36
Andersen Grimm

Trójka dzieciom

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Trójka dzieciom. Dla dorosłych i dla dzieci baśnie wybrał Program Trzeci

Citation preview

Page 1: Trójka dzieciom

Andersen Grimm

Trojka dzieciom_okladka__DRUK.indd 1 2012-04-02 11:40

Page 2: Trójka dzieciom
Page 3: Trójka dzieciom

Kraków 2012

Andersen Grimm

ilustrował Tomek Kozłowski

Page 4: Trójka dzieciom

spis treści

1. Krótko od wydawcy 6

2. Słowo od skryby – Michał Nogaś, zwany Kronikarzem 8

Brzydkie kaczątko (poleca Wojciech Mann)

Jaś i Małgosia

(poleca Barbara Marcinik)12

3.

38

4.

5.

6.

7.8.

58

74

142150

Paluszek (poleca Marcin Łukawski)

Królowa Śniegu (poleca Marek Niedźwiecki)

Dziewczynka z zapałkami (poleca Kuba Strzyczkowski)

Nowe szaty cesarza(poleca Agnieszka Szydłowska)

Page 5: Trójka dzieciom

164

182

194

204

9.

11.

12.

13.

14.

10.

236

214

Kopciuszek (poleca Małgorzata Maliborska)

Czerwony Kapturek(poleca Piotr Stelmach)

Śpiąca królewna (poleca Artur Andrus)

O wilku i siedmiu koźlątkach(poleca Michał Olszański)

Śnieżka (poleca Piotr Baron)

Księżniczka na ziarnku grochu (poleca Magda Jethon)

Page 6: Trójka dzieciom

Krótko od wydawcy

Ręka w górę, kto nie zna Czerwonego Kapturka, Kop-

ciuszka czy Jasia i Małgosi! Chyba wszyscy pamiętają,

jak w dzieciństwie przeżywali straszny los pożartej bab-

ci czy strach przed okrutną Babą Jagą.

Przygotowaliśmy zupełnie nowy, wyjątkowy wybór

baśni braci Grimm i Hansa ChristianaAndersena. Wy-

jątkowy, bo we współpracy z Programem Trzecim Pol-

skiego Radia. W tym roku Trójka obchodzi pięćdziesią-

te urodziny, jest więc już bardzo dorosła i postanowiła

przypomnieć dzieciom, czym zaczytywała się w dzieciń-

stwie.

Baśnie można czytać po kolei lub w zupełnie dowolnym

porządku, po cichu lub na głos. Można je czytać samo-

dzielnie lub z rodzicami, z dziećmi, z bratem lub siostrą.

Można też tylko oglądać obrazki.

Każdą baśń poleca jeden ze znanych dziennikarzy

Trójki – dzięki temu możemy się dowiedzieć, co jest

w danej baśni tak wciągającego lub ważnego, że dzisiej-

sze dzieci powinny ją poznać.

6

Page 7: Trójka dzieciom

To książka także dla rodziców, słuchaczy Programu

Trzeciego, którzy znają te baśnie z dzieciństwa, i którzy

mają szansę nieco bliżej poznać swoje ulubione radio-

we głosy.

Przed wami świat baśni!

Redakcja Znaku Emotikon :)

Page 8: Trójka dzieciom

8

Słowo od skryby

Ta bajka mogłaby zaczynać się tak: „Za siedmioma gó-

rami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami,

w dużym pięknym mieście, nieopodal parku, stoi zielo-

ny budynek…” Albo tak: „Nie tak dawno temu, bo przed

pięćdziesięciu laty, gdy piękny zielony budynek był jesz-

cze szary, pojawiło się w nim Radio…”

Gdyby ta opowieść faktycznie była jedynie bajką, to

osoby, które współtworzyły tę książkę, trzeba byłoby wy-

myślić. Jakiś zdolny (bajko)pisarz opowiedziałby o królo-

wej Magdzie – z najbardziej kolorowymi włosami na świe-

cie, o księżniczce Barbarze (znanej na dworze jako Baszka),

w której komnacie pełno jest książek i archiwalnych taśm

z nagraniami głosów największych pisarzy. Znalazłyby się

też w tej bajce: kochająca muzykę Agnieszka, zwana Księż-

niczką Alternatywną, i Małgorzata, Księżniczka Dobrych

Wiadomości. Jak w każdej takiej historii, także i w tej, mu-

siałby się pojawić – skoro jest w niej królowa – również

i król. Bajkopisarz miałby nie lada problem – czy byłby nim

potężny Wojciech, czy Marek z pięknymi wąsami? Osobne

miejsce zająłby pan Baron, prawdziwy arystokrata gitary!

Page 9: Trójka dzieciom

Byliby też rycerze: szlachetny (choć jeszcze bardzo młody)

Marcin (zwany Marcelem), rozkochujący w sobie wszyst-

kie damy Jakub (zwany Kubą) i nie mniej miłujący pięk-

ne panie, dbający o sprawność fi zyczną Michał (na które-

go wszyscy wołają Misiek). Byłby też rycerz-śmieszek Piotr

(zwany Stelką), choć on zapewne musiałby ustąpić miej-

sca – przynajmniej w tej dziedzinie – nadwornemu komi-

kowi, Arturowi – zawsze w czapce z dzwoneczkami. W dłu-

gie wieczory każdy z tych bajkowych bohaterów chciałby

opowiedzieć innym swoją ukochaną baśń…

Ale takiej opowieści wymyślać, na szczęście, nie trze-

ba. Zielony budynek istnieje, a wymienione powyżej

osoby pracują w nim od lat. Teraz, z okazji 50-lecia Pro-

gramu 3 Polskiego Radia, dwanaścioro dziennikarzy po-

stanowiło sprawić prezent Małym Słuchaczom (a zapew-

ne także i ich rodzicom). Ta książka zawiera najbardziej

znane baśnie, od lat czytane dzieciom do snu. Pięknie

wydana, z osobistymi wprowadzeniami, chętnie stanie

na półce – obok innych wydawnictw dla najmłodszych.

