Upload
sebastian-szwajczak
View
214
Download
0
Tags:
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Magazine about vintage fahion and photography
Citation preview
ISSUE 01/2010
CONTRIBUTORS
VINT– a brand new magazine about long gone trends.
A fresh approach to the vintage phenomenon.
Photo shoots, graphics, essays, videos and music –
980s and 90s comeback.
VINT– fashion most of all, lots of fashion com-
plemented by good design and text. Coopera-
ting with amazing photographers, designers and
authors, VINT gives you 100% of visual satis-
faction.
VINT– an absolute novelty in Poland.
Thanks to online publishing – accessible all
over the world.
2vint
writer / autorka tekstów / / Wika / /
writer, translator / autorka tekstów, tłumacz/ / Martyna / /
3 vint
photographer / fotograf / / Yulka Wilam / / http: juliawilam.blogspot.com
photographer / fotograf / / Kamil Zacharski / / http: kamilzacharski.blogspot.com
writer / autorka tekstów / / Wika / /
writer, translator / autorka tekstów, tłumacz/ / Martyna / /
editor in chief / naczelny/ / Sebastian Szwajczak / / www.szwajczak.com
editor / redaktor/ / Maciek Heski
grafic designer / projektant / / Agnieszka Nawrocka
photographer / fotograf / / Magda Bujak / / www.magdalenabujak.com
photographer / fotograf / / Marcin Kosakowski / / marcinkosakowski.blogspot.com
stylist / stylistka / / Gabriela Gnat / / www.gabrielagnat.com
4vint
Jeśli ktoś jeszcze pamięta, w pierwszym nu-
merze pisaliśmy o wiośnie. I tak byli-
śmy zajęci różnymi sprawami, że nie
spostrzegliśmy, jak... zbliżyła się kolejna
wiosna. Jak tak dalej pójdzie, to VINT
stanie się rocznikiem. Taka przerwa jest
jednak, mamy nadzieję, zbawienna dla
jakości przedstawionych materiałów
(albo wręcz przeciwnie). Musi być bo-
gato w formie i treści, inaczej cała praca
nie miałaby sensu.
Nasz pierwszy numer spotkał się z niespo-
dziewanie ciepłym przyjęciem. Dosta-
liśmy dziesiątki maili od zadowolonych
czytelników oraz tony ofert współpracy
od potencjalnych twórców (część z nich
poznacie już w tym numerze). Odkryli-
śmy też, że jesteśmy czytani także za
oceanem, co niewątpliwie łechce naszą
próżność oraz dobrze wróży na przyszłość.
A nasz profil na FB codziennie obrasta
w nowych fanów. Czego chcieć więcej?
Myślę, że to całkiem nieźle jak na dość roz-
wlekły początek. Tym bardziej trzeba się
wziąć w garść i zmobilizować do ciągłej
pracy nad magazynem, chociaż do zro-
bienia jest tysiąc innych rzeczy, a naj-
chętniej to byśmy po prostu poleżeli.
Liczymy, że i ten numer się Wam spodo-
ba. Znowu spora dawka świetnych se-
sji, pięknych fotografii i fajnych tekstów.
Choć nie ma tematu przewodniego,
uwagę Waszą chcielibyśmy zwrócić na
opis pewnego zjawiska modowo-spo-
łecznego, czyli tzw. „szafiarki”. Temat ten
przewija się od jakiegoś czasu przez life-
style’owe media, jednak każda szafiarka
i świetnych pomysłów na ubiór. Jest też
bezpośrednio związany z tytułem na-
szego magazynu.
A wracając do naszych nowych współpracow-
niczek, głównie od was zależy, czyprze-
dłużymy z nimi „umowę”. Zatem poleca-
my się wgryźć w nasze teksty i śmiało
przysyłać swe wrażenia, a macie do dys-
pozycji e -mail, komentarze na naszej
stronie, oraz ukochany przez wszystkich
„fejsbuś”.
Mamy nadzieję, że nasze nowe materiały
ucieszą Was tak jak ostatnio (kiedy to
było?), i znajdziecie u nas mnóstwo fraj-
dy, inspiracji i energii na walkę z przed-
wiośniem.
Przyjemnego czytania!
5 vint
www.magdalenabujak.com
PRODUCTION / PRODUKCJA: Michał Kopaniszyn, www.kopa.tvIDEA / KONCEPCJA: Michał Kopaniszyn, Sebastian SzwajczakMUSIC / MUZYKA : 5cent MODEL / MODELKA: GosiaSTYLING / STYLIZACJA: Gabriela Gnat, www.gabrielagnat.comHELP HAND / POMOCNA DŁOŃ: Mateusz Pieczko
fotograf: Sebastian Szwajczakstylizacja: Gabryjela Gnatmodelka: Klaudia
fotograf: Sebastian Szwajczakstylizacja: Gabryjela Gnatmodelka: Klaudia
SAME SOBIE STEREM, ŻEGLARZEM I OKRĘTEM,STYLISTKĄ , FOTOGRAFKĄ , MODELKĄ.
Self-sufficient stylists, photographers and models. Self-appointed fashion queens and trendsetters. Over 200 registered blogs (not to mention the „unofficial” ones!), over 54,000 Google search results, own Wiki-pedia entry, various appearances in media – these speak for themselves: their presence is becoming more and more pronounced, in terms of number and public visibility.
They’ve organized 7 convents and 6 campaigns: Coco Chanel’s birthday celebration (by a little black... coffee), their two-wheel presentation, a breast cancer awareness-raising event. You may dislike them: some say they’re a brown nosing in-crowd, and their weird outfit comb nations are disfiguring rather than flatte-ring ones. You may actually adore them: for their coura-ge,creativity and setting the example of a non-lush chic look. However, you can’t be indifferent!
Who are they? Personal style bloggers, one of fashion-devoted virtual communities. The girls run blogs aimed at laying out their wardrobe content, showing off the second-hand and sale bargains and, above all, giving tips on how to mix it all to look good. Some sources point out Cory Kennedy as the movement originator. A shadowy American teenager playing with fashion ended up as the style celebrity. Her Big Idea spread: thousands of girls all over the world started to share what’s in the back of their minds and closets. Needless to say, Polish absorbed the trend too. Where do they get their stylings from? Among various sources of inspiration some should be particularly mentioned: foreign bloggers (like the efficient Wardrobe Remix group on Flickr) , catwalk fashion shows (how impressive their knowledge on the subject happens to be!), films and TV series (abso-lute number one would be The Sex in The City) and, last but not least, keeping their eyes out for whatever is right-on at the streets (blogs dealing with street fashion is yet another phenomena). >>>
Samozwańcze królowe mody i trendsetterki. Jest ich coraz więcej i jest o nich coraz głośniej. Ponad 200 zarejestrownych blogów (a ile tych „nieofi-cjalnych”?), ponad 54 tys. wyników wyszukiwania w googlach. Mają swoje hasło w wikipedii, pojawiają się w prasie i telewizji.
Zorganizowały 7 zlotów, przeprowadziły 6 akcji: m.in. świętowały urodziny Coco Chanel symboliczną małą czarną (oczywiście nie w filiżance, a na sobie), prezentowały swoje dwukołowce, propagowały badania piersi. Możesz ich nie lubić: według niektó-rych są wazeliniarami w kółku wzajemnej adoracji, a ich dziwaczne kombinacje strojów raczej szpecą, niż zdobią. Możesz je pokochać: za odwagę, pomysło-wość, dawanie przykładu, że można wyglądać fajnie bez debetu na koncie. Nie możesz ich nie znać!
Szafiarki, bo o nich mowa, to jedna ze społecz-ności internetowych, którą łączy miłość do mody. Dziewczyny prowadzą blogi, na których prezentują wnętrze swoich szaf, chwalą się łupami z lumpów, pokazują, co upolowały na przecenach i co najważ-niejsze – podpowiadają, jak to wszystko połączyć, żeby wyglądać fajnie.
W artykułach dotyczących szafiarek jako pramatka gatunku wskazywana jest Cory Kennedy – Amery-kanka, która zaczynała jako nikomu nie znana nasto-latka, bawiąca się modą, a skończyła jako celebrytka nowego stylu. Pomysł przyjął się szybko – tysiące dziewczyn z całego świata postanowiło pokazać, co im w szafach gra. A że Polacy nie gęsi i swój język mają, to niebawem i my mogliśmy pochwalić się pierwszymi szafiarkami z prawdziwego zdarzenia. Cytat z Reja jest tu nie bez kozery, blogi niektó-rych z nich to nie tylko lekcja stylu, to także świetny warsztat pisarski! >>>
Self-sufficient stylists, photographers and models. Self-appointed fashion queens and trendsetters. Over 200 registered blogs (not to mention the „unofficial” ones!), over 54,000 Google search results, own Wiki-pedia entry, various appearances in media – these speak for themselves: their presence is becoming more and more pronounced, in terms of number and public visibility.
