3
Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej OSZCZĘDNOŚCI I KREDYTY FOT. XXXXXXXXXXXXX ch, gdzie te czasy, gdy lokaty dawały roczny zysk rzędu 5-6 proc. Dziś średnie oprocento- wanie lokat 3-miesięcznych to ok. 1,5 proc. w skali roku. Dla lokat zakładanych na dłużej jest nieco wyższe, ale rzadko przekracza 2 proc. Możemy spotkać re- klamy depozytów oferujących oprocen- towanie rzędu 4-5 proc., zwykle są to jednak promocje skierowane wyłącznie do nowych klientów, obwarowane roz- maitymi ograniczeniami. Lokaty bankowe dominują w oszczęd- nościowo-inwestycyjnych portfelach Polaków. Mamy w nich ok. 623 mld zł (li- cząc ze SKOK-ami). Kolejne ok. 80 mld zł zainwestowaliśmy w fundusze pienięż- ne i fundusze obligacji skarbowych (tu też roczne zyski raczej nie przekraczają 2 proc.) oraz obligacje skarbowe (2-2,5 proc. – najwyższa stawka jest dla papie- rów 10-letnich). Wszystko przez to, że mamy rekordowo niskie stopy procentowe, od których zależy m.in. oprocentowanie lokat. Główna stopa wyznaczana przez Radę Polityki Pienięż- nej (organ NBP) wynosi obecnie 1,5 proc. – jeszcze dwa lata temu sięgała 2,5 proc. Na wielu zagranicznych rynkach jest jeszcze gorzej: w strefie euro i w Stanach Zjedno- czonych stopy procentowe są praktycznie zerowe, a w Szwajcarii wręcz ujemne – do depozytów w tamtejszych bankach trzeba dopłacić. Niskimi stopami banki centralne walczą z kryzysem gospodarczym, chcąc zachęcić ludzi i firmy do kupowania towa- rów i usług, a przez to napędzać popyt. Za kilka kwartałów, gdy zacznie odra- dzać się koniunktura gospodarcza i wzroś- E nie inflacja, NBP może zdecydować o podniesieniu stóp procentowych. Co więc robić z „niepotrzebną” w tej chwili gotówką? Pamiętając, że żaden pro- dukt finansowy nie jest tak bezpieczny jak lokata (klienci detaliczni mają gwarancję wkładów do równowartości 100 tys. euro) czy obligacja skarbowa, można szukać wyższych zysków. Obligacje korporacyjne Obligacje korporacyjne mogą mieć opro- centowanie stałe albo zmienne, czyli okre- ślone jako WIBOR (tzw. rynkowa stopa depozytowa, po której banki udzielają so- bie pożyczek) plus stała marża. W czasach niskich stóp procentowych warto zwró- cić uwagę na ten drugi typ papierów: mar- ża ponad WIBOR musi być wysoka, żeby papier był atrakcyjny na tle obligacji skar- bowych, a kiedy stopy znów pójdą nieco w górę, to i zarobek na części zmiennej wzrośnie. Uwaga na papiery o bardzo wy- sokim oprocentowaniu! Najczęściej im wyższe odsetki oferuje firma, tym słab- sza jest jej kondycja finansowa i dlatego za pozyskanie kapitału musi zapłacić wyższą cenę. Ale jeśli źle go wykorzysta i stanie się niewypłacalna, możemy nasze oszczędno- ści stracić. Żeby uniknąć zamrożenia gotówki na wiele lat (obligacje korporacyjne często trudno sprzedać od ręki, a okres inwe- stycji to kilka lat), można zainwestować w fundusze inwestycyjne obligacji korpo- racyjnych. Warto jednak prześledzić ich dotychczasowe wyniki i sprawdzić, czy nie zaliczyły istotnej straty z powodu in- westycji w zbyt ryzykowne papiery. Zyski z takich funduszy są wypadkową rentow- ności obligacji różnych emitentów, o róż- nej atrakcyjności. Obecnie roczna stopa zwrotu z takich funduszy kształtuje się na poziomie 2-4 proc. zysku. Akcje, fundusze inwestycyjne i produkty strukturyzowane Na tych, którzy są gotowi na giełdę, cze- kają akcje 480 spółek, spośród których najlepiej wyselekcjonować te większe, bardziej stabilne, regularnie wypłacające dywidendę. Alternatywą do samodziel- nych inwestycji na rynku akcji jest kup- no jednostek uczestnictwa w akcyjnych funduszach inwestycyjnych zarządza- nych przez ludzi posiadających nie tylko ekspercką wiedzę, ale mających bieżą- cy dostęp do informacji niezbędnych do podejmowania właściwych decyzji. Stop- niowo przybywa też tzw. funduszy do- chodowych, które okresowo wypłacają inwestorom zyski – wysokość wypłacanej przez nie dywidendy najczęściej zależy od przychodów samego funduszu (z tytu- łu otrzymanych odsetek, dywidend). Tak czy inaczej trzeba pamiętać, że zarówno To nie są dobre czasy dla oszczędzających. Oprocentowanie lokat jest wręcz rekordowo niskie. Co robić z wolną gotówką? NATALIA CHUDZYŃSKA-STĘPIEŃ JAK INWESTOWAĆ Warto przestrzegać kilku prostych reguł. Po pierwsze, nigdy nie inwestujemy na kredyt (choć pożyczone pieniądze można pomnożyć na rosnącym rynku, to na spadkowym – pomnożymy długi), a jedynie wolną gotówkę. Każdą inwestycję trzeba dopasować do swojej sytuacji życiowej. – Wolną gotówkę inwestuje się w zależności od wieku (im starsza osoba, tym mniej ryzykownie), zasobności (im bogatsza osoba, tym więcej może inwestować ryzykownie) oraz zobowiązań rodzinnych (duża liczba dzieci to konieczność zmniejszenia apetytu na ryzyko) – podkreśla Piotr Kuczyński z Xeliona. Pamiętajmy przy tym, że im wyższy potencjał zysków, tym większe ryzyko straty. Po drugie, wybierajmy produkty, których działanie rozumiemy, unikajmy skomplikowanych rozwiązań. Znany inwestor Warren Buffett przestrzega, by „uważać na maniaków z wzorami matematycznymi”. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nieraz ostrzegał przed produktami inwestycyjno- ubezpieczeniowymi pod postacią polis: zwracał uwagę na brak rzetelnej informacji o ryzyku inwestycyjnym oraz o kosztach rezygnacji z produktu (zdarzały się polisolokaty, na których klient tracił 100 proc. wpłaty, jeśli chciałby zrezygnować z nich w pierwszych 12 miesiącach). Komisja Nadzoru Finansowego przypomina, by sprawdzać wiarygodność firm – m.in. na tzw. liście ostrzeżeń publicznych, na którą KNF wpisuje firmy podejrzane o działalność niezgodną z prawem. Po trzecie, nie ulegajmy modom. Zazwyczaj to, co w danym momencie jest modne i ze wszech stron polecane, ma już ograniczony potencjał zysku. Klasyczny przykład to małe i średnie spółki (oraz fundusze w nie inwestujące), które w pierwszej połowie 2007 r. przyciągały po kilka miliardów złotych miesięcznie świeżego kapitału, a przez kolejne półtora roku przyniosły klientom stratę rzędu 70 proc. Warto też przyjąć, że rzadko kiedy to, co nam poleca pani w okienku bankowym, jest najlepszą propozycją. Instytucje sprzedające produkty finansowe kierują się przede wszystkim własnym dobrem (czyli zyskiem z prowizji), a nie dobrem klienta. Po czwarte, nawet jeżeli wydaje się, że nie stać nas na oszczędności – próbujmy. Jeżeli codziennie będziemy odkładać 10 zł, na przykład rezygnując z kawy na mieście, to przy średnim oprocentowaniu na poziomie 3 proc. po 20 latach będziemy dysponować prawie 93 tys zł. Pieniądze z małymi stopami

