Upload
others
View
7
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
Na Powiślu
Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle
__________________________________________________________________________________
NR 43 marzec 2018 ISSN 1689-9091
Fo
t. M
arc
in W
iśn
iew
ski
Magiczny świat kolorów
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
(olej na płótnie, wym.90x45,
2013 r.)
Adama Piotra Rutkowskiego
„Kolory przestrzeni” - wystawa
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Powiśle, tak boleśnie doświadczone przez
powstanie warszawskie i usłane pamiątkami po
jego bohaterach, zyskało nowego patrona ulicy –
Zbigniewa Herberta, poetę, dla którego wolność
narodu i wolność człowieka były szczególnie
ważne.
Zniszczenia wojenne na Powiślu i nowe plany
zabudowy spowodowały, że po wojnie u stóp
skarpy wiślanej wytyczono nową ulicę, która
połączyła Tamkę z Książęcą. Nowa ulica otrzymała
imię zmarłego w 1962 r. pisarza i działacza
komunistycznego i politycznego Leona
Kruczkowskiego. Ówczesne władze partyjne i pań-
stwowe chciały w ten sposób upamiętnić autora
„Pawich piór” oraz „Niemców”. Leon Kruczkowski
był przedwojennym pisarzem o lewicowych
poglądach, a rozgłos przyniosła mu powieść
„Kordian i cham” (1934), w której skonfrontował
romantyczny mit patriotyzmu i dążeń wolno-
ściowych z niedolą chłopów pańszczyźnianych
przed wybuchem powstania listopadowego.
Jednak przedstawiony w powieści obraz polskiej
rzeczywistości i postawy bohaterów budziły już
wtedy kontrowersje ze względu na
zideologizowanie wymowy utworu. Na początku
wojny Leon Kruczkowski był uczestnikiem
kampanii wrześniowej, lata okupacji spędził jako
jeniec w oflagach niemieckich. Po wojnie
zaangażował się w życie polityczne kraju i wstąpił
do PPR, a potem do PZPR. Na listach lektur
szkolnych znalazły się jego utwory: powieść
„Kordian i cham” oraz dramat okupacyjny
„Niemcy”. Kruczkowski był więc pisarzem znanym
i zaangażowanym w życie polityczne w latach 40.
i 50. Jego pisarstwo miało ścisły związek z aktyw-
nością polityczną. Był wiceministrem kultury
i sztuki i prezesem Zarządu Głównego Związku
Literatów Polskich oraz członkiem Komitetu
Centralnego PZPR. Na I Zjeździe Literatów
Polskich w 1949 r. opowiedział się za pod-
porządkowaniem literatury wytycznym partii,
czyli za tzw. realizmem socjalistycznym. Niestety
socrealizm przez lata utrudniał swobodny rozwój
literatury, a cenzura ograniczała wolność słowa,
uniemożliwiała wydawanie utworów przed-
stawiających inny od oficjalnego system wartości
i obraz rzeczywistości. Natomiast Kruczkowski
został wtedy dwukrotnie odznaczony nagrodą
państwową. Ale w latach późniejszych dorobek
literacki pisarza stracił na znaczeniu, z listy lektur
zniknęły jego utwory. Nie zniknął z kart historii
literatury polskiej, ale jego pisarstwo stało się
znakiem pewnych czasów. W latach 90., kiedy
odradzała się suwerenna Polska, przystąpiono do
dekomunizacji przestrzeni publicznej.
4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Sejm RP postanowił, że rok 2018 będzie Rokiem Jubileuszu 100-lecia odzyskania przez
Polskę Niepodległości. Będzie to także rok upamiętnienia Powstania Wielkopolskiego,
Konfederacji Barskiej. Patronami tego roku będą także Zbigniew Herbert, Irena
Sendlerowa i abp Ignacy Tokarczuk.
Dziś przybliżyć chcemy Państwu dwie z tych postaci: Zbigniewa Herberta
i Irenę Sendlerową.
Herbert na Powiślu
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
W 2017 roku podjęto uchwałę o kontynuowaniu
tych zmian i znów wiele ulic warszawskich
zmieniło swoich patronów. I oto mamy na Powiślu
ulicę imienia Zbigniewa Herberta. Dlaczego poeta
zastąpił pisarza? Warszawiacy i mieszkańcy
Powiśla mogą sobie zadać pytanie, czy nazwisko
nieco zapomnianego już twórcy, niegdyś
popierającego opresyjny system polityczny,
powinno być obecne w przestrzeni publicznej? Czy
w naszych czasach, które tak cenią sobie wolność
słowa, właśnie Zbigniew Herbert nie jest tym,
którego należy upamiętnić.
Poezja Herberta towarzyszy nam bowiem od lat
pięćdziesiątych, a Poeta, zmarły w 1998 r., stał się
symbolem niezależnego twórcy. Urodził się we
Lwowie w 1924 r., a lata okupacji spędził w ro-
dzinnym mieście, a potem w Krakowie, wiadomo
też o jego związkach z akowskim podziemiem.
Po wojnie nie angażował się w przemiany w poli-
tyczne. Toteż dopiero w 1956 r. wydał pierwszy
tom poezji „Struna światła” i był to wybór spośród
wierszy wcześniej pisanych do szuflady. Herbert
zachował w nich dystans wobec totalitarnej
władzy i narzucanego przez nią sposobu widzenia
człowieka i świata. W 1951 r. wystąpił ze
Związku Literatów Polskich i do czasu „odwilży
popaździernikowej” pozostał niejako w poetyckim
podziemiu. Z trudem dawał sobie radę materialnie,
podejmował zgoła niepoetyckie zajęcia( np. jako
księgowy), a był z wykształcenia nie tylko
ekonomistą, ale przede wszystkim filozofem,
uczniem profesora Henryka Elzenberga.
O poglądach moralnych Poety świadczą znane
powszechnie wiersze „Do Marka Aurelego” czy
„Potęga smaku”, wiersz dedykowany profesor
Izydorze Dąmbskiej. Inny wiersz zatytułowany
„Węgrom” napisany po powstaniu buda-
pesztańskim w 1956 r. jest świadectwem jego
negatywnego stosunku do władzy komunistycznej
i solidarności z narodem, który upomniał się
o własną suwerenność. W pamięci pozostają takie
wiersze jak „Pan od przyrody” czy „Guziki”,
odnoszące się do doświadczeń wojny.
W poezji Herberta splatały się ze sobą różne
wątki: współczesność, historia, mitologia i sacrum.
W jego wierszach podmiot liryczny zachowywał
ironiczny dystans wobec rzeczywistości, podej-
mował z nią dialog, ale jednocześnie uparcie trwał
przy odwiecznych wartościach. W wierszu
„Przesłanie Pana Cogito” Poeta pisał :
„idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona
zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza,
Hektora, Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź”
Swoim refleksjom na temat przemian w Polsce dał
wyraz w rozmowie z prof. Jackiem Trznadlem
w książce „Hańba domowa”. (1986)
Zbigniew Herbert był artystą wszechstronnym,
tworzył nie tylko poezję, ale i prozę - znakomite
eseje, choćby „Barbarzyńcę w ogrodzie” i dramaty
- słuchowiska np. „Jaskinię filozofów”, a także
rysunki i szkice. Kochał muzykę i malarstwo,
o których także pisał.
