36
NR 3 (9) ISSN 1731-4852 ROK 2004 Pismo Zwi¹zku Podhalan 18 lipca w Ludźmierzu u stóp Gaź- dziny Podhala, górale ze wszystkich dziedzin z 60 oddziałów dziękowali Bogu za 100 ro- ków swojej działalności. Przez te lata zawsze podkreślali swoją odrębność, przywiązanie do tradycji, ojcowizny i ojczyzny. Podczas mszy św. którą odprawili ks. Kapelani modlili się także za przyszłość Związku Podhalan, któ- rego czekają nowe wyzwania w zmieniającej się rzeczywistości. Ks. Władysław Zązel w wygłoszonym kazaniu podkreślił, że to dziedzictwo i tradycja zobowiązuje każdego człowieka Związku do pracy, aby nic z tej 100 letniej działalności nie zostało zatracone. Aby Ruch Góralski i Związek stojąc na straży tradycji, był przykładem dla wszystkich. Uczestnicy założycielskiego zebrania oddziału ZP Górali Czadeckich,Złotnik 28.08.2004 r. Fot. M. Skawiński Nadzwyczajny Zjazd Podhalan W 100-lecie Góralskiego Ruchu Regionalnego i 85-lecie Związku Podhalan ciąg dalszy na str. 3 Górale czadeccy – wczoraj i dziś O historii Górali czadeckich i powołaniu nowego Oddziału Związku Podhalan skupiającego naszych braci na Dolnym Śląsku, czytaj na stronie 12. Minoł sie Jerzy Ustupski stststststststststststststststststststststststststststststst Informacje z pogrzebu b. Prezesa Zarządu Głównego, Honorowego Członka Związku Podhalan - Jerzego Ustupskiego na stronie 6

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r. - zwiazek-podhalan.comzwiazek-podhalan.com/wp-content/uploads/2018/02/PODH_9.pdf · Krasicka- Domka i senator Franci-szek Bachleda – Księdzularz, prezes

Embed Size (px)

Citation preview

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

NR 3 (9) ISSN 1731-4852 ROK 2004

P i s m o Z w i ¹ z k u P o d h a l a n

18 lipca w Ludźmierzu u stóp Gaź-dziny Podhala, górale ze wszystkich dziedzin z 60 oddziałów dziękowali Bogu za 100 ro-ków swojej działalności. Przez te lata zawsze podkreślali swoją odrębność, przywiązanie do tradycji, ojcowizny i ojczyzny. Podczas mszy św. którą odprawili ks. Kapelani modlili się także za przyszłość Związku Podhalan, któ-rego czekają nowe wyzwania w zmieniającej się rzeczywistości. Ks. Władysław Zązel w wygłoszonym kazaniu podkreślił, że to dziedzictwo i tradycja zobowiązuje każdego człowieka Związku do pracy, aby nic z tej 100 letniej działalności nie zostało zatracone. Aby Ruch Góralski i Związek stojąc na straży tradycji, był przykładem dla wszystkich.

Uczestnicy założycielskiego zebrania oddziału ZP Górali Czadeckich,Złotnik 28.08.2004 r. Fot. M. Skawiński

Nadzwyczajny Zjazd Podhalan W 100-lecie Góralskiego Ruchu Regionalnego i 85-lecie Związku Podhalan

ciąg dalszy na str. 3

Górale czadeccy – wczoraj i dziśO historii Górali czadeckich i powołaniu nowego Oddziału Związku Podhalan skupiającego naszych braci na Dolnym Śląsku, czytaj na stronie 12.

Minoł sie Jerzy Ustupskistststststststststststststststststststststststststststststst

Informacje z pogrzebu b. Prezesa Zarządu Głównego, Honorowego Członka Związku

Podhalan - Jerzego Ustupskiego na stronie 6

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

2

Nadzwyczajny Zjazd Podhalan W 100- lecie Góralskiego Ruchu Regionalnego i 85-lecie Związku Podhalan

Jubileusz „Podhalan” z Ludźmierza40 urodziny obchodził zespół regionalny „Podhalanie” z Ludźmierza. Jubileuszowe uroczystości, które miały miejsce w niedzielę 19 września rozpoczęto uroczystą mszą świętą w ludźmierskiej bazylice. Podczas mszy homilię wygłosił kustosz ludźmierskiego sanktuarium a zarazem kapelan Zarządu Głównego Związku Podha-lan – ksiądz Tadeusz Juchas. Ciąg dalszy uroczystości kontynuowano w Podhalańskim Domu Ludowym, gdzie założyciele członkowie zespołu otrzymali moc życzeń, gratulacji, podziękowań; nie zabrakło też prezentów. Gratulujemy zespołowi i życzymy dalszej, owoc-nej pracy na niwie krzewienia góralskiej kultury. red.

Fot. ks. K. Haładyna

Fot. P. Grawicz

3

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Po uroczystej mszy św. około 600 delegatów i gości w pięknej paradzie przeszło do Domu Podhalańskiego, gdzie rozpoczęły się zjazdowe obra-dy. Po oficjalnym otwarciu nastąpiło powitanie gości, którzy zaszczycili nas swoją obecnością. Na nasze obrady przybyli: wojewoda Jerzy Adamik, wice marszałek wojewódz-twa małopolskiego Andrzej Sasuła, konsul USA Kennefh J Fairfax, nasi parlamentarzyści: pani poseł Zofia Krasicka- Domka i senator Franci-szek Bachleda – Księdzularz, prezes Związku Podhalan w Ameryce Pół-nocnej Henryk Mikołajczyk, dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich płk. Mirosław Rozmus starostowie powiatów: cieszyńskiego Witold Dzierżawski i nowosądeckiego Jan Golonka, wójtowie i burmistrzowie górskich gmin i miast oraz wielu znamienitych gości z zaprzyjaźnio-nych stowarzyszeń i organizacji. Po przywitaniu tak zacnego grona rozpoczęto obrady od wyboru Prze-wodniczącego i Prezydium Zjazdu. Przewodniczącym Nadzwyczajnego Zjazdu został wybrany Andrzej Skupień, sekretarzem Maciej Motor- Grelok, członkiem Prezydium - Julian Kowalczyk. Powołano także komisje robocze Zjazdu. Po pracach nad organiza-cją przebiegu Zjazdu nastąpił czas, w którym prezes Jan Hamerski zabrał głos. Podkreślił z dumą, w swoim wystąpieniu, że Związek Podha-lan rozrasta się, liczy około 6 tys. członków. Pomimo wielu dziejowych zawirowań trwa na straży góralskiej tradycji i ślebody. Prezes mówił też o potrzebie powołania do życia orga-nizacji Związku Ziem Górskich, która koordynowałaby działanie wszystkich organizacji regionalnych, samo-rządów, które działają na terenach górskich. Powstanie takiej struktury

Nadzwyczajny Zjazd Podhalan W 100- lecie Góralskiego Ruchu Regionalnego i 85-lecie Związku Podhalan

Ewa Iwulska, ur. 8. 02. 1952 r. 30 lat w Związku Podhalan. Kontynuatorka pracy związkowej rodu Krupów. Organizatorka Konkursu Poezji Religijnej im. Ks. Józefa Tischnera, Dożynek Podhalańskich, Kongresów Trzeźwości. W latach 1977-1989 była sekretarzem oddziału, w latach 1989-1999 prezesem. Wiceprezes Zarządu Głównego ZP 1996-1999. Radna I Kadencji woj. Ma-łopolskiego 1999-2002. Aktualnie wiceprezes Oddziału i członek Prezydium Zarządu Głównego. Za swoją działalność odznaczona między innymi Odznaką Ministra Kultury i Sztuki „Zasłużony Działacz Kultury’’-1995r. Srebrny Medal Zarządu Ochotniczych Straży Pożarnych w RP –2001r.

Fot. P. Grawicz, tekst M.Grelok

Nowi Członkowie Honorowi Związku Podhalan Zjazd Nadzwyczajny Podhalan na wniosek Kapituły Odznaczeń przyznał dwa tytuły Członka Honorowego Z.P. Zostały nimi dwie gaździny Ewa Iwulska z Ludźmierza i Maria Klamerus z Łopusznej. Oto ich krótkie notki biograficzne:

Maria Klamerus, ur. w 1928 r. 30 lat w Związku Podhalan, od początku istnienia Oddziału w Ło-pusznej. Od 30 lat pełni funkcję Koła Gospodyń Wiejskich. Jest wspania-łym znawcą potraw regionalnych. Brała czynny udział we wszystkich uroczy-stościach związkowych, wiejskich, ko-ścielnych. Pięknie potrafi przekazywać, opisywać dawne życie wsi. Swoje do-świadczenia i umiejętności przekazuje młodym pokoleniom. Łopuszna jest dumna ze swojej babci Marii i darzy ją wielkim szacunkiem.

ciąg dalszy ze str. 1

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

4

mogłoby być zainaugurowane na przyszłorocznym Zjeź-dzie Podhalan, a Związek byłby głównym spoiwem tej organizacji. Po wystąpieniu prezesa przystąpiono do nadania tytułów Honorowych i Zasłużonych dla Związku Pod-halan, Zasłużony dla Kultury Podhalańskiej oraz Medali i dyplomów jubileuszowych. Tytuł Honorowego Członka Związku Podhalan otrzymały: Maria Klamerus z Łopusz-nej i Ewa Iwulska z Ludźmierza. Nazwiska pozostałych wyróżnionych zamieszczamy w bieżącym numerze „Podhalanina”. Zjazd wyróżnił także medalami i dyplomami ju-bileuszowymi wiele znamienitych osób, między innymi ks. Kardynała Franciszka Macharskiego, wojewodę i mar-szałka małopolskiego, konsula USA w Krakowie, senatora Franciszka Bachledę - Księdzularza, poseł Zofię Krasicką - Domkę, prezesa ZP w Ameryce Henryka Mikołajczyka, rektora Uniwersytetu Jagielońskiego Franciszka Ziejkę oraz wielu znamienitych osób i organizacji. W wystąpie-niach gości głos zabrali między innymi; konsul USA H. Mikołajczyk, Bronisław Chramiec, senator Fr. Bachleda Księdzularz marszałek Andrzej Sasuła, płk. M. Rozmus oraz Jan Anatol Omelaniuk. Wszyscy oni przekazali Związkowi gratulację oraz życzyli owocnej pracy na rzecz rozwoju całej polskiej góralszczyzny. Przed zaplanowa-ną przerwą odbyła się debata nad zmianami w statucie. Komisja Statutowa przedstawiła proponowane zmiany a następnie uchwałę w sprawie ich przyjęcia. Najważniej-sze ze zmian, które wprowadził Zjazd do Statutu to zapis że „ Związek jest organizacja pożytku publicznego”, oraz o czynnym uczestnictwie członków Związku w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Po obiadowej przerwie wystąpiły na scenie ludź-mierskiego Domu Podhalan zespoły regionalne, dzieci z zespołu „Harnasie’’ z Suchego oraz Studencki Zespół Góralski „Skalni’’ z Krakowa, dając popis tańca i śpiewu za co otrzymali oklaski wszystkich zebranych na stojąco co jest uznaniem dla ich wspaniałego popisu. Część referatową rozpoczął nasz redaktor naczel-ny Julian Kowalczyk który głosił tekst na temat „Wpływ ruchu regionalnegona kształtowanie się świadomości mieszkańców Podhala”. Profesor, rektor Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej piękną gwarą wygłosił referat o tytule „Nasa góralskość’’, a doktor Stanisława Trebunia- Staszel „O co nam chodzi – cele i zadania Związku Podhalan”. Wszystkie referaty były wspaniałe i pozostawiły w słuchaczach pewien zasiew rozmyślań o tym kim jesteśmy kim byliśmy i kim powin-niśmy być jako Górale. Po dyskusji, której zaczynem były wcześniej wygłoszone referaty, nastąpiło zakończenie Nadzwyczajnego Zjazdu. Obradom towarzyszyły wystawy trójki artystów; Agnieszki Górkiewicz, Mieczysława Króla – Łęgow-

skiego i Stanisława Gała. Prezentują oni różne techniki ale łączy ich jedno żródło, kultura Podhala. Agnieszka Górkiewicz rodem z Bukowiny Tatrzańskiej przepięknie maluje na szkle, górali, świętych, zbójników, sceny ro-dzajowe. M. Król- Łęgowski z Zakopanego wyczarowuje z metalu muzykantów, sportowców i różne inne cudeńka. Stanisław Gał to taki nasz góralski fotograf. Jego zdjęcia w piękny sposób pokazują uroczystości Związkowe oraz wszystkie wydarzenia związane z Podhalem i Góralami. Z okazji Zjazdu ukazało się wiele wydawnictw co bardzo cieszy że ta dziedzina działalności Związku rozkwitła. Autorstwa Juliana Kowalczyka ukazała się jubileuszowa książka „ Idą casy za casami’’. Na Zjazd wy-dano także kolejny numer „ Podhalanina’’, piękną teczkę z zamieszczoną w środku „ Mapą Góralszczyzny Polskiej’’ oraz plakat, dwie pocztówki, piękny mandat i zaproszenie. Podsumowując Nadzwyczajny Zjazd Podhalan nasuwa się myśl, że oto następuje realizacja ideii Władysława Orkana. Podczas obrad było to widoczne jak Związek rozszerza się na całą Polską Góralszczyznę. Przepięknie widać to w różnorodności strojów. Przykładem tego było Prezy-dium Zjazdu, które prezentowało stroje podhalańskie, spiskie i babiogórskie. Niech ta różnorodność będzie naszą siłą na przyszłość.

M. Motor-Grelok

Osoby wyróżnione na nadzwyczajnym Zjeździe ZP na wniosek Kapituły Odznaczeń

Dyplom - Zasłużony dla Związku Podhalan.

1. Stanisława Szewczyk – Łopuszna (+ Medal) 2. Józef Luberda –Rabka3. Kazimierz Zapała – Rabka 4. Leszek Rogala- Lewicki – Kraków 5. Aniela Michniak – Chochołów 6. Janina Harbut – Chochołów 7. Stanisław Podczerwiński – Stare Bystre 8. Maria Gacek – Stare Bystre 9. Józef Laś – Odrowąż Podhalański10. Aniela Gal – Odrowąż Podhalański 11. Tadeusz Oleś – Krościenko 12. Marianna Barnaś – Ochotnica Dolna 13. Marian Dziedzina – Szczawnica 14. Stanisław Majerczak – Szczawnica 15. Krystyna i Marek Wawrzuta – Oświęcim 16. Stanisław Staszel – Suche 17. Józef Powalacz – Sidzina 18. Maciej Motor- Grelok – Sidzina 19. Bronisława Jachymiak – Ludźmierz20. Katarzyna Czaja – Ludźmierz 21. Mieczysław Kowalewski – Łopuszna 22. Stanisław Bukowski – Czarny Dunajec

5

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

23. Czesława i Stanisław Sobczyk – Ratułów 24. Zofia Bukowska – Dzianisz 25. Józef Bukowski – Dzianisz 26. Zofia i Stanisław Zarycki – Dzianisz 27. Stanisław Gał – Poronin 28. Zofia Górska – Poronin 29. Tadeusz Dorula – Poronin 30. Józefa Chromik – Poronin 31. Tomasz Zabrzeski – Tylmanowa 32. Antoni Młynarczyk – Tylmanowa

Dyplom - Zasłużony dla Kultury Podhalańskiej

1. Zofia Mieszczak – Spytkowice 2. Jan Szczęch –Ludźmierz 3. Jan Zbozień – Tylmanowa 4. Stanisława Łukaszczyk – Poronin 5. Stanisław Gąsienica- Wawrytko – Poronin 6. Maria Dawidek – Poronin 7. Antoni Czarny – Sidzina 8. Władysław Binkuś – Sidzina 9. Janina i Tadeusz Zachwieja- Buliś – Szczawnica 10. Stanisław Kowalczyk – Łopuszna 11. Władysław Gromada – Dzianisz 12. Stanisława Wiercioch – Szczawnica 13. Muzeum Tatrzańskie (+ Medal) 14. Muzeum im. Władysława Orkana w Rabce (+ Medal) 15. Orawski Park Etnograficzny w Zubrzycy Górnej (+ Medal) 16. Związek Polskiego Spisza (+Medal) 17. Towarzystwo Przyjaciół Orawy (+ Medal) 18. Stowarzyszenie Twórców Ludowych (+ Medal) 19. Muzeum Pienińskie im. Józefa Szalaya w Szczawnicy (+ Medal)

Dyplomy Jubileuszowe(+ Medal)

1. Kardynał Franciszek Macharski2. Biskup Tarnowski Wiktor Skworc3. Biskup Bielsko-Żywiecki Tadeusz Rakoczy4. Minister Kultury i Sztuki – Władysław Dąbrowski5. Franciszek Bachleda –Księdzularz- Senator R.P6. Zofia Krasicka-Domka – Poseł na Sejm RP7. Wojewoda Małopolski Jerzy Adamik8. Marszałek Województwa Małopolskiego Janusz Sepioł9. Małopolski Kurator Oświaty - Małgorzata Lęcznarowicz10. Konsul Kenneth J. Fairfax11. Konsul R.P. Franciszek Adamczyk12. Prezes Z.P. w Ameryce Północnej Henryk Mikołajczyk13. Prezes ZP w Kanadzie Anna Podczerwińska14. Rektor Uniwersytetu Jagielońskiego Prof. Franciszek Ziejka

15. Prof. Andrzej Parczewski Przewodniczący Rady Naukowej ZP16. Rektor Państwowej Podhalańskiej Wyższej Szkoły Zawodowej Prof. Stanisław Hodorowicz 17. Ks. Władysław Zązel18. Ks. Tadeusz Juchas19. Ks. Mieczysław Łukaszczyk20. Ks. Kustosz Mirosław Drozdek21. Ks. Kustosz Jacek Toborowicz22. 21 Brygada Strzelców Podhalańskich płk. Rozmus23. TVP3 Kraków24. Piotr Sambor Radio Alex25. Andrzej Gut Mostowy 26. Starostwo Suskie 27. Starostwo Żywieckie28. Starostwo Limanowskie29. Starostwo w Bielsku – Białej30. Starostwo Tatrzańskie31. Starostwo Nowosądeckie32. Starostwo Cieszyńskie33. Starostwo Nowotarskie34. „Kinga” Pienińska Woda Mineralna Prezes Stanisław Głuc35. PKO Bank Polski36. „Fakro” Prezes Ryszard Florek37. PZU Życie38. Wspólnota Uprawnionych 8 Wsi w Witowie39. Izba Przemysłowo- Handlowa w Krakowie40. Tatrzańska Izba Gospodarcza41. Nowotarska Izba Gospodarcza42. Cech Rzemiosł Różnych w Nowym Targu Starszy Cechu Józef Trzciński43. Tatrzański Park Narodowy44. Gorczański Park Narodowy45. Pieniński Park Narodowy46. Babiogórski Park Narodowy47. Zrzeszenie Kaszubsko Pomorskie48. Związek Górnośląski49. Związek Kurpiów 50. Józef Spiszak Cepelia Kraków51. Jan Anatol Omelaniuk – Ruch Stowarzyszeń Regionalnych RP52. Koło Bacowskie – Prezes Władysław Klimowski53. Antoni Rapacz – Rabka54. Tadeusz Orawiec – Poronin55. Ewa i Antoni Motor56. Julian Kowalczyk - Prezydium ZGZP57. Maria i Józef Pawlikowscy „Bulcyk”

Opracował: Maciej Motor- Grelok

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

6

Do obchodów 100-lecia ruchu regionalnego na Podhalu i 85-lecia Związku Podhalan Pan Bóg dopisał jeszcze jedną uroczystość. W Zakopanem, na Pęksowym Brzyzku, w przeddzień Wszystkich Świętych poże-gnaliśmy Jerzego Ustupskiego – Członka Honorowego Związku Podhalan, Prezesa Zarządu Głównego Związku w latach 1976 –1979, Wiceprezesa w latach 1973 – 1976.

Minoł sie Jerzy Ustupski

W ostatnim pożegnaniu uczestniczyły poczty sztandarowe i delegacje Związku Podhalan, Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, delegacje samorządów, Central-nego Ośrodka Sportu, Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich oraz bardzo wielu przyjaciół zmarłego i mieszkańców Podhala, bowiem Jerzy Ustupski był po-stacią wielkiego formatu, różnorodnych zainteresowań i ogromnej aktywności. Z zawodu był drukarzem, ukończył studia w In-stytucie Wychowania Fizycznego. Z zamiłowania taternik, wybitny sportowiec – narciarz i wioślarz, olimpijczyk, zdobywca brązowego medalu olimpijskiego w 1936r. w Berlinie.

W czasie wojny żołnierz AK, aresztowany, ucieka podczas transportu z więzienia na Montelupich do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, bierze udział w Powsta-niu Warszawskim. Po wojnie pełnił wiele funkcji: był Dyrektorem Uzdrowiska Karpacz, Kierownikiem schroniska Muro-waniec na Hali Gąsienicowej, Burmistrzem Zakopanego, Prezesem GOPR-u, Dyrektorem COS-u.

