52
Biuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa- nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj- mniej „gorącymi tematami” Forum. Wydaje mi się, że nawet tak skrótowe przedstawienie materiałów znanych dotąd z omówień wnosi co nieco do naszej wiedzy. A przy okazji dostarczy impulsu do dyskusji. Równie gorącego problemu dotyczy tekst Rafa- ła Białkowskiego. Pokusił się był Rafał na stworze- nie własnej wersji planu wojny z Niemcami. Sądzę, że Plan „Zelint” również wywoła dyskusję na forum. Wprawdzie to tylko intelektualna zabawa, ale jakże inspirująca… Przemek Przybylski to debiutant. Niewielki tekst o bitwie pod Brwinowem opowiada o jednym z tra- gicznych epizodów wrześniowej kampanii. Jak to miło, gdy bardzo młodzi biorą się za pisanie. Oby tak dalej! Marcin Strembski znowu o Szwajcarach. Tym ra- zem o tym, kto komu chciał sprzedać jeden z najlep- szych myśliwców świata i dlaczego do tego nie do- szło. „Messer” tym razem górą. Michał Stefańczak o Norwegach w wojsku III Rze- szy. Rzecz mała, skala niewielka, ale prawie zupełnie nieznana. Ze względu na znajomość miejscowych re- aliów szczególnie warta polecenia. Doczekaliśmy się też w końcu tekstu „pierwszo- wojennego”. A właściwie dwóch… Sławomir Kułacz o epizodach, z których chyba wysnuto – nieprawdzi- wy jak sądzę – wniosek o czeskiej niechęci do walki w ogóle. W drugim tekście zaś o jednym z cmentarzy żołnierzy I wojny. Na koniec znana już z Forum, niezwykle emocjo- nalna i osobista recenzja najnowszej książki Roberta Michulca pióra Andrzeja Panfila. Podpisuję się pod nią oboma rękami! Tadeusz Zawadzki (TZaw1) numer 7 – zima 2010 Biuletyn.DWS.org.pl nr 7 – zima 2010 Wydawca, redakcja, DTP: Tadeusz Zawadzki [email protected] Projekt graficzny: Teresa Oleszczuk Biuletyn jest bezpłatny. Prawa Autorów są chronione usta- wami i konwencjami międzynarodowymi. Kopiowanie, przedruk i wykorzystanie fragmentów obszer- niejszych niż przewiduje ustawa tylko za zgodą Autorów. ISSN 2080-5780 Tadeusz Zawadzki (TZaw1) Polska w strategii aliantów. Francusko-brytyjskie rozmowy sztabów w 1939 r ...................... 2 Rafał Białkowski (Zelint) Plan Operacyjny „Zelint” ....................... 10 Przemek Przybylski (przem0l) Bitwa pod Brwinowem 12 IX 1939 .............. 28 Marcin Strembski (net_sailor) Spitfire – niedoszły obrońca szwajcarskiego nieba . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Michał Stefańczak (michalst) Obywatele norwescy w siłach zbrojnych III Rzeszy ...................................... 35 Sławomir Kułacz (AlterUrsi) Czeskie epizody z walk nad Dolnym Sanem..... 42 Sławomir Kułacz(AlterUrsi) Cmentarz dwóch wojen........................ 45 Andrzej Panfil Robert Michulec, „Ku wrześniowi 1939. Zbrojne ramię sanacji” – recenzja ....................... 47

Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

  • Upload
    others

  • View
    5

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

Biuletyn DWS.org.plISSN 2080-5780

s p i s t r e ś c i

Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi tematami” Forum. Wydaje mi się, że nawet tak skrótowe przedstawienie materiałów znanych dotąd z omówień wnosi co nieco do naszej wiedzy. A przy okazji dostarczy impulsu do dyskusji.

Równie gorącego problemu dotyczy tekst Rafa-ła Białkowskiego. Pokusił się był Rafał na stworze-nie własnej wersji planu wojny z Niemcami. Sądzę, że Plan „Zelint” również wywoła dyskusję na forum. Wprawdzie to tylko intelektualna zabawa, ale jakże inspirująca…

Przemek Przybylski to debiutant. Niewielki tekst o bitwie pod Brwinowem opowiada o jednym z tra-gicznych epizodów wrześniowej kampanii. Jak to miło, gdy bardzo młodzi biorą się za pisanie. Oby tak dalej!

Marcin Strembski znowu o Szwajcarach. Tym ra-zem o tym, kto komu chciał sprzedać jeden z najlep-szych myśliwców świata i dlaczego do tego nie do-szło. „Messer” tym razem górą.

Michał Stefańczak o Norwegach w wojsku III Rze-szy. Rzecz mała, skala niewielka, ale prawie zupełnie nieznana. Ze względu na znajomość miejscowych re-aliów szczególnie warta polecenia.

Doczekaliśmy się też w końcu tekstu „pierwszo-wojennego”. A właściwie dwóch… Sławomir Kułacz o epizodach, z których chyba wysnuto – nieprawdzi-wy jak sądzę – wniosek o czeskiej niechęci do walki w ogóle. W drugim tekście zaś o jednym z cmentarzy żołnierzy I wojny.

Na koniec znana już z Forum, niezwykle emocjo-nalna i osobista recenzja najnowszej książki Roberta Michulca pióra Andrzeja Panfila. Podpisuję się pod nią oboma rękami!

Tadeusz Zawadzki (TZaw1)

numer 7 – zima 2010

Biuletyn.DWS.org.plnr 7 – zima 2010

Wydawca, redakcja, DTP:Tadeusz Zawadzki

[email protected]

Projekt graficzny:Teresa Oleszczuk

Biuletyn jest bezpłatny. Prawa Autorów są chronione usta-wami i konwencjami międzynarodowymi.

Kopiowanie, przedruk i wykorzystanie fragmentów obszer-niejszych niż przewiduje ustawa tylko za zgodą Autorów.

ISSN 2080-5780

Tadeusz Zawadzki (TZaw1)

Polska w strategii aliantów. Francusko-brytyjskie rozmowy sztabów w 1939 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2

Rafał Białkowski (Zelint)

Plan Operacyjny „Zelint” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10

Przemek Przybylski (przem0l)

Bitwa pod Brwinowem 12 IX 1939 . . . . . . . . . . . . . .28

Marcin Strembski (net_sailor)

Spitfire – niedoszły obrońca szwajcarskiego nieba . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31

Michał Stefańczak (michalst)

Obywatele norwescy w siłach zbrojnych III Rzeszy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .35

Sławomir Kułacz (AlterUrsi)

Czeskie epizody z walk nad Dolnym Sanem. . . . .42

Sławomir Kułacz(AlterUrsi)

Cmentarz dwóch wojen. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .45

Andrzej Panfil

Robert Michulec, „Ku wrześniowi 1939. Zbrojne ramię sanacji” – recenzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .47

Page 2: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl2

numer 7 – zima 2010

Rozmowy sztabowców Wielkiej Brytanii i Francji nie były nowością. Pomijając ścisłe współdziałanie w okresie 1 wojny światowej, konsultacje takie odbyły się m.in. w latach 1935 (w Paryżu) i 1936 (w Londynie)1. Po zajęciu Pragi przez Rzeszę Hitlera, z pełną jasnością okazało sie, że polityka appeasemen-tu nie przyniosła rezultatów. Stało się też jasne, że wojna jest nieunikniona, a przynajmniej bardzo prawdopodobna. W tej sytuacji naturalni sojusznicy – Francja i Wielka Brytania – mu-siały nie tylko wypracować wspólną strategię działania, ale też uzgodnić zasady i procedury obowiązujące w kwestiach praktycznych – np. zasady dowodzenia na poszczególnych te-atrach działań wojennych (TDW). W tym celu 29 marca 1939 r. w Londynie podjęto więc rozmowy delegacji obu sztabów ge-neralnych.

Było to gremium wypracowujące decyzje zatwierdzane później na najwyższych szczeblach wojskowych i politycz-nych. Przyjęto procedurę pracy polegającą na opracowaniu memorandów, które następnie omawiano na posiedzeniach. Wnioski i propozycje albo zatwierdzano, albo kierowano do dalszego opracowania z uwzględnieniem uwag uczestników dyskusji. Wynika z tego, że nawet dokumenty opracowane przez Brytyjczyków, po uwzględnieniu poprawek należy uznać za wspólne stanowisko przyjęte w poszczególnych sprawach.

Od 29 marca do 31 sierpnia odbyło się 16 spotkań delega-cji w różnym składzie. Przewodniczącymi delegacji francuskiej byli: gen. A. Lelong2 (większość spotkań) i wadm. J. Odend’hal. Delegacji brytyjskiej przewodniczyli kmdr V.H. Danckwerts (większość spotkań) i kadm. W.S. Chalmers.

Memoranda i protokoły spotkań przechowywane są w bry-tyjskich National Archives w Kew – teczka CAB 29/160.

W artykule przedstawiono dwa istotne aspekty rozmów: wypracowanie i ustalenie wspólnej strategii oraz miejsce Polski w strategii aliantów. Inne – nie mniej ciekawe aspekty – pojawiają się marginalnie, szczególnie kwestia użycia sił po-wietrznych. Ze względu na objętość materiału (ok. 500 stron) ograniczono się do omówienia dokumentów, nieliczne tylko fragmenty – zdaniem autora najważniejsze – zostały przetłu-maczone i zacytowane.

1 AFC(J) 1st Meeting, s. 2.2 Francuski attache wojskowy w Londynie.

ZAłOżeNIA OgóLNe STRATegII

Pierwsza sesja odbyła się 29 marca 1939 o godz. 11.003. Otworzył ją gen Ronald Adam, zastępca szefa Imperialnego Sztabu generalnego, który po wygłoszeniu krótkiego oświad-czenia opuścił spotkanie. Sesja poświęcona była sprawom organizacyjnym i proceduralnym. Przyjęto agendę i harmo-nogram rozmów4. Pewną ciekawostką, ale i zrozumiałym środkiem bezpieczeństwa, było ustalenie na samym początku unikania – w miarę możliwości – wszelkiego rozgłosu wobec rozmów. Ustalono mianowicie, że na wypadek pytań ze strony prasy należy się trzymać wykładni, iż kilku francuskich ofice-rów przebywa w Londynie dla podtrzymania kontaktów zaini-cjowanych trzy lata wcześniej5.

Za podstawę do dalszej dyskusji przyjęto założenie, że so-jusz Wlk. Brytanii i Francji walczy z Niemcami i Włochami, przy czym na późniejszych etapach wojny możliwe jest włączenie się Japonii. Za datę wybuchu wojny przyjęto kwiecień 19396. Ustalono również, że odbywające się równolegle rozmowy przedstawicieli flot obu krajów rozpoczną sie 1 kwietnia7.

Delegacja francuska otrzymała 5 memorandów złożonych 28 marca, w tym najważniejszy AFC(J) 4 „Założenia politycz-ne”. Pozostałe dokumenty to AFC(J) 5 „Podsumowanie ekono-miczne”, AFC(J) 6 „Porównanie sił”, AFC(J) 7 „Metody wojny”, AFC(J) 8 „Ogólny problem strategiczny”.

AFC(J) 4 „Założenia polityczne” to krótki dokument, w któ-rym przedstawiono najważniejsze pod względem planowania strategicznego elementy sytuacji politycznej.

Wydzielono dwie grupy państw, następująco charaktery-zując ich nastawienie:

I. Alianci i państwa przyjazne w europie:1. Portugalia, egipt i Irak (oba przy założeniu, że będą zado-wolone z rozmów w sprawie Palestyny).2. Turcja (neutralna, nie wykluczone wystąpienie po stronie aliantów), grecja (neutralna, sprzyjająca aliantom).II. Inne państwa:3. USA – przyjazna neutralność, niewykluczona modyfikacja ustaw o neutralności na korzyść aliantów, mało prawdopo-dobne aktywne wystąpienie, chyba że w późniejszej fazie.

3 AFC(J) 1st Meeting.4 AFC (J) 2 i AFC (J) 3.5 AFC(J) 1st Meeting, s. 3, pkt (a).6 AFC(J) 1st Meeting, s. 3, pkt (c).7 AFC(J) 1st Meeting, s. 3, pkt (d).

Polska w strategii aliantów

Francusko-brytyjskie rozmowy sztabów w 1939 r.

Tadeusz Zawadzki (TZaw1)@

Page 3: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl3

numer 7 – zima 2010

4. ZSRR – prawdopodobnie niechętnie będzie interwenio-wał bezpośrednio. Wyjątek – bezpośrednie zagrożenie. Po-wstrzymujące oddziaływanie na Japonię.5. Japonia – mało prawdopodobne wystąpienie od począt-ku, ale stałe działanie wbrew interesom aliantów na Dale-kim Wschodzie. Prawdopodobnie nawet wtedy, gdy alianci będą zagrożeni porażką, nie wystąpi w obawie przed reak-cją USA i ZSRR.6. Hiszpania – jej podejście może mieć daleko idący wpływ na przebieg wojny. W interesie aliantów przynajmniej neu-tralność. Nie można wykluczyć nieprzyjaznego podejścia nacjonalistów hiszpańskich i udzielenia Niemcom i Wło-chom zgody na bazy lotnicze i morskie.7. Polska (dosłownie): „Byłoby niemądre/nieroztropne po-kładać duże zaufanie w pomocy, aktywnej lub pasywnej, z Polski.”8

8. Inne kraje – będą się skłaniać ku aliantom i spróbują pozostać neutralne. Jednak będą podlegać dużej presji politycznej lub gospodarczej by zapobiec przyłączeniu się lub pomocy aliantom albo by zmusić je do dostarczania za-opatrzenia Niemcom.

W dokumencie AFC(J) 6 na uwagę zasługują wątpliwości Brytyjczyków, co do możliwości mobilizacyjnych Francji. Na dzień Z+18 mobilizacji przyjęto w nim mianowicie 76 dywi-zji francuskich, w tym 28 aktywnych i 20 rezerwowych (Serie A). Jednocześnie (pkt 7) nawiązano do rozmów z października 1938, kiedy Francuzi deklarowali 100 dywizji9.

W podsumowaniu wielkości sił lądowych stwierdza się, że pod względem liczby dywizji w żadnej chwili okresu począt-kowego połączone siły francusko-brytyjskie nie dorównają niemieckim10. Złagodzono to stwierdzeniem, że proste po-równanie liczb może być mylące, a to ze względu na silne for-tyfikacje – francuskie i niemieckie11.

Uznano też, że siły lotnicze aliantów znacznie słabsze pod względem siły uderzeniowej od połączonych sił niemieckich i włoskich12.

Druga sesja odbyła się również 29 marca o godzinie 16.0013.

Zgodnie z przyjętą procedurą podstawą dyskusji były do-kumenty AFC (J) 4–8 oraz AFC (J) 18 zawierający uwagi francu-skich sztabowców do otrzymanych memorandów14. Francuzi generalnie zgodzili się z treścią memorandów AFC (J) 4–8.

Co do treści AFC (J) 4 przekazali następujące uzupeł-nienia:

8 “It would be unwise to place any substantial reliance on assistance, active or passive, from Poland”, AFC (J) 4, pkt 7.9 AFC (J) 6, s. 3, pkt 7.10 Na dzień Z+18: Wlk. Brytania – ekwiwalent 3 dywizji w egipcie i Palestynie, Francja – 76 dywizji, Niemcy – 106. Na dzień Z+30 dochodzą 2 dywizje brytyj-skie. AFC (J) 6, s. 2, pkt 4.11 AFC(J) 6, pkt 10.12 Niemcy – 3700 samolotów pierwszej linii, Włochy – 1393 w metropolii i 612 w koloniach, Wlk. Brytania – 1290 w metropolii i 380 w koloniach, Francja – 1450 w metropolii i 323 w Afryce Północnej i Lewancie. Japonia – 1343; AFC (J) 6, s. 4, pkt 11.13 AFC(J) 2nd Meeting.14 AFC (J) 18, s. 1.

do pkt. 5: Na Dalekim Wschodzie mogą być – jak się wydaje – zagrożone także interesy Francji.do pkt. 7: Nastawienie Polski może się zmienić na tyle, że można przynajmniej rozważyć przyjęcie przez nią postawy obronnej w odniesieniu do jej terytorium. To samo można prawdopodobnie powiedzieć o Rumunii.do pkt. 8: Węgry – jak się wydaje – można zaliczyć do prze-ciwników.

W przypadku AFC (J) poprosili o wyjaśnienie kilku szcze-gółów dotyczących mobilizacji brytyjskiej i potwierdzili, że na dzień Z+18 Francja może zmobilizować ekwiwalent 100 dywi-zji.

W konkluzji nr 2 obie strony zaaprobowały treść memoran-dów 4–8 z uwzględnieniem uwag zawartych w AFC (J) 18.

Następnym omawianym zagadnieniem była anglo-francu-ska reakcja na niemiecki atak skoncentrowany na Francji. Pod-stawą dyskusji był raport AFC (J) 11, w którym ten problem po-zostawiono do rozważenia stronie francuskiej15 oraz francuska odpowiedź AFC (J) 20.

To dokument na tyle ważny, że zasługuje na przedstawie-nie w całości.

Aliancka odpowiedź na niemiecko-włoską ofensywę przeciw Francji

(Dot. AFC (J) 11, d, pkt 10)Strategia angielsko-francuska powinna być nakierowana

przede wszystkim na utrzymanie integralności terytorialnej obu imperiów i swobodę ich komunikacji oraz na izolowanie koalicji niemiecko-włoskiej na tyle kompletne, na ile to moż-liwe, przez:

(a) utworzenie ciągłego frontu na wszystkich granicach lądowych dostępnych przeciwnikowi;

(b) przecięcie mu komunikacji ze światem zewnętrznym.

I. Nie będą podejmowane żadne operacje ofensywne, zanim nie będą oparte na mocno trzymanych pozycjach obronnych.

II. Ze względu na walory obronne fortyfikacji niemieckich z jednej strony, i ze względu na to, że Niemcy – które są znacz-nie silniejsze pod względem materialnym i morale od swojego sojusznika – są bez wątpienia „starszym partnerem”, pierwsza anglo-francuska ofensywa powinna być skierowana przeciw Włochom kontynentalnym i wyspom oraz przeciw włoskim koloniom.

III. Podczas tej ofensywy musimy być starannie osłonięci na lądzie, morzu i w powietrzu przed Niemcami. Specjalna uwaga powinna być przykładana do możliwości, że Niemcy, których praktycznie całe siły będą do swobodnej dyspozycji (o ile nie będą poważnie związane przez naszych sojuszników w Europie Środkowej), mogą spróbować akcji przez Belgię, Ho-landię i Szwajcarię.

IV. Jeśli pozwoli na to pora roku, byłyby zaatakowane kon-tynentalne Włochy, Libia i (w stosownym momencie) Włoska Afryka Wschodnia. (Można zauważyć, że najlepszą porą do

15 Tym samym oddając Francuzom pierwszeństwo w planowaniu i prowadze-niu działań na lądzie, AFC (J) 11, pkt 10.

Page 4: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl4

numer 7 – zima 2010

zaatakowania Libii jest zima a najlepszą porą do ofensywy we Włoszech jest lato.) W tym samym czasie byłyby energicz-nie odpowiadano by na wszelkie próby przeciwnika dojścia do naszych linii komunikacyjnych.

Ofensywa na lądzie przeciw Niemcom nie powinna się rozpoczynać, zanim nie zostaną osiągnięte znaczne rezultaty we Włoszech i zanim nie zostaną zgromadzone odpowiednie masy ludzi i sprzętu.W memorandum tym sformułowano wyraźnie kierunki

działań w przyszłej wojnie obrona przed Niemcami, atak na Włochy. Parafrazując – Italy first!

Na 3 i 4 spotkaniu 30.3.1939 rozważano różne aspekty położenia strategicznego. M.in. memorandum AFC(J) 14 z 29 marca 1939 „europejski TDW ogólnie”, w którym rozważana jest reakcja sojuszników na pogwałcenie przez Niemcy neu-tralności Holandii, Belgii i Szwajcarii (pkt a), możliwości brytyj-skiej pomocy dla Francji (pkt b) i wreszcie założenia wojny w europie Wschodniej (pkt c).

Wojna w Europie Wschodniej7. Należy krótko rozważyć sytuację, która mogłaby po-

wstać, gdyby Wielka Brytania i Francja zostały wplątane w wojnę z Niemcami i Włochami z powodu dalszej niemie-ckiej agresji w Europie Wschodniej. Nie jest możliwe bar-dziej dokładne zdefiniowanie akcji Niemiec, gdyż każdy z ich wschodnich sąsiadów może dostarczyć im pretekstu do użycia siły. Trudno jest przyjąć, że Rosja nie wykazywałaby zainteresowania, więc Niemcy musiałyby wziąć pod uwagę możliwość rosyjskiej interwencji. W tym wypadku nie jest prawdopodobne, by Niemcy mieli podjąć ofensywę w wielkiej skali równocześnie na wschodzie i zachodzie. Trudno byłoby jednak oczekiwać, że pozwolą nam zupełnie bez przeszkód rozwijać nasz wysiłek wojenny, byłoby więc prawdopodobne, że przynajmniej część wysiłku swoich bombowców dużego zasięgu skierują na cele w tym kraju [Wielkiej Brytanii – TZ] i na nasz handel morski. Nie moglibyśmy dać bezpośredniego wsparcia Polsce, Węgrom i Rumunii. Wobec wrogich Włoch Jugosławia pozostaje poza zasięgiem naszej pomocy.

[…](d) Konkluzja co do Europejskiego TDW9. Jeśli wojna wybuchnie w Europie Wschodniej, to ani

Francja, ani my, nie będziemy mogli udzielić bezpośredniej pomocy ofiarom agresji niemieckiej, chociaż możemy doko-nać dywersji atakując na zachodzie i stosując presję przez akcje na morzu. […]

10. […] Jakiekolwiek natarcie lądowe Włoch przez Alpy jest nieprawdopodobne a Włochy mogą być niechętne wszczyna-niu działań lotniczych przeciw Francji, które mogą wywołać odwet przeciw ich północnemu rejonowi przemysłowemu.”

Ostateczną formę przewidywana strategia aliantów i prze-widywany przebieg wojny przyjęły w memorandum AFC(J) 28 z 3 kwietnia 1939. Rozpatrywano w nim możliwe działania przeciwnika, m.in. na lądzie Niemcy przez Holandię, Belgię i Szwajcarię – żeby ominąć linię Maginota, i własne przeciw-działania.

Co do strategii na kontynencie przyjęto następujące zało-żenia:

Strategia anglo-francuska powinna być nakierowana przede wszystkim na utrzymanie integralności terytorialnej Francji. Gdy-by Niderlandy zostały najechane, alianci będą powstrzymywać przeciwnika i tworzyć front wysunięty tak daleko, jak pozwolą na to okoliczności. Nie jest możliwe ustalenie linii, na której front powinien być utworzony, ale należy rozpatrzyć możliwe linie.16

Co do metod wojny zgodzono się, że:W początkowej fazie alianckie przeciwdziałanie w powietrzu będzie podyktowane głównie przez względy bezpieczeństwa. Alianci nie powinni inicjować ataków przeciwko celom innym niż czysto „wojskowym” w najwęższym znaczeniu tego sło-wa, t.j. wojskom, marynarce wojennej, lotnictwu i zakładom przemysłowym, ale na tyle, na ile to możliwe, ograniczać je do celów na które atak nie spowoduje śmiertelnych strat wśród ludności cywilnej.

W szczególności nie zostanie podjęty atak na Rzym, chyba że w ostateczności jako odwet po konsultacjach między rzą-dami aliantów.17

Wreszcie – last but not least – zakładano, że wojna będzie miał następujący przebieg:

Faza 1: utrzymanie integralności terytorialnej obu impe-riów i obrona ich witalnych interesów. Podkreślano znaczenia nacisku ekonomicznego stosowanego od samego początku (dosł.: najlepsza broń, ale działająca powoli).

Faza 2: powstrzymywanie Niemiec i definitywne wyeli-minowanie Włoch. Ten drugi cel ma ułatwić zajęcie Włoskiej Afryki Północnej i Wschodniej. Natomiast ofensywa lądowa przeciw Włochom zależna jest od uwolnienia sił z frontu nie-mieckiego. Tu podkreślono znaczenie wzrostu sił brytyjskich.

W tej fazie, kiedy tylko możliwe, należy kierować bom-bowce do atakowania celów gospodarczych i przemysłowych w Niemczech.

Fazy następne: Ostatecznym celem aliantów jest pokonanie Niemiec. Ale nie można wyznaczyć żadnej daty, ani prawdopo-dobnych linii postępowania. Należy liczyć się ze zmasowaną ofensywą przeciw Francji lub Wielkiej Brytanii lub obu, więc należy skoncentrować się na wysiłkach obronnych – w tym czasie postawa defensywna. Zasadniczo rozpatrywano różne, zależne od okoliczności, warianty działania przeciw Włochom, by później zająć się Niemcami.

Na koniec stwierdzano, że w międzyczasie należy stosować stały i ścisły nacisk ekonomiczny, który powinien zredukować siły oporu wrogów. Dyplomacja ze wszystkich sił powinna zabiegać o życzliwą neutralność lub wsparcie innych krajów, szczególnie Stanów Zjednoczonych18.

Tezy tego memorandum – z pewnymi drobnymi popraw-kami wynikłymi z dyskusji – zostały uznane za obowiązujące na 8. spotkaniu 4 kwietnia 1939 r.19 Na tej sesji ustalono rów-nież, że Francuzi przygotują ocenę wartości militarnej Polski i krajów południowowschodniej europy.

Były to właściwie ostateczne decyzje strategiczne.

16 AFC (J) 28, s. 3, pkt 20.17 AFC (J) 28, s. 4, pkt 28.18 AFC (J) 28, s. 4-5, par. IV, pkt. 20–41.19 AFC(J) 08th Meeting, s. 2.

Page 5: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl5

numer 7 – zima 2010

SOJUSZ Z POLSKą

Z treści wstępnego memorandum AFC (J) 4, cytowanego już pkt. 7, wynika, że Polska wciąż jeszcze – przynajmniej przez Brytyjczyków, nie była traktowana jako potencjalny sojusznik. Także w wypowiedziach francuskich nie widać uznania Polski za sprzymierzeńca20.

Symptomatyczne jest pojawienie się problemu Polski – i wschodniej europy w ogóle – dopiero 5 kwietnia w doku-mencie AFC(J) 30 „Propozycja terminarza dalszych rozmów”. Pojawia się w nim „nowa hipoteza”:

1. Alians z PolskąSytuacja, która powstałaby w wypadku gdyby Polska sta-

ła się sojusznikiem Wielkiej Brytanii i Francji, rozpatrywana w świetle sytuacji politycznej zdominowała wznowioną dysku-sję.21

Ale… konkluzji na razie brak.

Szerzej sojusz z Polską został omówiony dopiero na 12. se-sji 26 kwietnia 1939 o godz. 12.0022.

Podstawą dyskusji było przygotowane przez stronę francu-ską memorandum AFC (J) 44 „Studium warunków, które wynik-nęłyby z przymierza między Polską, Wielką Brytanią i Francją”.

Punktem wyjścia dla autorów studium było założenie, że Niemcy chcą wyeliminować wszelkie możliwości koalicji na swo-im froncie wschodnim i ustanowić tam hegemonię militarną i ekonomiczną. Z wojskowego punktu widzenia chcą uwolnić się od obawy przed wojną na dwa fronty. Z ekonomicznego – chcą zapewnić sobie surowce niezbędne do uniknięcia skutków blo-kady. Ta niemiecka idea została rozwinięta do postaci metodycz-nego planu niszczenia kluczowych punktów bariery, która mo-głaby zagrozić Niemcom lub je związać w europie Wschodniej.

Wejście Polski do wojny po stronie aliantów oznaczałoby fiasko tego planu. Z kolei alianci mogliby liczyć na pojawienie się na wschodniej granicy Niemiec, na jego tyłach, armii so-jusznika liczącej 50 dywizji23.

W studium zawarto następujące tezy:Przy założeniu, że pierwszy wysiłek Niemiec byłby skiero-

wany na aliantów zachodnich, byliby oni zmuszeni do pozo-stawienia na wschodzie 25–30 dywizji a tym samym uszczu-plenie sił na zachodzie. gdyby Niemcy zdecydowali się na pokonanie Polski, to redukcja sił na zachodzie byłaby jeszcze większa. Nadto Polska mogłaby przyciągnąć do sojuszu Ru-munię i, co prawdopodobne, inne kraje bałkańskie. To wszyst-ko zmniejszyłoby początkową słabość liczebną aliantów.

Jednak utrzymanie tych korzystnych warunków począt-kowych będzie zależało od solidności wschodniego frontu aliantów. A to z kolei zależy od zabezpieczenia komunikacji na Morzu Śródziemnym. Więc ze względu na skromne zapasy, z jakimi wschodni sojusznicy zaczynaliby wojnę, należy zachę-cić ich do wykorzystania wszelkich możliwości zaopatrzenia, jakie może dać im Rosja24.

20 AFC (J) 18.21 AFC(J) 30, s. 30, pkt. 1.22 AFC(J) 12th Meeting.23 AFC (J) 44, s. 1, cz. I, pkt. A–B.24 AFC (J) 44, s. 1, cz. I, pkt. B–e.

Druga część studium poświęcona jest rozważaniom o wpływie aliansu z Polską z punktu widzenia użycia lotnictwa. Uznano, że gdyby Niemcy najpierw zaatakowały Polskę, to musiałyby wysłać przeciw niej dużą część lotnictwa, w tym 1/3–1/2 bombowców. Co oznaczałoby, że zachodni alianci mają przeciw sobie mniejsze siły lotnicze. Należy się liczyć jed-nak z tym, że duża część tych sił szybko zostanie uwolniona i skierowana do działań na zachodzie.

gdyby pierwszy atak Niemiec został skierowany na Fran-cję i Wielką Brytanię, to można założyć, że ze względu na dys-proporcję w siłach powietrznych Polska nie będzie ryzykować ataków lotniczych na Niemcy jako pierwsza. Niemcy z kolei prawdopodobnie zadowolą się pozostawieniem na wscho-dzie tylko sił defensywnych – głównie myśliwców, a prawie wszystkie bombowce rzucą przeciw Zachodowi.

Z powyższego wynika, że przystąpienie Polski do koalicji prawdopodobnie nie okaże się dużym wsparciem jeśli chodzi o osłabienie sił niemieckiego lotnictwa bombowego.

Polska może być jednak przydatna z następujących powo-dów:

(a) Na początku wojny jej samoloty rozpoznawcze mogą zebrać informacje, które pozwolą określić w kierunku którego TDW (wschód lub zachód) Niemcy kierują główne siły swoich wojsk lądowych.

(b) Użycie polskich lotnisk przez alianckie siły powietrzne pozwoli im – jeśli będzie to konieczne – na zaatakowanie Ber-lina i celów na wschód od Berlina.

To wszystko przy założeniu istnienia organizacji naziem-nej (zaopatrzenie wszelkiego rodzaju, łączność etc.), która jeszcze nie istnieje. Z drugiej strony, użycie jej baz lotniczych nie powinno być uważane za bezpośrednie wsparcie z naszej strony, lecz za możliwość zwiększenie promienia działania naszych samolotów.

(c) Na koniec, jeśli ZSRR zdecyduje się interweniować po stronie aliantów, Polska powinna udostępnić swoje lotniska rosyjskim siłom powietrznym ażeby pozwolić im na zaatako-wanie Niemiec.25

Autorzy studium stwierdzają też, że na morzu alians z Pol-ską wprowadzi niewielkie zmiany. Co prawda Niemcy będą musieli utrzymywać jakieś jednostki na Bałtyku, ale okolicz-ność ta nie będzie miała wielkiego wpływu na plany działania niemieckiej admiralicji. Ale trzeba tu zauważyć, że zaopatry-wanie Polski będzie trudne, jeśli nie niemożliwe. Trasa bałtycka oczywiście jest nie do przebycia, a zaopatrzenie od południa niepewne. Polska będzie mogła się zaopatrywać tylko w Rosji i sąsiadujących krajach neutralnych26.

W podsumowaniu stwierdza się, że przystąpienie Polski do wojny po stronie Wielkiej Brytanii i Francji można przyjąć za w pełni wartościowe tylko wtedy, gdy zostanie utworzony długi, solidny i trwały front [podkr. oryg. – TZ].

W każdym przypadku Francja i Wielka Brytania muszą być gotowe do przeciwstawienia się niemieckiemu szturmowi od pierwszych godzin z maksimum [podkr. oryg. – TZ] swoich za-sobów27.

25 AFC (J) 44, s. 2, cz. II, pkt. (a)–(c).26 AFC (J) 44, s. 2, cz. III.27 AFC (J) 44, s. 2–3, cz. IV.

Page 6: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl6

numer 7 – zima 2010

Memorandum omówiono w 1. punkcie dyskusji. W odpowiedzi na pytanie brygadiera Kennedy’ego28, płk

Noiret29 stwierdził, że polska dywizja jest silniejsza od nie-mieckiej pod względem liczebności piechoty, ale ma słabszą artylerię. Według Noireta morale polskiego wojska prawdopo-dobnie będzie wysokie, a jego wartość będzie bardzo wysoka w wojnie obronnej.

Z kolei bryg. Kennedy wyraził wątpliwość co do wielkości sił niemieckich możliwych do odciągnięcia przez front pol-ski – War Office skłaniało się ku niższej liczbie 18–22 dywizji. Płk. Noiret gotów był się z tym zgodzić, ale [zauważył – TZ], że trudno jest zrobić dokładne oszacowanie.