Poeta otrzymał wiele nagród za swoją twórczość.
Nie zawsze dostrzegany w kraju i nękany przez SB
był doceniany przez krajowych i zagranicznych
czytelników i krytyków. W 1963 r. otrzymał
Nagrodę Fundacji im. Kościelskich w Wiedniu,
w 1980 Nagrodę Polskiego Oddziału PenClubu
im. Jana Parandowskiego, w 1994 r. krytycy
niemieccy uznali Jego eseje „Martwa natura z wę-
dzidłem” za książkę roku (było tych nagród
znacznie więcej).
Herbert związał się z Warszawą w 1951 r. Lecz po
przyjeździe do stolicy stał się poetą bezdomnym,
gdyż nie mógł znaleźć ani pracy, ani mieszkania.
Wreszcie w 1952 r. zamieszkał w Śródmieściu,
przy ul. Wiejskiej. Późniejsze lata życia spędził
przy ulicy Promenady na Mokotowie. Po 1958 r.
mógł wyjeżdżać za granicę. Owocem Jego podróży
były wiersze i eseje. Niechętni krytycy zarzucali
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Mu zbytnią europejskość, tymczasem Poeta tę
Europę właśnie nam przybliżał. Ważnymi
miastami stały się dla Niego także Paryż i Berlin,
ale w styczniu 1981 r. Poeta wrócił do Warszawy.
Stan wojenny przeżył w stolicy i towarzyszył
Miastu w tym trudnym czasie. Publikował w pod-
ziemnym „Zapisie”, czytał swoje wiersze na
spotkaniach z publicznością w kościołach
Warszawy, był ze studentami Uniwersytetu
Warszawskiego podczas strajku w listopadzie
1981 r.
W wierszu „Raport z oblężonego Miasta” pisał:
„i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden
on będzie niósł Miasto po drogach wygnania
on będzie Miasto
patrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz
śmierci
najgorszą ze wszystkich – twarz zdrady
i tylko sny nasze nie zostały upokorzone”
(1982)
W wierszach Herberta obecny jest pewien
szczególny dramatyzm wynikający z powikłań losu
i historii, ironii i patosu oraz ogromne wewnętrzne
napięcie, które nakazuje trwać przy tym, co
najważniejsze. Jeszcze w 1974 r. ukazał się tom
poezji zatytułowany „Pan Cogito”. Refleksje
Myślącego Pana stały się dla pokolenia
wchodzącego w życie w latach 80. ubiegłego wieku
rodzajem moralnego drogowskazu odczytywanego
niemal dosłownie. Dostrzeżono w poezji Herberta
kontynuację wielkiej liryki Słowackiego, Norwida
i pokolenia kolumbów.
W latach 90. Poeta upominał się o zachowanie
wartości niezbędnych dla rozwoju demokracji
w Polsce, pisał o konieczności dekomunizacji
i publikował w Tygodniku „Solidarność”.
W 1998 r. ukazał się tom poezji wybranych przez
Poetę pt. „89 wierszy”.
W 1990 r. ukazała się w kraju „Elegia na odejście”,
a w niej „Elegia na odejście pióra atramentu
i lampy”:
„lekkomyślnie opuszczamy ogrody dzieciństwa
ogrody rzeczy
roniąc w ucieczce manuskrypty lampki oliwne
godność pióra
taka jest nasza złudna podróż na krawędzi
nicości.”
Zbigniew Herbert zmarł 28 lipca 1998 r. w War-
szawie i został pochowany na Cmentarzu
Powązkowskim. Pośmiertnie został odznaczony
Orderem Orła Białego.
Małgorzata Krakowiak-Owczarek
6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Zbigniewowi Herbertowi
POECIE Słowa Twe w szyku wytrwałych zmagań pokorą każdy dzień ozdabiają chwilę po chwili – w czasie odeszłym nagrobkiem cichną u kresu sił… a jednak szedłeś z czołem otwartym przez bariery – niepowstrzymany Twój znicz się w sercu nam rozpłomienił zdmuchnięty nagle zapłonął dzisiaj można się przy nim ogrzać dostatnio reanimować rozdarte serce gdy pełno chłodu wokół narasta – wierna Ci była przyjaźń tułaczy godnie zmierzyłeś się z nihilizmem wypowiedziałeś Twój ludzki sprzeciw
Stefan Arbatowski
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Jak to było z ulicą Instytucką
W związku z dekomunizacją nazw ulic w Warszawie,
kilkadziesiąt z nich zmieniło swoje nazwy. Nie ominęło to
także Powiśla, zmieniona została nazwa ulicy Leona
Kruczkowskiego na ulicę Zbigniewa Herberta. Nowa
nazwa już obowiązuje, a na budynkach i słupach pojawiły
się tabliczki z nową nazwą ulicy.
Ulica Leona Kruczkowskiego wytyczona została w la-
tach 60-tych przy okazji budowy pobliskich bloków
spółdzielczych, które powstały na dawnych terenach
ogrodów Sióstr Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo
(Szarytek). W okresie przedwojennym ogrody Szarytek
sięgały do samych kamienic stojących wzdłuż ul. Solec,
a więc obejmowały obszar osiedla mieszkaniowego oraz
Szkoły Podstawowej nr 34.
Mimo tego już w latach 30-tych w miejscu obecnej ulicy
Herberta planowane było wytyczenie nowej ulicy łączącej
ul.Tamka z ul. Czerwonego Krzyża. Planowana ulica w przed-
wojennych mapach Warszawy oznaczana była jako ul. Instytucka.
Nazwa jej wywodzi się od sierocińca, znajdującego się właśnie na
terenie Sióstr Szarytek, zwanego Instytutem św. Kazimierza.
Nasuwa się więc myśl, czy przy okazji dekomunizacji nazw
warszawskich ulic nie warto było wrócić do planowanej nazwy
ul. Instytucka, która tak dobrze wpasowałaby się w powiślański
krajobraz, tym bardziej zważając na fakt, że Herbert ma już swoje
miejsce w Warszawie na Bielanach. Park zlokalizowany na
Słodowcu, pomiędzy ulicami: Romaszewskiego (d. Duracza),
Staffa, a Perzyńskiego nosi właśnie imię Zbigniewa Herberta.
Ciekawostką jest także fakt, że w Ostrowi Mazowieckiej ulica
L. Kruczkowskiego również zmieniła patrona na …
Zbigniewa Herberta.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7
Pani Elżbiecie Żuchowicz
wyrazy głębokiego współczucia
z powodu śmierci syna
składa Redakcja i członkowie Oddziału Powiśle TPW
Na planie Miasta Warszawy z 1935 r. znajduje się
projektowana ulica Instytucka
Paweł
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
– czyli opowieść
o Irenie Sendlerowej
Nie takie to odległe czasy, kiedy w cywilizowanej Europie działy
się rzeczy straszne, niewyobrażalnie złe, urągające ludzkiej
godności, II Wojna Światowa.