Zmarł 25 października 2004r. w wieku 93 lat. Podczas uroczystości pogrzebowych życiorys zmarłego przybliżył Jan Komornicki Dyrektor Biesz-czadzkiego Parku Narodowego występując również w imieniu ratowników górskich. W imieniu środowisk sportowych pożegnali zmarłego: Wiceprezes TZN Włady-sław Gąsienica Roj oraz Kajetan Broniewski olimpijczyk w wioślarstwie. W imieniu Związku Podhalan i samorządów po-żegnał „krzesnego” Andrzej Skupień Wiceprezes Związku Podhalan, Wicestarosta Tatrzański zaś nutą żałobną - muzyka góralska. Żegnając Jerzego Ustupskiego, żegnamy jedne-go z tych, którzy po II wojnie światowej odbudowywali w trudnych czasach fundamenty ruchu regionalnego. Cześć Jego pamięci!

Fot. St. Gał, tekst red.

Szerzej o postaci Jerzego Ustupskiego pisaliśmy w numerze 4 (6) z 2003 r.

Przypominamy, że na łamach naszej gazety umiesz-czamy krótkie biogramy zasłużonych Członków Związku Podhalan. Zwracamy się do wszystkich prezesów i zarządów oddziałów o dostarczanie nam takich informacji, aby upa-miętnić ich zasługi na rzecz rozwoju naszej góralskiej ziemi i organizacji. Osoby mniej zasłużone chcielibyśmy przynajmniej uhonorować imieniem i nazwskiem oraz datą śmierci. red.

7

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Tegoroczne XXX Jubileuszowe Poroniańskie Lato trwało pięć dni. Rozpoczęło się 21 lipca promocją książki:,,Poronin dawniej i dziś”. Na promocję licznie przybyli mieszkańcy Poronina jak również wczasowicze przebywający w tym czasie w Poroninie. Spotkali się również autorzy i sponsorzy tego ważnego wydawnictwa dla Poronina. Drugiego dnia odbyła się Msza Św. odpustowa celebrowana przez Jego Eminencje Ks. Kardynała Fran-ciszka Macharskiego w asyście licznie przybyłych ka-płanów na tę uroczystość. Po uroczystej mszy odbyło się oficjalne otwarcie XXX Jubileuszowego Poroniańskiego Lata. Gośćmi tego dnia byli: JE Ks. Kardynał Marian Jaworski – Ordynariusz Lwowski, ks. prałat Franciszek Skupień, Jan Hamerski – Starosta Nowotarski – prezes ZGZP, Henryk Mikołajczyk – prezes ZP w Ameryce Północnej, Henryk Janik – były prezes ZP w Ameryce Północnej, Bronisław Orawiec – lekarz naczelny ZP w Ameryce Północnej, delegacje władz samorządowych i związkowych oraz poczty sztandarowe. Po południu koncertowały orkiestry dęte z Zabrza i Poronina, był przegląd zespołów regionalnych i tradycyjne pasowanie na prymistę. Trzeci dzień to podsumowanie konkursów: na Dziecięcy Plakat XXX Poroniańskiego Lata i literackie-go pt.,, Śladami poetów podhalańskich”. Cieszy fakt, że na konkurs ten zgłasza się coraz więcej młodych osób. Otwarto również wystawę góralskich lutników w opar-ciu o pracę magisterską Stanisława Marduły. Dokonano również otwarcia wystawy i kiermaszu twórców ludowych zorganizowanego przez miejscowe Koło Twórców Ludo-wych.

Turniej Piłki Nożnej pomiędzy reprezantacjami: Old Boy Poroniec, służb mundurowych, Urzędu Gminy i Związku Podhalan rozpoczął czwarty dzień Poroniań-skiego Lata. W tym dniu podczas trwania przeglądu zespołów odbył się konkurs na najpiękniejszy warkocz. Konkurs ten cieszy się coraz większą popularnością. Wieczorem odbyły się 16 posiady dr Bronisława Orawca w czasie, których odbyła się promocja II tomu książki "Góralskie posiady doktora Orawca”. W posiadach brali udział: ks. Władysław Zarębczan, ks. Tadeusz Juchas, ks. Franciszek Juchas, prof. Grzegorz Opala – były minister zdrowia, prof. Woś, prof. Klimek, prof. Michał Górecki, prof. Stanisław Hodorowicz i wielu, wielu zacnych gości. Piąty dzień to uroczysta Msza Św. w intencji Po-roniańskiego Lata i Oddziału Dywersyjnego,, Ciupaga”. Ten opisuje nasz gość Jan Skupień – korespondent ZP w Ameryce Północnej. Aniela Bafia

Uroczysta Msza Święta w intencji Poroniańskiego Lata

i Oddziału Dywersyjnego ,,Ciupaga”

W niedzielę, dnia 25 lipca 2004r. w intencji XXX Poroniańskiego Lata oraz 60 – lecia Oddziału Dywersyjnego ,,Ciupaga” w kościele parafialnym pw. św. Marii Magdaleny w Poroninie odbyła się uroczysta Msza św., której w asyście przewodniczył proboszcz pa-rafii Poronin ks. Franciszek Juchas. Przed rozpoczęciem nabożeństwa ks. Franciszek Juchas serdecznie powitał wiernych, celebransów, księży, kleryków, siostry zakonne, poczty sztandarowe wielu organizacji, dostojnych gości. – W szczególny sposób – podkreślił ks. proboszcz – chcemy dobremu Bogu poświęcić sprawę, która miała miejsce przed sześćdziesięciu laty. W tamtych czasach tu w Poro-

PORONIAŃSKIE LATO

ninie działał oddział AK ,,Ciupaga”. Dzisiaj dziękujemy tym, którzy jeszcze są wśród nas za to, że zbrojnej walce z okupantem o wolność naszej Ojczyzny poświęcili swoje młode lata, zdolności, swoje losy. Z czcią wspominamy także tych, którzy w tej walce polegli. Dzięki temu może-my obecnie cieszyć się wolnością, być razem, wspólnie budować nową rzeczywistość, kształtować współczesne oblicze naszej Ojczyzny. Były żołnierz AK Józef Borgosz przypomniał licznie zebranym na nabożeństwie Podha-lanom i przebywającym na wczasach letnikom historię placówki konspiracyjnej AK w Poroninie.

Nieznana karta z historii Poronina w okresie II wojny światowej

Mało kto dzisiaj wie i pamięta, że w okresie okupacji hitlerowskiej działała w Poroninie placówka konspiracyjna AK pod kryptonimem ,,Ciupaga”, jedna z pierwszych na Podhalu. Na czele placówki stał Wojciech

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

8

Orawiec ps. Marcin przedwojenny wójt Poronina, a jego zastępcą st. sierżant Włodzimierz Herczak ps. Dziunek. W latach 1940 – 1944 placówka prowadziła działalność konspiracyjną wydając gazetkę ,,Hyr Tatrzański” pod redakcją Anieli Gut – Stapińskiej, prowadziła kolportaż, nasłuch radiowy, służbę kurierską oraz tajne nauczanie na poziomie gimnazjum i liceum, które w 1945 roku przekształciło się w samorządowe gimnazjum, a jego orga-nizatorem i pierwszym dyrektorem był Ks. Józef Prorok. W 1944 roku powstał zbrojny oddział dywersyjny pod tym samym kryptonimem tj. ,,Ciupaga”, a jego dowódcą był skierowany z Warszawy przez Komendę Główną AK Tadeusz Wronowski ps. Przygoda, harcerz Szarych Szeregów ze słynnego batalionu ,,Parasol”. Oddział liczył około 30 żołnierzy partyzantów uzbrojonych w karabiny, pistolety maszynowe i granaty. Oddział sposobił się do przejęcia władzy wojskowej i cywilnej oraz ewentualnej pomocy Powstańcom Warszawskim poprzez tzw. ,,Akcję Burza”. Oddział dywersyjny ,,Ciupaga” podlegał dowódz-twu I P.S.P AK, którego dowódcą był major artylerii Adam Stabrawa ps. Borowy. Łącznikiem między placówką a oddziałem był prof. Stanisław Kühn ps. Krzesny. Jak wielką cenę musieli zapłacić konspiratorzy – patrioci niech świadczy fakt aresztowania i osadzenia w obozach śmierci 6 braci Kupców, dr Wincentego Galica, Orawców Bronisława i jego żonę Helenę za udzielanie schronienia Gajowniczkowi za którego życie oddał Ks. Kolbe. Nie sposób wszystkich wymienić, bo kroniki mówią, że trzeba ich liczyć na setki osób. Po rozwiązaniu AK rozkazem generała Leopol-da Okulickiego ps. Niedźwiadek z dnia 19 I 1945 roku sowieckie wyzwolenie nie przyniosło pełnej wolności żołnierzom AK i wielu z nich musiało opuścić Podhale wyjeżdżając w Polskę, a nawet za granicę, a niektórzy znaleźli się w więzieniach NKWD i Bezpieki. W istniejącym w Szczawie Muzeum I P. S. P. AK można obejrzeć tablicę informacyjną oddziału ,, Ciupaga” zawierającą mapę działania oraz fotografie wszystkich żołnierzy ,,Ciupagi”. Na dzień dzisiejszy, przy życiu po-została garstka, a mianowicie: Tadeusz Wronowski, Józef Borgosz, Stanisław Kühn, dr Wincenty Galica, Orawiec Helena i jej córka Bronisława Löffler, Helena Szostak, Bronisława Szostak, Józef Orawiec, Zbigniew Zaremba. Upamiętnienie 60-lecia powstania oddziału ,,Ciupaga” niech będzie lekcją patriotyzmu dla mieszkańców Po-ronina, a zwłaszcza młodzieży, którego w XXI wieku tak bardzo brakuje. Z tego miejsce składam serdeczne podziękowanie ks. proboszczowi Franciszkowi Juchasowi oraz p. Anieli Bafii za to, że dzisiaj możemy wspólnie oddać cześć i hołd wszystkim poległym, uśmierconym i żyjącym jeszcze patriotom naszej kochanej ojczyzny Polskiej Rzeczpospolitej.

Ks. proboszcz Franciszek Juchas dodał: Jest rzeczą godną pochwały, że na tego rodzaju ważnej uro-czystości gromadnie zebrali ludzie starszego, pamiętający dni okupacji, jak również młodzież. Przyszli w swoich pięknych regionalnych odzieniach, aby uświetnić nabo-żeństwo, a wśród Związek Podhalan Oddział Poronin wraz z zespołem pieśni i tańca ,,Regle”. Warto i należy przypominać wydarzenia sięgające do korzeni, bo rodzina czy Ojczyzna bez korzeni nie ma przyszłości, jest skaza-na na zapomnienie. Dziękujemy wszystkim walczącym o wolność naszej Ojczyzny. Trzeba również wspomnieć o Gajowniczku, który właśnie w tych czasach przebywał

9

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

w Poroninie. Tu został schwytany i przewieziony do Oświę-cimia. Za niego św. Maksymilian Kolbe oddał swe życie. W homilii wiele słów ks. Juchas poświęcił zna-czeniu, jakie odgrywa patriotyzm w życiu środowiska i narodu. Wicestarosta Starostwa Tatrzańskiego, prezes Zarządu ZP Oddział Poronin Andrzej Skupień swoje wystąpienie poświęcił odbywającym się uroczystościom rocznicowym: 100 – lecie Góralskiego Ruchu Regional-nego, 85 – lecie Związku Podhalan, 60 – lecie powsta-nia Oddziału Dywersyjnego AK ,,Ciupaga”, 30 – lecie Poroniańskiego Lata. ...Przyszliśmy do świątyni złożyć Bogu hołd, oddać należny szacunek wymienionym orga-nizacjom i ich ofiarnym działaczom. Chylę czoło przed sztandarami: AK Oddział Zakopane, Gminy Poronin, ZP Oddział Poronin, Klubu Sportowego LKS Poroniec, Porozumienia Orła Białego, Stowarzyszenia Twórców

Ludowych. Dziękuję kombatantom, że zechcieli z nami uczcić swoją rocznicę. Józefowi Borgoszowi za wkład organizacyjny do uroczystości. W imieniu Podhalan wi-cestarosta serdecznie powitał honorowych gości: ministra w rządzie premiera Jerzego Buzka – pana Grzegorza Opalę z małżonką, przez osobę honorowego członka ZP Win-centego Galicę – prezesów organizacji, przez osobę wójta Gminy Poronin Bronisława Stocha – radnych Powiatu Tatrzańskiego i Gminy Poronin, pracowników urzędów. Powitał twórców ludowych, członków zespołów pieśni i tańca przybyłych na Poroniańskie Lato. Podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania i uświetnienia Poroniańskiego Lata. Po podniosłym nabo-żeństwie przystąpiono do realizacji programu wspaniałej imprezy, jaką jest Poroniańskie Lato.

Tekst i zdjęcia: Jan Skupień

Wyborem Cepra i Ceperki Roku 2004 w Białce Tatrzańskiej w ostatnią niedzielę lipca rozpoczął się cykl imprez promocyjnych, które przez cały sierpień odbywały się w każdej z gmin Powiatu Tatrzańskiego. Organizato-rem imprezy było Starostwo Tatrzańskie. Prestiżowy tytuł Ceperki Roku 2004 zdobyła nauczycielka z Katowic, zaś ceprem roku został turysta z Warszawy. W ramach festy-nu białczańskiego wybrano też Harnasia Roku 2004. 9 kandydatów zostało poddanych próbie tańca zbójnickie-go, ciupagi, śtuki, tańca z babą, śpiewu pytacy połączone-go z jazdą na koniu i próbie rozumu i wiedzy. Ostatecznie zwycięzcą został Paweł Gał z Poronina. W niedzielę 1 sierpnia b.r. w Jurgowie na Spiszu odbyło się wielkie polowanie i strzelanie. 40 uczestników „Dnia polowaca” konkurowało w strzelaniu: z flinty do zająca (drewnianego), z karabinka do ptoskóf i z procy do piramidek. Zwycięzca strzeleckiego konkursu otrzymał „jurgowska flintę”. Na imprezie nie zabrakło myśliwskie-go bigosu i regionalnych występów. W piątek i sobotę 13-14 sierpnia na placu pod Gubałówką odbyło się „wielkie kucie pod Giewontem”, w którym wzięło udział 60 kowali z Podhala, Łowicza, Kartuz i Słowacji. Impreza urozmaicona przez regionalne występy była kontynuacją cyklu „Tatrzańskie Wici” Zaś w niedzielę na Siwej Polanie u wylotu Doli-ny Chochołowskiej uczestnicy wzięli udział w „Święcie lasu”. W programie święta nie zabrakło konkursów i występów regionalnych. Uczestnicy zmierzyli się w dźwiganiu piłowani i noszeniu drewna. Do konkursu zagrzewały śpiew i taniec góralski Sobota 21 sierpnia przebiegła pod hasłem „Ha-rendziańskie Zwyki”. Na Harendzie w Zakopanem odbył się pokaz wypasu owiec, zbierania miodu, ogłoszenie wy-

ników lotu gołębi pocztowych o Puchar Starosty Tatrzań-skiego i otwarcie wystawy związanej z narciarstwem. W niedzielę 22 sierpnia Poronin gościł uczestni-ków „Święta Misia, Miodu i Bartników” Wśród atrakcji były: konkurs na najlepszy miód, na Królową Miodu, na ujeżdżanie byka. Wystąpiły zespoły a wśród nich cymba-łowa kapela ze Słowacji. Idea zorganizowania cyklu imprez pod nazwą „Tatrzańskie Wici” zrodziła się podczas pielgrzymki Ojca świętego do Polski w 2002 r., kiedy to górale licząc na wylądowanie (poza programem) Jana Pawła II w górach rozpalili na kilkunastu wierchach watry dla Ojca Świętego jako symbol przekazywania ważnych wiadomości. Były to pierwsze „Wici”.

Tatrzańskie Wici

Przez kilka dni sierpnia na kilku scenach w Bukowinie można było obejrzeć występy solistów, grup i zespołów folklorystycznych z Polski w ramach najwięk-szego konkursu promującego folklor Skalnego Podhala i gór. Podczas „Sabałowych Bajań” licznie zgromadzeni widzowie mogli wysłuchać i zobaczyć kilkudziesięciu gawędziarzy, instrumentalistów, śpiewaków, pytacy i starostów weselnych, poza konkursem zaprezentowały się publiczności znane zespoły jak: „Gronicki”, Bracia Golcowie, Trebunie Tutki. „Sabałowe Bajania” zakoń-czyła szczególna noc, podczas której harnaś zbójników przyjął do swojego grona nowych członków. W tym roku harnaś, którym jest prof. Stanisław Hodorowicz z Bukowiny Tatrzańskiej, rektor Państwowej Podhalańskie Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu przyjął 4 nowych członków.

„Sabałowe Bajania” w Bukowinie Tatrzańskiej

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

10

Urodził się 26.09.1930 r. w starej, góralskiej, zakopiańskiej rodzinie pod samym Giewontem. Mając 12 lat już próbował robić pierwsze spinki, ucząc się je wykonywać od swojego ojca, po którym ma imię. W późniejszych latach zajął się kowalstwem, które upra-wia już ponad 50 lat. Jego najsłynniejszym dziełem jest wykonanie wszystkich prac kowalskich w Sanktuarium na Krzeptówkach, kościele wotum, za uratowanie Papieża Jana Pawła II po zamachu na Jego życie 13 maja 1981 r. W Związku Podhalan działa od początków jego powojennego istnienia. Jest jednym z założycieli Zakopiańskich Warsztatów Wzorcowych, długoletnim członkiem i działaczem Stowarzyszenia Twórców Ludo-wych. Za swoją pracę artystyczną i działalność społeczną został odznaczony złotym Krzyżem Kawalerskim, laureat nagrody im. Oskara Kolberga. W 1990r. nadano mu tytuł Członka Honorowego Związku Podhalan. Ojciec czwórki dzieci: Andrzeja, Jana, Barbary i Małgorzaty. W październikowe popołudnie w jego kuźni - pracowni miałem możliwość przeprowadzenia rozmowy dla czytelników „ Podhalanina”. - Panie Władysławie jak dawno zajmujecie się kowalstwem i wyrobem spinek ? - Pierwse robiłek spinki bo ojciec mój Władysław tyz był spinkorzem, no to przy nim zek się przyucoł, ale straśnie mnie ciągło do kowolki. Jak zek chodził do szkoły, to na Kasprusiak był kowol. Pomogołek mu, troche pod-patrywoł i som się ucył. Za Niemców miołek już takom małom kuźnie i robiłek zwónki dlo owiec, chodziłek po wsi i sprzedawołek, zeby zarobić.

- Powiedzcie mi od kogo braliście wzory do robiynio spinek ? -Ucyłek się od od ojca abok tyz potym som rysowoł i robiłek swoje wzory. Godołek ojcu ze jak zrobie spinke to się świat zadziwi, a ojciec na to, ze spinka to już spinka i nima co wymyślać. Jednak zrobiłek spinke co takiego wzoru nik inny nimo. - Robiliście róznym woznym ludziom, Papież mo wasom spinke? -Dlo Papieża zrobiłek tys. Mo ik chyba ze trzy mojyj roboty. - Potem zacynaliście wiyncy zajmować się kowolkom? - Tak jak kazdy kowol kułek konie, robiłek okucia do wozów i takie rózne sprzynty rolnice. Ale jak zek się ozynił w 1952 roku tok pomyślowoł o inny kowolski robo-cie. Byłek jednym z założycieli Zakopiańskich Warsztatów Wzorcowych i wtedy robili my już takie rzecy artystyczne jak świeczniki, okucia, lampy. Potem warsztaty przeszły pod Spółdzielnie „Cepelia”. Jak te warsztaty powstały to mnie kcieli zabrać do Warszawy na nauke. Ojciec mi nie doł no i moze dobrze, bo jo zawse robiłek po swojymu. A jak byk pojechoł to byk zatracił swoje wzory. - Kiedy ks. Mirosław Drozdek był w Rzymie zdał relacje z budowy kościoła, Papież Jan Paweł II coś mu powiedział? - Kiedy ks. Drozdek godoł ze nimo kto zrobić robót kowalskich na to Papież rzek: „Co to Władka Gąsienicy Makowskiego nima w Zokopanym”. Nie kciołek w to wie-rzyć i godom Drozdkowi, ze głupoty opowiado, ale ze tak

Zywobycie odmierzane ziyngramiWywiad z Władysławem Gąsienicą-Makowskim Honorowym Czonkiem ZP przeprowadził Maciej M. Grelok

ZiyngryMoje frajereckiSujom się z kowadła Ozgrzane młotemZ ryńcami tońcomKrzesane, ozwodneRade kwili zywota Na hart idomW świyrckak potuKowola.