Jesteśmy pewni, że ucieszy całe rodziny i połączy poko-

lenia. Tak jak Trójka, na której urodzinowym torcie za-

palamy właśnie pięćdziesiąt świeczek.

Pięknej i mądrej lektury!

Michał Nogaś, zwany Kronikarzem

Page 10: Trójka dzieciom

Wojciech MANN

Pana

Man

na zn

ają w

szys

cy. T

o czło

wiek

insty

tucja

. Dzie

nnika

rz mu

zycz

ny, p

rezen

ter, k

onfer

ansje

r, tłu

macz

, eru

dyta.

Zda

niem

wiel

u, je

den

z najw

iększ

ych t

alent

ów ko

medio

wych

w P

olsce

. Choć n

ie jes

t akto

rem, p

rzyna

jmni

ej z w

yksz

tałce

nia.

W T

rójce

prac

uje (

z prze

rwam

i) od

lat s

ie-de

mdzie

siątyc

h. Cz

asem

wys

tarcz

y, że

powi

e jed

no zd

anie…

A cz

asem

tak o

sobie

nap

isze:

„Wiel

e osó

b, op

owiad

ając o

sobie

jako

o dz

iecku

, nie

może

pows

trzym

ać się p

rzed f

antaz

jowan

iem –

upię

ksza

ją sw

ój dz

iecięc

y wize

rune

k, id

ealiz

ują g

o i lu

krują.

Ja po

stano

wiłem

nap

isać b

rutal

ną, t

rudną,

ale je

dnak

praw

dę. O

tóż by

łem dz

ieckie

m pię

knym

. Zł

ote lo

ki wiły

mi się w

okół

rezolu

tnej

buzi,

z któ

rej pa

trzyły

na św

iat w

ielkie

, niew

inne

, błęk

itne o

czy.

Sylw

etkę m

iałem

harm

onijn

ą, ru

chy g

ib-kie

, kro

k spręż

ysty.

W pa

rze z

urodą s

zedł

intel

ekt i

zdoln

ości.

Już w

wiek

u pięc

iu la

t czy

tałem

w ki

lku ję

zyka

ch, g

rałem

na kl

awes

ynie

i miał

em

praw

o jaz

dy ka

tegor

ii C1

, upr

awni

ające

do ki

erowa

nia p

ojazd

em sa

moch

odow

ym o

dopu

szcz

alnej

masie

całko

witej

prze

krac

zając

ej 3,

5 t i

niep

rze-

krac

zając

ej 7,

5 t –

z wyjątk

iem au

tobus

u, bo

nie s

ięgałe

m nóżk

ami d

o ped

ałów.

Minęły

lata i

z dz

iecka

stałe

m się

doro

słym.

Życie

stop

niow

o wery

fikow

ało m

oją ze

wnętr

zność i

umiej

ętnoś

ci. D

ziś z

tego,

jakim

byłem

dziec

kiem,

po

zosta

ła mi

jedy

nie u

mieję

tność g

ry na

klaw

esyn

ie”.

I to t

yle o

panu

Man

nie.

Page 11: Trójka dzieciom

Do wybrania bajki o brzydkim kaczątku skłoniła mnie jej wzruszają-

ca i optymistyczna wymowa. To historia o przetrwaniu ciężkich chwil

i o nagrodzie, którą może zgotować los. Ta opowieść mówi również o ła-

twości, z jaką ferujemy wyroki, opierając się jedynie na pierwszych, po-

wierzchownych wrażeniach.

Warto podkreślić, że to jest jednak tylko bajka, a więc historia zmyślo-

na, niekoniecznie gwarantująca podobne rozwiązania w realnym życiu.

Radziłbym czytać bajki i dawać się im oczarować, ale też planować wła-

sne życie, nie licząc na bajkowe rozwiązania.

Przestrzegam więc wszystkie małe kaczki – otóż może się tak zdarzyć,

że jesteście naprawdę stuprocentowymi kaczkami i bez względu na to,

jak długo będziecie łudzić się i czekać na przemianę, kaczkami pozosta-

niecie. To wcale nie znaczy, że to niedobra wiadomość. Powszechnie wia-

domo, że inteligentna i pozytywnie nastawiona do świata kaczka wcale

nie musi mieć kompleksów. Przeciwnie, znane są przypadki kaczek lu-

bianych i szanowanych, więc nie ma co się od razu załamywać i obrażać

na wszystko i wszystkich.