Kolejne pytanie Kennedy’ego dotyczyło przewidywanej przez Francuzów liczby dywizji, jakie Niemcy musiałyby zaanga-żować, gdyby zdecydowały się najpierw wystąpić przeciw Pol-sce. Brytyjski punkt widzenia jest taki, że odległości są tak duże a komunikacje tak złe, że Niemcom trudno będzie uzyskać szybkie rozstrzygnięcie. Wyeliminowanie Polski z wojny jest jednak tylko kwestią czasu. Kennedy sugeruje również, że nawet po podbiciu Polski, liczba niemieckich dywizji związanych w Polsce pozosta-nie równa liczbie dywizji potrzebnych do ofensywy przeciw niej. Przyczyny upatruje w zagrożeniu tworzonym przez Rosję, nawet jeśli nie weźmie ona udziału w wojnie od początku.

Noiret zgodził się z tym punktem widzenia, dodając że w tych rachubach ważne jest to, że Rumunia może wyprowadzić w pole 35 dywizji, które wraz z 50 dywizjami polskimi mogą utworzyć dość solidny front.

Tu dyskusja skręciła ku Rumunii i Turcji.Następnie w związku z memorandum AFC (J) 44 oma-

wiano Rosję jako potencjalne źródło zaopatrzenia dla Polski i Rumunii. Brytyjczycy poprosili o informację o praktycznych problemach takiej współpracy, np. czy byłyby osiągalne odpo-wiednie typy broni. Jednocześnie Kennedy wyraził pogląd, że nierozsądnie byłoby liczyć na zdolność RKKA do operacji poza własnym terytorium – także lotnictwa i marynarki.

Noiret odpowiada, że Rosja mogłaby dostarczać do Polski działa, amunicję i czołgi.

Dalsza część rozmowy poświęcona była zaangażowaniu ZSRR i wątpliwościom obu stron co do skali i możliwości tego zaangażowania. Temat Polski wrócił przy omawianiu misji woj-skowej do Polski. Noiret stwierdził, że w odróżnieniu od 1920 r. sytuacja jest bardziej delikatna – możliwe, że misja zostanie wysłana, ale raczej w celu koordynacji niż doradzania.

W pozostałej części spotkania omawiano sprawy związane z Rumunią, Hiszpanią, Portugalią. A także niektóre praktyczne aspekty współpracy brytyjsko-francuskiej.

Ostatecznie ustalono, że na podstawie memorandów AFC (J) 38 i 44 oraz dyskusji strona brytyjska opracuje dokument zawierający wspólne konkluzje dotyczące frontu wschodnie-go oraz innych problemów wynikających z nowej hipotezy politycznej.

Wynikiem było memorandum AFC (J) 56 „Studium warun-ków jaki mogą wyniknąć z interwencji innych państw euro-

28 Brygadier J.N. Kennedy, zastępca dyrektora operacji wojskowych, War Office, członek delegacji brytyjskiej.29 Płk. R. Noiret, przedstawiciel Sztabu generalnego Wojsk Lądowych, członek delegacji francuskiej.

pejskich”. Niemal dosłownie powtórzono w nim założenia z wcześniejszego studium nr 44. Doprecyzowano jedynie nie-które szczegóły, np. skorygowano na 25 przewidywaną liczbę dywizji niemieckich związanych przez Polskę w przypadku działania Niemiec skierowanemu najpierw przeciw zachodo-wi. Również w ustaleniach końcowych potwierdzało konklu-zje z wcześniejszych dokumentów.

Na 13 spotkaniu, 3 maja o godz. 16.00, poruszano nastę-pujące tematy:

1. Warunki rozmów między lokalnymi dowódcami (śród-ziemnomorski TDW, Syria i Palestyna, Morze Czerwone i Afry-ka Wschodnia, Afryka Zachodnia, Daleki Wschód).

2. ekspedycja Sił Polowych [tj. przyszły BeF – TZ].3. Najwyższe dowództwo podczas wojny. Kontakty mię-

dzysojusznicze.4. Współpraca gospodarcza.5. Wspólne działanie francusko-brytyjskich sił powietrz-

nych.6. Obrona przeciwlotnicza brytyjskich wojsk we Francji.7. Współpraca na morzu.8. Wojna chemiczna.9. Koordynacja francusko-brytyjskiego dowodzenia na te-

atrach operacji.10. Turcja.11. Polska.30

Rozmowa była na tyle symptomatyczna, że warto ten frag-ment zacytować w całości:

Lelong: Nie może być żadnej kwestii szybkiego ataku na Linię Zygfryda. Wydaje się, że omawianych okolicznościach, nie ma innej alternatywy działania, niż natarcie na Niemcy przez Belgię i Holandię, naturalnie za zgodą – o ile może być uzy-skana – obu krajów.

Noiret: nawet to rozwiązanie może sprawiać poważne trudności, jeśli Niemcy zbudują rozległe fortyfikacje wzdłuż granic Belgii i Holandii.

Lelong: jeśli zostanie utworzony solidny front wschodni z sił, np. Grecji, Turcji, Rumunii, Polski i – być może – Rosji, po-nadto jeśli Włochy pozostaną neutralne a Niemcy nie będą atakować Linii Maginota zbyt mocno, to możliwe będzie wy-gospodarowanie sił do wysłania wsparcia dla frontu wschod-niego w postaci sił specjalnych i materiału.

Kennedy: zakładając w tej chwili, że Włochy będą wrogie, chciałby zapytać się, jakie siły będą mogły być uwolnione z frontu zachodniego jeśli Niemcy pozostaną na początku w defensywie? Czy byłaby jakakolwiek perspektywa skoncen-trowania dużych sił do zaatakowania Włoch i słabego punk-tu w Austrii, o którym mówił gen. Lelong? Czy możemy się zgodzić, że należy uwzględnić możliwość późniejszego ataku Niemiec przez Niderlandy – miałoby to znaczący wpływ na liczbę wojsk, które mogłyby być udostępnione.

Lelong: dopóki będzie istniała możliwość niemieckiego ataku, przez pierwszych kilka miesięcy wojny nie będą do-stępne żadne poważne siły.

30 13th Meeting AFC(J)

Page 7: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl7

numer 7 – zima 2010

Noiret: do przeprowadzenia natarcia przez wspólną gra-nicę z Włochami byłoby wymaganych 30 dywizji. Co nieco w tym kierunku będzie można zrobić po przybyciu sił brytyjskich do Francji.

Slessor: sugeruje, że Polsce mogłoby być udzielone jakieś wsparcie lotnicze. Celem aliantów powinno być zapewnienie Niemcom niedogodności (disadvantage) wojny na dwa fron-ty. Nie mogą skutecznie osiągnąć tego celu, jeśli nie podejmą działań na zachodzie.

Lelong: poglądy jakie wyraził są poglądami delegacji fran-cuskiej. Tego problemu w Paryżu nie referował. Ale to uczyni i uzyska poglądy francuskiego Sztabu.

Danckwerts: zanotował tę uwagę i stwierdził, że będzie oczekiwał stanowiska sztabu francuskiego w tej sprawie.31

W rozmowach nastąpiła dłuższa przerwa – kolejna, 14. se-sja odbyła się dopiero 28 sierpnia. Nie znaczy to, że w między-czasie nic się nie działo.

10 czerwca w Paryżu spotkały się delegacje wojskowe na najwyższym szczeblu obu sojuszników. Relacja z tych rozmów znajduje się również w teczce CAB 29/160 jako dokument AFC (J) 86, 1939-06-10 „Sprawozdanie z anglo-francuskich roz-mów przeprowadzonych w Paryżu 13 czerwca 1939”.

W rozmowach paryskich brali udział m.in.: ze strony brytyj-skiej – lord gort, szef Imperialnego Sztabu generalnego; gen. maj. H.R. Pownall, dyrektor operacji i wywiadu; ze strony fran-cuskiej – gen. gamelin, szef Sztabu Obrony Narodowej; gen. Buhrer, szef Sztabu Kolonii; gen. georges, członek Najwyższej Rady Wojennej32. O Polsce wspomniano jednak tylko w kon-tekście dostaw dla sojuszników. Tu Brytyjczycy na pierwszym miejscu stawiali Turcję. Niemal całe spotkanie poświęcono Bałkanom i Somali Brytyjskiemu.

Wreszcie 15 sierpnia pojawia się opracowany przez Bry-tyjczyków dokument AFC (J) 92 „Anglo-francuskie działanie dla wsparcia Polski”. Jest to pismo sekretarza delegacji brytyj-skiej A.T. Cornwallisa-Jonesa, do gen. Lelonga datowane na 14 sierpnia wraz z obszernym załącznikiem.

Na początku pisma przewodniego (pkt 2) pada istotne stwierdzenia, że po wymianie poglądów – szczególnie pod-czas 13. spotkania – stało się jasne, że nie jest możliwe roz-patrywanie jakiejkolwiek natychmiastowej akcji na lądzie lub na morzu, która mogłaby pomóc Polsce. Pozostaje więc tylko ofensywa w powietrzu przeciw Niemcom.

Brytyjczycy rozważyli też problem współpracy polskich władz wojskowych w kwestii wojny powietrznej i kładli duży nacisk na zgodę Polski na wspólną politykę bombardowań. Według nich pożądane byłoby, żeby Polacy konsultowali z aliantami każdy atak lotniczy na cele w Niemczech, i żeby spełniały one wspólnie przyjęte warunki.

Załącznik nosi tytuł „Nota dotycząca zasad, jakim powinny być podporządkowane bombardowania lotnicze w początko-wych fazach wojny przy założeniu, że Niemcy trzymają się na zachodzie a atakują na wschodzie.”

31 13th Meeting AFC(J), s. 6–7.32 Przewidziany na dowódcę Północno-wschodniego TDW.

Powtórzono w nim zasadnicze tezy pisma przewodnie-go, wzbogacone o pewne szczegóły. Zasadnicza myśl jednak pozostaje bez zmian – nadal przykładana jest wielka waga do precyzyjnego określania reguł i wyznaczania celów bom-bardowań oraz konieczność wzajemnego uzgadniania takich działań – również przez Polskę.

W dokumencie ostatecznie sformułowano propozycję czterech możliwych sposobów postępowania w odniesieniu do działań lotnictwa:

A. Podjęcie wszystkich niezbędnych środków na lądzie i w po-wietrzu, włączając w to rozmieszczenie we Francji wysunię-tych sił uderzeniowych brytyjskiego lotnictwa33 i pierwszego rzutu sił polowych34, ale bez inicjowania żadnego ofensywne-go działania w powietrzu z wyjątkiem działań przeciw okrę-tom wojennym.

B. Rozpoczęcie działań przeciw obiektom czysto „wojsko-wym” w najściślejszym znaczeniu tego słowa, tj. przeciw nie-mieckiej flocie i jej bazom, jednostkom i infrastrukturze lotni-ctwa oraz niemieckim wojskom lądowym na zachodzie.

C. Poszerzenie działań lotnictwa tak, by objąć nimi obiekty możliwie ściśle związane z celami czysto wojskowymi będzie mieć bardziej znaczący wpływ na zredukowanie potencjału wojennego nieprzyjaciela. W tej kategorii jako najbardziej odpowiednie cele jawią się składy paliw płynnych i zakłady produkcji paliw syntetycznych.

D. „Zdjęcie rękawiczek” od początku i atakowanie celów najlepiej kalkulujących się w obniżeniu wysiłku wojennego nieprzyjaciela, bez względu na to czy takie działania spowo-dują, lub nie, ciężkie straty śmiertelne wśród ludności cywil-nej35.Dalej następuje szczegółowe zestawienie wszystkich „za

i przeciw” dla każdego wariantu.Dokument kończy stwierdzenia, że niezależnie od przy-

jętych reguł działania, należy podjąć wszelkie możliwe kroki, by dla opinii publicznej – nie tylko w krajach neutralnych, ale i w Niemczech – było jasne, iż ataki lotnicze aliantów są skierowane tylko przeciw tym celom, których zniszczenie jest obliczone na skrócenie wojny, oraz że nie są one skierowane przeciw ludności cywilnej jako takiej.

Studium AFC (J) 92 najwyraźniej nie zdołano omówić w ca-łości na spotkaniu 14. (28 sierpnia) i 15. (29 sierpnia). W pro-tokole z 15. spotkania mowa tylko o zasadach prowadzenia bombardowań lotniczych, wypracowywanych przez cały czas rozmów36, których ostatnia wersja – cytowana wyżej – poja-wia się właśnie w studium AFC (J) 92.

Na 15. spotkaniu zasady te powtórnie omówiono. Płk. Rozoy zauważył, że wprawdzie tzw. reguły haskie37 są mniej restrykcyjne od propozycji B, ale po konsultacji z Paryżem,

33 British Advanced Air Striking Force.34 Field Force.35 AFC (J) 92, s. 3, pkt 10.36 AFC (J) 15th Meeting.37 Projekt reguł prowadzenia wojny powietrznej opracowany przez Komisję Prawników Instytutu Prawa Międzynarodowego, powołaną przez Konferencję Waszyngtońską (1922–1923). Nie zostały one przyjęte i nie są obowiązującym prawem, ale wyznaczają pewne standardy zgodne z normami i regułami mię-dzynarodowego prawa zwyczajowego.

Page 8: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl8

numer 7 – zima 2010

otrzymał informację, iż gen. Vuillemin38 do czasu otrzymania kolejnych rozkazów zamierza się do niej ograniczyć.

Zgodzono się, że o podjętej decyzji należy poinformować właściwe organy wojskowe obu stron oraz innych aliantów. Polska powinna być natychmiast poinformowana o ograni-czeniach zaakceptowanych przez Francję.

Problem Polski poruszono jeszcze zupełnie ogólnikowo i nie wprost w pkt. 8 rozmów:

Pkt 8. Implikacje nowej sytuacji w Europie.Rear-Admiral Chalmers powiedział, iż w jego opinii impli-

kacje militarne nie mogą być z pożytkiem omawiane dopóki okoliczności (warunki) polityczne nie zostaną jaśniej zdefinio-wane, a to jest kwestia/sprawa pozostająca poza sferą obec-nych rozmów wojskowych.

Vice-Admiral Odend’Hal zgodził się [z tym – TZ]39.

Ostatnie, szesnaste, spotkanie odbyło się 31 sierpnia. Zaj-mowano się na nim m.in. francusko-brytyjskimi operacjami w Afryce, zasadami dowodzenia na różnych TDW, ekspedycję salonicką itp. O Polsce ani słowa.

Z przedstawionych dokumentów wynika, że strategię so-juszników ustalono stosunkowo wcześnie, bo już 4 kwietnia. Ostalone wówczas założenia, czyli obrona nienaruszalności terytorialnej Francji i Wielkiej Brytanii oraz wyeliminowanie Włoch z wojny w pierwszej kolejności nie zmieniły się aż do wybuchu wojny. Także sojusz z Polską nie modyfikował ogól-nej strategii aliantów.

Warte podkreślenia jest, że defensywna postawa na grani-cy z Niemcami oznaczała brak aktywnych działań przeciw po-zycjom niemieckim, co stoi w jaskrawej sprzeczności zarówno z polsko-francuskim układem wojskowym, jak i francuskimi zobowiązaniami wobec Polski zaciągniętymi w maju podczas sztabowych rozmów polsko-francuskich. Tym bardziej, że w cytowanym już dokumencie AFC (J) 92 ta defensywa została wyraźnie powiązana z brakiem wsparcia dla Polski na lądzie i morzu.

Jedynym wyjątkiem od defensywy na zachodzie europy miały być działania lotnictwa, ograniczone do celów stricte wojskowych.

Warto też zauważyć, że nigdzie nie sprecyzowano – na-wet w grubym przybliżeniu – terminów w jakich alianci mie-liby przejść do ofensywy, ani przeciw Włochom, ani przeciw Niemcom. Akurat to założenie wydaje się dość rozsądne, trud-no bowiem przewidywać przyszłość tak nieprzewidywalną. Przejście do natarcia uzależniono od wystąpienie korzystnych warunków.

Jedyną formą aktywnych, choć wciąż obronnych, działań miało być wejście wojsk sprzymierzonych do Belgii i Holan-dii lub Szwajcarii40 w przypadku niemieckiego ataku przez te kraje. W zasadzie uzależniano je od zgody władz krajów, choć trzeba mieć na uwadze, że ze Szwajcarią łączył Francję tajny układ o pomocy na wypadek agresji niemieckiej.

38 Dowódca lotnictwa francuskiego – Armée de l’Air.39 AFC (J) 15th Meeting, s. 9, pkt 8.40 AFC (J) 68 z 3 maja „Ogólne warunki niemiecko-włoskiego ataku na Szwaj-carię”.

Kierunkowi niderlandzkiemu poświęcono zresztą wiele uwagi. Tworzono kolejne przybliżenia koncepcji opóźniania i powstrzymania sił niemieckich uderzających przez Belgię i Holandię. Do opóźniania przewidywano zastosowanie lotni-ctwa działającego zarówno bezpośrednio na nacierające woj-ska i węzły drogowe41, jak i na sieć połączeń kolejowych w Bel-gii, Holandii i Niemczech42. Zatrzymanie napastnika miało być osiągnięte przez dołączenie wojsk sprzymierzonych do armii belgijskiej na przewidywanej linii oporu Moza–kanał Alberta lub w najgorszym razie przez utworzenie wspólnej obrony na linii Skaldy i utrzymanie częsci terytorium belgijskiego, tzw. reduty narodowej43.

Jak widać, obrona integralności terytorialnej Francji by-ła postulatem nadrzędnym. Przeciwdziałaniu ewentualnym niemiec kim postępom na flance linii Maginota poświęcono więc wiele czasu, co więcej planowanie było tu znacznie bar-dziej szczegółowe.

Sojuszowi z Polską w pierwszej fazie rozmów poświęco-no mało czasu. Biorąc pod uwagę fakt ogłoszenia 31 marca gwarancji brytyjskich dla Polski oraz istnienia cały czas soju-szu polsko-francuskiego, można by rzec, że zaskakująco mało. Wydaje się, że dla Brytyjczyków i Francuzów Polska była raczej kłopotliwym, choć pożądanym, dodatkiem. Po części można to zrozumieć, biorąc pod uwagę problemy komunikacyjne (odcięta trasa bałtycka, a wobec przewidywanego udziału Włoch również śródziemnomorska) oraz słabość ekonomicz-ną (a więc i stan zapasów materiałów wojennych). Przy prze-widywanej szczupłości własnych sił i niemożliwości udzielenia bezpośredniego wsparcia sztabowcy brytyjscy i francuscy nie mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Widać tu też przeszacowanie sił polskich – 50 dywizji suge-rowanych przez Francuzów to trochę za dużo. Nasuwa się tu jednak myśl, że rozmówcy niezbyt dowierzali tej liczbie – a też i sile tych wojsk – ewentualne bowiem utworzenie długiego, solidnego i trwałego frontu widzą dopiero po przystąpieniu do wojny Rumunii z kolejnymi 35 dywizjami.

Z drugiej strony wydaje się, że sztabowcy alianccy nie do-ceniali możliwości wojsk niemieckich działających według nowej doktryny. Owe 50 dywizji polskich mogłoby się pojawić – szczególnie po dostawach sprzętu – jedynie w warunkach stałego frontu i niczym niezakłóconej mobilizacji. Trudno oce-nić, czy to błąd, czy whisful thinking, jednocześnie bowiem roz-patrywane są warianty opóźniania kolumn zmotoryzowanych za pomocą lotnictwa.

Z całości dokumentów przebija też wyraźnie bezradność sztabowców obu stron, co widać po usilnym szukaniu wspar-cia w Rumunii i Sowietach, choć brytyjska ocena armii obu krajów wydaje się trzeźwiejsza44. Nie ma też śladu refleksji nad zmianą jakościową, jaką wprowadziła doktryna Blitzkriegu.

41 AFC (J) 78 z 22 maja, AFC (J) 96 z 10 sierpnia – „Plan ataku na zmotoryzowane kolumny niemieckie najeżdżające Belgię i Holandię” z dołączoną listą potencjal-nych celów.42 AFC (J) 24 z 31 marca, AFC (J) 63 z 1 maja, AFC (J) 72 z 5 maja – „Współdzia-łanie lotnictwa francuskiego i brytyjskiego”; AFC (J) 46 z 25 kwietnia, AFC (J) 65 z 2 maja – „Ogólne warunki niemieckiej ofensywy przez Belgię i Holandię”; AFC (J) 51 z 26 kwietnia, AFC (J) 73 z 5 maja, AFC (J) 84 z 1 czerwca, AFC (J) 95 z 15 sierpnia – „Atak na sieć kolejową w Niderlandach”.43 AFC (J) 46, pkt IV.44 AFC (J) 12th Meeting, s. 3–4.

Page 9: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl9

numer 7 – zima 2010

Wprawdzie jeszcze nie sprawdzona, ale sojusznikom znana i przez nich bagatelizowana45.

Z polskiego punktu widzenia nie ma w tych rozmowach bezpośrednich odniesień do toczących się równolegle roz-mów polsko-francuskich i polsko-brytyjskich; nie ma myślenia o Polsce jako sojuszniku Francji, nie widać śladu gwarancji brytyjskich dla Polski, ani – na koniec – wojskowego układu polsko-brytyjskiego. Odnosi się wrażenie, jakby te zdarze-nia nie miały prawie żadnego wpływu (poza „nową hipotezą polityczną”) na prace obu delegacji. Co więcej, potencjalne przystąpienie Polski do sojuszu również nie zmienia ani o jotę zrębów wspólnej strategii.

Wydaje się więc, że słuszna jest – opar ta na streszczeniu rozmów w oficjalnej brytyjskiej historii wojny pióra I.R.M. But-lera46 – ocena Jana Ciałowicza iż los Polski został przypieczę-towany 4 maja47. Z takim uzupełnieniem, że według autora stało się to jeszcze wcześniej, bo już 26 kwietnia – ostateczne studium AFC (J) 56 było bowiem tylko powtórzeniem wcześ-niejszego AFC (J) 4448.

Należy też zgodzić się z inną opinią Butlera, że – pominąw-szy późniejsze wejście Włoch do wojny, upadek Francji i roz-szerzenie konfliktu w 1941 roku – zasadniczy rys tej strategii był realizowany bez zmian do końca wojny49. I tu również z za-strzeżeniem – o ile dwa pierwsze czynniki były dla zachodnich aliantów zaskoczeniem, to wejście sowietów do wojny było raczej pożądane, choć doszło do niego w zupełnie innych oko-licznościach niż sobie to wyobrażano.

Trudno natomiast znaleźć w protokołach uzasadnienie dla popularnej tezy, jakoby Hitler został przez zachodnich sojusz-ników „popchnięty” na wschód do wojny z Polską, sama zaś Polska podstępnie zwabiona i wystawiona na pierwsze ude-rzenie. Pomijając inne elementy – choćby panujący w repub-lice weimarskiej i jej armii rewizjonizm – to pierwsze jest nie-prawdą przynajmniej od czasu, gdy Hitler napisał Mein Kampf, w której wyraźnie napisał, gdzie będzie szukać Lebensraumu. To drugie jest nieprawdziwe również dlatego, że sami chętnie szukaliśmy sojuszników na zachodzie. W rozmowach szta-bowców zaś wyraźnie widać, że sojusz z Polską był rozważany jako pewna – pożądana, acz kłopotliwa – możliwość. Ale tylko możliwość… z protokołów aż tchnie pewnością, że pierwszym celem ataku będą Francja i Wielka Brytania.

Tadeusz Zawadzki

(TZaw1)

45 Por. np. André Labarthe, La France devant la Guerre. La Balance des Forces, Paris 1939, s. 197nn.46 I.R.M. Butler, History of the second World War. Grand Strategy, t. 2: September 1939–June 1941, London 1957..47 Jan Ciałowicz, Polsko-francuski sojusz wojskowy, 1921–1939, Warszawa 1970, s. 302.48 Por. wyżej 12. sesja z 26 kwietnia.49 J. Ciałowicz, op. cit., s. 301.

Page 10: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl10

numer 7 – zima 2010

Plan Operacyjny „Zelint”

Rafał Białkowski (Zelint)@

WPROWADZeNIe1.

Temat alternatywnego rozegrania kampanii wrześniowej 1939 roku niezwykle popularny i rozważany nie tylko na forach internetowych, ale i w publicystyce historycznej dotyczącej tego okresu. Z najbardziej znanych i szczegółowo rozpisanych propozycji alternatywnych należy wymienić co najmniej Plan Porwita (opublikowany przez Mariana Porwita w książce Ko-mentarze do historii polskich działań wojennych 1939 roku), Plan Klepaczki („Wojskowy Przegląd Historyczny” nr 3/1989, artykuł Józefa Klepaczki pt. „Rozważania nad możliwościami obrony Polski w 1939 r.”) oraz Plan Lityńskiego (opublikowany w „WP-H” nr 4/1996 artykuł Józefa Lityńskiego pt. „Czy Polska musiała przegrać w 1939 roku?”). Dwa ostatnie plany są rozwinięciem pomysłu obrony na linii wielkich rzek (Wisła–Narew–San) znanego już co najmniej od 1940 roku (aczkolwiek J. Lityń-ski w swoim artykule twierdzi, że plan ten został opracowany jeszcze przed wojną w WSWoj. i przedstawiony marszałkowi Śmigłemu-Rydzowi jednak nie uzyskał jego aprobaty).

Nie wnikając szczegółowo w treść planów opartych o obronę na linii wielkich rzek stwierdzić trzeba, że były one nie do przyjęcia ze względów politycznych. Plan Porwita na-tomiast zakładał przeznaczenie sporej ilości dywizji piechoty na umocnienie skrzydeł polskiego frontu. Plan taki, choć co do zasady słuszny, powoduje jednak unieruchomienie sporej liczby dywizji piechoty na kierunkach frontu nie atakowanych przez przeciwnika (przynajmniej na początku). Skutkiem ta-kiej dyslokacji wojsk jest rozrzedzenie i osłabienie obsady na kierunkach głównego uderzenia.

Opracowując własny plan operacyjny przyjąłem, że nie zmie-niam nic w strukturze organizacyjnej sił zbrojnych (choć bardzo mnie korciło). Wprowadzam jednak 4 inne zmiany – dotyczące głównie terminów mobilizacji. Zakładając, że opracowywanie planu operacyjnego zaczynamy w marcu 1939 roku, wprowa-dzenie tych zmian w życie można uznać za prawdopodobne.

Pierwsza z nich to data ogłoszenia mobilizacji alarmowej i powszechnej. Przyjmuję, że terminem ogłoszenia mobili-zacji alarmowej (dla wszystkich jednostek mobilizowanych w alarmie, a nie zmobilizowanych do tej pory) będzie dzień 23 sierpnia, a dniem ogłoszenia mobilizacji powszechnej dzień 29 sierpnia (I dniem mobilizacji będzie wtedy 30, a nie 31 sierpnia). Nie odwołujemy pod wpływem sojuszników już ogłoszonej mobilizacji, skoro wcześniej mobilizację ogłosiły takie kraje jak np. Belgia czy Szwajcaria…

Druga zmiana to rezygnacja z mobilizacji mieszanej (5., 11., 36. i 41. DP). Przyjmuję (co wymagać będzie zmian w pla-nie mobilizacyjnym), że 36. i 41. DP zmobilizują się w całości w alarmie, a 5. i 11. DP mobilizują się w całości w mobilizacji po-wszechnej. Przy czym przy okazji dokonuję tutaj zamiany ter-minów mobilizacji tych dywizji z terminami mobilizacji 44. i 45. DP. Oznacza to, że dywizje 5. i 11. zmobilizują się w II rzucie mobilizacji powszechnej, a 44. i 45. w I rzucie mobilizacji po-wszechnej. Przy założeniu początku mobilizacji powszechnej na 30 sierpnia, dywizje te będą zmobilizowane w całości około 3 września, czyli piątego dnia mobilizacji powszechnej.

Trzecia zmiana to przystąpienie do formowania Warszaw-skiej Brygady Pancerno-Motorowej już 1 kwietnia 1939 roku, a nie w czerwcu–lipcu. Przyśpieszenie formowania tej jednost-ki o dwa, trzy miesiące winno umożliwić zakończenie jej orga-nizacji i wyszkolenia do dnia wybuchu wojny.

Czwarta, i ostatnia, to zmiana miejsc formowania nowych batalionów Obrony Narodowej. W marcu 1939 roku, kiedy przystąpiono do prac nad planem operacyjnym „Zachód” ist-niało tylko 38 batalionów Obrony Narodowej (zob. tab. 1).

Pozostałe 44 bataliony (z 82 istniejących 1 września 1939 roku) zaczęto tworzyć od kwietnia 1939 r. Nic nie stoi na prze-szkodzie, by skorzystać z propozycji generała Tadeusza Kutrze-by zawartej w „Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom” podpisanego przez generała 26 stycznia 1938 roku, w którym zaproponował utworzenie terytorialnych oddziałów do obrony fortyfikacji:

W tym miejscu nasuwa się myśl, czy nie byłoby pożądane utwo-rzenie terytorialnych oddziałów dla obsady fortyfikacji (w ro-dzaju brygad narodowych, ale z doskonałą kadrą zawodową i silnym wyposażeniem ogniowym); oddziały takie, złożone ze starszych nawet, ale odpowiednio wyszkolonych rezerwistów, mieszkających w pobliżu obiektów swej przyszłej walki, byłyby możliwie do zmobilizowania w ciągu kilku godzin, a przy tym mogłyby być zupełnie uzdolnione do stawienia pierwszego opo-ru pod osłoną fortyfikacji stałych i półstałych. Takie np. przed-mościa [jak]: Poznań, Nakło, Bydgoszcz, Kalisz lub Różan, mo-głyby być doskonale wzmocnione przez czysto polskie oddziały terytorialne złożone z elementu miejscowego, z góry do tego przeznaczonego i wyszkolonego. Dla zachowania tajemnicy wojskowej wystarczyłoby je szkolić na obiektach ćwiczebnych, podobnie skonstruowanych, tak jak to zrobiono po obu stronach na froncie zachodnim. Takie oddziały terytorialne nadawałyby się zwłaszcza do obsadzania odcinków zagrożonych, a więc czy

Page 11: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl11

numer 7 – zima 2010

to strefy zniszczeń w lasach myszynieckich, czy na biernych od-cinkach rzecznych Narwi, Wisły, Biebrzy, czy wreszcie jako odwo-dy KOP dla osłony granicy litewskiej i wschodniej itd. Można by je też użyć (wspólnie z Pomorską Brygadą Kawalerii) do wykona-nia gruntownych zniszczeń na terenie północnego Pomorza, do opóźniania zajmującego je nieprzyjaciela itd. […] W ten sposób moglibyśmy zaoszczędzić właściwą siłę operacyjną w punktach drugorzędnych, uniknąć kosztownego formowania nowych dy-wizji stanu czynnego lub rezerwowych; stworzylibyśmy więc no-we oddziały wojskowe, gorzej wprawdzie uzbrojone w artylerię, saperów, środki łączności itd., ale tańsze i całkowicie zdolne do uporczywej obrony w obrębie fortyfikacji1.Z propozycji generała Kutrzeby nie skorzystano lub sko-

rzystano tylko częściowo. Od kwietnia do września 1939 ro-ku wystawiono 44 dodatkowe bataliony Obrony Narodowej. Większość z nich zorganizowano jednak na obszarach opera-cyjnych armii wzmacniając 1–2 batalionami poszczególne dy-wizje piechoty lub brygady kawalerii. Jednostki te, traktowane przez dowódców wielkich jednostek jako „gorsze” wojsko i nie przystosowane do walk ruchowych (gdyż np. nie posiadały taborów), w trakcie kampanii po prostu się „rozpłynęły” nie odgrywając – mimo swej liczby – podczas walk odwrotowych prawie żadnej roli. Mój pomysł zakłada zorganizowanie i wy-korzystanie „nowych” batalionów ON do obsady fortyfikacji na skrzydłach frontu (na północy i na południu), by w ten sposób zwolnić dywizje piechoty do zadań obrony manewrowej na centralnym odcinku frontu. Bataliony te winny zostać wzmoc-nione artylerią dyspozycyjną z Odwodu Naczelnego Wodza.

SIły WOJSKA POLSKIegO We 2. WRZeŚNIU 1939

Aby opracować realnie wyglądający scenariusz alternatyw-ny trzeba najpierw poznać siły faktycznie wystawione przez Wojsko Polskie by wiedzieć na co możemy liczyć.

PiechotaPodstawowym błędem części osób zajmujących się pla-

nami alternatywnymi jest „rozstawianie” na mapie tylko dy-wizji piechoty oraz brygad kawalerii i pancerno-motorowych. Tymczasem w 1939 roku Wojsko Polskie planowało wystawić

1 Tadeusz Kutrzeba, Wojna bez walnej bitwy, Warszawa 1998, s. 175-176.

do walki około 500 batalionów piechoty, z czego 455 bata-lionów przewidzianych było do walki w ramach armii i grup operacyjnych na froncie zachodnim. Tych 500 batalionów wystarczyłyby na pokrycie zapotrzebowania na piechotę w około 56 dywizjach piechoty, gdyby tylko dla tych dywizji można było wystawić pozostałe jednostki, w tym artylerii, saperów i łączności. 455 batalionów frontu zachodniego roz-dzielono następująco:

39 dywizji piechoty to 353 bataliony (w 50. i 84. pp —zmobilizowano po 4 bataliony, a więc w dwóch dywi-zjach było po 10, a nie po 9 batalionów), w tym: 24 ba-taliony KOP (96., 97., 98., 133., 135., 163. i 207. pp po trzy bataliony oraz I i II/134. pp i III/165. pp) i 12 bata-lionów ON (201., 202., 203. i 204. pp), 56 batalionów ON (z czego 14 w 3 brygadach górskich, —a 42 przydzielone poszczególnym armiom i grupom operacyjnym), 14 batalionów KOP (1. pp KOP – 2 bataliony, 2. pp KOP —– 3 bataliony, 3. pp KOP – 3 bataliony, 1. pułk KOP „Kar-paty” – 2 bataliony, 2. pułk KOP „Karpaty” – 2 bataliony, samodzielne bataliony KOP „żytyń” i „Sejny”), 10 batalionów strzelców (nr 1–9 i 11), —7 batalionów ckm (nr 1–7), —9 batalionów fortecznych (Osowiec, Mikołów, IV/11, —IV/73, IV/75, kompania forteczna Niezdara w gFort Śląsk oraz IV/32., V/32. i VI/32. pp), 3 bataliony w 1. pułku strzelców podhalańskich —(w 2. Bg),3 bataliony improwizowane w Armii „Toruń” (tzw. bata- —lion ON „grudziądz”, improwizowany batalion IV/67. pp oraz improwizowany batalion szturmowy 16. DP).