Andrzej Gąsienica – Makowskisyn Władysława

11

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

było to się potem potwierdziło. Ojciec Swiynty kozoł tyz, aby zlecić mi robote i nie dawać zodnyk wzorów. Wzory i to, jak jes zrobiono robota kowalsko na Krzeptówkach, to jo syćko som wymyślił. - Wręcaliście kluc Ojcu Swiyntymu jak był na Krzeptówkach, jak wspominocie to wydarzenie? - Dawołek Ojcu Swiyntymu kluc wzorowany na góralskiej parzenicy. Pedziołek pare słów a Papież przy-tulił mnie do Sobie i podziynkowoł mi za robote, tak na Krzeptówkach jak i w innych kościołach. Tak powiedział: „Władziu dziękuję Ci nie ino za tą robotę na Krzeptów-kach ale też inne, bo ja wszystko wiem co ty robisz, bo mi o tym donoszą.” Uciesyły mnie te słowa, bo przecie Ojciec Swiynty wiedzioł nawet jak mom na imie. Nakozoł mi tyz podziynkować syćkim co robili przy budowie kościoła. Ta robota na Krzeptówkach to dla mnie i mojej rodziny strasnie duze wyróżnienie . - Pytom piyknie opowiydzcie jesce o jednym zdarzyniu związanym z Sanktuarium na Krzeptów-kach? - Kie robiłek ogrodzynie zachorowołek na płuca i lezołek w szpitolu. Roboty było duzo a jo tu chory. Pose-dek do kaplicy szpitalnej a tam było Tabernakulum, które jo robił. Pytołek Pana Jezusa o siłe i zdrowie. I tak po trzech dniach zaconek się dzwigać i nabiyrać sił. Wtedy wymyślołek tyn różaniec co zrobiony na Krzeptówkach przy ogrodzeniu. - Jak z przekozaniem tradycji, mocie następców? - To mi się udało, nie narzykom. Syn Jasiek jes kowolym, zięć tyz. Wnuki robiom pod moim okiym spinki. Tradycja będzie utrzymano. - A jo dodom ze syn Andrzej starosta tatrzański tyz umie kowalskie rzemiosło i zawsze się do tego przyznaje. - Już 50 lat uprawiocie to kowalstwo, duzo tych robót było bez te roki? - No juz klepie te 50 roków, zrobiłek duzo rzecy do kościołów, tu na Podhalu jak i w całej Polsce. - Wykonujecie tyz repliki Krzyża na Giewoncie. - No zrobiłek tego troche. Krzyze takie są w Cornyj Górze, w Rabie Wyżnej, na Krzeptówkach, w Wojcieszowie koło Jeleniej Góry. Moje krzyże są robio-ne wg oryginalnego projektu, który był robiony dlo krzyza na Giewoncie. Ino jes jedna różnica; tyn na Giewoncie nimo tych ażurowych ozdób, żeby nie było oporu powie-trza, a moje mają. - Widze tu u wos gwoździe powbijane do drzwi, przypomnijcie co to za kowalsko tradycja. - W Wielgi Piątek robi się gwoździe i przed trze-ciom godzinom wbijo się do drzwi na pamiątkę ukrzyżowa-nio Pana Jezusa, młotki kładzie się na kowadło, odstawio się robote i juz się nie klepie. J tak co roku przybywo po trzy gwoździe.

- Skąd tyn was przydomek Makowski ? - No jo wom powiym. Jeden z synów mojego pradziadka ozynił się w Murzasichlu i namyślili ze wyja-dom do Makowa, no i tak zrobili. No ale jakosik im tam było źle, wrócili się z powrotym no i od te pory nadali im przydomek Makosie - ci co się im zakciało Makowa. - Tak na koniec Władysławie powiydzcie mi cy się zgodzocie z tym dziysiyjsym takim wartkim zagonionym swiatym ? - Tyn dziysiyjsy świat mi się nie podobo. Nima porządku, jest niebespiecznie. Te bandyty gónio z tymi bejsbolami, trza by z tym zrobić porządek. - Bardzo piyknie dziynkuje Wom za wywiad. Zycym duzo zdrowia, samych piyknych dni w ty wasy kowalski robocie.

Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem

Po raz 36 zakopiańskimi Krupówkami przemasze-rowały zespoły polskie i zagraniczne, które wzięły udział w Międzynarodowym Festiwalu. Niedzielny korowód zespołów (15 sierpień) otworzył kolejny kilkudniowy konkurs zespołów regionalnych w Polsce. O złotą, srebr-ną i brązowa ciupagę walczyły zespoły z Turcji, Węgier, Włoch, Wenezueli. Izraela, Mongolii, Portugalii, Bułga-rii, Finlandii, Indonezji, Serbii i Czarnogóry Słowacji, Słowenii, Tajwanu oraz cztery z Polski. Zdobywcą złotej ciupagi w kategorii zespołów autentycznych został zespół regionalny im. Ludwika Łojasa działający przy Oddziale ZP w Łopusznej. red.

„Śpisko Watra” 2004 Po raz 9. (4.07.br.) pod niedzickim zamkiem zebra-ły się zespoły regionalne, by zaprezentować swój folklor w ramach „Śpiskiej Watry”. Tradycyjnie imprezę otwarł gospodarz Gminy Łapsze Niżne – wójt Antoni Kapołka rozpalając symboliczną watrę. Zaś na scenie zmontowa-nej na dziedzińcu – parkingu pod niedzickim zamkiem zaprezentowało się zgromadzonej publiczności kilka zespołów spiskich: z Łapsz, Niedzicy, Frydmana. Gościn-nie wystąpili w tym roku dzieci szkolne ze Sromowiec prezentując folklor pieniński, zaś z Beskidów żywiołowy program muzyczno – taneczny przedstawił zespół „Ziemia Żywiecka”. red.

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

12

Jedną z dwunastu grup etnograficznych górali polskich są górale czadeccy. Grupa to szczególna. Bo-wiem, obok Orawców i Spiszaków naznaczona piętnem niefortunnych decyzji międzynarodowych z lat 1919 i 1920, które w przypadku tamtych pozostawiły większość, a przypadku górali czadeckich całość obszaru polskiego zasiedlenia etnicznego po słowackiej stronie granicy państwowej. Jest tu zatem podobieństwo, ale i pewna różnica. Włączenie niewielkich skrawków Orawy i Spisza uratowało przed zanikiem polską tożsamość kulturową odnośnych grup etnograficznych. A co z Czadeckiem, które w całości pozostało poza granicami Polski? Tu historia przygotowała odpowiedź niezwykłą. Górale czadeccy, jak chyba żadna z pozostałych grup górali polskich pozna-czeni tułaczym losem, uratowali przed zanikiem polską tożsamość dzięki temu, że część rdzennych mieszkańców Czadeckiego począwszy od roku 1800 wyemigrowała, unikając tym samych niemalże, przyszłej słowakizacji, która sięgnęła Czadeckiego, analogicznie zresztą jak Orawy, Spisza i polskich wysp etnicznych na Górnych Węgrzech. Ostatecznie, po 1945 część z nich wróciła do Polski, osiedlając się na Ziemiach Odzyskanych: Dolnym Śląsku i częściowo Łużycach oraz pograniczu Wielkopolski i Pomorza Zach. Dnia 28. sierpnia 2004 roku powitaliśmy górali czadeckich w Związku Podhalan, bowiem jako ósma grupa góralska w Związku i 61. jego oddział, powołany został Oddział Górali Czadeckich Związku Podhalan w Złotniku. Przybliżmy zatem nieco losy górali czadeckich na Słowacji, na wychodźczych szlakach, a także obraz tj. społeczności w Polsce. Czadeckie od północy graniczy ze Śląskiem Cie-szyńskim, a od wschodu z Żywiecczyzną. Obejmuje górną część dorzecza Kisucy do miasteczka Czaca włącznie. Jest to kotlina długości ok. 50 km i szerokości śr. 15 km. Zasiedlone zostało przede wszystkim w XVI i XVII wieku przez Polaków pochodzących ze Śląska Cieszyńskiego i Żywiecczyzny, którzy założyli tam kilkanaście wsi, a rozproszone polskie osiedla sięgały znacznie bardzie na południe w kierunku Żyliny i na wschód do granicy z Orawą. Obecnie polski charakter etniczny utrzymała wschodnia część Czadeckiego tj. cztery duże wsie: Ska-lite, Czarne Beskidzkie, Świerczynowiec i Oszczadnica, a w zachodniej części: Kornia i Kłokoczów oraz peryfe-ryjne przysiółki Czacy i kilku wsi na zachód od niej, przy czym gwara polska najlepiej utrzymała się w Skalitem. Pierwotną i obecną polską granicę etniczną w Czadeckiem

Górale czadeccy – wczoraj i dziśMarek Skawiński

prezentuje mapa Góralszczyzny Polskiej przygotowana na lipcowy Nadzwyczajny Zjazd Podhalan. Łączną licz-bę górali czadeckich tamże należy obecnie szacować na 30 tysięcy osób. Polacy zaczęli napływać na Bukowinę już pod koniec XVIII wieku. Byli to emigranci z różnych rejo-nów Polski. Obok Polaków na Bukowinie mieszkali też Niemcy, Węgrzy, Rosjanie, Ormianie, Żydzi, Cyganie, natomiast dominowali Rumuni w południowej i Ukraińcy w północnej części regionu. Wśród Polaków na Bukowinie kilka tysięcy osób to górale czadeccy. Trafili oni do tego regionu w I poł. XIX wieku, zakładając szereg wsi w kilku skupiskach w północnej (rejon Baniłowa i Dunawca, Kaliczanka, Tereblacz) oraz południowej (Plesza, Nowy Sołoniec, Pojana Mikuli). W latach 1888-95 szereg rodzin wyje-chało do stanu Parana w Brazylii, a w latach 1895-96 i 1901 do Bośni. Podobnie jak na Bukowinie, również na terenie b. Jugosławii Polacy pochodzili z różnych rejonów Pol-ski, osiedlający się głównie w Bośni. Wśród imigrantów byli górale czadeccy przybyli z terenu Bukowiny, którzy zamieszkali w rejonie Banja Luki (Bakince, Celinovac, Trašele, Miljevac) i w zach. Slawonii (Nova Gradiška). W latach 1923-24 wyjechała do Parany w Brazylii część Polaków z Bośni, w tym również górale czadeccy. Obecnie w południowej, rumuńskiej części Bu-kowiny polski charakter etniczny posiadają cztery wsie, z których trzy: Pojana Mikuli, Nowy Sołoniec i Plesza to ośrodki górali czadeckich. Górale czadeccy na Bukowinie ukraińskiej skupiają się przede wszystkim w Tereblaczu i Pietrowcach Dolnych. Zarówno w Rumunii jak i na Ukra-inie górale czadeccy kultywują swą polską tożsamość, m.in. poprzez działalność zespołów regionalnych. W latach 1945-47 z terenu Bukowiny, Jugosławii ok. 42 tysiące Polaków zostało repatriowanych na Ziemie Odzyskane. Wśród nich ok. 6 tysięcy to górale czadeccy: z Bukowiny północnej 3 tys., z Bukowiny południowej 2 tys., a z Bośni ok. 1 tys. osób zasiedlających łącznie kilkadziesiąt wsi. Jest to bardzo prężna społeczność, czego wymownym przykładem niech będzie działalność licznych zespołów prezentujących kulturę duchową i ma-terialną tej grupy etnograficznej. Zamieszczona poniżej dokładniejsza charakterystyka rozmieszczenia jest okazją aby wymienić również te zespoły. Największa część spośród repatriowanych do Polski górali czadeckich osiedliła się na Dolnym Śląsku i sąsiednich Łużycach, pomiędzy Żarami, Szprotawą i Zieloną Górą (pow. pow. żarski, żagański, zielonogórski,

13

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

nowosolski). Pochodzą oni z Bukowiny rumuńskiej oraz ukraińskiej. Tamże, w Złotniku działa największy zespół górali czadeckich w Polsce, a mianowicie „Dolina Nowego Sołońca” istniejący od 1984 roku, kierowany przez p. Witolda Bryjaka, a ponadto w niedalekiej Brzeźnicy, założona w 1969 r. „Watra” (kier. p. Jadwiga Parecka) i w Wichowie grupa śpiewacza „Wichowianki” (zał. 1996) oraz zespół dziecięcy „Źródełko”. Kilka wsi górali czadeckich wywodzących się z Bukowiny znajduje się w powiatach polkowickim i lubińskim. W Koźlicach od 1985 działa zespół „Dawidenka”. Kolejnym znacznym skupiskiem jest kilkanaście wsi wokół Bolesław-ca, w pow. pow. bolesławieckim, złotoryjskim, zgorzeleckim i lwóweckim, przy czym są to przede wszystkim górale czadeccy repatriowani z Bośni, a w niewielkim stopniu z Bukowiny. Wśród repatriantów z Bośni funkcjonuje od 1985 r. zespół „Podgrodzianki” z Raciborowic, a przybyli z Bukowiny górale założyli w 1986 r. Góralski Teatr pieśni „Dunawiec”. W Bolesławcu działa natomiast Zespół Pieśni i Tańca „Jutrzenka”. Czwartym skupiskiem górali czadeckich są wsie wokół Ślęży (powiaty dzierżoniowski i wrocławski). Pochodzą oni z Bukowiny rumuńskiej. Pracują tam dwa zespoły tj. najstarszy obecnie działający zespół górali czadeckich (zał. 1958) „Pojana” (kier. p. Maksymilian Juraszek) w Piławie Dolnej oraz „Tajdany” w Strzegomianach (zał. 1996). Piątym skupiskiem górali czadeckich jest Jastrowie (pow. złotowski), gdzie pochodzący z Bukowiny ukraińskiej rodacy zasilili po wojnie miejsco-wą autochtoniczną ludność polską mieszkającą w tej części Wielkopolski, której w 1919 r. nie było dane powrócić do Macierzy. Obszar ten był w okre-sie międzywojennym ośrodkiem aktywnej działalności Związku Polaków

w Niemczech. Górale czadeccy posia-dają tam dwa zespoły, a mianowicie „Jastrowiaków” oraz dziecięcy zespół „Dziordanki” powstałe odpowiednio w 1986 i 1992 roku. Jastrowie, choć położone z dala od głównych skupisk Dolnego Śląska i Łużyc, jest miejscem szcze-gólnym. Tu bowiem, z inicjatywy p. Zbigniewa Kowalskiego, obecnie zastępcy kierownika Pilskiego Domu Kultury, od 1990 roku organizowane są „Spotkania Bukowińskie”, począt-kowo służące prezentacji folkloru gó-rali czadeckich, a obecnie innych grup etnicznych zasiedlających Bukowinę, obok Polaków (górali czadeckich i nie tylko) także Rumunów, Ukra-ińców, Węgrów, Rosjan i Niemców. Prezentacje festiwalowe odbywają się już nie tylko w Polsce, lecz także w Rumunii, na Ukrainie, na Węgrzech i w Niemczech, a w październiku ub. r. z okazji 200 lat przybycia górali czadeckich na Bukowinę zakończenie festiwalu odbyło się w Czadeckiem, we wsi Skalite. Bogate jest zatem służące zachowaniu swej tożsamości regio-nalnej i narodowej życie kulturalne górali czadeckich tak na Bukowi-nie jak i na Ziemiach Zachodnich i Północnych Rzeczypospolitej. Dość powiedzieć, że zespoły górali cza-deckich reprezentowane są od lat na międzynarodowych przeglądach i fe-stiwalach np. na Międzynarodowym Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem, odnosząc znaczne sukcesy. Idea góralskiego ruchu regionalnego padła zatem tu, z dala od gór, na dobry grunt. Położony na pograniczu Dolnego Śląska i Łużyc Złotnik, wieś gdzie działa największy zespół górali czadeckich, wieś, jak ocenia kierownik „Doliny Nowego Sołońca” p. Witold Bryjak, w 80% zasiedlona przez górali czadeckich, stała się tym ośrodkiem gdzie idea ta, w praktyce realizowana od lat, wyra-ża się obecnie także w przynależności do Związku Podhalan – organizacji w założeniu swym skupiającej ogół

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

14

górali polskich i konsekwentnie to założenie realizującej. Podkreślić tu należy także bardzo ważną rolę w powołaniu oddziału, prezesa Oddziału Górali Żywieckich Włady-sława Motyki. Oddział ten, położony w bezpośrednim sąsiedztwie leżącego w całości na Słowacji Czadeckiego, odgrywa w tym względzie szczególną rolę, w pewnym sensie analogiczną do TPO na Orawie i ZPS na Spiszu.

ks. Władysław Hejmej góral rodem z Sądecczyzny, odzia-ny w piękny strój łącki, ponadto uroczystość zaszczycili swą obecnością goście z Rumunii – zespół „Sołonczanka” z Nowego Sołońca, poseł mniejszości polskiej do parla-mentu w Bukareszcie, również góral Czadecki Gerwazy Longher z małżonką, inicjator i kierownik „Spotkań Bukowińskich” Zbigniew Kowalski z Piły, podejmują-cy od szeregu lat problematykę zaolziańską i czadecką dr Krzysztof Nowak z Cieszyna, natomiast Związek Podhalan reprezentowali: prezes – Jan Hamerski, prezes Oddziału Górali Żywieckich – Władysław Motyka z Mi-lówki wraz z delegacją oddział; w składzie – Jan Pituła, Adam Banaś, Władysław Motyka z Ciśca, ponadto Marian Diedzina-Wiwer i autor niniejszego tekstu reprezentujący na uroczystości również Związek Polskiego Spisza. Związek Podhalan zyskuje w nowym oddziale bo-gactwo kultury górali czadeckich i doświadczenie życiowe emigrantów i osadników oraz wkład ponad dwudziestu lat pracy społecznej dla polskiej kultury góralskiej.

Tekst i mapa Marek Skawiński, foto W. Motyka

Dnia 27. sierpnia w Złotniku odbyło się formal-ne powołanie oddziału a 28. sierpnia podczas mszy św. w kościele pw. Jana Chrzciciela w Złotniku, w obecności prezesa ZG Związku Podhalan kol. Jana Hamerskiego i proboszcza miejscowej parafii ks. Władysława Hejme-ja, członkowie-założyciele nowego Oddziału złożyli na sztandar Zarządu Głównego Związku Podhalan w Polsce uroczyste ślubowanie. Powołanym w Złotniku oddziałem kieruje 5-osobowy zarząd, którego prezesem jest Wiktor Bryjak. Po mszy św. odbyły się w miejscowej świetlicy uroczystości, które zgromadziły kilkadziesiąt osób. Obok członków oddziału i zespołu „Dolina Nowego Sołońca” obecni byli m.in.: proboszcz, a zarazem kapelan oddziału ²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²

Pielgrzymka na Bryjarkę Oddział Pieniński Związku Podhalan w Szczaw-nicy był organizatorem kolejnej drogi krzyżowej na Bryjarkę (ndz. 10.07.04r.). W 1866 postawiono tam drew-niany krzyż do którego pielgrzymowali miejscowi górale i kuracjusze. Na skutek zniszczenia krzyża podczas burzy, postawiono w tym miejscu w 1902r. nowy, stalowy. Służy do dzisiaj jako miejsce licznych pielgrzymek i wycieczek.

Festyn w Dębnie Oddział Związku Podhalan i Rada Sołecka w Dębie tradycyjnie na podsumowanie prac polowych – dożynek zorganizowały festyn. Na scenie amfiteatru zaprezentowały się zespoły regionalne, rozegrano za-wody sportowo- pożarnicze, przeprowadzono mnóstwo konkursów i zabaw. Ciekawostką była akcja honorowego oddawania krwi przez uczestników festynu.

„Hołdymas” w Czarnym Dunajcu

Jak co roku tradycyjne dożynki obchodzili miesz-kańcy gminy Czarny Dunajec. Przez trzy dni września (10-12) mieszkańcy gminy i goście Hołdymasu mogli uczestniczyć w wielu przygotowanych na tę okazję im-prezach. Były więc zawody w biathlonie letnim o puchar wójta w kategoriach dziecięcej, młodzieżowej i dorosłych, watra góralska, konkurs wieńców dożynkowych, parada orkiestry dętej, konkurs potraw regionalnych przygoto-wanych przez oddziały Związku Podhalan, prezentacja zespołów regionalnych oraz zaprzęgów paradnych i go-spodarskich i wiele innych atrakcji jakimi były występy różnych zespołów. red.

Z K R O N I K I W Y DA R Z E Ń . . .

15

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Lubań (1211 m. n.p.m.), to góra niezwykła. Le-genda i historia. To jeden z nielicznych szczytów, skąd rozpościera się przepiękny widok na Podtatrze i Zalew Czorsztyński, Babią Górę i Pieniny oraz całe pasmo Tatr. Góra ta ma niezwykłą historię. W 1939 roku Tatrzańskie Towarzystwo Narciarskie z Krakowa wybudowało tu im-ponujące schronisko. Choć funkcjonowało ono zaledwie przez pięć lat, odgrywało niezwykłą rolę turystyczną, kulturalną i patriotyczną. 25 września 1944 roku Niemcy spalili je. Zastrzelili też wtedy partyzantów: Aleksandra Krzystyniaka z Nowego Targu i Ignacego Gorczow-skiego ze Szczawnicy. Ich pogrzeb odbył się dwa dni później na cmentarzu w Ochotnicy Dolnej. Zatrzymali też kilka osób. Gospodarze schroniska: Ernest i Helena Durkalec ze Szczawnicy zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych, Stanisława Czech przewieziona na gestapo w Nowym Targu, zaś Helena Błażusiak uwięziona w katowni Podhala „Palace” w Zakopanem, gdzie na ścia-nie piwnicy, w której ją przetrzymywano jest wydrapany napis: „Helena Wanda Błażusiakówna - lat 18 - siedzi od 25.09.1944. Szczawnica - Zakopane. Zdrowaś Mario. Mamo nie płacz. Niebios Przeczysta Królowo, Ty zawsze wspieraj mnie.” Przez Lubań prowadzą jedne z najstarszych w Gorcach oznakowane szlaki turystyczne. Lubił tę górę ks. Karol Wojtyła. Kalendarium Jego życia podaje, że przechodził tędy m.in. w sierpniu i wrześniu 1954 roku, a w styczniu roku następnego był na Lubaniu na nartach i odprawił tu Mszę św. Wędrował tędy także jako kardynał. Nic więc dziwnego że w grudniu 2003 r., już jako Papież, powiedział: „Gorce bardzo kochałem, a na Lubaniu wiele razy byłem”. Słowa te, zostały wyryte na granito-wej tablicy i umieszczone pod papieskim krzyżem, który został specjalnie zrobiony w Zakopanem i wzniesiony na Lubaniu, dla upamiętnienia 50 rocznicy wędrówek tutejszymi szlakami ks. Karola Wojtyły. Inicjatywa ta wzbudziła wielkie zaangażowanie społeczne różnych instytucji oraz wielu sympatyków.

