29
1 UROCZYSTOŚĆ 90-LECIA „RODŁA” Obchody 90. rocznicy powołania I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech z siedzibą w Opolu, 23 lutego 2013 roku* „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 43n). Ekscelencjo! Najdostojniejszy Księże Biskupie Pawle! Szanowny Panie Marszałku! Szanowny Panie Prezydencie Ryszardzie, z którym łączy mnie prawie dwudziestopięcioletnia znajomość. Na pana ręce składam słowa serdecznego pozdrowienia dla wszystkich włodarzy i gości tego piastowskiego grodu. Czcigodni Bracia w Chrystusowym kapłaństwie, na czele z Braćmi Mniejszymi, gospodarzami tej świątyni, która jest miejscem spoczynku tylu Piastów Śląskich. Czcigodni Bracia i Siostry! Zgromadzeni na uroczystości 90. rocznicy I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech z siedzibą w Opolu. Rodło jest to hasło, które mówi: „Jesteśmy Polakami, należymy do narodu polskiego, którego kultury kolebką jest Kraków, wierną rzeką Wisła. Te dwie siły to Zdjęcie 1 – Sygnowany znaczek Rodła wydany z okazji 90. rocznicy Powstania I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech z siedzibą w Opolu. 23 lutego 2013 roku.

UROCZYSTOŚĆ 90 LECIA „RODŁA” - ksjuraszek.pl‚a-Zwi... · 2 rodło, które nie jest ani herbem, ani godłem, ale symbolem naszego pochodzenia i łączności naszej z całym

Embed Size (px)

Citation preview

1

UROCZYSTOŚĆ 90-LECIA „RODŁA”

Obchody 90. rocznicy powołania I Dzielnicy Związku Polaków w

Niemczech z siedzibą w Opolu, 23 lutego 2013 roku*

„Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a

nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A ja wam powiadam: Miłujcie waszych

nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 43n).

Ekscelencjo! Najdostojniejszy Księże Biskupie Pawle!

Szanowny Panie Marszałku!

Szanowny Panie Prezydencie Ryszardzie, z którym łączy mnie prawie

dwudziestopięcioletnia znajomość. Na pana ręce składam słowa serdecznego

pozdrowienia dla wszystkich włodarzy i gości tego piastowskiego grodu.

Czcigodni Bracia w Chrystusowym kapłaństwie, na czele z Braćmi

Mniejszymi, gospodarzami tej świątyni, która jest miejscem spoczynku tylu Piastów

Śląskich.

Czcigodni Bracia i Siostry! Zgromadzeni na uroczystości 90. rocznicy I

Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech z siedzibą w Opolu.

Rodło jest to hasło, które mówi: „Jesteśmy Polakami, należymy do narodu

polskiego, którego kultury kolebką jest Kraków, wierną rzeką Wisła. Te dwie siły to

Zdjęcie 1 – Sygnowany znaczek Rodła wydany z okazji 90. rocznicy Powstania I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech z siedzibą w Opolu. 23 lutego 2013 roku.

2

rodło, które nie jest ani herbem, ani godłem, ale symbolem naszego pochodzenia i

łączności naszej z całym narodem polskim i jego duszą”.

Zdjęcie 2 – Sztandar Związku Harcerstwa Polskiego w Niemczech, 1938 rok – awers i rewers. Replika zdjęć w: „Po plebiscycie na Górnym Śląsku” -wydano staraniem Muzeum Śląska Opolskiego, przy pomocy Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej, Opole 2013. Foto: ze zbiorów MŚO.

Tak zaczyna wyjaśnienie czytelnikowi znaczenie tego słowa Stanisław

Wasylewski, autor publikacji „Na Śląsku Opolskim”, wydanej w 1937 roku,

staraniem Instytutu Śląskiego w Katowicach 1.

To była bardzo dobra myśl – podkreśla autor wspomnianej monografii -

zjednoczyć wszystkich Polaków, żyjących w państwie niemieckim pod jednym

zawołaniem, jak pierwotni rycerze polscy w zgiełku bitewnym jednoczyli się na

zawołanie półkozy, czy jastrzębca.

Takim zawołaniem stało się RODŁO. Nowy wyraz, wszedłszy nagle do

języka potocznego, zadziwił ludzi swoim doskonale antycznym dźwiękiem. Byli

nawet tacy, którzy studiowali słowniki, aby koniecznie znaleźć jego genealogię i

stare znaczenia. Tymczasem żadnego rodła nigdy nie było, zostało świeżo i celnie

ukute, m.in. przez wielkiego syna tej ziemi – Edmunda Osmańczyka.

Jeśli się teraz wpatrzyć w rysunek emblematu, który w biało-czerwonej

emalii zdobi każdą pierś Polaka w Niemczech, każdą salę i występ publiczny,

rozpoznamy stylizowaną linię biegu Wisły. I odróżnia się tym na pierwszy rzut oka

od swastyki. Pierwsi ozdobieni tym zawołaniem członkowie organizacji polskich

nie budzili nawet wśród brunatnych koszul protestu, raczej kiwano głowami, że to

owszem artverwandt2, podobne do naszego znaku.

1 Stanisław Wasylewski, Na Śląsku Opolskim, Wydawnictwo Instytutu Śląskiego w Katowicach, Katowice 1937,

s.264-268. 2 pokrewnego gatunku

3

Rodło objaśnia się dalej i legitymuje pieśnią, która od niedawna

wprowadzona, zdołała już wkorzenić się w masach najszerszych; od niej zaczyna

się każda uroczystość i zebranie:

Od wieków wszystko zwyklim kłaść w ofierze,

Od wieków walczyć co dnia wciąż na nowo

O okruch prawa polskie „W Boga wierzę”,

O polską duszę, każde polskie słowo.

Jesteśmy Polakami!

I tego żadna moc nie zmieni.

Bóg z nami! Sprawa z nami!

Bóg nam wiarą serca rozpłomieni!

Rodło królewskie mamy!

Jesteśmy Polakami!3

Rodło i stojący za nim Związek Polaków w Niemczech ma szczególnie

doniosłe znaczenie dla rozwoju uświadomienia w najstarszej (i najmłodszej

zarazem) warstwie polskości: na obu brzegach Odry, w puszczach oleskich, na

ogrodach raciborskich. Włącza bowiem pańskich Ślązaków do wielkiej rodziny,

jaką stanowi Polonia w Niemczech, stawia w jednym szeregu z rodakami

Pogranicza złotowskiego, z Westfalii. Ślązacy nie byliby nieodrodnymi Lechitami,

gdyby na dnie ich duszy nie kryła się chętka do niekarności organizacyjnej. Lubią

chodzić luzem, każdy na swej zagrodzie równy wojewodzie, jak szlachcic

siedemnastowieczny. Stają często bezradni w walce z rzeczywistością i nie wiedzą

którędy? („ze wszystkimi nie możemy na raz wojny wieść, bo mych są pogrzebani

w butach”). Wtedy bierze ich w opiekę Związek Polaków w Niemczech (…).

A wypadło zmagać się od pierwszych chwil o osiągnięcia najskromniejsze.

O wolność oddychania po polsku w ogóle!

„Walczyć musimy – słowa sprawozdania z 10-lecia prac Związku – o każdą

literę prawa. Walczyć muszą nasze dzieci o pacierz do Boga, o polską pieśń

kościelną, o każde słowo z elementarza. Walczyć musimy o lokale do zebrań, lekcji,

3 Stanisław Wasylewski, Na Śląsku Opolskim, Wydawnictwo Instytutu Śląskiego w Katowicach, Katowice 1937,

s.265.

Zdjęcie 3 – Program uroczystości

4

przedstawień teatralnych. Walczyć muszą rodzice o zarejestrowanie imienia dla

nowonarodzonego dziecka”.

Wiedziony nieomylnym instynktem rasy odczuł Śląsk jeszcze wcześnie, że

uratować go może jedynie kontakt, czyli stała łączność duchowa, z krainą ojców,

od której go oderwano. I sam się w ciągu całego ubiegłego (XIX) stulecia o ten

kontakt dopraszał, nalegał, sam go mimo wszelkiej przeszkody szukał.

