40

Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał
Page 2: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał
Page 3: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 3

KROK MILOWYMotyw miłości Boga do nas oraz

Jego pragnienia naszej miłości przewijasię przez całe Pismo Święte. I tak, Bógpowołał Abrahama na ojca całegonarodu, z którym związał się przymie-rzem. W Księdze Wyjścia widzimy, jakBóg wyprowadza swój lud z niewoli,aby w wolności mógł Go kochać i od-dawać Mu chwałę. Z kolei przez pro-roków Bóg objawia swoją determina-cję, by przyzywać do siebie swoje za-błąkane dzieci. Wciąż na nowo i nanowo Bóg okazuje pragnienie blisko-ści ze swoim ludem. Nieustannie, po-przez znaki i cuda, przez kapłanówi proroków, przez królów i pasterzy ob-jawia nam swoją dobroć i miłość.

Jednak w pewnym momencie histo-rii, ku zdumieniu wszystkich, Bóg wy-konał milowy krok w swej drodze doczłowieka - coś jeszcze większego niżczynienie cudów i przemawianie przezproroków. Przyjął na siebie ludzkie cia-ło i stał się jednym z nas, podobny donas we wszystkim oprócz grzechu.Jezus Chrystus, odwieczne SłowoBoga, stało się ciałem i zamieszkałomiędzy nami. Poprzez cudowne naro-dziny Dzieciątka w żłóbku Bóg oznaj-mił całemu światu: „Nie żałowałemniczego, nawet mego własnego Syna,abyście mogli wejść ze Mną w relacjęmiłości”.

Kontemplując w Adwencie i okre-sie Bożego Narodzenia Dzieciątko w

Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?

Czy pamiętacie narodziny swojego pierwszego dziecka? Przepełniała was taka radość, że byliście gotowi nawszystko, byle tylko chronić i pielęgnować tego maleńkiego człowieczka powierzonego wam przez Boga. Samwidok śpiącego spokojnie malucha budził w was taki przypływ miłości, jakiego nie doświadczyliście nigdywcześniej. Było to wasze dziecko i nie pragnęliście niczego więcej, niż je kochać i być przez nie kochanym.

Ta głęboka i zdolna przemienić życie miłość rodziców do swoich dzieci jest jednak zaledwie cieniemmiłości Boga Ojca do nas. On stworzył nas z niczego. Uformował z nicości cały świat, w którym żyjemy -świat, którego piękno i złożoność jest odbiciem Jego chwały i miłości. Dał nas sobie nawzajem, abyśmynawiązywali relacje będące odzwierciedleniem Jego miłości, miłosierdzia, współczucia i sprawiedliwości.Obiecał nam też, że pozostanie z nami na zawsze, aż do końca świata.

Bóg dzień za dniem wylewa na nas niezliczone błogosławieństwa poprzez piękno tego świata czy przez darrodziny i przyjaciół. Czyni to wszystko, ponieważ nas kocha i pragnie, abyśmy tę miłość Mu odwzajemnili.

żłóbku, pamiętaj, że jest Ono najwięk-szym darem, jaki kiedykolwiek otrzy-maliśmy. Okaż więc Jezusowi swojąwdzięczność, oddając Mu chwałę iofiarując najgłębsze uczucia swegoserca.

RADOŚĆ I OFIARAUczestnicząc we Mszy świętej,

głosimy śmierć Jezusa i wyznajemyJego zmartwychwstanie, aż powtór-nie przyjdzie (aklamacja po Przeisto-czeniu). Wyrażamy Bogu nasząwdzięczność za to, że Jezus przezswoją śmierć wybawił nas od grzechu.Jednak wspominany przez nas cudWielkanocy jest nierozerwalnie zwią-zany z cudem Bożego Narodzenia, kie-dy to Jezus: „zstąpił z nieba. I zasprawą Ducha Świętego przyjął ciałoz Maryi Dziewicy. I stal się człowie-kiem” (Credo nicejskie).

Wielkanoc mówi o krzyżowej ofie-rze Jezusa i o radości Jegozmartwychwstania. Ale także BożeNarodzenie mówi nam o ofierze i ra-dości. Wiemy o jaką radość chodzi:Narodził się Chrystus! Jednak to wiel-kie, wspaniałe wydarzenie miało swojącenę - Syn Boży opuścił chwałę niebai zszedł na świat zanurzony w mrokugrzechu i śmierci. W pewnym sensienarodziny Jezusa były z Jego stronynie mniejszą ofiarą niż Jego śmierćPrzyjrzyjmy się niektórym elementomtej ofiary.

Ludzkie ciało. Jezus przyjął ludz-kie ciało podobne do naszego. Urodziłsię jako bezbronne niemowlę, całko-wicie zdane na Maryję i Józefa. Z cza-sem Jego ciało zaczęło przechodzićwszystkie naturalne stany właściweludziom. Jak my odczuwał głód, ból,pragnienie czy zmęczenie. Był podda-ny słabościom i zwyczajnym ograni-czeniom ludzkiego, śmiertelnego cia-ła. W najbardziej drastyczny sposóbdoświadczył tego, gdy po okrutnymubiczowaniu i ukrzyżowaniu Jego cia-ło poddało się i nastąpiła śmierć.

Owszem, uczniowie widzieli Jezu-sa przemienionego. Owszem, chodziłpo wodzie. Owszem, powstał z mar-twych. Ewidentnie w niektórych sy-tuacjach przekraczał swe ludzkie, cie-lesne ograniczenia. Jednak Jego zwy-kłe codzienne doświadczenie nie od-biegało od tego, co jest udziałem naswszystkich.

Ludzkie emocje. W dziedzinieemocji Jezus objawiał swoje Bóstwoi człowieczeństwo w wyjątkowy iwzruszający sposób. Pokazał, że Bógnie jest nieczuły i obojętny na los czło-wieka, ale ukazał to na sposób ludzki.Był „zdjęty litością” (Mk 1,41) na wi-dok człowieka trędowatego, rozpacza-jącej wdowy (Łk 7,13), dwóch niewi-domych (Mt 20,34) oraz tłumu głod-nych ludzi (Mk 8,2). Rozgniewał sięna niektórych religijnych przywódców

MIŁOŚĆ RODZI MIŁOŚĆ

Page 4: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

4 Nasza Wspólnota

Izraela (Mk 3,5) i „oburzył się” naApostołów (Mk 10,14). Odczuwałsmutek na myśl o swojej własnejśmierci (Mt 26,38). Był głębokozasmucony i płakał z powodu śmierciswego przyjaciela, Łazarza (J 11,33-35). Ale przede wszystkim miłowałludzi (Mk 10,21).

Ludzki intelekt. Pismo Świętemówi, że Jezus „czynił postępy wmądrości, w latach i w łasce u Bogai u ludzi” (Łk 2,52). Dotykamy tu wiel-kiej tajemnicy Jego pełnego człowie-czeństwa. Katechizm Kościoła Kato-lickiego poucza nas, że poznanie Je-zusa „nie mogło być... nieograniczo-ne; realizowało się w warunkach hi-storycznych Jego istnienia w czasiei przestrzeni. Dlatego Syn Boży, sta-jąc się człowiekiem, mógł... zdobywaćwiadomości o tym, czego, będąc czło-wiekiem, trzeba uczyć się w sposóbdoświadczalny” (KKK, 472). Jezusbył poddany ograniczeniom wyni-kającym z urodzenia w konkretnymciele, w konkretnym miejscu i konkret-nej epoce. W swoim człowieczeństwienie miał pełnej wiedzy o wszystkim.Najłatwiej to zrozumieć, wyobrażającsobie, jak musiało wygląda

Jego dzieciństwo. Będąc jednakzarazem odwiecznym Synem Bożym,Jezus wiedział wszystko, co było po-trzebne do wypełnienia zleconej Muprzez Ojca misji.

Ludzka wola. Pismo Święteuzmysławia nam jeszcze jeden para-doks. Z jednej strony Jezus, zawszedoskonale poddany woli Ojca, mówi:„Z nieba zstąpiłem nie po to, aby peł-nić swoją wolę, ale wolę Tego, któryMnie posłał” (J 6,38). A także:„Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”(Mt 26,39). Jednocześnie jednak pod-dawanie Ojcu swojej ludzkiej woli byłodla Niego czasami trudną, bolesnądecyzją (Hbr 5,7).

WSZYSTKO ZOSTAŁOZBAWIONEDlaczego warto rozmyślać nad tym,

że Jezus był prawdziwym Bogiemi prawdziwym człowiekiem? Ponie-waż głęboko w sercu wszyscy pra-gniemy być blisko Boga, a kontemplo-

wanie Jezusa zawsze nas do Niegoprzybliża. Jaśniej dostrzegamy sensJego ofiary i bardziej porusza ona na-sze serca. Kiedy widzimy, jak bardzojesteśmy ukochani przez Boga, rodzisię w nas pragnienie pełniejszego od-powiedzenia na Jego miłość i bardziejradykalnego pójścia za Nim.

Jezus pozostawił swoje miejscew niebie, aby przyjąć ludzkie ciało,a przez to zbawić nasze grzeszne,śmiertelne ciała. Przyjął ludzkie emo-cje, aby odkupić nasze nieuporządko-wane emocje i nauczyć nas kochać.Przyjął ludzką wolę, aby uleczyć naszązbuntowaną wolę i pomóc nam wy-biera życie, nie śmierć. Jezus stał sięw pełni człowiekiem, aby odkupić każ-dy aspekt naszego człowieczeństwa.Jak powiedział św. Grzegorz z Nazjan-zu: „To, czego nie przyjął, tego też nieuzdrowił”.

Gdyby Jezus nie był w pełniczłowiekiem, lecz jedynie Bogiemzamieszkującym ludzkie ciało, nie po-znałby radości, lęków, słabości, pokus,zmagań i zwycięstw ludzkiego życia.Nie musiałby rozważać różnych opcjii podejmować decyzji, gdyż od razuwiedziałby dokładnie, co czynić w każ-dej sytuacji. Nie wiedziałby, jak trud-no jest opierać się pokusom czy opła-kiwać śmierć bliskich. Jego cierpieniena krzyżu niewiele by znaczyło. Po-nieważ jednak wziął On na siebie całenasze człowieczeństwo, dlatego mógłnas zbawić - mógł odkupić każdyaspekt naszego ducha, duszy i ciała!

MIŁOŚĆ RODZI MIŁOŚĆW dzień Bożego Narodzenia usły-

szymy znaną nam dobrze Ewangelięśw. Jana: „A Słowo stało się ciałemi zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Sło-wa te wcale niekoniecznie muszą ule-cieć nam z głowy natychmiast po ichusłyszeniu. Jeśli w Adwencie znajdzie-my czas na to, by rozważać, czymbyło dla Jezusa przyjęcie ludzkiego cia-ła, napełni nas radość i wdzięcznośćza to, co Jezus dla nas uczynił. Odnaj-dziemy też w sobie miłość do naszegoOjca niebieskiego, Tego, który nasstworzył, utrzymuje w istnieniu i któ-rego miłość do nas nie ma granic.

Słowo wśród nas 12/2014

Moja kolêda

Boże - Dzieciątko przed Tobą klękaćkiedyś Maleńki?Raczej Cię sercem mocno otulęboś jest zziębnięty

Czekałamże władczą ręką ujmiesz trosk wieluChciałeś inaczejDziś - gdy splatają się ścieżki bóluz Dzieckiem zapłaczę

Dzieciątko Boże staję jak wołekbezsilna w słowieMoże więc kiedyś - gdy już dorośnieszresztę dopowiem

s. Dawida Ryll

Choinka

Ziemio, ziemiątko,Nocą nad łóżkiemŚwiecisz i krążyszRóżowym jabłuszkiem.Sny wyogromniały,Ziemio, zieminko,Wszechświat stał w pokojuŚwiąteczną choinką.Ziemio, ziemeczko,Dróżki gwiaździstePo gałązkach błyskałyMlekiem wieczystem.Trzaskały świeczki,Świerkowe świerszcze,Anioł zaniemówiłNajpiękniejszym wierszem.

Julian Tuwim

Page 5: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 5

GDY ZDARZA SIĘNIESPODZIANKARozważając narodziny Jezusa

z uwzględnieniem Joachima i Anny,możemy nauczyć się naprawdę wiele.Weźmy, na przykład, znajomy fragmentEwangelii Mateusza i spróbujmy prze-czytać go z punktu widzenia Joachimai Anny: „Po zaślubinach Matki Jego,Maryi, z Józefem, wpierw nim za-mieszkali razem, znalazła się brze-mienną za sprawą Ducha Świętego”(Mt 1,18).

Czy rodzice Maryi jako pierwsi od-kryli, że „znalazła się brzemienną”?Może Maryja zwierzyła się matce zeswojej tajemnicy podczas wspólnegoprania czy pieczenia chleba wzewnętrznym piecu na rodzinnym po-dwórzu? Nie jest to wcale takie nie-prawdopodobne! W społecznościżydowskiej niezamężna nastolatkamieszkała ze swymi rodzicami.

Ewangelia skupia się na tym, co naj-

DZIADKOWIE ŁASKI PEŁNI

Z przeżywaniem Adwentu wiąże się wiele osób i obrazów: Józef i Maryja w drodze do Betlejem, pasterzespieszący do stajenki, Mędrcy wypatrujący cudownej gwiazdy na nocnym niebie. Ale jest jeszcze inna paraludzi odgrywająca ważną rolę przy narodzeniu Jezusa: Jego dziadkowie, Joachim i Anna. To, że nie przy-chodzą nam oni na myśl, ma swoje uzasadnienie - Pismo Święte o rodzicach Maryi nie wspomina ani słowem!Nawet ich imiona pojawiają się dopiero w dokumencie z II wieku, łączącym fakty historyczne z wielomaelementami legendarnymi. Jednak kult tych świętych małżonków ma w Kościele bardzo długą tradycję.Otrzymali oni przecież od Boga tak ważną misję stworzenia pełnego miłości i troski domu dla Dziewczynki,która miała stać się dziewiczą Matką Boga.

istotniejsze, pomijając szczegóły, niewiemy więc, w jaki sposób Joachimi Anna zareagowali na ciążę Maryi -ani nawet, czy jeszcze żyli! Możemywięc wyobrażać sobie różne scena-riusze. Może żałowali, że zadali sobietrud aranżowania dla niej dobrego mał-żeństwa? Może w pierwszej chwili bylizakłopotani, zawiedzeni czy zagniewa-ni? Czy próbowali Ją chronić, czy stro-nili od Niej? Ponieważ czcimy Jo-achima i Annę jako świętych, należyprzypuszczać, że podobnie jak Józef,zostali oświeceni przez Ducha Świę-tego i wsparli Maryję w Jej odważ-nym „tak”. Jednak z pewnością przy-stosowanie się do nowej sytuacji wie-le ich kosztowało!

Także w naszych rodzinach zapo-wiedź przyjścia na świat dziecka -zaskakująca czy też nie - zawsze bu-dzi emocje. Pamiętam, jak stałamw pracowni mojej córki, kiedy nagleona powiedziała: „Mamy zamiar z Bru-

cem wszystko stąd wynieść, w tymkącie postawić białą kołyskę, a tamstolik do przewijania”. Była to abso-lutna niespodzianka! Przez chwilęw moich myślach panował zupełnymętlik, aż wreszcie dotarło do mnie to,co usłyszałam. Zachwycona uściska-łam córkę wraz z nowym życiem, któ-re w sobie nosiła. Następnie zapyta-łam, czego będzie potrzebowała.

Sytuacja ciężarnej Maryi prowoku-je i nas do stawiania pytań. Czy je-stem gotów dokonać potrzebnychzmian w moim życiu, by przyjąć Jezu-sa w nadchodzącym Adwencie? Czypozwolę, by Jego narodziny przynio-sły mi coś nowego, innego niż to, cze-go oczekiwałem rok albo dziesięć lattemu?

Kontemplując Joachima i Annęoczekujących narodzin ich wyjątko-wego Wnuka, otwórzmy się na nie-spodzianki, które szykuje nam Bóg naBoże Narodzenie.

Spotkanie z Joachimem i Ann¹

Page 6: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

6 Nasza Wspólnota

OCZEKIWANIE Z WIARĄAnna i Joachim są często wzywa-

ni jako patronowie par małżeńskichborykających się z bezpłodnością. Todlatego, że według starożytnego manu-skryptu przez kilkadziesiąt lat byli bez-dzietni. To samo źródło podaje, że przezbardzo długi czas modlili się do Boga,błagając Go o dar potomstwa.

Oczekiwanie, aż Bóg odpowie nanaszą modlitwę, to doświadczenie, z któ-rym wszyscy możemy się identyfiko-wać. Czy przypominają ci się jakieś sy-tuacje z twojego własnego życia? Jakdługo czekałeś? Miesiąc? Rok? Pięćlat? Modliłeś się samotnie czy też mia-łeś wsparcie we współmałżonku, przy-jacielu, a może jeszcze w kimś innym?

Myślę tu o mojej mamie i babci,przez kilkadziesiąt lat modlących sięo powrót wuja Ernesta, który jako mło-dy człowiek zaginął bez wieści. Potrzydziestu latach na progu naszegodomu pojawił się mężczyzna uderza-jąco podobny do mojej babci. Wy-obraźcie sobie zdumienie - i radość -które ogarnęły nas wszystkich, gdyuświadomiliśmy sobie, że to wuj Er-nest powrócił wreszcie do domu!

Może właśnie teraz oczekujeszodpowiedzi Boga na twoją modlitwę?Spróbuj znaleźć kogoś, z kim będzieszmógł modlić się wspólnie. Anna i Jo-achim na pewno modlili się razem, po-dobnie jak Abraham i Sara czy Zacha-riasz i Elżbieta. Być może razem modlilisię także prorok Symeon i prorokini Anna,którzy we wnoszonym do świątyni Dzie-ciątku Jezus rozpoznali Mesjasza.

Długa, wspólna droga pełnego na-dziei oczekiwania świętych małżon-ków znalazła swój radosny finał w dniunarodzenia Maryi. Stara tradycja gło-si, że wdzięczni Bogu za to, co dla nichuczynił, ofiarowali Ją na służbę doświątyni. A ponieważ Maryja jest da-rem również i dla nas, możemy rado-wać się wraz z nimi:

„O szczęśliwi małżonkowie, Joachi-mie i Anno! Wam dłużne są wszystkiestworzenia. Oto za waszym pośrednic-twem złożyły swemu Stwórcy dar naj-wspanialszy: przeczystą Matkę, jedy-nie godną swojego Stwórcy.

Raduj się, Anno niepłodna, któraśnie rodziła; wykrzykuj z radości i wołaj,któraś nie znała bólów rodzenia. Radujsię Joachimie, albowiem z twej córkiDziecię nam się narodziło i Syn zostałnam dany. I nazwą Go ZwiastunemBożych zamiarów, Zwiastunem zba-

wienia całego świata i Bogiem moc-nym. Sam Bóg jest tym Dziecięciem”(Z homilii św. Jana Damasceńskiego).

CZĄSTKA WSPÓLNOTYAnna i Joachim czczeni są jako

święta para małżonków - ich wspólnewspomnienie obchodzimy 26 lipca. Sąoni także częścią wielopokoleniowejrodziny należącej do ludu, który ocze-kiwał wypełnienia Bożych obietnic.

W wielu krajach Zachodugospodarstwa domowe systematycz-nie się zmniejszają. Na przykładw Stanach Zjednoczonych statystycz-ne gospodarstwo domowe liczy sobie2,5 osób. Żyjąc w takich warunkach,automatycznie zakładamy, że ludziew czasach biblijnych również funkcjo-nowali w miarę niezależnie w bardzoniewielkich wspólnotach rodzinnych.W rzeczywistości jednak ich doświad-czenie było bliższe rodzinom żyjącymdzisiaj na Filipinach, w Afrycei Ameryce Łacińskiej. Gospodarstwadomowe są tam o wiele większe, obej-mują całe rody czy klany rodzinne.

Joachim, Anna i Maryja żyli zapew-ne w takim klanie rodzinnym, wrazz dziadkami, ciociami, wujkami, doro-słymi dziećmi i ich potomstwem. Życiecodzienne było wspólnym, dynamicz-nym, wielopokoleniowym przedsię-wzięciem. Podobnie przeżywano wia-rę w Boga. Cały lud Izraela wspólnieoczekiwał na przyjście Mesjasza,wspominając potężne czyny, jakichBóg już dla nich dokonał. Dla Joachi-ma i Anny z pewnością dobrodziej-stwem było to, że mogli dzielić swojąwiarę ze wszystkimi krewnymi i ca-łym narodem.

Kontemplowanie Anny i Joachimajako cząstki większej wspólnoty poma-ga nam widzieć siebie i swoje powo-łanie w szerszej perspektywie. Nieza-leżnie od tego, z iloma osobami żyje-my pod jednym dachem, jesteśmy oby-watelami świata i członkami wielkiej,Bożej rodziny. Dlatego nasza modli-twa powinna obejmować również po-trzeby całego świata, dla odkupieniaktórego Bóg posłał swojego Syna. Niezapominajmy też wspominać zwdzięcznością tego wszystkiego, coPan uczynił dla nas, którzy jesteśmy„domownikami Boga” (Ef 2,19). Czynie o to chodziło Jezusowi, gdy uczył nasmodlić się słowami: „Przyjdź KrólestwoTwoje, bądź wola Twoja jako w niebie,tak i na ziemi”? I czy można sobie wy-

obrazić bardziej odpowiedni czas na takąprośbę niż właśnie Adwent?

Z POKOLENIANA POKOLENIEOczywiście Joachim i Anna nie po-

przestali na tym, że odziedziczyli wiaręswego ludu po przodkach, i że została imona przekazana w rodzinie. Sami rów-nież pielęgnowali ją i przekazywali dalej.Jest to także naszym powołaniem. Bógwzywa nas do posuwania naprzód histo-rii zbawienia!Drogą do tego jest na przy-kład świadczenie o Bożej wierności wo-bec twojej rodziny. Zastanów się, jak mo-żesz przekazywać młodszym pokoleniommądrość otrzymaną od swoich przodków.Możesz ich uhonorować, dzieląc się przy-kładami ich wiary na spotkaniach rodzin-nych, w listach pisanych na Boże Naro-dzenie, a nawet na Facebooku!

Pragnę tu opowiedzieć o mojej bab-ci, Joannie, która zmobilizowała całągrupę pensjonariuszy w swoim domuopieki do wspólnego oglądania telewi-zyjnej transmisji Mszy świętej w połu-dnie - nawet kiedy oznaczało to rezy-gnację z posiłku! Podobne przykładymają moc ożywić czyjąś wiarę i prze-mienić serce.Staraj się też bacznie ob-serwować to, co Bóg czyni w młod-szych pokoleniach.

Bardzo cenię sobie wspomnienia zechrztu mojej pierwszej wnuczki. Kie-dy ksiądz namaścił maleńką Paige,modląc się, by Jezus uzdolnił ją dowyznawania wiary, natychmiastuśmiechnęła się i z entuzjazmem odpo-wiedziała: „U! U! U!”. Możecie byćpewni, że odnotowałam ten fakt wmoim dzienniku, aby móc rozmyślać nadjego znaczeniem, a w przyszłości opo-wiedzieć o tym mojej wnuczce!

HISTORIA TRWAMaryja rozważała w swym sercu

wydarzenia z dzieciństwa Jezusa.Rozważali je pewnie również Anna iJoachim, modląc się o pomyślną przy-szłość swojej Córki z Józefem i ichDzieckiem. Oby ci święci dziadkowie,których historie przekazywały sobie zpietyzmem pokolenia chrześcijan, na-uczyli nas otwierać się na Boże nie-spodzianki. Oby nauczyli nas cenićsobie cierpliwość i wierność. Oby teżpomogli nam zobaczyć, że nasze in-dywidualne historie są zaledwie czę-ścią większej, wspaniałej historii miło-ści Boga do swego ludu!

Therese Boucher

Page 7: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 7

Boże Narodzenie to fascynującyczas dla małych dzieci. Od tygodnioczekują, kiedy wreszcie przyjdzie donich św. Mikołaj i jakie prezenty znajdąpod choinką. A kiedy wreszcie nad-chodzi Wigilia, ciągle dopytują, kiedywreszcie nastąpi ten upragniony mo-ment. Choć my, dorośli, nie czekamyjuż na prezenty z taką niecierpliwościąJezus pragnie nam je dawać. Pragnieobjawiać nam swoją chwałę. Pragniezaspokajać nasze najgłębsze tęsknotyi budzić w nas taką samą radość, z jakąśw. Jan pisał: „Słowo stało się ciałemi zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmyJego chwałę” (J 1,14).

Oto prawdziwa obietnica Adwen-tu. I my, podobnie jak Jan, mamy oka-zję spotkać Jezusa, oglądać Jegochwałę i doświadczyć Jego miłości.Oczywiście, nie możemy oglądać Je-zusa w taki sam sposób, w jaki widziałGo Jan, w czasach, gdy chodził po zie-mi. Ale każdy z nas może Go zoba-czyć tak, jak od dwóch tysięcy latwidzą Go święci. Podobnie jak onimożemy poznać miłość Jezusa i od-czuć Jego obecność w swoim sercu.Jak oni możemy spotykać Go w żywymChlebie eucharystycznym i w ciszymodlitwy.

W tym artykule przyjrzymy się kil-ku postaciom z Ewangelii, które spo-tkały Jezusa, ujrzały Jego chwałęi doświadczyły Jego miłości. Wrazz Janem rozpoznały w Nim Słowo, któ-re stało się ciałem.

„CHODŹCIE,A ZOBACZYCIE”Tymi słowami Jezus zaprosił An-

drzeja i jego przyjaciela, by spędzili zNim dzień (J 1,39). Do wieczora An-drzej przekonał się niezbicie, że Jezusjest Mesjaszem. Był tak przejęty tymodkryciem, że udał się do swego brata,Szymona Piotra, namawiając go, byposzedł i sam zobaczył Jezusa (J 1,41).Ekscytacja Andrzeja musiała być zaraź-liwa, gdyż Piotr zgodził się iść z nim naspotkanie Rabbiego z Nazaretu.

Był to jednak dopiero początek. Na-

CHODŹCIE, A ZOBACZYCIE

stępnego dnia Jezus spotkał Filipai skierował do niego podobne zapro-szenie: „Pójdź za Mną!” (J 1,43). Fi-lip, podobnie jak Andrzej, był tak prze-jęty tym, co zobaczył, że odszukał swo-jego przyjaciela Natanaela i opowie-dział mu o Jezusie.

Natanael miał pewne wątpliwości.Wiedział z Pisma Świętego, że Mesjasznie będzie pochodził z Nazaretu. Jed-nak Filip, zamiast samemu próbowaćrozwiać wątpliwości przyjaciela, poprostu powtórzył zaproszenie Jezusa:„Chodź i zobacz!” (J 1,46). Nie po-trzeba było wiele czasu w obecnościJezusa, by Natanael wyznał: „Rabbi,Ty jesteś Synem Bożym” (J 1,49).

Andrzej, Szymon Piotr, Filip i Nata-nael przyjęli zaproszenie Jezusa. Prze-bywając z Nim, zobaczyli w Nimkogoś więcej niż proroka czy dobregonauczyciela. Chociaż było to dopierowstępne poznanie, wymagające jesz-cze dalszego sprawdzania i utwierdza-nia, niemniej jednak uznali, że jest OnSynem Bożym, Mesjaszem, Zbawicie-lem świata. Odrobina czasu spędzo-nego z Jezusem wystarczyła, by w ichsercach zapłonął ogień!