14 sierpnia 2004r. o godz.14.00 pod szczytem Luba-nia została odprawiona koncelebrowana Msza św. pod przewodnictwem bpa Stanisława Budzika z Tarnowa. W kazaniu powiedział: „Góry ukazują Bożą moc i Boży majestat. Pomagają nam oderwać się od codzienności, nabrać do niej dystansu i spojrzeć w niebo, pomyśleć o rzeczach najważniejszych, o tym, co w życiu liczy się najbardziej. Góry prowadzą człowieka do Boga.” Po Mszy św. poświęcono krzyż. Witając przybyłych na uro-czystości, proboszcz Ochotnicy Dolnej mówił: „Nie jest ten krzyż wysoki, nie jest monumentalny, by nie zakłócał majestatu i harmonii oraz panoramy gór - ale subtelny i dyskretny, jak dyskretne i głęboko duchowe były wę-drówki Ojca św.” Mimo niepewnej pogody, a pod koniec Mszy deszczu, w uroczystości wzięło udział kilkaset osób z okolicznych miejscowości, różnych stron Polski oraz dwaj misjonarze z Afryki. Liturgię ubogaciła młodzież z Ochotnicy Dolnej i Krościenka a także zespól góralski. Współorganizatorem uroczystości była firma kamieniar-ska „Wolski” z Mizernej.

W Lubaniu można się zalubićLubaniu, Lubaniu, widzis Tater ryny,Łobeźreś sie w lewo, widzis i Pieniny.

Lubaniu, Lubaniu, smutna twoja mina,Łobeźreś sie w prawo, króla Gorców ni ma.

Lubaniu, Lubaniu, ty wysoki graniu,Zagonioj dziewcyno łowiecki ku niemu.

Lubaniu, Lubaniu, ty wysoki scycie,Dyć jo pod Lubaniem skońce swoje zycie.

(Z ochotnickich, pasterskich przyśpiewek)

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

16

Dopełnieniem wspomnianej papieskiej uroczy-stości było uczczenie 2.10.2004 r. rocznic: 65 -wybudo-wania i 60 - spalenia schroniska na Lubaniu. Z inspiracji proboszcza z Ochotnicy Dolnej oraz dzięki zaangażowa-niu dyrektora Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej z Krakowa odkryto zarośnięte chwastami ruiny schroni-ska, na ścianie których umieszczono tablicę z napisem: „Dla upamiętnienia karpackich schronisk górskich znisz-czonych, a także utraconych na Kresach Wschodnich, ich gospodarzy i turystów. W Roku Schronisk Górskich PTTK. Lubań 2.10.2004”. Uroczystości towarzyszyła piękna pogoda i miła atmosfera. Zwracając się w czasie Mszy do zgromadzonych miłośników gór ochotnicki proboszcz mówił: „ Ktoś by powiedział, że te ruiny nic nie mówią? A przecież one mówią bardzo wiele. One są wymownym świadkiem wojennych wydarzeń. One są dokumentem. Tutaj, na Lubaniu, można się uczyć nie tylko turystyki i geografii, ale również historii, wiary i patriotyzmu.” Poznając bogatą historię i piękno tej góry, i dziś w Lu-baniu można się zalubić.

Ks. Stanisław Wojcieszak

5 lat działania ma na swoim koncie zespół „Hol-niki” z Sidziny. Kierownikiem i założycielem zespołu kultuwującym zwyczaje i tradycje, folklor muzyczny i słowny dwóch babiogórskich dziedzin: Sidziny i Zawoji jest sekretarz Z G Związku Podhalan - Maciej Motor Grelok. Gratulujemy zespołowi i życzymy dalszej, owoc-nej pracy na niwie krzewienia góralskiej kultury. red.

²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²

²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²

22.08. 20004 r. Oddział Związku Podhalan w Sidzi-nie zorganizował coroczne spotkanie górali babiogórskich i orawskich. Pomimo deszczowej pogody przybyło sporo uczestników, którzy wysłuchali mszy św. w kaplicy pod Okrąglicą. Kazanie wygłosił ks. Kapelan Jan Klimek od Sióstr Służebniczek, który pięknie mówił o tradycji i jej sile, która ubogaca człowieka. Po mszy wszyscy uczestni-cy przeszli do schroniska na Krupowej Hali, gdzie odbyło się poświęcenie i odsłonięcie tablicy ufundowanej przez Związek Podhalan w Sidzinie. Upamiętnia ona ostatni pobyt Kardynała Karola Wojtyły w górach 9 września 1978r. Na Hali Krupowej. Po tej wędrówce obrano go w Rzymie na Papieża. Tablice wykonał młody sidziński rzeźbiarz Bartek Trzop. W trakcie posiadów przygrywała muzyka Holników i orkiestra dęta OSP Sidzina.

m.grelok

Jubileusz „Holników”

V Juzyna na Holi

W niedzielę 5 września 2004 roku w Sanktu-arium Matki Boskiej Ludźmierskiej, rolnicy z całego Podhala dziękowali Panu Bogu za tegoroczne plony. Głównym celebransem był ks. kardynał Stani-sław Nagy, a w koncelebrze brało udział wielu księży z Podhala, a także z innych rejonów. Po raz pierwszy u Gaździny Podhala meldował się po swoim generalskim awansie, dowódca 21 Brygady Strzelców Karpackich gen. Mirosław Rozmus. W tegorocznych dożynkach, brała także udział znana już w Ludźmierzu kompania Strzelców Karpackich. Rolnicy przynieśli poświęcić 23 przepięknie zro-bione wieńce dożynkowe, a 13 sztandarów podhalańskich nadawało uroczystościom wielkiej powagi. Starostami tegorocznych dożynek byli: Pani Maria Ścisłowicz z Ludźmierza i Pan Stanisław Buła z Łopusznej. Obydwoje zajmują się hodowlą koni lek-kich, przeznaczonych do rekreacji i jazdy wierzchem. W uroczystościach dożynkowych, udział brało także wielu samorządowców, parlamentarzystów i polityków. Homilię wygłosił ks. Kardynał Stanisław Nagy, który mówił o bogactwie ziemi, o trudnej pracy na roli, o ludziach którzy prze tyle pokoleń żyli z pracy na roli, cenili sobie posiadanie kawałka własnej ziemi. Z ubolewa-niem jednak zauważył jak szybko rolnicy porzucają teraz ziemię, i to także na Podhalu, wyjeżdżając do Ameryki w poszukiwaniu lepszego i łatwiejszego życia. Wielu pozostawia tu swoje rodziny, żony, dzieci. Taka rozłąka podkreślał kardynał nie służy rodzinie. Często prowadzi do rozpadu rodziny i to jest niebezpieczeństwo, które grozi dzisiejszym emigrantom tym z podhala i z innych rejonów Polski. A jeśli jest taka możliwość łatwego wyjazdu, to należy dokonać szczególnego rachunku zysków i strat. Następnie kaznodzieja zwrócił się do Podhalan z apelem, aby nie zapominali „skąd ich ród „ i czuli się także peł-nymi Polakami za granicą gdy ich zmorzy chęć zdobycia większego dorobku, aby nie czuli się tam jak ubodzy krewni. Tym wszystkim, którzy nie maja zamiaru opusz-czać swojego pięknego Podhala ,kardynał przykazał aby się wzajemnie szanowali, a także szanowali gości, którzy przyjeżdżają po odpoczynek i zdrowie na Podhale. Po zakończonej eucharystii, nastąpiła prezentacja wieńcy i ich poświecenie. Następnie gospodarze i goście udali się na krótki posiłek. Po posiłku można było oglą-dać występy regionalnych zespołów, które trwały aż do zmroku, a później była zabawa taneczna. Marian Pukański

DOŻYNKI W LUDŹMIERZU

17

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

„Bo wiycie, my z Władkiem, to som tacy naprowde.” /ks. prof. Józef Tischner/

Kapelani Związku Podhalan: ks. prof. Józef Ti-schner i ks. Władysław Zązel zostali wybrani na tę funk-cję przez XXXIII Zjazd Związku Podhalan, obradujący w Ludźmierzu w dniach 13-14 czerwca 1981 r. Tworzyli oryginalny duet góralski, bo obaj płynnie posługiwali się gwarą i byli bardzo wyraźnymi osobowościami, znanymi i poważanymi nie tylko w kręgach góralszczyzny. Dziś, gdy Księdza Profesora zabrakło, Jegomość Władysław kontynuuje rozpoczęte wspólnie dzieło, mając do pomocy nowych księży kapelanów. Drogę do tej zaszczytnej i odpowiedzialnej funkcji rozpoczął w domu rodzinnym w Dębnie Podhalańskim, gdzie przyszedł na świat 25 czerwca 1942 r. jako syn Wojciecha i Antoniny z domu Bielusiak. Wzorem był mu zwłaszcza ojciec, który pielęgnował tradycję i „zawse do kościoła chodzowoł w suknianyk portkak”. Nauki pobierał w szkole podstawowej w Dębnie i Harklowej. Wtedy poznał tajniki tańca góralskiego, którego uczyła go nauczycielka Ludwika Wilczek z Gronkowa. W Li-ceum Ogólnokształcącym im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu wszedł w świat wielkiej literatury pol-skiej, inspirowanej tradycją gór, Skalnego Podhala i górali. Utwierdził się też w przekonaniu, że mowa ojców, gwara góralska dobrze współbrzmi z językiem literackim. W okresie studiów w Seminarium Duchownym w Krakowie, często zdarzało się, że razem z innymi klerykami z Podhala, umilał seminaryjne spotkania i uroczystości popisami tańca zbójnickiego i godkami w gwarze góralskiej. Z tych czasów zapamiętał go ów-

Ks. kanonik Władysław Zązel

Kapelani Zarządu Głównego Związku Podhalan

czesny arcybiskup krakowski Karol Wojtyła. Z jego rąk otrzymał święcenia kapłańskie 20 marca 1967 r. Święce-nia miały miejsce w Białce Tatrzańskiej i były wyrazem uhonorowania rodziny Nowobilskich, z której wyszło 3 braci kapłanów i siostra zakonna. Z księdzem Wła-dysławem święcenia otrzymali jego koledzy z Podhala: ks. Władysław Nowobilski z Białki, ks. Władysław Janczy z Maniów i ks. Andrzej Tylka z Rogoźnika. Posługę duszpasterską sprawował jako wika-riusz kolejno: w Jordanowie, Zakopanem i Gdowie. W okresie wikariatu w Zakopanem, w 1972 r. wziął udział w I Konkursie Utworów Gwarowych. Był bezkonkuren-cyjny i został przyjęty do Związku Podhalan przez ówcze-snego prezesa Wincentego Galicę. Po 9 latach „nowicjatu” w tej organizacji, powierzono mu godność kapelana. W 1990 r. XXXVI Zjazd obdarzył go zaszczytnym tytułem Honorowego Członka Związku Podhalan. Trudno sobie wyobrazić spotkania związkowe bez Księdza Jegomościa. Nie wszyscy jednak zdają so-bie sprawę z faktu, że posługa kapelańska, świadczona z Kamesznicy, odległej od Podhala z górą sto kilometrów, wymaga nie tylko zdrowia i hartu ducha, ale także spraw-nego auta i pełnego baku. W 1976 r. ksiądz Władysław Zązel został skie-rowany do Kamesznicy na Żywiecczyźnie. Najpierw był rektorem, a od 1982 r. - pierwszym proboszczem tej parafii. Odebrał tu twardą szkołę życia jako budowniczy i propagator trzeźwości. Kamesznica jest jedną z więk-szych parafii w dekanacie Milówka, rozciągniętą w dwie różne strony na 12 km. Każda z części żyła swoim życiem, stąd zadaniem, a zarazem ambicją młodego księdza pro-boszcza było scalić je w jedno. Dziś, po 28 latach posługi w tej parafii, ks. Władysław może z dumą powiedzieć, że dopiął swego. Okazała świątynia pod wezwaniem Najświętszego Imienia Maryi, konsekrowana w 1996 r. przez biskupa Tadeusza Rakoczego, stoi w środku wsi i tu ogniskuje się życie duchowe i religijne parafii. Trzeba jednak dodać, że do obsługi duszpasterskiej pozostaje jeszcze XIX-wieczny kościółek na Grapce i wybudowany w latach 80-tych minionego wieku góralski kościółek w Kamesznicy Górnej. Z posługą w Kamesznicy wiążą się dodatkowo dwa wątki działalności księdza Władysława Zązla. Jeden, w naturalny sposób dotyczy góralszczyzny, drugi jego akcji trzeźwościowej. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że odrodzenie Związku Podhalan na Żywiecczyźnie nastą-piło dzięki zaangażowaniu i uporowi Księdza Kapelana. Potwierdzeniem tego jest fakt, że w 1994 r. ks. biskup Tadeusz Rakoczy, ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej nadał mu tytuł Kapelana Oddziału Górali Żywieckich Związku Podhalan. Pasuje tu przytoczyć powiedzenie ks. profesora Tischnera, że „Władek ino kapeluse zmiynio, ale gryzie jednako”.

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

18

Jak każdy obdarzony charyzmą człowiek, ks. Władysław Zązel nie boi się trudnych wyzwań. Sze-rokie uznanie przyniosła mu, podjęta w Kamesznicy, walka z pijaństwem. Z troski o losy zagubionych para-fian, o nadzieję dla rozbitych rodzin, zrodziła się akcja trzeźwościowa, która objęła nie tylko Kamesznicę, ale i całą Polskę. Zaczęło się w 1986 r. od organizacji wesel bezalkoholowych i działalności klubu abstynentów Na Grapce. W lipcu 2004 r. byliśmy świadkami bezprece-densowego zdarzenia reklamowanego w mediach pod hasłem „Z Kamesznicy do Stolicy”, czyli X-tych spotkań ruchu „Wesele wesel”, skupiającego małżeństwa, które miały wesela bezalkoholowe. Patronat nad jubileuszem objął prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Ponad 700 uczestników spotkało się w Pałacu Kultury i Nauki oraz w gmachu Sejmu RP, gdzie miało miejsce sympozjum po-święcone promowaniu życia bez alkoholu. W najbliższych latach planowymi miejscami „Wesela wesel” są Olsztyn, Wrocław i Bydgoszcz. Wart przypomnieć, że IX-te spo-tkanie tego ruchu odbyło się w 2003 r. w Nowym Targu i Ludźmierzu. „Wesele wesel” sprawa, z której szydzono, trwa i wzrasta... Sprawa ta okazała się z Ducha Świętego. Od-waga procentuje – mówi ks. Władysław. Z racji swego za-angażowania jest Diecezjalnym Duszpasterzem Trzeźwości w diecezji bielsko-żywieckiej oraz członkiem Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości Konferencji Episkopatu Polski. Sylwetkę ks. Władysława Zązla należy uzu-pełnić jeszcze o powszechnie panujące przekonanie, że jest znakomitym kaznodzieją i rekolekcjonistą. W 1979 r. na zaproszenie ks. Kowalika z Olczy w Zakopanem wygło-sił pierwsze rekolekcje w gwarze góralskiej. Stąd sława góralszczyzny rozeszła się wraz z nim po parafiach i diecezjach całej Polski. Do tej pory ks. Władysław gło-sił 130 rekolekcji parafialnych w 22 diecezjach. Liczby to doprawdy imponujące, ale jeszcze bardziej żywe są dowody pamięci uczestniczących w rekolekcjach wier-nych. Góralszczyzna, dla nas chleb powszedni, dla ludzi w innych regionach kraju jest odkrywaniem niepowtarzal-nego świata ludzi gór, z ich wiarą ,tradycją i zwykiem, przeżyciem radosnym i budującym. A ks. Władysław jest mistrzem w pokazywaniu świata góralskiego, czy to przez śpiewkę, którą zawsze zaczyna swoje kazania i homilie, czy przez humor i taniec, czy wreszcie przez ubranie góralskie, które nosi dumnie i szumnie. Nie wszyscy być może pamiętają, że w latach 90-tych pisał artykuły wprowadzające do poczytnego pisma „Hale i Dziedziny”. Warto dodać, że był również konsul-tantem gwary „Ewangelii po góralsku” w przekładzie Marii Matejowej-Torbiarz /Pallotinum, Poznań 2002/. Wspomnieć też należy, że z inspiracji ks. Wła-dysława, Tadeusza Staicha i Franciszka Bachledy-Księ-

dzularza działały na początku lat 80-tych XX w. oazy góralskie „Zowaternik”. Z tego doświadczenia naro-dził się po latach pomysł zorganizowania Rekolekcji Podhalańskich, które od 1998 r. odbywają się w Rzymie i gromadzą u boku Ojca Świętego górali ze wszystkich stron świata. Ks. Władysław jest też znaną osobistością me-dialną, często występuje w programach telewizyjnych i radiowych. Od wielu lat prowadzi na antenie Radia Katowice popularny cykl „Na progu dnia”. W 1998 r. uhonorowano go tytułem „Osobowość Podbeskidzia”. Nade wszystko jednak jest wybitnym propaga-torem góralszczyzny, uwielbianym za piękną gwarę gó-ralską i cięty dowcip oraz niespożytą energię. Dali temu wyraz czytelnicy „Dziennika Zachodniego” wybierając go w 2003 r. do setki najsłynniejszych obywateli wojewódz-twa śląskiego. O swej pracy i dorobku Ksiądz Kapelan mówi skromnie, parafrazując słowa Ojca Świętego Jana Pawła II: „Jak trudno jest być góralem, ale jak dobrze jest być góralem”.

P.S. Z ostatniej chwili. W czasie obchodów jubileuszu 75-lecia Związku Podhalan w Ameryce Pół-nocnej, ks. Władysław Zązel został wybrany honorowym kapelanem Koła nr 66 - Dębno Podhalańskie. Założył też w USA Koło „Krokus”, skupiające górali abstynentów. Pod tą inicjatywą obiema rękami podpisał się prezes ZPAP Henryk Mikołajczyk.

Władysław Motyka

19

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Boze nas Boze nas nie opuscoj ze nosBo jak nos opuścis to juz bedzie po nos

Hej, to juz bedzie po nos.

Ani Ociec Matka względów nie okozeOstołeś mi ino Ty jedyny Boze.

Słowa góralskiyj śpiywki som jakoby dopeł-nieniem przecitanego dziś słowa Bozego o wytrwałości w modlitwie. W góralskiyj śpiywce przeziyro sie religij-ność i śleboda. Bez Boga ani do proga. Jak mo być cosi takiego co mo przetrwać, to musi być z Boskom pomocom. Górol widzi Pana Boga w tyj przepiyknyj przyrodzie i do Niego westchnie. Moze to skróś tego górole licom na Pana Boga, bo na nik licy Ociec Świynty. Oni wej fcą sie oprzyć o takom skałe o takom pomoc na ftoryj nik sie nie zawiód. Kie sądziyli apostołów, sędzia pedzioł : dejcie spokój, trza sie temu przyjrzyć. Bo jak to ino ludzko sprawa, to ona wartko sama upadnie. Ale jak to jest Bosko sprawa, to choćbymy co robiyli ona nie zginie, a moze sie okozać ze my sie chyciyli bić z Panym Bogym. Trzydziyści roków temu kie Górole Pienińscy skrzyknyni sie coby zalozyć Oddzial Związku Podha-lan, musieli sie duzo modlić. I z modlitwy przysła im ta mądrość. Choć nie był to łatwy cas. Ponieftorzy zaś sie obowiali, ze jak bedom w Związku Podhalan, to ci górole spod Giewontu mogom ik zająć. Tak sie nie stało. Górole pienińscy som blisko Boga. Wiym to bo spoziyrom na wos juz przecie od samego pocontku i cęsto widzym wos przy pociorku. I tu w kościela na Wielgi Piątek kie mocie adoracje. Mocie tys „droge do krzyza” na Bryjorce. Krzyz tyn mo juz przesło 100 roków. Moze jest wceśniyjsi jak tyn na Giewoncie. Zawse tyz bliziutkoście świętej Kingi co w Pieninak sie ukrywała. Wase duse zawse som nastrojone na Boskom pomoc. Zawierzyliście Panu Bogu, pewnikym bez to dziś górole pienińscy som górom. Prezesem ZP w Polsce jest was cłek Jasiek Hamerski, a w Hameryce Henryk Mikołajczyk, tyz z Pienin. Cały Związek Podhalan sie z tego ciesy. Gratulujym wom. Widziołek jo, jak zawse razym ciągniecie piyknom robote. Pon Jezus pedzioł: fto przyłozy rynke do pługa, niek sie za sie nie obziyro, bo naorze krzywo. Niek patrzy przed sie, a pługa z ręki nie wypusco. Choć nie jedna przeskoda na drodze sie trafi, pługa z ręki nie puscać Moja serdecno prośba do tyk co juz w ZP som, by o tym wse bocyli. Ci zaś, co teroz stojom z boku niek sie dłuzyj nie namyślajom ba przyłoncom do wspólnyj sprawy- 30 roków to dość duzy cas na to by sie przekonać ze to

sprawa nie byle jako. Te 30 roków przyziyro sie 85 roc-nicy powstanio ZP w Polsce, 75 w Hameryce i 100 leciu Ruchu Regionalnemu na Podholu. To juz jest siyła. To juz jest cosi wielgiego i godnego. Jest to wielgi honor ale i zobowiązanie. Ociec Świynty pedzioł ze trudno jest być Polakem, ale i dobrze być Polakiem. Jo do tego dodajym swoje. Trudno być górolym, ale dobrze być górolem. Jak miyłość do Ojcyzny Polski, tak i miyłość do góralscyzny trza wysoko nosić, wysoko cenić i lo niyj sie poświyncać- pedzioł poeta.