OSZCZłDNOęCI I KREDT Pieniądze z małymi stopami · i produkty strukturyzowane Na tych, którzy są gotowi na giełdę, cze-kają akcje 480 spółek, spośród których ... produkty,

  • Upload
    trandan

  • View
    216

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: OSZCZłDNOęCI I KREDT Pieniądze z małymi stopami · i produkty strukturyzowane Na tych, którzy są gotowi na giełdę, cze-kają akcje 480 spółek, spośród których ... produkty,

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

OSZCZĘDNOŚCI I KREDYTY

FOT.

XXX

XXXX

XXXX

XX

ch, gdzie te czasy, gdy lokaty dawały roczny zysk rzędu 5-6 proc. Dziś średnie oprocento-

wanie lokat 3-miesięcznych to ok. 1,5 proc. w skali roku. Dla lokat zakładanych na dłużej jest nieco wyższe, ale rzadko przekracza 2 proc. Możemy spotkać re-klamy depozytów oferujących oprocen-towanie rzędu 4-5 proc., zwykle są to jednak promocje skierowane wyłącznie do nowych klientów, obwarowane roz-maitymi ograniczeniami.

Lokaty bankowe dominują w oszczęd-nościowo-inwestycyjnych portfelach Polaków. Mamy w nich ok. 623 mld zł (li-cząc ze SKOK-ami). Kolejne ok. 80 mld zł zainwestowaliśmy w fundusze pienięż-ne i fundusze obligacji skarbowych (tu też roczne zyski raczej nie przekraczają 2 proc.) oraz obligacje skarbowe (2-2,5 proc. – najwyższa stawka jest dla papie-rów 10-letnich).