Przyznajmy, że brzmi to dosyćfascynująco! Historie powołaniapierwszych uczniów Jezusa mogą zro-dzić w nas pytanie: „W jaki sposób jamogę spotkać Jezusa tak, jak oni?”.Odpowiedź jest prosta - przyjmującJego zaproszenie. On codziennie wołado nas: „Przyjdź i zobacz! Przyjdźi poznaj Mnie! Przyjdź i rozraduj sięmoją obecnością!”. Wystarczy, że bę-dziemy spędzać z Nim czas - na Mszyświętej, na adoracji, na modlitwie oso-bistej. Najważniejsze, byśmy znaleźlisobie miejsce – w sensie fizycznymi duchowym - które pomoże nam wy-ciszyć serca i otworzyć się na Jegoobecność i miłość.

ŁAMANIE CHLEBAPod koniec Ewangelii Łukasza

znajdujemy opis innego spotkaniaz Jezusem. W Niedzielę Wielkanocną,kiedy Jezus powstał już z martwych,

ale jeszcze nie ukazał się Dwunastu,dwaj uczniowie szli z Jerozolimy domiasteczka Emaus. Kiedy tak szli,ubolewając nad śmiercią Jezusa, Onsam przyłączył się do nich i zaczął z ni-mi rozmawiać. Co dziwne, żadenz nich Go nie rozpoznał i obaj zaczęliopowiadać Mu to wszystko, co wy-darzyło się w Wielki Piątek. WyznaliMu, jak smutni i opuszczeni czują siępo śmierci swego Nauczyciela.

Przejmując inicjatywę w rozmowie,Jezus skarcił ich za to, że poprzestająna czysto ludzkiej analizie wydarzeń,zamiast uwierzyć, że On naprawdęzmartwychwstał zgodnie ze swojąobietnicą. Następnie zaczął wyjaśniaćim teksty Pisma Świętego. Wychodzącod Mojżesza i Proroków, wykazał, żeMesjasz musiał umrzeć, a następniezmartwychwstać. Słowa Jezusa byłytak pełne żaru, że serca uczniów za-częły pałać. Czuli, że On ma rację i żenie wszystko jeszcze stracone.

Następnie, kiedy zasiedli do stołu,Jezus wziął chleb, pobłogosławił go,połamał i dał im. W jednym ułamku se-kundy zdumieni uczniowie rozpoznali,kim jest ten Człowiek - a On w tymsamym momencie zniknął im z oczu!Natychmiast zawrócili z drogi i udalisię do Jerozolimy, aby opowiedzie

Apostołom o tym, co się wydarzy-ło. Co tydzień miliony ludzi przeżywajątę historię, uczestnicząc we Mszyświętej. Przychodzimy ze słabą wiarąi pragnieniem jej umocnienia. Przycho-dzimy, czując się samotni i pragnącgłębszej relacji z Bogiem. Przychodzi-my, by wysłuchać słowa Bożego i ho-milii w nadziei, że nasze serca zacznąpałać, jak pałały serca uczniów idą-cych do Emaus. A kiedy przyjmujemyJezusa, tęsknimy za tym, by Go roz-poznać i doznać takiej samej radości,jaka wypełniła serca tych uczniów.

Otwórzmy oczy na chwa³ê Chrystusa

Page 8: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

8 Nasza Wspólnota

DUCH OBJAWIENIAW Dziejach Apostolskich znajduje-

my wiele historii objawiania się Jezu-sa ludziom. Na początku Łukasz przy-tacza obietnicę Jezusa daną Aposto-łom: „Jan chrzcił wodą, ale wy wkrót-ce zostaniecie ochrzczeni DuchemŚwiętym... gdy Duch Święty zstąpi nawas, otrzymacie Jego moc i będzieciemoimi świadkami” (Dz 1,5.8). Wkrót-ce nastąpił dzień Pięćdziesiątnicy, kie-dy to Duch Święty został wylany,przemieniając życie wielu ludzi - do-kładnie tak, jak obiecał to Jezus.

Ten dzień zapoczątkowuje fascy-nującą historię rozprzestrzeniania sięEwangelii, począwszy od Jerozolimyaż po krańce świata. W dniuPięćdziesiątnicy Duch Święty objawiłJezusa trzem tysiącom ludzi. Niewielepóźniej, w Cezarei, Piotr opowiedziało Jezusie setnikowi rzymskiemu i jegodomownikom, a Duch Święty zstąpiłtakże na nich (Dz 10). Następnie tosamo wydarzyło się w Koryncie, Filip-pi, Tesalonice, Galacji i Kolosach - Apo-stołowie głosili słowo Boże, a DuchŚwięty objawiał ludziom Chrystusa.

To samo może wydarzyć się takżedziś, w tegorocznym Adwencie. Ten

sam Duch Święty, który działał z mocąw pierwotnym Kościele, może napeł-nić nas radością objawić nam Jezusai otworzyć nasze oczy na Jego chwa-łę. Podczas Ostatniej Wieczerzy Je-zus obiecał: „A Pocieszyciel, DuchŚwięty, którego Ojciec pośle w moimimieniu, On was wszystkiego nauczyi przypomni wam wszystko, co Ja wampowiedziałem... On Mnie otoczychwałą ponieważ z mojego weźmiei wam objawi” (J 14,26; 16,14). Onwypełnia tę obietnicę także dziś w ser-cu każdego, kto odpowiada na Jegozaproszenie: „Chodź i zobacz!”.

Jest to pierwsze i najważniejsze za-danie Ducha Świętego - objawiać namcoraz głębiej Jezusa, Słowo Boże.Duch Święty czyni to od samego po-czątku. Spójrz wstecz na swoje życie,a odkryjesz wiele przykładów Jego działa-nia. On na różne sposoby niesie ci pocie-chę, szepcząc, że Jezus, Pan całegostworzenia, jest z tobą i bardzo cię kocha.

PRZYJDŹ, DUCHU ŚWIĘTY!Jezus nie zmusza nikogo do przyj-

ścia do Niego, lecz jedynie zaprasza.Podobnie Duch Święty nie objawianam Jezusa bez naszej zgody. Codzien-

nie staje przed nami i prosi: „Pozwól,że powiem ci, jak bardzo Jezus ciękocha. Pozwól, że ukażę ci Jego wspa-niałość. Pozwól, że cię napełnię Jegomądrością. Pozwól, że dam ci moc doprowadzenia świętego życia”.

Odpowiedzmy Mu: „Przyjdź, Du-chu Święty! Napełnij Twoją obecno-ścią mnie i moją rodzinę. Pomóż midziś spotkać Jezusa”. Jak radziliśmyw pierwszym artykule, w różnych mo-mentach dnia powtarzaj Jezusowi:„Tobie oddaję pragnienia mego serca”.Wkrótce odkryjesz, że Jezus przyjmujetwoją modlitwę - bierze twe sercew swoje dłonie, ogrzewa je swoją mi-łością i napełnia pokojem.

Chcemy życzyć wszystkim naszymCzytelnikom błogosławionych ŚwiątBożego Narodzenia. Obyśmy wszy-scy uwierzyli, że Jezus Chrystus, Sło-wo Boże, pragnie objawiać nam sie-bie. Obyśmy zaufali, że przygotowałnam na to Boże Narodzenie wielkiei wspaniałe dary. A przede wszystkim,obyśmy przyjęli Jego zaproszenie:„Chodź i zobacz!”, i przychodzili doNiego codziennie.

Słowo wśród nas 12/2014

Prezydent Abraham Lincoln wczasie wojny domowej często odwie-dzał szpitale, by porozmawiać z ran-nymi żołnierzami. Pewnego razu le-karze wskazali mu młodego człowie-ka leżącego na łożu śmierci, więc Lin-coln natychmiast do niego podszedł.

- Czy jest coś, co mógłbym dla cie-bie zrobić? - spytał prezydent.

Rzecz jasna, żołnierz nie rozpoznałLincolna i z wysiłkiem wyszeptał:

- Czy mógłby pan napisać list domojej matki?

Natychmiast dostarczono papier

Odruch ¿yczliwoœciPowinniście poświęcać czas innym ludziom.

Nawet jeśli w grę wchodzi zrobienie czegoś naprawdę drobnego,uczyńcie to dla drugiego człowieka - zróbcie to nie dla zapłaty,

lecz dla samego przywileju zrobienia tego.Albert Schweitzer

i pióro, prezydent zaś zaczął staranniezapisywać słowa wypowiadane przezmłodego człowieka:

„Najdroższa mamo, podczas speł-niania obywatelskiego obowiązku wo-bec ojczyzny zostałem śmiertelnie ra-niony. Obawiam się, że to koniec. Pro-szę, nie płacz nade mną zbyt wiele.Ucałuj ode mnie Mary i Johna. NiechBóg błogosławi Ciebie i ojca”.

Żołnierz był zbyt słaby, by dokoń-czyć list, więc Lincoln podpisał go jegoimieniem, po czym dodał:

„Pisane w imieniu syna przezAbrahama Lincolna”.

Młodzieniec poprosił o pokazanielistu i zdumiał się, zobaczywszy, kto go

dla niego napisał.- Czy pan naprawdę jest prezyden-

tem? - spytał.- Tak jest - odpowiedział cicho Lin-

coln, po czym chciał wiedzieć, czymógłby uczynić coś jeszcze dlaumierającego żołnierza.

- Czy mógłby pan potrzymaćmnie za rękę? - poprosił młodzieniec.- Będzie mi łatwiej przez to przejść.

W cichym szpitalnym pokoju wy-soki, szczupły prezydent ujął dłońchłopca i ciepłymi słowami dodawałmu otuchy, dopóki nie zabrała gośmierć.

The Best of Bits & Pieces

Page 9: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 9

„CZUJĘ SIĘ DOBRZE”Dwa lata temu w październiku, na

krótko przed swoimi urodzinami, po-szedłem na badania okresowe, w tymtakże rutynowe badanie serca. Wyni-ki nie były jednoznaczne. Powtórkabadania wypadła podobnie.

Lekarz skierował mnie do kardiolo-ga, który zaproponował wykonaniedodatkowego badania w celu ostatecz-nego rozstrzygnięcia sprawy. Miałoono polegać na wprowadzeniu cewkido naczynia krwionośnego i przepro-wadzeniu jej aż do serca, aby wykryćwszystkie ewentualne problemy. Po-wiedział, że procedura jest inwazyjna,ale bezpieczna. „Decyzja należy dopana” - dodał. „Ponieważ nie ma panżadnych objawów, możemy zaczekaći powtórzyć rutynowe badania za sześćmiesięcy”.

Oczywiście postanowiłem czekać.Moja żona, Sharon, nie była zadowo-lona. Wciąż powtarzała, że mam owiele mniej energii i męczę się dużoszybciej niż zwykle. Ja jednak upiera-łem się przy swoim: „Nie, nie, czujęsię dobrze” - odpowiadałem. „Po pro-stu robię się coraz starszy i wszystkoidzie mi wolniej”.

Pewnego środowego poranka, gdyto przeciąganie liny z moją żoną trwa-ło w najlepsze, spotkałem się, jak cotydzień, na kawie z moim synem.Rozmawiamy zwykle o wszystkim, coleży nam na sercu, tego konkretnegodnia głównie o jego dzieciach i pracy.Następnie Joe pojechał do pracy, a jazostałem dokończyć kawę.

Nie zabawiłem długo, byłem więczaskoczony, gdy po powrocie do samo-chodu zastałem na telefonie długą wia-domość od Joego. Brzmiała ona mniejwięcej następująco: „Mamie zależy natym, żebyś zrobił to badanie. Powinie-neś to zrobić, po prostu profilaktycz-nie. To nie jest niebezpieczne. A onapoczuje się lepiej”.

Wiadomość utrzymana była w to-

nie zasadniczym i konkretnym,odbiegającym znacznie od zwykłegoswobodnego i elokwentnego stylu Jo-ego. „Hm, to ciekawe” - pomyślałemsobie.

PROROCZE SNYTymczasem mój syn, Jonathan, któ-

ry jest księdzem diecezjalnym w No-wym Jorku, rozmyślał nad nietypowymmailem. Napisała go kobieta imieniemKaren, którą pamiętał z czasówstudenckich, ale z którą od dwudzie-stu lat nie miał żadnego kontaktu. Ka-ren napisała:

„To dziwne, ale miałam dwa sny otobie i Józefie, w których prosiliściemnie o modlitwę za waszego ojca.Pomodliłam się i mam nadzieję, że uniego wszystko w porządku. Nie znamgo, ale nawet kiedy wstaję w nocy dodziecka, to z myślami o twojej rodzi-nie. Twój ojciec jest cały czas obecnyw moim sercu”.

Jonathan nie wiedział, co począć ztą wiadomością. Wydała mu się bar-dzo dziwna - głos z przeszłości, którypojawia się znienacka, by wyrazić tro-skę o obcego człowieka? Nie mającpojęcia, o co chodzi, w końcu stwier-dził: „To może być od Ducha Święte-go. Najlepiej prześlę to tacie”. I takwłaśnie zrobił.

Zgadnijcie, kiedy otrzymałem tegomaila? Gdy tylko skończyłem czytaćwiadomość od Joego, siedząc wsamochodzie na parkingu kawiarni.

OSTATNI MOMENTTe dwie wiadomości jedna po dru-

giej zrobiły na mnie wrażenie. Wró-ciłem do domu i umówiłem się na ba-danie.

Tydzień później podczas badaniakardiologicznego lekarz stwierdził za-blokowanie w 90 procentach tętnicypopularnie zwanej „producentemwdów”. Jej całkowite zablokowaniepowoduje rozległy atak serca, koń-czący się zwykle nagłą śmiercią. Je-

śli jednak problem zostanie wykrytywcześniej, można mu łatwo zaradzić.

„Decyzja na to badanie uratowałapanu życie” - powiedział mi kardiolog,gdy było już po wszystkim. Jego zda-niem nie przeżyłbym kolejnych sześciumiesięcy. A kiedy opowiedziałem muciąg wydarzeń, który doprowadziłmnie do tej decyzji, był zadziwiony. „Tahistoria przyprawiła mnie o gęsią skór-kę” - powiedział.

Następnego dnia wyszedłem zeszpitala, a mój poziom energii podsko-czył natychmiast. Odzyskałem daw-ny wigor i entuzjazm do wszystkiego,czym się zajmowałem. Mój nowy zapałwynikał nie tylko z odzyskanego zdro-wia. Energii dodał mi również fakt, żeBóg zainterweniował tak bezpośred-nio, by ocalić moje życie. Namowysyna, sny i modlitwy nieznajomej mat-ki, wiadomości elektroniczne - możewszystkie te fakty same w sobie niebyły niczym nadprzyrodzonym, ale dlamnie cudem było to, że Pan wyreży-serował taki ich przebieg, pokazującmi, że zawsze jest przy mnie i osobi-ście zależy Mu na moim życiu.

DALSZY CIĄG HISTORIICo ciekawe, w tym wszystkim nie

tylko ja jeden doświadczyłem Bożej mi-łości. Spotkało to również Karen, któ-ra, jak się okazało, przeżywała wła-śnie coś w rodzaju kryzysu wiary.

Kiedy moja żona, Sharon, napisałado niej z podziękowaniem za wsłucha-

CUD SERCABóg objawi³ siê przez zatkan¹ arteriê

Jest to historia o tym, co uczynił dla mnie Bóg jesienią 2012 roku. Ponieważ wydarzyło się to pod koniecroku i dotyczyło całej mojej rodziny, w kartkach świątecznych do krewnych i przyjaciół nazwaliśmy ją„Gwiazdkowym cudem w rodzinie Morrisów”. W rzeczywistości są to jednak dwie powiązane ze sobą histo-rie, które ukazują jak Bóg angażuje się w nasze życie.

Page 10: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

10 Nasza Wspólnota

Nieoczekiwaniecudowne święta

Ci, którzy kontemplują piękno tej Ziemi,odnajdują zasoby siły,

które nie wyczerpują się dopóty, dopóki trwa życie.Pearl S. Buck

Byłam w nieustającym ruchu i ro-biłam wszystko, czego oczekuje sięprzed Gwiazdką od dobrej mamy. Wy-jęłam pudełka ze świątecznymi deko-racjami, upiekłam dwa rodzaje ciaste-czek i dla odmiany kupiłam nawetprawdziwą choinkę. Byłam w nieusta-jącym ruchu, ale moje serce ogarniałtępy ból. Ani trochę nie cieszyłam sięna te święta. W kwietniu uprawomoc-nił się mój rozwód, a mąż zdążył sięjuż ponownie ożenić. Moja najstarszacórka Jeanne wyjechała do Jugosła-wii w ramach rocznej wymiany stu-denckiej i nie przyjedzie do domu naświęta; po raz pierwszy czwórka mo-ich dzieci nie spędzi ze mną świątBożego Narodzenia. Na domiarwszystkiego coroczne spotkanie no-woroczne w domu moich rodziców wIllinois zostało odwołane.

Byłam zmęczona i zrzędliwa. Pra-ca w największej stacji radiowej wMilwaukee, dla której przygotowywa-łam reklamy, z każdym dniem stawałasię coraz bardziej szaleńcza. Prawiekażda firma w mieście w okresie świą-tecznym chciała zamieścić w radiuswoją reklamę, a to oznaczało corazdłuższy czas pracy. A potem nadeszłaprawdziwa nemezis: koszmar świą-tecznych zakupów, które odkładałamw nieskończoność. Musiałam wresz-cie coś zaplanować, a potem pójść nazakupy. Miałam na głowie nie tylkomoje coroczne świąteczne przyjęcie,które urządzałam dla sąsiadów, leczrównież imprezy urodzinowe moichdzieci. Andrew kończył osiem lat 27grudnia, a 4 stycznia Julia obchodziłaswoje szesnaste urodziny. Jak miałamprzez to wszystko przebrnąć, skoro nakoniec języka cisnęły mi się wyłącz-nie słowa: „Co za cholerna wariacja”?

Piętnastego grudnia w nocy nadWisconsin rozpętała się burza śnieżna,zasypując wszystko dwunastocalową

warstwą śniegu. Chociaż Milwaukeejest zazwyczaj przygotowane na naj-gorsze, ta zamieć zakończyła swójszturm dopiero przed godziną szczytu,kompletnie paraliżując drogi. Następ-nego dnia zamknięto wszystkie szkołyi większość firm. Nawet stacja radio-wa, w której pracowałam, zachęcała„poranne ptaszki”, by tym razem po-zostały w łóżkach, ponieważ drogi sącałkowicie nieprzejezdne.

Gdy zobaczyłam pocztówkowąscenerię za oknem, złapałam Andrewi całkowicie zapominając o swoimprzygnębieniu, powiedziałam:

- Dalej, kolego. Ulepmy bałwana.Nabraliśmy wielkie garście mokre-

go, idealnie zbitego śniegu i zbudowa-liśmy odpowiednią podstawę dla na-szego śniegowego stwora. PotemAndrew ulepił tak wielką kulę, że mu-siałam przyklęknąć, by wtoczyć ją napodstawę. Gdy wciągnęłam trzeciąkulę na naszego bałwana, poczułam sięjak Wonder Woman ciskająca cięża-rami ważącymi setki funtów.

Nasz bałwan osiągnął wysokośćdobrych siedmiu stóp, więc musiałamwejść na stołek, by zainstalować muśniegową głowę wielkości kuli do krę-gli, którą zrobił Andrew.

- Mamo, on musi mieć fajny strój.Gdy wygładzałam śnieg, formując

ramiona i talię bałwana, Andrew po-biegł do domu i wrócił ze śmieszną pla-żową czapką, okularami przeciwsło-necznymi i peleryną Supermana. Na-tychmiast założyliśmy to wszystkonaszemu olbrzymowi. Potem cofnęli-śmy się o krok, by podziwiać imponu-jącego bałwana. Był prosty i wysoki.Władca naszego ogrodu. Gdy robiłamim zdjęcie, głowa Andrew sięgała za-ledwie do połowy jego wysokości.

Następny ranek był cieplejszy i gdywyjrzałam przez okno, zauważyłam, żeSuperbałwan trochę się pochylił. Mia-

nie się w głos Ducha Świętego, Ka-ren w odpowiedzi podkreśliła, że wogóle nie miała poczucia, iż słuchaPana. Po prostu zaniepokoiły ją wy-jątkowo żywe sny. Modliła się zamnie, ponieważ czuła się do tego przy-naglona, a jej płaczące dziecko niedawało jej spać. Przynaglenie ustąpi-ło natychmiast po wysłaniu maila.

Zapomniawszy o całym wydarze-niu, Karen była zdumiona, gdy usły-szała, że jej wiadomość przyczyniła siędo ocalenia mojego życia. „Rozpłaka-łam się” - napisała. A następnie wy-jaśniła, dlaczego.

„Była to podwójna odpowiedź narozpaczliwą modlitwę, jaką zaniosłamdo Boga w połowie października:«Czy Ty, Panie, w ogóle troszczysz sięo nas, żyjących na ziemi? Proszę, dajmi jakiś znak, że jestem dla ciebieważna!»”.

Może nadinterpretowuję fakty, alemam wrażenie, że Pan dał Karen nie-prawdopodobną odpowiedź!

Wszyscy od czasu do czasu zada-jemy sobie pytania o obecność Bogaw naszym życiu. „Panie, czy rzeczy-wiście jesteś ze mną? Czy mnie ko-chasz?”. A kiedy Bóg daje nam po-znać, że jest osobiście zaangażowanyw nasze życie, tak jak uczynił to dlamnie i dla Karen, jest to głębokie i bu-dujące doświadczenie. Teraz, kiedynachodzi mnie pokusa zwątpienia,przypominam sobie, jak posłużył sięzatkaną arterią by objawić swoją łaskęi zjednoczyć obcych sobie ludzi cudemmiłości.

Bob Morris

Page 11: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 11

łam nadzieję, że nie przewróci się, do-póki mój syn nie przyjdzie ze szkoły.

Gdy po południu wróciłam z pracypo szaleńczym dniu pracy, gdziewszystko trzeba było zrobić na wczo-raj, zobaczyłam, że nasz bałwan po-chylił się o czterdzieści pięć stopni.Jego postawa była dokładnym odpo-wiednikiem mojego samopoczucia;byłam zmęczona i dźwigałam na ra-mionach ciężar całego świata.

Następnego ranka Superbałwanpochylił się tak bardzo, że wydawałosię to wręcz fizycznie niemożliwe.Musiałam wyjść do ogrodu, by przyj-rzeć mu się dokładniej. Na Boga, cogo jeszcze trzyma?, zastanawiałam siękompletnie zaskoczona. Peleryna Su-permana powiewała swobodnie nawietrze, a bałwan pochylił się już takbardzo, że jego klatka piersiowa, ra-miona i głowa znajdowały się w nie-mal równoległym położeniu w stosun-ku do gruntu.

Gdy przypomniałam sobie, że świę-ta zbliżają się nieubłaganie, moje wła-sne ramiona ugięły się pod ciężaremdepresji i przygnębienia. Dostałam listod Jeanne; ponieważ Boże Narodze-nie nie było w Jugosławii uznawaneza święto, musiała iść do szkoły dwu-dziestego piątego grudnia. Tęskniłamza jej uśmiechem, poczuciem humorui zaraźliwą świąteczną radością.

Cztery dni po ulepieniu bałwanabyła sobota, dziewiętnastego grudnia.Obiecałam Andrew, że tego dnia za-biorę go pociągiem do Chicago. Mójsyn był podniecony perspektywąpierwszej przejażdżki pociągiem i tak-sówkami, wyprawą na szczyt najwyż-szego wieżowca świata, wizytą w oce-anarium i oraz w działach z zabawka-mi wszystkich największych sklepówna State Street. Byłam zdruzgotana,bo cały dzień padało i szansa na wi-doczność ze szczytu Sears Towersrównała się zeru, a poza tym byłam

wyczerpana całodzienną wyprawą.Wieczorem, po dwugodzinnej pod-

róży pociągiem do Milwaukee, dotarli-śmy do domu. Przywitał nas bałwan,który po ciepłym, deszczowym dniu cał-kowicie się pochylił i ułożył równoległedo ziemi. Ale nadal balansował jakieśsześć stóp nad rozmokłym śniegiem.

To właśnie ja, pomyślałam sobie.Wystarczy chwila i padnę twarząśnieg. Ale dlaczego ten bałwan się nieprzewraca? Nic, absolutnie nic nieprzytrzymywało ciężaru mierzącegosiedem stóp olbrzyma. A mnie - pod-czas tego straszliwego okresu świąt -kompletnie nic nie daje oparcia, na-rzekałam w myślach, zastanawiającsię, co podtrzymało bałwana w tak nie-pewnej pozycji. Czy to Bóg w swejwszechpotężnej mocy? Jakiś wybryknatury? A może kombinacja lodu, wia-tru, deszczu i śniegu, która scaliła po-tężnego Superbałwana? Miałamwrażenie, że powinnam wyciągnąćlekcję z jego upadku. I ta lekcja do-cierała do mnie stopniowo w trakcienastępnych dwóch tygodni.

W wigilię Bożego Narodzenia, podwpływem nalegań dzieci, poszliśmy namszę dla rodzin w naszym kościele pa-rafialnym, a potem zjedliśmy tradycyj-ny gulasz z ostryg. Po kolacji Adrewprzyniósł Biblię, żeby - jak co roku -przeczytać opowieść wigilijną przedotwarciem prezentów. O północy po-szliśmy z przyjaciółmi na pasterkę.A jeszcze później zadzwoniła Jeanne zewspaniałą wiadomością, że jej gospodynizorganizowała wigilijną kolację.

Następnego dnia niektórzy z przy-jaciół zaoferowali, że będą partycypo-wać w kosztach mojego przyjęcia dlasąsiadów, które okazało się wielkimsukcesem.

Dwudziestego siódmego grudniaAndrew był zachwycony swoim trzy-osobowym przyjęciem urodzinowym.W następnym tygodniu przyjechała do

mnie rodzina spoza miasta i spędzili-śmy wspólnie długi noworoczny week-end. Dom był pełen radości, zabawyi chętnych do pomocy gości. A gdy Ju-lia rozwiązała kolejną trudną kwestię,oświadczając, że chce dostać na uro-dziny tylko zegarek i „lunch z mamu-sią”, uśmiechałam się przez cały dzień.

Dowiedziałam się, że bez względuna to, jak bardzo jestem przygnębiona,przytłoczona, smutna, samotna lub ze-stresowana, zawsze znajdzie się coślub ktoś, kto pomoże mi odnaleźć lubodzyskać wewnętrzną siłę; tak samo,jak było to w przypadku Superbałwa-na, który został ocalony przed upad-kiem. W ciągu czterech dni swojegożycia bałwan pokazał zadziwiającą siłę;siłę, która spływała na mnie stopnio-wo, przenikała kawałek po kawałkuwraz z każą osobą, która pojawiała sięw moim życiu, by wznieść moją wiaręi ducha aż do samego nieba.

To były naprawdę cudowne i god-ne zapamiętania święta.

Patricia Lorenz

NASZA WSPÓŁNOTAZESPÓŁ REDAKCYJNY : ks. Kazimierz Giera - proboszcz (tel. 13 43 506 25)Zofia Jakubowicz, Krystyna Gazda, Maria Szajna, Leszek Krukar, Małgorzata Jakubowicz, Grzegorz NieradkaSkład komputerowy: Jolanta ZuzakDruk: Chemigrafia Michał Łuczaj Krosno (tel 13 43 254 15)e-mail: [email protected] www.iwonicz.przemyśl.opoka.pl

Page 12: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

12 Nasza Wspólnota

Plac zabawZawsze starałem, się zamieni

każde nieszczęście w dobrą okazję.John D. Rockefeller

cy zaczęli bawić się w pociągu towa-rowym, który zatrzymał się, żeby pod-czepić wagony. W związku z tym całyskład poruszał się w tę i z powrotempo torach. Byli już blisko środka po-ciągu i świetnie się bawili, wchodzącna drabinki, wskakując do wagonów,a potem zeskakując na ziemię. Czuliruch pociągu, słyszeli pisk kół, gdy wa-gon zatrzymywał się, gwizdek lokomo-tywy i odgłosy silnika. Wszystko tobyło bardzo ekscytujące.