Kazanie wygłoszone przez ks. Władysława Zązla kapelana ZP na uroczystej mszy św. z okazji 30-lecia Pienińskiego Oddziału ZP w Szczawnicy

Fot. St. Hendel

Inksy poeta pado: raz uczyniwszy wybór, ciągle wybierać muszę. Ciągle i na nowo. Tak sie mają syćkie sprawy. I nasego kapłaństwa, i wasego małżenstwa i na-sej miyłości do Ojcyzny i nasej miyłosci do goralscyzny. Teroz dosła jesce Unia Europejsko-to tyz wybór. Na łące polskiyj kultury rosnom wselijakie kwiotki. Nie brakuje na niyj i góralskik szarotek i krokusów. Syćko składo sie na kulture co wypływo z serca. Na pocontku mszy św. słyseli my piykny wiyrsik scownickiego poety Michala Słowika Dzwona. Jakze wom nie gratulować takik poetów i regio-nalistów zakochanyk w cudnyj Ziymi Piynińskiej i jyj ludziak. Podobnie jak gware góralskom ukozoł Stanisław Nędza Kubiniec trza to syćko wziąść na rynce i pokozać światu. Trza kapłanów tego piykna coby pokozać kapelus z kostkami, serdok, bukowe portki, spinke gorset, cuche i góralskie przyjazne ludziom serce, być z tego dumny bez cienia kompleksu nizsości. Niek kozdy wiy ze my to my i nazywo sie do nos. W Katedrze w Chicago przed dwoma tyźniami słychno było cytanie pisma świętego po góralsku. Na-głośnione to było przez media. Bez Chicago jechalimy po góralsku w powozak, pytace na przodku na koniak śpiywajęcy. Patrzyli na nos jak na cud. Nik sie nie pytoł

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

20

cy sie to opłaci i kielo kostuje. Jak trza to trza. Jakby co, kiedy co, kany co, abo kiedy kany z kim - to my som, ni mozna nie przyść. Moi miyli. Ni mogło nos dzis nie być na te 30 roków Pienińskiego Oddziału Związku Podhalan w Szczawnicy. Kielo za te roki sie wydarzyło. Nopiyrwyj wybór papieża Poloka, co se doł góralski kapelus nałozyć zaroz po pontyfikacji. Przyjon go z rąk Ks. Józefa Tisch-nera.To zdjęcie obejrzoł cały świat. Przyjon honorowe cłonkowstwo Związku Podhalan. Miyłe mu jest syćko co polskie i co góralskie tyz. Bocmy se ze to zobowiązuje. By nie ino klaskać i wołać „łostoń z nami” ba przyjąć do serca to, co do nos godo: Musicie być mocni. Nimozymy dać sie powalić wselijakim wiatrom co to ze wschodu i z zachodu dujom. A dujom mocno. Z wiatrym wiadomo noprędzyj śmieci lecą. Nie dajmy se zaśmiecić polskom mowe, gware góralskom, styl budownictwa, ubranie, har-monie polskiyj rodziny. Umiejmy wypatrzeć co za tymi

śmieciami moze iść dobrego.To trza przyjąć i pomnozać. By my byli tacy jako ci co Mojzesowi pomogali trzymać ręce w góre. Jak ręce bedom mdlały niek inksi pomogom lo wspólnego dobra. Wznośmy nase ręce w modlitwie do Pana Boga. O Nim wse bocmy, by nase świątynie nie pustosały. Słyseliście jak św. Paweł zaklinoł swojego ucnia Tymoteusa. Zaklinom cie, bo przydzie taki cas, ze zdrowej nauki nie zcierpiom, a bedom fcieć słuchać tego, co łechce ucho i odwrócą sie od prowdy, a obrócą ku waśniom. Nic to. Ty nalegoj, karć cierpliwością i nauką. Tego nom trza. Trza jasno wiedzieć po co my przyśli, kany my som, co nos ceko. Trza by byla ciągłość, bo śniyj rodzi sie mądrość. Obziyrojmy sie na wcora, ale nie popełniojmy wcorajsik głupot. Kierujmy sie sercym i rozumym budujęcy przy-słość daj Panie Boze scęśliwom. Amen.

Kazanie spisał Stanisław ZachwiejaOpracował w gwarze Józef Staszel

²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²

„... Pieniny, one ksom miłości...To trzeba je miłować jak swe młode roki ...

Niek świeci słonko, a noc nie wracaMiłość do Pienin to wielka praca.”

(Michał Słowik Dzwon)

Trzydzieści rokóf Oddziału Pionińskiego Związku Podhalan w Scownicy wpisało się w 100 letnio historio Podhalańskiego Ruchu Regionalnego i jes coscio 85 letnie histori Związku Podhalan w Polsce. Górale w Scownicy byli od pocątku historii. –Scownicko parafia powstała w 1350 roku - w trudzie i mozole uprawiali skalisto ziemio, ftoro barz umiłówali, Boga czcili a honor był if wielkie klejnoto, ftory przeka-zywali swojo dziecio. Górole pionińscy nigdy nie zabocyli gwary oj-cóf, w łodzioniu chodzili, a śpiew i toniec towarzysył if codzienno zyciu. Łod XIX wieku były w Scownicy muzyki-kapele, zespoły i teatry góralskie, ftore folklor pioniński niesły w świat. Jubileusz XXX lecia oddziału pionińskiego świą-tówalimy kilka dni. 09.10.2004 r. flisacy pionińscy zaprosili członkow nasego oddziału na Spływ Donajco. Przy śpiywie wielki radości przezyli my „posiady na wodzie”. 16.10.2004 r. pytali my wsyckif cłonkof z rodzina-mi, parafian Scownicy i kuracjuszy na Papieski Rózaniec po góralsku. W kościele przy pociorkaf cłonkowie Związ-ku Podhalan zadumali się nad słowomi Łojca Świątego

Jana Pawła II Honorowego Cłonka Związku Podhalan „Gdzie jesteś źródło?!” z „Tryptyku Rzymskiego”. Dziąkówali my bogu za wsyćko co ma źródło w Boskie Miłości. „I nase rodziny są dzionki ty miłości i nase dziedziny ci nom dajo chlyb powsedni i nasa wspólnoto parofiolno i mało wspólnoto Związku Podhalan ma źródło w Boskie Miłości. Wspólnota Związku Podhalan związała się po to, żeby uczcić Boga stwórco i uhonorówać ludzi, ftorzy ciocko roboto w ty skalny, ale jakze piekny ziomi nieso radość i nadziejo. My wiomy, ze całe nase bogactwo to honor, godno robota, wychowonie dzieci w wierze ojcof nasyf i pielęgnówanie tradycji” 17.10.2004 r. o godz. 12 była jubileusowo Msza Św. Kościoł Św Wojciecha w Szczawnicy był pełny. Bog

Trzydzieści rokóf Oddziału Pionińskiego Związku Podhalan w Scownicy

21

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

zapłać naso przyjacioło z Oddziałow Związku Podhalan, ftorzy przyjechali ze sfojomi sztandaromi m.in. z N. Tar-gu, Krościenka, Ochotnicy, Limanowej, Milówki, Dębna, Krakowa, Kluszkowiec, dostojno gościo: Staroście Nowo-tarskiomu, Burmistrzowi i przewodniczącomu rady miasta i radno miasta Scownica, dyrektoro i prezeso zaprzy-jaźnionyf instytucji i organizacji. Wielkio zaszczyto dlo nasego miasta i oddziału była obecność na uroczystości przewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskie-go pana Piotra Boronia. Przyjechoł z Krakowa łodziony w kontusz przez co uhonorówał nase góralskie łodzienie jako ważny element kultury narodowej. Bóg mu zapłać.

jarce, majówki przy kaplickaf Scownickif, wigilio dlo samotnyf członkof ZP, Góralski Festyn Rodzinny oraz kilkukrotne w ciągu roku zawody sportowe i festyny”. Z wielko radościo przyjmówalimy gratulacje, podarki oraz dowody sympatii od gości dla nasego oddziału. Prezes Zarządu Głównego ZP Jan Hamerski uhonorówali zasłużonych członkóf oddziału dyplomami o treści: „Wasza twórcza obecność jest znaczącą cząstką histori 30 lat pienińskiego oddziału ZP w Szczawnicy. Za umiłowanie i poświąconie sie bezinteresowny przez wiele rokof w robocie dla pionińskie krainy. Bóg zapłać.” Dyplomy dostali: Józef Gabryś, Henryk Zachwieja, Stanisław Hendel, Maria-Wiesława i Józef Zachwieja „Cepusek”, Janina i Tadeusz Zachwieje „Buliś”, Stanisław i Zofia Majerczak „Lejawowski”, Stanisław i Janina Zachwieja, Maciej Zachwieja „Pypla”, Stanisława i Władysław Wier-cioch, Helena i Władysław Ciesielka, Zofia Drążkiewicz, Elżbieta Wiercioch, Jan i Maria Hamerski, Anna i Marian Dziedzina „Wiwer”, Janina Grawicz, Anna Hamerska „Kościelna” Halina i Robert Majerczak„Ciyr”, ks. Kape-lan Józef Słowik. Dyplom podziękowania za współpracę otrzyma-ły: Szkoła Podstawowa nr 1 w Szczawnicy, Gimnazjum w Szczawnicy, ks. Franciszek Bondek-proboszcz Szczaw-nicy, MOK w Szczawnicy, Muzeum Pienińskie, Rada Miasta i Burmistrz Miasta Szczawnica, Stowarzyszenie Flisaków Pienińskiech, Wspólnota Leśno Gruntowa w Szczawnicy, Zakład produkcyjny wody mineralnej Kinga w Kroscienku. Świątówali my przy bogato zastawionyf stołaf na ftoryf nie brakło pieconego przez Bulisiow barona i łogromnego torta od Magdy Jacak. Radości godkom, śpi-wom, tońcówaniu przy góralskiej muzyce nie było końca. Umiloł nom czas przybyły gościnnie kabaret „Truteń”. „Wszyscy mogomy się ciesyć z jubileuszu XXX-lecia oddziału – mówił prezes Ciesielka - i dziękówać Bogu za wytrwałość w przekazywoniu tyf wartości jakie w nos wpoili nasi łojcowie i dziadowie. Dlatego tys za to ofiarno, bezinteresowno, społecno roboto naso cłonko z całego serca dziokuje i zyco na nastąpne jubileuse ta-kiego, albo jesce wiąksego zapału w nasy robocie. Niek Matka Boska prowadzi nas dobromi, prostymi drogami dla chwały nase dziedziny, nasyf rodzin ale przede wszystkio dla chwały Bozy.” Uroczystości XXX lecia Oddziału Pionińskiego w Scownicy skońcyły się. Pozostała codzienno roboto--przygotówonie kolejnyf uroczystości, posiadóf, na ftore z serca pytomy.

Janina GrawiczSekretarz Oddziału Szczawnica

Na pocątku Mszy Św. prezes Marek Ciesielka przybacył wiersz Michała Słowika „Dzwona” założyciela oddziału pienińskiego „Serce moje serce rozmilone wielce w carownyw Pieninach” i przywitoł wsyćkif. Msze Św. odprawili ks. Józef Słowik-kapelan oddziału, ks. Franci-szek Bondek-proboszcz Scawnicy i ks. Władysław Zązel--kapelan Związku Podhalan, ftory w homili piekno gwaro głosił nam i naso gościo m.in. ze „miłość do goralszczyzny to honor i obowiązek.” Po Mszy Św. dorożkami pojechali my przez calo Scawnico az do karcmy Pionińskie „U Marioli”. Tom były jubileusowe posiady. Przygrywały kapele chodokóf Roberta Majerczaka-„Ciyra” (v-ce prezesa oddziału) „Bia-łopotoconie” i Staska Gąsienicy. Po powitaniu gości przez prezesa Marka Ciesielkę, o historii Oddziału Pienińskiego opowiedziała v-ce prezes oddziału Stanisława Wiercioch, ftora była prezesem oddziału od 1992 do 2002r. Mówiła, ze oddział mo znaczący dorobek mate-rialny, ale najważniejsi so w nio ludzie, i to co robio no co dzioń dla dobra pionińskie krainy. Nie sposob wymienić wsyćkif imprez i uroczy-stości, ftore organizuje oddział. „Miło mi zaznaczyć”- powiedziała Stanisława Wiercioch -„ze obecny prezes wypełniając kalondorz stalyf imprez do tego casu robionyf przez oddział, wprowadził nowe, ftore już przyjoły sie w nasy społeczności. So to uroczystości Krzyza na Bry-

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

22

W dniu 21 października 2004 r. w Domu Lu-dowym w Kościelisku odbył się VIII Międzygminny Konkurs Recytatorski im. Stanisława Nędzy Kubińca. Założeniem organizatorów jest popularyzacja twórczości tego wybitnego poety chłopskiego rodem z Kościeli-sk(1897-1976). Organizatorem jest GOKR Kościelisko.Na konkurs zgłosiło się 82 uczniów. Zgodnie z regula-minem każdy z uczestników recytował jeden wiersz au-torstwa kościeliskiego Poety oraz drugi wiersz dowolnie wybranego poety z Podhala, Spisza i Orawy. Dwie komisje pracowały równocześnie, przesłuchując uczestników kategoriach: gwarowej i literackiej. Poniżej podajemy Państwu wyniki konkursu, gratulując wszystkim laureatom i przygotowującym ich nauczycielom. Dziękujemy bardzo za pomoc w przepro-wadzeniu konkursu członkom jury: pp. Bożenie Pitoń, Marii Łaś, Annie Naglak, Marcie Olszańskiej, Annie Fidermak i Mateuszowi Nędza Kubiniec.

Wyniki przesłuchań w kategorii gwarowejGrupa I : klasy I – III

1. Paulina Kowalczyk - Szkoła Podstawowa w Groniu 2. Weronika Twardosz – Szkoła Podstawowa w Białym Dunajcu 3. Ewelina Bierowiec – Szkoła Podstawowa nr 4 w Nowym Targu

wyróżnienia:Gabriela Wiśniowska – Szkoła Podstawowa w NiedzicyMateusz Rychtarczyk – Szkoła Podstawowa w Maruszynie Górnej

Grupa II : klasy IV – VI1. Anna Lasak – Szkoła Podstawowa w ZębieMaciej Rusnak – Szkoła Podstawowa w Bańskiej Niżnej

2. Katarzyna Marusarz – Szkoła Podstawowa w Skrzypnem 3. Sylwia Sołtys – Szkoła Podstawowa w NiedzicyMałgorzata Zalińska – Szkoła Podstawowa w Bańskiej Wyżnej

wyróżnienia:Wojciech Strama – Szkoła Podstawowa w Maruszynie DolnejRenata Fudala – Szkoła Podstawowa w Rogoźniku

Grupa III : gimnazjum1. Danuta Babiarz – Gimnazjum w Bańskiej Wyżnej2. Angelika Komperda – Gimnazjum w Załucznem3. Karolina Bzdyk – Gimnazjum w Witowie Sylwia Kaczmarczyk – Gimnazjum w Krempachach

wyróżnieniaAngelika Pisarska – Gimnazjum w WitowieAnna Styczeń – Gimnazjum w SierockiemMarzena Tomaśko – Gimnazjum w Krempachach

Wyniki przesłuchań w kategorii języka literackiego. Grupa I : klasy I – IIIMiejsc I, II i III nie przyznanowyróżnienieZuzanna Domin – SP. nr 4 Nowy TargGrupa II : klasy IV – VI1. Natalia Wilkus - SP Bańska Niżna2. Bernadetta Jarząbek - SP Bańska Wyżna3. Mirela Podraza - MDK Nowy TargGrupa III : gimnazjum1. Kinga Wilkus - ZS Biały Dunajec2. Jolanta Węgrzyniak - Gimnazjum nr 1 Krempachy Sylwia Kopieć - ZS Sierockie3. Mirosław Sołtys - Gimnazjum nr 1 Krempachy Beata Handzel - Gimnazjum Spytkowicewyróżnienie - Anna Pawlikowska - Gimnazjum Bańska Wyżna. (mk)

Poezja w Kościeliskach

²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²Z K R O N I K I W Y DA R Z E Ń . . .

„Watra Ochotnicka” Do pasterskich tradycji nawiązała plenerowa impreza w Ochotnicy, którą współorganizowali Związek Podhalan, Wiejski Ośrodek Kultury i Koło Gospodyń Wiejskich. Watrę zapalili „pytace” ogniem z „zawaterni-ka” przywiezionym z gór. Dla miejscowych i gości zgro-madzonych na imprezie przygotowano występy zespołów i konkursy np. picia mleka na czas, podnoszenia pnia, zbierania i rozróżniania grzybów. Imprezę zakończyła wspólna zabawa.

Polsko-słowacki konkurs potraw regionalnych

Przez dwa dni (10-11.07.) uczestnicy i goście kon-kursu potraw mogli popróbować wielu regionalnych przy-smaków górskich regionów Polski i Słowacji. Niedziela w Łopusznej była okazją do zaprezentowania tradycyjnej kuchni polskich gospodyń. Swoje specjały wystawiły do konkursu gospodynie z Podhala. Atrakcją były również zawody jeździeckie i pokaz bryczek. red.

„Święto pasterskie” w Przywarówce na Orawie

Po raz kolejny w niedzielę 4 lipca b.r. pod Babią Górą mieszkańcy Orawy i przybyli goście mogli obejrzeć występy zespołów i różne konkursy. Jubileuszowe XXX „Święto Pasterskie” uatrakcyjniły występy zespołów z Orawy, Podhala i ze Słowacji. Uczestnicy „Święta” mogli wziąć udział w konkursach: koszenia łąki na czas, strzelania z bicza, picia żętycy na czas, rzucie szyszką do czyrpoka, w skoku przez watr. Po raz pierwszy w czasie tej imprezy odbyło się pasowanie na zbójników oraw-skich.

„Krzesani” ze SpytkowicGóralski folklor zaprezentował 5 września w Niepoło-micach zespół „Krzesani” ze Spytkowic. Oprawa góralka mszy św. sprawiła niezwykłą atmosferę, która udzieliła się wiernym jak również proboszczowi niepołomickiej parafii ks. Rzadkoszowi rodem z Gliczarowa na Podhalu. Po mszy i występie przedstawiciele spytkowickiego oddziału Związku Podhalan wręczyli organizatorowi występu - burmistrzowi Niepołomic prezent: kosz z oscypkami.

23

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Bukowina Tatrzańska jest jedną z najwyżej i najpiękniej położonych podhalańskich wsi. Z bukowiań-skich wierchów rozciągają się wspaniałe widoki na całą panoramę Tatr – od Szalonego Wierchu po Osobitą. W centrum wsi stoi Dom Ludowy – największy obecnie drewniany budynek w Polsce. Jest jedną z naj-starszych i najbardziej zasłużonych placówek kultury na Podhalu. Od 76 lat prowadzi ożywioną działalność regionalną, promieniującą na całe Podhale i sąsiednie regiony. W Roku Jubileuszowym – 100-lecia Góralskiego Ruchu Regionalnego i 85-lecia Związku Podhalan nie sposób pominąć zasług tej placówki i ludzi wokół niej sku-pionych dla rozwoju ruchu regionalnego, góralszczyzny i zachowania tradycyjnego dziedzictwa kulturowego. Budowa Domu Ludowego w Bukowinie Ta-trzańskiej przypada na trudne lata dwudzieste XX wieku. Polska wolna i niepodległa, ale wyniszczona i zaniedbana gospodarczo po latach niewoli. Ludzie wolni, ale biedni. W całym kraju było ciężko, ale na Podhalu bieda była szcze-gólnie dotkliwa. Przybyły do Bukowiny w 1902 roku pierw-szy bukowiański proboszcz ks. Błażej Łaciak, tak zapisał w swoim pamiętniku: „Wśród parafian moich znajdują się gospodarze o nazwiskach: Głód, Nędza, Bieda, Głodziak. Coś niepokojącego, zmuszającego do zastanowienia, jak to tam będzie z tymi dobrami doczesnymi. W rzeczy samej nie było bogato”.

