1
Linia polityki zagranicznej, którą lansuje PiS, została już wypróbowana w Czechach i na Węgrzech. Doprowadziła tylko do popsucia stosunków z Berlinem. Innych efektów nie było – mówi czeski politolog. ROZMOWA Z PETREM KRATOCHVILEM dyrektorem Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Pradze MICHAŁ KOKOT: Prawo i Sprawie- dliwość zapowiada zmianę w polity- ce zagranicznej Polski: odejście od sojuszu z Niemcami i większe zwią- zanie się z krajami Grupy Wyszeh- radzkiej. Cieszy to zwłaszcza Wę- grów, którzy szukają wsparcia dla swojej eurosceptycznej polityki. Czy w Pradze też się z tego cieszą? PETR KRATOCHVIL: Nie sądzę. Na- si rządzący raczej się nie łudzą, że między Polską a Czechami nagle doj- dzie do trwałego zbliżenia. W prze- szłości Polska wielokrotnie wyła- mywała się ze wspólnego stanowi- ska, bo i niemało nas dzieli – choćby stosunek do Rosji. Czeski minister spraw zagranicznych Lubomir Za- orálek wprawdzie, jak dotąd, opo- wiada się za przedłużeniem sankcji ekonomicznych wobec Rosji, ale w tej sprawie jest on postrzegany ja- ko jastrząb, nawet we własnej par- tii. Socjaldemokraci są za złagodze- niem kursu wobec Moskwy, uważa- jąc, że szkodzi to naszym relacjom gospodarczym. Wydaje się jednak, że w sprawie uchodźców Polska ma podobne sta- nowisko jak Czechy, a także pozo- stałe kraje Grupy Wyszehradzkiej – Słowacja i Węgry. Wszystkie od- rzucają ich przyjmowanie. – Rozdźwięk jest jednak większy, niżby się wydawało. Czesi nie są w tej sprawie wcale tak radykalni jak choć- by Słowacja czy Węgry. Ze strony wę- gierskiego ministra nigdy nie było dialogu w tej sprawie z państwami Europy Zachodniej. Tam dominuje retoryka w stylu: „My przecież od dawna mamy rozwiązanie, a ci goście w Europie nie chcą przyjąć naszych argumentów”. Czesi i ich socjalde- mokratyczny rząd nie zajmują aż tak ostrego stanowiska. A może nasza współpraca stała się już anachronizmem, bo nie mamy wspólnych celów? Czesi wraz ze Sło- wakami i Austriakami zawiązali tzw. trójkąt sławkowski. To konkurencja wobec Grupy Wyszehradzkiej? – Nie postrzegałbym tego w ten spo- sób, to po prostu zacieśnienie współ- pracy między krajami mającymi wspól- ne interesy. Polska w przeszłości zaj- mowała stanowisko odmienne od po- zostałych krajów w Grupie. Proszę nie odbierać tego jako zarzutu. Współpraca Czech z innymi krajami powinna rów- noważyć samodzielne działania Pol- ski. Nasi politycy są świadomi tego, że Polska jest w Europie krajem średnim, na tyle silnym, by kształtować własną politykę zagraniczną. Wśród części Czechów pojawia się oczywiście po- gląd, że Polacy są samolubni i nie oglą- dają się na nas. Ale tak myśli bardziej eurosceptyczna część społeczeństwa żywiąca się mitem konferencji z Mo- nachium w 1938 r., który uważa, że ja- ko mały kraj na nic nie mamy wpływu i zawsze decydują o nas więksi. Natomiast w szerokich kręgach dość rozpowszechniona jest opinia, że Polska wiele osiągnęła dzięki te- mu, że nie stwarzała problemów i nie łamała zasad obowiązujących w Unii Europejskiej. To się zapewne teraz zmieni, bo po- litycy PiS zapowiadają odejście od polityki głównego nurtu. Taką polity- kę – odchodzącą od głównego nurtu – od jakiegoś czasu stara się prowa- dzić rząd Czech. Jak wpłynęło to na pozycję Pragi w Unii Europejskiej? – Przede wszystkim pogorszyło nasze stosunki z Niemcami. Nigdy nie były tak złe jak obecnie. Nawet w czasach prezydentury Václava Klausa, przeciwnika Unii Europej- skiej, Angela Merkel przyjeżdżała do Pragi, podczas gdy inni przywódcy europejscy omijali Czechy szerokim łukiem. Dzisiaj po tej przyjaźni nie ma śladu. Niedawno Merkel odmó- wiła rozmowy telefonicznej z pre- mierem Sobotką, gdy ten o to prosił. Nasza dyplomacja będzie musiała bardzo ciężko pracować, by te rela- cje odbudować. W Polsce też zaczęliśmy na to pra- cować. Rządzący sięgają w dysku- sji o uchodźcach po argument, że Niemcy nie powinni nas krytykować, bo ponoszą winę za zbrodnie z cza- sów III Rzeszy. – Problemem w relacjach między państwami Europy Wschodniej a Za- chodem nie jest wcale polityka, ale ostry język. To prowadzi do upadku zaufania, które później tak trudno odzyskać. Bardzo to wszystko przypomina historię, którą opisał Christopher Clark w swojej książce „Lunatycy”, tłuma- cząc przyczyny wybuchu I wojny świa- towej. Tam politycy chcieli za wszel- ką cenę przeforsować swoje racje. W rezultacie parli do nieuchronnej konfrontacji. Taka strategia negocjacyjna w ogó- le się nie sprawdza. Nawet jeśli jedna ze stron rzeczywiście ma rację, to i tak nie wcieli swojej wizji w życie ze względu na polityczną rzeczywistość. Druga strona nigdy jej bowiem nie zaakceptuje i ostatecznie trzeba bę- dzie znaleźć kompromis. Przecież właśnie na tym polega polityka. ROZMAWIAL MICHAL KOKOT PiS kopiuje dyplomatyczne porażki Wyszehradu ŚWIAT 1 Czwartek 26 listopada 2015 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl 12 wydarzenia REKLAMA 33302381 MATERIALY PRASOWE AUSTRIA Fuzja wiedeńskich parafii Z 653 małych parafii istniejących w ar- chidiecezji wiedeńskiej powstanie 140 dużych – postanowił arcybiskup Wiednia kardynał Christoph Schön- born. W ten sposób austriacki Ko- ściół reaguje na spadek liczby wier- nych, a przede wszystkim na brak księży. Problem jest tak duży, że w ar- chidiecezji duchowni opiekują się kil- koma parafami naraz. Proces łącze- nia parafii ma się zakończyć za 10 lat. UKRAINA Wojska rządowe wstrzymują ogień Ukraina wprowadziła wczoraj „jed- nostronną ciszę” na całej linii fron- tu w Donbasie. Żołnierzom sił rzą- dowych nie wolno otwierać ognia do wspieranych przez Rosję sepa- ratystów, mimo że nieustannie ła- mią oni rozejm – rozkazał szef szta- bu generalnego generał Wiktor Mu- żenko. Ukraińscy żołnierze mogą strzelać jedynie w sytuacji zagroże- nia życia. BART, PAP ŚWIAT W SKRÓCIE