Polska była pierwszym państwem zaatakowanym przez Niemców
1 września 1939 r. Broniła się bohatersko, z honorem i niestety
samotnie (mimo sojuszów zawartych wcześniej z Anglią i Fran-
cją). Tragizm położenia Polski przypieczętowało uderzenie przez
Rosję Sowiecką ze wschodu 17 września 1939 r. Mimo to
Warszawa broniła się 27 dni. 28 września wkroczyły do stolicy
Polski wojska niemieckie, a 5 października 1939 r. w Alejach
Ujazdowskich w Warszawie Hitler przyjmował defiladę
niemieckich wojsk. Miasto liczące 1300 000 mieszkańców
znalazło się pod niemiecką okupacją, która trwać będzie sześć długich lat. Można opowiadać o tych latach w bardzo
różnych aspektach. Celem tego artykułu ma być Irena Sendlerowa.
Kiedy wybuchła II Wojna Światowa Irena była ładną,
młodą 29-letnią mężatką. Jej panieńskie nazwisko to
Krzyżanowska. Sendler to nazwisko jej męża Mieczysława
Sendlera, którego poślubiła w 1931 r.
Kiedy przymykam oczy i próbuję wyobrazić sobie przed-
wojenną Warszawę – widzę Irenę biegnącą do pracy na
ul. Opaczewską 1. Dziś to ulica Pawińskiego 2. Budynek
pamięta Irenę. Przetrwał wojnę. Napis na tablicy głosi, że
tu „w latach 1932-35 pracowała w Sekcji pomocy
MATCE I DZIECKU przy Obywatelskim Komitecie
Pomocy Społecznej, działającym w tym budynku. Irena
Sendlerowa spieszyła z pomocą każdej potrzebującej
matce.
Jaka była Warszawa w momencie rozpoczęcia II Wojny
Światowej pod względem narodowościowym? Otóż
trzecią część ludności tego ponad milionowego miasta
stanowiła ludność pochodzenia żydowskiego, która
w większości zamieszkiwała północną część miasta. Kiedy
Niemcy zajęli Warszawę wprowadzili swoje porządki,
swój podział administracyjny miasta. W okupacyjnej
Warszawie istniała dzielnica niemiecka, aryjska (polska)
i żydowska (getto).
Na rozkaz niemieckich władz okupacyjnych żydzi musieli
swoją dzielnicę ogrodzić wysokim (na 3 m) murem,
odgradzając się w ten sposób od pozostałego obszaru
Warszawy. Warszawskie getto było największe ze
wszystkich istniejących w Europie (ok. 460 tys.).
Ludzie w getcie masowo umierali z powodu głodu,
chorób, egzekucji. Latem 1942 r. wywiezionych zostało
300 tys. Żydów z warszawskiego getta do obozów zagłady
– głównie do Treblinki. Wtedy to 6 sierpnia 1942 r.
wywieziono także dzieci z Januszem Korczakiem, Stefanią
Wilczyńską i innymi opiekunami.
Ci którzy zostaną (pracując w tzw. szopach) w liczbie
ok. 60 tys. podejmą, 19 kwietnia 1943 r., nierówną walkę
z Niemcami, która przejdzie do historii jako Powstanie
w Getcie.
W czasie okupacji Niemcy wydawali zarządzenia prze-
strzegające Polaków przed udzielaniem jakiejkolwiek
pomocy Żydom pod groźbą surowych kar. Najsurowsza –
bo kara śmierci - groziła Polakowi za ukrywanie osoby
pochodzenia żydowskiego.
8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
„Kto ratuje jedno życie, ratuje cały
świat”1
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Irena Sendlerowa miała przepustkę pozwalającą jej
wjeżdżać do getta. Była bowiem pracownikiem Sektora
Sanitarnego, zajmującego się epidemiami (których Niem-
cy panicznie się bali). Każdorazowy wjazd sanitarnym
samochodem do getta był dla Ireny okazją do przywie-
zienia lekarstw, żywności, odzieży. Wszak potrzeby były
ogromne. Rosła w getcie śmiertelność w tempie
zastraszającym. Rodziny mające dzieci podejmowały
z Ireną dramatyczne rozmowy o ratowaniu dzieci. Tego
niezwykle trudnego zadania podejmowała się Irena. Już
samo wywiezienie dziecka przez bramę getta, pilnowaną
przez Niemców, nie było łatwe. Dramatowi rodziców
oddających dziecko, traumie dziecka oddzielonego od
rodziców towarzyszył strach Ireny czy wszystko się uda.
Do uratowania jednej osoby pochodzenia żydowskiego
trzeba było zaangażować 10-12 osób po stronie aryjskiej.
Podziwiam talent organizacyjny, umiejętności perswazji,
które cechowały Irenę i które pozwoliły jej uratować 2500
dzieci.
Jej uczciwość, skrupulatność (mimo okupacyjnych warun-
ków) polegała na tym, że zapisywała nazwiska uratowa-
nych przez siebie dzieci (zapisywała na skrawkach papieru
kopiowym ołówkiem). Te zapisy wkładała do słoiko-
butelek i zakopywała je pod jabłonką rosnącą w przydo-
mowym ogródku u swej przyjaciółki – Piotrowskiej na
warszawskiej Ochocie przy ul Lekarskiej. Dziś mieszka tu
córka Pani Piotrowskiej.2
W czasie okupacji Irena mieszkała z mamą w domu przy
ul. Ludwiki 6 (dzielnica Wola). Jej aktywność została
niestety zauważona przez czyjeś złe, nieżyczliwe oczy. 20
października 1943 r. gestapo aresztowało Irenę. Była bita,
torturowana w Al. Szucha. To się nazywało przesłuchanie.
Przewożona na Pawiak i ponownie na Al. Szucha. Gdy
przewieziono ją po strasznych torturach na Pawiak,
znalazła pod słomą w celi podniszczony obrazek
Chrystusa Miłosiernego. Ten obrazek zabrała ze sobą
i przechowywała go niczym relikwie. Gdy Jan Paweł II po
raz drugi przybył do Polski – Pani Irena dopuszczona do
papieża ośmieliła się zanieść ów niezwykły dar –
podniszczony obrazek. Jan Paweł II odpisał Pani Irenie,
dołączając fotografię, przedstawiającą jego samego
w chwili gdy modli się, tak jak ona, do Chrystusa
Miłosiernego. Irena nazwała to największą pamiątką,
niezwykłym wyróżnieniem. (ale to będzie później).
Tymczasem w lutym 1944 r. Irena, na ciele której widać
było dotkliwe ślady pobicia była prowadzona na egzekucję
z grupą więźniów. Przekupiony dużymi pieniędzmi
Niemiec odłączył ją pod pretekstem dodatkowego
przesłuchania, a potem kazał uciekać. Do końca wojny
Irena ukrywała się przed gestapowskim aresztowaniem.
Nawet na pogrzeb matki nie mogła przyjść wiosną 1944 r.
Wreszcie wojna dobiegnie końca. Irena założy rodzinę ze
Stefanem Zgrzembskim. Czasy powojenne nie były łatwe
dla Ireny. Interesowało się nią UB. Pamiętała bicie,
którego doświadczyła od Niemców. Teraz bicie powtórzy-
ło się, tym razem w katowni UB.