– zawodowej i społecznej. Skupił wokół siebie świa-tłych gazdów bukowiańskich: Szymona Kuchte, Józefa Chowańca, Antoniego Chowańca, Stanisława Kuchtę, Stanisława Kuruca, Józefa Bigosa, Stanisława Bieńka, Ka-zimierza Króla, Błażeja Budza i wspólnie podjęli działania zmierzające do poprawy warunków życia. Chociaż było bardzo ciężko w ciągu kilkunastu lat efekty wspólnych działań były widoczne. Był to czas najdynamiczniejszego rozwoju wsi w jej historii. Wybudowano drogi dojazdo-we do Bukowiny, założono Agencję Pocztową i telefon, zelektryfikowano wieś, wzdłuż głównej ulicy zrobiono i oświetlono chodniki, zatrudniono stałego lekarza. Franciszek Ćwiżewicz był również inicjatorem budowy Domu Ludowego. Komitet Budowy zawiązał się już w 1923 roku. Gazdowie bukowińscy zgodnie uznali, że wszechstronny rozwój wsi może nastąpić najszybciej w drodze rozwoju kulturalnego. Z morza potrzeb wybrali najpilniejszą – budowę placówki kultury. Na tamte czasy budowa Domu Ludowego była ogromnym przedsięwzię-ciem, wymagającym wielkiego wysiłku i uporu popartego świadomością potrzeby. Zaczęto od zbierania pieniędzy na zakup placu pod budowę i materiałów budowlanych. W 1923 roku Michalina Ćwiżewiczowa zakłada Teatr i Chór Włościański, który licznymi przedstawieniami zara-bia pieniądze na budowę. Prawie wszyscy mieszkańcy wsi zwozili materiały budowlane – kamienie i drewno. Byli nawet tacy gospodarze, którzy swoje ojcowizny oddali pod zastaw hipoteczny na pożyczkę budowlaną w Banku Rolnym. W kronce Domu Ludowego są zapisy świadczą-ce o odrabianiu przez mieszkańców wsi udziałów przy budowie. Np.: „Franciszek Łapka woził wodę i odrobił 50 złotych”, albo „Andrzej Body cieśla z Bukowiny odrobił własnoręcznie udział 50 zł”. „Kie nie było dudków na drzewo, na kamienie, na materiały różne na przyszły Dom Ludowy, to taki Antoni Chowaniec, Błażek Budz, Kazimierz Król – idom we świat z kinem (objazdowym), lub płomienną odezwą Komitetu Budowy Domu Ludowego w Bukowinie – po Zakopanem, po wsiach, coby ino co zarobić, kierownikowi dopomóc” – pisał Jan Gałdyn członek Towarzystwa Przyjaciół Bu-kowiny. W 1925 roku budowa jeszcze nie była zaczęta. Brakowało pieniędzy na zakup placu. Z darów, zbiórek i imprez Komitet Budowy zakupił materiały budowlane wartości 20 tys. złotych. Aby zdobyć więcej środków na budowę podjęto starania o zarejestrowanie spółdzielni o nazwie: Dom Ludowy – Spółdzielnia Kulturalno – Oświatowa, z odpowiednim statutem, odpowiedzial-nością i udziałami.

Dom na Bukowiańskich Wierchach

Rodzina Ćwiżewiczów, Bukowina T., wiosna 1932 r.Od lewej: Józefa Stożek (siostra Michaliny), na rękach

Iga Ćwiżewiczówna, Michalina Ćwiżewiczowa (Stożek), Franciszek Ćwiżewicz, dzieci: Aniela (Dzidzia), Zbyszek

Dwadzieścia lat później w Bukowinie nie było lepiej. W maju 1923 roku przybył do Bukowiny nowy kierownik szkoły – Franciszek Ćwiżewicz. Był urodzo-nym działaczem – społecznikiem. Szybko zorientował się w potrzebach wsi i energicznie zabrał się do pracy

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

24

W 1925 roku w Bukowinie odbył się IX Zjazd Podhalan. Z braku sali Zjazd odbył się na placu koło szkoły. Miał niezwykle uroczysty i wspaniały przebieg z udziałem banderii konnej i kilku kapel góralskich. Wzię-ło w nim udział około pół tysiąca Podhalan. Referat na temat „O regionaliźmie w Polsce i udziale w nim Podhala” wygłosił dr Stanisław Kipta z Czarnego Dunajca. Podjęto kilka ważnych wniosków m.in. o budowie dróg i szkół na Podhalu, regulacji potoków, budowie nowego budynku dla Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. Zorganizo-wanie w tamtych latach Zjazdu Podhalan w Bukowinie świadczy jednoznacznie o ogromnym i świadomym zaan-gażowaniu Bukowian w działalność regionalną. W 1926 roku, gdy zdołano zebrać środki na zakup placu, budowa Domu Ludowego ruszyła. W 1928 roku Dom Ludowy Spółdzielnia Kulturalno – Oświatowa zo-stała zarejestrowana w sądzie. Była to pierwsza i jedyna w Polsce spółdzielnia o takim charakterze. I tak zostało do dziś. Pierwszym prezesem Domu Ludowego został inicjator i kierownik budowy Franciszek Ćwiżewicz. On sprawił, że niedokończony jeszcze budynek – bez okien

i dachu – zaczął tętnić życiem. Tu znalazł swoją siedzibę Teatr i Chór Włościański. Tu skupiło się życie kulturalne wsi. Odbywały się liczne przedstawienia teatralne, wy-stępy regionalne, posiady góralskie, wieczornice, kursy, szkolenia i zebrania wiejskie. Dom Ludowy stał się cen-trum skupiającym ludzi światłych, dążących do dalszego rozwoju wsi. Jak na tamte trudne czasy i warunki – bu-dynek Domu Ludowego zaprojektowany i realizowany z ogromnym rozmachem i myślą o następnych pokole-niach. Posiada salę widowiskową na 250 miejsc, scenę z zapleczem, dużą świetlicę, pokoje gościnne i pomiesz-czenia biurowe. Z powodzeniem służy do dziś. Oficjalnie, za rok rozpoczęcia działalności Domu Ludowego przyj-muje się rok 1928. Po Franciszku Ćwiżewiczu prezesem Domu Ludowego został Józef Pitorak – rodowity Bukowianin. Był światłym i wszechstronnie utalentowanym góralem. Kochał swoją rodzimą dziedzinę, sławił jej piękno, ludzi i tradycję. Pisał sztuki teatralne oparte na realiach życia górali, grane z powodzeniem do dnia dzisiejszego przez góralskie teatry na Podhalu i za Wielką Wodą. Był poetą, aktorem i reżyserem. Przez wiele lat prowadził znako-mity zespół regionalny „Podhale”. Po wojennej przerwie doprowadził do rozkwitu działalność Domu Ludowego, prezentując folklor podhalański w kraju i zagranicą. Swoje motto życiowe zawarł w słowach wiersza:

„Lud tu twardy jak skała, mocnijsy jak smrekiObycaji góralskik nie popuści na wieki”.

Kolejni prezesi Domu Ludowego – Józef Kosza-rek, Stanisław Król, Stanisława Galica – Górkiewicz, Jan Łapka, Zbigniew Ćwiżewicz i obecny prezes Zygmunt Kuchta – starali się wcielać w życie Pitorakowe motto i „obycaji góralskik nie popuscać”. Przez te wszystkie lata różne były warunki i możliwości prowadzenia działal-ności, uzależnione od sytuacji politycznej i gospodarczej w kraju. Ale nie „popuścili” i „obycaji góralskik” strzegli wkładając w tę pracę serce i umiejętności. Dziś w Domu Ludowym z powodzeniem gazduje czwarte już pokolenie Bukowian. Podobnie jak za czasów naszych dziadków i dziś Dom Ludowy stanowi centrum kulturalne wsi, obejmując działalnością całą gminę. Wnu-ki i prawnuki członków Teatru i Chóru Włościańskiego są członkami Amatorskiego Zespołu Teatralnego im. Józefa Pitoraka. Dom Ludowy jest siedzibą Bukowiańskiego Centrum Kultury, Bukowiańskiego Oddziału Związku Podhalan i Nowosądeckiego Oddziału Stowarzyszenia Twórców Ludowych. W Domu Ludowym mieści się również Gminna Biblioteka Publiczna im. Michaliny Ćwiżewiczowej. Oprócz zespołu teatralnego przy Domu Ludowym działają zespoły regionalne „Wierchowianie”, „Mali Wierchowianie” i „Orlęta”, oraz kilka muzyk gó-ralskich.

Budowa Domu Ludowego

Świeto lasu. Franciszek Ćwiżewicz z młodzieżą idą sadzić drzewka

25

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Od wielu lat Dom Ludowy jest organizatorem dwóch ogólnopolskich imprez folklorystycznych pod nazwą „Sabałowe Bajania” i „Góralski Karnawał”. Od 1996 roku w Domu Ludowym odbywa się Międzywojewódzki Sej-mik Zespołów Teatralnych. Od 30 lat rokrocznie Dom Ludowy organizuje przegląd palm wielkanocnych.

Bukowiańscy Ludzie Kultury (lata 60-te XX wieku). Od lewej: Stanisław Bieniek, Bronisłwa Parowa, Stanisław Król, Helena Łaciakowa, Michalina Ćwiżewiczowa, Władysław Dunajczan, Aniela Pitorak „Bartkula”, Kazimiera Olędzka, Ludwik Chowaniec, Aniela Pitorak - Królowa, Józef Pitorak

gdzie dzieci i młodzież z całego kraju uczyć się mogą tradycyjnej, polskiej sztuki ludowej.

Przedstawienie teatralne „Zatraceniec”, lata 60-te XX wieku.Od lewej: Helena Łaciakowa i Antonina Rzadkoszowa

Wszystkie te imprezy to wielkie święta folkloru i tradycji. Świętują je górale, ludzie z Polski i spoza jej granic. Różnią się strojem, gwara i muzyką, ale łączy ich umiłowanie tradycji, Ojczyzny i ojcowizny. W 1996 roku Bukowina Tatrzańska jako pierwsza miejscowość w Polsce przyjęta została do Światowej Fe-deracji Miast Karnawałowych. To wyróżnienie świadczy o pozytywnym postrzeganiu działalności regionalnej nie tylko w kraju, ale także zagranicą. Od 1999 roku przy Domu Ludowym działa Szkoła Ginących Zawodów, Folkloru i Sztuki Ludowej. To jedyna szkoła w Polsce,

Stulecie Góralskiego Ruchu Regionalnego to piękna okazja do świętowania – wspominków, refleksji, radości i dumy z dorobku. W ten dorobek wpisana jest również cząstka historii Bukowiny i życia Bukowian. To ogromny wkład pracy włożony w rozwój tej ziemi, zachowanie tradycji i kultury ludowej. Na ten dorobek pracowały cztery pokolenia górali bukowiańskich zwią-zanych z Domem Ludowym. Ci pierwsi z nauczycielem Franciszkiem Ćwiżewiczem na czele, którzy w ciężkich czasach budowali ten dom, aby służył następnym poko-leniom. I ich następcy – znający wartość własnej tradycji i dumni z niej – niestrudzenie kontynuujący dzieło ojców i dziadów.

tekst i foto Stanisława Galica - Górkiewicz

Zygmunt Kuchta (od lewej) obecny kierownik Domu Ludowego w Bukowinie, twórca Szkoły Ginących Zawodów,

animator wielu imprez i zespołów w Bukowinie T. w rozmowie z Janem Fudalą

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

26

Nasi ludz ie

Spotkał mnie zaszczyt napisania krótkiej biografii Człowieka, którego podziwiam od lat za jego zywobycie. Emil Kowalczyk urodził się w Lipnicy Wielkiej na Orawie 17 grudnia 1941r. czyli przed samymi Godnymi Świynta-mi. Ze swojego rodzinnego domu wyniósł umiłowanie do swojej orawskiej regionalnej tradycji. Jego ojciec współ-pracował z Emilem Miką i należał do prowadzonej przez niego orkiestry dętej i teatru ludowego. Po tym wielkim orawskim działaczu nosi swoje imię. Skończywszy szkołę podstawową dalsze nauki pobierał w Krakowie, najpierw w Liceum Pedagogicznym na Oleandrach następnie w Studium Nauczycielskim oraz w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Podczas edukacji w Liceum poznaje wybitną postać prof. Mariana Got-kiewicza, który ukierunkowuje go w iście orkanowskim stylu, namawiając go do powrotu na Orawę. Ugruntował w nim też umiłowanie i szacunek do swojej orawskiej gwary. W 1981r. Emil Kowalczyk obronił na swojej macierzystej uczelni pracę doktorską na temat „Środo-wiskowej funkcji literatury regionalnej – na przykładzie Górnej Orawy”. Jako nauczyciel pracował w Szkole Podstawowej w Lipnicy Wielkiej- Przywarówce, będąc wiele lat jej dyrektorem aż do emerytury. W 1974 r. za-łożył Dziecięcy Zespół „Orawianie” im. Heródka, który

Dr Emil Kowalczyk – Hyrny Orawiok

FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFprezentuje oryginalny repertuar oparty o tradycyjne za-bawy pasterskie, oraz doroczne zwyczaje występujące na Orawie. Zespół ten występował niemal w całej Polsce, w wielu krajach Europy, był też Japonii. „Heródki” nagra-ły też kilka programów telewizyjnych i audycji radiowych. W repertuarze mają kilka widowisk, scen obrzędowych, których autorem jest Emil Kowalczyk, który zresztą też oprócz tego, że pisze, gra na skrzypcach. Swój regiona-lizm zaszczepił swoim dzieciom, które grają i zajmują się kulturą ludową Orawy. Syn Robert nauczyciel prowadzi zespół „Zornicka” w Zespole Szkół w Lipnicy Wielkiej a syn Marcin - etnograf pracuje w Orawskim Parku Et-nograficznym w Zubrzycy Górnej. Obaj synowie grają w lipnickiej muzyce Ludwika Młynarczyka, a wcześniej muzykowali w Studenckim Zespole Góralskim „Skalni” z Krakowa. Najstarsza córka Anita jest chemikiem, pra-cuje w biurze projektowym, mieszka w Krakowie, i też kiedyś grała w rodzinnej muzyce. Oprócz pracy w szkole, działalności regionalnej Kowalczyk jest pierwszoplanową postacią lipnickiego samorządu. Od czterech kadencji pełni funkcje Prze-wodniczącego Rady Gminy. Swoją samorządową misję traktuje jako służbę dla ludzi, którzy żyją na tej pięknej podbabiogórskiej dziedzinie. Jest przykładem mądrego rozwiązywania problemów, przykładem myślenia w ka-tegoriach dobra społecznego. Stara się zachować zasady wynikające z naszego chrześcijańskiego dekalogu. Posta-wa taka powinna być przykładem dla innych, nie tylko na Podhalu, Orawie, ale także w całej Polsce. Emil Kowalczyk jest przede wszystkim poetą, moim zdaniem najwybitniejszym jakiego ma Orawa. Jego utwory pisane w pięknej gwarze są wielkim pokłonem oddawanym Orawie, jej tradycji, ludziom związanym z tą ziemią. W jego wierszach zagłębiamy się w głęboki sens naszej chrześcijańskiej wiary. Poeta zmusza do refleksji np. w jednym z wierszy w tomiku „Dookoła Smreków pociorki”: .... Przestrasółek się Ciebie cłowiecny świecie bo znowa za duzo przecie Józefowyk bratów Selijakik Piłotów Pocałunków Jódosowyk Kainów nowyk Kto mi zalycy zlynk.....Zaś w innym wierszu „Cłowiecy świecie” zadaje nam pytanie: Cłowiecy świecie Przez Boga stworzony A przez ludzi Jakosik wyobracany Na syćkie udawanio W Krystusie bracie

27

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Przecie my Krześcijanie Ślebodni Górole- Orawianie Cy nom mało Jedno Ukrzyzowanie

Wiersze Emila Kowalczyka śpiewane są też przez Andrzeja Dziubka ze swoim zespołem „De Press”. „Cy bocycie Świynty Ojce” - to wspaniałe wspomnienie pobytu Ojca Świętego w młodości na Orawie, czy „Wróć na Ora-wę, „Orawski psalm” oraz inne to utwory, które śpiewane przez Dziubka rozsławiają poezję Kowalczyka, ale także świadczą o jej uniwersalizmie i melodyce. Ekspresja po-ezji wzmocniona ekspresją muzyki. W poetyckim dorobku Emila są dwa tomiki poezji „ Napij się orawskiego ciepła” –1991 r. i „Dookoła smreków pociorki” – 1994 r. Jego utwory znalazły się też w trzech antologiach „ Pokłon Orawie” –1983, „ Młodnik” – 1989 r., „ Nuty serdeczne” –1994, „ Z wiatrem halnym śpiewam”- 2000 r. Uzupełnieniem jego opublikowanej twórczości poetyc-kiej jest tekst inscenizacji dla teatru ludowego „Wolarze” –1985 r. Twórczość poetycka Emila Kowalczyka wnosi wspaniały wkład w rozwój podhalańskiej, góralskiej poezji gwarowej, jest przykładem odrębności naszej kul-tury.

Rodzinna kapela Kowalczyków (Emil z synami)

Na koniec chciałem podziękować Emilowi, że jego twórczość, stała się kiedyś dla mnie inspiracją do tego, że sam piszę wiersze gwarą. Myślę, że młode poko-lenia podhalańskich, orawskich poetów będą Go stawiały za klasyczny wzór poezji gwarowej. Swoim życiem, dzia-łaniem Emil Kowalczyk w pełni realizuje Orkanowskie przesłanie, oddając swej rodnej dziedzinie wszystko co najlepsze. To jest jego wielki pokłon Orawie.

M.Motor-Grelok

W dniach 17 i 18 lipca 2004 r. w Chochołowie spotkali się miłośnicy folkloru góralskiego – „muzykanci, toniecnicy i śpiywoki”. Powodem przyjazdu były dwie im-prezy regionalne:• III przegląd zespołów góralskich z terenu Gminy Czarny Dunajec „Śpiywanie i granie pod chochołowskom strze-chom”;• Konkurs muzyk podhalańskich „Góralskie nucicki”. W tych dniach Chochołów przeżywał swoiste święto folkloru skalnego Podhala, Spisza i Orawy. Występom ze-społów przyglądali się zarówno mieszkańcy Chochołowa, jak również licznie odwiedzający naszą wieś turyści. Prze-glądom zespołów regionalnych towarzyszył festyn góralski zorganizowany przez Urząd Gminy w Czarnym Dunajcu, Związek Podhalan Oddział w Chochołowie, Ochotniczą Straż Pożarną w Chochołowie. Impreza odbyła się na placu przed remizą OSP w Chochołowie. W sobotę 17 lipca na chochołowskiej scenie prezen-towały się zespoły z terenu Gminy Czarny Dunajec. Zespoły te działają przy Oddziałach Związku Podhalan. W niedzielę 18 lipca odbyła się powiatowa impreza „Góralskie nucicki”, w czasie której jurorzy i publiczność oglądali występy muzyk i zespołów z terenu Podhala, Spisza i Orawy. Z uwagi na to, że organizatorami tegorocznych „Góralskich nucicek” było Starostwo Powiatowe w Nowym Targu oraz Gmina Czarny Dunajec, impreza ta miała miejsce w Chochołowie. Konkurs otworzył Starosta Nowotarski a zarazem Prezes Zarządu Głównego Związku Podhalan – Pan Jan Hamerski. Gościem góralskiego święta był również Wójt Gminy Czarny Dunajec – Pan Józef Babicz. Tradycją chochołowskiego świętowania jest to, że imprezę rozpoczyna uroczysta Msza święta. W tym roku uczestniczyliśmy we Mszy świętej w kościele p.w. Św. Jacka w Chochołowie, skąd zespoły wraz z zaproszonymi gośćmi udali się na plac przed remizę strażacką. Na imprezie gościnnie wystąpiły zespoły: Sweam Cream z Nowego Targu oraz zespół Dolina Soły działający przy Oddziale Związku Podhalan w Oświęcimiu, który za-prezentował folklor Lachów sądeckich. Kapryśna pogoda pokrzyżowała plany organizatorom, uniemożliwiła występ innym zaproszonym zespołom. Z powodu burzy i deszczu nie odbyła się również zabawa taneczna na świeżym powie-trzu. Cieszymy się, że mogliśmy wspólnie spotkać się w Chochołowie. Zapraszamy za rok, na kolejne „Śpiywanie i granie pod chochołowskom strzechom”. Mamy nadzieję, że z roku na rok impreza ta będzie budziła coraz większe zainteresowanie i przyciągała liczne rzesze miłośników i sympatyków góralskiego folkloru.