Pozostałych 47 batalionów miało znaleźć się na Wybrze-żu (12, w tym 1 baon KOP i 4 baony ON), w osłonie granicy wschodniej (22 bataliony strzeleckie i 2 bataliony forteczne KOP) oraz na wschodzie i w centrum kraju (10 batalionów ON).

W rzeczywistości batalionów piechoty utworzono znacznie więcej niż planowano wystawiając jednostki improwizowane, nie przewidziane wcześniej do wystawienia (np. jednostki SgO „Polesie” czy „gO „grodno”).

Kawaleria i broń pancernaWe wrześniu 1939 roku planowano wystawić 11 brygad

kawalerii (łącznie 37 pułków kawalerii), 2 brygady pancerno-

Wykaz batalionów ON, stan na marzec 1939 r. Tabela 1.

Brygada ON liczba baonów

numer i nazwa baonu

1 2 3 4 5 6 7

Warszawska BON 3 Warszawa I Warszawa II Warszawa III górnośląska BON 7 Tarnowskie

góryZawiercie Katowice Sosnowiec Rybnik Chorzów Oświęcim

Cieszyńska BON 3 Cieszyn I Cieszyn II Bielsko Pomorska BON 6 Kościerzyna Czersk Starogard Tuchola Nakło Kcynia Morska BON 4 gdynia I gdynia II Kartuzy Puck Podkarpacka BON 5 Przemyśl Sambor Rzeszów Jarosław Sanok Karpacka BON 2 Stanisławów Stryj Lwowska BON 3 Lwów I Lwów II Brzeżany Wołyńska BON 3 Chełm Kowel łuck Dziśnieńska BON 2 Postawy Brasław

Page 12: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl12

numer 7 – zima 2010

-motorowe (razem 4 pułki kawalerii zmot.), samodzielny pułk kawalerii (1. pułk kawalerii KOP) oraz szwadrony kawalerii dywizyjnej (w uproszczeniu przyjęto, że na jedną dywizję pie-choty przypadał 1 szwadron kawalerii). W tabelach pułk kawa-lerii liczony jest za 5 szwadronów2.

ArtyleriaJednostki niesamodzielne: w 39 dywizjach piechoty

39 pułków artylerii lekkiej po 36 dział 75–100 mm. W 30 czyn-nych dywizjach piechoty 30 dywizjonów artylerii ciężkiej po 3 haubice 155 mm i 3 armaty 105 mm. W 90 pułkach piechoty plutony artylerii po 2 armaty 75 mm. W 11 brygadach kawa-lerii 11 dywizjonów artylerii konnej po 12–16 armat 75 mm (razem 37 baterii). samodzielna bateria artylerii konnej nr 15 wystawiona przez 1 dak w Warszawie. W 2 brygadach pancer-no-motorowych 2 dywizjony artylerii motorowej po 8 dział 75–100 mm. Do tego 22 plutony artylerii pozycyjnej po 2 ar-maty 75 mm, 3 baterie górskie po 4 armaty 65 mm i 4 plutony artylerii ON po 2 armaty 65 mm (z terminem gotowości ok. 20 września).

a) lekka samodzielna – 12 dywizjonów:dywizjony armat 75 mm —41. – Rembertów (mobilizowany w mobilizacji po-wszechnej przez 32. dal),48. – Toruń (mobilizowany przez 31. pal),50. – Przemyśl (mobilizowany w mobilizacji powszech-nej przez 22. pal),58. – Toruń (mobilizowany przez Szkołę Podchorążych Artylerii – SPA)59. – Brześć (mobilizowany przez 30. pal)64. – Częstochowa (mobilizowany przez 7. pal)67. – gniezno (mobilizowany przez 17. pal)81. – Dęblin (mobilizowany w mobilizacji powszech-nej przez 28. pal)dywizjony haubic 100 mm —42. – Zamość (mobilizowany w mobilizacji powszech-nej przez 3. pal)68. – Toruń (mobilizowany przez 31. pal)71. – Płock (mobilizowany w mobilizacji powszechnej przez 8. pal)78. – Toruń (mobilizowany przez SPA)

b) ciężka samodzielna (zob. tab 2):8 pac po 2 dywizjony po 12 dział = w sumie 96 a. 105 i —96 hb. 155 (nr 1–7 i 9),4 dac po 12 hb. 155 = w sumie 48 hb. 155 (nr 60, 88, —95 i 98),2 dac. po 12 a. 120, = w sumie 24 a. 120 (nr 46 i 47), —1 dac zmot. po 12 a. 120 (nr 6), —

c) najcięższa – 3 dywizjony po 6 moździerzy 220 mm (nr 11, 12 i 13), mobilizowane w mobilizacji powszechnej.

2 Tak jak w monumentalnej pracy Komisji Historycznej Polskiego Sztabu głów-nego w Londynie Polskie Siły Zbrojne w Drugiej Wojnie Światowej, tom I: Kampa-nia wrześniowa 1939, Londyn 1951. Dalej – PSZ.

FortyfikacjeW celu wzmocnienia siły oporu na głównej linii obrony chcę

także zaproponować zmianę kolejności budowy schronów budo-wanych w roku 1939. Ze znanego raportu Sztabu głównego z dnia 28 sierpnia 1939 roku, wynika że pod koniec sierpnia na 1688 pla-nowanych schronów żelbetonowych zbudowano ich 323, a do-datkowo jeszcze 232 schrony były w budowie. Zbudowano także 143 schrony drewniane (zob. mapy na s. 13 i 14 oraz tabela 3)3.

Raport ten opatrzony jest uwagą, że oparty był na – o kilka dni wcześniejszych (około 20 sierpnia) – raportach wykonaw-ców prac budowlanych. Nie daje on zatem sytuacji umocnień w przededniu wojny. W ostatnich dniach sierpnia prace były prowadzone bardzo intensywnie, tak że 31 sierpnia rozbudowa umocnień była – na niektórych odcinkach – znacznie bardziej zaawansowana, aniżeli to wykazano na szkicu. Badania tereno-we przeprowadzane w miejscach budowy fortyfikacji potwier-dzają, że do 1 września żelbetonowych schronów zbudowano znacznie więcej niż wynika z opracowania Sztabu głównego. I tak np. Andrzej Aksamitowski ustalił, że w pasie frontu północ-nego zbudowano następujące liczby schronów4:

rejon planowano zbudowano w budowie

Augustów 57 1 10Osowiec 68 8 5Wizna ok. 20 9 2łomża 41 16 —Nowogród ok. 60 13 5Ostrołęka 43 8 8

3 Polskie Siły Zbrojne , t. I, cz. 1, Londyn 1951, s. 399, 476.4 Andrzej Aksamitowski, Militarna rola Narwi w kampaniach wojennych XX wie-ku, Warszawa 2006, s. 340

Dywizjony artylerii ciężkiejTabela 2.

jednostka mob.

jednostki zmobilizowane

1. pac 8. dac I/1. pac (a) II/1. pac (h) 46. dac 47. dac

2. pac 13. dac 27. dac I/2. pac (a) 3. dac II/2. pac (h)

3. pac 19. dac 1. dac I/3 pac (a)

4. pac 29. dac 7. dac 10. dac I/4. pac (a) II/4. pac (h)

5. pac 6. dac 21. dac 23. dac 95. dac II/5. pac (h)

6. pac 12. dac 5. dac 11. dac I/6. pac (a) II/6. pac (h)

7. pac 14. dac 25. dac I/7. pac (a) II/7. pac (h)

8. pac 4. dac 15. dac 88. dac

9. pac 9. dac 98. dac I/9. pac (a) II/9. pac (h)

10. pac 22. dac 2. dac 60. dac 24. dac I/5. pac (a)

16. pal 16. dac

17. pal 17. dac

Maz. SPRez.

18. dac

20. pal 20. dac

26. pal 26. dac

28. DAC 28. dac

30. DAC 30 dac II/3 pac (h)

1. pamot. 6. dac mot.

Kolory komórek odpowiadają grupom mobilizacji niejawnej. Biały – mobilizacja powszechna. Wytłuszczenia – dywizjony samodzielne. (a) – dyon armat 105 mm, (h) – dyon haubic 155 mm.

Page 13: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl13

numer 7 – zima 2010

Źródło: PSZ, t. I, cz. 1, s. 476

Page 14: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl14

numer 7 – zima 2010

Lp. Rejon Umocnienia schr. drewniane zbud.

planowane zbudo-wane

w budo-wie

1 Augustów 57 1 10 252 Osowiec–

Wizna68 6 24

3 łomża 41 6 104 Nowogród 51 — —5 Ostrołęka 43 6 106 Różan 7 — —7 Pułtusk 10 2 48 Zegrze 6 5 —

9 Modlin– Zakroczym

15 4 —

10 Rzęgnowo 50 3 —11 Mława 93 45 18 112 Działdowo 11 — — 1113 Lidzbark 14 4 —14 Płock 10 — —

15 Brodnica– 48 4 — 1416 grudziądz 26 10 417 Włocławek 20 — —18 Toruń 29 — — 919 Hel 8 8 —

20 gdynia–Kępa Oksywska

37 —

21 Tuchola 26 6 222 Koronowo 80 5 14 5

Lp. Rejon Umocnienia schr. drewniane zbud.

planowane zbudo-wane

w budo-wie

23 Bydgoszcz 60 15 10 624 Kcynia 34 10 16 925 żnin 60 3 1026 Mogilno 34 1 1427 Poznań ? 42 4 628 Śrem–Jarocin 51 — 5 1629 Sompolno–

Koło102 6 22

30 Kalisz 66 21 3 2331 Sieradz 73 15 15 732 Widawa 54 4 14 133 Szczerców 91 17 12 1034 Borowa góra–

Sulejów48 — 11

35 Częstochowa 61 14 —

36 Katowice–Tychy

45 24 —

37 Pszczyna–Bielsko

59 12 —

38 Skoczów 15 439 Cieszyn 10 4 —

40 żywiec 11 —

41 Jordanów–Raba

64 16

Razem: 1688 323 232 143

Stan gotowości umocnień w dniu 28 sierpnia 1939 r.Tabela 3.

Źródło: PSZ, t. I, cz. 1, s. 399

Page 15: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl15

numer 7 – zima 2010

Dane o liczbie schronów w wybranych rejonach frontu pół-nocnego wg strony internetowej www.schrony.friko.pl:

rejon planowano zbudowano w budowie

Augustów 57 8 ?Osowiec 68? 7? ?Wizna ?? 1 2łomża 41? 21¹ ?Nowogród 51 ? ?Ostrołęka 43 6 ?Różan 6 2 1Pułtusk 10 5 1Zegrze 6 3 ?Modlin 15 5 ?Rzęgnowo 50 6 ?Mława 93 49 ?Lidzbark 14 6 ?

¹z tego 12 w Piątnicy,

Ponadto na obszarze Armii „Karpaty”, czego nie ma na ma-pie obrazującej raport Sg, planowano zbudować 53 schrony, a zbudowano faktycznie tylko 1 w miejscowości Rytro.

Nie zbudowanie na czas wszystkich zakładanych umocnień i rozdzielenie schronów na wiele lokalizacji spowodowało, że wzmocnienie obrony nie było tak wielkie, jak się spodziewa-no. Co więcej, spora część schronów została zbudowana na te-renach Pomorza i Wielkopolski, a więc na obszarze, który i tak planujemy szybko opuścić. W miejscowościach Kcynia, żnin, Mogilno, Poznań, Śrem–Jarocin, Sompolno–Koło i Kalisz zbu-dowano co najmniej 83 schrony żelbetonowe, a kolejne 74 by-ły w budowie (razem 157). Zbudowano tam także 54 schro-ny drewniane. gdyby nie budowano schronów na Pomorzu

i w Wielkopolsce, ale w Karpatach i na linii Narwi, obrona na głównej linii oporu zostałaby dodatkowo wzmocniona. gdyby przyjąć dane A. Aksamitowskiego, to do wykonania w Ostrołę-ce było jeszcze 27 schronów, w Nowogrodzie 42, w łomży 25, pod Wizną 9. Razem w tych 4 miejscach brakowało 103 schro-nów. Z pozostałych „nadliczbowych” schronów można było zbudować 53 schrony w Karpatach, a jeden pozostały schron np. w Zegrzu gdzie brakowało jeszcze 1 (lub 3) schronu. gdyby zrezygnować także z umocnień w Bydgoszczy (15 schronów gotowych, 10 w budowie i 6 schronów drewnianych) oraz w Borach Tucholskich (11 schronów gotowych, 16 w budowie i 5 drewnianych), to z pewnością można by umocnić całko-wicie także Zegrze, Różan, Pułtusk i Modlin gdzie brakowało jeszcze około 20 schronów.

Organizacja dowodzenia na szczeblu operacyjnymWyższych dowództw zaplanowano wystawić we wrześniu

16. W tym 7 dowództw armii (Modlin, Toruń, Poznań, łódź, Kraków, Karpaty i Prusy), 2 samodzielnej grupy operacyjnej (Narew i Korpus Interwencyjny) oraz 7 niesamodzielnych grup operacyjnych (gO Piotrków, gO Śląsk, gO Bielsko, gO Jasło, gO Kaw. nr 1, gO Kaw. nr 2, gO gen. Kruszewskiego). Oprócz tego przed 1 września 1939 roku zaimprowizowano dowództwa gO „Wschód” oraz gO „Czersk”. Do improwizowanych dowództw utworzonych później należały m.in. dowództwa Armii „Lublin”, Frontu Południowego, gO „Wyszków”, gO gen. Tokarzewskie-go, gO gen. Knoll-Kownackiego czy SgO „Polesie”.

W symulacji zakładam wystawienie 1 dowództwa frontu, 5 dowództw armii I rzutu oraz 12 dowództw grup operacyj-nych. Jestem przekonany, że taka ilość dowództw, zbliżona do realnie wystawionej we wrześniu 1939 roku, była możliwa do

Planowany i rzeczywisty podział sił na związki operacyjneTabela 4.

Związek operacyjny bat. szw. ckm art. l. art. c. OPL appanc wozów boj.

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

pla

n

01.0

9.39

SgO „Narew” 25 25 37 32 535 521 132 132 6 6 8 8 67 64 42 42

Armia „Modlin” 31 28 37 37 484 484 164 152 60 24 12 12 72 72 68 68

odwód „Wyszków” 25 11 2 1 372 156 102 42 18 0 0 0 51 0 0 0

Armia „Pomorze” 63 63 25 25 891 891 266 266 30 30 24 24 151 151 34 34

Armia „Poznań” 55 55 34 19 797 751 204 192 48 48 20 18 132 120 94 60

odwód „Kutno” 18 0 2 0 264 0 96 0 36 0 0 0 54 0 0 0

Armia „łódź” 54 35 45 28 910 564 232 138 84 30 12 10 148 97 107 73

A. „Kraków” luka częstochowska 11 11 16 16 190 190 54 54 6 6 6 6 39 39 21 21

Armia „Kraków” reszta 68 49 14 12 1186 886 300 222 72 42 14 14 153 114 81 68

Armia „Karpaty” 24 24 0 0 144 144 18 10 0 0 0 0 9 9 0 0

odwód „Tarnów” 18 0 2 0 264 0 72 0 6 0 0 0 39 0 0 0

Armia „Prusy” 63 15 22 17 970 274 306 84 84 12 10 2 171 66 119 21

jednostki dyspozycyjne NW 0 0 8 0 48 0 32 0 24 0 0 0 30 0 132 0

razem 455 316 244 187 7055 4861 1978 1292 474 198 106 94 1116 732 698 387

Liczba ckm w tabeli uwzględnia jedynie ckm-y w dywizjach piechoty, brygadach kawalerii i panc.-mot. oraz w batalionach piechoty nie ujętych w dywizjach piechoty. Nie uwzględniono ckm-ów w samodzielnych jednostkach artylerii, broni panc. czy OPL. Dane dotyczące ilości działek ppanc. są podane orientacyjnie przy założeniu, że czynna DP ma ich 27, a rezerwowa – 12. Nie było moim celem ustalanie liczby działek ppanc. czy innych rodzajów uzbrojenia co do sztuki!

Page 16: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl16

numer 7 – zima 2010

zmobilizowania, że wystarczyłoby oficerów dyplomowanych oraz środków łączności. gdyby to było możliwe, dodatkowo wystawiłbym jeszcze dwa, trzy dowództwa grup operacyj-nych, jednak ich brak nie spowoduje poważnych konsekwen-cji dla realizacji planu…

Podział sił Wojska Polskiego pomiędzy poszczególne związki operacyjne, planowany i faktyczny na 1 września 1939 roku, przedstawiono w tabeli 4.

Dla bardziej czytelnego porównania Planu „Zachód” z pla-nem alternatywnym w tabeli 5 podaję także rozmieszczenie polskich wojsk z podziałem na cztery główne (planowane) kie-runki ataku przeciwnika; kierunek A – z Prus Wschodnich na Warszawę (SgO „Narew”, odwód „Wyszków i A „Modlin”), kieru-nek B – z Pomorza Zachodniego i z Prus Wschodnich na Toruń (A „Pomorze” i A „Poznań”), kierunek C – ze Śląska na Warszawę (odwód „Kutno”, A „łódź”, A „Prusy” i siły A „Kraków” rozmiesz-czone w „luce częstochowskiej”), kierunek D – z Czech i Sło-wacji (A „Kraków”, A „Karpaty” i odwód „Tarnów”). Jednostki dyspozycyjne Naczelnego Wodza to WBP-M, 21. batalion czoł-gów, 41. dal, 46. i 47. dac.

CO WIeDZIeLI O NAS NIeMCy?3. W szczegółowym rozkazie operacyjnym grupy Armii „Połu-

dnie” tak oceniano położenie nieprzyjaciela5:a) Przed 14. armią:

na wschód od Tatr jedna dywizja (22.?), dalej na wschód —KOP, między przełęczą Dukielską i łużocką 24. DP rez.?, między Tatrami i Wisłą 4 dywizje (4., 24., 31., 11.?).Na północ od Wisły do Tarnowskich gór 3 dywizje (6., —3.?, 23.).Na południe i południowy zachód od Krakowa, grupa —odwodowa jedna DP rez. (gDP rez.?6), Krakowska BK, brygada zmot., czołgi).Napływ dwóch do trzech dalszych DP rez. i brygady —kawalerii jest możliwy.

b) Przed 10. armią:Na froncie Wieluń–Radomsko: —

3 dywizje (27.?, 7., 13.),jedna grupa (dywizja c/20? [część 20. DP]), 30. DP rez.27. DP, Wołyńska BK, czołgi.

2. DP (Kielce) niewyjaśniona. —c) Przed 8. armią:

Na froncie Kępno–Leszno dwie dywizje (25.?, 17.). —W rejonie Kalisza jedna dywizja (10. DP rez.). —W rejonie łodzi dwie dywizje (12. DP rez., 26. DP rez.). —W poznańskim dwie dywizje (14., 14. DP rez.), Wielko- —polska BK.

Czyli naprzeciwko 14. armii Niemcy zidentyfikowali 10 dy-wizji piechoty, 1 brygadę kawalerii i 1 brygadę zmotoryzowa-ną. Dodatkowo przyjmowano, że siły te mogą zostać wzmoc-nione jeszcze dwoma lub trzema dywizjami rezerwowymi i jedną brygadą kawalerii.

5 Za T. Jurga, Obrona Polski 1939, s. 158–159.6 górska Dywizja Piechoty rezerwy czyli prawdopodobnie chodzi o 21 DP rez. We wrześniu 1939 roku Polska nie wystawiła takiej dywizji.

Na froncie 10. Armii zidentyfikowano cztery dywizje pie-choty i elementy piątej. Na froncie 8. Armii umiejscowiono siedem dywizji piechoty i 1 brygadę kawalerii.

Na obszarze Armii „Pomorze” na godzinę 18.00 31 sierpnia Niemcy oczekiwali następujących sił polskich7:

W rejonie na południe od Kartuz oraz Kościerzyny i Tcze-wa zidentyfikowano trzy pułki piechoty (52., 35. i 36.) oraz 16. pal. W rejonie Chojnic 16. DP rez., na południe od niej w rejonie Sępólna dywizję „B”, w rejonie Więcborka bryga-dę kawalerii. W marszu na północ były dwie dywizje (15. i 50.). Między Bydgoszczą i Toruniem na prawym brzegu Wisły znajdować się miała nie określona bliżej dywizja re-zerwowa. Na południe od Bydgoszczy w rejonie Inowrocła-wia zidentyfikowano 12. DP. Na drugim brzegu Wisły ziden-tyfikowano 4., 16. i 2. DP rez. Razem siły Armii „Pomorze” oszacowano na 10 dywizji piechoty i 1 brygadę kawalerii.Z zamieszczonej we Wspomnieniach żołnierza H. guderia-

na mapy (zob. s. 17) wynika ponadto, że na dzień 31 sierpnia 1939 roku na obszarze Armii „Poznań” miały znajdować się także 26. DP, 25. i 27. DP rez. oraz rezerwowa BK. Na obszarze Armii „Modlin” znajdować się miały: jedna brygada kawalerii, 1 brygada pancerna, 5 dywizji piechoty ( 20., 30., 9., 8. i 28.?). W pasie działania SgO „Narew” znajdować się miały trzy bry-gady kawalerii i 7 dywizji piechoty (18., 1., 2. i 7. DP rez., 29., 9.? i 19. DP?). Ponadto w rejonie Warszawy miała znajdować się jedna brygada kawalerii, a w transportach w Małopolsce 13. DP rez.? i jedna brygada kawalerii. Razem 16 dywizji pie-choty, 7 brygad kawalerii i 1 brygada pancerna.

Razem więc siły polskie mocno przeszacowano, bo 31 sierp-nia miały one liczyć 46 dywizji piechoty z możliwością wzmoc-nienia 3–4 dalszymi dywizjami (z czego jedna w transporcie), 11 brygad kawalerii (z czego jedna w transporcie), 1 brygadę zmotoryzowaną i 1 brygadę pancerną.

SCeNARIUSZ ALTeRNATyWNy4. Cel zakładanej kampanii:a) związać siły niemieckie w uporczywych walkach, by spo-wodować i ułatwić jak najskuteczniej ofensywę sojuszników,b) pobić część sił niemieckich.Zakładam tutaj przy tym tak samo jak marszałek Śmigły-

Rydz, że pomoc sojusznicza nadejdzie, a Sowieci nie wkroczą.

7 Za K. Ciechanowski, Armia Pomorze, str. 101.

Planowane rozmieszczenie sił polskich wg kierunkówTabela 5.

kierunek bat. szw. ckm art. l. art. c. OPL dział ppanc.

wozów boj.

A 81 76 1391 398 84 20 190 110

B 118 59 1688 470 78 44 283 128

C 146 85 2334 688 210 28 412 247

D 110 16 1594 390 78 14 201 81

jednostki dyspozy-cyjne NW

0 8 48 32 24 0 30 132

razem 455 244 7055 1978 474 106 1116 698

Page 17: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl17

numer 7 – zima 2010

Ugrupowanie przeciwnikaDo swoich rozważań podobnie jak generalny Inspektor Sił

Zbrojnych przyjmuję założenia o czterech głównych niemiec-kich kierunkach uderzeń. Były to:

a) z Prus Wschodnich (kierunek A) z głównym wysiłkiem skierowanym na Modlin–Warszawę (8 dywizji piechoty i 2 dywizje kawalerii) i pomocniczym na Toruń (2 dywizje),b) z Pomorza (kierunek B) skierowanym po osi Bydgoszcz- Inowrocław- Kutno- Warszawa (2 dywizje pancerne, 2 dy-wizje lekkie, 2 dywizje zmotoryzowane, około 14 dywizji piechoty),c) z Dolnego Śląska (kierunek C) po osi łódź–Piotrków Trybunalski–Warszawa (2 dywizje pancerne, 1 dywizja lek-ka, 2 dywizje zmotoryzowane i 20 dywizji piechoty),d) z górnego Śląska i Moraw (kierunek D) z wysiłkiem skie-

rowanym na Kraków (1 dywizja pancerna, 1 dywizja lekka, około 8 dywizji piechoty),e) odwód strategiczny w centrum niemieckiego ugrupo-wania przeznaczony do wsparcia uderzeń na kierunkach B i C lub do pogłębienia ruchu oskrzydlającego przez pod-porządkowaną Słowację (12–15 dywizji piechoty).

Baza strategicznaZnając cel wojny i ugrupowanie przeciwnika należało wy-

znaczyć rejon Polski niezbędny do przetrwania do czasu rusze-nia ofensywy na froncie zachodnim, zabezpieczenia dostaw zaopatrzenia wojennego z Zachodu oraz z zapleczem fabrycz-nym zapewniającym względną produkcję własnego uzbroje-nia i amunicji. Takim rejonem w sposób oczywisty mogło być tzw. „przedmoście rumuńskie” czy też szerzej – południowo-

Źródło: Heinz guderian, Wspomnienia żołnierza, wyd. 2, Warszawa 1991, s. 57.

Ugrupowanie sił polskich wg danych niemieckich

Page 18: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl18

numer 7 – zima 2010

wschodnia część kraju. Teren ograniczony: a) od północy trud-no dostępnymi bagnami Biebrzy i ufortyfikowaną linią rzeki Narwi, aż po Modlin i Warszawę włącznie, b) od zachodu Wisłą do ujścia Dunajca (około 200 km), rzeką Dunajec aż do pasma górskiego Karpat.

łącznie prawie 1000 kilometrów linii frontu obejmującej żywotne terytorium dla przetrwania zorganizowanej obrony i państwowości. Ponad połowa tej linii biegła przez tereny łatwe do obrony (bagna Narwi i Wisła). Nie zgadzając się tu-taj z pułkownikiem Porwitem, stwierdzę że najgroźniejszym kierunkiem będzie kierunek C wiodący z Dolnego Śląska na Warszawę, na którym Niemcy skoncentrowali największe siły. Drugim pod względem ważności będzie kierunek D (górny Śląsk, Morawy, Słowacja) stanowiący zagrożenie dla linii Du-najca i jedynych połączeń z sojusznikami. Trzecim w kolejności zagrożeniem będzie kierunek A (Prusy Wschodnie). Operacja z Prus Wschodnich z nie stwarzała zagrożenia od pierwszego dnia konfliktu, w związku z tym nie trzeba było tam kierować dużych sił z mobilizacji alarmowej. Ostatni kierunek zagraża-jący bazie strategicznej – B (Pomorze) – jest najmniej ważny pod względem wojskowym, za to istotny pod względem poli-tycznym. Nie można więc opuścić Pomorza i Wielkopolski bez walki.

Ugrupowanie obronne wojsk polskichCztery kierunki operacyjne przeciwnika, w myśl zasad

sztuki wojennej wymagały czterech zgrupowań obronnych Wojska Polskiego. Z powodów politycznych oraz potrzeby zabezpieczenia mobilizacji powszechnej i ewakuacji zasobów z terenów zachodnich niemożliwe było przyjęcie od pierwsze-go dnia wojny ugrupowania zabezpieczającego samą bazę strategiczną. Mając usystematyzowane pod względem waż-ności kierunki zagrożeń, można było przyjąć, że najmocniej-sza i najbardziej uporczywa obrona powinna być realizowana na Północy i w Małopolsce. Nie ma tam prawie przestrzeni na wycofanie, stąd w wielu miejscach trzeba się bronić na linii pierwszego oporu. Najszybciej pole walki oddawane musiało-by być przez związki WP na Pomorzu i w Wielkopolsce. Zgru-powanie na Pomorzu było najbardziej narażone na zniszcze-nie przez zbieżne uderzenia niemieckie na Warszawę z kierun-ków A (Prusy) i C (Dolny Śląsk). Od manewrowości WP w tym rejonie i współpracy z sąsiadami zależało, czy Polakom uda się z pułapki wyrwać. Początkowo front miał być rozciągnięty aż na 1700 kilometrów, w pośredniej fazie działań miał skrócić się do 1100 km (Biebrza–Narew–Bugo-Narew po Modlin–Sieradz) i ostatecznie przybrać kształt 1000-kilometrowej obrony bazy strategicznej. Tak więc wraz z wykruszaniem się siły bojowej polskich związków skróceniu ulegałaby również linia frontu. Cały manewr obronny można streścić w działaniach opóźnia-jących po osi Bydgoszcz–Sandomierz–Lwów z Małopolską ja-ko zawiasem operacji.

Do wypełnienia zadania stworzone byłyby cztery obronne związki operacyjne:

a) kierunek A, Armia „Północ” w składzie: 5 dywizji piecho-ty z mobilizacji niejawnej, 3 brygady kawalerii oraz silne wojska forteczne zorganizowane z KOP i ON wzmocnio-ne liczną artyleria lekką z Odwodu Naczelnego Wodza ze

wzmocnieniem w późniejszym terminie (14 dni) w postaci 1 dywizji piechoty z mobilizacji powszechnej. Na tym kie-runku winny być wykorzystane oddziały, których mane-wrowość jest niewielka, a więc dywizjony artylerii najcięż-szej oraz kompanie czołgów wolnobieżnych.Zadania: nie dopuścić do przekroczenia linii Biebrza–Na-rew–Bugo-Narew po Modlin włącznie. Na kierunku Mława–Płock i Mława–Modlin działać grupą forteczną i kawalerią. Dywizje piechoty na pozycjach obronnych za linią rzek z przedmościami (np. Modlin czy Różan). Obrona Warsza-wy w gestii Naczelnego Wodza. grupa forteczna po wyco-faniu się spod Mławy będzie stanowić załogę Modlina.

b) kierunek B, Armia „Toruń” w składzie: 5 dywizji piecho-ty z mobilizacji niejawnej, 4 brygady kawalerii, 1 brygada i pułk ON.Zadania: rozpoznać walką kawalerii i brygady ON uderze-nie Niemców z Pomorza. Zatrzymać uderzenie na Wiśle (od Torunia) i linii Bydgoszcz–jeziora żnińskie. Osłonić ewaku-ację Wielkopolski. Następnie działania opóźniające wzdłuż Wisły w kierunku Warszawy lub Radomia w zależności od położenia i sytuacji.

c) kierunek C, Front Zachodni w składzie: 2 dowództwa armii („łódź”, „Częstochowa”), 12 dywizji piechoty z mobi-lizacji niejawnej, 4 brygady kawalerii i 2 brygady pancer-no-motorowe ze wzmocnieniem w późniejszym terminie w postaci 5 dywizji piechoty z mobilizacji powszechnej.Zadania: powstrzymać napór przeciwnika w pasie ograni-czonym od północy linią Kalisz–Tomaszów Mazowiecki, od południa linią: północny skraj fortyfikacji śląskich–Olkusz, nie dopuszczając do oderwania od Armii „Południe” i wtar-gnięcia Niemców na wschodni brzeg Pilicy. Osłonić do pewnego czasu skrzydło Armii „Toruń”. Odejście przez Kiel-ce na Wisłę od ujścia Wieprza po ujście Dunajca. W przy-padku zniszczenia Armii „Toruń” obrona Wisły obejmować będzie odcinek od Warszawy (włącznie lub wyłącznie).

d) kierunek D, Armia „Południe” w składzie 8 dywizji pie-choty z mobilizacji niejawnej, grupa forteczna „Katowice” oraz 3 brygady górskie wzmocnione następnie 3 dywizja-mi piechoty z mobilizacji powszechnej.Zadania: powstrzymać nieprzyjaciela na fortyfikacjach śląskich po Tatry włącznie (odejście na linię Dunajca lub Wisłoka), zapewnić podstawę realizacji całego planu ope-racyjnego.

e) odwody Naczelnego Wodza (podporządkowane do-wódcy Frontu Zachodniego) – mobilizowane w mobiliza-cji powszechnej (i opisane już wyżej) 4 dywizje piechoty w rejonie Warszawa–Radom z zadaniem wsparcia odejścia Armii „Toruń” lub obrona na linii dolnej Pilicy;

O ile Armii „Toruń” uda się wycofać z Pomorza i Wielko-polski, armia ta może zostać podporządkowana dowództwu Frontu Zachodniego.

Page 19: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl19

numer 7 – zima 2010

Alternatywny podział sił na poszczególne kierunki przed-stawiono w tabeli 6. Różnica 1 batalionu i liczby ckm w stosun-ku do tabeli przedstawiającej faktyczny stosunek sił wynika z innego rozmieszczenia na terenie kraju batalionów Obrony Narodowej sformowanych od kwietnia 1939 roku.

Celem nadrzędnym tak opisanego planu jest wysokie ukompletowanie jednostek pierwszoliniowych piechotą i ar-tylerią (mobilizacja niejawna), zachowanie zwartości polskie-go ugrupowania opóźniającego przeciwnika oraz wygranie tym samym czasu do momentu przejścia zachodnich sojusz-ników do ofensywy.

