­nych w kolejnych wydaniach „Barometru” przekonuje Marta Zahorska - jeżeli idzie o re­formę systemu edukacji. Za jedno z przewodnich haseł reformy można bowiem uznać in­westowanie w kapitał ludzki, który - o ile wysoki - sprzyja modernizacji, rozwojowi gospodarczemu i wzrostowi dobrobytu. Z inwestycjami w ludzki kapitał zwykle kojarzy się też wyrównywanie szans edukacyjnych. Dokładniejszy wgląd w założenia reformy edukacyjnej ujawnia jednak, że pod pozorem wyrównywania szans, tak naprawdę tworzy się bariery dla tych, którzy na reformie powinni skorzystać w pierwszej kolejności: „Gim­nazja stały się wręcz jednym z najbardziej różnicujących warunki edukacyjne elementów systemu szkolnego. Stan budynku, wyposażenie gimnazjów są ściśle związane z pozio­mem zamożności gminy. Nakłady na jednego ucznia różnią się między gminami kilkuna­stokrotnie (...). Część uczniów, którzy ukończą dobre gimnazja pójdzie do dobrych lice­ów (...) Ci, którzy ukończą gimnazja o niskiej renomie, pójdą liceów o złej renomie (...) ta grupa młodzieży uzyska maturę pod warunkiem, że... wymagania maturalne zostaną obniżone” (2000). W ten sposób - wydaje się - poziom zamożności (gmin, a więc i ich mieszkańców) znajdzie odzwierciedlenie w szansach społecznego awansu i „zamknięciu” struktury społecznej w Polsce.

Nie inaczej rzecz się ma z reformą emerytalną, której podstawowym założeniem było przejście z systemu repartycyjnego na kapitałowy. Reformatorzy, a za nimi także opinia publiczna, przyjęli bowiem za pewnik wyższość kapitałowego systemu emerytalnego w gospodarce rynkowej. Tymczasem może się okazać, że obecna sytuacja demograficz­na, sytuacja na rynku pracy i w gospodarce skutecznie uniemożliwiają osiągnięcie zakła­danej skuteczności tego systemu. Przekonuje o tym Kazimierz Łaski (2003), który pisze, że system repartycyjny jest zwyczajnie tańszy od kapitałowego, że nie jest obciążony ry­zykiem związanym z wahaniami kursów papierów wartościowych, i stwierdza co nastę­puje: „reforma emerytalna nie tylko nie zwiększy tempa wzrostu dochodu narodowego, ale najprawdopodobniej je zmniejszy (...) chodzi mianowicie o to, że reforma systemu emerytalnego może doprowadzić do wzrostu skłonności do oszczędzania gospodarstw do­

Page 193: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 195

mowych, a więc do mniejszej konsumpcji przy danych dochodach. Jeśli jednocześnie sło- ność do inwestowania się nie zmieni, (...) to dochód narodowy będący sumą konsumpcji i inwestycji zmniejszy się - czyli wzrost gospodarczy ulegnie zwolnieniu, zamiast przy­spieszeniu”. Niekoniecznie jest też sprawiedliwy: „wprowadzenie systemu kapitałowego oznacza (...) dla pokoleń wstępujących na rynek pracy podwójne obciążenie. Z jednej stro­ny muszą finansować emerytury tych, którzy nie są już zawodowo czynni, z drugiej zaś muszą finansować nowe fundusze emerytalne”. Co do trafności tych stwierdzeń można się zapewne spierać. Warto jednak podkreślić, że - w odróżnieniu od krytyki dominującej za­równo w mediach, jak i w politycznych debatach o nowym systemie emerytalnym - kwe­stionują one nie wykonanie, sposób przeprowadzenia i niedostatki instytucji wdrażających reformę, ale jej założenia.

Przykłady tego rodzaju - pojawiających się w barometrowych tekstach - wniosków i wątków można oczywiście mnożyć. Autorzy zwięźle przedstawiają swoje poglądy co do tego, w jakich miejscach szwankują założenia rozmaitych „polityk” (rynku pracy, ochro­ny zdrowia etc...), oraz punktują ich negatywne konsekwencje - szczególnie te, o których stosunkowo mniej się mówi w mediach, i które lubią przemilczać politycy. „Krzewienie” sceptycyzmu może tu być tym łatwiejsze, że większość tekstów zawiera stosunkowo bo­gaty - biorąc pod uwagę ich zwięzłość - materiał empiryczny i odpowiednio dobrane przykłady, dzięki którym nawet laik zrozumie, o co autorom chodzi.

Trzeba - na koniec - zapytać, czy oprócz tego, co złe, nieefektywne i niekorzystne dla Polski, oprócz zagrożeń czyhających na obranej drodze rozwojowej, autorzy omawianych publikacji widzą przed krajem jakieś realne możliwości poprawy sytuacji. Jedna z możli­wych odpowiedzi na to pytanie wynika z omówionej wyżej krytyki. Oczywiście - należy odwrócić negatywne tendencje, szczególnie jeżeli idzie o inwestycje i produkcję przemy­słową, rynek pracy, rozwarstwienie, zróżnicowanie dochodów etc. Należy także dyskuto­wać i uzgadniać szczegółowe rozwiązania, a więc zadbać o to, aby rozmaite interpretacje były w publicznym, demokratycznym dyskursie traktowane równo (temu ostatecznie słu­żą kolejne „Barometry”). Szansę uzdrowienia sytuacji widać także w rychłym przystąpie­niu do Unii Europejskiej. Jest to konkluzja zaskakująca, ponieważ niemal wszystkie te­ksty, w których tę akcesję się omawia, są wobec niej równie krytyczne jak wobec polity­ki wewnętrznej. Częściej wspomina się w nich o „szoku poakcesyjnym”, nierówności szans w konkurencji gospodarczej na europejskim rynku i zagrożeniu marginalizacją ze strony bardziej uprzemysłowionych i rozwiniętych gospodarczo państw, niż o korzy­ściach, jakie z przystąpienia miałyby wynikać (patrz „Barometr” 2003). Akcesja daje jed­nak nadzieję choćby na to, że unijne przepisy i presja innych krajów i społeczeństw człon­kowskich mogą wymusić na polskich władzach takie działania, których nie chcą lub nie są w stanie podjąć, a na społeczeństwie - wzrost poczucia wspólnoty i optymizmu. Do­tychczasowa postawa elit, „zinstytucjonalizowana nieodpowiedzialność klasy politycz­nej” i blokowanie faktycznej partycypacji obywateli w życiu publicznym takiej nadziei ra­czej nie dają.

