40
Forum Forum 04 Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł www.sw.gov.pl penitencjarne penitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie duszę 21 A u nas to... kierowca 24 P i s m o S ł u ż b y W i ę z i e n n e j Skargi, skargi... Dodatek

04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

ForumForum04Kwiecień 2013nr 179, rok XV

ISSN 1505-2184cena 3,50 zł

www.sw.gov.pl

penitencjarnepenitencjarne

W zasięguKul

6

Nie piszą naBerdyczów

14

Heroina kradnieduszę

21

A u nas to...kierowca

24

P i s m o S ł u ż b y W i ę z i e n n e j

Skargi, skargi...

Dodatek

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 1

Page 2: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 20132

fot.

Pio

tr K

ocha

ński

Wzasadzie felieton miał mieć inny tytuł i inną treść. Uzna-łem jednak, że może uda się pogodzić to co miało być,

z tym co będzie. A jak będzie – zobaczymy. Prognozy niesą wielce optymistyczne. Lekko na pewno nie. Może tak jużbyło?

Odprawa roczna. Podsumowanie, planowanie. I iskierkanadziei. Dyrektor Generalny Służby Więziennej ogłosiłrok 2013 rokiem funkcjonariusza i pracownika Służby Wię-ziennej. Dyrektor jest optymistą. I bardzo dobrze. Ale cóżma oznaczać to hasło?

Po pierwsze – dobre warunki pracy. Mają się polepszyć,co wcale nie oznacza, że zaraz podwyżki, nagrody, zmniej-szenie obowiązków. Taka nieznośna lekkość bytu. Nic z tychrzeczy. Po prostu warto przyjrzeć się warunkom służby(szczególnie bytowym) i w miarę możliwości je poprawić.

Po drugie – atmosfera w pracy czy pracy. Lepiej się pra-cuje, gdy nikt nie patrzy wilkiem, odzywa się normalnie,nie szuka „haków”. Ma być miło.

Trzecia rzecz to sprawiedliwa ocena przez przełożonych.Może nadejdzie czas, że dyrektor czy kierownik spojrzy ła-skawym okiem. Może zobaczy, że mamy trochę za ciężko.Ulży. Bo takie działania są w gestii i ręku dyrektora. Jegostanowisko jest kluczowe i to jego aura, gest, dobro, spo-kój, opanowanie mają do tego dobrostanu doprowadzić.

Ten rok to także zapowiedź standaryzacji stanowisk. Tozapowiedź (druga) zmiany umundurowania specjalnego.A trzecia to prace nad zlikwidowaniem mobbingu. Powia-ło optymizmem.

Zmieniając temat. Kultura penitencjarna. Zapytałem ko-leżanki i kolegów (jeszcze takich posiadam) co przez takitermin rozumieją? Taka zabawa i rozrywka intelektualna.To przecież kulturalni ludzie. I z doświadczeniem peniten-cjarnym. I cóż wyszło? Odpowiedzi mnie zdziwiły. I pod-niosły na duchu. Tutaj też optymizm. Kilka przykładów:

„Kultura penitencjarna to pewien poziom wszystkiego, cojest związane z wykonywaniem kary pozbawienia wolno-ści. Fundamentem, podglebiem jest prawo, przepisy, z któ-rych dopiero wyrasta ich interpretacja. Jeśli interpretacjama podłoże humanistyczne, ogólnoludzkie i nakierowane

na dobro człowieka, mówimy, że naprawa jest możliwa. Je-śli natomiast nakierowana jest na odwet, zemstę, bez po-kazywania dróg wyjścia, nazwałbym to antykulturą peni-tencjarną. Kara musi być wewnętrznie zaakceptowa-na przez ukaranego. Oczywiście, nie musi się to stać od ra-zu. To trwa... dopiero wtedy osiągniemy skutek”.

„Kultura penitencjarna, czyli wszystko to, co się na-gromadziło od lat w polskiej penitencjarystyce. Głównieprzychodzi mi do głowy wizerunek – zmieniający sięod tępego klawisza z pałą aż do dzisiejszego wykształ-conego funkcjonariusza bez kompleksów. Kultura peni-tencjarna to wszystko, o czym mówią CPT, RPO, ERW i in-ne tego typu instytucje, o czym staramy się pamiętaćna co dzień, a o czym zapominamy tak często, że kiedypojawia się to magiczne hasło, odbiera nam mowę. Kul-tura penitencjarna, czyli dostrzeżenie drugiego człowie-ka w gąszczu przepisów, spojrzenie na niego tak, żebypo otwarciu się więziennych bram wyszedł człowiek niegorszy, a może lepszy”.

„Odbieram kulturę penitencjarną jako określenie odno-szące się do norm, systemów wartości, symboliki i klima-tu organizacyjnego Służby Więziennej jako formacji mun-durowej. Będzie się więc na nią składać cały, mniej lub bar-dziej złożony (ale charakterystyczny i typowy) system my-ślenia i działania. Właściwie dopiero pisząc te słowa zda-łem sobie sprawę, że ma to kapitalne znaczenie dla reali-zacji celów służby. Co więcej, wydaje się, że podświadomiewszyscy (związani z więziennictwem) to zjawisko wyczu-wamy, tylko go nie nazywamy. To właśnie kultura peniten-cjarna pozwala na błyskawiczne nawiązanie nici porozumie-nia w środowiskach penitencjarnych. Jej przejawem jest teżcharakterystyczny język, normy światopoglądowe, a nawetsposób bycia czy reagowania na zjawiska nas otaczające.Ekspozycja tych wskaźników (ta najbardziej jaskrawa) jestwidoczna choćby w postrzeganiu świata zewnętrznego, mi-mo wszystko w kategoriach zagrożeń.”

To garść przemyśleń. Może więc będzie nieźle.

Krzysztof Kowaluk

Zabawa intelektualna

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 2

Page 3: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

fot.

Aga

ta P

ilars

ka-J

akub

czak

s.24 A u nas to... kierow

ca

fot.

Pio

tr K

ocha

ński

s.21 Heroina kradnie duszê

Kwiecień 2013 r.OKŁADKA: fot. Piotr Kochański

OŚRODEK SZKOLENIA SŁUŻBY WIĘZIENNEJ W KULACH – temat miesiąca

6 W zasięgu Kul10 Agresja i przemoc w rodzinie12 Wiosenna promocja

BE... Z PUDŁA4 MTB po raz drugi4 Morsy COSSW kończą sezon4 Nyski turniej samoobrony5 Półmaraton na Kaszubach5 Pamięci Żołnierzy Wyklętych5 Więziennicy w Biegu Piastów5 Łódź jest w Unii

Z KRAJU12 Na przykładzie Gdańska14 Nie piszą na Berdyczów16 Znaleźć złoty środek21 Heroina kradnie duszę28 Stado jaskółek, czyli więzienna społeczność

terapeutyczna31 Więzienny czas nie musi być stracony32 Kształcenie drogą do resocjalizacji – cz. II38 Bezcenna lekcja

MOIM ZDANIEM20 Skargowe refleksje, czyli „pisz pan skargę...”29 Po prośbie

A U NAS TO... kierowca – reportaż 24 Bez rysy na zderzaku

AKTUALNOŚCI34 Nowy zastępca Dyrektora Generalnego

Służby Więziennej34 Pomoc kobietom – ofiarom przestępstw34 Profilaktycznie na półmetku34 60 lat PPO35 Łańcuch pomocy35 Odznaka absolwenta

HISTORIA 38 Rocznica zbrodni katyńskiej

04kwiecień 2013nr 179, rok XV

ISSN 1505-2184cena 3,50 zł

www.sw.gov.pl ForumpenitencjarneForumpenitencjarne

spis treści

3FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

P i s m o ( o d ) w a ż n y c h t e m a t ó w

fot.

Pio

tr K

ocha

ński

s.14 Nie pisz¹ na Berdyczów

fot.

Elż

biet

a Sz

lęza

k-K

awa

s.6 W zasiêgu Kul

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 3

Page 4: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

MMTTBB ppoo rraazz ddrruuggii

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 20134

be...zpudła

14 września w Wiśle odbędą się II Mi-strzostwa Polski Służby Więziennejw Kolarstwie Górskim. Inaczej niżw ub. roku rozegrane zostaną tylkona jednym dystansie, ale z podziałemna więcej kategorii wiekowych. Trasabędzie podobna do tej zeszłorocznej,rozbudowana jednak o „wycieczkę”na przeciwległy do Trzech Kopców ma-syw doliny Leśnicy. Trudna, chociaż ła-twiejsza od dystansu „max” z po-przedniej edycji. Zgłoszenia należyprzysyłać (na podstawie przesłanegowcześniej do jednostek formularzazgłoszeniowego) na adres: [email protected].

Z ciekawą inicjatywą wystąpił Ceza-ry Zamana, mistrz Polski z 1999 r. w ko-larstwie szosowym, uczestnik najwięk-szych tourów kolarskich na świecie. Za-proponował, by w trakcie organizowa-nej przez niego od 30 maja do 2 czerw-ca kolejnej edycji Gwiazdy MazurskiejMerida Mazovia MTB Maraton osobnąklasyfikacją objąć uczestników wywo-dzących się ze służb mundurowych. By-łaby to szansa na porównanie naszychmożliwości z formą koleżanek i kolegówz innych formacji.

I jeszcze coś na deser, taka „premiagórska” – w 2014 r. planujemy rozegra-nie oficjalnych Mistrzostw Polski SłużbMundurowych, które honorowym patro-natem obiecał objąć gen. Jacek Włodar-ski, Dyrektor Generalny Służby Wię-ziennej.

Piotr Szewczyński

Powrót zimowej aury stał się idealnąokazją do zakończenia morsowego se-zonu 2012/2013. 14 marca grupa słu-chaczy COSSW w Kaliszu po raz ostat-ni tej zimy zafundowała sobie kąpielw lodowatej wodzie. Cieszyć możefakt, że już po raz drugi wzięły w niejudział panie. Z pewnością będzie to dlasłuchaczek zachętą do zimowych kąpie-li w kolejnym sezonie. Trójka słuchaczyszkolenia zawodowego na pierwszystopień podoficerski pobiła nieoficjalny

rekord przebywania w wodzie, ustano-wiony przez morsy ostrowskie. Panowiespędzili w wodzie 18 minut, okazali sięo minutę lepsi. Na zakończenie organi-zator wypraw morsów ppor. Dawid Ru-biński wręczył certyfikaty osobom, któ-re brały udział w organizowanychw ośrodku kąpielach. Z pewnościąwszyscy będą się cieszyć zdrowiemprzez cały rok.

tekst i zdjęcie Zespół prasowyCOSSW w Kaliszu

Na terenie Zakładu Karnego w Nysiejuż po raz siódmy odbyły się Mistrzo-stwa Okręgowe Służby WięziennejTechnik Interwencyjnych i Samoobro-ny. Uroczystego otwarcia dokonał ppłkMirosław Rasławski, dyrektor nyskiegozakładu. W zmaganiach udział wzięłoosiem zespołów (po dwie pary zawod-ników każdy) z jednostek penitencjar-nych Opolszczyzny. Zawody składały sięz dwóch części. Na początku uczestni-cy mieli do rozwiązania pisemny test zeznajomości przepisów dotyczących sto-sowania technik interwencyjnych.

W drugiej części pary zawodników wy-konywały losowo wybrane techniki in-terwencyjne i samoobrony. Nad prawi-dłowym przebiegiem turnieju czuwałsędzia główny chor. w st. spocz. Ceza-ry Pryga, którego wspierało czterech sę-dziów liniowych. W klasyfikacji indywi-dualnej najlepsi okazali się reprezentan-ci gospodarzy, funkcjonariusze ZK w Ny-sie, którzy zajęli pierwsze i drugie miej-sce. To już ich siódme z rzędu zwycię-stwo w tych mistrzostwach.

Łukasz Szydłowskizdjęcie Danuta Pikul-Schultz

NNyysskkii ttuurrnniieejj ssaammoooobbrroonnyy

MMoorrssyy CCOOSSSSWW kkoońńcczząą sseezzoonn

fot. Piotr Kochański

Zapraszamy

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 4

Page 5: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 5

be...zpudła

Płk Marek Lipiński, dyrektor okręgo-wy Służby Więziennej w Łodzi i dr Ma-ria Celina Błaszczyk, działająca w imie-niu zarządu Instytutu Europejskiego(IE) 15 marca podpisali porozumienieo współpracy. Jej zakres dotyczy pro-wadzenia przez pracowników IE zajęćze skazanymi na temat możliwości sko-rzystania z programów unijnych orazwiedzy o Unii Europejskiej.

tekst i zdjęcie Bartłomiej Turbiarz

ŁŁóóddźź jjeessttww UUnniiii

19 maja po raz drugi na dystan-sie 21 km 95 m rywalizować będą czyn-ni i emerytowani funkcjonariusze Służ-by Więziennej. Zawody odbędą sięw Kępinie k. Wejherowa w ra-mach II Bortexsport. pl Półmaraton. Za-kończenie dystansu dla kategorii funk-cjonariuszy SW odbędzie się na terenieAresztu Śledczego w Wejherowie. Próczwalorów sportowych atutem imprezyjest urok trasy. Choć asfaltowa, wiedzieprzez leśny kompleks tej części Kaszub.Już dziś zapraszamy do udziału!

Osoby zainteresowane zgłaszają sięw terminie do 30 kwietnia 2013 r.Przy rejestracji, adres: [email protected],

należy wpisać: kategoria – Służba Wię-zienna i macierzystą jednostkę peniten-cjarną. Ponadto informację o zgłoszeniuprzesłać na adres: [email protected]. Zgodnie z regulami-nem uczestników biegu obowiązujewpłata wpisowego (40 zł). Osobą odpo-wiedzialną za organizację zawodówjest st. szer. Agnieszka Kowalewskaz Aresztu Śledczego w Wejherowie, tel.(58) 778-79-37, fax (58) 778-79-04.

Regulamin i informacje o bieguna stronie: http://www.akademiabiega-nia.pl.

tekst i zdjęcieRobert Witkowski

Radni Ostrołęki przyjęli uchwałęo utworzeniu Muzeum Żołnierzy Wyklę-tych. Będzie się ono mieściło w przeję-tym przez miasto budynku byłegoAresztu Śledczego w Ostrołęce. Lokal-ne władze będą się starać o pozyskanieśrodków zewnętrznych na rozwój mu-zeum. Mimo kontrowersji dotyczącychkwestii zagospodarowania budynkówbyłego aresztu ważne jest, że po moder-nizacji obiekt będzie służył społeczeń-stwu jako pierwsze Muzeum ŻołnierzyWyklętych w Polsce.

Tadeusz Dobrowolski

PPaammiięęccii ŻŻoołłnniieerrzzyy WWyykkllęęttyycchh

PPóółłmmaarraattoonn nnaa KKaasszzuubbaacchh

Ponad 6 tys. zawodników z 32 krajówwystartowało w tegorocznym Biegu Pia-stów w Szklarskiej Porębie. Wśród nichznaleźli się przedstawiciele CentralnegoZarządu Służby Więziennej. Po raz pierw-szy w biegu na 26 km techniką klasycz-ną uczestniczyli ppłk Piotr Szewczyński,mjr Marek Nicgorski i kpt. Cyprian Bas.Wszyscy reprezentanci CZSW ukończylidystans plasując się w średniej stawce.

Bieg Piastów odbywa się od 1976 r.na Polanie Jakuszyckiej w Szklarskiej Po-rębie. Od 1995 r. należy do EuropejskiejLigi Biegów Długodystansowych Eurolop-pet, a od 2008 r. jest wpisany do Świa-towej Ligi Biegów Długodystansowych

(Worldloppet Ski Federation). W trakcietrzydniowej imprezy rozgrywane są wy-ścigi na różnych dystansach. Wspaniałaatmosfera zawodów, piękna przyrodai krajobrazy Gór Izerskich sprawiają, że– oprócz walorów sportowych – udziałw tej zimowej imprezie jest niezapomnia-nym przeżyciem. Już teraz uczestnicy de-klarują chęć udziału w przyszłorocznychzawodach. Może w 2014 r. na linii star-tu stanie też większa grupa przedstawi-cieli Służby Więziennej, podobnie jak mia-ło to miejsce w przypadku Policji, StrażyGranicznej i Straży Pożarnej.

Marek Nicgorski

WWiięęzziieennnniiccyy ww BBiieegguu PPiiaassttóóww

fot. archiwum

Zapraszamy

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 5

Page 6: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

Kule są znane. Nie ma co zaprzeczać. Bo kto o nich nie mówił po-wtarzając przysłowia: „Niech mnie kule biją!” albo „Człowiek strze-la, Pan Bóg kule nosi”. I gdzie je zaniósł? Okazuje się, że aż na gra-nicę województw śląskiego i łódzkiego, skąd do niedawna nie moż-na było nawet zadzwonić z komórki. Właśnie tam, w leżącej nad rze-ką Wartą wsi Kule, w gminie Popów znajduje się Ośrodek Szko-lenia Służby Więziennej (OSSW). A funkcjonariusze rzeczywiściestrzelają, choć tylko z broni gładkolufowej, więc komendantowi Jerzemu Cyrulikowi marzy się strzelnica z prawdziwego zdarzenia.

fot.

Krz

yszt

of L

ipka

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 6

Page 7: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

temat miesiąca: OSSW w Kulach

7

Wokół ośrodka rozciąga się las.Do najbliższej sosny kilka kroków,do rzeki 200 metrów. Pamiętam

jak jesienią ub. roku spacerowałampo terenie z telefonem w ręce i szuka-łam zasięgu. Jednego dnia znalazłam gona parkingu, a drugiego już nie, bo pa-dał deszcz. Czasem można było „złapaćfale” wychodząc na balkon któregośz budynków albo na drabinę przymoco-waną do komina. Mimo stojącej w cen-trum ośrodka budki telefonicznej z au-tomatem na karty czułam się trochę jakna końcu świata.

– Słuchacze też narzekali – przyzna-je komendant – Ale pod koniec ub. ro-ku po rozstrzygnięciu przetargu założo-no na terenie ośrodka antenę operato-ra sieci komórkowej i zasięg jest. Spo-glądam na telefon i udowadniam, że mójPlus tutaj nadal na minusie. – Bo prze-targ wygrał Orange – wyjaśnia komen-dant. – Dlatego mój służbowy telefondziała, a prywatny nie.

Albo awans, albo „do widzenia”Zanim Jerzy Cyrulik został komen-

dantem Ośrodka Szkolenia Służby Wię-ziennej w Kulach, przeszedł długądrogę zawodową, którą zaczynał jakonauczyciel matematyki i fizyki. Ale kie-dy w 1993 r. wstąpił do SW, zarazpo szkole oficerskiej został zatrudnio-ny jako wychowawca w dziale peniten-cjarnym jednostki w Herbach. Pięć latpóźniej wziął na cztery lata bezpłatnyurlop, bo został wybrany wójtem gmi-ny Herby. Po zakończeniu kadencji wró-cił do służby i pracował najpierww ewidencji, potem jako kierownikdziału ochrony, a w 2008 r. został za-stępcą dyrektora Zakładu Karnegow Herbach. – Jak się pan znalazł w Ku-lach? – pytam. – No nie wiem – odpo-wiada natychmiast. – Może miało zna-czenie moje doświadczenie w służbiei poza nią, a może też moje sportowehobby – dodaje po chwili i wspomina.– Kiedy tamtego dnia zadzwonił tele-fon, przyjmowałem akurat skazanego,wyprosiłem go, gdy się zorientowałem,że rozmawiam z dyrektorem Biura Kadri Szkolenia CZSW (taki telefon może do-tyczyć dwóch spraw: albo zwolnienia,albo awansu), który mnie pyta jak „sil-nie jestem związany z Herbami”, jak misię pracuje w Herbach, i co bym powie-dział na zmianę stanowiska pracy.– Z niedowierzaniem zapytałem „słu-cham?” i pomyślałem, że taka propo-zycja może się już nie powtórzyć. Po-trzebowałem tylko kilku sekund, by jąprzyjąć. I cztery dni później, 8 mar-ca 2011 r. wręczono mi nominację.

Wcześniej, przez cztery lata ośrod-kiem kierowała płk Danuta Kalaman,która po Kulach została szefową COSSWw Kaliszu. – Wszędzie tu było widać ko-biecą rękę pani komendant – przyzna-

je Jerzy Cyrulik. – Ja wiele rzeczy zro-biłbym prosto, a ona zadbała o najmniej-sze szczegóły, takie jak dobrze upięte fi-rany, właściwie wyeksponowane kwia-ty czy odpowiednio dobrane obra-zy. I tak zostało, bo to wszystko jestw dobrym guście, tworzy ciepły klimati podoba się gościom naszego ośrodka.Dlatego nie ma się co dziwić, że dlamnie podstawową sprawą było utrzyma-nie tego pozytywnego wizerunku, jakizastałem.

Sulejów z zaskoczeniaDo 2012 r. w Sulejowie mieścił się

Ośrodek Doskonalenia Kadr SłużbyWięziennej, do którego co roku jeździ-ły na kolonie dzieci funkcjonariuszyi pracowników SW. – Informację o tym,że ośrodek przechodzi pod szkołę w Ku-lach otrzymałem 10 maja, czyli na 3 ty-godnie przed tym, kiedy miało to nastą-pić. Byłem zaskoczony, tym bardziej, żewcześniej nie miałem potrzeby intere-sować się tym, co działo się 100 kmod Kul, jak przebiegała tam likwidacjaODK-u, inwentaryzacja. To było dlamnie wyzwanie.

Podjąłem je i w czerwcu 2012 r. zo-stałem również komendantem Oddzia-łu Zamiejscowego OSSW w Sulejowie.Dobrze się rozumiemy z moim zastęp-cą, dawnym szefem tamtejszego ODK--u Grzegorzem Gdulą. Już prawie rokwspólnie sobie radzimy i układamy wza-jemną współpracę. On w Sulejowie jestna stałe, a ja staram się tam być przy-najmniej raz w tygodniu. Nie sposób że-byśmy razem byli cały czas tu albo tam,zresztą nie ma takiej potrzeby.

W Oddziale Zamiejscowym odbywa-ją się głównie oficerskie i podoficerskiekursy wstępne bez względu na profilsłużby, są też kursy dla cywili oraz kur-sy terapii antystresowej. Jeśli w grafi-ku znajdzie się jakiś wolny termin, tow Sulejowie są organizowane też spo-tkania kadrowców czy ewidencjoni-stów. Miejsca wykorzystuje się niemalw 100 procentach. Tylko w sierpniu jestprzerwa wakacyjna, podczas którejtrwają remonty i konserwacje. Dlategokolonie na stałe wypadły z harmonogra-mu Sulejowa, bo po prostu nie ma kie-dy ich tu zorganizować.

Warta i LiswartaOśrodek w Kulach to przede wszyst-

kim dwa budynki: Warta i Liswarta.W pierwszym mieści się recepcja,w drugim gabinet komendanta, w obumieszkają słuchacze. Jest sauna, basen,pod nim strzelnica pneumatyczna i ce-la szkoleniowa. Jest siłownia i sala spor-towa, a nad Wartą – gumowe miastecz-ko. – I jest fajna załoga – dodaje komen-dant. – Łącznie 110 ludzi, w tym 64funkcjonariuszy. 70 osób pracuje w Ku-lach, reszta w Sulejowie.

W zasięgu Kul

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 7

Page 8: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

temat miesiąca: OSSW w Kulach

Major Cyrulik (na zdjęciu) cieszy się,że nie ma też większych problemów zesłuchaczami. W ciągu roku przewija siętutaj od 700 do 800 osób. – Nie rządzętwardą ręką – mówi – tylko trzymam sięzasad. Stawiam jasne warunki. Słucha-cze mają dostęp do wszystkiego, czymszkoła dysponuje. Czasem narzekają, żenie mają możliwości robienia zakupów,a automaty z batonami i napojami, ja-kie tu mamy, to dla nich za mało. By-wa, że się skarżą na kuchnię, że przy-gotowuje zbyt urozmaicone posiłki,a woleliby prostsze. I sam nie wiem czyto rzeczywiście skarga, czy raczej po-chwała, bo jedzenie mamy naprawdępyszne.

Kiedy pytam, jacy funkcjonariusze wy-chodzą z Kul, komendant odpowiada nie-mal jednym tchem: – Szkolimy przedewszystkim podoficerów ochronnych, ale je-stem przygotowany, żeby w ośrodku pro-wadzić też szkolenia dla chorążówkiochronnej. Jak mam jakiś wolny termin,to robimy szkolenia wstępne, na które jestteraz duże zapotrzebowanie. Każdy wol-ny termin i prawie każde miejsce są po-żytkowane także na szkolenia Biura Kwa-termistrzowskiego, Biura Łączności i Infor-matyki albo Biura Informacji i Statystyki.Nasi słuchacze jeżdżą do różnych jedno-stek, od Wrocławia aż po Lublin, na tygo-dniowe praktyki. Wybieramy dla każdegozakład, który jest zupełnie inny od tego,w jakim funkcjonuje na co dzień. Poznająspecyfikę pracy w innych jednostkach, zdo-bywają wiedzę, nabywają nowych umie-jętności. Kiedy nadarza się taki tydzień, żeośrodek pustoszeje, wykorzystujemy gona inne cele, np. sportowe.

Sport i wszechnicaW Kulach są organizowane Mistrzo-

stwa Polski Służby Więziennej w pływa-niu, w siatkówce i koszykówce. W ub. ro-ku odbył się też I Międzynarodowy Tur-niej Służb Penitencjarnych w Piłce Siat-kowej. – Mamy basen i halę sportową, tostaramy się je spożytkować – tłumaczykomendant. Sam jako zapalony siatkarzjeszcze do niedawna z sukcesami wystę-pował w reprezentacji okręgu katowic-kiego. – Ale korzystam nie tylko z mo-ich sportowych umiejętności, proszę pa-miętać, że mam też duże doświadczeniejako samorządowiec. Już drugą kaden-cję jestem czynnym, choć nieetatowymczłonkiem zarządu powiatu lublinieckie-go. Sama pani powiedziała, że tu w Ku-lach, jest jak na końcu świata, w dodat-ku bez zasięgu. Rzeczywiście, ten powiati gmina są typowo rolnicze, nie ma tu

Od ośrodka wypoczynkowego do szkoleniowego3 stycznia 1966 r. Centralne Więzienie w Katowicach otrzymało nierucho-

mość stanowiącą wspólnotę gruntową położoną na terenie wsi Kule-Nowa Wieś.Została przekazana nieodpłatnie przez mieszkańców pod budowę ośrodka wy-poczynkowego dla funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej. Jedno-cześnie Centralne Więzienie w Katowicach zobowiązało się do postawienia świe-tlicy dla mieszkańców wsi Kule-Nowa Wieś oraz położenia 2-kilometrowegoodcinka drogi od miejscowości Wąsosz Górny do ośrodka wypoczynkowego.� W 1969 r. został oddany do użytku Ośrodek Wypoczynku Świątecznego Służ-

by Więziennej „Warta” w Kulach.� Zarządzeniem Ministra Sprawiedliwości 1 stycznia 1973 r. utworzono za-

kład budżetowy Ośrodek Wczasowy Służby Więziennej „Warta” w Kulach.Celem działalności ośrodka było prowadzenie wczasów pracowniczych. Ośro-dek podlegał ówczesnemu naczelnikowi Wojewódzkiego Zarządu ZakładówKarnych w Katowicach.

� Zarządzeniem Ministra Sprawiedliwości 17 stycznia 1976 r. utworzono Ośro-dek Doskonalenia Kadr Służby Więziennej w Kulach, podległy dyrektorowiOkręgowego Zarządu Zakładów Karnych w Katowicach. Zadaniem ośrodkabyło prowadzenie szkolenia i doskonalenia zawodowego funkcjonariuszy i pra-cowników Służby Więziennej. W czasie przerw w szkoleniu ośrodek był wy-korzystywany do celów wypoczynkowych funkcjonariuszy i organizacji szko-leń pozaresortowych.

� W ODK SW powstało Tymczasowe Miejsce Zakwaterowania skazanych.Do 1990 r. zakwaterowane tam były kobiety odbywające karę pozbawieniawolności, a od 1990 r. – mężczyźni. Osadzonych zatrudniano do prac po-rządkowo-gospodarczych w ośrodku. Tymczasowe Miejsce Zakwaterowaniaskazanych funkcjonowało do 31 maja 2007 r.

� 24 listopada1998 r. Zarządzeniem Ministra Sprawiedliwości rozszerzono Ośro-dek Doskonalenia Kadr SW Kulach o Oddział w Wiśle (woj. śląskie), podle-gły dyrektorowi Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach.Funkcjonował do 1 września 2007 r., kiedy powstał Ośrodek Szkolenia SWw Kulach.

� Zarządzeniem Ministra Sprawiedliwości 1 września 2007 r. przekształconoOśrodek Doskonalenia Kadr Służby Więziennej w Kulach z oddziałem w Wi-śle w Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej w Kulach. W ramach zawodo-wego szkolenia podoficerskiego odbywają się tu szkolenie funkcjonariuszykursów wstępnych.

� Zarządzeniem Dyrektora Generalnego SW z 1 czerwca 2012 r. w sprawienadania statusu OSSW w Kulach, Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej w Ku-lach rozszerza się o Oddział Zamiejscowy w Sulejowie (woj. łódzkie). Od-dział w Sulejowie specjalizuje się w szkoleniu funkcjonariuszy SW na kur-sach wstępnych. Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej w Kulach specjali-zuje się w szkoleniu zawodowym podoficerów oraz przygotowaniem funk-cjonariuszy do służby podczas kursów wstępnych.

Zawody sportowe zawsze dostarczją sporej dawki emocji

fot.

Krz

yszt

of L

ipka

fot.