Zakładam, że początkowa mobilizacja niejawna, od marca do połowy sierpnia 1939 roku, przebiegnie następująco:

1) mobilizacja marcowa: 4 dywizje piechoty (9., 20., 26. i 30.), Nowogródzka BK, cztery bataliony KOP oraz I rzuty do-wództw armii i frontu. 20. DP przerzucamy do Armii „Połu-dnie” w rejon żywiec–Jordanów–Nowy Targ. Do Armii „łódź” przerzucamy 30. DP oraz z 26. DP pułk piechoty i dywizjon artylerii. 9. DP zostaje na razie na miejscu, tak samo jak reszta 26. DP. Nowogródzka BK przerzucona zostaje na Pomorze. 4 bataliony KOP skierowane zostają do Armii „Północ” pod Mławę, gdzie tworzą zalążek grupy Fortecznej „Mława”. I rzu-ty dowództw przenoszą się w rejon swojego działania.2) kwiecień – mobilizacja czterech batalionów KOP. Prze-rzucenie batalionu KOP „Hel” na Hel i przerzucenie trzech pozostałych batalionów pod Mławę.3) czerwiec – przewiezienie 9. DP do Armii „Częstochowa” w rejon Częstochowy.4) lipiec – przewiezienie reszty 26. DP do Armii „łódź”.5) 14–16 sierpień – mobilizacja 13., 27. DP oraz Wołyńskiej BK i przewiezienie ich do Armii „Częstochowa” w rejon Lubliniec–Koziegłowy. Mobilizacja obu brygad pancerno-motorowych i przewiezienie ich w pas działania Frontu Zachodniego.

SZCZegółOWy PODZIAł SIł5. Armia „Północ” (6 DP, 3 BK)GO „Narew” w składzie:

Suwalska BK wzmocniona baonem KOP „Sejny”, —pułki ON: —

„Augustów”3 bataliony ON, bateria art. KOP „Kleck”;

„Osowiec”3 baony ON, baon forteczny „Osowiec”, 81. dal, 36., 37. i 38. plutony art. pozycyjnej);

„Wizna” 3 baony ON, 2. baon ckm, 15. i 16. plutony art. pozycyjnej, 11. dan;

„łomża” 4 baony ON, (w tym 1 typu „S”), 41. dal;

„Nowogród”3 baony ON, 7. baon ckm, kompania forteczna „Nowogród”, 12. dan;

„Ostrołęka” 4 baony ON (w tym 1 typu „S”),71. dal;

„Różan” 4 baony ON, 59. dal, 11. pluton art. pozycyjnej;

3 kompanie Renault FT-17. —

GO „Wyszków” w składzie: 1., 33. i 41. DP, —1. pac, —31. kompania tankietek. —

GO „Ciechanów” w składzie: 8. DP (bez. baonu) i 32. kompania tankietek, —Podlaska BK wzmocniona 3. bst, —Mazowiecka BK wzmocniona 5. bst, —baon ON „Mazurski I” —grupa Forteczna „Mława”: —

1., 2. i 3. pp KOP, baon ON Mazurski II,baon KOP „żytyń”,dowództwo 31. pal48., 58., 67., 68. i 78. dal, 88. i 98. dac, 1. baon ckm,

Płock —bON „Płock”, 15. bateria art. konnej;

Wyszogród —bON „Wyszogród”;

Modlin —III/32., IV/32., V/32. i VI/32., 13. i 14. pluton art. pozycyjnej;

Zegrze —bON „Zegrze”;

Pułtusk —bON „Pułtusk”, 12. pluton art. pozycyjnej.

Alternatywny plan rozmieszczenie sił polskich wg kierunkówTabela 6.

kierunek bat. szw. ckm art. l. art. c. OPL dział ppanc.

wozów boj.

A 103 55 1475 412 108 18 157 134

B 63 80 1052 266 54 28 191 110

C 160 98 2670 768 192 40 516 370

D 130 11 1882 532 120 20 252 84

razem 456 244 7079 1978 474 106 1116 698

Page 20: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl20

numer 7 – zima 2010

14

1236

1G

BON

2/22 2G 3G

11

45 24

3839

35

35

44

22

25

26

28

9

19

7

30

13 2

27

55

2120

23GF

6

29

Front

Zachodni

Armia

Armia „Toruń”

Armia „Północ”

„Południe”

Obrona Wybrzeża

10

17

15

164

GF1

18

4133

8

Pm

Mz

Sw

Nw

PsPd

Wlkp

WBP-M

10

Wil

Kr

Ks

Gdańsk

Bydgoszcz

Poznań

Wrocław

Katowice

Łódź

Białystok

Grodno

Kraków

Lublin

Lwów

WARSZAWA

Częstochowa

Tarnów

Brześć

„A”DP: 8BK: 2„B”

DPanc: 2DLek: 2DZmot: 2DP: 14

„C”DPanc: 2DLek: 1DZmot: 2DP: 20

„X”DP: 12–15

„D”DPanc: 1DLek: 1DP: 8

przewidywane kierunki uderzeń niemieckich

przewidywane kierunki późniejszych uderzeń niemieckich

2/22 – 2. pułk 22 DP

G – górska

GF – grupa forteczna

WBP-M - Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa

Brygady kawalerii:

Kr – Krakowska

Ks – Kresowa

Mz – Mazowiecka

dywizja piechoty z mobilizacji powszechnej

piechota: dywizja, brygada, pułk ON

brygada kawalerii

brygada pancerno-motorowa

Opr. wł. Zamiar i dyskolacja sił niemieckich wg Porwit, op. cit.,

Nw – Nowogrodzka

Pd – Podolska

Pm – Pomorska

Ps – Podlaska

Sw – Suwalska

Wil – Wileńska

Wlkp – Wielkopolska

Wł – Wołyńska

© Rafał Białkowski (Zelint), Tadeusz Zawadzki (TZaw1)

Plan mobilizacji i koncentracji „Zelint”

Page 21: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl21

numer 7 – zima 2010

Odwody armii: 18. i 35. DP, —46. i 47. dac, —13. dan. —

Armia „Toruń” (5 DP, 4 BK), GO „Wschód” w składzie:

4., 16. DP, —pułk ON (3 bataliony: Świecie, Brodnica, Jabłonowo), —1. pułk kawalerii KOP, —3 bataliony improwizowane, —81. i 82. kompanie tankietek. —

GO Kaw. nr 1 w składzie: 15. DP, —Nowogródzka BK wzmocniona 7. bst, —Pomorska BK wzmocniona 1. i 2. bst, —Pomorska BON (6 batalionów typu II), —6. baon ckm. —

GO Kaw. nr 2 w składzie: 14. DP, —Wielkopolska BK wzmocniona 8. bst, —Podolska BK wzmocniona 6. bst. —

Odwody armii: 17. DP, —7. pac. —

Front Zachodni (17 DP, 4 BK i 2 BP-M) Armia „Łódź” (6 DP, 1 BK), GO w składzie:

10., 26. i 28. DP, —5. baon ckm, —4. pac. —

Odwody armii: 25., 30. i 44. DP, —Kresowa BK wzmocniona 4 bst, —71. i 72. kompanie tankietek. —

Armia „Częstochowa” (5 DP, 2 BK), GO w składzie:

7., 13. i 27. DP, —3. baon ckm, —2. pac. —

Odwody armii: 2., 9. DP, —Wołyńska BK wzmocniona IV/84. pp, —Krakowska BK wzmocniona 11. bst, —41. i 42. kompanie tankietek. —

Odwody frontu: 6 DP, 1 BK i 2 BP-M: dowództwo grupy operacyjnej —19., 29. DP, —3., 5., 38. i 39. DP z mobilizacji powszechnej —10. BK (zmot.) wzmocniona —

2. baon czołgów

2 kompanie tankietek 62., 63.6. dac. zmot.,

WBP-M wzmocniona —1. baon czołgów,2 kompanie tankietek 91. i 92.

Wileńska BK wzmocniona 9. bst, —3. i 9. pac, —

Każdą z brygad pancerno-motorowych doraźnie wzmoc-niono batalionem czołgów lekkich (7TP) i dwoma kompania-mi czołgów rozpoznawczych (tankietek). W rezultacie bry-gady te będą dysponowały nie 42 czołgami (16 lekkich i 26 rozpoznawczych) lecz 117 (65 lekkich i 52 rozpoznawcze). 10 BK (zmot.) dodatkowo wzmocniona została 6. dac z 1. pamot. (12 armat 120 mm).

W tym miejscu chyba wspomnieć należy, że koncepcja ta-kiego, a nie innego, ugrupowania jednostek Frontu Zachod-niego wcale nie jest moja. Jest to swobodna interpretacja ugrupowania zaproponowanego po raz pierwszy przez Jana Wróblewskiego. Autor ten napisał tak:

Należy stwierdzić, że Naczelny Wódz trafnie określił główny wysiłek obrony na kierunku: Wrocław, Częstochowa, Piotr-ków Trybunalski, Łódź, Warszawa. Dlatego też do obrony ob-szaru: Odolanów, Tarnowskie Góry, Kielce, Łódź, przeznaczył 20 związków taktycznych, w tym 16 dywizji piechoty (2, 3, 7, 10, 12, 13, 17, 19, 22, 25, 28, 29, 30, 36, 39, 44) i cztery brygady kawalerii (Kresowa, Wołyńska, Krakowska i Wileńska).

Do działań zaczepnych na tym obszarze Niemcy przezna-czyli: 8 i 10 armię, 7 KA oraz samodzielne 62, 213 i 221 DP; łącznie 22 dywizje różnego typu. Mimo dużej przewagi wojsk niemieckich w sile ognia i możliwościach manewrowych, strona polska miała możność 20 związkami taktycznymi pro-wadzić aktywną obronę ruchową.

Chociaż marszałek Rydz-Śmigły przeznaczył poważne siły do bitwy na głównym wysiłku obrony, to jednak jego fałszywa wizja rozegrania jej miała ciężkie uchybienia w początkowym ugrupowaniu wojsk i określeniu terminów ich mobilizacyjno-operacyjnego rozwinięcia.

Armię „Łódź” Naczelny Wódz przeznaczył do bitwy na głównym wysiłku obrony wzdłuż 153-kilometrowej rubieży: Uniejów, rz. Warta i Widawka, m. Przedbórz. Przed jej frontem Niemcy ześrodkowali 10 i 13 KA z 8 armii, 14 KZmot., 11 KA, część 16 KPanc. z 10 armii oraz 213 i 221 DP z odwodu Gru-py Armii „Południe” o łącznej ilości 12 dywizji różnego typu (24, 30, 10, 17, 18, 19, 31, 213, 221 DP, 13 DZmot., 1 DLek., 4 DPanc.). W tej niekorzystnej sytuacji armia „Łódź” (5 dywizji piechoty i dwie brygady kawalerii w 153-kilometrowym pasie obrony) pod naporem potężnego zgrupowania uderzenio-wego wojsk niemieckich nie mogła zorganizować skutecznej obrony stałej ani w pasie granicznym, ani też w oparciu o rze-ki: Warta, Widawka, Prudka. Mogła tylko prowadzić działania opóźniające. Wobec tego armia „Łódź” nie mogła zadość uczynić żądaniom operacyjnym marszałka Rydza-Śmigłego, tj. obroną stałą załamać działań zaczepnych nieprzyjaciela, wywalczyć czas na ześrodkowanie oraz przygotowanie prze-ciwuderzenia armią „Prusy”.

Page 22: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl22

numer 7 – zima 2010

Aby Armia „Łódź” mogła w znacznym stopniu wykonać postawione jej zadanie, należało jej skład wojsk w stosunku do zakładanego powiększyć chociaż o jedną dywizję piecho-ty. Mając osiem związków taktycznych (sześć DP i dwie BK) rozwiniętych na 100-kilometrowej pierwszej rubieży obronnej opartej o rz. Prosnę, m. Wieluń, rz. Wartę, m. Działoszyn, płn. Miedzno, osiągnęłaby zbliżone normy gęstości taktycznych, jakie były przyjmowane dla oddziałów w obronie. Obronę ar-mii „Łódź” mogło spotęgować uderzenie 17 i 25 DP na lewe skrzydło 8 armii niemieckiej zgodnie z zamiarem dowódcy armii „Poznań”. Wówczas można by było 12 dywizjom niemie-ckim w pasie armii „Łódź” przeciwstawić łącznie 10 związków taktycznych i uzyskać nawet znaczne efekty operacyjne.

Przed rubieżą obronną prawego skrzydła armii „Kraków” Krzepice-Tarnowskie Góry Niemcy ześrodkowali w rejonach wyjściowych: 16 KPanc., 4 KA, 15 KZmot. – z 10 armii, 7 KA i 62 DP – z odwodu Grupy Armii „Południe”. Zgrupowanie tych wojsk miało 10 dywizji różnego typu (14, 46, 4, 27, 68, 62 DP, 29 DZmot., 2 i 3 DLek., 1 DPanc.). W pasie tym dowódca ar-mii „Kraków” ugrupował 7 DP, Krakowską Brygadę Kawalerii i oddział wydzielony „Tarnowskie Góry”. Wobec miażdżącej siły uderzeniowej wojsk niemieckich jednostki te mogły spełnić je-dynie rolę oddziałów wydzielonych operacyjnej osłony. […]

W celu uniemożliwienia 10 dywizjom niemieckim szybkie-go rozwinięcia powodzenia aż po Wisłę w pasie Krzepice-Tar-nowskie Górny, należało rozwinąć w pierwszym rzucie armię „Prusy” (w składzie pięciu dywizji piechoty i dwóch brygad ka-walerii), a przedni skraj obrony oprzeć o rubież: Miedzno, Kło-buck, Boronów, Miasteczko Śl. Armia „Prusy”, broniąca sied-mioma związkami taktycznymi tej 70-kilometrowej rubieży, w poważnym stopniu zalesionej, była w stanie osiągnąć dość znaczne efekty operacyjne.

Do koordynacji bitwy toczonej przez armie „Łódź” i „Pru-sy” należało powołać dowództwo frontu. W dyspozycji tego dowództwa pozostałyby w odwodzie trzy dywizje piechoty z przeznaczonych 20 związków taktycznych, które należało ześrodkować w rejonie: na północ od Radomska, Przedborza, Włoszczowej.8

Przed pełną realizacją powyższej koncepcji powstrzymuje mnie tylko przekonanie, że uderzenie dwóch dywizji piechoty z rejonu Koła na skrzydło 8. armii niemieckiej nie zakończy się powodzeniem, lecz rozbiciem tych dywizji przez niemieckie odwody. Ponadto, do realizacji tej koncepcji brakuje mi 17. DP, przesuniętej bardziej na północ (na miejsce 26. DP). Wymien-ność zadań 17. i 26. DP w rejonie żnina i na przedmościu „Koło” przewidywał nawet plan operacyjny działania Armii „Poznań”. generał Kutrzeba po wojnie tak o tym napisał:

Gdyby Wągrowiec miał swój garnizon, mogłaby odwodowa 26 DP nie przyjeżdżać w skład armii „Poznań” natychmiast po mobilizacji, a raczej stanowić odwód Wodza Naczelnego, zady-sponowany do armii dopiero w razie konieczności, nawet mar-szami pieszymi, bowiem dywizja ta rozłożona była w Łowiczu, Kutnie i Skierniewicach. […] Przyjazd 26 DP do Wągrowca zasi-lił więc armię „Poznań”, a osłabił odwody Naczelnego Wodza9.

8 Jan Wróblewski, Armia Łódź, Warszawa 1975 s. 21–25.9 Tadeusz Kutrzeba, op. cit., s. 246 i 251.

Mając na uwadze takie stanowisko dowódcy armii uznałem 26. DP w Armii „Toruń” za zbędną i że będzie można ją wykorzy-stać w Armii „łódź” – jednak nie na przedmościu „Koło”. Teore-tycznie przedmoście mogą obsadzić 19. i 29. DP wraz z Wileń-ską BK, ale tym samym dowódca Frontu Zachodniego zostanie pozbawiony jakichkolwiek gotowych odwodów w centrum frontu (poza dwiema brygadami pancerno-motorowymi). Uznałem, że to zbyt duże ryzyko. Odrzuciłem także opcję za-brania po jednej dywizji piechoty z Armii „Toruń” (17. DP) i „Po-łudnie” (36. DP). Zakładanym głównym kierunkiem uderzenia z Pomorza jest kierunek na Bydgoszcz. Obrona przedmościa w Bydgoszczy wymaga dwóch dywizji piechoty, a 17. DP jest jedy-ną dywizją, która może wesprzeć 15. DP w obronie przedmoś-cia. Zabranie zaś Armii „Południe” jednej z dwóch odwodowych dywizji piechoty (12. i 36. DP) mogłoby mieć skutek w postaci przełamania polskiej obrony (pod Pszczyną lub w Tatrach), co z kolei groziłoby załamaniem całego planu operacyjnego.

Armia „Południe” (11 DP i 3 BG), GO „Śląsk” w składzie:

6., 23. i 55. DP, —grupa Forteczna „Katowice”: —

IV/11., IV/73., IV/75., bON „Chorzów”, bf „Mikołów”, kf „Niezdara”, IV/23. pal, 57. i 58. pluton art. pozycyjnej;

95 dac, —51 i 52 kompanie tankietek, —

Źródło: PSZ, t. I, cz. 1, Londyn 1951, wkl. s. 384–385.

Page 23: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl23

numer 7 – zima 2010

GO „Bielsko” w składzie: 20., 21. i 22. DP, —53., 54., 55. i 56. plutony art. pozycyjnej, —60. dac, —61. kompania tankietek. —

GO „Karpaty” w składzie:1 Bg (6 baonów ON, 64. dal oraz 151., 152. i 153. ba- —teria górska), 2 Bg (6 baonów ON, 42. i 50 dal., 51. i 52. pluton art. —pozycyjnej), 3 Bg (2 baony KOP i 4 baony ON). —

Odcinek „Węgry”:2 baony KOP, —Karpacka BON (4 baony ON). —

Odwody armii: 12. i 36. DP —11., 24. i 45. DP z mobilizacji powszechnej, —21. batalion czołgów, —5. i 6. pac, —4. baon ckm. —

SCeNARIUSZ gRy PLANSZOWeJ6. By założenia tego alternatywnego planu operacyjnego

były bardziej czytelne, a też by dać namiastkę możliwości jego sprawdzenia, zdecydowałem się stworzyć scenariusz do gry planszowej „Polska 1939” wydanej w zeszłym roku przez wy-dawnictwo Taktyka i Strategia. Rozmieszczenie wojsk niemie-ckich, sowieckich, słowackich nie ulega zmianie. Natomiast rozmieszczenie wojsk polskich powinno wyglądać tak10:

Naczelne Dowództwo – Warszawa

Sztab Armii „Północ” (żeton sztabu Armii „Modlin”) – Mał-kinia

18. DP – Śniadowo35. DP (3) – WilnoON Zegrze – ZegrzePułtusk – PułtuskModlin – ModlinON Wyszogród – WyszogródON Płock – Płock

Sztab GO „Narew” (żeton sztabu SgO „Narew”) – KnyszynSuwalska BK – PrzyroślON Augustów – AugustówON Osowiec – OsowiecWizna – WiznaON łomża – łomżaON Nowogród – łomża

10 „żeton …” oznacza żeton, którego nie ma w grze, nalezy go dorobić. W na-wiasach po nazwach jednostek początkowe punkty siły (PS). Nazwy geograficz-ne oznaczają pola na planszy, a nie rzeczywiste miejscowości.

ON Ostrołęka – OstrołękaRóżan – Różan

Sztab GO „Wyszków” (żeton …) – Wyszków1. DP – Wyszków33. DP – Wąsewo41. DP – Zatory

Sztab GO „Ciechanów” (żeton …) – Ciechanów8. DP – PłońskgF „Mława” – MławaMazowiecka BK – żurominPodlaska BK – Krzynowłoga

Sztab Armii „Toruń” (żeton sztabu Armii „Pomorze”) – To-ruń

17. DP – żnin

Sztab GO „Wschód” (żeton bez zmian) – Radzyń4. DP – Jabłonowo16. DP – Radzyń

ON Brodnica – Brodnica

Sztab GO Kaw. nr 1 (żeton bez zmian) – BysławNowogródzka BK – KoronowoPomorska BK – CzerskChojnice – ChojnicePomorska BON – Tuchola15. DP – Bydgoszcz

Sztab GO Kaw. nr 2 (żeton bez zmian) – Września14. DP – WrześniaPodolska BK – WągrowiecWielkopolska BK - Śrem

Sztab Frontu Zachodniego (żeton sztabu SgO „Polesie”) – SulejówSztab dyspozycyjnej GO (żeton … – Sulejów

19. DP – Sulejów29. DP – Tomaszów MazowieckiWileńska BK – Piotrków10. BK (zmot.) – NagłowiceWBP-M – łódź

Sztab Armii „Łódź” (żeton sztabu Armii „Poznań”) – Dłu-tów

25. DP – grabów30. DP – Mokra44. DP (9) – BielawyKresowa BK - Ostrów

Sztab GO (żeton …) – Wieluń10. DP – Lututów26. DP – Wieluń28. DP - Działoszyn

Page 24: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl24

numer 7 – zima 2010

Tabela siły jednostek polskichTabela 7.

Nazwa Punkty siły

1. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

2. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

3. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

4. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

5. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

6. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

7. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

8. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

9. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

10. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

11. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

12. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

13. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

14. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

15. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

16. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16

17. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

18. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

19. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

20. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

79/20. 1 2 3 4

21. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

22. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9

2/22.. 1 2 3 4

23. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

24. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

25. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

26. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

27. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

28. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

29. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

30. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

33. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

35. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

36. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

38. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

39. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

41. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

44. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

45. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

55. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

50. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

60. DP 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

grupa grodno 1 2 3 4 5 6 7 8 9

1. Bg 1 2 3 4 5 6 7 8

2. Bg 1 2 3 4 5 6 7 8

3. Bg 1 2 3 4

gFort. “Katowice” 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

gFort. “Mława” 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18

Page 25: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl25

numer 7 – zima 2010

Nazwa Punkty siły

Chojnice 1 2

Pomorska BON 1 2 3 4 5

ON Brodnica 1 2 3 4

ON Augustów 1 2 3

ON Osowiec 1 2 3 4 5

Wizna 1 2 3 4 5

ON łomża 1 2 3 4 5

ON Nowogród 1 2 3 4 5

ON Ostrołęka 1 2 3 4 5

Różan 1 2 3 4 5

Zegrze 1

Pułtusk 1

Modlin 1 2 3 4

Wyszogród 1

Płock 1

LOW 1 1 2 3 4 5 6

LOW 2 1 2 3 4 5 6

Hel 1 2

Nowogródzka BK 1 2 3 4 5 6

Mazowiecka BK 1 2 3 4 5 6 7

Pomorska BK 1 2 3 4 5 6

Krakowska BK 1 2 3 4 5

Kresowa BK 1 2 3 4 5

Podlaska BK 1 2 3 4 5

Podolska BK 1 2 3 4 5

Suwalska BK 1 2 3 4 5

Wielkopolska BK 1 2 3 4 5

Wileńska BK 1 2 3 4 5

Wołyńska BK 1 2 3 4 5 6

DK „Zaza” 1 2 3 4 5 6 7

BK „Wołkowysk” 1 2 3 4

10. BK (zmot.) 1 2 3 4 5 6 7 8 9

WBP-M 1 2 3 4 5 6 7 8

21. bcz 1 2 3

KOP

Wilno 1 2 3 4

głębokie 1 2

Wilejka 1 2 3 4

Dzisna ON 1 2

Baranowicze 1 2 3

Polesie 1 2 3 4 5

Sarny 1 2 3 4 5 6 7

Równe 1 2 3 4

Podole 1 2 3

Karpaty ON 1 2 3 4

1 Karpaty 1 2

2 Karpaty 1 2

Page 26: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl26

numer 7 – zima 2010

Tabela siły jednostek niemieckich (tylko zmiany w stosunku do scenariusza „1 września”):Tabela 8.

Nazwa Punkty siły

3. DPanc. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22

SS LAH 1 2 3 4 5

SS germania 1 2 3 4 5

1. BK 1 2 3 4 5 6

Sztab Armii „Częstochowa” (żeton sztabu Armii „Prusy”) – Włoszczowa

2. DP – JanówKrakowska BK – Tarnowskie góryWołyńska BK – Kłobuck

Sztab GO (żeton …) – Koziegłowy7. DP – Częstochowa9. DP – Częstochowa13. DP – Koziegłowy27. DP - Koziegłowy

Sztab Armii „Południe” (żeton sztabu Armii „Kraków”) – Kraków

12. DP – Wadowice24. DP (10) – Jarosław36. DP – Myślenice45. DP (9) – Bochnia

Sztab GO „Śląsk” (żeton …) – Katowice6 DP – Pszczyna23 DP – Katowice55 DP – KatowicegF „Katowice” – Będzin

Sztab GO „Bielsko” (żeton …) – Jordanów20. DP – żywiec 79/20. DP – Jordanów21. DP – Cieszyn22. DP – Nowy Targ 2/22. DP – Czorsztyn

Sztab GO „Karpaty” (żeton Armii „Karpaty”) – gorlice1. Bg – Szczawnica2. Bg – Krynica3. Bg – Krosno1 Karpaty – Chom2 Karpaty – BaligródKarpaty ON – Pasieczna

Sztab KOP – PińskPodole – WołczyskaRówne – MoszczenicaSarny – NiemowiczePolesie – łachwaBaranowicze – KleckON Dzisna – Dzisnagłębokie – ZachacieWilejka – RadoszkiewiceWilno – Wilno

Sztab LOW – OksywieLOW 1 – gdyniaLOW 2 – SzemudHel – Hel

5 DP (2) – Lwów11 DP (2) – StanisławówDP grodno (1) - grodno

Uzupełnienia2 IX: 3. DP (10) (K) Zamość3 IX: pociągi dla 24. DP3 IX: glabisz – Kielce5 IX: 38 DP (8) (K) – łuniniec5 IX: Sandomierz (1) – Rozwadów6 IX: pociągi dla 5. i 11. DP,6 IX: Warszawa (3) – Warszawa7 IX: 39. DP (8) – Dęblin9 IX: Sztab SgO „Polesie” Kobryń9 IX: 50. DP (6) – Kobryń9 IX: Brześć (1) – Brześć12 IX: Kowel (1) – Kowel12 IX: Włodzimierz (1) - Włodzimierz13 IX: łuck (1) - łuck14 IX: 21. bcz (K) – Dubno15 IX: Dubno (1)17 IX: BK „Wołkowysk” – Wołkowysk18 IX: DK „Zaza” - Białowieża22 IX: 60. DP – przy Sztabie SgO „Polesie”

Umieszczenie na planszy dowództw grup Operacyjnych jest opcjonalne. Ja osobiście zalecam, by grać bez dowództw grup operacyjnych. Moja opinia opiera się na tym, że jednost-ki dyspozycyjne przydzielone do grup operacyjnych zostały doliczone do punktów siły (PS) wielkich jednostek piechoty i kawalerii. Tylko dowództwa armii i frontów dysponowały dodatkowymi jednostkami dyspozycyjnymi nie policzonymi już w tabeli razem z WJ (m.in. mają własne lotnictwo). W przy-padku niemieckich WJ i korpusów jest odwrotnie. Wielkim jednostkom niemieckim w tabeli PS policzono wyłącznie (lub prawie wyłącznie) „własne” oddziały bez oddziałów dodatko-wych przydzielonych korpusom (zob. tabele 7 i 8).

PODSUMOWANIe7. By sprawdzić, jak mogłoby wyglądać jego wykonanie

w warunkach września 1939 roku, scenariusz należy rozegrać. W którymś z kolejnych numerów Biuletynu postaram się za-

Page 27: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl27

numer 7 – zima 2010

mieścić zdjęcia z rozgrywki przy pomocy gry planszowej „Pol-ska 1939”.

Jednak nawet bez rozgrywania symulacji kampanii alter-natywnej można z góry określić jej wynik. Ta wojna w ówczes-nych warunkach politycznych nie była do wygrania. Pomijając nawet kwestię wkroczenia Sowietów na wschodnie tereny Polski, najistotniejsza jest sprawa braku działania naszych za-chodnich sojuszników – Francji i Anglii. Jak możemy się prze-konać z zamieszczonego w tym numerze biuletynu artykułu Tadeusza Zawadzkiego na temat rozmów sztabowych i poli-tycznych naszych sojuszników, Polska w ich planach odgrywa-ła rolę zupełnie marginalną, a pomoc dla niej nie miała być ani szybka, ani skuteczna. Zakładając, że polskim wojskom udał-by się odwrót na linię wielkich rzek i przetrzymalibyśmy na niej nawet do zimy (no powiedzmy do połowy listopada ;-)), to potem i tak skończyłaby się nam amunicja i wszelkie inne zapasy. Kilka statków z zaopatrzeniem na miesiąc oraz potem tranzyt kolejowy drogą przez neutralną Rumunię stanowiłby tylko namiastkę tego, co było potrzebne Wojsku Polskiemu do stawiania skutecznego oporu Niemcom. Wojsko po prostu musiałoby skapitulować z braku środków do dalszej walki.

Wojna 1939 roku została przez Polskę przegrana politycz-nie zanim się zaczęła, a jedyną szansę na stawienie skuteczne-go oporu Niemcom widzę we wspólnym wystąpieniu z Cze-chosłowakami w roku 1938. Wtedy zjednoczone siły polsko-czechosłowackie byłyby silniejsze, a siły niemieckie słabsze niż w roku 1939. Położenie geopolityczne Polski i Czechosłowacji byłoby lepsze, a możliwości zaopatrywania wojska (nie tylko przez Rumunię i nie tylko z Francji i Anglii) większe. No ale te rozważania zostawimy może na następny artykuł…

Rafał Białkowski

(Zelint)

Page 28: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl28

numer 7 – zima 2010

Bitwa pod Brwinowem 12 IX 1939

Przemek Przybylski (przem0l)@

Na zachód od Pruszkowa leży Brwinów, siedziba gminy o tej samej nazwie. 12 IX 1939 roku na jej terenach doszło do bitwy między niemiecką 4. dywizją pancerną i 31. dywizją piechoty a polską 28. dywizją piechoty. Celem tych walk było przebicie się Polaków przez Pruszków do Warszawy.

Wchodząca w skład w skład Armii „łódź”, 28. dywizja pie-choty była wymęczona poprzednimi walkami. Co więcej, 8 IX opuścił ją – w poszukiwaniu dowódcy armii gen. dyw. Juliu-sza Rómmla, który dzień wcześniej opuścił ze sztabem armię i przeszedł do Warszawy – jej dowódca gen. bryg. Władysław Bończa-Uzdowski. W bitwie brwinowskiej dywizją dowodził płk dypl. Stefan Broniowski. Składała się wtedy z:

36. pp Legii Akademickiej dowodzonego przez ppłk —dypl. Karola Ziemskiego (3 bataliony: I – dca mjr ger-man Piekarniak; II – dca mjr Władysław Kulesza; III dca mjr Julian Ulatowski);15. pp w sile 2 batalionów — 1: I – mjr Ratajczak; II – mjr Walerian Wieleżyński;resztki 72 pp w sile kompanii – por. Stanisław Rzepka; —28. pal w sile 3 baterii – ppłk Rudolf Ostrihansky. —

Ogółem 1350 żołnierzy.Po całonocnym marszu oddziały 28. DP doszły ok. godz. 5.00

do rogatek Brwinowa. Prowadził 36 pp, za nim 15 pp ubezpie-czał artylerię i tabory. Jako pierwszy wszedł do miasta I batalion 36 pp , który od razu dostał się pod ogień ckmów nieprzyjacie-la. Zginęli wtedy d-ca plutonu artylerii piechoty kpt. Władysław Jarmółowicz i cywilny przewodnik Jan Józef Cegielski. Ponadto zabitych zostało kilka koni, w tym koń mjr Piekarniaka.

Pułk rozwinął pododdziały. I batalion przeczesywał ogród-ki i zabudowania przy ul. grodziskiej. II batalion mjr Kuleszy zaatakował wzdłuż torów kolejowych, aby opanować miasto2. Wypędził Niemców ze stacji kolejowej, gdzie zdobył 3 porzu-cone motocykle i ckm.

Do Brwinowa wkroczyły pozostałe jednostki 28. DP. żołnie-rze odpoczywali na rynku, gdzie ludność rozdawała im żyw-ność i kawę. Lekarz pułkowy kpt. dr Mieczysław Ropek zorga-nizował wspólnie z miejscowym Kołem PCK szpital polowy w pałacu Wierusz-Kowalskich w parku3.

1 Skład 15. pp w bitwie pod Brwinowem nie jest pewny.2 Pierwsze oddziały niemieckie były w Brwinowie już 7 września.3 Obecnie w ruinie. Ludność Brwinowa chętnie pomagała polskim oddziałom. Piekarz Kazimierz Szymański dostarczał bezpłatnie pieczywo, a właścicielka ap-teki p. Kulesza – leki i środki opatrunkowe dla szpitala (kpt. dr Ropek miał już je na wyczerpaniu po ponad tygodniu walk).

Odpoczynek trwał 2 godziny. W międzyczasie rozpoznanie poinformowało o Niemcach w Parzniewie i Helenowie (6. ba-talion pionierów z 4. DPanc). Płk Broniowski zdecydował się na przebicie się siłami 36. pp przez Pruszków do Warszawy. Tymczasem do dowództwa dywizji przybył gen. bryg. Wiktor Thommée, który objął dowództwo Armii łódź po opuszczeniu jej przez gen dyw. Juliusza Rómmla. Podczas dyskusji z oficera-mi zaproponował przejście do Błonia i przedarcie się do stolicy wspólnie z 2. DP. Ostatecznie przyjęto pierwotną wersję ataku, jednakże gen. Thommée wydał rozkaz, w którym na wypadek niepowodzenia akcji przewiduje się wycofanie w nocy do Puszczy Kampinoskiej a stamtąd do Modlina. Nikt nie wiedział, że w tym samym czasie od południa na grodzisk Mazowiecki i Brwinów idzie niemiecka 31. DP.