Paweł PoławskiInstytut Socjologii, WFiS UW

Page 194: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

196 Recenzje

Lucyna Frąckiewicz i Małgorzata Król (red.)Problemy polskiej wsi na przełomie wieków,2002, Katowice: Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej, 404 strony

W 2002 roku literaturę poświęconą problemom społecznym w naszym kraju wzboga­ciła kolejna publikacja, dotycząca zagadnień wsi. Stanowi ona swoisty zapis kwestii po­ruszanych w trakcie przeprowadzonej na początku czerwca tego roku konferencji, zorga­nizowanej wspólnie przez Katedrę Polityki Społecznej i Gospodarczej Akademii Ekono­micznej w Katowicach oraz Komitet Nauk o Pracy i Polityce Społecznej PAN. Obszerny tom, jaki oddany jest do dyspozycji czytelników, zawiera autorskie opracowania, poświę­cone takim problemom ludności wiejskiej, jak: bezrobocie, ubóstwo, ochrona zdrowia, edukacja czy kwestia ludzi starych. Oprócz takich właśnie rozdziałów, poświęconych roz­maitym aspektom problemów społecznych współczesnej wsi polskiej, w recenzowanym tomie znalazły się też - co trzeba zapisać zdecydowanie na jego plus - szkice poświęco­ne roli polityki państwa, czy znaczeniu organów samorządowych, jak i próby wskazania na istotę barier krępujących rozwój obszarów wiejskich. Innym pozytywnym w sumie ele­mentem recenzowanej publikacji jest z jednej strony obecność tekstów o charakterze opi- sowo-diagnostycznym, z drugiej zaś prób sformułowania pewnych generalizacji, czy wręcz ram teoretycznych. Te pierwsze są jednak w zdecydowanej przewadze, i to z kolei jest - moim zdaniem - pewnym mankamentem całego wydawnictwa, jako że we współ­czesnej literaturze polskiej zdecydowanie dominuje właśnie owa refleksja opisowo-dia- gnostyczna, czy komentarz do prowadzonych badań, natomiast zbyt mało mamy prac próbujących w jakiejś szerszej konceptualnej i teoretycznej perspektywie analizować ciemną stronę transformacji społeczeństwa wiejskiego w Polsce.

Dwa inne jeszcze elementy rzucają nieco światła na charakter prezentowanego tomu. Wiele składających się nań tekstów zawiera elementy rekomendacji, wskazujących na ko­nieczne kierunki prowadzenia polityki, która łagodzić miałaby przynajmniej opisywane dolegliwości społeczne. Znowu jednak można powiedzieć z uczuciem pewnego zawodu, że z reguły owe rekomendacje mają charakter dość ogólnych sformułowań wskazujących przede wszystkim na cele działania, a w zdecydowanie zbyt małym stopniu - bardziej konkretnych, operacyjnych programów, podsuwających określone metody działania. Dru­

Page 195: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 197

ga sprawa dotyczy poziomu prowadzonych rozważań i analiz. Większość prac dotyczy ogólnokrajowych - jeśli można to tak określić - problemów wsi. Pojawiają się jednak też teksty skupione na zagadnieniach niektórych regionów np. Opolszczyzny, Wielkopolski, Pomorza Zachodniego, czy Warmii i Mazur. Jest oczywiście jasne, że stanowi to w głów­nej mierze odbicie zainteresowań autorów poszczególnych rozdziałów. Szkoda jednak, że np. we wprowadzeniu redaktorów tomu zabrakło informacji czy bodaj jakiegoś komenta­rza, co przede wszystkim miały ilustrować owe regionalne przypadki. Sądzę, że byłoby to z pożytkiem dla charakteru i także oceny całego opracowania, jako że już dzisiaj po­wszechnie podzielany jest pogląd o konieczności różnicowania polityki społecznej w od­niesieniu do specyficznych regionalnych wymiarów rozmaitych problemów społecznych.

Na omawiany tom składają się 24 opracowania. Z górą 1/3 spośród nich dotyczy właśnie bezrobocia, uznawanego za najpoważniejszy problem wsi polskiej na przełomie wieków. W sposób bardziej lub mniej bezpośredni zagadnienia tego dotyczy aż 9 rozdziałów. Naj­bardziej obszerne i jednocześnie kompleksowe studium bezrobocia zawiera otwierający - i słusznie - cały tom artykuł Mieczysława Kabaja, poświęcony procesom i czynnikom li­kwidacji i tworzenia miejsc pracy. Artykuł ten nie jest wprawdzie poświęcony specjalnie problematyce obszarów wiejskich, ale podejmuje ogólną refleksję nad zasadniczymi me­chanizmami „produkującymi” bezrobocie. Jest on - w moim przekonaniu - niezwykle istotny z kilku przynajmniej powodów. Po pierwsze - z uwagi właśnie na swoją ogólność pozwala zaprezentować zasadnicze, systemowe i polityczne uwarunkowania bezrobocia, w tym także oczywiście i bezrobocia na wsi. Po drugie - artykuł ten - na co zresztą bar­dzo mocno zwraca uwagę sam Autor - jest polemiką z kilkoma istotnymi tezami (Autor określa je mianem mitów), dotyczącymi przyczyn współczesnego bezrobocia. Po trzecie wreszcie - artykuł zawiera wiele interesujących i instruktywnych danych oraz próbę za­rysowania strategii walki z bezrobociem, oczywiście w perspektywie zidentyfikowanych przez Autora mechanizmów odpowiedzialnych za jego wzrost i utrzymywanie się.

Przyjrzyjmy się najistotniejszym twierdzeniom zawartym w opracowaniu M. Kabaja. Autor rozpoczyna od konstatacji, iż w całym okresie transformacji ustrojowej więcej miejsc pracy zostało w naszym kraju zlikwidowanych aniżeli utworzonych. Traktując za­soby pracy jako najistotniejszy czynnik rozwoju gospodarczego, Autor próbuje wytłuma­czyć ważny - jego zdaniem - paradoks polegający na tym, iż mimo wzrostu gospodarcze­go miejsc pracy w naszym kraju nie przybywa. Jak pisze: „Powstaje więc pytanie, dlacze­go mimo relatywnie wysokiego wzrostu gospodarczego zatrudnienie (liczba pracujących) w całym okresie transformacji nie tylko nie wzrosło, ale zmniejszyło się o 2,6 min osób?” (s. 15). Zanim Autor poda własną odpowiedź na to pytanie oraz swoją receptę na rozwią­zanie problemu, podejmuje - jak już wspominałem - rozprawę z trzema mitami, mający­mi tłumaczyć wzrost bezrobocia mimo istniejącego wzrostu gospodarczego. Są to kolej­no: a) koncepcja tzw. jednej piątej, wskazująca, że w wieku XXI praca 20% zdolnych do niej wystarczy do utrzymania światowej gospodarki; b) traktowanie pełnego zatrudnienia jako iluzji, c) traktowanie niskiego wykorzystania zasobów pracy jako „normalnego” ele­mentu gospodarki rynkowej, a wysokiego poziomu ich wykorzystania jako jedynie PRL- owskiej „anomalii” (s. 22). Twierdzenia te konfrontuje Kabaj z danymi dotyczącymi stóp

Page 196: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

198 Recenzje

zatrudnienia i bezrobocia w krajach OECD. Konfrontacja ta wypada zdecydowanie na niekorzyść naszego kraju. Okazuje się, że właśnie Polska ma najwyższą stopę bezrobocia wśród 29 krajów, należących do tej organizacji (s. 29).