Elż

biet

a Sz

lęza

k-K

awa

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 8

Page 9: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

większego przemysłu, natomiast proble-my z jakimi borykają się tutejsi ludzie sąpodobne jak gdzie indziej, dlatego wspól-nie z psychologiem i kadrą wykładowcząwymyśliliśmy wszechnicę. Za jej pośred-nictwem chciałem wyjść poza muryośrodka do lokalnej społeczności. W ze-szłym roku rozpoczęliśmy cykl spotkańpod nazwą Wszechnica Profilaktyki Spo-łecznej. Tematyka jest różna, dotyka pro-blemu narkomanii, alkoholizmu, cyber-przemocy czy agresji w rodzinie. Już za-planowaliśmy kolejny temat: hazard.Oprócz naszych słuchaczy do wszechni-cy zapraszamy młodzież licealną zeszkół w Kłobucku i Lublińcu, którakształci się w klasach mundurowych.Przyjeżdżają też gimnazjaliści z gminy Po-pów i gmin sąsiednich oraz z pobliskie-go województwa łódzkiego, przedstawi-ciele samorządów, władz lokalnych, na-uczyciele. We wszechnicy czynnie uczest-niczą nasi wykładowcy oraz zaproszenipsycholodzy, terapeuci z Monaru, poli-cjanci, fachowcy z danej dziedziny, któ-rych ściągam z całej Polski. Naszą salęgimnastyczną zapełnia każdorazowook. 400 osób. Specjaliści opowiadająo problemie, potem odpowiadają na py-tania z sali. W ten sposób staramy się po-kazać słuchaczom i młodzieży pewne zja-wiska, które dynamicznie się rozwijają.Chcemy ich uwrażliwić na pomoc innymw różnych sytuacjach. Uświadomić, że ta-kie są, i że można coś zrobić dla ludzi i ro-dzin dotkniętych konkretnymi problema-mi. To jest nasz, funkcjonariuszy Służ-by Więziennej chleb powszedni, bo prze-

cież mamy w więzieniach pensjonariu-szy, których za kraty przywiodły narko-tyki, alkohol, hazard czy przemoc w ro-dzinie. I młodzież z wszechnicy jest za-dowolona. Jak zgłaszam temat, to mamtylu chętnych, że niedługo nie będę mógłpomieścić wszystkich w sali. Widać, żena tym naszym końcu świata jest duże za-potrzebowanie na tego typu informacje.

Komendanta cieszy, że w te spotkaniaaktywnie włącza się miejscowa gmina,sąsiednia gmina Działoszyn z burmi-strzem, wójt i starosta kłobucki. – Jakosamorządowcy świetnie się rozumiemy– zaznacza Jerzy Cyrulik. – Poza tym naszośrodek jest w okolicy postrzegany jakoduża, solidna firma. Ma dobre notowa-nia, więc kiedy dodatkowo robimy cośna rzecz tutejszej młodzieży, ludzie od-bierają nas jeszcze lepiej. Patrząc przezpryzmat ośrodka w Kulach na całą Służ-bę Więzienną, gołym okiem widać, że jejobraz wśród lokalnej społeczności zmie-nia się, ociepla. W ramach wszechnicydwukrotnie były już u nas skazane ko-biety z zakładu w Lublińcu. Wystąpiływ napisanych przez siebie sztukach. Ta-kie świadectwa życiowych doświadczeńbardzo przemawiały do młodych ludzi.

Strzelnica do szczęściaStrzelnica pneumatyczna zlokalizowa-

na pod basenem w budynku Liswartyi tzw. poligon nad samą rzeką Wartą,na którym słuchacze ćwiczą strzelaniez broni gładkolufowej oraz używanie ga-zów łzawiących i petard, to nic w porów-naniu z marzeniem komendanta. – Jestjuż przygotowany teren pod strzelnicę,wykonana pełna dokumentacja, mam

9

temat miesiąca: OSSW w Kulach

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

Wszechnica Profilaktyki Społecznej

Na strzelnicy widać, że ważne jest nie tyle strzelanie, co trafianie w cel

fot.

Krz

yszt

of L

ipka

fot.

Krz

yszt

of L

ipka

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 9

Page 10: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

temat miesiąca: OSSW w Kulach

10 FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

pozwolenie na budowę… Tylko kwestiefinansowe nie pozwalają na to, żeby po-wstała – wyjaśnia. – Patrząc od strony dy-daktycznej, moim największym proble-mem jest właśnie to, że na miejscu niema strzelnicy. Teraz słuchacze szkoląc sięze strzelania z broni długiej i krótkiej jeż-dżą do Piotrkowa Trybunalskiego. Trans-port kosztuje, tabor mamy stary, no i co-dziennie przez cały tydzień słuchaczew trakcie szkolenia muszą wyjeżdżaćz Kul. Gdybym miał tę strzelnicę u sie-bie, to w ciągu jednego dnia mógłbymwykonać strzelanie dla całej kompaniii inaczej rozplanować zajęcia. Czasem teżdrżę, czy autokar wróci na czas, bo nie-dawno się zepsuł, więc poprosiłemo przysłanie drugiego z Sulejowa, alei tamten się zepsuł,a słuchacze przez wielegodzin czekali w Piotr-kowie, żeby móc wrócićdo ośrodka. Ale strzelni-ca to nie jest temat za-mknięty. Rozmawiamz dyrekcją w Central-nym Zarządzie i być mo-że w przyszłym roku cośsię w tej sprawie ruszy.Jeśliby to było zrobione,

byłbym szczęśliwy. Tym bardziej, że ta-ka strzelnica mogłaby służyć nie tylkoKulom, ale i Częstochowie, Lublińcowi,Tarnowskim Górom czy Herbom, bow okręgu katowickim brakuje nam tegotypu obiektów.

Uśmiecham się, bo w komendancie na-wet przy temacie strzelnicy budzi się żył-ka sportowca. – I wtedy nawet mogłabybyć rozpatrywana wersja wykorzystaniatej strzelnicy do Mistrzostw Polski Służ-by Więziennej w strzelaniu. Wprawdzieteraz odbywają się one w Kaliszu i niechciałbym być dla COSSW konkurencją,ale można by przecież rozważyć zamien-ne organizowanie zawodów tu i tam.

Elżbieta Szlęzak-Kawa

Wszechnica Profilakty

Agresja i

Zgłębianie tajemnic informatyki

Ćwiczenia w „gumowym miasteczku”

fot.

Elż

biet

a Sz

lęza

k-K

awa

fot.

Krz

yszt

of L

ipka

Komendanci ośrodka w Kulach

1. por. Franciszek Cybulski (1976-78)2. kpt. Zygfryd Lewandowski (1978-1980)3. p.o. por. Zdzisław Kuźniak (1980-81)4. mjr Eugeniusz Trzepizur (1981-2007)5. mjr Danuta Kalaman (2007-2011)6. mjr Jerzy Cyrulik (od 2011 r.)

Problem ten występuje we wszyst-kich społeczeństwach i kręgachkulturowych. Zgodnie z ustawą

o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie,pod pojęciem tym rozumie się jednora-zowe lub powtarzające się umyślne dzia-łanie albo zaniechanie naruszające pra-wa bądź dobra osobiste członków rodzi-ny. Przemoc prowadzi do narażenia do-tkniętych nią osób na niebezpieczeństwautraty życia, zdrowia, narusza ich god-ność, nietykalność cielesną, wolność,w tym seksualną, powoduje szkodyna zdrowiu fizycznym lub psychicznym,wywołuje cierpienia i krzywdy moralne.

Problem i konsekwencje zjawiska su-gestywnie pokazały uczestnikomWszechnicy skazane z Zakładu Karne-go w Lublińcu, występując z przedsta-wieniem teatralnym pt. „Nic nie zrobi-łam”. Przeżycia z dzieciństwa jednejz nich stworzyły scenariusz do sztuki,która jest dowodem tego, dokąd prowa-dzi przemoc i agresja. Ofiara nie znala-zła oparcia ani w rodzinie, ani w otocze-niu. Nie pomogła jej też żadna instytu-cja. Dorastała w domu, gdzie przewa-żały przekleństwa, wyzwiska, bicie. I cią-gle to pytanie: „Dlaczego spotkało towłaśnie mnie?”. Żyła nadzieją, że jutrobędzie lepiej, modliła się, prosiła, ale tolepsze jutro nigdy nie nastąpiło. Nie po-mogła jej również matka, która w oba-wie przed agresją męża wolała nie wi-dzieć problemu i udawać, że nic się niestało. – Najbardziej w takim przypadkuboli dusza, która pragnie miłości. Mojeżycie jest nijakie. Jestem głodna miło-ści. Siedzę w ciemnym kącie, w którymnie ma nic, tylko ja i mój lęk – szepczebohaterka.

Ale najgorsze dopiero ma nadejść.Dziesięcioletnia dziewczynka staje sięobiektem seksualnego wykorzystywaniaprzez własnego ojca, za cichym przyzwo-leniem matki. Strach zbliżał się każdejnocy. „Nie takiej miłości pragnęłam”– krzyczy jej dusza. W takiej atmosferzedorastała. I te ciągłe marzenia… „o słoń-cu, które ogrzeje, o księżycu, który utu-li”. Chęć ucieczki od okrutnej rzeczywi-stości, bezradność, bezsilność popycha jąw końcu do zbrodni. – Gdzie wtedy by-łeś Boże, gdzieście wszyscy byli! – krzykrozpaczy kończy przedstawienie.

Podsumowaniem spektaklu zajęła sięMałgorzata Nowobilska-Stanios, psycho-log i psychoterapeuta uzależnień z Kra-kowa. Podkreśliła, że należy pomagaći ofiarom, i sprawcom przemocy. Takiepróby przeciwdziałania przemocy podej-muje także Służba Więzienna. – Grani-ca pomiędzy sprawcą, a doświadczają-cym przemocy czy agresji jest bardzopłynna – mówiła pani psycholog. – Po-nad 90 proc. sprawców to osoby, któresame jej wcześniej doświadczyły. Ten,

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 10

Page 11: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

11FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

kto całe życie był ofiarą lub był trakto-wany jak ofiara, będzie próbował udo-wadniać, że nią nie jest, będzie walczyło swoją dominację. Czuje się zagrożony,broni więc swojej pozycji poprzez awan-tury, krzyki i inne agresywne zachowa-nia. Ktoś, kto boi się przez lata i myśli,że nie uwolni się od swego oprawcy,cierpi. To cierpienie może przerodzić sięw bunt i sprzeciw poprzez unicestwie-nie oprawcy. I w ten sposób rodzi się no-wy sprawca, który wcale nim nie chciałbyć, ale stosowana wobec niego agresjazmusiła go do destrukcyjnych zachowań.

Przemoc pojawia się wówczas, gdy lu-dzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, niepotrafią słuchać. Nie umieją znaleźćrozwiązań, osiągnąć kompromisu.A przecież rodzina jest źródłem naszychwzorców. Łączymy się w pary, żeby by-ło nam lepiej, łatwiej. Dobrym przykła-dem, według Małgorzaty Nowobilskiej--Stanios, jest stan zakochania, kiedywydaje się, że wszystko jest możliwe.Nie widzi się przeszkód, negatywnychzachowań drugiej strony. Ten stanprzeszkadza nam w odróżnieniu symp-tomów, które w późniejszym, wspólnymżyciu prowadzą do wyzwolenia agresji.Przykładem jest przesadna zazdrość.Osoba nią ogarnięta myśli, że partnerulegnie wpływom zewnętrznym, coprowadzi do powstania stosunku prze-

mocowego. Traktuje swego partnera ja-ko człowieka bezwolnego, którego moż-na zastraszyć po to, aby go zatrzymaćdla siebie. Sprawca się boi, więc wal-czy, poniża, zastrasza. A co zyskuje?– niechęć, dystans, oddalenie emocjo-nalne.

Z agresją spotykamy się na każdymkroku, w domu, szkole, w pracy, na uli-cy. Z miejsca pracy przenosimy jąna grunt rodzinny, „bo rodzina nas niezwolni, a szef tak”. Powodem agresyw-nych zachowań jest także niezdrowa ry-walizacja, która sprawia, że ważne sąmoje cele, a drugi człowiek się nie liczy.Ludzie działają, ale nie umieją współpra-cować. – Uczmy się współpracować– apelowała pani Małgorzata. – Jeżeli bę-dziemy mieli problem, znajdziemy wów-czas osobę, która pomoże nam znaleźćrozwiązanie. Nauczmy się akceptowaćludzi takimi, jacy są. Bądźmy empatycz-ni, patrzmy z perspektywy drugiej oso-by. Zastanówmy się, czy chcielibyśmy,aby wobec nas również tak postępowa-no. Nie ma ludzi gorszych, są inni – za-kończyła psycholog.

W dalszej części spotkania Ali-na Gruszka, przewodnicząca Zespołu in-terdyscyplinarnego do przeciwdziałaniaprzemocy w rodzinie w Częstochowieoraz Eliza Woldan, koordynator inter-wencji kryzysowej, omówiły zasady

działania instytucji powołanych do prze-ciwdziałania przemocy w rodzinie. Mó-wiły o „Niebieskiej karcie”, która możezostać założona przez Policj, Ośrodek Po-mocy Społeczne. Wypełnienie karty niejest jednak równoznaczne ze złożeniemzawiadomienia o popełnieniu przestęp-stwa, nie stanowi podstawy do wszczę-cia postępowania karnego. Ale w przy-padku złożenia zawiadomienia i wszczę-cia postępowania, karta może być wy-korzystana jako dowód procesowy.Do wypowiedzi swoich przedmówczyńnawiązali policjanci, podinspektor An-drzej Tobolski, naczelnik Wydziału Pre-wencji Komendy Powiatowej Policjiw Kłobucku i aspirant Paweł Łuczakz Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowe-go Komendy Powiatowej Policji w Pa-jęcznie. Przytoczyli dane statystycznez powiatu kłobuckiego i pajęczańskiegodotyczące przemocy w rodzinie. Wyni-ka z nich, że sprawcami są nie tylko męż-czyźni, ale także kobiety, a głównym po-wodem przemocy i agresji w rodzinachjest nadużywanie alkoholu.

Temat spotkał się z dużym zaintere-sowaniem uczniów gimnazjów w Zawa-dach, Działoszynie, Trębaczewie i Miedź-nie, licealistów z Częstochowy, Kłobuc-ka, Lublińca i towarzyszącej im kadry pe-dagogicznej, a także przedstawicieliZwiązku Młodzieży Wiejskiej. Po razpierwszy w zajęciach Wszechnicy w Ku-lach uczestniczył por. Sebastian Lizień-czyk, inspektor Biura PenitencjarnegoCentralnego Zarządu Służby Więziennej.

Ewa Włodarczyk-Małolepszazdjęcie Krzysztof Lipka

Profilaktyki Społecznej

ja i przemoc w rodzinie

temat miesiąca: OSSW w Kulach

„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” – tą sentencją WisławySzymborskiej ppor. Irena Dębowska, starszy wykładowca Ośrodka SzkoleniaSłużby Więziennej w Kulach, zainaugurowała czwartą edycję WszechnicyProfilaktyki Społecznej. Tematem była agresja i przemoc w rodzinie.

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 11

Page 12: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

Wpierwszy dzień wiosny mury ośrod-ka po raz 21. opuściła kolejna gru-

pa nowych podoficerów. I choć za okna-mi wbrew kalendarzowi panowała jesz-cze pochmurna zima, nastroje słucha-czy z pewnością były słoneczne. Zastęp-ca dyrektora Biura Ochrony i SprawObronnych Centralnego Zarządu Służ-by Więziennej mjr Zbigniew Gospoda-rowicz, dyrektorzy okręgowi SW w Ka-towicach płk Mirosław Gawron, w Kra-kowie płk Krzysztof Trela oraz zastęp-ca dyrektora okręgowego SW w Lubli-nie płk Jerzy Kopeć wręczyli akty nada-nia stopnia kaprala SW funkcjonariu-szom pełniącym służbę w podległych imjednostkach organizacyjnych. Prymu-sem szkolenia został kpr. Andrzej Zabo-rowski z Zakładu Karnego w Dębicy,drugą lokatę uzyskał kpr. Artur Moty-ka z Zakładu Karnego w Łupkowie,

a miejsce trzecie – kpr. Stefan Wolakz Zakładu Karnego w Nowym Sączu.Najlepsi słuchacze dostali nagrody pie-niężne i książkowe oraz upominkiod starosty powiatowego w Kłobucku.Za zaangażowanie i wzorową postawęw trakcie szkolenia, a także uzyskaniebardzo dobrych wyników nauce, wyróż-nienia otrzymało 14 słuchaczy.

Komendant OSSW w Kulach mjr Je-rzy Cyrulik pogratulował wszystkimfunkcjonariuszom ukończenia szkoleniaoraz życzył im sukcesów i dalszychawansów w służbie. Podziękował takżeza ich udział w akcji honorowego krwio-dawstwa. A że był to czas przedświą-teczny, życzył wszystkim spokojnychŚwiąt Wielkanocnych. Powodzeniaw dalszej służbie i następnych awansów!

Grzegorz Walkiewiczzdjęcia Krzysztof Lipka

Zatrudnienie skazanych to efekt wy-siłku wielu funkcjonariuszy. Zajmu-ją się motywowaniem i przygotowa-

niem osadzonych, monitorują ich zacho-wanie w miejscu pracy. Warto o tym pa-miętać, gdy mówimy, jak wielu więź-niów pracuje na rzecz społeczeństwa,jak pożyteczna jest ich praca. To takżeskutek zaangażowania funkcjonariuszyw pozyskiwanie kolejnych miejsc za-trudnienia dla więźniów i efekt współ-pracy Służby Więziennej ze środowi-skiem zewnętrznym. W 2012 r. w OISWw Gdańsku, nadzorującym i koordynu-jącym działalność pięciu zakładów kar-nych i czterech aresztów śledczych, dlaponad stu podmiotów pracowało nieod-płatnie 970 więźniów. W sumie było toblisko 405 tys. godzin, o wartości wy-cenionej na 3,6 mln zł.

Media często informują: „Skazaniwyszli do pracy”. Ale co to znaczy? Wię-zień opuszcza celę i idzie do pracy? Takpo prostu? Jak to jest, że skazany wy-chodzi z więzienia? Sam przecież niemoże, ot tak sobie, wyjść. Kryje sięza tym wielka machina penitencjarna.Spróbujmy się jej bliżej przyjrzeć.

Dla kogo pracaNa pracy zależy teraz każdemu.

W tym przypadku „każdy” to aż trzypodmioty. Instytucja chcąca zatrudnićwięźnia, administracja jednostki, którejrównież zależy na jego pracy, chociażz zupełnie innych względów, i sam wię-zień. Zainteresowany tym, żeby wyjśćz celi, za mury, zobaczyć nowe twarze,często by coś „zakombinować”. Ale teżi dlatego, że zdaje sobie sprawę, że pra-ca, nawet za tzw. darmochę, może daćsatysfakcję. Zdarza się, że przed wysła-niem do pracy trzeba więźnia zaktywi-zować, wyrwać ze stagnacji. Sprawić, bymiał poczucie, że jest potrzebny, możewykorzystywać swoje umiejętności lubzdobywać nowe. To trudne zadanie wy-chowawcy. Jest pierwszą osobą, do któ-rej zgłasza się skazany zainteresowanypodjęciem pracy.

Często jest to tematem kilku lub kil-kunastu rozmów. Nie zawsze bowiemchęć zatrudnienia idzie w parze z wła-ściwym funkcjonowaniem osadzonegow warunkach izolacji penitencjarnej,z zaangażowaniem w pracę na terenie

temat miesiąca: OSSW w Kulach

Wiosennapromocja

Zatrudnienie skazanych

Na przykładCodziennie w całym kraju tysiącewięźniów przekracza mury jednostekpenitencjarnych. Idą do pracy.Za pieniądze, ale też nieodpłatniena rzecz szpitali, szkół, hospicjów,domów pomocy społecznej, ośrod-ków dla niepełnosprawnych, instytu-cji kulturalnych, fundacji. Pracują dlasiebie i dla innych.

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

W Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kulach 21 marca zakończyło siępierwsze w tym roku szkolenie zawodowe na pierwszy stopień podoficerski.Przeszkolono 99 funkcjonariuszy

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 12

Page 13: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

oddziału mieszkalnego czy z brakiemformalnych przeszkód. Można więc po-wiedzieć, że rozmowy z wychowawcą(często także z psychologiem) to pewienproces. Osadzony musi przekonać swo-ją postawą, że nadszedł już czas, kiedymożna mu zaufać. Wsparciem dla wy-chowawcy i psychologa zawsze możebyć opinia oddziałowych. Jest ważna, booparta na wielotygodniowej czy wielo-miesięcznej obserwacji. Doświadczeniei wiedza na temat rzeczywistych, nie tyl-ko deklaratywnych, postaw i zachowańosadzonych stanowią bezcenne źródłoinformacji, dopełniające obraz więźnia– kandydata do zatrudnienia poza mu-rami, często bez konwojenta. W wieluprzypadkach rozmowy ze skazanymprzeprowadza też dyrektor jednostki,aby poznać osobę, którą za jakiś czas,być może, wyśle do pracy „na wolności”.

Jeżeli skazany swoim zachowaniempotwierdza, że można mu powierzyćobowiązki pracownika czy wolontariu-sza i nie ma przeszkód formalnych, roz-poczęta zostaje procedura zatrudnienia.Osadzony jest kierowany do lekarza,który określa pod względem zdrowot-nym możliwość podjęcia pracy na kon-kretnym stanowisku. Swoją opinięw formie pisemnej wyrażają funkcjona-riusze działu penitencjarnego (wycho-wawca, psycholog), kierownik działuochrony, inspektor ds. zatrudnienia. Na-

stępnie dyrektor formalnie decydujeo skierowaniu do zatrudnienia. Postano-wienie o tym, w jakim miejscu, w jakiejinstytucji, w której grupie roboczej wię-zień będzie pracował, jest podejmowa-ne indywidualnie i weryfikowane na bie-żąco w zależności od potrzeb.

Oczywiście, zdarzają się i tacy, którzyz założenia (takie mają życiowe motto)nie chcą i nie będą pracować. Niektórympodjęcie pracy uniemożliwia stan zdro-wia, innym względy bezpieczeństwa,brak samodyscypliny, agresywne zacho-wanie. Tacy skazani nie powinni opusz-czać więziennych cel. A już na pewnowięziennych murów. Większość osadzo-nych jest jednak zmotywowana do pra-cy, także tej nieodpłatnej. Doświadcze-nie pokazuje, że jeśli praca jest właści-wie zorganizowana, to więźniowie sąwydajni, zdyscyplinowani, pożyteczni.

Wyjście za muryNadchodzi moment, w którym docho-

dzi do porozumienia. Dyrektor więzie-nia spotyka się z kierownikiem instytu-cji zainteresowanej współpracą. Stronywyrażają swoje oczekiwania, kryteriadoboru, uwagi, omawiają procedury.W wyniku ustaleń dyrektor jednostki po-leca, aby dział ochrony dokonał tzw. roz-poznania. Kierownik działu ochronyz inspektorem ds. zatrudnienia osadzo-nych udają się w konkretne miejsca,

gdzie skazani będą wykonywać pracę,spożywać posiłki, przebierać się w ubra-nia robocze. Sporządzony zostaje doku-ment, w którym określa się obowiązkiopiekuna grupy ze strony zatrudniają-cej firmy, trasę przejazdu osadzonych,środki komunikacji, jakimi będą sięprzemieszczać. Wyznaczony zostanietzw. grupowy, czyli skazany, który bę-dzie obdarzony zaufaniem, ale też obar-czony odpowiedzialnością.

Skazani rozpoczynają pracę. W usta-lone w umowie dni będą opuszczać od-dział mieszkalny, udawać się za bramęwięzienia, wychodzić do miejsca zatrud-nienia i z niego wracać. Jednak ich pra-ca, miejsce jej wykonywania, pomiesz-czenia, w których przebywają, będą wy-rywkowo, z różną częstotliwością i o róż-nych porach, kontrolowane przez funk-cjonariuszy Służby Więziennej. Spraw-dzą oni zaangażowanie osadzonych,ich zdyscyplinowanie, zapytają o zacho-wanie. Sprawdzą też, czy przy sobie lubw wykorzystywanych pomieszczeniachnie posiadają przedmiotów niedozwolo-nych, alkoholu. I choć najczęściej czyn-ności te mają charakter jedynie prewen-cyjny, wykonywane są skrupulatnie.

Fakt, że skazany już pracuje nieświadczy o tym, że funkcjonariusze nieprzyglądają się jego funkcjonowaniu.Wręcz przeciwnie. Kontrolowany jestw miejscu zatrudnienia przez działochrony, inspektora ds. zatrudnienia,czasem przez wychowawcę. Udając siędo pracy więzień opuszcza oddziałmieszkalny. Zgodnie z przepisami, od-działowy musi dokonać kontroli osadzo-nego. Tę samą czynność musi wykonaćfunkcjonariusz przy bramie. Dodatkowomusi zidentyfikować, czy wypuszczaza bramę właściwą osobę. To bardzoważne, ogromna odpowiedzialność. Taksamo przy powrocie z pracy – bramowyi oddziałowy kolejno sprawdzają, czyskazany nie próbuje wnieść na terenwięzienia niedozwolonych przedmio-tów. W niektórych zakładach karnychczynności te trzeba wykonać ponad 150razy, bo tylu osadzonych pracuje po-za więzieniem. Dodatkowo funkcjonariu-sze dokonują analizy porównując godzi-nę zakończenia pracy, wpisaną przezopiekuna grupy ze strony instytucjiwspółpracującej, z godziną powrotudo więzienia.

Wychowawca cały czas monitoruje re-lacje skazanego z pracodawcą, przeło-żonym oraz z innymi osadzonymi z gru-py roboczej. W przypadku sytuacji kon-fliktowych następuje natychmiastowareakcja. Nie można bowiem dopuścićdo tego, aby więźniowie przenosili nie-porozumienia do miejsca pracy. Jeżeliskazany pracuje odpłatnie, dodatkowoangażowani są funkcjonariusze z dzia-łu finansowego, którzy zajmują się za-robionymi przez niego pieniędzmi. Kie-dy jest zatrudniony na terenie zakładukarnego, nadzór nad nim sprawuje in-spektor ds. BHP oraz funkcjonariuszez działu kwatermistrzowskiego.

Więzień pracuje. Społeczeństwo maz tego faktu korzyść. Nie zapominajmyjednak, że dzieje się tak dzięki wysiłkomi zaangażowaniu bardzo wielu funkcjo-nariuszy polskiego więziennictwa.

Robert Witkowski

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 13

anych

ykładzie Gdańska

z kraju

fot.Piotr Kochański

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 13

Page 14: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

z kraju

14 FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

Czy korespondencja, jaką otrzymujemy od więźniów, za-wiera zaskakujące prośby lub pytania?

Przychodzi mi na myślprzypadek skazanego,który domagał się, bymu wytłumaczono,na czym polega resocja-lizacja, której jest podda-wany za murami. Naj-pierw wychowawca wy-jaśnił mu tę kwestięw bezpośredniej rozmo-wie, a potem jeszczeotrzymał pisemną odpo-wiedź. Na co odpisał, żejednak nie do końca wie,na czym polega resocja-lizacja prowadzona wo-bec jego osoby. Tenswoisty ping pong trwałjakiś czas i jak to zwyklebywa, angażował nie tyl-ko funkcjonariusza zaj-mującego się skargami,ale także pion meryto-ryczny, w tym przypad-ku penitencjarny. Po-

dobnie było w przypadku skazanego, który korespondowałw sprawie ubrań skarbowych. Pytał czy należy mu się takieodzienie. Kiedy dostał odpowiedź twierdzącą, jego kolejnymproblemem okazał się rozmiar, bo niepokoił się, co będzie, gdyprzydzielone mu ubranie będzie za małe. Też otrzymał sto-sowną odpowiedź.

Jak pokazują statystyki liczba skarg, na które SW musiudzielić odpowiedzi nie maleje. Są wysyłane w wiele miejsc.Tak, skazani piszą do Helsińskiej Fundacji Praw Człowie-

ka, rzecznika praw obywatelskich, a ostatnio coraz częściejdo Kancelarii Prezydenta RP oraz Kancelarii Premiera.

Skąd ta zmiana?Myślę, że w ich mniemaniu, jeśli napiszą do najwyższych

instytucji, to skarga będzie lepiej rozpoznana. Nie jest więcprawdą, że nie informujemy skazanych o organach, do któ-rych mogą się skarżyć. Mają adresy, więc piszą wysyłając ko-respondencje często o tej samej treści do różnych instytucji.

Stać ich na to w każdej chwili?Tak, bo najczęściej nie ponoszą żadnych kosztów.

Jaka jest ich motywacja?Z doświadczenia wiem, że to przekrój różnych powodów.

Każda skarga jest rozpatrywana indywidualnie. Prawo do jejnapisania jest nieograniczone ani podgrupą klasyfikacyjną, anitypem jednostki. Skazani mogą wysyłać nieograniczoną licz-bę skarg do różnych instytucji.

Tego łatwo dostępnego instrumentu, jakim jest skarga, uży-wa się m.in. do tego, żeby mieć poczucie mocy sprawczej,sensu swej egzystencji?Jest grupa osadzonych, którzy w ten sposób rekompen-

sują sobie skutki izolacji, bo dzięki temu czują się normal-nymi obywatelami takimi, jak ci na wolności. Nie tylko sie-dzą, ale załatwiają sprawy, otrzymują odpowiedzi, polemi-zują z nimi. Często też skargi pisane są w przypływie emo-cji, pod wpływem impulsu, a skazani oczekują natychmia-stowej reakcji i wyjątkowych działań. Dlatego rośnie licz-ba zarzutów dotyczących sfery interakcji między więźnia-mi a funkcjonariuszami, ale te skargi są też najczęściej wy-cofywane.

Dlaczego tak się dzieje?Wcześniej również tak było, tyle że przepis nakazywał wy-

jaśnienie sprawy, która wpłynęła do komórki skargowej.W związku ze zmianę przepisów art. 6 kkw i nowelizacją roz-porządzenia Ministra Sprawiedliwości z 13 sierpnia 2003 r.w sprawie sposobów załatwiania wniosków, skarg i próśb osóbosadzonych w zakładach karnych i aresztach śledczych, wy-cofaną można pozostawić bez nadawania jej biegu.