Wszystko przez to, że mamy rekordowo niskie stopy procentowe, od których zależy m.in. oprocentowanie lokat. Główna stopa wyznaczana przez Radę Polityki Pienięż-nej (organ NBP) wynosi obecnie 1,5 proc. – jeszcze dwa lata temu sięgała 2,5 proc. Na wielu zagranicznych rynkach jest jeszcze gorzej: w strefie euro i w Stanach Zjedno-czonych stopy procentowe są praktycznie zerowe, a w Szwajcarii wręcz ujemne – do depozytów w tamtejszych bankach trzeba dopłacić. Niskimi stopami banki centralne walczą z kryzysem gospodarczym, chcąc zachęcić ludzi i firmy do kupowania towa-rów i usług, a przez to napędzać popyt.

Za kilka kwartałów, gdy zacznie odra-dzać się koniunktura gospodarcza i wzroś-

E nie inflacja, NBP może zdecydować o podniesieniu stóp procentowych.

Co więc robić z „niepotrzebną” w tej chwili gotówką? Pamiętając, że żaden pro-dukt finansowy nie jest tak bezpieczny jak lokata (klienci detaliczni mają gwarancję wkładów do równowartości 100 tys. euro) czy obligacja skarbowa, można szukać wyższych zysków.

Obligacje korporacyjne Obligacje korporacyjne mogą mieć opro-centowanie stałe albo zmienne, czyli okre-ślone jako WIBOR (tzw. rynkowa stopa depozytowa, po której banki udzielają so-bie pożyczek) plus stała marża. W czasach niskich stóp procentowych warto zwró-cić uwagę na ten drugi typ papierów: mar-ża ponad WIBOR musi być wysoka, żeby papier był atrakcyjny na tle obligacji skar-bowych, a kiedy stopy znów pójdą nieco w górę, to i zarobek na części zmiennej wzrośnie. Uwaga na papiery o bardzo wy-sokim oprocentowaniu! Najczęściej im wyższe odsetki oferuje firma, tym słab-sza jest jej kondycja finansowa i dlatego za pozyskanie kapitału musi zapłacić wyższą cenę. Ale jeśli źle go wykorzysta i stanie się niewypłacalna, możemy nasze oszczędno-ści stracić.

Żeby uniknąć zamrożenia gotówki na wiele lat (obligacje korporacyjne często trudno sprzedać od ręki, a okres inwe-stycji to kilka lat), można zainwestować w fundusze inwestycyjne obligacji korpo-racyjnych. Warto jednak prześledzić ich dotychczasowe wyniki i sprawdzić, czy nie zaliczyły istotnej straty z powodu in-westycji w zbyt ryzykowne papiery. Zyski

z takich funduszy są wypadkową rentow-ności obligacji różnych emitentów, o róż-nej atrakcyjności. Obecnie roczna stopa zwrotu z takich funduszy kształtuje się na poziomie 2-4 proc. zysku.

Akcje, fundusze inwestycyjne i produkty strukturyzowaneNa tych, którzy są gotowi na giełdę, cze-kają akcje 480 spółek, spośród których najlepiej wyselekcjonować te większe, bardziej stabilne, regularnie wypłacające dywidendę. Alternatywą do samodziel-nych inwestycji na rynku akcji jest kup-no jednostek uczestnictwa w akcyjnych funduszach inwestycyjnych zarządza-nych przez ludzi posiadających nie tylko ekspercką wiedzę, ale mających bieżą-cy dostęp do informacji niezbędnych do podejmowania właściwych decyzji. Stop-niowo przybywa też tzw. funduszy do-chodowych, które okresowo wypłacają inwestorom zyski – wysokość wypłacanej przez nie dywidendy najczęściej zależy od przychodów samego funduszu (z tytu-łu otrzymanych odsetek, dywidend). Tak czy inaczej trzeba pamiętać, że zarówno

To nie są dobre czasy dla oszczędzających. Oprocentowanie lokat jest wręcz rekordowo niskie. Co robić z wolną gotówką?NATALIA CHUDZYŃSKA-STĘPIEŃ

JAK INWESTOWAĆ

Warto przestrzegać kilku prostych reguł.

• Po pierwsze, nigdy nie inwestujemy na kredyt (choć pożyczone pieniądze można pomnożyć na rosnącym rynku, to na spadkowym – pomnożymy długi), a jedynie wolną gotówkę. Każdą inwestycję trzeba dopasować do swojej sytuacji życiowej. – Wolną gotówkę inwestuje się w zależności od wieku (im starsza osoba, tym mniej ryzykownie), zasobności (im bogatsza osoba, tym więcej może inwestować ryzykownie) oraz zobowiązań rodzinnych (duża liczba dzieci to konieczność zmniejszenia apetytu na ryzyko) – podkreśla Piotr Kuczyński z Xeliona.

Pamiętajmy przy tym, że im wyższy potencjał zysków, tym większe ryzyko straty.

• Po drugie, wybierajmy produkty, których działanie rozumiemy, unikajmy skomplikowanych rozwiązań. Znany inwestor Warren Buffett przestrzega, by „uważać na maniaków z wzorami matematycznymi”. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nieraz ostrzegał przed produktami inwestycyjno-ubezpieczeniowymi pod postacią polis: zwracał uwagę na brak rzetelnej informacji o ryzyku inwestycyjnym oraz o kosztach rezygnacji z produktu (zdarzały się polisolokaty, na których klient tracił 100 proc. wpłaty,

jeśli chciałby zrezygnować z nich w pierwszych 12 miesiącach). Komisja Nadzoru Finansowego przypomina, by sprawdzać wiarygodność firm – m.in. na tzw. liście ostrzeżeń publicznych, na którą KNF wpisuje firmy podejrzane o działalność niezgodną z prawem.