Co zatem należałoby zrobić, aby zmienić ten stan rzeczy? Autor polemizuje z twier­dzeniami, że winą należałoby obarczyć małą elastyczność rynku pracy w Polsce. Jest to sztandarowa teza lansowana przez zwolenników tzw. deregulacji rynku pracy. Okazuje się jednak, że wbrew temu, co twierdzą polski rynek pracy wcale nie jest mało elastycz­ny. Świadczą o tym przytaczane przez Kabaja dane dotyczące zarówno ruchu zatrudnio­nych, jak i tzw. stopnia sztywności samego stosunku pracy (por. s. 31 i nast.). W ich świe­tle okazuje się, że zarówno w gronie krajów OECD, jak i krajów Centralnej i Wschodniej Europy Polska należy do tych, które charakteryzują się jednak relatywnie wysoką ela­stycznością rynku pracy. A zatem obserwowana w naszym kraju likwidacja miejsc pracy nie jest wynikiem wysokich podatków(l), wysokich kosztów pracy czy sztywnego kode­ksu pracy. Co zatem o tym decyduje? Zdaniem Autora chodzi przede wszystkim o słabe tempo wzrostu gospodarczego, wynikające głównie z zahamowania inwestycji, zaspaka­jania zwiększonego popytu importem substytucyjnym oraz zdecydowanie zbyt niskiego poziomu bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Szczególną rolę odgrywa tutaj właśnie zastępowanie produkcji krajowej importem. Jest ono - jak podkreśla Autor - pochodną czterech czynników, do których zalicza: nadmierną aprecjację złotego, wysokie oprocen­towanie kredytów, stawkę podatku dochodowego oraz składkę ZUS. Program walki z bezrobociem powinien w związku z tym zawierać cztery strategiczne - tak chyba moż­na je określić - elementy. Należą do nich: a) prozatrudnieniowa polityka rozwoju gospo­darczego, b) przebudowa polityki wobec rynku pracy i polityki społecznej, c) rozwój ela­stycznych form zatrudnienia, d) przebudowa systemu zasiłków tak, aby sprzyjały one za­trudnieniu (s. 55).

Przyjrzyjmy się teraz bliżej pewnym specyficznym cechom bezrobocia na obszarach wiejskich. Jest to temat omawiany przez kilku autorów. Elżbieta Kryńska, Małgorzata Król, Elżbieta Trafiałek, Tomasz Szurmiak i Krzysztof Drozd oraz Monika Stanny-Burak i Maria Sasin zajmują się przede wszystkim analizą bezrobocia, starając się w miarę kom­pleksowo zidentyfikować jego przyczyny, określić dynamikę, jak również wskazać jego konsekwencje. Z kolei Małgorzata Baron-Wiaterek, Henryk Januszek oraz Felicjan Bylok skupiają się przede wszystkim na rozmaitych aspektach walki z bezrobociem jako proble­mem społecznym obszarów wiejskich. Co składa się na prezentowany przez wymienio­nych autorów obraz?

W swoich rozważaniach Elżbieta Kryńska wskazuje przede wszystkim na dwa istotne fakty wyróżniające bezrobocie na obszarach wiejskich. Zalicza do nich wyższe ostatnio tempo jego wzrostu na wsi aniżeli w miastach oraz specyficzny kontekst, jakim jest dla tego problemu kwestia „ukrytego” bezrobocia poprzez fakt nadmiernego zatrudnienia w indywidualnych gospodarstwach rolnych. Przyczyny bezrobocia na wsi leżą - zdaniem Autorki - po obu stronach rynku pracy tj. zarówno po stronie popytowej jak i podażowej. W ramach tej pierwszej należałoby wskazać: redukcje w przekształcanych i likwidowa­nych przedsiębiorstwach, zmniejszenie zapotrzebowania na pracę w indywidualnych go­

Page 197: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 199

spodarstwach rolnych, niski poziom dochodów mieszkańców wsi, słabą infrastrukturę na obszarach wiejskich (s. 69 i nast). Natomiast strona podażowa to przede wszystkim niski poziom wykształcenia ludności wiejskiej oraz jej niska mobilność przestrzenna, edukacyj­na i zawodowa (s. 73). Te wszystkie czynniki powodują, że w obrębie wiejskiego bezro­bocia pojawia się wyraźny mechanizm sprzężeń zwrotnych: gospodarczych, demograficz­nych, społecznych i instytucjonalnych, co szczególnie utrudnia próby ograniczenia tego zjawiska.

Podobny obraz szkicuje w swoim rozdziale Małgorzata Król. Z jej perspektywy naj­ważniejszy podział czynników sprzyjających bezrobociu polega na przeciwstawieniu ele­mentów ekonomicznych i pozaekonomicznych. Te pierwsze zawierają kwestie, które w koncepcji Kryńskiej określone zostały mianem popytowych. Chodzi tu więc - przypo­mnijmy - o słabą infrastrukturę obszarów wiejskich, niskie dochody ludności wiejskiej, a także - co warto podkreślić - typ rolnictwa dominujący w naszym kraju. Gospodarstwa w większości niewielkie i prowadzone raczej w sposób tradycyjny mogą co prawda słu­żyć jako bufor łagodzący przynajmniej w pewnym stopniu rozmiar bezrobocia na wsi po­przez „ukrywanie” nadwyżek siły roboczej - na co zwracała uwagę Kryńska - ale nie sta­nowią z pewnością gospodarczego koła zamachowego, zdolnego do „pociągnięcia” wzro­stu gospodarczego na obszarach wiejskich - co wynika z rozważań Król. Sytuację tę dodatkowo utrudniają czynniki pozaekonomiczne (czyli te, które Kryńska określiła mia­nem podażowej strony rynku pracy), a więc: uwarunkowania demograficzne, niski po­ziom wykształcenia, słaba mobilność zawodowa i przestrzenna oraz tradycyjna mental­ność sporej jeszcze części mieszkańców wsi.