Plan natarcia był następujący:I/36. zajmie Otrębusy, a następnie Kanie i Helenów, —zaś na końcu południową część Pruszkowa;II/36. zaatakuje wzdłuż torów kolejowych Parzniew, —potem zajmie stację PKP w Pruszkowie;III/36. będzie posuwać się za II baonem z resztką 72. pp —w charakterze odwodu;15. pp będzie osłaniać akcję od strony Milanówka. —

Natarcie rozpoczęło się o godz. 8.00.Batalion I/36. zaatakował Otrębusy wzdłuż ul. Pszczeliń-

skiej. Na czele uderzała 1. kompania ppor. Jana Szajera. Z du-żymi stratami (największe przy próbie przekraczania torów kolejki eKD) udało się jej opanować północną część wsi . Na-stępnie o godz. 9.00 batalion ruszył na Kanie. Tym razem kom-panie 2. i 3. szły w szpicy, osłaniała je 1. kompania. W trakcie ataku mjr Piekarniak otrzymał za pośrednictwem adiutanta pułku, kpt. Bogusława Rytla, rozkaz o przyspieszeniu działań ze względu na problemy II baonu. Ze względu na duży opór Niemców d-ca baonu zażądał wsparcia artylerii. Niestety, ofi-cerowi zwiadu artylerii zabrakło kabla telefonicznego. W tej sytuacji d-ca baonu, mjr Piekarniak, zdecydował o natarciu na bagnety, które po ciężkiej walce przyniosło sukces – Kanie zo-stały opanowane.

II batalion mjr Kuleszy atakował wzdłuż torów PKP. W szpi-cy znajdowały się 4. kompania kpt. Zachuty i 6. kpt. Jachny, osłaniała je 5 komp. ppor. Pawlikowskiego. Po przejściu przez strumień Zimna Woda Niemcy kompanie dostały się pod ogień niemieckiej artylerii. 6. kompania opanowała wiatrak w Parzniewie, a 4. – budkę kolejową. Tu natarcie zaległo pod silnym ogniem Niemców z Parzniewa i Helenowa.

Page 29: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl29

numer 7 – zima 2010

W południe podczas ostrzału artyleryjskiego do II baonu dotarł d-ca pułku, ppłk. dypl. Karol Ziemski. Po przeanalizowa-niu sytuacji rozkazał utrzymać pozycje do odwołania. Poinfor-mował jednocześnie mjr Kuleszę, że udaje się do I baonu, aby ten zaatakował Helenów oraz że reszta sił (III baon i kompania zbiorcza 72. pp) rozlokowane są na wysokości mostu kolejo-wego nad strumieniem Zimna Woda i można ich użyć tylko w ostateczności.

20 minut później I baon uderzył na Helenów. Niemcy ot-worzyli ogień z karabinów maszynowych i moździerzy z Otrę-bus. Straty w ludziach były wysokie. Dalsze natarcie wymagało przebycia 1 km wśród łąk bez wsparcia artylerii, mjr Piekarniak rozpoczął więc powolny odwrót do Brwinowa.

Około godz. 13.00 widząc, że Niemcy podwożą samocho-dami posiłki (do akcji wkroczyła także 31. DP od strony Otrę-bus), mjr Kulesza zdecydował się na ponowne natarcie wsparte słabym ogniem polskiej artylerii4. Podczas ataku kpt. Zachuta (d-ca 6. komp.) został ciężko ranny. Z okrzykiem Jeszcze Polska nie zginęła – chłopcy za mną! dowództwo przejął ppor. Jędrze-jewski, ale chwilę później zginął trafiony w piersi i usta. Niemcy kontratakowali 10 czołgami5 pod osłoną piechoty. Wprawdzie 2 czołgi zostały rozbite przez polskie działa przeciwpancerne, ale natarcie załamało się. Pozycje zajęte w porannym natarciu udało się jednak utrzymać.

31. DP pomimo oporu I baonu, oskrzydliła od południa II batalion. Wskutek ostrzału rozbite zostały 2 działa pułkowe.

O 15.30 Niemcy ponowili atak piechoty osłanianej czołga-mi. Nacierali z Pruszkowa wzdłuż torów kolejowych i z Koszaj-ca na Figusin (dziś Wigusin). Sytuacja była ciężka, w ostatnim dziale przeciwpancernym zniszczony został celownik. Pomimo to ranny sierż. Lasecki zniszczył 2 czołgi z działa celując przez

4 Jedno działo zostało rozbite wskutek bombardowania artyleryjskiego o godz. 14.50, drugie 25 minut później.5 Inne źródła mówią o 20 czołgach.

lufę. Wróg atakował również z południa spychając I batalion do południowej części Brwinowa6. Wobec braku sił na odpar-cie tego ataku7, płk Broniowski zorganizował ze sztabu oddział dowodzony przez kpt. Dutkiewicza. Odrzucił on Niemców do Otrębus.

W międzyczasie została rozbita 4. kompania otoczona przez czołgi z Koszajca, a Milanówek, mimo oporu 15. pp został zaję-ty przez Niemców. Pod mostem nad strumykiem Zimna Woda od wybuchu pocisku artyleryjskiego zginął por. Rzepka, d-ca resztek 72 pp. Dowództwo przejął por. Utnicki.

Płk Broniowski wobec naporu Niemców i zagrożenia okrą-żeniem oddziałów rozkazał wycofanie wszystkich jednostek do Brwinowa. Późnym popołudniem Niemcy przerwali natar-cie, do końca dnia jedynie ostrzeliwali Brwinów z artylerii.

Około godz. 18.00 oddziały 28. DP zebrały się w folwarku Brwinów. Z II baonu mjr Kuleszy ocalało jedynie 43 żołnierzy. I i III baony miały po ok. 150 żołnierzy, resztka 72. pp ok. 50 żoł-nierzy, a I baon 15. pp mjr Ratajczaka ok. 150. Do II baonu 15. pp mjr Wieleżyńskiego nie dotarł rozkaz o wycofaniu się – jego żołnierze przedarli się małymi grupkami do Warszawy i służyli do kapitulacji stolicy w 336. pp na Saskiej Kępie.

Około godz. 22.45 28. DP, na mocy rozkazu gen. bryg. Thommée, wyruszyła przez Kotowice, Leszno, Zaborówek do Modlina, gdzie dotarła 14 IX.

Straty 28. DP w bitwie pod Brwinowem były duże, ale nie są dokładnie znane. Oficjalnie mówi się o 120 zabitych i 200 rannych. W tym rachunku uwzględnia się jedynie zmarłych pochowanych na cmentarzu w Brwinowie. Należy jeszcze doliczyć spoczywających na cmentarzach w Rokitnie (200), Tworkach (59) i około 90 rozstrzelanych przez Niemców w Na-darzynie (są pochowani na cmentarzu nadarzyńskim), a także

6 Pozycja I batalionu w tej fazie bitwy (droga odwrotu) na podstawie znanych autorowi źródeł nie jest pewna i na mapie jest zaznaczona jako przypuszczalna.7 Szkic bitwy opracowany przez mjr Kuleszę informuje o przeciwnatarciu reszt-kami różnych polskich oddziałów z Brwinowa na Figusin.

15. pp

36. pp28. DP

31. DP

4. DPanc

4. DPanc

28. pal

I/36.

II/36.

5. kp

6. kp72. kp

4. kp

III/36.

Działania wojsk polskich:

oddział zniszczony

natarcia niemieckie

odwrót

obrona

szpital

ulica Grodziska

ulica Pszczelińska

atak

© Przemek Przybylski (przem0l) 2010

Bitwa pod Brwinowem, 12 września 1939

Źródło: opr. wł. na podstawie szkicu mjra Władysława Kuleszy, [w:] Wspomnienie…, i Dzikiewicz Lech, Konspiracja…Podkład: mapa taktyczna WIg w skali 1:100 000, pas 40 słup 31, żyrardów, Źródło mapy: http://polski.mapywig.org

Page 30: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl30

numer 7 – zima 2010

nieznaną liczbę żołnierzy pochowanych w zbiorowej mogile w żbikowie8 i w Pruszkowie9.

Przemek Przybylski

(przem0l)

BibliografiaDzikiewicz Lech, Konspiracja i walka kompanii „Brzezinka” 1939–1945, Warszawa 2000Rumianek Stanisław, „Przebieg Bitwy pod Brwinowem”, [w:] Wspomnienie o Bitwie pod Brwinowem, Komitet ds. Przy-gotowania Obchodów 70. Rocznicy Bitwy pod Brwinowem i Samorząd gminy Brwinów, Brwinów 2009

8 Obecnie dzielnica Pruszkowa.9 13 września polski Komitet Obywatelski w Pruszkowie zwrócił się do niemie-ckiej Komendy Miasta o pozwolenie na zabranie rannych żołnierzy do szpitali i pochowanie zabitych. Zgodę taką otrzymał i dzień później na pobojowisko wyjechały ekipy PCK.

Page 31: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl31

numer 7 – zima 2010

Spitfire – niedoszły obrońca szwajcarskiego nieba

Marcin Strembski (net_sailor)@

Zapoczątkowane pod koniec 1935 r. poszukiwania no-wego standardowego myśliwca Fliegertruppe były proce-sem skomplikowanym i długotrwałym. Wymagania wobec nowej maszyny były bardzo wysokie: prędkość maksymalna 450–500 km/h, prędkość wznoszenia na 5000 m – 5 minut, pułap – 10 000 m, długotrwałość lotu na pełnej mocy – 1,5 godziny. Dodatkowymi warunkami były: uzbrojenie w działko kalibru 20 mm oraz zastosowania silnika rzędowego (z pew-nych względów, o czym dalej, preferowanym napędem był silnik Hispano-Suiza). Niestety w tej materii nie można było liczyć na wytwory rodzimego przemysłu lotniczego, który swym potencjałem badawczo-rozwojowy znaczne ustępo-wał światowym potentatom branży lotniczej. Dlatego od ra-zu zdecydowano się na szukanie myśliwców za granicą. Finał tych poszukiwań nastąpił zimą 1937/38 r. Wybór Szwajcarów padł na francuski samolot Morane-Salunier MS 406, który miał być produkowany w kraju na licencji. Jednakże wdrożenie li-cencji we własnych zakładach miało potrwać co najmniej rok a produkcja pierwszej serii 80 sztuk jeszcze dłużej. W praktyce podjęcie produkcji Moranów opóźniła się o kolejne miesiące, ponieważ Francuzi zwlekali z przekazaniem dokumentacji li-cencyjnej i samolotów wzorcowych. Dlatego 29 lipca 1938 r. na posiedzeniu eMD (Eidgenössischen Militärdepartement, Mi-nisterstwo Spraw Wojskowych) zapadła decyzja o zakupie par-tii 40 gotowych płatowców, które miały przejściowo podnieść stopień nowoczesności lotnictwa myśliwskiego. Problem w tym, że nie mogły to być MS 406, ponieważ ich wielkoseryjna produkcja we Francji również jeszcze się nie rozpoczęła. Aby przyspieszyć zakup maszyn dodatkowe wymagania odnośnie uzbrojenia i silnika potraktowano jako nieobligatoryjne. Dzię-ki temu wśród rozpatrywanych samolotów mogły znaleźć się: niemiecki Messerschmitt Bf 109, włoski Fiat g.50, amerykański Curtiss P-36 (Hawk 75A-1) oraz angielski… Hawker Hurricane.

Dla dokładnego zapoznania się z charakterystyką tego ostatniego, jesienią 1938 r. do Wielkiej Brytanii udała się kil-kuosobowa delegacja KTA (Kriegstechische Abteilung, Departa-ment Techniki Wojennej). Niestety termin wizyty został wybra-ny wyjątkowo niefortunnie. Ze względu na napiętą sytuację międzynarodową, która przeszła do powszechnej świadomo-ści jako kryzys sudecki, Air Ministry (Ministerstwo Lotnictwa) odmówiło przybyłej 27 września delegacji wstępu do fabryk Hawkera i prezentacji samolotu. Nieoczekiwanie, następnego dnia rano ze strony Anglików nadeszła propozycja zwiedze-nia należących do koncernu Vickersa zakładów Supermarine

w Southampton, na którą Szwajcarzy skwapliwie przystali. Po przybyciu na miejsce i krótkim oprowadzeniu po fabrycznych halach, ku zaskoczeniu przybyszów, zaprezentowano im naj-nowsze dzieło Reginalda Mitchella – samolot myśliwski Spit-fire Mk I. Co więcej gospodarze zezwolili na wykonanie zapo-znawczych lotów obecnym na miejscu dwóm szwajcarskim lotnikom – Oberstlt Robertowi Ackermannowi i Hptm Willie-mu Freyowi. Obaj piloci byli pod wrażeniem osiągów Spitfire. Szczególnie podkreślali łatwość pilotażu, niskie obciążenie powierzchni nośnej oraz zwrotność oddanej im do dyspozy-cji maszyny. Jednak oprócz plusów znaleźli też minusy, wśród których wymieniali długą drogę startu i słabe przyspieszenie, które to czynniki mogły w przyszłości utrudnić operowanie z krótkich alpejskich lotnisk. gwoli wyjaśnienia wypada do-dać, że prezentowany tego dnia egzemplarz należał do pierw-szych seryjnych Spitfire’ów wyposażonych w stałe, dwułopa-towe śmigło, które nie pozwalało na optymalne wykorzysta-nie drzemiącej w silniku mocy. Ogólne wrażenie było jednak bardzo pozytywne, aczkolwiek w końcowej ocenie Spitfire zo-stał sklasyfikowany nieco niżej od Bf 109 e, którego prototypy Helweci mieli okazję oblatywać.

Nie minęło wiele czasu jak 13 października 1938 r. ze stro-ny przedstawicielstwa firmy Vickers Armstrong napłynęła propozycja sprzedaży licencji na Spitfire. I choć tempo z jakim przygotowano tę propozycję może budzić podziw, to oferta

Francuski samolot myśliwski MS 406H (Hélvetique). Widoczny na zdjęciu egzemplarz wzorcowy (nr 601) został dostarczony dopiero 11 września 1938 r. Pierwsze samoloty szwajcarskiej produkcji, oznaczone D-3800,

zaczęły opuszczać hale fabryczne pod koniec listopada następnego roku.

CC BY-NC- ND ETH-Bibliothek Zürich,

Bildarchiv

Page 32: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl32

numer 7 – zima 2010

Vickersa nie trafiła na podatny grunt. W tym czasie Szwajca-rzy finalizowali już kontrakt z Messerschmittem na pierwszą partię Bf 1091. Poza tym oczekiwano na efekty kolejnej misji KTA, która pod koniec tego miesiąca wyjechała do Stanów Zjednoczonych. W rezultacie brytyjska oferta pozostała bez odpowiedzi.

Vickers nie zamierzał jednak łatwo rezygnować przesyłając 27 lutego 1939 r. zapytanie czy dostarczone w październiku informacje wymagają wyjaśnienia lub uzupełnienia. W języku dyplomatycznym oznaczało to prośbę o jednoznaczną odpo-wiedź, czy Szwajcaria jest w ogóle zainteresowana licencją na Spitfire. Stanowisko wobec tej prośby zajął szef KTA, Oberst Robert Fierz, który w przesłanym do eMD piśmie z 15 marca podniósł dwa zasadnicze problemy wiążące się z nabyciem licencji na samolot angielskiej proweniencji:

a) Można obecnie wykorzystywać tylko angielski silnik Rolls-Royce, a więc byłoby się zmuszonym również do podjęcia fabrykacji tych silników w Szwajcarii. Na Spitfire nie może zo-stać zainstalowany [silnik] Hispano-Suiza.

b) cała konstrukcja naturalnie nie jest policzona w milime-trach lecz w angielskich calach i podejmując się jej fabrykacji w Szwajcarii, wszystko musi być przeliczone z cali na milime-try, co nie jest takie proste, jak to się czasem wydaje, i zabiera całkiem dużo czasu2.Przyglądając się powyższym argumentom trudno nie przy-

znać im racji. Na początku lat 30. KTA podjęło decyzję o wypo-sażaniu samolotów bojowych w silniki rzędowe określonych typów. Konkretnie była to rodzina dwunastocylindrowych sil-ników Hispano-Suiza: HS-57 i HS-61. Produkcji na licencji tego pierwszego podjęły się zakłady SLM z Winterthur. Do wytwa-rzania drugiego z tych napędów zaangażowano zakłady Sau-rer z Arbon, które w oczekiwaniu na duży rządowy kontrakt zostały zmuszone do zaniechania dopiero rozpoczętej pro-dukcji gwiazdowych silników typu Bristol Jupiter, co naraziło tę firmę na znaczne straty finansowe3. W przypadku zakupu licencji na Merlina jeden z tych zakładów musiałby ponownie zmienić profil produkcji mimo ledwie opanowanej fabrykacji kolejnej generacji silników Hispano, którym był wdrażany od 1936 r. HS-77. Po bolesnym eksperymencie sprzed kilku lat KTA nie paliło się do radykalnych zmian zwłaszcza, że firma Hispano-Suiza oferowała udoskonaloną wersję znanego już Szwajcarom napędu (produkowaną potem pod nazwą HS-51). Odnośnie drugiej z poruszonych kwestii warto zwrócić uwagę na fakt, że w prawdzie KTA poszukiwało samolotów w krajach anglosaskich gdzie panowały odmienne systemy miar, lecz

1 Umowa na zakup 10 Bf 109 D i 30 Bf 109 e została zatwierdzona przez Bundes-rat 21 października 1938 r..2 DDS s. 102, Le Chef du Service technique militaire du Département militaire, R. Fierz, au Département militaire, Bern, 15. März 19393 w latach 1927-28 Saurer poniósł spore wydatki związane z zakupem licencji i przezbrojenia linii produkcyjnej pod Jupitery (a dokładniej odmianę sprzedawa-ną przez gnome-Rhone jako Jupiter 9 Ab), których to kosztów nie zrekompen-sowała krótka seria zaledwie 10 silników. Jupitery z Arbon trafiły na zakupione we Francji Potezy 25A-2 (Fliegertruppe posiadało w sumie 10 takich samolotów, z których tylko 6 było wyposażonych w gwiazdy Bristola, a 4 posiadały rzędowe silniki Hispano-Suiza). Jednak Saurer mógł liczyć jeszcze na sukces napędzane-go Jupiterem myśliwca AC-1 (konkurenta D.27 na myśliwiec dla Fliegertruppe) oraz na kontrakty eksportowe. Jak wiadomo pierwsza nadzieja wkrótce okazała się płonna, lecz druga miała wielkie szanse powodzenia wobec wielkiej popu-larności tego silnika.

zainteresowanie ograniczało się wyłącznie do wyprodukowa-nych już płatowców. Takie postępowanie zasadniczo uprasz-czało sprawę jednostek miar do zakupu zestawów gotowych narzędzi i części zamiennych. Przy czym świadomi tych kło-potów anglosascy producenci zwykle oferowali zamontowa-nie pewnych elementów wyposażenia dostosowanych do systemu metrycznego, co znacznie ułatwiało bieżącą eksplo-atację maszyn. Nie mniej istotny byłby fakt wprowadzenia na uzbrojenie Fliegertruppe trzeciego (obok MS 406 i Bf 109) typu samolotu myśliwskiego oraz wiążąca się z tym konieczność zapewnienia mu odpowiedniej infrastruktury, zapasów części zamiennych, specjalistycznych narzędzi itp.. Z tych powodów oferta wykupienia przez szwajcarski rząd licencji na Spitfire wydawała się na obecną chwilę mało atrakcyjna4. Dlatego w podsumowaniu znalazły się następujące słowa:

Siły powietrzne nie interesują się Spitfire, chociażby dlatego, że jeszcze w ciągu tego miesiąca, według naszej wiedzy, po-winna się rozpocząć dostawa porównywalnych maszyn Mes-serschmitta. Z tego powodu odnośnie samolotów musimy możliwie jak najszybciej rozstrzygnąć kwestię co następnie powinno być budowane w Szwajcarii wobec rozpoczynają-cej się obecnie fabrykacji myśliwców Morane. We Francji ten typ Moranów jest dalej rozwijany i nie byłoby błędem, gdyby nasze działania względem samolotu myśliwskiego tej linii rozwojowej były kontynuowane, tak żeby utrzymać możliwie stały kierunek, bo jest wysoce niepożądane, aby przy okazji każdej nowej serii [samolotów] przystępować do użytkowa-

4 Na marginesie licencyjnych rozważań warto chyba dodać, że w marcu 1939 r. po gmachu eMD krążył prywatny przedsiębiorca Antoine gazda, który lobbował na rzecz umieszczenia produkcji angielskich myśliwców w planowanych przez niego zakładach Pilatus Ag w Stans. Twierdził przy tym, że dzięki dobrym oso-bistym kontaktom z przedstawicielami Air Ministry ma zapewniony kontrakt na 200 sztuk Spitfire’ów dla RAF-u, lecz pertraktujący z KTA Vickers nie chce z nim rozmawiać na temat udzielenia Pilatusowi licencji. Dlatego zamierzał skorzystać z pośrednictwa państwa, które miałoby wykupić dla niego licencję, aby stwo-rzyć przed Vickersem pozory, że myśliwce ze Stans będą budowane na potrzeby Fliegertruppe. Następnie chciał wyeksportować wyprodukowane samoloty do Anglii stawiając Vickersa przed faktem dokonanym. Jak łatwo się domyśleć rola „figuranta” w dwuznacznych planach pana gazdy zupełnie nie odpowiadała szwajcarskim władzom. Nic więc dziwnego, że odpowiedź KTA była odmowna.

Supermarine Spitfire Mk I – 9 egzemplarz seryjny. Podobny mieli okazję oblatywać szwajcarscy piloci podczas wizyty

w Wielkiej Brytanii jesienią 1938 r.

http://www.raf.mod.uk

Page 33: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl33

numer 7 – zima 2010

nia konstrukcji o całkowicie odmiennej budowie, chociaż nie zawsze jest to możliwe do uniknięcia.

Mimo powyższych rozważań nie można wykluczyć, że Spi-tfire mógłby być interesujący później, ponieważ niewątpliwie te maszyny także będą dalej rozwijane i dlatego nasza odpo-wiedź dla Vickersa musiałaby być dość ostrożnie sformułowa-na, tak jak zapytanie tej firmy. Chcielibyśmy zaproponować, aby w naszej odpowiedzi dać wyraz następującemu punkowi widzenia:

Obecnie program produkcji dla myśliwców na najbliż-szy czas został ustalony, ale nie jest wykluczone, że być mo-że już za kilka miesięcy moglibyśmy bliżej zająć się sprawą Spitfire’ów i że chętnie do sprawy powrócimy. Byłoby także pożądane, aby dowiedzieć się, czy ewentualnie w najbliższej przyszłości można by było kupić 2 lub 3 takie maszyny, żeby się bliżej zaznajomić ze sprzętem, ponieważ loty próbne, które zostały wykonane przez naszych pilotów ostatniej jesieni, po-zwoliły tylko na pierwszy, powierzchowny rzut oka.5

Udzielona w tym duchu odpowiedź zapoczątkowała per-traktacje w sprawie zakupu trzech egzemplarzy Spitfire. Moż-na jednak odnieść wrażenie, że nie otrzymały one wysokiego priorytetu. Wyjaśnienia takiego podejścia należałoby szukać w toczących się równolegle rozmowach z Niemcami. Ne-gocjacje te dotyczyły rozszerzenia kontraktu na wchodzące właśnie do uzbrojenia Messerschmitty. W lipcu starania KTA zostały uwieńczone pełnym powodzeniem i kolejne 50 Bf 109 e wkrótce miało zasilić park maszynowy Fliegertruppe. Można więc sądzić, że zakup Spitfire’ów traktowano raczej jako cie-kawą alternatywę wobec maszyn niemieckich i to głównie w kategoriach techniczno-konstrukcyjnych. Wypada przy tym przypomnieć, że oba typy nadal stanowiłyby tylko uzupeł-nienie podstawowego myśliwca jakim był Morane. Ten ostat-ni, mimo że ustępujący dwóm pozostałym maszynom pod względem technicznym, miał jedną niezaprzeczalną zaletę – mógł być produkowany na miejscu, co w przypadku odcięcia zewnętrznych źródeł zaopatrzenia w części zamienne było ko-rzyścią nie do przecenienia. Jak wynika z powyższego Szwaj-carzy nie działali w sprawie Spitfire’ów pod presją, aczkolwiek pod koniec sierpnia gotowy projekt umowy z Vickersem ocze-kiwał na parafowanie6. Niestety wszelkie działania zmierzające w kierunku finalizacji kontraktu przerwał wybuch wojny. Na listopadowe monity szwajcarskich władz w sprawie dostawy samolotów Anglicy odpowiedzieli grzecznie acz stanowczo:

Mamy zaszczyt potwierdzić otrzymanie Pańskiego listu z dnia 29. ultimo odnoszącego się do dostaw samolotów 3 Spitfire, które były przedmiotem negocjacji pomiędzy Pańskim Rzą-dem a nami.

Zauważyliśmy w Pańskim liście, na który niniejszym od-powiadamy, że stwierdza się, iż te samoloty zamówiono 29 sierpnia. Uprzejmie prosimy zwrócić uwagę, że umowa doty-cząca tej dostawy między Pańskim Rządem a nami nie zosta-ła zawarta, choć warunki takiej umowy między nami zostały ostatecznie uzgodnione.

5 DDS s. 104 „Le Chef du Service technique militaire du Département militaire, R. Fierz, au Département militaire“ Bern, 15. März 19396 Niestety szwajcarska kopia tego dokumentu najprawdopodobniej się nie za-chowała.

Zostaliśmy jednak później powiadomieni przez Minister-stwo Lotnictwa, że została podjęta decyzja, iż samoloty te, w obecnych okolicznościach, nie mogą zostać dostarczone do Pańskiego Rządu. Wobec tego, ku naszemu żalowi, nie je-steśmy w stanie zakończyć negocjacji.7

W powyższych słowach tkwi wyraźna nieścisłość, ponieważ Vickers początkowo otrzymał zezwolenie na wywóz samolotów do Szwajcarii, ale po wybuchu wojny zgoda została cofnięta. Dla dalszego biegu sprawy było to jednak nieistotne. Odmowa dostarczenia do neutralnego kraju zaledwie trzech samolotów, które przecież nie stanowiły istotnego uszczuplenia potencjału obronnego Wielkiej Brytanii, na pierwszy rzut oka może wyda-wać się niezrozumiała. Prawdopodobnie na decyzji Air Ministry zaważyły obawy związane z silnymi niemieckimi wpływami w Szwajcarii i potencjalną możliwość wycieku informacji tech-nicznych o najlepszym myśliwcu RAF-u. Praktycznie oznaczało to koniec starań o zakup angielskich myśliwców. Jak stwierdził w grudniowym piśmie do eMD Oberst Fierz:

W tych okolicznościach możemy powstrzymać się od dal-szych kroków i uznać całe wcześniej prowadzone negocjacje za nieważne.8

Decyzję o nie wywieraniu dalszych nacisków na stronę bry-tyjska z pewnością ułatwiał fakt rozpoczęcia produkcji licen-cyjnych Moranów, które w listopadzie i grudniu zaczęły na-pływać do jednostek bojowych. Za to interesująca jest dalsza część tego pisma, która bazując na powyższym precedensie zawiera następującą sugestię retorsji wobec wiarołomnego partnera:

Mianowicie Brytyjska Admiralicja złożyła zamówienie w Werk-zeugmaschinenfabrik Oerlikon na większą liczbę 20 mm dzia-łek automatycznych, 500 wiosną 1939 i kolejnych 1000 ustnie, jak się twierdzi, w połowie sierpnia 1939 roku. Jednak for-malne zamówienie z podpisem admiralicji datowane jest na 16 września. Ze względu na postawę którą zaprezentował Vic-kers, jest się naszym zdaniem absolutnie upoważnionym do założenia, że to zamówienie na 1000 sztuk jest tego rodzaju,

7 DDS s.507 „Notice du Chef du Service technique militaire du Département milita-ire, R. Fierz” Bern, 20. Dezember 19398 DDS s.507 „Notice du Chef du Service technique militaire du Département milita-ire, R. Fierz” Bern, 20. Dezember 1939

Jednym ze szwajcarskich pilotów, którzy mieli okazję bliżej zapoznać się ze Spitfire był Oberstlt Robert Ackermann. Ten znany akrobata i wieloletni

instruktor pilotażu pełnił wówczas obowiązki szefa sekcji w Departamencie Lotnictwa i Obrony Przeciwlotniczej eMD.

CC BY-NC- ND ETH-Bibliothek Zürich,

Bildarchiv

Page 34: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl34

numer 7 – zima 2010

iż po 2 września, czyli po wybuchu wojny zrezygnowano z nie-go i że nie należy traktować tego zamówienia jako pewnego uprzywilejowanego zamówienia złożonego przed wojną.9

Powrót do negocjacyjnego stołu oznaczałby dla Brytyjczy-ków kolejne opóźnienia, na które w trakcie wojny nie bardzo mogli sobie pozwolić. Z dostępnych dokumentów nie wynika, aby sięgnięto po tak drastyczne środki, jednak działkom nie było dane dotrzeć do Anglii w komplecie. Royal Navy otrzy-mała zaledwie 109 sztuk tej broni oznaczonej jako Oerlikon 20 mm/70 Mark I. Reszta została skonfiskowana na potrzeby szwajcarskiej armii, gdy wiosną 1940 r. ruszyła niemiecka in-wazja na Francję10.

Podsumowując całą sprawę można stwierdzić, że Spitfire spotkał się w Szwajcarii z umiarkowanym zainteresowaniem. Początkowa oferta Vickersa mająca na celu skłonienie Helwe-tów do nabycia licencji na myśliwce najpierw została zbyta milczeniem a ostateczna decyzja w tej sprawie odroczona na bliżej nieokreśloną przyszłość. Nie ulega wątpliwości, że skła-dając tę propozycję Brytyjczycy w ogóle nie starali się wyczuć potrzeb szwajcarskiego lotnictwa, które zamiast kolejnej już li-cencji chętnie nabyłoby większą partię gotowych samolotów. Niestety takiej oferty w ogóle nie przygotowano tym samym oddając pole Niemcom, którzy od dłuższego czasu prowadzili w Szwajcarii agresywną politykę marketingową. Zamiast tego Anglicy podążali za dość złudną wizją ewentualnej sprzedaży licencji i chyba tylko dlatego wstępnie zgodzili się na sprze-daż 3 egzemplarzy Spitfire. Dużą rolę w niepowodzeniu tego ostatniego przedsięwzięcia grała ostrożna polityka zakupowa KTA, które długo rozważało wszelkie za i przeciw starając się najpierw rozeznać w innych możliwościach. Jeśli nawet jakiś typ uznano za interesujący to niemal standardem ostatnich lat stało się kupowanie pojedynczych egzemplarzy poszcze-gólnych płatowców w celu przeprowadzenia gruntownych te-stów w alpejskich warunkach11. Całość powodowała, że spra-wy toczyły się niespiesznie (od pierwszej oferty do zamknięcia całej sprawy minął przeszło rok!), co w dłuższej perspektywie wiązało się z wysokim prawdopodobieństwem wystąpienia nieprzewidzianych okoliczności. Tak się stało w przypadku Spitfire’ów, których zakup przerwał wybuch wojny.

Przyglądając się niedoszłej transakcji w nieco szerszym kontekście można zaobserwować jak stosunki na linii Londyn–Berno po wybuchu wojny uległy ochłodzeniu. Mimo że kraje alianckie pozostały głównym partnerem handlowym Szwajca-rii to współpraca z Wielka Brytanią przybrała dość jednostron-ny charakter, który sprowadzał Helwetów do roli dostawców uzbrojenia i licencji. Ale nawet ta relacja nie trwała długo. Po upadku Francji i całkowitej izolacji Szwajcarii przez państwa Osi okres ożywionej wymiany handlowej materiałami wojen-nymi między tymi krajami definitywnie się zakończył.

Marcin Strembski (net_sailor)

9 DDS s.508 „Notice du Chef du Service technique militaire du Département milita-ire, R. Fierz” Bern, 20. Dezember 193910 Umowie na działka towarzyszył kontrakt na 500 tys. szt. amunicji – również w całości nie wykonany z powodu rozpoczęcia kampanii francuskiej. 11 Przykładowo w poprzednich latach nabyto w tym celu dwa bombowo-roz-poznawcze Fairey Fox Mk. VI, jeden Hawker Hind oraz dwa myśliwskie Potezy 63. Licencyjnej produkcji żadnego z tych typów nie podjęto.

Bibliografia:Bergier Jean-Francois, Jäggi André, Perrenoud Marc, Diploma-tische Dokumente der Schweiz 1848–1945: 1.1.1939–31.12.1940, Band 13, Benteli Verlag, Bern 1991.georg Hoch, Messerschmitt Me 109 in Swiss Air Force Servi-ce, Schiffer Publishing 2008.

Page 35: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl35

numer 7 – zima 2010

Obywatele norwescy w siłach zbrojnych III Rzeszy

Michał Stefańczak (michalst)@

Vidkun Quisling, Heinrich Himmler, Reichskommissar Josef Terboven, generaloberst Nikolaus von Falkenhorst i oficerowie Waffen-SS, Heer i Luftwaffe

Norwegia, 1941

CC-BY Bundesarchiv Bild 101III-Moebius-029-12,

fot. Möbius

Historycy norwescy szacują, że w formacjach niemieckich w czasie w wojny służyło 5500 obywateli norweskich. Najbar-dziej znane jednostki „norweskie”, jak również te w których Norwegów było najwięcej, to dywizje SS „Wiking”, SS „Nord-land“, SS „Nord” oraz Legion Norweski. Służąc w tych forma-cjach zginęło, zmarło z ran lub w tragicznych wypadkach 836 norweskich obywateli1. Historia tych wszystkich ludzi jest mało znana nawet w Norwegii, a tym bardziej w Polsce. Przez kilka dziesięcioleci w Norwegii w ogóle się o tym nie mówiło, wszystko związane z ochotnikami w siłach zbrojnych III Rzeszy było tematem tabu. W ciągu ostatnich kilku lat wydano kilka książek dokumentalnych oraz pamiętników, które rzucają tro-chę więcej światła na tę sprawę.