They’ve organized 7 convents and 6 campaigns: Coco Chanel’s birthday celebration (by a little black... coffee), their two-wheel presentation, a breast cancer awareness-raising event. You may dislike them: some say they’re a brown nosing in-crowd, and their weird outfit comb nations are disfiguring rather than flatte-ring ones. You may actually adore them: for their coura-ge,creativity and setting the example of a non-lush chic look. However, you can’t be indifferent!
Who are they? Personal style bloggers, one of fashion-devoted virtual communities. The girls run blogs aimed at laying out their wardrobe content, showing off the second-hand and sale bargains and, above all, giving tips on how to mix it all to look good. Some sources point out Cory Kennedy as the movement originator. A shadowy American teenager playing with fashion ended up as the style celebrity. Her Big Idea spread: thousands of girls all over the world started to share what’s in the back of their minds and closets. Needless to say, Polish absorbed the trend too. Where do they get their stylings from? Among various sources of inspiration some should be particularly mentioned: foreign bloggers (like the efficient Wardrobe Remix group on Flickr) , catwalk fashion shows (how impressive their knowledge on the subject happens to be!), films and TV series (abso-lute number one would be The Sex in The City) and, last but not least, keeping their eyes out for whatever is right-on at the streets (blogs dealing with street fashion is yet another phenomena). >>>
What’s the outcome then? Second-hand Escada bags go perfectly well with Green Establishment dresses, grandma’s blazers and unique necklaces purchased on E-bay. Modern and vintage outfits blend, brand new pieces shack up with second-hand ones and chain store brands are worn alongside designer labels. The style is meant to be original and chic but also relaxed, and taken with a pinch of salt. As the heading on Ryfka’s site, Polish first personal style blog, says: Getting dressed is getting yourself up. It sure makes a point: the most interesting fashion blogs are quite bizarre ones. The authors don’t refrain from experimenting: they wear „rompers” (Ryfka), paper clip necklaces (Harel), lace bonnets (Alice), slip skirts (Styledigger) or turbans (Baglady).
Unconventional, often handmade accessories, customized pieces of clothing, apparel of rare line and a bunch of vintage stuff turn us, the observers, on the most. After all, even though there are obviously no straight rules stating which personal style blogger is the genuine one and which is not, getting spellbound by the one dressed head-to-toe in chain store stuff is hard.
How to find girls presenting their style? Visit the official Polish style bloggers list (polskie-szafy.blogspot.com) or simply keep on browsing, from one blogger to another.
Is there a method to their madness then? Hundreds of comments, thousands of visitors and the slowly expanding publi-city suggest that the answer is YES.
The reign of stuck-up stylists and glossy magazines serving tasteless style mash is coming to an end. Especially as some of the bloggers have a serious ambition to become next Anne Wintour.
Ladies and gentleman, here comes the new fashion top-quality – personal style bloggers. WIKA
Skąd czerpią pomysły? Od zagranicznych koleżanek (na serwisie Flickr działa prężna grupa Wardrobe Remix), podpatrują pokazy mody (ich wiedza na ten temat jest impo-nująca) i siebie nawzajem, inspirują się filmami i seria-lami, (niekwestionowany numer jeden –„Seks w wielkim mieście”), wreszcie – mają oczy szeroko otwarte na to, co dzieje się na ulicy (blogi streetfashionowe to osobne zjawisko).
Jaki jest tego efekt? Torebki Escady z second handów świetnie odnajdują się obok sukienek z Green Establishment, sweterków znalezionych u babci na strychu, naszyjników zamawianych na eBay’u. Konkubinat nowego z vintage, sklepowego z używanym, sieciówkowego z projektanckim wychodzi nadzwyczaj dobrze. Jest oryginalnie, jest stylowo, a przede wszystkim – jest na luzie i z dystansem. Jak głosił bowiem nagłówek na stronie prekur-sorki polskiego szafiarstwa Ryfki Sztywniary–ubranie to prze-branie. I coś w tym jest. Najciekawsze blogi modowe to te, których autorki nie boją się eksperymentów: noszą „śpiochy” (wspo-mniana Ryfka), naszyjniki ze spinaczy (Harel), szydełkowe czepki rodem z poprzedniej epoki (Alice), halkowe spódnice (Styledigger), turbany na głowach (Baglady). Niebanalne dodatki (często robione własnoręcznie), przeróbki ciuchów, ubrania o niespotykanym kroju i oczywiście dużo, dużo stylu vintage to coś, co nas (podglądaczy szafiarek) kręci najbardziej. Bo choć nie ma pisanej umowy, kto szafiarką jest, a kto nie, to jednak trudno fascynować się dziew-czynami odzianymi od stóp do głów w sieciówki…
Jak znaleźć dziewczyny z szafą? Na oficjalnej liście zbiorczej polskich szaf (polskie-szafy.blogspot.com), albo wędrując po paję-czej sieci – od jednej szafiarki, do drugiej.
Czy w tym szaleństwie jest metoda? Setki komentarzy, tysiące podglądaczy i marketing, który pomału narasta wokół tej społecz-ności, wskazują, że tak. Spokojny sen bufoniastych stylistów i kolorowych magazynów serwujących przeżutą papkę jest zagro-żony. Tym bardziej, że niejedna z nich ma ambicje bycia polską Anne Wintour.
Panie i panowie, oto nadchodzi nowa jakość w świecie mody – SZAFIARKI. WIKA
FOTOGRAF/PHOTOGRAPHER: SEBASTIAN SZWAJACZAK
WWW.GAAPSTUDIO.PL
STYLIZACJA/STYLING: GABRIELA GNAT
MODELKA/MODEL: ALICJA
stylizacja/styling: Gabriela Gnat
modelka/model: Gosia
fotograf/photographer: Sebastian Szwajaczak / www.gaapstudio.pl
modelka/model: Gosia
fotograf/photographer: Sebastian Szwajaczak / www.gaapstudio.pl
fotograf / photographer: Kamil Zacharski, www.kamilzacharski.blogspot.com
stylizacja / styling: Natalia Maczek
modelka /model: Tomiła
fotograf / photographer: Kamil Zacharski, www.kamilzacharski.blogspot.com
stylizacja / styling: Natalia Maczek
modelka /model: Tomiła
FOTOGRAPHER/STYLING: MARCIN KOSAKOWSKI MARCINKOSAKOWSKI.BLOGSPOT.COMMAKE UP/MODEL: ROSOU
FOTOGRAPHER/STYLING: MARCIN KOSAKOWSKI MARCINKOSAKOWSKI.BLOGSPOT.COMMAKE UP/MODEL: ROSOU
AKT I
Scena 1 :
Siostra Wu do Pe: „Wejdź na naszą-klasę. W moich znajomych znajdziesz Ka. Na trzeciej stronie znajomych Ka jest jej szwagier Zet. Wejdź w znajomych Zet. Na przedostatniej stronie znajomych Zet w drugim wierszu od dołu trzecia osoba od prawej to pierwsza żona Zet. Wejdź w znajo-mych żony Zet. Znajdź jej siostrę (szukaj po nazwisku!). Pod drugim zdjęciem w galerii siostry Zet Iks napisała komentarz. Wejdź w profil Iks. Znajdź jej siostrę (szukaj po nazwisku!). Wejdź w galerię siostry Iks. Znajdź zdjęcie siostry Iks z drugą siostrą Iks. Wejdź w profil drugiej siostry Iks i znajdź jej syna (szukaj po nazwisku!). Teraz wejdź w profil syna drugiej siostry Iks i znajdź jego żonę (nie szukaj po nazwisku! Żona syna drugiej siostry Iks zacho-
wała panieńskie). Masz ją? Ale kaszalot…”
Scena 2 :
Siostra Wu do Ka: „Jak wrócisz do domu, to proszę Cię, żebyś NATYCHMIAST weszła na gg. Jesteś? Co tak długo? Zmęczona? Nie przesadzaj. Z Gdańska do Krakowa nie jest tak daleko. To mów. Widziałaś Ce? ŁADNA? Ona ładna? To chyba telewizja-kłamie w takim razie. Przecież jak ona była umalowana! Coś potwornego. Strasznie się oszpeca. Wygląda wulgarnie. Oczy jak koala. I ten eyeliner. Nie wiem jak Ty, ale ja nie wyszłabym z domu z eyelinerem na dolnej powiece. No choćby mi zapłacili, nie zrobi-łabym tego. W życiu! I te włosy… Niby takie gęste, dlaczego więc czegoś z nimi nie zrobi? Ta sama fryzura od lat. Ma już pierwsze zmarszczki. To od tego solarium. Cera jej się zepsuła. Nic dziwnego, tapetę chyba szpachlą kładła. I chyba się jej trochę przytyło, cooo?Ależ boczki jej wypływały. Zresztą jak zwykle miała za ciasne spodnie. Ja nie wiem, dlaczego ona nosi takie obcisłe spodnie. Po pierwsze: rurki już są niemodne. A po drugie, Ce, nie oszukujmy się. Ona jest GRUSZKĄ. Gruszki nie mogą nosić rurek. ABSOLUTNIE ! Czytam właśnie fragment jej nowej książki – GRAFO-MANIA, no mówię Ci, to nie jest po polsku!”
Dramat „komunikacyjny” w dwóch aktach. Problematyka – bliźni.