Przeszkodą był mur twardy i nieprzebyty, zdawałoby się. Budowali go bowiem

przez ciąg wieków nie tylko polscy nietroskliwi o Śląsk królowie, nie tylko władcy

tego kraju, Austriacy naprzód, Prusacy potem – ale budowała go również własna,

uśpiona i sycona pokoleniami obojętność narodowa. Jakaś typowo śląska a-

narodowość. Gdy jednak senny wał runął, gdy kmiecie śląscy garnąć się zaczęli

sami i dopraszać sami: a to żeby na pąć do Jasnej Góry, to żeby do grobu

Kościuszki na Wawelu, a to żeby na zamek królewski w Warszawie, na Kopiec

Unii Lubelskiej we Lwowie – wtedy wynikło zjawisko piękne i rzadkie, raz na sto

lat spotykane w naszym społeczeństwie. Była nim harmonijna współpraca

wszystkich dzielnic, aby temu Śląskowi do wydźwignięcia się z topieli dopomóc

Jak gdyby w odpłacie czy w

pokucie za tylowiekową

niepamięć i obojętność, za

inercję, za boleśnie

pokarane opieszalstwo –

Polska, bijąc się w piersi,

okazała Śląskowi cnotę,

wyjątkowo tylko u nas

spotykaną: oto Królewiacy,

Małopolanie i Poznaniacy

(…) w drugiej połowie XIX

wieku zjeżdżają na Śląsk.

Mają na celu podtrzymać,

umocnić, rozszerzyć ruch narodowy. Masy najszersze, to znaczy: gospodarz

Zdjęcie 4 – ZPwN w Wilanowie, 1930 r. Foto: ze zbiorów MŚO

5

małorolny, chałupnik i robociarz, bo innych sfer społecznych już nie ma.

Skończyło się mieszczaństwo, wynarodowiła się szlachta. Die hatten sich glatt

eingedeutsch – stwierdzają z radosnym obiektywizmem historycy niemieccy.

Został tylko chłop. I do tego chłopa przyjechali misjonarze (świeccy) z

Krakowa, Poznania i Warszawy (…).

Każda z dzielnic budziła ducha narodowego w Ślązakach na swój sposób:

Królewiacy, ogarniając szerokie horyzonty, organizowali akcję oświatową i robili

dobrą propagandę w barwnym, przekonywującym słowie. Krakowianie nieśli

powiew romantyzmu, oparty o stare naukowe tradycje wszechnicy Jagiellońskiej,

Poznaniacy wreszcie wskazywali im praktyczne na co dzień cele. Radzili walczyć

tak, jak sami walczą, uczyli wymowy cyfr, bilansu, tłumacząc wagę organizacji

gospodarczej.

Pokwitowaniem, że tak powiem, tej roboty może być podzięka rymowana

kowala poety z Królewskiej Huty (dziś Chorzowa) - Juliusza Ligonia pt. „Bratnia

życzliwość”, napisana w 50. rocznicę powstania listopadowego, w ręce weteranów

złożona. Kończy Ligoń tak:

Upraszam przyjąć od Górnoślązaka

Tych uczuć kilka ze serca płynących

Które tchnie duchem prawego Polaka

W modłach za zmarłych przy uczcie żyjących

Którym usta dzisiaj wykrzykują:

Wiwat Wam bracia – Sarmaci niech żyją!4

W tym naszkicowanym tle historycznym, jak tylko potrafiłem, pragnąłem

ukazać całe piękno dzieła naszych przodków, którzy umiłowali tę ziemię.

Historycy dodają, że Słowianie zamieszkiwali niegdyś tereny aż po Berlin, na co

też wskazują polskie nazwy miast i wsi na obszarze dzisiejszych wschodnich

landów5. Polacy więc nie przybyli do Niemiec z „Orbisem”. Początek migracji

Polaków w Niemczech nastąpił za króla Augusta II Mocnego, po zawarciu unii

4 Tamże, s.259.

5 Piotr Cywiński, 68 lat po wojnie polska mniejszość w RFN nie może doprosić się przywrócenia praw odebranych jej

przez niemieckich nazistów, W Sieci – opinie, 31.12 - 6.01.2013, s.54-57.

6

personalnej Polski z Saksonią. Takiej samej unii, jaką mieliśmy z Litwą. Nie

dziwmy się zatem, że poczęli tęsknić za rodzinnymi stronami6.

Pięknie oddał to uczucie, opisując już dwieście lat temu, bardzo precyzyjnie

pewien niemiecki poeta, zaś uwiecznił w swej pieśni Franciszek Schubert. To

pieśń o wędrowcu, który tęskni za domem, za ojczyzną:

Wo bist du, mein geliebtes Land (…) Gdzie jesteś ukochany Kraju

Wo eine Toten auferstehn, Gdzie moi zmarli zmartwychwstają

Das Land, das eine Sprache spricht, Kraju, gdzie mówi się moim językiem

O Land, wo bist du? O gdzie jesteś Kraju?

W 90. rocznicę powołania I Dzielnicy Związku Polaków w

Niemczech, spod znaku RODŁA, trudno nie zadumać się nad zasadniczym

pytaniem:

PO CO JEST POLSKA?

Jaka jest jej rola dzisiaj – obok, wciąż odnawiających się imperiów,

rosyjskiego ze wschodu, niemieckiego z zachodu, w słabnącej duchowo już od

wieków Europie?

Jakaż to musi być miłość, że tak ją ukochali nasi przodkowie?

Historia Polski nie skończyła się jeszcze, a wtedy dopiero, kiedy zostanie

postawiona kropka w tym dziejowym zdaniu, jakie pisze polska wspólnota, jego

sens ujawni się do końca.

Teraz jednak, jestem tego pewien, że Polska jest, a w każdym razie bywa często w

swej historii po to, żeby przeszkadzać imperiom. Potężne siły zła, jakie skupiają

się w imperialnej ambicji panowania nad innymi, poniewierania słabszymi, od

ponad 300 lat potykają się o Polskę7. Tak pisze prof. Andrzej Nowak,

wykładowca historii na Uniwersytecie Jagiellońskim, redaktor naczelny

miesięcznika „Arcana”.

6 Tamże: Autor tej analizy historyk Sebastian Negal zwrócił uwagę, że przodkowie ok. 1,5-2 mln obywateli Niemiec,

którzy z „powodu pochodzenia mają szczególny stosunek do języka polskiego, kultury i tradycji”, wywodzą się z okresu rozbiorów Polski, począwszy od 1772 roku. Wtedy nazywano ich „preussische Polen”. (…). Według ekspertyzy sporządzonej dla polskiego MSZ, liczba ludności polskiej w granicach Rzeszy Niemieckiej wynosiła przed I wojną światową aż 4 mln. 7 Prof. Andrzej Nowak, Imperia potykają się o Polskę, Nasz Dziennik, 20.01.2011, s.13.

7

Tak było pod Wiedniem w 1683 roku, kiedy imperialna pycha

zaprowadziła tam zielony sztandar padyszacha. Tak stało się również ostatecznie z

imperium Katarzyny i Mikołajów. Przez ponad 140 lat starało się ono wchłonąć

ogromną większość (dokładnie 82 procent) Rzeczypospolitej – i zadławiło się

ostatecznie tym kąskiem. Przykład polskiej niezgody na zniewolenie, polskiej

walki o narodową wolność, przykład, którego symbolami byli konfederaci barscy,

Kościuszko, powstańcy styczniowi – którego to zrywu obchodzimy 150 rocznicę,

aż do Piłsudskiego – rozsadził w końcu państwo carów, cesarzy eksplozją ruchów

odśrodkowych w I wojnie światowej8.

Bez porównania gorsze od Rosji carów, imperium sowieckie chciało nad

trupem II Rzeczypospolitej podać rękę równemu sobie partnerowi III Rzeszy.

Porozumiały się tylko na chwilę – której symbolem stały się Katyń i niemiecka

akcja AB, a potem, raz jeszcze los Powstania Warszawskiego. Zwycięskie

imperium sowieckie rozciągnęło swoje panowanie po Berlin, Pragę, Budapeszt i

Sofię. Za zgodą imperiów Zachodu wydaną w Jałcie.

