18

Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Peadar de Burca felietonista, komik, dramaturg. Irlandczyk, mieszkający w Polsce ze swą jak mówi Praktyczną Śląską Żoną. Widzi nasz kraj zupełnie inaczej niż my. Spojrzenie na Polskę i polaków z zewnątrz, ironiczne, ale pełne podziwu, czasem pełne niedowierzania, ale zawsze pozytywne. Jego felietony są czasem brutalne ale zawsze, przez często zabawną i przerysowaną treść sięgają do istoty naszej wyjątkowości. Pytan co mu się podoba w Polsce odpowiada: „Sposób, w jaki moi irlandzcy i angielscy przyjaciele wymawiają nazwę waszego kraju… Zupełnie jakby chodziło o jakieś apokaliptyczne pustkowia zamieszkane przez rozszalałych i wąsatych wyrzutków oraz czarujące panienki. Odpowiadając na postawione pytanie, wyjaśniam, co podoba mi się w Polsce: otóż ludzie. Czym byłby kraj bez ludzi i ich zalet: skromności, bystrej inteligencji, niezrównanej skłonności do innowacji, a także niespożytej potrzeby dokonywania odkryć? Pasjonują mnie osobliwi przyjaciele, których zgromadziłem. Życie u was jest

Citation preview

Page 1: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment
Page 2: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment
Page 3: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Lublin 2016

UPORCZYWIE POGODNE MYŚLI

P E A D A R

TłumaczyłAdam Lutogniewski

de búrca

Page 4: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment
Page 5: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Polki

Pewna pani narzekała na polskich mężów. Na ogół jest tak, że w małżeństwie obie strony pracują. Problem

w tym, że od kobiet oprócz zarabiania pieniędzy ocze-kuje się również prowadzenia domu. Moją rozmówczy-nię wyprowadziło to z równowagi do tego stopnia, że życie niektórych polskich mężczyzn podsumowała tak:

„Wraca z pracy – ogląda gołe baby w internecie – obiad gotowy? – ogląda gołe baby w internecie – je – ignoruje żonę – ogląda gołe baby w internecie – śpi”.

Kobieta owa jest pielęgniarką, co znaczy, że często miewa dwudziestoczterogodzinne dyżury. Wraca po pra-cy do zabałaganionego domu. Jej mąż nie posprząta, bo – jak mówi – nieporządek mu nie przeszkadza. Podobnie jak większość mężczyzn uważa, że sprzątanie i gotowa-nie to sprawy kobiety. Gotowanie i sprzątanie jest dla tej pani sporym obciążeniem, ale wcale nie jest najgorsze:

„Mąż mnie ignoruje, nie odezwie się do mnie dobrym słowem. Siostra ma zresztą to samo ze swoim mężem.

Polki

5

Page 6: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Mężczyźni zapomnieli, że droga do serca kobiety pro-wadzi przez jej ucho”.

Oczywiście są w Polsce niezakompleksieni i otwar-ci mężczyźni, dla których udział w obowiązkach domo-wych nie jest problemem. Wiem o tym. Zdarzyło mi się spotkać kogoś takiego. W ubiegłym roku. Mówię po-ważnie: spotkałem jednego jedynego mężczyznę, który udzielał się w domu. Co prawda myślę, że jest ich więcej, ale niespecjalnie się z tym obnoszą. Może z obawy, że zachwieje to ich pozycję? Dawne, patriarchalne relacje mają się tutaj dobrze, pomimo że obumierają instytucje, które je podtrzymują: Kościół i przestarzały ciężki prze-mysł, krótko mówiąc – górnictwo.

Tymczasem wchodzi na scenę nowa rasa obytych w świecie i obrotnych Polaków, którzy podróżują i wie-dzą, co jest cool, a co nie. Powielanie tradycyjnego wzor-ca na pewno nie jest cool. Za granicą Polacy ciągle jesz-cze nie są odbierani szczególnie pozytywnie. Jedynie Polki postrzegane są gorzej. Mnóstwo czasu poświęci-łem na walkę z rozpowszechnionym w Irlandii prze-konaniem, że Polka zniesie każde traktowanie. Nie jest zresztą to przekonanie tak zupełnie bezpodstawne. Roz-ważcie choćby, że w Polsce 70 procent studiujących to kobiety. O czym to świadczy? Może na przykład o tym, że macie sporo par, u których równowaga jest zaburzo-na. I to nie tylko równowaga intelektualna. Uderzające, jak wiele zjawiskowych kobiet widzi się w towarzystwie mężczyzn o fizjonomii żywo przypominającej pyszczek myszy przytrzaśniętej w pułapce. Na szczęście wygląd zewnętrzny to nie wszystko. Na szczęście dla mnie. Uwa-żam jednak, że kulturą związków rządzi jakieś funda-mentalne nieporozumienie – kobieta ma wyglądać zja-

Pead

ar d

e Bú

rca

6

Page 7: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

wiskowo, a  mężczyzna może przypominać szczura obciążonego wadą genetyczną.