• Po trzecie, nie ulegajmy modom. Zazwyczaj to, co w danym momencie jest modne i ze wszech stron polecane, ma już ograniczony potencjał zysku. Klasyczny przykład to małe i średnie spółki (oraz fundusze w nie inwestujące), które w pierwszej połowie 2007 r. przyciągały po kilka miliardów złotych miesięcznie świeżego

kapitału, a przez kolejne półtora roku przyniosły klientom stratę rzędu 70 proc. Warto też przyjąć, że rzadko kiedy to, co nam poleca pani w okienku bankowym, jest najlepszą propozycją. Instytucje sprzedające produkty finansowe kierują się przede wszystkim własnym dobrem (czyli zyskiem z prowizji), a nie dobrem klienta.

• Po czwarte, nawet jeżeli wydaje się, że nie stać nas na oszczędności – próbujmy. Jeżeli codziennie będziemy odkładać 10 zł, na przykład rezygnując z kawy na mieście, to przy średnim oprocentowaniu na poziomie 3 proc. po 20 latach będziemy dysponować prawie 93 tys zł.

Pieniądze z małymi stopami

Page 2: OSZCZłDNOęCI I KREDT Pieniądze z małymi stopami · i produkty strukturyzowane Na tych, którzy są gotowi na giełdę, cze-kają akcje 480 spółek, spośród których ... produkty,

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

OSZCZĘDNOŚCI I KREDYTY

FOT.

XXX

XXXX

XXXX

XX

akcje, jak i fundusze inwestycyjne mogą przynieść zysk, ale można też na nich stracić. I, że fundusze pobierają opłaty za zarządzanie i to z zasady niezależnie od osiągniętych wyników.

Gwarancję ochrony zainwestowanego kapitału często dają tzw. produkty struk-turyzowane. Wprowadzające je na rynek instytucje finansowe, wykorzystując za-awansowane instrumenty finansowe, ro-bią zakłady, czy sprawdzi się określony scenariusz rynkowy. Często jednak na sa-mym zwrocie kapitału bez żadnego zysku się kończy. Jak wynika z danych Analiz Online, zaledwie co drugi produkt, który wygasał w I kwartale tego roku, zakończył się zyskiem, a średni zysk w skali roku wy-niósł 2,6 proc.

Czy można uzyskać więcej? Stabilne 10-15 proc. zysku rocznie – taki

cel wyznaczają sobie zarządzający tzw. funduszami absolute return. Ich średnia stopa zwrotu w ostatnich 12 miesiącach wynosi 2,9 proc., ale są i takie, które dały zarobić ok. 20 proc. – Ryzyko tego rodza-ju inwestycji jest jednak znaczące. Może

o tym świadczyć wynik najgorszego fun-duszu z tej grupy, który w tym okresie przyniósł stratę rzędu 24 proc. – podkreśla Jarosław Sadowski, główny analityk firmy doradczej Expander.

Dodatkowym mankamentem fundu-szy absolute return jest niska płynność – w praktyce można z nich wycofać zazwy-czaj raz na kwartał.

SurowceNa rynku surowców od siedmiu lat trwa trend spadkowy. Jednak początek norma-lizacji polityki pieniężnej (podwyżki stóp procentowych oraz odejście od tzw. iloś-ciowego luzowania) może stać się za-lążkiem odwrócenia trendu na rynku surowców. W surowce można inwestować za pośrednictwem funduszy inwestycyj-nych lub na internetowych platformach transakcji kontraktami terminowymi – to rozwiązanie jednak bardzo ryzykowne.

Podobnie jest ze złotem, które od szczy-tu z 2011 r. spadło o ponad 40 proc.

– Jeśli ktoś ma duży apetyt na ryzy-ko, a nie chce inwestować w akcje, to po-

JAK POŻYCZAĆ?

O ile niskie stopy procentowe nie sprzyjają oszczędzającym, to dla kredytobiorców są ko-rzystne. Obniżają bowiem opro-centowanie rat kredytowych – choć ze względu na dodatko-we opłaty odczuwamy to w mniejszym stopniu.

Przy pożyczaniu pieniędzy trze-ba przestrzegać prostych zasad, by nie popaść w finansowe tara-paty. Na początek trzeba zapla-nować, jaka kwota kredytu jest potrzebna, a potem zorientować się w ofertach rynkowych: porównujemy m.in. wysokość całkowitych kosztów (oprocen-towanie plus inne opłaty), co-miesięczny termin spłaty rat i jego elastyczność, możliwość negocjacji niektórych warun-ków, wysokość opłat za zmianę warunków kredytu. Uwaga: za-

wsze dokładnie należy przeczy-tać warunki kredytu, a potem umowę, którą podpisujemy. Naj-ważniejszym parametrem przy kredycie jest wysokość comie-sięcznej raty, która jest tym wyższa, im większa kwota kre-dytu i krótszy czas spłaty.