Prezes Oddziału Stanisława Pilch

WIELKIE ŚWIĘTO FOKLORU W CHOCHOŁOWIE

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

28

Rok 2004 okazał się rocznicowym dla Polaków czczących pamięć Powstania Warszawskiego. Właśnie 60 lat temu Polacy zbrojnie stawili czoło niemieckiemu okupantowi, chcąc uzyskać niepodległość. 63 dni walk (1 sierp-nia – 2 października) pochłonęło wiele tysięcy ofiar, zarówno wojskowych jak i cywilnych. Niestety, Warszawa padła. Nasz wschodni sojusznik - były Związek Radziecki nie przyszedł warszawskim powstańcom z pomocą, mimo że tylko rzeka Wisła oddzielała Armię Czerwoną i Ludowe Wojsko Polskie od walczących powstańców. Na pamiątkę tych wydarzeń władze miasta Warszawy z prezydentem stolicy Lechem Kaczyńskim zbudowały Muzeum

Powstania Warszawskiego. 28. lip-ca dokonano uroczystego otwarcia Muzeum i poświęcenia kaplicy p.w. błogosławionego Józefa Stanka. Jest to wielkie wyróżnienie dla południo-wej Polski, a szczególnie dla Spisza, że kaplica w Muzeum będzie nosić imię błogosławionego z tej części Polski.

Błogosławiony ks. Józef Stanek poniósł śmierć męczeńską jako ka-pelan Armii Krajowej 23 września i ten dzień, zarówno w Warszawie jak i w Łapszach na Spiszu, gdzie się urodził, uroczyście obchodzono. Były msze św., poczty sztandarowe, także lokalnych oddziałów Związku Podhalan i szkoły, która nosi Jego imię.

Uroczystości 60 rocznicy śmierci Błogosławionego ze Spisza

tekst i foto Julian Kowalczyk

Prelegent Julian Kowalczyk i prezes Oddziału Krakowskiego ZP - Anna Fit Lewicka po wygłoszonym na posiadach

ZP referacie o bł. ks. Józefie Stanku, Kraków 21.09.2004 r.

We Frydmanie na Spiszu urodził się 100 lat temu Michał Balara- honorowy członek Związku Podhalan, redaktor przedwojennej „Gazety Podhala”, autor wielu le-gend i podań ze Spisza, nauczyciel. Na tą szczególną okazję odbyła się we Frydmanie uroczysta msza św. i akademia, zorganizowana wspólnie przez miejscowa szkołę podstawową, Związek Polskiego Spisza i Związek Podhalan. Wśród gości zaproszonych nie zabrakło syna i córki Michała Ba-lary, pocztów sztandarowych Związ-ku Podhalan, miejscowej Straży Po-żarnej i Zespołu Szkół ( Podstawowa i Gimnazjum) oraz przedstawicieli samorządu i urzędu gminy Łapsze Niż-ne. Podczas szkolnej akademii szkolne dzieci zaprezentowały okolicznościo-wy program przybliżający zebranym postać i twórczość Balary. Więcej o postaci Michała Ba-lary i o posiadach nowotarskiego od-działu ZP na Jego temat w następnym numerze „Podhalanina”. red.

- W I E L C Y S P I S Z A C Y -

100 rocznica śmierci Honorowego Członka

Związku Podhalanks. Józef Stanek z Łapsz Niżnych

Michał Balara z Frydmana

Poczet Sztandarowy Szkoły im. bł. ks. Józefa Stanka w Łapszach Niżnych pod pomnikiem Patrona w Warszawie w czasie uroczystości z okazji rocznicy

śmierci błogosławionego, 23.09.2004 r.

29

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Był pierwszym góralem zajmującym się w spo-sób naukowy historią. Pochodził ze starego góralskiego rodu. Nazwisko Rafacz znane jest z przeszłości z kilku podhalańskich miejscowości: w 1628 r. pojawia się w Mię-dzyczerwiennym, w 1647 r. na Maruszynie, zaś w 1731 i 1766 r. w Nowym Targu i Białym Dunajcu, oprócz tego w XVIII wieku ród Rafaczów zamieszkiwał już Czrny Du-najec, Załuczne, Klikuszową, Wróblówkę, Podczerwone, Zakopane, Ząb i Stare Bystre. W XIX wieku pojawiają się w Cichym, Kościelisku, Odrowążu, Ratułowie i Ro-goźniku. Gazdowie noszący to nazwisko pozostawili po sobie trwałe ślady w miejscowej toponimii. Na zboczach pasma gubałowskiego znajduje się przysiółek Rafaczówki. Istnieją także pochodne wytworzone od nazwiska Rafacz. W Szaflarach w 1648 roku żył niejaki Rafaczyk pochodzący z Tęczyna. W Nowym Targu napotykamy Rafaczewiców i Rafaczewiczów w 1716, 1718 i 1766 r1., Rafaczewicz występuje jako sławetny mieszczanin i ławnik nowotarski w 1755 r2. Ludzi noszący to nazwisko dziś można napotkać niemal w każdej miejscowości podhalańskiej. Przyszły Dziekan Uniwersytetu Warszawskiego urodził się 30 stycznia 1890 roku w Czarnym Dunajcu, tam spędził również dzieciństwo na gazdówce swoich rodziców, gdzie chłoną całym sobą wszystko to, co jest potrzebne w życiu góralowi. O tym skąd pochodził nigdy

Wspomnienie Prof. Józefa Rafacza

w 60 rocznicę śmierci W tym roku 3 sierpnia minęło 60 lat od tragicznej śmierci historyka prof. Józefa Rafacza – szlachetnego górala zasłużonego dla kultury i nauki polskiej.

nie zapomniał i zawsze był dumny ze swojego góralskie-go pochodzenia, czemu niejednokrotnie dawał wyraz. W środowisku zarówno profesorskim jak i studenckim był szanowany właśnie jako góral, który uparcie dążył zawsze do celu poświęcając się sprawom społecznym. Droga z chałupy gazdowskiej do kariery profesorskiej oczywiście nie była łatwa, lecz problemy, które napotykał czyniły go tylko silniejszym. Ojcem jego był Maciej Rafacz syna Józefa i Anny Szuba, jego matka Paulina z domu Żegliń była córką Jana i Agnieszki Chlebek. Jego rodzicami chrzestnymi byli Wincenty Szaflarski i Anna Chlebek z Czarnego Dunajca. Po skończeniu trzyletniej szkoły powszechnej w swojej rodzinnej miejscowości podjął naukę w roku 1900 w Gimnazjum św. Jacka w Krakowie, które ukończył w 1908 r. z odznaczeniem. Od młodzieńczych lat zmu-szony był samodzielnie pracować na własne utrzymanie. Mieszkał na stancji w Krakowie. W tym samym roku podjął studia historii na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczęszczał na wykłady historii, geo-grafii i filozofii. W 1912 r. zakończył studia uzyskując uprawnienia do nauczania historii w szkołach średnich. W 1913 r. po pozytywnym zakończeniu rygoryzmów został doktorem filozofii3. W międzyczasie podjął pracę pedagogiczną: od 1913 r. wykładał historię w Gimnazjum im. Jana Sobieskiego w Krakowie studiując jednocześnie prawo. Po wybuchu wojny w 1914 r. został wcielony do armii jako porucznik 110 pułku piechoty i został wysła-ny na front wschodni. Został ranny dwukrotnie. Pobyty w szpitalach jak i urlopy wykorzystywał na kontynuację studiów. W 1917 r. został doktorem prawa. W tym samym roku poślubił Helenę z Kowalów4. Ze względu na kalectwo nabyte podczas wojny nie wrócił już na front, pracował natomiast jako wykładowca w oficerskiej szkole wojskowej na Łobzowie. W 1918 r. podjął prace w Gimnazjum im. Staszica w Lublinie. Z kolei w 1919 r. został zastępcą profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wykładając tu historię ustroju i państwa polskiego5. W 1921 r. na podstawie rozprawy habilitacyjnej: ,,Nagana sędziego w dawnym prawie polskim” uzyskał habilitację na Wydziale Prawa i Admi-nistracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. W raporcie prof. Stanisław Kutrzeba pisał o pracy habilitacyjnej Rafacza nie kryjąc uznania: ,,odznacza się (ona) sumiennością roboty naukowej i wyzyskaniem rozległego materiału rękopiśmien-nego (…) praca autora przedstawia rzetelny postęp w bada-niach dawnego postępku sądowego, działu dotąd najbardziej zaniedbanego z historii prawa polskiego” 6. W 1922 r. został profesorem nadzwyczajnym dawnego polskiego prawa sądowego. Od tego samego roku pracował równocześnie na KUL-u i Uniwersytecie Warszawskim, do 1924 r. dojeżdżając z Warszawy do Lublina. Jednocześnie będąc prywatnym docentem hi-

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

30

storii prawa polskiego na U.J. w Krakowie. Profesorem zwyczajnym ustroju polski i dawnego prawa polskiego został 22 października 1929 r. na Wydziale Prawa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego7. Wśród ponad stu prac historycznych znajdowała się pozycja, która do dzisiaj nie została lepiej opracowa-na, a która szczególnie jest ważna dla poznania dziejów osadnictwa podhalańskiego pt.: ,,Dzieje i ustrój Podhala nowotarskiego za czasów dawnej Rzeczpospolitej” de-dykowana przez autora ,,kochanej matce i pamięci ojca”. W 1928 r. ofiarował ją Związkowi Podhalan. W 1935 roku publikując książkę, dzięki finansowemu wsparciu Komitetu im. Mianowskiego, pisał we wstępie: ,,Ogła-szając tę pracę, spełniam obowiązek, jaki sobie niegdyś stworzyłem i o którym wypełnieniu myślałem w czasach długich i ciężkich zmagań”. Pisał dalej: ,,Z natury rzeczy w opracowaniu oparłem się na istniejącej literaturze, ale w poważnej części powstało ono na samodzielnych badaniach archiwalnych”. Opracowania Rafacza dotyczące osadnictwa pomimo tak znacznego upływu czasu niewiele straciły na swoim uroku, a wielu autorów piszących monografie wsi chętnie powraca do jego spuścizny. Historii Podhala prof. Rafacz poświęcał wiele uwagi na początku swojej kariery. W pamiętniku Towa-rzystwa Tatrzańskiego już w 1914 r. publikował pracę dotyczącą burzliwych losów starostwa czorsztyńskiego, kolejne prace dotyczyły nowotarskiej dzierżawy Ratułdów oraz zbójników podhalańskich. Dokładną bibliografię prac naukowych Józefa Rafacza przedstawił prof. Jakub Sawicki w Czasopiśmie Prawno – Historycznym w IV t. z roku 1952. Stanisław Konarski pisał, iż międzywojenne za-interesowania naukowe prof. Rafacza skoncentrowały się w trzech zasadniczych kierunkach. Pierwszą dziedziną były zagadnienia ustroju wsi polskiej a także społeczno – prawne i gospodarcze położenie chłopów. Drugim kierunkiem zainteresowań prof. Rafacza były dzieje pro-cesów w Polsce i procedury sądowej. Szczególnie istotne było pionierskie opracowanie historii adwokatury w Koro-nie pt. ,,Zastępcy stron w dawnym procesie polskim”, nie mniejsze znaczenie miała rozprawa dotyczącą dawnego procesu polskiego wydana w 1925 r. Trzecią gałęzią za-interesowań były zagadnienia dawnego polskiego prawa karnego oraz dawnego polskiego prawa prywatnego. Prof. Rafacz był autorem dwóch podręczników akademickich: ,,Dawne polskie prawo karne” z 1932 r. i ,,Dawne prawo sądowe w zarysie” z 1936 r., oba wydane w Warszawie. Oprócz tego jest autorem kilku skryptów obejmujących wykłady prawa sądowego, prywatnego, karnego a także historii ustroju Polski – niektóre z nich miały po kilka wydań8. W wspomnianych podręczni-kach i skryptach czasami zamieszczał wśród przykładów

przypadki praw dotyczących przeszłości Podhala. Na przykład niejednokrotnie przytacza wydarzenia z cza-sów buntu Kostki – Napierskiego9. Opracowania prof. Rafacza cenione były bardzo wysoko przez środowisko międzywojennych historyków. Józef Rafacz jako profesor akademicki Uniwersytetu Warszawskiego postrzegany był przez młodzież za wybitnego naukowca i wykładowcę a jednocześnie za ich opiekuna i przyjaciela10.Bieg kariery naukowej został przerwany wybuchem II wojny światowej, która zastała Profesora w Warszawie. W kampanii wrześniowej nie brał udziału ze względu na posiadanie z czasów poprzedniej wojny statusu inwalidy. Po kapitulacji nie skorzystał z możliwości legalnego wy-jazdu do Jugosławii wraz z rodziną11. Postanowił dzielić swój los z resztą Polaków pod okupacją hitlerowską. Już jesienią 1940 r. wraz z profesorami U.W. i Uniwersytetu Poznańskiego; Ludwikiem Jaxa – Bykowskim i Romanem Rybarskim zorganizowali tajne nauczanie, tworząc okupa-cyjny Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Po aresztowaniu prof. Rybarskiego wiosną 1941 roku i po jego śmierci w Oświęcimiu prof. Rafacz został dziekanem wydziału i kierował całością jego prac. Jako wykładowca dwóch przedmiotów na pierwszym, a więc najliczniej-szym roku, miał najwięcej słuchaczy do obsłużenia. W ostatnim roku okupacyjnej działalności wydziału, w roku akademickim w 1943/44 miał około 40 godzin wykładów tygodniowo. I to wykładów nie we widnych i ciepłych audytoriach uniwersyteckich, lecz w rozma-itych dziurach, ruderach rozsianych po całym mieście, w lokalach nie ogrzewanych i często nie oświetlonych. Prof.. Rafacz jako jedyny z wykładowców nie opuścił ani jednego wykładu mimo różnorakich niespodzianek: gorszego samopoczucia, choroby czy hitlerowskiego terroru na ulicach Warszawy; obław, strzelanin, łapanek. Zawsze silna wola i upór, twardy góralski upór, kazały mu być tam, gdzie nań czekano. Przy tym wszystkim potrafił zachować ogromny spokój, opanowanie i pogodę ducha. Wszelkie niepowodzenia i przeszkody nie były w stanie usunąć pogodnego uśmiechu, który w pamięci Antoniego Symonowacza, zawsze się łączył z sylwetką prof. Rafacza. Jego decyzje jako dziekana były zawsze sprawiedliwe i nie budziły nigdy niczyich zastrzeżeń. Nigdy nie oszczędzał swojej osoby, szafował swoim mieszkaniem i bezpie-czeństwem własnej rodziny. Uważał, że sprawa, której się poświęcił jest warta nawet największej ofiary 12. Wojna zbliżała się do swego kresu. W Warszawie nastrój stawał się coraz to bardziej radosny, najgorsze dni i lata okupacji wydawały się już nigdy nie powrócić. Na przegraną Niemców wskazywały wszelkie odznaki, linia frontu zbliżała się ku Warszawie. Miasto zaczęło płonąć. W pierwszych dniach powstania warszawskiego oddziały Niemców i Ukraińców, oczyszczając przelotową arterię na Pragę zdobyły dom Uniwersytetu Warszawskiego przy

31

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

ulicy Nowy Zajazd 5, gdzie mieszkał prof. Rafacz. Wydarzenie to miało miejsce 3 sierpnia 1944 roku, wówczas be-stialsko wypędzono wszystkich m.in. profesorów na ulicę i rozstrzelano. Między zamordowanymi był również prof. Rafacz. Zginęli ludzie i całe miasto13. Prof. Rafacz w niespodziewany sposób odszedł z tego świata, nie dokańczając wielu swoich prac. Osobiście nie doczekał owoców swego wysiłku, natomiast doczekali inni. Ich pamięć i wdzięczność – pisał w 1953 r. Antoni Symonowicz – to częściowa chociażby spłata tego długu nie do spłacenia, jakie zaciągnęło społeczeństwo wobec prof. Rafacza. ________________1 J. Bubak, Nazwiska ludności dawnego Podhala, Prace onomastyczne, cz. II, Wrocław 1971. str. 43-44.2 B. Chowaniec – Lejczyk, Saga Rodu Łojasów – Koslów, [w] F. Łojas – Kośla, Dziedzictwo Rodowe, Poronin 2004. str. 20, 3 A. U..J., Teczka Akt Doktorskich Józefa Rafacza, WF II 504. 4 A.U.J. WP II 527., S. Konarski, Rafacz Józef, PSB t.30, str. 424.5 Tamże. 6 A. U.J. Teczka Akt Habilitacyjnych Józefa Rafacza, WP II 138. 7 S. Konarski, Dz. Cyt. 8 S. Konarski, Rafacz Józef, P.S.B., t. 30, str. 425.9 J. Rafacz Dawne polskie prawo karne – część ogólna ,Warszawa 1932, str. 79, 115, 120.10 A Symonowicz, Wspomnienie o profesorze Józefie Rafaczu, [w] Palestra nr. 4., 1959 r., str. 54.11 Dz. Cyt. S. Konarski. Tamże.12 Dz. Cyt., A. Symonowicz, str. 54 – 56. 13 A. Symonowicz. Wspomnienia z tajnego Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego w okresie okupacji,[w] Palestra nr 3/4, 1958 r. str. 42,43.

Gdy przyjdzie kwiecień lub początek maja, a czasem też jesienią zdarzy się kilka dni słonecznych, całe Pohale płonie. Ludzie wypalaja trawy. Zwyczaj ten nie jest stary, ale szybko się przyjął. Niestety każde zło nie krępowane niczym, rozprzestrzenia się szybko. A jest to zło. Zło dla całego środowiska, ale również i dla czło-wieka. Nauka udowodniła, że wypalane trawy wydzielają szkodliwe enzymy, oraz substancje rakotwórcze. W sumie ponad 40 różnych enzymów i substancji rakotwórczych. Ich szkodliwość można porównać do szkodliwości pa-lenia papierosów dla palacza, lub dla tych którzy palą biernie, bo muszą przebywać w pomieszczeniach, gdzie jest dym papierosowy. Często niestety są to małe dzieci, kiedy rodzice palą. Wydzielane dymy osiadają na glebie, na drzewach, dosłownie wszędzie. Następnie wsiąkają razem z deszczem w ziemię, pobierają je korzenie roślin. Nasączone są nimi trawy, kwiaty, drzewa owocowe, ja-rzyny. Nasępnie zjadają je krowy, owce, kozy. Na końcu tego łańcucha jest człowiek, który pije mleko i zjada jego przetwory, zjada mięso, owoce, warzywa. Zatem sprawca tej kleski, sam częstuje się jej skutkami. Przecież ciągle zwiększająca się ilość zachoro-wań na raka,oraz układu krążenia z nikąd się nie bierze. Za przykład mogą posłużyć pszczoły. Jeszcze za mojej młodości,a więc w połowie XX wieku im mniej pszcze-larz do nich zaglądał, tym lepiej się chowały.Wystarczyło stosować zasady higieny. Dzisiaj pszczelarz musi rodzi-nom pszczelim dawać lekarstwa, w przeciwnym razie zginą, mimo, że owad ten jest społecznością wysoko zorganizowaną i potrafi stosować mechanizmy obronne.

Zbyt duże jest skażenie środowiska. W zimie dymami opałowymi (węgiel koks olej opałowy) wiosną i jesienią masowym wypalaniem traw i liści. Do tego dochodzą spalane odpady kuśnierskie i kaletnicze, torby plastikowe i inne.Najgorsze są dni słoneczne i mroźne bezwietrzne w dużych skupiskach ludzkich. W takim czasie wszelkie rekordy zapylenia i zadymienia gazami spalinowymi bije Nowy Targ, tuż za nim Zakopane, Rabka, Szczawnica. W taki dzień jest minimalny ruch powietrza ze wschodu na zachód.Wystarczy wówczas wyjść na płytę nowotarskiego lotniska, a obraz jest klarowny. Na lotnisku są dymy, ale w niewielkiej ilości. Tylko te co rozprzestrzeniają się przez dyfuzje, i ruchy Browna. Z tego miejsca wówczas widocz-ne są Tatry Wysokie w odległości 50 km od obserwatora, natomiast nie widoczna jest wieża kościoła Najśw. Serca Pana Jezusa w odległości 300 metrów!!! Gdyby przyjąć, że zjawisko jest liniowe, wprost proporcjonalne, zagęszczenie dymów nad Nowym Tar-giem jest około 200 razy większe niż na drodze światła w kierunku Tatr Wysokich. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć prawde. Im szybciej realne zagrożenie dojdzie do świadomości społecznej, tym szybciej wyzwolą się reakcje obronne. Pomiary są prowadzone, ale nie publiko-wane. Owszem podawane są średnie zadymienia z kilku lat. W ten sposób sztucznie zmniejsza się świadomość zagrożenia dla zdrowia. Z moich informacji wynika, że w takie opisane powyżej krytyczne dnie, zadymienie powietrza w Nowym Targu przekracza 70 krotnie dopuszczalną średnią krajo-wą, w Zakopanem 40 razy, w Rabce 30 razy.