Pociąg wreszcie ruszył do przodui wszyscy chłopcy wyskoczyli; wszy-scy z wyjątkiem Carlosa, który stał wwagonie i krzyczał:

- Wysiądę na następnej stacji. Tamsię spotkamy.

Tuż za miasteczkiem znajdował sięobskurny przejazd kolejowy. Tam wła-śnie miał wysiąść Carlos. Nie było tozbyt daleko, a jazda pociągiem byłabardzo ekscytującym przeżyciem.Wszyscy dobrze się bawili dzięki wy-czynowi Carlosa.

Słońce zaczęło zachodzić i wiatrstawał się coraz chłodniejszy. Carlostrzymał się drabinki znajdującej się natyle wagonu i wypatrywał przejazdu.Pociąg opuścił miasteczko i zacząłzwiększać prędkość. Carlos zastana-wiał się, czy w ogóle się zatrzyma. Po-stanowił, że po prostu wyskoczy. Za-nim jednak zdążył dostrzec przejazd,pociąg już go minął. Jechali zbyt szyb-ko i Carlos stracił swoją szansę.

Wiał zimny wiatr, który sprawiał, żepo kręgosłupie chłopca przebiegały lo-dowate igiełki. A może był to chłód stra-chu, gdyż Carlos powoli zaczął zdawaćsobie sprawę z tego, co się stało. Nacoś takiego nie był przygotowany. Po-stanowił, że będzie się mocno trzymaćdrabinki i wypatrywać świateł następ-nego miasta. Pociąg na pewno się tamzatrzyma. Wtedy wysiądzie i poprosi,aby ktoś pomógł mu się dostać do domu.Było naprawdę bardzo zimno i Carlospowiedział do siebie głośno:

- Gdybym miał kurtkę, na pewno

bym ją teraz włożył. A tak muszę mar-znąć.

Trzymanie się pędzącego pociągubyło bardzo ciężką pracą, a zimno jesz-cze bardziej to utrudniało. Carlos czuł,że marzną mu ręce. Wcześniej niezdawał sobie sprawy, że będzie aż takzimno. Teren, przez który jechali, byłbardzo zalesiony. Carlos czuł się więcniezmiernie szczęśliwy, gdy w końcuujrzał domy i światła. Przygotował sięna postój... ale pociąg jechał dalej!

Chłopiec po raz pierwszy poczułstrach. Liczył na to, że pociąg się wresz-cie zatrzyma, lecz wszystko wskazywałona to, że tak się nie stanie!

Jechał coraz dalej i dalej od domu.Co powinienem zrobić, zastanawiał sięchłopiec. Czy mam trzymać się tejdrabinki, dopóki nie dojedziemy docelu? Czy wytrzymam tak długo?A może spróbować zeskoczyć? Toostatnie wydało mu się jednak zbyt nie-bezpieczne. Gdy próbował myślećo tym, co powinien zrobić, czuł w gło-wie prawdziwe wrzenie. W końcu zde-cydował, że najlepiej będzie, jeśli wytrzy-ma, dopóki pociąg nie stanie. Przecieżw końcu musi się gdzieś zatrzymać.

Carlos postanowił, że będzie zesobą rozmawiać, żeby podreperowaćswoją odwagę. No dalej, kolego, po-trafisz to zrobić. Musisz się teraz trzy-mać. Wiem, że jesteś zmęczonyi zmarznięty, ale gdy tylko znajdziesz sięw domu, włożysz swoją kurtkę. Trzy-maj się, kolego, na pewno ci się uda!

Mijał czas, a zimno i strach sprawiały,że Carlos nadal mocno trzymał się dra-binki i przyciskał się z całej siły do wago-nu, by trochę osłonić się od wiatru. Po-ciąg jechał dalej, a drzewa i krzewy zda-wały się frunąć. Po pewnym czasie Car-los ujrzał światła jakiegoś domu. Przeje-chali przez następne małe miasteczko, alepociąg znów się nie zatrzymał!

Serce Carlosa zamarło z przeraże-nia. Trzymał się kurczowo drabinki,a gdy zdał sobie sprawę z nie-bezpieczeństwa, w jego oczach poja-

Carlos, idziemy do sklepu po wodęsodową. Chcesz iść?

Carlos przyłączył się do swoichprzyjaciół. Poszli w kierunku nowychbloków, mijając po drodze tory kolejowe,kopiąc puszki i rzucając kamieniami.

Było niedzielne styczniowe popo-łudnie i wszyscy byli nadzwyczaj bez-troscy. W poniedziałek było święto kuczci rocznicy urodzin Martina LutheraKinga i nie musieli iść do szkoły.

Carlos miał osiem lat, chodził do dru-giej klasy i mieszkał z matką w blokach,ledwie jedną przecznicę od torów kole-jowych. Był szóstym z ośmiorga dzieci.Jego ojciec mieszkał na Florydzie.

Przez większość życia Carlos miesz-kał na wsi. Jego rodzinne miasteczko,Millen, było dla niego niczym gi-gantyczny plac zabaw. Uwielbiał włó-czyć się po nim wraz z przyjaciółmii odkrywać nowe zakątki. Pociągi to-warowe były dla tego małego miastecz-ka codziennością. Pociągi odczepiałyi zabierały ze sobą wagony towarowei cysterny, a potem jechały dalej do Sa-vannah. Ponieważ tory znajdowały siępomiędzy domem a kościołem i skle-pem, Carlos i jego przyjaciele często mu-sieli przez nie przechodzić.

Carlos był dobrym sportowcem i za-wsze zajmował się tym, kto akurat po-trzebował pocieszenia lub był samotny.

- Chodź, kolego - mówił. - Pobawi-my się.

Gdy ktoś potrzebował pomocy,Carlos nigdy jej nie odmawiał. Przypierwszym spotkaniu sprawiał wraże-nie spokojnego. Zawsze spuszczał nie-śmiało głowę, lecz w jego oczach igraływesołe ogniki, a na twarzy gościł miłyuśmiech. Dzieci lubiły Carlosa, ponie-waż był zabawny. Niemal każdą sytu-ację umiał zamienić na dobrą zabawę.

Był chłodny dzień, który lekkoogrzewało popołudniowe słońce. Car-los nie cierpiał swej kurtki, więc tegodnia miał na sobie jedynie koszulkę zkrótkimi rękawami, dżinsy i tenisówki.W drodze powrotnej ze sklepu chłop-

Page 13: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 13

wiły się łzy cierpienia. Nadal nie zwal-niał uchwytu, ale stawało się to coraztrudniejsze. Słońce już zachodziło i za-czynało się ściemniać. Nie był w staniejuż dłużej się trzymać. Może powinienzeskoczyć?

W Millen przyjaciele Carlosa pró-bowali zaoszczędzić mu kłopotów. Nicnikomu nie powiedzieli, myśląc, żekolega jest już w drodze do domu. Gdywreszcie wszystko wyjawili i gdystwierdzono, że Carlos zniknął, policjarozpoczęła poszukiwania.

Do poniedziałkowego poranka wposzukiwaniach z powietrza i ziemiwzięły udział cztery sąsiednie hrabstwa.Carlosa szukała rodzina, przyjaciele,sąsiedzi i nieznajomi. Znaleziono go wewtorek na opuszczonym terenie jakieśczterdzieści mil od miasteczka. Zmarłwskutek złamania kręgosłupa. Wszy-scy mieszkańcy Millen dzielili smuteki żal z powodu jego śmierci.

Pewna pani w Savannah przeczy-tała artykuł o tym tragicznym wypad-ku. Gazeta donosiła, że dzieci w Millennie mają placu zabaw. Gdyby takie miej-sce było, być może Carlos bawiłby siętam, a nie na torach kolejowych. Jakożonę i matkę trojga dzieci bardzo wzbu-rzył ją fakt, że podczas gdy dzieci wSavannah mają tak dużo placów zabaw,mali mieszkańcy Millen nie mają żad-nego. Jako była zastępowa drużynyskautowskiej była przyzwyczajona dodowodzenia. Zdeterminowana posta-nowiła więc, że zorganizuje budowęplacu zabaw dla dzieci z Millen.

Dzięki poświęceniu rodziny, sąsia-dów, przyjaciół, kupców, przedsiębior-ców budowlanych oraz dotacji okręgu,w Millen powstał nowy plac zabaw.Ludzie, którzy na początku byli dla sie-bie obcy, zostali przyjaciółmi. Podczasbudowy doszło nawet do pewnegouzdrowienia stosunków społecznych.Dzięki połączeniu sił i wspólnej pracyzmalał nieco smutek po stracie Carlosa.

W pewne słoneczne popołudnienowy plac zabaw w Millen został na-zwany imieniem Carlosa Wilsona.

Po uroczystej ceremonii na nowymplacu zaczęły bawić się dzieci. Wszy-scy słyszeli niemal, jak Carlos mówi: -No dalej, kolego, pobawmy się. Po-bawmy się na moim placu zabaw.

Audilee Boyd Taylor

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Jane!Jęknęłam w duchu. Czy nasza ponad miarę kompetentna recepcjonistka nie

mogła chociaż raz zapomnieć o sprawdzeniu kalendarza?- Dziękuję, Carol - odparłam, wchodząc do swojego biura i jednocześnie

próbując wlać odrobinę entuzjazmu do swojego głosu. Im mniej będzie się mó-wić o tej doniosłej okazji, tym lepiej.

Niestety, Carol mogła zajrzeć do mojego pokoju przez otwarte drzwi, po-chylając się nad swoim biurkiem. I zrobiła to, posyłając mi promienny uśmiech.

- Tralala, kto czterdziestkę ma! Planujesz dziś wieczorem jakieś wielkieprzyjęcie?

- Nie. Będzie tylko rodzina.Moja mama przyniesie pewnie ciasto. Miałam tylko nadzieję, że w tym dniu

będzie to jej niebiański placek czekoladowy z owocami, orzechami i różnymidodatkami. Moja córka, Kathy, miała wolny dzień w kinie, gdzie pracowała napół etatu, „zmiatając popcorn”, jak mawiała. A mój syn, Stewart, skończy pew-nie odrabiać lekcje, zanim wrócę do domu. Usiądziemy razem, by zjeść cośszybkiego i nieskomplikowanego, może meksykańskie naleśniki, które tak uwiel-biają dzieci. Nie będzie romantycznej kolacji przy świecach dla dzisiejszej jubi-latki.

Carol uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle było możliwe.- Z rodziną jest przecież bardzo miło.Zgodziłam się, chociaż oszukiwałam samą siebie. A potem złapałam kubek

i uciekłam. Niestety, by dostać się do kuchni, musiałam przejść przez dział arty-styczny. Jeden z projektantów spojrzał na mnie i zarechotał.

- Jesteś po drugiej stronie, co, Jane?- Wypominaj mi to dalej, Bill - mruknęłam. On był jeszcze po słonecznej

stronie trzydziestki, więc tylko się uśmiechnął.Inna projektantka, Dottie, była trochę bardziej taktowna i miała ku temu

dobry powód. Liczyła sobie około czterdziestu pięciu lat i była jeszcze bardziej„przeterminowana” niż ja.

- Wiesz, co mówią Francuzi, prawda? - zapytała i spojrzała na mnie figlarniespod kasztanowej grzywki. - Uważają, że kobieta nie jest nic warta, dopóki nieprzekroczy czterdziestki.

- Nie znam żadnego Francuza - odparłam, uśmiechając się krzywo.Chrząknęła znacząco i zabrała się do pracy. Nalałam kawę do kubka i wró-

ciłam ukradkiem do swojego pokoju. Biurko stało tyłem do okna i nie widziałamzimnego styczniowego dnia, lecz sama byłam w stanie wytworzyć wystarcza-jąco ponury nastrój.

Bill miał rację; byłam już po drugiej strome. I po drodze nie zdobyłam wieluszczytów. Piłam kawę i podsumowywałam swoje życie. Nie zrobiłam kariery,miałam nisko płatną pracę w niepełnym wymiarze godzin i zero oszczędności.Nie zapewniłam swoim dzieciom tych wszystkich rzeczy, które - ich zdaniem -mieli koledzy, czyli: odtwarzacza wideo, mikrofalówki, automatycznej sekretar-ki i wakacji. Ale dla kobiety, która przez całe swoje dzieciństwo grała rolęKopciuszka, najgorsze było to, że nie udało się jej małżeństwo i że w trakcie

Szczêœliwe powrotyKażdy dzień stanie się

dla nas wyjątkowym darem,jeśli tylko potrafimy nauczyć się tego,

że przyjmowanie z wdzięcznością w sercujest takim samym darem jak dawanie.

Sarah Ban Breathnach

Page 14: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

14 Nasza Wspólnota

trzech lat, które minęły od rozwodu, nie znalazła prawdziwej miłości.Minuty mijały tak szybko jak moje cztery dziesiątki łat, a leżące przede mną

rachunki czekały na zaksięgowanie. Zmusiłam się więc do pracy.Siedziałam jakieś pięć, sześć stóp od recepcji, więc nauczyłam się nie sły-

szeć dźwięku otwieranych drzwi frontowych, zwłaszcza wówczas gdy odda-wałam się właśnie „pracy twórczej”. Dlatego trochę się przestraszyłam, usły-szawszy nieznajomy głos wypowiadający moje nazwisko.

- Tak? - spytałam, podnosząc głowę. W progu stał jakiś mężczyzna z bez-kształtnym pakunkiem owiniętym w papier.

- Kwiaty dla pani.Wszedł do środka, położył na skraju biurka pakunek, a potem zniknął.Jego miejsce natychmiast zajęła Carol i zażądała odpowiedzi:- Ktoś przysłał ci kwiaty?- Chyba tak - odparłam oszołomiona.- Jakiś tajemniczy wielbiciel, o którym zapomniałaś mi powiedzieć?- Wątpię - zaśmiałam się niepewnie.- No i cóż, nie obejrzysz ich?- No... tak.Gdy rozrywałam papier, zastanawiałam się, czy Carol ma rację. Czy zrobi-

łam jakieś wrażenie na jednym z tych niewielu mężczyzn, z którymi się uma-wiałam? Wtedy wtrąciła się racjonalna strona mojej osobowości i uświadomiłami, że to niemożliwe. Może to ktoś z biura albo jakiś uprzejmy klient, który sięnade mną zlitował.

Bukiet, który wyłonił się z opakowania, był olbrzymią wiązanką wiosennychkwiatów: irysów, stokrotek i goździków. Całkowity kontrast ze scenerią za moimoknem. Byłam oszołomiona.

- A więc zobaczmy, kto je przysłał - zarządziła praktyczna Carol.Niezdarnie zaczęłam szukać wizytówki. Znalazłam małą kopertę z moim

nazwiskiem napisanym nieznanym charakterem pisma jakiejś osoby z kwia-ciarni i rozerwałam ją.

„Kochana mamo”. - Uśmiechnęłam się, rozpoznając zakrętasy, na którepatrzyłam przez tyle lat. – „Dzisiaj zaczyna się życie, prawda? Kocham cię,ja”.

Zapiekły mnie oczy. Oczywiście. Kto to mógł być, jeśli nie Kathy? Kathy,która pożyczyła mi swoją ulubioną bluzkę, ponieważ myślała, że nie mam nicodpowiedniego na przyjęcie. A kto przyszedł do mnie, gdy siedziałam samaw ciemnościach, i szepnął: „Mamo, co się stało?” Kto zaproponował, że po-dzieli się ze mną dyżurami w weekendowe wieczory, by zawsze ktoś był wdomu ze Stewartem.

Wyciągnęłam rękę i zaczęłam dotykać płatków. Każdy z wesołych kolorówwywoływał jakieś wspomnienie i wtedy pomyślałam z pełną czułości konster-nacją, że moja ciężko pracująca córka nie powinna sobie pozwalać na takiekstrawagancki gest.

Obok Carol zjawiła się Dottie.- Och, kwiaty! Od kogo?- Od mojej córki.- Ach - zagruchała Dottie. - Jakie to miłe.Zorientowałam się, że z trudem zdobyła

się na ten komentarz.A moją jedyną odpowiedzią był promien-

ny uśmiech, jaki powinien rozjaśniać twarzkażdej kobiety w dniu jej urodzin. Nie mo-głam po prostu ukryć faktu, że znalazłamprawdziwą miłość.

Jane Robertson

Wieczór wigilijnynapisała Emilia Wiśniowska

To właśnie tego wieczoru,gdy mróz lśni, jak gwiazda na dworze,przy stołach są miejsca dla obcych,bo nikt być samotny nie może.

To właśnie tego wieczoru,gdy wiatr zimny śniegiem dmuchaw serca złamane i smutnepo cichu wstępuje otucha.

To właśnie tego wieczoruzło ze wstydu umiera,widząc jak silna i pięknajest Miłość, gdy pięści rozwiera.

To właśnie tego wieczoruod bardzo wielu wiekówpod dachem tkliwej kolędyBóg rodzi się w człowieku.

Ktoœ puka³napisał Ernest Bryll.

Ktoś pukał do drzwi naszych,Aleśmy nie słyszeli.Ledwo starczyło czasuOpłatkiem się podzielić.

Ktoś odszedł z naszych domów,Wędruje, puka dalej,A my dla nieznajomychStawiamy biały talerz.

Takeśmy się śpieszyliKłócili i cieszyli,Że wszystko pogubiliZ tej najważniejszej chwili.

Życzymy najlepszego,Opłatek każdy kruszyI nikt nie wie dlaczegoSamotność mamy w duszy.

Ktoś pukał do drzwi naszychAleśmy nie słyszeli.Ledwo starczyło czasuOpłatkiem się podzielić.

Page 15: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 15

W niezwykle mroźny styczniowydzień do piątej klasy, w której zgro-madzono dzieci mające kłopoty w nau-ce, wkroczył nowy uczeń i od razuzostawił w moim sercu swój ślad. Gdypo raz pierwszy zobaczyłam Bob-by'ego, miał na sobie lekką bluzę i wy-tarte dżinsy - zdecydowanie zbyt cien-kie ubranie jak na tę porę roku. W jed-nym bucie brakowało sznurowadła,więc klapał głośno, kiedy chłopiecszedł. Mimo to nawet gdyby Bobbybył ubrany przyzwoicie, i tak nie przy-pominałby żadnego innego normalne-go dziecka. Wyglądał na najbardziejzaniedbane, zagubione i smutne dziec-ko, jakie kiedykolwiek przyszło mioglądać, i mam nadzieję, że czegoś ta-kiego więcej już nie zobaczę.

Nie tylko wyglądał dziwnie, alei zachowywał się tak dziwacznie, żedaję głowę, iż powinien znaleźć się wgrupie, w której uczono zachowańspołecznych. Bobby sądził na przykład,że okrągły zlew w korytarzu to sedes,krzyk był zwyczajowym tonem głosu,jakiego używał, miał obsesję na punk-cie Kaczora Donalda i z nikim nigdynie nawiązywał kontaktu wzrokowe-go. Podczas lekcji bez przerwy wy-rzucał z siebie jakieś uwagi. Pewne-go razu z dumą oznajmił na forum kla-sy, iż nauczyciel wychowania fizycz-nego powiedział mu, że śmierdzi,i nakazał użycie dezodorantu.

Nie dość, że jego zachowanie byłoodrażające, brakowało mu w dodatkujakichkolwiek umiejętności szkolnych.Miał jedenaście lat, a nie potrafił czy-tać ani pisać. Nie umiał napisać żad-nej litery alfabetu. Stwierdzenie, że niepasuje do uczniów mojej klasy, byłopo prostu eufemizmem.

Byłam przekonana, że przyjęcie godo mojej klasy to jakaś tragiczna po-myłka. Przejrzałam jego papiery i za-szokowało mnie odkrycie, że ma nor-

Niektórzy ludzie wkraczają w nasze życie i prędko odchodzą.Inni pozostają przez jakiś czas,

zostawiają ślad w naszych sercachi nigdy już nie jesteśmy tacy jak przedtem.

Źródło nieznane

Œlad w moim sercu

malny iloraz inteligencji. Co w takimrazie było powodem jego dziwaczne-go zachowania? Odbyłam rozmowęz pedagogiem szkolnym, który powie-dział, że widział kiedyś matkę chłop-ca. „Bobby jest o niebo bliżej normal-ności niż ona” - skomentował. Prze-glądając dalsze dokumenty, odkryłam,że przez pierwsze trzy lata życia Bob-by wychowywał się w rodzinie zastęp-czej. Następnie znów przeszedł podopiekę matki, z którą przynajmniej razw roku przeprowadzał się do innegomiasta. A więc sytuacja wyglądaławłaśnie tak. Bobby wykazywał nor-malny iloraz inteligencji i pomimookropnego zachowania miał pozostaćuczniem mojej klasy.

Trudno mi się do tego przyznać,jednak ten pomysł nie podobał mi się.Moja klasa była już wystarczająco licz-na i naprawdę miałam co najmniej kil-ku uczniów, którzy wymagali bardzowiele szczególnej uwagi. Nigdy jesz-cze nie próbowałam uczyć dziecka,którego umiejętności znajdowały się natak niskim poziomie. Nawet za-planowanie czegokolwiek dla Bob-by'ego wydawało się zadaniem ponadsiły. Przez pierwsze kilka tygodni jegopobytu w mojej klasie budziłam się ześciśniętym żołądkiem, bojąc się iść dopracy. Były i takie dni, kiedy jechałamdo szkoły z nadzieją, że dziś może sięnie pojawi. Szczyciłam się opinią do-brej nauczycielki, więc miałam do sie-bie pretensję, że nie lubię Bobby'egoi nie chcę go w swojej klasie.

Mimo że doprowadzał mnie do sza-łu, dzielnie starałam się traktować gotak jak innych uczniów. Nigdy nie po-zwalałam, by ktokolwiek mu dokuczał,jednak poza klasą uczniowie wycho-dzili wprost ze skóry, żeby urazić gojak najdotkliwiej. Zachowywali się jakstado dzikich zwierząt, które atakujechorego lub rannego osobnika.

Po miesiącu pobytu w szkole Bob-by wszedł do klasy w rozdartej koszu-li i z zakrwawionym nosem. Wiedzia-łam, że jak zwykle dopadła go grupamoich uczniów. Chłopiec usiadłw swojej ławce i udawał, że nic sięnie stało. Otworzył książkę i usiłowałczytać, a krew zmieszana z łzami ka-pała na kartki. Wściekła jak nie wiemco, wysłałam Bobby'ego do pielęgniar-ki i zwymyślałam uczniów, którzy gopobili. Powiedziałam, że powinni sięwstydzić tego, iż nie lubią go, bo jestinny. Wrzeszczałam, że jego dziwne za-chowanie powinno się stać jeszcze jed-nym powodem dla uprzejmego trakto-wania. W którymś momencie mojejsłownej napaści zaczęłam przysłuchiwaćsię temu, co mówię, i doszłam do wnios-ku, że ja też powinnam zmienić swój sto-sunek do tego chłopca.

Tamten incydent zmienił moje uczu-cia względem Bobby'ego. W końcuudało mi się pod powierzchniądziwacznego zachowania dostrzecmałego chłopca, który rozpaczliwiepotrzebuje kogoś, kto mógłby się nimzaopiekować. Pojęłam, że prawdzi-wym sprawdzianem dla nauczycielanie jest zwykłe wykładanie wiedzy, aleodpowiadanie na potrzeby uczniów.Bobby miał ogromne, wyjątkowe po-trzeby, które musiałam zaspokoić.

Zaczęłam kupować mu ubraniaw sklepach Armii Zbawienia. Wiedzia-łam, że inni uczniowie wyśmiewają sięz niego, bo ma tylko trzy koszule. Sta-rannie dobierałam stroje, które byłyjeszcze modne i nie zniszczone. Byłnimi zachwycony i z miejsca uzyskałwiększą pewność siebie. Odprowa-dzałam go do klasy wtedy, gdy oba-wiał się ataków ze strony innych dzie-ci. Przed lekcjami spędzałam z nimdużo czasu, pomagając w odrabianiuzadań.

Dzięki nowym ubraniom i dodat-

Page 16: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

16 Nasza Wspólnota

kowej opiece w chłopcu zaszła zdu-miewająca zmiana. W końcu wyszedłz obronnej skorupy, a ja odkryłam, żejest przemiłym dzieckiem. Jego zacho-wanie znacznie się poprawiło i nawetod czasu do czasu udawało mi się na-wiązać z nim kontakt wzrokowy. Prze-stałam rano drżeć na myśl, że idę dopracy - w gruncie rzeczy niecierpli-wie czekałam na chwilę, w której zo-baczę go na korytarzu. Martwiłam się,kiedy był nieobecny. Zauważyłam, żezmiana mojego podejścia spo-wodowała inne zachowanie uczniów.Wreszcie przestali mu dokucza i za-akceptowali go jako jednego z człon-ków grupy.

Pewnego dnia Bobby przyniósł doszkoły zawiadomienie, że za dwa dnisię wyprowadza. Miałam złamane ser-ce. Nie zdążyłam przecież kupić mutego, co zaplanowałam. Na przerwiepobiegłam więc do sklepu i kupiłam mugarnitur. Wręczyłam mu go i powiedzia-łam, że to prezent pożegnalny. Kiedyzobaczył metkę na ubraniu, powiedział:

- Nigdy jeszcze nie nosiłem zupeł-nie nowych rzeczy.

Niektórzy uczniowie dowiedzieli sięo wyprowadzce i po lekcjach zapytalimnie, czy pozwolę im urządzić przyję-cie pożegnalne dla Bobby'ego.

- Oczywiście - stwierdziłam, wduchu jednak pomyślałam sobie: Prze-cież oni nie są w stanie zapamiętać,że mają odrobić lekcje, a co dopierozorganizować przyjęcie.

Ku memu zaskoczeniu udało imsię. Następnego ranka koledzy przy-nieśli ciasto, serpentyny, baloniki i pre-zenty dla Bobby'ego. Jego prześla-dowcy stali się jego przyjaciółmi.

Ostatniego dnia pobytu w szkoleBobby wmaszerował do klasy, dźwiga-jąc ogromny plecak pełen książek. Przy-jęcie bardzo mu się podobało, a kiedybyło już po wszystkim, zapytałam, poco przyniósł te wszystkie książki.

- One są dla pani. Mam mnóstwoksiążek, więc pomyślałem sobie, żemogę pani trochę dać.

Byłam przekonana, że Bobby nie

ma w domu nic własnego, a już napewno nie książki. Jakim sposobemchłopiec, który swego czasu posiadałtylko trzy koszule, mógłby mieć dużoksiążek?

Kiedy je przeglądałam, spostrze-głam, że większość pochodzi z biblio-tek znajdujących się w różnych mia-stach, gdzie Bobby mieszkał. Niektó-re były opatrzone napisem: „Osobistyegzemplarz nauczyciela”. Wiedziałam,że książki nie należą do Bobby'egoi zostały zdobyte w sposób dość wąt-pliwy. Ale Bobby dawał mi wszystkoto, co miał. Nigdy wcześniej nie otrzy-małam tak cudownego prezentu. Pozaubraniami, które miał na sobie, Bobbyoddawał mi cały swój majątek.

Tamtego dnia Bobby zapytał mniena odchodnym, czy będzie mógł domnie pisać. Wyszedł z klasy z moimadresem w kieszeni, zostawiając posobie stertę książek i niezatarty śladw moim sercu.