Page 12: Trójka dzieciom

przełożyła

Ilona Meriluoto

Brzydkie kaczątko

H.Ch. Andersen

Page 13: Trójka dzieciom

Tak pięknie i spokojnie było na wsi. Przecudne lato,

pola porośnięte żółtym jak słońce jęczmieniem, jaśnie-

jącym łagodną zielenią owsem. Stogi siana równiutko

poustawiane na soczystozielonych łąkach. Bociany cho-

dziły dostojnie i niespiesznie na długich, czerwonych no-

gach i klekotały do siebie po egipsku, bo tego właśnie

języka nauczyły się od swoich matek. Wokół pól i łąk roz-

pościerały się szumiące lasy, a wśród nich piękne, głębo-

kie jeziora. Naprawdę cudownie i rozkosznie było na wsi.

Na małym wzgórzu, w promieniach gorącego słońca,

stał stary dwór, otoczony głębokimi kanałami i murem,

po którym uparcie wspinały się pnącza roślin. Wielkie

liście rosnącego tuż przy murze łopianu sięgały tak wy-

soko, że dzieci mogły chować się pod nimi, w ogóle się

przy tym nie pochylając. Pod wielkimi liśćmi było cicho

i spokojnie, jak w najgęstszym lesie. Właśnie pod jed-

nym z takich liści młoda kaczka założyła gniazdo i wy-

siadywała w nim jajka, z których już wkrótce

miały się wykluć małe kaczątka.

Page 14: Trójka dzieciom

14

Jednak kaczce dłużył się czas i strasznie się nudziła. Bra-

kowało jej ruchu i ciekawa była, co też się dzieje w ka-

czym świecie. Niestety nikt jej nie odwiedzał, bo inne

kaczki wolały pływać sobie po kanałach i cieszyć się

chłodną wodą, niż wychodzić na brzeg, siedzieć z nią

pod liściem łopianu i tracić piękną pogodę na rozmowy.

W końcu jednak jajka zaczęły pękać. Raz po raz ze sko-

rupek wysuwała się mała główka i słychać było ciche

popiskiwanie piskląt.

– Pip! Pip! – wołały pisklęta.

– Kwa, kwa – odpowiadała kaczka, a pisklęta próbo-

wały naśladować jej głos. Rozglądały się dokoła i wychy-

lały główki spod zielonych liści, a matka pozwalała im pa-

trzeć do woli, bo wiedziała, że zieleń jest zdrowa dla oczu.

– Ależ ten świat jest wielki – mówiły wszystkie pisklę-

ta, gdy już wydostały się ze swoich skorupek i mogły roz-

prostować ściśnięte do tej pory skrzydełka i nóżki.

– Myślicie, że to, co widzicie wokół, to cały świat? –

zapytała matka. – O, nie, świat jest o wiele większy. Ciąg-

nie się daleko, hen za ten ogród i za ziemie należące

do pastora. Ale ja nigdy tam nie byłam. Wyszłyście już

wszystkie ze skorupek? – zapytała i podniosła się powoli.

Wtedy zobaczyła, że tylko z największego jajka nadal

nie wykluło się kaczątko. – Jak długo to jeszcze potrwa?

Page 15: Trójka dzieciom

Mam już dosyć tego siedzenia – mruknęła do siebie

z niezadowoleniem i znów usiadła w gnieździe, dokład-

nie przykrywając jajko.

– Cóż u ciebie słychać? – zapytała stara kaczka, która

właśnie przyszła w odwiedziny do młodej kaczej mamy.

– Ach, to jedno jajko nie chce pęknąć – powiedziała

młoda kaczka. – Ale spójrz tylko na moje maluchy, które

już się wykluły. Takie rozkoszne, najpiękniejsze na świe-

cie. W dodatku wszystkie podobne do ojca, a ten łobuz

nawet nie przyjdzie mnie odwiedzić.

– Pokaż mi to jajko, które nie chce pęknąć – powie-

działa stara kaczka. – Ojej, jakie ono duże. To na pewno

indycze jajo. Mnie też się kiedyś zdarzyło wysiadywać

takie jaja, a potem miałam wiele kłopotów z pisklętami.

Wody się boją, żebyś to widziała! Nie mogłam ich

namówić, by wskoczyły do jeziorka. Namęczy-

łam się straszliwie, a nic to nie pomogło. Po-

każ no jeszcze raz to jajko. Tak, to na pew-

no indycze. Zostaw je tutaj i zajmij się

lepiej swoimi kaczę-

tami, czas nauczyć

je pływać.

Page 16: Trójka dzieciom

16

– Chyba jednak jeszcze trochę tu posiedzę – odpowie-

działa młoda kaczka. – Wytrzymałam tak długo, to wy-

trwam jeszcze trochę.

– Jak tam sobie chcesz – odparła stara kaczka i poszła.

Wreszcie duże jajko pękło i wysunęła się z niego mała

główka.

– Pip! Pip! – powiedziało pisklę. Kiedy wydostało się

z jajka, kaczka popatrzyła na nie z przerażeniem. Było

duże i bardzo brzydkie.

– To dopiero wielka kaczka… – powiedziała cicho do sie-

bie. – Jeszcze takiej nie widziałam. Żadne z moich piskląt

tak nie wygląda. Czy to naprawdę mogło być indycze jajo?

Cóż, zobaczymy. Jak pójdziemy nad wodę, musi do niej

wejść, choćbym sama miała tego malucha tam wepchnąć.

Następnego dnia była przepiękna pogoda. Promienie

słońca odbijały się w gładkich, zielonych liściach łopia-

nu, a woda połyskiwała zachęcająco. Kaczka zabrała

wszystkie kaczęta nad kanał. Gdy wskoczyła do wody,

rozległ się radosny plusk.