Inna autorka, Elżbieta Trafiałek również traktuje bezrobocie jako rezultat złożonego oddziaływania wielu rozmaitych czynników. Do najważniejszych zalicza urynkowienie gospodarki, import tańszych i nierzadko subsydiowanych towarów, postęp techniczny, ge­nerujący redukcje zatrudnienia oraz wzrost wydajności pracy i związaną z tym racjonali­zacja zatrudnienia. Jednocześnie jednak Autorka wskazuje na te czynniki, które związane są z sytuacją istniejącą w Polsce zarówno w sferze rozwiązań w obrębie polityki państwa, jak i cech charakterystycznych obszarów wiejskich. Należą tutaj np. pomijany przez Ka­baja fiskalizm państwa, czy wysokie koszty pracy, jak również słaby poziom wykształce­nia siły roboczej, wchodzący na rynek pracy wyż demograficzny czy niska mobilność si­ły roboczej, a także - na co zwraca uwagę Autorka - roszczeniowość niektórych przynaj­mniej grup społecznych (s. 93-95). Co jednak chyba najbardziej istotne to fakt, że bezrobocie współczesne w Polsce nie jest cechą specyficzną jakiegoś regionu, lecz jest po prostu - wedle określenia Autorki (por. s. 96) - „rozlane” po całym kraju i jednocześnie - inaczej aniżeli w krajach UE - brakuje mu swoistej „oprawy” systemowej, tj. wbudo­wanych w system polityki społecznej mechanizmów, które z jednej strony ułatwiałyby przejście od sytuacji posiadania pracy do jej utraty (ubezpieczenie od bezrobocia), z dru­giej zaś - przejście od sytuacji bezrobocia do znalezienia pracy (aktywne formy walki z bezrobociem). Dodatkowymi elementami charakteryzującymi bezrobocie są - zdaniem Autorki - jego indywidualne wymiary: ograniczanie kręgu przyjaciół, osłabienie kondy­cji psychicznej wśród bezrobotnych itp. Ten problem społeczny z uwagi na różnorodność

Page 198: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

200 Recenzje

zarówno przyczyn, jak i rezultatów wymaga kompleksowej strategii przeciwdziałania i to nie tylko na poziomie krajowym, ale także regionalnym i lokalnym. Wybrane przykłady tej ostatniej zostały pokrótce omówione przez Autorkę (por. s. 105-109), szkoda jednak, że bez wyraźnych elementów ewaluacyjnych.

Serię opracowań na temat bezrobocia uzupełniają dwa kolejne rozdziały. Tomasz Szurmak i Krzysztof Drozd omawiają w tym kontekście sytuację wsi opolskiej. W tym niestety krótkim i bardzo ogólnikowym tekście zwracają głównie uwagę na pewne funda­mentalne - ich zdaniem - elementy programu walki z bezrobociem. Zaliczają do nich przede wszystkim długofalowość planowanych programów, szeroki - jak piszą - centra­lizm połączony jednak z koncentrację na własnej inicjatywie poszczególnych społeczno­ści, spółdzielczość, drobną wytwórczość oraz sprawność w dystrybucji środków finanso­wych. Nie bez znaczenia jest także opracowanie teoretycznej koncepcji dalszej moderni­zacji wsi. Z kolei Monika Stanny-Burak i Maria Sasin uwagę swoją skupiają na sytuacji indywidualnych gospodarstw rolnych w gminach województwa zachodniopomorskiego. Wniosek sformułowany na podstawie badań wskazuje, że następuje na tym obszarze znaczne zróżnicowanie sytuacji ludności wiejskiej. Obok bowiem - jak piszą - recesyw- nych gospodarczo gmin „rozwijają się wsie nowoczesne, wielofunkcyjne, dobrze zorga­nizowane, skupiające mieszkańców aktywnych zawodowo” (s. 135). Jednak proces wcho­dzenia na rynek pracy wyżu demograficznego powoduje, że stworzenie takiej ilości miejsc pracy, które doprowadzą do likwidacji nadwyżki zasobów siły roboczej, będzie bardzo utrudnione mimo dobrej koniunktury gospodarczej i wyższego wzrostu gospodar­czego.

Kolejne trzy opracowania poświęcone są przede wszystkim - jak wskazywałem już uprzednio - kwestiom walki z bezrobociem. Autorka pierwszego z nich Małgorzata Ba- ron-Wiaterek koncentruje się na roli państwa w tym zakresie. Państwo musi w tym proce­sie odgrywać aktywną rolę, jako że bezrobocie jest problemem ogólnospołecznym. Rola ta powinna być jednak oparta na zasadzie pomocniczości, czyli być niejako wspomagają­ca wobec inicjatyw podejmowanych przede wszystkim przez społeczności lokalne i regio­nalne. W swoich rozważaniach Autorka wskazuje na kilka grup czynników utrudniają­cych walkę z bezrobociem na obszarach wiejskich. Stanowią je przede wszystkim barie­ry w realizacji celów zatrudnienia na wsi (przebudowa systemu gospodarczego, zacofanie strukturalne gospodarki na obszarach wiejskich, doktrynalnie motywowana likwidacja PGR-ów, brak poczucia odpowiedzialności za wieś wśród członków klasy politycznej, de­koniunktura gospodarcza, pełnienie przez wieś roli buforu przechowującego nadwyżki si­ły roboczej) oraz bariery wzrostu liczby miejsc pracy na wsi (cechy strukturalne wiejskiej siły roboczej, szczupłość środków wspierających lokalne i regionalne programy, bariery instytucjonalne i mentalne). Autorka wskazuje też - co moim zdaniem niezwykle istotne - na procesy globalizacji utrudniające efektywną politykę państwa. W rezultacie państwo powinno bardziej skupić się na działaniach pośrednich, jak np. promowanie rozmaitych regionalnych programów, program edukacji ludności wiejskiej, oddziaływanie na rozwój aktywności pozarolniczej na wsi oraz wyrównywanie różnic w rozwoju społeczno-gospo- darczym poszczególnych obszarów i regionów (s. 151). Niektóre wątki tych rozważań

Page 199: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 201

rozwinięte zostają w rozdziałach przygotowanych przez Henryka Januszka oraz Felicjana Byloka. Ten pierwszy skupia się na prezentacji lokalnych programów ograniczania bez­robocia i rozwoju przedsiębiorczości w regionie wielkopolskim, ten drugi zaś - na rozwo­ju przedsiębiorczości pozarolniczej. W tym ostatnim przypadku szczególnie istotne - zda­niem Autora - jest wyposażenie samorządów gminnych w odpowiednie instrumenty fi­nansowe oraz współpraca pomiędzy państwem i samorządami (s. 201-202).

Inny węzłowy problem społeczny obszarów wiejskich, jakim jest ubóstwo, które po­jawia się oczywiście niejednokrotnie w kontekście rozważań wokół bezrobocia, stał się zasadniczym przedmiotem analiz trzech kolejnych rozdziałów recenzowanego tomu. W pierwszym z nich Krystyna Hanusik wraz z Urszulą Łangowską-Szczęśniak prezen­tują w sposób niezwykle syntetyczny, ale jednocześnie dobrze zilustrowany przemiany sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych na wsi. Interesującym Autorki okresem jest przede wszystkim druga połowa lat 90. Analizowane trendy prowadzą je do sformu­łowania kilku zasadniczych konkluzji. Wskazują przede wszystkim na gwałtowne poszu­kiwanie dodatkowych źródeł dochodu wynikające z kurczenia się dochodów rolniczych oraz wzrost znaczenia niezarobkowych źródeł dochodu wśród mieszkańców wsi w oma­wianym okresie. Wskazują też na generalne pogorszenie dochodowości gospodarstw rol­niczych i nierolniczych, co tworzy sytuację odmienną aniżeli ta, jaką można zaobserwo­wać w odniesieniu do gospodarstw domowych w miastach, w których w owym okresie odnotowano kilunastoprocentowy wzrost dochodów. Spora część gospodarstw wiejskich nie osiąga nawet dochodów na poziomie minimum socjalnego, a struktura ich wydatków jest typowa dla stref ubóstwa, z dominacją wydatków żywnościowych i mieszkanio­wych.