Spodziewała się dziecka. Ciąża była widoczna, ale
panowie z UB nie mieli litości. Chłopczyk urodził się
przedwcześnie i umarł. Na szczęście urodzi Irena jeszcze
dwoje dzieci córkę Janinę i syna Adama. Adam umrze
jako dorosły mężczyzna, co będzie kolejnym ciosem dla
kochającej matki.
Mimo takich przejść Opatrzność da Irenie długie życie –
dożyje 98 lat. Wiele osób będzie żegnało zmarłą 12 maja
2006 r. „matkę dzieci Holokaustu”. Ostatnim jej domem
było mieszkanie u Ojców Bonifratrów przy ul. Sapie-
żyńskiej w Warszawie. Tu miała przytulny pokój, tu
odwiedzali ją bliscy i znajomi.
Grób Ireny Sendlerowej jest na Powązkach Cywilnych
w Warszawie. Spoczęła w grobie swego dziadka i mamy.
Nekrolog z pogrzebu otrzymałam od córki pani Ireny –
Pani Janiny Zgrzembskiej.
Znajomość z Panią Janiną, przelotna w szkole przy
ul. Elekcyjnej w Warszawie, noszącej obecnie imię Ireny
Sendlerowej. Obiecała i przysłała mi nekrolog, dotrzymała
słowa, choć byłam prawie obca. Pokazuję go, gdy jako
przewodnik prowadzę grupy na grób Ireny Sendlerowej,
aby opowiedzieć o tej niezwykłej kobiecie tym, którzy
jeszcze ciągle mało o niej wiedzą. Opowiadam, bo „nigdy
mi kto szlachetny nie był obojętny”3
Wiesława Dłubak-Bełdycka
------------------------------------------------------------------ 1 - napis na medalu „Sprawiedliwy wśród narodów świata” 2 - ze względu na ochronę danych nie podaję imienia i nazwiska. 3 - cytat z wiersza J. Słowackiego „Testament mój”
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Wielkanocne pisanki
Każda pora roku ma swoje odmienne oblicze, zarówno przyrodnicze, jak i obyczajowe. Święta
Wielkanocne przypadają na przełom zimy i wiosny, bowiem już w starożytności radośnie witano
odradzającą się przyrodę, co chrześcijaństwo utożsamiło ze świętem Zmartwychwstania Chrystusa.
Kolejne wieki utrwalały tworzące się tradycje i obyczaje dotyczące
tego święta, takie jak: ostatki. Środa Popielcowa, Wielki Post
przypadający na przednówek, Wielki Tydzień z Niedzielą Palmową aż
po Rezurekcję i Lany Poniedziałek. Towarzyszyły im obyczaje czyli
umowny sposób postępowania w danych okolicznościach. Jednym
z nich jest zwyczaj malowania jaj, który wywodzi się ze starożytnej
Persji, w której obdarowywano się jajami malowanymi na czerwono.
Jajom przypisywano tajemną moc uzdrowicielską. Obyczaj ten
spodobał się Słowianom, których potomkowie do dziś stosują
powiedzenie: ”Przodków zwyczajem podzielmy się jajem”, co jest
realizowane podczas świątecznego śniadania.
W naszym Kraju zdobienie jaj i wyplatanie palm ma wieloletnie
tradycje, a osiągnięcia i różnice w tym dziele uwidaczniają się podczas
organizowanych regionalnych konkursów.
10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11
Pisanki Pisanki- kraszanki w świątecznej odsłonie ubarwiły na nich wzorki pracowite dłonie. Pośród wielu potraw pysznią się na stole i radują ludzkie oczy od wielu pokoleń.
Jajo Zanim przemieni się w formę dojrzałą Stanowi zagadkę niemałą: -co też się z niego wykluje, -a co się w środku kryje, -jaką wartość ma jego zawartość -czy się go je czy pije -czy będzie z niego użytek, -czy tylko wydmuszka? Pilnie strzeże tajemnicy skorupka. Mimo to jajo często gości w naszych domach. W dni Wielkanocne pięknie ozdobione jest gościem honorowym na świątecznym stole.
Wielkanoc To czas zadumy nad marnością losu, czas wyciszenia ale i radości z tego, że koniec nie oznacza wcale ostateczności, a śmierć pokonać może wiara i nadzieja na lepsze życie już w innej przestrzeni. Przypominają o tym świąteczne symbole: kolorowe pisanki na odświętnym stole, czekoladowe zajączki szukające w trawie zielonej ukrytych prezentów. Ile przy tym radości, jak wiele zamętu. Nawet budząca się po zimie przyroda przypomina o tym łaskawie puszystymi kotkami na gałązkach wierzby, która choć stara i pochylona daje życie nowe w ten czas odradzania wiosennego. Nieobyczajne zwyczaje
Śmigus-dyngus, obyczaj ludowy, lała się woda z wiader pannom na głowy. Która bardziej powabna, bardziej była mokra, aby los jej szybko przywiódł udanego chłopca. Żadna nie śmiała się obrazić, mogła się wykupić i to był dyngusowy pomysł z okupem. Obyczaj przywędrował na ulice miasta W Lany Poniedziałek, mężczyzna czy niewiasta bywali olewani wodą z wiader podstępnie, gdy spacerowali ubrani odświętnie. Nie pomagały prośby i protesty. Wesołkowie bawili się setnie, oblewani- nie bardzo, niestety.
Teks i wiersze Jadwiga Kowejsza Fot. E.Wolffgram
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Ze szczególnym pietyzmem i dumą podajemy tę
informację, ponieważ w roli głównej, obok Jarosława
Witaszczyka wystąpiła Danuta Nagórna, kilkudziesię-
cioletni już członek naszego Oddziału Powiśle TPW.
Scenariusz filmu został przygotowany wspólnie przez
Danutę Nagórną i Jarosława Witaszczyka. Zgotowali oni
widowni wstrząsająco podane epizody tamtych, ciężkich
dla Polaków dni, a z pomocą przyszedł im młody reżyser
Mirosław Mamczur, który wykonał swoją pracę wprost
rewelacyjnie.
Dla wprowadzenia większej autentyczności przekazu
wykorzystano w filmie archiwalne materiały oraz
niemiecki dokument z pierwszej ekshumacji katyńskiej
z 1943 r., ze zbiorów Muzeum Katyńskiego.
Niektóre obrazy widzowie pozostawią na pewno w swojej
pamięci. Mnie najbardziej poruszyła scena, kiedy Pani
Danuta rozmawia z figurą Matki Boskiej Katyńskiej,
a zdjęcia katyńskiego lasu, zbudowanego z drewnianych
bali, lekko kołysząc się na wietrze, potęgują niesamowite
wrażenie.
Nasza Pani Danuta – bo chyba tak możemy o Niej mówić
– stworzyła wręcz niebywały obraz ludzkiego tragizmu.
Tylko wielce profesjonalny i obdarzony talentem aktor
mógł to uczynić. A nasz Oddział Powiśle miał to
szczęście, że zetknął się z Jej aktorstwem już na początku
swojego istnienia, kiedy jako mieszkanka Powiśla
wspierała wielokrotnie imprezy, organizowane przez
ówczesną prezes Panią Zofię Wóycicką.
Pani Danuta Nagórna ozdabiała też recytowaną przez
siebie poezją coroczne spotkania przy symbolicznym
grobie Prezydenta Stefana Starzyńskiego na Powązkach,
w rocznice powołania Go na Komisarza Obrony Cywilnej
Warszawy. Trwało to nieprzerwanie przez kilkanaście lat
z rzędu.