– Kwa, kwa! – zawołała do swoich piskląt i jedno

po drugim zaczęły wskakiwać do wody. Najpierw zale-

wała im ona łebki, ale po chwili wychylały się ponad

powierzchnię i pięknie unosiły się na wodzie. Nóżki

Page 17: Trójka dzieciom

17

same ładnie się poruszały i wszystkie kaczątka pływa-

ły sobie radośnie. Nawet brzydkie kaczątko pływało ra-

zem z nimi.

– Nie, nie, to nie jest indyk – powiedziała kaczka. –

Zobaczcie tylko, jak pięknie porusza nogami, jaką ma

ładną sylwetkę. To moje własne dziecko! Właściwie jest

całkiem ładne, jak tylko dobrze się przyjrzeć. Kwa, kwa!

Chodźcie dzieci, muszę wam pokazać świat i przedsta-

wić was na kaczym podwórzu, ale trzymajcie się bli-

sko mnie, żeby nikt na was nie nadepnął i uważajcie

na koty!

Kaczka i jej kaczęta wyszły na brzeg i wszyscy po-

dreptali razem na kacze podwórze. Panował tam strasz-

ny hałas, bo dwie rodziny kłóciły się właśnie o głowę

węgorza, którą dzięki panującemu zamieszaniu po-

chwycił kot.

– Tak to już bywa na tym świecie – powiedziała kacz-

ka i poczuła, jak jej ślinka leci, bo też miała wielką ocho-

tę na główkę węgorza.

– No, ruszamy dalej! – powiedziała. – Maszerujcie ład-

nie i ukłońcie się grzecznie tej starej kaczce. To znakomi-

ta osoba, w jej żyłach płynie hiszpańska krew, dlatego jest

taka duża i dorodna. Widzicie tę czerwoną tasiemkę na

jej nodze? To coś bardzo szczególnego! Najlepsze odzna-

czenie, jakie może otrzymać kaczka. Czerwona tasiemka

Page 18: Trójka dzieciom
Page 19: Trójka dzieciom
Page 20: Trójka dzieciom

20

oznacza, że nie wolno jej zrobić krzywdy. Ta kaczka cieszy

się naprawdę wielkim szacunkiem. No, uwaga, kwa, kwa!

Nie stawiać nóg do środka. Dobrze wychowana kaczka roz-

stawia szeroko nogi. Patrzcie na mnie i naśladujcie mój

chód. A teraz ładnie się ukłońcie i powiedzcie: kwa! Kwa!

Kaczątka zrobiły tak, jak kazała im matka, ale inne kacz-

ki oglądały się za nimi i mówiły dość głośno:

– Zobaczcie tylko! Jakby nas tu było mało! A cóż to

znowu! Jakie brzydkie kaczątko! Nie mam ochoty go tu

oglądać!

Jedna z kaczek podleciała do kaczątka i uszczypnęła

je z całej siły w szyję.

– Zostaw je w spokoju! – powiedziała matka. – Prze-

cież nikomu nic złego nie zrobiło!

– Możliwe, ale jest za duże i jakieś dziwne – powie-

działa kaczka, która uszczypnęła kaczątko. – I będziemy

mu dokuczać, i okładać je, jak tylko się da!

– Masz bardzo ładne dzieci – powiedziała kaczka

z czerwoną tasiemką na nodze. – Wszystkie bardzo udane,

z wyjątkiem tego dużego. Nie można go trochę przerobić?

– Niestety nie można, proszę łaskawej pani – powie-

działa matka kaczątek. – Może nie jest takie urodziwe, ale

tak cudownie pływa, piękniej i lepiej od pozostałych. Jest

nadzieja, że jeszcze wypięknieje, a może z czasem stanie

Page 21: Trójka dzieciom

się trochę mniejsze. Za długo siedziało w jajku i pewnie

dlatego nie jest takie zgrabne i drobne jak jego rodzeń-

stwo. – To mówiąc, pogładziła kaczątko dziobem po szyi

i poprawiła kilka piórek na jego skrzydełkach. – Poza tym

to przecież kaczor – powiedziała. – Więc brak urody nie po-

winien mu za bardzo przeszkadzać. Zresztą na pewno bę-

dzie bardzo silny i mądry i świetnie da sobie w życiu radę!

– Twoje pozostałe pisklęta są doprawdy bardzo ład-

ne – powiedziała stara kaczka. – Czujcie się tu jak u sie-

bie, a jeśli znajdziecie gdzieś główkę węgorza, to może-

cie mi ją przynieść.

Kaczęta posłuchały rady hiszpańskiej kaczki i czuły

się jak u siebie w domu.

Tylko biedne kaczątko, które ostatnie wykluło się

z jajka i było teraz takie brzydkie, cierpiało, bo stare

kaczki popychały je, dziobały, szczypały i śmiały się

z niego okrutnie. W dodatku znęcały się nad nim nie

tylko kaczki, ale także kury.

– Jest o wiele za duże! – mówiły wszystkie, a stary indyk,

który wykluł się z ostrogami i z tego powodu wydawało mu

się, że jest cesarzem, stroszył wszystkie pióra, podchodził

blisko do kaczątka i gulgotał z oburzeniem, czerwieniejąc

przy tym okropnie. Biedne małe kaczątko zupełnie nie wie-

działo, czy ma stać w miejscu, czy może powinno uciekać.