Laura D. Norton

Drodzy Czytelnicy„Naszej Wspólnoty”!Dzień Objawienia Pańskiego,

w Polsce nazywany Świętem TrzechKróli, stanowi bardzo ważny punktw kalendarzu liturgicznym. Uroczystośćzamyka cykl świąteczny Bożego Naro-dzenia. Tego dnia Kościół na całymświecie wspomina wydarzenie opisanew Ewangelii wg Św. Mateusza, w któ-rym Mędrcy ze Wschodu, nazywani rów-nież Królami lub Magami, wyruszyli doBetlejem, by pokłonić się Nowonarodzo-nemu Mesjaszowi.

Piękną tradycją w przeżywaniu tegowielkiego święta są organizowanew całej Polsce barwne korowody, nazy-wane Orszakiem Trzech Króli. Organi-zacja orszaku jest oddolną inicjatywą,w którą włączają się parafie, wspólnotymodlitewne, rodziny, grupy młodzieżyi liczne stowarzyszenia. W nadchodzą-cym 2015 roku Orszak Trzech Króli przej-dzie ulicami ponad trzystu polskich miej-scowości. Wśród nich po raz pierwszyznajdzie się również Iwonicz.

Ulicami Iwonicza przejdzie OrszakTRZECH KRÓLI

Przeżywany w tym roku Wielki Ju-bileusz 600-lecia Iwonicza i 550-leciakonsekracji kościoła pw. WszystkichŚwiętych w Iwoniczu skłonił nas dopodjęcia się organizacji OrszakuTrzech Króli w naszej miejscowości.Chcemy, aby stał się on kolejną pięknątradycją naszej parafii i miejscowości,która obok misji ewangelizacyjnej, bę-dzie miała na celu zintegrowaniemieszkańców. W związku z tym, żejest to duże i niełatwe przedsięwzię-cie, bardzo prosimy o pomoc w jegorealizacji, przede wszystkim poprzezliczną obecnoś wszystkich parafian wtym wydarzeniu.

We wtorek, 6 stycznia 2015roku, w Święto Objawienia Pań-skiego po uroczystej sumie spra-wowanej o godz. 11.00 z udziałem„Świętej Rodziny” i „Trzech Kró-li” uformowany zostanie procesyj-ny Orszak złożony z parafian i go-ści, który przy dźwięku kolęd wyj-dzie z kościoła i przejdzie radośnie

ulicami Iwonicza. Pochód zakoń-czy się w Domu Ludowym, gdziena wszystkich uczestników czekaćbędzie gorący poczęstunek przy-gotowany przez Panie z Koła Go-spodyń Wiejskich. Tam równieżmłodzież gimnazjalna pod opiekąks. Rafała Szmika oraz podopiecz-ni Domów Pomocy Społecznej wy-stawią Jasełka.

Mamy nadzieję, że współpracaprzy organizacji Orszaku Trzech Króliw Iwoniczu oraz sam przemarsz i spo-tkanie mieszkańców w Domu Ludo-wym stanie się trwałym fundamentemdo podejmowania i kontynuowaniaróżnorakich działań na rzecz naszejlokalnej wspólnoty.

Więcej szczegółów podanych zo-stanie podczas ogłoszeń parafialnych.

Serdecznie zapraszamy do udzia-łu!

Grzegorz NieradkaKoordynator Iwonickiego

Orszaku Trzech Króli

Page 17: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 17

Każda miejscowość, a już szczególnie kilkuwieko-we miasto posiadające własną historię, zwykło się szczy-cić swoimi sławnymi rodakami. Na Podkarpaciu; Sa-nok wymienia Grzegorza (1407-1477) - wybitnego fi-lozofa i humanistę, późniejszego arcybiskupa Lwowa;Krosno wskazuje na Pawła (+1517), syna zamożnegomieszczanina Proclera. Paweł z Krosna, to jeden z pierw-szych polskich humanistów (wykładał na uniwersyteciekrakowskim literaturę klasyczną) i zasłużony poeta pi-szący po łacinie. Jasło natomiast ma swojego Bartło-mieja - Bartholomeus de Iassel (1360-1407) - filozofai teologa. Filozofię i teologię studiował na uniwersyteciew Pradze i w Krakowie. U południowych sąsiadów i nauczelni krakowskiej bywał okresowym wykładowcą.Pełnił obowiązki rektora sandomierskiej szkoły kolegiac-kiej. Współpracował z innymi wybitnymi humanistami(rektor Stanisław ze Skarbimierza, cysters Jan Sczekna- spowiednik św. królowej Jadwigi, Mikołaj Gorzkow-ski - trzeci rektor krakowskiej wszechnicy, Piotr Wysz -biskup krakowski) nad odnowieniem i reformą Akade-mii Krakowskiej za rządów św. królowej Jadwigi w 1397roku. W Bibliotece Jagiellońskiej, pozostały po nim wrękopisach traktaty, komentarze naukowe, mowy, ka-zania i pieśni kościelne. Wśród tych ostatnich, znajdująsię cztery poetyckie kolędy łacińskie, które powstałyprawdopodobnie w latach 1385-1400. Z rękopisu au-tora opublikowane zostały czterdzieści lat temu, (Ko-walczyk M., Kolędy Polskie, PAX 1966). Według do-stępnych źródeł i opinii znawców tematu, są to najstar-sze pieśni o Bożym Narodzeniu zachowane do naszychczasów. Oto ich tytuły: Buccinemus in hac die, Ab aeter-no praeconceptam, Mirans stupet in natura, Gaude mundiincola. Zestawiając je dowolnie, można by doszukiwaćsię w nich zachęty do podejmowania pobożnych śpie-wów w dniu Pańskiego Narodzenia, wobec Oczekiwa-nego od wieków, który jako Gość Niebieski wzbudzapodziw świata.

Według znawcy kolęd Jana Węcowskiego (Śpiew-nik kolędowy, Warszawa 2005), Buccinemus in hac diejest najstarszą kolędą polskiego autora i to w całości;tekstu i melodii.

Przy tej okazji dowiadujemy się o najstarszej znanejpolskiej kolędzie, która w staropolskim języku brzmi na-stępująco:

Ks. Zbigniew Głowacki

BARTŁOMIEJ Z JASŁAPIERWSZY POLSKI AUTOR PIEŚNI KOLĘDOWYCH

Zdrów bądź, królu anjelskiK nam na świat w ciele przyszły,Tyś zajisty Bog skryty,W święte, czyste ciało wlity,Zdrow bądź, Panie, od PannyJenż się narodził za nie.Zdrow bądź, Jezu Kryste, Krolu!Racz przyjąci naszą chwałę.Racz daci dobre skonaniePrze twej Matki zasłużenie,Abychom cię wżdy chwalili, Z tobą wiecznie krolowali.Amen.

Autorem tej kolędy jest Jan Sczekna, być może Czechz pochodzenia, wykształcony w Pradze cysters, profe-sor Akademii Krakowskiej i spowiednik św. królowejJadwigi. Tekst pieśni zawarł on w kazaniu głoszonym naBoże Narodzenie w 1424 roku. Znawcy twierdzą, że tapierwsza polska kolęda może być tłumaczeniem łaciń-skiej modlitwy Ave rex angelorum. Nie ulega wątpliwo-ści, że Bartłomiej z Jasła i Jan Sczekna znali się doskona-le, może nawet byli przyjaciółmi. Spotykamy ich prze-cież w tym znamienitym gronie, które wypełniało wolęśw. królowej Jadwigi, w odniesieniu do krakowskiejwszechnicy.

To krótkie zestawienie rodzącego się kolędowania naojczystej ziemi warto podsumować śpiewnikowym tek-stem objaśniającym (Ks. Jan Siedlecki, Śpiewnik kościel-ny, Opole 1966, s. 15) - „Kolęda - od łacińskiego wyra-zu calendae, tj. pierwszy dzień miesiąca - oznaczałau nas początkowo Nowy Rok,: później życzenia, daryi śpiewy noworoczne, a w końcu także pieśń na BożeNarodzenie, którą jeszcze inaczej nazywano symfonią,albo rotułą Kolędy domowe zwie się pastorałkami.

Kolędy śpiewa się od Bożego Narodzenia (NativitasDomini) do Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego). Brzmiąone radością z przyjścia na świat Boga-Człowiekai prośbą, ażeby Chrystus Pan przez łaskę Swą narodziłsię również w duszach naszych.”

Page 18: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

18 Nasza Wspólnota

Przeszło sto lat temu, ks. Włady-sław Sarna, w swoich opisach geogra-ficzno historycznych regionów Podkar-pacia, zanotował: „W czasie od uro-czystości św. Trzech Królów aż doMatki Boski Gromnicznej kapłani, zwy-kle Ks. Wikaryusze, chodzą po tak zwa-nej „kolędzie". Jest to dawny zabyteknakazanych przez synody polskie od-wiedzeń parafian przez duszpasterzy.Wybierano zimę jako porę, kiedy wszy-scy byli w domu. Kapłani pouczali dziecipacierza, wypytywali o stosunki domo-we, upominali błądzących, dawali dziat-kom upominki zwykle w obrazkach. Zato wdzięczni parafianie składali jakiś da-tek, czy to w zbożu, czy to w pieniądzach.Zwyczaj i sposób odbywania kolędy po-został po dziś dzień ten sam".

Kapłańskie kolędowanie było zna-ne w Polsce od dawna, ale dopiero ro-dzime synody XVII wieku, o którychwspomina ks. Sarna, zaczęły tę prak-tykę uporządkowywać pod względemprawnym. Dyscyplinarne fundamentyw tej dziedzinie położył Synod Prowin-cjonalny kardynała Bernarda Macie-jowskiego w Piotrkowie, w 1607 r.W pierwszym artykule synodalnym„O szerzeniu wiary katolickiej" posta-nowiono: „Podobnie odwiedziny para-fian w ich domach, odbywane w pew-nych porach na podstawie dawnegozwyczaju, mają być sposobnością dopouczania wiernych o podstawach wia-ry oraz zachęcania do chrześcijańskie-go życia". Na tym samym synodzie,między innymi, prowincja lwowska przy-jęła tzw. list pasterski kardynała Macie-jowskiego, który zawierał pierwszy po-trydencki zarys teologii pastoralnejw Polsce. Dwunasty artykuł tego listupodkreśla znaczenie „kolędy parafial-nej", której celem ma być między inny-mi, dokonanie dokładnego spisu para-fian. Proboszcz lub jego wikariusze mająprzeprowadzać tę kolędę nie w celuzbierania ofiar, lecz jedynie w gorliwejtrosce o powierzone ich pieczy dusze.

Kolęda duszpasterska zakorzenio-na w Polsce przez prastary zwyczaji stosunkowo dawną dyscyplinę ko-

Ks. Zbigniew Głowacki

KOLĘDA - WIZYTA DUSZPASTERSKAW TRADYCJI I PRZEPISACH KOŚCIOŁA PRZEMYSKIEGO

ścielną utrzymała się w swej formiei do naszych czasów w lokalnym Ko-ściele Przemyskim.

Statut 55 Synodu Diecezji Przemy-skiej z 1955 r. postanawia, iż staryzwyczaj wizytacji pasterskiej w for-mie tzw. „kolędy" należy utrzymać wewszystkich parafiach, ewentualnie gowznowić.

Proboszcz powinien przecież znaćswoich parafian i posiadać ich imien-ny wykaz. W wizytowaniu parafianpowinni mu pomagać wikariusze. Tensam statut wyraźnie podkreśla, że wczasie kolędy nie wolno duchowień-stwu parafialnemu żądać dla siebie ja-kichkolwiek ofiar.

Życie praktyczne pokazało, że du-chowieństwo nie musiało żądać ofiarkolędowych. Zwyczajowo, sami wierniskładali je na ręce kolędników. Na tlezachodzących przemian w naszej Oj-czyźnie, zwłaszcza ideologicznych,ekonomicznych i społecznych - trady-cyjne kolędowanie w latach pięćdzie-siątych i sześćdziesiątych odbieranebywało jako negatywna forma dusz-pasterska (kwesta pieniężna).

W związku z tym, a także w tro-sce o wprowadzenie w życie uchwałSoboru Watykańskiego II, Rada Dusz-pasterska Diecezji Przemyskiej podprzewodnictwem miejscowego ordy-nariusza Bpa Ignacego Tokarczuka,postanowiła pod koniec 1967 r., by tra-dycyjnej wizycie duszpasterskiej pa-rafii - „kolędzie” nadać charakter wy-bitnie i czysto duszpasterski. W spe-cjalnej odezwie biskup wyjaśnił cel,zadania i charakter kolędy (rozmowyna tematy religijne, udzielanie radi wskazówek duszpasterskich, odpo-wiedzi na pytania i wątpliwości natu-ry religijnej i życiowej, organizowaniekonkretnej pomocy, poświęcaniemieszkań itp.).

W szczególny sposób zostało pod-kreślone to, że w czasie kolędy dusz-pasterze nie będą zbierali ani bezpo-średnio przyjmowali żadnych ofiar.W dalszej części odezwy biskup To-karczuk przedstawił diecezjanom ko-

nieczność utrzymania kościołów, punk-tów katechetycznych, instytucji orazpracowników kościelnych i zachęcił,by wierni składali, w okresie kolędo-wym, na wymienione cele dobrowol-ne ofiary w swoich kościołach. W tensposób ujawnią swoją dojrzałość reli-gijną i zrozumienie dla istotnych po-trzeb Kościoła, którego są żywącząstką.

Konsekwencją postanowienia no-wej formy wizyty duszpasterskiej -kolędy, a także wspomnianej odezwybiskupiej, była instrukcja dla ducho-wieństwa diecezji przemyskiej, któraszczegółowo ustalała, w jaki sposóbmają być rozdzielane i na jakie celeużyte ofiary kolędowe, złożone przezparafian w kościołach.

Nowa praktyka kolędowa w die-cezji przemyskiej stała się prawdzi-wym precedensem na polskiej ziemi.Do dzisiaj ułatwia duszpasterzom wi-zytę duszpasterską i spełnianie ichmisji, zwiększa zaufanie wiernych,wychowując ich do dojrzałości i ofiar-ności dla materialnych potrzeb Ko-ścioła.

Polski zwyczaj kapłańskiego kolę-dowania znalazł również prawne opar-cie w obowiązującym od 1983 r. Ko-deksie Prawa Kanonicznego. Ustala-jąc posługę pasterzowania (kań. 329§1- troska o wszystkich wiernych, tro-ska o chorych parafian, troska o bied-nych i cierpiących, troska o błądzącychi grzeszących, pomoc małżonkomi rodzicom), kodeks wymaga od pro-boszcza znajomości wszystkich wier-nych powierzonych jego pieczy. Środ-kiem do osiągnięcia tego celu mają byćczęste i bezpośrednie kontakty dusz-pasterza z wiernymi.

Synod Archidiecezji Przemyskiej1995-2000, zainaugurowany przezabpa Józefa Michalika aktualizuje odstrony prawno-duszpasterskiej sprawęwizyty duszpasterskiej w parafii w na-stępujący sposób:

Statut 166 §3 - Utrzymuje się na-dal, jako obowiązującą zasadę, że ka-płani odwiedzający wiernych z wizytą

Page 19: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 19

W czasach, gdy Telewizja Polska przestała pełnić misję publiczną, a komercyjne stacje zatra-ciły się w propagandowych sztuczkach mających na celu utrzymanie za wszelką cenę statusu quoobecnej władzy, pojawia się alternatywa. Telewizja Trwam, bo o niej mowa, dostępna jest na Imultipleksie naziemnej telewizji cyfrowej. Nadaje także drogą satelitarną oraz dostępna jest w więk-szości sieci kablowych. Można ją oglądać za pośrednictwem specjalnych aplikacji iPhone’a i iPadaoraz w Internecie, gdzie jako jedna z pierwszych stacji udostępniła streaming, nie żądając przy tymżadnych opłat.

TV Trwam posiada bardzo bogaty program. Najważniejsze jego elementy to „Informacjednia” stanowiące główny serwis informacyjny. Nadawane są codziennie o godz. 8.00, 10.00,12.00, 16.00, 18.05 i 20.00. Rzetelny przekaz i relacje z najważniejszych wydarzeń z kraju i ze świataodróżniają ten serwis od „Wiadomości”, „Wydarzeń” czy „Faktów”, nie stroniących od licz-nych manipulacji i stronniczych komentarzy.

„Polski punkt widzenia” to program publicystyczny emitowany codziennie o godz. 21.20.Gośćmi Roberta Knapa, Dariusza Pogorzelskiego i Krzysztofa Losza są politycy, publicyści,dziennikarze, ludzie kultury i nauki, którzy dyskutują o bieżących sprawach związanych z Polską.Goście mają prawo do wyrażenia własnego zdania na dany temat, wypowiedzi nie są brutalnieprzerywane a prowadzący zachowuje obiektywizm. Program drastycznie odbiega od „publicysty-ki” proponowanej przez główne stacje telewizyjne i radiowe, gdzie awantury i kłótnie stanowią stałyelement programu.

„Rozmowy niedokończone” to audycja emitowana jednocześnie na antenie Radia Maryja iTelewizji Trwam. Charakterystyczny na tego programu jest aktywny udział słuchaczy i widzów,którzy łącząc się ze studiem uczestniczą w prowadzonych dyskusjach wyrażając swoje zdanie nadany temat. Do studia zapraszani są goście z Polski i z zagranicy.

„Program dla dzieci” to kolejna propozycja, z której zupełnie wycofała się Telewizja Polska.Codzienne pasmo dla dzieci nadawane jest o godz. 19.30, a w niedzielę dodatkowo o godz. 17.00.Prezentowane są filmy animowane, program z cyklu „Każdy maluch to potrafi” oraz wieczornemodlitwy dzieci, które pozdrawiają na antenie swoich bliskich.

„Westerplatte Młodych” dedykowane jest dla młodzieży. W programie poruszane są proble-my współczesnych młodych Polek i Polaków. Po zaprzestaniu nadawania popularnego programu„Młodzież kontra”, dostępnego obecnie tylko w TVP Kraków, „Westerplatte Młodych” w TVTrwam pozostaje jedyną szansą na zaprezentowanie przez młodzież własnego spojrzenia na spra-wy Ojczyzny. Do studia zapraszani są specjaliści różnych dziedzin życia społecznego i religijne-go. Program emitowany jest na żywo.

Programem interwencyjnym, podczas którego dziennikarze spotykają się z mieszkańcamiw ich domach i miastach, jest program „Po stronie prawdy”, nadawany na żywo w każdą środę.Reportaże i filmy dokumentalne uzupełniają go w pozostałych dniach tygodnia. Dla miłośnikówmotoryzacji TV Trwam przygotowała „Jazdę próbną”, emitowaną w piątki. Podczas programu,prowadzący z udziałem przedstawiciela firmy samochodowej, prezentuje wybrane marki i modelepopularnych aut, omawiając ich wady i zalety. Nie brakuje również specjalistycznych rozważańz szeroko rozumianej dziedziny motoryzacji.

„Wieś to też Polska” stanowi świetną alternatywę dla „Agrobiznesu”. Tematyka programuzwiązana jest z polskim rolnictwem. Składa się z części informacyjnej, felietonu oraz rozmowy wstudiu z udziałem zaproszonych gości, którzy analizują wpływ bieżących decyzji politycznych nabranżę rolniczą i polską gospodarkę. Do programu zapraszani są politycy i ekonomiści.

„Dla mamy… dla taty” to program poradnikowy dla rodziców.Przedstawione i opisane pokrótce programy stanowią zaledwie ułamek bogatej oferty progra-

mowej TV Trwam. Na antenie obejrzeć można transmisje na żywo z najważniejszych wydarzeńz życia Polski i Kościoła. Relacje Mszy Świętych, wydarzeń sejmowych, Marszu Niepodległości,protestów społecznych oraz wiele innych. Warto dodać, że stacja jako jedyna w Polsce transmi-tuje wszystkie punkty pielgrzymek zagranicznych Ojca Świętego organizując na czas tych pod-róży studia papieskie. W każdą środę obejrzeć można z kolei relację z audiencji generalnejw Watykanie. Każdego dnia o godz. 20.20 nadawana jest modlitwa różańcowa z kaplicy TelewizjiTrwam i Radia Maryja zaś o godz. 21.00 podczas Apelu Jasnogórskiego widzowie mogą znaleźćsię w sercu Duchowej Stolicy Polski i wyśpiewać Królowej Polski hymn „Bogurodzica”.

Telewizja Trwam utrzymuje się wyłącznie z ofiar swoich widzów, co pozwala jej zachowaćcałkowitą niezależność od rozmaitych grup interesów i opcji politycznych. Warto zatem zmienićnawyki i przestawić się na odbiór prawdy.

Grzegorz Nieradka

TELEWIZJA TRWAM– alternatywa dla mainstreamowych mediów

duszpasterską nie przyjmująofiar po domach. Zachęca sięnatomiast wiernych, by jak tobyło dotąd, składali z tej oka-zji ofiary w kościele, w spo-sób wskazany przez duszpa-sterzy. Statut 430 - Dziesięćprocent z tych ofiar przezna-cza się na cele parafialne.

W czasie kolędy szcze-gólną troską pasterską należyobjąć rodziny trudne i niepra-widłowe - Statut 44 §4, trzebateż pouczać wiernych o przy-czynach nieważności małżeń-stwa - Statut 456, należy rów-nież upowszechniać wśródwiernych Pismo Święte - Sta-tut 255 §1.

Synodalna instrukcja o pro-wadzeniu kancelarii parafial-nej (Aneks 35) kartotekę pa-rafialną nazywa szczególnąpomocą duszpasterską, pod-czas wizyty duszpasterskiej,zwłaszcza dla księży rozpo-czynających pracę w parafii.

Oby to skromne zestawie-nie kościelnego prawa zwy-czajowego i stanowionego,w odniesieniu do wizyty dusz-pasterskiej - kolędy, pomogłonam wszystkim przeżywaćw przyszłości kolędowe spo-tkania w duchu dojrzałościchrześcijańskiej i z powszech-nym pożytkiem.

Page 20: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

20 Nasza Wspólnota

Właścicielami Iwonicza, w tymczasie, byli kolejno Józef Ossoliński(ostatnie 7 lat), Michał Ostaszewski od1793r., Teofil Załuski od 1799r., KarolZałuski od 1825r.

Zauważamy, że nazwiska księżyi dziedziców kończą się na - ski, cojest charakterystyczne dla polskich na-zwisk szlacheckich, które dziedziczo-no bez zmian w zapisie graficznymi wymowie, gdyż były dostosowane dopolskiej fonetyki. Podobnie nazwiskazakończone na - owicz, - ewicz uwa-żane za mieszczańskie np. Józefowicz(syn Józefa). Inaczej przedstawia sięobraz nazwisk kmieci.

Ponieważ wieś Iwonicz była zało-żona na prawie niemieckim w XIVwieku, z tego czasu pozostało dużo na-zwisk niemieckich, które z biegiemczasu przekształcały swoje brzmienie,dostosowując się do polskiej fonetykii pisowni. Łatwo je rozpoznać, gdyżmają charakterystyczne zakończeniena - ar i -er np. Sznajder (krawiec),Szuber (schub- suknia podbita futrem),Krukar (krüger - szynkarz), Kenar(kenner - znawca), Rygiel (rüger -udzielający nagany), Kielar (keller -piwnica), Prugar (prugel - kij, pałka).Inne, również pochodzenia niemieckie-go bez tych zakończeń np. Knap(tkacz), Wais (weis - biały), Szmyd(schmied - brud).

Nie tylko niemieckie wpływy zna-lazły odbicie w nazewnictwie miesz-kańców Iwonicza. Na ten teren przy-byli również pasterze wołoscy od po-łudniowego wschodu (Zawadka Ry-manowska na prawie wołoskim), na-pływają ruscy Łemkowie (sąsiedniaWólka dziś wysiedlona). Różna przy-należność etniczna osiedlającej się lud-

DLA ZAINTERESOWANYCH PRZYBLIŻAMY WIADOMOŚCIZ PRELEKCJI PREZENTOWANYCH

PODCZAS WIECZORNYCH SPOTKAŃ W DOMU PARAFIALNYM.

Z upływem czasu malała ilość na-zwisk obcego pochodzenia na korzyśćnazwisk rodzimych polskich. Najlepiejto widać na tle najwcześniejszych za-pisów, tak np. w 1492 r. na ogólną licz-bę 68, było 51 nazwisk niemieckich(Fastnacht: Osadnictwo ziemi sanoc-kiej w latach 1340 - 1650. Wrocław1962 s.127).

Pisze o nich ks. Zb. Głowacki w:„Iwonicz czas przeszły i teraźniejszy”str.43. Dla porównania warto się imprzyjrzeć i spróbować dopatrzeć sięswojego nazwiska - Kelar, Barolth,Rigel, Paczolth, Sidlar, Mleczko, Der-mek, Greding, Longus, Crokar, Kellar,Wilusch, Sigmunth, Bittner, Progar,Kynner, Climek, Hartel, Waymedfel,Kynel, Kyndler, Kyelar, Kyelnar, Fel-sten, Samsch, Fidlar, Hanesz, Syemer,Salnar, Galthmon, Mosz, Vyernusz,Wylusch, Axler, Helnar, Raychel, Los-sel, Grbsteter, Nekar, Raydinia, Bech-nar, Gyerlach, Kyeblar, Closz, Kay-medfel, Kymel. Jest to spis kmieciz podziału Iwonicza między trzy sio-stry z rodu Iwanieckich.

Dalsze przekształcanie nazwiskwidać po upływie ponad 130 lat w za-pisach członków Arcybractwa Ka-płańskiego, spisane w latach od 1629do 1710 r. (Zb. Głowacki: „Iwoniczczas przeszły i teraźniejszy” str 44).

W tym spisie występują iwonickienazwiska: Śleskowicz, Kelnar, Kinlar,Kilanowski, Grygiel, Knap, Kołodziej-ski, Kindlarski, Rygiel, Trojnar, Ol-brycht, Baran, Rajchel, Krukar, Śló-sarski, Barut, Boczar, Nycz, Szuber,Nowak, Bołd, Deręg, Gazda, Rysz,Such, Grysztar, Kielar.

Jak widać doszło do przekształce-nia zapisu graficznego nazwisk w kie-

Temat opracowano głównie na podstawie zapisów w księgach parafialnych: natorum - urodzin, chrztów,copulatorum - ślubów, mortuorum - zgonów, obejmujących lata od 1786 do 1825, a które były przedmiotembadań podczas studiów filologicznych na WSP w Rzeszowie w 1978 r.Odniesiono się również do czasówwcześniejszych opracowanych przez ks. Zbigniewa Głowackiego, a także do rejestru nazwisk w popularnejiwonickiej kolędzie. Księgi parafialne wymienione wyżej prowadzili proboszczowie: ks. Kazimierz Forem-nicki a następnie ks. Feliks Dekański.

Nazwiska mieszkañców Iwonicza

ności, zmiany przynależności państwo-wej, położenie miejscowości na pogra-niczu ziem polsko - ruskich i przy gra-nicznym grzbiecie Karpat, a wreszcieróżne warunki fizjolograficzne ziemisanockiej miały wpływ na różnorod-ność nazwisk. Stąd niektóre nazwiskadają się wytłumaczyć wpływami wę-gierskimi np. Węgrzyn, Uliasz, rumuń-skimi (Murman - murmur = szemra-nie, Penar = piórnik, Pernal /rum. per-na – poduszka).

Próbowano ustalić etymologię na-zwiska Kandefer. Ks dr J. Rąb wska-zuje na walońskie pochodzenie - Kan-defer - przybysz z żelazną laską (ang.cene, czyt keń = trzcina, laska, ferric,czyt. ferik = żelazisty). Biorąc poduwagę liczebność tego nazwiska, moż-na przypuszczać, że żelazna laskaoznaczała broń ręczną przybyłych tuosadników.

Obcego pochodzenia są prawdo-podobnie również nazwiska Patla (por.franc. patle-noga) i Trygar.