Poznałem niemało par, gdzie mężczyzn trzeba zali-czyć do klasy zdecydowanie odstającej od tej, jaką repre-zentują ich żony. W wielu przypadkach różnice są sub-telne, ale myślę, że wybaczycie mi szokującą przesadę sytuacji, którą teraz opiszę.

Możecie mi wytłumaczyć, z jakiego powodu wspa-niała architektka siedzi w domu, aby prać mężowską koszulkę z napisem „Górnik Zabrze” i wycierać brudy z podłogi? Nie możecie? Wobec tego powiem wam. Ta przyczyna nazywa się matka Polka.

To matki wychowują Polki w poczuciu niższości. Jest to także odpowiedź na pytanie, dlaczego Polacy nie kom-plementują żon. Ano dlatego, że Polki nie wiedzą, jak reagować na komplement. Nie były komplementowane jako dzieci, zamiast tego matki okładały je siatką pełną jeżozwierzy. Gorzej jeszcze – matki Polki przelewają na kolejne pokolenie Polek wszystkie swoje frustracje: nie-zrealizowane ambicje, niski status, ogłupiającą powta-rzalność codziennych obowiązków. Robią, co mogą, aby ich córkom nie działo się lepiej.

Nie przekonujcie mnie, że matki Polki nie podkra-dają jedzenia z talerza córki, aby podsunąć je synowi. Tak właśnie robią matki irlandzkie. Codziennie rano ob-serwuję matkę Polkę, która odprowadza syna do szkoły. Chłopak ma dwanaście lat. Dziesięcioletniej córce nato-miast pozwala iść samej. Może niezupełnie samej. Do towarzystwa ma szkolny plecak brata.

Podobnie jak matki irlandzkie, matki Polki zostały wychowane w przeświadczeniu, że ich poczucie własnej wartości jest niższe niż zelówka lewego buta grabarza,

7

Polki

Page 8: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

i nie ma żadnych szans, żeby ich córki były wychowy-wane inaczej. Jest jeszcze jedna rzecz, której matka Polka z pewnością sobie nie życzy: aby jej córka sięgnęła wyżej niż ona sama.

Skąd się biorą niedopasowane pary? Ano stąd, że matka Polka odda swoją córkę pierwszemu lepszemu jed-nookiemu gnomowi, który się nią zainteresuje. Irlandz-kie matki są zresztą takie same. Kiedy znajoma Irlandka powiedziała mamie, że chce być prawniczką, w odpo-wiedzi usłyszała: „Prawniczką? Nie wystarczy ci wyjść za prawnika?”.

Jest jednak promyk nadziei dla córki Polki: jej brat musi się ożenić. Teraz matka Polka zarezerwuje całą swo-ją pogardę i niechęć dla nowego przeciwnika – synowej. Dla matki Polki żadna kobieta nie będzie dość dobra dla jej syna. Żadna.

Wszyscy wiedzą, że Jezus był Polakiem. To oczywiste: ostatniego wieczoru swojego życia poszedł się napić ze swoimi dwunastoma kumplami, był przekonany, że jego matka jest dziewicą, a ona z kolei uważała go za Boga.

8

Page 9: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Egzaminy

Moja praktyczna śląska żona wróciła do domu zdenerwowana. Nic dziwnego. Starała się panować

nad burzą hormonów podczas ciąży na ostatnim roku studiów.

Solidnie przygotowywała się do egzaminu i teraz czu-ła się sfrustrowana: prawie wszyscy ściągali. Studenci po-magali sobie nawzajem, korzystali z książek, a pilnujący ich wykładowcy udawali, że tego nie widzą.

