25
Warszawa 2007 Poznaj siebie i swój związek poradnik psychologiczny dla kobiet Jak wprowadzić równość w rodzinie Poznaj siebie i swój związek

Jak wprowadzić równość w rodzinie

  • Upload
    skwaru

  • View
    234

  • Download
    2

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Jak wprowadzić równość w rodzinie

Wa r s z a w a 2 0 0 7

Poznaj siebie i swój związek poradnik psychologiczny dla kobiet

Jak wprowadzić równość w rodzinie

Poznaj

siebie

i swó

j związ

ek

Page 2: Jak wprowadzić równość w rodzinie

2 3

Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4

Mity i fakty na temat równouprawnienia w rodzinie . . . 6

1. Wszystko zaczyna się w domu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

2. Siedem męskich sposobów na unikanie prac domowych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13

3. Tradycyjnie czy partnersko?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18

4. Pułapki, jakie same na siebie zastawiamy . . . . . . . . . 20

5. Komu pieniądze dają władzę? . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28

6. Dzieci a równouprawnienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32

7. Pojęcia, które warto znać . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42

Wybrane publikacje Centrum Praw Kobiet. . . . . . . . . . . 46

Jesteśmy po to, żeby ci pomóc . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48

Centrum Praw Kobiet ul. Wilcza 60/ 19 00 – 679 Warszawa |tel. (48 22) 652 01 17 tel./ fax: (48 22) 622 25 17 e-mail: [email protected] http://www.cpk.org.pl http://www.partnerstwo.cpk.org.pl© Women’s Rights Center Numer konta: 59102011560000710200599241

Przygotowała: Ewa B. Sawicka

Wydanie pierwsze

Niniejszy poradnik został opublikowany dzięki pomocy finansowej Funduszu Inicjatyw Obywa-telskich. Za treść tego poradnika odpowiada Cen-trum Praw Kobiet.

ISBN 978-83-89888-51-8 Egzemplarz bezpłatny

Skład i łamanie: Sławomir Dąbrowski Druk: Krismark

Page 3: Jak wprowadzić równość w rodzinie

4 5

Przecież już jeden ich pomysł – żeby kobiety mogły pra-cować zawodowo – zaszkodził żonom i matkom. Zamiast pracy na jednym (nieodpłatnym) etacie w domu, pracują na dwóch. I to przez nie współczesne kobiety są przemęczone i nie chcą rodzić dzieci. Hmm, wygodna teza, tyle tylko że nieprawdziwa. I nie trzeba daleko szukać argumentów na jej obalenie. Nasi politycy, którzy głoszą te bzdury z sejmo-wej mównicy zapominają, że najwięcej dzieci w Europie rodzą Francuzki i Szwedki, czyli obywatelki tych krajów, gdzie równość płci (także w sferze podziału obowiązków domowych) jest najbardziej zaawansowana.

Do bardziej sprawiedliwego podziału obciążeń związa-nych z prowadzeniem domu, a także łożeniem na jej utrzy-manie (czy ktoś o zarabiającej żonie powie, że „pomaga mę-żowi w utrzymaniu rodziny“?!) wiele lat temu przekonali się tak dawniej konserwatywni Skandynawowie, Niemcy (przecież to stąd pochodzi słynne powiedzenie, że miej-sce kobiety wyznaczają trzy K: Küche – kuchnia, Kinder – dzieci, Kirche – kościół), czy Brytyjczycy. Dlaczego nie możemy także i my? Zamiast emigrować tam, gdzie takie postawy są naturalne (i m.in. dzięki temu wszystkim żyje się lepiej), spróbujmy wprowadzić je u siebie. Najpierw we własnym domu. Zacznijmy od uporządkowania wiedzy na temat równouprawnienia. Czym ono jest i na czym polega. A potem zastanówmy się, dlaczego tak trudno nam, ko-bietom, zrezygnować z dominacji w domu, co stanowi w praktyce ogromne obciążenie i poszukajmy sposobów, by to zmienić. Zapewniam, że warto.

Wstęp

O tym jaką rolę w rodzinie spełnia kobieta, a jaką męż-czyzna dowiadujemy się od swoich rodziców. Od nich uczymy się, które zajęcia są domeną mamy, a które taty. Utrwalamy tę wiedzę bawiąc się lalkami w dom. Gdy idzie-my do szkoły, dowiadujemy się, że nie wszystkie rodziny wyglądają tak jak nasza, ale mimo tej różnorodności jest jeden, powszechny, preferowany przez społeczeństwo (i odwzorowany w podręcznikach szkolnych) jej wzór. Na idealną rodzinę składa się tata wychodzący z teczką do pracy i mama gotująca obiad oraz syn uprawiający sport lub inne, przygotowujące go do rywalizacji zajęcie i córka chętnie pomagająca mamie w prowadzeniu domu. Autorzy tych sielskich scenek są przekonani, że właśnie w taki spo-sób pokazują równość – przecież są zachowane proporcje płci, a ich przedstawiciele zachowują się tak jak większość członków naszego społeczeństwa. Kobiety lubią prowadzić dom i nawet jeśli mężczyźni chcą im w tym pomóc, żony nie dopuszają ich do „swojego królestwa”, czyli kuchni (po-twierdzają to najnowsze badania dr Danuty Duch-Krzysz-toszek), a przecież i tak współcześni mężowie są znacznie bardziej „udomowieni“ niż ich ojcowie i dziadkowie. Nie-którzy odrabiają z dziećmi lekcje, w weekend jadą po duże zakupy do supermarketu, zdarza się im pozmywać czy re-gularnie odkurzać mieszkanie, a nawet wziąć zwolnienie na opiekę nad chorym dzieckiem, gdy żona absolutnie nie może sobie pozwolić na kolejną nieobecność w firmie, bo to groziłoby utratą pracy.

Takie podejście zakłada, że podział ról na męskie i ko-biece jest naturalny i odwieczny. Tylko szalone feministki mogą wierzyć, że trzeba (i można) to radykalnie zmienić.

Page 4: Jak wprowadzić równość w rodzinie

6 7

gany jako niezdarny i niemający właściwego podejścia do dzieci. A także wtedy, gdy wykonuje on zawód gorzej płat-ny niż żona i w społecznym odbiorze uznawany jest za „nieudacznika“ utrzymywanego przez kobietę.

MIT: Kobiety mają problem z równością.FAKT: Gender, czyli płeć kulturowa odnosi się zarówno do mężczyzn, jak i do kobiet. W tym sensie równość i dąże-nie do niej nie jest czymś, czym powinny zająć się przede wszystkim kobiety. Z dyskryminacją spotykają się i kobiety, i mężczyźni, często w nieco innych obszarach życia. O ile kobiety czują się dyskryminowane przede wszystkim w miejscu pracy, o tyle mężczyźni często narzekają, że z po-wodu społecznych oczekiwań nie mogą się realizować w wystarczającym stopniu jako ojcowie, brak im na to czasu i wyniesionych z rodzinnego domu umiejętności. Gdy zaj-mują się domem i dziećmi, muszą zmierzyć się z brakiem społecznej aprobaty. Te zajęcia postrzegane są bowiem jako „babskie“, a więc mniej prestiżowe.

MIT: Równość płci stanowi zagrożenie dla rodziny.FAKT: Ten powszechnie podnoszony przez prawicowych polityków argument jest z gruntu fałszywy! Równość płci zakłada, że związki między ludźmi tworzą się w oparciu o przekonanie, że każdy ma prawo decydować o sobie i swojej drodze życiowej, także o kształcie swojej rodziny i sposobie podziału obowiązków domowych. Równość płci zakłada, że żadna z płci nie jest bardziej lub mniej odpowiedzialna za rodzinę, zarówno w jej aspekcie emocjonalnym, jak i eko-nomicznym, bytowym. Równość płci zakłada, że potrzeby wszystkich osób tworzących rodzinę są w równym stopniu respektowane i realizowane, a także że wszystkie te osoby

Mity i fakty na temat równouprawnienia w rodzinie

MIT: Równość płci oznacza, że kobiety mają się upodobnić do mężczyznFAKT: Równość płci oznacza niezgodę na niesprawiedli-we traktowanie kogokolwiek ze względu na jej/jego płeć, a nie uznanie, że jedna płeć i przypisane jej zdania są lep-sze. Polityka równości płci opiera się na przekonaniu, że rzeczywiste różnice, jakie obserwujemy między kobietami i mężczyznami, nie mogą być wartościowane i nie mogą stać się uzasadnieniem dla dyskryminacji. Potrzeby kobiet i mężczyzn żyjących w określonym kontekście społecznym są często skutkiem przyjętego podziału ról i obowiązków, a zatem różnią się od siebie. Równość płci nie oznacza dą-żenia do tego, by kobiety i mężczyźni byli identyczni i żyli tak samo, lecz by ich potrzeby, często odmienne ze wzglę-du na płeć, były w równym stopniu zaspokajane, a dążenia respektowane i doceniane. Także wtedy, gdy kobieta lub mężczyzna wybiera zachowania niezgodne ze stereotypo-wo pojętym wzorcem kobiecości/męskości.

MIT: Dyskryminacja ze względu na płeć dotyka tylko kobiety.FAKT: Stereotypy związane z płcią oddziałują ogranicza-jąco zarówno w stosunku do kobiet, jak i mężczyzn. Takie krzywdzące uproszczenia stają się często podstawą gorsze-go traktowania – dyskryminacji – w wielu sferach życia. Mimo że dyskryminacja ze względu na płeć kojarzy się po-wszechnie wyłącznie z gorszym traktowaniem kobiet, spo-tykają się z nią także mężczyźni. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy mężczyźnie odmawia się zatrudnienia np. jako wychowawcy w przedszkolu, bo z racji płci jest on postrze-

Page 5: Jak wprowadzić równość w rodzinie

8 9

1. Wszystko zaczyna się w domu

To w nim uczymy się ról społecznych – zabawa w dom jest ulubionym zajęciem przedszkolaków. Obserwując wła-snych rodziców, a także ich rodziców, a naszych dziadków, uczymy się jak należy postępować będąc kobietą, a jak mężczyzną. To pierwszy, najsilniejszy skrypt, czyli mo-del zachowania, który będziemy bezwiednie powielać lub energicznie się mu przeciwstawiać. Ale w obu tych przy-padkach stanowi on dla każdej z nas punkt odniesienia. Czasami tak silny, że mimo świadomie czynionych wysił-ków niemożliwy do przekroczenia.

Z przywiązania do tego pierwszego modelu życia ro-dzinnego, w którym obowiązki rodziców były z góry usta-lone i niekwestionowane bierze się najwięcej napięć mię-dzy parami, które zamieszkały razem. O tym, jaką siłę ma wzór „być żoną/mężem“ świadczy sondaż, jaki w 2007 r. w 28 krajach – od Australii i Europy Zachodniej po Rosję i Izrael – przeprowadziła grupa naukowców, która przeba-dała 17 tysięcy par, małżeństw i wolnych związków. I co się okazało?