Było takie smutne i zrozpaczone, ale cóż mogło poradzić,

Page 22: Trójka dzieciom

22

że było brzydkie i wszyscy na podwórzu naśmiewali się

z niego i dokuczali mu bez przerwy?

Tak minął pierwszy trudny dzień na kaczym podwórzu,

ale każdy kolejny był jeszcze gorszy. Wszyscy przegania-

li biedne kaczątko, nawet jego rodzeństwo stroniło od

niego i często źle mu życzyło.

– Żeby cię tak kot porwał, ty wstrętny brzydalu! – wo-

łało za nim.

W końcu nawet jego matka zaczęła się go wstydzić

i mówiła do niego:

– Trzymaj się z dala ode mnie! Nie podchodź tak

blisko!

Kaczki je szczypały, kury dziobały, nawet dziewczyna,

która karmiła ptactwo i trzodę, kopała je i odpędzała.

Kaczątko uciekło w końcu i przefrunęło niezdarnie

nad płotkiem. W krzakach po drugiej stronie siedzia-

ły małe ptaszki, które przestraszone nagłym ruchem

zerwały się i odfrunęły. To dlatego, że jestem takie

brzydkie – pomyślało kaczątko i zamknęło oczy, aby

choć przez chwilę nic nie widzieć i zapomnieć o tym,

co dzieje się wokół niego. Posiedziało chwilę schowa-

ne w krzakach, a gdy już sobie odpoczęło i nabrało

sił, wstało i pobiegło dalej na swoich małych, kaczych

Page 23: Trójka dzieciom

23

nóżkach. W końcu dobiegło nad rozległe moczary,

gdzie mieszkały dzikie kaczki. Było bardzo, bardzo

zmęczone i wyczerpane, postanowiło zatem spędzić

noc w wysokim sitowiu.

Następnego ranka dzikie kaczki podleciały do niego

i przyglądały mu się ciekawie.

– A ty co za jedno? – pytały ze zdziwieniem, a ka-

czątko kłaniało się na wszystkie strony najpiękniej, jak

umiało.

– Jesteś okropnie brzydkie – stwierdziły dzikie kacz-

ki. – Ale nam to nie przeszkadza, jeśli nie zamierzasz oże-

nić się z którąś z nas.

Biedne kaczątko! Nawet nie myślało o małżeństwie!

Pragnęło tylko odpocząć sobie spokojnie w sitowiu i na-

pić się wody.

Kaczątko spędziło nad moczarami dwa dni, a potem po-

jawiły się tam dwie dzikie gęsi, a raczej dwa gąsiory, były

to bowiem samce. Nie tak dawno temu wykluły się z jajek

i były bardzo ożywione, pewne siebie i ciekawe świata.

– Posłuchaj, kolego – powiedział jeden z gąsiorów. –

Jesteś taki brzydki, że aż mi ciebie żal! Twoja brzydota

sprawia, że nawet cię lubię. Jeśli chcesz, możesz polecieć

z nami. Zostaniesz wędrownym ptakiem, co ty na to? Po-

lecimy nad inne moczary, gdzie mieszkają śliczniutkie

Page 24: Trójka dzieciom

24

i bielusieńkie dzikie gęsi, same panny! Potrafi ą tak ład-

nie mówić: gę, gę! Jesteś taki brzydki, że nawet z tego

powodu mógłbyś spodobać się którejś z nich. Kto wie,

może ci się poszczęści…

Nagle rozległ się strzał i oba gąsiory padły martwe

w sitowie, a woda wokół nich zrobiła się czerwona od

ich krwi.

– Pif-paf! – znów zabrzmiało w powietrzu. Całe stado

dzikich kaczek zerwało się do lotu i wzniosło nad moczary.

– Pif-paf! – padł kolejny strzał. Nad moczarami rozpo-

częło się właśnie wielkie polowanie. Myśliwi czatowali

na brzegu, chowali się w sitowiu, a niektórzy z nich sie-

dzieli na drzewach rosnących nieopodal. Niebieski dym

unosił się niczym obłoczki i tańcząc między drzewami,

wypłynął nad wodę i zawisł szaroniebieskimi smugami

nad jej powierzchnią. Po chwili rozległ się plusk. Psy my-

śliwskie brodziły w mulistej wodzie, szukając ptactwa

i wprawiając w kołysanie wysokie trzciny. Przerażone

kaczątko odwróciło głowę, by schować ją pod skrzydło,

ale w tej właśnie chwili zobaczyło przed sobą olbrzmie-

go psa. Jego wielki język zwisał nisko, a oczy błyskały

złowrogo. Nagle psisko pochyliło łeb i jego pysk pełen

ostrych i mocnych zębów znalazł się tuż przy głowie ka-

czątka. Wtem rozległ się plusk wody – pies odwrócił się

od kaczątka i odszedł.

Page 25: Trójka dzieciom

25

– O, dzięki Bogu! – westchnęło z ulgą kaczątko. – Je-

stem takie brzydkie, że nawet pies nie chciał mnie do-

tknąć.

Kaczątko przycupnęło cichutko, a nad nim świszczał

śrut i rozlegały się kolejne strzały.

Po wielu godzinach nastała cisza, ale biedne ka-

czątko nie miało odwagi się podnieść i czekało jesz-

cze bardzo długo, zanim rozejrzało się wokół. W koń-

cu odważyło się opuścić moczary. Wiał bardzo silny

wiatr i utrudniał mu wędrówkę, gdy pokonywało roz-

ległe łąki i pola.