Najlepiej wybrać bank, któremu zależy na długoterminowej współpracy z klientem. Ponadto banki są objęte nadzorem KNF. Bank jednak wymaga od poten-cjalnego kredytobiorcy wykaza-nia się zdolnością kredytową – tym, których bank zweryfiko-wał negatywnie, pozostaje fir-ma pożyczkowa, która może stosować bardziej liberalne za-sady oceny zdolności kredyto-wej. To rozwiązanie, które zdecydowanie odradzamy. Jeśli ktoś uważa, że w trudnej sytua-

cji musi z niego skorzystać, to powinien liczyć się z bardzo wysokimi kosztami. Bez wzglę-du na rodzaj pożyczkodawcy zawsze trzeba bardzo dokładnie przeczytać i przemyśleć wszyst-kie zapisy umowy pożyczkowej oraz sprawdzić wiarygodność firmy (KRS, lokalna ewidencja podmiotów gospodarczych, lista ostrzeżeń publicznych KNF, media, fora internetowe). Klien-ci często są nakłaniani do podpi-sywania skomplikowanych umów. Potem muszą oddawać znacznie więcej, niż planowali, a jeśli zalegają z płatnościami, pożyczkodawcy bez skrupułów przejmują zabezpieczenie.

Uwaga na tzw. chwilówki! Choć ustawa antylichwiarska z 2005 r. ograniczyła koszty odsetkowe pożyczek i kredytów do 4-krot-

ności stopy kredytu lombardo-wego NBP (obecnie limit ten wynosi 10 proc. w skali roku), to dopiero 10 marca 2016 r. wejdą w życie zapisy ustawy ograniczającej koszty pozaod-setkowe (prowizje, różne opłaty, koszty usług dodatkowych) oraz koszty z tytułu zaległości w spłacie kredytów konsumen-ckich (odsetki za opóźnienie, koszty wezwania do zapłaty itp.).

Koszty pozaodsetkowe nie będą mogły przekroczyć sumy dwóch składników 25 proc. kredytu (część stała) oraz 30 proc. war-tości kredytu w skali roku (część zmienna zależna od czasu trwa-nia umowy), natomiast koszty z tytułu zaległości w spłacie zo-staną ograniczoen do 6-krotno-ści stipy kredytu lombardowego NBP (obecnie 15 proc. rocznie)

winien rozważyć zakup złota w małych sztabkach – komentuje Piotr Kuczyński z Xeliona.

Pamiętajmy: waluty, surowce, akcje oraz fundusze z udziałem tych instrumen-tów należą do grupy tzw. agresywnych produktów inwestycyjnych. Czyli takich, na których można dużo stracić.

– Biorąc pod uwagę ostatnie zawirowa-nia na rynkach oraz ogólnie spadkowy kie-runek większości światowych indeksów, trudno polecać je osobom nieposiadają-cym sporego doświadczenia na tym rynku albo wręcz zacięcia spekulacyjnego – prze-strzega Marcin Różowski, analityk Analiz Online.

***Na rynku finansowym na oszczędzają-cych czyha wiele pułapek. Dlatego warto świadomie i ostrożnie podejmować wszel-kie decyzje. Żeby nie okazało się, że niskie stopy procentowe nie tylko ograniczą na-sze zyski, ale i popchną w stronę produk-tów, które przyniosą straty.

Banki uczą się niepełnosprawnychDwie dekady zajęło polskim bankom dostosowanie swych usług do potrzeb niepełnosprawnych. Wiele zrobiono, ale też sporo pozostało do zrobienia.

an Jacek z Krakowa ma 45 lat i jest od urodzenia niewidomy. Pracuje zdalnie w dziale obsłu-

gi klienta jednej z firm branży ubezpiecze-niowej. – Staram się nie narzekać i robić swoje. Żyję całkiem przyzwoicie. Czasem nawet coś odłożę w banku – zapewnia ze śmiechem. Właśnie – w banku. Wcześniej przez wiele lat oszczędzał pieniądze pod materacem. – Banki traktowały mnie jak logistyczno-proceduralny problem. To się niedawno zaczęło zmieniać – wspomina.

Wiele jest wciąż do poprawy. Karolina Zioło-Pużuk, kierująca zespołem ds. CSR w Departamencie Komunikacji i Promocji NBP: - Napływają do nas sygnały, że sytu-acja jest daleka od idealnej.

– Problem z podejściem banków do nie-pełnosprawnych wciąż istnieje, chociaż ostatnie kilka lat przyniosły szybki postęp – przyznaje Piotr Pawłowski, prezes fun-dacji Integracja, sam też niepełnospraw-ny (jeździ na wózku). Szacuje, że problem dotyczy ponad połowy z 4,7 mln polskich niepełnosprawnych.