Zwinąłem się w znak zapytania. – To miał być egzamin? W Irlandii profesorowie

i wykładowcy nie mają nic przeciwko temu, żeby ujaw-nić studentów, którzy nie pracują. Mam przyjaciela, któ-ry nadzoruje przebieg egzaminów i ma polecenie, żeby kontrolować i przeszukiwać studentów. Z miejsca wy-rzuca każdego, kto ściąga. Gra skończona. Po to koniec końców jest egzamin. Wykładowcy nie pomagają ściągać. Nie dopuszczą, żeby ten, kto nie pracował, prześlizgnął się przez sito. To jeden z celów egzaminów: profesorowie i asystenci mają wiedzieć, kto ciężko pracował, a kto nie.

Egzaminy

9

Page 10: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

– Cóż – odezwała się moja żona tonem cokolwiek sar-kastycznym. Ta barwa głosu pojawiła się u niej w okre-sie ciąży. – Naiwny Irlandczyk. W Polsce ściąganie to standard.

– Naprawdę? – Nieliczni nie ściągają. Dla zdecydowanej większo-

ści jest to jak najbardziej w porządku. – Chyba żartujesz! Jedno spojrzenie jej oczu wystarczyło: nie ma żar-

tów. – Dziewczyna, która siedzi z przodu, podaje wszyst-

kie odpowiedzi grupie studentów za sobą. Dzięki temu przed egzaminem mogą imprezować. Asystenci wiedzą o tym dobrze, a nawet to widzą. Przypuszczam, że dla profesora też nie jest to tajemnicą.

Prawdę mówiąc, wydawało mi się, że ów wybuch praktycznej śląskiej żony był po prostu rozładowa-niem stresu poegzaminacyjnego. Do tego szalejące hor-mony... Niemniej kilka następnych dni spędziłem na rozmowach o ściąganiu, i to przeważnie z ludźmi, któ-rzy skończyli studia i mieli dobre samopoczucie, jeśli idzie o to, co robili dziesięć czy piętnaście lat wcześniej. I wszyscy przyznali, że ściągali. Niektórzy byli może za-kłopotani, ale nie zauważyłem, żeby ktokolwiek czuł się zaniepokojony lub zawstydzony. Jak się okazuje, ściąga-nie to jedna z tych tajemnic, o których wszyscy wiedzą, ale nikt o nich nie mówi. Nie inaczej jest w Hollywood. Na przykład wszyscy wiedzą, że Tom Cruise jest gejem, a Kevin Spacey to naprawdę Julia Roberts. (Widzieliście ich może razem w jednym filmie? No właśnie...)

I  wszyscy wiedzą, że ściąganie jest w  Polsce po-wszechnie tolerowane.

Pead

ar d

e Bú

rca

10

Page 11: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Trudno uwierzyć, ale do pewnego stopnia układa się to w spójny obraz z innymi koszmarnymi wiadomościa-mi wyciekającymi z mediów – „The Daily Telegraph” do-nosi, że tylko we wrześniu tysiąc trzystu Polaków za-trzymano za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, a polska firma budująca drogę sprzedała na boku dobre materiały, zamiast nich natomiast użyła bez-wartościowych śmieci. Przekaz jest jasny: jeśli czujesz, że możesz sobie pozwolić na szybki wyskok, nie wahaj się ani chwili. Idź do przodu bez zastanowienia. Sprzątanie i płacenie rachunków zostaw innym.

Przeprowadziłem małe badanie wśród studentów. Zaskoczyła mnie ich bezceremonialna otwartość, która z kolei komponowała się z opinią mojej praktycznej śląskiej żony. Według niej panuje przeświadczenie, że ściąganie jest cool. Słyszałem też o studentach, którzy przychodzili na egzamin nawaleni. Śmierdzieli piwem i zataczali się, a mimo to jakoś zaliczali. Niektórzy zakle-pywali sobie dobre miejsce i prośbą, groźbą lub przekup-stwem jakoś zdawali. Skoro tak, to po co w ogóle pod-chodzili do egzaminu? Może lepiej zapłacić komuś, kto przyjdzie i będzie ściągać za ciebie? Egzaminacyjnej pro-stytutce, która siądzie na twoim miejscu, ukradnie od-powiedzi i zaliczy. Podczas gdy ty, skacowany, będziesz gnił w kałuży moczu na swoim łóżku.