Ten ciemny obraz uzupełniają swoimi opracowaniami Anna Organiściak-Krzykowska oraz Krystyna Nowosielska omawiając kolejno problem ubóstwa wśród ludności po-pe- geerowskiej oraz pomoc osobom długotrwale bezrobotnym. Obydwa opracowania pre­zentują sytuację w województwie warmińsko-mazurskim. Najbardziej wyraziście rysuje się bezpośrednia zależność pomiędzy brakiem pracy a głębokim ubóstwem. Pomoc spo­łeczna w tym kontekście jest niewystarczająca i nie jest w stanie sprostać problemowi. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, iż w samych społecznościach dotkniętych dłu­gotrwałym bezrobociem i głębokim ubóstwem zniszczona została tkanka społeczna, na bazie której mogłyby pojawić się jakieś lokalne inicjatywy. W gruncie rzeczy obydwa opracowania stanowią przyczynek do ukazania procesu rodzenia się polskiej underclass.

Oprócz ubóstwa, którego charakter i zasięg jest niezwykle niepokojący w odniesieniu do mieszkańców wsi, także inne charakterystyki ich sytuacji nie napawają - ujmując rzecz delikatnie - optymizmem. Dotyczą one kolejno problemów zdrowia, edukacji, warunków mieszkaniowych oraz niektórych przynajmniej elementów sytuacji ludzi starych. Przyj­rzyjmy się pokrótce, co autorzy publikujący w omawianym tomie, mają w tych sprawach do powiedzenia.

Problematyce zdrowia poświęcone zostały cztery rozdziały. W swoim opracowaniu Lidia Kwiecińska-Bożek stara się zaprezentować w miarę całościowy obraz potrzeb w za­kresie ochrony zdrowia ludności wiejskiej. Zwraca uwagę na dwie szczególne sprawy.

Page 200: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

202 Recenzje

Wskazuje przede wszystkim na wysoką wypadkowość pracy w rolnictwie oraz na brak re­gulacji zasad bezpieczeństwa pracy w indywidualnych gospodarstwach rolnych. Podkre­śla ponadto potrzebę działań profilaktycznych w tym zakresie, co wiąże się z konieczno­ścią zbudowania odpowiedniego systemu prawnego i instytucjonalnego. Koncepcja takie­go systemu - co podkreśla autorka - została zarysowana w pracach Instytutu Medycyny Wsi. Znakomitym uzupełnieniem tego opracowania są rozważania Zofii Kawczyńskiej- -Butrym prezentującej zestaw rozmaitych - zarówno obiektywnych, jak i subiektywnych - wskaźników oceny stanu zdrowia ludności wiejskiej. Większość tych wskaźników (po­równywana z miastem) jest niestety dla wsi niekorzystna. Podobnie jak zdecydowanie niekorzystna jest sytuacja związana z dostępem do lekarzy-specjalistów (o czym piszą w swoim rozdziale Rafał Gorczyca, Jan Guz i Biruta Skrętowicz) oraz sytuacja ludzi nie­pełnosprawnych (por. rozdział Olgi Kowalczyk).

W tym kontekście należałoby także wspomnieć o problemie ludzi starych. Zagadnie­nie to jest przedmiotem rozważań dwóch autorów. Marian Mitręga skupia się na gospo­darstwach prowadzonych przez starszych rolników. Wykorzystując wyniki rozmaitych badań zwraca przede wszystkim uwagę na te gospodarstwa, w których starsi ludzie żyją samotnie (lub tylko ze współmałżonkiem). Ich sytuacja jest daleko gorsza aniżeli sytuacja starszych rolników żyjących w gospodarstwach dwu- czy nawet trzypokoleniowych. Te ostatnie z uwagi na rozmaite parametry ekonomiczne, jak również standard życia nie odbiegają zasadniczo od przeciętnej (por. s. 394). W tym kontekście pojawia się także in­ny problem, jaki porusza w swoim rozdziale Magdalena Filipek. Bardzo często niemoż­ność zaspokojenia np. rozmaitych potrzeb zdrowotnych ludzi starszych na wsi wymusza ich migrację do innych środowisk (miejskich), gdzie mają większe szanse na uzyskanie odpowiedniej pomocy. Wiąże się to jednak ze znacznym obciążeniem psychicznym, które w sumie niejednokrotnie negatywnie wpływa na stan zdrowia. Dlatego też - co podkreśla Autorka - jednym z istotnych wyzwań zarówno dla służby zdrowia, jak i systemu pomo­cy społecznej jest zapewnienie odpowiednich świadczeń ludziom starym na wsi w miej­scu ich zamieszkania.

Autorka kolejnego rozdziału Wanda Walkowska na podstawie badań przeprowadzo­nych w pewnej gminie próbuje dokonać oceny sytuacji edukacyjnej na wsi. Wyniki tego sondażu potwierdzają - w gruncie rzeczy - wiedzę posiadaną w tym zakresie przez socjo­logów czy pedagogów zajmujących się tymi zagadnieniami. Okazuje się, że aspiracje edu­kacyjne wobec dzieci są przede wszystkim funkcją wykształcenia samych rodziców, a w sumie pozytywna ocena gimnazjum jako instytucji, która może pomóc dzieciom uzy­skać zamierzone wykształcenie, powiązana jest z oceną negatywną, wskazującą na ogra­niczony zakres dodatkowych zajęć oferowanych przez tę instytucję oraz niemożność ko­rzystania z odpłatnych form zajęć z uwagi na duże - zdaniem badanych - koszty tego przedsięwzięcia. Potwierdza to niekorzystną sytuację edukacyjną wsi z porównaniu z mia­stem. Nieco inaczej rysuje się natomiast sytuacja w odniesieniu do zasobów mieszkanio­wych wsi. Jeśli chodzi o zagęszczenie mieszkań, to wieś - jak podkreśla Krystyna Piasec­ka - je s t w nieco lepszej sytuacji niż miasto. Natomiast w przypadku innych wskaźników standardu warunków mieszkaniowych, takich jak np. wodociąg, kanalizacja, ciepła woda

Page 201: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Recenzje 203

bieżąca, centralne ogrzewanie czy gaz z sieci, wieś wciąż jeszcze pozostaje daleko w ty­le za miastem (por. s. 373-374).