Prawo i strachNiepełnosprawni wspominają, że jeszcze kilka lat temu personel banków chował się po kątach, gdy pojawiali się w okienku. Nie ze złej woli, ale ze strachu, że nie po-radzi sobie z wymaganiami specyficznego klienta. – Każdy rodzaj niepełnosprawno-ści to innego typu wyzwanie. Osoby nie-słyszące potrzebują np. tłumaczy języka migowego, a niewidome wchodzą do ban-ku z psem przewodnikiem, co nie wszę-dzie jest możliwe – mówi Zioło-Pużuk.

Przez długi czas sprawę utrudniało pra-wo. Weźmy osobę niewidomą, taką jak pan Jacek. Prawo wymagało, by „osoba

nie mogąca czytać składała oświadczenie woli na piśmie w formie aktu notarialne-go”. Angażowanie notariusza do tego, by np. podpisać aneks do umowy albo wziąć pożyczkę było zbyt kosztowne. Zapis uchylono w 2010 r. Obecnie to, że ktoś jest niepełnosprawnym, nie czyni go mniej wartościowym klientem. Ma te same pra-wa i dostęp do tej samej oferty. Obowiązek zapewnienia tego leży po stronie ban-ku. Tyle, że na banki działają głównie ar-gumenty natury finansowej. Dlatego np. podjazdy dla niepełnosprawnych i windy zaczęły pojawiać się w bankowych oddzia-łach dopiero w ciągu ostatniej dekady.

– Gdy udział niepełnosprawnych w ryn-ku pracy zaczął rosnąć, a obecnie sięga 15 proc., więcej ich zaczęło korzystać z oferty bankowej. W ten sposób powstał grunt dla pozytywnych zmian w bankach. Powstała infrastruktura dla osób z niepełnospraw-nością ruchową. Zaczęto także szkolić per-sonel pod kątem obsługi osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Najważ-niejsze było jednak przełamanie bariery mentalnej, strachu pracownika, że może

sobie nie poradzić czy coś zrobić źle – tłu-maczy Piotr Pawłowski.

Nowe technologie, nowe problemyWyszkolony personel i podjazdy przesta-ją jednak wystarczać w czasach, gdy ban-kowość w dużej mierze przeniosła się do internetu i na smartfony. – Trzeba myśleć, jak zaoferować bankowość internetową m.in. niepełnosprawnym. Ja na przykład jako osoba na wózku w ogóle nie korzy-stam z myszki, tylko z klawiatury, co cał-kowicie zmienia sposób konsumowania takich usług – uważa Pawłowski. Takie do-stosowanie wymaga sporych kosztów, bo wiąże się ze szkoleniami dla osób projektu-jących strony i aplikacje dla banków. Dlate-go – zdaniem prezesa Integracji – rozsądne byłoby narzucenie bankom ustawowego obowiązku dostosowywania usług elektro-nicznych do potrzeb niepełnosprawnych: – Obowiązek taki mają telekomy i dobrze z jego realizacją sobie radzą. To pomogło-by przekonać te oporne instytucje, bo wiele banków już i tak same z siebie dostosowuje swoje usługi. Dostosowanie banków do po-trzeb niepełnosprawnych jest jednocześnie dostosowaniem ich do potrzeb osób star-szych, których w naszym społeczeństwie coraz więcej, a które często borykają się po-dobnymi problemami. Windy, podjazdy czy proste w obsłudze aplikacji przydadzą się także im.

Na razie wprowadzanie usprawnień to dla banków kwestia przyzwoitości, ale głównie świadomości problemu. W sze-rzeniu pomaga Narodowy Bank Polski, który od 2011 r. prowadzi kampanię „NBP nie wyklucza” (www.nbpniewyklu-cza.pl). W jej ramach opracowano m.in. bazę wskazówek dla banków, jak trakto-wać niepełnosprawnych i dla niepełno-sprawnych – czego mogą oczekiwać od banków. Karolina Zioło-Pużuk podkre-śla, że bank centralny sam daje przykład, drukując banknoty o różnych nominałach w różnych rozmiarach: – To umożliwia ich rozróżnianie niewidomym.

P

Page 3: OSZCZłDNOęCI I KREDT Pieniądze z małymi stopami · i produkty strukturyzowane Na tych, którzy są gotowi na giełdę, cze-kają akcje 480 spółek, spośród których ... produkty,

Projekt realizowany we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

FOT.

XXX

XXXX

XXXX

XX

PAPIER, METAL I IMPULS ELEKTRONICZNY

eden z najbogatszych Polaków, biznesmen Rafał Brzoska, mówi o pieniądzach, że póki nie ma się

ich na koncie (choć ma się je na przykład w akcjach czy w nieruchomościach), do-póty nie ma się ich wcale. Większość z nas skłonna jest wręcz uważać, że pieniądze ma się dopiero wtedy, gdy można ich do-tknąć, powąchać, a na koniec zamknąć w sejfie. Zgodnie z powiedzeniem „cash is the king” – gotówka rządzi.