To krok w dobrym kierunku…Tak, ale nie wpłynęło to znacząco na liczbę wyjaśnianych

skarg, przy krótkim, bo zaledwie 14-dniowym terminie ichrozpoznania. Mnie, jako skargowca niepokoi nie tyle ich licz-ba, co brak określonych ram czasowych dla możliwości wnie-sienia skargi i relatywnie krótki czas, jaki mamy na rozpatry-wanie. Sama codziennie się z tym borykam, bo na biurku lą-duje u mnie zazwyczaj ok. stu skarg, które muszę przeczy-tać, rozpoznać intencje piszących i skierować do właściwegoorganu, którego sprawa dotyczy.

A jak to wygląda w jednostkach podstawowych?W małych jednostkach skargami zajmują się osoby, które

dodatkowo, poza innymi zadaniami, doraźnie wykonują czyn-ności związane z ich rozpoznaniem. W dużych zakładach kar-nych i aresztach śledczych z reguły wyodrębniony jest działorganizacyjno-prawny i wyznaczony funkcjonariusz zajmują-cy się tą problematyką całościowo – od rejestracji sprawy, prze-prowadzenia postępowania wyjaśniającego po przygotowanieprojektu odpowiedzi. Jest jednak populacja osadzonych, któ-ra nie formalizuje swych roszczeń, czyli nie składa pisemnychskarg. Są to kobiety, które „nie nabijają” statystyk skargowych.

To wydaje się zaskakujące.Rzeczywiście, zwłaszcza gdy przytoczy się obiegową opinię,

że kobiety są bardziej emocjonalne, bardziej nieprzewidywal-ne, gorzej niż mężczyźni znoszą izolację.

A jeśli już zdecydują się na napisanie skargi…To zazwyczaj sygnalizują niedosyt kontaktu z rodziną, np.

z powodu dystansu, jaki dzieli więzienie od ich domu.

W jaki sposób takie sprawy są rozpatrywane?Jeśli istnieje możliwość zmiany miejsca odbywania kary, ta-

kie decyzje są podejmowane. Ale zdarzają się też sytuacje, żenie jest to możliwe w związku z trwającymi czynnościami pro-cesowymi. Każdej sprawie przyglądamy się indywidualnie wa-żąc argumentację i szukając optymalnego dla obydwu stronrozwiązania.

Jest to więc głównie kwestią czasu…Tak, ale kobiety skarżące nie chcą czekać, mają poczucie

krzywdy. Nie piszą jednak skarg dotyczących warunków so-cjalno-bytowych albo złego traktowania przez personel wię-zienny lub współosadzone. Zazwyczaj tego rodzaju problemyrozwiązywane są w bezpośrednich rozmowach.

Funkcjonariusze z pewnością nie cieszą się z ogromupracy, jaki przed nimi się pojawia, gdy wpływa kolej-ne zażalenie.Nie możemy jednak traktować skargi jako zło konieczne, ale

jako źródło informacji. Każdy ma prawo do jej napisania, a myzawsze mamy obowiązek udzielenia odpowiedzi. Natomiastod jej treści zależy, ile czynności wykonamy, by sprawę roz-patrzyć. Mamy prawo do racjonalności w doborze środków.Zauważam, że jednostki podejmują czynności wyjaśniającew sprawach, które tego nie wymagają. Było tak np. w przy-padku skargi dotyczącej pestki od jabłka, którą osadzony zna-lazł w ryżu z tymi owocami podanym na obiad. Wystarczyło-by potwierdzenie, że tego dnia takie danie było w jadłospi-sie i stwierdzenie, czy ta sytuacja narusza jego uprawnienia,

O skargach wnoszonych przez osoby pozbawione wolności z mjr Teresą Kujawą, kierownikiem Zespołu Skarg w Biurze Prawnym CZSW,

rozmawia Grażyna Wągiel-Linder

Nie piszą na Berdyczów

fot.Piotr Kochański

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 14

Page 15: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

15FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

ale bez szczegółowej analizy i sprawozdania z czynności. Ta-ka sytuacja może się zdarzyć przy obróbce, podobnie jak w in-nych miejscach zbiorowego żywienia, np. w stołówce szko-lnej lub restauracji. Podam jeszcze drugi przykład, który szcze-gólnie mnie zirytował. Spotkałam się ze skargą dotyczącą śla-dów bytowania gołębi na parapetach okiennych, którejrozpatrzenie wiązało się z długą korespondencją niezadowo-lonego skazanego kwestionującego kolejne, obszerne odpo-wiedzi wraz z dokumentującymi je zdjęciami.

Z czego takie przypadki wynikają?Z tego, że nieumiejętnie posługujemy się instrumentami,

jakie dają nam przepisy.

Być może bywamy tak nadgorliwi?I to staje się niezamierzoną formą zachęty. Co więcej, nieraz

osoby rozpoznające skargi nie czytają ich dokładnie. Robią topobieżnie.

Tak się spieszą, że tych taczek, rodem z dowcipu, nie zdą-żają załadować.Właśnie. Gdyby dokładnie się przeczytało skargę, to moż-

na by precyzyjnie określić problem, a jeśli z treści nie wyni-ka to jednoznacznie, dopytać osadzonego. Można wtedy pro-ściej i szybciej załatwić sprawę, a czynności wyjaśniające niemuszą angażować sił i środków niemalże całej jednostki. Dlausprawiedliwienia należy dodać, że liczba skarg, z którymi mu-szą zapoznawać się funkcjonariusze, jest naprawdę imponu-jąca i niezmienna od kilku lat, co niewątpliwie jest obiektyw-ną trudnością w codziennej pracy.

Niekiedy szeroko krążymy wokół tematu, a nie dotykamysedna.Niestety tak. Czasami odpowiedź ma się nijak do tego, z czym

osadzony się zwrócił i kolejna skarga gotowa.

Nie będziemy musieli jej rozpatrywać tylko wtedy, jeśli za-wiera słowa wulgarne lub pochodzące z gwary przestępczej.Do takich obowiązujących już od ponad roku uregulowań

sceptycznie odnosił się rzecznik praw obywatelskich i Helsiń-ska Fundacja Praw Człowieka. W ich ocenie istnieje tu moż-liwość ograniczenia prawa do skargi, ponieważ w myśl zno-welizowanego rozporządzenia możemy pozostawić ją bez roz-poznania, jeśli zawiera słowa wulgarne, obraźliwe lub gwa-rę przestępczą, podobnie jak taką, która nie jest udokumen-towana i uzasadniona. Uspokajałam i zapewniałam, że służ-by zajmujące się problematyką skargową są do tego odpowied-nio przygotowane i nie będą domagać się dokumentów, ja-kie nie znajdują się lub nie mogą się znajdować w posiada-niu więźniów, np. dokumentacja medyczna na potwierdze-nie zarzutu niewłaściwego leczenia. Co do przepisu odnoszą-cego się do wulgaryzmów argumentowałam, że nie jest onniczym innym jak tym, do czego zostaliśmy powołani, czylikształtowaniem społecznie pożądanych postaw u osób pozba-wionych wolności.

I udaje się osiągnąć ten cel?Najwyraźniej tak, ponieważ niedozwolonego słownictwa jest

w skargach coraz mniej. Skazani mają bardzo dobry dostępdo informacji o obowiązujących przepisach i szybko odnajdu-ją się w nowej rzeczywistości prawnej.

Co się dzieje, gdy skarga zawiera istotne informacje, alenadawca użył inwektyw?W zasadzie przepis daje dwie możliwości. Można czynno-

ści podjąć albo pozostawić sprawę bez rozpoznania. Można też,co sugerowałam specjalistom w terenie, poinformowaćnadawcę, który zgłasza nieprawidłowości, że skuteczne wnie-sienie skargi wymaga wyeliminowania słownictwa narusza-jącego dobre obyczaje. Stanowi to jednoznaczny sygnał, że mo-że ponownie napisać i uzyskać wyjaśnienia.

Takie rozwiązanie niczego nie blokuje, a jedynie dyscypli-nuje skazanych.Tak, bo nie możemy pozwolić na to, by specyficzna kate-

goria obywateli miała przyzwolenie na naruszanie godnościinstytucji lub zniesławiała funkcjonariusza publicznego. Mo-że to się skończyć konsekwencjami prawnymi. W sytuacji, gdyskazany sformułuje skargę, z której można wywnioskowaćmożliwość zniesławienia funkcjonariusza, dyrektor, po zba-daniu czy nastąpiły zarzucane jego podwładnemu nieprawi-

dłowości, ma obowiązek jego ochrony i zawiadomienia o moż-liwości popełnienia przestępstwa. Nas obowiązuje prawny wy-móg obiektywizmu, uczciwości i prawdomówności. Nie do-tyczy to skazanych. Mogą pisać wszystko o wszystkim, poza po-mówieniami. Na to nie może być przyzwolenia.

Czy dużo skarg więźniów jest uznawanych za zasadne?To znikomy procent, na ponad 54 tysiące skarg w ub. ro-

ku tylko 363 były zasadne. Zawsze powtarzam, że w zasad-nej skardze nie upatruję powodu do wstydu. Dla mnie każ-da tak zakwalifikowana skarga jest przejawem tego, że jeste-śmy organizacją obiektywną, praworządną i uczącą się.

Ale nieprawidłowości wcześniej sygnalizują nam przecieżosadzeni?Oni zgłaszają, a my badamy. Jeżeli np. widzimy obszar nie-

prawidłowości wynikających ze względów organizacyjnych lubniedociągnięć, to uznając pretensje osadzonych podejmuje-my działania w kierunku zmiany sytuacji. Przyznanie siędo błędu to dla mnie oznaka profesjonalizmu. Popełniliśmygo, ale wiemy jak go naprawić, więc to nie porażka.

Tylko konieczna korekta.Tak, bo czasami niektóre jednostkowe zagadnienia nam

umykają. Działając schematycznie niekiedy możemy się my-lić. Nie brniemy z uporem, że wszystko zawsze i wszędzie jestw porządku. Nie tworzymy fikcji, że więźniowie nigdy nie ma-ją racji.

Co w swojej praktyce zmieniliśmy w ub. roku w związkuz uznanymi skargami więźniów?Na przykład podjęliśmy szereg działań systemowych zwią-

zanych z poprawą warunków bytowych w zakładach karnychi aresztach śledczych, niwelowania skutków pobytu osadzo-nych w warunkach wzmożonej izolacji, wnikliwym i indywi-dualnym rozstrzyganiem spraw związanych z szeroko rozu-mianą ochroną prawa do poszanowania życia prywatnego i ro-dzinnego, np. w sprawach przepustek tzw. losowych.W ostatnich miesiącach druga bardzo często korygowana kwe-stia dotyczy zapisów porządku wewnętrznego w jednostkachpodstawowych. Zdarzało się, że zawierał on regulacje w po-zakodeksowy sposób ograniczające uprawnienia osadzonych.Jednostka penitencjarna powoływała się na swoje przepisy,które okazywały się niezgodne z uregulowaniami wyższegorzędu.

Nasze rozstrzygnięcia satysfakcjonują instytucje broniącepraw człowieka?Jeden z zarzutów tych instytucji jest powodowany małym

odsetkiem skarg zasadnych. Często zarzucają nam, że mar-kujemy postępowania wyjaśniające.

Skąd taka opinia?Organizacjom pozawięziennym trudno uwierzyć, by

na 54 197 wniesionych skarg tylko 363 były zasadne, a to wła-śnie w sposób wyraźny odzwierciedla, jak niejednoznacznymi trudnym do zdefiniowania zagadnieniem jest ustalenie przy-czyn wnoszenia skarg przez osadzonego. Może to również wy-nikać z faktu, że zdarza się, iż skarga bywa uznana za zasad-ną dopiero na szczeblu CZSW. To może rodzić przypuszcze-nie, że poprzednie postępowanie wyjaśniające było prowadzo-ne nierzetelnie. Ale to nadmierne uproszczenie. Każdy ma pra-wo się mylić, czasami nie zauważamy własnych błędów. Do-piero kolejna analiza na wyższym szczeblu może to zmienić.

Czyli mamy wewnętrzne mechanizmy weryfikacji. Tak. Skazani lub instytucje występujące w ich imieniu mo-

gą skutecznie kwestionować poprzedni sposób załatwieniaspraw. Jeżeli więzień skorzystał z instrumentów odwoławczych,w tym do CZSW, to element zasadności skargi na pewno zo-stanie dostrzeżony. Jesteśmy otwarci na uwagi innych, ma-my zaangażowaną kadrę. Te walory dostrzegają instytucjewspółpracujące z nami, m.in. Krajowy Mechanizm Prewencji.

Może jednak niepokoić, że w zalewie skarg, szczególnietzw. roszczeniowców, umkną nam te istotne.Ci więźniowie nie tylko zwiększają statystyki pisząc dzie-

siątki listów i długo polemizując z odpowiedziami, ale takżeczasami trafiają w słaby punkt funkcjonowania jednostki,na którą się skarżą. Niekiedy zawini pojedynczy funkcjona-riusz, innym razem obowiązujące tam procedury.

z kraju

ów

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 15

Page 16: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201316

z kraju

Mam rozumieć, że skazani bywają dobrymi obserwato-rami rzeczywistości?Oni najczęściej jeżdżą po różnych jednostkach w Polsce, po-

równują warunki i porządek wewnętrzny oraz politykę peni-tencjarną dyrektora. Ich skłonności do korespondowania cza-sami trafiają na podatny grunt. Dzięki nim możemy naszą prak-tykę skorygować, choćby błędy w realizacji przepisów.

Co zrobić, by skarg było mniej, nie tylko tych od notorycz-nych skargowców?Trzeba ze skazanymi rozmawiać, nie bagatelizować ich pro-

blemów. Najbardziej zasłużonymi w niwelowaniu skarg mo-gą być funkcjonariusze pracujący na pierwszej linii i dyrekto-rzy jednostek. Zdarza mi się otrzymywać korespondencję,w której więźniowie wprost informują, że usłyszeli od znie-cierpliwionego funkcjonariusza w jednostce: napisz pando CZ-etu, to panu sprawę załatwią. Jeśli rozstrzygnięcie na-stąpi w jednostce w bezpośredniej rozmowie, skarg będziemniej. Choć przyznam, że w przypadku skargowców „z po-wołania” nie musi się ta prawidłowość sprawdzić.

Ale przecież są też skargi na warunki odbywania kary, któ-re są niezależne od funkcjonariuszy.To prawda, więźniowie narzekają na zły stan techniczny cel,

zbyt krótki czas lub niewystarczającą liczbę kąpieli, za małąilość środków czystości. Rozwiązanie tych problemów najczę-ściej wiąże się jednak ze zwiększeniem środków budżetowych,a to trudny obszar, na który nie mamy znaczącego wpływu.

Są też inne problemy obiektywne, niedobory kadrowe,w tym m.in. w służbie zdrowia.Zauważamy wzrost liczby skarg na utrudnienia w dostępie

do lekarzy pierwszego kontaktu, szczególnie w małych, odle-głych jednostkach, bo coraz trudniej pozyskać medyków do pra-cy w więzieniu. Za to mniej jest skarg ukierunkowanychna osiągnięcie partykularnych korzyści w postaci udzieleniaprzerwy w karze w związku ze stanem zdrowia, ponieważ co-raz więcej schorzeń może być leczonych przez więzienną służbęzdrowia lub przy wykorzystaniu usług świadczonych przez po-zawięzienne placówki, bez konieczności wnioskowania o prze-rwę w odbyciu kary.

Jakie skargi więźniów szczególnie panią poruszyły?Wszystkie te, które potwierdzają brak wyobraźni u funkcjo-

nariuszy lub niedostatek zwykłej ludzkiej wrażliwości. Jed-na dotyczyła sposobu załatwienia prośby o udzielenie prze-pustki losowej. Dyrektor odmówił wyrażenia zgody na prze-pustkę związaną z wizytą skazanego w szpitalu u umierają-cego dziecka, kierując się względami bezpieczeństwa. Te sa-me względy pozwoliły dwa dni później na to, by więzień uczest-niczył w pogrzebie. Skazany miał żal, że nie mógł pożegnaćsię z dzieckiem w szpitalu, nawet w asyście funkcjonariuszy.Dla mnie porażką zawsze są sytuacje, gdy nam się wydaje, żeosadzony nie ma praw, tylko my mu je ustalamy. To przykładnadmiernie sformalizowanego i wręcz asekuranckiego podej-ścia do zagadnień związanych z życiem rodzinnym osób po-zbawionych wolności. Musimy sobie zdawać sprawę, jak waż-nym i istotnym elementem w kontaktach ze skazanym jestludzkie, humanitarne podejście do odczuwanych przez niegoemocji, szczególnie związanych z sytuacją rodzinną. Innymprzypadkiem było wyrażenie zgody na ślub, po czym podję-cie decyzji o przetransportowaniu niedoszłego męża tużprzed ceremonią do innej jednostki, co wiązało się z koniecz-nością ponownego przejścia wszystkich procedur w nowymmiejscu. Z niepokojem należy odnotować też przypadki nie-prawidłowego stosowania środków przymusu bezpośrednie-go wobec osadzonych.

Niepokojące może być też to, że często jesteśmy sędziamiwe własnej sprawie.To może stanowić zagrożenie. Jedynym sposobem jego eli-

minacji jest świadomość i odpowiedzialność za sposób wyko-nywania powierzonych czynności oraz profesjonalne, uczciwetraktowanie zarzutów pod naszym adresem i ich wyjaśnianie.Warto przy tej okazji zaznaczyć, że odnotowujemy też przy-padki, że więźniowie proszą nas o zajęcie stanowiska, gdy np.inne uprawnione instytucje po własnym postępowaniu nieprzychylą się do ich zarzutów. Czasami też osadzeni oczeku-ją od Służby Więziennej weryfikacji decyzji sądów penitencjar-nych. Te przykłady dowodzą, że postrzegają nas jako insty-tucję, która w sposób merytoryczny rozpatruje ich sprawy.

Problem poszanowania praw więźnia od dawna był obec-ny w polskiej tradycji penitencjarnej. W opublikowa-nych 6 marca 1819 r. „Uwagach do projektu ogólne-

go i szczególnego ulepszenia administracji i stanu więzieńw Królestwie Polskim” autor Xawery Potocki, sędzia i rad-ca stanu nadzwyczajny, nie pisząc wprost o prawie do skar-gi osadzonego, wielokrotnie zaznaczył wagę humanitarne-go podejścia do osób pozbawionych wolności. Jako reme-dium na nieprawidłowości widział częste kontrole i nad-zór nad więzieniami. Nowoczesny polski system praw za-czął się formować po odzyskaniu niepodległości. Prawodo poskarżenia się na decyzje i działanie funkcjonariuszyznalazło się już w dekrecie naczelnika państwa Józefa Pił-sudskiego z 8 lutego 1919 r., po czym potwierdzano je w ko-lejnych aktach prawnych. W latach 20. XX w. powołanoCentralną Szkołę Ministerstwa Sprawiedliwości, w którejprogramie duży nacisk położono na humanitarny stosunekdo osadzonych.

Po II wojnie światowej, w latach 1944-55 (jak pisze hi-storyk więziennictwa Jerzy Migdał) kodeksy i regulaminy,w większości przedwojenne, miały moc prawną, ale sto-sowano je wybiórczo. Nie było żadnego nadzoru nad wy-konaniem kary pozbawienia wolności, a więziennictwo pod-legało wyłącznie Ministerstwu Bezpieczeństwa Publiczne-go. Po 1956 r. stopniowo zaczęto wydawać nowe zarządze-nia, istotnie zmieniające dotychczasowe uregulowania pe-nitencjarne. Model represyjny zdominowany przez treścipolityczno-ideologiczne i wojskowe został przekształconyw represyjno-formujący, gdzie uznanie prawa więźniado skargi ponownie znalazło swe miejsce.

Zażalenia więźniów kiedyś i dziśCiekawym spojrzeniem na realizację prawa do skargi jest

artykuł doc. dr Leona Rabinowicza pt. „Zażalenia więźniów”,zamieszczony w nr. 4 z 1934 r. „Przeglądu WięziennictwaPolskiego”. Zawarł w nim 14 zagadnień z próbą wskaza-nia rozwiązań. Od opublikowania tekstu minęło prawie 80lat, skonfrontowaliśmy więc ówczesny sposób patrzeniana te sprawy z dzisiejszą praktyką penitencjarną. Zwłasz-cza że przedstawione problemy są dyskutowane i dzisiaj,a niektóre z obowiązujących rozwiązań spędzają sen z oczuadministracji więziennej. O odniesienie się do tekstu zna-mienitego kryminologa poprosiłem kpt. Mieczysława Pie-trzaka z działu kadrowo-organizacyjnego Aresztu Śledcze-go w Łodzi, gdzie zajmuje się skargami osadzonych (w tek-stach L. Rabinowicza zachowano oryginalną pisownię).

Doc. Dr Leon Rabinowicz: Przysługujące więźniom pra-wo do wnoszenia zażaleń jest nie tylko jednym z głównychproblemów kompleksu zagadnień, związanych z ładem i po-rządkiem więziennym, ale równocześnie miernikiem oso-bistych praw więźnia. Nie trzeba bowiem zapominać, żeprawo, nawet karząc jednostkę i wyłączając ją z ram ży-cia społecznego, nie przestaje czuwać nad nią i bronić jejpraw ludzkich. I tak jak w procesie dochodzenia i śledz-twa bronią jednostki odpowiednie instytucje Kodeksu Po-stępowania Karnego, tak jak w procesie orzekania kary

Wielka liczba skarg, często zupełnie irracjonalnych, tow dużej mierze efekt sposobu, w jaki ten rodzaj upra-wienia osadzonych został zapisany w polskim prawie.Respektowanie praw człowieka, jego godności wymu-sza na nas rzetelne podejście do każdej z nich. Jakw niekończącym się potoku skarg więźniów na wszyst-ko znaleźć złoty środek?

Znaleźć z

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 16

Page 17: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

– broni ją szczegółowo wypracowana dogmatyka KodeksuKarnego przed dowolnością orzeczenia sędziowskiego, po-dobnie w procesie wykonania kary ustawa zabezpiecza pra-wa jednostki między innemi przez udzielenie jej możliwo-ści wnoszenia zażaleń.

Jest bowiem rzeczą jasną, że ta sama orzeczona kara mo-że być zupełnie inną, wówczas gdy jest wykonywana przezrozmaite władze więzienne: jedne z nich mogą ją wykonaćniezwykle ostro, inne zaś z nadmierną łagodnością. Sędziaorzeka do pewnego stopnia tylko formę kary, od władzy wię-ziennej zaś zależy w dużej mierze jej treść. Dlatego też usta-wa, oddając los więźnia w ręce administracji więziennej,ustanawia nie tylko rozliczne jego obowiązki, ale przyzna-je mu również i prawa. Udzielenie mu tych praw nie jestjednoznaczne z okazaniem słabości wobec więźnia, ustęp-stwem na jego rzecz: jest to po prostu unormowanie praw-ne postępowania wykonawczego, mające na celu ustalenie„złotego środka” w wykonaniu kary przez wyłączenie zbytdaleko posuniętej ostrości i surowości. Trzeba pamiętać, żepostępowanie wykonawcze jest stosunkiem prawnym jed-nostki i władz publicznych i jako taki musi być zawsze roz-patrywany.

O dzisiejszej praktyce w tej materiimówi kpt. Mieczysław Pietrzak: Potrze-bę istnienia skargi z punktu widzeniaosadzonego można rozważyć na dwóchpoziomach, stricte administracyjnymi psychologicznym. Na tym pierwszymjest potrzebna, by zwrócić uwagęna pewne uchybienia, które mogą miećmiejsce w jednostkach oraz na możliwo-ści poprawy warunków bytowych czy or-ganizacji pracy z więźniem. Prawo po-skarżenia się daje osadzonemu świado-

mość, że nie został pozbawiony praw obywatelskich i mawpływ na to, co go otacza. Na poziomie psychologicznymw warunkach izolacji ta możliwość jest pewnego rodzajusubstytutem zaspokajania potrzeb. Próbą zrekompensowa-nia niedoborów emocjonalnych. Jest to również swoisty za-

wór bezpieczeństwa, pozwalający na wyładowanie agresjiw kontrolowany sposób.

Istnienie tej instytucji ma również znaczenie dla więzien-ników, rodzin osadzonych i społeczeństwa. Może być onapróbnikiem nastrojów panujących w jednostce penitencjar-nej. Jest cennym źródłem informacji osobopoznawczycho osadzonych, pozwala przewidzieć niektóre ich zachowa-nia, np. skłonności suicydalne. Zwraca też uwagę na spra-wy, które na co dzień umykają nam w pracy. W skargachnajwięcej jest zastrzeżeń do postępowania funkcjonariuszy,warunków bytowych i opieki medycznej. Każdy zarzut sta-ramy się dokładnie sprawdzić. Postępowania wyjaśniającezajmują dużo czasu, wymaga to często rozsyłania kopii nietylko do instytucji zewnętrznych, ale również w ramach jed-nostki, uzyskania wielu wyjaśnień, a sprawa może być try-wialna. Do każdej trzeba jednak podejść poważnie. Czasna jej rozeznanie, wynoszący według Kodeksu postępowa-nia administracyjnego 30 dni, w służbie został skróconydo dni 14. Przepisy dotyczące tego uprawnienia powodu-ją, że liczba skarg jest olbrzymia. W ub. roku było ich po-nad 50 tys. Wydaje się, że postępowanie powinno być zde-cydowanie uproszczone, a czynności biurowe ograniczonedo absolutnego minimum, np. wpisu do systemu Noe.NET.

Wiele zmieniłoby uporządkowanie formy zażaleń np. przezwprowadzanie formularza, dzięki któremu łatwiej można byustalić ich przedmiot. Najczęściej sygnalizowane problemybyłyby skategoryzowane, przy jednoczesnym pozostawie-niu miejsca na własne sformułowania, zwłaszcza w spra-wach nietypowych. Wychowawcy mogliby wstępnie okre-ślać właściwość danego pisma, co ograniczyłoby rozsyła-nie kopii do różnych instytucji. Nie chodzi o ograniczanietego uprawnienia, ale wykluczenie absurdalnych zażaleń,jak np. na chrapanie więźnia w celi, śnieżenie ekranu TV,przynależność wychowawcy do NSDAP, dyrektora do We-hrwolfu. Ustawodawca chyba nie przewidział, że będzie miałdo czynienia z takimi problemami.

14 trudnych pytańPrzedstawmy więc 14 zagadnień zamieszczonych w la-

tach 30. przez Leona Rabinowicza w „Przeglądzie Więzien-nictwa Polskiego”.

Leon Rabinowicz (LR)1. Czy regulamin więzienny winien wyliczyć przypad-ki, w których więzień ma prawo wnoszenia zażaleń, czyteż ograniczyć się do reguły ogólnej?Regulamin polski (więzienny) ogranicza się do ogólnej for-

muły i nie wylicza poszczególnych przypadków. Taki sys-tem jest znacznie lepszy i to rozwiązanie należy uważaćza doskonałe.

Mieczysław Pietrzak (MP)Opowiadam się za ograniczeniem katalogu przypadków,

które mogą być przedmiotem skargi, do tych leżącychw kompetencji więzienników. Obecny stan przepisów i fakt,że poza wyjątkami, osadzeni nie są pozbawieni praw pu-blicznych, sprawia, że ograniczenie pola zaskarżania postę-powania funkcjonariuszy mogłoby być postrzegane jakoograniczenie prawa do skargi. Kategoryzacja przypadkówuporządkowałaby sytuację nie tylko z punktu widzenia służ-by, ale i więźnia.

LR: 2. Czy prawo więźnia do wnoszenia zażaleń jest nie-ograniczone?Regulamin polski nie wypowiada się w tym względzie. Na-

leży interpretować to prawo w sensie ograniczonym, to zna-czy, że więzień ma prawo do wnoszenia zażaleń tylko od-nośnie do środków jego dotyczących.

z kraju

17FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

źć złoty środekDoc. dr Leon Rabinowicz,

kryminolog, człowiek wielkiegointelektu, pełen energii, cenio-na postać w dziedzinie krymina-listyki na arenie międzynarodo-wej. Urodził się 15 sierp-nia 1906 r. w Łodzi, zmarł 29grudnia 1999 r. w Cambridge.Do Anglii trafił pod koniec

lat 30. jako uchodźca, wkrótce potem został założy-cielem i pierwszym dyrektorem Instytutu Krymino-logii Uniwersytetu Cambridge. Podczas II wojny świa-towej założył Departament Nauk Karnych na wydzia-le prawa. W latach 1950-1972 miał swój wielki udziałw kształtowaniu polityki karnej w Anglii. KrólowaElżbieta II w 1970 r. nadała mu tytuł szlachecki.Po wyjeździe z Polski zmienił nazwisko na Radzino-wicz i pod takim znany jest w Europie i na świecie.Autor m.in. wydanych w Polsce w 1933 r. „Podstawnauki o więziennictwie” i pracy „Zagadnienia kar dys-cyplinarnych w nowoczesnym ustroju więziennym”(1936 r.).

GKS

fot.

GK

S

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 17

Page 18: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

z kraju

MP: Z całą pewnością tak.

LR: 3. Czy więzień może wnosić zażalenie w sprawiewszystkich środków (spraw) jego dotyczących?Możliwe są dwa rozwiązania:a) w sprawie wszystkich środków jego dotyczących;b) tylko w sprawie ważnych środków jego dotyczących,

z pominięciem spraw drobniejszych.

MP: Z jednej strony jako praktyk życzyłbym sobie, abyograniczyć prawo do skargi do najważniejszych aspektówfunkcjonowania osoby pozbawionej wolności, ale z drugiejnie znajdowałyby to umocowania w istniejącym stanie praw-nym i mogłoby ograniczyć prawa obywatelskie w tej kwe-stii. Sprawy drobne też bywają ważne.

LR: 4. Czy więzień musi wnieść zażalenie osobiście?Regulamin polski ustala, że więzień nie może wnieść za-

żalenia w imieniu ogółu lub grupy więźniów; ale czy wię-zień może wnieść zażalenie w imieniu innego więźnia, np.nieśmiałego lub nie mającego odwagi to uczynić?

a) więzień ma prawo wnieść zażalenie w imieniu kolegi;b) więzień nie ma tego prawa.Ponieważ wyżej ustaliliśmy, że więzień ma prawo zaża-

lić się jedynie w sprawie środków jego dotyczących, jasnejest, że może wnieść zażalenie jedynie w swojej sprawie.