POCZąTKI ORAZ SS „WIKINg”12 stycznia 1941 roku Vidkun Quisling przemówił w radiu

norweskim (NRK), namawiając mężczyzn do wstąpienia do formacji niemieckich: niech Norwegowie o narodowych poglą-dach przyłączą się do walki pod zwycięską flagą naszych niemie-ckich braci. Dwa dni później jego przemówienie ukazało się na pierwszych stronach większości gazet. Odzew na przemó-wienie była zaskakująco wysoki, ocenia się, że zgłosiły się setki młodych ludzi w wieku między 17 a 25 rokiem życia. Ogółem przyjęto około 340 osób. Wiele z nich przed 9 kwietnia 1940 roku było zawodowymi wojskowymi – a niektórzy nawet wal-czyli czynnie przeciwko wojskom niemieckim, które zaatako-wały Norwegię niespełna rok wcześniej. Wszystkim ochotni-kom obiecano przyjęcie do pułku „Nordland” w dywizji zmoto-ryzowanej SS „Wiking” (SS-Division (mot.) „Wiking”)2. Jeszcze w tym samym miesiącu – 30 stycznia – na hipodromie w Oslo od-było się uroczyste zaprzysiężenie. Jako honorowy gość został zaproszony Himmler, a całość była transmitowana na żywo w NRK. Norweski dziennikarz z NRK, eyvind Mehle, transmitujący uroczystość ujął to wszystko bardzo romantycznie: To [chodzi o ochotników] są zdrowe, mocne osobowości, pewnie to najlepsze co Norwegia mogła posłać, inni by się na pewno nie zapisali3.

W chwili, kiedy pierwsi ochotnicy trafili na poligon w Au-strii, spotkało ich pierwsze rozczarowanie. Obiecywano im wstąpienie do pułku „Nordland” a w rezultacie rozdzielono ich

1 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 102 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 263 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 23-25

pomiędzy wszystkie jednostki dywizji. Najwięcej miało po-dobno trafić do pułku „germania”4. Dywizja SS „Wiking” została stworzona na przełomie lat 1940/41 na bazie pułków SS „Nor-dland” oraz SS „Westland”. Obydwa pułki składały się z ochotni-ków skandynawskich oraz flamandzkich i holenderskich. Do-wództwo nad dywizją otrzymał SS-Brigdeführer Felix Steiner, który wcześniej dowodził pułkiem SS „Deutschland”5.

29 czerwca 1941 roku dywizja SS „Wiking” ruszyła na wschód i wzięła czynny udział w operacji „Barbarossa”6. Dywizję, wraz z 9. dywizją pancerną, podporządkowano zmotoryzowanemu XIV. Korpusowi, który z kolei podlegał 1. grupie Pancernej von Kleista. Po przejechaniu przez Lwów, SS „Wiking” ruszyła na Tarnopol, gdzie norwescy ochotnicy przeszli chrzest bojowy7. W zimie 1941 roku dywizja dotarła do rzeki Mius, gdzie się okopała i prowadziła walki obronne. W lipcu 1942 rozpoczęła się operacja „Blau” i SS „Wiking” powędrowała przez Rostów, Kubań na Kaukaz. Pod koniec 1942 roku wycofała się znów na Ukrainę, aż wreszcie na początku 1943 przekształcono ją w dywizję pancerną, zabierając jej przy okazji pułk „Nordland”. Na podstawie tego pułku został stworzony 23. pułk grenadie-rów pancernych „Norge” który podporządkowano 11. ochot-

4 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 28-295 glantz, Myers, itd. „Slaughterhouse..”, s. 1096 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 297 Tieke, „Tragedy of the faithful”, s. 344

Page 36: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl36

numer 7 – zima 2010

niczej dywizji grenadierów pancernych „Nordland”8. W SS „Wi-king”, w pułkach „germania” i „Westland”, zostało jeszcze około 40 obywateli norweskich.

Do końca wojny, aż do poddania się w maju 1945, dywi-zja została na froncie wschodnim. W ciągu czterech lat wojny przez SS „Wiking” przewinęło się około 1000 obywateli nor-weskich. Z tego tysiąca 163 zginęło, zmarło z ran lub zostało uznanych za zaginionych 9.

LegION NORWeSKI I 1. POLICyJNA KOMPANIA SS

Najciekawszą jednostką złożoną z obywateli norweskich walczących u boku sił niemieckich był niewątpliwie Legion Norweski (SS-Freiwilligen-Legion Norwegen). Jego początki sięgają 29 czerwca 1941 roku, kiedy w radiu norweskim wy-stąpił komisarz Rzeszy na Norwegię, Jozef Terboven. W prze-mówieniu padły między innymi te słowa: Norweski legion zostanie wykształcony oraz zbudowany jako samodzielna i nie-zawisła jednostka będąca tylko i wyłącznie pod norweskim do-wództwem oraz będzie podlegała norweskiemu regulaminowi. Podobne legiony zostały stworzone w innych krajach oku-powanych, takich jak Dania (Friekorps „Danmark”), Holandia (Freiwilligen-Legion „Nederland”) czy Belgia. Według Quislin-ga legion miał być użyty w walkach na terenie Finlandii, aby pomoc Finom odebrać ziemie stracone w wojnie z ZSRR z przełomu lat 1939/1940. Do legionu zgłosiło się bardzo dużo ochotników – przyjęto nawet osoby, którym w styczniu br. odmówiono wstąpienia do SS „Wiking”. Praktycznie zniesiono granice wiekowe, w wyniku czego do Legionu wstąpiło trochę 14-, 15-latków oraz mężczyzn powyżej 40 roku życia10.

Na początku sierpnia ochotników wysłano na poligon do Fallingsbostel z zamiarem ich wyszkolenia. W wspomnieniach powojennych spora część ochotników opisywała pobyt na po-ligonie jako starą dobrą pruską dyscyplinę. Norwegowie byli szkoleni przez oficerów i podoficerów Waffen-SS. Językiem wykładowym, którego wielu ochotników nie znało, był nie-miecki. 3 października odbyła się uroczysta przysięga na którą przybył Vidkun Quisling oraz szef sztabu SS-Führungshaup-tamt SS-Brigadefuhrer Hans Juttner.

Ochotników, którzy przysięgali wierność Adolfowi Hitle-rowi, było około 500. Tekst przysięgi brzmiał: Przysięgam Bo-gu wszechmogącemu, że ja, w walce przeciwko bolszewizmowi okażę najwyższemu dowódcy niemieckiemu, Adolfowi Hitlero-wi, bezwarunkową wierność i jako bohaterski żołnierz w każdej chwili będę gotów oddać życie za tę przysięgę11.

W styczniu 1942 roku Legion został przeniesiony do Szcze-cina, a lutym trafił pod Leningrad do Hgr „Nord”. Legion miał być jednostką norweską, z norweskimi oficerami, w norwe-skich mundurach i norweską komendą. Tak się jednak nie stało, słowa Terbovena okazały się tylko i wyłącznie iluzją. Le-gion Norweski jeszcze w Niemczech został podporządkowany Waffen-SS, umundurowany w niemieckie mundury, a kadra

8 Tieke, „Tragedy of the faithful”, s. 29 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 43-4410 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 77-7811 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 79-82

oficerska została wymieniona na bardziej przychylną Niem-com. Wiązało się to między innymi ze zwolnieniem dowódcy, majora Jørgena Bakke, i mianowaniem na jego miejsce 45-let-niego Arthura Qvista.

Choć ochotnikom obiecywano walki w Finlandii, Legion ni-gdy tam nie trafił. W lutym na froncie pod Leningradem liczył około 1200 żołnierzy i oficerów. Swoją strukturą przypominał wzmocniony batalion, ponieważ składał się ze sztabu, kompa-nii sztabowej, 3 kompanii strzelców, kompanii ciężkiej (nr 4) oraz kompanii przeciwpancernej – tak zwanej 14. kompanii12.

Legion Norweski na fronciePrzy 40-stopniowych mrozie i dużym wietrze Legion Nor-

weski przybył 18 lutego 1942 na front, gdzie przejął odcinek starych okopów od bliżej nieokreślonego batalionu SS-manów 13. Legion w praktyce zajmował te same pozycje do momentu wycofania w nocy z 2 na 3 marca 1943 roku14. W ciągu pobytu na froncie legion był początkowo podporządkowany 2. zmo-toryzowanej brygadzie SS, a pod koniec ochotniczej łotew-

12 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 79-8213 Veum, Brenden, „De som falt”, s.84. Według wspomnienia zawartego w książ-ce mieli to być żołnierze z batalionu 1. dywizji SS „Leibstandarte Adolf Hitler”. Nie może to byc prawdą, gdyż 1. dywizja SS znajdowała się wtedy w Hgr „Sud”. Jest bardziej prawdopodobne, że ów batalion należał do 4 dywizji SS „Polizei” lub 2. zmotoryzowanej brygady SS14 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 84 - 113

żołnierze Waffen-SS-Division „Wiking” podczas obserwacji. Obok Panzerspähwagen (Sd.Kfz. 231 8-Rad). ZSRR, lato 1941

Sztandar 1. kompanii policyjnej

CC-BY Bundesarchiv Bild 101III-Hummel-025-22,

fot. Hummel

http://commons.wikimedia.org/wiki/

rys. Fornax

Page 37: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl37

numer 7 – zima 2010

skiej brygadzie SS 15. W styczniu 1943 roku jednostka liczyła już zaledwie 600 żołnierzy, a więc tylko połowę stanu wyjścio-wego. Co jakiś czas trafiali do Legionu nowi rekruci, niektórzy powracali ze szpitali, inni to całkiem świeży żołnierze. Najwięk-szym jednak zastrzykiem ludzkim była 1. kompania policyjna (SS Polizeikompanie Frw.-Legion Norwegen).

W czasie wojny z byłych norweskich policjantów sformo-wano cztery kompanie policyjne SS. Pierwsza kompania w si-le około 100 żołnierzy została podporządkowana Legionowi Norweskiemu. Druga oraz trzecia zostały wysłane na front do Finlandii, a ostatnia, czwarta, w chwili kapitulacji wojsk nie-mieckich w Norwegii w maju 1945 wciąż jeszcze była w trak-cie organizacji. 1. kompania SS którą wysłano jako wsparcie Legionu Norweskiego walczyła i trudziła się w okopach tak samo, jak jednostka którą wspierała. Jednostki policyjne zwy-kle były kierowane na tyły jako jednostki garnizonowe, gdzie często prowadziły akcje pacyfikacyjne. 1. kompania SS nigdy nie brała udziału w akcjach pacyfikacyjnych – cały okres służ-by przebyła na froncie. Wraz z Legionem spod Leningradu wy-cofano także kompanię policyjna16.

Podczas 13 miesięcy na froncie wschodnim Legion Norweski oraz 1. kompania policyjna SS straciły łącznie 177 zabitych17.

6. SS-geBIRgS-DIVISION „NORD”– czyli batalion narciarskich strzelców „Norge”

Początki batalionu sięgają lata 1942, kiedy padł pomysł stworzenia oddziału rozpoznawczego wyposażonego w sprzęt narciarski. Pierwszy oddział złożony z ochotników norweskich w sile 120 ludzi został podporządkowany i wysłany do 6. górskiej dywizji SS „Nord” w lutym 1943 roku. Dywizja stacjonowała wte-dy w Finlandii, więc przynajmniej tym razem Niemcy, w oczach ochotników norweskich, dotrzymali słowa co do dyslokacji jed-nostki. Kilka miesięcy później, latem tego samego roku, oddział rozwiązano, ale Niemcom pomysł się spodobał i wkrótce ogło-szono rekrutację do batalion narciarskiego „Norge”. Jak za każ-dym razem zgłosiło się sporo ochotników, ponadto około 200 zostało przeniesionych z 23. pułku grenadierów pancernych SS. Kiedy w styczniu 1944 roku batalion trafił na front w Finlan-dii liczył około 700 żołnierzy. Wielu ochotników miało za sobą służbę w innych formacjach Waffen-SS, jak np. w SS „Wiking”, Le-gionie Norweskim czy w 23. pułku grenadierów pancernych SS. W szeregach batalionu znalazła się też niewielka liczba oficerów i podoficerów niemieckich. Był on zorganizowany w trzy kom-panie strzelców oraz kompanię sztabową – rzuca się w oczy ewidentny brak kompanii broni ciężkiej 18.

Wzgórza Hasselmann i Kaprolat – norweskie termopileWzgórza Hasselmann i Kaprolat znajdują się trochę na

wschód od osady typu miejskiego łouchi (fin. Louhi) w dzi-siejszej republice Karelii19. Sztab 6. dywizji górskiej SS uznał, że

15 Tieke, „Tragedy of the faithful”, s. 216 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 84 - 11317 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 11418 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 156 - 15919 Republika Karelii, część Federacji Rosyjskiej, leży na pograniczu Rosji z Finlan-dią. Formalnie ta część frontu nie podlegała OKH tak jak front wschodni, lecz OKW.

CC-BY Bundesarchiv Bild 101III-Bang-004-19,

fot. Bang

http://www.rep.ru/02Nov2005/rep/01.html

żołnierze Legionu Norweskiego po przybyciu na front wschodni,jesień 1941

Szkic walk na wzgórzach Hasselmann i Kaprolat (u góry) i wycinek współczesnej mapy topograficznej w skali 1:200 000

przedstawiający rejon walk

Page 38: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl38

numer 7 – zima 2010

nadają się one na wysunięte punkty oporu. Do czerwca 1944 roku stacjonował tam praktycznie cały batalion „Norge” oraz garstka niemieckich obserwatorów artyleryjskich. 1. i 2. kom-pania stacjonowały na wzgórzu Hasselmann a 3. na Kaprolat. Na początku czerwca dużą część batalionu wycofano na poli-gon w Finlandii, 1. kompanię zaś wycofano na bliskie tyłu do odwodu. W momencie ataku wojsk RKKA w nocy z 25 na 26 czerwca 1944 roku na obydwu wzgórzach było około 200 żoł-nierzy. Według źródeł norweskich w ataku brało udział prawie 5000 żołnierzy RKKA. Walka trwała krótko a norweski batalion, choć prosił o wsparcie, żadnego nie dostał. W godzinach po-rannych 26 czerwca ostatni żołnierze wycofali się z obydwu wzgórz. Około 50 dostało się do linii niemieckich, 102 zginęło na pozycjach lub podczas wycofywania się, a reszta dostała się do niewoli20. Wzgórza nigdy nie zostały odbite, ciała poległych zostały zapomniane a ich szczątki leżą tam do dziś.

Rodziny poległych starały się przez ostatnie 20 lat ziden-tyfikować oraz sprowadzić szczątki do kraju, aby je pocho-wać. Niestety państwo norweskie nie chce im w tym pomoc. W 2005 roku biuro ówczesnego premiera Norwegii Kjell Magne Bondevika wypowiedziało się oficjalnie że skoro Norwegowie służyli w silach zbrojnych III Rzeszy, to odpowiedzialność za ekshumacje i sprowadzenie zwłok leży po stronie niemieckiej. W 2007 rząd ugiął się trochę i przeznaczył milion koron norwe-skich (około 500 000 PLN) na ekshumacje. Zaznaczył jednak, że nie są to pieniądze na sprowadzenie zwłok do Norwegii21.

W nocy z 3 na 4 września 1944 roku Finlandia podpisała za-wieszenie broni z ZSRR. Dla Finlandii wojna się skończyła i woj-ska niemieckie musiały się jak najprędzej wycofać z kraju. Ba-talion narciarski „Norge” razem z 3. kompanią policyjną SS był zmuszony maszerować przez Kuusamo i Rovaniemi z powro-tem do Norwegii, łącznie około 1200 km. Po drodze jednostka była kilka razy atakowana przez oddziały fińskie. Po przybyciu do Norwegii batalion narciarski „Norge” został rozwiązany a 6. dywizja górska SS w styczniu 1945 trafiła do Hgr „g” na front zachodni22.

Spośród Norwegów służących w 6. dywizji górskiej SS stra-ciło życie lub zostało uznanych za zaginionych łącznie 175 żołnierzy23.

23. PUłK gReNADIeRóW PANCeRNyCH „NORge”

– czyli Norwegowie w 11. ochotniczej dywizji SS „Nor-dland” (SS-Panzer-Grenadier-Freiwilligen-Division „Nordland”)

Początki 11. ochotniczej dywizji SS „Nordland” sięgają puł-ku grenadierów pancernych „Nordland” który to był częścią 5. dywizji pancernej SS „Wiking”. Pod koniec kwietnia 1943 roku pułk został wycofany z frontu i oddelegowany na poli-gon w grafenwohr, aby utworzyć nową dywizję24. Początko-

20 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 159 - 11621 Vidar Trellevik, „Ligger fortsatt i bakken”, opublikowane 23/02-2009 – http://www.nrk.no/programmer/tv/brennpunkt/1.648824822 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 160 - 16423 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 17724 Tieke, „Tragedy of the faithful”, s. 350

wo miała ona nosić nazwę „Waräger”25, ale ostatecznie zdecy-dowano się na „Nordland”. Dywizja miała razem z SS „Wiking” utworzyć III. germański korpus pancerny SS. Do tego jednak nie doszło, a do korpusu pancernego zdecydowano się włą-czyć nowo sformowaną brygadę SS „Nederland” oraz dywizję „Nordland”26. Pułki grenadierów pancernych w dywizji „Nor-dland” zostały ochrzczone „Norge” (23. pułk) i „Danmark” (24. pułk). Zakładano że „Norge” miał się składać z ochotników z Norwegii, a „Danmark” z ochotników z Danii.

RekrutacjaPodczas rekrutacji propaganda głosiła że mają być stwo-

rzone czysto norweskie jednostki pod norweskim dowódz-twem. Była to nieprawda, bo już wcześniej Niemcy doszli do wniosku, że lepiej nie tworzyć czysto narodowych jednostek. Przyczyn było pewnie wiele. Norwescy historycy twierdzą, że chodziło tu głownie o to, aby jednostki nie były za „zielone” i dlatego mieszano ochotników skandynawskich z weteranami niemieckimi. Bardzo często zdarzało się jednak że niemieccy oficerowie i podoficerowie stanowili większość w oddziałach liniowych, a ochotników, którzy byli oficerami lub podofice-rami, kierowano do sztabów lub do jednostek tyłowych27. Niemcy w ten sposób chcieli zapobiec panice podczas walki mając większe zaufanie do swoich. Innym powodem, często pomijanym przez norweskich historyków, jest kwestia buntu. Wiadomo że łatwiej jest otrzymać kontrolę nad oddziałem, je-śli ma się w nim własnych żołnierzy.

Dla norweskich ochotników stało się dziwne że do „ich” pułku „Norge” – który na dodatek za emblemat miał norwe-ską flagę, jego zaś nazwa znaczy w języku norweskim po pro-stu „Norwegia” – wcielono Niemców z Rumunii oraz Węgier. Norwegowie nie byli tym zachwyceni, część twierdziła też że Niemcy z Rumunii i Węgier nie należą do rasy nordyckiej a do jakichś „brudasów”28. Szacuje się że do dywizji zgłosiło się około 800 Norwegów, około 300 z nich służyło początkowo w Legionie Norweskim, wielu było również weteranami z SS „Wiking” 29.

25 ”Waräger” czyli po polsku waregowie. Tak nazywano wikingów którzy w 8/9 wieku działali w rejonach obecnej Ukrainy i Rosji. 26 Tieke, „Tragedy of the faithful”, s. 127 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 210 - 21128 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 22129 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 210

http://en.wikipedia.org, rys. Resigua godło 6. SS-gebirgs-Division

Page 39: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl39

numer 7 – zima 2010

Na froncie i na zapleczuPod koniec sierpnia 1943 roku III Korpus Pancerny SS prze-

niesiono do Chorwacji pod dowództwo 2. Armii Pancernej (PzAOK 2) generała Rendulića. Początkowo była nawet mowa o tymczasowej służbie we Francji, ale dowództwo korpusu sprzeciwiło się temu. W Chorwacji ochotnicy norwescy brali udział w rozbrajaniu wojsk włoskich (po kapitulacji 2 wrześ-nia), w walkach przeciwko partyzantce oraz doskonalili się w rzemiośle wojennym30. Pobyt w Chorwacji nie wpłynął dobrze na morale norweskich ochotników. Obiecywano im walkę przeciwko bolszewikom, a czekała ich walka przeciwko partyzanckim „duchom”.

8 listopada odbyło się pierwsze spotkanie norweskich ochotników, gdzie dyskutowano zmianę przydziału na inną jednostkę i chęć wyjazdu na front w Finlandii. W końcu do-szło do tego, że około 100 ochotników zdecydowało się na przeniesienie do narciarskiego batalionu strzelców „Norge” (6. dywizja strzelców górskich SS „Nord”)31. W grudniu 1943 roku przyszedł rozkaz przeniesienia całego korpus na front wschodni pod Leningrad w skład Hgr „Nord”32.

Ochotnicy norwescy prowadzili ciężkie walki pod Le-ningradem a potem pod Narwą. 25 lipca 1944 roku dywizja „Nordland” wycofała się spod Narwy a 18 września z estonii. Na początku października trafiła do Kurlandii, gdzie pozostała do stycznia 194533. W styczniu 1945 roku dywizję przerzuco-no drogą morską do Niemiec. W lutym–marcu brała udział w walkach na Pomorzu a w kwietniu została doszczętnie rozbita w Berlinie. Szacuje się że w Berlinie w szeregach „Nordland” wciąż jeszcze biło się około 50 norweskich ochotników34.

łącznie w walce lub w niewoli zginęło 206 ochotników norweskich służących w dywizji „Nordland” lub innych oddzia-łach III korpusu pancernego SS35.

ODDZIAły PACyFIKACyJNe Ochotnicy norwescy trafili niestety również do oddziałów,

które w czasie wojny „wsławiły” się okrucieństwem i pacyfika-cjami. Norwescy badacze twierdzą że żaden z Norwegów nie trafił do tych oddziałów dobrowolnie, a raczej za jakieś przewi-nienie. Wiadomo że kilku obywateli norweskich służyło w od-dziale Dirlewangera, kilku w 1. zmotoryzowanej brygadzie SS oraz w 7. ochotniczej dywizji górskiej SS „Prinz eugen”. Każda z tych jednostek w jakimś sensie przyczyniła się do pacyfika-cji oraz mordów na żydach i innych narodowościach. Liczba obywateli norweskich w tych oddziałach jest trudna dziś do oszacowania. Wiemy np., że w 1. zmotoryzowanej brygadzie SS zginęło trzech Norwegów, a było ich tam około 20. Bar-dzo trudno również dziś powiedzieć, czy brali oni odział w mordach, czy nie, choć z drugiej strony charakter jednostki

30 Tieke, „Tragedy of the faithful”, ss. 7-1231 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 228 - 23032 Tieke, „Tradegy of the faithful”, ss. 7-1233 W artykule pominięto bitwę pod Narwą oraz wycofanie Hgr „Nord” do Kur-landii. Dla szczególnie zainteresowanych polecam Tieke – „Tradegy of the faith-ful” która jest monografią III korpusu pancernego, oraz Newton – „Retreat from Leningrad” – o wycofaniu Hgr „Nord”.34 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 231 - 27135 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 272

był taki, że dopuszczała się mordów na cywilach36. Przykła-dem może być operacja przeciwpartyzancka o kryptonimie „Karlsbad”z jesieni 1942 roku, w której brygada brała udział. efekt operacji – 1051 cywilów wymordowanych. Liczby mówią same za siebie37.

Wracając jednak do dywizji „Nordland” – podczas jej po-bytu w Chorwacji doszło do pewnych incydentów za które w naszych czasach poszłoby się do więzienia na długie lata. W pamiętniku Sverre Ryena38 przytoczonym w książce Veuma możemy przeczytać: Sobota 30 października 1943. Tam zaczęły do nas strzelać te bandy… Szliśmy od domu do domu i wkładali-śmy lufy karabinowe przez drzwi [strzelali?]… Ci którzy nie leżeli na ziemi, uciekli do lasu. Godzina 18 wszystkie domy płoną. No i jeszcze jedna partyzancka wioska zniszczona przez norweskich grenadierów. Straciliśmy czterech ludzi, siedmiu rannych. Sverre Ryen nie przeżył wojny i zginął w 1945 gdzieś pod Berlinem39. Według norweskiego dziennikarza egila Ulateiga nigdy po wojnie nie prowadzono dochodzeń w sprawie tej pacyfikacji, ani w sprawie żadnej innej z przeprowadzonych na terenie Chorwacji w czasie trzymiesięcznego pobytu „Nordland” w tym rejonie40.

U Dirlewangera było 4–5 norweskich obywateli, tyle samo też zginęło41. Była to jednostka karna, więc najprawdopodob-niej wszyscy obywatele norwescy trafili tam za jakieś przewi-nienia. Oddział był znany z okrucieństwa, podczas pobytu na Białorusi brał udział w licznych akcjach przeciwko partyzantce radzieckiej. efektem tych akcji było często mordowanie nie-winnych ludzi, np. podczas operacji pod kryptonimem „Kott-bus” wymordowano 10–13 tysięcy ludzi42. Możliwe też że kilku z nich brało udział w Powstaniu Warszawskim, ale do dziś te informacje nie zostały potwierdzone 43.

Powstanie warszawskieW czasie Powstania Warszawskiego ściągnięto jako wspar-

cie do Warszawy między innymi jednostkę o nietypowej na-

36 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 326 - 32737 Munoz, „Hitler’s White Russians”, ss. 228 – 22938 „Dagbok frå ein rotnorsk nazisk” – pamiętnik prawdziwego norweskiego nazisty39 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 226 - 22740 Ulateig, „Jaktem på massemorderne”, s. 24141 Veum do konca nie jest pewien czy było ich czterech czy pięciu. 42 Stefańczak, „Dirlewanger na Białorusi”, Biuletyn DWS.org.pl nr 343 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 323 - 325

http://en.wikipedia.org, rys. Willtron godło 11.SS-Freiwilligen-Panzergrenadier-Division Nordland

Page 40: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl40

numer 7 – zima 2010

zwie – SS Rontgensturmbann. Była to specjalnie wyszkolona jednostka sanitarna, która miała wykrywać gruźlicę wśród nie-mieckich żołnierzy. SS Rontengsturmbann był wyposażony w aparaty rentgenowskie – stąd też jej nazwa.

W marcu 1944 roku około 100 żołnierzy oddelegowano do Poznania w celu przeszkolenia w SS Rontgensturmbann, wśród nich było około 20 Norwegów. Oprócz obywateli nor-weskich znaleźli się również obywatele duńscy, holenderscy, belgijscy oraz niemieccy44.

Do Warszawy wysłano pluton ckm SS Rontgensturmbann w sile 1 oficera oraz 37 podoficerów i żołnierzy45. Na czas po-wstania pluton został podporządkowany grupie szturmowej majora Recka46. Podczas powstania zginęło dwóch Norwe-gów, Knut Iversen lat 18, zginął 21 sierpnia, oraz Paul Olav Perssen lat 17, stracił życie 13 września. Z przebiegu walk gru-py szturmowej majora Recka wynika, że Knut Iversen zginął w czasie ciężkich bojów na Starym Mieście, a Paul Olav Perssen najprawdopodobniej na Czerniakowie.

Podczas służby w SS Rontgensturmbann straciło życie lub zostało uznanych za zaginionych łącznie 12 obywateli norwe-skich47.

Pozostałe jednostkiObywatele norwescy trafili również do kilku innych jedno-

stek niemieckich. Były to jednak wyłącznie małe grupy ochot-ników. Wiadomo na przykład, że kilku Norwegów zginęło w jednostkach takich jak SS-Fallschirmjager-Bataillon 500, dy-wizja SS „Totenkopf”, SS-Polizei-Skijäger-Bataillon 506 czy SS-Jagdverband48.

Jeden obywatel norweski Bjørn Dick Brynjulfson, weteran SS „Wiking”, walczył w szeregach 38. dywizji SS „Nibelungen”. Pod koniec wojny, jako zresztą jedyny Norweg, trafił do niewo-li amerykańskiej. 29 kwietnia 1945 roku został zakatowany na śmierć przez amerykańskich strażników49.

Jednostki niebojoweObywatele norwescy służyli także w niebojowych jednost-

kach niemieckich. 47 dziennikarzy było np. w jednostce pro-pagandowej SS-Standarte Kurt eggers. Duży procent z nich przed wojna pracował w NRK lub w gazetach norweskich. Podczas służby w Kurt eggers zginęło sześciu dziennikarzy50.

W Niemieckim Czerwonym Krzyżu (DRK) pracowało pod-czas wojny około 400 norweskich kobiet. Niestety nikt do koń-ca nie jest pewny, czy ta liczba się zgadza, bo ani Norweski, ani Niemiecki Czerwony Krzyż nie mają w swoich archiwach dokładnych danych. Kobiety pracujące na froncie dla DRK były często nazywane „frontowymi siostrami”. Norwescy badacze szacują, że podczas walk na froncie wschodnim 21 straciło życie bądź zostało uznanych za zaginione norweskich „sióstr frontowych”51.

44 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 314 - 31545 Krannhals, „Der Warschauer Aufstand 1944”, s.12546 Kirchmayer, „Powstanie Warszawskie”, zalacznik nr 17 oraz nr 2047 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 316 - 31748 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 347, s. 353, s. 175 oraz s. 35549 Veum, Brenden, „De som falt”, s. 35950 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 348 - 35051 Veum, Brenden, „De som falt”, ss. 332 - 343

Losy powojenneKiedy 8 maja 1945 roku niemieckie wojska skapitulowały,

w Norwegii zaczęto bardzo szybko aresztować osoby które współpracowały w okupantem. Już 1 lipca w aresztach na te-renie państwa norweskiego znajdowało się około 14 000 ludzi. Niebawem okazało się również, że liczba obozów i aresztów jest zdecydowanie za mała, więc zaczęto budować tymczaso-we obozy. Weterani, którzy byli wśród aresztowanych, zostali w dość krótkim czasie skazani za zdradę państwa. Większość z nich dostała niewysokie, zaledwie kilkuletnie kary więzienia. Co poniektórzy próbowali uciec do Argentyny bądź Brazylii – nielicznym się to udało. Władze norweskie wystąpiły o ekstra-dycję uciekinierów, jednakże rządy Brazylii i Argentyny sprze-ciwiły się temu, uznając ich za uchodźców politycznych52.

Losy obywateli norweskich którzy trafili do niewoli radzie-ckiej były natomiast zupełnie inne. Według Sigurda Senje który powołuje się na prace magisterską Ane Dalen Ringheim53, do niewoli sowieckiej trafiło około 136 obywateli norweskich. Co najmniej 42 z nich straciło życie od ciężkiej pracy, wycieńczenia, chorób itd. Większość została zwolniona i wróciła do Norwegii na przełomie lat 1945/1946. Ostatni jeńcy norwescy zostali w niewoli aż do 1953 roku. Po powrocie do kraju byli wzywani na krótkie przesłuchania na policję. Zazwyczaj uznawano, że karę już odbyli w obozach sowieckich, dlatego nie było potrzeby dodatkowej kary więzienia w rodzinnym kraju54.

ZAMIAST POSłOWIAW Polsce żyje się nadal wojną. Są obchody, święta narodo-

we… 1 sierpnia, w którym o godzinie 17 wyją syreny i ruch na ulicach jest wstrzymywany na minutę. 15 sierpnia, w którym prezydent awansuje oficerów na generałów. 1 września, kiedy Niemcy już po raz któryś z rzędu przepraszają nas za wojnę, a Rosjanie po raz kolejny negują, że nas zaatakowali itd., itd. A w Norwegii? W Norwegii nie ma tego romantyzmu związa-nego z wojną jaki mamy u nas w kraju. Tutaj wojna, owszem… była, ale była i już się skończyła. Koniec. Kropka.

Król norweski, Harald V, wypowiedział się mniej więcej 15–20 lat temu, że temat drugiej wojny światowej już czas zakończyć i niech przejdzie do historii. I w sumie tak się tutaj stało, życie toczy się dalej. Pamiętam nawet czasy szkoły średniej, kiedy na historii doszliśmy do drugiej wojny światowej. Nauczycielka stwierdziła że sama wojna nie jest ważna (sic!), ale jej skutki. Więc na następnej godzinie przerabialiśmy już utworzenie NATO.

Dzisiejsza Norwegia rzadko wspomina drugą wojnę świa-tową, a tym bardziej osoby służące u boku Hitlera. O Quislingu raczej wszyscy słyszeli, ale o wielkim norweskim pisarzu Knu-cie Hamsunie raczej nie. Hamsun w czasie wojny opowiedział się po stronie Hitlera i chyba nawet zapisał się do NS55. Kiedy wojna się skończyła, pojawił się wielki problem. Ale mądrzy ludzie myślą i wymyślono, że Hamsun na skutek starości jest chory psychicznie i był w czasie wojny niepoczytalny. Starusz-

52 Westlie, „Fars krig”, ss. 163 - 16953 Senje, „glemt soldat”, s. 145. Tytuł pracy magisterkiej Ane Dalen Ringheim brzmi: „Nordmenn i sovjetisk fangenskap 1940–1955” (Norwegowie w niewoli sowieckiej 1940–1955).54 Senje, „glemt soldat”, s. 14555 Nasjonal Samling – Norweska partia nazistowską

Page 41: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl41

numer 7 – zima 2010

ka oczyszczono z zarzutów i wysłano na wczesną emeryturę. No i sprawa załatwiona. Z norweskimi ochotnikami walczą-cymi u boku Wehrmachtu nie poszło tak sprawnie. Osobiście podejrzewam że Hamsun był w pełni swoich zmysłów, a po prostu wybrał niewłaściwą stronę. Należy pamiętać, że dla przeciętnego Norwega wojna nie była tak czarno-biała, jak dla nas Polaków. W Polsce wrogiem byli Niemcy i Rosja, a przyja-cielem Francja i Wielka Brytania. Neutralność Norwegii, wbrew powszechnemu przekonaniu, jako pierwsi pogwałcili Anglicy kładąc miny na norweskich wodach terytorialnych. Stało się to kilka dni przed atakiem Niemców na Norwegię.