Dla wielu z nich trudno ustalić po-chodzenie, co należy tłumaczyć duży-mi zniekształceniami pierwotnychform wyrazów obcych. Zniekształce-nia te są świadectwem nieporadnościzapisujących z ustnego przekazu,a ponadto wskazują na trudności w za-adoptowaniu obcego nazwiska do pol-skiej fonetyki (wymowy)i grafiki (za-pisu).

Liczebność nazwisk obcych(w badanym okresie na 498 łącznie,36 zdradza obce pochodzenie: 16 nie-mieckich, 8 węgierskich, 4 rumuńskie,2 czeskie, 2 włoskie, 1 walońskie,3 nie rozpoznane), wskazuje na oży-wiony kontakt mieszkańców Iwoniczaz sąsiednimi grupami etnicznymi.

Page 21: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 21

Pierwotny tekst wg. B. Gustowicza:

Gospodarze mili, dzisiaj w nocny chwili,Pan Bóg z nieba zesłany,Z Panny narodzony, w żłóbku położony,Ach cud to niesłychany!Pódźmy mu oddaj wszytcy chwałe,Witajmy to dzieciątko małe,Boć to jest Pan nad Pany.

Najprzód my z Iwończa, od dolnego końca,Pospieszajmy z darami:Rajchel spod kościoła, niech drugich zawoła,Co z dobrymi garłami.A potym jak z góry tak z dołu,Niech jidą wszytcy wraz pospołu,Nie z próżnymi torbami.

Jaroń, Jakubowicz, Kennar, Józefowicz,Telesz, Rygiel z Prugarem,Barud, Maternowski, Smarecki, Turoski,Gładysz, Pyter z Kielarem,Szafrański, Wnęk z Krukarem.

Młynarz i Kaszycki, Szajna i Rajchlicki,Gierlach i Nycz z Nowakiem,Kandefer, Kowalski, Szopa i Szatkowski,Kędzierski ze Stojakiem,Bręndza, Such, Szuster i z Boczarem,Niziołek, Gazda i z Kielarem,Tomkiewicz ze Świtakiem.

Trygar zaś z Gładyszem, Szmid i Litwin z Ryszem,Trzeba i Baruda, Olbrycht, Boczar, Buda,Józefczyk, Wyżykowski,Frydrycht, Bołd, Krupa. Mikosz z Klarą,Aszlar, Drozd dostaną gandziarąTak powiedział Huczowski.Jeszcze tu brakuje, niech kto porachuje,Że Zająca niestaje,A Michny drugiego, także Brzezińskiego,A cóż to za hultaje!Bystrzycki, Sip z Dyręngiem i Láś,Rodzinka także z nimi gdzieś wláz,Zygmunt ich powydaje.

Gazda i Rajchlicki, dla tej dziecineczki,Niech jidą ze skrzypcami.Matusz, Józefowicz, Szubrowi też powiédz,Niech jidą z cymbałami.Zagrajcie Panu wszytcy wdzięcznie,A on was za to w niebie wiecznieUmieści z aniołami.

KOLĘDA NA MELODIĘ „PASTERZE BIEŻELI” Julia Grzegorczyk

Gospodarze mili dzisiaj w nocnej chwili Pan Bóg z nieba zesłanyZ Panny narodzony w żłóbku położony ach to cud niesłychanyPójdźmy mu wszyscy oddać chwałę, witajmy to Dzieciątko małeBo to jest Pan nad Pany.

Najprzód my z Iwończa od górnego końca pospieszajmy z daramiWilusz od kościoła niech Wajsa zawoła , Organista z RajchlamiA potem jak z góry tak z dołu niech idą wszyscy wraz pospołuNie z próżnymi torbami

Sołtys z Józefczykiem, Deręg z Szczepanikiem, Klarnecista z BoczaremStudencki, Szatkowski, Murman i Buczkowski, Palinowski z KrukaremKandefer, Trzyna, Jakubowicz, Kędzierski, Zygmunt, PetranowiczI Zychiewicz z Wiluszem.Szuber, Prync z Kmieciami, Rygle ze Suchami, Granatowski z CzaporemHazner i Bystrzycki , Barud i Rejchlicki , Pelc , Sarna ze StachuremBrzeziński, Winiarski z Nyczami, Wojnowski, Rajchel z KandeframiI Urbanik z Kazurą.

Szajna z Grzegorczykiem a Kędzierski z Ćwikiem, Jakubowicz z TrygaremPyter z Kenarami, Gazda z Kinelami, Penar, Krupa z PojnaremUliasz i Frydrych z Buczkami , Kielary ze swymi daramiTelerzyński z Losiami.Pójdą i Bednarze, Michna im pokaże, kędy droga do szopyWezmą swoje dary Panu na ofiarę i złożą mu pod stopy.Kowalski, Kandefer ze Suchem, słyszeli, zbierają się duchemPodążają do Pana.

Gdy się tak zebrali i porachowali a Zająca nie stajeNie ma Turowskiego ani Hędogiego , a cóż to za hultaje.Kowalscy, wszyscy z poza dworu , gromadą pójdą koło dworuZe swoimi darami.Od mostu Boczary, Litwiny, Kenary, staną przy FloryjanieCo tylko możemy, Tobie oddajemy, przyjmij, że od nas Panie.Bołd, Krupa, Czekaj, Józefowicz, Jasiński, Biskupowi powiedzNiechaj idą do Pana.Wszystkich z Floryjańskiej zabierze Puchalski, przyjdzie z nimi do szopyZagrodnicza, Kmieca, pójdą koło Gieca , bo to są zuchy chłopy.Tomkiewicz, Gazda z Grzegorczykiem, Drozd, Szajna ,Świtak z AdamczykiemI Niziołki z Ryszami.

Zabierzemy Sucha, on pokaże zucha jak przyjdziemy do PanaBędzie wyskakował, figle pokazował, będzie śpiewał oj dana.Dziecinę , Bożą rozweseli, na skrzypcach zagrają AnieliTylko bądźmy bez grzechu.Gdy się zgromadzili w Betlejem stanęli, aż stajenka zadrżałaŚwięty Józef w strachu, Anieli na dachu, a Dziecina się śmieje.Zobacz no mój Syneczku złoty, coś złego a może nalotyWojska idzie bez miary.

Gdy weszli do szopy, z Iwonicza chłopy i stanęli w pokorze.Czy młody, czy stary kładąc swoje dary , przyjmij od nas o Boże.Czy słyszysz jak armaty grają, żołnierze o pokój wołająOdpuść nam nasze winy.Widzisz Boże Dziecię , że wojna na świecie a lud jęczy w niewoli.Głód się strasznie szerzy , dzieci bez odzieży , ulżyj Jezu bo boli.Wokoło , krew się leje z rany , zlituj się Jezu ukochanyUlżyj naszej niedoli.

My biedni rolnicy, wszyscy rzemieślnicy, kłaniamy się w pokorze.My sami wieśniacy, wszystko ze swej pracy, każdy daje co może.Żołnierze, także broń składają, Dziecinę o pokój błagająI odchodzą do domu .

Page 22: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

22 Nasza Wspólnota

runku ułatwienia wymowy. Dostoso-wując brzmienie do polskiej fonetyki;pojawiły się też nowe nazwiska, nie-które zaginęły w naturalny sposób.

Ten proces powtarzał się w na-stępnym czasie. Przyglądając się naj-starszym księgom naszej parafii z prze-łomu XVIII i XIX w. zauważamy, żew tym czasie nie zachodziły już dużezmiany, był to okres znacznej stabiliza-cji nazwisk. Stąd w zapisach starejmiejscowej kolędy, ujętej drukiem przezWładysława Bełzę w: „Iwonicz i jegookolice”, Lwów 1855 nie ma dużychzmian. Jest to kolęda zapisana podczasbadań etnograficznych, które w Iwo-niczu i okolicy prowadził w latach 1871-1844 profesor Bronisław Gustowicz,podając, że kolędę ułożył przed 75 latymiejscowy organista Stanisławski(przedruk w: „Iwonicz Zdrój, rocznik2007”, tom 9 str. 139). Zawiera ona 7zwrotek i charakteryzuje się dawną pi-sownią. Różni się od kolędy współcze-śnie śpiewanej, napisanej w okresie IIwojny światowej przez Julię Grzegor-czyk.

Należy przypuszczać, że starakolęda przekazywana ustnie i śpiewa-na na melodię "Pasterze bieżeli" byłabardzo popularna, bo jak pisze Gusto-wicz „od niej rozpoczynano w Iwoni-czu kolędowanie”. Zatem Julia dobrzepamiętała pierwsze zwrotki i te niezmieniła, dodała jednak więcej nazwisk,bo takie przybyły, a ponadto nawiązałado czasów Jej współczesnych. Powsta-ła kolęda powiększona o następne7 zwrotek bardziej poprawnej pisow-ni. Dla porównania zamieściliśmy oby-dwa teksty na str 21.

W tej kolędzie jest już sporo nazwiskrodzimych, podobnie jak w analizowa-nych księgach parafialnych z lat 1786-1855. W jaki sposób one powstawa-ły?

Z analizy materiału wynika, że ge-nezy iwonickich nazwisk należy szukaćw przezwiskach nadawanych bliźnimprzez otoczenie, a wynikających z cechindywidualnych człowieka, zajmowa-nych stanowisk, wykonywanych czyn-ności, w imionach własnych lub nazwi-skach miejscowych.

Tworzono nazwiska wprost odimion np. Zygmunt, Szczepan lub do-dawano przyrostki -ik, -yk, -owicz, -

i majątkowy np. Gazda, Panczonka(panek- niewielki pan, niedopanek).

Nazywające stosunki rodzinne:Matuszka (zdrobniałe matka), Rodzin-ka, Wnękowa (wnęk - wnuk).

Niespotykaną dzisiaj formę zapisumiały nazwiska żeńskie. U kobiet za-mężnych dorabiano nazwisko od mę-żów przez dodanie przyrostka -owa, -ka, - ina, -yna np. Pytrowa, Borkowa,Buczkowa, Barudka, Trygarka, Bo-czarka, Bołdzina, Szopina, Cylina.

Nazwiska panien urabiano od na-zwisk ojców przez dodanie przyrost-ka -anka, - onka, a także -owna np.Bołdzianka to córka Bołda, Bedna-rzonka, Gładyszonka, Kędzierszczon-ka, Zygmuntczonka, Kenarzanka, Ry-szonka. Przyrostek -owna w dalszymrozwoju zmienił się na -ówna i spora-dycznie funkcjonuje w kontaktachsłownych chociaż już nie w zapisachnp. niezamężne kobiety niezależnie odwieku można nazywać Barudówna,Trygarówna, Kenarówna.

Jeszcze dzisiaj chętnie choćrzadko używa się takiej formy i jest toforma grzecznościowa, wyróżniającaw znaczeniu dodatnim, postrzegana jakkomplement szczególnie kiedy dotyczymłodych dziewcząt.

Jakkolwiek można spodziewać siędalszych zmian w nazewnictwie, to niebędą one już tak duże, jak pokazuje towyżej analizowany okres. Za stabil-nością przemawiają względy praktycz-ne. Wyjazdy za granicę dyktują jednobrzmienie nazwiska dla całej rodziny.Jeszcze w kraju żona Kowalskiegobędzie Pani Kowalska, ale już za gra-nicą - pani Kowalski.

A jednak trochę żal pozbywać siędawnych form i tytułów grzecznościo-wych...

Zofia Jakubowicz

ewicz np. Szczepanik, Grzegorczyk,Tomkiewicz, Józefowicz, Jakubowicz,Januszewski, a także od nazw miej-scowości np. Ostaszewski od Osta-szów, Bystrzycki, Radomski, Podgór-ski, Sochacki, Turowski.

Dużą grupę stanowią nazwiskautworzone od nazw pospolitych np.Gazda, Kawa, Owoc, Szopa, Buda,Mendelowski (mendel -15 szt.), czy odpełnionej funkcji np. Gazdzik.

Nie skąpiono też nadawania imionszyderczych np. Staroń (stary), Wylusz(błazen), Boczar (boczyć się), Kinel (ki-nal-nos), Niziołek (karzeł).

Wiele imion wyszło z otaczające-go świata przyrody. W chwili, gdy jetworzono, nie były pustymi symbola-mi. Ludzie nimi obdarzeni musieli wy-kazywać cechy zewnętrzne bądź we-wnętrzne przypominające w jakiś spo-sób wygląd lub zachowanie tych zwie-rząt. W tej grupie popularne to, Zając,Ziemba, Drozd, Bargieł (dawna na-zwa ptaka kowalika), Karaś (nazwaryby), Sikorski, Papużyński, Telesz(tela - lud. ciele).

Również świat roślin wszedł donazwisk np. Ćwik (burak czerwony),Gruszka, Płatek, Buczek, Owoc, Rysz.

Odzwierciedlające cechę człowie-ka np. Biały, Gładysz (urodziwy), Go-loski (goły), Hędoga (czysty, porząd-ny) Kędzierski (o bujnej fryzurze),Such (suchy, chudy), Szafraniec(rudy), Pustelnik (lubiący samotność),Troska (troszczyć się).

Od pełnionej funkcji: Dekański(dziekan), Basista, Sołtysionka, Rey-tarkowa (rajter- kawalerzysta, alei opryszek).

Od nazw zawodu: Kowalski, Bed-narz, Olejarski, Stróż, Snycerczonka(rzeźbiarz).

Powyższe nazwiska nie odzwiercie-dlają wszystkich zawodów potrzebnychw gospodarce wiejskiej. Uzupełniają jejednak wcześniej wymienione nazwiskapochodzenia niemieckiego np. Knap -tkacz, Sznajder - krawiec, Krukar - szyn-karz, czy węgierski Suszter - szewc.

Od wytworów ludzkiej działalnościnp. Łędka (staropolska lalka), Maku-szonka (makuch-odciśnięte ziarnomaku), Osękoski (hak o długiej żerdzi,bosak), Trzos (sakwa opasywana).

Odzwierciedlające stan społeczny

Page 23: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 23

SPACER PO IWONICZUKrzysztof Rokita, klasa VI ASzkoła Podstawowa w Iwoniczu

Spacerując kiedyś po parku w Iwoniczu zobaczyłemdziwny budynek, który mnie bardzo zainteresował. Chcia-łem się koniecznie dowiedzieć czegoś na jego temat. Tatopowiedział mi, że to zabytkowa budowla nazywana zboremariańskim. Była duża, miała grube, wysokie mury, miała małeokienka, a w nich kraty. Dach jest czterospadowy, krytygontem. Moja babcia pamiętała, że nazywano ten budynekspichlerzem dworskim, bo taką pełnił rolę w czasach, gdymieszkali w pałacu jeszcze ostatni właściciele Iwonicza - hra-biowie Załuscy.

Na południowej ścianie tego budynku było namalowanedziwne koło, co mnie zainspirowało do dalszego szukania wia-domości. Dowiedziałem się, że jest to zegar słoneczny, któryw swoim otoku zawiera łaciński fragment ody do słońca. Szu-kałem dalszych ciekawych faktów z historii Iwonicza związa-nych z tym budynkiem i dowiedziałem się, że został on wybu-dowany przez Zbigniewa Sienieńskiego - człowieka, którywyrzekł się wiary katolickiej i przeszedł na arianizm.

Spośród dostępnych mi źródeł informacji najbardziej ob-szerną okazała się książka napisana przez księdza ZbigniewaGłowackiego pt. „Strzępy historii Podkarpacia” - wydanieposzerzone. Książka niedawno wydana, bo w roku 2013w Krośnie. Z niej dowiadywałem się kolejnych faktów naten temat, jak również na inne tematy dotyczące Iwonicza.

Sienieński był dziedzicem Iwonicza, a zbór wybudowałokoło 1560 roku jako materialny efekt duchowej walki o wia-rę miejscowej ludności. Zbigniew Sienieński był także dziedzi-cem Rymanowa, Kilmkówki. Grabieżą i rozbojem przywłasz-czał on sobie dobra kościelne i popadł w konflikt z biskupemprzemyskim Janem Dziaduskim. Przeszedł na arianizm, by wsposób bardzo gwałtowny szczerzyć tę herezję w swoichdobrach. W 1556 roku siłą zajął kościół w Rymanowie, sampowyrzucał naczynia i wszelki sprzęt liturgiczny, sprofano-wał Najświętszy Sakrament, a olejami świętymi smarował buty.

Czytając dalej książkę księdza Głowackiego dowiedzia-łem się, że w 1559 roku swoją wojnę o ludzkie dusze Sie-

Ostatni numer „Naszej Wspólnoty” rejestruje wydarzenia związane z obchodamiważnych jubileuszy, jakie niedawno świętowała nasza parafia. Obecnie uzupełniamy kil-ka wydarzeń, zapowiedzianych wcześniej. I tak: Przedstawiamy prace konkursoweuczniów szkoły podstawowej i gimnazjum

prace pisemneI miejsce opowiadanie Krzysztof Rokita ucz. kl. VIKarolina Skotnicka ucz. kl. III gimnazjumwiersz Katarzyna Such ucz. kl. VIII miejsce Anna Kandefer kl. IIIII miejsce Weronika Karnasiewicz kl.VIprace plastyczne (na okładce)drugie miejsca: Nikola Jakubczyk ucz.kl.II, Maria Jurczyk ucz. kl. I, Oliwia Zajdel

ucz kl. VI, Bartłomiej Kandefer ucz. kl. IV, Agnieszka Jung ucz.kl. II gimnazjum.Ponadto powtarzamy zdjęcia prac, które zajęły pierwsze miejsca. Pozostałe prace

pokażemy w następnych numerach.

NASZE JUBILEUSZEC.D. KONKURSU - UZUPEŁNIENIE

nieński rozciągnął na Iwonicz, i tu chciał gwałtem zaprowadzićinnowierstwo. Najpierw odmawiał wszelkich obowiązków ko-latorskich, następnie zmuszał włościan, by nie wspierali swoje-go proboszcza. Reakcja ze strony ludności była odwrotna. Wte-dy siłą usunął kapłana od kościoła, zniszczył archiwum parafial-ne, a kiedy usiłował opanować świątynię, poddani włościaniesprzeciwili się temu, złożyli dużą sumę pieniędzy na okup, awygnanego proboszcza ukrywali w swoich domach.

Jak podaje ksiądz Głowacki w czasie iwonickiego zatar-gu o wiarę, ówczesny proboszcz został pobity po twarzyprzez samego Sienieńskiego, albo przez jego sługę. Zniewa-żony kapłan miał zapowiedzie nadejście kary Bożej. I rzeczy-wiście w niedalekiej przyszłości - pieniacz i awanturnik Sie-nieński na sejmiku w Sanoku dochodzi swoich racji w poje-dynku. Został zraniony i odjęto mu rękę, później umarł nagangrenę przed 1570 rokiem.

Bardzo podoba mi się postawa historycznych Iwoniczanto, że potrafili się sprzeciwi dziedzicowi, że potrafili stanąćw obronie wiary, proboszcza i kościoła. Dbali ofiarnie o swójstuletni wtedy modrzewiowy kościół, a na pamiątkę ocaleniaprzed Sienieńskim i arianizmem ufundowali w 1575 rokudzwon o imieniu Karol.

Dumny jestem ze swoich przodków i chciałbym miećtyle zapału i wiary, co oni.

Spacerując czasem po parku zastanawiam się, czy ja, czymy obecni parafianie Iwonicza znaleźlibyśmy teraz w sobietyle wiary by bronić tego, co najważniejsze?

Karolina Skotnicka, klasa 3 BGimnazjum Publiczne w Iwoniczu

„Są w świecie wioski bardzo urocze, Iwonicz wprostmnie urzeka, bo w nim tak wiele tego co bliskie, cocieszy serce człowieka. [...] Najbliższy sercu kościółdrewniany, perła i pomnik przeszłości, potrzebnej wżyciu, w nim się uczymy nadprzyrodzonej mądrości...”

/ ks. K. Piotrowski /600 lat - dla kogoś, kto skończył zaledwie 15 - to nie-

wyobrażalny szmat czasu. To epoki, przynoszące ze sobąróżne trendy, wartości, mody... To ludzie, ich praca, rado-

Page 24: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

24 Nasza Wspólnota

pracy duszpasterskiej, ale nie poprzestaje na głoszeniu sło-wa Bożego. Staje się budowniczym wielu iwonickich obiek-tów: m.in. klasztoru sióstr felicjanek, szkoły i kościoła. Po-czątkowo marzy o nowej świątyni - murowanej. Potemweryfikuje swoje plany i postanawia rozbudować istnieją-cy już modrzewiowy kościółek z kamienną zakrystią. Dzie-ło rozpoczyna i kończy w 1880 r. Świadczy to o ogromnejdeterminacji i samozaparciu proboszcza oraz tytanicznejpracy wykonywanej własnymi rękami, co odbiło się też najego zdrowiu. Odzwierciedla również hojność mieszkańców,bo, jak czytamy w liście odnalezionym po latach podczasremontu „kaplice, 9 metrów kościoła i wieża stanęły z do-browolnych składek pobożnych parafian”. I tak oto stanąłkościół w swym obecnym kształcie: długi na 40 metrów, ztrzema kaplicami bocznymi 1 wieżą. Chociaż od tamtychwydarzeń minęło 134 lata, sporo o nich wiemy z licznychpublikacji. Rdzenni iwoniczanie mogą też znaleźć wzmiankio przodkach z tych czasów. Bezspornym faktem jest teżogromna wdzięczność mieszkańców Iwonicza dla świąto-bliwego proboszcza i budowniczego, księdza AntoniegoPodgórskiego. Wdzięczność, która trwa do dziś. Cieszę się,że, gdy byłam w trzeciej klasie, moja szkoła przyjęła Jegoimię. Brałam nawet udział w części artystycznej podczasuroczystości - śpiewałam piosenkę o Patronie. Teraz je-stem uczennicą III klasy gimnazjum, ale zachowałam wpamięci te chwile.

To oczywiście nie koniec historii kościoła w Iwoniczu.Ciekawie przedstawia ją w swych książkach iwoniczanin,ks. dr Zbigniew Głowacki, który jest ekspertem i zna każdyszczegół dotyczący tej świątyni i jej wnętrza. Kolejni pro-boszczowie dbali o powierzony im dom Boży i eksponowalipiękno ołtarzy, tęczy, malowideł sufitowych i ściennych, fi-gur, obrazów... Z tych niewymienionych podziwiam ks. Era-zma Skórnickiego za tajne nauczanie i trudną pracę pod-czas wojny. Pamiętam starania ks. Kazimierza Piotrow-skiego, dzięki któremu nasz wspólny dom odzyskiwał dawnąświetność i wzbogacał się o nowe zdobycze techniki.

Nie da się opowiedzieć wszystkiego w krótkiej pracyi nie stawiałam sobie takiego celu. Są jednak rzeczy, któretrudno jest zrozumieć zwykłemu śmiertelnikowi i czuję, żenie można tego racjonalnie wytłumaczyć. Pamiętam to dziw-ne uczucie, gdy czytałam w „Potopie”, jak Matka Boskaocaliła Częstochowę przed Szwedami. Przeglądając mate-riały do tej pracy, czułam podobnie, że nasi przodkowie byliświadkami cudu. Raz, w 1914, gdy podpalone, przez woj-ska austriackie, pod kościołem zapasy prowiantu nie spaliłygo - z odsieczą przyszła ludność. Drugi raz, w 1915, gdy,podczas ostrzału artylerii niemieckiej z rosyjską, szrapnelrosyjski przebił ścianę kaplicy Matki Boskiej Bolesnej i spadłna posadzkę nie eksplodując. Gdyby się zastanowić, pew-nie znalazłoby się więcej takich zdarzeń, w których BożaOpatrzność czuwała nad kościołem i Iwoniczem.

Dziś kościół w Iwoniczu zachwyca przyjezdnych. Mymieszkańcy już przywykliśmy i może nie zawsze docenia-my to, co mamy. Mimo tego blasku i piękna jeszcze dużojest do zrobienia. Te prace kontynuuje obecny proboszcz,ks. Kazimierz Giera, a od hojności współczesnych miesz-kańców zależy, co i kiedy zostanie zrobione. Jedno jest pew-ne - wspólnymi siłami możemy sprawić, że i my, i przyszłepokolenia będziemy się cieszy

blaskiem jego świętości i piękna. Bo kościół to nie tylkopiękno zewnętrzne - to też piękno duchowe, mistyczne. Pięk-

ści, łzy oraz troska o swoją rodzinę, dom i ojczyznę - tęjedyną - Polskę i tę małą - Iwonicz.

Każdy Polak pamięta datę bitwy pod Grunwaldem -rok 1410. Mamy w pamięci sugestywny obraz Jana Ma-tejki, barwny opis Sienkiewicza, czy kadry filmu „Krzyża-cy”. Aż trudno uwierzyć, że 4 lata później, a wg niektórychnawet wcześniej, powstał Iwonicz. Od tej pory miejsco-wość żyła wielkimi wydarzeniami z historii Polski i lokal-nymi, nie mniej ważnymi dla mieszkańców. Najazdy, zabo-ry, powstania, wojny, rozbudowa i rozwój. I jak tu wybraćo czym napisać? Muszę przyznać, że długo nie mogłam sięzdecydować. Nagle przyszło olśnienie.

Gdyby dziś ożyli wszyscy iwoniczanie, wielu nie znala-złoby już swoich domów, znajomych strzech czy ścieżek, aleprawie wszyscy odnaleźliby jedno miejsce, dla tylu pokoleńtak ważne. Byłby to oczywiście nasz kościół. I gdy tyle naświecie się przez te 600 lat zmieniło, on stoi niezmiennie tu,gdzie został 550 lat temu wzniesiony. Naturalnie od tamtegoczasu rozrósł się i wypiękniał, ale jest nadal świadkiem hi-storii i strażnikiem sumień, mostem, który łączy wszystkichmieszkańców razem i każdego z osobna z Bogiem.

Kościół parafialny pod wezwaniem Wszystkich Świę-tych został konsekrowany w 1464 r. przez, jak głosi napisna belce, „Najprzewielebniejszego Ordynariusza MikołajaBiskupa”. Właścicielem Iwonicza był wtedy dziedzic Mar-cin Iwaniecki, zwany też Otosławskim. Wyobrażam sobie,że budowa absorbowała wszystkich mieszkańców, gdyżmiejscowość była wtedy niewielką osadą, a ludzie utrzy-mywali się z pracy na polu. Przypuszczam, że drewno naświątynię pozyskano z miejscowych modrzewi, a miesz-kańcy, ubrani w siermięgi, jak na czasy średniowiecza przy-stało, pomagali w pracach - wyrównując teren, kopiąc fun-damenty czy wznosząc ściany. Co bogatsi służyli zapewnewłasnymi zaprzęgami, a kobiety warzyły strawę, by męż-czyźni mogli się po ciężkiej pracy pokrzepić. Nie bardzoumiem sobie wyobrazić wygląd tamtego kościoła sprzedlat. Był o wiele mniejszy i skromniejszy od dzisiejszego, aledla ówczesnych kmieci musiało to być coś wspaniałego.Na pewno byli dumni i wzruszeni. Być może podczas ce-remonii konsekracji śpiewano „Bogurodzicę” - wszak tenutwór był wtedy nie tylko pieśnią do Matki Bożej, alei rodzajem hymnu państwowego.

Mijały lata. Zmieniali się właściciele Iwonicza (po dru-giej stronie rzeki jeden z nich zbudował zbór ariański), na-padali Tatarzy, wojska Rakoczego, Kozacy... Wieś była plą-drowana i palona - a kościół stał i opierał się tym nawałni-com zła. Przetrwał też oberwanie chmury w 1696 roku,chociaż został zalany na wysokość dorosłego człowieka.