ACT I
1st scene:
W’s sister to P: „Log in to nasza-klasa*. Look up K in my friends list. On thethird page of K’s friends there’s her brother-in-law Z. Go to Z’s friend. Next tothe last page in the second bottom line the third person on the right is Z’s firstwife. Go to Z’s wife’s friends. Find her sister (search by name!). Under thesecond picture in Z’s wife’s sister’s gallery X wrote a comment. Go to X’sprofile. Find her sister (search by name!). Go to X’s sister’s gallery. Find thepicture of X’s sister with the other X’s sister. Go to the other X’s sister’s profileand find her son (search by name!). Now, go to the other X’s sister’s son’sprofile and find his wife (don’t search by name! The other X’s sister’s son’swife kept her maiden name!). Got her? What a minger...”
2nd scene:
W’s sister to K: „As soon as you come back home, log in to gg** STRA-IGHT AWAY, could you? There yet? What takes you so long? Tired? Oh, come on. It’s not that far from Gdansk to Cracow. Now, tell me. Have you seen C? PRETTY? She’s pretty? TV lies then. What a make-up! Horrible. She blemi-shes herself so bad. Looks cheap. Eyes like a koala. And the eyeliner. Don’t know about you but I would never let myself go out with an eyeliner make-up on the lower eyelid. Even if I were paid to do so. I just wouldn’t. Never ever! And the hair... If it’s so thick, why won’t she do some-thing with it? The same old hairstyle for years. She’s got some first wrinkles already. It’s this solarium tanning thing. Her complexion got all bad. No wonder when she’s wearing a shit load of foun-dation. Plus she must have put on some weight, don’t you think? Besides, she had the tightest trousers, as usual. I really have no idea why would she wear so tight trousers. First of all: skinnies are not in fashion any more.Secondly, come one, C, let’s face it. She’s PEAR-SHAPED. Pears mustn’t wear skinnies. ABSO-LUTELY! I’m reading a part of her new book – GRAPHOMANY, really, it’s just all double Dutch.
*nasza - klasa.pl – a popular Polish social network service (originally purposed to keep intouch with one’s former and/or current classmates)**gg – popular acronym for „Gadu Gadu”, a popular Polish instant messenger
„Communication” drama in two acts.
Scena 3 :
Siostra Wu do Em: „Czytałaś felie-tony mojej siostry? No niezłe, niezłe. Ale wiesz ile tam było błędów interpunkcyj-nych, literówek. A nawet gorsze rzeczy były. Tautologia była! No pół dnia siedziałam i jej poprawiałam. Studentka poloni-styki i takie byki… No i te dygresje. Zbyt duża ilość dygresji, do tego w nawia-sach. Jako bezstronny czytelnik uważam, że to zaśmieca tekst i powoduje chaos. Tak jakby miała biegunkę myślową. No wiesz, taki się ten styl robi rozwlekły, niespójny. Co mówisz? A no wiem że chwalą, wiem. Ale przepraszam Cię, co to za czytelnicy! Mama Lubego jest zachwy-cona każdym jej słowem i gestem. Kole-żanki…no wiesz, to te same co pod każdym jej zdjęciem na naszej-klasie wypisują ochy i achy. Pozwól, że nie skomentuję tak szacownego grona. No jasne że jej powie-działam! Ale ona jest taka przeczulona na krytykę, zupełnie jak Tatinek. Myślą, że są nieomylni. A to, co mówi Siostra już się nie liczy. Człowiek z dobrego serca chce jej dać parę raad i od razu jest posą-dzany o złośliwość. No rodzona siostra…”
AKT II
Scena 1 i ostatnia
Osoby:
LubyKolega Lubego 1 (zwany dalej KL1)Kolega Lubego 2 (KL2)Kolega Lubego 3 (KL3)Dziewczyna KL3
Odbywa się spotkanie w domu Lubego. Wszyscy dobrze się znają za wyjątkiem KL2 i Dziewczyny KL3 – oni widzą się pierwszy raz. Dziewczyna KL3 nie należy do osób o szczególnej lotności umysłu. Ma mało do powiedzenia, ale wkłada wiele wysiłku, żeby zaistnieć w każdej rozmowie. Dzień po spotkaniu KL2 dzwoni do KL1.
KL2: Cześć, słuchaj, zapomniałem Cię wczoraj spytać, ta Dziewczyna KL3 to taka tępa dzida?KL1: TakKL2: Tak myślałem, to na razie!
Koledzy Lubego są z Marsa, a Siostra Wu z Wenus?
WIKA
3rd scene:
W’s sister to M: „Have you read my sister’s column? Yeah, not bad. But if youonly knew how many punctuation errors were there, how many spellingmistakes. And even worse things! Tauto-logy! So, I spend half a day correctingthese for her. Polish language student writes so incorrectly... And thedigressions. Too many digressions, in brackets. As an objective reader I thinkthey make the text cluttered and chaotic. It’s like a mental diarrhoea. Youknow, the style gets so long-winded, so incohesive. What? Sure, I know, shegets praised. I know. But, come on, who are the readers? Boo’s Mum loves herevery word and move. Friends... You know, these are the same ones who keepon giving her props for each and every picture on nasza-klasa1. Just let mesave my comments on such a noble grouping. Sure I told her! But she’s sooversensitive to any type of critique, just like Tatinek. They think they areinfallible. And what the sister says doesn’t matter any more. I just want to give her a few tips, meaning well, and it’s me who’s accused of being nasty. Whowould have thought – the closest family, my sister...
ACT II
1st (and the last) scene.
Dramatis personae:
BooBoo’s friend 1 (further referred to as F1)Boo’s friend 2 (F2)Boo’s friend 3 (F3)F3’s girlfriend
There is a meeting at Boo’s place. Everyone knows each other well, exceptfrom F2 and F3’s girlfriend who have met for the very first time. F3’s girlfriendcan’t be described as the most perspi-cacious person in the world. She has notmuch to say. She puts a lot of effort to appear in every piece of conversation,though.A day after the meeting F3 calls F1.F2: Hi, listen, I forgot to ask, is that F3’s girlfriend a total moron?F1: Yeah.F2: I though so, till later then!
Boo’s friends are from Mars and W’s
hani sagivZastanawialiście się kiedyś, co miejskie wróżki mają wspólnego z brzuchomówcami i mundurem? Hani Sagiv, młoda i obiecująca izreaelska projektantka, aktualnie mieszkająca w Berlinie, dzieli się odpowiedzią z czytelnikami Vint Magazine. www.hanisagiv.com
hani sagivEver wondered what
urban fairies have to do with ventriloquists
and army uniforms? Hani Sagiv,
a young and promising Israeli fashion designer,
currently based in Berlin,
shares the answer with Vint Magazine
readers.www.hanisagiv.com
Vintmagazine: Year 2009 was quite a busy one for you, wasn’t it? Fashion weeks in different parts of the world, contests and great prizes.
Hani: Yes, last year was great, I had lots of fun in-deed. Thanks to my collection Ventriloquists in
a playground I got to see different parts of the world. The collection was selected to the final of four
inter national contests in Italy, New Zealand, Be-ijing and Poland. The last three contests were part of
the Fashion Weeks in those countries and the idea of presenting my collection in that kind of stage
was the greatest prize for me.V: Speaking of Ventriloquists, and your designs in general - they seem to be a fine mixture of nature
and culture. I got an impression that the element of organic-like form is strong.
H: You’re not the first one asking me about the organic elements in my designs. That’s funny, because I had no organic inspiration in my mind while designing this collection.
My inspiration for it came from a different idea and I guess the organic elements were the result of uncon-scious motivation…
Then again, I like when people see something in my design that I originally don’t. It makes me look
on my design in a different and new way.V: So, Hani, what are your inspirations then?
Vintmagazine: Year 2009 was quite a busy one for you, wasn’t it? Fashion weeks in different parts of the world, contests and great prizes.
Hani: Yes, last year was great, I had lots of fun in-deed. Thanks to my collection Ventriloquists in
a playground I got to see different parts of the world. The collection was selected to the final of four
inter national contests in Italy, New Zealand, Be-ijing and Poland. The last three contests were part of
the Fashion Weeks in those countries and the idea of presenting my collection in that kind of stage
was the greatest prize for me.V: Speaking of Ventriloquists, and your designs in general - they seem to be a fine mixture of nature
and culture. I got an impression that the element of organic-like form is strong.
H: You’re not the first one asking me about the organic elements in my designs. That’s funny, because I had no organic inspiration in my mind while designing this collection.
My inspiration for it came from a different idea and I guess the organic elements were the result of uncon-scious motivation…
Then again, I like when people see something in my design that I originally don’t. It makes me look
on my design in a different and new way.V: So, Hani, what are your inspirations then?
eng
Vintmagazine: Rok 2009 był dla Ciebie bardzo aktywny, prawda? Tygodnie mody w różnych czściach świata, konkursy i nagrody.