Polska niezgoda na zniewolenie znów jednak dawała o sobie znać: w

1956, 1966, 1968, 1970, 1976 w końcu 1979, w czasie pierwszej pielgrzymki Jana

Pawła II do Ojczyzny i w zasianym przez nią , a wzrosłym rok później, wielkim

ruchu Solidarności. Namiestnik imperium mógł jeszcze narzucić stan wojny w

polskiej prowincji, ale imperium było już nieodwołalnie podważone przez ruch

polskiej niezgody. I runęło9.

W tym kontekście historycznym lepiej rozumiem słowa sprawozdania z 10-

lecia prac Związku: „Walczyć musimy(…), walczyć muszą nasze dzieci”.

Żadne zwycięstwo nie jest tutaj ostateczne. Imperialna arogancja odradza się

i zaprasza do przyjęcia jej logiki – logiki siły dyktującej swą wolę słabszym.

Zaprasza do przyjęcia tej logiki swoich tradycyjnych partnerów – na Zachodzie,

8 Tamże.

9 Tamże. Fragmenty teksu zaznaczonego innym kolorem nie zostały wygłoszone w czasie kazania ze względu na

szczupłość czasu. Objaśnia to uwaga końcowa.

8

który raz jeszcze wycofuje się ze swych moralnych deklaracji i zasad. Znów na

Polsce ujawnia się ta arogancja, ta pycha ze szczególną brutalnością10

.

Po co jest Polska? Polska jest po to, żeby tę pychę obnażyć i ostatecznie ukarać –

wezwaniem do sprzeciwu, wezwaniem do prawdy. To bardzo ambitna rola. Rola

dla tych, którzy nie chcą tylko płynąć z prądem. Szukajmy ich wśród tych, którzy

tęsknią dziś za swoją ojczyzną.

68 lat po wojnie polska mniejszość w RFN nie może doprosić się

przywrócenia praw odebranych jej przez niemieckich nazistów.

Arcybiskup Metropolita Szczecińsko-Kamieński Andrzej Dzięga, który

był obecny w Berlinie na niedawnych obchodach 90-lecia Związku Polaków w

Niemczech, wezwał do corocznych pielgrzymek do Częstochowy i modłów w

intencji przywrócenia należnych im praw.

Jeśli oprzeć się na zapisie w polsko-niemieckim „Traktacie o dobrym sąsiedztwie i

przyjaznej współpracy” z 1991 r,. Polaków w Niemczech po prostu nie ma. Istnieją

jedynie jakieś „osoby posiadające niemieckie obywatelstwo, które są polskiego

pochodzenia” z, jak się okazuje, wybujałymi aspiracjami i zakłócające dobre

sąsiedztwo właśnie. Takie w każdym razie można odnieść wrażenie po traktowaniu

niemieckich Polaków przez władze w Berlinie.

Obecna sytuacja niemieckiej Polonii, która wedle oficjalnych szacunków liczy ok.

2 mln obywateli RFN, jest de facto prolongatą polityki uprawianej w czasach III

Rzeszy. Dla przypomnienia, status mniejszości narodowej odebrany został

Polakom dopiero rok po napaści Niemiec na Polskę. Stanowiło o tym

rozporządzenie 1940 r., podpisane przez trzech hitlerowskich notabli,

feldmarszałka Hermanna Göringa, generalnego pełnomocnika administracji

Rzeszy Wilhelma Fricka i szefa Kancelarii Rzeszy ministra Hansa Lammersa.

Zgodnie z tym edyktem, wszelkie polskie struktury w III Rzeszy zostały

zdelegalizowane, od gospodarczych, finansowych, przez szkolnictwo, po

organizacje kulturalne i kluby sportowe, zlikwidowano liczne polskie gazety i

10

Tamże.

9

drukarnie, odebrano cały majątek, depozyty bankowe i nieruchomości, zaś

działaczy polskiej mniejszości, nauczycieli czy księży skazano na zagładę w

obozach koncentracyjnych (…).

W efekcie, podczas gdy uznani za mniejszość narodową polscy Niemcy są

szczodrze dofinasowani i dzięki zniesieniu dla nich progu wyborczego mają

swojego przedstawiciela w Sejmie , niemieccy Polacy mogą tylko prosić, a raczej

żebrać o pieniądze (…).

Jak utrzymują Niemcy, prawa mniejszości obywatelom polskiego pochodzenia się

nie należą, bo przedwojenna Polonia w większości wymarła, a ci, którzy przeżyli,

ulegli „asymilacji”, znaczy: germanizacji. Gdy w marcu 1938 r. zwołano w

berlińskim Teatrze Ludowym Kongres Polaków, który był gigantyczną

manifestacją jedności przeszło półtoramilionowej polskiej mniejszości w Rzeszy,

uczestniczyło w nim aż 5 tys. delegatów. Wychodzi więc na to, że niemieccy

Polonusi byli bezpotomni, w odróżnieniu od polskich Niemców, którzy nie tylko

otrzymali prawa mniejszości, lecz także niemieckie paszporty i prawo wyborcze w

RFN.

Rząd w Berlinie stosuje w tym przypadku dwie miary: dla przykładu,

„wypędzenie” jest dziedziczne, gdyż do Związku Wypędzonych przyjmowane są

nawet wnuki wysiedleńców, a pochodzenie Polaków w RFN – nie11

.

Spokój, zgoda z sąsiadami powinny być ważnym celem polityki

zagranicznej. Tu zgoda. Ale jest pytanie, za jaką cenę się to odbywa. Bo spokój

jest wartością ważną, ale interes narodowy, interes państwa stoi wyżej. Jeżeli zaś

spojrzymy za fasadę, to ten rachunek nie wygląda tak korzystnie. Traktowanie

mniejszości polskiej w Niemczech, rażąco nierówne w stosunku do mniejszości

niemieckiej w Polsce, jest tego najjaskrawszym dowodem. W mojej ocenie – pisze

socjolog z Uniwersytetu w Bremie i UKSW, komentator i analityk spraw polskich

oraz międzynarodowych, profesor Zdzisław Krasnodębski – przy konsekwentnej

11

Piotr Cywiński, 68 lat po wojnie polska mniejszość w RFN nie może doprosić się przywrócenia praw odebranych jej przez niemieckich nazistów, W Sieci – opinie, 31.12-6.01.2013, s.54-57.

10

polityce był możliwy jakiś kompromis. Ale polskie władze, choć podjęły temat,

wycofały się, gdy usłyszały pierwsze „nein”(…).

Nadal więc obowiązują wobec mniejszości polskiej tzw. dekrety Göringa, a

majątek wtedy zabrany nadal nie może być zwrócony.

Pan mecenas Stefan Hambura odnalazł ostatnio pismo Göringa likwidujące

mniejszość polską, którego rzekomo nie można było nigdzie znaleźć. To pewna

szansa, bo gdyby okazało się, że to jest dokument nieważny z mocy prawa, to

mniejszość polska automatycznie nadal istnieje. Zresztą teza, że jej nie ma, jest nie

do utrzymania. Polacy w Niemczech nie są, jak na przykład Turcy, grupą

imigrantów, ale zawsze byli mieszkańcami państwa niemieckiego od czasów

saskich. I nie jest prawdą, że w latach 20. ubiegłego wieku ta obecność Polaków

jako mniejszości w Niemczech się kończy12

.

Przedstawiciele Polonii wystosowali za pośrednictwem kancelarii mecenasa

Stefana Hambury oficjalny apel do kanclerz Angeli Merkel o stwierdzenie

nieważności rozporządzenia Göringa z 1940 r. Rząd RFN został postawiony pod

ścianą; formalne uchylenie tego dokumentu oznaczałoby w sensie prawnym

przywrócenie stanu poprzedzającego ( restitutio integrum)13

.

„Państwo polskie w ciągu ostatnich lat nie radziło sobie w ogóle z załatwieniem

tzw. spraw trudnych w stosunkach dwustronnych”14

.

Działacze ZPwN „Rodła” sami zwrócili się do Komisji Ramowej Rady

Europy, która w odpowiedzi przyznała, że Polakom w RFN powinny być

przywrócone nielegalnie odebrane prawa mniejszości. Jednak jedynym skutkiem

wszystkich tych ekspertyz było zalecenie urzędnikom przez jednego z dyrektorów

w kancelarii premiera, aby nie stosowali określenia „polska mniejszość w

Niemczech”15

.