Czy na pewno?To raczej tylko takie powiedzon-

ka. W rzeczywistości większość społe-czeństw Zachodu – także Polacy – coraz rzadziej korzysta z gotówki. Jest po pro-stu zbyt kłopotliwa. Rządy, szefowie ban-ków centralnych i ludzie finansów chętnie ograniczyliby jej podaż na rzecz płatno-ści bezgotówkowych. W przyszłości mają nam wystarczyć już tylko zapisy elektro-niczne na bankowych serwerach i trans-akcje wykonywane za pomocą urządzeń elektronicznych. Nadchodzą czasy, gdy ekspres do kawy sam będzie zamawiał ziarna i papierowe filtry, samochód sam się zatankuje, a banknoty będą używane już tylko do gry w „Monopol”.

Tylko czy to wyjdzie nam na zdrowie?

Walka ze stresemStatystyki mówią, że im bardziej rozwi-nięte społeczeństwo, tym częściej wybiera rozliczenia bezgotówkowe i tym rzadziej korzystają z bankomatów. W 2013 r. w bo-gatej i wolnorynkowej Szwecji (dane za ECB Statistical Data Warehouse) aż po-

Gotówka trzyma się mocnoW kinie SF ważna jest niepowtarzalna wizja – to, jakimi samochodami będziemy się w przyszłości poruszać, jakich gadżetów będziemy używać i które planety skolonizujemy. A jak będą wyglądać pieniądze przyszłości? O tym nie powstał jeszcze film; czy pieniądz w ogóle przetrwa w namacalnej, fizycznej formie?MAREK MICHALEWICZ

nad 90 proc. transakcji miało charakter bezgotówkowy (średnia europejska to 77 proc.).

Ta szwedzka awersja do gotówki ma sens. Bierze się z wygody i oszczędno-ści. Chodzi o oszczędność na tak zwanych kosztach transakcyjnych. Ekonomiści ukuli to pojęcie, żeby oznaczyć te wszyst-kie dodatkowe wydatki (w pieniądzu, ale także w postaci straconego czasu i zaan-gażowanej energii), które muszą się po-jawić, jeśli chcemy, by jakaś transakcja doszła do skutku. Chcesz kupić używane-go mercedesa zza Odry? Musisz go naj-pierw znaleźć, potem obejrzeć, ocenić, czy właściciel jest wiarygodny, podpisać umo-wę i w końcu sprowadzić auto do Polski. To wszystko to właśnie koszty transak-

cyjne. Jednym z nich może być także go-tówka – bo gdybyś uparł się na rozliczenie w gotówce, musiałbyś pojechać do Nie-miec z walizką pełną euro, które wcześniej – nie za darmo! – wymieniłbyś ze złotych.

Musiałbyś przy tym dość dobrze się zabez-pieczyć, żeby ktoś owej walizki nie zwinął. Same kłopoty i stres.

Im niższe koszty transakcji, tym przebie-ga ona sprawniej. Nie lepiej więc w ogóle z gotówki zrezygnować? Jeśli zaś rezygna-cja z niej na rzecz rozliczenia bezgotów-kowego będzie korzystna w przypadku Kowalskiego, to będzie także korzystna dla innych konsumentów i firm, a w efek-cie dla gospodarki jako całości. PKB przy-śpieszy.

Ograniczanie gotówki byłoby też na rękę bankom centralnym. Koszt obsługi syste-mu gotówkowego jest ogromny: fizycz-ne pieniądze trzeba produkować, a potem kontrolować ich podaż, dostarczać ban-kom komercyjnym, przeciwdziałać fał-szerstwom itp. Bywa, że wyprodukowanie jednostki danej waluty jest droższe niż jej nominalna wartość! Do krajów, które z m.in. tego względu zrezygnowały z bicia monet o najniższych nominałach, należą na przykład Szwecja, Norwegia, Kanada czy Brazylia.

Kryzysy do lamusa?Według niektórych ekonomistów rezyg-nacja z gotówki to nie tylko oszczędność i wygoda, ale po prostu konieczność. Ken-neth Rogoff, niesłychanie opiniotwórczy profesor ekonomii z Harvardu, przekonu-je, że gotówka to anachronizm niedosto-sowany do nowych czasów. „Porzucenie gotówki wyeliminuje ograniczenia, któ-re od czasu kryzysu finansowego krępują banki centralne w polityce stóp procen-

J

towych. Gdyby obecnie banki ustanowiły stopy poniżej zera, ludzie zaczęliby gro-madzić gotówkę. To ograniczenie znika w świecie bezgotówkowym. Porzucenie gotówki sprawi także, że znacznie trud-niej będzie ukrywać nielegalną działalność i prać brudne pieniądze” – pisał Rogoff w artykule opublikowanym przed rokiem w „The Financial Times”.

Rogoff i jego zwolennicy twierdzą, że gdyby gotówki nie było już w 2008 r., to znacznie łatwiej i szybciej zwalczono by kryzys. Ich zdaniem generalnie w świecie bez gotówki kryzysy zdarzałyby się rza-dziej.