MP: Dla mnie zasadna jest możliwość występowania tyl-ko we własnym imieniu. Sytuacje nadzwyczajne: analfabe-tyzm, niedowidzenie, ślepota czy inne ograniczenia skut-kujące niemożnością napisania zażalenia mogłyby uzasad-nić zrobienie tego za kogoś. Nie powinienjednak zajmować się tym wychowawca,bo narażałby się na pretensje i podejrze-nia o działania w interesie służby, a niewięźnia.

LR: 5. Czy więźniowie mają prawoskładać wspólne zażalenia?Regulamin polski nie przyznaje im tych

praw; jest to rozwiązanie słuszne, gdyżwspólne zażalenia przeradzają się częstow rokosze, w każdym zaś razie wiodąumysły do buntu.

MP: Słusznie zauważył dr Rabinowicz,że składanie skarg o charakterze zbioro-wym może przerodzić się w zachowaniagodzące bezpośrednio w porządek i ładna terenie jednostek penitencjarnych. Pisma podpisywaneprzez wielu osadzonych są rozpatrywane, jeśli spełniają wy-mogi formalne. Mają one specyficzną formę, bo po przed-stawieniu sprawy (np. dostanie zimnego obiadu), formułu-jący ją i podpisany jako pierwszy, informuje, że dotyczy onarównież innych więźniów z jego celi i poniżej dołączone sąich podpisy. Traktujemy to jak kilka zażaleń ze wszystkimibiurokratycznymi konsekwencjami. Jest co najmniej jedenważny powód przeciwko skargom zbiorowym. Otóż takie wy-stąpienie świadczy o konsolidacji więźniów w walce z ad-ministracją i przeważnie jest elementem odwetowym lubuprzykrzającym życie funkcjonariuszy. Osoby podpisującenie zawsze czynią to z własnej woli.

LR: 6. Czy więzień może wnosić lub pisać zażaleniew obecności innych więźniów?Na przykład jeśli czterech więźniów jest umieszczonych

w jednej celi.Na tym punkcie administracja więzienna powinna być ka-

tegoryczna: nigdy nie zezwolić, aby więzień pisał lub wno-sił swe zażalenie w obecności innych, gdyż działa to na nichzaraźliwie i szerzy zarzewie buntu.

MP: Zażalenia są pisane w takich warunkach, jakie pa-nują w jednostkach. Byłoby pożądane, gdyby odbywało sięto bez towarzystwa innych odsadzonych. Myślę, że mają tuzastosowanie wyrażone wcześniej zastrzeżenia dotyczącewspólnego składania skarg i występowania w cudzym imie-niu. Ale chodzi też o to, by jednostki silne, zbuntowane, niewywierały negatywnego wpływu na innych. To pomysł, któ-ry warto wziąć pod uwagę, o ile warunki na to pozwalają.

LR: 7. Czy ograniczyć zażalenia więźniów pod względemich rozmiaru, długości?Regulaminy niektórych państw przeznaczają na zażale-

nia jedynie dwie stronice, podczas gdy innych nie wprowa-dzają ograniczeń. Naszem zdaniem jeden arkusz powinienwystarczyć; w wyjątkowych jedynie przypadkach władzawięzienna może zezwolić na większy rozmiar zażaleń.

MP: Jestem zadecydowanie za ograniczeniem objętościi, jak sądzę, pomogłoby tu przygotowanie zestandaryzowa-nego formularza. Sprzyjałoby to szybszemu rozpoznawaniumaterii zarzutów. Trafiła do mnie kiedyś skarga, zajmują-ca blisko 30 stron A4. Napisana w dodatku w tak zagma-twany sposób, że musieliśmy zobowiązać osadzonegodo skonkretyzowania zarzutów.

LR: 8. Czy więzień ma wnosić zażalenie ustnie, czy pi-śmiennie?Przepisy uznają obie metody. W obrębie zakładu więzień

będzie wnosił zażalenie ustnie, poza obrębem – na piśmie.W przypadku, gdy w redagowaniu więzień nie może sobiedać rady, regulamin zaleca, że dozorca winien mu pomóc.

MP: Więzień ma prawo wnoszenia skargi zarówno ust-nie, jak i pisemnie, ale ponieważ obowiązuje zasada pisem-ności, sporządzany jest protokół. Wchodzi on wtedy w ma-chinę biurokratyczną. W drobnych sprawach często jest ina-czej. Więzień ma możliwość zapisania się na rozmowę z sze-fem każdego pionu służby w jednostce, również z dyrekto-rem. Tak więc w przypadku np. problemów z odbiorem sy-

gnału telewizyjnego nie musi od razu pi-sać skargi, ponieważ ma możliwość roz-mowy z kwatermistrzem. Od niego mo-że uzyskać wyjaśnienia. Nierzadko dosta-jemy prośby o interwencje w poważnychsytuacjach. Miałem taką sytuację, gdywięzień zgłosił wychowawcy, że zostałobrażony przez oddziałowego. Nie złożyłprzy tym żadnej formalnej skargi. Oso-by, którym zależy na załatwieniu proble-mu, szukają rozwiązania, proszą o roz-mowę z osobą kompetentną. Formy pi-semne w 90 proc. nie są zorientowanena załatwienie sprawy a na samo nęka-nie. Tak można sądzić, gdy widzi się 57.skargę danego więźnia. Osadzeni mająświadomość, że ich zażalenia dezorgani-zują prace administracji i mam wrażenie,

że często głównie o to im chodzi. Reagowanie na prośby,pytania i wątpliwości więźniów jest rolą personelu więzien-nego. Tym na co dzień zajmują się wychowawcy. Jak wi-dzę, nasz dyrektor na kontakty z osadzonymi poświęca rów-nież dużo czasu. Nam wszystkim zależy, by więzienie funk-cjonowało prawidłowo.

LR: 9. Co władza więzienna ma czynić, gdy pisemne za-żalenie więźnia okazuje się niezrozumiałe?Na przykład, gdy pochodzi od psychopaty, więźnia, któ-

remu się zdaje, że go wszyscy prześladują:a) naczelnik więzienia pozostawia takie pismo bez biegu

(po powzięciu rady lekarza zakładowego), i załącza jedo aktów więźnia;

b) naczelnik więzienia nadaje zażaleniu bieg, dołączającjedynie własne uwagi o osobie więźnia i oświetlając mo-tywy, które kierowały więźniem przy pisaniu zażale-nia.

Należy się przychylić do drugiego rozwiązania, jednak cóżrobić gdy więzień ponawia swe zażalenie? Wówczas moż-na pozostawić pismo bez biegu, o ile nie wymienia ono no-wych faktów i o ile władze apelacyjne odrzuciły poprzed-nie zażalenie.

MP: Ustawodawca daje w pewnych przypadkach możli-wość pozostawienia skargi, wniosku i prośby bez rozpozna-nia. W praktyce dąży się do konkretyzacji zarzutów, nato-miast w sytuacji, gdy są kompletnie odrealnione, można po-zostawić je bez rozpoznania, nie nadawać biegu. Tym bar-dziej, w przypadku nie podania nowych okoliczności. W sy-tuacji odrzucenia identycznego zażalenia (nie tylko sformu-

18 FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

W Areszcie Śledczym w Ło-dzi pod koniec lutego 2013 r.przebywało 1157 osadzonych.W 2012 r. złożono 610 skarg,z czego jako zasadne zakwa-lifikowano 10. Skargami zaj-mują się dwie osoby, wykonu-jąc jednocześnie inne obo-wiązki.

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:29 Page 18

Page 19: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

z kraju

łowanego przez osobę niepełnosprawną umysłowo) przezwładze apelacyjne, ponownemu nie powinno się nadawaćbiegu.

LR: 10. Czy więzień może używać w zażaleniu zwrotówobraźliwych dla władz lub nieprzyzwoitych?W przepisie jest słusznie zaznaczone, że podobne zaża-

lenia mają pozostać bez biegu, przyczem naczelnik więzie-nia zawiadamia więźnia o tej decyzji.

MP: Powinny nie tylko pozostać bez biegu, ale posługi-wanie się zwrotami obelżywymi powinno też skutkować spo-rządzeniem wniosku o wymierzenie kary dyscyplinarnej.Choćby przez wzgląd na walor resocjalizacyjny pobytu w in-stytucji penitencjarnej. Oczywiście, pamiętając o tym, że osa-dzeni pochodzą przeważnie ze środowisk patologicznych,prezentują często niski poziom intelektualny i po prostu ma-ją braki w wychowaniu, do każdej sprawy należy podejśćindywidualnie, nie zawsze stosując konsekwencje dyscypli-narne dla ich autora.

LR: 11. W jakim terminie więzień może wnosić zażale-nie?Są tu możliwe dwa rozwiązania:a) termin jest nieograniczony, więzień może wnieść za-

żalenie nawet po kilku miesiącach lub po kilku latachod czasu, gdy nastąpiło wydarzenie, które jest dla więź-nia powodem do zażalenia;

b) termin jest ograniczony, więzień musi złożyć zażale-nie w obrębie pewnego czasu inaczej traci prawo do za-żalenia.

Regulamin polski nie wypowiada się w tym względzie, ter-min jest zatem nieograniczony. Naszem zdaniem należyustalić termin ograniczony: więzień ma prawo wnosić za-żalenie jedynie w czasokresie dwóch tygodni po wydarze-niu stanowiącem powód zażalenia. Termin ten uzasadniasię swą praktycznością, logiką i celowością.

MP: Zdecydowanie przyłączam się do propozycji ograni-czenia terminu składania skargi. Obecnie tego nie ma, coskutkuje tym, że osoba, która 10 lat temu była w więzie-niu przez dwa miesiące, nagleprzypomina sobie, że gdy od-bywała wyrok, przebywałaz osobą palącą, sama będącniepalącą. Skarga wpływado nas, musimy ustalić, coi jak wtedy się działo. Osadze-ni mają często świadomośćniedoskonałości systemu do-kumentowania pewnych zda-rzeń w latach wcześniejszychi wykorzystują to nagminnie,a nuż się uda na drodze sądo-wej wyciągnąć odszkodowa-nie. Dlatego uzasadnione jest,by ograniczyć termin składa-nia skargi do dwóch tygodniod zaistnienia zdarzenia, pod-chodząc indywidualniedo spraw budzących wątpli-wości.

LR: 12. Do kogo więzieńmoże wnosić zażalenie?Regulamin włoski kieruje

zażalenia więźnia do specy-ficznej jurysdykcji: sędziegonadzorczego, również do dy-rektora departamentu karne-go, szefów prokuratury, sze-fa rządu. Czechosłowacki ko-deks karny wypowiada sięza stworzeniem specjalnej ju-rysdykcji przy każdym sądzieokręgowym. Regulamin polskiustala trzy instancje: władzewięzienne, sądowe lub proku-ratorskie, przyczem w przy-padku zażalenia przeciwkokarze dyscyplinarnej, więzień

może się zwrócić wprost do prokuratora, oczywiście skła-dając skargę na ręce naczelnika więzienia.

MP: Na razie każdy może składać skargę do samego pre-zydenta czy premiera i nie możemy mu tego zabronić. Od-powiedzi, które nadchodzą od tak eksponowanych osób, pod-noszą pozycję więźnia i stanowią dla niego potwierdzenie,jak istotne są jego sprawy. Uważam, że skargami osób po-zbawionych wolności powinny zajmować się sądy peniten-cjarne. Mielibyśmy wtedy uproszczone postępowanie. Nietrzeba by się zastanawiać nad ich rzeczywistymi adresata-mi (właściwością), o wszystkim decydowałby sąd okręgo-wy.

LR: 13. Czy zażalenie wstrzymuje wykonanie kary dys-cyplinarnej?W Niemieckim Projekcie Kodeksu Wykonawczego z ro-

ku 1927 zażalenie nie wstrzymuje wykonania kary, lecz na-czelnik więzienia może ją wstrzymać, o ile nie sprzeciwiasię to wymogom ładu i bezpieczeństwa zakładu. Regula-min polski ustanawia jedynie, że zażalenie nie wstrzymu-je wykonania kary.

MP: Podobnie jest i dzisiaj, o czym stanowi kkw. Inne roz-wiązanie sparaliżowałoby pracę więziennictwa. Gdy zosta-ną ujawnione nowe fakty, dyrektor jednostki uchyla karędyscyplinarną post factum i uznaje ją za niebyłą. Podejmu-je decyzje mające na celu uchylenie skutków ukarania.

LR: 14. Czy świadomie kłamliwe lub obraźliwe zażale-nia mają być karane?Rzecz jasna, że powinny być uważane za nowe przekro-

czenie i odpowiednio karane.

MP: Przychylam się do tego stanowiska, pamiętając, abynie ograniczać samego prawa do skargi. Składający skar-gę nie może ponosić odpowiedzialności ani być dyskrymi-nowany z tytułu jej złożenia. Powinien natomiast ponosićkonsekwencje kłamstwa. W każdym przypadku należyna sprawę spojrzeć indywidualnie.

LR: Oto najważniejsze pro-blemy, nasuwające sięw kwestji zażaleń więźniów.Rzecz jasna, że przyznaniewięźniom prawa do zażaleńjest jedynie przyznaniem pra-wa do słusznych zażaleńi wszelkie nadużycia tegoprawa ze strony więźniówwinny być surowo karane.Z drugiej jednak strony insty-tucja zażaleń więźniów win-na być w ten sposób rozbudo-wana, aby nie pozostała tyl-ko na papierze i aby stanowi-ła rzeczywistą ochronę prawjednostki.

MP: Skargi według mnienie są warunkiem sine quanon poszanowania praw osa-dzonych, świadczy o tym ni-ski procent tych uznanychza zasadne, w 2012 r. było totylko 0,7 proc. To znaczy, żemechanizmy monitorujące,kontrolujące funkcjonowaniejednostek penitencjarnychi pracę funkcjonariuszy do-brze spełniają swą rolę.

Grzegorz Korwin-Szymanowski

Dziękuję kpt. Tomaszowi Wacławkowiza inspirującą rozmowę o przedwojen-nym dorobku polskiej penitencjarysty-ki, której efektem jest ten artykuł

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 19

fot.Piotr Kochański

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 19

Page 20: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201320

Na temat skarg więziennych wylano morze atramentu. Zwy-kle użalamy się nad sobą, na ileż to absurdów przycho-

dzi nam odpisywać, jak często musimy udowadniać, że toco robimy, jest zgodne z prawem, a zarzuty osadzonych sąnierzadko wyssane z palca. Nie opiszę więc żadnej sytuacji,która dziwiła, śmieszyła lub bulwersowała. Pragnę spojrzećna zjawisko pisania skarg nieco inaczej, niż to się zwykle czy-ni. Zastanowić się na pewnym aspektem ich genezy.

Po stwierdzeniu, że wiele skarg prowokujemy my sami,wielu z czytających te słowa z pewnością się obruszy. My?Absolutnie! W końcu większość to skargi bezzasadne. Skądwięc teza o naszej winie w ich powstawaniu? Wszak to ska-zani nie rozumieją przepisów, szukają okazji do dokuczeniasłużbie, utrudnienia pracy. To oni łamią obowiązujące za-sady. Mimo że to wszystko prawda, spójrzmy na nasze dzia-łanie z innej perspektywy. W większości sytuacji działamyz pewnością praworządnie. Przestrzegamy przepisów, chce-my być profesjonalni, sprawni i skuteczni. Pragniemy zre-alizować powierzone nam zadania. Nie wykazujemy nega-tywnego, konfrontacyjnego podejścia do naszych podopiecz-nych, co wymagałoby wyjaśnienia na drodze skargowej.

Ale jednocześnie jesteśmy wielokrotnie obciążeni po-nad siły obowiązkami. Często nie mamy czasu na komplek-sowe zajęcie się osadzonymi, na wytłumaczenie im przy-czyn takiego, a nie innego, zgodnego z prawem zachowa-nia. Brakuje nam czasu na dialog ze skazanym. Ważniej-sze jest terminowe wydanie obiadu, przestrzeganie pory spa-ceru, wypuszczenie grupy do łaźni, świetlicy. Z tych tzw.czynności jesteśmy rozliczani, one są dokumentowane i kon-trolowane. Brak czytelnego podpisu w książce czasem bar-dziej waży na ocenie pracy funkcjonariusza niż fakt brakukonfliktów w oddziale, dobrego rozpoznania środowiska.Koncentrujemy się na tym, by wszystko zostało zrealizo-wane zgodnie z porządkiem wewnętrznym, na szczegółach,formalizmach. Tu kropka, tu przecinek, i jeszcze Noe. Net.Jak wspominał kiedyś na tych łamach ochroniarz znającyod podszewki pracę w oddziale, po 12 godzinach służby czło-wiek ma nieraz dość wszystkiego. Także kontaktu z innymczłowiekiem. Pragnie zzuć buty i rzucić się na wygodny fo-tel. Wymazać z pamięci trudy dnia, zresetować psyche, o ileto możliwe.

Osadzony ma czas. Na rozmowę, pytania, dyskusję, na-wet prowokację. Skazany pragnie, by ktoś poświęcił mu tro-chę uwagi, wykazał zainteresowanie, a nie tylko obsługi-wał, doprowadzał, kontrolował, realizował wobec niego pla-nowane czynności. Nieraz nie rozumie uwarunkowań, ja-kie powodują, że określone działania realizuje się w usta-lony sposób, oczekując stosownych wyjaśnień. Zajrzyjmydo ambulatorium. Długa kolejka osadzonych do lekarza, dia-gnoza, badanie, leki. – Następny, proszę! – Panie doktorze...– zaczyna osadzony. – Następny, nie mam czasu. – Ale jachciałem... – Nie widzi pan, że kolejka, dostał pan leki, do ce-li. – Tylko jedno pytanie, chciałem… – Został pan przyję-ty, jak coś się nie podoba, proszę napisać skargę – kończydialog zniecierpliwiony doktor. Na badanie czeka kolej-na grupa. A jeszcze trzeba odpisać na kilka pism, uzupeł-nić dokumentację, udać się na odprawę.

Oddział. Funkcjonariusz wydaje skazanemu polecenie.– Panie oddziałowy, a dlaczego muszę... – Nie mam czasutłumaczyć, to polecenie, jak będę miał czas, to pogadamy.– Ale czy nie można... – Jak się nie podoba, przysługujeskarga... do dyrektora, do okręgu, ministra, CZ-etu – fina-lizuje oddziałowy. Czeka magazyn, widzenie, zejście ześwietlicy. Czemu ten skazany zawraca głowę? Przecież po-winien wiedzieć...

Dyżurka wychowawcy. Karanie dyscyplinarne. Kilkuna-stu obwinionych. Potencjalny winny wysłuchany, wyjaśnie-nia przyjęte, decyzja wydana. Krótko, konkretnie, stanow-czo. – Panie dyrektorze, czemu tak surowo – zaczyna dys-kusję skazany. – Przysługuje panu skarga w terminie sied-miu dni za moim pośrednictwem do sądu penitencjarnego– oznajmia dyrektor. Koniec sprawy. – Następny!

Chyba te trzy przykłady wystarczą...„Jak się nie podoba, pisz pan skargę...”. Ten zwrot jak

mantrę słychać na wielu więziennych korytarzach. Ucina dia-log, zamyka kontakt, kończy na daną chwilę problem. Funk-cjonariusz wie, że ma rację, że jego działanie oparte jestna przepisach. Niestety, nie ma czasu na tłumaczenie szcze-gółów swej decyzji, zapisów regulaminu, wyjaśnianie sen-su uregulowań prawnych. Stwierdzeniem „pisz skargę” jed-na strona konfliktu ucina dyskusję. Funkcjonariusz ma świa-domość, że prawo stoi po jego stronie. Nie znajduje czasuna przekonywanie, przychodzi moment, że nie czuje nawettakiej potrzeby. Wie, że te same konflikty pojawiają się co-rocznie, że zawsze będą problemy budzące kontrowersje,decyzje prowokujące pytania, rodzące niezadowolenie.

Może kiedyś wydawało się mu, że tłumacząc, coś osiągnie.Poświęcił temu sporo czasu, kosztem odłożenia innych za-dań. Po kilku latach służby skonstatował, że skuteczność per-swazji jest niewielka lub krótkotrwała, a jej podejmowanieoznacza jedynie to, że nałożone nań podstawowe obowiąz-ki się skumulują. Że z jego punktu widzenia gra nie jest war-ta świeczki. Więc nie tłumaczy, nie wyjaśnia, ma coś inne-go, ważniejszego do roboty. Zwykle „na cito”. Najwyżej do-kładniej, ku pamięci, odnotuje sprawę w dokumentacji. Po-czeka. Jeśli sytuacja była konfliktowa, sporządzi wnioseko ukaranie. Za tydzień, dwa na spokojnie złoży wyjaśnienia.Bez nerwów, konfliktów, kłopotów. I odczuje satysfakcję, żepo raz kolejny zadziałał praworządnie. Że „wygrał”.

W kilku przypadkach musiałem uzyskać dodatkowe wy-jaśnienia do skargi w bezpośredniej rozmowie z jej auto-rem. Sporo z tych sytuacji kończyło się wycofaniem skar-gi przez osadzonego. – Jak oddziałowy chciał, abym pisałskargę, to napisałem – tłumaczył mi skazany. – Oddziało-wy sam się prosił. Oczywiście wiem, że nie miałem racji,ale czy nie mógł mi tego uczciwie, spokojnie wyjaśnić. Le-dwo otworzyłem usta, a on: „jak się nie podoba, przysłu-guje skarga”. No to napisałem, niech się tłumaczy...

Wspomniałem, że swym postępowaniem kreujemy skar-gi. Powinienem napisać inaczej. Skargi kreuje system, któ-ry nie pozwala nam na spokojny, rzeczowy dialog z osadzo-nym. Jest nas zbyt mało w stosunku do liczby podopiecz-nych, powierzonych zadań, tempa działania. „Pisz pan skar-gę” to proste, ale skuteczne remedium. Niestety, na chwi-lę. Spirala niejednokrotnie się nakręca. Skargę napiszę, my-śli osadzony, ale co przeszkadza dodatkowo dopiec funk-cjonariuszowi. Kolejny spór. I znowu funkcjonariusz ma ra-cję. „Nie rozumie pan, nie będę panu tłumaczył, jak się niepodoba, napisz pan skargę...”

jamat

P. S. Jeśli komuś się nie podoba mój tekst, proszę napisać skargę do redaktora naczelnego. Przestanie drukować moje teksty

moim zaniem

Skargowe refleksje,czyli „pisz pan skargę...”

Po podsumowaniu statystyki skarg, określeniu, jak coroku, ich źródeł, naszła mnie refleksja, której nie śmia-łem wyrazić w corocznym sprawozdaniu. Konkluzja kon-trowersyjna, ale chyba zawierająca w sobie sporo praw-dy. Otóż wydaje mi się, że wiele skarg prowokujemy mysami, funkcjonariusze i pracownicy SW.

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 20

Page 21: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

6marca w II Gimnazjum w Sanokugośćmi specjalnymi są mł chor. Syl-wia Mataczyńska, wychowawczyni

w Zakładzie Karnym w Łupkowie i jejpodopieczny Jacek, który na kilka lat tra-fił za kratki za przestępstwa z ustawyo zapobieganiu narkomanii. Będąc samuzależniony zajmował się handlemm.in. marihuaną, amfetaminą i heroiną.Swoją drogę na dno i historię odbicia sięod niego przedstawi za chwilę uczniomi zainteresowanym mieszkańcom regio-nu za pośrednictwem lokalnego porta-lu internetowego, którego dziennikarzerejestrowali spotkanie. Dziś, gdy już ka-tegorycznie skończył z narkotykamibędzie starał się dotrzeć do głów i sercsłuchaczy i przekonać, że brać nie war-to. Gdy w wieku 13 lat sięgnął po nar-kotyki, nie miał świadomości, jak bar-dzo ta decyzja zaważy na jego przyszło-ści. Ten trudny etap ma już za sobą,przed nim ważna misja. Będzie miałdo czynienia z niedojrzałymi emocjonal-nie i społecznie młodymi ludźmi.

Zaczęło się od marihuany– Na przykładzie losów Jacka będzie-

cie mogli się przekonać, jaki wpływna nasze życie mogą mieć narkotyki.Opowie wam, jak trafił do zakładu kar-nego, jak z perspektywy czasu ocenia to,co się z nim działo i czy dzisiaj postą-piłby inaczej – rozpoczyna lekcję chor.Mataczyńska.

Dla skazanego to nie pierwsze takiespotkanie, więc bez widocznej tremy

rozpoczyna swoją opowieść. Kiedypierwszy raz sięgnął po marihuanę, byłmłodszy od swoich słuchaczy. Zdecydo-wał się na to, bo inni też tak robili.

– Zawsze kierujcie się swoim rozu-mem, a nie namowami innych – prze-strzega. Po marihuanie była amfetami-na i ekstasy. Później i to nie wystarcza-ło i jego życiem rządziła heroina w po-staci modnego w latach 90. brown su-gar. Z dnia na dzień pogrążał się corazbardziej. Lubił mieć pieniądze, impono-wali mu dobrze ubrani faceci w super-samochodach, a że był już wtedyw „branży”, handel wydawał mu się naj-lepszym sposobem, by się do swoichidoli upodobnić. – Jako diler czułem siębardzo potrzebnym człowiekiem, a nar-kotyki to była odskocznia od zwykłego,szarego życia – wspomina z sarkazmem.Proceder przerwało aresztowanie i dwu-letnia odsiadka, w czasie której obiecałsobie, że do twardych narkotyków jużnie wróci. Po wyjściu szybko jednakznów trafił na stare, heroinowe tory. Niezaniechał handlu „towarem”. Ponownietrafił za kraty. Tym razem na znaczniedłużej. Dziś ma już trzy dekady na kar-ku i mocne postanowienie, że nie wró-ci do nałogu i dilowania. Nie sięgnie na-wet po skręta, bo to zrujnuje mu życie.Już raz zdążył się o tym przekonać.

Umrzeć albo trafić za kratyCi, których by nie odstraszyła histo-

ria jego życia, usłyszeli jeszcze o kole-gach i znajomych Jacka. Pod wpływem

narkotyków albo na głodzie kilku zginę-ło samobójczą śmiercią. Na zakończeniesugestywnie opowiedziana historiao chłopaku, dla którego pierwsze zaży-cie narkotyku skończyło się zapaściąi śmiercią. Zmarł na rękach Jacka.– Każdy narkotyk może potężnie namie-szać w głowie i nie wiecie, jak na waszadziała. Nie macie też pojęcia z czymte substancje są mieszane, co dilerzydo nich dodają, by zwiększać zyski.– Narkotyki rujnują zdrowie i życie– podsumowuje.

Chor. Sylwia Mataczyńska nie wygła-sza sloganów na temat szkodliwości nar-kotyków, ale podaje argumenty za ichwykluczeniem ze swojego życia. Przy-tacza drastyczny przykład innego osa-dzonego w więzieniu w Łupkowie, ska-zanego na 25 lat za morderstwo doko-nane pod wpływem środków odurzają-cych. Jak po latach twierdzi podopiecz-ny Sylwii, gdyby nie ich działanie, nieuległby namowom kolegów i razem z ni-mi nie pozbawiłby życia chłopaka, któ-ry zainteresował się jego dziewczyną. Fi-nałem sprawy była śmierć ofiary i trzywyroki: dwa po 25 lat i jeden – 15.

– Kiedyś Jacek użył porównania, żeheroina kradnie duszę, ale to niedo końca prawda, bo wszystkie narko-tyki to robią. Uzależnianie to bardzoszybki proces – podkreśla chor. Mata-czyńska. – I nieprawdą jest, że moż-na bezkarnie używać marihuany. Nawetona powoduje nieodwracalne zmianyw organizmie, zwłaszcza w mózgu. Dlamnie wypowiedzi celebrytów o nieszko-dliwości marihuany są żywym dowodemna to, że jej palenie niesie poważneskutki, bo jak inaczej można opowiadaćtakie kompromitujące bzdury.

Zarówno Sylwia jak i jej podopiecznystarali się też uświadomić młodzieży, że

z kraju

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 21

e, Heroinakradnieduszę

Wchodząc do klasy na lekcję wychowawczą z pedagogiem szkolnym Dorotą Bondaruk uczniowie widzą przy tablicy dwie osoby. Tę w mundurzejuż trochę znają, ale młodego mężczyzny jeszcze nie. Za chwilę okaże się,że choć przyjechał prosto z więzienia, to on jest dziś nauczycielem życia.

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 21

Page 22: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

z kraju

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201322

pobyt za murami stygmatyzuje społecz-nie i zamyka niektóre ścieżki kariery, nietylko w zawodach prawniczych. Dziś na-wet w supermarketach nie są zatrudnia-ni ludzie z kryminalną przeszłością. Toteż ważna dla młodych informacja, żeniebezpieczny romans z narkotykamiodbiera wiele życiowych szans. Jedenz uczniów pytany o wrażenia z lekcji do-cenił siłę informacji z pierwszej ręki. La-pidarnie podsumował: dowiedzieliśmysię, jak to jest z narkotykami od osoby,która miała z nimi do czynienia. Zoba-czyliśmy, że można przez nie umrzeć al-bo skończyć w więzieniu. To dajedo myślenia.

Zimny prysznicTakie nietypowe lekcje odbyły się już

w wielu klasach tego gimnazjum. Byłato pierwsza placówka, która zgodziła sięna tę formę współpracy, choć jak wspo-mina pedagog szkolny Dorota Bondaruk,nie brakowało obaw czy nie wywoła toniezdrowej sensacji albo niezadowole-nia rodziców, że ich dzieci w ramachobowiązków szkolnych spotykają sięz kryminalistą odsiadującym kilkuletniwyrok. (Wcześniej współpracowanoz funkcjonariuszką z Łupkowa, ale bezudziału skazanego).

– Na początku pedagodzy byli zapew-ne zdziwieni, że przestępca może pozy-tywnie oddziaływać na młodzież – przy-znaje mjr Henryk Anotoniewicz, rzecz-nik prasowy jednostki. – Ale przecież hi-storia tego skazanego może stać się zba-wiennym zimnym prysznicem dla mło-dych gotowych na flirt z narkotykami,a jego samego utwierdzić w postanowie-niu o całkowitej abstynencji.