Od roku 1799 zaczyna się era Załuskich w Iwoniczu.Wtedy to Michał Ostaszewski sprzedał miejscowość Teofi-lowi hrabiemu Załuskiemu herbu Junosza. Najwięcej dla miej-scowości zrobił jego syn Karol wraz z żoną Amelią z Ogiń-skich Załuską. Nastąpił rozkwit i rozbudowa uzdrowiska podokiem uzdolnionej pary, mimo ciężkich czasów zaborów.

Od lat trzydziestych po pięćdziesiąte XIX w. Iwoniczjest nękany zbierającymi okrutne żniwo epidemiami chole-ry i febry. W kościele wznoszone są modły o ocalenie.Mimo tylu ofiar (w sumie 313 osób) świątynia staje siępowoli zbyt mała dla mieszkańców, i wtedy do Iwoniczaprzybywa nowy proboszcz – ksiądz Antoni Podgórski.

Jest rok 1878. Młody kapłan z zapałem zabiera się do

Page 25: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 25

Weronika Karnasiewicz, klasa VIaSzkoła Podstawowa w Iwoniczu

Pierwszy opis kościoła pochodzi od księdza FryderykaAlembeka z 1639 r. Konsekratorem kościoła był biskupMikołaj Błażejowski. To wydarzenie miało miejsce w 1464r. Kościół jest zadbany i wciąż wzbogacany materialnie.Ołtarz główny jest bardzo stary, ale i artystyczny. Na środ-ku znajduje się obraz NMB Królowej Aniołów, którą koro-nuje Święta Trójca. Są jeszcze dwa boczne ołtarze, któreniedawno zostały odnowione.

Zakrystię wybudował z kamienia proboszcz – ks. Wa-lenty Trzeciakowicz w 1634 r. Główne drzwi są żelazne,nad nimi drewniany chór i organy. Sufit pokryty jest malo-widłem z obrazami. Przy wejściu do kościoła od strony za-chodniej stoi piękna, drewniana dzwonnica, obok plebania,a nieco dalej cmentarz.

Drugi opis kościoła pochodzi z 1798 r. Do kościoła scho-dzi się po trzech schodkach. Kościół odnowiono; danonowe spodki, wycięto dwa dodatkowe okna, ułożono po-sadzkę z kamienia oraz odnowiono wieżę. Na tęczy ko-ścioła jest Pan Jezus na Krzyżu, a pod nim obraz MatkiBoskiej Częstochowskiej. Ołtarz św. Antoniego jest malo-wany w czerwony marmur. Na zasuwie jest obraz św.Marii Magdaleny. Ołtarz św. Anny na zasuwie ma obrazśw. Michała, u góry obraz św. Jana Nepomucena.

Chór w dobrym stanie, organ poprawiony, ma dwa mie-chy. Miejscowy inwentarz realności i praw kościelnychz 1804 r. uzupełnia, że świątynia kryta była gontem. Po-dobny dokument z 1816 r. mówi o siedmiu oknach i po-dwójnych drzwiach żelaznych. Poważne reperacje kościołai dzwonnicy były też czynione za proboszcza – ks. KarolaPoprawskiego (poprzednika ks. Podgórskiego) w 1863 r.Dwadzieścia lat później nowy proboszcz ks. Antoni Pod-górski przystąpił do rozbudowy i upiększania iwonickiegokościoła. Taki kościół zachował się jeszcze do naszych cza-sów i jest bardzo ładny.

Kościół na pewno składa się z trzech części. Pierwszaz nich to dzisiejsze prezbiterium z częścią nawy po bocznekaplice – zbudowane z drzewa modrzewiowego. Stano-wiło ono pierwotny kościół poświęcony w 1464 r. Drugaczęść to sama murowana zakrystia. Nawa główna z chó-rem, wieża z przedsionkiem i trzy boczne kaplice, to dziełoświątobliwego i ofiarnego proboszcza Iwonicza, ks. Pod-górskiego. Spiął On wszystkie te części w całość, nadającostateczny kształt świątyni. Trudno zaprzeczyć, że iwo-nicki kościół parafialny należy do największych tego typu(drewnianych) obiektów w Polsce.

Pierwotny kościół w 1696 r. został zalany wodą. Był toefekt burzy z oberwaniem chmury nad Iwoniczem. PodczasI wojny światowej, 8 V 1915 r. w czasie wymiany ognia arty-leryjskiego, pocisk rosyjski przebił ścianę kaplicy Matki BożejBolesnej (dzisiaj Św. Krzyża), a także ścianę prezbiterium

no Boskiej miłości do nas i naszej: do Boga i świętych, alei do ludzi. Oby zawsze tak było, bez względu na to, cogłoszą pseudonowocześni „prorocy”.

Byśmy my - Naród i my - Ludzie - pamiętali, że wyro-śliśmy z chrześcijańskiego pnia Europy i umieli trwać natym szlaku, o co nas prosił święty Jan Paweł II.

i spadł na posadzkę w środku kościoła nie wybuchając.Dzisiaj kościół jest odnowiony i naprawdę bardzo pięk-

ny. Jest jednym z najważniejszych zabytków Iwonicza, czę-sto odwiedzanych przez turystów.

Informacje z książki: „Iwonicz – nasze korzenie.cz. 2” ks. Zbigniewa Głowackiego

Anna Kandefer, klasa IIaSzkoła Podstawowa w Iwoniczu

Page 26: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

26 Nasza Wspólnota

W konkursie wzięło udział 21 uczniów: 17 uczniów wkategorii – liryka, 4 uczniów w kategorii – epika.Wyniki konkursu:LIRYKAI. Izabela NiemczykII. Agnieszka JungIII. Karolina Wdowiarz, Emilia SzubrychtWyróżnienia: Damian Frydrych, Piotr Dawidko, BartoszSroka, Magdalena RymarowiczEPIKAI Wiktoria NyczWszyscy uczniowie, autorzy wyróżnionych prac otrzymalinagrody ufundowane przez Radę Rodziców. Prezentujemynajlepiej ocenione prace:

„Historia iwonicka’’/ Izabela Niemczyk, kl. II bKiedyś w Iwoniczu hrabiowie mieszkali,Mieli park i pałac, po stawach pływali.Hrabia lubił dobrze zjeść, a szczególnie raki.Więc mu przynosili te raki, ze wsi chłopaki.Pasły się krowy na łące,W Iwonce ryby pływały,Na polach rosła cebula piekąca,Dziadkowie na Węgrzech handlowali.Aż nagle wybuchła wojna, Niemcy tu przybyli,

Z OKAZJI JUBILEUSZY: 600 LECIA IWONICZA,550 LECIA PARAFII PW. WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH,

na wniosek Rady Rodziców przy Gimnazjum Publicznym w Iwoniczu,Pani mgr Marzena Muzyka zorganizowała dla uczniów Konkurs

„Iwonicz wczoraj… Iwonicz jutro…”

A ludzie w kościele o wolność się modlili.Była partyzantka i tajne komplety.Potem Niemców przegonili żołnierze Sowiety.Byli trochę jak dzikusy:Karabiny na sznurkach, dziurawe buty.Gdy opuścili Iwonicz ludzie odetchnęliI zaraz do pracy się wzięli.Każda grudka ziemi była uprawiana.Sąsiad sąsiadowi pomagał.Chociaż było ciężko, zbudowano szkołę, powstały corazładniejsze domy.Ja tamten Iwonicz znam tylko z opowieści,A bogata historia w głowie się nie mieści.

Izabela Niemczyk, kl. II bJak rozszyfrować to słowo,Co znaczy moja miejscowość?Myślę, że ważne tu są wartości:I d e a ł yW i a r aO t w a r t o ś ćN a d z i e j aICz ło w i e k,Wyniesione z miłości.

Bogu uwielbienie, chwałę i cześć oddajemy,Że na iwonickiej ziemi dzisiaj tu żyjemy,Gdzie 550 lat za Jego przyczyną,Możemy stawać się bożą rodziną.Od naszych dziadów i od tylu wieków,Nosimy w sercu ślad po Bogu-człowieku,Który wśród pagórków i szumu ruczaju.Wskazuje drogę jak dojść do raju.W czasie tych wieków Jego obecności.To kapłani w nas siali ziarenka miłości,Chlebem eucharystycznym mieszkańców karmili.Pracy przykładem i świętości żyli.Tych wielkich przewodników w tej drodze do nieba,Tym jubileuszem wspomnieć nam potrzeba,Ty, który ich do nas posłałeś o Panie,Racz dać im przeto świętych obcowanie.I na nas spójrz łagodniejszym wzrokiem,I nie karz swoim surowym wyrokiem.Bo choć kark hardy i swe grzechy mamy,To lud Twój przez pokusy stale jest nękany.My jednak śmiemy Cię o Boże prosić,Byś z serc naszych zdmuchnął naloty staroci,W niespokojnych czasach obdarz łaską swoją,Do Ciebie się uciekamy, pod opiekę Twoją.

Katarzyna Such ,Kl. VIbSzkoła Podstawowa w Iwoniczu

Page 27: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 27

Płacząca wierzba/ Wiktoria Nycz kl. I ADawno, dawno temu w małej wiosce nazwanej Iwo-

nicz u rzemieślników narodziła się dziewczynka. Była pięk-na niczym anioł, dlatego postanowiono nazwać ją Anielką.Dziewczyna była prostym, miłym oraz czarującym dziec-kiem. Anielka rosła z dnia na dzień, aż stała się panną.

Najczęściej chodziła paść gąski na najbliższą łąkę.Śpiewała, zbierała kwiaty i doglądywała gąsek. Pewnegodnia wstała o świcie zanim jeszcze pierwsze promyki otu-liły ziemię. Szybko pozbierała się i ruszyła paść gąski.Pierwsza przybyła na łąkę, nikogo tam nie było. Siedziałasama na trawie i nuciła piosenkę. Poczuła, że ktoś za niąjest i szybko się odwróciła. Patrzył na nią młodzieniec uśmie-chając się. Anielka zawstydziła się i miała już odejść gdyon chwycił ją za rękę i poprosił aby została. Zgodziła się.Następnie długo rozmawiali i zakochali się. Kawaler niechciał powiedzieć kim jest, ale dziewczyna nie przejmo-wała się tym zbytnio.

Uwielbiali wieczorne spacery wokół pałacu Załuskich.Ona zbierała kwiaty, liście z drzew, a on opowiadał jej o tymjak to był w ciepłych krajach i co tam widział. Mijały dni, anastępnie miesiące. Młodzieniec zaprosił Anielę na spacerdookoła parku, dziewczyna czuła w sercu, że coś się stanielecz nie wiedziała czy to coś dobrego, czy złego. Gdy jużweszli do parku po paru krokach chłopiec uklęknął przy za-wstydzonej dziewczynie i spytał się czy chciałaby za niegowyjść. Zanim speszona Aniela wydobyła z siebie jakikol-wiek dźwięk, przybiegł ku nim jakiś mężczyzna. Stanął przymłodzieńcu i szybko oznajmił: „Drogi paniczu stało się! Karaboska spadła nań na nasz świat! Rozpoczęła się wojna!Mężczyzn na bój szukają!” – Mówił szybko posłaniec. Anielajeszcze bardziej się zmieszała i z przestrachem myślała „Jacały czas z paniczem chodziłam?! Pasłam z nim gąski, roz-mawiałam o błahostkach! Ach, na dodatek chciał mi sięoświadczyć! Ja, głupia mogłam to zauważyć jego mądrość!Co ja teraz zrobię?! W oczy mu nie spojrzę!”

Kawaler od razu oświadczył, że idzie na wojnę bronićswej jedynej, ukochanej Ojczyzny. Posłaniec pozdrawia-jąc go odszedł i zostawił młodych samych. Młodzieniec tłu-maczył się ze swego zachowania – „Nie chciałem Ci po-wiedzieć kim jestem, abyś się mnie nie zawstydziła i niezostawiła. Zakochałem się w Tobie, ale zła wojna nie danam razem żyć. Muszę iść w bój! Ale zapamiętaj kiedywoja się skończy ja wrócę i będziemy razem szczęśliwi, ażpo starość!”. Młoda para padła sobie w objęcia. Aniela zełzami w oczach wyszeptała –„ Będę na Ciebie czekać choć-bym miała uschnąć z tęsknoty!” Młodzieniec wyjechałnastępnego dnia o świcie. Dziewczyna wiele łez wylałagdy go żegnała, bała się, że już nigdy nie zobaczy.

Mijały dni, miesiące, aż w końcu lata. Niektórzy po-wtarzali jej, że on nigdy nie wróci, lecz Aniela dzielnie ob-stawiała przy tym, że jej ukochany jednak nadejdzie. Na-stała piękna wiosna: wszystko budziło się do życia, drzewapoczynały wydawać piękne pąki, które miały się stać nie-długo kwiatami lub owocami. Kiedyś Anielka siedziałabyna łące pasąc gąski i zbierając kwiaty, lecz te czasy sięskończyły, teraz tylko niecierpliwie wyglądała przez okien-ko swojej chatki czy czasami ktoś nie nadchodzi.

Pewnego słonecznego dnia siedząc przed chałupą, Anie-la łuszczyła groch. Zauważyła, że znana jej postać biegniew jej stronę. Poznała ją. Był to ten sam mężczyzna, któryobwieścił jej ukochanemu, że wojna się zaczęła. Serce

dziewczyny biło coraz bardziej głośno i coraz bardziej bałasię tego co usłyszy. Mężczyzna stanął nad nią i powiedziałpełnym smutku głosem: „Mam dla panienki złą wiadomość.Panicz zmarł. Kula przecięła mu młode, jeszcze bijące za-pałem serce…”. Aniela zakryła usta ręką. Nie mogła w touwierzyć. Wstała przewracając miskę z grochem i czymprędzej pobiegła do parku.

Wpadła do niego cała zalana łzami, pobiegła przed pałacskuliła się i płakała tam kilka godzin. Jej cierpieniu nie byłokońca, gdy przestawała choćby na moment, zaraz kolejnafala zalewała jej oczy. Nie mogła w to uwierzyć, ale takabyła prawda. Zaczął zapadać zmierzch, a panna dalej tamsiedziała skulona. Nagle poczuła jakieś ciepło i jasność biją-ce od strony pałacu. Odwróciła się i ujrzała małego duszka,który przypatrywał się jej.

- Czemu płaczesz, dziewczynko? – zapytał się ze zdziwie-niem. Aniela bardzo się bała duszka, ale odpowiedziała:

- Mój narzeczony umarł na wojnie, dlatego płaczę. Siedzę tuod kilku godzin i nie mogę przestać. – wtedy jeszcze bardziejzaniosła się płaczem. Duszek patrzył się na nią z żalem, aż rzekł:

- Gdybyś panienko tylko zechciała zamieniłbym cię w pła-czącą wierzbę, nie musiałabyś już tak cierpieć. Chcesz abymtak zrobił? – zapytał cicho. Anielka miała już dość tego bólu iświadomości życia bez swojego ukochanego więc się zgodziła.

Zerwał się ogromny wiatr, niebo przeszyła błyskawica,a na miejscu gdzie siedziała przykulona Aniela stało piękne,smukłe i dostojne drzewo szumiące cienkimi listkami, wierz-ba płacząca. Stoi ono po dziś dzień, przed pałacem. Będąctam można usłyszeć jak drzewo opowiada swoją historię,tylko trzeba być bardzo cichutko…

MODLITWA napiał ks. Jan Twardowski

Pomódlmy się w noc betlejemską,w noc szczęśliwego rozwiązania,by wszystko nam się rozplątało,węzły, konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawyporozkręcały jak supełki,własne ambicje i urazyzaczęły śmieszyć jak kukiełki.

I aby w nas złośliwe jędzepozmieniały się w owieczki,a w oczach mądre łzy stanęły,jak na choince barwne świeczki.

By anioł podarł każdy dramataż do rozdziału ostatniego,kładąc na serce pogmatwane,jak na osiołka kompres śniegu.

Aby się wszystko uprościłobyło zwyczajnie proste sobie,by szpak pstrokaty, zagrypionyfikał koziołki nam na grobie.

Aby wątpiący się rozpłakałna cud czekając w swej kolejcea Matka Boska cichych, ufnychjak ciepły chleb wzięła w swe ręce.

Page 28: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

28 Nasza Wspólnota

„Wypoczywa się zaś w całej peł-ni – a lepiej można powiedzieć:w całej głębi, kiedy ów kontaktw przyrodą staje się kontaktemz Bogiem obecnym w przyrodziei obecnym w duszy ludzkiej...”.

(Ojciec święty Jan Paweł II).

Koniec czerwca 1964 r. Po ostat-niej katechezie ze studentami krakow-skimi Arcybiskup Karol Wojtyłaz grupą studentów wyrusza na szlakiBeskidu Niskiego przez Pasmo Ma-gury do Iwonicza i dalej w Bieszcza-dy. W czasie tej wędrówki grupa stu-dentów na czele z ks. ArcybiskupemKarolem Wojtyłą zabłądziła w paśmieMagury Wątkowskiej, w okolicy ma-łej miejscowości Jaworze w GminieNowy Żmigród. Znam te tereny bar-dzo dobrze, bo na terenie tej gminyprzepracowałem 40 lat, jako nauczy-ciel i dyrektor szkół. Znam historięwędrówek ks. Arcybiskupa KarolaWojtyły. Badając historię tych wędró-wek doszedłem do źródła wydarzeniaz dnia 30.06.1964 r. Źródłem tym jestPani Katarzyna Basistowa, mieszkan-ka Jaworza licząca obecnie 86 lat i jejpięcioro dzieci.

Wywiad z Tą panią przeprowadzi-łem wspólnie z zacnym księdzem Ja-nuszem Sroką, który był katechetąprzez 3 lata w parafii Iwonicz podwezwaniem Wszystkich Świętych.Ks. Janusz odwiedza te miejsca i wę-druje Szlakiem św. Jana Pawła II, któryprowadzi z Kątów do Skalnika, Desz-nicy Jaworza, Hałbowa i na Kamień.

„Zawsze miałam to na sercu, abyopowiedzieć komuś, że Go spotkałam,że to był On, że spał w moim domu,w małym pokoiku moich córek Mary-si i Leokadii, że przygotowywałam dlaNiego kolację i śniadanie, że odpra-wiał w moim skromnym domu MszęŚw.”. Tak rozpoczęła swoje wspo-mnienia 86 - letnia mieszkanka Jawo-rza Katarzyna Basista o swoim spo-tkaniu z księdzem Arcybiskupem Ka-rolem Wojtyłą, późniejszym PapieżemJanem Pawłem II, a obecnie ŚwiętymJanem Pawłem II. Było to 1 lipca 1964r., bo w naszej parafii był odpust na

WIDOKÓWKA Z IWONICZAWspomnienia o Ojcu Świętym Janie Pawle II

z wędrówki szlakami Beskidu NiskiegoŚwięto Najświętszej KrwiJezusa. Synowie Janek iKazek jak co wieczór po-szli pod las, aby zapalonenaftowe latarnie powiesićna wbitych palach przypolu, na którym rosły ziem-niaki. W taki „sposób” miałodstraszać leśną zwierzy-nę, która robiła ogromneszkody w uprawach.Chłopcy zatrzymali się napolu nieco dłużej i wtedyusłyszeli głosy ludzi, którzyzbliżali się w ich kierunkuod strony lasu. Synowietrwożliwie zatrzymali się.Podeszło do nich kilku lu-dzi i okazało się, że byli toturyści, którzy zboczyli zeszlaku turystycznego, zabłądzili i niewiedzieli gdzie są. Zapytali, czy mogąw tej wsi przenocować. Synowie przy-taknęli i niewiele mówiąc zaprowadzilicałą grupę do rodzinnego domu. Opo-wiedzieli rodzicom o niezwykłej przy-godzie. Pani Katarzyna Basistowawyszła przed dom i powitała ledwo wi-doczną w ciemnościach grupę dorosłychludzi. W grupie tej byli mężczyźni i ko-biety. Dwóch z nich poprosiło matkęchłopców o nocleg: „My możemy spaćw stodole na sianie, tylko prosilibyśmyżeby „Wujkowi” przygotować posłaniew domu”. Pani Katarzyna przygotowa-ła „Wujkowi” nocleg na leżance w ma-łym pokoiku, zabierając stamtąd wcze-śniej śpiące dziewczynki. Reszta grupyposzła po kolacji do stodoły.

Rano mąż pani Katarzyny poszedłdo kościoła do Desznicy na Mszę św.z racji odpustu, ona zaś zajęła się ob-rządkiem inwentarza w gospodarstwiei przygotowaniem posiłku dla rodziny iturystów. Po śniadaniu turyści zgro-madzili się przed studnią, poprosili omiednicę i rozpoczęli poranną toaletę.Jeden z turystów, zauważył, że gospo-dyni wylała maślankę do karmy dlazwierząt i powiedział: „O! Jaka szko-da, bo my byśmy się napili”.

Cała ta grupka była bardzo rozra-dowana, roześmiana, ale gdy zwraca-li się do „Wujka” byli dość powścią-

gliwi. Wtedy do kobiety podszedł „Wu-jek” i powiedział: „To Matka Boskanas tu przyprowadziła, gdyśmy zabłą-dzili, do tego światełka do tych latarń”i spytał: „A gdzie jest pani Mąż?” Go-spodyni odrzekła że poszedł na Mszęśw. „Wujek” chwilę milczał, a potemspytał, czy można odprawić w domuMszę św. Pani Katarzyna zgodziła sięale była bardzo zdziwiona, bo nigdzienie widziała księdza w sutannie i w ko-loratce ... Przygotowała w pokoju stółi nakryła białym obrusem. „Wujek” za-prosił ją do uczestniczenia we Mszyśw. Zanim się obejrzała, zajęta jakąśpracą w pokoju, stał już ksiądz ubranydo Mszy św., a na stole stał obrazświęty i krzyż. Mszę św. odprawiał„Wujek”; był bardzo rozmodlony sku-piony. Pani Katarzyna pamięta, że pro-sił aby każdy z uczestników poleciłBogu swoich zmarłych, wszyscy takuczynili. Potem była Komunia Świę-ta, zamiast hostii ks. „Wujek” łamałchleb i podawał go każdemu.

Na zakończenie Mszy św. wszy-scy stojąc odśpiewali: „Maryjo, Kró-lowo Polski.” Po zakończeniu Mszyśw. turyści zaczęli przygotowywać siędo dalszej drogi, tylko że w grupie oko-ło 15 osób nie było księdza w sutan-nie! „Wujek” stał wśród reszty ubra-ny jak prawdziwy turysta. Podszedł do

Kąty - jedno z miejsc gdzie Ojciec Święty jeszczejako Arcybiskup spotkał się z miejscową ludnością.

Page 29: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 29

Grzegorz Nieradka: Jest Pani znaną aktorką scen krakowskich. Co zde-cydowało o takim wyborze drogi życiowej? Czy marzyła Pani o wielkiej karie-rze i tłumach na widowni oklaskujących Pani występy już jako mała dziew-czynka? Kiedy dokładnie rozpoczęła się trwająca do dziś przygoda ze sztuką?

Alicja Kondraciuk: Teatr to moja pasja. Scena zawsze był moim marze-niem pierwszym i najważniejszym. Ale długo czekałam by móc swoje marze-nie realizować. Życie bowiem pisze swoje scenariusze. Od zawsze marzyłam,by stać na scenie i mówić tak, by inni chcieli mnie słuchać, by chcieli powracaći by coś pozostało na dłużej w ich pamięci, bym zawsze była prawdziwa wprzekazie słowa, ale nade wszystko emocji. Ja nie mam potrzeby stuprocento-wej akceptacji mojej osoby, zarównozawodowo, jak i prywatnie, wobec in-nych ludzi. Mam świadomość siebie,jako człowieka i jako aktora. Lubięprzygodę ze sztuką. Aktorstwo tosztuka tworzenia kreacji, to umiejęt-ność wyrażania siebie w sposób wi-zualny i emocjonalny, empatycznyw stosunku do granej postaci, poprzezgest, słowo, ruch, kostium, rekwizyty.To jest mistrzostwo skrótu. Aktorstwoto praca nad tekstem i jego przeka-zem. To ucieczka od tego co jest, jestmetamorfozą. Teatr to praca zespo-łowa, oddziaływanie na widza poprzezsłowo, ruch, gest, tworzenie obrazuz wykorzystaniem przestrzeni scenicz-nej, mimika twarzy tworzy maskę,bardzo ważna jest charakteryzacjai dobra znajomość techniki, co nazy-wamy rzemiosłem.

G.N. Jak traktuje Pani swoją pracę?A.K. Dla mnie scena teatralna jest tym „ARS” prawdziwym. Na deskach

teatru, na żywo za każdym razem kreuję postać, stwarzam atmosferę, by sku-pić uwagę widza – magia działa. Dobry aktor musi mieć talent, odwagęi jeszcze trzeba być wyrazistym. Kiedy staję się postacią, kiedy mam tchnąćowego ducha w postać "papierową", to wyzwala się we mnie głęboką empatię,a to wcale nie takie proste, by żyć emocjami postaci. Przeobrażam siebie zapomocą słowa, głosu, ruchu, kostiumu, rekwizytu. Spektakl teatralny to mi-strzostwo skrótu - krótkiego wyrażenia siebie na scenie poprzez przekazw kierunku widowni. Aktorstwo jest dla mnie pasją, robię to co kocham, to coumiem najlepiej. Teatr dla mnie – Alicji - jest nomen omen moją "krainączarów". Kocham ten moment kiedy znajduję się po "drugiej stronie lustra" –i nic więcej nie istnieje, kończy się realny świat a zaczynają czary. Nigdy niezajmuję się sobą, gram poprzez pryzmat postaci. To umiejętność wyjścia pozasiebie, słuchania i tworzenia pięknego obrazu scenicznego. Teatr to nade wszyst-ko praca zespołowa, ale ja świetnie czuję się w autorskich spektaklach poetyc-kich, gdy jestem sama z widownią. Nie ukrywam, że mieści się w mej grzescenicznej pewien dydaktyzm, chcę dawać pewne odpowiedzi na nurtującewidza problemy osobiste, społeczne czy polityczne. Każdy scenariusz to też wjakimś stopniu moja opowieść, mój przekaz.

pani Katarzyny i powiedział: „Bóg za-płać za wszystko" i poprosił o adres,mówiąc: "Idziemy do Iwonicza odwie-dzić znajomą lekarkę, która przebywaw sanatorium, a później w dalszą dro-gę w Bieszczady".

Za kilka dni pani Katarzyna otrzy-mała widokówkę z Iwonicza z podzię-kowaniami za gościnę od znajomychturystów i „Wujka”.

„Dziś już nie mam tej kartki, ale tenstół i obrus ...”- mówi pani Katarzy-na.

- „Po długich latach dowiedziałamsię że gościłam późniejszego Papieża,którego nazywano „Wujkiem”. Alewtedy tego nie rozumiałam. Teraz do-piero... Za późno..." – kończy ze łzamiw oczach pani Katarzyna Basistowa.

Po wyjściu z Iwonicza grupa tury-stów na czele z „Wujkiem” doszła doRymanowa Zdroju, gdzie spotkał ichmały incydent przy wejściu do kościo-ła, kiedy sprzątająca pani nie wpuściła„Wujka” i resztę grupy do kościołamówiąc: „Proszę iść do potoku, umyćsobie zabłocone buty”. Po wykonaniuzadanej pracy „Wujek” wchodzi z całągrupą do kościoła i odprawia Mszę św.(z relacji księdza Józefa Oboja, obec-nie proboszcza parafii w Desznicy).

Odwiedzajmy i ocalmy od zapomnie-nia nawet najmniejszy ślad po OjcuŚwiętym Wielkim Papieżu Janie Paw-le II. Na terenie Gminy Nowy Żmigródwszystkie miejsca, w których przeby-wał ks. Arcybiskup Karol Wojtyła -„Wujek” są upamiętnione i można jeodwiedzać pieszo, rowerem, samocho-dem, autokarem. Miejsca te znajdująsię w Nowym Żmigrodzie, Kątach,Hałbowie, Desznicy i Jaworzu.