Wieczorem kaczątko dotarło do małego, ubogiego

gospodarstwa. Niewielka, zniszczona chatka ledwo sta-

ła i to zapewne tylko dlatego, że nie wiedziała, w którą

stronę powinna się przewrócić.

Wiatr wiał ze wszystkich stron i kaczątko musiało

usiąść, żeby oprzeć się wichurze, która wzmagała się

z minuty na minutę. Nagle kaczątko zauważyło, że drzwi

chatki były wykrzywione i wisiały tylko na jednym za-

wiasie. Podeszło do chatki i przez szparę w drzwiach

wsunęło się do środka.

W chatce mieszkała stara kobieta, która miała kurę i ko-

ta. Kociak, którego nazywała Synusiem, potrafi ł wygi-

nać grzbiet w pałąk, prężyć się i mruczeć, a nawet sypać

Page 26: Trójka dzieciom

26

iskrami, ale tylko wówczas, gdy głaskało się go pod włos.

Kura natomiast znosiła wyśmienite jajka, a że miała bar-

dzo krótkie nóżki, kobieta nazywała ją po prostu Kur-

ką Krótkonóżką. Kobiecina bardzo kochała swoją kurkę

i traktowała ją niemal jak własne dziecko.

Rankiem domownicy od razu zauważyli, że w chat-

ce jest ktoś jeszcze. Kot zaczął mruczeć, a kura gdakała

niespokojnie.

– Co się dzieje? – zapytała staruszka i rozejrzała się

wokół. Zobaczyła przybysza, ponieważ jednak nie mia-

ła zbyt dobrego wzroku, sądziła, że kaczątko było tłustą

kaczką, która zabłądziła podczas niepogody. – A to ci do-

piero zdobycz! – powiedziała. – Teraz będę miała także

kacze jaja, oczywiście jeśli to nie jest kaczor. Cóż, musi-

my się przekonać.

Kaczątko zostało zatem przyjęte na próbę i dostało na-

wet własny koszyk. Przez trzy tygodnie staruszka obserwo-

wała kaczątko i sprawdzała, czy znosi jajka. Oczywiście żad-

nych jajek w koszyku nie znalazła. Kot, który był panem

domu, i kura uważająca się za wielką damę, powtarzali

tylko bez przerwy „my i świat”, sądzili bowiem, że byli bar-

dzo ważni i stanowili lepszą część świata. Kaczątko uważa-

ło, że można mieć odmienne zdanie, ale kura nie chciała

tego w ogóle słuchać i bardzo się zdenerwowała.

– Potrafi sz znosić jajka? – zapytała.

Page 27: Trójka dzieciom

– Nie – odpowiedziało zgodnie z prawdą kaczątko.

– W takim razie siedź cicho!

Kot wyprężył się i zapytał:

– Potrafi sz wyginać grzbiet w pałąk, mruczeć i sypać

iskrami?

– Nie – powiedziało kaczątko.

– Wobec tego nie wtrącaj się, gdy rozmawiają mą-

drzejsi od ciebie!

Kaczątko zasmuciło się i usiadło cichutko w swoim

koszyku. Kiedy tak siedziało, pomyślało o świeżym po-

wietrzu i ciepłych promieniach słońca i poczuło nie-

przepartą chęć, by popływać sobie po spokojnej wodzie.

W końcu nie wytrzymało i zwierzyło się kurze ze swoich

marzeń.

– A tobie co do głowy przychodzi? – zapytała kura. –

Nie masz co robić i stąd pewnie takie dziwne pomysły.

Znoś jaja, albo zacznij mruczeć, to od razu ci przejdzie.

Page 28: Trójka dzieciom

28

– Kiedy to takie rozkoszne pływać sobie, pluskać

i unosić się na wodzie – powiedziało kaczątko rozma-

rzonym głosem. – To cudownie, gdy woda zakrywa gło-

wę, można nurkować i dopłynąć do samego dna!

– Tak, to na pewno wielka przyjemność – powie-

działa kura z ironią. – Chyba zupełnie straciłeś rozum.

Zapytaj zresztą kota, który jest najmądrzejszym stwo-

rzeniem, jakie znam, czy lubi pływać lub zanurzać się

w wodzie. O sobie nawet nie wspomnę! Możesz zresz-

tą zapytać naszej pani, staruszki. Nie ma drugiej ta-

kiej mądrej na świecie jak ona. Naprawdę myślisz, że

chciałaby pływać, unosić się na wodzie albo się w niej

zanurzyć?

– Zupełnie mnie nie rozumiecie – powiedziało ka-

czątko.

– Jeśli my ciebie nie rozumiemy, to któż inny by to po-

trafi ł? Nie sądzisz chyba, że jesteś mądrzejszy od kota i od

naszej pani. O sobie nawet nie wspomnę! Nie schlebiaj

sobie, drogie dziecko! Lepiej dziękuj Bogu za wszystkie

dobrodziejstwa, jakie cię tutaj spotkały! Wpuszczono cię

do ciepłej chatki i spędzasz czas w wybornym towarzy-

stwie, od którego możesz się wiele nauczyć. Jesteś głupta-

sem, który mówi od rzeczy i przebywanie z tobą wcale nie

sprawia nam przyjemności. Dobrze ci życzę, dlatego mó-

wię o tym wprost, choć to nieprzyjemna prawda. Jednak

Page 29: Trójka dzieciom

29

przyjaciele powinni być wobec siebie szczerzy. Dlatego

dobrze ci radzę: naucz się znosić jajka albo mruczeć, albo

sypać iskry. Inaczej nic z ciebie nie będzie.