Hani: Tak, zeszły rok był dla mnie świetny, naprawdę do-brze się bawiłam. Dzięki mojej kolekcji Brzuchomówcy na placu zabaw (ang. Ventriloquists in a playground) mogłam sporo pozwiedzać. Kolekcję wybrano do fina-łów trzech z czterech międzynarodowych konkursów we Włoszech, Nowej Zelandii, Pekinie i Polsce. Trzy ostatnie stanowiły część tygodnia mody, więc opcja zaprezentowania swoich projektów na tego typu wy-biegach stanowiła dla mniewielkie wyróżnienie.
V: Skoro mowa o Brzuchomówcach, ale też o twoich pro-jektach w ogóle – jak dla mnie to udana mieszanka elementów natury i kultury. Mam wrażenie, że ten
organiczny komponent jest wyjątkowo silny.H: Nie ty pierwsza pytasz mnie o organiczne elementy
moich projektów. To zabawne, bo w mojej głowie nie było takiej inspiracji. Inspirowałam się innymi źródła-mi, więc myślę, że ta organiczność wynika z zupełnie nieuświadomionych motywów.
W każdym razie lubię, kiedy ludzie widzą w moich projektach coś, czego ja nie dostrzegałam. Dzięki temu zyskuję inną, nową perspektywę patrzenia na swoje prace.
V: Zatem jakie są twoje inspiracje, Hani?
Vintmagazine: Rok 2009 był dla Ciebie bardzo aktywny, prawda? Tygodnie mody w różnych czściach świata, konkursy i nagrody.
Hani: Tak, zeszły rok był dla mnie świetny, naprawdę do-brze się bawiłam. Dzięki mojej kolekcji Brzuchomówcy na placu zabaw (ang. Ventriloquists in a playground) mogłam sporo pozwiedzać. Kolekcję wybrano do fina-łów trzech z czterech międzynarodowych konkursów we Włoszech, Nowej Zelandii, Pekinie i Polsce.
Trzy ostatnie stanowiły część tygodnia mody, więc opcja zaprezentowania swoich projektów na tego typu wybiegach stanowiła dla mniewielkie wyróżnienie.
V: Skoro mowa o Brzuchomówcach, ale też o twoich pro-jektach w ogóle – jak dla mnie to udana mieszanka elementów natury i kultury. Mam wrażenie, że ten
organiczny komponent jest wyjątkowo silny.H: Nie ty pierwsza pytasz mnie o organiczne elementy
moich projektów. To zabawne, bo w mojej głowie nie było takiej inspiracji. Inspirowałam się innymi źródła-mi, więc myślę, że ta organiczność wynika z zupełnie nieuświadomionych motywów.
W każdym razie lubię, kiedy ludzie widzą w moich projektach coś, czego ja nie dostrzegałam. Dzięki temu zyskuję inną, nową perspektywę patrzenia na swoje prace.
V: Zatem jakie są twoje inspiracje, Hani?
pol
H: They usually come from music. Music always gets me into some kind of mood, and whenever it catches me,
I can find myself imagining colors and blur shapes. I try to dig deeper and figure what exatly were those
images…. Then I gather them all together into an imaginary story which I create in my mind. After re-alizing the concept, I can translate it into visual form, namely into clothing. For me, the conceptual part is the most important step before getting to the actual design. Was it like that with the idea of ventrilo-qu ism in your latest conceptual collecti on?
Well, Ventriloquists in a playground is a great exam-ple of the inspiration process I’ve mentioned before. T e concept started from a song of the band dEUS, which brought up associations of a scary playground an d sounds of squeaky hinges. As a result of that,
I took pictures of hinges which connected to doors Mand closets. The photos reminded me of the facial structure of a ventriloquist’s puppet. I started to do some research about ventriloquists and their puppets. The song and the ventriloquists images made me cre-ate an imag inary story.
V: What was the s tory about?H: About a bunch of ventriloquists living in a scary play-
ground. Each one of them contains an inner puppet which wants to break through the body, to be active, to speak on its own, and eventually to shut its ven-triloquist down. Therefore, you can find many small details and elements on the outfits that shows the struggle between the puppet and its master.
H: They usually come from music. Music always gets me into some kind of mood, and whenever it catches me,
I can find myself imagining colors and blur shapes. I try to dig deeper and figure what exatly were
those images…. Then I gather them all together into an imaginary story which I create in my mind. After realizing the concept, I can translate it into visual form, namely into clothing. For me, the conceptual part is the most important step before getting to the actual design. Was it like that with the idea of ven-triloquism in your latest conceptual collection?
Well, Ventriloquists in a playground is a great example of the inspiration process I’ve mentioned be-fore. The concept started from a song of the band dEUS, which brought up associations of a scary play-ground and sounds of squeaky hinges. As a result of that, I took pictures of hinges which connected to doors and closets. The photos reminded me of the facial structure of a ventriloquist’s puppet. I started to do some research about ventriloquists and the-ir puppets. The song and the ventriloquists images made me create an imaginary story.
V: What was the story about?H: About a bunch of ventriloquists living in a scary play-
ground. Each one of them contains an inner puppet which wants to break through the body, to be active, to speak on its own, and eventually to shut its ven-triloquist down. Therefore, you can find many small details and elements on the outfits that shows the struggle between the puppet and its master.
H: Zazwyczaj biorą się z muzyki. Muzyka zawsze wprowa-dza mnie w jakiś nastrój i zawsze gdy mnie to dopada, zaczynam wyobrażać sobie kolory i rozmyte kształty.
Staram się wniknąć w nie głębiej, wydobyć dokładnie znaczenie tych obrazów. Później zbieram je wszystkie i tworzę w swojej głowie wymyśloną historię. Kiedy zdam sobie sprawę z koncepcji, mogę przełożyć ją na formę wizualną, konkretniej na ubrania. Dla mnie ta praca z koncepcją jest najważniejszym krokiem, zanim mogę istotnie zabrać się za projektowanie.
V: Czy tak to wyglądało z pomysłem na brzuchomówstwo w twojej ostatniej kolekcji?
H: Tak, Brzuchomówcy na placu zabaw to świetny przykład wspomnianego procesu powstawania inspiracji. Kon-cepcję wyzwoliła piosenka zespołu dEUS, budzącsko-jarzenia z przerażającym placem zabaw i dźwiękiem skrzypiących zawiasów. To mnie skłoniło do przyjrzenia się zdjęciom zawiasów łączących drzwi i szafy.
Przypominały mi konstrukcję twarzy kukiełek brzucho-mówców. Zajęłam się więc poszukiwaniami informacji o brzuchomówcach i ich lalkach.
Ta piosenka i wygląd brzuchomówców sprawiły, że za-częłam wymyślać historię.
V: O czym?H: O grupie brzuchomówców mieszkających na strasznym
placu zabaw. Każdy z nich ma w sobie kukiełkę, która chce się wyrwać z jego ciała, wyzwolić, samodzielnie
działać i koniec końców doprowadzić do zniszczenia brzuchomówcy.
H: Zazwyczaj biorą się z muzyki. Muzyka zawsze wprowa-dza mnie w jakiś nastrój i zawsze gdy mnie to dopada, zaczynam wyobrażać sobie kolory i rozmyte kształty.
Staram się wniknąć w nie głębiej, wydobyć dokładnie znaczenie tych obrazów. Później zbieram je wszystkie i tworzę w swojej głowie wymyśloną historię. Kiedy zdam sobie sprawę z koncepcji, mogę przełożyć ją na formę wizualną, konkretniej na ubrania. Dla mnie ta praca z koncepcją jest najważniejszym krokiem, zanim mogę istotnie zabrać się za projektowanie.
V: Czy tak to wyglądało z pomysłem na brzuchomówstwo w twojej ostatniej kolekcji?
H: Tak, Brzuchomówcy na placu zabaw to świetny przykład wspomnianego procesu powstawania inspiracji. Kon-cepcję wyzwoliła piosenka zespołu dEUS, budzącsko-jarzenia z przerażającym placem zabaw i dźwiękiem skrzypiących zawiasów. To mnie skłoniło do przyjrzenia się zdjęciom zawiasów łączących drzwi i szafy.
Przypominały mi konstrukcję twarzy kukiełek brzucho-mówców. Zajęłam się więc poszukiwaniami informacji o brzuchomówcach i ich lalkach.
Ta piosenka i wygląd brzuchomówców sprawiły, że za-częłam wymyślać historię.
V: O czym?H: O grupie brzuchomówców mieszkających na strasznym
placu zabaw. Każdy z nich ma w sobie kukiełkę, która chce się wyrwać z jego ciała, wyzwolić, samodzielnie
działać i koniec końców doprowadzić do zniszczenia brzuchomówcy.
V: Like the characteristic extended turtleneck part? H: Right. And - for example - on the back of the green leather cap you can
see the puppet’s face. V: You had a chance to make the story come true in a way. H: I had a conceptual fashion show in December 2009 in Berlin. The collec-
tion was presented as a short scene of theater comprised of 7 models/actors. I was working with Karim Rateb, a film director who made a great job and turned my ventriloquists story into a real show.