Kolejne dwa rozdziały nie dają się jednoznacznie zakwalifikować do żadnej z wyżej wyróżnionych grup. Poruszają jednak na tyle istotne zagadnienia, iż warto je pokrótce przybliżyć na zakończenie. Pierwsze z nich, którego autorkami są Ludmiła Dziewięcka- Bokun oraz Agnieszka Kasperczyk poświęcone jest wiejskiej gminie jako podmiotowi po­lityki społecznej. Omawiając to zagadnienie autorki zwracają uwagę na swoistą sprzecz­ność, jaką można zaobserwować w sytuacji i działaniach gmin. Te najniższe, najbliższe rzeczywistych ludzkich problemów organy administracji samorządowej mają formalnie dużą swobodę działania, ale jednocześnie ich możliwości ograniczone są szczupłością środków finansowych. Brak środków finansowych to jednak - zdaniem autorek - tylko jedno ze źródeł krępowania aktywności samorządu gminnego. Inne czynniki to: aspekty prawne (wyznaczenie gminom zadań zleconych, które w gruncie rzeczy ograniczają się do wypłacania zasiłków), aspekt społeczny (brak wykwalifikowanej kadry), czy wreszcie aspekt polityczny (kładzenie przez władze państwowe nacisku raczej na podnoszenie po­ziomu cywilizacyjnego obszarów wiejskich, aniżeli na rozwiązywanie istniejących na nich problemów społecznych). Zasadniczy wniosek, jaki autorki formułują na zakończe­nie swoich rozważań, zawiera stwierdzenie, że: „Przeniesienie wielu ważnych uprawnień na szczebel lokalny wymaga istnienia struktur zdolnych do przyjęcia tych zadań na siebie. Nie może opierać się na całkowitym wyeliminowaniu państwa z tej działalności. Subsy- diarność nie polega [podkr. - K.G.] na zastąpieniu aktywności państwa aktywnością sa­morządu. Państwo zawsze pozostaje gwarantem bezpieczeństwa socjalnego” (s. 172). Z tego punktu widzenia zmiany wprowadzone w roku 1990, które spowodowały raczej wycofanie się państwa z działań na rzecz ograniczenia kwestii socjalnej - zdaniem auto­rek - zaowocowały w sumie niekorzystnymi rezultatami.

Swoistym uzupełnieniem owej krytycznej oceny zmian w systemie organizacyjnym rozwiązywania kwestii społecznych i formułowania polityki społecznej jest studium Ka- zimerza Szczygielskiego. Dotyczy ono, co prawda, tylko regionu opolskiego, ale - jak są­dzę - teza formułowana przez autora może mieć szersze odniesienie do sposobu konstru­owania regionalnego modelu polityki społecznej w ogóle. Otóż teza ta dotyczy zbyt sła­bego uwzględniania w dokumentach i przede wszystkim planach rozwoju regionalnego problemów społeczno-demograficznych. Wypada zgodzić się z Autorem, że tylko szero­kie uwzględnienie tego typu uwarunkowań gwarantuje opracowanie takiej koncepcji roz­woju, która uwzględniać będzie potrzeby mieszkańców i ma szansę stanowić efektywny instrument rozwiązywania pojawiających się problemów społecznych.

Omawiamy tom można oceniać - w moim przekonaniu - w trojakim planie. Przede wszystkim można zawarte w nim opracowania potraktować jako elementy diagnozy sta­nu współczesnej wsi polskiej. Z tego punktu widzenia obraz ten rysuje nam złożony cha­rakter problemów do rozwiązania, o czym już zresztą była mowa na wstępie tych rozwa­żań. Warto w tym kontekście wskazać na nieprezentowany jeszcze rozdział Józefa Za­rzecznego, który mógłby stanowić swoiste podsumowanie wielu wątków, zawartych w analizach innych autorów. Należy to tym bardziej zrobić, jako że redaktorki tomu nie­

Page 202: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

204 Recenzje

stety nie pokusiły się o jakieś szersze i analityczne omówienie, składających się nań wąt­ków. Punktem wyjścia rozważań Zarzecznego jest przedstawienie sytuacji rolnictwa, które nie zapewnia wystarczających dochodów zasadniczej rzeszy mieszkańców wsi oraz nie jest czynnikiem kreującym nowe miejsca pracy. Winna jest temu po części i polityka rolna państwa, która ma przede wszystkim charakter socjalny, w zbyt małym stopniu sty­mulując przeobrażenia strukturalne. Podstawowy problem wsi to oczywiście nadmierne i niewykorzystane zasoby pracy, tworzące zarówno jawne jak i ukryte obszary bezrobo­cia. Zasadniczym czynnikiem zmiany sytuacji jest stymulowanie odpływu ludności z rol­nictwa, co jednak może być osiągnięte przede wszystkim poprzez wzrost poziomu eduka­cji, zaś program aktywizacji gospodarczej obszarów wiejskich zawarty jest w następują­cych elementach strategii działania: a) przekształcenie rolnictwa w rolnictwo wielofunkcyjne, b) tworzenie lokalnych centrów rozwoju w oparciu o ilościowe i jakościo­we wyposażenie w infrastrukturę techniczną, c) likwidacja barier dla inwestorów, d) wspie­ranie migracji wahadłowych (dojazdów do pracy), e) uelastycznienie form zatrudnienia, f) dekoncentracja przemysłu i rozwój nowoczesnego systemu pracy nakładczej (s. 214).

Szkic programu zaprezentowany w rozdziale Zarzecznego zawiera - w gruncie rzeczy - elementy pojawiające się w wielu innych rozdziałach składających się na recenzowane opracowanie. Dobrze też oddaje ich charakter. Są to twierdzenia formułowane dość ogól­nikowo, które w sumie można byłoby uznać za słuszne. Problem jednak w tym, na ile for­mułują one cele realne do osiągnięcia w jakimś dającym się przewidzieć horyzoncie cza­sowym, które rzeczywiście zaowocują planowanymi rezultatami? Brak pogłębionej dys­kusji dotyczącej tych właśnie zagadnień uważam - w odróżnieniu od imponującej warstwy diagnostycznej - za istotny mankament prezentowanych w omawianym tomie rozważań. A przy tym rozdziały, których autorzy podejmują dyskusję dotyczącą ogólniej­szych mechanizmów omawianych problemów są w zdecydowanej mniejszości. W gruncie rzeczy można tu z pełną odpowiedzialnością wskazać dwa opracowania (na 24 zamie­szczone w tomie). Chodzi mi o omawiany na samym wstępie rozdział M. Kabaja, do­tyczący istoty współczesnego bezrobocia oraz rozdział L. Dziewięckiej-Bokun i A. Kas­perczyk dotyczący w gruncie rzeczy roli państwa w rozwiązywaniu problemów społecz­nych. W obydwu przypadkach formułowane tezy pobudzają do dyskusji.

Dobrze się więc stało, że efekty odbytego w czerwcu 2002 roku ogólnopolskiego spo­tkania specjalistów od polityki społecznej zostały upublicznione. Stwarza to kolejną moż­liwość dyskusji nad kondycją wsi polskiej oraz drogami poprawy sytuacji zamieszkującej ją ludności i - co szczególnie istotne - niektórymi przynajmniej mechanizmami dokonu­jących się przemian. To czy tę możliwość wykorzystamy zależy już jednak tylko od nas samych.