– Zapewniono mnie ze strony SłużbyWięziennej, że nie mam się czego oba-wiać, ale od początku sam też byłempozytywnie nastawiony do tego projek-tu – podkreśla Robert Zoszak, dyrektorszkoły. – Niepokojące jest, że uczniowieuważają, iż miękkie narkotyki nie uza-leżniają. Rzecz w tym, że są terazna trudnym etapie życia, a marihuanajest dziś bardzo modna. Jeśli jednakuczniowie mają bezpośredni dostępdo kogoś, kto ma bogate doświadcze-nie życiowe, to światełko alarmowe imsię zapali. Mam już informacje, że dzie-ciaki rozmawiają o tych lekcjach w do-

mach, a rodzice odnoszą się do nich po-zytywnie.

Na pytanie czy pracownicy szkołyi uczniowie nie byli początkowo zszoko-wani obecnością więźnia z Łupkowaw klasie, chor. Mataczyńska opowiada:– Zaskoczeniem było, że nie przyszedłdo nich ktoś bardziej zbliżony do stereo-typowo postrzeganego recydywisty wy-tatuowanego od stóp do głów, mówią-cego więziennym slangiem. W dodatkugość zza krat potrafił utrzymać zainte-resowanie słuchaczy. Na pierwszychspotkaniach Jacek miał tremę, alez każdym kolejnym było coraz lepiej.– Co więcej, w lot pojął swoją rolę, wy-starczyło podać mu cel zajęć z ucznia-mi – podkreśla Sylwia Mataczyńska.

Prostowanie ścieżek w więzieniuZanim Jacek trafił do III modułu jej au-

torskiego programu edukacyjno-profilak-tycznego dla młodzieży szkół gimnazjal-nych i średnich „Bardziej świadomy, bar-dziej bezpieczny”, przeszedł za karata-mi długą drogę. Miał czas, by przemy-śleć swoje dotychczasowe życie i na ba-zie tych refleksji podjąć ważne decyzje.Ten proces nie przebiegał bezproblemo-wo. W Rzeszowie odbył terapię dla ska-zanych uzależnionych od narkotyków,ale jak wspomina chor. Mataczyńska,

w Łupkowie deklarował, że w przyszło-ści nie wyklucza powrotu do marihuany,bo to bezpieczny, „miękki” narkotyk. Kil-ka miesięcy trwały starania, by zmieniłzdanie i zrozumiał, że marihuana zapro-wadzi go znowu do więzienia, o czymmiał okazję już wcześniej się przekonać.Zaangażowała się w nie zarówno wycho-wawczyni, jak i włączona przez niąw sprawę matka więźnia.

Teraz Jacek systematycznie uczestni-czy w mitingach Anonimowych Narko-manów, co zasugerowała więzien-na psycholog. Został skierowany do pra-cy poza terenem więzienia na rzecz Fun-dacji Promocji i Rozwoju Bieszczad.Uczestniczył w przygotowaniu spekta-kli teatralnych dla dzieci z domów dziec-ka. Pozostawał w dobrych relacjach z ro-dzeństwem, na przepustce poznałdziewczynę, dziś wiąże z nią swoją przy-szłość. W więzieniu z wyróżnieniem zdałmaturę i otrzymał świadectwo dojrza-łości. Zdobył prawo jazdy. Na kursdo Sanoka dojeżdżał sam lokalną komu-nikacją. Na tych samych zasadach po-dróżuje podczas programu dla młodzie-ży, do którego nie tylko bardzo się za-palił, ale też mocno w jego realizację za-angażował.

Zanim ppłk Marek Grabek, dyrektorZakładu Karnego w Łupkowie zgodził sięna udział więźnia w zajęciach z ucznia-mi, Jacek został szczegółowo „prześwie-tlony”. – To nie pierwszy skazany, któ-rego wypuszczamy na zewnątrz, ale samprogram ma charakter pionierski, więcryzyko istnieje – podkreśla ppłk Grabek.– Jeśliby nabroił w którejś z placówek,to – mówiąc kolokwialnie – leżymy! By-łaby to większa wpadka i szkoda, niżgdyby więzień np. spóźnił się z pracydo zakładu karnego. Ewentualne podzię-kowania, których zresztą sporo spływajuż na biurko dyrektora, by tego nie zre-kompensowały.

Być może w chwili podejmowania de-cyzji o zgodzie na udział w nowatorskimprogramie pragmatyk powiedziałby„stop”, bo „nasza robota jest do bramy”,ale od dawna to już nieuprawnionestwierdzenie. Zakład Karny w Łupkowiejest dobrze znany z niesienia pomocyokolicznym mieszkańcom. Skazani od-śnieżają, naprawiają drogi, opiekują siękirkutami, wykonują prace remontowena rzecz ubogich rodzin. Pracowali też

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 22

Page 23: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 23

przy budowie ko-ścioła w Woli Micho-wej, remontowalibudynki szkolnew Łupkowie i Rze-pedzi. Pomogli, gdyspaliła się szkoław Komańczy i tam-tejsza cerkiew. Wy-konują rękodziełasprzedawane póź-niej na aukcjach,a zyski zasilają fun-dusze pomocowe dlalokalnej społeczno-ści. Przygotowująspektakle teatralnedla dzieci z pobli-skich szkół i domówdziecka. Młodzieższkolna jest zapra-szana za więziennemury do obejrzeniawystaw zorganizowanych we współpra-cy z IPN.

Trafiony pomysłProgram Sylwii Mataczyńskiej, które-

go III moduł jest obecnie realizowanyw szkołach w Sanoku, Komańczy i Rze-pedzi, zapoczątkował nową formę kon-taktów z placówkami szkolnymi. Trzy la-ta temu funkcjonariuszka i jej koleżan-ka z sanockiej Straży Miejskiej pojawi-ły się tam z propozycją autorskiego pro-gramu zapobiegania przestępstwom,wykroczeniom i zjawiskom kryminogen-nym, adresowanego do młodzieży gim-nazjalnej i licealnej.

To trafiony, ale niełatwy w realizacjipomysł. – Nie przypuszczałem, że wzbu-dzi tak duże zainteresowanie dyrekto-rów – przyznaje dyrektor Grabek, choćsam szybko zgodził się na przeprowa-dzenie programu, którego głównymi be-neficjentami są nie skazani (na razie je-den, z perspektywą na większą liczbę),ale uczniowie lokalnych szkół. Co wię-cej, projekt angażuje służbowy czas wy-chowawczyni przez kilka dni w miesią-cu, gdy nie stawia się ona w Łupkowie,lecz prowadzi zajęcia w szkołach. Nieodbija się to niekorzystnie na codzien-nej pracy w oddziale penitencjarnym.Dzieje się tak dzięki dobrej organizacji,pracowitości i poczuciu odpowiedzialno-ści. – Nikt nie musi mnie zastępować– mówi chor. Mataczyńska, która nieza-przeczalnie jest fanką swojej pracy, bopodkreśla, że nie zamieniłaby jej na żad-ną inną. – Spotkania w szkołach planu-ję zawsze z wyprzedzeniem, więcw Łupkowie wszystko jest przygotowa-ne wcześniej. Od początku było jasne,że nic nie może się odbywać kosztem co-dziennych obowiązków w zakładziekarnym, ale mam zielone światło.

Już będąc uczennicą szkoły średniejchciała pracować w więzieniu. Od tychplanów odwodzili ją nauczyciele i ojciecmarzący o tym, by córka została tłu-maczką. Na pewien czas Sylwia „dałasobie przemówić do rozsądku” i porzu-ciła swoje plany decydując się na ger-manistykę. Nie wytrzymała jednakna tym kierunku nawet roku. Zrezygno-wała i przeniosła się na zaoczne studiaresocjalizacyjne, by móc się usamodziel-nić. Praktyki w więzieniu w Sanokuutwierdziły ją w słuszności wyboru, alena pracę w wymarzonym zawodzie mu-

siała jeszcze poczekać. Imała się więcróżnych zajęć, by w końcu w 2008 r.rozpocząć służbę w Zakładzie Karnymw Łupkowie na stanowisku młodszegowychowawcy. Dziś, oprócz pracy z gru-pą wychowawczą, prowadzi treningzastępowania agresji i program z zakre-su integracji rodzin „Bliżej ciebie tato”.Kilka dni w miesiącu poświęca na spo-tkania z młodzieżą.

Dlaczego zdecydowała się na autorskiprogram „Bardziej świadomy, bardziejbezpieczny” z zakresu przeciwdziałaniaprzestępczości i uzależnień? Odpowia-da, że chciała wykorzystać doświadcze-nia płynące z pracy penitencjarnej dlacelów profilaktyki zachowań przestęp-czych wśród młodzieży. – Kto, jak niemy, ma wiedzieć, co zrobić, by łamią-cych prawo było jak najmniej – pyta.– Policja ich zatrzymuje, ale to my ma-my z nimi dłuższy, stały kontakt. Pro-wadzimy programy, poznajemy ich.Nasza służba może tę wiedzę i doświad-czenie wykorzystać dla dobra młodychludzi. I staram się to robić.

Od rzemyczka do koniczkaCelem programu jest zmniejszenie za-

chowań ryzykownych poprzez wyczule-nie młodych ludzi na zagrożenia wyni-kające z braku umiejętności brania od-powiedzialności za swoje postępowaniei przedstawienie im schematów niebez-piecznych zachowań mogących prowa-dzić na przestępczą drogę. – Mówiłamdyrektorom szkół, że chcę wykorzystaćswoje profesjonalne doświadczeniai przekazać schematy nieprawidłowychzachowań – relacjonuje funkcjonariusz-ka. Potem program rozpropagowały lo-kalne media, a zainteresowanych placó-wek przybywało.

I moduł programu realizowany trzy la-ta temu we współpracy z Iloną Sucha-niak, specjalistką ds. profilaktyki Stra-ży Miejskiej w Sanoku, nie był prowa-dzony w formie drętwego wykładuz umoralnianiem. Przekazywane treścibyły ilustrowane przez Teatr Profilak-tyczny z Krakowa. Aktorzy pokazywali,jak może potoczyć się życie człowiekana drodze od drobnego wykroczeniado przestępstwa. Zajęcia odbywały sięw salach gimnastycznych. Uczestniczy-ło w nich wielu uczniów z różnych klas.– Chciałyśmy uświadomić młodzieży, żeczęsto zaczyna się od drobnych rzeczy,

a potem już tylko kroki mamy wewnętrzneprzekonanie, że wolnołamać zasady prawa– podkreśla Sylwia.– Na przykład picie pi-wa pod blokiem sprzy-ja temu, by poznaćosoby, które nieko-niecznie muszą byćpozytywnymi wzora-mi. Losy moich pod-opiecznych takie za-grożenie potwierdzają.

II moduł zajęć byłprowadzony z ucznia-mi jednej klasy, coumożliwiało bardziejbezpośredni przekaz.Była to okazja nie tyl-ko do przekazania in-formacji, ale takżedo nieskrępowanej

dyskusji. Prowadzony był żywy dialog,poparty przykładami z życia. W oceniepedagoga z II Gimnazjum Doroty Bon-daruk, na siłę przekazu miał też wpływfakt prowadzenia zajęć przez umundu-rowane specjalistki spoza grona peda-gogicznego. Jej celem jest dotarciedo głów i serc młodzieży, stara się więcwykorzystać wszelkie możliwości. Jed-ną z nich jest trwająca już trzeci rokwspółpraca z Sylwią Mataczyńską, funk-cjonariuszką Służby Więziennej.

* * *W ub. roku nadszedł czas na III moduł

programu poświęcony profilaktyce uza-leżnień, realizowany w nieszablonowysposób. Mł. chor. Sylwia Mataczyńskazgodnie z założeniami prowadzi goz udziałem swojego podopiecznego Jac-ka. Lekcja z 6 marca była ostatnim akor-dem realizacji tego modułu w II Gimna-zjum. Wszyscy uczniowie najstarszychklas mają go za sobą. Spotkania ze ska-zanym odbyły się też w innych placów-kach w Sanoku. Młodzież z zainteresowa-niem słucha zarówno funkcjonariuszki jaki więźnia. Są pytania i komentarze, wię-cej, gdy uczniów nie krępuje obecność na-

uczycieli w klasie. Osadzony przyjeżdżana te spotkania sam, bez konwoju,w „cywilnym” ubraniu. – Młodzież na-prawdę go słucha – podkreśla chor. Ma-taczyńska. I o to właśnie chodzi.

Grażyna Wągiel-Linderzdjęcia Piotr Kochański

z kraju

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 23

Page 24: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

a u nas to... kierowca

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201324

Sierżant Furmanek pojechał dziśna pocztę. Zawsze w poniedziałekczeka tam na niego dużo listów za-

adresowanych na ul. Wiejską, przy któ-rej mieści się łowickie więzienie. – O,proszę! Jest 141 poleconych – pokazu-je funkcjonariusz. To i tak niewiele, by-wają poniedziałki i z trzystoma listami.– Przy poniedziałkach, żeby szybciej szłoz listami, bo jest kilkaset zwrotekdo opieczętowania i podpisania, co jed-nemu człowiekowi zajmuje godzinęa czasami i dłużej, jeździmy często wedwóch – dodaje plutonowy Pietrzak.

Przystanek ul. Kaliska. Sąd rejonowyi prokuratura. Sierżant dźwiga dwie po-tężne paczki wypełnione aktami dwóchskazanych. – To „dorobek” ich życia.Kiedyś odebrałem z prokuratury aż sześćpakunków z archiwaliami jednego ska-zanego. Wszystkich więźniów w naszymzakładzie jest ponad 700 – opowiadaidąc chodnikiem do samochodu.

Ul. Stanisławskiego. Powiatowy UrządPracy. Sierżant musi tutaj zostawić

aneks do umowy o staż więziennej prak-tykantki. Mimo niezadowolonych bezro-botnych stojących w długiej kolejce,funkcjonariuszowi dość szybko udaje sięzałatwić tę sprawę. – Przeszedłemprzez gąszcz urzędników – komentujewracając do auta. – Prawą masz wolną!– rzuca do kolegi plutonowy Pietrzak,a zwracając się do mnie pokazuje budy-nek, gdzie mieści się bank. – Czasamitam jeszcze jedziemy, ale wtedy jestz nami kasjerka, która dokonuje prze-lewów i różnego rodzaju wpłat. – A tamprodukują łowickie dżemy i sosy znanew całej Polsce – przerywa sierżant – tonasz sławny zakład produkcyjny, promo-cje są tu super, nawet po złoty pięćdzie-siąt można coś kupić, warto przyjść.

Nie zatrzymujemy się. Szkoda. – Wewtorki i piątki są dni targowe i większyruch na ulicach – opowiada sierżant Fur-manek. – Mamy dwa rynki, jeden jesttrójkątny, jedyny taki w Polsce i jedenz trzech w Europie. Dziś na ulicach jestspokojnie. A pogoda! Przepiękna. Przy-

wiozła nam pani słońce. Mężczyźni żar-tują. Podwoje otwiera nam sympatycz-ny bramowy. Jest uśmiechnięty i chęt-ny do rozmowy, pyta czy też będzie bo-haterem reportażu. Obiecuję, że napi-szę o nim kilka słów i pstrykam zdjęcie.

W pokoju kierowcówKierowcy zapraszają mnie do swoje-

go lokum na zapleczu więzienia, zarazprzy kompleksie pralni. W ich pokojujest niewielka kuchenka i łazienkaz prysznicem. Tu odpoczywają, jedzą,odświeżają się, głównie latem, po cało-dniowej jeździe nieklimatyzowanym sa-mochodem. Pijąc kawę rozmawiamyo wypadkach drogowych i niebezpie-czeństwach, jakie czyhają na kierowcóww trasie. – Przez 20 lat miałem jednąniegroźną stłuczkę, ktoś mi zajechał dro-gę – opowiada kierowca z najdłuższymstażem st. sierżant Paweł Pawełkowicz.– Mandat wtedy zapłaciłem, bo zawini-łem, nie wyhamowałem. Na szczęścienic poważnego nikomu się nie stało, po-wstała rysa na zderzaku tamtego pojaz-du. Staram się jeździć ostrożnie, tymbardziej, że wożę ludzi, cały czas trze-ba mieć wzmożoną czujność, obserwo-wać drogę, chodnik czy pobocze. Wal-demar Furmanek: – Pamiętam mojepierwsze miesiące w pracy, był

Bez rysy na zderzakuSt. sierżant sztabowy Paweł Pawełkowicz, sierżanci sztabowi WaldemarFurmanek i Robert Szwarocki oraz plutonowy Paweł Pietrzak to czterejkierowcy w łowickim zakładzie karnym. Kiedy wsiadają do auta, odpowiadająza bezpieczeństwo i życie pasażerów.

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 24

Page 25: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

a u nas to... kierowca

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 25

rok 2000. Burza, lato, koleiny, które na-brały wody… poślizg. Nie było hamowa-nia, a przede mną kobieta w lanosie. Ra-towałem autobus przed położeniemna bok, wyprostowałem go, ale zabra-kło mi miejsca i uderzyłem w lanosa.Miałem fart, tylko puknąłem delikatnie,tylna szyba i zderzak były do wymiany.Zapłaciłem 100 zł mandatu, który wle-pili mi policjanci z drogówki.

– Innym razem pomagałem po kolizjipięciu samochodów – mówi dalej sier-żant Furmanek. – Dwoje dzieci było po-ciętych przez szkło, bo szyba roztrzaska-ła się w drobny mak, zatamowałemkrwawienie, zużyłem wszystkie opa-trunki, jakie mieliśmy. To było małżeń-stwo z dwojgiem dzieci… jechalinad morze na wakacje, pogubili waliz-ki, nie zapomnę tego widoku. Osadze-ni byli na „pokładzie” naszego wozu, za-chowali spokój, ale nie mogłem tam dłu-go stać, jeden z konwojentów kierowałruchem samochodów do czasu przyjaz-du policji i trzech karetek pogotowia.

Na zakupachWszyscy zdobyli uprawnienia w woj-

sku. Jazda za kółkiem jest dla nich przy-godą ciągnącą się od tamtych lat. – Lu-bimy być w ruchu – mówi Paweł Paweł-kowicz. – Wiatr we włosach, szybaotwarta… – śmieje się jego imiennik.– Nowe wyzwania! – wzdycha Waldek.– Jak tu siedzimy, zwiedziliśmy całą Pol-skę, wzdłuż i wszerz. Raz w góry, raznad morze… Z transportem, oczywiście,służbowo… (śmiech). Miłą atmosferęprzerywa dźwięk telefonu. Dyspozytorpodnosi słuchawkę. Po chwili zwraca siędo Pawła Pietrzaka: – Nasz kierownikma zlecenie gdzieś na mieście, poje-

dziesz? Kierowca wstaje i bierze klucze.Zagaduję go: – Jeśli można, zabieram sięz panem. – To, zapraszam!

Co mamy załatwić? – Kondensatoryelektryczne kupić – pokazują namw dziale kwatermistrzowskim. Okuciado okna są też do wymiany, bo w celiwięźniowie dobrali się, ułamali i naro-bili szkód. – Ale ja sobie dobiorę te oku-cie sam, przymierzę i sprawdzę jak dzia-ła mechanizm – mówi Marcin Kostrze-wa z warsztatu naprawczego. Wsiada-my w trójkę do lublina i ruszamyw miasto. Bramowy Paweł Miodek wy-puszcza nas za mur.

– Więźniowie zbyt mocno naciskająi psują, a my naprawiamy – zagadujeKostrzewa. – A jak długo trwa napra-wa? – pytam. – Dzisiaj zgłoszone, dzi-siaj naprawione – śmieje się funkcjona-riusz. – Nieustannie ze sobą współpra-cujemy – wtrąca kierowca. – Kolega jeź-dzi ze mną po części albo zleca namdo kupienia, dzwoniąc rano do dyspo-zytora mówi, że będzie potrzebował au-to. Nie codziennie, ale ze dwa razy w ty-godniu na pewno. Remontując cele ku-pujemy materiały budowlane, wtedy al-bo sam jadę z listą zakupów alboz funkcjonariuszem z warsztatu.

Jesteśmy na zakupach w centrum Ło-wicza. Startery do świetlówek, żarów-ki i gniazdka elektryczne. – Mam jechać,załatwić i wrócić z towarem. I wszyscysą zadowoleni – między regałami rzu-ca kierowca. Kiedy ponownie siedzimyw aucie, pytam: – Co jest najbardziejstresujące w tej pracy? – Trudno powie-dzieć, jeśli wszystkie obowiązki wyko-nuję w miarę dobrze, to czym się mamstresować? – odpowiada kierowca. Jed-nocześnie zapisuje w karcie ile kilome-

trów przejechał, o której wyjechał z za-kładu karnego i kiedy dojechaliśmydo sklepu (potem sprawdza to dyspozy-tor). Gdy ponownie rusza, pytam pod-stępnie i naiwnie: – Zapinamy się?Dziwnie na mnie spoglądając wskazu-je wzrokiem na klamrę zapięcia pasówbezpieczeństwa: – Służba też musi, niejest z tego zwolniona. Jedziemy. Samo-chód nie ma klimatyzacji, a przez oknoprzypieka ostre marcowe słońce, choćna zewnątrz ziąb. „Klimatyzacja to tyl-ko dodatek, nowe pojazdy już to mająw standardzie” – przypominam sobiejak rano mówił Paweł Pawełkowicz,chwilę myślę o tym „dodatku”, które-go brakuje.

Mijamy uliczki, domy, sklepy, kościół,sierżant opowiada: – Zwykle dwa razyw miesiącu jedziemy w Polskę do inne-go zakładu, by załatwiać jakieś sprawy,tam możemy odpocząć najczęściej w po-koju kierowców, pijąc herbatę lub ka-wę. O wyjeździe z dyrektorem więzie-nia wiemy na tydzień lub dwa wcze-śniej. Najczęściej Paweł Pawełkowiczz szefem jeździ, bo ma pod opieką peu-geota. Lublin przykładowo jest mój. Za-wodowo, oczywiście. Na mnie spoczy-wa sprzątanie, zachowywanie czystości,sprawdzanie płynów, olejów. Wszystkienasze samochody to diesle, bo są bar-dziej ekonomiczne i mają trwalsze sil-niki. – Panie kierowco, kochany, pracu-jemy razem… – otwiera nam bramowy,witając się ponownie uśmiechnięty.

Tak byłoPrzysiadam się do Pawła Pawełkowi-

cza, pijąc na wygodnej kanapie tym ra-zem nie „penitencjarną” kawę leczzwykłą czarną herbatkę. – Cztery lata

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 25

Page 26: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

26 FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

a u nas to... kierowca

temu było nas trzech, wypracowywali-śmy wtedy strasznie dużo nadgodzin,średnio po 200, 300, a nawet 400, te-raz mamy po ok. 30-40 godzin do od-bioru. W tej chwili jest centralne zaopa-trzenie w środki spożywcze i chemicz-ne przez zewnętrznych dystrybutorów,a kiedyś wszystko załatwiali kierowcy.W latach 90. na okrągło jeździliśmyna giełdę po jarzyny i nowalijki, stara-liśmy się kupić bezpośrednio od rolni-ków, żeby zaoszczędzić. Sześć ton mło-dych ziemniaków trzeba było załadowaćna auto! Wszystko teraz poszło do przo-du. I po wypłatę do banku kierowcy jeź-dzili, a dziś są przelewy internetowe.

Na cenzurowanym– Nie, lubiani, to my nie jesteśmy

– mówią jednogłośnie. Szczególnie,kiedy jedziemy na sygnale! Żartownisieczynią niecenzurowane gesty wystawia-jąc przez okna palce, ktoś próbuje za-jechać drogę. Jeden z kierowców: – Ja-kieś 40 km przed Łowiczem jechałza nami młodzieniec, wyprzedził nasi nagle zahamował przed maską nasze-go wozu, jego kumple wystawili ręcez obraźliwymi gestami. Zatrzymała ichpolicja, okazało się, że kierowca miał 17lat, był bez prawa jazdy i dowodu reje-stracyjnego. – Niektórzy wyładowująna nas swoją agresję i gdy spieszymy sięna sygnale nie ustępują miejsca – do-daje inny funkcjonariusz. – Kiedyś kie-rowca tira zafundował nam wiele nie-przyjemności na drodze, dyskutowałi nie chciał zjechać, dopiero po perswa-zji słownej ustąpił miejsca.

Jeden z sierżantów: – Tak naprawdę,bardzo rzadko włączamy sygnały,na przykład kiedy spieszymy się do szpi-tala ze skazanym, bo występuje zagro-żenie życia lub utraty zdrowia, ale niemamy typowego pojazdu sanitarnego,jedynie konwojowy. Jadąc na sygnałachmusimy 10-krotnie bardziej uważać niżnormalnie, wjeżdżając na skrzyżowaniena czerwonym świetle zmniejszamyprędkość, upewniamy się, że droga wol-na, i dopiero wtedy przejeżdżamy.

A w szpitalu? Gdy już do-trą na miejsce, też nie jest le-piej, bo konwój z chorymwięźniem nie czeka w kolej-ce na wizytę do lekarza. Pa-cjenci mają o to oczywiściepretensje. Oni czekają rok,dwa na wizytę do specjalisty.Więzień dostaje się do leka-rza z marszu, bez kolejki i towszystko z pieniędzy bu-dżetowych, są to tzw. płatnekonsultacje, które państwoserwuje więźniom. Dowoże-ni są przez zawodowych kie-rowców, szczęśliwie i naczas. Coś tu jest nie tak…?

U lekarza specjalistyWyjazdy na konsultacje le-

karskie skazanych są niemalcodziennie! Zakład karnydziała jak niejeden dobrymiejski szpital. Teraz kierow-ca jest w Łodzi z więźniemu neurologa. Dlaczego takczęsto jeżdżą? Bo skazani sąchorzy albo się okaleczają.– Czasami więzień odmawiapozostania w szpitalu, wtedywiozą go z powrotem, chybaże zagraża to jego życiu, wte-dy lekarz nie wypuści go zeszpitala. – Wielu jest po delir-ce, żyją w swoim świecie– mówi Furmanek. – Jesteśmy ich wro-gami, różnie reagują, są też agresywni.A kierowcy są także konwojentami ma-jącymi prawo użycia broni.

– Przyjadę na miejsce, np. do szpita-la i mam czas wolny? Nie! Tak nie jest.Mam kolejne obowiązki wynikającez tej drugiej roli jako ochroniarza. Niedopuszczać skazanych do osób postron-nych. Nie udzielać informacji. Zachowaćbezpieczeństwo osadzonych. A jakoużytkownika broni obowiązują mniekonkretne przepisy – włącza się do roz-mowy Robert Szwarocki (wrócił właśniez konsultacji neurologicznej w łódzkimszpitalu).

– My z Robertem byliśmyw Kaliszu, jakieś dziewięć lattemu, na szkoleniu dla grupkonwojowych, a Waldek i Pawełjeszcze nie, a by się przydało– mówi Pawełkowicz. – 10 dnitrwało to szkolenie – dodajesierżant Szwarocki – dowiedzie-liśmy się na przykład, jak się za-chować na wypadek ostrzałupojazdu, poznaliśmy praktycz-ne instrukcje.

Czego brakuje kierowcom?Podnoszenia kwalifikacji za-

wodowych. Z rozrzewnieniemprzypominają sobie o konkursiena najlepszego kierowcę okrę-gu łódzkiego. Drużynowo zdo-byli wtedy pierwsze miejsce,a Paweł Pawełkowicz otrzymałtytuł kierowcy roku. Turniejwiązał się z poszerzaniem wie-dzy z przepisów ruchu drogo-wego, spotkaniami z policjanta-mi z drogówki, odpowiedziamina pytania odnośnie przewozuosób pojazdami uprzywilejo-wanymi jadącymi na sygnalew kolumnie, współpracą z Po-

licją, znajomością zasad przewożenia to-warów, zabezpieczania ładunków i tympodobne. – Takich szkoleń nigdy za wie-le, a obecnie nie ma ich w służbie wca-le – skarżą się kierowcy. W 2005 r.uczestniczyli jeszcze w konkursie pojaz-dów w poślizgu (zajęli wtedy czwartemiejsce w okręgu). Ćwiczyli na torzeprzeszkód policyjnym radiowozemna trolejach. – Jedzie się jak na lodzie,przód pojazdu jest samoczynnie napę-dzany, a tył zależy od kierowcy – tłuma-czy jeden z mężczyzn.

– Nas nie obowiązują przepisy usta-wy o transporcie drogowym, tak jakwszystkich służb mundurowych, jednaklimitu 10 godzin jazdy na dobę prze-strzegamy – podkreśla sierżant. – A je-śli chodzi o kwalifikacje, to wszyscy ma-my dawną „jedynkę”, czyli elitarneuprawnienia praktycznie od motocyklapo autobus. Dwóch prywatnie ukończy-ło kurs doszkalający na przewóz osóbi rzeczy, choć to w więziennictwie nieobowiązuje.

Inne bolączki? Zbyt dużo znaków i fo-toradarów ograniczających prędkośćna drogach. Kierowcy uważają też, żena prywatnych autostradach SłużbaWięzienna powinna być zwolnio-na z opłat, wtedy dojadą na miejsceszybciej i bezpieczniej.