Dziękujemy Jej za to wszystko i życzymy dobrego
zdrowia, aby nadal mogła realizować swoje aktorskie
działania.
Elżbieta Wolffgram
12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
23 lutego b.r. w kinie „Luna” odbyła się premiera filmu pt.
„NIE PAMIĘTAM”, zorganizowana przez Biuro Edukacji
Narodowej IPN. Tematem filmu jest Zbrodnia Katyńska,
deportacje Polaków w głąb Związku Sowieckiego i konsek-
wencje Golgoty Wschodu. Jest to filmowa adaptacja
wystawianej wcześniej sztuki teatralnej w reżyserii Jarosława
Witaszczyka pt. „Wywózki, łagry, Katyń”.
60 lat pracy artystycznej
Danuty Nagórnej
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Fot. z uroczystości - Piotr Życieński; zdjęcie D. Nagórnej z folderu - Maciej Fryszer
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13
Danuta Nagórna z Jarosławem
Witaszczykiem, w środku
reżyser Mirosław Mamczur
Publiczność nagrodziła twórców filmu
wielkimi owacjami
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Pamiętam chwilę, gdy z ust wielkiego polskiego Artysty usłyszałem słowa: „Życie zaczyna się wtedy, gdy spotkamy na swej drodze Człowieka…” To najważniejsza prawda o otaczającym nas świecie, bo to jest prawda o naszej drodze do szczęścia… Gdy szarość dnia, przygniatający niepokój i trwoga o przyszłość i ciężar smutku zdają się unicestwiać Radość – wtedy trzeba wspomnieć radosną twarz Przyjaciela… Bowiem, największą radością jest, jak głosi przepiękna Pieśń harcerska, „przyjaciół jasne twarze witać…”
Zwłaszcza potrzebują tego młodzi ludzie ! Młodzi potrzebują fascynacji kimś wielkim i wspaniałym, pragną żyć zachwytem i uwielbieniem Bohatera, który jest tak wspaniały, że potrafi wskazać drogę przez świat… A więc – radość oczekiwania fascynujących spotkań z Bohaterem, szczęście, jakie daje podziw i zachwyt, gdy zapał młodzieńczych serc idealizuje tę postać, i już tu, na tym świecie, buduje jej pomniki… Życie Legendą, tak bardzo potrzebną młodym sercom…
Patrzę na litery i wyrazy, układające się w tę
opowieść, i za szarością liter widzę Jego – naszego
tak bardzo kochanego Tatę – bo tak Go
nazywaliśmy - Bohdana Grzymałę–Siedleckiego...
Płyną łzy smutku i żalu, że Go nie ma, ale jeszcze
bardziej przejmująca jest gorycz, że przecież żadne
najpiękniejsze słowa, żadne opisy – nie ukażą Jego
serdecznego, miłego, tak pięknie brzmiącego głosu…
Nie ukażą uroku Jego oczu i mądrości tego, co
mówił do nas…
Wyznajmy teraz odważnie i szczerze: byliśmy
wtedy straszliwie szczęśliwi ! W tamtych cudownych
latach, gdy dane nam było przychodzić, czasem
nawet codziennie, do Gmachu Szkoły Podchorążych,
gdzie na I piętrze – od strony Parku Łazienkow-
skiego – mieściła się wówczas PAŃSTWOWA
ŚREDNIA SZKOŁA MUZYCZNA NR 3 IMIENIA
KAROLA KURPIŃSKIEGO – choć tego wówczas nie
wiedzieliśmy – wkraczaliśmy do Krainy Szczęścia…
A nie wiedzieliśmy – bo każdy niepokoił się, co
powie Profesor, czy jestem już dostatecznie dobrze
przygotowany ?...
…Gdy ktoś się zbliżał do wejścia do Szkoły – do dziś
są tam schodki i zamknięte już dziś drzwi - słychać
było głosy wszystkich instrumentów, na których
ćwiczyli uczniowie, lub grali w czasie lekcji u swych
Profesorów…
Dane nam było i to szczęście, jakiego już nie
doświadczają uczniowie współczesnych szkół
muzycznych !…
W naszej Szkole czuło się, wśród tego
brzmienia wszelakich Instrumentów, że unosi się
tam dym kadzidła podziwu, czci, uwielbienia dla
Geniuszy, których święte imiona i nazwiska
wymawiano tam z należna czcią, pochylając głowy
przed boskimi Imionami Bacha, Haendla, Haydna,
Mozarta, Beethovena, Schuberta, Chopina… Więc
nie było tam rywalizacji, konkurencji, jak się to dziś
mówi: „wyścigu szczurów”, nie było takiego
klimatu: kto lepszy, kto gorszy – choć przecież i tam
byli zdolniejsi, i mniej zdolni… Ale wszyscy żyli
fascynacją Wielką Muzyką, wszyscy czuli szczęście
służby w tej naszej małej Filharmonii…
Był w naszej Szkole SAMORZĄD SZKOLNY,
Przewodniczącą była młodziutka uczennica klasy
fortepianu, Elżbieta Rokicka, jej zastępcą byłem ja –
jako uczeń klasy waltorni, i słuchacz Wydziału
Nauczycielskiego.
14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Wspomnienie o „TACIE”
Bohdan Grzymała-Siedlecki
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Ale był także i KOMITET RODZICIELSKI !