V: However it wasn’t the first time your designs appeared on stage. You’ve worked on opera costumes. How did you like the experience?H: Oh, the opera costumes…that was one of my favourite projects. The com-
poser of the opera gave me the two main characters with the description of their personality. I had a complete freedom to design their outfit ac-cording to the information I received. When it comes to costumes, you can just go wild with your ideas…
V: You also work for fashion companies. I guess „going wild” is not really possible, is it?
V: Like the characteristic extended turtleneck part? H: Right. And - for example - on the back of the green leather cap you can
see the puppet’s face. V: You had a chance to make the story come true in a way. H: I had a conceptual fashion show in December 2009 in Berlin. The collec-
tion was presented as a short scene of theater comprised of 7 models/actors. I was working with Karim Rateb, a film director who made a great job and turned my ventriloquists story into a real show.
V: However it wasn’t the first time your designs appeared on stage. You’ve worked on opera costumes. How did you like the experience?H: Oh, the opera costumes…that was one of my favourite projects. The com-
poser of the opera gave me the two main characters with the description of their personality. I had a complete freedom to design their outfit ac-cording to the information I received. When it comes to costumes, you can just go wild with your ideas…
V: You also work for fashion companies. I guess „going wild” is not really possible, is it?
V: Like the characteristic extended turtleneck part? H: Right. And - for example - on the back of the green leather cap you can
see the puppet’s face. V: You had a chance to make the story come true in a way. H: I had a conceptual fashion show in December 2009 in Berlin. The collec-
tion was presented as a short scene of theater comprised of 7 models/actors. I was working with Karim Rateb, a film director who made a great job and turned my ventriloquists story into a real show.
V: However it wasn’t the first time your designs appeared on stage. You’ve worked on opera costumes. How did you like the experience?H: Oh, the opera costumes…that was one of my favourite projects. The com-
poser of the opera gave me the two main characters with the description of their personality. I had a complete freedom to design their outfit ac-cording to the information I received. When it comes to costumes, you can just go wild with your ideas…
V: You also work for fashion companies. I guess „going wild” is not really possible, is it?
Dlatego właśnie na ubraniach można dopatrzyć się wielu detali, niewiel-kich elementów, które reprezentują tą walkę między lalką a jej panem.
V: Takie jak „rozrośnięte” golfy?H: Właśnie. Albo na przykład na plecach zielonego skórzanego płaszcza widać twarz kukiełki.V: Miałaś okazję, powiedzmy, wcielić swoją historię w życie.H: W grudniu 2009 w Berlinie odbył się mój konceptualny pokaz. Kolekcja była zaprezentowana w formie krótkiej teatralnej scenki, w której występowało siedmioro modeli/aktorów. Współpracowałam z Karimem Ratebem, reżyserem filmowym, który spisał się świetnie i zrobił z mojej opowieści o brzuchomówcach prawdziwy show.V: Ale to nie był pierwszy raz twoich projektów na scenie. Pracowałaś już wcześniej nad kostiumami operowymi. Jak wspominasz tamto doświadczenie?
Dlatego właśnie na ubraniach można dopatrzyć się wielu detali, niewiel-kich elementów, które reprezentują tą walkę między lalką a jej panem.
V: Takie jak „rozrośnięte” golfy?H: Właśnie. Albo na przykład na plecach zielonego skórzanego płaszcza widać twarz kukiełki.V: Miałaś okazję, powiedzmy, wcielić swoją historię w życie.H: W grudniu 2009 w Berlinie odbył się mój konceptualny pokaz. Kolekcja była zaprezentowana w formie krótkiej teatralnej scenki, w której występowało siedmioro modeli/aktorów. Współpracowałam z Karimem Ratebem, reżyserem filmowym, który spisał się świetnie i zrobił z mojej opowieści o brzuchomówcach prawdziwy show.V: Ale to nie był pierwszy raz twoich projektów na scenie. Pracowałaś już wcześniej nad kostiumami operowymi. Jak wspominasz tamto doświadczenie?
H: Well, you know, when you work for commercial brands, you have to keep the brand’s line all the way, but it doesn’t have to a limitation. In fact, it can be challenging –combining my personal st le with the „customer” demands. It’s about „reading” what the client wants but at the same time keeping your own individual touch.
V: So, what is the individual touch when it comes to your personal style? How would you describe it?
H: I am not objective enough to make such descriptions. But I really like to give some humorist touch to my clothes. Combination of colours is one of my favo-rite parts – to play with them till I get to the right pallet. It’s very exciting, you should try it too!
V: What’s your „trend forecast” then? Any trends worth mentioning?
H: I might disappoint you with my answer – I hate trends. They are changing so fast every season, they have no meaning and all the commercial brands and stores look the same, without any distinction. I don’t believe in “must-have” and “must-look”. It would be much more inspiring if each person expressed his or her individuality in a way which fits him or her
the most. But we can’t escape trends no matter what…
H: Well, you know, when you work for commercial brands, you have to keep the brand’s line all the way, but it doesn’t have to a limitation. In fact, it can be challenging –combining my personal st le with the „customer” demands. It’s about „reading” what the client wants but at the same time keeping your own individual touch.
V: So, what is the individual touch when it comes to your personal style? How would you describe it?
H: I am not objective enough to make such descriptions. But I really like to give some humorist touch to my clothes. Combination of colours is one of my favo-rite parts – to play with them till I get to the right pallet. It’s very exciting, you should try it too!
V: What’s your „trend forecast” then? Any trends worth mentioning?
H: I might disappoint you with my answer – I hate trends. They are changing so fast every season, they have no meaning and all the commercial brands and stores look the same, without any distinction. I don’t believe in “must-have” and “must-look”. It would be much more inspiring if each person expressed his or her individuality in a way which fits him or her
the most. But we can’t escape trends no matter what…
H: O, kostiumy operowany... to był jeden z moich ulu-bionych projektów. Autor opery przedstawił mi dwo-je głównych postaci i opis ich osobowości. Miałam pełną wolność stworzenia strojów zgodnych z tymi informacjami. Jeśli chodzi o kostiumy można w pełni poszaleć...
V: Pracujesz też dla firm odzieżowych. Domyślam się, że „pełne szaleństwo” nie wchodzi
w grę.H: Wiesz, kiedy pracuje się dla komercyjnych marek,
trzeba trzymać się od początku do końca swoistej „polityki” firmy. To jednak nie musi oznaczać wiel-kiego ograniczenia. W zasadzie to spore wyzwanie – połączyć wymagania klienta z jakąś autorską nutką.
H: Chodzi o rozumienie, czego potrzebuje klient, ale jednocześnie zachowanie własnego stylu.V: A jak określisz własny styl?H: Nie jestem dostatecznie obiektywna, żeby się podejmować takich opisów. Ale lubię przemycać ja-
kąś nutkę humoru w swoich ubraniach. Kombinacje kolorów to jedna z moich ulubionych
spraw – bawienie się nimi aż do osiągnięcia upra-gnionego efektu. To naprawdę ekscytujące, sama po-winnaś spróbować!
H: O, kostiumy operowany... to był jeden z moich ulu-bionych projektów. Autor opery przedstawił mi dwo-je głównych postaci i opis ich osobowości. Miałam pełną wolność stworzenia strojów zgodnych z tymi informacjami. Jeśli chodzi o kostiumy można w pełni poszaleć...
V: Pracujesz też dla firm odzieżowych. Domyślam się, że „pełne szaleństwo” nie wchodzi
w grę.H: Wiesz, kiedy pracuje się dla komercyjnych marek,
trzeba trzymać się od początku do końca swoistej „polityki” firmy. To jednak nie musi oznaczać wiel-kiego ograniczenia. W zasadzie to spore wyzwanie – połączyć wymagania klienta z jakąś autorską nutką.
H: Chodzi o rozumienie, czego potrzebuje klient, ale jednocześnie zachowanie własnego stylu.V: A jak określisz własny styl?H: Nie jestem dostatecznie obiektywna, żeby się podejmować takich opisów. Ale lubię przemycać ja-
kąś nutkę humoru w swoich ubraniach. Kombinacje kolorów to jedna z moich ulubionych
spraw – bawienie się nimi aż do osiągnięcia upra-gnionego efektu. To naprawdę ekscytujące, sama po-winnaś spróbować!
V: All right, trends – no. Being stylish – yes?H: I would prefer the word chic…V: Chic. How to define chic?H: A total outfit that looks effortless. And it doesn’t
matter whether it’s a minimal or extravagant style. Take Bjork for example. She can even be a glamo-rous bird, but somehow she never look overdres-sed to me. That’s what I call chic…
V: Would you be able to pinpoint the most chic place in the world?
H: After visiting different cities I can definitely say that Tel Aviv is one of the most varied and creati-ve cities. You can see so many individual styles and interesting combinations. Though lately I feel a strong vintage spirit blows on the street…
V: ...and a lot of uniforms, as quite a long military service is obligatory for both males and females in Israel.
H: I served the Israeli army, too. I have good memo-ries from that 2-year-period, even though it was not so easy… I’ve learned a lot and made some good friends. However, I’ve never been a big fan of the uniforms. You know, when you have to wear the same outfit every day for 2 years, you try to avoid them or their color as much as possible…
That’s why many people in Israel don’t like dark green color.