– Chyba pójdę sobie w świat! – odparło kaczątko.

– Ależ proszę bardzo, nikt cię tu nie zatrzymuje – po-

wiedziała urażona kura.

Kaczątko wyszło z chatki i poszło przed siebie. Dotarło

nad wodę, pływało, pluskało, nurkowało sobie do woli,

ale cały czas w samotności, bo wszystkie inne ptaki uni-

kały go z powodu jego brzydoty.

Minęło gorące lato i nadeszła piękna jesień. Drzewa

w lasach świeciły ciepłą żółcią liści, które wkrótce jed-

nak ciemniały, robiły się brązowe, by w końcu cicho

opaść na ziemię. Wiatr porywał je i unosił wysoko w po-

wietrzu. Robiło się coraz zimniej, ciemne chmury cięż-

ko zwisały nad ziemią, zwiastując śnieg i grad. Kruki na

polach krakały z zimna. Na samą myśl o takiej pogodzie

przechodziły dreszcze. Biedne kaczątko, było mu teraz

tak ciężko, smutno, zimno i samotnie.

Pewnego pięknego wieczoru o zachodzie słońca od stro-

ny lasu nadleciało całe stado niezwykłych, dużych pta-

ków. Kaczątko nigdy jeszcze nie widziało tak smukłych

Page 30: Trójka dzieciom

30

i wspaniałych stworzeń. Były cudowne, jaśniejące naj-

czystszą bielą. Miały giętkie, długie szyje i duże, rozło-

żyste skrzydła. Kaczątko nie wiedziało, że były to łabę-

dzie. Wydawały z siebie dziwne dźwięki, rozłożyły swoje

ogromne, silne skrzydła i majestatycznie szybując nad

wodą, wzbiły się wysoko i skierowały swój lot w kierun-

ku ciepłych krajów, gdzie zawsze świeci gorące słońce,

a woda nigdy nie zamarza. Brzydkie kaczątko patrzy-

ło za nimi z dziwnym uczuciem w małym serduszku.

Kręciło się w kółko na wodzie, wyciągało za nimi szyję,

rozpostarło swoje małe, niezgrabne skrzydełka i wyda-

ło z siebie okrzyk tak głośny i przejmujący, że samo się

go przestraszyło. Ach, nie mogło zapomnieć tych prze-

cudnych ptaków, które wyglądały na bardzo szczęśliwe.

Kiedy piękne ptaki zniknęły mu z oczu, zanurkowało do

samego dna, a kiedy znów wypłynęło na powierzchnię,

poczuło się bardzo zagubione. Nie wiedziało, jak nazy-

wały się te wspaniałe ptaki ani dokąd poleciały. Czu-

ło tylko, że bardzo je polubiło, jak jeszcze nigdy dotąd

nikogo. Nie odczuwało wcale zazdrości i nawet mu do

głowy nie przyszło, żeby marzyć o takim wyglądzie. Cie-

szyłoby się, gdyby chociaż kaczki zechciały z nim roz-

mawiać i przyjąć je do swojego grona. Biedne brzydkie

kaczątko!

Page 31: Trójka dzieciom

31

Po pięknej jesieni nastała mroźna, surowa zima. Ka-

czątko musiało bez przerwy pływać w zamarzającej wo-

dzie, żeby chociaż wokół niego nie powstał lód. Jednak

każdej nocy otwór w lodzie stawał się coraz mniejszy,

a lodowa pokrywa wokół trzaskała od mrozu. Kaczątko

musiało bezustannie poruszać nóżkami, by nie przy-

marznąć i żeby otwór, w którym pływało, nie zamarzł

całkowicie. W końcu jednak nie miało już siły. Bardzo

słabe i wyczerpane przestało się ruszać i zaczęło przy-

marzać do lodu.

Wczesnym rankiem nieopodal przechodził gospodarz.

Zobaczył biednego ptaka uwięzionego w lodzie i pod-

szedł do niego po zamarzniętej tafl i. Rozbił lód drew-

niakiem, wyłowił ptaka z przerębla i zabrał go do domu,

gdzie czekała na niego żona i dzieci. W cieple wiejskiej

chaty kaczątko zaczęło przychodzić do siebie. Dzieci

gospodarza chciały się z nim bawić, ale kaczątko my-

ślało, że zamierzają zrobić mu krzywdę. Przerażone po-

stanowiło uciekać i wpadło do miski z mlekiem, które

wylało się na podłogę. Na ten widok gospodyni zaczę-

ła krzyczeć i wymachiwać rękami. Kaczątko było coraz

bardziej przerażone i w popłochu wpadło do maselni-

cy, a zaraz potem do misy z mąką. Ależ teraz okropnie

wyglądało. Gospodyni krzyczała coraz głośniej i zaczęła

gonić biedne kaczątko, machając za nim pogrzebaczem.

Page 32: Trójka dzieciom

32

Rozbawione dzieci biegały po chałupie i potykając się

o siebie nawzajem, próbowały złapać uciekającego pta-

ka. Na szczęście drzwi były otwarte i kaczątku udało się

wymknąć. Schowało się w krzakach pokrytych świeżym

śniegiem i tam padło jak nieżywe.