Gdzie kto jedzieTo ustala dyspozytor kapitan Arka-

diusz Marciszewski, który jest na tymstanowisku od roku. – Ale on nie rzą-dzi – zarzekają się kierowcy. – Wie,gdzie jesteśmy, do niego spływająwszystkie zgłoszenia, wyjazdy na kon-sultacje lekarskie czy transporty osadzo-nych, zakupy, sprawy urzędowe, jest na-szym więziennym logistykiem. A bezpo-średnim przełożonym jest kierownikdziału kwatermistrzowskiego. O więk-szości wyjazdów wiedzą wcześniej, tyl-

Sierż. sztab. Waldemar Furmanek w Służbie Wię-ziennej od początku 1998 r. – Najpierw dwa lata by-łem w ochronie, potem zwolnił się etat w dziale kwa-termistrzowskim i postarałem się o przeniesieniena stanowisko kierowcy, miałem wszelkie niezbędnekwalifikacje

St. sierż. sztab. Paweł Pawełkiewicz wśród łowic-kich kierowców ma najdłuższy staż w służbie, niedłu-go 20 lat. W 2007 r. zdobył tytuł najlepszego kierow-cy okręgu łódzkiego. – Myślałem o pracy w mundu-rze, bo to daje stabilizację życiową. Zacząłemw ochronie i tak jak każdy z nas starałem się o etatkierowcy, bo miałem uprawnienia po wojsku

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 26

Page 27: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

ko konsultacje lekarskie są nagłe, naj-częściej – jak na złość – późnym popo-łudniem w piątek lub w weekendy.Oprócz tego mają dyżury, wtedy sądo dyspozycji w każdym czasie, oczywi-ście będąc w domu nie wolno pić alko-holu.

– Staramy się łączyć wyjazdy – wyja-śnię dyspozytor. – Tak, aby było ekono-

micznie i by ograniczać wydat-ki. Leki, chleb bezglutenowy,badania, bank – jeśli pojedzie je-den kierowca i załatwi te spra-wy sam, to inni mogą zająć sięczymś innym i oszczędzamyna paliwie. A na przykład rze-czy skazanych, telewizory,sprzęt radiowy nie są zabiera-

ne przez policyjne kon-woje, głównie z powo-dów bezpieczeństwa,bo mogą stanowić brońdla osadzonych. Wię-zień jedzie więc z Po-licją, a potem my wo-zimy jego manatki.Czasami ma ich takwiele, że nie możemyzapakować do auta, je-śli jest tego niewiele,wysyłamy pocztą.

Więzienny taborŁowiccy kierowcy

dysponują dwoma sa-mochodami operacyj-nymi, w tym jedenw warsztacie (nie wytrzymałaturbina) – Ford Transitz 2006 r. z 300 tys. km prze-biegu i autosan z 2003 r.W zeszłym roku fordem prze-jechali 45 tys. km, a autosanem– 25 tys. (lecz w 2011 r. 40 tys.km). I są dwa pojazdy ciężaro-we nieoznakowane do zała-twienia innych spraw: LublinFurgon z 99 r. służy główniedo przewozu np. materiałówbudowlanych i do jazdy po mie-

ście (w 2012 r. z przebiegiem 12 tys.km) i Peugeot Boxer z 2008 r. do prze-wozu osób, funkcjonariuszy, wyjazdówsłużbowych (z przebiegiem ok. 20 tys.km w ub. r.). – Raczej bardziej obłożo-ne są nasze auta operacyjne, okratowa-ne, którymi jeździmy wzmocnionymkonwojem, ale gdy sytuacje są awaryj-ne, to i nieoznakowanym ze skazanymsię jedzie – mówi Paweł Pawełkowicz.

tekst i zdjęcia Agata Pilarska-Jakubczak

a u nas to... kierowca

27FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

Sierż. sztab. Robert Szwarocki swego czasu jeź-dził w łowickiej kolumnie transportu sanitarnego, byłkierowcą karetki pogotowia, popularnej „erki”. W dzia-le kwatermistrzowskim jako kierowca od 1 czerw-ca 2008 r.

Plut. Paweł Pietrzak od 1 kwietnia 2005 r., czyli jużosiem lat pracuje w więzieniu, od czterech lat jako kie-rowca. – Niektórzy wolą siedzieć za biurkiem, a jana przykład lubię jeździć

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 27

Page 28: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

Niektóre z nich są charakterystycz-ne dla miejsca stosowania, inne nie.Nadal nie funkcjonuje standaryza-

cja budowania i stosowania ST. Kiedypodczas II wojny światowej Maxwell Jo-nes tworzył swoją Społeczność Terapeu-tyczną w Henderson Hospital, wiedziałjuż, że proces podejmowania decyzjii ponoszenie odpowiedzialności to naj-ważniejsze cele w powrocie do społe-czeństwa osób z zaburzeniami psychicz-nymi, stresem pourazowym i innyminieprawidłowościami zachowania i emo-cji. Ale to nie on był prekursorem. Po-nad 100 lat wcześniej Philippe Pinel or-ganizował „terapię bez ograniczeń”– zakaz stosowania przemocy, wykorzy-stanie leczącego wpływu pracy i równo-wagi między nią a odpoczynkiem. W An-glii i w Niemczech próbowano tworzyćprogramy zmierzające do rozwoju oso-bistego uczestniczących w nich pacjen-tów. Społeczność „pana Jonesa” nie by-ła doskonała, dała jednak podwalinypod wszystko to, co nastąpiło później,czyli Synanon w 1958 r., Daytop Vila-ge w 1963 r., następnie Phoenix House,Emiliehoeve, Habitat, Gateway House.

A u nas? W 1977 r. na bazie szpitalapsychiatrycznego powstaje pierwszaSpołeczność, od 1978 r. tworzone sąośrodki „Monar”. Marek Kotański zaczy-na leczyć narkomanów, Czesi i Jugosło-wianie stosują ST w terapii alkoholików.

W „Bezsilności” siłaTyle historii. Moje doświadczenia ze

Społecznością Terapeutyczną zaczęły sięna początku lat 90. ub. stulecia. Począt-kowo uczestniczyłem w niej jako odbior-ca treści w terapii własnej, a od 2004r. już jako część kadry ośrodka leczeniauzależnień na Mazurach. Od 4 lat pra-cuję w Zakładzie Karnym w Barczewiez uzależnionymi osadzonymi, odbywa-jącymi karę pozbawienia wolności po razpierwszy. Jestem specjalistą terapiiuzależnień, inspektorem działu terapeu-tycznego w oddziale VII, który powstałjako rozszerzenie istniejącego od wielulat oddziału „Atlantis”, gdzie leczeni by-li recydywiści penitencjarni, uzależnie-ni od alkoholu.

Moją przełożoną i Dobrym Duchemmiejsca była wówczas mjr Agata Potkaj.Ta otwarta i gotowa na nowe doświad-czenia osoba, stale miała na uwadze do-

bro i rozwój osobisty pacjentów, ale tak-że rozwój oddziału. Po kilku dniachod rozpoczęcia przeze mnie pracy zapro-ponowała, bym zajął się pacjentem nar-komanem i alkoholikiem, recydywistą,ze statusem osoby „chronionej”. Zaczą-łem terapię indywidualną tego pacjen-ta, nazwijmy go T.T. W więzieniu prze-bywał od kilku lat i jeszcze przez kilkaw nim zostanie. Niedługo po tym zaczą-łem pracę z kolejnym osadzonym, w in-nym oddziale. Później był następny. Za-pytałem Agatę, co myśli o tym, by utwo-rzyć grupę. Oczywiście zgodziła się, mó-wiąc później, że miała nadzieję, że takwłaśnie się stanie. Zanim się zoriento-wałem, miałem już 19 uczestników.Grupę nazwaliśmy „Bezsilność”. Skła-dała się z różnych więźniów, recydywi-stów i karanych po raz pierwszy, alko-holików i narkomanów. Należy podkre-ślić, że wśród uzależnionych od alkoho-lu jest coraz mniej osób, które nie przyj-mowały narkotyków naprzemienniez alkoholem. Byli oni osadzeni w róż-nych oddziałach więzienia w Barczewie.

Zajęcia grupy zaczynały się o godz. 8i kończyły ok. 12.40. Jak na więzienie,to długotrwałe oddziaływania. Podczaszajęć pacjenci pisali i czytali „piciorysy”,„narkorysy”, prace osobiste, dziennicz-ki uczuć, dzienniki złości, listy swoichzalet, prace wynikające z oglądanych fil-mów czy własnych problemów. Uczylisię rozwiązywać konflikty, komunikowaćze sobą, wymieniać informacje zwrot-ne, przestrzegać granic swoich i innychuczestników grupy. Uczyli się od siebiewzajemnie. Z czasem zaczęły się poja-wiać pierwsze funkcje grupowe. Jedne-mu z uczestników zaproponowałem pi-sanie kroniki grupy, innemu przygoto-wanie i czytanie sprawozdań dotyczą-cych dziennego planu spotkań. Kilku pa-cjentów z pierwszego składu grupy ode-szło (zostali przetransportowani, poszlido pracy na zewnątrz zakładu bądźpo prostu zrezygnowali z udziału), do-łączyli inni. Wieści w więzieniu rozcho-dzą się dość szybko.

To misja, klimat26 kwietnia 2010 r. miał zostać uru-

chomiony nowy oddział dla osadzonychpo raz pierwszy uzależnionych. Zapro-ponowałem, by wykorzystać „moją”grupę „Bezsilność”, która pracowała

od ok. 6 miesięcy. Wśród jejuczestników byli tacy, któ-rzy spełniali założenia powstającego od-działu VII i – co ważniejsze – mieli jużzapoczątkowany proces zmiany na pozio-mie działania. Udało się obalić argumen-ty typu, że to „ochronki”, że będą kłopo-ty, bójki, niemal bunt w więzieniu. Znamwartość liderów w grupie. Potrafili sto-sować informacje zwrotne, pisać pracei komunikować się zgodnie z pożądanymstylem w terapii grupowej. Od początkupracy z „Bezsilnością” nie ukrywałem, żew pewnym momencie grupa przestanieistnieć. Recydywiści musieli wrócićdo cel. Coś należało wybrać. „Wszystkoprzemija, a wybór wyklucza”.

Niedługo miną trzy lata istnienia SToddziału VII. Co w tym czasie udało sięzrobić? Zespół terapeutyczny tworzątrzy osoby. W grupie mamy 30 pacjen-tów. Społeczność Terapeutyczna to coświęcej niż tylko spotkania na rozpoczę-cie i zakończenie dnia. To pewna misja,klimat, społeczne uczenie się, czynnikileczące, które działają także poza godzi-nami pracy tzw. administracji. Udało sięstworzyć dwie trwałe funkcje: sprawoz-dawcy i k.o.-wca.

Sprawozdawca to efekt długich poszu-kiwań sposobu uaktywnienia pacjentów.Na porannym spotkaniu witałemwszystkich, podając aktualną datęi imiona solenizantów. Po pewnymczasie któryś z osadzonych przyniósł ka-lendarzyk i czytał. Następnie dodał kil-ka wydarzeń zasłyszanych w radio. Kil-ka razy kupiłem prasę i tak już poszło.Obecnie sprawozdawca przedstawiabieżące wiadomości z kraju i ze świata,uzupełnia je o ważne wydarzenia zdo-byte z innych źródeł (encyklopedii,książek z biblioteki więziennej), wiado-mości sportowe, jadłospis a także planzajęć terapeutycznych oraz podaje, któ-ry terapeuta prowadzi dane zajęcia, ktodoszedł do Społeczności, kto zakończyłleczenie, kto przedstawi swoją pracęw czasie spotkania, jakie cele ma tzw.świetlica nocna.

K.o.-wiec organizuje konkursy wiedzyogólnej o społeczeństwie, historii oraztreści dotyczących uzależnień i ważnychwydarzeń w oddziale (to propozycjazgłoszona przez koleżankę z zespołu).Organizuje turnieje szachowe, bilardo-

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201328

z kraju

Stado jaskółek,czyli więzienna społeczność terapeutyczna

Pomysł to nienowy, jednak ciągle niewiele o nim wiemy. TworzenieSpołeczności Terapeutycznej (ST) w miejscach i strukturach specjalnychwciąż napotyka wiele trudności.

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 28

Page 29: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

Do jednostki, w której pracuję, co-dziennie wpływały średnio dwieprośby. To nieco więcej niż średnia

krajowa, ale wynika to prawdopodobniez faktu, że zakład karny posiada prężneongiś przedsiębiorstwo przywięziennei sporą szkołę, a położony jest poza głów-nymi szlakami komunikacyjnymi, cosprawia, że wielu osadzonych pragniez niego wyjechać. W zeszłym roku więk-szość próśb dotyczyło przetransportowa-nia. Wielu skazanych, nie zauważając, żekryterium osadzenia „bliżej miejsca za-mieszkania” utraciło po ubiegłorocznejnowelizacji kkw dotychczasowe znacze-nie, w dalszym ciągu kierowało swe proś-by do dyrektorów jednostek, w którychchcieliby odbywać karę. Owe niewłaści-wie skierowane wnioski nakręcały biu-rokratyczną maszynerię. Prośba taka,zgodnie z właściwością, odsyłana jestdo dyrektora jednostki, w jakiej skazanyprzebywa, z powiadomieniem, oczywi-ście, wnoszącego prośbę. Następnie,zgodnie z instrukcją transportową,sprawdza się, czy osadzony nadaje siędo zakładu, do którego chce być prze-transportowany, ustala stan zaludnienia,wertuje akta skazanego, by ocenić, czyjego prośba zasługuje na ewentualne po-parcie i zasięga opinii dyrektora (prze-ważnie, przy obecnym zaludnieniu, ne-

gatywnej), co, rzecz jasna, wiąże się ko-lejnymi pismami, faksami itp. W końcuudziela się skazanemu odpowiedzi, uzu-pełniając kopiami finalnie akta B, Noe.Neti segregator prawnika.

Podobnie sytuacja wygląda w sytuacji,gdy skazany zapragnie być uczniem. Za-miast rozpocząć procedurę kwalifikacyj-ną od swego wychowawcy, często piszeprośbę do dyrektora szkoły o udzielenieinformacji, jakie klasy zostaną otwartew najbliższym semestrze i jakie są wa-runki kwalifikacji, a po uzyskaniu tako-wej wiedzy kieruje doń kolejną prośbę,tym razem o przyjęcie do wybranej pla-cówki oświatowej. Prośba skierowa-na do szkoły zgodnie z właściwością prze-kazywana jest z powrotem dyrektorowijednostki, gdzie piszący prośbę petentprzebywał. Jeśli był nią areszt śledczy,co często się zdarza, prośba, informacjao jej przesłaniu wędruje dalej „w ślad”za przetransportowanym, a polski leśnikwycina kolejne drzewa na potrzebyprzemysłu papierniczego. W międzycza-sie skazany przypomina sobie, że możewarto by było udokumentować wy-kształcenie, mimo że wystarczająco jestjuż ono udokumentowane w aktachosobopoznawczych, i sporządza kolejnepodanie, tym razem do dyrektora jed-nostki, w której odbył ostatni etap

we, tenisa stołowego. Ja zbieram wy-niki i wypisuję pochwały, wnioski o na-grodę za pracę pozaterapeutyczną, cza-sem fundujemy nagrody rzeczowe.Funkcje te będą się kończyły omówie-niem przez pacjenta korzyści i trudno-ści wynikających w trakcie realizacji za-dań. Trud dalszej pracy przejmą następ-ni uczestnicy ST.

Nowa tożsamośćKolejne rozwojowe osiągnięcia to

m.in. „Filozofia Day Top”. Każdego dniapodczas porannego spotkania proszęnowych uczestników, by zechcieli prze-czytać fragment tekstu filozoficznego,w każdy wtorek zaś któryś z pacjentówprzedstawia pracę, w której omawia ro-zumienie akapitu owej filozofii. Dla wie-lu jest to najtrudniejszy moment prze-łamania własnych oporów, wynikają-cych z patologicznego wstydu, potrze-by dbania o wizerunek „twardziela”, lę-ku społecznego, lepszych bądź gorszychumiejętności czytania i pisania, jakiewynikają z wieloletnich zaniedbań wy-chowawczych i edukacyjnych. Pacjen-ci przebywają w oddziale przez trzymiesiące. To bardzo krótko zważywszyna ograniczenia czasowe, związanez innymi czynnościami życia więzienne-go (cotygodniowa łaźnia, fryzjer, maga-zyn, „wypiska”, lekarz, codzienny spa-cer, wizytacje cel i inne). Jednak mimoto próbujemy wprowadzać etapy lecze-nia. Ma to ogromne znaczenie w pro-cesie terapeutycznym. Powoduje, nowedla wielu, rozpoczęcie poszczególnychzadań i doprowadzanie ich do końca,tworzy hierarchię w grupie, co pozwa-la na podniesienie poczucia własnejwartości i pojawienie się wiary w to, żezmiana jest możliwa.

Etapy te to: etap wstępny – dwapierwsze tygodnie, udział w edukacjiw grupie wstępnej, etap pierwszy – 1,5miesiąca, udział w grupach zadanio-wych i grupie TAZA (Trening Asertyw-nych Zachowań Abstynenckich) orazetap drugi – ostatni miesiąc i wejściedo grup „Nawroty i Duchowość”. Przej-ście z etapu pierwszego do drugiego od-bywa się z przedstawieniem omówie-nia podsumowującego dwa miesiące te-rapii i zebraniem informacji zwrotnychw czasie spotkania Społeczności. Uda-ło się wprowadzić elementy psychodra-my jako swoistej deklaracji przynależ-ności do grupy, pozbywania się tożsa-mości kryminalisty i „menela”. W tomiejsce powstaje nowa tożsamość.W czasie pracy grupowej ktoś z pacjen-tów powiedział, że „zrobi wszystko, bybyć trzeźwy”, zaproponowałem, byzrobił jaskółkę na środku sali. Zrobił. Po-tem były inne jaskółki. Wielu wyszłona środek i stawało na jednej nodze,rozpościerając ramiona do lotu. Jedennawet rozpostarł kule, którymi siępodpierał.

Ja także zrobiłem jaskółkę. Polecamkażdemu. Dziś na ścianie jest obłok,na którym poprzyklejane są małe jaskół-ki symbolizujące każdego z nas. I pod-pis z datą wykonania. Coraz to inni sązachęcani do przełamania oporu, wsty-du i lęku przed wygłupieniem się. Sta-do jaskółek się powiększa.

Robert Banasiewicz

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 29

Jedną ze służb, która swe dane wciąż liczy „na piechotę”, być może już po razostatni, pozostają pracownicy zajmujący się skargami, prośbami i wnioskamiwpływającymi do jednostek. Konieczność pochylenia się nad aktami spraw,nad którymi pracowałem w ub. roku, skłania do kilku refleksji.

moim zdaniem

fot.

Pio

tr K

ocha

ński

Po prośbie

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 29

Page 30: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

z kraju

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201330

edukacji. I znów odpowiedź wędrujeza osadzonym, wzywając go początkowodo zapłaty za odpis cenzurki, następnie,po udokumentowaniu przez zainteresowa-nego braku środków finansowych (kolej-na prośba, tym razem do „swego” dyrek-tora), z oczekiwanym przez niego doku-mentem.

Do kierownika oddziału terapeutyczne-go wpływają liczne prośby o zmianę ter-minu terapii. Proszący i w tym przypad-ku odsyłany jest do więziennego psycho-loga, który odgrywa w tym zakresie istot-na rolę opiniodawczą. Tutaj także doszu-kać się można niedoinformowania.

Próśb nie da się uniknąć, każdy możepisać gdzie chce, jak chce i ile chce. Aleliczbę próśb pisanych niepotrzebnie moż-na ograniczyć i tym samym spowodować,że koncentrować się będziemy na faktycz-nych problemach skazanych, a niena przekazywaniu sobie pism „od Anna-sza do Kajfasza”. Rzetelna informacja skie-rowana do osadzonych w zakresie kiero-wania do szkół i zasad transportowania,wywieszona na tablicach ogłoszeń, publi-kowana w „więziennej prasie” i mediach,udzielana przez wychowawców powin-na zminimalizować skalę zjawiska. Zała-twienie problemu skazanego stwierdze-niem „napisz prośbę” załatwia oczywiściesprawę, ale dokłada sporo pracy namwszystkim i czy nie jest dowodem na braknależytej współpracy i – powiedzmyszczerze – wiedzy i kompetencji?

Kolejna, spora grupa próśb dotyczyłanadesłania przez jednostkę penitencjar-ną różnego typu zaświadczeń: o zatrud-nieniu, zarobkach, stanie zdrowia, odby-ciu terapii itp. I tu kolejna refleksja. Gdyswego czasu potrzebowałem uzyskać du-plikat świadectwa, moja szkoła zażyczy-ła sobie zań opłaty. Tak samo było, kie-dy chciałem uzyskać akt stanu cywilne-go z USC. Jednym z nielicznych doku-mentów, który można otrzymać za dar-

mo, jest zaświadczenie o wykonywaniupracy podczas pobytu w więzieniu. Przy-znam, że irytuje mnie to, że jestem zmu-szony kilkakrotnie powielać świadectwopracy dla byłego skazanego, który kolej-ną prośbę o jego wydanie argumentujetym, że dokument mu skradziono, znisz-czono lub go zagubił. Niejednokrotnie od-tworzenie danych zawartych w zaświad-czeniu wymaga sporego wysiłku archi-wisty i zatrudnieniowca. Byłego skaza-nego kosztuje to jedynie skrawek papie-ru i znaczek pocztowy. Czy nie warto by-łoby rozważyć wprowadzenie opłatyza sporządzenie duplikatu? Wówczaso wydanie dokumentu zwracaliby się ci,którzy faktycznie tego potrzebują. I jesz-cze jedna uwaga: przy zwalnianiu wypo-sażamy skazanego w dokument po-świadczający wykonywanie pracy. Czy niebyłoby zasadne wręczać mu również ZUS--owski formularz określający wysokośćzarobków? Taki dokument jest często po-trzebny skazanemu do uzyskania zasiłkudla bezrobotnych, zasiłku mieszkaniowe-go i po kilku dniach od zwolnienia zmu-szeni jesteśmy ponownie sięgać po akta,listy płac, by załatwić jego prośbę.

Różny jest sposób załatwiania próśbosadzonych dotyczących udzielania infor-macji. Część z danych, których skazaniod nas oczekują, ukierunkowana jest ewi-dentnie na ocenę, czy administracji wię-ziennej można wytoczyć proces za pobytw nieodpowiadających normom warun-kach. Skazani proszą o podanie metrażuceli, liczby osadzonych, ba, ich nazwiski adresów. Oczekują szczegółów więzien-nego menu sprzed kilku lat ze składemilościowym i kalorycznym. Proszą o kse-rokopie atestów dopuszczających do użyt-ku taborety i łóżka koszarowe. Rodzi siępytanie, czy takie prośby załatwiać po-zytywnie. Wszak rolą administracji niejest pisanie za skazanego „pamiętnika”pobytu. W procesie sądowym strony są

równe, czemu zatem administracja jed-nostek ma dostarczać skazanemu dowo-dów, które mogą być wykorzystane (lubnie) przeciwko niej? Jeśli takowe sąduzna za niezbędne, zwróci się do nasw trakcie postępowania.

Spotkałem się z sytuacjami, gdy ska-zanemu proszącemu o umożliwienie za-poznania się z określonymi dokumenta-mi, z czystej wygody, dostarcza się kse-rokopie interesujących go aktów praw-nych. Wertowanie tych przepisów, nie-rzadko niezwiązanych bezpośrednioz wykonywaniem kary, kreuje zaintere-sowanie skazanych kolejnymi aspektaminaszej działalności, przykładowo wynika-mi przeglądu kominiarskiego wykonywa-nego zgodnie z przepisami prawa budow-lanego. W następstwie nabytej wiedzyskazany wnosi o doręczenie kopii proto-kołu przeglądu. Rzecz jasna nieodpłatnie,bo poza uregulowaniami zawartymiw karcie praw pacjenta brak jest możli-wości obciążenia petenta kosztami kse-rokopii. Czy to nie przesada?

Spore wątpliwości budzi koniecznośći sposób dokumentowania uprawnieńdo uzyskiwania określonych dokumentówprzez osoby postronne. Gdy wdowapo byłym osadzonych oczekuje od nas na-desłania zaświadczenia o zatrudnieniuzmarłego męża, zazwyczaj odmawiamy jeji dokument przesyłamy dopiero po dosła-niu kserokopii aktu zgonu, który zdobyći nadesłać może w zasadzie każdy. Czy nieulegamy tutaj zbytniemu formalizmowi?Utarło się, że prośbę należy załatwiać,o ile jest to możliwe, pozytywnie, tak byskładający ją nabierał zaufania do orga-nów państwa. Czy jednocześnie jednaknie powinniśmy zachować przy tym nie-co więcej zdrowego rozsądku i niektórez próśb, gdy strona nie uzasadnia nale-życie potrzeby pozyskania dokumentu, in-formacji, załatwiać odmownie?

jatar

Dzięki uprzejmości Mirosława Klekota,właściciela firmy „Kolter” w Często-

chowie, służba uzbrojenia i wykładow-cy przedmiotu „szkolenie strzeleckie”Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej

w Kulach mieli możliwość przetestowa-nia pistoletu alarmowego P99 Waltherkal. 6 mm, zasilanego 9 mm PAK amu-nicją hukową, pod kątem przydatnościw systemie szkolenia funkcjonariuszy.

Jest to wierna replika 9 mm pistoletuP-99 Walther, pozbawiona cech bojo-wych. W pełni oddaje jednak realizm bro-ni bojowej, nawet waga zbliżona jestdo parametrów pistoletu bojowego. Ćwi-czący może go przeładować, zatrzymaćzamek w tylnym położeniu, zwolnić na-piętą iglicę, wymienić magazynek. Odda-jąc strzał z amunicji hukowej, słyszy od-głos wystrzału, widzi błysk, czuje lekkiodrzut i podrzut. Doświadcza wszelkichzjawisk, jak przy strzelaniu z amunicji bo-jowej. Wszystko przy zapewnieniu mak-symalnego bezpieczeństwa strzelającegoi osób postronnych.

Dzięki tym walorom pistolet może byćprzydatny w szkoleniu zawodowym, kur-sach przygotowawczych, a także w bie-żącym szkoleniu funkcjonariuszy w jed-nostkach podstawowych. Służyć może za-równo szkoleniu z zakresu bezpiecznegoposługiwania się bronią palną, jak i do-skonaleniu kunsztu strzeleckiego po-przez wyrabianie właściwych zachowańoraz obycie się ze zjawiskami zachodzą-cymi przy oddawaniu strzału. Może byćwykorzystywany w trakcie szkoleń dlafunkcjonariuszy z grup konwojowych,członków Grup Interwencyjnych, a tak-że przewodników psów służbowych.

Arkadiusz Dratwa, Grzegorz Walkiewicz

fot. Krzysztof Lipka

Walther na alarmWalther na alarm

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 30

Page 31: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

z kraju

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 31

Organizatorami i moderatorami byliks. dr Paweł Wojtas, naczelny kape-lan więziennictwa i ppłk Anna Osow-

ska-Rembecka, dyrektor okręgowy Służ-by Więziennej w Warszawie. Konferen-cję rozpoczęła prezentacja filmu przygo-towanego przez Okręgowy InspektoratSłużby Więziennej w Warszawie pt.„Więzienny czas – kreatywna działalnośćpenitencjarna okręgu warszawskiego”. Todrugi już film warszawskich więzienni-ków, częściowo nawiązujący do edukacyj-no-prewencyjnego obrazu skierowanegodo młodzieży pt. „Więzienie – straconyczas”. Przedstawiony w nim materiał do-tyczący działań w zakresie twórczej re-socjalizacji, takich jak sztuka, kultura,edukacja historyczna, wolontariat, nie-konwencjonalne programy i terapie po-kazuje, że czas w więzieniu nie jest anistracony, ani zmarnowany.

– Jaka jest istota re-socjalizacji peniten-cjarnej? Czy sam faktstosowania rygoruwięziennego, regula-minu, powoduje to,że skazany staje sięlepszy? – to pytaniazadane przez prof.Marka Konopczyń-skiego, rektora Peda-gogium Wyższej Szko-ły Nauk Społecznychw Warszawie. Przed-stawione w filmie „Więzienny czas…”kreatywne działania penitencjarne okrę-gu warszawskiego to z pewnością obliczewspółczesnej resocjalizacji.

Druga część konferencji poświęco-na była zagadnieniom kształtowania oso-bowości młodych ludzi, wpływu rodziny,szkoły, środowiska lokalnego i kościołana ich funkcjonowanie, socjalizację i re-socjalizację, poczucie bezpieczeństwaoraz działaniom związanymi z wychowa-niem i zapobieganiem przestępczościwśród nieletnich. Wiceprezes NIK MarianCichosz w wystąpieniu „Prace NIK słu-żące promocji przeciwdziałania patologiiwśród młodych” wyraził niepokój z po-wodu stwierdzonych w szkołach patolo-gii: agresji, nadużywania środków psycho-aktywnych, samowolnego opuszczanialekcji. Zwrócił uwagę na konieczność pro-wadzenia działalności profilaktycznej wewspółpracy szkół z Policją i innymi insty-tucjami, w tym Służbą Więzienną. – Na-uczyciel nie tylko przekazuje wiedzę, aleuczy też, jak żyć – tak Karol Semik, ma-zowiecki kurator oświaty zaczął swe wy-stąpienie na temat promocji działań

szkoły zapobiegających przyszłości prze-stępczej uczniów. Prezentację na tematcodziennych zadań Policji w zakresie roz-poznawalności zjawisk patologicznychi przestępczości nieletnich, programówprewencyjnych i współdziałania instytu-cji zajmujących się profilaktyką osób nie-letnich przedstawiła nadkomisarz Doro-ta Pater, naczelnik wydziału w Biurze Pre-wencji Komendy Głównej Policji.

– Właściwy kierunek aktywności pro-społecznej to ten, w którym współczesnaSłużba Więzienna prowadzi nie tylko od-działywania penitencjarne i resocjaliza-cyjne związane z wykonywaniem kary po-zbawienia wolności, nie tylko ochraniaspołeczeństwo przed sprawcami prze-stępstw, ale jest również gotowa prowa-dzić działalność edukacyjno-profilaktycz-ną wśród młodzieży – mówił podczasubiegłorocznej konferencji penitencjarnej

gen. Jacek Włodarski,Dyrektor GeneralnySłużby Więziennej.Doskonałą odpowie-dzią na te słowa jesttegoroczne spotkanie,wymiana doświad-czeń więziennikówz pedagogami, na-uczycielami, wycho-wawcami ośrodkówszkolno-wychowaw-czych, zakładów po-prawczych, Policją

i Strażą Miejską, realizacja wspólnych pro-gramów profilaktycznych.