V: All right, trends – no. Being stylish – yes?H: I would prefer the word chic…V: Chic. How to define chic?H: A total outfit that looks effortless. And it doesn’t
matter whether it’s a minimal or extravagant style. Take Bjork for example. She can even be a glamo-rous bird, but somehow she never look overdres-sed to me. That’s what I call chic…
V: Would you be able to pinpoint the most chic place in the world?
H: After visiting different cities I can definitely say that Tel Aviv is one of the most varied and creati-ve cities. You can see so many individual styles and interesting combinations. Though lately I feel a strong vintage spirit blows on the street…
V: ...and a lot of uniforms, as quite a long military service is obligatory for both males and females in Israel.
H: I served the Israeli army, too. I have good memo-ries from that 2-year-period, even though it was not so easy… I’ve learned a lot and made some good friends. However, I’ve never been a big fan of the uniforms. You know, when you have to wear the same outfit every day for 2 years, you try to avoid them or their color as much as possible…
That’s why many people in Israel don’t like dark green color.
V: W takim razie jakie trendy prognozujesz na przy-szłość?
H: Może rozczaruje cię moja odpowiedź, ale nie znoszę trendów. Tak szybko się zmieniają
co sezon, że tracą znaczenie, a sieciowe marki spra-wiają, że wszystko wygląda tak samo, nic się nie wyróżnia. Nie wierzę w rzeczy, których nie wypada nie mieć i kanony wyglądu na daną chwilę. Znacznie bardziej inspirująco byłoby, gdyby każdy wyrażał swoją indywidualność w sposób, który najbardziej jemu lub jej pasuje. Ale niezależnie od wszystkiego nie uciekniemy od trendów...
V: Ok, czyli trendom mówimy nie. Ale byciu stylową – tak?
H: Wolę określenie „szykowny”.V: Bycie szykowną. Jak zdefiniujesz szyk?H: Pełny strój, który nie sprawia wrażenia wymuszone-
go. Wtedy nie ma znaczenia, czy to jest coś mini-malistycznego, czy ekstrawaganckiego. Popatrz na Bjork. Może z siebie
zrobić glamour-ptaszynkę, a nigdy nie przedobrzy. To jest dla mnie szyk.
V: Byłabyś w stanie wskazać najbardziej szykowne miejsce na świecie?
H: Po wizytach w bardzo rożnych miastach mogę po-wiedzieć, że Tel Aviv jest jednym z najbardziej zróż-nicowanych i kreatywnych. Jest tam tak dużo indy-widualności
i ciekawych zestawów. Chociaż ostatnio na ulicach czuje się bardzo wyraźny powiew vintage...
V: W takim razie jakie trendy prognozujesz na przy-szłość?
H: Może rozczaruje cię moja odpowiedź, ale nie znoszę trendów. Tak szybko się zmieniają
co sezon, że tracą znaczenie, a sieciowe marki spra-wiają, że wszystko wygląda tak samo, nic się nie wyróżnia. Nie wierzę w rzeczy, których nie wypada nie mieć i kanony wyglądu na daną chwilę. Znacznie bardziej inspirująco byłoby, gdyby każdy wyrażał swoją indywidualność w sposób, który najbardziej jemu lub jej pasuje. Ale niezależnie od wszystkiego nie uciekniemy od trendów...
V: Ok, czyli trendom mówimy nie. Ale byciu stylową – tak?
H: Wolę określenie „szykowny”.V: Bycie szykowną. Jak zdefiniujesz szyk?H: Pełny strój, który nie sprawia wrażenia wymuszone-
go. Wtedy nie ma znaczenia, czy to jest coś mini-malistycznego, czy ekstrawaganckiego. Popatrz na Bjork. Może z siebie
zrobić glamour-ptaszynkę, a nigdy nie przedobrzy. To jest dla mnie szyk.
V: Byłabyś w stanie wskazać najbardziej szykowne miejsce na świecie?
H: Po wizytach w bardzo rożnych miastach mogę po-wiedzieć, że Tel Aviv jest jednym z najbardziej zróż-nicowanych i kreatywnych. Jest tam tak dużo indy-widualności
i ciekawych zestawów. Chociaż ostatnio na ulicach czuje się bardzo wyraźny powiew vintage...
V: My friend who spend a few months in Israel last year told me how surprised
she was to discover that these uniforms look re-ally good.
H: To be objective – they are not bad at all. Some soldiers even look sexy wearing those uniforms. I understand your friend. Oh, and let me tell you one more crazy thing: for many years the pattern of the females pants uniform was high-waist cut. And when the low-waist pants universal trend has started (it was 6 years ago, I think) the female soldiers „customized” their uniform into low-waist pants, even though it was against the rules. At
V: My friend who spend a few months in Israel last year told me how surprised
she was to discover that these uniforms look re-ally good.
H: To be objective – they are not bad at all. Some soldiers even look sexy wearing those uniforms. I understand your friend. Oh, and let me tell you one more crazy thing: for many years the pattern of the females pants uniform was high-waist cut. And when the low-waist pants universal trend has started (it was 6 years ago, I think) the female soldiers „customized” their uniform into low-waist pants, even though it was against the rules. At
miesięcy w Izraelu opowiadała mi, że zaskoczyło mnie, jak dobrze wyglądają te mundury.
H: Zachowując obiektywizm – nie są złe, wcale nie. Niektórzy żołnierze nawet wyglądają w nich sek-sownie, więc rozumiem odczucia twojej koleżanki.
O, i opowiem ci jeszcze jedną ciekawostkę. Przez wiele lat wzór damskich spodni miał wysoką talię. Kiedy zaczęła się światowa moda na biodrówki, z sześć lat temu, żołnierki zaczęły dopasowywać swoje mundury do tego trendu, chociaż jakiekol-wiek zmiany były zakazane. W pewnym momencie armia zdała sobie sprawę, że nie mogą walczyć
z uniwersalną modą i zaczęto produkować spodnie o obniżonej talii.
miesięcy w Izraelu opowiadała mi, że zaskoczyło mnie, jak dobrze wyglądają te mundury.
H: Zachowując obiektywizm – nie są złe, wcale nie. Niektórzy żołnierze nawet wyglądają w nich sek-sownie, więc rozumiem odczucia twojej koleżanki.
O, i opowiem ci jeszcze jedną ciekawostkę. Przez wiele lat wzór damskich spodni miał wysoką talię. Kiedy zaczęła się światowa moda na biodrówki, z sześć lat temu, żołnierki zaczęły dopasowywać swoje mundury do tego trendu, chociaż jakiekol-wiek zmiany były zakazane. W pewnym momencie armia zdała sobie sprawę, że nie mogą walczyć
z uniwersalną modą i zaczęto produkować spodnie o obniżonej talii.
some point the army understood that they can’t fi-ght the global low waist phenomenon, and started to produce a lower-waist pants.
V: Street fashion influences army. How about influ-encing high fashion?
H: There’s a mutual relationship between the high fashion designers and the so called street fashion. The inspiration is running between both sides and they influence each other.
V: To finish with, I hope to get one more great sto-ry behind a design. Let me ask you about my personal fav, Clothing Anatomy jacket, a purely magical piece!
some point the army understood that they can’t fi-ght the global low waist phenomenon, and started to produce a lower-waist pants.
V: Street fashion influences army. How about influ-encing high fashion?
H: There’s a mutual relationship between the high fashion designers and the so called street fashion. The inspiration is running between both sides and they influence each other.
V: To finish with, I hope to get one more great sto-ry behind a design. Let me ask you about my personal fav, Clothing Anatomy jacket, a purely magical piece!
V: ...i wiele mundurów. Dość długa służba wojskowa jest w Izraelu obowiązkowa zarówno dla męż-czyzn, jak i dla kobiet.
H: Ja też służyłam w izrealskiem wojsku. Mam dobre wspomnienia z tego dwuletniego okre-
su, chociaż łatwe to nie było. Sporo się nauczyłam i poznałam trochę dobrych
przyjaciół. Jednak nie jestem wielką fanką mun-durów. Wiesz, kiedy musisz nosić te same ciuchy każdego dnia przez dwa lata, starasz się później unikać ich i ich koloru jak się tylko da. Dlatego wiele osób w Izraelu nie lubi ciemnozielonego.
V: Moja przyjaciółka, która rok temu spędziła kilka
V: ...i wiele mundurów. Dość długa służba wojskowa jest w Izraelu obowiązkowa zarówno dla męż-czyzn, jak i dla kobiet.
H: Ja też służyłam w izrealskiem wojsku. Mam dobre wspomnienia z tego dwuletniego okre-
su, chociaż łatwe to nie było. Sporo się nauczyłam i poznałam trochę dobrych
przyjaciół. Jednak nie jestem wielką fanką mun-durów. Wiesz, kiedy musisz nosić te same ciuchy każdego dnia przez dwa lata, starasz się później unikać ich i ich koloru jak się tylko da. Dlatego wiele osób w Izraelu nie lubi ciemnozielonego.