Ściąganie jest powszechne na uczelniach medycznych, wiem o tym nie tylko od mojej praktycznej śląskiej żony. Rozmawiałem ze studentką trzeciego roku, któ-ra przyznała się do tego bez żadnych zahamowań. Nie miała wątpliwości: winny jest system nauczania, oparty na prymitywnym zakuwaniu. No dobrze, ale jak zamie-rzacie przyswoić sobie anatomię? Zawsze będziecie mieć

11

Egzaminy

Page 12: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

pod ręką podręcznik? Jej chłopak, także student medy-cyny, odpowiada, że tak. Tak właśnie postępują lekarze: zalew informacji sprawia, że w przypadkach wątpliwych sięgają po książkę.

Niech ci będzie – szukaj w swoich książkach. Jeśli masz czas. A jeśli go nie masz? Wyobraź sobie izbę przy-jęć. Masz dwie minuty na decyzję o życiu pacjenta, któ-rego wnętrzności leżą na podłodze, u twoich stóp. Ale może akurat szczęście ci zaświeci i potrzebną książkę znajdziesz gdzieś w okolicy jego odbytu.

Parę dni później, rozmawiając z redaktorem pewnego znanego polskiego magazynu, zagadnąłem go o ściąganie:

– Też tak robiłeś? – Jasne, że tak. Potem pojechałem na studia do Sta-

nów. Był egzamin i profesor wyszedł z sali, a mimo to nikt nie próbował ściągać ani się porozumiewać. A ja zareagowałem typowo: „Profesora nie ma, otwieramy książki!”. Na to odezwał się facet obok mnie: „W ten spo-sób oszukałbym tylko sam siebie”. I tak właśnie dotarło do mnie, że ściągając, sam zmniejszam wartość mojego wykształcenia. Gdybym się nie zmienił, nie odniósłbym w życiu sukcesów.

Pytanie, które sobie zadaję, a na które nie dostałem jeszcze odpowiedzi, brzmi: dlaczego profesorowie tole-rują ściąganie? Może generacja głupich studentów jest gwarancją ich zatrudnienia? Podobno praprzyczyną jest polska niechęć do władzy: przepisy są po to, aby je ła-mać. Skoro tak, to zastanówcie się, dokąd was to dopro-wadzi? Cóż, drodzy przyjaciele, róbcie tak dalej, a śmiać się z was będą nie tylko Niemcy i Czesi, ale także Ukra-ińcy i w ogóle każdy, kto rzeczywiście pragnie pójść do przodu.

Pead

ar d

e Bú

rca

12

Page 13: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Jeżeli polska młodzież chce, aby traktowano ją po-ważnie, sama musi zachowywać się poważnie. Miesz-ka w końcu w kraju o starej kulturze i tradycji, a nie w afrykańskiej dzielnicy biedoty. Zdajecie sobie sprawę, jak to kształtuje wasz obraz w oczach świata zachodnie-go? Moja praktyczna śląska żona prosiła, żebym nie opowiadał w Irlandii o polskiej kulturze ściągania – lu-dzie przestaliby traktować ją poważnie. Rozumiem. Pra-cowała ciężko i gdyby kiedyś znalazła pracę w Irlandii, pacjenci mogliby odmówić leczenia się u niej. I to tylko dlatego, że jest Polką. Do tego dążycie? Wasz kraj jako synonim niechlujstwa?

Mam najgłębszy szacunek dla tych wszystkich w Pol-sce, którzy nie ściągają. Wyobrażam sobie, jak wam cięż-ko, gdy inni niezasłużenie idą do przodu. Pokusa pój-ścia na skróty musi być potężna. Ale nie poddawajcie się. Wasz czas nadejdzie. Sam chciałbym mieć waszą wy-trwałość i charakter. Wybaczcie, ale 90 procent tego fe-lietonu ściągnąłem z internetu. Bo niby dlaczego nie? W końcu jestem w Polsce.

13

Page 14: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

Jak zyskać wrogów, a pozbyć się przyjaciół

Moja praktyczna śląska żona lubi: piec cia-sto, pływać w nocy i spacerować na wietrze. Nie

lubi: sporów. Bez trudu możecie sobie zatem wyobrazić, jak bardzo wyprowadziła ją z równowagi moja kłótnia z przyjacielem jej rodziny. Zdarzyło się to na imprezie w dniu imienin dziadka. Zacząłem rozmowę z owym pa-nem po sześćdziesiątce, który wprowadzał mnie w swo-ją „teorię nożyc”: są dwa ostrza, kapitalizm i komunizm, a pomiędzy nimi, w roli papieru – Polacy. Na polskich imprezach rodzinnych najrozsądniej jest kiwać głową i ze wszystkim się zgadzać, jednakże mój ułomny organ decyzyjny zlokalizowany jest gdzieś na południe od kory mózgowej i posiada bezpośrednie połączenie z jelitami. Błyskawicznie polecił mi zaproponować inną teorię: to Kościół katolicki jest fatum, które prześladuje Polskę.