12

Jacek i Michał Karnowscy, Choroba zdziecinnienia, UważamRze, 16-22.05.2011, s.16-19. 13

Piotr Cywiński, 68 lat po wojnie polska mniejszość w RFN nie może doprosić się przywrócenia praw odebranych jej przez niemieckich nazistów, W Sieci – opinie, 31.12-6.01.2013, s.54-57. 14

Tamże. 15

Tamże.

11

Prawa mniejszości Polakom nie należą się, gdyż jest to „młoda emigracja” i

takie żądanie stawia Niemcy w kłopotliwej sytuacji, bo…podobny postulat

mogliby wysunąć np. niemieccy Turcy.

Zestawienie Polaków w RFN z imigrantami z kraju Atatürka jest o tyle absurdalne,

ze ci ostatni nigdy wcześniej nie mieszkali na terenie Niemiec i nigdy nie mieli

statusu mniejszości narodowej. Mają go dziś w RFN tylko cztery grupy etniczne:

Duńczycy, Serbołużyczanie, Fryzowie oraz pochodzący z Półwyspu Indyjskiego i

uznani za mniejszość dopiero kilkanaście lat temu Sinti i Romowie16

.

Polacy potwierdzali swe istnienie nie tylko w ramach stowarzyszeń. W 1946

roku utworzyli np. Westfalski Związek Byłych Więźniów Politycznych

Mniejszości Polskiej w Niemczech, który także daremnie ubiegał się o restytucję

stanu rzeczy sprzed wówczas zaledwie siedmiu lat. Co więcej „Rodło” jest

współzałożycielem Federacji Europejskich Mniejszości Narodowych, czego

odmawia mu się w kraju z którego się wywodzi17

.

Gołym okiem widać asymetrię w traktowaniu Polaków w Niemczech i

Niemców w Polsce. Teraz dopiero rozumiemy histerię, gdy postulowano: „tyle

praw dla Niemców w Polsce, ile w Niemczech dla Polaków”18

.

Zmieniają się także nasi sąsiedzi. Widzę to z bliska w Niemczech –

podkreśla profesor Krasnodębski – które gdzieś tak od końca lat 90. prowadzą

politykę dużo bardziej egoistyczną, w dużej mierze narodową, I o tym piszą także

niektórzy publicyści i intelektualiści niemieccy, ostatnio Jürgen Habermas. To

trzeba dostrzegać. Niemcy definiują się coraz częściej jako mocarstwo. Gazety

konserwatywne piszą to wprost: jesteśmy przywódcą Europy, mocarstwem

regionalnym, musimy nadawać kierunek, przewodzić. Niemcy starają się o stałe

miejsce w Radzie Bezpieczeństwa w ONZ. Niemcy już nie twierdzą, że może to

powinno być miejsce dla całej Unii Europejskiej19

.

16

Tamże. 17

Tamże. 18

Tamze 19

Jacek i Michał Karnowscy, Choroba zdziecinnienia, UważamRze, 16-22.05.2011, s.16-19.

12

Niemcy ciągle się jednoczą, a nam każą się dzielić. Myśmy to już przerabiali

za Bolesława Krzywoustego w 1138 roku, kiedy dokonało się rozbicie

dzielnicowe. Ile trzeba było przelać krwi, by znów się zjednoczyć za króla

Władysława Łokietka w 1320 roku?

Wspomniany wyżej Jürgen Habermas nie pozostawia cienia złudzeń, jak

powinna wyglądać konstytucja wspólnej, ponadnarodowej struktury

demokratycznej, która nie byłaby państwem federalnym. Państwo federalne jest

bowiem dla Europy nie do przyjęcia. Nie ukrywa też, że tym „jądrem Europy”

mają być Niemcy20

. A Polska ma być czym? Polandem?

Wiele światła rzuca na to zagadnienie wykładowca Uniwersytetu im.

Humbolta w Berlinie - prof. Heinrich August Winkler w swojej najnowszej

książce „Długa droga na Zachód”:

20

Jürgen Habermas, Peter Bofinger, Julian Nida-Rümelin, Habermas: uratujemy EUropę! Gazeta Wyborcza, 18-19.08.2012, s.18n.

Zdjęcie 5 – Obraz Antona von Wernera „Proklamacja Cesarstwa Niemieckiego” z 1877 r. przedstawia ogłoszenie Rzeszy Niemieckiej 18 stycznia 1871 r. w Wersalu. Na podwyższeniu król Prus, przyszły cesarz, Wilhelm I, w białym mundurze kanclerz Otto von Bismarck, po jego prawej szef sztabu feldmarszałek Helmut von Moltke. Foto: Forum

13

„To, że Niemcy zrujnowali swoje państwo narodowe, nie dawało im jeszcze

prawa domagać się od innych narodów, by wyrzekły się własnych, niekiedy dużo

starszych państw narodowych, zastępując je tożsamością postnarodową”21

„Historyk Herman Heimpel powiedział kiedyś, że europejską cechą Europy

jest istnienie w niej narodów. Błędem było mówienie o „konstelacji

postnarodowej”, jak gdyby Europa już zamknęła narodowy rozdział swej

przeszłości. Pod tym względem intelektualiści z dawnej RFN przesadzili”22

.

Kiedy lider Ruchu Autonomii Śląska podkreśla atrakcyjność kultury

niemieckiej i kiedy robi to w przeciwieństwie do kultury polskiej, spotyka się z

dużym zainteresowaniem w Niemczech, z dużą empatią. Ideologia tego ruchu jest

nośna, bo głosi się przecież, że w Europie nie powinno być już właściwie państw i

narodów, ale tylko regiony, autonomiczne prowincje. Tak więc to ci, którzy

krytykują Ruch Autonomii są niebezpiecznymi nacjonalistami, a nie odwrotnie23

.

Wobec tego, widać wyraźnie, że autonomiści i ci, co za nimi stoją, nie biorą

pod uwagę rozważnych głosów wyżej cytowanych naukowców.

Powstaje pytanie: jaką przyjdzie nam zapłacić cenę za polityczną

nieodpowiedzialność, za rozkład państwa? Za zaniechanie podstawowych

obowiązków? Historia pokazuje, że Polacy, dla których niepodległość na serio

była ważna, była istotą polskości, zawsze byli w mniejszości. Ale ceną tej

dzisiejszej nieodpowiedzialności może być to, że się rozpłyniemy jako państwo.

Mówił o tym na kongresie Polska Wielki Projekt profesor Ryszard Legutko. Nie

będzie tym razem tak, że pod kinem Moskwa będzie stał czołg. Ale będzie nas

coraz mniej, z coraz słabszą tożsamością i wolą polityczną. Zostanie jakaś lokalna

administracja. To nie będzie żaden twardy kolonializm, nikt nam nie zabroni

mówić po polsku, ale nie będziemy podmiotem międzynarodowej gry. Będziemy

21

Adam Krzemiński, Niemcy od Bismarcka do zjednoczenia, Gazeta Wyborcza, 1-2.09.2007, s.25. 22

Tamże. 23

Jacek i Michał Karnowscy, Choroba zdziecinnienia, UważamRze, 16-22.05.2011, s.16-19.

14

mieli wolność osobistą, ale jako wspólnota, jako państwo, nie będziemy się

liczyli24

.

„Nie trzeba Palmir i Katynia, by skutecznie panować nad Wisłą. Wystarczy

by Polska stopniowo wymiękała dzięki skutecznemu przeprogramowaniu

kulturowemu Polaków” – twierdzi profesor uniwersytetu w Bremie – Zdzisław

Krasnodębski”25

.

Bardzo często w Polsce można usłyszeć, że państwo, Polska, nie są nam

potrzebne. Tacy ludzie, „ludzie zabawy”, a ja bym powiedział „agenci wpływu” są

wszędzie.