Ps.Studenci nazywali ks. Karola Woj-

tyłę „Wujkiem”. Ten ciepły i rodzinnyprzydomek nie tylko symbolizował rolęprzewodnika duchowego, jaką dlapodopiecznych pełnił ks. Karol. Pro-wadził On duszpasterstwo akademic-kie w trudnych czasach, gdy władzakomunistyczna ograniczała swobodęksięży. Ksiądz podróżujący z grupąmłodych mógł stać się szybko obiek-tem szykan, dlatego aby zakamuflo-wać jego tożsamość, zaczęto go na-zywać „Wujkiem”.

Donoszę, że miejsca te odwiedziłagrupa parafian z Iwonicza z ulicy Za-grodniki, Floriańskiej i Długiej.

W. A. Ćwik

WYWIADZ Alicją Kondraciuk – wybitną artystką, aktorką teatralną i scena-

rzystką – rozmawiał Grzegorz Nieradka.

„widowiskiem [teatrem] staliśmy się światu i aniołom, i ludziom”(1 Kor 4, 9)

Część 1/2

Page 30: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

30 Nasza Wspólnota

G.N. Kim jest współczesny aktor? Czy promowani w programach i serialachtelewizyjnych, tzw. celebryci potrafią trafnie i godnie wyrazić tę wielką sztukęwcielenia się w rolę ?

A.K. Określenie „aktor” jest bardzo pojemne i nie zawsze wpisana jest tutajnadzwyczajna misja. Aktor i celebryta to dwie różne postaci. U aktorów-natursz-czyków z seriali TV bardzo razi mnie bylejakość mówienia tekstu. Brak dbałościo dykcję i przekaz słowa, najważniejsze jest by aktorzy byli śliczni i pokazywalirzeczywistość zgodną z oczekiwaniami większości, zgodnie z obowiązującymitrendami narzuconymi nam przez liberalne podejście do życia i wartości. Czasemtak bywa, że widzowie przychodzą do teatru właśnie po to, żeby oglądać serialo-we gwiazdy. Czy to o to chodzi w teatrze? Ja nie oglądam seriali i trudno miwyrokować o aktorach i rolach serialowych tasiemców. Niektórzy aktorzy woląseriale niż teatr, bo to one dają sławę i pieniądze. Liczy się oglądalność i genero-wany zysk. Aktor to powołanie, to misja. Żeby grać na scenie, trzeba posiadaćodpowiedni warsztat. Inaczej jest w kinie. Tam często ludzie bez szkoły, jeśli majątalent, stają się gwiazdami. Uważam, ze teatr i inne dziedziny sztuki to nie towar,czy produkt, który ma na siebie zarobić a nawet generować zysk. To sfera ma-rzeń li tylko jest – dochodowy teatr. Jeśli teatr nastawi się na zysk to wystarczy,żeby zniszczyć i do końca zmarnotrawić posłannictwo. Teatr potraktowany jako"przemysł kulturalny" będzie podporządkowany prawom rynku i starci swojeposłannictwo, swoją duchową warstwę, stanie się stereotypem, towarem na pół-ce obok szeregu innych dóbr konsumpcyjnych. Tak być nie może. Sztuka nie-związana z duchowością nie daje szans na intelektualny rozwój, pogłębioną re-fleksję, lecz popada w przeciętność. Teatr zaś powinien spełniać funkcję wycho-wawczą i pedagogiczną, choć oczywiście nie wprost. Powinien też operowaćmetaforą jako ważnym środkiem przekazu, musi stawiać fundamentalne pytania,jak np. czym jest prawda. Od duchowości bowiem zależy, kim będziemy. To, jakąmamy duchowość, dotyczy wszystkiego - tego, co możemy zrobić ze światem,który nas otacza, co możemy mu dać i co od niego wziąć. Kultura nie jest dobremdo sprywatyzowania. Dla mnie nade wszystko scena poetycka jest misją, po-słannictwem. Założyłam Scenę Poetycką "Logos" i tu propaguję patriotyzm.

G.N. A czy Pani zdaniem, my jako odbiorcy, zatracając się w „telewizyjnychsztuczkach” nie przestajemy z czasem rozumieć prawdziwej sztuki?

A.K. Trudno mi to ocenić na ile ktoś ulega owym „telewizyjnym sztuczkom”,telewizja to świetne narzędzie manipulacji. Ale teatr to coś więcej niż seriale,opery mydlane czy też produkcje hollywoodzkie, w których pokazywane są ge-nialne efekty za olbrzymie pieniądze. Natomiast państwo, które czuje się odpo-wiedzialne za poziom własnego społeczeństwa, musi dotować jego "myślenie"poprzez sztukę, także tą, a może zwłaszcza, telewizyjną. To ważne co się ogląda.Telewizja – zawłaszcza publiczna – powinna być propolska, z dalece zakrojonąwizją i misją.

G.N. Jest Pani zapraszana do udziału w wielu uroczystościach i proszona oich uświetnienie przez recytację okolicznościowych wierszy. Czy zdarzyło sięPani kiedykolwiek odmówić udziału w jakimś spotkaniu?

A.K. Tak, oprawiam poetycko wiele uroczystości patriotycznych w Krako-wie i nie tylko. Raczej nie odmawiam, wręcz przeciwnie czuję się zaszczyconakażdym zaproszeniem. Poeci zawsze byli wychowawcami narodu. Słowacki po-wie: Szli, krzycząc Polska... - Polskość, polskość, polskość... Nie mam dosyćtego etosu narodowego, tego postromantycznego heroizmu i patriotyzmu. Cze-kam niecierpliwie na ziszczenie się Norwidowskiego marzenia, by człowiek stałsię w Polaku olbrzymem, a obywatel – karłem. I to próbuję wykrzyczeć słowamipoetów.

Koniec części pierwszej.Rozmawiał: Grzegorz Nieradka

W kolejnym numerze „Naszej Wspólnoty” opublikujemy drugą część rozmo-wy, w której Alicja Kondraciuk opowie m.in. o oddziaływaniu polskiej kultury nakraje ościenne oraz o potrzebie solidarności we współczesnej Polsce.

Modlitwa Wigilijna

Maryjo czysta, błogosław tej,Co w miłosierdzie nie wierzy.Niech jasna twoja strudzona dłońSmutki jej wszystkie uśmierzy.Pod twoją ręką niechaj płacze lżej.

Na wigilijny ześlij jej stółZielone drzewko magiczne,Niech, gdy go dotknie,słyszy gwar pszczół,Niech jabłka sypią się śliczne.A zamiast świecdaj gwiazdę mroźnych pól.

Przyprowadź bliskopochód białych gór,Niechaj w jej okno świecą.Astrologowie z Chaldei, z Ur,Pamięć złych lat niech uleczą.Zmarli poeci niechaj dotkną strunSamotnej zanucą kolędę.

Czesław Miłosz

Op³atek

Jest w moim kraju zwyczaj,że w dzień wigilijny,Przy wzejściu pierwszej gwiazdywieczornej na niebie,Ludzie gniazda wspólnegołamią chleb biblijnyNajtkliwsze przekazującuczucia w tym chlebie.

C.K.Norwid

Page 31: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 31

Iwonickie Stowarzyszenie „Ocalićod zapomnienia” w krótkim okresieswojego istnienia skoncentrowało sięprzede wszystkim na renowacji nisz-czejących grobów. Chcemy jednakprzybliżać miejsca, które choć są bli-sko nas wydają się być bardzo odle-głe. Takim miejscem jest bez wątpie-nia cmentarz choleryczny w Iwoniczu.Można zadać pytanie, ile osób indy-widualnych czy grup wycieczkowychidących drogą z płyt betonowych dopomnika upamiętniającego bestialskimord na członkach ruchu oporu wLesie Grabińskim wie, że na południeod tej drogi, w odległości około 200metrów, znajduje się niewysoki kurhanporośnięty kępą drzew i krzewów

Ważna informacjaIwonickie Stowarzyszenie Ocalić od Zapomnienia zaprasza wszystkich, którym bliska jest idea zachowania

tożsamości historycznej naszego środowiska o zainteresowanie się treścią materiałów umieszczanych w gablotach.Takie gabloty rejestrujące pracę Stowarzyszenie, umieszczono przy wejściu na cmentarze w Iwoniczu i przy kościo-łach w Iwoniczu Zdroju, a ostatnio w Iwoniczu. Stowarzyszenie, badając historię grobów, napotyka na pewne nie-wyjaśnione okoliczności, stanowiące zagadkę trudną do rozwiązania. Spodziewając się pomocy ze strony osób ma-jących szerszą wiedzę, piszą o tym w gablotach. Dla przykładu drukujemy poniżej artykuł p. Marka Bliżyckiego:„Ocalmy od zapomnienia - Cmentarz choleryczny w Iwoniczu.”

Ocalmy od zapomnienia– Cmentarz choleryczny w Iwoniczu

z trzema krzyżami. To tutaj, w odle-głości ponad 500 metrów od wsi, po-chowano we wspólnej mogile 115zmarłych w czasie największej w XIXwieku w Iwoniczu epidemii cholery.Wśród zmarłych w to tragiczne lato1831 roku był też ówczesny proboszczparafii Iwonicz ksiądz Feliks Dekań-ski, który do ostatnich swoich chwiludzielał posługi kapłańskiej umierają-cym parafianom, tak jak czynił to przez31 lat.

Tyle wiemy na pewno, wertującstrony książek „Iwonicz Zdrój i okoli-ce” autorstwa Janusza Michalaka, czy„Iwonicz czas przeszły i teraźniejszy”księdza Zbigniewa Głowackiego orazprzeglądając strony Wikipedii.

Jednak w informacjach na tematcmentarza cholerycznego pojawiają sięzagadki. Na pomniku nagrobnym sto-jącym na szczycie kurhanu czytamy:„Mieszkanie spoczynku 114 ofiar cho-lery w r. 1831”. Wszystkie źródła in-formują o śmierci 115 mieszkańcówIwonicza zatem można postawić py-tanie, czy tym 115 zmarłym był pro-boszcz Feliks Dekański, którego po-chowano w innej mogile, czy pocho-wano go we wspólnym grobie jak po-daje część źródeł?

Kolejnym pytaniem, które jest roz-bieżnie opisywane w źródłach jest faktgrzebania zmarłych w czasie kolejnychepidemii: tyfusu (febry) w 1847 rokukiedy zmarły 83 osoby i proboszczparafii ks. Feliks Lorens, cholery w1849 roku zakończonej śmiercią 31osób oraz cholery w roku 1873 zakoń-czonej śmiercią 84 parafian. Źródłamilczą na temat pochówku albo poja-wiają się notki, że zmarłych grzebano

na cmentarzu cholerycznym. Pozosta-je pytanie czy na tym samym, czy byływ Iwoniczu inne epidemiczne cmen-tarze? Znam licencjonowanych prze-wodników, którzy pokazują zupełnieinne miejsce w okolicach Lasu Gra-bińskiego. Pytanie jest tym bardziejzasadne, że w źródłach pisanych i in-ternetowych znajdujemy pod hasłem„cmentarz choleryczny w Iwoniczu”następujący tekst: „Na środku cmen-tarza pomnik z piaskowca w kształcieostrosłupa.” Każdy kto dotrze na opi-sywany przeze mnie cmentarz ujrzypomnik nagrobny z krzyżem i prymi-tywnie wykutym, cytowanym wcze-śniej, tekstem. Na pewno nie jest topomnik w kształcie ostrosłupa. Zatemopis dotyczy innego cmentarza, czymoże ostrosłup został przeniesiony kie-dyś na stary cmentarz w Iwoniczu,gdzie stoi samotny obelisk w tymkształcie z kulą na szczycie. Ten obe-lisk nie posiada żadnych inskrypcji na-grobnych ani nawet śladu, że jakieś na-pisy na nim się znajdowały. Małycmentarz a tyle zagadek.

Autor tekstu i zdjęć oraz pozostaliczłonkowie Stowarzyszenia prosząwszystkie osoby, które przeczytają tęinformację, a mają szerszą wiedzę odautora na temat cmentarzy epidemicz-nych w Iwoniczu, o napisanie komen-tarza z podaniem źródeł, z którychmożna zaczerpnąć dokładniejszych in-formacji. Może zajmą się rozwikła-niem tych zagadek młodzi pasjonaci hi-storii?

Jako ciekawostkę dotyczącącmentarza cholerycznego można przy-toczyć zapis z różnych źródeł, że„W obrębie tego cmentarza w 1989

Nagrobek na cmentarzucholerycznym

Page 32: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

32 Nasza Wspólnota

roku odkryto ślady osady z okresu rzym-skiego.”.

Jeszcze uwaga na koniec, pamiętaj-my, że chodząc po cmentarzu cholerycz-nym stąpamy po szczątkach naszychprzodków żyjących na tej iwonickiej zie-mi około 200 lat temu.

Marek Bliżycki

Tajemniczy obelisk na starymcmentarzu

WYBORYWybory władz samorządu terytorialnego przepro-

wadzone w dniu 16 listopada wyłoniły w naszej gminienastępujących radnych:

z Iwonicza Zdroju:Dorota Sokołowska-Świstak, Rajmund Boczar, Mi-

chał Kielarz Iwonicza:Marek Bliżycki, Józef Sowiński, Bogusław Dmy-

trak, Bogdan Ryznar, Grzegorz Nieradkaz Lubatowej:Łukasz Bień, Jerzy Jakubczyk, Marcin Zając, Sta-

nisław Zającz Lubatówki:Stanisław Drozd, Piotr KnapPrzewodniczącym Rady Gminy został Józef Sowiń-

ski wybrany 1 grudnia podczas inauguracyjnej sesjiRady.

W Radzie Powiatu Krośnieńskiego naszą gminębędą reprezentować : Dorota Tomasiewicz, StanisławKenar i Janusz Turek

Burmistrzem Gminy został Witold Kocaj wybranyw II turze 30 listopada.

W dniu 22 lutego 2015r. odbędą się dodatkowewybory radnego w IV okręgu.

Wszystkim wybranym gratulujemy i życzymy po-myślności w realizacji powierzonych zadań dla dobrawspólnego naszej społeczności.

Szanowni Państwo!Składam serdeczne podziękowanie mieszkańcom Gminy Iwonicz Zdrój, a szczególnie Iwonicza, IwoniczaZdroju i Lubatówki za oddanie głosu na moją osobę w wyborach do Rady Powiatu Krośnieńskiego.

Z wyrazami szacunkuStanisław Kenarradny Powiatu Krośnieńskiego V kadencji

Page 33: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 33

Niedzielne popołudniez mieszkańcami IwoniczaW niedzielę 26 października 2014 r.

w Domu Ludowym w Iwoniczu odby-ły się dwa przedstawienia w wykona-niu uczniów naszej szkoły, na którezostali zaproszeni wszyscy mieszkań-cy. Podopieczni siostry katechetki z klasIII-VI wystąpili z inscenizacją pt.:„Świętość, to najpiękniejsza normal-ność”, w której przedstawili scenyz życia Papieża Jana Pawła II. Drugascenka była poświęcona Osobie Patro-na szkoły ks. Antoniemu Podgórskie-mu. Występy uczniów spotkały sięz bardzo życzliwym przyjęciem uczest-ników spotkania, a Ksiądz ProboszczKazimierz Giera dziękując dzieciomwręczył wszystkim słodkie upominki.

Wycieczka klas piątychdo Trzcinicy koło Jasła.28 października uczniowie klas pią-

tych wraz z opiekunami udali się doSkansenu Archeologicznego „Karpac-ka Troja” w Trzcinicy koło Jasła. Napoczątku była lekcja muzealna na temat„Troja – legenda i rzeczywistość”.W trakcie zajęć przedstawiona zostałazarówno legenda homerycka, jak i wy-niki badań archeologicznych. Następ-nie film opowiadający o przebiegu pracarcheologicznych, ukazujący wykopa-liska, a także fragmenty rekonstrukcjihistorycznej przedstawiającej upadekgrodu. Kolejnym etapem zwiedzaniaskansenu była sala wystawowa, gdziezwiedzającym zaprezentowana zostałahistoria osadnictwa w Trzcinicy. Uwa-gę zwiedzających przyciągnęły natural-nej wielkości postaci osadników przypracy, sposoby pochówku w tamtej-szych czasach, także niezliczona ilośćpamiątek świadczących o rozwoju cy-wilizacyjnym pierwszych kultur. Poopuszczeniu budynku skansenu możnabyło obejrzeć chaty zamieszkiwane przeztamtejszą ludność i rekonstrukcję wałówobronnych otaczających gród. Na ko-niec z platformy widokowej widać byłopiękną panoramę Karpackiej Troi i wa-lory krajobrazowe regionu. Wycieczkabyła ciekawą lekcją historii i na długopozostanie w pamięci uczniów.

Z ŻYCIA SZKOŁY PODSTAWOWEJim. ks. ANTONIEGO PODGÓRSKIEGO w IWONICZU

„Edukacja najtańszą inwestycjąw ochronie środowiska”W środę 29.10.2014 r. klasy 4a i 4b

wraz z wychowawczyniami, wyjecha-ły na zajęcia edukacyjne do ZespołuKarpackich Parków Krajobrazowychw Dukli, gdzie zwiedziły: ekspozycjęfaunistyczną oraz etnograficzno – hi-storyczną, obejrzały filmy o tematyceprzyrodniczej, wysłuchały opowieściprzewodnika o ciekawych zjawiskachwystępujących w przyrodzie, zwiedzi-ły Kościół Parafialny p.w. św. Janaz Dukli i Muzeum Historyczne w Du-kli. Wycieczka była bardzo pouczającai ciekawa.

Zuchy i harcerze uczcilipamięć zmarłych„Umarłych wieczność dotąd trwa,dokąd pamięcią się im płaci”Wisława Szymborska“ 29 października 2014 r. 4 Gro-

mada Zuchowa „Wesołe Pląsy” orazharcerze z 10 Drużyny Harcerskiej „Le-śna Brać” wraz z opiekunami uczcilipamięć tych, którzy odeszli. Zapaliliznicze na grobach zmarłych nauczycie-li, na mogile patrona naszej szkoły ks.A. Podgórskiego i jego mamy oraz ks.Erazma Skórnickiego. Znicze zapłonę-ły również na Grobie Nieznanego Żoł-nierza - pamięć zmarłych uczczono tak-że krótką modlitwą.

Pszczoła - przyjacielemczłowieka28 października trzyosobowa repre-

zentacja uczniów: Emilia Kandefer IVb,Alda Skraqi IVa, Daria Chłap IVa wrazz opiekunem - uczestniczyła w XV Sej-miku Ekologicznym w Węglówce. Te-matem tegorocznego sejmiku była psz-czoła, jej rola i znaczenie w życiu czło-wieka. Sejmik rozpoczął się od przed-stawienia przygotowanego przezuczniów Zespołu Szkół w Węglówce.Uczniowie mogli zapoznać się z pracąpszczelarzy, obejrzeć wystawę pszcze-larstwa oraz degustować miód. Odbyłsię również konkurs na „Ekologicznystrój pszczoły”, reprezentacje przyby-łych szkół prezentowały przywiezionei wykonane przez siebie stroje, któreoceniało jury, składające się z zaproszo-nych gości: przedstawicieli władz sa-

morządowych powiatu krośnieńskiegooraz Nadleśnictwa Kołaczyce. Na ko-niec uczestnicy sejmiku wysłuchali pre-lekcji na temat życia i roli pszczół w na-szym środowisku.

„Jemy zdrowo kolorowo”-„Dzień Zdrowego Śniadania”w klasach pierwszychW środę 5 listopada w klasach

pierwszych obchodziliśmy „DzieńZdrowego Śniadania”, aby zwrócićuwagę na ważną rolę śniadania w die-cie każdego ucznia. To jeden z elemen-tów programu edukacyjnego ŚniadanieDaje Moc. Śniadanie to najważniejszyposiłek dnia. Dzięki niemu dzieci mająenergię do nauki, lepiej koncentrują siępodczas lekcji i mają siłę do zabawy.Uczniowie wzięli udział w zajęciachdotyczących zdrowego odżywiania,a później razem z wychowawczyniamiprzygotowali wspólne śniadanie obfitu-jące w zdrowe i smaczne produkty.Akcja miała na celu promowanie zasadprawidłowego żywienia oraz podkreśle-nie wagi śniadania w diecie uczniów.

Dzień postaci z bajekw szkolnej bibliotecePo raz pierwszy w naszej szkole

obchodzony był Dzień Postaci z Bajek,który przypada 5 listopada. Przez ty-dzień poprzedzający imprezę w szkol-nej bibliotece dzieci tworzyły listę naj-bardziej znanych i lubianych postaciz bajek. Najpopularniejsi okazali się bo-haterowie współczesnych bajek telewi-zyjnych, choć pojawili się też kotw butach i Kopciuszek. Specjalneprzedstawienie w wykonaniu uczniówz klasy IVA zatytułowane „Bajka o ry-baku i złotej rybce” zostało zaprezento-wane przedszkolakom w szkolnej świe-tlicy. Później przyszła pora na zagadki,słodkie upominki i wizytę w szkolnejbibliotece, gdzie można było oglądnąćwystawkę prac uczniów klasy IB, pre-zentujących różne postacie z bajek.

Jak żyją i bawią się dzieciw AfryceW piątek 7 listopada uczniów klas

III zaprosiła na spotkanie pani podróż-nik Agnieszka Podolecka. Tematem spo-tkania była Afryka. Pani Agnieszka opo-

Page 34: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

34 Nasza Wspólnota

wiadała jak żyją, bawią i uczą się dzieciw RPA. Przedstawiła charakterystycz-ne zwierzęta afrykańskie, w czasie pre-zentacji uczniowie chętnie dzielili sięswoimi uwagami, spostrzeżeniami orazwiadomościami. Nawiązując do zacho-wań zwierząt, sposobu zdobywaniaprzez nie pożywienia - Podróżniczkaprzeprowadziła kilka zabaw ruchowychtj. Mamba, Złodzieje wielbłądów. Dzie-ci z dużym zapałem uczestniczyły wzabawach. Na zakończenie spotkaniauczniowie w skupieniu wysłuchali ba-śni afrykańskiej. Spotkanie odbyło sięw ramach projektu „Pokonujemy gra-nice w bibliotece”.

Radosne obchody ŚwiętaOdzyskania Niepodległości3 listopada odbyła się w naszej szko-

le zbiórka 10 Drużyny Harcerskiej „Le-śna Brać” poświęcona obchodom Świę-ta Niepodległości. Z tej okazji harcerzeubrani na biało-czerwono wzięli udziałw licznych konkursach między zastę-pami. Pytania dotyczyły wiadomości zhistorii i geografii Polski, wiedzy o hym-nie, konkurencji plastycznych oraz kon-kurencji muzycznej. To spotkanie har-cerze na pewno będą wspominać zuśmiechem na twarzach. Uświadomiłoono im, jak wielkie mamy szczęście,że żyjemy w wolnym kraju i nie musi-my znosić trudów niewoli.

11 listopada odbyły się gminne uro-czystości patriotyczne w Iwoniczu–Zdroju. Naszą szkołę reprezentowałapani dyrektor Małgorzata Jakubowicz,delegacja harcerzy oraz poczet sztan-darowy. W hołdzie poległym za wol-ność zostały złożone kwiaty pod Krzy-żem Milenijnym.

„Pociąg do wolności”W szkole Rocznica Odzyskania Nie-

podległości została uczczona występemartystycznym „Pociąg do wolności”.Uczniowie klasy VIa zaprosili uczest-ników spotkania w podróż od stacji„Niewola”, poprzez stacje „Powstania”i „I wojna światowa” do upragnionejstacji „Wolność”. W tej drodze towa-rzyszyły wiersze i pieśni legionowe,„Warszawianka” oraz pięknie wykona-ne piosenki w wykonaniu solistek: KasiSuch, Jagody Smolińskiej i PaulinySzelc.

Wyróżnienie w WojewódzkimKonkursie „Eko – Zakręceni”

Uczennica naszej szkoły Oliwia Zaj-del z klasy VIb dostała wyróżnieniew Wojewódzkim Konkursie „Eko – Za-kręceni” organizowanym przez Rze-szowski Dom Kultury. Celem konkur-su było m.in.: zwiększenie poziomuświadomości ekologicznej, propagowa-nie zasad prawidłowej segregacji odpa-dów, wtórne wykorzystanie odpadówjako tworzywa sztucznego. Gratuluje-my i życzymy wygranej w kolejnychkonkursach!!!

I ty możesz zostać rycerzemUczniowie obejrzeli pokaz historycz-

ny grupy Rewita, w którego programiebyły m.in.: kultura średniowiecza, opisekwipunku rycerza, kolekcja rekwizy-tów i małe tortury. Dowiedzieli się dużoo epoce rycerzy, oraz cechach, jakimicharakteryzowali się przodkowieszlachty, tj. odwaga, uczciwość i ho-nor.

Warsztaty o pszczołach20 listopada odbyły się w naszej

szkole warsztaty pt. „Życie społecznepszczół”. Wzięli w nim udział przedsta-wiciele klas IV – VI. W czasie trwaniawarsztatów uczniowie poszerzyli swojewiadomości w następujących obsza-rach:“- budowa uli, skład miodu, rodza-je miodu i jego właściwości lecznicze,co to jest pyłek, co zawiera i skąd siębierze, choroby pszczół. W trakciewarsztatów prowadząca prezentowałaatrybuty pszczelarza oraz wykonałaświecę z wosku pszczelego. Na koniecodbyła się degustacja miodu rzepako-wego. Warsztaty te były aktywną lekcją,dzięki której uczniowie poszerzyli wie-dzę na temat życia i rodzajów pszczółoraz efektów ich pracy.

Akcja Miś: „I ty możeszzostać dawcą radości”Nasza szkoła włączyła się w akcję

Maltańskiej Służby Medycznej OddziałKrosno. Zebraliśmy misie, zabawki,książeczki, kolorowanki, puzzle i arty-kuły szkolne. Wszystkie zebrane „Dary”zostały przekazane do KrośnieńskiegoSzpitala na Oddział Pediatrii i Pogoto-wia Ratunkowego. Zebraliśmy bardzodużo zabawek za co gorąco dziękuje-my wszystkim dzieciom, które zechcia-ły podzielić się misiami. Równie gorą-ce podziękowania kierujemy w stronęrodziców, bez Was Drodzy Państwotakie akcje byłyby trudne do zrealizo-wania. Dziękujemy!

Konkurs Wiedzy BiblijnejDnia 25 listopada odbył się w naszej

szkole Konkurs Wiedzy Biblijnej, orga-nizowany przez Wydział Nauki Katolic-kiej Kurii Metropolitalnej w Przemyślu,Podkarpackie Centrum Edukacji Na-uczycieli w Rzeszowie. W konkursiewzięło udział 20 uczniów z klas IV-VI.

Zwycięzcami konkursu zostali:I miejsce: Katarzyna Such - kl.VIII miejsce: Filip Kandefer – kl. V bII miejsce: Natalia Lorens - kl. IV aGratulujemy i życzymy powodzenia

w etapie dekanalnym, który odbędzie siędn.3 marca 2015 r.

Andrzejkowe wróżbyTradycja wróżb sięga bardzo odle-

głych czasów, bo podobno pierwszewzmianki na ten temat pochodzą z 1555roku. Wróżby odbywały się w wigilięśw. Andrzeja. I choć nikt we wróżbynie wierzy, a śmiech nikomu nie szko-

Page 35: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 35

dzi- my też postanowiliśmy się trochępobawić. Dzieci przygotowały bogatąlistę wróżb andrzejkowych. Były więcpyszne ciasteczka z wróżbą, sercaz imionami dziewczynek i chłopców, za-wody, wybrane znaki, butelka oraz tra-dycyjne przekładanie butów. Zabawabyła świetna, humory dopisywały -a przyszłość no cóż jest wielką niewia-domą.