Gazeta Wyborcza ŚWIAT PiS kopiuje dyplomatyczne porażki ... · Nasi politycy są świadomi tego, że ... sji o uchodźcach po argument, że Niemcy nie powinni nas krytykować, bo

  • Upload
    others

  • View
    33

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Gazeta Wyborcza ŚWIAT PiS kopiuje dyplomatyczne porażki ... · Nasi politycy są świadomi tego, że ... sji o uchodźcach po argument, że Niemcy nie powinni nas krytykować, bo

Linia polityki zagranicznej,którą lansuje PiS, została jużwypróbowana w Czechachi na Węgrzech. Doprowadziłatylko do popsuciastosunków z Berlinem.Innych efektów nie było– mówi czeski politolog.

ROZMOWA ZPETREM KRATOCHVILEMdyrektorem Instytutu StosunkówMiędzynarodowych w Pradze

MICHAŁ KOKOT: Prawo i Sprawie-dliwość zapowiada zmianę w polity-ce zagranicznej Polski: odejście odsojuszu z Niemcami i większe zwią-zanie się z krajami Grupy Wyszeh-radzkiej. Cieszy to zwłaszcza Wę-grów, którzy szukają wsparcia dlaswojej eurosceptycznej polityki. Czyw Pradze też się z tego cieszą?PETR KRATOCHVIL: Nie sądzę. Na-si rządzący raczej się nie łudzą, żemiędzy Polską a Czechami nagle doj-dzie do trwałego zbliżenia. W prze-szłości Polska wielokrotnie wyła-mywała się ze wspólnego stanowi-ska, bo i niemało nas dzieli – choćbystosunek do Rosji. Czeski ministerspraw zagranicznych Lubomir Za-orálek wprawdzie, jak dotąd, opo-wiada się za przedłużeniem sankcjiekonomicznych wobec Rosji, alew tej sprawie jest on postrzegany ja-ko jastrząb, nawet we własnej par-tii. Socjaldemokraci są za złagodze-niem kursu wobec Moskwy, uważa-

jąc, że szkodzi to naszym relacjomgospodarczym.Wydaje się jednak, że w sprawieuchodźców Polska ma podobne sta-nowisko jak Czechy, a także pozo-stałe kraje Grupy Wyszehradzkiej– Słowacja i Węgry. Wszystkie od-rzucają ich przyjmowanie.

– Rozdźwięk jest jednak większy,niżby się wydawało. Czesi nie są w tejsprawie wcale tak radykalni jak choć-by Słowacja czy Węgry. Ze strony wę-gierskiego ministra nigdy nie byłodialogu w tej sprawie z państwamiEuropy Zachodniej. Tam dominujeretoryka w stylu: „My przecież oddawna mamy rozwiązanie, a ci gościew Europie nie chcą przyjąć naszychargumentów”. Czesi i ich socjalde-mokratyczny rząd nie zajmują aż takostrego stanowiska.A może nasza współpraca stała sięjuż anachronizmem, bo nie mamywspólnych celów? Czesi wraz ze Sło-wakami i Austriakami zawiązali tzw.

trójkąt sławkowski. To konkurencjawobec Grupy Wyszehradzkiej?