„Agent wpływu jest groźniejszy dla państwa niż zwykły szpieg. Wykradanie

tajemnic państwowych, technologii można jakoś ograniczyć i ukarać. Agent

wpływu, który masakruje tysiące umysłów, przypomina nowotwór zżerający

zdrowe tkanki. Najczęściej jest osobą cieszącą się ogromnym autorytetem i

uznaniem społecznym. System przewodników moralnych to typowy produkt

agentury wpływu. Nazywam tych ludzi autorytetami oralnymi, bo z moralnością

nie mają nic wspólnego. Nominowaniem na autorytety od lat zajmują się „Gazeta

Wyborcza” z TVN, tworząc niebywały kombinat formatowania umysłów Polaków”

26 - tyle Marek Król

27.

Nigdy bym nie pomyślał, że w kapłańskim przepowiadaniu będę cytował

opinię sekretarza KC PZPR ds. propagandy, późniejszego wieloletniego redaktora

naczelnego tygodnika „Wprost” – Marka Króla, który wyjaśnia to słowami:

„Odpowiedź jest banalnie prosta - nie mamy żadnego wpływu na kształtowanie

opinii publicznej. Poza nielicznym gazetami, tygodnikami, jedną telewizją i jedną

stacją radiową, dominują media zajmujące się kształtowaniem opinii obywateli

zgodnie z dyspozycjami ośrodków władzy, często niepolskiej. A te ośrodki od rana

24

Tamże. 25

Prof. Zdzisław Krasnodębski, Polska wymięka, Gazeta Polska Codziennie, 5.03.2012, s.11. 26

Marek Król, Jak informacyjny pavulon powoli zabija opinię publiczną, W Sieci, 4-10.03.2013, s.26-28. 27

Marek Król od 1979 r. był członkiem PZPR. Od lipca 1989 do stycznia 1990 pełnił funkcję sekretarza KC PZPR ds. propagandy. Od 1984 związany z tygodnikiem „WPROST”, gdzie od 1989-2006 był redaktorem naczelnym. Aleksander Kwaśniewski nazwał ten tygodnik SB-eckim. IPN twierdzi, że Marek Król to - TW „Adam”.

15

do wieczora wstrzykują informacyjny pavulon28

do mózgów telewidzów,

radiosłuchaczy i czytelników gazet. (…). Wygląda to, jakby w Polsce działało

orwellowskie Ministerstwo Szczęścia, zatrudniające na dziennikarskich etatach

policjantów myśli”29

. To niezwykle celna i prawdziwa ocena rzeczywistości.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że chodzi o Radio Maryja i TW TRWAM.

Dzisiaj szerzy się w Polsce wśród tzw. elit zdziecinnienie, mamy do

czynienia z szybko postępującą infantylizacją. To kuriozalne, że w Polsce wpływ

na państwo mają redaktorzy „Playboya”, muzycy rockowi, którymi posługują się

media30

, a ten, który powiedział, że „Polska to nienormalność” kieruje dziś tym

państwem31

.

Kiedyś reklamowano Unię jako związek równorzędnych państw, w którym

głos mniejszych liczy się tyle, co głos dużych. Państwa małe miały być nawet

nadreprezentowane, bo przypadało im proporcjonalnie więcej głosów w

Parlamencie Europejskim, na co często skarżyły się głęboko pokrzywdzone tym

faktem Niemcy. Nikt już nie pamięta o tamtych skargach. Jeszcze parę lat temu

teza o hegemonii Niemiec w Europie uchodziła za bajdurzenie. Dzisiaj trudno ją

negować, bo fakty są zbyt oczywiste32

.

„W trakcie ostatniego, VI marszu dla autonomii zorganizowanego przez

Ruch Autonomii Śląska zwracał uwagę wielki transparent głoszący:

„GÓRNY ŚLĄSK W EUROPIE REGIONÓW”

28

Pavulon to środek zwiotczający mięśnie, który stosowali tzw. „łowcy skór” z Łodzi, uśmiercając w ten sposób chorych pacjentów. 29

Marek Król, Jak informacyjny pavulon powoli zabija opinię publiczną, W Sieci, 4-10.03.2013, s.26-28. 30

Jacek i Michał Karnowscy, Choroba zdziecinnienia, UważamRze, 16-22.05.2011, s.16-19. 31

Chodzi o premiera Donalda Tuska, który taką opinię odważył się opublikować ćwierć wieku temu na łamach miesięcznika „Znak” (por. Filip Memches, Choroba zwana polskością, Rzeczpospolita, 17-18.11.2012, s.P7). (Tekst wygłoszony w kazaniu o Gawlinie, w 120 rocznicę urodzin). 32

Prof. Zdzisław Krasnodębski, Polska w najdalszym kręgu, Rzeczpospolita, 26.08.2011, s.A11.

16

Przypomnijmy, że po raz pierwszy wariant „Europa Regionów” zastosowano

wobec Jugosławii z powszechnie znanymi skutkami.

Generał Pierre-Marie Gallois, swego czasu doradca generała Charles’a de

Gaulle’a i wybitny francuski geopolityk, twierdził, że za krwawym rozbiorem

Jugosławii kryły się niemieckie tajne służby, niemieckie pieniądze, niemiecka

dyplomacja i niemieckie dostawy broni. Potwierdzają to zresztą niektórzy autorzy

niemieccy”33

.

Ale nie tylko w działaniach wobec byłej Jugosławii opierano się na nazistowskich

doświadczeniach. Kiedy na przełomie XX i XXI wieku przystąpiono w Polsce do

tworzenia niemieckiej mniejszości narodowej, wychodzący w Opolu tygodnik

„Schlesische Wochenpost” instruował swych czytelników w grudniu 2004 roku, że

za Niemców mogą być uznani ci, którzy urodzili się w Rzeszy w granicach z 1937

roku oraz ci, których rodzice albo oni sami zostali wciągnięci na tzw. Deutsche

Volksliste wprowadzoną przez Niemców na terenach okupowanej Polski w 1940

roku.

Do czego zmierzają te działania? Wyjaśnia je francuski badacz Pierre

Hillard, który w 2001 roku opublikował książkę pod tytułem „Mniejszości i

regionalizmy. Europa federalna regionów. Badania nad planem niemieckim, który

wywróci Europę”.

Autor stawia tezę – dobrze ją dokumentuje – że mamy do czynienia z głęboko

przemyślną i konsekwentnie realizowaną akcją niemiecką, której celem jest

dekompozycja narodów europejskich, cofnięcie ich do stadium plemiennego

poprzez wykorzystanie i sztuczne wyolbrzymienie różnic regionalnych i

odmienności gwar i dialektów, którym na siłę i w sposób sztuczny chce się nadać

charakter różnic narodowych.

„Naród Śląski” i „język śląski” są dobrą ilustracją kierunku tych działań.

Podobnego zdania jest dwójka autorów niemieckich Walter von Goldendach i

33

Prof. Tadeusz Marczak, Niemiecki cień nad RAŚ, Nasz Dziennik, 26-27.01.2013, s. M3.

17

Hans-Ruediger Minow stwierdzających, że istotą polityki Niemiec od czasów

Bismarcka jest etniczna parcelacja Europy.

Jak ma wyglądać Europa według tych planów? W 2002 roku ukazała się pod

auspicjami Parlamentu Europejskiego firmowana przez „Demokratische Partei der

Voelker Europas” mapa, która ma ilustrować kierunek zmian.

Według tej mapy Wielka Brytania zostanie podzielona na cztery jednostki

„plemienne”: Anglię Szkocję, Walię i Kornwalię34

. Silnej redukcji terytorialnej

ulegnie Francja. Pozbawiona Bretanii i Korsyki utraci także dostęp do Morza

Śródziemnego, gdyż powstanie tam twór o nazwie Okcytania. Podobnie z

terytorium Hiszpanii wyodrębniony będzie Kraj Basków, a także Galicja i

Katalonia35

.

Jedynie Niemcy nie ulegną jakimkolwiek przekształceniom terytorialnym a

nawet więcej, ich obszar wzrośnie poprzez włączenie doń Szwajcarii i Austrii. Cel

więc jest jasny - zapewnienie Niemcom dominacji nad etnicznie rozparcelowaną

Europą.

Wspomniana mapa nie ilustrowała przekształceń terytorialnych Polski. Już w 1991

roku poseł do Bundestagu Hartmut Koschyk ogłosił: „Dyskusja nad

regionalizacją Polski według niemieckiego wzoru właśnie się toczy”. W

pierwszym etapie miała ona objąć Śląsk , a następnie inne regiony naszego kraju36

.