„Święty Andrzej Ci ukaże,co Ci los przyniesie w darze”.26 listopada 2014r. odbyła się nie-

zwykła zbiórka andrzejkowa. Zuchyzostały zaproszone przez druhnę i uczen-nice z klasy IV do specjalnie przygoto-wanej „Sali Wróżb Andrzejkowych”.Zbiórka rozpoczęła się krótką gawędąo tradycji wróżb andrzejkowych. Po-tem były wróżby, zabawy i tańce m.in.taniec z balonikami. Wszystkie wróżbybyły traktowane „z przymrużeniem oka”jako dobra zabawa. Nie zabrakło takżesłodkiej niespodzianki.

A teraz czekamy aż - „Święty Ję-drzej adwent przytwierdzi”.

Andrzejkowe wędrowanieW piątkowy poranek 28 listopada

odbył się XI Rajd Andrzejkowy, jak coroku organizowany przez PTTK w Kro-śnie. Program obejmował wycieczkęprzyrodniczą na trasie Krosno - Miej-sce Piastowe - Rogi - Krosno. W Miej-scu Piastowym przy Sanktuarium Mi-chała Archanioła i Bł. ks. BronisławaMarkiewicza zwiedzili Muzeum Misyj-ne Sióstr Michalitek i Muzeum Bł. ks.Bronisława Markiewicza. Niezwykleinteresująca okazała się Zagroda Etno-graficzna w Rogach. Zgromadzono wniej dawne sprzęty gospodarstwa do-mowego, narzędzia rolnicze, meble,stroje, zdjęcia należące już dziś do hi-storii naszego regionu. To prawdziwyskansen, w którym można się przenieśćw odległe i nieznane dla młodych uczestni-ków rajdu czasy. Na zakończenie rajdu waurze zagrody, jej historii, scenerii otoczeniauczestnicy posilili się tradycyjnie pieczonąkiełbaską, przeprowadzone zostały konkursyoraz andrzejkowe wróżenie woskiem.

I tym razem uczniowie naszej szko-ły zostali docenieni w konkursach. Wkonkursie ekologiczno - przyrodniczymIII miejsce zdobył Wiktor Czerwieńskiz kl. VI b.W konkursie turystyczno-kra-joznawczym IV miejsce zdobyła Ame-lia Foremny i Kinga Kinel z klasy IV b.Wyróżnienie otrzymał Wiktor Czerwień-

ski za opracowanie relacji z XLIMłodzieżowego Złazu po Zie-mi Krośnieńskiej.

Wyniki konkursu pla-stycznego

W IX edycji ogólnopolskie-go konkursu plastycznego pt.„Moje wzrastanie ku pełni czło-wieczeństwa”, organizowane-go przez Stowarzyszenie Pro-filaktyki i Wspierania RozwojuOsobowości Dzieci i Młodzieżyw Przemyślu, uczennice naszejszkoły: Anna Szczurek z klasyIb i Natalia Lorens z kl. IVa zdobyły wy-różnienia.Ich radość jest radością całej na-szej społeczności szkolnej. Gratulujemy!

„Niezwykły gość”Piątego grudnia w naszej szkole mia-

ła miejsce wizyta niezwykłego gościa.Już od rana wszystkie dzieci chodziłypo szkole niezwykle podekscytowanei radosne. Każde dziecko nerwowo za-glądało przez okno mając nadzieję, żeto właśnie jemu pierwszemu uda siędostrzec sanie ciągnięte przez renifery.To właśnie tym pojazdem każdego rokuzajeżdża pod naszą szkołę Św. Mikołaj.Wszystkie dzieci zgromadziły się na saligimnastycznej i nerwowo spoglądały wstronę drzwi zastanawiając się, czyŚwięty w natłoku zajęć nie zapomniał odzieciach w Iwoniczu. Wszystkie oba-wy okazały się niepotrzebne, tak jakkażdego roku Św. Mikołaj wkroczył nanaszą salę dźwigając na plecach ogrom-

Serdeczne podziękowania dla wszystkich Państwa, którzy zechcieliwesprzeć działalność Szkoły Podstawowej im. ks. A. Podgórskiego w Iwo-niczu, poprzez przekazanie 1% podatku.

Szanowni Państwo, Rodzice, Nauczycielei Pracownicy szkoły, Darczyńcy!Nie możemy osobiście Państwu podziękować, gdyż nie otrzymujemy od

Fundacji informacji o tym, kto wpłacił swój 1% na nasze konto. Mamy nadzie-ję, że taką informację pozyskamy, by móc bezpośrednio podziękować tym,którzy wsparli naszą placówkę. Pragniemy Państwa poinformować, że dziękiwspółpracy z Fundacją Studencką Młodzi Młodym, a przede wszystkim dziękiPrzyjaciołom szkoły udało się dotychczas zebrać kwoty:

za rok 2012 - 144,23 złza rok 2013 - 2 101,20 złZapewniamy, że pozyskane z akcji środki finansowe zostaną dobrze wyko-

rzystane i przeznaczone zgodnie z potrzebami naszych uczniów.Serdecznie, raz jeszcze, dziękuję wszystkim darczyńcom i już dziś zapra-

szam do udziału w akcji 1% dla szkoły – edycja 2014Dyrektor szkoły

Małgorzata Jakubowicz

ny wór z prezentami. Dzieci powitałyniezwykłego gościa śpiewami i wiersza-mi. Atmosfera była bardzo radosna,a Mikołaj mimo zmęczenia długą drogąnie stronił od wspólnych zdjęć oraz roz-mów z dziećmi. Wszyscy zostali obda-rowani pięknymi prezentami a Św. Mi-kołaj obiecał, że w przyszłym roku zno-wu do nas zawita.

Kiermasz Bożonarodzeniowy Z okazji zbliżających się Świąt

Bożego Narodzenia świetlica szkolnazorganizowała kiermasz stroikówi ozdób bożonarodzeniowych. Przy-gotowane na zajęciach świetlicowychozdoby cieszyły się dużym zaintereso-waniem wśród rodziców i pracownikówszkoły. Całkowity dochód z kiermaszuzostanie wykorzystany na pomoce imateriały do zajęć artystycznych wświetlicy. Bardzo dziękujemy wszystkimrodzicom za wsparcie naszej akcji.

Page 36: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

36 Nasza Wspólnota

listopad 2014

Spotkanie z Władysławem Szul-cem - malarzem i fotografem

27 października br. uczniowie na-szej szkoły oraz zaproszeni słuchaczepierwszego roku fotografii Krośnień-skiego Studium Animatorów Kulturyspotkali się z Panem WładysławemSzulcem, polskim malarzem i fotogra-fem, absolwentem konserwatorstwai zabytkoznawstwa na Wydziale SztukPięknych Uniwersytetu Mikołaja Ko-pernika w Toruniu.

Pan Władysław Szulc po ukończe-niu studiów pracował w pracowni wi-trażownictwa. W 1964 roku przeniósłsię z Torunia do Sanoka, gdzie miesz-ka do dzisiaj. Jako fotograf pracowałdo 1998 roku w Sanockim MuzeumBudownictwa Ludowego. Jest człon-kiem Toruńskiego Towarzystwa Fo-tograficznego oraz Związku PolskichArtystów Fotografików. Wielokrotnienagradzanym W listopadzie 2013 r.wyróżniony został odznaką honorowąZasłużony dla Kultury Polskiej.

Nasz gość podczas wizyty prezen-tował i omawiał swoje prace. Okna,drzewa, bukiety zeschłych kwiatów toelementy, które fotografuje i malujenajczęściej. Za zasłoną każdego zwy-kłego elementu rzeczywistości arty-sta ukrywa swoje przesłanie o prze-mijalności ludzkiego życia. Uczestni-cy spotkania obejrzeli wystawę kolo-rowych fotografii artysty, która byław tym dniu prezentowana w naszejbibliotece.

Okazją do spotkania z Panem Szul-cem był obchodzony w tym miesiącuMiędzynarodowy Miesiąc BibliotekSzkolnych To także kolejne spotkaniez cyklu „Ludzie z pasją”.

RATUJEMY KROŚNIEŃSKĄNEKROPOLIĘ

Stary cmentarz został założonyw 1786 roku. Jest to miejsce wiecz-nego spoczynku osób zasłużonych whistorii Krosna i okolicy. Na niewiel-kim, porośniętym drzewami obszarzezachowały się pomniki i nagrobki

AKTUALNOŚCI ZS IWONICZ

głównie z XIX i początków XX wie-ku. Najstarszy z zachowanych należydo rodziny Schaytterów(1832). Cmen-tarz był użytkowany do 1954 roku.

Kwestowanie na krośnieński Sta-ry Cmentarz rozpoczęto w 2003 roku.Organizatorami corocznej kwesty są:Komitet Ratowania Starego Cmenta-rza i Podkarpackie Towarzystwo Hi-storyczne. Od 4 lat, do tego szczytne-go dzieła przyłączają się równieżuczniowie naszej szkoły, którzy w Uro-czystość Wszystkich Świętych - 1 li-stopada kwestowali na cmentarzu wKrośnie – Polance. Zebrane środkipieniężne z dotychczasowych kwestoraz pieniądze z samorządu i służbkonserwatorskich pozwoliły na wyre-montowanie ponad trzydziestu gro-bowców i nagrobków. Dziękujemy na-szym uczniom za postawę pełną od-powiedzialności i wrażliwości.

Uczniowie Zespołu Szkół w Iwo-niczu oddają krew

Dnia 4 listopada 2014 r., z samegoranka, uczniowie naszej Szkoły przy-jechali do Regionalnego CentrumKrwiodawstwa i Krwiolecznictwaznajdującego się w WojewódzkimSzpitalu Podkarpackim im. Jana PawłaII w Krośnie. Głównym celem wizty-ty w szpitalu było oddanie krwi - 450ml.

Od samego początku u naszychuczniów zauważyć można było dresz-czyk emocji i delikatny stres, ponie-waż dla każdego z nich był to pierw-szy raz. Najpierw oczekiwanie w ko-lejce do rejestracji, później wypełnia-nie ankiet, dalej wizyty w gabinecielekarza, aż do punktu kulminacyjnego,czyli oczekiwanie na wbicie igły.

Po zabiegu każdy czuł się dobrzei był zadowolony, a na dodatek każdyz uczniów dostał dziewięć czekolad.

Gratuluję odwagi i poświęcenia.Dzięki naszym uczniom niejedno życiemoże być uratowane. Mam też nadzie-ję, że inne osoby pójdą w ślady kole-żanek oraz kolegów i też zaczną od-dawać krew.

96. rocznica odzyskania niepod-ległości

„Ziemio ojczysta, ziemio jasna, niebędę powalonym drzewem, codzien-nie mocniej w Ciebiewrastam radością, smutkiem, dumą,gniewem. Nie będę jak zerwana nić,odrzucam pusto brzmiące słowa. Moż-na nie kochać Cię i żyć, ale nie możnaowocować.” - W. Szymborska

Uczniowie klasy III TŻ pod opiekąwychowawczyni p. Krystyny Kubitprzygotowali uroczysty apel z okazjiNarodowego Święta Niepodległo-ści.W przygotowaniach trzecioklasi-stom pomagali także uczniowie z kla-sy I TŻ i III LO.

Przypomnieli wszystkim zgroma-dzonym, jak doszło do tego, że Polskapo 123 latach niewoli powróciła namapy Europy i świata. Opowiedzielio ludziach, którzy pozbawieni własne-go państwa starali się zachować swątożsamość narodową. Złożyli hołdwszystkim, którzy oddali życie w wal-ce o wolność, stawiając kosz biało-czer-wonych kwiatów przed Polską. Nastrójpowagi i skupienia przeplatał się z pie-śniami patriotycznymi.

Zmagania w ZakopanemW dniach 7-9 listopada 2014 r.

w Zakopanem odbył się już XXXIFinał Ogólnopolskiej Olimpiady Wie-dzy Turystyczno-Krajoznawczej LZS.Tematem wiodącym tegorocznej edycjibyła „Polska – Unia Europejska – Łotwai Estonia”. Podobnie jak w latach poprzed-nich, województwo podkarpackie repre-zentowali uczniowie naszej szkoły.

Reprezentację pod opieką p.Tere-sy Mazurek i p.Elżbiety Zajdel stano-wili: Sabina Dąbek, Patryk Gniady,Kamil Kędzior, Aleksandra Kuźniak,Beata Łopatkiewicz, Karol Małek,Natalia Nóżka, Kinga Szajna i HubertZaniewicz.

Uczniowie zmagali się z testem do-tyczącym znajomości walorów tury-stycznych Polski, historii UE oraz geo-grafii Łotwy i Estonii, a także topo-grafii i udzielania pierwszej pomocy.Sporo śmiechu i zabawy towarzyszy-ło części praktycznej, na którą składałsię m.in. rowerowy tor przeszkód.

Page 37: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

Nasza Wspólnota 37

W ostatecznym podsumowaniu wklasyfikacji województw drużyna wy-walczyła VII miejsce w Polsce.

Konkurs „Rzeczpospolita Iwo-nicka”

Barbara Szumańska (I LO), Kin-ga Sobiecka (I LO) oraz Marcin Rysz(II TAK) zastali nagrodzeni w Gmin-nym Konkursie „Rzeczpospolita Iwo-nicka”. Jego celem było upowszech-nienie wiedzy o historii obszaru wokółIwonicza - Zdroju, wyzwolonego przezżołnierzy AK 26 lipca 1944 roku iutrzymanego w polskich rękach dowrześnia 1944 roku, do momentuwkroczenia Armii Czerwonej.

Każdy z naszych uczniów przygo-tował prezentację multimedialną na te-mat historycznych zdarzeń i ludzi zwią-zanych z powstaniem i funkcjonowa-niem Rzeczypospolitej Iwonickiej.

Uczestnicy konkursu otrzymali pa-miątkowe dyplomy oraz nagrody. Ode-brali je 11 listopada w czasie Gmin-nych Uroczystości Narodowego Świę-ta Niepodległości w Iwoniczu-Zdroju.

Warsztaty pierwszej pomocyprzedmedycznej w Internacie

Mieszkańcy internatu wzięliudział w warsztatach pierwszej pomo-cy przedmedycznej. Swoją wiedzą idoświadczeniem dzielili się z nami ra-townicy Maltańskiej Służby Medycz-nej z Krosna. Spotkanie było okazją do

przypomnienia i ugruntowania wiado-mości dotyczących udzielania pomo-cy ofiarom wypadków.

Uczniowie i wychowawcy moglizdobytą wiedzę wykorzystać podczasćwiczeń. Do doskonalenia umiejętno-ści ratowniczych wykorzystane zosta-ły fantomy osoby dorosłej i dziecka.Instruktorzy dokonali także pokazudefibrylacji.

„GÓRA GROSZA”

„Jeden grosz znaczy niewiele,ale GóraGrosza jest największa na świecie”

Szkolne Koło Caritas zaprasza doudziału w Akcji „Góra Grosza”, któraorganizowana jest przez Towarzy-stwo „Nasz Dom”, pod patronatemMinisterstwa Edukacji Narodowej.

Celem akcji jest zbieranie fundu-szy na pomoc dzieciom wychowują-cym się poza własną rodziną, w tymna tworzenie i dofinansowanie domówdla dzieci, rodzinnych domów dziec-ka, zawodowych rodzin zastępczychoraz dla najbardziej potrzebujących do-mów dziecka, które realizują prorodzin-ne programy wychowawcze.

Wzorem lat ubiegłych serdeczniezapraszamy wszystkich uczniów, na-uczycieli oraz pracowników naszejszkoły do wzięcia udziału w akcji.

Każdy grosz jest na wagę złota.Wspólnie możemy usypać ogromnąGórę Grosza.

Wyzwolenie

Bożego Narodzeniata noc jest dla nas święta.Niech idą w zapomnienianiewoli gnuśne pęta.

Daj nam poczucie siłyi Polskę daj nam żywą,by słowa się spełniłynad ziemia ta szczęśliwą.

Jest tyle sił w narodzie,jest tyle mnogo ludzi:niechże w nie duch Twój wstąpii śpiące niech pobudzi.

Niech się królestwo stanie,nie krzyża, lecz zbawienia.O daj nam, Jezu PanieTwą Polskę objawienia.

O Boże, wielki Boże,Ty nie znasz nas Polaków;Ty nie wiesz czym być możestraż polska u Twych znaków!

Nie ścierpię już niedoliani niewolnej nędzy.Sam sięgnę lepszej dolii łeb przygniotę jędzy.Zwyciężę na tej ziemi,z tej ziemi Państwo wskrzeszę.Synami my Twojemi,błogosław czyn i rzeszę!

Zieloną herbatę...Zielona herbata zawiera duże ilości

galusanu epigallokatechiny (EGCG) z ro-dziny polifenoli.

Podczas badań laboratoryjnych bada-cze zaobserwowali, że substancja ta jestw stanie powstrzymać rozwój nowotwo-ru. Z pewnością istnieje różnica międzytym, co dzieje się w laboratorium, a wnę-trzem ciała ludzkiego, ale wiele badań do-wiodło, że smakosze zielonej herbaty rza-dziej chorowali na raka.

Chińska zielona herbata, najbardziejrozpowszechniona, zawiera niewieleEGCG. Lepiej pić japońską zieloną herba-tę, bardziej bogatą w EGCG!

Takie właśnie praktyczne informacjeznajdziesz w Dossier Naturalnych Terapii

I to nie jedyny przykład.

PORADY MEDYCZNEKurkuma potencjalnie przyczynia się

do samozniszczenia komórek nowotworo-wych oraz zakłóca ich rozmnażanie się. Aleniezbędne jest zmieszanie kurkumy z tłusz-czem (na przykład z oliwą z oliwek) i pie-przem, aby Twój organizm mógł przyswo-ić tę substancję. Nie możesz tego wiedzieć,jeśli nikt Ci o tym nie powie – i właśniedlatego publikuję te informacje w DossierNaturalnych Terapii.

W miarę upływu lat i w związku z ro-snącym zanieczyszczeniem powietrza wTwoim organizmie gromadzą się metaleciężkie. Zwiększają Twoje ryzyko zacho-rowania na raka i inne choroby (depresja,bóle głowy, alergie, grzybice...).Tymcza-sem niektóre warzywa, spożywane regu-larnie, pomogą Twojemu organizmowi wpozbyciu się metali ciężkich: są to warzy-

wa z rodziny kapustowatych, czyli: kapu-sta, rzodkiewka, rzeżucha, rzepak. Waż-ne jest, abyś to wiedział.

Słodycze oraz pokarmy o podwyższo-nym indeksie glikemicznym (które silniepodnoszą poziom cukru we krwi) są przy-czyną epidemii otyłości, cukrzycy, choróbsercowo-naczyniowych i raka.

Badania naukowe wykazały, że wita-mina D redukuje zagrożenie nowotworem,pod warunkiem posiadania w organizmieminimum 40 do 50 mikrogramów tej witami-ny na litr krwi. Dobra wiadomość jest taka,że podnoszenie poziomu witaminy D w or-ganizmie jest jednocześnie łatwei przyjemne. Wystarczy regularnie zażywaćkąpieli słonecznych i jeść tłuste ryby (łosoś,sardynki, makrele...) – gotowane w niskiejtemperaturze, a także niektóre drożdże.

Page 38: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał

38 Nasza Wspólnota

Świeże warzywa i owoce spożywanedzisiaj przez społeczeństwa krajów uprze-mysłowionych nie mają już tych samychwartości odżywczych co kiedyś.

W 6 pokarmach na 13 poziom składni-ków odżywczych zmniejszył się. Poziomzawartości 3 minerałów: fosforu, żelazai wapnia zmniejszył się od 9 do 16%. Za-wartość protein zmalała o 6%, ryboflawi-ny – o 38%, a kwasu askorbinowego (wi-taminy C) – o 15%.

Nie jest to wcale zaskakujące: bogac-two mineralne ziem uprawnych zostałowyczerpane przez współczesne intensyw-ne metody uprawy.

Efekt jest taki, że aby otrzymać mini-malne dawki dzienne podstawowychskładników odżywczych (witaminy, mine-rały, oligoelementy, aminokwasy), abso-lutnie nie wystarczy spożywanie zaleca-nych „5 owoców i warzyw dziennie“.

Mnożą się liczne przypadki cukrzycy,nadciśnienia, depresji – na skutek spoży-wania niewystarczającej ilości składnikówodżywczych oraz zbyt wielu produktówszkodliwych dla zdrowia.

Jednak obecne wyniki badań są jed-noznaczne: wielu chorobom można zapo-biec, można je też czasem wyleczyć, poprostu zmieniając swój sposób odżywia-nia oraz wyrównując niedobory w organi-zmie. Z gwarancją, że nie wystąpią żadneniepożądane efekty uboczne.

To przeciwieństwo leków syntetycz-nych, które choć mogą być skuteczne, toniestety, często wywołują szkodliwe skut-ki uboczne w innych organach.

Na przykład:Aspiryna jest skutecznym środkiem

przeciwbólowym..., ale jednocześnie możeuszkodzić błonę śluzową żołądka. Możespowodować poważne krwawienia i wrzo-dy w Twoim układzie trawiennym.

Kortyzon redukuje stany zapalne, alepobudza infekcje. Na dłuższą metę powo-duje osteoporozę, cukrzycę, rozregulowa-nie hormonalne, opuchliznę na twarzyi problemy skórne.

Antybiotyki zabiją niektóre bakterie...,ale uszkadzają florę jelitową. Osłabiają teżsystem immunologiczny i mogą być tok-syczne dla wątroby i nerek. Przyczyniająsię do rozwoju drożdży, które mogą zain-fekować jamę ustną (pleśniawki i kandy-doza) oraz powodują grzybicę narządówpłciowych.

Natomiast medycyna naturalna przy-nosi korzyści całemu organizmowi, wpły-wając zbawiennie na jego stan. Ogólnierzecz biorąc, produkt naturalny, który dajemiejscowe korzyści, tak naprawdę wpły-wa pozytywnie na Twoje zdrowie w róż-

nych innych obszarach.Kiedy, przykładowo, bierzesz witami-

nę D, aby wzmocnić kości, naukowcy do-wodzą, że redukujesz jednocześnie zagro-żenie chorobą nowotworową. Kwasy ome-ga-3, które zmniejszają ryzyko chorób ser-cowo-naczyniowych, poprawiają równieżsamopoczucie psychiczne (efekt antyde-presyjny) i redukują degenerację mięśni.

Ale uwaga: substancje te, choć są na-turalne, nie mogą być nigdy stosowanenieostrożnie. W każdym przypadku, azwłaszcza kiedy przyjmujesz konwencjo-nalne leki syntetyczne, musisz zapytać ozdanie swojego lekarza, zanim podejmieszjakiekolwiek nowe leczenie.

Jest to ważne, ponieważ większośćproduktów naturalnych zawiera mimowszystko substancje aktywne. Nie mająone niepożądanych skutków ubocznych,ale ryzyko interakcji i przedawkowania za-wsze istnieje.

W przypadku kataru, na przykład, mo-żesz spróbować zażywać witaminę Ei cynk;

Bóle głowy i migreny: magnez i wita-mina B2 mogą Ci znacząco pomóc;

Nadciśnienie: zwiększ dawkę potasui zmniejsz dawkę soli;

Wypadanie włosów: tu mogą pomócwitamina D, glutamina i cystyna;

Sprawność umysłowa: unikniesz zabu-rzeń poznawczych związanych z wiekiem,dzięki dwóm substancjom naturalnym:acetyl-L-karnitynie i cholinie.

Jeśli zażywasz leki przeciw choleste-rolowi (statyny), zaprzyjaźnij się z koen-zymem Q10, aby podnieść swoją energiękomórkową, wzmocnić tkanki mięśniowe(w szczególności serce) i zapobiec utraciepamięci (co jest częstym skutkiem ubocz-nym w przypadku statyn).

Ale uwaga: Nie sądź, że nowoczesnezdrowe odżywianie oznacza pokarmy bezsmaku i aromatu, które trudno przełknąć.Wręcz przeciwnie, najnowsze badania do-wodzą na przykład, że – jeszcze zanim po-myślisz o jakichkolwiek naturalnych su-plementach – możesz zrobić przysługęswojemu organizmowi, jedząc po prostu…dobre tłuszcze!

Przede wszystkim nie wykreślaj zeswojej diety tłuszczów!

Od wielu lat osoby odpowiedzialne zazdrowie publiczne próbują wpoić społe-czeństwu, że tłuszcze spożywcze są na-szym wrogiem numer 1.

Jednak teza ta nie została potwierdzo-na przez współczesnych badaczy. Wprostprzeciwnie, wskazują oni, że musisz wręczzwiększyć spożycie dobrych tłuszczów.

Olej rzepakowy, olej lniany, tłuste ryby,orzechy, kozłek, dynia i portulaka zawie-

rają tłuszcze, które zmniejszają śmiertel-ność w wyniku zaburzeń sercowo-naczy-niowych. Jeśli brakuje Ci takich tłuszczów,ryzyko to zwiększa się w przypadku róż-nych chorób i depresji. Wiele olejów ob-niża nawet poziom cholesterolu.

Ponadto, w kontekście diety odchu-dzającej, spożywanie tłuszczów jest nie-zbędne, aby dać Ci poczucie sytości, po-trzebne do utraty nadmiaru kilogramów.Jeśli głodujesz, Twoje ciało przestawia sięna tryb „ głodowy“: zwalnia swój metabo-lizm, aby zachować kalorie, a więc i zbęd-ne kilogramy.

Prawdą jest, że na pierwszy rzut okamożna pomyśleć, że zalecenia te są zaska-kujące. Tymczasem, czytając Dossier Na-turalnych Terapii, przekonasz się, że to,co słyszymy od 40 lat na temat tłuszczów,jest dokładnie odwrotne niż ustalenia na-ukowców.

Dzisiejsze badania wskazują na ko-rzystny wpływ tłuszczów – niezbędnychw niektórych procesach biologicznych.Czytając Dossier Naturalnych Terapii, na-uczysz się wybierać właściwe tłuszcze orazdostosowywać swój styl gotowania tak,aby tłuszcze, które zjadasz, pomogły Ciżyć długo – w dobrej formie ciała i umy-słu.

Banany przeciw zawałowi: banany sądoskonałym źródłem witaminy B6 i wita-miny C, błonnika i manganu. Zawierajądużo potasu, którego już od 30 lat jest corazmniej w pokarmach rozwiniętych społe-czeństw. Potas jest niezbędny do utrzy-mania ciśnienia tętniczego na normalnympoziomie oraz dobrego funkcjonowaniaserca. Jedzenie jednego banana (niezbytdojrzałego) dziennie może więc pomóc za-pobiec nadciśnieniu i ochronić Cię przedzawałem.

Jabłka przeciw osteoporozie: jabłkazawierają procyjanidyny B-2, które odgry-wają kluczową rolę w opóźnianiu starze-nia, zapobiegają pojawianiu się zmarszczeki stymulują porost włosów. Badacze fran-cuscy odkryli, że flawonoid, zwany flory-dzyną, który znajduje się tylko i wyłączniew jabłkach, może uchronić kobiety po me-nopauzie przed osteoporozą i może rów-nież poprawić gęstość kości. Liczne ba-dania pokazały także, że jedzenie jabłekmoże pomóc w zapobieganiu wielu typomraka, astmie, cukrzycy, nadciśnieniu i ty-ciu!

Page 39: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał
Page 40: Dlaczego „s³owo” sta³o siê „cia³em”?€¦ · Motyw miłości Boga do nas oraz Jego pragnienia naszej miłości przewija się przez całe Pismo Święte. I tak, Bóg powołał