– Nie postrzegałbym tego wten spo-sób, to po prostu zacieśnienie współ-pracy między krajami mającymi wspól-ne interesy. Polska w przeszłości zaj-mowała stanowisko odmienne od po-zostałych krajów wGrupie. Proszę nieodbierać tego jako zarzutu. WspółpracaCzech zinnymi krajami powinna rów-noważyć samodzielne działania Pol-ski. Nasi politycy są świadomi tego, żePolska jest wEuropie krajem średnim,na tyle silnym, by kształtować własnąpolitykę zagraniczną. Wśród częściCzechów pojawia się oczywiście po-gląd, że Polacy są samolubni i nie oglą-dają się na nas. Ale tak myśli bardziejeurosceptyczna część społeczeństważywiąca się mitem konferencji z Mo-nachium w 1938 r., który uważa, że ja-ko mały kraj na nic nie mamy wpływui zawsze decydują o nas więksi.

Natomiast w szerokich kręgachdość rozpowszechniona jest opinia,

że Polska wiele osiągnęła dzięki te-mu, że nie stwarzała problemów i niełamała zasad obowiązujących w UniiEuropejskiej. To się zapewne teraz zmieni, bo po-litycy PiS zapowiadają odejście odpolityki głównego nurtu. Taką polity-kę – odchodzącą od głównego nurtu– od jakiegoś czasu stara się prowa-dzić rząd Czech. Jak wpłynęło to napozycję Pragi w Unii Europejskiej?

– Przede wszystkim pogorszyłonasze stosunki z Niemcami. Nigdynie były tak złe jak obecnie. Nawetw czasach prezydentury VáclavaKlausa, przeciwnika Unii Europej-skiej, Angela Merkel przyjeżdżała doPragi, podczas gdy inni przywódcyeuropejscy omijali Czechy szerokimłukiem. Dzisiaj po tej przyjaźni niema śladu. Niedawno Merkel odmó-wiła rozmowy telefonicznej z pre-mierem Sobotką, gdy ten o to prosił.Nasza dyplomacja będzie musiałabardzo ciężko pracować, by te rela-cje odbudować.W Polsce też zaczęliśmy na to pra-cować. Rządzący sięgają w dysku-sji o uchodźcach po argument, żeNiemcy nie powinni nas krytykować,bo ponoszą winę za zbrodnie z cza-sów III Rzeszy.

– Problemem w relacjach międzypaństwami Europy Wschodniej a Za-chodem nie jest wcale polityka, aleostry język. To prowadzi do upadkuzaufania, które później tak trudnoodzyskać.

Bardzo to wszystko przypominahistorię, którą opisał Christopher Clarkw swojej książce „Lunatycy”, tłuma-cząc przyczyny wybuchu Iwojny świa-towej. Tam politycy chcieli za wszel-ką cenę przeforsować swoje racje.W rezultacie parli do nieuchronnejkonfrontacji.

Taka strategia negocjacyjna w ogó-le się nie sprawdza. Nawet jeśli jednaze stron rzeczywiście ma rację, to i taknie wcieli swojej wizji w życie zewzględu na polityczną rzeczywistość.Druga strona nigdy jej bowiem niezaakceptuje i ostatecznie trzeba bę-dzie znaleźć kompromis. Przecieżwłaśnie na tym polega polityka. �

ROZMAWIAŁ MICHAŁ KOKOT

PiS kopiuje dyplomatyczne porażki WyszehraduŚWIAT

1

Czwartek 26 listopada 2015 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl12 wydarzenia

REKLAMA 33302381

MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE

AUSTRIAFuzja wiedeńskich parafii Z 653 małych parafii istniejących w ar-chidiecezji wiedeńskiej powstanie140 dużych – postanowił arcybiskupWiednia kardynał Christoph Schön-born. W ten sposób austriacki Ko-ściół reaguje na spadek liczby wier-nych, a przede wszystkim na brakksięży. Problem jest tak duży, że w ar-chidiecezji duchowni opiekują się kil-koma parafami naraz. Proces łącze-nia parafii ma się zakończyć za 10 lat.

UKRAINAWojska rządowewstrzymują ogieńUkraina wprowadziła wczoraj „jed-nostronną ciszę” na całej linii fron-tu w Donbasie. Żołnierzom sił rzą-dowych nie wolno otwierać ogniado wspieranych przez Rosję sepa-ratystów, mimo że nieustannie ła-mią oni rozejm – rozkazał szef szta-bu generalnego generał Wiktor Mu-żenko. Ukraińscy żołnierze mogąstrzelać jedynie w sytuacji zagroże-nia życia. � BART, PAP

ŚWIAT W SKRÓCIE