K rzysztof Gorlach Uniwersytet Jagielloński

Instytut Socjologii

Page 203: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

NA ŁAMACH CZASOPISM

Page 204: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 205: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Problemy polityki społecznej. Studia i dyskusje

Ryszard Szarfenberg

„Social Policy and Society”W Zjednoczonym Królestwie wiodącym pismem naukowym w dziedzinie polityki

społecznej jest kwartalnik „Journal of Social Policy”. Całkiem niedawno postanowiono jednak stworzyć nowe czasopismo „Social Policy and Society”, które jest adresowane do szerszej publiczności zarówno w sensie ogólnym (specjaliści i niespecjaliści), akademic­kim (socjologowie, politologowie, ekonomiści), jak i międzynarodowym. Redaktorem na­czelnym jest Tony Maltby z Uniwersytetu Birminghamskiego, a wśród członków redak­cji znajdują się m.in. profesorowie Dee Cook, Gary Craig, Alan Deacon i Michael Hill (autor wielokrotnie wznawianej książki Understanding Social Policy). Ze względu na międzynarodowość przedsięwzięcia powołano również radę doradczą złożoną z naukow­ców z USA, Danii, Japonii i Kanady.

Jest to kwartalnik, którego pierwszy numer ukazał się w 2002. Każde wydanie zawie­ra kilka stałych elementów, a głównie sekcję tematyczną prowadzoną przez zaproszone­go redaktora i podporządkowane jej: artykuł recenzyjny kilku książek oraz artykuł prze­glądowy literatury związanej z tematem numeru. Wydawcą „Journal of Social Policy” i „Social Policy and Society” jest Social Policy Association, czyli brytyjski odpowiednik naszego Towarzystwa Polityki Społecznej. Warto dodać, że SPA wydaje również rocz­nik „Social Policy Review” poświęcony aktualnemu rozwojowi polityki społecznej i de­batom w tej dziedzinie, a także od 2003 serię podręczników pt. Understanding Welfare: Social I issues, Policy and Practice, ukazały się już dwa; Understanding the Finance o f Welfare i Understanding Social Security (ich współwydawcą jest wydawnictwo Policy Press).

Sekcje tematyczne „Social Policy and Society” dotyczyły dotychczas następujących zagadnień

1. Socjaldemokratyczna polityka społeczna2. Polityka społeczna w Europie Środkowej (redaktorem był Bill Jordan)3. Pojęcie polityki społecznej opartej na danych empirycznych (evidence-based)4. Proces polityczny w polityce społecznej5. Wpływ konsumeryzmu na politykę społeczną

Page 206: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

208 Na łamach czasopism

6. Reforma pomocy społecznej w USA7. Relacje między Unią Europejską i narodowymi politykami społecznymi8. Kapitał społeczny i rodzina9. Płeć i indywidualizacjaZe względu na temat tego numeru „Problemów Polityki Społecznej” nieco przybliżę

kilka wątków z artykułów, w których rozważano związki socjaldemokratyzmu i polityki społecznej (numer 1/2002). Zanim jednak to uczynię przedstawię krótko kilka artykułów zamieszczanych w SPS poza sekcją tematyczną.

Z numeru pierwszego wybrałem artykuł T. Fitzpatricka In Search o f a Welfare Demo­cracy. Autor stawia tezę o potrzebie demokratyzacji brytyjskiej państwowej polityki spo­łecznej (welfare state) w kontekście czterech współczesnych koncepcji: społeczeństwo ry­zyka, rządomyślność (governmentality, pojęcie wprowadzone przez M. Foucaulta), nowa socjaldemokracja i opiekuńczość stowarzyszeniowa (associational welfare). Żadna z nich autora nie zadowala, właściwą podstawą nowej polityki społecznej ma być idea delibera- tywnej demokracji (deliberative democracy), czyli taki układ instytucji, który zapewni większy wpływ opinii obywateli na rządzenie; w takiej demokracji decydujące znaczenia ma nie głosowanie, ale obywatelska debata. Drugą podstawą demokratyzacji polityki spo­łecznej ma być etyka społeczna uwolniona od etyki płatnego zatrudnienia i współcze­snych obsesji konkurencji rynkowej, nowego menedżeryzmu i zachłannego konsumizmu.

W numerze drugim wskazałbym artykuł T. Clarka New Labour's Big Idea: Joined-up Government, który omawia nową karierę pewnej idei, która na Wyspach pojawiła się już w latach 70. jako joint approach to social policy. W obu przypadkach chodzi o przezwy­ciężenie zjawiska departamentalizmu charakterystycznego dla administracji publicznej. W latach 90. powstały w Wielkiej Brytanii instytucje, które mają koncentrować się na pewnym problemie, przyjmować szerszy punkt widzenia i jednocześnie przekraczać biu­rokratyczne i organizacyjne granice w rządzie i w administracji. Głównymi przykładami takich instytucji są Social Exclusion Unit i Performance and Innovation Unit. Autor twier­dzi, że tego rodzaju wysiłki widać również w bardzo wielu dziedzinach polityki społecz­nej, np. programy koncentrujące się na określonym obszarze (.Health Action, Eduction Ac­tion, Employment Zones) i angażowanie podmiotów z wszystkich sektorów: publicznego, prywatnego i obywatelskiego.

Interesujące konkluzje zawiera artykuł C.C. Williamsa Social Exclusion in a Consu­mer Society: A Study o f Five Rural Communities, który został zamieszczony w numerze 3. Autor przeprowadził wywiady w 350 wiejskich gospodarstwach domowych w celu okre­ślenia problemów wykluczenia społecznego w sferze konsumpcji. Okazało się, że ludzie postrzegają się jako wykluczonych z konsumpcji nie tylko wtedy, gdy w ogóle nie mogą kupić pewnych towarów, ale również wtedy, gdy dostęp do nich uzyskują gorszymi spo­sobami, np. w sklepach z używaną odzieżą. Znaczenie ma więc nie tylko to, czego sobie kupić nie możemy, ale również to, w jaki sposób i gdzie nie możemy tego zrobić.

Kolejny interesujący artykuł, pióra kilku autorów, znalazłem w następnym numerze (4/2002) - Neither Welfare State nor Welfare Society: The Case o f Hong Kong. Zakwe­stionowali oni dość często stawianą obecnie tezę o przemianie państwa opiekuńczego

Page 207: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

Na łamach czasopism 209

w społeczeństwo opiekuńcze (welfare society). Współczesne systemy opiekuńcze - jak twierdzą - są raczej kombinacją obu tych elementów, a nie areną dominacji któregoś z nich, co autorzy starają się pokazać na przykładzie społeczeństwa chińskiego.