V: Moja przyjaciółka, która rok temu spędziła kilka miesięcy w Izraelu opowiadała mi, że zaskoczyło
mnie, jak dobrze wyglądają te mundury.H: Zachowując obiektywizm – nie są złe, wcale nie.
Niektórzy żołnierze nawet wyglądają w nich sek-sownie, więc rozumiem odczucia twojej koleżanki.
O, i opowiem ci jeszcze jedną ciekawostkę. Przez wiele lat wzór damskich spodni miał wysoką talię. Kiedy zaczęła się światowa moda na biodrówki, z sześć lat temu, żołnierki zaczęły dopasowywać swoje mundury do tego trendu, chociaż jakiekol-wiek zmiany były zakazane. W pewnym momencie armia zdała sobie sprawę, że nie mogą walczyć
z uniwersalną modą i zaczęto produkować spodnie o obniżonej talii.
miesięcy w Izraelu opowiadała mi, że zaskoczyło mnie, jak dobrze wyglądają te mundury.
H: Zachowując obiektywizm – nie są złe, wcale nie. Niektórzy żołnierze nawet wyglądają w nich sek-sownie, więc rozumiem odczucia twojej koleżanki.
O, i opowiem ci jeszcze jedną ciekawostkę. Przez wiele lat wzór damskich spodni miał wysoką talię. Kiedy zaczęła się światowa moda na biodrówki, z sześć lat temu, żołnierki zaczęły dopasowywać swoje mundury do tego trendu, chociaż jakiekol-wiek zmiany były zakazane. W pewnym momencie armia zdała sobie sprawę, że nie mogą walczyć
z uniwersalną modą i zaczęto produkować spodnie o obniżonej talii.
H: It’s a design for a friend of mine, whom I consider an urban princess. She is very feminine and ele-gant with a fighter-sportive spirit. Before I desi-gned that jacket, I created a virtual world for her, where flying fighter fairies are living in a modern gray urban place. She is one of them, of course, and the jacket is a direct result of that idea.
H: It’s a design for a friend of mine, whom I consider an urban princess. She is very feminine and ele-gant with a fighter-sportive spirit. Before I desi-gned that jacket, I created a virtual world for her, where flying fighter fairies are living in a modern gray urban place. She is one of them, of course, and the jacket is a direct result of that idea.
V: Czyli street fashion wpływa na wojsko. A na wy-sokie krawiectwo?
H: To jest wzajemny związek – między projektantami mody a tak zwanym street fashion. Inspiracje płyną obustronnie i wzajemnie się przenikają.
V: Na koniec, z nadzieją na kolejną ciekawą opo-wieść kryjącą się za projektem, zapytam cię o kurteczkę Clothing Anatomy. To moja osobista ulubienica i naprawdę magiczna rzecz.
H: Zaprojektowałam ją dla przyjaciółki, którą uwa-żam za miejską księżniczkę. Jest bardzo kobie-ca i elegancka, a jednocześnie silna i aktywna. Zanim powstał projekt, stworzyłam dla niej wir-tualną rzeczywistością, gdzie latające waleczne wróżki żyją we współczesnym miejskim otoczeniu szarości. Ona jest oczywiście jedną z nich,
a kurtka to bezpośredni produkt historii.
V: Czyli street fashion wpływa na wojsko. A na wy-sokie krawiectwo?
H: To jest wzajemny związek – między projektantami mody a tak zwanym street fashion. Inspiracje płyną obustronnie i wzajemnie się przenikają.
V: Na koniec, z nadzieją na kolejną ciekawą opo-wieść kryjącą się za projektem, zapytam cię o kurteczkę Clothing Anatomy. To moja osobista ulubienica i naprawdę magiczna rzecz.
H: Zaprojektowałam ją dla przyjaciółki, którą uwa-żam za miejską księżniczkę. Jest bardzo kobie-ca i elegancka, a jednocześnie silna i aktywna. Zanim powstał projekt, stworzyłam dla niej wir-tualną rzeczywistością, gdzie latające waleczne wróżki żyją we współczesnym miejskim otoczeniu szarości. Ona jest oczywiście jedną z nich,
a kurtka to bezpośredni produkt historii.
V: Czyli street fashion wpływa na wojsko. A na wy-sokie krawiectwo?
H: To jest wzajemny związek – między projektantami mody a tak zwanym street fashion. Inspiracje płyną obustronnie i wzajemnie się przenikają.
V: Na koniec, z nadzieją na kolejną ciekawą opo-wieść kryjącą się za projektem, zapytam cię o kurteczkę Clothing Anatomy. To moja osobista ulubienica i naprawdę magiczna rzecz.
H: Zaprojektowałam ją dla przyjaciółki, którą uwa-żam za miejską księżniczkę. Jest bardzo kobie-ca i elegancka, a jednocześnie silna i aktywna. Zanim powstał projekt, stworzyłam dla niej wir-tualną rzeczywistością, gdzie latające waleczne wróżki żyją we współczesnym miejskim otoczeniu szarości. Ona jest oczywiście jedną z nich,
a kurtka to bezpośredni produkt historii.
V: Czyli street fashion wpływa na wojsko. A na wy-sokie krawiectwo?
H: To jest wzajemny związek – między projektantami mody a tak zwanym street fashion. Inspiracje płyną obustronnie i wzajemnie się przenikają.
V: Na koniec, z nadzieją na kolejną ciekawą opo-wieść kryjącą się za projektem, zapytam cię o kurteczkę Clothing Anatomy. To moja osobista ulubienica i naprawdę magiczna rzecz.
H: Zaprojektowałam ją dla przyjaciółki, którą uwa-żam za miejską księżniczkę. Jest bardzo kobie-ca i elegancka, a jednocześnie silna i aktywna. Zanim powstał projekt, stworzyłam dla niej wir-tualną rzeczywistością, gdzie latające waleczne wróżki żyją we współczesnym miejskim otoczeniu szarości. Ona jest oczywiście jedną z nich,
a kurtka to bezpośredni produkt historii.
Photographer / fotograf: Liah Interview /wywiad: Martyna
photographer / fotograf: Julia Wilam
http: juliawilam.blogspot.com
model / modelka: Paulina Szumowska
make-up: Kinga Kolasińska
styling / stylizacja: Monika KuźniarskaBLACKAND WHITE
photographer / fotograf: Julia Wilam
http: juliawilam.blogspot.com
model / modelka: Paulina Szumowska
make-up: Kinga Kolasińska
styling / stylizacja: Monika Kuźniarska
photography / fotograf: Sebastian Szwajczakwww.gaapstudio.plstyling / stylizacja: Gabiela Gnatmodel / modelka: Nataliaautumn
rose
photography / fotograf: Sebastian Szwajczakwww.gaapstudio.plstyling / stylizacja: Gabiela Gnatmodel / modelka: Natalia
Ciuchy, które zmuszają do myślenia. I to nie nachalnymi napisami, pseudointelektualnymi hasłami czy otoczką marketingu.
Po obejrzeniu ich kolekcji nasuwa mi się jedna myśl: w prostocie siła.
Jak do tej pory ich cały dobytek to parę koszulek, bluzy, ekotorby. Coś jednak jest takiego w ich ciuchach, że chce się je mieć.
Nie szokują krojem, nie krzyczą kolorami. Intrygują. Logo Chanel i podpis: change the Chanel, YSL przetłumaczone jako Youth
Sold to Love, puszka Campbella z napisem… żurek. Nazwiska projektantów jako przyczynek do częstochowskich rymowanek, żywcem wyjętych z placu zabaw dla parolatków.Oglądam i chcę więcej. Wciągam się w tę grę, jak same dziewczyny
mówiły w jednym z wywiadów - „grę symbolem”. Ale czy tylko o symbol tu chodzi?Dziewczyny nie obrażają i nie szokują. Pożyczanie wizerunków współ-
czesnej popkultury nie dewaluuje ich wartości. Współczesna sztuka, a projektowanie ciuchów bez wątpienia nią
jest, dostarczyła nam już taką porcję adrenaliny, że przeciętny szary człowiek zdążył uodpornić się na jej szatańskie zakusy.
Co jest zatem celem i przesłaniem kolekcji Misbehave?O to trzeba by spytać same dziewczyny. Co widzimy my? Lekcję doktora Tulpa na współczesnej popkulturze.O ich podejściu do mody mówią nie tylko same ciuchy, ale też ich
aranżacja na zdjęciach.
http://misbhv.com/http://blog.misbhv.com/
Bajkowe kolory, beztroska, potargane włosy, luz i wolność. A w tle pan
Miecio spod delikatesów i pani Gienia z warzywniaka. W końcu, jak ostrzega jedna z ekotoreb: to nie elegancja Francja.Szara nasza Polska cała, ale jakby przez różowe okulary.Ich styl najlepiej ilustruje koszulka z ostatniej kolekcji: napis love ułożo-
ny z: rewolweru, anarchistycznego „A”, rozkraczonych nóg, znaczka euro. Mix popowo-kulturowy. Puszka Pandory, która sama prosi się o otwarcie.
Vintmagazine: Dlaczego zdecydowałyście postawić w swoich kolekcjach na bluzy i T-shirty?