W spotkaniu uczestniczyli także Woj-ciech Węgrzyn, podsekretarz stanu w Mi-nisterstwie Sprawiedliwości, MariuszHaładyj, podsekretarz stanu w Minister-stwie Gospodarki, płk Artur Dziadosz, za-stępca Dyrektora Generalnego SłużbyWięziennej, biskup Marek Solarczyk, Mi-rosław Przybylski, dyrektor Departa-mentu Wykonywania Orzeczeń i Proba-cji w Ministerstwie Sprawiedliwości, Elż-bieta Rusiniak, naczelnik Wydziału Pro-filaktyki Ministerstwa Spraw Wewnętrz-nych. Na widowni zasiedli też m.in. przed-stawiciele Ministerstwa Edukacji Narodo-wej, Ministerstwa Zdrowia, KuratoriumOświaty, Biura Rzecznika Praw Obywa-telskich i Biura Rzecznika Praw Dziecka,władz samorządowych, kościoła, sądów,Służby Więziennej, Policji, Straży Miej-skiej, uczelni wyższych, fundacji i orga-nizacji współpracujących ze Służbą Wię-zienną, dyrektorzy szkół, ośrodków wy-chowawczych i zakładów poprawczych.

Elżbieta Krakowskazdjęcia Piotr Kochański

W warszawskim Kinie Praha 14 marca odbyła się IX Ogólnopolska Konfe-rencja Penitencjarna „Pozytywne programy oddziaływań ochroną młodychprzed przestępczością”. Patronat nad spotkaniem objęli Jarosław Gowin, Minister Sprawiedliwości i ks. Abp Henryk Hoser, biskup warszawsko-praski.

Więzienny czas nie musi być stracony

Nie ma ludzi dobrychi złych, są tylko złe albodobre uczynki. I ludzie,

którzy miotają się między nimi

Éric Emmanuel Schmitt

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 31

Page 32: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

32 FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

z kart archiwum

Zgodnie z duchem epoki w 1829 r.w Warszawie z inicjatywy FryderykaSkarbka otworzono zakład dla nielet-

nich. Dyrektorem mianowano znakomi-tego pedagoga, kochającego młodzież Sta-nisława Jachowicza. Porządek dnia obej-mował naukę religii, jęz. polskiego, aryt-metyki oraz pogadanki umoralniające.Wieczorami uczniowie uczyli się rzemio-sła. W pierwotnej formie zakład istniał tyl-ko przez sześć miesięcy. Po powstaniu li-stopadowym został zamknięty, lecz Skar-bek doprowadził do ponownego otwarcia,budując nowy obiekt.

Początkowo zakład mieścił 50 chłopców,w wieku od 6 do 14 lat. Kierowali ich tamsami rodzice lub doprowadzała policja,przeważnie za drobne kradzieże bądź włó-częgostwo. Wychowanków dzielonoi umieszczano na tzw. okres czasowy. Jed-ni do „natychmiastowej poprawy”, drudzybardziej zdeprawowani, do czasu ukończe-nia „edukacji”, czyli do uzyskania popra-wy. Obowiązywał zakaz widzenia z rodzi-cami (co dziś byłoby nie do zaakceptowa-nia). Chciano w ten sposób ograniczyćzgubny czasami wpływ rodziny na pod-opiecznych. System kar i nagród cecho-wał się dużą surowością. Uznano, że za do-bre sprawowanie nie przysługuje nagro-da, za najdrobniejsze wykroczenia kara-no zaś szybko i przykładnie. Jako kary sto-sowano zamknięcie w celi z tzw. twardymłożem, o chlebie i wodzie na 24 do 48 go-dzin czy chłostę, praktykowaną nawetw szkołach publicznych. „Celem więc za-kładu była wyłącznie poprawa, a naukai praca były środkami do jej osiągnięcia po-przez zdobycie pewnego zasobu wiadomo-ści, zmiany dotychczasowych szkodli-wych zainteresowań oraz usamodzielnie-nia dzięki nauce rzemiosła”.

Warszawa była dumna ze swojego za-kładu, stawiano go za wzór procesówwychowawczych młodzieży wymagają-cej korekcji. Franciszek Nakwaski, jedenze współzałożycieli i członek Stowarzy-szenia Użyteczności Publicznej w Gene-wie, wyraził przekonanie, że umiejętneprowadzenie zakładów poprawczych dlanieletnich jest dużo ważniejsze od mno-żenia więzień.

Historia rozwiązań edukacyjnychPolska myśl penitencjarna, odbiegają-

ca od średniowiecznych metod torturi wyzysku, zaczęła kształtować sięw XVIII i XIX w. Przedstawiciele Oświe-cenia opowiadali się za ograniczeniem ka-ry śmierci. Zwracano uwagę na funkcjępoprawczą i wychowawczą kary pozba-wienia wolności. Hugo Kołłątaj podnosiłza Andrzejem Fryczem Modrzewskim, że

„Kary powinny być pobudką poprawy lubgrozą od przestępstwa, lecz nie powinnybyć owocem srogości i tyranii dla czegowszelkie pastwienie się przed śmiercią niemogą być prawem dozwolone”. Próba ze-brania takich postulatów dała początekszkicowi pierwszego kodeksu StanisławaAugusta. Niestety, z utratą niepodległo-ści prace nad uregulowaniami prawnymizostały wstrzymane.

Pierwszy polski kodeks karny zostałspisany dopiero w 1818 r., za czasówKrólestwa Kongresowego. Był zbioremopartym częściowo o kodyfikacje feudal-ne Austrii, wzorował się też na francu-skim kodeksie porewolucyjnym. Zewzględu na surowość i represyjny cha-rakter nazwano do „kodeksem karzą-cym”. Połowa XIX w., za sprawą reformprzeprowadzanych w Stanach Zjedno-czonych, przyniosła nowe spojrzeniena myśl penitencjarną. Wspaniali przed-stawiciele okresu – Julian Ursyn Niem-cewicz, Ignacy Potocki, Jan Zamoyski czyFryderyk Skarbek przyczynili się do roz-woju i reformy polskiego więziennictwa.Postulowali m.in. wprowadzenie syste-mu celkowego, klasyfikację więźniów czywychowanie skazanych w duchu religii.Skupiono się na procesach poprawczych,aby więzień stał się człowiekiem uczci-wym i pożytecznym. Zwrócono równieżuwagę na „moralne ulepszenie więź-niów”, zalecono sądom stosowanie te-go kryterium przy wymierzaniu kary.

Początków nowego polskiego wię-ziennictwa należy szukać w cza-sach I wojny światowej. W 1916 r. Niem-cy zgodzili się na powstanie KrólestwaPolskiego. Tymczasowa Rada Stanu,która stanęła na czele Królestwa, powo-łała 1 września 1917 r. polskie sądy.Skutkowało to organizacją przez Mini-sterstwo Sprawiedliwości pierwszej ka-dry więziennej, w listopadzie 1918 r.przejęto także same więzienia. Utworzo-no Wydział Więzienny a następnie Sek-cję Więzienną. Pierwszym dyrektoremzostał prezes Sądu Apelacyjnego w Po-znaniu Jan Zakrzewski. Podstawą praw-ną więziennictwa polskiego był dekretnaczelnika państwa z 8 lutego 1919 r.Stworzono podwaliny regulaminu wię-ziennego, jako cel kary pozbawienia wol-ności uznano aby tych, „których niezdro-we warunki życiowe popchnęły do po-pełnienia przestępstwa przerobić na jed-nostki użyteczne dla społeczeństwa”.

Rozpoczęło się tworzenie programupenitencjarnego. Drogę do osiągnięciacelu wychowawczego kary wytyczonopoprzez pracę, naukę i umoralnienie. Za-częto zatrudniać nauczycieli, którzy

podjęli walkę z analfabetyzmem. W 1928r. utworzono Centralną Bibliotekę De-partamentu Karnego z ponad 80 tys. to-mów. Szkolnictwo objęło wszystkie wię-zienia tzw. I i II klasy, liczba nauczycie-li sięgnęła 85. Nauczane objęło ponad 90proc. więźniów podlegających obowiąz-kowi nauczania. Poszerzono ofertę szkol-ną, poza nauczaniem na poziomie ogól-nym powszechnym wprowadzono też za-wodowe. Organizowano kursy i przy-uczenia do zawodu. Wdrożono takżepierwsze zajęcia kulturalno-oświatowe,w świetlicach odbywały się odczyty i po-gadanki. Słuchano pierwszych audycjiradiowych, a w niektórych szkołach wię-ziennych pokazywano filmy szkoleniowe.Dbano o kondycję fizyczną skazanychumożliwiając im podjęcie aktywnościsportowej. powstawały kółka sceniczne,chóry i orkiestry. Ukazało się nawet pi-smo redagowane przez więźniów pt.„Głos Arsenału”. Skazani, którzy wyka-zywali wzorową postawę podczas proce-sów wychowawczych, osiągali dobre wy-niki w nauce, mogli liczyć na wcześniej-sze warunkowe zwolnienie.

Kolejne lata, aż do wybuchu II wojnyświatowej, przynosiły następne unormo-wania prawne. Uznano, że najlepszą for-mą odbywania kary więzienia jest sys-tem progresji. Okres kary podzielonona izolację, wspólną naukę i pracę orazprzedterminowe zwolnienie. Poza obo-wiązkiem pracy, który uchodził za naj-istotniejszy czynnik korekcji, wymieniasię również oświatę i opiekę religijną.Obowiązkiem szkolnym objęto uczniównieletnich i dorosłych do lat 40, którzynie posiadali świadectwa ukończeniaczterech oddziałów i których kara pozba-wienia wolności przekraczała sześć mie-sięcy. Reszta skazanych mogła równieżubiegać się o możliwość kształceniaza zgodą odpowiednich władz. Corazwiększy nacisk kładziono na szkoleniazawodowe, udoskonalano system zajęćkulturalno-oświatowych. W 1931 r. po-wstał nowy regulamin więzienny, w któ-rym ujęto zasady opieki duchowej róż-nych wyznań religijnych. Ukończenieszkoły lub kursów zawodowych skutko-wało otrzymaniem świadectwa lub uzy-skaniem dyplomu czeladnika bądź mi-strza. Był to jedyny regulamin więzien-ny w okresie 20-lecia międzywojenne-go. Obowiązywał do 1939 r.

Okres powojenny w polskim więzien-nictwie możemy określić jako najbardziejponury w jego historii. Polska była wów-czas pod wpływem Związku Radzieckie-go. Areszty i więzienia służyły główniejako narzędzia do eliminacji przeciwni-ków politycznych, „umieszczano tamwrogów kształtującej się władzy ludo-wej”. Nie istniała żadna rozsądna poli-tyka penitencjarna. Zmiany wymusiłodopiero zapotrzebowanie na siłę roboczą.Zniszczone wojną państwo wymagałoodbudowy. Zaczęto zwiększać zatrudnie-nie na terenach więziennych i poza ni-mi. Skutkowało to uruchomieniem szko-

Kształcenie drogą do reW jakim kierunku podąża przywięzienne nauczanie? Czy i na ile procesreadaptacji poprzez edukację sprzyja asymilacji byłych skazanychw warunkach wolnościowych? Czy system kształcenia jest wystarczający,czy wymaga dalszego rozszerzania, np. o szkolnictwo wyższe? I jak towyglądało w poprzednich latach?

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 32

Page 33: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

33FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

leń zawodowych koniecznych do realiza-cji zatrudnienia. Ówczesne władze mia-ły również świadomość tego, że więzien-nictwo nie może obyć się bez odpowied-niej teorii karno-wychowawczej. Z powo-du znacznej liczby więźniów młodocia-nych powrócono do koncepcji progresyw-nej systemu odbywania kary. Stworzo-no odrębne oddziały w wybranych wię-zieniach, gdzie odizolowano tę grupęod reszty skazanych. Miało to wymiar za-równo wychowawczy, jak i polityczny.Uznano, że dla dobra nowej socjalistycz-nej władzy lepszą metodą będzie korek-cja postaw tych więźniów niż represja.Założenia edukacyjne realizowano m.in.przez nauczanie, pracę kulturalno-oświa-tową i sport. Więźniowie uzupełniali wy-kształcenie na różnych poziomach szkol-nictwa, od podstawowego po technikum.Wprowadzono nawet naukę korespon-dencyjną na poziomie ogólnokształcącejszkoły średniej. Programy nauczana by-ły oparte na programie szkół publicznych,podręczniki musiały być zatwierdzoneprzez Ministerstwo Oświaty.

Nadmiar czasu wolnego skazani mogliprzeznaczać na zajęcia kulturalno-oświa-towe. W tamtych czasach formy pracy re-socjalizacyjnej nie były jednak zbyt wyszu-kane. Ograniczały się zazwyczaj do czytel-nictwa bibliotecznego, tworzenia gazetekściennych, zajęć świetlicowych czy wy-świetlania filmów. Oczywiście, zgodniez duchem czasów tematyka zajęć częstobyła nacechowana socjalistycznym poglą-dem na rzeczywistość, a udział skazanychnierzadko był wymuszany.

Właściwy model nauczania więźniówzostał ukształtowany na przełomie lat 50.i 60. Realizowano kształcenie na pozio-mie kursów przyuczających do zawodu,szkoleń praktycznych, nauki w szkołachpodstawowych, zawodowych i średnich.Kolejne lata polskiej penitencjarystykiprzynosiły nowe rozwiązania i kierunki.W kodeksie karnym wykonawczymz 1969 r. wyraźnie określono poprawczycel kary. Kodeks nie odnosił się jedyniedo skrajnej represji opartej na strachuprzed karą. Zniesiono pojęcia „więzie-nie”, „kara więzienia”, a zastąpiono jeformą „zakład karny”, „skazany”, „karapozbawienia wolności”. Zanotowanoznaczny rozwój w dziedzinie szkolnictwa.Uznano, że nauka jako podstawowa for-ma edukacji jest jedną z głównych me-tod resocjalizacji. Uwzględniając proce-sy korekcyjne i wychowawcze przez pry-zmat celów wykonania kary, założenia tenależy ocenić pozytywnie.

Współczesna edukacja penitencjarnaLata 1997-2003 przyniosły kolejną

zmianę i nowelizację kodeksu karnegowykonawczego. Uwagę autora zwróciłyrozwiązania dotyczące prawa do kształ-cenia uznane za obowiązkowe oraz pra-wo do samokształcenia. Artykuł 130par. 1 kkw z 6 czerwca 1997 r. głosi:

„W zakładach karnych prowadzi się na-uczanie obowiązkowe w zakresie szkołypodstawowej i gimnazjum, a takżeumożliwia się nauczanie w zakresie po-nadpodstawowym (ponadgimnazjalnym)i na kursach zawodowych. Zawodoweszkolenie kursowe może być w całościlub częściowo odpłatne”. W dalszej czę-ści cytowanego artykułu w par. 5 czyta-my: „W uzasadnionych wypadkach ska-zany może, na własny koszt, kształcić sięw szkołach poza obrębem zakładu kar-nego za zgodą dyrektora zakładu. Kosz-ty kształcenia skazanego poza obrębemzakładu karnego, ze względu na szcze-gólne okoliczności, mogą być poniesio-ne przez zakład karny”.

Obowiązek nauczania w zakresie szko-ły podstawowej i gimnazjum należy ro-zumieć jako obowiązek dotyczący tej gru-py skazanych lub tymczasowo areszto-wanych, którzy nie ukończyli 18. roku ży-cia. Przepis nie definiuje jednak tegowprost. Nie podnosi kwestii pozostałychmłodocianych, którzy nie ukończyli 21lat, a nie mają wykształcenia podstawo-wego lub gimnazjalnego. W komentarzudo kkw Kazimierz Postulski wyjaśnia, żeobowiązek kształcenia w tym zakresiejest niejako dyrektywą nałożoną na za-kład karny, a nie obowiązkiem nałożo-nym na młodocianego.

Na szczególną uwagę zasługują roz-wiązania dotyczące możliwości nauki po-za zakładem karnym. Już w kkwz 1969 r. w art. 54 par. 3 uwzględnionomożliwość samokształcenia się i zdawa-nia egzaminów. Późniejszy kodeksz 1997 r. przewiduje również edukacjęskazanego odbywającego karę pozbawie-nia wolności poza jednostką penitencjar-ną za zgodą dyrektora tego zakładu.

W literaturze przedmiotu opisującejomawiany okres polskiej penitencjarysty-ki autor dostrzega konsekwentne unika-nie terminu „resocjalizacja”. Wskazał jużna to Henryk Machel w swojej książce pt.„Sens i bezsens resocjalizacji penitencjar-nej – casus polski”. Pisze, że idea ta, choćprzez wiele lat uważana za postępową,przeżywa ostatnio kryzys wynikającyz niezadowalającej skuteczności. Do ter-minologii wprowadzono nowe określenieprocesów korekcyjnych więzienia, nazy-wając je oddziaływaniem programowym.Jednakże takie ujęcie procesów wtórnejsocjalizacji nie jest w stanie odciąć sięod poprawczego celu wykonania kary po-zbawienia wolności. Przy próbie dokona-nia oceny modelu edukacji penitencjar-nej nie jawi się on autorowi jako spełnia-jący założenia czy obrane kierunki.

Mimo uznania przez ustawodawcę na-uki jako głównego sposobu oddziaływa-nia penitencjarnego okazało się, że pro-cesem tym w roku szkolnym 1999/2000objęto tylko 8 proc. skazanych. Jest tonieco więcej niż połowa osadzonych wy-magająca kształcenia na różnych pozio-mach, w tym podstawowego. Krytycznienależy też ocenić odsetek osób, którymzalecono naukę. Większość badanych

przez prof. Aleksandrę Korwin-Szyma-nowską legitymowała się zaledwie pod-stawowym wykształceniem. W związkuz tym, że znaczną część tej grupy stano-wili młodociani, właśnie do nich kiero-wano ofertę edukacyjną. Niski poziomwykształcenia (wielu w chwili aresztowa-nia nie miało nawet wykształcenia pod-stawowego) i młody wiek tej kategoriiskazanych upoważniał do bardziej zin-tensyfikowanych czynności. Tymczasemzalecenie dalszej edukacji otrzymała za-ledwie połowa osadzonych.

Nie lepiej wyglądają dane dotyczące ko-lejnych obszarów kształcenia. Skazaniz wykształceniem podstawowym kierowa-ni byli do dalszej edukacji na poziomie za-wodowym czy na kursy uzupełniające za-ledwie w 65,7 proc. badanych. Natomiastspośród osób, które miały już wykształce-nie zawodowe, zalecenia związane z dal-szą edukacją otrzymało tylko 53 proc. za-interesowanych. Zastanawiający jest, żeoferty kształcenia nie otrzymali w indywi-dualnych programach wszyscy młodocia-ni, bez względu na posiadane wykształce-nie. Patrząc przez pryzmat ich dalszegofunkcjonowania po opuszczeniu zakładukarnego stosowne byłoby poczynić więcejstarań, aby ten odsetek był wyższy.

Raport Najwyższej Izby Kontroliz 2010 r. szczegółowo opisuje problema-tykę edukacji w zakładach karnych.Obejmuje okres od 2005 do 2009 r.(pierwsze półrocze). Ukazał się po projek-cie badawczym prof. Aleksandry Korwin--Szymanowskiej. Celem kontroli były:– ocena zgodności z obowiązującymi

przepisami sposobu wykonywania za-dań dydaktyczno-wychowawczychobejmujących organizację nauczania,zapewnienie szkołom bazy materialneji kadry pedagogicznej, dokumentowa-nie edukacji skazanych,

– ocena wykonywania zadań przez szko-ły działające w ramach zakładów kar-nych w kategoriach kosztów kształce-nia i wydajności szkół, skuteczności na-uczania i jego wpływu na przebieg od-bywania kary (rezultat),

– dodatkowo celem kontroli było spraw-dzenie, czy w działalności szkół nie wy-stępują nieprawidłowości o cechachmechanizmów korupcjogennych.Postępowanie kontrolne przeprowa-

dzono w 10 z 19 jednostek penitencjar-nych, przy których działały szkoły pu-bliczne. Funkcjonowanie tych placówekNIK ocenił pozytywnie, uwzględniającprzy tym prawidłowość realizowanychzadań dydaktycznych. Zauważono rów-nież starania podjęte w zakresie dosto-sowania struktury szkół do potrzeb sys-temu penitencjarnego. Pozytywną oce-nę otrzymali też nauczyciele uczącyw szkołach przywięziennych. Poziom wy-kształcenia oraz podnoszenie kwalifika-cji zawodowych przez tę grupę niewąt-pliwie wpływa na wysoki poziom pracydydaktycznej.

Marcin Juwazakończenie w następnym numerze

o resocjalizacji — cz.II

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 33

Page 34: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

34 FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

aktualności

Nowy zastępca Dyrektora GeneralnegoSłużby Więziennej

Minister Sprawiedliwości na wniosek gen. Jacka Wło-darskiego, Dyrektora Generalnego Służby Więziennej po-wołał z dniem 25 marca 2013 r. płk Jacka Kitlińskiegona stanowisko zastępcy Dyrektora Generalnego SłużbyWięziennej.

Nowy zastępca jest absolwentem Wydziału Społeczno--Pedagogicznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rze-szowie. Ukończył też studia podyplomowe na Uniwersy-tecie Warszawskim. Służbę rozpoczął w 1993 r. jako młod-szy wychowawca w Zakładzie Karnym w Żytkowicach.W 1995 r., po ukończeniu Szkoły Oficerskiej w Central-nym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu, zo-stał przeniesiony do Zakładu Karnego w Rzeszowie.W 1997 r. objął stanowisko kierownika działu terapeu-tycznego dla osób uzależnionych od środków odurzają-cych i psychotropowych. Pod koniec 2000 r. został odde-legowany do służby na stanowisku inspektora Biura Pe-nitencjarnego w Centralnym Zarządzie Służby Więzien-nej w Warszawie.

W 2003 r. powrócił do Rzeszowa na stanowisko spe-cjalisty ds. penitencjarnych w Okręgowym InspektoracieSłużby Więziennej. 1 stycznia 2007 r. objął funkcję dy-rektora okręgowego Służby Więziennej w Rzeszowie.

kk

Pomoc kobietom– ofiarom przestępstw

W gmachu Sejmu RP odbyła się konferencja pod pa-tronatem marszałek Ewy Kopacz poświęcona kobietom– ofiarom przestępstw. Organizatorzy to Ogólnopolskie Po-gotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”IPZ, Instytut Psychologii Zdrowia PTP i Centralny ZarządSłużby Więziennej. W spotkaniu uczestniczyli m.in. przed-

stawiciele sądownictwa, organizacji pozarządowych,służby kuratorskiej, przedstawicielki Rady ds. Kobiet Służ-by Więziennej, funkcjonariusze SW i Policji.

W trakcie obrad przedstawiono zagadnienia związanez przestępstwami, których ofiarami są kobiety. Dowiedzia-łyśmy się jak wygląda ochrona ofiar przestępstwprzed i po wydaniu wyroku. – Z pierwszych przeprowa-dzonych w Polsce badań, w ramach międzynarodowychstudiów nad przemocą wobec kobiet wynika, że co trze-cia kobieta (35 proc.) była w swoim życiu ofiarą przemo-cy ze strony mężczyzn. (…) Najczęściej jest to przemocfizyczna, ale w wielu przypadkach również przemoc sek-sualna. Coraz częściej kobiety ujawniają przemoc psychicz-ną i ekonomiczną – mówiła prof. Beata Gruszczyńskaz Uniwersytetu Warszawskiego. W komplecie materiałówkonferencyjnych znalazł się też dwumiesięcznik „Niebie-ska Linia”, w którym znajduje się artykuł mjr Magdale-ny Chojnackiej z COSSW w Kaliszu pt. „Mundur nie chro-ni przed przemocą”. Gratulujemy i zapraszamy do zapo-znania się z nim – warto!

Małgorzata NaduliczRada ds. Kobiet Służby Więziennej

Profilaktycznie na półmetku

40 spotkań, 27 szkół i 1400 uczniów uczestniczących w za-jęciach – tak można podsumować półmetek programu pro-filaktycznego „Więzienie – stracony czas” w Zakładzie Kar-nym w Siedlcach. Pod koniec października ub. roku wspól-nie z Komendą Miejską Policji Wydziałem Prewencji w Sie-dlcach jednostka rozpoczęła realizację projektu opracowa-nego przez OISW w Warszawie i Komendę Wojewódzką Po-licji z siedzibą w Radomiu. 19 marca przeprowadzona zo-stała 40. lekcja profilaktyczna w oparciu o scenariusz autor-stwa Grzegorza Wróblewskiego, psychologa z Aresztu Śled-czego w Warszawie Mokotowie, oraz Agnieszki Guzy i Syl-wii Kraszewskej, policjantek z Zespołu Prewencji Kryminal-nej Nieletnich i Patologii, Wydziału Prewencji Komendy Wo-jewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu.

Celem zajęć jest zwrócenie uwagi na zjawisko przestęp-czości i demoralizacji nieletnich oraz na przyczyny powo-dujące, że młodzi ludzie stykają się z wymiarem sprawie-dliwości. Młodzież często nie zdaje sobie sprawy, jakie mo-że ponieść konsekwencje nieprzemyślanego zachowaniai błędnie podjętych decyzji. Kluczowy dla programu film„Więzienie – stracony czas” i scenariusz zajęć celująwprost w problematykę demoralizacji, przemocy rówie-śniczej i przestępczości nieletnich. Uczestnicy dowiadu-ją się, że przestępstwa popełniają nie tylko groźni prze-stępcy, ale też ludzie tacy jak oni, ich koledzy, sąsiedzi,rodziny. Mogą zobaczyć jak zmniejszyć ryzyko stania sięsprawcą i ofiarą przestępstwa. Miejsce zajęć – teren wię-zienia – dodatkowo oddziaływuje na uczniów, ukazującrealia izolacji, jak chociażby widok i szczęk wszechobec-nych krat. Młodzi aktywnie uczestniczą w zajęciach, niekryjąc zainteresowania poruszaną problematyką. Samiprzyznają, że taka lekcja poglądowa daje im dużo do my-

fot. Barbara Prus

fot. Marcin Kunicki

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 34

Page 35: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

35FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013

aktualności

ślenia. Również nauczyciele pozytywnie wypowiadają sięna temat sposobu realizacji programu, który będzie trwałdo końca czerwca. Do dyrekcji siedleckiego zakładu jużwpływają pisma z prośbą o zarezerwowanie terminówna przyszły rok szkolny.

Marta Kuźmazdjęcie KMP Siedlce

60 lat PPOPrzedsiębiorstwo Przemysłu Obuwniczego (PPO)

przy Zakładzie Karnym nr 1 w Strzelcach Opolskich dzia-ła już od 60 lat. Z tej okazji 14 marca odbyły się uroczy-stości połączone z oficjalnym otwarciem WarsztatuSzkoleniowego, który powstał z myślą o zapewnieniuprzedsiębiorstwu wykwalifikowanych pracowników, a do-datkowo umożliwia osobom pozbawionym wolności zdo-bycie nowych umiejętności. Skazani będą wykonywać za-dania związane z obsługą maszyn i urządzeń, podstawo-we operacje technologiczne i kontrolne we wszystkich fa-zach wytwarzania obuwia. Obchody jubileuszu uświetni-li swoja obecnością m.in. Stanisław Chmielewski, Sekre-tarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, gen. JacekWłodarski, Dyrektor Generalny Służby Więziennej, ppłk

Cezary Masłowski, zastępca dyrektora Biura Kwatermi-strzowsko-Inwestycyjnego CZSW oraz ppłk Lidia Olejnik,dyrektor okręgowy SW w Opolu.

Przedsiębiorstwo Przemysłu Obuwniczego jest najwięk-szym w Polsce producentem obuwia bezpiecznego i za-wodowego. To lider na rynku w zakresie wdrażania no-woczesnych technologii i innowacyjnych rozwiązań. Je-go potencjał technologiczny stanowi sześć linii produk-cyjnych. Firma sprzedaje średnio ok. 75 tys. par obuwiamiesięcznie, produkcja roczna wynosi 900 tys. par. PPOzatrudnia 460 pracowników, z czego 320 to osoby pozba-wione wolności.

tekst i zdjęcie Robert Fiszer

Łańcuch pomocy„Wierzymy, że dobro nie tylko procentuje, ale zatacza

krąg i wraca ze zdwojoną siłą” – napisali w liście do dy-rektora Zakładu Karnego w Kłodzku rodzice, dziękującza zorganizowanie akcji pomocy dla ich niepełnospraw-nej córki. – 18 lutego przeglądałem w internecie stronymotoryzacyjne i na jednej z nich trafiłem na nietypowyapel – mówi nasz kolega, st. wychowawca kpt. TomaszCzerniak. – Moją uwagę zwróciło zdjęcie małej dziewczyn-ki na wózku inwalidzkim. Zdziwiło mnie to, jednakpo przeczytaniu treści ogłoszenia okazało się, że rodzi-ce 5-letniej Amelii, Karolina i Mariusz Kuczewscyz Gdańska zwracali się z prośbą o pomoc w znalezieniuniedrogiego auta, koniecznie w wersji kombi. Ich córecz-ka cierpi na porażenie mózgowe i niedowład mięśniowy.Muszą z nią systematycznie jeździć na terapię. Podczasjednego z wyjazdów ulegli wypadkowi. Choć nie ucier-pieli fizycznie, samochód nadawał się tylko do kasacji. Te-rapia dziecka została przerwana z powodu braku środkatransportu. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem swoje za-śnieżone, nieużywane od pewnego czasu auto Suzuki Ba-

leno Kombi. Wtedy zrodził się pomysł: podaruję im swójsamochód.

Apel państwa Kuczewskich znalazł też poparcie dyrek-cji zakładu w Kłodzku i większości funkcjonariuszy. To-mek tylko chodził z puszką. I udało się. Zebrał kwotę, dzię-ki której dokonano drobnych napraw w jego aucie, by mo-gło pokonać trasę ok. 600 km do Gdańska i bezawaryj-nie funkcjonować. Konieczne prace wykonał bezpłatnieAdam Haras, pasjonat motoryzacji. Pozostałą kwotę To-mek przekazał rodzicom dziewczynki. Inny nasz kolega,emerytowany policjant podarował nowe opony zimowe.A Amelka, która w przeddzień odbioru samochodu przezrodziców obchodziła piąte urodziny, dostała dużą pięknąlalkę od kierownika działu ochrony kpt. Krzysztofa Kra-sowskiego. Nasz kolega Tomek uruchomił łańcuch bez-interesownej pomocy dla drugiego człowieka.