– Chyba pan żartuje? – zareagował mój rozmówca. – Bynajmniej. To Kościół ciągnie Polskę do tyłu. Mu-

sicie się go pozbyć.

Pead

ar d

e Bú

rca

14

Page 15: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

– Pan wybaczy, ale to obraża moją wiarę. – Nie wiarę, tylko instytucję, która ma ją upowszech-

niać. Ale jeśli nie potrafi pan poradzić sobie z tym, co mówię, to proponuję zabrać na długi spacer swoje dwie bliskie kuzynki oburzenie i obrazę i wrócić bez nich.

– Nie akceptuję takich poglądów. – Był wysoki, wład-czy i przyzwyczajony do tego, że to jego się słucha.

– A ja nie akceptuję ludzi, którzy nie tolerują kry-tyki – odezwałem się w chwili przerwy między dwoma kawałkami makowca. – Kościół katolicki przyspawany jest do grzechu i seksualności, a sprawy pomocy innym ludziom nie traktuje serio. – Rzecz jasna, nie był to ani czas, ani miejsce, aby podkładać minę pod wszystko, w co wierzył, ale lont już i tak został zapalony, więc dla-czego właściwie miałbym unikać detonacji?

Mój rozmówca był w stanie szoku. Przypuszczalnie dotąd nigdy nie spotkał się z tak zmasowanym atakiem. A już na pewno – nie na przyjęciu imieninowym. Moja praktyczna śląska żona posłała mi spojrzenie, które krzyczało: „Przestań!”. Było już jednak za późno. Roz-pędziłem się.

– Są w Polsce ludzie, którzy żyją w strachu, bo są, jacy są. Paru księży mogłoby powiedzieć coś w ich obronie.

– Prawdopodobnie nie ma pan pojęcia o  tym, że w czasach komunistycznych Kościół był dla Polaków łodzią ratunkową.

– A od tego czasu was ogłupia. Mógłbym mu w zasadzie powiedzieć, że nie mam

problemów z Bogiem ani tymi praktykami, które ugrun-towują w społeczeństwie dobro. Ale mam ogromny pro-blem z paskudnymi skutkami ubocznymi, które wycho-dzą na jaw w każdym społeczeństwie katolickim: presją

15

Jak zyskać wrogów, a pozbyć się przyjaciół

Page 16: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment

na wolność osobistą, podporządkowaniem kobiet oraz... celibatem duchowieństwa. Czy znajdzie się jeszcze ktoś naiwny, kto nie wierzy, że teologiczna formuła o „zaślu-binach z Chrystusem” jest po prostu zasłoną dymną kry-jącą kościelną żądzę pieniądza? A prawdziwą przyczy-ną utrzymywania celibatu jest również mamona. Gdyby księża mogli się żenić, ich partnerki uzyskałyby prawa do własności kościelnej, a Watykan utraciłby nad nią kontrolę. Ale nie sprzeczajmy się o nauczanie Chrystu-sa. Przekonajmy się, co mój oponent sądzi o ujmowaniu się za prześladowanymi mniejszościami.

– Dlaczego Kościół nie wyciągnie pomocnej ręki w stronę gejów?

W odpowiedzi starszy pan zacisnął zęby, ilustrując w ten sposób rozpowszechnione w Polsce nastawienie do homoseksualistów.

– Nigdy. Są skandalem i obrazą, i ci, którzy stoją blis-ko Boga, nie powinni ich tolerować. – Oddalił się, krę-cąc głową.

Wokół mnie zrobiło się pusto. I cicho. Pochyliłem się w stronę praktycznej śląskiej żony.

– Coś nie tak? – To ksiądz – odpowiedziała. – Naprawdę? To dlaczego nie nosi koloratki? – Nie wiem. Może ma wolne... Miałam nadzieję, że

ochrzci nasze dziecko. – Nie przypuszczałem, że tak się to skończy. Prze-

praszam.

16

Page 18: Uporczywie pogodne myśli - Peadar de Burca - fragment