Na jego czele stał BOHDAN GRZYMAŁA -
SIEDLECKI, przez wszystkich zwany TATĄ, a Jego
zastępcą była MARIA DANUTA TERLECKA,
zwana MAMĄ…
Żywot ucznia jest zawsze ciężki, a już
szczególnie dramatyczny jest żywot uczniów szkół
muzycznych… Każda lekcja, każde przesłuchanie,
każdy występ na szkolnym koncercie – to
autentyczna droga przez mękę, to czasem jakże
rzadkie poczucie radości i szczęścia, a jakże często
odczucie bólu zawodu, goryczy… Wyznajmy:
najbiedniejsze są dzieci podstawowych szkół
muzycznych, dla których każdy egzamin, kiedy to
nie dostaną „piątki”, jest życiową katastrofą… My
byliśmy starsi, bardziej odporni; była to szkoła
średnia, byli w niej także i dorośli, ale każdemu
potrzebna była Mama, potrzebny był Tata, aby otarli
łzy i dodali sił i moc nadziei do dalszej walki…
Wiec wspaniała była ta Szkoła, a przecież
możliwość wchodzenia do Łazienek Królewskich
każdego dnia, a czasem nawet w nocy – była jakąś
fascynacją zupełnie nie do wypowiedzenia… Czuło
się tam obecność Piotra Wysockiego…
Było to chyba w styczniu 1963 roku, gdy
rozeszła się wieść, że władze chcą zlikwidować
naszą ukochana Szkołę… Rozmowom, obawom nie
było odtąd końca, zaś Dyrektor Szkoły, Roman
Kuklewicz, czynił starania, aby ten tragiczny wyrok
nie został wykonany… Pomagał mu w tym nasz
Komitet Rodzicielski, a my młodzi – byliśmy po
prostu bezradni i bezbronni… Mieliśmy nadzieję,
że coś tak strasznego jednak się nie stanie…
Aż przyszedł tragiczny dzień 16 czerwca
1963 roku… Dyrekcja zwołała zebranie Profesorów,
Uczniów i Rodziców do wielkiej auli, gdzie
odbywały się próby Orkiestry i Chóru, koncerty
szkolne… Dyrektor Roman Kuklewicz powstał i ła-
miącym się głosem oświadczył, że nasza Szkoła
przestanie istnieć z dniem 30 czerwca 1963 roku…
Wtedy jeden z profesorów klasy fortepianu
podszedł do instrumentu, i zagrał Marsza Żałobnego
z Sonaty b-moll Fryderyka Chopina… Nikt nigdy
nie wyraził rozpaczy Uczniów naszej Szkoły…
Zburzono nasz świat… Dla nas to był nowy
Wrzesień 1939 roku… Odebrano nam naszą Krainę
Piękna…
I wtedy od rozpaczy, od załamania wiary
w człowieka, w sens życia, od strasznej tragedii
osobistej i groźnej depresji uratowali nas nasi
Kochani, którym tak ufaliśmy – MAMA i TATA…
Rzucili nam na odsiecz całą moc swych wspaniałych
serc, całą potęgę swych uczuć matczynych i ojcow--
skich i całą siłę swej mądrości……
Tata znany był ze swego wspaniałego
poczucia humoru, umiał wspaniale żartować,
poświęcił nam wtedy masę czasu, aby odsunąć od
nas groźbę rozpaczy… Razem z Mamą uratowali nas
wówczas od przejmującej tragedii, od poczucia
straszliwej klęski… To Oni nas wtedy uratowali,
uratowali naszą młodzieńczą wiarę w sens świata
i w sens życia…
To Oni nie pozwolili, aby połamano nam
skrzydła… W następnych latach – Tata często z nami
się spotykał, rysował myśli o sensie tego, co się stało,
o sensie dalszej drogi przez świat…
Kochana Mamo i Kochany Tato ! Niech Wam
Bóg odpłaci za wszystko Dobro, jakie nam daliście,
za to, że nie pozwoliliście połamać nam skrzydeł
wiary, nadziei i poczucia sensu dalszej drogi…
Dziękujemy Wam za ocalone nasze skrzydła !
Dziś widzimy, że Bóg nie tylko postawił na naszej
drodze wspaniałych Ludzi, którzy ocalili sens Życia
każdego z nas, ale – o czym wiemy dopiero dziś –
postawił na naszej drodze ANIOŁÓW DOBRA,
którzy ukazali nam szlak „długiego marszu”,
„Nieprzetarty Szlak” służby Bogu, ludziom i Oj-
czyźnie… Jeśli dane nam będzie dolecieć kiedyś do
Królestwa Bożego, to stanie się to dzięki skrzydłom,
jakie nam daliście… Dziękujemy za tę DROGĘ
NADZIEI, którą idziemy dzięki Wam - „ku tej
Polsce, która będzie…”
Władysław A. Terlecki
Warszawa, dnia 23 lutego 2018 roku
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Opowieści Warszawskiego Dziadka
STARYNKIEWICZ (audycja radiowa z dn. 15.02.1994 r.)
Niedawno zaproszono mnie na spotkanie, przed kamerami
Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego, z taką trochę
sfrustrowaną młodzieżą, która nie lubi Warszawy. Jakże
chciałbym jak najczęściej brać udział w takich spotka-
niach. Uważam, że są one nie tylko potrzebne, ale wręcz
konieczne. Bo jeżeli jest coś czego nie lubię, a jestem na to
siłą skazany, jak np. miasto w którym mieszkam, to mam
tylko dwa wyjścia: albo z niego uciec, albo w nim szukać
tego co mogę polubić, tego co jest w nim ciekawe,
wartościowe i piękne. Miałem sam taką sytuację, gdy
urodzony i wyrastający w Warszawie mój wnuk Konrad,
napisał w wypracowaniu klasowym, że nie lubi Warszawy.
Nie mógł pogodzić się z tym, że „pani” nie uznała jego
racji i, według niego oczywiście, niesprawiedliwie oceniła
pracę na dostatecznie. I wtedy, po rozmowie z dziadkiem,
poprosił by mu pokazać coś, co pozwoli polubić swoje
miasto. No i po wielu miesiącach, a teraz już prawie trzy
lata, robimy sobie takie „Warszawskie przechadzki
z wnukiem” – i to z zupełnie dobrym skutkiem. Już się
zaczęli lubić – on z Warszawą, a ona z nim. Bo niczego
ciekawego, ładnego, a czasem i pięknego nie zobaczymy
poprzez zamgloną szybę pokoju, autobusu czy tramwaju.
Nie dojrzymy poprzez migotliwe światła dyskoteki – choć
wcale nie mam zamiaru od nich was odciągać – też kiedyś
hasałem aż do „siódmych potów”. Ale nie przeszkadzało
mi to wcale w cieszeniu się każdym pięknym drobiazgiem,
czy fragmentem mego i nie tylko mego miasta.
Dziś chciałbym wam, dla przykładu, opowiedzieć o cieka-
wej, a przeze mnie lubianej postaci związanej z Warszawą,
która dziś jest prawie zapomniana. Warszawa uhonoro-
wała czterech swoich prezydentów nazwami różnych
punktów miasta. Dwie pierzeje rynku starego miasta, tzn.
dwie strony rynku, noszą nazwę dwóch prezydentów:
północna strona Jana Dekerta prezydenta Warszawy z lat
1789-90, południowa zaś Ignacego Wyssogoty-
Zakrzewskiego, dwukrotnego prezydenta z r. 1791 i 1794.
Ma swoją ulicę, rondo i most prezydent Stefan Starzyń-
ski. Wszyscy ci prezydenci byli Polakami i wielkimi
patriotami, godne zajmując miejsce w historii Warszawy.
Dziś chciałbym wam przypomnieć postać czwartego, jakże
zasłużonego dla Warszawy prezydenta, który nie tylko nie
był Polakiem, ale rodowitym Rosjaninem, któremu władze
carskie wyznaczyły rolę intensywnego rusyfikowania
życia w mieście. To generał carski Sokrates
Starynkiewicz, prezydent Warszawy w latach 1875-1892.
Człowiek wielkiej kultury osobistej, doskonały organizator
i prawdziwy przyjaciel miasta, które ukochał.
Urodzony w Taganrogu nad Morzem Azowskim, w zubo-
żałej rodzinie mieszczańskiej, żył w uwielbianej przez
ojca, dyrektora gimnazjum, atmosferze kultury antycznej.
Stąd pewnie i imię Sokratesa. Wcześniej ukończył Instytut
Szlachecki, a w wieku 21 lat ukończył wyższą szkołę
artylerii. W czynnej służbie był do 1863 roku, po czym
prosił o dymisję, być może w związku z Powstaniem
Styczniowym. W roku 1875, już jako emerytowany
generał zostaje mianowany prezydentem Warszawy.
Doskonały organizator i bezgranicznie uczciwy, cały swój
wysiłek włożył w prace dla miasta. Dysponował olbrzy-
mimi sumami, ale sam żył ze skromnej pensji i emerytury.