Należy także pamiętać reakcję norweską na atak ZSRR na Finlandię – wielkie oburzenie i solidarność z cierpiącym na-rodem fińskim. Skandynawowie są prawie jak jeden naród, zawsze się trzymają razem. Uwierzcie mi na słowo… języki skandynawskie są tak do siebie podobne, jakby to był jeden język. Znając norweski można się bez problemu porozumieć w całej Skandynawii, znając szwedzki to samo itd. Języki te są bliższe niż polski ze słowackim czy ukraińskim. W czasie wojny zimowej na przełomie 1939 i 1940 roku pewna liczba obywa-teli norweskich biła się jako ochotnicy w armii fińskiej. Bronili niezawisłości i niepodległości swoich skandynawskich braci przed bolszewikami i komunizmem.

Obywatele norwescy którzy zwerbowani do służby pod wo-dzą Adolfa Hitlera często czuli się oszukani przez propagandę oraz władze niemieckie. Obiecywano im wojsko norweskie, pod norweską flagą, z oficerami norweskimi, z rozkazami w języku norweskim itd. Szara rzeczywistość wyglądała trochę inaczej. Norweskiego wojska nie było, norweskiej flagi też nie, a rozkazy tym bardziej nie były w języku norweskim. Niektórzy norwescy historycy próbują pokazać ochotników norweskich jako oszu-kanych. Można powiedzieć że poszli na wojnę bo wierzyli, że największym wrogiem Norwegii jest komunizm, a jednocześnie mieli sentyment do Niemiec, więc ich wybór nie był taki trudny do wytłumaczenia. Oczywiście historia nie jest romantyczna a realia często są zupełnie inne. Totalitaryzm w Niemczech okazał się tak samo zabójczy jak komunizm w ZSRR.

Michał Stefańczak

(michalst)

Bibliografiaglantz i inni, Slaughterhouse, Bedford 2005Kirchmayer Jerzy, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959Krannhals Hanns von, Der Warschauer Aufstand 1944, Frankfurt am Main 1962Munoz, Romanko, Hitler’s White Russians, Nowy york 2003Senje Sigurd, Glemt soldat, Oslo 2008Stefańczak Michał, „Dirlewanger na Białorusi”, Biuletyn DWS.org.pl nr 3 2009 Tieke Wilhelm, Tragedy of the faithful, Winni-peg 2001Trellevik Vidar, „Ligger fortsatt i bakken”, opublikowane 23/02-2009 http://www.nrk.no/programmer/tv/brenn-punkt/1.6488248Informacja o projekcie naukowym „Norske frivillige i SS” http://www.hlsenteret.no/kunnskapsbasen/Forskningspro-sjekt/163Ulateig egil, Jakten på massemorderne, Otta 2006Westlie Bjørn, Fars krig, Oslo 2009Veum eirik, Brenden geir, De som falt, 2009

Page 42: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl42

numer 7 – zima 2010

Czeskie epizody z walk nad Dolnym Sanem

Sławomir Kułacz (AlterUrsi)@

Działania 28. IR pod Leżajskiem, październik 1915 r.

© Sławomir Kułacz

W 1915 roku, w odstępie kilku tygodni dwa austro-węgier-skie pułki piechoty zostały rozwiązane za zdradę. Oba nale-żały do najstarszych jednostek w Austrii, powstały bowiem w XVII wieku. Rekruta brały z sąsiadujących okręgów uzupeł-nień w środkowych Czechach, stąd wyróżniająca je nazwa Böh misch es – „czeski”. Co łączy je z Leżajskiem? Okazuje się, że całkiem sporo. Pierwszy, praski 28. Infanterie Regiment1 walczył pod Leżajskiem w październiku 1914 roku. „Wsławił się” później-szą dezercją w Karpatach. Także w październiku 1914 roku, pod Radymnem widziano żołnierzy 36. Infanterie Regiment z Mladej Boleslavi (miasto znane miłośnikom motoryzacji jako siedziba koncernu Škoda) próbujących przejść na stronę wroga. Siedem miesięcy później, również nad Sanem, w bitwie o sieniawski przyczółek mostowy uciekł przed atakującym wrogiem, za co został rozformowany. Prześledźmy historię tych jednostek.

Böhmisches Infanterieregiment Nr. 28 Viktor Emanuel III. König von Italien powstał w 1698 roku. Rekrutował się z Pragi i właśnie jako

praski występuje w opracowaniach. Jego sztab stacjono-wał w Innsbrucku, I i III batalion w Schlanders2, II w Pradze, IV w Malè, dowódcą był Oberst3 Ferdinand Sedlaczek (stan w 1914 roku). Jego ludowa, potoczna nazwa to „Pražské děti” – Praskie Dzieci.

Wyjąwszy II batalion, który trafił na front serbski, pułk wziął udział w letniej ofensywie przeciw Rosji a pierwszy ślad udziału tego pułku w walkach koło Leżajska w ramach jesien-nej ofensywy Wisła–San przynosi kronika Tiroler Kaiserjäger Regiment 14: 13 października – Jesteśmy w rezerwie korpusu w Giedlarowej. Od 2 dni znowu pada. Wieś jest przepełniona od-działami i taborem. Nasza 8. Dywizja ma rozkaz przekroczyć San koło Rzuchowa. 4. TKJR oraz 13. i 16. FJB5 idą w pierwszej linii, 59. i 28. IR są posiłkami6. 59. i 28 IR tworzyły wówczas 5. Infanterie Brigade7 w 3. Infanterie Division8, należącej do XIV korpusu 4. armii. Przeciwnikiem, znajdującym się po drugiej stronie Sa-nu były wówczas oddziały XI korpusu 3. armii rosyjskiej.

1 Pułk piechoty, dalej wymiennie ze skrótem IR.2 W Południowym Tyrolu.3 Pułkownik.4 Tyrolski Pułk Strzelców Cesarskich, 1. TKJR.5 Feldjägerbataillon, Batalion Strzelców Polowych.6 Karl Raschin edler von Raschinfels, Die einser-Kaiserjaeger im Feldzug gegen Russland 1914-1915. Auszug aus dem Tagebuche des Regimentsadjutanten. Bregenz 1935, s. 54.7 Brygada piechoty, IBrig.8 Dywizja piechoty, ID.

Nieco więcej dowiemy się z fragmentu kroniki wymienio-nego wyżej 59. Infanterie Regiment:

14 października – Przesuwający się na północ od drogi żoł-nierze 28. IR nie wytrzymują ciężkiego ognia, którym zostali obłożeni wyjątkowo mocno i uciekają do tyłu pomimo wszyst-kich starań ich oficerów. Dopiero kiedy przeprawa oddziałów 8. Infanterie Division zaabsorbowała uwagę wroga, 28. IR o 10.30 przed południem mógł posuwać się dalej, ciągnął się jednak w większości za IV batalionem [59. IR], gdzie w odle-głości 1000 kroków rozłożył się poniekąd jako rezerwa9.Najszerszy punkt widzenia daje nam Österreich-Ungarns

letzter Krieg: Walki XIV korpusu zapowiadały się pomyślnie. 8. ID pod do-wództwem GM10 von Fabiniego dążyła do zdobycia wschod-niego brzegu pod Rzuchowem. Kiedy o świcie pierwsze rzuty dywizji rozpoczęły przeprawę, wróg przykrył przytłaczającym ogniem artyleryjskim miejsce przeprawy. Jednocześnie nad rwącą wodą szalała burza pocisków z karabinów maszyno-wych. Liczne pontony trafione rosyjskimi pociskami tonęły razem ze swoimi załogami w brudnożółtym nurcie Sanu lub zostały zniesione prądem. Jednakże udało się czterem dziel-

9 Max Ritter von Hoen, geschichte des salzburgisch-oberösterreichischen K.u.k. Infanterie-Regiments erzherzog Rainer Nr. 59 für den Zeitraum des Weltkrieges 1914–1918, Salzburg 1931, s. 97.10 generalmajor – generał brygady.

Page 43: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl43

numer 7 – zima 2010

nym batalionom (13. FJB, I/4. TKJR, I/3. TKJR11, dwie kompanie 59. IR i dwie kompanie 28. IR) dotrzeć na drugi brzeg. Tu zosta-ły wkrótce zasypane krzyżowym ogniem Rosjan. Z heroiczną wytrwałością utrzymały się te słabe siły na wschodnim brze-gu. Dalsze jednostki miały dołączyć. Miano nadzieję przed nocą przerzucić na drugi brzeg całą 8. ID. Silny ogień wroga uniemożliwił jednak następne przeprawy12.Po walkach o Rzuchów i krótkim odpoczynku znaleźli się

Czesi jeszcze raz nad Sanem. Walczyli m.in. 20. października w rejonie Nisko–Wolina. Co było dalej? Czym dwudziesto-ósmacy zhańbili armię? Legenda głosi, że 3 kwietnia 1915 r. w rejonie Konieczna–Stebnícka Huta cały pułk przeszedł na stronę rosyjską w szyku zwartym, ze sztandarem, przy akom-paniamencie orkiestry, przygrywającej pułkowego marsza „Castaldo”. Ale jedynymi prawdziwymi elementami tej legen-dy są tylko miejsce i data. Po kilku miesiącach krwawych walk z pułku zostało najwyżej kilkuset żołnierzy, którym odechciało się walczyć i umierać za austriackiego cesarza. Resztę zwyczaj-nie zmyślono i do dziś powtarza się bezrefleksyjnie. Bo skąd niby orkiestra na linii frontu? Dezerterów, kuszonych przez ziomków walczących po drugiej stronie frontu, w 2. kompa-nii Czeskiej Drużyny (w składzie rosyjskiej 49. dywizji piecho-ty), zamiast otwartych ramion braci Słowian czekały obozy jenieckie. Jedynie część z nich włożyła upragniony mundur czechosłowacki13. Dla Czechów „karpacka defilada” zapocząt-kowała krzepiącą serca legendę, dla innych narodów była najczytelniejszym przykładem czeskiego tchórzostwa. Długo jeszcze dzieci w krajach byłej monarchii pytane, ile to jest „28”, podnosiły obie ręce. A cesarz? „Przepełniony bólem” oficjalnie rozwiązał pułk.

Böhmisches Infanterieregiment Nr. 36 Reichsgraf Browne powstał w 1683 roku. Rekrutował się z okręgu Jungbunzlau

(Mladá Boleslav). Jego sztab, I i III batalion stacjonowały w Bru-neck, II batalion w Niederdorf14, a IV w Jungbunzlau. Dowodził nim Oberst Rudolf Müller (stan w 1914 roku). W 1914 roku pułk znalazł się w na froncie północnym w galicji. Po niepowodze-niach w galicji wschodniej i krótkotrwałym odwrocie na linię Tarnów–gorlice–Karpaty, wojsku austro-węgierskiemu udało się osiągnąć utraconą we wrześniu rubież Sanu. 36. Infanterie Regiment, w ramach 10. Infanterie Division IX korpusu należą-cego do austro-węgierskiej 3. armii, znalazł się na południe od Jarosławia. Po drugiej stronie Sanu znajdowały się jednostki le-wego skrzydła rosyjskiej 3. armii. Tu pojawiła się pierwsza ozna-ka upadku morale żołnierzy tego pułku. 20 października 1914 r., jak podaje Österreich-Ungarns letzter Krieg, doszło do przejścia zwartych pododdziałów czeskiego pułku do wroga15.

Po załamaniu ofensywy Wisła–San front galicyjski ustabi-lizował się dopiero na linii Karpat, a jego zachodni odcinek

11 Tzn. I batalion 4. Tiroler Kaiserjäger Regiment, I batalion 3. Tiroler Kaiserjäger Regiment.12 Österreich-Ungarns letzter Krieg (dalej: ÖULK), Band I, s. 426.13 Antoni Kroh, O Szwejku i o nas, Nowy Sącz 1992, s. 32–35.14 Oba garnizony w Południowym Tyrolu.15 ÖULK, Band I, s. 443. Jak się wydaje, wobec skomplikowanej sytuacji wy-nikającej z niepowodzenia ofensywy Wisła–San, dowództwo nie zareagowało właściwie na ten epizod.

na linii gorlice–Tarnów. Tu, 2 maja 1915 r., doszło do przeła-mania frontu pod gorlicami przez połączone wojska austro-węgiersko-niemieckie, w wyniku czego od połowy miesiąca front znalazł się znów nad Sanem. 36. Infanterie Regiment z IX korpusem, tym razem już w 4. armii, obsadził odbity przy-czółek mostowy w Sieniawie. Tu 36 pułk (Jungbunzlau) bił się karygodnie; jest całkiem prawdopodobne, że chodziło o zdradę. Ściągnął on nieszczęście na sąsiadujący 62 pułk16. Co właściwie zrobili Czesi 27 maja? Odpowiedź znajdziemy w dość obszer-nym fragmencie „Österreich-Ungarns letzter Krieg”:

Natarcie III kaukaskiego korpusu, które szło w ten rejon, skiero-wało się najpierw na 36. IR, dobrze okopany na wzgórzach na północ od Sieniawy. Jak wykazało przeprowadzone później dochodzenie, Rosjanie bez oporu wdarli się do okopów pułku i daleko za nie. Żołnierze 36. IR uciekali w pełnym rozprosze-niu przez Sieniawę i zabierali ze sobą sąsiadujące z lewej stro-ny oddziały, również składające się przeważnie ze Ślązaków (sic! –SK). Z prawej strony nie tak szybko dali się pokonać Sied-miogrodzianie i jeden batalion przesuniętej tu w nocy rezer-wy korpusu. Batalion ten uderzył jeszcze na opuszczoną przez Czechów Sławgórę17, ale mógł tylko zniszczyć pozostawione tu ciężkie działo. […] Jak kilka tygodni wcześniej 28. IR, sta-ry, bogaty w tradycje 36. IR został na rozkaz cesarza kilka dni później skreślony z list armijnych. Jego i jego lewego sąsiada zachowanie zostało przypisane przede wszystkim niekorzyst-nym wpływom, jakie wywarły na strukturę oddziałów nowo wcielone uzupełnienia18.Okazuje się, że od marca 1915 roku w 36. Infanterie Regi-

ment walczył VIII Marschbataillon (batalion marszowy) salz-

16 August von Cramon, Unser österreichisch-ungarischer Bundesgenosse im Wel-tkriege; Erinnerungen aus meiner vierjährigen Tätigkeit als bevollmächtigter deu-tscher General beim k.u.k. Armeeobercommando, Berlin 1922, s. 17.17 Wzgórze 221 na północny-wschód od Sieniawy z Szańcem III pierścienia przyczółka mostowego Sieniawa, patrz: Sławomir Kułacz, Okolice Leżajska i Sie-niawy w przededniu i podczas I wojny światowej, Leżajsk 2008, ss. 22 i 64.18 ÖULK, Band II, s. 428-429.

Ucieczka 36. IR pod Sieniawą, maj 1915 r.

© Sławomir Kułacz

Page 44: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl44

numer 7 – zima 2010

burskiego 59. Infanterie Regiment, włączony doń jako wzmoc-nienie niepewnej jednostki. O jego historii opowiada broszura Die Tragödie eines Rainer-Bataillons („Tragedia pewnego ba-talionu Rainerów”19), którą tworzą patetyczne, jednocześnie propagandowe i szowinistyczne w swoim wydźwięku teksty Kadettaspiranta20 guidona Judiego i Zugsführera21 Franza Huemera. Wartość tej broszury polega jednak na dość dokład-nym zrelacjonowaniu działań z maja 1915 roku, w tym zajścia w Sieniawie:

24 maja zajmujemy stare stanowiska z walk 1914 roku na prawym brzegu Sanu, na północ od Sieniawy. 25 maja nowy batalion marszowy 36 IR staje za naszymi okopami jako re-zerwa. »Trzydziestoszóstacy przechodzą do wroga«26 maja wieczorem dostaję22 od naszych dowódców, Fähn-richa23 Maschke i Zugsführera Pöllmanna rozkaz objęcia do północy służby w okopach. Krótko przed mającą nastąpić zmianą zapalają się przed naszymi stanowiskami ognie alar-mowe. Na prawym skrzydle słychać wołanie »Ulala«. Alarmu-ję kompanię. Fähnrich Maschke dostaje wiadomość, że dwa bataliony 36 IR i nowoprzybyły batalion marszowy przeszły do wroga. Czesi z naszego batalionu dowiadują się o tym. Rosjanie dotarli już do stanowisk ogniowych naszych baterii. Wielu wiernych jeszcze Czechów i Rainerów zajmuje dla osło-ny flanki znajdujący się na wschód od nas rów łącznikowy. Rainerzy przydzieleni do zbiegłych batalionów dołączają do nas i opowiadają, że cały 36 IR zdezerterował do Rosjan. Nie ma już czasu do stracenia. Zajmują wraz z nami rowy strzele-ckie i łącznikowe. Rosjanie posuwają się w ogromnych tyra-lierach. Atakują nas także z flanki. Rosyjska artyleria kładzie ogień zaporowy na sieniawski przyczółek. Wydano rozkaz aby strzelać do zbiegów. Gońcy przynoszą wiadomość, że je-steśmy okrążeni przez Rosjan z trzech stron. Czwartą, wolną stronę zagradza nam San. Odwrót jest niemożliwy. Niewola? Nie. Żaden Rainer nie poddaje się bez walki!24.Następny dzień przyniósł szturm, w którym ranny został

autor tekstu i utratę przyczółka Sieniawa.Niestety, po wojnie nie powstały oficjalne monografie

dwóch interesujących nas pułków, z których moglibyśmy po-znać dokładną historię ich walk. Zainteresowanych rzetelną analizą czeskiego punktu widzenia (także motywów dezercji „Praskich Dzieci”, oraz jej następstw) zapraszam do sięgnięcia po doskonałą książkę Antoniego Kroha pt. O Szwejku i o nas.

Sławomir Kułacz

(AlterUrsi)

Wszystkie cytaty w tłumaczeniu autora.

19 żołnierze 59. IR „erzherzog Rainer“.20 Aspirant.21 Plutonowy.22 Tekst Franza Huemera.23 Chorąży24 guido Judi, Franz Huemer, Die Tragödie eines Rainer-Bataillons (broszura), s. 14-15

Bibliografia:Cramon August von, Unser österreichisch-ungarischer Bundes-genosse im Weltkriege; Erinnerungen aus meiner vierjährigen Tätigkeit als bevollmächtigter deutscher General beim k.u.k. Ar-meeobercommando, Berlin 1922Hoen Max Ritter von, Geschichte des salzburgisch-oberösterrei-chischen K. u. k. Infanterie-Regiments Erzherzog Rainer Nr. 59 für den Zeitraum des Weltkrieges 1914–1918, Salzburg 1931Horstenau edmund (red.), Österreich-Ungarns Letzter Krieg, Wien 1931, Band I, IIJudi guido, Huemer Franz, Die Tragödie eines Rainer-Bataillons, b.m.w., b.r.w.Kroh Antoni, O Szwejku i o nas, Nowy Sącz 1992Kułacz Sławomir, Okolice Leżajska i Sieniawy w przededniu i pod-czas I wojny światowej, Leżajsk 2008Raschin Karl edler von Raschinfels, Die Einser-Kaiserjaeger im Feldzug gegen Russland 1914–1915. Auszug aus dem Tagebuche des Regimentsadjutanten, Bregenz 1935

Page 45: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl45

numer 7 – zima 2010

Cmentarz dwóch wojen

Sławomir Kułacz (AlterUrsi)@

LokalizacjaPołożony przy drodze Sieniawa – Tarnogród, pomiędzy

wsiami Cieplice i Adamówka, po wschodniej stronie drogi (grunty wsi Cieplice). Oto krótka historia walk w okolicy:

Rok 191418 września rejon Sieniawy i sam przyczółek mostowy

(krótko broniony przez słabe pododdziały) zajął XVII moskiew-ski korpus 5. armii gen. Plehwego. 4 października wojska au-stro-węgierskie rozpoczęły wielką kontrofensywę „Wisła-San”, która dotarła do Sanu 10 października, ale załamała się wo-bec nieuchwycenia przyczółków po wschodniej stronie rzeki. 10 października w rejonie Sieniawy stacjonowała już 32. dywi-zja piechoty IX kijowskiego korpusu 3. armii gen. Ruzski’ego.

Rok 1915Dzięki powodzeniu 11. armii niemieckiej w walkach pod

Jarosławiem, sąsiadujący z nią IX korpus austro-węgierskiej 4. armii zajął 19 maja Sieniawę. 27 maja miasto odbili Rosjanie z III kaukaskiego korpusu 3. armii dochodząc do Sanu i Luba-czówki. 12 czerwca rozpoczęła się operacja przełamująca pod Lubaczowem; Sieniawę zdobył 167. pułk piechoty z niemie-ckiej 22. dywizji piechoty (podporządkowanej austro-węgier-skiemu XVII korpusowi). Zwycięzcy wzięli 3500 jeńców głów-nie z III korpusu kaukaskiego. 13 czerwca, wychodząca z rejonu Dębna austro-węgierska 10. dywizja piechoty przeprawiła się przez rzekę i zajęła rejon Piskorowice–Cieplice. 26. c.k. dywizja piechoty Landwehry zajęła cały obszar przyczółka mostowego Sieniawa i m. Dobra. Następna silna rosyjska linia obrony prze-biegała od Kuryłówki, przez Dąbrowicę i Adamówkę po Cew-ków i Dzików. Na odcinku Dąbrowica-Adamówka sforsowały ją 17 czerwca 10. c.k. dywizja piechoty i przerzucona 3 dni wcześ-niej przez San 106. dywizja piechoty Landsturmu (IX korpus). W ten oto sposób zakończyły się walki w tym rejonie.

Cmentarz dzisiajZastanawiające jest to, że na ścianie czołowej pomnika

widnieje tylko data 1914. Po pierwsze, walki w galicji przyjęło się zawsze nazywać „1914–1915”. W przypadku powojennych

tablic pamiątkowych najczęściej występują daty „1914–1918”, zapewne aby objąć także pochówki żołnierzy lub jeńców zmarłych z chorób już po przejściu walk. Po drugie, walki w okolicy Sieniawy w 1914 r. nie były nawet w połowie tak za-cięte jak w 1915.

Wreszcie, regularny kształt cmentarza (prostokąt 50×65 m), obwałowanie, symetryczne rozplanowanie kwater, alejki, cen-tralnie umieszczony pomnik, słupki pod ceramiczne tabliczki, a więc cechy analogiczne do np. cmentarzy w Czercach, Ma-nasterzu i innych1, wykluczają urządzenie cmentarza przez Rosjan, którzy okupowali ten rejon od jesieni 1914 do wiosny 1915 r.

Na prawo od wejścia na cmentarz znajduje się późniejsza stela nagrobna w średnim stanie zachowania. Inskrypcja w ję-zyku rosyjskim brzmi:

1 Vide: Irena Zając, Cmentarze wojenne z okresu I wojny światowej, Przemyśl 2001; Sławomir Kułacz, Okolice Leżajska i Sieniawy w przededniu i podczas I wojny światowej, Leżajsk 2008

Oto krótka historia cmentarza, jakich w Polsce jest więcej. Kryje szczątki żołnierzy, którzy zginęli w „ostatniej wojnie dżentelmenów” i młodego człowieka, poległego u progu najstraszniejszej wojny XX wieku. Niezależnie od wyznawanej ideologii, strony frontu po której stali, łączyła ich jedna rzecz – nie chcieli umierać.

Położenie cmentarza, mapa WIg.

© Sławomir Kułacz

Page 46: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl46

numer 7 – zima 2010

CCCP / ВЕЧНА ПАМЯТЬ / БОЙЦУ / РЕВОЛЮЦИИ / МЛАДШИЙ / КОМ ВЗВОДА / PKKA / ТУКАЕВ / ИБРАГИМ / ИСMАГИЛОВИЧ / ПОХОРОНЕН / 2 X 1939,czyli: ZSRR / Wieczna pamięć / żołnierzowi / rewolucji / młodsze-mu / dowódcy plutonu R[obotniczo]-Ch[łopskiej] A[rmii] Cz[erwonej] / Tukajew / Ibrahim / Ismaiłowicz / pochowany / 2 X 1939.Tukajew był oficerem 43. pułku strzeleckiego 96. dywizji

strzeleckiej (XVII korpus strzelców, 6. armia, Front Ukraiński). Urodził się w 1916 roku w Bajmaku (Baszkirska ASRR). grób powstał między podpisaniem niemiecko-radzieckiego trak-tatu o granicach i przyjaźni (z 28 września 1939) i protokołu uzupełniającego w sprawie wytyczenia granicy między ZSRR a Niemcami z 4 października 1939, ale – co ważne – po niemie-ckiej stronie granicy wzdłuż rzeczki Lubienia (na mapie: Przy-łubień). Miejscowości znajdujące się na wschód od Sanu i na południe od Lubieni (jak Sieniawa) włączono do ZSRR.

Sławomir Kułacz

(AlterUrsi)

Bibliografia edmund Horstenau (red.), Österreich-Ungarns Letzter Krieg, Band II. Wien 1931Hermann Müller-Brandenburg, Die Schlacht bei Grodek-Lem-berg (Juni 1915), Oldenburg 1918Kozłowski e. (red. nauk.), Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów. 17 września 1939 r., tom 1: Geneza i skutki agresji, Warszawa 1994

Widok cmentarza, stan na 1 września 2009 r.

Stela nagrobna Tukajewa, stan na 1 września 2009 r.

© Sławomir Kułacz

© Sławomir Kułacz

Page 47: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl47

numer 7 – zima 2010

Robert MichulecKu wrześniowi 1939. Zbrojne ramię sanacjiArmagedongdynia 2009ISBN 978-83-918106-9-9

Najkrótsza recenzja tego gniota brzmi tak:Jeśli usiłujesz w możliwie najgorszy sposób zainwestować zbędną stówę, to wyrzuć ją na ulicę. Ktokolwiek by ją znalazł, na pewno

bardziej na nią zasługuje niż R. Michulec (cena spłodzonego przez niego bubla – 93 zł).

Mam 55 lat. Wojna bardzo okrutnie dotknęła naszą rodzinę. Przeżył tylko mój ojciec. Był w rodzinie najmłodszy – na koniec woj-ny miał 15 lat. Pewnie dlatego historia II wojny świat. interesuje mnie właściwie „od zawsze”. Ten temat często przewijał się w pro-wadzonych w domu rozmowach. Starałem się jak najlepiej zrozumieć to, o czym mówią dorośli. Czytałem więc nawet najgorsze wytwory komunistycznej „twórczości historycznej”. Wychodziłem z założenia, że fakt, który mogę zweryfikować, pozostaje faktem, natomiast wnioski wyciągam sam. Michulcowi udała się rzecz, w którą jeszcze niedawno sam bym nie uwierzył. Po raz pierwszy w życiu nie dałem rady doczytać do końca rozpoczętej książki. Spasowałem po przeczytaniu 2/3 tego „dzieła”. Nie potrafię sobie wyobrazić, jaką krzywdę wyrządziła Michulcowi Polska, że zieje do niej patologiczną wręcz nienawiścią i pogardą. Przy nim towa-rzysz gomułka mógłby uchodzić za miłośnika sanacji. gdybym miał takie poglądy na temat Polski, to ze wstydu zrzekłbym się oby-watelstwa i poprosił o azyl w najbardziej oddalonym zakątku Ziemi, np. na Kubie – tam na pewno nie rządzi katolicko-faszystowski reżim (określenie R.M.). gdyby autor użył 1% tych inwektyw, jakich używa pod adresem Polski i Polaków przeciw żydom, to byłby okrzyknięty czołowym światowym antysemitą. Resztę życia spędziłby na ławie oskarżonych, broniąc się w kolejnych procesach. My Polacy mamy we krwi wspaniałą, wielowiekową tradycję tolerancji, co bezczelnie wykorzystują wszelkiej maści pseudointelek-tualni dewianci. Drobiazg.

Oceny faktów historycznych można dokonać na różne sposoby. Mówiąc np. „w XVII wieku w Polsce palono czarownice na sto-sie”, stwierdzamy autentyczny fakt historyczny, ale jednocześnie jest nam wstyd za naszych okrutnych i ciemnych przodków. Do-piero porównanie skali tego obrzydliwego zjawiska w Polsce i reszcie europy daje nam właściwą ocenę naszych antenatów. Tylko przez porównanie możemy oceniać wydarzenia historyczne.

Siedząc za biurkiem, mając dzisiejszą wiedzę, wcale nie jest tak trudno zostać Napoleonem. Mnie również nie podoba się wiele rzeczy, które działy się w drugiej RP, też mam wiele zastrzeżeń do inteligencji dowódców i sposobu dowodzenia we Wrześniu 1939r. Jednak zawsze przecieram oczęta i rozglądam się wokół: a jak to było u innych? Dla R. Michulca takie drobiazgi nie mają najmniejszego znaczenia. Autor wybiera „fakty” z goebbelsowskiej propagandy ( a często w opluwaniu Polski idzie dalej ) i stara się je udowodnić. Jeśli jakieś fakty do nie pasują do jego teorii, to tym gorzej dla nich.

Typowym przykładem takiego rozumowania jest sprawa Zaolzia. Polska wbiła nóż w plecy chcącym walczyć braciom Czechom. Tak nas wytresowała komunistyczna szkoła i jest to w zbiorowej świadomości Polaków jeden z najbardziej wstydliwych faktów w naszej historii. Potwierdza to R.M. opisując to smutne wydarzenie jako przykład zaborczej, agresywnej, głupiej polityki elit II RP. Z załączonej bibliografii wynika, że R.M. znane są wszystkie związane ze sprawą fakty – ale o nich ani słowa (chyba, że R.M. nie czy-tał książek, na które się powołuje). Autor nie wspomina, że po I wojnie światowej teren Zaolzia został podzielony przez miejscową ludność wg kryteriów etnicznych, że została wytyczona granica, że Polska to zaaprobowała (a Czechosłowacja nie), że w czasie najcięższych walk polsko-bolszewickich, powstania wielkopolskiego i walk z Ukraińcami – bracia Czesi zbrojnie zajęli te tereny. Nie ma ani słowa o dziesięcioletnich staraniach naszej dyplomacji, aby pokojowo załatwić sporne sprawy, o gorącym poparciu czeskiej generalicji dla sojuszu z Polską, który nie mógł dojść do skutku ze względu na chorobliwy wręcz antypolonizm prezydentów Masa-ryka i Beneša, o zawartym z Sowietami antypolskim sojuszu.

Za to R.M. z lubością kilkakrotnie wspomina o planie ataku na Opole i Wrocław, przedstawiając go jako przykład megalomań-skiej wręcz głupoty „polskich elit khaki”. Nie pisze oczywiście, że atak ten miały wykonać oddziały skoncentrowane do zajęcia Za-olzia. Plan mógł być zrealizowany tylko w przypadku wypełnienia przez Francję zobowiązań sojuszniczych wobec Czechosłowacji. Nie ma słowa o tym, że zgromadzone tam wojska osłaniały tyły fortyfikacji czeskich przed ich obejściem przez wojska niemieckie. Wystarczy spojrzeć na mapę. Chyba nie na próżno Niemcy zarzucali nam „siedzenie na płocie”. Oni dobrze wiedzieli, że Polska jako sojusznik Francji dotrzyma zobowiązań. Wspominał o tym kilkakrotnie Hitler, uzasadniając dlaczego najpierw musi uderzyć na Polskę, a nie na Francję. Tego wszystkiego oczywiście w „dziele” R.M. nie znajdziemy.

Page 48: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl48

numer 7 – zima 2010

Nie chcę przez to powiedzieć, że pochwalam przyjęte rozwiązanie. Może, znając fakty trzeba powtórzyć za Longinusem Pod-bipiętą: Oj niepięknie brateńku, zamiast posypywać głowy popiołem. Może, znając późniejsze zachowanie Niemców, rok godnego życia mieszkających na Zaolziu Polaków (i nie tylko), wart był ceny, którą do dziś płacimy za tę akcję. Nie wiem.

Biorąc do ręki książkę poświęconą wydarzeniom historycznym, czytelnik ma prawo oczekiwać, że pozna wszystkie związane z nimi fakty. Po ich uczciwym przedstawieniu autor ma oczywiście prawo do własnej oceny. Wszak takie książki kupujemy po to, aby się czegoś z nich nauczyć. Nie każdy czytelnik jest profesjonalnym historykiem. Książka Michulca w żadnym wypadku nie speł-nia ww kryteriów. To bardzo jednostronna kłamliwa i chamska propaganda.

Na marginesie – podziękujmy Litwie, że w 1939 r. choć raz zachowała się „jak człowiek”.Autor z wielką zjadliwością atakuje kadrę oficerską i żołnierzy WP. Zarzuca im głupotę, chamstwo, nieuctwo i wszelkie inne

przywary. Ma pretensję, że nie brali przykładu z profesjonalnych i kulturalnych armii: niemieckiej, francuskiej, angielskiej, amery-kańskiej, a nawet rumuńskiej, sowieckiej i czeskiej.

O porażce we Wrześniu 1939r. zadecydowała nowatorska doktryna Wehrmachtu (przeforsowana przez garstkę oficerów), prze-waga materiałowo-techniczna, długość (prawie 2800 km) i konfiguracja granic (półokrążenie). W zasadzie wojna była przegrana, zanim się jeszcze rozpoczęła. Można jedynie nieśmiało zapytać, dlaczego w tak sprzyjających warunkach ci wybitni profesjonaliści guzdrali się przez miesiąc z zajęciem połowy Polski? Do czego potrzebowali pomocy sowietów? Cierpieli na niestrawność, czy może „kultura” nakazywała im zjeść tylko połowę „dania”? A może byli altruistami i postanowili pomóc pokrzywdzonym sowietom odzyskać rozbiorowe dziedzictwo? Dlaczego (w porównaniu do innych kampanii) zużyli tak dużo bomb i amunicji? Możemy i po-winniśmy krytykować naszych sztabowców, że nie potrafili znaleźć recepty na poczynania Niemców. Trzeba jednak pamiętać, że byli pierwsi, na rozwiązanie problemu mieli bardzo mało czasu. godziny i dni.