Rezygnacja z gotówki jako lek antykry-zysowy? Antidotum na szarą strefę? To chyba ma sens, prawda?

Niektóre rządy na różne sposoby pró-bują skłaniać konsumentów, by rezyg-nowali z używania gotówki. Na przykład rząd duński na początku maja zapowie-dział, że stacje benzynowe, restauracje i sklepy z ubraniami będą mogły całkowi-cie zrezygnować z przyjmowania płatno-ści gotówką. A duński bank centralny już w 2014 r. zapowiedział oficjalnie, że z koń-cem 2016 r. w ogóle przestanie produko-wać fizyczną gotówkę. Z kolei rząd włoski wręcz nakazuje, by wszystkie transakcje

powyżej kwoty tysiąca euro były regulo-wane bezgotówkowo. Na podobne ograni-czenia zdecydowało się także kilka innych państw w Europie. Choć to tylko dwa przykłady, to lista mogłaby być znacznie dłuższa. Jedno jest pewne: tempo, w ja-kim odchodzi się od papierowych i meta-lowych pieniędzy, wyraźnie przyśpiesza.

Sceptycy uważają, że rządy mają w re-zygnacji z gotówki jeszcze jeden interes, o którym wolą nie mówić. Uważają, że w tej wojnie z gotówką chodzi przede wszystkim o zwiększenie kontroli nad oby-watelami. Jeśli będziemy zarabiać i wyda-wać jedynie „wirtualne” czy elektroniczne pieniądze, to śledzenie wszelkich wydat-ków (także sprzecznych z prawem) i opo-datkowywanie przychodów będą znacznie łatwiejsze.

Czy to już teoria spiskowa? Pewne jest, że świat bez gotówki także nie jest pozba-wiony wad.

Sieciowa cosa nostraEkonomiści mniej radykalni niż Rogoff zwracają uwagę, że gotówka pełni funkcję stabilizatora stosunków między państwem a obywatelem. Sam fakt, że jest fizyczna i „prywatna”, a więc że można się nią wy-mieniać bez rządowego nadzoru, skłania

państwo do tego, by liczyć się z ludźmi. Je-śli stworzy system przyjazny, ludzie podat-ki zapłacą chętniej, mniej będą się uchylali od daniny dla fiskusa.

Owszem, przestępcy i oszuści wykorzy-stują „prywatność” gotówki do własnych (złych) celów, ale być może to nieuniknio-ny koszt utrzymania w ryzach państwo-wego molocha? Zwłaszcza że przestępcy w realiach pieniądza elektronicznego wca-le nie znikną. Wręcz przeciwnie – w dobie pieniądza wirtualnego mogą być skutecz-niejsi i bardziej nieuchwytni. Dr Wojciech Kurowski, specjalista od przestępczości internetowej z SGH, przekonuje, że kwo-ty, które mogą wykraść wirtualni złodzieje, są znacznie wyższe od tych, jakie można znaleźć w bankowym skarbcu.

– W 2008 r. FBI podało, że zyski z prze-stępstw internetowych przekroczyły zyski z handlu narkotykami. A przecież narko-tyki to olbrzymi rynek, szacowany na ok. 320 mld dolarów rocznie. Raport z 2015 r., opracowany przez Centrum Studiów Stra-tegicznych i Międzynarodowych i sponso-rowany przez należącą do Intel Security firmę McAfee, szacuje globalne koszty cy-berprzestępczości na 445 mld dolarów, co stanowi od 15 do 20 proc. ogólnej wartości generowanej przez internet – mówi Kurow-ski. I dodaje, że walka ze złodziejami elek-tronicznych pieniędzy jest dużo trudniejsza niż walka z bandytami w kominiarkach – walczy się tutaj z ludźmi często bardzo inteligentnymi, czasami wręcz geniuszami.

Czy więc świat bez fizycznych pieniędzy na dłuższą metę się opłaci? Z jednej strony zamknięcie się na technologiczny postęp i korzystanie z gotówki, gdy nie jest to ko-nieczne, byłoby po prostu głupie. Z dru-giej – czasami naprawdę warto ją mieć przy sobie. Na własnej skórze przećwiczy-li to Grecy, gdy w szczycie kryzysu zadłu-żenia rząd pozamykał im banki.

Nawet finansista Ian Spreadbury, któ-ry zarządza czterema miliardami funtów w funduszach firmy Fidelity, jest umiar-kowanym zwolennikiem trzymania pie-niędzy pod materacem. – Nie znamy przyszłości. Trzeba więc dywersyfikować. Trzymaj swoje pieniądze w różnych akty-wach: od metali szlachetnych, przez akcje, jednostki funduszy inwestycyjnych, po fi-zyczną gotówkę – radzi w wywiadach.

Wniosek? Gotówka to może i dinozaur, ale całkowicie wymarcie mu nie grozi.

Statystyki mówią, że im bardziej rozwinięte społeczeństwo, tym częściej wybiera rozliczenia bezgotówkowe i tym rzadziej zachodzi do bankomatów