– Małżeństwo wydaje się instytucją, która wywołuje efekt tradycjonalizmu w związku – tak podsumowała wyniki sondażu socjolożka Shannon Davis z Uniwersytetu Geor-ge’a Mansona w Wirginii. – Nawet w tych domach, gdzie małżonkowie wyznają równość płci, mężczyzna wykonuje mniej obowiązków niż ma to miejsce u par żyjących ze sobą na kocią łapę.

Sondaż nie wyjaśnia jednak, co dzieje się z podziałem domowych prac, jeśli para zawiera związek małżeński. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że w wielu takich związ-kach następuje zmiana. Nawet bardzo świadome swoich

w równym stopniu uczestniczą w życiu rodzinnym. To dla-tego polityka równości płci tak podkreśla, że obowiązkiem nie tylko kobiet, ale i mężczyzn jest „dbanie o dom” i bu-dowanie więzi rodzinnych, a także że nie sami mężczyź-ni, lecz także kobiety są odpowiedzialne za zapewnienie rodzinie materialnych podstaw funkcjonowania. Polityka równości płci bazuje na przekonaniu, że relacje partnerskie w rodzinie i wzajemny szacunek dla swoich potrzeb i dróg ich realizacji jest trwałą podstawą budowania równości we wszystkich wymiarach życia społecznego.

MIT: Równość płci to chwilowa moda.FAKT: Polityka równości płci jest procesem, który rozpo-czął się wiele lat temu i od wielu lat jest niezwykle waż-nym elementem dyskusji nad kształtem społeczeństwa de-mokratycznego, które stwarza wszystkim swoim członkom możliwości samorealizacji i kształtowania swojego życia. Proces dążenia do równości kobiet i mężczyzn wyraźnie rysuje się w historii Polski i historii powszechnej, a także dokumentach prawnych. W procesie powstawania Wspól-noty Europejskiej znaczenie równości płci dostrzegane było od samego jego początku, gdy w Traktacie Rzymskim (1957 r.), tworzącym podwaliny UE, umieszczony został zapis o „równej płacy za równą pracę” jako jedno z podsta-wowych założeń nowo tworzącej się Europejskiej Wspól-noty Gospodarczej. Od pół wieku równość płci jest zatem na poziomie Wspólnoty Europejskiej traktowana jako jedna z fundamentalnych kwestii życia społecznego – w żadnym wypadku nie jest to chwilowa moda.

Page 6: Jak wprowadzić równość w rodzinie

10 11

nie ma się już o co bić, przypominają mi się trzy obrazki z mojego życia. To dzięki nim, choć doceniam to, co już się zadziało, wiem, że droga do pełnej równości i przywrócenia szacunku sprawom domowym jest jeszcze bardzo długa.

Jednym z najwcześniejszych wspomnień z mojego dzie-ciństwa jest widok dziadka wracającego z pracy, dla którego babcia szykuje wodę do umycia rąk i staje obok z ręczni-kiem, czekając, aż mąż z niego skorzysta, po czym wszystko sprząta, gdy on odświeżony czeka na podanie mu obiadu.

Jako nastolatka buntowałam się, że mój brat nie musi sprzątać mieszkania tak dokładnie jak wymagano tego ode mnie, nie mówiąc już o prasowaniu jego koszul (ja to potra-fię, on do dziś nie wyprasował żadnej). A moja mama była postępową kobietą, która chciała nas wychować tak samo. No właśnie, chciała. Ja też próbuję wychować mojego syna na mężczyznę, który potrafi prowadzić dom. Jednak gdy uznałam, że nadszedł czas na naukę zmywania, dziesię-ciolatek zdecydowanie odmówił twierdząc, że to kobie-ce zajęcie, ja nie będę tego robił. Powiedziało to dziecko, którego ojciec, a także dziadek (czyli syn mojego dziadka, więc jakiś postęp jednak jest) nie widzi nic hańbiącego w myciu naczyń!

Tak działa siła stereotypu kulturowego, który nawet je-śli dziecko nie styka się z nim w domu, oddziałuje na niego poprzez kulturę masową (filmy, seriale, ale też wiadomości czy programy publicystyczne, internet, w tym blogi i fora dyskusyjne), podręczniki i grupę rówieśniczą. A mężczyź-ni, nawet ci bardzo świadomi, chętnie się do niego odwo-łują, bo kto chciałby robić codziennie coś, co jest nudne i mało prestiżowe? Nic więc dziwnego, że mają na to swoje, od lat wypróbowane, sposoby. Poznaj je, żeby dłużej już się nie dać na nie nabierać.

praw kobiety mówią, że z chwilą zalegalizowania związ-ku, a szczególnie w momencie pojawienia się dziecka, mimo woli wchodzą w tradycyjną rolę żony i matki. Tak działa wdrukowany w nie model, jaki wyniosły z domu i szkolnych czytanek. Niestety, to samo dzieje się również z mężczyznami. Szybko przyzwyczajają się, że ich ukocha-na bierze na siebie większość zajęć, którymi do tej pory dzielili się mniej więcej po równo. Zanim ich dziecko pod-rośnie, w nowoczesnej już tylko z nazwy rodzinie nastąpi to, co socjolodzy nazywają „reprodukcją zachowań spo-łecznych“, czyli mówiąc zwykłym językiem – wychowane zostanie kolejne pokolenie, w którym oczywiste będzie, że większość codziennych żmudnych prac domowych spada na barki pracującej zawodowo kobiety.

I nawet jeśli kobieta w porę się opamięta i zacznie się domagać udziału męża/partnera w prowadzeniu domu, to on raczej nie da się do tego zbyt łatwo skłonić. Stoją za nim wieki tradycji wykorzystywania pracy kobiet, która – jako że nie była opłacana, za to łatwo dostępna – nie była szanowana.

Z westalek domowego ogniska kobiety już dawno spadły do rangi „kur domowych“, czyli de facto służących swoich mężów i dzieci. Uwidacznia się to szczególnie mocno w najbardziej tradycyjnych społecznościach, w których nie-jednokrotnie kobieta nie ma prawa usiąść przy jednym stole z mężczyznami, czy odezwać się w ich obecności. Pewnie w tym momencie pomyślisz, że przecież nas to już nie dotyczy. My mamy pracę zawodową, swoje pieniądze, a mąż i dzie-ci pomagają w prowadzeniu domu. No właśnie, pomagają. Nadal jednak główna odpowiedzialność na ład i porządek w nim panujący spada na ciebie, prawda? Ilekroć słyszę o tym, jak wielki postęp w tej dziedzinie nastąpił i właściwie

Page 7: Jak wprowadzić równość w rodzinie

12 13

2. Siedem męskich sposobów na unikanie prac domowych

Dla mężczyzn słowo równouprawnienie ma inny sens niż dla kobiet, twierdzi wybitny socjolog Urlich Beck w swojej książce „Społeczeństwo ryzyka“ (Scholar, Warszawa 2004). I wyjaśnia: „Nie oznacza ono – jak dla kobiet – lep-szego wykształcenia, większych szans zawodowych, mniej pracy w gospodarstwie domowym, lecz komplementarnie: więcej konkurencji, rezygnację z kariery, więcej pracy w go-spodarstwie domowym. Większość mężczyzn ulega jeszcze iluzji, że ciastko można zjeść dwa razy. Uważają, że można połączyć równouprawnienie kobiet i mężczyzn i zachować stary podział pracy (szczególnie we własnym przypadku). Zgodnie ze sprawdzoną regułą, że tam, gdzie równość za-graża, należy powołać się na naturę.(…) Ze zdolności ko-biety do rodzenia wnioskuje się o jej odpowiedzialności za dziecko, pracę w gospodarstwie domowym, rodzinę oraz o potrzebie jej rezygnacji z zawodu lub podporządkowa-niu jej kariery życiu rodzinnemu“ (s.162). Brzmi znajomo, prawda? Co więcej u nas nie tylko mężczyźni za dobrą mo-netę przyjmują takie wygodne dla siebie wytłumaczenie ich braku zaangażowania w sprawy domowe.

Jednak ty nie daj się dłużej nabierać na tę sztuczkę! Poznaj wykręty, jakimi mężczyźni się posługują, by tylko z powro-tem przerzucić na ciebie pełną troskę za porządek w domu.

TECHNIKA NR 1: � Nie mam nic przeciwko podziałowi prac domowych, ale nie zawsze umiem dać sobie z nią radę. Każde z nas powinno robić to, co potrafi najlepiej.

Czy to znaczy: Nie znam się na zmywaniu, odkurzaniu, prasowaniu, robieniu zakupów, czyli czynnościach powta-

Ile czasu poświęcamy na pracę w domuPUW-quote to wzór, według którego można obliczyć ile

czasu w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca czy roku poświęcają na prace zarobkową i domową kobiety i mężczyźni w po-szczególnych krajach. We wszystkich krajach europejskich proporcje są niekorzystne dla kobiet – zdecydowanie więcej czasu poświęcają one na nieodpłatną pracę w domu niż na pracę zarobkową. Te proporcje są różne w różnych krajach, np. w Belgii mężczyźni na pracę zarobkową przeznaczają 57% swojego czasu, a kobiety 32%. Natomiast statystyczna Polka na pracę zarobkową przeznacza 33% swojego czasu, ale Polak aż 64%! Pozostały do dyspozycji czas mogą/muszą przeznaczyć na pracę w domu, dojazdy, sen, jedzenie i dba-nie o higienę osobistą, a na końcu na rozwijanie własnych zainteresowań.

Kobiety codziennie poświęcają pracom domowym po-nad 4 godziny dziennie (tylko Litwinki i Finki nieco mniej – 3,56 h, za to Włoszki aż 5,20 h, Polki są blisko górnej granicy – 4,45 h). Natomiast panowie na prace domowe przeznacza-ją tylko po około dwie godziny dziennie (najmniej Hiszpanie i Włosi – tylko po 1,35 h, najwięcej Estończycy i Szwedzi – 2.48 godz. i 2,40 godz., Polacy – 2,22 godz.),

(Dane pochodzą z konferencji Equalising Care in Sharing Society, która od-była się w marcu 2007 roku w Amsterdamie)

Page 8: Jak wprowadzić równość w rodzinie

14 15

TECHNIKA NR 3: � Mamy różne standardy, dlaczego mam się dostosowywać do twoich?

Czy to znaczy: Nie doceniasz moich starań, bo jesteś pe-dantką?

Nic podobnego! To tylko próba uprzytomnienia ci, że kiedy wypada jego pora sprzątania, gotowania, zajmowa-nia się dzieckiem, zasady obowiązujące w waszym domu są zawieszane na kołku, bo przecież partner ci tylko „po-maga“. Nie chce wziąć pełnej odpowiedzialności za jakość tego, co robi w domu. Nie zdziw się też, gdy usłyszysz pod swoim adresem słowa krytyki w sytuacji, gdy ty będziesz chciała się dostosować do jego „standardów“.

Co robić? Hmm, ta technika to już wyższy stopień ma-nipulacji ze strony partnera. Odpuszczanie mu i branie za dobrą monetę jego „starań“ nie ma sensu – temu przecież cała ta zabawa służy. Tu pomóc może tylko zdemaskowa-nie tej gry przez twarde powiedzenie: Nie nabieraj mnie. Po prostu nie chce ci się rzetelnie podjeść do tego. Czasem zawstydzenie jest najskuteczniejsze.

TECHNIKA NR 4: � Nie mam nic przeciwko wykonywa-niu prac domowych, ale nie będę tego robił na rozkaz.

Czy to znaczy: Nie pozwalasz mi się wykazać?Nic podobnego! To klasyczny bierny opór: Zrobię to, ale

wtedy, gdy będę miał na to czas lub ochotę, a kiedy to nastą-pi nie pytaj. Pewnie nigdy. Bo będzie przeciągał sprawę tak długo, aż zniecierpliwiona sama to zrobisz, żeby nie wyjść na gderliwą babę.

Co robić? Każdy pracodawca wie, że taki rodzaj strajku, zwany włoskim, jest najtrudniejszy do złamania. Ty jednak nie jesteś pracodawcą swojego męża, choć być może zara-biasz więcej od niego lub w większym stopniu, niż wynika

rzalnych, koniecznych do codziennego wykonywania. Ale umiem wkręcić żarówkę, wbić gwóźdź, naprawić cieknący kran itp.?

Nic podobnego! To bardziej eleganckie powiedzenie, że jako kobieta masz dużo większe doświadczenie w wykony-waniu nużących, służebnych czynności, do których on nie ma ochoty się zabrać i że przyuczanie go do tego byłoby stratą czasu i energii.

Co robić? Odpowiadać z uśmiechem, do znudzenia: To naprawdę nie jest kwestia genów czy płci, ale dobrych chę-ci. Samochód też nauczyłeś się prowadzić jako dorosły czło-wiek, zmywanie (pranie/prasowanie/odkurzanie) jest dużo prostsze. Praktyka czyni mistrza.

TECHNIKA NR 2: � Nie mam nic przeciwko wykonywa-niu pracy w domu, ale musisz mi pokazać jak to zrobić. Moja mama tego ode mnie nie wymagała.

Czy to znaczy: Jestem chętny do nauki, tylko bądź moją przewodniczką?

Nic podobnego! To ostrzeżenie – nawet mojej matce nie udało się mnie zmusić do sprzątania po sobie, więc ty także nie próbuj. Ale jeśli się już uprzesz, to zadam ci tyle pytań i zrobię wszystko tak nieudolnie, że w końcu będziesz wolała sama to zrobić, zamiast się irytować jaka ze mnie gapa.

Co robić? Nie dać się wciągnąć w tę grę. Na takie dic-tum, odpowiedzieć: Jesteś dużym chłopcem i nie potrze-bujesz wielu wskazówek. Wiesz gdzie stoi odkurzacz, a tu masz instrukcję obsługi. I wyjść z domu! A po powrocie nie krytykuj efektów, tylko pokaż z dumą dziecku czy zna-jomym efekt jego starań. Po czymś takim męska duma nie pozwoli mu następnym razem zlekceważyć zadania.

Page 9: Jak wprowadzić równość w rodzinie

16 17

TECHNIKA NR 6: � Prowadzenie domu nie ma nic wspól-nego z relacją kobieta-mężczyzna. To wymysł feministek.

Czy to znaczy: Nie wprowadzaj między nas obcych tre-ści, które mogą zepsuć nasz wspaniały związek?

Nic podobnego! To zawoalowana groźba, że jeśli bę-dziesz się domagała zwiększenia jego udziału w czynno-ściach domowych, staniesz się mniej kobieca, a tym sa-mym mniej godna miłości i pożądania. Nie chciałabyś się na to narazić, prawda?

Co robić? Odbić piłeczkę. Powiedzieć, że faktycznie nie ma powodu mieszać feminizmu do wynoszenia śmieci i wkładania brudnych skarpetek do pralki. Jednym słowem sprowadzić problem do konkretnego działania. Z takim mężczyzną trzeba pracować małymi krokami, opierając się o konkret, a nie generalnie ustalać z góry podział prac i spierać się o pryncypia.

TECHNIKA NR 7: � Natura ustaliła taki porządek, że męż-czyzna poluje, a kobieta dba o dom.

Czy to znaczy: Szanuję twoją pracę na rzecz naszej ro-dziny, choć nie dostajesz za nią pieniędzy?

Nic podobnego! To znaczy: Nie ma znaczenia ile ty upo-lujesz (zarobisz, także w domu, wbrew pozorom nieodpłat-na praca w domu jest policzalna i stanowi pokaźny wkład w domowe finanse!), ja i tak palcem nie kiwnę. Należy mi się tu spokój i basta. Od tego jestem samcem, przewodnikiem naszego stada.

Co robić? Puścić mu na Discovery film o lwach. Bada-cze zwyczajów tych zwierząt z pewną konfuzją zauważyli, że to nie dumny król zwierząt, jak do niedawna uważa-no, ustala porządek w stadzie. To lwice polują i decydują, kiedy dopuszczą go do kopulacji. Bywa też, że na widok

to z waszych osobistych dochodów, łożysz na utrzymanie rodziny. Perswazja nic nie da, lepiej przyłącz się do strajku – nie gotuj, nie sprzątaj, nie pierz, nie prasuj mu koszul. Na uwagi, że dom zamienia się w chlew (z podtekstem – zrób coś z tym), zapytaj: Co w związku z tym zamierzasz zrobić? I dopiero teraz negocjuj zakres prac, jakie każde z was wy-kona. To trudna, szczególnie gdy w rodzinie są już dzieci, strategia, ale skuteczna – osoba, która używa takich argu-mentów ugnie się tylko przed kimś, kto nie będzie bał się okazać swojej siły woli.

TECHNIKA NR 5: � Jestem stworzony do wyższych celów.Czy to znaczy: Tak proste, banalne czynności odrywają

mnie od naprawdę ważnych zajęć?Nic podobnego! To bardzo arogancka, wręcz samcza,

postawa. Bez względu na to jak odpowiedzialną pracę wy-konuje twój mąż poza domem, nie ma prawa lekceważyć zajęć, które decydują o porządku i harmonii w waszej ro-dzinie. A takie stwierdzenie jest wyrazem najwyższej po-gardy dla zająć potocznie określanych jako „kobiece“.

Co robić? Za takim przekonaniem stoi bardzo silny prze-kaz kulturowy, w którym mężczyzna może utracić swoją męskość na skutek wykonywania czynności uważanych za typowo kobiece. Dobrze jest się więc odwołać do przykła-du mężczyzny, który stanowi wzór także dla twojego part-nera czy dorastającego syna. Powiedzieć na przykład: Twój wuj, profesor fizyki, od lat robi wszystkie zakupy spożywcze, a co sobota zaprasza rodzinę na przygotowany przez siebie obiad. I jakoś nikt nie uważa, że światowa nauka na tym traci, nie zauważyłam też, żeby mu od tego piersi wyrosły.

Page 10: Jak wprowadzić równość w rodzinie

18 19

z „dwuetatowością” kobiet, w praktyce najczęściej realizo-wany, określany jest mianem tradycyjnego ze względu na to, że kobieta do tradycyjnej roli matki i żony dodaje rolę kobiety pracującej zawodowo.

Mało zwolenników (5,7%) ma model rodziny, w której oboje małżonkowie pracują, ale to mąż dodatkowo zajmuje się domem i dziećmi.

Najrzadziej w opinii badanych jest akceptowana sytu-acja rodzinna, w której następuje odwrócenie ról – to żona pełni rolę jedynego żywiciela, natomiast mąż zajmuje się domem i dziećmi (0,2%).

Przytoczone powyżej dane są sumą odpowiedzi żon i mężów (tylko takie osoby brały udział w badaniu), gdy jednak przyjrzymy się im bliżej, okaże się, że nie wszyst-kie modele rodzinne są w takim samym stopniu pożądane przez obie płcie. Otóż za równościowym modelem małżeń-stwa opowiada się aż 70,1% aktywnych zawodowo zamęż-nych kobiet i tylko 51,3% mężczyzn mających aktywne zawodowo żony. Co więcej, im bardziej wykształceni są oboje małżonkowie, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ich preferencje będą takie same! Znacząco wzrósł bo-wiem w ostatnich latach odsetek mężczyzn z wyższym wykształceniem (i co za tym często idzie dającym duży dochód zawodem), którzy preferują najbardziej tradycyj-ny model rodziny – mąż aktywny zawodowo i pozostają-ca w domu żona. Altruizm? Nic podobnego! Takie silnie konserwatywne podejście jest wyrazem lęku przed konku-rencyjnością kobiet na rynku pracy. Są tak samo dobrze a nie rzadko lepiej wykształcone (większość magistrantów obecnie to kobiety), a za taką samą pracę dostają 20-60% mniej (największa rozbieżność występuje między zarobka-mi na najwyższych, menadżerskich stanowiskach). Kobie-

samotnego młodego samca opuszczają dotychczasowe sta-do (w pojedynkę lub małą grupką). Na ogół po obejrzeniu takiego dokumentu odwoływanie się do natury przestaje być atrakcyjne.

3. Tradycyjnie czy partnersko?

Dom, gospodarstwo domowe kobiety uznały za obszar swojej władzy. Jednocześnie przyznały, że władza ta jest iluzoryczna, wszystkie prace domowe bowiem spadają na barki kobiet. Pozostawanie mężczyzn wolnymi od prac domowych symbolizowało ich władzę w rodzinie. Podział prac domowych jest najczęstszym powodem nieporozumień i konfliktów małżeńskich. – takie wnioski wyciąga z badań współczesnych Polek dr Danuta Duch-Krzysztofek. I na do-wód przytacza następujące dane:

Największą popularnością cieszy się w polskim społe-czeństwie partnerski model rodziny (59,1%), w której za-równo mąż, jak i żona mniej więcej tyle samo czasu prze-znaczają na pracę zawodową, oboje w równym stopniu zajmują się domem i dziećmi.

Ponad dwukrotnie mniej zwolenników (24,3%) ma tra-dycyjny model rodziny, w której tylko mąż pracuje zawo-dowo, zarabiając wystarczająco na zaspokojenie potrzeb rodziny, zaś żona zajmuje się prowadzeniem domu i wy-chowaniem dzieci.

Tylko dla co dziesiątej pytanej osoby (10,6%) wzorem rodziny jest gdy oboje małżonkowie pracują zawodowo, ale to na żonie spoczywa dodatkowo wykonywanie prac domowych i troska o dzieci. Taki model rodziny związany

Page 11: Jak wprowadzić równość w rodzinie

20 21

Dom to domena kobiety. �Kto powiedział, że nie potrafię połączyć pracy zawodo- �wej z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci? Jak się sprężę, to na pewno dam radę!Mężczyźni nie mają podejścia do dzieci. �On tyle pracuje, no i zarabia lepiej, nie mogę wymagać �więcej.Przecież mi pomaga: wynosi śmieci, w soboty zrobi �wielkie zakupy w hipermarkecie, a kiedy miałam szko-lenie został sam z dzieckiem na cały weekend. Nie chcę być żoną pantoflarza. �Inne mają gorzej. �To oczywiście nie wszystkie „patenty“ na to, by nie za-

uważyć, że podział obowiązków w waszym związku jest niesprawiedliwy. Na pewno potrafisz wymienić jeszcze kilka równie „złotych myśli“. Tylko po co? Lepiej zastanów się co zyskujesz, a co tracisz nie domagając się bardziej sprawiedliwego podziału domowych obciążeń.

Weź czystą kartkę, podziel na pół i z jednej strony wy-pisz to co zyskujesz (np.: poczucie, że jesteś dobrą żoną, matką, że dom funkcjonuje tak jak ty chcesz, mąż i dzie-ci są zadbane itd.), a z drugiej strony wypisz teraz to co tracisz. Tak, tak! Nie wiesz, co mogłabyś tu wpisać poza chronicznym zmęczeniem? A może: ciągłe poirytowanie, którego źródła nie możesz zlokalizować, poczucie krzyw-dy, że twoje starania nie są docenianie w stopniu, w jakim na to zasługują (znasz ten dowcip: Kiedy wiadomo, że two-ja praca jest ważna? Gdy jest niezrobiona!), że jak bardzo byś się nie starała, i tak nigdy nie jest tak, jak chciałabyś żeby było, że brakuje ci już nawet nie czasu, ale ochoty, by zadbać o siebie – pójść do fryzjera, przeczytać dobrą książ-kę, wybrać się na koncert czy do teatru, że choć padasz

ty uniezależniają się ekonomicznie od mężczyzn i mimo że dla większości oznacza to wzięcie na siebie dodatkowych obciążeń, doceniają to. Wśród pracujących zawodowo mał-żeństw za tradycyjnym podziałem ról jest zaledwie 2,3% kobiet i aż 23,1% mężczyzn!

4. Pułapki, jakie same na siebie zastawiamy

Choć każda z nas marzy o tym, by pozostali członko-wie rodziny brali aktywny udział w pracach domowych, to bardzo często same sabotujemy ich próby włączenia się w te prace. I niepostrzeżenie zostajemy same na placu boju, zmęczone i… rozgoryczone, bo na pretensje mąż i dzie-ci odpowiadają zdziwionym: Ale o co ci chodzi, przecież sama tego chciałaś. Chciałam? Cóż, jak się dobrze przyj-rzysz swojemu postępowaniu, to może okazać się, że tak. Która z nas bowiem, choć raz w życiu nie uległa jednej z poniższych iluzji:

Nikt nie zrobi tego lepiej ode mnie. �To ja odpowiadam za porządek w domu. �Wszystko musi mieć swoje miejsce, obiad dwa dania i �deser, a dziecko zawsze wyprasowaną koszulkę.Facet tego z natury nie potrafi. �Nigdy nie dorównam swojej (jego) mamie w prowadze- �niu domu.Mój dom świadczy o mnie, ma lśnić o każdej porze dnia �i nocy.To ja odpowiadam za to, żeby między nami było dobrze, �po co więc psuć dobrą atmosferę takimi drobiazgami, jak porozrzucane ubranie czy nie zrobione zakupy.

Page 12: Jak wprowadzić równość w rodzinie

22 23

– ugotować obiad czy zrobić kolację, odrobić lekcje z tatą, samodzielnie przygotować ubranie na następny dzień. To się uda pod warunkiem, że nie będziesz z obłędem w oku gotowała czy prasowała, żeby jakoś sama przed sobą się rozgrzeszyć z czasu „zabranego rodzinie“. Niczego im nie zabierasz! Przeciwnie dajesz szansę na dorośnięcie – tak mężowi, jak i dzieciom (nawet jeśli są bardzo małe – psy-cholodzy dawno już odkryli, że dzieci, którymi stale opie-kuje się więcej niż jedna osoba lepiej sobie radzą w rela-cjach z innymi, gdy idą do przedszkola czy szkoły). Nic się nie stanie, jeśli w te dni życie rodzinne będzie mniej uporządkowane. Pozwól swoim najbliższym na samodziel-ne docieranie się. Jeśli dziecko poskarży się, że tata nie robi tak pysznego kakao jak ty, a na czytaniu bajki na dobranoc wcale się nie zna, odpowiedz, że tata nie jest tobą, ani cię nie zastępuje. Tak, tak! Tata to tata i trzeba się z nim doga-dywać bezpośrednio, a nie skarżyć, bo to nieładnie. Nawet małe dzieci potrafią manipulować rodzicami wzbudzając w nich poczucie winy – nie daj się na to załapać. I przede wszystkim uwierz, że jeśli ty zwolnisz, a twój mąż bardziej zaangażuje się w opiekę nad dziećmi i prowadzenie domu, nie porzuci cię, jak być może straszy cię mama czy życzli-wa przyjaciółka. Fakty mówią zgoła coś innego.

W Szwecji, gdzie równouprawnienie jest najbardziej za-awansowane, również mężczyźni mają prawo do płatnego urlopu po urodzeniu dziecka (tuż po porodzie, by mogli się zaopiekować będącą w połogu partnerką/żoną) i potem, gdy kończy się urlop macierzyński. Co ważne, urlop „tacie-rzyński“ jest nieprzenoszalny, tj. może z niego skorzystać wyłącznie ojciec dziecka (nie musi być przy tym mężem jego matki). Korzysta z tego tylko część uprawnionych pa-nów, ale wśród tych, którzy zajmowali się żoną i dzieckiem

na nos starając się wszystko dopiąć na ostatni guzik twoja/jego matka zawsze ci wytknie jakąś niedoróbkę (nie dość starannie wyprasowaną koszulę, obiad z mikrofali, kurz na najwyższej półce), że zrezygnowałaś z awansu czy bardziej interesującej pracy, bo miałabyś mniej czasu na dom, a w końcu utrata szacunku dla samej siebie – przecież jako na-stolatka przysięgałaś sobie, że nie dasz się tak udomowić jak matka, ale skończysz studia i zrobisz karierę zawodową, a w twoje małżeństwo będzie partnerskie. Notuj wszystko, zdziwisz się jak długa to lista.

A teraz przyjrzyj się jej i zastanów, czy to, co zyskujesz ma dla ciebie większą wagę niż to, co tracisz. I podejmij babską decyzję – zostaje jak jest: Nie chce mi się walczyć z wiatrakami, czy też powiesz sobie: Nie, dłużej nie dam się tak wykorzystywać!

W tym drugim przypadku przyda ci się grupa wsparcia. Wbrew pozorom wcale nie muszą to być najbliższe przyja-ciółki, które podobnie jak ty do tej pory, skupiają się przede wszystkim na tym, by pogodzić swoją pracę z domem i zasłużyć na miano superkobiety. Przygotuj się nawet na to, że do pewnego stopnia mogą sabotować twoje dążenia do zmiany zasad panujących w twoim domu. Bo to narusza niepisaną zasadę, że nie kwestionujemy oczekiwań spo-łecznych, choćby te oczekiwania dawno się zmieniły, cze-go my jakoś nie chcemy zauważyć.

Gdzie możesz znaleźć wsparcie? Poszukaj warsztatu sa-morozwoju dla kobiet, poznasz tam podobnie myślące czy poszukujące kobiety. Zapisz się na jogę czy pilates, kurs tańca solowego itp. Zyskasz w ten sposób nowe znajome, ale przede wszystkim pokażesz swojej rodzinie, że ty tak-że potrzebujesz czasu dla siebie i świat się nie zawali, je-śli dwa razy w tygodniu będą musieli sobie sami radzić

Page 13: Jak wprowadzić równość w rodzinie

24 25

A nawet, jeśli przez jakiś czas nie zarabiasz pieniędzy, bo wychowujesz dziecko/dzieci czy jesteś bezrobotna, pa-miętaj, że ta sytuacja nie będzie trwała wiecznie. A wyro-bione w tym okresie nawyki będzie bardzo trudno zmie-nić, gdy w końcu zaczniesz pracować poza domem. Choć w tej sytuacji to sprawiedliwe, że troska o dom w więk-szym stopniu spada na osobę niewnoszącą dochodu, nie może być scedowana na nią w 100%. Bo o ile biuro czy fabrykę możemy opuścić i mieć czas wolny dla siebie, to prowadzenie gospodarstwa domowego i opieka oraz wy-chowywanie dzieci odbywa się bez przerwy. Wiele kobiet, które nie pracują zawodowo ma skłonność do umniejsza-nia swojej roli w małżeństwie, bo przecież ja nie zarabiam. Nic podobnego! Każdym machnięciem ścierki, zrobionym praniem czy ugotowaniem obiadu zarabiasz! Jak? Otóż ta pogardzana praca w domu ma swoją realną wartość rynko-wą. W naszym kraju praca gospodyni domowej została ob-liczona na około 2 tys. zł (jeszcze przed podwyżką średniej płacy), a Hiszpanie obliczyli, że nieodpłatna praca kobiet w domach stanowi aż 1/3 dochodu narodowego. To są po-tężne pieniądze, których budżet państwa nie musi wyda-wać na to, by całe społeczeństwo funkcjonowało jak należy i miliony pracowników mogły dzień w dzień stawiać się w swoich miejscach pracy, by wypracowywać kolejne 2/3.

Twoja praca w domu to dochód, jaki wnosisz do domo-wego budżetu będąc prasowaczką, kucharką, sprzątaczką, opiekunką dziecka (przypomnij sobie, ile płaci się niani), specjalistką od żywienia i zakupów, logistykiem planują-cym wasze życie. Twój wkład rośnie, jeśli to na tobie spo-czywa także troska o zarządzanie domowym budżetem i płacenie w terminie rachunków. Jak to mawiała Margaret Thatcher: Jeśli prowadziłam dom przez 20 lat, to i państwem

procent porzucających rodzinę jest zdecydowanie niższy niż w związkach, w których mężczyzna (zwykle z powo-dów finansowych) nie skorzystał z tego prawa. Okazuje się, że im bardziej ojciec jest zaangażowany w opiekę nad potomstwem, tym trwalszy jest jego związek z matką dzie-ci. A w sytuacji, gdy lawinowo rośnie liczba rozwodów, szczególnie wśród małżeństw z najkrótszym stażem (czyli do 5 lat), jest to jeszcze jeden, dość istotny argument za wprowadzaniem równouprawnienia w domu.

Nie czytaj gazet, w których kobiety, które nie mają ży-cia osobistego i których dzieci wychowują nianie czy bab-cie, bo one siedzą po 10 godzin w redakcjach (wiem coś o tym, bo byłam jedną z nich), radzą jak być superżoną, kochanką, matką i pracownicą w jednym. Wielkimi litera-mi wypisz sobie na kartce i powieś w widocznym miejscu: Superkobiety nie występują w przyrodzie.

Sięgnij po mądre poradniki, które będą wzmacniały two-je emancypacyjne dążenia, a nie utwierdzały w poczuciu, że wystarczy tylko przeorganizować swój czas, by innym nadal było z tobą wygodnie. Masz przed sobą trudne zadanie – ty pierwsza musisz uwierzyć, że troska o dom nie jest wy-łącznie twoim (w dodatku mało przyjemnym i uciążliwym) obowiązkiem. Przecież utrzymywanie tego domu, czyli za-pewnienie bytu tobie i dzieciom nie spoczywa wyłącznie na barkach twojego męża. A czy choć raz na swoją pracę zarobkową popatrzyłaś jak na pomoc mężowi, czyli coś, co możesz, ale wcale nie musisz robić? Nawet, jeśli nie znosisz swojej pracy, nie rzucasz jej, bo czujesz się odpowiedzialna za byt waszej rodziny, prawda? Dlaczego więc, twój mąż nie może wziąć na siebie połowy domowych obowiązków, choć nie znosi tego równie mocno jak ty swojego obecnego płat-nego zajęcia? W czym jest lepszy od ciebie?

Page 14: Jak wprowadzić równość w rodzinie

26 27

nowym podziale obowiązków z partnerem. Na argumen-ty o typowo kobiecych zajęciach, powiedz, że zarabianie pieniędzy (czyli przynoszenie zdobyczy do jaskini) długo uchodziło za coś, czego kobiety nie potrafią. My potrafiły-śmy przyuczyć się do męskich zajęć, za które otrzymujemy wynagrodzenie. Przypomnij mu, że ostatnio w wobec bra-ku rąk do pracy nawet do takich typowo męskich zawodów jak kierowca autobusu czy glazurnik kobiety są – jeśli wie-rzyć ofertom pracy – „stworzone“, bo pracodawcy liczą, że po odbyciu szkolenia panie zostaną w firmie, a nie wyjadą do Irlandii. Dlaczego więc mężczyźni (także ten jedyny, z którym idziesz przez życie) nie mieliby się przyuczyć do znacznie mniej skomplikowanych zajęć opiekuńczo-po-rządkowych? OK, Beck ma rację – dla mężczyzny oznacza to więcej obowiązków, ale przecież ty od dawna już masz ich więcej (praca zarobkowa). I nie daj sobie wmówić, że przecież sama chciałaś, albo że zarabiasz „na waciki“. Bez obecności kobiet na rynku pracy cała gospodarka runie, tak jak bez pieniędzy, które ty wnosisz, budżet waszej rodziny będzie nieustannie zagrożony deficytem.

Wyobraziłem sobie sytuację, kiedy to pewnego piękne-go poranka – np. 8 marca – kobiety globalnie odmawia-ją sprzątania, prania i wysyłania dzieci do szkół (a mężów do pracy). Świat pieniędzy i wymiany zaczyna się krztusić i kaszleć. Wzrost gospodarczy zamiera aż w końcu staje w miejscu.

(Maciej Muskat, ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego)

sobie poradzę. Otóż to, popatrz na swoją rodzinę jak na firmę. Czy w dobrze zarządzanym przedsiębiorstwie szef wykonuje całą pracę? A nawet jeśli w waszej firmie nie ty jesteś szefem, to czy jest to wystarczający powód, by cała praca spadała na twoje barki? Wszystko dobrze funkcjonu-je tylko wtedy, gdy praca jest równomiernie rozdzielona i nikt nie uchyla się od wykonania swojej części zadań. Takie biznesowe podejście może być pomocne przy rozmowie o

Ile kosztuje praca domowa Ekonomiści szacują, że średnia wartość miesięcznej ko-

biecej pracy domowej wynosi w Polsce tyle, ile średnia pen-sja krajowa, czyli około 2 tysiące miesięcznie. Gdyby 6 milio-nów polskich kobiet, które pracują tylko w domu zażądało pensji, trzeba by im zapłacić 144 miliardy złotych rocznie. Kolejne 6 milionów kobiet, pracujących i w domu i poza do-mem mogłoby zażądać następnych 72 miliardów. Ponieważ kobiety pracują w domu za darmo, rok po roku ofiarowują gospodarce narodowej darowiznę większą od budżetu, któ-ry wynosi około 160 miliardów.

(Fundacja „Zadbać o świat”)

ONZ oszacował roczną wartość nieopłaconej pracy wykonywanej przez kobiety na 11 trylionów USD. W skali światowej kobiety wykonują dwie trzecie pracy a otrzymują mniej niż pięć procent światowego dochodu oraz posiadają mniej niż jeden procent światowej własności.

Page 15: Jak wprowadzić równość w rodzinie

28 29

wszystko zacznie jednak „grać” przeciwko tobie. Prawdą jest, że polskie prawo jednoznacznie mówi, że wszelki ma-jątek nabyty przez jednego lub oboje małżonków w trakcie małżeństwa jest ich majątkiem wspólnym (o ile oczywi-ście przed lub w trakcie ślubu nie zwarli umowy, potocz-nie zwanej „intercyzą“), a wkład finansowy w utrzymanie rodziny jest równoważny wkładowi osobistemu, czyli oso-bistym staraniom (najczęściej) kobiety o utrzymanie domu i wychowanie dzieci. Rzeczywistość jest jednak taka, że sprawy o podział majątku wspólnego ciągną się latami, i często do momentu ich zakończenia jedynym na co może liczyć kobieta i dzieci są alimenty. Ale jak przekonać byłe-go męża, że ma on obowiązek regularnie łożyć na utrzyma-nie dzieci, gdy przez lata małżeństwa płacenie rachunków, zapełnianie lodówki, kupowanie dzieciom ubrań, pod-ręczników i wypłacanie im „kieszonkowego” było przede wszystkim obowiązkiem kobiety?

Dbanie o swoje zabezpieczenie finansowe przez kobietę nie jest zatem egoizmem, jak często wmawia się kobietom nad Wisłą, ale rozsądnym postępowaniem. Tak się bo-wiem ciągle dzieje, że w razie rozpadu małżeństwa cała troska o wychowanie i materialne zabezpieczenie dzieci spada na kobietę. W naszym kraju jest ogromne społeczne przyzwolenia na to, by ojcowie nie płacili alimentów i nie uczestniczyli w ich wychowywaniu. Nawet państwo likwi-dując Fundusz Alimentacyjny uchyliło się od pomocy w ściąganiu należności. Większość nie tylko mężczyzn, ale i kobiet zakłada, że po rozwodzie kontakty ojca z dzieckiem będą sporadyczne. O czymś takim jak opieka naprzemien-na (bardzo popularny, wręcz preferowany model w USA i Szwecji) nad dziećmi przez rozwiedzionych rodziców Po-lki mogą tylko pomarzyć. Większość boi się łatki „wyrodnej

5. Komu pieniądze dają władzę?

Równouprawnienie to nie tylko sprawiedliwy podział obowiązków domowych czy dostrzeżenie, że nieodpłatna praca w domu ma swój znaczący wpływ na poziom życia rodziny. To także decyzje, co robicie z pieniędzmi, które zarabiacie i w jaki sposób je wydajecie. Nie jest tajemnicą, że jako kobieta najprawdopodobniej zarabiasz mniej. Na pewno mniej niż zatrudnieni w tej samej firmie na równo-rzędnych stanowiskach mężczyźni, być może także mniej niż twój mąż czy partner. Jest to niesprawiedliwe, ale w pojedynkę trudno kopać się z koniem. Cała nadzieja w fe-ministkach, które od dawna głośno o tym mówią i może w końcu doprowadzą do tego, że płace staną się bardziej wy-równane, a pensje w sfeminizowanych zawodach (szkol-nictwo, służba zdrowia, ale także wymiar sprawiedliwości) nie będą tak żenująco niskie. Kiedy jednak do swojej pensji dodasz te 2 tys. za pracę domową, to okaże się, że twój wkład jest nie do przecenienia. Ale czy przekłada się na to, , w jaki sposób dysponujecie wspólnymi pieniędzmi?

Pomyśl: Na kogo jest zarejestrowany wasz wspólny sa-mochód i kto nim częściej jeździ? Kto dowozi komunikacją miejską dzieci i codzienne zakupy? Które z was ma wyku-pioną polisę na życie? Z czyjej pensji opłacane są bieżące wydatki związane z utrzymaniem rodziny? Kto ma kosz-towniejsze hobby? Ile razy odmówiłaś sobie zakupu dobrej książki czy dobrego kosmetyku, żeby kupić dzieciom buty czy książki do szkoły?

Powiesz, że to bez znaczenia. Być może dopóki jesteście razem. W razie rozwodu (czego ci oczywiście nie życzę, ale statystyki są nieubłagane – każdego roku rozwodzi się 60 tys. Polek, najwięcej między 25 a 39 rokiem życia), to

Page 16: Jak wprowadzić równość w rodzinie

30 31

najemna i nadal, ale już na znacznie skromniejszym pozio-mie, utrzymuje rodzinę.

W przypadku kobiet, konkluduje dr Duch-Krzysztofek, nie sprawdza się powiedzenie „kto ma pieniądze, ten ma władzę“. Niezależnie od tego, jak kiepskim administrato-rem finansów jest mężczyzna, statystyczna Polka oddaje mu całą władzę nad poważniejszymi decyzjami finanso-wymi. Sobie zostawia troskę o to, by starczyło od pierw-szego do pierwszego, co w praktyce oznacza, że jeśli zaczy-na brakować pieniędzy w pierwszej kolejności sięgnie do swoich zasobów (np. pożyczy od swojej rodziny, koleżanki z pracy, odmówi sobie kupna dawno wymarzonej rzeczy), a dopiero w drugiej zwróci się z tym do męża. Uważasz takie zachowanie za normalne? Czas więc zmienić przeko-nania! W polskim prawie jest zapis, który wyraźnie stwier-dza, że oboje małżonkowie powinni przyczyniać się do utrzymania rodziny według swoich sił i możliwości zarob-kowych i majątkowych. Oznacza to ni mniej ni więcej, że jeśli ty zarabiasz 2 tys. i jednocześnie zajmujesz się dzieć-mi oraz domem, a twój mąż nie robi w domu nic i tylko pracuje zawodowo, za co dostaje 20 tys. zł miesięcznie, to ma on obowiązek w większym stopniu niż ty finansowo przyczyniać się do utrzymania rodziny! Tak jest sprawie-dliwie – ty, poza swoją pensją, wykonujesz przecież także nieustanną (i niestety niedocenianą i nieodpłatną) pracę domową. Sytuacja, gdy on łaskawie pozwala ci zachować te śmieszne z jego punktu widzenia 2 tys. „na waciki“, albo ty w poczuciu, że i tak jesteś na jego utrzymaniu, oddajesz całą swoją pensję na dom, podkopuje fundament, na jakim zbudowany powinien być związek dojrzałych ludzi. Co się bowiem dzieje? Milcząco oboje zakładacie, że twoja praca nie ma tak naprawdę znaczenia, bo – podobnie jak praca

matki“ czy „wrednej baby“ i na wszelki wypadek kontro-luje kontakty ojca z dzieckiem (obojętnie czy jest to ich wspólne dziecko, czy też z poprzedniego związku).

Nie zapomnę rozmowy, jaką odbyłam z partnerką ojca mo-jego syna, gdy planował on wspólny wyjazd z synem w góry. Otóż chciała koniecznie im w tym towarzyszyć. Mój argu-ment, że skoro ojciec chłopca spędza z nią 360 dni w roku, to podarowanie dziecku wyłącznej obecności i uwagi taty przez 5 dni nie jest chyba nadmiernym wymaganiem, skwitowała zdecydowanym przecież on nie poradzi sobie z opieką nad siedmiolatkiem! Czyż same nie dokładamy sobie pracy, byle tylko mieć pod kontrolą swoich najbliższych?

A wracając do finansów. Bardzo przygnębiające dane cytuje, wspomniana już wyżej dr Duch-Krzysztofek, która na potrzeby CPK przeprowadziła badania dotyczące pol-skiej rodziny. Większość mężatek nie ma swoich osobistych pieniędzy, choć ich mężowie dysponują takimi zasobami (w formie „zaskórniaków“, ale też rachunków inwestycyj-nych czy kont oszczędnościowych na swoje nazwisko). Co więcej, kobiety, które podejrzewają lub wiedzą, że mogą zarabiać więcej od mężów, ukrywają lub przemilczają ten fakt. Najdrastyczniejszym przypadkiem ochrony męskiego ego kosztem pomyślności już nie tylko żony, ale wręcz ca-łej rodziny jest opis sytuacji kobiety, która wraz z mężem prowadziła firmę. Ona odnosiła sukcesy tak w kontaktach z klientami i w pozyskiwaniu zleceń, jak i w pomysłach, w jaki sposób rozwinąć firmę. To źle wpływało na jej małżeń-stwo. Mając do wyboru sukces zawodowy i dobre relacje z mężem, postawiła na to drugie, wycofując się na pozycję „żony przy mężu“. Efekt – mąż doprowadził do bankruc-twa firmę, którą ona z takim talentem i samozaparciem rozwinęła, a żona musiała podjąć pracę jako pracownica

Page 17: Jak wprowadzić równość w rodzinie

32 33

my prasowania. To się zaczyna w przysłowiowej kołysce. Ciekawscy naukowcy odkryli np. że niemowlęta płci męskiej są częściej przytulane i dłużej karmione piersią! Lekarze są-dzą, że wynika to z faktu, że chłopcy w niemowlęctwie są słabsi niż dziewczynki, częściej chorują i w związku z tym wymagają większej troski. Natomiast antropolodzy zwraca-ją uwagę na to, że kulturowo urodzenie syna jest bardziej nobilitujące, dlatego matka spontanicznie okazuje większą radość i troskę chłopcu. Niezależnie od tego, czy rację mają lekarze czy antropolodzy (a może jedni i drudzy?), odmienne podjeście do synów i córek jest faktem.

Inaczej od kołyski Czy ojcowie inaczej traktują niemowlęta płci męskiej?Nie tylko ojcowie. Za pomocą ciekawego eksperymen-

tu wykazano, że ludzie inaczej interpretują płacz chłopca i dziewczynki – kiedy płacze dziewczynka, sądzą, że jest jej smutno, a gdy płacze chłopiec – że się złości. A więc od sa-mego urodzenia patrzymy na człowieka przez pryzmat płci, ściślej – przez pryzmat stereotypów związanych z płcią. Ste-reotypów, które wiążą płeć ze skłonnością do przeżywania określonych emocji. Zatem ojciec będzie skłonny przypisy-wać więcej agresji synowi niż córce, od początku będzie w nim widział małego mężczyznę, nieświadomie powielając kulturowy stereotyp w jego wychowaniu.

(Psychoterapeuta rodzinny Bogdan de Barbaro w rozmowie z Justyną Dąbrowską dla „Dziecka“.)

>>> str. 34

w domu – jest niedoszacowana, czyli kiepsko (albo wcale) opłacana. W nowym kapitalizmie, jakiego teraz doświad-czamy, wartość pracy mierzona jest przede wszystkim pieniędzmi. Zapominamy, że ma ona także inne, niemniej ważne wymiary. Pamiętaj, że dopóki sama nie zaczniesz szanować swojej pracy, bez względu na to jak kiepsko jest wynagradzana czy wręcz niedoceniana przez innych np. domowników, nie uda ci się wprowadzić zmian.

Kiedy chcesz zmienić pracę na lepszą, albo wrócić do pracy po urlopie wychowawczym, to starasz się podnieść swoją atrakcyjność na rynku pracy. Inwestujesz w dodat-kowe szkolenia, kurs języka, czasem w atrakcyjniejszy wy-gląd. Działasz, dopóki nie osiągniesz zamierzonego celu, bo jesteś silnie zmotywowana. A kiedy chcesz wprowadzić zmiany w domu? Zwykle szybko rezygnujesz, widząc jak niechętnie do tych zmian podchodzą rozpieszczeni twoimi staraniami i troską domownicy. Zawodzi cię motywacja – bo tak do końca nie wierzysz, że możesz domagać się po-prawy swojej pozycji w rodzinie.

6. Dzieci a równouprawnienie

Stereotypy dotyczące tego, które zajęcia są „kobiece“, a które „męskie“ są tak mocno zakorzenione, że czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo umowny i niesprawie-dliwy jest to podział. A skoro tak, to mimo deklarowanej chę-ci wychowywania dzieci w duchu równości, podświadomie traktujemy je zgodnie z ową stereotypową normą. Nie chodzi tylko o to, które z dzieci – syna czy córkę – prosimy o pomoc w nakrywaniu do stołu czy kogo w pierwszej kolejności uczy-

Page 18: Jak wprowadzić równość w rodzinie

34 35

bycie „babą“ jest czymś wstydliwym, co należy ukrywać. Kiedy więc sama znajdzie się w podobnej sytuacji zaciśnie zęby i być może zostanie za to pochwalona zwrotem zuch dziewczyna, albo przeciwnie zachęcona bardziej zgodnego ze stereotypem płci zachowania no, popłacz sobie, ulży ci. Reakcja mamy zależy od tego, jaki ma stosunek do swojej kobiecości i jak dalece jest ona więźniem poglądu „moje dzieci świadczą o mnie”.

A nie uleganie temu jest w naszym kraju bardzo trudne, bo każdy dorosły, niezależnie od tego, jakim sam jest/był ro-dzicem, a nawet czy w ogóle nim jest, uważa się za upraw-nionego do oceny tak dziecka, jak i opiekującej się nim mat-ki. To sprawia, że nawet jeśli chcemy wyjść poza stereotyp i w sposób bardziej równościowy wychowywać swoje dzie-ci, natychmiast jesteśmy przywoływane do porządku przez innych. Niestety często właśnie kobiety – matkę, teściową, sąsiadkę czy nauczycielkę. Niepoddawanie się temu spo-łecznemu naciskowi jest bardzo trudne, ale niezbędne, jeśli chcesz wychować zdrowe emocjonalnie, a przy tym niemające kompleksów z powodu płci dziecko. Dotyczy to zarówno chłopców i dziewczynek, choć z pewnością to cór-ki są bardziej narażone na poczucie drugorzędności. Nadal spotykają się bowiem o wiele bardziej restrykcyjnym trak-towaniem. Od najmłodszych lat są socjalizowane do tego, by innym było z nimi lepiej (ustąp, zaopiekuj się, podziel itp. polecenia słyszą znacznie częściej niż ich bracia), pod-czas gdy u chłopców promuje się takie cechy jak śmiałość, chęć rywalizacji, odwaga sprzeciwiania się innym. Jednego jednak nadal nie wolno małym mężczyznom – okazywania emocji i opiekuńczości. Jedna z moich koleżanek ma dwóch synów, młodszy przez kilka lat nie wychodził z domu bez swojego misia w wózeczku. Jego mama niejednokrotnie była

Chłopcy szybko zauważają, że im więcej można – nagra-dzani są za zachowania, których dziewczynkom wzbrania się. Kiedy dziecko okazuje swoje niezadowolenie lub jest nieposłuszne, córka słyszy automatycznie wypowiadaną uwagę dziewczynka się tak nie zachowuje. W przypadku chłopca mama woli nie zauważyć jego przewinienia, a jeśli nawet wyraża swoją dezaprobatę, to ogólnie, bez nacisku na to, że chłopiec się tak nie zachowuje. Przeciwnie, jeśli syn słyszy później jej relację z tego zdarzenia, usłyszy też najprawdopodobniej odpowiedź taty, babci, mamy kole-żanki co chcesz, przecież to chłopiec. Z drugiej strony, gdy maluch przewróci się lub uderzy, jego naturalną reakcją jest płacz. I co słyszy obolały brzdąc? Przestań, chłopcy nie płaczą, nie bądź babą! A ono wcale nie chce być chłop-cem, tylko przytulonym i uspokojonym własnym płaczem małym dzieckiem. Jeśli świadkiem takiej sceny jest jego siostra, ona także dostaje informację, że płacz jest dozwo-lony „babom“. I nawet jeśli nie rozumie znaczenia tych słów, to intonacja głosu nie pozostawia wątpliwości, że

Czy rodzice inaczej oceniają swoje dzieci? Ojcowie w porównaniu do matek opisywali synów jako silniejszych i mocniejszych a córki jako łagodniejsze, wrażliwsze, słabsze, delikatniejsze. Ponadto dziewczynki uważane były przez nich generalnie za delikatniejsze, mniejsze, wymagające mniej uwagi.

(J.Z. Rubin, F.J. Provenzano, Z. Luria, The eye of the beholder: Parents’ view on sex of newborns. „American Journal of Oryhopsychatry”, 1974)

Page 19: Jak wprowadzić równość w rodzinie

36 37

ce w stroju czy zachowaniu dorosłych, ale nie wiążą tego z różnicą biologiczną. Odkrycie, że jesteśmy nie tylko róż-nie zbudowani, ale też mamy w związku z tym inne zda-nia do spełnienia w rodzinie i poza nią, staje się udziałem dopiero przedszkolaków. Psycholodzy twierdzą, że tożsa-mość płciowa kształtuje się u dziecka dość późno, bo około 4-5 roku życia. To tylko my dorośli mamy potrzebę jedno-znacznego określania płci potomka – najpierw dobierając mu strój (już niemowlętom przypisane są określone kolory: różowy dziewczynce, niebieski chłopcu), potem stosując system wzmocnień, czyli nagradzając zachowania zgodne ze stereotypem płci i wyrażając niezadowolenie, gdy są one sprzeczne. Kanon jak powinna zachowywać się przyzwoita kobieta i prawdziwy mężczyzna ustalono tak dawno, że we współczesnym świecie dawno już się zdezaktualizował, a wiele z nas czuje się w nim ciasno niczym w dziewiętna-stowiecznym gorsecie, mimo to nadal według niego wy-chowujemy dzieci. Dlaczego?

Pierwszym wytłumaczeniem jest to, o czym była już mowa – mechanicznie odwzorowujemy sposób wychowy-wania potomstwa wyniesiony z domu. Jeśli więc same by-łyśmy wychowywane w tradycyjnej rodzinie, taki model wprowadzamy także w aktualnej, nawet jeśli nie do końca się z nim zgadzamy.

Drugi powód to nacisk społeczny, szczególnie teraz, gdy odrodził się religijny konserwatyzm. Zwolennicy patriar-chalnego, krzywdzącego kobiety, podziału społecznego posiłkują się religią, by utrzymać tę zapewniającą męż-czyznom dominującą pozycję nierówność. Zapominają, że pierwsi chrześcijanie dawali kobietom o wiele więcej praw – mogły one np. odprawiać jako diakonise msze, w samym kościele silny jest też nurt tzw. nowego feminizmu.

narażona na rady, żeby nie pozwalała synowi na takie za-chowanie, bo inaczej wyrośnie na niewiadomo kogo (a ra-czej wiadomo – geja). Na szczęście matka jest mądrą kobietą, więc wie, że po pierwsze popychanie wózka nie wpływa na orientację płciową, a po drugie była świadoma skąd się u jej młodszego synka ta potrzeba wzięła. Chłopczyk po pro-stu naśladował w ten sposób swojego starszego brata, który wcześniej uwielbiał na spacerach kierować jego spacerów-ką. Dzięki temu moi synowie wyrosną na fajnych, opiekuń-czych ojców, ma nadzieję ich mama.

Czy to znaczy, że każdy chłopiec powinien dostać do zabawy lalkę, a dziewczynka samochód czy czołg? Oczy-wiście, że nie. Dzieci są różne, także w obrębie tej samej płci. Rodzaj zabawy i zabawek wynika z tego, jakie obsza-ry życia są dla dziecka interesujące. Dziewczynki dlatego chętniej bawią się w dom niż chłopcy, bo mają mnóstwo wzorów zachowań, które mogą naśladować: jako mamy go-tują obiad, opiekują się dzieckiem, robią zakupy, omawiają seriale. A chłopcy w roli taty muszą wyjść z domu z teczką, wrócić i zjeść ugotowany przez żonę obiad. Nie trzeba być nadzwyczajnie bystrym, żeby zauważyć, jak jest to nudne i niedające pola do wykazania się zajęcie. Chłopcy wolą więc zabawę w policjantów i złodziei, bo tu jako mężczyź-ni mają co robić – gonić, uciekać, zastawiać pułapki. A do tego, skoro znają te zajęcia tylko z telewizji, mogą ustalać własne reguły. Stąd jest większe prawdopodobieństwo, że do ich zabawy przyłączy się dziewczynka niż że jakiś chło-piec dobrowolnie zasili grono dziewczynek bawiących się w dom (chyba że dostanie jakąś bardziej odpowiedzialną rolę, np. listonosza, sąsiadki, sprzedawcy).

Dla maluchów do 3. roku życia płeć (własna, ale też innych) nie ma żadnego znaczenia. Zauważają one różni-

Page 20: Jak wprowadzić równość w rodzinie

38 39

rzystywaną i nierozumianą przez coraz starsze niewdzięcz-ne, egoistyczne dzieci. Tak to już jest, że kiedy są małe, opieka nad nimi jest oczywista, bo po prostu niezbędna. Zaabsorbowane codziennymi czynnościami zwykle nie zauważamy, że one bardzo szybko już jako dwu-, trzylatki pragną wykazać się. Choć jeszcze nie potrafią, starają się jak najwięcej zrobić same. Te pierwsze, nieporadne pró-by najczęściej są ignorowane, bo mama uważa, że dziecko potrzebuje pomocy. Otóż to, pomocy nie wyręczania. War-to poświęcić trochę czasu na to, by maluch metodą wie-lokrotnych prób w końcu nauczył się nalewać sobie sok, otwierać serek, robić kanapkę, ubierać się, sprzątać zabaw-ki do pudełka. Jako pięciolatek będzie rwał się do pomocy w kuchni – wałkowanie ciasta, obieranie warzyw (świetnie sprawdza się obieraczka zamiast noża), mieszanie w garn-ku, ustawianie na stole zastawy to w jego oczach bardzo nobilitujące zajęcia, bo świadczące o dorosłości. Zapraco-wane mamy jednak wolą same wszystko zrobić, bo to szyb-ciej. I tracą bezpowrotnie okazję do bezbolesnego wdroże-nia dziecka w domowe zajęcia. Oczekują tej pomocy, gdy ma ono już 10-15 lat. Wtedy jednak nastolatek już wie, że praca w domu to najgorszy rodzaj zajęcia, bo powszech-nie uważany za podrzędny. I nawet, jeśli tak jak mój syn potrafił w wieku czterech lat zrobić sobie kanapkę, czyli na pokrojony chleb położyć plasterek sera, teraz nagle się uwstecznia i oczekuje, że mama przygotuje mu każdy posi-łek i ubranie do szkoły. Zaczyna się trudny okres negocja-cji. Na własny użytek opracowałam kilka odpowiedzi na żądania „zachowywania się jak mama“. Podaję je, bo może przydadzą się także tobie?

Mi też lepiej smakuje posiłek zrobiony przez ciebie/tatę/kogoś innego.

Wolą pamiętać jedynie słowa św. Pawła, że kobieta ma w kościele modlić się i milczeć, a głowę nakryć na znak pod-daństwa mężowi.

Trzecią niebagatelną okolicznością jest to, że wiele ko-biet nie chce zauważyć swojej opresji. Uważa, że doskona-le sobie radzi jako pracująca matka, co więcej nie mogąc zmienić stanu rzeczy, utwierdza wszystkich wokół (a także samą siebie), że przejęcie całkowitej odpowiedzialności za pracę w domu to jej dobrowolny wybór. Dzieci to widzą i choć nie rozumieją, szybko się przyzwyczajają, że nie nale-ży mamie w tym przeszkadzać, bo dla wszystkich poza nią jest to sytuacja bardzo wygodna. Szybko się też uczą, że mogą w domu nic nie robić, jeśli tylko użyją odpowiednich argumentów.

Nie ma chyba matki, która choć raz nie nabrała się na �jedno z poniższych zdań:Ale jak ty mamo mi zrobisz, to lepiej smakuje. �Pomóż mi, bo ja nie umiem. �Babcia mówi, że za dużo od nas wymagasz. �Jestem dzieckiem! �Mnie bałagan nie przeszkadza, jak chcesz, sama po- �sprzątaj.Przygotuj mi ubranko do szkoły, bo ty wiesz lepiej, co �mam włożyć.Nie będą tego robił, bo zawsze mówisz, że źle to robię. �Musisz mi dać pić (jeść, ubrać mnie itd.), bo jesteś �mamą.Nie będę tego robiła, skoro mój brat też nie musi, mamy �równouprawnienie!Brzmi znajomo? Witaj w klubie perfekcyjnych, zawsze

miłych i zaradnych kobiet. Pozostań w nim jeśli chcesz być ciągle przemęczona, mieć narastające uczucie bycia wyko-

Page 21: Jak wprowadzić równość w rodzinie

40 41

tym, co umacnia ich gorszość. Jak zatem zachęcić córkę do pracy na rzecz domu? Przede wszystkim rezygnując z pod-kreślania kobiecego charakteru tych zajęć i przekonywania jej, że z racji płci jest do nich szczególnie predysponowa-na. Pamiętasz, jak sama reagowałaś na te wszystkie mające podnieść naszą samoocenę opinie o kobiecej dokładności i cierpliwości? Ja zawsze w takiej sytuacji pytałam dlaczego jest tak mało kobiet zegarmistrzów i neurochirurgów. Nie jest to proste, jeśli podział prac między matką a ojcem jest niesymetryczny. Dzieci większą wagę bowiem przywiązują do przykładu niż deklaracji. Jednak jeśli nie będziesz zbyt wymagająca wobec córki, a przy tym szczera, że nie wszyst-kie zajęcia domowe także tobie sprawiają przyjemność, ale ważny jest dla ciebie efekt – czyste mieszkanie i dobre jedze-nie, jest szansa, że i nastolatka mniej niechętnie podejdzie do swoich obowiązków na rzecz domu. Dobrym argumen-tem może być także wizja tego, że już niedługo się usamo-dzielni i przez pewien czas będzie mieszkała sama, dobrze więc żeby już teraz nabyła pewnych ułatwiających samo-dzielną egzystencję umiejętności – zadbania o swoją garde-robę i posiłki. Zamiast kłaść nacisk na to, że jej praca ma być użyteczna dla innych, lepiej jest pozwolić dorastającej dziewczynce skupić się na zaspokajaniu własnych potrzeb. To z czym nawet świetnie wykształcone, dobrze zarabiające kobiety mają problem, to danie sobie prawa do zadbania o swoje potrzeby bez poczucia, że odbywa się to czyimś kosz-tem. W przeciwnym razie młoda kobieta albo powieli wzór „kury domowej“, albo w ogóle zrezygnuje z założenia rodzi-ny, w tak radykalny sposób uwalniając się od dylematu – jak pogodzić własne aspiracje z oczekiwaniami najbliższych. Jednak, jak już to wielokrotnie podkreślałam, najważniejszy jest przykład. Dla dziewczynki wychowywanej w domu, w

Masz rączki, to zrób z nich użytek (na prośbę/żądanie o nalanie soku, zrobienie kanapki).

Teraz jestem zajęta (czytam) oglądam program w tele-wizji.

Wszyscy korzystamy z łazienki (bałaganimy w pokojach), dlaczego uważasz, że tylko ja powinnam sprzątać?

Od wycierania kurzu/odkurzania/prasowania nikomu jeszcze piersi nie wyrosły.

Zarabiam pieniądze, to ponoć męskie zajęcie, jakoś od tego nie czuję się mniej kobieco. Nie sądzę więc, żeby twojej męskości zaszkodziła umiejętność sprzątania.

Współczesny mężczyzna potrzebuje wykształconej, mą-drej i ciepłej kobiety, a nie darmowej służącej.

Oczywiście, to są przekamarzanki, które dla mojego syna są rodzajem gry. On wie, że musi wykonać określo-ne zadania, bo jest współodpowiedzialny (oczywiście w stosownej proporcji) za dom. A zajęcia te są uważane za „babskie“ przez mężczyzn niepewnych swej, stereotypowo pojmowanej męskości. Ale jak to nastolatek próbuje coś ugrać, a nuż odezwie się we mnie poczucie winy, że jestem za mało „mamowa“?

Nie mam córki, ale nią byłam, wiem więc, że w przypad-ku dziewczynki odmowa nauki prowadzenia domu może mieć równie silne, jak chłopięcy lęk przed brakiem męsko-ści, uzasadnienie. Współczesne dziewczynki są bowiem świadome, że płeć je ogranicza (jak mówi Beck, płeć od uro-dzenia determinuje naszą pozycję w społeczeństwie, bycie kobietą już na starcie skazuje nas na podrzędność). Wolą więc poświęcać swój czas nauce szkolnej (bo wykształcenie jest typową drogą emancypacyjną), czy staraniom w uzyska-niu działającego na chłopięcą wyobraźnię wyglądu, bo to daje im poczucie siły niż marnować go na ćwiczenie się w

Page 22: Jak wprowadzić równość w rodzinie

42 43

na ich płeć w różnych sferach życia i dąży do zmiany tej sy-tuacji – nie tylko do równouprawnienia, ale i uwłasnowol-nienia (ang. empowerment) kobiet. Istnieje wiele nurtów myśli feministycznej, np. feminizm liberalny, radykalny, socjalistyczny, kulturowy, egzystencjalny, postmoderni-styczny, wielokulturowy, globalny, ekofeminizm.

Feminizacja zawodowa – grupowanie się kobiet w sła-biej cenionych i opłacanych segmentach rynku zatrud-nienia, często w zawodach stereotypowo uważanych za „kobiece”, zwykle związanych z funkcjami opiekuńczymi i peryferyjnymi – obsługą osób pełniących stanowiska kie-rownicze. Także (nieliczni) mężczyźni mogą pracować w zawodach sfeminizowanych, awansując w nich szybciej niż kobiety i zarabiając więcej, co wiąże się z mechani-zmem szklanych ruchomych schodów.

Gender – (z j. ang.) inaczej: płeć społeczno-kulturowa; jest zespołem cech, atrybutów, postaw, ról społecznych, stereotypów, a także oczekiwań społecznych, związanych z faktem bycia kobietą lub mężczyzną (w sensie biologicz-nym, fizjologicznym). Płeć biologiczna (z j.ang. sex) doty-czy anatomicznych różnic między ciałem kobiety i ciałem mężczyzny, z którymi (zazwyczaj) się rodzimy, natomiast płeć kulturowa kształtowana jest społecznie, „uczymy się” jej w procesie socjalizacji. Podstawowe cechy gender to ponadto zmiana w czasie, różnice w pojmowaniu ról zwią-zanych z płcią w obrębie tej samej kultury i różnice pomię-dzy odmiennymi kulturami.

Gender mainstreaming – (z j. ang.) uwzględnianie społecznego i kulturowego wymiaru płci we wszystkich

którym prace porządkowe i przygotowywanie posiłków sta-nowią zajęcia zarówno mamy, jak i taty, a wszystkie ważne decyzje podejmowane są wspólnie, uczestniczenie w nich będzie czymś naturalnym.

7. Pojęcia, które warto znać

Dyskryminacja – nieuzasadnione obiektywnymi przy-czynami, nieproporcjonalne rozróżnienie, wykluczenie lub uprzywilejowanie ludzi, którego skutkiem jest naruszenie zasady równości szans lub równego traktowania. Dyskrymi-nacja może przybierać formę bezpośrednią lub pośrednią. Dyskryminacja bezpośrednia ze względu na płeć oznacza gorsze traktowanie spowodowane faktem przynależności do określonej płci. O dyskryminacji pośredniej mówimy wtedy, gdy pozornie neutralna praktyka czy zapis powodu-je negatywne skutki dla jednej z płci, nieusprawiedliwio-ne obiektywnymi czynnikami. Dyskryminacja ze względu na płeć oznacza wszelkie zróżnicowanie, wyłączenie lub ograniczenie stosowane ze względu na płeć, które powo-duje lub ma na celu uszczuplenie albo uniemożliwienie jednej z płci przyznania bądź korzystania na równi z dru-gą płcią z praw człowieka oraz podstawowych wolności w dziedzinach życia politycznego, gospodarczego, społecz-nego, kulturalnego, obywatelskiego i innych.

Feminizm – ruch społeczno-polityczny, historycznie związany z walką o osobiste, obywatelskie i wyborcze pra-wa kobiet (do końca XIX w.). Dziś feminizm, a raczej femi-nizmy, wskazują na fakt dyskryminacji kobiet ze względu

Page 23: Jak wprowadzić równość w rodzinie

44 45

Socjalizacja – proces społecznego uczenia, w trakcie którego członkowie i członkinie społeczeństwa uczą się za-chowań i cech uznawanych za „naturalne” dla mężczyzn i kobiet. W wyniku obserwacji i odwzorowywania zacho-wań dorosłych, dzieci od najwcześniejszych lat uczą się, jak „być” kobietą, co to znaczy „być” mężczyzną. W ten sposób stale reprodukuje się płeć kulturowa, gender.

Zajrzyj na strony www.:

partnerstwo.cpk.org.pl �cpk.org.pl �kasakobiet.ngo.org.pl �genderindex.pl �snrripp.republika.pl �forum.gery.pl/równouprawnienie �prawoity.pl �

dziedzinach życia oraz we wszystkich działaniach Unii Europejskiej, włączanie perspektywy gender do wszyst-kich aktywności realizowanych przez kraje członkowskie, we wszystkich wymiarach życia społecznego, ekonomicz-nego, politycznego, we wszystkich realizowanych projek-tach, bez względu na ich tematykę. Wszystkie realizowane polityki muszą być weryfikowane pod kątem zapewniania równego dostępu i równego udziału obu płci.

Podwójny ciężar – społeczne oczekiwanie kierowane do kobiet, dotyczące łączenia odpłatnej pracy zawodowej z nieodpłatną pracą na rzecz gospodarstwa domowego i rodziny; często nie zachęca się mężczyzn, by dzielili na równi z kobietami obowiązki domowe.

Równe traktowanie – zasada związana z ekonomicz-nym i socjalnym wymiarem praw człowieka; jednakowość traktowania kobiet i mężczyzn i brak zróżnicowania ze względu na płeć we wszystkich przejawach życia społecz-nego, przede wszystkim w stosunkach pracy, ale również w udziale w pracach domowych I dostępie do opieki nad dziećmi (np. urlopy ojcowskie).

Seksizm – subiektywne przekonanie o wyższości męż-czyzn nad kobietami; w niektórych przypadkach seksizm może przejawiać się jako mizogynia, czyli okazywana jaw-nie lub ukrywana odraza mężczyzn do kobiet. Seksizm może być cechą nie tylko ludzi, ale także instytucji – sek-sizm instytucjonalny to jawne lub ukryte przejawy seksi-zmu zawarte w praktykach, strukturze, a także polityce stosowanej przez daną instytucję.

Page 24: Jak wprowadzić równość w rodzinie

46 47

Publikacje z serii � Prawo dziś i jutro:Przemoc w rodzinie wobec kobiet i dzieci �Przemoc w rodzinie a wymiar sprawiedliwości �Publikacje z serii Niezbędnik – warto wiedzieć �Przemoc wobec kobiet w rodzinie. Niezbędnik policjanta �Przemoc wobec dzieci w rodzinie. Niezbędnik nauczyciela �Kobiety w latach 90. – Raport (wersja polska i angielska) �Kobiety w Polsce 2003 – Raport �Równość praw kobiet i mężczyzn. Ustawodawstwo Unii �Europejskiej i Rady Europy. Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Teksty i komentarzeKobiety rozmawiają z kobietami – przewodnik dla doradczyń �Razem w Europie – informatorka równościowa �Prawo i Płeć � – czasopismo

Wybrane publikacje Centrum Praw Kobiet

Poradniki z serii � Poznaj swoje prawa:Jeśli jesteś ofiarą przemocy �Jeśli jesteś ofiarą gwałtu �Zanim powiesz „tak” �Konkubinat… i co dalej? �Jeśli chcesz się rozwieść �O alimentach, zaliczce alimentacyjnej i świadczeniach �rodzinnychRodzice i dzieci �Sprawy mieszkaniowe �Majątek wspólny i jego podział �Przed sądem cywilnym �O egzekucji �Wszystko o dziedziczeniu �Na rynku pracy �Jeśli myślisz o podjęciu działalności gospodarczej �Poradniki z serii � Poznaj siebie i swój związek:Jak dogadać się we dwoje �Jak uwolnić się z krzywdzącego związku �Jak wprowadzić równość w rodzinie �Ulotki: �Przemoc w rodzinie – masz prawo �Przemoc w rodzinie – powiedz nie �Przemoc w rodzinie – mężczyźni mówią nie �Gwałt – to nie ty jesteś winna �Dyskryminacja – nie musisz się na to godzić �Molestowanie w pracy – powiedz nie �Pieniądze w małżeństwie – bądź rozważna �Uzależnienie od alkoholu – nie jesteś winna, gdy on pije �

Page 25: Jak wprowadzić równość w rodzinie

48

Jesteśmy po to, żeby ci pomóc

Fundacja Centrum Praw Kobiet – � Warszawa ul. Wilcza 60/ 19, 00-679 Warszawa, tel., fax (0 22) 652 01 17, 622 25 17, e-mail: [email protected], www.cpk.org.pl

Fundacja Centrum Praw Kobiet – Oddział Gdańsk � ul. gen de Gauelle’a 1B/ 15, 80-261 Gdańsk, tel. (0 58) 341 79 15, e-mail: [email protected]

Fundacja Centrum Praw Kobiet – Oddział Łodź � ul. Piotrkowska 115, 90-430 Łódź, tel. (0 42) 633 34 11, fax (0 12) 267 64 59, e-mail: [email protected], www.cpk.lodz.pl

Fundacja Centrum Praw Kobiet – Oddział Wrocław � ul. Ruska 46B pokój 208, 50-079 Wrocław, tel. (0 71) 358 08 74 e-mail: [email protected], www.cpk-wroclaw.free.ngo.pl

Fundacja Centrum Praw Kobiet – Filia Grójec � ul. Piłsudskiego 27, 05-600 Grójec, tel. (0 48) 624 07 17