Zwolennicy autonomizmu próbują wywabić z dziejów Śląska etniczny i

cywilizacyjny spór polsko-niemiecki. Próbują sami uwierzyć i wmówić innym że

Śląsk to było kiedyś takie mityczne miejsce, gdzie uzupełniają się tożsamości

polska, niemiecka i czeska. To nieprawda. Śląsk był obszarem, gdzie prowadzono

34

Marek Magierowski, Liga separatystów, UważamRze, 19.03-25.03.2012, s.23-25: „W dzisiejszej Europie silna władza państwowa jest pojęciem skompromitowanym, popularna jest za to decentralizacja Za rządów Tony’ego Blaira powstały regionalne parlamenty Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Dawid Cameron jest już najwyraźniej pogodzony z faktem, iż 300 lat po zjednoczeniu z Królestwem Anglii Szkocja ponownie się oderwie. 35

Javier Rupérez Rubio, Nie rozwalajcie nam Hiszpanii, Gazeta Wyborcza, 23.02.2013, s.30n. Warto wsłuchać się w głos byłego ambasador a Hiszpanii w Polsce, pisarza i polityka: „Nacjonalizm podkopuje dziś Hiszpanię (…). Musimy poskromić nacjonalizmy. Społeczeństwo hiszpańskie jest zdemoralizowane, nie tylko udręczone kryzysem. Panują cynizm i strach. Jestem chrześcijaninem i chrześcijańskim demokratą i mnie obchodzi sprawiedliwość. Inaczej społeczeństwo staje się polem kolonialnej eksploatacji. Tego się boję” – widać, że wie co mówi. A my? 36

Prof. Tadeusz Marczak, Niemiecki cień nad RAŚ, Nasz Dziennik, 26-27.01.2013, s. M3.

18

konsekwentną germanizację wobec Polaków. A XIX-wieczne polskie odrodzenie

narodowe na Śląsku bardzo przypominało np. odrodzenie Czechów – wyjście ze

ślepego zaułka germanizacji.

Problem ze „ślązakowcami” jest jednak znacznie głębszy. To intelektualna

konstrukcja oparta na swoistej utopii śląskości nastawionej na pełne odcięcie od

polskości. Nowi regionaliści śląscy tworzą wizję dziejową tej ziemi jako terenu

wyabstrahowanego od polsko-niemieckiej rywalizacji etnicznej i kulturowej.

W tym celu opublikowano kanon literatury górnośląskiej. W pierwszej dziesiątce

kanonu jest aż sześć książek pisarzy niemieckich (…) i tylko cztery książki pisarzy

polskich37

.

Co jest celem takiego regionalizmu? To retoryczne pytanie stawia wybitny

polski publicysta Piotr Semka na łamach tygodnika „UważamRze” i przestrzega:

„Ślazakowcy zmieniają świadomość społeczną na Śląsku równie sprawnie i

metodycznie jak niegdyś na zachodzie zwolennicy rewolucji obyczajowej. Nie jest

ich wielu, ale dobrze wiedzą, czego chcą, nie mają skrupułów i grają na postulacie

równouprawnienia wszystkich opinii. Na naszych oczach rozkwita rewizjonistyczna

historia ślązakowska zachęcająca do tworzenia mentalnej przepaści między

wymyślonym narodem śląskim a Polską. Zwolennicy poprawności politycznej

akurat ślązakowski nacjonalizm akceptują, bo przyświeca im wyższy cel – walka z

„polskim szowinizmem”. Zbudowana na prowokacyjnych tezach, które mają

zaboleć i dzielić. Tworzyć urazy i podziały. A gdy ktoś próbuje z nią polemizować,

ślazakowcy chowają się za wygodną tarczą, ogłaszają, że to atak na wszystkich

Ślązaków”38

.

„Prawdziwi Ślązacy” próbują narzucić w całym województwie swoje

niechętne Polsce wzorce śląskości. Znów odnawia się i zyskuje na sile próba

wzmacniania podziału na tych, „którzy są tu u siebie” i „przybłędów z Polski”,

którym radzi się, by pamiętali, kto jest prawdziwym gospodarzem, a kto tylko

37

Piotr Semka, Nasz mały śląski kulturkampf, UważamRze, 6-12.08.2012, s.48-51. 38

Piotr Semka, Polska przeciw Śląskowi? (tytuł pochodzi od kaznodziei), UważamRze, 19-25.03.2012, s.19-22.

19

niechętnie tolerowanym gościem. Czyżby Wojciech Kilar był zaledwie

tolerowany?

Zwolennicy autonomii odgrzewają pełen nienawiści i

pogardy podział na rdzennych Ślązaków i „goroli”. To

nastroje, których symbolem są koszulki z napisem „Gorole

raus”, reklamowane na jednym z portali internetowych. Ta

nienawiść emanuje z wpisów o „polskich okupantach” i

„przybłędach”, o „biało-czerwonych szmatach”

wywieszonych na Śląsku w dniach świąt narodowych, czy

o „dziczy ze wschodu”. Objawia się wpisami chwalącymi

się jak to „mój opa z Wehrmachtu palił w 1944 r. Warszawę”. Tych przykładów

jest wiele, i trzeba je tu przytoczyć, żeby wiedzieć, z jakim szowinizmem mamy do

czynienia.

Tu na Śląsku RAŚ zahipnotyzował większość elit sporego, ponad

czteromilionowego województwa. Widać wyraźnie jakie to „elyty”, skoro tak

łatwo dały się ogłupić?

Pamiętam, jak światowej sławy kompozytor, Ślązak z krwi i kości – Henryk

Mikołaj Górecki z dumą wszędzie podkreślał, że jest Polakiem i twórcą polskiej

muzyki, która uczyniła go najwybitniejszym kompozytorem czasów

współczesnych. Niech pamiętają o tym wszyscy szowiniści.

Polskość Śląska wydawała się jeszcze niedawno wszystkim tak oczywista,

że dziś mało kto poczuwa się, aby jej bronić przed ideologią Ruchu Autonomii

Śląska.

Nie dziwmy się więc, że takie stanowisko spotkało się z ostrą reakcją

„rasiowców”. W maju ubiegłego roku publicystyczny sojusznik RAŚ Michał

Smolorz (dziś już śp.)na łamach lokalnej edycji „Gazety Wyborczej” zaatakował

śląski Kościół za to, że górnośląskiemu regionalizmowi stanowczo się

przeciwstawia, a „nawet atakuje go z nacjonalistycznej flanki”. Smolorz ogłosił,

Zdjęcie 6 – Koszulki z napisem „Gorole raus!” można kupić w internecie.

20

ze „wobec wielopokoleniowych autochtonów (Kościół) przybiera postawę

aroganckiego misjonarza, pouczając, co jest dla nich dobre i dziejowo słuszne”39

Te nowe niepokojące procesy skłoniły metropolitę katowickiego do

wypowiedzenia słów przestrogi, aby pewnych demonów nie wypuszczać z butelek,

jak pisze redaktor Piotr Semka.

Arcybiskup zdecydował się na ten apel, mimo że od ponad roku obrażany jest na

forach internetowych przez fanatyków autonomii.

Na spotkaniu księży archidiecezji katowickiej 1 września ubiegłego roku, na

Mszy św. z okazji dnia modlitw o uświęcenie duchowieństwa, abp Wiktor

Skworc skierował do 550 księży zdecydowany apel:

„Kościół na Śląsku nie opuścił Ślązaków, jak to niektórzy sugerują; nie

opuścił Polaków, nie opuścił migrantów, którzy na Śląsku budowali tu od lat 60.

swoją nową, małą ojczyznę. Kościół jest ojczyzną wszystkich i nie jest na usługach

nacjonalistów, autonomistów, czy też bieżącej polityki; nie identyfikuje się z żadną

partią polityczną, a wobec państwa i jego instytucji oraz społeczeństwa pełni

funkcję krytyczno – profetyczną. Wszyscy cierpimy z powodu atomizacji – rozbicia

naszego społeczeństwa; także na Śląsku działają siły podgrzewające podziały i

prowokujące nowe. Niech nas nie dzieli przeszłość, ale jednoczy teraźniejszość i

troska o przyszłość. Nie chcemy pielęgnacji „kompleksów” i reanimacji

społecznych oraz etnicznych konfliktów; nie możemy się godzić na marginalizację

polskiego dziedzictwa kulturowego na językowe manipulacje, a ca tym idzie – na

„strukturalne legitymizowanie „prawdziwych” Ślązaków – naszych w odróżnieniu

od obcych”40

.