Jest jedynym spośród wielu rosyjskich prezydentów
Warszawy czasu zaborów, który tak wiele zrobił dla tego
miasta. Rozpoczął budowę wodociągów i kanalizacji,
rozbudował sieć linii tramwajowej konnej, wprowadził
telefony, wybudował hale targowe. To za jego
prezydentury założono Cmentarz Bródnowski i Park
Ujazdowski, rozpoczęto regulację Wisły i wiele cennych
inicjatyw.
Siedemnaście lat prezydentury Sokratesa Starynkiewicza
to olbrzymi wkład w unowocześnianie miasta.
„Służba Warszawie – powiedział kończąc swą
prezydenturę – dała mi wiele szczęścia”.
Przez ostatnie dziesięć lat życia, żył dalej równie skromnie
w Warszawie, wciąż traktowany jak ojciec miasta. Zmarł
w 1902 roku i pochowany jest w Warszawie na cmentarzu
prawosławnym w alei zasłużonych, a pamięć po nim to
plac Starynkiewicza.
I to jest też jeden z punkcików wskazujących
wartość i piękno naszego miasta.
Ciekawe, nieprawdaż?
Bohdan Grzymała-Siedlecki
16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
W lutym tego roku wieloletnia członkini
naszego Oddziału Beata Tomecka
zaprosiła nas na wernisaż swojej
wystawy, który odbył się w Centrum
Promocji Kultury przy ul. Podskar-
bińskiej 2.
Panią Beatę dotychczas znaliśmy jako
osobę trudniącą się tworzeniem poezji.
Przez kilka ostatnich lat napisała, według
jej skrupulatnie sporządzonego wykazu
297 wierszy. W swoich rymach
prezentowała szczegółowe reportaże
wydarzeń, w których uczestniczyła.
Powstały więc zapisy, które mogą
stanowić nietuzinkową wartość
wspomnieniową, czy nawet historyczną.
A teraz postanowiła pójść drogą
swojego ojca, artysty malarza
Bronisława Tomeckiego i zapre-
zentowała dorobek na pierwszej
swojej wystawie.
Kilkadziesiąt prac wykonanych
farbami akrylowymi ozdobiło salę
wystawy CPK. Autorka nie boi się
ostrych kolorów, którymi zręcznie
operuje wprowadzając tym samym
radosny nastrój w prezentowanych
obrazach.
Prezentujemy kilka prac, które
znalazły się na wystawie.
______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17
Beaty Tomeckiej
Wernisaż malarski
Fotografie: S.J.Szałapak
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Eksperymenty z Warszawską Syreną
Syrena jest symbolem polskiej stolicy. Jej wizerunek jest
zawarty w herbie Warszawy. Jest więc oczywiste, że
wszystkie państwowe symbole powinny być otoczone
szacunkiem. Tarcza i miecz – atrybuty w rękach Syreny –
mają chronić od wszelkich niebezpieczeństw miasto
Warszawę i dodawać jej wizerunkowi cech waleczności.
Już w 1390 r. pojawiła się po raz pierwszy w doku-
mentach, które były opatrzone herbem „Miasta nad
Wisłą”. Nie wyglądała wprawdzie wtedy jak kobieta-ryba,
ponieważ miała różne inne tułowia. Był to po prostu
prototyp tej, która jako kobieta-ryba zaistniała dopiero
w 1622 r. Od motywu takiej właśnie kobiety zaczęto
nazywać miasto nad Wisłą „Syrenim Grodem”.
Pierwszy pomnik warszawskiego herbu usytuowano na
Rynku Starego Miasta w 1855 r., a drugi postawiony
z inicjatywy prezydenta Stefana Starzyńskiego, został
odsłonięty w 1939 r. nad Wisłą. Jest to pomnik, który
przetrwał zawieruchę II Wojny Światowej i stoi w tym
samym miejscu do dnia dzisiejszego.
Wizerunek Syreny jest wielokrotnie prezentowany przez
różne osoby, niekoniecznie respektujące powagę symbolu,
dobre obyczaje, czy właściwy system wartości. O ile może
być zrozumiałe i zasadne prezentowanie Syreny poprzez
artystyczny wyraz – mam tu na myśli logo Urzędu Miasta
Warszawy, wprowadzone przez władze miasta – to na
pewno nie jest dopuszczalna zmiana treści symbolu, który
sugeruje odbiorcy obraźliwy, ironiczny dla tego symbolu
przekaz.
Nie wszystkie prezentowane wizerunki Syreny wywołują
złe emocje. Są też takie, które niby ozdobione np.
kwiatami (chyba???) nie powinny być utożsamiane z her-
bem Warszawy.
Prezentowany przez nas mały i przypadkowy wybór syren
traktujemy jedynie jako przykład ilustrujący problem,
który może nie jest dostrzegany.
Publikujemy te wizerunki bez skruchy, że naruszą prawa
autorskie ich twórców, ponieważ wszystkie na przestrzeni
długiego okresu zbierania pojawiły się w przestrzeni
publicznej.
Celem naszym jest jedynie zwrócenie uwagi na
powszechny już i nader często stosowany fakt zmiany tego
wizerunku w sposób ośmieszający Syrenę. Czasami bywa
może i zabawny, ale we wszystkim byłoby dobrze
zachować umiar i zdrowy rozsądek. Eksperymenty więc
z symbolem miasta są po prostu niestosowne.
EW
Statuetka Syreny odwzorowana z Pomnika Syreny stojącego nad
Wisłą – nagroda dla Oddziału Powiśle TPW od m.st. Warszawy
- 2010 r.
Syreny herbowe
18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Syreny w kwiatach
Syrena na EURO 2012; reklama muzeum i urzędu miasta
Syreny zdobnicze: projekt logo TPW; kolczyki sprzedawane przez Muzeum Warszawy; rajstopy
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Syreny okazjonalne i inne
20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze Oddziału Powiśle TPW
Zebranie Sprawozdawczo-wyborcze Oddziału Powiśle TPW odbyło się dn. 11 stycznia 2018 r., w lokalu Oddziału przy
ul. Salezego 4 m 20. Prezes Oddziału Pani Elżbieta Wolffgram otworzyła Zebranie i przywitała licznie zgromadzonych
członków Oddziału oraz przedstawicieli Zarządu Głównego TPW. Zebranie prowadziła Pani Mariola Bujak. Po
odczytaniu sprawozdania z działalności Oddziału za lata 2014-2017 i sprawozdania Komisji Rewizyjnej przystąpiono
do dyskusji. Po udzieleniu absolutorium ustępującemu Zarządowi Oddziału odbyły się wybory. Nowy Zarząd Oddziału
Powiśle TPW, który ukonstytuował się na następnym posiedzeniu ma następujący skład:
Pani Elżbieta Wolffgram – prezes, Pani Mariola Bujak – wiceprezes, Pani Cecylia Melnik – wiceprezes, Pani Anna
Kliczkowska – sekretarz, Pani Barbara Jaszczyńska – skarbnik, Pan Paweł |Leszczyński - członek.