Wskazałbym jeszcze dwa artykuły: Welfare Retrenchment or Collective Responsibili­ty? The Privatisation o f Public Pensions in Western Europe napisany między innymi przez Johna Dixona (3/2003) i The ‘Empowerment Debate': Consumerist, Professional and Liberational Perspectives in Health and Social Care autorstwa Fanelli Starkey (4/2003). W pierwszym dowodzi się, że prywatyzacja zabezpieczenia emerytalnego w Eu­ropie nie powinna być zbyt łatwo przypisywana neoliberalnej ideologii i leseferystycznej utopii. Autorzy odnajdują w tych reformach elementy kolektywnej odpowiedzialności za zaspokajanie potrzeb i tradycyjne dla Europy wartości. W drugim natomiast prześledzono różne znaczenia, jakie nadaje się koncepcji upodmiotowienia (tak tłumaczę słowo empo­werment), a w konkluzji autorka stwierdziła, że da się pogodzić emancypacyjny i profe­sjonalny wymiar upodmiotowienia użytkowników społecznych usług medycznych i opie­kuńczych, jeżeli profesjonaliści rozpoznają i będą oddziaływać na strukturalne przyczyny uprzedmiotawiającej opresji.

Krótko przedstawię teraz sekcję tematyczną poświęconą związkom między socjalde- mokratyzmem i polityką społeczną. Redaktorem, który odpowiadał za ten temat, był Pe­ter Taylor-Gooby. We wprowadzeniu podkreślił on, że dość długo socjaldemokratyzm był uważany za czynnik odpowiedzialny za połączenie w Europie Zachodniej powojennej prosperity i sprawiedliwości społecznej uosobionej w państwie opiekuńczym. Ostatnio jednak zaczęto kwestionować tę tezę. Nowe wyzwania dla strategii sprawiedliwości spo­łecznej, takie jak globalizacja gospodarcza, starzenie się społeczeństw, ograniczanie wy­datków państwowych, zmiana warunków na rynku pracy i przemiany wzorów życia ro­dzinnego, wymagają nowych odpowiedzi, których brakuje w tradycyjnej socjaldemokra­tycznej polityce.

Na ten temat wypowiedzieli się Ruth Lister (A Politics o f Recognition and Respect: In­volving People with Experience o f Poverty in Decision Making that Affects their Lives), Evelyne Huber i John D. Stephens (Globalisation, Competitiveness, and the Social Demo­cratic Model), Giuliano Bonoli i Martin Powell (Third Ways in Europe?) oraz Jochen Cla- sen (Modern Social Democracy and European Welfare State Reform).

Temat pierwszego z tych artykułów wydaje się być nieco obok głównego wątku, po­nieważ autorka skoncentrowała się głównie na problemie nieuczestnictwa lub ograniczo­nego uczestnictwa ubogich we współczesnym społeczeństwie i w instytucjach, które kształtują ich życie. Pierwsza część artykułu została poświęcona uczestnictwu jako idei normatywnej. W drugiej mamy zaś przedstawione próby jej praktycznej realizacji: „jeże­li ludzie doświadczający ubóstwa zostaliby w pełni włączeni w podejmowanie decyzji i w proces polityczny, jak to proponujemy, to udałoby się nam stworzyć nowy rodzaj wie­dzy i inny rodzaj demokracji” . Jest to cytat z raportu opracowanego przez Commission on Poverty, Participation and Power, w której spotkaniach brali udział także ludzie ubodzy na zasadzie uczestniczącej konsultacji. Autorka identyfikuje wiele powiązanych ze sobą przeszkód na tej drodze, w tym opór przed ideą włączenia ubogich do podejmowania de­

Page 208: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

210 Na łamach czasopism

cyzji na poziomie narodowym czy zagadnienie reprezentacji (stąd pomysł, by uznać ubo­gich zasiadających w Komisji raczej za łączników między środowiskami, a nie za repre­zentantów pewnej zbiorowości). Nawiasem mówiąc, przy opracowywaniu polskiej Naro­dowej Strategii Integracji Społecznej również dyskutowano to zagadnienie, ale przeważa­ły głosy sceptyczne co do możliwości i potrzeby, a także umiejętności i metod włączania ludzi ubogich i wykluczonych w ten i podobne procesy.

W drugim artykule dowodzono, że teza, iż globalizacja oznacza koniec socjaldemo­kratycznej polityki społecznej ze względu na wymogi konkurencyjności i elastycznego rynku pracy, jest wątpliwa w świetle dowodów płynących z badań porównawczych. Nie­które cechy tej polityki, np. nacisk na aktywne instrumenty rynku pracy, rozbudowane usługi społeczne umożliwiające łączenie ról zawodowych i rodzinnych oraz podnoszenie kwalifikacji najmniej wykształconych, okazały się sprzyjać przystosowaniu do nowych warunków.

G. Bonoli i M. Powell z kolei inteipretują trzecią drogę jako zbiór idei odpowiednich dla społeczeństwo postindustrialnego i jego podziałów, np. między mężczyznami pracu­jącymi w sektorze prywatnym i kobietami zatrudnionymi w sektorze publicznym (przypa­dek Skandynawii) albo między starszymi i młodszymi pokoleniami (konsekwencja wy­dłużania życia), odmiennych od tych, które rozdzierały społeczeństwo przemysłowe (praca kontra kapitał). Z drugiej strony trudności w szerszej akceptacji trzeciej drogi w społeczeństwach Europy kontynentalnej biorą się stąd, że wartości występujące w to­warzyszących jej dyskursach są sprzeczne z etosem rynku pracy i instytucji zabezpiecze­nia społecznego powszechnie uznanym w tej części kontynentu.

Ostatni ze wspomnianych artykułów zawiera m.in. dość zaskakującą tezę, iż socjalde­mokratycznym rządom w Europie dużo łatwiej przychodzi reformować politykę społecz­ną w duchu centroprawicowych zaleceń. Dzieje się tak, dlatego że dotąd wyborcy wyraź­nie kojarzyli socjaldemokratyzm ze stanowiskiem prosocjalnym. Mechanizm polegałby na tym, że w razie koniczności reformy bardziej ufamy tym, którzy stworzyli to, co ma być zreformowane. Autor próbuje również odpowiedzieć na pytanie, jak i dlaczego zmie­nia się socjaldemokratyczna polityka (motyw trzeciej drogi) i na ile współczesne reformy polityki społecznej są wynikiem tych zmian.

Podsumowując, „Social Policy and Society” jest kolejnym interesującym czasopi­smem na brytyjskiej scenie refleksji nad polityką społeczną obok wiodącego „Journal of Social Policy”, porównawczego w ambicjach „Journal of European Social Policy”, kon­centrującego uwagę na sprawach globalnych „Global Social Policy” i nawiązującego do paradygmatu krytycznych nauk społecznych w kontekście nowych problemów „Critical Social Policy”.

Page 209: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone
Page 210: Problemy polityki społecznejproblemypolitykispolecznej.pl/images/czasopisma/PELNE/PPSSiD06.pdf · Zmiany społeczne we współczesnym kapitalizmie stają się coraz bardziej złożone

W ydaw nictw o Instytutu F ilozofii i Socjologii PA N 0 0 -3 3 0 W arszaw a, ul. N ow y Św iat 72, tel. 6572-861

W ydanie I. Obj. 14 ark. w yd., 13,25 ark. druk. D ruk: P racow nia W ydaw nicza A ndrzej Z abrow am y