Nie czekajmy na przymus Unii Europejskiej BBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBB

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

32

A przecież mamy gaz. Produktem spalania gazu jest para wodna. W większości domów gaz jest doprowadzony, ale jest o wiele droższy od węgla. Tymczasem Polska płaci za 30 % gazu (według kontraktu z Rosją), którego nie odbiera, bo ponoć nie potrafi go zużyć. Na szerokie Podhale przyjeżdża milony turystów po zdrowie, w przekonaniu, że skorzysta z rekreacji w czystym górskim powietrzu. O czystym powietrzu wspominają foldery miejscowości i produkty spożywcze zakładów. Czy jest to etyczne z naszej stony? Mamy przecież parlamentarzysów z Podhala. Nie słyszałem, by któryś z nich takie starania podjął. Gdyby gaz był tańszy od węgla, natychmiast dymy z kominów by zniknęły. Jest to możliwe bez wydanej jednej złotówki. Rozumiem, że podniosą się głosy z innych regionów Polski, dlaczego tylko regiony górskie mają mieć tańszy gaz. Odpowiedź jest prosta. Tu najdłużej trwa zima i tu przyjeżdżają ludzie z całej Polski na wypoczynek i rekreacje. Zatem byłaby to korzyść między innymi i dla nich. Potrzeba nam więcej lasów, bo z powodu ich braku powodzie są coraz groź-niejsze, coraz ostrzej zarysowuje się problem braku wody. Tymczasem z powodu wypalania płoną setki, czasem tysiące hektarów już istniejących lasów. Na koniec sprawy etyczne. W każdym metrze sześciennym ziemi znajdują się tysiące istnień żywych, potrzebnych jej dla zdrowego funkcjonowania. To są żywe istoty, duszone żywcem i palone - nasi niżsi bracia. Nie można powiedzieć, że trzmiel czy wiele innych owadów tak potrzebnych przyrodzie ze względu na zapylanie kwiatów doznaje mniejszego cierpienia niż pies zarażony wścieklizna uśpiony przez weterynarza. Kilka lat temu była to sprawa medialna. Zieloni szaleli, prześcigając się w potępianiu weterynarza, który uśpił psy zagrażające ludziom. Włączył się nawet minister rolnictwa. Natomiast obojętnie przyglądają się również Zieloni jak corocznie w bestialski sposób morduje się miliardy istnień żywych. Dlatego my Związek Podhalan, który ma oddziały na całym Podhalu i nie trylko, podejmijmy trud wyjaśniania ludziom którzy wypalają trawy,że czynią głupio i dopusz-czają się zbrodni. W wielu przypadkach mamy wpływ na opinie publiczną również wpływ na Urzędy odpowiedzial-ne za przestrzeganie prawa przez mieszkańców. Będzie to wkład Związku Podhalan i wszystkich jego członków na zwalczenie groźnej plagi społecznej. Nie czekajmy na Unie Europejską, która zapewne nie długo w pierw-szej kolejności na Polakach to wymusi. Pokażmy, że my Podhalanie potrafimy się zmobilizować w dobrej sprawie. Dajmy przykład całej Polsce! Bo niestety dwa razy do roku płonie cała Polska, od morza do Tatr. Józef Staszel

Jeszcze raz zabiorę głos odnośnie Mszy św. pod Turbaczem – sprawowanych przez śp. ks. Tischnera. Po-ruszając tę sprawę opisałem jedynie, jak dosło do tego, jak poszliśmy z księdzem po raz pierwszy i chodziliśmy rok rocznie . Nie zabieram głosu na temat kaplicy. Nie jestem do tego upoważniona, ani też na pewno nie mam o tym dostatecznych wiadomości. Wiem, że już wcze-śniej odbywały się tam Msze św. bo kiedy my poszliśmy z ks. Profesorem, odprawiał tam Mszę św. ks. Kazimierz. Moim celem było wyjaśnienie jak doszło do tzw. Mszy Tischnerowskich, ponieważ jak na początku napisał P Staszel wielu ludzi o to pyta. Pani Plucińskiej chcę wyjaśnić, że bardzo się myli pisząc o przywłaszczeniu sobie przyjaźni ks. Józefa. To nie rzecz, którą można by sobie przywłaszczyć dodatku u nas w Łopusznej była wręcz odwrotnie. Zawsze chcieliśmy się dzielić. Kiedy wiedzieliśmy, że ksiądz będzie w Łopusznej i cokolwiek planowaliśmy zapraszaliśmy do siebie wiele osób niemal z całego Podhala i nie tylko. Osoby z dala, choćby Kra-kowa zawsze znalazły u nas nocleg. Tak zawiązały się przyjaźnie, które trwają do dziś. I to jest piękne. Ksiądz Profesor nigdy nas nie dzielił, ale łączył. Co więcej. Trwa to do dzisiaj. Chociaż brakuje osoby Księdza, ale Jego duch jest pośród nas. To dzięki temu niemal w całym kraju, a nawet i poza granicami szkoły przyjmuję Jego imię. Ludzie spotykają się jak dawniej, zaprzyjaźniają się. Kiedy ostatnio w czwartą już rocznicę śmierci ks. Profesora zobaczyliśmy w łopusznej ludzi, którzy skupiali się dawniej wokół Niego, to aż serce się radowało. Do dawnych przyjaciół doszli nowi, znający księdza tylko poprzez Jego utwory. Przyjechali, żeby zadumać się nad Jego mogiłą. Byli tacy którzy „Myśli Tisch-nera” czytali właśnie tu na łopuszańskim cmentarzu, by jak sami mówili, lepiej je pojąć. Powstała piękna Izba Pamięci – ks. Józefa w Łopusznej. Przyjeżdżajcie i pobędziecie tu chociaż chwilę. Zasiądźcie przy

Z listów do redakcji...

Jeszcze raz o kaplicy pod Turbaczem

33

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

biurku, przy którym tworzył ks. Jóźik, a na pewno wyje-dziecie stąd umocnieni, pozbawieni wielu wątpliwości, ponieważ duch ks. Profesora będzie wśród Was. Stanisława Szewczyk, Łopuszna

Od redakcji: Na tym kończymy przewijające się przez kilka ostatnich numerów naszego pisma temat kaplicy pod Turbaczem.

O książce „Idom casy za casami”

*** Szanowny Panie przejrzałem dokładnie, kartka po kartce, Pana pracę „Idom casy za casami...”i jestem zbudowany zarówno całościowym obrazem Związku Podhalan, jak i Pana wytrwałością, która była niezbędna po to aby ta praca się ukazała. W obiegowej opinii Podhale to Zakopane czemu pozytywnie przeczy Pana książka. Przyznam, że dopiero dzięki Panu zobaczyłem tą moją rodną Ziemię w pełnej Jej krasie. I chociaż różni nas- Podhalan nieraz forma kapelusza, krój portek, cyfrowanie odzieży, czy odmiana gwary, to jednak dzięki właśnie Związkowi Podhalan Ziemia ta jest jednością w całej swej różnorodności. Dziękując za podarowaną mi książkę wyrażam nadzieję, że chociaż na łamach „Podhalanina” będę mógł się włączyć do wspólnego góralskiego dzieła.

Z poważaniem: Jan Gutt – Mostowy, Wrocław

*** W lipcu bieżącego roku, w Nadzwyczajnym Zjeź-dzie Związku Podhalan w Ludźmierzu,, kupiłam książkę wydaną pod Pana redakcją pt. „Idom casy za casami”. W rozdziale „LUDZIE KTÓRZY TWORZYLI HI-STORIĘ”, opracowanym przez p. senatora Franciszka Bachledę – Księdzularza, pod hasłem Chramiec Andrzej, wkradło się kilka błędnych informacji. Otóż:1. 14 marca 1885r. Andrzej Chramiec uzyskał dyplom dok-

tora wszech nauk lekarskich / nie jak podano doktorat – nie mylić z dzisiejszym tytułem naukowym/.

2. Praktykował w zakładzie wodoleczniczym w Fűrsten-hofie /Stryia/ i tylko tak – zgodnie z zapisem historycz-nym – winna być podana nazwa miejscowości, błędnie podano Furstenkult.

3. W latach 1924 – 1931 otrzymał stanowisko lekarza powiatowego w Międzychodzie / nie we Wrześni/, a od 1932 –1936 równorzędne stanowisko we Wrześni /nie Międzychodziu/, gdzie pracował do kwietnia 1936 r. Do końca czerwca- mieszkając już w Poznaniu u swojej

córki generałowej Barbary Knoll-, codziennie dojeżdżał do Wrześni , pełniąc jeszcze funkcję lekarza szkolnego przy wrzesińskim gimnazjum.

4. Andrzej Chramiec nie otrzymał doktoratu honoris causa Uniwersytetu w Poznaniu. Podczas uroczystości zwią-zanych z 50 leciem jego pracy, wręczono mu dyplom Uniwersytetu Jagiellońskiego.

5. Zmarł 31.12.1939r. /nie w 1954r. / w Katowicach – Ligocie na zawał serca, skutek przeszukania domu przez gestapo.

6. Po długich staraniach rodziny 22.03.1954r. docze-sne szczątki dra Andrzeja Chramca zostały złożone w rodzinnym grobowcu, na starym cmentarzu w Za-kopanem.

7. W informacji napisano: „Wielką zasługą Chramca było odzyskanie dla Polski Morskiego Oka, w których to działaniach nie zawahał się współpracować ze swoim największym antagonistą co do rozwoju Zakopanego – hr. Władysławem Zamoyskim”

Wyjaśniam dr Chramiec szanował hr. Zamoyskiego za szlachetność charakteru i uważał go za najbliższego współpracownika w sprawach walki o rozwój Zakopane-go. Domyślam się, że określenie hr. Zamoyskiego słowem antagonista, nie jest złośliwością, a wyłącznie drukarskim chochlikiem. Zapewne chodziło tu autorowi o kolejność priorytetów w zagospodarowaniu Zakopanego. Ale czy-telnik nie znający zagadnienia, może określenie zrozumieć nieprawidłowo. Aby nie powielać błędów, proponuję w „Podhala-ninie umieścić ponownie, prawidłowe opracowanie tego hasła, a już z całą pewnością, musi się ukazać sprostowa-nie w postaci erraty do wyżej wymienionej książki.

Z poważaniemGenowefa Rożynek, Ognisko ZP Międzychód

Od redakcji: Przy najbliższej okazji przybliżymy na łamach naszego pisma postać dr Andrzeja Chramca ze wszystkimi popraw-kami nt. Jego życia i działalności.

Msza pod Turbaczem

Tradycyjnie w drugą niedzielę sierpnia przy ołtarzu polowym kaplicy papieskiej pod Turbaczem od-była się msza święta koncelebrowana przez trzech księży kapelanów ZG Związku Podhalan: ks. Tadeusza Juchasa, ks. Władysława Zązla, ks. Mieczysława Łukaszczyka. We mszy świętej, które przed laty zapoczątkował pierwszy kapelan ZP śp. Ks. prof. Józef Tischner, wzięło udział prof. 1500 wiernych z całego Podhala i turystów.

GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG

GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGG

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

34

ODDZIA£Y I OGNI SKA ZWI¥ZKU POD HA LANP R E Z E N T A C J E

ODDZIAŁ ZWIĄZKU PODHALAN W ZĘBIE Aby dostrzec początki Oddziału Związku Podhalan w Zębie, trzeba sięgnąć do lat dwudziestych XX wieku. Wtedy to ks. Słonka z parafii w Poroninie – człowiek bardzo aktywny i światły – inicjował różne formy społecznej aktywności, grupował ludzi wokół pracy dla innych, a wykorzystując miejscowe walory kultury regionalnej doprowadził do stworzenia tu związkowego ogniska. Działo się to w czasie, kiedy po pożarze kościoła w Poroninie w 1915 r. Zębianie postanowili budować u siebie własny kościół i starali się o utworzenie para-fii. Co prawda kościół służył im już od 1921 roku, ale parafię ustanowił książę Metropolita Krakowski kard. Adam Sapieha dopiero w 1932 r. Na zachowanych z tego roku fotografiach widnieje już w sposób nie budzący wątpliwości sztandar Związku Podhalan w Zębie. Jego działalność w sposób naturalny wiązała się z życiem parafii, a kolejni księża proboszczowie byli mądrymi i aktywnymi organizatorami wielkiego społecznego gó-ralskiego działania. W latach 1932 – 1941 był nim pierw-szy proboszcz zębiański – ks. Wiktor Błotko, po nim od 1941 r. – ks. Ludwik Mizera. W tym czasie organizowano w Zębie kursy kroju i szycia, kursy gotowania, działały koła dziewcząt i kawalerów. Wojna zmusiła do wyciszenia tej pracy, związko-wy sztandar ukryto jednak przed okupantem jako symbol naszej polskości, naszej góralskiej tożsamości. Nie było też warunków do prężnej i widocznej działalności Związ-ku w latach 50- i 60-tych – w czasach władzy komuni-stycznej. Tak było w Zębie i w wielu innych ogniskach związkowych. Wiele informacji, którymi dziś dysponujemy po-chodzi ze wspomnień najstarszych mieszkańców Zębu i to oni potwierdzają, że nie było w Zębie ani jednego odpustu, ani jednej procesji Bożego Ciała, żeby nie uczestniczył w nich związkowy sztandar, a prezes Jan Staszel Maciara wytrwale tej praktyki pilnował. Po jego śmierci przez 10 trudnych lat (1980 – 1989) prezesował Jan Stoch Gron-kowian, następnie Franciszek Naglak Pisorz, a od 1990 r. na czele Oddziału stoi Andrzej Lassak Oborny. Przez wiele dziesiątków lat - od 1964 roku – wi-zytówką Oddziału był i jest zespół regionalny „Zbójni-cek”. Założycielką zespołu była nauczycielka Szkoły Podstawowej w Zębie – Maria Stoch. Pomysł założenia zespołu zrodził się przypadkowo, kiedy to przygotowy-wała akademię szkolną i dobierała dzieci do recytowania wierszy i gawęd oraz śpiewania piosenek. Zachwycenie

wielkim talentem tych małych dzieci i gorąca miłość do góralszczyzny, kazała jej zorganizować, a potem wiele lat prowadzić szkolny zespół regionalny „Zbójnicek”. Początkowo Maria Stochowa sama szyła dla swoich dzieci ubrania, robiła czapki zbójnickie z tektury, a następnie obszywała materiałem i zdobiła cekinami. Sama układała programy występów, dobierała wiersze i piosenki. W pracy wspierał ją mąż Jan Stoch Gronko-wion, który po dziś dzień jest wzorem i godnym naślado-wania nauczycielem gry na gęślach. Zespół „Zbójnicek” za kierownictwa Marii Sto-chowej uświetniał najważniejsze wydarzenia, odbywające się we wsi m.in. otwarcie wodociągu, Ośrodka Zdrowia, wiejskiej drogi, przywitanie pierwszego autobusu w Zębie, nadanie szkole imienia Heleny Marusarzówny, otwarcie remizy w Bustryku. Uczestniczył w Dożynkach w Bia-łym Dunajcu (1969), wystąpił w Walsztynie k/Poznania (1969), wziął udział w „Redyku” w Jaworkach (1974), występ w Rabce na imprezie „Dzieci Dzieciom” (1981). Od lat 60-tych „Zbójnicek” brał udział w „Sabałowych Bajaniach”, a następnie w Poroniańskim Lecie. Mali zbójnicy w tamtych latach działali pod patronatem Banku Spółdzielczego w Zakopanem, co da-wało im możliwość występowania na Walnych Zjazdach i konferencjach PBS, a w 1971 roku byli główną atrakcją wielkich obchodów 90-lecia banku. W 1985 roku zmarła wieloletnia kierowniczka - Maria Stochowa. W 1988 roku zespół rozpoczął działalność na nowo, a kierownikiem został Andrzej Lassak Oborny. Kontynuował dzieło rozpoczęte przez założycielkę ze-społu, a objęcie w 1990 roku stanowiska Prezesa oddziału

Uroczystość 75-lecia Oddziału

35

Podhalanin nr 3 (9) 2004 r.

Związku Podhalan w Zębie pomogło mu zaangażować członków zespołu w realizację założeń statutowych Związku. Od 1988 roku nieprzerwanie zespół uczestniczy w corocznych imprezach t.j. Karnawale Góralskim, Poro-niańskim Lecie, Sabałowych Bajaniach, a od 2001 roku w gminnym Przeglądzie Zespołów Regionalnych oraz w Wielkiej Majówce Tatrzańskiej. Co roku Związek Podhalan wraz z członkami Zespołu organizuje Opłatek oraz Święcone, a także Andrzejki dla członków Związku oraz mieszkańców Zębu, stwarzając okazję do wspomnień i podsumowania dotychczasowej działalności. Do najważniejszych wydarzeń tego okresu należą:1991 - udział w uroczystościach 90-lecia OSP w Zębie;- III nagroda w przeglądzie teatrów amatorskich w Czarnym Dunajcu – sztuka „Rafanie Lnu”;1992 - Spotkanie Młodzieży Europejskiej w Leeds w Anglii;1993 - Spotkanie Młodzieży Europejskiej w Siegen w Niem-czech;- I nagroda w konkursie tańca zbójnickiego na Karnawale Gó-ralskim w Bukowinie Tatrzańskiej; 1994 - 30-lecie Zespołu „Zbójnicek”– premiera sztuki „Portki” Józefa Pitoraka;1996 - występ Zespołu w Gołczy k/Krakowa;- 110-lecie Szkoły Podstawowej w Zębie;- III nagroda w przeglądzie teatrów amatorskich w Czarnym Dunajcu – sztuka „Portki” Józefa Pitoraka;1997 - przejazd papieża Jana Pawła II przez Ząb – pielgrzymka z Zakopanego do Ludźmierza;1999 - 35-lecie Zespołu – wystawienie sztuki „Diabeł na Pod-holu” Juliana Reimschlussela;- koncert na XXXIX Zjeździe Podhalan w Ludźmierzu;- peregrynacja kopii obrazu NMP Jasnogórskiej;- występy w Złotym Potoku k/Częstochowy;- Sabałowe Bajania – I miejsce w konkursie śpiewu grupy żeńskiej, I miejsce w śpiewie pytackim, I miejsce w konkursie instrumentalistów (Andrzej Kalata);- koncert towarzyszący na Międzynarodowym Festiwalu Folk-loru Ziem Górskich – nomowiny i wesele z udziałem zespołów „Polaniorze” i „Zbójnicek”;- udział w „Dymarkach Świętokrzyskich” k/Kielc;- udział w „Dożynkach” w Żarkach k/Częstochowy; - koncert w Rytrze;- 110-lecie Szkoły Podstawowej w Zębie;2000 - organizacja V posiedzenia Zarządu Głównego Związku Podhalan w Zębie;- otwarcie Góralskiej Izby stanowiącej siedzibę ZP o/Ząb;2001 - zawody narciarskie w Zębie;- udział w spektaklu pod Wielką Krokwią otwierającym Uni-wersjadę 2001;- organizacja Opłatka Tatrzańskiego w Zębie – wystawienie sztuki „Podłazy” Andrzeja Skupnia Florka;- Sabałowe Bajania – na zbójnika pasowany prezes ZP o/Ząb – Andrzej Lassak Oborny;- udział w Ogólnopolskim Zjeździe Kaszubów w Kartuzach;2002 - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – „Wielkie Kwe-stowanie w Zębie”;

- zawody narciarskie;- prezentacja tradycji Skalnego Podhala w Ostrowii Mazo-wieckiej;- obchody 75-lecia Oddziału Związku Podhalan w Zębie – poświęcenie repliki sztandaru; wystawienie sztuki Juliana Reimschlussela „Rewizja u Kuby”;2003 - II nagroda w tańcu zbójnickim w IV Konkursie Młodyk Toniecników;- I miejsce w gminnym Przeglądzie Zespołów Regionalnych - „Mały Zbójnicek”;2004 - prezentacja Podhala na Międzynarodowych Targach Turystycznych we Frankfurcie (Niemcy).Obecny Zarząd Oddziału:Prezes: Andrzej Lassak ObornyWiceprezesi: Janusz Ferenczak, Dariusz GąsienicaSekretarz: Barbara StochSkarbnik: Paweł StopkaChorąży: Tomasz SłodyczkaOpracowała: Barbara Stoch z pomocą Bronisława Stoch i Małgorzaty Brzuski

Redaguje zespół: Aniela Bafia, Maria Bętkowska, Bronisław Chowaniec-Lejczyk, Stanisława Górkiewicz,

Stanisław A. Hodorowicz, Julian Ko wal czyk (redaktor na czel ny), Maciej Motor Grelok, Józef Staszel.

Adres do korespondencji: 34-442 Łapsze Niżne, ul. Długa 125, tel. (0-18) 26 593 16,

e-mail: na spi szu@in te ria.plWydawca: Zarząd Główny Związku Podhalan

Skład komputerowy i druk: Drukarnia „MK”s.c., 34-400 Nowy Targ, ul. Wak smundz ka 63, tel. (0-18) 266 48 52, e-mail: [email protected]

Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w przysłanych materiałach, wszelkie teksty nadesłane a nie zamieszczone

w bieżącym numerze postramy się umieścić w kolejnych numerach.

PodhalaninP i s m o Z w i ¹ z k u P o d h a l a n

„Mały Zbójnicek”, 2003 r.

²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²²² W kolejnym numerze „Podhalanina” zamieścimy relację Prezesa ZGZP Jana Hamerskiego z pobytu na uroczy-stościach 75-lecia ZP w Ameryce oraz sprawozdanie z Konfe-rencji „Góry i Góralszczyzna w dziejach i kulturze pogranicza polsko-słowackiego.

Sztandar z 1932 r.

Sztandary Zwi¹z ku Pod ha lanOddzia³ w Zębie

Sztandar z 2002 r.