Julian Leszczuk

Odznaka absolwenta

Po raz pierwszy w tym roku, podczas uroczystej pro-mocji w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więzien-nej w Kaliszu, prymusom oraz osobom kończącym szko-lenie zawodowe z wyróżnieniem, Komendant ośrodkanada odznaki absolwenta. Odznaka jest nie tylko symbo-lem przynależności do korpusu, ale też do całej formacjiSłużby Więziennej. Będzie specjalnym wyróżnieniem dlaabsolwenta Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Wię-ziennej w Kaliszu, w uznaniu jego wybitnych osiągnięćw szkoleniu oraz przejawianiu społecznej aktywności.Do posiadania odznaki mają prawo wszyscy absolwenciszkoleń w kaliskim ośrodku z lat ubiegłych, po uprzed-nim zamówieniu i zakupie w Państwowym Przedsiębior-stwie Odzieżowym w Sieradzu:

(http://www.pposieradz.home.pl/).Noszenie odznaki, będzie okazją do pielęgnowania tra-

dycji, do utożsamiania się ze służbą i środowiskiem funk-cjonariuszy w swoim korpusie. W zależności od rodzajuukończonego szkolenia, funkcjonariusze SW będą moglinosić odznakę absolwenta szkolenia zawodowego zakoń-czonego złożeniem egzaminu na pierwszy: stopień oficer-ski, stopień chorążego, stopień podoficerski.

W przypadku ukończenia więcej niż jednego szkoleniazawodowego, nosić się będzie tylko odznakę absolwen-ta szkolenia zawodowego najwyższego stopnia.

mjr Joanna KempaRzecznik Prasowy COSSW w Kaliszu

fot. COSSW Kalisz

fot. Mariusz Kuczewski

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 35

Page 36: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201336

Razem z więziennikami zginęli lekarze, nauczycie-le, duchowni, kierownicy sądów grodzkich sprawu-jący jednocześnie funkcję przełożonymi aresztów są-

dowych oraz żołnierze zawodowi WP pełniący służbęw wojskowych więzieniach śledczych W związku z tąrocznicą sylwetki niektórych ofiar przypominają wspo-mnienia ich najbliższych oraz fotografie z rodzinnych al-bumów.

Ojciec mój Stefan Chrzanowski, uczeń gimnazjumw Pułtusku, był ochotnikiem w wojnie polsko-bolszewic-kiej. Potem studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Bę-dąc nauczycielem, rozpoczął pracę w więzieniu na Pa-wiaku. Od 1938 r. był zastępcą naczelnika więzienia w Sło-nimie. 18 września 1939 r. został aresztowany. 24 lute-go 1940 r. wywieziono go do więzienia w Mińsku. Jegodalszy los nie jest znany – córka Stefania Kacprzak.

Mój Tatko Kazimierz Dukarski w 1924 r. rozpoczął pra-cę dozorcy w Koninie. Potem przeniesiono go do Pińska,gdzie był przodownikiem. 20 września 1939 r., gdy Ro-sjanie zajęli miasto, pełnił służbę w więzieniu. Już z nie-go nie wyszedł i nie mieliśmy z nim żadnego kontaktu.W grudniu 1939 r. został wywieziony, chyba do Mińskai ślad po nim zaginął – córka Halina Kapuściska.

Mój Ojciec, aspirant SW Władysław Dobrowolski,w 1939 r. był kierownikiem działu gospodarczegow więzieniu w Baranowiczach. W połowie września wy-syłając nas na wioskę powiedział, że musi pozostać w pra-cy do czasu otrzymania rozkazu z Warszawy (…) Po kil-ku dniach od wejścia Rosjan, nocą, NKWD aresztowałogo (…) Później wszystkich zatrzymanych: Ojca, policjan-tów, obywateli ziemskich skutych w kajdany po dwóch,przeprowadzono w spiekocie do więzienia w Baranowi-czach, odległego o 30 km. Zamordowano go prawdopo-dobnie w Mińsku – córka Jadwiga Sokołowska.

Witold Paszkowski od 1918 r. był kancelistą w wię-zieniu w Kaliszu. W 1920 r. ochotniczo zgłosił się do woj-ska i brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, broniłm.in. Płocka. Po demobilizacji powrócił do służby w wię-zieniu. Był naczelnikiem w Kole, a później w Słonimie.Podkomisarz SW. 18 września 1939 r. Rosjanie nie-zwłocznie go aresztowali i osadzili w celi izolacyjnej. Spo-radycznie mieliśmy z nim kontakt poprzez pozostawio-nego w pracy felczera. W styczniu 1940 r. został wy-wieziony do Mińska i prawdopodobnie rozstrzelanyw Kuropatach – syn Michał Paszkowski.

Tatuś mój, Jan Karbownik, od 1936 r. był naczelni-kiem więzienia w Lidzie. Miał stopień podkomisarza SW.

Od września 1939 r. występował w randze porucznikaWP (nie została zmobilizowany – biedak, tak kochał woj-sko i mundur!). 18 września z połową strażników ocze-kiwał na Rosjan, aby przekazać im obiekt. Ci potrakto-wali go jak przestępcę i aresztowali, osadzając w poje-dynczej celi. Przez lekarza miałyśmy z Nim pewien kon-takt. W marcu 1940 r. został wywieziony do Mińska i roz-strzelany w Kuropatach – córka Halina Wilczyńska.

18 grudnia 1939 r. w Pińsku, w nocy, dwaj funkcjo-nariusze NKWD przyszli po mojego męża, strażnika SWJana Wyciechowskiego. Widząc moją rozpacz, a byłamw siódmym miesiącu ciąży, uspokajali, że to tylko spraw-dzenie dokumentów i mąż zaraz wróci, nie trzeba na-wet drzwi zamykać. Mąż w cywilu, ze spuszczona gło-wą, bez słowa, nawet się ze mną nie pożegnał (a czy-nił tak zawsze, gdy wychodził z domu) opuścił miesz-kanie. I tak zostałam sama, z matką i nienarodzonymdzieckiem i czekam do dzisiaj – żona Weronika.

Mój brat Romuald Majchrowski, w 1939 r. był aspi-rantem SW, naczelnikiem więzienia w Bielsku-Białej.W marcu, będąc oficerem rezerwy WP, został zmobili-zowany. W połowie września jego oddział znalazł sięw Lublinie i wówczas ostatni raz widział się z żoną(w ciąży), rodzicami i rodzeństwem. Pod Stanisławowemdostał się do niewoli sowieckiej, osadzono go w Koziel-sku. W jedynym liście do żony pisał, że cieszy się na ry-chłe zwolnienie i spotkanie z nią. Żywił nadzieję, że zdą-ży wrócić do domu przed urodzeniem się dziecka. Nie-stety, został zamordowany w Katyniu w dziesięć dnipo urodzeniu się córki – siostra Stefania Biernacka.

Mój Dziadziuś Dominik Zaleciłło był przodownikiemSW w Święcianach. Byłam bardzo mała, ale ten wieczór(noc?) pamiętam, gdy do mieszkania weszli żołnierze so-wieccy i zabrali Go. Babunia wielokrotnie pisała, takżez Syberii, do różnych instytucji z zapytaniem o losyDziadka, – najczęściej bez odpowiedzi, czasami, że niebył znany. Od września 1939 r. nie mam Dziadka, żad-nych o nim dokumentów, fotografii, ani też krewnych,którzy cokolwiek mogą mi o nim opowiedzieć – wnucz-ka Irena Malanowska.

Byłam bardzo szczęśliwą młodą mężatką, wraz z mę-żem Wojciechem Niceforem Ciążyńskim, starszym straż-nikiem więzienia karnego w Drohobyczu. Mieszkałamw domu ojca, emerytowanego starszego strażnika tegowięzienia, Jana Korczyńskiego. 13 października 1939 r.Rosjanie wezwali do więzienia wszystkich polskich funk-cjonariuszy. Mąż mój już stamtąd nie powrócił. Zamor-dowano go w Kalininie. W tym samym czasie areszto-wano mego Ojca, Mamę i mnie. Tata zmarł w 1941 r.w jednym z łagrów, mama w następnym roku w innym.Zostałam na Syberii sama – żona i córka Janina.

Michał Mazurczak, mój Ojciec, był strażnikiem w wię-zieniu we Lwowie. W kwietniu 1940 r., w nocy, przy-szli po Niego żołnierze NKWD. Zabierając powiedzieli,że wróci za pół godziny. Tak się jednak nie stało. Śladpo nim zaginął. Po wojnie Jego brat powiedział, że

W kwietniu przypada 73. rocznica mordu dokonanegoprzez NKWD na polskich obywatelach osadzonychw obozach specjalnych i więzieniach na terenie tzw.Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy. Wśród ofiarbyli również funkcjonariusze Straży Więzienneji pracownicy cywilni więziennictwa.

historia

W rocznicę zbrodni ka

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 36

Page 37: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 37

Ojciec był w lwowskim więzieniu, widział jego zwłokiw czerwcu 1941 r. – ręce miał związane drutem, ciałooblane benzyną i nadpalone – syn Stanisław Mazurczak.

Mój Tato Józef Urbańczyk był starszym strażnikiemw więzieniu w Tarnowskich Górach, powstańcem ślą-skim. 1 września 1939 r. otrzymał rozkaz ewakuacji, po-jechaliśmy w kierunku Miechowa, tam Ojciec się z na-mi pożegnał, pojechał do Lublina, a ja z Mamą, którabyła ze mną w ciąży, do Kielc. Dostaliśmy od Niego tyl-ko jedną karteczkę z Ostaszkowa. Ojca mego, poza fo-tografią, nie znałam. A tak bardzo nieraz mi Go brako-wało. Nigdy do nikogo nie zwróciłam się słowem „Ta-to” – córka Krystyna Zatoń.

Ignacy Wolny był strażnikiem w więzieniu w Rawi-czu. 30 sierpnia 1939 r. po powrocie z pracy powiedział,że otrzymał rozkaz wyjazdu do Białegostoku. Na dworcukolejowym, dokąd odprowadziliśmy Go, widzieliśmy sięostatni raz. Po wielu latach dowiedziałam się, że zostałzamordowany w Kalininie – córka Antonina Pawełko.

Stanisław Kowalski był starszym strażnikiem w wię-zieniu w Kowlu. W dniu agresji sowieckiej był w dro-dze na południe (a może na wschód?), konwojował gru-pę więźniów. Po kilku tygodniach powrócił do domu, sta-rał się później „nie rzucać w oczy”. W kwietniu 1940 r.znajdował się w szpitalu. 11 kwietnia, w przeddzień ope-racji, został w nocy aresztowany i osadzony w więzie-niu. Po dwóch dniach widziano, gdy skutego prowadzo-no Go na dworzec kolejowy. W 1940 r. został rozstrze-lany w jednym z więzień na Ukrainie – syn BronisławKowalski.

Mój ukochany brat Stanisław Gendzwiłł, absolwentWydziału Leśnego Uniwersytetu Warszawskiego, byłaspirantem w więzieniu w Brzeżanach. W sierpniu, ja-ko porucznik rezerwy WP, został zmobilizowany do WP.We wrześniu dostał się do niewoli sowieckiej. Pod ko-niec roku otrzymaliśmy od Niego karteczkę, że był w obo-zie w Kozielsku. Ojciec wielokrotnie pisał, również z Ka-zachstanu, aby go zwolniono. Zawsze otrzymywał infor-mację, że jeńca o takim nazwisku nie było, albo że jestgdzieś na Północy, skąd chwilowo nie mógł wyjechać.Dopiero później dowiedziałam się, że mój kochany Bra-ciszek został zamordowany w Katyniu, a miał tylko 33lata życia – siostra Cecylia Gryga.

Kilka lat temu przed Ogrójcem Katyńskim w Kaliszu,w trakcie Apelu Pamięci, padły następujące słowa:

Wspominamy Was – pracownicy więziennictwa i funk-cjonariusze Straży Więziennej tropieni przez sowieckąagenturę na całym okupowanym terenie, w obozachi w więzieniach. Ze względów ideologiczno-politycznychuznano Was za szczególnie wrogi element kontrrewo-lucyjny i naznaczono piętnem śmierci.

Dramatycznie brzmiały słowa córki ofiary i jego wnuka:

Ojcze kochany! Tak krótko Cię znałam, tak bardzo by-łam mała, gdy nas opuściłeś. Zawsze byłam dum-

na z Twojego munduru i wyglądu. Jednak wówczas, tam-tego dnia, gdy żegnałeś się, nie zdawałam sobie spra-wy z Twego i Mamy zatroskania. A potem nadeszłaod Ciebie karteczka. Jedyna! Polecałeś nas BożejOpatrzności, prosiłeś Mamę, aby braci i mnie wychowa-ła na dobrych ludzi. Zwróciłeś się również do mnie, abympomagała Mamie i opiekowała się młodszym rodzeń-stwem. Nie doczekałam się Ciebie, ale myślę, że ocze-kiwanie Twoje zostało przeze mnie spełnione, przynaj-mniej usilnie o to zabiegałam. Pamięć o Tobie przeka-załam dzieciom, Twoim wnukom. Ojcze mój kochany!Ojcowie nasi najdrożsi – stańcie tu do Apelu!

Dziadku kochany! Nie znasz mnie, nie było dane To-bie czuwać nade mną, gdy byłem bardzo mały. Nie od-prowadzałeś mnie do przedszkola, nie towarzyszyłeś mina mszach św. dla dzieci, nie odprowadzałeś do szko-ły, nie bawiłeś się ze mną, nie czytałeś mi bajek, nie by-łeś ze mną na wystawach, w kinie czy na placach za-baw. Tak bardzo wielu spraw wspólnie nie rozwiązywa-liśmy. Ja również jestem ubogi z powodu Twojego bra-ku, nie czułem przy sobie bicia Twojego serca, ciepłaTwojej dłoni, nie słyszałem słów zapewne zawsze prze-pełnionych miłością. Ciebie i mnie ugodził ten sam okrut-ny los. Skrzywdził ten sam niedobry człowiek. Wiemo Tobie Dziadku bardzo wiele. Opowiadała mi Babciai rodzice. Jestem z Ciebie dumny. Proszę, niechaj sta-nie przy mnie Twój cień, a przy pozostałych dziewczyn-kach i chłopcach cienie ich Dziadków i Pradziadków– stańcie z nami do Apelu!

Krystian Bedyński

W tekście wykorzystano fragmenty korespondencji przekazanej przez rodziny ofiar

historia

Dzieci ofiar NKWD 1939-19401. Strażn. Józef Bek, Drohobycz, † Kalinin,

żona z synami deportowana2. Strażn. Józef Pociecha, Drohobycz, † Kalinin,

żona z córką deportowana3. St. strażn. Józef Borkowski, Oszmiana,

† Kalinin, żona z dziećmi deportowana4. Synowie pkom. Jana Kurczyka, Grodno,

† Grodno, syn Marian (młodszy) z matką deportowany

5. Przod. Włodzimierz Dusiewicz, Grodzisk Wlkp., † k. Mińska, żonę z dziećmi Niemcy deportowali do GG

6. Strażn. Marian Prorok, Ostróg, † Kalinin, żona z dziećmi deportowana

7. Strażn. Stefan Trybuszewski, Rawicz, † Kalinin, żonę z dziećmi Niemcy wysiedlili

8. Przod. Józef Kulenty, Siedlce, † Kalinin, z żoną i córkami

9. Kom. Jan Feliks Czekało, Wilno, † Wilno, z córkami

10. Asp. Stefan Chrzanowski, Słonim, † Kuropaty, z żoną i córkami

11. Strażn. Jan Hawryłkiewicz córką, Wołkowysk, skazany na łagry, żona z dziećmi deportowana

12. Dzieci strażn. Jerzego Kozłowskiego z Sieradza, † Kalinin

ni katyńskiej

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 37

Page 38: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 201338

z kraju

Przed wejściem do zakładu powitalinas płk Bogusław Woźnica, ówcze-sny dyrektor jednostki, jego zastęp-

ca i przedstawiciele kadry. Było to nie-zwykle miłe przywitanie. Kiedy weszli-śmy do środka i popijając herbatę słu-chaliśmy o więzieniu, nie wiedzieliśmyjeszcze, że to miejsce zrobi na nas takogromne wrażenie. Należy podkreślić, żebialskie więzienie to więzienie inne. In-ność to otwartość umysłu kadry, kre-atywność i chęć zrobienia czegoś po-nad ustawioną poprzeczkę.

Więzienie od środka dane nam byłozobaczyć oczami wychowawcy kultural-no-oświatowego mł. chor. WojciechaNastaja, który oprowadził nas nie stro-niąc od żartów, ale i poważnych reflek-sji. Część zakładu, jaka zrobiła na nasnajwiększe wrażenie i była niezwykle in-tensywnie dyskutowana w kuluarachprzez studentów, to niewątpliwie spa-cerniak. Świeży śnieg stopił się z kolo-rem ścian tej małej przestrzeni i spra-wił, że naszym oczom ukazał się biały,trójwymiarowy trójkąt z sufitem zbudo-wanym z bezlitosnych krat. „Spaceru-jąc” w tak nijakiej przestrzeni, najlep-sze co można mieć, to bujna wyobraź-nia.

Zakład karny dysponujący m.in. świe-tlicą, salą terapeutyczną, siłownią czysalką widowiskową jest niecodziennymwięzieniem. Kadra deklaruje, że „nie za-mieni tych sal na cele mieszkalne” jakto jest praktykowane w innych jednost-kach. Pomieszczenia robią wrażenie de-

koracjami przygotowanymi przez skaza-nych.

Odwiedzając więzienie w Białej, chcie-liśmy zorganizować warsztaty dla ska-zanych. To już tradycja, że studenci IP-SiR UW są nie tylko obserwatorami, aleprowadzą w zakładzie zajęcia i aktywi-zują więźniów. Tematem przewodnimnaszych warsztatów były wartości.W trakcie zajęć i spędzania wspólnieczasu więźniowie coraz bardziej otwie-rali się przed nami, zaczynali dyskuto-wać, ale przede wszystkim żartowaći dzielić się swoimi przemyśleniami. Ra-zem zastanawialiśmy się nad różnymiaspektami naszego życia. Dyskutowali-

śmy o wartościach, począwszy od tegoczym one są, które z nich są najważniej-sze w życiu człowieka, rozmyślaniamio poczuciu własnej wartości kończąc.

Warsztatom po raz pierwszy przyglą-dała się pani psycholog Marta Pomor-ska. Była pozytywnie zaskoczona posta-wą więźniów i całym wydarzeniem:– Takie formy oddziaływań przybliżajążycie więzienne do normalności. Stu-denci stworzyli możliwość odbudowyautonomii skazanych, to znaczy możli-wość dokonywania wyboru i podejmo-wania decyzji. Tego rodzaju spotkaniauczą opanowania przez skazanych nie-zbędnych kompetencji społecznych: po-hamowania negatywnych emocji, wyra-biania nawyków współpracyprzy uwzględnieniu norm moralnych.

Od wykładów po różne gry, jak np. ka-lambury, poznawaliśmy się coraz lepiej.Jednym z zadań była próba zbudowa-nia wspólnej skali wartości. Okazało się,że zdrowie, miłość i rodzina pojawiałysię na niej najczęściej.

Po zajęciach zostaliśmy poproszenio opuszczenie sali widowiskowej, ponie-waż skazani musieli się przygotowaćdo występu. Przedstawienie „Herody”premierę miało jeszcze przed świętami,osadzeni wystawiali je wielokrotniena terenie zakładu i poza nim. Pomysło-dawcą był jeden z więźniów, a pan Woj-ciech Nastaj od razu uznał, że to wspa-niały pomysł i wyreżyserował spektakl.Zaangażowanie i niemały talent aktorówsprawiły, że wśród widowni nie byłoosoby niezachwyconej scenicznymi po-pisami. Jak mówili sami skazani tużpo występie, udział w takim przedsta-wieniu to zarówno sprawdzenie sięw nowej roli, jak i walka z nudą.

Nasze dwa światy: studentów i ska-zanych, zmieszały się jeszcze silniej, kie-dy zostaliśmy zaproszeni do cel miesz-kalnych więźniów. Mogliśmy porozma-wiać i pośpiewać przy dźwiękach gita-ry. – Na początku czułam się skrępowa-na, kiedy jednak zaczęliśmy rozmawiaća potem śpiewać zrobiło się bardzo mi-ło. Zastanawiałam się nad codzienną eg-zystencją więźniów w tak małej prze-strzeni. – mówiła jedna ze studentek.

Z drugiej strony należało pamiętać, żeskazani odbywają karę. Nasuwało sięwięc pytanie, czy z tej kary coś wynik-nie? Następną refleksją była ta dotyczą-ca samego spotkania. W jakim stopniutakie przedsięwzięcia wpływają na więź-niów, czy powodują jakieś zmiany w ich

Bezcenna lekcjaStudenci Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UniwersytetuWarszawskiego już po raz 16. odwiedzili Zakład Karny w Białej Podlaskiej.To miał być zwyczajny wyjazd, jednak jak się okazało, są takie momenty,które zostawiają rysę na duszy ludzkiej, a ta rysa jest niekiedy bezcenna…

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 38

Page 39: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

FORUM PENITENCJARNE � NR 04 (179), KWIECIEŃ 2013 39

ISSN 1505-2184„Forum Penitencjarne”miesięcznik Służby Więziennej

Redakcja:ul. Wiśniowa 50, 02-520 Warszawae-mail: [email protected] Sodomirska, sekretariat, kontakt z czytelnikami,[email protected], tel. (22) 640-86-66faks (22) 640-86-67

Wydawca:Centralny Zarząd Służby WięziennejMinisterstwo Sprawiedliwościul. Rakowiecka 37a, 02-521 WarszawaZespół redakcyjny:mjr Krzysztof Kowaluk, redaktor naczelny,[email protected], tel. (22) 640-86-65,Małgorzata Nowotny, sekretarz redakcji,[email protected], tel. (22) 640-86-68,Grzegorz Korwin-Szymanowski,[email protected],tel. (22) 640-86-64, Aneta Łupińska,[email protected], tel. (22) 640-86-64,Agata Pilarska-Jakubczak,[email protected],tel. (22) 640-86-64, Elżbieta Szlęzak-Kawa,[email protected], tel. (22) 640-86-69,Grażyna Wągiel-Linder, [email protected],tel. (22) 640-86-69, Piotr Kochański, fotoreportaż,fotoedycja, archiwum, [email protected],tel. (22) 640-86-68 Rada programowa:Michał Zoń, dyrektor Biura Prawnego CZSWJustyna Bednarek, oficer prasowy OISW w KatowicachArtur Cyruk, kierownik DP AŚ w HajnówceRobert Fiszer, st. wych. ZK nr 1 w Strzelcach OpolskichZbigniew Głodowski, przedstawiciel NSZZFiPWMaciej Gołębiowski, specjalista OISW w PoznaniuTomasz Krajkowski, wychowawca ZK w TarnowieJacek Matrejek, ZK Nowy WiśniczLidia Olejnik, dyrektor okręgowy SW w OpoluMieczysław Pietrzak, specjalista AŚ w ŁodziRyszard Seroczyński, st. wychowawca ZK we WłocławkuJanusz Sterzel, st. wychowawca AŚ w KoszlinieEdward Wasilewski, PTP, COSSW w KaliszuBogusław Woźnica, dyrektor AŚ w LublinieMarek Zając, st. wychowawca ZK w Nowym SączuWarunki prenumeraty: Miesięcznik kolportowanyjest w systemie prenumeraty, którą przyjmuje redakcja.Cena prenumeraty rocznej 42 zł, płatne na konto: Cen-tralny Zarząd Służby Więziennej 76 1010 1010 04015222 3100 0000 NBP o/o W-wa z adnotacją: „ForumPenitencjarne”. Reklama w „Forum Penitencjarnym”:Cała strona – 1500 zł + VAT; 1/2 strony– 1000 zł + VAT; 1/4 strony – 700 zł + VAT. Ogłosze-nia drobne – bezpłatne. Należność płatna przelewemna konto: Drukarnia Offsetowa ATU 66 1240 10951111 0000 0324 8115 PKO S.A. X o/W-wa, ul. Omu-lewska 27. Łamanie i druk: Drukarnia Offsetowa ATU,ul. Działyńczyków 21 i 21a, 04-495 Warszawa, tel./fax(22) 673-46-48, [email protected]. Redakcja za-strzega sobie prawo do dokonywania skrótów, adiusta-cji i zmiany tytułów nadesłanych materiałów. Nakład:4000 egz. Numer zamknięto 29 marca 2013 r.Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.Redakcja nie odpowiada za treść reklam.

do prenumeratorówZgodnie z ustawą z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych

osobowych (Dz. U. z 2002 r. nr 101, poz. 962, z późn. zm.)

informujemy, że podane na druku prenumeraty dane oso-

bowe będą przetwarzane przez Centralny Zarząd Służby Wię-

ziennej, z siedzibą przy ul. Rakowieckiej 37a w Warszawie,

w celu realizacji prenumeraty. Każda osoba prenumerująca

czasopismo ma prawo dostępu do treści swoich danych oso-

bowych oraz możliwość ich poprawiania. Podanie danych

osobowych (imię, nazwisko, adres) jest dobrowolne, jednak-

że niezbędne do realizacji zamówienia prenumeraty.

postawie? Oczywiście, nie można byćnaiwnym sądząc, że nasze warsztaty zo-stawią we wszystkich uczestniczącychjakiś ślad, jednak błędne jest myślenie,że takie momenty do życia więźniów nicnie wnoszą: – Tego rodzaju spotkania da-ją bardzo wiele. Nawet najmniejsza reflek-sja, pochylenie się nad własnym życiemi tym co może być za murami, nawet ta-ka przelotna myśl jest już sukcesem. Jed-nak, co budujące, przemyślenia te częstozostają w świadomości skazanych na dłu-żej – mówi mjr Sławomir Miroński, kie-rownik działu penitencjarnego, jedenz organizatorów przedsięwzięcia.

Nie mam również wątpliwości, że ze-tkniecie się skazanych z otoczeniem, zewszystkim tym, co teraz jest dla nichograniczone, a dostępne na wolności,poszerza ich horyzonty. Przymus odna-lezienia się w nowej sytuacji społecznejdoprowadza do zmiany postawy i otwar-cia się na innych. Jak mówi profesor

Zbigniew Lasocik, główny inicjatori osoba podtrzymująca tradycję spotkań:– Istotą więzienia jest to, że ograniczakontakty skazanych z otoczeniem, zatemstudenci stwarzają im okazję do niecoinnego kontaktu niż typowe dla sytuacjizakładu karnego. Dla studentów jest towielce kształcący kontakt. Ten sam wię-zień widziany w sali sądowej i widzia-ny w zakładzie, to wprawdzie ten samczłowiek, ale jakże inaczej zdefiniowa-ny. Dla obydwu grup jest to znakomi-ta lekcja komunikowania się.

Kiedy pełni różnych przemyśleń, bo-gatsi o nowe doświadczenia i rozbudze-ni burzliwą rozmową na temat nasze-go wyjazdu wracaliśmy do Warszawy,każdym z nas targały inne emocje.Wszyscy jednak zgodzili się co do tego,że ta „lekcja” była bezcenna.

Marta Zaborowskastudentka III roku IPSiR UW

zdjęcia Wojciech Nastaj

„Marzeniem mojej żony jestzobaczyć, jak Hania idzie do szkoły” Pomóżmy Joasi, żonie funkcjonariusza z Zakładu Karnego w Stargardzie Szczecińskim

Glejak to nowotwór rozwijający się w komórkach tkanki nerwowej. Jest najczęściej

występującym nowotworem złośliwym mózgu, atakuje jego półkule. Wiele miesięcy temu żona

naszego przyjaciela Marcina podjęła rozpaczliwą walkę o życie. We wczesnej fazie wszystko

wskazywało na to, że wygrała. Jednak choroba wróciła. By się przed nią bronić, potrzebna

jest nasza pomoc. Leki, wielomiesięczna hospitalizacja, terapia – to wszystko wymaga

zaangażowania czasu i pieniędzy. Jako przyjaciele i koledzy Marcina przyłączmy się do jego

prośby. Pomóżmy mu w walce o zdrowie żony.

„Długo zastanawiałem się czy poruszyć ten temat, ale ostatnie dni uświadomiły mi, że nierobię nic złego i nie mam się czego wstydzić. W zeszłym roku organizowany był koncertcharytatywny, którego celem była pomoc w jej zmaganiach z chorobą nowotworową, od tamtejpory Asia miała następne dwie operacje. Jest już po radioterapii, którą zniosła bardzo ciężko.Udało nam się nawiązać kontakt z prof. Voglem z kliniki w Berlinie, który zajmuje się leczeniempodobnych przypadków. Wszystko wyjaśni się w maju, podczas konsultacji lekarskiej wNiemczech. Niestety, z tego co wiemy, koszt operacji i dalsze czynności to 30 tys. euro! Jestto suma dla nas nieosiągalna. Być może tyle jest warte życie mojej żony, której marzeniemjest zobaczyć jak Hania idzie do szkoły”.

Kolejny raz chęć niesienia pomocy finansowej zadeklarowali przyjaciele rodziny Marcina,

organizując akcje charytatywne, m.in. http://www.facebook.com/events/450894231649981/

Przyłącz się do pomocy!

Nr konta: 38 1140 2004 0000 3302 7437 8873 z dopiskiem „pomoc dla Joasi”.

Patryk Pruński, Anna Rosik

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 39

Page 40: 04 2013 OK · 2016-12-30 · 04 Forum Kwiecień 2013 nr 179, rok XV ISSN 1505-2184 cena 3,50 zł penitencjarnepenitencjarne W zasięgu Kul 6 Nie piszą na Berdyczów 14 Heroina kradnie

04_2013_OK.qxp 2013-03-29 18:30 Page 40