Nie będziemy jednak opowiadać o wszystkich przykro-

ściach i cierpieniach, których biedne kaczątko musiało

doświadczyć tej zimy.

Po srogiej, mroźnej zimie nadeszła kolejna wiosna.

Kiedy słońce znów zaczęło przygrzewać, a wokół rozle-

gały się radosne słowicze trele, w sitowiu nad moczara-

mi leżało wymęczone kaczątko. Kiedy znów nabrało sił,

udało mu się rozprostować skrzydła, które nie były już

takie jak dawniej. Załopotały mocno i uniosły je szyb-

ciej i wyżej niż poprzednio. Już po chwili szybowało nad

wielkim ogrodem, w którym rozkwitały jabłonie i kolo-

rowe kwiaty, a wokół unosił się słodki zapach bzów zwi-

sających na długich, zielonych gałązkach, chylących się

nad krętymi kanałami. Wokół było tak pięknie i bajecz-

nie. Po chwili z pobliskich zarośli wyłoniły się trzy prze-

cudne, bielusieńkie łabędzie. Nastroszyły pióra i płynęły

powoli, pełne wdzięku i godności. Kaczątko rozpoznało

te przepiękne ptaki i poczuło, jak ogarnia je nieopisany

smutek.

Page 33: Trójka dzieciom
Page 34: Trójka dzieciom

34

Polecę do tych wspaniałych, królewskich ptaków –

pomyślało kaczątko. – To nic, jeśli zadziobią mnie z po-

wodu mojej brzydoty. Lepiej, żeby napadły mnie te

piękne istoty, niż miałbym narażać się na bezustanne

szczypanie kaczek, dziobanie kur i kopniaki dziewczyny,

która pracuje w gospodarstwie. I jeszcze do tego cierpieć

przez całą zimę.

Kaczątko poleciało nad wodę, osiadło na niej i zaczę-

ło płynąć w stronę wspaniałych łabędzi, które zauważyły

ptaka i jeszcze bardziej nastroszyły pióra.

– Zabijcie mnie! – powiedziało biedne kaczątko, po-

chyliło głowę nisko nad tafl ą wody i czekało na śmierć.

Nagle jednak zobaczyło w wodzie swoje odbicie. Nie było

już brzydkim, ciemnoszarym, żałosnym kaczątkiem, tyl-

ko pięknym łabędziem!

Urodziło się co prawda na kaczym podwórku, ale

przecież wykluło się z łabędziego jaja.

Nagle kaczątko poczuło wielką radość, że podołało

wszystkim trudnościom, jakie go spotkały. Czuło teraz,

jak rozpiera je szczęście, i pomyślało o tym, jakie cudow-

ne czeka go życie.

Duże łabędzie podpłynęły bliżej, krążyły wokół niego

i delikatnie gładziły jego pióra swoimi dziobami.

Z ogrodu wybiegły dzieci, które przyszły nakarmić ła-

będzie. Najmniejsze z nich zawołało:

Page 35: Trójka dzieciom

– Zobaczcie! Ten jest nowy! Mamy jeszcze jednego

łabędzia!

Pozostałe dzieci ucieszyły się i zaczęły klaskać i tań-

czyć na brzegu. Pobiegły potem po rodziców i wszyscy

razem rzucali łabędziom chleb.

– Ten nowy jest najpiękniejszy – mówili wszyscy. –

Taki młody i cudowny! Popatrzecie tylko, jaki wspaniały!

Stare łabędzie pochylały przed nim głowy, a on zawsty-

dził się i schował swoją pod skrzydło. Był taki szczęśliwy!

Nie odczuwał jednak dumy, miał bowiem bardzo dobre,

czyste i pokorne serce. Myślał o tym, jak jeszcze nie tak

dawno temu był prześladowany i wyśmiewany, a teraz

słyszał, jak wszyscy wokół wychwalali jego piękno.

Rosnące nad brzegiem bzy pochylały się ku wodzie,

słońce świeciło tak ciepło i jasno, woda muskała jego

skrzydła. Wyprostował się, nastroszył pióra i rozpostarł

piękne skrzydła. Wyciągnął długą, zgrabną szyję i zawo-

łał radośnie z głębi serca:

– Nie marzyłem o takim szczęściu, gdy byłem brzyd-

kim kaczątkiem!

Page 36: Trójka dzieciom

NAJPIĘKNIEJSZE BAŚNIE WASZEGO DZIECIŃSTWA

NA 50-LECIE TRÓJKI

Z okazji 50-lecia Programu Trzeciego

dziennikarze radiowej Trójki:

Wojciech Mann • Barbara Marcinik Artur Andrus • Marek Niedźwiecki Marcin Łukawski • Kuba Strzyczkowski Agnieszka Szydłowska • Małgorzata Maliborska Piotr Stelmach • Michał Olszański Piotr Baron • Magda Jethon

polecają najsłynniejsze baśnie braci Grimm i Hansa Christiana Andersena.

To książka dla dzieci, ale także dla rodziców – słuchaczy Programu Trzeciego –

którzy mają szansę nieco bliżej poznać swoje ulubione radiowe głosy.

Cena detal. 39,90 zł

Trojka dzieciom_okladka__DRUK.indd 1 2012-04-02 11:40