Komisję Rewizyjną tworzą: Pani Elżbieta Domańska – przewodnicząca, oraz Pani Jadwiga Kowejsza i Pani Beata
Tomecka
Zadania, jakie stawia sobie Oddział do zrealizowania w najbliższym
roku, dotyczą działalności wydawniczej, kontynuowania współpracy
z młodzieżą i dziećmi przedszkolnymi, którym staramy się przybliżać
naszą historię, oraz z Kombatantami. Będziemy także włączać się
w sprawy lokalnej społeczności.
Kontynuowanie działalności wydawniczej, obejmuje czasopismo
„Na Powiślu” oraz, w miarę możliwości pozyskania środków pienię-
żnych - kolejny Zeszyt z cyklu „O Powiślu trochę więcej…”. Powstanie
też publikacja pt. „Biały mercedes na Powiślu”, której bohaterką będzie
dawna mieszkanka Powiśla, piosenkarka Violetta Villas.
W tym roku mija także 50 lat od powstania naszego Oddziału Powiśle
TPW, założonego przez Panią Zofię Wóycicką w 1968 r. Chcemy
godnie uczcić ten jubileusz.
Na zebraniu zgłoszono wniosek, aby sprawdzić jak obecnie wygląda
Bulwar Bohdana Grzymały-Siedleckiego, ponieważ stwierdzono brak
odpowiednich tablic. Zarząd Oddziału zgodnie stwierdził, że należy
zająć się tą sprawą.
Po zebraniu członkowie Oddziału i zebrani goście wzięli udział w spot-
kaniu opłatkowym.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21
Pani Prezes Elżbieta Wolffgram i Pani Wiceprezes Mariola Bujak Pani Elżbieta Domańska wydawała mandaty wyborcze
Na zdjęciu litografia pt. „Elektrownia Warszawska w styczniu 1945 r.”
(wym.46x33 cm, 1951 r.), autorstwa Bronisława Tomeckiego, przekazana dla
Oddziału Powiśle TPW i złożona na ręce Pani Elżbiety Wolffgram przez Panią
Beatę Tomecką.
NR 43 • marzec 2018 __________________________________________________________________________________
Krystynę wspominamy jako wieloletniego członka Oddziału Powiśle TPW. Zapisała się dn. 10 grudnia 1991 r.
Otrzymała legitymację Nr 13902. Osobą wprowadzającą była Zofia Wóycicka.
W chwili wstąpienia do stowarzyszenia była dyrektorem Szkoły Podstawowej Nr 34 im. Stanisława Dubois,
mieszczącej się przy ul. Z. Herberta 12b (dawniej Kruczkowskiego). Z tą szkołą była związana współpracą
założycielka i ówczesna Prezes Oddziału Powiśle TPW Pani Zofia Wóycicka. Dzięki Krystynie w latach 90-
tych XX w. zacieśniły się kontakty ze szkołą - organizowano wspólnie wiele koncertów i imprez okolicznościo-
wych. Po śmierci Pani Zofii Wóycickiej Pani Krystyna Sawicka okazała się być czynną kontynuatorką
rozpoczętej ze szkołą współpracy. O Jej wspaniałym sercu świadczyć może fakt, że będąc dyrektorem szkoły
zajęła się też pomocą podupadającej na zdrowiu i będącej w sędziwym wieku Pani Zofii. Z jej inicjatywy
włączyła się do tej pomocy ówczesna nauczycielka świetlicy szkolnej Pani Barbara Bogdanow. Takie zacho-
wanie świadczyło o wielce humanitarnym podejściu do ludzi. To co Krystyna robiła jest dzisiaj rzadkim już
odruchem relacji międzyludzkich.
Krystyna przez wiele lat pełniła funkcję wiceprezesa Oddziału Powiśle. W roku 2008, na Walnym Zebraniu
Towarzystwa Przyjaciół Warszawy,
została wybrana do Zarządu Głów-
nego. Pracowała tam przy organi-
zacji Forów dyskusyjnych, przezna-
czonych dla szerokiego frontu
mieszkańców Warszawy, na które
zapraszano prelegentów varsavia-
nistów, a także sporadycznie
wspomagała nasz Oddział.
Kiedy uległa poważnemu wypadko-
wi i straciła zdrowie, zmuszona była
zrezygnować z czynnej pracy spo-
łecznej, ale w dalszym ciągu intere-
sowała się sprawami Towarzystwa. Pozostanie w naszej pamięci jako
oddana i sumienna wolontariuszka,
obdarzająca ludzi uśmiechem.
22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Krystyna Sawicka odbierająca złoty dyplom na spotkaniu Jubileuszowym
z okazji 45-lecia pracy Oddziału Powiśle - 2013 r.
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Kto pilnuje porządku na skwerze T. Kahla ?
W ubiegłym roku, w rocznicę wybuchu Powstania
Warszawskiego dn. 1 sierpnia odbyły się, przy pomniku
dowódców obrony Elektrowni Warszawskiej na skwerze
T.Kahla, uroczystości z udziałem Ministra Energii
Krzysztofa Tchórzewskiego. Pisaliśmy o tym w naszym
czasopiśmie. Miejsce to jest szczególnie ważne dla
Kombatantów Koła Nr 20 Energetyków Warszawy i znaj-
duje się pod ich opieką.
Obecnie trwają w tym miejscu prace naziemne.
Kombatanci są zaniepokojeni widocznym brakiem
dbałości o znajdujący się tam pomnik. Nie został on
w żaden sposób zabezpieczony i oznakowany, a więc nie
tylko może zostać uszkodzony, ale także przez pomyłkę
wywieziony wraz ze znajdującymi się tam odpadami
i gruzem.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23
mgr Krystyna Sawicka
w Szkole Podstawowej nr 34 zaczęła pracować
w 1972 roku. Była nauczycielką biologii.
W tym czasie sprawowała także funkcję
wychowawczą wielu klas. W latach 1991-1996
pełniła obowiązki Dyrektora Naszej Szkoły, aż
do przejścia na emeryturę.
Wspominając, będziemy Ją pamiętać jako
wspaniałą, szlachetną, pełna serca osobę.
Była Krysia nadzwyczajniej w świecie dobrym
człowiekiem – z sercem na dłoni.
Koleżanki ze Szkoły
Podstawowej nr 34
Fo
t. E
.Wo
lffg
ram
Pomnik dowódców
obrony Elektrowni na
skwerze T. Kahla,
niewidoczny wśród
znajdujących się tam
przedmiotów.
Fot. Paweł Leszczyński
Z ostatniej chwili Dnia 15 marca b.r. gabinet pamięci, poświęcony Bohdanowi Grzymale-Siedleckiemu, odwiedziła
grupa osób z klubu „Panorama”, działającego przy ul. Górnośląskiej 1. Uczestnicy zapoznali się z życiem i działalnością znanego varsavianisty Bohdana Grzymały-Siedleckiego, nieżyjącego
od 20 lat. Poznali też powód dlaczego stała ekspozycja Oddziału Powiśle TPW nosi nazwę „Warszawski Dziadek”.
Miejsce to można odwiedzać po uprzednim uzgodnieniu terminu – tel. 22/6252543, czynny w czwartki w godz. 17-19
Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Zwycięzców 4d, 03-941 Warszawa www.promo-print.pl
Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Paweł Leszczyński
Korespondencję należy kierować na adres: TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem:
http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html
Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach