15
GREEN TEAM Rok szkolny 2016 / 2017 Nr 1 wrzesień / październik Gazetka II Ekologicznego Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Integracyjnymi

GREEN TEAM - ek.zgora.pl fileAKTUALNOŚCI SZKOLNE "Coś się kończy, coś się zaczyna" -wywiad z byłą przewodniczącą SU KM: Kajetan Falkowski: Hej. Mnie, maturzyście, Two-

  • Upload
    hadang

  • View
    215

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

GREEN TEAM Rok szkolny 2016 / 2017

Nr 1 wrzesień / październik

Gazetka II Ekologicznego Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Integracyjnymi

AKTUALNOŚCI SZKOLNE

Uważam, że nadaję się do roli

przewodniczącego...

Natalia Marciniak: Nie wszyscy w naszej szkole Cię znają, czy mógłby się przedstawić i powiedzieć na przykład, czym się interesujesz. Jonatan Rukojć: Nazywam się Jonatan Rukojć. Jestem uczniem 2LC, uczęszczam do Ekologa już 12 rok. Jestem wielkim fanem wszelkiej muzyki, która nadaje się do słuchania, hobbistycznie gram na gitarze i jeszcze bardziej hobbistycznie śpiewam. Spędziłem dwa lata w ognisku muzycznym, gdzie uczyłem się gry na keyboardzie. W wolnych chwi-lach… a nie, nie ma wolnych chwil.

NM: Co Cię skłoniło do zakandydowania na prze-wodniczącego naszej szkoły?

JR: Uznałem, że po tak długim czasie spędzonym

w tej szkole, chciałbym coś do niej wnieść, przy-

czynić się jakoś i zrobić coś, po czym by mnie zapa-

miętano. Uważam, że nadaję się do roli przewodni-

czącego, ponieważ jestem kreatywny oraz dobrze

będę reprezentował II Liceum Ogólnokształcące.

NM: Co masz w planach zmienić?

JR: Ekolog nie jest źle zorganizowaną szkołą. Nie

potrzeba tu jakiś większych zmian. Jednak chciał-

bym, żeby uczniowie mogli wykazać większą ak-

tywność. Nie tylko, żeby przychodzili do szkoły

i z niej wychodzili, ale mogli się w niej rozwinąć

oraz pokazać siebie.

NM: Czy już przez ten tydzień miałeś szansę się

wykazać?

JR: Niestety moja "kadencja" była zbyt krótka, by

jakoś bardziej się wykazać Na razie pomagałem

przy organizacji Dnia Chłopaka, ale w zanadrzu

mam już parę pomysłów, które wymagają tylko tro-

chę czasu.

We wrześniu odbyły się wybory do Samo-

rządu Uczniowskiego. W ich wyniku, po wcze-

śniejszej kampanii wyborczej, w skład US weszły

następujące osoby:

Jonatan Rukojć, kl. 2 LC (przewodniczący)

Daria Janik, kl. 2 LB

Piotr Jagodziński, kl. 1 LC

Kornel Kupiec, kl. 1 LC

Nowemu SU życzymy owocnej pracy i dużo

energii.

Redakcja

WYBORY

AKTUALNOŚCI SZKOLNE

"Coś się kończy, coś się zaczyna" - wywiad z byłą przewodniczącą SU

Kajetan Falkowski: Hej. Mnie, maturzyście, Two-ja postać jest znana, ale nie każda osoba może koja-rzyć twoją sylwetkę. Może powiedz nam coś o so-bie.

Kornelia Maryniak: Cześć! Nazywam się Korne-lia Maryniak. Obecnie jestem uczennicą klasy ma-turalnej 3E. W ubiegłym roku pełniłam funkcję przewodniczącej szkoły. Niestety, moja kadencja w tym roku już się zakończyła. Teraz jest pora by sku-pić się na nauce oraz przygotowaniach do matury.

KF: Powiedz proszę, jak podsumowujesz swoją pracę włożoną w Samorząd Szkoły?

KM: Nigdy nie jest lekko, ale nie działałam sama. Staraliśmy się, aby zarówno uczniowie, jak i grono pedagogiczne było zadowolone z naszych działań w ciągu całego roku szkolnego 2015/2016. Nie po-trafię powiedzieć, czy wszystko było tak, jak być powinno. Bardzo się starałam wraz z całym samo-rządem, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, aby w szkole mogło dziać się na tyle dużo, na ile było to możliwe. Wszystko to, co mieliśmy zapla-nowane zazwyczaj wychodziło bardzo dobrze. My się staraliśmy, a jak inni to odbierają? To już spra-wa każdego z osobna.

KF: Kiedy byłaś częścią SU, dało się odczuć to, iż integracja stanowiła dla Ciebie ważny czynnik

w dążeniu do sukcesu. Co uważasz za swój naj-większy sukces w kadencji SU 2015/16?

KM: Bardzo lubię, a wręcz uwielbiam pracę z ludź-mi. Każde nowe wyzwanie, daje mi wiele motywa-cji do kolejnego działania. [chwila zastanowienia] Dla mnie samym sukcesem jest to, ze ludzie mi zau-fali i wybrali mnie na stanowisko przewodniczącej [śmiech]. Mam nadzieję, że nie żałują wyboru. Dla mnie to zawsze nowe doświadczenie i bardzo duża motywacja do podejmowania nowych wyzwań.

KF: A jakieś plany na przyszłość? Studia? Jeśli tak, to jakie?

KM: W moim przypadku plany na przyszłość cią-gle się zmieniają. Na razie chcę zdać maturę na do-brym poziomie, aczkolwiek z matematyką to będzie bardzo ciekawie [śmiech]. Zdam maturę, to będę myśleć o studiach. Marzenia są, ale czy wyniki z matury na nie pozwolą, to się okaże. Pedagogika, prawo, a może psychologia - to wstępne plany.

KF: Jakieś porady dla nowego sztabu SU z Jonata-nem na czele?

KM: Uważam, że Jonatan dobrze poprowadzi sa-morząd w tym roku szkolnym. Trzymam za niego kciuki, aby wszystkie plany oraz założenia mu się udały. Jest odpowiednią osobą na to stanowisko. Na pewno sobie poradzi ! Opiekunowie, uczniowie - na ich pomoc może liczyć zawsze.

KF: Słowem zakończenia. Zostawiam Cię sam na sam z końcem.

KM: „Coś się kończy, coś się zaczyna”. Jonatanowi oraz całemu samorządowi życzę powo-dzenia. Trzymam kciuki! Chciałabym również po-dziękować SU 2015/16 za owocną współpracę oraz pozytywną energię, dzięki której zawsze była siła na wykonanie niemożliwych spraw... oraz wszyst-kim uczniom... oraz nauczycielom, bez których nie wszystko byłoby możliwe.

KF: Dziękuję za rozmowę.

KM: Cała przyjemność po mojej stronie.

Sukces jest wynikiem właściwej decyzji.

Eurypides

AKTUALNOŚCI SZKOLNE

GŁOŚNE CZYTANIE

Z inicjatywy polonistek 6 X 2016 rozpoczę-

ła się w naszym Liceum akcja „Głośne czy-

tanie”, której celem jest zachęcenie mło-

dzieży do czytania.

Podczas pierwszego spotkania p. Beata Dą-

browska zaprosiła uczniów w świat baśni

fantasy i zaprezentowała tekst Jane Yolen

pt. „Setna gołębica” („The Hundredth

Dove”).

Marzeniem organizatorów jest, by spotka-

nia odbywały się systematycznie (np. co

dwa tygodnie na długiej przerwie) i by ulu-

bione bądź ciekawe teksty prezentowali

także uczniowie.

Akcję popieramy i życzymy powodzenia.

Redakcja

Brawa dla Szkolnego Zespołu GPS

Bardzo aktywnie swą działalność w tym roku szkolnym rozpoczął Szkolny Zespół GPS. Najpierw 6 października w ramach Polsko – Niemieckiej Konferencji dla nauczycieli przy-gotował Podchody Językowe z GPS-em. W ich przeprowadzeniu nie przeszkodził nawet deszcz – zamiast w terenie Podchody odbyły się na terenie szkoły. Zabawa była przednia: przy sześciu stanowiskach nauczyciele i ucznio-wie wykonywali zadania językowe (z języka angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego i łaciny). Można było także spraw-dzić swe umiejętności w posługiwaniu się GPS-em – odnaleźć w terenie wyznaczony punkt. Dodatkową atrakcją Podchodów był wspólny słodki poczęstunek. W dniach 11 – 12 października 2016 Szkol-

ny Zespół GPS, reprezentowany przez Aleksan-

drę Bałacką z kl. 2 LA, Igora Baranowskiego

z kl. 2 LB, Monikę Adam i Mateusza Barysa

z kl. 2 LE oraz koordynatorki i opiekunki –

p. Agnieszkę Rozestwińską i Adrianę Topczew-

ską, uczestniczył w Międzynarodowych Targach

POL-ECO-SYSTEM w Poznaniu (dotyczyły

współpracy firm i uczelni wyższych polskich

z niemieckimi w dziedzinie ekologii i ochrony

środowiska). Nasza grupa promowała polsko -

niemiecki Projekt Młodzieżowy GPS na stoisku,

które dzieliła z partnerem merytorycznym - firmą

ECO-REG z Berlina oraz Parkiem Przyrodni-

czym w Barnim koło Berlina. Grupa zyskała

możliwość odbycia wielu interesujących rozmów

z ciekawymi ludźmi z Polski i Niemiec. Pozosta-

wiła po sobie dobre wrażenia – świadczy o tym

zdjęcie naszej ekipy umieszczone na głównej

stronie Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Brawo!

Zdjęcia obok:

1. Podchody Językowe z GPS-em

2. Międzynarodowe Targi POL-ECO-SYSTEM

1

2

AKTUALNOŚCI SZKOLNE

Radość uczenia się…

angielskiego

Dnia 24.10.2016 r. klasy drugie Ekologiczne-

go Liceum wyszły wraz z nauczycielami języków

obcych na wykład na Uniwersytecie Zielonogór-

skim. Miał on na celu pokazać uczniom, a także

nauczycielom, jak łatwo i skutecznie, a przy tym

w bardzo interesujący sposób, ułatwić licealistom

naukę języków obcych.

Trzech prelegentów przygotowało interesujące

wykłady. Pierwszy nosił tytuł: "O tym, dlaczego

nauka pisania w języku obcym to podwójna radość

tworzenia" i był autorstwa Joanny Zawodniak.

W prezentacji zawarte zostały wszystkie najciekaw-

sze "triki" na to, jak poprzez grę słów można szybko

nauczyć się przydatnych zwrotów i słówek w języku

obcym. Kolejna prezentacja nosiła tytuł:

"Umiejętność wykorzystania zasobów interneto-

wych do samodzielnej nauki języka angielskiego".

Jej autorem był Mariusz Kruk. Pokazał uczniom

mnóstwo ciekawych stron internetowych, z których

w przyjemny sposób można korzystać ucząc się ję-

zyka. Ostatni wykład, autorstwa Marka Kaczyńskie-

go, zatytułowany był: "Succesfoul recycling: mądre

wybory, liczy się ilość a nie jakość". Wytłumaczył

on uczniom liceum, że nie warto zostawiać nauki na

ostatnią chwilę, lecz najbardziej efektywnym sposo-

bem jest rozłożenie nauki tak, aby była ona najbar-

dziej przyswajalna.

Całość wyszła bardzo dobrze i uczniowie

na pewno pozytywnie zapamiętają to wydarzenie,

wykorzystując zdobyte na zajęciach doświadczenie

w życiu codziennym.

Oliwia Smaruj

DZIEŃ BRYTYJSKIEGO HUMORU

Dnia 28.10.2016 r. na 7. i 8. godzinie lekcyj-nej odbył się w naszej szkole Dzień Humoru Brytyj-skiego. Organizatorami byli: p. Katarzyna Danile-wicz, p. Justyna Firfas oraz p. Tomasz Zawada. Projekt ,,The world of the movies” polegał na wyświetleniu nam, uczniom, filmu pt. ,,Johnny English Reborn”. Miał on na celu sprawdzenie na-szej wiedzy na temat słownictwa i uproszczeń zwią-zanych z projekcją. Podczas seansu odpowiadaliśmy na serię pytań w języku angielskim związanych z filmem. Tego dnia wszyscy dobrze się bawiliśmy, ze względu na świetną komedię, dzięki której mo-gliśmy wykazać się swoimi umiejętnościami w ob-cym języku. Najlepsi uczniowie zostaną nagrodzeni. Kolejnym etapem projektu będzie nagranie parodii ekranizacji. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku również będziemy mogli uczestniczyć w takim przedsię-wzięciu, ponieważ jest to bardzo dobry sposób na naukę i spędzanie miło czasu w gronie przyjaciół i nauczycieli.

Ola Rapeła

2016

ROKIEM SIENKIEWICZA

W szkolnym etapie konkursu historycznoli-

terackiego dla uczniów szkół średnich Hen-

ryk Sienkiewicz. W 170. rocznicę urodzin i

100. rocznicę śmierci, przeprowadzone

przez Komitet Główny Olimpiady Literatury

i Języka Polskiego wzięły udział:

Daria Koza z kl. 3 LA

Natalia Olszewska z kl. 2 LA

Wiktoria Skrzypczak z kl. 2 LC.

Do dalszego etapu zakwalifikowały się dwie

ostatnie. Czekamy na wyniki. Życzymy po-

wodzenia.

BLISKO ZWIERZĄT

W naszej szkole działa Szkolne Koło Przyja-ciół Zwierząt (SKPZ). Opiekunem koła jest p. Justyna Wejdelek-Zembrzuska, a przewodniczą-cym Dominik Franczak z klasy 3LE. Koło działa już trzeci rok, ale w tym dołączyło do niego także gimnazjum. Spotkania odbywają się co tydzień we wtorki na przerwie o 13:20 w sali 213. Ludzie często zapominają, że zwierzęta czują i cierpią tak jak ludzie. Nie są zabawkami i zobowiązują do cze-goś. My próbujemy zapobiec okrucieństwu wobec zwierząt. Zorganizowaliśmy 2 zbiórki karmy dla bezdomnych zwierząt ze schroniska w Zielonej Gó-rze. W tym roku organizujemy trzecia zbiórkę, „Dzień bez futra”, spotkanie z Towarzystwem „Inicjatywa dla Zwierząt”. Na kiermaszu 17 listo-pada będziemy sprzedawać ciasto kartki i ozdoby świąteczne oraz kawę i herbatę. W styczniu i lutym 2016 zbieraliśmy pienią-dze dla schroniska dla koni Tara na wykup koni z targu koni w Skaryszewie. Konie miały trafić do rzeźni. Prowadzimy gazetkę naszego kola na koryta-rzu w szkole i zajmujemy się organizacją imprez, np. Światowego Dnia Zwierząt lub Światowego Dnia Praw Zwierząt. Przez dwa lata znaleźliśmy nowe domy dla małych zwierząt domowych typu świnki morskie czy koszatniczki. Współpracujemy z organizacjami takimi jak: Towarzystwo „Inicjatywa dla Zwierząt”, Fundacja Międzynarodo-wy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! z Warszawy.

Igor Choruży

[Przeczytaj materiał ze strony 13]

Uczennice 3 LA na mecie V Novita Półmaratonu.

AKTUALNOŚCI SZKOLNE

WYSTAWA

03 grudnia 2016 planowana jest

wystawa prac plastycznych utalento-

wanych uczniów II Liceum Ogólno-

kształcącego.

Wszystkich zainteresowanych prosi-

my o kontakt z panią Magdaleną

Galus.

KONKURS

„Wiem, co jem”

Konkurs kierowany jest do wszystkich klas

naszej szkoły.

Klasa musi przygotować propozycję zdro-

wego deseru, który zostanie zaprezentowa-

ny na przygotowanym przez klasę stoisku.

Należy podać listę wykorzystanych skład-

ników.

Ocenie podlegać będą: walory smakowe,

sposób podania deseru oraz atrakcyjność

stoiska.

Konkurs zostanie rozstrzygnięty na czte-

rech poziomach: klasy 0-3 SP, klasy 4-6

SP, klasy gimnazjalne oraz klasy liceum.

W skład jury wejdą przedstawiciele Rady

Rodziców i Dyrekcja szkoły.

Prezentacja przygotowanych przez klasy

dań nastąpi 25 listopada 2016.

Przewidziano atrakcyjne nagrody oraz

punkty do Superklasy.

Kołatkowa integracja klas pierwszych

2 września 2016

Podczas pobytu w Kołatce wszystkie klasy pierwsze

przeszły szkolenie z zakresu prawa szkolnego prze-

prowadzone przez p. Katarzynę Juny—Pilarską

i spotkały się z Dyrektorem szkoły.

Większość czasu przeznaczona była jednak na zabawę.

Z uwag krytycznych:

mało ciekawe gry prowadzone przez animatorów;

niesmaczne jedzenie (nie każdy lubi zapiekanki).

Nie ma jak na szkolnym wyjeździe....

W piątek, trzydziestego dnia września 2016 roku dwie z czterech klas maturalnych wybrały się na wycieczkę. Zbiórka miała miejsce o godzinie 6.30 obok budynku szkoły. Każdy zjawił się punk-tualnie i zaraz po spakowaniu wszystkich toreb oraz sprawdzeniu listy obecności wyruszyliśmy w trasę w stronę Pomorza, a dokładnie do miejsco-wości Mrzeżyno. W trakcie jazdy uczniowie pilnie słuchali wykładów wygłaszanych przez ich koleżanki oraz kolegów na tematy związane ze zdrowym, aktyw-nym stylem życia. Nauczyciele byli zachwyceni zachowaniem swoich podopiecznych oraz tym, jak kulturalnie brali udział w dyskusji. Po dwóch go-dzinach jazdy drogą ekspresową nr 3 pan kierowca zarządził przerwę. Stanęliśmy przy restauracji ser-wującej dania mięsne oraz wegetariańskie, więc każdy był tym wyborem usatysfakcjonowany. Po-stój trwał dokładnie 45 minut. Kolejne dwie godzi-ny jazdy autokarem minęły w przyjaznej atmosfe-rze zabawy, obyło się bez żadnego przykrego incy-dentu. Na miejsce dojechaliśmy około południa, do obiadu mieliśmy godzinę, w trakcie której był czas na rozpakowanie się oraz odetchnięcie po po-dróży. Zjedliśmy wykwintne danie kuchni staropol-skiej, przebraliśmy się w stroje do ćwiczeń i zebra-liśmy się pod budynkiem hotelu w celach zbiórki. Chłopcy dorwali się do piłki od rugby i jeden z nich nieszczęśliwie zniszczył napis widniejący nad wejściem do ośrodka. Przeprowadzono głoso-wanie, w którym jednogłośnie stwierdzono, że winnym całego zamieszania jest Ernest B. Na jego szczęście nikt nie wyciągnął wobec niego konsekwencji i wyruszyliśmy na plażę. Po drodze pani oraz panowie wuefiści opowiadali anegdoty związane z nauczaniem młodzieży oraz dawali cenne rady życiowe. W lesie tuż przy plaży przeprowadziliśmy rozgrzewkę, aby uniknąć kontuzji. Na plaży urzą-dziliśmy zawody rzędów, w trakcie których każdy zaciekle walczył o punkty. Wygrał najlepszy z rzę-dów. Następnie zostaliśmy rozdzieleni według płci, dziewczęta udały się ku wschodowi wraz z panią Modrzyk, a chłopcy zostali tam, gdzie stali z pana-mi Worchaczem oraz Grzesiakiem. Został rozegra-ny mecz rugby, w którym nie brakowało emocji. Po dawce sportu na świeżym powietrzu uda-liśmy się do ośrodka, by zmyć z siebie brudy oraz pożywić się przed kolejną porcją wysiłku. Po krót-kim odpoczynku udaliśmy się na halę sportową, gdzie znów podzieliliśmy się na grupy. Graliśmy w gry zespołowe, takie jak piłka nożna, piłka ręcz-na, siatkówka oraz koszykówka. Do naszej dyspo-

zycji były również siłownia i sala do squasha. Po kilku godzinach wzmożonego wysiłku fizycz-nego udaliśmy się do pokojów, by odetchnąć oraz się wykąpać. Na ostatni posiłek dnia każdy przy-szedł bardzo podniecony, domyślając się, jakie pyszności zostaną podane. Kotlet schabowy i ziem-niaki z surówką spełniły oczekiwania każdego, za-mknęły nam usta na czas posiłku. Po zjedzeniu przyszedł czas na chwilę odpoczynku i pozwole-nie, by jedzenie zostało strawione. W myśl zasady, że ruchu nigdy nie jest zbyt wiele, wyszliśmy na wieczorną zabawę. Polegała ona na podzieleniu się na dwie grupy, i jedna z nich szuka drugiej. Drużyna, która jest szukana pozostawia wskazówki w kopertach w nietypo-wych miejscach. Podchody to popularne określenie tej gry i myślę, że każdy ją zna. Jednym z zadań było wysmarowanie swej twarzy pianką do gole-nia, co było mało przyjemnym, aczkolwiek zabaw-nym doświadczeniem. Z największym entuzja-zmem wykonaliśmy zadanie polegające na zebra-niu określonej liczny szyszek do worków na śmie-ci. Ernest, który miał już na sumieniu plastikowy napis, tym razem podbił oko swej koleżance po-przez wyjątkowo celny rzut jedną z nich. Na szczę-ście szybko pozbyliśmy się negatywnej energii i wspólnymi siłami znaleźliśmy drugą grupę, koń-cząc tym samym grę. Udaliśmy się do pokojów, gdzie zmęczeni niemiłosiernie położyliśmy się do łóżek, by zasnąć, nie mogąc się doczekać kolej-nego dnia sportowej frajdy. Godzina 8:00. okolicę przeszywa dźwięk ro-dem z piekła. Zadzwoniły budziki i otworzyły wszystkim oczy. W porannym zamgleniu spożyli-śmy śniadanie i ustaliliśmy, co będziemy dziś ro-bić. W sennej atmosferze minął czas między śnia-daniem a kolejnymi harcami na hali. Po wyznaczeniu trzech grup przez kolejne 90 minut graliśmy w siatkówkę, unihokeja oraz bierki. Zmęczeni dniem poprzednim nie przejawia-liśmy takiego samego entuzjazmu. Byliśmy zaan-gażowani, lecz nasze twarze szpecił grymas zmę-czenia. Koniec wysiłku przywitany został z ogól-nym entuzjazmem, z ulgą udaliśmy się do poko-jów. Niespiesznie zjedliśmy obiad i udaliśmy się na krótka drzemkę. Wypoczęci odzialiśmy się gru-bo i wyszliśmy przed budynek ośrodka na zbiórkę. W planach mieliśmy spacer z kijkami po plaży. W trakcie przechadzki spadł deszcz, co tylko dodało uroku pięknemu Morzu Bałtyckiemu i po-zwoliło każdemu w zamyśleniu kontemplować na-turę. Po trzech godzinach spaceru, w trakcie które-go poznaliśmy nie tylko nowy kawałek plaży,

lecz głębokie warstwy naszych świadomości, wró-ciliśmy do ośrodka. Panująca zaduma pozwoliła każdemu na zregenerowania sił i dalsze sportowe wyczyny. Graliśmy w te same sporty, co dnia poprzed-niego. Znaczącą różnicą względem rana było nasze samopoczucie. Piękne uśmiechy od ucha do ucha zdobiły nasze lica. Złe warunki pogodowe nie po-zwoliły niestety na ponowną grę w podchody. Na szczęście dla fanów sportów walki, tego wie-czoru w telewizji puszczono walki współczesnych gladiatorów w klatce. Entuzjaści rozlewu krwi ze-brali się w świetlicy, gdzie zagrzewali do walki swych faworytów. Młodzież nastawiona pokojowo zebrała się na sali gimnastycznej, gdzie dyskutowa-ła o wpływie gier komputerowych na dziecięcą psychikę, oraz w swych pokojach, aby odetchnąć i uraczyć swych współlokatorów konwersacją. Około północy poszliśmy spać. W niedzielę o godzinie 8:00 rano zeszliśmy na śniadanie ze świadomością, że może to być na-sze ostatnie śniadanie na Ziemi Mrzeżyńskiej. Do każdego powoli docierał fakt, że koniec sielan-ki jest coraz bliższy i czeka nas nieunikniony po-wrót do domu. Zanim to jednak nastało, poszliśmy na ćwiczenia. Większość z nas po raz pierwszy w życiu miała przyjemność, by zatańczyć taniec zwany bel-gijką. Niezwykle żywiołowy, wyrwał nas z ponu-rych myśli, pozwolił skupić się na nadchodzących, przyjemnych chwilach. Po rozgrzewce, ćwiczyli-śmy poloneza. Nie wychodziło nam to, mimo wszystko każdy był zadowolony. Gdy tańce dobie-gły końca, udaliśmy się na halę, by pograć w piłkę nożną, squasha, piłkę ręczną. Po wszystkim poszli-śmy do pokojów, aby się umyć i spakować. Pach-nący i czyści zjedliśmy obiad, zapakowaliśmy tor-by do autokaru i wyruszyliśmy w drogę. W trakcie jazdy pani oraz panowie wuefiści zaskoczyli nas testem z wiedzy sportowej. Na na-sze szczęście każdy posiadał ogromną wiedzę na ten temat. Dalsza część jazdy przebiegła bez żadnych zakłóceń, w Zielonej Górze pojawiliśmy się około godziny 19:00. Wnioskując po humorach uczestników wycieczki w chwili pożegnania, każ-demu bardzo się podobało.

Bartek

WAKACYJNE WSPOMNIENIA

8 sierpnia - cudna data, szczególnie dla 30 Dru-żyny Wędrowniczek “Orlęta”, bo właśnie wtedy rozpoczął się nasz obóz w Bieszczadach.

Z Zielonej Góry wyjechałyśmy bardzo wcze-śnie, ale pomimo tego i dużego ciężaru na plecach uśmiech nie schodził nam z twarzy. Choć droga by-ła bardzo długa, nie czułyśmy zmęczenia. Jak to w naszej drużynie bywa, brak w niej miejsca na nu-dę, więc przez cały czas znajdowałyśmy sobie coś ciekawego do zrobienia. Od gry w czółko do koncertu na cały przedział. Oczywiście była też

chwila na sen i jedzenie (dużo jedzenia, w końcu trzeba było nabrać sił).

Naszym pierwszym przystankiem były Ustrzyki Dolne, gdzie spałyśmy w parafii u cudownych księ-ży. Oczywiście odwdzięczyłyśmy się tym, że pomogłyśmy w obstawieniu mszy świętej. Dzię-ki życzliwości księży zwiedziłyśmy Ogród Biblijny i Cerkiew niedaleko Soliny. W ostatni wieczór w Ustrzykach miałyśmy wspólne ognisko z księż-mi. Wtedy też zdecydowałyśmy, że koniecznie mu-simy zrobić naklejki ”Ksiądz przyjazny harcerzom”.

Bieszczadzka przygoda

Następna na naszej drodze była Solina, gdzie spałyśmy na polu namiotowym. Ponieważ pogoda niezbyt nam dopisała, wzięłyśmy gitarę i przesie-działyśmy burzę w 8 osób… w trzyosobowym na-miocie! Na szczęście na drugi dzień było już ładnie i mogłyśmy przejść się słynną Solińską Zaporą. Wi-doki były niesamowite. Nie zabrakło również lek-kiego skoku adrenaliny podczas zjazdu na tyrolce. Wyobraźcie sobie widoki, jakie można obejrzeć przejeżdżając 18 metrów nad Jeziorem Solina! Cu-do!

Po kilku dniach w Solinie nadszedł czas na wę-drówkę. Spakowałyśmy plecaki i pełne energii ru-szyłyśmy do Wołkowyi. Tam czekało nas wiele atrakcji, w tym noc spadających gwiazd. Cudnie było patrzeć jak mkną po czystym niebie.

Najbardziej w pamięci zostanie nam pobyt w Łopience, gdzie byłyśmy całkowicie odcięte od świata. Zero zasięgu, brak prądu, tylko łono na-tury. Woda czerpana ze strumienia, ciepło z komin-ka, światło tylko i wyłącznie z latarek i od ognia. Spałyśmy w dużym, ośmioosobowym namiocie, więc było całkiem ciepło. Szczęście chciało, że była pełnia. Nic nie przebije widoku ogromnego księży-ca na ciemnym niebie wyłaniającego się zza drzew. Warto także wspomnieć o urokach bieszczadzkich lasów. I tutaj pojawia się pewna przestroga - staraj-cie się zawsze zejść ze szlaku przed zmrokiem. Kie-dy zachodzi słońce, robi się dość niebezpiecznie. My na przykład spotkałyśmy się z wilkiem i mijały-śmy dwie gawry niedźwiedzi. Niezbyt przyjemne uczucie, kiedy jest dość ciemno i zaczynasz słyszeć mruczenie (lub chrapanie, niedźwiedzie to podobno straszne śpiochy). Ale to jeszcze nic! Wyobraź so-bie, że prowadzisz kilkuosobową grupę przez bar-dzo niewyraźnie oznakowany szlak z latarką przed sobą i patrzysz prosto w oczy lisa, bo akurat schy-lasz się, żeby przejść pod niższymi konarami drzew. Dopiero wtedy wiesz, co to poczuć adrenalinę i ... narzucasz tempo grupie, by jak najszybciej wrócić do miejsca noclegowego. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się bałam! Całe szczęście do obozowi-ska dotarłyśmy całe i zdrowe, a na miejscu czekała na nas ciepła herbata i pyszna kolacja.

Z Łopienki powędrowałyśmy do Bacówki Nad Małą Rawką, gdzie spędziłyśmy dwie noce. Pod-czas pobytu tam zwiedziłyśmy Połoniny. Widok był urzekający i wart ciężkiej drogi pod górę. Spełniły-śmy nasze marzenie i przeszłyśmy całe Połoniny podziwiając uroki Bieszczad z góry (część z nas zmrużyła na chwilę oczy podczas postoju). Nic nie opisze czaru Połonin. Cytując słowa jednej z piose-nek harcerskich - “Połonin czar ma taką moc, że chcesz tam wrócić znów za rok”, gwarantuję, że to czysta prawda.

W ostatni wieczór pobytu w Bieszczadach zro-biłyśmy ognisko, podczas którego podsumowały-śmy nasz obóz. Na pamiątkę wyjazdu każda z nas dostała na pamiątkę przywieszkę z Bieszczadzkim Aniołem. Nigdy nie zapomnimy tego wyjazdu!

Agnieszka i Patrycja

WYSIL UMYSŁ

ZAGINIONA EKSPEDYCJA

W 1935 r. słynna ekspedycja "Dolman" zaginęła w "Zielonym Piekle", jak nazywają dżunglę połu-dniowoamerykańską. Nie pozostawiła po sobie żad-nych śladów. W jakiś czas potem pewien nieznany tragarz opowiadał, że tubylcy napadli na białych i pomordowali wszystkich. W skład ekspedycji wchodzili: Stefan Dolman - szef wyprawy, Sihrana - jego żona, którą poznał we Francji, Bob Trevor - gar-baty fotograf i dziennikarz amerykański, John Hardy niepozorny i szczupły kolega Dolmana, z którym polował na lwy w Afryce, oraz kapitan Alyaro Coles - bliski przyjaciel Dolmana.

Łucja Dolman, matka Stefana, zmarła w początku ostatniej wojny światowej. Do ostatniej chwili swego życia wierzyła, że syn żyje gdzieś cały, zdrowy i na pewno wróci. Przed śmiercią zapisała mu cały majątek milionowej wartości.

Rzeczywiście w kilka lat po zakończeniu wojny zja-wił się w Londynie człowiek przybyły z Ameryki Południowej, który podawał się za zaginionego Ste-fana Dolmana. Miał dokumenty stwierdzające tożsa-mość jego osoby i opowiadał takie historie, że nawet kuzyni zmarłej Łucji Dolman i egzekutorzy jej ostat-niej woli nie wątpili że jest jej synem.

Powrót zaginionego godnie uczczono. Cała prasa europejska pisała o sensacyjnej odysei podróżnika - badacza. Potoczyły się konferencje, wywiady.

Pewnego dnia policja otrzymała telefon od dyrektora banku, w którym zdeponowany był spadek. Dyrektor meldował, że spadkobierca podejmuje cały majątek i zamierza wyjechać do Wenezueli.

Inspektor Scotland Yardu, Antony Slade, natych-miast udał się do dyrektora banku, który pokazał mu czeki. Na wszystkich czekach podpisy były absolut-nie identyczne nie wyłączając najmniejszych szcze-gółów. Slade uważnie studiował wszystkie blankiety a następnie zapytał, czy zna Johna Hardy.

- Znałem go osobiście - odparł dyrektor. Przed wojną był u mnie w towarzystwie Dolmana.

- A Amerykanin Trevor? Miał pan okazję poznania go?

- Nie. Tego nie poznałem.

Slade wrócił do Scotland Yardu, odbył naradę ze swymi współpracownikami i kazał przygotować nakaz aresztowania.

Pytanie: Kogo kazał aresztować? Co zdemaskowało

oszusta?

Zmiana nazwy

Dnia 04.10 w Zielonej Górze odbyły się uro-

czystości związane z nadaniem rondu na Trasie

Północnej imienia Ireny Sendlerowej. W maju Ra-

da Miasta Zielona Góra jednogłośnie przyjęła usta-

wę opracowaną przez Młodzieżową Radę Miasta

Zielona Góra przy współpracy z pomysłodawcą-

Szymonem Płóciennikiem. Uroczystości rozpoczę-

ły się w auli rektoratu UZ o godzinie 11:00.

Po 14:00 uczestnicy uroczystości gościli przy ron-

dzie imienia Ireny Sendlerowej. Na uroczystości

zostali zaproszeni: Marek Michalak- Rzecznik

Praw Dziecka, Janina Zgrzembska - córka

Ireny Sendlerowej oraz nauczycielka z pierwszej

w Polsce szkoły im. Ireny Sendlerowej, która była

jej koleżanką.

KF

Życiorys bohaterki

Irena Stanisława Sendler, ps. „Jolanta” (ur. 15 lutego 1910 w Warszawie, zm. 12 maja 2008 w Warszawie) – polska działaczka społeczna i charytatywna, członkini PPS (Polska Partia So-cjalistyczna) i kierowniczka referatu dziecięcego Rady Pomocy Żydom („Żegoty”). Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, dama Orderu Orła Białego i Orderu Uśmiechu.

W czasie II wojny światowej zbudowana przez nią sieć ludzi i organizacji uratowała ok. 2500 żydow-skich dzieci. W październiku 1943 została areszto-wana przez Gestapo, jednak „Żegocie” udało się ją uwolnić. W czasie powstania warszawskiego była sanitariuszką w jednym z powstańczych punktów sanitarnych na Mokotowie. Po wojnie pracowała w opiece społecznej i średnim szkolnictwie me-dycznym. Przez długie lata jej działalność podczas okupacji była nieznana.

Co w Mieście piszczy?...

PATCHWORKOWE CUDA

W Zielonogórskim Centrum Przyrodniczym

na początku października otwarto niezwykłą

wystawę pt. „Patchworkowa przyroda”. Jej au-

torkami są amatorki - kobiety z pasją, tworzące

zaczarowane światy ze skrawków materiałów.

Oprócz ich prac prezentowane są prace arty-

stek z Czech i Niemiec.

To trzeba zobaczyć. Wystawa otwarta będzie

przez trzy miesiące, do końca roku 2016.

Miło spędzony czas? To ten przy wyśmienitej kawie !

W Zielonej Górze znajduje bardzo wiele kawiarni, ale nie każda serwuje niezwykłą kawę. Smak jej nie zależy od ceny czy pochodzenia. To zależy od uczucia, chęci czy osoby, która chce zatrzymać chwilę, moment, kiedy delektujemy się każdym jej łykiem. Jedną z mniej znanych osób w Winnym Grodzie jest Sławomir Kuchar-czyk, choć z jego ambicjami i historią może z czasem stać się kimś znanym. Rozmawiając z nim dowiedziałam się bardzo wielu ciekawych i zaskakujących rzeczy o nim. Michalina: Sławku, od kiedy zacząłeś swoją przy-godę jako barista?

Sławomir: W wieku 17 lat zacząłem się ,,bawić’’ kawą.

Michalina: Zacząłeś w dość młodym wieku. Co Cię do tego zainspirowało?

Sławomir: Zaczęło się od projektu w Niemczech. Polegał on na prowadzenia własnej kawiarni ucz-niowskiej przez szkoły z Niemczech, Lubska i Ko-strzyna. Brałem udział w tym projekcie przez 3 lata, przez ten czas pracowałem z kawą i to wtedy stwierdziłem, że bycie baristą to coś dla mnie.

Michalina: Twoje kawy nie tylko słyną z cudow-nego smaku, lecz z tego, co jest na nich narysowa-ne. Skąd w Tobie taka pasja do wykonywania ry-sunków na czymś, co przecież znika z filiżanki? Skąd bierzesz na nie pomysły?

Sławomir: Rysować na kawie zacząłem w pierw-szej pracy. Najwięcej radości w tym daje mina i reakcja ludzi, jak zobaczą na swojej kawie psiaka, kotka czy jakikolwiek rysunek. I właśnie to skłania do dalszego wymyślania rysunków.

Michalina: Jak poszerzasz swoją wiedzę na temat

kawy?

Sławomir: Zacząłem od podstaw, pracowałem w jednej z zielonogórskich kawiarni. Podczas pracy tam zrobiłem kursy baristyczne, co mi dało już tytuł baristy i otworzyło dalszą drogę kariery. Aktualnie korzystam ze spotkań z innymi baristami oraz wchodzę na wyższy poziom pracy z kawa w innym lokalu.

Michalina: Sławku, masz dopiero 20 lat. Jakie są Twoje plany na przyszłość?

Sławek: Moim celem jest otworzenie własnej kawiarni,w której będzie kilka rodzajów kaw typu: cappuccino, espresso, czarna, latte macchiato. Ale także duży wybór ziaren kawy do przysadzania - metoda alternatywna, żeby każdy klient mógł wy-brać smak kawy pod siebie.

Michalina: Dziękuję bardzo za krótki wywiad i życzę dalszego powodzenia i dążenia do znaczo-nego celu.

Sławek: To ja dziękuję i radzę młodym ludziom,

aby nigdy się nie poddawali i dążyli do tego, co so-

bie zaplanowali.

Sławomir Kucharczyk

Sławek w pracy.

Powyżej: kilka jego

dzieł.

KACIK OGONIASTYCH -

DLA BEZOGONIASTYCH

Widzisz te oczy, ta poczciwa psinka czeka

na prawdziwy dom od 2013 roku. Pozwólmy jej go

doczekać i pomóżmy jej w rehabilitacji. W zielono-

górskim schronisku trwa akcja „Postaw zwierzaka

na łapy”. Polega ona na zbiórce pieniędzy, które

pozwolą zwierzakom na potrzebną rehabilitacje.

Loza, jak i inne psy, biorą w niej udział. Pomóc

może każdy, liczy się każda kwota. Nieważne czy

wpłacisz złotówkę czy pięć. Im więcej nas będzie,

tym szybciej psiaki staną na łapy i dostaną od nas

szansę, by jeszcze być kochanymi. Pieniądze moż-

na wpłacać na konto bankowe schroniska.

Więcej informacji zasięgnąć można na stronie inter-

netowej : http://schroniskozg.pl/postaw-zwierzaka-

na-lapy

Nie czekaj!

One czekają na swój dom od 2013 roku

KĄCIK CIEKAWOSTEK Czy wiesz, że:

Człowiek spędza 25 lat życia w łóżku.

Mózg zajmuje 2% ludzkiego ciała.

Więcej osób na świecie posiada telefony komórkowe niż toalety.

Człowieka można zidentyfikować po odci-sku palca, a psa po odcisku nosa.

Starożytni Egipcjanie golili brwi po to, aby opłakiwać śmierć swoich kotów.

Ligofobia to strach przed ciemnością.

Ranidafobia to strach przed żabami.

Kakofobia to strach przed brzydotą.

W Tanzanii istnieje limit długości włosów - maksimum 36 cm.

W stanie Alabama (USA) zabroniona jest gra w domino w niedzielę.

ŁAMIGŁÓWKA

Znajdź w zdaniu ukryte zwierzę lub roślinę: Na ośle dzieci arabskie jeżdżą rano do szkoły.

Nauczycielka poleciła narysować linię prostą.

Nagle rozsunęła się kotara i ujrzałem scenę.

Trzeba rano wstawać szybko, by zdążyć do szkoły.

Idę pieszo do szkoły, gdy nie podjeżdża autobus.

Skończyły się miłe wakacje, zaczyna się nauka.

Uzupełnij przysłowia: Gość w dom............................................ w dom. Trafiło się ślepej ..................................... ziarno. Wybiera się jak sójka za................................... Uderz w ............................... , a nożyce się odezwą. Gdzie diabeł nie ..................... tam babę pośle. Gdzie ...................... się bije, tam trzeci korzysta. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na …...............

ODROBINA RELAKSU

Historyjka zawiera 38 tytułów książek fantastycz-nych autorów polskich. Kto chce, niech zgadnie które.

Ponowne stworzenie świata spowodowało, że pierwszy Ziemianin Adam, jeden z nas i już homo divisus, odważył się na wyjście z cienia i przekraczając limes inferior opuścił Eden. Już w połowie drogi stwierdził, że wdepnął w obszar nie-ciągłości. Nim uzyskał prawo powrotu, nieraz ob-jawiała mi się zagubiona przyszłość. Tymczasem na Srebrnym Globie ludzie z gwiazdy Feriego zbudowali kosmodrom i przy-gotowali arsenał. Operacja wieczność, według ło-tra, którym był stary robot, nie była jeszcze w peł-ni gotowa, a oni czuli się jak senni zwycięzcy syci zwycięstwa, bo powrót z gwiazd był dla nich nie-możliwy, jak dla wielu przejście przez lustro. Leżał twarzą ku ziemi, a znoszony cylinder van Troffa przy nim, gdy torpeda czasu trafiła go w nagi cel. Poczuł wir pamięci, który jak parok-syzm numer minus jeden wstrząsnął nim, a potem była tylko cisza. Niech to świnka powącha, to był niezły numer, pomyślał, ale próba inwazji nie po-wiodła się im. Tylko fenomen kosmosu sprawił, że próg nieśmiertelności był tym razem dla niego za wysoki. Po wszystkim wkroczył w strefy zerowe i ta

enklawa dała mu uczucie, że jest niezwyciężony.

Nie wiedział, że w ten sposób przekroczył ósmy

krąg piekieł i... wyrósł mu ogon diabła.

ŁAMIGŁÓWKA

Z szeregu cyfr odczytaj zaszyfrowane nazwisko pisarza i tytuł jego dzieła.

6,16,20,10,14,16,20,3,16,22,1

9,18,10,16,20,11,16,11,16,20,22,1,20,11

Skorzystaj z podstawowej wersji alfabetu.