Metropolita Katowicki nazwał po imieniu szowinistyczne tendencje, jakie od

ponad dekady zatruwają życie publiczne na tym terenie. Od momentu wejścia

Ruchu Autonomii Śląska do koalicji rządzącej województwem śląskim ideologia

„nowego śląskiego regionalizmu” zaczyna aspirować do jedynej ideologii

39

Piotr Semka, Znów biskupi zastępują państwo, UważamRze, 10-16.09.2012, s. 56n. 40

Tamże.

21

górnośląskich instytucji kultury. Czy metropolita katowicki mówił o jakimś

wydumanym zjawisku?

W Polsce, jak w czasach saskich, Platforma toleruje, a nawet wynagradza

koalicją promotorów rozdzielania śląskości od polskości.

Czyżby order Karola Wielkiego dla jej lidera aż tyle kosztował?

Czy efekty takiego dzielenia Ślązaków muszą przyjąć drastyczne formy, by

wielu osobom otworzyły się oczy? Na razie zabawa z ogniem trwa. I tylko abp

Skworc ma odwagę mówić o zagrożeniach donośnym głosem. Posłuchajmy

uważnie jego apelu41

.

Słowa zapisane z okazji 10-lecia prac Związku, a więc sprzed 80 laty, że:

„Walczyć musimy(…), walczyć muszą nasze dzieci”, wziął sobie głęboko do

serca prof. Franciszek Marek, pierwszy rektor Uniwersytetu Opolskiego, który w

rozmowie sprzed roku z braćmi Karnowskimi, w tygodniku antysalonowym,

wprost

demaskuje krecią

robotę tych,

którzy krzyczą za

liderem RAŚ:

41

Tamże.

Zdjęcie 7 – Prof. dr hab. Franciszek Marek w rozmowie z Michałem i Jackiem Karnowskimi. Foto: Tomasz Jodłowski

22

MOJĄ OJCZYZNĄ NIE JEST POLSKA” i z lubością powtarzają słowa

Lloyda Georg’a z 1918 roku, że „oddać Polsce Śląsk, to tak jak dać małpie

zegarek”42

.

Inny tytuł z „Gościa Niedzielnego” krzyczy: „My som stąd”.

„Jestem Ślązakiem, nie Polakiem,

nic Polsce nie przyrzekałem”43

.

„Młodzi, wykształceni z wielkiego

miasta”, czyli współcześni

„jaśniacy” – w przeciwieństwie

do ciemnogrodu - kompletnie

zmanipulowani dają się nabrać na

te hasełka o „narodzie śląskim”, o

„języku śląskim”. Trzeba dopiero

głosu patriarchy tej śląskiej ziemi,

a do takich mam prawo zaliczyć

pierwszego rektora Uniwersytetu

Opolskiego, wielkiego humanistę,

Polaka, wiernego syna Kościoła –

profesora Franciszka Marka.

Właściwie kładzie ich na łopatki

jednym śląskim słowem – huncwoty. Lepszego określenia nie sposób wymyślić.

Na pytanie redaktorów: Panie profesorze, w Pana ocenie coś złego dzieje się

wokół polskości Śląska? Profesor odpowiedzią trafia w sedno!

„Pojawiły się niebezpieczne dla kraju rodzime huncwoty, które próbują rozbijać

naszą jedność narodową „heimatową” regionalizacją. Nie mówią prawdy o naszej

historii. Dlatego nie mogę milczeć i muszę twardo bronić prawdy”.

42

Robert Mazurek, Moją ojczyzną nie jest Polska, Rozmowa z Jerzym Gorzelikiem, przewodniczącym Ruchu Autonomii Śląska, Rzeczpospolita – Plus Minus, 7-8.05.2011. s.P8n. 43

Jacek Dziedzina, My som stond, Gość Niedzielny, 12.12.2010, s.20-23.

Zdjęcie 8 Gość Niedzielny z 12 grudnia 2010 r. Foto: Agencja Gazeta/Bartłomiej Barczyk

23

Odpowiednika słowa „heimat” nie mamy w śląskich gwarach. To

podrzuciły nam rewizjonistyczne organizacje niemieckie w obliczu utraty Śląska, a

wcisnęli i wprowadzili do obiegu inspirowani z zewnątrz liderzy „mniejszości

niemieckiej”. Obecnie rozpowszechnia to pojęcie antypolska opozycja ośrodka

katowicko –rybnickiego, z którego wywodzi się RAŚ. Wiadomo, że pod polską

władzą nie mogą za bardzo podskakiwać, więc zależy im, żeby rozbijać Polskę na

jakieś tam „heimaty” czyli regiony44

.

Regionalizacja to niezwykle popierana dziś w Unii Europejskiej tendencja.

Przyjrzymy się co robią Niemcy - od czasów wojny francusko – pruskiej z 1870-

1871r., kiedy to były cztery królestwa niemieckie, kilkanaście księstw, państwa-

miasta hanzeatyckie – nieustannie się jednoczą Na zewnątrz mają federację ,

landtagi, ale przecież dzisiaj ich landy są jak nasze województwa45

.

RAŚ, eskalując swoje

żądania, powołuje się na historię II

Rzeczypospolitej, gdy Śląsk miał

autonomię. Miał, ale to wcale nie znaczy,

że ma mieć ją teraz i że to jest dla Polski

dobre rozwiązanie. Zresztą wtedy, u

zarania Polski niepodległej była

podpisana w Genewie przez

Polskę i Niemcy konwencja

górnośląska, mówiąca o tym, że

miały powstać dwie autonomie na części

polskiej i niemieckiej Śląska .

Oczywiście, jak zawsze Polacy wypełnili swoje zobowiązanie, a Niemcy, które

dbały o własne interesy – nie46

.

44

Adam Kruczek, Tu jest Polska, Rozmowa z prof. dr hab. Franciszkiem Markiem, historykiem, pierwszym rektorem Uniwersytetu Opolskiego. 45

Tamże. 46

Tamże.

Zdjęcie 9 – RAŚ używa żółtego orła na niebieskim tle jako herbu Górnego Śląska

24

Doskonale to rozumiał I marszałek Sejmu Śląskiego Konstanty Wolny, który

wraz z Romanem Dmowskim negocjował w Genewie granice II Rzeczypospolitej.

To była elita, która Polsce przywróciła Śląsk, a co robi spora część współczesnych

śląskich „elyt” pokazuje

to zdjęcie47

.

Dodać należy, że

robią to przy całkowitej

cichej aprobacie

„warszawki”.

Otrząśnijmy się zanim

będzie za późno, bo plany

mają wyraźnie

sprecyzowane.

Coraz lepiej rozumiemy słowa sprzed 80 laty:

„Walczyć musimy(…),

walczyć muszą nasze

dzieci”.

Z co dopiero usłyszanej

Ewangelii zaś płynie

nakaz: „Bądźcie więc wy

doskonali, jak doskonały

jest wasz Ojciec

Niebieski” (Mt 5, 48).

47

Rafał Geremek, Precz z warszawskim kolonializmem, Newsweek, 5.12.2010, s.30.

Zdjęcie 11 Młodzież szkolna z ze sztandarami swoich organizacji spieszy na Mszę św. do kościoła Franciszkanów w Opolu, by uczestniczyć w modlitwie z okazji 90. rocznicy Rodła. Foto: Jerzy Stemplewski

Zdjęcie 10 – RAŚ z jego przywódcą Jerzym Gorzelikiem.

25

Te słowa w szczególny sposób odnoszą się do pokolenia, które dziś tutaj stoi ze

sztandarami szkolnych i patriotycznych organizacji.

Droga Młodzieży! Pamiętajcie, co powiedział

dawno temu George Orwell:

„Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość.

Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje

przeszłość”. Jego słowa jak ulał pasują do systemu

III RP i sposobu w jaki jej warszawski salon

postrzega naszą najnowszą historię48

.

Tak was uczą, ale słuchajcie, co ma wam do

powiedzenia profesor Marek, kochający Polskę,

kochający młodzież. Ten, który jej służył całym

życiem osobistym i naukowym, który już z racji

sędziwego wieku, a więc siwizny na skroniach, nie

musi zabiegać o uznanie tzw. salonu, daje

świadectwo prawdzie. Dlatego jego słowa są tak cenne, bo niezależne, a to dzisiaj

rzadki przypadek.

Skąd się to bierze – dopytują

Profesora dziennikarze? Skąd te

koncepcje próbujące ustawić

śląskość przeciw polskości?

W przeciwieństwie do „młodych

wykształconych z wielkich

miast”, stary, ale za to świetnie

wykształcony, z małej wioski

Bełk, na trasie Rybnik – Orzesze

prof. Marek odpowiada:

48

Sławomir Cenckiewicz, Cień Orwella nad Wisłą (…), W Sieci, 31.12.2012 - 6.01.2013, s.71-73.

Zdjęcie 13 – Profesor Franciszek Marek w otoczeniu Rodłaków podczas uroczystości 90. rocznicy ZPwN. Foto: Jerzy Stemplewski

Zdjęcie 12 – Poczty Sztandarowe szkół i organizacji młodzieżowych. Kościół Franciszkanów. Msza św. z okazji 90-lecia Rodła. Foto: Jerzy Stemplewski

26

„Tu nigdy tego nie było. Coś takiego zrodziło się w czasach Bismarcka na Śląsku.

(…) Tak, już wtedy. Bo wiecie Panowie, kiedy Niemcy zaczęli mówić o śląskości

jako odrębnym bycie narodowym? Wtedy, kiedy widzieli, że część tego Śląska tracą

na rzecz polskości. Kiedy widzieli, że niemieckość jest nie do uratowania,

postanowili stworzyć śląskość jako coś odrębnego. Żeby nie było polskości.

Dzisiaj, w moim przekonaniu, jest dokładnie tak samo. Za tym głośnym ruchem

separatystycznym teraz też kryje się antypolskość. Dokładnie tak, jak wtedy.(…)

Odnoszę wrażenie, że państwo polskie zachowuje się irracjonalnie i chwilami

wspiera ten ruch.

Tymczasem nie ma i nigdy nie było żadnego narodu śląskiego!”49

– z mocą

stwierdza syn tej ziemi – prof. Franciszek Marek. Spotyka go za to ironizacja

salonowej gazety, która wiedzie prym w nagonce na tych, co bronią polskiej

tożsamości i polskiej mowy. Świadczy o tym chociażby prasowy tytuł:

Zdjęcie 14 – Gazeta Wyborcza. 1 marca 2013 roku.

Ktoś może posądzić mnie o stronniczość, gdy przytaczam argumenty jednej

strony. W tym momencie faktem bezdyskusyjnym jest sprawozdanie biskupa

wrocławskiego Henryka Förstera, skierowane do Rzymu 2 marca 1858 r., w

którym stwierdza, że ma prawie 700 tysięcy wiernych „władających tylko

językiem słowiańskim” i dlatego musiał mu pomagać w duszpasterstwie biskup

sufragan, znający język polski. Przytaczający to zdanie biskup Wincenty Urban,

wielki historyk, nie wspomina tu o jakimś języku śląskim, jakby chcieli

49

Jacek i Michał Karnowscy, Polska Śląsk podniosła, Wywiad z profesorem Franciszkiem Markiem, Ślązakiem i znawcą Śląska, pierwszym rektorem Uniwersytetu Opolskiego, Uważam Rze, 19-25.03.2012, s. 14-17.

27

autonomiści, żerujący na niewiedzy tzw. elit, ale mówi wyraźnie o języku

polskim50

.

Biskup Förster doświadczył

straszliwego ciosu ze strony

Bismarcka, który w czasie

„Kulturkampfu” zdjął go z

urzędu, więc tym bardziej jego

świadectwo o polskości części

swoich diecezjan ma

fundamentalne znaczenie

historyczne. Chciałbym, aby te elity

śląskie, tak optujące za autonomią,

zapoznały się ze źródłami. Fakty

świadczą o tym, że historia tej

ziemi nie zaczęła się przed 200. laty wraz z industrializacją i germanizacją Śląska,

ale ponad 1000 temu, gdy biskupstwo wrocławskie zostało poddane jako

biskupstwo sufragalne Metropolii w Gnieźnie51

.

Dzisiejsze słowo

Boże mówi nam:

„Miłujcie waszych

nieprzyjaciół i módlcie

się za tych, którzy was

prześladują” (Mt 5, 43-

48).

50

Bp Wincenty Urban, Zarys dziejów diecezji wrocławskiej, Wydawnictwo Diecezjalne św. Krzyża w Opolu, Wrocław 1962, s.78. 51

Tamże, s.18.

Zdjęcie 15 – Z lewej: bp Paweł Stobrawa z Opola – gość Rodłaków, z prawej Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola – gospodarz uroczystości. W tle kaznodzieja ks. Stanisław Juraszek, były proboszcz Parafii św. Barbary w Chorzowie, gdzie przed 80 laty został konsekrowany abp Józef Gawlina, Biskup Polowy Wojsk Polskich, pochodzący ze Strzybnika spod Raciborza. Foto: Jerzy Stemplewski

Zdjęcie 16 Kościół Franciszkanów w Opolu. Uroczysta Msza św. którą celebruje bp pomocniczy z Opola – Paweł Stobrawa. Od lewej: gwardian o. Hubert Zabłocki OFM, ks. kan. Stanisław Draguła – kapelan Fundacji „Polskie Gniazdo” z Wrocławia, ks. prałat Zygmunt Nabzdyk z Opola, kaznodzieja ks. Stanisław Juraszek z Rydułtów. Foto: Jerzy Stemplewski

28

Nasi ojcowie 90 lat temu byli wierni tej nauce, gdy wyznawali:

1. Jesteśmy Polakami

2. Wiara ojców naszych jest wiarą naszych dzieci

3. Polak Polakowi bratem

4. Co dzień Polak narodowi służy

5. Polska matką naszą – nie wolno mówić o matce źle!

Kto ma rację: RAŚ-owcy, czy RODŁACY? Nie ma dwóch prawd, ktoś się

tu myli. My nie mamy wątpliwości.

Szanowny Panie Profesorze!

Trzeba wielkiej odwagi cywilnej, mocy ducha, umiłowania bez reszty tej

śląskiej ziemi. Trzeba wielkiej wiedzy, by demaskować fałsz i obłudę. Swoją

postawą nas uczysz, że trzeba żyć według Pięciu Prawd Polaków tak, jak według

10 przykazań Bożych, by z wewnętrznym przekonaniem zaśpiewać, tak jak czynili

to dzielni Rodłacy, a naśladują odważni potomkowie:

Zdjęcie 17 - Spotkanie Rodłaków i ich rodzin w Sali Karola Musioła w ratuszu na uroczystej akademii, którą przygotował dr Zbigniew Ciszek z Raciborza – Markowic, a uświetnił śpiewem chór Parafii śśw. Mateusza i Macieja z Brzezia k/Raciborza, pod dyrekcją dr Aleksandry Gamrat. Foto: Jerzy Stemplewski

29

I nie ustaniem w walce

Siłę słuszności mamy

I mocą tej słuszności

Wytrwamy i wygramy! Amen!

*Uwaga:

Zamierzeniem kaznodziejskim było to, by tekstów zaznaczonych kolorem

nie wygłaszać w trakcie kazania, nie tylko z racji ograniczonego czasu, lecz w

trosce o duchowe przeżycie i percepcję słuchaczy.

Dla szerszego naszkicowania tematu wersja pisemna stała się przez to raczej

przemówieniem, czymś w rodzaju wykładu, stąd pozwoliłem sobie kazanie

uzupełnić nowymi treściami i zdjęciami, by lepiej oddać złożoność zagadnienia.

ks. Stanisław Juraszek