Siły angielsko-belgijsko-francusko-holenderskie miały siedem miesięcy na naukę (analizę kampanii polskiej), przewagę nad Niemcami w każdej dziedzinie, do obrony (po uwzględnieniu Linii Maginota) 300–400 km frontu i zostały pobite jak dzieci. Sowieci mieli dwa lata i kilkakrotną przewagę w wojskach pancernych, lotnictwie i sile żywej – i jaki rezultat? O bojowych dokonaniach armii czeskiej i rumuńskiej nawet nie wspomnę – przez grzeczność. Armia amerykańska dostała popisowe baty w Afryce Północnej i długo jeszcze trwało zanim w miarę skutecznie nauczyła się walczyć z Niemcami. Ale i tak do końca wojny raczej „zasypywała Niemców sprzętem”, niż stosowała wyrafinowaną sztukę wojenną. To niby czego mieliśmy się od nich uczyć?

Zdaniem R.M. Niemcy reprezentowali najwyższe osiągnięcia w sztuce wojennej – trzeba przyznać, że przy posiadanych środkach osiągnęli bardzo dużo, a nawet więcej. Nieśmiało zauważę jednak, że rozpętali dwie wojny światowe i obie przegrali. I to również należy uwzględnić przy końcowej ocenie.

R.M. za wszelką cenę usiłuje nam wmówić, że marcowa częściowa mobilizacja miała być wstępem do agresji na III Rzeszę. O za-jęciu w tym czasie przez Niemców Kłajpedy, reszty Czech oraz podporządkowaniu sobie Słowacji nawet się nie zająknie. O napię-tej sytuacji w gdańsku – również. Przecież te wydarzenia bardzo niekorzystnie wpłynęły na sytuację strategiczną Polski. R.M. nie wspomina o żądaniach wysuwanych wobec Polski w tymże marcu 1939 r. Zamiast tego (s. 1281–1284 ) raczy nas ckliwą opowieścią o honorowym Hitlerze, który przecież po Monachium uroczyście zapewniał, że Sudety są kresem jego żądań terytorialnych. Trzy-krotnie (do końca 1938 r.) zapewniał, że Polska musi mieć dostęp do morza. Oznaczało to wyrzeczenie się (zdaniem R.M.) roszczeń wobec Pomorza oraz spowodowało załamanie psychiczne mieszkających tam Niemców. To straszne. Aby nas całkiem pognębić R.M. powinien dołączyć „długą” listę paktów, które Wielki Wódz Narodu Niemieckiego był uprzejmy dotrzymać.

Cytat z R.M.: Polacy, generalnie żyjąc w niewiedzy o potencjalnej alternatywie, w dużym stopniu ulegli piłsudczykom i poparli postę-pującą dewastację kraju, sprowadzając go na krawędź obumarcia.

Swoim zwyczajem autor nie podaje nam tej „potencjalnej alternatywy”. Można oczywiście krytykować rozwój przemysłu zbro-jeniowego w Polsce. Mogę założyć się w ciemno, że były nietrafne, spóźnione, źle zlokalizowane inwestycje, ale nie wynika z tego, że w ogóle być ich nie powinno. Na pewno była też korupcja, nepotyzm i głupota. I co z tego? Pracowali przy tym normalni ludzie, ze wszystkimi przynależnymi im wadami i zaletami. Teraz mija dwadzieścia lat, jak kraje bloku postsowieckiego usiłują zagospoda-rować odzyskaną wolność.

Czy w tych krajach wszystko idzie jak należy? To dwudziestolecie możemy porównać z dwudziestoleciem międzywojennym, porównać sytuację startową i wtedy oceniać. Dywagacje autora na temat przemysłu, organizacji produkcji, kooperacji i wszelkich pokrewnych dziedzin dowodzą jedynie jego kompletnej ignorancji. Widać, że ani w teorii, ani w praktyce nie miał z przemysłem żadnego kontaktu. On chyba własnoręcznie nie zrobiłby nawet łódki z kory. Jeżeli szykujemy się do wojny obronnej, to wszystkie nasze plany produkcyjne, finansowe i inne należy dostosować do poczynań potencjalnego przeciwnika. Te zaś nie zawsze potrafi-my przewidzieć czy w porę się o nich dowiedzieć. Powoduje to po naszej stronie nieunikniony chaos i częste zmiany planów. Tylko planując wojnę agresywną, oraz zakładając termin jej rozpoczęcia możemy z grubsza zaplanować nasze przygotowania.

Michulec tego nie rozumie lub… nie chce zrozumieć.Zamiast totalnego krytykanctwa R.M. powinien przedstawić listę krajów skłonnych w drugiej połowie lat trzydziestych sprze-

dać nam uzbrojenie i amunicję oraz zapewnić jego transport i ciągłość dostaw na wypadek wojny. Takich państw nie było, chyba że kupowalibyśmy na wyprzedaży z demobilu.

Polska przed wojną bezskutecznie próbowała kupić różne rodzaje uzbrojenia. Na skutek zaostrzenia sytuacji międzynarodowej każdy produkował na własne potrzeby. Cóż z tego, że w europie amunicja była o 35% tańsza niż polska (tak przynajmniej twierdzi

Page 49: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl49

numer 7 – zima 2010

R.M.). Jaką mogliśmy mieć gwarancję, że w chwili próby dotrze ona do Polski? Doświadczenia tranzytowe z czasów wojny 1920 r. nie były budujące.

R.M.: …ograniczone możliwości technologiczne i konstrukcyjne państwa czy braki w doświadczonych kadrach inżynierskich przy jednoczesnym nadmiarze inżynierów.

… Wszystko to z powodu cywilizacyjnego zacofania Rzeczpospolitej i przez to ułomności kadry inżynierskiej…Te zarzuty stawia autor, aby podkreślić brak naszych osiągnięć w produkcji nowoczesnego uzbrojenia. Za polskie konstrukcje

uznał jedynie – karabin Ur, szablę kawaleryjską, oraz granaty ręczne. Zapomniał o takich jak – pistolet VIS, pistolet maszynowy MORS, najcięższy karabin masz. wz. 38 FK, granatnik wz. 36 kal. 46mm, działo plot 75mm, itp. Jako przykłady naszego ciemniactwa podaje zakupy licencji na działa, karabiny, silniki, samochody, itp. Jako przykład szczególnej indolencji R.M. wskazuje zakup licencji czołgu Vickers (s. 756 – krytyka, s. 799 – przestarzały, ale właściwie dobry). Na s. 808 autor znowu wraca do tego nieszczęsnego czołgu. Widać, że nie bardzo umie odróżnić licencyjnego Vickersa od 7TP. Ale wybrzydzać nie przestaje:

działo i wieża szwedzka —celownik wywodzący się z niemieckiego pierwowzoru Zeissa —silnik szwajcarski —technologia wytwarzania płyt pancernych – zapewne brytyjska —technologia ich nawęglania – najpewniej niemiecka —czołg jako taki – myśl konstrukcyjna angielska (Amerykanie produkując abramsy powinni zawsze pamiętać, że czołg jako —taki wymyślił Anglik w czasie I wś).jedynie peryskop R. gundlacha był faktycznie oryginalnie polski. —

Do tak postawionych zarzutów trudno się odnieść. Patrząc w ten sposób, to także w obecnych czasach nikt niczego nie produ-kuje od podstaw. Nikt rozsądny nie wyważa otwartych drzwi. Po co tracić czas i pieniądze na konstruowanie, testowanie, poprawki broni, którą już ktoś posiada. Możemy ją przetestować, kupić licencję i zacząć produkcję praktycznie z marszu. Jeżeli jeszcze potra-fimy wprowadzić ulepszenia to jesteśmy o krok do przodu. 7TP jest dobrym przykładem takiego postępowania. Już zastosowanie silnika wysokoprężnego było dużym krokiem naprzód w stosunku do pierwowzoru. Broń, której nazwami zasypuje nas autor, w większości przypadków poza nazwą nie miała zbyt dużo wspólnego z oryginałem. Każdy może to sobie sprawdzić. Wystarczy odrobina dobrej woli, ale tej u autora „mniej, niż zero”. Michulec chwali dobrą jakość polskiej produkcji zbrojeniowej, ale jest pe-wien, że odziedziczyliśmy ją oczywiście po Niemcach. Jeszcze jeden mitoman. Uwagi pod adresem polskiej przedwojennej kadry technicznej są obrzydliwe. Czyżby Autor leczył jakieś własne kompleksy?

R.M. nie omieszkał oczywiście skrytykować PMW – co mnie oczywiście wcale nie dziwi. Jak w każdym innym przypadku nie bardzo orientuje się w „temacie”. Wyjaśnić więc należy, że:

dwa niszczyciele (Burza, Wicher) i stawiacz min (gryf ) zostały zbudowane we Francji, a nie w Anglii, —w Anglii zbudowano dwa niszczyciele (Błyskawica, grom), a o nich u R.M. ani słowa, —okręty internowane w Szwecji nie zostały tam złomowane lecz po wojnie wróciły do kraju i służyły w MW (Ryś i żbik do —1955 r., Sęp do 1969 r. ),trałowce też budowaliśmy (6 szt.) w Warsztatach Portowych Marynarki Wojennej, —ścigacze również – w Anglii, —niszczyciele Huragan i Orkan miały być budowane nie (tu cytat z R.M. – chamski) — w porcie gdyńskim siłami własnego rzemio-sła ludowego, a w Stoczni Marynarki Wojennej w gdyni, a część prac wyposażeniowych w WPMW,budowę baterii 152mm na Helu rozpoczęto na wiosnę 1935 r. , a próby ogniowe zostały przeprowadzone we wrześniu —1935 r. (R.M.: …szwedzkich 4 armatach 152 mm, których instalowanie na cyplu na przestrzeni aż 5 lat (sic!), realizowane meto-dami stosowanymi w Egipcie przy budowie piramid, …). Tu nawet goebbels byłby malutki.

Trudno zrozumieć dlaczego R.M. nazywa absurdem próbę zakupu dział dużego kalibru (254–330mm) dla baterii helskiej oraz cieszy się, że do tego nie doszło! Czy autor zna zasięg takich dział? Jeżeli działa 152 mm nie pozwalały bezkarnie szwendać się po Zatoce gdańskiej niemieckim pancernikom, to co mogłyby zrobić większe kalibry? Czy Niemcy mogliby wprowadzić do gdańska Schleswiga-Holsteina i maltretować załogę Westerplatte? Jakie potężne wsparcie uzyskałaby Lądowa Obrona Wybrzeża? A może autor obawiał się, że wyrządzilibyśmy zbyt wielką krzywdę Niemcom? Walki w 1945 r. na tych samych terenach dostarczają wiele przykładów decydującego wpływu dział okrętowych dużego kalibru na przebieg działań lądowych.

Nie próbowaliśmy wyłudzić od Anglików 2–4 monitorów (cytat z R.M.), ale jeden. Wykorzystanie okrętów jako pływających bate-rii, a nawet osadzanie ich na płytkich wodach celem wzmocnienia obrony nie jest jakimś głupim polskim pomysłem. Jest to metoda stosowana od wieków przez wszystkie floty. Nawet tak hołubieni przez R.M. Niemcy próbowali tak zrobić ze swym najcenniejszym okrętem – pancernikiem Tirpitz. Niestety zrobili to bardzo nieudolnie! Szkoda, to był naprawdę piękny okręt.

Jedno mnie tylko zdumiewa! R.M. nie zarzuca naszej MW prowadzenia nieograniczonej wojny podwodnej. Czyżby doszedł do wniosku, że skoro jego ulubione „kultur-kampfy” od początku wojny topiły wszystko, co tylko pływało, to mogły tak robić i niższe rasy? Przecież w całym swym „dziele” opisuje Polaków jako ogarniętą morderczym szałem zgraję, która marzy tylko o zabijaniu

Page 50: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl50

numer 7 – zima 2010

Niemców. No i przenigdy nie brać jeńców! Przecież (wg R.M.) WP nie miało nawet formacji do konwojowania jeńców! Czyż może być lepszy dowód na mordercze zamiary „elity khaki”. Dla informacji autora – tylko w jednym kraju istniały takie wyspecjalizowane służby – to dywizje konwojowe NKWD! To ja już wolę, aby WP nie było pod tym względem przygotowane do wojny!

Najwięcej oczywiście dostało się kawalerii – ostoi sanacyjnej głupoty (R.M.). Posiadała ona wiele wad, których nikt nie rozsądny nie neguje. Posiadała też zalety, których nikt rozsądny również nie neguje. R.M. oczywiście ich nie widzi. Nawypisywał tyle bzdur, że nawet nie chce się ich komentować:

za wszelką cenę stara się udowodnić, że ułani walczyli tylko konno. Wszyscy, którzy twierdzą, że byli szkoleni general- —nie do walki pieszej, a konno mieli się tylko przemieszczać, że szarża była przewidziana tylko wyjątkowo – to obmierzłe kłamczuchy. Zamiast przedstawić listę oddziałów, które wykonały szarże, R.M. przytacza dokumenty lub gazety, w których wskazuje na akapit „ułani walczyli”, a jeśli tak, to musieli szarżować. Nawet pobieżna znajomość języka polskiego wskazuje, że słowo „walczyć” nie określa: pieszo czy konno. A jeśli ułan na pokładzie samolotu zacznie walczyć z terrorystą? To też będzie szarża?we wszystkich armiach świata, łącznie z niemiecką wśród kawalerzystów panowała duża niechęć do rozstawania się z koń- —mi. Nie była to jakaś szczególna fobia naszych kobylarzy. Wystarczy poczytać pamiętniki oficerów alianckich i niemie-ckich.na str. 1045 R.M. „obala mit”, że kawaleria mogła przemieszczać się szybciej niż piechota (cytat: — piechota – 4 km/h, kawaleria właściwie wyłącznie stępa – 6 km/h). To ja już wolę te 6km/h na końskim grzbiecie niż 4 km/h na własnych nogach. Autor oczywiście nie zauważa, że to oddziały kawalerii utrzymały największą zwartość do końca kampanii. Wszak na siodle pod-czas marszu można nawet „złapać oko”.na str.1077 haniebny opis bitwy pod Mokrą. Według Michulca cała polska siła była zgrupowana w jednym miejscu (7500 —ludzi, działa, tankietki, samochody pancerne – to jakaś wyjątkowo duża polana), Niemcy atakowali tylko częścią sił pan-cernych i jedną kampanią piechoty (180 ludzi). Nieudolni Polacy oczywiście przegrali. Nie pomogły nawet obowiązkowe szarże na czołgi! Autor wcześniej twierdził (wskazując na archaiczność kawalerii), że 1 sekcja km zatrzyma cały szwadron! Tu znowu dowodzi, że 300 czołgów 4 dyw. panc. uzbrojonych w większości tylko w km to dla brygady kawalerii – pryszcz. Jeżeli za jedyne wiarygodne źródło uznaje się propagandową niemiecką gazetę „Die Wehrmacht” to rzeczywiście można tam znaleźć i opis groteskowego ataku na czołgi. Obecnie jednak księgarnie zawalone są książkami autorów niemieckich. Ponieważ Michulec nie uznaje oczywiście kłamliwych relacji polskich, można zacytować całkiem aryjskie wspomnienia porucznika – czołgisty W. Reibela z bitwy pod Mokrą:Potem słychać nagły okrzyk: – Polska kawaleria nadciąga z lewej – i znowu sięgamy po broń. Ale to był fałszywy alarm. Tabun koni bez jeźdźców szukał swoich panów. Nieostrzelany żołnierz w pierwszych dniach wojny mógł zobaczyć w trawie i okręt podwodny! Wymaganie od takiego czołgisty, aby odróżnił szarżę od przegrupowania jest po prostu śmieszne. To zupełnie inny rodzaj broni. Jeszcze w innym miejscu pisze, że 4. DPanc dotarła pod Warszawę mocno osłabiona (2/3 stanu czołgów) – pewnikiem już wtedy Polacy kradli niemieckie pojazdy! grunt to tradycja w narodzie!na s. 1067 cytat z R.M.: — … nie natknąłem się na jakiekolwiek dokumenty mówiące o ciężarówkach niezbędnych do transporto-wania koni na dłuższe dystanse. Nie wiadomo, czy wynika to z bezbrzeżnej ignorancji kadry, […] O przewożeniu koni na więk-szych odległościach wiedziano choćby z ćwiczeń RKKA […] prędkość 40km/h na dystansie 150–200 km”. Bardzo mocny zarzut i dobrze udokumentowany. Autor mógłby jeszcze podać markę samochodów, którymi RKKA woziła swoje konie oraz ile biednych szkap dało się upchnąć na jednym samochodzie (wg regulaminu do wagonu kolejowego ładowano 8 koni!). Albo Niemcy łżą, pokazując tonące czołgi na ruskich drogach, albo ćwiczenia odbywały się na lotnisku! Trzypułkowa brygada kawalerii liczyła 5194 konie, do ich przewozu trzeba by użyć chyba z 1300 ówczesnych samochodów, a co z siodłami i innym oporządzeniem czy wreszcie z ułanami? Mieli biec za samochodami z siodłami na plecach, czy też jechać na samochodach siedząc na osiodłanych koniach!? Oj mieliby frajdę znudzeni i czasem trochę rozwydrzeni (określe-nie R.M.), ale na pewno zawsze rycerscy piloci Luftwaffe. Mając do dyspozycji 1300 samochodów, to już może lepiej prze-wieźć samych żołnierzy, po co w to wszystko mieszać jeszcze konie… W 10. Brygadzie Kawalerii płk. Maczka było tylko 276 samochodów ciężarowych! Oj, rzeczywiście bezbrzeżna ignorancja, ciekawe tylko czyja!? Jan III Sobieski w czasie słynnej wyprawy na tatarski czambuły, tocząc codziennie utarczki z wielokrotnie liczniejszym przeciwnikiem, dwukrotnie forsując spore rzeki, cały czas posuwając się po błotnistym terenie, uzyskał średnią prędkość 50 km dziennie, podczas wyprawy wiedeńskiej kawaleria robiła bez wysiłku 70 km dziennie. Nie sądzę więc, aby przemarsze po trochę chyba jednak lepszych drogach na dystansie 150–200 km spędzały sen z powiek naszej kawalerii.

Cytaty z R.M. Archaizm i groteska, towarzyszące kawalerii WP…, kwestia uzbrojenia kawalerzystów w pistolety została rozstrzygnię-ta w US Army 30 lat wcześniej, Użycie pistoletu pozwalało prowadzić regularną walkę ogniową z konia na krótki dystans (do 30–50 m, świszczącymi [?! – A.P.] pociskami nawet na ponad 100 m), a także stosować w atakach i zwarciach odskoki, umknięcia, uniki i zaprze-stawanie ataku konnego. Z

daniem Michulca kawaleria powinna atakować przy użyciu pistoletów, a nie broni białej. Autor najwyraźniej naoglądał się wes-ternów. W walce z Indianami być może ta taktyka by się sprawdziła. R.M. chyba nigdy nie szarżował na czymś bardziej niebez-piecznym od barowego stołka. Jeżeli kawalerii uda się podejść na odległość 100 m od przeciwnika, to zamiast „świszczeć” kulami

Page 51: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl51

numer 7 – zima 2010

powinna przejść w cwał. 100 m – to był ostatni moment na decyzję dowódcy (po wyprowadzeniu galopem oddziału na pozycję), czy jest szansa na kontynuowanie ataku, czy go przerwać. Takie są zasady ataku kawalerii. Tę odległość (100 m) konie cwałem prze-bywają w czasie 11–13 sekund. Przy jeździe w terenie, w bitewnym zamieszaniu, „świszczące” kule byłyby bardziej niebezpieczne dla kolegów mających lepsze konie, niż dla nieprzyjaciela. Kicanie na koniku w odległości 30–50m od nieprzyjaciela w celu „prowa-dzenia walki ogniowej” jest kładzeniem zdrowej głowy pod topór. Nawet jeśli nieprzyjaciel będzie uzbrojony tylko w mausery, na dystansie 30–50 m to najbardziej zezowata łajza trafi… jak nie w ułana to na pewno w konia.

O walce ogniowej Visa z karabinem maszynowym już nie wspomnę, bo to dopiero jest groteska! Vis miał 8 pocisków w maga-zynku. Można je bardzo szybko „wyświstać” i co dalej? Kolbą lać po łbie? To może jednak szabla byłaby lepsza. Clou kawaleryjskiego ataku najlepiej wyraził JWP Onufry Zagłoba: Po staremu jazda kupą w dym chodzi i szablami goli, a jak zrazu nie wygoli, to ją wygolą”

Od czasu wyprodukowania muszkietu, kawalerii zaczęło brakować czasu na finezyjne manewry. Szarżować można było tylko w wyjątkowo sprzyjających okolicznościach. W 1939 r. było 10 udokumentowanych szarż, większość z nich osiągnęła zakładany cel. Nie jest to porażająca liczba. Jeżeli R.M. zna ich więcej, to powinien podzielić się z czytelnikiem tą wiedzą. Na marginesie można powiedzieć, że były też szarże z bronią palną. To było jednak znacznie później – w partyzanckich oddziałach konnych, np. w 27. puł-ku ułanów im. Króla Stefana Batorego. Pułk został sformowany w Nowogródzkim Okręgu AK pod dowództwem por. Doliny (Adolf Pilch). Liczył cztery „pełnokrwiste” szwadrony liniowe. Wojenne losy rzuciły go do Puszczy Kampinoskiej, a następnie na północną Kielecczyznę. Na swym długim szlaku bojowym pułk stoczył ponad 220 bitew oraz większych i mniejszych potyczek. Walczył wg przedwojennego regulaminu kawalerii. Przemarsze, obejścia, odskoki, przegrupowania – w szyku konnym, walka tylko w szyku pieszym. Szarże konne z bronią palną zdarzały się bardzo rzadko (trzykrotnie). Wtedy jednak atakowano posługując się pistoletami maszynowymi. Powód takich ataków też był zupełnie inny. W warunkach partyzanckich chodziło o chwilowe „przyduszenie” npla ogniem i jak najszybsze przebicie się przez pierścień okrążenia. Podobnie było i w innych oddziałach partyzanckich. A to zupełnie inny czas i inna bajka.

Schizofreniczny sposób myślenia autora najlepiej można zaobserwować na str.1071:Przekształcenie jednego WJ-ta w brygadę pancerno-motorową nastąpiło z roku na rok i przypominało posadzenie za kierownicą

neandertalczyka uzbrojonego w kamienną siekierkę i dzidę. Ułani po prostu zeszli z koni, odstawili lance do szop i natychmiast przesiedli się na samochody. Nie było okresu przejściowego… – to o naszej 10. BK gen. Maczka.

A 8 linijek niżej o kawalerii niemieckiej:Żołnierzy wystarczyło ściągnąć z siodeł i posadzić na ławkach lekkich ciężarówek, poddać krótkiemu szkoleniu w terenie, a oddziały

już były gotowe. W Polsce było to niemożliwe.I to by było na tyle – jak mawiał klasyk. Cokolwiek byśmy zrobili lub nie zrobili, dla Michulca będzie to głupota. Z tego co dotych-

czas przeczytałem wynika, że Polacy powinni zrobić tylko jedno: po wkroczeniu Niemców paść na twarz, na głowie postawić sobie but najeźdźcy i łamanym językiem niemieckim powiedzieć – Moja szczęśliwa, że Wielki Pan tu przyszła i powie mnie nędznemu jak posprzątać ten nasz polski chlew. Co jeszcze Moja może zrobić, aby Wielki Pan był zadowolony?. Trudno się dziwić, że Niemcy uważali nas za podludzi, skoro są jeszcze dziś wśród nas pogrobowcy goebbelsa, którzy nas (się?) za takowych uważają.

Dalej już nie dałem rady czytać. Pobieżnie tylko przekartkowałem, co i tak doprowadziło mnie do furii.Swoje piętno na tych decyzjach odcisnął i Rydz-Śmigły, którego sadyzm i bezwzględność wobec narodu polskiego nie znały granic.

Przewidując już bliską wojnę przeciw III Rzeszy, mówił wprost o woli walk aż do zniszczenia głównych miast Polski przy dużych stratach własnych (cywilnych). Ciekawe dlaczego tego nie zrobił? Pewnie przez roztargnienie, głupotę lub lenistwo! A może jednak nie był tak sadystycznie okrutny? W zasadzie jest to pochwała wojskowych kompetencji Rydza. Sowieci wpadli na tak skuteczną metodę obrony dopiero w Stalingradzie. Po ponad roku walk! Skuteczność tej metody potwierdzają walki obronne toczone później na wszystkich frontach II wś. Stosowały ją wszystkie walczące strony i z przykrością stwierdzam, że żadna z nich nie przejmowała się cywilami ani dobrami kultury – swoimi i cudzymi.

Bombardowanie ludności cywilnej było zakazane i przewidziane wyłącznie jako odwet na rozkaz Göringa. Humanitaryzm Hitlera, rycerskie zachowanie Wehrmachtu, haniebny opis walk 35. pp płk Maliszewskiego, bombardowanie i ostrzeliwanie uchodźców, jedynie wtedy, gdy między nimi znajdowali się żołnierze, itp. – język polski jest przebogaty w różne inwektywy – przy próbie sko-mentowania powyższego są one jednak niewystarczające.

R.M. ckliwie i ze zrozumieniem odnosi się do dezercji i uchylania się od służby w WP obywateli polskich pochodzenia niemiec-kiego. Przecież jakież katusze psychiczne musieliby przejść strzelając do swoich rodaków. Trzeba się na coś zdecydować! Jeżeli przyjmuje się obywatelstwo i je miejscowy chlebek, to trzeba ponieść te nawet mniej przyjemne konsekwencje, albo wynieść się do Vaterlandu: Tam przecież poziom życia był nieporównywalnie wyższy (cytat z R.M.). W US Army służyło sporo amerykanów pocho-dzenia niemieckiego, znaczna ich część była ochotnikami. W dostępnych mi wspomnieniach z frontu zachodniego nie wyczytałem, aby mieli opory przy strzelaniu do Niemców. Raczej byli wkurzeni na ich fanatyzm i głupotę.

Opis dywersji w Bydgoszczy nie wymaga komentarza. Jeżeli R.M. nie zna – a myślę, że raczej nie uznaje – nawet najnowszych badań niemieckich dotyczących prowokacji bydgoskiej, to żadne polskie ustalenia też go nie przekonają.

Michulec z dużą zaciekłością tropi prawdziwe i urojone (w większości) przykłady nieprzestrzegania konwencji haskiej i genew-skiej (dot. prowadzenia wojny) przez polskich żołnierzy i ludność cywilną. Konwencje te między innymi zabraniają również brania i rozstrzeliwania zakładników, ale o tym ani słowa! Raczej mętne próby wytłumaczenia niemieckich dowódców, którzy z bólem

Page 52: Biuletyn DWS.org - MartolaBiuletyn DWS.org.pl ISSN 2080-5780 spis treści Zaczynamy od tekstu, autorstwa niżej podpisa-nego – bezpośrednio związanego w kilkoma co naj-mniej „gorącymi

BIuletyN DWS.org.pl52

numer 7 – zima 2010

serca oczywiście, ale musieli stosować tak drastyczne metody wobec szczególnie niepoprawnych grup ludności. Radziłbym po-równać liczbę zabitych przez polską sfanatyzowaną tłuszczę, z liczbą lotników alianckich zabitych przez niewątpliwie kulturalnych niemieckich bauerów przy pomocy wideł i innych podręcznych środków „walki”. Ale oczywiście co wolno wojewodzie… Aby zaś zobaczyć naprawdę rozhisteryzowaną, z obłędem w oczach i pianą na ustach, sfanatyzowaną tłuszczę to najlepiej obejrzeć przed- i wojenne niemieckie kroniki filmowe. Mistrzostwo świata! Kudy tam nam, prostakom do nich!

Zawsze szczególną uwagę zwracam w książkach na informacje dotyczące moich rodzinnych stron. Pochodzę ze wsi Ziębów, która leży pomiędzy Opocznem a Tomaszowem Mazowieckim. W „dziele” Michulca są poruszone dwa tematy dotyczące tych oko-lic. Jeden dotyczy rzekomych kłopotów, jakie mieli mieszkańcy okolic Opoczna ze zdemoralizowanymi polskimi żołnierzami. Wie-rutna bzdura! Wielokrotnie za to słyszałem opowiadania o tym, jakie kłopoty mieli rzeczeni mieszkańcy (w różnych wsiach) po wkroczeniu armii niemieckiej czy sowieckiej. Obydwie armie z dużą wprawą grabiły żywność i inne rzeczy. Zwykle w tych opowieś-ciach padało wówczas porównanie do bardzo zdyscyplinowanych żołnierzy polskich.

W okolicy było kilka tzw. kolonii niemieckich. Pewnie R.M. swoje „wiarygodne” informacje bierze od tej oczywiście „wiarygodnej” grupy ludności. Druga informacja dotyczy uciśnionych jakoby tomaszowskich Niemców. Opoczyńskie to były biedne okolice. Tam-tejszej ludności w żaden sposób nie można uznać za sfanatyzowanych i zindoktrynowanych zwolenników sanacji. Nie słuchali ra-dia (bo go nie mieli), nie czytali prasy (bo nie mieli pieniędzy na taki luksus, a spora ich część kiepsko radziła sobie z czytaniem), nie uczestniczyli w wiecach antyniemieckich czy innych. Jedyną chyba ich działalnością polityczną był udział w strajkach chłopskich, które z reguły kończyły się bijatyką z policją. Dlatego ich relacje o bezczelnym, chamskim i trudnym do zniesienia zachowaniu za-mieszkałych w Tomaszowie Maz. Niemców były bardzo wiarygodne, bo były czynione z pozycji biernych obserwatorów.

R.M. ani słowem nie wspomniał o zaciętych i wielogodzinnych walkach toczonych przez wycofujące się oddziały WP z lokal-ną dywersją. Po wkroczeniu wojsk niemieckich te „niewinne baranki” z Tomaszowa zrzuciły owcze skóry. Wielu z nich okazało się funkcjonariuszami gestapo, niektórzy - wysokiej rangi. Okazali się bardzo skuteczni, mieli dokładne rozeznanie wśród lokalnej społeczności. Ich katownia na tzw. Zapiecku cieszyła się zasłużenie złą sławą. Skutki ich zbrodniczej działalności można oglądać na bardzo wielu okolicznych cmentarzach.

Represje dotknęły i naszą wieś. Ludzie byli aresztowani, katowani w Tomaszowie Maz., rozstrzeliwani lub wysyłani do obozów koncentracyjnych. Ci, co przeżyli ze zgrozą wspominali wyczyny tomaszowskich folksdojczów. Po okrutnym śledztwie zginęło tam też trzech członków mojej najbliższej rodziny. W momencie zakończenia wojny najstarsi mieszkańcy naszej wsi liczyli sobie około 15 lat, reszta była zabita, przebywała w obozach koncentracyjnych – kobiety w osławionym Ravensbrück, w tomaszowskim więzie-niu (przed rozstrzelaniem w ostatnich dniach wojny uchroniło ich rozbicie więzienia przez oddział AK), w obozach jenieckich, na robotach przymusowych, wreszcie kilku szwendało się po lasach. Nie była to jakaś wyjątkowa sytuacja. Były w okolicy i znacznie bardziej poszkodowane wsie.

W tej okolicy działał i zginął (ok. 10 km od mojego domu) mjr Dobrzański-Hubal. Zarówno On, jak i jego żołnierze cieszyli się powszechnym poparciem miejscowej ludności, pomimo brutalnych niemieckich represji. Jeszcze wiele lat po wojnie w okolicy mówiło się o Hubalu: „nasz major”. Przez całą wojnę istniały oddziały partyzanckie. Sowieci wkroczyli 17.01.1945 r. i w tym dniu cichociemny por. Dolina rozwiązał swój oddział konny.

Postawa ludności wiejskiej, której przedwojenna Polska mogła dać tak niewiele, jest najlepszym zaprzeczeniem Michulcowych teorii. Musiała ta II RP mieć jakieś istotne wartości, które były ważne nawet dla tych prostych i niezwykle pragmatycznych ludzi. Musiały być dla nich na tyle ważne, że byli gotowi zaryzykować tak wiele. Co to takiego? Zapytałbym dziadka, ale Nim na długo przed moim urodzeniem zajęli się tomaszowscy Niemcy. Na pewno nie była to propaganda. Tamtejsi ludzie byli na nią absolutni odporni, zarówno przed, jak i po wojnie. I TyM LUDZIOM Michulec stara się napluć w twarz!

Takiego zbioru kłamstw, półprawd, przeinaczeń, chamskich ocen nie było dotąd w żadnej książce, odkąd człowiek wymyślił pismo. Szkoda czasu na dalsze pisanie. R.M. nabazgrał 1600 stron. Jestem tylko zwykłym, niedouczonym amatorem, ale mógłbym polemizować z każdą z nich! Jestem ciekaw, co z tym „dziełem” zrobiłby profesjonalny historyk.

Na myśl o autorze nasuwa mi się nieodparcie cytat z Sapkowskiego: Siada taki i wypisuje osielstwa, pióro w nocniku maczając, a głupie ludzie wierzą. Nasuwa mi się jeszcze kilka innych myśli, ale za wiele trzeba by w nich wykropkować!

Polskie prawo przewiduje kary za lżenie głowy państwa. Mam pytanie do „profesjonałów”: czy można w Polsce bezkarnie lżyć byłych polskich przywódców, poległych polskich oficerów i żołnierzy, całe grupy społeczne i zawodowe, dorobek przeszłych po-koleń? Może ktoś mi odpowie.

Tak więc Ty, drogi Czytelniku, czuj się ostrzeżony, finansować Michulca będziesz z własnej kieszeni!Andrzej Panfil