Natalia: Misbehave dopiero się rodzi, a rozpoczęcie tworzenia marki streetwearowej od projektowania koszulek czy bluz jest naturalną koleją rzeczy. Większość firm w tej branży tak zaczynała i albo udało im się wybić, albo kończyli na takiej inicjatywie. Tworząc Misbehave spotkałyśmy się z odbiorem, który, można śmiało powiedzieć, prze-rósł nasze oczekiwania. Pozwoli nam to już na wiosnę rozszerzyć asortyment o kolejne części garderoby.
V: Oglądając wasze ubrania ma się wrażenie, że bardziej liczy się dla was treść, niż forma. Nie skupiacie się na krojach, wymyślnych
szyciach. Sednem jest podkreślana przez was w poprzednich wywiadach „gra symbolem”. Czy jest to wynikiem świadomej „polityki”, czy po prostu operowanie krojem was nie kręci?
N: Tak jak powiedziałyśmy, forma z racji jakiś tam finansowo- organizacyjnych była w pierwotnym stadium powstawania zepchnięta na dalszy plan, ale nawet w standardowych bluzach bardziej wytrawny obserwator zobaczy rozwiązania wcale nie tak do końca oczywiste dla sieci handlowych. Poza tym, rzeczywiście trzeba się zgodzić, że filozofia jest dla nas równie ważna, jeśli nie ważniejsza niż sam produkt. Ale podkreślana na każdym kroku gra symbolem jest trafna tak naprawdę dla dwóch najbardziej charakterystycznych koszulek, nawiązujących do logotypów YSL i Chanel. W nowej kolekcji już nie podjęłyśmy tego tematu.V: Czy wasze ciuchy są skierowane do jakiejś konkretnej grupy ludzi?
N: My kierujemy nasze ubrania do wszystkich. U mnie w domu każdy od wujka po babcię znalazł pod choinką koszulkę Misbehave.
Natomiast jest oczywistym, że przekaz nie trafia do wszystkich. Jesteśmy w swojej formie nowe na polskim rynku, a z ubraniami
jest jak z muzyką - czasem trzeba się osłuchać, żeby polubić.Kasia: Tak jak powiedziała Natalia i jak zaznaczamy od zawsze, inspiracją są dla nas wszyscy ludzie, których spotykamy osobiście,
bądź nie, na naszej drodze. Ciężko więc kierować te rzeczy do konkretnego odbiorcy. Cieszymy się, że nasze rzeczy podobają się i tańczącej młodzieży, mojej mamie, turyście z Norwegii, i chłopakowi z drugiego końca Polski.
V: Jaki jest cel waszych „igraszek z popkulturą”? Co chcecie przez to pokazać, udowodnić?K: Gra słowem, skojarzeniem daje do myślenia, nie wszystko jest jednoznaczne, nie narzucamy odbioru. Żyjemy w czasach, gdzie interpretacja należy do widza, jeśli spotyka się to z takim odbiorem jak nasz, czujemy, że cel został osiągnięty.V: Zaintrygowała mnie aranżacja zdjęć waszych kolekcji. Czy jest to tylko wizja fotografa czy miałyście w tej kwestii coś do powiedzenia? Chodzi mi głównie o tę przebijającą w tle „polskość”. Pan na tle delikatesów, zdjęcie z typową panią Gienią z warzywniaka, stara skoda w tle, itp. A wszystko to w bajkowych,
podkręconych kolorach. Czy to przejaw kolejnej gry z konwencją?
N: Na cztery sesje zdjęciowe dwie faktycznie mają Polskę w tle. Ale nie chciałyśmy, żeby brzmiało to jak deklaracja. Zrobiłyśmy tamte
zdjęcia w mieście, gdzie żyjemy, w miejscach, do których chodzimy na zakupy i z ludźmi, których mijamy codziennie na ulicy.
Było to czymś naturalnym. A że Marcin, nasz fotograf, miał wizję kolorów, to je podkolorował.K: Faktycznie, pewnie przewija się w tle element lokalny, ale na tle wszystkich zdjęć, takich jest kilka. Czuję silną więź z Krakowem
i wydaje mi się to naturalne. Wszystkie zdjęcia są naszym wspólnym pomysłem i pracą, to jak wyglądają od A do Z jest wynikiem naszej wizji: mojej, Natalii i Marcina - mieszanki naszych osobowości. Każ-dy wkłada w Misbehave część siebie i dlatego daje
nam to satysfakcję, kiedy każdy pomysł „rośnie” i zmienia się pod wpływem burzy mózgów, zanim osiągnie finalny wygląd.
V: Czy chodzicie w zaprojektowanych przez was ciuchach? Gdzie się ubieracie? Czy nosicie ubrania innych młodych polskich projektan-tów?
N: Jasne, że tak. Czasem wykładamy na naszą działalność wszystkie oszczędności, więc jesteśmy niejako na nie skazane ;)
Ja nie ubieram się w żadnym szczególnym sklepie, ani u żadnego projektanta. Wolę koszulę chłopaka, niż sukienkę Wanga.K: Chodzimy w naszych rzeczach, pewnie gdybym tego nie robiła, czułabym się nie do końca wiarygodna we własnych oczach. Podobają mi się i dobrze się w nich czuję, być może dlatego, że kroje ciuchów robimy trochę na siebie. Noszę to, co mi się podoba,
co jest wygodne (czasem wyjątkiem są buty). Chętnie będę nosić rzeczy innych polskich projektantów, bo jest masa zdolnych ludzi, nie warto się ograniczać.
V: Na co same zwracacie uwagę wybierając ciuchy?
N: Na własne samopoczucie ;) Nie kupię dwunastocentymetrowych szpi-lek, jeśli nie mam ochotyr zucać się w oczy, ani dziewczęcej sukienki, jeśli akurat chciałabym poczuć się kobieco.
Nie ma w tym logiki ani głębszych przemyśleń, a póki co stan konta nie pozwala mi na wątpliwości w stylu: Balenciaga czy Prada.
K: Na kolory, krój, materiał, pewnie całkiem często cenę. Trudno jedno-znacznie powiedzieć, ważne, żeby być ubranym a nie przebranym, a jeśli przebranym, to tak, żeby czuć się w kostiumie jak
w drugiej skórze. Wszystko zależy od okazji i nastroju, ale na co dzień sięgam po to, co mam pod ręką, T-shirt, jeansy. Mieszamy
rzeczy nowe i vintage.V: Czy mogłyście pokrótce opisać, jak przebiega produkcja waszych
ubrań? Od pomysłu do realizacji.N: Najpierw jest telefon. Środek nocy czy siódma rano. Nieważne. Trzeba
się krótkofalowo podekscytować, potem zapisać i poczekać kilka dni. Jeśli entuzjazm nie minie, znaczy że wart uwagi.
Potem siadamy w trójkę przed komputerem, przy stosie kanapek i winie, i staramy się coś urodzić.
Jeśli znowu po kilku dniach stwierdzimy, że będzie HIT, to z tego nie może nie być HITA (Pezet ;) Układy ze szwalnią mamy świeże, cza-sem niestety trzeba długo czekać na realizację, stąd ciągłe pustki
w asortymencie.
K: Tak jak mówi Natalia, od ekscytacji po kłótnie, radość i napięcia. Ale najważniejsze, że wszystko razem. Efekt musi satysfakcjonować nas wszystkich.
V: Czy projektowanie traktujecie jako dodatkowe zajęcie, hobby, czy dążycie do tego, żeby stało się waszą główną aktywnością (i źródłem dochodów)?N: Wydaje mi się, że już na tym etapie nabieram śmiałości, żeby powiedzieć, że zdecydowanie sposób na życie, choć z kompromisem
dla studiów, które mimo to chcę skończyć.V: Jakie pytanie same chciałyście sobie zadać, a nikt do tej pory wam go
nie zadał?N: Mi się to pytanie strasznie podoba. Mam milion pytań, które mogła-
bym sobie zadać, ponieważ najbardziej lubię mówić o sobie :) Więc na przykład: co uważam za fajniejsze: prysznic czy wannę? Odpowiadam: prysznic. Kasia powie, że wanna i stąd cala różnica, i wieczne awantury między nami.K: Hahaha, jest kilka takich pytań, ale poczekam, aż ktoś mnie zaskoczy. Podoba mi się za to odpowiedź Natalii, cała prawda o nas w jednej odpowiedzi.
(wika)
PHOTOGRAPHY/ FOTOGRAF: WOJTEK BEDNARSKIwww.fOtOchtOn.republika.pl
PHOTOGRAPHY/ FOTOGRAF: WOJTEK BEDNARSKIwww.fOtOchtOn.republika.pl
O O OO O OO O OO OO D O O O OOO OO F OOO
O O OO O OO O OO OO D O O O OOO OO F OOO
O D O O OO O OO O OO OO D O O OOOO OO F OOO
O D O O OO O OO O OO OO D O O OOOO OO F OOO
O FOOOOOOO D OO O OO O OO OO O OO OOO OO OOO
O FOOOOOOO D OO O OO O OO OO O OO OOO OO OOO